W niedzielę wróciłam z wakacji,patrzę a moje pomidory padły.Krzaki od dołu uschnięte do połowy ich wielkości,a pomidory w czarnych plamach.To samo z koktajlowymi pomidorkami.Jakaś zaraza?Siedziała u mnie babcia i może czymś je podlała,sama nie wiem,suszy nie było,bo ostatni tydzień podało,a ja musiałam zerwać około 5 kg pomidorów i je wyrzucić.Babcia twierdzi ,że to od kwaśnych deszczy.Jestem załamana bo to moje pierwsze pomidory a tu taki pech.Może Wy wiecie gdzie leży przyczyna?
Najgorsze jest to, że pewnie na tej działce już pomidory nie będą Ci rosły. Jak raz już ta zaraza przyjdzie, to nieodwracalnie. U mojej Mamy i jej sąsiadów taki pomór przyszedł jakieś 20 lat temu i do dzisiaj nikt w okolicy nie ma pomidorów. Najwyżej jakieś dwa - trzy krzaczki się uchowają. To są ogródki przydomowe w dość dużym mieście, więc może na innym terenie coś by się poradziło. Do dziś żyjemy wspomnieniami tamtych własnych pomidorów, a dziś nic z tego...
Możesz sprobowac poobrywać wszystkie dolne liście i chore owoce. Potem popryskaj pozostałe zawiązki i owocki preparatem przeciw zarazie ziemniaczanej ( do kupienia w sklepach ogrodniczych). Jednak nie wiem na ile jest to skuteczne, ponieważ opryski chemiczne powinno się zacząć zanim zaraza się pojawi.
Obstawiam,że to skutek działalności choroby grzybowej. Niestety pomidory są bardzo wrażliwe na tzw. zarazę i trzeba je opryskiwać środkami grzybobójczymi. Tym bardziej, że jak piszesz padały deszcze czyli było wilgotno + ciepłe dni i zaraza gotowa. Moje pomidorki na szczęście się trzymają...jak na razie...
Miałam to przez 2 lata, na szczęście w tym roku trzymają się dobrze....na razie!!! Sadzę tylko koralikowe, w tym roku też czereśniowe /są trochę większe/. Nie sądzę, że jak raz się pojawi zaraza to już zawsze tak będzie, moje rosną w tym samym miejscu, niektóre pochodzą nawet z "samosiewu" z ub.r.
Ja 2 lata z rzędu walczyłem z tą chorobą... W tym roku już 2-3 razy opryskiwałem roztwoem miedzianu i jak na razie jest spokój.... Co mi przypomina, że muszę iść do sklepu po miedzian.... bo już wyszedł....
E, to jak potem zjadasz pomidory? bo ja swoje już zbieram od jakiegoś czasu, więc o zadnych opryskach chemią nie może być mowy. Mam w swoich zapiskach /ktoś gdzieś podawał/, że pomaga oprysk woda+mleko chude+ dodatek mydła w proszku /chyba chodziło o jakieś malarskie? i miało go być odrobinę. Przypomniało mi się, że ja również robiłam oprysk mlekiem, zapomniałam o tym nawet, bo pomidory było opryskane przy okazji, bowiem głównym celem były mszyce na koperku. Używałam mleka 0,5% i wody /1:1/.
Podobno mszycę można zwalczać opryskiem z coca-coli, bo zawarty w niej kwas ortofosforowy tak działa. Sama nie próbowałam, ale może warto spróbować.
Dopisano 12-07-25 22:37:14:
Pomidorki moje w tunelu opryskałam dwa razy miedzianem, ale i tak pojawiła sie zaraza. Teraz mają oberwane liście, zostało tylko po kilka na wierzchołku.. Zarazę mam co roku, ale pewnie powodem tego jest bliskie sąsiedztwo ziemniaków, których też nie opryskujemy zanadto.
Moimi sąsiadami są ludzie, którzy żyją z upraw pod folią. Ich pomidorom nie przeszkadza sąsiedztwo ziemniaków. Ciekawe dlaczego?
No ja jeszcze nie zjadam... Cały czas zielone są. Za zimno było, no i w tym roku znowu mi działkę zalało tak porządnie... Wszystkie warzywa stanęły przez to w miejscu na jakiś czas....
Byłam kiedys w gorach i powiem Wam, że zamurowało mnie, gospodarz miał pomidory posadzone w dużych workach foliowych, wypełnionych do połowy ziemią a w nich rosły sobie pięknie pomidory.Mówił, że trzyma je tak od lat, jak robi się zimniej to wroki do piwnicy czy garażu i na Boże narodzenie jedzą jeszcze swoje pomidorki:), może ktoś też zechce wypróbowac ten sposób:)
Niestety twoje pomidory nawiedzila zaraza ziemniaczana. Niestety srodek zwany Miedzianem juz nie dziala. Choroba skutecznie sie na niego uodpornila, z moich doswiadczen moge poradzic pryskanie Bravo i przemiennie Curzate. Oczywiscie co 7 dni regularnie.Kiedy owoce zaczynaja "bielec" (bedą dojrzewac) powinnas opryski zakonczyc. To taka rada na przyszly rok. Da sie uratowac plantacje. Zadne srodki ekologiczne typu mleko czy skrzyp polny nie chrania upraw przed ta grozna choroba.Zycze powodzenia.
Witam
W niedzielę wróciłam z wakacji,patrzę a moje pomidory padły.Krzaki od dołu uschnięte do połowy ich wielkości,a pomidory w czarnych plamach.To samo z koktajlowymi pomidorkami.Jakaś zaraza?Siedziała u mnie babcia i może czymś je podlała,sama nie wiem,suszy nie było,bo ostatni tydzień podało,a ja musiałam zerwać około 5 kg pomidorów i je wyrzucić.Babcia twierdzi ,że to od kwaśnych deszczy.Jestem załamana bo to moje pierwsze pomidory a tu taki pech.Może Wy wiecie gdzie leży przyczyna?
