A nie uważasz że te dzieci też zasługują na szanse mieć w miarę normalne życie?? To nie ich wina żę mają nie odpowiedzialnych rodziców delikatnie mówiąc.
Niestety matki katują dzieci i rodziny zastępcze też jest to straszne ale niestety prawdziwe. Rodzin zastępczych jest za mało i potem są takie konsekwencje.
przeciez nigdzie nie napisalam ze nie zasluguja na szanse i normalne zycie ! po co od razu taki ton? napisalam tylko ze ja adopcji mowie NIE. Jest na pewno wiele kobiet, rodzin, które bardzo by chciały i jak najbardziej sa odpowiednimi osobami aby adoptowac.
Madziu, do adopcji trzeba dojrzeć, tak jak do macierzyństwa, teraz mówisz nie,ale jestem zdania że kiedyś powiesz tak.Nie opieraj sie na przypadkach rodzinnych, ja znam przypadki gdzie dzieci adoptowane są bardzo szczęśliwe.I nie są w rodzinach zastępczych,Dostały dom, nazwisko i miłość, nie są okłamywane, rodzice powiedzieli im prawdę że są adoptowane.
Mamuska......ja NIGDY nie powiem tak, bo ja sie do adopcji po prosotu nie nadaję..
Jestem godna podziwu dla osob, ktore adoptuja dzieci, mam do takich ludzi ogromny szacunek a historie tu opisane czytam ze wzruszeniem, naprawde ! Wiem, ze na swiecie sa ludzie, ktorzy jak najbardziej spelnia sie w roli rodzicow adopcyjnych, ja na pewno NIE.
I zebym byla dobrze zrozumiana ;)....nie mam nic przeciw adopcji, wiele osob dzieki tej "procedurze" jest po prostu szczesliwych. Tylko ja do tej roli z pewnoscia nie nadaje sie....
A ja myślę że jest to bardzo wyjątkowa sytuacja że to musisz wiedzieć sama. Jeśli nie jesteś pewna idź do specjalisty i porozmawiaj o tym. Na forum to kiepskie miejsca. Musisz sama siebie i męża zapytać czy chcecie na pewno adoptować bo to decyzja na całe życie i dotyczy nie tylko was ale i ewentualnego dziecka.
Dla mnie to logiczne że jeśli ktoś szuka informacji na jakiś temat to ze względu na to że się tym interesuje a nie szuka tylko tematu na pogaduchy do kawy. Z tego co pisałaś to nie masz dzieci?? Chyba że się mylę?? A jeśli nie chcesz awantur to nie zaczynaj tak drażliwych i trudnych tematów bo każdy z nas ma inne zdanie na ten temat i inne doświadczenia. Nie zawsze poparte doświadczeniem lecz plotkami i stereotypami.
Jeśli temat Ciebie nie dotyczy to dlaczego interesuje Cie ten temat??
Interesuje mnie ten temat bo mnie spytała o to pewna znajoma.A forum jest od tego żeby rozmawiać na każdy temat.Przecież na każdy temat zdania są podzielone i nikt do nikogo nie ma o to pretensji.Przecież każdy może wyrazić swoje zdanie,nieważne czy komuś to się podobna czy nie.
Masz racje że forum jest po to aby rozmawiać przepraszam jeśli Ciebie uraziłam ale ostatnie doniesienia podnoszą mi ciśnienie.
Adopcja jak dla mnie jak najbardziej TAK ale nie dla każdego. To poważna decyzja i każdy powinien podjąć ją w swoim sumieniu nie słuchając zdania znajomych koleżanek i innych bo co by się nie stało to dziecko ma uczucia a dzieci do adopcji przeszły w swym życiu wiele zła i potrzebują kogoś kto da im bezpieczny dom.
Tak masz rację.Te dzieci poniosły wiele zła.Każdy powinien sam podjąć decyzję bo to decyzja na całe życie a dziecko to nie lalka.Dziękuję bardzo za opinię.
Jest dużo osób którym tylko się wydaje, że są w stanie zaakceptować w zasadzie obce dziecko. Ja wiem,że mogę wychowywac dziecko adoptowane . Innym moge tylko doradzić,żeby przemysleli taką decyzję, znam osoby są to akurat mężczyżni którzy ożenili się z kobietami, które mają dzieci i lepiej by było gdyby tego nie robili, po prostu nie nadaja się na ojczymów nie potrafią tych dzieci zaakceptowac i traktowac jak swoje. To bardzo poważna decyzja, dla mnie najważniejsze jest dobro dziecka.
Dla mnie też jest ważne dobro dziecka.Ci co nie moga miec swoich dzieci,a chcą to uważam,że powinni adoptować,przecież te dzieci też chcą być kochane, one nie pchały się same na świat.
Ale musimy pamiętać że nie każdy nadaje się na rodzica adopcyjnego. Mimo że bardzo chce mieć dziecko. Pamiętajmy że z tymi dziećmi do naszych domów przychodzą za nimi złe doświadczenia tych dzieci.
Jeżeli ta osoba tego pragnie to niech przejdzie wszystkie procedury, spróbuje zaopiekowac sie dzieckiem np znajomych kiedy oni wyjeżdżają. Opieka nad dziecmi to nie same przyjemności.
Moim zdaniem wielu ludzi nie powinno mieć również dzieci biologicznych. Z tego co obserwuję dzieci się ma dlatego, że inni mają, bo po to ma sie męża czy żonę, bo to dziwne że małżeństwo nie ma dzieci. Często z racji wieku moich dzieci słyszę pytanie: to nie masz wnuków?. Na początku nie wiedziałam co odpowiadać, a teraz mówie wprost nie każdy chce i musi mieć dzieci widocznie mają inne poglądy na życie.
Wiesz ja znam przypadek kiedy małżeństwo ma dziecko ponieważ tak wypada. W piątek wieczór dziecko jest wywożone do dziadków bo mama na siłownie basen musi odpocząć i tak każdy wekend. Na pytanie po co urodziła powiedziała bo jej mama chciał wnuka. Ale to inny temat. Gdyby dzieci mieli tylko Ci co zaplanują i chcą to ile dzieci by nie było na świecie??
Fakt tylko wiesz że to nie do końca tak można i da się zrobić to taka utopia. Bo co zabronisz ludziom mieć dzieci?? Poza tym kto zapracuje na nasze emerytury???
Kiedyś słyszałam o takim programie, który zakładał aby zabierać dzieci z rodzin alkoholowych ale zawsze trzeba widzieć drugą stronę co będzie lepsze albo raczej co będzie mniejszym złem. Szybko zrezygnowano z tego ze względu na to że w domach dziecka było by im gorzej. Poza tym często lepiej mieć rodziców niż są odbierane w domach dziecka. Ciężko patrzeć na krzywdę dzieci to fakt, świat jest okrutny.
W Pucku te dzieciaki nie były adoptowane tylko trafiły do rodziny zastępczej .W TV mówili że za każdym dzieckiem poszły pieniądze po 3 tysiące na jednego .Na dziecko adoptowane dostaje się tylko rodzinne.
