Wiem, że temat odchudzania poruszany był już wielokrotnie, ale może macie jakieś sposoby na ułatwienie sobie odchudzania. Na przykład moja koleżanka z pracy przynosi sobie w pudełeczku obrane marchewki i jabłka i przegryza sobie na przerwach. A wy żarłoczki macie jakieś tricki? Dziś po długim okresie biesiadowania weszłam na wagę i szok!
ja od dzis zaczynam....trzeci raz w moim zyciu...jak zobaczylam sie na zdjeciach ze swiat...eh..o zgrozo!;( i niestety nie mam sposobu na to jak sobie w tej diecie pomoc;(
Proszę Cie ... nie od dzisiaj .. :)) Wybierz inną datę i czas .... . Wiosna , nowalijki , dużo promieni słońca .. Wtedy dasz rade .... ::))) Wcześniej przygotuj się '' duchowo '' na inne menu ... ,
E tam, czas dobry każdy inny. A perspektywa,że do lata można zgubić niepotrzebny balast jest bardziej realna, niż odchudanie dopiero na wiosnę. Bo wtedy to już po ptokach raczej. Ja kiedyś miałam suwak, który pokazywał wagę . Poszukam i prawda wyjdzie o mnie publicznie.
Tia ...ale przy takiej smętnej pogodzie jaka jest w Pl .. + perespektywa niedojedzenia się ...wcale nie bedzie dopingować ... A jak sie człek wezmie w garsc .. to od marca ..do maja .... moja taką figurkę wyrzeżbić ..,ze hoho ... + bieganie w lasach budzących się do zycia .. :)
Zresztą Magda będzie sama wiedzieć co dla niej najlepsze ... Prawda ? . My tylko tak sobie dywagujemy , wiedżmowato .. -:)
Ja mam prostą zasadę : jem tylko tam, gdzie jest stół i sztućce. Ewentualnie dopuszczam pikniki rodzinne. Oszczędza mi to batoników, cukierków , słodkiego pieczywa itp rzeczy, które ludzie kupują będąc w sklepie, na spacerze. Nigdy nie jestem na tyle głodna, żeby jeść w biegu, ani na tyle łakoma. Oduczyłam już tego mamę oraz męża.
kurde ..spodobalo mi sie to, ze blagasz byle nie od dzisiaj !;-))))) masz trochę racji wiesz...pogoda melancholijna...a jak do tego dojdą inne smutki, zmartwienia....to bez sensem jest dokładać sobie w umartwianiu sie NIEJEDZENIEM. Chyba trzeba wziąć trochę na luz...hm...
Madziu ! Słuchaj Starej Wiedzmy co na różnych dietach .. zęby zjadała i ostały jej się tylko 2 szt ... hihihihi
Tak na serio .. moje odchudzanie onegdaj zaczęłam od zakupienia pudełeczka ptasiego mleczka mego ulubione ... i ono mnie moblizowało do ..... diety .. ! Mówiłam sobie .. ''' Bądz silna... nie daj się E. Wedlowi '' i ...pięknie zjechałam ... !
Mężowaty dopiero zobaczył jaką ma silną babę ..i nawet podejrzewał mnie ,że po kryjmu ptasie wsunęłam a pudełko nowe zakupiłam ..ale dyskretnie oznaczył pudełeczko ... Cwana bestyja ... hihihi
Tez lubię ptasie mleczko i mam w tym przypadku słabe silną wole. Na szczęście pomaga mi pies w utrzymaniu sylwetki (wymaga dużo spacerów) i stres. Zaliczam się do niesamowitych nerwusów i jak wpadam w sytuację stresową (a wpadam o byle co ) to tracę apetyt, robię się nieusadzona i chodże od ściany do ściany, wypijam morze gorzkich kaw i herbat i prawie nie jem
Kochana zazdroszczę, ja niestety gdybym sobie pozwoliła na ciasto jeszcze w tygodniu to ......... pewnie niedługo wygladałbym jak wieloryb hihihi, ale co tam, Jedyny mówi ze kochanego ciała nigdy za wiele. Jednak tak na poważnie i mnie by się dietka przydała, nawet nie ze wzgledów estetycznych, zdaję sobie sprawę że nie osiagnę juz nigdy wagi 70 kg.
Jasiu Ko chana .... przeca wiesz , że ja do '' wylaszczonych '' nie należę .. Zakceptowałam pare kg do przodu i trzymam ... dramatu nie robię ... !
Innym sprawia szydełowania , robótki ręczne przyjemność , ja uwielbiam tworzyć w kuchni , szczególnie '' ciastowate '' . Może nie tyle ja sama pochłaniam , co mój połówek . A niekłamną radosć sprawia mi częstowanie przyjaciół domowym ciachem ... -:)
Nie mam żadnych sposobów, czego rezultatem jest zniweczenie efektów odchudzania. Po Wielkanocy zaczęłam dietę Dukana, nawet szło mi nieźle, w sumie straciłam 10 kg. Potem nawet pilnowałam tego jednego dnia białkowego....waga się utrzymywała, w sumie przybyl mi 1 kg. Ale co się porobiło ostatnio nie mam pojęcia......z utraconych 10 kg pozostało już tylko 2 mniej......ratunku!!! co robić??? najgorsza jest ta narastająca "oponka", a w przeszłości nigdy tu mi się nic nie gromadziło......
Dajcie jakąś radę co robić, aby nie jeść /czyt. nie żreć/ wieczorem, bo to jest moje utrapienie.
Nie odbierz tego źle... zastanów się co tak naprawdę tobą rządzi. Apetyt? Jeśli tak, to nie walcz. Jeśli jednak TY jesteś najważniejszą dla siebie osobą to nie ma opcji, żebyś przegrała z nieożywionym, mieszkającym w lodówce jedzeniem. :) Mi takie myślenie pomaga przy wszystkich "nie mogę, nie dam rady", tak samo rzuciłam palenie. Ot, tak. Bo to JA jestem silna i dam radę, zawsze :)
Popieram Twoje zdanie w 100%,super wyraziłaś to ,co i ja myślę,też w ten sposób rzuciłam palenie,też jem posiłki tylko przy stole,jednak moją zmorą są słodycze,jestem nałogowcem,rzucam i wracam:(
Ja też od czterech lat nie palę, ale ze słodyczami przegrywam także.
Dopisano 12-01-04 11:34:08:
Właśnie zrobiłam kakaowe kulki z otrębami gotowane. Jak nie potrafię odmówić sobie slodyczy niech chociaż nie będą kaloryczne i zdrowe. A może wy znacie nietuczące słodycze? Ja kiedyś piekłam ciastka z otrębami, ale niestety miały sporo masła w sobie.
Nie radzę chudnąć zbyt szybko. Ale swoją drogą to sukces. Ja zgubiłam jeden. Koleżanki kupiły bieżnię na siłownię naszą. Ma ktoś rozeznanie z takim czymś, od jakiego dystansu zaczynać. Ja katuję rowerek treningowy. Wiem kondycja kiebska 10 km. w ciągu 20 min , tyle że bez żadnych przerw. Kiedyś było 20 km na pół godziny. Duuuuużo potu, duuużo łez , a co efektów zobaczymy? Ale faktycznie im więcej się ruszam tym mniej mam ataków głodu. Już potrafię powiedzieć sobie NIE ŻRYJ TEGO GRUBASIE!!!!!!!
Szybko odchudzając się tracisz przede wszystkim wodę. A woda jak wiadomo jest kołem napędowym naszego ciała, Organizm wysyła informację do mózgu STAN POGOTAWIA NATYCHMIAST NADRABIAMY STRATY. A TEN WCISKA NASZEJ ŚWIADOMOŚCI ŻE MUSIMY COŚ ZEŻREĆ.
Tracąc nie więcej niż pół kg w tydzień, mamy 100 procent pewności,że nasz mózg nie chce juz jego i nie upomni się .
jeśli chcesz schudnąć przez jakikolwiek trening aerobowy to czas ćwiczeń powinien wynosić conajmniej 40 minut i być ciągły ponieważ dopiero po 30 minutach zaczynasz spalać zapasy z tkanki tłuszczowej dobrze również bezpośrednio po treningu zjeść posiłek wysokobiałkowy
Chciałam wsadzić tu swego suwaka. ale nie da się na tym forum.
Trudno, a może nawet lepiej.
Zacznijmy zatem przygotować się do zmian. Jaką wagę chcemy osiągnąć. To można obliczyć dla każdej z nas. To z książki "Nie potrafię schudnąć"
"Opierając się na długoletniej praktyce, mam zwyczaj obliczać prawidłową ewolucję wagi kobietyzsleznie od jej wieku i przebytych ciąż. Biorąc za punkt wyjścia młodej kobiety (20 lat), zakładam, że miedzy 20 a 50 rokiem życia średni wzrost wagi oscyluje wokól jednego kilograma na każde 10 lat i 2 kg na każde dziecko, co oznacza , że pięćdziesięcioletnia kobieta , króta ważyła 50 kg w wieku 20 lat, waży 54 w wieku 25 lat po dwóch ciążach. 55 kg w wieku 30 lat, mając 40 lat i 57 kg w wieku 50 lat. "
Może to pomoże Wam w ustaleniu wagi? Oczywiście ważne są także takie czynniki jak wzrost i specyfika naszej budowy. Zakładajmy zatem realny spadek wagi i weżmy pod uwagę inne czynniki.
A jeszcze jedno, sama dieta raczej nic nie da. Bo nie oszukujmy się najpierw chudnie się w biuście, rozciągnięta skóra smutno powiewa, my jstajemy się nerwowe, bo dieta nie pozwala nam na słodkie obżarstwo, itd itd. Więc musimy zacząć poruszać się więcej zastąpić nasze tłuste łakocie czymś zastępczym idt. I wtedy możemy się zdziwić , bo waga zaczyna rosnąć!!! No ale tak ma właśnie być.Nie zniechęcajmy się zbyt szybko. Mi też wskoczyło 2 dodatkowe kg właśnie teraz, kiedy zaczełam dbać o swoje ciało. Kiedy jest ciężko zamknijmy oczy i zobaczmy siebie jako atrakcyjne wiotkie istoty, to nam da siłę do dalszej walki i doda nam więcej pozytywnego myślenia.
