Zmienić należy pogodę, na słońce, by grzało, z każdego domu,te wstrętne choroby wygnało. Niech już uśmiech nam lica radością czerwieni, zbierzmy się w kuchni a wszystko się zmieni. W tym królestwie najlepiej gdy zamieszkamy, przygotujmy produkty i razem je pomieszamy. Ciasta, ciasteczka, orzechy, migdały, rarytasy, to wszystko pozwoli zapomnieć chorobliwe czasy. Słodycze tyle rozkoszy w sobie zawierają, przygotowane z sercem, samą radość dają. Nie wiem jak Wy, ja odnoszę wrażenie, że od tego gotowania, czuję uzależnienie. Wchodzę na stronę, w przepisach buszuję, czuję apetyt, coś chyba upiekę lub ugotuję. Prodiż, piekarnik, kombiwar czy mikrofala, wspaniałe wynalazki, to wyżyć się pozwala. Jeszcze jest kawiarenka, wchodzę tu śmiało, zadaję pytania, bo wiedzy nigdy nie za mało. Co zrobić na obiad, powiedz mi moja kochana, żadnego pomysłu nie mam na niego od rana. Od razu wesoła, sympatyczna gadka tu leci, jak tam w pracy? jak mąż? jak czują się dzieci? Tak przyjaźnie serdeczne tu się zawiązują, obecni w kawiarence, czasu nie marnują. Rety! Dym w kuchni, coś się po przypalało, wiadomo, kawiarenka, za długo się gadało
witam pensjonatu juz nie prowadze wynajelam mieszkanie maz we wtorek emigruje do belgii ale co z tego bedzie....? ja dzis dostalam w pracy poledwice wolowa i kawalek czegos na rosol i zdanie...niech pani z tego cos wyplodzi:) znalazlam kawalek czerwonej kapusty na surowke troche jarzyn na zupe i musztarde wiec zrobilam do miesa sos musztardowy....posprzatalam jakies gary walajace sie po kuchni pozamiatalam pomylam podlogi wykonczylam obiad zawolalam szefowa zostawilam telefon do siebie powiedzialam ze ugotowalabym moze lepiej ale nie bylo z czego i poszlam zyczac jej smacznego:)) nie wiem co mysli i czy jej smakuje ale to sie okaze...w poniedzialek ide zapytac jeszcze w innym miejscu zawsze trzeba miec zaplecze a teraz lece do swoich garow zeby rodzinke nakarmic:))buziaki
Lajan - baaaaaaaardzo dziękuję, no teraz to mi się będzie chciało częściej przychodzić :) Cmok!
Marcia - jeju jak się cieszę, że Cię widzę! Kochana mocno trzymam kciuki za Ciebie tak jak zawsze, by Ci się pięknie poukładało! Przyhcodź częściej!
Kurde, ale mam dzisiaj lenia! Nudy, wyjść z domu nie można, gorączka ciągle wraca, klocki nam się znudziły, gry Bob nie chce, bo jak mama wygrywa to już nie jest tak fajnie :)) .Teraz ogląda bajkę a potem mamy rozwiązywać zadania dla przedszkolaków. MAm nadzieję, że szybko wyzdrowieje, bo się zanudzimy. W dodatku Męża nie ma, to przyszłam tu pogadać :)
Miałam w planach umycie kafelek w łazience, ale mi przeszło :) Hope, czy mogłabyś mi przesłać nieco Twojej energii?
jakas jestem zmeczona mam ochote na lampke wina a tu goscie zaraz sie zwala.....i musze durnia kleic ze jest ok a nie jest ale nie mam wyjscia nie ze nie jestem goscinna ale jak se sypie wszystko to chce czlowiek polezec i pomarudzic czasami a tu nie da rady....ale jestem wielka wiec dam rade przez 2 godziny pogledzic:) Lajan teraz mieszkam kolo Wangu:) troche daleko:)
Powiem tak Tobie na uszko .. jako specjalistce od upiększania okien .. to jedyne firany w moim domu .. :))) Szykuję sie na zmianę ale tych co było za mało już nie uwidziałam w sklepie ani u mnie ani w podróżach po Pl ... To był tiul , nie tiul ale w połączeniu , wykończeniu , kretonikiem , etaminką w biało - bananową krateczkę . Jak ulał do mojej kuchni ::)) .
w Nowym Targu w Rynku, nie mylić z jarmarkiem, jest sklep firankowo zasłonkowy....takiego bogactwa materiałów to ja nie widziałam....może dlatego, że byłam wtedy z koleżanką, bo osobiście firankę z zasłonką mam tylko.....w kuchni
No jestem ponownie, gdyż zapomniałam o Myshy - najlepszego Agnieszko:) Nie zazdroszczę wczorajszych odwiedzin, ale pewnie dziś już z tego się śmiejecie :)
Zapomniałam też przynieść mojej sypniętej szrlotki więc naprawiam błąd.
Marcia - Ty na prawdę jesteś Wielka!
Hope - życzę, żeby się sprawa "paczkowa" pozytywnie skończyła.
Megi - fajniste foty robisz. A kafelki widać, masz rację. NAwet brokat w fugach się błyszczy jeszcze :)
poddaję się dziś smutkowi...zaliczyłam " prawie" dwa pogrzeby....bo wczoraj dowiedziałam się, że w ubiegłym tygodniu umarł mąż koleżanki, miał tylko 46 lat, kuzynka 49...a ja wielkie halo robię z kaszlu pffff
wszystkiego naj naj agus:)) jakos wieczor przeszedl ale tez nie bez smutku bo okazalo sie ze kolegi dziadek wczoraj zmarl...masakra jakas ....dzis juz pranie nastawione obiad mam od wczoraj teraz herbatka malinowa i robie sniadanie mai:)) milego dnia do potem:)
zimno, szaro, buro i ponuro...wpadłam na kawę, a tu ani dudu...zostawiam zatem pyszniastą ziarniastą, świeżo zmieloną, lecę do weta z Indzią, niech w końcu zrobia ten rtg czy łapinka zrosła się jak należy, bo śmiga na niej jaktalala i ucieka z domu
Witam serdecznie. Wczorajsza imprezka udana, wszyscy zadowoleni, najedzeni więc ja tym bardziej się cieszę :) Teraz czekam na starszych gości. W tym roku urodziny wypadają mi dokładnie w tym dniu tygodnia, w którym się urodziłam. A niedawno znalazłam swoją opaskę na rękę ze szpitala :)
Zostawiam sałatkę z tuńczyka, krem z pomidorów z bagietką czosnkową, kurczak w krakersach z sałatą z warzywami oraz czarnulka z masą orzechową, winko czerwone i piwko.
Agniś moc życzeń dla Ciebie! Niech zdrówko dopisuje, wszystkie plany realizują się według pragnień, a życzliwość ludzi towarzyszy na każdym kroku.
Kurczę, ja świeżo po obiedzie, a tu tyle pyszności na stole! Ale na czerwone winko jeszcze zrobię miejsce. Przyglądam się co to za cudo, ten kurczak w krakersach.... Może później :))
Megi, piękna fotka jak zawsze. Jak zdrówko?
Lajan, bardzo energetyczny wierszyk, daje pozytywnego kopa :))
Aloalo, jak gorączka Boba? A tak na marginsie...Daj Mu wygrać od czasu do czasu
CzarnyKocie, mam nadzieję, że łapka Indzi w porządku?
Witajcie w niedzielę wieczorkiem. Wczoraj wróciliśmy od rodziców. Zawsze mi ciężko od nich odjeżdżać mimo że ciągnie mnie do domu. Lajan wiersz bardzo fajny. Jakbym mogła to już dzisiaj zmieniłabym porę roku na wiosnę ;) Jakoś taki smutny człowiek chodzi ostatnio.. Może to czas odwiedzania grobów tak na mnie działa? A może ta pogoda. Czy Wy tez coś takiego macie? Tylko nasza Ada nie zważa na aurę i szaleje w kuchni :)) Dzisiaj chciałam zrobić gofry na poprawę humoru, to mleka w domu brakło:)) Marciu witaj po długiej nieobecności. Wszystko będzie dobrze:) Pozdrawiam Was :))
witam mam problemy z synem jutro chyba polece do psychologa szkolnego jakas agresja buzia od ucha do ucha a ja nie wiem co mam robic teraz sie klade i odpoczywam jutro sie odezwe milego wieczoru:))agulek dzieki za powitanie:))
Uprzejmie donoszę, że łapka Inki zrosła się nadspodziewanie dobrze...porównywaliśmy pierwsze zdjęcie tuż po wypadku i dzisiejsze, niebo a ziemia....nie jest to pełnia sukcesu, mniejsze kosteczki zalane już całkowicie nową tkanką, kość piszczelowa ta wyrwana ze stawu chyba nie zrośnie się tak,jak byśmy chcieli, zbyt duży ubytek...ale wziąwszy pod uwagę groźbę amputacji to i tak jestem przeszczęśliwa, że tak to wyglada, lata po chałupie jak fryga, nie ma już kołnierza, opatrunku, ma nie wychodzić z domu jeszcze ze dwa tygodnie...chyba polecę do Pana Doktora z jakąś nalewką
dobrejnocki Kochani, miłego wskoku w nowy tydzień
marcia, pewnie, że wsio będzie okej, bo niby dlaczego ma nie być
czarnykot-musi byc ok przeciez nie moze byc zle caly czas:)) wszystkich witam z rana juz dzieci odwiozlam do szkoly i przedszkola teraz herbatka na 13 jestem umowiona na nastepna rozmowe co do pracy a wieczorem musze spakowac polowka na wyjazd jestem pelna obaw ale mam nadzieje ze bedzie ok u mnie zimno snieg lezy w gorach i tylko....5 miesiecy do wiosny:))milego dnia wszystkim:))
Witajcie:) Przyniosłam dzban kawy. U nas leje i leje i końca nie widać. Marciu trzymam za Ciebie kciuki. Powiedzcie skąd się biorą te kłopoty z dziećmi? Człowiek całe życie tłumaczy, mówi co dobre a one i tak wiedzą swoje. Czarnykocie dobrze że łapka Inki ma się już dobrze. Pozdrawiam Was cieplutko. Idę poszukać jakiś placuszków dyniowo-ziemniaczanych. Tak mi się zachciało ...
U nas gorączki ciąg dalszy... Mamy przyjść przed 14-tą do lekarza. Łaskawie nas pani zarejestrowała, bo przyszłam po 9 - tej i już był komplet. Zostałam pouczona, że następnym razem mam przyjść o 7.30 albo dzwonić od 8-mej. Więc powiedziałam, że nie mogłam przyjść tak wcześnie osobiście, bo Bob spał a jestem z nim sama a od 8-mej dzwoniłam kikadziesiat razy i było zajęte. Wkurzyłam się, ale zobaczymy. Martwi mnie ta gorączka. Co ibufen przestaje działać to rośnie w okolice 39 i tak od piątku wieczora. Ech
W dodatku pada i jest szaroburo. Dobrze, że przynajmniej w miarę ciepło (+10).
Smakosiu - nie powinnaś już wracać?
Czarnykocie z avatarem białego psa :) - fajnie, że Twoja pupilka zdrowieje.
Marcia - kciuki ściskam cały czas. Bardzo miło widzieć Ciebie tak często w Kawiarence.
Naszła mnie chęć umyć te kafelki w łazience. Idę więc szybko to zrobić, żeby mi nie przeszła, bo szkoda by było :)
Bob w ramach chorobowego opracował przeglądając reklamy i ulotki reklamowe listę prezentów począwszy od Mikołaja, przez Boże Narodzenie, Dzień Dziecka i swoje urodziny, Już nawet nie wspominam, że jeszcze zajączek by był po drodze :)))
jeśli jest gorączka znacz, że organizm walczy z infekcją...nich se będzie i 39 , ważne zeby nie dopuścić do drgawek...no i warto podać coś na poty, ja swoim dawałam pyrosal, ale to dawno było, teraz polopiryna...u nas numerki wydają od 7 ej, ale najlepiej stanąć w kolejce koło 5 ej, tak, dla pewnosci, że się dostaniesz...panie szanowne odkładają słychawkę...jak się dodzwonisz koło 9 ej to dostaniesz nr popołudniowy, 24 ty na 25... paranoja...
U nas do pediatry to trzeba we wtorek zarejestrować się na piątek, czy w piątek na wtorek, etc.etc. Co tam kogo obchodzi gorączka, wymioty czy cóś...Ja tam jestem szczęśliwie zaoptowana do normalnej pani doktorowej. Dziś choroba, dziś przyjęcie. Raz nawet bez kolejki, bo wymiotowałam dalej niż widziałam...Ech ta Służba Zdrowia. Trzeba być bardzo zdrowym, żeby się od niej nie rozchorować ;)
Witam serdecznie. Za oknem szaro, buro i siąpi z nieba. Całe szczęście, że nie leje tak jak zapowiadali. Zaraz idę z Młodym do lekarza bo znowu szczeka strasznie. Gorączki nie ma, czuje się dobrze ale kaszel ma okropny. Pewnie znowu krtań albo oskrzela. Od 2 dni parzę mu rumianek z miodem, smaruję vickiem, faszeruję rutinaceą i syropem ale widzę, że jednak bez lekarza się nie obejdzie. I pewnie znowu tydzień w szkole z głowy... Dzisiaj wracam znowu do swoich ćwiczeń, jeszcze tylko trzeba będzie się z dietą przeprosić :)
Rozpalam w kominku, zostawiam kawusię i zmykam do pana doktora :)
Wpadałam na chwilę do Was .. dom mój pachnie grochową z ... przebiciem szaroltki z cynamonem .. No jakby kto miał super węch to ... i alpejski lenorek ciągnie z łazienki ..
bonieś ..wracam powoli do krainy zdrowych jako tako .. ))
smakosiu .... już Cie podejrzałam .... ::)
aloalo .... hmm.. realizuje się w fotografii , narazie bardzo '' laicko '' . pewne '' talenty '' odkryłam w sobie po czterdzistce , więc małolaty w kolejkę , dla wszystkich wystarczy zdolności ...
agulek ...nie przejmuj się '' mancholia '' jak mój tato mawiał mija .. taki czas i taka pora ...
Zostawiam szaroltkę pachnącą cynamonem ...Grochowa niech dalej pyrka sobie ...
wpadam z herbatką, jabłuszkiem w pierzynie i daktylowcem...
pół dzionka lało ciurkiem, ale zgodnie z przewidywaniami meteo zaprzestało! troszkę wiaterem powiało,ale 10 st to w miarę nieźle...koleżanka pracowa pokazała dziś fotkę piątkowych zbiorów grzybowych...oj, niektórym ścisnęło...serce
a dzieci...no cóż...tłumaczysz, tłumaczysz i tak robią swoje...M właśnie na zebraniu z Zu, tak,dziś zebranie z młodzieżą....dlaczego? pytam...bo jesteśmy niegrzeczni....ha 15 latki niegrzeczni!!!! toż to terroryści, tylko im kałacha dać a w jednej sekundzie porzadek zrobią! pewne rzeczy nie mieszczą mi się w głowie...kiedyś to cała klasa stała za sobą murem...dziś, jeden drugiemu nogę podstawia, dokucza, obraża....tworzą się dwu trzyosobowe społeczności, do których nikt nie ma dostępu...no chyba że jest doopowłazem...reszta won...ni e wolno zwrócić się do nauczyciela czy niedajbuk psychologa, bo jest się totalnie wyalienowanym, jest sie 'psem'...nie ogarniam...
smakoś .. pada u Ciebie prawdaż , przed chwilą mapę pokazali ..ale to nie powód aby do nas nie wpaść ..
czarnykocie .. wiedziałam ,że choróbsko tak łatwo nie odpuści ..zdrowiej kochana i nastaw jeszcze gar esensjonalnego rosołu , on niech pyka a ty pod kołderkę..
lajanie..nie kumam o jaki wątek masz na myśli ..czyżbym była tak chora ,że nie pamietam o czym i gdzie pisałam ... przypomnij proszę .. ))
Poza tym z zajęć kuchennych jestem dzisiaj zwolniona .. grochowa , golnka w kapuście i .. szarlotka . Da się przeżyć .. listopadowy dzionek .. Z radości w moim życiu to szybko rosnące pędy storczyków, wszystkie podwójne , nawet mini sie ruszyły i podwójne kwiecie będzie . Zakwitną może już w krótkie grudniowe dni .. taaaadam .. ))
Megi, nie dotyczy to Ciebie, gdzieś musiałem się podczepić a byłaś jako ostatnia wpisana, chodzi o start 16, tak fajnie tam chorowano, ze szkoda , można było się spokojnie zarazić pesymizmem hahahahahahaha
Gorączka minęła. Okazało się, że to niestety angina i pierwsza dawka antybiotyku poskutkowała rewelacyjnie. W czwartek kontrola. Poprosiłam również o jakąś osłonę probiotykową i polecono mi... czekoladowe misie! JA pierdziu, Bob zachwycony, cena porównywalna z innymi więc jest ok. I pada. To nawet dobrze, bo przynjamniej się wychodzić nie chce.
Czarnykocie, masz rację, że blask łazienki poraża hehe, przy okazji wysprzątałam łąziekowe szafki i w kuchni zrobiłam małe przmeieszczenie w zawartości szafek, więc jak Mąż wpadnie to może się zdziwić, że anie ma w tym moiejscu tego, co być powinno.
Dziś na obiad gulasz. Dawno nie miałam, a skoro jestem w domu to mogę pokombinować. Bo tak jak z pracy to jem coś zrobionego na szybko.
Smakosiu - no bez jaj, gdzie jesteś?
Megi - ja też jeszcze mlaskam moją sypaną szarlotkę. Storczyki pstrykniesz nam prawda? Jak rozkwitną.
Mysha - co z Młodym? Oskrzela?
Lajan - o co Ci kaman? :)
Leeeeenkaaaa - no.
Agulek - nastrój już radośniejszy?
Marcia - jakie wieści w sprawie pracy? Mąż dotarl na miejsce szczęśliwie?
Beata - wpadnij pogadać, co słychać!
Krysiu, Vanesso, Darai i Inni Małoobecni - co u Was?
Idę polatać po internecie a potem do Boba. Miłego dnia!
aloa-maz dotrze pod wieczor wyekspodiowalam go o 4 nad ranem:) a ja mam metlik w glowie bo nie wiem co zrobic jedna praca blizej ale w godzinach od 11 do okolo 19 i mam kuchnie pod soba a druga od 9 do 15 i jest kucharka z ktora mam wspolpracowac +drobne sprzatanie w piatek ide do tej pierwszej(po raz drugi) i pogadam z babka co mozemy zmienic i jaka pensja w tej drugiej na poczatek 1200 z mozliwoscia podwyzki:) teraz musze sie wyrobic z zalozeniem ksiazeczki zdrowia:) nie moge sie z tym wszystkim pozbierac ale co tam....musze sie z tym przespac:)
Bardzo się cieszę Olu, że o mnie pamiętasz Mała siostry też dostała takie misie. Kształtem przypominają żelki misie Haribo tylko większe . Miała z białej czekolady i bardzo się upominała aby wziąść dawkę każdego dnia Jak ja byłam mała to musiałam pić okropnie gorzki syrop na kaszel . Jego smak pamiętam do dziś ble. A teraz to dzieci mają bajery na choroby.
Dawno nie pisałam bo jakoś brak weny jednak Was czytałam. Wiem co u Was słychać, jestem na bieżąco. W sobotę zdaje po raz drugi testy i zapisuje się na egzamin z jazdy. Tak, tak nadal bez prawka niestetyI bez pracy z tego powodu. Miałam cztery miesiące przerwy miał być jeden i po weselu brata miałam dalej zdawać. Jednak jak to w życiu bywa plany wzięły w łeb. A i w kieszeni mężowatego pusto się robi bo kasa idzie na prawko . Jeszcze się nasza renówka zepsuła w tamtym miesiącu i znów wydatek był. Najważniejsze , że jesteśmy zdrowi i tak sobie żyjemy razem czasami zabierając sobie pilota
Zazdroszczę Wam tego słoneczka. U mnie lekko wychodzi za chmur . Już prawie zapomniałam jak wygląda bo go dawno nie było.
Witam w kolejny urlopowy dzionek :) Właśnie wróciłam z małego spaceru połączonego z obowiązkami. Jest całkiem sympatycznie, nie pada i nawet wychodzi słoneczko :)
Pani doktor po osłuchaniu Młodego stwierdziła, że wszystko w porządku, oskrzela czyste. Katar źle mu spływa i dlatego kaszle. Zapisała syrop i tabletki i w czwartek do kontroli. Zobaczymy, póki co poprawy nie ma.
Byłam w Kawiarence wczoraj, ale ledwo zdążyłam zrobić kroka i poczuć aromat "czarnego cuda", to już mnie zawalili papierami, telefonami itp. A w domu istna "kasa chorych". Oboje z Połówkiem wróciliśmy tak przeziębieni, że ja pierdziu. Smarczemy i kichamy na zmianę. Jedno głośniej od drugiego. Ogarnęłam mieszkanie po powrocie, zrobiliśmy zakupy i szybko do wyrka. Sen przyszedł z znienacka a w planach było oglądanie filmu No ale dramatu nie ma (jak się domyślacie) skoro chodzę do pracy. Jedno jest pewne - mężczyzna, który ma katar jest bardziej chory od kobiety, która ma katar
Piszę trochę bez składu i ładu, bo czas mnie goni. Jednak chciałam się zameldować i pozdrowić wszystkich bardzo ciepło
Smakosiu ... Mężczyzna jest chory na katar ..a my poprostu mamy katar .. Ot i cała fizjologia kataru u płci przeciwnej .. . Wydobrzej pod kołderką , teraza tak szybko choróbska nie odpuszczają , coś o tym wiem .. niestety .. :))
Och, Emilko, wreszcie :) Szkoda, że zasmarkana, ale całe szczęście już jesteś. Katar u faceta to jest masakra połączona z tragedią. Dobrze. że Bob jeszcze nie ma pojęcia, jak zachowuje się płeć męska, gdy jest chora :))
Wywaliło mnie Ale twardo piszę jeszcze raz...w skrócie...
Witam w nowym locie ;-) Jeszcze mnie tu nie było, ale już nadrabiam :)
Lajan, od razu lepiej się poczułam, oby tak dalej :)
Mysha, ja przyłączam się do spóźnionej Smakosi, bo razem lepiej i również wszystkiego naj, naj Tobie życzę :)
Aloalo, obiecałam i dotrzymuję....
Mam chwilkę, to opiszę Wam nasz przyjazd nad morze....
Jeszcze sporo przed Koszalinem przywitał nas cudowny wschód słońca. O mało karku sobie nie skręciłam zaglądając za prześliczną poświatą słoneczną, bo Ślubny skręcał to w lewo, to w prawo i ciągle mi się wschód przemieszczał. Słońce wschodziło na zmianę raz na północy, raz na południu i nie mogło się zdecydować ;-) W takich to dziwnych stronach byłam....Do Kołobrzegu zajechaliśmy przed godz.8 rano i od razu ruszyliśmy do rodziców, ponieważ u nas doba zaczynała się dopiero od południa. Mieszkali na parterze z osobnym wejściem, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby ich odwiedzić. Zabrałam drobne upominki i zapukałam do drzwi. Były z dużą szybą, więc widziałam przedpokój rodziców oraz kolejne drzwi, przez które już nic nie widziałam, ale kiedy się otworzyły, zobaczyłam swojego tatę, zaskoczonego, w koszulce i gatkach. Stanął przed oszklonymi drzwiami i krzyknął na nie, że nie może nam otworzyć, bo mama go zamknęła, kiedy wychodziła na poranny spacer z kijkami. Pokrzyczeliśmy trochę na te drzwi, po czym stwierdziłam, że trudno...mamy już nie zaskoczymy, więc do niej zadzwonię. Ale czekając aż odbierze zobaczyłam, jak tato biegnie w gatkach z jej dzwoniącym telefonem w ręce, bo zostawiła go w domu. Postaliśmy trochę pod drzwiami w promieniach słońca, ale smagani wiatrem i jodem z każdej strony, kidy wpadłam na genialny pomysł. Parapet okna był na wysokości mojego pasa, więc spokojnie okno mogło zastąpić nam drzwi, dlatego postanowiłam, że tędy wejdziemy :). Tato otworzył nam je bez problemu i rozpoczął się dziwny proces zapraszania gości do środka ;-). Najpierw "weszły" prezenty i moja torebka, bo chciałam mieć wolne ręce. Przy pomocy dłoni Ślubnego, które czule spoczęły na moich pośladkach i uniosły je do góry, wciągnęłam dolną część mojego kadłuba na parapet. Potem, dziwnie kucając na zewnętrznym parapecie w roli gigantycznego gołębia, poczekałam aż Ślubny ściągnie mi buty, ponieważ pod oknem od środka stała wersalka, a nie chciałam jej brudzić. Kiedy powoli opracowywałam strategię lądowania w pokoju, równocześnie rozprostowywując moje biedne kolana, nie wiedzieć czemu Ślubny doszedł do wniosku, że nadal potrzebuję jego pomocy. Nie zdążyłam nawet pisnąć, gdy jego dłonie znowu spoczęły na moich wypiętych pośladkach i lekko pchnęły mnie do środka. Pech chciał, że mój tyłek był wtedy najwyżej znajdującym się punktem mego człowieka i siła ciążenia dokonała reszty .... Jak kłoda runęłam prosto na twarz w dół, na szczęście na wersalkę. Ale chcąc powstrzymać lawinę fikołków, w czasie których mój zadek zapewne już planował przelecieć nad moją głową i "miękko" osiąść na podłodze, musiałam szeroko rozchylić nogi i nimi zablokować, o futryny okna, serię piruetów :))). Miałam na sobie ciepłe poncho, które oczywiście całe przeleciało na dół i zakryło moją głowę, więc w tym momencie wyglądałam jak ogromny nietoperz z rozkraczonymi nogami, wiszący głową w dół na futrynie okiennej. Ciemno było pod tym poncho i trochę się miotałam zanim tato pomógł mi się odkopać i wrócić do pionu. Wtedy usłyszałam durnowate pytanie : -" A co to było ?" - Jak to co. Przyciąganie ziemskie.... Zaraz po mnie przez okno przelazły dziewczyny, którym pozbierałam buty i pomogłam zejść z parapetu mniej widowiskowo ode mnie, tym bardziej, że już zdążyliśmy zwrócić na siebie uwagę innych wczasowiczów :). Po przejściu Ślubnego przez okno, zasłoniliśmy firanki i już w ciepełku czekaliśmy na mamę. Przyszła po 5 minutach. Te drugie drzwi były przymknięte, więc kiedy je uchyliła, zobaczyła całą naszą czwórkę stojącą w rządku na środku pokoju. Aż zaniemówiła na początku i dopiero po chwili buchnęła z niej radość i lawina strasznie sensownych pytań : "A co wy tu robicie ? Jak to...? Ale skąd tutaj...? I wszyscy...? A szkoła...? A jak weszliście do środka ?..." Jak zaczęliśmy wszystko opowiadać, to o mało nie spóźnili się na śniadanie, ale po kawie poszliśmy nad morze, na plażę...na muszelki.....
Szef w delegacji - juhu! Dziś będzie można spokojnie popracować i oczywiście wypić kawę w dobrym, kawiarenkowym towarzystwie
Nadal w domu kichanie i smarkanie, ale Połówek już czuje się trochę lepiej więc wczoraj czekał na mnie w domu z gorącą herbatą i różami. Tak mi się zrobiło miło i ciepło na serduchu, że nawet nie miałam do Niego żalu, iż wieczorem wybrał oglądanie meczu. Ja wskoczyłam pod kołderkę i po 20 minutach już spałam. Oczywiście planowałam jeszcze coś zrobić czy oglądnąć, ale nic mi z tego nie wyszło. Za to dzisiaj jestem wyspana Za oknem mokro i wietrznie.
Właśnie słucham porannych wieści z Ameryki. Fajnie, że wybory wygrał Barack Obama. Trzymałam za Niego kciuki.
Chyba zrobię dzisiaj (jak czas pozwoli) jabłka pod kruszonką. Mam pełno takich typu "malinówka". Myślicie, że się nadają? Muszę poszukać jakiegoś przepisu.
Dobrze, że kominek nie wygasł i w Kawiarence jest ciepło a przez to przytulnie. Dokładam jeszcze drewna - a co! Zrobię pysznej kawy z mlekiem i zaczynam się pławić w cudownym uczuciu, że dziś pracuję bez szefa. Juhu!!!
Ło matko, piszę przez łzy... Lenka - byłąm pewna, że się wzruszę, ale nie aż tak hihi.. Czytałam i rechotałam jak idiotka, aż Bob zapytał zaniepokojony "Mamo, co ty tak się śmiejesz, czy płaczesz?" i przyszedł zajrzeć mi w twarz :) Zgadł, śmiałam się i płakałam, Ty gołebico :) I nietoperzu :))
Smakosiu - miło Cię widzieć z rana, niech już tak zostanie :)
Lajan - taaa, byś se łapki na pośladki położył ty ty :))
Muszę dziś pojechać do pracy zrobić coś, co miała zrobić za mnie moja koleżanka, ale jej dziecko też postanowiło zachorować...
Idę. Zrobię sobie herbatki z cytryną. Chcecie też?
Witam z kawusią. Dzisiaj zafundowałam sobie długie spanko. Po kawce zabieram się za ćwiczenia. Od 2 dni nie tknęłam nic słodkiego a po ostatniej wielotygodniowej rozpuście przyszło mi to nad wyraz łatwo. Pewnie jeszcze mam w organiźmie odłożony cukier. Jak zwykle na udach najwięcej .
Lenko jesteś niesamowita, Twoje teksty są świetne. Jak piszesz to od razu się widzi to co przekazujesz, a nie każdy tak potrafi. Dziękuję za życzenia Nietoperzu :)
Smakosiu życzę Ci spokojnego "bezszefnego" dnia :)
Ciekawe czemu wypięte pośladki kojarzą się mężczyznom z potrzebą udzielenia pomocy, oświecisz mnie Lajanie ??
Ja dzisiaj muszę iść kupić alkohol dla szefostwa. W sobotę szef organizuje imprezę firmową z okazji 15-lecia firmy. Część dziewczyn przyjdzie z osobami towarzyszącymi i tylko 3 dziewczyny nie mogą przyjść, szykuje się impreza na 35 osób. Sala już zarezerowana, wszystko kupione. Zrobiłyśmy zbiórkę kasiorki i chcemy kupić szefowi jakiś dobry koniaczek a szefowej winko. Do tego zamówię bukiet kwiatów i ktoś będzie musiał ładnie wyjść na środek, podziękować im i wręczyć prezent. Tylko dlaczego tak mi się wydaje, że tym ktosiem będę oczywiście ja ?? :)
Mogę Cię zastąpić i palnąć okolicznościową mowę...Oczywiście zrobię to gratisowo...(jeśli oczywiście nie liczyć małej zgrzewki piwa). W zależności od zamówienia mogę zgromadzonych doprowadzić do łez lub śmiechu również zwieńczonego łzami ...Co Ty na to?
Ja niestety kolejny raz napiszę to co zawsze...Czy ktoś mógłby naciągnąć dobę, żeby mi czasu na wszystko wystarczało? Za dużo się dzieje wokół mnie, wciąż mam ludzi, jak nie w pracy to w domu, i tak miedzy Bogiem a prawdą, to momentami jęczę, że poproszę CISZĘ, żeby nikt i nic ode mnie nie chciał...Dobra, pobożne życzenie napisane, a życie toczy się dalej. Niestety tonę w problemach natury zdrowotnej. Nie, no ja nie tonę, ale i mamcia i mąż i dziecię, do tego siostra 600 km daje, też wczoraj operowana...i tak to mnie przytłacza, łącznie z tą jesienną aurą, której nie lubię. Byle te 3 miesiące wytrzmać,bo wiecie, że wtedy będzie już luty i będzie jaśniej nieco...i na pewno będę miała więcej wigoru. A teraz do rzeczy.
Lenko, ja Cię powinnam udusić wirtualnie , nie zapowiedziałaś, że trzeba wziąć dodatkowe majty do pracy..no to ich nie wzięłam, ale jak Cię poczytałam, to się posikałam. Babo jedna! Normalnie Spiderwomen z Ciebie. Ech, Ty się dziołcha marnujesz.... z takim talentem liteackim to albo coś pisać i wydawać, ewentualnie teksty dla kabareciarzy tworzyć.
Aloalo, jest jeszcze ta herbatka?? Ja chętnie bym wypiła, bo siedzię sobie nad tymi papierami, a grzeją jakoś mizernie i mi ręce nieco zziębły...