Na nasze emerytury odprowadzamy skladki lub ubepieczamy się dodatkowo.A adopcje to nie to samo co rodziny zastepcze, czy rodzinne domy dziecka.Kiedyś uważaało się dziecko jest "otwartą księgą", którą rodzice i środowisko "zapisuje".Teraz uważa sie, ze są również zadatki genetyczne.Adopcja jest zawsze ryzykiem.Czasem warto podjac takie ryzyko...
znam osobiscie ludzi którzy(niesty) zglaszali sie do pracy w rodzinnych domach dziecka dla pieniedzy.Traktowali to jako prace.Choć musze przyznać, że wykonywali ja rzetelnie. Potemszli na emeryture, a dzieci przejmowali natepni.Nie robili krzywdy, zabezpieczali wiekszosc potrzeb tych dzieci.Ale np wg najważniejszej kategoryzacji potrzeb ludzkich wg Maslowa. trzecia po potrzebach fizjologicznych jest ....potrzeba milosci i akceptacji.Tej potrzeby oprocz rodziców(nawet adopcyjnych) nie zaspokoi żaden -nawet rodzinny-dom dziecka.
i brawo ! mam takich znajomych..ktorzy chca miec dziecko no bo...wszyscy wokol maja juz nawet po dwoje!!! to bardzo wyrachowni ludzie.....karierowicze, ktorych dom parzy...wlasciwie...oni nawet tego domu wogle nie tworzą...Niestety (albo stety...) nie udaje im sie....i teraz slysze ze mysla o adopcji......bez komentarza..;(
To może ja na koniec tak bardziej optymistycznie - mam "dobry przykład" adopcji w bliskiej rodzinie, rodzice dość późno dojrzeli do decyzji, adoptowali małego chłopczyka po przejściach, wyrósł z niego bardzo fajny młody człowiek, wpatrzony w adopcyjnych rodziców jak w obrazek, to tak ku pokrzepieniu, że nie zawsze jest źle
Tak. Uwazam, ze rodzina, ktora ma poukladane zycie, wystarczjaco duzo milosci i cierpliwosci i wystarczajace srodki finansowe nie powinna sie wahac i zaadoptowac dzieciaka(i) z domu dziecka, nawet jesli ma swoje wlasne potomstwo. Jest wiele niechcianych dzieci, ktore potrzebuja milosci i opieki, ktorym mozna pomoc wyjsc na prosta i uczynic wartosciowym czlonkiem spoleczenstwa.
Nie sztuka jest wydac kase na zabiegi invitro lub zaadoptowac niemowlaka (choc oczywiscie nikogo nie potepiam), lecz wielkim czynem staje sie pokochanie, zaakceptowanie i oddanie dziecku juz rozumujacemu, ktore czeka i marzy, ze ktos je pokocha takie jakie jest. Wiem, ze wiaze sie to z ryzykiem obciazen genetycznych i skutkami wplywu srodowiska z wczesnych lat rozwoju, ale tym bardziej cenie, szanuje i podziwiam rodziny, ktore podjely sie takiego poswiecenia.
Natomiast ubolewam nad ludzmi, ktorzy "robia" sobie dziecko jako dodatek do ich wizerunku spolecznego lub by zapewnic sobie opieke na stare lata (spotkalam sie z takim pogladem osobiscie-co ciekawe z ust mezczyzny)
Adopcja to bardzo trudny temat, poglądy są zróżnicowane jak w większości wątków. Jednak ważne jest wyrażenie własnego zdania. Ja uważam, iż porozmawiać na każdy temat i wyrazić opinię zawsze jest super, ale wiem jedno, jeśli człowiek nie jest sam w danej sytuacji i nie musi wybierać,to łatwo dać odpowiedź.Nigdy do końca nie zrozumie się sytuacji jeśli nie dotyczy nas ona bezpośrednio. Ja pdziwiam ludzi, którzy adoptują dzieciaczki, oby było takich więcej. Mają wysoko postawioną poprzeczkę, biorą na swoje barki bardzo wiele. Jednak decyzja o adopcji musi być dojrzała ,wywołana potrzebą macierzyństwa, oddania miłości, czułości temu dziecku, należy liczyć się z poświęceniem, oddaniem, zaangażowaniem i pokonywaniem pojawiających się trudności.Ja wierzę, że jeśli dajemy miłość i dobro to ono wraca do nas z procentem.
.Nie sztuka jest wydac kase na zabiegi invitro lub zaadoptowac niemowlaka-to twoj cytat.
Nie jest latwo zaadoptowac wlasnie niemowlaka.Niemowlaki sa przewaznie przydzielane parom ,ktorych wiek sie sumuje i nie moze w sumie przekroczyc 70-ciu.Dlatego dla niemowlakow wybierane sa pary mlode,ledwo po 30-stym roku zycia.Osoby dobrze po 30-stce nie maja szans na zaadoptowanie niemowlaka niestety,chociaz czasem sa takie zbiegi okolicznosci i wtedy robi sie wyjatki.
Witam! Ja z mężem jesteśmy od 4 lat rodzicami adopcyjnymi naszego synusia, a od roku naszej córci. Synuś miał 4 miesiące kiedy Go przywieźliśmy do nas, a córcia 2 latka. Dużo, dużo przeszliśmy aby być rodzicami adopcyjnymi. Mamy adopcję zupełną u obu dzieci. Adopcja, to było nasze jedyne rozwiązanie jeśli chodzi o rodzicielstwo. Mój mąż czekał na moją decyzję z adopcją przez cały rok. Kiedy zdecydowałam się, zaczął się najgorszy i najpiękniejszy okres w naszym życiu. Najgorszy- bo te całe procedury, które przechodzi się przy adopcji, nie należą do przyjemnych. Najpiękniejszy- bo człowiek zdaje sobie sprawę, że jest o krok od czegoś, czego tak bardzo pragnie. Nasz synuś był mały bąbelkiem, którego wychowujemy od początku. Córcia miała 2 latka kiedy ją wzieliśmy. Wierzcie mi, pisze się i mówi w tej chwili o rodzinach zastępczych, a to co nasza córcia przeżyła w biologicznej rodzinie- to poprostu zgroza!!!!! 9- ta z kolei, urodziła się z Fas-em, nie mówiąca, nie umiejąca jeść stałych posiłków, wystraszona, z pękniętą kością w rączce, z wyrwanymi kępkami włosków itp. Trochę doszła w Pogotowiu Rodzinnym. Teraz, mimo tego, że jest z nami już rok, w dalszym ciągu nie jest całkiem taka jak normalna trzylatka.Mimo tego ,że jeździmy z nią cały czas do specjalistów i, że są różne problemy, to kochamy ją i synusia nad życie i nie wyobrażamy sobie życia bez nich!!!!! Pozdrawiam wszystkich tych którzy chcą i mają dzieciątka z adopcji:)))
Potwierdzam, procedury są koszmarne, ale potem już tylko radość. Bo kiedy dwoje ludzi pragnie dziecka, a natura nie pozwala, to przyjęcie takiego maleństwa jest bezgranicznym szczęściem. Mój syn z synową mają kochanego, obecnie prawie trzyletniego synka, którego adoptowali, gdy miał trzy miesiące. Gdyby nie procedury sądowe mógłby z nimi być jeszcze wcześniej. Mam sporo okazji, aby również włączyć się w opiekę nad chłopcem i to dla mnie takie wzruszające, kiedy mówi do mnie "baciu", budujemy parking, robimy babki, itp. Mam jeszcze dwie wnuczki i dwóch wnuków tzw, rodzonych oraz jedną wnuczkę"przyszywaną". Cała szóstka jest jednakowo kochana :)
Dla mnie ogromnym wsparciem byli i są moi rodzice! Z dumą patrzę jak moje dzieciaczki rysują laurki dla babusi i dziadziusia! U nas też oprócz moich adoptowantch dzieci, są dzieci biologiczne mojego brata i adoptowana jego córcia! Nigdy dzieci nie odczuły od moich rodziców, że są gorsze, czy lepsze. Wszystkie wnuki są dla dziadków tak samo ważne i kochane. A my rodzice jesteśmy dumni, że mamy takie szczęścia w domu! Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę dużo szczęścia wnuczkowi i jego wspaniałym rodzicom i babci:)))))
Dziękuję dziewczyny za te słowa! Uwierzcie mi, ja czasm stoję w pokoikach moich słodziaków i patrząc jak słodko śpią- popłakuję ze szczęścia sobie!!! Pozdrawiam:)))
Jesli sa osoby pragnace dziecka z calego serca,majace srodki pozwalajace na utrzymanie dzieciaczka,to dlaczego nie.
