Kurcze nie umię się dostosować do tej temperatury 2 stopnie a czuję jakby było -10 , hehe w tamtym tygodniu chodzilo się w jednym rękawku a dzis masakra jak zimnoooo mi.............najlepiej to bym leżała w ciepłym łóżku i nie wychodziła na to zimno, czy Wy też tak macie??
Jest na to rada .... należy już ubrać grubszą bieliznę . Nic nie trzyma ciepełka ja flanelciowa , bawełniana koszulinka blisko ciała . Stringi tylko dla .. odważnych i tych co nie lubią swoich .. nerek .:).Pod spodnie bawełniane rajstopki nie koniecznie 60 den .. :)
Na powietrzu przyda się jakiś berecik , kapelusik czy myca ozdobna nawet taka zwisająca do ramion . Koniecznie ciepły szal , chusta . Ręce osłoniete wełnanymi łapawiczkami .
Olusia jak tak ciągnie Ciebie do łóżka to system odoprnościowy masz rozstrojony . Fajnie '' ogrzewa '' dyskretny zapch ze świeczek zapachowych albo nawilżacz z olekiem zapachowym .. ))
Akurat ja jestem dość dobrze zahartowana i nie reaguję żle na zmiany temperatury,Natomiast moja młodsza córka ma tak,jak Ty..Śmiem sądzić,że ,jest to spadek odporności.
och nawet mi nie mow! jestem teraz w pracy i jestem....zamarznieta!!!! co chwile robie sobie goraca herbate ale guzik daje bo...tu jest tak zimno ze od razu wystyga albo siada szanowny klient i nie zdazam jej wypic. W domciu to fajnie jest ale tutaj??brrr...nienawidze...fakt..troche mojej winy...nie wywleklam jeszcze z szafy cieplych jesienno zimowych kostiumow i wygogolona jestem jak na czerwiec;-)))
Bo nawet jak na dworze jest + 2, a wieje wiatr, to może ci się wydawać, że jest -10. To tak zwana temperatura odczuwalna. Polecam stronę http://www.meteo.pl/ Dla każdej gminy jest prognoza pogody, z temperaturą odczuwalną. Oprócz prognozy są jeszcze świetne komentarze meteorologów, które wyjaśniają, dlaczego akurat mamy taką a nie inną pogodę.
http://www.meteo.pl/ również polecam tę stronę , jak nigdy nie śledzę telewizyjnych prognoz pogody , bo mam wrażenie ,że ktoś wymyśla je, jak horoskopy w gazetach. tak tu, sprawdzalność niemalże w 100 % .
Olusia , a ja mam podobnie do Ciebie. Zimno mi non stop. Ale bardzo lubię przyodziać polarek położyć się pod ciepłym kocykiem i popijać herbatkę z imbirem , limonką i sokiem malinowym :) . Do tego książka albo komputerek na kolanka i już zaczynam lubić nadchodzące zimowe , długie wieczory.
A jak z domu trzeba wyjść , to ubieram się szczelnie , bo nie lubię jak mi zimno smyrga nereczki. Zatem żadne kurtki do pasa nie wchodzą w rachubę, o tej porze roku. No i czapka też obowiązkowo musi być ;)
Ja też tak mam, a jeszcze ta zmiana czasu dobija mnie do reszty, jak zmieniają na letni nie mam problemów a w zimę to jakas kumulacja, czasami myslę że dobrze by było być niedzwiedziem - chyc do nory i wstać wiosną.
mnie tez wiecznie zimno...a jeszcze tutaj gdzie jestem to juz calkiem...zimno spotegowane przez wilgoc..u mnie pewnie jednym z powodow jest niskie cisnienie...czasami agonalne 90/60..dramat..mnie pomaga ciepla kapiel albo prysznic,ciepla herbatka z cytryna albo z pradem no i kocyk:) i koniecznie cieplo sie ubieram nawet w domu..
To nie jest ciśnienie agonalne. Mam takie od zawsze i da się żyć. Ale marznę nawet w lecie. Ręce i stopy mam tylko przez chwilę ciepłe po wyjściu z wanny napełnionej po brzegi wrzątkiem. W czasie upałów czuję się najlepiej. W tej chwili mam na sobie podkoszulek, golf, polarek, grube skarpety i papućki z futerkiem. Grzejniki gorące, że dotknąc nie da rady, mam trochę pieczenia to dwa piekarniki włączone, a mnie jest zimno. Mąż śmiga tylko w krótkich spodenkach i narzeka, że z tego gorąca to już tłuszcz mu się topi.
