Dziaj moje dziecko w szkole dostało 1 i naganę za to ze zapomianło ksiązki z przedmiotu - ponoc nie pierwszy ra. Jedynkę rozumiem, ale nagana? Może mi ktoś wyjaśni. Ale najgorze jest to że nauczyciel zwyzwyał go przy całej klasie od gówierzy i itp. Nie wiem czy najpierw iść do nauczyciela bezpośrenio czy do przełozonego, wychowawcy.
Stopnie są za wiedzę a nie za przynoszenie książek, więc nagana jak najbardziej jednak nie w takiej formie. Myślę, że powinnas porozmawiac z nauczycielem w obecności wychowawcy. I oczywiście domagaj się usunięcia 1 jeśli jest wystawiona tylko za brak książki. Zresztą nie wiem czy dzieci mają obowiązek noszenia książek do szkoły. Zeszyty tak ale książki. U mojego syna nie bylo z tym problemu.
UWAGA w dzienniku OK, ale NAGANĘ się wpisuję za naprawdę skandaliczne zachowanie, itp.
Myślę że powinna być konfrontacja UCZEŃ- NAUCZYCIEL- być może nie znasz całej prawdy wiadomo dzieci też są różne i nie wszystko powiedzą. Nie wiadomo czy nie było sprzeczki albo dziwnych komentarzy w stronę nauczyciela i też to go rozzłościło? Trzeba poznać wersję obu stron i wtedy podjąć decyzję.
Jeśli się okaże że było tak jak mówi syn, wtedy udać się do Dyrektora lub Dyrektorki (wychowawca nic nie zdziała bo to ten sam szczebel). NIE MA PRAWA być w szkole takich sytuacji że dziecko zostanie zwyzywane przez nauczyciela.
Ale to mówie najpierw trzeba poznać wersję obu stron i to przy nich a nie każdej z osobna. Bo jak się okaże że syn też "święty" to..................................
U mojej córki w szkole za brak, zeszytu, książki, zadania stawia się minus. Minusy moga być 3 pózniej dostaje się 1. Nagane dostaje sie za zachowanie więc brak ksiązki ni jak ma się do tego ale co szkoła to inny zwyczaj. Ja bym najpier poszla do nauczyciela i z nim porozmawiała. Dziecko mówi że za rak książki a mogło to być za coś innegoo. Jesli uznasz po rozmowie z nauczucielej że ocena jest niesłuszna to idż zgloś problem do dyrekcji szkoły.
Ja pierwszy raz spotykam sie z tym ,że można dostać jedynkę i naganę za brak książki, no bo za brak zeszytu czy ćwiczen to owszem.Idz najpierw do nauczyciela , a jak to nie pomoże to do wychowawcy i gdyby to nie pomogło to do dyrektora.
Przykro to mówić ale moja córka też dostała jedynkę z fizyki za to że zapomniała ksiażki i zeszytu, ale to tylko z mojej winy. Pakowała się, położyła książkę na biurko i już nie włożyła bo ją popedzałam że poźno.Dostała za to, że jest nieprzygotowana i żadne tłumaczenia nie pomogły wstawił jej pałę i koniec, bo miał zły dzień.
Dzwoniłam do niego i rozmawiałam, powiedział że nie ma możliwości usunięcia jedynki z dziennika elektronicznego.
U mojego syna w podstawówce były określone zasady. Brak pomocy naukowych (zeszytu, książki), które uniemożliwiały pracę na lekcji oznaczał nieprzygotowanie. Także czasami uchodziło na sucho - jak nie było potrzebne. Za trzy nieprzygotowania 1.
Ja kiedyś tak zostawiłam zeszyt Marcina - przed wyjściem do szkoły kazałam mu pokazać jak odrobił lekcje - a potem było szybko, szybko i zeszyt został. Dostał pałę - bo to było przekraczające limit nieprzygotowanie
Jako pedagog kilka razy spotkałam się z sytuacją gdzie dziecko dostaje ocenę niedostateczną z powodu braku linijki i to w szkole specjalnej. Takie sytuacje są niedopuszczalne. Nauczyciel co najwyżej powinien zrobić system, że np. 3 razy zapomina książki - to jedynka. Jak bym była uczniem, to mocno bym się zniechęciła do nauczyciela i przedmiotu. Poszłabym do nauczycielki, jeśli to nie pomoże to dyrekcja (niestety ta często kryje nauczycieli), na końcu kuratorium oświaty.