Chociaz tak jak juz tutaj dziewczyny pisaly sa tego rozne strony.Znam osobe dorosla,ktora zaadptowali bardzo fajni i dobrzy ludzie,byl wtedy rocznym dzieckiem,ale tutaj chyba jednak geny daly o sobie znac,rodzice adopcyjni nie zasluzyli sobie na takie traktowanie,malo tego ten czlowiek jest bez jakichkolwiek skrupulow,uprzykrzajacy zycie ojcowi ,bo tylko on sie ostal.Krzywdzacy´po drodze kobiety jedna za druga,szkoda gadki wogole.
Brat mojego ojca adoptowal dziewczynke,mieli juz jedno dziecko i wiecej nie mogli,a bardzo chcieli.biologiczna matka zjawila sie jak mala miala 8 lat i probowala mieszac w ich zyciu,ale cale szczescie ,ze dziewczynka byla na tyle madra,ze nie poddala sie presji swojej biologicznej matki.Moim zdaniem byla to bardzo udana adopcja.
Nastepny przyklad moja kuzynka,prowadzila pogotowie opiekuncze,takie malutkie,bo miala tylko mieszkanie nie dom.Zadaniem takiego pogotowia opiekunczego jest wychowanie i opieka mlodziezy,ktora nie ukonczyla 18tego roku zycia,ktora sprawia problemy wychowawcze,celem takiego pogotowia jest pomoc mlodym ludziom aby weszli na dobra droge i umieszczenie jej w z powrotem w swojej rodzinie,jesli to nie jest mozliwe to w rodzinie zastepczej.Ale zamiast takiej mlodziezy trafialy tam dzieci male,z rodzin z problemami alkoholowymi,wiec to przeksztalcono w rodzine zastepcza.I tak to trwalo dobrych kilka lat.
Trafialy tam dzieci skrajnie zaniedbane,z swierzbem,zawszawione,brudne,pobite.Kuzynka bardzo trudno sie rozstwala z dziecmi,ktorym czasem znajdowano rodzicow adopcyjnych,poniewaz bardzo sie z dziecmi zzywala,a tez dzieci ciezko odchodzily ,bo byly przywiazane.W kazdym razie po ilus tam latach zrezygnowala z tej prowadzenia tej instytucji i adoptowala z mezem 3 chlopcow,choc mieli juz swoich 2 synow.Nie znam chyba bardziej dobrej i wyrozumialej osoby niz ona.Potrafi obchodzic sie z dziecmi wspaniale,zreszta jej maz tak samo jest zaangazowany,bardzo pomaga,sa wspanialymi rodzicami.Mam nadzieje,ze chlopcy wyrosna na fajnych ludzi.
I calkiem swieze,moja kolezanka adoptowala dziewczynke calkiem niedawno ,bo kilka miesiecy temu.Do adopcji przygotowywali sie kilka lat.Przeszli przez cala procedure i czekali.Powiedziano im ,ze moga czekac na dziecko nawet do 4 lat i niestety nie dostana malutkiego juz dziecka,ale starsze.Nie mozna wybrac sobie dziecka,to osrodek adopcyjny wybiera dziecko i plec.W polowie tamtego roku dostali telefon,ze maja mala dziewczynke,nastolatka urodzila i zostawila w szpitalu ,podpisujac od razu papiery,ze zrzeka sie praw do dziecka.I osrodek po glebokiej dyskusji,przydzieli dziecko wlasnie im ,chociaz normalnie takie malutkie dzieci przydziela sie mlodym parom ,gdzie wiek zsumowany nie przekracza 70-tki,jak juz wczesniej pisalam w innym poscie,wiec dostaja przewaznie pary majace krotko po 30-stce.Troche sie to odwlekalo w czasie,mala dostali na poczatku roku,nie widzac jej wczesniej,bo nie bylo wolno,co dla mnie jest troche niezrozumiale.A adopcja dopiero sie zakoczyla w polowie tego roku.
Tu gdzie mieszkam osoby majace troche po 30-stce nie moga juz adoptowac w kraju dzieci,poniewaz wg.prawa sa za starzy,i to obojetne czy male czy starsze dziecko.Jedyna opcja jest odopcja z innego kraju.Jedni znajomi adoptowali chlopczyka z Wietnamu,ktory chyba mial okolo 4 lat,inni znajomi adoptowali dwoje dzieci z Rosji.
Dlatego tak jak juz wyzej napisalam,adopcja TAK,ale dla ludzi odpowiedzialnych,ktorzy beda kochac dziecko z calego serca.a nie traktowac jak modna zabawke.
To ogromna odpowiedzialność za drugiego człowieka. Miałam kiedyś 6-cio tygodniowe praktyki w Domu Małego Dziecka. Kiedy rozpoczynałam poznałam małego chłopczyka nie wiem ile mógł mieć lat może 4. Powiedziano nam że chłopczyk ten już ma "przydział" do rodziny adopcyjnej, ale jeszcze przez około miesiąc będzie w tej rodzinie na -nie wiem jak to nazwać- taki jakby okres próbny. Jakie było moje zdziwienie, rozczarowanie i gorycz, kiedy po miesiącu dziecko to wróciło z powrotem, pod pachą trzymało kurczowo album ze zdjęciami ludzi, którzy mieli być jego rodziną, a w oczach miało taką pustkę, jakby przeżywało żałobę. Miałam wtedy jakieś 17 lat, ale ten obraz pozostał we mnie i zawsze kiedy poruszany jest gdziekolwiek temat adopcji, sytuacja staje mi przed oczami jakby to było wczoraj. Ciężko tu oceniać kogokolwiek, może w sumie lepiej że tak się stało niż by to dziecko miało być w tej rodzinie nie kochane czy nie szanowane. Ale ciężko zwykłemu człowiekowi po prostu to zrozumieć...
Przechodząc całą procedurę adopcyjną mieliśmy styczność z dziećmi, które nawet trzykrotnie były oddawane do Domu Dziecka! Dzieci, które wracały ze swoich biologicznych rodzin- straszne! Nikt z dorosłych nie może sobie wyobrazić, co czuje takie serduszko, które chce być poprostu kochane! Obiecaliśmy sobie z mężem, że choćby nie wiem co, to nasze adoptowane serduszka nigdy w życiu nie przejdą takiego piekła powrotu!!!
Dla dziecka adopcja to najlepsze rozwiązanie. Teraz placówki mają obowiązek rozpoczęcia procedury adopcyjnej jak tylko rodzice zostaną pozbawieni władzy rodzicielskiej. Sama mam w placówce w której pracuję kilkoro takich dzieci, naprawdę fajnych, niestety już dużych i szansę na adopcje mają marne, a szkoda bo dzieciaczki naprawdę fajne. Wszyscy kibicujemy aby się udało. Jeśli chodzi o rodziny zastępcze to mam mieszane uczucia - niestety w kilku przypadkach okazywało się, że dzieciaczek był fajny jak był maly, a gdy jako nastolatek zaczął sprawiać problemy wracał do placówki.
