Przewiduję ok 20 osób, może mniej.Bez mężów, żon- w naszym dawnym gronie. Ludzie w wieku Balzakowskim, zaprzyjaźnieni, choc dawno nie widziani.Jeden wegetarianiec.Menu raczej klasyczne, takie z dawnych lat,choć nowości mile widziane.Przewiduję jakieś jedno danko na ciepło.Reszta zakąski, sałatki. Alkohole na zasadzie: każdy przychodzi z książką w jednym, niewielkim tomie". Poszukuję czegoś nowego na to gorące danko. Ma być dużo i nie za drogo-wiadomo. I zakąski jakieś bez zadęcia,bo ma być swojsko.Podpowiedzcie coś, please!Flaki będą, bo wszyscy lubią, zimne nogi też.Tatar się nie sprawdzi, bo gadamy długo i może być nieświeży.Ostatnio było chili con carne, ale nie wszystkim pasowało. Może bigos, sama nie wiem...
Gdyby nie flaki mogła by być zupa gulaszowa -sprawdza się na imprezach. Ja czasami robię kurczaka po afgańsku w szerokim garnku stopić kostke margaryny zeszklić na niej 2 duże cebule pokrojone w kostkę i ząbek czosnku , dużego kurczaka pokroić na małe kawałki można wyjąć kości obsmażyć go z solą i pieprzem , przełozyć do cebuli i dusić pod przykryciem , pod koniec dodać czubatą łyżkę koncentratu i paprykę w proszku najlepiej ostrą ilość wg upodobań , ostrożnie połączyc i zagotować . Zaletą tego dania jest to że podaje się z pieczywem.
Teraz doczytałam, że ma być na ciepło - więc bigos jak najbardziej, kiełbaski jakieś fantazyjne może z boczkiem i serem, w sumie mięso pod każdą postacią się sprawdzi gorzej z tym, który nie je mięsa:)
a to bedzie sałatka.Może jaja nadziewane, albo śledzik-ten wegetarianiec dopuszcza czasem spozywanie ryb.Pomyslałam o tzw "zielonych sledziach"..One sa tak smaczne, że na pewno wszyscy chętnie je zjedzą.Ale to takie typowe, że az wstyd)))
Świetny pomysł z tym kurczakiem. W tych naszych spotkaniach to nie o to chodzi, zeby się najesc po uszy, albo upić. Alkohol tylko przełamuje czas, żeby czuć się luźniej.Niektórzy pija naparstek, niektórzy nieco więcej.Ale pojeść sobie to każdy lubi troszeczkę. Każdy na pewno coś przyniesie.A ja tylko podpowiem /rozdzielę co, i sama przygotuję to i owo.Potem strasznie długo gadamy, wspominamy i cieszymy się ze spotkania, bo sie bardzo lubiliśmy w tamtej pracy.Niestety za kazdym spotkaniem, z racji wieku, jest nas mniej(((
Dla pana wege polecam barszczyk czerwony wg babci Różyczki jest pyszny nie ma przy nim dużo roboty, jako dodatek pasztecik z kapustą i pieczarkami. Malibu ma fantastyczny przepis na ciasto do nich- hot dogi w pół godziny (tylko na tyle osób lepiej zrobić ciasto z podwójnej porcji). Gwarantowane że wszystko zniknie a robi się błyskawicznie.
Na 20 osób i niezobowiązujące spotkanie? Dużo, podzielne, niedrogo, do odgrzania w jednym garze? I jeszcze, żeby nie było banalnie? ;) A takie rzeczy to nie tylko w erze? ;)
Na jakims blogu znalazłam taki przepis na danko w rodzaju "stogonova"... Paski z udźca z indyka, pieczarki i zielony groszek, we własnym sosie. Podaje się toto z ryżem, albo z pieczywem. Robiłam i powiem Ci, że bardzo dobre to.
A może gar duszonych grzybów- np w śmietanie? - to i wegetarianin sobie podje :)
Celowałabym w jakieś danie jednogarnkowe lub treściwą zupę- duszone warzywa i grzyby, z jakimś dodatkiem mięsa- kuleczek z mielonego, lub paseczków chrupiącego boczku, lub soczystych kawałków wołowiny, albo drobiu.
