No właśnie:) chciałabym poznać Wasze zdanie na temat spędzania Świąt. Gdzie bardziej czujecie tą magię Świąt , w domu czy na wyjeździe?
Ja z rodziną tylko raz spędziłam Święta w górach i muszę powiedzieć, że to absolutnie nie to samo co w domu.I nie chodzi o jedzenie, bo było bardzo smaczne !Ale o samą atmosferę,mnie właśnie zabrakło tej magii i tego ciepła domowego ogniska :)
Ale słońce jest!! Święta Bożegonarodzenia są świętami radosnymi. To nam się kojarzą ze śniegiem i mrozem, ale nie wszystkim katolikom , a to święto katolickie. Ja to bym chciała zobaczyć jak inni świętują je tak na w realu, pojeść tamtejszych bożonarodzeniowych specjałów. A nóż widelec by mi się spodobało.
Ja oczywiście mam dużą rodzinę i wiem,że czekają na mamowe wigilijne specjały. Ja lubię gdy jesteśmy wszyscy razem przy wigilijnym stole i gdy Św. Mikołaj przychodzi i póka do okna. Wspólne spacery i wogóle wszystko lubię co jest związane ze świętami.
Jedna kobieta kiedyś opowiadała w przychodni , że marzy jej sie chociaż raz spędzić święta samotnie w ciszy i w spokoju. Mówiła że ma bardzo dużą rodzinę i święta w jej domu to dla niej horror.
Możliwe że wszyscy się zwalili , a matka sama wszystko musiała przygotować.Napracowała się kobieta to i spokój chciała mieć, nie zdążyłam zapytać bo weszła zaraz do lekarza, a potem była moja kolej.Niestety nie wszystkie dzieci pomagają rodzicom w przygotowaniu świąt, wolą przyjechać w ostatniej chwili na gotowe.
Mam taka kolezanke. Święta to dla niej horror. Jej mama jest po operacji serca więc wiekszość pracy spada na nią a dwójka braci wraz z rodzinami przyjeżdza sobie na gotowe i nawet nikomu nie przyszło do tej pory do głowy żeby przywieźć choćby sałatke ze sobą. Jedna z bratowych próbowała kiedyś "pomóc " w kuchni, ale w taki sposób że koleżanka szybko jej za to podziekowała i wyrzuciła z kuchni. Dorosła kobieta, potrafiaca gotowac momentalnie nie potrafiła zrobic najprostszych rzeczy.
A ja na jej miejscu bym "zachorowała" z odpowiednim wyprzedzeniem. Nie lubię darmowej wyżerki cwaniaków i darmozjadów taki zjazd dla wygodnych. Same plusy: nic nie robić, oszczedzić i jeszcze powrót do czystego domciu po świętach. A może jeszcze mogą liczyć na to,że coś przywiozą ze sobą smacznego? A może jakieś superowe prezenty chociaż przywloką?
Synowa mojej sąsiadki też zawsze przyjeżdża na gotowe, o pomocy nie ma mowy, tipsy są ważniejsze.Dziewczyna też nie ma pojęcia o gotowaniu, mąż od czasu do czasu gotuje, ale tylko w wolne dni.Kupują gotowe potrawy i tylko podgrzewają.Sąsiadka jest starsza kobietą ,na święta bardzo dużo szykuje, potem rozdaje dzieciom jak wyjeżdżają po Wigilii.
Moja teściowa ma 10 dzieci. Jak dzieci były mocno zmęczona. Czasem marzyła o 1 dniu w samotności. Dziec i dorosły.Porozjeżdżały się po świecie i jest sama. Jeszcze klika lat temu na Wigilie miała cały pokój ludzi. Ostatnio coraz mniej bo każdy robi u siebie.
Wg mnie atmosfere i magie tworza ludzie....u mnie np. jest taka atmosfera w domu, ze.... nie weim czy baredziej nie odczuwalabym tej magii cama gdzies na wyjedzie..;;( dlatego wlasnie wole swieta Wielkanocne;-))))) mniej zamieszania, weselej, mniej wzruszen i krocej;-)))))
Powiem Ci szczerze że ja tylko jednej rzeczy nie lubię w Wigilię, a mianowicie dzielenia się opłatkiem.Zaraz mi się przypominają bardzo bliskie mi osoby, których już nie ma z nami .Zauważyłam że dla mojej mamy dzielenie się opłatkiem też nie należy do przyjemności, chyba czuje tak jak ja:(
A JA NIE lubie dzielenia sie oplatkiem dlatego, ze...w moim domu jest to takie nieszczere....;( ze łzami w oczach wspominam dziecinstwo...o tak! wtedy to byly swieta!;-) a teraz? teraz tylko zazdroszcze tym kochajacym sie rodzinom, ze maja siebie nawzajem....Nawet na moje wypieki na swieta matka powie " moga byc, ale nic specjalnego..." Eh...niech juz bedzie nowy rok ! ;(
Wiesz, a może po kolacji powinnaś porozmawiać z mamą sam na sam i sobie wszystko wyjasnić, dlaczego się tak zachowuje w w stosunku do Ciebie.Ja bym nie wytrzymała wszytko bym swojej mamie powiedziała co mnie boli,.
ee Kochana...tak jest cale zycie...nic nowego;-) tyle, ze tutaj chociaz moge troche tego zalu i smutku wyrzucic z siebie;-)) ale z moja mama nie ma dyskusji-z jej strony wszystko zawsze jest ok;-) ! widocznie tacy jak ja tez musza byc;-) nie kazdy DOM jest prawidzwym domem. Ja..nie mam domu..tylko adres zameldowania ....;-) p.s. baaaardzo sie ciesze, ze wrocilas !;-)
Ja bym się spytała co rozumie, pod pojęciem nic specjalnego. Może aniołek z cukru z goła pupą pośrodku ciasta śpiewający kolędy by ją usatysfakcjonowałby? Oj widać ,że jesteś bardzo opanowana!!! Ja bym nie darowała... bom wredna okrutnie.
