Dziś jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. I tak się zastanawiam, czy dbamy o nasz język.Coraz częściej w naszej mowie używamy zapożyczeń z innych języków, stosujemy różnego rodzaju skróty, piszemy nie używając polskich znaków oraz znaków inetrpunkcyjnych. Co sądzicie na ten temat?
Jestem za ... -:) . Staram się posługiwać poprawną polszczyzną i potrafię jeszcze w mojej gwarze porozmawiać . Dla mnie język to dziedzictwo , które bardzo cenię .. !
Myślę że potrafię poprawnie pisać, ale mówić poprawną polszczyzną nie potrafię, mam już w swoim języku niektóre słowa z gwary (np. pojdę SE - gdzieś tam, nie Ma zimno, ROZUMISZ zamiast rozumiesz itp) i ciężko mi się ich oduczyć
Ja się bardzo staram mówić poprawnie, choć znacznie szybciej idzie mi gadanie w gwarze. Ale jakoś daję radę:) Bardzo szanuję polski język i ogromnie mnie smuci zaśmiecanie go obcymi zwrotami. Newsy zamiast wiadomości, sale zamiast wyprzedaży, hasła reklamowe po angielsku itp. Jednak najbardziej dołuje mnie masakrowanie języka polskiego na forach, w smsach, w mailach. Wymiana korespondencji mailowej z jednym ze sprzedawców Allegro zakończona z jego strony "pozdro" mnie rozwaliła.
A dlaczego "całe szczęście"? Nie uważam, żeby gwara to było coś złego. Wręcz przeciwnie. Jestem dumna z tego, że jestem Ślązaczką i umiem świetnie mówić po śląsku, ale przede wszystkim jestem Polką i razi mnie robienie karykatury z naszego języka.
Ja pochodzę z opolszczyzny i głównie na wioskach mówią też gwarą. Ja mam pojedyncze słowa z tej gwary, ale strasznie nie lubię gdy ktoś tak do mnie mówi, wielu słów nie znam.
Pamiętam jeszcze ze szkoły jak poszłam do technikum w Opolu jak na języku polskim dziewczyny ze wsi mówiły gwarą a nawet wypracowania w ten sposób pisały, pani nauczycielka zwróciła im na to uwagę, to one powiedziały, że nauczyciele ze szkół wiejskich mówili, że takie mówienie i pisanie sprawdzianów (!) jest dobre. Nie mogłam tego pojąć, język polski jest po to, aby się go uczyć poprawnie a nie w jakiejś gwarze, gwarę używać można w domu i między osobami które w ten sposób mówią.
Oczywiście, że gwarą mówi się w gronie osób, które takową rozumieją. W szkole po śląsku mówiliśmy między sobą, ale nikomu nie przyszłoby na myśl pisać w gwarze wypracowania, czy rozmwiać z nauczycielem (choć niektórym zdarzalo się).
Mój głos, który jest dość niski znacznie łagodniej brzmi w języku polskim, bo gwara śląśka jest dość "rubaszna" jednak, kiedy jestem wkurzona to znacznie szybciej wylatują ze mnie wrzaski po śląsku niż w pięknym języku polskim :)))
Też jestem ze Śląska,rozumiem gwarę śląską ale nie potrafię się nią posługiwać jednak mam rozpoznawalny śląski akcent.Uwielbiam jak moja ciocia i wujek z Chorzowa godają...W ogóle lubię śląską gwarę.
Jeżeli osoba mówiąca gwarą potrafi mówić też w języku polskim to nie ma problemu. Bardziej miałam tu na myśli gwarę nie kulturową tylko taka, która jest w pojedynczych wioskach. Mąż pochodzi z wioski oddalonej o 15 km i tam gwara jest mocna. Jeden z jego braci w każdym środowisku mówi tą gwara i nie jest to ładne.
Ja pochodzę z Białegostoku często ludzie z innych regionów zwracają uwagę ,że mówię śpiewnie. Zawsze akcent na ostatnią sylabę w zdaniu mocno akcentuję. A że mówię dośc szybko wychodzi w sumie dośc śpiewnie. Oczywiście często używam wyrazu "dla".
