Proszę o pomoc,może ktoś miał podobna sytuacje albo co daj Boże zna sie na tym . Mianowicie ktos miał wypadek Jest leczony na chirurgii, w międzyczasie doszło do niedotlenienia mózgu,wiec jest to osoba niesprawną umysłowo i ruchowo. Trudno określić w jakim stopniu,bo leży na chirurgii i był tylko konsultowany z neurologiem i były wykonywane badania,które potwierdzają,że są zmiany w mózgu. Dodam,że osoba była zupełnie zdrowa przed wypadkiem, teraz wymaga karmienia, leży w pampersie. Problem jest taki,że lekarze twierdzą,że leczenie chirurgiczne dobiegło końca i każa zabierać z odzdziału, nie zamierzaja przenieść na neurologie,psychiatrię, tak poprostu za dzrzwi Sytuacja jest bardziej skomplikowana,że to jest osoba bezdomna i bezrobotna ale ubezpieczona ),choć ma rodzinę z którą nie utrzymywa kontaktu. Pytanie, czy szpital w takiej sytuacji może tak postapić i co robić dalej?
Jeśli jest to osoba ubezpieczona, ale bezdomna, szpital ma obowiązek wysłać pacjenta do Domu Opieki lub do ZOL-u. Lekarz zgłasza sprawę pracownikowi socjalnem,u szpitala, a ten załatwia wszystkie formalności. Nawet jeśli pacjenta wypiszą do domu, to gdzie, skoro jest bezdomny? Pogotowie nie zabierze takiego pacjenta nigdzie.
On podał adres zamieszkanie tam gdzie pomieszkiwał kątem w ostatnim czasie. Wiem,że szpital powiedział,że ma rodzinę i ma obowiazek sie zająć,ale przecież nie każdy ma warunki(nie wnikajac w relacje miedzy nimi) a on wymaga fachowej opieki i napewno diagnostyki. Wiem,że szpital ten ogólnie słynie z tego,że wypisuje pacjentów w stanie cieżkim. W tej sytuacji najlepsza byłaby rehabilitacjai dalsze leczenie. Jak wymóc to na szpitalu skoro prośby nie pomagają?
Kiciu, szpital nie jest placówką opiekuńczą, tylko leczniczą. Jesli pacjent jest w stanie wegetatywnym i wymaga rehabilitacji, szpital nie ma obowiązku trzymać pacjenta w stanie oddziału.
Pacjent w stanie ciężkim, to pacjent w stanie zagrożenia życia.
Ludzie sparaliżowani leżą w domu, nie w szpitalu. Karmienie pacjent i przewijanie nie wymaga fachowej opieki a jedynie pomocy ze strony pielęgniarki środowiskowej, która uczy rodzinę jak zająć się takim pacjentem. Następnie zgłasza się pacjenta do pielęgniarki opieki długoterminowej, która przychodzi 4 razy w tygodniu do domu pomóc rodzinę ( nie wyręczyć).
Albo się jest bezdomnym, albo nie. Jeśli pacjent ma adres w dowodzie nie jest bezdomny.
Więcej na temat tego pacjenta się mogę wypowiadać, bo nie znam sytuacji. Rodzina może już jutro złożyć wniosek do domu opieki lub do ZOL ( Zakład Opiekuńczo Leczniczy) celem umieszczenia pacjenta w takiej placówce.
Pacjent nie mam adresu w dowodzie. Natomiast w.g mnie,zeby gdziekolwiek go umieścic trzeba postawić diagnizę. Jest ustawiony chirurgicznie ,natomiast zmiany neurologiczne nie są diagnozowane.
Myślę, że konsultację neurologa pacjent miał. Jeśli neurolog stwierdził, że leczenie neurologiczne w tym wypadku jest zbędne ( operacja mózgu) a leczenia zachowawczego wymagającego leżenia w szpitalu niewymaga, nie musi wtedy być przeniesiony na oddzał neurologiczny.
W karcie wypisowej będzie zaznaczone, że pacjent jest leżący.