A my dzieląc się opłatkiem często...płaczemy. To jest taki szczególny czas, gdzie człowiek mówi nie tylko schematyczne...zdrowia, szczęścia....Idą emocje, i to na całego. I też łza się w oku zakręci, gdy wspominamy tych, którzy odeszli, albo tych, którzy mieszkają bardzo daleko od nas.Dziękuję Bogu, że nie mam tak jak Ty Cerekm.
Oj, jak ja to rozumiem... u mnie w domu jest podobnie.. mama, ech!
Za to lubię jeźdźić do teściów. Co prawda jest tam straszne zamieszanie, dużo dzieci, ale to dzielenie sie opłatkiem jest całkiem inne. No cóż... nie wystarczy sie uśmiechać i słodzić... jeśli ktoś coś życzy z serca to się to po prostu czuje... a jeśli nie ma w tym serca to nakpiękniejsze, najbardziej wyszukane słowa tego nie ukryją...
Moja rodzina, którą jakiś czas temu założyłam, działa już na innych zasadach niż te, które panowały w moim domu rodzinnym... mam nadzieję, że dla moich dzieci łamanie się opłatkiem będzie przyjemnością...
Zawsze spędzam święta w domu lub u rodziny. Jest super ale marzy mi się, by wyjechać gdzieś z mężem i dziećmi na ten czas. Może kiedyś tak się stanie. Niestety w najbliższych latach jest to nierealne. Jak super było by bez tego przygotowywania do świąt.
Aniu , teraz nie ma problemu żeby ktoś za nas przygotował wigilię:) Można zamówić catering, ale myślę że jak się samemu przygotuje potrawy to dużo lepiej smakują.Poza tym miło posłuchać, jak rodzinka chwali nasze dania:)
Dwa lata temu nosilismy sie z zamiarem wyjechania na czas swiat do Schwarzwaldu. Jak na zime to trudno wybrac piekniejsza okolice. Niestety albo na szczescie zrezygnowalismy prawie w ostatniej chwili (wlasciwie to ja sie wycofalam). Nie moglam sobie wyobrazic swiat bez tej corocznej krzataniny, bez zapachu piernika roznoszacego sie w domu, bez chwil kiedy siedzi sie tak sobie i bezmyslnie wpatruje sie w polyskujace na choince bombki....Swieta to ogrom pracy i stresu ale co tam :) gdyby go nie bylo, nie byloby tego cudownego odprezenia. Uwielbiam Boze Narodzenie ale dla mnie tylko w domu(niekoniecznie moim) to sa naprawde bajkowe swieta.
Ja tylko raz byłam z mężem i 1 córką(2 była w brzuszku),na Wigili i święta u teściów i powiedziałam nigdy więcej,nie mogłam się tam odnaleść w czasie świąt,od tej pory po wigili mąż jedzie do rodziców,a ja ide do mamy,w Boże Narodzenie jest u teściów,a w Szczepana jade do mamy.
A ja najchętniej Wigilję spędziłabym w moim domku z dziecmi i mężem. Ale co na to powie moja babcia? Jak to? A czemu do nas nie przyjdziesz przecież mieszkasz 500 metrów od nas? Ale w tym roku jedziemy do teściowej i jesteśmy usprawiedliwieni. Chociaż tam też żadnej magii nie czuję.
moja babcia byla dla mnie NAJWAŻNIEJSZA !!!!!!!!!!!!! to beda drugie swieta bez niej...chyba do konca zycia bede tesknic za nia, za jej dlonmi, usmiechem...
Dlatego zazwyczaj spędzamy Wigilję u babci, ale po śmierci dziadka to już nie jest to samo. Zresztą siostra chwilkę posiedzi bo jedzie do teściów, brat najpierw jest u teściów potem do nas przychodzi. Więc to już nie to samo kiedy wszyscy siedzieliśmy długo. To były święta. A teraz to poprostu odbębnić Wigilję i iść dalej. Smutne ale prawdziwe:(
Masz rację,że to już nie to samo,jak kogoś zabraknie,to już nie takie święta jak powinny, jak były..święta ostatnimi czasy spędzaliśmy u rodziców, w tym roku też pójdziemy,ale już nie będzie Mamy,..więc nawet nie mam nastroju na tegoroczne święta....Choć zrobić muszę,dzieci pytają czy będzie choinka, pierniczki...zrobię choćby dla nich...
Jak gdzieś chodziliśmy do babci,do rodziców..i była tam -ta magia- to trudno ją przenieść do innego domu,odtworzyć klimat,jaki był,może jak będzie przygotowane podobnie,to może z czasem ta magia powróci, życze sobie tego,i wam,którzy już nie są w komplecie rodziny,którym brakuje już kogoś..)
Zdecydowanie magia Świąt odczuwana jest w domu,łącznie z całą oprawą i przygotowaniami,to ma swój urok.Wtedy cały dom tętni życiem szykowania się do świąt. Lubiłam to w dzieciństwie,teraz przekazuje to swoim dzieciom.
Ja pamiętam święta u cioci mojej mamy, jej mieszkanie wysokie w starej kamienicy i olbrzymią choinkę do samego sufitu ubrana setkami różnego rodzaju figurek i jej zapach. Było nas dużo dzieci , był gwar zapach potraw i ... zapach czekolady z wedla.
