Ostatnio wydaje się jakby wszystko się przeciwko mnie sprzysięgło. Wszystko leci z rąk - wczorajszy bilans cztery jajka i kubek, dzisiejszy obiad - miała być pyszna lasagnia - ostatnia warstwa wyschła i nadawała się do konsumpcji , reszta smaczna ale mało estetyczna, ciasto , które piekłam na urodziny syna naszych przyjaciół rozpływało się. W domu wieczny bałagan a ja na nic nie mam siły. Wczoraj cały dzień przeleżałam , czulam się paskudnie po nieprzespanej nocy , spać nie mogłam bo mnie dusiło i trudno było oddychać. Dziś już na szczęście było lepiej. Do tego mężuś wczoraj zrobił wszystkie opłaty a ja dziś zdałam sobie sprawę, że jak jutro odciągną mi kolejną ratę na koncie nic nie zostanie. Mam mega dołek.
Hm, dziwne, ale mnie też wczoraj i przedwczoraj nie wszystko wychodziło tak, jak bym chciała - najgorsze spotkało chleb razowy na zakwasie, który miał być pachnący i smaczny, a wylądował... w koszu na śmieci. Chleb razowy drożdżowy upieczony w maszynie do chleba wyszedł niewiele lepiej - jadalny, ale plaskaty, gniotowaty i pumperniklowaty. Zupełnie, jakby diabeł stał nade mną i ogonem nad potrawami kręcił, stary złośliwiec :/
Zobaczymy, jak mi się dzisiaj racuchy z piekarnika udadzą, hihi :)
Może się uśmiejesz:) ale ja wierzę w przepowiednie mojej babci, że w deszczowe i pochmurne dni chleb wychodzi gniotowaty, śmietana się nie ubija i wszystko leci z rąk.A niektóre kobiety są rozdrażnione i zmęczone.
Tłumacząc to inaczej! jak pada i jest pochmurno nic kobitki nie róbcie, leżcie do góry brzuchami i wyjadajcie zapasy z lodówki a chleb jedzcie z piekarni :))
Czasami jest zle ,żeby potem mogło być lepiej. Najlepiej sobie odpuścić i odpocząć. Poleżeć poczytać książkę, a najlepiej pójść na spacer i się dotlenić. Ja sama po sobie wiem,że jak za bardzo się stresuję i staram się wszystko nadrobić to efekty są opłakane. Jak jestem wypoczęta i chociaż trochę zrelaksowana , to i szybciej i lepiej wszystko mi się robi. A odnośnie pieniędzy, to trudniejsza sprawa. Czasami człowiek jest na debecie, bo ma trudniejszy okres. Ja podziwiam ludzi, co są w kredytach i umieją cieszyć się życiem.
Cha,cha,cha-skąd ja to znam(((Mam tak zawsze po dyżurach nocnych. Wtedy wszystko tłukę, za nic nie mogę się skupić, zamiast w drzwi trafiam w futrynę, nabijam sobie guzy i mam doła. Jak odeśpię przechodzi...do nastepnego dyżuru)))Co ciekawsze wysypiam się wyłącznie we własnym łózku. W gościach nigdy.
A tak serio...zbadaj tarczyce- to są typowe objawy niedoczynności.Od lat sama z tym walczę.
