Hope ! Łykam IPP i .. dosiadm sie do caffy i ciacha oczywista ... ! Ty nasza maszynko do kręcenia pysznych ciast ...
Smakosiu ... posuń sie odrobinkę , musimy ''ściaśniać '' zaraz inni dosiadą sie ..! Widzisz co mam w torebce ... ? Moja ulubiona łycha zupowa ..... może na twój ukraiński barszczyk załapie się ...
Piątek.. dzień gospodarczy : pająki z kątów eksmitować , powierzchnie płaskie wzselkie scierka machnąć , zakupki i sterta prasowanka uśmiecha sie do mnie ..
Przede mna ostatni tydzień wakacji ..dziwne mam lekki stresik przed powrotem do pracy .. co jest ??
Skończone ćwiczenia przy desce .. czuje pewien niedostyt ... za szybko to mi poszło .. :) Makuś puszczaj DHL ..- kiem prasowanko .. machnem z przyjemnością niekłamną ,, ( chyba coś mi się na '' dojrzałe lata przestawwiło .. ) hhihiihiihi
Jestem i ja, dokładam ciacho- mam pijaną śliwkę z wczorajszej imprezy, więc częstujcie się :)
Megi, ja już po urlopie, a sterta prasowania też się do mnie uśmiecha. Ale nie odwzajemnię tego uśmiechu- nie cierpię prasować...mogę podrzucić? Jak machniesz swoje, hope...to może i moje? A ja Ci w zamian mogę ciacho upiec, chałupę posprzątać czy okna umyć . No to jak? Zgoda?
Beatko ! wchodze w to ...mogę prasoawć na zlecenie .. ! Hmm .. chałupa nadal nie sprzątniętna i okna możesz artystycznie pomazać .. dawaj prasowanko .. ..)))
Makusia ! musze uważać cobym nie pomerdła twoich osobistych koszul z beacinymi ..
a swoja drogą .. w ciagu zycia mojego domowego tylko 1 powtarzam słownie : jedną osobe poznałam , która uwielbia prasować ... ale to nie ja ..!!!
Jak tak Was "słucham", to myślę sobie, że chyba jestem jedyną w Kawiarence, która deskę rozkłada dosłownie kilkanaście razy do roku. W tym juz jest wliczone prasowanie firanek Taka jestem! O! Koszule noszę sporadycznie a bawełniane bluzki wieszam tak, żeby nie trzeba było wyciągać deski. Jeansów na szczęście sie nie prasuje i jakoś mi się udaje umknąć żelazku
Smakosiu, jestem z Tobą ! Nie jesteś jedyna, ja deskę wyciągam góra kilka razy w roku i to, tak często jedynie wtedy, kiedy trafią się jakieś wesela czy cóś ;-)
Dla mojego Ślubnego to i mus nie taki straszny...., jak ma jakąś już fest wygniecioną koszulkę i chcę mu ją przeprasować, to on pogładzi się po brzuchu, rozprostuje zagniecenia i mówi, że na nim zaraz się wyprasuje :)))))))
Deskę do prasowania wyciągają: Młoda,Młody(dorósł do noszenia garnitura i koszul,więc ktoś mu musi prasować :P) i czasami Ślubny,ale to czasami.Ja jestem na szarym końcu:D
W końcu trzeba było nauczyć dzieci,by lubiły prasować bardziej jak mama:D
Ubrania wieszam tak,że same się prasują,a "gnietliwych" nie kupuję i już!
Wiecie,że zachciało mi się pierogów????
Wszystko przez to,że obiecałam(chyba...) Lence,a nie zrobiłam.
Przez to ,że Lenka sama zrobiła,a ja połknęłam ślinę.
Wszystko przez to ,że Hope będzie robić i przez to wszystko się zdenerwuję i zrobię i zaspokoję łaknienie :D
Jaska jak ja Ci zazdraszczam, że se wychowałaś Młodych ;) Moja Młoda prasuje ...ufff...jeden ludź mniej do oprasowania, ale Młody...Młody raz po raz potrzebuje świeżutki koszuli..a żelazkiem machać nie umie. Kiedyś próbowałam go nauczyć, ale moje starania szlag trafił. Młody jest artystą z krwi i kości, co będzie się przejmował jakimiś koszulami, krawatami etc. Dobrze, że choć lakiurki sam se pucuje.
A pierogi...poszłam na łatwiznę, kupiwszy takie swojskie z garmażerii, zjadłszy i jesteśmy zadowoleni ;) Hope, dziękuję Ci za chęci, wiem, jesteś niestrudzona, ale ja chyba wolałabym, żebyś sobie odpoczęła na tarasie, a nie lepiła dla mnie pierogi ;) Buźka
Nie prasuję jeśli nie muszę. Nawet deskę chyba wywaliłam. Koszule rozciągam i wieszam na wieszaki, wszystko tak wieszam co ma rękawy. Pościel czasami przeprasuje, firany się prasuje?? Oj... Nienawidzę prasować. Ostatnio kupiłam bluzkę. Zwykła szara ale ma takie stercząco-bufiasto-pofałdowane coś na ramionach. Tylko co ja z tym zrobię jak już wypiorę? Może Matula się ulituje, ja jej za to upiekę chleb.
Yuhuuuu! Wrzuciłam na taczkę stertę prasowania, zasuwam do Cię...a jutro od rana zabieram się za Twoją hawirę. Aha, okna czyszczę dobrze ,to i okna machnę ;))) Dużo ich masz? Co bym wiedziała,o której rękawki zakasać, żeby przed południem skończyć ;)
Oj fajnie fajnie! Święta racja. Lajan, znów wykonałeś "kawał dobrej roboty" czyli wprowadziłeś Kawiarenkę na nowy, nastrojowy, jesienny tor. Brawo! Jak zawsze duże buziole dla Ciebie
Hope, dziękuję za kawę. Już się do Ciebie przysiadam. A nie masz tam gdzieś, w jakimś zakamarku lodówki kawałka ciasta? Piątek, to wspaniały dzionek, który nastraja mnie radośnie a wtedy mam wielką ochotę na słodkości Wczoraj ugniotłam ciasto na tartę i dziś w planach małe pieczenie. Będzie z malinami. Zabiorę ją jutro do rodziców.
Za oknem słońce, ale trzeba przyznać, że jest zimno. No bo co to jest 10 stopni, prawda? Ponoć w sobotę i niedziele ma być ciepło. Zobaczymy. Oby.
Wczoraj zrobiłam zakupy i dziś gotuję ten wspaniały barszcz ukraiński wg. przepisu Weroniki Marczuk.
Wszystko mi się chce. Mam w sobie pokłady energii. Powód? Wiadomo - piątek!!!!!!!!!!!!!!! Oby tylko nikt mi nie popsuł humoru
Ciasto powiadasz Smakosiu? czy nie mam gdzie na dnie lodówki jakiegoś kawałeczka?....
Dziasiaj u mnie orzechowiec-Córcia prosiła...Jak ich odbierałam od Babci z wakacji,to machnęłam pijaną śliwkę,orzechowca i panią walewska na podziękowanie dla Sióstr i Mamy,że mi Młode na wakacje wzięły....
to stawiam do tej kawy orzechowca,smacznego....
a później pierogi ruskie chcę popełnić....znając życie ,to jak mam w zwyczaju-jakieś 150sztuk popełnię....
Noooo... orzechowiec, to luksusowy kąsek. Przysiadam się z wielką przyjemnością. Jak znam życie, to będę musiała się podzielić, bo zaraz kolejni chętni się zgłoszą
mówisz???? dla mnie to nie pierwszyszna....takie lepienie i wysyłanie DHL-em....
Kiedyś byłam u swojej Mamy,czyli 300 km od Ślubnego...i były Jego urodziny...to ja dzień wcześniej 200sztuków machnęłam i kurierem puściłam-żeby mu pierożki urodzinki umiliły,jak mnie nie było:)
W życiu się nie spodziewał:) Przyszedł z p[racy do domu...i zadzwonił do mnie,że w lodówce ino pingwiny chodzą...a on nie wie co ma zjeść...albo,że przecież gotować to on tylko kanapki potrafi...a potem,że mi zemrze z głodu..i niech ja już wracam do domu... i to dzwonek do drzwi...i kurier-to ja mu mówię: zadzwonię później,co będziemy tak przy jakimś facecie gadać...
i rozpakował mój Ślubny paczkę...i zadzwonił:) że już nie umiera z głodu...że pierożki mu kurier przyniósł...i dopiero wieczorem dotarło do niego,że ja mu te pierogi klepałam i wysłałam za całe 48 zł kurierem....co by z głodu nie padł....ale te chłopy niedomyślne....
O ja nie mogę! To Ślubny się nie domyślił, że to od Ciebie? No to ostro musiał być głodny, Skupił się na zapełnianiu brzucha i już Go nie dziwiło, że kurier zastukał z obiadem
Hope ! Ciacho jeszcze je ?? :) , Na wymianę mogę zaoferaować boczuś - kapuściano - pieczarkowy i jakimś dobrym winkiem ... poleje w szkło ..
Dzisiaj całkiem przypadkowo odkurzając stojak z winami ( robie to rzadko ) odkryłam całkiem dobre roczniki ..hmm najstrasze Chateau de Calce z 2004 ... troche roków ma .. prawda ??
Wszystkie nieprasujące ...! Nie taki diabeł straszny , wystarczy dobry sprzęt , fajna muza lub jakiś filmik i ... nie zobaczycie kiedy wszystko będzie na glanz .. ! M.. nosi się czasem pod krawatem ..to sami wiecie koszulina prasowana na sobie lub na mokro na lince odpada ..
Beatko ! Nie tylko stojak jest do odkurzenia ..ale i w mojej osobistej biblioteczce jest co poczytac .. %% jakoś nie mogę doczytać quzo od połowy maja czytam .. i chyba z 2 rodziały posunęłm się ..
Hope ! rozejrzyj się może opodal jest jakieś male gniazdko dla nas ... wpadałabym se ot .. tak po drodze , przypadkiem na spontana ... Ciastkowo jesteś .. Niesamowita .. !!
Jest!!!!!! już donoszę kolejne!!!!zrobiłam drugą blaszkę orzechowca(ale mniejszą i z połowy porcji) i jeszcze red velvet z musem malinowym i kremem śmietankowym....to możecie się dosiadać do ciacha....
Kurka,...no ja niestety jestem starsza niż ten pitny miodek, buuuuu...
Miałam wątpliwości, kiedy mój najnowszy szwagier ( 70-letni) przywiózł ten trunek. Czy można go wypić i się nie struć? Taki 40 letni trunek...strach się bać!!!! Okazało się, że niepotrzebne moje obawy. Maliniak kopał nieźle, a jak piknie przełyk grzał . Wypiliśmy nieco tych %, a resztę najnormalniej w świecie zachachmęciłam i schowałam na lepszą okazję ;)) A dziś jest okazja. Makusiu, dla Ciebie ostawię nieco na "poniedzieli". Toć nie możesz nie opić naszego zdrówka ;)))
Mi ze sprzętu nic nie brakuje, tylko chęci brak. Prasuje co mi niezbędne na "już" Mąż codziennie w koszulach... raz wyprasowała, więcej nie chciał, sam sobie prasuje. Ubrznia w rozmiarze 3-6m-cy prasuje się uroczo, te na 122 też nieźle, ale XXXL męża to już przesada.
Nigdy nie pisałam w kawiarence, a szkoda. Miło tu zawsze i tak sympatycznie. Czy tego orzechowca to się jeszcze kawałek ostał? Póki się nie odchudzam to chętnie się przymilę o kawałeczek. Nosem się podpieram mimo kawy, jakieś paskudztwo wczoraj mnie męczyło, gorączka i inne atrakcje ale już jest lepiej i dziecko się nie zaraziło. Przypomniało mi się, pewnego pięknego dnia moja Matusia wpadła do nas i zarekwirowała wszelkie pachnące świece i tealight'y po wyczytała, że są rakotwórcze :)
Nie straszę. Nie kupuję za to (choć lubię) żeby nie słuchać, że "wnuczki mi trujesz!" W tym tygodniu miałam wiele pomysłow i faktycznie ten jest najlepszy. Mam tydzień pod tytułem "Karolina przejmuje kontrole nad światem" , mąż wymownie stuka się w czoło a moja pomysłowość wraz z oszczędnością nagłą sprawiły mi pięknie zielone włosy. :) Fryzjer prawie padł, dobrze, że uratował to, co wymodziłam. A skoro jestem konsekwentna- w końcu mam konsekwentnie 3 córki- to z kawiarenki mnie nie wygonicie :D
Lajan, aż już brakowało mi nowego wieszyka...., ale się w końcu doczekałam :-)
Witam wszystkich w nowym locie :)))))))))))
Mysha i Beata, wszystkiego naj, naj :-) Wieczorem wypiję Wasze zdrowie...tylko tak delikatnie, żeby mi się moje nie pogorszyło ;-)
My, po męczących pierwszych dwóch dniach szkoły, postanowiliśmy odpocząć i jedziemy na łikęd w góry , ale się cieszę...., tak dawno tam nie byliśmy.... Po podlaskich polach i łąkach w końcu nadejszła ta wiekopomna chwila :)))))))))))))
Mówię Ślubnemu, że będę leżeć i odpoczywać i książkę czytać i opalać się na słoneczku, bo w telewizorni obiecali mi słoneczko ;-), a on mi na to, że najpierw pokosić trzeba, a potem ocieplić kolejny kawałek ściany i obić i pomalować i listwy poprzycinać........ No to ja na początku pokoszę, później ocieplimy, obijemy, pomalujemy, przytniemy co trzeba, a potem będę już tylko ciągle leżeć, odpoczywać i opalać się na słoneczku.....
Ale opalam się bez okularów od czasu, kiedy po leżeniu na zielonej trawce, zostały mi na twarzy piękne białe kółka wokół oczu i białe kreski po oprawkach idące w stronę uszu..... Trochę śmiesznie wyglągałam
A tam - zaraz śmiesznie. Oryginalnie się mówi. To ja Ci zyczę na ten "łikęd" żeby trawa okazała się być leniwą czyli innymi słowy zwykłym kurduplem. Nie przepracowywuj mi się, bo potem nie będziesz miała siły testować swojego łóżka antykoncepcyjnego
Aromatyczna swieca przy stole...wyobraznia az zaczela dzialac ;) Juz nie moge sie doczekac, kiedy jesiennym wieczorkiem postawie swoja swiece a wokol male swieczki na stole na specjalnej lustrzanej podstawce :) Dostalam tez od przyjaciolki jakies dwie male ale pieknie pachnace swieczki, podobno dzialaja nie tylko relaksujaco, ale i zdrowotnie :) Uwielbiam swieczki, swieczuszki a nawet klimat listopadowych zniczy na cmentarzu... Chyba za bardzo sie rozpalilam z tymi swieczkami ;)))
Lajan ,wiersz jak zawsze superowy ;-).Pewnie po orzechowcu zostały sie ino okruszki.Ale dobre i tyle.
Dziś u mnie obiad taki seeeeee...własciwei nieeee obiad..ziemniaki z jajcem sadzonym i kwaśne mleko od krówki takie wiejskie.(ale seee napisałam od krówki...jakby mleko dawał byczek ..ale wiecie takie wiejskie/swojskie;-) To wszystko z braku czasu..albo wisze na tel. albo latam i oglądam mieszkania .i żadne mi się nie podoba chyba na starosć robię się wygodna i szukam czegoś czego jeszcze nie zbudowali hahaha.
Robie i robię porządki (czyt.wyjadamy)z zamrazarki by ją oczyścić i zrobić m-ce na śliwki na zimę do zamrozenia.jesuuuuu, dwoje nas a drzwi zamrazarki domykam kolanem .normalnie jaby miał byc kryzus jaki albo wojna głodowa :-)
U mnie deska stoi non stop rozstawiona ,ale to raczej z racji wykonywanego zawodu.Stać za nią lubię choć nie mam kiedy prasować:-) Noooo tak..stac a lubieć ;-)))Ale ogólnie prasowania się nie boję.
Słoneczko u mnie świeci ale zimno, zostawiam herbatkę z rumem i miodem ,a ja idę cuś na nogi odziać bo paluchi mi odpadną :-)..a jutro chcę jechać na grzyby iz kichaniem trochę nie po drodze by mi było.
miłego dnia i liczę hope na dokładkę tego pysznego ciasta ;-) mniam...
Ciasta u mnie Krysiu zawsze pod dostatkiem:) właśnie pieką się biszkopty(na jutro mam 4 torty)...to i pewnie jeszcze jakieś zmontuję,bo znajomi zapowiedzieli się na wieczór(że niby na piwo...)ale ja za dobrze znam to ich"na piwo"...zaraz czekają jakie ciacho im dam do szamania:)
jak skończę pierogi-to je schowam:) bo zawsze ktoś się napatoczy jak robię ruskie:)i często kończyło się to tym,że tłukłam 200lub 300 dla znajomych i rodziny(nie licząc swojej własnej)...
Ja też bardzo lubię świece a w tym roku się zaopatrzyłam w duuużą ilość olejków do aromaterapii i mam zamiar całą jesień i zimę czarować zapachami... :)
Smakosiu, ja też się przyłączę do klubu "nieprasujących". Ja to nawet deski nie mam :) prasuję na łóżku. Firan nie prasuję, rozwieszam wilgotne i same się prostują :)
Dla mnie niestety nie ma jeszcze weekendu, jutro do pracy, i mało tego mam wolną tylko niedzielę, od poniedziałku znowu 6 dni do pracy :( Koleżanka na L4 i trzeba zaiwaniać.
Młody dzisiaj wrócił zadowolony ze szkoły, już nawet dostał pochwałę za wiedzę na historii, a historii uczy ich sam pan dyrektor :) jestem bardzo zadowolona bo od początku mu się tam podoba, oby tak dalej.
Idę piec ciacho z borówkami amerykańskimi na weekend, będę jutro miała więcej czasu żeby się wypięknić przed wyjściem na rocznicowy wieczór :):):)
Życzę miłego popołudnia i wesołego weekendu wszystkim szczęśliwcom, którzy go mają.
Popatruję na was zazdrosnym okiem. Nie mam komu robić przetworów-potwory nie jedzą. Mrożonki im śmierdzą, dżemy mogą nie istnieć a warzywa konserwowe to wróg. Zrobiłam jeden słoik ogórków. Nie umiem piec ciast z owocami, zakalce jakby ktoś miał ochotę, robię wyborne. Piekę chleby, robię jogurty, staram się unikać wszelkich sztuczności. Weekendy spędzamy na wsi, dzieciaki u Babi, ja w ogrodzie pomagając ile się da. Tak to jest jak pani dyrektor na emeryturze kupuje dom z ogródkiem i nikt w rodzinie nie umie łopaty w ręku trzymać... ale dałyśmy chyba sobie rade choc nie wiemy, co gdzie rosnie ani gdzie zasadzilysmy. Ten weekend w domu, dzieciaki po 2 dniach w zerowce, ja z goraczka a najmniejsza postanowila uczcic ukonczenie 6,5 miesiaca stajac w łóżeczku. Jestem zmęczona a mąż wróci o 21. Odliczam godziny.
Moi kochani piekę biszkopt. ma być bazą do tortu śmietankowego. O ile nie okaże się totalną klapą serdecznie zapraszam! W razie czego mam kruche ciasteczka i porterówkę :)
To ja już się piszę na to ciacho, bo właśnie przysiadam się z herbatą i jakoś tak chodzi za mną to słodkie. Moja tarta ponoć wyszła doskonale. Ponoć, bo ja nie jadłam. Postanowiłam trochę się ograniczyć ze słodkościami a teraz "cierpię"
Mysha, mam nadzieję, że wspaniale świetujesz z mężem Wasz rocznicowy dzionek. Jeszcze raz wszystkiego, co naj!!!
Hope, mój Ty Cyborgu odpoczywasz trochę po piątkowym pieczeniu?
Krysiu, jak idzie szukanie nowego "gniazdka"? Masz już coś na oku? Chętnie będziemy żyli razem z Tobą Twoimi, nowymi radościami.
Nadia, doskonale Cię rozumiem. Ja jak zaczynam zapalać swoje jesienne świeczki, to też się "rozpalam". Oczywiscie znaczy to tyle, że nastrajam i relaksuję a potem nie widac końca i co rusz wymyślam nowe, "świeczkowe" miejsca. 1 listopada, to baaaardzo nastrojowy dzień...
Wiecie, że jutro ma być ciepło? Super, prawda?! Liczę na taki prawdziwy powiew lata.
Za oknem słonce i to chyba w całej Polsce, prawda? No to cieszmy się tym ile wlezie, bo to być może ostatnie, weekendowe podrygi lata. W tygodniu pogoda będzie się zmieniać - przynajmniej na zachodzie. Szkoda, ale przecież tak musi być. Wystawię dziś twarz do słońca i będę się cieszyć każdym promykiem. Ledwo to napisałam, to pojawiły się chmurki. O nie!
Ide robić herbate z sokiem i z cytryną. Komu? Komu?
Jeju, ale się naczytałam! Dwa loty musiałam przelecieć :) Witam nowe osoby!
Lajan - jak zawsze
Troszkę mnie nie było. To znaczy byłam prawie każdego dnia, ale nie miałam czasu pisać.
Jutro mam ostatni dzień urlopu... Kurde, ale przeleciało! W tym czasie moje dziecko się postarzyło a ja awansowałam na mamę przedszkolaka. No właśnie. Co mogę powiedzieć po dwu dniach pobytu Boba w nowym miejscu, hmm. W czwartek szedł entuzjastycznie, dał mi buziaka i pobiegł się bawić. Kiedy go przyszłam odebrać to przywitał mnie słowami "byłem smutny i płakałem". Ale potem opowiadał, że fajnie, że fajne koleżanki (o kolegach nie wspomniał) więc ja pełna entuzjazmu zawołałam "a jutro znów do przedszkola!" na co Bob kategorycznie odparł "nie! Mam dosyć już tego przedszkola"! Ja pierdziu... I już nie wstawał rano z uśmiechem i nie szedł w podskokach, ale cmoknął mnie bez płaczu i poszedł się bawić. Przy odbieraniu go to samo hasło o tym, że był smutny i płakał. Nie wiem, jak długo płakał, bo gdy go odberam to jego pani już nie ma, dopiero jutro mam zebranie. Ech.. Dobrze, że nie płacze przy rozstaniu, bo bym nie dała rady.
No, takie początki. Trzymajcie kciuki.
A dziś jest przepięknie, w ogóle nie mogę narzekać na pogodę przez cały urlop. Rewelacja, po prostu.
Witam serdecznie w piękną niedzielę :) Słońeczko od rana świeci, wczoraj też było gorąco, taki wrześnień baaardzo mi się podoba. Bardzo miło się wczoraj rocznicowaliśmy :) do domu wróciliśmy dosyć późno, jeszcze potrzaskałam miseczkę, którą przywieźliśmy z wakacji, ale to pewnie na szczęście na kolejne lata :):):) Dzisiaj jedziemy oczywiście do teściów, musimy odebrać Młodego. Wczoraj był na imprezie urodzinowej u kolegi i wieczorem poszedł spać do dziadków. Później muszę jeszcze wstąić do mamy bo mi przywiozła jeżyny i będę nastawiać ostatnią nalewkę.
Aloalo, za kika dni Bob się pewnie przyzwyczai :)
Dziękuję wszystkim pięknie za życzenia.
Zostawiam ciacho do popołudniowej kawki i życzę miłego dnia.
U Was pewnie ciepło i słonecznie a u mnie kapie z nieba od samego rana. Koniec lata za 17 dni. Słoneczko zaświeć jeszcze, proooooszę.
Tradycyjnie przychodze z herbatą z sokiem i cytryną. Okno mam za plecami. I dobrze - nie chcę tego widzieć. Na co tu patrzeć - szary blok na szarej, mokrej ulicy i bure niebo - brr! Muszę szybko przywołać z pamięci widoki, które miałam tego lata przed oczami...
Oj Lajan samą prawdę napisałeś w tym wierszu. Jak ja się nie mogę przestawić na wcześniejsze wstawanie a co mają dzieci powiedzieć. Spałam sobie do 8:00 a teraz muszę być na nogach o 5:40.. to to szok dla mojego organizmu.
Aloalo synek na pewno przyzwyczai się choć na początku pewnie poniedziałki będą trudne dla niego.
Przyniosłam dzbanek kawy, proszę częstujcie się... Ja już będę piła drugą żeby się obudzić.
I znowu łikęd minął nie wiadomo kiedy.....Tak sobie w górach wymyśliłam, że jak będę już na emeryturze, to zostanę tam na zawsze...., a może nawet kilka lat dłużej ;-)
Do tej pory myślałam, że im człowiek starszy, tym szybciej mu czas płynie, ale wracając do domu, moja Mała gdybała na temat kolejnego wypadu w góry, sprawdzała, czy jeszcze jakiś długi łikęd się może trafi i nagle stwierdziła, że niedługo już będą jej urodziny....., a urodziła się w połowie grudnia..... i nagle poczułam, że kolejny rok już prawie za mną......
Aloalo, w górach spotkałam Twojego Boba....... ;-), ponieważ mijaliśmy małego chłopca z rodzicami, który wchodząc pod górkę, po dość stromej skarpie, popatrzył w dół i powiedział :
- Ooo, gdybym tu lozbił głowę, to juz bym jej chyba sobie nie naplawił.... - pomyślałam wtedy, że to musi być Bob :)))))))))))))
Już drugą kawę robię z ciśnieniem..., komu jeszcze ?
I samopoczucie u mnie takie,jak pogoda za oknem-pomuro,deszczowo....
Dzisiaj wracam do pracy po urlopie....dobre sobie-wracam.... Właśnie szukam sobie nowej pracy....bo nie bardzo mam po co wracać....Jak mnie nie było-sporo zmian wprowadzono u mnie w pracy...i nawet grafik(nie do zakwestionowania jest)..Czyli mam pracować tyle,co tam napisali...I stawki mi obniżyli...i wyszło mi,że jak przepracuję do końca miesiąca...to dostanę 950zł wypłaty-Dobre sobie!!!!
jestem zdrgustowana i ogólnie to ....szukam pracy....
Łączę się w bólu, już też takie cóś przeszłam i sama zrezygnowałam, bo koszty dojazdu do pracy były podobne do dochodów..... i dzielę się kawą...., ale coś do kawy, to już pewnie Ty skombinujesz... ;-)
Cosik przycichło w kawiarence.... Przyszłam z kawą z ciśnieniem i spienionym mlekiem i zachciało mi się białych michałków...., a nie mam :-( Ale zaraz jadę po brakujące pomoce naukowe dla moich dziewczyn, więc może i jakiś michałek się znajdzie.... ;-) No i dla siostry do prezentu urodzinowego muszę jeszcze coś dokupić...., no i dla mojej kochanej siostrzenicy...., próbuje już chodzić, to może jakieś siedmiomilowe buty... i dzięki cioci będzie szybciej chodzić :)))))))))))).
Przycichło, bo pewnie wszyscy zapracowani po wakacjach. Michałki, powiadasz - nie kuś, usiłuję ograniczyć słodycze, a idzie mi tak wspaniale, że lepiej nie mówić :/
Zostawiam Wam wielką stertę domowego grissini (może schrupiecie wieczorem do piwa) i wracam do komputerowej dziubaniny i lataniny ze szmatą w przerwach.
Witam, przycichło bo trwa czas zapraw:) U mnie pachnie buraczkami, brzoskwinie w słoikach już stygną, w międzyczasie zrobiłam obiad i posprzątałam ...a...i pozbierałam spod leszczyny orzeszki , pierwszy raz wiewiórki nie ukradły, ale to chyba zasługa Tośka
O prezentach tez muszę pomyśleć, zaległe urodziny dzieci, i maleństwo sie pojawiło w rodzinie... chyba czmychnę na małe zakupy.. a z tymi butami siedmiomilowymi extra pomysł
Zostawiam coffii z mleczkiem i koszyk pysznych brzoskwiń:)
Co za tydzień! Każdego dnia coś. Wracam do domu, zjem coś i już jest wieczór. Ależ ten czas pędzi.
Walczę ze swoimi pokusami "ciastowymi". Znalazłam jednak lukę w tej walce i żeby cukier tak głośno za mna nie "tupał" nalałam sobie kieliszek likieru toffi. Ależ on smakuje .
Dziś była fajna pogoda - słoneczko i temperatura poszła w górę. Szkoda tylko, że na jutro znów zapowiadaja deszcze :-(
Tak mnie w niedzielę pogryzły komary, że jeszcze dziś swędzi, jak pierwszego dnia. Hm...a może teraz nawet mocniej...? Jedna ręka tak mi spuchła, jak po ukąszeniu osy. Co za!
A jutro łykasz spóźniony trunek...rocznik 1971 , obiecałam, że "poniedzieli" ... Dziś nie stawiam, bo z likierkiem Smakosi, to by się mogłoby za bardzo zmieszać...
Ja poproszę, żeby złość odgonić. W pracy się pierniczy a ja mam urlop za tydzień. Pewnie szefo będzie chciał żebym przełożyła ale nie ma takiej opcji, mamy już zaliczkę wpłaconą. Znowu będzie mnóstwo kombinowania a wszystko przez jedną osobę, która jest przewrażliwiona na swoim punkcie i "szczypie się" ze sobą tak, że aż trudno uwierzyć, że dorosła osoba tak może robić. Ehhhh, brak mi słów. No to siup.
A ja się jeszcze załapię na likier...? I na grissini Wkn :-)
Muszę ostudzić nerwy po dzisiejszym meczu...., a tak już było bliziutko....
Ten tydzień chyba już mnie wyczerpał. Daleko jeszcze do końca ? Zaczęłam wspomnieniami ze śmietnika, a czym zakończę ?
