Młode mamy niestety już za sobą, jednak teraz zaczną się plyndze, szagówki i śleperyby...czyli raj w sznupie. Nie ma to jak pyrki i kamsztyk prosto od habaśnika. A wszystko to z kapuchą kroszoną skrzyczkami. Albo galantne pyry z gzikiem sznytlochem i redyskami. Ino nie kielczcie się zy mnie. Powiem Wom jedno: nie jeść pyrów to nie grzech...ino istna poruta.
Czy Wasze pyry też są tak fifne jak nasze te kupione na Łazorzu albo kole stadionu "Kolejorza" (tam gdzie Poznanioki kupują angrest, świntojanki i drzuzgawki, choć teroz już ich nie ma. Teroz to korbole na topie) ?
No dobra, chyba chodzi o ziemniaki i o dynie. Choć z tymi drugimi to już pewna nie jestem :)
Mimo wszystko teraz właśnie najlepszy czas na suflet ziemniaczany. I właśnie swoim postem Bahusie przypomniałeś mi o istnieniu takiego przepisu. Co prawda zawsze mi opada, ale za to pyszny jest okrutnie :)
1). Nie sznitloch, a sznytloch z niemieckiego "cięta dziura" czyli nie szczypiorek a szczypior.
2). Habaśnik to rzeźnik... i tu są rózne opinie : czy przez "ch" czy przez "h". Autorytety piszą samo "h", ale nie dyskutuję...może jednak Ty masz rację (tzn źródło, z którego korzystałaś)
No cóż musiałem poprosić wujka Google o pomoc przy naiektórych wyrazach:) U mnie na Kociewiu to się mówi na ziemniaki bulwy:) U nas w domu na obiad zawsze była kopa bulw i kawałeczek mięsa (szczególnie w moim przypadku). Ja uwielbiam ziemniaki pod każdą postacią... Niestety przez cukrzycę muszę baaaaardzo ograniczyć moje ukochane bulewki - co nie znaczy, że zupełnie z tych pyszności!
a'propos dyni to ja ją zawsze ciachałam jak popadnie ale córuś moja lat 7 kategorycznie zarządała aby w tym roku była taka z oczami, zębami i świeczką w środku, ponieważ w mojej okolicy dzieciorki biegają po slodycze wymyśliłam że dynie postawię przed drzwiami na klatce co by świeciła w ciemnościach a jako słodycz przygotuję paluchy baby jagi obowiązkowo polane czerwonym lukrem - ciekawe kto będzie miał wiekszą zabawę, oni czy ja z ich min
Młode mamy niestety już za sobą, jednak teraz zaczną się plyndze, szagówki i śleperyby...czyli raj w sznupie. Nie ma to jak pyrki i kamsztyk prosto od habaśnika. A wszystko to z kapuchą kroszoną skrzyczkami. Albo galantne pyry z gzikiem sznytlochem i redyskami. Ino nie kielczcie się zy mnie. Powiem Wom jedno: nie jeść pyrów to nie grzech...ino istna poruta.
Czy Wasze pyry też są tak fifne jak nasze te kupione na Łazorzu albo kole stadionu "Kolejorza" (tam gdzie Poznanioki kupują angrest, świntojanki i drzuzgawki, choć teroz już ich nie ma. Teroz to korbole na topie) ?
Musze korbola kupić i zrobić lampion bo mnie córka męczy,ale jeszcze poczekam może Wkn jakiś ilustrowany instruktarz zrobi;)
No dobra, chyba chodzi o ziemniaki i o dynie. Choć z tymi drugimi to już pewna nie jestem :)
Mimo wszystko teraz właśnie najlepszy czas na suflet ziemniaczany. I właśnie swoim postem Bahusie przypomniałeś mi o istnieniu takiego przepisu. Co prawda zawsze mi opada, ale za to pyszny jest okrutnie :)
Masz racje. Korbole na topie. A plyndze i szagowki ostatnio jadlam. Moje chlopy je uwielbiaja.
Internet to potęga:) Znam już wszystkie te dziwnei śmiesznenazwy :))))))))
Ewo a moze przetłumaczysz to na "polski" język?
Ja nie wiem, czy Bahus nie uzna tego za profanację :)
Ale może mnie nie zlinczuje, w końcu nie tylko poznaniacy jedzą ziemniaki = kartofle=pyry.
Słowniczek wyrazów poznańskich :)
pyry - ziemniaki
plyndze - placki ziemniaczane
szagówki - kopytka
śleperyby - prosta zupa ziemniaczana z majerankiem
raj w sznupie - podejrzewam, że raj w gębie
kamsztyk - karkówka
chabaśnik - mięsarz? po mojemu chyba rzeżnik. No, chyba chodzi o to, żeby ta karkówka świeża była
sznitloch - szczypiorek
gzik - twarożek
redyski - rzodkiewki
drzuzgawki - truskawki
korbole - dynie
Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina..... :)
no to juz jestem w domu :)
najbardziej interesowały mnie te śleperyby :)
Ja mieszkam w opolskim ,babcia rodowita ślązara,teraz także teść a ja wciaz nie rozumiem co oni do mnie mówią :)
Brawo...rozszyfrowałaś bezbłędnie...z małym zastrzeżeniem ...
1). Nie sznitloch, a sznytloch z niemieckiego "cięta dziura" czyli nie szczypiorek a szczypior.
2). Habaśnik to rzeźnik... i tu są rózne opinie : czy przez "ch" czy przez "h". Autorytety piszą samo "h", ale nie dyskutuję...może jednak Ty masz rację (tzn źródło, z którego korzystałaś)
No cóż musiałem poprosić wujka Google o pomoc przy naiektórych wyrazach:) U mnie na Kociewiu to się mówi na ziemniaki bulwy:) U nas w domu na obiad zawsze była kopa bulw i kawałeczek mięsa (szczególnie w moim przypadku). Ja uwielbiam ziemniaki pod każdą postacią... Niestety przez cukrzycę muszę baaaaardzo ograniczyć moje ukochane bulewki - co nie znaczy, że zupełnie z tych pyszności!
A korbole czyli banie to u mnie też na topie! :)
Ja mam pompę insulinową i wcale się nie ograniczam - jem ile chcę i kiedy chcę ;]
a'propos dyni to ja ją zawsze ciachałam jak popadnie ale córuś moja lat 7 kategorycznie zarządała aby w tym roku była taka z oczami, zębami i świeczką w środku, ponieważ w mojej okolicy dzieciorki biegają po slodycze wymyśliłam że dynie postawię przed drzwiami na klatce co by świeciła w ciemnościach a jako słodycz przygotuję paluchy baby jagi obowiązkowo polane czerwonym lukrem - ciekawe kto będzie miał wiekszą zabawę, oni czy ja z ich min
"Korbola" hoduje przed sobą, niestety, coraz więcej panów...