świetnie się spisałeś,Lajanku:) buziole wielkie dla Ciebie:)
jestem zatem w nowym locie:)
przysiadam na chwileczkę bo dzionek bardzo pracowity miałam....
jutro Matki Boskiej Pieniężnej,więc chyba zakupy pomału muszę zacząć robić bo jak 20 grudnia wejdę do kuchni.....to wyjdę na wigilię wieczorem....będę łączyć pracę z gotowaniem,pieczeniem i wogóle wszystkim :)
Melduję, że jestem. W nastroju dużo, dużo lepszym niż w ostatnich dniach. Nie cierpię łazić po sklepach, ale to właśnie wczorajsze, wielogodzinne zakupy dały mi tak wiele satysfakcji. Może i dlatego, że widzę, jak zapełnia się moja spiżarnia :)
Chciałam powiedzieć, że...znów mam rewolucję w świeżo wyremontowanej kuchni. Oboje ze Ślubnym stwierdziliśmy, że trzeba coś zmienić, bo ...nie pasuje mi nowy układ. Trzeba było widzieć naszą euforię, kiedy przestawialiśmy co się dało...Ślubny zamówił dziś kolejne kafle...bo trzeba dołożyć glazurę tu i ówdzie. Mimo wszystko jednak się cieszę. W końcu będzie po mojemu, bo pierwsza koncepcja była Ślubnego, notabene nie do końca trafna . Się musiał nieco pokajać...
Aha, potrzebuję tłuczka w łeb....gdzieś wetknęłam najnowszą umowę z telewizją kablową. Od wczoraj szukam i nici. Skleroza, deprecha czy cóś????? Masakra totalna. Ja, taka poukładana a nie wiem, co z papierami zrobiłam. Nawet założyłam wersję, że wrzuciłam do kosza, ale czy to byłoby możliwe??? Sama sobie nie wierzę....Jakbym się ochlała wczoraj razem z Wami, to przynajmniej miałabym pewność, że mogę nie pamiętać.....A tak...D..A Blada...
Hope, jak tam? Chrypiesz? Nie...no musi być lepiej niż wczoraj. Modliłam się za Ciebie Dupciu, mam nadzieję, że Ten z Góry modły wysłuchał
Aloalo, lipa z tymi remontami, no nie? Ale ponoć musi być gorzej, co by było lepiej. Miej w nosie te panele, te meble na kupie....najwazniejsze, że za moment będzie pięęęęęknie :) Jak tam w pracy?
Mysha, jak ja Ci zazdraszczam, że jesteś taka prawie już dopięta w przygotowaniach przedświątecznych...
Lenko, masz jeszcze tę kawę? Mam całą rolkę papieru do zadka i nie tylko, mogę pić, sikać..oj dużo jeszcze mogę
Smakosiu, gdzieś przepadła babo? Szafki opiła i przepadła...Czy to szefuNcio zawalił Cię pracą? Jakby co, łączę się z Tobą w papierokracyjnym bólu.
Marcia, pilnuj Ślubnego. Mimo wszystko nie lekceważcie jakichś drobnych sygnałów. Jestem może trochę przewrażliwiona, ale przerabiałam to kilka lat temu, a dziś...mój Ślubny łyka tableteczki i leczy się u kardiologa....Aha, pracy za dużo Ci nie życzę, ale klientów i owszem. Biznes musi być
Zofked, a Ty co? Śnieg Cię zasypał, że milczysz?
Lajan, brawo za kolejny trafny wiersz. Ty jesteś jak strażnik, i tu w kawiarni i tak kalendarzowo. Tak trzymaj
Dziołchy, dzięki za wczoraj
Życzę miłego, ciepłego wieczoru. U mnie śniegu nie ma, deszcz lał jak z cebra, więc zabrałam się za...prasowanie. Wrrrrr, jak ja tego nie cierpię. Wyjścia nie ma, trza się zmobilizować. Wiecie, że jutro piątek??? Kurka, rurka, jak ja się cieszę .
No to zmykam.....sprzątać.dołożę tylko drew do kominka i zapalę świeczkę. Niechże jest nastrojowo. Herbata z ciasteczkami też czeka .
Uuuuuu Lajan, aleś to ładnie wymyślił. Poskładałeś wiele emocji w jedną całość. Twój wiersz jest jak duża bąbka świąteczna, która pięknie ozdobi naszą Kawiarenkę. Jak zawsze całus w nagrodę
To był dłuuuuugi dzień. Praca, praca, praca, praca... Czyli moja ostatnia norma. Dziś szef postanowił mi pomóc czyli innymi słowy trochę namieszać, pokomplikować i przy okazji wkurzyć. Najpierw tłumaczyłam, atakowałam argumentami ale jak zobaczyłam, że to nie trafia, bo przytakuje i robi po swojemu, to już nie wytrzymałam. Powiedziałam: "skoro tak, to ja się wypisuję z tej bajki" (w wolnym tłumaczeniu - mam dość! ) . Wreszcie zobaczyłam reakcję i potem już jakoś poszło. No to sie powturzę: to był dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi dzień Ale ile spraw załatwionych - np. 260 kg ryb, 400 porcji ciasta za darmo i makowiec po 1,30 za pół kilograma. Idzie dobrze. Cieszę się
Hope, jak się dzisiaj czujesz? Myślisz, że jest choć trochę lepiej? Chyba teraz masz dużo klientów, co? Kupują te Twoje śliczne stroiki? A co z godzinami pracy? Będziesz musiała pracować do 22-ej?
Beata, zobacz ile ironii jest w tym naszym życiu. Nie przepadasz za zakupami a teraz się okazało, że one w jakimś istotnym stopniu poprawiły Ci humor. To by oznaczało, że trzeba być otwartym na różne sytuacje, bo nigdy nie przewidzimy, co może nam zmienić nastrój Fajnie, że poczułaś się trochę lepiej
Mysha, coś się tak rozgadała? Jak mąż? W pracy masz kocioł, czy jakoś leci?
Lenka, czy nadal tak samo mocno Ci się nic nie chce? Tak sobie myślę, że gdyby założyć wątek z pytaniem "komu się nie chce np. sprzątać", to by chyba był jeden z najdłuższych w historii WŻ
Kurcze, zaraz zasnę na siedząco. Piszę a oczy mi się zamykają. Dokopałam sobie na siłowni i chyba teraz zeszło ze mnie powietrze z całego dzionka i jakoś mi tak...błogo?
Wieczór :) U mnie wszystko ok, dzisiaj zakupiłam winka na święta żeby mieć czym ugościć najbliższych :) prezenty dla Młodego właśnie przyszły, wszystko do przodu i już tylko drobiazgi zostały a ja dalej nie mam świecznika na okno... :( jakoś tak nie mam żadnego takiego sklepu po drodze a w tych co ja jestem to nie ma świecznika.
Mąż zdrowy i mam nadzieję, że tak już zostanie. W pracy póki co kociołek, który pomalutku się rozkręca. Najgorszy jest ten tydzień przedświąteczny. I jeszcze wtedy mam zamiar piec pierniczki. W sobotę oczywiście do pracy a później idziemy z koleżanką do kina, odstresować się chociaż na parę godzin :)
Dorzucam do kominka i zostawiam ananasa. Miłego wieczoru :)
Siedzę sobie przy kominku z kuflem grzanego piwka z korzeniami...ogień strzela, płomienie tańczą swój niekończący się, upojny i szalony taniec w takt piosenki śpiewanej przez Maklakiewicza....Żyć nie umierać....
No jeden raz nie przyszłam na Kawę i już nowe wejście do Kawiarenki - Lajan pięknie przyozdobiłeś!
Gdyby Lenka założyła ten wątek o tym, komu nie chce się sprzątać to mnie - o dziwo - w nim by nie było! Jak mi sie chce sprzątać, jak ja chciałabym okna umyc, firanki zawiesić, kurze zetrzeć, ale jeszcze tego nie mogę. Za to mogę już piec! Dziś rano wyciagnęłam piernik z lodówki, pogłaskałam go, wyczuwając kleistość pomyslałam subtelnie "o ja pierdziu, ale będzie wałkowanie fajne", następnie zaciągnęłam się jego aroamtem i poszłam do pracy.
A wczoraj mnie nie było, bo pracowałam bardzo intensywnie. Miałam urlop, bo u Boba był dzień otwarty i bardzo chciałam zobaczyć jego poczynania. Dzień okazał się otwartą półtorejgodziną, wiec miałam dużo czasu na sprzątanie kuchni. I tak sprząałam do przeszło 21-tej, bo najwiecej czasu zajęło mi wymyślenie, gdzie co schować. I zadebiutowałam w zmywaniu zmuwarką i już ją kocham!
Po półtorej godzine spędzonej w przedszkolu poczułam wielki szacun dla pań przedszkolanek, bo ja w takiej pracy oszalałabym. Choć uwielbiam dzieci, ale nie tyle naraz:)
Beata - - spełniam życzenie i poprawiam nastórj I bardzo się cieszę, że jest ciut lepiej. Albo nawet bardzo, skoro chce Ci się kuchnię przestawiać znowu :))
Hope - jak u Ciebie? Już widzę ten Twój namiot tak jak kulę Lenki! Gdybym dojechała wtedy to zobaczyłybście namiot i kulę prawdziwą Nie wiem, czy w mojej wannie poczułabyś się jak w SPA ale mogę Ci użyczyć :))
Mysha - to ja sobie Ciebie kliknę :)) Zazdroszczę Ci skończenia przygotowań do Świąt. Ja jeszcze nie zaczęłam nawet myśleć...
Marciu - dużo gosci, mało pracy życzę :) I niech Mąż idzie do lekarza!
Lenka - gratuluję udanych zakupów, Aniołku :)
Zosia - dlaczego Cie tu jeszcze nie ma radującej się z piątku?!
Smakosiu - wyślij szefa w kosmos :) Czemu w ogóle on jest szefem? I cieszę sie razem z Tobą ze zdobytych darów!
Jestem, jestem wczoraj nie było mnie w pracy bo wzięłam sobie urlop ( Olu jesteśmy bliźniaczkami bo Ty tez na urlopie wczoraj byłaś) i pojechałam do lekarza do miejscowości oddalonej jakieś 20 km ( Hope nie do Lubina) do Złotoryi bo tam przyjmuje mój lekarz dietetyk.I jak wróciłam od lekarza to odwiedziłam parę sklepów. A potem szybciutko do domu zrobiłam obiadek i juz siadałam do komputera kiedy zadzwonił telefon i poproszono mnie abym podjechała do pracy bo szef nie wziął klucza a właśnie przyjechał. Już była godzina 16,3o. To wzięłam i podjechałam i zostawiłam klucze od biura i wróciłam do domu. Jak wróciłam do domu to okazało się , że trzeba zaopiekować się synkiem (8 lat) naszego bratanka bo poszedł na noc do pracy a jego żona wczoraj pracowała do 22.oo-ej i jak wróciłam do domu to już nie miałam dostępu do komputera bo zawładnął nim Adaś. A dzisiaj rano musiałam nadrobić zaległości z wczorajszego dnia i dopiero teraz znalazłam trochę czasu aby do Was zajrzeć.
Na stary lot juz się nie załapałam bo Lajan otworzył nowy. Oczywiście wierszyk jest przepiękny tylko nie uwzględnia kobiet które nie mogą wysłać dżentelmena do sklepu ani po choinkę ani po coś co nam akurat zabrakło. Ale cóż nie napisłam listu do Mikołaja w odpowiednim czasie więc nie mam co narzekać.
Cieszę się z Wami dziewczyny z tych nowych kuchni i z tego, że możecie sobie je ustawiać jak chcecie. Moja a raczej mojej siostry kuchnia jest wąska i bardzo niepraktyczna. Ale nie ma co narzekać tylko trzeba lubić to co się ma.
Beata cieszę się, że Twój nastrój sie poprawia aby tak zostało do Nowego Roku bo potem to już z górki i coraz więcej światła.
Smakosiu - faktycznie wyślij szefa w kosmos bo coś wiem na ten temat jak szef zaczyna "pomagać" wtedy wszystko idzie na opak. Ale juz chyba ci szefowie sa od tego aby mieszać.
Hope Ty sobie nie żartuj z przeziębienia tylko sie kuruj. Wiesz, żeby potem nie było tak, że wszyscy będą świętować a Ty bedziesz w łóżku leżeć.
Myscha - gratuluje ukończenia przygotowań do Świąt. Jak u sibie zrobiłaś to może pomożesz? Bo jak widzę masz tyle energii, że chyba trzy domy byś obdzieliła swoim zapałem.
Marcia Ty jednak bez pracy też nie umiesz żyć. Mam nadzieję, że goście dopiszą ale Tobie to śnieg by się przydał. Chociaż nie cierpię śniego to Tobie życzę go mnóstwo.
Olu - Cieszę się Twoja radością z nowej kuchni. A tak na marginesie to sobie zapisuj gdzie co chowasz bo wiesz potem można zapomnieć. Jedynie nie jesteśmy do siebie podobne pod względem sprzatania. Ja sprzątać nie cierpię.Ale za to lubi to robic moja siostra i tak sie uzupełniamy. Pozdrawiam
Dopisano 11-12-09 12:16:35:
Oczywiście nie kilogramó tylko kilometrów. A tak na marginesie to ubyło mnie właśnie 20 kg i to jest zastanawiające bo ponoć nic w przyrodzie nie ginie. Ja zgubiłam 20 kg a lajan je znalazł. Ok juz kończę.
Zosiu - nie cierpię sprzątać, ale teraz już tak długo nie mogłam prawdziwie posprzątać, że już się nie mogę doczekać na porządki przedświąteczne, które mam nadzieję, ze będą PRZED świateczne :))
snieg stopnial znowu jesien ale mam nadzieje ze to nie zniecheci gosci ja teraz zgubilam 6 kilo ale to chyba przez latanie do miasta a samochodu nie mam:(( ale sie ciesze:))
Nic mi się nie chciało i mogłam to tak zostawić, ale musiałam coś sobie narobić..... Zabrałam się pierwszy raz za pieczenie chleba.....i o godz. 2-giej w nocy upiekłam......, szczęśliwa byłam, dumna z siebie i pełna zapału i energii do kolejnych wypieków, po rękach się mogłam całować, że ja taka bardziej wspaniała i zdolna się tej nocy zrobiłam. Ślubnego zachęcałam do wykrzesania z siebie niewymuszonych pochwał, bo przecież takie wydarzenie pierwszy raz w naszym domu zaistniało i jest się z czego cieszyć i jak on może myśleć o spaniu w takiej chwili, cudownej i podniosłej.......mój pierwszy chleb........, ale wyszedł zakalec . A miało być tak pięknie..... Jednak to prawda, że nie powinno się piec w TE dni w miesiącu ;-) Całe szczęście, że ja lubię zakalce i on całkiem mięciutki jest, tylko taki nie wyrośnięty..... Ale już Wam nie napiszę, jak ja go piekłam, bo nie chcę się pogrążać . Pewnie by mnie wywalili z wż-tu, że ja jakaś zakała strony kulinarnej jestem :)))))))
Ślubny chciał się już dzisiaj ze mnie śmiać, ale dzielnie się powstrzymywał i nawet zjadł jedną kromkę ze smakiem...., znaczy się z serem żółtym zjadł, ale ja uparcie twierdzę, że ze smakiem, a on uprzejmie nie zaprzeczał . Jeszcze dzieci muszę uszczęśliwić .
Chlebek przyniosłam, może ktoś baaardzo głodny...? Przecież Wam nie mogę tego szczęścia żałować.....
O jacieee.... nikt mojego pysznego chlebka nie jadł ? Zawinę w woreczek, bo jeszcze podeschnie... Ale jesteście....zero wsparcia....gdzie pochwały i takie inne komplementa..... To może ja sera chociaż przyniosę i zjecie z serem..... ;-)
To idę zrobić pranie, tego może nie spie........ :)
Szkoda ,że chlebek Ci nie wyszedł następny będzie napewno piekny. Dzisiaj piekłam chlebek turecki wyrósł taki ,że chyba za małą keksówkę mu dałam, jeszcze trochę jest dla wieczornych gości . Pieke w te dni i wszystko jest dobrze poprostu otym nie mysle.Ślubny niech sie nie smieje bo jeszcze będzie prosił o wiecej
Hihi, mój Ślubny to tak z przekory się śmieje, ale za to obiecałam rodzince jutro nowy chlebek i nawet nie protestowali ;-) Dziewczynom nawet bardzo smakował i stwierdziły, że lepszy od kupnego, dobrze, że one nie wiedzą co to zakalec :))))))
Oczywiście cieszę się jak nie wiem co, że wreszcie nadszedł ten upragniony "łikęd". Dziś poczułam, że jestem już na granicy, że jeszcze chwila i będę "tupać" ze złości. Ale na szczęście wybiła piętnasta. Popatrzyłam na komputer, papiery, które czekały, że za moment się nimi zajmę i...stuknęłam się w czoło. Powiedziałam sama do siebie..."O nie! Chyba zgłupiałam! Dość! Reszta może poczekać do poniedziałku". Potem w drodze do domu przetrawiłam parę spraw i kiedy zaliczyłam wielkie zakupy nagle poczułam oprócz ciężaru w rękach wielką ulgę. Postanowiłam zamknąć rozdział pt. "Praca" i przestawić się na bajkę pt. "Przygotowania do świąt". Znacznie lepiej mi jest z taką świadomością Co by nie gadać - emocje są w naszych głowach i mam zamiar panować nad nimi i bezwzględnie kierować je na te lepsze tory. Szkoda życia na nerwy.
Te pełne siaty zakupów, to ryby i różne mięsa, które właśnie się ugotowały i jutro będę z nich mieliła pasztet. Potem zapakuję w pudełka po lodach i do zamrażarki. Upiekę to 23-go. Postanowiłam zrobić sobie przyjemność i kupiłam również kawałek torcika bezowego. No noooo, całkiem dobry był. Inny, niż ten z cukierni "Sowy", ale zjadłam go z wielką przyjemnością.
Na jutro zaplanowałam też pieczenie blatów ciasta piernikowego i zmianę firanek, bo okna są pomyte. Jak mi starczy zapału, to wreszcie wymyję witrynę i wszystkie szkła, które w niej stoją. Nie przepadam za tym zajęciem
Muszę w tygodniu wyskoczyć do jakiegoś centrum po prezenty, bo w końcu "obudzę się z ręką w nocniku". Tylko trzeba będzie zorganizować sobie trochę wolnego a z tym ostatnio bardzo krucho.
O jej, jak fajnie tak usiąść sobie jak teraz, włączyć muzykę, zapalić nastrojowe światło i oderwać się od tego rozpędzonego wagonu. Mam herbatę z cytryna i sokiem z czarnej porzeczki. Reflektujecie?
Lenko, musisz koniecznie upiec następną porcję chleba, bo ten ze smacznym zakalcem został pożarty. Koralik z Faworkiem dzielą się ostatnimi okruchami więc dla mnie już nic nie zostało.
Aloalo, co nowego u spryciulki, co się Bobem zowie? Czy nadal "baldzo choly i stlasznie boli Go klęgosłup?" Fajnie się sprząta w nowej kuchni, co? Oj, pamiętam te pierwsze dni u siebie. Miałam uczucie, że wygrałam los na loterii i chciało mi się piszczeć z radości
Zofked, może my mamy tego samego szefa, co? Mój też nie nosi klucza A!!! Gratuluje Ci tych 20 kg na minusie. To wspaniały sukces! Tak trzymać
Mysha, pracujesz jutro? Kurna Olek! Przegoniłaś mnie w przygotowaniach przedświątecznych o jakiś cały, jeden tydzień. Przez Ciebie teraz muszę się mobilizować do pracy
Tak, pracuję jutro a potem idę do kina, więc jutro nie zrobię absolutnie nic. No może tylko na szybko łazienkę i podłogi machnę. Resztą zajmie się mężuś. Porządków też nie cierpię ale jak mus to mus i rozplanowane mam je już na 3 dni w następnym tygodniu.
Dokładam do kominka bo zimno strasznie, zapalam świeczuchy i zmykam do wyra, rano trzeba niestety wstać.
Dobra. Nie ma tak, żeby źwierzęta mniejsze pozbawiły Was szczęścia i zaszczytu skosztowania mojego nietypowego wypieku. Właśnie piekę następny chleb. Ale ładnie już pachnie......Będzie ze słonecznikiem, bo trochę sypnęłam, mając nadzieję, że w razie draki, ziarna zasłonią zakalca . Ja taka trochę uparta jestem....
Na śniadanie będzie ciepły chlebek i proszę grzecznie o ochy i achy .
Dokładam do kominka, to i rano nikt nie zmarznie.....
Witam o poranku, jeszcze szaro, ponuro i mokro ale dzionek budzi się już leniwie.
Właśnie się zatanawiam nad planem dzisiejszego dnia i przedświątecznej gorączki kuchenno - zakupowej. Twój wiersz Lajanie trafia w samo sedno przedświątecznego zabiegania.
Zostawiam filiżankę kawy, cukier i mleko. Idę rozpocząc pracowity dzień.
Witajcie sobotnio. Zaczynam kuchenny, przedświatecznie-przygotowawczy dzionek Ale póki co luzik. Trzeba najpierw wypić kawę i nacieszyć się wolnym porankiem. Zadzwoniłam do Połówka, co by go ucałować na odległość i przesłać trochę fajnej energii.
Mam na dziś sporo zaplanowanych zajęć, ale jak nie muszę się nigdzie spieszyć, to zupełnie inaczej nastawiam się do takiej pracy. Nawet bardziej mi się chce, niż ie chce
Lenko, brawa za wytrwałość. Czekamy na fotkę. Aaaaa, skoro mowa o fotkach...Aloalo, a gdzie zdjęcia kuchni?
Hope, pracusiu Ty nasz, jak się czujesz? Jest poprawa?
Musze się Wam do czegoś przyznać - już zaczęłam słuchać stacji RMF Święta i jestem tak nastrojona muzycznie, że tylko pozostaje brać się za przygotowania
Ooooooooooooooo! Aż mi szczęka opadła. Jeeeeeny! Ale masz ładną kuchnię!!!!!!!!!!!!!!!! Ja pierdziu!!!!!!!!!!!!!!! Nowoczesna a jednocześnie przytulna i na dodatek w takim ładnym kolorze. Pozostaje pogratulować, bo jest czego. Oczami wyobraźni widzę światełko w piekarniku a w nim piernikowe blaty. Jeeeeny, ależ Ty się musisz cieszyć. Pewnie nie da się opisać tej radości, co?
Piękna ! Śliczna ! Cudowna ! Też bym taką chciała mieć....Tak w niej ciepło się wydaje....Warto było czekać na zdjęcia. Szkoda, że u mnie tak się nie da.....zmałpowałabym wszystko od Ciebie ;-)
Och, ach, jaki wspaniały chlebuś! Lenka, będą z Ciebie ludzie :)) Mój pierwszy chleb wyszedł doskonały, tak, że nawet zawodowy piekarz nie umiał się go nachwalić. A potem za którymś razem wyszedł właśnie taki zakalcowaty i dla nas to było nie do zjedzenia. Dlatego cieszę się, że trafiłam dziś na Twój cudowny udany chleb. Bo udał się prawda?
Właśnie. Zapomniałam Wam napisać :) Kiedy kuchnia była w rozsypce a wszystkie gary i produkty zajęły pokój Boba, nagle w naszym mieszkaniu pojawiły się mole :(( Zwłaszcza w pokoju Boba. Codziennie mordowałam kilka sztuk, ale za chwilę były następme. Postanowiłam więc urządzić poszukiwania tego, z czego te knypki wychodzą. Dotarłam do suchych produktów takich jak m.in. mąka do pieczenia chleba, którego już dawno nie piekłam i wszystko wywaliłam. Moli zrobiło się znacznie mniej, ale zdarzały się pojedyńcze sztuki. No i wreszcie zaczęłam układać wszystko w nowej kuchni i przyniosłam także zamknięty w plastikowym pojemniku słonecznik do chleba. Okazało się, że wieczko tak nie do końca zamknięte a w środku paradowały mole! No to ja domknęłam i potrząsnęłam pudełkiem i mole zniknęły - nie chciałam ich wypuścić na wolność przy wywalaniu tego słonecznika. Poszłam poszukać woreczka i gdy wróciłam jeden mol siedział na spodzie wieczka (spód wieczka hmm) I ja paluszkiem przycisnęłam wieczko i z impetem potrząsnęłam i.... wieczko wyleciało wraz z całym ziarnem słonecznika! Ja pierdziu! Ile tego było! Na blacie, na pdołodze, w dużym pokoju, masakra i to z powodu jednego mola, który zresztą zakończył swój żywot, kiedy szedł po blacie zbolałym krokiem oszołomiony pewnie nagłą eksplozją. Oświadczam, że moli więcej niet.
O, ja cie, która to już godzina! Idę wybłyszczać łazienkę (bo kucnnia błyszczy hi), sypialnię i dwa mniejsze pokoje. W poniedziałek mamy kolędę i będziemy musieli przyjąć księdza w takim pokoju, który się do tego nadaje :) Aaaa, w dużym pokoju połowę podłogi zajęły już panele :)) Jupi!
No to spadam!
Acha! Samkosiu, Boba codziennie boli "klęgoslup", bo wie, że wolno jedną witaminkę na dzień. A wczoraj, gdy ja byłam na zakupach, bo co ta za kuchnia bez jedzenia, Mąż układał panele a Bob się bawił. Mąż mówił, że z pokoju dochodził taki śmiech i okrzyki radości, że poszedł zobaczyć, co tak Boba ucieszyło. A on sobie zrobił zjeżdżalnię z gąbczastych podkładów pod panele i zjeżdżał :)) 'Na szczęście Bob ma wagę wróbelkowatą i nic nie pękło :)
Melduję, że pierwszy, piernikowy blat zapakowałam do piekarnika i już zaczynam czuć jego aromat. A jak ładnie pachną moje dłonie
Wreszcie trochę odsapnę. Zrobiłam dwie porcje pasztetu. Ale było tego mielenia - uuuuuuuuu... Końca nie widziałam. Potem poprałam i pozmieniałam firanki. Przy okazji stania na krześle wytarłam kurze z szafek pod sufitem, potem odkurzyłam mieszkanie i pomyłam podłogi. Jak już upiekę piernik, to dam sobie spokój na dziś. Witrynę ze szkłem zostawię sobie na jutro. Jestem z siebie zadowolona
Ale mi się mieszają aromaty. Czuję piernik i schab, bo duszę kawałek ze sliwką żeby mieć do krojenia na kanapki. Chyba zaraz zrobię sobie jakiś plan zadań i brakujących zakupów.
