Temat napewno nie budujący ale od paru dni zaprząta moje myśli i każdą wolną chwilę .
W ciągu tygodnia dowiedziałm się ,ze 3 pary małżeńskie nagle z dnia na dzień definitywnie rozwiązuja swoje związki małżeńskie .. Boje się otwierać skrzynkę e-meilową czy telefon odbierać ? . Jakaś plaga czy co ? Powody nie zawsze '' ta lub ten trzeci '' . Nie wiem czy to dobry temat do dyskusji , ale czy w Waszym gronie znajomych dzieje sie podobnie ? Czy taka epidemia w mojej okolicy i wśród moich bliskich ?
Może definitywne rozwiązanie związku, gdy ludzi nic nie łączy oprócz adresu jest bardziej uczciwe, niż tkwienie w takim jakimś fałszu i życiu niby razem, ale obok.
Ja też ze swoim bym sie rozwiodła,ale nie mam gwarancji,że trafię na lepszego Tak więc ciesze się z tego co mam i już.
Poważnie rzecz biorąc smutne to bo za zwyczaj cierpią dzieci.
Smutne to że dzisiejsze młode pokolenie niestety nie umie żyć w związkach trwających więcej niz 5 lat.Oczywiście sa wyjątki,ale to niestety nie jest regułą.
A chciałabyś byc zależna od męża, jak od dzieci nie? Dobrze wychowane dzieci zajmą się matką na starośc, nie wyobrażam sobie żebym na stare lata nie zajeła się własną matką. Moja mama do końca dni mojej babci, cały czas się nią zajmowała.Jakbyś zachorowała, to podejrzewam że chłop by poszedł sobie do zdrowej kobiety.
Mój sąsiad po 60 ce, oddał swoją żonę do hospicjum , leży tam po wylewie, a sam sprowadził sobie babę do pietrowego domu i sobie żyją.
Dzieci mają gdzieś matkę , żadne nie chce się nią opiekowac, bo są zapracowani.
A chciałabyś byc zależna od męża, jak od dzieci nie? Dobrze wychowane dzieci zajmą się matką na starośc, nie wyobrażam sobie żebym na stare lata nie zajeła się własną matką. Moja mama do końca dni mojej babci, cały czas się nią zajmowała.Jakbyś zachorowała, to podejrzewam że chłop by poszedł sobie do zdrowej kobiety. Mój sąsiad po 60 ce, oddał swoją żonę do hospicjum , leży tam po wylewie, a sam sprowadził sobie babę do pietrowego domu i sobie żyją. Dzieci mają gdzieś matkę , żadne nie chce się nią opiekowac, bo są zapracowani.
Tak wolałabym być zależna od męża, niż od dzieci Ja opiekowałam się teściową chora na raka,mamą chorą na alzhaimera,ojcem po udarze,mam syna niepełnosprawnego umysłowo.
Wiem ile mnie ro kosztowało i nie dziwię się że ten pan oddał żone do hospicjum,skoro sobie nie mógł poradzić fizycznie i psychicznie.Dziwie się jednak tej pani bo ja nie byłabym w stanie mieszkać z kimś kto pozostaje w związku małżeńskim.
Masz szczęście bo twoja mama jest sprawną osobą zarówno fizycznie jak i psychicznie inaczej by to wyglądało jak by była obłożnie chora lub psychicznie,a przeciez masz jeszcze dwójke małych dzieci i one by ogladały czasami bardzo brzydkie rzeczy związane z pielęgnacja.
ja jak narazie na moją połówkę nie narzekam ale myślę sobie, że gdybyśmy się rozstali to raczej wolałabym dochodzące towarzystwo niż kolejnego faceta na stałę w domu - chyba wraz z wiekiem - co nie znaczy na starość - robię się wygodna.
A czy zawsze trzeba miec pewność iż trafimy na lepszego? Jesli się zdecyduję na rozwód, a już dojrzewam chyba zostanę dożywotnią singielką.
Jak sobie to wyobrażasz?
Mam męża którego kocham, szanuję! Mój mąż swiata za mną nie widziJa zresztą za nim też.Oczywiście mamy różne problemy kłócimy sie, ale szukamy kompromisu, dogadujemy się Czasami sa ciche dni,ale to bardziej z jego strony było,bo teraz,już nie jest (zajeło mi to troszku czasu) jednak wie że jak będzie milczał po kłótni to znów będzie awantura że milczy ha ha Mamy dzieci, mamy z nimi różne problemy i musimy się dogadywać i być murem przeciwko ich dojrzewaniu.
Wydaje mi się że w tej chwili za mąż lub żenią się nie dojrzali emocjonalnie osoby.
