Witam, ostatnio spotykam dawno nie widzianych znajomych, którzy są w trakcie stosowania diety naturhouse. Koleżanka namawia mnie, żeby spróbować ale jakoś sceptycznie podchodzę do specyfików, które trzeba spożywać przy okazji tej diety. Może ktoś z Was stosował już tę metodę i mógłby podzielić się spostrzeżeniami oraz skutecznością. Umówiłam się co prawda z dietetyczką na pierwsze spotkanie ale oczywiście chętnie poczytam Wasze opinie...
Stosowała moja koleżanka, zadowolona schudła. Spróbowałam ja i zrezygnowałam przy drugiej wizycie.Konsultacja z dietetyczką jest bezpłatna i co dwa tygodnie aby sprawdzic efekty wprowadzonej diety ( specjalnie dobranej po przeprowadzeniu wywiadu itp). Płaci sie za suplementy ( ja za dawke 2tygodniową zapłaciłam 180 zł ). Dietę miałam ustawioną mniej więcej tak- rano kromeczka chleba posmarowana majonezem, płatek chudej wędliny, kawa; 2 śniadanie jogurt ewentualnie owoc i to nie każdy; obiad mięso duszone lub gotowane, kasza, ryż albo ziemniaki i surówka, podwieczorek jogurt albo szklanka soku, kolacja znów porcja mięsa gotowanego lub duszonego z ryżem :)
czyli głodówka z rana, napychaj się później, zamiast schudnąc przytułam, schudla moja portmonetka.
moja koleżanka schudła na ich diecie a raczej suplementach ok 20 kg. ale jak tylko odstawiła je to wróciło wszystko czyli efekt jo-jo. wydała kupę kasy. tygodniowo wydawała ok 200 zł na suplementy. ja byłam z nią raz . dla mnie to ściema z tymi indywidualnymi dietami- wydrukowane w 3 min z kompa i tyle a warunkiem aby je dostać do ręki był zakup suplementów za 180 zł. decyzja należy do Ciebie
Pierwszą wizytę mam za sobą i pierwszy (niezbyt udany) dzień diety. Wizyta oczywiście bezpłatna, a produkty nie koniecznie zakupione w ich sklepie (nie ma nacisku). Dietetyczka, po dokładnym wywiadzie zaproponowała mi w pierwszym tygodniu wyeliminowanie produktów mącznych. Mam słabość do ciast i niektórych słodkości, pewnie stąd jej decyzja. Przykładowe menu na tydzień wyglada tak:
śniadanie: Herbata lub kawa bez cukru ew. ze słodzikiem (ja nie słodzę), jeden produkt mleczny do wyboru - mleko lub biały ser lub jogurt( beztłuszczowe lub o niskiej zawartości tłuszczu - do 3%), 50g chleba pełnoziarnistego lub 3-4 sucharki lub płatki naturalne (40g), lub 6 ciasteczek Fibroki (z ich sklepu). Masło - 10g lub konfitura ( bez lub o niskiej zawartości tłuszczu)
II sniadanie: owoc* (150g) lub przecier owocowy bez dodatku cukru lub szklanka soku owocowego 100%naturalnego bez dodatku cukru.
obiad: warzywa świeże i/lub gotowane* bez limitu, 100-150g mięsa chudego* lub do 200g ryby lub 2 jajka, w razie uczucia głodu - 1 produkt mleczny j/w z dodatkiem 2 łyżek "chrupek" u nich.
podwieczorek: taki sam jak II śniadanie.
kolacja: taka sama procedura jak obiad.
Ilość tłuszczu dozwolona na dzień: 2 łyżki oleju, lub 1 łyżka oleju + 10g masła (margaryny).
1łyżka oleju=3łyżki śmietany do 15% tłuszczu.
Woda wskazana na dzień 1,5 - 2 l. Unikać alkoholu, syropów, gazowanych napojów i wodę, słodzonych soków.
* owce i warzywa spożywamy wszystkie oprócz: avokado, owoców w syropach,kokosów, suszonych owoców i wszelkiego rodzaju orzechów i migdałów.
Dopuszczalne jest spożywanie 2 razy na tydzień buraki i marchew, zaś raz na tydzień - świeże figi, winogrona, banany i czereśnie.
Mięso można jeść każde (chude) z wyjątkiem jagnięciny i baraniny oraz tłustych kawałków wieprzowiny, zaś wołowinę o zawartości tłuszczu do 5% (2 x w tygodniu).
Ryba zalecana jest chuda, dwa razy w tygodniu mozna pozwolić sobie na anchois, makrelę, sardynki i łososia. Nie jeść ryb w oleju, marynowanych i wędzonych.
Wszelkie owoce morza są jak najbardziej zalecane.
Zioła bez ograniczeń.
