Kolorowe światełka ponury mrok już rozpraszają, są takie cudowne, radosne, na spacer zapraszają. Podziwiać ozdoby, te witryny sklepowe ustrojone, to takie podniecające chwile tak miło spędzone. Płatki śniegu w światełkach się mienią i przyglądają, tyle dostojeństwa, uroku i spokoju w sobie zawierają. Wszyscy się śpieszą, wszak czas ten tak szybki leci, zbliża się Mikołaj, szukamy prezentów dla dzieci. Biedny Mikołaj, listów, zamówień dostał całe pliki, choć się martwi, to z poszukiwań będą wyniki. To nie te czasy gdy z drobnostek się cieszono, teraz musi być bardzo dużo i dobrze wypasiono. Nie dajmy się zwariować, wszak przecież oszczędzamy, dni jest wiele, na jeden dzień wszystko wydamy? Zadłużyć się jest łatwo, szybko się o tym dowiemy, gdy skutki naszej rozrzutności spłacać będziemy. Niech więc w tym tradycyjnym dniu uśmiechu nie brakuje, cieszmy się z tego, co z serca, miłości się ofiaruje.
Ja uważam, że w przypadku nas kawiarenkowiczów, ostrzeżenia są niepotrzebne. Tu wszyscy cieszą się z samego świątecznego nastroju, rodzinnej atmosfery a nie "wypaśnego" stołu czy Mikołaja :)
Wiersz jak zawsze super.!!! Nie będzie mnie w tym roku w domu na Mikołaja, idę w poniedziałek do szpitala. Wnuki oświadczyły, że tym razem Mikołaj przyjdzie do babci.Pozdrawiam serdecznie.;))
Właśnie upiekłam biszkopt na przyjazd rodziców i oczywiście starałam się bardzo i co...i nico, znowu mi wyszedł za niski i nie chce się przekroić :-( . A tak się starałam... Chyba dokupię jeden gotowy blat, bo nie będę miała na co wyłożyć kremu i tych wszystkich pysznych malin, które odmroziłam. Jak piekę bez okazji, to mi wychodzi, a jak się za bardzo staram, to zawsze jakaś porażka....
Smakosiu, wiem, że roboty masz kupę, ale na krócitki piątek, piąteczek..... to mogę dzisiaj liczyć co..? :))))
Aloalo, super są takie mikołajki.... Pamiętam, jak do mojej Dużej ( wtedy jeszcze małej, bo prawie 3-letniej ) przyszedł Mikołaj w postaci mojego kuzyna - chudego studenta. Ja drogą kupna-sprzedaży nabyłam wtedy strój mikołaja, ale że to 13 lat temu było, to i te stroje takie mało wypasione były. Jeszcze nowiuśki, zapakowany w folię, wyrzuciłam przez okno prosto w ręce oczekującego pod blokiem kuzyna i po chwili ktoś zapukał do drzwi....Moje dziecię wyczekiwało już Mikołaja, więc wyleciała prędziutko na przedpokój. Ja włączyłam kamerę i oczom naszym ukazał się okazały Mikołaj z rumieńcami od czerwonej pomadki i małym brzuszkiem, w roli którego wystąpiła podusia :). Kuzyn na wejściu wykazał się zdolnościami aktorskimi, od razu zdobył serce mojej córki i ruszył do pokoju. Jak tylko się odwrócił o mało nie wybuchłam śmiechem. Okazało się, że w mikołajowych spodniach nie było gumki i z tyłu całe galoty wisiały mu na wysokości kolan. Kuzyn dzielnie szedł dalej, lekko się potykając o nogawki i w jednej ręce trzymając z przodu spodnie, a w drugiej wór z prezentami. Ja zaczęłam rechotać jak głupia i na kręconym przez mnie filmie, wyszło że Mikołaj odwiedził nas podczas wielkiego trzęsienia ziemi. Mama cichaczem, od tyłu, próbowała przytrzymać kuzynowi spodnie, co wyglądało tak, jakby co najmniej chciała mu dmuchnąć portfel. Od tych kombinacji misterna konstrukcja brzucha opadła nagle w dół i podusia pełniła już bardziej rolę przepukliny. Ja oddałam kamerę mężowi, bo wychodził mi jedynie film katastroficzny, na dodatek kręcony na oślep, bo aż się popłakałam ze śmiechu. Tato zagadywał wnusię i odwracał jej uwagę od głupiej mamusi, a moje dziecię było tak przejęte Mikołajem, że nic a nic nie zauważyło. Szybko posadziliśmy Mikołaja na fotelu, dzięki czemu spodnie przestały opadać, a przepuklina wróciła na miejsce brzucha. Natomiast ja o mało nie posikałam się ze śmiechu :)))))
Szybko posadziliśmy Mikołaja na fotelu, dzięki czemu spodnie przestały opadać, a przepuklina wróciła na miejsce brzucha. Natomiast ja o mało nie posikałam się ze śmiechu :))))) Eeech te wspomnienia.....
No ja pierdziu, jak tak można drzwi do Kawiarenki zamknać bez ostrzeżenia! Aż się wystraszyłam, czym żeśmy Wkn podpadli.... :))
Dziś jest piątek. Więcej nie mówię, bo od tego jest Smakosia, ale ją szef gnębiciel conan barbarzyńca nie dopuszcza do nas. A co to za piatek bez okrzyku :) Dobrze, ze przynajmniej słońće świeci jak oszalałe, śniegu puszystego napadało mnóstwo i jest bardzo ięknie, zwłaszcza jak się siedzi w ciepłym pomieszczeniu :) Śnieg okazał sieb ardzo łaskawy i niemziernie leciutki więc odśnieżenie samochodu nie wymagało dużych nakłądów siłowych.
Wczoraj Bob złożył to, co było do złożenia z klocków i okaząło się, że trza by było iść spać. Godzina 1,30 usłyszłam "wody" a po wypiciu usłyszałam "mogę się iść pobawić? Bo już się wyspałem" No to ja, ż enie można iść się bawić, bo jest noc i wszyscy śpią! "Kłamiesz! Jest jasno przecież!" "Jest jasno, bo pada śnieg i jest jasno" - powiedziałam logicznie niezmiernie jak na tę porę nocy. Trochę mi jeszcze zakłócał chęc spania marudzeniem, ale wreszcie zasnął. O godzinie 5,20 ropoczął się monolog o Mikołaju, Lego itp. O 5,40 zapytał, czy może juz się iść bawić, bo za chwilę się "ścieknie". Na co mi wściekła dziecko. Pozwoliłam... Normalny poranek niepomikołajowy wyglada tak, że o 6,30 wyciągam Boba za nogi z łóżka i słyszę marudzenie, ze jest niewyspany (przeze mnie), że wszystko go boli (przeze mnie) i że jest ciemno :))
Lenka - ja też się omal nie posikałam ze śmiechu - przed chwilą czytając Twoją historię :)) Ale czy to ierwszy raz? :))
Hope - skąd Ty bierzesz panny młode co sie hajtają w adwencie? Nie mogły by Ci dać chwili spokoju?! :)))
Ech...witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek (żeby nie było, że się nie cieszę końcem tygodnia pracy).
Jednak czy to wypada krzyczeć wieczorem? Toż to powinno się odbywać z rana, prawda? No ale u mnie ranek był tak intensywny, że nie miałam nawet szans uchylić drzwi Kawiarenki. Na dodatek znów musiałam biec do pani doktor po kolejny wynik i...już zaczęłam się nim cieszyć, już myślałam tylko o tym, że we wtorek odbiorę ostatni a tu...buuuuuuuu, kolejne skierowanie i jeszcze jedno badanie w poniedziałek. Potem tydzień nerwowego czekania na wynik.
Wczoraj późno wróciłam więc już do Was nie zaglądałam. Ale za to teraz posiedziałam trochę i przy okazji obśmiałam się (tak szczerze aż sama siebie usłyszałam ), kiedy czytałam wspomnienie Lenki z Mikołajem w roli głównej. A może powinnam napisać z galotami Mikołaja w roli głównej?
Ładna dekoracja świetlna jest w moim mieście. Kiedy tak rano jadę tramwajem, to głowa obraca mi się prawie naokoło.
Jutro postanowiłam wstać wcześniej i pojechać z rana do rodziców. Chcę (mimo ich zakazów) pomóc choć trochę w przedświątecznych porządkach.
Uuuu, nic mi się już dzisiaj nie chce. Zrobię jeszcze herbatę z sokiem i cytryną i posiedzę sobie cichutko.
No! Jesteś! Piosenka się podobała? :) Proszę bardzo :) Kolejny wynik odebrałaś dobry tak? Dasz radę z następnym badaniem. Tylko szkoda tych nerwów ... Ale co zrobić. Siedzisz sobie cichutko tu jeszcze z tą herbatką? Bo ja chętnie bym się dołączyła, gdzyż wymarzłam w poczekalni okulistycznej, że szok. Kurde, tyle se liczą a ogrzewania sępią :)
Pan doktor baaardzo miły. Ja wiem, że prywatnie, to większość jest miłych :) Choć może przesadzam, że taki miły, bo powiedział, że wcale mu się moje oczy nie podobają. Nic a nic.Pfff, też mi nowość. Żadnemu lekarzowi się jeszcze nie podobały :) No i dostanę ten zastrzyk w oko.... Przed Świętami jeszcze. To taki magiczny czas, więc może stanie się dla mnie malutki cud? :)
Idę do wanny. Trzeba się jakoś rozgrzać :) Alkoholu nie mogę, Męża nie ma, trzeba sobie radzić :)
Dziewczynki, ja myślami cały czas jestem z Wami. Dzielne jesteście, to dacie radę, ale i tak współczuję Wam bardzo...i tego czekania na wyniki Smakosi i tej igły w oku Aloalo... Ja nie wyobrażam sobie igły w żadnej części ciała poza żyłami ( jakoś do tego przywykłam ), a co dopiero w oku....
Olu, czekałam na wieści od Ciebie. Ja tak mądrze wydumałam, że skoro wymyślili tę igłę w oku, to znaczy, że to musi być jakieś super rozwiązanie, bo inaczej nikt by na taki dziwny pomysł nie wpadł, prawda? W związku z czem - będziem dobrzem. A masz już konkretny termin na trzymanie kciuków?
A piosenka oczywiście ładna - trafiony tekst
Już się wypluszczyłaś? No to siadaj. Naleję Ci herbaty.
no i mamy piąteczek...zleciał dzionek pracowicie...nawet chęci większe były, do momentu telefonu ze szkoły...nic miłego...
nastawłam ciasto na pierniczki, chyba malibu, nie pamiętam, ale tak zachwalano w komentarzach, że się skusiłam...zrobiłam sobie tartę z francuskiego z fetą, suszonymi pomidorkami i oliwkami mniamm, dla siebie, bo nikt takich cudów nie jada, a ja za francuskie, to wicie rozumicie a z paseczka fińskie jolutorttu...miałam w planach lecieć w miasto, wczoraj była inauguracja zapalenia choinki na rynku i fontanny ze światełek ledowych i prawdziwe renifery były!! na plakatach pisali, że renifery będą, ale myślam, że może jakieś wiklinowe postawią i będą oko cieszyć, a tu żywe, najżywsze były! a ja nie poszłam, bo siły wewnętrznej brakło...a dziś wali śniegiem od rana, więc też nie poszłam...chciałam zobaczyć tę fontannę, bo to nowość, choinkę zaraz Wam przedstawię
;tak wyglądała wczoraj w południe, jak tylko zrobię nocą pochwalę się ;)
a taką kupiłam sobie wczorajubrałam w czerwony łańcuszek, muszę jeszcze skombinować gwiazdki...a te bombki to były moje ulubione, Zu wyniosła je w tajemnicy do szkoły i tam zostały buuuu
miłego piątkowego wieczoru i radosnego sobotniego poranka, bo ja jutro do pracki
Dopisano 12-12-07 21:53:44:
żeby nie było, że zmyślam...czy cuś...przypomniało mi się...prawda, ze zmyka z pustym worem??
Czarnykocie, domyślam się, że teraz jest Ci bardzo ciężko i robisz dobrą minę... ten telefon pewnie Cię wybił, ale Ty wiesz...najgorsze są początki, kiedy starasz się coś zrobić i zmienić i trzeba dużo sił i cierpliwości żeby przetrzymać to pierwsze wydeptywanie ścieżki. A jak już przejdziesz kawałek, to potem będzie łatwiej. Dobrze, że poszłaś o poradę do psychologa - mądra z Ciebie Mama. Głowa do góry. Na wszystko trzeba czasu.
dziś dowiedziałam się od znajomej, że ma zmiany w kościach czaszki, podejrzewają u niej dysplazję włóknistą z podejrzeniem choroby Tageta...nie znam dziada...po konsultacji z neurologiem i rentgenologiem lekarz podejmie decyzję, co dalej...ale wierzę, że wsio będzie okej, że u Ciebie Smakosiu też będzie OKEJ!
Witam serdecznieDosc dawno tutaj nie zagladalam,tylko w niektore watki z wielu przyczyn,od listopada sobie ciagle chorujemy,jak jednemu minie to drugiego lapie i od nowa,oczywiscie udzial w tym bierze jeszcze siostra meza z rodzinka,ciagle ktos chory i to potem idzie jak reakcja lancuchowa.Miedzy tym corka jeszcze wyladowala w szpitalu.My juz prawie zdrowi,siostra meza juz prawie z tego wychodzi,jeszcze szwagier choruje,a ze bylismy wczoraj u nich ,bo Mikolajki byly i moj maz mial wczoraj dodatkowa prace jako Mikolaj,wiec mam tylko taka nadzieje,ze nie przywleklismy choroby znowu do domu.