Tylko,że winę za to ponosimy MY rodzicem,bo nie uczymy dzieci odpowiedzialniości
Może nie pocieszył się a znalazł kogoś kto sie nim opiekuje tak jak robiła to zona kiedy była zdrowa. Kiedyś pewnie myślałabym tak samo jak Ty ale teraz nie oceniam postępowania innych. Wiem, jak to ciężko opiekować się chorą osobą i czasami opiekun cierpi bardziej niż chory.
Myślę, że zasłanianie się dziećmi to zwyczajna wygoda. Dziecko ucierpi najbardziej na niespełnionym związku rodziców.
W wypadku kobiety (nie zawsze) decyduje bezpieczna przyszłość...to takie moje obserwacje. W moim otoczeniu bardziej skłonne do szaleństw (i samodzielne) są kobiety, które wychowały się bez ojca.
To nie są '' siusiumajtkowe '' małżenstwa , są raczej byli wiele lat ze sobą , wiele fajnych chwil ze soba przeżyli . Widać '' spoiwo '' wykruszyło sie ... :((((
megi ludzie się zmieniają nie zawsze na lepsze, czasem okazuje się, że ten,( ta), który jest obok mnie zupełnie nie spełnia oczekiwań danej osoby co powoduje wieczne napięcie, flustracje. Czasem ma ma się nadzieję, że ktos się zmieni, czasem w przypływie obowiązków domowych pracy wypala się to co najważniesze czyli miłość. Powodow takich decyzji jest wie. Mnie akurat cieszy ten fakt i nie nazwała bym tego epidemiom to znak, że ludzie stają się odważni nie boją się trwać w toksycznych związkach, to znak, że zmienia się nasza kultura. Kiedyś chłop pił, bił, a kobieta była stworzona do tego aby mu usługiwac we wszystkim, nie wolno było kobiecie wyrazić swojego zdania itd.
Zgadza się, ja ze swojej obserwacji dostrzegam najwięcej rozpadów wśród małżeństw, które weszły na tą drogę w dość młodym wieku lub ich partner był tym jedynym. Ludzie dojrzewają w innym tempie i często po 10 czy 15 latach wspólnego życie są na dwóch różnych biegunach ..... i co siedzieć i patrzeć z przyzwyczajenia na dziś zupełnie już sobie obcą osobę.
Poza tym wiele małżeństw jest doskonałymi pozorantami przed znajomymi uśmiech numer 35 a w domu noże latają - miałam takich znajomych, których uważałam za przykład jak dowiedziałam się że się rozwodzą bo mąż ja wychlastał po pysku tylko dlatego że nie chciała się zgodzić na jego plan typu w tym roku budujemy dom, później jedziemy gdzieś tam a później robimy sobie dziecko to byłam w ciężkim szoku
wmoim środowisku też rozpadły się małżeństwa, które młodo sie pobrały uchodziły za idealne. Na pewno bardziej ciągnie wilka do lasu kiedy się nie wychasał za młodu :) Przyczyną ropzpadu była wymiana na innymy model.
Hmm .. mówisz '' wychasanie '' , nie dla mnie taki kandydat na męża , jego '' przebieg '' nie gwarantuje stabliności związku , który stworzy .
Osobiscie , zawsze patrzyłam na '' kregosłup moralny '' . Patrzyłam zawsze z przerażeniem jak kobietka myślała '' Dla mnie sie zmieni , po ślubie popracuję nad nim '' Przeważnie fiasko .. Tylko mojej jednej cioci udało sie założyć mężowi '' krótką smycz '' , która powstrzymła go od %%% ale praca była na lata ... cierpliwości , wybaczania i ...ciężkiej pracy we .. dwoje . ))
Jest mi przykro , gdy dostaję takie newsy .. racja ich zycie ich sprawa . Mnie zawsze refleksja dopada ... cóż taka jestem , owszem głebiej w temat nie wchodzę , nie dopytuje o szczegóły ale jest mi tak dzwinie ,że po latach , dobrych , nie udawanych coś zgrzytneło i ... sa już osobno .. :(
Megi - w pierwszej chwili pomyslalam, ze otworzylas watek o grzybach lub innych skarbach jesieni .... A tu nie wysyp - ale rozsyp ! Oj, sa rozsypy - i ani geografia, ani pora roku nie ma tu zadnego znaczenia. W moim otoczeniu wiosna 2011 r. przeszla taka fala. Najbardziej zaskakujacy rozwod - chodzili ze soba i bardzo sie kochali (?) 7 lat ! Rozwiedli po 6 miesiacach...