Wszelkiego rodzaju sery żółte odtłuszczone (30 g/dzień) do 20%zawartości tłuszczu.
Sól i cukier bardzo ograniczyć!
Dieta, jak widać jest stworzona na warunki francuskie, dlatego pewnie różni się od tej podanej przez bea39. No i przede wszystkim, w moim przypadku ten tydzień jest bez produktów mącznych. Zobaczymy jak będzie potem. Dietetyczka zaproponowała mi suplementy wspomagające dietę, aczkolwiek bez specjalnego nacisku. Zatem kupiłam sobie fiolki z ekstraktem z czarnych borówek, czerwonych winogron i cytryny (wit. A, C,E,B1,B2,B12), których zadaniem jest drenaż i regulacja gospodarki wodnej w organiźmie, oraz granulat-"chrupki" z minerałami (żelazo, magnez i wapń) jako zapełniacz w razie głodu. Z informacji zawartych na opakowaniach wnioskuję, że "chemii" brak. Za zakupy zapłaciłam około 40 euro (fiolki na tydzień, chrupki na 2 tygodnie).
Moim zdaniem dieta jest dość rozsądna, bo nie chodzi o to żeby szybko zgubić kg, a raczej powoli przestawiać się na inny (zdrowszy) tryb życia. Kiedyś byłam u lekarki-dietetyczki, która ustaliła mi podobną dietę z włączeniem kasz i makaronów w niwielkich ilościach i też miałam gubić kg powoli acz skutecznie. Niestety , jakoś nie mogłam wyeliminować ciasta w tym momencie, dlatego nigdy jej nie zaczęłam stosować.
Niby każda z nas wie o tych wszystkich zasadach, a jednak najtrudniej jest je wprowadzić w życie, ze mną jest tak samo, dlatego mam nadzieję, że będąc pod cotygodniową kontrolą, zmobilizuję się bardziej do jej stosowania. Ja osobiście potzrebuję "bata" nad głową, żeby wziąć się za siebie. Inna sprawa jest z efektem jo-jo, który powraca do nas tylko i wyłącznie z naszej winy.
Ale się rozpisałam... No cóż, jeśli ktos z Was ma ochotę rzucić okiem na to, co napisałam i ewentualnie podjąć ze mną (o ile się nie poddam ;) ) to wyzwanie, to zapraszam i czekam na Wasze opinie....
Witam, ostatnio spotykam dawno nie widzianych znajomych, którzy są w trakcie stosowania diety naturhouse. Koleżanka namawia mnie, żeby spróbować ale jakoś sceptycznie podchodzę do specyfików, które trzeba spożywać przy okazji tej diety. Może ktoś z Was stosował już tę metodę i mógłby podzielić się spostrzeżeniami oraz skutecznością. Umówiłam się co prawda z dietetyczką na pierwsze spotkanie ale oczywiście chętnie poczytam Wasze opinie...
Stosowała moja koleżanka, zadowolona schudła. Spróbowałam ja i zrezygnowałam przy drugiej wizycie.Konsultacja z dietetyczką jest bezpłatna i co dwa tygodnie aby sprawdzic efekty wprowadzonej diety ( specjalnie dobranej po przeprowadzeniu wywiadu itp). Płaci sie za suplementy ( ja za dawke 2tygodniową zapłaciłam 180 zł ). Dietę miałam ustawioną mniej więcej tak- rano kromeczka chleba posmarowana majonezem, płatek chudej wędliny, kawa; 2 śniadanie jogurt ewentualnie owoc i to nie każdy; obiad mięso duszone lub gotowane, kasza, ryż albo ziemniaki i surówka, podwieczorek jogurt albo szklanka soku, kolacja znów porcja mięsa gotowanego lub duszonego z ryżem :)
czyli głodówka z rana, napychaj się później, zamiast schudnąc przytułam, schudla moja portmonetka.
moja koleżanka schudła na ich diecie a raczej suplementach ok 20 kg. ale jak tylko odstawiła je to wróciło wszystko czyli efekt jo-jo. wydała kupę kasy. tygodniowo wydawała ok 200 zł na suplementy. ja byłam z nią raz . dla mnie to ściema z tymi indywidualnymi dietami- wydrukowane w 3 min z kompa i tyle a warunkiem aby je dostać do ręki był zakup suplementów za 180 zł. decyzja należy do Ciebie
Po co truć się suplementami, ktore nic Ci nie dadzą. Zdrowe odżywianie, ruch, ćwiczenia i samo zleci :)
Pierwszą wizytę mam za sobą i pierwszy (niezbyt udany) dzień diety. Wizyta oczywiście bezpłatna, a produkty nie koniecznie zakupione w ich sklepie (nie ma nacisku). Dietetyczka, po dokładnym wywiadzie zaproponowała mi w pierwszym tygodniu wyeliminowanie produktów mącznych. Mam słabość do ciast i niektórych słodkości, pewnie stąd jej decyzja. Przykładowe menu na tydzień wyglada tak:
śniadanie: Herbata lub kawa bez cukru ew. ze słodzikiem (ja nie słodzę), jeden produkt mleczny do wyboru - mleko lub biały ser lub jogurt( beztłuszczowe lub o niskiej zawartości tłuszczu - do 3%), 50g chleba pełnoziarnistego lub 3-4 sucharki lub płatki naturalne (40g), lub 6 ciasteczek Fibroki (z ich sklepu). Masło - 10g lub konfitura ( bez lub o niskiej zawartości tłuszczu)
II sniadanie: owoc* (150g) lub przecier owocowy bez dodatku cukru lub szklanka soku owocowego 100%naturalnego bez dodatku cukru.