Mala Maja czyli siostrzenica meza,pierwszy raz widziala Mikolaja,ma 2 latka i nie potrafila sobie wyobrazic Mikolaja,na zapytanie gdzie jest Nikolaus pokazywala na figurke z czekolady,nie potrafila sobie wyobrazic,ze to jest ktos zyjacy czy wielkosci czlowieka.Jak juz w koncu przyszedl Mikolaj patrzyla podejrzliwie i uwiesila sie przy mamie,nie bylo mowy,zeby usiadla na kolanach.Dla niej to byla nowosc.Mikolaj wytlumaczyl,ze przyjechal z daleka i ma dla niej prezenty,ze jest juz bardzo stary i czy moze usiasc obok niej,na co przyzwolila.Mikolaj mial troche kwadratowy brzuch,bo jasiek,ktory byl pod ubraniem cos zle zamontowany byl hihiale mala nawet nie zauwazyla,ze cos jest nie tak.Prezenty przyjela bardzo chetnie,ale mowic za bardzo nic nie chciala.
U mnie dzis przysypalo sniegiem,jak jechalam z pracy to lekko bylam przerazona,bo ludzie jezdzili tak jakby nigdy sniegu nie widzieli i co chwile w nieoczekiwanych momentach hamowali,jak w koncu dojechalam do domu,to bylam szczesliwa,ze dojechalam calo.
Od kilku tygodni w koncu grzejemy sie przy cieple kominka daje calkiem inne cieplo niz kaloryfery.
Na wczorajsze Mikolajki dostalam trunek Sheridans,poniewaz powiedzialam od razu,zeby Mikolaj nie przynosil dla mnie nic slodkiego,moj maz natomist dostal troche lakoci,bo uwielbia.Na Mikolajki nie obdarowujemy sie jako tako prezentami,tylko jakies drobnostki wlasnie.Od Mikolaja dostalismy tez wspolnie zdjecie malej Maji w ramce,ja dostalam perelki do kapieli odprezajace,a maz dostal maly alkohol taki na jeden lyk.Wieksze prezenty sa zazwyczaj u nas na swieta.
Pozdrawiam bardzo serdecznie kawiarenkowiczow i zycze Wam kochani dobrej nocy.Obiecuje czesciej zagladac.
Aleksandro, jak fajnie wreszcie Cię "widzieć". Kominek, to wspaniały wynalazek. Mogę Ci tylko (życzliwie) pozazdrościć. Oj, jak bym miała takie cosik, to pewnie bym siedziała wieczorami przy zgaszonym świetle i wgapiała się w te mrygające ogniki. uwielbiam to nastrojowe światło, które daje kominek. O cieple już nie wspomnę
przylazłam i ja....po wodzi ognistej u Mamusi.....wróciliśmy po 2-giej...
wszyscy do łóżeczek...tylko ja znowu do kuchni....pieką się ostatnie biszkopty na jutro..wróć ..dzisiaj wieczór i na niedziele....przełozyłam wszystkie biszkopty w ilości 16 sztuk i tak sobie myslę...że wpadnę do Połówka do ciepłego łóżeczka chociaż na godzinkę...dwie....więcej niedyrydy.....bo musze wykończyc torciska...odpocznę jutroó..wróć ...dzisiaj po 17-18.....
dorzucam do kominka....zostawiam herbatkę z miodem,cytryną i imbirem na podgrzewaczu-jak Ktoś w nocy wpadnie do Kawiarenki-to herbatka ciepła czeka......
zajrzę później....
miłej soboty......śnieżniej...mroźnej....ale nade wszystko słonecznej....
Ada! Czy tam nie ma koło Ciebie nikogo, kto by Tobą mocno potrząsnął? Kobieto, nie możesz aż tak bardzo przeciążać swojego organizmu. Przecież każdy potrzebuje odpoczynku. Kurna Olek! Jak chcesz być zdrowa, to zadbaj trochę o siebie. Ja już nie mówię o jakiś cudach na kiju (masaże czy inne dobroci), ale o zwykłym, długim śnie czy choćby poleżeniu w łóżku. Ktoś musi Ci wreszcie "nastukać"
Za oknem biaaaało, że hej! Mróz trzyma od wczoraj. Hm...zostawiłam na balkonie piernik otulony i zapakowany w karton. Myślicie, że nic mu nie będzie? Będę go piekła jutro. Dziś wieczorem, jak wrócę do domu, to zabieram się za gotowanie mięsa na pasztet. Zmielę w niedzielę, bo maszynka tak huczy, że pewnie bym postawiła na nogi wszystkich sąsiadów. A potem zapakuję gotową masę do pojemników i zamrożę. Pieczenie zacznę przed samymi świętami. Stwierdziłam, że muszę się zmobilizować i zrobić już jakieś ruchy w kierunku świąt. W tym roku wszystko idzie z "poślizgiem" czasowym. A u Was jak to wygląda?
Napiję się tej, gorącej herbaty, którą przyniosła Hope i powoli zacznę się szykować do wyjścia.
Zwierzaczki nakarmiłam, wygłaskałam i poszły sobie z powrotem do kapcia.
Ja mam na razie upieczone blaty, teraz muszę znaleźć chwilę na łuskanie orzechów. 3/4 zakupów zrobione, dorsza kupionego, dzisiaj widziałam w sklepie ofertę filetów z karpia więc w tygodniu kupię, jakąś solę dokupię i rybki z głowy. Zamówić muszę ładny kawałek schabu do suszenia i tylko jakieś pierdółki dokupić. Musze wymyśleć prezent dla Młodego bo póki co mam na razie tylko na urodziny, które ma w czwartek. Dzisiaj kupiłam prezenty mamie i jej partnerowi. Mamie zestaw kosmetyków:krem do twarzy, masło do ciała i dwufazowy płyn do demakijażu. Pzyjacielowi żel pod prysznic i perfum a jeszcze dla nich wspólnie zapachową świeczuszkę i zestaw czekoladowych buteleczek z alkoholami bolsa. Teściowi kupiłam już kilka ulubionych bardzo gorzkich czekolad. Dokupię im jeszcze ich ulubioną ziarnistą kawę, kilka rodzai pachnących herbat na wagę. I wszystkim rozdam moje pierniczki udekorowane suszonymi plastrami pomarańcz. Skomnie ale myślę, że będą zadowoleni. Mężusiowi też już mam wybrany pezent, tylko przejdę się kupić i prezenty z głowy. Kupiłam też dzisiaj ładny, duży, czerwony talerz i ogromną świeczuchę w kształcie gwiazdy, ozdobię do jakimś iglakiem i suszonymi plastami pomarańczy. I tak w tym roku będzie wyglądał nasz stroik :)
Chciałam dzisiaj zrobić buraczany zakwas, ale wszystko kupiłam poza burakami :) A już nie chcaiało mi się wybioerać drugi raz. Mróz po 9-tej był na 10 kresce pod zerem, szyby totalnie zamrożone w samochodzie a co najgorsze także w środku auta wrrrr. A nam się bardzo śpieszyło :)
Potem wymyśliłam, że będę dziś piekła ciasteczka - migdałowe chlebki i pierniczki Wkn. Kupiłąm sobie taką fajnistą foremkę, to taka płytka, która z obu stron ma po 4 wzory świątecznych ciasteczek i bardzo mnie korci, żeby już ją wypróbować. Ale wróciłam późno z zakupów, zanim odgruzowałam mieszkanie, zrobiłąm obiad, zmieniłam firany w pokoju Boba i w sypialni to już mi się odechciało. Ale możę się jeszcze zbiorę do kupy. Bo ta foremka... :)
Melduję również, że przy tych porządkach pozbawiłam życia miliardy isnień. No. Wywaliłąm na balkon kołdry i poduszki i mam nadzieję, że roztocza w tym mrozie padły skutecznie :)
Smakosiu - 20 grudnia.
Hope - ja Cię przestaję żałować, bo sama sobie jesteś winna. Przecież można powiedzieć "nie". I wkulam Ci razem ze Smakosią.
Mysha - dziękuję za mandarynki w koszyczku, będę tam teraz często zaglądać :)
ALeksandro - duuuużo zdrówka!
MArcia - daj znać, jak to gigantyczne przyjęcie poszło!
melduję,że wszystkie torty wydane i insze czekają na jutr,ale wszystko już gotowe...a ja...
a ja od przeszło godziny leżem sobie na sofce...przed tv...z Połówkiem u boku...i siorpiem sobie pifffko i mam nóżki zapatulone w wełniany kocyk...i jest mi dobrze...i będę sobie tak leżała...i dzisiaj i jutro-a co!
Ciiiii, bo jak Ada usłyszy, to zaraz Ją zacznie korcić i też pobiegnie do kuchni "popierniczyć". Przecież wiesz, że Ona za długo na tyłku nie usiedzi. Póki co, kokosi się z piffffkiem u boku Połówka i niech tak zostanie. Chyba trzeba będzie Ją pochwalić za dobre zachowanie, ale boję się, że jak teraz to zrobię, to już jutro znów stanie przy piekarniku więc się powstrzymam.
Witam i ja wieczornie.Dzis sie wyspalam do 10-tej.Zawsze w sobote i niedziele regeneruje sie,odsypiam to co w ciagu tygodnia nie dospie.Upieklam popoludniu jeden blat piernikowy kilka ciasteczek wyciskanych i kilka w foremkach teflonowych,ktore kupilam niedawno.Wszystko z ciasta na piernik staropolski.Jeszcze zostalo ciasta ,mysle,ze na jeden spod spokojnie i na kilka ciasteczek.Potem musialam pojechac do sklepu,bagaznik w aucie mi zamarzl,nie umialam otworzyc,zaliczylam znajoma,bo obiecalam ,ze sie dzisiaj pokaze,bo robila male spotkanie,po drodze wpadlam do szwagierki na chwilke i tak mi zlecial dzien,mezus w pracy na popoludniu,wiec za niedlugo wroci.Nie wszystko rano zdazylam ogarnac ,wiec ide lazienke wypucowac.Ale najpierw skoncze wieniec na drzwi,bo u mnie cos w tym roku z poslizgiem wszystko idzie,cos sily nie mam po tej przebytej chorobie.Ale czesc domu juz troche przystroilam.Choinka bambusowa,wykonana wlasnorecznie przeze mnie z kijkow bambusowych i podkladem na dole jest wieniec wiklinowy,stanela u gory przy sypialnino i porecz schodow ma girlande z zawieszonymi lampkami.jakos w tym roku to przystrajanie mi idzie w slimaczym tempie.
Pozdrawiam was bardzo serdecznie i milej nocki zycze
Jak fajnie, że wkleiłaś te zdjęcia i podzieliłaś się z nami swoim "kawałkiem" przygotowań do świąt. Super pomysł z tym stroikiem bambusowym. Brawo!
Nie przejmuj się, że może w tym roku idzie Ci to trochę wolniej. W sumie...jakie to ma znaczenie...? Grunt, żeby srducho się radowało, że święta przed nami
rankiem pięknym, słonecznym,ze śniegiem bielutkim, czyściutkim skrzącym się w promykach widoki mam piękne, bo choiny sąsiadów z przeciwka już taakie wielkie, że okien nie widać...jakby je tak w światełka ubrać....ogród mają spory, trawnik śniegiem przykryty, a na trawniku ścieżki...kocich łap..zgadnijcie, czyich kotów??? no, filozofii tu nie trza, nie?
mykam zaraz z Tangusiem do weta na antybiotykowy zastrzyk, bo mu jajeczka wyciełam, znaczy się dr Maciej, ale na moja wyraźną finansową prośbę...bo samiec alfa wziął górę, musiałam sprowadzić go do poziomu hehe potem mam w planach pieczenie pierników...powinnam się wstydzić, mówiąc, że mi się nie chce???? no nie chce mi się
zostawiam kawusię ze szczyptą kardamonu i białą michałkową czekoladkę
Oczywiscie,ze mozesz,najpierw doklej klejem z pistoletu te bambusy na samym dole do wienca,potem zwiaz ,je u gory nicia i zalej klejem z pistoletu ,umieszczajac na czubku ,co tam chcesz,okrec lampkami,a pozniej dekoruj wg,uznania,slomkowymi ozdobami,cynamonem w laskach,wstazka ,szyszkami itp
Komu kawę, komu? Za oknem biało i mroźno. Zaraz przyniosę z balkonu ciasto na piernik. Dzisiaj zabiorę się za pieczenie. Oj, będzie pachniało
Obudziłam się o 6.15 i czułam, że jestem już wyspana. No ale nie ma co się dziwić, bo poszłam wcześnie spać. Lubię mieć taki długi poranek. Wtedy nie mam tego uczucia, że tak strasznie szybko ucieka mi czas. Czekam teraz na swoją psiapsiułkę i jedziemy na squasha. Jak wrócę, to będę miała tyle energii, że zaraz zabiorę się za mielenie mięsa do pasztetu. Myślę, że to będzie fajny dzień.