Gdy wróciliśmy w niedzielę, późnym wieczorem, z gór, nadeszła niewdzięczna chwila rozpakowywania samochodu. Jakoś tego nie lubię, więc sprytnie złapałam kilka najlżejszych, lecz pękato wyglądających, reklamówek, wdzięcznie się ugięłam pod ich "ciężarem" i czekałam aż Ślubny zabierze całą resztę. On rzucił okiem na moją porcję bagażu i stwierdził, że czule obejmuję również reklamówkę ze śmieciami, z którą wypadałoby się rozstać przy naszym blokowym śmietniku, co postanowiłam uczynić z wielką radością, ponieważ dźwigany przeze mnie "ciężar" miał szansę dzięki temu jeszcze się zmniejszyć. Podeszłam więc do śmietnika, podniosłam wielką klapę i z rozmachem wrzuciłam reklamówkę. Wróciłam do męża wielce umęczona, bo przecież wykonałam dodatkową, nadprogramową pracę i czekałam aż na ostatnim wolnym palcu umieści 5-cio kilową lodówkę, no i otworzy drzwi ;-) A on znowu rzucił okiem na moje reklamówki i mówi, że w tej z kosmetyczkami są jego klucze od domu. Może one i tam były, ale jakby nie patrzeć byłam bliżej tych reklamówek i żadnej z kosmetyczkami nie widziałam, natomiast ze zdziwieniem stwierdziłam w moich ramionach obecność śmieci.....
Ponownie otworzyliśmy bagażnik, wpakowaliśmy wszystkie toboły i ruszyliśmy do kubła na śmieci, w którym najdalej jak można było, bo przecież się porządnie zamachnęłam :), leżały nasze kosmetyczki z kluczami. Nasza wspólnota złośliwie ustawiła jeszcze śmietnik pod latarnią, a ta złośliwie świeciła, jak nigdy ;-) Także w świetle reflektorów mój Ślubny wdrapywał się do kontenera i łaził po śmieciach, żeby wydobyć naszą reklamówkę....Ja stałam obok, udając, że w ogóle tam mnie nie ma i rozglądając się w popłochu, czy ktoś z sąsiadów nas nie widzi :)))
W afekcie zabrałam do domu również nieszczęsną reklamówkę ze śmieciami i dopiero dzisiaj, jadąc na rehabilitację, wyrzucałam je ponownie...., a raczej pierwszy raz :-)
Lajan, ale Cie wczoraj wena dopadła! Fajnie sie czytało :-) Dobrze mamy z Tobą.
Musze to znów napisać - Lenka, jesteś "debest"
Dzionek mokry i ponury. Idę do archiwum kończyć porządki. Szef wyjechał i nie bedzie Go do konca tygodnia. Mam luzy - super!
Mysha, zaciśnij zęby i wytrzymaj. Wiesz...w pracy, jak to w pracy sa lepsze i gorsze dni. Najważniejsze, że w zyciu prywatnym, rodzinnym jest wszystko OK. Tym się ciesz i głowa do góry! Usmiechnij sie na przekór wszystkiemu - zobaczysz, że będzie Ci łatwiej.
Krysia, jak idą poszukiwania mieszkania?
Nooo, ile wczoraj osób delektowało się likierem toffi. Dziś znalazłam pusta butelke zaraz przy wejściu do Kawiarenki. Czyżby Ktoś chciał mi zasugerować, że mam nie zapomnieć i ją uzupełnić? Nie ma sprawy! Kupiłam wczoraj puszke mleka "Krówka" więc jestem przygotowana na nową produkcję :-)))
Miłego dzionka!
Ps. Kiedy piszę słowo "dzionka" , to często przychodzi mi na myśl Nonka. Czy Ktoś może wie co u Niej słychać?
Weszłam tu rano, uryczałam się nad Lenkową "śmietnikowa" opowieścią i musiałam se iść. Wracam zatem czym prędzej :)
Chciałam na wstępie przeprosić Myshę i Beatę, ze w swoim roztargnieniu zapomniałam o złożeniu Wam zyczeń! Ale nie ma tego złego. Dziś już pewnie nikt Wam nie składał zatem życzę Wszystkiego Najlepszego pod każdym względem! A jak jeszcze kogoś przegapiłam to także składam najserdeczniejsze życzenia!
Jestem drugi dzień w pracy, jakoś leci. Jak coś robię, to nie mam czasu rozmyślać nad tym, co robi Bob :) A Bob jakoś do przedszkola chodzi, nadal pożegnania bez płaczu, ale niezwykle czułe są. Dziś mnie nawet po ręce wycałował :) Na gazetce wisi także jego dzieło plastyczne. Tak , wisi tez tam kilkanaście innych, ale wiadomo, że dla mnie to Bobowe było najważniejsze :)) Przypominam sobie też różne piosenki z okresu dzieciństwa i śpiewamy razem. Wczoraj Bob rzucił "dziś śpiewałem nie chcę z tobą tańczyć" no i skakaliśmu po dywanie śpiewając "kłócili się ze sobą" itd. Przynajmniej mózgiem ruszam. Ech, może się to jakoś ułoży.
A przedwczoraj po przedszkolu pojechał do moich Rodziców, bo ja musiaąłm iść na zebranie i był przeszczęśliwy bo kafelkował. I po skończonej pracy nazbierał mi kwiatuszków i trzynał je przez godzinę w rączce, bo zebranie trwało i trwało. I dowiózł mi do domu taką kupkę przyschniętych kwiatkków i wręczył mi z okrzykiem "zobacz! Kwiatuszki ci nazbierałem! Tylko trzymaj mocno". I ja omal nie ryknęłam płaczem wzruszenia, bo ta kupeczka łodyżek i płatków była cenniejsza niż najlepszy bukiet. A wiadomo, ze aloalo miękką jest i sie rozkleja. Po Tatusiu :)
Lenka - ostatnio jak byłam na basenie i stałam w kolejce na zjeżdżalnię przypomniałam sobie Twoją historię o Twoim zjeździe i o Twoim mężu z wywinietymi rzęsami i stałam z roześmianym pyskiem jak idiotka. Od dziś wyrzucając śmieci będę ryczeć ze śmiechu!
Smakosiu - to jest ciekawy sposób! "Zabić" tupiacy cukier alkoholem. Tylko ja nie wiem, czy mnie nie groziłaby taka praktyka alkoholizmem ;))
Hope - życzę powodzenia w znalezieniiu pracy, w której Cię docenią, także finansowo.
Tymczasem spadam wielce szczęśliwa, gdyż odbiór Boba coraz bliżej ;)))
Normalnie nie mam czasu na chwilkę oddechu w kawiarence. Praca, praca, praca...tony papierów, godzinami ślęczenie przed komputerem. Tyle, że jak czytam co przeżywa Hope, to stwierdzam, że ja wcale nie mam źle, mimo takiego zapierdzielania. Przynajmniej pensji nikt mi nie obcina....
Lenka- weź zacznij spisywać te przygody, potem daj je do recenzji, potem do druku, potem do czytania. Wczoraj się posikałam wyobrażając się jak Twój mąż nurkuje w kontenerze, a Ty przyczajona kukasz pod tą latarnią. Normalnie ja pierdziu, bombowo wszystko opowiadasz .
Aloalo, dziękuję za życzenia :) Wyobraź sobie, że miałam wczoraj imieniny, o których...zapomniałam. Moje koleżanki w pracy wyprawiły mi urodziny w ubiegły czwartek, rodzinę miałam w niedzielę, to co będę se głowę zaprzątać ww wterek....Zawalona papierami, z nosem wlepionym do monitora...nie skontaktowałam, dlaczego moje baby ( czytaj..te same koleżanki, co mi zrobiły już prezent 1.września..) śpiewają 100 lat, i wręczają kwiaty. Aż było mi głupio, że żadnego ciacha czy czegoś do kawy nie przytaszczyłam.
A co do Boba...to jest mądry chłopczyk, za jakiś czas, pewnie kilka dni, przejdzie mu ta "smutność". Mój syn trawił rozstanie ze mną jakieś dwa miesiące. A mnie się serce krajało z żalu. I na dodatek, odbierałam go tuż przed zamknięciem przedszkola, kiedy siedziało może jedno, może dwoje dzieci. Ale nie miałam jak odebrać go wcześniej. Bolało mnie to, acz...Starałam się poświęcić mu w domu jak najwięcej czasu, i to chyba była rekompensata za to przedszkole. Nigdy mi nie wypominał, że byłam "niedobrą"matką, która każe na siebie tak długo czekać.
Smakosiu, poproszę przepis na tę naleweczkę z krówkowego mleczka. Wczoraj tu łyknęłam troszeczkę, aż mnie w gardziołko pogryzło, a jakie dobre było :)))
Hope, Ty jesteś obrotna i zdolna dziewczyna!! Wierzę w to,że przy takich umiejętnościach albo wywojujesz inną pensję, albo znajdziesz inną pracę. Głęboko w to wierzę .
Mysha, ja Ciebie rozumiem, jak kota nie ma to myszy harcują. Ja też bym się cieszyła z takiego luziku.
Makusiu, i wszyscy, którzy macie ochotę na nieco napoju rozgrzewającego.
Zostawiam flaszeczkę, jeszcze trochę zostało miodku, więc siup!za zdrowie wszystkich zaglądających do kawiarenki. Głodomorkom zostawiam placuszki z jabłkami. Nasmażyłam sporo, a zjeść można tego niewiele ;) więc proszę się częstować, póki ciepłe.
Pozdrawiam wszystkich z niezbyt ciepłego i pochmurnego Kaszubowa :)))))))))))
Witam serdecznie, w jesiennym nastroju. Dzisiaj się ochłodziło i od południa pada. Idealna pogoda do mojego nastroju. W pracy rano udało mi się wszystko i wszystkich poustawiać na następne 2 tygodnie, tak już "na zapas" bo dopiero się okaże na jak długo znowu będzie zamieszanie. Szef na szczęście moje pomysły akceptuje no i jak mu oznajmiłam, że nie mogę zrezygnowac z wyjazdu bo stracę zaliczkę to zaczął razem ze mną się zastanawiać co można zrobić. Pod koniec pracy jeszcze klient popsuł mi zdrowo humor, myślałam że w końcu wybuchnę. Ale na szczęście szybko udało mi się dzisiaj skończyć i staram się już nie myśleć o tym ciężkim dniu :) Tym bardziej, że jeszcze tylko kilka dni i wyjeżdzamy :)
Dziękuję za słowa otuchy, Aloalo dzięki za życzenia :)
Smakosiu wiem, że życie prywatne, rodzinne najważniejsze i jestem szczęśliwa, że mam takie a nie inne ale tak nie lubię jak coś w pracy się pierniczy i to jeszcze dzięki komuś. Okropna jestem :):):)
Wygadałam się, idę wypocić złość na rowerku, potem zrobię dzbanek jakiejś pysznej herbatki i zapalę kominek.
Dobrze, że szef chce słuchać. Jedź, odpocznij osapnij, i ...zignoruj tę osobę, przez którą się wszystko pierniczy. Choć na małego kilekonka, to Ci stres wyluzuje..Zostawiłam maliniak w kawiarence. Aha, nie jesteś okropna!! Jesteś sobą, i tak trzymać.
Aloalo, ech... Ścisnęłaś mi serducho... Twój Bob jest taki kochany... Wzruszyłam się i... Ech!
Mysha, mam nadzieję, że już Ci lepiej i wywaliłaś z siebie złe emocje. Jeszcze trochę i będziesz odpoczywać a potem z nowa energia dasz sobie radę z każdym upierdliwym klientem i nie tylko :-)
Beata wybacz! Ja też nie pamiętałam o życzeniach Ale Ty wiesz, że ja Ci życzę tylko tego, co najlepsze, prawda? Uściski i kosz serdeczności A jeśli chodzi o likier, to prosta sprawa. Zazwyczaj wystarcza 200ml alkoholu (40%) na 1 puszkę mleka "Krówka". Trzeba to zmiksować na wysokich obrotach i gotowe! Wychodzi z tego pół litra pysznego "uzależniacza"
Hope, nie wiem jak Ty, ale ja wierzę w to, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym razem też tak będzie. Przekonasz się. Tacy pozytywni, kreatywni i zdolni ludzie zawsze sobie poradzą. Wytrzymaj ten okres przejściowy. Jeszcze będziemy się radować z Tobą i opijać nowe miejsce pracy. Głowa do góry!
Dziś dzionek pracowity. Dokończyłam porządkowanie archiwum. Aż poczułam mięśnie od przekładania tych koszmarnie ciężkich segregatorów. Ale za to jutro luzy. W domu też zabrałam się za sprzątanie, bo w czwartek, piątek i sobotę mam już zajęty czas do samego wieczora. Poumawiałam się i nie byłoby kiedy zadbać o mieszkanko. Jak ten czas pędzi!
A ja dziś na nieplanowanym wolnym... Bob się rozkaszlał i rozkatarzył. Znaczy tak troszkę, ale u nas jest zakaz przyprowadzania takich dzieci do przedszkola więc wezmę go do lekarza, żeby orzekł czy Bob zaraża czy jest bezpieczny. Już wczoraj napakowałam go syropem z cebuli i jest dzisiaj bardzo dobrze, ale nie chcę, zeby w początkowych dniach pani dyrektor na mnie psioczyła :) Mam też nadzieję, ze to nic poważnego, bo wolałabym nie robić większych przerw w chodzeniu, żeby się nie odzwyczaił.
Zostawiam Wam kawkę,tym razem ze spienionym mlekiem :)) Nie, nie mam nowego ekspresu, ale przypomniało mi się, ze mam takie ustrojstwo jak "szejker" z Tupperware i leży to nieużywane a okazało się, że mleko spienia fantastycznie!
A ja spadam podłogi oczyścić z kurzu i innych farfocli :))
dzisiaj mam imieniny i w mojej pracy zawsze szef wręczał każdej z nas przeogromniasty bukiet....i jakże mi się niezmiernie miło dzisiaj zrobiło.....przyniosłam torta cappuccino z orzechami...Dziewczyny mówiły,że cudownie smakuje...przyjechał szef z towarem..wszamał torta i powiedział: wszystkiego najlepszego i sobie pojechał....
miło prawda?
byłam już na 4 rozmowach w sprawie pracy...jutro mam kolejne dwie...zobaczę,która będzie dla mnie najbardziej korzystna i spadam....z poprzedniej...nie będzie mi jakaś smarkata spowinawicona z szefostwem warunków stawiać...tymbardziej,że merytorycznie nie jest wogóle kompetentna jeśli chodzi o pracę w kwiaciarni-bukietu nie potrafi ułożyć
na razie zmykam do Młodych na zebrania klasowe....do później,Kochani:)
aaaaaa i jeszcze stawiam dwie flaszki żubrówki i sok jabłkowy...i tort cappuccino z orzechami(zrobiłam dwa:) ) i rafaello tysz do wszamania....
Kichaj na kwiatki szefa,toż to jakiś buc a nie facet! Ja wręczam Ci przepiękny bukiet ułożony z z serca płynących życzeń pokoju, radości, zdrowia i spełnienia dobrych marzeń. A do tego podzielę się kupką kwiatuszków od Boba, bo nadal uważam, że ładniejszych kwiatków nie ma :) A Tobie należą się ładne!
No, a teraz dawajcie torta kawałek ;)) Żubrówki nie trzeba, jakoś ostatnio jestem antyalkoholowa, hmm Ale tort orzechowy? Jak najbardziej :))
PS. Bob lekko przeziębiony, ma zostać jeszcze jutro w domu. Pani doktor powiedziała, że właśnie ropoczął się sezon wizyt przedszkolaków...
Najlepszego Hope, mnóstwo zdrówka, szczęścia i spełniających się po kolei marzeń. Bukiet ode mnie tylko wirtualny ale za to jak najbardziej szczerze dawany :)
Tylko szczerze dane kwiaty są warte uwagi, radości i podziękowań. Machnij ręką! Dziś my będziemy z Toba i to całym sercem. Będziemy Ci przynosic wielkie naręcza życzeń. Za te możesz dziękować, bo są szczere
To ja zacznę jako pierwsza
Jest takie jedno, najcenniejsze i najważniejsze w całym bukiecie życzeń...to zdrowie. Tego życzę Ci w największych ilościach. Niech ono przybiera wszystkie kolory tęczy, niech cieszy aż do utraty tchu, niech będzie z Tobą w każdej sekundzie dnia, niech powoduje, że już zawsze będziesz się czuła szczęśliwa i radosna. Niech się spełniają Twoje marzenia, te małe i te duże. Wierzę, że praca czeka już za rogiem więc życzę Ci jeszcze żebyś mogła nam napisać to, co ja napisałam ostatnio Tobie - "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"! Uściski i buziaki
Dziś robię wyjątek i przysiadam się do ciacha. Z takiej okazji sobie nie odpuszczę
Ano, już się sąsiedzi z nas śmieją, że my do domu wracamy tylko po to, żeby kwiatki podlać :)))) A za mnie możesz zjeść dwa kawałki tortu ! A co. Pewnie bym tyle zjadła, jakbym lubiła torty ;-) A ja Twoją żubrówkę
No niby umiem piec. Ale mam też jedną dobrą rzecz. Jak postanowię, ze nie zjem, to choćby mnie nie wiem, jak kuszono, nie zjem :) Przed weselem, na którym teraz byłam, żeby lepiej wyglądać w kiecce, którą kupiłam w lutym (noooo) nie jadłam NIC słodkiego przez 6 tygodni.I schudłam 3.5 kg! I nie było to specjalnie trudne, a jak już było po weselu, to ojoj :))
Mojego kawałka też możesz zjeść. Mi wolno ruszać słodkie tylko w weekendy. Te ostatnie 3 dni to sama byłam pełna podziwu dla siebie, bo lubię coś zjeść słodkiego jak jestem wnerwiona a tu mi się udawało nie skusić :) Byle do soboty :):):)
Zapomniałam Wam napisać, że Bob ma ulubiony kawałek piosenki, którą śpiewa namiętnie i głośno właściwie wszędzie. W domu, w supermarketach, w przymierzalni, ogólnie szału można dostać. Piosenka jest po angielsku (!) a Bob jeszcze nawet w rodzimym języku nie mówi czysto. Kiedy pierwszy raz zaśpiewał to w Biedronce to mi oczy wyszły przed okulary i zszokowana zapytałam, co to jest. A on, że babci w telefonie to gra. No i już wiedziałam wszystko :)
Słuchajcie, Mama moja ma wgraną zamiast dzwonka staaaarą piosenkę Bonnie Tyler "Fools Lullaby" i brzmi to "oh, it's a fools lullaby" i tak dalej a w wykonaniu Boba brzmi " ołytsa hujedbaj" Dobrze, że śpiewa <dbaj> a nie <dwaj>. Wolałam nie pytać, czy w przedszkolu też to nuci ;))
No nie!!!!!!!!!!!! Ale precyzyjny kadr! Na dodatek w tle to coś tzn. rogi czy uszy po bokach Chyba sobie oprawię w ramki tego mojego ulubieńca Dziękuję za fotkę
czy Ty Oluś chcesz,żebym ja jeszcze w swoje jemieniny zeszła za jakąś zadyszkę,albo zatrzymanie oddechu bo ino się krztuszem śmiechem?????
Nie mogę najnormalniej w świecie czytać /słuchać o Twojem Dzieciem....
Nie przejmuję się ani swoim szefem....ani jego (wredną/podłą/zakłamaną/dwulicową- i co mi tylko ślina na język przyniesie) synową....odbębnię te dwie jutrzejsze rozmowy i chyba(mam nadzieję),coś postanowię....
Wszyscy moi przyjaciele,znajomi,rodzina,widzieli z jakim wyrazem twarezy ja zawsze szłam do pracy....Buziol mi się śmiał od ucha do ucha...i nie było ważne,że pewnie znowu zostanę na nadgodziny...ja kochałam swoją pracę...Nadal zresztą kocham...ale chyba muszę zmienić miejsce...bo ja już cienko się widzę...nie chce mi się wstawać rano...szykować się...dojechać...i potem być w tej pracy do samego wieczora...jak sobie o tym pomyślę-to mnie biegunka goni do łazienki....
Jak Kto jeszcze jest w ten mój pijacki wieczór-to zapraszam na dolewę żubrówki z sokiem jabłkowym i cytrynką....
Uprzejmie donoszę,że zostałam jednogłośnie mianowana przewodniczącą trójki klasowej u Młodej...
jw.u Młodego...
i do tego jeszcze jestem Głównodowodzącą w Radzie Rodziców u mnie w szkole....
zacne to funkcje-nie powiem...szkoda tylko,że profitów nie ma żadnych....
już mam zapowiedziane od Dyrekcji,że taki tort jak w tym roku upiekłam na WOŚP-dla przypomnienia fotka
to w przyszłym mają być przynajmniej 3....bo mój poszedł w galerii handlowej za prawie 700zł,a potrzeba na jakieś pomoce naukowe 3 razy tyle....Nie wspomnę o kapitalnym remoncie dachu szkoły(siedziałam na zebraniu u Córy i wpatrywałam się w kilka metalowych wiader ustawionych w klasie do zbierania kapiącej wody z sufitu)...
Piatek! Piatek! Piątek! Kochany piąteczek Jutro nie trzeba będzie wstawać na dzwięk budzika. Uwielbiam już samą myśl o tym
Dziś ostatni luzacki dzionek w pracy, bo szef nadal nieobecny. Chyba się nawet urwę wcześniej. Muszę jechać z Mamą na rundkę po sklepach. Poszukujemy eleganckiej sukienki na wesele a jednocześnie takiej żeby dało się ją założyć np. idąc zwyczajnie w gości. Owszem - sporo tego na wieszakach, ale w większości długość lekko za kolano a moja kochana Mama takich nie nosi. Do łydki nie uwidzisz i klops. Tak więc czeka mnie popołudniowy maraton "regałowy".
Dziś, po wczorajszym deszczu zaświeciło słoneczko. Może nie jest zbyt ciepło, ale i tak fajnie.
Hope, tak się zastanawiam, czy dobrze Cię zrozumiałam...? Ty masz robić torty na okazję WOŚP, szkoła je zlicytuje a potem pieniądze trafią do kasy szkolnej, bo brakuje im na pomoce naukowe?
Lenka, miłego odpoczynku i wspaniałej pogody we Wrocławiu. Tylko patrz dobrze co pakujesz do auta żebyście czasem worka ze śmieciami nie zabrali ze sobą
Smakosiu, do pakowania zatrudnię Ślubnego, to może nie będzie tak źle ;-)
Hope, żubrówka była pyszniasta i .....będzie dobrze :)))))))
Aloalo, ja 6 godzin potrafię wytrwać w postanowieniu, że zrywam ze schabowymi, a potem to już jestem znowu szczęśliwa ;-)
Dzisiaj ciśnienie podniósł mi jakiś baran, który tak mnie podjechał na parkingu pod szpitalem, że nie mogłam wsiąść do samochodu. Wjechał, młotek jeden, pod skosem i zostawił mi 25 cm na otwarcie drzwi. Już same wrota do mojej bryki są grube na 10 cm, a ja, choćbym nie wiem jak, wciągała brzuch i pośladki, to przez 15 cm się nie przecisnę, jeszcze uważając, żeby się nie wybrudzić. Miałam wielką ochotę poczekać na głąba ( bo to na pewno był facet ), ale czasu mam dzisiaj mało, więc postanowiłam wsiąść od strony pasażera.... I to była trochę nieprzemyślana decyzja....
Na fotel usiadłam bez problemów, bo to łatwizna, lewą nogę przerzuciłam na stronę kierowcy i przeniosłam swoją szanowną na środek auta, na moment tak zawisłam utrzymując się na rękach i obmyślałam dalszą strategię....Musiałam szybko myśleć, bo było mi nader niewygodnie, a usiąść nie mogłam, ponieważ jedyną kandydatką do roli siedziska była dźwignia skrzyni biegów ;-) Ja dość krótka jestem, więc fotel mam blisko przysunięty i miejsca tam mało, natomiast moje kolana, od czasu wypadku nie zginają się tak całkiem, a na jednym nie mogę stawać i to dodatkowo komplikowało moje położenie. Otworzyłam okno kierowcy, wystawiłam przez nie łeb i miałam więcej placu do przekładania nóg, swoją drogą okazało się, że mam ich bardzo dużo, ale jakimś cudem, po tych dziwnych pozycjach, jeszcze z głową na zewnątrz, udało mi się w końcu usadowić ( dobrze, że dzisiaj nie padało, bo by mi głowa zmokła ;-)).
Z drugiej strony ulicy, z wielkim zainteresowaniem przyglądał się moim manewrom jeden pan, nie wiem co sobie myślał, ale potem aż go zapytałam, czy z tego pojazdu wysiadł facet, ale z uśmiechem odpowiedział, że niestety nie wie..... Ale to musiał być jakiś osioł, bo kobieta sama nie chciałaby się wybrudzić o samochody i tak blisko by nie podjeżdżała.....
Smakosiu-dobrze zrozumiałaś....U mnie w szkole bardzo często organizujemy różne festyny i sprzedajemy tam różne rzeczy(ciasta ,wyroby rękodzielnicze,i takie tam różne),dochód przeznaczamy w zależności od okoliczności-WOŚP,najbiedniejsi uczniowie w naszej szkole,zabawki do świtlicy,pomoce naukowe...
Odgórnie dostajemy na szkołę jakąś kasę,ale cóż...potrzeby mamy spore(jedna z biedzniejszych dzielnic miasta-to i rodzice nawet nie średnizamożni,tylko biedni)
Radzimy więc sobie jak umiemy....
Na razie zmykam do kuchni....Mam wszystko w proszku,a jutro moja tarasowa impreza imieninowa...szykowania na prawie 30 ludziów....i jeszcze kilka tortów muszę skończyć,bo na rano do odebrania...
Moje gratulacje :):):)Wiedziałam, że szybciutko znajdziesz coś fajnego :)
Ja zaraz zabieram się za gotowanie na jutro, obowiązkowy rowerek i muszę się wypięnić bo jadę wieczorem na bankiet organizowany przez jednego z naszych kontrahentów, okazja żeby spotkać się z większością dziewczyn. Jadę tylko na 2-3 godzinki bo jutro niestety do pracy... Maraton trwa.
Lenka, jak ja bym chciała za Tobą chodzić, pewnie miałabym kaloryfer na brzuchu ze śmiechu dzięki Tobie :)
Ale się dziś napracowałam! :) Rano wybudowałam garaż i budynek straży pożarnej! Z klocków, ale jednak. Nastęnie wytarłam kurze, machnęłam obiad, wyprasowałam tonę prania, No, może pół. I udało mi się dokończyć fotoksiążkę, którą tworzyłam dla moich Rodziców, jako podziękowanie za ponad trzyletnią opieką nad Bobem. Uff, teraz czekam na realizację :) Potem jeszcze rysowałam różne kształty a Bob wycinał.
Bob dziś zakaszlał całe dwa razy, więc mam nadzieję, ze idzie ku lepszemu. Tylko ten katar jeszcze...
Hope - Ty jesteś szybka pod każdym względem, nawet w poszukiwaniu pracy :) Trzymam kciuki,byś znowu z radością wstawała spiesząc na swoją zmianę! I gratulacje, oczywiście!
Lenka - baw się dobrze! Zwłaszcza, że pogoda na łikęd ma być ekstra. I żebyś już nie musiała wsiadać z drugiej strony hihi
Smakosiu - jak zakupy? Wybrałyście coś z Mamą?
Mysha - miłego bankietu!
A ja sobie posiedzę troszkę. Jakoś mnie łupie w kręgosłupie :)
Aloalo, skoro wybudowałaś garaż i budynek straży pożarnej, to musi Cię teraz "łupać w kręgosłupie"
Dobrze, że Bob tak szybko zwalcza to przeziębienie. Może to dobrze, że troche posmarczy. Złapie większą odporność na jesienna pluchę. A robiłaś mu może "domowe lekarstwo" z moich przepisów? Warto je brać zapobiegawczo.
Hope! Cieszę się razem z Tobą. Super, że tak szybko znalazłaś nową pracę. Trzymam kciuki żeby to było miejsce, do którego będziesz szła w radosnych podskokach. Już się nie mogę doczekać pierwszych relacji.
Zakupy zrobione. Wreszcie udało się znaleźć sukienkę, która jest ładna, elegancka i jednocześnie trochę sportowa. Bedzie ja można zakładac nie tylko na okazje. Mama bardzo zadowolona więc ja też Tylko teraz nie ma do nich butów. Jutro dalszy ciąg poszukiwań :-))
Zrobiłam jeszcze jedna porcje likieru toffi, bo tamta jakos szybko nam "poszła". Częstujcie się.
Ale macie tempo pisania.TAKA imprezka tu była a ja się gdzieś tam ciągałam po mieszkaniach i ogladając zastanawiałam czy oby bedzie mi w nim dobrze ?
Hope, na samym początku choć spóżnione to przyjmij najserdeczniejsze życzenia od mnie :-) i całusa
Życzę Ci zdrówka ,zdrówka i jeszcze raz zdrówka i oczywiście samych miłych chwil w pracy ...szefa co to Cię doceni .
Lenka ,jesteś niesamowita ... :-)) trochę trwało zanim się przestałam smiać z Twojego opisywanego zdarzenia ,a znam to bo miałam cusik podobnego kiedyś.Tylko ze musiałam przejsć od tylnego siedzenia do przodu.Takich figur w życiu nie "łapałam "..choć przyznam byłam 5 kg. młodsza.A na m-cu pasażera były toboły .Podziwiam kogoś kto robi se na trasie przyjemności w takich "dogodnych" warunkach hahahah .
Smakosiu, mieszkanko szukam nadal, choć parę rzeczy mi się już jako tako wyklarowało.Nawet nie wiedziałam ze ludziska mieszkają w takich warunkach ..a mówią że mieszkanie nie wymaga remontu hehehe.Większy problem sprawiać mi zaczyna szukanie miejsca na pracownie.Ceny to chyba mają z kosmosu. :-/ Ale dzielnie szukam dalej.