Pewnie też "śledzikujesz"?No,nasza pisownia nie odda tego "ś".Jest inaczej wymawiane,chyba "dolnojęzyczne",końcówka języka przy dolnej szczęce..Jest charkterystyczne dla Twoich rejonów.
Nie śledzikuję.Tak mówili starsi mieszkańcy Białegostoku i też nie ze wszytkich dzielnic. Ale fakt,że było takie zjawisko. mówiono np. bendziemy zamiast będziemy. A te ś to ja u nikogo nie zauważyłam niestety, to raczej taka legenda, może kiedyś przed wojną. Moja rodzina pochodzi z Białegostoku i nikt nie śledzikował przy mnie. Tylko ten akcent to faktycznie był i jest nadal. O niektórzy umieją śpiewne" ł" Ja niestety nie umiem. Takie jak ogląda się stare filmy przedwojenne. Mnie się to bardzo podoba akurat. Musimy pamiętac,że rdzennych białostoczan jest bardzo mało, a przeważająca większośc mieszkańców to ludnośc napływowa. Tak samo jak w Warszawie, tych rdzennych warszawiaków i ich specyficznej mowy pratycznie już nie ma.
Wiesz,może to ja miałam więcej szczęścia niż TY,bo poznałam "śledzikujących".Pierwsza to koleżanka,której rodzina pochodzi z Białostockiego.W pracy też było dwoje studentów z taką wymową.Teraz mogą być trochę po trzydziestce.Sądzę,że w niektórych rejonach sie zachowaa.Co do tego "Ł',to faktycznie zaginęło.
Każdy język i region ma swoją melodię. U jednych to bardziej słychac , a u innych mniej. Właśnie gwara góralska i podlaska jest bardzo śpiewna. Tak mi się wydaje przynajmniej. Na podlasiu jest język tzw. hahładzki to połączenie wielu języków. Mnie się bardzo podobają piosenki w językach biarosuskich i ukraińskich.
Ja też jestem szczęściara , bo znam poprawną gwarę kujawską .. z przyśpiewkami przy pieczenniu chleba , darcia pierza czy oczepinach . As to nie jest język drugiej kategorii ..to dziedzictwo kulturowe ...!
Język każdy jest żywą materią. A zapożyczenia z innych języków zawsze były ,są i będą. Wiele wyrazów polskich ma zapożyczenia z języka francuskiego (fontanna, szlafrok ) z niemieckiego (lufcik) o angielskim to nie wspomnę. Jest on żywy ciągle się zmienia, nawet ortografia jest zmienna. przedwojenna była calkiem inna niż obecna. Wiem, bo mam w domu materiały szkolne z mowy ojczystej, której nauczycielką była moja prababcia. Wiele wyrazów zostaje spolszczone , a niektóre pisane są w orginalnej pisowni np ketchup, anie keczup weekend a nie łykent.
Ale ,że trzeba mówic poprawnie - to trzeba. Jak jest polski wyraz oznaczający dokładnie to , co chcemy wyrazic, to go należy używac, a nie ładowac jakis inny. Ja swoje dzieci wyłącznie uczę pisac i mówic po polsku. I muszę się pochwalic,że dzieciaki ładnie mówią , a Kubuś dobrze pisze i czyta po polsku. Czasami ma trudności w zapisaniu nowego wyrazu, ale chyba każdy tak czasami ma.
Język polski to bardzo ciekawy język. Ucząc się ortografi możemy poznawac historię naszego kraju na przykład.
Nie przeszkadzają mi skróty, brak polskich znaków, ani gwara, ani slang. Uważam, że dodają coś języka, a nie zabierają. Interpunkcji trochę szkoda, bo chyba jest najbardziej poszkodowana w necie przy szybkim pisaniu, ale jedno mnie drażni - błędy ortograficzne. Jestem wzrokowcem, jak się napatrzę na te różne byki, to w końcu popadam w zwątpienie, jak coś napisać.
Staram się posługiwać poprawną polszczyzną i dbam o to żeby mój syn mówił poprawnym polskim.Już się martwię co będzie jak wyjedziemy i moje dziecko zapomni polskiego albo będzie mówił łamanym.
