aloalo ... dostajesz klapsa w pupinkę i gratis szczypanko .. jestem z tego znana hhihiihih mąż biedak pamięta po schoda ja pierwsza bo niewiadomo kiedy go '' capnę .. ''
Lenka ..ze znanych to Sałacka odeszła ..miała wstrząs pojadowy ale nawet jesli nie zostaniemu użadleniu to lepiej widzieć co sie pije ... ha a jak bedzie jakiś drewniany lub metalowy elemencik .. zostaniemy załatwieni na .. cacy ..
Smakoś ..wczoraj nie dopchałam sie do gara z twoją zupką .. to se zamówiłam kartoffelsupe i byłam ogromnie ciekawa czy taka jak babcia moja gotowała .. Zastanawiałm się gdzie se siędnać ...w plenerku czy w lokalu ..wybarałam miejsce pod cyprysikiem i .. to był bardzo rozsądne , bo zupka przyszła ukrop , to tak ''łelegancko'' przelwałam i .. siorpałam .. A propo's zupki słuchajcie kartofelki mała kosteczka ( kurde nie rozgotowały im się .. moje w sałatce warzywnej to .. klumpy hhehehe ) i .. rozkładałam zupe na czynniki .. zawiesista , gęsta na wędzonym czymś .. kolor lekko zółtawy ale to nie kurkuma ani curry , wyrażny smak smietanki kremowej a barwa od żółtka ..Doprawiona była fanastycznie .. akuracik pode mnie ..i swieże zioła ..tymianek i majeranek w roli głownej .. !
Ha ! jak spłodze '' cuś na podób '' w doma .. to z Wami Kobitki sie podziele .. !
Dzisiaj dopadała mnie wstretna goraczka .. ale już rozłożyłam ją a nie ona mnie .. Grypostop x 2 i ACC i zyje .. ) Nie mniej musiałam ruszyć sie z doma .. wsiadam na moją '' holenderke a tak flaaaaaaak .. uuu pompowanko nic nie dało ...opona z detka poszły .. ( ktoś za duzo wdygał luftu ) . Ale rower musi być nie bede sie człapać .. i odkrywałam dziadkowy z ramą rocznik hmm lata pięćdziesiate .. Ale radocha mówie Wam ..wszystko takie retro .. okłągły nawet .. licznik km...Wsiadanie i zsiadanie było super .. Widzicie te moje pół szpagaty ..! Obawiałam się ze kogoś majdnę nogą , wiec zsiadałam wczesniej i na stojaczek doprowadzałam pieszo .. ! Foto bedzie a jak ... takim pojazdem nie jedzi sie codziennie prawda ?
Zaparzam bronchikum tee .. + cytryna ... zaparaszam tak .. profilatycznie . !
No i stało się - jesień całą gębą. Deszcz nie przestaje padać już chyba od południa. Szaro za oknem, ludzi praktycznie nie widać a jak już, to pojedynczo przemykają pod parasolami. Ptaki się pochowały, widać warstwę rudych liści na ziemi i w domu chłodniej...jesień.
Ugotowałam gar zupy z kapusty, papryki, marchewki i cebuli. Dodałam kawałek boczku wędzonego, przecier pomidorowy i pastę miso. Dobre to to wyszło. Ale tez takie bardziej jesienne, prawda? :-)
No a teraz kubek herbaty z sokiem z czerwonej porzeczki i z cytryną, ciepłe skarpetki, polarek...
Smakoś Moja Kochana ! podczepiam się pod gar z zupką u mnie nędza jeśli chodzi o gotowanie z wiadomych ci wzgledów ... póżne snaidanie , setki tel .. i obiad taki na szybko , bele co ..a zupa za mną jak najbardziej chodzi .. cieplutka , zawiesista z toną jesiennych warzyw ..
Korzystałam ze słonka i ziuchnełam sie na rowerku gdzie oczy poniosą ... z wiatrem hehehe i w efekcie wylądawałam w znanym mi miejscu pachnącym ciastem śliwkowym ..! Skromnie zajęłam miejsce w szczelinie miedzy drzewami gdzie padały promyki słonka i wystawiłam nos do słonka jak pies ogon z budy heheheh ! Nie mogłam sobie odmówić ... dobrego piffka .. co prawda od dzisiaj Oktoberfst całą gebą ja skromnie zamaist massa O.33 l i tysz było mi piknie .. ! I nawet droga powrotna pod wiatr nie było tak targicznia .. :)
O taaaak, na rowerze pod wiatr, to jest coś. Pewnie wszystkie kalorie przy tym zgubiłaś...i te od ciacha i od piwa :-) Ostatnio tego doswiadczałam jadąc nad Renem. Ciągle się ogladałam za siebie, bo nie mogłam uwierzyć, że jade po prostej. Byłam pewna, że to jest pod górę.
Przybiegam do Ciebie z kolorową miseczką, pełna gęstej, jesiennej zupy. Trzymaj się. Często o Tobie myślę.
Smakoś ! hmm .. tam tylko delektowałam sie zapachem pfalumenkuchen ..i skromnie sączyłam piffko !
Niepowiem spozierałam bardzo dyskretnie za słonecznych okular na porcje ciacha na stolikach i pierwszy raz w życiu były to XXXL porcje na płaskich talerzach .. Obok panstwo wciagało '' pszczółkę '' widelczykiem i .. ostrym nozem krojąc po kawałeczku .. Długośc ciacha 20 cm na bank szerokośc ok 8 ! Takie cuda tylko w... Oedt hehehheh !
Wyobraźnia zadziałała. Już chcę to ciacho :-) A skoro mowa o "pszczółce", to rozumiem, że to jest nazwa tego ciacha, tak? Czy to takie z delikatnym kremem na biszkopcie i na wierzchu płatkami migdałów z miodem? Kupowałam kiedyś takie w cukierni. Może na WŻ jest przepis do niego?
Bingo .. trafiony zatopiony w rozumieniu sąsiadów '' żądło pszczoły '' ; nasza nazwa bardziej zjadliwa i przyjazna .. prawda ? Ciacho tak pięknie jak na obarzku wygladało ale daje mój łepek ciasto było drozdzowe ..
Jak zwał, tak zwał. Jednak zastanawia mnie czemu w przepisie nie ma nic o miodzie...? Zgodnie z nazwą ciasta chyba coś tam powinno mieć w sobie ten składnik. Stawiam na migdały. Tylko jak to zrobić?
W tramwaju włączyli ogrzewanie. Ale fajnie się jechało :-) W autobusie nie więc nie wszędzie taki luksus Przestało padać ale niebo jest tak szare i tak ciężkie, że tylko je przekłuć szpilką i będzie ulewa jak ta lala.
Zrobiłam kawę, ale wiecie...rozpuszczalną niestety.
Coś czuję, że to będzie fajny tydzień. czemu? Nie mam pojęcia. Fajny i już Czego nam wszystkim życzę
Za jakąś chwilę zmykam do lekarza....Od czwartku pobolewała mnie noga(a właściwie śródstopie)...i wczoraj wieczorem było już niebotycznie spuchnięte...Po pracy noga nie zmieściła mi się w kapeć:( Zrobiłam na noc okład,ale dzisiaj bania jest jeszcze większa....Nie mam pojęcia czy to żyły czy jeszcze cuś innego....Jednak pójdę do lekarza...Się zobaczy co i jak....
Na razie zostawiam gorącą kawę i herbatkę z miodem i cytryną....Do kawy są muffinki z borówkami,malinami i kilka z truskawkami(połowa września,a ja mam krajowe truskawki:) )
Smakoś ! Ano nowy tydzień .. jeszcze w piżamce ale dzbanek kawusi już czeka w pogotowiu ..
Komu , komu ? i mleczko skondensowane czeka .. Próbuje dobić sie do firmy od rana baa i teraz przypomniało mi się , ze od 9 pracują ! W nocy padało .. ale słonko nieśmiało wygląda ...
Pora na śniadanko .. i ''zietungowanie '' .Miłego dnia ..a jakby ktoś '' bardzo '' chaciał coś napisać do mnie zachęcam bo obijam się jak ćma o żaróweczke .. !
My wróciliśmy z gór super wypoczęci i zmęczeni jednocześnie, ale to przyjemne zmęczenie ;-) Zakończyliśmy kolejny etap ocieplenia i malowania i pomału zaczyna to wyglądać jak śliczny, drewniany domek....szczególnie gdy przymknie się jedno oko i widać wtedy tylko ładną część ;-)
Ślubny rozbawił mnie, kiedy wysłałam go żeby wymierzył parapet od naszej sypialni, bo muszę go przyciąć. Zazwyczaj pomiary robię sama, ale akurat robiłam inne, a on się nudził, więc poszedł. Wrócił strasznie zmartwiony z parapetem w rękach i usłyszałam :
- Wiesz co, ale to będziesz miała trudniej przyciąć, bo tam jest dziwny skos i z tej strony jest nie wiem ile, a z tej drugiej jeszcze więcej.... - powiedział co wiedział i pokazał mi dodatkowo, z której strony jest to więcej :))))) Swoją drogą, zachodzę w głowę, jak on to tak precyzyjnie pomierzył.... ;-) Śmiałam się, jak głupia, ale przycięłam mu tyle, ile chciał - z jednej strony nie wiadomo ile, a z drugiej jeszcze więcej .
Później nie było mi już do śmiechu. Smakosia z Megi rozmawiały o ciastach-pszczółkach , a mój Ślubny o mało nie połknął pszczoły....Przez pół dnia popijał sobie jedno piwo i puszka stała ciągle na tarasie, a przy ostatnim łyku nagle się zachłysnął. Jedna pszczoła wlazła do puszki i nagle poczuł ją w ustach, szybko wypluł wszystko, ale gadzina zdążyła go użądlić. Na szczęście nie w krtani, bo jeszcze by mi się udusił, tylko pod językiem i szybko wyjęłam mu żądło, ale i tak napuchła mu szyja i podbródek. Myślałam, że zawału dostanę. On sam też się chyba przestraszył, chociaż mówił, że wszystko w porządku....
Ty to potrafisz opowiadać Najpierw się śmieję a zaraz potem skóra mi cierpnie na tyłku. Luuuuudzie, z tą pszczołą, to mieliście przeżycia - nie zazdroszczę. Na szczęście sytuacja opanowana. No ale przycinanie parapetu, to perfekcja nie z tej ziemi Gratuluję oka! Wiesz co Lenka...dobrze, że już jesteś w domu. Wyjątkowo poproszę kawki. Zazwyczaj wystarcza mi ta poranna, ale skoro zapraszasz
Smakosiu, to od razu mleczko spienię :-) Faktycznie łikęd był baaardzo emocjonujący, pogoda była wręcz letnia, wieczory ciche, idealne na ognisko i nasi sąsiedzi - górale zaprosili nas na pożegnanie lata przy ognisku, kiełbaskach, akordeonie, śpiewach i tańcach.....Śmiałam się, że chcąc mieć harmonię w rodzinie i wśród sąsiadów, trzeba wyjąć akordeon z szafy :)))))) I to działa.
to ja już po lekarzu....uuffff,trzeba mieć końskie zdrowie w tym kraju,żeby chorować....
mam zapalenie ścięgien w prawej stopie i zapalenie żył powierzchniowych....mam sobie leżeć i robić okłady do momentu,aż opuchlizna zejdzie...może to być dwa dni,mogą to być również dwa tygodnie....po prostu świetnie...wwrrr
to w takim razie pokładam się na sofę przed tv z kompresem na nodze i będę leżeć....
No i skończyło się. Słońce znaczy. Zaczęło się szaro, buro, chłodno, mokro, dżdżysto, bez ogrzewania jeszcze, na opiece nad chorym dzieckiem do końca tygodnia.Biedny Bob wczoraj omal się nie udusił suchym kaszlem. Dziś już mu idzie znacznie lepiej. W czwartek na kontrolę. Dzieci w poradni w piiip i jeszcze trochę. Piękne to przyzwyczajanie się do przedszkola.
Wczoraj Rodzice odebrali z radością fotoksiążkę i orzekli, że podziękowania przeczytają w domu, bo wstydzą się płakać :))) Dziś dostałam meldunek, że łzy otarte już a prezent bezcenny. No, to ładnie się słucha.
Lajan - brawo!
Lenka - Wy to macie przygody! Dobrze, że one się zawsze kończą w miarę dobrze. Wymiary parapetu - rewelka :)
Wróciliśmy z Zakopanego wczoraj późnym wieczorem. Niestety korki były okropne a najgorsze to, że pratycznie bez żadnego większego powodu. Pogodę mieliśmy przecudną, cały czas słońce świeciło a wczoraj to już normalnie był upał. Zwiedziliśmy standardowo Gubałówkę, pojechaliśmy bryczką nad Morskie Oko. W końcu doczekałam się tego cudnego widoku skąpanego w pięknym słońcu. Zaopatrzeni w jedzenie i napoje piwne :) usiedliśmy sobie zwyczajnie na głazie i siedzieliśmy tak pół dnia. Natrzaskałam tyle zdjęć kaczkom i ptaszkom, że chyba mężusiowi mniej zrobiłam :):):) Później zjedliśmy pyszną kwaśnicę w schronisku i drogę powrotną postanowiliśmy pokonać pieszo. Fajnie się szło, 2 godziny w sumie ale nogi mnie bolały jeszcze wczoraj :) oj, wyszło się z wprawy. Tym razem odpuściliśmy sobie Kasprowy Wierch z powodu masakrycznych kolejek do kolejki. Wieczorami szwędaliśmy się po Krupówkach, które dla mnie mają tak cudowny i niepowtarzalny klimat, siedzieliśmy w typowych góralskich knajpkach słuchając ich muzyczki. Dzień przed wyjazdem zrobiliśmy sobie wieczór marzeń. Kolega kupił takie lampiony, które podpala się od dołu i jak już odpowiednio napuchną, puszcza się je a one lecą do góry. Przy puszczaniu trzeba pomyśleć życzenie. Mam nadzieję, że się spełni :) ślicznie to wyglądało, palące się lampiony na tle rozgwiażdzonego nieba.... Kwaterę mieliśmy bardzo fajną, czyściutką, pani bardzo miła. Śmiało mogę powiedzieć, że wyjazd był baaaardzo udany, a ja pokochałam Zakopane jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że na drugi rok też uda nam się tam wyskoczyć na parę dni.
Teraz się byczę, do pracy idę dopiero w środę. Paskudna dzisiaj się zrobiła pogoda, zimno i tak pochmurnie, brzydko... Chyba to już koniec ciepłych dni.
Dużo zdrówka dla Boba życzę Aloalo, Smakosia ma rację, teraz trochę pochoruje a w zimę będzie już ok :) Ja też doszłam do siebie nawet szybko, antybiotyk odstawiłam w sobotę, jeszcze trochę mam katar ale to już przejdzie samo.
Hope, dbaj o nogi, leż tyle ile trzeba. Oprócz chodzenia służą nam do pięknego wyglądania :) dlatego warto o nie zadbać :)
Lenko, normalnie widzę oczami wyobraźni Was krzątających się przy swoim domku. Wszystko wygląda w nim tak pięknie bo wszystko robicie z wielkim uczuciem :)
Smakosiu ja też mam nadzieję, że będzie to dobry tydzień :)
Zostawiam pomarańcze i herbatę z miodem i cytryną i życzę spokojnego popołudnia.
Oooo, właśnie! Zapomniałam Ci, Hope, życzyć zdrowia w nóżce! Toć takie uziemienie to nie dla Ciebie! :))
Mysha - tak troszkę Ci zazdroszczę tego Morskiego Oka w słońcu... I liczę na jakąś fotkę kaczki, ptaszka, tudzież Męża... Byle z Zakopanego :))
Przed chwilą zgrzałam Bobowi mleko a on mówi "chcę skakałkę" a ja "mówi się skakankę a nie skakałkę" a Bob "ale ja chcę mleczko z kakałkem" :))) Nie dość, że ślepa to jeszcze głucha. Wypisz, wymaluj - nietoperz. Czepiam się też wszystiego, jak twierdzą niektórzy
Dzis pada i jest bardzo jesiennie liscie juz od kilku dni zolkna i spadaja z drzew.
W sobote byla piekna pogoda wiec z dzieciakami po szkole wybralysmy sie na zbieranie jablek, wycieczka udana zapas jablek na 2 tygodnie a przy okazji udalo nam sie jeszcze pojechac na malinki i wczoraj z dziewczynkami upieklysmy ciasto z malinami.
Jeszcze nie pisałam posta w kawiarence a dziś naszło mnie natchnienie:)
Wierszyk Lajana skłonił mnie do refleksji. 16 minęło już dwa miesiące od naszego ślubu a 10 września moja bardzo bliska kuzynka wychodziła za mąż. Czas tak szybko leci , dlatego się nie obejrze a będzie 4 sierpnia. Mój brat jedyny będzie brał ślub. Wczoraj pilnowałam chrześnicy bo siostra z szwagrem musiała sprawy jechać załatwić. Mała chora.Popatrzyłam na nią i uświadomiłam sobie jaka ona duża już i przecież w kwietniu będzie mieć cztery latka. Jakbym wczoraj niosła ją do chrztu a teraz mówi, że jestem gapa i się śmieję ze mnie.
Bob chory nasza Olivka też. Wszystkie dzieci w przedszkolu mają katar, kichają no cóż zaczyna się jesień. A wraz z nią jej uroki:)
Hope ! Babo kochana nareszczie nie fruwasz .. leeeeeeeeeeeeeżżżżżzzz niech Cię domowa świta obsługuje... ! Nie bagatelizuj tego , bo po dupce ode mnie, a uwierz potrafie '' fachowo '' przylać hehehe tak profilaktycznie ..
Lenko ! Raz na zawsze pamietaj .. nic z puszki bezpośrednio do gardła .. a szczególnie napoje co na w plenerze stoją .. ! Szczerze to nawet za piffkiem z puszki nie przepadam a jak juz otworze musi być dla mnie szklanica ..
Smakosiu ! Pierwszy raz nie mogę określić moich uczuć ... Opa odszedł .. Ala zaraz po nim ! Z lękiem dzwonie do domu czy '' mam wszystkich '' . Słucham muzy z lat 80 niech mnie przeniesie w tamten swiat , w moje wspomienia ..
Moja lodóweczka juz pusta aleee zaraz nastawaim dzban Jacobsika .. i juz po południu zaparaszam na batoniki marcepanowe .. podle słodkie .. kto lubi , kto ma ochote i nie boi się calorii prosze bardzo ..Miłego dnia .. Falco Vienna Calling ..
Słońce za oknem a mi zimno. Wczoraj wychodziłam z pracy totalnie skostniała. Dobrze, że szłam na siłownię, to tam się rozgrzałam, ale dziś znów to samo. Jak sobie pomyślę, że tak będzie do 15-ej, to mi jeszcze bardziej zimno. Jeeeny, jaki zmarzluch ze mnie! Juz nawet herbata nie pomaga. No ale oczywiście zrobiłam ją. Dla Was też
Megi, te odczucia, obawy a może nawet lęki nie biorą się z powietrza. Zbyt dużo "tego" ostatnio...przedwczoraj, wczoraj. Teraz trzeba skupić myśli na czymś dobrym, przyjemnym. Wszystko minie... A jak Twoje choróbsko dzisiaj? Jak sobie radzisz z przeziębieniem? Nie zapomnij zadbać o jakiś pożywny obiad, bo domowy rosołek będziesz miała dopiero za parę dni. Teraz jednak trzeba zadbać o siebie jeśli chcesz "pogonić" choróbsko. Powiedziała mądrala, co?
Hope, jak tam dzisiaj Twoja noga? Jest poprawa?
Aloalo, co nowego u Boba-przedszkolaka?
Fajnie jest widzieć nowe osoby w Kawiarence Wpadajcie częściej.
moja noga dalej spuchnęte,na nic zdają się okłady:( a od leżenia boli mnie wszystko inne:P cóż,ja nie jestem stworzona do leżenia,hihi...Jak pisała Megi-ja fruwam,nie leżę...
Przytachałam muffinki...są z borówkami,z truskawkami i malinami...część czekoladowa,inne cytrynowe...Herbata już jest,to stawiam dzbanek gorącej kawusi...
Megi, ja z mamą całe lato powtarzałyśmy naszym panom, że nie wolno pić piwa z puszki na powietrzu, to oni mądrzejsi twierdzili, że oni nie piją wolno, tylko szybko ;-) Mama jest bardzo przewrażliwiona, bo ponoć tak Ewa Sałacka zmarła, tylko że połknęła chyba osę i dostała wstrząsu, ale przetłumacz dorosłym chopom... ;-) Niby przykrywali puszki, ale teraz, przy robocie, nie znalazł na to czasu........
Vanessa, czas niestety leci, ale na szczęście mnie oszczędza......tylko mój pesel się starzeje :))))))
Mysha, musiałaś jechać zaraz za mną, bo mnie jeszcze te korki ominęły...chyba że śmigaliście zakopianką, to już nie leci koło mnie ;-)
Aloalo, pożycz mi Boba w góry...pomoże nam przy ocieplaniu, weselej będzie, a górskie powietrze zaraz go wyleczy, dla mnie zawsze pomaga :-) ..........Ty też możesz być w ostateczności... .
Witam serdecznie. Zimno dzisiaj, szaro i ciągle coś z nieba leci... :( Wyskoczyłam tylko szybko na zakupy i siedzę w domu, nie wychodzę. Dzisiaj ostatni dzień urlopu to się muszę "nabyczyć" do oporu :) Niestety nie dostałam dzisiaj na mieście jeżyn na nalewkę, mam nadzieję, że jeszcze gdzieś znajdę bo w Zakopanem było dużo, jadłam z goframi i bitą śmietaną :)
Zostawiam dzbanek z herbatką z cytrynką, mineole dla tych co potrzebują zastrzyku witaminy C a dla chętnych talerz oscypków na ciepło a do tego pomidorki z cebulką. Ciepłego dnia życzę.
Choć w sumie, nie taki dobry, bo zimny, że hej! Na dworzy ciut ponad dziesiątką a o ogrzewaniu nikt nie pomyśli... Pewnie widzieli prognozy, że koniec września i początek października mają być ładne i przetrzymają nas, biednych blokersów, w tym zimnie, bo szkoda ogrzewania... Tak jakby za darmo grzali!
Bob zmierzły (nie mylić ze zmarzły), marudny i w nastroju pogody. Chcę kolorować, nie chcę kolorować, chcę puzzle, nie chcę już puzzli, chcę jeść, nie chcę jeść, puść bajkę, inną bajkę, chcę iść spać, nie będę spał... O jeeee to sobie ponarzekałam!
Kaszel trwa, spowodowany głównie chyba spływającym katarem, za to jego dźwięk jest bardzo dźwięczny i mam nadzieję, że minie już kurna i niech idzie to moje dziecko robić się na tego pełnego gębą przedszkolaka ;)))
Megi - mnie też możesz dać klapsa tak na ożywienie i opamiętanie, bo snuję się jak...
Smakosiu - w pełni rozumiem Twoje skostnienie w pracy. Brrr
Lenka - skoro ja w ostateczności też mogę to oczywiście zgadzam się pożyczyć Wam Boba :) Tylko jego nie dawaj do wymiarów, bo będzie albo "czidziści pięć" albo "szenaście pięć" :) On może przybijać, a ja mogę... hmm... podziwiać efekty na przykład :)
Hope - te sto rodzajów muffinków zrobiłaś na leżąco? :))
Właśnie usłyszałam żałosne "maaaamoooo". Nie tylko mi jest ciężko. Idę współboleć z Bobem.
Biedny Bobinek, mam nadzieję, że szybko przejdzie.