Lepiej dać spokój i nie chodzić do dyrektora, bo się nauczyciel uweźmie na ucznia i będzie zaniżał oceny. Najlepiej porozmawiać o tym na zebraniu, moja córka teraz pakuje sie wieczorem wg planu i już nic nie zapomina.
Za zapomnienie ksiazki mogło dostać 1, tym bardziej ze jak sama piszesz to nie był pierwszy raz. Co do nagany i wyzwisk ze strony nauczyciela to prawdopodobnie dziecko zaczęło pyskować bo nie bardzo wierze że nauczyciel za sam brak ksiązki czy zeszytu zacząłby kogos wyzywac - poprostu stawia pałę i temat jest zakończony. Nauczyciel nie powinien obrazać ucznia, ale to tylko człowiek i jak uczeń zaczął sie nieodpowiednio odnosic to mogły go ponieść emocje.
Co do dzieci to swoje zawsze widzimy przez "różowe okulary", a i dzieciaki potrafia być niezłymi aktorami i w domu byc aniołkiem a w szkole diabłem wcielonym. Mam taka znajomą - jej syn gimnazjalista w domu choć leniwy to zachowywał sie dość przyzwoicie, natomiast co do szkoły to co najmniej raz w tygodniu znajoma była zapraszana na rozmowe. Dziecko wagarowało, pyskowało, zadawało sie z towarzystwem zamieszanym w narkotyki itp. Nawet z jego powodu wzywana była do szkoły policja (myśleli że jak go mundurowi postrasza to zmadrzeje). Ostatnie wieści jakie do mnie dotarły to takie że zastanawiano sie na nadzorem kuratorskim dla niego.
Znajoma tez początkowo nie bardzo chciała w to wszystko uwierzyc, ale jak popytała wsród kolegów i kolezanek z jego klasy to niestety wszystko sie potwierdziło i sama była zdziwiona bo przeciez w domu to takie spokojne dziecko....
Trudno stało sie mógł nauczyciel zwrócic dziecku uwage za brak książki a nie od razu nagana.A to ze wyzwał dziecko to posunał sie za daleko moim zdaniem.ja na twoim miejscu poszłabym do tej nauczycielki i porozmawiała z nia jak tak mozna postepowac z dzieckiem.
Ja bym poszła wyjaśnic sprawe, ale wyzwisk i nagany. Co do pały za brak zeszytu czy ksiazki to jak ktoś raz dostanie to nastepnym razem bedzie pamietał zabrać, a jak mamusia z kazdym takim "problemem" bedzie biegała do szkoły no to sorry... ale jak dzieciak ma sie nauczyc odpowiedzialności? Później narzekamy że młodziez niewychowana, nauczyciele zaszczuci... ale jak ma byc inaczej jak dzieciak co by nie zrobił to mamusia z buzia leci do szkoły?
Co do pały za brak zeszytu to czesto w takim "zapomnianym" jest praca domowa....
Pisze dopiero teraz , bo własnie wróci lam z pracy i zabiegów. Sytuacja zrobiła się jaśniejsza. Po pierwsze anonimowa zadzwoniłm do wydziału oświaty czy nauczyciel mógł postawić 1 i naganę za brak książki (nawet wielkkrotnie) i najpierw nauczyciel powinien to zgłosić rodzicom. o 1 i naganie nie ma mowy. Zresztą wyruk co zakliczne jest do niewłaściwego i nagnnego zachowania nie wawiera podobnych sytuacji. Zadzwoniłam do wychowawczyni , która ponformowa mnie że dzieci zgłosiły jej że syna zwyzywał na lekcji nauczyciel, postawił 1 i naganę ale ponieważ nie ma go już w skzole to nie może wyjasnic sytuacji. I co ciekwe nigdzie tego nie wipsał (czy tak zchowuje się peagog bo jak dla mnie to prawie psychiczne nękanie) a moje dizeco nie jest z tych pyskujących .... ale zrobiłam poprzez mamy dzieci z klasy "wywiad" i zapytałam syna po powrocie do domu jak wygladała sytuacja. Otóz Syn nie pyskował. Zglosił przed lekcją że zapomniał książki a pan na to że przeciez wcześniej zadrazło mu się czegoś zapominać (nie chodziło tu tlko o książkę) ale np. o kredki. A syn na to spokojnie "nie moja wina" (a przecież tylko jego ale co dziecko w stresie ma posiedzieć - 4 klasa) i wtedy nauczyciel go zwymyślał. W poniedziałek idę do szkoły. A ksiązki wcale nie były potrzebne bo dzieci oglądały film. Wniosek z tego że lepiej nie mówić że sie czegoś zapomniało uczciwie, tyklo kombinować . Przykład z góry także z wyzywaniem się wzajemnym
Strasznie nieprzyzwoite zachowanie tego nauczyciela i to w stosunku do małego dziecka- IV klasa. Jeśli dzieci od najmłodszych klas odczuwają na własnej skórze złe traktowanie ze strony nauczycieli,poniżenie to nie ma się co dziwić, iż w późniejszych klasach pyskują, nie słuchają, gdyż po prostu odpłacają pięknym za nadobne.