Nie znoszę takieg. o prostactwa typu 'mam pytanko ", 'obiadek', 'mięsko' no i błedy.Sama mam dysleksję ale staram się z nią radzić a nie zatruwać innym obraz wzrokowy wyrazów.
Moje dzieci mowia i pisza swietnie po polsku, mimo ze pokonczyly niemieckie szkoly i studia.Wychodzilismy z zalozenia, ze nalezy jezyk polski pielegnowac i ze jest to zawsze jeszcze jeden dodatkowy jezyk.Bylo to moze ze szkoda dla nas rodzicow, bo niemiecki oporniej nam wchodzil ale dzieciom bylo to wszystko jedno.Dzieci ucza sie bardzo szybko.Moja dwuletnia wnuczka tez juz mowi po polsku mimo, ze jej ojcem jest Niemiec. A ze ja nie uzywam polskich znakow - po prostu ich nie mam!!!
Nie wiem co ma do tego rehabilitantka , czy w ogóle może zabierać głos w tej sprawie.Moim zdaniem od tego są inne osoby, ale sprawa dotyczy chorego dziecka , więc trudno polemizować.Być może są jakieś wskazania medyczne.
Moja koleżanka wyszła za mąż za Holendra.Julietka ma już 9 lat , pięknie mówi w obu językach.Od urodzenia mama mówiła do niej po polsku, tato po holendersku.Naturalnie w domu językiem podstawowym jest holenderski , bo w rozmowach " we trójkę" mówią po holendersku .Pamiętam zdjęcia z różnych etapów życia małej i bardzo często widziałam napisy na tablicy korkowej w obu językach.Efekt jest taki, że będąc w Polsce , pięknie mówi w języku mamy i jej rodziny.
As, a kto by ich sluchal? Prawie 25-lat temu bylo troche inaczej, na nas tez krzywo patrzono.Obydwoje z mezem podjelismy taka decyzje i nikogo nie sluchalismy.Do tej pory znam ludzi co "polskiego zapomnieli a niemieckiego do dzisiaj sie nie nauczyli" - kalecza oba jezyki bo od poczatku pobytu w Niemczech mowili tylko po niemiecku i wrecz zabraniali swoim dzieciom poslugiwac sie polskim.
Dziś jest Międzynarodowy Dzień Języka Ojczystego. I tak się zastanawiam, czy dbamy o nasz język.Coraz częściej w naszej mowie używamy zapożyczeń z innych języków, stosujemy różnego rodzaju skróty, piszemy nie używając polskich znaków oraz znaków inetrpunkcyjnych. Co sądzicie na ten temat?
Jestem za ... -:) . Staram się posługiwać poprawną polszczyzną i potrafię jeszcze w mojej gwarze porozmawiać . Dla mnie język to dziedzictwo , które bardzo cenię .. !
Dla mnie język to
dziedzictwo , które bardzo cenię .. !
przeczytałam: dla mnie język, to dziwactwo, które bardzo cenię..!
Mogło być gorzej ... dziewictwo ..
a mnie to by sie jakis kurs polszczyzny przydal :):):):):):)
co mnie znaja osobiscie lub na WZ to wiedza jak jest u mnie z wymowa lub pisownia :):):):)
Ja mówię poprawną polszczyzną.
Myślę że potrafię poprawnie pisać, ale mówić poprawną polszczyzną nie potrafię, mam już w swoim języku niektóre słowa z gwary (np. pojdę SE - gdzieś tam, nie Ma zimno, ROZUMISZ zamiast rozumiesz itp) i ciężko mi się ich oduczyć
Ja się bardzo staram mówić poprawnie, choć znacznie szybciej idzie mi gadanie w gwarze. Ale jakoś daję radę:) Bardzo szanuję polski język i ogromnie mnie smuci zaśmiecanie go obcymi zwrotami. Newsy zamiast wiadomości, sale zamiast wyprzedaży, hasła reklamowe po angielsku itp. Jednak najbardziej dołuje mnie masakrowanie języka polskiego na forach, w smsach, w mailach. Wymiana korespondencji mailowej z jednym ze sprzedawców Allegro zakończona z jego strony "pozdro" mnie rozwaliła.