potwierdzam, do agonii daleko też takie zwykle miewam, jak mam 120/80 to umieram...czosnku jeść nie mogę, bo dodatkowo obniża, raz jeden mi się udało, miałam 54/70 i to właśnie była agonia, myślałam że zejdę...golf, polar, koc i ciepłe bambosze to standard, toć koty lubią ciepełko dzieci mówią, żem zimnokrwista, bo oni półnago a ja okutana...i jaką by temp na piecu ustawić, to ja marznę a o rachunkach to mi nawet nie przypominajcie
Do łez rozbawil mnie tekst o tluszcu topiacym sie z twojego meza
U mnie jest podobnie: ja-zmarźlak w skarpetach, bluzach, kocach (bo tylko w upały odczuwam komfort termalny), a mój mąż niemal na golasa po chacie śmiga (krókie spodenki, a juz na pewno króytki rękawek!). I gdzie tu sprawiedliwość?
A u mnie też 23st,spodnie dresowe i zawsze ale to zawsze bluzka z krótkim rękawem,nie umiem się poruszać po domu w długim rękawie i skarpetkach na nogach. A wsypialni cały dzień mam otwarte okno jak idę zamykać wieczorem to na termometrze 17st,wtedy po kąpaniu muszę moją małą nieść do straszej córki pokoju ubierać.Ale za to nie chorujemy,nie cierpię w domu takiego zaduchu ,wolę przyjemną bryzę....
Odnośnie bryzy to wydawało mi się wcześniej, że jest to coś odświezającego i przyjemnego, ale podczas ostatnich wakacji okazało się, że bryza to złowroga, gęsta, wilgotna i zimna mgła, która zasnuwa wszystko tak, że nie widać nic na metr. Robi się złowroga cisza, ptaki przestają śpiewać.
U mnie w mieszkaniu w tej chwili 26 stopni C. Mieszkam w bloku, który niedawnio został ocieplony. Wymieniłem też okna. Kiedyś miałem maksymalnie 22 stopnie.
Dołanczam do grona niecierpiących zimna. Już na samą myśl o mrozach mnie trzęsie. W domku u nas zawsze chłodno - jeden piec na całą chałupkę plus od czasu do czasu piekarnik i palniki w kuchni. Też bardzo odczuwamy pustostan pod nami, jak sąsiedzi mieszkali podłoga była dużo cieplejsza. Niech już ta zima sobie idzie a kysz.
a dzisiaj dalej zimno i mi dalej zimno .......ale za 2 godz koniec pracy i do ciepłego domku zmykam pod kołderke i na seriale hurrraaa :) pozdrawiam wszystkich zmarznietych
ahahhaa;))))swietne!dokladnie tak samo myslalam wczoraj w "robocie", byle do 17:30 a potem..termofor, gruby koc, swieczki, herbata z cytryna i pilot...od tv;-))
Też nienawidzę, gdy jest mokro i zimno, brrr. Uwielbiam ciepełko, które jak dla mnie mogłoby być non stop. W domu też przeważnie panuje chłodek, dlatego ciągle chodzę opatulona od stóp po głowę. Najchętniej to na te zimne miesiące przeniosłabym się w cieplejsze rejony, ale niestety jest to niemożliwe, buuu. I tak trzeba się męczyć i jakoś przeżyć ten ciężki i zimny czas, aż nastaną cieplejsze dni, a to jeszcze trochę potrwa. Ale jak przyjdzie wreszcie to ciepełko, to w końcu człek odżyje i chociaż trochę ogrzeje się, bo ostatnimi czasy, to na takie prawdziwe ciepło nie ma co liczyć. Jednak trzeba cieszyć się tym co jest i oby nie było gorzej. :)
Kurcze nie umię się dostosować do tej temperatury 2 stopnie a czuję jakby było -10 , hehe w tamtym tygodniu chodzilo się w jednym rękawku a dzis masakra jak zimnoooo mi.............najlepiej to bym leżała w ciepłym łóżku i nie wychodziła na to zimno, czy Wy też tak macie??
Nie przesadzaj, nie jest tak zimno, jak będzie z 20 na minusie, to wtedy będzie zimno, w nosie nie zamarza, tz. że jest ok .Wszystko przed nami.
hehe dla mnie najlepszym termometrem też jest zamarzanie w nosie :)
jeszcze nie jest źle.ale oglądając fotki z zeszłego roku o tej samej porze mój synek biegał w leciutiej bluzie,więc różnica jest
Jest na to rada .... należy już ubrać grubszą bieliznę . Nic nie trzyma ciepełka ja flanelciowa , bawełniana koszulinka blisko ciała . Stringi tylko dla .. odważnych i tych co nie lubią swoich .. nerek .:).Pod spodnie bawełniane rajstopki nie koniecznie 60 den .. :)
Na powietrzu przyda się jakiś berecik , kapelusik czy myca ozdobna nawet taka zwisająca do ramion . Koniecznie ciepły szal , chusta . Ręce osłoniete wełnanymi łapawiczkami .