mi na tego typu depresje pomaga pobycie ze sobą i przemyślenia ale nie w domu i nie w tłumie nie mam w zwiazku z tym problemu z zakupami na pocieszkę jeżeli już coś dla ciała to fryzjer i na dzień dobry prośba do fryzjerki że jestem zmęczona i nie chce mi się gadac albo wsiadam w samochód kupuję kawę na wynos i jadę na szpanerplac i patrzę w morze układając sobie wszystko w głowie. Czasami wystarczy pół godziny a czasami potrafię tak przesiedzieć 3-4 ale zawsze pomaga bo ja pomysłowemu dobromirowi coś do głowy wpadnie, przydatna jest też dobra przyjaciółka z którą można przegadać przy lampce wina caly wieczór (celowo napisałam lampce bo do mojej ulubionej wejdzie 3/4 butelki)
Ja w podobnych sytuacjach zakładam słuchawki na uszy ( Leonard Cohen), na twarz maseczka p/zmarszczkowa, na oczy okład ze świetlika i ......nikogo nie ma w domu:)
Już jest trochę lepiej. Już mój mężuś nawet stwierdził, że przydałby mi się dzień w spa lub u fryzjera i kosmetyczki. Ciągle czuję się poddenerwowana, wszystko mnie drażni czasem zupełnie bez sensu. Tarczyca raczej nie wyniki rok temu miałam dobre,, myślałam, że ciśnienie ale też raczej ok. Kurcze za dwa tygodnie kończę urlop i jak tak dalej pójdzie to będzie najgorszy jaki miałam. Na szczęście mężuś od poniedziałku idzie na urlop więc może będzie czas na wyjazd do lasu, gdzieś na spacer. Dziurę budżetową jakoś staram się łatać - na szczęście mam trochę zapasów w zamrażarce. Chętnie bym połaziła po sklepach ale przy obecnej sytuacji to chyba wywołałoby jeszcze większą deprechę.Na razie zabieram się za generalne sprzątanie
Ja jak mam takie stany to tez sprzątam i lubię być sama.Odpoczywam psychicznie pracując fizycznie lub kiedy mam kontakt z przyrodą. Po smierci mamy zamknęłam się na miesiąc.Nie chciałam nikogo widzieć, z nikim rozmawiac. Po miesiącu doszłam do siebie.W tym czasie odmalowałam chałupę, zmieniłam meble, częśc poprzestawiałam, żeby nic mi nie przypominało i zaczęłam życie od nowa.Moi znajomi wariata dostawali, że coś mi się stało, a ja po prostu potrzebuję spokoju, żeby dojść do siebie.Grzecznie im odpowiadałam, żeby dali mi spokój.Posłuchali=znają mnie))
Ale często o taką osobę trudno.Ja oglądam jeśli akurat idzie serial Moja Rodzinka . Kocham ich wszystkich ,są realni, pokręceni i bardzo przez to ludzcy. A ich życie jest niby normalne, ale oni to dopiero mają problemy. Najlepszy jest dentysta i jego żoneczka. Kwit esencja męskości i kobiecości. Czy ktoś jeszcze ogląda ten serial. Przepraszam ,że odbiegam od tematu, ale ja właśnie akurat przy tym serialu odprężam się i mam dużo lepszy humor.
Mi na poprawę nastoju dobrze robi spacer do lasu najlepiej z psem lub psami.Jak są grzyby to jeszcze lepiej :).Nie ma pory czy to zima, czy wiosna.idę i już-najlepeij bez żadnej ludzkiej osoby.
Las wycisza.Podobnie góry.Jakbym miała bliżej to spacer w lesie zastąpiłabym spacerem na jakąś górkę.
Ja się rozleniwiłam. Ja też mam góry i lasy z każdej strony, obok domu basen i wielką halę sportową. ,ba jest nawet siłownia z nowym sprzetem. I co i dupsko rośnie i humor czasami nie dopisuje. Wiem ,że to moja wina, ale niedawno miałam załamanie nerwowe przez pracę. Do tej pory mam koszmary i budzę się z płaczem, a nie pracuję już tam od marca. Teraz jest już dużo lepiej. znowu jestem sobą znowu jestem wesołą i miłą dziewczyną. Czasami zastanawiam sie jedynie czy nie wytoczyć im sprawy sądowej,ża uszczerbek na zdrowiu. Ale i tak dostaję wiele pozytywnej energii , od ludzi z którymi spotykałam się w pracy. To miło słyszeć ,że ludzie mnie bardziej cenili od innych, że zawsze byłam wesołą, życzliwą