Mój syn poszedł teraz do 4 klasy co wiąże się ze zmianą nauczycielai tu się okazało,że chyba nie przypadli sobie do gustu.
Zaczeło się od tego,że Sebastian przyszedł,że szkoły i poskarżył się,że starsi chłopcy popychaja go i ogólnie zaczepiją w drodze do domu. Z początku sam próbował się bronić,a jak już nie dawał rady poskarżył się dla mnie.Druga sprawa to jest taka,że jest na liście do dożywiania,niestety u nas nie ma stołówki,dzieci dostają serki i bułeczki,ale jest problem bo w sumie nikt nie kontroluje tego kto bierze i zdarzyło się tak,że Seba nie dostał bo któreś z dzieci z poza listy, także się częstowało.
Suma sumarą w końcu poszłam do szkoły i jako że z dyrektorką szkoły znamy się od 16 lat zaczełam rozmawiać na ten temat. Zostali wezwani chłopcy, którzy znęcali się nad synem i wychowawczyni syna klasy.Sposób rozwiązania problemu jednak bardzo mnie zaskoczył bo w sumie starsi chłopcy zaczeli się przepychac słownie między sobą i ogólnie nie było wiadomo kto i co zrobił,Sebastian bardzo się przestraszył i zaczął płakać bo wyszło,że niby on kłamie,Wychwawczyni wyskoczyła z pretensjami czemu to nie do niej tylko odrazu Dyrektorka. Spotkanie skończyło się tym,że ogólnie to my szukamy problemów.
No dobra skoro tak niech będzie, W każdym bądź razie Sebastiana już nikt nie zaczepia ze starszych chłopców.
Jednak to nie koniec sprawy,bo w śrobę zadzwoniła do mnie ta wychowawczyni,że Sebastian zniszczył ławki,choc jego w szkole nie było w ten dzień,ale może w jakiś inny.Dowiedziałam się że jest to zrobione cyrklem i zamazane korektorem z tym że moje dziecko nie ma w piórniku ani cyrkla,ani korektora.
Dostało się mojemu synowi nie winnie,bo wykonał parę telefonów i szybko się dowiedział kto i co Dostało się mojemu dziecku nie winnie i w takim razie wychowawczyni nie sprawdziła tego dokładnie i oskarżyła mojego syna W poniedziałek ide wyjaśnić sprawę,tylko nie wiem jak z nią gadać,żeby znów Sebastian nie ucierpiał?
po rozmowie z wychowcą poproś o pomoc pedagoga...choć ja obecnie mam alergię na tego typu instytucję, to jednak spróbuj, a nóżlyżkawidelec w waszej szkole jest fachowiec z prawdziwego zdarzenia...pomoże synowi a i za starszych się 'weźmie' i ich rodziców...w naszym gimnazjum bynajmniej tak sie dzieje....
No to Ci współczuję ja też walczyłam z nauczycielami ,,grzecznie"ale niestety co by się w szkole nie stało to mój syn był winny.Jego bili to było ok ale jak on oddał to musiałam stawić się do szkoły i wysłuchać jaki to on niegrzeczny! ciekawe bo w domu nie mam z nim żadnych problemów:).Ale tak przy okazji mój młodszy brat kiedyś miał podobną sytuację ktoś zepsuł umywalkę,było na brata.Ale sprawa się rypła jak się okazało że brat był na zwolnieniu lekarskim a wszystkie dzieci twierdziły że właśnie jego widziano.No cóż życzę powodzenia.