Agiku, to niezobowiązujące, bo co kilka lat tak sie spotykamy. Każdy coś przynosi.Znamy sie i lubimy juz z 25 lat.Serio. Jak zaczynałam z nimi pracę, miałam 23 lata. Byłam siurkiem po studiach.Przepracowałam z nimi 15 lat, potem nas rozwiązano, ale utrzymujemy wciaz serdeczne kontakty. Teraz przyszła moja kolej. Autentycznie cieszę się na kolejne spotkanie i chciałabym, żeby coś dobrego podjedli.A, że w kwestii pomysłów WŻ jest niezrównane, to wiem, że coś poradzicie.
PS. to bardzo życzliwi, weseli i pomocni ludzie więc nie ma sie co martwić, nie narobią ani kłopotu, ani zbytniej roboty. Zawsze ktoś wcześniej przychodzi do pomocy i zostaje posprzątać.. Finansowo to też niezbyt wielki wysiłek, bo wiekszosc przyniosą sami. Ja jednak musze skoordynowac potrawy i sama zadbać, żeby np było cos gorącego i jakieś tzw żelane jedzonko.Kiedyś spotykaliśmy się w restauracji, ale to trzeba pogadać, a wrestauracji tak długo to się nie siedzi. Odtąd spotykamy się prywatnie.
Majolika, Ty jesteś po 40- stce? Po Twoich wypowiedziach, takich pełnych entuzjazmu, radości, zapału i energii, to a myslałam, że Ci do 30- stki brakuje...
No, zrozumiałam, że goście niekłopotliwi, a spotkanie ma być "podłogowe" ;) i serdeczne, a jedzonko łatwe do zjedzenia, na stojąco, niebrudzące i podzielne :)
Jadłam niedawno coś takiego ( wiem, ze to bardzo tradycyjne danie, pewnie w Twoich okolicach bardzo popularne, ale ja jadłam pierwszy raz i byłam zachwycona) zupa grzybowa na bazie bulionu rybnego.
Bardzo gęsta, z paskami suszonych grzybów, z grubym domowym makaronem ( mnie by lepiej pasowały lane kluski, z takiego gęstego ciasta) - dla mnie to było mistrzostwo świata, bulion delikatny, smak ryby taki ledwie- ledwie i ten grzybowy krem... uuuuh, rozmarzyłam się...
Nie po 40ce , ale mi niedługo 50ka stuknie))No cóż, charakteru wiek raczej nie zmienia))Mylący nieco jest mój wygląd, ale to wyłącznie kwestia genów.PS. Cholerka, wiedziałam, że sobie policzycie mój wiek, niech to czort.Zdradziłam się(((
Kiedyś kobiety po 40 to były stateczne matrony , a teraz to jesteśmy troche starsza młodzież. Jestem tylko 2lata młodsza od ciebie i charakter też sie nie starzeje.
Kilka lat temu zmarła moja ostatnia ciotka w wieku 83 lat. Wiecie, dzień przed smiercią mówiła mi, że nie wie, kiedy to sie stało, że ma już tyle lat.Czuła się wewnętrznie nadal młodą dziewczyną.Ja ją też tak postrzegałam.Dało mi to do myślenia.Chyba wewnętrznie jesteśmy wciąż tacy sami. Zmienia się tylko ciało.To jednocześnie i straszne, i bardzo optymistyczne, że jednak coś w nas nie starzeje się.Ciotka do końca czytała bez okularów, żartowała, była wesoła i mimo ciężkiej choroby, trudnych warunków materialnych, była optymistką- i taką ją zapamiętam.
Witaj ja lubie też takie danie jednogarnkowe ale bogracz.
Kupujesz Łopatke albo karkówkę do tego cebula, papryka pieczarki, boczek ( nie musi być), może być czosnek jak lubisz i koncentrat pomidorowy. Po koleji smażysz boczek, mięso póżniej cebule, czosnek, pieczarki, Następnie wlewasz go garnka wody dajesz koncentrat pomidorowy. Przyprawiasz sól, pieprz, papryka słodka, ostra a na końcu do tego robisz kluseczki kładzione. danie pożywne i syte. Nie znam imprezy na których się nie sprawdzło.