Aloalo, spróbuj dla Boba pewną miksturkę którą mam od lat własnie na przeziębienie, dałam to już nie pamiętam nawet ilu osobom i każda z nich była zadowolona z efektu po piciu tego specyfiku.
Na 1 szklankę potrzeba
3-4 ząbki czosnku (ja osobiscie kroiłam w plasterki by moc była większa)
1 łyżka miodu naturalnego( lecz nie gryczany , gdyż owy jest ostry)
1 łyżkę soku z cytryny
Zalać to przegotowaną i ostudzoną wodą.Niech postoi 2 dni i jest gotowe do podania.Działa to również i uodparniająco.Więc może Bob zasmakuje w tym i na zimę przetrwa bez takich przygód chorobowych.
U mnie szarlotkowy szał się chyba juz konczy, i dobrze bo przy takim tempie (co 2 dni szarlotka ) to bedę kwadratowa hehe.dzis piekłam na wesele dla koleżanki 2 ciasta tak z uprzejmosci bez zarobkownia.Właśnie m.inn.też szarlotkę .Chyba sie przejadłam.
Ale torcikiem nie pogardzę
pozdrawiam wszystkich kawiarenkowiczów i życzę spokojnej nocy.
Ja rano lecę do fryzjera ,bo zaczynam zarośniętego buszmena przypominać :-), brrrr...nie lubię siedzieć tyle u fryzjera ...szkoda mi poprostu czasu, czy Wy też tak macie?
Ale super! Jestem wyspana. Obudziłam się po 7-ej, bez budzika i cała uśmiechnięta. Tylko za oknem baaardzo szaro, ponuro i mży. Hm...może się wypogodzi, bo zapowiadali na dziś ładny dzionek a nie wygląda to w tej chwili zachęcająco. Na szczęście zakupy mam zrobione i nie muszę nigdzie gnać. Pranie już się tłucze w pralce, bo dziś zmiana pościeli. Lubię taką pachnącą :-) Mieszkanko posprzątane więc luzy. Na weekend przyjeżdża do mnie Mama. Chyba "odpalę" świece, bo jest niesamowicie jesiennie i już czas na "radosne płomyczki" :-)
Zrobiłam domową kawę czyli pyszną, z ekspresu, aromatyczną, delikatną i ze spienionym mlekiem . Kto ma ochotę, to zapraszam
Krysiu, fajnie, że już się pojawiłaś :-) Pamiętam jak szukałam mieszkania. Oj, to były przeżycia! Masz rację - to, co dla jednych nie wymaga remontu, dla innym jest obrazem rozpaczy. Też się wtedy zastanawiałam o co chodzi - jak można aż tak inaczej "widzieć świat" Póki co trzymam kciuki za wspaniałą okazję i trafiony wybór. A! To lekarstwo z miodu i czosnku, co podałaś jest praktycznie takie, jak to, które mam w swoich przepisach. Faktycznie super sprawa na. Też muszę sobie zrobić, bo warto je brać w takim okresie jesiennym. Zwiększa odporność. Polecam wszystkim http://wielkiezarcie.com/recipe21870.html . U mnie tylko różni się tym, że trzeba je przecedzić. Najważniejsze, że po spożyciu nie czuć czosnku w oddechu
Wpadłam tylko na chwilkę....pozyczyc Wam miłego,słonecznego popołudnia...
U mnie przygotowania do tarasowej imprezy trwają od samego rana...
Zostawiam Karkówkę po żydowsku,roladę serową,skrzydełka jak z KFC,jajka faszerowane łososiem,sałatkę gyrosową,sałatkę z ananasem i selerem, pieczone kawałki kurczaka,grzybki 'ala'rybka po grecku,koreczki śledziowe i śledzie po kaszubsku...
Na słodko jest: pijana sliwka,makowiec-słonecznik(jak nie zapomnę to wstawię przepis),torcisko czekoladowo-cappuccino z orzechami,biszkopt z kremem śmietankowym,truskawkowym z malinami i sernik Smakosi(wzbogacony o truskawki bo raniutko udało mi się kupić świeżutkie)
Woda ognista się chłodzi w lodówce...a ja kończę ostatni tort dla klientki....jeszcze szybki przelot ze szmatą po pokojach i mogę zacząć świętować...
Hope, życzę Ci wspaniałego nastroju i rewelacyjnego spotkania. Przygotowałas tyle smakołyków, że z pewnościa wszyscy będa zachwyceni. Pewnie każdy jak myśli o spotkaniu z Tobą, to liczy na ten full wypas składający się z ciast różnych "maści" a Ty jak zwykle zadbałas o to w 200%. Jestem cała dumna, ze chciałaś zrobić sernik. Jeszcze tylko życzę żeby słońce wreszcie wyszło zza chmur i mżawka odeszła w sina dal Udanej zabawy!
Przygotowałam rano lekartstwo Smakosi, teraz widzę, że i Krysia stosuje coś podobnego. Ja już kiedyś czytałam ten przepis, ale jakoś sobie ubzdurałam, że tam jest spirytus i nie przyszłoby mi na myśl, żeby to dziecku podać hehe. Chyba pomyliłam z innym specyfikiem :) Jutro dodam miód i zobaczymy. Bob uwielbia syropy, więc nie powinnam mieć problemu z podawaniem. Dziękuję za podpowiedzi.
Dziś już dziecię nie kaszle, troszkę ma katar a że w lodówce poza swiatłem niewiele było to musieliśmy się wybrać na szybkie zakupy, bo Maż w pracy. Znalazłam w pustawej lodówce kostkę twarogu a w pudełku niespożyte ciasteczka kruche i postanowiłam machnąć z tego jakiś sernik na zimno, taki maleńki dla niewielkiej rodzinki, czyli dla nas :)) Zobaczymy co mi wyjdzie, póki co chłodzi się ciasteczkowy spód.
Pogoda pomimo zapewnień meteo, że na pewno będzie słońce WSZĘDZIE, na razie jest pochmurna, ale nie jest zimno. A wczoraj cały dzień słuchałam, że jest deszczowo a u mnie świeciło słońce :) Najlepszym wyznacznikiem pogody jaki mam jest taki zameczek, który kupiłam w San Marino i on jest pokryty czymś, co nie pamiętam jak się zwie, ale jak jest różowy to będzie deszcz a jak niebieski to słońce. I to się sprawdza najlepiej. Wprawdzie moja Mama, która uwielbia porządek i czystość kiedyś wzięła i mi ten zameczek szczoteczką wypucowała, bo się przykurzył i omal nie zmyła całej warstwy tego czegoś, ale coś zostało, choć zabarwienie nie jest już tak intensywne jak kiedyś :)) Ale działa wciąż.
Hope - jak ja chciałabym być tak zorganizowana, jak Ty. Ja sobie nie potrafię wyobrazić, jak można przygotować tyle jedzenia i jeszcze torty robić :)) No, ale ja chodzę spać, to może dlatego... hehe
Krysiu - szukanie mieszkania, to nie jest fajna sprawa, ale jak się już znajdzie, to jest czad :) I takiego czadu Ci życzę :)))
Witam serdecznie :) Za oknem pięne słońce i cieplutko :):):)
Wczoraj byłam z Młodym na zakupach, potrzebował trochę ubrań, jeszcze udało mi się kupować na dziecięcym dziale ale już największą rozmiarówkę, niedługo już trzeba będzie się całkiem na dział męski przerzucić. Kiedy on tak urósł... Dzisiaj jedziemy na urodzinowy obiad do teściowej, resztę popołudnia mam zamiar wykorzystać na byczenie się bo jutro znowu do pracy. Ciężko tak jak tylko jeden dzień w tygodniu jest wolny i jeszcze prawie cały tydzień ostra nerwówka. Ale jeszcze tylko 2 dni i wakacje :):):) Mam nadzieję, że dopisze nam taka pogoda jak jest teraz, bez upałów ale też bez opadów.
Zostawiam kawkę i jabłecznik i życzę pięknej niedzieli.
Nareszcie niedziela, więc nieco wytchnienia. Ostatni tydzień przeleciał jak cyklon. Aczkolwiek, co roku we wrześniu mam taki zapierdziel, że zapominam jak się nazywam. Nawet moi domownicy chodzą na paluszkach, bo wiedzą, że mamuśka w tym czasie pada na pyszczor.
Wczoraj nie miałam siły, ale dziś z rańca spiekłam Fale Dunaju z gruszkami i brzoskwiniami. Jeszcze cieplutkie, więc przytaszczyłam kawał do kawiarenki, co by było do porannej kawy i herbaty. Właśnie spieniam mleczko do latte macchiato, czy ktoś chętny na delektowanie się ze mną kawą, ciachem i nicnierobieniem? Posiedzę tu sobie, wyciągnę szpyrki i najnormalniej w świecie się poobijam. Mam czas, bo wczoraj upiekłam kawał schabu w rękawie foliowym, więc obiad połowicznie zrobiony. A pogoda dziś prawdziwie łikędowa, więc nie ma bata, leżymy.
Hope, jak tam po imprezie? Ty to jesteś nawet nie Cyborg, ino Cyborg do kwadratu!!! Ola ma rację, że Ty tak zauwasz, bo nie śpisz. Przygotować tyle jadła, i jeszcze te torty, ciasta...Chylę przed Tobą czoła!
Aloalo, Bob zdrowieje, prawda? Taki cudowny chłopczyk nie może być chory, bo musi tu nas rozweselać. Buziaki dla niego!!
Życzę Wszystkim pogodnej, cudownej niedzieli. Korzystajmy z tego lata, bo pewnie za niedługo się skończy.
Dziś już słońca nie widać, ale poranek ciepły i fajnie szło się do pracy. Nawet się specjalnie nie spieszyłam. Chyba podświadomie chciałam się nacieszyć tym porankiem, bo może jutro już tak ciepło nie będzie...?
Właśnie mój szef wrócił z Wilna i opowiadał mi jak wyglądałą polska szkoła, która znajduje się 13 km od centrum miasta a która miał okazję widzieć. O ludzie! Aż trudno to sobie wyobrazić. Szkoła maleńka, bez sali gimnastycznej a niewielkie pokoje zamienione na klasy, gdzie powietrza brakuje już po kilkunastu minutach. Toalet nie ma, wody bieżącej również. Za to są latryny na zewnątrz, zbite z desek z wykopanymi dziurami w ziemi i wybiałkowane. Na zewnątrz baniak z wodą, która zimą zamarza więc wtedy nie ma szans na mycie rąk. Ogólnie nędza i rozpacz. Państwo nie inwestuje w polskie szkoły więc możecie sobie wyobrazić jak tam jest strasznie ubogo. Szef podsumował to stwierdzeniem, że "Konopielka w porównaniu z tym, co zobaczył, to XXII wiek". Przykre to...
Zrobiłam herbatę - tradycyjnie z sokiem i cytryną.
Przysiadam się z wodą mineralną, bo kawę i herbatę mam już za sobą. Ja też od dziś znów w pracy, Bob wykurowany w przedszkolu. Nawet dość sprawnie poszło nam odprowadzanie, zwłaszcza w porównaniu z zeszłym poniedziałkiem. Polubił także lekarstwo Smakosi, nauczył się bardzo wyraźnie wymawiać swoje imię, zmienił słowa ulubionego szlagieru na "ołytsa, fuls jajedbaj" co jest bardzo radosne dla moich uszu i w sobotę pouczył mnie, ze przy jedzeniu się nie gada, bo się w brzuszku źle układa :) Ot, takie postępy ;))
Dziś przychodzi do nas pan wymyślić projekt na szafę do przedpokoju. A poza tym nie mam niczego w planach.
Wczoraj korzystając z cudownej pogody poszliśmy z Bobem do lasu, zeby sobie nozdrza przeczyścił hehe. Oj, jak ładnie pachniało! Para młoda miała tam sesję zdjęciową i powiem Wam, ze wyglad panny młodej mnie przygnębił. Miała suknię kremową z dużą wstążką zwiazaną w kokardę w kolorze czarnym i bukiet z czarno-kremowych róż... Jakoś tak nie po mojej myśli :)
No to co? Ciągniemy dalej ten tydzień? Życzę Wszystkim słońca, bo u mnie jescze świeci :)
Siadam z kubkiem kawy i szarlotką na chwilkę i zapraszam na ciacho bo mam cały talerz.Więc kto chętny to proszę.
Wczoraj zaplanowałam sobie byczenie się i spanie aż się obudzę sama....lecz moje plany przerwała upierdliwie brzecząca mucha w sypialni która się uaktywniła o 7 rano ..brrrrr...i po spaniu było.
Ale dzinek był tak cudny i słoneczny że postanowiłam odpoczywać na ogrodzie leżąc kołami do góry:-), nawet mi sie to udało.Temp. za dnia sięgała 33 st.a w nocy były takie grzmoty że starch sie bać.Dawno takiej burzy nie słyszałam .Choć nie lekam się burzy ,to to co było ,to przyprawiało mnie o ścisk w dołku.
Dziś kolejne mieszkanie idę ogladąc ...ale raczej dla porównania ..bo troszkę Pan przesadził chyba z ceną .Chciałabym już to mieć za sobą ..a ciągle wracam do punktu .wyjscia :-(
Siedzę i się zastanawiam jak się wyprowadzić i pomieścić to wszystko z dużego domu do małego mieszkanka ??.....to będzie dopiero czystka w szafach i się okaże czego przez lata się nie nosiło i używało :-/
Smakosiu, to naprawdę smutne co opisałaś :-( nawet nie da się w nijaki sposób komentować.Chyba przemilczeć tylko i współczuć takich warunków .
Aloalo, Miło ze Bob już zdrowy i bryka z rówiesnikami :-)
...... faktycznie mało atrakcyjną suknię miała ta panna młoda , ale ilu ludzi tyle gustów.Ja ostatanio widziałam parę młodą na ściernisku siedzącą na ogromnym ja to nazywam "tamponie " ze słomy heheheh...wygladało dla mnie to dość komicznie ..ale cóż tak sobie powymyślali teraz młodzi.
W pracy pusto....siedze i czekam aż łaskawie ktoś wejdzie i sie czymś zainteresuje....jakoś wrzesień nie nastaraja mnie optymistycznie w pracę ...hmmmm
Pozdrawiam kawiarenkowiczów i zapraszam na ciacho :-)
mój szef nie chce,żebym odchodziła...cały czas mówi,żebym się zastanawiała...ale tak szczerze;nie ma nad czym się zastanawiać....płaca bidna(wcześniej była tłusta),atmosferę psuje synowa szefa,no i ten dojazd...wcześniej mi to nie przeszkadzało,ale...dzisiaj wyszłam z pracy o 13,30 i dojechałam do domu piętnaście minut temu-nieźle co? a za miesiąc zamykają na 1,5 roku kolejną ulicę koło mojej pracy i zacznę po drugiej zmianei(po 20) wracać do domu koło 23.....
Mam już tę nową pracę(kwadrans autobusem ode mnie z domu).więc....po co mam się zastanawiać?:)
Jutro zebranie Rady Rodziców-znowu wysiedze się w szkole....i w środę też zebranie....oj ,ciężka dola jak się człowiek poudzielać zapragnął społecznie:)
impreza się udała,pogoda dopisała....dobrze,że niedzielę miałam na powrót do żywych....hehe...bo wody ognistej to poszło coś koło 5 litrów....przeraziła mnie ilość butelek,które sprzątałam z tarasu
a przecie wszyscy kulturalni przyszli....no comments....
ale dzisiaj jestem rześka i wszystko wróciło do normy...
Ja też witam w nowym tygodniu. Zasmarkana i z chorym gardłem. Na dwa dni przed wyjazdem. No mnie trafi... Dobrze, że nie mam gorączki i nie czuję się jakoś tak grypowo. Piję litrami herbatę z miodem i cytryną i modlę się żeby przeszło do środy. Skończyłam pracę grubo po 17 a można było o 16, jak ja nie lubię jak tak mi się wszystko plącze. Jutro jadę do pracy godzinę później, żeby od razu wybrać tą godzinę. Cały dzień było cieplutko i słonecznie, uwielbiam taką pogodę we wrześniu :)
Ktoś chętny dosiądzie się do mojej herbatki i chusteczek ??:)
Myszko.... do herbatki i owszem ale te chusteczki to chiba niekoniecznie ..pewnie nie ten kolor masz co lubię hihihi.
Zapraszam Cię na rozgrzewajace czerowne winko, do środy przejdzie Ci jak nic.
Ja się dzis znieczulić musiałam bo byłam 1 raz na masażu suchym kregosłupa ...Pan mną tak targał ze mam siniaczki na łopatkach heheeh..choć przyznam było to dla zdrowotnosci,wieć cóż trzeba zacisnąc ząbka i dać się dalej masować .Inaczej skalpel..a tego to już nie mam w planach w najblizej 20-latce ;-))
Kto ma ochotę na winko czerwone lub drinka żubrówkę z soczkiem jabłkowym to siup zapraszam :-)
No i mogę na deser dorzucić jabłecznik , tym razem dla odmiany z polewą czekoladową(nowy sksperyment)
Ja również witam w nowym tygodniu :) Myshko, łączę się z Tobą w bólu i dosiadam do chusteczek....i do winka Krysi, bo co jak co, ale winko musi leczyć, działać antybakteryjnie, albo uodparniająco, albo coś innego, ale na pewno pomaga
Właśnie zaczynam dogorywać..., umieram ..., czy katar może zabić ? Mój najwyraźniej ma taki zamiar ;-) Zatkał mi nos, uszy i załzawił oczy, a sam wycieka sobie w postaci wody, której nie da się zatamować, ani wydmuchać. Musiałam jechać dzisiaj do Katowic i normalnie kapało mi na spodnie... Kiedy czekałam w samochodzie na Ślubnego zrobiłam sobie z dwóch chusteczek długie wałeczki i wsadziłam do dziurek w nosie. Paskudne krople musiały w to wsiąkać, a ja siedziałam przeszczęśliwa, że nic mi nie kapie i głęboko gdzieś miałam, że dziwnie wyglądam z tymi białymi kłami wyrastającymi z nosa...., niech się martwią ci, co patrzyli :))))) Pomyślałam nawet o zastosowaniu tamponów, ponieważ dyndające pod nosem sznureczki miały szansę mniej rzucać się w oczy, ale pomysł legł w gruzach, bo w torebce miałam tylko jedną awaryjną sztukę, a w nosie dziurki do zatkania dwie ;-)
Dzień zaczął się bardzo dobrze - szef zadzwonił, że będzie w pracy koło 12-ej. No jak ja to lubię! Oczywiście wydał dyspozycje ale teraz mogę spokojnie pracować. Nooo, ma się rozumieć najpierw zaglądam do kawiarenki
Ale numer. Ledwo to napisałam szef wszedł do biura Oczywiście od progu miał już nowe zadania i oznajmił, że wychodzi za chwilę a teraz siedzi i siedzi....herbatka, telefon, dyspozycje, pytania, telefon...no to sie nacieszyłam Wracam za chwilę.
O nie! Piłyście wczoraj czerwone wino beze mnie? Białego to by mi tak nie było szkoda, ale czerwone... Że też nie wyczułam. Wczoraj wieczorem telefony się rozdzwoniły i tak do 23.20. A tu winko wypijają. Luuudzie, ileż to człowiek mieli tym jęzorem. Szkoda, że ruszanie buzią nie odchudza. W końcu mięśnie pracują, prawda?
Zrobiłam herbatę jak zwykle. Kawa była nieco wcześniej. Fajnie, że nie pada. Mam ochotę na długi spacer. Niestety trzeba poskromić te zapędy do szwędania się, bo urlop już się dawno skończył i czas przyłożyć się do pracy Co też mi po tej głowie chodzi?
Wczoraj na klatce schodowej poczułam zapach kapuśniaku. O jej, ale mam teraz smaka na taką zupkę. Musze sobie w tygodniu ugotować. Może dziś?
Wszystkim "zasmarkańcom" życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Katar potrafi bardzo wymęczyć. Pocieszenie jest takie, że jak teraz Was coś dopadło, to może zwiększy się odporność na czas kiedy zaczną się te paskudne, jesienne pluchy.
Lajan, jak upłynął pierwszy dzień w pracy?
Mysha, wytrzymaj jeszcze dziś, bo od jutraaaaaaa i urlop!!! Chyba pisałas gdzie wyjeżdżacie, ale nie pamiętam
No takie "smarkate" a wino piły! Jestem oburzona A tak w ogóle życzę wszysim przeciękającym powrotu do zdrowia, oczywiście.
U nas na razie, odpukać, zdrowie wróciło, ale dziś Bob odmówił picia lekarstwa z "cytjyny" bo jest "kaśne". Ale wreszcie dał się namówić i łyknął z łyżki :)
Pan od szaf wczoraj przybył, pierdyknął mi projekt w laptopie, podał sporą cenę, ja odparłam, że sie zastanowię a on zamknął laptop i tyle go widziałam. Raczej nie skorzystam z tej firmy, bo za taką ofertę tyle kasy to przegięcie. Dzwoniłam później do takiego normalnego stolarza, zwykłego i ma wolne dopiero w listopadzie. No, ale czy mi się spieszy?! Chyba nie.:)
To co? Życzę miłego dnia, bez upierdliwych szefów i klientów, ze słońcem, z uśmiechem na buzi i ciepła i radości przedjesiennej. I uciekam :)
Aloalo, żeby Bob na dobre "nie skwaśniał", to dodaj trochę więcej miodu do tej "mikstury". Wiadomo, że cytryna- cytrynie nie równa a i miody są różnej słodkości. Dosmacz trochę i będzie dobrze Słodkie buziaki dla "budowniczego"
Pan od szaf wczoraj przybył, pierdyknął mi projekt w laptopie, podał sporą cenę, ja odparłam, że sie zastanowię a on zamknął laptop i tyle go widziałam.
Dzisiaj rano mi się bardzo pogorszyło. Jak wstałam z łóżka to myślałam, że się przewrócę, tak mi się zaczęło kręcić w głowie. Przy śniadaniu zaczęło mi być jeszcze niedobrze (bez insynuacji o dzidziusiu proszę) i tak na zmianę przez dobre pół godziny. Na szczęście przeszło. W pracy pognałam do moich kochanych pań pielęgniarek i wyszłam uzbrojona w tabletki na gardło, cerutin i antybiotyk. Niecierpię antybiotyków i unikam ich jak ognia ale skoro na jutro MUSZĘ być "monter" to się zmusiłam. Dzień w pracy wyjątkowo zwariowany, nie miałam czasu kompletnie na nic, jeszcze zostałam troszkę po godzinach żeby wszystko dobrze przygotować mojej "zastępczyni". I mam już urlop !!! :):):) jakoś też się od razu lepiej czuję :)
Smakosiu jedziemy do Zakopanego, tak jak w tamtym roku po ślubie, tak w tym na rocznicę ale teraz zabieramy ze sobą naszego świadka i jego dziewczynę.
Jutro tylko muszę zrobić zakupy, zaprowadzić Młodego do mamy, wytłumaczyć co i jak, spakować się i kilka dni laby :) mam nadzieję, że pogoda będzie dokładnie taka jaką nam zapowiadają.
Zostawiam herbatkę z limonką i życzę spokojnego wieczoru :)
Mysha, życzę Ci przede wszystkim szybkiego powrotu do pełni sił, bo skoro jedziecie do Zakopanego, to pewnie baaaardzo się przydadzą :-) Nacieszcie się widokami, piękną pogodą, bo miejmy nadzieje, że Wam dopisze i wspaniałymi humorami. Znajdźcie chwilę tylko dla siebie i wspomnijcie te piękne chwile sprzed roku. Szerokiej drogi!
Mysha, samo słowo urlop ma własciwości antybiotyku :-)
Do jutra jak ręką odjął będziesz się dobrze czuła (mam taką nadzieje) Zyczę Wam cudownej pogody,wpaniałego odpoczynku i dużo zdrówka dla Ciebie by szerokim łukiem Cię omijały przeziębienia.Chyba wlazło cuś na mnie ,wczoraj się chyba zaraziłam od Was hehehe, bo dziś kicham i kicham...nooooo chiba ze to na cuś innego się kicha ;-).A własnie ...mam sałatkę jarzynową świezo robioną , kto ma ochotę to zapraszam .
Smakosiu, wczoraj Cię ominęło picie winka ,wieć zapraszam dziś na kolację z lampeczkę tego smakowitego trunku na trawienie ma się rozumieć .
No to siup za zdrówko tych co to jeszcze są "smarkate "
Krysiu! Super pomysł z tą sałatką i winem O joj, aż się oblizałam. Już dawno nie jadłam "jarzynowej". A to czerwone wino, to przyda się, bo trzeba koniecznie wznieść toast za powodzenie Hope w nowej pracy.
Mysha to na zdrowie kicham i za powodzenie w nowej pracy Hope ...prawda Smakosiu ??
A wogóle to chyba poprosze lekarza o receptę na czerwone wytrawne winko ,gdyż zalecił mi picie własnie tegoż specyfiku na uzupełnienie czerwonych krwinek , co nie przecze bardzooooo mi się podobało takie stwierdzenie ...tylko ta recepta ;-)))..hmmm
A winko mam całą butlę taką 5 l. przywiozłam z urlopu ..ot co ...no to siup !!!!!
Witajcie wieczorową porą... Krysiu czy to to winko co u Ciebie piłam? Jak tak to oznajmniam że jest pyszne :)) Mysha życzę Ci udanego urlopu i oczywiście szybkiego powrotu do zdrowia. Hope i Lajan dajcie znać jak tam Wam się wiedzie w nowej pracy? Aloalo i Lenka uwielbiam czytać Wasze opowieści :) Miłego wieczoru Wszystkim życzę.
Ledwo żeśmy sobie życzyli dobrej nocy a już mówimy dzień dobry Jak ten czas pędzi.
Dziś jeszcze w miarę ciepły poranek, ale jak weszłam do autobusu i poczułam, że jest włączone podgrzewanie, które było skierowane na nogi, to zrobiło mi się jakoś miło. Chyba jednak odezwał się we mnie jesienny zmarzluch
Dzionek zapowiada się spokojnie. Wam też takiego życzę
Zaczęłam rano pisać, ale musiałam przerwać i teraz wstęp wygląda już nieco inaczej, gdyż tamten zaczynał się od tego, ze słońca u mnie brak a teraz już świeci :) I jest ładnie. Choć troszeczkę pokropiło. Tak troszeczkę.
Dzisiejszy poranek w przedszkolu był płaczliwy. Bob ochoczo pobiegł na salę, gdzie jakiś chłopczyk strasznie głosno szlochał i trzymał mamę za nogi i chyba na ten widok moje dziecię złapało się mojej kończyny dolnej i wypuściło z oczu swych ogromnych żałosne łzy. Ponieważ pani dyrektor byla zajęta doprowadzaniem do humoru tamtego chłopca, którego mama już zwiała, więc ja rozbawiałam Boba i kiedy już puscił moją nogę też zwiałam. O zgrozo! Co za wyrodne matki! Na szczęście udało mi się nie rozryczeć i mam nadzieję, ze juz nie będzie wiecej płakał przy rozstaniu bo to nie jest fajne wcale a wcale.
Za to wczoraj Bob mnie rozwalił. Zapytałam go ot tak czy jest grzeczny w przedszkolu. A on "nie słyszę cie"... Hmm, no to ja głośno bardzo powtórzyłam pytanie a on "nie jozumiem co do mnie mówisz" . Słuchajcie, nie wiem, może powinnam zareagpwać inaczej, ale zaczęłam się głośno śmiać, bo nie umiałam się powstrzymać. Jak edukacja przedszkolna pójdzie w takim kierunku, to ja go chyba wypiszę! :))
Smakosiu - dziękuję Ci, dobra kobieto, za link. Nawet mi na myśl nie przyszlo, zeby poszukać takich programów. Będę projektować.
Agulek - jak miło Cię widzieć! Przychodź częściej!
Lenka - długo to się miałaś "smykać" tym razem?
Mysha - mam nadzieję, że choróbsko zostało pokonane i będziesz się mogła cieszyć Zakopanym.
Krysiu - nadal trzymam za znalezienie TEGO mieszkania.
Aloalo, wygląda na to, że edukacja Boba idzie błyskawicznie i jest baaardzo pojętnym uczniem Może zareaguj tak samo, kiedy On będzie o coś pytał. Ciekawe co zrobi? Mówię Ci spisuj wszystko do zeszytu, bo te Jego teksty są niesamowite
Taaaa, zeby był jeszcze tak pojetnym uczniem przy uczeniu się piosenki na pasowanie na przedszkolaka :)
Cały czas mi tylko mówił "śpiewałem jam tam tam" i nie kojarzyło mi się to z niczym, aż wczoraj na gazetce z jego grupy zobaczyłam wywieszoną piosenkę "Jestem sobie przedszkolaczek" i wychodzi na to, ze z trzech zwrotek zapamiętał ram tam tam :)
No, ale do pasowania jeszcze dużo czasu i moze będę w szoku, jak mówi Bob.
Aloalo teraz będę jeszcze mniej w "kawiarence", ale z przyczyn które bardzo mnie i moją rodzinkę cieszą;) Ale o tym opowiem Wam innym razem:) Smakosiu to ile u Ciebie było dzisiaj rano stopni że już w autobusach ogrzewanie włączyli? U nas o 8:00 było coś ok 12 stopni. A tym razem zmykam po syna do szkoły i jedziemy na kolejną rehabilitację i basen.
Smakosiu to ile u Ciebie było dzisiaj rano stopni że już w autobusach ogrzewanie włączyli?