Hope, czytając Twoją historię o paczce, przypomniałam sobie jak szukałam ogromnej paki którą wysłałam do mojego Młodego. U mnie się wszystko zakończyło dobrze, więc u Ciebie też tak być musi i basta :)
Smakosiu, jak napisałaś o tych malinówkach, to wróciły do mnie obrazki z dzieciństwa, kiedy chodziłam do mojej psiapsiółki Oli, a oni mieli ogromny sad, i te malinówki, ten zapach i smak...oj to takie przyjemne skojarzenie było....a jak już zrobisz te swoje jabłka, to czekam na nie w kawiarence. Mam nadzieję, że Twój Połówek wraca do zdrowia, bo Ty na pewno już jesteś tylko ciut chora...wszak Pracuś pracuje, no to wiesz ;)))
Mysha, ja się dołączę do Lenki i Smakosi- buzi, buzi, zdróweczka i wszystkiego naj, naj, najlepszego . Jak tam synuś? Ja mam swój wywód dotyczący złego spływania kataru. Moja córka przez lata umilała nam życie swoim kaszlem, który niekiedy trwał nawet 2 miesiące, a z moment powracał. Na nią najlepiej działał Sulfarinol, tyle, że tego badziewia nie można zbyt długo podawać. Ale działał rewelacyjnie, bo przysuszał katar i przynajmniej kaszlała mniej. I do tego brała we wziewach do nosa leki typu Budherin i inne wziewne. Po wielu latach okazało się, że jest alergiczką.
Megi, co mam zrobić, żeby moje storczyki tak zakwitły? Mam ich w domu kilka doniczek, ale niektóre w tym roku nie kwitły. Podpowiesz cosik?
Vanesso, trzymam kciuki w sobotę. Mam nadzieję,że się uda zdać to wszystko :)))
Marcia, ja też wybrałabym pierwszą pracę-zawsze jesteś tą, która jest nadrzędna! Chociaż pensja nie porywa niestety...Jestem dobrej myśli, trzymaj się cieplutko :)
Czarnykocie, ciekawa jestem co po tym zebraniu z młodzieżą? Jakieś rewelacyjne wnioski czy wskazówki?? Chętnie skorzystam z podpowiedzi. Ja z tą na prawdę trudną młodzieżą pracuję na codzień i jakoś sobie radzę. Co nie znaczy,że wszystko przychodzi mi łatwo.
A teraz zmykam, bo się rozpisałam niczym Lenka, tyle, że u mnie treść nie tej jakości. Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku i wysyłam małe promyczki słońca-właśnie próbuje się przedrzeć przez te ciemne chmury.
Aha, co mogę zrobić żeby pomóc Osobistemu? W poniedziałek był u laryngologa i pani dochtorowa stwierdziła, że ma ostre zapalenie ucha środkowego. Stary facet, a dziecięce dolegliwości do niego się uczepiły. Dostał jeden antybiotyk doustny, drugi w formie kropli bezpośrednio do ucha i jeszcze jeden lek, ale nie bardzo wiem po co. Gorączkuje piąty dzionek, jeść nie może, bo ruszanie szczęką boli, więc leży grzecznie w łóżeczku i jęczy. Pomóżcie, pliss. Może coś z domowych sposobów. Szkoda mi go bardzo, wolałabym mieć faceta do użytku, a nie takiego na wpół żywego...
Dziękuję bardzo Beatko :) Młody dobrze, kaszel wydaje mi się pomalutku przechodzi. Syrop dostałam Flegaminę a tabletki Clemastin. Do tego podaję mu Rutinoscorbin, smaruję na noc i oklepuję plecy Vickiem, parzę dzbany rumianku czasem słodząc miodem. I ustawiam mu w pokoju kominek do aromaterapii z olejkami, albo świerkowym albo tymiankowym.
"Najlepszym chyba domowym sposobem jest grzana sól. Bierzesz np. 2 łyżki soli na SUCHĄ patelnię i pogrzewasz. Cały czas trzeba mieszać, żeby się nie przypaliło. Potem ładujesz tę sól do małego woreczka (może być np. skarpetka) i ciepłą (ALE NIE GORĄCĄ) przykładasz do bolącego ucha. I tak powtórz to kilka razy. Pamiętaj też, żeby i po tym zabiegu opatulić ucho."
Wydaje mi się, że zamiast na patelni podgrzewać, można to zrobić na kaloryferze. Pamiętam jak moja babcia grzała na kaloryferze jakieś nasiona zbóż w poszewce,i przykładała na bolące kości (nie na ucho).
Agnieszko dzięki. Jutro sobie popraży tę sól. Masakra jakaś z tym uchem, bo Mężowski mówi, że go boli wszystko w okręgu jakichś 15 cm od ucha. I że nie będzie mówił, bo to też go boli.
Olu, my mamy twardy orzech do zgryzienia- Osobisty jest uczulony na wiele antybiotyków, odpadają wszelakie z grypy penicylin, cefalosporyn, a to są te dwie najszersze grupy....nie bardzo jest możliwość zmiany leku. Prędzej dostanie jakiś półśrodek zamiast antybiotyku. Dlatego szukam domowych sposobów na złagodzenie bólu. Wiadomo, że na razie za krótko bierze te leki...od poniedziałku rano. Czekam i modlę się,żeby było lepiej, bo widzę, jak bardzo ten mój Osobisty cierpi.
No to mam nadzieję, że chociaż minimalnie pomogłam Ci się pocieszyć w tym całym chorobowym zamieszaniu u Ciebie ;-) A nowe majty szykuj już na sylwestra, przyniosą szczęście ;-)
Beatko mocno trzymaj kciuki bo te wkuwanie testów słabo mi idzie. Wolałabym robić 100 innych rzeczy niż te testy. Ostatnio miałam wszystko w jednym paluszku.
Idę spać. Przyszłam tylko powiedzieć, że zapytałam dziś Boba "gdzie jest ten metr, którym ostatnio mierzyłeś?" a Bob na to położył się na podłogę z rozwalonymi na boki nogami i rękami, głową przechyloną w bok, oczami zamkniętymi i językiem na wierzchu i pyta "tak?" "co tak?" zapytałam zaskoczona tą pozycją a Bob na to "tak nie żyłem?" "mierzyłeś!" "ach, mierzyłem! Źle usłyszałem"... No tak, ja źle widzę, Bob źle słyszy - genetyczne po tatusiu. On też często nie dosłyszy tego, co mówię :))
Dzień dobry czwartkowo :) W końcu pogoda sie poprawia i można będzie coś zrobić na zewnątrz. Lenka i Aloalo Wy to powinnyście zacząć pisać książki o swoich przeżyciach :) Jesteście niemożliwe :) MIłego dnia :)
Plusem jest to, że dzisiaj nie pada. Wczoraj już mi się znudził deszcz ;-) Ale dla urozmaicenia byliśmy całą rodzinką na zakupach butowo-ciuchowo-spożywczych. Jeszcze zostały do kupienia kozaki dla Dużej, a to chyba najtrudniejsze zadanie ;-). Miałam do załatwienia również sporo innych spraw i w trakcie jednej z nich stoję sobie z córką już przy pani, która nas obsługiwała i czekamy gadając, aż pani wszystko sobie ogarnie, a ona oczywiście wszystko słyszy. Dookoła stały poustawiane różne ładne przedmioty, które zachęcały do zakupu i my również oglądałyśmy te cudeńka. Wpadła mi "do oka" śliczna, duża filiżanka, więc mówię do córci : - " Patrz, jaka ładna filiżanka. I jaka duuuża. I ucho ma porządne, że wygodnie się trzyma. Jakbyś zrobiła mamusi herbatkę w takiej filiżance, to by mi wystarczyła na cały wieczór....Szkoda tylko, że jest w bożonarodzeniowe choinki, reniferki, bombki i gwiazdki, bo głupio tak latem pić herbatę z kubka w bombki...." I w tym momencie pani się wtrąciła : - " Zwłaszcza, że to jest doniczka...." :)))))) Duża parsknęła śmiechem i wychodząc od razu oznajmiła tacie, że ja znowu dałam ciała, bo chiałam pić herbatę z doniczki :))).......... Ale ona wcale nie wyglądała.... ;-)
No dobra, mam kawę dzisiaj ze spienionym mlekiem, a na wierzchu mam usypane słoneczko z czekolady...bo takie szablony sobie byłam nabyłam :) Może ktoś reflektuje ?
Ja chcę! Ja chcę. Może być nawet z usypaną choinką z czekolady. Nic, że nie na czasie Tylko nie rób w żadnej donicy, bo nie dam rady wypić do 15-ej Jesteś the best! Wiesz o tym, prawda?
Muszę Wam powiedzieć, że Lenka pomogła mi w zakupie prezentu na pierwsze urodziny. Napisała mi sms, że w najbliższych dniach będę mogła kupić ekspres do kawy, na który czekam chyba z rok. I ja kupię tralala! I co to ma wspólnego z pierwszymi urodzinami? Otóż to, że 6 grudnia moja kuchnia kończy rok :) A ekspres przecież będzie w kuchni, pięęęknie to sobie wymyśliłam nie? No. :)
Byłam dziś z Bobem na odczulaniu, potem na wizycie kontrolnej, angina pięnie poszła sobie, jutro ostatni dzień chorobowego. I jeszcze za godzinę musimy jechać do okulisty obadać, czy Bob dobrze widzi. Mam nadzieję, że tak, że niedosłyszenie mamusi to jedyna wada :)) I Bob jeszcze nie wie, gdzie jedziemy, powiedziałam, że do cioci D. :) To jest moja lekarka, która męczy się z moimi ślepiami już ćwierć wieku, więc prawie jak ciocia :) A Bob jak już przyjdzie co do czego jest miły i kulturalny a gdyby wiedział wcześiniej to nie wiem, czy dałby się wytargać z domu.
Idę zrobić herbatę. KToś sobie życzy donicz.. tfu! filiżankę?
Oluś, a wiesz że już czekasz prawie dwa lata...? Te ekspresy ostatnio były właśnie dwa lata temu, kiedy to mój "Mikołaj" uszczęśliwił mnie takowym i od tego czasu nie pojawiały się ponownie. Ja wiem, że kawiarni z nim nie otworzę, ale na moje domowe potrzeby jest najlepszy.
Natomiast prezent na "roczek" to wspaniały pomysł ! Moja kuchnia skończy rok pod koniec stycznia, więc już muszę się za czymś rozglądać....Narazie, jak się okazało, to tylko doniczka wpadła mi w oko .
I nie wiem czego Ty chcesz od Boba... Ja sobie go wyobrażam tylko w tej wersji "miły i kulturalny" .
siedze tu już od dłuższego czasu, poczytałam troszkę forum i nabrałam ochoty na pierniczenie. Widzę, ze niektóre Kawiarenkowiczki też biorą udział w tym zbiorowym akcie twórczym Dawno temu robiłam raz w życiu piernik i mi nie wyszedł. Przez lata nigdy wiecej nie próbowałam. Poszłam na łatwiznę i "uzdatniałam" ciasto murzynkowe lub WZ-kowe dodając do nich przyprawy do piernika. No i taki oszukany piernik jakoś uchodził. Kiedy dzieci były małe, piekłam pierniczki, wszyscy mieli frajdę przy ozdabianiu i potem wieszaniu na choince. Na stare lata dojrzałam do tego, zeby znów spróbować upiec prawdziwy piernik . A powiedzcie, ten staropolski piernik, to który? Znalazłam kilka różnego autorstwa.
Beata, jak Osobisty? Współczuję Wam obojgu, bo Ty też jesteś chora ( w środku ) Dziś czwarty dzień antybiotyku, powinny już być efekty. Jeśli nie,może trzeba zmienić drogę podania? Trzymajcie się, życzę powrotu do zdrowia.
Lenka, warto było cierpieć Twoją nieobecność w Kawiarence dlla przeczytania relacji choćby tylko z jednego dnia. Ale dobrze, ze juz jesteś i chodzisz po sklepach, moze co ciekawego znowu wypatrzysz
Aloalo, jak Bob zniósł wizytę u cioci D? ...I niech ten długo wyczekiwany roczkowy prezent spełni Twoje oczekiwania.
Smakosia, mam nadzieję,ze się trochę podkurowałaś? Jutro na pewno bedzie lepiej,przeciez to Twój ukochany pią.........
Vanessa, nie panikuj, testy nie sa takie straszne. Wiem, ze póki co emocje biora górę, ale spróbuj podejść do tego ze spokojem. Trzymam kciuki !
Mysha, przemówienie na sobotę juz uszykowane? Najpierw Ty podziękujesz szefowi, potem on Tobie, tylko uwazaj, żeby z tych czułości potem jakich problemów nie było
Muszę kończyć, czeka mnie lektura komentarzy do piernika, setki tego...
beatko mam nadzieje ze z mezem ok ja na 9 do pracy a tak mi sie nie chce:(( dwoje dzieci (14 i 6) zostaja sami w domu i boje sie tego co zastane po powrocie:)) zimno i jakos tak byle jak mam chyba dola dzis bede rozmawiac z ta kobita w pracy o wynagrodzeniu warunkach itd wtedy zdecyduje ale ostatnio mi zaplacila 8zl za godzine a narobilam sie jak dzik....teraz herbatka ogarnac sie zastaszyc dzieciaki ze jak nie beda grzeczni to....a potem lece czy ktos wie czy jak wysylam papiery mezowi do belgii(maja byc wielojezyczne ponoc) to musze tlumaczyc u tlumacza przysieglego czy jak?
Bonieś ten który robi furorę na WŻ to ten http://wielkiezarcie.com/recipe20411.html . Powodzenia:) Też zabieram się w tym roku za niego i robię go pierwszy raz. Produkty już czekają na ostygnięcie.
Dzięki Agulek.To bedziemy miały pierniki w tym samym wieku. Mój bedzie o kilka godzin młodszy:)) Odwaliłam kawał dobrej roboty - przeczytałam wszystkie komentarze pod przepisem. Dyskusje i opinie. I jeszcze forum piernikowe z 3 lat. Ufffffff. W sekrecie dodam, ze Mysha udziela mi porad na boku . Teraz mogę pierniczyć bez obaw :D Buźka!
To tyle, na tyle, bo czas mnie goni, ale chcę byście wiedzieli, że już mi tęskno napisać do każdego z osobna. Tyle się dzieje. jedni smutni, inni zestresowani a jeszcze inni szykują sobie i innym prezenty. Jednym słowem - dzieje się a ja stoję obok i nie mogę ruszyć z miejsca, bo szef, bo praca, bo czas umyka...
Ale tak, czy siak już się cieszę na myśl o "łikędzie" a do tego wszystkiego przeziębienie odpuszcza więc radości cała kupa
i ja jestem na chwilkę,jakbu ktoś o mnie pytał.....
zawalona pieczeniem,ale to już chyba standard więc nie ma o czym mówić wogóle....przysiadam na chwile z kawą bo cały dzisiejszy i jutrzejszy dzień spędzę w kuchni.....kilka tortów(ale tylko kilka),a w niedzielę chrzciny mojego Chrześniaka.....
mam do upieczenia próbną partię makaroników dla mojego przyszłego kontrahenta-zobligowali się na ok 15 kg tygodniow!!!!!!!!JUPI!!!! jak mawia Smakosia-trzymajcie kciukasy,co by mi wypaliło....
teraz siedzę i dzwonię do ZUSu.....mam w dokumentach swoich kilka pisemek o odłożeniu sprawy na później...a sprawa tyczy się mojego 2-tygodniowego zasiłku opiekuńczego na Młodą z roku UWAGA!! 2001!!!!
do dnia dzisiejszego ZUS mi kasy nie wypłacił i co chwila sprawę odkładają.....kwota niewielka....ale odsetki?
dodzwoniłam się!!!! po 162 wybieranych połączeniach nareszcie ktoś odebrał telefon...okazało się,że nikt nic nie wie...czyli standard.....czekam na telefon zwrotny ,jak tylko ten ktoś czegoś się jednak dowie....normalnie jawne kpiny....
Nie dzwoń do nich. Szkoda Twojego czasu i nerwów. Wyślij pismo poleconym z potwierdzeniem odbioru, w którym opisz sytuację i tyle. Do 2 tygodni muszą odpowiedzieć i tyle.
wpadłam na chwileczke, zaraz biegusiem do miasta, potem będą już tłumy ludzi.
Hope, co by miało nie wypalić? Twój kontrahent złapał Pana Boga za nogi, ze mozesz z nim współpracować, życzę powodzenia! Także w negocjacjach z ZUSem, bo od nich coś wyciągnąć.....
Witam i ja, przyczłapałam z kubkiem kawusi, tak, kubkiem, nie doniczką Lenko.... Ty wiesz :) Urlopik pomału się kończy, w poniedziałek już do pracy ale o dziwo tym razem mija mi leniwie i fajnie. Wykorzystałam go żeby naładować baterie, nie gonię się z niczym i już czuję, że wrócę do pracy wypoczęta. Wczoraj byliśmy z Młodym w kontroli, chyrla dalej ale pani doktor twierdzi, że wszystko dobrze, dokończyć kurację do niedzieli i w poniedziałek do szkoły. Wczoraj dzwoniła dziewczyna, która wyręczyła szefa w organizowaniu imprezy. W miejscu, w którym miała być impreza, poszła cała instalacja elektryczna i naprawią dopiero w nowym tygodniu. Także dupa blada. A to jedyny termin, w którym możemy mieć taką imprezkę. W takich pieniążkach żadna inna restauracja nam nie zrobi takiego menu jak tam proponowali. Ale dziewczyna stanęła na wysokości zadania i załatwiła salę, na której miała wesele, chrzciny i roczki. Wynegocjowała fają cenę, tylko 10zł szefo będzie musiał dołożyć od osoby. No i najważniejsze, że się odbędzie. Uffff, tyle planowania, umawiania i takie atrakcje. Ale jak to mówią, każda, dobra impreza musi mieć jakąś wtopę. Lepiej, że przed rozpoczęciem niż w trakcie :) Dzisiaj muszę wywalić swoją szafę i wybrać w końcu w czym pójdę. Mam 2 opcje a jak znam życie to i tak pójdę w 3 :) Muszę jeszcze wyskoczyć na miasto, ogarnąć chałupkę żeby jutro już mieć z głowy, trening popołudniu i to by było na tyle ;)
Hope, życzę cierpliowści w dzwonieniu do naszego cudownego Zusu, ciekawe czy gdybyś to Ty im była winna coś od 2000r, czy też by tak grzecznie dzwonili do Ciebie :)
Smakosiu mam nadzieję, ze będziesz miała mimo wszystko chwilkę żeby chociaż złapać oddech. Jak Połóek ??
Na jutro zaplanowaliśmy wyjazd w góry i odbędą się moje szaleństwa z piłą spalinową.... Uwielbiam moją piłę :) A połączenie ja plus moja spalinówka = wyrąb lasu ;-) Eee tam, trochę przesadziłam, ale wióry polecą.... :)))
Marcia, ja zapomniałam się uradować, że przypomniałaś sobie o nas ;-) I trzymam kciuki za powodzenie w nowej pracy.
Hope, już nawet myśleć nie lubię o ZUSie, a Ty przywołujesz trudne wspomnienia..., ale skop im wszystkim tyłki i wyciśnij każdego należnego Tobie grosza ! Trzymam za to dwa kciukasy :)
Bonieś, walcz dzielnie z piernikami, a ja będę trzymać kciuki i się od Ciebie uczyć ;-) Sama piekę tylko pierniczki i niczym staropolskim jeszcze się nie zajęłam. Ale popełniłam kiedyś domek z piernika, który niestety był ostatnim moim większym dziełem piernikowym, ponieważ po pęknięciu ściany nośnej, a następnie wycieńczającym remoncie i lepieniu landrynkowych szyb, o mało nie osiwiałam i ta katastrofa budowlana ostudziła moje zapały piernikowe na dobrych kilka lat :))).
Agulek i za Twojego piernika kciuki trzymam :)
Mysha, co byś nie wybrała do ubrania i tak będziesz wyglądać super, także ja jestem spokojna i za to już kciuków trzymać nie muszę...chyba, ale potrzymam za udaną imprezę ;-)
Smakosiu, dla Ciebie potrzymam kciuki za więcej czasu dla nas i całkowite ozdrowienie ;-)
Aloalo, podwójne kciukasy za oczka Boba ! Co by chociaż dobrze widział mamusię skoro już ją gorzej słyszy... ;-) No daj znać.
Beata, dla Ciebie też kciuków nie zabrakło i dla Twojego męża, za pełnię zdrowia, szczęścia i ...spokoju :)
Chyba jestem jednym wielkim kciukiem....albo setką mniejszych... :))) Z kawą przyszłam i...uwaga...z ciastem ! Nie kupnym, ale własnym. Tadamm.....Mam pyszną karpatkę :). Upiekła ją wprawdzie moja starsza córka, ale skoro córka moja, piekarnik mój, blaszki i składniki moje, to tak choćby i karpatka moja była..., nieee ?
Lenka-dzieki:))po prostu mam troche wiecej czasu:)) o 14 wrocilam z pracy ale tam jest b...l kazdy zadzi jak chce a ja nie wiem kogo sie sluchac:) to co zrobilam do 16 zrobilabym do 14 ale latalam jak debil od roboty nie skonczonej do nastepnej i tak w kolo.... w koncu jakos to wszystko ogarnelam ugotowalam krupnik ziemniaki na dwa dni(bo pani nie bedzie miala jutro czasu...) przygotowalam nogi z kurczaka i piersi nie wspomne ze na dwie osoby i poszlam do domu:)) teraz siedze z dzieciakami zaraz zjemy nalesniki i...wolne:) buziole dla wszystkich:)
Ja już po pracy. Świadomość, że będą 2 dni wolnego, że mąż w końcu przestał gorączkować, że może już cosik jeść, że niedługo luty ;)) daje mi mimo paskudnej aury dużo, dużo radości :)
Przyniosłam do kawiarenki jabłka nadziewane powidłami śliwkowymi i rodzynkami, zapiekane pod budyniową kołderką. Niestety boli mnie żołądek, więc postanowiłam, że przez jakiś czas będę jeść tylko leciutkie potrawy. A te jabłka tak za mną "chodziły", więc upiekłam :)
Przyjdę później na dłużej, a teraz idę poleżeć, bo ten mój żołądek, to mi daje do wiwatu. Jakby ktoś pytał, to niestety mam przewlekle chory ten organ i ON tak lubi jesienią boleć bardziej niż bym chciała. Leki biorę systematycznie a mimo to, takie incydenty się zdarzają. Zachciało mi się greckiej sałatki....No to ją muszę odchorować (świeże ogórki jak widać są świeże ale z pomocą chemii...).
No jestem. Nie odczuwam radości z powodu piątku, bo i tak siedzę w domu, ale cieszę się, że Bob zdrowy i może śmigać w poniedziałek do przedszkola. Tylko jak my wstaniemy po tym tygodniowym lenistwie o 6-tej to na razie nie mam pojęcia.
Wczoraj przy ubieraniu Boba do okulisty, który nadal wiedział tylko, że jedziemy do cioci D. mówię mu, żeby wziął sobie jakąś zabawkę, żeby się nie nudził. A on na to "a tam nie ma dzieci?" yyyy, no nie, nie ma. W poczekalni delikatnie uświadomiłam go, że ciocia D. zobaczy tylko moje oczy i po chwili dodałam "i twoje też". A Bob na to "dooobra" . Miłe dziecko. No i weszliśmy, ciocia D. zachwyciła się, że Bob taki duży i przystąpiła do badania. Trzymałam Boba na kolanach i zakrywałam mu jedno oko a on machał rączką w prawo, w lewo, w górę, w dół a ja czym łapki były mniejsze a Bob nadal machał dziwiłam się, jak on kurna cokolwiek widzi, bo ja widziałam tylko biały świetlny pas i nawet nie mogłam dorzeć czarnego koloru tych łapek.... A Bob pięknie przeczytał wszystko i dzięki Bogu nie odziedziczył mojego wzroku!!!! JEstem przeszczęśliwa. A potem ciocia D. obdarowała Boba autkiem i lizakami i Bob chyba ją pokochał :) Z autkiem spał :)) A Mężowi przez telefon zrelacjonował jednym tchem "pani mi dała nagrodę bo dobrze pokazywałem rączkami literki i dałą mi fioletowe autko, ale takie bez patrzenia i bez mówienia" co oznaczało, że autko nie ma narysowanych oczu ani buzi, czyli nie było z Carsów tylko z hot wheelsów. tylko hot wheels zapomnieli napisać. Tak twierdzi Bob z bystrym wzrokiem :))
A dziś zawiozłam nielegalnie Boba do dziadków (czemu nie mówi się też babciów, nie?) bo nadal powinniśmy siedzieć w domu, ale on siedział u nich w domu a ja wreszcie wymieniłam opony na zimowe. A potem bardzo blisko był Kaufland a ja nie byłam w tym sklepie już kilka lat i w dodatku w wątku Beaty o masach ktoś napisał, że są tam orzechy po 4,5 to podjechałam. Orzechów nie było, ale było tyle innych rzeczy, tak mi potrzebnych i już trochę światecznych, że zostawiłam tam ponad 200 zl! I bardzo się zdziwłam, bo nic takiego nie kupiłam a jeszcze w promocji połowa...
Lenka - ja czekam na ekspres rok, bo rok temu dopiero się pochwaliłaś, że takowe cudo masz :) Dziś w tym Kauflandzie były świateczne filiżanki i tak stałam i się gapiłam z uśiechniętą facjatą i z Tobą przed oczami :) Na basnie też Cię wspominam a właściwie Twojego Męża z tymi wywiniętymi rzęsami.... Jak mi teraz gołąb jeszcze na balkonie usiadzie to chyba ryknę śmiechem :)) A to wszystko dzięki Tobie. I uważaj, Kochana, z tą piłą, błagam :)
Beata - bardzo się cieszę, że Mąż już lepiej. I współczuję z powodu bólu żołądka... OBy szybciutko Ci przeszło!
Mysha - złe dobrego początki! Impreza na pewno będzie udana a Ty będziesz ślicznie wyglądać obojętnie w czym.
Smakosiu - no właśnie, pogadaj indywidualnie a nie tylko zbiorowo i zbiorowo :))))))))))))))
Vanessa - trzymam kciuki za to prawko i za wszystko.
Marcia - pozdrawiam, będzie dobrze. Kiedyś musi prawda? :)
Bonieś - nie zastanawiaj się tylko piernicz, ile wlezie :) Z mojej strony doradzę Ci tyle, że do ciasta lepiej nie dawać bakalii, bo się źle wałkuje, dogodzisz sobie w nadzieniu :) I nic się nie bój, nie taki piernik straszny:)
Agulek - Ty też piernicz bez obaw :)
Hope - ZUS to jest jedyna w Polsce NIEZORGANIZOWANA grupa przestępcza.
Darai - co u Ciebie?
Megi - a Ty gdzie?
Aaaa, jeszcze dzidziuś! Przymierzałąm się do niego już długi czas. Ale wiecie jak to jest, ciężko jest się zdecydować, bo zawsze wydaje się, że kasiory szkoda i takie tam... Ale wreszcie się zdecydowałam i mam go. Muszę go tylko wycisnąć. Z silikonowej foremki :))) Będę robiła koleżance na chrzciny tort więc dzidziuś był niezbędny :) No i mam dzidziusia!
Jeju, ale się rozpisałam. Idę kurze ścierać, jutro będzie więcej wolnego :)
No weź mi sklerozy nie wciskaj.....przecież i tak wiem, że ją mam, ale żeby aż tak...?
A TUTAJ - klik to chyba 35 wpis z 2010 r....abo nie ? Chwaliłam się jak byk i to osobiście Tobie, a tu nic mojego chwalenia nie pamiętasz.... ;-) Coś mi tak świtały 2 lata, bo od takiego czasu "pomagam" Tobie szukać ekspresu....bezskutecznie, ale jednak próbuję ;-)
kręci się w Kawiarni życie, oj kręci...zaległości jak lata świetlne mam hoho...nadrabiałam i ja życie towarzyskie przez cały tydzień, nawet dwa razy na jednej parapetówce byłam...dziś trochę zakupów dotachałam, jak wielbłądzica, bo M se wyjechał...w góry...jutro po pracy, tak, po pracy buuuuuuu, resztę dotargam, bo przeca w nd święto i trza ciastek napiec, taki mam plan...nastawiłam asowy barszcz czerwony kiszony....kotom zainstalowałam obroże przeciwpchelne, bo sprejów nie lubią, ale i tak się denerwowały, jak były małe, to każdy miał w innym kolorze z cyrkoniami...tia mam fisia....i pchły hehe....mój tablecik znów fixuje, więc rada nie rada, jak tylko M wróci znów zatruję życie serwisantom wrrrrrr
Aaaa to nie masz sklerozy a ja mam co nieco. Bo to było tak, że Ty się chwaliłąś to fakt, ale ja wtedy za ekspresem się nie rozglądałam, więc przeczytałam, przyjęłam do wiadomości i... zapomniałam z czasem. A jakoś rok temu rzuciłąm pytanie, jaki ekspres kupić i Ty mi chyba na PW dokladnie opisałaś to cudo i ja go od wtedy pożądam :) A teraz znów dzięki Tobie mogę go mieć. Chyba w przyszłą sobotę nie pośpię długo :)
Obudziłam się dziś w doskonałym nastroju. Czułam się tak dobrze, że nawet pierwszy raz od kilku miesięcy zrobiłam sobie małą kawę. I podczas delektowania się jej smakiem zadzwonił telefon. Jedna rozmowa, tyle złych emocji... Kawę wylałam. Tak mi jest przykro. Bo to bliska osoba. A było tak dobrze z rana. Idę, nie będę Was zanudzać moimi smutkami. Jutro pewnie będzie lepiej.
Mi też ktoś dzisiaj pod koniec dnia zburzył trochę dzień. Moja koleżanka ma ,,fazę" na dziecko. Inaczej tego nie można określić. Nie przejmuje się, że pracy ona nie ma a jej facet też nie ma. Mieszkania stałego brak . Pustak z niej i tyle. Narazie z tych poczynań nic nie wychodzi i chyba ktoś tam nad tym czuwa. Nie rozumiem ludzi tak nie odpowiedzialnych. Musiałam sie Olu wygadać. Mój ślubny jak słyszy jej ,,mądrości życiowe" to mu sie włos na głowie jeży. Nie trawi jej .
Kochana wszystko będzie ok Bob napewno Ci humor już poprawił.
Pięknie, słonecznie i bardzo energetycznie. Normalnie mi się gęba uśmiechnęła jak zobaczyłam rano to słoneczko. Osobisty zdrowieje:))) w końcu...
Wczoraj wieczorem spotkałam się z jedną fajną babką, no i tak nam zeszło, że wróciłam do domu grubo po północy, a dziś raniutko miałam totalnego lenia. Acz zaraz idę okna czyścić, żeby nie było. Dobrze, że Czarnykot przypomniała o jutrzejszym dzionku, że sklepiska zamknięte. Kurczę, to znak że musowo muszę jeszcze sklepy oblecieć.A potem ugotuję bigos, a potem może jakieś ciacho sklecę, a potem....będę se leżeć i się rekreować. A wiecie czym żołądek wczoraj uleczyłam? Tak jak jestem przeciwnikiem tych kolorowych, gazowanych napojów, to łyknęłam pół litra...no nie procentów, ale półliterka Sprite. Po jakichś 3 godzinach żołądek dał sygnał..."Stara daj w końcu jeść", to był dobry sygnał, bo od rana nic nie jadłam...tak mnie bolało...Dziś już dobrze, więc idę jeść śniadanko i zabieram się do pracy.Aha-
Aloalo, przytulam Cię mocno. Nie smutaj proszę. Jutro na pewno będzie lepszy dzień.
Zostawiam ptasie mleczko waniliowe i czekoladki mleczno-kawowe i rozpieszczalną kawę. Do napisania poootem!
Kochana a czym tak żołądek ,,wkurzyłaś"? Bo ja mojemu kiedyś taką atrakcję zafundowałam: śliwki kalifornijskie, obiadek jakiś a potem u przyjaciółki lampka winka czerwonego a już w domku jabłka dwa wielkie zjadłam. Rano jak wstałam to taki ból brzucha dostałam masakra. Trzymało mnie tydzień nie jadłam prawie nic a jak już coś lekkiego zjadłam to znowu ból. Nie zapomnę tego nigdy.
Witam z kawusią. Tak, ja dopiero wstałam. To znaczy już raz wstałam jak Mężuś wychodził i zjedliśmy razem śniadanie ale po wczorajszym nocnym posiedzeniu musiałam się jeszcze położyć :) Zaraz naszykuję obiad, skoczę odebrać kwiaty, walnę sobie jakąś maseczkę, umyję włosy i naszykuję ciuszki. Taxi już zamówione, będzie fajnie :)
Beatko cieszę się, że z Osobistym już lepiej. Dobrze, że wieczór poświęciłaś sobie na klachy i spotkanie, czasem trzeba się odstresować :)
Aloalo, przykro mi, że źle się stało. Jutro na pewno będzie lepiej.