Megi, nie martw się, widocznie nie umieli pielęgnowac swojego związku i coś się wypaliło.Trzeba myślec o swoim związku, no chyba że to bardzo bliska rodzina i potrzebują pocieszenia.A jakieś tam koleżanki czy znajome to ich życie i ich sprawa.
W dzisiejszych czasach nie ma nic latwiejszego niz rozwod jest poprostu w modzie.
Wszystko jest spowodowane lenistwem, najlepiej isc na latwizne i rozwod! ale tu mozna by sie rozpisywac dzisiejszy swiat jest nastawiony na latwizne aby szybko i latwo bylo jakie konsekwencje beda pozniej to juz nikt o tym nie mysli,
Telefony odbieram. Maile czytam, bo akurat to są osoby, które nie dołują swoimi, często bardzo osobistymi, problemami. Nie dzielą też nagle przyjaciół i rodziny na "moich" i "twoich" zmuszając poniekąd jednych i drugich do określonych przez nich i oczekiwanych zachowań (znam takie niechlubne przypadki).
Ale fakt-sypnęło się ostatnio. Przeżywałam naprawdę tylko jeden. Niezatapialne małżeństwo, które przez 8 lat przeżyło tyle, ile inni nie przeżywają przez Złote Gody. Dali radę. I nagle, przynajmniej dla nas "nagle", zdecydowali, że już nie mogą być dalej razem.
Nie osądzam, choć znam przyczyny. Jestem z obojgiem, tylko w poniedziałek (dzień rozprawy) tak mi się... No, tak mi się trochę "oczy spociły"(by Nel Rawlison), że to się tak skończyło. Zwłaszcza, że jest w tym wszystkim 5-letnia córcia. Przeczytałam tylko z uwagą "Raport" w ostatnim "Twoim Stylu" na temat dziecka po rozwodzie rodziców, żeby być przygotowaną na pytanie "Ciociu, a dlaczego...?"
Choć Raz, że to nie ja powinnam odpowiadać na takie pytania.
A Dwa, żeby nie powiedzieć czegoś, co ich dziecku zaburzy kompletnie widzenie świata "po".
Żal. Ale skoro tak, to znaczy, że już nie dało się im razem...
Wmoim otoczeniu na szczęśćie bardziej poztywnie ponieważ rodząsię dzieci:)
Większość moich znajomych (łącznie ze mną) w przeciągu 2-3 lat staneło na ślubnym kobiercu. Niektórzy mają już dzieci a niektózy na nie czekają. Łącznie czekamy na przbycie 5 dzidziusiów począwszy od tego listopada.
Nasza Agniesia będzie miała się z kim bawić:)
Ach i jeden ślub w przyszłym roku jeszcze nas czeka.
Wróbelku .. Miło czyta się takie optymistyczne słowa .. )))
Taki etap też przeżywały te pary parę lat temu , czekanie na dzieci , budowanie domu , urządzanie mieszkania ... )). Życzę aby związki Twoich zanjomych były zawsze trwałe , udane i szczęśliwe a problemy pokonywane w duchu szacunku dla drugiego , zrozumienia .
Wczoraj dowiedziałam się,że moja koleżanka po 32 latach małżeństwa się rozwodzi. Może nie ona tylko jej mąż rozwodzi sie z nią. Nawiąał kontakt na Naszej klasie z jakąś dawna sympatią i podobno miłość odżyła. Wyprowadził sie z domu i już zalożył sprawę.
Żeby nie było jak z moim wujkiem, że wyczyścił konto i poszedł mieszkac do wybranki. Kasa się skończyła i miłośc też:) wrócił jak zbity pies.Ciocia cierpiała, ale już są po rozwodzie i to ona go założyła, a wujaszek mieszka sobie sam w przybudówce , schudł 9 kg , skończyły się obiadki i opieka cioci nad nim i dobrze mu tak !
Mnie też nie przychodzą takie rzeczy do głowy,ale znam kogoś kto z głupoty po 2 drinkach bzdury wypisywał do dawnych znajomych płci przeciwnej,jednak łatwiejszy jest dostęp do kompa niż np.do wspomnianego burdelu...
Dyskoteka u nas tez nie po drodze:)ale sąsiadek mnóstwo:)nie mówię teraz o zdradzie takiej dosłownej,chociaż kto wie do czego takie gadki mogą doprowadzić...