Kiedyś po pierwszej adopcji któraś z moich koleżanek spytała; Ania, czemu nie bierzesz synka w rodzinę zastępczą? Kasę byś miała z tego, no i zawsze można takie dziecko oddać, jeśli będziesz miała z nim problem! Normalnie szczeliłam jej w twarz!!!!! Poniosłam tego konsekwencje, bo wezwała na mnie policję! Na szczęście przyjechała pani policjantka, która jest w naszym mieście kuratorem dziecięcym i mnie poparła. mandacik był symboliczny. A ta moja koleżanka stała się obcą osobą!
Ja też kiedyś słyszałam że lepiej zabrać dziecko właśnie jako rodzina zastępcza ze względu na kasę o oddawaniu nie było mowy. Znam 1 taki przypadek kiedy dziadkowie po śmierci rodziców zabrali wnuczkę jako rodzina zastępcza. dziadkom się nie przelewało. A z taką koleżanką to nawet na zdjęciu wstyd.
Kiedy do mojej synowej zadzwoniono, że jest dziecko i mogą je przyjść zobaczyć, oni już byli pewni, że ono będzie ich. W ogóle nie zakładali żadnego wybierania, lecz uważali, że to jest im przeznaczone, tak Bóg chciał. W dodatku tego dnia synowa miała urodziny :) Dla mnie taka decyzja również była oczywista.
Taara nie wiem jak to jest w roznych osrodkach adopcyjnych,ale z tego co sie orientuje,to nie rodzic adopcyjny wybiera czy decyduje.To osrodek adopcyjny przewaznie wybiera dziecko dla danych rodzicow.
Moi znajomi ktorzy sa swiezo po adopcji,nie widzieli wczesniej dziewczynki,ktora mieli zaadoptowac.Dla mnie to jakas paranoja.W polowie tamtego roku zadzwoniono do nich ,ze jest dziecko,mala miala prawnego opiekuna,ale nie mogli dziecka zobaczyc,dopiero ponad pol roku pozniej,mogli mala odebrac i wtedy ja widzieli po raz pierwszy.Dla mnie to jest troche chore,poniewaz widzac wczesniej dziecko,mozemy nawiazac juz jakas wiez,a tak dziecko jest nagle wyrwane z tego co znalo i przewaznie niestety jest panika i placz.
My dowiedzieliśmy się, że jest chłopczyk dla nas i zaraz go zobaczyliśmy. Mieliśmy 2 dni, żeby się zastanowić, czy nam takie dziecko odpowiada- wszystko się bierze pod uwagę, rodzinę biologiczną, pochodzenie, zdrowie itp. Jak tylko usłyszałam o 3 miesięcznym chłopczyku- wiedzieliśmy, że to est nasz synek!!!!!!! I tak też było z naszą córcią. Mimo tego, że miała 2 latka i mówmy szczerze- nie była całkiem zdrowa. Jak ją tylko zobaczyłam i jak to dziecko objęło moją szyję malutkimi rączkami..... już była nasza!
Moi mieli możliwość decydowania, ale w ogóle tego nie brali pod uwagę. Wiem na pewno, bo synowa rozmawiała ze mną zaraz po telefonie. Mimo wszystko uważam, że rodzice mają prawo do zastanowienia się. Powinna zadziałać jakaś "chemia", bo jest to ogromna odpowiedzialność, na całe życie.
Jest takie stowarzyszenie które nazywa się NASZ BOCIAN (adopcja i leczenie niepłódności).
Porozmawiać tam na forum będzie dla Ciebie chyba lepiej, bo rozmawiasz z ludźmi których to dotyczy bezpośrednio. U mnie w bliskiej rodzinie miała miejsce adopcja nienajlepiej udana, o tym pisała Majolika. Brat szwagra mojego z żoną adoptowali 10 lat temu roczne bliziniaki. Okazało się, że dzieci są bardzo obciąone genetycznie i z dużą tempotą umysłową. Wiem że wlaśnie Nasz Bocian pozwolił im to niszcęście zaakceptować i funkcjonować dalej jako rodzina.
Wiesz, każda adopcja wiąże się z ryzykiem, że dziecko nie jest w pełni zdrowe. Moim zdaniem, każdy decydujący się na adopcję zdaje sobie z tego sprawę. Jest to decyzja na całe życie i trzeba się dobrze zastanowić . My z mężem świadomie zdecydowaliśmy się na dziecko z FAS- em. Rok minął wczoraj odkąd córcia jest z nami, ale dbamy o nią i przez ten rok zdobiła ogromne postępy! Mam nadzieję, że co rok, to córa będzie w coraz lepszej formie. A jak to cieszy, kiedy malutkie rączki obejmują moją szyję i słyszę- kocham Cię mamusiu!!! Dla takich chwil warto się poświęcić:)))
Aniu,wiem co to jest adopcja z czym sie wiaze i jakie procdury sa.Kazdy jak chce nie patrzy na ryzyko czy przeszkody jakie sie z tym wiaza. Miec dziecko i poswiecic sie dla niego to jest cos wielkiego bo to sa lata
dobrych chwil i tych troche mniej dobrych. Nie zawsze ma sie to czego czlowiek pragnie lub oczekuje ale sam fakt podjecia takiej decyzji to jest cos dobrego co mozemy tym malym kochanym dzieciom dac co inni nie dali .Pozdrawiam Serdecznie ,ojciec 2 adopcyjnych dzieci lat 16 i 17 .Dla takich chwil naprawde warto sie poswiecic:::::)))))
Oj warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziękuję Ci bardzo za te słowa!!!!! Moc buziaków i pozdrowień dla Ciecie i całej Twojej rodzinki:)))))))))))))))))
Tak jak w temacie co sądzicie o adopcji,czy to dobra strona czy zła?Czy Wy sami chcielibyście adoptować dzieciaczka?
NIE NIE i jeszcze raz NIE....dwa "przypadki" w najbliższej rodzinie....i tragiczne wręcz historie. Mnie NIKT by nie przekonał do takiej decyzji....
No tak ale jak nie możesz mieć swoich dzieci a chcesz miec, to nie masz wyjścia jak tylko adopcja.
NIC ani NIKT nie jest w stanie przekonac mnie...chocby nie wiem co...
A nie uważasz że te dzieci też zasługują na szanse mieć w miarę normalne życie?? To nie ich wina żę mają nie odpowiedzialnych rodziców delikatnie mówiąc.
Jak najbardziej zasługują, ale nie na takie jak te dzieciaczki w Pucku. Na tle ostatnich wydażeń to nie odosobniony przypadek.
Niestety matki katują dzieci i rodziny zastępcze też jest to straszne ale niestety prawdziwe. Rodzin zastępczych jest za mało i potem są takie konsekwencje.
Masz w 100% rację.
przeciez nigdzie nie napisalam ze nie zasluguja na szanse i normalne zycie ! po co od razu taki ton? napisalam tylko ze ja adopcji mowie NIE. Jest na pewno wiele kobiet, rodzin, które bardzo by chciały i jak najbardziej sa odpowiednimi osobami aby adoptowac.
Madziu, do adopcji trzeba dojrzeć, tak jak do macierzyństwa, teraz mówisz nie,ale jestem zdania że kiedyś powiesz tak.Nie opieraj sie na przypadkach rodzinnych, ja znam przypadki gdzie dzieci adoptowane są bardzo szczęśliwe.I nie są w rodzinach zastępczych,Dostały dom, nazwisko i miłość, nie są okłamywane, rodzice powiedzieli im prawdę że są adoptowane.