jeżeli chodzi o bicie dziecka przez inyych to w mojej szkole jest zwyczaj zgłaszania takich spraw na policję, sami nauczyciele to doradzają, gdyż często jest to jedyny sposób aby wpłynąć na rodziców tzw aniołków
co do konfliktów z nauczycielami to niestety temat masakra chociaż ja swój załatwiłam na ostro tyle że ten konflikt nie dotyczył dziecka jednak mógł sie na nim odbić, ponieważ Pani doskonale widziała, że jest winna,poinformowałam ją bardzo wyraźnie, dlaczego sie myli i dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej i jesli w jakikolwie sposób skrzywdzi moje dziecko nawet je pomijając w jakikolwiek sposób moje kroki będą następujące - od drażliwej sytuacji minął prawie rok i spokój jak makiem zasiał
Opowiem wam jedną sytuację jaka miała miejsce u nas w szkole w bardzo małej miejscowości.Było to z 10 lat temu.Na lekcji w-f w klasie mojej córki dziewczyny pobiły jedną z uczennic.Moja córka przyszła do domu przestraszona i oznajmiła.że nie pójdzie jutro do szkoły,bo mogą ją też tak zbić.Uspokoiłam ją i powiedziałam jej,że jak się boi to najwyżej niech pójdzie i powie o tych obawach dyrektorowi.Dyrektor uspokoił ją.W tym dniu pojawiła się w szkole mama tej pobitej uczennicy.oczywiście pani z w-fu nic nie widziała.Z rozmowy z dziećmi też nic nie wynikło,moja córka bała się cokolwiek powiedzieć wiadomo dlaczego.Mama postanowiła zgłosić to na policję.Dyrektor prosił ją,żeby policję zawołać do szkoły,bo dzieci będą miały mniejszy stres jak będą przesłuchiwane w szkole (miał na myśli dzieci,które pobiły).Po wizycie w szkole mama przyszła do mnie zapytać się czy córka nic nie mówiła.Oczywiście opowiedziałam jej wszystko i zgodziłam się na spotkanie policji,nauczycieli,matek i dzieci.Każda mama siedziała przy swoim dziecku.Porozmawialiśmy a jakże i nic z tego nie wynikło.Policjanci kazali przeprosić uczennicę i poszliśmy do domu.Jakie było moje zdziwienie kiedy moja córka opowiadała co się działo po tym spotkaniu.Biedne dzieci,które pobiły pan dyrektor przytulał i mówił ,żeby się nie bały bo policja im nic nie zrobi.Normalnie ręce mi opadły.U nas w szkole dzieci,które były wyszczekane były lubiane a te ciche tak jak moja córka i ta pobita zawsze były żle traktowane przez uczniów i też przez nauczycieli.Nigdy już nie doszło do rękoczynów,ale dzieci obrosły w piórka i gnębili te spokojne dzieci psychicznie.Ngdy nic nie wskórałam.Zawsze było,że nikt nic nie widział i my sobie wszystko wyolbrzymiamy.Dobrze,że mój syn trochę lepiej w tej chorej szkole sobie radził.Kiedy córka poszła do gimnazjum do miasta już nie miała aż takich problemów,bo i nauczyciele byli też sprawiedliwi.Ciary mnie przechodzą jak pomyślę na co nauczyciele przymykali oko.Nie życzę nikomu takiej szkoły.
Zanta tak trzymaj :):) Nie daj się bo jak raz sobie pozwolisz to takie babsko o wszytsko będzie winić Sebastiana. Ja wszytkie ważne rzeczy wyjaśniam w obecności dyrektorki i już się nauczycielce mojego dziecko odechciało z niej robić kozła ofiarnego. Na spokojnie zarządaj wyjaśnień na jakiej podstawie oskarża syna skoro go w szkole nie było ani cyrkle nie ma. Nawet byłam gotowa przenieść dziecko do innej klasy porozmawiałam z nauczucielka pod koniec roku bo dla mnie to nie ma problemu tylko chodzilo o dobro dziecka nic wiecej Pani wyluzowala i jak narazie jest ok.
Tylko spokojna rozmowa z wychowawczynią ....nie wydaje mi się żeby to ona się mściła ,prawdopodobnie wymyślają to uczniowie .Musisz powiedzieć że dziecko nie chce chodzić do szkoły i że czuje się np. gorszy od innych czy coś w tym stylu .Wydaje mi się że jedynie w spokojny sposób coś się wskóra i zaradzi na takie sytuacje .
Styczność z tą szkołą mam bez przerwy od 16 lat i za każdym razem jak tylko coś sie działo spuszczałam głowe,bo bałam się że mój sprzeciw odbije się na dzieciach i to był chyba błąd.Trzeba było walczyć od pierwszego dziecka teraz Sebastian by nie miał takich problemów.Ta pani, która jest wychowawczynią Sebastiana była tez wychowawczynią mojej starszej córki,tak więc kontakt mam z nią już od 4 lat z roczną przerwą.Niestety w tej szkole jest tak,że liczy się nazwisko i zasobmość portwela rodzica.Dzieci z dobrymi nazwiskami są praktycznie nie tykalne,albo kończy się to tak jak z pierwszą sprawą.
Tym razem niestety nie zostawie tego,w poniedziałek pójdę do szkoły i udowodnie tej pani.że nie ma racji.