Jeszcze mi przychodzi do głowy gdzies na WZ był przepis co prawda to parówki ale możesz zrobić kiełbaski frankfurterki ( na propmocji w Lidlu teraz) więc to były parówki mumie. Fajnie wyglądało można wcześniej zrobić. na pewno zachwycisz gości.
Ja też proponuję borgacza ale wg Kurakowej 2 . Ja ten przepis na całe szczęście wydrukowałam dużo przedtem a teraz nie mogę go odnaleść. Zalet tej zupy jest bez liku, a najważniejsze,że jest pyszna oryginalna i najlepsza na drugi dzień. Nazwa przepisu to Borgacz oryginalny węgierski.
O!Dobry pomysł!A w ogóle dziekuje wam, mam jeszcze troche czasu. Narazie zmawiamy się telefonicznie.Chciałam to zorganizować w przyszłą sobotę, ale wszystkim pasuje w piątek(oczywiście mamy dyspensę))))no to jeszcze kilka dni. Narazie sprzątam po kątach, bo przyjdą i wypatrżą mi jakis kurz, czy co.Pozyczyłam nawet dodatkowy stół od sąsiadki. Talerzy i sztućców wystarczy.Ale proszę o dodatkowe pomysły. Każdy się przyda.
. Ja alkoholi nie zapewniam. Niewielką "książkę=butelke" każdy przynosi sam, jak chce.Dlatego napisałam, że każdy przychodzi z ulubioną "ksiażką" w jednym ,niewielkim tomie))ale napoje dodatkowe zapewnię, lód też.Ale z doświadczenia wiem ,że opojów nie bedzie, to ludzie w pewnym wieku, wiekszość starsza ode mnie.Troszkę może i podchmielą, ale ciut ciut.I piosenki bedą spiewać to pewne)))Ale pozwolę tylko do godz. 22. Sąsiedzi też żyć chcą)))Najśmieszniesze,ze pode mną mieszkają nasi dawni wychowankowie(maja ok 30 lat- jak sie zwiedza, kto u mnie jest, ani chybi przylecą)Nawet przygotuje specjalne nagrania, takie dawniejsze, choc tańców na pewno nie bedzie.To zbyt rozgadane towarzystwo.Najbardziej sie boje, że niekórzy przypomna sobie, że np 20 lat temu, ktoś coś komuś na odcisk nadepnął.Ostatnio tak było)))Ale mam już przygotowaną strategię ratunkową na takie przypadki)))Jedna koleżanka za nic nie chce przyjść, bo sie wstydzi, że się postarzała, o rety!!!
Acha i całowanie będzie-na powitanie i pożegnanie.Wiecie, zanim sie opowie wszystkie plotki, popomstuje na polityke i opowie wszystkie kawały z kilku lat to ...przewiduję spotkanie do 1 godziny w nocy.Fakt kawały znają przednie.Ostatnio popłakałam sie ze śmiechu.
Najfajniesze są takie z życia anegdoty.Każdy czasem znalazł się w takiej śmiesznej sytuacji życiowej. Ja np. kiedys pisząc podanie o prace,dawno temu(chyba) grzmotnęłam ortografa!Wyszłam i po 5 minutach zaczęłam się zastanawiać(dobry refleks, nie?).W te pędy wróciłam, a moje podanie poszło już dalej. Latałam jak wściekła i szukałam, nie znalazłam. Wróciłam do domu załamana. Mi rodzice fikali ze mnie ze śmiechu, ale mnie nia za bardzo było wtedy do śmiechu.Do pracy mnie nie przyjęli, wiadomo z jakiego powodu.Znalazłam inną. Minęło juz 25 lat,To podanie musi gdzieś siedzieć w jakiejś teczce dawnej osobowej. Bóg mi świadkiem, jak kiedyś je odnajdę, to je zjem!