Mamuska......ja NIGDY nie powiem tak, bo ja sie do adopcji po prosotu nie nadaję..
Jestem godna podziwu dla osob, ktore adoptuja dzieci, mam do takich ludzi ogromny szacunek a historie tu opisane czytam ze wzruszeniem, naprawde ! Wiem, ze na swiecie sa ludzie, ktorzy jak najbardziej spelnia sie w roli rodzicow adopcyjnych, ja na pewno NIE.
I zebym byla dobrze zrozumiana ;)....nie mam nic przeciw adopcji, wiele osob dzieki tej "procedurze" jest po prostu szczesliwych. Tylko ja do tej roli z pewnoscia nie nadaje sie....
rozumiem Ciebie bo ja też się do tej roli nie nadaję :)
A ja myślę że jest to bardzo wyjątkowa sytuacja że to musisz wiedzieć sama. Jeśli nie jesteś pewna idź do specjalisty i porozmawiaj o tym. Na forum to kiepskie miejsca. Musisz sama siebie i męża zapytać czy chcecie na pewno adoptować bo to decyzja na całe życie i dotyczy nie tylko was ale i ewentualnego dziecka.
Ale tu nie chodzi o mnie i męża tylko o ogólna opinię co sądzicie na temat adopcji.Proszę czytaj uważnie wątek,bo znowu wyjdzie z tego jakaś awantura.
Dla mnie to logiczne że jeśli ktoś szuka informacji na jakiś temat to ze względu na to że się tym interesuje a nie szuka tylko tematu na pogaduchy do kawy. Z tego co pisałaś to nie masz dzieci?? Chyba że się mylę?? A jeśli nie chcesz awantur to nie zaczynaj tak drażliwych i trudnych tematów bo każdy z nas ma inne zdanie na ten temat i inne doświadczenia. Nie zawsze poparte doświadczeniem lecz plotkami i stereotypami.
Jeśli temat Ciebie nie dotyczy to dlaczego interesuje Cie ten temat??
Interesuje mnie ten temat bo mnie spytała o to pewna znajoma.A forum jest od tego żeby rozmawiać na każdy temat.Przecież na każdy temat zdania są podzielone i nikt do nikogo nie ma o to pretensji.Przecież każdy może wyrazić swoje zdanie,nieważne czy komuś to się podobna czy nie.
Masz racje że forum jest po to aby rozmawiać przepraszam jeśli Ciebie uraziłam ale ostatnie doniesienia podnoszą mi ciśnienie.
Adopcja jak dla mnie jak najbardziej TAK ale nie dla każdego. To poważna decyzja i każdy powinien podjąć ją w swoim sumieniu nie słuchając zdania znajomych koleżanek i innych bo co by się nie stało to dziecko ma uczucia a dzieci do adopcji przeszły w swym życiu wiele zła i potrzebują kogoś kto da im bezpieczny dom.
Tak masz rację.Te dzieci poniosły wiele zła.Każdy powinien sam podjąć decyzję bo to decyzja na całe życie a dziecko to nie lalka.Dziękuję bardzo za opinię.
Jest dużo osób którym tylko się wydaje, że są w stanie zaakceptować w zasadzie obce dziecko. Ja wiem,że mogę wychowywac dziecko adoptowane . Innym moge tylko doradzić,żeby przemysleli taką decyzję, znam osoby są to akurat mężczyżni którzy ożenili się z kobietami, które mają dzieci i lepiej by było gdyby tego nie robili, po prostu nie nadaja się na ojczymów nie potrafią tych dzieci zaakceptowac i traktowac jak swoje. To bardzo poważna decyzja, dla mnie najważniejsze jest dobro dziecka.
Dla mnie też jest ważne dobro dziecka.Ci co nie moga miec swoich dzieci,a chcą to uważam,że powinni adoptować,przecież te dzieci też chcą być kochane, one nie pchały się same na świat.
Ale musimy pamiętać że nie każdy nadaje się na rodzica adopcyjnego. Mimo że bardzo chce mieć dziecko. Pamiętajmy że z tymi dziećmi do naszych domów przychodzą za nimi złe doświadczenia tych dzieci.
Tak masz rację.Niestety jak się podjęło taką decyzję to i trzeba wziąść to też pod uwagę.Ale dla tej osoby to jedyna droga żeby mieć dziecko.
Jeśli to jedyna opcja i 2 osoby są chętne to jak najbardziej w końcu dziecka nie adoptuje się w ciągu kilku dni to długi proces.
Jeżeli ta osoba tego pragnie to niech przejdzie wszystkie procedury, spróbuje zaopiekowac sie dzieckiem np znajomych kiedy oni wyjeżdżają. Opieka nad dziecmi to nie same przyjemności.
Moim zdaniem wielu ludzi nie powinno mieć również dzieci biologicznych. Z tego co obserwuję dzieci się ma dlatego, że inni mają, bo po to ma sie męża czy żonę, bo to dziwne że małżeństwo nie ma dzieci. Często z racji wieku moich dzieci słyszę pytanie: to nie masz wnuków?. Na początku nie wiedziałam co odpowiadać, a teraz mówie wprost nie każdy chce i musi mieć dzieci widocznie mają inne poglądy na życie.
Wiesz ja znam przypadek kiedy małżeństwo ma dziecko ponieważ tak wypada. W piątek wieczór dziecko jest wywożone do dziadków bo mama na siłownie basen musi odpocząć i tak każdy wekend. Na pytanie po co urodziła powiedziała bo jej mama chciał wnuka. Ale to inny temat. Gdyby dzieci mieli tylko Ci co zaplanują i chcą to ile dzieci by nie było na świecie??
Ale jakie by były upragnione i kochane .
Fakt tylko wiesz że to nie do końca tak można i da się zrobić to taka utopia. Bo co zabronisz ludziom mieć dzieci?? Poza tym kto zapracuje na nasze emerytury???
Wiem,że tak sie nie da, ale nie mogę patrzeć jak dzieci są poniewierane, a jeżeli to zgłosisz to i tak odpowiednie służby czesto moją to gdzieś
Kiedyś słyszałam o takim programie, który zakładał aby zabierać dzieci z rodzin alkoholowych ale zawsze trzeba widzieć drugą stronę co będzie lepsze albo raczej co będzie mniejszym złem. Szybko zrezygnowano z tego ze względu na to że w domach dziecka było by im gorzej. Poza tym często lepiej mieć rodziców niż są odbierane w domach dziecka. Ciężko patrzeć na krzywdę dzieci to fakt, świat jest okrutny.
Odpowiednie służby reaguja wtedy jak dochodzi do morderstwa a tak to maja to gdzieś.Tak jak było w Pucku.Zgroza!
W Pucku te dzieciaki nie były adoptowane tylko trafiły do rodziny zastępczej .W TV mówili że za każdym dzieckiem poszły pieniądze po 3 tysiące na jednego .Na dziecko adoptowane dostaje się tylko rodzinne.
Jeśli dochód na osobę przekracza 504 zł, to rodzinnego się też nie dostaje!
Tak właśnie jest jak mówisz .