Oj ja już nie pamiętam bardzo świąt z babcią. Umarła 21 lat temu. Tzn coś pamiętam to były bardzo uroczyste święta. Babcia umiała grać na akordeonie. Na wszystkich urocystościach grała na akordeonie i śpiewaliśmy.
Dla mnie magiczne święta są w domu rodziców, w tamtym roku spędziłam je u babci męża i wogóle nie czułam że są święta. W tym roku zaprosiłam rodziców do siebie do Anglii, po raz pierwszy będę wszystko sama organizować i nie wiem jak się w tym sprawdzę i jak sobie poradzę
Jesteśmy 4-osobową rodziną i przez ponad 20 lat nigdy nie spędziliśmy Świąt tylko we czworo. Najczęściej- i to uwielbiam!!- przygotowujemy wigilię u nas. Zdarza się, że jest nas około 20 osób- a mamy tylko mieszkanie! Od zawsze z wyprzedzeniem ustalamy, kto i co przygotowuje, żeby nie powielały się potrawy. Po wieczerzy wigilijnej w oczekiwaniu na Boże Narodzenie śpiewamy pastorałki i kolędy. O północy siedzimy oczywiście w kościele i świętujemy Boże Narodzenie. Uroczystości trwają częstokroć do 2.30-3.00. Jest cudownie :)))
W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia zawsze spotykamy się u teściów na obiedzie- wszystkie dzieci i wnuki. I potem do późna świętujemy. Natomiast w drugie Święto idziemy do rodzeństwa- każdego roku do kogoś innego lub spotykamy się u nas. Kolędujemy, gościmy się, jemy, piejemy, a pod wieczór...spacer i...koniec Świąt!
Kiedyś chcieliśmy wyjechać w góry...i w ostatnim momencie odwołaliśmy rezerwację, bo...bo było nam dziwnie. Chyba postąpiliśmy słusznie. Jakoś chyba nie umiemy spędzić Świąt osobno.... Jesteśmy dość liczną rodziną i to jest piękne!!! Ten jeden raz w roku jest tak wyjątkowo. To jest ta magia, której nikt nie jest w stanie nam zabrać. Życzę Wszystkim tak wspaniałego przeżywania świąt.
Tak sie zastanawiam... można być w domu i wcale tej magii nie poczuć... można ten czas swiateczny zmarnować, np. gapiąc sie na zminę lub wspólnie w ekran, gdzie znowu będzie straszył koszmarny Kevinek...
Ale jak dla mnie - w domu z dzieciakami. Choinka, kolędy, zapach ciasta i pierników..., wspólnie spędzony czas.... Nie zapominając oczywiścieo odwiedzinach u dalszej rodziny :) Czyli tak trochę więcej w domu, troszkę w drodze, byle razem z bliskimi.
Nigdy nie poczułam magii Świat na wyjeździe, ale tak mi się wydaje, że nie chciałąbym takich poczuć. Uwielbiam być w Święta w domu, zwłaszcza w Wigilię. Nigdy nie mieliśmy jednej wielkiej kolacji wigilijnej dla wszystkich członków rodziny, choć kiedyś mi się marzyło, żeby takowe przeżyć.
Gdy byłam dzieckiem i panienką Wigilia była w domu, z rodzicami mojej mamy, bo z nami mieeszkali a w drugi dzień Świąt jechaliśmy do drugiej babci. Do dziś pamietam, ze nie mogłam się doczekać, zęby posiedzieć pod ich choinką i pogapic się na bombki bo były takie inne, niż nasze :)
A gdy wyszłam za mąż to pierwsza Wigilia była u teściów, z którymi mieszkaliśmy a następne były juz u nas, bo teściowa już nie żyła. I nie wspominam miło tych Wigilii... Sztywna atmosfera, przyklejone uśmiechy, uprzejmość, życzliwość - wszystko na kilka chwil...
Teraz, kiedy mieszkamy sami, Wigilę spedzamy w swoim trzyosobowym gronie a w drugi dzień Świąt spotykamy się z bratem i jego rodziną u naszych rodziców. I tak nam się podoba :) I cieszę się bardzo, że mieskzają bardzo blisko, ze nie muszę sie pakować iw yjeżdżać bardzo daleko.
Święta dla mnie to tylko w gronie rodziny, na miejscu. Co roku pada pomysł, żeby wynająć chatkę z kominkiem gdzieś w górach ale mimo całego uroku takiej chatki nie wyobrażam sobie świąt bez rodziców, rodzeństwa z rodzinami ....nie umiem być sama tylko z moją rodzinką w tym dniu. Wigilia jest zawsze u rodziców ale wspomagam mamę i teściową swoimi wypiekami czy daniami, więc co za tym idzie w mojej kuchni pachnie świątecznie, do tego bardzo dbam o oprawę muzyczną i ozdoby wokół już na wiele dni przed świętami, więc brakowało by mi tego.
8 lat temu 19 grudnia urodziłam córkę. Do domu wróciłam 23 grudnia. Wigilia została zrobiona bardzo szybko i prosto. Byłam przerażona. Olbrzymi strach co będzie jak się dziecko obudzi. Córka prawie cały czas spała. Budziła się tylko by zjeść. . Pewnie się zdziwicie ale całą Wigilie ryczałam. Uważałam, że pozostałej rodzinie zmarnowałam święta. W takim przerażeniu trwałam tydzień. 29 grudnia mąż odwiedził swoją siostrę, która 4 dni po mnie urodziła córkę. Tam panowała inna atmosfera. Życie toczyło się normalnie. Śmiali się, oglądali telewizję, a noworodek leżał wózku. Mąż był zaskoczony. Jak mi to powiedział to ja też starałam się żyć normalnie. Szybko mi się to udało. Zrozumiałam, że to pewnie depresja była i szybciutko zmieniam swoje nastawienie.
