Od zawsze wzbudzał we mnie wstręt i odruch wymiotny.Sama nie wiem jak,to się stało,że dziś jest wieczornym ukojeniem,chłopakiem na noc,pigułą na sen,albo po prostu spełnieniem całodziennych trosk.Ot taki ku...wa przyjaciel,mówiąc kolokwialnie.Kiedyś jak mówią niewinna,spokojna,czysta umysłowo,pózniej szaleńczo zakochana i bezkompromisowo otwarta.Szacunek dla siebie,to faktycznie ulotna rzecz:(.Wstydliwe rozstania, umiarkowane powroty,niecenzuralne wybryki stały się normą nocy i wczesnego dnia.Stan po blancie,ktoś,by powiedział Wow!! hmmm.Czuję,że coś zgubiłam,wrobił mnie to pewne.Personalnie nikogo nie posądzam,jednak w tym lesie drogę powrotną ktoś mi zaorał.Ktosiek tamę postawił prawo do mnie uzurpując...podstępny Sku....l!!! Piszę,bo postanowiłam z nim zerwać,bo chcę? bo mam dość porannego moralniaka.Jeny jak ja marzę o kacu prawdziwym i bólu głowy i tych niewygodnych dziecięcych wymówkach.Pomyślałam,że pora na porządnego kopa w tyłek,czas na klapsa w twarz!Zajrzałam tutaj chcąc uniknąć,porad mądrego medyka i jego recept.Pytam co zrobić,by żyć jak dawniej i jak uwolnić się od pseudo przyjaciela.
I - jeśli chcesz- zajrzyj na forum samopomocowe. Tam ludzie Ci powiedzą, co oni zrobili, zeby się od "przyjaciela" odciąć, czy Ty też to zrobisz, to już inna sprawa.
I nie myśl o powrotnej drodze. Nie ma jej. Masz tylko drogę do przodu. Tylko musisz ją wyprostować.
Motywacja sięga dziś zenitu,ale nie spowodowana złym samopoczuciem czy strachem o byt.Chyba zrozumiałam sens zwykłego dnia i tych chwil które mi uciekły.Nawet mąż może się znudzić,a co dopiero znienawidzony taki Ktoś.Przyznam jednak,że jeszcze niedawno był mi niezwykle drogi,dlatego z dystansem wierzę w antidotum.
Dlaczego stawiasz to coś na takim pomniku? Piszesz, jak o czymś nieuchwytnie szlachetnym, używasz duzych słow, takich jak "przyjaciel", "Ktoś"... Masz jakiś plan?
Tak,to prawda adresat komplementów nietrafiony,ale tyle wieczorów był ze mną i wielokrotnie zapobiegał nudzie,wygrywał potyczki,walki,a nawet wojny,nie tylko słowne,dodawał odwagi itd. sama wiesz.Plan jest prosty,dziś śpimy osobno.
jeśli to toksyczny związek wymaga wiele wysiłku i ...... wsparcia a przede wszystkim kropli, która rzelałą czarę goryczy bo to ona jest motywatorem zmian
mam przyjaciółkę, która tkwiła w takim związku jejfacet ciągle ją zdradzał i okłamywał, a ona za każdym razem go tłumaczyła, od czasu do czasu podejmowała krótkotrwałą decyzję o rozstaniu po czym on się kajał a ona mu wierzyła i wybaczała - byłam na tyle blisko że doskonale wiedziałam co się dzieje ale na tyle daleko by jej pomóc nie zrażając, kiedy było między nimi dobrze milczałąm choć nóż mi się w kieszeni otwierał jak widziałam tego dupka, ja się waliło wspomagałam powtarzając jej słowa zości i tłumacząc że zasługuje na więcej jest niezależna finansowo dzieci ma dorosłe (on nie był ich ojcem), gdy potwór wracał