Na nasze emerytury odprowadzamy skladki lub ubepieczamy się dodatkowo.A adopcje to nie to samo co rodziny zastepcze, czy rodzinne domy dziecka.Kiedyś uważaało się dziecko jest "otwartą księgą", którą rodzice i środowisko "zapisuje".Teraz uważa sie, ze są również zadatki genetyczne.Adopcja jest zawsze ryzykiem.Czasem warto podjac takie ryzyko...
znam osobiscie ludzi którzy(niesty) zglaszali sie do pracy w rodzinnych domach dziecka dla pieniedzy.Traktowali to jako prace.Choć musze przyznać, że wykonywali ja rzetelnie. Potemszli na emeryture, a dzieci przejmowali natepni.Nie robili krzywdy, zabezpieczali wiekszosc potrzeb tych dzieci.Ale np wg najważniejszej kategoryzacji potrzeb ludzkich wg Maslowa. trzecia po potrzebach fizjologicznych jest ....potrzeba milosci i akceptacji.Tej potrzeby oprocz rodziców(nawet adopcyjnych) nie zaspokoi żaden -nawet rodzinny-dom dziecka.
i brawo ! mam takich znajomych..ktorzy chca miec dziecko no bo...wszyscy wokol maja juz nawet po dwoje!!! to bardzo wyrachowni ludzie.....karierowicze, ktorych dom parzy...wlasciwie...oni nawet tego domu wogle nie tworzą...Niestety (albo stety...) nie udaje im sie....i teraz slysze ze mysla o adopcji......bez komentarza..;(
Tacy ludzie to pewnie by nawet rybki potopili
Przeczytałam wszystkie Wasze posty i wszyscy macie racje.ADOPCJA TO POWAŻNY TEMAT I TRZEBA GO DOBRZE PRZEMYŚLEĆ!
To może ja na koniec tak bardziej optymistycznie - mam "dobry przykład" adopcji w bliskiej rodzinie, rodzice dość późno dojrzeli do decyzji, adoptowali małego chłopczyka po przejściach, wyrósł z niego bardzo fajny młody człowiek, wpatrzony w adopcyjnych rodziców jak w obrazek, to tak ku pokrzepieniu, że nie zawsze jest źle
..i az sie usmiechnelam !;)
Tak nie zawsze jest źle.
Promyczek nadziei, Twoi znajomi muszą być wspaniałymi ludzmi.
Jak najbardziej adoptować, znam przypadki bardzo bliskie.Jakbym sama nie miała dzieci, na pewno bym adoptowała.:)
Tak. Uwazam, ze rodzina, ktora ma poukladane zycie, wystarczjaco duzo milosci i cierpliwosci i wystarczajace srodki finansowe nie powinna sie wahac i zaadoptowac dzieciaka(i) z domu dziecka, nawet jesli ma swoje wlasne potomstwo. Jest wiele niechcianych dzieci, ktore potrzebuja milosci i opieki, ktorym mozna pomoc wyjsc na prosta i uczynic wartosciowym czlonkiem spoleczenstwa.
Nie sztuka jest wydac kase na zabiegi invitro lub zaadoptowac niemowlaka (choc oczywiscie nikogo nie potepiam), lecz wielkim czynem staje sie pokochanie, zaakceptowanie i oddanie dziecku juz rozumujacemu, ktore czeka i marzy, ze ktos je pokocha takie jakie jest. Wiem, ze wiaze sie to z ryzykiem obciazen genetycznych i skutkami wplywu srodowiska z wczesnych lat rozwoju, ale tym bardziej cenie, szanuje i podziwiam rodziny, ktore podjely sie takiego poswiecenia.
Natomiast ubolewam nad ludzmi, ktorzy "robia" sobie dziecko jako dodatek do ich wizerunku spolecznego lub by zapewnic sobie opieke na stare lata (spotkalam sie z takim pogladem osobiscie-co ciekawe z ust mezczyzny)
Adopcja to bardzo trudny temat, poglądy są zróżnicowane jak w większości wątków. Jednak ważne jest wyrażenie własnego zdania. Ja uważam, iż porozmawiać na każdy temat i wyrazić opinię zawsze jest super, ale wiem jedno, jeśli człowiek nie jest sam w danej sytuacji i nie musi wybierać,to łatwo dać odpowiedź.Nigdy do końca nie zrozumie się sytuacji jeśli nie dotyczy nas ona bezpośrednio. Ja pdziwiam ludzi, którzy adoptują dzieciaczki, oby było takich więcej. Mają wysoko postawioną poprzeczkę, biorą na swoje barki bardzo wiele. Jednak decyzja o adopcji musi być dojrzała ,wywołana potrzebą macierzyństwa, oddania miłości, czułości temu dziecku, należy liczyć się z poświęceniem, oddaniem, zaangażowaniem i pokonywaniem pojawiających się trudności.Ja wierzę, że jeśli dajemy miłość i dobro to ono wraca do nas z procentem.
Wraca, wraca! Wiem z doswiadczenia (choc nie w temacie adopcji). Tak jak i zlo wyrzadzone, stety lub niestety.
Kate ładnie to napisałaś ,masz rację.Dzięki.
.Nie sztuka jest wydac kase na zabiegi invitro lub zaadoptowac niemowlaka-to twoj cytat.
Nie jest latwo zaadoptowac wlasnie niemowlaka.Niemowlaki sa przewaznie przydzielane parom ,ktorych wiek sie sumuje i nie moze w sumie przekroczyc 70-ciu.Dlatego dla niemowlakow wybierane sa pary mlode,ledwo po 30-stym roku zycia.Osoby dobrze po 30-stce nie maja szans na zaadoptowanie niemowlaka niestety,chociaz czasem sa takie zbiegi okolicznosci i wtedy robi sie wyjatki.
Witam! Ja z mężem jesteśmy od 4 lat rodzicami adopcyjnymi naszego synusia, a od roku naszej córci. Synuś miał 4 miesiące kiedy Go przywieźliśmy do nas, a córcia 2 latka. Dużo, dużo przeszliśmy aby być rodzicami adopcyjnymi. Mamy adopcję zupełną u obu dzieci. Adopcja, to było nasze jedyne rozwiązanie jeśli chodzi o rodzicielstwo. Mój mąż czekał na moją decyzję z adopcją przez cały rok. Kiedy zdecydowałam się, zaczął się najgorszy i najpiękniejszy okres w naszym życiu. Najgorszy- bo te całe procedury, które przechodzi się przy adopcji, nie należą do przyjemnych. Najpiękniejszy- bo człowiek zdaje sobie sprawę, że jest o krok od czegoś, czego tak bardzo pragnie. Nasz synuś był mały bąbelkiem, którego wychowujemy od początku. Córcia miała 2 latka kiedy ją wzieliśmy. Wierzcie mi, pisze się i mówi w tej chwili o rodzinach zastępczych, a to co nasza córcia przeżyła w biologicznej rodzinie- to poprostu zgroza!!!!! 9- ta z kolei, urodziła się z Fas-em, nie mówiąca, nie umiejąca jeść stałych posiłków, wystraszona, z pękniętą kością w rączce, z wyrwanymi kępkami włosków itp. Trochę doszła w Pogotowiu Rodzinnym. Teraz, mimo tego, że jest z nami już rok, w dalszym ciągu nie jest całkiem taka jak normalna trzylatka.Mimo tego ,że jeździmy z nią cały czas do specjalistów i, że są różne problemy, to kochamy ją i synusia nad życie i nie wyobrażamy sobie życia bez nich!!!!! Pozdrawiam wszystkich tych którzy chcą i mają dzieciątka z adopcji:)))
Potwierdzam, procedury są koszmarne, ale potem już tylko radość. Bo kiedy dwoje ludzi pragnie dziecka, a natura nie pozwala, to przyjęcie takiego maleństwa jest bezgranicznym szczęściem. Mój syn z synową mają kochanego, obecnie prawie trzyletniego synka, którego adoptowali, gdy miał trzy miesiące. Gdyby nie procedury sądowe mógłby z nimi być jeszcze wcześniej. Mam sporo okazji, aby również włączyć się w opiekę nad chłopcem i to dla mnie takie wzruszające, kiedy mówi do mnie "baciu", budujemy parking, robimy babki, itp. Mam jeszcze dwie wnuczki i dwóch wnuków tzw, rodzonych oraz jedną wnuczkę"przyszywaną". Cała szóstka jest jednakowo kochana :)
Dla mnie ogromnym wsparciem byli i są moi rodzice! Z dumą patrzę jak moje dzieciaczki rysują laurki dla babusi i dziadziusia! U nas też oprócz moich adoptowantch dzieci, są dzieci biologiczne mojego brata i adoptowana jego córcia! Nigdy dzieci nie odczuły od moich rodziców, że są gorsze, czy lepsze. Wszystkie wnuki są dla dziadków tak samo ważne i kochane. A my rodzice jesteśmy dumni, że mamy takie szczęścia w domu! Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę dużo szczęścia wnuczkowi i jego wspaniałym rodzicom i babci:)))))
Czapki z głów dla CIebie Aniu i Taary. Wszystkiego dobrego dla Was i rodzin.