W zeszłym roku oraz 7 lat temu w czasie swiat dostalan nakaz wstrzymania się z porodem do Nowego Roku. Skoro mamy słuchać należy, wszystkie gwiazdy są "ponoworoczne". Lepiej być najstarszym w klasie niż najmlodszym :)
Córka miała być 1-2 tycznia ale wolała urodzić się 19 grudnia. Niby to prawda, że lepiej być najstarsza niż najmłodsza. Nic na to nie poradzę. Przynajmniej o rok szybciej pójdzie na emeryturę. Koleżanki młodsze od niej o 3-4 tygodnie są o rok młodsze od niej. Ciekawie to brzmi.
Prezent Swiateczny rodzina dostala w postaci malej kruszynki, moja corcia mial byc 24 grudnia ale cos jej sie nie spieszylo i urodzila sie 01-01 wiec tez fajownie.
Dawno, dawno temu święta były najprawdziwsze u moich dziadków, teraz święta spędzamy u mojej mamy. Kocham ten czas! To zamieszanie, zapach, kłujące igiełki choinkowe! Śpiewnie kolęd i tańce z łańcuchami choinkowymi na szyi. W domu zazwyczaj nie mamy nawet choinki. Za ubieranie tej u mamy odpowiadam ja i potrafię poprawiać po dzieciach, włączamy kolędy i stroimy :) Przygotowania dzielimy po równo , część przygotowuję w domu i zawozimy, mam część też przygotowuje wcześniej, resztę staram się w jak największej części zrobić u mamy. Jest nas 6 przy światecznym stole. Co roku przygotowujemy coraz... mniej jedzenia, bo nie jestesmy w stanie wszystkiego zjesc :) Dla mnie musi być karp pieczony z owocami, czekam na to caly rok! No i "najprawdziwszy" Mikołaj przychodzący po kolacji... na tego niecierpliwie czekają dzieci. Święta kojarzą mi się też ze spacerami do lasu i tam też świątecznie pacnie!
W tym roku karpie chorują ,podobno na południu Polski , padło na jakiś wirus 80 % populacji.Wlaśnie ogladam raport z Polski i mówią że na Mazurach karpie sa zdrowe , ale przed świętami na pewno cena wzrośnie.U nas w rybnym po 13 zł za kilkogram. Uwielbiam karpia , ale tylko smażonego na maśle wymieszanym z olejem:)
Nawet nie żartuj,my jesteśmy z południa Polski i nasza 4 uwielbia karpia,ale mam nadzieje,że nie będzie tak zle i będzie gdzie kupić.A jakie dajesz proporcje masła z olejem?
Karpia smażę na maśle z olejem, przekładam do naczynia żarodpornego, dorzucam jabłka, pomarańcze, suszone śliwki, rodzynki i zapiekam. Kocham ten smak. :)
Ja mieszkam w w "cieplych krajach". Nie czuje atmosfery swiat od lat, nawet jesli jest w domu choinka i te wszystkie dekoracje, zakupy.....nie czuje dlatego ze swieta spedzane bez rodziny nie sa, nie beda juz takie same. Tesknie za zapachem pieczonego piernika czy widokiem karpia plywajacego w wannie haha...Moze kiedys...ach
No właśnie:) chciałabym poznać Wasze zdanie na temat spędzania Świąt. Gdzie bardziej czujecie tą magię Świąt , w domu czy na wyjeździe?
Ja z rodziną tylko raz spędziłam Święta w górach i muszę powiedzieć, że to absolutnie nie to samo co w domu.I nie chodzi o jedzenie, bo było bardzo smaczne !Ale o samą atmosferę,mnie właśnie zabrakło tej magii i tego ciepła domowego ogniska :)
Wyłącznie we własnym domu!
Jeżeli ma się rodzinę to na pewno w domu. a jeżeli jest się samemu jak palec nie to raczej smutno w domu. Ja bym wybrała jakieś ciepłe kraje wtedy.
Laugasel, ale w ciepłych krajach to już na 100% nie ma tej magi.:)
Ale słońce jest!! Święta Bożegonarodzenia są świętami radosnymi. To nam się kojarzą ze śniegiem i mrozem, ale nie wszystkim katolikom , a to święto katolickie. Ja to bym chciała zobaczyć jak inni świętują je tak na w realu, pojeść tamtejszych bożonarodzeniowych specjałów. A nóż widelec by mi się spodobało.
Ja oczywiście mam dużą rodzinę i wiem,że czekają na mamowe wigilijne specjały. Ja lubię gdy jesteśmy wszyscy razem przy wigilijnym stole i gdy Św. Mikołaj przychodzi i póka do okna. Wspólne spacery i wogóle wszystko lubię co jest związane ze świętami.
A w takim wypadku to jak najbardziej Swięta na Majorce, oby tylko nie myśleć że to Swięta, zwłaszcza Wigilia...
w porze świąt tam też nie jest aż tak gorąco ok. 15 st.
i nie zawsze świeci słońce, jak latem :)
haha Mama Różyczki reaktywacja....
a wracajaąc do tematu......Nie ważne gdzie.....ważne z kim.....i nie tylko w święta...ale cały czas....:)
Jedna kobieta kiedyś opowiadała w przychodni , że marzy jej sie chociaż raz spędzić święta samotnie w ciszy i w spokoju. Mówiła że ma bardzo dużą rodzinę i święta w jej domu to dla niej horror.
Jeśli wszyscy zwalali jej sie na głowę na gotowe to sie nie dziwie.