Sebastian tylko dlatego że jest dzieckiem żywiołowym i lubiacym,aby zwracano na niego uwage nie będzie oskarżany za wszelkie szkody w tej szkole
typowy chlopak z zadziorem ale nie chuligan i dreczyciel ponadto uczen czworkowo piatkowy
problemem nie byli inni uczniowe ktorzy nawet stawali w jego obronie ale dwie trzy nauczycielki
co by zlego sie nie dzialo zawsze byl obwiniany a dyrektor jak to on w sprawe sie zbytnio nie zaglebial bo skoro nauczyciele tak mowia to tak musi byc
mama chlopca przychodzila wielokrotnie do szkoly na rozmowy i nie przynosilo to zadnego rezultatu
az pewnego razu ojciec zeby nie powiedziec dosadnie... wkurzyl sie poszedl do szkoly i tak ochrzanil nauczycielki dyrektora ze od tej pory byl swiety spokoj, nadmienie tylko ze po wyjasnieniu wszystkich spraw wine przypisano innym osobom
moze to zabrzmi lekko seksistowsko ale nie jest to moim celem
niech ojciec sproboje porozmawiac z gronem i moze swoim meskim autorytetem cos wskora
oj to zależy wszystko od ojca nie każdy ma w sobie zadatki na stanowczego dyplomatę :):)
Kurcze Zanta najwyższy czas kończyć z tym procederem w tej szkole ja sobie nie wyobrażam takiej stuacji. aby moje dziecko miało być w jakiś sposób inaczej traktowane z tego powodu, że nie jesteśmy zamożli.
Dziewczyny męża nie wyśle, bo on prawie każda nauczycielke zna. Nawet dyrektorka szkoły chodziła do jednej klasy z jego siostrą.To jest środowisko wiejskie i wiecie jak by się skończyła taka rozmowa
"a Ty R...... zapomniałeś co w szkole robiliście.Pamietasz to i to nie złe czorty byliście to pewno Seba do Ciebie się udał"
Mnie nie zbyją bo ja przyjezdna.
W poniedziałek pójdę do tej szkoły i napisze wam jak to się skończyło,lub zaczeło bo różnie to bywa.
Jak czytam te wasze pisanie to pusty smiech mnie ogarnia, wszyscy sa winni nie tylko wasze grzeczne niewinne dzieci a szkola to instytucja ktora przeszkadza im w prawidlowym rozwoju.
Tak mozna pojsc i nagadac belfrowi co o nim myslicie, nie martwiac sie ze wam w ten sam sposob odpowie, nie, bo wie jak takie problemy rozwiayzwac i ma szacunek dla uczna ale nie koniecznie dla yapatrzonego w swoje dziecko rodzica.
Szkoła ma uczyć i zapewnić bezpieczeństwo. Rozumiem ZANTĘ bo miałam bardzo podobną sytuację niedawno. Telefon nauczyciela, oskarżenie, byli "świadkowie" i po sprawdzeniu przez nauczycieli sprawy syn został oczyszczony z zarzutów i przeproszony przez sprawcę. Za wszelką cenę go nie bronię, w innej sytuacji musi przeprosić ale w tamto oskarżenie nie uwierzyłam.To , że jest nieśmiały nie oznacza,że musi być ofiarą w szkole.
Spajdermen Twoje dzieci z pewnością nie chodzą do polskiej, wiejskiej szkoły gdzie wszyscy wszystkich "znają" od dawna i gdzie pozycja społeczna rodziców od zawsze była ważniejsza niż dziecko.
Cóż taka nasza rzeczywistośc. Na szczęście powoli chyba zaczyna się to zmieniac.
Nie rozumie dlaczego nas atakujesz,Moje dziecko tego nie zrobilo i co mam tak to zostawić to następnym razem co mu dopiszą ?
Mi szkoła w zadnym wypadku nie przeszkadza lubię wielu nauczycieli w niej,ale nie pozwole,aby moje dziecko było nie słusznie oskarżane o cos czego nie zrobiło.
Nie miałabym problemu,gdyby ta pani dokładnie sprawdziła kto to zrobił i czepiła sie własciwej osoby.Skoro pani wie jak problem rozwiązać to dlaczego go nie rozwiązała bez mojego udziału.Moje dziecko nie było w tym dniu w szkole wiec jak miało to zrobic? Nawet tego nie sprawdziła!!!!!!!
i to jest szacunek do ucznia- oskarżanie bez dowodów
To ja dziękuje za taka szkołe i takich nauczycieli którzy podobno są po studiach i ich praca powinna polegać na nauce i pomocy w krztałtowaniu charakteru i postaw młodego człowieka
i jeszcze jedno Ja nie zamierzam gadać belfrowi bylego czego Ja bedę rządac odpowiedzi dlaczego oskarża bez dokładnego sprawdzenia
Ciekawe dla kogo była większa trauma dla nauczyciela czy dla mojego syna ?