U nas na szczescie bez wysypu rozwodow. Pary sie dzielnie trzymaja. Za to mamy bardzo wielu singli wsrod znajomych, ktorzy sa podzieleni na 2 grupy: 1.która uparcie szuka drugiej polowki, 2. ktorej stan "singielski" wlasnie odpowiada i nie zamierzaja go zmieniac. Dla mnie lepszy rozwod niz toksyczny zwiazek, choc dopiero po wyczerpaniu mozliwosci naprawy zwiazku. Z moim chlopem sie nie rozwiode... raz że kto mnie starą zechce z 3 dzieci :D a dwa, że kocham go szalenie :) choć bywają dni, kiedy udusiłabym... ale za wielki chlop, szkoda zachodu :)
Bahati, tylko nie wiadomo co to w chłopskiej makówce może kiedyś zaświtac, to że my kochamy i nie mamy w planach rozwodu, wcale nie znaczy że panowie myślą tak samo
a rozwody po romansach sanatoryjnych? ostatnio słyszałam, że kobieta nie wróciła do domu, tylko prosto z sanatorium pojechała z poznanym tam kochasiem do niego...... na drugi koniec Polski..... no i rozwód oczywiście w toku.....
i ja myślałam, że o grzybobranie chodzi...bo w moich lasach ani dudu
dopisz mnie Meguś do swojej listy...z tym, że u mnie to się sypie do ponad dwóch lat...taką miałam pseudoprzyjaciółkę fuck...robili mi koło pióra oboje...nieee, nie o zdradę fizyczną chodzi, choć nie wiem, co lepsze...dziś muszę brać psychotropy, żeby znosić oboje, mieć ich w d***, JAKOS żyć...
Temat napewno nie budujący ale od paru dni zaprząta moje myśli i każdą wolną chwilę .
W ciągu tygodnia dowiedziałm się ,ze 3 pary małżeńskie nagle z dnia na dzień definitywnie rozwiązuja swoje związki małżeńskie .. Boje się otwierać skrzynkę e-meilową czy telefon odbierać ? . Jakaś plaga czy co ? Powody nie zawsze '' ta lub ten trzeci '' . Nie wiem czy to dobry temat do dyskusji , ale czy w Waszym gronie znajomych dzieje sie podobnie ? Czy taka epidemia w mojej okolicy i wśród moich bliskich ?
Może definitywne rozwiązanie związku, gdy ludzi nic nie łączy oprócz adresu jest bardziej uczciwe, niż tkwienie w takim jakimś fałszu i życiu niby razem, ale obok.
zgadzam sie z Toba
Ja też się zgadzam.
U mnie w otoczeniu 2 długoletnie związki się posypały.
Ten sam powód.
A czemu się boisz otwierać maila?
Ja uznaję że to nie moja sprawa i zyję dalej swoim życiem.
Wewnątrz trochę mi przykro, zwłaszcza jak wysłucham relacji porzuconych pań,
Ale wysłucham i wracam do swojego życia, cieszę się z tego co mam.
Ja też ze swoim bym sie rozwiodła,ale nie mam gwarancji,że trafię na lepszego Tak więc ciesze się z tego co mam i już.
Poważnie rzecz biorąc smutne to bo za zwyczaj cierpią dzieci.
Smutne to że dzisiejsze młode pokolenie niestety nie umie żyć w związkach trwających więcej niz 5 lat.Oczywiście sa wyjątki,ale to niestety nie jest regułą.
A czy zawsze trzeba miec pewność iż trafimy na lepszego? Jesli się zdecyduję na rozwód, a już dojrzewam chyba zostanę dożywotnią singielką.
dokladnie tak jak mowisz, nigdzie nie jest napisane, ze po pierwszym mezu, musi byc drugi
dokladnie tak jak mowisz, nigdzie nie jest napisane, ze po pierwszym mezu,
musi byc drugi
Przecież na siłę nikt was nie swata
To jest wasza decyzja wasz wybór
Ja jednak w wieku starczym nie chciałabym być sama,a zaraz nie chciałabym być zależna od moich dzieci.
chyba zle zrozumialas wypowiedz w jesiennym stroju bo bardzo emocjonalne te Twoje odpowiedzi;)
A chciałabyś byc zależna od męża, jak od dzieci nie? Dobrze wychowane dzieci zajmą się matką na starośc, nie wyobrażam sobie żebym na stare lata nie zajeła się własną matką. Moja mama do końca dni mojej babci, cały czas się nią zajmowała.Jakbyś zachorowała, to podejrzewam że chłop by poszedł sobie do zdrowej kobiety.
Mój sąsiad po 60 ce, oddał swoją żonę do hospicjum , leży tam po wylewie, a sam sprowadził sobie babę do pietrowego domu i sobie żyją.
Dzieci mają gdzieś matkę , żadne nie chce się nią opiekowac, bo są zapracowani.