Pozwalam sobie wstawić kilka zdjęć z naszej podróży. Na początek Gubałówka, a tu cudne piecholki . Cały ciąg znad Morskiego Oka : schronisko, uwielbiam takie widoki , tutaj ja :) i troszeczkę natury : , a pożegnała nas sarenka . I na zakończenie lampion marzeń, o którym pisałam :)
oh,Mysho-jak ja Ci zazdraszczam tych widoków co je miałaś:)
Aloalo-toż ja przecie wstałam na "chwilkę" bo prawie odleżyn dostałam....wymymłałam ciasto na muffinki,wlałam do foremek i położyłam się znów na całe 20 minut(jak się piekły).Wyjęłam i znów się położyłam...
i leżę...nawet paprykę faszerowałam przed chwilką w salonie prawie na leżąco...Córcia wstaiła na gaz i się dusi....miniutnik ustawiony na godzinkę ,to ja poleżeć mogę:P
Wyszłam z pracy prawie w podskokach z nadzieją, że na dworzu zrobi mi się cieplej. Nic z tego. Dopiero przy kazupach, kiedy zaczęłam nosić torby poczułam, że się rozgrzałam. Po powrocie do domu zabrałam się zaaaa....mycie okien! Zrobiłam to! Hurrrra!!! Musiałam się przymusić, bo jakoś nie miałam na to ochoty. Tym bardziej, że wiedziałam, iż muszę się uporać z pająkami, które uwiły sobie jakieś wielkie gniazda w rogach okien - brr!
Megi, skoro "rozgryzłaś" zupę i rozłożyłaś ją na składniki pierwsze, to daj znać jak już wstawisz ten przepis. Czekam na zdjęcia roweru. Takie retro, to super widok. Jak się jeździ nie mam pojecia, ale jestem bardzo ciekawa :-)
Mysha, zupełnie mnie "rozwaliłaś" tymi swoimi zdjęciami. Pomyśleć, że ja tam całkiem niedawno byłam, tylko niestety wszystko wyglądało inaczej. Albo jeszcze dokładniej mówiąc prawie wcale "nie wyglądało", bo niewiele było widać - jeno same chmury :-)). Pięknie tam, oj pięknie. Fajnie, że trafiliście na taką wspaniałą pogodę. Nam sie trafiło zaledwie pół dnia ze słońcem, ale dobre i to :-))
Aloalo, zobaczysz, że Bob jutro będzie już w znacznie lepszej formie. Musisz mu tylko dać coś poważnego do "roboty" a zaraz stanie na nogi. Nie da się układać puzli młotkiem więc to normalne, że się bidulka nudzi
Hope, Ciebie to trzeba przywiązać za tę zdrową nogę do jakiegoś solidnego, ciężkiego łóżka, bo widać, że Ci to leżenie nie wychodzi Oj, Ty Ty!
ja tu dokuśtykałam,żeby kawę przynieśc...i gorącą herbatę...i nawet kawałek ciasta się znalazł....a tu ani żywej duszy....Ktoś zostawił okna otwarte i teraz tu przeraźliwy ziąb jest.....
zostawiam prowiant i napoje gorące i zmkam do łóżka...poleżeć...potem wstanę na 'chwilkę' i grochówkę ugotuję...
Słońce i piękne błękitne niebo za oknem ale w pracy mam nadal zimno. Szkoda, że nie mogę teraz przycupnąc sobie gdzieś, na jakiejś ławce, w cichym zaułku i rozkoszować się tymi promykami.
Hope, poczęstuje się Twoją herbatą i wracam do pracy
Wreszcie jest! Pokazalo się paręnaście minut temu Termometr wskazuje ponad 20 st. ale nie jest to już takie ciepło, które ogrzałoby moje zimne mieszkanie. Obiecują na dzisiaj rozruch ogrzewania, ale kto ich tam wie?
Poszłam z Bobem dziś do lekarza. Miałam być jutro na kontroli, ale wyzdrowiała "jego" pani doktor, do której mam zaufanie. Przepisała mi dodatkowe krople, które mają pomóc zwalczyć ten potwoerny katar. Jednak dziś rano chyba nastąpił przełom, bo jak Bob kichnął, to wyleciała z niego chyba połowa zasobów zatok. I więcej już zjadł, I nie buczy dziś. Uff...
Tak myślę, czy by nie machnąć jakichś ciasteczek. Bobowi czas zleci a mnie piekarnik ogrzeje...
Tak zrobię. Jak nam co wyjdzie to przyniosę :) Papapa!
Ze względu na to, że jest jesiennie, upiekliśmy ciasteczka... wiosenne. Fajnie pachną, Bob twierdzi, że smakowite, pyszne, przepyszne i bajdzo dobje, ja nie jem ciast póki co, ale Bobowi można zaufać.
Kształty są różne łacznie z Mikołajami, dzwonkami i choinką a także do kompletu zajączki a co! Mamy też bałwana. Ale są też autka, gitary, łabędzie i takietam :)
A to sobie poćwiczyliście przedświątecznie, co? Mnie tam wsiorawno na jaki kształt trafię - jak dobre, to się delektuje z zamkniętymi oczami :-)) To się poczęstuję a co! Mam chętke na kawę więc będzie komplecik Ach ten kochany Bob!
Już zaczynam się cieszyć na myśl o "łikędzie". Nie nie, nic szczególnego nie planuję, ale i tak się cieszę. Ponoć ma nie padać a nawet jest szansa, że zaświeci słońce :-)
Czy będę bardzo nudna jak napiszę, że znów mi zimno? No dobra, to nie zapiszę ;-))
Dziś nie piję herbaty. Postanowiłam robić gorącą wodę z sokiem porzeczkowym (mojego Taty). Macie może ochotę?
Skusiłam się rano na drożdżówkę. A miałam nie jeść słodkiego no! Idę popołudniu na siłownię, to "wycisnę" ją jakoś
Kupiłam Bobowi buty jesienne i zimowe. Jesienne z Zygzak McQueen czy jak mu tam.
Tak w ogóle to te Auta mnie wykończą! Mamy z tym puzzle, talerze, kubki, piłkę, bluzki, zabawki i teraz jeszcze buty, Soczek z Autem w "Biedronce" to jest zakup konieczny i niezbędny. Strach lodówkę otworzyć! (zresztą jogurt z autkiem też już w niej stał nie raz) Chyba pownnam zacząć na Boba mówić Zygzak ;))
A ja oglądałam torebki (tak jakbym torebek nie miała), ale te fajniejsze były droooogie. I jeszcze mierzyłam dwie bluzki, ale nie wyglądałam wystarczająco powabnie, tak że wyszłam tylko z butami.
melduję,że nadal leżę...tzn.leżę z małymi przerwami na gotowanie i pieczenie...ale ogólnie-to leżę...już prawie odleżyny mam...i żeby było śmieszniej,to noga boli odrobinę mniej(chociaż nadal spuchnięta),to doszedł do tego pieruński bół pleców...Nie potrafię leżeć na plecach z nogą uniesioną wysoko,bo mnie plecy zaraz bolą...i bądź tu mądry....i pisz wiersze...
Nie mniej jednak przykuśtykałam z gorącą kawą i herbatą..i muffinki z wczoraj z wieczora przyniosłam...po południu piekę ciach,to pewnie przyniosę kawałek...
Na sobotę mam 2 torty,na niedzielę też 2...czyli lajcik:)
Na poniedziałek do szkoły muszę zmontować 3 blaszki ciasta z jabłkami i na środę jeszcze 2..Mamy w szkole tydzień jabłka...
U mnie słońce za oknem ale zimno. Jak zwykle siedzę z ziębniętymi dłońmi i ogrzewam się gorącą herbatą. Ciągle mi zimno. No nie! Już bym wolała sprzątać czy iść gdzieś. Może wtedy bym się rozgrzała.
Hope, Ty wcale nie musisz leżeć. Dobrym wyjściem będzie wygodny fotel i coś, na czym będziesz mogła trzymać uniesioną nogę. Ostatecznie w tej pozycji możesz tez mieszać ciasto :-) A w ogóle, to mnie rozbawiłaś tym, że zrobienie czterech tortów i paru ciast, to "pryszcz". Ludzie, ja już bym miała stresa przed takim wyzwaniem na weekend a co dopiero wykonać to :-)))
Aloalo, ja tez uwielbiam oglądać torebki. Pech chce, że te, które mi się podobają są zawsze najdroższe.
Dzisiaj śmigam do fryzjera.
Miłego, radosnego i ciepłego wejścia w jesienny czas
Dziś świeciło słońce. No jeszcze nawet świeci. Byłam zmuszona pojechać z Bobem do Biedronki i w samochodzie ogrzałam swoje zziębnięte gnaty, tak był cudnie nagrzany, żal wysiadać po prostu :)
Kupiliśmy masło i mąkę i niedawno skończyliśmy piec ciasteczka. Te same co poprzednio. Okazały się hitem i nie zmarnował się ani okruszek.
Bob potrafi kombinować wiecie? Wczoraj na tych obuwniczych zakupach od razu zauważył te z Zygzakiem. - Takie chcę! - wykrzyknał rozentuzjazmowany. - Ależ skarbie - odpowiedziałam - to są butki na śnieg! - Ja już widzę śnieg! - wypalił Bob. Wśród postękiwań, gróźb i zaklęć, że te i żadne inne spokojnie poszukałam butków "na czasie" i założywszy mu jeden na nogę, pytam czy pasuje. - Nie pasuje! Bajdzo mnie ciśnie pajuszek. Te z autkiem będą pasować... Nawet bym te kozaczki kupiła, bo też są potrzebne,ale ich cena była powalająca w stosunku do tych bez autek. Na szczęście obeszłam półkę z drugiej strony a tam takie jesienne butki i z autkiem. I tanie! Pokazuję Bobowi i .... oj, byście widzieli ten roześmiany dzióbek :) O tak, te były dobre, leżały, jak ulał. W rozmachu postanowiłam nabyć jednak także kozaczki (bez autek oczywiście) i wybrałam takie jedne i wpycham je Bobowi na nogę a on mówi, że za małe są. A ja, że przecież jeszcze mu nawet nóżki nie włożyłam. A on, że nie da rady! No cóż, jak się papierów ze środka nie wyciągnie.... to można dziecku krzywdę zrobić ;)) Na szczęście w porę oprzytomniałam i nie musi Bob leżeć jak Hope :))
Okna dziś umyłam! He! Są piękne, błyszczące, jeszcze :)
Mąż właśnie skończył wygładzanie gładzi w miejscach okołogrzejnikowych i teraz Bob miesza farbę z przekonaniem, że będzie sam malował... Oby nie było gorzej niz było :)
To co? Komu ciasteczko?
Ściskam mocno wszystkich, bo w kupie cieplej! Papapa!
Dla mnie się jeszcze weekend niestety nie zaczyna bo jutro do pracy a z weekendu mam tylko niedzielę :( no ale dobre i tyle :) Szefo na kolejnym urlopie więc z pracy jak się dało to czmychnęłam już o 15 :) jutro też mam nadzieję jak najszybciej skończyć. Dzisiaj popołudniu wpadła teściowa na klachy i herbatkę i już rozmawiałyśmy o tegorocznej Wigilii :)
Wczoraj rozlałam nalewkę brzoskwiniową do butelek, jest gotowa :) Jutro wielkie próbowanie :) a dzisiaj przynoszę do kawiarenki, może ktoś się skusi, na pewno bardzo rozgrzewa :) Malinowa niedługo powędruje na 3 miesiące do szafki a o jeżynowej faktycznie mogę już zapomnnieć, pani w sklepie powiedziała mi dzisiaj, że już się jeżyny skończyły, muszę czekać znowu rok... Do nalewki zostawiam nowe ciasteczka z Milki w kształcie krówki :)
Ciastko też bym zjadła, bo cukier "tupie" za mną tak głośno, że chyba "pęknę" i się poczęstuję :-)) Na szczęście te kawiarenkowe słodycze jakoś dziwnie nie tuczą
Ależ było mi dzisiaj zimno. Po pracy pojechałam do fryzjera i tam nareszcie się rozgrzałam. Suszarka odwaliła kawał, dobrej roboty W drodze powrotnej znów mi sie zrobiło zimno. O ludzie! No to w domu wskoczyłam do wanny i wreszcie poczułam, że jest fajnie
Jeeeeny, jak dobrze, że jutro nie trzeba wstawać po piątej.
Jutro zapraszam do Kawiarenki na kawę z ekspresu ze spienionym mlekiem.
A totek dziś szczególny? Ja nie gram, więc nie wiem.
Dziś po wyjściu z łóżka przywitał mnie pokój rozświetlony słońcem. No, tak to ja mogę wstawać!
Bob jeszcze ciut kaszle, ale za to wreszcie bez wysiłku wydmuchuje nos. Czy to oznacza wreszcie koniec? Nie wiem czy w poniedziałek poślę go już do przedszkola. Zobaczymy.
A tymczasem idę wymyślać, co przyrządzić dobrego i łatwego ze schabu i pieczarek. Może schab z pieczarkami? ;)))
U Was też słońce świeci, prawda? W pokoju mam ciemno, bo za oknem drzewa, które przysłaniają to radosne światło (szkoooda), ale z pewnościa wypuszczę się na spacer. Poszukam jakiejś ławki i wystawię buzię do słońca. Muszę się nim nacieszyć. Marzy mi się, żeby za tydzień też było tak słonecznie, bo idę na ślub i wesele a sukienka do ciepłych nie należy. Ja, jako klasyczny zmarzluch oczywiście myślę o tym już dziś
Hope, jak tam Twoja opuchlizna, jest choć trochę lepiej? Hm...czekamy na tego pleśniaka.
A ja robię kawę ze spienionym, ciepłym mlekiem i zyczę miłego dnia
Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy, że Was nie śledziłam. Miałam taki nawał pracy, że brakowało czasu na sen. Ale już się uporałam z tym wszystkim i wracam do normalności.
Smakosiu, mam nadzieję, że jeszcze nie poszłaś na spacer. Chętnie dosiądę się do tej spienionej kawy. Przytachałam talerz kruchego ciasta ze śliwkami. Tak za mną "chodziło"to ciacho.... U mnie też świeci słoneczko, jest bajkowo ciepło i w przeciwieństwie do Ciebie wszystkie promyki włażą do mojego domu :)
Życzę wszystkim dobrej niedzieli, a tym którzy niedomagają (hope..)szybkiego powrotu do super kondycji.
Witam. U nas też świeci słoneczko od rana, podobno kilka dni ma być takich ładnych :) Wczoraj wieczorem odwiedziliśy teściów, potem wpadliśmy do chińskiej knajpki na kolację a dzisiaj mamy zamiar się byczyć cały dzień a wieczorem zrobić sushi. Jutro do pracy (krótki ten weekend) ale chyba środę będę miała wolną. Nic wczoraj nie piekłam więc zostawiam tylko kruche ciasteczka w czekoladzie i życzę pięknej niedzieli :)
Myszko, zazdraszczam Ci tego pobytu w Tatrach...ja bym też chciała znów tam pojechać...szkoda, że mam tak okrutnie daleko. A Twoje fotki były miodzio dla oczu :))
Słonko świeci niemiłosiernie,sąsiadka wytachała leżak i opala się obok pod domem....Ślubny rower mój napompował...a ja...moja noga nadal spuchnięta...a ja jutro do nowej pracy idę:(
Jakoś będę musiała dać radę...
Po ostatniego torta właśnie przed chwilką przyjechali państwo...Tort w kształcie łóżka ,małżeństwo pod kołderką,i napis:30lat wspólnego łoża...Fajnie tak komuś zrobić tort:)
Ciemno za oknem, ale jeszcze czuje się ciepłe powietrze. Co dziwniejsze usłyszałam w tych ciemnościach klucz odlatujących ptaków. Hm...ja myslałam, że one to robią za dnia. Widać jakas niedouczona jestem
Jak fajnie, kiedy od rana świeci słońce. Oczywiście jest chłodno, ale zakładam, że kiedy będę wracała do domu, to poczuję takie ciepełko, jak wczoraj :-) Ależ mnie teraz ciągnie żeby wyjść z budynku i zrobić sobie długi spacer po lesie. Niestety dziś poczuję ciepłe promyki dopiero o 17-ej. Cały tydzień zapowiada się "zwariowany". Dużo spraw do załatwienia. Ale będzie też coś miłego, bo przyjedzie Połówek.
Póki co robie herbatę i wracam do swoich papierów.
Życzę ciepłego, słonecznego i radosnego nowego tygodnia
U nas także nadal katar... Byłam rano u lekarza, ale widok ponad 20 małych pacjentów mnie odstraszył i pójdziemy na drugie przyjście pani doktor. Kurczę, boję się, że Boba ominie pasowanie na przedszkolaka :((
Zrobię sobie herbaty, ogarnę troszkę kuchnię i pojedziemy.
Ale zła dzisiaj jestem jak osa, bo ustawienia mikrofonu za nic nie dają się ustawić i mimo najszczerszych chęci nie radzę sobie z nagrywanie ścieżki dźwiękowej do bajki bez szumów zlepów i ciągów. Szczególnie, że jeden z sąsiadów ma wiecznie szczekającego na powietrze psa, a drugi jest przekonany, że cały pragnie słyszeć dialogi z jego ulubionego serialu. O zgrozo :/
Drapię zwierzaki za uchem i napalam w kominku, bo jakoś takoś zimnawo się już robi.
Zostawiam też świeżo zebrane kasztany, może porobicie jakieś ludziki :)
Lajan nie stękaj bo sam się ostatnio prawie wcale nie odzywasz
Witam serdecznie w ten piękny dzionek. Od rana słoneczko a od południa ciepełko :) Udało mi się dzisiaj czmychnąć z pracy już o 14.30 :) a jutro mam wolne. Wybieram się do mojej pani doktór, chcę porobić sobie badania i muszę iść po skierowania. Czuję, że się tam jutro wysiedzę parę godzin, ona zawsze ma taką wielką kolejkę ludzi. Połowa babć sobie idzie poklachać do fajnej pani dokór a inni muszą się przez to kisić. Raz pamiętam czekałam na wizytę 5 godzin!! Wezmę sobie książkę, wyjścia nie mam.
Idę zaraz z Młodym w odwiedziny do mojej mamy a potem muszę sprzątnąć w szafie. Dokładnie rzecz biorąc to muszę bluzki z długim rękawem i sweterki przejrzeć i poukładać na półce niżej, niestety już częściej trzeba będzie tam sięgać. Letnie buciki też już schowałam. Ciekawe jaka będzie w tym roku zima...
Lenko nie kuś tymi michałkami, mnie w tygodniu nie wolno :) Gratulacje dla męża :)
Ale przyjemne miałam pierwsze dni jesieni.....Zaczęło się od niespodziewanego awansu mojego Ślubnego i skończyło na cudownym, wręcz letnim łikędzie w miłym towarzystwie :))))))))))
Byliśmy oczywiście w górach, ale prace ociepleniowe rozpoczęliśmy od kawy i odpoczynku, później poświęciliśmy się trochę urodzie naszego skalniaka i innym kwiatkom, małym palcem tylko ruszyłam piłę i wyrzynarkę, Ślubny szturchnął wiertarkę z wkrętarką i na tym zakończyliśmy nasze wysiłki, bo stwierdziłam, że szkoda lata ;-) Natomiast niedzielę przeznaczyliśmy na rodzinny relaks.....Spotkaliśmy się ze znajomymi, dziewczynki pojeździły konno, a potem wszyscy, w promieniach słońca i pięknych okolicznościach przyrody, popływaliśmy statkiem po jeziorze Żywieckim. Zakończyliśmy dzień przewesołą kolacją u naszych przyjaciół i ze śpiewem na ustach wróciliśmy do domu :))))))) Ale było wspaniale........
Natomiast Ślubny od wczoraj zamiast pracować, zajmuje się sprawdzaniem, jak robią to inni ;-) Z pięciu osób, którymi dowodził, zrobiła się prawie cała południowa Polska ;-) Sam chodzi jeszcze zdziwiony, bo o nic się nie starał i nie spodziewał się takiej propozycji od szefa. Tylko jego współpracownicy dzwonią teraz niepocieszeni martwiąc się, co z nimi będzie, bo do tej pory wiedzieli, że mają sprawiedliwy podział obowiązków, że on po ludzku rozwiązywał problemy, zawsze sam, nie lecąc ze wszystkim zaraz "wyżej" i potrafił być przy tym człowiekiem i utrzymać dyscyplinę i porządek. Jednak szkoda trochę starej pracy....
Nie będzie na początku łatwo, bo już dzisiaj wróci dopiero około północy, ale ma być warto ;-) , więc postanowiłam to uczcić i kupiłam białe michałki . Do tego kawę ze spienionym mlekiem serwuję...jest ktoś chętny ?
No sie rozumie, że coś mam.....np. mam do kawy cukier .....i jeszcze koniaczek mam, który pyszny jest z odrobiną amaretto i nalewkę malinową mam, wspaniała na jesienne przeziębienia i oczywiście szampana mam, bo chyba zawsze mam na czarną godzinę :))))))))))))
Tylko nalewki od Ciebie już nie mam, bo byłam ją wypiłam i się smakiem zachwyciłam, a pod koniec butelki mocno zasmuciłam .
Jutro - mam nadzieję przeogromną - mam ostatni dzień opieki nad Bobem. Pani doktor orzekła, że w czwartek może iść do przedszkola. Przed chwilą usłyszałam kaszel z sypialni i rączki mi nieco opadły. Takiego przeziębienia jeszcze Bob nie miał nigdy. W czwartek jest pasowanie na przedszkolaka, więc trzymajcie kciuki, żeby się jutro wykurował na maksa.
Ze wzgl. na to, ze lekarka kazała nam zażywać słonecznych spacerów i nie siedzieć w mieszkaniu spędziłam dwa ostatnie popołudnia u moich Rodziców bujając się na hustawce. Gdyby to był urlop to byłaby rewelacja, bo do pracy to mnie wcale nie ciągnie :)
Lenka - gratulacje dla Ślubnego! Fajna niespodzianka, co? Jak jeszcze to się "opłaci" to już całkiem, choć czasem nie wiem, co lepsze - mąż więcej w domu, czy więcej kasy w domu (to tak z autopsji). Ściskam i życzę powodzenia.!
Lajan - jak Ty buuuuczysz! W nawiązaniu do tych duchów małabym chęć napisać, jak to się za młodu gadało "chyba Cię straszy", ale nie napiszę :))) Gdzie Ty widzisz tą umierającą Kawiarenkę?! Ech, te chłopy...
Smakosiu - czy dziś miało Cię nie być?
Mysha - niech szybko przyjdzie Twoja kolej :) I dobrych wyników!
Wczoraj zapukała do moich drzwi przemiła pani (okazało się, że się znamy) i sprzedała mi przepyszny miód spadziowy. Mmmm najchętniej wrąbałabym cały słoik :) Ale się hamuję. Już raz się omal nie wykończyłam Dukanem, teraz muszę uwaźać :))
Wstałam jakaś, taka "zakręcona", ale słońce za oknem dodaje dużo energii więc liczę, że to będzie dobry dzień. Od jutra mam trzy dni urlopu. Przez to czuję napięcie w pracy. Szef zawala mnie różnymi zadaniami. działa z zaskoczenia, ale ja się nie poddaję Coś czuję, że jak wrócę do pracy we wtorek, to papiery mnie przywalą.
Tradycyjnie jest mi zimno i rozgrzewam się herbatą. Może ktoś się skusi i napije ze mną?
Dziś piekę pasztet z selera. Już dawno go nie robiłam. On mi się zawsze kojarzy z jesienią.
Za oknem błękit nieba i ciepłe słoneczko....aż trudno uwierzyć, ponieważ pól nocy padał deszcz....na szczęście padał tylko z góry, więc nie było najgorzej ;-)
Smakosiu, czy załapię się jeszcze na herbatkę ? Od wczoraj nie mogę się doprosić Dużej, żeby zrobiła mamusi dobrej herbatki....chyba dzisiaj posunę się do jakiegoś szantarzu, rękoczynów lub ugrzeczniających wrzasków i doczekam się w końcu tej chwili przyjemności......
Aloalo, trzymam kciuki za natychmiastowe i całkowite ozdrowienie Boba i może uda mu się jutro dostąpić zaszczytu pasowania na przedszkolaka, to fajna impreza dla maluchów, choćby z jednym kaszlnięciem...... A mój Ślubny na szczęście w domu planuje nadal mieszkać, bo sam będzie decydował, o której pojedzie do pracy i czy do biura czy na kontrole, tylko teraz ciężko zaplanować nawet tydzień z góry i nie wiadomo, kiedy ktoś zadzwoni z problemami....., ale ma się opłacać ;-)
Mysha, na wirtualne białe michałki możesz się skusić nawet w tygodniu i nawet na kilka sztuk :)))))))))))
Aaa, zapomniałam Wam napisać, jak wczoraj zdobywałam dodatkowe fundusze na drobne wydatki.