i kontretną osobą,która,każdego klienta zawsze obsługiwała serdecznie i żetelnie , czasami razem się śmiałam razem z klientami z głupich sytuacji. Jeżeli widziałam ,że klient kupił coś starego, sama mu zwracałam uwagę,żeby dokładnie się przyjrzał na ma w koszyku. Myślę ,że o to była złość innych, ale ja nie będę przykładała rąk do sprzedawania ludziom przeterminowanego jedzenia. Za żadne pieniądze!!! Mogą mnie zwolnić ,że jestem głupia. A nie dręczyć mnie!!! Ale powiem Wam . Ja mam teraz szacunek u ludzi i każdy powie, że żałują wszsycy ,że w sklepie już nie pracuję, A czemu nie pracuję , to powiedziałam przy byłej szefowej,że mnie nie chciała w pracy , a ja teraz mam inne prace i jestem z nich bardzo zadowolona. Dzięki tym pracom szybko stanełam na nogi. Oczywiście czasami jestem rozkojarzona i zamykam się w sobie . Ale wszyscy wiedzą przez co przeszłam . I są dla mnie jak najlepszymi przyjaciółmi. Jestem im wszsytkim bardzo wdzięczna. Każdego dnia odkrywam sama siebie. Wyjazd do Polski też mi pomógł. tam mam wielu przyjaciół wiernych. Także z mego traumatycznego doświadczenia wiem jak wiele mogą pomóc inni. PAMIĘTAJMY NIE JESTEŚMY SAMI NA ŚWIECIE, JEST WOKÓŁ NAS MNÓSTWO DOBRYCH LUDZI. Pomagajmy innym i pozwalajmy innym sobie pomagać. Jak pomagam ludziom bezinteresonwnie , moje wnętrze się szlifuje, czasami aż zaboli,że ludzie jedynie nas wykorzystują , ale i tak warto.
Ale się rozpisałam . Na dzisiaj starczy!!! może i na jutro też?
Ostatnio wydaje się jakby wszystko się przeciwko mnie sprzysięgło. Wszystko leci z rąk - wczorajszy bilans cztery jajka i kubek, dzisiejszy obiad - miała być pyszna lasagnia - ostatnia warstwa wyschła i nadawała się do konsumpcji , reszta smaczna ale mało estetyczna, ciasto , które piekłam na urodziny syna naszych przyjaciół rozpływało się. W domu wieczny bałagan a ja na nic nie mam siły. Wczoraj cały dzień przeleżałam , czulam się paskudnie po nieprzespanej nocy , spać nie mogłam bo mnie dusiło i trudno było oddychać. Dziś już na szczęście było lepiej. Do tego mężuś wczoraj zrobił wszystkie opłaty a ja dziś zdałam sobie sprawę, że jak jutro odciągną mi kolejną ratę na koncie nic nie zostanie. Mam mega dołek.
Hm, dziwne, ale mnie też wczoraj i przedwczoraj nie wszystko wychodziło tak, jak bym chciała - najgorsze spotkało chleb razowy na zakwasie, który miał być pachnący i smaczny, a wylądował... w koszu na śmieci. Chleb razowy drożdżowy upieczony w maszynie do chleba wyszedł niewiele lepiej - jadalny, ale plaskaty, gniotowaty i pumperniklowaty. Zupełnie, jakby diabeł stał nade mną i ogonem nad potrawami kręcił, stary złośliwiec :/
Zobaczymy, jak mi się dzisiaj racuchy z piekarnika udadzą, hihi :)
Może się uśmiejesz:) ale ja wierzę w przepowiednie mojej babci, że w deszczowe i pochmurne dni chleb wychodzi gniotowaty, śmietana się nie ubija i wszystko leci z rąk.A niektóre kobiety są rozdrażnione i zmęczone.
Tłumacząc to inaczej! jak pada i jest pochmurno nic kobitki nie róbcie, leżcie do góry brzuchami i wyjadajcie zapasy z lodówki a chleb jedzcie z piekarni :))
Czasami jest zle ,żeby potem mogło być lepiej. Najlepiej sobie odpuścić i odpocząć. Poleżeć poczytać książkę, a najlepiej pójść na spacer i się dotlenić. Ja sama po sobie wiem,że jak za bardzo się stresuję i staram się wszystko nadrobić to efekty są opłakane. Jak jestem wypoczęta i chociaż trochę zrelaksowana , to i szybciej i lepiej wszystko mi się robi. A odnośnie pieniędzy, to trudniejsza sprawa. Czasami człowiek jest na debecie, bo ma trudniejszy okres. Ja podziwiam ludzi, co są w kredytach i umieją cieszyć się życiem.