Informuję Was Kochani , że teorię zdałam na 100% wyszłam z sali po czterech minutach. Trzymanie kciuków skuteczne. Zaciskajcie je jeszcze mocniej 15 listopada bo o 7.50 mam egzamin z jazdy. Bardzo bym chciała zdać i w tym roku zakończyć moje podboje Lką.
Przeszło mi. Dwie dodatkowe rozmowy z tą osobą jeszcze i jest ok. A już najbardziej humor poprawił mi zakup nowych kozaków :) Stare byłyby całkiem dobre, bo nie przemakają, są ciepłe, nie są zniszczone, ale prawy obcas mam skrzywiony tak strasznie, że nawet Mąż zwrócił na to uwagę a to oznacza, że skrzywienie jest baaaardzo widoczne. Nie wspominając o tym, że moja stopa jest w bardzo złej pozycji.
Byłam zmuszona wejść dzsiaj z Bobem do Realu i chyba aż do Świąt już tam z nim nie pójdę. Tony wystawionych zabawek! Oczywiście Mikołaj i Dzieciątko już się dowiedzieli, które mają kupić, więc znalazłam na allegro tańsze o kilkadziesiąt złotych, żeby ani Mikołaj, ani Dzieciątko nie zbankrutowali :)
I zrobiłam sobie dzisiaj dzidziusia :) i to bez Męzą he! :)) Śliczny jest. I starczyło parę minut w zamrażarce i był. A na Boba 9 miesięcy czekałam, no, ale Bob jest zdecydowanie bardziej udany ;)
Vanessa - serdeczne gratulacje i niech na jazdach pójdzie Ci tak samo dobrze!
Mysha - szampańskiej zabawy!
Beata - bardzo bardzo się cieszę, że i u Męża i u Ciebie lepiej. Widać sprite jest tak samo dobry jak zimna coca cola. Oryginalna. Jak Męzowi śruby zardzewiały przy kołach samochodu, to coca cola poradziła sobie z nią doskonale :))
Właśnie z wanny doszło mnie: "jeszcze tylko niedziela, potem jeszcze niedziela i jeszcze niedziela i już, co nie mamuś?" - to jest odliczanie do Mikołaja
Wykorzystuję moment, że komp stacjonarny chwilowo w moich ręcach
Witam i ja
Dzionek w pracy szybciutko minął, jak szefowej nie ma, to, co tu dużo gadać fajnie jestpoz tym nuuudy...pusto w domu, bo towarzystwo się po koleżankach rozlazło...Zu wyszła mimo zakazu, po wielkiemu cichu...jutro będzie wpierdziel Bella doprowadziła do totalnej ruiny wiklinową skrzynkę, a raczej jej zawartość, piękne begonie z lobelią przyniosłam przed mrozem do domu. nie zostawiła ni źdźbła małpa jedna wrrrrr ale już posprzątane...
odróżniam, każdy jest inny Tango i Ponguś to bracia, była jeszcze Samba, ale ją musiałam uśpić po potrąceniu samochodem...w sumie córcia znalazła wtedy 5, trzy zostały...Inka jest najstarsza, znaleziona w ubiegłym roku w czerwcu, a Belcię ktoś mi podrzucił na podwórko, miesiąc temu, jakoś tak...
ja też korzystam z dostepu do kompa, bo całe moje meskie towarzystwo ogląda boks. Na tym akurat zupełnie sie nie znam i nie pociąga mnie. Nie kumam, co te chłopy w nim widzą, ze potrafią do 3-ej w nocy walki oglądać.... Ale kto zrozumie facetów?
Beata, narobiłaś mi smaka na pieczone jabłka. Moje wprawdzie nie takie bogate, tylko rodzynki, miód i cynamon, ale smakują świetnie. Wiem, troche późno na delektowanie sie ale jakby kto miał ochotę, to bardzo proszę. Najlepsze na ciepło, więc trzeba sie pospieszyć :))
Czarny Kocie, ktoś, kto Ci Bellę podrzucił, chyba dobrze wiedział, co robi. Teraz pewnie z daleka obserwuje, wiedział, ze nie bedzie miała u Ciebie krzywdy. Sterylizowałaś panienki? Nie wyobraźżam sobie, zeby obie zaczęły sie kocić.
Aloalo, dobrze, ze wszystko wyjaśniłaś od ręki, na goraco. Tak jest najlepiej. I człowiek sie nie męczy i złe emocje sie nie nawarstwiają.
Smakosia, Hope, Agulek, Mysha, Lajan, Vanessa, Bahati, Lenka, Megi, Boróweczka, Marcia, Bodek, Krysia, Bahus ......... ufffffff, mam nadzieję, ze nikogo nie pominęłam..... , o Was tez pamiętam i pozdrawiam. Życzę spokojnego wieczoru i jutro pięknej niedzieli :))
dawaj te jabłka natentychmiast...ale lojalnie uprzedzam...żeby potem nie było...wszystko zjem hihi
Ty mozesz mieć rację, to samo powiedziała mi znajoma że na tym jednym to się nie skończy...wszystkie kotki sterylizuję...a potem giną pod samochodami...pech jakiś...samba dwa tygodnie po....a kotów nie kastruję choć już już miałam zapisać obu na wizytę, bo to taki sam koszt jak przy jednej kotce...ale po doświadczeniach koleżanki, kiedy to po 4 mcach kotkowi zatkał się przewód moczowy, jak to u kastratów sie zdarza, chęci mi odeszły...a niech se mają co mają...
nieee nooo, nie wierzę...nikogo TU jeszcze nie było???????
witam zatem jako pierwsza nudnym popołudniem...bom tylko z teściową w chałupie...trochę nadrobiłam tydzień w sprzątaniu, jeszcze zdałoby się poprasować...nie przepadam
zdam malutką fotorelację, jak to korzystając ze stacjonarnego kompa mam towarzystwo...i jak to towarzystwo próbuje ugryźć kursor
to oczywiście Belcia...jakość zdjęć nie najlepsza, bo światło kiepskie a i tylko fon miałam po ręką...
Ja padamnapysk....Wszystko mnie boli i nie mam siły, więc jutro więcej popiszę. Poza robotą nieplanowana imprezka nam wypadła, bo odwiedził nas sąsiad.... Dokładniej to rower go do nas przyprowadził, ale był taki już wesoły ( znaczy się sąsiad nie rower ;-) ), a my tacy już zmęczeni robotą, że powiedzieliśmy alkoholowi stanowcze.......czemu by nie... :))) Ale jak walnęłam się wieczorem do wyrka, to ledwo mogłam leżeć o własnych siłach ;-) Na szczęście silna ze mnie babka i spałam samodzielnie do samego rana..., który nadszedł gdzieś około godz. 11.... Wieczorem, ze zmęczenia, urządzaliśmy nawet ze Ślubnym losowanie, które bardziej się podniesie do buziaka i na szczęście wygrałam...i to on musiał się lekko unieść, żeby mnie cmoknąć, a ja resztkami sił musiałam obrócić głowę :))) Widać mam szczęście w grach, a on w miłości .
Nic nie przyniosłam, bo mam zakwasy w rękach i mnie bolą...nawet moje piękne małżowiny uszne mnie bolą, więc do jutra :)
Dobrze, że chociaż się obie z czarnymkotem odezwałyście. Też wczoraj popracowałem przy cięciu moich drzew owocowych. Pogoda była piękna od rana więc można było pracować.
Lajan, czy Ty w ogóle sypiasz? Niesamowite są godziny, o których bywasz w Kawiarence. W kominku jeszcze tli sie iskierka, wystarczy dołożyć i zaraz bedzie ciepełko. Robię kawusię z mleczkiem i zaraz wybywam, bo mnóstwo spraw mam do załatwienia. Słoneczka póki co nie ma, ale chyba ciepło jak na tę porę, za oknem nie porusza się nawet jedna gałązka, cicho, bezwietrznie.
Wszystkim kawiarenkowiczom życzę radosnego, pogodnego poniedziałku
Witam i ja w nowym tygodniu. Wczoraj nie przyszłam do Kawiarenki bo starsza córka miała urodziny. Znaczy urodziny ma dzisiaj a wczoraj były obchodzone. Lajan dzięki Ci za ciepło w Kawiarence. Czarnykocie świetne masz te kociaki a Bela jest bardzo ciekawa co tam słychać na WŻ :)) Nasz Diament też wszystko chce widzieć i zawsze jest wszędzie. Najbardziej uwielbiamy go gdy śpi o takalbo tak Lenka wydobrzałaś już ? Smakosiu a Ty gdzie z poranną kawą się zagubiłaś? Aloalo u nas też coś ostatnio często mówi się o tym Św. Mikołaju;)) Vanessa gratuluję zdania teorii. Kciuki postaram się trzymać za jazdę Pozdrawiam całą resztę kawiarenkowiczów i życzę Wam miłego dnia :)
Chyba młodnieję wiecie? Wprawdzie odrosty coraz bardziej w kolorach jesiennej mgły i skóra na twarzy już nie taka napięta jak onegdaj :)) ale mam coś, co wkazuje na młodość. Otóż na moim czole zalęgnął się pryszcz. Coś, czym moje lico nie było zbrukane przenigdy w okresie dojrzewana, teraz urosło w tak potwornej wersji, że zastnawiam się, czy ja do tej pory w ogóle byłam dojrzaa! Przed chwilą spojrzałam do lustra i zmieniłam fryzurę. Przeczesałąm grzywkę z prawa na lewo, bo przebrzydły gejzer pojawił się akurat w odsłoniętej części czoła. Nawiasem mówiąc, chyba na stałe będę czeszć się na tą stronę :) Nawet, gdy gejzer wybuchnie i wyschnie, co mam nadzieję wkrótce nastąpi...
Dzisiaj, tak jak przewidywałam, poranne wstawanie było dla Boba niezbyt miłe. Twierdził, ze tak wcześnie bolą go nogi i nie umie chodzić i nie umie diojść do łazienki. Powiedziałm, że jeśli o mnie chodzi, to może nawet frunąć, byle umył zęby. A on na to wliokąc się jak staruszek "to jest mamo nie fair, fruwanie wcale nie jest takie proste!". No, nie jest, nie jest. :))
Późna kawa, ale wreszcie udało się ją zaparzyć. Przepitraszam za moją nieobecność ale aktualnie mam klasyczne "urwanie tyłka". Może jutro uda mi się więcej skrobnąć...? No normalnie już się za Wami stęskniłam.
Skrótowo mówiąc: zdrowieję, ale katar ciągle jeszcze nie odpuszcza. Połówek szybciej wrócił do formy. Chyba już jutro wyjedzie. Wczoraj ulepiłam porcję piernika i poczułam ten błogi nastrój.
Zmykam i życzę wszystkim (bez wyjątku) wspaniałego, nowego tygodnia
Mnie jak zwykle zabrakło dnia, ale...to raczej tradycja ;) Dzisiaj było pracowicie, bardzo,bardzo pracowicie. I w pracy i w domu. Ale dzięki temu mam wrażenie, że tyyyyyle zrobiłam. Ufff, aż mi się pot lał strugą po całej długości mego krzywego kręgosłupa. To ponoć zdrowo ;) zmęczyć się.
Na koniec dzionka machnęłam zrośnięte bułki- właśnie je tu przyniosłam, a jak pachną ziołami i serem....Dokładam drew do kominka, pobujam się chwilę w fotelu i zmykam do spania. Wszak za moment znów trzeba będzie wstawać. Wiecie jakiego lenia mam rano??? Żal pisać, jak to podjeżdża czołg i wyciąga mnie z madejowego łoża. Choć, czy ja wiem, czy to madejowe? Chyba raczej niepoprawnie przyjemne to leżenie w pieleszach ;)) Aha! Wiem, czemu Lajan bywa w nocy w kawiarence. ON robi za busz-mena...Men co w nocy buszuje po necie .
Dobranoc, koty na noc, karaluchy pod poduchy ;)) Buły pachną.... PAAAAA!!
i dziwię się, że jeszcze nikogo tu dziś nie było, nie licząc Lajana i Marci, którzy kręcili się jeszcze przed świtem. Widać wszyscy zapracowani. Wpadłam sie przywitać, łyknąć popołudniowej kawusi i popieścić naszych milusińskich. Zasiadam w myshowym fotlu, może kogoś sciągnę, jak się trochę pobujam :))
Wpadajcie choć na chwilkę, Kawiarenka ostatnio zrobiła się trochę samotna, mało w niej dawnego gwaru i radości. Trzeba to uczciwie przyznać - zaniedbujemy ją. Musimy to zmienić. Proponuję, niech każdy zagląda co dzień choćby na chwilę i napisze 2-3 zdania, to już będzie coś. A kiedy jest więcej czasu, machamy poematy :))
Na poemat nie mam czasu i siły, bo sztuka myślenia jest mi chwilowo niedostępna ;-), a jutro jadę na dalszy wyrąb moich drzew..., a raczej strzyżenie, bo tylko skracam im korony, ale takie wielkie już porosły, że czasem po lekkim obcięciu na ziemię leci pół brzozy....Niestety pchają się na kable wysokiego napięcia i zimą mogą narobić szkód, więc walczymy.
Swoją drogą to już by mogła być wiosna, bo zima się mi już znudziła .
Wczoraj pojechałam do lidla po udka kurzęcie, bo drób miał być o 15 % tańszy, a tam puste lodówki. Ale dokładnie nic nie było, słownie "zero" dla mnie zostało. Dzisiaj ponowiłam próbę zakupów i zastałam tylko JEDNĄ tackę z 4 pałkami, na którą nie opłacało się nawet grzać piekarnika i kilka z pociętym na gulasz indykiem. No, całe moje osiedle siedzi od dwóch dni i obżera się drobiem, a ja nic.... ;-) Nie wiem czy jutro będzie mi do sklepu po drodze...
Dokładam do kominka, coby rano zimno nie było i do zobaczyska.
Wypełniam Kawiarenkę aromatami kawy i herbaty z sokiem i cytryną. Częstujcie się i zasiadajcie. Jak dobrze, że kominek już buzuje. Dziś za oknem widoczny mrozek. Widziałam, że samochody zrobiły się lekko białe. Mnie skrobanie szyb omija, bo w autobusach i tramwajach (na szczęście) nie ma takiego obowiązku
Połówek wczoraj wyjechał i teraz wszystko zaczyna wracać na stare, utarte tory. Smutno bez Niego, ale przecież za miesiąc z kawałkiem będą święta więc znów przyjedzie. Ciasto na piernik wygniotłam i wyniosłam na balkon. Wsadziłam je z miską szczelnie owiniętą do kartonu po winie. Hm...no i tak się teraz zastanawiam, że jeśli by mi tak chciał ktoś zwędzić ten karton (skuszony wizją imprezy)), to będzie wielka bieda
Lenka, może by tak jakiś strajk wymyślić albo się gdzieś zabarykadować...ja też nie chcę zimy. Trzeba szybko działać, bo jak już się u nas rozgości na dobre, to może być za późno
A! Zapomniałam się pochwalić, że wreszcie znalazłam dla siebie fajne "adidasy" i to dzięki mojemu Połówkowi. Szukałam od jakiegoś czasu na półkach z damskim obuwiem i ciągle nie było nic sensownego. A On wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł - wepchnął mnie w alejkę z męskimi regałami a tam "bingo"! Nie dość, że nie wyglądały jak kajaki, to na dodatek nie były szerokie jak basen i mają cudnej urody czerwone paski, które przypominają damskie obuwie. No i jeszcze coś - były w cenie promocyjnej. Od jutra zaczynam w nich śmigać. Teraz będę jak Puma Niby nic takiego a jak cieszy Wracam na siłownię, bo przez to moje przeziębienie totalnie się rozleniwiłam.
Muszę sobie wymyślić jakieś małe radości na grudniowe dni, bo już teraz wiem, że szykuje mi się spora porcja stresów. W pracy będzie kocioł a do tego jeszcze zbliża się czas różnych badań kontrolnych. Ale dam radę! Byle do świąt.
Dzień dobry Wszystkim:) Mam za oknem piękne słońce. Uwielbiam takie dni... Zabieram sie z zamiarem biegania wieczorem ale nikt nie chce mi towarzyszyć. Teraz bez schodów trochę przybyło mi kg i chciałabym je zgubić. Musze jeszcze raz pomęczyć męża. We dwoje to zawsze raźniej. Dopiję kawę i zmykam. Miłego dnia ....
Dziś nieplanowany urlop. Bob w nocy postanowił trzykrotnie zwrócić to, co spożył wieczorem... Na szczęście w dzień sytuacja się nie powtórzyła i mam nadzieję, że do jutra odzyska siły, bo na razie leży jeszcze słabiutki.
Musieliśmy pojechać do sklepu, bo woda się skończyła a to dzisiaj główne ''pożywienie" Boba. Pojechaliśmy do Biedronki i udało mi się kupić orzechy! Wreszcie w przyzwoitej cenie :) Piernik będzie jak ta lala, jeśli nic nie schrzanię :) Mam zamiar także napiec pierniczków i ciasteczek - obowiązkowo migdałowe chlebki z moich przepisów - szczerze, szczerze polecam :) A do ozdabiana te od Wkn. Kupiłam za 15 zł trzy puszki ozdobione bombkami i mam zamiar w nich podarować "wybranym" ciasteczka :))
Marcia - Mąż już rozpoczął pracę? Zadowolony jest? A Ty wybrałaś?
Lenka - Drwalu Kawiarenkowy, życzę Ci, żeby tym razem przynajmniej cudne małżowiny Cię nie bolały!
Smakosiu - gratuluję zakupu butów. Wiem, że Ciebie to cieszy szczególnie :) I trzymam kciuki, żeby wszystkie grudniowe stresy skończyły się raz pięknym efektem a w innym wypadku - negatywnym wynikiem. Wiadomo co gdzie :)
Agulek - mój brat chętnie by z Tobą pobiegał, Jest uzależniony od codziennego biegania :)
Beata - Mąż już wydobrzał?
Hope - hop hop! :)
Bonieś - masz rację, postaram się co dzień choć dzień dobry napisać.
Lajan - nie marudź. Ponoć nie jesteś babą...
Mysha - Ty na wolnym chyba, tak? Czy coś pomyliłam? Jak Młody?
Miłęgo wieczoru, idę wrzucić coś na ruszt, bo jakoś mnie zasysa :)
No tak, rzuciłam hasło, a jeszcze nic dziś nie napisałam . Już się poprawiam :))
Od rana robiłam porządki, nie chciałam się od tego odrywać, bo już wiem z doswiadczenia, ze Kawiarenka i WŻ straaaaaaaasznie wciągają i z kilku minut nie wiadomo kiedy robi sie kilka godzin. Potem byłam w mieście i zakupiłam dekoder STB, coby mnie nie zaskoczyło nagłe odłaczenie tv. Wprawdzie maniaczką telewizyjną nie jestem, ale niektóre programy oglądam z przyjemnością, więc się już zabezpieczyłam. Jakąś godzinę temu urzadzenie zostało podłączone i teraz mam sporo więcej programów, niż do tej pory. Jest nawet Polsat Sport, co bardzo cieszy moich facetów, którzy nie raz ślęczeli po nocy przed komputerem i oglądali w necie jakieś rozgrywki czy walki.
W miedzyczasie był kurier z nową umową i telefonem. Stary jeszcze dobry, nadal będę z niego korzystać, a ten wzięłam dla mamy. Nigdy nie chciała komórki i zawsze się przed nią broniła, ale jak dostanie pod choinkę, to nie będzie miała wyjścia Wiele razy już rodzina się martwiła, ze nie wraca długo i nie ma z nią kontaktu, tak więc to będzie prezent także dla nas :))
Witam i ja :) Żebyście nie myśleli, że ja jeszcze z sobotniej imprezy nie wróciłam . Imprezka udała się świetnie, wybawiłam się na całego. Szef stwierdził, że ma rewelacyjną ekipę. Przemówienie było krótkie, treściwe, my wszyscy dostaliśmy piękne prezenty od szefostwa. Duż kawkę Jacobs, winko i duże drewniane szkatułki na biżuterię. Prześłiczne i na prawdę pojemne. Trafili u mnie idealnie bo w moim pudełeczku już ciężko było coś znaleźć a teraz mam ładnie poukładane. Niedzielę spędziliśmy z mężusiem na rozmowach i byczeniu się. W poniedziałek powrót do pracy, bardzo sympatyczny, wczoraj urwanie głowy, późno jeszcze poszłam spać, dobrze że jutro wolne. Tylko te pół tygodnia śmignęło mi ekspresowo.
Aloalo, Młody dalej chyrla ale do szkoły i na treningi chodzi. Nic mu więcej nie dolega. Mam nadzieję, ze Bob też już się czuje lepiej.
Smakosiu gratuluję udanego zakupu butów, niech się leciutko i wygodnie noszą. Ja poluję na kozaczki ocieplane ale z prawdziwej skóry tylko póki co słabo robi mi się na widok ceny tych, które mi się podobają :)
Marciu, jak w pracy??
Bonieś jak piernik ??
Hope, Lenko gdzie jesteście ??
Lajan pozdrowionka :)
Dorzucam do kominka, zostawiam herbatę malinową z miodem, zapalam nową w mojej kolekcji świecę (mężuś się śmieje, ze niedługo na te moje świece to trzeba będzie pokój dobudować) o zapachu zimowych owoców i życzę miłego wieczoru :)
Lajan, Lajaaaan, Laaaaaajjjjaaaannn!!!!!!! Czy tak wygląda smutek w kawiarence? Chyba jeszcze za mało wkleiłam tych emotek...
Piersze gęby się śmieją, bo 4 godziny stałam przy żelastwie (czego nie cierpię, wrrrr) i wsio wyprasowałam- raptem 3 prania, ale dałam radę i jestem WIELKA!!!
Drugie dzioby się śmieją, bo na drugą sobotę planujemy ze znajomymi dużą bibę- oj będzie się działo.
Trzecie dzióbki się radują, bo Mężowski wraca do zdrowia. Co prawda dostał kolejne antybiotyki, ale...pani laryngolog stwierdziła, że cosik opornie to ucho się leczy, bo gorączki już nie ma, ale stan zapalny i owszem...dalej jest. Kolejny raz zasililiśmy kasę apteki. Doszłam do wniosku, że kupię Osobistemu czapę, taką ruską, bo będzie tańsza niż prywatne wizyty plus leki. Mam rację, no nie???
Aloalo, jak ja Ci nie zazdraszczam- nie lubię cofek...a już tych nocnych to w ogóle.
Smakosiu, wierz mi, że te 5 tygodni, to zleci tak, rach ciach ciach...i już Połówek będzie z powrotem. Zresztą jak jego nie ma to możesz się poświęcić swojej pracy tak na maxa...i nawet ta praca nie będzie myślała, że tak Ciebie wykorzystuje ;))) Ona sobie pomyśli, że może pochłonąć cała Twoją energię. No i fajnie że udało Ci się kupić te męskie niekajaki, co spokojnie mogą robić za damskie ciup butki. Mam nadzieję, że kupiłaś 2 pary ...bo wiesz, moja Młoda ma podobnie jak Ty ;))
Bonieś, Ty to jednak jesteś przewidująca i dobra kobita. Dekoder dla Chłopaków, no suuuper zakup! A nie masz czasem ochoty wpaść do mnie? u mnie też trzeba byłoby tu i ówdzie zrobić porządki...toć święta tuż ;))
Mysha- dziękuję Ci raz jeszcze, Ty wiesz za co i za te aromatyczne świeczuszki też. Dobrze, że jesteś magazynierka w tej kwestii ;)
Agulek, ja Ci podeślę mojego syna. Co prawda on nie ma potrzeby schuść, ale uwielbia biegi. Masz już wobec tego dwóch facetów. Brat Aloalo i mój syn. Reflektujesz? Aha, mój syn ma 192 cm wzrrostu i długie, długie nogi, to sobie pobiegacie za wszystkie czasy ;))
Lenko, ja siem będę modliła co byś szybko ten swój drzewostan uporządkowała i wróciła na łono kawiarenki. Zobacz, depresyjna to bywam ja, a tu Lajan przejął ode mnie pałeczkę i smuta. Włącz dopalacza, przycinaj i pisz te poematy, przy czytaniu których człek sika w majty . A może Lajan wrzucił na ruszt tę dietę 500 kcal i dlatego chodzi smutny? Bo jak człek głodny to zły...
Marcia, i co tam w pracy? Pisz kobito! Jakie poczyniłaś kroki?
No właśnie, co z Hope? Może bidulka tej paczki szuka???
Dziołchy, Chłopaki, dziś to ja mogę tylko zaproponować....ciepluśkie poduszeczki do przytulania. Nic nie piekłam, nie parzyłam.... Wysiorbałam herbatkę Myshy, mniam jaka dobra;)
Idę się wymyć i myk do łóżeczka! A wszystkim kibicom piłki nożnej życzę, by nie musieli się więcej denerwować. Obstawiałam wynik 3:1 dla Urugwaju, co niniejszym już się stało...więc mam nadzieję, że kolejne dwadzieścia ileś tam minut będzie już bez straconych bramek dla Polski. No to pa!!
Najlepsza pora odwiedzać kawiarenkę. Cisza, spokój. Dokładam do kominka, potargam za grzbiety nasze zwierzaki. Nudzi mi się bez Was więc marudzę w kawiarence.
Powiem, że taka doba na tych 500 kaloriach to drobnostka.Przecież to nie codzień tylko dwa razy w tygodniu. Poniedziałek i piątek. Dobrze robi po obżarstwie sobotnio-niedzielnym i robienie miejsca znowu na sobotę i niedzielę. hahahahahahahaha
Uuuu, ale "mgieł" za oknem. Zimno przenika do każdej dziurki - brr! Dobrze, że chociaż w Kawiarence ciepło i przytulnie. Hirbatku przyniosłam. Komu komu? Zwierzaki wygłaskane przez Lajana wcisnęły się do kapcia i śpią. Jak ja im zazdroszczę. A! Skoro mowa o spaniu - dziś nad ranem miałam miękkie lądowanie. Najnormalniej w świecie spadłam z łóżka Chyba jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Śmieję się z tego, jak tylko mi się przypomni. Pamiętam, że bardzo się zdziwiłam, ale lądowanie było tak miękkie, że właściwie nic nie poczułam. Tyle tylko, że się obudziłam
Mam paskudnego lenia. Na przekór temu uczuciu postanowiłam, że idę dziś na siłownię. No ale nie da się ukryć, że najchętniej poszłabym po pracy do domu. Tyle, że to lenistwo nie opuszcza mnie od tygodnie i najwyższy czas coś z tym zrobić.
Połówek szczęśliwie dojechał na miejsce a ja wróciłam do swoich utartych schematów. Nie nudzę się i nudzić nie będę, bo już zaczyna się gorący okres w pracy i fajnie będzie jak starczy sił i chęci żeby jeszcze zrobić coś w domu. Może Was to zdziwi, ale zaczynam odpływać myślami w przygotowania świąteczne. Chyba mogę to zwalić na ciasto piernikowe, które ostatnio lepiłam. Jednak prawda jest taka, ze ja uwielbiam te święta i już zaczynam się nimi cieszyć. Fakt, trzeba się trochę "powysilać", bo choinka sama do domu nie przyjdzie, zakupy też trzeba zrobić, poszukać prezentów, wypachnić kąty... No ale potem...jak już zaświecę te lampki na choince i na oknie, to będzie najzwyczajniej w świecie przeeeeepięknie
Aloalo, jak się dzisiaj miewa nasz kochany Bob? Uściski za dobre słowo
Bonieś, ja też właśnie niedawno uszczęśliwiłam swoją Mamę telefonem komórkowych. Jakoś nie było Jej spieszno do tego, ale myślę, że jak już zacznie używać, to potem poczuje, że to przydatny wynalazek. Póki co zapomina zabrać go ze sobą gdy wychodzi a ja dzwonię, dzwonię i dzwonię
Mysha, zaciekawiła mnie ta Twoja nowa świeca. Hm...jaki to jest zapach zimowych owoców? Niedawno kupiłam sobie taki duży, szklany pojemnik. Może to szeroki wazon...? Tak czy siak wspaniale prezentuje się w nim świeca większego kalibru. Coś jak latarenka Przyszło mi do głowy, że skoro ten pojemnik jest całkiem spory, to może na święta zrobię w nim delikatną dekorację np. z bombek i może być fajnym stroikiem.
Beata! Jak ja lubię jak Ty jesteś taka "uchachana" Jeszcze trochę i sobie pomyślę, że to właśnie prasowanie tak dobrze Cię nastraja i podrzucę Ci swoje pranie. Co Ty na to? Masz rację 5 a nawet 6 tygodni zleci szybko. Właśnie tak to sobie tłumaczę i zaraz mi lepiej na serduchu Tylko nie do końca mam ochotę żeby mnie praca wyssała z resztek energii. Niech trochę zostanie na zaś, bo jeszcze może się w domu przydać A co do "męskich niekajaków", to muszę Ci się przyznać, że kupiłam tylko jedną parę, bo zauważyłam fajną bluzę przeciwwiatrową na rower i niestety wygrała ona z drugą parą butów No ale to była czysta okazja, bo mało, że przeceniona, to na dodatek miała długie rękawy a to już wyjątkowa wyjątkowość jak na mnie. Twoja córka też tak ma, że jak coś kupuje, to nogawki i rękawy zazwyczaj za krótkie?
Lenka, jak poszło "strzyżenie" drzew? Czujesz jeszcze ręce? Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości - "już by mogła być wiosna, bo zima się mi już znudziła" Wracaj!
Marcia, jak dobrze Cię "widzieć" w Kawiarence. Czekam na wieści, co zdecydowałaś w temacie pracy. Najtrudniejsze są te wybory i wszelkie początki, ale potem to już jakoś pójdzie. Będzie dobrze! grunt, to dawać sobie szansę na zmiany a to jest zazwyczaj trudniejsze od samej pracy. Lęk chwilami odbiera siły. Ty jednak dzielna Kobieta jesteś i wszędzie dasz sobie radę. Trzymam kciuki.
Hope, a Ty gdzie się ukrywasz? "Cyborgujesz" przy piekarniku? Lepiej wpadnij odpocząć do Kawiarenki. Jakbys zapomniała co znaczy słowo "odpocząć", to jest to takie coś, co pozwala złapać oddech i uśmiechnąć się do znajomych z Kawiarenki. Daj znać jak się czujesz. Dbasz o siebie
Bonieś, ja mam dzisiaj jakieś lęki, że może ten Twój nowy dekoder wciągnie Cię bardziej, niż Kawiarenka Przychodź szybko jak nie chcesz żebym dostała stresa.
Megi, znów mi zaczyna Ciebie brakować w Kawiarence. Przyjdź w tej swojej flanelci a ja zrobię Ci kubek dobrej hirbaty z cypitryną, dobrze? Brakuje mi tych, Twoich refleksji o poranku... jakoś tak cieplej się robi.
Agulek, namówiłaś "mężowatego" osobistego na bieganie? Samej to tak trochę niebezpiecznie wieczorami. No i (co tu dużo gadać) fajnie jest razem się zmęczyć
O jej, alez się rozgadałam! Nie daję Wam dojść do głosu. No dobrze, to już się "przymykam"
Aloa mysha smakosia-od tygodnia babka nie dzwonila tam gdzie juz bylam w pracy wiec z mniejszymi wyrzutami ide do tej drugiej(od 9 do 15) dzis skonczylam wymazy w przyszlym tygodniu lekarz i ok:) z maja znowu w sobote do lekarza (dermatolog-ma azs-masakra) chce skierowanie do szpitala na testy i obserwacje nie wiem jak to zrobie zaczynajac nowa prace ale coz:) maz zadowolony przynajmniej tak mowi dowiem sie wszystkiego jak przyjedzie na swieta to juz niedaleko.... narazie wszystko na mojej glowie czasami nie daje rady ale tylko sie ogarne ze wszystkim to dam rade teraz wypije z wami herbate i lece gotowac kapusniak maja sie cos poklada moze troche pospi a po poludniu moze spacerek bo piekna pogoda:) dokladam do kominka a gdzie nasza zwierzyna?
Witam w wolny dzionek. A raczej jego końcówkę :) Dzisiaj dzień śmignął mi ekspresem, dosyć długo sobie pospałam, potem wyprawa na zakupy, kuchenne robótki i już wieczór się zbliża. Jutro do pracy, sobota wolna ale niedziela już niestety nie...
Smakosiu ta świeca to z Brise, taka fioletowa, kupiłam w Rossmannie.
Zostawiam popołudniową kawuchę i racuchy z cukrem pudrem i cynamonem. Spokojnego popołudnia :)
Melduję, że nic sobie nie obcięłam...i Ślubnemu też się udało uciec ;-) Ale czasu mi nic a nic nie przybyło....
