moja śp babcia całe życie zaprawiała w ten sposób papierówki, układała w słoikach (takich standardowych 0,9l) nie obierała, nawet nie usuwała ogonków, słoik zalewała gorącą wodą z cukrem (proporcji nie podam bo zawsze gotuję "na oko" tak jak do każdego innego kompotu) słoiki pasteryzowała ok 10-12min..ot, i cała filozofia:)
zadnych tego typu przypraw, a co do zalewy to zwykle nastawiam garnek wody, do gorącej wody wsypuję cukier, proporcję uzależniam od owoców które zaprawiam, kiedy woda z cukrem się zagotuje gorącą zalewam owoce w słoikach, zamykam, i pasteryzuję w kąpieli wodnej. wiem że niektórzy w słikach układają owoce, zasypują to cukrem i zalewają wodą-ja nigdy w ten sposób nie robiłam kompotów, naprawdę trudno mi powiedziec ile cukru trafia do takiego jednego słoika...
Postępuję z kompotami identycznie jak moja poprzedniczka. Szykuję slodziutką wodę i nią zalewam ulożone owoce w sloikach. Wode robię slodką. Też Ci nie podam proporcji, bo to robie na oko i do smaku. Zawsze ją można rozcieńczyc z wodą ( po otwarciu słoika) a owoc musi być slodki. Zwłaszcza moja kwaśna papierowka...)
kompoty z owoców miękkich robię bez pasteryzowania - na 1 l wody daję o,7 kg cukru, zagotowuję i takim gotującym się syrope zalewam owoce w słoikach, zakręcam i odwracam. Warunek - garnek z syropem stoi cały czas na małym gazie, owoce stanowią 2/3 słoika, zaś syropem należy słoik dopełnić po same brzegi.
takie gotowane jabłka szczególnie służą osobom które z róznych względów źle trawią surowe owoce, skórka jabłka z takiego kompotu przypomina pergamin który bardzo łatwo odchodzi, zarówno moje dziecko jak i starsi rodzice chętnie jedzą takie owoce z kompotu...
a prosze bardzo:) jeszcze jakies zeszłoroczne słoiki znajdę w piwnicy, oby tylko na ławce obok nie było panów z mniej szlachetnymi trunkami... a potem pól godzinki spalania słoninki na naszej osiedlowej siłowni pod chmurką:)
Znasz '' czerwoną czapeczkę '' to stały bywalec .. Dzisiaj dopiero uwidziałam siłownię pod chmurką .. dobra idea ... przynoś te papierówczki ..i idziem na atlas .. ::))
co dzień słucham Lata z Radiem, dziś prowadzący czytał esemesa od słuchaczki, która pochwaliła się, że słucha radia i zaprawia papierówki, padło pytanie na czym polega ta właśnie czynność? odpowiedzi niestety nie było...ale ja już wiem...a Czejarek nie :)
Podepnę się pod pytanie, żeby nie mnożyć wątków. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie skojarzenie papierówek z kiszeniem i używanie ich jako dodatku do mięs. Szukałam w Necie przepisu, ale znalazłam tylko pojedyncze informacje, że ktoś skądś pamięta, że dawno, dawno temu, że kojarzy taki sposób, ale żadnych szczegółów. Czy któraś z Was słyszała o takim sposobie zaprawienia papierówek i zna przepis?
Może ktoś z was ma przepis jak je zrobić????
Mam cały wór jabłek kiedys takie jadłam ze skórka w całosci z wielkiego słoja i nie mam bladego pojęcia jak je zrobić
A te jabłkaa były pyyyyszne
Przeszukałam net i guzik heeelp
moja śp babcia całe życie zaprawiała w ten sposób papierówki, układała w słoikach (takich standardowych 0,9l) nie obierała, nawet nie usuwała ogonków, słoik zalewała gorącą wodą z cukrem (proporcji nie podam bo zawsze gotuję "na oko" tak jak do każdego innego kompotu) słoiki pasteryzowała ok 10-12min..ot, i cała filozofia:)
zadnych tego typu przypraw, a co do zalewy to zwykle nastawiam garnek wody, do gorącej wody wsypuję cukier, proporcję uzależniam od owoców które zaprawiam, kiedy woda z cukrem się zagotuje gorącą zalewam owoce w słoikach, zamykam, i pasteryzuję w kąpieli wodnej. wiem że niektórzy w słikach układają owoce, zasypują to cukrem i zalewają wodą-ja nigdy w ten sposób nie robiłam kompotów, naprawdę trudno mi powiedziec ile cukru trafia do takiego jednego słoika...
Postępuję z kompotami identycznie jak moja poprzedniczka. Szykuję slodziutką wodę i nią zalewam ulożone owoce w sloikach. Wode robię slodką. Też Ci nie podam proporcji, bo to robie na oko i do smaku. Zawsze ją można rozcieńczyc z wodą ( po otwarciu słoika) a owoc musi być slodki. Zwłaszcza moja kwaśna papierowka...)
a do czego potem takie całe jabłka użyć?
kompoty z owoców miękkich robię bez pasteryzowania - na 1 l wody daję o,7 kg cukru, zagotowuję i takim gotującym się syrope zalewam owoce w słoikach, zakręcam i odwracam. Warunek - garnek z syropem stoi cały czas na małym gazie, owoce stanowią 2/3 słoika, zaś syropem należy słoik dopełnić po same brzegi.
takie gotowane jabłka szczególnie służą osobom które z róznych względów źle trawią surowe owoce, skórka jabłka z takiego kompotu przypomina pergamin który bardzo łatwo odchodzi, zarówno moje dziecko jak i starsi rodzice chętnie jedzą takie owoce z kompotu...
dziękuję za odpowiedź, nie znałam takiego sposobu przetwarzania
No to spotykamy się nad stawkiem i wcinamy jabsa ze słoika .. ? Co Dorcia mam pomysła ?
a prosze bardzo:) jeszcze jakies zeszłoroczne słoiki znajdę w piwnicy, oby tylko na ławce obok nie było panów z mniej szlachetnymi trunkami... a potem pól godzinki spalania słoninki na naszej osiedlowej siłowni pod chmurką:)
Znasz '' czerwoną czapeczkę '' to stały bywalec .. Dzisiaj dopiero uwidziałam siłownię pod chmurką .. dobra idea ... przynoś te papierówczki ..i idziem na atlas .. ::))
Poukładałam jabłuszka w słoikach
Na 1 l wody dałam 2 łyzki cukru
Zalałam wrzatkiem zakrecilam i zapasteryzowałam
i przypomniałam sobie że nie dałam gozdzika;p
Sok z tych jabłek smakuje podobnie jak sok jabłkowy z tymbarka;) prznajmniej wtedy smakował
;p
co dzień słucham Lata z Radiem, dziś prowadzący czytał esemesa od słuchaczki, która pochwaliła się, że słucha radia i zaprawia papierówki, padło pytanie na czym polega ta właśnie czynność? odpowiedzi niestety nie było...ale ja już wiem...a Czejarek nie :)
to nie byłam ja:) heheheh
Podepnę się pod pytanie, żeby nie mnożyć wątków. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie skojarzenie papierówek z kiszeniem i używanie ich jako dodatku do mięs. Szukałam w Necie przepisu, ale znalazłam tylko pojedyncze informacje, że ktoś skądś pamięta, że dawno, dawno temu, że kojarzy taki sposób, ale żadnych szczegółów. Czy któraś z Was słyszała o takim sposobie zaprawienia papierówek i zna przepis?
nigdy nie jadłam i nie robiłam...jedyne co mi przychodzi do głowy to marynata z octu jak do śliwek..