Ja rowniez witam was niedzielnie,ja jak zwykle poleniuchowalam dlugo,w te dwa dni sobie na to pozwalam.U mnie dzis bialo i sypie od rana,Rano maz odsniezal przed domem ,polecialam po aparat zeby zrobic zdjecia jak jest bialo.Wiec dzis u mnie wyglada tak Wieczorem klikne fotke stroika ,ktory zrobilam i stoi przed drzwiami,bo musza sie lampki zaswiecic,a mam czasowe wlaczanie,wiec dopiero o 18tej sie wlaczy.Zrobie zdjecie i wam pokaze.Pozdrawiam niedzielnie,ja zmykam do kuchni piec ciastka.Pozdrawiam was serdecznie kochani
witam wszystkich aloa okazalo sie ze mialam pomoc w kuchni ale i tak na setke mialam 12 godzin pracy a w dzien bankietu zostalam pochwalona przez szefa za smak i porobione polmiski i do tego mam od stycznia przejsc na samodzielne gotowanie (dostane pomoc) tego nie grali zeby po 2 tygodniach cos takiego...ale powiedzialam ze sie zastanowie bo jednak to duza odpowiedzialnosc...z bankietu zeszlam o 1 w nocy wiec wczoraj i dzis len totalny jutro do pracy ale na pokoje bo przerwa w ludziach jutro napisze wiecej teraz tylko zostawiam herbate imbirowa i lece do dzieci..
Czujecie jak pachnie mój piernik? Właśnie piekę drugi placek. Jeszcze dwa więc szybko się "zaciągajcie", bo aromat jest taki, że z pewnością doleci do Kawiarenki Puściłam ładne , świąteczne piosenki i zapaliłam świecznik. Jest baaardzo nastrojowo
A za oknem straszna śnieżyca. Ledwo dotarłam do domu. Ciekawe jak jutro będzie wyglądał dojazd do pracy. Pruszy od rana. Zakładam, że 15cm jest spokojnie.
Zrobiłam pasztet i zapakowałam do zamrażalnika. W tym roku będzie z indyka z żurawiną. Ciekawe jak nam posmakuje...?
Wklejam zdjecie stroika ktory zrobilam stoi sobie przed drzwiami.Do zwyklej ceramicznej doniczki wepchalam gabke florystyczna i wbilam galazki cisa,ktory u mnie rosnie,nastepnie wbilam lampki,to sa lampki do wbicia do ziemi,calosc owinelam workiem jutowym i zwiazalam wstazka materialowa.
A tutaj wieniec na drzwi ,ktory wczoraj zmontowalam
napierniczyłam się dosłownie i przenośnie...pierniczki czekają na lukier, może się doczekają...Tango jest w świetnej formie, mimo że bezjajeczny, gania po chałupie, aż dudni...koty to jednak szybko się regenerują...przy okazji wizyty u weta wpadłam do kwiaciarni obok po ziemię do kaktusa, bo Bella sobie kuwetę z donicy urządziła i tu się napierniczyłam...kaktus ma ze dwa metry, musiałam go oczyścić z ziemi, wymoczyć w wannie i ponownie umieścić w doniczce, właśnie wyjęłam sobie kolec z głowy, został chyba, jak go asekurowałam niosąc na dół, ale nic to, uratowałam kwiata :) a w kwiaciarni taaakie cuda, upatrzyłam prezencik dla koleżanki...
w tv po raz kolejny 'nie lubię poniedziałku'...a ja lubię...i treblinki
Smakosiu i czarnykocie bardzo mi jest milo.Co do drzwi sa dosc masywne i ciezkie,ale porzadne,jak sie wprowadzalismy,to kuzynka meza powiedziala,ze mamy je wymienic jak najpredzej ,bo sa okropne.Ja odparlam,ale mnie sie podobaja wlasnie,nie widze powodu,zebym je miala wymieniac,moze jak sie zepsuja nie beda szczelne to wtedy o tym pomysle,ale teraz nie ma mowy.
P.S.Zapewniam,ze nie musialybyscie dlugo stac pod nimi,od razu bym was wpuscila do srodka
Mój mąż wczoraj miał nieciekawy dzień. Kupił: światełka świąteczne. Mimo sprawdzenia i zapewnień sprzedającego część nie działa. Kupił sztyft do nosa i po jednym zastosowaniu, zanim wrócił do domu , gdzieś zgubił. Kupił suwak do kurtek. mimo, że pokazał oryginał sprzedawczyni, dała za mały.
Jest kierowca autobusu. Dziś miał zawieźć ludzi na trzecią zmianę do pracy. Miał wrócić koło godz 22. Przed chwilą zadzwonił, że nie wie kiedy wróci bo ma problem z autobusem. Mróz, noc i ma wstawać jutro o 3:50, a nie wiadomo kiedy wróci dziś.
Ale dzisiaj się trudno szło. Chodniki koło mnie w ogóle nie były odśnieżane. Szłam jak bocian (a może czapla?) podnosząc nogi bardzo wysoko a i tak brnęłam w zaspach łapiąc równowagę. Bliżej przystanku było już trochę lepiej, ale za to trzeba było przeskakiwać wielgaśne zaspy usypane przez pług śnieżny prosto na chodnik. Rewelacja! Widok piękny, bo biało i drzewa całe w czapach, ale ja nadal twierdzę, że nie lubię zimy A z drugiej strony patrząc, to taki widok jeszcze bardziej mnie nastraja świątecznie...No i dogódź tutaj człowiekowi
Jako, że Lajan rozpalił ogień w kominku, to myślę, że wszyscy wpadną dzisiaj do Kawiarenki żeby się ogrzać i napić kawy. Ja oczywiście już dla Was zaparzyłam
Zwierzaczki jeszcze w kapciu. tez bym na ich miejscu nie wychodziła z niego. dałam im jeść, ale póki co nie zainteresowani. Pogłaszczę ich i zabieram się za pracę. Zapowiada się kolejny, intensywny i stresujący tydzień.
Czujecie to? Migdały i wanilia, czujecie? To moje migdałowe chlebki :)
Wpadam na chwilkę bujnąć się na fotelu.
Wyprasowałam dzisiaj dość sporą kupę prania, potem stałam przy tych ciasteczkach a mój kręgosłup nie lubi jak tak stoję i stoję. No to usiadłam :) Jutro może wreszcie wezmę się za lukrowanie pierniczków, już się nie mogę doczekać.
Prezent dla Boba jest, dla Męża jest, zostały mi jeszcze Bratanice i Rodzice. Jedna z dziewczynek najbardziej ucieszyąłby się z zabawki monster high, ale ciocia aloalo jest przeciwna lalkom śpiącym w trumnie. Co to w ogóle za kretyństwo dla tych dzieci produkują!
No to bujam się :)
Smakosiu - dziś w radio o Tobie mówili. Że w Szczecinie zima zaskoczyła drogowców, że fatalnie się jeździ i fatalnie chodzi. To o Tobie nie? No :)
No żebym wcześniej wiedziała, że jestem taka sławna, to bym się nie brała za pranie i wieszanie firanek. Toż nie wypada żeby taka medialna postać brała się za zwykłe porządki - phi!
mmmmmmm...a u mnie w całym domku pachnie pierniczkami.....przyniosłam z garażu jedno z 4 naczyń z ciastem na piernik staropolski i zaczęłam piec pierniczki.......wyszło mi jakieś 150sztuk i dałam sobie na dzisiaj spokój....jutro dopiekę kolejne 200 ,a w środę upiekę blaty do pierników z reszty ciasta i polukruję tę moją piernikową armię.....
zrobiłam karmę dla sikorek,których mam całą gromadkę na ogrodzie-smalec zagniotłam z różnymi ziarnami i zwinęłam w wielką kulę,którą zapakowałam w siatkę po pomarańczach...zawiesiłam to na gałęzi cisu obok okna z salonu(nie chciało mi się wychodzić na ogród bo tam śniegu po kolana:P)...drugi karmnik zrobiłam z plastikowej butelki...jutro ptaszki będą miały pyszności od rana:)
zapomniałabym.....znalazłam na fejsie zdjęcie super tortu na Boże Narodzenie.....szukałam pomysłu....i sam się napatoczył:) mój kochany red velvet w śnieżnej odsłonie......
Witam wieczorkiem. Cały weekend upłynął bardzo miło i leniwie :) dzisiaj w pracy mnóstwo roboty, po pracy do apteki(Młody znowu mocniej chyrla) i na pocztę. Potem trening i co tygodniowe zakupy. Kurde próbowałam dzisiaj zarezerwować Młodemu bilet do kina z okazji urodzin na niedzielę ale się nie da. Wychodzi na to, że 15, 16 i 17 nic nie leci w kinach. Nie rozumiem, w czwartek muszę się przejść i zapytać o co chodzi. Przynoszę michę pomarańcz, dzisiaj kilka już pokroiłam i właśnie suszą się na kaloryferach. Zostawiam gorącego rooibosa i zmykam na fotel. Miłego wieczoru :)
I ja witam wieczorowo,mysha,pozwolisz mi sie tez pobujac na twoim fotelu?Padam dzisiaj powoli,popoludnie dzisiaj spedzilam w kuchni,na pieczeniu pierniczkow,upieklam zwykle kruche,cynamonowe gwiazdki,kulki marcepanowe i takie jak kokosanki tylko z mielonych orzechow laskowych,normalnie w poniedzialki wieczorem dodatkowo pracuje,ale dzis mialam wolne i byc moze tylko raz do konca roku bede w poniedzialki wieczorem pracowac.
Maz dzis kupil lampki na zewnatrz na male drzewko,ktore kupilam na wiosne i posadzilam,jutro pewnie je zalozy.Zostalo mi jeszcze troche ciasta na piernik staropolski,wiec albo jeszcze dzis wyladuje w piekarniku,albo najpozniej jutro,bo czas mnie goni,a jutro musze troche dluzej pracowac.
Przynosze ciepla herbatke owocowa z wisni i czerwonych owocow suszonych,mam nadzieje ,ze sie skusicie.Zostawiam tez mieszanke orzechow do lupania,jakby ktos mial ochote.
nie ma nikogo.....cicho...i jeszcze do tego kominek wygasł.....już go odpalam bo ziąb na dworze...to ja przez zaspy tu do Was szłam...Smakosia tez pewnie ma kłopot bo u Niej zamiecie normalnie są....
oo,hula już ogień w kominku...zaraz będzie cieplutko.....dla zmarzniętych gorąca kawa i herbatka z miodem,imbirem i cytryną....
na osłodę zostawiam talerzyk(nie talerz) moich pierniczków....
Pada śnieżek, pada od samego ranka, piesek wyjrzał z budy: To ci niespodzianka! Zapiał tez kogucik, zagdakała kurka - przez te zaspy śniegu trudno wyjść z podwórka... I tym wiejskim akcentem witam zasypanych :)
Na szczęśce nie ma śnieżycy. Ale pada regularnie. I nie znika. Ech...
Smakosiu - mam nadzieję, że szczęśliwie dotarłaś do pracy!
Lenka - a Ty gdzie?!
Hope - pójdziesz w kaciach do nieba :) Nie dość, że osłodzi pół Polski to jeszcze o ptaszkach nie zapomni :) A tort z bałwanami jest piękny! Z czego one są? Wiesz? Powiesz? :)
Lajan - masz minus za brak ognia w kominku!
Mysha - moje dziecko tez kszle codziennie rano i wieczorem. Co czwartek jest badany przed odczulaniem i jest zdrowy. Ale kaszle. Kupiłam mu Hedelix i wreszcie kaszel zrobił się lżejszy i bardziej mokry. Mam nadzieję, ze zniknie na cacy!
Mam w planach na dziś lukrowanie. Ciekawe czy się ziści :)
Miłego dnia! Zostawiam pomarańcze "z guziczkiem" gwarantujacym, że sa słodkie i dobre :)
ciasto to mój kochany Red Velvet przełożony masą z mascarpone z kremówkątak zrobię ja:) )....a bałwanki to nic innego jak moje makaroniki:)
oryginalny(czyli ten ze zdjęcia) przepis znajdziesz tu....(tam jest ciasto marchewkowe...bllleee).. http://cioccolatogatto.blox.pl/2011/12/Snow-cake-marchewkowy-torcik-z-kremem-twarozkowym.html
Nie robiłam jeszcze tego red velvet a bardzo mnie korci i nie robiłam makaroników a bardzo mnie korci, to moze się skorcę? :) A ciasto marchewkowe to, które jadłam było przepyszne, wiec nie mogę się zgodzić z Twoim bleeee :)
A te makaroniki to tak spoko wychodzą? Czy jednak trzeba mieć lata doświadczeń? :))
Jestem i tęsknię za Wami, ale znowu czasu mam jakoś mniej... Już szykuję się do jutrzejszych 12-tych urodzin Małej, planuję, co zrobić na sobotę, a jeszcze urodziny sąsiada nas czekają. Rodzice wyjechali w niedzielę, a mam wrażenie, że byli z miesiąc temu...., ale ten czas leci....
Dowiedziałam się, że moja dobra koleżanka jest w szpitalu...czeka na przeszczep nerki...30 lat, młoda dziewczyna, w Wigilię ma urodziny, w domu 2-letnia córeczka i tak nagle nerki stanęły....Aż ciężko mi myśleć....jaki człowiek jest bezsilny....