Szanujmy swój język Piękny język.
U nas całe szczęście nie ma gwary.
A dlaczego "całe szczęście"? Nie uważam, żeby gwara to było coś złego. Wręcz przeciwnie. Jestem dumna z tego, że jestem Ślązaczką i umiem świetnie mówić po śląsku, ale przede wszystkim jestem Polką i razi mnie robienie karykatury z naszego języka.
Ja pochodzę z opolszczyzny i głównie na wioskach mówią też gwarą. Ja mam pojedyncze słowa z tej gwary, ale strasznie nie lubię gdy ktoś tak do mnie mówi, wielu słów nie znam.
Pamiętam jeszcze ze szkoły jak poszłam do technikum w Opolu jak na języku polskim dziewczyny ze wsi mówiły gwarą a nawet wypracowania w ten sposób pisały, pani nauczycielka zwróciła im na to uwagę, to one powiedziały, że nauczyciele ze szkół wiejskich mówili, że takie mówienie i pisanie sprawdzianów (!) jest dobre. Nie mogłam tego pojąć, język polski jest po to, aby się go uczyć poprawnie a nie w jakiejś gwarze, gwarę używać można w domu i między osobami które w ten sposób mówią.
Oczywiście, że gwarą mówi się w gronie osób, które takową rozumieją. W szkole po śląsku mówiliśmy między sobą, ale nikomu nie przyszłoby na myśl pisać w gwarze wypracowania, czy rozmwiać z nauczycielem (choć niektórym zdarzalo się).
Mój głos, który jest dość niski znacznie łagodniej brzmi w języku polskim, bo gwara śląśka jest dość "rubaszna" jednak, kiedy jestem wkurzona to znacznie szybciej wylatują ze mnie wrzaski po śląsku niż w pięknym języku polskim :)))
A mogę prosic próbkę tej rubasznej , kiedy ktoś jest zdenerwowany dośc mocno?. Bardzo jestem ciekawa!!!
Też jestem ze Śląska,rozumiem gwarę śląską ale nie potrafię się nią posługiwać jednak mam rozpoznawalny śląski akcent.Uwielbiam jak moja ciocia i wujek z Chorzowa godają...W ogóle lubię śląską gwarę.
Jeżeli osoba mówiąca gwarą potrafi mówić też w języku polskim to nie ma problemu. Bardziej miałam tu na myśli gwarę nie kulturową tylko taka, która jest w pojedynczych wioskach. Mąż pochodzi z wioski oddalonej o 15 km i tam gwara jest mocna. Jeden z jego braci w każdym środowisku mówi tą gwara i nie jest to ładne.
Dlaczego "nie jest ładne"?Jest na pewno oryginalne.
Ja pochodzę z Białegostoku często ludzie z innych regionów zwracają uwagę ,że mówię śpiewnie. Zawsze akcent na ostatnią sylabę w zdaniu mocno akcentuję. A że mówię dośc szybko wychodzi w sumie dośc śpiewnie. Oczywiście często używam wyrazu "dla".
Pewnie też "śledzikujesz"?No,nasza pisownia nie odda tego "ś".Jest inaczej wymawiane,chyba "dolnojęzyczne",końcówka języka przy dolnej szczęce..Jest charkterystyczne dla Twoich rejonów.
Nie śledzikuję.Tak mówili starsi mieszkańcy Białegostoku i też nie ze wszytkich dzielnic. Ale fakt,że było takie zjawisko. mówiono np. bendziemy zamiast będziemy. A te ś to ja u nikogo nie zauważyłam niestety, to raczej taka legenda, może kiedyś przed wojną. Moja rodzina pochodzi z Białegostoku i nikt nie śledzikował przy mnie. Tylko ten akcent to faktycznie był i jest nadal. O niektórzy umieją śpiewne" ł" Ja niestety nie umiem. Takie jak ogląda się stare filmy przedwojenne. Mnie się to bardzo podoba akurat. Musimy pamiętac,że rdzennych białostoczan jest bardzo mało, a przeważająca większośc mieszkańców to ludnośc napływowa. Tak samo jak w Warszawie, tych rdzennych warszawiaków i ich specyficznej mowy pratycznie już nie ma.