Możliwe że wszyscy się zwalili , a matka sama wszystko musiała przygotować.Napracowała się kobieta to i spokój chciała mieć, nie zdążyłam zapytać bo weszła zaraz do lekarza, a potem była moja kolej.Niestety nie wszystkie dzieci pomagają rodzicom w przygotowaniu świąt, wolą przyjechać w ostatniej chwili na gotowe.
Mam taka kolezanke. Święta to dla niej horror. Jej mama jest po operacji serca więc wiekszość pracy spada na nią a dwójka braci wraz z rodzinami przyjeżdza sobie na gotowe i nawet nikomu nie przyszło do tej pory do głowy żeby przywieźć choćby sałatke ze sobą. Jedna z bratowych próbowała kiedyś "pomóc " w kuchni, ale w taki sposób że koleżanka szybko jej za to podziekowała i wyrzuciła z kuchni. Dorosła kobieta, potrafiaca gotowac momentalnie nie potrafiła zrobic najprostszych rzeczy.
podpowiedz koleżance, żeby rozdzieliła zadania, może nawet pisemnie na karteczkach, co kto robi i przynosi gotowe na uroczystośc.
Nie powinno tak byc.
Już jej to dawno podpowiadałam ale ona twierdzi ze nie bedzie sie prosić. Zbyt honorowa jest i efekt jest taki że po takim najeździe to poprostu pada.
Uwazam że to nie jest "honor"
tylko robienie z siebie męczennicy.
Co innego jeśli ktoś lubi i mimo zmęczenia nie ma z tym problemu
a co innego kiedy skarży sie ale "dźwiga swój krzyż"....
No cóż, jej wybór, a tobie pozostaje jedynie wysłuchac, jako dobrej przyjaciółce :)
A ja na jej miejscu bym "zachorowała" z odpowiednim wyprzedzeniem. Nie lubię darmowej wyżerki cwaniaków i darmozjadów taki zjazd dla wygodnych. Same plusy: nic nie robić, oszczedzić i jeszcze powrót do czystego domciu po świętach. A może jeszcze mogą liczyć na to,że coś przywiozą ze sobą smacznego? A może jakieś superowe prezenty chociaż przywloką?
Synowa mojej sąsiadki też zawsze przyjeżdża na gotowe, o pomocy nie ma mowy, tipsy są ważniejsze.Dziewczyna też nie ma pojęcia o gotowaniu, mąż od czasu do czasu gotuje, ale tylko w wolne dni.Kupują gotowe potrawy i tylko podgrzewają.Sąsiadka jest starsza kobietą ,na święta bardzo dużo szykuje, potem rozdaje dzieciom jak wyjeżdżają po Wigilii.
Moja teściowa ma 10 dzieci. Jak dzieci były mocno zmęczona. Czasem marzyła o 1 dniu w samotności. Dziec i dorosły.Porozjeżdżały się po świecie i jest sama. Jeszcze klika lat temu na Wigilie miała cały pokój ludzi. Ostatnio coraz mniej bo każdy robi u siebie.
To teraz powinni zabierać matkę do siebie.
Bardzo ważne z kim ale myślę, że ważne też gdzie...
Myślę, że masz sporo racji ;)
ja też tak myślę:)
Wg mnie atmosfere i magie tworza ludzie....u mnie np. jest taka atmosfera w domu, ze.... nie weim czy baredziej nie odczuwalabym tej magii cama gdzies na wyjedzie..;;( dlatego wlasnie wole swieta Wielkanocne;-))))) mniej zamieszania, weselej, mniej wzruszen i krocej;-)))))
Powiem Ci szczerze że ja tylko jednej rzeczy nie lubię w Wigilię, a mianowicie dzielenia się opłatkiem.Zaraz mi się przypominają bardzo bliskie mi osoby, których już nie ma z nami .Zauważyłam że dla mojej mamy dzielenie się opłatkiem też nie należy do przyjemności, chyba czuje tak jak ja:(
A JA NIE lubie dzielenia sie oplatkiem dlatego, ze...w moim domu jest to takie nieszczere....;( ze łzami w oczach wspominam dziecinstwo...o tak! wtedy to byly swieta!;-) a teraz? teraz tylko zazdroszcze tym kochajacym sie rodzinom, ze maja siebie nawzajem....Nawet na moje wypieki na swieta matka powie " moga byc, ale nic specjalnego..." Eh...niech juz bedzie nowy rok ! ;(
Wiesz, a może po kolacji powinnaś porozmawiać z mamą sam na sam i sobie wszystko wyjasnić, dlaczego się tak zachowuje w w stosunku do Ciebie.Ja bym nie wytrzymała wszytko bym swojej mamie powiedziała co mnie boli,.
ee Kochana...tak jest cale zycie...nic nowego;-) tyle, ze tutaj chociaz moge troche tego zalu i smutku wyrzucic z siebie;-)) ale z moja mama nie ma dyskusji-z jej strony wszystko zawsze jest ok;-) ! widocznie tacy jak ja tez musza byc;-) nie kazdy DOM jest prawidzwym domem. Ja..nie mam domu..tylko adres zameldowania ....;-) p.s. baaaardzo sie ciesze, ze wrocilas !;-)
Ja tez:)
Ja bym się spytała co rozumie, pod pojęciem nic specjalnego. Może aniołek z cukru z goła pupą pośrodku ciasta śpiewający kolędy by ją usatysfakcjonowałby? Oj widać ,że jesteś bardzo opanowana!!! Ja bym nie darowała... bom wredna okrutnie.
hihih o matko ale się uśmiałam z Tego aniołka z gołą pupą :))))
tak Ci sie tylko wydaje.....