A tak na poważnie. Ja wiem, że to bardzo boli, gdy dziecko zostanie skrzywdzone (czasem tylko w mniemaniu rodziców). Jednak ja bardzo przestrzegam, nie tylko Ciebie, ale wszystkich rodziców, przed robieniem tzw. "afery" z tego typu spraw. Oczywiście, jeżeli czujesz taką potrzebę, możesz o sprawie porozmawiać przede wszystkim z nauczycielem. Poznasz opinię o zajściu z drugiej strony, może Twój syn wcale nie był taki niewinny. Już zrobiłaś błąd przeprowadzając dochodzenie wśród kolegów, dociekając prawdy. A czym to wszystko grozi:
Po pierwsze, uczysz dziecko lekceważenia wszelkich zaniedbań, bagatelizowania ich, obarczania innych winą za swoje błędy.
Po drugie, stojąc za nim murem myślisz, że dajesz mu wsparcie, a w rzeczywistości podważasz autorytet instytucji, która przez najbliższe lata ma razem z Tobą ręka w rękę kształtować osobowość Twojego syna. On widzi, że cokolwiek się stanie, zawsze może zwalić na nauczyciela i Ty będziesz trzymała jego stronę. To nie rokuje dobrze.
Opowiem Ci zdarzenie: do gabinetu dyrektora jednego z gimnazjów wpadli zbulwersowani rodzice wraz ze swoim, na codzień niesfornym synem, z ostrymi pretensjami w stosunku do tegoż dyrektora, iż rzekomo kopnął ich syna w krocze. Dyrektor osłupiał, gdyż poza wcześniejszą rozmową z tymże uczniem, na prośbę wychowawczyni, taki wypadek nie miał miejsca. Chłopak wzięty w krzyżowy ogień pytań zaczął się plątać w "zeznaniach" i sam ojciec dość szybko zorientował się, że to wierutne kłamstwo. Zażenowanym całym zajściem rodzicom pozostało jedynie dyrektora przeprosić. Zwłaszcza, że ta wspomniana wcześniejsza rozmowa z uczniem odbyła się w obecności pedagoga szkolnego i przy otwartych drzwiach do sekretariatu.
Znam środowisko szkolne i w ostatnim czasie mamy masę podobnych przypadków, gdzie ucznowie wymyślają najróżniejsze, nieprawdopodobne zachowania nauczycieli. Przodują w tym uczennice, oskarżające nauczycieli (a nawet nauczycielki) o molestowanie seksualne. Ja nie mówię, że takie wypadki są zawsze nieprawdziwe, bo znamy udowodnione fakty. Ale zawsze trzeba być ostrożnym w ferowaniu wyroków. I lepiej jak dziecko nie jest wtajemniczone w dochodzenia rodziców.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w wychowywaniu syna na wartościowego człowieka.
Beata-widzę,ze wypowiedzi jest już sporo.Nie chce się żadną z nich sugerować. ,dlatego nie przeczytałam.
Jedynki,jako oceny zachowania,nie uważam,chyba że osobny przedmiot,"zachowanie" ma ją w skali ocen.
Jeśli dziecko ma jakiś problem,nauczyciel musi poinformować rodziców,wyzywać go nie ma prawa.