Nie grywam w totka, ale skoro Ślubnemu niespodziewanie poszczęściło się z awansem, to postanowiłam iść za ciosem i wysłałam zakład na chybił trafił. Przy kasie zaznaczyłam panu, że ja nie potrzebuję całych 50 milionów, bo to tylko problem dodatkowy, że mi wystarczą dwa i żeby tak właśnie tam coś wystukał, a resztę może sobie wziąć i wygrać....Pan ucieszył się z mojego dobrego serca, ale okazało się, że są podli ludzie jednak, bo z uśmiechem mnie oszukał....wieczorem się okazało, że źle wysłał mój kupon i nic nie wygrałam . Jednak jeszcze przed wieczorem, po powrocie do domu, dotarło do mnie, że jak odejmę podatek od wygranej, to dokładnie licząc, z dwóch milionów zostanie mi............mniej ;-) Postanowiłam szybciutko dorobić jakoś różnicę i wysłałam sms do radia, gdzie była kumulacja 250 tys. Jednak tu było trudniej zarobić, bo w totka sobie czekałam nic nie robiąc, a z radia musiałam odebrać telefon hasłem.... Tak czekałam, robiłam obiad, czekałam, siadłam przy komputerze, czekałam i nagle poczułam legnące mi się wewnątrz jakieś komplikacje fizjologiczne, co zmusiło mnie do odwiedzenia toalety. Usiadłam, rozluźniłam zawory....i zadzwonił telefon . Jejuś, co pieniądze robią z człowieka....Nie mogłam się ubrać, więc ze spodniami w okolicach kostek wybiegłam z kibelka i tak spętana, krokiem gejszy mknęłam do pokoju krzycząc do Małej, żeby podała telefon. Z tego wszystkiego zapomniałam hasła, ale w ostatniej chwili mnie oświeciło i odebrałam, jak trzeba........ W słuchawce usłyszałam elokwentną wypowiedź koleżanki : - yyyyyyy...........yyyyyyyyyyy...........to ty ? - No, a któż inny :))))))) Opierniczyłam ją, że przez nią nie wygrałam 250 tys., a byłam już tak blisko.....no prawie wygrałam........... I znowu muszę zweryfikować plan wydatków..... Jednak chyba tylko nieszczęścia chodzą parami, bo uparte szczęscia coś nie chcą ;-)
Lenko Ty jesteś niemożliwa, niesamowita, cudowna :) Skoro na wirtualnego michałka mogę się skusić to poproszę .... tak z pół kg :):):)
Rano posprzątałam sobie chałupkę, zarejestrowałam do lekarza (o dziwo dodzwoniłam się po 15 minutach). Przy drukowaniu kuponów zapytałam panią w rejestracji czy do mojej pani doktór jest dużo ludzi, powiedziała, że nie, rano było dużo ale teraz już mało. W kolejce czekałam 1,5 godz. :):):) Wizyta 4 minuty. Poprosiłam o kontrolną morfologię i tsh, opowiedziałam o ostatnich zawrotach głowy, zmierzyła mi ciśnienie-120/80 więc idealne. Zajrzała mi do oka i powiedziała, że morfologia wyjdzie bardzo dobrze. Kurde to po co ja mam iść na pobieranie krwi skoro wyniki mam już w oku :):):) Jutro muszę lecieć zaraz na 7 rano do ambulatorium bo muszę zdążyć na busa do pracy. Pytała o mój kręgosłup, czy ćwiczę sobie w domu, powiedziałam, że regularnie i że po skierowanie na następną rehabilitację przyjdę w styczniu.
Popołudniu mam zamiar skoczyć na zakupy, w sobotę będę już miała z głowy.
Smakosiu spokojnego dnia życzę.
Aloalo jak Bob ??
Zostawiam słodziutkie winogrona i życzę miłego dnia.
Gęba mi się uśmiecha od ucha do ucha, bo dziś popijam kawkę w domu Dzięki temu Wy możecie się załapać na tę najlepszą, czyli z ekspresu. Zaparzyłam więc szybko przychodźcie póki jest gorąca. Kto lubi, to jeszcze spieniłam mleko. Zapraszam!
Wstałam cała w skowronkach. Zamarynowałam mięso do gulaszu i teraz mam luzy, bo wczoraj wysprzątałam mieszkanie. Czekam na Połówka, który już jest w drodze do domu. Za oknem pogodnie, słońce nieśmiało przeciska się między chmurami, ale chyba wygra tę walkę i dziś powinno być równie słonecznie, jak wczoraj. No jak tu się nie cieszyć?
Lenka, dostajesz medal za poszukiwanie szczęścia, które chodzi parami. Brawo! Nie odpuszczaj!!!
Mysha, wygląda na to, że obie nie lubimy robić zakupów w sobotę. Ja też zawsze staram się pozałatwiać wszystko przed weekendem. Wtedy mam luz i nie przeciskam się między tłumem z siatkami :-)
Aloalo, jak się czuje Bob? Mam nadzieję, ze dziś dostąpi zaszczytu przedszkolnego i poczuje, że to Jego dzień. A potem to już z górki i nim się zorientujesz będzie pasowany na pierwszoklasistę
Wczoraj upiekłam pasztet z selera. Oj, dawno go nie jadłam. Idę spróbować jak wyszedł. Macie może ochotę?
Widzę, ze trafiłam doskonale! Kawa z ekspresu i pasztet, którego nigdy nie jadałam, a już kilka razy chciałam zrobić :) TEraz mam okazję przekonać się, czy warto.
Słońce świeci od rana. Niebo błękitne. Bob w przedszkolu. Po pracy idę na pasowanie :) Czy ktoś mi może poradzic, jak ubrać dziecko? Elegancko? To mój pierwszy przedszkolak a w moim przedszkolu nie mielismy takich okazji.
Przedwczoraj przypomniało mi się wieczorem o listach, które pisałam do mojego Męża jeszcze przed ślubem. Widzielismy się trzy razy w tygodniu, ale ja mu pisałam różne rzeczy:) I naszła mnie chęć na wspominki. Wygrzebałam teczkę, nalałam sobie gorącej wody do wanny i zaczęłam czytać. Oj, ale sobie powspominałam. Woda zrobiła sie chłodna wiec ją dogrzałam kolejną dawką gorącej. Wreszcie postanowiłam juz iść spać, bo wydawało mi się, że moze być późno. Było w pół do pierwszej! Kurczę, ale się poczułam zmęczona! A przeczytałam zaledwie połowę! :)
Tak, wróciłam do pracy, to muszę iść popracować :) Ale kawkę jeszcze łyknę.
Smakosiu - życzę Ci wspaniałych chwil z Połówkiem!
do pracy mam dzisiaj na 16-to mam dużÄo czasu na sprzątanie,gotowanie,pieczenie i bycie z Wami w kawiarence:)
W sumie to kapuśniak już ugotowałam:) jeszcze tylko drugie(Młode wrócą ze szkoły to niech obiadek zjedzą)
chodzą za mną drożdżowe bułki cynamonowe...z lukrem....to chyba machnę je jeszcze przed pracą....dobrze powiedziane-chodzą za mną...:P ja nie jem słodkości bo nie przepadam....ale jak za Wami tupie cukier i za moimi Młodymi to za mną też-tylko ja wtedy mam kręćka i piekę na potęgę....Żeby wszyscy mogli się ponajadać cukru....
Kaffffkę to ja chętnie wypiję....
Aloalo-noga nadal spuchnęta...ale cóż poradzić skoro w poniedziałek zaczęłam nową pracę...więc chodzę do pracy ze spuchnętą nogą...a jak wracam-to miska z wodą...potem maści i leżę z kopytkiem w górze.... i znowu na drugi dzień praca,miska,maści ,leżenie....Od tygodnia próbuję się zarejestrować do chirurga naczyniowego....jak na razie-skutek mizerny:(
( musiałam tak napisać, bo jakoś w tym momencie zapomniałam, jaki dzisiaj jest dzień tygodnia )
Aloalo, za czasów moich dziewczyn w przedszkolu dzieci na pasowanie zawsze były ubierane tak bardziej ładnie ;-) Oczywiście nie jak na wesele, ale tak bliżej niedzielnego spaceru czy obiadku u dziadków :)))))) Tymi listami przypomniałaś mi moje i Ślubnego pisanie....chyba też je wyciągnę ku pamięci. Mamy tego całą wielką kupę ;-) Widywaliśmy się raz w miesiącu, albo dwa i oprócz listów, mocno wspieraliśmy interesy telekomunikacji :))))))) Dzisiaj ze łzą w oku wspominamy nasze ogromne rachunki za telefony, patrząc na te promocje komórkowe : darmowe minuty, numery, sms-y bez limitów.....za naszych czasów......o matko....
Smakosiu, wspaniałego wieczoru z Połówkiem życzę....no wiesz....
Lajan, udał Ci się wierszyk :))))))) Hihi, już widzę jak wszyscy się wzbraniamy od podwyżki :)))))))))
Nas wczoraj odwiedził sąsiad i poprosił mnie o odebranie go w niedzielę nad ranem z wesela i o której to ja mam się obudzić....? Spędzilliśmy wesoły wieczór, tym bardziej, że mój Ślubny wrócił z pracy już o godz. 14, co mnie dobrze nastroiło :))))))
Wieczorkiem do Was zaglądam z dzbankiem herbaty pod intrygującą nazwą "Bara bara" ;-) To chyba z dedykacją dla Smakosi....... Ale smakuje równie dobrze, jak brzmi, więc polecam i innym :)))))
Zapaliłam dwie świeczki i lichtarzyk pod podrzewaczem i siedzimy ze Ślubnym przy lampce czerwonego wina....fajnie, tak spokojnie jest....
Witam wieczorkiem. Ja przytargałam ze sobą świecę o zapachu owoców egzotycznych. Dzień w pracy minął mi szybciutko, wstapiłam później na małe zakupy i kupiłam sobie bukiecik pięknych, białych różyczek. Zaprosiłam koleżankę na herbatkę i trochę sobie poklachałyśmy bo nie widziałyśmy się od miesiąca. Teraz oglądam panią Geslerową, mimo wszystko lubię ten program.
Muszę się Wam przyznać, że za mną już strasznie tupią święta. Pewnie dlatego, że pierwsze na swoim mieszkanku. Już nawet wczoraj kupiłam przyprawę do piernika :):):)
Aloalo jak pasowanie ?? :)
Smakosiu miłych, romantycznych chwil życzę :)
Hope uważaj na nogę w pracy. A na temat terminu się nie wypowiem bo tu nie wolno przeklinać a nic innego mi się na usta w tym momencie nie ciśnie.
Ale fajnie, wczoraj przyszłam do pracy a jutro już wolne :)
Ta-dam! Stało się. Jestem mamą pełnoprawnego przedszkolaka :) Było fantastycznie! Dzieciaki są słodkie. Śpiewały, mówiły wierszyki i tańczyły. A potem było pasowanie i róg obfitości. Po skończonej imprezie Bob spytał "nie będę już musiał chodzić do przedszkola?" .... Ale poszedł dziś :)
A dziś kolejny przepiękny, pełen słońca dzień.Cudownie.
Aloalo, gratuluję przedszkolaka w domu :))))) Teraz się dopiero zaczną święta babci i dziadka, taty i mamy, barbórki, jasełka...itp. Pięć kilo wzruszeń za każdym razem ;-)
Cisza w kawiarence.....Siedzę ze szklaneczką wody i nie chce mi się spać.... Byłam dzisiaj ze Ślubnym w pracy i było bardzo fajnie ;-) Po godz. 9 trochę z nim pojeździłam, gdzie chiał, poczytałam książkę, kiedy trzeba było zaczekać, potem zabrał mnie na obiad i kawę, małe zakupy i przed g. 15 byliśmy w domu :-) No i wisi mi teraz pół swojej dniówki , częściej mogę tak pracować ;-)
Natomiast jutro z rana jedziemy w góry, ponieważ piękne ciepełko obiecali i postanowiłam usiąść na leżaczku tyłem do roboty, a przodkiem do słońca :)))))))) A co se bede żałować ;-)
W radiu właśnie obwieścili oficjalny koniec babiego lata przypadający na ten tydzień. Zajrzałam do szafki, znalazłam resztkę kremowego masła orzechowego i zachciało mi się kruchych ciastek z nim. Chyba nie wytrzymam i upiekę, mimo że obiecałam sobie już nic dziś nie pichcić. Ale jak to zwykle bywa, obiecanki, cacanki :)
Zgłaszać się, kto za mnie posprząta chałupę, no kto? W zamian wykąpię, nakarmię i wyprowadzę zwierzaki. Mogę je też drapać za uszami cały wieczór :D
Ależ pustawy łikęd w Kawiarence! No cóż, Smakosia z Połówkiem, Lenka en face słońca en zadek robota, Mysha za chmurami, Hope pewnie w kuchni albo z nogą w górze itd itd :)
U mnie, kiedy około południa potworna mgła wreszcie opadła wyszło słoneczko, ale już nie grzało tak jak wczoraj, no ale narzekać nie można. Jakiś taki fajny ten łikęd miałam, pełen radości i energii. Nawet podłogi zmyłam szmatą na kolanach zamiast standardowego "mopowania" hehe.
Za chwilę idę nakazać Bobowi sen Na razie szaleje z Tatą na łóżu. To się nazywa wyciszenie przed snem. Dziś wracaliśmy z Bobem z kościoła i przechodziliśmy koło przedszkola i ja z zachwytem w głosie mówię "zobacz! Przdszkole!" a Bob z zamkniętymi oczami odparł "nie widzę go". To chyba oznacza jedno : przedszkole to jeszcze nie jest to, co Bob lubi najbardziej ;))
O! Właśnie wyszedł z sypialni. Chce iść z mamą spać. Idę opowiedzieć bajkę, zatem baj baj!
Witam w nowym tygodniu. U mnie weekend trwa dalej bo mam dzisiaj wolne :) Słoneczko wyszło już rano więc zapowiada się piękny dzień. Przychodzę z kawusią i krówkami ciągutkami :)
Zaraz wybieram się na małe zakupy. Dzisiaj nastawiam też lekarstwo Smakosi bo mi Młody zaczyna już chyrlać. Póki co daję mu wit. c w ogromnej dawce ale dzisiaj nie wiem co mu do głowy strzeliło i uchylił sobie na noc okno. Rano jak weszłam to było lodowato a on ze stoickim spokojem stwierdził, że mu było duszno. Zamiast drzwi otworzyć... Ehhh, te dzieci. Mam nadzieję, że się nie rozłoży.
Aloalo-wcale nie siedziałam w Łikęd w kuchni...ani nie leżałam z nogą na poduchach.... Cały Łikęd spędziłam w pracy....
dzisiaj idę na 15 dopiero...to pewnie cuś upiekę żeby wszystkich poczęstować....na razie idę trochę ogarnąć chałupkę bo Ślubny z Młodymi rządzili przez Łikęd i chatynka wygląda jak pobojowisko.....
Biegnę z herbatką miętową :) Odebrałam sobie wczoraj wyniki i okazuje się, że jestem zdrowa jak koń :) zrobiłam sobie pierwszy raz badania cholesterolu przede wszystkim z racji mojej diety i się okazało, że wyniki są super :)
Troszku mi się w pracy pierniczy, dziewczyna nam zaciążyła i z dnia na dzień przyniosła L4 i tak już chyba będzie do końća ciąży a nie mamy nikogo na jej miejsce. Trochę nam się też mają niby zmienić przepisy w pracy (cały czas mam cichą nadzieję, że to się nie zmieni) i jeżeli wszystko wejdzie w życie zgodnie z podpisaną ustawą to może nam się "zmniejszyć robota" :( a mniej pracy= mniej kasy... Póki co postanowiłam się nie przejmować, do stycznia jeszcze daleko, po drodze wiele przyjemnych chwil :) martwić się będę potem.
Aloalo czy Bob już całkiem wyzdrowiał ??
Lenko nie przyrosłaś tam przypadkiem do tego stołka ?? :)
posiedzę też troszeczkę....właśnie dzieciaki zjadły krem brokułowy z pajęczynką i grzankami...z pajęczynką-tzn. mam dzisiaj wenę twórczą i malowidła im ze smietany zrobiłam na zupce...Co moja Córa skwitowała zdaniem: Mamusiu-Gordon Ramsay przy Tobie wysiada:) To mnie się micha cieszy....taka drobnostka(śmietanowy wzorek) i dzieci szczęśliwe....Z rozpędu machnęłam też chińszczyznę z makaronem sojowym...potem zagniotę drożdżowe na bułki sezamowe(a raniutko upiekę żeby dzieci miały do szkoły świeżutkie)...i chyba popełnię jakieś ciasto...na razie jeszcze nie wiem jakie....z jabłkami odpada-w zeszłym tygodniu upiekłam do szkoły 6 blaszek(był tydzień jabłka),jedną na Radę Rodziców(bo posiedzenie było u mnie w domku) i dwie na Łikęd...w sumie9 sztuków...co na razie daje sporą liczbę na ciacha z jabłkami...
Może machnę jakieś z kremem....sama nie wiem...się zobaczy:)
na razie wywalam kopytka do góry(noga nadal spuchnięta,ale do pracy trza...) i polenię się troszkę...
Słońce jakos tak wychodzi zza chmur, jakby mu się straaaaasznie nie chciało. A mogłoby, bo mi jest zimno. Już zadzwoniłam dziś do spółdzielni, kiedy wreszcie zacznie się sezon grzewczy na moim osiedlu obiecany na 21 września a pan mówi, ze już jest No to pytam, gdzie jest, bo jakoś kaloryfery zimne i dodałam, ze rozmawiałam z panią z innej części miasta i w nocy grzeją. A on, że sezon jest, ze ciepło leci, ale jest za ciepło i ciepło jest automatycznie zatrzymane. Albo ja za mało dziś spałam, albo facet słysząc kobietę robił sobie jajeczka, delikatnie mówiac. Nie wiem, każdego roku słysząłm jakieś bulgotanie i takie tam i to już zwiastowało ciepłą radość a w tym roku cisza. A ponoć jest. Tylko nie ma.
Za to Bob, który jeszcze rano kaszlnie siarczyście, wytrze nos a potem ma spokój ma pełno atrakcji :) Czeka go jesienny bal i wyjazd do teatru. I fotograf. Fajnie. Zostałam wczoraj zapewniona, że "płakałem, ale kjótko" wiec liczę na to, ze idzie ku dobremu.
Smakosiu - Połówek długo będzie? Znaczy, zyczę Ci, żeby jak najdłuzej, ale on tak jakby odciąga Cię od nas i troszkę Cię brakuje. Może zaprosisz go na kawę do Kawiarenki? :)
Lenka - wróciliście szczęśliwie z gór prawda? Prawda?
Mysha - trzymam kciuki za pracę i gratuluję końskiego zdrowia :))
Hope - chodź otworzyć gębę :)
Ide w kominku napalić! Jakby ktoś tu zawitał i dostrzegł sapiace, zamazane stworzenie, to będę ja.
Czy może ktoś wie czemu ten czas tak pędzi (żeby nie napisać zapierdziela)?
Przyniosłam herbatę i przycupnę choć na chwilę. U mnie istne szaleństwo. Jak przyjeżdża Połówek to jest nagle sto rzeczy do załatwienia. Na dodatek doszło nam wesele i poprawiny więc teraz brakuje nam tych dwóch dni i próbujemy nadrobić czas. Zeby się tak całkiem "nie pogubić" pojechaliśmy do Międzyzdrojów. Spacer nad morzem, smażona rybka i słońce dodały nam energii. Piękne zakończenie letniego sezonu. W tym roku jakos nie było okazji żeby sobie gdzieś popływać ale za to zaliczyłam zamoczenie nogi aż do kostek. Szkoda tylko, że w butach Przyszła fala i nie udało się uciec :-)) A wyglądała tak niewinnie
Wczoraj byliśmy na miłej kolacji. Włoch i Polka (małżeństwo) otworzyli małą restaurację. Trzeba przyznać, że jedzonko było przednie. Lokal dość surowy patrząc na wnętrze, ale z kuchni dobiegały radosne dyskusje we włoskim języku, do tego miła muzyczka, świece i już niczego więcej nie trzeba było. Oby więcej takich miejsc gdzie naprawdę można poznać smak oryginalnej kuchni.
Wstałam dzisiaj przed 6 i upiekłam bułeczki śniadaniowe z sezamem i dynią...Chciałam fotkę zrobić...ale bateria wyparowała z aparatu...a zresztą bułki już podzielone i każdy wyniósł z domu swoją część....wstawię przepis bo są cudnie pyszne....
do miłego:)
ps.do tych bułek kawę zostawiam i herbatkę z cytryną...i idę sobie...
Właśnie. Ciekawe, kto rąbnął te bułeczki? Pewnie Ci, co tu wchodzą a nic nie "mówią"...
U mnie nie pada. Jest słońce, jest ładnie, tak mogłoby pozostać jeszcze długo, ale kolejny raz straszą, ze jutro już tak ładnie nie będzie.
Przedszkole się rozkręca. Dobrnęlismy do etapu, kiedy rodzic musi przygotować dziecku coś, co wiąże się z plastyką, która u mnie nieco leży. Są to jednak rzeczy, z którymi powinnam dać sobie radę i jestem niesamowicie szczęśliwa, ze nie dotarliśmy jeszcze do etapu przebierania dziecka za... dwutlenek siarki A propos:Leeeenkaaaaaa!!!!
Potrzebuję farbę. Na mojej głowie jawi się koszmar z odrostami. W odrostach jawią się siwe włosy (cóż, starość nie radość). Przeoczyłam dzień farbowania, kiedy siedziałam na opiece i jakoś nie zależało mi by wygladać szczególnie pięknie a teraz bym już chciała, bo ten rozjaśniony łeb, to nie mój typ :)) Czas na zakupy. A może fryzjera?
Wrociłem ze szpitala z moją psicą Misią, wczoraj biedna połknęła haczyk z przyponem i ziarnkiem kukurydzy. Dzisiaj miała operację żołądka. Tak mi jej żal, chodzi w kołnierzu, nic nie może jeść i pić przez pięć dni a kołnierzyk ma nosić aż 14 dni. Od jutra tylko kroplówki. Muszę za to pochwalić klinikę w Szczecinie przy ulicy Łubinowej 17 gdzie miała operację. Dr.Kozdraś to PRAWDZIWY PRZYJACIEL zwierząt. Dziękuję mu za udaną operację.
No właśnie, leje... Fuj! I dalej nie grzeją u mnie nic a nic. A u koleżanki na tym samym osiedlu już grzeją. A u nas jeszcze jutro będą coś montować...
Posiedzę sobie, bo mi się nie chce gadać (sama się sobie dziwię :) ).
Jak zwykle mam ochotę napisać, że baaaaardzo się cieszę, iż wreszcie nadchodzi upragniony "łikęd"
Lajan, ależ musiałeś się stresować. Biedna psinka. Całe szczęście, że udało się szczęśliwie zoperować. Teraz pewnie szybko wróci do sił, bo przy takim kochającym "panu", to inaczej być nie może. Odzywaj się regularnie i pisz jak Misia się miewa. Przytul Ją ode mnie (tak delikatnie).
Zimno dzisiaj. Kawę wypiłam w mgnieniu oka. Przyscupnę w fotelu, pogłaszczę nasze zwierzaczki i chyba spróbuję rozpalić w kominku, bo w innym wypadku zupełnie zgęzieję. Tylko czy mi się uda to rozpalanie...? Hm...gdyby była Lenka, to pewnie by sobie z tym poradziła w pięć sekund. Gdzie Ona jest?
Ale się za Wami stęskniłam.....Nie miałam czasu nawet komputera odpalić, a co dopiero coś napisać ;-)
Odpoczywanie w górach na leżaczku zakończyło się z piłą w rękach, bo Ślubny koniecznie chciał przygotować wszystko pod kolejny etap robót. Niby się z nim zgadzałam, ale lenia miałam okropnego, było gorąco i jakoś nic mi się nie chciało. Zrobiłam co trzeba, wkopałam nawet jakieś roślinki i dostojnie oświadczyłam Ślubnemu, że ja wcale nie jestem leniwa, tylko energooszczędna . A on i tak ciągle łaził i powtarzał, że dzisiaj mam dwa biegi - poleku i blank poleku ;-).
