po przeszukaniu wszelkich możliwych kombinacji słów w googlach zwracam się do Was o pomoc.
W Słupsku około rok temu został zlikwidowany bar Złoty Smok oferujący 'polchińskie' jedzenie. Oprócz standardów typu kurczak słodko-kwaśny, kurczak curry itd oferował potrawę o nazwie właśnie 'kurczak z grzankami'.
Potrawa wyglądała mniej więcej tak- kawałki fileta z kurczaka, malutkie kawałeczki papryki, jakiś może groszek, troszeczkę kukurydzy, cebula pewnie, i pokrojone w kostki kawałki chleba- może tostowego? Wszystko miało kolor raczej brązowy i danie generalnie było przepyszne. Grzanki nie były w tej potrawie takie chrupiące, jak upieczone, raczej sprężyste, nie rozpadające się, nasiąknięte takim olejo-sosem sojowym, ale wciąż chlebowe, cała potrawa generalnie nie 'pływała' w sosie tylko wszystko było w takiej jakby marynacie, o lekko pikantnym posmaku.
Błagam, pomóżcie mi odtworzyć ten smak. Nie wychodzi mi to danie za cholerę- wszystko fajnie, ale gdy przychodzi do wrzucenia grzanek, rozpadają się, nieapetycznie nasiąkają tłuszczem... Generalnie nie to.
Może ktoś w swoich tajnych zapiskach ma coś podobnego? Może spotkaliście się z czymś takim? Albo chociaż możecie posłużyć mi radą, jak taką potrawę można wykonać?
za wszystkie odpowiedzi bardzo, bardzo dziękuję. to sprawa życia i śmierci :) ja MUSZĘ odtworzyć ten smak, tym bardziej że ukochany bar już mi zamknęli i jeszcze trochę, a jej smak zupełnie zniknie z mojej pamięci...
a może to nie były grzanki z chleba tylko "kotlety sojowe" które kupuje sie w wersji "suszonej", namacza, albo gotuje, potem panieruje i smaży? no bo jak by nie kombinowac z tradycyjnymi grzankami to one i tak nasiąkną....
Witam,
po przeszukaniu wszelkich możliwych kombinacji słów w googlach zwracam się do Was o pomoc.
W Słupsku około rok temu został zlikwidowany bar Złoty Smok oferujący 'polchińskie' jedzenie. Oprócz standardów typu kurczak słodko-kwaśny, kurczak curry itd oferował potrawę o nazwie właśnie 'kurczak z grzankami'.
Potrawa wyglądała mniej więcej tak- kawałki fileta z kurczaka, malutkie kawałeczki papryki, jakiś może groszek, troszeczkę kukurydzy, cebula pewnie, i pokrojone w kostki kawałki chleba- może tostowego? Wszystko miało kolor raczej brązowy i danie generalnie było przepyszne. Grzanki nie były w tej potrawie takie chrupiące, jak upieczone, raczej sprężyste, nie rozpadające się, nasiąknięte takim olejo-sosem sojowym, ale wciąż chlebowe, cała potrawa generalnie nie 'pływała' w sosie tylko wszystko było w takiej jakby marynacie, o lekko pikantnym posmaku.
Błagam, pomóżcie mi odtworzyć ten smak. Nie wychodzi mi to danie za cholerę- wszystko fajnie, ale gdy przychodzi do wrzucenia grzanek, rozpadają się, nieapetycznie nasiąkają tłuszczem... Generalnie nie to.
Może ktoś w swoich tajnych zapiskach ma coś podobnego? Może spotkaliście się z czymś takim? Albo chociaż możecie posłużyć mi radą, jak taką potrawę można wykonać?
za wszystkie odpowiedzi bardzo, bardzo dziękuję. to sprawa życia i śmierci :) ja MUSZĘ odtworzyć ten smak, tym bardziej że ukochany bar już mi zamknęli i jeszcze trochę, a jej smak zupełnie zniknie z mojej pamięci...
pozdrawiam serdecznie!
a może to nie były grzanki z chleba tylko "kotlety sojowe" które kupuje sie w wersji "suszonej", namacza, albo gotuje, potem panieruje i smaży? no bo jak by nie kombinowac z tradycyjnymi grzankami to one i tak nasiąkną....
Napewno to było coś sojowego.
Napewno kawałki kotletów sojowych. One się nie rozciapkają.
Dziękuję bardzo za odzew i sugestie, ale to na pewno nie to. Ewidentnie nazywało się 'kurczak z grzankami' i tak też smakowało.
Niemniej jednak przy kolejnych kotletach sojowych zostawię jednego nieopanierowanego i obejrzę na tę okoliczność..
Może ktoś jeszcze ma jakieś pomysły?