A u mnie piękna pogoda , Na niebie ani jednej chmurki, słoneczko świeci cieplusio. Więc Wam kochane kobitki przesyłam dużo ciepełka z Islandii.
Jesteś zmęczona i zdenerwowana dlatego te problemy. Jak sie wyciszysz bedzie lepiej.
Cha,cha,cha-skąd ja to znam(((Mam tak zawsze po dyżurach nocnych. Wtedy wszystko tłukę, za nic nie mogę się skupić, zamiast w drzwi trafiam w futrynę, nabijam sobie guzy i mam doła. Jak odeśpię przechodzi...do nastepnego dyżuru)))Co ciekawsze wysypiam się wyłącznie we własnym łózku. W gościach nigdy.
A tak serio...zbadaj tarczyce- to są typowe objawy niedoczynności.Od lat sama z tym walczę.
mi na tego typu depresje pomaga pobycie ze sobą i przemyślenia ale nie w domu i nie w tłumie nie mam w zwiazku z tym problemu z zakupami na pocieszkę jeżeli już coś dla ciała to fryzjer i na dzień dobry prośba do fryzjerki że jestem zmęczona i nie chce mi się gadac albo wsiadam w samochód kupuję kawę na wynos i jadę na szpanerplac i patrzę w morze układając sobie wszystko w głowie. Czasami wystarczy pół godziny a czasami potrafię tak przesiedzieć 3-4 ale zawsze pomaga bo ja pomysłowemu dobromirowi coś do głowy wpadnie, przydatna jest też dobra przyjaciółka z którą można przegadać przy lampce wina caly wieczór (celowo napisałam lampce bo do mojej ulubionej wejdzie 3/4 butelki)
Ja w podobnych sytuacjach zakładam słuchawki na uszy ( Leonard Cohen), na twarz maseczka p/zmarszczkowa, na oczy okład ze świetlika i ......nikogo nie ma w domu:)
no no cohen na chandrę muzyczka śliczna ale teksty z lekka depresyjne - ale jak pomaga to tak trzymaj
Już jest trochę lepiej. Już mój mężuś nawet stwierdził, że przydałby mi się dzień w spa lub u fryzjera i kosmetyczki. Ciągle czuję się poddenerwowana, wszystko mnie drażni czasem zupełnie bez sensu. Tarczyca raczej nie wyniki rok temu miałam dobre,, myślałam, że ciśnienie ale też raczej ok. Kurcze za dwa tygodnie kończę urlop i jak tak dalej pójdzie to będzie najgorszy jaki miałam. Na szczęście mężuś od poniedziałku idzie na urlop więc może będzie czas na wyjazd do lasu, gdzieś na spacer. Dziurę budżetową jakoś staram się łatać - na szczęście mam trochę zapasów w zamrażarce. Chętnie bym połaziła po sklepach ale przy obecnej sytuacji to chyba wywołałoby jeszcze większą deprechę.Na razie zabieram się za generalne sprzątanie
Ja jak mam takie stany to tez sprzątam i lubię być sama.Odpoczywam psychicznie pracując fizycznie lub kiedy mam kontakt z przyrodą. Po smierci mamy zamknęłam się na miesiąc.Nie chciałam nikogo widzieć, z nikim rozmawiac. Po miesiącu doszłam do siebie.W tym czasie odmalowałam chałupę, zmieniłam meble, częśc poprzestawiałam, żeby nic mi nie przypominało i zaczęłam życie od nowa.Moi znajomi wariata dostawali, że coś mi się stało, a ja po prostu potrzebuję spokoju, żeby dojść do siebie.Grzecznie im odpowiadałam, żeby dali mi spokój.Posłuchali=znają mnie))
Gdy nic nie wychodzi i wszystko dołuje to dobrze robi rozmowa z pozytywnie zakręconą osobą.
Nigdy bym na to nie wpadła,gdybym nie doznała tego na własnej skórze.
I się nie przejmuj za dużo bo to właśnie dołuje.Ciągłe myślenie o braku kasy na koncie itp.