Ja powiem prawdę teraz moja waga osiągneła dna !! 84 kg . a mam do zrzucenia aż 16 kg. Mało która z Was ma tyle kg wstydu na sobie.
Jeżeli jesteś kurduplem, tak jak ja to 84kg to sporo , moja koleżanka waży odemnie wiecej ,ale jest 15 cm wyższa i w porównaniu ze mną jest chuda.Z moją siostrą jakiś czas wyglądałysmy tak samo ,ale u mnie waga pokazywała 6 kg wiecej ,więc nie wszystko jest słoninką
Jestem drobnej kości i widać po mnie zaraz. Moją zmorą są uda i pupa tam tyje najbardziej mam tzw. figurę gruszki. Nie cierpię jak wyciągam coś szafy a jak ubieram to wszystko się wylewa masakra:(
przede wszystkim mięśnie są cięższe od tłuszczyku dlatego przy ty samym wzroście szczuplejsza a wysportowana osoba może ważyć więcej niż taka lekko zapuszczona tłuszczykiem i nieruszająca się wogóle sama waga to nie wszystko ja mam 37 lat 170 wzrostu obecnie ważę 66kg (po świętach)
o swojej sytuacji już kidyś pisałam więc powtórzę w dużym skrócie, leczyłam się sterydami i przytyłam ze swojej normalnej wagi z 58 do 75 zastosowałam protal i waga cudownie spadła do 60, pomimo stosowania jednego dnia białkowego nagle po około 3 miesiącach zaczęła rosnąć (bez żadnej zmiany trybu życia) w ciągu niecałych 6m-cy wróciła do pierwotnego stanu, przytyłam wyłącznie na brzuchu gdzie zawsze miałam figurę klepsydry - okazało się że wątroba jest strasznie otłuszczona, puknęłam się więć w czoło mówiąc sobie do lustra że przecież jestem z wykształcenia dietetykiem i daję się nabrać na takie tanie chwyty,
doprowadziłam wątrobę do porządku wracając do swoich normalnych nawyków żywieniowych a następnie przystąpiłam do powolnego acz skutecznego ataku przez tydzień dokładnie zapisywałam co zjadam a później okroiłam swoje porcje o 20% jedząc dokładnie to co wcześniej systematycznie gubię wagę bez żadnych problemów z owych 75 do obecnych 66 zeszłam w około rok, do najbliższego lata pewnie będzie około 60. Te 58 - 60kg przy mojej naturalnej figurze i założeniu że biegam godzinę trzy razy w tygodniu to rozmiar 36-38, tzn talia 36 ze sporym luzem a cycek i biodra 38.
jeszcze jedna uwaga odnośnie słodyczy jesli lubicie i wiecie, że nie będziecie się mogły bez nich obejść to z nich nie rezygnujcie podczas odchudzania a jedynie zamieńcie to co jecie na gorzką czekoladę lub własną produkcję, na samej takiej zamianie w ciągu roku zgubicie kilogram lub dwa
A mi albo kilogramy przeszkadzają , albo się starzeję , ale czasami czuję się jak w ósmym tygodniu ciąży.
A że otaczają mnie same szkapy czuję się mało konfortowo. Ja raczej nastawiam się na więcej ruchu niż głodzenie się . Ranna gimnastyka dobrze robi nawe memu samopoczuciu,łażenie po podwórku dotlenia mnie. Napewno głupotą jest odchudzanie się gwałtowne a w póżniejszym wiekiem trzeba się liczyć z flaczałym ciałem i zmarszczkami . A teraz to taka mądra jestem, zobaczymy jak będę wyglądała w maju co wyjdzie z moich postanowień i czy nadal będę unikała zdjęć.
O ile partner/partnerka ma ochotę robić za "odchudzacz" :) Nieco obok tematu... słyszałam ostatnio w autobusie, że "facet nie pies, na kości nie poleci, ale też nie sikorka, żeby za sadłem szaleć" wygłoszone przez pewnego młodzieńca :)
tą metodę stosuję baaaaaaardzo regularnie wyłączając właściwie tylko atak armii czerwonej bo jakoś tak na idianina nie lubię ani ja, ani moja połowa, która ćwiczy oczywiście razem ze mną
63.3kg przy 157cm wzrostu, tragedja strasznie zle sie czuje.8 kg mniej i bylabym szczesliwa uwielbiam wchodzic i czytac watki o odchudzaniu bo to dodaje mi sily i wiary w siebie.No i pomysly jak walczyc.Ja ostatnio przegralam w walce z south beach schudlam 8 kg i tyle samo przybralam.Teraz jedyna nadzieja w cwiczeniach
Karolcia, a w jakim jesteś wieku kochana? Z tego co się zorientowałam to jedynie dieta MŻ jest racjonalna i ruch. Z kilogramami się nie walczy, je się wytapia. Ja 6 kg wytopiłam w 2 miesiące.Zostalo jeszcze.... 12.
mam 29 lat, wiem tylko najgorzej zaczac cwiczyc. Jak juz wpadnie sie w ten rytm to juz jakos idzie. Wlasnie zaczelam ja stosowac. I juz lepiej sie czuje. I niejem po 18 tej. Mam zamiar zaczac biegac:)) A ty w jaki sposob wytapiasz swoj tluszczyk?
To zależy ile masz nadwagi i jaką masz motywację i to co lubisz robic w wolnym czasie. Jeżeli nie masz dużej nadwagi to super są gry zespołowe, i cwiczenia cardio. Jeżeli masz sporo do spalenia, to oczywiście basen i spacer z kijkami. Może lubisz biegac i masz z kim biegac. Jedna zasada, jeżeli chcesz schudnąc i musisz się zastanowic ,co będziesz robiła po tym jak już osiągniesz odpowiednią wagę. Ja ostatnio odkryłam trampolinę, ale do niej trzeba miec super kondycję i nie czuc się zażenowaną spojrzeniami sąsiadów. i oczywiście trzeba miec miejsce na nią. A co do diety to wywaliłam z niej to co mi szkodzi i staram się jeśc mniej ( co nie zawsze mi wychodzi) , Ale zastanów się co Ty jesz niezdrowego i spróbuj coś z tym zrobic. Trzeba pamiętac o wodzie codziennie jeszcze. Ja nie jem słodyczy , co przedtem było moją zmorą. Nie potrafię zrezygnowac z treściwego obiadu, np. schaboszczaka. Ale trudno ja nie koza jestem ,zeby na sianie jechac. Oczywiściwe uwielbiam warzywa i owoce,Jednak nie wszystkie owoce można jeśc bezskarnie np. mandarynki czy banany. Ale kiwi , jabłka czy greifruty są super.
Boze dziewczyny niemoge przestac jesc.Glodna nie jestem a calyczas pakuje cos do buzi.Za miesiac syna komunia i chyba w sukienke sie niezmieszcze Pogoda u nas paskudna calyczas leje i nic sie niechce robic. Macie jakies swoje sposoby na to?? Chyba mnie dopadla jakas niemoc ehhhhh
Prawdopodobnie twój organizm potrzebuje jakichś elementów i stąd ta chęc na jedzenie. Pomyśl czego Ci brakuje w diecie, może chorowałaś lub jesteś przemęczona , możesz zrobic badania, a ja bym kupiła sobie na Twoim miejscu jakieś preparaty witaminowe z mikroelementami. A najlepiej zastanów się czego chce od Ciebie organizm.
Tez tak pomyslalam i zrobilam badania.Dzisiaj beda wyniki. zaczelam brac marchewki do pracy.Zamiast czekolady marchwka mam nadzieje ze tym razem mi sie uda:) No i te witaminki tez sobie kupie:) Dzieki wielki:))
Witam,ja też zaczynam dzisiaj:)u mnie najważniejsza jest motywacja:)oraz obiecanki:)obiecuję sobie,że cos ładnego sobie kupię w lutym i musi mi się udać:)też mnie dzisiaj waga przestraszyła....będę notowała co tydzień wymiary i wagę ,to mnie motywuje,obiecałam sobie też jakiś fajny wypad weekendowy w Pieniny,ale pod warunkiem,zrzucenia zbędnego balastu min.5,ale lepiej7- 8 kg:)
Ja próbowałam i zrezygnowałam. Dieta ma plusy i minusy. Ja bardzo zle się czułam na niej i w moim akurat przypadku to było raczej katowanie się . Dieta obciąża organizm i dlatego dobrze najpierw skonsultować się z lekarzem.Ale to moje zdanie tylko.
Oczywiście,masz rację,ja ją zmodyfikuję,tzn.będę jadła chudo,ale niekoniecznie tyle białka,raczej zrobię sobie dietę bardziej racjonalną,ale pod dukana nie atkinsa(ktorą kilka lat temu z wielkim powodzeniem stosowałam)
wiesz decyzja jest Twoja ale protal odradzam możesz poczytać moje wcześniejsze posty, a nawet jeśli uznasz moje doświadczenia za jednostkowe to skoro coś stosowałaś ze skutkiem to po co jest Ci znów potrzebne odchudzanie - chyba raczej skutek był marny bo chwilowy
Wiesz,przyznaję Ci rację,zaczynam jednak racjonalną dietę(taką bardziej wątrobową),chudo,bez chleba(już go nie jem 5 lat)oraz słodyczy,dodatkowo ograniczę węglowodany z kasz ,ryżu,ziemniaków....
Na diecie wątrobowej masz spokój z bulami brzuszka ,ze zgagą - ze wzgladów medycznych jestem na tej diecie ponad 2lata, chleba z mąką zytnią i na zakwasie żytnim nie jem tylko białe pieczywo wczorajsze . Żeby było smaczne sama je piekę.Jak masz lekko w brzuszku to i czujesz się lekko pomimo paru dodatkowych kilogramów.