Natomiast nowy tydzień zaczęłam od gości z Podlasia :-) Przyjechała na kilka dni moja ciocia z synem, więc program był bardzo napięty : zwiedzaliśmy zabytkową kopalnię Guido, pojechaliśmy do nas w góry i wybraliśmy się na "szczyty", zaliczyliśmy część okolicznych zabytków i oczywiście obiad w karczmie Rzym z towarzystwem p. Twardowskiego, a przed wyjazdem wybraliśmy się jeszcze do kina na "1920 Bitwa Warszawska" w 3D i przejechał mnie czołg i dostałam w głowę dwa razy sztandarem i raz prawie butem, ale zdążyłam się uchylić :))))))))) Wolne chwile urozmaicałam sobie szykowaniem obiadów, śniadań, kolacji, herbat, kaw, ciasta, dotrzymywaniem towarzystwa i .....zmywaniem ;-). Nie wiem kiedy ten czas zleciał i goście pojechali...., taka cisza w domu zapanowała, szkoda, fajnie było. Na koniec tylko był niemiły akcent, bo kuzyn zgubił, chyba pod sklepem, portwel z dokumentami i nie udało się go znaleźć....
Smakosiu, dla Ciebie w kominku napaliłam i już świeci się w ładnym kolorze :))))))))
Aloalo, w kawiarence już się grzeje i jest cieplutko ;-)
Lajan, przy Tobie, to psinka zaraz będzie zdrowiutka :-)
Mam jeszcze kilka kawałków pysznego, podlaskiego sękacza, którego przywiozłam mi ciocia, więc kto pierwszy, ten lepszy....
Tamtą musiałam wysłać, zeby być pierwszą lepszą, bo cosik w Kawiarence juz bułki poznikały a sękacz jadłam raz w życiu a podlaskiego jeszcze ani raz wiec szkoda by było :)
Lenka - jakże się cieszę, ze jesteś! I w ogóle, ze potrafisz wymyśłić takie ładne określenia. Od dziś ja też jestem energooszczędna! Piękne to jest! Choć pewnie pomylę, bo na żarówki mówię, ze są zaroodporne :)
Ja to sie bałam, zeby znów coś Wam się nie przytrafiło, bo tak długo Cię nie było no i widzisz! Omal Cię czołg nie staranował! Dobrze, że juz jesteś i dziękuję za ciepełko! Cmok cmok!
Witam wieczorkiem. U nas dzisiaj też cały dzień leje i chłodno :( no ale jakby nie było, mamy jesień. Jutro znowu do pracy a jestem wyjątkowo zmęczona po tym tygodniu. Jutro też lekko nie będzie ...
Fajnie Smakosiu, że napaliłaś w kominku :)
Aloalo, Hope mogę się jeszcze wcisnąć między Was, na fotel ??
Zapalam świeczki o zapachu owoców egzotycznych i zostawiam koktajl bananowy.
Witam serdecznie, widzę że wszyscy mieli pracowitą sobotę :) Przewietrzam szybciutko kawiarenkę bo już zimno (szybko pogoda się zmieniła), machnę kurze i podłogę. Rozpaliłam w kominku, zostawiłam świece, szarlotkę sypaną i świeżono zmieloną, zaparzoną kawusię.
Dzisiaj po południu standardowo wybieramy się do teściów w odwiedziny. Całe szczęście, że jutro też mam wolne bo później ciężkie 2 tygodnie przede mną z wolnymi tylko 2 dniami...
No co Was tak wywiało przy takiej brzydkiej pogodzie? Choć u mnie jakieś przebłyski słońca były.
Jestem trochę zła, W piątek Bob wrócił z przedszkola w towarzystwie .. kataru! I kaszlu powodowanym spływającym katarem. No ileż można?! Czym ja go mam jeszcze uodproniać?! W sobotę planowałam wypad na jakąś kolację rocznicową, ale poza zakatarzonym Bobem z pracy wrócił Mąż pełen boleści.... I tak z jednego usuwałam katar a z drugiego wymsowywałam bóle w plecach :))
W sobotę kupiłam w aptece inhalator i wdmuchałam w Boba dobre powietrze i jest mu znacznie lepiej. Jutro jedzie do moich Rodziców, bo nie chcę go posyłać do przedszkola, bo przecież ma tyle atrakcji w tym tygodniu, ze wolę ten jeden dzień (mam nadzieję że tylko jeden) przetrzymać go poza grupą dzieciaków. Trzymajcie kciuki, żeby wydobrzał! Przed nim pierwszy wyjazd do teatru i pierwsza jazda autobusem :))
Męża wymasowałam, zamiast wypadu na kolację kupiłam pizzę i wino i fajne weselisko mieliśmy :))
A przed chwilą ja zaczęłam kaszleć, ech. Chyba się podepnę pod inhalator.
pogoda barowa...pochmurno,pada i zimnica nieprzeciętna.....rozpalam w kominku bo jak przyjdziecie zmarznięci-tu będzie cieplusio....Stawiam dzbanek gorącej herbatki z miodem i cytryną,świeżą kawusię(z kafeterki ze spienionym mlekiem) i całą blachę drożdżowego ciasta ze śliwkami i kruszonką....
Witam pięknie, ja tylko na momencik i nie przeszkadzam, ale musiałam wejść bo na całym wż roznosi się zapach drożdżowego Hope:) Kawusia smaczna, placuszek też, zostawiam duże czerwone jabłuszka , kubeczki pomyłam i już mnie nie ma. Miłego dnia wszystkim odwiedzajacym:)
Na początek muszę podziękować Hope, że rozpaliła w kominku i taki "wypas" nam od rana przygotowała. Kawa, ciasto drożdżowe i ciepełko, to wszystko czego potrzeba w taki zimny dzionek.
Połówek wrócił do pracy i znów zrobiło się jakoś tak pusto. No ale co poradzić - ja już zaprawiona w bojach Będę czekać.
W pracy kaloryfery zimne, budynek stary, z dużymi oknami, to chłód czuje się w każdej kosteczce. Jeeeny jak ja bym teraz chciała zawinąć się w kołderkę i poczuć to przyjemne ciepło. Co to będzie jak przyjdzie zima? Przecież będę wtedy marudzić 24 godziny na dobę. Ja chyba muszę się przenieść do jakiegoś ciepłego kraju.
Witam serdecznie w nowym tygodniu :) Właśnie wróciłam z zakupów, zimno tak, że aż głowa mnie rozbolała... Wczoraj odpaliliśmy centralne w domciu i aż się z niego nie chce wychodzić. Zabieram się zaraz za pierogi ruskie dla Młodego, zrobię znowu trochę na zapas. A tak poza tym to będę odpoczywać :)
Zostawiam mandarynki do kompletu :) Smakosi wysyłam wieeelkie pokłady ciepła na przetrwanie :) i życzę miłego dnia.
Mysha, Twoje ciepło bardzo szybko do mnie przypłynęło i możesz wierzyć lub nie, ale zrobiło się fajniej. jakbyś tak jeszcze poczęstowała pierogiem, to by była pełnia szczęścia
Mówisz i masz :) zostawiam michę pierogów. Może nie są zbyt ładne ale smaczne. Robię pierogi aż 2 raz w życiu, pierogi to nie to co myshki lubią robić najbardziej ale dla Młodego i dla jego pochwał, warto. Tak więc częstujcie się :)
No ładnie! Hope wszystko zjadła. Wynika z tego, że smakowały nieziemsko. No ale co z tego, skoro ja mogę się jedynie oblizać. Daj znać jak będziesz zabierać się za nie trzeci raz w życiu :-) Ja póki co lepiłam też tylko dwa razy i to nie pamiętam kiedy
O matulu!!! Aż mnie zatkało. W jednej chwili tyle ciepła popłynęło, że aż pycho się uśmiecha. Lajan, Twój wierszyk zadziałał na mnie jak termofor - rozgrzałeś serducho więc jest szansa, że to ciepełko przejdzie teraz na resztę ciała. Wielgaśne buziole
Oooo, to wspaniała wiadomość. Ależ te dwa kęsy musiały dziś smakować :-) Jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. Pisz czasami jak się miewa psina. Podrap Ją za uszkiem.
Choć jakiś ekstra dobry to nie jest. Bob katarzy, Tata Boba na chorobowym do poniedziałku a mama Boba czyli wiadomo kto zaczyna chyrlać na sucho... Maskara jakaś. Z tym, że ja sobie kaszlę i nic nie gadam, Bob jest mały i nie ma pojęcia, jak faceci się zachowują, jak chorują więc sobie nos wyciera, inhaluje się, syropy łyka i biega radosny za to Mąż... To jest gorszy przypadek. Przeczytałam gdzieś, ze facet poczuje się lepiej, kiedy będziemy mu współczuć, wiec przed chwilą z czułosćią okryłam go kocykiem i aż mu uśmiech wyszedł na zchorowanej facjacie ;)))
Przez te choróbska nazbierało nam się tyle medykamentów w domu, że zostałam zmuszona do przeglądu szafki z lekami i wywaliłam reklamówkę (!)przeterminowanych lekarstw! Znaczy dopiero wywalę, bo muszę to zanieść do apteki. Też tak macie?!
Wczoraj w ramach sentymentu właczyłam sobie nasz ślub :) Nic się nie zmieniłam, nic! Oczywiście, że nic :)Tylko okulary mam mocniejsze I wlosy trochę krótsze
Spadam sobie, bo Bob poczuł głoda i trzeba go poskromić :)
Dzień przywitałam z parasolem w dłoni. Autobus tradycyjnie się spóźnił, co w konsekwencji (również tradycyjnie) spowodowało, że nie zdążyłam na swój tramwaj. Po co te rozkłady jazdy, no po co? Kaloryfer olejowy włączony, bo ogrzewania nie ma nadal.
Zrobiłam pysznej, gorącej herbaty z cytryna i sokiem. W kominku jeszcze całkiem nie wygasło więc dokładam drewienek żeby Wam było ciepło i miło jak przyjdziecie.
Zauważyliście, że Koralik z Faworkiem wrócili? To by oznaczało, że letni sezon skończył się na całego. Zapakowali się do kapcia chrapią. A to śpiochy.
pogoda nie nastraja pozytywnie,ale od czego są dobre duszyczki w kawiarence?:)
Do herbatki Smakosi dostawiam świeżą kawusię z kafeterki i jak zawsze przyniosłam coś słodkiego.Dzisiaj jest tarta jabłkowo-orzechowa:)
mam dzisiaj drugą zmianę,ale jadę do pracy na 13...zresztą muszę podjechać jeszcze do biura firmy,więc wyjdę na ten przeklęty deszcz ok.11...Na razie porozkoszuję się drugą kawusią i rozkosznym ciepełkiem w domciu(wczoraj odpaliliśmy piec i jest niebiańsko ciepło)
Aloalo, jak Ty to zrobiłaś? Właśnie pojawiło się ciepło w moich kaloryferach. Hurrrrrrrrrrrrrrrrrrrra!!! Oj, bedzie sie lepiej pracować. Dzięki Ci dobra Kobieto-Czarodziejko.
To ja może spróbuję coś zaczarować żeby te paskudne bakterie katarowo-kaszlowe wypędzić z Twojego domu, dobrze?
No to czary mary, czary mary...baba młoda a dziad stary... czary mary...precz katary,...czary mary...
Strasznie ucieszyła mnie informacja Lajana o zdrowiejącej psince, jak już szczeka, to idzie ku lepszemu ;-)
Przytoczyłam się w całej swej okrągłości, żeby trochę odpocząć, bo nastałam się w kuchni niemożebnie . Ślubny podziwia wyczyny 22-ch, pocących się w naszym telewizorze, piłkarzy ( no, może 20, bo tych dwóch w bramkach mniej się jakoś poci ), to mam chwilę wolnego. Dzisiaj wtorek, więc już prawie łikęd, to zaplanowałam wyjazd w góry, bo obiecują słoneczko, a jakoś to deficytowy ostatnio towar....częściej deszcz padał, ale na szczęście tylko z góry, więc nie było najgorzej ;-) A w górach uroczyście "odpalę" kominek w saloniku, dzieciom w sypialni grzejnik, rozpakuję moje nowe kubki termiczne, do kompletu wyciągnę koce "tarasowe" i tymi drobnymi akcentami otworzę sezon grzewczy :)))))) Liczę na to, że mając już ocieploną ponad połowę domku, to tam i tak już jest upał i gorąc leje się ze ścian, ale profilaktycznie i tak zakupiłam dwa termokubki....na tarasie się przydadzą :))))))))))))
Chyba mroźna zima będzie, bo moja rodzinka straszne apetyty posiada. Dziewczynki jedzą nawet więcej ode mnie, a nic nie tyją, więc dalej uzupełniają zapasy tłuszczyku na zimę, a ja za to tyję od samego patrzenia na jedzenie i obwiniam za to jeszcze bardzo tłuste i kaloryczne powietrze na Śląsku, ale przynajmniej zimą nie powinnam marznąć ;-) . Zawsze gotowałam obiad z jednego dania, a odkąd Ślubny zmienił pracę i zaczął wcześniej wracać, to gotuję im zupę na godz. 13-14, a drugie danie na 16-17, kiedy wszyscy jesteśmy razem i około 20 już wszyscy są znowu głodni . Szykuje się chyba zima stulecia....
Muszę żadziej wpadać do kawiarenki, bo za dużo tu ciasta znosicie, jeszcze tego by brakowało, żebym i ja coś upiekła .
Siedzę zakopana w papierach, aczkolwiek na ten moment mi to nie przeszkadza. Za oknem szaro, buro, ponuro, zimno i leje!!!! Ale jak leje. I na dodatek grad pada. Nie lubię jesieni, mimo tej całej gamy barwnych liści. Ja zostawię do rogalików hope talerz sernika. Herbatka i kawa już jest. Wezmę 2 łyki herbatki i zmykam na ten moment. Doba jest zdecydowanie za krótka, za mało mi czasu, żeby tu posiedzieć dłużej.
Słoooońce Jak miło popatrzeć przez okno. A jaki księżyc był rano.
Hope, ja poproszę tej herbaty z sokiem malinowym. Za ciastka dziekuję, bo mam mocne postanowienie poprawy - słodkości tylko w weekend i na jakieś okazje (imieniny czy inne takie). No!
Lenka, proszę Cię Kobieto, Ty mnie zimą nie strasz, bo ja jestem wielki zmarzluch i jak sie przelęknę, to ucieknę do ciepłych krajów.
A wiecie, że za jakiś miesiąc z kawałkiem będziemy już wyrabiać ciasto na piernik staropolski? Nie do wiary! Ależ ten czas pędzi.
Smakosiu, byle w tych ciepłych krajach był internet i byś po zimie wróciła, to będzie dobrze .
Ja taka bardziej nielubiąca gorąca jestem i najlepiej dla mnie, gdy jest góra 21 stopni w domu, a reszta rodzinki kiedyś się może przyzwyczai....... ;-)
Skończyły się wakacje,urlopy też już przeminęły,
tylko skąd te wszystkie wspomnienia się wzięły?
Humory nam dopisują, tak lekko się zrobiło na duszy,
każde zdjęcie z wakacji tak bardzo nas wzruszy.
Spienić kawę, ciastko z orzecha na stół przygotować,
włączyć dobrą muzykę i .... prasować, prasować.
Łykać ślinkę gdy w kawiarence ciasta stawiają,
pierożki i inne smakołyki brzuchy napełniają.
Dobrych nalewek w swych piwnicach poszukamy,
jeszcze tylko towarzystwo i już radość mamy.
Najtrudniej do pracy chodzić lecz przywykniemy,
nadejdzie znów ,,łikiend,, i razem sobie odpoczniemy.
Poplotkować, wszystkie tematy tu poruszamy,
żadnej nudzie w gromadzie razem się nie damy.
Żadne choroby do kawiarenki dostępu nie mają,
tutaj śmiechem precz choróbska odganiają.
Wrzesień, tak pięknie ,,babie lato,, się snuje,
jest tyle owoców, u nas nic się nie zmarnuje.
Niech każdy coś dobrego z tego stworzy,
a gdy przyjdzie zimna jesień na stół wyłoży.
Nie ociągać się, czasu odrobinę zarezerwować
tutaj do kawiarenki, jednym okiem ale zezować.
Brawo!!!!!!!! Lajan, super początek nowej, jesiennej Kawiarenki
aloalo ... dostajesz klapsa w pupinkę i gratis szczypanko .. jestem z tego znana hhihiihih mąż biedak pamięta po schoda ja pierwsza bo niewiadomo kiedy go '' capnę .. ''
Lenka ..ze znanych to Sałacka odeszła ..miała wstrząs pojadowy ale nawet jesli nie zostaniemu użadleniu to lepiej widzieć co sie pije ... ha a jak bedzie jakiś drewniany lub metalowy elemencik .. zostaniemy załatwieni na .. cacy ..
Smakoś ..wczoraj nie dopchałam sie do gara z twoją zupką .. to se zamówiłam kartoffelsupe i byłam ogromnie ciekawa czy taka jak babcia moja gotowała .. Zastanawiałm się gdzie se siędnać ...w plenerku czy w lokalu ..wybarałam miejsce pod cyprysikiem i .. to był bardzo rozsądne , bo zupka przyszła ukrop , to tak ''łelegancko'' przelwałam i .. siorpałam .. A propo's zupki słuchajcie kartofelki mała kosteczka ( kurde nie rozgotowały im się .. moje w sałatce warzywnej to .. klumpy hhehehe ) i .. rozkładałam zupe na czynniki .. zawiesista , gęsta na wędzonym czymś .. kolor lekko zółtawy ale to nie kurkuma ani curry , wyrażny smak smietanki kremowej a barwa od żółtka ..Doprawiona była fanastycznie .. akuracik pode mnie ..i swieże zioła ..tymianek i majeranek w roli głownej .. !
Ha ! jak spłodze '' cuś na podób '' w doma .. to z Wami Kobitki sie podziele .. !
Dzisiaj dopadała mnie wstretna goraczka .. ale już rozłożyłam ją a nie ona mnie .. Grypostop x 2 i ACC i zyje .. ) Nie mniej musiałam ruszyć sie z doma .. wsiadam na moją '' holenderke a tak flaaaaaaak .. uuu pompowanko nic nie dało ...opona z detka poszły .. ( ktoś za duzo wdygał luftu ) . Ale rower musi być nie bede sie człapać .. i odkrywałam dziadkowy z ramą rocznik hmm lata pięćdziesiate .. Ale radocha mówie Wam ..wszystko takie retro .. okłągły nawet .. licznik km...Wsiadanie i zsiadanie było super .. Widzicie te moje pół szpagaty ..! Obawiałam się ze kogoś majdnę nogą , wiec zsiadałam wczesniej i na stojaczek doprowadzałam pieszo .. ! Foto bedzie a jak ... takim pojazdem nie jedzi sie codziennie prawda ?
Zaparzam bronchikum tee .. + cytryna ... zaparaszam tak .. profilatycznie . !
No i stało się - jesień całą gębą. Deszcz nie przestaje padać już chyba od południa. Szaro za oknem, ludzi praktycznie nie widać a jak już, to pojedynczo przemykają pod parasolami. Ptaki się pochowały, widać warstwę rudych liści na ziemi i w domu chłodniej...jesień.
Ugotowałam gar zupy z kapusty, papryki, marchewki i cebuli. Dodałam kawałek boczku wędzonego, przecier pomidorowy i pastę miso. Dobre to to wyszło. Ale tez takie bardziej jesienne, prawda? :-)
No a teraz kubek herbaty z sokiem z czerwonej porzeczki i z cytryną, ciepłe skarpetki, polarek...
Lajanku ! Superowo znowu ci wyszło ..
Smakoś Moja Kochana ! podczepiam się pod gar z zupką u mnie nędza jeśli chodzi o gotowanie z wiadomych ci wzgledów ... póżne snaidanie , setki tel .. i obiad taki na szybko , bele co ..a zupa za mną jak najbardziej chodzi .. cieplutka , zawiesista z toną jesiennych warzyw ..
Korzystałam ze słonka i ziuchnełam sie na rowerku gdzie oczy poniosą ... z wiatrem hehehe i w efekcie wylądawałam w znanym mi miejscu pachnącym ciastem śliwkowym ..! Skromnie zajęłam miejsce w szczelinie miedzy drzewami gdzie padały promyki słonka i wystawiłam nos do słonka jak pies ogon z budy heheheh ! Nie mogłam sobie odmówić ... dobrego piffka .. co prawda od dzisiaj Oktoberfst całą gebą ja skromnie zamaist massa O.33 l i tysz było mi piknie .. ! I nawet droga powrotna pod wiatr nie było tak targicznia .. :)
O taaaak, na rowerze pod wiatr, to jest coś. Pewnie wszystkie kalorie przy tym zgubiłaś...i te od ciacha i od piwa :-) Ostatnio tego doswiadczałam jadąc nad Renem. Ciągle się ogladałam za siebie, bo nie mogłam uwierzyć, że jade po prostej. Byłam pewna, że to jest pod górę.
Przybiegam do Ciebie z kolorową miseczką, pełna gęstej, jesiennej zupy. Trzymaj się. Często o Tobie myślę.
A za oknem kap, kap, kap...
Smakoś ! hmm .. tam tylko delektowałam sie zapachem pfalumenkuchen ..i skromnie sączyłam piffko !
Niepowiem spozierałam bardzo dyskretnie za słonecznych okular na porcje ciacha na stolikach i pierwszy raz w życiu były to XXXL porcje na płaskich talerzach .. Obok panstwo wciagało '' pszczółkę '' widelczykiem i .. ostrym nozem krojąc po kawałeczku .. Długośc ciacha 20 cm na bank szerokośc ok 8 ! Takie cuda tylko w... Oedt hehehheh !
Wyobraźnia zadziałała. Już chcę to ciacho :-) A skoro mowa o "pszczółce", to rozumiem, że to jest nazwa tego ciacha, tak? Czy to takie z delikatnym kremem na biszkopcie i na wierzchu płatkami migdałów z miodem? Kupowałam kiedyś takie w cukierni. Może na WŻ jest przepis do niego?
Dopisano 11-09-18 22:33:17:
Szukałam, szukałam i chyba znalazłam :-) http://wielkiezarcie.com/recipe9384.htmlBingo .. trafiony zatopiony w rozumieniu sąsiadów '' żądło pszczoły '' ; nasza nazwa bardziej zjadliwa i przyjazna .. prawda ? Ciacho tak pięknie jak na obarzku wygladało ale daje mój łepek ciasto było drozdzowe ..
Jak zwał, tak zwał. Jednak zastanawia mnie czemu w przepisie nie ma nic o miodzie...? Zgodnie z nazwą ciasta chyba coś tam powinno mieć w sobie ten składnik. Stawiam na migdały. Tylko jak to zrobić?
oj, pomyłka
Witam "nowotygodniowo"
W tramwaju włączyli ogrzewanie. Ale fajnie się jechało :-) W autobusie nie więc nie wszędzie taki luksus Przestało padać ale niebo jest tak szare i tak ciężkie, że tylko je przekłuć szpilką i będzie ulewa jak ta lala.
Zrobiłam kawę, ale wiecie...rozpuszczalną niestety.
Coś czuję, że to będzie fajny tydzień. czemu? Nie mam pojęcia. Fajny i już Czego nam wszystkim życzę
Lajanku- jak zawsze nie zawiodłeś:)
Witajcie w nowym locie i nowym tygodniu:)
Za jakąś chwilę zmykam do lekarza....Od czwartku pobolewała mnie noga(a właściwie śródstopie)...i wczoraj wieczorem było już niebotycznie spuchnięte...Po pracy noga nie zmieściła mi się w kapeć:( Zrobiłam na noc okład,ale dzisiaj bania jest jeszcze większa....Nie mam pojęcia czy to żyły czy jeszcze cuś innego....Jednak pójdę do lekarza...Się zobaczy co i jak....
Na razie zostawiam gorącą kawę i herbatkę z miodem i cytryną....Do kawy są muffinki z borówkami,malinami i kilka z truskawkami(połowa września,a ja mam krajowe truskawki:) )
To do później....