Ślubny ma teraz roboty za dwóch i już się zastanawiam, jak on się wykuruje, ciągle jeżdżac do pracy. Zły chodzi jeszcze, bo już wie, że kilku pracowników będzie musiał przed świętami zwolnić, ponieważ dwa punkty kończą robotę, a bardzo tego nie lubi...Ma zaufanie do swoich ludzi i już stara się znaleźć im inne miejsce, ale nie zawsze jest to możliwe... Zatrudnił około 50 osób, zawsze walczył dla nich o godne warunki pracy i starał się im pomagać w razie kłopotów. I nawet miło było usłyszeć od pracownika, że jak mój Ślubny przestanie w tej firmie pracować, to on też odejdzie ;-)
Lecę po szybką kawę i buziole przesyłam dla wszystkich kawiarenkowiczów :)
Ten dzisiejszy dzień jest jak jedna, wielka przeprawa przez zaspę. Muszę dodać, że nie tylko o te "góry" śniegu chodzi. Wiecie jak to jest - jedna niedogodność goni drugą i wtedy pojawia się ta trzecia, a potem następna i następna. A kiedy już się Wam wydaje, że panujecie nad sytuacją wszystko zaczyna się od początku. Ręce mi dzisiaj opadły. A jutrzejszy dzień zapowiada się równie "atrakcyjnie". No ale co...dam radę No to się pożaliłam i teraz trzeba brać się w garść. Czekam jeszcze na jeden wynik od lekarza. Ponoć ma być w poniedziałek. Jeeeeny, tyle dni...
Chyba już nic więcej nie napiszę, bo jakoś nie mogę się skupić. Przyniosłam trochę pracy do domu. Idę się wykąpać i może wtedy dostanę nowej energii.
Każdy ma czasem prawo do marudzenia. Ja się bardzo cieszę, że przyszłaś, pomimo tych zasp, nie tylko śnieżnych. Szkoda tylko, że jeszcze pracę do domu musiałaś zabrać :(
Słyszeliście ten huk?? to ja padłam na pysk na progu. Matko mam dość, ciężki dzień. Nie dosyć, ze na 10 do 18 to jeszcze mnóstwo roboty. Po południu mąż zadzwonił, że pracownik u nich miał wypadek z kątówką w roli głównej. Wszędzie mnóstwo krwi, pogotowie, na szczęście zakończyło się zatkaniem żyły, 3 szwami i antybiotykiem. Przynoszę herbatę i mandarynki, dorzucam solidnie do kominka i idę się pobujać, pewnie zaraz dobiegnie Was moje chrapanie.
Z lukrowania nici. Przynajmniej dziś. Wybrałam się z Bobem do galerii handlowej z wielkimi planami zakupu kurtki dla siebie, prezentów dla moich bratanic i jeszcze czegoś fajnego, jakby się trafiło. Kupiłam farbę do włosów, gazetę dla Boba i lekarstwa... Totalna porażka. Przymierzałam dwie kurtki, z czego jedna była na osobę wyższą ode mnie o pół metra a druga miała tak napompowany kołnierz, że moje włosy ukłądały się w wachlarz :) A Bob to już prawdziwy mężczyzna. Kiedy zakończyło się kilkunastominutwoe wybieranie gazety a potem kilkunastominutowe oglądanie Lego i nastał czas na "moje" sklepy, Bob odczuł potwoerne zmęczenie. W każdym sklepie z ciuchami słyszałam, jak to go nogi bolą i ręce, i wszystko, i chce leżeć, i ciuchy są głupie, mama niedobra.... No i już mi się nie chcaiło lukrować.
Upiekłam za to piernikowe muffiny na próbę, bo zgłosiłam się do pieczenia ciasta do przedszkola. I nie bardzo mi smakują. A jak mi ciasto nie smakuje to znaczy, ze nie jest najlepsze :)) Może jutro będą lepsze, ale na pewno nie upiekę ich dzieciom.
A co sparzyłeś? Ja tu widzę puste filiżanki....ktoś tu był? Drewno do kominka podrzuciłam, zwierzaczki poczochrałam, herbatę z róży zaparzyłam i delicje malinowe też zostawiłam. Niestety nie posiedzę. Do 14 grudnia musze złożyć ofertę. Część elektroniczną zrobiłam, jeszcze ta część papierowa i ...może będę miała czas pomyśleć o czymś przyjemniejszym. Znaczy się o świętach .
Pozdrawiam z zimowych Kaszub, cmokasy, cukierasy, ananasy...
Dzień dobry Wszystkim :) Dawno mnie nie było w Kawiarence ale jakoś tak wyszło... Za oknami biało... w radiu lecą juz świąteczne piosenki... w piekarniku siedzą pierniki.. czyli do świąt coraz bliżej. To ja dorzuce do kominka, bo Lajan doniósł w między czasie:)) Woda się zagotowała to jeszcze zrobię sobie kawę.. Miłego dnia kochani:))
Wiem które, kupowałam w takich słoikach inne dżemy. Ostatnio testuję powidła, bo nie każde mi smakują... latem smażyć mi się śliwek nie chciało , a za moment trzeba będzie przekładać pierniki...
Marza mi sie...SWIETA...z lat moich...dziecinnych...
Widze...NAS...przy stole...w wieczor wigilijny...
i......W A S...ktorych nie ma..............
Serce me ...marzeniem...tesknota...
z powrotem...sprowadzi...na ZIEMIE... Wczoraj grzebiac po internecie natknelam sie na ten wiersz i tak sobie pomyslalam o swietach jak bylam mala .Nie wiem czy ktos tez tak to odbiera ale wszystko co ugotowala moja mama smakowal jakos inaczej niesamowicie? .Niby staram sie gotowac wszystkie potrawy takie jak ona a jednak nie sa tak dobre ;( Choc dzieci i maz mowia ze smakuje jak u mamy ;)
Witam i ja. Dzisiaj jeszcze bardziej zmęczona niż wczoraj. Myślałam, że ten wypadek u męża w pracy to najgorsze co się mogło zdażyć ale myliłam się. Jak się wprowadzaliśmy do tego budynku mieszkanie na przeciwko nas było opuszczone ale nie zostało zdane przez poprzednich lokatorów, trzymali je sobie chyba "na kiedyś tam". Jakiś czas temu pojawił się tam taki starszy pan, ale rzadko go było widać, wiedziałam że pomieszkuje tam sobie od sąsiadki. Nie mam pojęcia jak tam mieszkał bez wody, prądu i gazu.
Wczoraj położyłam się spać koło 23 a jakąś godzinę później obudziło mnie szczekanie naszej psiaki i straszny hałas na klatce. Na początku nie wiedziałam czy ktoś się dobija do drzwi, w końcu pomyślałam, że ktoś się szarpie i lecę do wizjera. A tam za drzwiami 10 strażaków i szarpią drzwi do mieszkania na przeciwko. W końcu wyważyli, zgasł prąd i słychać brzęk tłuczonego szkła. Doszło tam do pożaru. Nie mam pojęcia od czego, podejrzewam, że od papieroska ale jak wyrzucili wersalkę przez okno to prawie cała była spalona. Chłopa wyprowadzili trzymając pod ręce więc nic takiego mu się chyba nie stało. I niech go los nie podsuwa mi pod ręce bo jak spotkam to nie ręczę za siebie. Mieszkamy w klatce w podwórku i to naprawdę ogromne szczęście, ze w środku nocy ktoś to zauważył, z ulicy nie było by widać. Matko aż się boję pomyśleć co mogło się stać. Byłam taka roztrzęsiona, ze zasnęłam chyba dopiero po 2 w nocy i chodze na wpół przytomna dzisiaj. Czuję, ze dzisiaj padnę jak ciapek. Dorzucam do kominka bo się ledwo tli, zostawiam pomelo i idę się pobujać.
byłam dzisiaj w pośredniaku na wizycie w sprawie ofert pracy.....przy stanowisku usiadłam dokładnie o godz.12.12...i co? i jajco! żaden cud się nie stał chociaż bardziej "szczęśliwego" układu dni,godzin,minut i dat wymarzyć sobie nie można było..poza jednym...nie ma dla mnie pracy!...:P
idę .....lukrować swoje pierniki bo końca nie widać...miłego wieczorka....
Wczoraj chcialam zajrzec do was ,ale padlam,wrocilam z pracy pozno,mozna powiedziec ,ze jedlismy obiado kolacje nie obiad,wlaczylam komputer,przeczytalam kilka watkow i na chwile wstalam od komputera,zeby cos w TV zobaczyc,rozsiadlam sie na chwilke,maz wychodzil do pracy na noc i mi mowi,wez lepiej sie poloz,bo zasniesz.W kazdym razie obudzilam sie w nocy w calym opakowaniu w pollezacej pozycji.Zgasilam komputer,wykapalam sie i poszlam spac,bo coz innego mi pozostalo,bo wstac musialam 6.20.
Nie lubie tak wczesnie,ale zaczac dzisiaj musialam 7,30.Ale nie ma tego zlego i tak dalej...Rano jak tak wczesnie czasem wstaje,to w drodze do pracy kupuje pyszna goraca latte,ktora zabieram z soba i zanim dojade,to po latte nie ma sladu.Poniewaz zamkneli droge ktora czasem jezdze,cos tam robia,wiec musialam jechac droga dluzsza.Kupilam sobie latte i jade,po drodze mijam 2 miasteczka i okoliczne wioski,i w jednej z nich na polach zobaczylam 2 rudzielce ze swiecacymi oczami,2 lisy sobie harcowaly,tak jakos fajnie mi sie zrobilo i w swietnym humorze dojechalam do pracy.Zdarzylo mi sie juz tam kiedys dostrzec stadko saren,ale dzis tylko rudzielce ganialy po polu.
Mam mase prasowania i zero checi,zeby sie z tym uporac,ale coz ide przynajmniej czesc poprasowac.Przynosze wam herbatke z dzikiego bzu i koszyczek orzechow do lupania,mysle ,ze mysha reflektuje,na mieszanke
Pozdrawiam was serdecznie i milego wieczorku zycze
Ja dzisiaj spędziłem półtorej godziny w tramwaju. (pierwszy raz od dwóch lat) Był prawie pusty...ale fajnie oglądać miasto bez konieczności czuwania nad własnym bezpieczeństwem...;)
Ja dzisiaj spędziłem półtorej godziny w tramwaju. (pierwszy raz od dwóch lat) Był prawie pusty...ale fajnie oglądać miasto bez konieczności czuwania nad własnym bezpieczeństwem...;)
Wczorajszy dzień upłynął nam w super, rodzinnej atmosferze :) Do Małej przyszło jej ulubione przyszywane wujostwo ( czyli nasi sąsiedzi ) i posiedzieliśmy dość trochę. Dzisiaj urodziny z koleżankami, ale wpadłam na pomysła, żeby się trochę dzieciaki poruszały i zabieramy wszystkie na 2 godziny na kręgle...i mam nadzieję, że czas im szybko zleci.
Aloalo, dziękuję za życzenia, przekazałam już mojej 12-latce :)
Mysha, nie zazdroszczę nocnej przygody, tyle się teraz mówi o pożarach i wybuchach, bo ktoś sobie jakimś wynalazkiem dogrzewał. Może i tutaj tak było...
Aleksandra, znam to uczucie, jak się człowiek przebudzi w skorupce przed telewizorem, bo wcześniej człowiek myślał, że się super trzyma i tyyyle jeszcze się naogląda ;-)
Bubus, witam nocnego marka w kawiarence, ale jakieś wpisowe w postaci dobrego schabowego, pysznej nalewki czy chociaż ciacha to by się zdało .
Agulek, a Ty powinnaś się poprawić i częściej bywać...no :)
Bahus, podsunąłeś mi pomysł na rodzinną wycieczkę...przejażdżkę tramwajem, ja też już ze 100 lat temu jechałam tym środkiem komunikacji... dziewczyny znowu stwierdzą, że mi odbiło .
Beata, ja się mogę z Tobą zadawać, bo nie jestem tak bezczelnie młoda, jak Aloalo, tylko bardziej stara, jak jej brat .
Lajan, ale u Ciebie zimno....czyżby zima nadejszła... ;-)
Ja pitolę, aż zwoje mi się zagrzały...mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam..., ale pozdrawiam wszystkich innych bywalców kawiarenki..., no i tym sposobem nikogo nie pominęłam ;-)
Zostawiam sałatkę ryżową z tuńczykiem i moją makaronową z fetą i kurakiem, może kto głodny przyjdzie.
A wczoraj chyba coś się u mnie zmieniło, ale jeszcze nie wiem, czy mówić...bo nie jestem pewna...i nie wiem czy się cieszyć, czy nie...no to nie powiem...jeszcze.
dzień dobry czwartkowo....przyszłam z gorącą herbatą z miodem i cytrynką...i świeżą kawusią.....przyniosłam też wielki talerz moich pierników.....
dzisiejszy dzień cały zalatany....musze zrobić zakupy pieczeniowe...bo lista zamówień na ciasta jest przeogromna a ja z produktami jeszcze w lesie...:P
jeszcze zamek muszę kupić konkretnej długości bo Młoda kurtkę dzisiaj zepsuła...zanieść ją(tę kurtkę) do krawcowej i błagać żeby mi nowy zamek wszyła dzisiaj bo Młoda jedzie jutro do Zakopanego ,a potem na Słowację po Światełko Betlejemskie......więc cieplutkiej kurtki potrzebuje.....
potem zaczynają się schodzić klientki po odbiór pierniczków...i wpłacać resztę zaliczek na świąteczne ciasta.....tak mi więc zejdzie do wieczora...