Ależ ja jestem szczęściarą! Jak człowiek ma siły, chęci, własne cztery kąty i rodzinę, to czego chcieć więcej. Teraz mogę się cieszyć przygotowaniami, bo mam się z kim tym wszystkim podzielić
Muszę się przyznać....chyba nie mam talentu piekarniczego . Drugi chleb był lepszy od pierwszego, ale to jeszcze nie to...., ale chyba wiem gdzie był pies pogrzebany..... Jutro kupię nowe mąki i znowu coś namieszam, ale w końcu musi mi się udać ;-)
A dzisiaj w ramach poprawiania stanu psychicznego poszłam do fryzjera :))))) Ściełam się wręcz na krótko i póki co, mam proste włosy ;-) Wieczorem pękała mi głowa i miałam jechać ze Ślubnym do apteki, ale kiedy zobaczyłam, że kapie deszcz, to na pięcie zawróciłam, bo szlag by trafił moje proste włosy i nową fryzurę, a jutro idziemy na urodzinową imprezę naszego sąsiada i chciałam jakoś wyglądać, tak jakoś bardziej przepięknie :)))))
Byłam też na badaniu wzroku i od pana doktora dowiedziałam się, że mam.......ładne oczy . I jeden pan chciał mnie przepuścić w kolejce przed siebie, bo taka symaptyczna jestem i mam mniej zakupów :))))))))
Ten fryzjer, to był bardzo dobry pomysł :))))))))))) Jutro upiekę dwa chleby ! Częstujcie się....
Smakosiu, Lenko - bardzo się cieszę, że kuchnia się podoba. Aż mi serce urosło po takich pochwałach :)
Blaty piernikowe upiekły się cudnie, nawet wałkowanie szło mi sprawnie. Emilko, strasznie Ci dziękuję, że w pierniczącym wątku podrzuciłaś link, jak piec blaty. W porównaniu z zeszłym rokiem, te dzisiejsze to mistrzowstwo świata. I ten zapach! I masz rację, tej radości nie można opisać :) No i mam już z resztek pierwsze pierniczki.
Pojechałam dziś z Bobem do mojej przyjaciółki a kiedy wróciliśmy i weszłam do mieszkania, to zapach piernika był jeszcze lepszy, niż przy samym pieczeniu. Tyle godzin się utrzymał! Mmm, chyba drgnęły we mnie nastroje świąteczne :) Zwłaszcza jak zobaczyłam totalnie wypanelowany pokój :))
Lenka - proste włosy od fryzjera są cudne, nie? Takie mięciutkie... W domu mi tak nie wychodzi a mam dobrą prostownicę. Gdy pierwszy raz doznałam zaszczytu prostej fryzury to sama siebie głaskam po głowie, taka byłam przyjemna w dotyku :)) Tylko się w nocy nie spoć
Chiba w ogóle nie pójdę spać, żeby mi się włosy nie pokręciły :))))))
Ja też nie potrafię w domu tak ładnie wyprostować. Pomijam już fakt, że jestem tak nerwowa przy tym, że spocę się jak mops i o kant stołu mogę rozbić moje prostowanie już po kilku minutach :)))))) ..........Też się głaskam po włosach...
Co tu tak mokro? Wszystkie łzy na podłodze? Mam czas , pozbieram je na nitkę i zawieszę jako korale. Dokładam do kominka, oczywiście nikt tu już nie zajrzy. Śpijcie spokojnie.
Obudziłam się o 7-ej i poczułam jakąś, taką radość w sercu i...koniec spania Przypomniałam sobie, że w kuchni leżą blaty piernikowe i pobiegłam do nich co by je zapakować i znaleźć im bezpieczne miejsce. Teraz muszą poczekać, odsapnąć i przygotować się do świąt.
Za oknem jeszcze szaro więc świecznik adwentowy robi fajny nastrój, w pokoju czyściutko i miło. Oczywiście słucham stacji RMF Święta
Zrobiłam pyszną kawę z dużą ilością ciepłego, spienionego mleka. Myślę, że się skusicie, co? Pewnie ktoś przyniesie coś słodkiego, to będzie "kumplet" na przywitanie dnia
Koralik z Faworkiem jeszcze śpią. Nie będę im przeszkadzać. Usiądę sobie cichutko w kąciku i zaplanuję dzisiejsze "bojowe zadania".
Hope! Napisz jak się czujesz, bo coś długo Ciebie nie ma i zaraz zaczniemy się martwić.
Smakosiu,klapnę koło Ciebie. Kurczę przyniosłam swoją kawkę a mogłam napić się "spienionej" :) Za to przyniosłam migdały w czekoladzie z cynamonem. Proszę się częstować. Pyyyyszne! Wczoraj po zakończeniu przystrajania Kawiarenki kropelkami ;)) poszłam spać a po drodze mam kuchnię i mnie oświeciło, że mam te migdały i musiałam spróbować. I tak stałam i kosztowałam i się zachwycałam i potem musiałam iść zęby myć i potem dopiero spać a Bob wcześnie rano zawolał "już nie chcę spać, mamo" co jest jednoznaczne z tym, że już nikt już spał nie będzie... A było coś po 6-tej...
witam wpadam tylko na sekunde goscie po sniadaniu ale zaraz wizytacja:)) przyjedzie wlascicielka budynku(a jeszcze sie nie widzialysmy) posprzatalam dzieci poustawiane a ja cala w nerwach....a jak cos sie jej nie spodoba? goscie poinstruowani ze maja chwalic a jak nie to maja szlaban na gary hi hi....potem wpadne trzymajcie kciuki:)
Witam :) ja tez przyczłapałam z kawusią a do kawusi mam tylko niestety prince polo orzechowe ale za to XXL :):):) Wczorajszy film bardzo mi się podobał, taki lekki i przyjemny, typowo kobiecy i fajny przed świętami. Po kinie nasze chłopaki już na nas czekały i pojechaliśmy na kolacyjkę a później na winko i wróciliśmy bardzo późno ale było bardzo fajnie :) Dzisiaj obowiązkowo do teściów na popołudniową kawusię. Jutro mam wolne i biorę się za okna i łazienkę. Wieczorem zakupy bo Młodemu robię w sobotę urodziny jeszcze. Także czeka mnie wyjątkowo pracowity tydzień bo w pracy coraz więcej pracy no a w domu trzeba wszystko na tip top już wysprzątać przed sobotą.
Lenko na pewno pięknie wyglądasz w nowej fryzurze :)
Aloalo kuchnia przecudna, ciepła i zagospodarowana idealnie.
Smakosiu życzę dużo cierpliwości w pracy na nowy tydzień :)
Pewnie pójdę do piekła, nagrzeszyłem dzisiaj. Wczoraj zbudowałem kopiarkę do tokarki do drewna a dzisiaj mnie poniosło aby zobaczyć jak będzie toczyć się i kopiować. Rewelacja. Popracowałem sobie od rana i sporo natoczyłem elementów do zegarów.
Oj tam Janek,żeby ludzie tylko tak grzeszyli w niedziele to byłoby git.Czyżbyś szykował front robót na letnie spotkanie z Jurkiem? Pozdrawiam zimowo,twoje dziewczyny również :)
Gotowa już jestem do dzisiejszego świętowania u ulubionego sąsiada, a jutro oni będą świętować u nas, bo nasza Mała kończy jutro 11 lat :))))) I tym prostym sposobem, będę szczęśliwą posiadaczką dwóch nastolatek, ponieważ jedenaście brzmi dumnie i to już nie jest jak zwykłe dziesięć. A za miesiąc oblewać będziemy piętnaście lat Dużej, które brzmi już prawie jak dowód osobisty .
Za rok natomiast Mała będzie miała same dwunastki, bo będzie kończyć lat 12 i to 12.12.12 r. :)))))) A potem to już tylko koniec świata .
Mysha, może z rozpędu i moje okna przetrzesz, ja się oddźwięczę :)))))))
Smakosiu, tak szybko się wyspałaś w niedzielę ? Ja wstałam z samego rana o godz. 11.56 i wcale nie jestem super wyspana ;-). Musiałam wstać przed południem, bo potem już by nie było rano . A spać poszłam....rzec bym mogła, że wcześnie, ponieważ przed piątą rano było... ;-)
Aloalo, ja zapomniałam wspomnieć, że masz śliczną kuchnię.... :)))))))))
Lajan, po takie korale, to i ja stanę w kolejce do Ciebie ;-)
Marcia, powodzenia z właścicielką :)))
Przyniosłam krajankę piernikową, mój Ślubny się tym zajada, więc kto przed nim zdąży, to jego ;-)
No i nie zdążyłam. A tak lubię krajankę piernikową. No nie!
Juhu!!! Skończyłam sprzątanie. Gdyby dziś był 18-ty, to nawet bym chętnie ubrała drzewko, bo w zasadzie mieszkanie gotowe do świąt Teraz już tylko zostało pichcenie, które robi się na ostatnią chwilę i oczywiście tzw. zakupy na ostatni dzwonek.
Jeszcze nie ma 16-ej a za oknem już mroczno i w mieszkaniu ciemno.
Ciekawe jaki będzie ten nowy tydzień. Nastawiam się dobrze, ale trochę się go boję. Może być nerwowo i stresująco. Będę sobie tłumaczyć, że nie warto itd. co by nie zniszczyć tej przedświątecznej atmosfery.
Dwa dni temu odkryłam, że mi zasłonki "urosły". Po chwili namysłu doszłam do tego, że się karnisz jakoś dziwnie poluzował i trochę wygiął. O mamo! Teraz mam stresa, ze mi to spadnie. Postanowiłam poczekać na przyjazd Połówka i zwyczajnie nie będę zasłaniać okien. Mam nadzieje, że to pomoże.
Witam rano :) Wszyscy wczoraj omijali kominek i całkiem wygasło. Rozpalam porządnie i dorzucam stos drewna bo coraz zimniej się robi. Przynoszę gorącą kawusię i śmietankę a do tego pomarańcze.
Ja już po kawusi zaraz zabieram się za okna. Dawaj Lenko swoje, machnę przy okazji :) Te w kawiarence też machnę. Potem wybłyszczanie łazienki. Z domu nigdzie nie muszę wychodzić więc mogę spokojnie walczyć.
Meluję, że okna umyte, pachnące firanki wiszą. Młodemu w pokoju zawiesiłam na oknie złoto-srebrny łańcuch z niebieskimi bombkami i przyczepiłam 3 sztuczne łebki z gwiazdy betlejemskiej. Ale był zaskoczony jak wrócił ze szkoły, 5 razy mi dziękował :):):) Łazienka wybyłyszczona, wszystko wygląda super ale niestety nie da się tego powiedzieć o moich paznokciach :) Jutro po pracy ciąg dalszy-kuchnia.
Dlaczego musimy jeszcze do pracy chodzic , jak w domu tyle roboty?
Wczoraj spędziłam niedziele rodzinnie, przyszedł bratanek z rodziną i spędziliśmy wczorajszą niedzielę wspólnie. Chyba lubi do nas przychodzić. Zresztą my z siostrą jesteśmy takie trochę zwariowane ale to sie naszym młodym z rodziny podoba.
Smakosiu - pracownita mróweczko dzięki Tobie zaczynam czuć święta. Tak zawsze o nich pięknie piszesz, że czy chcę czy nie to oczami wyobraźni widze Twoje mieszkanie z adwentowym świecznikim w oknie i ten nastrój świąteczny włącznie z zapachami piernika. A choinke ubieraj jak sprawia Ci to radość.
Marcia- Jak przebiegła wizytacja? mam nadzieję, że ok.
Lena- kobieto noc jest od spania a nie grasowania po mieszkaniu. W moim domu jak by mi ktoś zakłócał ciszę nocną to nie wiem co bym zrobiła.
Hope- Co z Tobą jak się czujesz?
Myscha - Moje przygotowania idą zgodnie z harmonogramem. Jeszcze ostatnie zakupy zrobię dzisiaj i zaczne robic pierogi i uszka. Karpia i śledzie w przyszłym tygodniu. A jeszcze muszę upiec pierniczki. Tyle sie o nich nasłuchałam, że muszę upiec bo chcę aby u mnie też tak pachniało jak u Was. A tak szczerze powiedziawszy to nigdy nie piekłam pierników. Jakos w mojej rodzinie nie było tej tradycji pierniczenia.
Oleńko - Piekna ta Twoja kuchnia. W takiej kuchni nigdy nie będziesz miała bałaganu. Wszystko pieknie pochowane. I oczywiście kolory przede wszystkim takie żywe. Pewnie Bob chętny do pomocy.
Witam...chyba wtorkowo? tak!:) wtorkowo(jak człowiek przcuje 7 dni w tygodniu i czsem wyłapie jeden dzień wolnego-to mogą mu się mylić dni:P)
przyniosłam świeżej kawy(dość duże ilości bo ciśnienie u mnie leci i zaczyna padać deszcz)
mam też herbatkę:malinową i truskawkową...
dzisiaj mam dzień urlopu....ale żeby nie było mi tak dobrze...to piekę:)...mam wigilię Rady Rodziców z Dyrekcją...więc im(nam) piekę japońca(poszłam na łatwiznę:P)...jutro zaś po pracy znowu pędzę do szkoły...na Jasełka i dwa zebrania u młodszych Młodych...i jeszcze dwie wigilie klasowe będą...i znowu pieczenie....potem znowu pieczenie-na piątek 2 torty...na sobotę kolejne 2...i jeszcze na niedzielę 2..,nie,3(bo przecież mój własny Ślubny kończy ostatnie 30 lat....
Mam nadzieję,że w międzyczasie zdążę posprzątać chatynkę na święta...napiec ciast klientom...i przygotować Wigilię dla swojej prywatnej Rodzinki-wolne mam dopiero w Święta,w wigilię pracuję....
życzę wszystkim miłego dzionka:)
odezwę się później...
ps.zapalenie płuc już prawie wyleczone:) i na szczęście obyło się bez szpitala(brrr)
W kawiarence cichutko, wszyscy pewnie do świąt potrawy szykują. Zreszta ja też ugotowałam kapustę na pierogi i grzyby suszone. Włąsnie skończyłam smażyć ogromne ilości cebuli a jutro bedę lepić. Jakos nie mam dobrego nastroju bo pokłóciłam się z moim szefem. I to tak na dobre, odmówiłam wykonania polecenia. Ale cóż zrobić tak to bywa nerwy odmawiają posłuszeństwa i człowiek wybucha. Nie dość, że mam prace do końca roku to na odchodne musiałam troche popyskować. A co najdziwniejsze ja jestem bardzo spokojną osobą i trzeba mnie naprawdę zdenerwować abym wybuchła. Cóż jak ja to mówię zmęczenie materiału.
Idę trochę Chmielewską pomęczyć może mi humor wróci!
Zosiu-ja jestem...co chwila zaglądałam do kawiarenki,ale ani żywej duszy nie było...
melduję,że wigilia Rady Rodziców z Dyrekcją się udała znakomicie:) Pani Dyrektor zaproponowała,żebyśmy takie spotkania organizowali sobie co miesiąc...Możemy sobie porozmawiać bez pędu i ciśnienia,że każdy gdzieś się śpieszy...i tak dzisiaj okazało się,a nie wszyscy wiedzieli,że mamy w swoim gronie:inżyniera budowlanego(czyli mnie:) ),policjantkę(moją doszywaną siostrę),dwie panie doktor,3 pielęgniarki,3 dziewczyny z własnymi sklepami z odzieżą damską(skończy się mój problem z zakupami,bo lepiej dać zarobić swojemu ,jak obcemu:P),2 fryzjerki,i mogłabym tak wymieniać i wymieniać....
wymyśliłam dziś nowe ciasto-coś z makowca i wszystkim znanego japońca,ale ja nigdy nie doczytuję przepisów do końca,bo sama wszystko wiem:P! i czasem wychodzą mi cuda....moje ciasto makowe zrobiło dzisiaj furorę:) ,1/3 blachy skonfiskowała Pani Dyrektor(jutro ma jakąś ważną wizytację:) )
zostawiam czerwone winko...tak sobie siedzę z lampeczką winka....dzieciaki śpią...Ślubny na wigilii partyjnej...a ja sama...przy kominku...ogień trzaska iskierkami...i kominku zapachowym też:)(kupiłam zapach świąteczny i się nastrajam świątecznie|)...pachnie u mnie w salonie nieziemsko...piernikami...choinką...cynamonem...pomarańczą...ohh...jak ja kocham Boże Narodzenie....
I ja przytargałam swoje zwłoki. To pewnie Twoje zapachy Hope i to winko mnie przyciągnęły :):):) Wróciłam dziś trochę później z pracy bo się ktoś zagapił i kosztowało mnie to prawie godzinę czasu (wrrr), po drodze przeszłam się przez miasto i nabyłam dzisiaj w końcu świecznik adwentowy :) W domu wręczyłam Młodemu prezent urodzinowy no i tak miło mi było na jego radość patrzeć :) szybki obiadek no i zabrałam się za kuchnię. Przed chwilą skończyłam. Jeszcze tylko przedpokój w czwartek i spokój. Byłam też dzisiaj zamówić mięsko na polędwicę suszoną, tym razem zrobię z całej porcji i podejrzewam, że szybciutko zniknie.
Ciesze się Hope, że już po choróbsku :)
Zosiu, sama przyznajesz, że jesteś bardzo spokojna więc to tylko i wyłącznie wina szefa, że Cię z równowagi wyprowadził. Nie przejmuj się :)
Zostawiam zielnoą herbatkę z cytryną, dorzucam do kominka i idę się pobujać. Miłego wieczoru i dobrej nocy.
Dzięki Myschko za podtrzymanie na duchu. Ja też robie mięsko suszone ze schabu ( najlepiej mi smakuje) oczywiście z przepisów WŻ. Zakupiłam twaróg w wiaderku i bedę robić sernik Smakosi. Oczywiście brzoskwinie tez kupiłam . Zobaczymy co mi wyjdzie. I jeszcze pierniczki. Muszę, muszę je zrobić.
Ada Ty musisz byc pozytywnie zakręcona i jak Ty dziewczyno jestes pracowita. Ja niestety maku do ust nie biorę, oczywiście tego w cieście. Nie lubie makowców ani takich innych seromaków czy innych ciast z makiem. mam to od dziecka.
A tak to witam wszystkich w środku tygodnia (już!) Jutro mam szkolenie w ZUS-ie. To sobie pójdę od 10-ej . Tylko po co ja ide jak mnie zwalniają? Ale to sie przyda jak nie w tej firmie to w nastepnej.
Wtorek był tak trudnym dniem, że nawet nie chcę go już wspominać. Obiecywałam sobie, że nie będę się denerwować, ale wczoraj to nie zadziałało. Ręce mi już opadają.
Zofked, nawet nie wyobrażasz sobie jak dobrze Cię rozumiem. Ja - chodzące opanowanie - wczoraj wybuchnęłam (czy wybuchłam?). Stwierdzam jedynie, że z głupotą nie da się walczyć, bo kosztuje to kupę nerwów a i tak się przegrywa. Postaram się o tym pamiętać. Jestem już trochę zmęczona tymi spięciami. Wyszłam wczoraj z pracy i pomyślałam sobie, że chyba uda mi się "zresetować" mózg kiedy wejdę do sklepu i zacznę szukać prezentów dla najbliższych. Niestety lipa. Nic nie kupiłam. Ale znalazłam "pocieszacza" w postaci sporego kawałka torta bezowego. Dobre i to, prawda?
Zofked, trzymaj się. Damy radę! Głęboki oddech i do przodu.
Hope, dobrze, że już wracasz do zdrowia. Ale Ci się nazbierało tego pieczenia - jeeeeny, ja bym się chyba do połowy stycznia nie wyrobiła
Mysha, jak wnioskuję u Ciebie w mieszkaniu jest już trochę nastroju świątecznego. Fajnie masz. Ja każdego dnia, idąc do autobusu przechodzę obok rozstawionego stoiska z choinkami i patrzę na nie z rozmarzeniem. Chcę kupić żywe drzewko, ale jeszcze nie wiem kiedy. Mam takie lampki w kształcie gwiazdek i zawsze zawieszam je w kuchni nad oknem. Chyba zrobię to w ten weekend, bo już się nie mogę doczekać tego nastroju, jaki robi się w kuchni, kiedy one świecą.
Aloalo, wychodź z tej ślicznej kuchni! Zapomniałaś o nas? Co nowego u Boba?
Lenko, a Ty gdzie? Prostujesz włosy i nie masz czasu na kawiarenkę?
Miłego dzionka.
Biorę głęboki oddech i spróbuję się nie denerwować
Normalnie nie nadążam...czas przecieka mi przez palce, a jeszcze tyle mam do zrobienia. Jestem w trakcie tworzenia oferty na kolejny rok, co by móc powiedzieć, że ....będę wciąż pracować. Dotarło do mnie, że w przyszłym tygodniu już są Święta. A ja mam takie tyły, jeśli chodzi o to, bo nie bardzo mam czas nawet na robienie zakupów. A gdzie reszta ? Musi niestety poczekać. Dobrze, że zdążyłam upiec blaty do piernika staropolskiego...Tak sobie pomyślałam o Myshy, że ma choinkę, kupione prezenty, że jest taka "dopięta.." aż jej zazdraszczam. Moja kuchnia nie wykończona...no bo przestawiłam meble, mam jedną ścianę łysą i czekam na zamówione kafle..tzn, domówione...Cholipka, jakby ten mój Ślubny nie mógł od razu zrobić po mojemu...nie byłoby teraz tego wyczekiwania. Wczoraj pojechał do hurtowni i okazało się, że nie dostali tych moich kafli...Ponoć w piątek będą....A czas ucieka...
Hope, ja Cię rozumiem, ale myślę, że powinnaś nieco zmienić obroty...z 4 na 3. Znając Ciebie, wiem, że zdążysz, a z płucami nie ma żartów!!!! Daj im czas na rekonwalescencję. Bidulko moja .
Smakosiu, jesteś przepracowana, aż chciałoby się powiedzieć, że już starczy tej orki!!I Dobrze, że zjadłaś torta bezowago. Ale dziś kup sobie czekoladę. Szybciej likwiduje stres, bo wyzwala serotoninę. Będzie Ci lepiej, zobaczysz. Z tymi nadrzędnymi, to tak jest. Wymagają i irytują swoim głupim gadaniem, no nie? Ja niestety też pyskuję,....
Zofked,wiem,że utrata pracy to poważny problem, ale jakoś czuję, że z Tobą będzie jak z Lenką...znajdziesz inną, trzymam kciukasy, żeby się udało.
Aloalo, Twoja kuchnia jest przecudna. Sama przyjemność pichcić w takiej kuchni.
Lajan, rozmawiałam z Belzebubem. Wiesz, że on Cię nie chce w tym piekle?Stwierdził, że po pierwsze jesteś za duży, a po drugie...inni mają większe grzeszki....i się zabierze za tych innych
Mam kilka minut na wypicie kawy. Właśnie zaparzyłam, jest ktoś chętny? No i mam wafelki domowej roboty o smaku toffi. Moje dziecię zrobiło, widząc, że matka pada na gębofon i nie robi w domu nic . Byle wytrwać jeszcze tydzień....
Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku, wysyłam moc przedświątecznych fluidów i do usłyszenia!
Beatko dzięki za kciuki ale już mi zaproponowano pracę w takiej samej branży bo pani z którą pracuję otwiera swoja firmę a ja jestem już wdrożona w tę pracę i wiem z czym to sie je i do jakich drzwi trzeba zapukać aby cos załatwić. Bo tego co ja robie nie uczą w szkołach tego trzeba sie nauczyć samemu. A ja już troche umię. A poza tym łatwo nawiązuję kontakty i jestem postrzegana dość pozytywnie. Pomimo tego, że jestem najstarsza u nas w pracy to dogaduję sie z młodymi ludźmi.
U mnie mało czasu, bo prześladują mnie imprezy urodzinowe. W poniedziałek moja Mała świętowała z ulubionym wujostwem, w piątek będzie świętować z koleżankami, a w sobotę z przyjadą dziadkowie i inna rodzinka....Już nie wiem co szykować, bo mam wrażenie, że wszystko już było ;-)
Ja mam ostatnio szczęśliwe dni zakupowe i z tej okazji wydałam już chyba ponad połowę swojej przyszłej wypłaty . Ale co tam, ubrać się wypada jakoś reprezentacyjnie, a moje ciuchy kupione były z kilka kilo temu i nie dodają mi przez to uroku :)))))) Wczoraj nabyłam super "urzędowy" kostium ( spodnie z żakietem ) i zamiast 210 zł zapłaciłam całe 52 zł. Muszę tylko spodnie podwinąć, bo z trenem z nogawek ciężko się chodzi ;-)
No i mam swoje nowe kozaki ! Stoją przy moim łóżku i nacieszyć się nie mogę.... Chyba uwierzę, że nowe buty mogą odmienić życie..... W końcu Kopciuszek jest na to dowodem.....
Smakosiu, po prostych włosach nie ma już śladu :)))) Ale Ślubny mnie pocieszł mówiąc, że woli, jak jestem pokręcona........, ale jak to sobie wytłumaczyć....czy to aby na pewno pocieszenie....
Zofked, to ja będę trzymać kciuki, żeby w nowej pracy, było lepsze szefostwo :) I może też kup sobie nowe buty.... ;-)
Mysko, coś te moje okna chyba za daleko były ;-) Ale wielkie dzięki za szczere chęci, przeprowadzę się kiedyś bliżej Ciebie, to będziesz miała jeszcze okazję machnąć i moje . Aaa i życzenia dla syna przekaż :))))))
Beata, ale jak już będziesz miała kuchnię gotową, to też czekam na zdjęcia ;-)
Hope, Ty lepiej już mnie nie denerwuj . Albo dobra, denerwuj sobie, a jeżeli będziesz się nudzić między jednym ciastem a drugim, to machnij jakieś na moje konto i dhl-em prześlij na wczoraj .
Aloalo,.....no dzie Ty ? .........w kuchni... ?
Kawę mam tylko, ale ze spienionym mlekiem. Coś ostatnio na nabiał mnie wzięło :))))))
Ja tam nie będę robiła zdjęć mojej nowej kuchni...bo do kuchni Oli, to moja jest mały, bidny pikuś . Chcesz remontowe foto? Było by co pokazać (z jakim kołchozem walczyliśmy)...zważywszy, że nie mieszkam w nowym apartamentowcu tylko w wiekowej kamienicy. Uwieczniłam syf, żeby kiedyś w ramach walki z deprechą pokazać, że z byle G....można stworzyć ładne co nieco .
Żyję, jakby co i nie siedzę cały czas w kuchni :)) Robię porządki świąteczne tam, gdzie mogę, pomyłam okna tam, gdzie mogę i mam ściany pomalowane tam, gdzie miały być pomalowane a reszta czeka. Załapałam się na świąteczne podniecenie i nie wkurzają mnie już choinki i lampki w sklepach :) Kupiłam herbatę "zimowe cośtam" zalatującą jabłkiem cynamonem i pomarańczą. W powietrzu mało aromatu bo na razie jedzie farbą. Wczoraj uprzytomniłam sobie, że muszę zamówić prezent dla Boba bo może nie zdążyć przyjść, a to byłaby porażka na całej linii. Piernik mięknie. Pierniczki z tego ciasta są przepyszne. A wczoraj?.....