A chciałabyś byc zależna od męża, jak od dzieci nie? Dobrze wychowane
dzieci zajmą się matką na starośc, nie wyobrażam sobie żebym na stare
lata nie zajeła się własną matką. Moja mama do końca dni mojej babci,
cały czas się nią zajmowała.Jakbyś zachorowała, to podejrzewam że
chłop by poszedł sobie do zdrowej kobiety. Mój sąsiad po 60
ce, oddał swoją żonę do hospicjum , leży tam po wylewie, a sam
sprowadził sobie babę do pietrowego domu i sobie żyją. Dzieci mają
gdzieś matkę , żadne nie chce się nią opiekowac, bo są zapracowani.
Tak wolałabym być zależna od męża, niż od dzieci Ja opiekowałam się teściową chora na raka,mamą chorą na alzhaimera,ojcem po udarze,mam syna niepełnosprawnego umysłowo.
Wiem ile mnie ro kosztowało i nie dziwię się że ten pan oddał żone do hospicjum,skoro sobie nie mógł poradzić fizycznie i psychicznie.Dziwie się jednak tej pani bo ja nie byłabym w stanie mieszkać z kimś kto pozostaje w związku małżeńskim.
Masz szczęście bo twoja mama jest sprawną osobą zarówno fizycznie jak i psychicznie inaczej by to wyglądało jak by była obłożnie chora lub psychicznie,a przeciez masz jeszcze dwójke małych dzieci i one by ogladały czasami bardzo brzydkie rzeczy związane z pielęgnacja.
ja jak narazie na moją połówkę nie narzekam ale myślę sobie, że gdybyśmy się rozstali to raczej wolałabym dochodzące towarzystwo niż kolejnego faceta na stałę w domu - chyba wraz z wiekiem - co nie znaczy na starość - robię się wygodna.
hi hi ja tez tak myslę
A czy zawsze trzeba miec pewność iż trafimy na lepszego? Jesli się
zdecyduję na rozwód, a już dojrzewam chyba zostanę dożywotnią
singielką.
Jak sobie to wyobrażasz?
Mam męża którego kocham, szanuję! Mój mąż swiata za mną nie widziJa zresztą za nim też.Oczywiście mamy różne problemy kłócimy sie, ale szukamy kompromisu, dogadujemy się Czasami sa ciche dni,ale to bardziej z jego strony było,bo teraz,już nie jest (zajeło mi to troszku czasu) jednak wie że jak będzie milczał po kłótni to znów będzie awantura że milczy ha ha Mamy dzieci, mamy z nimi różne problemy i musimy się dogadywać i być murem przeciwko ich dojrzewaniu.
Wydaje mi się że w tej chwili za mąż lub żenią się nie dojrzali emocjonalnie osoby.
Tylko,że winę za to ponosimy MY rodzicem,bo nie uczymy dzieci odpowiedzialniości
Dopisano 12-09-19 21:14:18:
http://cudne.pl/3824/?code=AQAixYwlH7PvYwAOZ2ureLQfaN2R7s7ufCpeAR_e0-vQDpRrMoT9YmqEuxUN-HV7gkzVRAKoqD3a0UXANj1WXG86SmNya8Di8czp1a1Cltilukgm3FAxhFPniTG1fr0frY_9Gy1xsix-0m1ETIptfMyDpkTjJj3nq0oZA4fOVc0oojeKGMQizpVbFmIPHsI3Uit0iBSagBBejkGLXxVxcJy8#_=_
to w pełni oddaje co ja mysle na ten temat
Mój sąsiad też kochał żonę i świata poza nią nie widział, jak była sprawna i wszystko mu robiła, jak zachorowała , szybko się pocieszył.
Może nie pocieszył się a znalazł kogoś kto sie nim opiekuje tak jak robiła to zona kiedy była zdrowa. Kiedyś pewnie myślałabym tak samo jak Ty ale teraz nie oceniam postępowania innych. Wiem, jak to ciężko opiekować się chorą osobą i czasami opiekun cierpi bardziej niż chory.
To po co się wiązać z gorszym i cierpieć ? Tak singiel to jest jakieś wyjście.tylko że tak jak pisałam.nie chce być sama na stare lata.
nie chciec byc samemu na stare lata to nie powod ,zeby tkwic w zwiazku...
Myślę, że zasłanianie się dziećmi to zwyczajna wygoda. Dziecko ucierpi najbardziej na niespełnionym związku rodziców.
W wypadku kobiety (nie zawsze) decyduje bezpieczna przyszłość...to takie moje obserwacje. W moim otoczeniu bardziej skłonne do szaleństw (i samodzielne) są kobiety, które wychowały się bez ojca.
Zanto !