A my dzieląc się opłatkiem często...płaczemy. To jest taki szczególny czas, gdzie człowiek mówi nie tylko schematyczne...zdrowia, szczęścia....Idą emocje, i to na całego. I też łza się w oku zakręci, gdy wspominamy tych, którzy odeszli, albo tych, którzy mieszkają bardzo daleko od nas.Dziękuję Bogu, że nie mam tak jak Ty Cerekm.
Oj, jak ja to rozumiem... u mnie w domu jest podobnie.. mama, ech!
Za to lubię jeźdźić do teściów. Co prawda jest tam straszne zamieszanie, dużo dzieci, ale to dzielenie sie opłatkiem jest całkiem inne. No cóż... nie wystarczy sie uśmiechać i słodzić... jeśli ktoś coś życzy z serca to się to po prostu czuje... a jeśli nie ma w tym serca to nakpiękniejsze, najbardziej wyszukane słowa tego nie ukryją...
Moja rodzina, którą jakiś czas temu założyłam, działa już na innych zasadach niż te, które panowały w moim domu rodzinnym... mam nadzieję, że dla moich dzieci łamanie się opłatkiem będzie przyjemnością...
Zawsze spędzam święta w domu lub u rodziny. Jest super ale marzy mi się, by wyjechać gdzieś z mężem i dziećmi na ten czas. Może kiedyś tak się stanie. Niestety w najbliższych latach jest to nierealne. Jak super było by bez tego przygotowywania do świąt.
Aniu , teraz nie ma problemu żeby ktoś za nas przygotował wigilię:) Można zamówić catering, ale myślę że jak się samemu przygotuje potrawy to dużo lepiej smakują.Poza tym miło posłuchać, jak rodzinka chwali nasze dania:)
Dwa lata temu nosilismy sie z zamiarem wyjechania na czas swiat do Schwarzwaldu. Jak na zime to trudno wybrac piekniejsza okolice. Niestety albo na szczescie zrezygnowalismy prawie w ostatniej chwili (wlasciwie to ja sie wycofalam). Nie moglam sobie wyobrazic swiat bez tej corocznej krzataniny, bez zapachu piernika roznoszacego sie w domu, bez chwil kiedy siedzi sie tak sobie i bezmyslnie wpatruje sie w polyskujace na choince bombki....Swieta to ogrom pracy i stresu ale co tam :) gdyby go nie bylo, nie byloby tego cudownego odprezenia. Uwielbiam Boze Narodzenie ale dla mnie tylko w domu(niekoniecznie moim) to sa naprawde bajkowe swieta.
Bożenarodzenie tylko w domu! Nie wyobrażam sobie świąt nigdzie indziej. Chociaż mieszkam w Anglii od ponad 4 lat, to zawsze na Swięta lecę do domu:)
nie jestem w stanie odpowiedziec na takie pytanie, bo nie zdarzyło mi sie spędzic świąt poza domem.
Bardzo ciepło wspominam święta, wigilię u babci.
Gdy zabraklo dziadków, wigilia jest u moich rodziców.
nie ma tej magii co tam,
a moze dopiero sie tworzy wraz z nową tradzycją?
A gdybyś tak kiedyś chciała spędzić święta w towarzystwie Bahusa to zapraszam do Poznania
To ja też jadę do Bahusa na święta:)
Często myślę ile jeszcze świąt mi zostało z rodzicami...
nie przegapię żadnych.
Ja też
ja mogę się do Cię wprosić...może nie na Święta,ale zawsze..:)
Oj jak milo z Twojej strony, wreszcie ktos uszykuje mi jedzonko i prezenty ;)
Ja tylko raz byłam z mężem i 1 córką(2 była w brzuszku),na Wigili i święta u teściów i powiedziałam nigdy więcej,nie mogłam się tam odnaleść w czasie świąt,od tej pory po wigili mąż jedzie do rodziców,a ja ide do mamy,w Boże Narodzenie jest u teściów,a w Szczepana jade do mamy.
Jednym słowem, wszędzie dobrze , ale w domu najlepiej:)
zgadza się :)
A ja najchętniej Wigilję spędziłabym w moim domku z dziecmi i mężem. Ale co na to powie moja babcia? Jak to? A czemu do nas nie przyjdziesz przecież mieszkasz 500 metrów od nas? Ale w tym roku jedziemy do teściowej i jesteśmy usprawiedliwieni. Chociaż tam też żadnej magii nie czuję.
Pamiętaj,że babcia nie jest wieczna. Często dzieci już nie mają nawet babć nie mówiąc o prababci.
Nawet nie wiesz jak mi brakuje mojej babci, babcia była żywym srebrem, bez niej święta juz nigdy nie będą miały takiej magii.:(
Wierzę Ci.
moja babcia byla dla mnie NAJWAŻNIEJSZA !!!!!!!!!!!!! to beda drugie swieta bez niej...chyba do konca zycia bede tesknic za nia, za jej dlonmi, usmiechem...
Dlatego zazwyczaj spędzamy Wigilję u babci, ale po śmierci dziadka to już nie jest to samo. Zresztą siostra chwilkę posiedzi bo jedzie do teściów, brat najpierw jest u teściów potem do nas przychodzi. Więc to już nie to samo kiedy wszyscy siedzieliśmy długo. To były święta. A teraz to poprostu odbębnić Wigilję i iść dalej. Smutne ale prawdziwe:(
Masz rację,że to już nie to samo,jak kogoś zabraknie,to już nie takie święta jak powinny, jak były..święta ostatnimi czasy spędzaliśmy u rodziców, w tym roku też pójdziemy,ale już nie będzie Mamy,..więc nawet nie mam nastroju na tegoroczne święta....Choć zrobić muszę,dzieci pytają czy będzie choinka, pierniczki...zrobię choćby dla nich...
