Od kilku dni przechodzę infekcje grypopodobną katar,łamanie w kościach i inne klasyczne objawy tego cholerstwa,które można powiedzieć,że na dzisiejszy już ustępują i wygląda na to ,że przeziebienie mija.Natomiast nie odpuszcza totalne osłabienie.Owszem leżałam pare dni i to na pewno osłabiło mnie dodatkowo.ale dziś wstałam z łóżka i szok. Czuje się gorzej niż na początku choroby.Nie mam sił stać na nogach i w głowie mi się kręci. Już nie pamietam kiedy byłam tak osłabiona. Poradzcie mi czym się wzmocnić(herbatka,,z prądem''odpada).Co wziąć,żebym doszła do siebie i może nabrała odporności?.Proszę zarówno o domowe sposoby jak i coś sprawdzonego z apteki.
Polecam opisywana juz kiedys przeze mnie kuracje cytrynowa ( mozna pic z woda i dosladzac miodem, w ciagu 10 dni wypija sie sok z 30 cytryn, codziennnie zwiekszajac o 1 ), wedlug schematu, 1,2,3,4,5,5,4,3,2,1Z apteki zas moze wyciag z pestek grejpfrutam poczytaj o nim w necie, pilam w ubiegla jesien i wydaje mi sie skuteczny. Oczywiscie nie zastapi to wizyty u lekarza i tutaj zgadzam sie z moimi poprzedniczkami, pozdrawiam i zycze zdrowia.
Nie,nie miałam kontaktu z kleszczem.Wydaje mi się,że to infekcja wirusowa dlatego mnie tak zmogło.Zanim pojawiły się objawy przeziebienia miałam rewolucje żołądkową.Podobno teraz jest bardzo dużo takich infekcji.Myślę,że jeszcze nie do końca ta wirusówka mi odpuścila,ponieważ czuję w żołądku jeszcze dyskomfort,dlatego szukam też zegoś na wzmocnienie,żeby organizm mógł się bronić.Jeśli chodzi o kurację cytrynową na razie odpada,mam bardzo podrażnione gardło.
jeśli czuję, że coś zaczyna mnie 'łamać' sięgam po wit C 1000, jeszcze mnie nie zawiodła, dzieciaki też nauczyły się rozpoznawać pierwsze objawy, sięgać w odpowiednim momencie po specyfik i albo zduszą w zarodku albo przechodzą łagodniej....starszemu swego czasu podawałam echinaceę, bo jak poszedł dalej do szkoły i masę czasu spędzał w autobusach dojeżdżając do stolicy to w jednym miesiącu był chory z 5 razy..a teraz pu puk odpukuję....tym bardziej, że ma azs i jakoś szybciej przez niego zaraza przenikała...
Leczyłam kiedyś takie coś grypopochodne lekami w saszetkach (te zwalczające objawy) dostępnymi bez recepty. Nie przekraczałam dawek, nie łączyłam leków i po paru dniach czułam się gorzej niż na początku. Gdy trafiłam do lekarza dostałam leki na odtrucie po zatruciu paracetamolem. Do zastanowienia - nie wiem czym się leczyłaś?
Podejrzewam,że leczyłam się tym samym(a przynajmniej podobnym).Z tym,że ja brałam saszetkę rano i saszetkę wieczorem przez 3 dni i odsawiłam.Stosuję ten lek od póki się pojawił na rynku,ponieważ innych tego rodzju nie toleruję.Teraz przeszłam na Cerutin i sok malinowy.
Do tego miód i czosnek :) Czosnek na kanapeczkę, miód do letniej herbaty (dobrze by było miodek do letniego mleczka z masełkiem ale skoro żołądek nawala to raczej odpada).
Też miałam podobne przeżycia, tylko najpierw to żołądkowe - wszyscy po kolei cierpieli w rodzinie, potem przyszło to łamiące w kosciach i obecnie z tego wychodze... Przy infekcji trzy łyżki miodku dziennie, profilaktycznie jedna dziennie. Dzieciom to służy, bo szybko im przeszło, tylko o siebie nie zadbałam i cierpię na to cholerstwo czwarty dzień i jakoś nie chce odpuscić. Biorę jeszcze multiwitaminę, bo też strasznie słaba jestem. Nawet gotowanie mi nie idzie, a to już u mnie objaw poważnego niedomagania :)
Trochę mi razniej,że nie tylko ja cierpię i dodatkowo mnie mobilizuje.U mnie było dokładnie to samo.Wszyscy przechodzili to cholersto po kolei Choróbsko przychodziło i odchodziło u wszystich,niestety u mnie zrobiło sobie dłuższy przystanek i męczy mnie dłużej i przede wszystkim mocniej niż innych. Może dlatego,że byłam przemęczona iosłabiona.Troche szarpnęłam się z porządkami jesiennymi. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Od kilku dni przechodzę infekcje grypopodobną katar,łamanie w kościach i inne klasyczne objawy tego cholerstwa,które można powiedzieć,że na dzisiejszy już ustępują i wygląda na to ,że przeziebienie mija.Natomiast nie odpuszcza totalne osłabienie.Owszem leżałam pare dni i to na pewno osłabiło mnie dodatkowo.ale dziś wstałam z łóżka i szok. Czuje się gorzej niż na początku choroby.Nie mam sił stać na nogach i w głowie mi się kręci. Już nie pamietam kiedy byłam tak osłabiona. Poradzcie mi czym się wzmocnić(herbatka,,z prądem''odpada).Co wziąć,żebym doszła do siebie i może nabrała odporności?.Proszę zarówno o domowe sposoby jak i coś sprawdzonego z apteki.
