Zawsze smażyłam frytki 2 lub 3 razy w miesiącu, teraz oświadczyłam rodzince że frytki będą tylko 1 raz w miesiącu i zaczęła się wojna domowa.Córka, mąż i średni synek oświadczyli że nie przyjmują do wiadomości mojej decyzji.
Doszłam do wniosku ( chyba z wiekiem zaczynam mieć objawienia) że frytki są rzeczywiście niezdrowe , a przede wszystkim jest przy nich dużo pracy, bo u nas smaży się na 4 osoby dużo frytek , więc jest to pracowita czynność, najgorzej się schodzi z obieraniem ziemniaków.
Mąż z córką szantażują mnie że jeżeli nie będzie tak jak dawniej, będą chodzić na miasto na frytki, zastanawiam się jak im wybić to z głowy.
A moze skoro tak jednogłośnie sie sprzeciwili podziel obowiązki,maz obierze ziemniaki,córa pokroi a Ty smaż.
ja tez smaże na 4 dorosłe osoby ale bez przesady-nie trwa to az tak długo,frytki mamy moze raz na miesiac,czasami raz na 2 m-ce,wole te "domowe"od tych gotowych mrożonych.
mmmm zjadłabym frytek mojej babci,takich grubych,smazonych w garnku....mniam
znajdz jakis program ile trza się namęczyć zeby spalic frytki i ile dodają do wagi jak je sie je często a na mieście nieraz smażone w oleju który już jest tak spalony że rakotwórczy
Mam frytownicę, do której wchodzi 2 litry oleju, ale trzeba często zmieniać olej, więc to też kosztuje. Nie wiem co ich napadło, w zimie strasznie im frytki smakują, jedzą więcej niż latem.
dokładnie to chcialam napisać,pozatym MR z tego co pamietam Twoje zdjecie jestem bardzo szczupła(nawet jak na mame 3 dzieci,za co ogromny podziw),Twoja córa chyba tez na wage nie narzeka,kalorie spali w szkole,na WFie, mąż napewno pracuje wiec tez te frytki raz na jakis czas mu nie zaszkodza:)
My jemy rzadko zazwyczaj raz lub wcale w miesiącu. Ograniczam tłuse potrawy bo są bombą kaloryczną i nie wpływają dobrze na zdrowie. Córka jest nastolatką ,więc pewnie jej zależy na figurze.
Wrzucam, włączam przycisk - ok 30 minut - gdy z paczkowanych i gotowe.
Jak robię z surowych ziemniaków - ale to tylko na początku jesieni - gdy ziemniaki są jędrne albo na początku sezonu maleńkie ziemniaczki krojone na ćwiartki - wtedy dodaję miarkę (to jest mniej więcej odpowiednik dużej łyżki) oleju. Jak dawałam na początku dwie (bo bałam się nowego smaku, nie wiedziałąm jaki będzie) - to miałam wrażenie, że po usmażeniu są ociekajace tłuszczem
Ubezpieczony na sporą sumę:) a tak na poważnie, to tylko dla ich dobra, przejedzą się frytki i będzie spokój.Żeby im oszczędzić wątroby, kupię takie do piekarnika.
Co jest takiego niezdrowego w naleśnikach? Dla mnie frytki sa niesmaczne, są jednym z najgorszych "dań" jakie można przygotować z ziemniaków. Nie musisz sie ze mną zgadzac. :)
Może nie są tak niezdrowe, chociaż są w nich jajka i mąka,mają cholesterol , ale są bombą kaloryczną i tuczą:) Co do frytek, nie tylko ja jestem zdania że są smaczne, jakby było inaczej. Mcdonaldsy już by nie istniały, a jak wiadomo najwięcej schodzi w nich frytek i każdy się nimi zajada, dzieci i dorośli.:)
Jak myślisz, co ma więcej kalorii, 100 gram frytek , czy jeden naleśnik z serem cukrem i śmietaną lub dżemem?
No przykład jedzenia mc donald's do najlepszych nie należy. To wg mnie nie jest jedzenie. Po co ty mi mówisz co smakuje innym? Gdyby wszyscy jedli to co ja, to wszelkie fast foody padłyby szybciutko. Nie smakuje mi i tyle. Naleśniki smaże bez tłuszczu, z pełnoziarnistej mąki, na słodko nie lubię, czasem z budyniem ale najchętniej z warzywami, piersia kurczaka i jogurtem. Jednen naleśnik spokojnie zaspokaja głód.
Ja też smażę naleśniki na teflonowej patelni bez tłuszczu, ale z normalnej mąki bo z razowej nie lubimy. I jednym naleśnikiem też się nikt u nas nie naje.Sama córka zjada 3 z dżemem i do tego szklankę mleka.
Naleśnikiem z dżemem to i ja się nie najem, zreszta nie próbuje nawet, dżemów też nie lubie. :) Za to naleśnikiem pełnoziarnistym wypełnionym warzywami : sałatą, brokułami, pomidorem i grillowaną piersią z kurczaka, polanym jogurtem to raczej nie sztuka sie najeśc. Nawet mój mąż najada się jednym a jest to naprawde duży facet. :)
Takie nadzienie jakie używasz do naleśników to córka używa do pity wg tego przepisu, rewelacja.Niech się chowają wszystkie naleśniki świata,szczerze polecam.
tak jak Ty surowo oceniasz innych mówiąc, ze frytki są okropne tak ja nie przełknę jogurtu żadnego innego poza bałkańskim - wszystkie te płynne mazie smakują mi tak jakby ktoś już je wcześniej zjadł czyli kwasem żołądkowym
nie mam najmniejszego zamiaru wywoływać sprzeczki, chcę tylko powiedzieć, że ze smakami tak jak z gustami się nie dyskutuje a szczególnie z dzieciorkami w wieku szkolnym, oczekują tego paskudnego wg Ciebie smaku a wg mnie lepiej dać im domowe frytki niż mają później cichaczem chipsy podjadać.
Hola, ja powiedziałam, że moim zdaniem i powtarzam to od początku. Moim zdaniem. Na temat żywienia dzieci się nie wypowiadam, bo mam całkowicie odmienne zdanie :) Akurat jogurt robię sama. Nikogo nie oceniam. Odpowiedziałam na pytanie jak często robię frytki. Nie robię, bo uważam za wyjątkowo niesmaczne. A inni niech jedzą, co chcą. :)
A u nas w domu kupujemy tylko jeden jedyny gatunek jogurtu, bardzo gęsty i dla mnie najlepszy bakoma.Jest tak gęsty że można go kroić prawie kroić nożem, jeżeli nie smakowałaś to polecam na próbę, może trafi w twój gust i smak:)
ja kur... mac lubie wszytsko co tuczace i niezdrowe !!;-)))))) wiec i frytki i nalesniki z dzemem, serem i racuchy z jablkiem i placki ziemniaczane z cukrem koniecznie!!!!! itd itd...;))
A co sobie będziesz żałować, ważne że dobrze się czujesz i jesteś szczęśliwa.U mnie córka ogląda teraz z mężem na tvn Zieloną milę i chrupią ciasteczka Wkn z czekoladą które schowałam i zapomniałam oraz,pierniczki ze świąt i popijają colą light, kupioną wczoraj w promocji:)
Nie gniewaj się,ale wobec takiego stwierdzenia wszyscy autorzy przepisów nie będących frytkami powinni rumienić się ze wstydu.Mam nadzieję,że strarczy Ci cierpliwości w poszukiwaniu potrawy,która jednak przebije smakiem te "najpyszniejsze" .
Tak już na serio,my (rodzinka)dość lubimy frytki,ale nie jako rewelację kulinarną.Ponieważ jemy je niezbyt często,nie przejmuję się ich kalorycznością..Bardziej pracochłonne,ale "prawdziwe"są robione z własnych ziemniaków.Te kupne (czytałm wielokrotnie i nie tak dawno oglądałam wywiad z przedstawicielem producenta) to często "zlepek"skrobiowy.No,zdarzyło mi się czasem i ten zlepek kupić,jak mnie na frytki naszło.
Smażę je na średniej wielkości patelni,na oleju.Na jeden "wkład"wchodzi akurat porcja dla1 osoby.Ponieważ najczęściej jet nas troje,nie trwa to zbyt długo.Frytkownicy nie używam od lat.Nie miało to sensu.Zanim coś ponownie usmażyłam,poprzedni tłuszcz zjełczał.
Frytki są pyszne, ale muszą byc smażone na świeżym oleju, własnej roboty i koniecznie karbowane i oczywiście niezbyt często,żeby się nie znudziły. My jemy takie frytki ... raz na parę miesięcy.
Kiedyś kupiłam taki specjalny przyrząd do krojenie ( falista blaszka ostra z jedenj strony) i kroję ją ziemniaki na frytki. Frytki bardzo szybko się smażą, są bardziej chrupkie i mniej tłuste . Ale czemu? Nie wiem. ale na pewno są i ładniejsze.
To ciekawe. Nie zauważyłam by frytki karbowane szybciej się smażyły niż proste ale kiedyś jeszcze sprawdzę. Tylko będę musiała kupić, a to szybko nie nastąpi. Osobiście wolę proste bo sama kroję ziemniaki i nie mam takiego przyrządu,a mrożone proste są tańsze od falowanych chyba.
To nie ma różnicy karbowane czy nie, smażą się tyle samo:) Też mam taki przyrząd, mąż kupił od jakiegoś sprzedawcy ulicznego, kilka lat temu, tylko że mój jest czerwony:) i zapłacił za to 2 zł. Jest bardzo ostry i trzeba uważać żeby paluszka nie przeciąć.Kładziemy obranego ziemniaka na desce i kroimy plastry , a potem słupki i wychodzą bardzo apetyczne frytki:)
A daj im błogosławieństwo .. niech idą w miasto na frytki .. :) Jak kiedyś wsuną porcyjkę na przesmażonym oleju podkurczą ogonki i .... nigdy wiecej frytek .
Bądz dzielna .....nie daj się zaszantażować ...najsmacznieejsze , najzdrowsze ziemniaczki w łupinkach , Nigdy frytek nie wsuwamy , jak możemy zamieniamy na ryż ...Może w swoim życiu kuchennym 3 razy frytki zrobiłam ....:))
u nas jest tak ze mój luby zabiera w kazdą sobote naszego synka na spacer i w "tajemnicy" przedemną chodzą na frytki.Rozgryzłam ich bo zawsze widze tłuste plamy na ciuchach małego a pozatym jedzą "na miejscu" bo czuc od nich te fryty.Nie robie z tego problemu bo na codzień jemy zdrowo,dużo surowizny.A pozatym pamiętam ze jak byłam dzieckiem to frytki albo zapiekanki z budki po spacerze tak bardzo smakowały:)
a moze zrób tak; jak chcą na obiad frytki to wyslij ich na miasto a ty w tym czasie zamiast pichcić i stac nad gorącym olejem wez gorącą kąpiel albo utnij sobie drzemke,masz godzinkę na relax:)
Bardzo bardzo bardzo lubię frytki. Mąż tak samo. A nasz syn - nie lubi! Normalnie szok! Ja się z tego powodu bardzo cieszę, oczywiście :)
Nie smażę często, bo wolę nie zaczynać. Ciężko mi skończyć na małej porcji :) W mojej ulubionej wersji frytki występują z keczupem i maślanką. I bardzo smakują mi te z Biedronki. A zresztą, prawie wszystkie mi smakują, domowe najbardziej :)
Nie lubię za to frytek z McDonaldsa, zwłaszcza po przeczytaniu artykułu, co to jest to "smaczne" w ich frytkach.
Nie wiem, jak masz ograniczać rodzinkę :) Wątpię, żeby familia z takimi tradycjami kulinarnymi długo stołowała się na mieście. Biorą Cię pod włos ;)
Właśnie mąż wrócił z pracy i smaży się dla niego pełen koszyczek we frytownicy, za zupę zalewajkę z chrzanem podziękował, czeka na frytki. No cóż , jutro mam obiad z głowy będzie dzisiejsza zupka:))
buuu ale mi smaka narobiłaś. Ja uwielbiam frytki. Ssie mnie teraz na myśl o nich.Nawet czuje ich wspaniały smak i zapach.
Niestety nie jem często. W dzieciństwie mama smażyła nam co tydzień na kolację i to wielkie ilości.
Mąż i dzieci nie przepadają za frytkami.
Jak robię to na 5 osób i zdziwiło mnie, że jest to praco chłonne. Uważam, że szybko się je robi.Tylko ja zawsze pokrojone ziemniaki płuczę w wodzie. W instrukcji tak zalecali by się nie sklejały. Sprawdziłam i to prawda. Czas jest potrzebny na wysuszenie ich przed smażeniem. Ja na 5 osób smażę ok 1300 gram. To jest tylko ok 12 większych szt. Obranie ziemniaków obieraczką to krótka chwileczka.
Jeśli chodzi o Twoje pytanie to nie rozdmuchuj tematu. Nie komentuj, a smaż jak najrzadziej. Nie smaż na brązowo tylko na lekko złoto. Chociaż takie mocno przysmażone są naj pyszniejsze.
Nigdy nie kupuję gotowych frytek, ziemniaki to mamy w piwnicy, do smażenia frytek potrzebuje pomocników, ktoś musi isć do piwnicy bo nie mogę dzwigać potem obrac i tak już schodzi drugi tydzień. W końcu zrobię frytki i jak się wszyscy oprucz mnie najedzą to na długo starczy. Wyślij swoich na miasto jak zapłacą za porcję frytek to też na długo im starczy
ja robię frytki wyłącznie z ziemniaków myślę, że obieram niewiele więcej niż na obiad później do krajalnicy i do garnka - przyżądzam nie częściej niż raz w miesiącu bo tak raz w miesiącu córka ma odpust zupełny i na obiad fryki, kurczaczki a dla mnie i męża dodatkowo fura sałaty z sosem vinegret. Raz na 3 miesiące pozwalam też córce na zestaw z mcdonalda
w tym stosunkowo niezdrowym obiedzie wszystko jest własnej produkcji ale jeśli jesteś skłonna kupować frytki gotowe to spróbuj upiec je w piekarniku tłuszczu zdecydowanie mniej a i roboty nic bo tylko wysypać z torby na blachę, jeśli już mieliby chodzić na miasto to lepsze takie rozwiązanie
W naszym domu frytek nie smazy się wogóle. Kiedyś mąż smażył je sobie namiętnie. Kiedy przeszliśmy na zdrowszy tryb życia - Frytek u nas nie ma. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo mój 6 letni syn nie jada frytek, hot-dogów, hamburegerów, chipsów i innych fast foodów i nie pija żadnych zapychajacych słodkich jak diabli orenżadek czy dosładzanych soków. Wcale mu tego nie brakuje i bardzo dobrze. Od czasu do czasu (raz na 3 mies.) zrobię pizzę ale taką na cienkim cieście i ze zdrowymi dodatkami. Tylko pizza czasem występuje z fast foodów w moim domu.
To tak jak u mnie :) osobiście nie wierzę, że dziecko (jak i dorosły) jedzące dobrze, smacznie i zdrowo oraz przede wszystkim świadomie, rzuci się na to całe chemiczne paskudztwo :)
darai to ja Cię kiedyś zaprosze na imprezę do mnie pooglądasz sobie jak się zachowuja dzieci nie jedzące na codzień cukierków i śmieciowego jedzenia. Dzieci które akurat ja widzialam rzucają się na tego typu rzeczy jak wygłodniałe hieny. Po 2 godz mprezy najczęściej wymiotują. Ja ne jestem zwolenniczka takiego jedzenia ale od czasu do czasu [ozwalam dzeciakom na chipsy. U nas akurat są zawsze z okazji jakieś imprezy. Uczę dzieci że można jeśc wszystko tylko z rozsądnych ilościach.
Darai znając Twoje podejście do zdrowego odżywiania nie wątpie w to że Twoje dzieci mogą brzydzić się jedzeniem ( śmiecowym). Poznałam Cię tutaj jako doskonałego terapeute więc myślę, że znasz tajniki jak tego dokonać :)
Młde zawsze jadły mądrze, wolą owoce od słodyczy, choć jak wszystkie dzieciaki nie wzgardzą czekoladkami. Za to wzgardzą płatkami śniadaniowymi z cukrem, wafelkami, bułki z dżemem i tym podobne tez im nie pasują. jeżeli pierwszym składnikiem produktu jest cukier, to z czystej oszczędności wole kupic za 4zł kg niz pod postacia niby żywności za 20zł :) To tak samo jak z wszelkimi dodatkami do żywności, staram się kupować tylko najprostsze produkty, od lat nie używam kostek rosołowych, vegety ani niczego w tym stylu, gotowych sosów, pomysłów na... Podejrzewasz mnie tu o próby manipulacji :) myślę, że nie o to chodzi. Skoro te wszystkie chipsy, słodycze i inne fast foody maja sprawiać przyjemność to po prostu pokazuje im inne sposoby czerpania przyjemności z życia. :)
Skoro te wszystkie chipsy, słodycze i inne fast foody maja sprawiać przyjemność to po prostu pokazuje im inne sposoby czerpania przyjemności z życia. :) - to jest pewien rodzaj manipulacji :) ale nie o tym myślałam. Świadomie przyjełaś taki a nie nie inny sposód odżywiania dla Swojej rodziny i naturalne jest, że dzieci pewne typy żywieniowe będa odżucać. U mnie był taki czas, że dzieciakom nie smakowało nic co nie jest ugotowane przeze mnie. Ta sama zupa z różnicą taka , że ja warzywa tarłam na tarce o grubych oczkach a teściowa kroiła w kostkę. nie smakowała dzieciakom.
Gdzies dwa lata temu przestaliśmy używać cukru do herbaty. Ja sporadycznie używam miodu. Mąż zamienił cukier na miód. Dzieciaczki bardzo szybko same naturalnie zaczeły robić tak jak my. Teraz cukier w domu mamy tylko dla gości.
Tylko, że miód jest drogi, ciężkostrawny i w większych ilościach mozna się zatruć. Dorosły człowiek nie powinien jeść więcej niż 1 łyzke dzienni. Niestety jest mniej słodki niz cukier. Do słodzenia herbaty musiała bym dziennie dla 5 u osób dać chyba mniej niż 50 łyżeczek miodu by było odpowiednio słodkie. Dodam, że nie słodzimy dużo ale często pijemy herbate. Teraz trochę mniej bo dzieci pija wodę z sokiem domowym bardzo często. Na ile by mi słoik litrowy miodu starczył i pochorować się można.
miód nie jest cięzkostrawny. dzienna dawka miodu dla dorsłego czlowieka to 60-100 g (czyli 3-5 łyżek stołowych) dla dziecka do 6 lat ( 3 łyżeczki ).
Bywałam na wykladach poświęconych właściwościom leczniczym miodu.
http://wielkiezarcie.com/article70511.html
Masz rację jak pijecie dużo herbaty to faktycznie można się pochorować od wydatkw. Mnie słoik miodu dla rodziny litrowy starcza na ponad miesiąc. Biorąc pod uwagę fakt, że odkąd rodzina porzuciła cukier na rzecz miodu to nie choruje tak często t to jjest to ednak ekonomiczne tfuu tfuuu aż sobie odpluję aby nie zapeszyć :)
Jakieś 2 miesiące temu mąż miał "etap", że jadł około 1/3 litrowego słoika miodu dziennie. Żyje :) nic mu nie było, nie rozchorował się a żołądek ma wyjątkowo wrażliwy.
mój zjadł 2 łyżki i czuł się bardzo źle. Tewż ma wrażliwy żołądek. Chociaż czytam, że na żołądek pomaga więc mam mętlik w głowie. Dziś przeczytałam, że leczniczo to zjeść 10 łyżek dziennie trzeba ibądź tu mądrym
Ja nie słodzę herbaty od kilkunastu lat, od nowego roku mąż też przestał słodzić, siedzieliśmy i ogladaliśmy jakiś film w tv i mąż popił sobie moją herbatą tabletkę od bólu głowy i bardzo mu zasmakowała .Zwykła gorzka herbatka z plasterkiem cytryny, do pracy zabiera teraz cytrynę i pije i sobie chwali:)
Średni synek pije z cytryną, ale mu trochę słodzę, maluszkowi nie słodzę.
Frytki............ to jedyna rzecz na którą mam ochotę podczas diety;/ I jedyna tak wysokokaloryczna pokusa której ulegam, dobrze że raz na jakiś czas( ostatnio jadłam 3 miesiące temu)
Jeśli Twoi bliscy tak je lubią lepiej smaż im sama,( wiesz na czym pieczesz) niż mieliby się truć tymi ze smażalni:)
wiem wiem dieta to nasze codzienne odżywianie. Ja nie zamierzam zmieniać swojego chyba, że będe kiedyś musiała to zrobić ze względów zdrowotnych. U mnie dobrze jest jak jest.
Nie wiem jak to jest....większość tutaj zdrowo się odżywia, nie je frytek, fastfoodów i innych smieci...... ciekawi mnie tylko dlaczego większośc osób ma nadwagę i problemy z tego powodu skoro wszyscy tak zdrowo żyją ... hmmmm , dzieci nie jedza słodyczy, chipsów, mamy nie używają vegety itd..... hmmmmmmmmm hmmmmmmmmmm-----> do przemyslenia
Raz poszłam na Dzień Matki do szkoły (zerówka) i tam był mały poczęstunek dla mam i dzieci...obok mnie siedziała zatwardziała mama, która nie daje dzieciom, słodyczy i tym wszystkich "śmieci".... jej syn....tak dobrał się do cukierniczki, że matka nie mogła go odciągnąc , napychał buzię cukrem łyżka po łyżce, matka czerwona jak burak, więc zażartowałam że Piotrusiowi chyba czegoś brakuje...a matka na to że u nich w domu cukier nie jest ogólnie dostępny...... no to się Piotruś nażarł cukru za całe 6 lat swojego życia...