Jak ktoś ma tendencję do tycia , to żeby nie wiem jakie diety stosował to nic nie pomoże. Schudnie trochę , potem zacznie jeść normalnie i waga wróci.:)
Uważam że powinniśmy jeść wszystko, często i w małych porcjach , nie objadać się , a potem martwić że tyjemy. Zima nie jest dobrą porą na odchudzanie, wręcz przeciwnie, wtedy mamy bardziej wzmożony apetyt.
Chudniecie i tycie bardzo obciąża organizm i czasami lepiej nosić kilka kilogramów wiecej niż dodatkowo rujnowac zdrowie zwłaszcza jak sie jest z gatunku "jem jak ptaszek wazę jak słoń". Czasami jak widze ile ludzie jedzą to myslę ,że ja przy takich ilosciach nie przeszłabym przez drzwi. Taka jest prawda przy skłonnościach do tycia ciezko jest schudnać. Na początku stosowania diety wątrobowej schudłam 12 kg , potem waga stanęła w miejscu ,a po kilku miesiacach na tej samej diecie przytyłam .
Na pewno masz rację. Ale jak się nagrzeszyło to trzeba teraz pocierpieć. A z tymi skłonnościami, to różnie bywa, często to po prostu złe nawyki żywnościowe. Ja wiem jedno, jak się nie cierpi na jakieś schorzenia, zaburzenia hormonalne , czy choroby to nie tyje się od powietrza. Tylko z lenistwa, obżarstwa i zaniedbania. to tak po samej sobei stwierdzam. Uważam,że jeżeli ktoś tyje z powodu braku zdrowia to powinien skontaktować się z jak najszybciej z lekarzem. A jesli jest zdrowy to zrobić coś ze sobą,żeby lżej było po świecie łazić. Jeżeli ktoś ma nadwagę to niech weżmie sobie dwie torby i nałoży do nich tyle kg ile ma nadwagi tak,żeby w obu było po równo i niech je trochę ponosi po domu. To pomyśli ,że sam sobie dokłada zbędnego balastru i po co ? A pora zawsz jest dobra. ( Ja to tak piszę ,żeby sama siebie bardziej zdopingować)
A najważniejsze, trzeba chudnąć powoli, nie więcej niż 1 kg w tygodniu.
Wtedy organizm można " oszukać" . Zbyt szybkie chudnięcie, powoduje straty, które chce jak najszybciej uzupełnić nasz organizm i zaczynamy z nim nierówną walkę. Jeżeli chudniemy powoli dajemy organizmowi coś w zamian zbędnych kalorii on nam sstanie się sprzymierzeńcem i pokonamy razem nasze zgubne kilogramy.
Pora jest najlepsza(postanowienia noworoczne),moim problemem jest tylko i wyłacznie cukier(oczywiście nie w czystej postaci tylko słodkości),jak go odstawiam to i mam lepsze samopoczucie i waga w dół leci...
Co wy z tymi postanowieniami noworocznymi? i tak połowa która sobie coś postanowiła, nie dotrzyma słowa:) Dla mnie nie jest to odpowiednia pora na odchudzanie, nie wyobrażam sobie odchudzać się bez moich kochanych pomidorów, ogórków , rzodkiewki, kalafiorów czy młodej kapusty.Teraz warzywa są bardzo drogie, a do tego pędzone nawozami! trzeba dobrze zarabiać, żeby sobie pozwolić na odchudzanie zimą.
Najlepszą receptą żeby zgubić kilka kilogramów , to zrobić sobie zdjęcie w bikini i powiesić na lodówce, jeżeli uważamy że jesteśmy za grube:))
Ale może drugiej połowie się poszczęści? Zapomniałaś o kapuście kiszonej jest super przy odchudzaniu. Ja piję według Twojej rady wodę cytrynową. Ja mam zamiar zrzucać po pół kg w tygodniu, oby się udało, to da mi do maja około 10 kg mniej. Jeśli uda się więcej będę szczęśliwa. Mam jeszcze otręby. A owoce teraz zawsze mozna kupić np. mrożone lub z chłodni. Marchewki też można se pochrupać. Szukam teraz czegoś co zastąpi mi słodycze, owoce suszone są niby dobre, ale trzeba się pilnować z ich ilościami też. Kiedyś pestki się łuszczyło , ale pestki też mają wiele tłuszczu. Greifruty są dobre, ale trzeba je jeść z gorzką osłonką, bo ona zawiera enzym który pomaga w chudnięciu. Ja też jestem bardziej warzywna i zawsze czekam na kalafiory, brokuły , fasolkę szczaragową( zieloną), kiedy jest sezon wtedy pochłaniam je hurtowo. A wszelkie sałatki i surówki zawsze i wszędzie są moim ukochanym jedzonkiem.
Patrząc na Twoje zdjęcie , zastanawiam sie z czego Ty sie chcesz odchudzać? Dla mnie wyglądasz jak prawdziwa kobieta, no ale cóż! to każdego prywatna sprawa. Ja bardzo lubię puszyste osoby, bo są miłe i mają duże poczucie humoru i nie puszą sie jak niektóre szczupłe panie które za wszelką cenę chcą być nastolatkami, ale tak się nie da !wiek robi swoje i nie pomoże dieta cud :)
aaa i wielkie dzieki za to, ze puszyste osoby są miłe i z poczuciem humoru i nie puszą sie;-)))) hihih ja może specjalnie miła nie jestem (strasznie nie lubię ludzi brrrr !!;-) takich co wiecie...wyżej srają niż się mają -a takich to przynjamniej połowa klientów !-a z nauczycieli to 100%!-bez urazy ) ale poczucie humoru mam spore ;) a nastolatki nie musze z siebie robić bo mimo, że w tym roku stuknie mi 35 lat, mimo, że kg mam coraz więcej to po buzi wyglądam jak dwudziestoparolatka !!!!;))) ostatnio nawet klienci zaczeli mi to mowic, ze im ejstem starsza tym mlodziej wygladam;))
Puszyste osoby sa miłe dlatego , że nie chodza głodne, a wiadomo jak człowiek głodny to zły. Jest jeszcze jedna zaleta puszystosci i ja wolę byc trochę puszysta- nie ma się zmarszczek tak szybko jak chudzinki, taki botox czy inne cuda to musi kosztowac.
Nie zapomnij sobie powiedzieć że koniec z chodzeniem w gości:) chyba że chcesz patrzeć jak inni jedzą.Co do kapusty kiszonej to też ją uwielbiam, ale nie każdy może jeść surowicę , trzeba pomyśleć też o takich osobach. Moja mama pięknie schudła na daniach z parowaru, gotowała warzywa, mięsko chude i ryby, bo nie może jeść surowych warzyw.
Jednak jak przyszedł rachunek za prąd , to jej się tej dietki szybko odechciało i wróciła do gotowania w garnku:)
Akurat w gościach nie mam problemu, bo się kamufluję że niby tak mało jem. Taka ściema.Tutaj akurat kosztuje śmieszne pieniądze więc piekarnik mogę używać bez ograniczej.
A ja w gościach i tak nie jadam(niestety brzydzę się,prawie wszędzie),na wczasach tez nie jem,taka moja zmora,a poczucie humoru mam lepsze ,jak nie mam sadełka,wolę zmarszczki:)
ahahahhahaha;)))))))))))))))))) bo spadnę z tapczanu! dobre !;)))))) hihih masz racje! jak ja bylam w wieku Satiny to wazylam blisko 20 kg mniej niz teraz...;-) ale sie usmialam!;-)))))))))))))))))))) bo tu tez trudno porownywac nastolatke z dwudziestoparolatka,trzydziestolatke itd itd...eh;) poza tym powiem Wam, ze problemy z utrzymaniem wagi zaczely sie jak rzucilam palenie...a palilam 2-3 paczek dziennie!!!!!!! eh..chyba jednak lepsze oponki tu i owdzie niz te smierdzace papierochy..
Ja pisałam o wadze i wieku w 24 odpowiedzi tego wątku. A co do papierosów święta racja. Póki paliłam waga stała prawie w miejscu. ale mi paczka starczała na parę dni.
bo pewnie nie masz tzw. tendencji do tycia ! niestety duże znaczenie mają geny..a u mnie zarówno ze strony mamy jak i taty okrąglutkich nie brakowało;-)
u mnie w domu same chuderlaki :):) Ja mam zdecydowanie mniej ruchu niż kiedyyś. Na początku jak rzuciłam palenie mialam wilczy apetyt na słodycze. Co weekend obmyslałam co będzie na deser na szczęscie mi przeszło bo by dzisiaj skutki były oplakane.W każdym razie podobnie jak Ty mysle że lepiej mieć troche ciałka niż śmierdzieć papierosami może nawet nie o smród chodzi tylko sam fakt uzależnienia.
Papierosy zabierały moją godnośc jako człowieka tak uważam. Nigdy nie palilam w domu jak wariatka 6 rano ubierałam na pidżame jakieś ciuchy i stalam na dworze, trzęsąca się na 20 stopniowym mrozie z petem w ustach. Myślałam że nie potrafie bez tego zyć, że ja to uwielbiam ale hihi jak temperatura podskoczyła do -25 to powiedzialam pier., taka przyjemność.
Nie, myślę, że tu chodzi o moje podejście do jedzenia. Jem dobrze i wtedy, gdy jestem głodna. Nie jem przetworzonej żywności, prawie nie smażę, Lubię warzywa. Nie jestem chudziną. Jestem szczupła. Nie wierzę w tendencje do tycia. Wierzę w kontrolę własnego łaknienia.