Musisz to wyjaśnić-sądzę,ze najpierw właśnie u tego nauczyciela,ale nie wykluczaj interwencji przełożonego.
Dobrze byłoby .gdybyś miała jakiś dowód na przebieg rozmowy z nauczycielem.Niestety,ale jeden ( i o jeden raz za dużo) nauczycielka mojej córki wyparła się w żywe oczy przebiegu mojej z nią rozmowy.
Powiem Ci tak ... szkoła to placówka dydaktyczno-wychowawcza... kiedyś jeszcze w latach 70 tych. normalnością było, ze nauczyciel ma prawo skrytykować, skarcić ucznia, za naganne jego zachowanie... Teraz gdy od jakiegoś czasu panuje moda na tzw. bezstresowe wychowanie... nawet nic nauczyciel nie może powiedzieć, bo od razu rodzice sie oburzają.. Czasami warto pomyśleć czy nasz pupil, faktycznie nie zasłużył na naganne... A nie iść w zaparte że nasze dziecko w życiu... i że jest najlepsze pod słońcem. Oczywisty jest fakt, ze nauczyciel nie powinien wyzywać i w ogóle dziecka.. już wg. wśród innych dzieci itp. Bo to jest publiczne upokorzenie co się wiąże z łamaniem praw człowieka... Niektórzy uznaliby to za jakiś sposób tortur... Pamiętajmy, ze dzisiejsza młodzież to generacja tzw. troszkę popsuta... przez sposób życia taki sie teraz stosuje.. no ale niestety tego sie juz nie zmieni.. technologia i ludzie idą na przód,
Dziaj moje dziecko w szkole dostało 1 i naganę za to ze zapomianło ksiązki z przedmiotu - ponoc nie pierwszy ra. Jedynkę rozumiem, ale nagana? Może mi ktoś wyjaśni. Ale najgorze jest to że nauczyciel zwyzwyał go przy całej klasie od gówierzy i itp. Nie wiem czy najpierw iść do nauczyciela bezpośrenio czy do przełozonego, wychowawcy.
Stopnie są za wiedzę a nie za przynoszenie książek, więc nagana jak najbardziej jednak nie w takiej formie. Myślę, że powinnas porozmawiac z nauczycielem w obecności wychowawcy. I oczywiście domagaj się usunięcia 1 jeśli jest wystawiona tylko za brak książki. Zresztą nie wiem czy dzieci mają obowiązek noszenia książek do szkoły. Zeszyty tak ale książki. U mojego syna nie bylo z tym problemu.
Ja uważam że NAGANA to przesada.
UWAGA w dzienniku OK, ale NAGANĘ się wpisuję za naprawdę skandaliczne zachowanie, itp.
Myślę że powinna być konfrontacja UCZEŃ- NAUCZYCIEL- być może nie znasz całej prawdy wiadomo dzieci też są różne i nie wszystko powiedzą. Nie wiadomo czy nie było sprzeczki albo dziwnych komentarzy w stronę nauczyciela i też to go rozzłościło? Trzeba poznać wersję obu stron i wtedy podjąć decyzję.
Jeśli się okaże że było tak jak mówi syn, wtedy udać się do Dyrektora lub Dyrektorki (wychowawca nic nie zdziała bo to ten sam szczebel). NIE MA PRAWA być w szkole takich sytuacji że dziecko zostanie zwyzywane przez nauczyciela.
Ale to mówie najpierw trzeba poznać wersję obu stron i to przy nich a nie każdej z osobna. Bo jak się okaże że syn też "święty" to..................................
Aha i jeszcze jedno czy jest to nagana ustna czy pisemna???
U mojej córki w szkole za brak, zeszytu, książki, zadania stawia się minus. Minusy moga być 3 pózniej dostaje się 1. Nagane dostaje sie za zachowanie więc brak ksiązki ni jak ma się do tego ale co szkoła to inny zwyczaj. Ja bym najpier poszla do nauczyciela i z nim porozmawiała. Dziecko mówi że za rak książki a mogło to być za coś innegoo. Jesli uznasz po rozmowie z nauczucielej że ocena jest niesłuszna to idż zgloś problem do dyrekcji szkoły.