Szczerze mówiąc dokładnie nie wiem, ale sądzę, że 12-13 stopni. Też się zdziwiłam, kiedy poczułam ciepły podmuch pod siedzeniem w autobusie. A może to nie było ogrzewanie? Ale jak nie ogrzewanie, to co?
Dzień dobry! Słońce świeci i deszcz pada... lubię taką pogodę. Muszę iść przejrzeć gazety lokalne, moje Młode gdzieś powinny się ukazać. Poczytałam tu kiedyś o prasowaniu, więc postanowiłam odważnie za wysuszone pranie się zabrać. Przy trójce dzieci i mężu w rozmiarze XXXL po 15 minutach zaczęłam złorzeczyć światu i okolicom. Wczoraj podczas zakupów z Matulą uświadomiłam sobie jak komicznie muszę wyglądać z moim chłopem, ja mam 157cm i rozmiar 34 bywa za duży za to chłopisko 191cm i XXXL bywa za małe. Dziś od rana walczymy z zamówionymi przez przedszkole plakatami i tablicami, błogosławiąc komputery i rozmiary otrzymanych na wzór obrazów. Będzie dobrze! Musi :) Miłego dnia i w razie zabiegania zostawiam dzbanek kawy. I mleko jakby ktoś chciał oraz stado moich ukochanych ciężkich pasiastych kubków :)
Dzień dobry :) U nas też dzisiaj ładna pogoda, nawet teraz słoneczko wyszło. Zakupy już zrobione, zaraz zabieram się za szybkie ogarnięcie chałupki, nastawiam setny już chyba słoik z małosolnymi i biorę się za pakowanie. Czuję się już dużo lepiej ale zaczęło mi z nosa lecieć niesamowicie. Ale wolę to niż bolące kości :)
Aloalo dzieciaki zawsze najlepiej zapamiętują to co nie powinny :)
Krysiu owocnych poszukiwań życzę.
Dziękuję Wam wszystkim za życzenia zdrowia :)
Zostawiam mandarynki i pozdrawiam serdecznie, odezwę się po powrocie.
Lajan czy to spotkanie odbyło się nad tym jeziorem nad które nas zabrałeś? Komarów Wam nie zazdroszczę ;) Toż to rasowi wypijacze ludzkiej krwi.. a wiem co mówię;)) Pozdrawiam:)
Dziewczyny.....Wyście siupały za powodzenie w mojej nowej pracy,a ja w starej siedzę....Złożyłam wymówienie,ale obowiązuje mnie 14 dniowy okres wypowiedzenia....więc lażę do swej starej pracy i odliczm dni...
Nową zaczynam 26 września i 25 zapraszam wszystkich na popijawę-za moją nową pracę i moje w niej powodzenie:)
Mysha-udanego urlopu-podepcz ode mnie trochę Krupówki..i zjedz oscypka za mnie:)
Krysiu-wymarzonego M,znajdzie się,ono pewnie już na Ciebie czeka:)
Aloalo-podeślij mi proszę wymiar wnęki,w której chcesz tę swoją wymarzoną szafę....co ma być w środku(półki,miejse na pudełka,na paski,apaszki,i co tam tylko wymyślisz włączając w to uchwyt na rurę do odkurzacza....Projektowałam swego czasu meble na wymiar i ciutkę jeszcze pamiętam:)
Smakosiu....czemu u nas tak wieje?
stawiam gorącą herbatkę z maliną i cytryną....a do herbatki mam muffinki czekoladowe(czekolada na poprawę nastroju:P )
Hope, to ja już się szykuję na tego 25-go. Jestem bardzo ciekawa tego, Twojego pierwszego dnia w pracy i będę czekała z niecierpliwością na relacje. Póki co zadbaj o odporność, bo zaczynają się przeziębienia. Jakieś bakterie atakują gardła. Ja chyba zrobię sobie dzisiaj (na wszelki wypadek) swoje "domowe lekarstwo" żeby złapać więcej odporności. W kwiaciarniach jest zazwyczaj bardzo chłodno. W tej nowej pewnie też, prawda? Chociaż, Ty jak sądzę jesteś już "zaprawiona w bojach" po tylu latach pracy
Dziś był tak piękny dzień ze szybko postanowiwszy się obrobić z pracą i udać się czym prędzej do lasu z koszyczkiem.Czyli o godz.17 ,jadąc zastanawiam się czy coś zobacze bo las wysoki i niebo zasłoniło sie niskimi chmurami tak ciemnymi ze szok.Na szczeście w lesie powycinali drzewa i było przejrzyście.Dobrze ze miałam recznik w samochodzie i mogłam rece wytrzeć ...bo nazbierałam g***** .Ledwo 1 kozaczek pare kurek i 4 podgrzybki .nawet na zupkę za mało hehehe.W lesie sucho jak diabli,nie wiem gdzie się podziały grzybki.Ale nie zniechęcam się w sobotę rusze do ataku na inny las :-)
nie było co robić po powrocie to zabrałam się za cuś słodkiego, choc zarzekałam sie że juz koniec z łakociami ..ze dietka i takie tam trele morele :-). Napiekłam i najdałam sie jak wariat,ale co by nie miec ogromnych wyrzutów sumienia zrobiłam sobie herbatkę odchudzajacą , tak ,tak, 6 ciastek i do tego herbatka ...ot łakomstwo moje nie zna ostatanio granic.;-)) Ledwo oddycham.
Hope, my siupamy już tak na zaś i szykujemy się niecierpliwie na tego 25 :-))).A moje M , gdzieś tam czeka pewnie, ale nie jest lekko poszukać coś odpowiedniego.Ceny powalają mnie czasem na łopatki .Nie wiem dlaczego , lecz gdy doczytałam o miejscu w szafie na tę rurę to dopadła mnie chyba dziwna głupawka i myśli jakieś jeszcze bardziej dziwne hihihihihih....ot czasem człek ma skojarzenia .A może to byłoby fajne wyzwanie ..rura w szafie , tylko jak tam tańcować ?? Bede śledzic z uwagą Wasze poczynania projektowe, gdyż pewnie pod koniec roku też będzie mnie czekać projektowanie szaf i całej reszty.
Aloalo, Bob za tydzień przestanie czepiać się kończyny dolnej , u dzieci to normalny odruch w pierwszym okresie przedszkola.Najpierw przychodzi ciekawosć bo to coś nowego, potem zaś juz tęsknota za mamunią która idzie w drzwi.Sama uciekałam niczym przestepca ,byle tylko córka nie zauważyła.A ryk słyszałam aż na ulicy.Choć to było lata świetlne temu, to zapamietałam to bardzo dobrze.....Bedzie dobrze, zobaczysz :-)
Agulek, ciesze się jak nie wiem co z Waszej wspaniałej dezyzji.Powodzenia !!!!!!! :-))
Mysha, (choc pewnie nie przeczytasz juz dzis tego) CUDOWNEJ pogody i dreptania po zakopcu :-).Przede wszystkim bezpiecznej drogi .
Lajan, To wspaniale ze udała się imprezka,wiersz oddaje wszystko co tam było :-)
Zostawiam półmisek gruszek w cieście francuskim ,prosze się czestować :-)
U nas rano o 6:00 było 6 stopni ciepła.. Teraz świeci słoneczko ale powietrze jest zimne. Smakosiu ja się bardzo ciesze że już czwartek. Najbardziej nie ie mogę doczekać się soboty... :) Twoja herbatka jest bardzo pyszna..:) Pozdrawiam cieplutko..
A mnie dzisiaj po 4 rano obudził... kaszel. Duszący kaszel Boba. I tak kaszlał ponad godzinę. A potem zasnął. Postanowiłam iść do lekarza, bo wiadomo. I okazuje się, że wszystko ok. Że prawdopodobnie resztki kataru mu spłynęły. Mam nadzieję, że to faktycznie tylko katar a nie jakieś alergiczne sprawy :(( I takim to sposobem mam przymusowe wolne, ale nie narzekam, bo jest ładna pogoda. I w ogóle, fajnie jest w domu :)
Jutro odbieram tą fotoksiążkę dla moich Rodziców. Ech, znów się pewnie popłaczą :) Na bank.
Hope - czego Ty w życiu nie robiłaś? Nawet szafy projetowała, ja pierdziu! Jaka ja jestem małozdolna Proszę na 25-go nie zapomnieć, że dla mnie zamiast procentów ciasto! Dziękuję z góry pięknie :)
Smakosiu - mam to samo, co Ty. Te okna... Fuj! Ale tak mi się nieeeee chce jakoś. I pewnie wywołałabym deszcz.... hehe Aż mi głupio przy Hope pisać, ze coś mi sie nie chce!
Krysiu - faktycznie, dobrze,że miałaś ten ręcznik hihi. Ja gdybym szła na grzyby to obowiązkowo z ręcznikiem. Bo nawet gdyby las był cały zagrzybiony, ja minęłabym wszystkie. Totalny "ślepak" ze mnie. A 6 ciastek i herbata mnie rozwaliło!
Widać, że już jesień nadciąga. Bob właśnie zaczął wozić ciężarówą węgiel z klocków :) Kazał mi zapłacić "czidzici pięć". To tanio nie? Pewnie drugi gatunek...
Miłego dnia! Idę kurz wciągnąć w rurę odkurzacza:) (Krysia, ja mam w przedpokoju rurę gazową, jabyś chciała potańczyć, to wal śmiało;))
hehehe Aloalo,dzieki za propozycje ;-) wyobrażasz sobie mnie utknietą między rurą a ścianą u Ciebie w przedpokoju ;-))), i co?..robiłabym całą zimę u Ciebie za świerszcza cykajacego z częstotliwością zegara .Szybko byś mnie wykurzyła hehehe.Trzymam kciuki za zdrówko Boba by to był jednorazowy wybryk kaszlu.
Smakosiu, Tyś zaraziła mnie zerkaniem zza firanki czy okna czyste, i musze teraz umyś ;-0)), bo od ulicy to brudne brrrrr....
Agulek, niby u mnie dzis rano było 16 st. chyba ale tak zimno ze szok,mało co włosów z głowy nie wyrwało,tak wieje od morza
Hope,ciasto ...mniam, tylko jak mam zacząć się odchudzać jak takie serwujesz łakocie :-) nawet nie zdąże pomysleć o jakimś ograniczniku łakoci ,a tu znów cusik smaczniastego,
Jadę zrobić jakieś zakupy na jutro, gdyż jutro jak co roku organizujemy imprezę pt, "zakończenie lata "-grill i takie tam inne cuda.Towarzystwo świetne wieć pogoda nam obojętna ,nawet jak pada bawimy się przednio :-)
Krysiu, a ja sobie wyobraziłam Ciebie przy tej rurze gazowej u Aloalo i bardzo fajnie się prezentowałaś ;-)
Aloalo, bierz węgla ile wlezie, przecież rodzina Ciebie nie naciągnie :))))))
Agulek, ja czekam z Tobą na sobotę......chociaż nie wiem dlaczego :-)
Smakosiu, cieszę się z Tobą na czwartek, ale tymi oknami popsułaś mi humor, bo jakoś automatycznie popatrzyłam na swoje....., a co tam, jak zwykle usiądę na sofie, która stoi tyłem do okna ;-)
Ja jutro jadę w góry i już się cieszę, ponieważ zbliżamy się do zakończenia kolejnego etapu ocieplania naszego domku. Byliśmy tam we wtorek chcąc tylko posadzić krzaczki otrzymane od mamy oraz przyciąć i przymocować parapet, ale tak jakoś przymierzyliśmy kilka desek fasadowych i pomyślałam, że skoro pamiętam wymiary, to może już wezmę piłę i przytnę i będą na zaś i tak mierzyłam i cięłam, a Ślubny biegusiem przyciął styropian, żeby mi nie przeszło, powiercił dziury i pół ściany niechcący ociepliliśmy :)))
Niestety już za szybko robi się ciemno i musieliśmy wracać do domu...., ale co było najciekawsze, przez prawie pół dnia w górach nie leciało mi z nosa, a tylko wsiadłam do samochodu, to zaworki się odkręciły...
Ale fajnie, że już koniec tygodnia. Jutro się wyśpię
Dziś zakupy, pranie, małe pichcenie i...powinnam wymyć okna, bo mi ciągle przypominacie, że mam brudne. Raz człowiek nieopatrznie napisał, że czas je wymyć, to teraz ciągle do tego wracacie - wrrrrr!
Jest szansa, że dzisiaj mojego szefa nie będzie w pracy. Oby.
Agulek, skoro posmakowała Ci moja herbata, to dziś robię specjalnie dla Ciebie w dużym kubku. Oczywiście z cytryną i pomieszałam dwa soki : z dzikiej róży i żurawinowy
Melduję, że zgodnie z wcześniejszą deklaracją zabrałam się za ćwiczenia. Chodzę na siłownię. Przebrnęłam pierwsze, małe zakwasy i teraż już idzie dobrze Początkowo facet, który mi objaśniał wszystkie urządzenia potraktował mnie ulgowo i wyszłam zadowolona, że tak dobrze sobie radzę, ale potem wyszło na jaw jaki cieniak ze mnie. Próg trudności podwyższam sobie stopniowo i gdy wychodzę czuję, że ostro dostałam w kość, ale satysfakcja jest Normalnie jestem z siebie dumna, że się wreszcie zmobilizowałam
Smokosiu ja pisze się na herbatkę jak taka dobrą serwujesz :-)
Ach te okna ...jutro zapowiadają super pogodę wiec moja mobilizacja się tworzy narazie póki co w głowie .
Dziś znów na masażyk, po wczorajszym czuję się jakby po mnie czołg przejechał .Ale znoszę to dzielnie z zaciśniętymi zębami . Dzień piękny wieć pogoda na imprezkę zakończenia lata jak marzenie.Skrzydełka "przechodzą " w lodówce , ciasto za chwilę machnę i mozna jechać ..tylko wytrwać do 17-tej ...do konca pracy :-)
Miłego słonecznego dnia życzę i uśmiechu od ucha do ucha na weekend
No cóż. Ja jestem w domu, to wpadam na chwilkę. Pogoda jest piękna, ciepła i cudowne niebo. W ogóle ostatnio niebo widziane z mojego bloku po zachodzie słońca jest prześliczne. Nie mogę się napatrzeć! :)
Wczioraj przy odbieraniu Boba z przedszkola zostałam poinformowana, że mam go obserwować, bo on chyba ... jest przeziębiony! Mówię, że byłam z nim w czwartek u lekarza i stwierdziła, że Bob zdrowy, jak koń. A pani na to, że coś mu jest, bo był zmęczony (nawet zasnął podczas czytania bajeczki), ma gęsty katar i popłakiwał co chwilę... No to ja zamiast go obserwować pojechałam do lekarza i się okazało, że to jakieś wirusowe padalstwo! I znowu lekarstwa i leczenie. Dziś w pełni wylazł nawet kaszel. No trudno, damy radę.
Na szczęście moje dziecko jeszcze chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, ze jest mężczyzną i znosi choróbsko bardzo dzielnie :)) Właśnie bawi się ciastoliną i usłyszałam, ze buduje dom. Za chwilę przyniósł mi pokazać a ja z zachwytem "ooo, jaki piękny dom!" a Bob "przecież to nie jest dom , tylko lodówka"... Och, ten słaby mój wzrok
Kupiłam dziś w Jusku kołdrę Mężowi i poduszki dla niego i dla Boba. Trafiłam na promocję kołder, także zamiast zapłacić 220 zł zapłaciłam 110. Były także kołdry w promocyjnej cenie 850 zł. Co one robią? Śpiewają kołysanki czy cuś? ;) I kupiłam sobie wiklinowe koszyczki przecenione z 25 zł na 10 i pościel w promocji, no mówię Wam - bardzo okazyjnie wydałam prawie 300 zł
I co tam jeszcze hmm. Chyba to tyle. Życzę Wam przyjemnej reszty soboty i cudnej niedzieli. Jutro przyjeżdzają moi Rodzice, wiec Bob będzie miał okazję wręczyć im fotoksiążkę. Muszę przygotować chusteczki hihi.
Przyłączam się do Was. Kawiarenka pachnie (ciachem i kawą) od progu więc nie ma mowy żeby była pusta czy zamknięta. Ona kusi, przywołuje a może nawet uzależnia...?
Krysiu, jak wspomniałaś o chlebie, to znów mi się przypomniało, ze przecież mój biedny zakwas czeka w zamrażarce na "ożywienie". Wredota jestem. Bidulek ma już swoje lata a ja go tak źle traktuję. Smalczyk własnej roboty też lubię. Oj oj, kusisz mnie, wiesz? Taaaak, postanowione - zrobię taki zestaw pod koniec miesiąca. Jak przyjedzie Połówek to się ucieszy z tych domowych rarytasów
Aloalo, może lepiej, że Bob poddał się tym bakteriom czy wirusom (jak zwał, tak zwał). Teraz złapie większą odporność. Uściskaj Go ciepło.
Ciekawa jestem jak rodzice zareagują na album. A jak Ci się podoba efekt końcowy? Sama projektowałaś czy korzystałaś z propozycji programowych?
U mnie dziś od rana chmurzyło się aż wreszcie popadało. W południe zaś zaczęło się rozjaśniać i tak juz zostało do wieczora. Fajny dzionek.
Tato był na grzybach. Zebrał pół wiaderka i zrobił gar zupy, która kiedyś przygotowywała Babcia. Zupa jest na bazie chudej łopatki, fasoli jaś, grzybów i ziemniaków. Suuuuper!
A teraz herbata, TV i relaks
Jak fajnie, że jutro nie trzeba się wcześnie zrywać. Rano (jak sie wyśpię oczywiście) przyniose kawy z ekspresu ze spienionym mlekiem. Wpadniecie?
Album komponowałam sama. Rozpoczyna się, oczywiście, rymowanym podziękowaniem :) A potem lecą zdjęcia Boba ozdobione dostępnymi tam clipartami. Efekt wg mnie bardzo bardzo fajny.
Dość już wolnego, swoje urlopy kończymy,
choć żal, wypoczywać też bardzo lubimy.
Wrzesień to miesiąc, który szczególnie znamy,
zaczyna się jesień i do szkoły z dziećmi wracamy.
Nasze dzieci z wakacji wróciły zdrowo i cało,
opalone, wypoczęte aż uśmiechać by się chciało.
Przychodzi pora, gdy do lasu na grzyby idziemy,
zbieramy plony, przetwarzamy i zimą to zjemy.
Wieczory coraz dłuższe, chłodem też wieje,
a w domu przetwory, gotowanie, ależ się dzieje.
I wieczory, gdy pod kocykiem nogi grzejemy,
na stoliku kawa, winko i za zdrowie pijemy.
Miło wsłuchać się gdy wiatr szumi wesoło
a w mieszkaniu świeczka, zapach czuć w około.
Komputer pod ręką, w klawiaturę stukamy,
są przepisy, przyjaciele, teraz sobie pogadamy.
Dobrze być w domu, z rodziną wypoczywać
ale też pamiętać! W kawiarence się odzywać!
Wprawdzie nie udzielam sie w kawiarence, ale uwielbiam Was czytać. Fajnie Lajanku, ze Cię mamy.
No więc witajcie w nowym locie i nowym miesiącu...Młode poszły do szkoły...a ja mam jeszcze urlop:)
Trochę pieczenia na Łikęd,ale to standardowo....
Stawiam gorącą kawusię i czekam,aż kto się przysiądzie....
Hope ! Łykam IPP i .. dosiadm sie do caffy i ciacha oczywista ... ! Ty nasza maszynko do kręcenia pysznych ciast ...
Smakosiu ... posuń sie odrobinkę , musimy ''ściaśniać '' zaraz inni dosiadą sie ..! Widzisz co mam w torebce ... ? Moja ulubiona łycha zupowa ..... może na twój ukraiński barszczyk załapie się ...
Piątek.. dzień gospodarczy : pająki z kątów eksmitować , powierzchnie płaskie wzselkie scierka machnąć , zakupki i sterta prasowanka uśmiecha sie do mnie ..
Przede mna ostatni tydzień wakacji ..dziwne mam lekki stresik przed powrotem do pracy .. co jest ??
Megi, jak już się zabierzesz za tą stertę prasowanka... to mojej naweet nie zauważysz i machniesz za jednym razem dwie;)))
Skończone ćwiczenia przy desce .. czuje pewien niedostyt ... za szybko to mi poszło .. :) Makuś puszczaj DHL ..- kiem prasowanko .. machnem z przyjemnością niekłamną ,, ( chyba coś mi się na '' dojrzałe lata przestawwiło .. ) hhihiihiihi
JUż "zapakowujem" i ślę :)))
Jestem i ja, dokładam ciacho- mam pijaną śliwkę z wczorajszej imprezy, więc częstujcie się :)
Megi, ja już po urlopie, a sterta prasowania też się do mnie uśmiecha. Ale nie odwzajemnię tego uśmiechu- nie cierpię prasować...mogę podrzucić? Jak machniesz swoje, hope...to może i moje? A ja Ci w zamian mogę ciacho upiec, chałupę posprzątać czy okna umyć . No to jak? Zgoda?
Beatko ! wchodze w to ...mogę prasoawć na zlecenie .. ! Hmm .. chałupa nadal nie sprzątniętna i okna możesz artystycznie pomazać .. dawaj prasowanko .. ..)))
Makusia ! musze uważać cobym nie pomerdła twoich osobistych koszul z beacinymi ..
a swoja drogą .. w ciagu zycia mojego domowego tylko 1 powtarzam słownie : jedną osobe poznałam , która uwielbia prasować ... ale to nie ja ..!!!
Ja też tą osobą nie jestem
Jak tak Was "słucham", to myślę sobie, że chyba jestem jedyną w Kawiarence, która deskę rozkłada dosłownie kilkanaście razy do roku. W tym juz jest wliczone prasowanie firanek Taka jestem! O! Koszule noszę sporadycznie a bawełniane bluzki wieszam tak, żeby nie trzeba było wyciągać deski. Jeansów na szczęście sie nie prasuje i jakoś mi się udaje umknąć żelazku
Smakosiu, jestem z Tobą ! Nie jesteś jedyna, ja deskę wyciągam góra kilka razy w roku i to, tak często jedynie wtedy, kiedy trafią się jakieś wesela czy cóś ;-)
O to to to...jak sie jakaś okazyja trafi i trzeba kiecke wyciagać, to wtedy już mus :-)) A jak mus, to mus
Dla mojego Ślubnego to i mus nie taki straszny...., jak ma jakąś już fest wygniecioną koszulkę i chcę mu ją przeprasować, to on pogładzi się po brzuchu, rozprostuje zagniecenia i mówi, że na nim zaraz się wyprasuje :)))))))
Mój Połówek nawet zagnieceń nie widzi
Ja jestem stanowczo lepsza!!!
Deskę do prasowania wyciągają: Młoda,Młody(dorósł do noszenia garnitura i koszul,więc ktoś mu musi prasować :P) i czasami Ślubny,ale to czasami.Ja jestem na szarym końcu:D
W końcu trzeba było nauczyć dzieci,by lubiły prasować bardziej jak mama:D
Ubrania wieszam tak,że same się prasują,a "gnietliwych" nie kupuję i już!
Wiecie,że zachciało mi się pierogów????
Wszystko przez to,że obiecałam(chyba...) Lence,a nie zrobiłam.
Przez to ,że Lenka sama zrobiła,a ja połknęłam ślinę.
Wszystko przez to ,że Hope będzie robić i przez to wszystko się zdenerwuję i zrobię i zaspokoję łaknienie :D
Chyba mnie głupawka dopada:D
Ale to nieszkodliwe przecież
Pójdę se do pracy i w łikęd pomyślę o pierogach.
Jaska jak ja Ci zazdraszczam, że se wychowałaś Młodych ;) Moja Młoda prasuje ...ufff...jeden ludź mniej do oprasowania, ale Młody...Młody raz po raz potrzebuje świeżutki koszuli..a żelazkiem machać nie umie. Kiedyś próbowałam go nauczyć, ale moje starania szlag trafił. Młody jest artystą z krwi i kości, co będzie się przejmował jakimiś koszulami, krawatami etc. Dobrze, że choć lakiurki sam se pucuje.
A pierogi...poszłam na łatwiznę, kupiwszy takie swojskie z garmażerii, zjadłszy i jesteśmy zadowoleni ;) Hope, dziękuję Ci za chęci, wiem, jesteś niestrudzona, ale ja chyba wolałabym, żebyś sobie odpoczęła na tarasie, a nie lepiła dla mnie pierogi ;) Buźka
Nie prasuję jeśli nie muszę. Nawet deskę chyba wywaliłam. Koszule rozciągam i wieszam na wieszaki, wszystko tak wieszam co ma rękawy. Pościel czasami przeprasuje, firany się prasuje?? Oj... Nienawidzę prasować. Ostatnio kupiłam bluzkę. Zwykła szara ale ma takie stercząco-bufiasto-pofałdowane coś na ramionach. Tylko co ja z tym zrobię jak już wypiorę? Może Matula się ulituje, ja jej za to upiekę chleb.
... firany się prasuje??
Niektóre niestety tak. Zachciało mi się takich cieniutkich, delikatnych, bez wzorków, to mam teraz za swojeYuhuuuu! Wrzuciłam na taczkę stertę prasowania, zasuwam do Cię...a jutro od rana zabieram się za Twoją hawirę. Aha, okna czyszczę dobrze ,to i okna machnę ;))) Dużo ich masz? Co bym wiedziała,o której rękawki zakasać, żeby przed południem skończyć ;)
Oj fajnie fajnie! Święta racja. Lajan, znów wykonałeś "kawał dobrej roboty" czyli wprowadziłeś Kawiarenkę na nowy, nastrojowy, jesienny tor. Brawo! Jak zawsze duże buziole dla Ciebie
Witajcie "przedłikędowo"
Hope, dziękuję za kawę. Już się do Ciebie przysiadam. A nie masz tam gdzieś, w jakimś zakamarku lodówki kawałka ciasta? Piątek, to wspaniały dzionek, który nastraja mnie radośnie a wtedy mam wielką ochotę na słodkości Wczoraj ugniotłam ciasto na tartę i dziś w planach małe pieczenie. Będzie z malinami. Zabiorę ją jutro do rodziców.
Za oknem słońce, ale trzeba przyznać, że jest zimno. No bo co to jest 10 stopni, prawda? Ponoć w sobotę i niedziele ma być ciepło. Zobaczymy. Oby.
Wczoraj zrobiłam zakupy i dziś gotuję ten wspaniały barszcz ukraiński wg. przepisu Weroniki Marczuk.
Wszystko mi się chce. Mam w sobie pokłady energii. Powód? Wiadomo - piątek!!!!!!!!!!!!!!! Oby tylko nikt mi nie popsuł humoru
Miłego dzionka!!!
Ciasto powiadasz Smakosiu? czy nie mam gdzie na dnie lodówki jakiegoś kawałeczka?....
Dziasiaj u mnie orzechowiec-Córcia prosiła...Jak ich odbierałam od Babci z wakacji,to machnęłam pijaną śliwkę,orzechowca i panią walewska na podziękowanie dla Sióstr i Mamy,że mi Młode na wakacje wzięły....
to stawiam do tej kawy orzechowca,smacznego....
a później pierogi ruskie chcę popełnić....znając życie ,to jak mam w zwyczaju-jakieś 150sztuk popełnię....
Noooo... orzechowiec, to luksusowy kąsek. Przysiadam się z wielką przyjemnością. Jak znam życie, to będę musiała się podzielić, bo zaraz kolejni chętni się zgłoszą
tak,jak mówiłaś Smakosiu....już się chętni na kawusię i ciasto znajdują:)
Słonko u mnie na tarasie świeci...Psisko wyprowadzone....Zaraz muszę nalot na bankomat zrobić i odebrać Młodym książki ze szkoły...
Na razie zmykam....wdepnę za jakiś czas....
Uwielbiam orzechowca.. skubnę kawalątko
Za orzechowca dziękuję, ale tych pierogów to mogłabyś popełnić 2x 150....i jedną porcyjkę do mnie wysłać. Z góry dziękuję .
Ty wiesz,że u mnie wystarczy jedno słowo.....i zrobię i dla Cię pierogów...i DHL puszczem....
"Siem" nie chwal publicznie, bo nie nadążysz z lepieniem i wysyłaniem
mówisz???? dla mnie to nie pierwszyszna....takie lepienie i wysyłanie DHL-em....
Kiedyś byłam u swojej Mamy,czyli 300 km od Ślubnego...i były Jego urodziny...to ja dzień wcześniej 200sztuków machnęłam i kurierem puściłam-żeby mu pierożki urodzinki umiliły,jak mnie nie było:)
Zapamiętam hihi:)))
Ale miły pomysł A jak zareagował? To była niespodzianka, czy się spodziewał przesyłki?
W życiu się nie spodziewał:) Przyszedł z p[racy do domu...i zadzwonił do mnie,że w lodówce ino pingwiny chodzą...a on nie wie co ma zjeść...albo,że przecież gotować to on tylko kanapki potrafi...a potem,że mi zemrze z głodu..i niech ja już wracam do domu... i to dzwonek do drzwi...i kurier-to ja mu mówię: zadzwonię później,co będziemy tak przy jakimś facecie gadać...
i rozpakował mój Ślubny paczkę...i zadzwonił:) że już nie umiera z głodu...że pierożki mu kurier przyniósł...i dopiero wieczorem dotarło do niego,że ja mu te pierogi klepałam i wysłałam za całe 48 zł kurierem....co by z głodu nie padł....ale te chłopy niedomyślne....
O ja nie mogę! To Ślubny się nie domyślił, że to od Ciebie? No to ostro musiał być głodny, Skupił się na zapełnianiu brzucha i już Go nie dziwiło, że kurier zastukał z obiadem
Hope ! Ciacho jeszcze je ?? :) , Na wymianę mogę zaoferaować boczuś - kapuściano - pieczarkowy i jakimś dobrym winkiem ... poleje w szkło ..