I znowu Cię popieram:)staram się sama wszystko przygotowywać,nie uznaję ,,gotowcow'',żaden moj domownik nie śmie mi się przyznać do np.,,gorącego kubka'',a wiem,że im się niestety niereaz to w pracy zdarza,ja jeszcze nie miałam tego w ustach,nie piję też żadnych napojów na codzień,wyjątkiem są soboty ,kiedy to piję sobie drinka z sprite,rozcieńczonym z wodą i cytrynka:)
Ja jak palilam papierosy przestrzegałam pary żelaznych zasad.
1. Nigdy nie paliś w WC.
2. Nie palić przy niepalących i dzieciach
3. Palić wyłącznie w miłym towarzystwie
4. Zapomnieć o papierosach w ciąży i w czasie karmienia.
5. Palić dopiero po godz 20 kiedy dzieci już zasną w swoim pokoju.
6. Potem było jescze gorzej, wprowadziłam całkowity zakaz palenia w domu.
Powody rzucenia
1.Udowodnienie sobie,że potrafię walczyć z nałogiem
2. Oszczędność
3. Asptekt pedagogiczny względem nastoletnich dzieci.
4. Dbanie o swoje zdrowie i urodę.
Efekty uboczne rzucenia:
1.. Zwiększony apetyt
2.Nietolerancja dymu papierosowego
3. Koszmary . kiedy śni mi się ,że palę papierosy i jest mi z tego powodu bardzo wstyd.
A co do genów mój tata był z rodu szczawików ,a mama rodu puszystych . Ja do 35 roku życia byłam szczawiem, a raczej sucharkiem. Teraz mam na czym siedzieć, ale mam buzię pełną .
EH..WIECIE CO?cieszmy sie tym co mamy !!!! jest tyle nieszczesc na swiecie, chorob,cierpienia, ubostwa-nie ma co przesadzac i cieszyc sie z tego co jest! :*
Ja może trochę nie w temacie, ale przeglądając przepisy kulinarne na pewnej stronie znalazłam ciekawą informację dotyczącą diety strefowej - autorzy otrzymali nagrodę Nobla.
Dużo, dużo ruchu, o ile możliwe na nogach dopracy, mało telewizora i komputera.
Kiedyś nie było tylu otyłych, a jadło się dużo i tłusto. Ale nie było tyle samochodów, kompterów, programów telewizyjnych. Według mnie można jeść wszystko,oczywiście bez przesady, produkty jak najmniej przetworzone i to tyle, nie jest potrzebna żadna dieta i siłownia. RUSZAĆ SIĘ WIĘCEJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ja się boję wchodzic na wagę.Smutna prawda. Do tematu podchodzę naukowo. Właśnie dostosowuję swoją dietę bardziej w kierunku grupy krwi. Ale wiem ,że nie mam ochoty na żadne diety eliminujące jakieś składniki . Bo nawet cukier jest potrzebny w pwenych ilościach organizmowi. Mam do dyspozycji nowiuśką bieżnię. Czy może ktoś korzystał z tego ustrojstwa w celu pozbycia się kilogramków?
Ja się boję wchodzic na wagę.Smutna prawda. Do tematu podchodzę naukowo. Właśnie dostosowuję swoją dietę bardziej w kierunku grupy krwi. Ale wiem ,że nie mam ochoty na żadne diety eliminujące jakieś składniki . Bo nawet cukier jest potrzebny w pwenych ilościach organizmowi. Mam do dyspozycji nowiuśką bieżnię. Czy może ktoś korzystał z tego ustrojstwa w celu pozbycia się kilogramków?
Każdy wysiłek jest dobry żeby zgubic pare kilogramow ale pod warunkiem że jest systematycznie.Ja jestem zbyt leniwa na jakikolwiek wysiłek(wiem wstyd jak cholera)Ale kupilam tydzień temu w biedronce platforme wibracyjną bo tez słyszałam ze daje dobre efekty a nie musze sie na niej zbytnio wysilać.I powiem tak ze jak schodze z niej po 10 min to nogi mam jak z waty i skóra na nogach jest zaczerwieniona-czyli cos sie po tym ostrym trzepaniu dzieje.
Wiem, że temat odchudzania poruszany był już wielokrotnie, ale może macie jakieś sposoby na ułatwienie sobie odchudzania. Na przykład moja koleżanka z pracy przynosi sobie w pudełeczku obrane marchewki i jabłka i przegryza sobie na przerwach. A wy żarłoczki macie jakieś tricki? Dziś po długim okresie biesiadowania weszłam na wagę i szok!
Szok to i ja przezyłam jak stanełam kilka dni temu na wadze i zauwazyłam ze znowu przybrałam.Od dwóch lat przybrałam 20 kg (wcale sie nie objadając-jem mniej od mojej córki która jest szczupła) ale to chyba wina hormonów bo tak podobno działaja w pewnym wieku.Mam kilka znajomych którzy mocno stracili na wadze dzięki diecie dukana dlatego sama postanowiłam ja zastosować.Zaczełam ja 3 dni temu i musze przyznać ze dzis rano weszłam na wage i ku mojemu zadowoleniu ubyło mi 3 kg.Nawet nie macie pojecia jak bardzo mnie to zmobilizowało do trzymania tej diety.Czuje sie dobrze nie jestem głodna bo jem ile chcę tyle ze to co mozna.No i zamiast wody pije zielona herbate.
Mnie do trzymania diety zmobilizowała chęć zmiany w swoim życiu. Zdałam sobie sprawę, że jeżeli czegoś ze sobą nie zrobię to za niedługo osiągnę wagę młodej orki ;P Tupnęłam nogą, powiedziałam basta! i jestem już po 2 tygodniach diety 1500 kcal 3 kg mniej. Na szczęście pogoda robi się coraz ładniejsza, więc czas wyczyścić rower i ruszyć w świat ;) W lipcu wesele mojej koleżanki, a ja prognozując swoją wagę na ten czas, szukam już sobie ładnej sukienki i mam zamiar pokazac nogi - tak dla odmiany, bo zwykle noszę sukienki i spódnice do ziemi.
heh ja akurat nie mam takiego problemu, bo mam super przemianę materii- jem co chcę i ile chcę- co denerwuje moje koleżanki:)
Ale odżywiać się zdrowo, dużo wody mineralnej i sport, sport i sport:) Nie trzeba się katowac jakimiś głupimi dietami, można jeść co się chce i tak ma się idealną sylwetkę:)
Mam pytanie. Jestem na diecie south beach i mam problem z przekąskami. czy mogę zjeść na przekąskę np. jajecznicę czy powinnam parę orzechów lub szklankę kakao?
ważne jest aby jeść mało ale często i trochę się ruszyć, wystarczy np wysiąść jeden przystanek wcześniej z autobusu i przejść się spacerkiem do domu, albo sobie ćwiczyć w domku na rowerze czy steperze ;)
Wiem, że temat odchudzania poruszany był już wielokrotnie, ale może macie jakieś sposoby na ułatwienie sobie odchudzania. Na przykład moja koleżanka z pracy przynosi sobie w pudełeczku obrane marchewki i jabłka i przegryza sobie na przerwach. A wy żarłoczki macie jakieś tricki? Dziś po długim okresie biesiadowania weszłam na wagę i szok!
silna wola i dobra wyobraźnia.
ja od dzis zaczynam....trzeci raz w moim zyciu...jak zobaczylam sie na zdjeciach ze swiat...eh..o zgrozo!;( i niestety nie mam sposobu na to jak sobie w tej diecie pomoc;(
Proszę Cie ... nie od dzisiaj .. :)) Wybierz inną datę i czas .... . Wiosna , nowalijki , dużo promieni słońca .. Wtedy dasz rade .... ::))) Wcześniej przygotuj się '' duchowo '' na inne menu ... ,
W każdej opcji życzę powodzenia ..
E tam, czas dobry każdy inny. A perspektywa,że do lata można zgubić niepotrzebny balast jest bardziej realna, niż odchudanie dopiero na wiosnę. Bo wtedy to już po ptokach raczej. Ja kiedyś miałam suwak, który pokazywał wagę . Poszukam i prawda wyjdzie o mnie publicznie.
Tia ...ale przy takiej smętnej pogodzie jaka jest w Pl .. + perespektywa niedojedzenia się ...wcale nie bedzie dopingować ... A jak sie człek wezmie w garsc .. to od marca ..do maja .... moja taką figurkę wyrzeżbić ..,ze hoho ... + bieganie w lasach budzących się do zycia .. :)
Zresztą Magda będzie sama wiedzieć co dla niej najlepsze ... Prawda ? . My tylko tak sobie dywagujemy , wiedżmowato .. -:)
Wszystko zależy od ilości zbędnych kilogramów. W moim przypadku to raczej dłuższy dystans. Smutne,że tak se pofolgowałam.
Ja mam prostą zasadę : jem tylko tam, gdzie jest stół i sztućce. Ewentualnie dopuszczam pikniki rodzinne. Oszczędza mi to batoników, cukierków , słodkiego pieczywa itp rzeczy, które ludzie kupują będąc w sklepie, na spacerze. Nigdy nie jestem na tyle głodna, żeby jeść w biegu, ani na tyle łakoma. Oduczyłam już tego mamę oraz męża.
U mnie lodówka jest za blisko mnie.
darai a jak ich tego oduczylas bo sama sobie bym to zastosowala????
kurde ..spodobalo mi sie to, ze blagasz byle nie od dzisiaj !;-))))) masz trochę racji wiesz...pogoda melancholijna...a jak do tego dojdą inne smutki, zmartwienia....to bez sensem jest dokładać sobie w umartwianiu sie NIEJEDZENIEM. Chyba trzeba wziąć trochę na luz...hm...
cmokaski:* ;-)
Madziu ! Słuchaj Starej Wiedzmy co na różnych dietach .. zęby zjadała i ostały jej się tylko 2 szt ... hihihihi
Tak na serio .. moje odchudzanie onegdaj zaczęłam od zakupienia pudełeczka ptasiego mleczka mego ulubione ... i ono mnie moblizowało do ..... diety .. ! Mówiłam sobie .. ''' Bądz silna... nie daj się E. Wedlowi '' i ...pięknie zjechałam ... !