No wczoraj były jasełka i Bob występował i w ogóle jak tylko dzieciaki wyszły to ja już beczałam :)) Musiałam się jednak ogarnąć, bo nie potrafiłabym zrobić zdjęć :) I Maryi zachciało się siku i opuściła stajenkę na moment :) Pięknie było! Zgłosiłam się do upieczenia na tą okazję babeczek dla dzieciaków, które zostały po zachwytach skonsumowane w całości :)
Wszystkim dzięki za miłe słowa o kuchni, Lenka a Ty nawet nie wspomniałaś, że Ci się podoba!
Beata - ja też chcę po liftingu kuchnię zobaczyć!
Smakosiu - ciężko mi wyobrazić sobie Ciebie zdenerwowaną, szczerze mówiąc :) Musiało Ci faktycznie dopiec. I oczekuj załącznika w mailu :))
Zosiu - cieszę się, że masz już pewną pracę! A sernik Smakosi Ci wyjdzie na bank.
Mysha - chciałabym mieć już wszystko kupione i gotowe tak, jak Ty.
Lenka - ja też chcę umieć tak tanio kupować! :) Kozaki przy łóżku mówiwsz? To już z rana do łazienki w nich pędzisz? :)) Niech Ci się dobrze noszą, fleki nie ścierają, skórka nie przemaka, futerko grzeje i w ogóle :)
To ja pójdę, Jestem dzis w domu i jestem bardzo zajęta :) Cmok!
piję drugą kawkę....właśnie powiesiłam w kuchni nową firankę...jak na kogoś,kto nigdy nie szył to wyszła mi przepiękna:)spróbuję zaraz cyknąć fotkę...tylko u mnie w kuchni sajgon-bo mam cały czas pieczenie...i jeszcze zmywarka na sprawną nie wymieniona:(
dzisiaj na drugą zmianę do pracy idę...ale jutro i w sobotę mam urlop-Ślubny kończy w niedzielę ostatnie 30 lat-to troszkę z nim pobędę w Łikęd...może nawet na tort zasłuży:P
Dopisano 11-12-16 7:55:46:
zdjęcie mi wyszło do d...py...praktycznie nic nie widać:( a firanka jest biała...z naszytymi cekinkami...i lamówką w kolorze czerwonego wina....
Witam i ja. Zaglądam sobie z pracy bo nudy dzisiaj straszne. Wysłałam nawet do domu już koleżankę, niech chociaż ona ma coś z dnia. Popołudniu jadę po malutkie zakupy bo potrzebuję jeszcze parę rzeczy na urodziny Młodego. Potem machnę przedpokój i sprzątanie będę już miała z głowy. Dzisiaj zrobiłam dobry uczynek bo obiecałam teściowej, że przyjadę jej we wtorek umyć okna. Aż się sama tym pomysłem przeraziłam bo we wtorek roboty w pracy będzie mnóstwo, potem do niej szybko okna umyć a w domu jeszcze będą czekać brukowce do upieczenia. Ale co tam, mam kochaną teściową to warto się poświęcić :)
Dzięki Lenko za życzonka, spóźnione dla Twojej córci również :)
Wierzę Aloalo, że się wzruszyłaś, ja też mam łzy w oczach jak tylko Młody jakiś wierszyk mówi :):):)
Dokładam do kominka i zostawiam pyszne jabłuszka. Miłego popołudnia.
Poszukuję zapałek !!!!! Muszę podeprzeć powieki, bo padam ze zmęczenia. Od kilku robię to co robię...( czytaj OFERTOWANIE 2012), nie mam czasu na normalność. Psychicznie jestem wykończona. Dziś nawet na kawę czasu nie było. Od 7 rano komputer, papiery, telefony...od Annasza do Kajfasza wydzwaniam, i mnie odsyłają..... Dobija mnie niekompetencja i rozbieżność między tymi, którzy instruują co i jak zrobić. Wścieku dostałam i po 14, rnęłam papierzyskami,zamknęłam kompa i najnormalniej w świecie stwierdziłam, że mam wszystko w tylnej części mojej kuli .Najgorsza jest świadomość, że termin....16 grudnia puka do mnie!!! Ło mateczko, toć to jutro...ktoś ma suche mydło? Chyba się pochlastam
A tę moją kuchnię po liftingu...no może kiedyś pokażę ;) Idę jeść obiad ( Ślubny ma 3 dni urlopu...to ugotował..)bo flaki do kręgosłupa mi przywarły...
Przyszłam znów :) Może się ktoś dosiądzie do herbaty? I do mnie? Zapraszam.
Dzisiaj wykorzystując czas, który normalnie przeznaczyłabym na zmywanie naczyń, ale już nie muszę hihi, wzięłam do ręki pistolet i zaczełam działać :). Pistolet był na klej a działanie polegało na robieniu stroików :) Zrobiłam dwa i dodatkowo opryskałam trzy malutkie doniczki z gwiazdami betlejemskimi na złoto sprajem i ze złotym paznokciem i bąblami oparzeniowymi na dwu palcach lewej (na szczęście) ręki jestem z siebie pirońsko dumna, że se machnęłam te stroiki :)) Bąble mam, bo pistolet był zepsuty i nie dało się zatrzymać kleju.. Stroiki są złote, bo ja na Święta lubię złoto - czerwone klimaty a że złotych pierdułek miałam dużo to wiadomo Takie są No może kiczowate, ale ja tam jestem dumna :)))
Hope - gdzie ta firana????????????
Dorzucę drewienek, bo zimno. Nasze osiedle od wczoraj nie ma ogrzewania, bo jakaś awaria jest. Dobrze, ze nie ma mrozu...
Czy widzicie ? Umyłam wszystkie okna ! Nooo, połowę umył Ślubny, ale to prawie tak, jakbym sama umyła . Wyprałam firany, powiesiłam pachnące i nawet złośliwego lambrekina przypięłam, a wcześniej przez godzinę go prasowałam . Poprzestawialiśmy sofy, wygoniliśmy wszystkie niezameldowane koty, poodkurzaliśmy i pomyliśmy powierzchnie płaskie i zapomniałam z tego wszystkiego o zebraniu w szkole.... Szykowałam się również na łikędowych gości, więc upiekłam też dzisiaj karczek, indora i roladę indyczą na wędlinę oraz zrobiłam jedno ciasto. Dokonałam również zakupu przeróżnych zdrowych produktów, na jutrzejszą imprezkę dla 11- nastolatek, w postaci chipsów, coli i takich tam oraz na sobotnią imprezę do sałatek i innych dań.... Czuję się kobietą spełnioną.... Jutro kolejne działania.... ;-)
Aloalo, sorki, że zapomniałam wspomnieć o urodzie Twojej kuchni, tak jakoś mi umknęło...
Och, pozwólcie, że zwalę swój zadek przed kominkiem albo lepiej zadek i plecy i tak sobie poleżę :) Nie zrobiłam niczego szczególnego, ale jak długo stoję to mnie łupie w kręgosłupie i szczypie w łopatkach :) A dziś stałam dłuuuugo, bo piekłam ciasteczka! A ponieważ mikser z lidla ułatwiał mi pracę bardzo bardzo to zrobiłam migdałowe chlebki, waniliowe gwiazdeczki, kawowe kuleczki, cynamonowe kształty różne w czym migdałowe chlebki z podwójnej porcji i tak mi wyszło jakieś 14 blach... Dobrze, że ozdabiać wypadałoby jedynie te waniliowe :)) Ale to nie teraz. Czujecie jak pięknie pachnie? No to proszę się częstować.
Hope - oczyma wyobraźni widzę, że firana jest śliczna, ale talentu do robienia zdjęć, to nie masz. I dobrze. Dość masz innych :)))
Emilko - żyjesz? Kiedy ta Wigilia?
Lenka - no wreszcie pochwaliłaś, ja tak czekałam
Lajan - fajny masz wózek, jak pojedziesz na kawę to weź mnie po drodze :)) Dostaniesz kołocza :)
Mysha - nie trza było tej świeczki w obi zostawiać :)
Beata - i jak ten 16-ty? Szczęśliwy?
Zosiu - pierniczki napieczone? Jakby co to podzielę się z Tobą moimi :))
Do końca remontu brakuje mi tapet, listew przypodłogowych, przykręconych karniszy, umytych lamp, powieszonych firan i rolet, wyczyszczonego narożnika i fotela. I pufy. Dużo. A Święta za tydzień. Blisko. Ale mam ciasteczka. I kaczkę kupiłam.I mam gdzie gotować. I moczkę mam zamówioną u Mamy. I mak mam. I sklep pod nosem. Damy radę! A najwięcej mam... prasowania!
Ale teraz prostuję kręgosłup. Nie podepczcie mnie, proszę.
to jak już się wyleżysz...i weźmiesz za prasowanie-to machnij też moją wielką hałdę...to ta największa,zza której nie widać reszty kawiarenk:P bo ja nie tylko nie robię zdjęć...ja też nie prasuję:)
Olu nie upiekłam jeszcze pierniczków ale zrobiłam pierogi z kapustą i grzybami oraz uszka. Czyli najgorszą pracę mam już za sobą. Drugą taką gorszą pracą jest robienie karpia faszerowanego. W tym roku robię tylko dla trzech rodzin. Lubię robić karpia ale to czekanie na to aż galaretka się zetnie jest okropne. Bo ja zalewam faszerowanego karpia już taką lekko ściętą galaretą. Pierniczki będę robić jutro.
Nic nie opowiadam o sprzątaniu bo ja nie sprzątam a sprząta moja siostra. Ona z kolei nie pcha sie do kuchni a ja nie wyrywam jej z rąk odkurzacza. I tak prace są sprawiedliwie podzielone. Ja zakupy, kuchnia a siostra sprzątanie.
Kiedyś jak byłyśmy jeszcze bardzo młode to moja sąsiadka pytała się mnie dlaczego nigdy nie widzi jak ja myje okna. A ja jej odpowiedziałam, że ja myję z drugiej strony budynku, dlatego nigdy mnie nie widzi.
Olu bardzo proszę możesz mi podrzucić trochę Twoich pierniczków bedę barzdo zadowolona i trochę jeszcze tych ciasteczek co je dzisiaj upiekłaś.
Jestem i melduję, że próbuję odreagować miniony tydzień. Starałam się bardzo, oj starałam jak nie wiem co, ale moje postanowienie, że nie będę się denerwować nie było do końca udane. To były trudne dni. A w najbliższy poniedziałek....oj, lepiej nie myśleć. Póki co trzeba się odstresować. Za oknem szaro, buro, mokro, wietrznie - brr!!! A ja muszę wyjść. Chętnie bym sobie dzisiaj pobyła w domu i zrobiła coś przedświątecznego, ale nic z tego. Wczoraj wieczorem zrobiłam brakujące zakupy i to mnie cieszy. Jutro będę mogła pichcić. Rzymianka napisała, że Ona robi wcześniej farsz do ryby po grecku, pakuje go w słoiki i pasteryzuje. Postanowiłam pójść tą drogą i zrobię tak jutro. Planuję też usmażyć rybę i zapakuję ją do marynaty octowej. Akurat sobie spokojnie "dojdzie" do postnego piątku :-) Wczoraj powiesiłam w kuchni, na karniszu sznur białych gwiazdek, które dają ciepłe światło i zrobiło się bardzo przytulnie :-)
Teraz stawiam kawę z dużą ilością mleka i wpadnę wieczorkiem na dłuższe pogaduchy
witam widze ze wszystko leci pelna para ja w zasadzie jako tako wyrobiona na swieta mam 4 osoby z wyzywieniem i teoretycznie 20 bez ale to sie okaze jutro wieczorem...ale bylabym szczesliwa koncowka roku bylaby przynajmniej dobra:)) teraz lece do garow moze wpadne wieczorem sciskam wszystich zapracowanych:))
Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę z tego,że 16-go grudnia mam za sobą. Wczoraj zakończyłam żmudne ofertowanie, zapakowałam wszystko jak trzeba i puściłam w obieg. Teraz z niecierpliwością będę czekała na odpowiedź, czy po nowym roku mam nadal wstawać po 6....i zasuwać do pracy. Ależ ten świat jest pomigany. Jak człek pracuje, to zrzędzi, jak nie pracuje to też stęka, no że nie pracuje...i jak tu nam Polakom dogodzić? Huk z tym. Postanawiam się nie stresować.
Za moment napycham portfel kartami i niestety jadę na zakupy. Nie cierpię robić zakupów w sobotę. W ogóle nie lubię..ale jak cosik chcę zrobić pod te święta to już najwyższa pora.Muszę jeszcze dokupić 2 prezenty, dla teścia i dla mamy, ale tradycyjnie co roku mam z tym największy problem.
Słuchajcie, wieczorkiem zapraszam na małe posiedzenie przy czymś mocniejszym. Wszak muszę dać upust swoim emocjom, a sama pić nie będę. Teraz zaparzyłam herbatkę, do tego miód i cytryna no i oczywiście ciasteczka korzenne.
Wszystkim pracusiom bez wyjątku życzę dobrej soboty i do wieczorka
a co to? moje pranie nie wyprasowane? Aloalo? no jak to tak? a miałam cichą nadzieję,że jednak machniesz tę moją stertę...cóż...będzie Ślubny stał przy desce do prasowania pewnie do jutra:P
dzisiaj organizuję w domu generalne sprzątanie...znaczy się,będzie totalna rewolucja...bo mam też zamiar pomalować Młodym pokój...i jeszcze dwie ściany w salonie wymagają odmalowania...i okna by się zdało umyć(te nie umyte)...ale deszcze leje....i pogoda iście barowa....
wczoraj zrobiłam sobie 4 świeczniki na stół wigiliny,jak je już wykończę-cyknę fotkę i Wam pokażę...i dzisiaj też mam zamiar wybłyszczeć salon i generalnie go już ozdobić na święta...zostanie tylko choinka do kupienia i ubrania(ale to dzień przed wigilią lub w samą wigilię)
po południu mam zamiar piec blaty piernikowe i mam jeszcze torty do zrobienia na jutro..
zostawiam dzban kawusi i herbatę z miodem i cytryną i jeszcze sałatkę z wędzonym kurczakiem i lecę sprzątać
Spojrzałam z rana na rozbebeszony duży pokój o szumnej nazwie salon i pomyślałam, że mogę umyć okna. Bo przecież przy tapetowaniu się już nie kurzy nie? No i umyłam, zatem z oknami koniec. No, chyba. że trzeba będzie szyby poprawić, bo pogoda małosprzyjająca. Następnie poprzesuwałam meble do czyszczenia i przytargałam dywan w tym samym celu. Teraz czekam na panią, która mi to pięknie wyczyści :)
Powyciagałam też z szuflad podkanapowych :) szpargały w postaci bombek, lampek, stroików Bożonarodzeniowo-wielkanocnych, kaset video i chyba 200 kaset magnetofonowych! Ja pierdziu, zapomniałam, że tam są. Chyba sobie zrobię przegląd muzyczny z lat młodości :))
Hope - może zrób zdjęcia tych Twoich stroików tak samo kiepskie jak tej firanki, bo już nie umiem usunąć tych moich a to złoto może przy Twoich zblaknąć I przepraszam za prasowanie, ale moja kupa leży nieruszona, więc prasowanie cudzego przed swoim to byłby nietakt ogromny ;)
Beata - życzę Ci byś musiała wstawać cały rok o 6 i mogła narzekać na pracę :)
Smakosiu - trzymam kciiuki już dziś za poniedziałek! Bardzo lubię to Twoje okno, wiesz?
Marcia - sukcesu z gośćmi życzę a na Sylwestra wskakuj w nowe majtasy :))
Zosiu - trzymam kciuki za pierniczenie. Nie wiem z jakiego przepisu będziesz korzystać ale pierniczki Wkn są bardzo dobre.
Za tydzień Wigilia, wiecie? Ja pierdziu. Prezent dla Boba w drodze, ma dojść w środę. Oby! A Mężowi gadam, że nic sobie nie kupujemy, bo remont i wydatków tyle, a on na to smutnym głosem "no ale ja bym coś chciał!". Eee, no to ja też bym chciała coś :))
O, właśnie coś w rodzaju zmrożonego śniegu stuka o moje wymyte szyby.... Przestało. Ale ślad zostawiło
witam po pracowitym dniu aloa ja to chyba z 5 par zaloze tylko gdzie kupie takie wielkie hi hi....jakas taka spuchnieta jestem i spiaca ale za wczesnie na lozko bo potem od 5 nie bede spala myslalam o czyms mocniejszym na sen ale nie ma nikogo wiec samej mi nie za bardzo....jutro troche luzniej a od poniedzialku zakupy miesne dla gosci reszte jako tako mam ....milego wieczoru ja jeszcze chwile posiedze ze zwierzyna przy kominku choc jakos tak mi goraco....maja zrobila pomarancze nabite gozdzikami wiec stawiam na stole(radochy ze ho ho miala) buziole
zrobiłam dzisiaj sobie jedną iście świateczną komodę...jest jeszcze nie do końca wykończona,bo brakuje mi jeszcze gwiazd betlejemskich w kremowym kolorze,i fotkę mam już cykniętą...
i wstawię...jak skończę komodę...jak machnę drugą...i choinkę kupię..piękną...żywą i pachnącą....a teraz wracam do sprzątania....i jesu-jak mi się nie chce.....
Przytaszczyłam flaszkę różowego wina, jest ktoś chętny co by siupnąć???
Moja kuchnia wygląda jak po wojnie. Mężowski w końcu uległ i zrobił wszystko tak jak ja chciałam. A chciałam zupełnie odwrotnie niż On, więc musiał się napracować ;) Syf mam niesamowity. Do północy (oby!) mi zejdzie wylizanie tego zakątka. To wszystko nic...grunt, że w końcu mi się podoba. W poniedziałek Mężowski położy brakujące kafle, zafuguje, zrobi wykończeniówkę i ...w końcu odetchniemy .
Dosiadam się do Twojego różowego wina ze swoim białym. Padam na dziób. Ciężki tydzień za mną ale wszystko mam już posprzątane i kupione, jutro jedynie idę po warzywa i jajca. Wczoraj znajomi nas wyciągnęli tylko na godzinkę (wręczali zaproszenia na ślub więc nie wypadało odmówić) i z tej godzinki zrobiły się prawie 3. Tort dla Młodego skończyłam, mięsko przyprawiłam i to było na tyle. Dzisiaj po pracy przez to nie usiadłam ani na minutę bo miałam jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia a o 5 goście mieli się zjawić. Zdążyłam na styk ale aż teściowa się zaczęła martwić dlaczego tak źle wyglądam. Teraz jestem już po gościach, przynoszę torta i świece i idę się pierdyknąć na fotel. Jakbym zasnęła to proszę mnie nie budzić :) Miłego wieczoru.
Nie śpij jeszcze Myshko ;) se chwilkę posiedzimy. Ja akurat gotuję mięcha do pasztetu, robię farsz do pierogów, no i wrzuciłam schab do soli...będzie dojrzewająca wędlinka na święta. Mogę sekundę odsapnąć, kuchnię ogarnęłam. Tylko jeszcze machnę podłogę i nabłyszczę panele.. Dobrze, że mam duuuużą córkę, która dzięki Bogu umie sprzątać . Pomogła mamusi parać się z bałaganem.
Ja wrzuciłam dzisiaj schab do cukru i miałam zrobić śledzie ale okazało się, że zapomniałam o cebuli więc muszą poczekać do jutra. Jeszcze nie śpię, sączę drugą lampkę.
Ech, jak miło posiedzieć razem...ja sączę trzecią lampkę , wrazie obie przyśniemy...to może nich nas ktoś kocykiem otuli ;) Agusia, jak tam Twoje blaty piernikowe? Zmiękły? ja chyba jutro muszę zerknąć na swoje. 20 grudnia planuję je przełożyć powidłem czekoladowym i masą orzechową. Aż mi ślinka cieknie na myśl o nich...
Ja nie chcę sączyć, wiec otulę Was kocykiem :) Luli luli dla Beatki i Aguli :))
Ja przełożyłam blaty dziś. PRzed chwilą. Jakoś mnie naszło, że to powinno być dziś. Na razie jest w lodówce, bo w sypialni, gdzie do tej pory mięknął (tak się mówi???) śpią moje chłopki a po ciemku mogłabym skrzywdzić mój piękny pachnący pierniczek.
Beata czym myjesz panele? Ja już próbowałam różnymi płynami i zostają mi smugi.
Ja myłam na początku Pronto ale jakichś super efektów nie widziałam. Teraz myję Sidoluxem i jestem zadowolona. W tej chwili mam zapach kwiatowy, fajny ale chyba powrócę znowu do mydła marsylskiego bo jak dla mnie jest przerąbiście świetny :) A panele mam o strukturze drewna więc smug nie mam nigdy.
Ja też mam strukturę drewna a widzę pod światło maziaje takie. Może to wina mopa? Bo po szmacie nie mam takiego efektu... Cóż, trzeba będzie się pochylać :)))
Ostatnio zajrzałam po coś do szafki i wydawały się miękkie ale może to był ręcznik :):):) Nie martwię się i nie sprawdzam bo wiem, że wszystko ok. Ale jutro zajrzę :):):) dla Ciebie. Ja chyba w poniedziałek przełożę.
To ja też się melduję Również padam, ale nim zaliczę pozycję poziomą przycupnę sobie obok Was. Dzień z uwagi na paskudną pogodę został przewrócony do góry nogami. Dzięki temu zrobiłam to, co było zaplanowane na jutro i zupełnie spontanicznie (z pomocą mojej niezawodnej sąsiadki) kupiłam srebrnego świerka. Ale to jeszcze nic. Ja go ubrałam i przystroiłam całe mieszkanie i...mam juz świeta!!!!!!!!!!!! Juhu! Jest ślicznie. Cieszę się jak dziecko. Pomyślałam sobie, że dzięki temu będę miała tyle dobrej energii, że poradzę sobie ze wszystkimi trudnościami, które przyniesie nowy tydzień w pracy. Teraz już wiem, że dam sobie radę. Będzie dobrze!
Ja wiem, że większość ludzi ubiera świąteczne drzewko na dzień przed świętami albo nawet w ty samym dniu, ale u mnie już tak jest - nie mogę się doczekać i zazwyczaj robię to wcześniej.
W piwnicy miałam przygodę. Szukałam stojaka do choinki i... nagle zaatakowało mnie cieżkie drewniane krzesło, które Półowek umieścił w kartonie i położył wysoko. Spadło mi na głowę i popchnęło z takim impetem, że nie wiem kiedy sie znalazłam pod regałem Na szczęście tylko trochę sobie obtarłam plecy i skończyło się śmiechem.
A wiecie, że za tydzień będziemy już po kolacji?
Posprzątam Kawiarenkę. Dołożę drewienek do kominka. Zapalę nowe świece i wymienię naszym zwierzaczkom kapcia - teraz już mają czysty i pachnący.
Jeszcze tylko zapalę światełka na choince i pójdę odpocząć
Siadaj pracusiu, . Ależ masz piękną choinkę...aż Ci tak trochę zazdraszczam...U mnie faktycznie ubiera się choinkę w Wigilię. I ubierają ją dzieci...hihi...dorosłe ludki, ale zawsze to robiły, więc nie odbieram im tej frajdy. Dobrze, że tak na krótko ległaś pod tym regałem , bo inaczej...być może kula by Ci zamarzła- Ty przecież masz ją taką niedużą i beztłuszczową .
Dobre popołudnie :) Słoneczko dzisiaj pięknie świeci ale niestety też ostro wieje więc rozpalę w kominku żeby cieplej było. Ja pobiegłam dzisiaj na zakupy bo przecież niedziela handlowa i wróciłam jedynie z paczką opłatków :( jakieś jubilery i ciuchy pootwierane, rybne co mnie już niepotrzebne też ale wszystkie warzywniaki w okolicy zamknięte, rynek niestety też. Niepotrzebnie wcześniej wstawałam i z domu wychodziłam, ale jestem zła. Może jutro uda mi się wrócić jeszcze z pracy normalnie to bym sobie skoczyła, mam akurat koło domu 2. Jeden lubię bardziej ale tam mają do 16 tylko więc w tygodniu nigdy tam nie zdążę.
Zostawiam kawusię, torcika i zmykam na fotel. Dzisiaj mam w planach tylko zrobić śledzie i schab do następnego etapu suszenia.
Muszę tak zrobić, bo zamiast wczoraj wrzucić schab do cukru, wrzuciłam do soli...Dzis nie mam wyjścia. Idzie schabik do cukru....Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie. Co najwyżej...będę robiła następny i zjemy go nie na świąta a na Sylwestra ;)
Oczywiście siedzę obok choinki Wczoraj przez to drzewko poszłam spać o 24.30, bo jakoś nie chciało mi się wychodzić z pokoju. Teraz jest tak przytulnie i w ogóle czuje święta na całego. Dziś zabrałam się za smażenie ryby. Muszę ją jeszcze zapakować do słoika i zalać marynatą. Na postny piątek będzie w sam raz :-)
Jako, że w tygodniu będę w domu dopiero wieczorami postanowiłam zrobić dzisiaj wszystko, co możliwe. Tak więc mam wysprzątane, dekoracje zawieszone i teraz pozostaje tylko przełożyć we wtorek piernik, w piątek upiec mięso, pasztet i sernik, wytrzeć kurze i można świętować Kiedy nie ma domowników można sobie pozwolić na wcześniejsze sprzątanie, bo zwyczajnie nie ma komu brudzić
Nie powiem, trochę się napracowałam, ale teraz kawka i chwila odpoczynku. Oczywiście słucham RMF święta przez internet i chłonę atmosferę.
Boje się tego jutrzejszego dnia. Nawet śniły mi się jakieś koszmary z tym związane. Od jutra zwozimy i rozwozimy towary potrzebne do przygotowania tej wielkiej Wigilii. Oby się udało wszystko załatwić w zaplanowanym czasie. Boję się, że o czymś zapomniałam No nic, jakoś to będzie. Dam radę.
A Wy widzę, że też ostro pracujecie. Jak się bardzo zmęczycie, to przyjdźcie do Kawiarenki odsapnąć. Zapalam świece i posiedze chwile obok Faworka i Koralika. Wtulili się w swój czyściutki kapeć i zrobili sobie małą drzemkę.
Przyszłam z kawą. Wprawdzie jedziemy dziś na urodziny do mojego brata, ale tak mi głowa leciała na dół, że musiałam się podratować kofeiną.
Zazdroszczę Ci Smakosiu wysprzątanych i ustrojonych kątów. U mnie nawet ten pokój, który był śliczny wygląda, jakby przeszło w nim tornado. Sprzątanie w domu, gdzie jest dziecko przypomina odśnieżanie, gdy jeszcze nie przestało padać - jak powiedział ktoś mądry.Chyba ostanie czyszczenie zostawię na wigilię Wigilii, jak chłopki będą spać, nabłyszczę i niech kurna ktoś wdepnie zanim wyschnie. I nadal mam remont oczywiście. Ale zdążymy, bo czemu mielibyśmy nie zdążyć prawda???? Z tego wszystkiego zapomniałam sobie buraki ukisić na barszcz. Jutro to już chyba za późno nie?
Zimno zrobiło się w kawiarence....Rozpalę w kominku, to od razu będzie przyjemniej :) Przyniosłam również trochę pysznego sernika i pieczone jabłka na cieście francuskim. A do tego kawę z syropem orzechowym....