A ja lubię frytki .A najbardziej maczane w śmietanie 18% hhahah- -----------> do wypróbowania polecam :) Nie robię ich zbyt często, ale 2 razy w miesiącu się zdarzy, do tego jajko sadzone albo kurczak i cała rodzina jest zadowolona i objedzona. My wszyscy jesteśmy szczupli. I nie uważam, żeby frytki pokrojone z ziemniaków i usmażone na świeżym oleju były niezdrowe.............
Frytki może i nie sa najbardziej niezdrowe na świecie ale zdaniem moim i mojej rodziny po prostu niesmaczne. Dzieci, które za cel w życiu obieraja sobie opychanie się słodyczami uważam za nieszczęśliwe. A już niegrzeczny, niepotrafiący się zachować przy stole 6latek nie jest dla mnie argumentem do zapychania dzieci chemia i cukrem. mam w omu i cukier i słodycze, ale czy to znaczy, że mamy wszystko pożreć na raz? Kostka czekolady albo ciastko to coś miłego dla podniebienia raz na jakiś czas.Nie mam nadwagi, nie mam na to czasu :) skoro jem mało i sporo się ruszam oraz jestm zdrowa to jakim cudem mam mieć nadwagę? Można jeść i żyć zdrowo, nie na pokaz tylko naprawdę. Warto też rozmawiac z dziećmi na zasadzie partnerstwa ale nie ślepo zabraniać. Dzieci sa bardzo mądre i warto to doceniać. W moim domu funkcjonuje to wszystko bardzo dobrze, akurt nie wydawanie pieniędzy na sztuczności i gotowce, vegety, sosy, półprodukty wychodxi też na dobre mojemu portfelowi :) Dzieci dostaja w sklepie pewną kwotę do wydania, zazwyczaj małą, bo są jeszcze przedszkolakami. Mogą wydać na co chcą, jakoś nigdy nie wydały na słodycze :) choć czasem sama im coś proponuję.
Moje starsze dzieci długo nie wiedziały co to cukierki. Najstarszy poznał smak batonów mars w ostatniej grupie przedszkola i to w tajemnicy przede mną . I teraz pomimo ,że ma sporo lat lubi słodycze. A następni nie mieli zakazu słodyczy i ich prawie nie lubią. Mogą dla nich nie istniec wogóle. Jedynie uwielbiają lody i to nie wszystkie. Takie dziwaki.
Moje Parchatki słodyczy maja pod dostatkiem, w końcu nie żyjemy na bezludziu :) a może dlatego często znajduje jakies przeterminowane w szafkach? Prostu dla nich moga byc ale nie musza, nie mają cisnienia na cos słodkiego, ale ja też nie lubiłam nigdy przesadnie słodyczy. To sa w końcu tak prozaiczne sprawy, nie stanowia o sensie zycia. Rozumiem twoje dzieci, choć lody uwielbiam, to tylko w litrowych opakowaniach :)
Zastanawia mnie czasami ich szaleństwo na punkcie kakao, na ciepło (SWISS-MISS) lub na zimno. Czy kakao może byc szkodliwe? Najmniejszy je tylko te lody co je wybierze w sklepie, a drugiemu byle lody były to juz dobrze.
Były kiedyś badania wszelkich takich miaszanek kakao, cukier, inne rzeczy, które miesza się z mlekiem i we wszystkich były nieprawidłowości, a w ok 70% znaleziono grzyby i pleśń. Miały też za dużo cuktru.
Masz rację , mam w domu normalne gorzkie kakao, ale po co gotowac . Poszłam na łatwiznę , nie ma co się oszukiwac. Dzis spróbuję im ugotowac. Macie jakies ciekawe pomysły na takie kakao?
Ja robię tak : mieszam kakao z cukrem, cukrem waniliowym (nie wanilinowym), dorzucam szczyptę cynamonu i do mleka :) to dla młodych. Sama piję gorzkie, ciemne kakao, choć np. kawę słodzę.
Co z tego jeśli ktoś wychowuje zdrowo swoje dzieci. Dzieci uważają to za normalne. Pójdą do przedszkola i nauczycielka zacznie nagradzać dzieci za dobre zachowanie słodyczami. U nas tak było. Jedno dziecko było uczulone na czekoladę. Mama jak to zobaczyła była niezadowolona, że dziecko będzie miało obsypaną buzię ale do Pani nic nie powiedziała.
W naszym przedszkolu mamy tylu alergików, że panie nagrzdzają naklejkami :) Musieliśmy wszelkie alergie pozgłaszać, moja córka np nie może przebywać w miejscach, gdzie migaja swiatełka, więc w ich grupie nawet lampki na choince nie migały.
u nas też się pisało. Nie wiem co ludzie pisali bo to nie moja sprawa. Moje dzieci testy miały robione po skończeniu przedszkola więc nic nie pisałam bo nie wiedziałam by miały alergię.
też zawsze byłam szczupła niestety jakiś czas temu leczenie sterydowe to zmieniło tyle, że przez właśnie zdrowy tryb życia powoli wracam do swojej wagi - jestem już zdecydowanie bliżej niż dalej co jakiś czas pozbywam się tylko za dużych już rzeczy na szczęście nie powyrzucałam swoich starych
co zas się tyczy słodyczy to sa ludzie, którzy ich po prostu nie lubią - ja lubię i moja córka też, mąż natomiast za nimi nie przepada. Córce słodycze ograniczam (jeden dziennie i nie ma znaczenia czy to kostka frutelli czy batonik liczy się sztuka), młoda choć przepada za słodyczami nie jada ciast poza tortem i sernikiem, nie zje też bułki z dżemem, za to lubi twarożek z miodem, nie jada deserów typu galaretka, budyń czy kisiel za to jak pokroję owoce na kawałki i poleję syropem malinowym to aż jej się uszy trzęsą, uwielbia też lody i nie ma zanczenia czy są to lody sklepowe, domowe, zamrożony serek homogenizowany czy sok owocowy - ma być zamrożone i już.
Co do podjadania "świństw" jeśli nie ma ich w domu to problem zaczyna się dopiero w szkole - zmora szkolny sklepik i koledzy czy koleżanki moja córka ma zakaz zakupów w sklepiku i na razie go przestrzega ale jest dopiero w pierwszej klesie więc podobnie jak przed Tobą wszystko jeszcze przede mną. Ja nie kupuję nutelli czasami zostanie mi łyżka jak robię masę do piernika marchwiowego i wówczas młoda może zjeść z chlebem oczywiście zamiast słodycza
u nas ok Miołajek pojawił się sklepeik w szkole.Pieniądze szły na dom dziecka. Sklepik był 11 dni.Byłam w szoku, że były w nim czipsy i coca cola. najlepiej sprzedawały się żelki. Dzieci mocno chciały i mówiły, że to pieniązki dla biednych dzieci.
Na Islandii dzieci w podstawówce nie mogą pic gazowanych, ale w domu i tak se popijają coca colę . a te sklepiki to też dziwna sprawa. Jeśli działają na terenie szkoły powinne dostosowac się do dyrektora szkoły, który jako pedagog powinien miec kontrolę co się w nim sprzedaje. Bo mówienie młodemu człowiekowi co jest zdrowe a co nie a potem oferowanie mu na terenie szkoły niezdrowego jedzenia to mieszanie mu jedynie w głowie. Ani sensu ani logiki w tym nie ma. Oczywiście,że sklepikarz chce jak najwięcej zarobic, a najwiecej własnie na tym zarabia niestety.
tak naprawdę asortyment w sklepiku zależy od sprzedawcy owszem ma zdrowe produkty na życzenie dyrektora czy rady rodziców co z tego jeśli sprzedaje 100 paczek chipsów, 100 paczek żelków chemicznych oczywiście i 1 paczkę chipsów owocowych czy warzywnych
zresztą ten asortyment ma znaczenie tylko w młodszych klasach starsze biegną na przerwie do okolicznych sklepów u mnie na osiedlu biedronkę oddziela od szkoły tylko wąska osiedlowa uliczka pecha ma ten kto idąc na zakupy trafi na przerwę co kupują popkorn, chipsy, napoje gazowane lub energetyczne, rogaliki 7 days, ochydne chemiczne pakowane drożdżówki i nad tymi ostatnimi się chwilę zatrzymam pod drodze do owej biedronki mają budkę z cudownymi domowymi drożdżówkami i pączkami które Pani smaży na miejscu wybierają jednak te z biedronki bo są tańsze.
Malina, a ja jestem niewierny Tomasz i nie wierzę co niektóre mamy tutaj wypisują.:)Dzieci to są tylko dzieci i jeżeli nie dostają czegoś w domu, zjedzą to i tak u innych , pod nieobecnośc rodziców. Chyba że matka siedzi nad nimi jak kat nad dobrą duszą i nigdzie ich samych nie puszcza, lub z nimi wszędzie chodzi.
Moja córka od 7 lat zawsze obchodzi w domu urodziny i zaprasza znajomych, sama też jest zapraszana.Ma znajome dzieciaki które w domu też były zdrowo odżywiane, zero cukru i innych śmieci.Ale jak do nas przychodziły to piły cole , jadły chipsy , orzeszki solone i inne zakazane smakołyki.
Do szkoły przynoszą kanapki które robią im rodzice, a których nie jedzą bo im nie smakują, wymieniają sie z innymi lub wyrzucają i z kieszonkowego kupują sobie w sklepiku to na co mają zakaz w domu .A mamusie tak im wierzą, dla mnie to śmieszne.
Śmieszy mnie zawsze takie przekonanie, że jak ktos od małego je smacznie, dobrze i na przyzwoitym poziomie jakościowym to rzuci sie na byle co. Przeciez to nie ma smaku. Wiem o co ci chodzi. Nie wierzysz, że ktos może po prostu tego badziewia nie lubic. Uwierz mi, sa ludzie którzy nie lubią szpinaku, inni wątróbki a inni tablicy Mendelejewa w pożywieniu. Młode nie pija gazowanych napojów, bo im to nie smakuje, no i chyba po mnie odzieczyły pogardę dla chipsów i innych tego typu rzeczy, to jest taki nasz mały snobizm. Zresztą, nie zabraniam jesc tego wszystkiego, pozwalam, daję wybór. Cóż poradzę, że moje dzieci są mądrzejsze? :) Zreszta "jestes tym, co jesz" a my nie chcemy być byleczym :)
A jak ktoś od małego jest wychowywany bezstresowo , a jak dorośnie znęca się nad innymi , ćpa i pije to cię to nie smieszy? :) To tak samo jak z że smacznym jedzonkiem,rzuci się na śmieci jak tylko wyjdzie z pod skrzydełek mamusi.
Nie wiem jak to jest....większość tutaj zdrowo się odżywia, nie je frytek, fastfoodów i innych smieci...... ciekawi mnie tylko dlaczego większośc osób ma nadwagę i problemy z tego powodu skoro wszyscy tak zdrowo żyją ...
bo te zdrowe jedzenie jest takie pyyyyszne, że ciężko poprzestać na małej porcji
Widzę, że jesteś chodzącym ideałem............... no cóż ja nie wierzę w ideały i szczerze mówiąc nie przepadam za osobami, którym wydaje się , ze pozjadały wszystkie rozumy i , że najlepiej ze wszystkich wychowują swoje dzieci..... :)
Nie jestem ideałem ale też nie twierdzę, że wszyscy kłamią i są otyli :) Jestem dobra matką, nosze rozmiar XS, moje dzieci są wysportowane i rozsądne... mam sie tego wstydzidź? Nie, nie pozjadałam wszystkich rozumów, niektórych się nie udało, ale pracuje nad tym. :D Sa inne dobrze wychowane dzieci ale tez małe potworki rozpuszczone do granic mozliwości, nic nie poradzę, że choć mim zdaniem moje córki sa potwornicami to inni zazdroszczą mi tak miłych, mądrych i grzecznych dzieci, nie tylko moja w tym zasługa. Jestem juz za stara na oglądanie się na innych, popełniłam w życiu masę błędów, by nauczyć sie żyć zgodnie z soba, choc często wbrew innym. Dziękuję, mój dzień będzie udany , bo to ode mnie w dużej mierze zależy :)
Nie jestem ideałem ale też nie twierdzę, że wszyscy kłamią i są otyli :) Jestem dobra matką, nosze rozmiar XS, moje dzieci są wysportowane i rozsądne... mam sie tego wstydzidź? Nie, nie pozjadałam wszystkich rozumów, niektórych się nie udało, ale pracuje nad tym. :D Sa inne dobrze wychowane dzieci ale tez małe potworki rozpuszczone do granic mozliwości, nic nie poradzę, że choć mim zdaniem moje córki sa potwornicami to inni zazdroszczą mi tak miłych, mądrych i grzecznych dzieci, nie tylko moja w tym zasługa. Jestem juz za stara na oglądanie się na innych, popełniłam w życiu masę błędów, by nauczyć sie żyć zgodnie z soba, choc często wbrew innym. Dziękuję, mój dzień będzie udany , bo to ode mnie w dużej mierze zależy :)
Przepraszam a kto twierdzi, ze wszyscy kłamią i sa otyli ???? Tylko ty odpowiedziałaś na mojego posta więc coś w tym musi być....
Rozmiar XS wow!!! No gratuluję........ niektórzy na pewno Ci zazdroszczą - ja nie :P
Nie kwestionuję tego czy jesteś dobrą czy złą matką......ale przestań pouczac innych bo jest to strasznie denerwujące..... i niegrzeczne.
Nikogo nie pouczam, po prostu tylko ja pisałam w tym wątku, że moje dzieci gardzą przertworzoną żywnością a mnie frytki nie smakują. Mój rozmiar nie jest żadnym osiągnięciem, jestem niska. To była odpowiedź na zarzut o otyłości wśród osób deklarujących zdrowe odżywianie. Dla mnie rób co chcesz, przecież to twoje życie a moje po prostu pokazuje, bo mam do tego prawo. Nie bądż taka jak ja, nie namawiam i nie pouczam, bo... nie znosze konkurencji :D
Mój mąż schudł juz ponad 25kg w czasie trwania naszego związku, znam go dopiero 4lata. Widziałaś nasze zdjęcia? A niewiernym polecam podawanie dzieciom heroiny w domu, bo mogą poza nim spróbować, ta sama logika myślenia. No, ale pewnie powiesz, że to nie to samo...ale skoro umiesz wytłumaczyć dlaczego drugi sa złe to dlaczego nie powiesz co jest bezwartościowym jedzeniem? Umiem dzieciom powiedziec co dobre a co złe i nauczyć szacunku do swojego ciała.
Dopiero przy mnie maz nauczył sie jesc smacznie i zdrowo, a teraz zwłaszcza dla niego nie będzie w domu byle czego. Zreszta przecież ja ci nie każe jesć i robic tego co my. Ja w weekendy strzelam do ludzi i tarzam sie w błocie, wole wydawać zaoszczędzone na smieciowym jedzeniu pieniądze na nowy karabin :) niz paśc dzieci czym popadnie i wydawać na dietetyka.
U mnie w domu jada się wszystko, nie wydzielam jedzenia, jedzą o której chcą , i mają cholesterol w normie. Raz się żyje :) wiele razy pisałam że moje babunie jadły wszystko , i tak nas nauczyły, żyły prawie do 100- tki,
Dzisiaj na obiad tłuczone ziemniaki polane skwareczkami z boczku, jajko sadzone i marchewka z groszkiem, dla córki zamiast marchewki kiszona kapusta z beczki , babcinej roboty.
Nie dawno pisałaś że wyjeżdżasz z Polski z rodziną, ciekawa jestem jak będziesz się odżywiać za granicą, bo nie wszystkie produkty które są dostępne w Polsce są dostępne za granicą.Tam ludzie jedzą inaczej niż u nas, a warzywka i grilowany kurczaczek też nie są zdrowe , ile kurczaki mają w sobie hormonów to najstarsi górale nie wiedzą:) i nie każdy kto niby zdrowo się odżywia dożyje do setki .
Ale co tam , każdy niech je to co lubi i chowa dzieci jak uważa za stosowne, okaże sie w praniu:) co będą jeść jak dorosną.
Dario, jedzcie co chcecie, nic mnie to nie obchodzi. Jeżeli uważasz, że moje dzieci sa głupie i nie rozumieją co mądre a co nie, to bardzo mi przykro. Może mieszkamy w innych miastach, może wśród innych ludzi, u nas tego badziewia nikt ze znajomych i rodziny nie je, bo to złe i głupie. Przykład twoich babć niczego nie wnosi, to nie świadzczy o ogóle społeczeństwa, to mogą być genetyczne skłonności. Znałam ludzi zdrowych, ssilnych, dbahjących o siebie, którzy mimo wszystko umierali młodo, oraz takich, którzy jedli co wszystko, szczególnie sie soba nie przejmując i nie dożyli 40tki. Może moja religia tez ci nie odpowiada, skoro na kazdym kroku wypominasz mi mój sposób żywienia rodziny? Akurat tam gdzie jadę mnogosc świeżych warzyw i owoców jest niesamowita. Kurczaka jemy sporadycznie, mamy zresztą dostęp do takich bez hormonów jeśli juz nas najdzie ochota. Skoro juz wiesz dlaczego mój maz ma nadwagę i co mam zamiar jeśc po wyjeździe to chyba zaspokoiłam juz twoja ciekawość :D
Darai , a czy ja gdziekolwiek napisałam że Twoje dzieci są głupie? nie żartuj, tylko przestań tak ufać dzieciakom, to tylko dzieci, a zakazany owoc najlepiej smakuje:)
Poczytaj wcześniej co piszesz, a potem nie zmieniaj zdania.
Wiesz, moje dzieci nie musza mieć zakazów, bo sa nauczone co warto a czego nie, jeśli nie chcą być grube (a kto widział gruba baletnicę?) to nie będą jeść byle czego, a szczerze... obżartuchów zapasionych przez własną nieudolność po prostu nie lubimy. Sa zasady, zasad się przestrzega. Za łamanie zasad moga byc konsekwencje. Dzieci tez musza wierzyć mi. Zakazane byleco nie będzie smakowało dobrze, bo nadal jest byleczym. EOT
Wiesz jak ktoś nie śpi na kasie, to je to na co go stać.Na pewno każda matka chciałaby karmić swoje dzieci rarytasami, każdy jest mądry jak ma pieniądzę .Ale wsród tych zamożnych żyją też rodziny uboższe które zyją od wypłaty do wypłaty.
Jesteś bardzo samolubna, ja lubię ludzi puszystych i pisałam o tym już wiele razy, wszystkich ludzi traktuję jednakowo i nie robi mi róznicy czy jest gruby czy chudy.I nie nazywam ludzi zapasionymi obżartuchami, wiesz co?chyba masz za dużo kasy i Ci się w głowie z dobrobytu przewala, nie zaznałaś nigdy głodu bo inaczej byś wtedy pisała. Ludzie otyli mają poczucie humoru i sie tak nie puszą jak Ty .
No cóz syty głodnego nigdy nie zrozumie, tak jak bogaty biednego, tylko ten tłusty zawsze może schudnąc, a patyczaki już nie:)
A tak na marginesie , kogo Ty lubisz oprócz siebie i swoich dzieci?
Coż, ja akurt w zeszłym roku boleśnie odczułam brak pieniędzy, przez pracodawcę, gdy oboje z mezem zostaliśmy na lodzie. Mimo jedzenia suchego chleba dzieci nie musiały tego odczuć. Nie oceniam ludzi po wyglądzie, ale jak słysze użalanie się nad sobą i płacz, jak to nikt mnie nie lubi, i nie robienie niczego by to zmienic, to nazywam to po imieniu. Wybacz, jeśli osoba otyła akceptuje się i czuje się z sobą dobrze to i ja czuję ie przy niej dobrze. Jesli czuje się kiepsko ale walczy o swoje zdrowie, to ja wspieram i pomagam. A jak marudzi, jak to powietrze tuczy pożerając tony słodyczy, to wybacz ale to zaklamanie, lenistwo i obzarstwo, a to nawet według twojej wiary grzech.
Dziewczyno Ty ziejesz nienawiścią do ludzi z nadwagą właśnie czytam twój blog i temat gruby problem, oj dostało ci się tam dostało. Widać że nie każdy ma takie samo zdanie o ludziach z nadwagą jak Ty, ciekawa jestem jak się czujesz jak czytasz takie komentarze na swoim blogu?
Mamuska ! ona pierd,... taki farmazony bo NIGDY nie miala problemow z nadwaga !!!!!!!!!!!!! nigdy!!
a ja uwielbiam ten czas kiedy przed TELEWIZOREM -ktorego darai nie ma-przed jednym- z pewnie wg darai glupawych programow albo filmow-zasiadam z filizanka parujacej kawy -nieslodzonej! i zajadam pyszniaste obleśnie tłuste ale niesamowcie pyszniaste CIACHO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! -oj jakie niezdrowe i niesmaczne wg darai !!!!
fakt..idze mi w biodra i nie jest to mile no ale...czy w zyciu naprawde nie mozna miec choc odrobiny przyjemnosci?! juz tyle zmartwien i smutkow....