Dziękuję Aniu! Wam życzę także wszystkiego co najlepsze :)
Aniu, brak mi słów, aż się popłakałam, jesteście z mężem Wielcy!
Aniu, brak mi słów, aż się popłakałam, jesteście z mężem
No to sobie razem popłaczemy, Aniu wzruszyły mnie Twoje słowa:)Wielcy!
Mnie też wzruszyła Twoja wypowiedź. Wszystkiego dobrego
Dziękuję dziewczyny za te słowa! Uwierzcie mi, ja czasm stoję w pokoikach moich słodziaków i patrząc jak słodko śpią- popłakuję ze szczęścia sobie!!! Pozdrawiam:)))
Aniu jesteś SUUUPER!!!
Ogromne brawa dla Ciebie i męża.
Jesli sa osoby pragnace dziecka z calego serca,majace srodki pozwalajace na utrzymanie dzieciaczka,to dlaczego nie.
Chociaz tak jak juz tutaj dziewczyny pisaly sa tego rozne strony.Znam osobe dorosla,ktora zaadptowali bardzo fajni i dobrzy ludzie,byl wtedy rocznym dzieckiem,ale tutaj chyba jednak geny daly o sobie znac,rodzice adopcyjni nie zasluzyli sobie na takie traktowanie,malo tego ten czlowiek jest bez jakichkolwiek skrupulow,uprzykrzajacy zycie ojcowi ,bo tylko on sie ostal.Krzywdzacy´po drodze kobiety jedna za druga,szkoda gadki wogole.
Brat mojego ojca adoptowal dziewczynke,mieli juz jedno dziecko i wiecej nie mogli,a bardzo chcieli.biologiczna matka zjawila sie jak mala miala 8 lat i probowala mieszac w ich zyciu,ale cale szczescie ,ze dziewczynka byla na tyle madra,ze nie poddala sie presji swojej biologicznej matki.Moim zdaniem byla to bardzo udana adopcja.
Nastepny przyklad moja kuzynka,prowadzila pogotowie opiekuncze,takie malutkie,bo miala tylko mieszkanie nie dom.Zadaniem takiego pogotowia opiekunczego jest wychowanie i opieka mlodziezy,ktora nie ukonczyla 18tego roku zycia,ktora sprawia problemy wychowawcze,celem takiego pogotowia jest pomoc mlodym ludziom aby weszli na dobra droge i umieszczenie jej w z powrotem w swojej rodzinie,jesli to nie jest mozliwe to w rodzinie zastepczej.Ale zamiast takiej mlodziezy trafialy tam dzieci male,z rodzin z problemami alkoholowymi,wiec to przeksztalcono w rodzine zastepcza.I tak to trwalo dobrych kilka lat.
Trafialy tam dzieci skrajnie zaniedbane,z swierzbem,zawszawione,brudne,pobite.Kuzynka bardzo trudno sie rozstwala z dziecmi,ktorym czasem znajdowano rodzicow adopcyjnych,poniewaz bardzo sie z dziecmi zzywala,a tez dzieci ciezko odchodzily ,bo byly przywiazane.W kazdym razie po ilus tam latach zrezygnowala z tej prowadzenia tej instytucji i adoptowala z mezem 3 chlopcow,choc mieli juz swoich 2 synow.Nie znam chyba bardziej dobrej i wyrozumialej osoby niz ona.Potrafi obchodzic sie z dziecmi wspaniale,zreszta jej maz tak samo jest zaangazowany,bardzo pomaga,sa wspanialymi rodzicami.Mam nadzieje,ze chlopcy wyrosna na fajnych ludzi.
I calkiem swieze,moja kolezanka adoptowala dziewczynke calkiem niedawno ,bo kilka miesiecy temu.Do adopcji przygotowywali sie kilka lat.Przeszli przez cala procedure i czekali.Powiedziano im ,ze moga czekac na dziecko nawet do 4 lat i niestety nie dostana malutkiego juz dziecka,ale starsze.Nie mozna wybrac sobie dziecka,to osrodek adopcyjny wybiera dziecko i plec.W polowie tamtego roku dostali telefon,ze maja mala dziewczynke,nastolatka urodzila i zostawila w szpitalu ,podpisujac od razu papiery,ze zrzeka sie praw do dziecka.I osrodek po glebokiej dyskusji,przydzieli dziecko wlasnie im ,chociaz normalnie takie malutkie dzieci przydziela sie mlodym parom ,gdzie wiek zsumowany nie przekracza 70-tki,jak juz wczesniej pisalam w innym poscie,wiec dostaja przewaznie pary majace krotko po 30-stce.Troche sie to odwlekalo w czasie,mala dostali na poczatku roku,nie widzac jej wczesniej,bo nie bylo wolno,co dla mnie jest troche niezrozumiale.A adopcja dopiero sie zakoczyla w polowie tego roku.
Tu gdzie mieszkam osoby majace troche po 30-stce nie moga juz adoptowac w kraju dzieci,poniewaz wg.prawa sa za starzy,i to obojetne czy male czy starsze dziecko.Jedyna opcja jest odopcja z innego kraju.Jedni znajomi adoptowali chlopczyka z Wietnamu,ktory chyba mial okolo 4 lat,inni znajomi adoptowali dwoje dzieci z Rosji.
Dlatego tak jak juz wyzej napisalam,adopcja TAK,ale dla ludzi odpowiedzialnych,ktorzy beda kochac dziecko z calego serca.a nie traktowac jak modna zabawke.
To ogromna odpowiedzialność za drugiego człowieka. Miałam kiedyś 6-cio tygodniowe praktyki w Domu Małego Dziecka. Kiedy rozpoczynałam poznałam małego chłopczyka nie wiem ile mógł mieć lat może 4. Powiedziano nam że chłopczyk ten już ma "przydział" do rodziny adopcyjnej, ale jeszcze przez około miesiąc będzie w tej rodzinie na -nie wiem jak to nazwać- taki jakby okres próbny. Jakie było moje zdziwienie, rozczarowanie i gorycz, kiedy po miesiącu dziecko to wróciło z powrotem, pod pachą trzymało kurczowo album ze zdjęciami ludzi, którzy mieli być jego rodziną, a w oczach miało taką pustkę, jakby przeżywało żałobę. Miałam wtedy jakieś 17 lat, ale ten obraz pozostał we mnie i zawsze kiedy poruszany jest gdziekolwiek temat adopcji, sytuacja staje mi przed oczami jakby to było wczoraj. Ciężko tu oceniać kogokolwiek, może w sumie lepiej że tak się stało niż by to dziecko miało być w tej rodzinie nie kochane czy nie szanowane. Ale ciężko zwykłemu człowiekowi po prostu to zrozumieć...