Olusia jak tak ciągnie Ciebie do łóżka to system odoprnościowy masz rozstrojony . Fajnie '' ogrzewa '' dyskretny zapch ze świeczek zapachowych albo nawilżacz z olekiem zapachowym .. ))
Akurat ja jestem dość dobrze zahartowana i nie reaguję żle na zmiany temperatury,Natomiast moja młodsza córka ma tak,jak Ty..Śmiem sądzić,że ,jest to spadek odporności.
może faktycznie jestem za lekko ubrana i dlatego mi zimno , przed wejsciem do pracy wyjmę juz cieplejszą kurtkę , ja to nie lubię zimy , ubierania itd
och nawet mi nie mow! jestem teraz w pracy i jestem....zamarznieta!!!! co chwile robie sobie goraca herbate ale guzik daje bo...tu jest tak zimno ze od razu wystyga albo siada szanowny klient i nie zdazam jej wypic. W domciu to fajnie jest ale tutaj??brrr...nienawidze...fakt..troche mojej winy...nie wywleklam jeszcze z szafy cieplych jesienno zimowych kostiumow i wygogolona jestem jak na czerwiec;-)))
pozdrawiam CIEPŁO ;-)
Bo nawet jak na dworze jest + 2, a wieje wiatr, to może ci się wydawać, że jest -10. To tak zwana temperatura odczuwalna. Polecam stronę http://www.meteo.pl/ Dla każdej gminy jest prognoza pogody, z temperaturą odczuwalną. Oprócz prognozy są jeszcze świetne komentarze meteorologów, które wyjaśniają, dlaczego akurat mamy taką a nie inną pogodę.
http://www.meteo.pl/ również polecam tę stronę , jak nigdy nie śledzę telewizyjnych prognoz pogody , bo mam wrażenie ,że ktoś wymyśla je, jak horoskopy w gazetach. tak tu, sprawdzalność niemalże w 100 % .
Olusia , a ja mam podobnie do Ciebie. Zimno mi non stop. Ale bardzo lubię przyodziać polarek położyć się pod ciepłym kocykiem i popijać herbatkę z imbirem , limonką i sokiem malinowym :) . Do tego książka albo komputerek na kolanka i już zaczynam lubić nadchodzące zimowe , długie wieczory.
A jak z domu trzeba wyjść , to ubieram się szczelnie , bo nie lubię jak mi zimno smyrga nereczki. Zatem żadne kurtki do pasa nie wchodzą w rachubę, o tej porze roku. No i czapka też obowiązkowo musi być ;)
Polecam herbatkę z plasterkiem imbiru i cytryną...można osłodzić do smaku miodem lub sokiem z sosny :)
Ja też tak mam, a jeszcze ta zmiana czasu dobija mnie do reszty, jak zmieniają na letni nie mam problemów a w zimę to jakas kumulacja, czasami myslę że dobrze by było być niedzwiedziem - chyc do nory i wstać wiosną.
mnie tez wiecznie zimno...a jeszcze tutaj gdzie jestem to juz calkiem...zimno spotegowane przez wilgoc..u mnie pewnie jednym z powodow jest niskie cisnienie...czasami agonalne 90/60..dramat..mnie pomaga ciepla kapiel albo prysznic,ciepla herbatka z cytryna albo z pradem no i kocyk:) i koniecznie cieplo sie ubieram nawet w domu..
To nie jest ciśnienie agonalne. Mam takie od zawsze i da się żyć. Ale marznę nawet w lecie. Ręce i stopy mam tylko przez chwilę ciepłe po wyjściu z wanny napełnionej po brzegi wrzątkiem. W czasie upałów czuję się najlepiej. W tej chwili mam na sobie podkoszulek, golf, polarek, grube skarpety i papućki z futerkiem. Grzejniki gorące, że dotknąc nie da rady, mam trochę pieczenia to dwa piekarniki włączone, a mnie jest zimno. Mąż śmiga tylko w krótkich spodenkach i narzeka, że z tego gorąca to już tłuszcz mu się topi.
potwierdzam, do agonii daleko też takie zwykle miewam, jak mam 120/80 to umieram...czosnku jeść nie mogę, bo dodatkowo obniża, raz jeden mi się udało, miałam 54/70 i to właśnie była agonia, myślałam że zejdę...golf, polar, koc i ciepłe bambosze to standard, toć koty lubią ciepełko dzieci mówią, żem zimnokrwista, bo oni półnago a ja okutana...i jaką by temp na piecu ustawić, to ja marznę a o rachunkach to mi nawet nie przypominajcie
Do łez rozbawil mnie tekst o tluszcu topiacym sie z twojego meza
U mnie jest podobnie: ja-zmarźlak w skarpetach, bluzach, kocach (bo tylko w upały odczuwam komfort termalny), a mój mąż niemal na golasa po chacie śmiga (krókie spodenki, a juz na pewno króytki rękawek!). I gdzie tu sprawiedliwość?