Może nie mam tv bo mnie na niego nie stać? Przyjemności są różne, dziś np upiekłam tort na urodziny dzieci. Pyszny i kaloryczny ale z dobrych składników. Wiem o problemach z nadwagą, chorobach i walce dużo za dużo. Dzięki temu wiem, że chcieć to móc i że nie warto marnować życia na bylejakość. Gdyby nie zdrowy tryb życia byłabym martwa już od niemal roku, więc proszę cię, nie mów mi o takich głupstwach, przynajmniej nie bezpośrednio.
Nie nie uczę, nie pozwalam na to. Za to uczę je szanować swoje ciało, bo drugiego nikt im nie da. Mówie o dorosłych, tych z mojego otoczenia, i wśród nich sa osoby puszyste, ale i one nie lubia użalających się nad soba zapychaczy.
no ja pikolę !!!!!!!! jak słyszę o tym, że to i tamto i jecsze owo jest niezdrowe to mi sie niedobrze robi !!! a co do diaska jest teraz zdrowe?!?! nic nie pachnie tak jak 30 lat temu !ba! powietrze jakim oddchamy jest inne! nie dajmy sie zwariowac no!
Masz 80kg nadwagi? Pewnie nie. Nie wiem, co było 30lat temu, za młoda jestem :) 5,10kg ponad program to pikuś, można mieć fajną figurę, ale nieleczona otyłość jest zła, sama w sobie jest zła. Zaczyna się niewinnie od zagryzania smuteczków i poprawiania sobie nastroju ale może skończyć poważnymi schorzeniami. Nie lepiej tego unikać? Użyłam paskudnego określenia z czystej bezsilności, przepraszam, jeżeli poczułaś się urażona. :) To, że chce mieć szczupłe i zdrowe dzieci to chyba dobrze? Przeszłam przez koszmar choroby dziecka, rehabilitację. Do tej pory musimy uważać na wiele spraw, w tym zaburzenia wagi.
darai...Ty sie kurde mol nie gniewaj no ale....to wszystko co piszesz tutaj to hm..jakbys miala jakas fobie !!! mysle, ze wiele z nas mysli sobie " co za nawiedzona baba" ! jestes po prosotu INNA (co absolutnie nie znaczy gorsza ), c widac w kazdej Twojej wypowiedzi-dlatego dyskusje sa tak gorace!
swietnie trafilas;)akurat u mnie wlansie te 5 kg jest nadprogramowe !(no..moze teraz troche wiecej ), a wzrostu mam mniej od Ciebie ..
Zdaję sobiesprawę, że inni nie rozumieja mojej filozofii zycia, a ona strasznie prosta jest. Szanuj siebie i innych, pod każdym względem, szanuj umysł i ciało. Inne osoby nie musza jej przestrzegać, my tak. To żadna obsesja, ale jeśli widzę niedożywione dzieciaki (a to widać) na zakupach z rodzicami, a w wózku pełno chipsów, batoników, gotowych produktów do mikrofali, to jest mi przykro, do tego 4pak piwa. Z domu wyniosłam wysoka kulturę jedzenia i dbania o zdrowie, nie muszę udawadniać, że mój tryb życia jest lepszy czy gorszy, bo to nie o to chodzi. Noszę dziecko w chuście, nie oglądam tv, dużo czytam i jem tylko proste, mało przetworzone produkty, nie noszę czarnej bielizny, bo może mieć wpływ na powstawanie komórek rakowych(byłam na serii wykładów na ten temat), nie jem zima jogurtów, bo wychładzaja organizm. Wole taplać się w błocie z karaninem na plecach niz chodzić do kosmetyczki. Nie czuje sie gorsza w żaden sposób. :) Jestem bardzo miła osobą i mam zawsze sobre zamiary, może po prostu czasem posługuję się zbyt prostolinijnym przekazem, ale to po to, by nie tracic nic z merytoryki moich wypowiedzi. :) Pozdrawiam serdecznie. Nie jestem nawiedzona, zobacz sama, że u mnie w domu jest mnóstwo wypieków, ale wolę zrobic sama niz kupić półprodukty albo gotowce.
wiesz ja też jestem osobą szczerą do bólu, też szanuję siebie i innych, staram się nie robić nikomu krzywdy, pomagam innym jak tylko mogę i traktuję to jako swoistą pokutę mojej przeszłości, staram się żyć zdrowo ale bez zbytniego przerysowania, jestem upierdliwie pedantyczna ale.....
......ale w Twoich wypowiedziach między wierszami czuć niesamowitą wrogość do ludzi i jak widać nie tylko ja to odczułam. Nie chcę Cię pouczać bo nie taki mam charakter i nie taka moja rola na tym forum ale jeśli mnie posłuchasz to być może będzie Ci w przyszłości łatwiej -poświęć chwilkę czasu i na spokojnie przeczytaj wszystkie swoje wypowiedzi w tym wątku i odpowiedz sama przed sobą na pytanie czy dzisiaj, teraz napisałabym dokłądnie to samo. Bardzo często to co piszemy zależy od naszego chwilowego nastroju, a słowo pisane ma jeszcze jedną charakterystyczną cechę czytający także odbiera je według swojego chwilowego nastroju.
Wiesz, to jest mój ostatni post na tym forum, mam dość. Napisałam w tym wątku, że nie smażę frytek, bo moim zdaniem sa niesmaczne. Na to usłyszałam, że to nieprawda, bo miliony ludzi je lubią. No, ok... Później oberwało mi się, bo nie jem pretworzonej żywności, bo moje dzieci nie jedza włóżku i nie lubią słodyczy i chipsów, a na pewno lubią, tylko ja głupia im niepotrzebnie wierze. Bo dzieci to tylko dzieci. a dla mnie az dzieci. Następnie było coś nie tak, bo mój maż ma nadwagę, skoro tak, to niemożliwe, że zdrowo jemy. A mój mężowski schudł 25kg i jest megapozytywnym człowiekiem niezależnie od masy. To z kolei oberwało mi się, że jestem złym psychologiem, którym wcale nie jestem, no i że zamierzam się przeprowadzić, bo mam dosc polskich realiów. Skoro z tego jakos się wybroniłam zaatakowano mnie artykułem, który zamieściłam na blogu, po moim komentarzu do tego zostałam zaatakowana za nieprzemyślane uzycie sformułowania na temat ludzi samych siebie krzywdzących... No i teraz mam juz dosc, dziękuję. Wiele lat spędziłam tutaj, ale teraz okazało się, że przez ten czas byłam osobą nielubiana, "dziwadłem', nawiedzona babą... ok, mnie tu nikt nie obraził i nie miałam prawa się zdenerwować, oczywiscie, przepraszam. Widocznie mnie wolno obrazać, a ja po prostu o tym nie wiedziałam.
Teraz jak Ciebie czytam, to tak jakbym czytała swoją koleżankę Ankę, ona też po ostrej wymianie zdań które nie są po jej myśli robi z siebie meczęnnicę i odwraca kota ogonem, że tak nie myślała i nie mówiła.I jaka to ona została skrzywdzona.
Potem nie odzywa się przez 3 tyg i nie odbiera od żadnej telefonu( a spotykamy sie we cztery dziewczyny raz w miesiącu na pogaduchy.
Ja też wiele razy sobie mówiłam jak mnie zdenerwowano na forum, że więcej się nie odezwę, ostatnio nawet konto usunęłam, a potem żałowałam.Nerwy mi przeszły i znów dyskutuje, bo obrażanie się na forum nic nie da, ta stronka uzależnia i tutaj się wraca.
to jest forum, nikt nie widzi naszych twarzy i naszej mimiki, musimy się liczyć że nie raz na forum będą ostre jazdy, potem przyjdzie opamiętanie i nastanie spokój , a potem znów rozmowy i nerwówka:)Nie raz już tak było, więc się zastanów i nie uciekaj stąd.Jeżeli czujesz się obrażona przeze mnie to Cię Darai przepraszam, ale muszę Ci powiedzieć że Ty też potrafisz napsuć ludziom krwi. Proszę Cię abyś dalej dyskutowała na forum i nie odchodziła,ale sama też pomyślała zanim coś napiszesz , ze możesz tym zdenerwować innych, ja też postaram się ugryźć w palucha zanim ci coś odpisze.Pozdrawiam MR.
Jestem naprawdę zawsze miła i uśmiechniętą osobą, zawsze pomogam i nawet sama dopytuję, czy komus ta pomoc nie jest potrzebna. Tu sa tylko słowa, dodaj do nich zawsze uśmiech z mojej strony i będzie inaczej, mam zawsze dobre intencje. Co do spania z dziećmi wiem naprawdę bardzo dużo i tylko chciałam się to wiedza podzielic ale zawsze sa próby zakrzyczenia. Nie wypowiadam sie na tematy o których nie mam pojecia. Psychologia rozwojowa to akurat moja pasja. tak samo jak społeczna. :) Jeśli cię uraziłam- wybacz :)
Moim zdaniem absolutnie nie nadajesz sie na psychologa, jak nie jest Twoją bajką Polska( to twoje słowa) , tak samo nie jest psychologia.Uchowaj panie przed takim psychologiem, inaczej po swiecie chodziłyby ludzie w rozmiarze XS i świat przestałby być ciekawy:)
Znam Cię darai tylko z Twoich wypowiedzi, sama o tym pisałaś że Twoim dzieciom nie wolno brać dokładek ani jeść po 20 godz.Nie wolno im łamać zasad bo grozi to konsekwencjami. Współczuje Tobie i Twoim dzieciom:( i pamiętaj to też twoje słowa.)Chude dzieci wg mnie , wcale nie znaczy zdrowe dzieci, PRAWDA?
To jest strona kulinarna i ludzie tutaj wstawiający przepisy są różni, więc może warto przemyśleć zanim się kogoś nazwie się tak jak ty nazwałaś wyżej.
Nie jestem nie byłam i nie będę psychologiem. Moje dzieci nie sa chude, ale ty o thym wiesz. nie próbuj mnoie juz zaczepiać, to, że raz mnie sprowokowałaś nie znaczy, że pozwole ci na to poraz kolejny. Współczucie przyjęte. dziękuję ci za zainteresowanie. Skoro uważasz, że krzywdzę dzieci zgłoś to odpowiednim instytucjom. :)
Wiesz już nic nie rozumiem! nie dawno osobiście pisałaś ze Twoje dzieci są najchudsze , jak znajdę wątek to ci przypomnę.Ja Cię nie zaczepiam, ale nie podoba mi się jak nazywasz ludzi którzy lubią sobie zjeść i uczysz tego swoich dzieci.
A teraz już kończę dyskusję z Tobą:)Miłej soboty życzę.
Najpierw przyczepiłaś się, że na pewno kłamię, póżniej, że nie mozliwe, że jesteśmy szczupłe, skoro mój mąż ma nadwagę, później, że znęcam sie nad dziećmi, którym to współczujesz. A teraz pomyśl... gdzybym miała problem z sympatią do ludzi z nadwaga, czy pokochałabym mezczyznę postury mego męża? Moje dzieci są szczupłe, najszczuplejsze w grupie, bo faktycznie jest to grupa w większości "okrąglutka" ale i to się zmienia, bo dzieci rosną i zgodnie z "polityką" przedszkola jedzą zdrowo. :) Jak już pisałam ,jest różnica między osobą otyłą, która nie może już samodzielnie przez otyłosć funkcjonować, a lekką nadwagą. Polska nie jestr moją bajka? Tp też mi zarzuciłaś... tak, wyjezdzamy, bo tu nie dajemy rady godnie żyć. Mam w nosie patriotyzm, gdy trudno mi kupić niezbędne rzeczy dla dzieci i siebie. Jeąśli nie masz zaburzeń łaknienia i nikt w twojej rodzinie, to nie zrozumiesz naszych zasad, u niektórych trzeba to unormować albo wypracować, ale co ty możesz o tym wiedzieć?
Jak masz problemy z łaknieniem to idź do specjalisty i nie wyzywaj ludzi którzy lubią sobie zjeść i są szczęśliwi.Życzę Ci szerokiej drogi i szczęścia za granicą.:)
Nie, nie mam problemów łaknieniem. Ostatnie słowo chcesz mieć za wszelką cenę. :) Nie udawaj, że nie widzisz różnicy w jedzeniu czegoś niezdrowego albo w większej ilości od otyłości, która zagraża życiu i zdrowiu! Nie ma odżywiania zdrowego , jest racjonalne. To, co jest dopuszczone do spożycia nie truje, ale spożywane nieracjonalnie wyrządza szkody w organizmie człowieka. Wszyscy starają się o tym mówić i edukować społeczeństwo, a do ciebie nie dociera? Nie wierzę.
Wiesz co ? niech ostatnie słowo należy do ciebie :) Ciekawa jestem tylko,dlaczego tutaj tak zaciekle chcesz pokazać swoje racje? a na swoim blogu jak cię ludzie zmieszali z blotem siedziałaś jak myszka cichutko.I to by było na tyle:) Idę gotować kaloryczną fasolkę po bretońsku .
Zycie też nie jest sprawiedliwe, człowiek powinien czuć się ze sobą dobrze! O to w tym tekście chodzi. Nie podobasz się sobie? Zmień to! Nie da się wychodować amputowanej kończyny ale zmienić wszystko inne się da. Wystarczy chcieć! Mój mąż jest wielki ale on to akceptuje i jest super, moja kuzynka tak samo, jest puszysta ale też się taką lubi. A moja dawna teściowa tylko umiała piszczeć, jaka to ona nieszczęśliwa i nie robiła nic. Poza tym, to nie mój tekst :)
Nie ważne czy to Twój tekst czy nie! Jak go wstawiłaś na swoim blogu to znaczy że sie pod nim podpisałaś Zapomniałaś ile mi sie dostało jak wstawiłam zdjęcie roznegliżowanej dziewczyny z netu, jak szła z prawie gołym tyłkiem po ulicy?
A na Wżecie tylko potwierdziłaś co dla Ciebie znaczą ludzie otyli i na koniec ci powiem, że mnie wkur..........
Na WZ tego nie wstawiłam.Nie masz prawa się zachowywać w ten sposób. To tekst napisany przez kogoś jako praca, ja miałam prawo zamieścić go gdzie mi się podoba i wcale go nie oceniałam. Ty po prostu nie możesz sie do niczego innego przyczepić.
Przeprosiłam już wczoraj, jeśli nie zauważyłaś. Zdenerwowałaś mnie, użyłam w złości bardzo przykrego określenia NIE osób otyłych tylko bezmyslnie ruinujących swoje zdrowie jedząc produktu zaliczane do grupy żywności mocno przetworzonej i o niskej zawartości wartościowych substancji odżywczych. Mam otyłego męża czyli jak nuiby mam nienawidzić ludzi z nadwagą?
Wiesz co ok:) nie ma sensu już ciągnąc tego tematu, ja zdenerwowałam Ciebie Ty mnie i jest kwita.Lepiej pogadać sobie o frytkach i innych rzeczach, a nie się denerwować.Bo ja z nerw właśnie pożarłam 2 pączki które usmażyła mama i mąż przywiózł, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, bo były pyszne.:)
Daria ja myslę że przesadzasz trochę . Ja podpisze się pod tym co napisala darai ja tez nie lubie ludzi którzy przez własna nieudolnośc sa grubi przez obżarstwo, brak ruchu. Nie miło się patrzy na takie osoby kiedy na własne zyczenie robią z siebie inwalidę. Ja znam taką osobę aby załozyć buty musi usiąc inaczej nie jest w stanie tego zroić i nawet siedząc przez brzuch ma problem z zawiązaniem ich. Lekarz tej osobie powiedział aby schudla zmieniła sposob odżywiania, zaczela spacerować itd. ale ta osoba ma to gdzieś. Nie rozumiem jdlaczego na wlasne życzenie robi się z siebie kalekę.
Nie mam idealnej wagi ale wcale mnie ten tekst nie ruszył...
Mało tego uważam ze nadwaga i obżarstwo nie jest zdrowe i wcale mi się nie podobają moje błędy żywieniowe, staram się je zmienić.
nie podobają mi się też ludzie otyli, myślę sobie że zaniedbali się, tak jak to bywa ze mną.
I że wcale nie jest im dobrze z takimi kilogramami, że (sądząc po sobie z czasów otyłości) cierpią, szybko się męczą, mocno pocą, mogą wystąpić problemy ze zdrowiem...
tylko potrafię spojrzeć na siebie krytycznym okiem i staram sie coś zmienić, a nie wmawiać sobie te głupoty "raz sie zyje, co sobie będę żałować" Albo "kochanego ciała nigdy za wiele", bo co innego pozostaje.
W moim przypadku (osoby zupełnie zdrowej, bez problemów z hormonami, czy cukrzycą itp.) to byłaby kompletna bzdura usprawiedliwiająca własne łakomstwo, lenistwo i zaniedbania.
A i tak najważniejsze jest to żeby czuć sie dobrze we własnym ciele.
Ja czuję sie dobrze w rozmiarze 40 -,42, a jeśli się uda to 38 mnie zadowoli.
darai interesuje Cię psychologia społeczna i akurat ta sytuacja w pewien sposób odzwierciedla normalne zachowania ludzi.
Człowiek istota społeczna zachowuje się wg. wyznaczonych wcześniej norm i zasad. Za normalne uznale się to, że wszystcy lubimy sobie czasem podjeśc ponad normę ( szczególnie gdy nam coś smakuje). Natomiast gdy spotyka się osobę ktora nigdy nie podjada, która dzieciom nigdy nie daje dokładek to jest trochę kontrowersyjne bo inne. Dopóki nie poznałam Ciebie nie znałam matki, która nie pozwala dzieciom na dokładki. Ja nie wiem czy to dobrze czy żle. Z jednej strony ma to swoje plusy ale i minusy w każdym razie to Twoja fiilozofia życia i szanują ją. Nie rozumiem czepialstwa dla samego czepialstwa i jestem pełna podziwu, że nie dajesz się wyprowadzić z równowagi i prosze nie zmieniaj forum bo jesteś bardzo wartościowym czlowiekiem do dyskusji.
A moim zdaniem za daleko się posuwasz. Ja zawsze Ciebie bardzo lubiłam,ale daj spokój komuś kogo nie rozumiesz, Nie dawno na Ciebie napadano słownie, jak się wtedy czułaś? Ja tu na forum publicznie podałam wagę mego ciała obciążonego sadełkiem. Jakoś nie zauważyłam,żeby ona w jakim stopniu mnie obraziła. Co prawda jestem na diecie " Mniej żrec i zastanawiac się co się je i po co" dużo się ruszam , ale waga nadal idzie w górę. Poczekam jeszcze miesiąc jeżeli nic się nie poprawi polazę do lekarza. Sądzę ,że ludzie otyli woleli by byc szczuplejsi, bo to i zdrowiej i ładniej i korzystniej dla własnej samo oceny, Oczywiście są grubaski , które to zaakceptowali i są szczęśliwi, nie robią z tego wielkiego problemu. Ale gdyby mieli możliwośc wyboru to chyba się by zastanowili nad taką propozycją zmiany wagi. Więc zgadzam się z Dziewczyną .że trzeba dbac o swoje ciało , bo to mamy najważniejsze . Więc o co to wielkie wrzask!!!!.
Ja nie lubię serników, więc mam nie lubic naszej nowej znajomej, która jest nimi zafascynowana? Ja też nie wierzę,że stanie się ona moim zażartym wrogiem dlatego,że nie lubię serników.
Darai nie lubi frytek , bo nie lubi, ale nikomu nie zabrania przecież ich jeśc!!!!
A kim jest ona z zawodu i jak wykonuje swój zawód to jest jej sprawa. Jeżeli ma rozmiar XS to co? Ja też byłam kiedyś chuda i długa na dodatek przez to byłam gorsza? To już jest przesada. Może i zaraz ja dostanę za swoje " mądrości" .ale dziewczyny , na tym forum nie obrażajmy nikogo, możemy dyskutowac , ale na obrażanie nie pozwolę jakem Laugasel.
Ja jestem już uodporniona na napady na mnie, tyle co ja tutaj dostałam to chyba nikt, no może nie do końca:):) a tutaj była dyskusja i nikt nikogo nie obrażał, żadna z wypowiadających się osób( oprócz jednej która wyzwała ludzi od zapasionych obzartuchów i to mi się bardzo nie spodobało)
Laugasel,Lubić mnie nie musisz bo nie jestem zupą pomidorową którą prawie wszyscy lubią, a jeżeli tobie się podoba jak cię ktoś nazwie spasionym obżartuchem to Twoja sprawa, pomimo że nie jestem gruba , nie podoba mi się że ktoś tak nazywa ludzi.
Może i zaraz ja dostanę za swoje " mądrości" .ale dziewczyny , na tym forum nie obrażajmy nikogo, możemy dyskutowac , ale na obrażanie nie pozwolę jakem MR:).
Ja myślę,że ona nikogo nie chciała obrazic. Bo ja jakoś się nie obraziłam, a wagę mam "słuszną" , tym bardziej Ty nie powinnaś, bo raczej tusta nie jesteś. Czego Wam zazdroszczę,bo naprawdę więcej ciała to wcale nie taka radocha, jak by ktoś myslał.
Ja nie jestem przy tuszy , ale mam znajomych którym poleciłam tą stronę , są to też ludzie puszysci i nie pozwolę żeby ktoś ich obrażał. Czytają forum nawet bez rejestracji
obżarstwo tak jak palenie papierochów i narkotyzownaie sie i pijaństwo to...nałogi...a nałog to choroba...Najlatwiej powiedziec "sam sobie winien !!! "...a trudno zrozumieć tym wszystkim "świętym"...eh;(
Nie jestem święta, ale nie czaruję siebie i nie mydle oczu swoich i otoczenia.
