Ja używam obydwu produktów i szczerze nie widzę zbyt dużej różnicy w usuwaniu plam i brudu. Natomiast jeżeli chodzi o ochronę koloru to zdecydowanie polecam płyny specjalnie przeznaczone do kolorowych bądz czarnych ubrań. Nie tracą wtedy na kolorze i nie ma problemów z szarymi smugami czy plamami po proszku (szczególnie często zdarzało mi się to na czarnych ubraniach). Drugą sprawą jest jakość tych samych produktów w różnych krajach. Uważam, że niemieckie proszki do prania, płyny do płukania czy płyny do naczyń są o niebo lepsze (bardziej wydajne, skuteczniejsze, lepiej pachną) niż te same produkty w polsce, a różnica w cenie niewielka.
Jestem zdecydowanie za płynami a zwłaszcza tymi co to teraz widziałam reklamują z Ariela. Używam ich (i innych marek) odkąd mieszkam za granicą i nie narzekam a wręcz przeciwnie, jestem bardzo zadowolona i szczerze polecam. Ubrania się dopierają, ładnie pachną i szufladka w pralce nie jest brudna od zwykłego, sypkiego proszku :)
Ja używam chemii niemieckiej którą kupuję u sprawdzonego już sprzedawcy na allegro.
Do białych rzeczy (tylko same białe) kupuje:
A do kolorowych i czarnych:
Gdy prałam czarne rzeczy w proszku do prania zawsze zostawały białe ślady. Teraz tego problemu nie mam środki może nie należą do najtańszych, ale wiem za co płacę, i są o niebo lepsze i baaaaaardziej wydajne od polskich. Niesety!
Moja Droga Pandziuniu ... Chemia to jedna sprawa a nasza zakamieniała woda to kolejna sprawa ...
U mnie jest tak woda kolorowa czasem jakby pobór był z Żółtej Rzeki i co z tego że przytacham od sąsiada pakę wiądacego proszku ja woda zrobi swoje... czyli ecru za króryś tam prankiem ...:)
Dobra czysta woda pozbawiona kamienia i dobry środek muszą iść z sobą w parze ..
Też głównie uzywam niemieckiej chemii.Piorę zarówno w proszkach,jak i płynach.W tych ostatnich głównie delikatne rzecz.y.Do ubrań roboczych do prac ogrodowych czy w garażu kupujję jakiś zwykły polski proszek,całkowicie wystarczy.
Chemię niemiecką kupuję oryginalną i mimo drogiego euro nie kosztują więcej niż u nas,a często mniej,jeśli korzystam z promocji.Mam na szczęście blisko do granicy.
U mnie tylko się sprawdza proszek E do koloru i E do białego, wszystko dopiera się wspaniale.Kiedyś prałam w vizyrze i innych diabłach , ale żaden nie umywa się do E.
Ja też od jakiegos czasu urzywam niemieckiej chemii (nasze polskie mogą się niestety schować). W tej chwili do kolorów mam Vizira w proszku a do białych Ariela w płynie.
Dopisano 12-01-23 23:37:22:
matko kochana, jaki wstyd :) oczywiście miało być "używam" :):):L)
Uzywam wylacznie plyny poniewaz - wszystkie firanki i zaslony upiete mam w kontrafaldy, - a te zaszyte sa na amen.
30 stopni na recznym praniu proszku nie rozpuscilo, i po wypraniu miedzy faldami bywaly nie rozpuszczone granulki. Rowniez bywaly granulki proszku w kieszonkach od bluzek a nawet miedzy podszewka a marerialem spodnicy. Mimo ze woda u mnie mieciutka.
Oczywiscie ze proszki sa dobre - ale plyn " cos mi lepiej lezy " . Pozdrawiam !
Z mojego doswiadczenia najbardziej odpowiada mi plyn do niskich temperatur (30° i 40°), a w proszku piore wszystko w wysokich temperaturach od 60°C, oczywiscie odpowiednio do bialych i kolorowych rzeczy, pozdrawiam.
Podobno piorąc samymi płynami niszczy się pralkę - gdzieś to wyczytałam, tak czy inaczej ja używam i jednego i drugiego, a nawet trzeciego-orzechów piorących. Z proszków głównie persil z mydłem marsylijskim (?) i Ariel; płyny to też Persil. Natomiast orzechów, a właściwie łupin używam od niedawna (jakoś sceptycznie do nich podchodziłam) i powiem szczerze, że jestem zadowolona. Płyny do płukania to przede wszystkim Lenor-koncentrat, bo zwykły, choćbym dała pół butelki to ubrania po wysuszeniu są szorstkie.