Jednak będę utrzymywać swoje zdanie, że jeśli pacjent w dowodzie nie ma adresu, to nie mogą go zawieźć gdziekolwiek. Pacjenta można zostawić pod innym adresem niż jest w dowodzie tylko za zgodą osób zameldowanych pod tym adresem. Jeśli nie ma adresu w dowodzie, można nie otworzyć drzwi jeśli przyjedzie karetka. Nikt nikogo nie zmusi do przyjęcia takiego chorogo. W naszym kraju rodzina ma najmniej obowiązków w stosunku do swoich bliskich krewnych. Na temat etyki w tej sytuacji nie będę się wypowiadać, bo interesuje Cię strona prawna.
Kicia , służbę zdrowia należy wystrzelić w kosmos , oni potrafią tylko strajkować . Pacjent dla nich to tylko zło konieczne . Ja z ojcem odwiedziłam SOR ( Szpitalny Oddział Ratunkowy - zero reakcji Pani mi tylko reka wskazała tablicę , że należy się udać na Pogotowie Ratunkowe ) , na Pogotowiu lekarz go zbadał i powiedział , że nic się nie dzieje . Ojciec zmarł mi na rękach . Pogotowie przyjechało po 30 min choć szpital widzę z okna , stwierdzili z przyczyn administracyjnych ( czyli za stary był aby żyć ) . Dziś działalność wynoszę na Słowację nie będę płacić kasy na zmarnowanie , leczyć i tak mnie muszą jesteśmu w UE. Jeśli Ktoś w domu głośno puści bąka będę wzywać karetkę ,takie moje prawo a ich obowiązek .
Miałam podobny przypadek tato był zabrany do szpitala dostał kroplówkę i do domu nie było poprawy wezwałam pogotowie nie chcieli przyjechac zadzwoniłam do NFZ wyjaśniłam sprawe i drugi raz na pogotowie przyjechali ze żalem bo się na nich poskarżyłam ale tatę zabrali niestety było już za późno w szpitalu zmarł był za stary aby go zatrzymać za pierwszym razem w szpitalu.
Proszę o pomoc,może ktoś miał podobna sytuacje albo co daj Boże zna sie na tym . Mianowicie ktos miał wypadek Jest leczony na chirurgii, w międzyczasie doszło do niedotlenienia mózgu,wiec jest to osoba niesprawną umysłowo i ruchowo. Trudno określić w jakim stopniu,bo leży na chirurgii i był tylko konsultowany z neurologiem i były wykonywane badania,które potwierdzają,że są zmiany w mózgu. Dodam,że osoba była zupełnie zdrowa przed wypadkiem, teraz wymaga karmienia, leży w pampersie. Problem jest taki,że lekarze twierdzą,że leczenie chirurgiczne dobiegło końca i każa zabierać z odzdziału, nie zamierzaja przenieść na neurologie,psychiatrię, tak poprostu za dzrzwi Sytuacja jest bardziej skomplikowana,że to jest osoba bezdomna i bezrobotna ale ubezpieczona ),choć ma rodzinę z którą nie utrzymywa kontaktu. Pytanie, czy szpital w takiej sytuacji może tak postapić i co robić dalej?
Jeśli jest to osoba ubezpieczona, ale bezdomna, szpital ma obowiązek wysłać pacjenta do Domu Opieki lub do ZOL-u. Lekarz zgłasza sprawę pracownikowi socjalnem,u szpitala, a ten załatwia wszystkie formalności. Nawet jeśli pacjenta wypiszą do domu, to gdzie, skoro jest bezdomny? Pogotowie nie zabierze takiego pacjenta nigdzie.
On podał adres zamieszkanie tam gdzie pomieszkiwał kątem w ostatnim czasie. Wiem,że szpital powiedział,że ma rodzinę i ma obowiazek sie zająć,ale przecież nie każdy ma warunki(nie wnikajac w relacje miedzy nimi) a on wymaga fachowej opieki i napewno diagnostyki. Wiem,że szpital ten ogólnie słynie z tego,że wypisuje pacjentów w stanie cieżkim. W tej sytuacji najlepsza byłaby rehabilitacjai dalsze leczenie. Jak wymóc to na szpitalu skoro prośby nie pomagają?
Kiciu, szpital nie jest placówką opiekuńczą, tylko leczniczą. Jesli pacjent jest w stanie wegetatywnym i wymaga rehabilitacji, szpital nie ma obowiązku trzymać pacjenta w stanie oddziału.
