O tak..żarty u nas jak nak najbardziej. Najwiekszym psikusem byla dzisiaj pogoda. Na 9 rano jedziemy do koscioła- wiatr chce glowę urwać. Po godzinie wychodzimy i jest straszna śnieżyca, totalna zima. Dojeżdzamy do domu słońce świeci jak w środku lata. Kwiecień - plecień...itd
Mieszkam a Anglii i tu w sezonie wiosennym i letnim przeważnie w niedzielę są tzw. "pchle targi". Napaliłam się strasznie by dzis na niego jechać, wstałam z córcią o 6.30, latam po domu jak glupia, bo im wczesniej się pojedzie tym fajniejsze rzeczy za pensiki (czyt.grosze) można dostać. Nagle mąż wpada do domu i oznajmia: : "Chyba nigdzie nie pojedziemy bo mamy kapcia z tyłu...:(" a za chwilę "Prima Aprilis":)) Taka mała psota ale była:)
Z tą pogodą to rzeczywiście jak w przysłowiu:) ja wczoraj sie wybrałam na zakupy, pogoda była fatalna. Dzisiaj córka sama poszła poświęcic palmę, ja sobie odpuściłam:)
Dzisiaj córka mnie zerwała rano żebym włączyła na tvn24, bo podobno pękło przęsło na moście Gdańskim , a my niedaleko mieszkamy:) oczywiście nabrała mnie:)
A ja jestem przerażona. Dopiero wieczorem dotarło do mnie, że był 1 kwietnia. Może dlatego, że nie ukazała się żadna gazeta codzienna - a tam zawsze coś się wyłapało...
A może to depresja wiosenna albo napięcie przedświąteczne... Smutno jakoś... Jak byłam piękna i młoda to były kawały. Niekiedy nie sposoób było pracować. A może Szymon Majewski powinien zasugerować, aby internauci zablokowali do Świąt wszystkie smutaśne wiadomości?
Ja się skupiłam z kawalami na mężu i na początek mu powiedzialam że jakas kobieta za nim wydzwania i myslał pół dnia jaka,a potem w trasę zrobilam mu kawę z ...solą;)))
Najlepszy żart to zrobiliśmy sobie kiedyś razem, kiedy pokazywał mi, gdzie i jak wsypywać sól do nowej zmywarki. Wyjęłam pudełko, on przystawił lejek, upewniłam się, że to to, on: syp, i sypałam, do końca. Po czym zakręcił, otrzepaliśmy ręce, zadowoleni, i właśnie w tym momencie przyjrzeliśmy się jednocześnie temu pudełku. To nie była sól. To był proszek. Wieczór i kawał nocy upłynął nam na składaniu samokrytyki nad wężem i wiaderkiem...
Pochwalcie się jakimi psikusami zaskoczyli Was bliscy,czy tradycja żartów jeszcze trwa?
oooo... w jednym czasie miałyśmy jedną mysl.założyłam też wątek...raz dwa trzy moje szczęście..-;))
O tak..żarty u nas jak nak najbardziej. Najwiekszym psikusem byla dzisiaj pogoda. Na 9 rano jedziemy do koscioła- wiatr chce glowę urwać. Po godzinie wychodzimy i jest straszna śnieżyca, totalna zima. Dojeżdzamy do domu słońce świeci jak w środku lata. Kwiecień - plecień...itd
Mieszkam a Anglii i tu w sezonie wiosennym i letnim przeważnie w niedzielę są tzw. "pchle targi". Napaliłam się strasznie by dzis na niego jechać, wstałam z córcią o 6.30, latam po domu jak glupia, bo im wczesniej się pojedzie tym fajniejsze rzeczy za pensiki (czyt.grosze) można dostać. Nagle mąż wpada do domu i oznajmia: : "Chyba nigdzie nie pojedziemy bo mamy kapcia z tyłu...:(" a za chwilę "Prima Aprilis":)) Taka mała psota ale była:)
Z tą pogodą to rzeczywiście jak w przysłowiu:) ja wczoraj sie wybrałam na zakupy, pogoda była fatalna. Dzisiaj córka sama poszła poświęcic palmę, ja sobie odpuściłam:)
nie bawimy się w to.
Dzisiaj córka mnie zerwała rano żebym włączyła na tvn24, bo podobno pękło przęsło na moście Gdańskim , a my niedaleko mieszkamy:) oczywiście nabrała mnie:)
A ja jestem przerażona. Dopiero wieczorem dotarło do mnie, że był 1 kwietnia. Może dlatego, że nie ukazała się żadna gazeta codzienna - a tam zawsze coś się wyłapało...
A może to depresja wiosenna albo napięcie przedświąteczne... Smutno jakoś... Jak byłam piękna i młoda to były kawały. Niekiedy nie sposoób było pracować. A może Szymon Majewski powinien zasugerować, aby internauci zablokowali do Świąt wszystkie smutaśne wiadomości?
Ja się skupiłam z kawalami na mężu i na początek mu powiedzialam że jakas kobieta za nim wydzwania i myslał pół dnia jaka,a potem w trasę zrobilam mu kawę z ...solą;)))
a ja mojemu powiedziałam, że Radwańskiej odebrali zwycięstwo nad Szarapową, bo miała nieregulaminową rakietę i że na jutro zapowiadają 30 stopni ;)
hahahah....tego to lepiej bym nie wymyśliła :-) gratuluję
Najlepszy żart to zrobiliśmy sobie kiedyś razem, kiedy pokazywał mi, gdzie i jak wsypywać sól do nowej zmywarki. Wyjęłam pudełko, on przystawił lejek, upewniłam się, że to to, on: syp, i sypałam, do końca. Po czym zakręcił, otrzepaliśmy ręce, zadowoleni, i właśnie w tym momencie przyjrzeliśmy się jednocześnie temu pudełku. To nie była sól. To był proszek.
Wieczór i kawał nocy upłynął nam na składaniu samokrytyki nad wężem i wiaderkiem...
Ja mojemu mężowi powiedziałam że niewiadomo skąd przyszło dużo pieniędzy na koncie, zaraz patrzył na koncie internetowym
My z synem caly dzien sobie robilismy male prima aprilis, on sie nabieral ciagle, ja "oczywiscie tez" Bylo wesoło :)))