Przechodząc całą procedurę adopcyjną mieliśmy styczność z dziećmi, które nawet trzykrotnie były oddawane do Domu Dziecka! Dzieci, które wracały ze swoich biologicznych rodzin- straszne! Nikt z dorosłych nie może sobie wyobrazić, co czuje takie serduszko, które chce być poprostu kochane! Obiecaliśmy sobie z mężem, że choćby nie wiem co, to nasze adoptowane serduszka nigdy w życiu nie przejdą takiego piekła powrotu!!!
Dla dziecka adopcja to najlepsze rozwiązanie. Teraz placówki mają obowiązek rozpoczęcia procedury adopcyjnej jak tylko rodzice zostaną pozbawieni władzy rodzicielskiej. Sama mam w placówce w której pracuję kilkoro takich dzieci, naprawdę fajnych, niestety już dużych i szansę na adopcje mają marne, a szkoda bo dzieciaczki naprawdę fajne. Wszyscy kibicujemy aby się udało. Jeśli chodzi o rodziny zastępcze to mam mieszane uczucia - niestety w kilku przypadkach okazywało się, że dzieciaczek był fajny jak był maly, a gdy jako nastolatek zaczął sprawiać problemy wracał do placówki.
Kiedyś po pierwszej adopcji któraś z moich koleżanek spytała; Ania, czemu nie bierzesz synka w rodzinę zastępczą? Kasę byś miała z tego, no i zawsze można takie dziecko oddać, jeśli będziesz miała z nim problem! Normalnie szczeliłam jej w twarz!!!!! Poniosłam tego konsekwencje, bo wezwała na mnie policję! Na szczęście przyjechała pani policjantka, która jest w naszym mieście kuratorem dziecięcym i mnie poparła. mandacik był symboliczny. A ta moja koleżanka stała się obcą osobą!
Ja też kiedyś słyszałam że lepiej zabrać dziecko właśnie jako rodzina zastępcza ze względu na kasę o oddawaniu nie było mowy. Znam 1 taki przypadek kiedy dziadkowie po śmierci rodziców zabrali wnuczkę jako rodzina zastępcza. dziadkom się nie przelewało. A z taką koleżanką to nawet na zdjęciu wstyd.
KOBIETO! JESTEŚ WIELKA!
Kiedy do mojej synowej zadzwoniono, że jest dziecko i mogą je przyjść zobaczyć, oni już byli pewni, że ono będzie ich. W ogóle nie zakładali żadnego wybierania, lecz uważali, że to jest im przeznaczone, tak Bóg chciał. W dodatku tego dnia synowa miała urodziny :) Dla mnie taka decyzja również była oczywista.
Taara nie wiem jak to jest w roznych osrodkach adopcyjnych,ale z tego co sie orientuje,to nie rodzic adopcyjny wybiera czy decyduje.To osrodek adopcyjny przewaznie wybiera dziecko dla danych rodzicow.
Moi znajomi ktorzy sa swiezo po adopcji,nie widzieli wczesniej dziewczynki,ktora mieli zaadoptowac.Dla mnie to jakas paranoja.W polowie tamtego roku zadzwoniono do nich ,ze jest dziecko,mala miala prawnego opiekuna,ale nie mogli dziecka zobaczyc,dopiero ponad pol roku pozniej,mogli mala odebrac i wtedy ja widzieli po raz pierwszy.Dla mnie to jest troche chore,poniewaz widzac wczesniej dziecko,mozemy nawiazac juz jakas wiez,a tak dziecko jest nagle wyrwane z tego co znalo i przewaznie niestety jest panika i placz.
Z tym co napisałaś to masz rację,ale nie we wszystkich ośrodkach tak jest.
My dowiedzieliśmy się, że jest chłopczyk dla nas i zaraz go zobaczyliśmy. Mieliśmy 2 dni, żeby się zastanowić, czy nam takie dziecko odpowiada- wszystko się bierze pod uwagę, rodzinę biologiczną, pochodzenie, zdrowie itp. Jak tylko usłyszałam o 3 miesięcznym chłopczyku- wiedzieliśmy, że to est nasz synek!!!!!!! I tak też było z naszą córcią. Mimo tego, że miała 2 latka i mówmy szczerze- nie była całkiem zdrowa. Jak ją tylko zobaczyłam i jak to dziecko objęło moją szyję malutkimi rączkami..... już była nasza!
Moi mieli możliwość decydowania, ale w ogóle tego nie brali pod uwagę. Wiem na pewno, bo synowa rozmawiała ze mną zaraz po telefonie. Mimo wszystko uważam, że rodzice mają prawo do zastanowienia się. Powinna zadziałać jakaś "chemia", bo jest to ogromna odpowiedzialność, na całe życie.
My o naszym synku dowiedzieliśmy się dzień przed naszą piątą rocznicą ślubu!
Przeczytałam wszystkie wasze wypowiedzi i naprawdę jestem pod wielkim wrażeniem.KOCHANI JESTEŚCIE WSPANIALI!
Dziękuję wszystkim za tak miłe słowa! Pozdrawiam
Jest takie stowarzyszenie które nazywa się NASZ BOCIAN (adopcja i leczenie niepłódności).
Porozmawiać tam na forum będzie dla Ciebie chyba lepiej, bo rozmawiasz z ludźmi których to dotyczy bezpośrednio. U mnie w bliskiej rodzinie miała miejsce adopcja nienajlepiej udana, o tym pisała Majolika. Brat szwagra mojego z żoną adoptowali 10 lat temu roczne bliziniaki. Okazało się, że dzieci są bardzo obciąone genetycznie i z dużą tempotą umysłową. Wiem że wlaśnie Nasz Bocian pozwolił im to niszcęście zaakceptować i funkcjonować dalej jako rodzina.
To nie jest takie częste, ale się zdaża.
Wiesz, każda adopcja wiąże się z ryzykiem, że dziecko nie jest w pełni zdrowe. Moim zdaniem, każdy decydujący się na adopcję zdaje sobie z tego sprawę. Jest to decyzja na całe życie i trzeba się dobrze zastanowić . My z mężem świadomie zdecydowaliśmy się na dziecko z FAS- em. Rok minął wczoraj odkąd córcia jest z nami, ale dbamy o nią i przez ten rok zdobiła ogromne postępy! Mam nadzieję, że co rok, to córa będzie w coraz lepszej formie. A jak to cieszy, kiedy malutkie rączki obejmują moją szyję i słyszę- kocham Cię mamusiu!!! Dla takich chwil warto się poświęcić:)))
Aniu,wiem co to jest adopcja z czym sie wiaze i jakie procdury sa.Kazdy jak chce nie patrzy na ryzyko czy przeszkody jakie sie z tym wiaza. Miec dziecko i poswiecic sie dla niego to jest cos wielkiego bo to sa lata
dobrych chwil i tych troche mniej dobrych. Nie zawsze ma sie to czego czlowiek pragnie lub oczekuje ale sam fakt podjecia takiej decyzji to jest cos dobrego co mozemy tym malym kochanym dzieciom dac co inni nie dali .Pozdrawiam Serdecznie ,ojciec 2 adopcyjnych dzieci lat 16 i 17 .Dla takich chwil naprawde warto sie poswiecic:::::)))))
Oj warto!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Dziękuję Ci bardzo za te słowa!!!!! Moc buziaków i pozdrowień dla Ciecie i całej Twojej rodzinki:)))))))))))))))))