Jestem z Tobą, nie przejmuj sie jedną wypowiedzią, moje dzieci też chodziły do szkoły i róznie bywało. Niedawno koleżanki córce dziewczyny założyły konto na jakimś portalu wypisując głupoty. Wychowawczyni sprawę zbagatelizowała nawet nie poinformowała rodziców tych dziewczyn, a to z tego powodu, że rodzice na stanowisku. Koleżanka za namową męża i moją poszła do rodziców dziewczyn i sprawę wyjaśniła. Mąż nie mógł iść załatwiaćsprawy tylko najpierw koleżanka załatwiała, on by wszystkim po kolei zrobił z d... jesień średniowiecza. Sprawa załatwiona i córka koleżanki ma spokój.
Nie pozwól na takie traktowanie syna bo zawsze będzie kozłem ofiarnym .
Kilku tych samych nauczycieli uczyło w podstawówce mnie a potem moje dzieci także mogę co nieco powiedzieć na temat mentalności nauczycieli,ża dziećmi ciągnęła się ta sama opinia co za rodzicami.
No prawie i to ja miałam rację,bo wychowawczyni za szybko rozpętała piekiełko.Takie telefony o czym nie wiedziałam odebrała jeszcze piątka rodziców. Okazało się że zniszczone są trzy ławki,ale zniszczeń dokonała klasa która uczyła się tam w zeszłym roku szkolnym.Dzieci wpadły więc na pomysł, żeby te dziórki zamalować korektorem Pomysłodawcą, był między innymi i mój syn,tylko,że on z braku korektora nie zamalowywał tych dziurek.Po spokojnej rozmowie z wychowawczynią i o tym jak cała sprawa się skończy doszliśmy do wniosku,że trochę za szybko wykonała te telefony bo nie wyjaśniłą tego do końca z dziećmi.No i puenta: było szorowanie ławek cała szóstka dostala szczoteczki, szmatki i doprowadzili ławki do stanu pierwotnego, przy pomocy i dziewczyn które także wpadły na pomysł tak ozdabiania ławek.
Tak jak pisałam mój syn nie niszczył tych ławek, on tylko wpadł na gienialny pomysł jak zakamuflować te dziurki.
Zanta inowator z niego. Kto wie może w przyszłości będzie kimś kto wpadnie na pomysł jak naprawić nasze pańswo :) hi hi tylko już dziś błagam, nie korektorem ;)
Tak jak pisałam nie wierzyłam,że Sebuś coś zniszczył,ale nawet do głowy by mi nie przyszło,że taki z niego artysta.Wiedziałam,że nie jest spokojnym chłopcem,lubi zaczepiać i być w kręgu zainteresowania,ale że go słuchają i na dodatek jego pomysły są realizowane no no dziwne!!! dziwne???
W każdym bądż razie po rozmowie ze mną obiecał mi że zanim znów coś wymyśli dwa razy pomyśli.
Nikt nie bluzgał i naskakiwał na nauczycielkę To nie mój syn narobił tych dziur,ani inni uczniowe z tej klasy.
On tylko wymyślił sposób jak to zakryć,ale to nie on zamalowywał tym korektorem te dziurki i nikogo do tego nie zmuszał.
Wychowawczyni powinna byłą pierwszo porozmawiac z dziećmi dowiedzieć się co i jak,a nie pierwszo telefon do rodziców.Moje dziecko dostało popalić oskarżyłam go o kłamstwo i wmawiałam mu różnymi sposobami przez trzy dni,żeby się przyznał.
Jak sądzisz co sobie myślał w tym momencie 10 chłopak?
I na koniec okazało się ,że nie on te dziury robił.
No tak wychowuje bandyte...................... bo wymyślił z kolegami jak zamazać dziury w ławkach
Spajdrmen nie miał racji nie można wszystkich rodziców i dzieci uogólniać. Trzeba pamiętać, że mówimy o dzieciach i one mają prawo popełniac błedy bo są dziećmi.
Mam problem! i nie wiem jak to załatwić!
Mój syn poszedł teraz do 4 klasy co wiąże się ze zmianą nauczycielai tu się okazało,że chyba nie przypadli sobie do gustu.
Zaczeło się od tego,że Sebastian przyszedł,że szkoły i poskarżył się,że starsi chłopcy popychaja go i ogólnie zaczepiją w drodze do domu. Z początku sam próbował się bronić,a jak już nie dawał rady poskarżył się dla mnie.Druga sprawa to jest taka,że jest na liście do dożywiania,niestety u nas nie ma stołówki,dzieci dostają serki i bułeczki,ale jest problem bo w sumie nikt nie kontroluje tego kto bierze i zdarzyło się tak,że Seba nie dostał bo któreś z dzieci z poza listy, także się częstowało.