Dziękuję
Zaraza ziemniaczana ?
Zaraza ziemniaczana :( Pomidorów nie da sie juz uratować.
a te malutkie i kwiaty,też juz po nich,nie da się nic uratować?
Najgorsze jest to, że pewnie na tej działce już pomidory nie będą Ci rosły. Jak raz już ta zaraza przyjdzie, to nieodwracalnie. U mojej Mamy i jej sąsiadów taki pomór przyszedł jakieś 20 lat temu i do dzisiaj nikt w okolicy nie ma pomidorów. Najwyżej jakieś dwa - trzy krzaczki się uchowają. To są ogródki przydomowe w dość dużym mieście, więc może na innym terenie coś by się poradziło. Do dziś żyjemy wspomnieniami tamtych własnych pomidorów, a dziś nic z tego...
Możesz sprobowac poobrywać wszystkie dolne liście i chore owoce. Potem popryskaj pozostałe zawiązki i owocki preparatem przeciw zarazie ziemniaczanej ( do kupienia w sklepach ogrodniczych). Jednak nie wiem na ile jest to skuteczne, ponieważ opryski chemiczne powinno się zacząć zanim zaraza się pojawi.
spróbuję
Obstawiam,że to skutek działalności choroby grzybowej. Niestety pomidory są bardzo wrażliwe na tzw. zarazę i trzeba je opryskiwać środkami grzybobójczymi. Tym bardziej, że jak piszesz padały deszcze czyli było wilgotno + ciepłe dni i zaraza gotowa. Moje pomidorki na szczęście się trzymają...jak na razie...
Miałam to przez 2 lata, na szczęście w tym roku trzymają się dobrze....na razie!!! Sadzę tylko koralikowe, w tym roku też czereśniowe /są trochę większe/. Nie sądzę, że jak raz się pojawi zaraza to już zawsze tak będzie, moje rosną w tym samym miejscu, niektóre pochodzą nawet z "samosiewu" z ub.r.
Podlewałam ze 2 razy gnojowicą z pokrzywy.
Ja 2 lata z rzędu walczyłem z tą chorobą... W tym roku już 2-3 razy opryskiwałem roztwoem miedzianu i jak na razie jest spokój.... Co mi przypomina, że muszę iść do sklepu po miedzian.... bo już wyszedł....
E, to jak potem zjadasz pomidory? bo ja swoje już zbieram od jakiegoś czasu, więc o zadnych opryskach chemią nie może być mowy. Mam w swoich zapiskach /ktoś gdzieś podawał/, że pomaga oprysk woda+mleko chude+ dodatek mydła w proszku /chyba chodziło o jakieś malarskie? i miało go być odrobinę. Przypomniało mi się, że ja również robiłam oprysk mlekiem, zapomniałam o tym nawet, bo pomidory było opryskane przy okazji, bowiem głównym celem były mszyce na koperku. Używałam mleka 0,5% i wody /1:1/.
Podobno mszycę można zwalczać opryskiem z coca-coli, bo zawarty w niej kwas ortofosforowy tak działa. Sama nie próbowałam, ale może warto spróbować.
Dopisano 12-07-25 22:37:14:
Pomidorki moje w tunelu opryskałam dwa razy miedzianem, ale i tak pojawiła sie zaraza. Teraz mają oberwane liście, zostało tylko po kilka na wierzchołku.. Zarazę mam co roku, ale pewnie powodem tego jest bliskie sąsiedztwo ziemniaków, których też nie opryskujemy zanadto.
Moimi sąsiadami są ludzie, którzy żyją z upraw pod folią. Ich pomidorom nie przeszkadza sąsiedztwo ziemniaków. Ciekawe dlaczego?
Kupując środek chemiczny trzeba wybrać taki, który ma krótki okres karencji np. 3 dni i pomidorki można zjadać bez obaw.
No ja jeszcze nie zjadam... Cały czas zielone są. Za zimno było, no i w tym roku znowu mi działkę zalało tak porządnie... Wszystkie warzywa stanęły przez to w miejscu na jakiś czas....
A ja zjadam, bo mam w tunelu foliowym Niestety w tunelu sa bardziej podatne na choroby grzybowe. Czerwone już są, a pomarańczowe coś nie chcą dojrzeć.
Byłam kiedys w gorach i powiem Wam, że zamurowało mnie, gospodarz miał pomidory posadzone w dużych workach foliowych, wypełnionych do połowy ziemią a w nich rosły sobie pięknie pomidory.Mówił, że trzyma je tak od lat, jak robi się zimniej to wroki do piwnicy czy garażu i na Boże narodzenie jedzą jeszcze swoje pomidorki:), może ktoś też zechce wypróbowac ten sposób:)
o fajny sposób
Zaradany gazda .. ::))
Moje pomidory to jakieś giganty, pewnie tak rosną od EM-ów.
Niestety twoje pomidory nawiedzila zaraza ziemniaczana. Niestety srodek zwany Miedzianem juz nie dziala. Choroba skutecznie sie na niego uodpornila, z moich doswiadczen moge poradzic pryskanie Bravo i przemiennie Curzate. Oczywiscie co 7 dni regularnie.Kiedy owoce zaczynaja "bielec" (bedą dojrzewac) powinnas opryski zakonczyc. To taka rada na przyszly rok. Da sie uratowac plantacje. Zadne srodki ekologiczne typu mleko czy skrzyp polny nie chrania upraw przed ta grozna choroba.Zycze powodzenia.
Pozdrawiam.