Ja pierwszy raz spotykam sie z tym ,że można dostać jedynkę i naganę za brak książki, no bo za brak zeszytu czy ćwiczen to owszem.Idz najpierw do nauczyciela , a jak to nie pomoże to do wychowawcy i gdyby to nie pomogło to do dyrektora.
Przykro to mówić ale moja córka też dostała jedynkę z fizyki za to że zapomniała ksiażki i zeszytu, ale to tylko z mojej winy. Pakowała się, położyła książkę na biurko i już nie włożyła bo ją popedzałam że poźno.Dostała za to, że jest nieprzygotowana i żadne tłumaczenia nie pomogły wstawił jej pałę i koniec, bo miał zły dzień.
Dzwoniłam do niego i rozmawiałam, powiedział że nie ma możliwości usunięcia jedynki z dziennika elektronicznego.
U mojego syna w podstawówce były określone zasady. Brak pomocy naukowych (zeszytu, książki), które uniemożliwiały pracę na lekcji oznaczał nieprzygotowanie. Także czasami uchodziło na sucho - jak nie było potrzebne. Za trzy nieprzygotowania 1.
Ja kiedyś tak zostawiłam zeszyt Marcina - przed wyjściem do szkoły kazałam mu pokazać jak odrobił lekcje - a potem było szybko, szybko i zeszyt został. Dostał pałę - bo to było przekraczające limit nieprzygotowanie
Jako pedagog kilka razy spotkałam się z sytuacją gdzie dziecko dostaje ocenę niedostateczną z powodu braku linijki i to w szkole specjalnej. Takie sytuacje są niedopuszczalne. Nauczyciel co najwyżej powinien zrobić system, że np. 3 razy zapomina książki - to jedynka. Jak bym była uczniem, to mocno bym się zniechęciła do nauczyciela i przedmiotu. Poszłabym do nauczycielki, jeśli to nie pomoże to dyrekcja (niestety ta często kryje nauczycieli), na końcu kuratorium oświaty.
Lepiej dać spokój i nie chodzić do dyrektora, bo się nauczyciel uweźmie na ucznia i będzie zaniżał oceny. Najlepiej porozmawiać o tym na zebraniu, moja córka teraz pakuje sie wieczorem wg planu i już nic nie zapomina.
Dlatego mówię, żeby najpierw iść do nauczyciela. Zebranie to zły pomysł, bo to publiczne atakowanie nauczyciela i wtedy na pewno będzie odwet.
a ktora to klasa ?
Za zapomnienie ksiazki mogło dostać 1, tym bardziej ze jak sama piszesz to nie był pierwszy raz. Co do nagany i wyzwisk ze strony nauczyciela to prawdopodobnie dziecko zaczęło pyskować bo nie bardzo wierze że nauczyciel za sam brak ksiązki czy zeszytu zacząłby kogos wyzywac - poprostu stawia pałę i temat jest zakończony. Nauczyciel nie powinien obrazać ucznia, ale to tylko człowiek i jak uczeń zaczął sie nieodpowiednio odnosic to mogły go ponieść emocje.
Co do dzieci to swoje zawsze widzimy przez "różowe okulary", a i dzieciaki potrafia być niezłymi aktorami i w domu byc aniołkiem a w szkole diabłem wcielonym. Mam taka znajomą - jej syn gimnazjalista w domu choć leniwy to zachowywał sie dość przyzwoicie, natomiast co do szkoły to co najmniej raz w tygodniu znajoma była zapraszana na rozmowe. Dziecko wagarowało, pyskowało, zadawało sie z towarzystwem zamieszanym w narkotyki itp. Nawet z jego powodu wzywana była do szkoły policja (myśleli że jak go mundurowi postrasza to zmadrzeje). Ostatnie wieści jakie do mnie dotarły to takie że zastanawiano sie na nadzorem kuratorskim dla niego.
Znajoma tez początkowo nie bardzo chciała w to wszystko uwierzyc, ale jak popytała wsród kolegów i kolezanek z jego klasy to niestety wszystko sie potwierdziło i sama była zdziwiona bo przeciez w domu to takie spokojne dziecko....