Mężowaty dopiero zobaczył jaką ma silną babę ..i nawet podejrzewał mnie ,że po kryjmu ptasie wsunęłam a pudełko nowe zakupiłam ..ale dyskretnie oznaczył pudełeczko ... Cwana bestyja ... hihihi
He he dobre
Tez lubię ptasie mleczko i mam w tym przypadku słabe silną wole. Na szczęście pomaga mi pies w utrzymaniu sylwetki (wymaga dużo spacerów) i stres. Zaliczam się do niesamowitych nerwusów i jak wpadam w sytuację stresową (a wpadam o byle co ) to tracę apetyt, robię się nieusadzona i chodże od ściany do ściany, wypijam morze gorzkich kaw i herbat i prawie nie jem
Niestety nie odbije się to korzystnie na Twoim zdrowiu,nie polecam metody,,nerwusa''pozdrawiam
niestety, niekiedy człowiek tej metody nie wybiera
Moją detę trzyma : sobotnia forma pełna pysznego ciasta .. Uwiebiam owocowe , pyszne śliwkowo - szarlotkowe ..:) . Jeśli mam ochotę dietę mocnij potrzymać , w tyg, wyciagam mikser i tworzę jeszcze tygodniowe '' słodkie cudeńko '' !
Echh .. zycie z posmakiem maślanej kruszonki i latte jest cuudowne .. -:)
Kochana zazdroszczę, ja niestety gdybym sobie pozwoliła na ciasto jeszcze w tygodniu to ......... pewnie niedługo wygladałbym jak wieloryb hihihi, ale co tam, Jedyny mówi ze kochanego ciała nigdy za wiele. Jednak tak na poważnie i mnie by się dietka przydała, nawet nie ze wzgledów estetycznych, zdaję sobie sprawę że nie osiagnę juz nigdy wagi 70 kg.
Jasiu Ko chana .... przeca wiesz , że ja do '' wylaszczonych '' nie należę .. Zakceptowałam pare kg do przodu i trzymam ... dramatu nie robię ... !
Innym sprawia szydełowania , robótki ręczne przyjemność , ja uwielbiam tworzyć w kuchni , szczególnie '' ciastowate '' . Może nie tyle ja sama pochłaniam , co mój połówek . A niekłamną radosć sprawia mi częstowanie przyjaciół domowym ciachem ... -:)
Nie mam żadnych sposobów, czego rezultatem jest zniweczenie efektów odchudzania. Po Wielkanocy zaczęłam dietę Dukana, nawet szło mi nieźle, w sumie straciłam 10 kg. Potem nawet pilnowałam tego jednego dnia białkowego....waga się utrzymywała, w sumie przybyl mi 1 kg. Ale co się porobiło ostatnio nie mam pojęcia......z utraconych 10 kg pozostało już tylko 2 mniej......ratunku!!! co robić??? najgorsza jest ta narastająca "oponka", a w przeszłości nigdy tu mi się nic nie gromadziło......
Dajcie jakąś radę co robić, aby nie jeść /czyt. nie żreć/ wieczorem, bo to jest moje utrapienie.
Biegać, pływać i ćwiczyć....nawet jeśli oponka nie zniknie, dobry nastrój pozostanie :)
i zakwasy przez kilka dni
Nie odbierz tego źle... zastanów się co tak naprawdę tobą rządzi. Apetyt? Jeśli tak, to nie walcz. Jeśli jednak TY jesteś najważniejszą dla siebie osobą to nie ma opcji, żebyś przegrała z nieożywionym, mieszkającym w lodówce jedzeniem. :) Mi takie myślenie pomaga przy wszystkich "nie mogę, nie dam rady", tak samo rzuciłam palenie. Ot, tak. Bo to JA jestem silna i dam radę, zawsze :)
Popieram Twoje zdanie w 100%,super wyraziłaś to ,co i ja myślę,też w ten sposób rzuciłam palenie,też jem posiłki tylko przy stole,jednak moją zmorą są słodycze,jestem nałogowcem,rzucam i wracam:(
Ja też od czterech lat nie palę, ale ze słodyczami przegrywam także.
Dopisano 12-01-04 11:34:08:
Właśnie zrobiłam kakaowe kulki z otrębami gotowane. Jak nie potrafię odmówić sobie slodyczy niech chociaż nie będą kaloryczne i zdrowe. A może wy znacie nietuczące słodycze? Ja kiedyś piekłam ciastka z otrębami, ale niestety miały sporo masła w sobie.
Małe porcje raz na tydzień chyba nie utuczą? :)
Ja nie poprzestaję na jednym cukierku.
Niestety ja też,ale potrafię rzucić słodycze nawet na kilka tygodni:)zdarzyło się kilka miesięcy:)
Tak jak pisałam,nie jem to nie jem nawet nic zastępczego i efekty już widać:)piąty dzień i 3 kg poszło:)
Nie radzę chudnąć zbyt szybko. Ale swoją drogą to sukces. Ja zgubiłam jeden. Koleżanki kupiły bieżnię na siłownię naszą. Ma ktoś rozeznanie z takim czymś, od jakiego dystansu zaczynać. Ja katuję rowerek treningowy. Wiem kondycja kiebska 10 km. w ciągu 20 min , tyle że bez żadnych przerw. Kiedyś było 20 km na pół godziny. Duuuuużo potu, duuużo łez , a co efektów zobaczymy? Ale faktycznie im więcej się ruszam tym mniej mam ataków głodu. Już potrafię powiedzieć sobie NIE ŻRYJ TEGO GRUBASIE!!!!!!!
:)ja zawsze potrafie szybko zgubić(nie jedząc żadnych słodyczy),ale umiem jeszcze szybciej nadrobić:)
Szybko odchudzając się tracisz przede wszystkim wodę. A woda jak wiadomo jest kołem napędowym naszego ciała, Organizm wysyła informację do mózgu STAN POGOTAWIA NATYCHMIAST NADRABIAMY STRATY. A TEN WCISKA NASZEJ ŚWIADOMOŚCI ŻE MUSIMY COŚ ZEŻREĆ.
Tracąc nie więcej niż pół kg w tydzień, mamy 100 procent pewności,że nasz mózg nie chce juz jego i nie upomni się .
jeśli chcesz schudnąć przez jakikolwiek trening aerobowy to czas ćwiczeń powinien wynosić conajmniej 40 minut i być ciągły ponieważ dopiero po 30 minutach zaczynasz spalać zapasy z tkanki tłuszczowej dobrze również bezpośrednio po treningu zjeść posiłek wysokobiałkowy
Prawda. Ale o posiłku to nie słyszałam, tylko o koniecznym piciu wody.
Moim zdaniem lepiej samemu ciacho upiec z dobrych składników niż kupić ciastka, batoniki lub czekoladę
nadziewaną. Jak upiekę ciasto to nie zjem całej blachy, tylko kawłek lub 2, a jak coś kupię to hehe wiadomo
jak jest
Trudno , moja chwila prawdy.
Dopisano 12-01-02 12:03:33:
Chciałam wsadzić tu swego suwaka. ale nie da się na tym forum.
Trudno, a może nawet lepiej.
Zacznijmy zatem przygotować się do zmian. Jaką wagę chcemy osiągnąć. To można obliczyć dla każdej z nas. To z książki "Nie potrafię schudnąć"
"Opierając się na długoletniej praktyce, mam zwyczaj obliczać prawidłową ewolucję wagi kobietyzsleznie od jej wieku i przebytych ciąż. Biorąc za punkt wyjścia młodej kobiety (20 lat), zakładam, że miedzy 20 a 50 rokiem życia średni wzrost wagi oscyluje wokól jednego kilograma na każde 10 lat i 2 kg na każde dziecko, co oznacza , że pięćdziesięcioletnia kobieta , króta ważyła 50 kg w wieku 20 lat, waży 54 w wieku 25 lat po dwóch ciążach. 55 kg w wieku 30 lat, mając 40 lat i 57 kg w wieku 50 lat. "
Może to pomoże Wam w ustaleniu wagi? Oczywiście ważne są także takie czynniki jak wzrost i specyfika naszej budowy. Zakładajmy zatem realny spadek wagi i weżmy pod uwagę inne czynniki.
A jeszcze jedno, sama dieta raczej nic nie da. Bo nie oszukujmy się najpierw chudnie się w biuście, rozciągnięta skóra smutno powiewa, my jstajemy się nerwowe, bo dieta nie pozwala nam na słodkie obżarstwo, itd itd. Więc musimy zacząć poruszać się więcej zastąpić nasze tłuste łakocie czymś zastępczym idt. I wtedy możemy się zdziwić , bo waga zaczyna rosnąć!!! No ale tak ma właśnie być.Nie zniechęcajmy się zbyt szybko. Mi też wskoczyło 2 dodatkowe kg właśnie teraz, kiedy zaczełam dbać o swoje ciało. Kiedy jest ciężko zamknijmy oczy i zobaczmy siebie jako atrakcyjne wiotkie istoty, to nam da siłę do dalszej walki i doda nam więcej pozytywnego myślenia.
Ja powiem prawdę teraz moja waga osiągneła dna !! 84 kg . a mam do zrzucenia aż 16 kg. Mało która z Was ma tyle kg wstydu na sobie.
Jeżeli jesteś kurduplem, tak jak ja to 84kg to sporo , moja koleżanka waży odemnie wiecej ,ale jest 15 cm wyższa i w porównaniu ze mną jest chuda.Z moją siostrą jakiś czas wyglądałysmy tak samo ,ale u mnie waga pokazywała 6 kg wiecej ,więc nie wszystko jest słoninką
Mam 170 cm.
To nie jest tak żle , u mnie 160cm - 74kg.
Ja mam 181 i u mnie 81 kg to dużo za dużo. Teraz ważę około 75 kg i czuje się o niebo lepiej.