Dobrze będzie!
Ale często o taką osobę trudno.Ja oglądam jeśli akurat idzie serial Moja Rodzinka . Kocham ich wszystkich ,są realni, pokręceni i bardzo przez to ludzcy. A ich życie jest niby normalne, ale oni to dopiero mają problemy. Najlepszy jest dentysta i jego żoneczka. Kwit esencja męskości i kobiecości. Czy ktoś jeszcze ogląda ten serial. Przepraszam ,że odbiegam od tematu, ale ja właśnie akurat przy tym serialu odprężam się i mam dużo lepszy humor.
Mi na poprawę nastoju dobrze robi spacer do lasu najlepiej z psem lub psami.Jak są grzyby to jeszcze lepiej :).Nie ma pory czy to zima, czy wiosna.idę i już-najlepeij bez żadnej ludzkiej osoby.
Las wycisza.Podobnie góry.Jakbym miała bliżej to spacer w lesie zastąpiłabym spacerem na jakąś górkę.
Oooo, to ja też tak mam, góry mnie leczą....
Zabiorę Cię do siebie w góry...., ale ja jestem ludzką osobą, to mnie nie stawia w dobrym świetle, o kurczaczki.... :))))))))))
Ja się rozleniwiłam. Ja też mam góry i lasy z każdej strony, obok domu basen i wielką halę sportową. ,ba jest nawet siłownia z nowym sprzetem. I co i dupsko rośnie i humor czasami nie dopisuje. Wiem ,że to moja wina, ale niedawno miałam załamanie nerwowe przez pracę. Do tej pory mam koszmary i budzę się z płaczem, a nie pracuję już tam od marca. Teraz jest już dużo lepiej. znowu jestem sobą znowu jestem wesołą i miłą dziewczyną. Czasami zastanawiam sie jedynie czy nie wytoczyć im sprawy sądowej,ża uszczerbek na zdrowiu. Ale i tak dostaję wiele pozytywnej energii , od ludzi z którymi spotykałam się w pracy. To miło słyszeć ,że ludzie mnie bardziej cenili od innych, że zawsze byłam wesołą, życzliwą i kontretną osobą,która,każdego klienta zawsze obsługiwała serdecznie i żetelnie , czasami razem się śmiałam razem z klientami z głupich sytuacji. Jeżeli widziałam ,że klient kupił coś starego, sama mu zwracałam uwagę,żeby dokładnie się przyjrzał na ma w koszyku. Myślę ,że o to była złość innych, ale ja nie będę przykładała rąk do sprzedawania ludziom przeterminowanego jedzenia. Za żadne pieniądze!!! Mogą mnie zwolnić ,że jestem głupia. A nie dręczyć mnie!!! Ale powiem Wam . Ja mam teraz szacunek u ludzi i każdy powie, że żałują wszsycy ,że w sklepie już nie pracuję, A czemu nie pracuję , to powiedziałam przy byłej szefowej,że mnie nie chciała w pracy , a ja teraz mam inne prace i jestem z nich bardzo zadowolona. Dzięki tym pracom szybko stanełam na nogi. Oczywiście czasami jestem rozkojarzona i zamykam się w sobie . Ale wszyscy wiedzą przez co przeszłam . I są dla mnie jak najlepszymi przyjaciółmi. Jestem im wszsytkim bardzo wdzięczna. Każdego dnia odkrywam sama siebie. Wyjazd do Polski też mi pomógł. tam mam wielu przyjaciół wiernych. Także z mego traumatycznego doświadczenia wiem jak wiele mogą pomóc inni. PAMIĘTAJMY NIE JESTEŚMY SAMI NA ŚWIECIE, JEST WOKÓŁ NAS MNÓSTWO DOBRYCH LUDZI. Pomagajmy innym i pozwalajmy innym sobie pomagać. Jak pomagam ludziom bezinteresonwnie , moje wnętrze się szlifuje, czasami aż zaboli,że ludzie jedynie nas wykorzystują , ale i tak warto.
Ale się rozpisałam . Na dzisiaj starczy!!! może i na jutro też?