Suma sumarą w końcu poszłam do szkoły i jako że z dyrektorką szkoły znamy się od 16 lat zaczełam rozmawiać na ten temat. Zostali wezwani chłopcy, którzy znęcali się nad synem i wychowawczyni syna klasy.Sposób rozwiązania problemu jednak bardzo mnie zaskoczył bo w sumie starsi chłopcy zaczeli się przepychac słownie między sobą i ogólnie nie było wiadomo kto i co zrobił,Sebastian bardzo się przestraszył i zaczął płakać bo wyszło,że niby on kłamie,Wychwawczyni wyskoczyła z pretensjami czemu to nie do niej tylko odrazu Dyrektorka. Spotkanie skończyło się tym,że ogólnie to my szukamy problemów.
No dobra skoro tak niech będzie, W każdym bądź razie Sebastiana już nikt nie zaczepia ze starszych chłopców.
Jednak to nie koniec sprawy,bo w śrobę zadzwoniła do mnie ta wychowawczyni,że Sebastian zniszczył ławki,choc jego w szkole nie było w ten dzień,ale może w jakiś inny.Dowiedziałam się że jest to zrobione cyrklem i zamazane korektorem z tym że moje dziecko nie ma w piórniku ani cyrkla,ani korektora.
Dostało się mojemu synowi nie winnie,bo wykonał parę telefonów i szybko się dowiedział kto i co Dostało się mojemu dziecku nie winnie i w takim razie wychowawczyni nie sprawdziła tego dokładnie i oskarżyła mojego syna W poniedziałek ide wyjaśnić sprawę,tylko nie wiem jak z nią gadać,żeby znów Sebastian nie ucierpiał?
Porozmawiaj z nią na spokojnie. Jak to nie odniesie rezultatu, ponownie z dyrektorką, możesz nawet poprosić o pomoc pedagoga.
po rozmowie z wychowcą poproś o pomoc pedagoga...choć ja obecnie mam alergię na tego typu instytucję, to jednak spróbuj, a nóżlyżkawidelec w waszej szkole jest fachowiec z prawdziwego zdarzenia...pomoże synowi a i za starszych się 'weźmie' i ich rodziców...w naszym gimnazjum bynajmniej tak sie dzieje....
No to Ci współczuję ja też walczyłam z nauczycielami ,,grzecznie"ale niestety co by się w szkole nie stało to mój syn był winny.Jego bili to było ok ale jak on oddał to musiałam stawić się do szkoły i wysłuchać jaki to on niegrzeczny! ciekawe bo w domu nie mam z nim żadnych problemów:).Ale tak przy okazji mój młodszy brat kiedyś miał podobną sytuację ktoś zepsuł umywalkę,było na brata.Ale sprawa się rypła jak się okazało że brat był na zwolnieniu lekarskim a wszystkie dzieci twierdziły że właśnie jego widziano.No cóż życzę powodzenia.
jeżeli chodzi o bicie dziecka przez inyych to w mojej szkole jest zwyczaj zgłaszania takich spraw na policję, sami nauczyciele to doradzają, gdyż często jest to jedyny sposób aby wpłynąć na rodziców tzw aniołków
co do konfliktów z nauczycielami to niestety temat masakra chociaż ja swój załatwiłam na ostro tyle że ten konflikt nie dotyczył dziecka jednak mógł sie na nim odbić, ponieważ Pani doskonale widziała, że jest winna,poinformowałam ją bardzo wyraźnie, dlaczego sie myli i dlaczego postąpiłam tak a nie inaczej i jesli w jakikolwie sposób skrzywdzi moje dziecko nawet je pomijając w jakikolwiek sposób moje kroki będą następujące - od drażliwej sytuacji minął prawie rok i spokój jak makiem zasiał
Pójdę na spokojnie i spytam się jej na jakiej podstawie oskarżyła syna i będę rządac przeprosin w obecności dyrektora szkoły i to nie mnie tylko syna.
Zobaczymy jak to się potoczy. Muszę jednak pokazać jej,że syn ma we mnie duże oparcie i zanim następnym razem o coś go oskarży dwa razy się zastanowi.