Smakoś ! Ano nowy tydzień .. jeszcze w piżamce ale dzbanek kawusi już czeka w pogotowiu ..
Komu , komu ? i mleczko skondensowane czeka .. Próbuje dobić sie do firmy od rana baa i teraz przypomniało mi się , ze od 9 pracują ! W nocy padało .. ale słonko nieśmiało wygląda ...
Pora na śniadanko .. i ''zietungowanie '' .Miłego dnia ..a jakby ktoś '' bardzo '' chaciał coś napisać do mnie zachęcam bo obijam się jak ćma o żaróweczke .. !
Witam i ja w nowym locie i tygodniu :-)
Lajan, jak zwykle spisałeś się na medal :))))
My wróciliśmy z gór super wypoczęci i zmęczeni jednocześnie, ale to przyjemne zmęczenie ;-) Zakończyliśmy kolejny etap ocieplenia i malowania i pomału zaczyna to wyglądać jak śliczny, drewniany domek....szczególnie gdy przymknie się jedno oko i widać wtedy tylko ładną część ;-)
Ślubny rozbawił mnie, kiedy wysłałam go żeby wymierzył parapet od naszej sypialni, bo muszę go przyciąć. Zazwyczaj pomiary robię sama, ale akurat robiłam inne, a on się nudził, więc poszedł. Wrócił strasznie zmartwiony z parapetem w rękach i usłyszałam :
- Wiesz co, ale to będziesz miała trudniej przyciąć, bo tam jest dziwny skos i z tej strony jest nie wiem ile, a z tej drugiej jeszcze więcej.... - powiedział co wiedział i pokazał mi dodatkowo, z której strony jest to więcej :))))) Swoją drogą, zachodzę w głowę, jak on to tak precyzyjnie pomierzył.... ;-) Śmiałam się, jak głupia, ale przycięłam mu tyle, ile chciał - z jednej strony nie wiadomo ile, a z drugiej jeszcze więcej .
Później nie było mi już do śmiechu. Smakosia z Megi rozmawiały o ciastach-pszczółkach , a mój Ślubny o mało nie połknął pszczoły....Przez pół dnia popijał sobie jedno piwo i puszka stała ciągle na tarasie, a przy ostatnim łyku nagle się zachłysnął. Jedna pszczoła wlazła do puszki i nagle poczuł ją w ustach, szybko wypluł wszystko, ale gadzina zdążyła go użądlić. Na szczęście nie w krtani, bo jeszcze by mi się udusił, tylko pod językiem i szybko wyjęłam mu żądło, ale i tak napuchła mu szyja i podbródek. Myślałam, że zawału dostanę. On sam też się chyba przestraszył, chociaż mówił, że wszystko w porządku....
Kawę szykuję drugą, kto jeszcze ma ochotę....
Ty to potrafisz opowiadać Najpierw się śmieję a zaraz potem skóra mi cierpnie na tyłku. Luuuuudzie, z tą pszczołą, to mieliście przeżycia - nie zazdroszczę. Na szczęście sytuacja opanowana. No ale przycinanie parapetu, to perfekcja nie z tej ziemi Gratuluję oka! Wiesz co Lenka...dobrze, że już jesteś w domu. Wyjątkowo poproszę kawki. Zazwyczaj wystarcza mi ta poranna, ale skoro zapraszasz
Smakosiu, to od razu mleczko spienię :-) Faktycznie łikęd był baaardzo emocjonujący, pogoda była wręcz letnia, wieczory ciche, idealne na ognisko i nasi sąsiedzi - górale zaprosili nas na pożegnanie lata przy ognisku, kiełbaskach, akordeonie, śpiewach i tańcach.....Śmiałam się, że chcąc mieć harmonię w rodzinie i wśród sąsiadów, trzeba wyjąć akordeon z szafy :)))))) I to działa.
Dobra refleksja A takiego zakończenia lata, to mogę Ci tylko pozazdrościć. A tej ciszy ciepłą nocą, to niczym nie da się zastąpić, prawda? Baaajka!
to ja już po lekarzu....uuffff,trzeba mieć końskie zdrowie w tym kraju,żeby chorować....
mam zapalenie ścięgien w prawej stopie i zapalenie żył powierzchniowych....mam sobie leżeć i robić okłady do momentu,aż opuchlizna zejdzie...może to być dwa dni,mogą to być również dwa tygodnie....po prostu świetnie...wwrrr
to w takim razie pokładam się na sofę przed tv z kompresem na nodze i będę leżeć....
...i nogi do góry i odpoczywać i cieszyć się, że to tylko to. No! Minie szybko, zobaczysz. Tylko masz się byczyć - pamiętaj!
Leżę....i leżę ...z nogami do góry....i już nie mogę...ufff przecież leżenie to nie dla mnie:(
ale nadal będę leżała...
buziaki wieczorne dla Was wszystkich
Dzień dobry!
No i skończyło się. Słońce znaczy. Zaczęło się szaro, buro, chłodno, mokro, dżdżysto, bez ogrzewania jeszcze, na opiece nad chorym dzieckiem do końca tygodnia.Biedny Bob wczoraj omal się nie udusił suchym kaszlem. Dziś już mu idzie znacznie lepiej. W czwartek na kontrolę. Dzieci w poradni w piiip i jeszcze trochę. Piękne to przyzwyczajanie się do przedszkola.
Wczoraj Rodzice odebrali z radością fotoksiążkę i orzekli, że podziękowania przeczytają w domu, bo wstydzą się płakać :))) Dziś dostałam meldunek, że łzy otarte już a prezent bezcenny. No, to ładnie się słucha.
Lajan - brawo!
Lenka - Wy to macie przygody! Dobrze, że one się zawsze kończą w miarę dobrze. Wymiary parapetu - rewelka :)
Idę coś gorącego wlać w siebie. Brr
Witam serdecznie w nowym wątku :)
Wróciliśmy z Zakopanego wczoraj późnym wieczorem. Niestety korki były okropne a najgorsze to, że pratycznie bez żadnego większego powodu. Pogodę mieliśmy przecudną, cały czas słońce świeciło a wczoraj to już normalnie był upał. Zwiedziliśmy standardowo Gubałówkę, pojechaliśmy bryczką nad Morskie Oko. W końcu doczekałam się tego cudnego widoku skąpanego w pięknym słońcu. Zaopatrzeni w jedzenie i napoje piwne :) usiedliśmy sobie zwyczajnie na głazie i siedzieliśmy tak pół dnia. Natrzaskałam tyle zdjęć kaczkom i ptaszkom, że chyba mężusiowi mniej zrobiłam :):):) Później zjedliśmy pyszną kwaśnicę w schronisku i drogę powrotną postanowiliśmy pokonać pieszo. Fajnie się szło, 2 godziny w sumie ale nogi mnie bolały jeszcze wczoraj :) oj, wyszło się z wprawy. Tym razem odpuściliśmy sobie Kasprowy Wierch z powodu masakrycznych kolejek do kolejki. Wieczorami szwędaliśmy się po Krupówkach, które dla mnie mają tak cudowny i niepowtarzalny klimat, siedzieliśmy w typowych góralskich knajpkach słuchając ich muzyczki. Dzień przed wyjazdem zrobiliśmy sobie wieczór marzeń. Kolega kupił takie lampiony, które podpala się od dołu i jak już odpowiednio napuchną, puszcza się je a one lecą do góry. Przy puszczaniu trzeba pomyśleć życzenie. Mam nadzieję, że się spełni :) ślicznie to wyglądało, palące się lampiony na tle rozgwiażdzonego nieba.... Kwaterę mieliśmy bardzo fajną, czyściutką, pani bardzo miła. Śmiało mogę powiedzieć, że wyjazd był baaaardzo udany, a ja pokochałam Zakopane jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że na drugi rok też uda nam się tam wyskoczyć na parę dni.
Teraz się byczę, do pracy idę dopiero w środę. Paskudna dzisiaj się zrobiła pogoda, zimno i tak pochmurnie, brzydko... Chyba to już koniec ciepłych dni.
Dużo zdrówka dla Boba życzę Aloalo, Smakosia ma rację, teraz trochę pochoruje a w zimę będzie już ok :) Ja też doszłam do siebie nawet szybko, antybiotyk odstawiłam w sobotę, jeszcze trochę mam katar ale to już przejdzie samo.
Hope, dbaj o nogi, leż tyle ile trzeba. Oprócz chodzenia służą nam do pięknego wyglądania :) dlatego warto o nie zadbać :)
Lenko, normalnie widzę oczami wyobraźni Was krzątających się przy swoim domku. Wszystko wygląda w nim tak pięknie bo wszystko robicie z wielkim uczuciem :)
Smakosiu ja też mam nadzieję, że będzie to dobry tydzień :)
Zostawiam pomarańcze i herbatę z miodem i cytryną i życzę spokojnego popołudnia.
Oooo, właśnie! Zapomniałam Ci, Hope, życzyć zdrowia w nóżce! Toć takie uziemienie to nie dla Ciebie! :))
Mysha - tak troszkę Ci zazdroszczę tego Morskiego Oka w słońcu... I liczę na jakąś fotkę kaczki, ptaszka, tudzież Męża... Byle z Zakopanego :))
Przed chwilą zgrzałam Bobowi mleko a on mówi "chcę skakałkę" a ja "mówi się skakankę a nie skakałkę" a Bob "ale ja chcę mleczko z kakałkem" :))) Nie dość, że ślepa to jeszcze głucha. Wypisz, wymaluj - nietoperz. Czepiam się też wszystiego, jak twierdzą niektórzy
Dzis pada i jest bardzo jesiennie liscie juz od kilku dni zolkna i spadaja z drzew.
W sobote byla piekna pogoda wiec z dzieciakami po szkole wybralysmy sie na zbieranie jablek, wycieczka udana zapas jablek na 2 tygodnie a przy okazji udalo nam sie jeszcze pojechac na malinki i wczoraj z dziewczynkami upieklysmy ciasto z malinami.
Jeszcze nie pisałam posta w kawiarence a dziś naszło mnie natchnienie:)
Wierszyk Lajana skłonił mnie do refleksji. 16 minęło już dwa miesiące od naszego ślubu a 10 września moja bardzo bliska kuzynka wychodziła za mąż. Czas tak szybko leci , dlatego się nie obejrze a będzie 4 sierpnia. Mój brat jedyny będzie brał ślub. Wczoraj pilnowałam chrześnicy bo siostra z szwagrem musiała sprawy jechać załatwić. Mała chora.Popatrzyłam na nią i uświadomiłam sobie jaka ona duża już i przecież w kwietniu będzie mieć cztery latka. Jakbym wczoraj niosła ją do chrztu a teraz mówi, że jestem gapa i się śmieję ze mnie.
Bob chory nasza Olivka też. Wszystkie dzieci w przedszkolu mają katar, kichają no cóż zaczyna się jesień. A wraz z nią jej uroki:)
Przy '' bronchikowej '' herbatce ...
Hope ! Babo kochana nareszczie nie fruwasz .. leeeeeeeeeeeeeżżżżżzzz niech Cię domowa świta obsługuje... ! Nie bagatelizuj tego , bo po dupce ode mnie, a uwierz potrafie '' fachowo '' przylać hehehe tak profilaktycznie ..
Lenko ! Raz na zawsze pamietaj .. nic z puszki bezpośrednio do gardła .. a szczególnie napoje co na w plenerze stoją .. ! Szczerze to nawet za piffkiem z puszki nie przepadam a jak juz otworze musi być dla mnie szklanica ..
Smakosiu ! Pierwszy raz nie mogę określić moich uczuć ... Opa odszedł .. Ala zaraz po nim ! Z lękiem dzwonie do domu czy '' mam wszystkich '' . Słucham muzy z lat 80 niech mnie przeniesie w tamten swiat , w moje wspomienia ..
Moja lodóweczka juz pusta aleee zaraz nastawaim dzban Jacobsika .. i juz po południu zaparaszam na batoniki marcepanowe .. podle słodkie .. kto lubi , kto ma ochote i nie boi się calorii prosze bardzo ..Miłego dnia .. Falco Vienna Calling ..
Witajcie wtorkowo
Słońce za oknem a mi zimno. Wczoraj wychodziłam z pracy totalnie skostniała. Dobrze, że szłam na siłownię, to tam się rozgrzałam, ale dziś znów to samo. Jak sobie pomyślę, że tak będzie do 15-ej, to mi jeszcze bardziej zimno. Jeeeny, jaki zmarzluch ze mnie! Juz nawet herbata nie pomaga. No ale oczywiście zrobiłam ją. Dla Was też
Megi, te odczucia, obawy a może nawet lęki nie biorą się z powietrza. Zbyt dużo "tego" ostatnio...przedwczoraj, wczoraj. Teraz trzeba skupić myśli na czymś dobrym, przyjemnym. Wszystko minie... A jak Twoje choróbsko dzisiaj? Jak sobie radzisz z przeziębieniem? Nie zapomnij zadbać o jakiś pożywny obiad, bo domowy rosołek będziesz miała dopiero za parę dni. Teraz jednak trzeba zadbać o siebie jeśli chcesz "pogonić" choróbsko. Powiedziała mądrala, co?
Hope, jak tam dzisiaj Twoja noga? Jest poprawa?
Aloalo, co nowego u Boba-przedszkolaka?
Fajnie jest widzieć nowe osoby w Kawiarence Wpadajcie częściej.
Miłego dnia dla Wszystkich
Witajcie we wtorek....
moja noga dalej spuchnęte,na nic zdają się okłady:( a od leżenia boli mnie wszystko inne:P cóż,ja nie jestem stworzona do leżenia,hihi...Jak pisała Megi-ja fruwam,nie leżę...
Przytachałam muffinki...są z borówkami,z truskawkami i malinami...część czekoladowa,inne cytrynowe...Herbata już jest,to stawiam dzbanek gorącej kawusi...
Witam przy kawie :-)
Pochmurno jakoś....
Megi, ja z mamą całe lato powtarzałyśmy naszym panom, że nie wolno pić piwa z puszki na powietrzu, to oni mądrzejsi twierdzili, że oni nie piją wolno, tylko szybko ;-) Mama jest bardzo przewrażliwiona, bo ponoć tak Ewa Sałacka zmarła, tylko że połknęła chyba osę i dostała wstrząsu, ale przetłumacz dorosłym chopom... ;-) Niby przykrywali puszki, ale teraz, przy robocie, nie znalazł na to czasu........
Vanessa, czas niestety leci, ale na szczęście mnie oszczędza......tylko mój pesel się starzeje :))))))
Mysha, musiałaś jechać zaraz za mną, bo mnie jeszcze te korki ominęły...chyba że śmigaliście zakopianką, to już nie leci koło mnie ;-)
Aloalo, pożycz mi Boba w góry...pomoże nam przy ocieplaniu, weselej będzie, a górskie powietrze zaraz go wyleczy, dla mnie zawsze pomaga :-) ..........Ty też możesz być w ostateczności... .
Witam serdecznie. Zimno dzisiaj, szaro i ciągle coś z nieba leci... :( Wyskoczyłam tylko szybko na zakupy i siedzę w domu, nie wychodzę. Dzisiaj ostatni dzień urlopu to się muszę "nabyczyć" do oporu :) Niestety nie dostałam dzisiaj na mieście jeżyn na nalewkę, mam nadzieję, że jeszcze gdzieś znajdę bo w Zakopanem było dużo, jadłam z goframi i bitą śmietaną :)
Zostawiam dzbanek z herbatką z cytrynką, mineole dla tych co potrzebują zastrzyku witaminy C a dla chętnych talerz oscypków na ciepło a do tego pomidorki z cebulką. Ciepłego dnia życzę.
to ja na oscypki wpadłam....ciężko mi się leży...oj,ciężko...
ale jak zacznę takie rarytasy wcinać i do tego na leżąco-to po moim chorobowym będę przypominać piłkę lekarską:P
Dobry!
Choć w sumie, nie taki dobry, bo zimny, że hej! Na dworzy ciut ponad dziesiątką a o ogrzewaniu nikt nie pomyśli... Pewnie widzieli prognozy, że koniec września i początek października mają być ładne i przetrzymają nas, biednych blokersów, w tym zimnie, bo szkoda ogrzewania... Tak jakby za darmo grzali!
Bob zmierzły (nie mylić ze zmarzły), marudny i w nastroju pogody. Chcę kolorować, nie chcę kolorować, chcę puzzle, nie chcę już puzzli, chcę jeść, nie chcę jeść, puść bajkę, inną bajkę, chcę iść spać, nie będę spał... O jeeee to sobie ponarzekałam!
Kaszel trwa, spowodowany głównie chyba spływającym katarem, za to jego dźwięk jest bardzo dźwięczny i mam nadzieję, że minie już kurna i niech idzie to moje dziecko robić się na tego pełnego gębą przedszkolaka ;)))
Megi - mnie też możesz dać klapsa tak na ożywienie i opamiętanie, bo snuję się jak...
Smakosiu - w pełni rozumiem Twoje skostnienie w pracy. Brrr
Lenka - skoro ja w ostateczności też mogę to oczywiście zgadzam się pożyczyć Wam Boba :) Tylko jego nie dawaj do wymiarów, bo będzie albo "czidziści pięć" albo "szenaście pięć" :) On może przybijać, a ja mogę... hmm... podziwiać efekty na przykład :)
Hope - te sto rodzajów muffinków zrobiłaś na leżąco? :))
Właśnie usłyszałam żałosne "maaaamoooo". Nie tylko mi jest ciężko. Idę współboleć z Bobem.
Pa...
Biedny Bobinek, mam nadzieję, że szybko przejdzie.
Pozwalam sobie wstawić kilka zdjęć z naszej podróży. Na początek Gubałówka, a tu cudne piecholki . Cały ciąg znad Morskiego Oka : schronisko, uwielbiam takie widoki , tutaj ja :) i troszeczkę natury : , a pożegnała nas sarenka . I na zakończenie lampion marzeń, o którym pisałam :)
oh,Mysho-jak ja Ci zazdraszczam tych widoków co je miałaś:)
Aloalo-toż ja przecie wstałam na "chwilkę" bo prawie odleżyn dostałam....wymymłałam ciasto na muffinki,wlałam do foremek i położyłam się znów na całe 20 minut(jak się piekły).Wyjęłam i znów się położyłam...
i leżę...nawet paprykę faszerowałam przed chwilką w salonie prawie na leżąco...Córcia wstaiła na gaz i się dusi....miniutnik ustawiony na godzinkę ,to ja poleżeć mogę:P
Ooo, jak ładnie!! Rewelacja. Aż mi się cieplej zrobio :)
Wyszłam z pracy prawie w podskokach z nadzieją, że na dworzu zrobi mi się cieplej. Nic z tego. Dopiero przy kazupach, kiedy zaczęłam nosić torby poczułam, że się rozgrzałam. Po powrocie do domu zabrałam się zaaaa....mycie okien! Zrobiłam to! Hurrrra!!! Musiałam się przymusić, bo jakoś nie miałam na to ochoty. Tym bardziej, że wiedziałam, iż muszę się uporać z pająkami, które uwiły sobie jakieś wielkie gniazda w rogach okien - brr!
Megi, skoro "rozgryzłaś" zupę i rozłożyłaś ją na składniki pierwsze, to daj znać jak już wstawisz ten przepis. Czekam na zdjęcia roweru. Takie retro, to super widok. Jak się jeździ nie mam pojecia, ale jestem bardzo ciekawa :-)
Mysha, zupełnie mnie "rozwaliłaś" tymi swoimi zdjęciami. Pomyśleć, że ja tam całkiem niedawno byłam, tylko niestety wszystko wyglądało inaczej. Albo jeszcze dokładniej mówiąc prawie wcale "nie wyglądało", bo niewiele było widać - jeno same chmury :-)). Pięknie tam, oj pięknie. Fajnie, że trafiliście na taką wspaniałą pogodę. Nam sie trafiło zaledwie pół dnia ze słońcem, ale dobre i to :-))
Aloalo, zobaczysz, że Bob jutro będzie już w znacznie lepszej formie. Musisz mu tylko dać coś poważnego do "roboty" a zaraz stanie na nogi. Nie da się układać puzli młotkiem więc to normalne, że się bidulka nudzi
Hope, Ciebie to trzeba przywiązać za tę zdrową nogę do jakiegoś solidnego, ciężkiego łóżka, bo widać, że Ci to leżenie nie wychodzi Oj, Ty Ty!
Dobrej nocy
Rowerek będzie hiciorek .. tak czuje ... dzisiaj dał mi tyle pozytwnych emocji ..
Jedna torba spakowana ... została ta '' główna '' ale to jutro .Dzisiaj padam na nos .. :)
Dobrej nocy dla Wszystkich ..
Dzie Wy som?
ja tu dokuśtykałam,żeby kawę przynieśc...i gorącą herbatę...i nawet kawałek ciasta się znalazł....a tu ani żywej duszy....Ktoś zostawił okna otwarte i teraz tu przeraźliwy ziąb jest.....
zostawiam prowiant i napoje gorące i zmkam do łóżka...poleżeć...potem wstanę na 'chwilkę' i grochówkę ugotuję...
to miłego dzionka wszystkim:)
Dla mnie grochówki !!!
Janku-za godzinkę będzie gotowa:)
Pewnie już nie ma? Za godzinę jadę do warszawki.
jeszcze jest:D stawiam gorący talerz dla Ciebie-wcinaj na zdrowie:)
Witajcie środowo
Słońce i piękne błękitne niebo za oknem ale w pracy mam nadal zimno. Szkoda, że nie mogę teraz przycupnąc sobie gdzieś, na jakiejś ławce, w cichym zaułku i rozkoszować się tymi promykami.
Hope, poczęstuje się Twoją herbatą i wracam do pracy
Miłego dzionka!
Dzień dobry!
Wreszcie jest! Pokazalo się paręnaście minut temu Termometr wskazuje ponad 20 st. ale nie jest to już takie ciepło, które ogrzałoby moje zimne mieszkanie. Obiecują na dzisiaj rozruch ogrzewania, ale kto ich tam wie?
Poszłam z Bobem dziś do lekarza. Miałam być jutro na kontroli, ale wyzdrowiała "jego" pani doktor, do której mam zaufanie. Przepisała mi dodatkowe krople, które mają pomóc zwalczyć ten potwoerny katar. Jednak dziś rano chyba nastąpił przełom, bo jak Bob kichnął, to wyleciała z niego chyba połowa zasobów zatok. I więcej już zjadł, I nie buczy dziś. Uff...
Tak myślę, czy by nie machnąć jakichś ciasteczek. Bobowi czas zleci a mnie piekarnik ogrzeje...
Tak zrobię. Jak nam co wyjdzie to przyniosę :) Papapa!
Wyszło nam :) A tu nikogo chętnego do konsumpcji.
Ze względu na to, że jest jesiennie, upiekliśmy ciasteczka... wiosenne. Fajnie pachną, Bob twierdzi, że smakowite, pyszne, przepyszne i bajdzo dobje, ja nie jem ciast póki co, ale Bobowi można zaufać.
Kształty są różne łacznie z Mikołajami, dzwonkami i choinką a także do kompletu zajączki a co! Mamy też bałwana. Ale są też autka, gitary, łabędzie i takietam :)
Smacznego!
to masz rozmach Kobieto!!!! za niedługo Boże Narodzenie,ale gdzie do Wielkanocy i zająców?:)
Moje Młode wszystko wszamią...mogą być nawet mikołaje:D
To dosiadamy się do Twoich ciastek...niech kto jeszcze przyjdzie bo zaraz same okruchy zostaną..
A to sobie poćwiczyliście przedświątecznie, co? Mnie tam wsiorawno na jaki kształt trafię - jak dobre, to się delektuje z zamkniętymi oczami :-)) To się poczęstuję a co! Mam chętke na kawę więc będzie komplecik Ach ten kochany Bob!
Hope - tak zimno, że rozmach był niezbędny :)
Smakosiu - lepiej oczy otworzyć! El husbando po powrocie z pracy wchłonął połowę, więc możesz trafiać na pustą przestrzeń.
Co do ogrzewania - obiecanki cacanki.