To nie są '' siusiumajtkowe '' małżenstwa , są raczej byli wiele lat ze sobą , wiele fajnych chwil ze soba przeżyli . Widać '' spoiwo '' wykruszyło sie ... :((((
megi ludzie się zmieniają nie zawsze na lepsze, czasem okazuje się, że ten,( ta), który jest obok mnie zupełnie nie spełnia oczekiwań danej osoby co powoduje wieczne napięcie, flustracje. Czasem ma ma się nadzieję, że ktos się zmieni, czasem w przypływie obowiązków domowych pracy wypala się to co najważniesze czyli miłość. Powodow takich decyzji jest wie. Mnie akurat cieszy ten fakt i nie nazwała bym tego epidemiom to znak, że ludzie stają się odważni nie boją się trwać w toksycznych związkach, to znak, że zmienia się nasza kultura. Kiedyś chłop pił, bił, a kobieta była stworzona do tego aby mu usługiwac we wszystkim, nie wolno było kobiecie wyrazić swojego zdania itd.
Zgadza się, ja ze swojej obserwacji dostrzegam najwięcej rozpadów wśród małżeństw, które weszły na tą drogę w dość młodym wieku lub ich partner był tym jedynym. Ludzie dojrzewają w innym tempie i często po 10 czy 15 latach wspólnego życie są na dwóch różnych biegunach ..... i co siedzieć i patrzeć z przyzwyczajenia na dziś zupełnie już sobie obcą osobę.
Poza tym wiele małżeństw jest doskonałymi pozorantami przed znajomymi uśmiech numer 35 a w domu noże latają - miałam takich znajomych, których uważałam za przykład jak dowiedziałam się że się rozwodzą bo mąż ja wychlastał po pysku tylko dlatego że nie chciała się zgodzić na jego plan typu w tym roku budujemy dom, później jedziemy gdzieś tam a później robimy sobie dziecko to byłam w ciężkim szoku
wmoim środowisku też rozpadły się małżeństwa, które młodo sie pobrały uchodziły za idealne. Na pewno bardziej ciągnie wilka do lasu kiedy się nie wychasał za młodu :) Przyczyną ropzpadu była wymiana na innymy model.
Hmm .. mówisz '' wychasanie '' , nie dla mnie taki kandydat na męża , jego '' przebieg '' nie gwarantuje stabliności związku , który stworzy .
Osobiscie , zawsze patrzyłam na '' kregosłup moralny '' . Patrzyłam zawsze z przerażeniem jak kobietka myślała '' Dla mnie sie zmieni , po ślubie popracuję nad nim '' Przeważnie fiasko .. Tylko mojej jednej cioci udało sie założyć mężowi '' krótką smycz '' , która powstrzymła go od %%% ale praca była na lata ... cierpliwości , wybaczania i ...ciężkiej pracy we .. dwoje . ))
Jest mi przykro , gdy dostaję takie newsy .. racja ich zycie ich sprawa . Mnie zawsze refleksja dopada ... cóż taka jestem , owszem głebiej w temat nie wchodzę , nie dopytuje o szczegóły ale jest mi tak dzwinie ,że po latach , dobrych , nie udawanych coś zgrzytneło i ... sa już osobno .. :(
Jasne mahiko nic '' siłowo '' ... ))))
Megus..to nie tlyko u Ciebie tak sie dzieje....
Megi - w pierwszej chwili pomyslalam, ze otworzylas watek o grzybach lub innych skarbach jesieni .... A tu nie wysyp - ale rozsyp ! Oj, sa rozsypy - i ani geografia, ani pora roku nie ma tu zadnego znaczenia. W moim otoczeniu wiosna 2011 r. przeszla taka fala. Najbardziej zaskakujacy rozwod - chodzili ze soba i bardzo sie kochali (?) 7 lat ! Rozwiedli po 6 miesiacach...
ja tez pomyslalam o grzybach ;-)))))))))) heheheh
cerkam i ja też w tym samym czasie o grzybach myślałyśmy
Racja Kochana rozsyp , chciałam tak łagodnie wprowadzić w temat . Ta wiosenna fala dotarła do nas , jesienną porą niestety .... (((
Mariotereso, bo za długo ze sobą chodzili:) Jakby chodzili tylko 6 miesiecy, to na pewno te 7 lat w szczęściu by żyli.
ale 7 lat upłynęło w szczęściu :) jak widać legalizacja związku nie zawsze jest dobrą decyzją
no więc jesteśmy wyjątkami potwierdzającymi regułę- 13 lat chodzili, 8 lat po ślubie i obyśmy dalej nie mieli siebie dość :)
O myślałam, że temat o grzybach będzie.