Dzisiaj całkiem przypadkowo odkurzając stojak z winami ( robie to rzadko ) odkryłam całkiem dobre roczniki ..hmm najstrasze Chateau de Calce z 2004 ... troche roków ma .. prawda ??
Wszystkie nieprasujące ...! Nie taki diabeł straszny , wystarczy dobry sprzęt , fajna muza lub jakiś filmik i ... nie zobaczycie kiedy wszystko będzie na glanz .. ! M.. nosi się czasem pod krawatem ..to sami wiecie koszulina prasowana na sobie lub na mokro na lince odpada ..
Mam dobry sprzęt do prasowania, dobrą muzę, syna artystę, który cudownie śpiewa...no i jakoś przez tyle lat nie zdążyłam się zauroczyć taką fuchą ;((
Chyba jutro oprócz sprzątania chaty, zaliczę porządki w barku . Może i ja wynajdę jakieś ciekawe winko, z dobrego rocznika.
Beatko ! Nie tylko stojak jest do odkurzenia ..ale i w mojej osobistej biblioteczce jest co poczytac .. %% jakoś nie mogę doczytać quzo od połowy maja czytam .. i chyba z 2 rodziały posunęłm się ..
Hope ! rozejrzyj się może opodal jest jakieś male gniazdko dla nas ... wpadałabym se ot .. tak po drodze , przypadkiem na spontana ... Ciastkowo jesteś .. Niesamowita .. !!
Megotko-jakie gniazdko Ptaszyno Ty chciałaś? U mnie chata duża i taras je nawet:)
Śmiało możecie wpadać:) Zapraszam:)
Łoooooooocie ... nie tak śmiało z tym zaproszeniem .. ::)) bo chata się zapełni ludem .. ))
Ja psze panią tylko miseczki mogę palicem wylizywać i .. taka cichutka bede ..
Pozmywam .. podłogi też i ... psa wyprowadze i ... przyprowadzę ....
Jest!!!!!! już donoszę kolejne!!!!zrobiłam drugą blaszkę orzechowca(ale mniejszą i z połowy porcji) i jeszcze red velvet z musem malinowym i kremem śmietankowym....to możecie się dosiadać do ciacha....
na zdjęciu red velvet w wersji klasycznej...
Ja pierdziu! Aż głośno przełknęłam ślinę. To ciacho mnie powala na łopatki.
Megi, polej wina, bo ja nie "beerkowa", ale "winna" jak najbardziej. Też mam jakieś zapasy w barku, to potem sięgniemy po moje. A jakie lubisz?
to polewamy...wszak Łikęd się zaczął...Megotka,Beata miały urodzinki...Mysha rocznicę Ślubu...to nam się imprezowy Łikęd zapowiada....
siupniem...cokolwiek:)
Dziołchy przyniosłam Miód Pitny" Delicious Polish Mead" rocznik....hahaha...1971r. Nabrał mocy urzędowej, więc pijemy!!!! Wasze i moje zdrówko
Nawet bym sie przysiadła do Was i tego miodku...ale bym jutro na wesele nie dotarła hahhaaaaaa
Ło matko, on starszy ode mnie, nie wiem czy wypada :):):)
Kurka,...no ja niestety jestem starsza niż ten pitny miodek, buuuuu...
Miałam wątpliwości, kiedy mój najnowszy szwagier ( 70-letni) przywiózł ten trunek. Czy można go wypić i się nie struć? Taki 40 letni trunek...strach się bać!!!! Okazało się, że niepotrzebne moje obawy. Maliniak kopał nieźle, a jak piknie przełyk grzał . Wypiliśmy nieco tych %, a resztę najnormalniej w świecie zachachmęciłam i schowałam na lepszą okazję ;)) A dziś jest okazja. Makusiu, dla Ciebie ostawię nieco na "poniedzieli". Toć nie możesz nie opić naszego zdrówka ;)))
To super:))) Żal by mi było jak "cholercia":)))
Hmmm... ja mogę tylko powąchać takie specjały. Toast wzniosę sokiem jabłkowym :)
Mi ze sprzętu nic nie brakuje, tylko chęci brak. Prasuje co mi niezbędne na "już" Mąż codziennie w koszulach... raz wyprasowała, więcej nie chciał, sam sobie prasuje. Ubrznia w rozmiarze 3-6m-cy prasuje się uroczo, te na 122 też nieźle, ale XXXL męża to już przesada.
Nigdy nie pisałam w kawiarence, a szkoda. Miło tu zawsze i tak sympatycznie. Czy tego orzechowca to się jeszcze kawałek ostał? Póki się nie odchudzam to chętnie się przymilę o kawałeczek. Nosem się podpieram mimo kawy, jakieś paskudztwo wczoraj mnie męczyło, gorączka i inne atrakcje ale już jest lepiej i dziecko się nie zaraziło. Przypomniało mi się, pewnego pięknego dnia moja Matusia wpadła do nas i zarekwirowała wszelkie pachnące świece i tealight'y po wyczytała, że są rakotwórcze :)
ciasto jeszcze jest:) częstuj się:)
jak coś...i braknie-to jestem...zawsze mogę machnąć kolejne:)
a co się tyczy pachnących świec....to tak jak ze wszystkim dzisiaj....znaczy się z umiarem
Darai, to jest Twój najlepszy pomysł w tym tygodniu Mam na myśli, to "wpadnięcie" do Kawiarenki. I niech Ci tak zostanie!!! Fajnie, że się "ujawniłaś"
Tylko Ty mnie tymi świecami nie strasz, bo ja jestem fanką wszelakich światełek
Nie straszę. Nie kupuję za to (choć lubię) żeby nie słuchać, że "wnuczki mi trujesz!" W tym tygodniu miałam wiele pomysłow i faktycznie ten jest najlepszy. Mam tydzień pod tytułem "Karolina przejmuje kontrole nad światem" , mąż wymownie stuka się w czoło a moja pomysłowość wraz z oszczędnością nagłą sprawiły mi pięknie zielone włosy. :) Fryzjer prawie padł, dobrze, że uratował to, co wymodziłam. A skoro jestem konsekwentna- w końcu mam konsekwentnie 3 córki- to z kawiarenki mnie nie wygonicie :D
Witam, Lajan super wierszyk;))
Jutro idziemy na wesele, więc wypiję za zdrowie wszystkich:)))
Miłego "łikendu" życzę:))
Lajan, aż już brakowało mi nowego wieszyka...., ale się w końcu doczekałam :-)
Witam wszystkich w nowym locie :)))))))))))
Mysha i Beata, wszystkiego naj, naj :-) Wieczorem wypiję Wasze zdrowie...tylko tak delikatnie, żeby mi się moje nie pogorszyło ;-)
My, po męczących pierwszych dwóch dniach szkoły, postanowiliśmy odpocząć i jedziemy na łikęd w góry , ale się cieszę...., tak dawno tam nie byliśmy.... Po podlaskich polach i łąkach w końcu nadejszła ta wiekopomna chwila :)))))))))))))
Mówię Ślubnemu, że będę leżeć i odpoczywać i książkę czytać i opalać się na słoneczku, bo w telewizorni obiecali mi słoneczko ;-), a on mi na to, że najpierw pokosić trzeba, a potem ocieplić kolejny kawałek ściany i obić i pomalować i listwy poprzycinać........ No to ja na początku pokoszę, później ocieplimy, obijemy, pomalujemy, przytniemy co trzeba, a potem będę już tylko ciągle leżeć, odpoczywać i opalać się na słoneczku.....
Pamiętaj kosić w okularach ochronnych,a w przeciwsłonecznych się opalać.... hihihihi
I nie zgub żadnych :P
A się postaram nie zgubić :))))))))
Ale opalam się bez okularów od czasu, kiedy po leżeniu na zielonej trawce, zostały mi na twarzy piękne białe kółka wokół oczu i białe kreski po oprawkach idące w stronę uszu..... Trochę śmiesznie wyglągałam
A tam - zaraz śmiesznie. Oryginalnie się mówi. To ja Ci zyczę na ten "łikęd" żeby trawa okazała się być leniwą czyli innymi słowy zwykłym kurduplem. Nie przepracowywuj mi się, bo potem nie będziesz miała siły testować swojego łóżka antykoncepcyjnego
Aromatyczna swieca przy stole...wyobraznia az zaczela dzialac ;) Juz nie moge sie doczekac, kiedy jesiennym wieczorkiem postawie swoja swiece a wokol male swieczki na stole na specjalnej lustrzanej podstawce :) Dostalam tez od przyjaciolki jakies dwie male ale pieknie pachnace swieczki, podobno dzialaja nie tylko relaksujaco, ale i zdrowotnie :) Uwielbiam swieczki, swieczuszki a nawet klimat listopadowych zniczy na cmentarzu... Chyba za bardzo sie rozpalilam z tymi swieczkami ;)))
Witam i ja w nowym locie :-)
Lajan ,wiersz jak zawsze superowy ;-).Pewnie po orzechowcu zostały sie ino okruszki.Ale dobre i tyle.
Dziś u mnie obiad taki seeeeee...własciwei nieeee obiad..ziemniaki z jajcem sadzonym i kwaśne mleko od krówki takie wiejskie.(ale seee napisałam od krówki...jakby mleko dawał byczek ..ale wiecie takie wiejskie/swojskie;-) To wszystko z braku czasu..albo wisze na tel. albo latam i oglądam mieszkania .i żadne mi się nie podoba chyba na starosć robię się wygodna i szukam czegoś czego jeszcze nie zbudowali hahaha.
Robie i robię porządki (czyt.wyjadamy)z zamrazarki by ją oczyścić i zrobić m-ce na śliwki na zimę do zamrozenia.jesuuuuu, dwoje nas a drzwi zamrazarki domykam kolanem .normalnie jaby miał byc kryzus jaki albo wojna głodowa :-)
U mnie deska stoi non stop rozstawiona ,ale to raczej z racji wykonywanego zawodu.Stać za nią lubię choć nie mam kiedy prasować:-) Noooo tak..stac a lubieć ;-)))Ale ogólnie prasowania się nie boję.
Słoneczko u mnie świeci ale zimno, zostawiam herbatkę z rumem i miodem ,a ja idę cuś na nogi odziać bo paluchi mi odpadną :-)..a jutro chcę jechać na grzyby iz kichaniem trochę nie po drodze by mi było.
miłego dnia i liczę hope na dokładkę tego pysznego ciasta ;-) mniam...
Ciasta u mnie Krysiu zawsze pod dostatkiem:) właśnie pieką się biszkopty(na jutro mam 4 torty)...to i pewnie jeszcze jakieś zmontuję,bo znajomi zapowiedzieli się na wieczór(że niby na piwo...)ale ja za dobrze znam to ich"na piwo"...zaraz czekają jakie ciacho im dam do szamania:)
jak skończę pierogi-to je schowam:) bo zawsze ktoś się napatoczy jak robię ruskie:)i często kończyło się to tym,że tłukłam 200lub 300 dla znajomych i rodziny(nie licząc swojej własnej)...
to ja do garów wracam....tymczasem...
Witam serdecznie w nowym wątku :)
Ja też bardzo lubię świece a w tym roku się zaopatrzyłam w duuużą ilość olejków do aromaterapii i mam zamiar całą jesień i zimę czarować zapachami... :)
Smakosiu, ja też się przyłączę do klubu "nieprasujących". Ja to nawet deski nie mam :) prasuję na łóżku. Firan nie prasuję, rozwieszam wilgotne i same się prostują :)
Dla mnie niestety nie ma jeszcze weekendu, jutro do pracy, i mało tego mam wolną tylko niedzielę, od poniedziałku znowu 6 dni do pracy :( Koleżanka na L4 i trzeba zaiwaniać.
Młody dzisiaj wrócił zadowolony ze szkoły, już nawet dostał pochwałę za wiedzę na historii, a historii uczy ich sam pan dyrektor :) jestem bardzo zadowolona bo od początku mu się tam podoba, oby tak dalej.
Idę piec ciacho z borówkami amerykańskimi na weekend, będę jutro miała więcej czasu żeby się wypięknić przed wyjściem na rocznicowy wieczór :):):)
Życzę miłego popołudnia i wesołego weekendu wszystkim szczęśliwcom, którzy go mają.
Popatruję na was zazdrosnym okiem. Nie mam komu robić przetworów-potwory nie jedzą. Mrożonki im śmierdzą, dżemy mogą nie istnieć a warzywa konserwowe to wróg. Zrobiłam jeden słoik ogórków. Nie umiem piec ciast z owocami, zakalce jakby ktoś miał ochotę, robię wyborne. Piekę chleby, robię jogurty, staram się unikać wszelkich sztuczności. Weekendy spędzamy na wsi, dzieciaki u Babi, ja w ogrodzie pomagając ile się da. Tak to jest jak pani dyrektor na emeryturze kupuje dom z ogródkiem i nikt w rodzinie nie umie łopaty w ręku trzymać... ale dałyśmy chyba sobie rade choc nie wiemy, co gdzie rosnie ani gdzie zasadzilysmy. Ten weekend w domu, dzieciaki po 2 dniach w zerowce, ja z goraczka a najmniejsza postanowila uczcic ukonczenie 6,5 miesiaca stajac w łóżeczku. Jestem zmęczona a mąż wróci o 21. Odliczam godziny.
Moi kochani piekę biszkopt. ma być bazą do tortu śmietankowego. O ile nie okaże się totalną klapą serdecznie zapraszam! W razie czego mam kruche ciasteczka i porterówkę :)
Witajcie sobotnio
To ja już się piszę na to ciacho, bo właśnie przysiadam się z herbatą i jakoś tak chodzi za mną to słodkie. Moja tarta ponoć wyszła doskonale. Ponoć, bo ja nie jadłam. Postanowiłam trochę się ograniczyć ze słodkościami a teraz "cierpię"
Mysha, mam nadzieję, że wspaniale świetujesz z mężem Wasz rocznicowy dzionek. Jeszcze raz wszystkiego, co naj!!!
Hope, mój Ty Cyborgu odpoczywasz trochę po piątkowym pieczeniu?
Krysiu, jak idzie szukanie nowego "gniazdka"? Masz już coś na oku? Chętnie będziemy żyli razem z Tobą Twoimi, nowymi radościami.
Nadia, doskonale Cię rozumiem. Ja jak zaczynam zapalać swoje jesienne świeczki, to też się "rozpalam". Oczywiscie znaczy to tyle, że nastrajam i relaksuję a potem nie widac końca i co rusz wymyślam nowe, "świeczkowe" miejsca. 1 listopada, to baaaardzo nastrojowy dzień...
Wiecie, że jutro ma być ciepło? Super, prawda?! Liczę na taki prawdziwy powiew lata.
Dobrej niedzieli!!!
Witam niedzielnie
Za oknem słonce i to chyba w całej Polsce, prawda? No to cieszmy się tym ile wlezie, bo to być może ostatnie, weekendowe podrygi lata. W tygodniu pogoda będzie się zmieniać - przynajmniej na zachodzie. Szkoda, ale przecież tak musi być. Wystawię dziś twarz do słońca i będę się cieszyć każdym promykiem. Ledwo to napisałam, to pojawiły się chmurki. O nie!
Ide robić herbate z sokiem i z cytryną. Komu? Komu?
Miłego dzionka!
Dzień dobry!
Jeju, ale się naczytałam! Dwa loty musiałam przelecieć :) Witam nowe osoby!
Lajan - jak zawsze
Troszkę mnie nie było. To znaczy byłam prawie każdego dnia, ale nie miałam czasu pisać.
Jutro mam ostatni dzień urlopu... Kurde, ale przeleciało! W tym czasie moje dziecko się postarzyło a ja awansowałam na mamę przedszkolaka. No właśnie. Co mogę powiedzieć po dwu dniach pobytu Boba w nowym miejscu, hmm. W czwartek szedł entuzjastycznie, dał mi buziaka i pobiegł się bawić. Kiedy go przyszłam odebrać to przywitał mnie słowami "byłem smutny i płakałem". Ale potem opowiadał, że fajnie, że fajne koleżanki (o kolegach nie wspomniał) więc ja pełna entuzjazmu zawołałam "a jutro znów do przedszkola!" na co Bob kategorycznie odparł "nie! Mam dosyć już tego przedszkola"! Ja pierdziu... I już nie wstawał rano z uśmiechem i nie szedł w podskokach, ale cmoknął mnie bez płaczu i poszedł się bawić. Przy odbieraniu go to samo hasło o tym, że był smutny i płakał. Nie wiem, jak długo płakał, bo gdy go odberam to jego pani już nie ma, dopiero jutro mam zebranie. Ech.. Dobrze, że nie płacze przy rozstaniu, bo bym nie dała rady.
No, takie początki. Trzymajcie kciuki.
A dziś jest przepięknie, w ogóle nie mogę narzekać na pogodę przez cały urlop. Rewelacja, po prostu.
Idę kończyć obiad. Cudownej niedzieli życzę Wszystkim!
Witam serdecznie w piękną niedzielę :) Słońeczko od rana świeci, wczoraj też było gorąco, taki wrześnień baaardzo mi się podoba. Bardzo miło się wczoraj rocznicowaliśmy :) do domu wróciliśmy dosyć późno, jeszcze potrzaskałam miseczkę, którą przywieźliśmy z wakacji, ale to pewnie na szczęście na kolejne lata :):):) Dzisiaj jedziemy oczywiście do teściów, musimy odebrać Młodego. Wczoraj był na imprezie urodzinowej u kolegi i wieczorem poszedł spać do dziadków. Później muszę jeszcze wstąić do mamy bo mi przywiozła jeżyny i będę nastawiać ostatnią nalewkę.
Aloalo, za kika dni Bob się pewnie przyzwyczai :)
Dziękuję wszystkim pięknie za życzenia.
Zostawiam ciacho do popołudniowej kawki i życzę miłego dnia.
Witajcie w nowym tygodniu
U Was pewnie ciepło i słonecznie a u mnie kapie z nieba od samego rana. Koniec lata za 17 dni. Słoneczko zaświeć jeszcze, proooooszę.
Tradycyjnie przychodze z herbatą z sokiem i cytryną. Okno mam za plecami. I dobrze - nie chcę tego widzieć. Na co tu patrzeć - szary blok na szarej, mokrej ulicy i bure niebo - brr! Muszę szybko przywołać z pamięci widoki, które miałam tego lata przed oczami...
Miłego, nowego tygodnia
Oj Lajan samą prawdę napisałeś w tym wierszu.
Jak ja się nie mogę przestawić na wcześniejsze wstawanie a co mają dzieci powiedzieć. Spałam sobie do 8:00 a teraz muszę być na nogach o 5:40.. to to szok dla mojego organizmu.
Aloalo synek na pewno przyzwyczai się choć na początku pewnie poniedziałki będą trudne dla niego.
Przyniosłam dzbanek kawy, proszę częstujcie się... Ja już będę piła drugą żeby się obudzić.
Życzę Wszystkim miłego tygodnia.
Witam poniedziałkowo :-)
I znowu łikęd minął nie wiadomo kiedy.....Tak sobie w górach wymyśliłam, że jak będę już na emeryturze, to zostanę tam na zawsze...., a może nawet kilka lat dłużej ;-)
Do tej pory myślałam, że im człowiek starszy, tym szybciej mu czas płynie, ale wracając do domu, moja Mała gdybała na temat kolejnego wypadu w góry, sprawdzała, czy jeszcze jakiś długi łikęd się może trafi i nagle stwierdziła, że niedługo już będą jej urodziny....., a urodziła się w połowie grudnia..... i nagle poczułam, że kolejny rok już prawie za mną......
Aloalo, w górach spotkałam Twojego Boba....... ;-), ponieważ mijaliśmy małego chłopca z rodzicami, który wchodząc pod górkę, po dość stromej skarpie, popatrzył w dół i powiedział :
- Ooo, gdybym tu lozbił głowę, to juz bym jej chyba sobie nie naplawił.... - pomyślałam wtedy, że to musi być Bob :)))))))))))))
Już drugą kawę robię z ciśnieniem..., komu jeszcze ?
Ja na kawę chętna....
I samopoczucie u mnie takie,jak pogoda za oknem-pomuro,deszczowo....
Dzisiaj wracam do pracy po urlopie....dobre sobie-wracam.... Właśnie szukam sobie nowej pracy....bo nie bardzo mam po co wracać....Jak mnie nie było-sporo zmian wprowadzono u mnie w pracy...i nawet grafik(nie do zakwestionowania jest)..Czyli mam pracować tyle,co tam napisali...I stawki mi obniżyli...i wyszło mi,że jak przepracuję do końca miesiąca...to dostanę 950zł wypłaty-Dobre sobie!!!!
jestem zdrgustowana i ogólnie to ....szukam pracy....
miłego wszystkim....
Łączę się w bólu, już też takie cóś przeszłam i sama zrezygnowałam, bo koszty dojazdu do pracy były podobne do dochodów..... i dzielę się kawą...., ale coś do kawy, to już pewnie Ty skombinujesz... ;-)
chętnie bym coś dolała do tej kawy....ale jednak na trzeźwego do pracy iść muszę....
od tej mojej WYPŁATY muszę odliczyć koszt biletu(140zł) i czas-dojeżdżam 70minut w jedną stronę.......to chyba szkoda mojego czasu....
cholera,a zarabiałam przeszło dwójkę...
Hope, ze swoimi zdolnymi "łapkami" to znajdziesz świetną pracę, a tak ap-ropo to co z Twoimi marzeniami... dom..przedszkole....cukiernia??
Madziu-marzenia.....przy moim super wysokim dochodzie mogę zapomnieć o przedszkolu i tym domu....kto mi da milion kredytu? :(
Witam wtorkowo i słonecznie :)
Cosik przycichło w kawiarence.... Przyszłam z kawą z ciśnieniem i spienionym mlekiem i zachciało mi się białych michałków...., a nie mam :-( Ale zaraz jadę po brakujące pomoce naukowe dla moich dziewczyn, więc może i jakiś michałek się znajdzie.... ;-) No i dla siostry do prezentu urodzinowego muszę jeszcze coś dokupić...., no i dla mojej kochanej siostrzenicy...., próbuje już chodzić, to może jakieś siedmiomilowe buty... i dzięki cioci będzie szybciej chodzić :)))))))))))).
Przycichło, bo pewnie wszyscy zapracowani po wakacjach. Michałki, powiadasz - nie kuś, usiłuję ograniczyć słodycze, a idzie mi tak wspaniale, że lepiej nie mówić :/
Zostawiam Wam wielką stertę domowego grissini (może schrupiecie wieczorem do piwa) i wracam do komputerowej dziubaniny i lataniny ze szmatą w przerwach.
Witam, przycichło bo trwa czas zapraw:) U mnie pachnie buraczkami, brzoskwinie w słoikach już stygną, w międzyczasie zrobiłam obiad i posprzątałam ...a...i pozbierałam spod leszczyny orzeszki , pierwszy raz wiewiórki nie ukradły, ale to chyba zasługa Tośka
O prezentach tez muszę pomyśleć, zaległe urodziny dzieci, i maleństwo sie pojawiło w rodzinie... chyba czmychnę na małe zakupy.. a z tymi butami siedmiomilowymi extra pomysł
Zostawiam coffii z mleczkiem i koszyk pysznych brzoskwiń:)
Witajcie wieczornie i wtorkowo
Co za tydzień! Każdego dnia coś. Wracam do domu, zjem coś i już jest wieczór. Ależ ten czas pędzi.
Walczę ze swoimi pokusami "ciastowymi". Znalazłam jednak lukę w tej walce i żeby cukier tak głośno za mna nie "tupał" nalałam sobie kieliszek likieru toffi. Ależ on smakuje .
Dziś była fajna pogoda - słoneczko i temperatura poszła w górę. Szkoda tylko, że na jutro znów zapowiadaja deszcze :-(
Tak mnie w niedzielę pogryzły komary, że jeszcze dziś swędzi, jak pierwszego dnia. Hm...a może teraz nawet mocniej...? Jedna ręka tak mi spuchła, jak po ukąszeniu osy. Co za!
Komu likieru, komu?
Likier to fajna rzecz, dobrze wszyscy o tym wiemy,
szczególnie gdy tu w kawiarence wirtualnie pijemy.
Więc polej Smakosiu, niech ten strumyk płynie,
pod jego wpływem, będzie nam jak w rodzinie.
Makusia coffi z mleczkiem nam przy szykuje,
zjemy też doskonałe brzoskwinie, ale smakuje.
Wkn, choć bardzo zapracowana, tutaj przybyła,
całą górę domowego grissini nam podrzuciła.
Piwkiem nas kusi, w komputerze dziubie,
więc się rozgościmy, będzie tutaj jak w klubie.
Zbiegają się dziewczyny, każda coś z sobą przynosi,
takie pracowite, że energia je wprost roznosi.
Odpocznijcie chwilę, siadajcie tutaj gwarnie,
praca nie zając, później się ją całą ogarnie.
Nawet nie wiesz, jak miło się czytało na koniec tego pukniętego dnia :)
Widzę, że nie tylko ja miałam "puknięty" dzień :)
Lajan...jak zawsze trafne słowa;)) Siadam więc i odpoczywam, bo ten dzień był strasznie zakręcony, i siup likierkiem od Smakosi:))
A jutro łykasz spóźniony trunek...rocznik 1971 , obiecałam, że "poniedzieli" ... Dziś nie stawiam, bo z likierkiem Smakosi, to by się mogłoby za bardzo zmieszać...
O!!tak, tak:))))
Ja poproszę, żeby złość odgonić. W pracy się pierniczy a ja mam urlop za tydzień. Pewnie szefo będzie chciał żebym przełożyła ale nie ma takiej opcji, mamy już zaliczkę wpłaconą. Znowu będzie mnóstwo kombinowania a wszystko przez jedną osobę, która jest przewrażliwiona na swoim punkcie i "szczypie się" ze sobą tak, że aż trudno uwierzyć, że dorosła osoba tak może robić. Ehhhh, brak mi słów. No to siup.
Szkodzić komuś to żadna przecież sztuka,
tym bardziej gdy ktoś zaczepki szuka.
Pieścić się nad sobą, być przewrażliwiony,
tak postępuje idiota lub raczej szalony.
,,Umilić,, komuś życie, od tak, bez przyczyny,
to kłopot nie tylko dla nas ale i dla rodziny.
Czemu się tak dzieje, że stale kombinujemy,
dlaczego nie może być normalnie, tego nie wiemy.
Czemu szefowie w pracy wciąż nosy zadzierają,
sprawia im to przyjemność gdy nam dokuczają?
Znają przepisy, wiedzą, że ustąpić nam muszą,
wywołują nasz gniew, do pracy nas zmuszą?
Jak szanować takiego szefa w pracy mamy?
Najlepiej robić swoje a resztę i szefa olewamy.
Ufff, mam normalnego szefa, mimo, że pracy po łokcie , jestem zadowolona.
A ja się jeszcze załapię na likier...? I na grissini Wkn :-)
Muszę ostudzić nerwy po dzisiejszym meczu...., a tak już było bliziutko....
Ten tydzień chyba już mnie wyczerpał. Daleko jeszcze do końca ? Zaczęłam wspomnieniami ze śmietnika, a czym zakończę ?
Gdy wróciliśmy w niedzielę, późnym wieczorem, z gór, nadeszła niewdzięczna chwila rozpakowywania samochodu. Jakoś tego nie lubię, więc sprytnie złapałam kilka najlżejszych, lecz pękato wyglądających, reklamówek, wdzięcznie się ugięłam pod ich "ciężarem" i czekałam aż Ślubny zabierze całą resztę. On rzucił okiem na moją porcję bagażu i stwierdził, że czule obejmuję również reklamówkę ze śmieciami, z którą wypadałoby się rozstać przy naszym blokowym śmietniku, co postanowiłam uczynić z wielką radością, ponieważ dźwigany przeze mnie "ciężar" miał szansę dzięki temu jeszcze się zmniejszyć. Podeszłam więc do śmietnika, podniosłam wielką klapę i z rozmachem wrzuciłam reklamówkę. Wróciłam do męża wielce umęczona, bo przecież wykonałam dodatkową, nadprogramową pracę i czekałam aż na ostatnim wolnym palcu umieści 5-cio kilową lodówkę, no i otworzy drzwi ;-) A on znowu rzucił okiem na moje reklamówki i mówi, że w tej z kosmetyczkami są jego klucze od domu. Może one i tam były, ale jakby nie patrzeć byłam bliżej tych reklamówek i żadnej z kosmetyczkami nie widziałam, natomiast ze zdziwieniem stwierdziłam w moich ramionach obecność śmieci.....
Ponownie otworzyliśmy bagażnik, wpakowaliśmy wszystkie toboły i ruszyliśmy do kubła na śmieci, w którym najdalej jak można było, bo przecież się porządnie zamachnęłam :), leżały nasze kosmetyczki z kluczami. Nasza wspólnota złośliwie ustawiła jeszcze śmietnik pod latarnią, a ta złośliwie świeciła, jak nigdy ;-) Także w świetle reflektorów mój Ślubny wdrapywał się do kontenera i łaził po śmieciach, żeby wydobyć naszą reklamówkę....Ja stałam obok, udając, że w ogóle tam mnie nie ma i rozglądając się w popłochu, czy ktoś z sąsiadów nas nie widzi :)))
W afekcie zabrałam do domu również nieszczęsną reklamówkę ze śmieciami i dopiero dzisiaj, jadąc na rehabilitację, wyrzucałam je ponownie...., a raczej pierwszy raz :-)
Czy ja kiedyś z tego wyrosnę...?
Lenka, to jest chyba Twoja najzabawniejsza opowieść. Normalnie muszę ją sobie wydrukować. Ja nie mogę!
Hahahaaa, wyobraziłam sobie Was przy tym śmietniku... Ty to potrafisz opowiadać
Witajcie deszczowo i środowo
Lajan, ale Cie wczoraj wena dopadła! Fajnie sie czytało :-) Dobrze mamy z Tobą.