Uwielbiam takie spotkania, już Ci zazdroszczę. Ja bym zrobiła bogracza albo zupę a-la gołabki (kurde nie pamietam autora z WZ). Śpiewy ploteczki dowcipy narzekania.... jakież to fajne. U nas zawszem są śpiewy (choć to raczej rodzinne spotkania - ale równiez i przyjaciół) bo mamy w swoim gronie akordeoniste i ZAWSZE musi przywieź instrument hahaha a sąsiadami się nie przejmuj przecież takie spotkania nie odbywają się co miesiąc??!! Najwyżej uprzedź wcześniej że coś takiego będzie. Na pewno się nie obrażą haha Pozdrówka i miłej imprezy.
Aha u nas latem daniem obowiązkowym na ciepło są prażonki (w moich zbiorach przepis) ale to już trzeba ognisko i specjalny gar. - choć na domowej kuchence też wychodzą zaje... fajne
Dzięki za wszystkie przepisy i porady. Już po spotkaniu. Było bardzo udane, choc nie było aż tyle osób. Kilkoro nie dotarło. I wiecie co, zrobiłam zupełnie przypadkowo i nie planując ich,(akurat udało mi sie kupić) m. inn. tzw zielone śledzie i to one cieszyły się najwiekszym powodzeniem. Wyjedli do cna.Na naszych terenach to-o dziwo-niezbyt znana potrawa.Mnie nauczył luby(Poznaniak). A w ogóle strasznie trudno ostatnio kupić surowe śledzie. To chyba nie sezon na nie. Oczywiście flaki i ...nie uwierzycie...podgrzane w piekarniku zwykłe wędzone skrzydełka z kurczaka. One są pyszne-tylko trzeba je podpiec w piekarniku! Są doskonałe na obiad np. z purre ziemniaczanym. Spróbujcie ich, przygotowanych w ten sposób- NA PEWNO zachwycicie się nimi, a jaki zapach! Najbardziej szły napoje i lód, bo (co za pech) był wczoraj u nas poteżny upał.Dopiero wieczorem mozna było odetchnąc więc spotkanko się nieco przeciągnęło. Piosenek nie spiewali, ale za to było tak głosno, że trochę mi dziś głupio wobec sasiadów. Po prostu bardzo głośno gadali i smieli się. Ktoś przyniósł nasze zdjecia z tych spotkań sprzed 20 lat. Wszyscy się na nich ze wszystkimi całowali(chyba to było na pożegnanie, czy co, bo nic takiego nie pamiętam). Az popłakałam się ze smiechu. To wprost fotki do rozwodu.A jacy wtedy bylismy młodzi i radośni. Boze, gdzie to wszystko minęło...Ale , jak sie spotykamy po latach to znów, jakby czas się cofał i znów jestesmy młodzi. To bardzo miłe uczucie.PS. Jeszcze dobrze schodziły tzw śledzie pod pierzynką z jabłek i cebuli z jogurtem.
Świetnie że się udało , życzę Ci jeszcze dużo ,dużo takich spotkań . Kiedyś na szybko musiałam zrobić zakąskę na ciepło dla panów budowlańców i wrzuciłam wędzone udka z kurczaka do mikrofali też były świetne jak prosto z wędzarni.
Super że udana impreze, zresztą to normalne jeśli ludzie tak się lubią jak Wy. Powiedz jak robiłaś te zielone śledzie, u nas można kupić mrożone płaty tych śledzi. Ja kupuję często i robię na kilka sposobów (znajdziecie w moich zbiorach). Co do wędzonych skrzydełek też je uwielbiam, zjadam na zimno ale i na gorąco bardzo mi smakują np z młodą duszoną kapustką (tak kiedyś podałam na parapetówce)
Przewiduję ok 20 osób, może mniej.Bez mężów, żon- w naszym dawnym gronie. Ludzie w wieku Balzakowskim, zaprzyjaźnieni, choc dawno nie widziani.Jeden wegetarianiec.Menu raczej klasyczne, takie z dawnych lat,choć nowości mile widziane.Przewiduję jakieś jedno danko na ciepło.Reszta zakąski, sałatki. Alkohole na zasadzie: każdy przychodzi z książką w jednym, niewielkim tomie". Poszukuję czegoś nowego na to gorące danko. Ma być dużo i nie za drogo-wiadomo. I zakąski jakieś bez zadęcia,bo ma być swojsko.Podpowiedzcie coś, please!Flaki będą, bo wszyscy lubią, zimne nogi też.Tatar się nie sprawdzi, bo gadamy długo i może być nieświeży.Ostatnio było chili con carne, ale nie wszystkim pasowało. Może bigos, sama nie wiem...