Jeśli ktoś jest chory, to powinien iść do lekarza a nie trwać w chorobie mydlac innym i sobie oczy,
prawda?
Jeśli tego nie zrobi, nie podejmie leczenia, nie poszuka pomocy, to sam sobie jest winien, że następstwem nałogu, który w porę można powstrzymać, są inne groźne chorby.
Obżeram sie bo mam z tym problem, a nie dlatego ze "raz sie zyje"
Palę papierosy bo mam z tym problem, a nie dlatego ze to cool.
Piję alkohol bo mam z tym problem a nie dlatego że świat jest zły
Biorę narkotyki bo mam z tym problem, a nie dlatego ze kolega mnie wciągnął...
Przez moje nałogi cierpi moje ciało i dusza, cierpi otoczenie.
Taka jest prawda.
jeszcze chyba sie taki nie narodził, co by oszukał sam siebie.
A najtrudniej jest stanąć oko w oko z problemem i nazwać go po imieniu.
osoby które klepią po plecach i potwierdzają te próby oszukania samego siebie, tylko ten problem pogłębiają, niestety.
jeżeli miałaś takie doświadczenie to napewno zgodzisz się ze mną, że ciężka praca osoby chorej nie wystarczy ważne jest też wsparcie, całkowita akceptacja i zrozumienie otoczenia
tak samo jest ze wszystkimi innymi schorzeniami, których podłoże znajduje się w psychice i tak samo jak anoreksja czy bulimia do tej grupu zalicza się jedzenie kompulsywne czy wiele przypadków otyłości lub nadwagi
Życzę Ci wytrwałości, znam osobę, która chorowała na anoreksję i ile pracy kosztowało to nie tylko ją ale i najbliższych, jak ważne było każde wypowiadane słowo aby nie spowodować nawrotu choroby i nie pogrzebać wielu miesięcy leczenia
Może i zaraz ja dostanę za swoje " mądrości" .ale dziewczyny , na tym forum nie obrażajmy nikogo, możemy dyskutowac , ale na obrażanie nie pozwolę jakem MR:)
to jakieś nowości czy aby na pewno to Ty pisałas poczytaj sobie i zobacz ile Ty razy obraziłaś darai w tym temacie
A ty poczytaj siebie w innych tematach , w temacie mody cmentarnej i w temacie gdzie użytkowniczka pragnęła ciszy we własnym domu:) Jak zaciekle broniłaś osoby nadużywającej alkohol która robiła rumor nad głową użytkowniczki pragnącej spokoju.
Więc nie osądzaj mnie że bronię ludzi z nadwagą, bronię i będę bronić , bo ich lubię, są dużo sympatyczniejszy od niektórych szczupłych i szczerzy.
Ja nie osadzam Ciebie tylko zdziwiła mnie ta deklaracja.
Daria każdy z nas jest inny jeden broni latorośli chodzących w krótkich kieckach czyli ja :) inny ludzi otyłych ja nie widzę w tym nic dziwnego możemy się z soba niezgadzac nie raz tak było ale nie można przestac się szanować a w tym watku niesty widzę darai jako kolorową papużkę dziobaną przez inne ptaki tylko dlatego że ma inny pogląd na życie niz my. Dla mnie filozofia darai jest kontrowersyjna ale na Boga jak ona jest tak szczęslwa to niech tak będzie. To tak samo jak Ty jesteś szczęśliwa ze swoim gotowaniem tak inni są ze swoim i wróćmy może do frytek bo wątek zgoła zszedł na co innego a Ty jako autorka wątku powinnas tu jakieś porządki wprowadzić i pilnowac aby temat się nie rozjechal tam gdzie nie potrzeba
Myślę że czas już go zamknąć i długi się zrobił, kto miał się wypowiedzieć już to zrobił:) Deklaracja była laugasel, ja tylko skopiowałam i się pod nią podpisałam, że będę bronić puszystych:)
A czemu Laugasel z małej literki? Otyłośc, (nie mylic z nadwagą) faktycznie według mnie jest problemem jeśli nie zdrowotnym, to często z problemami psychologicznymi danej osoby. Często otyłośc sama staje się przyczyną wielu chorób. Jeśli potraktujemy ją jako chorobę, to trzeba to leczyc. I to miała Darai na myśli, może jedynie zle dobrała słowa. Otyli często nie zdają sobie z tego sprawy. A Mama Rózyczki staneła w obronie tych osób, bo według niej Darai zaatakowała te osoby. A ja biedula zawsze wpycham swoje trzy grosze, bo coraz ciężej mi z tymi kologramami , a walka z nimi przynosi marne efekty. Wiem,że moje kilogramy nie wzieły się z powietrza. Ale szkoda,że nie można ich tak szybko się pozbyc jak kiedyś po ciążach. A tak z innej beczki nazwa tematu okazała się faktycznie prorocza!
Dobrze,że teraz wszystko jest wyjaśnione. Dziewczyny się dogadały a ja idę pocwiczyc
.Nie wolno im łamać zasad bo grozi to konsekwencjami
Mamo Różyczki, tak funkcjonuje cały świat, są zasady, których musimy przestrzegać, za ich łamanie ponosimy konsekwencje. I tu akurat bardzo dobrze, że ktoś uczy tego swoje dzieci.
mój brat był niejadkiem i przez mnóstwo lat jadł na obiad 2 sznycle i to 6 razy w tygodniu. W piątki na kolację duża ilość smażonych frytek. Mama znienawidziła smażyć sznycle.
tez nie, jak widze te kebaby sprzedajace u mnie to mnie naciaga:P Fuuj- trzydniowe *jesli nie dluzej) sałatki, ktore kisza sie i pocą w tym upale, plus robactwa siedzace na tym miesie;P tak to wyglada w moim miescie, w innych moze lepiej jest.
W tym kebabie koło mnie jest zawsze pełno ludzi, a na stolik trzeba czekać, można też kebaba zamówić do domu , dostawa kosztuje 3 zł. Te kebb jest wspaniały i z czystym sumieniem mogę polecić każdemu kto będzie kiedyś w Warszawie:)
Mówisz o tym przy pl. Wilsona (przy stacji metra)?
Podobno najlepszy kebab w Warszawie - byłam kilka razy przed -ale ilość ludzi i jedzenie z towarzystwem na plecach (bo tak zapchane wnętrze wygląda z zewnątrz) jakoś mnie nei przekonuje nawet do najlepszego smaku...
to jak tak wychwalacie te kebaby to powiem Wam, że w Polsce jest jeden producent mięsa do kebabów i bardzo niewiele zakładów przyżądza mięso samodzielnie można więc założyć, że 95% kebabów w tym kraju wykonanych jest z tego samego mięsa ich smak zatem zależy od dodatków a najleprzy Kebab to jest w Turcji a Gyros w Grecji
ja kebab jadłam chyba 3 razy w życiu. Jest bardzo dobry ale mnie nie ciągnie. Wczoraj byliśmy na zwiadach w nowym barze gdzie są robione na miejscu. Wszystko wyglądało wspaniale ale nie kupiliśmy.
Ja zawsze byłam szczupła i odkąd pamiętam byłam niejadkiem :( Mama serwowwała mi citropespin i inne paskudztwa...oczywiście wyroslam z tego, ale nigdy nie jem dużo- po prostu tak mam.
Za to zawsze uwielbiałam cukierki...gdy byłam mała nie było tyle słodkości w sklepach, ale irysy-maczki to były moje pyszności- a jak już nie było innych cukierków to wyjadałam takie eukaliptusowe ohydne...ale słodkie.
Teraz jem słodycze ale nie szaleję za nimi.
Niestety moje dzieci mają coś ze mnie. Obydwaj to niejadki i muszę tworzyć i wymyślac cuda, żeby w końcu zjedli. Mamy, których dzieci są niejadkami rozumieją o co mi chodzi....ja się ciesze jak dziecko coś zje na obiad - i mogą to byc nawet frytki skoro nic innego nie chce zjeść.
Jeśli chodzi o niejadki, to trzeba delikatnie z nimi. Trzeba znaleśc sposób a najważniejsze dopilnowac,żeby dziecie nie podjadało między posiłkami. Mój tata kiedyś zrobił kanapki, pokazał mi je i powiedział ,że chowa je do lodówki i zabronił mi je jeśc , bo będą mu potrzebne i przy mnie schował do lodówki. A jak one mi smakowały zjedzone w ukryciu!!! No cóż przekorna byłam od zawsze.
Ale temat naprawdę czasami jest trudny. Mój najmłodszy też niejadek. Więc wściekam się czasami kiedy nie je i trudno zaciskam zęby i nie zmuszam go, biorę na przetrzymanie. Twardziel raz cały dzien nic nie jadł tylko mleko pił. Ale na drugi dzień nadrobił zaległości. Najważniejsze nie zmuszac do jedzenia , nie biegac z jedzeniem za malcem , nie teroryzwac, to zawsze przynosi odwrotny efekt.
Najważniejsze nie zmuszac do jedzenia , nie biegac z jedzeniem za malcem , nie teroryzwac, to zawsze przynosi odwrotny efekt. -------------> święta racja :)
Moj starszy synek był niejadkiem, mielismy młodego pediatrę robiącego specjalizacje, ze świeżą wiedzą i powiedział, że dziecko nawet jak przez dwa tygodnie nie będzie chciało jesć to nic mu nie będzie, nie zmuszać do jedzenia i nie namawiać jak zgłodnieje to sam poprosi, organizm sam się upomni. I tak było, wyrósł z niego zdrowy facet.
ja mam bliźniaki. Jeden jest niejadkiem, a dokładniej dziecko wybredne i jedzące oczami i uszami. Drugi wszystko żerca. Efekt: 6-7 kg różnicy między nimi.
moja córka uwielbiała maliny nie mogła się ich doczekać jak tylko pojawiały się w sklepie to o nie prosiła kupowałam jej nawet jak były jeszcze strasznie drogie aż tu ostatniego lata stojąc w warzywniaku poprosiła oczywiście o malinki a za nami stanęły dwi psiapsiułki i jedna do drugiej przekornie - może Ci malinki kupić - na co ta druga bleee przecież w nich są robaki - natychmiast domyśliłam się jaki będzie tego efekt i myślałam że tym bladziom z liścia pociągnę - oczywiście od tego dnia moja córka ani jednej malinki w ustach nie miała i na nic się zdały moje tłumaczenia może do przyszłego lata zapomni o tym zdarzeniu a może nie
moja jajko je tylko na twardo żadne inne nie wchodzi w grę nawet jak jej zrobiłam kogel mogel to posmakowała i zapytała gdzie może wypluć a myślałam że to zje bo lubi słodycze
Trzeba było ten koszyczek z malinkami rozpłaszczyć jej na buzi, od razu by się zamknęła:) a córce wytłumaczyć że specjalnie tak powiedziała.Mojej nie da się niczym zniechęcić, jak jej coś smakuje to je.:)
wiesz moja też jak się jakiejś potrawy uczepi to jak przysłowiowy rzep tyle że łatwo ją obrzydzić i jak usłyszała o tych robakach, których tam oczywiście nie ma to wyszło jak wyszło, często rozmawiam z nią jak z bardzo dojrzałą osobą i tłumaczyłam nawet na przykładach że te panie się ze sobą droczyły myślę, że trzeba poczekać
moja córka uwielbiała maliny nie mogła się ich doczekać jak tylko pojawiały się w sklepie to o nie prosiła kupowałam jej nawet jak były jeszcze strasznie drogie aż tu ostatniego lata stojąc w warzywniaku poprosiła oczywiście o malinki a za nami stanęły dwi psiapsiułki i jedna do drugiej przekornie - może Ci malinki kupić - na co ta druga bleee przecież w nich są robaki - natychmiast domyśliłam się jaki będzie tego efekt i myślałam że tym bladziom z liścia pociągnę - oczywiście od tego dnia moja córka ani jednej malinki w ustach nie miała i na nic się zdały moje tłumaczenia może do przyszłego lata zapomni o tym zdarzeniu a może nie
Widzę, że z osób wypowiadajacych się - ja jedna jem frytki często. Bo raz w tygodniu goszczą na stole.
Odnośnie dzieci. Niestety nie ma żadnej reguły.
Jedne będą ciagnęły do zakazanego owocu - mimo stylu życia w domu.
Inne uznają go (styl domowy) za coś naturalnego. Na pewno pomaga. gdy nasi znajomi (dorosłych) preferują podobny styl zycia.
Ja - obserwując męża - zmuszanego do jedzenia i efekty tego - wychodziłam z założenia - jak zgłodnieje to zje, gust sie wyrobi z wiekiem.
W przypadku syna zdało egzamin - majac do wyboru mcdonalda lub porządną restaurację - na hamburgera nawet nie spojrzy.
W przypadku córki - żadnego. Odżywia się beznadziejnie, więcej nie lubi niż lubi, z racji ścisłej diety w dzieciństwie najlepsze są w tej chwili produkty zakazane - najlepsze jest to co zawiera chemię (troche generalizuję - ale to dla zobrazowania).
Znm dziecko - niejadka - żywiącego się tylko ptasim mleczkiem (jak było małe - wiek przedszkolny). Dlaczego - bo to było jedno co zjadła. Niestety - od urodzenia typ anorektyczki nie odczuwajacej żadnego głodu. Pytanie dziecko po przyjściu w gości - a będę musiała jeść?
Miałam kontakt z dzieckiem wegańskim - gdy restauracje stawały na głowie, aby nakarmić dziecko - które nawet nie ruszyło tego co przygotowane - bo mama gotuje inaczej. Przez kilka dni jadło zupki w proszku (dokłanie tak - bez wody) oraz chipsy. I to podobno było normalne u niego (takie odzywainie na co dzień.
Miałam też w ręku menu - u nas powiedziałby z restauracji z górnej półki.
Natomiast to był jadłospis z francuskiej szkoły. Tam inaczej się nie je. I już.
Zawsze smażyłam frytki 2 lub 3 razy w miesiącu, teraz oświadczyłam rodzince że frytki będą tylko 1 raz w miesiącu i zaczęła się wojna domowa.Córka, mąż i średni synek oświadczyli że nie przyjmują do wiadomości mojej decyzji.
Doszłam do wniosku ( chyba z wiekiem zaczynam mieć objawienia) że frytki są rzeczywiście niezdrowe , a przede wszystkim jest przy nich dużo pracy, bo u nas smaży się na 4 osoby dużo frytek , więc jest to pracowita czynność, najgorzej się schodzi z obieraniem ziemniaków.
Mąż z córką szantażują mnie że jeżeli nie będzie tak jak dawniej, będą chodzić na miasto na frytki, zastanawiam się jak im wybić to z głowy.
Własnie dzisiaj je smażę na obiad i mam dość!
Ile razy smażycie frytki dla swojej rodzinki?
U mnie frytki są bardzo awaryjnie,ale zawsze są to gotowe ,mrożone:)
A moze skoro tak jednogłośnie sie sprzeciwili podziel obowiązki,maz obierze ziemniaki,córa pokroi a Ty smaż.
ja tez smaże na 4 dorosłe osoby ale bez przesady-nie trwa to az tak długo,frytki mamy moze raz na miesiac,czasami raz na 2 m-ce,wole te "domowe"od tych gotowych mrożonych.
mmmm zjadłabym frytek mojej babci,takich grubych,smazonych w garnku....mniam
Jak są w domu to pomagają , ale mi chodzi też o to, żeby im ograniczyć frytki:)
znajdz jakis program ile trza się namęczyć zeby spalic frytki i ile dodają do wagi jak je sie je często a na mieście nieraz smażone w oleju który już jest tak spalony że rakotwórczy
Mam frytownicę, do której wchodzi 2 litry oleju, ale trzeba często zmieniać olej, więc to też kosztuje. Nie wiem co ich napadło, w zimie strasznie im frytki smakują, jedzą więcej niż latem.
To naturalne bo zimą organizm potrzebuje więcej energii. Ja też wolę zimą grochówkę niż lekkie sałatki warzywne.
dokładnie to chcialam napisać,pozatym MR z tego co pamietam Twoje zdjecie jestem bardzo szczupła(nawet jak na mame 3 dzieci,za co ogromny podziw),Twoja córa chyba tez na wage nie narzeka,kalorie spali w szkole,na WFie, mąż napewno pracuje wiec tez te frytki raz na jakis czas mu nie zaszkodza:)
Olciaa w naszej rodzinie kobiety są raczej szczupłe, ale lepiej zapobiegać niż leczyć.:) powiem Ci że dzisiaj te frytki dobre były:)
A przejdą takie pieczone w piekarniku? My z mężulkiem takie robimy i kroimy ziemniaki na cieńkie plasterki +
bardzo mała ilość oleju z przyprawami?
U nas raz w miesiącu - mój obiera a ja smaże , lub kupujemy takie do piekarnika ( teoretycznie zdrowsze ) :)
My jemy rzadko zazwyczaj raz lub wcale w miesiącu. Ograniczam tłuse potrawy bo są bombą kaloryczną i nie wpływają dobrze na zdrowie. Córka jest nastolatką ,więc pewnie jej zależy na figurze.
Moja też jest nastolatką , z figurą nie ma problemu :)ale masz rację, że to bomba kaloryczna.
No właśnie myślałam o Twojej córce. Wytłumacz jej, że są kaloryczne i metabolizm z wiekiem się zmienia .
jak bedzie patrzeć na mamę, to na pewno średnio w to uwierzy że metabolizm się z wiekiem zmienia :)
Racja mama ma super figurę.
A u mnie frytki i ziemniaczki są relatywnie często. I nie mam wyrzutów sumienia.
Mam frytkownicę bezolejową Tefala.
Na jeden raz wchodzi 750 g frytek - to jest akurat na obiad z dodatkami dla 4-osobowej rodziny (w tym jeden pochłaniacz każdej ilości pożywienia)
To na czym smazysz te frytki?
W kawiarni smażę frytki na fryturze gastronomicznej,którą wymieniam 1-2 razy w tygodniu,zależy od ruchu,w domu używam tylko oleju kujawskiego.
Na niczym.
Wrzucam, włączam przycisk - ok 30 minut - gdy z paczkowanych i gotowe.
Jak robię z surowych ziemniaków - ale to tylko na początku jesieni - gdy ziemniaki są jędrne albo na początku sezonu maleńkie ziemniaczki krojone na ćwiartki - wtedy dodaję miarkę (to jest mniej więcej odpowiednik dużej łyżki) oleju. Jak dawałam na początku dwie (bo bałam się nowego smaku, nie wiedziałąm jaki będzie) - to miałam wrażenie, że po usmażeniu są ociekajace tłuszczem
Frytki robie pare razy w roku. Kupuje takie do piekarnika.
W cale żadnego nie zdrowego żarcia.
Mąż z córką szantażują mnie że jeżeli nie będzie tak jak dawniej, będą chodzić na miasto na frytki, zastanawiam się jak im wybić to z głowy.
MR w czym problem niech chodza albo smażą sobie sami :):)
Druga moja rada to rób im codziennie te frytki przejedżą się i będziesz mieć spokój ze smażeniem przez dłuższy czas :)
Świetny pomysł:) Pojade do marketu , kupię kilkanaście paczek i do zamrażalnika i codziennie na obiadek, ciekawa jestem kiedy im się znudzą:)))
Wątroby im wysiądą, a męża wykończy cholesterol :)
Ubezpieczony na sporą sumę:) a tak na poważnie, to tylko dla ich dobra, przejedzą się frytki i będzie spokój.Żeby im oszczędzić wątroby, kupię takie do piekarnika.
:)
a może zaproponuj zamiennik typu pieczone ziemniaki najpierw podgotowane a potem posmarowane lekko olejem z przyprawami
nie da się. kiedys (kilka lat temu) spróbowałam, codziennie frytki,
po tygodniu mi sie odechciało, na 2 dni.
i dałam sobie spokój.
Nigdy nie smaże frytek i nie mam zamiaru tego robic. :) Frytki sa niezdrowe i niesmaczne, moim zdaniem oczywiście.
Że są niezdrowe to się zgodzę, ale nie zgodzę się z Tobą że są niesmaczne:)Naleśniki też są tuczące i niezdrowe, ale jakie smaczne.
Co jest takiego niezdrowego w naleśnikach? Dla mnie frytki sa niesmaczne, są jednym z najgorszych "dań" jakie można przygotować z ziemniaków. Nie musisz sie ze mną zgadzac. :)
biała mąka :)
Może nie są tak niezdrowe, chociaż są w nich jajka i mąka,mają cholesterol , ale są bombą kaloryczną i tuczą:) Co do frytek, nie tylko ja jestem zdania że są smaczne, jakby było inaczej. Mcdonaldsy już by nie istniały, a jak wiadomo najwięcej schodzi w nich frytek i każdy się nimi zajada, dzieci i dorośli.:)
Jak myślisz, co ma więcej kalorii, 100 gram frytek , czy jeden naleśnik z serem cukrem i śmietaną lub dżemem?
No przykład jedzenia mc donald's do najlepszych nie należy. To wg mnie nie jest jedzenie. Po co ty mi mówisz co smakuje innym? Gdyby wszyscy jedli to co ja, to wszelkie fast foody padłyby szybciutko. Nie smakuje mi i tyle. Naleśniki smaże bez tłuszczu, z pełnoziarnistej mąki, na słodko nie lubię, czasem z budyniem ale najchętniej z warzywami, piersia kurczaka i jogurtem. Jednen naleśnik spokojnie zaspokaja głód.