Trudno stało sie mógł nauczyciel zwrócic dziecku uwage za brak książki a nie od razu nagana.A to ze wyzwał dziecko to posunał sie za daleko moim zdaniem.ja na twoim miejscu poszłabym do tej nauczycielki i porozmawiała z nia jak tak mozna postepowac z dzieckiem.
ewentualnie bym z nia sobie wyjaśniła odnosnie tych wyzwisk bo moze dziecko zaczęło jej pyskowac.
idź do nauczyciela bezpośrednio i poproś o wyjasnienie. A jesli nie pomoże idź do wychowawcy.
Z tego co pamiętam w mojej szkole i podstawowej i w ogólniaku, takie praktyki były na porządku dziennym.
a moja mama mówiła tylko "to dlaczego nie miałaś, następnym razem spakuj wszystko dzień wczesniej"
i do szkoły w tej sprawie wcale nie chodziła....
Ja bym poszła wyjaśnic sprawe, ale wyzwisk i nagany. Co do pały za brak zeszytu czy ksiazki to jak ktoś raz dostanie to nastepnym razem bedzie pamietał zabrać, a jak mamusia z kazdym takim "problemem" bedzie biegała do szkoły no to sorry... ale jak dzieciak ma sie nauczyc odpowiedzialności? Później narzekamy że młodziez niewychowana, nauczyciele zaszczuci... ale jak ma byc inaczej jak dzieciak co by nie zrobił to mamusia z buzia leci do szkoły?
Co do pały za brak zeszytu to czesto w takim "zapomnianym" jest praca domowa....
Pisze dopiero teraz , bo własnie wróci lam z pracy i zabiegów. Sytuacja zrobiła się jaśniejsza. Po pierwsze anonimowa zadzwoniłm do wydziału oświaty czy nauczyciel mógł postawić 1 i naganę za brak książki (nawet wielkkrotnie) i najpierw nauczyciel powinien to zgłosić rodzicom. o 1 i naganie nie ma mowy. Zresztą wyruk co zakliczne jest do niewłaściwego i nagnnego zachowania nie wawiera podobnych sytuacji. Zadzwoniłam do wychowawczyni , która ponformowa mnie że dzieci zgłosiły jej że syna zwyzywał na lekcji nauczyciel, postawił 1 i naganę ale ponieważ nie ma go już w skzole to nie może wyjasnic sytuacji. I co ciekwe nigdzie tego nie wipsał (czy tak zchowuje się peagog bo jak dla mnie to prawie psychiczne nękanie) a moje dizeco nie jest z tych pyskujących .... ale zrobiłam poprzez mamy dzieci z klasy "wywiad" i zapytałam syna po powrocie do domu jak wygladała sytuacja. Otóz Syn nie pyskował. Zglosił przed lekcją że zapomniał książki a pan na to że przeciez wcześniej zadrazło mu się czegoś zapominać (nie chodziło tu tlko o książkę) ale np. o kredki. A syn na to spokojnie "nie moja wina" (a przecież tylko jego ale co dziecko w stresie ma posiedzieć - 4 klasa) i wtedy nauczyciel go zwymyślał. W poniedziałek idę do szkoły. A ksiązki wcale nie były potrzebne bo dzieci oglądały film. Wniosek z tego że lepiej nie mówić że sie czegoś zapomniało uczciwie, tyklo kombinować . Przykład z góry także z wyzywaniem się wzajemnym
Brak słów.... Taka osoba nie powinna uczyc dzieci.
Strasznie nieprzyzwoite zachowanie tego nauczyciela i to w stosunku do małego dziecka- IV klasa. Jeśli dzieci od najmłodszych klas odczuwają na własnej skórze złe traktowanie ze strony nauczycieli,poniżenie to nie ma się co dziwić, iż w późniejszych klasach pyskują, nie słuchają, gdyż po prostu odpłacają pięknym za nadobne.
Najlepiej od razu weź pistolet :)
A tak na poważnie. Ja wiem, że to bardzo boli, gdy dziecko zostanie skrzywdzone (czasem tylko w mniemaniu rodziców). Jednak ja bardzo przestrzegam, nie tylko Ciebie, ale wszystkich rodziców, przed robieniem tzw. "afery" z tego typu spraw. Oczywiście, jeżeli czujesz taką potrzebę, możesz o sprawie porozmawiać przede wszystkim z nauczycielem. Poznasz opinię o zajściu z drugiej strony, może Twój syn wcale nie był taki niewinny. Już zrobiłaś błąd przeprowadzając dochodzenie wśród kolegów, dociekając prawdy. A czym to wszystko grozi:
Po pierwsze, uczysz dziecko lekceważenia wszelkich zaniedbań, bagatelizowania ich, obarczania innych winą za swoje błędy.