Witajcie czwartkowo
Już zaczynam się cieszyć na myśl o "łikędzie". Nie nie, nic szczególnego nie planuję, ale i tak się cieszę. Ponoć ma nie padać a nawet jest szansa, że zaświeci słońce :-)
Czy będę bardzo nudna jak napiszę, że znów mi zimno? No dobra, to nie zapiszę ;-))
Dziś nie piję herbaty. Postanowiłam robić gorącą wodę z sokiem porzeczkowym (mojego Taty). Macie może ochotę?
Skusiłam się rano na drożdżówkę. A miałam nie jeść słodkiego no! Idę popołudniu na siłownię, to "wycisnę" ją jakoś
To co, miłego dzionka? No to miłego
Dobry wieczór!
Szybkie meldunki:
Braku rozruchu ogrzewania ciąg dalszy
Katar Boba mniejszy a co za tym idzie kaszel też
Zrobiłam pranie, pewnie za kilka tygodni wyschnie
Kupiłam Bobowi buty jesienne i zimowe. Jesienne z Zygzak McQueen czy jak mu tam.
Tak w ogóle to te Auta mnie wykończą! Mamy z tym puzzle, talerze, kubki, piłkę, bluzki, zabawki i teraz jeszcze buty, Soczek z Autem w "Biedronce" to jest zakup konieczny i niezbędny. Strach lodówkę otworzyć! (zresztą jogurt z autkiem też już w niej stał nie raz) Chyba pownnam zacząć na Boba mówić Zygzak ;))
A ja oglądałam torebki (tak jakbym torebek nie miała), ale te fajniejsze były droooogie. I jeszcze mierzyłam dwie bluzki, ale nie wyglądałam wystarczająco powabnie, tak że wyszłam tylko z butami.
Koniec meldunku.
Baj baj!
Witajcie piątkowo,Łikędowo:)
melduję,że nadal leżę...tzn.leżę z małymi przerwami na gotowanie i pieczenie...ale ogólnie-to leżę...już prawie odleżyny mam...i żeby było śmieszniej,to noga boli odrobinę mniej(chociaż nadal spuchnięta),to doszedł do tego pieruński bół pleców...Nie potrafię leżeć na plecach z nogą uniesioną wysoko,bo mnie plecy zaraz bolą...i bądź tu mądry....i pisz wiersze...
Nie mniej jednak przykuśtykałam z gorącą kawą i herbatą..i muffinki z wczoraj z wieczora przyniosłam...po południu piekę ciach,to pewnie przyniosę kawałek...
Na sobotę mam 2 torty,na niedzielę też 2...czyli lajcik:)
Na poniedziałek do szkoły muszę zmontować 3 blaszki ciasta z jabłkami i na środę jeszcze 2..Mamy w szkole tydzień jabłka...
to na razie miłego ranka i do później:)
Witam w pierwszy dzień jesieni
U mnie słońce za oknem ale zimno. Jak zwykle siedzę z ziębniętymi dłońmi i ogrzewam się gorącą herbatą. Ciągle mi zimno. No nie! Już bym wolała sprzątać czy iść gdzieś. Może wtedy bym się rozgrzała.
Hope, Ty wcale nie musisz leżeć. Dobrym wyjściem będzie wygodny fotel i coś, na czym będziesz mogła trzymać uniesioną nogę. Ostatecznie w tej pozycji możesz tez mieszać ciasto :-) A w ogóle, to mnie rozbawiłaś tym, że zrobienie czterech tortów i paru ciast, to "pryszcz". Ludzie, ja już bym miała stresa przed takim wyzwaniem na weekend a co dopiero wykonać to :-)))
Aloalo, ja tez uwielbiam oglądać torebki. Pech chce, że te, które mi się podobają są zawsze najdroższe.
Dzisiaj śmigam do fryzjera.
Miłego, radosnego i ciepłego wejścia w jesienny czas
Dzień dobry! Albo wieczór już?
Dziś świeciło słońce. No jeszcze nawet świeci. Byłam zmuszona pojechać z Bobem do Biedronki i w samochodzie ogrzałam swoje zziębnięte gnaty, tak był cudnie nagrzany, żal wysiadać po prostu :)
Kupiliśmy masło i mąkę i niedawno skończyliśmy piec ciasteczka. Te same co poprzednio. Okazały się hitem i nie zmarnował się ani okruszek.
Bob potrafi kombinować wiecie? Wczoraj na tych obuwniczych zakupach od razu zauważył te z Zygzakiem. - Takie chcę! - wykrzyknał rozentuzjazmowany. - Ależ skarbie - odpowiedziałam - to są butki na śnieg! - Ja już widzę śnieg! - wypalił Bob. Wśród postękiwań, gróźb i zaklęć, że te i żadne inne spokojnie poszukałam butków "na czasie" i założywszy mu jeden na nogę, pytam czy pasuje. - Nie pasuje! Bajdzo mnie ciśnie pajuszek. Te z autkiem będą pasować... Nawet bym te kozaczki kupiła, bo też są potrzebne,ale ich cena była powalająca w stosunku do tych bez autek. Na szczęście obeszłam półkę z drugiej strony a tam takie jesienne butki i z autkiem. I tanie! Pokazuję Bobowi i .... oj, byście widzieli ten roześmiany dzióbek :) O tak, te były dobre, leżały, jak ulał. W rozmachu postanowiłam nabyć jednak także kozaczki (bez autek oczywiście) i wybrałam takie jedne i wpycham je Bobowi na nogę a on mówi, że za małe są. A ja, że przecież jeszcze mu nawet nóżki nie włożyłam. A on, że nie da rady! No cóż, jak się papierów ze środka nie wyciągnie.... to można dziecku krzywdę zrobić ;)) Na szczęście w porę oprzytomniałam i nie musi Bob leżeć jak Hope :))
Okna dziś umyłam! He! Są piękne, błyszczące, jeszcze :)
Mąż właśnie skończył wygładzanie gładzi w miejscach okołogrzejnikowych i teraz Bob miesza farbę z przekonaniem, że będzie sam malował... Oby nie było gorzej niz było :)
To co? Komu ciasteczko?
Ściskam mocno wszystkich, bo w kupie cieplej! Papapa!
Witam serdecznie wieczorkiem :)
Dla mnie się jeszcze weekend niestety nie zaczyna bo jutro do pracy a z weekendu mam tylko niedzielę :( no ale dobre i tyle :) Szefo na kolejnym urlopie więc z pracy jak się dało to czmychnęłam już o 15 :) jutro też mam nadzieję jak najszybciej skończyć. Dzisiaj popołudniu wpadła teściowa na klachy i herbatkę i już rozmawiałyśmy o tegorocznej Wigilii :)
Wczoraj rozlałam nalewkę brzoskwiniową do butelek, jest gotowa :) Jutro wielkie próbowanie :) a dzisiaj przynoszę do kawiarenki, może ktoś się skusi, na pewno bardzo rozgrzewa :) Malinowa niedługo powędruje na 3 miesiące do szafki a o jeżynowej faktycznie mogę już zapomnnieć, pani w sklepie powiedziała mi dzisiaj, że już się jeżyny skończyły, muszę czekać znowu rok... Do nalewki zostawiam nowe ciasteczka z Milki w kształcie krówki :)
Życzę miłego wieczoru :)
Skoro w "kupie" cieplej, to idę do Was :-)
Ciastko też bym zjadła, bo cukier "tupie" za mną tak głośno, że chyba "pęknę" i się poczęstuję :-)) Na szczęście te kawiarenkowe słodycze jakoś dziwnie nie tuczą
Ależ było mi dzisiaj zimno. Po pracy pojechałam do fryzjera i tam nareszcie się rozgrzałam. Suszarka odwaliła kawał, dobrej roboty W drodze powrotnej znów mi sie zrobiło zimno. O ludzie! No to w domu wskoczyłam do wanny i wreszcie poczułam, że jest fajnie
Jeeeeny, jak dobrze, że jutro nie trzeba wstawać po piątej.
Jutro zapraszam do Kawiarenki na kawę z ekspresu ze spienionym mlekiem.
A teraz - dobrej nocy
Witam porannie i sobotnio
Zgodnie z obietnicą przynoszę pyyyyszną kawę. Teraz będę się nią delektować a potem prędko na zakupy, bo w południe muszę już wyść z domu.
Wszystkim zyczę miłego, słonecznego, jesiennego dzionka
Ps. Ktoś puścił "totka"?
Dzień dobry!
A totek dziś szczególny? Ja nie gram, więc nie wiem.
Dziś po wyjściu z łóżka przywitał mnie pokój rozświetlony słońcem. No, tak to ja mogę wstawać!
Bob jeszcze ciut kaszle, ale za to wreszcie bez wysiłku wydmuchuje nos. Czy to oznacza wreszcie koniec? Nie wiem czy w poniedziałek poślę go już do przedszkola. Zobaczymy.
A tymczasem idę wymyślać, co przyrządzić dobrego i łatwego ze schabu i pieczarek. Może schab z pieczarkami? ;)))
Przyjemnej soboty! Baj baj!
Dzień dobry! A totek dziś szczególny? Ja nie gram, więc nie
wiem. ;)))
Aloalo-dzisiaj w totka 35 milionów...czyli...cholernie duża kupa szmalu:)
ja niby też nie gram,ale....dzisiaj z pewnością się skuszę...bo być może....na chatę z marzeń mieć będę:)
idę kończyć przekładać torciska....wieczorkiem zacznę je dekorować(te na niedzielę ,bo sobotnie już powędrowały do właścicieli:) )
Machnę jeszcze jesienną wersję pleśniaka(z jabłkami) i postaram się przytachać go wieczorem do kawiarenki
Witam w piękny, niedzielny poranek
U Was też słońce świeci, prawda? W pokoju mam ciemno, bo za oknem drzewa, które przysłaniają to radosne światło (szkoooda), ale z pewnościa wypuszczę się na spacer. Poszukam jakiejś ławki i wystawię buzię do słońca. Muszę się nim nacieszyć. Marzy mi się, żeby za tydzień też było tak słonecznie, bo idę na ślub i wesele a sukienka do ciepłych nie należy. Ja, jako klasyczny zmarzluch oczywiście myślę o tym już dziś
Hope, jak tam Twoja opuchlizna, jest choć trochę lepiej? Hm...czekamy na tego pleśniaka.
A ja robię kawę ze spienionym, ciepłym mlekiem i zyczę miłego dnia
Witam i ja
Dawno mnie tu nie było, co nie znaczy, że Was nie śledziłam. Miałam taki nawał pracy, że brakowało czasu na sen. Ale już się uporałam z tym wszystkim i wracam do normalności.
Smakosiu, mam nadzieję, że jeszcze nie poszłaś na spacer. Chętnie dosiądę się do tej spienionej kawy. Przytachałam talerz kruchego ciasta ze śliwkami. Tak za mną "chodziło"to ciacho.... U mnie też świeci słoneczko, jest bajkowo ciepło i w przeciwieństwie do Ciebie wszystkie promyki włażą do mojego domu :)
Życzę wszystkim dobrej niedzieli, a tym którzy niedomagają (hope..)szybkiego powrotu do super kondycji.
Witam. U nas też świeci słoneczko od rana, podobno kilka dni ma być takich ładnych :) Wczoraj wieczorem odwiedziliśy teściów, potem wpadliśmy do chińskiej knajpki na kolację a dzisiaj mamy zamiar się byczyć cały dzień a wieczorem zrobić sushi. Jutro do pracy (krótki ten weekend) ale chyba środę będę miała wolną. Nic wczoraj nie piekłam więc zostawiam tylko kruche ciasteczka w czekoladzie i życzę pięknej niedzieli :)
Myszko, zazdraszczam Ci tego pobytu w Tatrach...ja bym też chciała znów tam pojechać...szkoda, że mam tak okrutnie daleko. A Twoje fotki były miodzio dla oczu :))
To i ja witam wszystkich niedzielnie:)
Słonko świeci niemiłosiernie,sąsiadka wytachała leżak i opala się obok pod domem....Ślubny rower mój napompował...a ja...moja noga nadal spuchnięta...a ja jutro do nowej pracy idę:(
Jakoś będę musiała dać radę...
Po ostatniego torta właśnie przed chwilką przyjechali państwo...Tort w kształcie łóżka ,małżeństwo pod kołderką,i napis:30lat wspólnego łoża...Fajnie tak komuś zrobić tort:)
Wpadam na minutkę zostawić kominek z aromatem pomarańczy :)
Ciemno za oknem, ale jeszcze czuje się ciepłe powietrze. Co dziwniejsze usłyszałam w tych ciemnościach klucz odlatujących ptaków. Hm...ja myslałam, że one to robią za dnia. Widać jakas niedouczona jestem
Dzionek trochę nostalgiczny...
Witajcie poniedziałkowo
Jak fajnie, kiedy od rana świeci słońce. Oczywiście jest chłodno, ale zakładam, że kiedy będę wracała do domu, to poczuję takie ciepełko, jak wczoraj :-) Ależ mnie teraz ciągnie żeby wyjść z budynku i zrobić sobie długi spacer po lesie. Niestety dziś poczuję ciepłe promyki dopiero o 17-ej. Cały tydzień zapowiada się "zwariowany". Dużo spraw do załatwienia. Ale będzie też coś miłego, bo przyjedzie Połówek.
Póki co robie herbatę i wracam do swoich papierów.
Życzę ciepłego, słonecznego i radosnego nowego tygodnia
Dzień dobry!
U nas też słonecznie od rana!
U nas także nadal katar... Byłam rano u lekarza, ale widok ponad 20 małych pacjentów mnie odstraszył i pójdziemy na drugie przyjście pani doktor. Kurczę, boję się, że Boba ominie pasowanie na przedszkolaka :((
Zrobię sobie herbaty, ogarnę troszkę kuchnię i pojedziemy.
Miłego dnia Wszystkim!
Czy duchy istnieją? Zadaję takie pytanie,
patrząc na kawiarenkę, mają tutaj zadanie.
Dawno wywiało stąd już użytkowników,
została tylko garstka, nie robią uników.
Zwierzątka również poszły, dawno zapomniane,
nikt już ich nie czochra i nie są głaskane.
Tylko duszki, te najbardziej zadomowione,
jeszcze zostawiają tu swój ślad, ulubione.
Smutno, kawiarenka ze starości umiera,
coraz mniej ludzi drzwi tutaj otwiera.
Ciekaw jestem co pobudzić do życia ją może,
ześlij dobry pomysł, pomóż, Mój Boże !
Ja tam lubię takie rachityczne kawiarenki :)
Ale zła dzisiaj jestem jak osa, bo ustawienia mikrofonu za nic nie dają się ustawić i mimo najszczerszych chęci nie radzę sobie z nagrywanie ścieżki dźwiękowej do bajki bez szumów zlepów i ciągów. Szczególnie, że jeden z sąsiadów ma wiecznie szczekającego na powietrze psa, a drugi jest przekonany, że cały pragnie słyszeć dialogi z jego ulubionego serialu. O zgrozo :/
Drapię zwierzaki za uchem i napalam w kominku, bo jakoś takoś zimnawo się już robi.
Zostawiam też świeżo zebrane kasztany, może porobicie jakieś ludziki :)
Lajan nie stękaj bo sam się ostatnio prawie wcale nie odzywasz
Witam serdecznie w ten piękny dzionek. Od rana słoneczko a od południa ciepełko :) Udało mi się dzisiaj czmychnąć z pracy już o 14.30 :) a jutro mam wolne. Wybieram się do mojej pani doktór, chcę porobić sobie badania i muszę iść po skierowania. Czuję, że się tam jutro wysiedzę parę godzin, ona zawsze ma taką wielką kolejkę ludzi. Połowa babć sobie idzie poklachać do fajnej pani dokór a inni muszą się przez to kisić. Raz pamiętam czekałam na wizytę 5 godzin!! Wezmę sobie książkę, wyjścia nie mam.
Idę zaraz z Młodym w odwiedziny do mojej mamy a potem muszę sprzątnąć w szafie. Dokładnie rzecz biorąc to muszę bluzki z długim rękawem i sweterki przejrzeć i poukładać na półce niżej, niestety już częściej trzeba będzie tam sięgać. Letnie buciki też już schowałam. Ciekawe jaka będzie w tym roku zima...
Lenko nie kuś tymi michałkami, mnie w tygodniu nie wolno :) Gratulacje dla męża :)
Aloalo jak Bob ??
Życzę miłego dnia i zostawiam pyszne jabłuszka.
Witam wtorkowo :)
Ale przyjemne miałam pierwsze dni jesieni.....Zaczęło się od niespodziewanego awansu mojego Ślubnego i skończyło na cudownym, wręcz letnim łikędzie w miłym towarzystwie :))))))))))
Byliśmy oczywiście w górach, ale prace ociepleniowe rozpoczęliśmy od kawy i odpoczynku, później poświęciliśmy się trochę urodzie naszego skalniaka i innym kwiatkom, małym palcem tylko ruszyłam piłę i wyrzynarkę, Ślubny szturchnął wiertarkę z wkrętarką i na tym zakończyliśmy nasze wysiłki, bo stwierdziłam, że szkoda lata ;-) Natomiast niedzielę przeznaczyliśmy na rodzinny relaks.....Spotkaliśmy się ze znajomymi, dziewczynki pojeździły konno, a potem wszyscy, w promieniach słońca i pięknych okolicznościach przyrody, popływaliśmy statkiem po jeziorze Żywieckim. Zakończyliśmy dzień przewesołą kolacją u naszych przyjaciół i ze śpiewem na ustach wróciliśmy do domu :))))))) Ale było wspaniale........
Natomiast Ślubny od wczoraj zamiast pracować, zajmuje się sprawdzaniem, jak robią to inni ;-) Z pięciu osób, którymi dowodził, zrobiła się prawie cała południowa Polska ;-) Sam chodzi jeszcze zdziwiony, bo o nic się nie starał i nie spodziewał się takiej propozycji od szefa. Tylko jego współpracownicy dzwonią teraz niepocieszeni martwiąc się, co z nimi będzie, bo do tej pory wiedzieli, że mają sprawiedliwy podział obowiązków, że on po ludzku rozwiązywał problemy, zawsze sam, nie lecąc ze wszystkim zaraz "wyżej" i potrafił być przy tym człowiekiem i utrzymać dyscyplinę i porządek. Jednak szkoda trochę starej pracy....
Nie będzie na początku łatwo, bo już dzisiaj wróci dopiero około północy, ale ma być warto ;-) , więc postanowiłam to uczcić i kupiłam białe michałki . Do tego kawę ze spienionym mlekiem serwuję...jest ktoś chętny ?
Jak masz coś dp tej kawy i michałków ja ja chętnie;)
Trza opić sprawę! No nie?
No sie rozumie, że coś mam.....np. mam do kawy cukier .....i jeszcze koniaczek mam, który pyszny jest z odrobiną amaretto i nalewkę malinową mam, wspaniała na jesienne przeziębienia i oczywiście szampana mam, bo chyba zawsze mam na czarną godzinę :))))))))))))
Tylko nalewki od Ciebie już nie mam, bo byłam ją wypiłam i się smakiem zachwyciłam, a pod koniec butelki mocno zasmuciłam .
Co się mówi na powitanie o tej porze? Dobranoc?
Dobranoc moi Drodzy.
Jutro - mam nadzieję przeogromną - mam ostatni dzień opieki nad Bobem. Pani doktor orzekła, że w czwartek może iść do przedszkola. Przed chwilą usłyszałam kaszel z sypialni i rączki mi nieco opadły. Takiego przeziębienia jeszcze Bob nie miał nigdy. W czwartek jest pasowanie na przedszkolaka, więc trzymajcie kciuki, żeby się jutro wykurował na maksa.
Ze wzgl. na to, ze lekarka kazała nam zażywać słonecznych spacerów i nie siedzieć w mieszkaniu spędziłam dwa ostatnie popołudnia u moich Rodziców bujając się na hustawce. Gdyby to był urlop to byłaby rewelacja, bo do pracy to mnie wcale nie ciągnie :)
Lenka - gratulacje dla Ślubnego! Fajna niespodzianka, co? Jak jeszcze to się "opłaci" to już całkiem, choć czasem nie wiem, co lepsze - mąż więcej w domu, czy więcej kasy w domu (to tak z autopsji). Ściskam i życzę powodzenia.!
Lajan - jak Ty buuuuczysz! W nawiązaniu do tych duchów małabym chęć napisać, jak to się za młodu gadało "chyba Cię straszy", ale nie napiszę :))) Gdzie Ty widzisz tą umierającą Kawiarenkę?! Ech, te chłopy...
Smakosiu - czy dziś miało Cię nie być?
Mysha - niech szybko przyjdzie Twoja kolej :) I dobrych wyników!
Wczoraj zapukała do moich drzwi przemiła pani (okazało się, że się znamy) i sprzedała mi przepyszny miód spadziowy. Mmmm najchętniej wrąbałabym cały słoik :) Ale się hamuję. Już raz się omal nie wykończyłam Dukanem, teraz muszę uwaźać :))
To dobranoc jeszcze raz!
Smakosiu - czy dziś miało Cię nie
być?
Coś koło tego :-)) Myślałam, że już dzisiaj nie znajdę czasu na Kawiarenkę. Ale zatęskniłam i przyszłam choćby na moment.
Dzień zwariowany. Kupa stresów i w ciągłym biegu. Ale już jest OK.
Jutro powinno być łatwiej i mam nadzieję na poranną kawę w Waszym towarzystwie
A teraz dobrej nocy, bo padam :-)
Ps. Czary mary, czary mary...niech Bob obudzi się zdrowy i w czwartek zostanie dumnym przedszkolakiem.
Witajcie środowo
Wstałam jakaś, taka "zakręcona", ale słońce za oknem dodaje dużo energii więc liczę, że to będzie dobry dzień. Od jutra mam trzy dni urlopu. Przez to czuję napięcie w pracy. Szef zawala mnie różnymi zadaniami. działa z zaskoczenia, ale ja się nie poddaję Coś czuję, że jak wrócę do pracy we wtorek, to papiery mnie przywalą.
Tradycyjnie jest mi zimno i rozgrzewam się herbatą. Może ktoś się skusi i napije ze mną?
Dziś piekę pasztet z selera. Już dawno go nie robiłam. On mi się zawsze kojarzy z jesienią.
Miłego dzionka!
Witajcie środowo :)
Za oknem błękit nieba i ciepłe słoneczko....aż trudno uwierzyć, ponieważ pól nocy padał deszcz....na szczęście padał tylko z góry, więc nie było najgorzej ;-)
Smakosiu, czy załapię się jeszcze na herbatkę ? Od wczoraj nie mogę się doprosić Dużej, żeby zrobiła mamusi dobrej herbatki....chyba dzisiaj posunę się do jakiegoś szantarzu, rękoczynów lub ugrzeczniających wrzasków i doczekam się w końcu tej chwili przyjemności......
Aloalo, trzymam kciuki za natychmiastowe i całkowite ozdrowienie Boba i może uda mu się jutro dostąpić zaszczytu pasowania na przedszkolaka, to fajna impreza dla maluchów, choćby z jednym kaszlnięciem...... A mój Ślubny na szczęście w domu planuje nadal mieszkać, bo sam będzie decydował, o której pojedzie do pracy i czy do biura czy na kontrole, tylko teraz ciężko zaplanować nawet tydzień z góry i nie wiadomo, kiedy ktoś zadzwoni z problemami....., ale ma się opłacać ;-)
Mysha, na wirtualne białe michałki możesz się skusić nawet w tygodniu i nawet na kilka sztuk :)))))))))))
Aaa, zapomniałam Wam napisać, jak wczoraj zdobywałam dodatkowe fundusze na drobne wydatki.