Wiesz,może to ja miałam więcej szczęścia niż TY,bo poznałam "śledzikujących".Pierwsza to koleżanka,której rodzina pochodzi z Białostockiego.W pracy też było dwoje studentów z taką wymową.Teraz mogą być trochę po trzydziestce.Sądzę,że w niektórych rejonach sie zachowaa.Co do tego "Ł',to faktycznie zaginęło.
To ciekawe.Ja pochodzę z Podkarpacia i słyszałam, że to my mówi śpiewając. Ja oczywiście twego nie słyszę.
Każdy język i region ma swoją melodię. U jednych to bardziej słychac , a u innych mniej. Właśnie gwara góralska i podlaska jest bardzo śpiewna. Tak mi się wydaje przynajmniej. Na podlasiu jest język tzw. hahładzki to połączenie wielu języków. Mnie się bardzo podobają piosenki w językach biarosuskich i ukraińskich.
Ja lubię słuchać piosenek po niemiecku. jak poprosiłam szwagierkę z Niemiec by mi coś kupiła to zapytała co mi się stało.
Ja też, Szczególnie te o piwie mi się podobają.
Ja też jestem szczęściara , bo znam poprawną gwarę kujawską .. z przyśpiewkami przy pieczenniu chleba , darcia pierza czy oczepinach . As to nie jest język drugiej kategorii ..to dziedzictwo kulturowe ...!
Jak najbardziej się z Tobą zgadzam.Gwarę trzeba pielęgnować,a nie wyśmiewac czy nią pogardzać.
A mi podobają się wszytkie gwary, ba nawet język więzienny mi się podoba czasami np. ." Który kur beknął na cykorze" . albo "truskawa"
Dalzego, ja mam znajomych Kaszubów i przyjaciółkę Kaszubke i bardzo lubię jak mówia gwarą. Za to nie lubię tych wszystkich ok i wow.
Język każdy jest żywą materią. A zapożyczenia z innych języków zawsze były ,są i będą. Wiele wyrazów polskich ma zapożyczenia z języka francuskiego (fontanna, szlafrok ) z niemieckiego (lufcik) o angielskim to nie wspomnę. Jest on żywy ciągle się zmienia, nawet ortografia jest zmienna. przedwojenna była calkiem inna niż obecna. Wiem, bo mam w domu materiały szkolne z mowy ojczystej, której nauczycielką była moja prababcia. Wiele wyrazów zostaje spolszczone , a niektóre pisane są w orginalnej pisowni np ketchup, anie keczup weekend a nie łykent.
Ale ,że trzeba mówic poprawnie - to trzeba. Jak jest polski wyraz oznaczający dokładnie to , co chcemy wyrazic, to go należy używac, a nie ładowac jakis inny. Ja swoje dzieci wyłącznie uczę pisac i mówic po polsku. I muszę się pochwalic,że dzieciaki ładnie mówią , a Kubuś dobrze pisze i czyta po polsku. Czasami ma trudności w zapisaniu nowego wyrazu, ale chyba każdy tak czasami ma.
Język polski to bardzo ciekawy język. Ucząc się ortografi możemy poznawac historię naszego kraju na przykład.
, a niektóre pisane są w orginalnej pisowni
O, w WŻ-owej Kawiarence mamy łikęd i to już raczej się nie zmieni ;))np ketchup, anie keczup weekend a nie łykent.
zauważyłam
Nie przeszkadzają mi skróty, brak polskich znaków, ani gwara, ani slang. Uważam, że dodają coś języka, a nie zabierają. Interpunkcji trochę szkoda, bo chyba jest najbardziej poszkodowana w necie przy szybkim pisaniu, ale jedno mnie drażni - błędy ortograficzne. Jestem wzrokowcem, jak się napatrzę na te różne byki, to w końcu popadam w zwątpienie, jak coś napisać.