Gdyby nie flaki mogła by być zupa gulaszowa -sprawdza się na imprezach. Ja czasami robię kurczaka po afgańsku w szerokim garnku stopić kostke margaryny zeszklić na niej 2 duże cebule pokrojone w kostkę i ząbek czosnku , dużego kurczaka pokroić na małe kawałki można wyjąć kości obsmażyć go z solą i pieprzem , przełozyć do cebuli i dusić pod przykryciem , pod koniec dodać czubatą łyżkę koncentratu i paprykę w proszku najlepiej ostrą ilość wg upodobań , ostrożnie połączyc i zagotować . Zaletą tego dania jest to że podaje się z pieczywem.
Podałabym ładnie udekorowaną paterę wędlin i serów - zobacz są w przepisach.
Teraz doczytałam, że ma być na ciepło - więc bigos jak najbardziej, kiełbaski jakieś fantazyjne może z boczkiem i serem, w sumie mięso pod każdą postacią się sprawdzi gorzej z tym, który nie je mięsa:)
a to bedzie sałatka.Może jaja nadziewane, albo śledzik-ten wegetarianiec dopuszcza czasem spozywanie ryb.Pomyslałam o tzw "zielonych sledziach"..One sa tak smaczne, że na pewno wszyscy chętnie je zjedzą.Ale to takie typowe, że az wstyd)))
Świetny pomysł z tym kurczakiem. W tych naszych spotkaniach to nie o to chodzi, zeby się najesc po uszy, albo upić. Alkohol tylko przełamuje czas, żeby czuć się luźniej.Niektórzy pija naparstek, niektórzy nieco więcej.Ale pojeść sobie to każdy lubi troszeczkę. Każdy na pewno coś przyniesie.A ja tylko podpowiem /rozdzielę co, i sama przygotuję to i owo.Potem strasznie długo gadamy, wspominamy i cieszymy się ze spotkania, bo sie bardzo lubiliśmy w tamtej pracy.Niestety za kazdym spotkaniem, z racji wieku, jest nas mniej(((
sos od tego kurczaka jest świetny więc wegetarianin też się skusi , bawcie się dobrze.
Dla pana wege polecam barszczyk czerwony wg babci Różyczki jest pyszny nie ma przy nim dużo roboty, jako dodatek pasztecik z kapustą i pieczarkami. Malibu ma fantastyczny przepis na ciasto do nich- hot dogi w pół godziny (tylko na tyle osób lepiej zrobić ciasto z podwójnej porcji). Gwarantowane że wszystko zniknie a robi się błyskawicznie.
Jeszcze tego nie robiłem ,ale wygląda bardzo apetycznie:
http://wielkiezarcie.com/recipe51574.html
A z wypróbowanych na takie imprezy polecam to:
http://wielkiezarcie.com/recipe32113.html
PozdrawiamNa 20 osób i niezobowiązujące spotkanie? Dużo, podzielne, niedrogo, do odgrzania w jednym garze? I jeszcze, żeby nie było banalnie? ;) A takie rzeczy to nie tylko w erze? ;)
Na jakims blogu znalazłam taki przepis na danko w rodzaju "stogonova"... Paski z udźca z indyka, pieczarki i zielony groszek, we własnym sosie. Podaje się toto z ryżem, albo z pieczywem. Robiłam i powiem Ci, że bardzo dobre to.
A może gar duszonych grzybów- np w śmietanie? - to i wegetarianin sobie podje :)
Celowałabym w jakieś danie jednogarnkowe lub treściwą zupę- duszone warzywa i grzyby, z jakimś dodatkiem mięsa- kuleczek z mielonego, lub paseczków chrupiącego boczku, lub soczystych kawałków wołowiny, albo drobiu.