Za to mogę zameldować, że jestem już gotowa do świąt . Znaczy się prezentowo gotowa. Nabyłam już prezenty pod choinkę dla dziewczyn, dla siostrzenicy, dla rodziców i Ślubnego, ale to nie wszystko, o niee, ja mam już wszystko gotowe dla dzieci i na Mikołaja ( to na szczęście skromniej się u nas obchodzi ) i na urodziny całej mojej ukochanej trójcy : w grudniu moja Mała i siostrzenica, a zaraz w styczniu moja Duża. Mogę się teraz spokojnie oflagować i ogłosić bankructwo ;-) Całe szczęście, że zakupy rozpoczęłam już w lipcu, bo w czasie przedświątecznym, a zarazem u nas baaardzo urodzinowym, musiałabym poświęcić się produkcji laurek :))) Ślubny śmiał się ze mnie kiedy w wakacje kupowałam prezent na święta, a teraz mnie podziwia... Trochę mało mnie podziwia, jak dla mnie, ale dobre i to :)))
Mam dzbanek...wiem, wiem, nie tylko ja mam ;-), ale ja mam pełen pyyysznej herbaty z domowym sokiem i cytryną. Stawiam na podgrzewaczu może ktoś jeszcze przyjdzie.
Jak tylko pojawia się herbata z cytryną i sokiem domowej roboty, to zaraz coś mnie ciągnie w to miejsce To też jestem i już się do niej przysiadam Lenka, ale jak to "ślubnemu udało się uciec"? Ganiałaś Go żeby coś Mu uciąć?
Lenkaaaa! Wysiorbałyście całą herbatę, tak beze mnie? No nie..no to ja się tak spieszyłam i co? Nico . Idę popełnić...ale nie marcinka...chyba seppuku raczej...
Beatko, ja cały dzbanek przyniesłam i Aloalo w tytce przytachała coś ponoć, więc dla Ciebie nie zabraknie, siadaj i pij :) A ja polecę popełnić tego...marcinka ;-)
Przyszłam klapnąć z herbatą miodowo-imbirową, ktoś chętny? Podzielę się:)
Wczoraj Bob po całym dniu "prawienicniejedzenia" i na szczęście picia dużej ilości wody poszedł spać o 18-tej i tak mu zeszło do rana. Ja miałam dziś szkolenie i nie mogłam w razie czego zostać z nim w domu, więc załatawiłam w razie złego stanu opiekę niezawodnych Dziadków. Rano Bob otworzył ślepka i leży, patrzy na mnie i cisza. Myślę "świetnie, chory...". Nagle ciszę przerwało zdecydowane zdanie "chcę słodycz!" uff, dziecko zdrowe :)) Poszedł więc do przedszkola a że dziś był Dzień Zabawy to się tak wyszalał, że już przed 20-tą spał.
Ja też coraz częściej myślę o przygotowaniach do Świąt. I bardzo się cieszę, że mnie to cieszy, bo jeszcze niedawno odczuwałam totalną niechęć. Już mnie nie wkurzają czekoladowe Mikołaje i czekoaldy z choinkami :) NAwet po odkurzaniu mam światecznie w mieszkaniu, bo kupiłam zapach do odkurzacza orientalna pomarańcza i to tak jakoś pomarańczowo-goździkowo-świątecznie czuć :)) I bardzo życzyłąbym sobie śnieg od Wigilii do Nowego Roku i koniec. Dziękuję za uwagę.
Jutro do pracy a w sobotę mam zamiar upolować ten ekspres do kawy.... Jak, kurde, nie zdążę....
Lajan - ta dieta źle na Ciebie działa... Piszesz "smutno w kawiarence" a potem wchodzisz w takiej godzinie, żeby była cisza i spokój... Jak mówi młodzież "nie ogarniam tego" :)))
Beata - bardzo się cieszę, że tak radośnie u Ciebie! Oby tak dalej :)
Smakosiu - jak napisałaś o spadaniu z łóżka to mi się przypomniało, jak parę lat temu Mąż położył się na boku obok mnie (znaczy od tego czasu kładł się jeszcze kilkadziesiąt razy, ale chodzi o konkretne zdarzenie:))))) ) cmoknął mnie w czoło i z błogim "aaaaa nareszcie na łóziu" podskoczył przewracając się na plecy i .... zniknął! On leżał obok łózka a ja ryczałam ze śmiechu. Do dziś wyciska mi to wspomnienie łzy uchachania :)))
Idę sobie :) Albo pobujam się jeszcze w fotelu, dawno tego nie robiłam. Jakby Ktoś przyszedł to śmiało można mnie huśtnąć :))))
W czym Ty tą...tę...herbatę prztachałaś...w garści ? Ja chociaż dzbanek przyniosłam ;-)
Mogę Cię huśtnąć, ale ino raz, bo idę popełnić "marcinka" . Dla mamusi zamiast kwiatka zawiozę...o ile będzie co wieźć, bo jest jeszcze szansa, że mi nie wyjdzie, jak to często bywa z moimi ciastami ;-)
Ja też w permanentnym szoku jestem ;-) Ale jakoś tak mnie czasem naszło, a potem samo wyszło i czasem przypadkiem i bez okazji, a czasem z.... No nie wiem co się ze mną dzieje... Czy to już trzeba by leczyć może...? :)))
Aaaa, to ja nie wiedziałam, że mi już od dawna dobrze wychodzi, przynajmniej zadek o tym świadczy ;-) Ale pfff, kto by się zadkiem przejmował, pffff :))))
W końcu muszę dbać o swoją dobrą formę.....i konsekwentnie jest to forma... kuli ;-)
Modzież to mówi tak " Na dobrym K.....e d..a się pasie..."znaczy się kule są pikne i kształtne, rozmiarów sporych , nawet marcinków czy innych michałków nie trzeba ;))
Dziś czeka mnie trudne przedpołudnie, ale cały czas myślę o tym, co miłe czyli, że przed nami "łikęd". Zimno mi. Dobrze, że mam taki gruby szal, to go zarzucę na ramiona. Nie mogę przestać ziewać. Chyba wszystko przez ten widok za oknem albo raczej jego brak. Czy u Was też jest takie "mleko"? Od wczoraj mam przed oczami nieustającą mgłę. Dziś jeszcze gęstsza. Jeeeeny, co z tym ziewaniem?
Qrcze...dzisiaj mam badania i kazali być na czczo. Jak to zazwyczaj bywa - w takim dniu człowiek jest głodny od samego rana i kawy mu się chce i herbaty by się napił... No ale jak trza, to trza. Zaparzę dla Was OK?
Ja chłepcę owocową z goździkami i imbirem na rozgrzewkę, dzbanuszek czeka na zmarźlaków :)), ale Twoja z cypitrynką też będzie potrzebna. Zaparz duuuuuuzo,
U mnie też mglisto, ael tak bardziej przejrzyscie. Mąż wczoraj dzwonił, ze u niego taka mgła, że jechał cysterną autostradą i tak z pamięci wiedział, że ma byc gdzieś w tym miejscu zjazd, ale go nie było widać. Zatrzymał się na awaryjnych i wyszedł po omacku sprawdzić czy zjazd jest... Masakra! Też wczoraj słyszałam obietnice, ż ema być jaśniej i cieplej. Wczoraj od rana świeciło słońce za to zimno jak ... i skrobanie szyb. Dziś bez słońca, ponuro, cieplej ciut i bez skrobania. Dbore i to.
A dziś otwieram moją pocztę a tam newsletter z Lidla. Otweiram i mym oczom ukazał się "mój Lenkowy" ekspres. Matko, jak ja nie zdążę go kupić to pojadę i ukradnę Lence chyba! :) Już patrzyłam, gdzie w mojej okolicy są Lidle i najwyzej objadę wszystkie, coby tak od razu za kradzież się nie brać :))
Wczoraj szukałam pewnych zdjęć i natrafiłam na zdjęcie mej osoby w kolorze śliwkowym na głowie i... tak jakos mi się zatęskniło hmm. A byłam pewna, że już mi się nie podoba nic a nic. Wymyślam jak Lajan
Vanessa - i cooooo?
Smakosiu - trzymam kciuki za wyniki, Ty wiesz :)
Beata - aleś herbaciane fochy nastrzelała! :))) I skąd wiesz, że nikt Twojego zadku nie pobije?! Jeszcze mnie nie znasz :) Nawet ordynator oddziłu położniczego bardzo żąłował, że ja pod wzgledem ocznym taka kiepska i trza cesarkę machnąc, bo "rozwarcie na 5, skurcze regularne i takie piękne szeroloe biodra.... " Pffff! :))
Lenka - jak Marcin? :))
Hope - Ty faktycznie chyba tych ciuchów szukasz...
W ten łikęg śladem naszej Ady mam zamówienie. Będę w sobotą wydawać tort na chrzest. Cały jeden tort,no :) Rozwijam się. :)) Dzidziuś dekoracyjny na tort już czeka, ślicznocha taka malutka :)
To trzymam nadal, nie załamuj się, tylko ciesz, że tak szybko kolejny termin. Ja zdałąm za piatym razem i z perspektywy czasu uważam, z edobrze, że nie zdałam za pierszym razem, bo dużo rzeczy się jeszcze douczyłam, głow ado góry :)
Vanessa, nie ma się co dziwić, że pierwszą. Pomyśl, że robisz postępy i już jesteś na wylocie. Kolejna lista z Twoim nazwiskiem, będzie spisem szczęśliwców odbierających prawko . Też trzymam kciuki za ten stan.
"Lipa", bo ja nie trzymałam kciuków. Ale teraz to już pójdzie "śpiewająco". Tylko musisz mi się przypomnieć dzień wcześniej tzn. poproszę o informację co do daty i godziny. Przekonasz się, że to już będzie Twój dzień sukcesu. Aloalo ma rację - dzięki tym powtórkom więcej się nauczysz. Nie ma tego złego...
Nie taka lipa...co prawda moje dziecko już ma prawko w kieszeni, ale...moja bratowa, notabene już nie najmłodsza dziewczynka ;) zdała miesiąc temu egzamin.W KOŃCU ZDAŁA!!! Zgadnij za którym razem? Zakład, że nie zgadniesz? No jak myślisz...za którym???? Dodam tylko, że dodatkowe godziny z jazdy + wszystkie poprawki pochłonęły ponad....tu zagadka. Obstaw ile poprawek i jaka kwota wydana, a jak trafisz to funduję Ci nagrodę!
Ja już spakowana, czekam na Ślubnego i dziewczyny i ruszamy na łikęd do rodziców na imieniny mamy. Melduję również, że Hope żyje i nawet myślimy nad jakąś kawką we Wrocławiu, ale czy czasu wystarczy....
Smakosiu, ja wszystkie kciuki zacisnę za dobre wyniki :)
Vanessa, moja siora zdawała 6 razy. Ułamała kawałek kołpaka, zarysowała drzwi, a w trakcie ostatniego egzaminu, przy ustawianiu, wyłamała nawet wewnętrzne lusterko, a jednak zdała. Ja się do dzisiaj śmieję, że już więcej szkód nie chcieli ponosić i ją puścili :))) Więc idąc tym tropem może coś im popsuj..., a zdasz na pewno.
Aloalo, a oto mój wymęczony Marcinek... Chociaż nie wiem kto bardziej, on czy ja.... :) Wiem że mizerny, ale już sił nie miałam na więcej. Za to przy wylizywaniu miski, musiałam się sama po rękach całować, że takie pyszności spod nich wyszły ;-)
Lajan, o coś optymistycznego w nowym locie proszę :) Bez utyskiwania na choróbska, one i tak przylezą, więc po co jeszcze je gloryfikować ;-)
Bonieś, dawaj łyka tej herbatki, chyba że Beata znowu wszystko wypiła, a potem powie, że nie ma .
szczęśliwej drogi do Wrocławia, uważajcie na mgłę! Jakby ewentualnie tam była, bo nie wiem :)) A Marcienek jest przepiękny i serca ma, i słoneczko ma, to co ma mieć wiecej? I jeszcze dla Mamy! A dla Mamy najlepszego i niech Jej wspaniała Córka się nie zmienia nic a nic :))
Lenka, takim Marcinkiem, to można zastąpić każdy prezent. Ależ Ci ładnie wyszedł - fiu fiu! Życzę wspaniałego i radosnego spotkania urodzinowego i duuuuużo zdrowia dla Mamy.
Jo, jo...wczoraj se poszłaś i zostawiłaś mnię samotną, o suchym pysku. Nic nie piłam. Dziś nawet za dużo nie gadałam, bo sucho miałam w dziobie.... Noooo . Właśnie tak sobie myślę, że zaraz se łyknę. Tyle, że nie herbatkę ;)
Olu, Twoje ciepłe myśli i kciukasy zawsze się przydadzą, ale na wyniki muszę czekać dwa tygodnie. Mimo to cieszę się, że już mam to badanie za sobą. Nie lubię tam być...nie lubię tej atmosfery, tego uczucia...
Za dwie godziny zaczynam "łikęd" i tylko o tym chcę teraz myśleć
Mam nadzieję, że Twój ekspres będzie na Ciebie czekał. Zasługujesz na niego jak mało kto (nie licząc Lenki, bo Ona już go ma). Czuję, że jutro będziemy oblewać Twój nowy zakup "czarnym cudem"
Dwa tygodnie czekania... to jest maskara jakaś. Ale razem damy radę!!!
Mam nadzieję, że to czarne cudo będzie ze spienionym mlekiem :))) Same czarne mnie nie bawi. Trenuję juz picie małej kawki raz dziennie i - póki co - efektów nieprzychylnych brak :) Bo na co mi ekspress, jak bym kawy nie piła nieeee/.
Uf! To dobrze, że też wolisz ze spienionym mlekiem. W tej sytuacji machniesz za jednym razem dwie takie same a potem będziemy się rozkoszować w duecie. Mmmmm....
Witajcie w ten mglisty piątek. Melduję że mężowatego do biegania nie mogę nijak namówić. Ale co mu sie dziwić jak tu takie zimno i mgliście ostatnio. A Wasi kandydaci do biegania za daleko ;) Dzisiaj do wieczora mam luzik bo córki jadą po lekcjach do koleżanek i zostaje z nami tylko synuś. Ohh co to będzie za cichy wieczór ;)) Nie pamiętam kiedy ostatnio tak cicho było w domu;) Za to będe miała czas na spokojne upieczenie szarlotki bo jutro odwiedzają mnie stare dobre koleżanki :) Smakosiu zaczyna się od jednego tortu a kończy się tak jak Hope z jednym co godzinę ;)) I trzymam kciuki żeby wyniki były dobre. Vanesso nic się nie martw. Zdasz następnym razem. Lenka pysznie wygląda Twój Marcinek :) Mysha ja jak w sklepach widze takie rózne zapachowe świece to zawsze myślę o Tobie. Albo jak jadę do teścia to jest taki moment że zawsze widząć jedną kamienice wydaje mi się że Ty w niej mieszkasz. Pozdrawiam Was Wszystkie i te ze zgrabnymi biodrami i te z okrąglejszymi też :)) Miłego dnia..
Agulek, dzięki za dobre słowo. Muszę poczekać na wyniki 2 tygodnie. Ale wiesz co...ten tort, to piecze nasza Aloalo. To ona taka zdolna. Ja niestety nie mam odwagi brać się za takie "dzieła". Noooo, chyba, że sama bym potem miała to jeść
Właśnie ten jeden tort to ja. W sumie upiekłam ich już kilanaście w ciągu trzech lat hehe A mój pierwszy był najdoskonalszy. Totalnie przechylony, przypominał krzywą wieżę w Pizie. Strasznie się wstydziłam go podać gościom a teraz, wyboraź sobie, takie są bardzo modne a ja już takich nie potrafię :)))
Jeeeeny, jak mi jest dobrze. Nie muszę się nigdzie spieszyć. Wstałam, kiedy poczułam, że jestem wyspana. Czuję ciepło i zapach kawy. Popołudniu przyjedzie do mnie moja kochana Mamuńcia. A ponadto jutro jest niedziela i też nie trzeba się rano zrywać. Pięknie!!!
Zrobiłam pysznej, aromatycznej kawy. Nim wlałam mleko już miała kremową piankę. Przepyszna. Nastawiam się, że taką samą zrobi nam jutro Aloalo Hi hi, ciekawe ile jednego dnia wypije kaw? Nowy ekspres kusi żeby parzyć a do tego ten wszechobecny zapach, mmmm... Olu, jak tylko wrócisz ze sklepu, to daj znać czy juz jesteś dumną właścicielką tej "bardzo ważny rzecz".
Patrzę teraz na dwie róże od Połówka, które się ostały i dzielnie walczą z upływem czasu. Reszta już od paru dni w śmietniku a te nie odpuszczają. Dzielne. Chyba nie chcą żeby mi było smutno, że Połówek daleko od domu.
Dokładam drewienek żeby Wam było miło i przytulnie jak przyjdziecie. Bo przyjdziecie, prawda?
Lajan, proponuję przemycić do nowego lotu coś o schowanym cieście piernikowym, które nie pozwala nam przestać myśleć o nadchodzących świętach. Może też coś o zapachowych świecach, które będą rywalizować z aromatem kawy. No i o tym, że trzeba zacząć szukać prezentów dla najbliższych. Ale też o tym żeby w tym wszystkim nie zapomnieć o uśmiechu i chwili relaksu.
W ramach tego relaksu można np. wziąć na kolana naszych "przyjaciół mniejszych". O już są. No to zafunduję im małe głaskanko
Przyczłapałam z kawą i ja. Wyspałam się na maksa, zaraz idę na zakupy, potem sprzątanie, ciacho, obiad. Wczoraj chciałam do Was przyjść z pysznym orzechowym drineczkiem ale wylał mi się na laptopa . Zmuszona byłam go wyłączyć, udało mi się tylko odkręcić tylną klapkę i przeczyścić, wysuszyłam trochę suszarką ale nie umiałam się dostać pod klawiaturę. Mąż wczoraj wrócił późno i bardzo zmęczony więc mu już głowy nie zawracałam, zobaczy mi go dopiero popołudniu. Jak sprawdzałam to się włączał ale nie dało się pisać... Matko jaka łajza ze mnie. Ja rozumiem jakby to się zdażyło przy 2 drinku ale ja dopiero siorbnęłam łyczek z pierwszego.
Ja też jestem za tym żeby nowy wątek miał coś z piernikowego ciast, po prostu musi :)
Agulek bardzo mi miło, że kojarzę Ci się, ze świeczkami. Dzisiejsza wyprawa na zakupy też ma na celu kupno 2 upatrzonych. Wczoraj byłyśmy z koleżankami po pracy na zakupach i kupiłam sobie 2 świeczniki, takie w kształcie kieliszków, w kolorze fioletowym i 2 typowe na święta, takie jakby malutkie literatki, zaokrąglone, w bladoróżowym kolorze, z płatkami śniegu przez które pięknie widać światło. Wczoraj już sobie do jednego wstawiłam tealighta i zasypiałam wpatrzona w światełko.
dziś dzień robotny był...dosłownie...teraz każda sobota pracujaca, w tygodniu po 10 godzin, plusem jest, że do pracy mam jakieś 400 m, ku zazdrości wiekszości koleżanek...te, co regularnie mi o tem przypominają to bym...w czwartek wyskoczyła z 10 piętra koleżanka mojej Zu...ale nie jakaś bardzo bliska...znały sie poprzez inne koleżanki....jestem wstrząśnieta....komentarze pod artykułem na necie naszej miejscowej gazety są tak rozbieżne, tak oskarżycielskie, tak plotkarskie, że to pojęcie ludzkie przechodzi...w pracy usłyszałam, że ponoc w ciąży była, totalna bzdura....moje dziecko mówi, że to przez matkę, że psychiczna, że patologia....jakież mętne pojęcie...jak rodzic zakazuje, karze to juz psychiczny....ja ponoć jestem poje***, bo się martwię, bo dzwonie, kiedy długo nie wraca, bo kontroluję, gdzie, z kim, po co...nie jestem nadopiekuńcza, o nie...ja wielu rzeczy nie mogłam, ciagle jakies zakazy były...ze swoimi dziećmi tak nie chciałam....to i mam
na imię miała Wiktoria....we wtorek skończyłaby 14 lat...na dziś koleżanki zaplanowały zakupy prezentowe...ehhhhh
Aloalo! Masz ten swój wymarzony ekspres? Bo ja ciągle myślę, myślę i myślę... No tak bym chciała zebyś napisała, że siedzisz sobie w kuchni i cieszysz nim oczy. Czekam.
Kurde, no mam go :)) Tylko czasu nic a nic. Dopiero go "oczyszczam" samą wodą więc kawy już dziś na pewno pić nie będę, ale mam go :)) Byłam w Lidlu ok. 8.30 i załapałam się na przedostatniego. OStatni znikną po chwili. Kiedy weszłam to starałam się jechać tym wózkime w miarę normalnie :) i minął mmie starszy pan z ekspresem w wózku. Poczułam ukłucie zazdrości takie lekkie i przyspieszyłam nieco. No i zdążyłam. Mam nadzieję, że będzie wszystko ok i że jakoś wykombinuję, jak z tego zrobić większą kawę dla mojego Taty, który pija z dużego kubka a tam się mieści zaledwie filiżanka. Podwójne i zlać do kubka? :)
Konfitury też mam. Smakosiu, były dwa rodzaje,wzięłam niemieckie. Dobrze? Nieco droższe od polskich. To te?
Juhuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kupiłaś! Ale super! Baaaaardzo się cieszę. Chyba przeżywałam razem z Tobą Już sobie wyobrażam jak przebierałaś nogami, pchając wózek udając, że się wcale nie spieszysz SIUP! Za dobre kawy.
A jeśli chodzi o powidła, to kupuję te firmy "Maribel" (450g).
To dopiero dziś będzie ten leniwy dzionek. Wczoraj nastąpiła zmiana planów i musiałam wyjść z domu już przed 12-tą. No ale dziś... laaaaba
A teraz rozsiadam się wygodnie przy kominku i czekam na kawę z nowego ekspresu Aloalo. Hm...w kominku tli się ogień ale jak teraz nie dołożę drewna, to całkiem wygaśnie. Muszę się pospieszyć. Czyżby nie było o świcie Lajana? Zaspał czy co?
O! Jakaś nowa świeca stoi na stole. To pewnie zasługa Myshy. Nie wiem czy mogę ją zapalić...? Może jednak poczekam.
Smakosiu - wybacz, że rano nawaliłam z tą kawą, ale spałam dłuuugo, bo w niocy ta czynność kiepsko mi wychodziła. Kaszlemy z Bobem jak zawodowcy, z tym, że on ma lepszy sen i nie słyszał, a ja słyszałam.
Wczoraj na próbę zrobiłam kawę i byłam zdruzgotana, bo kapała i kapała i wreszcie ekspres sam się wyłączył, bo po 3 minutach sam się wyłącza. No ja pierdziu, myślę, jak to tak długo będzie kapać to nerwowo nie wytrzymam :) Widziałam w reklamie, jak kawa wyleciałą ciurkiem a moja kap kap. No to telefon do kumpeli, czy jej ciśnieniowy kapie czy ciurka. Ciurka :) A mój kapie. A jaką masz kawę? No taką. A co na niej pisze? Kawa drobnomielona, nie nadaje się do zaparzania w ekspresie Dziś zrobiłam sobie JAcobs Krónong, której nie cierpię, ale nie miałam innej i świetnie przeeciurkało :) Póki co, zakupu nie żałuję :) Muszę tylko zaopatrzyć się w moją ulubioną w wersji do ekspresów.
Smakosiu - no to kupiłam dobre powidła. Napis mnie zmylił, że to niemieckie :) Ale już doczytałam :)
Lajan - w razie gdybyś nie doczytał, to alarmuję (jakby co), że padło już klka propozycji do nowego wątku :))
Oznajmiam, że tort chrzestny :) wyszedł mi doskonale, tak jak chciałam a to zdarza się rzadko. A wieczorem farbowałam włosy. Przez nieplanowane wydatki postanowiłam zaoszczędzić kilkadziesiąt zł na fryzjerze, więc kupiłam farbę w kolorze jasny brąz i mam włosy prawie czarne! Kurde, już się odzwyczaiłam od takiej ciemności, ale nie jest źle.
Miłej niedzieli Wszystkim życzę. Idę zajrzeć do roladek :)
Mocno nietypowe porównanie.... Lajanku, cokolwiek się stało, po burzy zawsze nastaje spokój. Emocje się wyciszą, musisz przeczekać i wierzyć,że będzie lepiej. Nie chcę ciągnąć Cię za język, ale jeśli możemy pomóc, to wal....
Też wczoraj farbowałam włosy. Ja jak zwykle bardziej do swojej naturalnej barwy uderzam więc ciemny brąz(jestem nudna w tym względzie) To pewnie teraz mamy podobne odcienie.
Lajan, a co Cię gniecie na duszy (o ile chcesz powiedzieć - nie nalegam)? Może możemy w czymś pomóc?
Zmienić należy pogodę, na słońce, by grzało,
z każdego domu,te wstrętne choroby wygnało.
Niech już uśmiech nam lica radością czerwieni,
zbierzmy się w kuchni a wszystko się zmieni.
W tym królestwie najlepiej gdy zamieszkamy,
przygotujmy produkty i razem je pomieszamy.
Ciasta, ciasteczka, orzechy, migdały, rarytasy,
to wszystko pozwoli zapomnieć chorobliwe czasy.
Słodycze tyle rozkoszy w sobie zawierają,
przygotowane z sercem, samą radość dają.
Nie wiem jak Wy, ja odnoszę wrażenie,
że od tego gotowania, czuję uzależnienie.
Wchodzę na stronę, w przepisach buszuję,
czuję apetyt, coś chyba upiekę lub ugotuję.
Prodiż, piekarnik, kombiwar czy mikrofala,
wspaniałe wynalazki, to wyżyć się pozwala.
Jeszcze jest kawiarenka, wchodzę tu śmiało,
zadaję pytania, bo wiedzy nigdy nie za mało.
Co zrobić na obiad, powiedz mi moja kochana,
żadnego pomysłu nie mam na niego od rana.
Od razu wesoła, sympatyczna gadka tu leci,
jak tam w pracy? jak mąż? jak czują się dzieci?
Tak przyjaźnie serdeczne tu się zawiązują,
obecni w kawiarence, czasu nie marnują.
Rety! Dym w kuchni, coś się po przypalało,
wiadomo, kawiarenka, za długo się gadało
Lajan:) tego było trzeba:) super
miłego Łikędu wszystkim życzę:)
witam pensjonatu juz nie prowadze wynajelam mieszkanie maz we wtorek emigruje do belgii ale co z tego bedzie....? ja dzis dostalam w pracy poledwice wolowa i kawalek czegos na rosol i zdanie...niech pani z tego cos wyplodzi:) znalazlam kawalek czerwonej kapusty na surowke troche jarzyn na zupe i musztarde wiec zrobilam do miesa sos musztardowy....posprzatalam jakies gary walajace sie po kuchni pozamiatalam pomylam podlogi wykonczylam obiad zawolalam szefowa zostawilam telefon do siebie powiedzialam ze ugotowalabym moze lepiej ale nie bylo z czego i poszlam zyczac jej smacznego:)) nie wiem co mysli i czy jej smakuje ale to sie okaze...w poniedzialek ide zapytac jeszcze w innym miejscu zawsze trzeba miec zaplecze a teraz lece do swoich garow zeby rodzinke nakarmic:))buziaki
Dobry wieczór!
Na początku dwa radosne okrzyki:
Lajan - baaaaaaaardzo dziękuję, no teraz to mi się będzie chciało częściej przychodzić :) Cmok!
Marcia - jeju jak się cieszę, że Cię widzę! Kochana mocno trzymam kciuki za Ciebie tak jak zawsze, by Ci się pięknie poukładało! Przyhcodź częściej!
Kurde, ale mam dzisiaj lenia! Nudy, wyjść z domu nie można, gorączka ciągle wraca, klocki nam się znudziły, gry Bob nie chce, bo jak mama wygrywa to już nie jest tak fajnie :)) .Teraz ogląda bajkę a potem mamy rozwiązywać zadania dla przedszkolaków. MAm nadzieję, że szybko wyzdrowieje, bo się zanudzimy. W dodatku Męża nie ma, to przyszłam tu pogadać :)
Miałam w planach umycie kafelek w łazience, ale mi przeszło :) Hope, czy mogłabyś mi przesłać nieco Twojej energii?
Pozdrawiam serdecznie!
Hallo wieczorową porą .. )))
marcia ! Jak fajnie jesteś .. jasne poukłada się ..Ja w każdym bądz razie cieszyłabym sie , gdyby ktoś wyczarował dla mnie obiad ...
aloalo ! dzień bez chłopa jest też fajny , można sama ze soba pogadać :) , kafelki daj spokój jeszcze widać ,że sa na ścianie .. prawdaż .
lajanie ! jasne smutkom , chandrom sie nie damy , bo Ciebie nasz poeto na forum mamy ...
Dojadamy Białą Damę ... Jednak na wszelki wypadek zostawiam dla '' zaintersowanych'' białe rocznik 2009 !
jakas jestem zmeczona mam ochote na lampke wina a tu goscie zaraz sie zwala.....i musze durnia kleic ze jest ok a nie jest ale nie mam wyjscia nie ze nie jestem goscinna ale jak se sypie wszystko to chce czlowiek polezec i pomarudzic czasami a tu nie da rady....ale jestem wielka wiec dam rade przez 2 godziny pogledzic:) Lajan teraz mieszkam kolo Wangu:) troche daleko:)
Meguś- nowe firaneczki widzę,
Marcia-kochana pzdrawiam goraco i trzymam kciuki.
Wszystkim życze milego cieplutkiego wieczoru
Powiem tak Tobie na uszko .. jako specjalistce od upiększania okien .. to jedyne firany w moim domu .. :))) Szykuję sie na zmianę ale tych co było za mało już nie uwidziałam w sklepie ani u mnie ani w podróżach po Pl ... To był tiul , nie tiul ale w połączeniu , wykończeniu , kretonikiem , etaminką w biało - bananową krateczkę . Jak ulał do mojej kuchni ::)) .
Gdybyś była bliżej ... ::)))
Cieplutko pozdrawiam .. jak zawsze pszczólko ..
w Nowym Targu w Rynku, nie mylić z jarmarkiem, jest sklep firankowo zasłonkowy....takiego bogactwa materiałów to ja nie widziałam....może dlatego, że byłam wtedy z koleżanką, bo osobiście firankę z zasłonką mam tylko.....w kuchni
Mówisz Nowy Trag ... ok. zapamietam w razie gdym była przejazdem ..to tylko 550 km od mojego domciu ))
No jestem ponownie, gdyż zapomniałam o Myshy - najlepszego Agnieszko:) Nie zazdroszczę wczorajszych odwiedzin, ale pewnie dziś już z tego się śmiejecie :)
Zapomniałam też przynieść mojej sypniętej szrlotki więc naprawiam błąd.
Marcia - Ty na prawdę jesteś Wielka!
Hope - życzę, żeby się sprawa "paczkowa" pozytywnie skończyła.
Megi - fajniste foty robisz. A kafelki widać, masz rację. NAwet brokat w fugach się błyszczy jeszcze :)
Idę wyciągnąć Boba z kąpieli.
Cześć Dziewczynki i Chłopaczki
poddaję się dziś smutkowi...zaliczyłam " prawie" dwa pogrzeby....bo wczoraj dowiedziałam się, że w ubiegłym tygodniu umarł mąż koleżanki, miał tylko 46 lat, kuzynka 49...a ja wielkie halo robię z kaszlu pffff
ps. Lajan...Ty wiesz, co...
wpadłam na chwilkę zostawić na stole życzenia urodzinowe dla Myshy...Sto lat Aguś i niech Ci się spełni to wszystko ,o czym marzysz.....
wszystkiego naj naj agus:)) jakos wieczor przeszedl ale tez nie bez smutku bo okazalo sie ze kolegi dziadek wczoraj zmarl...masakra jakas ....dzis juz pranie nastawione obiad mam od wczoraj teraz herbatka malinowa i robie sniadanie mai:)) milego dnia do potem:)
Cześć Dziewczyneczki
zimno, szaro, buro i ponuro...wpadłam na kawę, a tu ani dudu...zostawiam zatem pyszniastą ziarniastą, świeżo zmieloną, lecę do weta z Indzią, niech w końcu zrobia ten rtg czy łapinka zrosła się jak należy, bo śmiga na niej jaktalala i ucieka z domu
Dziękuję pięknie :)
Dziękuję pięknie :)
To jeszcze ja składam Ci serdeczne życzę życzenia.... Aga dużo zdrowia i miłości bo to w życiu jest najważniejsze .
