Co jakiś czas pojawiają się kampanie promujące zbawienne skutki diety bogatej w ryby. Postanowiłam zgłębić "rybny" temat i osobiście doszłam do wniosku, że reklamy są głównie po to żeby napędzić przemysł.
Jaki jest Wasz stosunek do ryb? Czy ulegacie reklamom? Jeść czy nie?
Kilka ciekawych cytatów:
1. O zawartości kwasu omega 3 w rybach:
"Ryby wbrew pozorom nie są wcale takim dobrym źródłem (omega 3***), chyba że surowe. Po prostu w czasie podgrzewania kwas omega 3 błyskawicznie się rozkłada, po upieczeniu czy ugotowaniu nie zostaje niemal nic. " cytat z portalu nerwica.vegie.pl
2. Jod
"spożywanie ryb morskich naprawdę nie jest najlepszym pomysłem - 40 lat temu co prawda gwarantowało to długie życie, obecnie niestety jedyne, do czego nadają się morskie ryby, to próby odkrycia paru nowych pierwiastków. Że co, że są badane przez Sanepid? Hihi, dobry dowcip. Normy stężenia rtęci, arsenu, DDT i innych wynalazków zostały już wielokrotnie przesuwane aby te ryby się w nich mieściły, inaczej splajtowałoby rybołóstwo. A że rybki lekko świecą w ciemności... kto by się przejmował, ważne że nie ma strajków rybaków. "
3. Rtęć
"Od czego, jeśli nie od marki produktu, zależy ilość rtęci w zjadanej przez nas rybie?
Po pierwsze, od gatunku ryby. Jak podaje Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności EFSA (European Food Safety Authority), najwięcej szkodliwych związków zawierają ryby znajdujące się na szczycie łańcucha pokarmowego, czyli ryby drapieżne. Należą do nich m.in. rekin, miecznik, marlin, tuńczyk, halibut, szczupak, w których zawartość rtęci sięga często rzędu 1 mg/kg." eduskrypt.pl
Warzywa kapustne i korzeniowe to też niezła tablica Mendelejewa, myślę, że jak szukasz kija to zawsze go znajdziesz. Wydaje mi się, że wszystko co spożywamy jest niezdrowe a napewno mniej zdrowe niż było 50 lat temu, takie to już "dobrodziejstwo" cywilizacji sami się zabijamy. W każdej grupie produktów znadziesz coś do czego można się przyczepić należy chyba popatrzeć globalnie czyli np w czym mięso ryb jest lepsze o mięsa ssaków czy ptaków. Napewno najlepsza jest zbilansowana dieta i zwracanie uwagi z jakiego źródła pochodzą produkty spożywcze znajdujące się w naszej kuchni - ja osobiście bardzo lubię ryby i napewno z nich nie zrezygnuję ze względu na lobby producentów mięsa rzeźnego. Co prawda ja jestem w tej dobrej sytuacji, że zarówno ryby słodkowodne jak i morskie kupuję od rybaków. Przyznam, że nie pamietam kiedy ostatnio kupiłam rybę w sklepie - jeśli już kupuję to jest to łosoś wędzony.
Masz rację, tylko o tym, że "warzywa są zdrowe" wie każde dziecko....producenci nie muszą martwić się o sprzedaż. Znajomy, który ma plantacje marchwi i odsprzedaje ją dla jednej z firm produkujących "zdrowe" soki, mówi, że swojego wyrobu ani soku z niego wyprodukowanego nie tknie nigdy (marchwie giganty).
Czytałam wyniki pewnych badań dotyczących jedzenia ryb przez kobiety w ciąży (przytoczę co pamiętam, nie potrafię odnaleźć).
Jedzenie odpowiednio wybranych ryb jest w stanie zwiększyć iloraz inteligencji dziecka o 6pkt, jedzenie tych "nieodpowiednich" jest w stanie go obniżyć o 12 pkt.
Czyli można wnioskować, że to co słyszymy jest tylko częscią prawdy.
Może jedzenie ryb w Polsce jest szkodliwe, jem ryby prawie co dziennie w różnej postaci, smażone,pieczone, gotowane dla mnie jest to dobrodziejstwo, ciekawe co można przeczytać na temat mięsa?