znów sie zamykałam i uciekałam do skorupy trwało to z 5 lat, aż pewnego dnia przyszła jak co dzień do pracy i powiedziałą że z nim zerwała, odpowiedziałam ze o takich zerwaniach słyszałam już kilkanaście razy, ona odpowiedziała że teraz już chyba na pewno i pamieta wszystkie nasze rozmowy i liczy na moje wsparcie, początkowo była pogadanka przy winku na której zaproponowałam wspólny wyjazd na urlopik aby ewentualny kontakt był utrudniony, aby się odstresowala i nabrała pewności siebie, aby pzrestała myśleć w samotności
dziś od tej chwili minęły ponad dwa lata jest szczęśliwą babką znającą swoją wartość i mogącą spojrzeć sobie prosto w oczy patrząc w lustro, czasami gdy rozmawiamy wspomina własną głupotę ale podobnie jak Ty do decyzji sama musiała dojżeć
Nie Tobie jednej los postawił na drodze takiego oryginała. Czasami trzeba wylać bardzo dużo łeż ,żeby zrozumieć ,że ten związek zawiązuje nam oczy,i stajemy się marionetkami w ręku faceta. Cokolwiek by do ciebie dociarały strzępy logiki i normalności, on potrafi przekręcić tak kota ogonem,że TO on jest jedynym twoim szczęsciem a ini są głupi, bo nie rozumieją tej waszej wielkiej i szalonej miłości. Tylko zadaj se pytanie czy miłość nie powinna uskrzydlać, dawać dużo radości i wiary ,że się może góry przenosic razem. Popatrz do lustra czy tak sobie wyobrażasz zakochaną kobietę? Promieniejesz ze szczęścia?
A może to było zauroczenie z Twojej strony jedynie?Teraz emocje opadły i pozostał tylko niesmak. Uważaj jednak, bo to że Ty będziesz gotowa do rozstania , to nie koniecznie jemu będzie na rękę i może Ci jeszcze życie "umilić".
Skopiowałam z głowy przemyślenia moje i wylałam na klawiaturę.Niemądra ta moja głowa flustracją często zajęta,zresztą bez dopingu faktycznie potok stuków brzmi jak czarny bełkot,ale dziękuję za książkowe porównanie.
Ten kumpel od biedy,zdrajca i niby przyjaciel,to nikt inny jak Pan Alkohol.
więc miałam rację ze to inny problem niż facet...... ech...dziewczyno ratuj się...nie uciekaj tylko wszystko nam tu pisz...niech to będzie i rodzaj terapii dla Ciebie samej..... może jakiś ośrodek?...teraz to nie wstyd szukać pomocy...w grupie z ludzmi o podobnych problemach nie będziesz się czuła kimśgorszym. Dasz radę...a jak coś to pisz :-) Jestem w Tobą
Ja zrozumiałam, że pan blant, ale to akurat nieważne.
Po pierwsze: żaden pan, zdejmij go wreszcie z tego pominika, bo inaczej nie wygrasz z panem. Mały Henio, jak już chcesz tak personifikować... Sa jeszcze inne słowa.
Takimi słowami podkreślasz swoją słabość wobec problemu.
Udało się wczoraj?
jeszcze chciałam dodać, że robisz unik. W zachlanym człowieku nie ma nic poetyckiego, nie ma nic miłosnego, nie ma nic mistycznego. Nieważne, jak poetycko to nazwiesz i opiszesz.
Jest czysta fizjologia. Rzyganie, zataczanie się, bełkotanie, smród. Bez względu na to jakich karkołomnych porównań i metafor użyjesz.