Dziękuję bardzo. Masz rację, zdrówko i miłość w życiu najważniejsze :)
Witam serdecznie. Wczorajsza imprezka udana, wszyscy zadowoleni, najedzeni więc ja tym bardziej się cieszę :) Teraz czekam na starszych gości. W tym roku urodziny wypadają mi dokładnie w tym dniu tygodnia, w którym się urodziłam. A niedawno znalazłam swoją opaskę na rękę ze szpitala :)
Zostawiam sałatkę z tuńczyka, krem z pomidorów z bagietką czosnkową, kurczak w krakersach z sałatą z warzywami oraz czarnulka z masą orzechową, winko czerwone i piwko.
Miłego popołudnia :)
Witam niedzielnie,
Agniś moc życzeń dla Ciebie! Niech zdrówko dopisuje, wszystkie plany realizują się według pragnień, a życzliwość ludzi towarzyszy na każdym kroku.
Kurczę, ja świeżo po obiedzie, a tu tyle pyszności na stole! Ale na czerwone winko jeszcze zrobię miejsce. Przyglądam się co to za cudo, ten kurczak w krakersach.... Może później :))
Megi, piękna fotka jak zawsze. Jak zdrówko?
Lajan, bardzo energetyczny wierszyk, daje pozytywnego kopa :))
Aloalo, jak gorączka Boba? A tak na marginsie...Daj Mu wygrać od czasu do czasu
CzarnyKocie, mam nadzieję, że łapka Indzi w porządku?
Smakosia, Lenka, czekamy na Was .
Pozdrawiam całą resztę towarzystwa, muszę zmykać.
Radosnego popołudnia i wieczoru!
Dzięuję bardzo :)
Witajcie w niedzielę wieczorkiem.
Wczoraj wróciliśmy od rodziców. Zawsze mi ciężko od nich odjeżdżać mimo że ciągnie mnie do domu.
Lajan wiersz bardzo fajny. Jakbym mogła to już dzisiaj zmieniłabym porę roku na wiosnę ;)
Jakoś taki smutny człowiek chodzi ostatnio.. Może to czas odwiedzania grobów tak na mnie działa? A może ta pogoda. Czy Wy tez coś takiego macie?
Tylko nasza Ada nie zważa na aurę i szaleje w kuchni :)) Dzisiaj chciałam zrobić gofry na poprawę humoru, to mleka w domu brakło:))
Marciu witaj po długiej nieobecności. Wszystko będzie dobrze:)
Pozdrawiam Was :))
witam mam problemy z synem jutro chyba polece do psychologa szkolnego jakas agresja buzia od ucha do ucha a ja nie wiem co mam robic teraz sie klade i odpoczywam jutro sie odezwe milego wieczoru:))agulek dzieki za powitanie:))
Uprzejmie donoszę, że łapka Inki zrosła się nadspodziewanie dobrze...porównywaliśmy pierwsze zdjęcie tuż po wypadku i dzisiejsze, niebo a ziemia....nie jest to pełnia sukcesu, mniejsze kosteczki zalane już całkowicie nową tkanką, kość piszczelowa ta wyrwana ze stawu chyba nie zrośnie się tak,jak byśmy chcieli, zbyt duży ubytek...ale wziąwszy pod uwagę groźbę amputacji to i tak jestem przeszczęśliwa, że tak to wyglada, lata po chałupie jak fryga, nie ma już kołnierza, opatrunku, ma nie wychodzić z domu jeszcze ze dwa tygodnie...chyba polecę do Pana Doktora z jakąś nalewką
dobrejnocki Kochani, miłego wskoku w nowy tydzień
marcia, pewnie, że wsio będzie okej, bo niby dlaczego ma nie być
czarnykot-musi byc ok przeciez nie moze byc zle caly czas:)) wszystkich witam z rana juz dzieci odwiozlam do szkoly i przedszkola teraz herbatka na 13 jestem umowiona na nastepna rozmowe co do pracy a wieczorem musze spakowac polowka na wyjazd jestem pelna obaw ale mam nadzieje ze bedzie ok u mnie zimno snieg lezy w gorach i tylko....5 miesiecy do wiosny:))milego dnia wszystkim:))
Witajcie:)
Przyniosłam dzban kawy. U nas leje i leje i końca nie widać.
Marciu trzymam za Ciebie kciuki. Powiedzcie skąd się biorą te kłopoty z dziećmi? Człowiek całe życie tłumaczy, mówi co dobre a one i tak wiedzą swoje.
Czarnykocie dobrze że łapka Inki ma się już dobrze.
Pozdrawiam Was cieplutko.
Idę poszukać jakiś placuszków dyniowo-ziemniaczanych. Tak mi się zachciało ...
Witam!
U nas gorączki ciąg dalszy... Mamy przyjść przed 14-tą do lekarza. Łaskawie nas pani zarejestrowała, bo przyszłam po 9 - tej i już był komplet. Zostałam pouczona, że następnym razem mam przyjść o 7.30 albo dzwonić od 8-mej. Więc powiedziałam, że nie mogłam przyjść tak wcześnie osobiście, bo Bob spał a jestem z nim sama a od 8-mej dzwoniłam kikadziesiat razy i było zajęte. Wkurzyłam się, ale zobaczymy. Martwi mnie ta gorączka. Co ibufen przestaje działać to rośnie w okolice 39 i tak od piątku wieczora. Ech
W dodatku pada i jest szaroburo. Dobrze, że przynajmniej w miarę ciepło (+10).
Smakosiu - nie powinnaś już wracać?
Czarnykocie z avatarem białego psa :) - fajnie, że Twoja pupilka zdrowieje.
Marcia - kciuki ściskam cały czas. Bardzo miło widzieć Ciebie tak często w Kawiarence.
Naszła mnie chęć umyć te kafelki w łazience. Idę więc szybko to zrobić, żeby mi nie przeszła, bo szkoda by było :)
Bob w ramach chorobowego opracował przeglądając reklamy i ulotki reklamowe listę prezentów począwszy od Mikołaja, przez Boże Narodzenie, Dzień Dziecka i swoje urodziny, Już nawet nie wspominam, że jeszcze zajączek by był po drodze :)))
To idę. Wprowdzać blask w łazience.
jeśli jest gorączka znacz, że organizm walczy z infekcją...nich se będzie i 39 , ważne zeby nie dopuścić do drgawek...no i warto podać coś na poty, ja swoim dawałam pyrosal, ale to dawno było, teraz polopiryna...u nas numerki wydają od 7 ej, ale najlepiej stanąć w kolejce koło 5 ej, tak, dla pewnosci, że się dostaniesz...panie szanowne odkładają słychawkę...jak się dodzwonisz koło 9 ej to dostaniesz nr popołudniowy, 24 ty na 25... paranoja...
ps. ten łazienkowy blask razi
a ja myslam ze okres numerkow w przychodni i stanie w kolejkach od 5 rano juz nie istnieje...
U nas do pediatry to trzeba we wtorek zarejestrować się na piątek, czy w piątek na wtorek, etc.etc. Co tam kogo obchodzi gorączka, wymioty czy cóś...Ja tam jestem szczęśliwie zaoptowana do normalnej pani doktorowej. Dziś choroba, dziś przyjęcie. Raz nawet bez kolejki, bo wymiotowałam dalej niż widziałam...Ech ta Służba Zdrowia. Trzeba być bardzo zdrowym, żeby się od niej nie rozchorować ;)
Witam serdecznie. Za oknem szaro, buro i siąpi z nieba. Całe szczęście, że nie leje tak jak zapowiadali. Zaraz idę z Młodym do lekarza bo znowu szczeka strasznie. Gorączki nie ma, czuje się dobrze ale kaszel ma okropny. Pewnie znowu krtań albo oskrzela. Od 2 dni parzę mu rumianek z miodem, smaruję vickiem, faszeruję rutinaceą i syropem ale widzę, że jednak bez lekarza się nie obejdzie. I pewnie znowu tydzień w szkole z głowy... Dzisiaj wracam znowu do swoich ćwiczeń, jeszcze tylko trzeba będzie się z dietą przeprosić :)
Rozpalam w kominku, zostawiam kawusię i zmykam do pana doktora :)
wypróbuj chińskie bańki...osobiście jestem za...
Hej Dziewczynki !
Wpadałam na chwilę do Was .. dom mój pachnie grochową z ... przebiciem szaroltki z cynamonem .. No jakby kto miał super węch to ... i alpejski lenorek ciągnie z łazienki ..
bonieś ..wracam powoli do krainy zdrowych jako tako .. ))
smakosiu .... już Cie podejrzałam .... ::)
aloalo .... hmm.. realizuje się w fotografii , narazie bardzo '' laicko '' . pewne '' talenty '' odkryłam w sobie po czterdzistce , więc małolaty w kolejkę , dla wszystkich wystarczy zdolności ...
agulek ...nie przejmuj się '' mancholia '' jak mój tato mawiał mija .. taki czas i taka pora ...
Zostawiam szaroltkę pachnącą cynamonem ...Grochowa niech dalej pyrka sobie ...
hej heeej!!!!
wpadam z herbatką, jabłuszkiem w pierzynie i daktylowcem...
pół dzionka lało ciurkiem, ale zgodnie z przewidywaniami meteo zaprzestało! troszkę wiaterem powiało,ale 10 st to w miarę nieźle...koleżanka pracowa pokazała dziś fotkę piątkowych zbiorów grzybowych...oj, niektórym ścisnęło...serce
a dzieci...no cóż...tłumaczysz, tłumaczysz i tak robią swoje...M właśnie na zebraniu z Zu, tak,dziś zebranie z młodzieżą....dlaczego? pytam...bo jesteśmy niegrzeczni....ha 15 latki niegrzeczni!!!! toż to terroryści, tylko im kałacha dać a w jednej sekundzie porzadek zrobią! pewne rzeczy nie mieszczą mi się w głowie...kiedyś to cała klasa stała za sobą murem...dziś, jeden drugiemu nogę podstawia, dokucza, obraża....tworzą się dwu trzyosobowe społeczności, do których nikt nie ma dostępu...no chyba że jest doopowłazem...reszta won...ni e wolno zwrócić się do nauczyciela czy niedajbuk psychologa, bo jest się totalnie wyalienowanym, jest sie 'psem'...nie ogarniam...
ehhh...obyśmy zdrowi byli
buzi buzi
to na tę mancholię ta szaroltka????
przypomnij, coś piekła na heliłon???
Na tę okazje ... upiekłam .. golonkę .. hihiihhi !
Ciekawe kto zlikwidował taki ładny wątek o chorobach buuuuuuuu
Megi, jak mam mancholię od wielu dni...podzielisz się ciachem ;))) ?
Witam porannie z kubkiem pachącej kawusi ..
smakoś .. pada u Ciebie prawdaż , przed chwilą mapę pokazali ..ale to nie powód aby do nas nie wpaść ..
czarnykocie .. wiedziałam ,że choróbsko tak łatwo nie odpuści ..zdrowiej kochana i nastaw jeszcze gar esensjonalnego rosołu , on niech pyka a ty pod kołderkę..
lajanie..nie kumam o jaki wątek masz na myśli ..czyżbym była tak chora ,że nie pamietam o czym i gdzie pisałam ... przypomnij proszę .. ))
Poza tym z zajęć kuchennych jestem dzisiaj zwolniona .. grochowa , golnka w kapuście i .. szarlotka . Da się przeżyć .. listopadowy dzionek .. Z radości w moim życiu to szybko rosnące pędy storczyków, wszystkie podwójne , nawet mini sie ruszyły i podwójne kwiecie będzie . Zakwitną może już w krótkie grudniowe dni .. taaaadam .. ))
Megi, nie dotyczy to Ciebie, gdzieś musiałem się podczepić a byłaś jako ostatnia wpisana, chodzi o start 16, tak fajnie tam chorowano, ze szkoda , można było się spokojnie zarazić pesymizmem hahahahahahaha
Upss ! Lajanku aż już myślałam , że hipochondria ze mnie wychodzi .....jeśli mnie nie dotyczny , kwękam dalej ale tak pocichutkuuuuu.. )))))
Dzień dobry Kawiarenkowe Ludki :)
Gorączka minęła. Okazało się, że to niestety angina i pierwsza dawka antybiotyku poskutkowała rewelacyjnie. W czwartek kontrola. Poprosiłam również o jakąś osłonę probiotykową i polecono mi... czekoladowe misie! JA pierdziu, Bob zachwycony, cena porównywalna z innymi więc jest ok. I pada. To nawet dobrze, bo przynjamniej się wychodzić nie chce.
Czarnykocie, masz rację, że blask łazienki poraża hehe, przy okazji wysprzątałam łąziekowe szafki i w kuchni zrobiłam małe przmeieszczenie w zawartości szafek, więc jak Mąż wpadnie to może się zdziwić, że anie ma w tym moiejscu tego, co być powinno.
Dziś na obiad gulasz. Dawno nie miałam, a skoro jestem w domu to mogę pokombinować. Bo tak jak z pracy to jem coś zrobionego na szybko.
Smakosiu - no bez jaj, gdzie jesteś?
Megi - ja też jeszcze mlaskam moją sypaną szarlotkę. Storczyki pstrykniesz nam prawda? Jak rozkwitną.
Mysha - co z Młodym? Oskrzela?
Lajan - o co Ci kaman? :)
Leeeeenkaaaa - no.
Agulek - nastrój już radośniejszy?
Marcia - jakie wieści w sprawie pracy? Mąż dotarl na miejsce szczęśliwie?
Beata - wpadnij pogadać, co słychać!
Krysiu, Vanesso, Darai i Inni Małoobecni - co u Was?
Idę polatać po internecie a potem do Boba. Miłego dnia!
aloalo ... w tym roku kwiecie stało od marca do sierpnia .. ano zoabaczymy jak teraz pójdą w kwiecia...Parę fot zrobiłam ... ))
A u mnie już słonko wesoło swieci , osusza krople deszczu .. ::))
Pięęękne!
U mnie też jakby coraz jaśniej.
Słoneczko aż miło mi świeci.
aloa-maz dotrze pod wieczor wyekspodiowalam go o 4 nad ranem:) a ja mam metlik w glowie bo nie wiem co zrobic jedna praca blizej ale w godzinach od 11 do okolo 19 i mam kuchnie pod soba a druga od 9 do 15 i jest kucharka z ktora mam wspolpracowac +drobne sprzatanie w piatek ide do tej pierwszej(po raz drugi) i pogadam z babka co mozemy zmienic i jaka pensja w tej drugiej na poczatek 1200 z mozliwoscia podwyzki:) teraz musze sie wyrobic z zalozeniem ksiazeczki zdrowia:) nie moge sie z tym wszystkim pozbierac ale co tam....musze sie z tym przespac:)
Marcia, a do tej pory nie miałaś?
Lajan-tak jakos mi sie slizgalo przez 10lat ale nie mialam zgloszonego zywienia grupowego wiec moze dlatego:))
Witam serdecznie w wtorek
Bardzo się cieszę Olu, że o mnie pamiętasz Mała siostry też dostała takie misie. Kształtem przypominają żelki misie Haribo tylko większe . Miała z białej czekolady i bardzo się upominała aby wziąść dawkę każdego dnia Jak ja byłam mała to musiałam pić okropnie gorzki syrop na kaszel . Jego smak pamiętam do dziś ble. A teraz to dzieci mają bajery na choroby.
Dawno nie pisałam bo jakoś brak weny jednak Was czytałam. Wiem co u Was słychać, jestem na bieżąco. W sobotę zdaje po raz drugi testy i zapisuje się na egzamin z jazdy. Tak, tak nadal bez prawka niestetyI bez pracy z tego powodu. Miałam cztery miesiące przerwy miał być jeden i po weselu brata miałam dalej zdawać. Jednak jak to w życiu bywa plany wzięły w łeb. A i w kieszeni mężowatego pusto się robi bo kasa idzie na prawko . Jeszcze się nasza renówka zepsuła w tamtym miesiącu i znów wydatek był. Najważniejsze , że jesteśmy zdrowi i tak sobie żyjemy razem czasami zabierając sobie pilota
Zazdroszczę Wam tego słoneczka. U mnie lekko wychodzi za chmur . Już prawie zapomniałam jak wygląda bo go dawno nie było.
Pozdrowienia dla Was
Witam w kolejny urlopowy dzionek :) Właśnie wróciłam z małego spaceru połączonego z obowiązkami. Jest całkiem sympatycznie, nie pada i nawet wychodzi słoneczko :)
Pani doktor po osłuchaniu Młodego stwierdziła, że wszystko w porządku, oskrzela czyste. Katar źle mu spływa i dlatego kaszle. Zapisała syrop i tabletki i w czwartek do kontroli. Zobaczymy, póki co poprawy nie ma.
Dzisiaj poświęcam się błogiemu lenistwu :)
Siem meldujem A! Wtorkowo oczywiście.
Byłam w Kawiarence wczoraj, ale ledwo zdążyłam zrobić kroka i poczuć aromat "czarnego cuda", to już mnie zawalili papierami, telefonami itp. A w domu istna "kasa chorych". Oboje z Połówkiem wróciliśmy tak przeziębieni, że ja pierdziu. Smarczemy i kichamy na zmianę. Jedno głośniej od drugiego. Ogarnęłam mieszkanie po powrocie, zrobiliśmy zakupy i szybko do wyrka. Sen przyszedł z znienacka a w planach było oglądanie filmu No ale dramatu nie ma (jak się domyślacie) skoro chodzę do pracy. Jedno jest pewne - mężczyzna, który ma katar jest bardziej chory od kobiety, która ma katar
Piszę trochę bez składu i ładu, bo czas mnie goni. Jednak chciałam się zameldować i pozdrowić wszystkich bardzo ciepło
Mysha, zaległe naj naj naj najlepsze życzenia
Smakosiu ... Mężczyzna jest chory na katar ..a my poprostu mamy katar .. Ot i cała fizjologia kataru u płci przeciwnej .. . Wydobrzej pod kołderką , teraza tak szybko choróbska nie odpuszczają , coś o tym wiem .. niestety .. :))
Och, Emilko, wreszcie :) Szkoda, że zasmarkana, ale całe szczęście już jesteś. Katar u faceta to jest masakra połączona z tragedią. Dobrze. że Bob jeszcze nie ma pojęcia, jak zachowuje się płeć męska, gdy jest chora :))
Dziękuję pięknie i cieszę się, że Cię widzę :)
Ach, przed chwilą usłyszałam "mamuś, ja już śpię" hmm, no i faktycznie śpi. Wreszcie. Zaczynam podejrzewać, że do antybiotyków dodają dopalacze :)))
Dobrej nocy!
Wywaliło mnie Ale twardo piszę jeszcze raz...w skrócie...
Witam w nowym locie ;-) Jeszcze mnie tu nie było, ale już nadrabiam :)
Lajan, od razu lepiej się poczułam, oby tak dalej :)
Mysha, ja przyłączam się do spóźnionej Smakosi, bo razem lepiej i również wszystkiego naj, naj Tobie życzę :)
Aloalo, obiecałam i dotrzymuję....
Mam chwilkę, to opiszę Wam nasz przyjazd nad morze....
Jeszcze sporo przed Koszalinem przywitał nas cudowny wschód słońca. O mało karku sobie nie skręciłam zaglądając za prześliczną poświatą słoneczną, bo Ślubny skręcał to w lewo, to w prawo i ciągle mi się wschód przemieszczał. Słońce wschodziło na zmianę raz na północy, raz na południu i nie mogło się zdecydować ;-) W takich to dziwnych stronach byłam....Do Kołobrzegu zajechaliśmy przed godz.8 rano i od razu ruszyliśmy do rodziców, ponieważ u nas doba zaczynała się dopiero od południa. Mieszkali na parterze z osobnym wejściem, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby ich odwiedzić. Zabrałam drobne upominki i zapukałam do drzwi. Były z dużą szybą, więc widziałam przedpokój rodziców oraz kolejne drzwi, przez które już nic nie widziałam, ale kiedy się otworzyły, zobaczyłam swojego tatę, zaskoczonego, w koszulce i gatkach. Stanął przed oszklonymi drzwiami i krzyknął na nie, że nie może nam otworzyć, bo mama go zamknęła, kiedy wychodziła na poranny spacer z kijkami. Pokrzyczeliśmy trochę na te drzwi, po czym stwierdziłam, że trudno...mamy już nie zaskoczymy, więc do niej zadzwonię. Ale czekając aż odbierze zobaczyłam, jak tato biegnie w gatkach z jej dzwoniącym telefonem w ręce, bo zostawiła go w domu. Postaliśmy trochę pod drzwiami w promieniach słońca, ale smagani wiatrem i jodem z każdej strony, kidy wpadłam na genialny pomysł. Parapet okna był na wysokości mojego pasa, więc spokojnie okno mogło zastąpić nam drzwi, dlatego postanowiłam, że tędy wejdziemy :). Tato otworzył nam je bez problemu i rozpoczął się dziwny proces zapraszania gości do środka ;-). Najpierw "weszły" prezenty i moja torebka, bo chciałam mieć wolne ręce. Przy pomocy dłoni Ślubnego, które czule spoczęły na moich pośladkach i uniosły je do góry, wciągnęłam dolną część mojego kadłuba na parapet. Potem, dziwnie kucając na zewnętrznym parapecie w roli gigantycznego gołębia, poczekałam aż Ślubny ściągnie mi buty, ponieważ pod oknem od środka stała wersalka, a nie chciałam jej brudzić. Kiedy powoli opracowywałam strategię lądowania w pokoju, równocześnie rozprostowywując moje biedne kolana, nie wiedzieć czemu Ślubny doszedł do wniosku, że nadal potrzebuję jego pomocy. Nie zdążyłam nawet pisnąć, gdy jego dłonie znowu spoczęły na moich wypiętych pośladkach i lekko pchnęły mnie do środka. Pech chciał, że mój tyłek był wtedy najwyżej znajdującym się punktem mego człowieka i siła ciążenia dokonała reszty .... Jak kłoda runęłam prosto na twarz w dół, na szczęście na wersalkę. Ale chcąc powstrzymać lawinę fikołków, w czasie których mój zadek zapewne już planował przelecieć nad moją głową i "miękko" osiąść na podłodze, musiałam szeroko rozchylić nogi i nimi zablokować, o futryny okna, serię piruetów :))). Miałam na sobie ciepłe poncho, które oczywiście całe przeleciało na dół i zakryło moją głowę, więc w tym momencie wyglądałam jak ogromny nietoperz z rozkraczonymi nogami, wiszący głową w dół na futrynie okiennej. Ciemno było pod tym poncho i trochę się miotałam zanim tato pomógł mi się odkopać i wrócić do pionu. Wtedy usłyszałam durnowate pytanie : -" A co to było ?" - Jak to co. Przyciąganie ziemskie.... Zaraz po mnie przez okno przelazły dziewczyny, którym pozbierałam buty i pomogłam zejść z parapetu mniej widowiskowo ode mnie, tym bardziej, że już zdążyliśmy zwrócić na siebie uwagę innych wczasowiczów :). Po przejściu Ślubnego przez okno, zasłoniliśmy firanki i już w ciepełku czekaliśmy na mamę. Przyszła po 5 minutach. Te drugie drzwi były przymknięte, więc kiedy je uchyliła, zobaczyła całą naszą czwórkę stojącą w rządku na środku pokoju. Aż zaniemówiła na początku i dopiero po chwili buchnęła z niej radość i lawina strasznie sensownych pytań : "A co wy tu robicie ? Jak to...? Ale skąd tutaj...? I wszyscy...? A szkoła...? A jak weszliście do środka ?..." Jak zaczęliśmy wszystko opowiadać, to o mało nie spóźnili się na śniadanie, ale po kawie poszliśmy nad morze, na plażę...na muszelki.....
Też bym Ci pomagał wejść.
Witaj zgubo, mam nadzieję, że wstawisz zdjęcia.
To specjalnie dla Ciebie za chęć pomocy zdjęcie z pochmurnej soboty :) Chociaż mam nadzieję nie pakować się więcej w gości oknem ;-)
Gigantyczny gołąb! Nietoperz
Ależ mam uchachany poranek. O nie mogę! Nie da się ukryć, że to wspaniale ze strony Twojej Mamy, że zamknęła Tatę od zewnątrz
Witajcie środowo
Szef w delegacji - juhu! Dziś będzie można spokojnie popracować i oczywiście wypić kawę w dobrym, kawiarenkowym towarzystwie
Nadal w domu kichanie i smarkanie, ale Połówek już czuje się trochę lepiej więc wczoraj czekał na mnie w domu z gorącą herbatą i różami. Tak mi się zrobiło miło i ciepło na serduchu, że nawet nie miałam do Niego żalu, iż wieczorem wybrał oglądanie meczu. Ja wskoczyłam pod kołderkę i po 20 minutach już spałam. Oczywiście planowałam jeszcze coś zrobić czy oglądnąć, ale nic mi z tego nie wyszło. Za to dzisiaj jestem wyspana Za oknem mokro i wietrznie.
Właśnie słucham porannych wieści z Ameryki. Fajnie, że wybory wygrał Barack Obama. Trzymałam za Niego kciuki.
Chyba zrobię dzisiaj (jak czas pozwoli) jabłka pod kruszonką. Mam pełno takich typu "malinówka". Myślicie, że się nadają? Muszę poszukać jakiegoś przepisu.
Dobrze, że kominek nie wygasł i w Kawiarence jest ciepło a przez to przytulnie. Dokładam jeszcze drewna - a co! Zrobię pysznej kawy z mlekiem i zaczynam się pławić w cudownym uczuciu, że dziś pracuję bez szefa. Juhu!!!
Miłego dzionka!
Dzień dobry!
Ło matko, piszę przez łzy... Lenka - byłąm pewna, że się wzruszę, ale nie aż tak hihi.. Czytałam i rechotałam jak idiotka, aż Bob zapytał zaniepokojony "Mamo, co ty tak się śmiejesz, czy płaczesz?" i przyszedł zajrzeć mi w twarz :) Zgadł, śmiałam się i płakałam, Ty gołebico :) I nietoperzu :))
Smakosiu - miło Cię widzieć z rana, niech już tak zostanie :)
Lajan - taaa, byś se łapki na pośladki położył ty ty :))
Muszę dziś pojechać do pracy zrobić coś, co miała zrobić za mnie moja koleżanka, ale jej dziecko też postanowiło zachorować...
Idę. Zrobię sobie herbatki z cytryną. Chcecie też?
Witam z kawusią. Dzisiaj zafundowałam sobie długie spanko. Po kawce zabieram się za ćwiczenia. Od 2 dni nie tknęłam nic słodkiego a po ostatniej wielotygodniowej rozpuście przyszło mi to nad wyraz łatwo. Pewnie jeszcze mam w organiźmie odłożony cukier. Jak zwykle na udach najwięcej .
Lenko jesteś niesamowita, Twoje teksty są świetne. Jak piszesz to od razu się widzi to co przekazujesz, a nie każdy tak potrafi. Dziękuję za życzenia Nietoperzu :)
Smakosiu życzę Ci spokojnego "bezszefnego" dnia :)
Ciekawe czemu wypięte pośladki kojarzą się mężczyznom z potrzebą udzielenia pomocy, oświecisz mnie Lajanie ??
Ja dzisiaj muszę iść kupić alkohol dla szefostwa. W sobotę szef organizuje imprezę firmową z okazji 15-lecia firmy. Część dziewczyn przyjdzie z osobami towarzyszącymi i tylko 3 dziewczyny nie mogą przyjść, szykuje się impreza na 35 osób. Sala już zarezerowana, wszystko kupione. Zrobiłyśmy zbiórkę kasiorki i chcemy kupić szefowi jakiś dobry koniaczek a szefowej winko. Do tego zamówię bukiet kwiatów i ktoś będzie musiał ładnie wyjść na środek, podziękować im i wręczyć prezent. Tylko dlaczego tak mi się wydaje, że tym ktosiem będę oczywiście ja ?? :)
Mogę Cię zastąpić i palnąć okolicznościową mowę...Oczywiście zrobię to gratisowo...(jeśli oczywiście nie liczyć małej zgrzewki piwa). W zależności od zamówienia mogę zgromadzonych doprowadzić do łez lub śmiechu również zwieńczonego łzami ...Co Ty na to?
Jak doprowadzisz ich do śmiechu zwieńczonego łzami to masz u mnie 2 duże zgrzewki piwa :)
Witam i ja po raz pierwszy w tym locie :)
Lajanie, Ty wiesz, że to jest .Super, super!
Ja niestety kolejny raz napiszę to co zawsze...Czy ktoś mógłby naciągnąć dobę, żeby mi czasu na wszystko wystarczało? Za dużo się dzieje wokół mnie, wciąż mam ludzi, jak nie w pracy to w domu, i tak miedzy Bogiem a prawdą, to momentami jęczę, że poproszę CISZĘ, żeby nikt i nic ode mnie nie chciał...Dobra, pobożne życzenie napisane, a życie toczy się dalej. Niestety tonę w problemach natury zdrowotnej. Nie, no ja nie tonę, ale i mamcia i mąż i dziecię, do tego siostra 600 km daje, też wczoraj operowana...i tak to mnie przytłacza, łącznie z tą jesienną aurą, której nie lubię. Byle te 3 miesiące wytrzmać,bo wiecie, że wtedy będzie już luty i będzie jaśniej nieco...i na pewno będę miała więcej wigoru. A teraz do rzeczy.
Lenko, ja Cię powinnam udusić wirtualnie , nie zapowiedziałaś, że trzeba wziąć dodatkowe majty do pracy..no to ich nie wzięłam, ale jak Cię poczytałam, to się posikałam. Babo jedna! Normalnie Spiderwomen z Ciebie. Ech, Ty się dziołcha marnujesz.... z takim talentem liteackim to albo coś pisać i wydawać, ewentualnie teksty dla kabareciarzy tworzyć.
Aloalo, jest jeszcze ta herbatka?? Ja chętnie bym wypiła, bo siedzię sobie nad tymi papierami, a grzeją jakoś mizernie i mi ręce nieco zziębły...
Hope, czytając Twoją historię o paczce, przypomniałam sobie jak szukałam ogromnej paki którą wysłałam do mojego Młodego. U mnie się wszystko zakończyło dobrze, więc u Ciebie też tak być musi i basta :)
Smakosiu, jak napisałaś o tych malinówkach, to wróciły do mnie obrazki z dzieciństwa, kiedy chodziłam do mojej psiapsiółki Oli, a oni mieli ogromny sad, i te malinówki, ten zapach i smak...oj to takie przyjemne skojarzenie było....a jak już zrobisz te swoje jabłka, to czekam na nie w kawiarence. Mam nadzieję, że Twój Połówek wraca do zdrowia, bo Ty na pewno już jesteś tylko ciut chora...wszak Pracuś pracuje, no to wiesz ;)))
Mysha, ja się dołączę do Lenki i Smakosi- buzi, buzi, zdróweczka i wszystkiego naj, naj, najlepszego . Jak tam synuś? Ja mam swój wywód dotyczący złego spływania kataru. Moja córka przez lata umilała nam życie swoim kaszlem, który niekiedy trwał nawet 2 miesiące, a z moment powracał. Na nią najlepiej działał Sulfarinol, tyle, że tego badziewia nie można zbyt długo podawać. Ale działał rewelacyjnie, bo przysuszał katar i przynajmniej kaszlała mniej. I do tego brała we wziewach do nosa leki typu Budherin i inne wziewne. Po wielu latach okazało się, że jest alergiczką.
Megi, co mam zrobić, żeby moje storczyki tak zakwitły? Mam ich w domu kilka doniczek, ale niektóre w tym roku nie kwitły. Podpowiesz cosik?
Vanesso, trzymam kciuki w sobotę. Mam nadzieję,że się uda zdać to wszystko :)))
Marcia, ja też wybrałabym pierwszą pracę-zawsze jesteś tą, która jest nadrzędna! Chociaż pensja nie porywa niestety...Jestem dobrej myśli, trzymaj się cieplutko :)
Czarnykocie, ciekawa jestem co po tym zebraniu z młodzieżą? Jakieś rewelacyjne wnioski czy wskazówki?? Chętnie skorzystam z podpowiedzi. Ja z tą na prawdę trudną młodzieżą pracuję na codzień i jakoś sobie radzę. Co nie znaczy,że wszystko przychodzi mi łatwo.
A teraz zmykam, bo się rozpisałam niczym Lenka, tyle, że u mnie treść nie tej jakości. Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku i wysyłam małe promyczki słońca-właśnie próbuje się przedrzeć przez te ciemne chmury.