Z rybami jest pewnie tak jak ze wszystkim...staramy sie zdrowo odzywiac,dawac dzieciakom owoce, warzywa i ryby a jak przypadkiem wpadlam w necie na artykuł o pomidorach które wszyscy w domu uwielbiamy to sie zalamalam.Nawozi sie je ile wlezie jakimis rakotwórczymi azotanami i roznymi innymi swinstwami.Chyba lepiej nic nie wiedziec:)
"Nawozy azotowe wpływają bowiem na intensywny wzrost i rozwój roślin, zwiększając ich masę zieloną oraz plon nasion, co jest korzystne, natomiast zmniejszają zawartość cukru w burakach, tłuszczu w nasionach rzepaku, czy skrobi w bulwach ziemniaka, co pogarsza jakość technologiczną tych roślin"
" Nadmierne ilości azotanów w wodach pitnych oraz w pożywieniu lub w paszy mogą działać bardzo szkodliwie na zwierzęta i ludzi. Szkodliwość azotanów (NO3-) i powstających z ich redukcji azotynów (NO2-) polega na tym, że z hemoglobiny tworzy się methemoglobina, która nie jest zdolna do przenoszenia tlenu w organizmie, co może prowadzić do śmierci organizmu przez uduszenie wewnętrzne. Poza tym azotany przyczyniają się do powstania w glebie i roślinie toksycznych związków zwanych nitrozoaminami, które to związki mogą wywoływać groźne choroby u ludzi i zwierząt (np. choroby nowotworowe)."
No i powiedzcie czy mozna jesc zdrowo?Po przeczytaniu takiego artykułu raczej przechodzi ochota na kanapke z pomidorem i cebulką...na rybke tez sie nie skusze:)W zeszłym roku miałam swoje pomidory ale mało ich było bo ogrodnik ze mnie bardzo poczatkujący,ale nie poddam sie i wtym roku tez wysieje krzaczki.Sadze w miniszklarni bo nie posiadam ani skrawka ziemi.
hej a tak podczepiając się do wątku...u nas w domu ryb nie je sie wiele,max raz w tygodniu.Martwiłam sie ze mały dostaje za mało tych omega kwasów wiec zakupilam tran i maltretuje go,czytalam ze dzieci sie z czasem przyzwyczajają ale moim piernikiem za kazdym razem telepie jak łyknie i zawsze musi miec zagryche:)czy łykanie tranu moze zastąpic jedzenie ryb?Ja sama chetnie bym z nich zrezygnowala bo poprostu nie przepadam...
jest tran w żelkach w kształcie rekina doskonałe dla małych dzieci choć trochę drogie w porównaiu do innych tego typu preparatów wychodzi ponad 30 złotych miesięcznie
co do tego omega3 - jego poziom równie dobrze można uzupełnić np. dzięki olejowi rzepakowemu w sałatce - 2 łyżki dziennie pokrywają całe zapotrzebowanie.
Równie dobrze to nie, źródło roślinne może pokryć zapotrzebowanie tylko na ALA, nie pokryje zapotrzebowania na DHA i EPA, a to te ostatnie mają znaczenie np. w zapobieganiu chorobie niedokrwiennej serca. Najlepiej przyswajać omega 3 zarowno ze źródeł roślinnych, jak i zwierzęcych.
Jesli mam zjesc rybe to tylko morska, zlapana w sieci. Rzadko rybe slodkowodna (chyba,ze sprowadze ja z Polski), a juz napewno nie ryby, ktore sa sprowadzane z azji (slodkowodne). Maja wiecej syfu w sobie niz twoj wlasny smietnik. Karmione sa odchodami i hormonami (np. panga), ble.
Co jakiś czas pojawiają się kampanie promujące zbawienne skutki diety bogatej w ryby. Postanowiłam zgłębić "rybny" temat i osobiście doszłam do wniosku, że reklamy są głównie po to żeby napędzić przemysł.
Jaki jest Wasz stosunek do ryb? Czy ulegacie reklamom? Jeść czy nie?