Nie grywam w totka, ale skoro Ślubnemu niespodziewanie poszczęściło się z awansem, to postanowiłam iść za ciosem i wysłałam zakład na chybił trafił. Przy kasie zaznaczyłam panu, że ja nie potrzebuję całych 50 milionów, bo to tylko problem dodatkowy, że mi wystarczą dwa i żeby tak właśnie tam coś wystukał, a resztę może sobie wziąć i wygrać....Pan ucieszył się z mojego dobrego serca, ale okazało się, że są podli ludzie jednak, bo z uśmiechem mnie oszukał....wieczorem się okazało, że źle wysłał mój kupon i nic nie wygrałam . Jednak jeszcze przed wieczorem, po powrocie do domu, dotarło do mnie, że jak odejmę podatek od wygranej, to dokładnie licząc, z dwóch milionów zostanie mi............mniej ;-) Postanowiłam szybciutko dorobić jakoś różnicę i wysłałam sms do radia, gdzie była kumulacja 250 tys. Jednak tu było trudniej zarobić, bo w totka sobie czekałam nic nie robiąc, a z radia musiałam odebrać telefon hasłem.... Tak czekałam, robiłam obiad, czekałam, siadłam przy komputerze, czekałam i nagle poczułam legnące mi się wewnątrz jakieś komplikacje fizjologiczne, co zmusiło mnie do odwiedzenia toalety. Usiadłam, rozluźniłam zawory....i zadzwonił telefon . Jejuś, co pieniądze robią z człowieka....Nie mogłam się ubrać, więc ze spodniami w okolicach kostek wybiegłam z kibelka i tak spętana, krokiem gejszy mknęłam do pokoju krzycząc do Małej, żeby podała telefon. Z tego wszystkiego zapomniałam hasła, ale w ostatniej chwili mnie oświeciło i odebrałam, jak trzeba........ W słuchawce usłyszałam elokwentną wypowiedź koleżanki : - yyyyyyy...........yyyyyyyyyyy...........to ty ? - No, a któż inny :))))))) Opierniczyłam ją, że przez nią nie wygrałam 250 tys., a byłam już tak blisko.....no prawie wygrałam........... I znowu muszę zweryfikować plan wydatków..... Jednak chyba tylko nieszczęścia chodzą parami, bo uparte szczęscia coś nie chcą ;-)
Lenko Ty jesteś niemożliwa, niesamowita, cudowna :) Skoro na wirtualnego michałka mogę się skusić to poproszę .... tak z pół kg :):):)
Rano posprzątałam sobie chałupkę, zarejestrowałam do lekarza (o dziwo dodzwoniłam się po 15 minutach). Przy drukowaniu kuponów zapytałam panią w rejestracji czy do mojej pani doktór jest dużo ludzi, powiedziała, że nie, rano było dużo ale teraz już mało. W kolejce czekałam 1,5 godz. :):):) Wizyta 4 minuty. Poprosiłam o kontrolną morfologię i tsh, opowiedziałam o ostatnich zawrotach głowy, zmierzyła mi ciśnienie-120/80 więc idealne. Zajrzała mi do oka i powiedziała, że morfologia wyjdzie bardzo dobrze. Kurde to po co ja mam iść na pobieranie krwi skoro wyniki mam już w oku :):):) Jutro muszę lecieć zaraz na 7 rano do ambulatorium bo muszę zdążyć na busa do pracy. Pytała o mój kręgosłup, czy ćwiczę sobie w domu, powiedziałam, że regularnie i że po skierowanie na następną rehabilitację przyjdę w styczniu.
Popołudniu mam zamiar skoczyć na zakupy, w sobotę będę już miała z głowy.
Smakosiu spokojnego dnia życzę.
Aloalo jak Bob ??
Zostawiam słodziutkie winogrona i życzę miłego dnia.
Leżę!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Teraz muszę iść, bo Bob chce zerknąć na Pata i Mata.
Mysha- jest lepiej, ale nie ucieszył się, ze jutro do przedszkola...
Witajcie czwartkowo
Gęba mi się uśmiecha od ucha do ucha, bo dziś popijam kawkę w domu Dzięki temu Wy możecie się załapać na tę najlepszą, czyli z ekspresu. Zaparzyłam więc szybko przychodźcie póki jest gorąca. Kto lubi, to jeszcze spieniłam mleko. Zapraszam!
Wstałam cała w skowronkach. Zamarynowałam mięso do gulaszu i teraz mam luzy, bo wczoraj wysprzątałam mieszkanie. Czekam na Połówka, który już jest w drodze do domu. Za oknem pogodnie, słońce nieśmiało przeciska się między chmurami, ale chyba wygra tę walkę i dziś powinno być równie słonecznie, jak wczoraj. No jak tu się nie cieszyć?
Lenka, dostajesz medal za poszukiwanie szczęścia, które chodzi parami. Brawo! Nie odpuszczaj!!!
Mysha, wygląda na to, że obie nie lubimy robić zakupów w sobotę. Ja też zawsze staram się pozałatwiać wszystko przed weekendem. Wtedy mam luz i nie przeciskam się między tłumem z siatkami :-)
Aloalo, jak się czuje Bob? Mam nadzieję, ze dziś dostąpi zaszczytu przedszkolnego i poczuje, że to Jego dzień. A potem to już z górki i nim się zorientujesz będzie pasowany na pierwszoklasistę
Wczoraj upiekłam pasztet z selera. Oj, dawno go nie jadłam. Idę spróbować jak wyszedł. Macie może ochotę?
Miłego dnia
DZień dobry!
Widzę, ze trafiłam doskonale! Kawa z ekspresu i pasztet, którego nigdy nie jadałam, a już kilka razy chciałam zrobić :) TEraz mam okazję przekonać się, czy warto.
Słońce świeci od rana. Niebo błękitne. Bob w przedszkolu. Po pracy idę na pasowanie :) Czy ktoś mi może poradzic, jak ubrać dziecko? Elegancko? To mój pierwszy przedszkolak a w moim przedszkolu nie mielismy takich okazji.
Przedwczoraj przypomniało mi się wieczorem o listach, które pisałam do mojego Męża jeszcze przed ślubem. Widzielismy się trzy razy w tygodniu, ale ja mu pisałam różne rzeczy:) I naszła mnie chęć na wspominki. Wygrzebałam teczkę, nalałam sobie gorącej wody do wanny i zaczęłam czytać. Oj, ale sobie powspominałam. Woda zrobiła sie chłodna wiec ją dogrzałam kolejną dawką gorącej. Wreszcie postanowiłam juz iść spać, bo wydawało mi się, że moze być późno. Było w pół do pierwszej! Kurczę, ale się poczułam zmęczona! A przeczytałam zaledwie połowę! :)
Tak, wróciłam do pracy, to muszę iść popracować :) Ale kawkę jeszcze łyknę.
Smakosiu - życzę Ci wspaniałych chwil z Połówkiem!
Hope - jak noga? Jak nowa praca? Jak w ogóle? :)
Czy ktoś widział Nonkę?
Miłęgo dnia Wszystkim.
Ja tak tylko na momencik.. miłego dnia Wam pożyczyć;)
Co do Nonki, to widuję ją na jednym z portali społecznościowych:)
i ja wszystkich witam:)
do pracy mam dzisiaj na 16-to mam dużÄo czasu na sprzątanie,gotowanie,pieczenie i bycie z Wami w kawiarence:)
W sumie to kapuśniak już ugotowałam:) jeszcze tylko drugie(Młode wrócą ze szkoły to niech obiadek zjedzą)
chodzą za mną drożdżowe bułki cynamonowe...z lukrem....to chyba machnę je jeszcze przed pracą....dobrze powiedziane-chodzą za mną...:P ja nie jem słodkości bo nie przepadam....ale jak za Wami tupie cukier i za moimi Młodymi to za mną też-tylko ja wtedy mam kręćka i piekę na potęgę....Żeby wszyscy mogli się ponajadać cukru....
Kaffffkę to ja chętnie wypiję....
Aloalo-noga nadal spuchnęta...ale cóż poradzić skoro w poniedziałek zaczęłam nową pracę...więc chodzę do pracy ze spuchnętą nogą...a jak wracam-to miska z wodą...potem maści i leżę z kopytkiem w górze.... i znowu na drugi dzień praca,miska,maści ,leżenie....Od tygodnia próbuję się zarejestrować do chirurga naczyniowego....jak na razie-skutek mizerny:(
Wstaję rano, słoneczko mi jasno świeci,
wesoły uśmiech widzę na twarzy dzieci.
Żona jak szczygiełek śniadanko szykuje,
same rarytasy, smaczne i do tego mnie całuje.
W pracy spokój, wręcz się zdrowo relaksuję,
kochana praca, w niej tak dobrze się czuję.
Szef z podwyżką, serdecznie mnie nagabuje,
ja nonszalanco, nie, szefie ja Ci dziękuję.
Wczasy na wyspie, rodzina trochę się nudzi
biuro turystyczne o atrakcjach mi marudzi.
Lenistwo, dobrobyt wręcz mnie roznosi,
rozdaję wszystko tym, o co mnie ktoś prosi.
Rajskie wręcz życie, bez trosk z rodziną spędzamy,
lecz nagle się budzę i ......... wielkiego mamy!
Ooo, to świetne jest! Brawo!
A myślałam, ze faktycznie szef Ci premią strzelił.
Nooo, chirurg naczyniowy to jest sprawa, przy której trzeba swoje odczekać...
Nooo, chirurg naczyniowy to jest sprawa, przy której trzeba swoje
odczekać...
dodzwoniłam się:) w końcu.....
noooo,wolne terminy na wizytę są w listopadzie....
tyle tylko,że przyszłego roku
Tak "szybko"? Niektóre naczynia mogą tego nie wytrzymać
pewnie,że szybko:P
a że któreś naczynie może nie wytrzymać i nie zdążyć na wizytę?...przecież to nie wina NFZ...
coraz bardziej mnie to wkurza,wrrrrr.
Smakosiu- udanego,radosnego i upojnego wieczoru we dwoje:)
Witam w ten słoneczny dzionek :)
( musiałam tak napisać, bo jakoś w tym momencie zapomniałam, jaki dzisiaj jest dzień tygodnia )
Aloalo, za czasów moich dziewczyn w przedszkolu dzieci na pasowanie zawsze były ubierane tak bardziej ładnie ;-) Oczywiście nie jak na wesele, ale tak bliżej niedzielnego spaceru czy obiadku u dziadków :)))))) Tymi listami przypomniałaś mi moje i Ślubnego pisanie....chyba też je wyciągnę ku pamięci. Mamy tego całą wielką kupę ;-) Widywaliśmy się raz w miesiącu, albo dwa i oprócz listów, mocno wspieraliśmy interesy telekomunikacji :))))))) Dzisiaj ze łzą w oku wspominamy nasze ogromne rachunki za telefony, patrząc na te promocje komórkowe : darmowe minuty, numery, sms-y bez limitów.....za naszych czasów......o matko....
Smakosiu, wspaniałego wieczoru z Połówkiem życzę....no wiesz....
Lajan, udał Ci się wierszyk :))))))) Hihi, już widzę jak wszyscy się wzbraniamy od podwyżki :)))))))))
Nas wczoraj odwiedził sąsiad i poprosił mnie o odebranie go w niedzielę nad ranem z wesela i o której to ja mam się obudzić....? Spędzilliśmy wesoły wieczór, tym bardziej, że mój Ślubny wrócił z pracy już o godz. 14, co mnie dobrze nastroiło :))))))
Lenko -dzięki za sugestię :) Mam nieco czasu po pracy wiec zdążę Boba "ustroić" ;)
Smakosiu - właśnie przyjemnego wieczoru!!! Tylko nie najedzcie się tego gulaszu i jeszcze pasztetu, bo może Wam być ociężale
Wieczorkiem do Was zaglądam z dzbankiem herbaty pod intrygującą nazwą "Bara bara" ;-) To chyba z dedykacją dla Smakosi....... Ale smakuje równie dobrze, jak brzmi, więc polecam i innym :)))))
Zapaliłam dwie świeczki i lichtarzyk pod podrzewaczem i siedzimy ze Ślubnym przy lampce czerwonego wina....fajnie, tak spokojnie jest....
Witam wieczorkiem. Ja przytargałam ze sobą świecę o zapachu owoców egzotycznych. Dzień w pracy minął mi szybciutko, wstapiłam później na małe zakupy i kupiłam sobie bukiecik pięknych, białych różyczek. Zaprosiłam koleżankę na herbatkę i trochę sobie poklachałyśmy bo nie widziałyśmy się od miesiąca. Teraz oglądam panią Geslerową, mimo wszystko lubię ten program.
Muszę się Wam przyznać, że za mną już strasznie tupią święta. Pewnie dlatego, że pierwsze na swoim mieszkanku. Już nawet wczoraj kupiłam przyprawę do piernika :):):)
Aloalo jak pasowanie ?? :)
Smakosiu miłych, romantycznych chwil życzę :)
Hope uważaj na nogę w pracy. A na temat terminu się nie wypowiem bo tu nie wolno przeklinać a nic innego mi się na usta w tym momencie nie ciśnie.
Lajan fajne masz sny :)
Miłego wieczoru.
DZień dobry w piatek!
Ale fajnie, wczoraj przyszłam do pracy a jutro już wolne :)
Ta-dam! Stało się. Jestem mamą pełnoprawnego przedszkolaka :) Było fantastycznie! Dzieciaki są słodkie. Śpiewały, mówiły wierszyki i tańczyły. A potem było pasowanie i róg obfitości. Po skończonej imprezie Bob spytał "nie będę już musiał chodzić do przedszkola?" .... Ale poszedł dziś :)
A dziś kolejny przepiękny, pełen słońca dzień.Cudownie.
Miłego dnia Wam życzę!
Witam wieczorową porą :)
Aloalo, gratuluję przedszkolaka w domu :))))) Teraz się dopiero zaczną święta babci i dziadka, taty i mamy, barbórki, jasełka...itp. Pięć kilo wzruszeń za każdym razem ;-)
Cisza w kawiarence.....Siedzę ze szklaneczką wody i nie chce mi się spać.... Byłam dzisiaj ze Ślubnym w pracy i było bardzo fajnie ;-) Po godz. 9 trochę z nim pojeździłam, gdzie chiał, poczytałam książkę, kiedy trzeba było zaczekać, potem zabrał mnie na obiad i kawę, małe zakupy i przed g. 15 byliśmy w domu :-) No i wisi mi teraz pół swojej dniówki , częściej mogę tak pracować ;-)
Natomiast jutro z rana jedziemy w góry, ponieważ piękne ciepełko obiecali i postanowiłam usiąść na leżaczku tyłem do roboty, a przodkiem do słońca :)))))))) A co se bede żałować ;-)
Witam serdecznie. Dzisiaj pogoda się bardzo zmieniła, jest chłodno i całe niebo zachmurzone :(
Zostawiam kawusię, kruche ciasteczka, rozpalam w kominku i życzę miłego dnia.
W radiu właśnie obwieścili oficjalny koniec babiego lata przypadający na ten tydzień. Zajrzałam do szafki, znalazłam resztkę kremowego masła orzechowego i zachciało mi się kruchych ciastek z nim. Chyba nie wytrzymam i upiekę, mimo że obiecałam sobie już nic dziś nie pichcić. Ale jak to zwykle bywa, obiecanki, cacanki :)
Zgłaszać się, kto za mnie posprząta chałupę, no kto? W zamian wykąpię, nakarmię i wyprowadzę zwierzaki. Mogę je też drapać za uszami cały wieczór :D
Dobry na wieczór :)
Ależ pustawy łikęd w Kawiarence! No cóż, Smakosia z Połówkiem, Lenka en face słońca en zadek robota, Mysha za chmurami, Hope pewnie w kuchni albo z nogą w górze itd itd :)
U mnie, kiedy około południa potworna mgła wreszcie opadła wyszło słoneczko, ale już nie grzało tak jak wczoraj, no ale narzekać nie można. Jakiś taki fajny ten łikęd miałam, pełen radości i energii. Nawet podłogi zmyłam szmatą na kolanach zamiast standardowego "mopowania" hehe.
Za chwilę idę nakazać Bobowi sen Na razie szaleje z Tatą na łóżu. To się nazywa wyciszenie przed snem. Dziś wracaliśmy z Bobem z kościoła i przechodziliśmy koło przedszkola i ja z zachwytem w głosie mówię "zobacz! Przdszkole!" a Bob z zamkniętymi oczami odparł "nie widzę go". To chyba oznacza jedno : przedszkole to jeszcze nie jest to, co Bob lubi najbardziej ;))
O! Właśnie wyszedł z sypialni. Chce iść z mamą spać. Idę opowiedzieć bajkę, zatem baj baj!
Witam w nowym tygodniu. U mnie weekend trwa dalej bo mam dzisiaj wolne :) Słoneczko wyszło już rano więc zapowiada się piękny dzień. Przychodzę z kawusią i krówkami ciągutkami :)
Zaraz wybieram się na małe zakupy. Dzisiaj nastawiam też lekarstwo Smakosi bo mi Młody zaczyna już chyrlać. Póki co daję mu wit. c w ogromnej dawce ale dzisiaj nie wiem co mu do głowy strzeliło i uchylił sobie na noc okno. Rano jak weszłam to było lodowato a on ze stoickim spokojem stwierdził, że mu było duszno. Zamiast drzwi otworzyć... Ehhh, te dzieci. Mam nadzieję, że się nie rozłoży.
Życzę pięknego, ciepłego i spokojnego dnia :)
Witam i ja w nowym tygodniu:)
Aloalo-wcale nie siedziałam w Łikęd w kuchni...ani nie leżałam z nogą na poduchach.... Cały Łikęd spędziłam w pracy....
dzisiaj idę na 15 dopiero...to pewnie cuś upiekę żeby wszystkich poczęstować....na razie idę trochę ogarnąć chałupkę bo Ślubny z Młodymi rządzili przez Łikęd i chatynka wygląda jak pobojowisko.....
to do miłego....
DZien dobry!
A gdzie są Wszyscy?! Taka ładna pogoda, ponoć już kończąca się a tu okna pozamykane, uch, już wietrzę!
Zaparzam kawę, herbatę, ogarnę nieco Kawiarenkę. Chodźcie posiedzieć!
Biegnę z herbatką miętową :) Odebrałam sobie wczoraj wyniki i okazuje się, że jestem zdrowa jak koń :) zrobiłam sobie pierwszy raz badania cholesterolu przede wszystkim z racji mojej diety i się okazało, że wyniki są super :)
Troszku mi się w pracy pierniczy, dziewczyna nam zaciążyła i z dnia na dzień przyniosła L4 i tak już chyba będzie do końća ciąży a nie mamy nikogo na jej miejsce. Trochę nam się też mają niby zmienić przepisy w pracy (cały czas mam cichą nadzieję, że to się nie zmieni) i jeżeli wszystko wejdzie w życie zgodnie z podpisaną ustawą to może nam się "zmniejszyć robota" :( a mniej pracy= mniej kasy... Póki co postanowiłam się nie przejmować, do stycznia jeszcze daleko, po drodze wiele przyjemnych chwil :) martwić się będę potem.
Aloalo czy Bob już całkiem wyzdrowiał ??
Lenko nie przyrosłaś tam przypadkiem do tego stołka ?? :)
Smakosiu co tam u Ciebie ??
Hope chodź posiedzieć :)
Zostawiam pyszne jabłuszka i życzę miłego dnia.
jestem Myszko:) jestem:)
posiedzę też troszeczkę....właśnie dzieciaki zjadły krem brokułowy z pajęczynką i grzankami...z pajęczynką-tzn. mam dzisiaj wenę twórczą i malowidła im ze smietany zrobiłam na zupce...Co moja Córa skwitowała zdaniem: Mamusiu-Gordon Ramsay przy Tobie wysiada:) To mnie się micha cieszy....taka drobnostka(śmietanowy wzorek) i dzieci szczęśliwe....Z rozpędu machnęłam też chińszczyznę z makaronem sojowym...potem zagniotę drożdżowe na bułki sezamowe(a raniutko upiekę żeby dzieci miały do szkoły świeżutkie)...i chyba popełnię jakieś ciasto...na razie jeszcze nie wiem jakie....z jabłkami odpada-w zeszłym tygodniu upiekłam do szkoły 6 blaszek(był tydzień jabłka),jedną na Radę Rodziców(bo posiedzenie było u mnie w domku) i dwie na Łikęd...w sumie9 sztuków...co na razie daje sporą liczbę na ciacha z jabłkami...
Może machnę jakieś z kremem....sama nie wiem...się zobaczy:)
na razie wywalam kopytka do góry(noga nadal spuchnięta,ale do pracy trza...) i polenię się troszkę...
No i dzie Wy som ????
w kawiarence cisza aż w uszach dzwoni.... zapowiada się słoneczna środa,a tu ani żywej duszy...
zostawiam świeżą kawę i gorącą herbatę z sokiem malinowym i cytryną...wdepnę później-może będzie do kogo gębę otworzyć....
Dzień dobry!
Słońce jakos tak wychodzi zza chmur, jakby mu się straaaaasznie nie chciało. A mogłoby, bo mi jest zimno. Już zadzwoniłam dziś do spółdzielni, kiedy wreszcie zacznie się sezon grzewczy na moim osiedlu obiecany na 21 września a pan mówi, ze już jest No to pytam, gdzie jest, bo jakoś kaloryfery zimne i dodałam, ze rozmawiałam z panią z innej części miasta i w nocy grzeją. A on, że sezon jest, ze ciepło leci, ale jest za ciepło i ciepło jest automatycznie zatrzymane. Albo ja za mało dziś spałam, albo facet słysząc kobietę robił sobie jajeczka, delikatnie mówiac. Nie wiem, każdego roku słysząłm jakieś bulgotanie i takie tam i to już zwiastowało ciepłą radość a w tym roku cisza. A ponoć jest. Tylko nie ma.
Za to Bob, który jeszcze rano kaszlnie siarczyście, wytrze nos a potem ma spokój ma pełno atrakcji :) Czeka go jesienny bal i wyjazd do teatru. I fotograf. Fajnie. Zostałam wczoraj zapewniona, że "płakałem, ale kjótko" wiec liczę na to, ze idzie ku dobremu.
Smakosiu - Połówek długo będzie? Znaczy, zyczę Ci, żeby jak najdłuzej, ale on tak jakby odciąga Cię od nas i troszkę Cię brakuje. Może zaprosisz go na kawę do Kawiarenki? :)
Lenka - wróciliście szczęśliwie z gór prawda? Prawda?
Mysha - trzymam kciuki za pracę i gratuluję końskiego zdrowia :))
Hope - chodź otworzyć gębę :)
Ide w kominku napalić! Jakby ktoś tu zawitał i dostrzegł sapiace, zamazane stworzenie, to będę ja.
jestem!!!! co by gębę otworzyć....
Witajcie środowo
Czy może ktoś wie czemu ten czas tak pędzi (żeby nie napisać zapierdziela)?
Przyniosłam herbatę i przycupnę choć na chwilę. U mnie istne szaleństwo. Jak przyjeżdża Połówek to jest nagle sto rzeczy do załatwienia. Na dodatek doszło nam wesele i poprawiny więc teraz brakuje nam tych dwóch dni i próbujemy nadrobić czas. Zeby się tak całkiem "nie pogubić" pojechaliśmy do Międzyzdrojów. Spacer nad morzem, smażona rybka i słońce dodały nam energii. Piękne zakończenie letniego sezonu. W tym roku jakos nie było okazji żeby sobie gdzieś popływać ale za to zaliczyłam zamoczenie nogi aż do kostek. Szkoda tylko, że w butach Przyszła fala i nie udało się uciec :-)) A wyglądała tak niewinnie
Wczoraj byliśmy na miłej kolacji. Włoch i Polka (małżeństwo) otworzyli małą restaurację. Trzeba przyznać, że jedzonko było przednie. Lokal dość surowy patrząc na wnętrze, ale z kuchni dobiegały radosne dyskusje we włoskim języku, do tego miła muzyczka, świece i już niczego więcej nie trzeba było. Oby więcej takich miejsc gdzie naprawdę można poznać smak oryginalnej kuchni.
Niestety muszę zmykać, bo praca czeka.
Miłego dzionka!
Smakosia!!!!!!!!!!!!! Patrz, z tego zimna Cię nie zauważyłam :)
Witajcie czwartkowo....
i znowu cisza....i puchy w kawiarence....
to ja sobie idę do pracy....
Wstałam dzisiaj przed 6 i upiekłam bułeczki śniadaniowe z sezamem i dynią...Chciałam fotkę zrobić...ale bateria wyparowała z aparatu...a zresztą bułki już podzielone i każdy wyniósł z domu swoją część....wstawię przepis bo są cudnie pyszne....
do miłego:)
ps.do tych bułek kawę zostawiam i herbatkę z cytryną...i idę sobie...
Witam czwartkowo
U Was też nie pada? Przez chwilę powiało grozą, bo niebo zrobiło się brunatne ale wszystko przeszło bokiem i znów nad głową skrawki biało-niebieskie.