Słoneczko pięknie świeci przez moje czyste okna i pachnie mi już wiosną ;-) W tym roku widać, że zima znowu zaskoczyła drogowców........ i wcale nie przyszła .
Ja natomiast rozbawiłam ostatnio kasjerki w sklepie dla biedaków i Ślubny już się zastanawia, czy chodzić ze mną na zakupy..... Mam wielką torebkę, a w niej masę potrzebnych rzeczy lub takich, które mogą się kiedyś przydać....Wśród tego wszystkiego noszę również bawełnianą torbę na zakupy, której używam zamiast reklamówek. Zakupy były małe, więc myślałam, że każde z nas weźmie coś w ręce i zaniesiemy do bagażnika, ale przy kasie zrobiło się tego jakoś trochę więcej ;-) . Gmerałam już w portfelu szukając odpowiednich banknotów i zapytałam Ślubnego, czy chce zapakować zakupy w torbę. Zapragnął tego całym sobą, więc zanurzyłam rękę w torebce i bez patrzenia namacałam bawełniany materiał. Wyjęłam, położyłam na kasie i dalej sobie gmerałam, tym razem wśród drobnych, ale zorientowałam się, że kasjerka przestała kasować i usłyszałam nagle głos Ślubnego : " Skarpetki...? Mam pakować w skarpetki ? Trochę małe..... " Kasjerka zaczęła się śmiać, że może mi tak po Mikołaju zostało i że faktycznie mało się w nie zmieści, bo to stopki były i że trudne zadania mężowi daję..., a mi się przecież tylko pomyliło przy wyciąganiu..... .
Witajcie kochani! U was tak świątecznie, radośnie a u nas... w czwartek był pogrzeb Wojtka. Wszyscy smutni, niesczęśliwi, w domu Wojtka rozpacz, w naszym też. Nie chce nam się tych świąt, nie chce się sprzątać, stroić, gotować. Przy każdym uśmiechu serce boli i wraca widok mamy Wojtka, rodzeństwa... Ubrałyśmy choinkę, kupione prezenty dla dzieci siedzą w szafie, jadłospis okrojony, nie chce się gotować, szykować, tylko piernik upieczony czeka na przełożenie.
Darai, smutno i ciężko...to trudny czas, ale Wojtek by nie chciał żebyście zmieniali swoje świąteczne nastroje w przygnębienie. Jest w Waszych sercach i nic tego nie zmieni. Teraz jest bezpieczny, wolny od zmartwień i szczęśliwy. Wspominajcie wspólne, dobre chwile spędzone z Nim...pozwólcie Mu odejść... Przytulam.
puk puk.. czy mogę do Was się dosiąść? co by się wkupić w Wasze progi przynoszę w garnku grzane Bożonarodzeniowe wino (prawa nerka coś mnie boli, przemiękły mi buty), wygrzeję się przy kominku. A tak wygląda moja okolica:
Witaj Kokardo, ten śnieg to z zeszłej zimy? Dokładam do kominka bo ziąb i wilgoć wchodzi do pomieszczenia. Rano jadę do Białogardu, po drodze trzeba wstąpić na cmentarz do rodziców, w grudniu były rocznice Ich odejścia. Mama 3 grudzień a tata 18 grudzień, ciocia 16 grudzień i teściowa 29 grudzień. Czyli strach się bać grudnia, to dla mojej rodziny pechowy miesiąc. Pozdrawiam kawiarenkowiczów. Dawajcie znać, że zaglądacie tutaj, wystarczy przecież tylko kliknąć. Tyle czasu każdy znajdzie. Smutno tak wejść i nic się nie dzieje. Lenka, pozdrawiam. Darai, nos do góry, życie idzie do przodu. Możemy się radować, znamy tych co odeszli, bać się należy tych co przychodzą, nigdy nie wiadomo na kogo wyrosną. Czas goi rany.
Jestem, jestem...Może uda mi się wdepnąć w ciągu dnia o przyzwoitej porze. Dzięki Lajan, że dołożyłeś do kominka :) Jest bardzo przyjemnie posiedzieć i popatrzeć się na skaczące iskierki...
Na biurku mam piekny stroik, za oknem mróz i słońce, ale Świat nie czuć. Za to czuć smog! Nie wiem, co się dzieje, ale czuję się podtruwana! Wczoraj wieczorem wyszłam do osiedlowej apteki i gdy wróciłam śmierdziałam cała, jak wędzonka! Teraz, jak otworzę okno - śmierdzi. Zamknę - duszno. Na korytarzu też usnoi się mgiełka, która mgłą przecież nie jest. Skąd tyle tego cholerstwa?! Przepraszam za wyraz, ale jestem po prostu zła! Wolę sobie nie wyobrażać, czym ludzie palą w piecach, bo aż w gardle drapie.
Kokarda - witaj. Fantastyczny masz widok. MArzy mi sioe taki od świat do nowego roku a potem koniec :)
Lenka - jak to nie chce Ci się gadać?! Jak to?
Darai - serdecznie współczuję... ale jeszcze raz powtarzam, nie czujcie się winni z powodu uśmiechu.
Postanowiłam przed chwilą, że dziś już uczciwie nie będę pracowała. Muszę pozbierać myśli, zrobić jakąś listę zakupów, ogarnąć mój intelektualny chaos. U mnie pięknie, ciepło, bez śniegu, więc Świąt nijak nie czuć..Od kilku dni jestem "chorsza", kicham, prycham, rzężę...kurka, toć niedawno byłam chora. Powtórka czyżby? Za jakie grzechy? Spałam dziś 2 godziny... Katar i kaszel skutecznie pozbawiły mnie odpoczynku. Chyba ostatnio jestem przemęczona to i organizm łapie wszystkie świństwa. Ale i tak nie mogę iśc na zwolnienie...
Cieszę się jak głupia, bo w nocy przyjechał mój warszawski synek. Nie widziałam chudzielca 7 tygodni, więc wyobrażacie sobie euforię mamuśki , (stęskniłam się co nieco). 2 tygodnie będę go nieco podkarmiać, bo wygląda jak śmierć na chorągwii. Dziś przełożę moje blaty piernikowe masami...juz nie mogę się doczekać, kiedy będą święta....
Darai, przytulam.... wiem, że Ci ciężko, acz nie zmienisz tego, co sie stało...życie toczy się dalej. A Wojtek pewnie TAM jest szczęśliwy...
Lenko, co się stało???? Dlaczego nie chcesz gadać???? Wczoraj kolejny raz rozbawiłaś mnie tymi skarpetkami a la siateczka na zakupy . Daj na luz, powiedz co ci leży na wątrobie? Też Cię mocno przytulam.
Smakosiu, za 4 dni Święta, wytrzymaj jeszcze tę chwiiiiiillllllęęęęęę. A potem będzie pięknie :))) Trzymam kciukasy!
Aloalo, przeprowadź się do nas, tj, na Kaszubowo- tu jest pięknie, bezsmogowo...acz jak sąsiad pali plastiki to i u mnie "wali" na odległość, że człek nie wie, kiedy w ogóle okno otworzyć.
Myshko, jak tam Twoje pierniki? Kiedy je oblewasz polewą? Podpowiedz troszkę laikowi...plisss
Hope, Kochana moja, widziałam, że dzwoniłaś, ale miałam urwanie głowy- siedziałam na spotkaniu u dyrekcji.... Jeszcze przed świętami pogadamy, obiecuję. Jak zdrowie?
Kokardo, witaj wśród nas i czuj się dobrze :)
Zostawiam michę śliwek w czekoladzie...jakie dobre, ło mateczko, jakie dobre...częstujcie się, bo niechcąco wciągnę wszystkie , a wcale nie chciałabym tak zrobić...bo kulę mam już całkiem sporych rozmiarów.
Dobrego dnia!
....koniec obijania..czas wziąć się za robotę...ja nie umiem niepracować, ;))))
Witam wieczorkiem. Właśnie skończyłam piec moje ulubione brukowce, uwielbiam zapach pierników. Przyniosłam trochę ze sobą :)
Beatko wczoraj przełożyłam pierniki masą i powidłami z czekoladą a polewą ozdabiać będę chyba w piątek.
Matko jak te dni mi teraz uciekają, ciągle jest coś do zrobienia, siadam dopiero wieczorkiem na 4 literkach i mam chwilkę na relaks. Dokładam do kominka i idę się pobi=ujać.
Wieczór, cisza, choinka ładnie oświetla pokój, świeca do mnie "mruga", postawiłam też nowy stroik, w tle cicha, świąteczna muzyczka...czego chcieć więcej
Dziś zabrałam się za piernik. Przekładałam go masą orzechową z rumem i powidłami śliwkowymi. Ten rum dał fajny smaczek. Nie wiem czy wyczujemy to potem, ale póki co pyyyycha.
Pewnie wszyscy zmęczeni, co? Ale co tam - kochamy te święta, prawda?
Życzę nam wszystkim żebyśmy umieli zachować wspaniały nastrój w tej przedświątecznej gonitwie. Nawet jeśli nie zrobimy wszystkiego, czegoś nie kupimy, o czymś zapomnimy, to nie ważne. Liczy się tylko to, że będziemy mieli z kim cieszyć się tymi wyjątkowymi dniami w roku. Niech nic ich nie popsuje.
Mój mężuś dostał nową pracę Od 2 stycznia będzię warzelnikiem piwka. Praca w zawodzie i 11 km w jedną stronę. Z tego powodu w poniedziałek zakończyliśmy karierę w Jelczu i wracamy w moje rodzinne strony pracować. Ja muszę coś nowego znaleść jednak jestem dobrej myśli.
Przygotowania do świąt z mojej strony zerowe. Dobrze , że mama jest to uszka, pierogi, okna itd gotowe. Zaraz biorę się za kafle a popołudniu będę czyścić w łazience jak wróce. Dziś jedziemy na pogrzeb dziadka męża. Teraz nie będzie już cierpiał, ponieważ chorował na raka. Babcia się nim opiekowała i baliśmy się aby ona na zdrowiu nie podpadła.
Okna już ustrojone choinka jutro a w piątek pieczenie i część gotownia. W międzyczasie muszę testy powtarzać bo 5 stycznia mam egzamin.
Jestem totalnie wyczerpana- dziś w nocy nie spałam nic, bo to przeziębienie do reszty mnie rozłożyło. Zastanawiam się, czy jestem w stanie szykować cokolwiek na święta. Nie mam na to siły. Miałam nawet w zamiarze iść jutro do lekarza, żeby mimo wszystko wziąć 2 dni zwolnienia...Jak to głupio wygląda...te 2 dni, wiec pewnie będę padała na pysk, a do lekarza nie pójdę...
Zmobilizowałam się wczoraj, przełożyłam blaty piernikowe powidłem i masą orzechową ( ale to było smaczne...), no i powiesiłam schab do suszenia. W razie padochnę całkowicie, to rodzina będzie miała co jeść na święta.
Idę sobie, bo dziś to mnie się nie chce totalnie nic, nawet stukać w klawisze...
Pada śnieg, pada śnieg... Gdyby powiedzieli, ze do Świąt sie utrzyma to bardzo bym się cieszyła, ale mówią, że nie ma szans, bo idzie ciepło... Zobaczymy. Póki co kombinuję, czym odśnieżę samochód. Dzis rano powiedziałam do Męża, który ma od dziś wolne (tu jest nadzieja na szybkie zakończenie remontu), że nie mam niczego, co pozwoli mi zdrapywać lód z szyb auta. I przyniósl mi taką duuużą skrobaczkę razem ze zmiotką i ja powiedziałam, ze przecież nie pójdę z takim narzędziem do przedszkola i zostawiłam ją w domu. Szyby odlodziłam kartą parkingową (!) a teraz przydałaby mi sie ta zmiotka, kurde. Że też ja muszę być taka marudna! Trza było tachać z Bobem do przedszkola to narzędzie tak bardzo potrzebne dziś. ALe kto to mógł wiedzieć, że śmeg spadnie?
Nie mogę się doczekać oblewania pierników polewą. Ciekawe, czy Bob zechce mi towarzyszć. Od kiedy zostal przedszkolakiem stał sie zwyczajnym nudnym dzieckiem, które oglada bajki i bawi się a kompletnie nie pomaga w remontach ani w kuchni... Założę się, że gdyby nie chodził jeszcze do przedszkola remont zostałby dawno skończony
Kupiłam sobie śliczną pościel i już jej nie cierpię! Nie ma ani guzczków, ani zameczka ani rzepów - nic! I jakaś niewymiarowa! Pół nocy spedzam na poszukaniu kołdry! Cóż to za przyjemność w zimie być okrytym samą szmatką? :)) W momencie poszukiwania kołdry naszła mnie ogromna cheć na posiadanie maszyny do szycia! Chyba zaczyna mi odbijać :) Ja nawet guzik mam problem przyszyć ładnie :) Ale strasznie chce mi sie tej maszyny. Hmm, może obudził sie we mnie uśpiony talent? Moja babcia jest doskonałą krawcową i nikt nie przejął tego fachu, wiec to mogę być ja, a co! Hihi
I mam stresa. Prezent dla Boba jeszcze nie dojechał! A jedzie kurierem. Od piątku jedzie!
Miłego dnia. Popatrzę przez okno ciepło na mój samochód, to moze cześć tego śniegu z niego stopnieje zanim wyjdę?...
Z tą maszyną mam tak samo! Guziki mi mąż przyszywa, bo na samą myśl mi słabo... Ale jakbym miała maszynę to uszyłabym zasłony lawendowe na które mam genialny pomysł, misiaki dla Dziewuch, czerwone i kratkowane serduszka, poszewki z koszul na poduchy na kanapie. No czego ja bym nie zrobiła! A jak już uszyłabym te zasłony to na ścianie zawiesiłabym koła z pnia drzewa też ozdobione lawendowo i salon bym przemalowała... ale to już chyba po przeprowadzce. Teraz nie chcę niczego kupować, zmieniać, żeby nic mnie już tu nie trzymało. Tylko ściana w kuchni do zrobienia bo rura coś jakby pękła...
Spałam jakieś trzy godziny i koniec. Denerwuję się tym dzisiejszym dniem. Miałam sen, że nie przywieźli opłatków na tę Wigilię dla ubogich. A może to nie był sen...? Ja chyba o tym intensywnie myślałam, bo faktycznie nikt z nimi nie przyjechał i teraz chodzi za mną myśl...czy doniosą je dziś? Hm...to jest aż 200 szt. więc w pięć minut nie załatwię. Ech! Panikuję - pewnie dotrą na czas.
Połówek chyba już dojeżdża do domu. Może nawet zobaczymy się jeszcze przed moim wyjściem do pracy
Coś mnie szczypie gardło. Oby to żadne przeziębienie nie było.
melduję,że jestem...to znaczy wdepnę do Was po pracy-bo własnie wychodzę...Miałam awarię intrnetu,ale już mam nowy ruter,więc:)
jestem na chodzie prawie trzecią dobę...przez ostatnie 3 dni spałam jakieś 4-5 godzin,piekarnik hula u mnie nieprzerwanie od poniedziałku...dzisiaj muszę się spiąć i skończyć pieczenie...
ogólnie prawie wszystko jest w porządku-tylko na widok mojej choinki dostaję skrętu kiszek-jest jednym słowem żałosna(pierwszy raz pozwoliłam Ślubnemu na zakup drzewka i wiem,że to był również jego ostatni taki zakup-nigdy więcej nie kupi choinki)
zostawiam gorącą kawę i herbatę z cytryną...aaa.jeszcze kawałek sernika Smakosi na osłodę...i lecę do pracy....miłego dzionka:)
Ja zaraz lece po ocet i będę szorować łazienkę i jedno jedyne okno jakie posiadamy z Panem Połówkiem. I jakieś słodycze, trzeba przecież coś słodkiego przekąsić w ten świąteczny czas. Za oknem sypie śnieg, już go nie chce. Aha nic nie przynoszę Wam, wybaczcie :) !!
Melduję,żem nieżywa, urodą przypominam Rudolfa,....no tego, co to akurat w Boże Narodzenie furorę robił. Nie jestem w pracy!, przygotowania do świąt leżą odłogiem, zdycham bo mnie zżera wirus. Żadne leki nie działają. Jak komuś "sprzedam zarazę" to zapewne tu się pojawię.
Jestem. Boli mnie ząb. Wyrwałam się z pracy i dzielnie pojechałam do dentysty. A tam powiedzieli mi, że do usunięcia ale to jutro rano bo chirurgia już nie pracuje. I będę się męczyć do jutra bo mi przeciwbólowe nie pomagają. Spóźnię się do pracy ale muszę to załatwić bo inaczej nie będę mogła jeść w święta tych wszystkich pyszności. Właśnie obcięłam Młodego. Fryzjerką to ja jednak nigdy nie będę ale jak się za bardzo nie przyglądać to może być :):):) Dobrze, że dzisiaj mam tylko piernik do oblania i koniec. Będę cierpieć w ciszy... :) Miłęgo wieczoru.
Jak tu ciepło:) Lajanku-Ty zawsze potrafisz zadbać o kawiarenkę nocną porą...przyszłam na bosaka-u mnie w domu wręcz gorąco jest-w piekarniku pieką się ostatnie z 40 makowców(dla Cię,Smakosiu właśnie się piecze:) )
potem machnę jeszcze 2 serniki i panią walewską...może jeszcze coś zdążę zrobić,bo do pracy idę-miała być druga zmiana od 15,ale szefowstwo przesunęło mi na 13...z uwagi na to,że ja (JA) mam masę zamówień od swoich stałych i nowych klientek-muszę być dzisiaj w pracy na 10.....i zostanę sobie w tej pracy do 21....a gdzie reszta moich przygotowań świątecznych? mam zrobiony farsz na pierogi,uszka,krokiety i paszteciki...ryba po grecku też gotowa,i śledzie...
w razie czego-to ja tu sobie siedzę...czekam na makowce...mam kawę,jak ktoś spać nie może i przyczłapie....
zostawiam Wam zdjęcia mojej komody w salonie:) jeszcze jedną mam tak ładnie udekorowaną,ale fotki jeszcze nie cyknęłam...i choinkę też mam....ale z choinką to już inna bajka...muszę COŚ z nią zrobić,bo jest jednym słowem żałosna....
U mnie prawie wszystko dopięte na ostatni guzik. Jeszcze tylko kilka pierników czeka na zlitowanie i odrobinę lukru ku ozdobie, ponieważ trafiły do pechowej partii, która posiedziała w piekarniku o chwilkę za długo ;-)
Prezenty, które zabieramy ze sobą do rodziców, szczęśliwie nie leżą już pod palmą i moje święta nie zalatują już tropikami, ale pięknie popakowane spoczęły pod choinką i czekają na transport do samochodu.
A u mamy znowu wyląduję w kuchni i do roboty :)))
Nie wiem czy jeszcze wdepnę do kawiarenki do świąt, więc chciałam Wam wszystkim i tym piszącym i tym tylko czytającym, złożyć życzenia cudownych świąt. Żeby były dla Was spokojne, zdrowe i wzruszające, pełne miłości, uśmiechów, rodzinnej atmosfery, pysznych potraw i prezentów oraz żeby nastroiły Was pozytywnie na cały następny rok.
Wzdychać jest ciężko, wszak się trudzimy,
Zbliżają się święta, co z nimi zrobimy?
Wpierw chyba humor należy sobie poprawić
Bo ten deszcz i plucha przestaje nas bawić.
Za oknem mokro, chmury czarne nadciągają,
Gdzie jest ten śnieg, mróz, wszyscy wołają..
Najgorszy moment jaki nas teraz czeka
To ten portfelik z którego gotówka ucieka.
Głęboko więc zastanowić się sami musimy,
Na co gotówka, na jedzenie, ubranie, wyrzucimy.
Jednak wierzę w zaradność naszych miłych Pań,
Na stole nie zabraknie żadnych świątecznych dań.
Panie są takie zaradne, na święta się postarają,
One swoje oszczędności i tajemnice mają.
Panowie zaś niech się dobrze przygotują,
Bo nie jeden raz do sklepu jeszcze powędrują.
Zawsze zabraknąć czegoś przy gotowaniu może
Każdy mężczyzna jest dżentelmenem więc pomoże.
Na rynek wędrować, choinkę piękną należy kupować,
Bombki, świecidełka też trzeba już naszykować,
Niech dzieci radość przy ubieraniu jej mają.
Postawmy choinkę a oni niech przystrajają.
Ciekawskim nowinek, podpowiedzieć musimy,
Podać sprawdzone przepisy jakie zawsze robimy.
Wymienić się uwagami także możemy
Gdy coś nie wychodzi to wnet podpowiemy.
Powoli, z namysłem więc święta zrobimy,
Nie zadłużajmy się a i tak wszystko kupimy.
Oddani szykowaniem, sprzątaniem, pamiętajcie,
Kliknijcie w myszkę i tutaj zawsze wracajcie.
Smutno będzie gdy wszyscy będziecie biegali,
Pomyślcie o tych, co będą tutaj na Was czekali.
świetnie się spisałeś,Lajanku:) buziole wielkie dla Ciebie:)
jestem zatem w nowym locie:)
przysiadam na chwileczkę bo dzionek bardzo pracowity miałam....
jutro Matki Boskiej Pieniężnej,więc chyba zakupy pomału muszę zacząć robić bo jak 20 grudnia wejdę do kuchni.....to wyjdę na wigilię wieczorem....będę łączyć pracę z gotowaniem,pieczeniem i wogóle wszystkim :)
Dasz radę, tylko daj sobie czas, co byś ozdrowiała. Przytulam Cię mocno .
ja Ciebie też tulam,Dupciu:)
a ozdrowieć przecież muszę...bo kto to wszystko ugotuje i upiecze:):P?
Witam wieczorkiem
Melduję, że jestem. W nastroju dużo, dużo lepszym niż w ostatnich dniach. Nie cierpię łazić po sklepach, ale to właśnie wczorajsze, wielogodzinne zakupy dały mi tak wiele satysfakcji. Może i dlatego, że widzę, jak zapełnia się moja spiżarnia :)
Chciałam powiedzieć, że...znów mam rewolucję w świeżo wyremontowanej kuchni. Oboje ze Ślubnym stwierdziliśmy, że trzeba coś zmienić, bo ...nie pasuje mi nowy układ. Trzeba było widzieć naszą euforię, kiedy przestawialiśmy co się dało...Ślubny zamówił dziś kolejne kafle...bo trzeba dołożyć glazurę tu i ówdzie. Mimo wszystko jednak się cieszę. W końcu będzie po mojemu, bo pierwsza koncepcja była Ślubnego, notabene nie do końca trafna . Się musiał nieco pokajać...
Aha, potrzebuję tłuczka w łeb....gdzieś wetknęłam najnowszą umowę z telewizją kablową. Od wczoraj szukam i nici. Skleroza, deprecha czy cóś????? Masakra totalna. Ja, taka poukładana a nie wiem, co z papierami zrobiłam. Nawet założyłam wersję, że wrzuciłam do kosza, ale czy to byłoby możliwe??? Sama sobie nie wierzę....Jakbym się ochlała wczoraj razem z Wami, to przynajmniej miałabym pewność, że mogę nie pamiętać.....A tak...D..A Blada...
Hope, jak tam? Chrypiesz? Nie...no musi być lepiej niż wczoraj. Modliłam się za Ciebie Dupciu, mam nadzieję, że Ten z Góry modły wysłuchał
Aloalo, lipa z tymi remontami, no nie? Ale ponoć musi być gorzej, co by było lepiej. Miej w nosie te panele, te meble na kupie....najwazniejsze, że za moment będzie pięęęęęknie :) Jak tam w pracy?
Mysha, jak ja Ci zazdraszczam, że jesteś taka prawie już dopięta w przygotowaniach przedświątecznych...
Lenko, masz jeszcze tę kawę? Mam całą rolkę papieru do zadka i nie tylko, mogę pić, sikać..oj dużo jeszcze mogę
Smakosiu, gdzieś przepadła babo? Szafki opiła i przepadła...Czy to szefuNcio zawalił Cię pracą? Jakby co, łączę się z Tobą w papierokracyjnym bólu.
Marcia, pilnuj Ślubnego. Mimo wszystko nie lekceważcie jakichś drobnych sygnałów. Jestem może trochę przewrażliwiona, ale przerabiałam to kilka lat temu, a dziś...mój Ślubny łyka tableteczki i leczy się u kardiologa....Aha, pracy za dużo Ci nie życzę, ale klientów i owszem. Biznes musi być
Zofked, a Ty co? Śnieg Cię zasypał, że milczysz?
Lajan, brawo za kolejny trafny wiersz. Ty jesteś jak strażnik, i tu w kawiarni i tak kalendarzowo. Tak trzymaj
Dziołchy, dzięki za wczoraj
Życzę miłego, ciepłego wieczoru. U mnie śniegu nie ma, deszcz lał jak z cebra, więc zabrałam się za...prasowanie. Wrrrrr, jak ja tego nie cierpię. Wyjścia nie ma, trza się zmobilizować. Wiecie, że jutro piątek??? Kurka, rurka, jak ja się cieszę .
No to zmykam.....sprzątać.dołożę tylko drew do kominka i zapalę świeczkę. Niechże jest nastrojowo. Herbata z ciasteczkami też czeka .
No dobra, zgadzam się, możecie we mnie klikać jak Wam to poprawi humory :):):)
Mys(H)ko :)
Uuuuuu Lajan, aleś to ładnie wymyślił. Poskładałeś wiele emocji w jedną całość. Twój wiersz jest jak duża bąbka świąteczna, która pięknie ozdobi naszą Kawiarenkę. Jak zawsze całus w nagrodę
Smakosia, mniam.
Witajcie wieczorkiem
To był dłuuuuugi dzień. Praca, praca, praca, praca... Czyli moja ostatnia norma. Dziś szef postanowił mi pomóc czyli innymi słowy trochę namieszać, pokomplikować i przy okazji wkurzyć. Najpierw tłumaczyłam, atakowałam argumentami ale jak zobaczyłam, że to nie trafia, bo przytakuje i robi po swojemu, to już nie wytrzymałam. Powiedziałam: "skoro tak, to ja się wypisuję z tej bajki" (w wolnym tłumaczeniu - mam dość! ) . Wreszcie zobaczyłam reakcję i potem już jakoś poszło. No to sie powturzę: to był dłuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuugi dzień Ale ile spraw załatwionych - np. 260 kg ryb, 400 porcji ciasta za darmo i makowiec po 1,30 za pół kilograma. Idzie dobrze. Cieszę się
Hope, jak się dzisiaj czujesz? Myślisz, że jest choć trochę lepiej? Chyba teraz masz dużo klientów, co? Kupują te Twoje śliczne stroiki? A co z godzinami pracy? Będziesz musiała pracować do 22-ej?
Beata, zobacz ile ironii jest w tym naszym życiu. Nie przepadasz za zakupami a teraz się okazało, że one w jakimś istotnym stopniu poprawiły Ci humor. To by oznaczało, że trzeba być otwartym na różne sytuacje, bo nigdy nie przewidzimy, co może nam zmienić nastrój Fajnie, że poczułaś się trochę lepiej
Mysha, coś się tak rozgadała? Jak mąż? W pracy masz kocioł, czy jakoś leci?