Tiaa kobitki .. liczyłam na to ; zmyła tematyka ..
Megi, nie martw się, widocznie nie umieli pielęgnowac swojego związku i coś się wypaliło.Trzeba myślec o swoim związku, no chyba że to bardzo bliska rodzina i potrzebują pocieszenia.A jakieś tam koleżanki czy znajome to ich życie i ich sprawa.
W dzisiejszych czasach nie ma nic latwiejszego niz rozwod jest poprostu w modzie.
Wszystko jest spowodowane lenistwem, najlepiej isc na latwizne i rozwod! ale tu mozna by sie rozpisywac dzisiejszy swiat jest nastawiony na latwizne aby szybko i latwo bylo jakie konsekwencje beda pozniej to juz nikt o tym nie mysli,
Megi, nie tylko u Ciebie.
Telefony odbieram. Maile czytam, bo akurat to są osoby, które nie dołują swoimi, często bardzo osobistymi, problemami. Nie dzielą też nagle przyjaciół i rodziny na "moich" i "twoich" zmuszając poniekąd jednych i drugich do określonych przez nich i oczekiwanych zachowań (znam takie niechlubne przypadki).
Ale fakt-sypnęło się ostatnio. Przeżywałam naprawdę tylko jeden. Niezatapialne małżeństwo, które przez 8 lat przeżyło tyle, ile inni nie przeżywają przez Złote Gody. Dali radę. I nagle, przynajmniej dla nas "nagle", zdecydowali, że już nie mogą być dalej razem.
Nie osądzam, choć znam przyczyny. Jestem z obojgiem, tylko w poniedziałek (dzień rozprawy) tak mi się... No, tak mi się trochę "oczy spociły"(by Nel Rawlison), że to się tak skończyło. Zwłaszcza, że jest w tym wszystkim 5-letnia córcia. Przeczytałam tylko z uwagą "Raport" w ostatnim "Twoim Stylu" na temat dziecka po rozwodzie rodziców, żeby być przygotowaną na pytanie "Ciociu, a dlaczego...?"
Choć Raz, że to nie ja powinnam odpowiadać na takie pytania.
A Dwa, żeby nie powiedzieć czegoś, co ich dziecku zaburzy kompletnie widzenie świata "po".
Żal. Ale skoro tak, to znaczy, że już nie dało się im razem...
Wmoim otoczeniu na szczęśćie bardziej poztywnie ponieważ rodząsię dzieci:)
Większość moich znajomych (łącznie ze mną) w przeciągu 2-3 lat staneło na ślubnym kobiercu. Niektórzy mają już dzieci a niektózy na nie czekają. Łącznie czekamy na przbycie 5 dzidziusiów począwszy od tego listopada.
Nasza Agniesia będzie miała się z kim bawić:)
Ach i jeden ślub w przyszłym roku jeszcze nas czeka.
To tak żeby był pozytywny akcent w wątku.
Wróbelku .. Miło czyta się takie optymistyczne słowa .. )))
Taki etap też przeżywały te pary parę lat temu , czekanie na dzieci , budowanie domu , urządzanie mieszkania ... )). Życzę aby związki Twoich zanjomych były zawsze trwałe , udane i szczęśliwe a problemy pokonywane w duchu szacunku dla drugiego , zrozumienia .
Moja córka ma 5 kuzynostwa urodzonych w tym samym roku. W tym roku były I Komunie.
Wczoraj dowiedziałam się,że moja koleżanka po 32 latach małżeństwa się rozwodzi. Może nie ona tylko jej mąż rozwodzi sie z nią. Nawiąał kontakt na Naszej klasie z jakąś dawna sympatią i podobno miłość odżyła. Wyprowadził sie z domu i już zalożył sprawę.
Żeby nie było jak z moim wujkiem, że wyczyścił konto i poszedł mieszkac do wybranki. Kasa się skończyła i miłośc też:) wrócił jak zbity pies.Ciocia cierpiała, ale już są po rozwodzie i to ona go założyła, a wujaszek mieszka sobie sam w przybudówce , schudł 9 kg , skończyły się obiadki i opieka cioci nad nim i dobrze mu tak !
To nie była miłość tylko skok na kasę :)
Te portale to przekleństwo wielu małżeństw...
Nie.
To ludzie na portalach dostaja malpiego rozumu.
Burdele istniały od zawsze, a tylko ten co chciał to polazł.
Oczywiście,tylko teraz byle kłótnia i ucieczka w internet,szukanie wspomnień,spotkania klasowe...no i niestety o błąd nietrudno...
To już zależy jak mocny związek tworzy dana para.