Ja też smażę naleśniki na teflonowej patelni bez tłuszczu, ale z normalnej mąki bo z razowej nie lubimy. I jednym naleśnikiem też się nikt u nas nie naje.Sama córka zjada 3 z dżemem i do tego szklankę mleka.
Naleśnikiem z dżemem to i ja się nie najem, zreszta nie próbuje nawet, dżemów też nie lubie. :) Za to naleśnikiem pełnoziarnistym wypełnionym warzywami : sałatą, brokułami, pomidorem i grillowaną piersią z kurczaka, polanym jogurtem to raczej nie sztuka sie najeśc. Nawet mój mąż najada się jednym a jest to naprawde duży facet. :)
Takie nadzienie jakie używasz do naleśników to córka używa do pity wg tego przepisu, rewelacja.Niech się chowają wszystkie naleśniki świata,szczerze polecam.
http://wielkiezarcie.com/recipe24721.html
My akurat wolimy w złożonym na pół naleśniku :) Mam takich nadzień wytrawnych do naleśników kilkanaście.
Muszę wypróbowac!!!!
tak jak Ty surowo oceniasz innych mówiąc, ze frytki są okropne tak ja nie przełknę jogurtu żadnego innego poza bałkańskim - wszystkie te płynne mazie smakują mi tak jakby ktoś już je wcześniej zjadł czyli kwasem żołądkowym
nie mam najmniejszego zamiaru wywoływać sprzeczki, chcę tylko powiedzieć, że ze smakami tak jak z gustami się nie dyskutuje a szczególnie z dzieciorkami w wieku szkolnym, oczekują tego paskudnego wg Ciebie smaku a wg mnie lepiej dać im domowe frytki niż mają później cichaczem chipsy podjadać.
Hola, ja powiedziałam, że moim zdaniem i powtarzam to od początku. Moim zdaniem. Na temat żywienia dzieci się nie wypowiadam, bo mam całkowicie odmienne zdanie :) Akurat jogurt robię sama. Nikogo nie oceniam. Odpowiedziałam na pytanie jak często robię frytki. Nie robię, bo uważam za wyjątkowo niesmaczne. A inni niech jedzą, co chcą. :)
A u nas w domu kupujemy tylko jeden jedyny gatunek jogurtu, bardzo gęsty i dla mnie najlepszy bakoma.Jest tak gęsty że można go kroić prawie kroić nożem, jeżeli nie smakowałaś to polecam na próbę, może trafi w twój gust i smak:)
Jest tak gęsty bo pewnie ma żelatyne
Nie doczytałam się jej w składzie, ale kto wie:)
bleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee ;-))))
sorki!;)
frytki są najpyszniejsze na świecie. Nie znam potrawy pyszniejszej
Twoim zdaniem. Moim zdaniem to cos śmierdzącego i paskudnego. Ale wiesz, z prawda jest jak z... nosem, każdy ma swój :D
as Ty mnie ciagle zaskakujesz :)
:D
ja też uwielbiam frytki :)
ja kur... mac lubie wszytsko co tuczace i niezdrowe !!;-)))))) wiec i frytki i nalesniki z dzemem, serem i racuchy z jablkiem i placki ziemniaczane z cukrem koniecznie!!!!! itd itd...;))
I jak widać służą Ci, bo wyglądasz bardzo miło i apetycznie:)
aaa dziekuje! ale na fotce widzisz lylko moją gębę ! wlasnie przed chwila wszamałam "grześka"..ło ludzie.....23 a ja wafla zajadam!
A co sobie będziesz żałować, ważne że dobrze się czujesz i jesteś szczęśliwa.U mnie córka ogląda teraz z mężem na tvn Zieloną milę i chrupią ciasteczka Wkn z czekoladą które schowałam i zapomniałam oraz,pierniczki ze świąt i popijają colą light, kupioną wczoraj w promocji:)
Aaaaas,czy to prowokacja?
Nie gniewaj się,ale wobec takiego stwierdzenia wszyscy autorzy przepisów nie będących frytkami powinni rumienić się ze wstydu.Mam nadzieję,że strarczy Ci cierpliwości w poszukiwaniu potrawy,która jednak przebije smakiem te "najpyszniejsze" .
Tak już na serio,my (rodzinka)dość lubimy frytki,ale nie jako rewelację kulinarną.Ponieważ jemy je niezbyt często,nie przejmuję się ich kalorycznością..Bardziej pracochłonne,ale "prawdziwe"są robione z własnych ziemniaków.Te kupne (czytałm wielokrotnie i nie tak dawno oglądałam wywiad z przedstawicielem producenta) to często "zlepek"skrobiowy.No,zdarzyło mi się czasem i ten zlepek kupić,jak mnie na frytki naszło.
Smażę je na średniej wielkości patelni,na oleju.Na jeden "wkład"wchodzi akurat porcja dla1 osoby.Ponieważ najczęściej jet nas troje,nie trwa to zbyt długo.Frytkownicy nie używam od lat.Nie miało to sensu.Zanim coś ponownie usmażyłam,poprzedni tłuszcz zjełczał.
Wszystko co smazone nie jest za zdrowe, ale nie popadajmy w skrajności.
Frytki są pyszne, ale muszą byc smażone na świeżym oleju, własnej roboty i koniecznie karbowane i oczywiście niezbyt często,żeby się nie znudziły. My jemy takie frytki ... raz na parę miesięcy.
dlaczego koniecznie karbowane?
Kiedyś kupiłam taki specjalny przyrząd do krojenie ( falista blaszka ostra z jedenj strony) i kroję ją ziemniaki na frytki. Frytki bardzo szybko się smażą, są bardziej chrupkie i mniej tłuste . Ale czemu? Nie wiem. ale na pewno są i ładniejsze.
To ciekawe. Nie zauważyłam by frytki karbowane szybciej się smażyły niż proste ale kiedyś jeszcze sprawdzę. Tylko będę musiała kupić, a to szybko nie nastąpi. Osobiście wolę proste bo sama kroję ziemniaki i nie mam takiego przyrządu,a mrożone proste są tańsze od falowanych chyba.
To nie ma różnicy karbowane czy nie, smażą się tyle samo:) Też mam taki przyrząd, mąż kupił od jakiegoś sprzedawcy ulicznego, kilka lat temu, tylko że mój jest czerwony:) i zapłacił za to 2 zł. Jest bardzo ostry i trzeba uważać żeby paluszka nie przeciąć.Kładziemy obranego ziemniaka na desce i kroimy plastry , a potem słupki i wychodzą bardzo apetyczne frytki:)
A ja takie cudo wyrzuciłam, bo nie miałam bladego pojęcia co z tym zrobic. Szkoda :(
Szkoda że wyrzuciłaś, bo mozna też wycinać rózne ozdóbki do sałatek z warzyw:)
A ja głupia myślałam, że to część od czegoś... :) i skoro nikt nie umiał tego zidentyfikować, to wyrzuciłam.
A daj im błogosławieństwo .. niech idą w miasto na frytki .. :) Jak kiedyś wsuną porcyjkę na przesmażonym oleju podkurczą ogonki i .... nigdy wiecej frytek .
Bądz dzielna .....nie daj się zaszantażować ...najsmacznieejsze , najzdrowsze ziemniaczki w łupinkach , Nigdy frytek nie wsuwamy , jak możemy zamieniamy na ryż ...Może w swoim życiu kuchennym 3 razy frytki zrobiłam ....:))
Oj tak, ziemniaczki w mundurkach , lekko posolone z wiórkami prawdziwego masła, to jest to meguś:)
u nas jest tak ze mój luby zabiera w kazdą sobote naszego synka na spacer i w "tajemnicy" przedemną chodzą na frytki.Rozgryzłam ich bo zawsze widze tłuste plamy na ciuchach małego a pozatym jedzą "na miejscu" bo czuc od nich te fryty.Nie robie z tego problemu bo na codzień jemy zdrowo,dużo surowizny.A pozatym pamiętam ze jak byłam dzieckiem to frytki albo zapiekanki z budki po spacerze tak bardzo smakowały:)
a moze zrób tak; jak chcą na obiad frytki to wyslij ich na miasto a ty w tym czasie zamiast pichcić i stac nad gorącym olejem wez gorącą kąpiel albo utnij sobie drzemke,masz godzinkę na relax:)
Bardzo bardzo bardzo lubię frytki. Mąż tak samo. A nasz syn - nie lubi! Normalnie szok! Ja się z tego powodu bardzo cieszę, oczywiście :)
Nie smażę często, bo wolę nie zaczynać. Ciężko mi skończyć na małej porcji :) W mojej ulubionej wersji frytki występują z keczupem i maślanką. I bardzo smakują mi te z Biedronki. A zresztą, prawie wszystkie mi smakują, domowe najbardziej :)
Nie lubię za to frytek z McDonaldsa, zwłaszcza po przeczytaniu artykułu, co to jest to "smaczne" w ich frytkach.
Nie wiem, jak masz ograniczać rodzinkę :) Wątpię, żeby familia z takimi tradycjami kulinarnymi długo stołowała się na mieście. Biorą Cię pod włos ;)
Właśnie mąż wrócił z pracy i smaży się dla niego pełen koszyczek we frytownicy, za zupę zalewajkę z chrzanem podziękował, czeka na frytki. No cóż , jutro mam obiad z głowy będzie dzisiejsza zupka:))
MR może taka zmiana kulinarna to znak że zima idzie :)
Też bym chciała trochę śniegu i mrozu, bo grypa zaczyna szaleć:(
buuu ale mi smaka narobiłaś. Ja uwielbiam frytki. Ssie mnie teraz na myśl o nich.Nawet czuje ich wspaniały smak i zapach.
Niestety nie jem często. W dzieciństwie mama smażyła nam co tydzień na kolację i to wielkie ilości.
Mąż i dzieci nie przepadają za frytkami.
Jak robię to na 5 osób i zdziwiło mnie, że jest to praco chłonne. Uważam, że szybko się je robi.Tylko ja zawsze pokrojone ziemniaki płuczę w wodzie. W instrukcji tak zalecali by się nie sklejały. Sprawdziłam i to prawda. Czas jest potrzebny na wysuszenie ich przed smażeniem. Ja na 5 osób smażę ok 1300 gram. To jest tylko ok 12 większych szt. Obranie ziemniaków obieraczką to krótka chwileczka.
Jeśli chodzi o Twoje pytanie to nie rozdmuchuj tematu. Nie komentuj, a smaż jak najrzadziej. Nie smaż na brązowo tylko na lekko złoto. Chociaż takie mocno przysmażone są naj pyszniejsze.
Nigdy nie kupuję gotowych frytek, ziemniaki to mamy w piwnicy, do smażenia frytek potrzebuje pomocników, ktoś musi isć do piwnicy bo nie mogę dzwigać potem obrac i tak już schodzi drugi tydzień. W końcu zrobię frytki i jak się wszyscy oprucz mnie najedzą to na długo starczy. Wyślij swoich na miasto jak zapłacą za porcję frytek to też na długo im starczy
ja robię frytki wyłącznie z ziemniaków myślę, że obieram niewiele więcej niż na obiad później do krajalnicy i do garnka - przyżądzam nie częściej niż raz w miesiącu bo tak raz w miesiącu córka ma odpust zupełny i na obiad fryki, kurczaczki a dla mnie i męża dodatkowo fura sałaty z sosem vinegret. Raz na 3 miesiące pozwalam też córce na zestaw z mcdonalda
w tym stosunkowo niezdrowym obiedzie wszystko jest własnej produkcji ale jeśli jesteś skłonna kupować frytki gotowe to spróbuj upiec je w piekarniku tłuszczu zdecydowanie mniej a i roboty nic bo tylko wysypać z torby na blachę, jeśli już mieliby chodzić na miasto to lepsze takie rozwiązanie
ja obieram porównywalnie lub mniej na frytki niż do gotowania
W naszym domu frytek nie smazy się wogóle. Kiedyś mąż smażył je sobie namiętnie. Kiedy przeszliśmy na zdrowszy tryb życia - Frytek u nas nie ma. Jestem z tego powodu bardzo zadowolona, bo mój 6 letni syn nie jada frytek, hot-dogów, hamburegerów, chipsów i innych fast foodów i nie pija żadnych zapychajacych słodkich jak diabli orenżadek czy dosładzanych soków. Wcale mu tego nie brakuje i bardzo dobrze. Od czasu do czasu (raz na 3 mies.) zrobię pizzę ale taką na cienkim cieście i ze zdrowymi dodatkami. Tylko pizza czasem występuje z fast foodów w moim domu.
To tak jak u mnie :) osobiście nie wierzę, że dziecko (jak i dorosły) jedzące dobrze, smacznie i zdrowo oraz przede wszystkim świadomie, rzuci się na to całe chemiczne paskudztwo :)
darai to ja Cię kiedyś zaprosze na imprezę do mnie pooglądasz sobie jak się zachowuja dzieci nie jedzące na codzień cukierków i śmieciowego jedzenia. Dzieci które akurat ja widzialam rzucają się na tego typu rzeczy jak wygłodniałe hieny. Po 2 godz mprezy najczęściej wymiotują. Ja ne jestem zwolenniczka takiego jedzenia ale od czasu do czasu [ozwalam dzeciakom na chipsy. U nas akurat są zawsze z okazji jakieś imprezy. Uczę dzieci że można jeśc wszystko tylko z rozsądnych ilościach.
to ja ci pzryprowadzę moje dzieci na taka imprezę i wyjdę. Zobaczysz, że to nie mój wymysł, one po prostu tym sie brzydzą. Tak mają.
Darai znając Twoje podejście do zdrowego odżywiania nie wątpie w to że Twoje dzieci mogą brzydzić się jedzeniem ( śmiecowym). Poznałam Cię tutaj jako doskonałego terapeute więc myślę, że znasz tajniki jak tego dokonać :)
Może coś w tym jest ja jako dziecko nie jadłam fastfoodów na mieście, lodów z automatu i wcale nie kusiło
spróbować, póki na studia nie poszłam :( i teraz np mam boczki he he
Młde zawsze jadły mądrze, wolą owoce od słodyczy, choć jak wszystkie dzieciaki nie wzgardzą czekoladkami. Za to wzgardzą płatkami śniadaniowymi z cukrem, wafelkami, bułki z dżemem i tym podobne tez im nie pasują. jeżeli pierwszym składnikiem produktu jest cukier, to z czystej oszczędności wole kupic za 4zł kg niz pod postacia niby żywności za 20zł :) To tak samo jak z wszelkimi dodatkami do żywności, staram się kupować tylko najprostsze produkty, od lat nie używam kostek rosołowych, vegety ani niczego w tym stylu, gotowych sosów, pomysłów na... Podejrzewasz mnie tu o próby manipulacji :) myślę, że nie o to chodzi. Skoro te wszystkie chipsy, słodycze i inne fast foody maja sprawiać przyjemność to po prostu pokazuje im inne sposoby czerpania przyjemności z życia. :)
Skoro te wszystkie chipsy, słodycze i inne fast foody maja sprawiać przyjemność to po prostu pokazuje im inne sposoby czerpania przyjemności z życia. :) - to jest pewien rodzaj manipulacji :) ale nie o tym myślałam. Świadomie przyjełaś taki a nie nie inny sposód odżywiania dla Swojej rodziny i naturalne jest, że dzieci pewne typy żywieniowe będa odżucać. U mnie był taki czas, że dzieciakom nie smakowało nic co nie jest ugotowane przeze mnie. Ta sama zupa z różnicą taka , że ja warzywa tarłam na tarce o grubych oczkach a teściowa kroiła w kostkę. nie smakowała dzieciakom.
Gdzies dwa lata temu przestaliśmy używać cukru do herbaty. Ja sporadycznie używam miodu. Mąż zamienił cukier na miód. Dzieciaczki bardzo szybko same naturalnie zaczeły robić tak jak my. Teraz cukier w domu mamy tylko dla gości.
Tylko, że miód jest drogi, ciężkostrawny i w większych ilościach mozna się zatruć. Dorosły człowiek nie powinien jeść więcej niż 1 łyzke dzienni. Niestety jest mniej słodki niz cukier. Do słodzenia herbaty musiała bym dziennie dla 5 u osób dać chyba mniej niż 50 łyżeczek miodu by było odpowiednio słodkie. Dodam, że nie słodzimy dużo ale często pijemy herbate. Teraz trochę mniej bo dzieci pija wodę z sokiem domowym bardzo często. Na ile by mi słoik litrowy miodu starczył i pochorować się można.
miód nie jest cięzkostrawny. dzienna dawka miodu dla dorsłego czlowieka to 60-100 g (czyli 3-5 łyżek stołowych) dla dziecka do 6 lat ( 3 łyżeczki ).
Bywałam na wykladach poświęconych właściwościom leczniczym miodu.
http://wielkiezarcie.com/article70511.html
Masz rację jak pijecie dużo herbaty to faktycznie można się pochorować od wydatkw. Mnie słoik miodu dla rodziny litrowy starcza na ponad miesiąc. Biorąc pod uwagę fakt, że odkąd rodzina porzuciła cukier na rzecz miodu to nie choruje tak często t to jjest to ednak ekonomiczne tfuu tfuuu aż sobie odpluję aby nie zapeszyć :)
pochorować nie od wydatków tylko od ilości miodu
Jakieś 2 miesiące temu mąż miał "etap", że jadł około 1/3 litrowego słoika miodu dziennie. Żyje :) nic mu nie było, nie rozchorował się a żołądek ma wyjątkowo wrażliwy.
mój zjadł 2 łyżki i czuł się bardzo źle. Tewż ma wrażliwy żołądek. Chociaż czytam, że na żołądek pomaga więc mam mętlik w głowie. Dziś przeczytałam, że leczniczo to zjeść 10 łyżek dziennie trzeba ibądź tu mądrym
A ile czasu to trwało? . Czasami organizm się domaga czegoś , bo mu akurat coś tam potrzeba.
Może oglądał za dużo Kubusia Puchatka?( To żart)
Około półtora miesiąca. Puchatek to za nim wołałam :)
Ja nie słodzę herbaty od kilkunastu lat, od nowego roku mąż też przestał słodzić, siedzieliśmy i ogladaliśmy jakiś film w tv i mąż popił sobie moją herbatą tabletkę od bólu głowy i bardzo mu zasmakowała .Zwykła gorzka herbatka z plasterkiem cytryny, do pracy zabiera teraz cytrynę i pije i sobie chwali:)
Średni synek pije z cytryną, ale mu trochę słodzę, maluszkowi nie słodzę.
Przewaznie kupuję mrożone frytki i w ciagu 20 minut mam gotową porcję. Frytki robę przeważnie dla męża (frytkożercy) ja i córka frytek nie jemy
U nas frytki są bardzo rzadko, góra co 2 miesiące i nigdy nie są smażone tylko pieczone bez tłuszczu w piekarniku.
Frytki............ to jedyna rzecz na którą mam ochotę podczas diety;/ I jedyna tak wysokokaloryczna pokusa której ulegam, dobrze że raz na jakiś czas( ostatnio jadłam 3 miesiące temu)
Jeśli Twoi bliscy tak je lubią lepiej smaż im sama,( wiesz na czym pieczesz) niż mieliby się truć tymi ze smażalni:)
Makusia kiedy skończy się ta Twoja dieta ? Odkąd tutaj jestem to Ty jesteś ciągle na diecie. Zmień diete na moją dietę cud będziesz szczęśliwsza :)
A przypomnisz Aguś jaka to, bo mi to jakoś umknęło ;-)
Proszę bardzo przepis na dietę cud
"Będzie cud jak schudnę""
he he nieźle
grunt to pokochac siebie jaikm sie jest. :) Uważam za naturalna rzecz że nie będe ważyć tyle kiedy miałam 18 lat.
Proszę bardzo przepis na dietę cud "Będzie cud jak schudnę""
To ja znam lepszy sposób jak stracić na wadze?..... kup za 150zł, sprzedaj za 50złTeż poproszę przepis na tą dietę, może się kiedyś przyda:)
Agusiu, moja dieta się nie skończy, mam cukrzycę...niestety, więc sama rozumiesz:)
o tak teraz rozumiem :) nie wiedziałam makusiu :)
Aggusiu prawdziwa i mądra dieta to zmiana sposobu żywienia do końca życia.
wiem wiem dieta to nasze codzienne odżywianie. Ja nie zamierzam zmieniać swojego chyba, że będe kiedyś musiała to zrobić ze względów zdrowotnych. U mnie dobrze jest jak jest.
Nie wiem jak to jest....większość tutaj zdrowo się odżywia, nie je frytek, fastfoodów i innych smieci...... ciekawi mnie tylko dlaczego większośc osób ma nadwagę i problemy z tego powodu skoro wszyscy tak zdrowo żyją ... hmmmm , dzieci nie jedza słodyczy, chipsów, mamy nie używają vegety itd..... hmmmmmmmmm hmmmmmmmmmm-----> do przemyslenia
Raz poszłam na Dzień Matki do szkoły (zerówka) i tam był mały poczęstunek dla mam i dzieci...obok mnie siedziała zatwardziała mama, która nie daje dzieciom, słodyczy i tym wszystkich "śmieci".... jej syn....tak dobrał się do cukierniczki, że matka nie mogła go odciągnąc , napychał buzię cukrem łyżka po łyżce, matka czerwona jak burak, więc zażartowałam że Piotrusiowi chyba czegoś brakuje...a matka na to że u nich w domu cukier nie jest ogólnie dostępny...... no to się Piotruś nażarł cukru za całe 6 lat swojego życia...