Witajcie wieczorkiem:) Lajan no wiersz fajny ale jak tu zrobić święta bez szału zakupowego. Ja właśnie wczoraj mojego mężowatego wyciągnęłam po choinkę, co prawda sztuczną ale w końcu po 16 latach doczekaliśmy się takiej od samej podłogi po sufit:)) Z tej radości ubrałam ją dzisiaj kilkoma bombkami ;)) Hope dzięki że przypomniałaś o zakupach, pasuje już co nieco mieć aby cos przygotować na Swięta. U mojego syna w szkole będzie Światełko Betlejemskie. Lenka no co ja poradzę że jakoś tak mi ciągle coś albo ktoś staje na drodze przed drzwiami do kawiarenki;) Mam zamiar się poprawić;) Fajną imprezkę Młodym wymyśliłaś. Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze dla Młodej :) Mysha dobrze że Wam się nic nie stało. Smakosiu co u Ciebie? Miłego wieczoru i spokojnej nocy Wam życzę.
no tak...kto późno przychodzi...to potem może się już tylko oblizać buuuuuuuu
nie wiem, ile u mnie na liczniku, ale ziu ziu jaksiemaszwiktor brrrrr
zlitowałam się nad sobą i kupiłam w końcu rękawiczki z jednym palcem...co z tego, że czerwone ekologiczne pięciopalczaste aleganckie, kiedy zimno w nich jak diabli...dwa lata temu dostałam, ja je nazywam kaloryferki do rękawiczek, ale właśnie do jednopalczastych, trzymają ciepło ze dwie godziny, więc jak ruszam w miasto, to mróz mi nie straszny...a taka czapa, jaką kupiłam w Zakopcu we wrześniu ub roku i zrobiłam sensację jest modna w tym sezonie! ja ją uwielbiam...
mam wielką ambicję na bombkę ala karczoch, zakupiłam co trza, ale czy na ambicji się skończy hmm siły wewnętrxnej brak...i chęci mało...zupełnie za mało...pomysłu na zakupy ni zakupów z pomysłem...żadnej motywacji...odwołałam spotkanie z koleżanką, bo nawet na to ochoty niet...
we wtorek koleżanki córka przyniosła do domu po rekolekcjach w kościele...kocinę...no cóż, taka nasza karma...tam dom twój, gdzie kot twój...ściskam Was wszystkich i każdego z osobna...cmoook
Dobry wieczór. Dzisiaj pracowity dzień miałam. Wszystkie okna pomyte, pachnące firany zawieszone, świecznik w oknie kuchennym stoi, stroik zrobiony, mikołajowa pozytywka dumnie stanęła na komodzie :) zakupy zrobione. Wszystkie kąty porządnie odkurzone, tak więc porządki udało mi sie machnąć w jeden dzień. Jeszcze klatkę musiałam posprzątać, po tym włamaniu strażaków walały się kawałki drzwi i inne brudy. Młody dzisiaj świętował 13 urodziny, z prezentów zadowolony :) w weekend zabieramy do do kina i na jakieś słodkości, w sobotę też będzie tort.
Dorzucam solidnie do kominka bo zimno, zostawiam na podgrzewaczu owocową herbatkę i zapalam świeczuchy. Spokojnej nocki :)
Oj pracowita kobieta z ciebie mysha.Ja mam takiego niechcieja,ze zaczynam rozne rzeczy i ich nie koncze,ale zwalam to na pms,ktory w tym miesiacu jest wyjatkowo przykry dla mnie.
Moja corcia tez ma urodziny w poniedzialek,ale male przyjecie bedzie w niedziele,czyli wczesniej,ale u nas zawsze problem,bo to jest rowno tydzien przed swietami,wiec musimy zazwyczaj robic przyjecie przed,bo w swieta wiadomo,kazdy ma rodzine itd.W poniedzialek niestety nie da rady,bo corka okolo 19-tej wraca ze szkoly,pozatym w nastepna sobote wyjezdza do Polski na swieta ,wiec w tym roku swieta bedziemy spedzac we dwoje,bo i siostra meza z rodzina tez do Polski sie wybiera.
Prezent dla corki przyszedl wczoraj,tym razem laczony z prezentem swiatecznym,musielismy wybrac taka opcje,bo prezent z tych bardzo drogich.W przyszlym roku corka potrzebuje powazniejszy sprzet do fotografowania taki juz z tych bardziej profesjonalnych.W szkole zaczynaja wlasnie takie zajecia i to jest zwiazane z jej przyszlym zawodem (grafikdesign).Jak zobaczylam liste opcjonalnych aparatow do fotografowania to mnie glowa rozbolala,a jak zobaczylam ceny to jeszcze bardziej.No coz grafikdesign to dosc szerokie pojecie,wiec zajecia tam sa ze sztuki,rysunku,grafiki,rzezby,po fotografie,animacje i film.Teraz byli na etapie robienia filmu animowanego,ktory robili grupowo,musieli go sami stworzyc potem ciac i montowac,corka przyjezdzala ze szkoly ostatnio bardzo pozno.Zobaczymy ile jej ta szkola da w zyciu i przyszlym zawodzie ,ktory bedzie chciala kiedys wykonywac.
Nie mam jeszcze wszystkich prezentow niestety,ktore corka ma wziasc do Polski dla rodziny,czesc kupi ona jutro,jak mam sie postarac o ta druga czesc,do tego jeszcze te przyjecie i ogarniecie domu,kiedy sama pozno wracam,normalnie mnie przerasta w tym roku.
No coz kochani,w takim razie zycze wam milej i spokojnej nocki
Wody nie mam...wody nie mam, ani kropli i jak ja się umyję.... Pewnie jakaś głupia rura do zimy nie nawykła i pękła.... No jak tak bez wody...i bez ostrzeżenia...
Dziewczyny po urodzinach Małej rozwiozłam zadowolone. Ślubny część służbowym autem, a ja resztę swoim. Po kręglach zabrałam je jeszcze na pizzę, w celu uzupełnienia kalorii, a potem do domów. Cieszyły się, że fajny dzień miały i super zabawę, bo trzy z nich pierwszy raz grały w kręgle i nawet nie zauważyły kiedy minęło 5 godzin :). Cieszę się, że im się podobało, bo o to przecież chodziło, a i moja córcia zadowolona.
Ale jak ja się teraz wykąpię ? Nawet w czajniku susza...chociaż do czajnika to bym raczej nie wlazła..., ale na zęby by wystarczył...w sensie, żeby je umyć, a nie tam włożyć . Ja chcę wody !
Czasami się nie zamartwiaj, bo z serduchem, to nawet najmądrzejsi lekarze nie raz nie wiedzą o co chodzi. "Odezwie się", przestraszy a potem wszystko wraca do normy i nikt nie wie co to było. Trzymaj się ciepło. Pozytywne myślenie i uśmiech też wzmacniają nasze zdrowie - nie zapominaj o tym.
Donoszę krzycząc na całe gardło, że jestem szczęśliwa Wczoraj, popołudniu odebrałam ostatni bardzo ważny wynik i wynika z niego, że jestem zdrowa. W sumie miałam aż sześć kontrolnych badań i wszystkie wypadły dobrze. Oj ludzie! Co to za szczęście. Jaka ulga. Teraz już mogę zacząć się cieszyć nadchodzącymi świętami i zabrać się za przygotowania. Nawet nie przeszkadza mi to, że trzeba robić te mniej przyjemne rzeczy jak np. mycie szkła w witrynie czy kafelków w łazience Wczoraj, gdy odebrałam wynik pojechałam do swojej kochanej Mamy, stanęłam w drzwiach i mówię: "Chcesz zobaczyć jak wygląda najszczęśliwszy człowiek na świecie?" Mama w pierwszej chwili nie zaskoczyła i niepewnie powiedziała, że chce, ale zaraz potem już wszystko było jasne i obie miałyśmy łzy w oczach... Czemu to wszystko Wam opisuję? Bo bardzo bym chciała żebyście (w tym naszym, codziennym zabieganiu) przypomnieli sobie jakimi jesteście szczęściarzami mogąc cieszyć się zdrowiem. Kiedy człowiek je ma, to wtedy to jest takie oczywiste, że nawet się nad tym nie zastanawia i zapomina to doceniać. O jej, ale Wam "mowę strzeliłam". Sorry
W pracy mam taki kocioł (stresy, nerwy), że nie było czasu ani na Kawiarenkę ani nawet na spokojne zjedzenie śniadania. Myślę, że tak będzie do czwartku. Potem powinno się to jakoś unormować.
Dziś obudziłam się po piątej i zaraz sobie przypomniałam jaka jestem szczęśliwa Zasnęłam jeszcze na chwilę, ale z tych emocji nie mogłam wyleżeć. W planach mam zakupy i sprzątanie. Wszystko mnie cieszy i chce mi się śpiewać. Jak mi się uda, to w środę pójdę z psiapsiółką po choinkę i wieczorem już ją ubiorę. Połówek pewnie przyjedzie do domu za tydzień. Już się nie mogę doczekać
To co, napijecie się mojej kawy? Zaparzyłam w ekspresie. pachnie pięknie. Spieniłam mleko kto ma ochotę. Ogień w kominku strzela, bo Lajan mocno go wczoraj rozpalił. A może Ktoś tu był i dorzucił drewna tylko się nie ujawnił...? A może Anioły czuwają nad Kawiarenką? Zapalę jeszcze świecznik adwentowy i zmykam.
cosik mnie połamało...myślałam, że limit przeziębień wyczerpałam, a tu taka siurpryza...póki co słabiutka jezdem, w pracy ledwie wysiedzialam do końca, wzięłam 2 polopirynki, wskoczyłam pod kocyk w towarzystwie Belli - termofora, liczyłam, że się wypocę a tu doopa i do tego blada! no to co będę tak bezczynnie leżeć, wysępiłam laptopa, bo mi tabka zabierają do jakiejś gry Kartofel, co to się go karmi, kąpie, ubiera, robi mu zakupy i inne duperele...
śniegiem teraz tak wali, że do rana to na porządnego bałwana wystarczy...w sumie jak zawieje to i zamiecie...wstawiam obiecane kiedyśtam zdjęcia mojej mieścinki wieczorową porą
odpoczywajcie Kochani, w ciepełku kominka i z pyszną herbatką...u mnie duje, jak w kieleckim...
szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie.....tam człowiek prawie widzi na jawie...
nie wiem ile mam gorączki, ale omamy blisko...
kilka lat temu teść posłuchał lekarza i na tydzień przed wyjazdem za granicę na jakąś wycieczkę zmienił lek na nadciśnienie...sam do siebie wezwał karetkę, takie miał wysokie, jakie było nasze zdziwienie, jak panowie weszli do chałupy...zresztą mój teść bardzo lubi wzywać pogotowie
qrde niech mi ktoś powie, co zrobiłam...nadworny informatyk nie odbiera fona,nie dziwię się, wolny łikęd ma...musiałam przerzucić się na tabka, bo w laptopie coś poknociłam...chcę otworzyć wątek - otwiera się w nowej karcie, nic napisać nie mogę, kursory prawolewogóradół nieczynne, działa tylko suwak....co zrobiłam żle??? a raczej co nawciskałam?????
Kolorowe światełka ponury mrok już rozpraszają,
są takie cudowne, radosne, na spacer zapraszają.
Podziwiać ozdoby, te witryny sklepowe ustrojone,
to takie podniecające chwile tak miło spędzone.
Płatki śniegu w światełkach się mienią i przyglądają,
tyle dostojeństwa, uroku i spokoju w sobie zawierają.
Wszyscy się śpieszą, wszak czas ten tak szybki leci,
zbliża się Mikołaj, szukamy prezentów dla dzieci.
Biedny Mikołaj, listów, zamówień dostał całe pliki,
choć się martwi, to z poszukiwań będą wyniki.
To nie te czasy gdy z drobnostek się cieszono,
teraz musi być bardzo dużo i dobrze wypasiono.
Nie dajmy się zwariować, wszak przecież oszczędzamy,
dni jest wiele, na jeden dzień wszystko wydamy?
Zadłużyć się jest łatwo, szybko się o tym dowiemy,
gdy skutki naszej rozrzutności spłacać będziemy.
Niech więc w tym tradycyjnym dniu uśmiechu nie brakuje,
cieszmy się z tego, co z serca, miłości się ofiaruje.
Coraz krótsze te Twoje LOTY...Ale to pewnie obraz zniecierpliwienia i okropnej listopadowej pogody...
Bahus....... przeczytaj Start 18 ostatni mój wpis. 6 grudzień za pasem, ostrzegam tylko w tym Starcie hahahahahaha
A mnie tam co innego podnieca ale wierszyk nastrajający......pozdro Lajanku
Oj ,biedny ten Mikołaj,biedny:(
Ja uważam, że w przypadku nas kawiarenkowiczów, ostrzeżenia są niepotrzebne. Tu wszyscy cieszą się z samego świątecznego nastroju, rodzinnej atmosfery a nie "wypaśnego" stołu czy Mikołaja :)
podpisze sie po tym :):):):)
milego dnia zycze :)
Jakiś Ty poważny na fotce :D Stateczny tatuś - kto by pomyślał jeszcze parę lat temu :D
Muszę wysmarować jakiś list do Mikołaja - przydałby się jakiś mały prezent...
Wiersz jak zawsze super.!!! Nie będzie mnie w tym roku w domu na Mikołaja, idę w poniedziałek do szpitala. Wnuki oświadczyły, że tym razem Mikołaj przyjdzie do babci.Pozdrawiam serdecznie.;))
Szykować skarpety.
Przeciekła do mnie informacja, że Mikołaj do mnie przyjdzie w tym roku.