Lenka, czy nadal tak samo mocno Ci się nic nie chce? Tak sobie myślę, że gdyby założyć wątek z pytaniem "komu się nie chce np. sprzątać", to by chyba był jeden z najdłuższych w historii WŻ
Kurcze, zaraz zasnę na siedząco. Piszę a oczy mi się zamykają. Dokopałam sobie na siłowni i chyba teraz zeszło ze mnie powietrze z całego dzionka i jakoś mi tak...błogo?
Dobrej nocy
Wieczór :) U mnie wszystko ok, dzisiaj zakupiłam winka na święta żeby mieć czym ugościć najbliższych :) prezenty dla Młodego właśnie przyszły, wszystko do przodu i już tylko drobiazgi zostały a ja dalej nie mam świecznika na okno... :( jakoś tak nie mam żadnego takiego sklepu po drodze a w tych co ja jestem to nie ma świecznika.
Mąż zdrowy i mam nadzieję, że tak już zostanie. W pracy póki co kociołek, który pomalutku się rozkręca. Najgorszy jest ten tydzień przedświąteczny. I jeszcze wtedy mam zamiar piec pierniczki. W sobotę oczywiście do pracy a później idziemy z koleżanką do kina, odstresować się chociaż na parę godzin :)
Dorzucam do kominka i zostawiam ananasa. Miłego wieczoru :)
Siedzę sobie przy kominku z kuflem grzanego piwka z korzeniami...ogień strzela, płomienie tańczą swój niekończący się, upojny i szalony taniec w takt piosenki śpiewanej przez Maklakiewicza....Żyć nie umierać....
http://www.youtube.com/watch?v=Cb8ESoj-v2Y
Oj, też bym tak posiedziała......, ale kręgosłup boli......, to sobie poleżę.... ;-)
Dokładam do kominka. Za oknem wiatr i ulewa. Ściana deszczu bbbbbbbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Woda na kawę oczywiście wstawiona tylko Wy tak długo śpicie.
Dzień dobryyyy piatkowy!
No jeden raz nie przyszłam na Kawę i już nowe wejście do Kawiarenki - Lajan pięknie przyozdobiłeś!
Gdyby Lenka założyła ten wątek o tym, komu nie chce się sprzątać to mnie - o dziwo - w nim by nie było! Jak mi sie chce sprzątać, jak ja chciałabym okna umyc, firanki zawiesić, kurze zetrzeć, ale jeszcze tego nie mogę. Za to mogę już piec! Dziś rano wyciagnęłam piernik z lodówki, pogłaskałam go, wyczuwając kleistość pomyslałam subtelnie "o ja pierdziu, ale będzie wałkowanie fajne", następnie zaciągnęłam się jego aroamtem i poszłam do pracy.
A wczoraj mnie nie było, bo pracowałam bardzo intensywnie. Miałam urlop, bo u Boba był dzień otwarty i bardzo chciałam zobaczyć jego poczynania. Dzień okazał się otwartą półtorejgodziną, wiec miałam dużo czasu na sprzątanie kuchni. I tak sprząałam do przeszło 21-tej, bo najwiecej czasu zajęło mi wymyślenie, gdzie co schować. I zadebiutowałam w zmywaniu zmuwarką i już ją kocham!
Po półtorej godzine spędzonej w przedszkolu poczułam wielki szacun dla pań przedszkolanek, bo ja w takiej pracy oszalałabym. Choć uwielbiam dzieci, ale nie tyle naraz:)
Beata - - spełniam życzenie i poprawiam nastórj I bardzo się cieszę, że jest ciut lepiej. Albo nawet bardzo, skoro chce Ci się kuchnię przestawiać znowu :))
Hope - jak u Ciebie? Już widzę ten Twój namiot tak jak kulę Lenki! Gdybym dojechała wtedy to zobaczyłybście namiot i kulę prawdziwą Nie wiem, czy w mojej wannie poczułabyś się jak w SPA ale mogę Ci użyczyć :))
Mysha - to ja sobie Ciebie kliknę :)) Zazdroszczę Ci skończenia przygotowań do Świąt. Ja jeszcze nie zaczęłam nawet myśleć...
Marciu - dużo gosci, mało pracy życzę :) I niech Mąż idzie do lekarza!
Lenka - gratuluję udanych zakupów, Aniołku :)
Zosia - dlaczego Cie tu jeszcze nie ma radującej się z piątku?!
Smakosiu - wyślij szefa w kosmos :) Czemu w ogóle on jest szefem? I cieszę sie razem z Tobą ze zdobytych darów!
Agulek, Nonka, Megi i Inni - dzie Wy?
mam nadzieje ze tak bedzie i bedzie duzo gosci dzis przyjazdy wiec ok:)) a maz....gadam i gadam....
Witam w piąteczek mój ukochany!
Jestem, jestem wczoraj nie było mnie w pracy bo wzięłam sobie urlop ( Olu jesteśmy bliźniaczkami bo Ty tez na urlopie wczoraj byłaś) i pojechałam do lekarza do miejscowości oddalonej jakieś 20 km ( Hope nie do Lubina) do Złotoryi bo tam przyjmuje mój lekarz dietetyk. I jak wróciłam od lekarza to odwiedziłam parę sklepów. A potem szybciutko do domu zrobiłam obiadek i juz siadałam do komputera kiedy zadzwonił telefon i poproszono mnie abym podjechała do pracy bo szef nie wziął klucza a właśnie przyjechał. Już była godzina 16,3o. To wzięłam i podjechałam i zostawiłam klucze od biura i wróciłam do domu. Jak wróciłam do domu to okazało się , że trzeba zaopiekować się synkiem (8 lat) naszego bratanka bo poszedł na noc do pracy a jego żona wczoraj pracowała do 22.oo-ej i jak wróciłam do domu to już nie miałam dostępu do komputera bo zawładnął nim Adaś. A dzisiaj rano musiałam nadrobić zaległości z wczorajszego dnia i dopiero teraz znalazłam trochę czasu aby do Was zajrzeć.
Na stary lot juz się nie załapałam bo Lajan otworzył nowy. Oczywiście wierszyk jest przepiękny tylko nie uwzględnia kobiet które nie mogą wysłać dżentelmena do sklepu ani po choinkę ani po coś co nam akurat zabrakło. Ale cóż nie napisłam listu do Mikołaja w odpowiednim czasie więc nie mam co narzekać.
Cieszę się z Wami dziewczyny z tych nowych kuchni i z tego, że możecie sobie je ustawiać jak chcecie. Moja a raczej mojej siostry kuchnia jest wąska i bardzo niepraktyczna. Ale nie ma co narzekać tylko trzeba lubić to co się ma.
Beata cieszę się, że Twój nastrój sie poprawia aby tak zostało do Nowego Roku bo potem to już z górki i coraz więcej światła.
Smakosiu - faktycznie wyślij szefa w kosmos bo coś wiem na ten temat jak szef zaczyna "pomagać" wtedy wszystko idzie na opak. Ale juz chyba ci szefowie sa od tego aby mieszać.
Hope Ty sobie nie żartuj z przeziębienia tylko sie kuruj. Wiesz, żeby potem nie było tak, że wszyscy będą świętować a Ty bedziesz w łóżku leżeć.
Myscha - gratuluje ukończenia przygotowań do Świąt. Jak u sibie zrobiłaś to może pomożesz? Bo jak widzę masz tyle energii, że chyba trzy domy byś obdzieliła swoim zapałem.
Marcia Ty jednak bez pracy też nie umiesz żyć. Mam nadzieję, że goście dopiszą ale Tobie to śnieg by się przydał. Chociaż nie cierpię śniego to Tobie życzę go mnóstwo.
Olu - Cieszę się Twoja radością z nowej kuchni. A tak na marginesie to sobie zapisuj gdzie co chowasz bo wiesz potem można zapomnieć. Jedynie nie jesteśmy do siebie podobne pod względem sprzatania. Ja sprzątać nie cierpię.Ale za to lubi to robic moja siostra i tak sie uzupełniamy. Pozdrawiam
Dopisano 11-12-09 12:16:35:
Oczywiście nie kilogramó tylko kilometrów. A tak na marginesie to ubyło mnie właśnie 20 kg i to jest zastanawiające bo ponoć nic w przyrodzie nie ginie. Ja zgubiłam 20 kg a lajan je znalazł. Ok juz kończę.Zosiu - nie cierpię sprzątać, ale teraz już tak długo nie mogłam prawdziwie posprzątać, że już się nie mogę doczekać na porządki przedświąteczne, które mam nadzieję, ze będą PRZED świateczne :))
snieg stopnial znowu jesien ale mam nadzieje ze to nie zniecheci gosci ja teraz zgubilam 6 kilo ale to chyba przez latanie do miasta a samochodu nie mam:(( ale sie ciesze:))
Witam i ja piątkowo :)
Nic mi się nie chciało i mogłam to tak zostawić, ale musiałam coś sobie narobić..... Zabrałam się pierwszy raz za pieczenie chleba.....i o godz. 2-giej w nocy upiekłam......, szczęśliwa byłam, dumna z siebie i pełna zapału i energii do kolejnych wypieków, po rękach się mogłam całować, że ja taka bardziej wspaniała i zdolna się tej nocy zrobiłam. Ślubnego zachęcałam do wykrzesania z siebie niewymuszonych pochwał, bo przecież takie wydarzenie pierwszy raz w naszym domu zaistniało i jest się z czego cieszyć i jak on może myśleć o spaniu w takiej chwili, cudownej i podniosłej.......mój pierwszy chleb........, ale wyszedł zakalec . A miało być tak pięknie..... Jednak to prawda, że nie powinno się piec w TE dni w miesiącu ;-) Całe szczęście, że ja lubię zakalce i on całkiem mięciutki jest, tylko taki nie wyrośnięty..... Ale już Wam nie napiszę, jak ja go piekłam, bo nie chcę się pogrążać . Pewnie by mnie wywalili z wż-tu, że ja jakaś zakała strony kulinarnej jestem :)))))))
Ślubny chciał się już dzisiaj ze mnie śmiać, ale dzielnie się powstrzymywał i nawet zjadł jedną kromkę ze smakiem...., znaczy się z serem żółtym zjadł, ale ja uparcie twierdzę, że ze smakiem, a on uprzejmie nie zaprzeczał . Jeszcze dzieci muszę uszczęśliwić .
Chlebek przyniosłam, może ktoś baaardzo głodny...? Przecież Wam nie mogę tego szczęścia żałować.....
O jacieee.... nikt mojego pysznego chlebka nie jadł ? Zawinę w woreczek, bo jeszcze podeschnie... Ale jesteście....zero wsparcia....gdzie pochwały i takie inne komplementa..... To może ja sera chociaż przyniosę i zjecie z serem..... ;-)
To idę zrobić pranie, tego może nie spie........ :)
Mało nas, mało nas do pieczenia chleba,
tylko nam , tylko nam Lenki tu potrzeba.
Chlebek wyszedł piękny, gruby jak palec,
w środku był wspaniały, mięciutki zakalec.
Nie martw się Lenko, pewnie przeżyjemy,
kiedy ten zakalec wszyscy razem zjemy.
Wieeelkie dzięki Lajanku . Tego mi trzeba było. Ale zgrabne rymy Ci wyszły :))))
Szkoda ,że chlebek Ci nie wyszedł następny będzie napewno piekny. Dzisiaj piekłam chlebek turecki wyrósł taki ,że chyba za małą keksówkę mu dałam, jeszcze trochę jest dla wieczornych gości . Pieke w te dni i wszystko jest dobrze poprostu otym nie mysle.Ślubny niech sie nie smieje bo jeszcze będzie prosił o wiecej
Hihi, mój Ślubny to tak z przekory się śmieje, ale za to obiecałam rodzince jutro nowy chlebek i nawet nie protestowali ;-) Dziewczynom nawet bardzo smakował i stwierdziły, że lepszy od kupnego, dobrze, że one nie wiedzą co to zakalec :))))))
WItajcie wieczorowo i piątkowo
Oczywiście cieszę się jak nie wiem co, że wreszcie nadszedł ten upragniony "łikęd". Dziś poczułam, że jestem już na granicy, że jeszcze chwila i będę "tupać" ze złości. Ale na szczęście wybiła piętnasta. Popatrzyłam na komputer, papiery, które czekały, że za moment się nimi zajmę i...stuknęłam się w czoło. Powiedziałam sama do siebie..."O nie! Chyba zgłupiałam! Dość! Reszta może poczekać do poniedziałku". Potem w drodze do domu przetrawiłam parę spraw i kiedy zaliczyłam wielkie zakupy nagle poczułam oprócz ciężaru w rękach wielką ulgę. Postanowiłam zamknąć rozdział pt. "Praca" i przestawić się na bajkę pt. "Przygotowania do świąt". Znacznie lepiej mi jest z taką świadomością Co by nie gadać - emocje są w naszych głowach i mam zamiar panować nad nimi i bezwzględnie kierować je na te lepsze tory. Szkoda życia na nerwy.
Te pełne siaty zakupów, to ryby i różne mięsa, które właśnie się ugotowały i jutro będę z nich mieliła pasztet. Potem zapakuję w pudełka po lodach i do zamrażarki. Upiekę to 23-go. Postanowiłam zrobić sobie przyjemność i kupiłam również kawałek torcika bezowego. No noooo, całkiem dobry był. Inny, niż ten z cukierni "Sowy", ale zjadłam go z wielką przyjemnością.
Na jutro zaplanowałam też pieczenie blatów ciasta piernikowego i zmianę firanek, bo okna są pomyte. Jak mi starczy zapału, to wreszcie wymyję witrynę i wszystkie szkła, które w niej stoją. Nie przepadam za tym zajęciem
Muszę w tygodniu wyskoczyć do jakiegoś centrum po prezenty, bo w końcu "obudzę się z ręką w nocniku". Tylko trzeba będzie zorganizować sobie trochę wolnego a z tym ostatnio bardzo krucho.
O jej, jak fajnie tak usiąść sobie jak teraz, włączyć muzykę, zapalić nastrojowe światło i oderwać się od tego rozpędzonego wagonu. Mam herbatę z cytryna i sokiem z czarnej porzeczki. Reflektujecie?
Lenko, musisz koniecznie upiec następną porcję chleba, bo ten ze smacznym zakalcem został pożarty. Koralik z Faworkiem dzielą się ostatnimi okruchami więc dla mnie już nic nie zostało.
Aloalo, co nowego u spryciulki, co się Bobem zowie? Czy nadal "baldzo choly i stlasznie boli Go klęgosłup?" Fajnie się sprząta w nowej kuchni, co? Oj, pamiętam te pierwsze dni u siebie. Miałam uczucie, że wygrałam los na loterii i chciało mi się piszczeć z radości
Zofked, może my mamy tego samego szefa, co? Mój też nie nosi klucza A!!! Gratuluje Ci tych 20 kg na minusie. To wspaniały sukces! Tak trzymać
Mysha, pracujesz jutro? Kurna Olek! Przegoniłaś mnie w przygotowaniach przedświątecznych o jakiś cały, jeden tydzień. Przez Ciebie teraz muszę się mobilizować do pracy
Miłego wieczoru
Tak, pracuję jutro a potem idę do kina, więc jutro nie zrobię absolutnie nic. No może tylko na szybko łazienkę i podłogi machnę. Resztą zajmie się mężuś. Porządków też nie cierpię ale jak mus to mus i rozplanowane mam je już na 3 dni w następnym tygodniu.
Dokładam do kominka bo zimno strasznie, zapalam świeczuchy i zmykam do wyra, rano trzeba niestety wstać.
Dobra. Nie ma tak, żeby źwierzęta mniejsze pozbawiły Was szczęścia i zaszczytu skosztowania mojego nietypowego wypieku. Właśnie piekę następny chleb. Ale ładnie już pachnie......Będzie ze słonecznikiem, bo trochę sypnęłam, mając nadzieję, że w razie draki, ziarna zasłonią zakalca . Ja taka trochę uparta jestem....
Na śniadanie będzie ciepły chlebek i proszę grzecznie o ochy i achy .
Dokładam do kominka, to i rano nikt nie zmarznie.....
Spokojnie, pilnuję kominka i ognia. Zimno jak..... chyba to starość. Kiedyś byłem morsem a teraz.... ech życie do ....
Witam o poranku, jeszcze szaro, ponuro i mokro ale dzionek budzi się już leniwie.
Właśnie się zatanawiam nad planem dzisiejszego dnia i przedświątecznej gorączki kuchenno - zakupowej. Twój wiersz Lajanie trafia w samo sedno przedświątecznego zabiegania.
Zostawiam filiżankę kawy, cukier i mleko. Idę rozpocząc pracowity dzień.
Witaj, nawiała, a spokojnie bym się w towarzystwie napił kawy.
Jednych wywiało, drugich przywiało
Witajcie sobotnio. Zaczynam kuchenny, przedświatecznie-przygotowawczy dzionek Ale póki co luzik. Trzeba najpierw wypić kawę i nacieszyć się wolnym porankiem. Zadzwoniłam do Połówka, co by go ucałować na odległość i przesłać trochę fajnej energii.
Mam na dziś sporo zaplanowanych zajęć, ale jak nie muszę się nigdzie spieszyć, to zupełnie inaczej nastawiam się do takiej pracy. Nawet bardziej mi się chce, niż ie chce
Lenko, brawa za wytrwałość. Czekamy na fotkę. Aaaaa, skoro mowa o fotkach...Aloalo, a gdzie zdjęcia kuchni?
Hope, pracusiu Ty nasz, jak się czujesz? Jest poprawa?
Musze się Wam do czegoś przyznać - już zaczęłam słuchać stacji RMF Święta i jestem tak nastrojona muzycznie, że tylko pozostaje brać się za przygotowania
Miłej soboty!
Aloalo, a gdzie zdjęcia kuchni?
Dziś mam zamiar zrobić, bo wreszcie jest porządek :))No to wstawiam :)
A teraz biegnę piec blaty piernilowe! Mam nadzieję, ze nowy piekarnik mnie nie zawiedzie, bo ja pierdziu!
Ooooooooooooooo! Aż mi szczęka opadła. Jeeeeeny! Ale masz ładną kuchnię!!!!!!!!!!!!!!!! Ja pierdziu!!!!!!!!!!!!!!! Nowoczesna a jednocześnie przytulna i na dodatek w takim ładnym kolorze. Pozostaje pogratulować, bo jest czego. Oczami wyobraźni widzę światełko w piekarniku a w nim piernikowe blaty. Jeeeeny, ależ Ty się musisz cieszyć. Pewnie nie da się opisać tej radości, co?
Gratuluję!!!
Piękna ! Śliczna ! Cudowna ! Też bym taką chciała mieć....Tak w niej ciepło się wydaje....Warto było czekać na zdjęcia. Szkoda, że u mnie tak się nie da.....zmałpowałabym wszystko od Ciebie ;-)
A czy napisałam chociaż, że mi się podoba....?
Kuchnia w moich ulubinych kolorach. Przepiękna! Wszystko pięknie obudowane. No no to teraz możesz nie wychodzić z kuchni do Sylwestra.
Oleńko-śliczna jest ta Twoja kuchnia:) moja gabarytowo bardzo Twoją przypomina,ale nie jest dość śliczna,żeby ją pokazywać na forum publicznym:P
Dzień dobry!
Och, ach, jaki wspaniały chlebuś! Lenka, będą z Ciebie ludzie :)) Mój pierwszy chleb wyszedł doskonały, tak, że nawet zawodowy piekarz nie umiał się go nachwalić. A potem za którymś razem wyszedł właśnie taki zakalcowaty i dla nas to było nie do zjedzenia. Dlatego cieszę się, że trafiłam dziś na Twój cudowny udany chleb. Bo udał się prawda?
Właśnie. Zapomniałam Wam napisać :) Kiedy kuchnia była w rozsypce a wszystkie gary i produkty zajęły pokój Boba, nagle w naszym mieszkaniu pojawiły się mole :(( Zwłaszcza w pokoju Boba. Codziennie mordowałam kilka sztuk, ale za chwilę były następme. Postanowiłam więc urządzić poszukiwania tego, z czego te knypki wychodzą. Dotarłam do suchych produktów takich jak m.in. mąka do pieczenia chleba, którego już dawno nie piekłam i wszystko wywaliłam. Moli zrobiło się znacznie mniej, ale zdarzały się pojedyńcze sztuki. No i wreszcie zaczęłam układać wszystko w nowej kuchni i przyniosłam także zamknięty w plastikowym pojemniku słonecznik do chleba. Okazało się, że wieczko tak nie do końca zamknięte a w środku paradowały mole! No to ja domknęłam i potrząsnęłam pudełkiem i mole zniknęły - nie chciałam ich wypuścić na wolność przy wywalaniu tego słonecznika. Poszłam poszukać woreczka i gdy wróciłam jeden mol siedział na spodzie wieczka (spód wieczka hmm) I ja paluszkiem przycisnęłam wieczko i z impetem potrząsnęłam i.... wieczko wyleciało wraz z całym ziarnem słonecznika! Ja pierdziu! Ile tego było! Na blacie, na pdołodze, w dużym pokoju, masakra i to z powodu jednego mola, który zresztą zakończył swój żywot, kiedy szedł po blacie zbolałym krokiem oszołomiony pewnie nagłą eksplozją. Oświadczam, że moli więcej niet.
O, ja cie, która to już godzina! Idę wybłyszczać łazienkę (bo kucnnia błyszczy hi), sypialnię i dwa mniejsze pokoje. W poniedziałek mamy kolędę i będziemy musieli przyjąć księdza w takim pokoju, który się do tego nadaje :) Aaaa, w dużym pokoju połowę podłogi zajęły już panele :)) Jupi!
No to spadam!
Acha! Samkosiu, Boba codziennie boli "klęgoslup", bo wie, że wolno jedną witaminkę na dzień. A wczoraj, gdy ja byłam na zakupach, bo co ta za kuchnia bez jedzenia, Mąż układał panele a Bob się bawił. Mąż mówił, że z pokoju dochodził taki śmiech i okrzyki radości, że poszedł zobaczyć, co tak Boba ucieszyło. A on sobie zrobił zjeżdżalnię z gąbczastych podkładów pod panele i zjeżdżał :)) 'Na szczęście Bob ma wagę wróbelkowatą i nic nie pękło :)
Paaa!
Szlag mnie trafia szukając przepisu na makowiec. Te przepisy można o d... potłuc.
Melduję, że pierwszy, piernikowy blat zapakowałam do piekarnika i już zaczynam czuć jego aromat. A jak ładnie pachną moje dłonie
Wreszcie trochę odsapnę. Zrobiłam dwie porcje pasztetu. Ale było tego mielenia - uuuuuuuuu... Końca nie widziałam. Potem poprałam i pozmieniałam firanki. Przy okazji stania na krześle wytarłam kurze z szafek pod sufitem, potem odkurzyłam mieszkanie i pomyłam podłogi. Jak już upiekę piernik, to dam sobie spokój na dziś. Witrynę ze szkłem zostawię sobie na jutro. Jestem z siebie zadowolona
Ale mi się mieszają aromaty. Czuję piernik i schab, bo duszę kawałek ze sliwką żeby mieć do krojenia na kanapki. Chyba zaraz zrobię sobie jakiś plan zadań i brakujących zakupów.
Ależ ja jestem szczęściarą! Jak człowiek ma siły, chęci, własne cztery kąty i rodzinę, to czego chcieć więcej. Teraz mogę się cieszyć przygotowaniami, bo mam się z kim tym wszystkim podzielić
Ktoś dołączy do tego grona szczęściarzy?
Witam wieczorową porą :)
Muszę się przyznać....chyba nie mam talentu piekarniczego . Drugi chleb był lepszy od pierwszego, ale to jeszcze nie to...., ale chyba wiem gdzie był pies pogrzebany..... Jutro kupię nowe mąki i znowu coś namieszam, ale w końcu musi mi się udać ;-)
A dzisiaj w ramach poprawiania stanu psychicznego poszłam do fryzjera :))))) Ściełam się wręcz na krótko i póki co, mam proste włosy ;-) Wieczorem pękała mi głowa i miałam jechać ze Ślubnym do apteki, ale kiedy zobaczyłam, że kapie deszcz, to na pięcie zawróciłam, bo szlag by trafił moje proste włosy i nową fryzurę, a jutro idziemy na urodzinową imprezę naszego sąsiada i chciałam jakoś wyglądać, tak jakoś bardziej przepięknie :)))))
Byłam też na badaniu wzroku i od pana doktora dowiedziałam się, że mam.......ładne oczy . I jeden pan chciał mnie przepuścić w kolejce przed siebie, bo taka symaptyczna jestem i mam mniej zakupów :))))))))
Ten fryzjer, to był bardzo dobry pomysł :))))))))))) Jutro upiekę dwa chleby ! Częstujcie się....
Oj, nie ma nikogo? :(
Trudno, posiedzę chwilkę i mykam do łózia.
Smakosiu, Lenko - bardzo się cieszę, że kuchnia się podoba. Aż mi serce urosło po takich pochwałach :)
Blaty piernikowe upiekły się cudnie, nawet wałkowanie szło mi sprawnie. Emilko, strasznie Ci dziękuję, że w pierniczącym wątku podrzuciłaś link, jak piec blaty. W porównaniu z zeszłym rokiem, te dzisiejsze to mistrzowstwo świata. I ten zapach! I masz rację, tej radości nie można opisać :) No i mam już z resztek pierwsze pierniczki.
Pojechałam dziś z Bobem do mojej przyjaciółki a kiedy wróciliśmy i weszłam do mieszkania, to zapach piernika był jeszcze lepszy, niż przy samym pieczeniu. Tyle godzin się utrzymał! Mmm, chyba drgnęły we mnie nastroje świąteczne :) Zwłaszcza jak zobaczyłam totalnie wypanelowany pokój :))
Lenka - proste włosy od fryzjera są cudne, nie? Takie mięciutkie... W domu mi tak nie wychodzi a mam dobrą prostownicę. Gdy pierwszy raz doznałam zaszczytu prostej fryzury to sama siebie głaskam po głowie, taka byłam przyjemna w dotyku :)) Tylko się w nocy nie spoć
No to dobranoc. Idę spać w świątecznym aromacie.
Ja jestem ;-)
Chiba w ogóle nie pójdę spać, żeby mi się włosy nie pokręciły :))))))
Ja też nie potrafię w domu tak ładnie wyprostować. Pomijam już fakt, że jestem tak nerwowa przy tym, że spocę się jak mops i o kant stołu mogę rozbić moje prostowanie już po kilku minutach :)))))) ..........Też się głaskam po włosach...
O Lenka! To ja Cię też pogłaskam, daj :) Nie poszłam jeszcze spać, bo omawiałam karpia :))
Jak do mnie przyjedziesz to nie prostuj, bo w wannie i tak wszystko się rozwali
Jeszcze z drugiej strony....ale fajnie...u fryzjera miałam masaż głowy...też było przyjemnie, ale nie aż tak...bo ręce obce :)))))))))))))))
Ola, lubię Cię, wiesz? W Tobie są takie fajne, szczere i radosne emocje. Jesteś taka...prawdziwa. Cieszę się razem z Tobą, tą Twoją, nową kuchnią.