Musze to znów napisać - Lenka, jesteś "debest"
Dzionek mokry i ponury. Idę do archiwum kończyć porządki. Szef wyjechał i nie bedzie Go do konca tygodnia. Mam luzy - super!
Mysha, zaciśnij zęby i wytrzymaj. Wiesz...w pracy, jak to w pracy sa lepsze i gorsze dni. Najważniejsze, że w zyciu prywatnym, rodzinnym jest wszystko OK. Tym się ciesz i głowa do góry! Usmiechnij sie na przekór wszystkiemu - zobaczysz, że będzie Ci łatwiej.
Krysia, jak idą poszukiwania mieszkania?
Nooo, ile wczoraj osób delektowało się likierem toffi. Dziś znalazłam pusta butelke zaraz przy wejściu do Kawiarenki. Czyżby Ktoś chciał mi zasugerować, że mam nie zapomnieć i ją uzupełnić? Nie ma sprawy! Kupiłam wczoraj puszke mleka "Krówka" więc jestem przygotowana na nową produkcję :-)))
Miłego dzionka!
Ps. Kiedy piszę słowo "dzionka" , to często przychodzi mi na myśl Nonka. Czy Ktoś może wie co u Niej słychać?
i ja jestem....i idę jak na ścięcie do swojej starej pracy...na drugą zmianę....
wczoraj byłam na jednej rozmowie...w piątek mam dwie kolejne....i pomyślę wtedy co i jak...
bo tak serio to za 900 zł nie mam zamiaru dymać i komuś nabijać kasę...
stawiam świeżą kawę i herbatkę z maliną i jabłkiem...a i jeszcze sernik na zimno-bo mi się piec nie chciało....
miłego dzionka...a właśnie-gdzie jest Nonka????
Dzień dobry!
Weszłam tu rano, uryczałam się nad Lenkową "śmietnikowa" opowieścią i musiałam se iść. Wracam zatem czym prędzej :)
Chciałam na wstępie przeprosić Myshę i Beatę, ze w swoim roztargnieniu zapomniałam o złożeniu Wam zyczeń! Ale nie ma tego złego. Dziś już pewnie nikt Wam nie składał zatem życzę Wszystkiego Najlepszego pod każdym względem! A jak jeszcze kogoś przegapiłam to także składam najserdeczniejsze życzenia!
Jestem drugi dzień w pracy, jakoś leci. Jak coś robię, to nie mam czasu rozmyślać nad tym, co robi Bob :) A Bob jakoś do przedszkola chodzi, nadal pożegnania bez płaczu, ale niezwykle czułe są. Dziś mnie nawet po ręce wycałował :) Na gazetce wisi także jego dzieło plastyczne. Tak , wisi tez tam kilkanaście innych, ale wiadomo, że dla mnie to Bobowe było najważniejsze :)) Przypominam sobie też różne piosenki z okresu dzieciństwa i śpiewamy razem. Wczoraj Bob rzucił "dziś śpiewałem nie chcę z tobą tańczyć" no i skakaliśmu po dywanie śpiewając "kłócili się ze sobą" itd. Przynajmniej mózgiem ruszam. Ech, może się to jakoś ułoży.
A przedwczoraj po przedszkolu pojechał do moich Rodziców, bo ja musiaąłm iść na zebranie i był przeszczęśliwy bo kafelkował. I po skończonej pracy nazbierał mi kwiatuszków i trzynał je przez godzinę w rączce, bo zebranie trwało i trwało. I dowiózł mi do domu taką kupkę przyschniętych kwiatkków i wręczył mi z okrzykiem "zobacz! Kwiatuszki ci nazbierałem! Tylko trzymaj mocno". I ja omal nie ryknęłam płaczem wzruszenia, bo ta kupeczka łodyżek i płatków była cenniejsza niż najlepszy bukiet. A wiadomo, ze aloalo miękką jest i sie rozkleja. Po Tatusiu :)
Lenka - ostatnio jak byłam na basenie i stałam w kolejce na zjeżdżalnię przypomniałam sobie Twoją historię o Twoim zjeździe i o Twoim mężu z wywinietymi rzęsami i stałam z roześmianym pyskiem jak idiotka. Od dziś wyrzucając śmieci będę ryczeć ze śmiechu!
Smakosiu - to jest ciekawy sposób! "Zabić" tupiacy cukier alkoholem. Tylko ja nie wiem, czy mnie nie groziłaby taka praktyka alkoholizmem ;))
Hope - życzę powodzenia w znalezieniiu pracy, w której Cię docenią, także finansowo.
Tymczasem spadam wielce szczęśliwa, gdyż odbiór Boba coraz bliżej ;)))
Miłego dnia!
Witajcie :))
Normalnie nie mam czasu na chwilkę oddechu w kawiarence. Praca, praca, praca...tony papierów, godzinami ślęczenie przed komputerem. Tyle, że jak czytam co przeżywa Hope, to stwierdzam, że ja wcale nie mam źle, mimo takiego zapierdzielania. Przynajmniej pensji nikt mi nie obcina....
Lenka- weź zacznij spisywać te przygody, potem daj je do recenzji, potem do druku, potem do czytania. Wczoraj się posikałam wyobrażając się jak Twój mąż nurkuje w kontenerze, a Ty przyczajona kukasz pod tą latarnią. Normalnie ja pierdziu, bombowo wszystko opowiadasz .
Aloalo, dziękuję za życzenia :) Wyobraź sobie, że miałam wczoraj imieniny, o których...zapomniałam. Moje koleżanki w pracy wyprawiły mi urodziny w ubiegły czwartek, rodzinę miałam w niedzielę, to co będę se głowę zaprzątać ww wterek....Zawalona papierami, z nosem wlepionym do monitora...nie skontaktowałam, dlaczego moje baby ( czytaj..te same koleżanki, co mi zrobiły już prezent 1.września..) śpiewają 100 lat, i wręczają kwiaty. Aż było mi głupio, że żadnego ciacha czy czegoś do kawy nie przytaszczyłam.
A co do Boba...to jest mądry chłopczyk, za jakiś czas, pewnie kilka dni, przejdzie mu ta "smutność". Mój syn trawił rozstanie ze mną jakieś dwa miesiące. A mnie się serce krajało z żalu. I na dodatek, odbierałam go tuż przed zamknięciem przedszkola, kiedy siedziało może jedno, może dwoje dzieci. Ale nie miałam jak odebrać go wcześniej. Bolało mnie to, acz...Starałam się poświęcić mu w domu jak najwięcej czasu, i to chyba była rekompensata za to przedszkole. Nigdy mi nie wypominał, że byłam "niedobrą"matką, która każe na siebie tak długo czekać.
Smakosiu, poproszę przepis na tę naleweczkę z krówkowego mleczka. Wczoraj tu łyknęłam troszeczkę, aż mnie w gardziołko pogryzło, a jakie dobre było :)))
Hope, Ty jesteś obrotna i zdolna dziewczyna!! Wierzę w to,że przy takich umiejętnościach albo wywojujesz inną pensję, albo znajdziesz inną pracę. Głęboko w to wierzę .
Mysha, ja Ciebie rozumiem, jak kota nie ma to myszy harcują. Ja też bym się cieszyła z takiego luziku.
Makusiu, i wszyscy, którzy macie ochotę na nieco napoju rozgrzewającego.
Zostawiam flaszeczkę, jeszcze trochę zostało miodku, więc siup!za zdrowie wszystkich zaglądających do kawiarenki. Głodomorkom zostawiam placuszki z jabłkami. Nasmażyłam sporo, a zjeść można tego niewiele ;) więc proszę się częstować, póki ciepłe.
Pozdrawiam wszystkich z niezbyt ciepłego i pochmurnego Kaszubowa :)))))))))))
Jestem i "siupam" za Wasze zdrówko... o jaka pyszotka, grzeje oj grzeje hihi:)) A i placuszka skubnę, przeca to wirtualny, nie tuczący:))
Witam serdecznie, w jesiennym nastroju. Dzisiaj się ochłodziło i od południa pada. Idealna pogoda do mojego nastroju. W pracy rano udało mi się wszystko i wszystkich poustawiać na następne 2 tygodnie, tak już "na zapas" bo dopiero się okaże na jak długo znowu będzie zamieszanie. Szef na szczęście moje pomysły akceptuje no i jak mu oznajmiłam, że nie mogę zrezygnowac z wyjazdu bo stracę zaliczkę to zaczął razem ze mną się zastanawiać co można zrobić. Pod koniec pracy jeszcze klient popsuł mi zdrowo humor, myślałam że w końcu wybuchnę. Ale na szczęście szybko udało mi się dzisiaj skończyć i staram się już nie myśleć o tym ciężkim dniu :) Tym bardziej, że jeszcze tylko kilka dni i wyjeżdzamy :)
Dziękuję za słowa otuchy, Aloalo dzięki za życzenia :)
Smakosiu wiem, że życie prywatne, rodzinne najważniejsze i jestem szczęśliwa, że mam takie a nie inne ale tak nie lubię jak coś w pracy się pierniczy i to jeszcze dzięki komuś. Okropna jestem :):):)
Wygadałam się, idę wypocić złość na rowerku, potem zrobię dzbanek jakiejś pysznej herbatki i zapalę kominek.
Miłego wieczoru życzę :)
Dobrze, że szef chce słuchać. Jedź, odpocznij osapnij, i ...zignoruj tę osobę, przez którą się wszystko pierniczy. Choć na małego kilekonka, to Ci stres wyluzuje..Zostawiłam maliniak w kawiarence. Aha, nie jesteś okropna!! Jesteś sobą, i tak trzymać.
Nie ma to jak człowiek się wygada, zaraz ulży, i rozumiem Cię, też mnie to wnerwiało w pracy, ale głowa do góry, wiecznie tak nie będzie)
Zapomniałam o najważniejszym, trzymam mocno kciuki Hope żebyś znalazła nową i porządną pracę, oczywiście jak najlepiej płatną :)
Aloalo, ech... Ścisnęłaś mi serducho... Twój Bob jest taki kochany... Wzruszyłam się i... Ech!
Mysha, mam nadzieję, że już Ci lepiej i wywaliłaś z siebie złe emocje. Jeszcze trochę i będziesz odpoczywać a potem z nowa energia dasz sobie radę z każdym upierdliwym klientem i nie tylko :-)
Beata wybacz! Ja też nie pamiętałam o życzeniach Ale Ty wiesz, że ja Ci życzę tylko tego, co najlepsze, prawda? Uściski i kosz serdeczności A jeśli chodzi o likier, to prosta sprawa. Zazwyczaj wystarcza 200ml alkoholu (40%) na 1 puszkę mleka "Krówka". Trzeba to zmiksować na wysokich obrotach i gotowe! Wychodzi z tego pół litra pysznego "uzależniacza"
Hope, nie wiem jak Ty, ale ja wierzę w to, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Tym razem też tak będzie. Przekonasz się. Tacy pozytywni, kreatywni i zdolni ludzie zawsze sobie poradzą. Wytrzymaj ten okres przejściowy. Jeszcze będziemy się radować z Tobą i opijać nowe miejsce pracy. Głowa do góry!
Dziś dzionek pracowity. Dokończyłam porządkowanie archiwum. Aż poczułam mięśnie od przekładania tych koszmarnie ciężkich segregatorów. Ale za to jutro luzy. W domu też zabrałam się za sprzątanie, bo w czwartek, piątek i sobotę mam już zajęty czas do samego wieczora. Poumawiałam się i nie byłoby kiedy zadbać o mieszkanko. Jak ten czas pędzi!
Miłego wieczoru!
DZień dobry!
A ja dziś na nieplanowanym wolnym... Bob się rozkaszlał i rozkatarzył. Znaczy tak troszkę, ale u nas jest zakaz przyprowadzania takich dzieci do przedszkola więc wezmę go do lekarza, żeby orzekł czy Bob zaraża czy jest bezpieczny. Już wczoraj napakowałam go syropem z cebuli i jest dzisiaj bardzo dobrze, ale nie chcę, zeby w początkowych dniach pani dyrektor na mnie psioczyła :) Mam też nadzieję, ze to nic poważnego, bo wolałabym nie robić większych przerw w chodzeniu, żeby się nie odzwyczaił.
Zostawiam Wam kawkę,tym razem ze spienionym mlekiem :)) Nie, nie mam nowego ekspresu, ale przypomniało mi się, ze mam takie ustrojstwo jak "szejker" z Tupperware i leży to nieużywane a okazało się, że mleko spienia fantastycznie!
A ja spadam podłogi oczyścić z kurzu i innych farfocli :))
Papapa!
witajcie czwartkowo...popołudniowo...deszczowo....
dzisiaj mam imieniny i w mojej pracy zawsze szef wręczał każdej z nas przeogromniasty bukiet....i jakże mi się niezmiernie miło dzisiaj zrobiło.....przyniosłam torta cappuccino z orzechami...Dziewczyny mówiły,że cudownie smakuje...przyjechał szef z towarem..wszamał torta i powiedział: wszystkiego najlepszego i sobie pojechał....
miło prawda?
byłam już na 4 rozmowach w sprawie pracy...jutro mam kolejne dwie...zobaczę,która będzie dla mnie najbardziej korzystna i spadam....z poprzedniej...nie będzie mi jakaś smarkata spowinawicona z szefostwem warunków stawiać...tymbardziej,że merytorycznie nie jest wogóle kompetentna jeśli chodzi o pracę w kwiaciarni-bukietu nie potrafi ułożyć
na razie zmykam do Młodych na zebrania klasowe....do później,Kochani:)
aaaaaa i jeszcze stawiam dwie flaszki żubrówki i sok jabłkowy...i tort cappuccino z orzechami(zrobiłam dwa:) ) i rafaello tysz do wszamania....
To ja Co pożyczę wszystkiego dobrego,a przede wszystkim zdrowia!!!
Na szefa machnij ręką-nie wart twych nerwów
zamiast bukietu masz ode mnie wielkiego wirtualnego buziaka!!!
Oj, Kochana! Jak dobrze, że jeszcze przyszłam!
Kichaj na kwiatki szefa,toż to jakiś buc a nie facet! Ja wręczam Ci przepiękny bukiet ułożony z z serca płynących życzeń pokoju, radości, zdrowia i spełnienia dobrych marzeń. A do tego podzielę się kupką kwiatuszków od Boba, bo nadal uważam, że ładniejszych kwiatków nie ma :) A Tobie należą się ładne!
No, a teraz dawajcie torta kawałek ;)) Żubrówki nie trzeba, jakoś ostatnio jestem antyalkoholowa, hmm Ale tort orzechowy? Jak najbardziej :))
PS. Bob lekko przeziębiony, ma zostać jeszcze jutro w domu. Pani doktor powiedziała, że właśnie ropoczął się sezon wizyt przedszkolaków...
Najlepszego Hope, mnóstwo zdrówka, szczęścia i spełniających się po kolei marzeń. Bukiet ode mnie tylko wirtualny ale za to jak najbardziej szczerze dawany :)
Hope, Kochana :))))
życzę Ci zdrowia, realizacji choć jakiejś części Twoich marzeń i wszystkiego, co będzie dla Ciebie dobre.Do życzeń dokładam moc buziaków.
A co do szefa...ignorant jakiś...olej go .
Hope!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tylko szczerze dane kwiaty są warte uwagi, radości i podziękowań. Machnij ręką! Dziś my będziemy z Toba i to całym sercem. Będziemy Ci przynosic wielkie naręcza życzeń. Za te możesz dziękować, bo są szczere
To ja zacznę jako pierwsza
Jest takie jedno, najcenniejsze i najważniejsze w całym bukiecie życzeń...to zdrowie. Tego życzę Ci w największych ilościach. Niech ono przybiera wszystkie kolory tęczy, niech cieszy aż do utraty tchu, niech będzie z Tobą w każdej sekundzie dnia, niech powoduje, że już zawsze będziesz się czuła szczęśliwa i radosna. Niech się spełniają Twoje marzenia, te małe i te duże. Wierzę, że praca czeka już za rogiem więc życzę Ci jeszcze żebyś mogła nam napisać to, co ja napisałam ostatnio Tobie - "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło"! Uściski i buziaki
Dziś robię wyjątek i przysiadam się do ciacha. Z takiej okazji sobie nie odpuszczę
Kwiatki dl Ciebie
Zgadzam się ze Smakosią:) Głowa do góry...
I jeszcze tutaj złożę Tobie życzenia, zdrowia i spełnienia marzeń, i siupnę drinkiem z żubrówki:)))
Ja tylko na chwilkę wpadłam, ale do życzeń muszę się przyłączyć, no i do żubrówki ;-) Hope, dużo zdrowia, szczęścia i spełnienia Twoich marzeń....
A na łikęd jedziemy do Wrocławia :)))))) Już się cieszę :-) Tylko znowu to pakowanie i rozpakowywanie mnie prześladuje ;-)
To jak Lenka tylko żubrówki, to ja jeszcze tortu, ok?
Lenuś, Ty znów pędzisz? Tak "po naszymu" to Ty się smykosz, jak pieron
Ano, już się sąsiedzi z nas śmieją, że my do domu wracamy tylko po to, żeby kwiatki podlać :)))) A za mnie możesz zjeść dwa kawałki tortu ! A co. Pewnie bym tyle zjadła, jakbym lubiła torty ;-) A ja Twoją żubrówkę
Pij na zdrowie! Ja zjem na kilogramy :))
Jak ja bym chciała nie lubić tortów!!!! Jak mi by się łatwiej żyło :)
Gorzej tylko, że ja ze słodyczy bardzo lubię schabowe i wcale to w życiu nie pomaga :))))))
Schabowe też dobra słodycz, ale co biszkopt z kremem to biszkopt z kremem :))
No i nie ma na niego mocnych :)))))))
Masz trudniej, bo potrafisz dobrze piec, ja, chyba na szczęście, nie mam tych zdolności, więc okazji do kuszenia mnie jest mniej ;-)
No niby umiem piec. Ale mam też jedną dobrą rzecz. Jak postanowię, ze nie zjem, to choćby mnie nie wiem, jak kuszono, nie zjem :) Przed weselem, na którym teraz byłam, żeby lepiej wyglądać w kiecce, którą kupiłam w lutym (noooo) nie jadłam NIC słodkiego przez 6 tygodni.I schudłam 3.5 kg! I nie było to specjalnie trudne, a jak już było po weselu, to ojoj :))
6 tygodni....eee, ja bym wytrzymała co najmniej 6..........(?) a co , bez kozery powiem 6 godzin !
:))) Nie mów, że co 6godzin jesz schaboszczaka! :)
Największą przerwę w ciastożarciu zafundował mi Dukan - 5 miesięcy nic. I to był największa głupota, jaką w życiu popełniłam (ta dieta znaczy)
Mojego kawałka też możesz zjeść. Mi wolno ruszać słodkie tylko w weekendy. Te ostatnie 3 dni to sama byłam pełna podziwu dla siebie, bo lubię coś zjeść słodkiego jak jestem wnerwiona a tu mi się udawało nie skusić :) Byle do soboty :):):)
Zapomniałam Wam napisać, że Bob ma ulubiony kawałek piosenki, którą śpiewa namiętnie i głośno właściwie wszędzie. W domu, w supermarketach, w przymierzalni, ogólnie szału można dostać. Piosenka jest po angielsku (!) a Bob jeszcze nawet w rodzimym języku nie mówi czysto. Kiedy pierwszy raz zaśpiewał to w Biedronce to mi oczy wyszły przed okulary i zszokowana zapytałam, co to jest. A on, że babci w telefonie to gra. No i już wiedziałam wszystko :)
Słuchajcie, Mama moja ma wgraną zamiast dzwonka staaaarą piosenkę Bonnie Tyler "Fools Lullaby" i brzmi to "oh, it's a fools lullaby" i tak dalej a w wykonaniu Boba brzmi " ołytsa hujedbaj" Dobrze, że śpiewa <dbaj> a nie <dwaj>. Wolałam nie pytać, czy w przedszkolu też to nuci ;))
Nie do podrobienia Twoje dziecię
No, wyszedł nam :) Pięć lat go tworzyliśmy hehe
...i stworzyliście "mistrzostwo swiata". Ja go uwielbiam
Samkosiu, zatem specjalnie dla Ciebie fota Boba :) Sama ją zrobiłam! Nie wszyscy potrafią tak dobrze uchwycić moment, nieeeeee? :)))))))))))))))
No nie!!!!!!!!!!!! Ale precyzyjny kadr! Na dodatek w tle to coś tzn. rogi czy uszy po bokach Chyba sobie oprawię w ramki tego mojego ulubieńca Dziękuję za fotkę
, Mamusia zdolniacha!!!
Wiadomo, po kim Bob jest taki super :)))))))))))))
czy Ty Oluś chcesz,żebym ja jeszcze w swoje jemieniny zeszła za jakąś zadyszkę,albo zatrzymanie oddechu bo ino się krztuszem śmiechem?????
Nie mogę najnormalniej w świecie czytać /słuchać o Twojem Dzieciem....
Nie przejmuję się ani swoim szefem....ani jego (wredną/podłą/zakłamaną/dwulicową- i co mi tylko ślina na język przyniesie) synową....odbębnię te dwie jutrzejsze rozmowy i chyba(mam nadzieję),coś postanowię....
Wszyscy moi przyjaciele,znajomi,rodzina,widzieli z jakim wyrazem twarezy ja zawsze szłam do pracy....Buziol mi się śmiał od ucha do ucha...i nie było ważne,że pewnie znowu zostanę na nadgodziny...ja kochałam swoją pracę...Nadal zresztą kocham...ale chyba muszę zmienić miejsce...bo ja już cienko się widzę...nie chce mi się wstawać rano...szykować się...dojechać...i potem być w tej pracy do samego wieczora...jak sobie o tym pomyślę-to mnie biegunka goni do łazienki....
Jak Kto jeszcze jest w ten mój pijacki wieczór-to zapraszam na dolewę żubrówki z sokiem jabłkowym i cytrynką....
Uprzejmie donoszę,że zostałam jednogłośnie mianowana przewodniczącą trójki klasowej u Młodej...
jw.u Młodego...
i do tego jeszcze jestem Głównodowodzącą w Radzie Rodziców u mnie w szkole....
zacne to funkcje-nie powiem...szkoda tylko,że profitów nie ma żadnych....
już mam zapowiedziane od Dyrekcji,że taki tort jak w tym roku upiekłam na WOŚP-dla przypomnienia fotka
to w przyszłym mają być przynajmniej 3....bo mój poszedł w galerii handlowej za prawie 700zł,a potrzeba na jakieś pomoce naukowe 3 razy tyle....Nie wspomnę o kapitalnym remoncie dachu szkoły(siedziałam na zebraniu u Córy i wpatrywałam się w kilka metalowych wiader ustawionych w klasie do zbierania kapiącej wody z sufitu)...
stawiam na stole kolejną butelkę i siupniem:)
no...i kolejny wpis...
chciałabym w tym miejscu...
bardzo
ale to bardzo serdecznie
podziękować
Wszystkim,
którzy dobrze mi dzisiaj życzyli...tym,co życzyli mi źle-też dziękuję,ale im to prędzej w pięty pójdzie,niż mi krzywda się stanie:P:P:P:P:P:P
Kocham Was-moi Kawiarenkowicze:)
buziole...
Witajcie piątkowo!!!
Piatek! Piatek! Piątek! Kochany piąteczek Jutro nie trzeba będzie wstawać na dzwięk budzika. Uwielbiam już samą myśl o tym
Dziś ostatni luzacki dzionek w pracy, bo szef nadal nieobecny. Chyba się nawet urwę wcześniej. Muszę jechać z Mamą na rundkę po sklepach. Poszukujemy eleganckiej sukienki na wesele a jednocześnie takiej żeby dało się ją założyć np. idąc zwyczajnie w gości. Owszem - sporo tego na wieszakach, ale w większości długość lekko za kolano a moja kochana Mama takich nie nosi. Do łydki nie uwidzisz i klops. Tak więc czeka mnie popołudniowy maraton "regałowy".
Dziś, po wczorajszym deszczu zaświeciło słoneczko. Może nie jest zbyt ciepło, ale i tak fajnie.
Hope, tak się zastanawiam, czy dobrze Cię zrozumiałam...? Ty masz robić torty na okazję WOŚP, szkoła je zlicytuje a potem pieniądze trafią do kasy szkolnej, bo brakuje im na pomoce naukowe?
Lenka, miłego odpoczynku i wspaniałej pogody we Wrocławiu. Tylko patrz dobrze co pakujesz do auta żebyście czasem worka ze śmieciami nie zabrali ze sobą
Aloalo, jak sie czuje nasz ulubiony Bob?
Miłego piątku!!!
Witam prawie już łikędowo :)
Smakosiu, do pakowania zatrudnię Ślubnego, to może nie będzie tak źle ;-)
Hope, żubrówka była pyszniasta i .....będzie dobrze :)))))))
Aloalo, ja 6 godzin potrafię wytrwać w postanowieniu, że zrywam ze schabowymi, a potem to już jestem znowu szczęśliwa ;-)
Dzisiaj ciśnienie podniósł mi jakiś baran, który tak mnie podjechał na parkingu pod szpitalem, że nie mogłam wsiąść do samochodu. Wjechał, młotek jeden, pod skosem i zostawił mi 25 cm na otwarcie drzwi. Już same wrota do mojej bryki są grube na 10 cm, a ja, choćbym nie wiem jak, wciągała brzuch i pośladki, to przez 15 cm się nie przecisnę, jeszcze uważając, żeby się nie wybrudzić. Miałam wielką ochotę poczekać na głąba ( bo to na pewno był facet ), ale czasu mam dzisiaj mało, więc postanowiłam wsiąść od strony pasażera.... I to była trochę nieprzemyślana decyzja....
Na fotel usiadłam bez problemów, bo to łatwizna, lewą nogę przerzuciłam na stronę kierowcy i przeniosłam swoją szanowną na środek auta, na moment tak zawisłam utrzymując się na rękach i obmyślałam dalszą strategię....Musiałam szybko myśleć, bo było mi nader niewygodnie, a usiąść nie mogłam, ponieważ jedyną kandydatką do roli siedziska była dźwignia skrzyni biegów ;-) Ja dość krótka jestem, więc fotel mam blisko przysunięty i miejsca tam mało, natomiast moje kolana, od czasu wypadku nie zginają się tak całkiem, a na jednym nie mogę stawać i to dodatkowo komplikowało moje położenie. Otworzyłam okno kierowcy, wystawiłam przez nie łeb i miałam więcej placu do przekładania nóg, swoją drogą okazało się, że mam ich bardzo dużo, ale jakimś cudem, po tych dziwnych pozycjach, jeszcze z głową na zewnątrz, udało mi się w końcu usadowić ( dobrze, że dzisiaj nie padało, bo by mi głowa zmokła ;-)).
Z drugiej strony ulicy, z wielkim zainteresowaniem przyglądał się moim manewrom jeden pan, nie wiem co sobie myślał, ale potem aż go zapytałam, czy z tego pojazdu wysiadł facet, ale z uśmiechem odpowiedział, że niestety nie wie..... Ale to musiał być jakiś osioł, bo kobieta sama nie chciałaby się wybrudzić o samochody i tak blisko by nie podjeżdżała.....
Kawę jeszcze idę robić, komu...?
To ja jestem chętna na kawę:)
Smakosiu-dobrze zrozumiałaś....U mnie w szkole bardzo często organizujemy różne festyny i sprzedajemy tam różne rzeczy(ciasta ,wyroby rękodzielnicze,i takie tam różne),dochód przeznaczamy w zależności od okoliczności-WOŚP,najbiedniejsi uczniowie w naszej szkole,zabawki do świtlicy,pomoce naukowe...
Odgórnie dostajemy na szkołę jakąś kasę,ale cóż...potrzeby mamy spore(jedna z biedzniejszych dzielnic miasta-to i rodzice nawet nie średnizamożni,tylko biedni)
Radzimy więc sobie jak umiemy....
Na razie zmykam do kuchni....Mam wszystko w proszku,a jutro moja tarasowa impreza imieninowa...szykowania na prawie 30 ludziów....i jeszcze kilka tortów muszę skończyć,bo na rano do odebrania...
i najważniejsze-DOSTAŁAM PRACĘ:)
buziaki i miłego początku Łikędu:)
Moje gratulacje :):):)Wiedziałam, że szybciutko znajdziesz coś fajnego :)
Ja zaraz zabieram się za gotowanie na jutro, obowiązkowy rowerek i muszę się wypięnić bo jadę wieczorem na bankiet organizowany przez jednego z naszych kontrahentów, okazja żeby spotkać się z większością dziewczyn. Jadę tylko na 2-3 godzinki bo jutro niestety do pracy... Maraton trwa.
Lenka, jak ja bym chciała za Tobą chodzić, pewnie miałabym kaloryfer na brzuchu ze śmiechu dzięki Tobie :)
Smakosiu miłych zakupów.
Wiedziałam, że tak będzie. Taka zdolna,ambitna kobita nie może zasuwać za marne grosze. Cieszę się, że udał Ci się tak szybko załatwić tę sprawę .
Dobry wieczór!
Ale się dziś napracowałam! :) Rano wybudowałam garaż i budynek straży pożarnej! Z klocków, ale jednak. Nastęnie wytarłam kurze, machnęłam obiad, wyprasowałam tonę prania, No, może pół. I udało mi się dokończyć fotoksiążkę, którą tworzyłam dla moich Rodziców, jako podziękowanie za ponad trzyletnią opieką nad Bobem. Uff, teraz czekam na realizację :) Potem jeszcze rysowałam różne kształty a Bob wycinał.
Bob dziś zakaszlał całe dwa razy, więc mam nadzieję, ze idzie ku lepszemu. Tylko ten katar jeszcze...