Mój w przyszłym tygodniu przyjedzie.
Mój zaskoczył mnie we wtorek :)
Oj, Mysha.......
A ja na Mikołaja dostałam jelitówkę, z gorączką i wszystkimi dodatkami, o których nie będę się rozpisywać. Mam w nosie takie prezenty...
Witam piątkowo :)
Właśnie upiekłam biszkopt na przyjazd rodziców i oczywiście starałam się bardzo i co...i nico, znowu mi wyszedł za niski i nie chce się przekroić :-( . A tak się starałam... Chyba dokupię jeden gotowy blat, bo nie będę miała na co wyłożyć kremu i tych wszystkich pysznych malin, które odmroziłam. Jak piekę bez okazji, to mi wychodzi, a jak się za bardzo staram, to zawsze jakaś porażka....
Smakosiu, wiem, że roboty masz kupę, ale na krócitki piątek, piąteczek..... to mogę dzisiaj liczyć co..? :))))
Aloalo, super są takie mikołajki.... Pamiętam, jak do mojej Dużej ( wtedy jeszcze małej, bo prawie 3-letniej ) przyszedł Mikołaj w postaci mojego kuzyna - chudego studenta. Ja drogą kupna-sprzedaży nabyłam wtedy strój mikołaja, ale że to 13 lat temu było, to i te stroje takie mało wypasione były. Jeszcze nowiuśki, zapakowany w folię, wyrzuciłam przez okno prosto w ręce oczekującego pod blokiem kuzyna i po chwili ktoś zapukał do drzwi....Moje dziecię wyczekiwało już Mikołaja, więc wyleciała prędziutko na przedpokój. Ja włączyłam kamerę i oczom naszym ukazał się okazały Mikołaj z rumieńcami od czerwonej pomadki i małym brzuszkiem, w roli którego wystąpiła podusia :). Kuzyn na wejściu wykazał się zdolnościami aktorskimi, od razu zdobył serce mojej córki i ruszył do pokoju. Jak tylko się odwrócił o mało nie wybuchłam śmiechem. Okazało się, że w mikołajowych spodniach nie było gumki i z tyłu całe galoty wisiały mu na wysokości kolan. Kuzyn dzielnie szedł dalej, lekko się potykając o nogawki i w jednej ręce trzymając z przodu spodnie, a w drugiej wór z prezentami. Ja zaczęłam rechotać jak głupia i na kręconym przez mnie filmie, wyszło że Mikołaj odwiedził nas podczas wielkiego trzęsienia ziemi. Mama cichaczem, od tyłu, próbowała przytrzymać kuzynowi spodnie, co wyglądało tak, jakby co najmniej chciała mu dmuchnąć portfel. Od tych kombinacji misterna konstrukcja brzucha opadła nagle w dół i podusia pełniła już bardziej rolę przepukliny. Ja oddałam kamerę mężowi, bo wychodził mi jedynie film katastroficzny, na dodatek kręcony na oślep, bo aż się popłakałam ze śmiechu. Tato zagadywał wnusię i odwracał jej uwagę od głupiej mamusi, a moje dziecię było tak przejęte Mikołajem, że nic a nic nie zauważyło. Szybko posadziliśmy Mikołaja na fotelu, dzięki czemu spodnie przestały opadać, a przepuklina wróciła na miejsce brzucha. Natomiast ja o mało nie posikałam się ze śmiechu :)))))
Eeech te wspomnienia.....
Szybko posadziliśmy Mikołaja na fotelu, dzięki czemu
a ja się posikałamspodnie przestały opadać, a przepuklina wróciła na miejsce brzucha.
Natomiast ja o mało nie posikałam się ze śmiechu :))))) Eeech te
wspomnienia.....
Dobry!
No ja pierdziu, jak tak można drzwi do Kawiarenki zamknać bez ostrzeżenia! Aż się wystraszyłam, czym żeśmy Wkn podpadli.... :))
Dziś jest piątek. Więcej nie mówię, bo od tego jest Smakosia, ale ją szef gnębiciel conan barbarzyńca nie dopuszcza do nas. A co to za piatek bez okrzyku :) Dobrze, ze przynajmniej słońće świeci jak oszalałe, śniegu puszystego napadało mnóstwo i jest bardzo ięknie, zwłaszcza jak się siedzi w ciepłym pomieszczeniu :) Śnieg okazał sieb ardzo łaskawy i niemziernie leciutki więc odśnieżenie samochodu nie wymagało dużych nakłądów siłowych.
Wczoraj Bob złożył to, co było do złożenia z klocków i okaząło się, że trza by było iść spać. Godzina 1,30 usłyszłam "wody" a po wypiciu usłyszałam "mogę się iść pobawić? Bo już się wyspałem" No to ja, ż enie można iść się bawić, bo jest noc i wszyscy śpią! "Kłamiesz! Jest jasno przecież!" "Jest jasno, bo pada śnieg i jest jasno" - powiedziałam logicznie niezmiernie jak na tę porę nocy. Trochę mi jeszcze zakłócał chęc spania marudzeniem, ale wreszcie zasnął. O godzinie 5,20 ropoczął się monolog o Mikołaju, Lego itp. O 5,40 zapytał, czy może juz się iść bawić, bo za chwilę się "ścieknie". Na co mi wściekła dziecko. Pozwoliłam... Normalny poranek niepomikołajowy wyglada tak, że o 6,30 wyciągam Boba za nogi z łóżka i słyszę marudzenie, ze jest niewyspany (przeze mnie), że wszystko go boli (przeze mnie) i że jest ciemno :))
Lenka - ja też się omal nie posikałam ze śmiechu - przed chwilą czytając Twoją historię :)) Ale czy to ierwszy raz? :))
Hope - skąd Ty bierzesz panny młode co sie hajtają w adwencie? Nie mogły by Ci dać chwili spokoju?! :)))
Miłego dnia!
Dobry wieczór. Zaczynamy łikendzik :) W końcu cały wolny :) dorzucam do kominka, zostawiam pomarańczki i idę się pobujać.
A mandarynki gdzie? Już wszystkie zjadłam? :( Super, że masz wolny łikęd. Łikędy powinny być zawsze wolne.
Specjalnie dla Ciebie w koszyczku przy kominku:)
Ech...witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek (żeby nie było, że się nie cieszę końcem tygodnia pracy).
Jednak czy to wypada krzyczeć wieczorem? Toż to powinno się odbywać z rana, prawda? No ale u mnie ranek był tak intensywny, że nie miałam nawet szans uchylić drzwi Kawiarenki. Na dodatek znów musiałam biec do pani doktor po kolejny wynik i...już zaczęłam się nim cieszyć, już myślałam tylko o tym, że we wtorek odbiorę ostatni a tu...buuuuuuuu, kolejne skierowanie i jeszcze jedno badanie w poniedziałek. Potem tydzień nerwowego czekania na wynik.
Wczoraj późno wróciłam więc już do Was nie zaglądałam. Ale za to teraz posiedziałam trochę i przy okazji obśmiałam się (tak szczerze aż sama siebie usłyszałam ), kiedy czytałam wspomnienie Lenki z Mikołajem w roli głównej. A może powinnam napisać z galotami Mikołaja w roli głównej?
Ładna dekoracja świetlna jest w moim mieście. Kiedy tak rano jadę tramwajem, to głowa obraca mi się prawie naokoło.
Jutro postanowiłam wstać wcześniej i pojechać z rana do rodziców. Chcę (mimo ich zakazów) pomóc choć trochę w przedświątecznych porządkach.
Uuuu, nic mi się już dzisiaj nie chce. Zrobię jeszcze herbatę z sokiem i cytryną i posiedzę sobie cichutko.
Aloalo, dziękuję za tę piosenkę (Ty wiesz)
Miłego wieczoru
No! Jesteś! Piosenka się podobała? :) Proszę bardzo :) Kolejny wynik odebrałaś dobry tak? Dasz radę z następnym badaniem. Tylko szkoda tych nerwów ... Ale co zrobić. Siedzisz sobie cichutko tu jeszcze z tą herbatką? Bo ja chętnie bym się dołączyła, gdzyż wymarzłam w poczekalni okulistycznej, że szok. Kurde, tyle se liczą a ogrzewania sępią :)
Pan doktor baaardzo miły. Ja wiem, że prywatnie, to większość jest miłych :) Choć może przesadzam, że taki miły, bo powiedział, że wcale mu się moje oczy nie podobają. Nic a nic.Pfff, też mi nowość. Żadnemu lekarzowi się jeszcze nie podobały :) No i dostanę ten zastrzyk w oko.... Przed Świętami jeszcze. To taki magiczny czas, więc może stanie się dla mnie malutki cud? :)
Idę do wanny. Trzeba się jakoś rozgrzać :) Alkoholu nie mogę, Męża nie ma, trzeba sobie radzić :)
Pa!
Do "mojej" wymarzonej wanny idziesz ?
Dziewczynki, ja myślami cały czas jestem z Wami. Dzielne jesteście, to dacie radę, ale i tak współczuję Wam bardzo...i tego czekania na wyniki Smakosi i tej igły w oku Aloalo... Ja nie wyobrażam sobie igły w żadnej części ciała poza żyłami ( jakoś do tego przywykłam ), a co dopiero w oku....
Buziaki przesyłam i moc uścisków :)
Ooo, są moi rodzice, to pa :))))
Olu, czekałam na wieści od Ciebie. Ja tak mądrze wydumałam, że skoro wymyślili tę igłę w oku, to znaczy, że to musi być jakieś super rozwiązanie, bo inaczej nikt by na taki dziwny pomysł nie wpadł, prawda? W związku z czem - będziem dobrzem. A masz już konkretny termin na trzymanie kciuków?
A piosenka oczywiście ładna - trafiony tekst
Już się wypluszczyłaś? No to siadaj. Naleję Ci herbaty.
Dobry wieczór
no i mamy piąteczek...zleciał dzionek pracowicie...nawet chęci większe były, do momentu telefonu ze szkoły...nic miłego...
nastawłam ciasto na pierniczki, chyba malibu, nie pamiętam, ale tak zachwalano w komentarzach, że się skusiłam...zrobiłam sobie tartę z francuskiego z fetą, suszonymi pomidorkami i oliwkami mniamm, dla siebie, bo nikt takich cudów nie jada, a ja za francuskie, to wicie rozumicie a z paseczka fińskie jolutorttu...miałam w planach lecieć w miasto, wczoraj była inauguracja zapalenia choinki na rynku i fontanny ze światełek ledowych i prawdziwe renifery były!! na plakatach pisali, że renifery będą, ale myślam, że może jakieś wiklinowe postawią i będą oko cieszyć, a tu żywe, najżywsze były! a ja nie poszłam, bo siły wewnętrznej brakło...a dziś wali śniegiem od rana, więc też nie poszłam...chciałam zobaczyć tę fontannę, bo to nowość, choinkę zaraz Wam przedstawię
;tak wyglądała wczoraj w południe, jak tylko zrobię nocą pochwalę się ;)
a taką kupiłam sobie wczorajubrałam w czerwony łańcuszek, muszę jeszcze skombinować gwiazdki...a te bombki to były moje ulubione, Zu wyniosła je w tajemnicy do szkoły i tam zostały buuuu
miłego piątkowego wieczoru i radosnego sobotniego poranka, bo ja jutro do pracki
Dopisano 12-12-07 21:53:44:
żeby nie było, że zmyślam...czy cuś...przypomniało mi się...prawda, ze zmyka z pustym worem??Czarnykocie, domyślam się, że teraz jest Ci bardzo ciężko i robisz dobrą minę... ten telefon pewnie Cię wybił, ale Ty wiesz...najgorsze są początki, kiedy starasz się coś zrobić i zmienić i trzeba dużo sił i cierpliwości żeby przetrzymać to pierwsze wydeptywanie ścieżki. A jak już przejdziesz kawałek, to potem będzie łatwiej. Dobrze, że poszłaś o poradę do psychologa - mądra z Ciebie Mama. Głowa do góry. Na wszystko trzeba czasu.
masz rację, robię dobrą minę...bo sił już nie mam, a cierpliwości nie miałam nigdy...
dziś dowiedziałam się od znajomej, że ma zmiany w kościach czaszki, podejrzewają u niej dysplazję włóknistą z podejrzeniem choroby Tageta...nie znam dziada...po konsultacji z neurologiem i rentgenologiem lekarz podejmie decyzję, co dalej...ale wierzę, że wsio będzie okej, że u Ciebie Smakosiu też będzie OKEJ!
O jej, ależ ja już jestem śpiąca. Normalnie zaraz zasnę i zacznę dziobać nosem w klawiaturę. A tak chciałam posiedzieć i rozsmakować się w piąteczku.
Mysha, naciesz się wreszcie wolnym weekendem. Chociaż...znając Ciebie, to juz sobie zaplanowałaś duuuużo zajęć, co?
Hope, trzymaj się Kobieto i nie przepadnij nam totalnie w tej swojej, kochanej kuchni.
Zostawiam w Twoich rękach kosz najlepszych życzeń dla Twojej Mamy.
Zmykam do łazienki.