Przesmaż trochę cebulki i smalczyk będziesz miała gotowy
A tak przy okazji - jaką temperaturę utrzymujecie w domu? Ja w dzień staram się ustawiać w okolicach 21 stopni.
Mieszkam na ostatnim piętrze - poddaszu a rachunki mam przerażająco wysokie.
Melduje .... u nas 23 C w blasku sztucznego switała .. . Ciepłe spodenki i lekki bawełniany golfik .. ) Póki co rachunki ok .. ))
U nas termometr tylko w kuchni. W tej chwili 32,8*C, dla męża za ciepło.
Nie byłabym w stanie osiągnąć takiej temperatury chyba, że rozpaliłabym ognisko na środku kuchni.
Moje mieszkanie ma kiepską izolację, dodatkowo od 5 lat nikt nie mieszka pode mną więc podłoga jest zimna.
nawet w upały największe mój klimatyzator nie wskazywał takiej temperatury...zapominam o bamboszach
oj, chodziłabym saute
A u mnie też 23st,spodnie dresowe i zawsze ale to zawsze bluzka z krótkim rękawem,nie umiem się poruszać po domu w długim rękawie i skarpetkach na nogach. A wsypialni cały dzień mam otwarte okno jak idę zamykać wieczorem to na termometrze 17st,wtedy po kąpaniu muszę moją małą nieść do straszej córki pokoju ubierać.Ale za to nie chorujemy,nie cierpię w domu takiego zaduchu ,wolę przyjemną bryzę....
Odnośnie bryzy to wydawało mi się wcześniej, że jest to coś odświezającego i przyjemnego, ale podczas ostatnich wakacji okazało się, że bryza to złowroga, gęsta, wilgotna i zimna mgła, która zasnuwa wszystko tak, że nie widać nic na metr. Robi się złowroga cisza, ptaki przestają śpiewać.
Brrr.
U mnie w mieszkaniu w tej chwili 26 stopni C. Mieszkam w bloku, który niedawnio został ocieplony. Wymieniłem też okna. Kiedyś miałem maksymalnie 22 stopnie.
U mnie 24 st i za więcej dziękuję, chodzę na krótki rękaw z gołymi nogami w kapciach z odkrytymi palcami:)
Dołanczam do grona niecierpiących zimna. Już na samą myśl o mrozach mnie trzęsie. W domku u nas zawsze chłodno - jeden piec na całą chałupkę plus od czasu do czasu piekarnik i palniki w kuchni. Też bardzo odczuwamy pustostan pod nami, jak sąsiedzi mieszkali podłoga była dużo cieplejsza. Niech już ta zima sobie idzie a kysz.
a dzisiaj dalej zimno i mi dalej zimno .......ale za 2 godz koniec pracy i do ciepłego domku zmykam pod kołderke i na seriale hurrraaa :) pozdrawiam wszystkich zmarznietych
ahahhaa;))))swietne!dokladnie tak samo myslalam wczoraj w "robocie", byle do 17:30 a potem..termofor, gruby koc, swieczki, herbata z cytryna i pilot...od tv;-))
Też nienawidzę, gdy jest mokro i zimno, brrr. Uwielbiam ciepełko, które jak dla mnie mogłoby być non stop. W domu też przeważnie panuje chłodek, dlatego ciągle chodzę opatulona od stóp po głowę. Najchętniej to na te zimne miesiące przeniosłabym się w cieplejsze rejony, ale niestety jest to niemożliwe, buuu. I tak trzeba się męczyć i jakoś przeżyć ten ciężki i zimny czas, aż nastaną cieplejsze dni, a to jeszcze trochę potrwa. Ale jak przyjdzie wreszcie to ciepełko, to w końcu człek odżyje i chociaż trochę ogrzeje się, bo ostatnimi czasy, to na takie prawdziwe ciepło nie ma co liczyć. Jednak trzeba cieszyć się tym co jest i oby nie było gorzej. :)