Jestem ciekawa, co wymyślisz :)
Agiku, to niezobowiązujące, bo co kilka lat tak sie spotykamy. Każdy coś przynosi.Znamy sie i lubimy juz z 25 lat.Serio. Jak zaczynałam z nimi pracę, miałam 23 lata. Byłam siurkiem po studiach.Przepracowałam z nimi 15 lat, potem nas rozwiązano, ale utrzymujemy wciaz serdeczne kontakty. Teraz przyszła moja kolej. Autentycznie cieszę się na kolejne spotkanie i chciałabym, żeby coś dobrego podjedli.A, że w kwestii pomysłów WŻ jest niezrównane, to wiem, że coś poradzicie.
PS. to bardzo życzliwi, weseli i pomocni ludzie więc nie ma sie co martwić, nie narobią ani kłopotu, ani zbytniej roboty. Zawsze ktoś wcześniej przychodzi do pomocy i zostaje posprzątać.. Finansowo to też niezbyt wielki wysiłek, bo wiekszosc przyniosą sami. Ja jednak musze skoordynowac potrawy i sama zadbać, żeby np było cos gorącego i jakieś tzw żelane jedzonko.Kiedyś spotykaliśmy się w restauracji, ale to trzeba pogadać, a wrestauracji tak długo to się nie siedzi. Odtąd spotykamy się prywatnie.
Jeju!
Majolika, Ty jesteś po 40- stce? Po Twoich wypowiedziach, takich pełnych entuzjazmu, radości, zapału i energii, to a myslałam, że Ci do 30- stki brakuje...
No, zrozumiałam, że goście niekłopotliwi, a spotkanie ma być "podłogowe" ;) i serdeczne, a jedzonko łatwe do zjedzenia, na stojąco, niebrudzące i podzielne :)
Jadłam niedawno coś takiego ( wiem, ze to bardzo tradycyjne danie, pewnie w Twoich okolicach bardzo popularne, ale ja jadłam pierwszy raz i byłam zachwycona) zupa grzybowa na bazie bulionu rybnego.
Bardzo gęsta, z paskami suszonych grzybów, z grubym domowym makaronem ( mnie by lepiej pasowały lane kluski, z takiego gęstego ciasta) - dla mnie to było mistrzostwo świata, bulion delikatny, smak ryby taki ledwie- ledwie i ten grzybowy krem... uuuuh, rozmarzyłam się...
Nie po 40ce , ale mi niedługo 50ka stuknie))No cóż, charakteru wiek raczej nie zmienia))Mylący nieco jest mój wygląd, ale to wyłącznie kwestia genów.PS. Cholerka, wiedziałam, że sobie policzycie mój wiek, niech to czort.Zdradziłam się(((
Kiedyś kobiety po 40 to były stateczne matrony , a teraz to jesteśmy troche starsza młodzież. Jestem tylko 2lata młodsza od ciebie i charakter też sie nie starzeje.
Bo po 40 człowiek ma..............
Kilka lat temu zmarła moja ostatnia ciotka w wieku 83 lat. Wiecie, dzień przed smiercią mówiła mi, że nie wie, kiedy to sie stało, że ma już tyle lat.Czuła się wewnętrznie nadal młodą dziewczyną.Ja ją też tak postrzegałam.Dało mi to do myślenia.Chyba wewnętrznie jesteśmy wciąż tacy sami. Zmienia się tylko ciało.To jednocześnie i straszne, i bardzo optymistyczne, że jednak coś w nas nie starzeje się.Ciotka do końca czytała bez okularów, żartowała, była wesoła i mimo ciężkiej choroby, trudnych warunków materialnych, była optymistką- i taką ją zapamiętam.
Witaj ja lubie też takie danie jednogarnkowe ale bogracz.
Kupujesz Łopatke albo karkówkę do tego cebula, papryka pieczarki, boczek ( nie musi być), może być czosnek jak lubisz i koncentrat pomidorowy. Po koleji smażysz boczek, mięso póżniej cebule, czosnek, pieczarki, Następnie wlewasz go garnka wody dajesz koncentrat pomidorowy. Przyprawiasz sól, pieprz, papryka słodka, ostra a na końcu do tego robisz kluseczki kładzione. danie pożywne i syte. Nie znam imprezy na których się nie sprawdzło.