Jak gdzieś chodziliśmy do babci,do rodziców..i była tam -ta magia- to trudno ją przenieść do innego domu,odtworzyć klimat,jaki był,może jak będzie przygotowane podobnie,to może z czasem ta magia powróci, życze sobie tego,i wam,którzy już nie są w komplecie rodziny,którym brakuje już kogoś..)
Zdecydowanie magia Świąt odczuwana jest w domu,łącznie z całą oprawą i przygotowaniami,to ma swój urok.Wtedy cały dom tętni życiem szykowania się do świąt. Lubiłam to w dzieciństwie,teraz przekazuje to swoim dzieciom.
Ja pamiętam święta u cioci mojej mamy, jej mieszkanie wysokie w starej kamienicy i olbrzymią choinkę do samego sufitu ubrana setkami różnego rodzaju figurek i jej zapach. Było nas dużo dzieci , był gwar zapach potraw i ... zapach czekolady z wedla.
Oj ja już nie pamiętam bardzo świąt z babcią. Umarła 21 lat temu. Tzn coś pamiętam to były bardzo uroczyste święta. Babcia umiała grać na akordeonie. Na wszystkich urocystościach grała na akordeonie i śpiewaliśmy.
Dla mnie magiczne święta są w domu rodziców, w tamtym roku spędziłam je u babci męża i wogóle nie czułam że są święta. W tym roku zaprosiłam rodziców do siebie do Anglii, po raz pierwszy będę wszystko sama organizować i nie wiem jak się w tym sprawdzę i jak sobie poradzę
Jesteśmy 4-osobową rodziną i przez ponad 20 lat nigdy nie spędziliśmy Świąt tylko we czworo. Najczęściej- i to uwielbiam!!- przygotowujemy wigilię u nas. Zdarza się, że jest nas około 20 osób- a mamy tylko mieszkanie! Od zawsze z wyprzedzeniem ustalamy, kto i co przygotowuje, żeby nie powielały się potrawy. Po wieczerzy wigilijnej w oczekiwaniu na Boże Narodzenie śpiewamy pastorałki i kolędy. O północy siedzimy oczywiście w kościele i świętujemy Boże Narodzenie. Uroczystości trwają częstokroć do 2.30-3.00. Jest cudownie :)))
W pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia zawsze spotykamy się u teściów na obiedzie- wszystkie dzieci i wnuki. I potem do późna świętujemy. Natomiast w drugie Święto idziemy do rodzeństwa- każdego roku do kogoś innego lub spotykamy się u nas. Kolędujemy, gościmy się, jemy, piejemy, a pod wieczór...spacer i...koniec Świąt!
Kiedyś chcieliśmy wyjechać w góry...i w ostatnim momencie odwołaliśmy rezerwację, bo...bo było nam dziwnie. Chyba postąpiliśmy słusznie. Jakoś chyba nie umiemy spędzić Świąt osobno.... Jesteśmy dość liczną rodziną i to jest piękne!!! Ten jeden raz w roku jest tak wyjątkowo. To jest ta magia, której nikt nie jest w stanie nam zabrać. Życzę Wszystkim tak wspaniałego przeżywania świąt.
Dopisano 11-11-22 22:30:18:
Nie "piejemy" tylko pijemy ;)Tak sie zastanawiam... można być w domu i wcale tej magii nie poczuć... można ten czas swiateczny zmarnować, np. gapiąc sie na zminę lub wspólnie w ekran, gdzie znowu będzie straszył koszmarny Kevinek...
Ale jak dla mnie - w domu z dzieciakami. Choinka, kolędy, zapach ciasta i pierników..., wspólnie spędzony czas.... Nie zapominając oczywiścieo odwiedzinach u dalszej rodziny :) Czyli tak trochę więcej w domu, troszkę w drodze, byle razem z bliskimi.
Nigdy nie poczułam magii Świat na wyjeździe, ale tak mi się wydaje, że nie chciałąbym takich poczuć. Uwielbiam być w Święta w domu, zwłaszcza w Wigilię. Nigdy nie mieliśmy jednej wielkiej kolacji wigilijnej dla wszystkich członków rodziny, choć kiedyś mi się marzyło, żeby takowe przeżyć.
Gdy byłam dzieckiem i panienką Wigilia była w domu, z rodzicami mojej mamy, bo z nami mieeszkali a w drugi dzień Świąt jechaliśmy do drugiej babci. Do dziś pamietam, ze nie mogłam się doczekać, zęby posiedzieć pod ich choinką i pogapic się na bombki bo były takie inne, niż nasze :)
A gdy wyszłam za mąż to pierwsza Wigilia była u teściów, z którymi mieszkaliśmy a następne były juz u nas, bo teściowa już nie żyła. I nie wspominam miło tych Wigilii... Sztywna atmosfera, przyklejone uśmiechy, uprzejmość, życzliwość - wszystko na kilka chwil...
Teraz, kiedy mieszkamy sami, Wigilę spedzamy w swoim trzyosobowym gronie a w drugi dzień Świąt spotykamy się z bratem i jego rodziną u naszych rodziców. I tak nam się podoba :) I cieszę się bardzo, że mieskzają bardzo blisko, ze nie muszę sie pakować iw yjeżdżać bardzo daleko.
Święta dla mnie to tylko w gronie rodziny, na miejscu. Co roku pada pomysł, żeby wynająć chatkę z kominkiem gdzieś w górach ale mimo całego uroku takiej chatki nie wyobrażam sobie świąt bez rodziców, rodzeństwa z rodzinami ....nie umiem być sama tylko z moją rodzinką w tym dniu.