Hope - Ty jesteś szybka pod każdym względem, nawet w poszukiwaniu pracy :) Trzymam kciuki,byś znowu z radością wstawała spiesząc na swoją zmianę! I gratulacje, oczywiście!
Lenka - baw się dobrze! Zwłaszcza, że pogoda na łikęd ma być ekstra. I żebyś już nie musiała wsiadać z drugiej strony hihi
Smakosiu - jak zakupy? Wybrałyście coś z Mamą?
Mysha - miłego bankietu!
A ja sobie posiedzę troszkę. Jakoś mnie łupie w kręgosłupie :)
Miłego łikędu!!!
Aloalo, skoro wybudowałaś garaż i budynek straży pożarnej, to musi Cię teraz "łupać w kręgosłupie"
Dobrze, że Bob tak szybko zwalcza to przeziębienie. Może to dobrze, że troche posmarczy. Złapie większą odporność na jesienna pluchę. A robiłaś mu może "domowe lekarstwo" z moich przepisów? Warto je brać zapobiegawczo.
Hope! Cieszę się razem z Tobą. Super, że tak szybko znalazłaś nową pracę. Trzymam kciuki żeby to było miejsce, do którego będziesz szła w radosnych podskokach. Już się nie mogę doczekać pierwszych relacji.
Zakupy zrobione. Wreszcie udało się znaleźć sukienkę, która jest ładna, elegancka i jednocześnie trochę sportowa. Bedzie ja można zakładac nie tylko na okazje. Mama bardzo zadowolona więc ja też Tylko teraz nie ma do nich butów. Jutro dalszy ciąg poszukiwań :-))
Zrobiłam jeszcze jedna porcje likieru toffi, bo tamta jakos szybko nam "poszła". Częstujcie się.
Dobrej nocy
.....uffff, doczytałam wsio :-)
Ale macie tempo pisania.TAKA imprezka tu była a ja się gdzieś tam ciągałam po mieszkaniach i ogladając zastanawiałam czy oby bedzie mi w nim dobrze ?
Hope, na samym początku choć spóżnione to przyjmij najserdeczniejsze życzenia od mnie :-) i całusa
Życzę Ci zdrówka ,zdrówka i jeszcze raz zdrówka i oczywiście samych miłych chwil w pracy ...szefa co to Cię doceni .
Lenka ,jesteś niesamowita ... :-)) trochę trwało zanim się przestałam smiać z Twojego opisywanego zdarzenia ,a znam to bo miałam cusik podobnego kiedyś.Tylko ze musiałam przejsć od tylnego siedzenia do przodu.Takich figur w życiu nie "łapałam "..choć przyznam byłam 5 kg. młodsza.A na m-cu pasażera były toboły .Podziwiam kogoś kto robi se na trasie przyjemności w takich "dogodnych" warunkach hahahah .
Smakosiu, mieszkanko szukam nadal, choć parę rzeczy mi się już jako tako wyklarowało.Nawet nie wiedziałam ze ludziska mieszkają w takich warunkach ..a mówią że mieszkanie nie wymaga remontu hehehe.Większy problem sprawiać mi zaczyna szukanie miejsca na pracownie.Ceny to chyba mają z kosmosu. :-/ Ale dzielnie szukam dalej.
Aloalo, spróbuj dla Boba pewną miksturkę którą mam od lat własnie na przeziębienie, dałam to już nie pamiętam nawet ilu osobom i każda z nich była zadowolona z efektu po piciu tego specyfiku.
Na 1 szklankę potrzeba
3-4 ząbki czosnku (ja osobiscie kroiłam w plasterki by moc była większa)
1 łyżka miodu naturalnego( lecz nie gryczany , gdyż owy jest ostry)
1 łyżkę soku z cytryny
Zalać to przegotowaną i ostudzoną wodą.Niech postoi 2 dni i jest gotowe do podania.Działa to również i uodparniająco.Więc może Bob zasmakuje w tym i na zimę przetrwa bez takich przygód chorobowych.
U mnie szarlotkowy szał się chyba juz konczy, i dobrze bo przy takim tempie (co 2 dni szarlotka ) to bedę kwadratowa hehe.dzis piekłam na wesele dla koleżanki 2 ciasta tak z uprzejmosci bez zarobkownia.Właśnie m.inn.też szarlotkę .Chyba sie przejadłam.
Ale torcikiem nie pogardzę
pozdrawiam wszystkich kawiarenkowiczów i życzę spokojnej nocy.
Ja rano lecę do fryzjera ,bo zaczynam zarośniętego buszmena przypominać :-), brrrr...nie lubię siedzieć tyle u fryzjera ...szkoda mi poprostu czasu, czy Wy też tak macie?
Ależ mi się palce rozlatały po klawiaturze
..... do miłego -do jutra
Witajcie porannie i sobotnio
Ale super! Jestem wyspana. Obudziłam się po 7-ej, bez budzika i cała uśmiechnięta. Tylko za oknem baaardzo szaro, ponuro i mży. Hm...może się wypogodzi, bo zapowiadali na dziś ładny dzionek a nie wygląda to w tej chwili zachęcająco. Na szczęście zakupy mam zrobione i nie muszę nigdzie gnać. Pranie już się tłucze w pralce, bo dziś zmiana pościeli. Lubię taką pachnącą :-) Mieszkanko posprzątane więc luzy. Na weekend przyjeżdża do mnie Mama. Chyba "odpalę" świece, bo jest niesamowicie jesiennie i już czas na "radosne płomyczki" :-)
Zrobiłam domową kawę czyli pyszną, z ekspresu, aromatyczną, delikatną i ze spienionym mlekiem . Kto ma ochotę, to zapraszam
Krysiu, fajnie, że już się pojawiłaś :-) Pamiętam jak szukałam mieszkania. Oj, to były przeżycia! Masz rację - to, co dla jednych nie wymaga remontu, dla innym jest obrazem rozpaczy. Też się wtedy zastanawiałam o co chodzi - jak można aż tak inaczej "widzieć świat" Póki co trzymam kciuki za wspaniałą okazję i trafiony wybór. A! To lekarstwo z miodu i czosnku, co podałaś jest praktycznie takie, jak to, które mam w swoich przepisach. Faktycznie super sprawa na. Też muszę sobie zrobić, bo warto je brać w takim okresie jesiennym. Zwiększa odporność. Polecam wszystkim http://wielkiezarcie.com/recipe21870.html . U mnie tylko różni się tym, że trzeba je przecedzić. Najważniejsze, że po spożyciu nie czuć czosnku w oddechu
Miłego dzionka!
Wpadłam tylko na chwilkę....pozyczyc Wam miłego,słonecznego popołudnia...
U mnie przygotowania do tarasowej imprezy trwają od samego rana...
Zostawiam Karkówkę po żydowsku,roladę serową,skrzydełka jak z KFC,jajka faszerowane łososiem,sałatkę gyrosową,sałatkę z ananasem i selerem, pieczone kawałki kurczaka,grzybki 'ala'rybka po grecku,koreczki śledziowe i śledzie po kaszubsku...
Na słodko jest: pijana sliwka,makowiec-słonecznik(jak nie zapomnę to wstawię przepis),torcisko czekoladowo-cappuccino z orzechami,biszkopt z kremem śmietankowym,truskawkowym z malinami i sernik Smakosi(wzbogacony o truskawki bo raniutko udało mi się kupić świeżutkie)
Woda ognista się chłodzi w lodówce...a ja kończę ostatni tort dla klientki....jeszcze szybki przelot ze szmatą po pokojach i mogę zacząć świętować...
do miłego:)
Hope, życzę Ci wspaniałego nastroju i rewelacyjnego spotkania. Przygotowałas tyle smakołyków, że z pewnościa wszyscy będa zachwyceni. Pewnie każdy jak myśli o spotkaniu z Tobą, to liczy na ten full wypas składający się z ciast różnych "maści" a Ty jak zwykle zadbałas o to w 200%. Jestem cała dumna, ze chciałaś zrobić sernik. Jeszcze tylko życzę żeby słońce wreszcie wyszło zza chmur i mżawka odeszła w sina dal Udanej zabawy!
Dobry dzień, Kawiarenkowicze!
Wpadam na chwilę na poobiedni odpoczynek :)
Przygotowałam rano lekartstwo Smakosi, teraz widzę, że i Krysia stosuje coś podobnego. Ja już kiedyś czytałam ten przepis, ale jakoś sobie ubzdurałam, że tam jest spirytus i nie przyszłoby mi na myśl, żeby to dziecku podać hehe. Chyba pomyliłam z innym specyfikiem :) Jutro dodam miód i zobaczymy. Bob uwielbia syropy, więc nie powinnam mieć problemu z podawaniem. Dziękuję za podpowiedzi.
Dziś już dziecię nie kaszle, troszkę ma katar a że w lodówce poza swiatłem niewiele było to musieliśmy się wybrać na szybkie zakupy, bo Maż w pracy. Znalazłam w pustawej lodówce kostkę twarogu a w pudełku niespożyte ciasteczka kruche i postanowiłam machnąć z tego jakiś sernik na zimno, taki maleńki dla niewielkiej rodzinki, czyli dla nas :)) Zobaczymy co mi wyjdzie, póki co chłodzi się ciasteczkowy spód.
Pogoda pomimo zapewnień meteo, że na pewno będzie słońce WSZĘDZIE, na razie jest pochmurna, ale nie jest zimno. A wczoraj cały dzień słuchałam, że jest deszczowo a u mnie świeciło słońce :) Najlepszym wyznacznikiem pogody jaki mam jest taki zameczek, który kupiłam w San Marino i on jest pokryty czymś, co nie pamiętam jak się zwie, ale jak jest różowy to będzie deszcz a jak niebieski to słońce. I to się sprawdza najlepiej. Wprawdzie moja Mama, która uwielbia porządek i czystość kiedyś wzięła i mi ten zameczek szczoteczką wypucowała, bo się przykurzył i omal nie zmyła całej warstwy tego czegoś, ale coś zostało, choć zabarwienie nie jest już tak intensywne jak kiedyś :)) Ale działa wciąż.
Hope - jak ja chciałabym być tak zorganizowana, jak Ty. Ja sobie nie potrafię wyobrazić, jak można przygotować tyle jedzenia i jeszcze torty robić :)) No, ale ja chodzę spać, to może dlatego... hehe
Krysiu - szukanie mieszkania, to nie jest fajna sprawa, ale jak się już znajdzie, to jest czad :) I takiego czadu Ci życzę :)))
Idę polatać z odkurzaczem i mopem.
Pięknej soboty! I niech wyjdzie to slońce!
Witam serdecznie :) Za oknem pięne słońce i cieplutko :):):)
Wczoraj byłam z Młodym na zakupach, potrzebował trochę ubrań, jeszcze udało mi się kupować na dziecięcym dziale ale już największą rozmiarówkę, niedługo już trzeba będzie się całkiem na dział męski przerzucić. Kiedy on tak urósł... Dzisiaj jedziemy na urodzinowy obiad do teściowej, resztę popołudnia mam zamiar wykorzystać na byczenie się bo jutro znowu do pracy. Ciężko tak jak tylko jeden dzień w tygodniu jest wolny i jeszcze prawie cały tydzień ostra nerwówka. Ale jeszcze tylko 2 dni i wakacje :):):) Mam nadzieję, że dopisze nam taka pogoda jak jest teraz, bez upałów ale też bez opadów.
Zostawiam kawkę i jabłecznik i życzę pięknej niedzieli.
Witam i ja .
Nareszcie niedziela, więc nieco wytchnienia. Ostatni tydzień przeleciał jak cyklon. Aczkolwiek, co roku we wrześniu mam taki zapierdziel, że zapominam jak się nazywam. Nawet moi domownicy chodzą na paluszkach, bo wiedzą, że mamuśka w tym czasie pada na pyszczor.
Wczoraj nie miałam siły, ale dziś z rańca spiekłam Fale Dunaju z gruszkami i brzoskwiniami. Jeszcze cieplutkie, więc przytaszczyłam kawał do kawiarenki, co by było do porannej kawy i herbaty. Właśnie spieniam mleczko do latte macchiato, czy ktoś chętny na delektowanie się ze mną kawą, ciachem i nicnierobieniem? Posiedzę tu sobie, wyciągnę szpyrki i najnormalniej w świecie się poobijam. Mam czas, bo wczoraj upiekłam kawał schabu w rękawie foliowym, więc obiad połowicznie zrobiony. A pogoda dziś prawdziwie łikędowa, więc nie ma bata, leżymy.
Hope, jak tam po imprezie? Ty to jesteś nawet nie Cyborg, ino Cyborg do kwadratu!!! Ola ma rację, że Ty tak zauwasz, bo nie śpisz. Przygotować tyle jadła, i jeszcze te torty, ciasta...Chylę przed Tobą czoła!
Aloalo, Bob zdrowieje, prawda? Taki cudowny chłopczyk nie może być chory, bo musi tu nas rozweselać. Buziaki dla niego!!
Życzę Wszystkim pogodnej, cudownej niedzieli. Korzystajmy z tego lata, bo pewnie za niedługo się skończy.
KONIEC OBIJANIA JUTRO DO PRACY idę.....
Ja też , aczkolwiek, nie miałam tyle wolnego co ty Lajanie. Jak zdrowie? Zakładam, że dobrze, skoro koniec laby :))
Witajcie w nowym tygodniu
Dziś już słońca nie widać, ale poranek ciepły i fajnie szło się do pracy. Nawet się specjalnie nie spieszyłam. Chyba podświadomie chciałam się nacieszyć tym porankiem, bo może jutro już tak ciepło nie będzie...?
Właśnie mój szef wrócił z Wilna i opowiadał mi jak wyglądałą polska szkoła, która znajduje się 13 km od centrum miasta a która miał okazję widzieć. O ludzie! Aż trudno to sobie wyobrazić. Szkoła maleńka, bez sali gimnastycznej a niewielkie pokoje zamienione na klasy, gdzie powietrza brakuje już po kilkunastu minutach. Toalet nie ma, wody bieżącej również. Za to są latryny na zewnątrz, zbite z desek z wykopanymi dziurami w ziemi i wybiałkowane. Na zewnątrz baniak z wodą, która zimą zamarza więc wtedy nie ma szans na mycie rąk. Ogólnie nędza i rozpacz. Państwo nie inwestuje w polskie szkoły więc możecie sobie wyobrazić jak tam jest strasznie ubogo. Szef podsumował to stwierdzeniem, że "Konopielka w porównaniu z tym, co zobaczył, to XXII wiek". Przykre to...
Zrobiłam herbatę - tradycyjnie z sokiem i cytryną.
No to co - startujemy w nowy tydzień?
Startujemy :)
Dzień dobry!
Przysiadam się z wodą mineralną, bo kawę i herbatę mam już za sobą. Ja też od dziś znów w pracy, Bob wykurowany w przedszkolu. Nawet dość sprawnie poszło nam odprowadzanie, zwłaszcza w porównaniu z zeszłym poniedziałkiem. Polubił także lekarstwo Smakosi, nauczył się bardzo wyraźnie wymawiać swoje imię, zmienił słowa ulubionego szlagieru na "ołytsa, fuls jajedbaj" co jest bardzo radosne dla moich uszu i w sobotę pouczył mnie, ze przy jedzeniu się nie gada, bo się w brzuszku źle układa :) Ot, takie postępy ;))
Dziś przychodzi do nas pan wymyślić projekt na szafę do przedpokoju. A poza tym nie mam niczego w planach.
Wczoraj korzystając z cudownej pogody poszliśmy z Bobem do lasu, zeby sobie nozdrza przeczyścił hehe. Oj, jak ładnie pachniało! Para młoda miała tam sesję zdjęciową i powiem Wam, ze wyglad panny młodej mnie przygnębił. Miała suknię kremową z dużą wstążką zwiazaną w kokardę w kolorze czarnym i bukiet z czarno-kremowych róż... Jakoś tak nie po mojej myśli :)
No to co? Ciągniemy dalej ten tydzień? Życzę Wszystkim słońca, bo u mnie jescze świeci :)
Witam i ja w nowym tygodniu pracy.
Siadam z kubkiem kawy i szarlotką na chwilkę i zapraszam na ciacho bo mam cały talerz.Więc kto chętny to proszę.
Wczoraj zaplanowałam sobie byczenie się i spanie aż się obudzę sama....lecz moje plany przerwała upierdliwie brzecząca mucha w sypialni która się uaktywniła o 7 rano ..brrrrr...i po spaniu było.
Ale dzinek był tak cudny i słoneczny że postanowiłam odpoczywać na ogrodzie leżąc kołami do góry:-), nawet mi sie to udało.Temp. za dnia sięgała 33 st.a w nocy były takie grzmoty że starch sie bać.Dawno takiej burzy nie słyszałam .Choć nie lekam się burzy ,to to co było ,to przyprawiało mnie o ścisk w dołku.
Dziś kolejne mieszkanie idę ogladąc ...ale raczej dla porównania ..bo troszkę Pan przesadził chyba z ceną .Chciałabym już to mieć za sobą ..a ciągle wracam do punktu .wyjscia :-(
Siedzę i się zastanawiam jak się wyprowadzić i pomieścić to wszystko z dużego domu do małego mieszkanka ??.....to będzie dopiero czystka w szafach i się okaże czego przez lata się nie nosiło i używało :-/
Smakosiu, to naprawdę smutne co opisałaś :-( nawet nie da się w nijaki sposób komentować.Chyba przemilczeć tylko i współczuć takich warunków .
Aloalo, Miło ze Bob już zdrowy i bryka z rówiesnikami :-)
...... faktycznie mało atrakcyjną suknię miała ta panna młoda , ale ilu ludzi tyle gustów.Ja ostatanio widziałam parę młodą na ściernisku siedzącą na ogromnym ja to nazywam "tamponie " ze słomy heheheh...wygladało dla mnie to dość komicznie ..ale cóż tak sobie powymyślali teraz młodzi.
W pracy pusto....siedze i czekam aż łaskawie ktoś wejdzie i sie czymś zainteresuje....jakoś wrzesień nie nastaraja mnie optymistycznie w pracę ...hmmmm
Pozdrawiam kawiarenkowiczów i zapraszam na ciacho :-)
miłego dnia
to i ja jestem w nowym tygodniu:)
mój szef nie chce,żebym odchodziła...cały czas mówi,żebym się zastanawiała...ale tak szczerze;nie ma nad czym się zastanawiać....płaca bidna(wcześniej była tłusta),atmosferę psuje synowa szefa,no i ten dojazd...wcześniej mi to nie przeszkadzało,ale...dzisiaj wyszłam z pracy o 13,30 i dojechałam do domu piętnaście minut temu-nieźle co? a za miesiąc zamykają na 1,5 roku kolejną ulicę koło mojej pracy i zacznę po drugiej zmianei(po 20) wracać do domu koło 23.....
Mam już tę nową pracę(kwadrans autobusem ode mnie z domu).więc....po co mam się zastanawiać?:)
Jutro zebranie Rady Rodziców-znowu wysiedze się w szkole....i w środę też zebranie....oj ,ciężka dola jak się człowiek poudzielać zapragnął społecznie:)
impreza się udała,pogoda dopisała....dobrze,że niedzielę miałam na powrót do żywych....hehe...bo wody ognistej to poszło coś koło 5 litrów....przeraziła mnie ilość butelek,które sprzątałam z tarasu
a przecie wszyscy kulturalni przyszli....no comments....
ale dzisiaj jestem rześka i wszystko wróciło do normy...
miłego popołudnia dla Was wszystkich....
Ja też witam w nowym tygodniu. Zasmarkana i z chorym gardłem. Na dwa dni przed wyjazdem. No mnie trafi... Dobrze, że nie mam gorączki i nie czuję się jakoś tak grypowo. Piję litrami herbatę z miodem i cytryną i modlę się żeby przeszło do środy. Skończyłam pracę grubo po 17 a można było o 16, jak ja nie lubię jak tak mi się wszystko plącze. Jutro jadę do pracy godzinę później, żeby od razu wybrać tą godzinę. Cały dzień było cieplutko i słonecznie, uwielbiam taką pogodę we wrześniu :)
Ktoś chętny dosiądzie się do mojej herbatki i chusteczek ??:)
Myszko.... do herbatki i owszem ale te chusteczki to chiba niekoniecznie ..pewnie nie ten kolor masz co lubię hihihi.
Zapraszam Cię na rozgrzewajace czerowne winko, do środy przejdzie Ci jak nic.
Ja się dzis znieczulić musiałam bo byłam 1 raz na masażu suchym kregosłupa ...Pan mną tak targał ze mam siniaczki na łopatkach heheeh..choć przyznam było to dla zdrowotnosci,wieć cóż trzeba zacisnąc ząbka i dać się dalej masować .Inaczej skalpel..a tego to już nie mam w planach w najblizej 20-latce ;-))
Kto ma ochotę na winko czerwone lub drinka żubrówkę z soczkiem jabłkowym to siup zapraszam :-)
No i mogę na deser dorzucić jabłecznik , tym razem dla odmiany z polewą czekoladową(nowy sksperyment)
Poproszę lampkę a nawet lampę :):):)
Ja również witam w nowym tygodniu :) Myshko, łączę się z Tobą w bólu i dosiadam do chusteczek....i do winka Krysi, bo co jak co, ale winko musi leczyć, działać antybakteryjnie, albo uodparniająco, albo coś innego, ale na pewno pomaga
Właśnie zaczynam dogorywać..., umieram ..., czy katar może zabić ? Mój najwyraźniej ma taki zamiar ;-) Zatkał mi nos, uszy i załzawił oczy, a sam wycieka sobie w postaci wody, której nie da się zatamować, ani wydmuchać. Musiałam jechać dzisiaj do Katowic i normalnie kapało mi na spodnie... Kiedy czekałam w samochodzie na Ślubnego zrobiłam sobie z dwóch chusteczek długie wałeczki i wsadziłam do dziurek w nosie. Paskudne krople musiały w to wsiąkać, a ja siedziałam przeszczęśliwa, że nic mi nie kapie i głęboko gdzieś miałam, że dziwnie wyglądam z tymi białymi kłami wyrastającymi z nosa...., niech się martwią ci, co patrzyli :))))) Pomyślałam nawet o zastosowaniu tamponów, ponieważ dyndające pod nosem sznureczki miały szansę mniej rzucać się w oczy, ale pomysł legł w gruzach, bo w torebce miałam tylko jedną awaryjną sztukę, a w nosie dziurki do zatkania dwie ;-)
No i tak sobie dalej konam....
Przy Was to i ja zaczynam już być pociągajaca ;-)
daje wielką lampe winka ;-)
...na zdarowie i ku zdrowotności !!!!
Ja staram się nie kichać i nie kapać na klawiaturę, żeby nie zrarazić nikogo w kawiarence, to pewnie przez Myshę ;-)
Lenka, podrzucimy jej kota ..noo może małego kotka ;-) ..niech jej myshkę pogoni z katarem ;-)
Idę się legnąć na grzbiet.bo mi masażysta tak wygarbował skórę że chyba musze złapać pozycję horyzontalną :-)
Dobrej nocki :-)
Tylko Mysha ma dla obrony psa....( oooo, chciało mi kapnąć....), może on mało obronny, bo to maleństwo słodkie, ale zawsze to pies...
To dobranoc, znam ten ból, bo jeszcze mi 2 tygodnie tego też zostały ;-)
Najlepiej zwalić na małą myshkę i jeszcze kotem poszczuć ...
Witajcie wtorkowo
Dzień zaczął się bardzo dobrze - szef zadzwonił, że będzie w pracy koło 12-ej. No jak ja to lubię! Oczywiście wydał dyspozycje ale teraz mogę spokojnie pracować. Nooo, ma się rozumieć najpierw zaglądam do kawiarenki
Ale numer. Ledwo to napisałam szef wszedł do biura Oczywiście od progu miał już nowe zadania i oznajmił, że wychodzi za chwilę a teraz siedzi i siedzi....herbatka, telefon, dyspozycje, pytania, telefon...no to sie nacieszyłam Wracam za chwilę.
No! Wyszedł!
O nie! Piłyście wczoraj czerwone wino beze mnie? Białego to by mi tak nie było szkoda, ale czerwone... Że też nie wyczułam. Wczoraj wieczorem telefony się rozdzwoniły i tak do 23.20. A tu winko wypijają. Luuudzie, ileż to człowiek mieli tym jęzorem. Szkoda, że ruszanie buzią nie odchudza. W końcu mięśnie pracują, prawda?
Zrobiłam herbatę jak zwykle. Kawa była nieco wcześniej. Fajnie, że nie pada. Mam ochotę na długi spacer. Niestety trzeba poskromić te zapędy do szwędania się, bo urlop już się dawno skończył i czas przyłożyć się do pracy Co też mi po tej głowie chodzi?
Wczoraj na klatce schodowej poczułam zapach kapuśniaku. O jej, ale mam teraz smaka na taką zupkę. Musze sobie w tygodniu ugotować. Może dziś?
Wszystkim "zasmarkańcom" życzę szybkiego powrotu do zdrowia. Katar potrafi bardzo wymęczyć. Pocieszenie jest takie, że jak teraz Was coś dopadło, to może zwiększy się odporność na czas kiedy zaczną się te paskudne, jesienne pluchy.
Lajan, jak upłynął pierwszy dzień w pracy?
Mysha, wytrzymaj jeszcze dziś, bo od jutraaaaaaa i urlop!!! Chyba pisałas gdzie wyjeżdżacie, ale nie pamiętam
Miłego dzionka
Dzień dobry!
No takie "smarkate" a wino piły! Jestem oburzona A tak w ogóle życzę wszysim przeciękającym powrotu do zdrowia, oczywiście.
U nas na razie, odpukać, zdrowie wróciło, ale dziś Bob odmówił picia lekarstwa z "cytjyny" bo jest "kaśne". Ale wreszcie dał się namówić i łyknął z łyżki :)
Pan od szaf wczoraj przybył, pierdyknął mi projekt w laptopie, podał sporą cenę, ja odparłam, że sie zastanowię a on zamknął laptop i tyle go widziałam. Raczej nie skorzystam z tej firmy, bo za taką ofertę tyle kasy to przegięcie. Dzwoniłam później do takiego normalnego stolarza, zwykłego i ma wolne dopiero w listopadzie. No, ale czy mi się spieszy?! Chyba nie.:)
To co? Życzę miłego dnia, bez upierdliwych szefów i klientów, ze słońcem, z uśmiechem na buzi i ciepła i radości przedjesiennej. I uciekam :)
Pa!
Aloalo, żeby Bob na dobre "nie skwaśniał", to dodaj trochę więcej miodu do tej "mikstury". Wiadomo, że cytryna- cytrynie nie równa a i miody są różnej słodkości. Dosmacz trochę i będzie dobrze Słodkie buziaki dla "budowniczego"
Pan od szaf wczoraj przybył, pierdyknął mi projekt w laptopie, podał sporą cenę, ja
odparłam, że sie zastanowię a on zamknął laptop i tyle go widziałam.
A myślałaś o tym żeby samodzielnie zrobić sobie projekt? Wiesz...tak na spokojnie, przemyślany pod własne potrzeby. Jak się dobrze poszuka w internecie, to znajdziesz strony, które to umożliwiają. Np. tu: http://pl.elfa.com/webapp/wcs/stores/servlet/WebPlannerView?catalogId=11551&langId=-22&storeId=11151&gclid=CNr9je37masCFUq_zAodxSRrnQ
Co myślisz?
Dobre popołudnie :)
Dzisiaj rano mi się bardzo pogorszyło. Jak wstałam z łóżka to myślałam, że się przewrócę, tak mi się zaczęło kręcić w głowie. Przy śniadaniu zaczęło mi być jeszcze niedobrze (bez insynuacji o dzidziusiu proszę) i tak na zmianę przez dobre pół godziny. Na szczęście przeszło. W pracy pognałam do moich kochanych pań pielęgniarek i wyszłam uzbrojona w tabletki na gardło, cerutin i antybiotyk. Niecierpię antybiotyków i unikam ich jak ognia ale skoro na jutro MUSZĘ być "monter" to się zmusiłam. Dzień w pracy wyjątkowo zwariowany, nie miałam czasu kompletnie na nic, jeszcze zostałam troszkę po godzinach żeby wszystko dobrze przygotować mojej "zastępczyni". I mam już urlop !!! :):):) jakoś też się od razu lepiej czuję :)
Smakosiu jedziemy do Zakopanego, tak jak w tamtym roku po ślubie, tak w tym na rocznicę ale teraz zabieramy ze sobą naszego świadka i jego dziewczynę.
Jutro tylko muszę zrobić zakupy, zaprowadzić Młodego do mamy, wytłumaczyć co i jak, spakować się i kilka dni laby :) mam nadzieję, że pogoda będzie dokładnie taka jaką nam zapowiadają.
Zostawiam herbatkę z limonką i życzę spokojnego wieczoru :)
Mysha, życzę Ci przede wszystkim szybkiego powrotu do pełni sił, bo skoro jedziecie do Zakopanego, to pewnie baaaardzo się przydadzą :-) Nacieszcie się widokami, piękną pogodą, bo miejmy nadzieje, że Wam dopisze i wspaniałymi humorami. Znajdźcie chwilę tylko dla siebie i wspomnijcie te piękne chwile sprzed roku. Szerokiej drogi!
Mysha, samo słowo urlop ma własciwości antybiotyku :-)
Do jutra jak ręką odjął będziesz się dobrze czuła (mam taką nadzieje) Zyczę Wam cudownej pogody,wpaniałego odpoczynku i dużo zdrówka dla Ciebie by szerokim łukiem Cię omijały przeziębienia.Chyba wlazło cuś na mnie ,wczoraj się chyba zaraziłam od Was hehehe, bo dziś kicham i kicham...nooooo chiba ze to na cuś innego się kicha ;-).A własnie ...mam sałatkę jarzynową świezo robioną , kto ma ochotę to zapraszam .