Aha, co mogę zrobić żeby pomóc Osobistemu? W poniedziałek był u laryngologa i pani dochtorowa stwierdziła, że ma ostre zapalenie ucha środkowego. Stary facet, a dziecięce dolegliwości do niego się uczepiły. Dostał jeden antybiotyk doustny, drugi w formie kropli bezpośrednio do ucha i jeszcze jeden lek, ale nie bardzo wiem po co. Gorączkuje piąty dzionek, jeść nie może, bo ruszanie szczęką boli, więc leży grzecznie w łóżeczku i jęczy. Pomóżcie, pliss. Może coś z domowych sposobów. Szkoda mi go bardzo, wolałabym mieć faceta do użytku, a nie takiego na wpół żywego...
Buziaki! Lecę popracować!
Dziękuję bardzo Beatko :) Młody dobrze, kaszel wydaje mi się pomalutku przechodzi. Syrop dostałam Flegaminę a tabletki Clemastin. Do tego podaję mu Rutinoscorbin, smaruję na noc i oklepuję plecy Vickiem, parzę dzbany rumianku czasem słodząc miodem. I ustawiam mu w pokoju kominek do aromaterapii z olejkami, albo świerkowym albo tymiankowym.
Beatka, znalazłam taką recepturę na ból ucha:
"Najlepszym chyba domowym sposobem jest grzana sól. Bierzesz np. 2 łyżki soli na SUCHĄ patelnię i pogrzewasz. Cały czas trzeba mieszać, żeby się nie przypaliło. Potem ładujesz tę sól do małego woreczka (może być np. skarpetka) i ciepłą (ALE NIE GORĄCĄ) przykładasz do bolącego ucha. I tak powtórz to kilka razy. Pamiętaj też, żeby i po tym zabiegu opatulić ucho."
Wypróbuj, może choć trochę złagodzi dolegliwości.
Wydaje mi się, że zamiast na patelni podgrzewać, można to zrobić na kaloryferze. Pamiętam jak moja babcia grzała na kaloryferze jakieś nasiona zbóż w poszewce,i przykładała na bolące kości (nie na ucho).
Agnieszko dzięki. Jutro sobie popraży tę sól. Masakra jakaś z tym uchem, bo Mężowski mówi, że go boli wszystko w okręgu jakichś 15 cm od ucha. I że nie będzie mówił, bo to też go boli.
Beatko, bardzo współczuję Twojemu mężowi. I Tobie. Może powinien iść jeszcze raz do lekarza? Chyba leki już powinny działać?
Olu, my mamy twardy orzech do zgryzienia- Osobisty jest uczulony na wiele antybiotyków, odpadają wszelakie z grypy penicylin, cefalosporyn, a to są te dwie najszersze grupy....nie bardzo jest możliwość zmiany leku. Prędzej dostanie jakiś półśrodek zamiast antybiotyku. Dlatego szukam domowych sposobów na złagodzenie bólu. Wiadomo, że na razie za krótko bierze te leki...od poniedziałku rano. Czekam i modlę się,żeby było lepiej, bo widzę, jak bardzo ten mój Osobisty cierpi.
No to mam nadzieję, że chociaż minimalnie pomogłam Ci się pocieszyć w tym całym chorobowym zamieszaniu u Ciebie ;-) A nowe majty szykuj już na sylwestra, przyniosą szczęście ;-)
Beatko mocno trzymaj kciuki bo te wkuwanie testów słabo mi idzie. Wolałabym robić 100 innych rzeczy niż te testy. Ostatnio miałam wszystko w jednym paluszku.
Idę spać. Przyszłam tylko powiedzieć, że zapytałam dziś Boba "gdzie jest ten metr, którym ostatnio mierzyłeś?" a Bob na to położył się na podłogę z rozwalonymi na boki nogami i rękami, głową przechyloną w bok, oczami zamkniętymi i językiem na wierzchu i pyta "tak?" "co tak?" zapytałam zaskoczona tą pozycją a Bob na to "tak nie żyłem?" "mierzyłeś!" "ach, mierzyłem! Źle usłyszałem"... No tak, ja źle widzę, Bob źle słyszy - genetyczne po tatusiu. On też często nie dosłyszy tego, co mówię :))
Dobrounoc :)
Faceci tak mają ;)
Wnioskuję o medal dla Boba Może być z czekolady, ale za to bardzo duży.
Dzień dobry czwartkowo :)
W końcu pogoda sie poprawia i można będzie coś zrobić na zewnątrz.
Lenka i Aloalo Wy to powinnyście zacząć pisać książki o swoich przeżyciach :) Jesteście niemożliwe :)
MIłego dnia :)
Witam czwartkowo :)
Plusem jest to, że dzisiaj nie pada. Wczoraj już mi się znudził deszcz ;-) Ale dla urozmaicenia byliśmy całą rodzinką na zakupach butowo-ciuchowo-spożywczych. Jeszcze zostały do kupienia kozaki dla Dużej, a to chyba najtrudniejsze zadanie ;-). Miałam do załatwienia również sporo innych spraw i w trakcie jednej z nich stoję sobie z córką już przy pani, która nas obsługiwała i czekamy gadając, aż pani wszystko sobie ogarnie, a ona oczywiście wszystko słyszy. Dookoła stały poustawiane różne ładne przedmioty, które zachęcały do zakupu i my również oglądałyśmy te cudeńka. Wpadła mi "do oka" śliczna, duża filiżanka, więc mówię do córci : - " Patrz, jaka ładna filiżanka. I jaka duuuża. I ucho ma porządne, że wygodnie się trzyma. Jakbyś zrobiła mamusi herbatkę w takiej filiżance, to by mi wystarczyła na cały wieczór....Szkoda tylko, że jest w bożonarodzeniowe choinki, reniferki, bombki i gwiazdki, bo głupio tak latem pić herbatę z kubka w bombki...." I w tym momencie pani się wtrąciła : - " Zwłaszcza, że to jest doniczka...." :)))))) Duża parsknęła śmiechem i wychodząc od razu oznajmiła tacie, że ja znowu dałam ciała, bo chiałam pić herbatę z doniczki :))).......... Ale ona wcale nie wyglądała.... ;-)
No dobra, mam kawę dzisiaj ze spienionym mlekiem, a na wierzchu mam usypane słoneczko z czekolady...bo takie szablony sobie byłam nabyłam :) Może ktoś reflektuje ?
Ja chcę! Ja chcę. Może być nawet z usypaną choinką z czekolady. Nic, że nie na czasie Tylko nie rób w żadnej donicy, bo nie dam rady wypić do 15-ej Jesteś the best! Wiesz o tym, prawda?
Musze zmykać, bo mi dzisiaj jakoś tak czasu brak
Dla Ciebie specjalnie na jutro będzie z usypanym serduszkiem...też mam takowe ;-)
Ja pierdzielę, przegryzam sobie nugetsa i omal mi nie wypadł :)))))))))) Masz mistrza!
Dzień dobry pod wieczór :)
Muszę Wam powiedzieć, że Lenka pomogła mi w zakupie prezentu na pierwsze urodziny. Napisała mi sms, że w najbliższych dniach będę mogła kupić ekspres do kawy, na który czekam chyba z rok. I ja kupię tralala! I co to ma wspólnego z pierwszymi urodzinami? Otóż to, że 6 grudnia moja kuchnia kończy rok :) A ekspres przecież będzie w kuchni, pięęęknie to sobie wymyśliłam nie? No. :)
Byłam dziś z Bobem na odczulaniu, potem na wizycie kontrolnej, angina pięnie poszła sobie, jutro ostatni dzień chorobowego. I jeszcze za godzinę musimy jechać do okulisty obadać, czy Bob dobrze widzi. Mam nadzieję, że tak, że niedosłyszenie mamusi to jedyna wada :)) I Bob jeszcze nie wie, gdzie jedziemy, powiedziałam, że do cioci D. :) To jest moja lekarka, która męczy się z moimi ślepiami już ćwierć wieku, więc prawie jak ciocia :) A Bob jak już przyjdzie co do czego jest miły i kulturalny a gdyby wiedział wcześiniej to nie wiem, czy dałby się wytargać z domu.
Idę zrobić herbatę. KToś sobie życzy donicz.. tfu! filiżankę?
Oluś, a wiesz że już czekasz prawie dwa lata...? Te ekspresy ostatnio były właśnie dwa lata temu, kiedy to mój "Mikołaj" uszczęśliwił mnie takowym i od tego czasu nie pojawiały się ponownie. Ja wiem, że kawiarni z nim nie otworzę, ale na moje domowe potrzeby jest najlepszy.
Natomiast prezent na "roczek" to wspaniały pomysł ! Moja kuchnia skończy rok pod koniec stycznia, więc już muszę się za czymś rozglądać....Narazie, jak się okazało, to tylko doniczka wpadła mi w oko .
I nie wiem czego Ty chcesz od Boba... Ja sobie go wyobrażam tylko w tej wersji "miły i kulturalny" .
Witajcie
siedze tu już od dłuższego czasu, poczytałam troszkę forum i nabrałam ochoty na pierniczenie. Widzę, ze niektóre Kawiarenkowiczki też biorą udział w tym zbiorowym akcie twórczym Dawno temu robiłam raz w życiu piernik i mi nie wyszedł. Przez lata nigdy wiecej nie próbowałam. Poszłam na łatwiznę i "uzdatniałam" ciasto murzynkowe lub WZ-kowe dodając do nich przyprawy do piernika. No i taki oszukany piernik jakoś uchodził. Kiedy dzieci były małe, piekłam pierniczki, wszyscy mieli frajdę przy ozdabianiu i potem wieszaniu na choince. Na stare lata dojrzałam do tego, zeby znów spróbować upiec prawdziwy piernik . A powiedzcie, ten staropolski piernik, to który? Znalazłam kilka różnego autorstwa.
Beata, jak Osobisty? Współczuję Wam obojgu, bo Ty też jesteś chora ( w środku ) Dziś czwarty dzień antybiotyku, powinny już być efekty. Jeśli nie,może trzeba zmienić drogę podania? Trzymajcie się, życzę powrotu do zdrowia.
Lenka, warto było cierpieć Twoją nieobecność w Kawiarence dlla przeczytania relacji choćby tylko z jednego dnia. Ale dobrze, ze juz jesteś i chodzisz po sklepach, moze co ciekawego znowu wypatrzysz
Aloalo, jak Bob zniósł wizytę u cioci D? ...I niech ten długo wyczekiwany roczkowy prezent spełni Twoje oczekiwania.
Smakosia, mam nadzieję,ze się trochę podkurowałaś? Jutro na pewno bedzie lepiej,przeciez to Twój ukochany pią.........
Vanessa, nie panikuj, testy nie sa takie straszne. Wiem, ze póki co emocje biora górę, ale spróbuj podejść do tego ze spokojem. Trzymam kciuki !
Mysha, przemówienie na sobotę juz uszykowane? Najpierw Ty podziękujesz szefowi, potem on Tobie, tylko uwazaj, żeby z tych czułości potem jakich problemów nie było
Muszę kończyć, czeka mnie lektura komentarzy do piernika, setki tego...
Pozdrówka dla całej pozostałek ferajny. Ciao!
Ciao .... i poleciała.
beatko mam nadzieje ze z mezem ok ja na 9 do pracy a tak mi sie nie chce:(( dwoje dzieci (14 i 6) zostaja sami w domu i boje sie tego co zastane po powrocie:)) zimno i jakos tak byle jak mam chyba dola dzis bede rozmawiac z ta kobita w pracy o wynagrodzeniu warunkach itd wtedy zdecyduje ale ostatnio mi zaplacila 8zl za godzine a narobilam sie jak dzik....teraz herbatka ogarnac sie zastaszyc dzieciaki ze jak nie beda grzeczni to....a potem lece czy ktos wie czy jak wysylam papiery mezowi do belgii(maja byc wielojezyczne ponoc) to musze tlumaczyc u tlumacza przysieglego czy jak?
Jak akt ślubu do rodzinnego to w gminie można załatwić akt w innym języku. TO bezpłatny dokument , ponieważ do rodzinnego. Tak należy powiedzięc.
Bonieś ten który robi furorę na WŻ to ten http://wielkiezarcie.com/recipe20411.html .
Powodzenia:)
Też zabieram się w tym roku za niego i robię go pierwszy raz. Produkty już czekają na ostygnięcie.
Dzięki Agulek.To bedziemy miały pierniki w tym samym wieku. Mój bedzie o kilka godzin młodszy:)) Odwaliłam kawał dobrej roboty - przeczytałam wszystkie komentarze pod przepisem. Dyskusje i opinie. I jeszcze forum piernikowe z 3 lat. Ufffffff. W sekrecie dodam, ze Mysha udziela mi porad na boku . Teraz mogę pierniczyć bez obaw :D Buźka!
Właśnie tak się natawiłam edzie ok. TYm bardziej, że drugi raz przyszło mi zdawać. Dzięki za słowa otuchy
Uwaga! Uwaga! Nadchodzi!
Piątek, piąteczek, piąteluniek!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Juhuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!
To tyle, na tyle, bo czas mnie goni, ale chcę byście wiedzieli, że już mi tęskno napisać do każdego z osobna. Tyle się dzieje. jedni smutni, inni zestresowani a jeszcze inni szykują sobie i innym prezenty. Jednym słowem - dzieje się a ja stoję obok i nie mogę ruszyć z miejsca, bo szef, bo praca, bo czas umyka...
Ale tak, czy siak już się cieszę na myśl o "łikędzie" a do tego wszystkiego przeziębienie odpuszcza więc radości cała kupa
Przyniosłam dobrej herbaty. Częstujcie się.
Miłego dnia
Dzień dobry!
Przyjdę później na dłużej, bo teraz muszę lecieć, bo dostałam dzidziusia!!!
Narazicho!
kurcze Ola! minęłysmy się w drzwiach!
co za dzidziuś?????
i ja jestem na chwilkę,jakbu ktoś o mnie pytał.....
zawalona pieczeniem,ale to już chyba standard więc nie ma o czym mówić wogóle....przysiadam na chwile z kawą bo cały dzisiejszy i jutrzejszy dzień spędzę w kuchni.....kilka tortów(ale tylko kilka),a w niedzielę chrzciny mojego Chrześniaka.....
mam do upieczenia próbną partię makaroników dla mojego przyszłego kontrahenta-zobligowali się na ok 15 kg tygodniow!!!!!!!!JUPI!!!! jak mawia Smakosia-trzymajcie kciukasy,co by mi wypaliło....
teraz siedzę i dzwonię do ZUSu.....mam w dokumentach swoich kilka pisemek o odłożeniu sprawy na później...a sprawa tyczy się mojego 2-tygodniowego zasiłku opiekuńczego na Młodą z roku UWAGA!! 2001!!!!
do dnia dzisiejszego ZUS mi kasy nie wypłacił i co chwila sprawę odkładają.....kwota niewielka....ale odsetki?
to spadam i dzwonię dalej.....
dodzwoniłam się!!!! po 162 wybieranych połączeniach nareszcie ktoś odebrał telefon...okazało się,że nikt nic nie wie...czyli standard.....czekam na telefon zwrotny ,jak tylko ten ktoś czegoś się jednak dowie....normalnie jawne kpiny....
Nie dzwoń do nich. Szkoda Twojego czasu i nerwów. Wyślij pismo poleconym z potwierdzeniem odbioru, w którym opisz sytuację i tyle. Do 2 tygodni muszą odpowiedzieć i tyle.
Dzień dobry,
wpadłam na chwileczke, zaraz biegusiem do miasta, potem będą już tłumy ludzi.
Hope, co by miało nie wypalić? Twój kontrahent złapał Pana Boga za nogi, ze mozesz z nim współpracować, życzę powodzenia! Także w negocjacjach z ZUSem, bo od nich coś wyciągnąć.....
Uciekam, na razie!
Witam i ja, przyczłapałam z kubkiem kawusi, tak, kubkiem, nie doniczką Lenko.... Ty wiesz :) Urlopik pomału się kończy, w poniedziałek już do pracy ale o dziwo tym razem mija mi leniwie i fajnie. Wykorzystałam go żeby naładować baterie, nie gonię się z niczym i już czuję, że wrócę do pracy wypoczęta. Wczoraj byliśmy z Młodym w kontroli, chyrla dalej ale pani doktor twierdzi, że wszystko dobrze, dokończyć kurację do niedzieli i w poniedziałek do szkoły. Wczoraj dzwoniła dziewczyna, która wyręczyła szefa w organizowaniu imprezy. W miejscu, w którym miała być impreza, poszła cała instalacja elektryczna i naprawią dopiero w nowym tygodniu. Także dupa blada. A to jedyny termin, w którym możemy mieć taką imprezkę. W takich pieniążkach żadna inna restauracja nam nie zrobi takiego menu jak tam proponowali. Ale dziewczyna stanęła na wysokości zadania i załatwiła salę, na której miała wesele, chrzciny i roczki. Wynegocjowała fają cenę, tylko 10zł szefo będzie musiał dołożyć od osoby. No i najważniejsze, że się odbędzie. Uffff, tyle planowania, umawiania i takie atrakcje. Ale jak to mówią, każda, dobra impreza musi mieć jakąś wtopę. Lepiej, że przed rozpoczęciem niż w trakcie :) Dzisiaj muszę wywalić swoją szafę i wybrać w końcu w czym pójdę. Mam 2 opcje a jak znam życie to i tak pójdę w 3 :) Muszę jeszcze wyskoczyć na miasto, ogarnąć chałupkę żeby jutro już mieć z głowy, trening popołudniu i to by było na tyle ;)
Hope, życzę cierpliowści w dzwonieniu do naszego cudownego Zusu, ciekawe czy gdybyś to Ty im była winna coś od 2000r, czy też by tak grzecznie dzwonili do Ciebie :)
Smakosiu mam nadzieję, ze będziesz miała mimo wszystko chwilkę żeby chociaż złapać oddech. Jak Połóek ??
Aloalo, jak oczy Boba ??
Miłego dzionka wszystkim.
Witam już prawie łikędowo :)
Na jutro zaplanowaliśmy wyjazd w góry i odbędą się moje szaleństwa z piłą spalinową.... Uwielbiam moją piłę :) A połączenie ja plus moja spalinówka = wyrąb lasu ;-) Eee tam, trochę przesadziłam, ale wióry polecą.... :)))
Marcia, ja zapomniałam się uradować, że przypomniałaś sobie o nas ;-) I trzymam kciuki za powodzenie w nowej pracy.
Hope, już nawet myśleć nie lubię o ZUSie, a Ty przywołujesz trudne wspomnienia..., ale skop im wszystkim tyłki i wyciśnij każdego należnego Tobie grosza ! Trzymam za to dwa kciukasy :)
Bonieś, walcz dzielnie z piernikami, a ja będę trzymać kciuki i się od Ciebie uczyć ;-) Sama piekę tylko pierniczki i niczym staropolskim jeszcze się nie zajęłam. Ale popełniłam kiedyś domek z piernika, który niestety był ostatnim moim większym dziełem piernikowym, ponieważ po pęknięciu ściany nośnej, a następnie wycieńczającym remoncie i lepieniu landrynkowych szyb, o mało nie osiwiałam i ta katastrofa budowlana ostudziła moje zapały piernikowe na dobrych kilka lat :))).
Agulek i za Twojego piernika kciuki trzymam :)
Mysha, co byś nie wybrała do ubrania i tak będziesz wyglądać super, także ja jestem spokojna i za to już kciuków trzymać nie muszę...chyba, ale potrzymam za udaną imprezę ;-)
Smakosiu, dla Ciebie potrzymam kciuki za więcej czasu dla nas i całkowite ozdrowienie ;-)
Aloalo, podwójne kciukasy za oczka Boba ! Co by chociaż dobrze widział mamusię skoro już ją gorzej słyszy... ;-) No daj znać.
Beata, dla Ciebie też kciuków nie zabrakło i dla Twojego męża, za pełnię zdrowia, szczęścia i ...spokoju :)
Chyba jestem jednym wielkim kciukiem....albo setką mniejszych... :))) Z kawą przyszłam i...uwaga...z ciastem ! Nie kupnym, ale własnym. Tadamm.....Mam pyszną karpatkę :). Upiekła ją wprawdzie moja starsza córka, ale skoro córka moja, piekarnik mój, blaszki i składniki moje, to tak choćby i karpatka moja była..., nieee ?
Lenka życie mi kawą uratowałaś:)) A na pewno oczy szerzej otworzyłaś ;)
Mówiłam Ci już że Cię lubię ;)
A karpatka jak najbardziej Twoja :))
Trzymajcie się wszyscy cieplutko a ja tymczasem zmykam po syna do szkoły.
Lenka-dzieki:))po prostu mam troche wiecej czasu:)) o 14 wrocilam z pracy ale tam jest b...l kazdy zadzi jak chce a ja nie wiem kogo sie sluchac:) to co zrobilam do 16 zrobilabym do 14 ale latalam jak debil od roboty nie skonczonej do nastepnej i tak w kolo.... w koncu jakos to wszystko ogarnelam ugotowalam krupnik ziemniaki na dwa dni(bo pani nie bedzie miala jutro czasu...) przygotowalam nogi z kurczaka i piersi nie wspomne ze na dwie osoby i poszlam do domu:)) teraz siedze z dzieciakami zaraz zjemy nalesniki i...wolne:) buziole dla wszystkich:)
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek ;)
Ja już po pracy. Świadomość, że będą 2 dni wolnego, że mąż w końcu przestał gorączkować, że może już cosik jeść, że niedługo luty ;)) daje mi mimo paskudnej aury dużo, dużo radości :)
Przyniosłam do kawiarenki jabłka nadziewane powidłami śliwkowymi i rodzynkami, zapiekane pod budyniową kołderką. Niestety boli mnie żołądek, więc postanowiłam, że przez jakiś czas będę jeść tylko leciutkie potrawy. A te jabłka tak za mną "chodziły", więc upiekłam :)
Przyjdę później na dłużej, a teraz idę poleżeć, bo ten mój żołądek, to mi daje do wiwatu. Jakby ktoś pytał, to niestety mam przewlekle chory ten organ i ON tak lubi jesienią boleć bardziej niż bym chciała. Leki biorę systematycznie a mimo to, takie incydenty się zdarzają. Zachciało mi się greckiej sałatki....No to ją muszę odchorować (świeże ogórki jak widać są świeże ale z pomocą chemii...).
Cieszę się, ze mężowi lepiej. A Ty moze sparz sobie miętowej herbatki, łagodzi dolegliwości żołądkowe.
No jestem. Nie odczuwam radości z powodu piątku, bo i tak siedzę w domu, ale cieszę się, że Bob zdrowy i może śmigać w poniedziałek do przedszkola. Tylko jak my wstaniemy po tym tygodniowym lenistwie o 6-tej to na razie nie mam pojęcia.
Wczoraj przy ubieraniu Boba do okulisty, który nadal wiedział tylko, że jedziemy do cioci D. mówię mu, żeby wziął sobie jakąś zabawkę, żeby się nie nudził. A on na to "a tam nie ma dzieci?" yyyy, no nie, nie ma. W poczekalni delikatnie uświadomiłam go, że ciocia D. zobaczy tylko moje oczy i po chwili dodałam "i twoje też". A Bob na to "dooobra" . Miłe dziecko. No i weszliśmy, ciocia D. zachwyciła się, że Bob taki duży i przystąpiła do badania. Trzymałam Boba na kolanach i zakrywałam mu jedno oko a on machał rączką w prawo, w lewo, w górę, w dół a ja czym łapki były mniejsze a Bob nadal machał dziwiłam się, jak on kurna cokolwiek widzi, bo ja widziałam tylko biały świetlny pas i nawet nie mogłam dorzeć czarnego koloru tych łapek.... A Bob pięknie przeczytał wszystko i dzięki Bogu nie odziedziczył mojego wzroku!!!! JEstem przeszczęśliwa. A potem ciocia D. obdarowała Boba autkiem i lizakami i Bob chyba ją pokochał :) Z autkiem spał :)) A Mężowi przez telefon zrelacjonował jednym tchem "pani mi dała nagrodę bo dobrze pokazywałem rączkami literki i dałą mi fioletowe autko, ale takie bez patrzenia i bez mówienia" co oznaczało, że autko nie ma narysowanych oczu ani buzi, czyli nie było z Carsów tylko z hot wheelsów. tylko hot wheels zapomnieli napisać. Tak twierdzi Bob z bystrym wzrokiem :))
A dziś zawiozłam nielegalnie Boba do dziadków (czemu nie mówi się też babciów, nie?) bo nadal powinniśmy siedzieć w domu, ale on siedział u nich w domu a ja wreszcie wymieniłam opony na zimowe. A potem bardzo blisko był Kaufland a ja nie byłam w tym sklepie już kilka lat i w dodatku w wątku Beaty o masach ktoś napisał, że są tam orzechy po 4,5 to podjechałam. Orzechów nie było, ale było tyle innych rzeczy, tak mi potrzebnych i już trochę światecznych, że zostawiłam tam ponad 200 zl! I bardzo się zdziwłam, bo nic takiego nie kupiłam a jeszcze w promocji połowa...
Lenka - ja czekam na ekspres rok, bo rok temu dopiero się pochwaliłaś, że takowe cudo masz :) Dziś w tym Kauflandzie były świateczne filiżanki i tak stałam i się gapiłam z uśiechniętą facjatą i z Tobą przed oczami :) Na basnie też Cię wspominam a właściwie Twojego Męża z tymi wywiniętymi rzęsami.... Jak mi teraz gołąb jeszcze na balkonie usiadzie to chyba ryknę śmiechem :)) A to wszystko dzięki Tobie. I uważaj, Kochana, z tą piłą, błagam :)
Beata - bardzo się cieszę, że Mąż już lepiej. I współczuję z powodu bólu żołądka... OBy szybciutko Ci przeszło!
Mysha - złe dobrego początki! Impreza na pewno będzie udana a Ty będziesz ślicznie wyglądać obojętnie w czym.
Smakosiu - no właśnie, pogadaj indywidualnie a nie tylko zbiorowo i zbiorowo :))))))))))))))
Vanessa - trzymam kciuki za to prawko i za wszystko.
Marcia - pozdrawiam, będzie dobrze. Kiedyś musi prawda? :)
Bonieś - nie zastanawiaj się tylko piernicz, ile wlezie :) Z mojej strony doradzę Ci tyle, że do ciasta lepiej nie dawać bakalii, bo się źle wałkuje, dogodzisz sobie w nadzieniu :) I nic się nie bój, nie taki piernik straszny:)
Agulek - Ty też piernicz bez obaw :)
Hope - ZUS to jest jedyna w Polsce NIEZORGANIZOWANA grupa przestępcza.
Darai - co u Ciebie?
Megi - a Ty gdzie?
Aaaa, jeszcze dzidziuś! Przymierzałąm się do niego już długi czas. Ale wiecie jak to jest, ciężko jest się zdecydować, bo zawsze wydaje się, że kasiory szkoda i takie tam... Ale wreszcie się zdecydowałam i mam go. Muszę go tylko wycisnąć. Z silikonowej foremki :))) Będę robiła koleżance na chrzciny tort więc dzidziuś był niezbędny :) No i mam dzidziusia!
Jeju, ale się rozpisałam. Idę kurze ścierać, jutro będzie więcej wolnego :)
Miełgo wieczoru :)
Dzięki za radę. Zamierzałam zrobić połowę z bakaliami i połowę bez. Teraz już nie będę się pitolić z dzieleniem ciasta.
Nie pitol. Po prostu piernicz :)
i to się nazywa motywacja
No weź mi sklerozy nie wciskaj.....przecież i tak wiem, że ją mam, ale żeby aż tak...?
A TUTAJ - klik to chyba 35 wpis z 2010 r....abo nie ? Chwaliłam się jak byk i to osobiście Tobie, a tu nic mojego chwalenia nie pamiętasz.... ;-) Coś mi tak świtały 2 lata, bo od takiego czasu "pomagam" Tobie szukać ekspresu....bezskutecznie, ale jednak próbuję ;-)
Cześć Dziewczyneczki
kręci się w Kawiarni życie, oj kręci...zaległości jak lata świetlne mam hoho...nadrabiałam i ja życie towarzyskie przez cały tydzień, nawet dwa razy na jednej parapetówce byłam...dziś trochę zakupów dotachałam, jak wielbłądzica, bo M se wyjechał...w góry...jutro po pracy, tak, po pracy buuuuuuu, resztę dotargam, bo przeca w nd święto i trza ciastek napiec, taki mam plan...nastawiłam asowy barszcz czerwony kiszony....kotom zainstalowałam obroże przeciwpchelne, bo sprejów nie lubią, ale i tak się denerwowały, jak były małe, to każdy miał w innym kolorze z cyrkoniami...tia mam fisia....i pchły hehe....mój tablecik znów fixuje, więc rada nie rada, jak tylko M wróci znów zatruję życie serwisantom wrrrrrr
3majcie się cieplutko
cmokaski
Czarnykocie, sprawdziłem, niestety, nie jestem kobietą, dziękuję za pozdrowienia.
a szkoda...byłaby z Ciebie ładna babka
buziam po stokroć z miłością największą
Aaaa to nie masz sklerozy a ja mam co nieco. Bo to było tak, że Ty się chwaliłąś to fakt, ale ja wtedy za ekspresem się nie rozglądałam, więc przeczytałam, przyjęłam do wiadomości i... zapomniałam z czasem. A jakoś rok temu rzuciłąm pytanie, jaki ekspres kupić i Ty mi chyba na PW dokladnie opisałaś to cudo i ja go od wtedy pożądam :) A teraz znów dzięki Tobie mogę go mieć. Chyba w przyszłą sobotę nie pośpię długo :)
Witam!
Obudziłam się dziś w doskonałym nastroju. Czułam się tak dobrze, że nawet pierwszy raz od kilku miesięcy zrobiłam sobie małą kawę. I podczas delektowania się jej smakiem zadzwonił telefon. Jedna rozmowa, tyle złych emocji... Kawę wylałam. Tak mi jest przykro. Bo to bliska osoba. A było tak dobrze z rana. Idę, nie będę Was zanudzać moimi smutkami. Jutro pewnie będzie lepiej.
Miłej, spokojnej soboty.
Mi też ktoś dzisiaj pod koniec dnia zburzył trochę dzień. Moja koleżanka ma ,,fazę" na dziecko. Inaczej tego nie można określić. Nie przejmuje się, że pracy ona nie ma a jej facet też nie ma. Mieszkania stałego brak . Pustak z niej i tyle. Narazie z tych poczynań nic nie wychodzi i chyba ktoś tam nad tym czuwa. Nie rozumiem ludzi tak nie odpowiedzialnych. Musiałam sie Olu wygadać. Mój ślubny jak słyszy jej ,,mądrości życiowe" to mu sie włos na głowie jeży. Nie trawi jej .
Kochana wszystko będzie ok Bob napewno Ci humor już poprawił.
Witam w sobotę
Pięknie, słonecznie i bardzo energetycznie. Normalnie mi się gęba uśmiechnęła jak zobaczyłam rano to słoneczko. Osobisty zdrowieje:))) w końcu...
Wczoraj wieczorem spotkałam się z jedną fajną babką, no i tak nam zeszło, że wróciłam do domu grubo po północy, a dziś raniutko miałam totalnego lenia. Acz zaraz idę okna czyścić, żeby nie było. Dobrze, że Czarnykot przypomniała o jutrzejszym dzionku, że sklepiska zamknięte. Kurczę, to znak że musowo muszę jeszcze sklepy oblecieć.A potem ugotuję bigos, a potem może jakieś ciacho sklecę, a potem....będę se leżeć i się rekreować. A wiecie czym żołądek wczoraj uleczyłam? Tak jak jestem przeciwnikiem tych kolorowych, gazowanych napojów, to łyknęłam pół litra...no nie procentów, ale półliterka Sprite. Po jakichś 3 godzinach żołądek dał sygnał..."Stara daj w końcu jeść", to był dobry sygnał, bo od rana nic nie jadłam...tak mnie bolało...Dziś już dobrze, więc idę jeść śniadanko i zabieram się do pracy.Aha-
Aloalo, przytulam Cię mocno. Nie smutaj proszę. Jutro na pewno będzie lepszy dzień.
Zostawiam ptasie mleczko waniliowe i czekoladki mleczno-kawowe i rozpieszczalną kawę. Do napisania poootem!
Kochana a czym tak żołądek ,,wkurzyłaś"? Bo ja mojemu kiedyś taką atrakcję zafundowałam: śliwki kalifornijskie, obiadek jakiś a potem u przyjaciółki lampka winka czerwonego a już w domku jabłka dwa wielkie zjadłam. Rano jak wstałam to taki ból brzucha dostałam masakra. Trzymało mnie tydzień nie jadłam prawie nic a jak już coś lekkiego zjadłam to znowu ból. Nie zapomnę tego nigdy.