Kilka ciekawych cytatów:
1. O zawartości kwasu omega 3 w rybach:
"Ryby wbrew pozorom nie są wcale takim dobrym źródłem (omega 3***), chyba że surowe. Po prostu w czasie podgrzewania kwas omega 3 błyskawicznie się rozkłada, po upieczeniu czy ugotowaniu nie zostaje niemal nic. " cytat z portalu nerwica.vegie.pl
2. Jod
"spożywanie ryb morskich naprawdę nie jest najlepszym pomysłem - 40 lat temu co prawda gwarantowało to długie życie, obecnie niestety jedyne, do czego nadają się morskie ryby, to próby odkrycia paru nowych pierwiastków. Że co, że są badane przez Sanepid? Hihi, dobry dowcip. Normy stężenia rtęci, arsenu, DDT i innych wynalazków zostały już wielokrotnie przesuwane aby te ryby się w nich mieściły, inaczej splajtowałoby rybołóstwo. A że rybki lekko świecą w ciemności... kto by się przejmował, ważne że nie ma strajków rybaków. "
3. Rtęć
"Od czego, jeśli nie od marki produktu, zależy ilość rtęci w zjadanej przez nas rybie?
Po pierwsze, od gatunku ryby. Jak podaje Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności EFSA (European Food Safety Authority), najwięcej szkodliwych związków zawierają ryby znajdujące się na szczycie łańcucha pokarmowego, czyli ryby drapieżne. Należą do nich m.in. rekin, miecznik, marlin, tuńczyk, halibut, szczupak, w których zawartość rtęci sięga często rzędu 1 mg/kg." eduskrypt.pl
Bardzo ciekawe. A swoją drogą co jeszcze możemy popsuć na tym najlepszym ze światów?!
Warzywa kapustne i korzeniowe to też niezła tablica Mendelejewa, myślę, że jak szukasz kija to zawsze go znajdziesz. Wydaje mi się, że wszystko co spożywamy jest niezdrowe a napewno mniej zdrowe niż było 50 lat temu, takie to już "dobrodziejstwo" cywilizacji sami się zabijamy. W każdej grupie produktów znadziesz coś do czego można się przyczepić należy chyba popatrzeć globalnie czyli np w czym mięso ryb jest lepsze o mięsa ssaków czy ptaków. Napewno najlepsza jest zbilansowana dieta i zwracanie uwagi z jakiego źródła pochodzą produkty spożywcze znajdujące się w naszej kuchni - ja osobiście bardzo lubię ryby i napewno z nich nie zrezygnuję ze względu na lobby producentów mięsa rzeźnego. Co prawda ja jestem w tej dobrej sytuacji, że zarówno ryby słodkowodne jak i morskie kupuję od rybaków. Przyznam, że nie pamietam kiedy ostatnio kupiłam rybę w sklepie - jeśli już kupuję to jest to łosoś wędzony.
Masz rację, tylko o tym, że "warzywa są zdrowe" wie każde dziecko....producenci nie muszą martwić się o sprzedaż. Znajomy, który ma plantacje marchwi i odsprzedaje ją dla jednej z firm produkujących "zdrowe" soki, mówi, że swojego wyrobu ani soku z niego wyprodukowanego nie tknie nigdy (marchwie giganty).
Naprawdę niezłe rewelacje... nie sądziłam, że to wszystko jest tak naciągane, no ale o tym się nie mówi...
a z drugiej strony co pozostanie nam jeść? CZy już tylko wegetarianizm jest dobry?
A wątek fajny i ciekawy -chyba i ja musze zanurzyć się w temat, choć troche się boję... czasem poprostu lepiej nie wiedzieć..:(
Czytałam wyniki pewnych badań dotyczących jedzenia ryb przez kobiety w ciąży (przytoczę co pamiętam, nie potrafię odnaleźć).
Jedzenie odpowiednio wybranych ryb jest w stanie zwiększyć iloraz inteligencji dziecka o 6pkt, jedzenie tych "nieodpowiednich" jest w stanie go obniżyć o 12 pkt.
Czyli można wnioskować, że to co słyszymy jest tylko częscią prawdy.
Może jedzenie ryb w Polsce jest szkodliwe, jem ryby prawie co dziennie w różnej postaci, smażone,pieczone, gotowane dla mnie jest to dobrodziejstwo, ciekawe co można przeczytać na temat mięsa?
Mięso to ssaków to inny temat, też wdzięczny.