Masz świętą rację.
Jestem drobnej kości i widać po mnie zaraz. Moją zmorą są uda i pupa tam tyje najbardziej mam tzw. figurę gruszki. Nie cierpię jak wyciągam coś szafy a jak ubieram to wszystko się wylewa masakra:(
I ja mam podobnie,moj rozmiar to 36,wtedy mam rękawy dobre:)więc muszę zrzucić te wylewające się wstrętości:)
:)
Dużo jeżdżę rowerem i pomimo sporej wagi sylwetka wygląda inaczej niż u osób mało aktywnych fizycznie i nie czuję sie ociężale .
To Kochana nie miało być do Ciebie. Masz rację ruch ujędrnia ciało i zwiększa wydalność organizmu.
Nie szkodzi, jak zsumujemy informacje to wszystkie skorzystamy.
przede wszystkim mięśnie są cięższe od tłuszczyku dlatego przy ty samym wzroście szczuplejsza a wysportowana osoba może ważyć więcej niż taka lekko zapuszczona tłuszczykiem i nieruszająca się wogóle sama waga to nie wszystko ja mam 37 lat 170 wzrostu obecnie ważę 66kg (po świętach)
o swojej sytuacji już kidyś pisałam więc powtórzę w dużym skrócie, leczyłam się sterydami i przytyłam ze swojej normalnej wagi z 58 do 75 zastosowałam protal i waga cudownie spadła do 60, pomimo stosowania jednego dnia białkowego nagle po około 3 miesiącach zaczęła rosnąć (bez żadnej zmiany trybu życia) w ciągu niecałych 6m-cy wróciła do pierwotnego stanu, przytyłam wyłącznie na brzuchu gdzie zawsze miałam figurę klepsydry - okazało się że wątroba jest strasznie otłuszczona, puknęłam się więć w czoło mówiąc sobie do lustra że przecież jestem z wykształcenia dietetykiem i daję się nabrać na takie tanie chwyty,
doprowadziłam wątrobę do porządku wracając do swoich normalnych nawyków żywieniowych a następnie przystąpiłam do powolnego acz skutecznego ataku przez tydzień dokładnie zapisywałam co zjadam a później okroiłam swoje porcje o 20% jedząc dokładnie to co wcześniej systematycznie gubię wagę bez żadnych problemów z owych 75 do obecnych 66 zeszłam w około rok, do najbliższego lata pewnie będzie około 60. Te 58 - 60kg przy mojej naturalnej figurze i założeniu że biegam godzinę trzy razy w tygodniu to rozmiar 36-38, tzn talia 36 ze sporym luzem a cycek i biodra 38.
jeszcze jedna uwaga odnośnie słodyczy jesli lubicie i wiecie, że nie będziecie się mogły bez nich obejść to z nich nie rezygnujcie podczas odchudzania a jedynie zamieńcie to co jecie na gorzką czekoladę lub własną produkcję, na samej takiej zamianie w ciągu roku zgubicie kilogram lub dwa
A mi albo kilogramy przeszkadzają , albo się starzeję , ale czasami czuję się jak w ósmym tygodniu ciąży.
A że otaczają mnie same szkapy czuję się mało konfortowo. Ja raczej nastawiam się na więcej ruchu niż głodzenie się . Ranna gimnastyka dobrze robi nawe memu samopoczuciu,łażenie po podwórku dotlenia mnie. Napewno głupotą jest odchudzanie się gwałtowne a w póżniejszym wiekiem trzeba się liczyć z flaczałym ciałem i zmarszczkami . A teraz to taka mądra jestem, zobaczymy jak będę wyglądała w maju co wyjdzie z moich postanowień i czy nadal będę unikała zdjęć.
Nie unikaj zdjęć, wypróbój jakaś fajną pozycję przed lustrem; z podkładem z tłuszczyku tak szybko nie z flaczejemy
Najlepszą gimnastyką jest seks, wtedy szybko się gubi kilogramy.
I w końcu coś optymistycznego
O ile partner/partnerka ma ochotę robić za "odchudzacz" :) Nieco obok tematu... słyszałam ostatnio w autobusie, że "facet nie pies, na kości nie poleci, ale też nie sikorka, żeby za sadłem szaleć" wygłoszone przez pewnego młodzieńca :)
Jesteś cudowna:))
Coś w tym jest faktycznie ;-) A z tym dojadaniem na mieście to masz rację, ja niestety tak robię, kiedyś byłam
"patyczakiem" a teraz już nie, choć dalej jestem szczupła nie czuję się dobrze ze swoją wagą. Trzeba po prostu
zacząć działać i nie marudzić . Nie jem późno, to tak na dobry początek
Ha, ha, chyba jechałyśmy tym samym autobusem.
tą metodę stosuję baaaaaaardzo regularnie wyłączając właściwie tylko atak armii czerwonej bo jakoś tak na idianina nie lubię ani ja, ani moja połowa, która ćwiczy oczywiście razem ze mną
63.3kg przy 157cm wzrostu, tragedja strasznie zle sie czuje.8 kg mniej i bylabym szczesliwa uwielbiam wchodzic i czytac watki o odchudzaniu bo to dodaje mi sily i wiary w siebie.No i pomysly jak walczyc.Ja ostatnio przegralam w walce z south beach schudlam 8 kg i tyle samo przybralam.Teraz jedyna nadzieja w cwiczeniach
Karolcia, a w jakim jesteś wieku kochana? Z tego co się zorientowałam to jedynie dieta MŻ jest racjonalna i ruch. Z kilogramami się nie walczy, je się wytapia. Ja 6 kg wytopiłam w 2 miesiące.Zostalo jeszcze.... 12.
mam 29 lat, wiem tylko najgorzej zaczac cwiczyc. Jak juz wpadnie sie w ten rytm to juz jakos idzie. Wlasnie zaczelam ja stosowac. I juz lepiej sie czuje. I niejem po 18 tej. Mam zamiar zaczac biegac:)) A ty w jaki sposob wytapiasz swoj tluszczyk?
To zależy ile masz nadwagi i jaką masz motywację i to co lubisz robic w wolnym czasie. Jeżeli nie masz dużej nadwagi to super są gry zespołowe, i cwiczenia cardio. Jeżeli masz sporo do spalenia, to oczywiście basen i spacer z kijkami. Może lubisz biegac i masz z kim biegac. Jedna zasada, jeżeli chcesz schudnąc i musisz się zastanowic ,co będziesz robiła po tym jak już osiągniesz odpowiednią wagę. Ja ostatnio odkryłam trampolinę, ale do niej trzeba miec super kondycję i nie czuc się zażenowaną spojrzeniami sąsiadów. i oczywiście trzeba miec miejsce na nią. A co do diety to wywaliłam z niej to co mi szkodzi i staram się jeśc mniej ( co nie zawsze mi wychodzi) , Ale zastanów się co Ty jesz niezdrowego i spróbuj coś z tym zrobic. Trzeba pamiętac o wodzie codziennie jeszcze. Ja nie jem słodyczy , co przedtem było moją zmorą. Nie potrafię zrezygnowac z treściwego obiadu, np. schaboszczaka. Ale trudno ja nie koza jestem ,zeby na sianie jechac. Oczywiściwe uwielbiam warzywa i owoce,Jednak nie wszystkie owoce można jeśc bezskarnie np. mandarynki czy banany. Ale kiwi , jabłka czy greifruty są super.
Boze dziewczyny niemoge przestac jesc.Glodna nie jestem a calyczas pakuje cos do buzi.Za miesiac syna komunia i chyba w sukienke sie niezmieszcze Pogoda u nas paskudna calyczas leje i nic sie niechce robic. Macie jakies swoje sposoby na to?? Chyba mnie dopadla jakas niemoc ehhhhh
Prawdopodobnie twój organizm potrzebuje jakichś elementów i stąd ta chęc na jedzenie. Pomyśl czego Ci brakuje w diecie, może chorowałaś lub jesteś przemęczona , możesz zrobic badania, a ja bym kupiła sobie na Twoim miejscu jakieś preparaty witaminowe z mikroelementami. A najlepiej zastanów się czego chce od Ciebie organizm.
Tez tak pomyslalam i zrobilam badania.Dzisiaj beda wyniki. zaczelam brac marchewki do pracy.Zamiast czekolady marchwka mam nadzieje ze tym razem mi sie uda:) No i te witaminki tez sobie kupie:) Dzieki wielki:))
Może pij więcej zimnej wody. Pozdrawiam
Witam,ja też zaczynam dzisiaj:)u mnie najważniejsza jest motywacja:)oraz obiecanki:)obiecuję sobie,że cos ładnego sobie kupię w lutym i musi mi się udać:)też mnie dzisiaj waga przestraszyła....będę notowała co tydzień wymiary i wagę ,to mnie motywuje,obiecałam sobie też jakiś fajny wypad weekendowy w Pieniny,ale pod warunkiem,zrzucenia zbędnego balastu min.5,ale lepiej7- 8 kg:)
Moja decyzja-Dieta Dukana,kto ze mną?
Ja próbowałam i zrezygnowałam. Dieta ma plusy i minusy. Ja bardzo zle się czułam na niej i w moim akurat przypadku to było raczej katowanie się . Dieta obciąża organizm i dlatego dobrze najpierw skonsultować się z lekarzem.Ale to moje zdanie tylko.
Oczywiście,masz rację,ja ją zmodyfikuję,tzn.będę jadła chudo,ale niekoniecznie tyle białka,raczej zrobię sobie dietę bardziej racjonalną,ale pod dukana nie atkinsa(ktorą kilka lat temu z wielkim powodzeniem stosowałam)
Weź pod uwagę że ta dieta która pomogła Ci kilka lat temu , teraz może nie pomóc, w końcu starzejemy się i nasz organizm reaguje inaczej niż kiedyś.