obiad: warzywa świeże i/lub gotowane* bez limitu, 100-150g mięsa chudego* lub do 200g ryby lub 2 jajka, w razie uczucia głodu - 1 produkt mleczny j/w z dodatkiem 2 łyżek "chrupek" u nich.
podwieczorek: taki sam jak II śniadanie.
kolacja: taka sama procedura jak obiad.
Ilość tłuszczu dozwolona na dzień: 2 łyżki oleju, lub 1 łyżka oleju + 10g masła (margaryny).
1łyżka oleju=3łyżki śmietany do 15% tłuszczu.
Woda wskazana na dzień 1,5 - 2 l. Unikać alkoholu, syropów, gazowanych napojów i wodę, słodzonych soków.
* owce i warzywa spożywamy wszystkie oprócz: avokado, owoców w syropach,kokosów, suszonych owoców i wszelkiego rodzaju orzechów i migdałów.
Dopuszczalne jest spożywanie 2 razy na tydzień buraki i marchew, zaś raz na tydzień - świeże figi, winogrona, banany i czereśnie.
Mięso można jeść każde (chude) z wyjątkiem jagnięciny i baraniny oraz tłustych kawałków wieprzowiny, zaś wołowinę o zawartości tłuszczu do 5% (2 x w tygodniu).
Ryba zalecana jest chuda, dwa razy w tygodniu mozna pozwolić sobie na anchois, makrelę, sardynki i łososia. Nie jeść ryb w oleju, marynowanych i wędzonych.
Wszelkie owoce morza są jak najbardziej zalecane.
Zioła bez ograniczeń.
Wszelkiego rodzaju sery żółte odtłuszczone (30 g/dzień) do 20%zawartości tłuszczu.
Sól i cukier bardzo ograniczyć!
Dieta, jak widać jest stworzona na warunki francuskie, dlatego pewnie różni się od tej podanej przez bea39. No i przede wszystkim, w moim przypadku ten tydzień jest bez produktów mącznych. Zobaczymy jak będzie potem. Dietetyczka zaproponowała mi suplementy wspomagające dietę, aczkolwiek bez specjalnego nacisku. Zatem kupiłam sobie fiolki z ekstraktem z czarnych borówek, czerwonych winogron i cytryny (wit. A, C,E,B1,B2,B12), których zadaniem jest drenaż i regulacja gospodarki wodnej w organiźmie, oraz granulat-"chrupki" z minerałami (żelazo, magnez i wapń) jako zapełniacz w razie głodu. Z informacji zawartych na opakowaniach wnioskuję, że "chemii" brak. Za zakupy zapłaciłam około 40 euro (fiolki na tydzień, chrupki na 2 tygodnie).
Moim zdaniem dieta jest dość rozsądna, bo nie chodzi o to żeby szybko zgubić kg, a raczej powoli przestawiać się na inny (zdrowszy) tryb życia. Kiedyś byłam u lekarki-dietetyczki, która ustaliła mi podobną dietę z włączeniem kasz i makaronów w niwielkich ilościach i też miałam gubić kg powoli acz skutecznie. Niestety , jakoś nie mogłam wyeliminować ciasta w tym momencie, dlatego nigdy jej nie zaczęłam stosować.
Niby każda z nas wie o tych wszystkich zasadach, a jednak najtrudniej jest je wprowadzić w życie, ze mną jest tak samo, dlatego mam nadzieję, że będąc pod cotygodniową kontrolą, zmobilizuję się bardziej do jej stosowania. Ja osobiście potzrebuję "bata" nad głową, żeby wziąć się za siebie. Inna sprawa jest z efektem jo-jo, który powraca do nas tylko i wyłącznie z naszej winy.
Ale się rozpisałam... No cóż, jeśli ktos z Was ma ochotę rzucić okiem na to, co napisałam i ewentualnie podjąć ze mną (o ile się nie poddam ;) ) to wyzwanie, to zapraszam i czekam na Wasze opinie....