Tylko wizyta u lekarza.
A czy ugryzł Cię kleszcz ostatnim czasem ?Może to nie grypa.Radzę wizytę u specjalisty.Życzę zdrowia.
Polecam opisywana juz kiedys przeze mnie kuracje cytrynowa ( mozna pic z woda i dosladzac miodem, w ciagu 10 dni wypija sie sok z 30 cytryn, codziennnie zwiekszajac o 1 ), wedlug schematu, 1,2,3,4,5,5,4,3,2,1Z apteki zas moze wyciag z pestek grejpfrutam poczytaj o nim w necie, pilam w ubiegla jesien i wydaje mi sie skuteczny. Oczywiscie nie zastapi to wizyty u lekarza i tutaj zgadzam sie z moimi poprzedniczkami, pozdrawiam i zycze zdrowia.
Kurację cytrynową robię co roku wiosną, traktuję ją jako oczyszczającą organizm.
Nie,nie miałam kontaktu z kleszczem.Wydaje mi się,że to infekcja wirusowa dlatego mnie tak zmogło.Zanim pojawiły się objawy przeziebienia miałam rewolucje żołądkową.Podobno teraz jest bardzo dużo takich infekcji.Myślę,że jeszcze nie do końca ta wirusówka mi odpuścila,ponieważ czuję w żołądku jeszcze dyskomfort,dlatego szukam też zegoś na wzmocnienie,żeby organizm mógł się bronić.Jeśli chodzi o kurację cytrynową na razie odpada,mam bardzo podrażnione gardło.
jeśli czuję, że coś zaczyna mnie 'łamać' sięgam po wit C 1000, jeszcze mnie nie zawiodła, dzieciaki też nauczyły się rozpoznawać pierwsze objawy, sięgać w odpowiednim momencie po specyfik i albo zduszą w zarodku albo przechodzą łagodniej....starszemu swego czasu podawałam echinaceę, bo jak poszedł dalej do szkoły i masę czasu spędzał w autobusach dojeżdżając do stolicy to w jednym miesiącu był chory z 5 razy..a teraz pu puk odpukuję....tym bardziej, że ma azs i jakoś szybciej przez niego zaraza przenikała...
Leczyłam kiedyś takie coś grypopochodne lekami w saszetkach (te zwalczające objawy) dostępnymi bez recepty. Nie przekraczałam dawek, nie łączyłam leków i po paru dniach czułam się gorzej niż na początku. Gdy trafiłam do lekarza dostałam leki na odtrucie po zatruciu paracetamolem. Do zastanowienia - nie wiem czym się leczyłaś?
Podejrzewam,że leczyłam się tym samym(a przynajmniej podobnym).Z tym,że ja brałam saszetkę rano i saszetkę wieczorem przez 3 dni i odsawiłam.Stosuję ten lek od póki się pojawił na rynku,ponieważ innych tego rodzju nie toleruję.Teraz przeszłam na Cerutin i sok malinowy.
Do tego miód i czosnek :) Czosnek na kanapeczkę, miód do letniej herbaty (dobrze by było miodek do letniego mleczka z masełkiem ale skoro żołądek nawala to raczej odpada).
Też miałam podobne przeżycia, tylko najpierw to żołądkowe - wszyscy po kolei cierpieli w rodzinie, potem przyszło to łamiące w kosciach i obecnie z tego wychodze... Przy infekcji trzy łyżki miodku dziennie, profilaktycznie jedna dziennie. Dzieciom to służy, bo szybko im przeszło, tylko o siebie nie zadbałam i cierpię na to cholerstwo czwarty dzień i jakoś nie chce odpuscić. Biorę jeszcze multiwitaminę, bo też strasznie słaba jestem. Nawet gotowanie mi nie idzie, a to już u mnie objaw poważnego niedomagania :)
Trochę mi razniej,że nie tylko ja cierpię i dodatkowo mnie mobilizuje.U mnie było dokładnie to samo.Wszyscy przechodzili to cholersto po kolei Choróbsko przychodziło i odchodziło u wszystich,niestety u mnie zrobiło sobie dłuższy przystanek i męczy mnie dłużej i przede wszystkim mocniej niż innych. Może dlatego,że byłam przemęczona iosłabiona.Troche szarpnęłam się z porządkami jesiennymi. Pozdrawiam i życzę dużo zdrowia.
Hihi, też wiem coś o tych porządkach jesiennych... juz mnie zaczynało brac choróbsko a jeszcze liście poszłam sprzątnąć... Ale damy radę :)
Trzymaj się!!! Również zdrówka życzę :)