Dlatego napisałam,że jej nie zastosuję tym razem.
wiesz decyzja jest Twoja ale protal odradzam możesz poczytać moje wcześniejsze posty, a nawet jeśli uznasz moje doświadczenia za jednostkowe to skoro coś stosowałaś ze skutkiem to po co jest Ci znów potrzebne odchudzanie - chyba raczej skutek był marny bo chwilowy
Wiesz,przyznaję Ci rację,zaczynam jednak racjonalną dietę(taką bardziej wątrobową),chudo,bez chleba(już go nie jem 5 lat)oraz słodyczy,dodatkowo ograniczę węglowodany z kasz ,ryżu,ziemniaków....
Na diecie wątrobowej masz spokój z bulami brzuszka ,ze zgagą - ze wzgladów medycznych jestem na tej diecie ponad 2lata, chleba z mąką zytnią i na zakwasie żytnim nie jem tylko białe pieczywo wczorajsze . Żeby było smaczne sama je piekę.Jak masz lekko w brzuszku to i czujesz się lekko pomimo paru dodatkowych kilogramów.
Jak ktoś ma tendencję do tycia , to żeby nie wiem jakie diety stosował to nic nie pomoże. Schudnie trochę , potem zacznie jeść normalnie i waga wróci.:)
Uważam że powinniśmy jeść wszystko, często i w małych porcjach , nie objadać się , a potem martwić że tyjemy. Zima nie jest dobrą porą na odchudzanie, wręcz przeciwnie, wtedy mamy bardziej wzmożony apetyt.
Chudniecie i tycie bardzo obciąża organizm i czasami lepiej nosić kilka kilogramów wiecej niż dodatkowo rujnowac zdrowie zwłaszcza jak sie jest z gatunku "jem jak ptaszek wazę jak słoń". Czasami jak widze ile ludzie jedzą to myslę ,że ja przy takich ilosciach nie przeszłabym przez drzwi. Taka jest prawda przy skłonnościach do tycia ciezko jest schudnać. Na początku stosowania diety wątrobowej schudłam 12 kg , potem waga stanęła w miejscu ,a po kilku miesiacach na tej samej diecie przytyłam .
Na pewno masz rację. Ale jak się nagrzeszyło to trzeba teraz pocierpieć. A z tymi skłonnościami, to różnie bywa, często to po prostu złe nawyki żywnościowe. Ja wiem jedno, jak się nie cierpi na jakieś schorzenia, zaburzenia hormonalne , czy choroby to nie tyje się od powietrza. Tylko z lenistwa, obżarstwa i zaniedbania. to tak po samej sobei stwierdzam. Uważam,że jeżeli ktoś tyje z powodu braku zdrowia to powinien skontaktować się z jak najszybciej z lekarzem. A jesli jest zdrowy to zrobić coś ze sobą,żeby lżej było po świecie łazić. Jeżeli ktoś ma nadwagę to niech weżmie sobie dwie torby i nałoży do nich tyle kg ile ma nadwagi tak,żeby w obu było po równo i niech je trochę ponosi po domu. To pomyśli ,że sam sobie dokłada zbędnego balastru i po co ? A pora zawsz jest dobra. ( Ja to tak piszę ,żeby sama siebie bardziej zdopingować)
A najważniejsze, trzeba chudnąć powoli, nie więcej niż 1 kg w tygodniu.
Wtedy organizm można " oszukać" . Zbyt szybkie chudnięcie, powoduje straty, które chce jak najszybciej uzupełnić nasz organizm i zaczynamy z nim nierówną walkę. Jeżeli chudniemy powoli dajemy organizmowi coś w zamian zbędnych kalorii on nam sstanie się sprzymierzeńcem i pokonamy razem nasze zgubne kilogramy.
Pora jest najlepsza(postanowienia noworoczne),moim problemem jest tylko i wyłacznie cukier(oczywiście nie w czystej postaci tylko słodkości),jak go odstawiam to i mam lepsze samopoczucie i waga w dół leci...
Co wy z tymi postanowieniami noworocznymi? i tak połowa która sobie coś postanowiła, nie dotrzyma słowa:) Dla mnie nie jest to odpowiednia pora na odchudzanie, nie wyobrażam sobie odchudzać się bez moich kochanych pomidorów, ogórków , rzodkiewki, kalafiorów czy młodej kapusty.Teraz warzywa są bardzo drogie, a do tego pędzone nawozami! trzeba dobrze zarabiać, żeby sobie pozwolić na odchudzanie zimą.
Najlepszą receptą żeby zgubić kilka kilogramów , to zrobić sobie zdjęcie w bikini i powiesić na lodówce, jeżeli uważamy że jesteśmy za grube:))
Ale może drugiej połowie się poszczęści? Zapomniałaś o kapuście kiszonej jest super przy odchudzaniu. Ja piję według Twojej rady wodę cytrynową. Ja mam zamiar zrzucać po pół kg w tygodniu, oby się udało, to da mi do maja około 10 kg mniej. Jeśli uda się więcej będę szczęśliwa. Mam jeszcze otręby. A owoce teraz zawsze mozna kupić np. mrożone lub z chłodni. Marchewki też można se pochrupać. Szukam teraz czegoś co zastąpi mi słodycze, owoce suszone są niby dobre, ale trzeba się pilnować z ich ilościami też. Kiedyś pestki się łuszczyło , ale pestki też mają wiele tłuszczu. Greifruty są dobre, ale trzeba je jeść z gorzką osłonką, bo ona zawiera enzym który pomaga w chudnięciu. Ja też jestem bardziej warzywna i zawsze czekam na kalafiory, brokuły , fasolkę szczaragową( zieloną), kiedy jest sezon wtedy pochłaniam je hurtowo. A wszelkie sałatki i surówki zawsze i wszędzie są moim ukochanym jedzonkiem.
A ja nie zamierzam zastępować słodyczy niczym,po prostu je rzucam(jak palenie).
Ja nie dam rady. Nie palę , nie piję kawy ani alkoholu. to jeszcze tego mam sobie odmówić?
Cukru?:)
Patrząc na Twoje zdjęcie , zastanawiam sie z czego Ty sie chcesz odchudzać? Dla mnie wyglądasz jak prawdziwa kobieta, no ale cóż! to każdego prywatna sprawa. Ja bardzo lubię puszyste osoby, bo są miłe i mają duże poczucie humoru i nie puszą sie jak niektóre szczupłe panie które za wszelką cenę chcą być nastolatkami, ale tak się nie da !wiek robi swoje i nie pomoże dieta cud :)
brawo Mamuśka!!! tez tak sobie pomyslalam, ze chyba chce dziewczyna z siebie kościotrupa zrobic;)))
aaa i wielkie dzieki za to, ze puszyste osoby są miłe i z poczuciem humoru i nie puszą sie;-)))) hihih ja może specjalnie miła nie jestem (strasznie nie lubię ludzi brrrr !!;-) takich co wiecie...wyżej srają niż się mają -a takich to przynjamniej połowa klientów !-a z nauczycieli to 100%!-bez urazy ) ale poczucie humoru mam spore ;) a nastolatki nie musze z siebie robić bo mimo, że w tym roku stuknie mi 35 lat, mimo, że kg mam coraz więcej to po buzi wyglądam jak dwudziestoparolatka !!!!;))) ostatnio nawet klienci zaczeli mi to mowic, ze im ejstem starsza tym mlodziej wygladam;))
I tak trzymać nie ma jak to akceptować samą siebie i mieć poczucie humoru.
Puszyste osoby sa miłe dlatego , że nie chodza głodne, a wiadomo jak człowiek głodny to zły. Jest jeszcze jedna zaleta puszystosci i ja wolę byc trochę puszysta- nie ma się zmarszczek tak szybko jak chudzinki, taki botox czy inne cuda to musi kosztowac.
Nie zapomnij sobie powiedzieć że koniec z chodzeniem w gości:) chyba że chcesz patrzeć jak inni jedzą.Co do kapusty kiszonej to też ją uwielbiam, ale nie każdy może jeść surowicę , trzeba pomyśleć też o takich osobach. Moja mama pięknie schudła na daniach z parowaru, gotowała warzywa, mięsko chude i ryby, bo nie może jeść surowych warzyw.
Jednak jak przyszedł rachunek za prąd , to jej się tej dietki szybko odechciało i wróciła do gotowania w garnku:)
o co chodzi z ta wodą cytrynową??? i z kapustą kiszoną ??;-))
Pić dużo wody niegazowanej z cytryną i jeść kapustę kiszoną, to pomaga w odchudzaniu, ale musisz mieć zdrowy żoładek:)
Akurat w gościach nie mam problemu, bo się kamufluję że niby tak mało jem. Taka ściema.Tutaj akurat kosztuje śmieszne pieniądze więc piekarnik mogę używać bez ograniczej.
A ja w gościach i tak nie jadam(niestety brzydzę się,prawie wszędzie),na wczasach tez nie jem,taka moja zmora,a poczucie humoru mam lepsze ,jak nie mam sadełka,wolę zmarszczki:)
Jak to się brzydzisz? idziesz do rodzinki i nie jesz bo się brzydzisz? Ja się nie brzydzę u rodziny bo wiem że gotują bardzo czysto.
Od razu mi się Chłopy Reymonta przypomniały jak chlipały z jednej miski i nikt się nie brzydził:))))
Jm tylko to,co sama przygotuje i juz
zgadzam się w 100%
Mniej jeść chemi w pożywieniu, regularne posiłki i sport:) Dzieki temu nie ma tłuszczu i dobrze się czuję:D
Zgadzam się tą z teorią
Co racja to racja. Chociaż jak byłam w Twoim wieku wyglądałam pidibnie jak Ty ;-)
ahahahhahaha;)))))))))))))))))) bo spadnę z tapczanu! dobre !;)))))) hihih masz racje! jak ja bylam w wieku Satiny to wazylam blisko 20 kg mniej niz teraz...;-) ale sie usmialam!;-)))))))))))))))))))) bo tu tez trudno porownywac nastolatke z dwudziestoparolatka,trzydziestolatke itd itd...eh;) poza tym powiem Wam, ze problemy z utrzymaniem wagi zaczely sie jak rzucilam palenie...a palilam 2-3 paczek dziennie!!!!!!! eh..chyba jednak lepsze oponki tu i owdzie niz te smierdzace papierochy..