Po drugie, stojąc za nim murem myślisz, że dajesz mu wsparcie, a w rzeczywistości podważasz autorytet instytucji, która przez najbliższe lata ma razem z Tobą ręka w rękę kształtować osobowość Twojego syna. On widzi, że cokolwiek się stanie, zawsze może zwalić na nauczyciela i Ty będziesz trzymała jego stronę. To nie rokuje dobrze.
Opowiem Ci zdarzenie: do gabinetu dyrektora jednego z gimnazjów wpadli zbulwersowani rodzice wraz ze swoim, na codzień niesfornym synem, z ostrymi pretensjami w stosunku do tegoż dyrektora, iż rzekomo kopnął ich syna w krocze. Dyrektor osłupiał, gdyż poza wcześniejszą rozmową z tymże uczniem, na prośbę wychowawczyni, taki wypadek nie miał miejsca. Chłopak wzięty w krzyżowy ogień pytań zaczął się plątać w "zeznaniach" i sam ojciec dość szybko zorientował się, że to wierutne kłamstwo. Zażenowanym całym zajściem rodzicom pozostało jedynie dyrektora przeprosić. Zwłaszcza, że ta wspomniana wcześniejsza rozmowa z uczniem odbyła się w obecności pedagoga szkolnego i przy otwartych drzwiach do sekretariatu.
Znam środowisko szkolne i w ostatnim czasie mamy masę podobnych przypadków, gdzie ucznowie wymyślają najróżniejsze, nieprawdopodobne zachowania nauczycieli. Przodują w tym uczennice, oskarżające nauczycieli (a nawet nauczycielki) o molestowanie seksualne. Ja nie mówię, że takie wypadki są zawsze nieprawdziwe, bo znamy udowodnione fakty. Ale zawsze trzeba być ostrożnym w ferowaniu wyroków. I lepiej jak dziecko nie jest wtajemniczone w dochodzenia rodziców.
Pozdrawiam i życzę powodzenia w wychowywaniu syna na wartościowego człowieka.
Beata-widzę,ze wypowiedzi jest już sporo.Nie chce się żadną z nich sugerować. ,dlatego nie przeczytałam.
Jedynki,jako oceny zachowania,nie uważam,chyba że osobny przedmiot,"zachowanie" ma ją w skali ocen.
Jeśli dziecko ma jakiś problem,nauczyciel musi poinformować rodziców,wyzywać go nie ma prawa.
Musisz to wyjaśnić-sądzę,ze najpierw właśnie u tego nauczyciela,ale nie wykluczaj interwencji przełożonego.
Dobrze byłoby .gdybyś miała jakiś dowód na przebieg rozmowy z nauczycielem.Niestety,ale jeden ( i o jeden raz za dużo) nauczycielka mojej córki wyparła się w żywe oczy przebiegu mojej z nią rozmowy.
Powiem Ci tak ... szkoła to placówka dydaktyczno-wychowawcza... kiedyś jeszcze w latach 70 tych. normalnością było, ze nauczyciel ma prawo skrytykować, skarcić ucznia, za naganne jego zachowanie... Teraz gdy od jakiegoś czasu panuje moda na tzw. bezstresowe wychowanie... nawet nic nauczyciel nie może powiedzieć, bo od razu rodzice sie oburzają.. Czasami warto pomyśleć czy nasz pupil, faktycznie nie zasłużył na naganne... A nie iść w zaparte że nasze dziecko w życiu... i że jest najlepsze pod słońcem. Oczywisty jest fakt, ze nauczyciel nie powinien wyzywać i w ogóle dziecka.. już wg. wśród innych dzieci itp. Bo to jest publiczne upokorzenie co się wiąże z łamaniem praw człowieka... Niektórzy uznaliby to za jakiś sposób tortur... Pamiętajmy, ze dzisiejsza młodzież to generacja tzw. troszkę popsuta... przez sposób życia taki sie teraz stosuje.. no ale niestety tego sie juz nie zmieni.. technologia i ludzie idą na przód,