Jeszcze mi przychodzi do głowy gdzies na WZ był przepis co prawda to parówki ale możesz zrobić kiełbaski frankfurterki ( na propmocji w Lidlu teraz) więc to były parówki mumie. Fajnie wyglądało można wcześniej zrobić. na pewno zachwycisz gości.
Ja też proponuję borgacza ale wg Kurakowej 2 . Ja ten przepis na całe szczęście wydrukowałam dużo przedtem a teraz nie mogę go odnaleść. Zalet tej zupy jest bez liku, a najważniejsze,że jest pyszna oryginalna i najlepsza na drugi dzień. Nazwa przepisu to Borgacz oryginalny węgierski.
http://wielkiezarcie.com/recipe52653.html
Polecam moje danie:) http://wielkiezarcie.com/recipe31414.html
A może forszmak ?
O!Dobry pomysł!A w ogóle dziekuje wam, mam jeszcze troche czasu. Narazie zmawiamy się telefonicznie.Chciałam to zorganizować w przyszłą sobotę, ale wszystkim pasuje w piątek(oczywiście mamy dyspensę))))no to jeszcze kilka dni. Narazie sprzątam po kątach, bo przyjdą i wypatrżą mi jakis kurz, czy co.Pozyczyłam nawet dodatkowy stół od sąsiadki. Talerzy i sztućców wystarczy.Ale proszę o dodatkowe pomysły. Każdy się przyda.
A może wino na ciepło z dodatkami. Takie rozgrzewające pachnące migdałami.
. Ja alkoholi nie zapewniam. Niewielką "książkę=butelke" każdy przynosi sam, jak chce.Dlatego napisałam, że każdy przychodzi z ulubioną "ksiażką" w jednym ,niewielkim tomie))ale napoje dodatkowe zapewnię, lód też.Ale z doświadczenia wiem ,że opojów nie bedzie, to ludzie w pewnym wieku, wiekszość starsza ode mnie.Troszkę może i podchmielą, ale ciut ciut.I piosenki bedą spiewać to pewne)))Ale pozwolę tylko do godz. 22. Sąsiedzi też żyć chcą)))Najśmieszniesze,ze pode mną mieszkają nasi dawni wychowankowie(maja ok 30 lat- jak sie zwiedza, kto u mnie jest, ani chybi przylecą)Nawet przygotuje specjalne nagrania, takie dawniejsze, choc tańców na pewno nie bedzie.To zbyt rozgadane towarzystwo.Najbardziej sie boje, że niekórzy przypomna sobie, że np 20 lat temu, ktoś coś komuś na odcisk nadepnął.Ostatnio tak było)))Ale mam już przygotowaną strategię ratunkową na takie przypadki)))Jedna koleżanka za nic nie chce przyjść, bo sie wstydzi, że się postarzała, o rety!!!
Acha i całowanie będzie-na powitanie i pożegnanie.Wiecie, zanim sie opowie wszystkie plotki, popomstuje na polityke i opowie wszystkie kawały z kilku lat to ...przewiduję spotkanie do 1 godziny w nocy.Fakt kawały znają przednie.Ostatnio popłakałam sie ze śmiechu.
Najfajniesze są takie z życia anegdoty.Każdy czasem znalazł się w takiej śmiesznej sytuacji życiowej. Ja np. kiedys pisząc podanie o prace,dawno temu(chyba) grzmotnęłam ortografa!Wyszłam i po 5 minutach zaczęłam się zastanawiać(dobry refleks, nie?).W te pędy wróciłam, a moje podanie poszło już dalej. Latałam jak wściekła i szukałam, nie znalazłam. Wróciłam do domu załamana. Mi rodzice fikali ze mnie ze śmiechu, ale mnie nia za bardzo było wtedy do śmiechu.Do pracy mnie nie przyjęli, wiadomo z jakiego powodu.Znalazłam inną. Minęło juz 25 lat,To podanie musi gdzieś siedzieć w jakiejś teczce dawnej osobowej. Bóg mi świadkiem, jak kiedyś je odnajdę, to je zjem!