Zrobiłam gorącej herbaty z sokiem i cytryną do tych bułeczek od Hope, ale chyba mało ich było albo co, bo ostał się ino talerzyk
To ja się zmywam, bo będzie na mnie.
Dzień dobry!
Właśnie. Ciekawe, kto rąbnął te bułeczki? Pewnie Ci, co tu wchodzą a nic nie "mówią"...
U mnie nie pada. Jest słońce, jest ładnie, tak mogłoby pozostać jeszcze długo, ale kolejny raz straszą, ze jutro już tak ładnie nie będzie.
Przedszkole się rozkręca. Dobrnęlismy do etapu, kiedy rodzic musi przygotować dziecku coś, co wiąże się z plastyką, która u mnie nieco leży. Są to jednak rzeczy, z którymi powinnam dać sobie radę i jestem niesamowicie szczęśliwa, ze nie dotarliśmy jeszcze do etapu przebierania dziecka za... dwutlenek siarki A propos:Leeeenkaaaaaa!!!!
Potrzebuję farbę. Na mojej głowie jawi się koszmar z odrostami. W odrostach jawią się siwe włosy (cóż, starość nie radość). Przeoczyłam dzień farbowania, kiedy siedziałam na opiece i jakoś nie zależało mi by wygladać szczególnie pięknie a teraz bym już chciała, bo ten rozjaśniony łeb, to nie mój typ :)) Czas na zakupy. A może fryzjera?
Miłego dnia!
no i co????? nie dość,żę leje ,to nikogusieńko w kawiarence....
idę robić pizzę-może kto się skusi....
Wrociłem ze szpitala z moją psicą Misią, wczoraj biedna połknęła haczyk z przyponem i ziarnkiem kukurydzy. Dzisiaj miała operację żołądka. Tak mi jej żal, chodzi w kołnierzu, nic nie może jeść i pić przez pięć dni a kołnierzyk ma nosić aż 14 dni. Od jutra tylko kroplówki. Muszę za to pochwalić klinikę w Szczecinie przy ulicy Łubinowej 17 gdzie miała operację. Dr.Kozdraś to PRAWDZIWY PRZYJACIEL zwierząt. Dziękuję mu za udaną operację.
Dzień dobry!
No właśnie, leje... Fuj! I dalej nie grzeją u mnie nic a nic. A u koleżanki na tym samym osiedlu już grzeją. A u nas jeszcze jutro będą coś montować...
Posiedzę sobie, bo mi się nie chce gadać (sama się sobie dziwię :) ).
Lajan - niech psina szybko wydobrzeje.
Witajcie piątkowo
Jak zwykle mam ochotę napisać, że baaaaardzo się cieszę, iż wreszcie nadchodzi upragniony "łikęd"
Lajan, ależ musiałeś się stresować. Biedna psinka. Całe szczęście, że udało się szczęśliwie zoperować. Teraz pewnie szybko wróci do sił, bo przy takim kochającym "panu", to inaczej być nie może. Odzywaj się regularnie i pisz jak Misia się miewa. Przytul Ją ode mnie (tak delikatnie).
Zimno dzisiaj. Kawę wypiłam w mgnieniu oka. Przyscupnę w fotelu, pogłaszczę nasze zwierzaczki i chyba spróbuję rozpalić w kominku, bo w innym wypadku zupełnie zgęzieję. Tylko czy mi się uda to rozpalanie...? Hm...gdyby była Lenka, to pewnie by sobie z tym poradziła w pięć sekund. Gdzie Ona jest?
Miłego dzionka!
O! Aloalo, a co Ty tak cichutko wchodziłaś, że nawet Cię nie zauważyłam? Chodź, usiądziemy we dwie w jednym fotelu, to będzie nam cieplej :-)
Idę :) Tuuliiiiimyyyy
kawyyyyyy!!
stawiam świeżo parzoną...kto chce?
Ja już kawy nie chcę.
Chodź się tulić na fotel :)
to się chwilkę z Wami potulę na fotelu...i zmykam obiad szykować bo na drugą zmianę dzisiaj do pracy....
Nooo, to rozumiem :-)) Zaraz się cieplej zrobiło. To nic, że troche ciasto - grunt, że ciepło
Hope, a jak Ci się pracuje w tym nowym miejscu? Szefostwo OK? Jesteś sama na zmianie, czy masz jakies koleżanki?
Smakosiu-właśnie wychodzę do pracy...
reszta jak się zobaczymy:P muszę Cię zmotywować do wspólnej kawy,a co:)
Witam łikędowo :)
Ale się za Wami stęskniłam.....Nie miałam czasu nawet komputera odpalić, a co dopiero coś napisać ;-)
Odpoczywanie w górach na leżaczku zakończyło się z piłą w rękach, bo Ślubny koniecznie chciał przygotować wszystko pod kolejny etap robót. Niby się z nim zgadzałam, ale lenia miałam okropnego, było gorąco i jakoś nic mi się nie chciało. Zrobiłam co trzeba, wkopałam nawet jakieś roślinki i dostojnie oświadczyłam Ślubnemu, że ja wcale nie jestem leniwa, tylko energooszczędna . A on i tak ciągle łaził i powtarzał, że dzisiaj mam dwa biegi - poleku i blank poleku ;-).
Natomiast nowy tydzień zaczęłam od gości z Podlasia :-) Przyjechała na kilka dni moja ciocia z synem, więc program był bardzo napięty : zwiedzaliśmy zabytkową kopalnię Guido, pojechaliśmy do nas w góry i wybraliśmy się na "szczyty", zaliczyliśmy część okolicznych zabytków i oczywiście obiad w karczmie Rzym z towarzystwem p. Twardowskiego, a przed wyjazdem wybraliśmy się jeszcze do kina na "1920 Bitwa Warszawska" w 3D i przejechał mnie czołg i dostałam w głowę dwa razy sztandarem i raz prawie butem, ale zdążyłam się uchylić :))))))))) Wolne chwile urozmaicałam sobie szykowaniem obiadów, śniadań, kolacji, herbat, kaw, ciasta, dotrzymywaniem towarzystwa i .....zmywaniem ;-). Nie wiem kiedy ten czas zleciał i goście pojechali...., taka cisza w domu zapanowała, szkoda, fajnie było. Na koniec tylko był niemiły akcent, bo kuzyn zgubił, chyba pod sklepem, portwel z dokumentami i nie udało się go znaleźć....
Smakosiu, dla Ciebie w kominku napaliłam i już świeci się w ładnym kolorze :))))))))
Aloalo, w kawiarence już się grzeje i jest cieplutko ;-)
Lajan, przy Tobie, to psinka zaraz będzie zdrowiutka :-)
Mam jeszcze kilka kawałków pysznego, podlaskiego sękacza, którego przywiozłam mi ciocia, więc kto pierwszy, ten lepszy....
Ja ja! Pierwsza lepsza!
Ok, a teraz druga odpowiedź!
Tamtą musiałam wysłać, zeby być pierwszą lepszą, bo cosik w Kawiarence juz bułki poznikały a sękacz jadłam raz w życiu a podlaskiego jeszcze ani raz wiec szkoda by było :)
Lenka - jakże się cieszę, ze jesteś! I w ogóle, ze potrafisz wymyśłić takie ładne określenia. Od dziś ja też jestem energooszczędna! Piękne to jest! Choć pewnie pomylę, bo na żarówki mówię, ze są zaroodporne :)
Ja to sie bałam, zeby znów coś Wam się nie przytrafiło, bo tak długo Cię nie było no i widzisz! Omal Cię czołg nie staranował! Dobrze, że juz jesteś i dziękuję za ciepełko! Cmok cmok!
Witam wieczorkiem. U nas dzisiaj też cały dzień leje i chłodno :( no ale jakby nie było, mamy jesień. Jutro znowu do pracy a jestem wyjątkowo zmęczona po tym tygodniu. Jutro też lekko nie będzie ...
Fajnie Smakosiu, że napaliłaś w kominku :)
Aloalo, Hope mogę się jeszcze wcisnąć między Was, na fotel ??
Zapalam świeczki o zapachu owoców egzotycznych i zostawiam koktajl bananowy.
Witam serdecznie, widzę że wszyscy mieli pracowitą sobotę :) Przewietrzam szybciutko kawiarenkę bo już zimno (szybko pogoda się zmieniła), machnę kurze i podłogę. Rozpaliłam w kominku, zostawiłam świece, szarlotkę sypaną i świeżono zmieloną, zaparzoną kawusię.
Dzisiaj po południu standardowo wybieramy się do teściów w odwiedziny. Całe szczęście, że jutro też mam wolne bo później ciężkie 2 tygodnie przede mną z wolnymi tylko 2 dniami...
Życzę miłego i ciepłego dnia :)
ja kończę obiad-bo idę dzisiaj do pracy na 15....
zostawiam szarlotkę z bezą i kawałek torta bezowego...
Dobry wieczór!
No co Was tak wywiało przy takiej brzydkiej pogodzie? Choć u mnie jakieś przebłyski słońca były.
Jestem trochę zła, W piątek Bob wrócił z przedszkola w towarzystwie .. kataru! I kaszlu powodowanym spływającym katarem. No ileż można?! Czym ja go mam jeszcze uodproniać?! W sobotę planowałam wypad na jakąś kolację rocznicową, ale poza zakatarzonym Bobem z pracy wrócił Mąż pełen boleści.... I tak z jednego usuwałam katar a z drugiego wymsowywałam bóle w plecach :))
W sobotę kupiłam w aptece inhalator i wdmuchałam w Boba dobre powietrze i jest mu znacznie lepiej. Jutro jedzie do moich Rodziców, bo nie chcę go posyłać do przedszkola, bo przecież ma tyle atrakcji w tym tygodniu, ze wolę ten jeden dzień (mam nadzieję że tylko jeden) przetrzymać go poza grupą dzieciaków. Trzymajcie kciuki, żeby wydobrzał! Przed nim pierwszy wyjazd do teatru i pierwsza jazda autobusem :))
Męża wymasowałam, zamiast wypadu na kolację kupiłam pizzę i wino i fajne weselisko mieliśmy :))
A przed chwilą ja zaczęłam kaszleć, ech. Chyba się podepnę pod inhalator.
Dobranoc!
Witam w nowym tygodniu:)
pogoda barowa...pochmurno,pada i zimnica nieprzeciętna.....rozpalam w kominku bo jak przyjdziecie zmarznięci-tu będzie cieplusio....Stawiam dzbanek gorącej herbatki z miodem i cytryną,świeżą kawusię(z kafeterki ze spienionym mlekiem) i całą blachę drożdżowego ciasta ze śliwkami i kruszonką....
I idę sobie do pracy.... miłego dzionka:)
Witam pięknie, ja tylko na momencik i nie przeszkadzam, ale musiałam wejść bo na całym wż roznosi się zapach drożdżowego Hope:) Kawusia smaczna, placuszek też, zostawiam duże czerwone jabłuszka , kubeczki pomyłam i już mnie nie ma. Miłego dnia wszystkim odwiedzajacym:)
Makusia, proszę popraw datę w locie.
Ha,że nikt wcześniej nie zauważył:)
Witajcie w nowym tygodniu
Na początek muszę podziękować Hope, że rozpaliła w kominku i taki "wypas" nam od rana przygotowała. Kawa, ciasto drożdżowe i ciepełko, to wszystko czego potrzeba w taki zimny dzionek.
Połówek wrócił do pracy i znów zrobiło się jakoś tak pusto. No ale co poradzić - ja już zaprawiona w bojach Będę czekać.
W pracy kaloryfery zimne, budynek stary, z dużymi oknami, to chłód czuje się w każdej kosteczce. Jeeeny jak ja bym teraz chciała zawinąć się w kołderkę i poczuć to przyjemne ciepło. Co to będzie jak przyjdzie zima? Przecież będę wtedy marudzić 24 godziny na dobę. Ja chyba muszę się przenieść do jakiegoś ciepłego kraju.
Miłego dzionka
Iskra z Hopy kominka Smakosię wręcz kusi,
a Ona biedna w zimnym pokoju pracować musi.
Kosteczki chłód czują o ciepłą kołdrę proszą,
wolą ciepełko, zimna wręcz panicznie nie znoszą.
Martwić się więc trzeba bo znana jest przyczyna,
do ciepłych krajów nawieje nam zaraz dziewczyna.
Słuchaj Smakosiu, rozchmurz zachmurzone czoło,
tutaj jest smaczniej i do tego tak zawsze wesoło.
Ciasto i kawkę z jabłuszkiem na stół zaraz podają,
a ciepłe, serdeczne słowa wręcz serca rozgrzewają.
Witam serdecznie w nowym tygodniu :) Właśnie wróciłam z zakupów, zimno tak, że aż głowa mnie rozbolała... Wczoraj odpaliliśmy centralne w domciu i aż się z niego nie chce wychodzić. Zabieram się zaraz za pierogi ruskie dla Młodego, zrobię znowu trochę na zapas. A tak poza tym to będę odpoczywać :)
Zostawiam mandarynki do kompletu :) Smakosi wysyłam wieeelkie pokłady ciepła na przetrwanie :) i życzę miłego dnia.
Mysha, Twoje ciepło bardzo szybko do mnie przypłynęło i możesz wierzyć lub nie, ale zrobiło się fajniej. jakbyś tak jeszcze poczęstowała pierogiem, to by była pełnia szczęścia
Mówisz i masz :) zostawiam michę pierogów. Może nie są zbyt ładne ale smaczne. Robię pierogi aż 2 raz w życiu, pierogi to nie to co myshki lubią robić najbardziej ale dla Młodego i dla jego pochwał, warto. Tak więc częstujcie się :)
ja na pierogi,ja!!!! jako ktoś je za mnie zmontuje to smakują najlepiej:) Dzięki Myshko:)
No ładnie! Hope wszystko zjadła. Wynika z tego, że smakowały nieziemsko. No ale co z tego, skoro ja mogę się jedynie oblizać. Daj znać jak będziesz zabierać się za nie trzeci raz w życiu :-) Ja póki co lepiłam też tylko dwa razy i to nie pamiętam kiedy
O matulu!!! Aż mnie zatkało. W jednej chwili tyle ciepła popłynęło, że aż pycho się uśmiecha. Lajan, Twój wierszyk zadziałał na mnie jak termofor - rozgrzałeś serducho więc jest szansa, że to ciepełko przejdzie teraz na resztę ciała. Wielgaśne buziole
Ps. A jak się miewa Twoja, kochana psina?
Dzisiaj dostała dwa kęsy jedzenia, cały czas dostawała kroplówkę. Nawet już szczeka.
Oooo, to wspaniała wiadomość. Ależ te dwa kęsy musiały dziś smakować :-) Jeszcze trochę i wszystko wróci do normy. Pisz czasami jak się miewa psina. Podrap Ją za uszkiem.
Dobry wieczór!
Choć jakiś ekstra dobry to nie jest. Bob katarzy, Tata Boba na chorobowym do poniedziałku a mama Boba czyli wiadomo kto zaczyna chyrlać na sucho... Maskara jakaś. Z tym, że ja sobie kaszlę i nic nie gadam, Bob jest mały i nie ma pojęcia, jak faceci się zachowują, jak chorują więc sobie nos wyciera, inhaluje się, syropy łyka i biega radosny za to Mąż... To jest gorszy przypadek. Przeczytałam gdzieś, ze facet poczuje się lepiej, kiedy będziemy mu współczuć, wiec przed chwilą z czułosćią okryłam go kocykiem i aż mu uśmiech wyszedł na zchorowanej facjacie ;)))
Przez te choróbska nazbierało nam się tyle medykamentów w domu, że zostałam zmuszona do przeglądu szafki z lekami i wywaliłam reklamówkę (!)przeterminowanych lekarstw! Znaczy dopiero wywalę, bo muszę to zanieść do apteki. Też tak macie?!
Wczoraj w ramach sentymentu właczyłam sobie nasz ślub :) Nic się nie zmieniłam, nic! Oczywiście, że nic :)Tylko okulary mam mocniejsze I wlosy trochę krótsze
Spadam sobie, bo Bob poczuł głoda i trzeba go poskromić :)
Dobranoc Miłe Kawiarenkowe Ludki!
Witajcie wtorkowo
Dzień przywitałam z parasolem w dłoni. Autobus tradycyjnie się spóźnił, co w konsekwencji (również tradycyjnie) spowodowało, że nie zdążyłam na swój tramwaj. Po co te rozkłady jazdy, no po co? Kaloryfer olejowy włączony, bo ogrzewania nie ma nadal.
Zrobiłam pysznej, gorącej herbaty z cytryna i sokiem. W kominku jeszcze całkiem nie wygasło więc dokładam drewienek żeby Wam było ciepło i miło jak przyjdziecie.
Zauważyliście, że Koralik z Faworkiem wrócili? To by oznaczało, że letni sezon skończył się na całego. Zapakowali się do kapcia chrapią. A to śpiochy.
Miłego dnia
I ja witam we wtorek:)
pogoda nie nastraja pozytywnie,ale od czego są dobre duszyczki w kawiarence?:)
Do herbatki Smakosi dostawiam świeżą kawusię z kafeterki i jak zawsze przyniosłam coś słodkiego.Dzisiaj jest tarta jabłkowo-orzechowa:)
mam dzisiaj drugą zmianę,ale jadę do pracy na 13...zresztą muszę podjechać jeszcze do biura firmy,więc wyjdę na ten przeklęty deszcz ok.11...Na razie porozkoszuję się drugą kawusią i rozkosznym ciepełkiem w domciu(wczoraj odpaliliśmy piec i jest niebiańsko ciepło)
Dzień dobry!
Nooo jak sa jabłka i orzechy, to aloalo też być musi :))
Przed chwilą było coś na ksztt słońca, ale właśnie się skończyło i wisi złowrogie czarne chmurzysko. Ale jest cieplej, niż wczoraj.
Smakosiu - brak ogrzewania przy takiej pogodzie, to już przesada! Wysyłam do Ciebie ciepło z moich grzejniików :)
Zjem ciasto i pocmokam Cholisept. Boli gardzioło, boli.
Paaa!
Aloalo, jak Ty to zrobiłaś? Właśnie pojawiło się ciepło w moich kaloryferach. Hurrrrrrrrrrrrrrrrrrrra!!! Oj, bedzie sie lepiej pracować. Dzięki Ci dobra Kobieto-Czarodziejko.
To ja może spróbuję coś zaczarować żeby te paskudne bakterie katarowo-kaszlowe wypędzić z Twojego domu, dobrze?
No to czary mary, czary mary...baba młoda a dziad stary... czary mary...precz katary,...czary mary...
Jutro powinno już zadziałać
Dziękuję
Hau! Hau! Misia się kłania i wszystkim dziękuje,
Już jestem zdrowa i haczyk w brzuszku nie kłuje.
Dziękuję za pomoc i mnie w biedzie ratowanie,
Nie zjem haczyka, wolę domowe śniadanie.
Serdecznie dziękuję Doktorze i Wam miłe Panie,
Przepraszam za cały kłopot i takie zamieszanie.
Dziękuję Wam, że nas zwierzęta tak kochacie,
Dlatego prawdziwych przyjaciół w nas macie.
Niech Wasze ręce w zdrowiu i chorobie nas ratują,
Choć nie mówimy to bezpiecznie się u Was czują.
Misia
Ale ta Misia zdolna
Przebywa ze mną to i coś jej skapnie hahahahahahahaha
No no, niedaleko pada jabłko od jabłoni ;)
Już działa! Mąż dzwonił, że Bob już nie kaszle i kataru znacznie mniej!
I strasznie ise cieszę, ze już u Ciebie grzeją!
Witam wieczorową porą :)
Strasznie ucieszyła mnie informacja Lajana o zdrowiejącej psince, jak już szczeka, to idzie ku lepszemu ;-)
Przytoczyłam się w całej swej okrągłości, żeby trochę odpocząć, bo nastałam się w kuchni niemożebnie . Ślubny podziwia wyczyny 22-ch, pocących się w naszym telewizorze, piłkarzy ( no, może 20, bo tych dwóch w bramkach mniej się jakoś poci ), to mam chwilę wolnego. Dzisiaj wtorek, więc już prawie łikęd, to zaplanowałam wyjazd w góry, bo obiecują słoneczko, a jakoś to deficytowy ostatnio towar....częściej deszcz padał, ale na szczęście tylko z góry, więc nie było najgorzej ;-) A w górach uroczyście "odpalę" kominek w saloniku, dzieciom w sypialni grzejnik, rozpakuję moje nowe kubki termiczne, do kompletu wyciągnę koce "tarasowe" i tymi drobnymi akcentami otworzę sezon grzewczy :)))))) Liczę na to, że mając już ocieploną ponad połowę domku, to tam i tak już jest upał i gorąc leje się ze ścian, ale profilaktycznie i tak zakupiłam dwa termokubki....na tarasie się przydadzą :))))))))))))
Chyba mroźna zima będzie, bo moja rodzinka straszne apetyty posiada. Dziewczynki jedzą nawet więcej ode mnie, a nic nie tyją, więc dalej uzupełniają zapasy tłuszczyku na zimę, a ja za to tyję od samego patrzenia na jedzenie i obwiniam za to jeszcze bardzo tłuste i kaloryczne powietrze na Śląsku, ale przynajmniej zimą nie powinnam marznąć ;-) . Zawsze gotowałam obiad z jednego dania, a odkąd Ślubny zmienił pracę i zaczął wcześniej wracać, to gotuję im zupę na godz. 13-14, a drugie danie na 16-17, kiedy wszyscy jesteśmy razem i około 20 już wszyscy są znowu głodni . Szykuje się chyba zima stulecia....
Muszę żadziej wpadać do kawiarenki, bo za dużo tu ciasta znosicie, jeszcze tego by brakowało, żebym i ja coś upiekła .
piecz Lenko,piecz:P
No i masz....dlaczego ? Powinno być : precz Lenko, precz.... ;-)
Witam w środku tygodnia:)
Dzisiaj ma u nas nie padać...Nawet słonko zagląda mi przez taras:)
Zmykam zaraz do pracy-dzisiaj ranna zmiana...Po powrocie zabieram się za pieczenie biszkoptów,bo kilka tortów wpadło na Łikęd...
zostawiam herbatkę z sokiem malinowym,gorącą kawusię i kruche rogaliki z dżemem truskawkowym...
do miłego:)
Witam i ja !
Siedzę zakopana w papierach, aczkolwiek na ten moment mi to nie przeszkadza. Za oknem szaro, buro, ponuro, zimno i leje!!!! Ale jak leje. I na dodatek grad pada. Nie lubię jesieni, mimo tej całej gamy barwnych liści. Ja zostawię do rogalików hope talerz sernika. Herbatka i kawa już jest. Wezmę 2 łyki herbatki i zmykam na ten moment. Doba jest zdecydowanie za krótka, za mało mi czasu, żeby tu posiedzieć dłużej.
Miłego, słonecznego dzionka
Witajcie środowo
Słoooońce Jak miło popatrzeć przez okno. A jaki księżyc był rano.
Hope, ja poproszę tej herbaty z sokiem malinowym. Za ciastka dziekuję, bo mam mocne postanowienie poprawy - słodkości tylko w weekend i na jakieś okazje (imieniny czy inne takie). No!
Lenka, proszę Cię Kobieto, Ty mnie zimą nie strasz, bo ja jestem wielki zmarzluch i jak sie przelęknę, to ucieknę do ciepłych krajów.
A wiecie, że za jakiś miesiąc z kawałkiem będziemy już wyrabiać ciasto na piernik staropolski? Nie do wiary! Ależ ten czas pędzi.
Miłego dzionka!
Wrzesień się skończył, lecę sprowadzić nowy lot. Pechowy? 13?
13 nie jest pechowa :) Proponuję nowy, trzynasty lot otworzyć jutro....13.10.
Za dużo szczęścia, jest już....
Za dużo szczęścia, jest już....
Więc ten zamykam i lecę poczytać nowy:))) http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=434592&post=434592Smakosiu, byle w tych ciepłych krajach był internet i byś po zimie wróciła, to będzie dobrze .
Ja taka bardziej nielubiąca gorąca jestem i najlepiej dla mnie, gdy jest góra 21 stopni w domu, a reszta rodzinki kiedyś się może przyzwyczai....... ;-)