A ja lubię frytki .A najbardziej maczane w śmietanie 18% hhahah- -----------> do wypróbowania polecam :) Nie robię ich zbyt często, ale 2 razy w miesiącu się zdarzy, do tego jajko sadzone albo kurczak i cała rodzina jest zadowolona i objedzona. My wszyscy jesteśmy szczupli. I nie uważam, żeby frytki pokrojone z ziemniaków i usmażone na świeżym oleju były niezdrowe.............
Frytki może i nie sa najbardziej niezdrowe na świecie ale zdaniem moim i mojej rodziny po prostu niesmaczne. Dzieci, które za cel w życiu obieraja sobie opychanie się słodyczami uważam za nieszczęśliwe. A już niegrzeczny, niepotrafiący się zachować przy stole 6latek nie jest dla mnie argumentem do zapychania dzieci chemia i cukrem. mam w omu i cukier i słodycze, ale czy to znaczy, że mamy wszystko pożreć na raz? Kostka czekolady albo ciastko to coś miłego dla podniebienia raz na jakiś czas.Nie mam nadwagi, nie mam na to czasu :) skoro jem mało i sporo się ruszam oraz jestm zdrowa to jakim cudem mam mieć nadwagę? Można jeść i żyć zdrowo, nie na pokaz tylko naprawdę. Warto też rozmawiac z dziećmi na zasadzie partnerstwa ale nie ślepo zabraniać. Dzieci sa bardzo mądre i warto to doceniać. W moim domu funkcjonuje to wszystko bardzo dobrze, akurt nie wydawanie pieniędzy na sztuczności i gotowce, vegety, sosy, półprodukty wychodxi też na dobre mojemu portfelowi :) Dzieci dostaja w sklepie pewną kwotę do wydania, zazwyczaj małą, bo są jeszcze przedszkolakami. Mogą wydać na co chcą, jakoś nigdy nie wydały na słodycze :) choć czasem sama im coś proponuję.
Moje starsze dzieci długo nie wiedziały co to cukierki. Najstarszy poznał smak batonów mars w ostatniej grupie przedszkola i to w tajemnicy przede mną . I teraz pomimo ,że ma sporo lat lubi słodycze. A następni nie mieli zakazu słodyczy i ich prawie nie lubią. Mogą dla nich nie istniec wogóle. Jedynie uwielbiają lody i to nie wszystkie. Takie dziwaki.
Moje Parchatki słodyczy maja pod dostatkiem, w końcu nie żyjemy na bezludziu :) a może dlatego często znajduje jakies przeterminowane w szafkach? Prostu dla nich moga byc ale nie musza, nie mają cisnienia na cos słodkiego, ale ja też nie lubiłam nigdy przesadnie słodyczy. To sa w końcu tak prozaiczne sprawy, nie stanowia o sensie zycia. Rozumiem twoje dzieci, choć lody uwielbiam, to tylko w litrowych opakowaniach :)
Zastanawia mnie czasami ich szaleństwo na punkcie kakao, na ciepło (SWISS-MISS) lub na zimno. Czy kakao może byc szkodliwe? Najmniejszy je tylko te lody co je wybierze w sklepie, a drugiemu byle lody były to juz dobrze.
Były kiedyś badania wszelkich takich miaszanek kakao, cukier, inne rzeczy, które miesza się z mlekiem i we wszystkich były nieprawidłowości, a w ok 70% znaleziono grzyby i pleśń. Miały też za dużo cuktru.
Masz rację , mam w domu normalne gorzkie kakao, ale po co gotowac . Poszłam na łatwiznę , nie ma co się oszukiwac. Dzis spróbuję im ugotowac. Macie jakies ciekawe pomysły na takie kakao?
Ja robię tak : mieszam kakao z cukrem, cukrem waniliowym (nie wanilinowym), dorzucam szczyptę cynamonu i do mleka :) to dla młodych. Sama piję gorzkie, ciemne kakao, choć np. kawę słodzę.
Co z tego jeśli ktoś wychowuje zdrowo swoje dzieci. Dzieci uważają to za normalne. Pójdą do przedszkola i nauczycielka zacznie nagradzać dzieci za dobre zachowanie słodyczami. U nas tak było. Jedno dziecko było uczulone na czekoladę. Mama jak to zobaczyła była niezadowolona, że dziecko będzie miało obsypaną buzię ale do Pani nic nie powiedziała.
W naszym przedszkolu mamy tylu alergików, że panie nagrzdzają naklejkami :) Musieliśmy wszelkie alergie pozgłaszać, moja córka np nie może przebywać w miejscach, gdzie migaja swiatełka, więc w ich grupie nawet lampki na choince nie migały.
Kiedy mój syn chodził do przedszkola zapisywałam na co jest uczulony i nikt nigdy nie podawał mu tych produktów
u nas też się pisało. Nie wiem co ludzie pisali bo to nie moja sprawa. Moje dzieci testy miały robione po skończeniu przedszkola więc nic nie pisałam bo nie wiedziałam by miały alergię.
też zawsze byłam szczupła niestety jakiś czas temu leczenie sterydowe to zmieniło tyle, że przez właśnie zdrowy tryb życia powoli wracam do swojej wagi - jestem już zdecydowanie bliżej niż dalej co jakiś czas pozbywam się tylko za dużych już rzeczy na szczęście nie powyrzucałam swoich starych
co zas się tyczy słodyczy to sa ludzie, którzy ich po prostu nie lubią - ja lubię i moja córka też, mąż natomiast za nimi nie przepada. Córce słodycze ograniczam (jeden dziennie i nie ma znaczenia czy to kostka frutelli czy batonik liczy się sztuka), młoda choć przepada za słodyczami nie jada ciast poza tortem i sernikiem, nie zje też bułki z dżemem, za to lubi twarożek z miodem, nie jada deserów typu galaretka, budyń czy kisiel za to jak pokroję owoce na kawałki i poleję syropem malinowym to aż jej się uszy trzęsą, uwielbia też lody i nie ma zanczenia czy są to lody sklepowe, domowe, zamrożony serek homogenizowany czy sok owocowy - ma być zamrożone i już.
Co do podjadania "świństw" jeśli nie ma ich w domu to problem zaczyna się dopiero w szkole - zmora szkolny sklepik i koledzy czy koleżanki moja córka ma zakaz zakupów w sklepiku i na razie go przestrzega ale jest dopiero w pierwszej klesie więc podobnie jak przed Tobą wszystko jeszcze przede mną. Ja nie kupuję nutelli czasami zostanie mi łyżka jak robię masę do piernika marchwiowego i wówczas młoda może zjeść z chlebem oczywiście zamiast słodycza
u nas ok Miołajek pojawił się sklepeik w szkole.Pieniądze szły na dom dziecka. Sklepik był 11 dni.Byłam w szoku, że były w nim czipsy i coca cola. najlepiej sprzedawały się żelki. Dzieci mocno chciały i mówiły, że to pieniązki dla biednych dzieci.
Już wybrałam szkołę, a w niej o dziwo decyzją nauczycieli i rodziców nie ma "śmieciowego" jedzenia. :)
Na Islandii dzieci w podstawówce nie mogą pic gazowanych, ale w domu i tak se popijają coca colę . a te sklepiki to też dziwna sprawa. Jeśli działają na terenie szkoły powinne dostosowac się do dyrektora szkoły, który jako pedagog powinien miec kontrolę co się w nim sprzedaje. Bo mówienie młodemu człowiekowi co jest zdrowe a co nie a potem oferowanie mu na terenie szkoły niezdrowego jedzenia to mieszanie mu jedynie w głowie. Ani sensu ani logiki w tym nie ma. Oczywiście,że sklepikarz chce jak najwięcej zarobic, a najwiecej własnie na tym zarabia niestety.
tak naprawdę asortyment w sklepiku zależy od sprzedawcy owszem ma zdrowe produkty na życzenie dyrektora czy rady rodziców co z tego jeśli sprzedaje 100 paczek chipsów, 100 paczek żelków chemicznych oczywiście i 1 paczkę chipsów owocowych czy warzywnych
zresztą ten asortyment ma znaczenie tylko w młodszych klasach starsze biegną na przerwie do okolicznych sklepów u mnie na osiedlu biedronkę oddziela od szkoły tylko wąska osiedlowa uliczka pecha ma ten kto idąc na zakupy trafi na przerwę co kupują popkorn, chipsy, napoje gazowane lub energetyczne, rogaliki 7 days, ochydne chemiczne pakowane drożdżówki i nad tymi ostatnimi się chwilę zatrzymam pod drodze do owej biedronki mają budkę z cudownymi domowymi drożdżówkami i pączkami które Pani smaży na miejscu wybierają jednak te z biedronki bo są tańsze.
Malina, a ja jestem niewierny Tomasz i nie wierzę co niektóre mamy tutaj wypisują.:)Dzieci to są tylko dzieci i jeżeli nie dostają czegoś w domu, zjedzą to i tak u innych , pod nieobecnośc rodziców. Chyba że matka siedzi nad nimi jak kat nad dobrą duszą i nigdzie ich samych nie puszcza, lub z nimi wszędzie chodzi.
Moja córka od 7 lat zawsze obchodzi w domu urodziny i zaprasza znajomych, sama też jest zapraszana.Ma znajome dzieciaki które w domu też były zdrowo odżywiane, zero cukru i innych śmieci.Ale jak do nas przychodziły to piły cole , jadły chipsy , orzeszki solone i inne zakazane smakołyki.
Do szkoły przynoszą kanapki które robią im rodzice, a których nie jedzą bo im nie smakują, wymieniają sie z innymi lub wyrzucają i z kieszonkowego kupują sobie w sklepiku to na co mają zakaz w domu .A mamusie tak im wierzą, dla mnie to śmieszne.
Śmieszy mnie zawsze takie przekonanie, że jak ktos od małego je smacznie, dobrze i na przyzwoitym poziomie jakościowym to rzuci sie na byle co. Przeciez to nie ma smaku. Wiem o co ci chodzi. Nie wierzysz, że ktos może po prostu tego badziewia nie lubic. Uwierz mi, sa ludzie którzy nie lubią szpinaku, inni wątróbki a inni tablicy Mendelejewa w pożywieniu. Młode nie pija gazowanych napojów, bo im to nie smakuje, no i chyba po mnie odzieczyły pogardę dla chipsów i innych tego typu rzeczy, to jest taki nasz mały snobizm. Zresztą, nie zabraniam jesc tego wszystkiego, pozwalam, daję wybór. Cóż poradzę, że moje dzieci są mądrzejsze? :) Zreszta "jestes tym, co jesz" a my nie chcemy być byleczym :)
A jak ktoś od małego jest wychowywany bezstresowo , a jak dorośnie znęca się nad innymi , ćpa i pije to cię to nie smieszy? :) To tak samo jak z że smacznym jedzonkiem,rzuci się na śmieci jak tylko wyjdzie z pod skrzydełek mamusi.
W tym momencie rozbawiłaś mnie bardziej od moich potencjalnych klientów, o których wspominasz :)
Nie wiem jak to jest....większość tutaj zdrowo się odżywia, nie je frytek, fastfoodów i innych smieci...... ciekawi mnie tylko dlaczego większośc osób ma nadwagę i problemy z tego powodu skoro wszyscy tak zdrowo żyją ...
bo te zdrowe jedzenie jest takie pyyyyszne, że ciężko poprzestać na małej porcji
Widzę, że jesteś chodzącym ideałem............... no cóż ja nie wierzę w ideały i szczerze mówiąc nie przepadam za osobami, którym wydaje się , ze pozjadały wszystkie rozumy i , że najlepiej ze wszystkich wychowują swoje dzieci..... :)
Pozdrawiam i życzę idealnego dnia....
Nie jestem ideałem ale też nie twierdzę, że wszyscy kłamią i są otyli :) Jestem dobra matką, nosze rozmiar XS, moje dzieci są wysportowane i rozsądne... mam sie tego wstydzidź? Nie, nie pozjadałam wszystkich rozumów, niektórych się nie udało, ale pracuje nad tym. :D Sa inne dobrze wychowane dzieci ale tez małe potworki rozpuszczone do granic mozliwości, nic nie poradzę, że choć mim zdaniem moje córki sa potwornicami to inni zazdroszczą mi tak miłych, mądrych i grzecznych dzieci, nie tylko moja w tym zasługa. Jestem juz za stara na oglądanie się na innych, popełniłam w życiu masę błędów, by nauczyć sie żyć zgodnie z soba, choc często wbrew innym. Dziękuję, mój dzień będzie udany , bo to ode mnie w dużej mierze zależy :)
Nie jestem ideałem ale też nie twierdzę, że wszyscy kłamią i są otyli
:) Jestem dobra matką, nosze rozmiar XS, moje dzieci są wysportowane i
rozsądne... mam sie tego wstydzidź? Nie, nie pozjadałam wszystkich
rozumów, niektórych się nie udało, ale pracuje nad tym. :D Sa
inne dobrze wychowane dzieci ale tez małe potworki rozpuszczone do granic
mozliwości, nic nie poradzę, że choć mim zdaniem moje córki sa
potwornicami to inni zazdroszczą mi tak miłych, mądrych i grzecznych
dzieci, nie tylko moja w tym zasługa. Jestem juz za stara na oglądanie się
na innych, popełniłam w życiu masę błędów, by nauczyć sie żyć
zgodnie z soba, choc często wbrew innym. Dziękuję, mój dzień
będzie udany , bo to ode mnie w dużej mierze zależy :)
Przepraszam a kto twierdzi, ze wszyscy kłamią i sa otyli ???? Tylko ty odpowiedziałaś na mojego posta więc coś w tym musi być....
Rozmiar XS wow!!! No gratuluję........ niektórzy na pewno Ci zazdroszczą - ja nie :P
Nie kwestionuję tego czy jesteś dobrą czy złą matką......ale przestań pouczac innych bo jest to strasznie denerwujące..... i niegrzeczne.
Koleżanka przecież przedstawia swój punkt widzenia. Nikogo do niczego nie zmusza.
no wlaśnie może malina wstała dzis lewą noga
Nikogo nie pouczam, po prostu tylko ja pisałam w tym wątku, że moje dzieci gardzą przertworzoną żywnością a mnie frytki nie smakują. Mój rozmiar nie jest żadnym osiągnięciem, jestem niska. To była odpowiedź na zarzut o otyłości wśród osób deklarujących zdrowe odżywianie. Dla mnie rób co chcesz, przecież to twoje życie a moje po prostu pokazuje, bo mam do tego prawo. Nie bądż taka jak ja, nie namawiam i nie pouczam, bo... nie znosze konkurencji :D
To po co to czytasz? Po co się denerwujesz? Wdech -wydech - wdech- wydech... Lepiej?
Darai, pisałas kiedyś że Twój mąż jest gruby, zastanawia mnie dlaczego przy tak zdrowym trybie żywienia jaki prowadzisz jeszcze nie schudł?
Hmmm ...znów się odedzwał we mnie niewierny Tomasz:)Ty szczupła , dzieci też hmmmmmmm.
Mój mąż schudł juz ponad 25kg w czasie trwania naszego związku, znam go dopiero 4lata. Widziałaś nasze zdjęcia? A niewiernym polecam podawanie dzieciom heroiny w domu, bo mogą poza nim spróbować, ta sama logika myślenia. No, ale pewnie powiesz, że to nie to samo...ale skoro umiesz wytłumaczyć dlaczego drugi sa złe to dlaczego nie powiesz co jest bezwartościowym jedzeniem? Umiem dzieciom powiedziec co dobre a co złe i nauczyć szacunku do swojego ciała.
Dopiero przy mnie maz nauczył sie jesc smacznie i zdrowo, a teraz zwłaszcza dla niego nie będzie w domu byle czego. Zreszta przecież ja ci nie każe jesć i robic tego co my. Ja w weekendy strzelam do ludzi i tarzam sie w błocie, wole wydawać zaoszczędzone na smieciowym jedzeniu pieniądze na nowy karabin :) niz paśc dzieci czym popadnie i wydawać na dietetyka.
U mnie w domu jada się wszystko, nie wydzielam jedzenia, jedzą o której chcą , i mają cholesterol w normie. Raz się żyje :) wiele razy pisałam że moje babunie jadły wszystko , i tak nas nauczyły, żyły prawie do 100- tki,
Dzisiaj na obiad tłuczone ziemniaki polane skwareczkami z boczku, jajko sadzone i marchewka z groszkiem, dla córki zamiast marchewki kiszona kapusta z beczki , babcinej roboty.
Nie dawno pisałaś że wyjeżdżasz z Polski z rodziną, ciekawa jestem jak będziesz się odżywiać za granicą, bo nie wszystkie produkty które są dostępne w Polsce są dostępne za granicą.Tam ludzie jedzą inaczej niż u nas, a warzywka i grilowany kurczaczek też nie są zdrowe , ile kurczaki mają w sobie hormonów to najstarsi górale nie wiedzą:) i nie każdy kto niby zdrowo się odżywia dożyje do setki .
Ale co tam , każdy niech je to co lubi i chowa dzieci jak uważa za stosowne, okaże sie w praniu:) co będą jeść jak dorosną.
Dario, jedzcie co chcecie, nic mnie to nie obchodzi. Jeżeli uważasz, że moje dzieci sa głupie i nie rozumieją co mądre a co nie, to bardzo mi przykro. Może mieszkamy w innych miastach, może wśród innych ludzi, u nas tego badziewia nikt ze znajomych i rodziny nie je, bo to złe i głupie. Przykład twoich babć niczego nie wnosi, to nie świadzczy o ogóle społeczeństwa, to mogą być genetyczne skłonności. Znałam ludzi zdrowych, ssilnych, dbahjących o siebie, którzy mimo wszystko umierali młodo, oraz takich, którzy jedli co wszystko, szczególnie sie soba nie przejmując i nie dożyli 40tki. Może moja religia tez ci nie odpowiada, skoro na kazdym kroku wypominasz mi mój sposób żywienia rodziny? Akurat tam gdzie jadę mnogosc świeżych warzyw i owoców jest niesamowita. Kurczaka jemy sporadycznie, mamy zresztą dostęp do takich bez hormonów jeśli juz nas najdzie ochota. Skoro juz wiesz dlaczego mój maz ma nadwagę i co mam zamiar jeśc po wyjeździe to chyba zaspokoiłam juz twoja ciekawość :D
Darai , a czy ja gdziekolwiek napisałam że Twoje dzieci są głupie? nie żartuj, tylko przestań tak ufać dzieciakom, to tylko dzieci, a zakazany owoc najlepiej smakuje:)
Poczytaj wcześniej co piszesz, a potem nie zmieniaj zdania.
Wiesz, moje dzieci nie musza mieć zakazów, bo sa nauczone co warto a czego nie, jeśli nie chcą być grube (a kto widział gruba baletnicę?) to nie będą jeść byle czego, a szczerze... obżartuchów zapasionych przez własną nieudolność po prostu nie lubimy. Sa zasady, zasad się przestrzega. Za łamanie zasad moga byc konsekwencje. Dzieci tez musza wierzyć mi. Zakazane byleco nie będzie smakowało dobrze, bo nadal jest byleczym. EOT
Wiesz jak ktoś nie śpi na kasie, to je to na co go stać.Na pewno każda matka chciałaby karmić swoje dzieci rarytasami, każdy jest mądry jak ma pieniądzę .Ale wsród tych zamożnych żyją też rodziny uboższe które zyją od wypłaty do wypłaty.
Jesteś bardzo samolubna, ja lubię ludzi puszystych i pisałam o tym już wiele razy, wszystkich ludzi traktuję jednakowo i nie robi mi róznicy czy jest gruby czy chudy.I nie nazywam ludzi zapasionymi obżartuchami, wiesz co?chyba masz za dużo kasy i Ci się w głowie z dobrobytu przewala, nie zaznałaś nigdy głodu bo inaczej byś wtedy pisała. Ludzie otyli mają poczucie humoru i sie tak nie puszą jak Ty .
No cóz syty głodnego nigdy nie zrozumie, tak jak bogaty biednego, tylko ten tłusty zawsze może schudnąc, a patyczaki już nie:)
A tak na marginesie , kogo Ty lubisz oprócz siebie i swoich dzieci?
Coż, ja akurt w zeszłym roku boleśnie odczułam brak pieniędzy, przez pracodawcę, gdy oboje z mezem zostaliśmy na lodzie. Mimo jedzenia suchego chleba dzieci nie musiały tego odczuć. Nie oceniam ludzi po wyglądzie, ale jak słysze użalanie się nad sobą i płacz, jak to nikt mnie nie lubi, i nie robienie niczego by to zmienic, to nazywam to po imieniu. Wybacz, jeśli osoba otyła akceptuje się i czuje się z sobą dobrze to i ja czuję ie przy niej dobrze. Jesli czuje się kiepsko ale walczy o swoje zdrowie, to ja wspieram i pomagam. A jak marudzi, jak to powietrze tuczy pożerając tony słodyczy, to wybacz ale to zaklamanie, lenistwo i obzarstwo, a to nawet według twojej wiary grzech.
Dziewczyno Ty ziejesz nienawiścią do ludzi z nadwagą właśnie czytam twój blog i temat gruby problem, oj dostało ci się tam dostało. Widać że nie każdy ma takie samo zdanie o ludziach z nadwagą jak Ty, ciekawa jestem jak się czujesz jak czytasz takie komentarze na swoim blogu?
To akurat nie był teks mój, ale nieważne. Komentarze? Zgodnie z przewidywaniami, jedne od osób, które zrozumiały, inne od tych, którzy nie pojęli.