Eee, idę spać, bo jeszcze się poryczę
To zdrowo ;-)
Co tu tak mokro? Wszystkie łzy na podłodze? Mam czas , pozbieram je na nitkę i zawieszę jako korale. Dokładam do kominka, oczywiście nikt tu już nie zajrzy. Śpijcie spokojnie.
Lajanku, takie korale złożone z (kropelek) łez szczęścia, to może być najpiękniejsza ozdoba na wszystkie okazje i bez okazji
Witajcie porannie i niedzielnie
Obudziłam się o 7-ej i poczułam jakąś, taką radość w sercu i...koniec spania Przypomniałam sobie, że w kuchni leżą blaty piernikowe i pobiegłam do nich co by je zapakować i znaleźć im bezpieczne miejsce. Teraz muszą poczekać, odsapnąć i przygotować się do świąt.
Za oknem jeszcze szaro więc świecznik adwentowy robi fajny nastrój, w pokoju czyściutko i miło. Oczywiście słucham stacji RMF Święta
Zrobiłam pyszną kawę z dużą ilością ciepłego, spienionego mleka. Myślę, że się skusicie, co? Pewnie ktoś przyniesie coś słodkiego, to będzie "kumplet" na przywitanie dnia
Koralik z Faworkiem jeszcze śpią. Nie będę im przeszkadzać. Usiądę sobie cichutko w kąciku i zaplanuję dzisiejsze "bojowe zadania".
Hope! Napisz jak się czujesz, bo coś długo Ciebie nie ma i zaraz zaczniemy się martwić.
Miłego dzionka
Dzień dobry!
Smakosiu,klapnę koło Ciebie. Kurczę przyniosłam swoją kawkę a mogłam napić się "spienionej" :) Za to przyniosłam migdały w czekoladzie z cynamonem. Proszę się częstować. Pyyyyszne! Wczoraj po zakończeniu przystrajania Kawiarenki kropelkami ;)) poszłam spać a po drodze mam kuchnię i mnie oświeciło, że mam te migdały i musiałam spróbować. I tak stałam i kosztowałam i się zachwycałam i potem musiałam iść zęby myć i potem dopiero spać a Bob wcześnie rano zawolał "już nie chcę spać, mamo" co jest jednoznaczne z tym, że już nikt już spał nie będzie... A było coś po 6-tej...
No to posiedzę sobie. Miłej niedzieli!
witam wpadam tylko na sekunde goscie po sniadaniu ale zaraz wizytacja:)) przyjedzie wlascicielka budynku(a jeszcze sie nie widzialysmy) posprzatalam dzieci poustawiane a ja cala w nerwach....a jak cos sie jej nie spodoba? goscie poinstruowani ze maja chwalic a jak nie to maja szlaban na gary hi hi....potem wpadne trzymajcie kciuki:)
Witam :) ja tez przyczłapałam z kawusią a do kawusi mam tylko niestety prince polo orzechowe ale za to XXL :):):) Wczorajszy film bardzo mi się podobał, taki lekki i przyjemny, typowo kobiecy i fajny przed świętami. Po kinie nasze chłopaki już na nas czekały i pojechaliśmy na kolacyjkę a później na winko i wróciliśmy bardzo późno ale było bardzo fajnie :) Dzisiaj obowiązkowo do teściów na popołudniową kawusię. Jutro mam wolne i biorę się za okna i łazienkę. Wieczorem zakupy bo Młodemu robię w sobotę urodziny jeszcze. Także czeka mnie wyjątkowo pracowity tydzień bo w pracy coraz więcej pracy no a w domu trzeba wszystko na tip top już wysprzątać przed sobotą.
Lenko na pewno pięknie wyglądasz w nowej fryzurze :)
Aloalo kuchnia przecudna, ciepła i zagospodarowana idealnie.
Smakosiu życzę dużo cierpliwości w pracy na nowy tydzień :)
Hope co u Ciebie, jak się czujesz ??
Zosiu jak przygotowania ??
Pewnie pójdę do piekła, nagrzeszyłem dzisiaj. Wczoraj zbudowałem kopiarkę do tokarki do drewna a dzisiaj mnie poniosło aby zobaczyć jak będzie toczyć się i kopiować. Rewelacja. Popracowałem sobie od rana i sporo natoczyłem elementów do zegarów.
Oj tam Janek,żeby ludzie tylko tak grzeszyli w niedziele to byłoby git.Czyżbyś szykował front robót na letnie spotkanie z Jurkiem? Pozdrawiam zimowo,twoje dziewczyny również :)
Oj tam , oj tam , nazwij to hobby i już nie będzie grzechem.
Witam niedzielnie :)
Gotowa już jestem do dzisiejszego świętowania u ulubionego sąsiada, a jutro oni będą świętować u nas, bo nasza Mała kończy jutro 11 lat :))))) I tym prostym sposobem, będę szczęśliwą posiadaczką dwóch nastolatek, ponieważ jedenaście brzmi dumnie i to już nie jest jak zwykłe dziesięć. A za miesiąc oblewać będziemy piętnaście lat Dużej, które brzmi już prawie jak dowód osobisty .
Za rok natomiast Mała będzie miała same dwunastki, bo będzie kończyć lat 12 i to 12.12.12 r. :)))))) A potem to już tylko koniec świata .
Mysha, może z rozpędu i moje okna przetrzesz, ja się oddźwięczę :)))))))
Smakosiu, tak szybko się wyspałaś w niedzielę ? Ja wstałam z samego rana o godz. 11.56 i wcale nie jestem super wyspana ;-). Musiałam wstać przed południem, bo potem już by nie było rano . A spać poszłam....rzec bym mogła, że wcześnie, ponieważ przed piątą rano było... ;-)
Aloalo, ja zapomniałam wspomnieć, że masz śliczną kuchnię.... :)))))))))
Lajan, po takie korale, to i ja stanę w kolejce do Ciebie ;-)
Marcia, powodzenia z właścicielką :)))
Przyniosłam krajankę piernikową, mój Ślubny się tym zajada, więc kto przed nim zdąży, to jego ;-)
Ok więc w niedzielę sobie po hobbowałem. Jak skończę skrzynki do zegarów to będę szukał chętnych na kupno.
No i nie zdążyłam. A tak lubię krajankę piernikową. No nie!
Juhu!!! Skończyłam sprzątanie. Gdyby dziś był 18-ty, to nawet bym chętnie ubrała drzewko, bo w zasadzie mieszkanie gotowe do świąt Teraz już tylko zostało pichcenie, które robi się na ostatnią chwilę i oczywiście tzw. zakupy na ostatni dzwonek.
Jeszcze nie ma 16-ej a za oknem już mroczno i w mieszkaniu ciemno.
Ciekawe jaki będzie ten nowy tydzień. Nastawiam się dobrze, ale trochę się go boję. Może być nerwowo i stresująco. Będę sobie tłumaczyć, że nie warto itd. co by nie zniszczyć tej przedświątecznej atmosfery.
Dwa dni temu odkryłam, że mi zasłonki "urosły". Po chwili namysłu doszłam do tego, że się karnisz jakoś dziwnie poluzował i trochę wygiął. O mamo! Teraz mam stresa, ze mi to spadnie. Postanowiłam poczekać na przyjazd Połówka i zwyczajnie nie będę zasłaniać okien. Mam nadzieje, że to pomoże.
Idę robić herbatę. Ktoś się ze mną napije?
Właśnie wstawiłem makowiec krucho-drożdżowy. Ciekaw jestem co wyjdzie. Smakosia, dla mnie zieloną podwójną herbatę.
Wszyscy śpią..., a ja nie...., ale nic to........
Nie wszyscy śpią.
Witam rano :) Wszyscy wczoraj omijali kominek i całkiem wygasło. Rozpalam porządnie i dorzucam stos drewna bo coraz zimniej się robi. Przynoszę gorącą kawusię i śmietankę a do tego pomarańcze.
Ja już po kawusi zaraz zabieram się za okna. Dawaj Lenko swoje, machnę przy okazji :) Te w kawiarence też machnę. Potem wybłyszczanie łazienki. Z domu nigdzie nie muszę wychodzić więc mogę spokojnie walczyć.
Życzę wszystkim miłego dzionka :)
Meluję, że okna umyte, pachnące firanki wiszą. Młodemu w pokoju zawiesiłam na oknie złoto-srebrny łańcuch z niebieskimi bombkami i przyczepiłam 3 sztuczne łebki z gwiazdy betlejemskiej. Ale był zaskoczony jak wrócił ze szkoły, 5 razy mi dziękował :):):) Łazienka wybyłyszczona, wszystko wygląda super ale niestety nie da się tego powiedzieć o moich paznokciach :) Jutro po pracy ciąg dalszy-kuchnia.
Zostawiam gorącą herbatę z miodem i cytryną.
eitam poniedziałkowo...
jestem...
żyję....
lecę do pracy....nadal chora,ale się nie daję...
później się odezwę
życzę Wam miłego początku tygodnia
Podepnę się...
Witam wszystkich
żyję
nie mam czasu...na net, na deprechę, na cokolwiek...praca mnie zabiła....
odezwę się ...
Miłego dnia!
Witam poniedziałkowo!
Dlaczego musimy jeszcze do pracy chodzic , jak w domu tyle roboty?
Wczoraj spędziłam niedziele rodzinnie, przyszedł bratanek z rodziną i spędziliśmy wczorajszą niedzielę wspólnie. Chyba lubi do nas przychodzić. Zresztą my z siostrą jesteśmy takie trochę zwariowane ale to sie naszym młodym z rodziny podoba.
Smakosiu - pracownita mróweczko dzięki Tobie zaczynam czuć święta. Tak zawsze o nich pięknie piszesz, że czy chcę czy nie to oczami wyobraźni widze Twoje mieszkanie z adwentowym świecznikim w oknie i ten nastrój świąteczny włącznie z zapachami piernika. A choinke ubieraj jak sprawia Ci to radość.
Marcia- Jak przebiegła wizytacja? mam nadzieję, że ok.
Lena- kobieto noc jest od spania a nie grasowania po mieszkaniu. W moim domu jak by mi ktoś zakłócał ciszę nocną to nie wiem co bym zrobiła.
Hope- Co z Tobą jak się czujesz?
Myscha - Moje przygotowania idą zgodnie z harmonogramem. Jeszcze ostatnie zakupy zrobię dzisiaj i zaczne robic pierogi i uszka. Karpia i śledzie w przyszłym tygodniu. A jeszcze muszę upiec pierniczki. Tyle sie o nich nasłuchałam, że muszę upiec bo chcę aby u mnie też tak pachniało jak u Was. A tak szczerze powiedziawszy to nigdy nie piekłam pierników. Jakos w mojej rodzinie nie było tej tradycji pierniczenia.
Oleńko - Piekna ta Twoja kuchnia. W takiej kuchni nigdy nie będziesz miała bałaganu. Wszystko pieknie pochowane. I oczywiście kolory przede wszystkim takie żywe. Pewnie Bob chętny do pomocy.
Miłego nowego tygodnia wszystkim życzę.
Witam...chyba wtorkowo? tak!:) wtorkowo(jak człowiek przcuje 7 dni w tygodniu i czsem wyłapie jeden dzień wolnego-to mogą mu się mylić dni:P)
przyniosłam świeżej kawy(dość duże ilości bo ciśnienie u mnie leci i zaczyna padać deszcz)
mam też herbatkę:malinową i truskawkową...
dzisiaj mam dzień urlopu....ale żeby nie było mi tak dobrze...to piekę:)...mam wigilię Rady Rodziców z Dyrekcją...więc im(nam) piekę japońca(poszłam na łatwiznę:P)...jutro zaś po pracy znowu pędzę do szkoły...na Jasełka i dwa zebrania u młodszych Młodych...i jeszcze dwie wigilie klasowe będą...i znowu pieczenie....potem znowu pieczenie-na piątek 2 torty...na sobotę kolejne 2...i jeszcze na niedzielę 2..,nie,3(bo przecież mój własny Ślubny kończy ostatnie 30 lat....
Mam nadzieję,że w międzyczasie zdążę posprzątać chatynkę na święta...napiec ciast klientom...i przygotować Wigilię dla swojej prywatnej Rodzinki-wolne mam dopiero w Święta,w wigilię pracuję....
życzę wszystkim miłego dzionka:)
odezwę się później...
ps.zapalenie płuc już prawie wyleczone:) i na szczęście obyło się bez szpitala(brrr)
Witam wszystkich!
W kawiarence cichutko, wszyscy pewnie do świąt potrawy szykują. Zreszta ja też ugotowałam kapustę na pierogi i grzyby suszone. Włąsnie skończyłam smażyć ogromne ilości cebuli a jutro bedę lepić. Jakos nie mam dobrego nastroju bo pokłóciłam się z moim szefem. I to tak na dobre, odmówiłam wykonania polecenia. Ale cóż zrobić tak to bywa nerwy odmawiają posłuszeństwa i człowiek wybucha. Nie dość, że mam prace do końca roku to na odchodne musiałam troche popyskować. A co najdziwniejsze ja jestem bardzo spokojną osobą i trzeba mnie naprawdę zdenerwować abym wybuchła. Cóż jak ja to mówię zmęczenie materiału.
Idę trochę Chmielewską pomęczyć może mi humor wróci!
Spokojnego wieczorku wszystkim życzę.
Zosiu-ja jestem...co chwila zaglądałam do kawiarenki,ale ani żywej duszy nie było...
melduję,że wigilia Rady Rodziców z Dyrekcją się udała znakomicie:) Pani Dyrektor zaproponowała,żebyśmy takie spotkania organizowali sobie co miesiąc...Możemy sobie porozmawiać bez pędu i ciśnienia,że każdy gdzieś się śpieszy...i tak dzisiaj okazało się,a nie wszyscy wiedzieli,że mamy w swoim gronie:inżyniera budowlanego(czyli mnie:) ),policjantkę(moją doszywaną siostrę),dwie panie doktor,3 pielęgniarki,3 dziewczyny z własnymi sklepami z odzieżą damską(skończy się mój problem z zakupami,bo lepiej dać zarobić swojemu ,jak obcemu:P),2 fryzjerki,i mogłabym tak wymieniać i wymieniać....
wymyśliłam dziś nowe ciasto-coś z makowca i wszystkim znanego japońca,ale ja nigdy nie doczytuję przepisów do końca,bo sama wszystko wiem:P! i czasem wychodzą mi cuda....moje ciasto makowe zrobiło dzisiaj furorę:) ,1/3 blachy skonfiskowała Pani Dyrektor(jutro ma jakąś ważną wizytację:) )
zostawiam czerwone winko...tak sobie siedzę z lampeczką winka....dzieciaki śpią...Ślubny na wigilii partyjnej...a ja sama...przy kominku...ogień trzaska iskierkami...i kominku zapachowym też:)(kupiłam zapach świąteczny i się nastrajam świątecznie|)...pachnie u mnie w salonie nieziemsko...piernikami...choinką...cynamonem...pomarańczą...ohh...jak ja kocham Boże Narodzenie....
I ja przytargałam swoje zwłoki. To pewnie Twoje zapachy Hope i to winko mnie przyciągnęły :):):) Wróciłam dziś trochę później z pracy bo się ktoś zagapił i kosztowało mnie to prawie godzinę czasu (wrrr), po drodze przeszłam się przez miasto i nabyłam dzisiaj w końcu świecznik adwentowy :) W domu wręczyłam Młodemu prezent urodzinowy no i tak miło mi było na jego radość patrzeć :) szybki obiadek no i zabrałam się za kuchnię. Przed chwilą skończyłam. Jeszcze tylko przedpokój w czwartek i spokój. Byłam też dzisiaj zamówić mięsko na polędwicę suszoną, tym razem zrobię z całej porcji i podejrzewam, że szybciutko zniknie.
Ciesze się Hope, że już po choróbsku :)
Zosiu, sama przyznajesz, że jesteś bardzo spokojna więc to tylko i wyłącznie wina szefa, że Cię z równowagi wyprowadził. Nie przejmuj się :)
Zostawiam zielnoą herbatkę z cytryną, dorzucam do kominka i idę się pobujać. Miłego wieczoru i dobrej nocy.
Dzięki Myschko za podtrzymanie na duchu. Ja też robie mięsko suszone ze schabu ( najlepiej mi smakuje) oczywiście z przepisów WŻ. Zakupiłam twaróg w wiaderku i bedę robić sernik Smakosi. Oczywiście brzoskwinie tez kupiłam . Zobaczymy co mi wyjdzie. I jeszcze pierniczki. Muszę, muszę je zrobić.
Ada Ty musisz byc pozytywnie zakręcona i jak Ty dziewczyno jestes pracowita. Ja niestety maku do ust nie biorę, oczywiście tego w cieście. Nie lubie makowców ani takich innych seromaków czy innych ciast z makiem. mam to od dziecka.
A tak to witam wszystkich w środku tygodnia (już!) Jutro mam szkolenie w ZUS-ie. To sobie pójdę od 10-ej . Tylko po co ja ide jak mnie zwalniają? Ale to sie przyda jak nie w tej firmie to w nastepnej.
Miłego dnia wszystkim życze.
Zakupiłam twaróg w wiaderku i bedę robić sernik Smakosi. Oczywiście
Wyjdzie super na bank!brzoskwinie tez kupiłam . Zobaczymy co mi wyjdzie.
Już tyle o nim się naczytałam, że głęboko wierzę, że wyjdzie super.
Witajcie środowo
Wtorek był tak trudnym dniem, że nawet nie chcę go już wspominać. Obiecywałam sobie, że nie będę się denerwować, ale wczoraj to nie zadziałało. Ręce mi już opadają.
Zofked, nawet nie wyobrażasz sobie jak dobrze Cię rozumiem. Ja - chodzące opanowanie - wczoraj wybuchnęłam (czy wybuchłam?). Stwierdzam jedynie, że z głupotą nie da się walczyć, bo kosztuje to kupę nerwów a i tak się przegrywa. Postaram się o tym pamiętać. Jestem już trochę zmęczona tymi spięciami. Wyszłam wczoraj z pracy i pomyślałam sobie, że chyba uda mi się "zresetować" mózg kiedy wejdę do sklepu i zacznę szukać prezentów dla najbliższych. Niestety lipa. Nic nie kupiłam. Ale znalazłam "pocieszacza" w postaci sporego kawałka torta bezowego. Dobre i to, prawda?
Zofked, trzymaj się. Damy radę! Głęboki oddech i do przodu.
Hope, dobrze, że już wracasz do zdrowia. Ale Ci się nazbierało tego pieczenia - jeeeeny, ja bym się chyba do połowy stycznia nie wyrobiła
Mysha, jak wnioskuję u Ciebie w mieszkaniu jest już trochę nastroju świątecznego. Fajnie masz. Ja każdego dnia, idąc do autobusu przechodzę obok rozstawionego stoiska z choinkami i patrzę na nie z rozmarzeniem. Chcę kupić żywe drzewko, ale jeszcze nie wiem kiedy. Mam takie lampki w kształcie gwiazdek i zawsze zawieszam je w kuchni nad oknem. Chyba zrobię to w ten weekend, bo już się nie mogę doczekać tego nastroju, jaki robi się w kuchni, kiedy one świecą.
Aloalo, wychodź z tej ślicznej kuchni! Zapomniałaś o nas? Co nowego u Boba?
Lenko, a Ty gdzie? Prostujesz włosy i nie masz czasu na kawiarenkę?
Miłego dzionka.
Biorę głęboki oddech i spróbuję się nie denerwować
Faktycznie Emilko zastanawiam sie czy nie mamy tego samego szefa? Przecież z Wrocławia do Szczecina nie jest tak daleko.
Hello w środku tygodnia
Normalnie nie nadążam...czas przecieka mi przez palce, a jeszcze tyle mam do zrobienia. Jestem w trakcie tworzenia oferty na kolejny rok, co by móc powiedzieć, że ....będę wciąż pracować. Dotarło do mnie, że w przyszłym tygodniu już są Święta. A ja mam takie tyły, jeśli chodzi o to, bo nie bardzo mam czas nawet na robienie zakupów. A gdzie reszta ? Musi niestety poczekać. Dobrze, że zdążyłam upiec blaty do piernika staropolskiego...Tak sobie pomyślałam o Myshy, że ma choinkę, kupione prezenty, że jest taka "dopięta.." aż jej zazdraszczam. Moja kuchnia nie wykończona...no bo przestawiłam meble, mam jedną ścianę łysą i czekam na zamówione kafle..tzn, domówione...Cholipka, jakby ten mój Ślubny nie mógł od razu zrobić po mojemu...nie byłoby teraz tego wyczekiwania. Wczoraj pojechał do hurtowni i okazało się, że nie dostali tych moich kafli...Ponoć w piątek będą....A czas ucieka...
Hope, ja Cię rozumiem, ale myślę, że powinnaś nieco zmienić obroty...z 4 na 3. Znając Ciebie, wiem, że zdążysz, a z płucami nie ma żartów!!!! Daj im czas na rekonwalescencję. Bidulko moja .
Smakosiu, jesteś przepracowana, aż chciałoby się powiedzieć, że już starczy tej orki!!I Dobrze, że zjadłaś torta bezowago. Ale dziś kup sobie czekoladę. Szybciej likwiduje stres, bo wyzwala serotoninę. Będzie Ci lepiej, zobaczysz. Z tymi nadrzędnymi, to tak jest. Wymagają i irytują swoim głupim gadaniem, no nie? Ja niestety też pyskuję,....
Zofked,wiem,że utrata pracy to poważny problem, ale jakoś czuję, że z Tobą będzie jak z Lenką...znajdziesz inną, trzymam kciukasy, żeby się udało.
Aloalo, Twoja kuchnia jest przecudna. Sama przyjemność pichcić w takiej kuchni.
Lajan, rozmawiałam z Belzebubem. Wiesz, że on Cię nie chce w tym piekle?Stwierdził, że po pierwsze jesteś za duży, a po drugie...inni mają większe grzeszki....i się zabierze za tych innych
Mam kilka minut na wypicie kawy. Właśnie zaparzyłam, jest ktoś chętny? No i mam wafelki domowej roboty o smaku toffi. Moje dziecię zrobiło, widząc, że matka pada na gębofon i nie robi w domu nic . Byle wytrwać jeszcze tydzień....
Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku, wysyłam moc przedświątecznych fluidów i do usłyszenia!
Beatko dzięki za kciuki ale już mi zaproponowano pracę w takiej samej branży bo pani z którą pracuję otwiera swoja firmę a ja jestem już wdrożona w tę pracę i wiem z czym to sie je i do jakich drzwi trzeba zapukać aby cos załatwić. Bo tego co ja robie nie uczą w szkołach tego trzeba sie nauczyć samemu. A ja już troche umię. A poza tym łatwo nawiązuję kontakty i jestem postrzegana dość pozytywnie. Pomimo tego, że jestem najstarsza u nas w pracy to dogaduję sie z młodymi ludźmi.
Ufff, znaczy się, że mam dobre czucie . A tak na marginesie...wiekowe babki też bywają fajne i wartościowe .
Witam środowo :) ......to już ?
U mnie mało czasu, bo prześladują mnie imprezy urodzinowe. W poniedziałek moja Mała świętowała z ulubionym wujostwem, w piątek będzie świętować z koleżankami, a w sobotę z przyjadą dziadkowie i inna rodzinka....Już nie wiem co szykować, bo mam wrażenie, że wszystko już było ;-)
Ja mam ostatnio szczęśliwe dni zakupowe i z tej okazji wydałam już chyba ponad połowę swojej przyszłej wypłaty . Ale co tam, ubrać się wypada jakoś reprezentacyjnie, a moje ciuchy kupione były z kilka kilo temu i nie dodają mi przez to uroku :)))))) Wczoraj nabyłam super "urzędowy" kostium ( spodnie z żakietem ) i zamiast 210 zł zapłaciłam całe 52 zł. Muszę tylko spodnie podwinąć, bo z trenem z nogawek ciężko się chodzi ;-)
No i mam swoje nowe kozaki ! Stoją przy moim łóżku i nacieszyć się nie mogę.... Chyba uwierzę, że nowe buty mogą odmienić życie..... W końcu Kopciuszek jest na to dowodem.....
Smakosiu, po prostych włosach nie ma już śladu :)))) Ale Ślubny mnie pocieszł mówiąc, że woli, jak jestem pokręcona........, ale jak to sobie wytłumaczyć....czy to aby na pewno pocieszenie....
Zofked, to ja będę trzymać kciuki, żeby w nowej pracy, było lepsze szefostwo :) I może też kup sobie nowe buty.... ;-)
Mysko, coś te moje okna chyba za daleko były ;-) Ale wielkie dzięki za szczere chęci, przeprowadzę się kiedyś bliżej Ciebie, to będziesz miała jeszcze okazję machnąć i moje . Aaa i życzenia dla syna przekaż :))))))
Beata, ale jak już będziesz miała kuchnię gotową, to też czekam na zdjęcia ;-)
Hope, Ty lepiej już mnie nie denerwuj . Albo dobra, denerwuj sobie, a jeżeli będziesz się nudzić między jednym ciastem a drugim, to machnij jakieś na moje konto i dhl-em prześlij na wczoraj .
Aloalo,.....no dzie Ty ? .........w kuchni... ?
Kawę mam tylko, ale ze spienionym mlekiem. Coś ostatnio na nabiał mnie wzięło :))))))
Ja tam nie będę robiła zdjęć mojej nowej kuchni...bo do kuchni Oli, to moja jest mały, bidny pikuś . Chcesz remontowe foto? Było by co pokazać (z jakim kołchozem walczyliśmy)...zważywszy, że nie mieszkam w nowym apartamentowcu tylko w wiekowej kamienicy. Uwieczniłam syf, żeby kiedyś w ramach walki z deprechą pokazać, że z byle G....można stworzyć ładne co nieco .
Beata, dziękuję za wstawiennictwo, ulżyło mi.
Chcę foto ;-)
Starczy tych niefajnych zdjątek...
Z tego bałaganu najbardziej podoba mi się nowy zlew i kran....szczególnie kran za całe 6 stówek . Ślubny to ma gest ;)
Lenka chciała fotki sprzed liftingu...a ja CHCĘ PO..
Ja też, ja też!!! Przed liftingiem moja kuchnia wyglądała jeszcze gorzej :-))
Ja też chciałam po..., ale Beata mi żałuje fotek ;-)
Jako pierwsza dzisiaj dokładam do kominka, to nad ranem powinno być jeszcze ciepło ;-) Ale Lajan pewnie wdepnie jeszcze w nocy i zadba o ciepełko....
Czekam na Ślubnego i czekam....już mnie kręgosłup i oczy od tego czekania bolą...., a może to od siedzenia przy komputerze...?
Przygotowałam już karkówkę do pieczenia i indyka i szchab już suszę i miałam piec sernik, ale mi się nie chce....
Spokojnie Lenka, zapas drewna jest, dokładam na resztki żaru i już ogień płonie.Ciepło aż miło. Wodę też wstawię ,może ktoś przyjdzie.
ja przylazłam...z rana...na kawę....kto chętny? bo mam cały dzbanek...