Mi też one przeszkadzają, a najbardziej jak ja sama je zrobię.
Mnie powinno byc ;)
;;:
Aż sprawdziłam. Obydwie są prawidłowe
http://www.sciaga.pl/slowniki-tematyczne/3254/zaimki-rzeczowne/ patrz Celownik
Chyba jednak źle sprawdziłaś, albo źle zrozumialaś. Na początku zdania zawsze jest -mnie, natomiast w zdaniu:
Proszę, przynieś mi zabawkę.
jest mi .
Ja potem też to doczytałam. Ale czy to taki rażący błąd? Zależy od miejsca tego wyrazu w zdaniu. Każdy się uczy całe życie.
Staram się posługiwać poprawną polszczyzną i dbam o to żeby mój syn mówił poprawnym polskim.Już się martwię co będzie jak wyjedziemy i moje dziecko zapomni polskiego albo będzie mówił łamanym.
Jeżeli zadbasz, to bedzie pamiętał.Czytaj mu dużo bajek w języku polski, a potem sama ucz.Romawiaj w ojczystym języku .
Popieram, ja nie znosze jak ktoś mówi pieniążki, a na faceta ciacho.
Strasznie przeszkadzają mi skróty typu "wgl" - w ogóle, "sql" - szkoła, "cb / tb" - Ciebie, Tobie, i te inne.
Dodatkowo strasznie nieprzyjemne dla oczu są błędy, ale, cóż ...zrobić.
Powiem szczerze, że z takimi skrótowcami nie spotkałam się.
Ja na gadu gadu z takimi skrótami się spotkałam
Ja w pierwszej chwili to chyba bym w ogóle nie wiedziała o co komu chodzi.Pewnie kwestia przyzwyczajenia..
Ja często też nie wiem i pytam co to jest za skrót
Moje dzieci mowia i pisza swietnie po polsku, mimo ze pokonczyly niemieckie szkoly i studia.Wychodzilismy z zalozenia, ze nalezy jezyk polski pielegnowac i ze jest to zawsze jeszcze jeden dodatkowy jezyk.Bylo to moze ze szkoda dla nas rodzicow, bo niemiecki oporniej nam wchodzil ale dzieciom bylo to wszystko jedno.Dzieci ucza sie bardzo szybko.Moja dwuletnia wnuczka tez juz mowi po polsku mimo, ze jej ojcem jest Niemiec. A ze ja nie uzywam polskich znakow - po prostu ich nie mam!!!
Moja szwagierka ma męża Niemca i mieszka w Niemczech. Rehabilitantka zakazała jej uczyć dziecka języka polskiego.
Kto zakazał?
Dziecko jest lekko upośledzone. Kobieta, która przychodziła ją ćwiczyć ruchowo zakazała uczyć j.polskiego.
Nie wiem co ma do tego rehabilitantka , czy w ogóle może zabierać głos w tej sprawie.Moim zdaniem od tego są inne osoby, ale sprawa dotyczy chorego dziecka , więc trudno polemizować.Być może są jakieś wskazania medyczne.
Moja koleżanka wyszła za mąż za Holendra.Julietka ma już 9 lat , pięknie mówi w obu językach.Od urodzenia mama mówiła do niej po polsku, tato po holendersku.Naturalnie w domu językiem podstawowym jest holenderski , bo w rozmowach " we trójkę" mówią po holendersku .Pamiętam zdjęcia z różnych etapów życia małej i bardzo często widziałam napisy na tablicy korkowej w obu językach.Efekt jest taki, że będąc w Polsce , pięknie mówi w języku mamy i jej rodziny.
As, a kto by ich sluchal? Prawie 25-lat temu bylo troche inaczej, na nas tez krzywo patrzono.Obydwoje z mezem podjelismy taka decyzje i nikogo nie sluchalismy.Do tej pory znam ludzi co "polskiego zapomnieli a niemieckiego do dzisiaj sie nie nauczyli" - kalecza oba jezyki bo od poczatku pobytu w Niemczech mowili tylko po niemiecku i wrecz zabraniali swoim dzieciom poslugiwac sie polskim.