Wigilia jest zawsze u rodziców ale wspomagam mamę i teściową swoimi wypiekami czy daniami, więc co za tym idzie w mojej kuchni pachnie świątecznie, do tego bardzo dbam o oprawę muzyczną i ozdoby wokół już na wiele dni przed świętami, więc brakowało by mi tego.
8 lat temu 19 grudnia urodziłam córkę. Do domu wróciłam 23 grudnia. Wigilia została zrobiona bardzo szybko i prosto. Byłam przerażona. Olbrzymi strach co będzie jak się dziecko obudzi. Córka prawie cały czas spała. Budziła się tylko by zjeść. . Pewnie się zdziwicie ale całą Wigilie ryczałam. Uważałam, że pozostałej rodzinie zmarnowałam święta. W takim przerażeniu trwałam tydzień. 29 grudnia mąż odwiedził swoją siostrę, która 4 dni po mnie urodziła córkę. Tam panowała inna atmosfera. Życie toczyło się normalnie. Śmiali się, oglądali telewizję, a noworodek leżał wózku. Mąż był zaskoczony. Jak mi to powiedział to ja też starałam się żyć normalnie. Szybko mi się to udało. Zrozumiałam, że to pewnie depresja była i szybciutko zmieniam swoje nastawienie.
W zeszłym roku oraz 7 lat temu w czasie swiat dostalan nakaz wstrzymania się z porodem do Nowego Roku. Skoro mamy słuchać należy, wszystkie gwiazdy są "ponoworoczne". Lepiej być najstarszym w klasie niż najmlodszym :)
Córka miała być 1-2 tycznia ale wolała urodzić się 19 grudnia. Niby to prawda, że lepiej być najstarsza niż najmłodsza. Nic na to nie poradzę. Przynajmniej o rok szybciej pójdzie na emeryturę. Koleżanki młodsze od niej o 3-4 tygodnie są o rok młodsze od niej. Ciekawie to brzmi.
Prezent Swiateczny rodzina dostala w postaci malej kruszynki, moja corcia mial byc 24 grudnia ale cos jej sie nie spieszylo i urodzila sie 01-01 wiec tez fajownie.
Oj tylko w domu wśród rodziny :) Niestety kolejne święta spędzę w szpitalu i będę musiała sobie jakoś wyczarować domową atmosferę w izolatce.
Vikuniu, za to następne będą jeszcze piękniejsze;)
Dawno, dawno temu święta były najprawdziwsze u moich dziadków, teraz święta spędzamy u mojej mamy. Kocham ten czas! To zamieszanie, zapach, kłujące igiełki choinkowe! Śpiewnie kolęd i tańce z łańcuchami choinkowymi na szyi. W domu zazwyczaj nie mamy nawet choinki. Za ubieranie tej u mamy odpowiadam ja i potrafię poprawiać po dzieciach, włączamy kolędy i stroimy :) Przygotowania dzielimy po równo , część przygotowuję w domu i zawozimy, mam część też przygotowuje wcześniej, resztę staram się w jak największej części zrobić u mamy. Jest nas 6 przy światecznym stole. Co roku przygotowujemy coraz... mniej jedzenia, bo nie jestesmy w stanie wszystkiego zjesc :) Dla mnie musi być karp pieczony z owocami, czekam na to caly rok! No i "najprawdziwszy" Mikołaj przychodzący po kolacji... na tego niecierpliwie czekają dzieci. Święta kojarzą mi się też ze spacerami do lasu i tam też świątecznie pacnie!
W tym roku karpie chorują ,podobno na południu Polski , padło na jakiś wirus 80 % populacji.Wlaśnie ogladam raport z Polski i mówią że na Mazurach karpie sa zdrowe , ale przed świętami na pewno cena wzrośnie.U nas w rybnym po 13 zł za kilkogram. Uwielbiam karpia , ale tylko smażonego na maśle wymieszanym z olejem:)
Nawet nie żartuj,my jesteśmy z południa Polski i nasza 4 uwielbia karpia,ale mam nadzieje,że nie będzie tak zle i będzie gdzie kupić.A jakie dajesz proporcje masła z olejem?
http://zwierzeta.wm.pl/78603,Wirus-dziesiatkuje-karpia-Na-wigilie-ryba-nawet-po-50-zlotych.html
Niech i bedzie w cenie zlota! Karp pieczony z owocami MUSI być! :)
A jakie owoce dajesz? i czy wkładasz do środka ryby?
Karpia smażę na maśle z olejem, przekładam do naczynia żarodpornego, dorzucam jabłka, pomarańcze, suszone śliwki, rodzynki i zapiekam. Kocham ten smak. :)
Powiem Ci darai że narobiłaś mi smaku na tak zrobionego karpia, chyba zrobię jednego na spróbowanie, jak zasmakuje, będzie powtórka na nowy rok:)
Przed wielu, wielu laty moja mama coś takiego wymyśliła bo nie przepada za karpiem i co roku jest to stała Wigilijna pozycja :) Polecam!
Mieszkam na Południu. Nie znoszę karpi.Mój mąż też ich nie lubi wiec nas to nie dotyczy.
Ja mieszkam w w "cieplych krajach". Nie czuje atmosfery swiat od lat, nawet jesli jest w domu choinka i te wszystkie dekoracje, zakupy.....nie czuje dlatego ze swieta spedzane bez rodziny nie sa, nie beda juz takie same. Tesknie za zapachem pieczonego piernika czy widokiem karpia plywajacego w wannie haha...Moze kiedys...ach
Gdzie bardziej czujecie tą magię Świąt ,
ja najbardziej w portfelu i w kościach :-)
(taki mały żarcik )
Pozdrawiam wszystkich :-)