Ależ Lenko, ja Tobie nie żałuję fotek. Wiem jednak, że kuchnia Oli przebija moją po stokroć...więc nie chcę się chwalić, bo nie mam czym....
Beata... jak Ty fanzolisz, Dziołcho! Faktycznie masz za dużo pracy, moja droga!
Dobry!
Żyję, jakby co i nie siedzę cały czas w kuchni :)) Robię porządki świąteczne tam, gdzie mogę, pomyłam okna tam, gdzie mogę i mam ściany pomalowane tam, gdzie miały być pomalowane a reszta czeka. Załapałam się na świąteczne podniecenie i nie wkurzają mnie już choinki i lampki w sklepach :) Kupiłam herbatę "zimowe cośtam" zalatującą jabłkiem cynamonem i pomarańczą. W powietrzu mało aromatu bo na razie jedzie farbą. Wczoraj uprzytomniłam sobie, że muszę zamówić prezent dla Boba bo może nie zdążyć przyjść, a to byłaby porażka na całej linii. Piernik mięknie. Pierniczki z tego ciasta są przepyszne. A wczoraj?.....
No wczoraj były jasełka i Bob występował i w ogóle jak tylko dzieciaki wyszły to ja już beczałam :)) Musiałam się jednak ogarnąć, bo nie potrafiłabym zrobić zdjęć :) I Maryi zachciało się siku i opuściła stajenkę na moment :) Pięknie było! Zgłosiłam się do upieczenia na tą okazję babeczek dla dzieciaków, które zostały po zachwytach skonsumowane w całości :)
Wszystkim dzięki za miłe słowa o kuchni, Lenka a Ty nawet nie wspomniałaś, że Ci się podoba!
Beata - ja też chcę po liftingu kuchnię zobaczyć!
Smakosiu - ciężko mi wyobrazić sobie Ciebie zdenerwowaną, szczerze mówiąc :) Musiało Ci faktycznie dopiec. I oczekuj załącznika w mailu :))
Zosiu - cieszę się, że masz już pewną pracę! A sernik Smakosi Ci wyjdzie na bank.
Mysha - chciałabym mieć już wszystko kupione i gotowe tak, jak Ty.
Lenka - ja też chcę umieć tak tanio kupować! :) Kozaki przy łóżku mówiwsz? To już z rana do łazienki w nich pędzisz? :)) Niech Ci się dobrze noszą, fleki nie ścierają, skórka nie przemaka, futerko grzeje i w ogóle :)
To ja pójdę, Jestem dzis w domu i jestem bardzo zajęta :) Cmok!
i ja jestem czwartkowo:)
piję drugą kawkę....właśnie powiesiłam w kuchni nową firankę...jak na kogoś,kto nigdy nie szył to wyszła mi przepiękna:)spróbuję zaraz cyknąć fotkę...tylko u mnie w kuchni sajgon-bo mam cały czas pieczenie...i jeszcze zmywarka na sprawną nie wymieniona:(
dzisiaj na drugą zmianę do pracy idę...ale jutro i w sobotę mam urlop-Ślubny kończy w niedzielę ostatnie 30 lat-to troszkę z nim pobędę w Łikęd...może nawet na tort zasłuży:P
Dopisano 11-12-16 7:55:46:
zdjęcie mi wyszło do d...py...praktycznie nic nie widać:( a firanka jest biała...z naszytymi cekinkami...i lamówką w kolorze czerwonego wina....Witam i ja. Zaglądam sobie z pracy bo nudy dzisiaj straszne. Wysłałam nawet do domu już koleżankę, niech chociaż ona ma coś z dnia. Popołudniu jadę po malutkie zakupy bo potrzebuję jeszcze parę rzeczy na urodziny Młodego. Potem machnę przedpokój i sprzątanie będę już miała z głowy. Dzisiaj zrobiłam dobry uczynek bo obiecałam teściowej, że przyjadę jej we wtorek umyć okna. Aż się sama tym pomysłem przeraziłam bo we wtorek roboty w pracy będzie mnóstwo, potem do niej szybko okna umyć a w domu jeszcze będą czekać brukowce do upieczenia. Ale co tam, mam kochaną teściową to warto się poświęcić :)
Dzięki Lenko za życzonka, spóźnione dla Twojej córci również :)
Wierzę Aloalo, że się wzruszyłaś, ja też mam łzy w oczach jak tylko Młody jakiś wierszyk mówi :):):)
Dokładam do kominka i zostawiam pyszne jabłuszka. Miłego popołudnia.
Witam!
Poszukuję zapałek !!!!! Muszę podeprzeć powieki, bo padam ze zmęczenia. Od kilku robię to co robię...( czytaj OFERTOWANIE 2012), nie mam czasu na normalność. Psychicznie jestem wykończona. Dziś nawet na kawę czasu nie było. Od 7 rano komputer, papiery, telefony...od Annasza do Kajfasza wydzwaniam, i mnie odsyłają..... Dobija mnie niekompetencja i rozbieżność między tymi, którzy instruują co i jak zrobić. Wścieku dostałam i po 14, rnęłam papierzyskami,zamknęłam kompa i najnormalniej w świecie stwierdziłam, że mam wszystko w tylnej części mojej kuli .Najgorsza jest świadomość, że termin....16 grudnia puka do mnie!!! Ło mateczko, toć to jutro...ktoś ma suche mydło? Chyba się pochlastam
A tę moją kuchnię po liftingu...no może kiedyś pokażę ;) Idę jeść obiad ( Ślubny ma 3 dni urlopu...to ugotował..)bo flaki do kręgosłupa mi przywarły...
Buziaki dla Was wszystkich
Przyszłam znów :) Może się ktoś dosiądzie do herbaty? I do mnie? Zapraszam.
Dzisiaj wykorzystując czas, który normalnie przeznaczyłabym na zmywanie naczyń, ale już nie muszę hihi, wzięłam do ręki pistolet i zaczełam działać :). Pistolet był na klej a działanie polegało na robieniu stroików :) Zrobiłam dwa i dodatkowo opryskałam trzy malutkie doniczki z gwiazdami betlejemskimi na złoto sprajem i ze złotym paznokciem i bąblami oparzeniowymi na dwu palcach lewej (na szczęście) ręki jestem z siebie pirońsko dumna, że se machnęłam te stroiki :)) Bąble mam, bo pistolet był zepsuty i nie dało się zatrzymać kleju.. Stroiki są złote, bo ja na Święta lubię złoto - czerwone klimaty a że złotych pierdułek miałam dużo to wiadomo Takie są No może kiczowate, ale ja tam jestem dumna :)))
Hope - gdzie ta firana????????????
Dorzucę drewienek, bo zimno. Nasze osiedle od wczoraj nie ma ogrzewania, bo jakaś awaria jest. Dobrze, ze nie ma mrozu...
Śliczne ale dlaczego gwizdnęłaś mi świeczkę ?? :)
bo na Śląsku w każdym sklepie takie są:P :)
No super, niech zgadnę.....w kuchni zdjęcia robiłaś ?
Witam w jakiś tam dzień tygodnia :)
Czy widzicie ? Umyłam wszystkie okna ! Nooo, połowę umył Ślubny, ale to prawie tak, jakbym sama umyła . Wyprałam firany, powiesiłam pachnące i nawet złośliwego lambrekina przypięłam, a wcześniej przez godzinę go prasowałam . Poprzestawialiśmy sofy, wygoniliśmy wszystkie niezameldowane koty, poodkurzaliśmy i pomyliśmy powierzchnie płaskie i zapomniałam z tego wszystkiego o zebraniu w szkole.... Szykowałam się również na łikędowych gości, więc upiekłam też dzisiaj karczek, indora i roladę indyczą na wędlinę oraz zrobiłam jedno ciasto. Dokonałam również zakupu przeróżnych zdrowych produktów, na jutrzejszą imprezkę dla 11- nastolatek, w postaci chipsów, coli i takich tam oraz na sobotnią imprezę do sałatek i innych dań.... Czuję się kobietą spełnioną.... Jutro kolejne działania.... ;-)
Aloalo, sorki, że zapomniałam wspomnieć o urodzie Twojej kuchni, tak jakoś mi umknęło...
piątek!!!!piąteczek!!!!
witam wszystkich gorącą kawą....nawet mleko spieniłam:P(w słoiku:) )
przyniosłam kruche ciastka z cukrem... i kawę...duuuużo kawy bo ciśnienie spada na łeb,na szyję i od południa ma lać w Szczecinie...
Smakosiu-chyba nie zapomniałaś dzisiaj parasolki? i gdzie Ty jesteś Kochana?????
mam całe dwa dni wolnego....więc muszę nadgonić Myshkę ze sprzątaniem:)
i jeszcze torty wykończyć na dzisiaj..i na jutro....i na niedzielę....
Podwieźć?
Jasne:) mam mięsko do odebrania u zaprzyjaźnionego rzeźnika:)
i kolorek ma śliczny to Twoje autko:) pasuje do moich nowych firanek z kuchni:) i ładnie by wyglądał pod oknem :)
Chyba podjadę do Ciebie i Smakosi. Pojedziemy na kawę.
nie ma problemu:) nie wiem tylko,jak sytuacja wygląda u Emilki....bo cuś się nie odzywa Bidulka(pewnie szef ją więzi w pracy)
Dobry wieczór!
Och, pozwólcie, że zwalę swój zadek przed kominkiem albo lepiej zadek i plecy i tak sobie poleżę :) Nie zrobiłam niczego szczególnego, ale jak długo stoję to mnie łupie w kręgosłupie i szczypie w łopatkach :) A dziś stałam dłuuuugo, bo piekłam ciasteczka! A ponieważ mikser z lidla ułatwiał mi pracę bardzo bardzo to zrobiłam migdałowe chlebki, waniliowe gwiazdeczki, kawowe kuleczki, cynamonowe kształty różne w czym migdałowe chlebki z podwójnej porcji i tak mi wyszło jakieś 14 blach... Dobrze, że ozdabiać wypadałoby jedynie te waniliowe :)) Ale to nie teraz. Czujecie jak pięknie pachnie? No to proszę się częstować.
Hope - oczyma wyobraźni widzę, że firana jest śliczna, ale talentu do robienia zdjęć, to nie masz. I dobrze. Dość masz innych :)))
Emilko - żyjesz? Kiedy ta Wigilia?
Lenka - no wreszcie pochwaliłaś, ja tak czekałam
Lajan - fajny masz wózek, jak pojedziesz na kawę to weź mnie po drodze :)) Dostaniesz kołocza :)
Mysha - nie trza było tej świeczki w obi zostawiać :)
Beata - i jak ten 16-ty? Szczęśliwy?
Zosiu - pierniczki napieczone? Jakby co to podzielę się z Tobą moimi :))
Do końca remontu brakuje mi tapet, listew przypodłogowych, przykręconych karniszy, umytych lamp, powieszonych firan i rolet, wyczyszczonego narożnika i fotela. I pufy. Dużo. A Święta za tydzień. Blisko. Ale mam ciasteczka. I kaczkę kupiłam.I mam gdzie gotować. I moczkę mam zamówioną u Mamy. I mak mam. I sklep pod nosem. Damy radę! A najwięcej mam... prasowania!
Ale teraz prostuję kręgosłup. Nie podepczcie mnie, proszę.
to jak już się wyleżysz...i weźmiesz za prasowanie-to machnij też moją wielką hałdę...to ta największa,zza której nie widać reszty kawiarenk:P bo ja nie tylko nie robię zdjęć...ja też nie prasuję:)
Sorry, nie tym razem Lubię prasować, ale jak mi się nazbiera tyle, ile teraz to już koniec przyjemności.
Witam w mój ulubiony piąteczek.
Olu nie upiekłam jeszcze pierniczków ale zrobiłam pierogi z kapustą i grzybami oraz uszka. Czyli najgorszą pracę mam już za sobą. Drugą taką gorszą pracą jest robienie karpia faszerowanego. W tym roku robię tylko dla trzech rodzin. Lubię robić karpia ale to czekanie na to aż galaretka się zetnie jest okropne. Bo ja zalewam faszerowanego karpia już taką lekko ściętą galaretą. Pierniczki będę robić jutro.
Nic nie opowiadam o sprzątaniu bo ja nie sprzątam a sprząta moja siostra. Ona z kolei nie pcha sie do kuchni a ja nie wyrywam jej z rąk odkurzacza. I tak prace są sprawiedliwie podzielone. Ja zakupy, kuchnia a siostra sprzątanie.
Kiedyś jak byłyśmy jeszcze bardzo młode to moja sąsiadka pytała się mnie dlaczego nigdy nie widzi jak ja myje okna. A ja jej odpowiedziałam, że ja myję z drugiej strony budynku, dlatego nigdy mnie nie widzi.
Olu bardzo proszę możesz mi podrzucić trochę Twoich pierniczków bedę barzdo zadowolona i trochę jeszcze tych ciasteczek co je dzisiaj upiekłaś.
Miłego wieczoru życzę wszystkim.
Witajcie porannie i sobotnio
Jestem i melduję, że próbuję odreagować miniony tydzień. Starałam się bardzo, oj starałam jak nie wiem co, ale moje postanowienie, że nie będę się denerwować nie było do końca udane. To były trudne dni. A w najbliższy poniedziałek....oj, lepiej nie myśleć. Póki co trzeba się odstresować. Za oknem szaro, buro, mokro, wietrznie - brr!!! A ja muszę wyjść. Chętnie bym sobie dzisiaj pobyła w domu i zrobiła coś przedświątecznego, ale nic z tego. Wczoraj wieczorem zrobiłam brakujące zakupy i to mnie cieszy. Jutro będę mogła pichcić. Rzymianka napisała, że Ona robi wcześniej farsz do ryby po grecku, pakuje go w słoiki i pasteryzuje. Postanowiłam pójść tą drogą i zrobię tak jutro. Planuję też usmażyć rybę i zapakuję ją do marynaty octowej. Akurat sobie spokojnie "dojdzie" do postnego piątku :-) Wczoraj powiesiłam w kuchni, na karniszu sznur białych gwiazdek, które dają ciepłe światło i zrobiło się bardzo przytulnie :-)
Teraz stawiam kawę z dużą ilością mleka i wpadnę wieczorkiem na dłuższe pogaduchy
Miłego weekendu
witam widze ze wszystko leci pelna para ja w zasadzie jako tako wyrobiona na swieta mam 4 osoby z wyzywieniem i teoretycznie 20 bez ale to sie okaze jutro wieczorem...ale bylabym szczesliwa koncowka roku bylaby przynajmniej dobra:)) teraz lece do garow moze wpadne wieczorem sciskam wszystich zapracowanych:))
Witajcie w sobotę
Nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się cieszę z tego,że 16-go grudnia mam za sobą. Wczoraj zakończyłam żmudne ofertowanie, zapakowałam wszystko jak trzeba i puściłam w obieg. Teraz z niecierpliwością będę czekała na odpowiedź, czy po nowym roku mam nadal wstawać po 6....i zasuwać do pracy. Ależ ten świat jest pomigany. Jak człek pracuje, to zrzędzi, jak nie pracuje to też stęka, no że nie pracuje...i jak tu nam Polakom dogodzić? Huk z tym. Postanawiam się nie stresować.
Za moment napycham portfel kartami i niestety jadę na zakupy. Nie cierpię robić zakupów w sobotę. W ogóle nie lubię..ale jak cosik chcę zrobić pod te święta to już najwyższa pora.Muszę jeszcze dokupić 2 prezenty, dla teścia i dla mamy, ale tradycyjnie co roku mam z tym największy problem.
Słuchajcie, wieczorkiem zapraszam na małe posiedzenie przy czymś mocniejszym. Wszak muszę dać upust swoim emocjom, a sama pić nie będę. Teraz zaparzyłam herbatkę, do tego miód i cytryna no i oczywiście ciasteczka korzenne.
Wszystkim pracusiom bez wyjątku życzę dobrej soboty i do wieczorka
i ja witam sobotnio...
a co to? moje pranie nie wyprasowane? Aloalo? no jak to tak? a miałam cichą nadzieję,że jednak machniesz tę moją stertę...cóż...będzie Ślubny stał przy desce do prasowania pewnie do jutra:P
dzisiaj organizuję w domu generalne sprzątanie...znaczy się,będzie totalna rewolucja...bo mam też zamiar pomalować Młodym pokój...i jeszcze dwie ściany w salonie wymagają odmalowania...i okna by się zdało umyć(te nie umyte)...ale deszcze leje....i pogoda iście barowa....
wczoraj zrobiłam sobie 4 świeczniki na stół wigiliny,jak je już wykończę-cyknę fotkę i Wam pokażę...i dzisiaj też mam zamiar wybłyszczeć salon i generalnie go już ozdobić na święta...zostanie tylko choinka do kupienia i ubrania(ale to dzień przed wigilią lub w samą wigilię)
po południu mam zamiar piec blaty piernikowe i mam jeszcze torty do zrobienia na jutro..
zostawiam dzban kawusi i herbatę z miodem i cytryną i jeszcze sałatkę z wędzonym kurczakiem i lecę sprzątać
Dobry!
To ja też w sobotę witam :)
Spojrzałam z rana na rozbebeszony duży pokój o szumnej nazwie salon i pomyślałam, że mogę umyć okna. Bo przecież przy tapetowaniu się już nie kurzy nie? No i umyłam, zatem z oknami koniec. No, chyba. że trzeba będzie szyby poprawić, bo pogoda małosprzyjająca. Następnie poprzesuwałam meble do czyszczenia i przytargałam dywan w tym samym celu. Teraz czekam na panią, która mi to pięknie wyczyści :)
Powyciagałam też z szuflad podkanapowych :) szpargały w postaci bombek, lampek, stroików Bożonarodzeniowo-wielkanocnych, kaset video i chyba 200 kaset magnetofonowych! Ja pierdziu, zapomniałam, że tam są. Chyba sobie zrobię przegląd muzyczny z lat młodości :))
Hope - może zrób zdjęcia tych Twoich stroików tak samo kiepskie jak tej firanki, bo już nie umiem usunąć tych moich a to złoto może przy Twoich zblaknąć I przepraszam za prasowanie, ale moja kupa leży nieruszona, więc prasowanie cudzego przed swoim to byłby nietakt ogromny ;)
Beata - życzę Ci byś musiała wstawać cały rok o 6 i mogła narzekać na pracę :)
Smakosiu - trzymam kciiuki już dziś za poniedziałek! Bardzo lubię to Twoje okno, wiesz?
Marcia - sukcesu z gośćmi życzę a na Sylwestra wskakuj w nowe majtasy :))
Zosiu - trzymam kciuki za pierniczenie. Nie wiem z jakiego przepisu będziesz korzystać ale pierniczki Wkn są bardzo dobre.
Za tydzień Wigilia, wiecie? Ja pierdziu. Prezent dla Boba w drodze, ma dojść w środę. Oby! A Mężowi gadam, że nic sobie nie kupujemy, bo remont i wydatków tyle, a on na to smutnym głosem "no ale ja bym coś chciał!". Eee, no to ja też bym chciała coś :))
O, właśnie coś w rodzaju zmrożonego śniegu stuka o moje wymyte szyby.... Przestało. Ale ślad zostawiło
Miłego łikędu!
witam po pracowitym dniu aloa ja to chyba z 5 par zaloze tylko gdzie kupie takie wielkie hi hi....jakas taka spuchnieta jestem i spiaca ale za wczesnie na lozko bo potem od 5 nie bede spala myslalam o czyms mocniejszym na sen ale nie ma nikogo wiec samej mi nie za bardzo....jutro troche luzniej a od poniedzialku zakupy miesne dla gosci reszte jako tako mam ....milego wieczoru ja jeszcze chwile posiedze ze zwierzyna przy kominku choc jakos tak mi goraco....maja zrobila pomarancze nabite gozdzikami wiec stawiam na stole(radochy ze ho ho miala) buziole
zrobiłam dzisiaj sobie jedną iście świateczną komodę...jest jeszcze nie do końca wykończona,bo brakuje mi jeszcze gwiazd betlejemskich w kremowym kolorze,i fotkę mam już cykniętą...
i wstawię...jak skończę komodę...jak machnę drugą...i choinkę kupię..piękną...żywą i pachnącą....a teraz wracam do sprzątania....i jesu-jak mi się nie chce.....
Przytaszczyłam flaszkę różowego wina, jest ktoś chętny co by siupnąć???
Moja kuchnia wygląda jak po wojnie. Mężowski w końcu uległ i zrobił wszystko tak jak ja chciałam. A chciałam zupełnie odwrotnie niż On, więc musiał się napracować ;) Syf mam niesamowity. Do północy (oby!) mi zejdzie wylizanie tego zakątka. To wszystko nic...grunt, że w końcu mi się podoba. W poniedziałek Mężowski położy brakujące kafle, zafuguje, zrobi wykończeniówkę i ...w końcu odetchniemy .
No to siup! Za ten przedświąteczny ferwor .
Dosiadam się do Twojego różowego wina ze swoim białym. Padam na dziób. Ciężki tydzień za mną ale wszystko mam już posprzątane i kupione, jutro jedynie idę po warzywa i jajca. Wczoraj znajomi nas wyciągnęli tylko na godzinkę (wręczali zaproszenia na ślub więc nie wypadało odmówić) i z tej godzinki zrobiły się prawie 3. Tort dla Młodego skończyłam, mięsko przyprawiłam i to było na tyle. Dzisiaj po pracy przez to nie usiadłam ani na minutę bo miałam jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia a o 5 goście mieli się zjawić. Zdążyłam na styk ale aż teściowa się zaczęła martwić dlaczego tak źle wyglądam. Teraz jestem już po gościach, przynoszę torta i świece i idę się pierdyknąć na fotel. Jakbym zasnęła to proszę mnie nie budzić :) Miłego wieczoru.
Nie śpij jeszcze Myshko ;) se chwilkę posiedzimy. Ja akurat gotuję mięcha do pasztetu, robię farsz do pierogów, no i wrzuciłam schab do soli...będzie dojrzewająca wędlinka na święta. Mogę sekundę odsapnąć, kuchnię ogarnęłam. Tylko jeszcze machnę podłogę i nabłyszczę panele.. Dobrze, że mam duuuużą córkę, która dzięki Bogu umie sprzątać . Pomogła mamusi parać się z bałaganem.
Ja wrzuciłam dzisiaj schab do cukru i miałam zrobić śledzie ale okazało się, że zapomniałam o cebuli więc muszą poczekać do jutra. Jeszcze nie śpię, sączę drugą lampkę.
Ech, jak miło posiedzieć razem...ja sączę trzecią lampkę , wrazie obie przyśniemy...to może nich nas ktoś kocykiem otuli ;) Agusia, jak tam Twoje blaty piernikowe? Zmiękły? ja chyba jutro muszę zerknąć na swoje. 20 grudnia planuję je przełożyć powidłem czekoladowym i masą orzechową. Aż mi ślinka cieknie na myśl o nich...
Ja nie chcę sączyć, wiec otulę Was kocykiem :) Luli luli dla Beatki i Aguli :))
Ja przełożyłam blaty dziś. PRzed chwilą. Jakoś mnie naszło, że to powinno być dziś. Na razie jest w lodówce, bo w sypialni, gdzie do tej pory mięknął (tak się mówi???) śpią moje chłopki a po ciemku mogłabym skrzywdzić mój piękny pachnący pierniczek.
Beata czym myjesz panele? Ja już próbowałam różnymi płynami i zostają mi smugi.
Ja myłam na początku Pronto ale jakichś super efektów nie widziałam. Teraz myję Sidoluxem i jestem zadowolona. W tej chwili mam zapach kwiatowy, fajny ale chyba powrócę znowu do mydła marsylskiego bo jak dla mnie jest przerąbiście świetny :) A panele mam o strukturze drewna więc smug nie mam nigdy.
Ja też mam strukturę drewna a widzę pod światło maziaje takie. Może to wina mopa? Bo po szmacie nie mam takiego efektu... Cóż, trzeba będzie się pochylać :)))
Ja jadę ręcznie i na kolanach , nie powiem, pot mi po tyłku spływa, ale podłoga błyszczy jak ta lala :)
Ja jestem leniuch i macham mopem, polecam z viledy, ładnie myje.
Mam i mop z Viledy i super wiaderko. Ale nabłyszczam wsio na klęczkach.
Więc najpierw myjesz a potem nabłyszczasz? Czy to jest myjąco nabłyszczające ? :)) Matko, ja musze isć spać :)
Myję a potem nabłyszczam. Nie ma wersji łosz end goł .
No właśnie, też powrócę do tego sposobu na kolanach z wypiętym zadem :))
A Biedronkę uwielbiam. A płynu nie znam. Popatrz.
Zgadzam się z Tobą- mydło marsylskie jest świetne. Myłam kiedyś tym sidoluxem. Też mam panele o strukturze drewna, więc bezproblemowo.
Olu takie coś: Puro-Lux firmy Lakma. Mi smugi nie zostają. A może to kwestia paneli???
Musze poszukać, bo nie znam takiego środka. Lecę na google :) A potem do łózia. Dobranoc. A Wy sobie sączcie pod kocykiem :))
Kupiłam w sklepie dla biednych- bo ja bogata nie jestem ;)- Biedronka!
Ostatnio zajrzałam po coś do szafki i wydawały się miękkie ale może to był ręcznik :):):) Nie martwię się i nie sprawdzam bo wiem, że wszystko ok. Ale jutro zajrzę :):):) dla Ciebie. Ja chyba w poniedziałek przełożę.
To ja też się melduję Również padam, ale nim zaliczę pozycję poziomą przycupnę sobie obok Was. Dzień z uwagi na paskudną pogodę został przewrócony do góry nogami. Dzięki temu zrobiłam to, co było zaplanowane na jutro i zupełnie spontanicznie (z pomocą mojej niezawodnej sąsiadki) kupiłam srebrnego świerka. Ale to jeszcze nic. Ja go ubrałam i przystroiłam całe mieszkanie i...mam juz świeta!!!!!!!!!!!! Juhu! Jest ślicznie. Cieszę się jak dziecko. Pomyślałam sobie, że dzięki temu będę miała tyle dobrej energii, że poradzę sobie ze wszystkimi trudnościami, które przyniesie nowy tydzień w pracy. Teraz już wiem, że dam sobie radę. Będzie dobrze!
Ja wiem, że większość ludzi ubiera świąteczne drzewko na dzień przed świętami albo nawet w ty samym dniu, ale u mnie już tak jest - nie mogę się doczekać i zazwyczaj robię to wcześniej.
W piwnicy miałam przygodę. Szukałam stojaka do choinki i... nagle zaatakowało mnie cieżkie drewniane krzesło, które Półowek umieścił w kartonie i położył wysoko. Spadło mi na głowę i popchnęło z takim impetem, że nie wiem kiedy sie znalazłam pod regałem Na szczęście tylko trochę sobie obtarłam plecy i skończyło się śmiechem.
A wiecie, że za tydzień będziemy już po kolacji?