Opowiem wam jedną sytuację jaka miała miejsce u nas w szkole w bardzo małej miejscowości.Było to z 10 lat temu.Na lekcji w-f w klasie mojej córki dziewczyny pobiły jedną z uczennic.Moja córka przyszła do domu przestraszona i oznajmiła.że nie pójdzie jutro do szkoły,bo mogą ją też tak zbić.Uspokoiłam ją i powiedziałam jej,że jak się boi to najwyżej niech pójdzie i powie o tych obawach dyrektorowi.Dyrektor uspokoił ją.W tym dniu pojawiła się w szkole mama tej pobitej uczennicy.oczywiście pani z w-fu nic nie widziała.Z rozmowy z dziećmi też nic nie wynikło,moja córka bała się cokolwiek powiedzieć wiadomo dlaczego.Mama postanowiła zgłosić to na policję.Dyrektor prosił ją,żeby policję zawołać do szkoły,bo dzieci będą miały mniejszy stres jak będą przesłuchiwane w szkole (miał na myśli dzieci,które pobiły).Po wizycie w szkole mama przyszła do mnie zapytać się czy córka nic nie mówiła.Oczywiście opowiedziałam jej wszystko i zgodziłam się na spotkanie policji,nauczycieli,matek i dzieci.Każda mama siedziała przy swoim dziecku.Porozmawialiśmy a jakże i nic z tego nie wynikło.Policjanci kazali przeprosić uczennicę i poszliśmy do domu.Jakie było moje zdziwienie kiedy moja córka opowiadała co się działo po tym spotkaniu.Biedne dzieci,które pobiły pan dyrektor przytulał i mówił ,żeby się nie bały bo policja im nic nie zrobi.Normalnie ręce mi opadły.U nas w szkole dzieci,które były wyszczekane były lubiane a te ciche tak jak moja córka i ta pobita zawsze były żle traktowane przez uczniów i też przez nauczycieli.Nigdy już nie doszło do rękoczynów,ale dzieci obrosły w piórka i gnębili te spokojne dzieci psychicznie.Ngdy nic nie wskórałam.Zawsze było,że nikt nic nie widział i my sobie wszystko wyolbrzymiamy.Dobrze,że mój syn trochę lepiej w tej chorej szkole sobie radził.Kiedy córka poszła do gimnazjum do miasta już nie miała aż takich problemów,bo i nauczyciele byli też sprawiedliwi.Ciary mnie przechodzą jak pomyślę na co nauczyciele przymykali oko.Nie życzę nikomu takiej szkoły.
Zanta tak trzymaj :):) Nie daj się bo jak raz sobie pozwolisz to takie babsko o wszytsko będzie winić Sebastiana. Ja wszytkie ważne rzeczy wyjaśniam w obecności dyrektorki i już się nauczycielce mojego dziecko odechciało z niej robić kozła ofiarnego. Na spokojnie zarządaj wyjaśnień na jakiej podstawie oskarża syna skoro go w szkole nie było ani cyrkle nie ma. Nawet byłam gotowa przenieść dziecko do innej klasy porozmawiałam z nauczucielka pod koniec roku bo dla mnie to nie ma problemu tylko chodzilo o dobro dziecka nic wiecej Pani wyluzowala i jak narazie jest ok.
Przez to, że wychowawczyni została pominięta teraz wymyśla i się mści.
Bez obecności dyrektora nie ma co wyjaśniać sprawy. Jak ja to znam :( ZANTA - PW
Tylko spokojna rozmowa z wychowawczynią ....nie wydaje mi się żeby to ona się mściła ,prawdopodobnie wymyślają to uczniowie .Musisz powiedzieć że dziecko nie chce chodzić do szkoły i że czuje się np. gorszy od innych czy coś w tym stylu .Wydaje mi się że jedynie w spokojny sposób coś się wskóra i zaradzi na takie sytuacje .
Styczność z tą szkołą mam bez przerwy od 16 lat i za każdym razem jak tylko coś sie działo spuszczałam głowe,bo bałam się że mój sprzeciw odbije się na dzieciach i to był chyba błąd.Trzeba było walczyć od pierwszego dziecka teraz Sebastian by nie miał takich problemów.Ta pani, która jest wychowawczynią Sebastiana była tez wychowawczynią mojej starszej córki,tak więc kontakt mam z nią już od 4 lat z roczną przerwą.Niestety w tej szkole jest tak,że liczy się nazwisko i zasobmość portwela rodzica.Dzieci z dobrymi nazwiskami są praktycznie nie tykalne,albo kończy się to tak jak z pierwszą sprawą.
Tym razem niestety nie zostawie tego,w poniedziałek pójdę do szkoły i udowodnie tej pani.że nie ma racji.