Zaraz po,przytuliłam się nieco,kaca nie było,moralniak pozostał.Dziś uległam i pieści mnie zbój.Przepraszam za te porównania,przyznam,że nie były przypadkowe,miłość,to przecież bliżniak uzależniania.W gruncie rzeczy wyklikane pod wpływem chyba zatarły różnicę
Od zawsze wzbudzał we mnie wstręt i odruch wymiotny.Sama nie wiem jak,to się stało,że dziś jest wieczornym ukojeniem,chłopakiem na noc,pigułą na sen,albo po prostu spełnieniem całodziennych trosk.Ot taki ku...wa przyjaciel,mówiąc kolokwialnie.Kiedyś jak mówią niewinna,spokojna,czysta umysłowo,pózniej szaleńczo zakochana i bezkompromisowo otwarta.Szacunek dla siebie,to faktycznie ulotna rzecz:(.Wstydliwe rozstania, umiarkowane powroty,niecenzuralne wybryki stały się normą nocy i wczesnego dnia.Stan po blancie,ktoś,by powiedział Wow!! hmmm.Czuję,że coś zgubiłam,wrobił mnie to pewne.Personalnie nikogo nie posądzam,jednak w tym lesie drogę powrotną ktoś mi zaorał.Ktosiek tamę postawił prawo do mnie uzurpując...podstępny Sku....l!!! Piszę,bo postanowiłam z nim zerwać,bo chcę? bo mam dość porannego moralniaka.Jeny jak ja marzę o kacu prawdziwym i bólu głowy i tych niewygodnych dziecięcych wymówkach.Pomyślałam,że pora na porządnego kopa w tyłek,czas na klapsa w twarz!Zajrzałam tutaj chcąc uniknąć,porad mądrego medyka i jego recept.Pytam co zrobić,by żyć jak dawniej i jak uwolnić się od pseudo przyjaciela.
Pozdrawiam wszystkich
A jak silną masz motywację?
I - jeśli chcesz- zajrzyj na forum samopomocowe. Tam ludzie Ci powiedzą, co oni zrobili, zeby się od "przyjaciela" odciąć, czy Ty też to zrobisz, to już inna sprawa.
I nie myśl o powrotnej drodze. Nie ma jej. Masz tylko drogę do przodu. Tylko musisz ją wyprostować.
Pozdrawiam ciepło
Zgadzam sie z Agik, nie ma co sie ogladac w tyl, tylko isc naprzod i realizowac to co sobie zaplanowalas...
Motywacja sięga dziś zenitu,ale nie spowodowana złym samopoczuciem czy strachem o byt.Chyba zrozumiałam sens zwykłego dnia i tych chwil które mi uciekły.Nawet mąż może się znudzić,a co dopiero znienawidzony taki Ktoś.Przyznam jednak,że jeszcze niedawno był mi niezwykle drogi,dlatego z dystansem wierzę w antidotum.
Dlaczego stawiasz to coś na takim pomniku?
Piszesz, jak o czymś nieuchwytnie szlachetnym, używasz duzych słow, takich jak "przyjaciel", "Ktoś"...
Masz jakiś plan?
Dlaczego stawiasz to coś na takim pomniku? Piszesz, jak o czymś
nieuchwytnie szlachetnym, używasz duzych słow, takich jak "przyjaciel",
"Ktoś"... Masz jakiś plan?
Tak,to prawda adresat komplementów nietrafiony,ale tyle wieczorów był ze mną i wielokrotnie zapobiegał nudzie,wygrywał potyczki,walki,a nawet wojny,nie tylko słowne,dodawał odwagi itd. sama wiesz.Plan jest prosty,dziś śpimy osobno.
Bardzo dobry plan.
Na dziś wystarczy...