Posprzątam Kawiarenkę. Dołożę drewienek do kominka. Zapalę nowe świece i wymienię naszym zwierzaczkom kapcia - teraz już mają czysty i pachnący.
Jeszcze tylko zapalę światełka na choince i pójdę odpocząć
Jejku, jak ja Cię lubię!
Pięknie :) oby nikt Ci nie zakłócił cudnego nastroju :)
Siadaj pracusiu, . Ależ masz piękną choinkę...aż Ci tak trochę zazdraszczam...U mnie faktycznie ubiera się choinkę w Wigilię. I ubierają ją dzieci...hihi...dorosłe ludki, ale zawsze to robiły, więc nie odbieram im tej frajdy. Dobrze, że tak na krótko ległaś pod tym regałem , bo inaczej...być może kula by Ci zamarzła- Ty przecież masz ją taką niedużą i beztłuszczową .
Dobre popołudnie :) Słoneczko dzisiaj pięknie świeci ale niestety też ostro wieje więc rozpalę w kominku żeby cieplej było. Ja pobiegłam dzisiaj na zakupy bo przecież niedziela handlowa i wróciłam jedynie z paczką opłatków :( jakieś jubilery i ciuchy pootwierane, rybne co mnie już niepotrzebne też ale wszystkie warzywniaki w okolicy zamknięte, rynek niestety też. Niepotrzebnie wcześniej wstawałam i z domu wychodziłam, ale jestem zła. Może jutro uda mi się wrócić jeszcze z pracy normalnie to bym sobie skoczyła, mam akurat koło domu 2. Jeden lubię bardziej ale tam mają do 16 tylko więc w tygodniu nigdy tam nie zdążę.
Zostawiam kawusię, torcika i zmykam na fotel. Dzisiaj mam w planach tylko zrobić śledzie i schab do następnego etapu suszenia.
Miłej niedzieli życzę :)
Dzień dobry Pracusie ;)))
Pasztet w piecu, pierogi się robią, za chwilkę uszka, potem mięcho do cukru...a jak starczy sił, to jeszcze ciasteczka machnę.
Zostawiam pierniczki staropolskie i fajną muzę dobrą na ten przedświąteczny czas
http://www.youtube.com/watch?v=yXQViqx6GMY&ob=av3e
Do usłyszenia później . Miłej niedzieli!!
Najpierw wrzucasz do soli a potem do cukru ??
Muszę tak zrobić, bo zamiast wczoraj wrzucić schab do cukru, wrzuciłam do soli...Dzis nie mam wyjścia. Idzie schabik do cukru....Mam nadzieję, że nic złego się nie stanie. Co najwyżej...będę robiła następny i zjemy go nie na świąta a na Sylwestra ;)
Witajcie niedzielnie i popołudniowo
Oczywiście siedzę obok choinki Wczoraj przez to drzewko poszłam spać o 24.30, bo jakoś nie chciało mi się wychodzić z pokoju. Teraz jest tak przytulnie i w ogóle czuje święta na całego. Dziś zabrałam się za smażenie ryby. Muszę ją jeszcze zapakować do słoika i zalać marynatą. Na postny piątek będzie w sam raz :-)
Jako, że w tygodniu będę w domu dopiero wieczorami postanowiłam zrobić dzisiaj wszystko, co możliwe. Tak więc mam wysprzątane, dekoracje zawieszone i teraz pozostaje tylko przełożyć we wtorek piernik, w piątek upiec mięso, pasztet i sernik, wytrzeć kurze i można świętować Kiedy nie ma domowników można sobie pozwolić na wcześniejsze sprzątanie, bo zwyczajnie nie ma komu brudzić
Nie powiem, trochę się napracowałam, ale teraz kawka i chwila odpoczynku. Oczywiście słucham RMF święta przez internet i chłonę atmosferę.
Boje się tego jutrzejszego dnia. Nawet śniły mi się jakieś koszmary z tym związane. Od jutra zwozimy i rozwozimy towary potrzebne do przygotowania tej wielkiej Wigilii. Oby się udało wszystko załatwić w zaplanowanym czasie. Boję się, że o czymś zapomniałam No nic, jakoś to będzie. Dam radę.
A Wy widzę, że też ostro pracujecie. Jak się bardzo zmęczycie, to przyjdźcie do Kawiarenki odsapnąć. Zapalam świece i posiedze chwile obok Faworka i Koralika. Wtulili się w swój czyściutki kapeć i zrobili sobie małą drzemkę.
Ale fajnie ogień strzela w kominku. Słyszycie?
Dobry!
Przyszłam z kawą. Wprawdzie jedziemy dziś na urodziny do mojego brata, ale tak mi głowa leciała na dół, że musiałam się podratować kofeiną.
Zazdroszczę Ci Smakosiu wysprzątanych i ustrojonych kątów. U mnie nawet ten pokój, który był śliczny wygląda, jakby przeszło w nim tornado. Sprzątanie w domu, gdzie jest dziecko przypomina odśnieżanie, gdy jeszcze nie przestało padać - jak powiedział ktoś mądry.Chyba ostanie czyszczenie zostawię na wigilię Wigilii, jak chłopki będą spać, nabłyszczę i niech kurna ktoś wdepnie zanim wyschnie. I nadal mam remont oczywiście. Ale zdążymy, bo czemu mielibyśmy nie zdążyć prawda???? Z tego wszystkiego zapomniałam sobie buraki ukisić na barszcz. Jutro to już chyba za późno nie?
No to miłej resztki niedzieli :)
Witam w nowym tygodniu :)
Zimno zrobiło się w kawiarence....Rozpalę w kominku, to od razu będzie przyjemniej :) Przyniosłam również trochę pysznego sernika i pieczone jabłka na cieście francuskim. A do tego kawę z syropem orzechowym....
Słoneczko pięknie świeci przez moje czyste okna i pachnie mi już wiosną ;-) W tym roku widać, że zima znowu zaskoczyła drogowców........ i wcale nie przyszła .
Ja natomiast rozbawiłam ostatnio kasjerki w sklepie dla biedaków i Ślubny już się zastanawia, czy chodzić ze mną na zakupy..... Mam wielką torebkę, a w niej masę potrzebnych rzeczy lub takich, które mogą się kiedyś przydać....Wśród tego wszystkiego noszę również bawełnianą torbę na zakupy, której używam zamiast reklamówek. Zakupy były małe, więc myślałam, że każde z nas weźmie coś w ręce i zaniesiemy do bagażnika, ale przy kasie zrobiło się tego jakoś trochę więcej ;-) . Gmerałam już w portfelu szukając odpowiednich banknotów i zapytałam Ślubnego, czy chce zapakować zakupy w torbę. Zapragnął tego całym sobą, więc zanurzyłam rękę w torebce i bez patrzenia namacałam bawełniany materiał. Wyjęłam, położyłam na kasie i dalej sobie gmerałam, tym razem wśród drobnych, ale zorientowałam się, że kasjerka przestała kasować i usłyszałam nagle głos Ślubnego : " Skarpetki...? Mam pakować w skarpetki ? Trochę małe..... " Kasjerka zaczęła się śmiać, że może mi tak po Mikołaju zostało i że faktycznie mało się w nie zmieści, bo to stopki były i że trudne zadania mężowi daję..., a mi się przecież tylko pomyliło przy wyciąganiu..... .
Witajcie kochani! U was tak świątecznie, radośnie a u nas... w czwartek był pogrzeb Wojtka. Wszyscy smutni, niesczęśliwi, w domu Wojtka rozpacz, w naszym też. Nie chce nam się tych świąt, nie chce się sprzątać, stroić, gotować. Przy każdym uśmiechu serce boli i wraca widok mamy Wojtka, rodzeństwa... Ubrałyśmy choinkę, kupione prezenty dla dzieci siedzą w szafie, jadłospis okrojony, nie chce się gotować, szykować, tylko piernik upieczony czeka na przełożenie.
Darai, smutno i ciężko...to trudny czas, ale Wojtek by nie chciał żebyście zmieniali swoje świąteczne nastroje w przygnębienie. Jest w Waszych sercach i nic tego nie zmieni. Teraz jest bezpieczny, wolny od zmartwień i szczęśliwy. Wspominajcie wspólne, dobre chwile spędzone z Nim...pozwólcie Mu odejść... Przytulam.
puk puk.. czy mogę do Was się dosiąść? co by się wkupić w Wasze progi przynoszę w garnku grzane Bożonarodzeniowe wino (prawa nerka coś mnie boli, przemiękły mi buty), wygrzeję się przy kominku. A tak wygląda moja okolica:
Witaj Kokardo, ten śnieg to z zeszłej zimy? Dokładam do kominka bo ziąb i wilgoć wchodzi do pomieszczenia. Rano jadę do Białogardu, po drodze trzeba wstąpić na cmentarz do rodziców, w grudniu były rocznice Ich odejścia. Mama 3 grudzień a tata 18 grudzień, ciocia 16 grudzień i teściowa 29 grudzień. Czyli strach się bać grudnia, to dla mojej rodziny pechowy miesiąc. Pozdrawiam kawiarenkowiczów. Dawajcie znać, że zaglądacie tutaj, wystarczy przecież tylko kliknąć. Tyle czasu każdy znajdzie. Smutno tak wejść i nic się nie dzieje. Lenka, pozdrawiam. Darai, nos do góry, życie idzie do przodu. Możemy się radować, znamy tych co odeszli, bać się należy tych co przychodzą, nigdy nie wiadomo na kogo wyrosną. Czas goi rany.
Jestem, jestem...Może uda mi się wdepnąć w ciągu dnia o przyzwoitej porze. Dzięki Lajan, że dołożyłeś do kominka :) Jest bardzo przyjemnie posiedzieć i popatrzeć się na skaczące iskierki...
Miłego wtorku
Czas nie goi ran, czas przyzwyczaja do bólu.
to zdjęcia z wczorańszego porannego wyjścia po chlebek, u mnie śniegu tyle od soboty
Kokardo, witaj i czuj się w Kawiarence, jak u siebie w domu. Wkupiłaś się z przepięknym widokiem. Aż moje oczy odpoczęły patrząc na to cudeńko
Witajcie wtorkowo
Dobrze, że choć w Kawiarence jest zwyczajnie, normalnie, ciepło i przytulnie...bo w pracy to kocioł, że ja pierdziu
Herbata z cytryną pita z doskoku i już zmykam.
Miłego dzionka!
I ja witam wtorkowo :)
Lajan, ja też pozdrawiam ;-)
Darai, ciężko....ale....
Kokardo, witaj :))
Smakosiu, byle do przodu ;-)
Nie chce mi się gadać...................
Dobry!
Na biurku mam piekny stroik, za oknem mróz i słońce, ale Świat nie czuć. Za to czuć smog! Nie wiem, co się dzieje, ale czuję się podtruwana! Wczoraj wieczorem wyszłam do osiedlowej apteki i gdy wróciłam śmierdziałam cała, jak wędzonka! Teraz, jak otworzę okno - śmierdzi. Zamknę - duszno. Na korytarzu też usnoi się mgiełka, która mgłą przecież nie jest. Skąd tyle tego cholerstwa?! Przepraszam za wyraz, ale jestem po prostu zła! Wolę sobie nie wyobrażać, czym ludzie palą w piecach, bo aż w gardle drapie.
Kokarda - witaj. Fantastyczny masz widok. MArzy mi sioe taki od świat do nowego roku a potem koniec :)
Lenka - jak to nie chce Ci się gadać?! Jak to?
Darai - serdecznie współczuję... ale jeszcze raz powtarzam, nie czujcie się winni z powodu uśmiechu.
Smakosiu - wytrwaj!!! Trzymam kciukasy!
Hope - gdzie te foty???
Idę. Popracować w truciźnie :(
Witam wszystkich wtorkowo
Postanowiłam przed chwilą, że dziś już uczciwie nie będę pracowała. Muszę pozbierać myśli, zrobić jakąś listę zakupów, ogarnąć mój intelektualny chaos. U mnie pięknie, ciepło, bez śniegu, więc Świąt nijak nie czuć..Od kilku dni jestem "chorsza", kicham, prycham, rzężę...kurka, toć niedawno byłam chora. Powtórka czyżby? Za jakie grzechy? Spałam dziś 2 godziny... Katar i kaszel skutecznie pozbawiły mnie odpoczynku. Chyba ostatnio jestem przemęczona to i organizm łapie wszystkie świństwa. Ale i tak nie mogę iśc na zwolnienie...
Cieszę się jak głupia, bo w nocy przyjechał mój warszawski synek. Nie widziałam chudzielca 7 tygodni, więc wyobrażacie sobie euforię mamuśki , (stęskniłam się co nieco). 2 tygodnie będę go nieco podkarmiać, bo wygląda jak śmierć na chorągwii. Dziś przełożę moje blaty piernikowe masami...juz nie mogę się doczekać, kiedy będą święta....
Darai, przytulam.... wiem, że Ci ciężko, acz nie zmienisz tego, co sie stało...życie toczy się dalej. A Wojtek pewnie TAM jest szczęśliwy...
Lenko, co się stało???? Dlaczego nie chcesz gadać???? Wczoraj kolejny raz rozbawiłaś mnie tymi skarpetkami a la siateczka na zakupy . Daj na luz, powiedz co ci leży na wątrobie? Też Cię mocno przytulam.
Smakosiu, za 4 dni Święta, wytrzymaj jeszcze tę chwiiiiiillllllęęęęęę. A potem będzie pięknie :))) Trzymam kciukasy!
Aloalo, przeprowadź się do nas, tj, na Kaszubowo- tu jest pięknie, bezsmogowo...acz jak sąsiad pali plastiki to i u mnie "wali" na odległość, że człek nie wie, kiedy w ogóle okno otworzyć.
Myshko, jak tam Twoje pierniki? Kiedy je oblewasz polewą? Podpowiedz troszkę laikowi...plisss
Hope, Kochana moja, widziałam, że dzwoniłaś, ale miałam urwanie głowy- siedziałam na spotkaniu u dyrekcji.... Jeszcze przed świętami pogadamy, obiecuję. Jak zdrowie?
Kokardo, witaj wśród nas i czuj się dobrze :)
Zostawiam michę śliwek w czekoladzie...jakie dobre, ło mateczko, jakie dobre...częstujcie się, bo niechcąco wciągnę wszystkie , a wcale nie chciałabym tak zrobić...bo kulę mam już całkiem sporych rozmiarów.
Dobrego dnia!
....koniec obijania..czas wziąć się za robotę...ja nie umiem niepracować, ;))))
Witam wieczorkiem. Właśnie skończyłam piec moje ulubione brukowce, uwielbiam zapach pierników. Przyniosłam trochę ze sobą :)
Beatko wczoraj przełożyłam pierniki masą i powidłami z czekoladą a polewą ozdabiać będę chyba w piątek.
Matko jak te dni mi teraz uciekają, ciągle jest coś do zrobienia, siadam dopiero wieczorkiem na 4 literkach i mam chwilkę na relaks. Dokładam do kominka i idę się pobi=ujać.
Miłego wieczoru :)
Wieczór, cisza, choinka ładnie oświetla pokój, świeca do mnie "mruga", postawiłam też nowy stroik, w tle cicha, świąteczna muzyczka...czego chcieć więcej
Dziś zabrałam się za piernik. Przekładałam go masą orzechową z rumem i powidłami śliwkowymi. Ten rum dał fajny smaczek. Nie wiem czy wyczujemy to potem, ale póki co pyyyycha.
Pewnie wszyscy zmęczeni, co? Ale co tam - kochamy te święta, prawda?
Życzę nam wszystkim żebyśmy umieli zachować wspaniały nastrój w tej przedświątecznej gonitwie. Nawet jeśli nie zrobimy wszystkiego, czegoś nie kupimy, o czymś zapomnimy, to nie ważne. Liczy się tylko to, że będziemy mieli z kim cieszyć się tymi wyjątkowymi dniami w roku. Niech nic ich nie popsuje.
Zmykam do spania.
Dobrych snów
W kominku napalone, można się ogrzać, za oknem mróz. Idę z moimi psicami pobiegać.
Witajcie Kochani:)
Dawno mnie nie było , lecz czasu nie było:)
Mój mężuś dostał nową pracę Od 2 stycznia będzię warzelnikiem piwka. Praca w zawodzie i 11 km w jedną stronę. Z tego powodu w poniedziałek zakończyliśmy karierę w Jelczu i wracamy w moje rodzinne strony pracować. Ja muszę coś nowego znaleść jednak jestem dobrej myśli.
Przygotowania do świąt z mojej strony zerowe. Dobrze , że mama jest to uszka, pierogi, okna itd gotowe. Zaraz biorę się za kafle a popołudniu będę czyścić w łazience jak wróce. Dziś jedziemy na pogrzeb dziadka męża. Teraz nie będzie już cierpiał, ponieważ chorował na raka. Babcia się nim opiekowała i baliśmy się aby ona na zdrowiu nie podpadła.
Okna już ustrojone choinka jutro a w piątek pieczenie i część gotownia. W międzyczasie muszę testy powtarzać bo 5 stycznia mam egzamin.
Pozdrawiam Was serdecznie
Witam w środku tygodnia
Jestem totalnie wyczerpana- dziś w nocy nie spałam nic, bo to przeziębienie do reszty mnie rozłożyło. Zastanawiam się, czy jestem w stanie szykować cokolwiek na święta. Nie mam na to siły. Miałam nawet w zamiarze iść jutro do lekarza, żeby mimo wszystko wziąć 2 dni zwolnienia...Jak to głupio wygląda...te 2 dni, wiec pewnie będę padała na pysk, a do lekarza nie pójdę...
Zmobilizowałam się wczoraj, przełożyłam blaty piernikowe powidłem i masą orzechową ( ale to było smaczne...), no i powiesiłam schab do suszenia. W razie padochnę całkowicie, to rodzina będzie miała co jeść na święta.
Idę sobie, bo dziś to mnie się nie chce totalnie nic, nawet stukać w klawisze...
Beata! Co to znaczy, że dwa dni zwolnienia głupio wyglada?/? Wolisz dwa dni Świąt przeleżane w łóżki? No weź!
Dzień dobry!
Pada śnieg, pada śnieg... Gdyby powiedzieli, ze do Świąt sie utrzyma to bardzo bym się cieszyła, ale mówią, że nie ma szans, bo idzie ciepło... Zobaczymy. Póki co kombinuję, czym odśnieżę samochód. Dzis rano powiedziałam do Męża, który ma od dziś wolne (tu jest nadzieja na szybkie zakończenie remontu), że nie mam niczego, co pozwoli mi zdrapywać lód z szyb auta. I przyniósl mi taką duuużą skrobaczkę razem ze zmiotką i ja powiedziałam, ze przecież nie pójdę z takim narzędziem do przedszkola i zostawiłam ją w domu. Szyby odlodziłam kartą parkingową (!) a teraz przydałaby mi sie ta zmiotka, kurde. Że też ja muszę być taka marudna! Trza było tachać z Bobem do przedszkola to narzędzie tak bardzo potrzebne dziś. ALe kto to mógł wiedzieć, że śmeg spadnie?
Nie mogę się doczekać oblewania pierników polewą. Ciekawe, czy Bob zechce mi towarzyszć. Od kiedy zostal przedszkolakiem stał sie zwyczajnym nudnym dzieckiem, które oglada bajki i bawi się a kompletnie nie pomaga w remontach ani w kuchni... Założę się, że gdyby nie chodził jeszcze do przedszkola remont zostałby dawno skończony
Kupiłam sobie śliczną pościel i już jej nie cierpię! Nie ma ani guzczków, ani zameczka ani rzepów - nic! I jakaś niewymiarowa! Pół nocy spedzam na poszukaniu kołdry! Cóż to za przyjemność w zimie być okrytym samą szmatką? :)) W momencie poszukiwania kołdry naszła mnie ogromna cheć na posiadanie maszyny do szycia! Chyba zaczyna mi odbijać :) Ja nawet guzik mam problem przyszyć ładnie :) Ale strasznie chce mi sie tej maszyny. Hmm, może obudził sie we mnie uśpiony talent? Moja babcia jest doskonałą krawcową i nikt nie przejął tego fachu, wiec to mogę być ja, a co! Hihi
I mam stresa. Prezent dla Boba jeszcze nie dojechał! A jedzie kurierem. Od piątku jedzie!
Miłego dnia. Popatrzę przez okno ciepło na mój samochód, to moze cześć tego śniegu z niego stopnieje zanim wyjdę?...
Z tą maszyną mam tak samo! Guziki mi mąż przyszywa, bo na samą myśl mi słabo... Ale jakbym miała maszynę to uszyłabym zasłony lawendowe na które mam genialny pomysł, misiaki dla Dziewuch, czerwone i kratkowane serduszka, poszewki z koszul na poduchy na kanapie. No czego ja bym nie zrobiła! A jak już uszyłabym te zasłony to na ścianie zawiesiłabym koła z pnia drzewa też ozdobione lawendowo i salon bym przemalowała... ale to już chyba po przeprowadzce. Teraz nie chcę niczego kupować, zmieniać, żeby nic mnie już tu nie trzymało. Tylko ściana w kuchni do zrobienia bo rura coś jakby pękła...
Jestem, dokładam do kominka i zmykam do wyra bo coś mnie łamie :( U nas też spadł dziś śnieg :) ale fajnie :):):)
Witajcie czwartkowo i bardzo porannie
Spałam jakieś trzy godziny i koniec. Denerwuję się tym dzisiejszym dniem. Miałam sen, że nie przywieźli opłatków na tę Wigilię dla ubogich. A może to nie był sen...? Ja chyba o tym intensywnie myślałam, bo faktycznie nikt z nimi nie przyjechał i teraz chodzi za mną myśl...czy doniosą je dziś? Hm...to jest aż 200 szt. więc w pięć minut nie załatwię. Ech! Panikuję - pewnie dotrą na czas.
Połówek chyba już dojeżdża do domu. Może nawet zobaczymy się jeszcze przed moim wyjściem do pracy
Coś mnie szczypie gardło. Oby to żadne przeziębienie nie było.
Zostawiam gorącą herbatę.
Miłego poranka
Smakosia, już widzę to witanie.... zdążysz do pracy?
Lajan, minęłam się z Połówkiem o jakieś 5 minut. Witanie zostawimy na potem
Witam i ja:)
melduję,że jestem...to znaczy wdepnę do Was po pracy-bo własnie wychodzę...Miałam awarię intrnetu,ale już mam nowy ruter,więc:)
jestem na chodzie prawie trzecią dobę...przez ostatnie 3 dni spałam jakieś 4-5 godzin,piekarnik hula u mnie nieprzerwanie od poniedziałku...dzisiaj muszę się spiąć i skończyć pieczenie...
ogólnie prawie wszystko jest w porządku-tylko na widok mojej choinki dostaję skrętu kiszek-jest jednym słowem żałosna(pierwszy raz pozwoliłam Ślubnemu na zakup drzewka i wiem,że to był również jego ostatni taki zakup-nigdy więcej nie kupi choinki)
zostawiam gorącą kawę i herbatę z cytryną...aaa.jeszcze kawałek sernika Smakosi na osłodę...i lecę do pracy....miłego dzionka:)
Witam,
Ja zaraz lece po ocet i będę szorować łazienkę i jedno jedyne okno jakie posiadamy z Panem Połówkiem. I jakieś słodycze, trzeba przecież coś słodkiego przekąsić w ten świąteczny czas. Za oknem sypie śnieg, już go nie chce. Aha nic nie przynoszę Wam, wybaczcie :) !!
Witam czwartkowo!
Melduję,żem nieżywa, urodą przypominam Rudolfa,....no tego, co to akurat w Boże Narodzenie furorę robił. Nie jestem w pracy!, przygotowania do świąt leżą odłogiem, zdycham bo mnie zżera wirus. Żadne leki nie działają. Jak komuś "sprzedam zarazę" to zapewne tu się pojawię.
do miłego!
Jestem. Boli mnie ząb. Wyrwałam się z pracy i dzielnie pojechałam do dentysty. A tam powiedzieli mi, że do usunięcia ale to jutro rano bo chirurgia już nie pracuje. I będę się męczyć do jutra bo mi przeciwbólowe nie pomagają. Spóźnię się do pracy ale muszę to załatwić bo inaczej nie będę mogła jeść w święta tych wszystkich pyszności. Właśnie obcięłam Młodego. Fryzjerką to ja jednak nigdy nie będę ale jak się za bardzo nie przyglądać to może być :):):) Dobrze, że dzisiaj mam tylko piernik do oblania i koniec. Będę cierpieć w ciszy... :) Miłęgo wieczoru.
Zimno, w kominku napalone.
Jak tu ciepło:) Lajanku-Ty zawsze potrafisz zadbać o kawiarenkę nocną porą...przyszłam na bosaka-u mnie w domu wręcz gorąco jest-w piekarniku pieką się ostatnie z 40 makowców(dla Cię,Smakosiu właśnie się piecze:) )
potem machnę jeszcze 2 serniki i panią walewską...może jeszcze coś zdążę zrobić,bo do pracy idę-miała być druga zmiana od 15,ale szefowstwo przesunęło mi na 13...z uwagi na to,że ja (JA) mam masę zamówień od swoich stałych i nowych klientek-muszę być dzisiaj w pracy na 10.....i zostanę sobie w tej pracy do 21....a gdzie reszta moich przygotowań świątecznych? mam zrobiony farsz na pierogi,uszka,krokiety i paszteciki...ryba po grecku też gotowa,i śledzie...
w razie czego-to ja tu sobie siedzę...czekam na makowce...mam kawę,jak ktoś spać nie może i przyczłapie....
zostawiam Wam zdjęcia mojej komody w salonie:) jeszcze jedną mam tak ładnie udekorowaną,ale fotki jeszcze nie cyknęłam...i choinkę też mam....ale z choinką to już inna bajka...muszę COŚ z nią zrobić,bo jest jednym słowem żałosna....
a oto moja świateczna komoda: tadam!!!
Kochani, życzymy Wam zdrowych, radosnych i spokojnych Świąt, aby wszystkie dni w roku były tak piękne
i szczęśliwe, jak ten jeden wigilijny wieczór.
Karolina z mężem, Mrówami i Pandowatą:)
Witam wszystkich przedświątecznie :)
U mnie prawie wszystko dopięte na ostatni guzik. Jeszcze tylko kilka pierników czeka na zlitowanie i odrobinę lukru ku ozdobie, ponieważ trafiły do pechowej partii, która posiedziała w piekarniku o chwilkę za długo ;-)
Prezenty, które zabieramy ze sobą do rodziców, szczęśliwie nie leżą już pod palmą i moje święta nie zalatują już tropikami, ale pięknie popakowane spoczęły pod choinką i czekają na transport do samochodu.
A u mamy znowu wyląduję w kuchni i do roboty :)))
Nie wiem czy jeszcze wdepnę do kawiarenki do świąt, więc chciałam Wam wszystkim i tym piszącym i tym tylko czytającym, złożyć życzenia cudownych świąt. Żeby były dla Was spokojne, zdrowe i wzruszające, pełne miłości, uśmiechów, rodzinnej atmosfery, pysznych potraw i prezentów oraz żeby nastroiły Was pozytywnie na cały następny rok.
Buziole, Lenka :)