Ja natomiast,skoro już temat "piorący",mam pytanie,czy ktoś stosował kule do prania?Jeśli tak,czy naprawdę działają.Teoretycznie wiem,ale zależy mi na opiniii osób,które je wypraktykowały.
Proszek to proszek był chyba od zawsze więc może lepiej trzymac się utartych i sprawdzonych wynalazków. Nowości często zachecaja ale ostatecznie okazuja sie czesto złym trafem
Ja mam inne pytanie jakiego używacie płynu do płukanie tkanin?,stosowałam lenor,E i jeszcze inny,ale nie pamiętam nazwy,ale ubrania po nich nie pachniały długo
Podobnie, jak moje poprzedniczki używam chemii niemieckiej. W niskich temperaturach tylko płyny, do gotowania w 90st uzywam tylko proszku. Niegdyś prałam tylko w proszku. A wiadomo większość prania szła na 30-40st. W takiej temperaturze proszek nie jest w stanie sie rozpuscić. Część z niego pozostawała na ubraniach ale większa cześć osiadała gdzieś na rurach tworząc piękne czopy. Póżniej był niemiły problem szukania zatkanych rur kanalizacyjnych. Od tego czasu - tylko płyn!
Zastanawiam się co jest lepsze do prania, płyn czy proszek. Kolezanka polecała mi ostatnio płyn z Lidla. Co o tym sądzicie?
Ja używam obydwu produktów i szczerze nie widzę zbyt dużej różnicy w usuwaniu plam i brudu. Natomiast jeżeli chodzi o ochronę koloru to zdecydowanie polecam płyny specjalnie przeznaczone do kolorowych bądz czarnych ubrań. Nie tracą wtedy na kolorze i nie ma problemów z szarymi smugami czy plamami po proszku (szczególnie często zdarzało mi się to na czarnych ubraniach). Drugą sprawą jest jakość tych samych produktów w różnych krajach. Uważam, że niemieckie proszki do prania, płyny do płukania czy płyny do naczyń są o niebo lepsze (bardziej wydajne, skuteczniejsze, lepiej pachną) niż te same produkty w polsce, a różnica w cenie niewielka.
Jestem zdecydowanie za płynami a zwłaszcza tymi co to teraz widziałam reklamują z Ariela. Używam ich (i innych marek) odkąd mieszkam za granicą i nie narzekam a wręcz przeciwnie, jestem bardzo zadowolona i szczerze polecam. Ubrania się dopierają, ładnie pachną i szufladka w pralce nie jest brudna od zwykłego, sypkiego proszku :)
do tkanin delikatnych używam płynu /Wirek/, a do pozostałych proszku /Wizir/.
Formil jest dobrym srodkiem do prania i w płynie i w proszku ... nie zawiedziesz się ...( jeśli masz ten płyn na myśli )
Do koloru ochrania kolorek ..a białe rzeczy '' dopiera '' ja nowe ... ::)
Oczywiście są to dwa różne środki piorące .
Ja używam chemii niemieckiej którą kupuję u sprawdzonego już sprzedawcy na allegro.
Do białych rzeczy (tylko same białe) kupuje:
A do kolorowych i czarnych:
Gdy prałam czarne rzeczy w proszku do prania zawsze zostawały białe ślady. Teraz tego problemu nie mam środki może nie należą do najtańszych, ale wiem za co płacę, i są o niebo lepsze i baaaaaardziej wydajne od polskich. Niesety!
Moja Droga Pandziuniu ... Chemia to jedna sprawa a nasza zakamieniała woda to kolejna sprawa ...
U mnie jest tak woda kolorowa czasem jakby pobór był z Żółtej Rzeki i co z tego że przytacham od sąsiada pakę wiądacego proszku ja woda zrobi swoje... czyli ecru za króryś tam prankiem ...:)
Dobra czysta woda pozbawiona kamienia i dobry środek muszą iść z sobą w parze ..
Też głównie uzywam niemieckiej chemii.Piorę zarówno w proszkach,jak i płynach.W tych ostatnich głównie delikatne rzecz.y.Do ubrań roboczych do prac ogrodowych czy w garażu kupujję jakiś zwykły polski proszek,całkowicie wystarczy.