Pewnie jest już w archiwum państwowym , ale masz chociaż fajną anegdotę .
Uwielbiam takie spotkania, już Ci zazdroszczę. Ja bym zrobiła bogracza albo zupę a-la gołabki (kurde nie pamietam autora z WZ). Śpiewy ploteczki dowcipy narzekania.... jakież to fajne. U nas zawszem są śpiewy (choć to raczej rodzinne spotkania - ale równiez i przyjaciół) bo mamy w swoim gronie akordeoniste i ZAWSZE musi przywieź instrument hahaha a sąsiadami się nie przejmuj przecież takie spotkania nie odbywają się co miesiąc??!! Najwyżej uprzedź wcześniej że coś takiego będzie. Na pewno się nie obrażą haha Pozdrówka i miłej imprezy.
Aha u nas latem daniem obowiązkowym na ciepło są prażonki (w moich zbiorach przepis) ale to już trzeba ognisko i specjalny gar. - choć na domowej kuchence też wychodzą zaje... fajne
http://wielkiezarcie.com/recipe58570.html już znalazłam przepis na tę zupę :) i zdąrzyłam dokleić
Dzięki za wszystkie przepisy i porady. Już po spotkaniu. Było bardzo udane, choc nie było aż tyle osób. Kilkoro nie dotarło. I wiecie co, zrobiłam zupełnie przypadkowo i nie planując ich,(akurat udało mi sie kupić) m. inn. tzw zielone śledzie i to one cieszyły się najwiekszym powodzeniem. Wyjedli do cna.Na naszych terenach to-o dziwo-niezbyt znana potrawa.Mnie nauczył luby(Poznaniak). A w ogóle strasznie trudno ostatnio kupić surowe śledzie. To chyba nie sezon na nie. Oczywiście flaki i ...nie uwierzycie...podgrzane w piekarniku zwykłe wędzone skrzydełka z kurczaka. One są pyszne-tylko trzeba je podpiec w piekarniku! Są doskonałe na obiad np. z purre ziemniaczanym. Spróbujcie ich, przygotowanych w ten sposób- NA PEWNO zachwycicie się nimi, a jaki zapach! Najbardziej szły napoje i lód, bo (co za pech) był wczoraj u nas poteżny upał.Dopiero wieczorem mozna było odetchnąc więc spotkanko się nieco przeciągnęło. Piosenek nie spiewali, ale za to było tak głosno, że trochę mi dziś głupio wobec sasiadów. Po prostu bardzo głośno gadali i smieli się. Ktoś przyniósł nasze zdjecia z tych spotkań sprzed 20 lat. Wszyscy się na nich ze wszystkimi całowali(chyba to było na pożegnanie, czy co, bo nic takiego nie pamiętam). Az popłakałam się ze smiechu. To wprost fotki do rozwodu.A jacy wtedy bylismy młodzi i radośni. Boze, gdzie to wszystko minęło...Ale , jak sie spotykamy po latach to znów, jakby czas się cofał i znów jestesmy młodzi. To bardzo miłe uczucie.PS. Jeszcze dobrze schodziły tzw śledzie pod pierzynką z jabłek i cebuli z jogurtem.
Cieszę się ,że wszsytko się udało. A zdjęć masz dużo ze spotkania?
Świetnie że się udało , życzę Ci jeszcze dużo ,dużo takich spotkań . Kiedyś na szybko musiałam zrobić zakąskę na ciepło dla panów budowlańców i wrzuciłam wędzone udka z kurczaka do mikrofali też były świetne jak prosto z wędzarni.
Super że udana impreze, zresztą to normalne jeśli ludzie tak się lubią jak Wy. Powiedz jak robiłaś te zielone śledzie, u nas można kupić mrożone płaty tych śledzi. Ja kupuję często i robię na kilka sposobów (znajdziecie w moich zbiorach). Co do wędzonych skrzydełek też je uwielbiam, zjadam na zimno ale i na gorąco bardzo mi smakują np z młodą duszoną kapustką (tak kiedyś podałam na parapetówce)