Witam z kawusią. Tak, ja dopiero wstałam. To znaczy już raz wstałam jak Mężuś wychodził i zjedliśmy razem śniadanie ale po wczorajszym nocnym posiedzeniu musiałam się jeszcze położyć :) Zaraz naszykuję obiad, skoczę odebrać kwiaty, walnę sobie jakąś maseczkę, umyję włosy i naszykuję ciuszki. Taxi już zamówione, będzie fajnie :)
Beatko cieszę się, że z Osobistym już lepiej. Dobrze, że wieczór poświęciłaś sobie na klachy i spotkanie, czasem trzeba się odstresować :)
Aloalo, przykro mi, że źle się stało. Jutro na pewno będzie lepiej.
Informuję Was Kochani , że teorię zdałam na 100% wyszłam z sali po czterech minutach. Trzymanie kciuków skuteczne. Zaciskajcie je jeszcze mocniej 15 listopada bo o 7.50 mam egzamin z jazdy. Bardzo bym chciała zdać i w tym roku zakończyć moje podboje Lką.
Pozdrowienia
Gratujacje! A mówiłaś, ze nic Ci nie wchodzi do głowy. Oczywiście kciukasy dalej trzymam za pomyślną jazdę. Powodzenia!
zakończysz...wierzę w Ciebie i 3mam co trza....
I co???? Kciuki od rana zaciśnięte...a Ty cicho?
Hej :)
Przeszło mi. Dwie dodatkowe rozmowy z tą osobą jeszcze i jest ok. A już najbardziej humor poprawił mi zakup nowych kozaków :) Stare byłyby całkiem dobre, bo nie przemakają, są ciepłe, nie są zniszczone, ale prawy obcas mam skrzywiony tak strasznie, że nawet Mąż zwrócił na to uwagę a to oznacza, że skrzywienie jest baaaardzo widoczne. Nie wspominając o tym, że moja stopa jest w bardzo złej pozycji.
Byłam zmuszona wejść dzsiaj z Bobem do Realu i chyba aż do Świąt już tam z nim nie pójdę. Tony wystawionych zabawek! Oczywiście Mikołaj i Dzieciątko już się dowiedzieli, które mają kupić, więc znalazłam na allegro tańsze o kilkadziesiąt złotych, żeby ani Mikołaj, ani Dzieciątko nie zbankrutowali :)
I zrobiłam sobie dzisiaj dzidziusia :) i to bez Męzą he! :)) Śliczny jest. I starczyło parę minut w zamrażarce i był. A na Boba 9 miesięcy czekałam, no, ale Bob jest zdecydowanie bardziej udany ;)
Vanessa - serdeczne gratulacje i niech na jazdach pójdzie Ci tak samo dobrze!
Mysha - szampańskiej zabawy!
Beata - bardzo bardzo się cieszę, że i u Męża i u Ciebie lepiej. Widać sprite jest tak samo dobry jak zimna coca cola. Oryginalna. Jak Męzowi śruby zardzewiały przy kołach samochodu, to coca cola poradziła sobie z nią doskonale :))
Właśnie z wanny doszło mnie: "jeszcze tylko niedziela, potem jeszcze niedziela i jeszcze niedziela i już, co nie mamuś?" - to jest odliczanie do Mikołaja
Miłej reszty łikędu!
Inka Tango
Bella Pongo
Witają Was mruczuchy
Wykorzystuję moment, że komp stacjonarny chwilowo w moich ręcach
Witam i ja
Dzionek w pracy szybciutko minął, jak szefowej nie ma, to, co tu dużo gadać fajnie jestpoz tym nuuudy...pusto w domu, bo towarzystwo się po koleżankach rozlazło...Zu wyszła mimo zakazu, po wielkiemu cichu...jutro będzie wpierdziel Bella doprowadziła do totalnej ruiny wiklinową skrzynkę, a raczej jej zawartość, piękne begonie z lobelią przyniosłam przed mrozem do domu. nie zostawiła ni źdźbła małpa jedna wrrrrr ale już posprzątane...
miłego wieczoru wsjem
Ło matko, jak Ty te kociaki odróżniasz....I one reagują na swoje imiona? Tango wygląda na najstarszego. Piękne są.
odróżniam, każdy jest inny Tango i Ponguś to bracia, była jeszcze Samba, ale ją musiałam uśpić po potrąceniu samochodem...w sumie córcia znalazła wtedy 5, trzy zostały...Inka jest najstarsza, znaleziona w ubiegłym roku w czerwcu, a Belcię ktoś mi podrzucił na podwórko, miesiąc temu, jakoś tak...
Witam,
ja też korzystam z dostepu do kompa, bo całe moje meskie towarzystwo ogląda boks. Na tym akurat zupełnie sie nie znam i nie pociąga mnie. Nie kumam, co te chłopy w nim widzą, ze potrafią do 3-ej w nocy walki oglądać.... Ale kto zrozumie facetów?
Beata, narobiłaś mi smaka na pieczone jabłka. Moje wprawdzie nie takie bogate, tylko rodzynki, miód i cynamon, ale smakują świetnie. Wiem, troche późno na delektowanie sie ale jakby kto miał ochotę, to bardzo proszę. Najlepsze na ciepło, więc trzeba sie pospieszyć :))
Czarny Kocie, ktoś, kto Ci Bellę podrzucił, chyba dobrze wiedział, co robi. Teraz pewnie z daleka obserwuje, wiedział, ze nie bedzie miała u Ciebie krzywdy. Sterylizowałaś panienki? Nie wyobraźżam sobie, zeby obie zaczęły sie kocić.
Aloalo, dobrze, ze wszystko wyjaśniłaś od ręki, na goraco. Tak jest najlepiej. I człowiek sie nie męczy i złe emocje sie nie nawarstwiają.
Smakosia, Hope, Agulek, Mysha, Lajan, Vanessa, Bahati, Lenka, Megi, Boróweczka, Marcia, Bodek, Krysia, Bahus ......... ufffffff, mam nadzieję, ze nikogo nie pominęłam..... , o Was tez pamiętam i pozdrawiam. Życzę spokojnego wieczoru i jutro pięknej niedzieli :))
Dopisano 12-11-12 23:06:59:
Skleroza nie boli..... Wybacz Aleksandro.....:))dawaj te jabłka natentychmiast...ale lojalnie uprzedzam...żeby potem nie było...wszystko zjem hihi
Ty mozesz mieć rację, to samo powiedziała mi znajoma że na tym jednym to się nie skończy...wszystkie kotki sterylizuję...a potem giną pod samochodami...pech jakiś...samba dwa tygodnie po....a kotów nie kastruję choć już już miałam zapisać obu na wizytę, bo to taki sam koszt jak przy jednej kotce...ale po doświadczeniach koleżanki, kiedy to po 4 mcach kotkowi zatkał się przewód moczowy, jak to u kastratów sie zdarza, chęci mi odeszły...a niech se mają co mają...
nieee nooo, nie wierzę...nikogo TU jeszcze nie było???????
witam zatem jako pierwsza nudnym popołudniem...bom tylko z teściową w chałupie...trochę nadrobiłam tydzień w sprzątaniu, jeszcze zdałoby się poprasować...nie przepadam
zdam malutką fotorelację, jak to korzystając ze stacjonarnego kompa mam towarzystwo...i jak to towarzystwo próbuje ugryźć kursor
to oczywiście Belcia...jakość zdjęć nie najlepsza, bo światło kiepskie a i tylko fon miałam po ręką...
Belcia jest przesłodka.....
Witam i ja "niedzielowo" ;-)
Faktycznie pustki tu ogromne...
Czarnykocie, super te Twoje kociaki :)
Ja padamnapysk....Wszystko mnie boli i nie mam siły, więc jutro więcej popiszę. Poza robotą nieplanowana imprezka nam wypadła, bo odwiedził nas sąsiad.... Dokładniej to rower go do nas przyprowadził, ale był taki już wesoły ( znaczy się sąsiad nie rower ;-) ), a my tacy już zmęczeni robotą, że powiedzieliśmy alkoholowi stanowcze.......czemu by nie... :))) Ale jak walnęłam się wieczorem do wyrka, to ledwo mogłam leżeć o własnych siłach ;-) Na szczęście silna ze mnie babka i spałam samodzielnie do samego rana..., który nadszedł gdzieś około godz. 11.... Wieczorem, ze zmęczenia, urządzaliśmy nawet ze Ślubnym losowanie, które bardziej się podniesie do buziaka i na szczęście wygrałam...i to on musiał się lekko unieść, żeby mnie cmoknąć, a ja resztkami sił musiałam obrócić głowę :))) Widać mam szczęście w grach, a on w miłości .
Nic nie przyniosłam, bo mam zakwasy w rękach i mnie bolą...nawet moje piękne małżowiny uszne mnie bolą, więc do jutra :)
Dobrze, że chociaż się obie z czarnymkotem odezwałyście. Też wczoraj popracowałem przy cięciu moich drzew owocowych. Pogoda była piękna od rana więc można było pracować.
Dokładam do kominka. Śpijcie spokojnie.
Witam w nowym tygodniu ,
Lajan, czy Ty w ogóle sypiasz? Niesamowite są godziny, o których bywasz w Kawiarence. W kominku jeszcze tli sie iskierka, wystarczy dołożyć i zaraz bedzie ciepełko. Robię kawusię z mleczkiem i zaraz wybywam, bo mnóstwo spraw mam do załatwienia. Słoneczka póki co nie ma, ale chyba ciepło jak na tę porę, za oknem nie porusza się nawet jedna gałązka, cicho, bezwietrznie.
Wszystkim kawiarenkowiczom życzę radosnego, pogodnego poniedziałku
Sypiam jak nie siedzę przy kompie.
Witam i ja w nowym tygodniu.
Wczoraj nie przyszłam do Kawiarenki bo starsza córka miała urodziny. Znaczy urodziny ma dzisiaj a wczoraj były obchodzone.
Lajan dzięki Ci za ciepło w Kawiarence.
Czarnykocie świetne masz te kociaki a Bela jest bardzo ciekawa co tam słychać na WŻ :))
Nasz Diament też wszystko chce widzieć i zawsze jest wszędzie. Najbardziej uwielbiamy go gdy śpi o tak albo tak
Lenka wydobrzałaś już ?
Smakosiu a Ty gdzie z poranną kawą się zagubiłaś?
Aloalo u nas też coś ostatnio często mówi się o tym Św. Mikołaju;))
Vanessa gratuluję zdania teorii. Kciuki postaram się trzymać za jazdę
Pozdrawiam całą resztę kawiarenkowiczów i życzę Wam miłego dnia :)
Widać, ze czuje się bezpiecznie i jest mu dobrze...A to ostatnie zdjęcie zarąbiste :))
Dzień dobry!
Melduję się z pracy.
Dzień ponury i mokry, parasol oczywiscie w domu.
Chyba młodnieję wiecie? Wprawdzie odrosty coraz bardziej w kolorach jesiennej mgły i skóra na twarzy już nie taka napięta jak onegdaj :)) ale mam coś, co wkazuje na młodość. Otóż na moim czole zalęgnął się pryszcz. Coś, czym moje lico nie było zbrukane przenigdy w okresie dojrzewana, teraz urosło w tak potwornej wersji, że zastnawiam się, czy ja do tej pory w ogóle byłam dojrzaa! Przed chwilą spojrzałam do lustra i zmieniłam fryzurę. Przeczesałąm grzywkę z prawa na lewo, bo przebrzydły gejzer pojawił się akurat w odsłoniętej części czoła. Nawiasem mówiąc, chyba na stałe będę czeszć się na tą stronę :) Nawet, gdy gejzer wybuchnie i wyschnie, co mam nadzieję wkrótce nastąpi...
Dzisiaj, tak jak przewidywałam, poranne wstawanie było dla Boba niezbyt miłe. Twierdził, ze tak wcześnie bolą go nogi i nie umie chodzić i nie umie diojść do łazienki. Powiedziałm, że jeśli o mnie chodzi, to może nawet frunąć, byle umył zęby. A on na to wliokąc się jak staruszek "to jest mamo nie fair, fruwanie wcale nie jest takie proste!". No, nie jest, nie jest. :))
Uciekam, bo mam zaległości w pracy. Miłego dnia!
Witajcie poniedziałkowo
Późna kawa, ale wreszcie udało się ją zaparzyć. Przepitraszam za moją nieobecność ale aktualnie mam klasyczne "urwanie tyłka". Może jutro uda mi się więcej skrobnąć...? No normalnie już się za Wami stęskniłam.
Skrótowo mówiąc: zdrowieję, ale katar ciągle jeszcze nie odpuszcza. Połówek szybciej wrócił do formy. Chyba już jutro wyjedzie. Wczoraj ulepiłam porcję piernika i poczułam ten błogi nastrój.
Zmykam i życzę wszystkim (bez wyjątku) wspaniałego, nowego tygodnia
Dobry wieczór :)
Mnie jak zwykle zabrakło dnia, ale...to raczej tradycja ;) Dzisiaj było pracowicie, bardzo,bardzo pracowicie. I w pracy i w domu. Ale dzięki temu mam wrażenie, że tyyyyyle zrobiłam. Ufff, aż mi się pot lał strugą po całej długości mego krzywego kręgosłupa. To ponoć zdrowo ;) zmęczyć się.
Na koniec dzionka machnęłam zrośnięte bułki- właśnie je tu przyniosłam, a jak pachną ziołami i serem....Dokładam drew do kominka, pobujam się chwilę w fotelu i zmykam do spania. Wszak za moment znów trzeba będzie wstawać. Wiecie jakiego lenia mam rano??? Żal pisać, jak to podjeżdża czołg i wyciąga mnie z madejowego łoża. Choć, czy ja wiem, czy to madejowe? Chyba raczej niepoprawnie przyjemne to leżenie w pieleszach ;)) Aha! Wiem, czemu Lajan bywa w nocy w kawiarence. ON robi za busz-mena...Men co w nocy buszuje po necie .
Dobranoc, koty na noc, karaluchy pod poduchy ;)) Buły pachną.... PAAAAA!!
Jedną bułę już podkradłam, pyyyyycha. Buszmen Ci się udał, .
Pa!
Masz szczęście , już byś tej buły nie podkradła. OK. Dokładam do kominka. Ktoś ma chęć na kawę?
Lajan ja sie napije bo cos spac nie moge:(to juz przegiecie zeby siedziec o tej porze ale tak myslalam ze jestes chyba ze juz poszedles?
Witam wtorkowo
i dziwię się, że jeszcze nikogo tu dziś nie było, nie licząc Lajana i Marci, którzy kręcili się jeszcze przed świtem. Widać wszyscy zapracowani. Wpadłam sie przywitać, łyknąć popołudniowej kawusi i popieścić naszych milusińskich. Zasiadam w myshowym fotlu, może kogoś sciągnę, jak się trochę pobujam :))
Wpadajcie choć na chwilkę, Kawiarenka ostatnio zrobiła się trochę samotna, mało w niej dawnego gwaru i radości. Trzeba to uczciwie przyznać - zaniedbujemy ją. Musimy to zmienić. Proponuję, niech każdy zagląda co dzień choćby na chwilę i napisze 2-3 zdania, to już będzie coś. A kiedy jest więcej czasu, machamy poematy :))
Witam i ja wtorkowo :)
Na poemat nie mam czasu i siły, bo sztuka myślenia jest mi chwilowo niedostępna ;-), a jutro jadę na dalszy wyrąb moich drzew..., a raczej strzyżenie, bo tylko skracam im korony, ale takie wielkie już porosły, że czasem po lekkim obcięciu na ziemię leci pół brzozy....Niestety pchają się na kable wysokiego napięcia i zimą mogą narobić szkód, więc walczymy.
Swoją drogą to już by mogła być wiosna, bo zima się mi już znudziła .
Wczoraj pojechałam do lidla po udka kurzęcie, bo drób miał być o 15 % tańszy, a tam puste lodówki. Ale dokładnie nic nie było, słownie "zero" dla mnie zostało. Dzisiaj ponowiłam próbę zakupów i zastałam tylko JEDNĄ tackę z 4 pałkami, na którą nie opłacało się nawet grzać piekarnika i kilka z pociętym na gulasz indykiem. No, całe moje osiedle siedzi od dwóch dni i obżera się drobiem, a ja nic.... ;-) Nie wiem czy jutro będzie mi do sklepu po drodze...
Dokładam do kominka, coby rano zimno nie było i do zobaczyska.
Smutnie w kawiarence.
(Wreszcie) witam porannie i środowo
Wypełniam Kawiarenkę aromatami kawy i herbaty z sokiem i cytryną. Częstujcie się i zasiadajcie. Jak dobrze, że kominek już buzuje. Dziś za oknem widoczny mrozek. Widziałam, że samochody zrobiły się lekko białe. Mnie skrobanie szyb omija, bo w autobusach i tramwajach (na szczęście) nie ma takiego obowiązku
Połówek wczoraj wyjechał i teraz wszystko zaczyna wracać na stare, utarte tory. Smutno bez Niego, ale przecież za miesiąc z kawałkiem będą święta więc znów przyjedzie. Ciasto na piernik wygniotłam i wyniosłam na balkon. Wsadziłam je z miską szczelnie owiniętą do kartonu po winie. Hm...no i tak się teraz zastanawiam, że jeśli by mi tak chciał ktoś zwędzić ten karton (skuszony wizją imprezy)), to będzie wielka bieda
Lenka, może by tak jakiś strajk wymyślić albo się gdzieś zabarykadować...ja też nie chcę zimy. Trzeba szybko działać, bo jak już się u nas rozgości na dobre, to może być za późno
A! Zapomniałam się pochwalić, że wreszcie znalazłam dla siebie fajne "adidasy" i to dzięki mojemu Połówkowi. Szukałam od jakiegoś czasu na półkach z damskim obuwiem i ciągle nie było nic sensownego. A On wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł - wepchnął mnie w alejkę z męskimi regałami a tam "bingo"! Nie dość, że nie wyglądały jak kajaki, to na dodatek nie były szerokie jak basen i mają cudnej urody czerwone paski, które przypominają damskie obuwie. No i jeszcze coś - były w cenie promocyjnej. Od jutra zaczynam w nich śmigać. Teraz będę jak Puma Niby nic takiego a jak cieszy Wracam na siłownię, bo przez to moje przeziębienie totalnie się rozleniwiłam.
Muszę sobie wymyślić jakieś małe radości na grudniowe dni, bo już teraz wiem, że szykuje mi się spora porcja stresów. W pracy będzie kocioł a do tego jeszcze zbliża się czas różnych badań kontrolnych. Ale dam radę! Byle do świąt.
To tyle na tę chwilę. Miłego dnia
Ps. Uściski dla Wszystkich!!!
Dzień dobry Wszystkim:)
Mam za oknem piękne słońce. Uwielbiam takie dni...
Zabieram sie z zamiarem biegania wieczorem ale nikt nie chce mi towarzyszyć. Teraz bez schodów trochę przybyło mi kg i chciałabym je zgubić. Musze jeszcze raz pomęczyć męża. We dwoje to zawsze raźniej.
Dopiję kawę i zmykam.
Miłego dnia ....
Dobry wieczór po słonecznym dniu :)
Dziś nieplanowany urlop. Bob w nocy postanowił trzykrotnie zwrócić to, co spożył wieczorem... Na szczęście w dzień sytuacja się nie powtórzyła i mam nadzieję, że do jutra odzyska siły, bo na razie leży jeszcze słabiutki.
Musieliśmy pojechać do sklepu, bo woda się skończyła a to dzisiaj główne ''pożywienie" Boba. Pojechaliśmy do Biedronki i udało mi się kupić orzechy! Wreszcie w przyzwoitej cenie :) Piernik będzie jak ta lala, jeśli nic nie schrzanię :) Mam zamiar także napiec pierniczków i ciasteczek - obowiązkowo migdałowe chlebki z moich przepisów - szczerze, szczerze polecam :) A do ozdabiana te od Wkn. Kupiłam za 15 zł trzy puszki ozdobione bombkami i mam zamiar w nich podarować "wybranym" ciasteczka :))
Marcia - Mąż już rozpoczął pracę? Zadowolony jest? A Ty wybrałaś?
Lenka - Drwalu Kawiarenkowy, życzę Ci, żeby tym razem przynajmniej cudne małżowiny Cię nie bolały!
Smakosiu - gratuluję zakupu butów. Wiem, że Ciebie to cieszy szczególnie :) I trzymam kciuki, żeby wszystkie grudniowe stresy skończyły się raz pięknym efektem a w innym wypadku - negatywnym wynikiem. Wiadomo co gdzie :)
Agulek - mój brat chętnie by z Tobą pobiegał, Jest uzależniony od codziennego biegania :)
Beata - Mąż już wydobrzał?
Hope - hop hop! :)
Bonieś - masz rację, postaram się co dzień choć dzień dobry napisać.
Lajan - nie marudź. Ponoć nie jesteś babą...
Mysha - Ty na wolnym chyba, tak? Czy coś pomyliłam? Jak Młody?
Miłęgo wieczoru, idę wrzucić coś na ruszt, bo jakoś mnie zasysa :)
No tak, rzuciłam hasło, a jeszcze nic dziś nie napisałam . Już się poprawiam :))
Od rana robiłam porządki, nie chciałam się od tego odrywać, bo już wiem z doswiadczenia, ze Kawiarenka i WŻ straaaaaaaasznie wciągają i z kilku minut nie wiadomo kiedy robi sie kilka godzin. Potem byłam w mieście i zakupiłam dekoder STB, coby mnie nie zaskoczyło nagłe odłaczenie tv. Wprawdzie maniaczką telewizyjną nie jestem, ale niektóre programy oglądam z przyjemnością, więc się już zabezpieczyłam. Jakąś godzinę temu urzadzenie zostało podłączone i teraz mam sporo więcej programów, niż do tej pory. Jest nawet Polsat Sport, co bardzo cieszy moich facetów, którzy nie raz ślęczeli po nocy przed komputerem i oglądali w necie jakieś rozgrywki czy walki.
W miedzyczasie był kurier z nową umową i telefonem. Stary jeszcze dobry, nadal będę z niego korzystać, a ten wzięłam dla mamy. Nigdy nie chciała komórki i zawsze się przed nią broniła, ale jak dostanie pod choinkę, to nie będzie miała wyjścia Wiele razy już rodzina się martwiła, ze nie wraca długo i nie ma z nią kontaktu, tak więc to będzie prezent także dla nas :))
Na razie uciekam. Buziaczki dla całej ferajny
Witam i ja :) Żebyście nie myśleli, że ja jeszcze z sobotniej imprezy nie wróciłam . Imprezka udała się świetnie, wybawiłam się na całego. Szef stwierdził, że ma rewelacyjną ekipę. Przemówienie było krótkie, treściwe, my wszyscy dostaliśmy piękne prezenty od szefostwa. Duż kawkę Jacobs, winko i duże drewniane szkatułki na biżuterię. Prześłiczne i na prawdę pojemne. Trafili u mnie idealnie bo w moim pudełeczku już ciężko było coś znaleźć a teraz mam ładnie poukładane. Niedzielę spędziliśmy z mężusiem na rozmowach i byczeniu się. W poniedziałek powrót do pracy, bardzo sympatyczny, wczoraj urwanie głowy, późno jeszcze poszłam spać, dobrze że jutro wolne. Tylko te pół tygodnia śmignęło mi ekspresowo.
Aloalo, Młody dalej chyrla ale do szkoły i na treningi chodzi. Nic mu więcej nie dolega. Mam nadzieję, ze Bob też już się czuje lepiej.
Smakosiu gratuluję udanego zakupu butów, niech się leciutko i wygodnie noszą. Ja poluję na kozaczki ocieplane ale z prawdziwej skóry tylko póki co słabo robi mi się na widok ceny tych, które mi się podobają :)
Marciu, jak w pracy??
Bonieś jak piernik ??
Hope, Lenko gdzie jesteście ??
Lajan pozdrowionka :)
Dorzucam do kominka, zostawiam herbatę malinową z miodem, zapalam nową w mojej kolekcji świecę (mężuś się śmieje, ze niedługo na te moje świece to trzeba będzie pokój dobudować) o zapachu zimowych owoców i życzę miłego wieczoru :)
Dobry wieczór :)
Lajan, Lajaaaan, Laaaaaajjjjaaaannn!!!!!!! Czy tak wygląda smutek w kawiarence? Chyba jeszcze za mało wkleiłam tych emotek...
Piersze gęby się śmieją, bo 4 godziny stałam przy żelastwie (czego nie cierpię, wrrrr) i wsio wyprasowałam- raptem 3 prania, ale dałam radę i jestem WIELKA!!!
Drugie dzioby się śmieją, bo na drugą sobotę planujemy ze znajomymi dużą bibę- oj będzie się działo.
Trzecie dzióbki się radują, bo Mężowski wraca do zdrowia. Co prawda dostał kolejne antybiotyki, ale...pani laryngolog stwierdziła, że cosik opornie to ucho się leczy, bo gorączki już nie ma, ale stan zapalny i owszem...dalej jest. Kolejny raz zasililiśmy kasę apteki. Doszłam do wniosku, że kupię Osobistemu czapę, taką ruską, bo będzie tańsza niż prywatne wizyty plus leki. Mam rację, no nie???
Aloalo, jak ja Ci nie zazdraszczam- nie lubię cofek...a już tych nocnych to w ogóle.
Smakosiu, wierz mi, że te 5 tygodni, to zleci tak, rach ciach ciach...i już Połówek będzie z powrotem. Zresztą jak jego nie ma to możesz się poświęcić swojej pracy tak na maxa...i nawet ta praca nie będzie myślała, że tak Ciebie wykorzystuje ;))) Ona sobie pomyśli, że może pochłonąć cała Twoją energię. No i fajnie że udało Ci się kupić te męskie niekajaki, co spokojnie mogą robić za damskie ciup butki. Mam nadzieję, że kupiłaś 2 pary ...bo wiesz, moja Młoda ma podobnie jak Ty ;))
Bonieś, Ty to jednak jesteś przewidująca i dobra kobita. Dekoder dla Chłopaków, no suuuper zakup! A nie masz czasem ochoty wpaść do mnie? u mnie też trzeba byłoby tu i ówdzie zrobić porządki...toć święta tuż ;))
Mysha- dziękuję Ci raz jeszcze, Ty wiesz za co i za te aromatyczne świeczuszki też. Dobrze, że jesteś magazynierka w tej kwestii ;)
Agulek, ja Ci podeślę mojego syna. Co prawda on nie ma potrzeby schuść, ale uwielbia biegi. Masz już wobec tego dwóch facetów. Brat Aloalo i mój syn. Reflektujesz? Aha, mój syn ma 192 cm wzrrostu i długie, długie nogi, to sobie pobiegacie za wszystkie czasy ;))
Lenko, ja siem będę modliła co byś szybko ten swój drzewostan uporządkowała i wróciła na łono kawiarenki. Zobacz, depresyjna to bywam ja, a tu Lajan przejął ode mnie pałeczkę i smuta. Włącz dopalacza, przycinaj i pisz te poematy, przy czytaniu których człek sika w majty . A może Lajan wrzucił na ruszt tę dietę 500 kcal i dlatego chodzi smutny? Bo jak człek głodny to zły...
Marcia, i co tam w pracy? Pisz kobito! Jakie poczyniłaś kroki?
No właśnie, co z Hope? Może bidulka tej paczki szuka???
Dziołchy, Chłopaki, dziś to ja mogę tylko zaproponować....ciepluśkie poduszeczki do przytulania. Nic nie piekłam, nie parzyłam.... Wysiorbałam herbatkę Myshy, mniam jaka dobra;)
Idę się wymyć i myk do łóżeczka! A wszystkim kibicom piłki nożnej życzę, by nie musieli się więcej denerwować. Obstawiałam wynik 3:1 dla Urugwaju, co niniejszym już się stało...więc mam nadzieję, że kolejne dwadzieścia ileś tam minut będzie już bez straconych bramek dla Polski. No to pa!!
Dobranoc :)))
Najlepsza pora odwiedzać kawiarenkę. Cisza, spokój. Dokładam do kominka, potargam za grzbiety nasze zwierzaki. Nudzi mi się bez Was więc marudzę w kawiarence.
Powiem, że taka doba na tych 500 kaloriach to drobnostka.Przecież to nie codzień tylko dwa razy w tygodniu. Poniedziałek i piątek. Dobrze robi po obżarstwie sobotnio-niedzielnym i robienie miejsca znowu na sobotę i niedzielę. hahahahahahahaha
Pozdrawiam wszystkich.
Powoli czas na nowy start.
Witam czwartkowo
Uuuu, ale "mgieł" za oknem. Zimno przenika do każdej dziurki - brr! Dobrze, że chociaż w Kawiarence ciepło i przytulnie. Hirbatku przyniosłam. Komu komu? Zwierzaki wygłaskane przez Lajana wcisnęły się do kapcia i śpią. Jak ja im zazdroszczę. A! Skoro mowa o spaniu - dziś nad ranem miałam miękkie lądowanie. Najnormalniej w świecie spadłam z łóżka Chyba jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło. Śmieję się z tego, jak tylko mi się przypomni. Pamiętam, że bardzo się zdziwiłam, ale lądowanie było tak miękkie, że właściwie nic nie poczułam. Tyle tylko, że się obudziłam
Mam paskudnego lenia. Na przekór temu uczuciu postanowiłam, że idę dziś na siłownię. No ale nie da się ukryć, że najchętniej poszłabym po pracy do domu. Tyle, że to lenistwo nie opuszcza mnie od tygodnie i najwyższy czas coś z tym zrobić.
Połówek szczęśliwie dojechał na miejsce a ja wróciłam do swoich utartych schematów. Nie nudzę się i nudzić nie będę, bo już zaczyna się gorący okres w pracy i fajnie będzie jak starczy sił i chęci żeby jeszcze zrobić coś w domu. Może Was to zdziwi, ale zaczynam odpływać myślami w przygotowania świąteczne. Chyba mogę to zwalić na ciasto piernikowe, które ostatnio lepiłam. Jednak prawda jest taka, ze ja uwielbiam te święta i już zaczynam się nimi cieszyć. Fakt, trzeba się trochę "powysilać", bo choinka sama do domu nie przyjdzie, zakupy też trzeba zrobić, poszukać prezentów, wypachnić kąty... No ale potem...jak już zaświecę te lampki na choince i na oknie, to będzie najzwyczajniej w świecie przeeeeepięknie
Aloalo, jak się dzisiaj miewa nasz kochany Bob? Uściski za dobre słowo
Bonieś, ja też właśnie niedawno uszczęśliwiłam swoją Mamę telefonem komórkowych. Jakoś nie było Jej spieszno do tego, ale myślę, że jak już zacznie używać, to potem poczuje, że to przydatny wynalazek. Póki co zapomina zabrać go ze sobą gdy wychodzi a ja dzwonię, dzwonię i dzwonię
Mysha, zaciekawiła mnie ta Twoja nowa świeca. Hm...jaki to jest zapach zimowych owoców? Niedawno kupiłam sobie taki duży, szklany pojemnik. Może to szeroki wazon...? Tak czy siak wspaniale prezentuje się w nim świeca większego kalibru. Coś jak latarenka Przyszło mi do głowy, że skoro ten pojemnik jest całkiem spory, to może na święta zrobię w nim delikatną dekorację np. z bombek i może być fajnym stroikiem.
Beata! Jak ja lubię jak Ty jesteś taka "uchachana" Jeszcze trochę i sobie pomyślę, że to właśnie prasowanie tak dobrze Cię nastraja i podrzucę Ci swoje pranie. Co Ty na to? Masz rację 5 a nawet 6 tygodni zleci szybko. Właśnie tak to sobie tłumaczę i zaraz mi lepiej na serduchu Tylko nie do końca mam ochotę żeby mnie praca wyssała z resztek energii. Niech trochę zostanie na zaś, bo jeszcze może się w domu przydać A co do "męskich niekajaków", to muszę Ci się przyznać, że kupiłam tylko jedną parę, bo zauważyłam fajną bluzę przeciwwiatrową na rower i niestety wygrała ona z drugą parą butów No ale to była czysta okazja, bo mało, że przeceniona, to na dodatek miała długie rękawy a to już wyjątkowa wyjątkowość jak na mnie. Twoja córka też tak ma, że jak coś kupuje, to nogawki i rękawy zazwyczaj za krótkie?
Lenka, jak poszło "strzyżenie" drzew? Czujesz jeszcze ręce? Zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości - "już by mogła być wiosna, bo zima się mi już znudziła" Wracaj!
Marcia, jak dobrze Cię "widzieć" w Kawiarence. Czekam na wieści, co zdecydowałaś w temacie pracy. Najtrudniejsze są te wybory i wszelkie początki, ale potem to już jakoś pójdzie. Będzie dobrze! grunt, to dawać sobie szansę na zmiany a to jest zazwyczaj trudniejsze od samej pracy. Lęk chwilami odbiera siły. Ty jednak dzielna Kobieta jesteś i wszędzie dasz sobie radę. Trzymam kciuki.