Ja pisałam o wadze i wieku w 24 odpowiedzi tego wątku. A co do papierosów święta racja. Póki paliłam waga stała prawie w miejscu. ale mi paczka starczała na parę dni.
28 latek, 178 cm i 77 kg, a w wieku Satiny ważyłam 60
no właśnie ja po rzuceniu palenia też mam problem z utrzymaniem wagi :( Podobno nikotyna przyspiesza spalanie kalori.
Nie mam problemu z utrzymaniem wagi po rzuceniu palenia. Może dlatego, że nie przywiązuję do tego zbytniej uwagi. :)
bo pewnie nie masz tzw. tendencji do tycia ! niestety duże znaczenie mają geny..a u mnie zarówno ze strony mamy jak i taty okrąglutkich nie brakowało;-)
u mnie w domu same chuderlaki :):) Ja mam zdecydowanie mniej ruchu niż kiedyyś. Na początku jak rzuciłam palenie mialam wilczy apetyt na słodycze. Co weekend obmyslałam co będzie na deser na szczęscie mi przeszło bo by dzisiaj skutki były oplakane.W każdym razie podobnie jak Ty mysle że lepiej mieć troche ciałka niż śmierdzieć papierosami może nawet nie o smród chodzi tylko sam fakt uzależnienia.
Papierosy zabierały moją godnośc jako człowieka tak uważam. Nigdy nie palilam w domu jak wariatka 6 rano ubierałam na pidżame jakieś ciuchy i stalam na dworze, trzęsąca się na 20 stopniowym mrozie z petem w ustach. Myślałam że nie potrafie bez tego zyć, że ja to uwielbiam ale hihi jak temperatura podskoczyła do -25 to powiedzialam pier., taka przyjemność.
Nie, myślę, że tu chodzi o moje podejście do jedzenia. Jem dobrze i wtedy, gdy jestem głodna. Nie jem przetworzonej żywności, prawie nie smażę, Lubię warzywa. Nie jestem chudziną. Jestem szczupła. Nie wierzę w tendencje do tycia. Wierzę w kontrolę własnego łaknienia.
I znowu Cię popieram:)staram się sama wszystko przygotowywać,nie uznaję ,,gotowcow'',żaden moj domownik nie śmie mi się przyznać do np.,,gorącego kubka'',a wiem,że im się niestety niereaz to w pracy zdarza,ja jeszcze nie miałam tego w ustach,nie piję też żadnych napojów na codzień,wyjątkiem są soboty ,kiedy to piję sobie drinka z sprite,rozcieńczonym z wodą i cytrynka:)
Szczęściara :):)
Ja jak palilam papierosy przestrzegałam pary żelaznych zasad.
1. Nigdy nie paliś w WC.
2. Nie palić przy niepalących i dzieciach
3. Palić wyłącznie w miłym towarzystwie
4. Zapomnieć o papierosach w ciąży i w czasie karmienia.
5. Palić dopiero po godz 20 kiedy dzieci już zasną w swoim pokoju.
6. Potem było jescze gorzej, wprowadziłam całkowity zakaz palenia w domu.
Powody rzucenia
1.Udowodnienie sobie,że potrafię walczyć z nałogiem
2. Oszczędność
3. Asptekt pedagogiczny względem nastoletnich dzieci.
4. Dbanie o swoje zdrowie i urodę.
Efekty uboczne rzucenia:
1.. Zwiększony apetyt
2.Nietolerancja dymu papierosowego
3. Koszmary . kiedy śni mi się ,że palę papierosy i jest mi z tego powodu bardzo wstyd.
A co do genów mój tata był z rodu szczawików ,a mama rodu puszystych . Ja do 35 roku życia byłam szczawiem, a raczej sucharkiem. Teraz mam na czym siedzieć, ale mam buzię pełną .
EH..WIECIE CO?cieszmy sie tym co mamy !!!! jest tyle nieszczesc na swiecie, chorob,cierpienia, ubostwa-nie ma co przesadzac i cieszyc sie z tego co jest! :*
masz racje:)
Ja może trochę nie w temacie, ale przeglądając przepisy kulinarne na pewnej stronie znalazłam ciekawą informację dotyczącą diety strefowej - autorzy otrzymali nagrodę Nobla.
Tutaj link opisujący dietę:
http://urodaizdrowie.pl/dieta-strefowa-%E2%80%93-jadlospis-z-nagroda-nobla
Wygląda rozsądnie, ktoś wie gdzie można kupic tą książke lub jaki jest jej tytuł?
Dużo, dużo ruchu, o ile możliwe na nogach dopracy, mało telewizora i komputera.
Kiedyś nie było tylu otyłych, a jadło się dużo i tłusto. Ale nie było tyle samochodów, kompterów, programów telewizyjnych. Według mnie można jeść wszystko,oczywiście bez przesady, produkty jak najmniej przetworzone i to tyle, nie jest potrzebna żadna dieta i siłownia. RUSZAĆ SIĘ WIĘCEJ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pochwalcie się dziewczyny swoimi osiągnięciami noworocznymi :)
Ja się boję wchodzic na wagę.Smutna prawda. Do tematu podchodzę naukowo. Właśnie dostosowuję swoją dietę bardziej w kierunku grupy krwi. Ale wiem ,że nie mam ochoty na żadne diety eliminujące jakieś składniki . Bo nawet cukier jest potrzebny w pwenych ilościach organizmowi. Mam do dyspozycji nowiuśką bieżnię. Czy może ktoś korzystał z tego ustrojstwa w celu pozbycia się kilogramków?
Ja się boję wchodzic na wagę.Smutna prawda. Do tematu
Każdy wysiłek jest dobry żeby zgubic pare kilogramow ale pod warunkiem że jest systematycznie.Ja jestem zbyt leniwa na jakikolwiek wysiłek(wiem wstyd jak cholera)Ale kupilam tydzień temu w biedronce platforme wibracyjną bo tez słyszałam ze daje dobre efekty a nie musze sie na niej zbytnio wysilać.I powiem tak ze jak schodze z niej po 10 min to nogi mam jak z waty i skóra na nogach jest zaczerwieniona-czyli cos sie po tym ostrym trzepaniu dzieje.podchodzę naukowo. Właśnie dostosowuję swoją dietę bardziej w
kierunku grupy krwi. Ale wiem ,że nie mam ochoty na żadne
diety eliminujące jakieś składniki . Bo nawet cukier jest potrzebny w
pwenych ilościach organizmowi. Mam do dyspozycji nowiuśką bieżnię.
Czy może ktoś korzystał z tego ustrojstwa w celu pozbycia się
kilogramków?
Na pewno nie zaszkodzi. Też kiedyś korzystałam z czego podobnego na siłowni , dobra rzecz
Wiem, że temat odchudzania poruszany był już wielokrotnie, ale może macie
Szok to i ja przezyłam jak stanełam kilka dni temu na wadze i zauwazyłam ze znowu przybrałam.Od dwóch lat przybrałam 20 kg (wcale sie nie objadając-jem mniej od mojej córki która jest szczupła) ale to chyba wina hormonów bo tak podobno działaja w pewnym wieku.Mam kilka znajomych którzy mocno stracili na wadze dzięki diecie dukana dlatego sama postanowiłam ja zastosować.Zaczełam ja 3 dni temu i musze przyznać ze dzis rano weszłam na wage i ku mojemu zadowoleniu ubyło mi 3 kg.Nawet nie macie pojecia jak bardzo mnie to zmobilizowało do trzymania tej diety.Czuje sie dobrze nie jestem głodna bo jem ile chcę tyle ze to co mozna.No i zamiast wody pije zielona herbate.jakieś sposoby na ułatwienie sobie odchudzania. Na przykład moja koleżanka
z pracy przynosi sobie w pudełeczku obrane marchewki i jabłka i przegryza
sobie na przerwach. A wy żarłoczki macie jakieś tricki? Dziś po długim
okresie biesiadowania weszłam na wagę i szok!
galaretki z napojów, kiedy amm ochotę na coś słodkiego, kupuję jakiś napój, 2-3 kcal w szklance, dodaję żelatynę i robię galaretki ;)
Mnie do trzymania diety zmobilizowała chęć zmiany w swoim życiu. Zdałam sobie sprawę, że jeżeli czegoś ze sobą nie zrobię to za niedługo osiągnę wagę młodej orki ;P Tupnęłam nogą, powiedziałam basta! i jestem już po 2 tygodniach diety 1500 kcal 3 kg mniej. Na szczęście pogoda robi się coraz ładniejsza, więc czas wyczyścić rower i ruszyć w świat ;) W lipcu wesele mojej koleżanki, a ja prognozując swoją wagę na ten czas, szukam już sobie ładnej sukienki i mam zamiar pokazac nogi - tak dla odmiany, bo zwykle noszę sukienki i spódnice do ziemi.
heh ja akurat nie mam takiego problemu, bo mam super przemianę materii- jem co chcę i ile chcę- co denerwuje moje koleżanki:)
Ale odżywiać się zdrowo, dużo wody mineralnej i sport, sport i sport:) Nie trzeba się katowac jakimiś głupimi dietami, można jeść co się chce i tak ma się idealną sylwetkę:)
Mam pytanie. Jestem na diecie south beach i mam problem z przekąskami. czy mogę zjeść na przekąskę np. jajecznicę czy powinnam parę orzechów lub szklankę kakao?
ważne jest aby jeść mało ale często i trochę się ruszyć, wystarczy np wysiąść jeden przystanek wcześniej z autobusu i przejść się spacerkiem do domu, albo sobie ćwiczyć w domku na rowerze czy steperze ;)