Mamuska ! ona pierd,... taki farmazony bo NIGDY nie miala problemow z nadwaga !!!!!!!!!!!!! nigdy!!
a ja uwielbiam ten czas kiedy przed TELEWIZOREM -ktorego darai nie ma-przed jednym- z pewnie wg darai glupawych programow albo filmow-zasiadam z filizanka parujacej kawy -nieslodzonej! i zajadam pyszniaste obleśnie tłuste ale niesamowcie pyszniaste CIACHO !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! -oj jakie niezdrowe i niesmaczne wg darai !!!!
fakt..idze mi w biodra i nie jest to mile no ale...czy w zyciu naprawde nie mozna miec choc odrobiny przyjemnosci?! juz tyle zmartwien i smutkow....
Może nie mam tv bo mnie na niego nie stać? Przyjemności są różne, dziś np upiekłam tort na urodziny dzieci. Pyszny i kaloryczny ale z dobrych składników. Wiem o problemach z nadwagą, chorobach i walce dużo za dużo. Dzięki temu wiem, że chcieć to móc i że nie warto marnować życia na bylejakość. Gdyby nie zdrowy tryb życia byłabym martwa już od niemal roku, więc proszę cię, nie mów mi o takich głupstwach, przynajmniej nie bezpośrednio.
obżartuchów zapasionych
przez własną nieudolność po prostu nie lubimy.
Uczysz swoje dzieci oceniać ludzi po wyglądzie? Gratuluje :-)))))))
Czytając Twoje posty zawsze miałam wrażenie,że uważasz się za lepszą od innych.
Nie nie uczę, nie pozwalam na to. Za to uczę je szanować swoje ciało, bo drugiego nikt im nie da. Mówie o dorosłych, tych z mojego otoczenia, i wśród nich sa osoby puszyste, ale i one nie lubia użalających się nad soba zapychaczy.
no ja pikolę !!!!!!!! jak słyszę o tym, że to i tamto i jecsze owo jest niezdrowe to mi sie niedobrze robi !!! a co do diaska jest teraz zdrowe?!?! nic nie pachnie tak jak 30 lat temu !ba! powietrze jakim oddchamy jest inne! nie dajmy sie zwariowac no!
ZAPASIONY OBŻARTUCH
Masz 80kg nadwagi? Pewnie nie. Nie wiem, co było 30lat temu, za młoda jestem :) 5,10kg ponad program to pikuś, można mieć fajną figurę, ale nieleczona otyłość jest zła, sama w sobie jest zła. Zaczyna się niewinnie od zagryzania smuteczków i poprawiania sobie nastroju ale może skończyć poważnymi schorzeniami. Nie lepiej tego unikać? Użyłam paskudnego określenia z czystej bezsilności, przepraszam, jeżeli poczułaś się urażona. :) To, że chce mieć szczupłe i zdrowe dzieci to chyba dobrze? Przeszłam przez koszmar choroby dziecka, rehabilitację. Do tej pory musimy uważać na wiele spraw, w tym zaburzenia wagi.
darai...Ty sie kurde mol nie gniewaj no ale....to wszystko co piszesz tutaj to hm..jakbys miala jakas fobie !!! mysle, ze wiele z nas mysli sobie " co za nawiedzona baba" ! jestes po prosotu INNA (co absolutnie nie znaczy gorsza ), c widac w kazdej Twojej wypowiedzi-dlatego dyskusje sa tak gorace!
swietnie trafilas;)akurat u mnie wlansie te 5 kg jest nadprogramowe !(no..moze teraz troche wiecej ), a wzrostu mam mniej od Ciebie ..
eh..
Zdaję sobiesprawę, że inni nie rozumieja mojej filozofii zycia, a ona strasznie prosta jest. Szanuj siebie i innych, pod każdym względem, szanuj umysł i ciało. Inne osoby nie musza jej przestrzegać, my tak. To żadna obsesja, ale jeśli widzę niedożywione dzieciaki (a to widać) na zakupach z rodzicami, a w wózku pełno chipsów, batoników, gotowych produktów do mikrofali, to jest mi przykro, do tego 4pak piwa. Z domu wyniosłam wysoka kulturę jedzenia i dbania o zdrowie, nie muszę udawadniać, że mój tryb życia jest lepszy czy gorszy, bo to nie o to chodzi. Noszę dziecko w chuście, nie oglądam tv, dużo czytam i jem tylko proste, mało przetworzone produkty, nie noszę czarnej bielizny, bo może mieć wpływ na powstawanie komórek rakowych(byłam na serii wykładów na ten temat), nie jem zima jogurtów, bo wychładzaja organizm. Wole taplać się w błocie z karaninem na plecach niz chodzić do kosmetyczki. Nie czuje sie gorsza w żaden sposób. :) Jestem bardzo miła osobą i mam zawsze sobre zamiary, może po prostu czasem posługuję się zbyt prostolinijnym przekazem, ale to po to, by nie tracic nic z merytoryki moich wypowiedzi. :) Pozdrawiam serdecznie. Nie jestem nawiedzona, zobacz sama, że u mnie w domu jest mnóstwo wypieków, ale wolę zrobic sama niz kupić półprodukty albo gotowce.
wiesz ja też jestem osobą szczerą do bólu, też szanuję siebie i innych, staram się nie robić nikomu krzywdy, pomagam innym jak tylko mogę i traktuję to jako swoistą pokutę mojej przeszłości, staram się żyć zdrowo ale bez zbytniego przerysowania, jestem upierdliwie pedantyczna ale.....
......ale w Twoich wypowiedziach między wierszami czuć niesamowitą wrogość do ludzi i jak widać nie tylko ja to odczułam. Nie chcę Cię pouczać bo nie taki mam charakter i nie taka moja rola na tym forum ale jeśli mnie posłuchasz to być może będzie Ci w przyszłości łatwiej -poświęć chwilkę czasu i na spokojnie przeczytaj wszystkie swoje wypowiedzi w tym wątku i odpowiedz sama przed sobą na pytanie czy dzisiaj, teraz napisałabym dokłądnie to samo. Bardzo często to co piszemy zależy od naszego chwilowego nastroju, a słowo pisane ma jeszcze jedną charakterystyczną cechę czytający także odbiera je według swojego chwilowego nastroju.
Miłego wieczoru
Wiesz, to jest mój ostatni post na tym forum, mam dość. Napisałam w tym wątku, że nie smażę frytek, bo moim zdaniem sa niesmaczne. Na to usłyszałam, że to nieprawda, bo miliony ludzi je lubią. No, ok... Później oberwało mi się, bo nie jem pretworzonej żywności, bo moje dzieci nie jedza włóżku i nie lubią słodyczy i chipsów, a na pewno lubią, tylko ja głupia im niepotrzebnie wierze. Bo dzieci to tylko dzieci. a dla mnie az dzieci. Następnie było coś nie tak, bo mój maż ma nadwagę, skoro tak, to niemożliwe, że zdrowo jemy. A mój mężowski schudł 25kg i jest megapozytywnym człowiekiem niezależnie od masy. To z kolei oberwało mi się, że jestem złym psychologiem, którym wcale nie jestem, no i że zamierzam się przeprowadzić, bo mam dosc polskich realiów. Skoro z tego jakos się wybroniłam zaatakowano mnie artykułem, który zamieściłam na blogu, po moim komentarzu do tego zostałam zaatakowana za nieprzemyślane uzycie sformułowania na temat ludzi samych siebie krzywdzących... No i teraz mam juz dosc, dziękuję. Wiele lat spędziłam tutaj, ale teraz okazało się, że przez ten czas byłam osobą nielubiana, "dziwadłem', nawiedzona babą... ok, mnie tu nikt nie obraził i nie miałam prawa się zdenerwować, oczywiscie, przepraszam. Widocznie mnie wolno obrazać, a ja po prostu o tym nie wiedziałam.
Teraz jak Ciebie czytam, to tak jakbym czytała swoją koleżankę Ankę, ona też po ostrej wymianie zdań które nie są po jej myśli robi z siebie meczęnnicę i odwraca kota ogonem, że tak nie myślała i nie mówiła.I jaka to ona została skrzywdzona.
Potem nie odzywa się przez 3 tyg i nie odbiera od żadnej telefonu( a spotykamy sie we cztery dziewczyny raz w miesiącu na pogaduchy.
Ja też wiele razy sobie mówiłam jak mnie zdenerwowano na forum, że więcej się nie odezwę, ostatnio nawet konto usunęłam, a potem żałowałam.Nerwy mi przeszły i znów dyskutuje, bo obrażanie się na forum nic nie da, ta stronka uzależnia i tutaj się wraca.
to jest forum, nikt nie widzi naszych twarzy i naszej mimiki, musimy się liczyć że nie raz na forum będą ostre jazdy, potem przyjdzie opamiętanie i nastanie spokój , a potem znów rozmowy i nerwówka:)Nie raz już tak było, więc się zastanów i nie uciekaj stąd.Jeżeli czujesz się obrażona przeze mnie to Cię Darai przepraszam, ale muszę Ci powiedzieć że Ty też potrafisz napsuć ludziom krwi. Proszę Cię abyś dalej dyskutowała na forum i nie odchodziła,ale sama też pomyślała zanim coś napiszesz , ze możesz tym zdenerwować innych, ja też postaram się ugryźć w palucha zanim ci coś odpisze.Pozdrawiam MR.
emocjonalne dziewczyny, z temperamentem :)
Pewnie, że dobrze mieć zdrowe dzieci, bo to nasz największy skarb :-) Moim zdaniem to pewnie chodzi
o sposób formułowania Twoich wypowiedzi ... kiedyś przykro mi się zrobiło jak było jak była dyskusja na temat
spania z dziećmi, co prawda nie skierowałaś bezpośrednio do mnie swojego komentarza , ale i tak
wyszło beznadziejnie, ale zwalmy to na wirtualny świat, może na żywo byłoby inaczej ;-)
Jestem naprawdę zawsze miła i uśmiechniętą osobą, zawsze pomogam i nawet sama dopytuję, czy komus ta pomoc nie jest potrzebna. Tu sa tylko słowa, dodaj do nich zawsze uśmiech z mojej strony i będzie inaczej, mam zawsze dobre intencje. Co do spania z dziećmi wiem naprawdę bardzo dużo i tylko chciałam się to wiedza podzielic ale zawsze sa próby zakrzyczenia. Nie wypowiadam sie na tematy o których nie mam pojecia. Psychologia rozwojowa to akurat moja pasja. tak samo jak społeczna. :) Jeśli cię uraziłam- wybacz :)
;-)
Moim zdaniem absolutnie nie nadajesz sie na psychologa, jak nie jest Twoją bajką Polska( to twoje słowa) , tak samo nie jest psychologia.Uchowaj panie przed takim psychologiem, inaczej po swiecie chodziłyby ludzie w rozmiarze XS i świat przestałby być ciekawy:)
Znam Cię darai tylko z Twoich wypowiedzi, sama o tym pisałaś że Twoim dzieciom nie wolno brać dokładek ani jeść po 20 godz.Nie wolno im łamać zasad bo grozi to konsekwencjami. Współczuje Tobie i Twoim dzieciom:( i pamiętaj to też twoje słowa.)Chude dzieci wg mnie , wcale nie znaczy zdrowe dzieci, PRAWDA?
To jest strona kulinarna i ludzie tutaj wstawiający przepisy są różni, więc może warto przemyśleć zanim się kogoś nazwie się tak jak ty nazwałaś wyżej.
Dopisano 12-01-14 10:40:42:
Miało być chodzili:)Nie jestem nie byłam i nie będę psychologiem. Moje dzieci nie sa chude, ale ty o thym wiesz. nie próbuj mnoie juz zaczepiać, to, że raz mnie sprowokowałaś nie znaczy, że pozwole ci na to poraz kolejny. Współczucie przyjęte. dziękuję ci za zainteresowanie. Skoro uważasz, że krzywdzę dzieci zgłoś to odpowiednim instytucjom. :)
Wiesz już nic nie rozumiem! nie dawno osobiście pisałaś ze Twoje dzieci są najchudsze , jak znajdę wątek to ci przypomnę.Ja Cię nie zaczepiam, ale nie podoba mi się jak nazywasz ludzi którzy lubią sobie zjeść i uczysz tego swoich dzieci.
A teraz już kończę dyskusję z Tobą:)Miłej soboty życzę.
Najpierw przyczepiłaś się, że na pewno kłamię, póżniej, że nie mozliwe, że jesteśmy szczupłe, skoro mój mąż ma nadwagę, później, że znęcam sie nad dziećmi, którym to współczujesz. A teraz pomyśl... gdzybym miała problem z sympatią do ludzi z nadwaga, czy pokochałabym mezczyznę postury mego męża? Moje dzieci są szczupłe, najszczuplejsze w grupie, bo faktycznie jest to grupa w większości "okrąglutka" ale i to się zmienia, bo dzieci rosną i zgodnie z "polityką" przedszkola jedzą zdrowo. :) Jak już pisałam ,jest różnica między osobą otyłą, która nie może już samodzielnie przez otyłosć funkcjonować, a lekką nadwagą. Polska nie jestr moją bajka? Tp też mi zarzuciłaś... tak, wyjezdzamy, bo tu nie dajemy rady godnie żyć. Mam w nosie patriotyzm, gdy trudno mi kupić niezbędne rzeczy dla dzieci i siebie. Jeąśli nie masz zaburzeń łaknienia i nikt w twojej rodzinie, to nie zrozumiesz naszych zasad, u niektórych trzeba to unormować albo wypracować, ale co ty możesz o tym wiedzieć?
Jak masz problemy z łaknieniem to idź do specjalisty i nie wyzywaj ludzi którzy lubią sobie zjeść i są szczęśliwi.Życzę Ci szerokiej drogi i szczęścia za granicą.:)
Nie, nie mam problemów łaknieniem. Ostatnie słowo chcesz mieć za wszelką cenę. :) Nie udawaj, że nie widzisz różnicy w jedzeniu czegoś niezdrowego albo w większej ilości od otyłości, która zagraża życiu i zdrowiu! Nie ma odżywiania zdrowego , jest racjonalne. To, co jest dopuszczone do spożycia nie truje, ale spożywane nieracjonalnie wyrządza szkody w organizmie człowieka. Wszyscy starają się o tym mówić i edukować społeczeństwo, a do ciebie nie dociera? Nie wierzę.
Wiesz co ? niech ostatnie słowo należy do ciebie :) Ciekawa jestem tylko,dlaczego tutaj tak zaciekle chcesz pokazać swoje racje? a na swoim blogu jak cię ludzie zmieszali z blotem siedziałaś jak myszka cichutko.I to by było na tyle:) Idę gotować kaloryczną fasolkę po bretońsku .
Dzięki za rozmowę:) Pozdrawiam.
Edytowałam, bo szkoda mojego zdrowia na tę dyskusję.
ja w ogóle nie rozumiem o czym ta dyskusja.
To Twoje życie i urządziłaś je po swojemu.
nie rozumiem osób które krytykują Ciebie za to?!
A Ciebie nie rozumiem dlaczego sie tłumaczysz :)
A moze próbujesz innym wytłumaczyć?
Wiesz przeca że to bez sensu ;)
Próbuję wytłumaczyć :) Za to wytłumaczono mi, że dbanie o zdrowie to nawiedzenie. Ok, przyjęłam do wiadomości i chyba odpuszczę sobie to forum :)
loozik.
To i tak jest nieźle :P
Kiedyś by Cię spalili na stosie :)
Ludzie zawsze wyśmiewali i bali się tego czego pojąć nie mogą...
Nie przejmuj się i tak trzymaj :)
Ale niestety ten artykuł na blogu darai o ludziach puszystych jest bardzo ostry i niesprawiedliwy :(
Zycie też nie jest sprawiedliwe, człowiek powinien czuć się ze sobą dobrze! O to w tym tekście chodzi. Nie podobasz się sobie? Zmień to! Nie da się wychodować amputowanej kończyny ale zmienić wszystko inne się da. Wystarczy chcieć! Mój mąż jest wielki ale on to akceptuje i jest super, moja kuzynka tak samo, jest puszysta ale też się taką lubi. A moja dawna teściowa tylko umiała piszczeć, jaka to ona nieszczęśliwa i nie robiła nic. Poza tym, to nie mój tekst :)
To zmienia postać rzeczy jak nie Twój ;-) to przepraszam.
Nie ważne czy to Twój tekst czy nie! Jak go wstawiłaś na swoim blogu to znaczy że sie pod nim podpisałaś Zapomniałaś ile mi sie dostało jak wstawiłam zdjęcie roznegliżowanej dziewczyny z netu, jak szła z prawie gołym tyłkiem po ulicy?
A na Wżecie tylko potwierdziłaś co dla Ciebie znaczą ludzie otyli i na koniec ci powiem, że mnie wkur..........
Na WZ tego nie wstawiłam.Nie masz prawa się zachowywać w ten sposób. To tekst napisany przez kogoś jako praca, ja miałam prawo zamieścić go gdzie mi się podoba i wcale go nie oceniałam. Ty po prostu nie możesz sie do niczego innego przyczepić.
Mnie chodzi o ten tekst, myśle że powinnaś przeprosić osoby które tak nazwałaś.
a szczerze... obżartuchów zapasionych
przez własną nieudolność po prostu nie lubimy,
przecież to Twoje słowa, więc niech może do ciebie to dotrze że obraziłaś wiele puszystych i miłych osób na tym forum i nie tylko.
Przeprosiłam już wczoraj, jeśli nie zauważyłaś. Zdenerwowałaś mnie, użyłam w złości bardzo przykrego określenia NIE osób otyłych tylko bezmyslnie ruinujących swoje zdrowie jedząc produktu zaliczane do grupy żywności mocno przetworzonej i o niskej zawartości wartościowych substancji odżywczych. Mam otyłego męża czyli jak nuiby mam nienawidzić ludzi z nadwagą?
Wiesz co ok:) nie ma sensu już ciągnąc tego tematu, ja zdenerwowałam Ciebie Ty mnie i jest kwita.Lepiej pogadać sobie o frytkach i innych rzeczach, a nie się denerwować.Bo ja z nerw właśnie pożarłam 2 pączki które usmażyła mama i mąż przywiózł, ale nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia, bo były pyszne.:)
Daria ja myslę że przesadzasz trochę . Ja podpisze się pod tym co napisala darai ja tez nie lubie ludzi którzy przez własna nieudolnośc sa grubi przez obżarstwo, brak ruchu. Nie miło się patrzy na takie osoby kiedy na własne zyczenie robią z siebie inwalidę. Ja znam taką osobę aby załozyć buty musi usiąc inaczej nie jest w stanie tego zroić i nawet siedząc przez brzuch ma problem z zawiązaniem ich. Lekarz tej osobie powiedział aby schudla zmieniła sposob odżywiania, zaczela spacerować itd. ale ta osoba ma to gdzieś. Nie rozumiem jdlaczego na wlasne życzenie robi się z siebie kalekę.
Widocznie im z tym dobrze, w końcu to ich sprawa i ich zdrowie:) i nie nam ich osądzać.Myślę że czas zakończyć temat nadwagi.:)
akurat osobie o której pisałam nie jest z tym dobrze :(
Nie mam idealnej wagi ale wcale mnie ten tekst nie ruszył...
Mało tego uważam ze nadwaga i obżarstwo nie jest zdrowe
i wcale mi się nie podobają moje błędy żywieniowe, staram się je zmienić.
nie podobają mi się też ludzie otyli, myślę sobie że zaniedbali się,
tak jak to bywa ze mną.
I że wcale nie jest im dobrze z takimi kilogramami, że (sądząc po sobie z czasów otyłości)
cierpią, szybko się męczą, mocno pocą, mogą wystąpić problemy ze zdrowiem...
tylko potrafię spojrzeć na siebie krytycznym okiem i staram sie coś zmienić,
a nie wmawiać sobie te głupoty "raz sie zyje, co sobie będę żałować"
Albo "kochanego ciała nigdy za wiele", bo co innego pozostaje.
W moim przypadku (osoby zupełnie zdrowej, bez problemów z hormonami, czy cukrzycą itp.)
to byłaby kompletna bzdura usprawiedliwiająca własne łakomstwo, lenistwo i zaniedbania.
A i tak najważniejsze jest to żeby czuć sie dobrze we własnym ciele.
Ja czuję sie dobrze w rozmiarze 40 -,42, a jeśli się uda to 38 mnie zadowoli.
Dokładnie się z Tobą zgadzam!!!
darai interesuje Cię psychologia społeczna i akurat ta sytuacja w pewien sposób odzwierciedla normalne zachowania ludzi.
Człowiek istota społeczna zachowuje się wg. wyznaczonych wcześniej norm i zasad. Za normalne uznale się to, że wszystcy lubimy sobie czasem podjeśc ponad normę ( szczególnie gdy nam coś smakuje). Natomiast gdy spotyka się osobę ktora nigdy nie podjada, która dzieciom nigdy nie daje dokładek to jest trochę kontrowersyjne bo inne. Dopóki nie poznałam Ciebie nie znałam matki, która nie pozwala dzieciom na dokładki. Ja nie wiem czy to dobrze czy żle. Z jednej strony ma to swoje plusy ale i minusy w każdym razie to Twoja fiilozofia życia i szanują ją. Nie rozumiem czepialstwa dla samego czepialstwa i jestem pełna podziwu, że nie dajesz się wyprowadzić z równowagi i prosze nie zmieniaj forum bo jesteś bardzo wartościowym czlowiekiem do dyskusji.