Witam serdecznieDosc dawno tutaj nie zagladalam,tylko w niektore watki z wielu przyczyn,od listopada sobie ciagle chorujemy,jak jednemu minie to drugiego lapie i od nowa,oczywiscie udzial w tym bierze jeszcze siostra meza z rodzinka,ciagle ktos chory i to potem idzie jak reakcja lancuchowa.Miedzy tym corka jeszcze wyladowala w szpitalu.My juz prawie zdrowi,siostra meza juz prawie z tego wychodzi,jeszcze szwagier choruje,a ze bylismy wczoraj u nich ,bo Mikolajki byly i moj maz mial wczoraj dodatkowa prace jako Mikolaj,wiec mam tylko taka nadzieje,ze nie przywleklismy choroby znowu do domu.
Mala Maja czyli siostrzenica meza,pierwszy raz widziala Mikolaja,ma 2 latka i nie potrafila sobie wyobrazic Mikolaja,na zapytanie gdzie jest Nikolaus pokazywala na figurke z czekolady,nie potrafila sobie wyobrazic,ze to jest ktos zyjacy czy wielkosci czlowieka.Jak juz w koncu przyszedl Mikolaj patrzyla podejrzliwie i uwiesila sie przy mamie,nie bylo mowy,zeby usiadla na kolanach.Dla niej to byla nowosc.Mikolaj wytlumaczyl,ze przyjechal z daleka i ma dla niej prezenty,ze jest juz bardzo stary i czy moze usiasc obok niej,na co przyzwolila.Mikolaj mial troche kwadratowy brzuch,bo jasiek,ktory byl pod ubraniem cos zle zamontowany byl hihiale mala nawet nie zauwazyla,ze cos jest nie tak.Prezenty przyjela bardzo chetnie,ale mowic za bardzo nic nie chciala.
U mnie dzis przysypalo sniegiem,jak jechalam z pracy to lekko bylam przerazona,bo ludzie jezdzili tak jakby nigdy sniegu nie widzieli i co chwile w nieoczekiwanych momentach hamowali,jak w koncu dojechalam do domu,to bylam szczesliwa,ze dojechalam calo.
Od kilku tygodni w koncu grzejemy sie przy cieple kominka daje calkiem inne cieplo niz kaloryfery.
Na wczorajsze Mikolajki dostalam trunek Sheridans,poniewaz powiedzialam od razu,zeby Mikolaj nie przynosil dla mnie nic slodkiego,moj maz natomist dostal troche lakoci,bo uwielbia.Na Mikolajki nie obdarowujemy sie jako tako prezentami,tylko jakies drobnostki wlasnie.Od Mikolaja dostalismy tez wspolnie zdjecie malej Maji w ramce,ja dostalam perelki do kapieli odprezajace,a maz dostal maly alkohol taki na jeden lyk.Wieksze prezenty sa zazwyczaj u nas na swieta.
Pozdrawiam bardzo serdecznie kawiarenkowiczow i zycze Wam kochani dobrej nocy.Obiecuje czesciej zagladac.
Ale Ci zazdroszczę tego kominka :)
Aleksandro, jak fajnie wreszcie Cię "widzieć". Kominek, to wspaniały wynalazek. Mogę Ci tylko (życzliwie) pozazdrościć. Oj, jak bym miała takie cosik, to pewnie bym siedziała wieczorami przy zgaszonym świetle i wgapiała się w te mrygające ogniki. uwielbiam to nastrojowe światło, które daje kominek. O cieple już nie wspomnę
Śnieg sypie za oknem, lekki przymrozek, więc dorzucam drew do kominka i zmykam. Dobranoc :))
przylazłam i ja....po wodzi ognistej u Mamusi.....wróciliśmy po 2-giej...
wszyscy do łóżeczek...tylko ja znowu do kuchni....pieką się ostatnie biszkopty na jutro..wróć ..dzisiaj wieczór i na niedziele....przełozyłam wszystkie biszkopty w ilości 16 sztuk i tak sobie myslę...że wpadnę do Połówka do ciepłego łóżeczka chociaż na godzinkę...dwie....więcej niedyrydy.....bo musze wykończyc torciska...odpocznę jutroó..wróć ...dzisiaj po 17-18.....
dorzucam do kominka....zostawiam herbatkę z miodem,cytryną i imbirem na podgrzewaczu-jak Ktoś w nocy wpadnie do Kawiarenki-to herbatka ciepła czeka......
zajrzę później....
miłej soboty......śnieżniej...mroźnej....ale nade wszystko słonecznej....
Ada! Czy tam nie ma koło Ciebie nikogo, kto by Tobą mocno potrząsnął? Kobieto, nie możesz aż tak bardzo przeciążać swojego organizmu. Przecież każdy potrzebuje odpoczynku. Kurna Olek! Jak chcesz być zdrowa, to zadbaj trochę o siebie. Ja już nie mówię o jakiś cudach na kiju (masaże czy inne dobroci), ale o zwykłym, długim śnie czy choćby poleżeniu w łóżku. Ktoś musi Ci wreszcie "nastukać"
Witajcie sobotnio
Za oknem biaaaało, że hej! Mróz trzyma od wczoraj. Hm...zostawiłam na balkonie piernik otulony i zapakowany w karton. Myślicie, że nic mu nie będzie? Będę go piekła jutro. Dziś wieczorem, jak wrócę do domu, to zabieram się za gotowanie mięsa na pasztet. Zmielę w niedzielę, bo maszynka tak huczy, że pewnie bym postawiła na nogi wszystkich sąsiadów. A potem zapakuję gotową masę do pojemników i zamrożę. Pieczenie zacznę przed samymi świętami. Stwierdziłam, że muszę się zmobilizować i zrobić już jakieś ruchy w kierunku świąt. W tym roku wszystko idzie z "poślizgiem" czasowym. A u Was jak to wygląda?
Napiję się tej, gorącej herbaty, którą przyniosła Hope i powoli zacznę się szykować do wyjścia.
Zwierzaczki nakarmiłam, wygłaskałam i poszły sobie z powrotem do kapcia.
Miłego dnia!
Ja mam na razie upieczone blaty, teraz muszę znaleźć chwilę na łuskanie orzechów. 3/4 zakupów zrobione, dorsza kupionego, dzisiaj widziałam w sklepie ofertę filetów z karpia więc w tygodniu kupię, jakąś solę dokupię i rybki z głowy. Zamówić muszę ładny kawałek schabu do suszenia i tylko jakieś pierdółki dokupić. Musze wymyśleć prezent dla Młodego bo póki co mam na razie tylko na urodziny, które ma w czwartek. Dzisiaj kupiłam prezenty mamie i jej partnerowi. Mamie zestaw kosmetyków:krem do twarzy, masło do ciała i dwufazowy płyn do demakijażu. Pzyjacielowi żel pod prysznic i perfum a jeszcze dla nich wspólnie zapachową świeczuszkę i zestaw czekoladowych buteleczek z alkoholami bolsa. Teściowi kupiłam już kilka ulubionych bardzo gorzkich czekolad. Dokupię im jeszcze ich ulubioną ziarnistą kawę, kilka rodzai pachnących herbat na wagę. I wszystkim rozdam moje pierniczki udekorowane suszonymi plastrami pomarańcz. Skomnie ale myślę, że będą zadowoleni. Mężusiowi też już mam wybrany pezent, tylko przejdę się kupić i prezenty z głowy. Kupiłam też dzisiaj ładny, duży, czerwony talerz i ogromną świeczuchę w kształcie gwiazdy, ozdobię do jakimś iglakiem i suszonymi plastami pomarańczy. I tak w tym roku będzie wyglądał nasz stroik :)
Witam i ja :)
Chciałam dzisiaj zrobić buraczany zakwas, ale wszystko kupiłam poza burakami :) A już nie chcaiało mi się wybioerać drugi raz. Mróz po 9-tej był na 10 kresce pod zerem, szyby totalnie zamrożone w samochodzie a co najgorsze także w środku auta wrrrr. A nam się bardzo śpieszyło :)
Potem wymyśliłam, że będę dziś piekła ciasteczka - migdałowe chlebki i pierniczki Wkn. Kupiłąm sobie taką fajnistą foremkę, to taka płytka, która z obu stron ma po 4 wzory świątecznych ciasteczek i bardzo mnie korci, żeby już ją wypróbować. Ale wróciłam późno z zakupów, zanim odgruzowałam mieszkanie, zrobiłąm obiad, zmieniłam firany w pokoju Boba i w sypialni to już mi się odechciało. Ale możę się jeszcze zbiorę do kupy. Bo ta foremka... :)
Melduję również, że przy tych porządkach pozbawiłam życia miliardy isnień. No. Wywaliłąm na balkon kołdry i poduszki i mam nadzieję, że roztocza w tym mrozie padły skutecznie :)
Smakosiu - 20 grudnia.
Hope - ja Cię przestaję żałować, bo sama sobie jesteś winna. Przecież można powiedzieć "nie". I wkulam Ci razem ze Smakosią.
Mysha - dziękuję za mandarynki w koszyczku, będę tam teraz często zaglądać :)
ALeksandro - duuuużo zdrówka!
MArcia - daj znać, jak to gigantyczne przyjęcie poszło!
Idę pranie wyjąc z pralki. Baj!
Smakosiu - 20grudnia.
Przypomnij się proszę 19-go. "Będziemy obok" i zobaczysz, że wszystko super się zakończy.witam wieczorkiem w sobotę..
melduję,że wszystkie torty wydane i insze czekają na jutr,ale wszystko już gotowe...a ja...
a ja od przeszło godziny leżem sobie na sofce...przed tv...z Połówkiem u boku...i siorpiem sobie pifffko i mam nóżki zapatulone w wełniany kocyk...i jest mi dobrze...i będę sobie tak leżała...i dzisiaj i jutro-a co!
nikt mi wkulać nie musi......
miłego wieczorka...
masz dobrze...
Lajanku, zrób w nocy 15 tortów a potem sobie odpocznij. Też będziesz miał dobrze :))))
Lajanku-stałam na nogach dokładnie 36godzin.... to się teraz wybyczę-zasłuzyłam:)
Przez myśl mi nie przeszło abym się śmiał. Po prostu po pracy, przy pifffku i mężu powinnaś mieć dobry odpoczynek.
skoro tak-to zwracam honor:)
piffko jedno wypiłam...przytuliłam sie do Połówka i tyle co właśnie się obudziłam...czyli-film mi się urwał:P
Hope ty mnie zadziwiasz,nie bylabym w stanie stac tyle w kuchni.Powinnas zadbac troche o wypoczynek.Nic nie jest w stanie nam zastapic zdrowia.
No, jak odpoczywasz to ok. Tym razem wkulania nie będzie :))
Idę wyciągnąć ostatnią partię pierniczków Wkn. Skusiła mnie ta foremka :)
Olus-jak już zrobisz -to się pochwal:) i pierniczkami...i foremką ma sie rozumieć:)
Jak je polukruję i wyjdą piękne to sie pochwalę :)
Idę wyciągnąć ostatnią partię pierniczków Wkn. Skusiła mnie ta foremka :)
Ciiiii, bo jak Ada usłyszy, to zaraz Ją zacznie korcić i też pobiegnie do kuchni "popierniczyć". Przecież wiesz, że Ona za długo na tyłku nie usiedzi. Póki co, kokosi się z piffffkiem u boku Połówka i niech tak zostanie. Chyba trzeba będzie Ją pochwalić za dobre zachowanie, ale boję się, że jak teraz to zrobię, to już jutro znów stanie przy piekarniku więc się powstrzymam.
Coś wspominała, że jutro też leży, więc chyba jest ok :)))
ha! słyszałam!...
jutro nie piekę...pojutrze też....lenic sie będę....tylko blaty muszę....ale to może jakoś w środek tygodnia....
No to się chwali. Wreszcie mówisz ludzkim głosem a nie cyborgowym Tylko jak Cię przyłapię, że zmieniłaś plany, to biedna będzie ta Twoja dupcia.
bo Hope to BARDZO PRACOWITA KOBIETA JEST... z podkreśleniem na BARDZO...i tego jej zazdroszczę i jest to zdrowa zazdrość podziwiam w tej zazdrości
Witam i ja wieczornie.Dzis sie wyspalam do 10-tej.Zawsze w sobote i niedziele regeneruje sie,odsypiam to co w ciagu tygodnia nie dospie.Upieklam popoludniu jeden blat piernikowy kilka ciasteczek wyciskanych i kilka w foremkach teflonowych,ktore kupilam niedawno.Wszystko z ciasta na piernik staropolski.Jeszcze zostalo ciasta ,mysle,ze na jeden spod spokojnie i na kilka ciasteczek.Potem musialam pojechac do sklepu,bagaznik w aucie mi zamarzl,nie umialam otworzyc,zaliczylam znajoma,bo obiecalam ,ze sie dzisiaj pokaze,bo robila male spotkanie,po drodze wpadlam do szwagierki na chwilke i tak mi zlecial dzien,mezus w pracy na popoludniu,wiec za niedlugo wroci.Nie wszystko rano zdazylam ogarnac ,wiec ide lazienke wypucowac.Ale najpierw skoncze wieniec na drzwi,bo u mnie cos w tym roku z poslizgiem wszystko idzie,cos sily nie mam po tej przebytej chorobie.Ale czesc domu juz troche przystroilam.Choinka bambusowa,wykonana wlasnorecznie przeze mnie z kijkow bambusowych i podkladem na dole jest wieniec wiklinowy,stanela u gory przy sypialnino i porecz schodow ma girlande z zawieszonymi lampkami.jakos w tym roku to przystrajanie mi idzie w slimaczym tempie.