Hope, a Ty gdzie się ukrywasz? "Cyborgujesz" przy piekarniku? Lepiej wpadnij odpocząć do Kawiarenki. Jakbys zapomniała co znaczy słowo "odpocząć", to jest to takie coś, co pozwala złapać oddech i uśmiechnąć się do znajomych z Kawiarenki. Daj znać jak się czujesz. Dbasz o siebie
Bonieś, ja mam dzisiaj jakieś lęki, że może ten Twój nowy dekoder wciągnie Cię bardziej, niż Kawiarenka Przychodź szybko jak nie chcesz żebym dostała stresa.
Megi, znów mi zaczyna Ciebie brakować w Kawiarence. Przyjdź w tej swojej flanelci a ja zrobię Ci kubek dobrej hirbaty z cypitryną, dobrze? Brakuje mi tych, Twoich refleksji o poranku... jakoś tak cieplej się robi.
Agulek, namówiłaś "mężowatego" osobistego na bieganie? Samej to tak trochę niebezpiecznie wieczorami. No i (co tu dużo gadać) fajnie jest razem się zmęczyć
O jej, alez się rozgadałam! Nie daję Wam dojść do głosu. No dobrze, to już się "przymykam"
Miłego dzionka!
Aloa mysha smakosia-od tygodnia babka nie dzwonila tam gdzie juz bylam w pracy wiec z mniejszymi wyrzutami ide do tej drugiej(od 9 do 15) dzis skonczylam wymazy w przyszlym tygodniu lekarz i ok:) z maja znowu w sobote do lekarza (dermatolog-ma azs-masakra) chce skierowanie do szpitala na testy i obserwacje nie wiem jak to zrobie zaczynajac nowa prace ale coz:) maz zadowolony przynajmniej tak mowi dowiem sie wszystkiego jak przyjedzie na swieta to juz niedaleko.... narazie wszystko na mojej glowie czasami nie daje rady ale tylko sie ogarne ze wszystkim to dam rade teraz wypije z wami herbate i lece gotowac kapusniak maja sie cos poklada moze troche pospi a po poludniu moze spacerek bo piekna pogoda:) dokladam do kominka a gdzie nasza zwierzyna?
cześć Marcia
witam kochana:))
Witam w wolny dzionek. A raczej jego końcówkę :) Dzisiaj dzień śmignął mi ekspresem, dosyć długo sobie pospałam, potem wyprawa na zakupy, kuchenne robótki i już wieczór się zbliża. Jutro do pracy, sobota wolna ale niedziela już niestety nie...
Smakosiu ta świeca to z Brise, taka fioletowa, kupiłam w Rossmannie.
Zostawiam popołudniową kawuchę i racuchy z cukrem pudrem i cynamonem. Spokojnego popołudnia :)
Witam wieczorową porą :)
Melduję, że nic sobie nie obcięłam...i Ślubnemu też się udało uciec ;-) Ale czasu mi nic a nic nie przybyło....
Za to mogę zameldować, że jestem już gotowa do świąt . Znaczy się prezentowo gotowa. Nabyłam już prezenty pod choinkę dla dziewczyn, dla siostrzenicy, dla rodziców i Ślubnego, ale to nie wszystko, o niee, ja mam już wszystko gotowe dla dzieci i na Mikołaja ( to na szczęście skromniej się u nas obchodzi ) i na urodziny całej mojej ukochanej trójcy : w grudniu moja Mała i siostrzenica, a zaraz w styczniu moja Duża. Mogę się teraz spokojnie oflagować i ogłosić bankructwo ;-) Całe szczęście, że zakupy rozpoczęłam już w lipcu, bo w czasie przedświątecznym, a zarazem u nas baaardzo urodzinowym, musiałabym poświęcić się produkcji laurek :))) Ślubny śmiał się ze mnie kiedy w wakacje kupowałam prezent na święta, a teraz mnie podziwia... Trochę mało mnie podziwia, jak dla mnie, ale dobre i to :)))
Mam dzbanek...wiem, wiem, nie tylko ja mam ;-), ale ja mam pełen pyyysznej herbaty z domowym sokiem i cytryną. Stawiam na podgrzewaczu może ktoś jeszcze przyjdzie.
Jak tylko pojawia się herbata z cytryną i sokiem domowej roboty, to zaraz coś mnie ciągnie w to miejsce To też jestem i już się do niej przysiadam Lenka, ale jak to "ślubnemu udało się uciec"? Ganiałaś Go żeby coś Mu uciąć?
Eeee, ganiałam....tylko straszyłam ;-) Ale szybki był....bestyja
Ale szybki był....bestyja
No ja to mu się w sumie nie dziwię :)Hihi, też się nie dziwiłam....., ale zdziwiona byłam, że tak szybko potrafi .
Mamy trzeciego do biegania z Agulek , skoro taki sprytny ;)
Spalić się?
Helloł! Bardzo się cieszę, że masz nieobcięte nic, możesz mnie teraz huśtnąć :)))
Zazdroszczę prezentów. Że już je masz. Ech, zapobieglwo dziołcha z Ciebie...
Lenkaaaa! Wysiorbałyście całą herbatę, tak beze mnie? No nie..no to ja się tak spieszyłam i co? Nico . Idę popełnić...ale nie marcinka...chyba seppuku raczej...
Beatko, ja cały dzbanek przyniesłam i Aloalo w tytce przytachała coś ponoć, więc dla Ciebie nie zabraknie, siadaj i pij :) A ja polecę popełnić tego...marcinka ;-)
Toć widza pusty dzban, tylka tysz...i co? A w samotności to ja i tak nic nie piję...nie smaczy mi. Idę se...
Dobry wieczór!
Przyszłam klapnąć z herbatą miodowo-imbirową, ktoś chętny? Podzielę się:)
Wczoraj Bob po całym dniu "prawienicniejedzenia" i na szczęście picia dużej ilości wody poszedł spać o 18-tej i tak mu zeszło do rana. Ja miałam dziś szkolenie i nie mogłam w razie czego zostać z nim w domu, więc załatawiłam w razie złego stanu opiekę niezawodnych Dziadków. Rano Bob otworzył ślepka i leży, patrzy na mnie i cisza. Myślę "świetnie, chory...". Nagle ciszę przerwało zdecydowane zdanie "chcę słodycz!" uff, dziecko zdrowe :)) Poszedł więc do przedszkola a że dziś był Dzień Zabawy to się tak wyszalał, że już przed 20-tą spał.
Ja też coraz częściej myślę o przygotowaniach do Świąt. I bardzo się cieszę, że mnie to cieszy, bo jeszcze niedawno odczuwałam totalną niechęć. Już mnie nie wkurzają czekoladowe Mikołaje i czekoaldy z choinkami :) NAwet po odkurzaniu mam światecznie w mieszkaniu, bo kupiłam zapach do odkurzacza orientalna pomarańcza i to tak jakoś pomarańczowo-goździkowo-świątecznie czuć :)) I bardzo życzyłąbym sobie śnieg od Wigilii do Nowego Roku i koniec. Dziękuję za uwagę.
Jutro do pracy a w sobotę mam zamiar upolować ten ekspres do kawy.... Jak, kurde, nie zdążę....
Lajan - ta dieta źle na Ciebie działa... Piszesz "smutno w kawiarence" a potem wchodzisz w takiej godzinie, żeby była cisza i spokój... Jak mówi młodzież "nie ogarniam tego" :)))
Beata - bardzo się cieszę, że tak radośnie u Ciebie! Oby tak dalej :)
Smakosiu - jak napisałaś o spadaniu z łóżka to mi się przypomniało, jak parę lat temu Mąż położył się na boku obok mnie (znaczy od tego czasu kładł się jeszcze kilkadziesiąt razy, ale chodzi o konkretne zdarzenie:))))) ) cmoknął mnie w czoło i z błogim "aaaaa nareszcie na łóziu" podskoczył przewracając się na plecy i .... zniknął! On leżał obok łózka a ja ryczałam ze śmiechu. Do dziś wyciska mi to wspomnienie łzy uchachania :)))
Idę sobie :) Albo pobujam się jeszcze w fotelu, dawno tego nie robiłam. Jakby Ktoś przyszedł to śmiało można mnie huśtnąć :))))
Dobranoc!
W czym Ty tą...tę...herbatę prztachałaś...w garści ? Ja chociaż dzbanek przyniosłam ;-)
Mogę Cię huśtnąć, ale ino raz, bo idę popełnić "marcinka" . Dla mamusi zamiast kwiatka zawiozę...o ile będzie co wieźć, bo jest jeszcze szansa, że mi nie wyjdzie, jak to często bywa z moimi ciastami ;-)
Herbatę przytachałam w tytce i mogę parzyć na bieżąco, jeśli takowa potrzeba by zaszła
Lenka, jak Ty się ostatnio "rozpiekłaś!" ja pierdziu pierdziu!
Ja też w permanentnym szoku jestem ;-) Ale jakoś tak mnie czasem naszło, a potem samo wyszło i czasem przypadkiem i bez okazji, a czasem z.... No nie wiem co się ze mną dzieje... Czy to już trzeba by leczyć może...? :)))
Nie, tego się nie leczy, to trzeba pielęgnować i rozwijać :)
Tylko jak zaczyna dobrze wychodzić, to jakoś dziwnie zadek rośnie ... Ale pfff, kto by się zadkiem przejmował, pfff
mojego nikt i nic nie pobije...no zadka oczywista
Aaaa, to ja nie wiedziałam, że mi już od dawna dobrze wychodzi, przynajmniej zadek o tym świadczy ;-) Ale pfff, kto by się zadkiem przejmował, pffff :))))
W końcu muszę dbać o swoją dobrą formę.....i konsekwentnie jest to forma... kuli ;-)
Modzież to mówi tak " Na dobrym K.....e d..a się pasie..."znaczy się kule są pikne i kształtne, rozmiarów sporych , nawet marcinków czy innych michałków nie trzeba ;))
Czy to moja wina, że wszystkie o tej porze jeszcze śpicie?
O nie nie nie! Dokładnie o tej porze, to ja już wstawiam wodę na herbatę i szykuję się do pracy
To dokładnie tak jak ja , bo najczęściej siedzę w papierzyskach, które na rano muszę oddać gotowe.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Dziś czeka mnie trudne przedpołudnie, ale cały czas myślę o tym, co miłe czyli, że przed nami "łikęd". Zimno mi. Dobrze, że mam taki gruby szal, to go zarzucę na ramiona. Nie mogę przestać ziewać. Chyba wszystko przez ten widok za oknem albo raczej jego brak. Czy u Was też jest takie "mleko"? Od wczoraj mam przed oczami nieustającą mgłę. Dziś jeszcze gęstsza. Jeeeeny, co z tym ziewaniem?
Jak dobrze, że jest piątek!
Miłego dnia
Witam wszystkich w ten mgliiiiiisty, chłodny dzień. Na termometrze zero, ale Kret obiecuje, że się trochę rozjaśni i ociepli.
Smakosiu, nie przysiądziesz na chwilkę do herbatki?
Qrcze...dzisiaj mam badania i kazali być na czczo. Jak to zazwyczaj bywa - w takim dniu człowiek jest głodny od samego rana i kawy mu się chce i herbaty by się napił... No ale jak trza, to trza. Zaparzę dla Was OK?
Ja chłepcę owocową z goździkami i imbirem na rozgrzewkę, dzbanuszek czeka na zmarźlaków :)), ale Twoja z cypitrynką też będzie potrzebna. Zaparz duuuuuuzo,
Robi sie!
Heja!
U mnie też mglisto, ael tak bardziej przejrzyscie. Mąż wczoraj dzwonił, ze u niego taka mgła, że jechał cysterną autostradą i tak z pamięci wiedział, że ma byc gdzieś w tym miejscu zjazd, ale go nie było widać. Zatrzymał się na awaryjnych i wyszedł po omacku sprawdzić czy zjazd jest... Masakra! Też wczoraj słyszałam obietnice, ż ema być jaśniej i cieplej. Wczoraj od rana świeciło słońce za to zimno jak ... i skrobanie szyb. Dziś bez słońca, ponuro, cieplej ciut i bez skrobania. Dbore i to.
A dziś otwieram moją pocztę a tam newsletter z Lidla. Otweiram i mym oczom ukazał się "mój Lenkowy" ekspres. Matko, jak ja nie zdążę go kupić to pojadę i ukradnę Lence chyba! :) Już patrzyłam, gdzie w mojej okolicy są Lidle i najwyzej objadę wszystkie, coby tak od razu za kradzież się nie brać :))
Wczoraj szukałam pewnych zdjęć i natrafiłam na zdjęcie mej osoby w kolorze śliwkowym na głowie i... tak jakos mi się zatęskniło hmm. A byłam pewna, że już mi się nie podoba nic a nic. Wymyślam jak Lajan
Vanessa - i cooooo?
Smakosiu - trzymam kciuki za wyniki, Ty wiesz :)
Beata - aleś herbaciane fochy nastrzelała! :))) I skąd wiesz, że nikt Twojego zadku nie pobije?! Jeszcze mnie nie znasz :) Nawet ordynator oddziłu położniczego bardzo żąłował, że ja pod wzgledem ocznym taka kiepska i trza cesarkę machnąc, bo "rozwarcie na 5, skurcze regularne i takie piękne szeroloe biodra.... " Pffff! :))
Lenka - jak Marcin? :))
Hope - Ty faktycznie chyba tych ciuchów szukasz...
W ten łikęg śladem naszej Ady mam zamówienie. Będę w sobotą wydawać tort na chrzest. Cały jeden tort,no :) Rozwijam się. :)) Dzidziuś dekoracyjny na tort już czeka, ślicznocha taka malutka :)
Dobra spadam. Do zobaczenia.
Witajcie
Olu i co lipa. Jednak teraz podeszłam na luzie i było o wiele lepiej. We wtorek znowu jadę na 7.50 zdawać. Pierwszą mnie wyczytali , aż się zdziwiłam.
To trzymam nadal, nie załamuj się, tylko ciesz, że tak szybko kolejny termin. Ja zdałąm za piatym razem i z perspektywy czasu uważam, z edobrze, że nie zdałam za pierszym razem, bo dużo rzeczy się jeszcze douczyłam, głow ado góry :)
Vanessa, nie ma się co dziwić, że pierwszą. Pomyśl, że robisz postępy i już jesteś na wylocie. Kolejna lista z Twoim nazwiskiem, będzie spisem szczęśliwców odbierających prawko . Też trzymam kciuki za ten stan.
"Lipa", bo ja nie trzymałam kciuków. Ale teraz to już pójdzie "śpiewająco". Tylko musisz mi się przypomnieć dzień wcześniej tzn. poproszę o informację co do daty i godziny. Przekonasz się, że to już będzie Twój dzień sukcesu. Aloalo ma rację - dzięki tym powtórkom więcej się nauczysz. Nie ma tego złego...
Nie taka lipa...co prawda moje dziecko już ma prawko w kieszeni, ale...moja bratowa, notabene już nie najmłodsza dziewczynka ;) zdała miesiąc temu egzamin.W KOŃCU ZDAŁA!!! Zgadnij za którym razem? Zakład, że nie zgadniesz? No jak myślisz...za którym???? Dodam tylko, że dodatkowe godziny z jazdy + wszystkie poprawki pochłonęły ponad....tu zagadka. Obstaw ile poprawek i jaka kwota wydana, a jak trafisz to funduję Ci nagrodę!
ZA 10 razem?
Witam ekspresowo :)
Ja już spakowana, czekam na Ślubnego i dziewczyny i ruszamy na łikęd do rodziców na imieniny mamy. Melduję również, że Hope żyje i nawet myślimy nad jakąś kawką we Wrocławiu, ale czy czasu wystarczy....
Smakosiu, ja wszystkie kciuki zacisnę za dobre wyniki :)
Vanessa, moja siora zdawała 6 razy. Ułamała kawałek kołpaka, zarysowała drzwi, a w trakcie ostatniego egzaminu, przy ustawianiu, wyłamała nawet wewnętrzne lusterko, a jednak zdała. Ja się do dzisiaj śmieję, że już więcej szkód nie chcieli ponosić i ją puścili :))) Więc idąc tym tropem może coś im popsuj..., a zdasz na pewno.
Aloalo, a oto mój wymęczony Marcinek... Chociaż nie wiem kto bardziej, on czy ja.... :) Wiem że mizerny, ale już sił nie miałam na więcej. Za to przy wylizywaniu miski, musiałam się sama po rękach całować, że takie pyszności spod nich wyszły ;-)
Lajan, o coś optymistycznego w nowym locie proszę :) Bez utyskiwania na choróbska, one i tak przylezą, więc po co jeszcze je gloryfikować ;-)
Bonieś, dawaj łyka tej herbatki, chyba że Beata znowu wszystko wypiła, a potem powie, że nie ma .
Buziaki dla wszystkich :)
Herbatka podana, łyknij sobie. Marcinek wygląda pięknie! Jak cosik dla mnie ostanie, to Cię też mogę cmoknąć po łapkach
szczęśliwej drogi do Wrocławia, uważajcie na mgłę! Jakby ewentualnie tam była, bo nie wiem :)) A Marcienek jest przepiękny i serca ma, i słoneczko ma, to co ma mieć wiecej? I jeszcze dla Mamy! A dla Mamy najlepszego i niech Jej wspaniała Córka się nie zmienia nic a nic :))
Lenka, takim Marcinkiem, to można zastąpić każdy prezent. Ależ Ci ładnie wyszedł - fiu fiu! Życzę wspaniałego i radosnego spotkania urodzinowego i duuuuużo zdrowia dla Mamy.
Ps. Dziękuję za "ciepło"...
Jo, jo...wczoraj se poszłaś i zostawiłaś mnię samotną, o suchym pysku. Nic nie piłam. Dziś nawet za dużo nie gadałam, bo sucho miałam w dziobie.... Noooo . Właśnie tak sobie myślę, że zaraz se łyknę. Tyle, że nie herbatkę ;)
Se łyknę, se łyknę. A może byś tak coś koleżance przyniesła, co?
Sie zemści za wczorajsze wypicie herbaty i może nie dać :))
No i nie dała. Masz babo placek! Pestyja jedna!
Olu, Twoje ciepłe myśli i kciukasy zawsze się przydadzą, ale na wyniki muszę czekać dwa tygodnie. Mimo to cieszę się, że już mam to badanie za sobą. Nie lubię tam być...nie lubię tej atmosfery, tego uczucia...
Za dwie godziny zaczynam "łikęd" i tylko o tym chcę teraz myśleć
Mam nadzieję, że Twój ekspres będzie na Ciebie czekał. Zasługujesz na niego jak mało kto (nie licząc Lenki, bo Ona już go ma). Czuję, że jutro będziemy oblewać Twój nowy zakup "czarnym cudem"
Dwa tygodnie czekania... to jest maskara jakaś. Ale razem damy radę!!!
Mam nadzieję, że to czarne cudo będzie ze spienionym mlekiem :))) Same czarne mnie nie bawi. Trenuję juz picie małej kawki raz dziennie i - póki co - efektów nieprzychylnych brak :) Bo na co mi ekspress, jak bym kawy nie piła nieeee/.
Uf! To dobrze, że też wolisz ze spienionym mlekiem. W tej sytuacji machniesz za jednym razem dwie takie same a potem będziemy się rozkoszować w duecie. Mmmmm....
Witajcie w ten mglisty piątek.
Melduję że mężowatego do biegania nie mogę nijak namówić. Ale co mu sie dziwić jak tu takie zimno i mgliście ostatnio. A Wasi kandydaci do biegania za daleko ;)
Dzisiaj do wieczora mam luzik bo córki jadą po lekcjach do koleżanek i zostaje z nami tylko synuś. Ohh co to będzie za cichy wieczór ;)) Nie pamiętam kiedy ostatnio tak cicho było w domu;) Za to będe miała czas na spokojne upieczenie szarlotki bo jutro odwiedzają mnie stare dobre koleżanki :)
Smakosiu zaczyna się od jednego tortu a kończy się tak jak Hope z jednym co godzinę ;)) I trzymam kciuki żeby wyniki były dobre.
Vanesso nic się nie martw. Zdasz następnym razem.
Lenka pysznie wygląda Twój Marcinek :)
Mysha ja jak w sklepach widze takie rózne zapachowe świece to zawsze myślę o Tobie. Albo jak jadę do teścia to jest taki moment że zawsze widząć jedną kamienice wydaje mi się że Ty w niej mieszkasz.
Pozdrawiam Was Wszystkie i te ze zgrabnymi biodrami i te z okrąglejszymi też :))
Miłego dnia..
Agulek, dzięki za dobre słowo. Muszę poczekać na wyniki 2 tygodnie. Ale wiesz co...ten tort, to piecze nasza Aloalo. To ona taka zdolna. Ja niestety nie mam odwagi brać się za takie "dzieła". Noooo, chyba, że sama bym potem miała to jeść
Właśnie ten jeden tort to ja. W sumie upiekłam ich już kilanaście w ciągu trzech lat hehe A mój pierwszy był najdoskonalszy. Totalnie przechylony, przypominał krzywą wieżę w Pizie. Strasznie się wstydziłam go podać gościom a teraz, wyboraź sobie, takie są bardzo modne a ja już takich nie potrafię :)))
Ooo gapa ze mnie ;)) Ale nic nie przeszkadza żebyście obie wypiekały torty :))
Witajcie sobotnio
Jeeeeny, jak mi jest dobrze. Nie muszę się nigdzie spieszyć. Wstałam, kiedy poczułam, że jestem wyspana. Czuję ciepło i zapach kawy. Popołudniu przyjedzie do mnie moja kochana Mamuńcia. A ponadto jutro jest niedziela i też nie trzeba się rano zrywać. Pięknie!!!
Zrobiłam pysznej, aromatycznej kawy. Nim wlałam mleko już miała kremową piankę. Przepyszna. Nastawiam się, że taką samą zrobi nam jutro Aloalo Hi hi, ciekawe ile jednego dnia wypije kaw? Nowy ekspres kusi żeby parzyć a do tego ten wszechobecny zapach, mmmm... Olu, jak tylko wrócisz ze sklepu, to daj znać czy juz jesteś dumną właścicielką tej "bardzo ważny rzecz".
Patrzę teraz na dwie róże od Połówka, które się ostały i dzielnie walczą z upływem czasu. Reszta już od paru dni w śmietniku a te nie odpuszczają. Dzielne. Chyba nie chcą żeby mi było smutno, że Połówek daleko od domu.
Dokładam drewienek żeby Wam było miło i przytulnie jak przyjdziecie. Bo przyjdziecie, prawda?
Lajan, proponuję przemycić do nowego lotu coś o schowanym cieście piernikowym, które nie pozwala nam przestać myśleć o nadchodzących świętach. Może też coś o zapachowych świecach, które będą rywalizować z aromatem kawy. No i o tym, że trzeba zacząć szukać prezentów dla najbliższych. Ale też o tym żeby w tym wszystkim nie zapomnieć o uśmiechu i chwili relaksu.
W ramach tego relaksu można np. wziąć na kolana naszych "przyjaciół mniejszych". O już są. No to zafunduję im małe głaskanko
Miłego dzionka
Przyczłapałam z kawą i ja. Wyspałam się na maksa, zaraz idę na zakupy, potem sprzątanie, ciacho, obiad. Wczoraj chciałam do Was przyjść z pysznym orzechowym drineczkiem ale wylał mi się na laptopa . Zmuszona byłam go wyłączyć, udało mi się tylko odkręcić tylną klapkę i przeczyścić, wysuszyłam trochę suszarką ale nie umiałam się dostać pod klawiaturę. Mąż wczoraj wrócił późno i bardzo zmęczony więc mu już głowy nie zawracałam, zobaczy mi go dopiero popołudniu. Jak sprawdzałam to się włączał ale nie dało się pisać... Matko jaka łajza ze mnie. Ja rozumiem jakby to się zdażyło przy 2 drinku ale ja dopiero siorbnęłam łyczek z pierwszego.
Ja też jestem za tym żeby nowy wątek miał coś z piernikowego ciast, po prostu musi :)
Agulek bardzo mi miło, że kojarzę Ci się, ze świeczkami. Dzisiejsza wyprawa na zakupy też ma na celu kupno 2 upatrzonych. Wczoraj byłyśmy z koleżankami po pracy na zakupach i kupiłam sobie 2 świeczniki, takie w kształcie kieliszków, w kolorze fioletowym i 2 typowe na święta, takie jakby malutkie literatki, zaokrąglone, w bladoróżowym kolorze, z płatkami śniegu przez które pięknie widać światło. Wczoraj już sobie do jednego wstawiłam tealighta i zasypiałam wpatrzona w światełko.
Witajcie Kochane Żarłoczki
i znów mam zaległości....ale nadrobię hehe
dziś dzień robotny był...dosłownie...teraz każda sobota pracujaca, w tygodniu po 10 godzin, plusem jest, że do pracy mam jakieś 400 m, ku zazdrości wiekszości koleżanek...te, co regularnie mi o tem przypominają to bym...w czwartek wyskoczyła z 10 piętra koleżanka mojej Zu...ale nie jakaś bardzo bliska...znały sie poprzez inne koleżanki....jestem wstrząśnieta....komentarze pod artykułem na necie naszej miejscowej gazety są tak rozbieżne, tak oskarżycielskie, tak plotkarskie, że to pojęcie ludzkie przechodzi...w pracy usłyszałam, że ponoc w ciąży była, totalna bzdura....moje dziecko mówi, że to przez matkę, że psychiczna, że patologia....jakież mętne pojęcie...jak rodzic zakazuje, karze to juz psychiczny....ja ponoć jestem poje***, bo się martwię, bo dzwonie, kiedy długo nie wraca, bo kontroluję, gdzie, z kim, po co...nie jestem nadopiekuńcza, o nie...ja wielu rzeczy nie mogłam, ciagle jakies zakazy były...ze swoimi dziećmi tak nie chciałam....to i mam
na imię miała Wiktoria....we wtorek skończyłaby 14 lat...na dziś koleżanki zaplanowały zakupy prezentowe...ehhhhh
Bardzo, baaardzo przykre...
Aloalo! Masz ten swój wymarzony ekspres? Bo ja ciągle myślę, myślę i myślę... No tak bym chciała zebyś napisała, że siedzisz sobie w kuchni i cieszysz nim oczy. Czekam.
nie pisze, bo się taaak cieszy....taaaaak smakuje.....
Dobry wieczó!
Kurde, no mam go :)) Tylko czasu nic a nic. Dopiero go "oczyszczam" samą wodą więc kawy już dziś na pewno pić nie będę, ale mam go :)) Byłam w Lidlu ok. 8.30 i załapałam się na przedostatniego. OStatni znikną po chwili. Kiedy weszłam to starałam się jechać tym wózkime w miarę normalnie :) i minął mmie starszy pan z ekspresem w wózku. Poczułam ukłucie zazdrości takie lekkie i przyspieszyłam nieco. No i zdążyłam. Mam nadzieję, że będzie wszystko ok i że jakoś wykombinuję, jak z tego zrobić większą kawę dla mojego Taty, który pija z dużego kubka a tam się mieści zaledwie filiżanka. Podwójne i zlać do kubka? :)
Konfitury też mam. Smakosiu, były dwa rodzaje,wzięłam niemieckie. Dobrze? Nieco droższe od polskich. To te?
Muszę zmykać, ale jeszcze wróćę :)
Ale za to jutro rozsiądziesz się z kawusią i będziesz się rozkoszować :)
Juhuuuuuuuuuuuuuuuuuuu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kupiłaś! Ale super! Baaaaardzo się cieszę. Chyba przeżywałam razem z Tobą Już sobie wyobrażam jak przebierałaś nogami, pchając wózek udając, że się wcale nie spieszysz SIUP! Za dobre kawy.
A jeśli chodzi o powidła, to kupuję te firmy "Maribel" (450g).
Witam porannie i niedzielnie
To dopiero dziś będzie ten leniwy dzionek. Wczoraj nastąpiła zmiana planów i musiałam wyjść z domu już przed 12-tą. No ale dziś... laaaaba
A teraz rozsiadam się wygodnie przy kominku i czekam na kawę z nowego ekspresu Aloalo. Hm...w kominku tli się ogień ale jak teraz nie dołożę drewna, to całkiem wygaśnie. Muszę się pospieszyć. Czyżby nie było o świcie Lajana? Zaspał czy co?
O! Jakaś nowa świeca stoi na stole. To pewnie zasługa Myshy. Nie wiem czy mogę ją zapalić...? Może jednak poczekam.
Ale cisza. Jest tak miło i spokojnie.
Dobrego dnia
Cześć Robaczki
przezornie kawusię zrobiłam sobie sama....i popijam...poszukuję swojego smaku, bom przerzucona na fusy...Aloalo jeszcze się naparzy
szczapkę drewienka dorzucam, fotel przetrzepałam, sam się huśta...świecy nie zapalam, zostawiam na wieczór...myshka przyjdzie, to podpali
u mnie wietrznie i mglisto, a na zachodzie taaakie piękne słonko....czekam na nie
dobrego dzionka
Hm...ja jestem na północnym-zachodzie i tutaj zero słońca. Również wilgotno i mglisto.
Aloalo, przychodź z tą kawą, bo już się nie mogę doczekać pierwszej relacji z zaparzania.
Dzień dobry!
Smakosiu - wybacz, że rano nawaliłam z tą kawą, ale spałam dłuuugo, bo w niocy ta czynność kiepsko mi wychodziła. Kaszlemy z Bobem jak zawodowcy, z tym, że on ma lepszy sen i nie słyszał, a ja słyszałam.
Wczoraj na próbę zrobiłam kawę i byłam zdruzgotana, bo kapała i kapała i wreszcie ekspres sam się wyłączył, bo po 3 minutach sam się wyłącza. No ja pierdziu, myślę, jak to tak długo będzie kapać to nerwowo nie wytrzymam :) Widziałam w reklamie, jak kawa wyleciałą ciurkiem a moja kap kap. No to telefon do kumpeli, czy jej ciśnieniowy kapie czy ciurka. Ciurka :) A mój kapie. A jaką masz kawę? No taką. A co na niej pisze? Kawa drobnomielona, nie nadaje się do zaparzania w ekspresie Dziś zrobiłam sobie JAcobs Krónong, której nie cierpię, ale nie miałam innej i świetnie przeeciurkało :) Póki co, zakupu nie żałuję :) Muszę tylko zaopatrzyć się w moją ulubioną w wersji do ekspresów.
Smakosiu - no to kupiłam dobre powidła. Napis mnie zmylił, że to niemieckie :) Ale już doczytałam :)
Lajan - w razie gdybyś nie doczytał, to alarmuję (jakby co), że padło już klka propozycji do nowego wątku :))
Oznajmiam, że tort chrzestny :) wyszedł mi doskonale, tak jak chciałam a to zdarza się rzadko. A wieczorem farbowałam włosy. Przez nieplanowane wydatki postanowiłam zaoszczędzić kilkadziesiąt zł na fryzjerze, więc kupiłam farbę w kolorze jasny brąz i mam włosy prawie czarne! Kurde, już się odzwyczaiłam od takiej ciemności, ale nie jest źle.
Miłej niedzieli Wszystkim życzę. Idę zajrzeć do roladek :)
Mam doła jak na szczyt Śnieżki.
Mocno nietypowe porównanie.... Lajanku, cokolwiek się stało, po burzy zawsze nastaje spokój. Emocje się wyciszą, musisz przeczekać i wierzyć,że będzie lepiej. Nie chcę ciągnąć Cię za język, ale jeśli możemy pomóc, to wal....
Aloalo, baaardzo współczuję, bo kaszel może człowieka nieźle wymęczyć. Masz jakieś lekarstwa na dzisiaj?
Takie kapanie kawy też zaliczyłam. Faktycznie problem tkwił w grubości mielenia. Jak masz ochotę poeksperymentować z gatunkami, to polecam Monaco http://caffeclub.pl/pl/dallmayr-espresso-monaco-200g-kawa-mielona.html?partner=1984 (wyrazista, delikatna i z kremową pianką). Parzy się idealnie.
Też wczoraj farbowałam włosy. Ja jak zwykle bardziej do swojej naturalnej barwy uderzam więc ciemny brąz(jestem nudna w tym względzie) To pewnie teraz mamy podobne odcienie.
Lajan, a co Cię gniecie na duszy (o ile chcesz powiedzieć - nie nalegam)? Może możemy w czymś pomóc?
Przejdzie.........
Mam napisany nowy Start i nie mogę go przekopiować tutaj.
Szukam Makusi, pomoże.
No to przytulę...
i ja też przytaulam...
się tulę
Przejdzie......... Mam napisany nowy Start i nie mogę go przekopiować
Jestem, masz moje gg wołaj, szybciej usłyszę :))tutaj. Szukam Makusi, pomoże.
Nowy "Start" rozpoczęty , zapraszamy http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=524920&post=524998