A moim zdaniem za daleko się posuwasz. Ja zawsze Ciebie bardzo lubiłam,ale daj spokój komuś kogo nie rozumiesz, Nie dawno na Ciebie napadano słownie, jak się wtedy czułaś? Ja tu na forum publicznie podałam wagę mego ciała obciążonego sadełkiem. Jakoś nie zauważyłam,żeby ona w jakim stopniu mnie obraziła. Co prawda jestem na diecie " Mniej żrec i zastanawiac się co się je i po co" dużo się ruszam , ale waga nadal idzie w górę. Poczekam jeszcze miesiąc jeżeli nic się nie poprawi polazę do lekarza. Sądzę ,że ludzie otyli woleli by byc szczuplejsi, bo to i zdrowiej i ładniej i korzystniej dla własnej samo oceny, Oczywiście są grubaski , które to zaakceptowali i są szczęśliwi, nie robią z tego wielkiego problemu. Ale gdyby mieli możliwośc wyboru to chyba się by zastanowili nad taką propozycją zmiany wagi. Więc zgadzam się z Dziewczyną .że trzeba dbac o swoje ciało , bo to mamy najważniejsze . Więc o co to wielkie wrzask!!!!.
Ja nie lubię serników, więc mam nie lubic naszej nowej znajomej, która jest nimi zafascynowana? Ja też nie wierzę,że stanie się ona moim zażartym wrogiem dlatego,że nie lubię serników.
Darai nie lubi frytek , bo nie lubi, ale nikomu nie zabrania przecież ich jeśc!!!!
A kim jest ona z zawodu i jak wykonuje swój zawód to jest jej sprawa. Jeżeli ma rozmiar XS to co? Ja też byłam kiedyś chuda i długa na dodatek przez to byłam gorsza? To już jest przesada. Może i zaraz ja dostanę za swoje " mądrości" .ale dziewczyny , na tym forum nie obrażajmy nikogo, możemy dyskutowac , ale na obrażanie nie pozwolę jakem Laugasel.
Ja jestem już uodporniona na napady na mnie, tyle co ja tutaj dostałam to chyba nikt, no może nie do końca:):) a tutaj była dyskusja i nikt nikogo nie obrażał, żadna z wypowiadających się osób( oprócz jednej która wyzwała ludzi od zapasionych obzartuchów i to mi się bardzo nie spodobało)
Laugasel,Lubić mnie nie musisz bo nie jestem zupą pomidorową którą prawie wszyscy lubią, a jeżeli tobie się podoba jak cię ktoś nazwie spasionym obżartuchem to Twoja sprawa, pomimo że nie jestem gruba , nie podoba mi się że ktoś tak nazywa ludzi.
Może i zaraz ja dostanę za swoje " mądrości" .ale dziewczyny , na tym forum nie obrażajmy nikogo, możemy dyskutowac , ale na obrażanie nie pozwolę jakem MR:).
Ja myślę,że ona nikogo nie chciała obrazic. Bo ja jakoś się nie obraziłam, a wagę mam "słuszną" , tym bardziej Ty nie powinnaś, bo raczej tusta nie jesteś. Czego Wam zazdroszczę,bo naprawdę więcej ciała to wcale nie taka radocha, jak by ktoś myslał.
Ja nie jestem przy tuszy , ale mam znajomych którym poleciłam tą stronę , są to też ludzie puszysci i nie pozwolę żeby ktoś ich obrażał. Czytają forum nawet bez rejestracji
Co takiego mogło obrazić osobę otyłą, taką która zaniedbała się i za dużo i niezdrowo jadła, a teraz ma nadwagę?
To tak jak palacza miało by obrazić to że jest palaczem, śmierdzi papierochami itd. Na własne zyczenie.
To za co ma sie obrazić?
Konkretnie.
A co to kogo obchodzi że jest otyła, trzeba zaraz ją wyzywać,nie lubić i pisać o tym?Je to za swoje przecież, prawda?
bo ja wiem? Niby prawda.
Ale nie zmienia to faktu że źle robi ;(
Ja nie lubię pijaków, a też piją za swoje...
kazdy coś tam ma...
Moze to źle sformułowane zdanie jest tylko.
Bo w sumie nie można nie lubić osoby jeśli się jej nie zna.
Można nie lubić tego co robi i jak wygląda w odniesieniu do swoich wytycznych...
Zawsze wiedziałam że jesteś mądra kobitka:) pozdrawiam.
a ja jestem ciekawa czy jakiś consensus z tej rozmowy uda się osiągnąc :)
obżarstwo tak jak palenie papierochów i narkotyzownaie sie i pijaństwo to...nałogi...a nałog to choroba...Najlatwiej powiedziec "sam sobie winien !!! "...a trudno zrozumieć tym wszystkim "świętym"...eh;(
nieprawda.
Nie jestem święta, ale nie czaruję siebie i nie mydle oczu swoich i otoczenia.
Jeśli ktoś jest chory, to powinien iść do lekarza a nie trwać w chorobie mydlac innym i sobie oczy,
prawda?
Jeśli tego nie zrobi, nie podejmie leczenia, nie poszuka pomocy, to sam sobie jest winien, że następstwem nałogu, który w porę można powstrzymać, są inne groźne chorby.
Obżeram sie bo mam z tym problem, a nie dlatego ze "raz sie zyje"
Palę papierosy bo mam z tym problem, a nie dlatego ze to cool.
Piję alkohol bo mam z tym problem a nie dlatego że świat jest zły
Biorę narkotyki bo mam z tym problem, a nie dlatego ze kolega mnie wciągnął...
Przez moje nałogi cierpi moje ciało i dusza, cierpi otoczenie.
Taka jest prawda.
jeszcze chyba sie taki nie narodził, co by oszukał sam siebie.
A najtrudniej jest stanąć oko w oko z problemem i nazwać go po imieniu.
osoby które klepią po plecach i potwierdzają te próby oszukania samego siebie, tylko ten problem pogłębiają, niestety.
Nic nie wspomniałaś o anoreksji:(
to były przykłady, nie mam takich problemów.
a juz na pewno nie z alkoholem czy narkotykami :)
Kiedys cierpiałam na bulimię.
Dzięki, psychologowi, autoterapii i ciężkiej pracy udało mi się trochę to opanować.
jeżeli miałaś takie doświadczenie to napewno zgodzisz się ze mną, że ciężka praca osoby chorej nie wystarczy ważne jest też wsparcie, całkowita akceptacja i zrozumienie otoczenia
tak samo jest ze wszystkimi innymi schorzeniami, których podłoże znajduje się w psychice i tak samo jak anoreksja czy bulimia do tej grupu zalicza się jedzenie kompulsywne czy wiele przypadków otyłości lub nadwagi
Życzę Ci wytrwałości, znam osobę, która chorowała na anoreksję i ile pracy kosztowało to nie tylko ją ale i najbliższych, jak ważne było każde wypowiadane słowo aby nie spowodować nawrotu choroby i nie pogrzebać wielu miesięcy leczenia
Zgadzam sie jak najbardziej.
Ale akceptacja to nie klepanie po ramieniu i mówienie, spoko, zjedz sobie 5 hamburgerów,
Wolno Ci, to za Twoje pieniądze :)
Od czegoś trzeba zacząć.
Ja zaczełam tak, że miałam też depresje.
Przy okazji leczenia psycholog uświadomiła mi moje problemy z jedzeniem.
I przestałam nazywać to co robię "podjadanie", albo że piję herbatki na trawienie itd.
Tylko po imieniu.
Teraz jak słyszę że ktoś pieszczotliwie nazywa swój problem, włącza mi się kontrolka.
Dziękuję, od kilku lat jakoś sobie radzę.
Na nowo odkrywam smaki i przyjemność jedzenia, a nie jedzenie dla chwilowej przyjemności
a potem... ehh...
nie lubie o tym mówić.
Może i zaraz ja dostanę za swoje " mądrości" .ale dziewczyny , na tym forum nie obrażajmy nikogo, możemy dyskutowac , ale na obrażanie nie pozwolę jakem MR:)
to jakieś nowości czy aby na pewno to Ty pisałas poczytaj sobie i zobacz ile Ty razy obraziłaś darai w tym temacie
A ty poczytaj siebie w innych tematach , w temacie mody cmentarnej i w temacie gdzie użytkowniczka pragnęła ciszy we własnym domu:) Jak zaciekle broniłaś osoby nadużywającej alkohol która robiła rumor nad głową użytkowniczki pragnącej spokoju.
Więc nie osądzaj mnie że bronię ludzi z nadwagą, bronię i będę bronić , bo ich lubię, są dużo sympatyczniejszy od niektórych szczupłych i szczerzy.
Ja nie osadzam Ciebie tylko zdziwiła mnie ta deklaracja.
Daria każdy z nas jest inny jeden broni latorośli chodzących w krótkich kieckach czyli ja :) inny ludzi otyłych ja nie widzę w tym nic dziwnego możemy się z soba niezgadzac nie raz tak było ale nie można przestac się szanować a w tym watku niesty widzę darai jako kolorową papużkę dziobaną przez inne ptaki tylko dlatego że ma inny pogląd na życie niz my. Dla mnie filozofia darai jest kontrowersyjna ale na Boga jak ona jest tak szczęslwa to niech tak będzie. To tak samo jak Ty jesteś szczęśliwa ze swoim gotowaniem tak inni są ze swoim i wróćmy może do frytek bo wątek zgoła zszedł na co innego a Ty jako autorka wątku powinnas tu jakieś porządki wprowadzić i pilnowac aby temat się nie rozjechal tam gdzie nie potrzeba
Myślę że czas już go zamknąć i długi się zrobił, kto miał się wypowiedzieć już to zrobił:) Deklaracja była laugasel, ja tylko skopiowałam i się pod nią podpisałam, że będę bronić puszystych:)
A czemu Laugasel z małej literki? Otyłośc, (nie mylic z nadwagą) faktycznie według mnie jest problemem jeśli nie zdrowotnym, to często z problemami psychologicznymi danej osoby. Często otyłośc sama staje się przyczyną wielu chorób. Jeśli potraktujemy ją jako chorobę, to trzeba to leczyc. I to miała Darai na myśli, może jedynie zle dobrała słowa. Otyli często nie zdają sobie z tego sprawy. A Mama Rózyczki staneła w obronie tych osób, bo według niej Darai zaatakowała te osoby. A ja biedula zawsze wpycham swoje trzy grosze, bo coraz ciężej mi z tymi kologramami , a walka z nimi przynosi marne efekty. Wiem,że moje kilogramy nie wzieły się z powietrza. Ale szkoda,że nie można ich tak szybko się pozbyc jak kiedyś po ciążach. A tak z innej beczki nazwa tematu okazała się faktycznie prorocza!
Dobrze,że teraz wszystko jest wyjaśnione. Dziewczyny się dogadały a ja idę pocwiczyc
Chodź do mnie, pojeździmy na rowerku stacjonarnym , spale te pączusie co zjadłam dzisiaj i ptasie mleczko:)
Dzięki za zaproszenie.
.Nie wolno im łamać zasad bo grozi to konsekwencjami
Mamo Różyczki, tak funkcjonuje cały świat, są zasady, których musimy przestrzegać, za ich łamanie ponosimy konsekwencje. I tu akurat bardzo dobrze, że ktoś uczy tego swoje dzieci.rozmiar XS???ooo to wspolczuje...za nic w swiecie nie chcialabym byc taka "sucha"
I bardzo dobrze, mam 158cm to niby ile mam ważyć???
nie mniej niż 50kg
50 kg to jest rozmiar XS
Edytowałam ten post , bo chyba to jednak nie było do mnie:)
mój brat był niejadkiem i przez mnóstwo lat jadł na obiad 2 sznycle i to 6 razy w tygodniu. W piątki na kolację duża ilość smażonych frytek. Mama znienawidziła smażyć sznycle.
W ogole frytek nie jem ani zadnych fast foodow:P
Kebbaba też nie ?
tez nie, jak widze te kebaby sprzedajace u mnie to mnie naciaga:P Fuuj- trzydniowe *jesli nie dluzej) sałatki, ktore kisza sie i pocą w tym upale, plus robactwa siedzace na tym miesie;P tak to wyglada w moim miescie, w innych moze lepiej jest.
W tym kebabie koło mnie jest zawsze pełno ludzi, a na stolik trzeba czekać, można też kebaba zamówić do domu , dostawa kosztuje 3 zł. Te kebb jest wspaniały i z czystym sumieniem mogę polecić każdemu kto będzie kiedyś w Warszawie:)
http://www.amrit.pl/galeria.php
Mówisz o tym przy pl. Wilsona (przy stacji metra)?
Podobno najlepszy kebab w Warszawie - byłam kilka razy przed -ale ilość ludzi i jedzenie z towarzystwem na plecach (bo tak zapchane wnętrze wygląda z zewnątrz) jakoś mnie nei przekonuje nawet do najlepszego smaku...
A na dostawę do domu nie mam szansy...
Tak mówię o tym kebabie przy metrze na placu Wilsona, można sobie obejrzeć galerie w linku który podałam:)
Kebbaba też nie ?
jesooo ja jestem fanką kebaba!
Najlepszy na świecie jest w Myślenicach w knajpie ,,Turcja,,.Wybierz się tam kiedyś i spróbuj.Polecam gorąco,w życiu lepszego nie jadłam
no to mam plan wycieczki na najbliższa niedzielę :)
to jak tak wychwalacie te kebaby to powiem Wam, że w Polsce jest jeden producent mięsa do kebabów i bardzo niewiele zakładów przyżądza mięso samodzielnie można więc założyć, że 95% kebabów w tym kraju wykonanych jest z tego samego mięsa ich smak zatem zależy od dodatków a najleprzy Kebab to jest w Turcji a Gyros w Grecji
a ja bym w Turcji kebbaba nie zjadła. :) Najepszy Kebbab jest u mnie w mieście :P
ja kebab jadłam chyba 3 razy w życiu. Jest bardzo dobry ale mnie nie ciągnie. Wczoraj byliśmy na zwiadach w nowym barze gdzie są robione na miejscu. Wszystko wyglądało wspaniale ale nie kupiliśmy.
Ja zawsze byłam szczupła i odkąd pamiętam byłam niejadkiem :( Mama serwowwała mi citropespin i inne paskudztwa...oczywiście wyroslam z tego, ale nigdy nie jem dużo- po prostu tak mam.
Za to zawsze uwielbiałam cukierki...gdy byłam mała nie było tyle słodkości w sklepach, ale irysy-maczki to były moje pyszności- a jak już nie było innych cukierków to wyjadałam takie eukaliptusowe ohydne...ale słodkie.
Teraz jem słodycze ale nie szaleję za nimi.
Niestety moje dzieci mają coś ze mnie. Obydwaj to niejadki i muszę tworzyć i wymyślac cuda, żeby w końcu zjedli. Mamy, których dzieci są niejadkami rozumieją o co mi chodzi....ja się ciesze jak dziecko coś zje na obiad - i mogą to byc nawet frytki skoro nic innego nie chce zjeść.
Jeśli chodzi o niejadki, to trzeba delikatnie z nimi. Trzeba znaleśc sposób a najważniejsze dopilnowac,żeby dziecie nie podjadało między posiłkami. Mój tata kiedyś zrobił kanapki, pokazał mi je i powiedział ,że chowa je do lodówki i zabronił mi je jeśc , bo będą mu potrzebne i przy mnie schował do lodówki. A jak one mi smakowały zjedzone w ukryciu!!! No cóż przekorna byłam od zawsze.
Ale temat naprawdę czasami jest trudny. Mój najmłodszy też niejadek. Więc wściekam się czasami kiedy nie je i trudno zaciskam zęby i nie zmuszam go, biorę na przetrzymanie. Twardziel raz cały dzien nic nie jadł tylko mleko pił. Ale na drugi dzień nadrobił zaległości. Najważniejsze nie zmuszac do jedzenia , nie biegac z jedzeniem za malcem , nie teroryzwac, to zawsze przynosi odwrotny efekt.
Najważniejsze nie zmuszac do jedzenia , nie biegac z jedzeniem za malcem , nie teroryzwac, to zawsze przynosi odwrotny efekt. -------------> święta racja :)
dokładnie. Stosuję to i działa.
Moj starszy synek był niejadkiem, mielismy młodego pediatrę robiącego specjalizacje, ze świeżą wiedzą i powiedział, że dziecko nawet jak przez dwa tygodnie nie będzie chciało jesć to nic mu nie będzie, nie zmuszać do jedzenia i nie namawiać jak zgłodnieje to sam poprosi, organizm sam się upomni. I tak było, wyrósł z niego zdrowy facet.
na szczęscie nigdy nie miałam doczynienia z pediatrami którzy twierdzą że jak dziecko dwa tygdnie nic nie zje to mu nic nie będzie
ja mam bliźniaki. Jeden jest niejadkiem, a dokładniej dziecko wybredne i jedzące oczami i uszami. Drugi wszystko żerca. Efekt: 6-7 kg różnicy między nimi.
o tak jedzenie oczami i uszami
moja córka uwielbiała maliny nie mogła się ich doczekać jak tylko pojawiały się w sklepie to o nie prosiła kupowałam jej nawet jak były jeszcze strasznie drogie aż tu ostatniego lata stojąc w warzywniaku poprosiła oczywiście o malinki a za nami stanęły dwi psiapsiułki i jedna do drugiej przekornie - może Ci malinki kupić - na co ta druga bleee przecież w nich są robaki - natychmiast domyśliłam się jaki będzie tego efekt i myślałam że tym bladziom z liścia pociągnę - oczywiście od tego dnia moja córka ani jednej malinki w ustach nie miała i na nic się zdały moje tłumaczenia może do przyszłego lata zapomni o tym zdarzeniu a może nie
Synek nie chciał jeść jaja sadzonego. Nazwał sobie je "samotna wyspa" i sam prosi bym zrobiła na obiad i zjada ze smakiem.
moja jajko je tylko na twardo żadne inne nie wchodzi w grę nawet jak jej zrobiłam kogel mogel to posmakowała i zapytała gdzie może wypluć a myślałam że to zje bo lubi słodycze
Trzeba było ten koszyczek z malinkami rozpłaszczyć jej na buzi, od razu by się zamknęła:) a córce wytłumaczyć że specjalnie tak powiedziała.Mojej nie da się niczym zniechęcić, jak jej coś smakuje to je.:)
wiesz moja też jak się jakiejś potrawy uczepi to jak przysłowiowy rzep tyle że łatwo ją obrzydzić i jak usłyszała o tych robakach, których tam oczywiście nie ma to wyszło jak wyszło, często rozmawiam z nią jak z bardzo dojrzałą osobą i tłumaczyłam nawet na przykładach że te panie się ze sobą droczyły myślę, że trzeba poczekać
o tak jedzenie oczami i uszami
moja córka uwielbiała maliny nie mogła się ich doczekać jak tylko pojawiały się w sklepie to o nie prosiła kupowałam jej nawet jak były jeszcze strasznie drogie aż tu ostatniego lata stojąc w warzywniaku poprosiła oczywiście o malinki a za nami stanęły dwi psiapsiułki i jedna do drugiej przekornie - może Ci malinki kupić - na co ta druga bleee przecież w nich są robaki - natychmiast domyśliłam się jaki będzie tego efekt i myślałam że tym bladziom z liścia pociągnę - oczywiście od tego dnia moja córka ani jednej malinki w ustach nie miała i na nic się zdały moje tłumaczenia może do przyszłego lata zapomni o tym zdarzeniu a może nie
Widzę, że z osób wypowiadajacych się - ja jedna jem frytki często. Bo raz w tygodniu goszczą na stole.
Odnośnie dzieci. Niestety nie ma żadnej reguły.
Jedne będą ciagnęły do zakazanego owocu - mimo stylu życia w domu.
Inne uznają go (styl domowy) za coś naturalnego. Na pewno pomaga. gdy nasi znajomi (dorosłych) preferują podobny styl zycia.
Ja - obserwując męża - zmuszanego do jedzenia i efekty tego - wychodziłam z założenia - jak zgłodnieje to zje, gust sie wyrobi z wiekiem.
W przypadku syna zdało egzamin - majac do wyboru mcdonalda lub porządną restaurację - na hamburgera nawet nie spojrzy.
W przypadku córki - żadnego. Odżywia się beznadziejnie, więcej nie lubi niż lubi, z racji ścisłej diety w dzieciństwie najlepsze są w tej chwili produkty zakazane - najlepsze jest to co zawiera chemię (troche generalizuję - ale to dla zobrazowania).
Znm dziecko - niejadka - żywiącego się tylko ptasim mleczkiem (jak było małe - wiek przedszkolny). Dlaczego - bo to było jedno co zjadła. Niestety - od urodzenia typ anorektyczki nie odczuwajacej żadnego głodu. Pytanie dziecko po przyjściu w gości - a będę musiała jeść?
Miałam kontakt z dzieckiem wegańskim - gdy restauracje stawały na głowie, aby nakarmić dziecko - które nawet nie ruszyło tego co przygotowane - bo mama gotuje inaczej. Przez kilka dni jadło zupki w proszku (dokłanie tak - bez wody) oraz chipsy. I to podobno było normalne u niego (takie odzywainie na co dzień.
Miałam też w ręku menu - u nas powiedziałby z restauracji z górnej półki.
Natomiast to był jadłospis z francuskiej szkoły. Tam inaczej się nie je. I już.
U nas frytki są żadko 1 w miesiącu lub raz na 2 miesiące za to pizze robie często
U nas dzieci nie lubią frytek, jak robię to dla mnie i meża... zatem raz na kilka miesięcy! Ale ten wątek mi smaka narobił :)