"Może jedzenie ryb w Polsce jest szkodliwe"...jak się weźmie pod uwagę, że nasz biały łosoś jedzie do Francji a my jemy norweskiego :)
Z rybami jest pewnie tak jak ze wszystkim...staramy sie zdrowo odzywiac,dawac dzieciakom owoce, warzywa i ryby a jak przypadkiem wpadlam w necie na artykuł o pomidorach które wszyscy w domu uwielbiamy to sie zalamalam.Nawozi sie je ile wlezie jakimis rakotwórczymi azotanami i roznymi innymi swinstwami.Chyba lepiej nic nie wiedziec:)
"Nawozy azotowe wpływają bowiem na intensywny wzrost i rozwój roślin, zwiększając ich masę zieloną oraz plon nasion, co jest korzystne, natomiast zmniejszają zawartość cukru w burakach, tłuszczu w nasionach rzepaku, czy skrobi w bulwach ziemniaka, co pogarsza jakość technologiczną tych roślin"
" Nadmierne ilości azotanów w wodach pitnych oraz w pożywieniu lub w paszy mogą działać bardzo szkodliwie na zwierzęta i ludzi. Szkodliwość azotanów (NO3-) i powstających z ich redukcji azotynów (NO2-) polega na tym, że z hemoglobiny tworzy się methemoglobina, która nie jest zdolna do przenoszenia tlenu w organizmie, co może prowadzić do śmierci organizmu przez uduszenie wewnętrzne.
Poza tym azotany przyczyniają się do powstania w glebie i roślinie toksycznych związków zwanych nitrozoaminami, które to związki mogą wywoływać groźne choroby u ludzi i zwierząt (np. choroby nowotworowe)."
Link do artykułu:
http://www.ppr.pl/artykul-nawozy-azotowe-86235.php
No i powiedzcie czy mozna jesc zdrowo?Po przeczytaniu takiego artykułu raczej przechodzi ochota na kanapke z pomidorem i cebulką...na rybke tez sie nie skusze:)W zeszłym roku miałam swoje pomidory ale mało ich było bo ogrodnik ze mnie bardzo poczatkujący,ale nie poddam sie i wtym roku tez wysieje krzaczki.Sadze w miniszklarni bo nie posiadam ani skrawka ziemi.
hej a tak podczepiając się do wątku...u nas w domu ryb nie je sie wiele,max raz w tygodniu.Martwiłam sie ze mały dostaje za mało tych omega kwasów wiec zakupilam tran i maltretuje go,czytalam ze dzieci sie z czasem przyzwyczajają ale moim piernikiem za kazdym razem telepie jak łyknie i zawsze musi miec zagryche:)czy łykanie tranu moze zastąpic jedzenie ryb?Ja sama chetnie bym z nich zrezygnowala bo poprostu nie przepadam...
moim dzieciom podaję tran w kapsułkach więc nie ma problemu ze smakiem.
moj piernik ma niecale cztery lata i jeszcze nigdy nie łykal tabletek,zawsze syropki dostawal.Wiec nie wiem jakby sobie z tym poradzil,ciekawe...:)
jest tran w żelkach w kształcie rekina doskonałe dla małych dzieci choć trochę drogie w porównaiu do innych tego typu preparatów wychodzi ponad 30 złotych miesięcznie
co do tego omega3 - jego poziom równie dobrze można uzupełnić np. dzięki olejowi rzepakowemu w sałatce - 2 łyżki dziennie pokrywają całe zapotrzebowanie.
Równie dobrze to nie, źródło roślinne może pokryć zapotrzebowanie tylko na ALA, nie pokryje zapotrzebowania na DHA i EPA, a to te ostatnie mają znaczenie np. w zapobieganiu chorobie niedokrwiennej serca. Najlepiej przyswajać omega 3 zarowno ze źródeł roślinnych, jak i zwierzęcych.
Dobrze ze mam własny ogrodek warzywny
A ja uwielbam jeść ryby ,ale są cholernie drogie...wczoraj za filet z dorsza zapłaciłam 23.89 zł za kilo
też jem rybki, które mają niestety cene.... ale na szczęście zazwyczaj jem rybki u taty, wiec tak często ich nie kupuje.. hiii..
Jesli mam zjesc rybe to tylko morska, zlapana w sieci. Rzadko rybe slodkowodna (chyba,ze sprowadze ja z Polski), a juz napewno nie ryby, ktore sa sprowadzane z azji (slodkowodne). Maja wiecej syfu w sobie niz twoj wlasny smietnik. Karmione sa odchodami i hormonami (np. panga), ble.