Chemię niemiecką kupuję oryginalną i mimo drogiego euro nie kosztują więcej niż u nas,a często mniej,jeśli korzystam z promocji.Mam na szczęście blisko do granicy.
Chemie kupuje w niemieckim sklepie.
Używam Persil non bio w żelu lub w kapsułkach , najlepiej usuwa plamy i nie pozostawia białych zacieków na ubraniach.
U mnie tylko się sprawdza proszek E do koloru i E do białego, wszystko dopiera się wspaniale.Kiedyś prałam w vizyrze i innych diabłach , ale żaden nie umywa się do E.
U mnie też proszek E do białego i do koloru.Ostatnio odkryłam też żel E do kupienia w Biedronie.Jest super.
płyn kupiony w Niemczech
Ja też od jakiegos czasu urzywam niemieckiej chemii (nasze polskie mogą się niestety schować). W tej chwili do kolorów mam Vizira w proszku a do białych Ariela w płynie.
Dopisano 12-01-23 23:37:22:
matko kochana, jaki wstyd :) oczywiście miało być "używam" :):):L)vizir w proszku czegoś nie wypłukuje mi się z szufladki więc się z nim pożegnałam
Ja nie mam tego problemu, tak mi się działo przy używaniu polskich proszków.
Uzywam wylacznie plyny poniewaz - wszystkie firanki i zaslony upiete mam w kontrafaldy, - a te zaszyte sa na amen.
30 stopni na recznym praniu proszku nie rozpuscilo, i po wypraniu miedzy faldami bywaly nie rozpuszczone granulki. Rowniez bywaly granulki proszku w kieszonkach od bluzek a nawet miedzy podszewka a marerialem spodnicy. Mimo ze woda u mnie mieciutka.
Oczywiscie ze proszki sa dobre - ale plyn " cos mi lepiej lezy " . Pozdrawiam !
Do tej pory używałam proszku E niedawno przerzuciłam się na żel E.Dla mnie żel lepszy...
Z mojego doswiadczenia najbardziej odpowiada mi plyn do niskich temperatur (30° i 40°), a w proszku piore wszystko w wysokich temperaturach od 60°C, oczywiscie odpowiednio do bialych i kolorowych rzeczy, pozdrawiam.
Podobno piorąc samymi płynami niszczy się pralkę - gdzieś to wyczytałam, tak czy inaczej ja używam i jednego i drugiego, a nawet trzeciego-orzechów piorących. Z proszków głównie persil z mydłem marsylijskim (?) i Ariel; płyny to też Persil. Natomiast orzechów, a właściwie łupin używam od niedawna (jakoś sceptycznie do nich podchodziłam) i powiem szczerze, że jestem zadowolona. Płyny do płukania to przede wszystkim Lenor-koncentrat, bo zwykły, choćbym dała pół butelki to ubrania po wysuszeniu są szorstkie.
Z płynów do płukania u mnie też tylko Lenor..i to najlepiej niemiecki.Po polskich płynach pranie szorstkie i nie pachnie tak ładnie.
Ja natomiast,skoro już temat "piorący",mam pytanie,czy ktoś stosował kule do prania?Jeśli tak,czy naprawdę działają.Teoretycznie wiem,ale zależy mi na opiniii osób,które je wypraktykowały.
Proszek to proszek był chyba od zawsze więc może lepiej trzymac się utartych i sprawdzonych wynalazków. Nowości często zachecaja ale ostatecznie okazuja sie czesto złym trafem
Ja mam inne pytanie jakiego używacie płynu do płukanie tkanin?,stosowałam lenor,E i jeszcze inny,ale nie pamiętam nazwy,ale ubrania po nich nie pachniały długo
Podobnie, jak moje poprzedniczki używam chemii niemieckiej. W niskich temperaturach tylko płyny, do gotowania w 90st uzywam tylko proszku. Niegdyś prałam tylko w proszku. A wiadomo większość prania szła na 30-40st. W takiej temperaturze proszek nie jest w stanie sie rozpuscić. Część z niego pozostawała na ubraniach ale większa cześć osiadała gdzieś na rurach tworząc piękne czopy. Póżniej był niemiły problem szukania zatkanych rur kanalizacyjnych. Od tego czasu - tylko płyn!