jeśli to toksyczny związek wymaga wiele wysiłku i ...... wsparcia a przede wszystkim kropli, która rzelałą czarę goryczy bo to ona jest motywatorem zmian
mam przyjaciółkę, która tkwiła w takim związku jejfacet ciągle ją zdradzał i okłamywał, a ona za każdym razem go tłumaczyła, od czasu do czasu podejmowała krótkotrwałą decyzję o rozstaniu po czym on się kajał a ona mu wierzyła i wybaczała - byłam na tyle blisko że doskonale wiedziałam co się dzieje ale na tyle daleko by jej pomóc nie zrażając, kiedy było między nimi dobrze milczałąm choć nóż mi się w kieszeni otwierał jak widziałam tego dupka, ja się waliło wspomagałam powtarzając jej słowa zości i tłumacząc że zasługuje na więcej jest niezależna finansowo dzieci ma dorosłe (on nie był ich ojcem), gdy potwór wracał znów sie zamykałam i uciekałam do skorupy trwało to z 5 lat, aż pewnego dnia przyszła jak co dzień do pracy i powiedziałą że z nim zerwała, odpowiedziałam ze o takich zerwaniach słyszałam już kilkanaście razy, ona odpowiedziała że teraz już chyba na pewno i pamieta wszystkie nasze rozmowy i liczy na moje wsparcie, początkowo była pogadanka przy winku na której zaproponowałam wspólny wyjazd na urlopik aby ewentualny kontakt był utrudniony, aby się odstresowala i nabrała pewności siebie, aby pzrestała myśleć w samotności
dziś od tej chwili minęły ponad dwa lata jest szczęśliwą babką znającą swoją wartość i mogącą spojrzeć sobie prosto w oczy patrząc w lustro, czasami gdy rozmawiamy wspomina własną głupotę ale podobnie jak Ty do decyzji sama musiała dojżeć
Nie Tobie jednej los postawił na drodze takiego oryginała. Czasami trzeba wylać bardzo dużo łeż ,żeby zrozumieć ,że ten związek zawiązuje nam oczy,i stajemy się marionetkami w ręku faceta. Cokolwiek by do ciebie dociarały strzępy logiki i normalności, on potrafi przekręcić tak kota ogonem,że TO on jest jedynym twoim szczęsciem a ini są głupi, bo nie rozumieją tej waszej wielkiej i szalonej miłości. Tylko zadaj se pytanie czy miłość nie powinna uskrzydlać, dawać dużo radości i wiary ,że się może góry przenosic razem. Popatrz do lustra czy tak sobie wyobrażasz zakochaną kobietę? Promieniejesz ze szczęścia?
A może to było zauroczenie z Twojej strony jedynie?Teraz emocje opadły i pozostał tylko niesmak. Uważaj jednak, bo to że Ty będziesz gotowa do rozstania , to nie koniecznie jemu będzie na rękę i może Ci jeszcze życie "umilić".
Skąd skopiowałaś ten tekścik "koleżanko" ?
wlasnie tez o tym myslalam heh brzmi jak fragment z ksiazki o narkotykach
:-) hm.... a ja mam wrazenie ze tu chodzi o inny problem....o ile takowy rzeczywiście istnieje a nie jest tylko haczykiem do pisania/gadania :-)
Skopiowałam z głowy przemyślenia moje i wylałam na klawiaturę.Niemądra ta moja głowa flustracją często zajęta,zresztą bez dopingu faktycznie potok stuków brzmi jak czarny bełkot,ale dziękuję za książkowe porównanie.
Ten kumpel od biedy,zdrajca i niby przyjaciel,to nikt inny jak Pan Alkohol.
więc miałam rację ze to inny problem niż facet......
ech...dziewczyno ratuj się...nie uciekaj tylko wszystko nam tu pisz...niech to będzie i rodzaj terapii dla Ciebie samej.....
może jakiś ośrodek?...teraz to nie wstyd szukać pomocy...w grupie z ludzmi o podobnych problemach nie będziesz się czuła kimśgorszym. Dasz radę...a jak coś to pisz :-) Jestem w Tobą
Ja zrozumiałam, że pan blant, ale to akurat nieważne.
Po pierwsze: żaden pan, zdejmij go wreszcie z tego pominika, bo inaczej nie wygrasz z panem. Mały Henio, jak już chcesz tak personifikować... Sa jeszcze inne słowa.
Takimi słowami podkreślasz swoją słabość wobec problemu.
Udało się wczoraj?
jeszcze chciałam dodać, że robisz unik. W zachlanym człowieku nie ma nic poetyckiego, nie ma nic miłosnego, nie ma nic mistycznego. Nieważne, jak poetycko to nazwiesz i opiszesz.
Jest czysta fizjologia. Rzyganie, zataczanie się, bełkotanie, smród. Bez względu na to jakich karkołomnych porównań i metafor użyjesz.
Zaraz po,przytuliłam się nieco,kaca nie było,moralniak pozostał.Dziś uległam i pieści mnie zbój.Przepraszam za te porównania,przyznam,że nie były przypadkowe,miłość,to przecież bliżniak uzależniania.W gruncie rzeczy wyklikane pod wpływem chyba zatarły różnicę
Powiem tylko tyle; Zycie to Dar ! Nie pozwól, żeby p. Alkohol Ci go zmarnował.!!