Mam chyba od zawsze konta na obydwu portalach i nie przyszło mi do głowy świrowac z tego powodu po kłótni z ukochanym.
wszystko zależy od człowieka, charakteru i zaangażowania,
a nie od tego gdzie i z kim przebywa.
Mnie też nie przychodzą takie rzeczy do głowy,ale znam kogoś kto z głupoty po 2 drinkach bzdury wypisywał do dawnych znajomych płci przeciwnej,jednak łatwiejszy jest dostęp do kompa niż np.do wspomnianego burdelu...
jak nie do burdelu to na dyskotekę też blisko :)
Może jest trochę łatwiej, ale jesli ktoś poważnie myśli o związku i kocha,
to zadna siła nie popchnie w ramiona innej/innego.
A jesli nie, to sąsiadka z za rogu też się nada, nie trzeba grzebac w necie....
Dyskoteka u nas tez nie po drodze:)ale sąsiadek mnóstwo:)nie mówię teraz o zdradzie takiej dosłownej,chociaż kto wie do czego takie gadki mogą doprowadzić...
A mi chodzi żeby nie usprawiedliwiac zdrady jakimis cywilizacyjnymi wynalazkami.
każdy ma swój rozum, czy była NK czy FB czy nie było,
zawsze denerwowało mnei szukanie wymówek na zdradę.
Jak sie nie kocha, nie da sie nic zrobic, nie da sie dogadac,
to zakończyc, szukac kogoś innego, albo byc samemu.
Absolutnie jestem tego samego zdania,dla mnie sam zamysł wystarczy nie musi dojść do czynu,zdrady nie wybaczam nawet słownej:)
Ja nie jestem taka twarda :)
Ja pierwszemu za dużo wybaczałam,drugi już chodzi jak zegarek(no, prawie...);P
Hi Hi ja się zawsze z moim mężem śmieję, że knajpa któa jest najbliżej naszego domu to burdel właśnie, i gdzie tu iść z kumplem na piwo blisko domu
U nas na szczescie bez wysypu rozwodow. Pary sie dzielnie trzymaja. Za to mamy bardzo wielu singli wsrod znajomych, ktorzy sa podzieleni na 2 grupy: 1.która uparcie szuka drugiej polowki, 2. ktorej stan "singielski" wlasnie odpowiada i nie zamierzaja go zmieniac. Dla mnie lepszy rozwod niz toksyczny zwiazek, choc dopiero po wyczerpaniu mozliwosci naprawy zwiazku. Z moim chlopem sie nie rozwiode... raz że kto mnie starą zechce z 3 dzieci :D a dwa, że kocham go szalenie :) choć bywają dni, kiedy udusiłabym... ale za wielki chlop, szkoda zachodu :)
Bahati, tylko nie wiadomo co to w chłopskiej makówce może kiedyś zaświtac, to że my kochamy i nie mamy w planach rozwodu, wcale nie znaczy że panowie myślą tak samo
Święte słowa :)
Ty nie musisz wcale sie z chlopem rozwodzic! zawsze to on moze rozwiesc sie z Toba !
Nie... mój się ze mną nie rozwiedzie! Nie będzie mu się chciało! :)
tyż prawda:)
Jesień, a więc nie chodzi tu o grzyby?! Ale zmyłka :)
Ad rem - samo życie i wszystko przed nami :) Się zobaczy :)
Musi być równowaga w przyrodzie - śmierć, narodziny czy też rozwody :) Śmierć najbardziej porusza.
a rozwody po romansach sanatoryjnych? ostatnio słyszałam, że kobieta nie wróciła do domu, tylko prosto z sanatorium pojechała z poznanym tam kochasiem do niego...... na drugi koniec Polski..... no i rozwód oczywiście w toku.....
Musiało ją nieźle przyprzec:))
Tiaaa '' turnus mija a ja ... niczyja ''
i ja myślałam, że o grzybobranie chodzi...bo w moich lasach ani dudu
dopisz mnie Meguś do swojej listy...z tym, że u mnie to się sypie do ponad dwóch lat...taką miałam pseudoprzyjaciółkę fuck...robili mi koło pióra oboje...nieee, nie o zdradę fizyczną chodzi, choć nie wiem, co lepsze...dziś muszę brać psychotropy, żeby znosić oboje, mieć ich w d***, JAKOS żyć...
Wywal ją na zbity ryj! i jego też, rzuć prochy i weź się w garść.
Przykre to ...może jednak wszystko w Twoim wypadku wróci do dawnego porządku ..
Może warto spróbować we dwoje .... bez psudoprzyjaciółki .. (((
jak to musisz znosić ich oboje?