Pacjent w stanie ciężkim, to pacjent w stanie zagrożenia życia.
Ludzie sparaliżowani leżą w domu, nie w szpitalu. Karmienie pacjent i przewijanie nie wymaga fachowej opieki a jedynie pomocy ze strony pielęgniarki środowiskowej, która uczy rodzinę jak zająć się takim pacjentem. Następnie zgłasza się pacjenta do pielęgniarki opieki długoterminowej, która przychodzi 4 razy w tygodniu do domu pomóc rodzinę ( nie wyręczyć).
Albo się jest bezdomnym, albo nie. Jeśli pacjent ma adres w dowodzie nie jest bezdomny.
Więcej na temat tego pacjenta się mogę wypowiadać, bo nie znam sytuacji. Rodzina może już jutro złożyć wniosek do domu opieki lub do ZOL ( Zakład Opiekuńczo Leczniczy) celem umieszczenia pacjenta w takiej placówce.
Pacjent nie mam adresu w dowodzie. Natomiast w.g mnie,zeby gdziekolwiek go umieścic trzeba postawić diagnizę. Jest ustawiony chirurgicznie ,natomiast zmiany neurologiczne nie są diagnozowane.
Trzeba się liczyć także z tym ,że zazwyczaj czeka się na wolne miejsce w ZOL-u, DPS-ie.
Zgadzam się z Tobą.
W gestii pracownika socjalnego jest w takiej sytuacji umieszczenie pacjenta w Zolu lub innym podobnym ośrodku, przechodziłam przez to 2 razy.
Myślę, że konsultację neurologa pacjent miał. Jeśli neurolog stwierdził, że leczenie neurologiczne w tym wypadku jest zbędne ( operacja mózgu) a leczenia zachowawczego wymagającego leżenia w szpitalu niewymaga, nie musi wtedy być przeniesiony na oddzał neurologiczny.
W karcie wypisowej będzie zaznaczone, że pacjent jest leżący.
Jednak będę utrzymywać swoje zdanie, że jeśli pacjent w dowodzie nie ma adresu, to nie mogą go zawieźć gdziekolwiek. Pacjenta można zostawić pod innym adresem niż jest w dowodzie tylko za zgodą osób zameldowanych pod tym adresem. Jeśli nie ma adresu w dowodzie, można nie otworzyć drzwi jeśli przyjedzie karetka. Nikt nikogo nie zmusi do przyjęcia takiego chorogo. W naszym kraju rodzina ma najmniej obowiązków w stosunku do swoich bliskich krewnych. Na temat etyki w tej sytuacji nie będę się wypowiadać, bo interesuje Cię strona prawna.
Kicia , służbę zdrowia należy wystrzelić w kosmos , oni potrafią tylko strajkować . Pacjent dla nich to tylko zło konieczne . Ja z ojcem odwiedziłam SOR ( Szpitalny Oddział Ratunkowy - zero reakcji Pani mi tylko reka wskazała tablicę , że należy się udać na Pogotowie Ratunkowe ) , na Pogotowiu lekarz go zbadał i powiedział , że nic się nie dzieje . Ojciec zmarł mi na rękach . Pogotowie przyjechało po 30 min choć szpital widzę z okna , stwierdzili z przyczyn administracyjnych ( czyli za stary był aby żyć ) . Dziś działalność wynoszę na Słowację nie będę płacić kasy na zmarnowanie , leczyć i tak mnie muszą jesteśmu w UE. Jeśli Ktoś w domu głośno puści bąka będę wzywać karetkę ,takie moje prawo a ich obowiązek .
Przykro.
Jak pewnie wielu z nas,mam zarowno pozytywne,jak i negatywne wrazenia odnosnie naszej sluzby zdrowia,
Miałam podobny przypadek tato był zabrany do szpitala dostał kroplówkę i do domu nie było poprawy wezwałam pogotowie nie chcieli przyjechac zadzwoniłam do NFZ wyjaśniłam sprawe i drugi raz na pogotowie przyjechali ze żalem bo się na nich poskarżyłam ale tatę zabrali niestety było już za późno w szpitalu zmarł był za stary aby go zatrzymać za pierwszym razem w szpitalu.