Sebastian tylko dlatego że jest dzieckiem żywiołowym i lubiacym,aby zwracano na niego uwage nie będzie oskarżany za wszelkie szkody w tej szkolemoi przyjaciele mieli podobny problem z synem
typowy chlopak z zadziorem ale nie chuligan i dreczyciel ponadto uczen czworkowo piatkowy
problemem nie byli inni uczniowe ktorzy nawet stawali w jego obronie ale dwie trzy nauczycielki
co by zlego sie nie dzialo zawsze byl obwiniany a dyrektor jak to on w sprawe sie zbytnio nie zaglebial bo skoro nauczyciele tak mowia to tak musi byc
mama chlopca przychodzila wielokrotnie do szkoly na rozmowy i nie przynosilo to zadnego rezultatu
az pewnego razu ojciec zeby nie powiedziec dosadnie... wkurzyl sie poszedl do szkoly i tak ochrzanil nauczycielki dyrektora ze od tej pory byl swiety spokoj, nadmienie tylko ze po wyjasnieniu wszystkich spraw wine przypisano innym osobom
moze to zabrzmi lekko seksistowsko ale nie jest to moim celem
niech ojciec sproboje porozmawiac z gronem i moze swoim meskim autorytetem cos wskora
oj to zależy wszystko od ojca nie każdy ma w sobie zadatki na stanowczego dyplomatę :):)
Kurcze Zanta najwyższy czas kończyć z tym procederem w tej szkole ja sobie nie wyobrażam takiej stuacji. aby moje dziecko miało być w jakiś sposób inaczej traktowane z tego powodu, że nie jesteśmy zamożli.
Nos do góry koniec z tym:)
Dziewczyny męża nie wyśle, bo on prawie każda nauczycielke zna. Nawet dyrektorka szkoły chodziła do jednej klasy z jego siostrą.To jest środowisko wiejskie i wiecie jak by się skończyła taka rozmowa
"a Ty R...... zapomniałeś co w szkole robiliście.Pamietasz to i to nie złe czorty byliście to pewno Seba do Ciebie się udał"
Mnie nie zbyją bo ja przyjezdna.
W poniedziałek pójdę do tej szkoły i napisze wam jak to się skończyło,lub zaczeło bo różnie to bywa.Jak czytam te wasze pisanie to pusty smiech mnie ogarnia, wszyscy sa winni nie tylko wasze grzeczne niewinne dzieci a szkola to instytucja ktora przeszkadza im w prawidlowym rozwoju.
Tak mozna pojsc i nagadac belfrowi co o nim myslicie, nie martwiac sie ze wam w ten sam sposob odpowie, nie, bo wie jak takie problemy rozwiayzwac i ma szacunek dla uczna ale nie koniecznie dla yapatrzonego w swoje dziecko rodzica.
nie bardzo rozumiem...
Szkoła ma uczyć i zapewnić bezpieczeństwo. Rozumiem ZANTĘ bo miałam bardzo podobną sytuację niedawno. Telefon nauczyciela, oskarżenie, byli "świadkowie" i po sprawdzeniu przez nauczycieli sprawy syn został oczyszczony z zarzutów i przeproszony przez sprawcę. Za wszelką cenę go nie bronię, w innej sytuacji musi przeprosić ale w tamto oskarżenie nie uwierzyłam.To , że jest nieśmiały nie oznacza,że musi być ofiarą w szkole.
Spajdermen masz dzieci?
Spajdermen Twoje dzieci z pewnością nie chodzą do polskiej, wiejskiej szkoły gdzie wszyscy wszystkich "znają" od dawna i gdzie pozycja społeczna rodziców od zawsze była ważniejsza niż dziecko.
Cóż taka nasza rzeczywistośc. Na szczęście powoli chyba zaczyna się to zmieniac.
Nie rozumie dlaczego nas atakujesz,Moje dziecko tego nie zrobilo i co mam tak to zostawić to następnym razem co mu dopiszą ?
Mi szkoła w zadnym wypadku nie przeszkadza lubię wielu nauczycieli w niej,ale nie pozwole,aby moje dziecko było nie słusznie oskarżane o cos czego nie zrobiło.
Nie miałabym problemu,gdyby ta pani dokładnie sprawdziła kto to zrobił i czepiła sie własciwej osoby.Skoro pani wie jak problem rozwiązać to dlaczego go nie rozwiązała bez mojego udziału.Moje dziecko nie było w tym dniu w szkole wiec jak miało to zrobic? Nawet tego nie sprawdziła!!!!!!!
i to jest szacunek do ucznia- oskarżanie bez dowodów
To ja dziękuje za taka szkołe i takich nauczycieli którzy podobno są po studiach i ich praca powinna polegać na nauce i pomocy w krztałtowaniu charakteru i postaw młodego człowieka
i jeszcze jedno Ja nie zamierzam gadać belfrowi bylego czego Ja bedę rządac odpowiedzi dlaczego oskarża bez dokładnego sprawdzenia
Ciekawe dla kogo była większa trauma dla nauczyciela czy dla mojego syna ?