Smakosiu, wczoraj Cię ominęło picie winka ,wieć zapraszam dziś na kolację z lampeczkę tego smakowitego trunku na trawienie ma się rozumieć .
No to siup za zdrówko tych co to jeszcze są "smarkate "
miłego wieczoru
Krysiu! Super pomysł z tą sałatką i winem O joj, aż się oblizałam. Już dawno nie jadłam "jarzynowej". A to czerwone wino, to przyda się, bo trzeba koniecznie wznieść toast za powodzenie Hope w nowej pracy.
No to siup!
I znowu winko :) a Ty się dziwisz, że kichasz :):):)
Mysha to na zdrowie kicham i za powodzenie w nowej pracy Hope ...prawda Smakosiu ??
A wogóle to chyba poprosze lekarza o receptę na czerwone wytrawne winko ,gdyż zalecił mi picie własnie tegoż specyfiku na uzupełnienie czerwonych krwinek , co nie przecze bardzooooo mi się podobało takie stwierdzenie ...tylko ta recepta ;-)))..hmmm
A winko mam całą butlę taką 5 l. przywiozłam z urlopu ..ot co ...no to siup !!!!!
Hope dawaj tu do nas na lampeczkę :-)))
Witajcie wieczorową porą...
Krysiu czy to to winko co u Ciebie piłam? Jak tak to oznajmniam że jest pyszne :))
Mysha życzę Ci udanego urlopu i oczywiście szybkiego powrotu do zdrowia.
Hope i Lajan dajcie znać jak tam Wam się wiedzie w nowej pracy?
Aloalo i Lenka uwielbiam czytać Wasze opowieści :)
Miłego wieczoru Wszystkim życzę.
Aguś , tak to to samo pyszne winko :-))) jeszcze go się zostało że hohoho ;-)
wszystkim miłej nocki życzę
dobranoc :-)
Witam środowo
Ledwo żeśmy sobie życzyli dobrej nocy a już mówimy dzień dobry Jak ten czas pędzi.
Dziś jeszcze w miarę ciepły poranek, ale jak weszłam do autobusu i poczułam, że jest włączone podgrzewanie, które było skierowane na nogi, to zrobiło mi się jakoś miło. Chyba jednak odezwał się we mnie jesienny zmarzluch
Dzionek zapowiada się spokojnie. Wam też takiego życzę
Dzień dobry!
Zaczęłam rano pisać, ale musiałam przerwać i teraz wstęp wygląda już nieco inaczej, gdyż tamten zaczynał się od tego, ze słońca u mnie brak a teraz już świeci :) I jest ładnie. Choć troszeczkę pokropiło. Tak troszeczkę.
Dzisiejszy poranek w przedszkolu był płaczliwy. Bob ochoczo pobiegł na salę, gdzie jakiś chłopczyk strasznie głosno szlochał i trzymał mamę za nogi i chyba na ten widok moje dziecię złapało się mojej kończyny dolnej i wypuściło z oczu swych ogromnych żałosne łzy. Ponieważ pani dyrektor byla zajęta doprowadzaniem do humoru tamtego chłopca, którego mama już zwiała, więc ja rozbawiałam Boba i kiedy już puscił moją nogę też zwiałam. O zgrozo! Co za wyrodne matki! Na szczęście udało mi się nie rozryczeć i mam nadzieję, ze juz nie będzie wiecej płakał przy rozstaniu bo to nie jest fajne wcale a wcale.
Za to wczoraj Bob mnie rozwalił. Zapytałam go ot tak czy jest grzeczny w przedszkolu. A on "nie słyszę cie"... Hmm, no to ja głośno bardzo powtórzyłam pytanie a on "nie jozumiem co do mnie mówisz" . Słuchajcie, nie wiem, może powinnam zareagpwać inaczej, ale zaczęłam się głośno śmiać, bo nie umiałam się powstrzymać. Jak edukacja przedszkolna pójdzie w takim kierunku, to ja go chyba wypiszę! :))
Smakosiu - dziękuję Ci, dobra kobieto, za link. Nawet mi na myśl nie przyszlo, zeby poszukać takich programów. Będę projektować.
Agulek - jak miło Cię widzieć! Przychodź częściej!
Lenka - długo to się miałaś "smykać" tym razem?
Mysha - mam nadzieję, że choróbsko zostało pokonane i będziesz się mogła cieszyć Zakopanym.
Krysiu - nadal trzymam za znalezienie TEGO mieszkania.
Pozdrawiam Wszystkich! Miłego dnia1
Aloalo, wygląda na to, że edukacja Boba idzie błyskawicznie i jest baaardzo pojętnym uczniem Może zareaguj tak samo, kiedy On będzie o coś pytał. Ciekawe co zrobi? Mówię Ci spisuj wszystko do zeszytu, bo te Jego teksty są niesamowite
Taaaa, zeby był jeszcze tak pojetnym uczniem przy uczeniu się piosenki na pasowanie na przedszkolaka :)
Cały czas mi tylko mówił "śpiewałem jam tam tam" i nie kojarzyło mi się to z niczym, aż wczoraj na gazetce z jego grupy zobaczyłam wywieszoną piosenkę "Jestem sobie przedszkolaczek" i wychodzi na to, ze z trzech zwrotek zapamiętał ram tam tam :)
No, ale do pasowania jeszcze dużo czasu i moze będę w szoku, jak mówi Bob.
A z tą reakcją to dobry pomysł.Spróbuję :)
Witajcie cieplutko:)
Aloalo teraz będę jeszcze mniej w "kawiarence", ale z przyczyn które bardzo mnie i moją rodzinkę cieszą;) Ale o tym opowiem Wam innym razem:)
Smakosiu to ile u Ciebie było dzisiaj rano stopni że już w autobusach ogrzewanie włączyli? U nas o 8:00 było coś ok 12 stopni.
A tym razem zmykam po syna do szkoły i jedziemy na kolejną rehabilitację i basen.
Trzymajcie się ....
Oj, ale mi wbiłaś teraz szpilę ciekawości, co to takeigo odgoni Cie od Kawiarenki, hmm
Ale nie naciskam. Wszystko ma swój czas.
Smakosiu to ile u Ciebie było dzisiaj rano stopni że już w autobusach ogrzewanie włączyli?
Szczerze mówiąc dokładnie nie wiem, ale sądzę, że 12-13 stopni. Też się zdziwiłam, kiedy poczułam ciepły podmuch pod siedzeniem w autobusie. A może to nie było ogrzewanie? Ale jak nie ogrzewanie, to co?Dzień dobry! Słońce świeci i deszcz pada... lubię taką pogodę. Muszę iść przejrzeć gazety lokalne, moje Młode gdzieś powinny się ukazać. Poczytałam tu kiedyś o prasowaniu, więc postanowiłam odważnie za wysuszone pranie się zabrać. Przy trójce dzieci i mężu w rozmiarze XXXL po 15 minutach zaczęłam złorzeczyć światu i okolicom. Wczoraj podczas zakupów z Matulą uświadomiłam sobie jak komicznie muszę wyglądać z moim chłopem, ja mam 157cm i rozmiar 34 bywa za duży za to chłopisko 191cm i XXXL bywa za małe. Dziś od rana walczymy z zamówionymi przez przedszkole plakatami i tablicami, błogosławiąc komputery i rozmiary otrzymanych na wzór obrazów. Będzie dobrze! Musi :) Miłego dnia i w razie zabiegania zostawiam dzbanek kawy. I mleko jakby ktoś chciał oraz stado moich ukochanych ciężkich pasiastych kubków :)
Darai, toz taki Mąż to skarb! Jest w całym tego słowa znaczeniu oparciem i chyba nie sprawia mu problemów noszenie Cie na rękach? ;)
Dzień dobry :) U nas też dzisiaj ładna pogoda, nawet teraz słoneczko wyszło. Zakupy już zrobione, zaraz zabieram się za szybkie ogarnięcie chałupki, nastawiam setny już chyba słoik z małosolnymi i biorę się za pakowanie. Czuję się już dużo lepiej ale zaczęło mi z nosa lecieć niesamowicie. Ale wolę to niż bolące kości :)
Aloalo dzieciaki zawsze najlepiej zapamiętują to co nie powinny :)
Krysiu owocnych poszukiwań życzę.
Dziękuję Wam wszystkim za życzenia zdrowia :)
Zostawiam mandarynki i pozdrawiam serdecznie, odezwę się po powrocie.
Najlepiej być Seniorem, dzisiaj tak odpoczywam.
Słoneczny ciepły dzień i ogień radośnie migoce,
Zapach lasu, wody i kiełbaski, w nosy łaskocze.
Tak miło, lekko na duszy, Seniorzy odpoczywają,
Tańcom i śpiewom, ulubionym zajęciom się oddają.
Spotkanie nad jeziorem, radośnie ten czas spędzimy,
Nie groźne nam komary, muzyką je precz odgonimy,
Nie straszne nam błota, żadne terenowe przeszkody
Nie zasmuci nas deszcz, zimno, pragniemy swobody.
Pełny luz, tak na spotkaniach żyć luźno chcemy,
Jak wypełnić ten radosny czas, dobrze wiemy.
Śpiew i tańce, do tego gorąca kiełbaska z patyka,
Uśmiech na twarzy i każdy jak młodziki brykamy,
Tyle różnych wspomnień ze spotkań takich mamy.
Spójrzmy w około siebie, tutaj przyroda króluje,
Każdy Senior właśnie wśród niej dobrze się czuje.
Dziękujemy Prezesie, pomysł ten był doskonały,
Łyknęliśmy powietrza i nogi sobie też poskakały.
Na następny taki wyjazd z niecierpliwością czekamy,
Jak to dobrze, że takiego sprytnego Prezesa mamy.
Krzyż wlkp, dnia 2011.09.14
:Łubu dubu, łubu dubu, niech nam życje prezes naszego klubu..."
Lajan, miło czyać, że ludziom się chce, że cieszą się życiem, że potrafią czerpać z niego radość i dostrzegać małe przyjemności. Brawo!
Lajan czy to spotkanie odbyło się nad tym jeziorem nad które nas zabrałeś? Komarów Wam nie zazdroszczę ;) Toż to rasowi wypijacze ludzkiej krwi.. a wiem co mówię;))
Pozdrawiam:)
Tak, nad tym jeziorem, komara nie było żadnego.
Mysha - ogarniaj chałupkę, pozakręcaj zawory - takze te nosowe - i jedź szczęśliwie!
A u mnie własnie od dłuzszego czasu rozlega się "mokry" dźwięk na ulicy, jak samochody przejeżdżają. O! Znów kapie na parapet :((
To i ja jestem:)
Dziewczyny.....Wyście siupały za powodzenie w mojej nowej pracy,a ja w starej siedzę....Złożyłam wymówienie,ale obowiązuje mnie 14 dniowy okres wypowiedzenia....więc lażę do swej starej pracy i odliczm dni...
Nową zaczynam 26 września i 25 zapraszam wszystkich na popijawę-za moją nową pracę i moje w niej powodzenie:)
Mysha-udanego urlopu-podepcz ode mnie trochę Krupówki..i zjedz oscypka za mnie:)
Krysiu-wymarzonego M,znajdzie się,ono pewnie już na Ciebie czeka:)
Aloalo-podeślij mi proszę wymiar wnęki,w której chcesz tę swoją wymarzoną szafę....co ma być w środku(półki,miejse na pudełka,na paski,apaszki,i co tam tylko wymyślisz włączając w to uchwyt na rurę do odkurzacza....Projektowałam swego czasu meble na wymiar i ciutkę jeszcze pamiętam:)
Smakosiu....czemu u nas tak wieje?
stawiam gorącą herbatkę z maliną i cytryną....a do herbatki mam muffinki czekoladowe(czekolada na poprawę nastroju:P )
Hope, to ja już się szykuję na tego 25-go. Jestem bardzo ciekawa tego, Twojego pierwszego dnia w pracy i będę czekała z niecierpliwością na relacje. Póki co zadbaj o odporność, bo zaczynają się przeziębienia. Jakieś bakterie atakują gardła. Ja chyba zrobię sobie dzisiaj (na wszelki wypadek) swoje "domowe lekarstwo" żeby złapać więcej odporności. W kwiaciarniach jest zazwyczaj bardzo chłodno. W tej nowej pewnie też, prawda? Chociaż, Ty jak sądzę jesteś już "zaprawiona w bojach" po tylu latach pracy
Witam wieczorową porą,
Dziś był tak piękny dzień ze szybko postanowiwszy się obrobić z pracą i udać się czym prędzej do lasu z koszyczkiem.Czyli o godz.17 ,jadąc zastanawiam się czy coś zobacze bo las wysoki i niebo zasłoniło sie niskimi chmurami tak ciemnymi ze szok.Na szczeście w lesie powycinali drzewa i było przejrzyście.Dobrze ze miałam recznik w samochodzie i mogłam rece wytrzeć ...bo nazbierałam g***** .Ledwo 1 kozaczek pare kurek i 4 podgrzybki .nawet na zupkę za mało hehehe.W lesie sucho jak diabli,nie wiem gdzie się podziały grzybki.Ale nie zniechęcam się w sobotę rusze do ataku na inny las :-)
nie było co robić po powrocie to zabrałam się za cuś słodkiego, choc zarzekałam sie że juz koniec z łakociami ..ze dietka i takie tam trele morele :-). Napiekłam i najdałam sie jak wariat,ale co by nie miec ogromnych wyrzutów sumienia zrobiłam sobie herbatkę odchudzajacą , tak ,tak, 6 ciastek i do tego herbatka ...ot łakomstwo moje nie zna ostatanio granic.;-)) Ledwo oddycham.
Hope, my siupamy już tak na zaś i szykujemy się niecierpliwie na tego 25 :-))).A moje M , gdzieś tam czeka pewnie, ale nie jest lekko poszukać coś odpowiedniego.Ceny powalają mnie czasem na łopatki .Nie wiem dlaczego , lecz gdy doczytałam o miejscu w szafie na tę rurę to dopadła mnie chyba dziwna głupawka i myśli jakieś jeszcze bardziej dziwne hihihihihih....ot czasem człek ma skojarzenia .A może to byłoby fajne wyzwanie ..rura w szafie , tylko jak tam tańcować ?? Bede śledzic z uwagą Wasze poczynania projektowe, gdyż pewnie pod koniec roku też będzie mnie czekać projektowanie szaf i całej reszty.
Aloalo, Bob za tydzień przestanie czepiać się kończyny dolnej , u dzieci to normalny odruch w pierwszym okresie przedszkola.Najpierw przychodzi ciekawosć bo to coś nowego, potem zaś juz tęsknota za mamunią która idzie w drzwi.Sama uciekałam niczym przestepca ,byle tylko córka nie zauważyła.A ryk słyszałam aż na ulicy.Choć to było lata świetlne temu, to zapamietałam to bardzo dobrze.....Bedzie dobrze, zobaczysz :-)
Agulek, ciesze się jak nie wiem co z Waszej wspaniałej dezyzji.Powodzenia !!!!!!! :-))
Mysha, (choc pewnie nie przeczytasz juz dzis tego) CUDOWNEJ pogody i dreptania po zakopcu :-).Przede wszystkim bezpiecznej drogi .
Lajan, To wspaniale ze udała się imprezka,wiersz oddaje wszystko co tam było :-)
Zostawiam półmisek gruszek w cieście francuskim ,prosze się czestować :-)
Witam porannie
Macie pojęcie, że już czwartek?! Przecież jeszcze tylko jutro i już będzie weekend Kto się cieszy tym faktem razem ze mną?
Słońce za oknem, ale wiatr jest spory więc odczucie chłodu też większe.
Tradycyjnie zrobiłam herbatę z sokiem i cytryną. Mam nadzieję, że się skusicie.
Qrcze! Ale mam brudne okna. Musze się zmobilizować i zabrać za nie. Może w piątek...?
Miłego dzionka!
Witajcie :)
U nas rano o 6:00 było 6 stopni ciepła.. Teraz świeci słoneczko ale powietrze jest zimne.
Smakosiu ja się bardzo ciesze że już czwartek. Najbardziej nie ie mogę doczekać się soboty... :)
Twoja herbatka jest bardzo pyszna..:)
Pozdrawiam cieplutko..
i ja Was witam czwartkowo:)
wpadłam tylko na chwilkę,na łyczek herbatki...
zaraz zmykam-muszę odwiedzić kilka urzędów i do szkoły wpaść przed pracą(dzisiaj druga zmiana)...
Łikęd mam pracujący(calusieńki) ,to może nie będzie okazji do posiedzenia z Wami....
ale....do herbatki zostawiam rafaello...tak na osłodę wietrznego dnia...
Dzień dobry!
Wyprostuję ciut :)
A mnie dzisiaj po 4 rano obudził... kaszel. Duszący kaszel Boba. I tak kaszlał ponad godzinę. A potem zasnął. Postanowiłam iść do lekarza, bo wiadomo. I okazuje się, że wszystko ok. Że prawdopodobnie resztki kataru mu spłynęły. Mam nadzieję, że to faktycznie tylko katar a nie jakieś alergiczne sprawy :(( I takim to sposobem mam przymusowe wolne, ale nie narzekam, bo jest ładna pogoda. I w ogóle, fajnie jest w domu :)
Jutro odbieram tą fotoksiążkę dla moich Rodziców. Ech, znów się pewnie popłaczą :) Na bank.
Hope - czego Ty w życiu nie robiłaś? Nawet szafy projetowała, ja pierdziu! Jaka ja jestem małozdolna Proszę na 25-go nie zapomnieć, że dla mnie zamiast procentów ciasto! Dziękuję z góry pięknie :)
Smakosiu - mam to samo, co Ty. Te okna... Fuj! Ale tak mi się nieeeee chce jakoś. I pewnie wywołałabym deszcz.... hehe Aż mi głupio przy Hope pisać, ze coś mi sie nie chce!
Krysiu - faktycznie, dobrze,że miałaś ten ręcznik hihi. Ja gdybym szła na grzyby to obowiązkowo z ręcznikiem. Bo nawet gdyby las był cały zagrzybiony, ja minęłabym wszystkie. Totalny "ślepak" ze mnie. A 6 ciastek i herbata mnie rozwaliło!
Widać, że już jesień nadciąga. Bob właśnie zaczął wozić ciężarówą węgiel z klocków :) Kazał mi zapłacić "czidzici pięć". To tanio nie? Pewnie drugi gatunek...
Miłego dnia! Idę kurz wciągnąć w rurę odkurzacza:) (Krysia, ja mam w przedpokoju rurę gazową, jabyś chciała potańczyć, to wal śmiało;))
Papapa!
Witam w te zimne póżne popołudnie ,
hehehe Aloalo,dzieki za propozycje ;-) wyobrażasz sobie mnie utknietą między rurą a ścianą u Ciebie w przedpokoju ;-))), i co?..robiłabym całą zimę u Ciebie za świerszcza cykajacego z częstotliwością zegara .Szybko byś mnie wykurzyła hehehe.Trzymam kciuki za zdrówko Boba by to był jednorazowy wybryk kaszlu.
Smakosiu, Tyś zaraziła mnie zerkaniem zza firanki czy okna czyste, i musze teraz umyś ;-0)), bo od ulicy to brudne brrrrr....
Agulek, niby u mnie dzis rano było 16 st. chyba ale tak zimno ze szok,mało co włosów z głowy nie wyrwało,tak wieje od morza
Hope,ciasto ...mniam, tylko jak mam zacząć się odchudzać jak takie serwujesz łakocie :-) nawet nie zdąże pomysleć o jakimś ograniczniku łakoci ,a tu znów cusik smaczniastego,
Jadę zrobić jakieś zakupy na jutro, gdyż jutro jak co roku organizujemy imprezę pt, "zakończenie lata "-grill i takie tam inne cuda.Towarzystwo świetne wieć pogoda nam obojętna ,nawet jak pada bawimy się przednio :-)
pozdrawiam cieplutko
Witam wieczorową porą :)
Krysiu, a ja sobie wyobraziłam Ciebie przy tej rurze gazowej u Aloalo i bardzo fajnie się prezentowałaś ;-)
Aloalo, bierz węgla ile wlezie, przecież rodzina Ciebie nie naciągnie :))))))
Agulek, ja czekam z Tobą na sobotę......chociaż nie wiem dlaczego :-)
Smakosiu, cieszę się z Tobą na czwartek, ale tymi oknami popsułaś mi humor, bo jakoś automatycznie popatrzyłam na swoje....., a co tam, jak zwykle usiądę na sofie, która stoi tyłem do okna ;-)
Ja jutro jadę w góry i już się cieszę, ponieważ zbliżamy się do zakończenia kolejnego etapu ocieplania naszego domku. Byliśmy tam we wtorek chcąc tylko posadzić krzaczki otrzymane od mamy oraz przyciąć i przymocować parapet, ale tak jakoś przymierzyliśmy kilka desek fasadowych i pomyślałam, że skoro pamiętam wymiary, to może już wezmę piłę i przytnę i będą na zaś i tak mierzyłam i cięłam, a Ślubny biegusiem przyciął styropian, żeby mi nie przeszło, powiercił dziury i pół ściany niechcący ociepliliśmy :)))
Niestety już za szybko robi się ciemno i musieliśmy wracać do domu...., ale co było najciekawsze, przez prawie pół dnia w górach nie leciało mi z nosa, a tylko wsiadłam do samochodu, to zaworki się odkręciły...
Piątek! Piątek! Piątek!
Witajcie
Ale fajnie, że już koniec tygodnia. Jutro się wyśpię
Dziś zakupy, pranie, małe pichcenie i...powinnam wymyć okna, bo mi ciągle przypominacie, że mam brudne. Raz człowiek nieopatrznie napisał, że czas je wymyć, to teraz ciągle do tego wracacie - wrrrrr!
Jest szansa, że dzisiaj mojego szefa nie będzie w pracy. Oby.
Agulek, skoro posmakowała Ci moja herbata, to dziś robię specjalnie dla Ciebie w dużym kubku. Oczywiście z cytryną i pomieszałam dwa soki : z dzikiej róży i żurawinowy
Melduję, że zgodnie z wcześniejszą deklaracją zabrałam się za ćwiczenia. Chodzę na siłownię. Przebrnęłam pierwsze, małe zakwasy i teraż już idzie dobrze Początkowo facet, który mi objaśniał wszystkie urządzenia potraktował mnie ulgowo i wyszłam zadowolona, że tak dobrze sobie radzę, ale potem wyszło na jaw jaki cieniak ze mnie. Próg trudności podwyższam sobie stopniowo i gdy wychodzę czuję, że ostro dostałam w kość, ale satysfakcja jest Normalnie jestem z siebie dumna, że się wreszcie zmobilizowałam
To co - komu jeszcze zrobić herbaty?
Miłego dzionka!
Witam piątkowo w ten słoneczny dzień
Smokosiu ja pisze się na herbatkę jak taka dobrą serwujesz :-)
Ach te okna ...jutro zapowiadają super pogodę wiec moja mobilizacja się tworzy narazie póki co w głowie .
Dziś znów na masażyk, po wczorajszym czuję się jakby po mnie czołg przejechał .Ale znoszę to dzielnie z zaciśniętymi zębami . Dzień piękny wieć pogoda na imprezkę zakończenia lata jak marzenie.Skrzydełka "przechodzą " w lodówce , ciasto za chwilę machnę i mozna jechać ..tylko wytrwać do 17-tej ...do konca pracy :-)
Miłego słonecznego dnia życzę i uśmiechu od ucha do ucha na weekend
Dobry wieczór,
A co to ???.....Kawiarenka dziś zamknięta??..wszyscy wybyli ??
Nooo to idę do kuchni dalej, chlebuś się piecze,pachnie w całym domku ,zaraz będzie degustacja ze smalczykiem własnej produkcji ..mniam .
No to se pogadałam sama ze sobą.....;-)))
Życzę wszystkim miłego wieczoru :-)
No pięknie, nie tylko ja mam słaby wzrok :) Tak byłyśmy zszokowane pustą KAwiarenką, ze się nie zauważyłyśmy ;))))))))))
Dobry wieczór!
Gdzie są wszyscy? Cyżby pożegnanie lata? :))
No cóż. Ja jestem w domu, to wpadam na chwilkę. Pogoda jest piękna, ciepła i cudowne niebo. W ogóle ostatnio niebo widziane z mojego bloku po zachodzie słońca jest prześliczne. Nie mogę się napatrzeć! :)
Wczioraj przy odbieraniu Boba z przedszkola zostałam poinformowana, że mam go obserwować, bo on chyba ... jest przeziębiony! Mówię, że byłam z nim w czwartek u lekarza i stwierdziła, że Bob zdrowy, jak koń. A pani na to, że coś mu jest, bo był zmęczony (nawet zasnął podczas czytania bajeczki), ma gęsty katar i popłakiwał co chwilę... No to ja zamiast go obserwować pojechałam do lekarza i się okazało, że to jakieś wirusowe padalstwo! I znowu lekarstwa i leczenie. Dziś w pełni wylazł nawet kaszel. No trudno, damy radę.
Na szczęście moje dziecko jeszcze chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, ze jest mężczyzną i znosi choróbsko bardzo dzielnie :)) Właśnie bawi się ciastoliną i usłyszałam, ze buduje dom. Za chwilę przyniósł mi pokazać a ja z zachwytem "ooo, jaki piękny dom!" a Bob "przecież to nie jest dom , tylko lodówka"... Och, ten słaby mój wzrok
Kupiłam dziś w Jusku kołdrę Mężowi i poduszki dla niego i dla Boba. Trafiłam na promocję kołder, także zamiast zapłacić 220 zł zapłaciłam 110. Były także kołdry w promocyjnej cenie 850 zł. Co one robią? Śpiewają kołysanki czy cuś? ;) I kupiłam sobie wiklinowe koszyczki przecenione z 25 zł na 10 i pościel w promocji, no mówię Wam - bardzo okazyjnie wydałam prawie 300 zł
I co tam jeszcze hmm. Chyba to tyle. Życzę Wam przyjemnej reszty soboty i cudnej niedzieli. Jutro przyjeżdzają moi Rodzice, wiec Bob będzie miał okazję wręczyć im fotoksiążkę. Muszę przygotować chusteczki hihi.
Buziaczki! Paaaaaa!
Pokażę Wam jedno ujęcie "mojego" nieba, fotka z komórki, więc nie ma efektu doskonałego, ale nie jest źle :)
Ja pierdziu! Jakie kolory! Po co mi był aparat półprofesjonalny skoro z komórki można robić takie ładne fotki. Łuuuu!!!! Brawo!
Smakosiu, gdyby to zdjęcie było robione Twoim aparatem i przez Ciebie, to założę się, że byłoby widać aniołki :)))))))
Witajcie wieczornie i sobotnio
Przyłączam się do Was. Kawiarenka pachnie (ciachem i kawą) od progu więc nie ma mowy żeby była pusta czy zamknięta. Ona kusi, przywołuje a może nawet uzależnia...?
Krysiu, jak wspomniałaś o chlebie, to znów mi się przypomniało, ze przecież mój biedny zakwas czeka w zamrażarce na "ożywienie". Wredota jestem. Bidulek ma już swoje lata a ja go tak źle traktuję. Smalczyk własnej roboty też lubię. Oj oj, kusisz mnie, wiesz? Taaaak, postanowione - zrobię taki zestaw pod koniec miesiąca. Jak przyjedzie Połówek to się ucieszy z tych domowych rarytasów
Aloalo, może lepiej, że Bob poddał się tym bakteriom czy wirusom (jak zwał, tak zwał). Teraz złapie większą odporność. Uściskaj Go ciepło.
Ciekawa jestem jak rodzice zareagują na album. A jak Ci się podoba efekt końcowy? Sama projektowałaś czy korzystałaś z propozycji programowych?
U mnie dziś od rana chmurzyło się aż wreszcie popadało. W południe zaś zaczęło się rozjaśniać i tak juz zostało do wieczora. Fajny dzionek.
Tato był na grzybach. Zebrał pół wiaderka i zrobił gar zupy, która kiedyś przygotowywała Babcia. Zupa jest na bazie chudej łopatki, fasoli jaś, grzybów i ziemniaków. Suuuuper!
A teraz herbata, TV i relaks
Jak fajnie, że jutro nie trzeba się wcześnie zrywać. Rano (jak sie wyśpię oczywiście) przyniose kawy z ekspresu ze spienionym mlekiem. Wpadniecie?
Album komponowałam sama. Rozpoczyna się, oczywiście, rymowanym podziękowaniem :) A potem lecą zdjęcia Boba ozdobione dostępnymi tam clipartami. Efekt wg mnie bardzo bardzo fajny.
Mam nadzieję, że trafię jutro na Twoją kawę :)
Witajcie niedzielnie i porannie
Zgodnie z obietnicą odpaliłam ekspres, zrobiłam kawę ze spienionym mlekiem i zapraszam Mam nadzieję, że poczujecie aromat "czarnego cuda" już od progu
Planuje dzionek w kapciach i na pełnym luzie. Decyzja podyktowana pogodą. Za oknem szaro i mokro. Nawet w mieszkaniu jest chłodno.
A tu mam dla Was (a najbardziej to dla mojego Połówka) piosenkę na jesienne dzionki. Zobaczcie jaka ładna, prosta melodia i dzwięczne głosy http://www.youtube.com/watch?v=IpoyISfQ8Jo&feature=related
Miłej niedzieli
Trafiłam na kawę, jupi!!! :)
Dzień dobry!
U mnie, w przeciwieństwie do Smakosi, słonecznie i bardzo ładnie, póki co. Zatem rozkoszujmy się kawą, wolnym dniem, rodzinami i czym tam chcecie :)
Pięknej niedzieli!
Lecę odsłuchać piosenkę :)
Lajan wita w nowym "locie", zapraszamy http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=431592&post=431592