Jestem z Tobą, nie przejmuj sie jedną wypowiedzią, moje dzieci też chodziły do szkoły i róznie bywało. Niedawno koleżanki córce dziewczyny założyły konto na jakimś portalu wypisując głupoty. Wychowawczyni sprawę zbagatelizowała nawet nie poinformowała rodziców tych dziewczyn, a to z tego powodu, że rodzice na stanowisku. Koleżanka za namową męża i moją poszła do rodziców dziewczyn i sprawę wyjaśniła. Mąż nie mógł iść załatwiaćsprawy tylko najpierw koleżanka załatwiała, on by wszystkim po kolei zrobił z d... jesień średniowiecza. Sprawa załatwiona i córka koleżanki ma spokój.
Nie pozwól na takie traktowanie syna bo zawsze będzie kozłem ofiarnym .
Kilku tych samych nauczycieli uczyło w podstawówce mnie a potem moje dzieci także mogę co nieco powiedzieć na temat mentalności nauczycieli,ża dziećmi ciągnęła się ta sama opinia co za rodzicami.
jest różnica pomiędzy zapatrzonym w swoje dziecko rodzicem a niepoedagogicznie zachowującym się nauczycielem.
A Ty to chyba nie masz dzieci jeszcze albo już wieku szkolnym ? Wogóle masz jakieś ?
Zanta i jak wyszło ? Mam nadzieję, że wszystko ułożyło się po Twojej myśli
No prawie i to ja miałam rację,bo wychowawczyni za szybko rozpętała piekiełko.Takie telefony o czym nie wiedziałam odebrała jeszcze piątka rodziców. Okazało się że zniszczone są trzy ławki,ale zniszczeń dokonała klasa która uczyła się tam w zeszłym roku szkolnym.Dzieci wpadły więc na pomysł, żeby te dziórki zamalować korektorem Pomysłodawcą, był między innymi i mój syn,tylko,że on z braku korektora nie zamalowywał tych dziurek.Po spokojnej rozmowie z wychowawczynią i o tym jak cała sprawa się skończy doszliśmy do wniosku,że trochę za szybko wykonała te telefony bo nie wyjaśniłą tego do końca z dziećmi.No i puenta: było szorowanie ławek cała szóstka dostala szczoteczki, szmatki i doprowadzili ławki do stanu pierwotnego, przy pomocy i dziewczyn które także wpadły na pomysł tak ozdabiania ławek.
Tak jak pisałam mój syn nie niszczył tych ławek, on tylko wpadł na gienialny pomysł jak zakamuflować te dziurki.
Zanta inowator z niego. Kto wie może w przyszłości będzie kimś kto wpadnie na pomysł jak naprawić nasze pańswo :) hi hi tylko już dziś błagam, nie korektorem ;)
Tak jak pisałam nie wierzyłam,że Sebuś coś zniszczył,ale nawet do głowy by mi nie przyszło,że taki z niego artysta.Wiedziałam,że nie jest spokojnym chłopcem,lubi zaczepiać i być w kręgu zainteresowania,ale że go słuchają i na dodatek jego pomysły są realizowane no no dziwne!!! dziwne???
W każdym bądż razie po rozmowie ze mną obiecał mi że zanim znów coś wymyśli dwa razy pomyśli.
Czyli spaidermen miał rację.
Nie miał
Nikt nie bluzgał i naskakiwał na nauczycielkę To nie mój syn narobił tych dziur,ani inni uczniowe z tej klasy.
On tylko wymyślił sposób jak to zakryć,ale to nie on zamalowywał tym korektorem te dziurki i nikogo do tego nie zmuszał.
Wychowawczyni powinna byłą pierwszo porozmawiac z dziećmi dowiedzieć się co i jak,a nie pierwszo telefon do rodziców.Moje dziecko dostało popalić oskarżyłam go o kłamstwo i wmawiałam mu różnymi sposobami przez trzy dni,żeby się przyznał.
Jak sądzisz co sobie myślał w tym momencie 10 chłopak?
I na koniec okazało się ,że nie on te dziury robił.
No tak wychowuje bandyte...................... bo wymyślił z kolegami jak zamazać dziury w ławkach
ech...................
Spajdrmen nie miał racji nie można wszystkich rodziców i dzieci uogólniać. Trzeba pamiętać, że mówimy o dzieciach i one mają prawo popełniac błedy bo są dziećmi.