Pozdrawiam was bardzo serdecznie i milej nocki zycze
Jak fajnie, że wkleiłaś te zdjęcia i podzieliłaś się z nami swoim "kawałkiem" przygotowań do świąt. Super pomysł z tym stroikiem bambusowym. Brawo!
Nie przejmuj się, że może w tym roku idzie Ci to trochę wolniej. W sumie...jakie to ma znaczenie...? Grunt, żeby srducho się radowało, że święta przed nami
Właśnie w tej chwili słucham:
http://www.youtube.com/watch?v=jODKhUoFxzA
Ładne.
Witajcie niedzielnym rankiem
rankiem pięknym, słonecznym,ze śniegiem bielutkim, czyściutkim skrzącym się w promykach widoki mam piękne, bo choiny sąsiadów z przeciwka już taakie wielkie, że okien nie widać...jakby je tak w światełka ubrać....ogród mają spory, trawnik śniegiem przykryty, a na trawniku ścieżki...kocich łap..zgadnijcie, czyich kotów??? no, filozofii tu nie trza, nie?
mykam zaraz z Tangusiem do weta na antybiotykowy zastrzyk, bo mu jajeczka wyciełam, znaczy się dr Maciej, ale na moja wyraźną finansową prośbę...bo samiec alfa wziął górę, musiałam sprowadzić go do poziomu hehe potem mam w planach pieczenie pierników...powinnam się wstydzić, mówiąc, że mi się nie chce???? no nie chce mi się
zostawiam kawusię ze szczyptą kardamonu i białą michałkową czekoladkę
Lajanku, Słońce Ty moje, co dobrego u Ciebie???
Dziękuję, jeszcze żyję.
cieszę się niezmiernie
Aleksandro, mogę 'zgapić' bambusowego pomysła???? prosta a jakże elegancka, takie lubię
Oczywiscie,ze mozesz,najpierw doklej klejem z pistoletu te bambusy na samym dole do wienca,potem zwiaz ,je u gory nicia i zalej klejem z pistoletu ,umieszczajac na czubku ,co tam chcesz,okrec lampkami,a pozniej dekoruj wg,uznania,slomkowymi ozdobami,cynamonem w laskach,wstazka ,szyszkami itp
Witajcie niedzielnie
Komu kawę, komu? Za oknem biało i mroźno. Zaraz przyniosę z balkonu ciasto na piernik. Dzisiaj zabiorę się za pieczenie. Oj, będzie pachniało
Obudziłam się o 6.15 i czułam, że jestem już wyspana. No ale nie ma co się dziwić, bo poszłam wcześnie spać. Lubię mieć taki długi poranek. Wtedy nie mam tego uczucia, że tak strasznie szybko ucieka mi czas. Czekam teraz na swoją psiapsiułkę i jedziemy na squasha. Jak wrócę, to będę miała tyle energii, że zaraz zabiorę się za mielenie mięsa do pasztetu. Myślę, że to będzie fajny dzień.
Wszystkim takiego życzę
Ja rowniez witam was niedzielnie,ja jak zwykle poleniuchowalam dlugo,w te dwa dni sobie na to pozwalam.U mnie dzis bialo i sypie od rana,Rano maz odsniezal przed domem ,polecialam po aparat zeby zrobic zdjecia jak jest bialo.Wiec dzis u mnie wyglada tak Wieczorem klikne fotke stroika ,ktory zrobilam i stoi przed drzwiami,bo musza sie lampki zaswiecic,a mam czasowe wlaczanie,wiec dopiero o 18tej sie wlaczy.Zrobie zdjecie i wam pokaze.Pozdrawiam niedzielnie,ja zmykam do kuchni piec ciastka.Pozdrawiam was serdecznie kochani
witam wszystkich aloa okazalo sie ze mialam pomoc w kuchni ale i tak na setke mialam 12 godzin pracy a w dzien bankietu zostalam pochwalona przez szefa za smak i porobione polmiski i do tego mam od stycznia przejsc na samodzielne gotowanie (dostane pomoc) tego nie grali zeby po 2 tygodniach cos takiego...ale powiedzialam ze sie zastanowie bo jednak to duza odpowiedzialnosc...z bankietu zeszlam o 1 w nocy wiec wczoraj i dzis len totalny jutro do pracy ale na pokoje bo przerwa w ludziach jutro napisze wiecej teraz tylko zostawiam herbate imbirowa i lece do dzieci..
Czujecie jak pachnie mój piernik? Właśnie piekę drugi placek. Jeszcze dwa więc szybko się "zaciągajcie", bo aromat jest taki, że z pewnością doleci do Kawiarenki Puściłam ładne , świąteczne piosenki i zapaliłam świecznik. Jest baaardzo nastrojowo
A za oknem straszna śnieżyca. Ledwo dotarłam do domu. Ciekawe jak jutro będzie wyglądał dojazd do pracy. Pruszy od rana. Zakładam, że 15cm jest spokojnie.
Zrobiłam pasztet i zapakowałam do zamrażalnika. W tym roku będzie z indyka z żurawiną. Ciekawe jak nam posmakuje...?
Uciekam do kuchni.
Faktycznie sypie i do tego wiatr.
Wklejam zdjecie stroika ktory zrobilam stoi sobie przed drzwiami.Do zwyklej ceramicznej doniczki wepchalam gabke florystyczna i wbilam galazki cisa,ktory u mnie rosnie,nastepnie wbilam lampki,to sa lampki do wbicia do ziemi,calosc owinelam workiem jutowym i zwiazalam wstazka materialowa.
A tutaj wieniec na drzwi ,ktory wczoraj zmontowalam
Aleksandro, wszystko wygląda prześlicznie. Brawo! Aż chętnie by sobie człowiek postał pod tymi, Twoimi drzwiami Szczególnie, że one też bardzo ładne.
Aleksandro, wszystko wygląda prześlicznie. Brawo! Aż chętnie by sobie
podpisuję się pod tymi słowy, zdolna bestio ja jeszcze postukałabym sobie tą kołatką...nie wiem czemu, lubię kołatkiczłowiek postał pod tymi, Twoimi drzwiami Szczególnie,
że one też bardzo ładne.
napierniczyłam się dosłownie i przenośnie...pierniczki czekają na lukier, może się doczekają...Tango jest w świetnej formie, mimo że bezjajeczny, gania po chałupie, aż dudni...koty to jednak szybko się regenerują...przy okazji wizyty u weta wpadłam do kwiaciarni obok po ziemię do kaktusa, bo Bella sobie kuwetę z donicy urządziła i tu się napierniczyłam...kaktus ma ze dwa metry, musiałam go oczyścić z ziemi, wymoczyć w wannie i ponownie umieścić w doniczce, właśnie wyjęłam sobie kolec z głowy, został chyba, jak go asekurowałam niosąc na dół, ale nic to, uratowałam kwiata :) a w kwiaciarni taaakie cuda, upatrzyłam prezencik dla koleżanki...
w tv po raz kolejny 'nie lubię poniedziałku'...a ja lubię...i treblinki
do następnego
paaaa
pomyślnego startu w nowy tydzionek
Smakosiu i czarnykocie bardzo mi jest milo.Co do drzwi sa dosc masywne i ciezkie,ale porzadne,jak sie wprowadzalismy,to kuzynka meza powiedziala,ze mamy je wymienic jak najpredzej ,bo sa okropne.Ja odparlam,ale mnie sie podobaja wlasnie,nie widze powodu,zebym je miala wymieniac,moze jak sie zepsuja nie beda szczelne to wtedy o tym pomysle,ale teraz nie ma mowy.
P.S.Zapewniam,ze nie musialybyscie dlugo stac pod nimi,od razu bym was wpuscila do srodka
Mój mąż wczoraj miał nieciekawy dzień. Kupił: światełka świąteczne. Mimo sprawdzenia i zapewnień sprzedającego część nie działa. Kupił sztyft do nosa i po jednym zastosowaniu, zanim wrócił do domu , gdzieś zgubił. Kupił suwak do kurtek. mimo, że pokazał oryginał sprzedawczyni, dała za mały.
Jest kierowca autobusu. Dziś miał zawieźć ludzi na trzecią zmianę do pracy. Miał wrócić koło godz 22. Przed chwilą zadzwonił, że nie wie kiedy wróci bo ma problem z autobusem. Mróz, noc i ma wstawać jutro o 3:50, a nie wiadomo kiedy wróci dziś.
W kominku płoną polana, woda wstawiona. Pozdrawiam. Śniegu nasypało, skąd się to wzięło?
Z nieeeeeba Lajanku, z nieba Dzięki, że rozpaliłeś w kominku. Ta gorąca woda też się przyda. Zaraz zaparzę kawę.
Witajcie poniedziałkowo
Ale dzisiaj się trudno szło. Chodniki koło mnie w ogóle nie były odśnieżane. Szłam jak bocian (a może czapla?) podnosząc nogi bardzo wysoko a i tak brnęłam w zaspach łapiąc równowagę. Bliżej przystanku było już trochę lepiej, ale za to trzeba było przeskakiwać wielgaśne zaspy usypane przez pług śnieżny prosto na chodnik. Rewelacja! Widok piękny, bo biało i drzewa całe w czapach, ale ja nadal twierdzę, że nie lubię zimy A z drugiej strony patrząc, to taki widok jeszcze bardziej mnie nastraja świątecznie...No i dogódź tutaj człowiekowi
Jako, że Lajan rozpalił ogień w kominku, to myślę, że wszyscy wpadną dzisiaj do Kawiarenki żeby się ogrzać i napić kawy. Ja oczywiście już dla Was zaparzyłam
Zwierzaczki jeszcze w kapciu. tez bym na ich miejscu nie wychodziła z niego. dałam im jeść, ale póki co nie zainteresowani. Pogłaszczę ich i zabieram się za pracę. Zapowiada się kolejny, intensywny i stresujący tydzień.
Jeeeeny, już za dwa tygodnie święta
Dobry wieczór!
Czujecie to? Migdały i wanilia, czujecie? To moje migdałowe chlebki :)
Wpadam na chwilkę bujnąć się na fotelu.
Wyprasowałam dzisiaj dość sporą kupę prania, potem stałam przy tych ciasteczkach a mój kręgosłup nie lubi jak tak stoję i stoję. No to usiadłam :) Jutro może wreszcie wezmę się za lukrowanie pierniczków, już się nie mogę doczekać.
Prezent dla Boba jest, dla Męża jest, zostały mi jeszcze Bratanice i Rodzice. Jedna z dziewczynek najbardziej ucieszyąłby się z zabawki monster high, ale ciocia aloalo jest przeciwna lalkom śpiącym w trumnie. Co to w ogóle za kretyństwo dla tych dzieci produkują!
No to bujam się :)
Smakosiu - dziś w radio o Tobie mówili. Że w Szczecinie zima zaskoczyła drogowców, że fatalnie się jeździ i fatalnie chodzi. To o Tobie nie? No :)
Miłego wieczoru!
No żebym wcześniej wiedziała, że jestem taka sławna, to bym się nie brała za pranie i wieszanie firanek. Toż nie wypada żeby taka medialna postać brała się za zwykłe porządki - phi!
mmmmmmm...a u mnie w całym domku pachnie pierniczkami.....przyniosłam z garażu jedno z 4 naczyń z ciastem na piernik staropolski i zaczęłam piec pierniczki.......wyszło mi jakieś 150sztuk i dałam sobie na dzisiaj spokój....jutro dopiekę kolejne 200 ,a w środę upiekę blaty do pierników z reszty ciasta i polukruję tę moją piernikową armię.....
zrobiłam karmę dla sikorek,których mam całą gromadkę na ogrodzie-smalec zagniotłam z różnymi ziarnami i zwinęłam w wielką kulę,którą zapakowałam w siatkę po pomarańczach...zawiesiłam to na gałęzi cisu obok okna z salonu(nie chciało mi się wychodzić na ogród bo tam śniegu po kolana:P)...drugi karmnik zrobiłam z plastikowej butelki...jutro ptaszki będą miały pyszności od rana:)
idę poleżeć....na sofce...przed tv....
miłego wieczorka:)
zapomniałabym.....znalazłam na fejsie zdjęcie super tortu na Boże Narodzenie.....szukałam pomysłu....i sam się napatoczył:) mój kochany red velvet w śnieżnej odsłonie......
taki zrobię Rodzince na święta:)
Witam wieczorkiem. Cały weekend upłynął bardzo miło i leniwie :) dzisiaj w pracy mnóstwo roboty, po pracy do apteki(Młody znowu mocniej chyrla) i na pocztę. Potem trening i co tygodniowe zakupy. Kurde próbowałam dzisiaj zarezerwować Młodemu bilet do kina z okazji urodzin na niedzielę ale się nie da. Wychodzi na to, że 15, 16 i 17 nic nie leci w kinach. Nie rozumiem, w czwartek muszę się przejść i zapytać o co chodzi. Przynoszę michę pomarańcz, dzisiaj kilka już pokroiłam i właśnie suszą się na kaloryferach. Zostawiam gorącego rooibosa i zmykam na fotel. Miłego wieczoru :)
I ja witam wieczorowo,mysha,pozwolisz mi sie tez pobujac na twoim fotelu?Padam dzisiaj powoli,popoludnie dzisiaj spedzilam w kuchni,na pieczeniu pierniczkow,upieklam zwykle kruche,cynamonowe gwiazdki,kulki marcepanowe i takie jak kokosanki tylko z mielonych orzechow laskowych,normalnie w poniedzialki wieczorem dodatkowo pracuje,ale dzis mialam wolne i byc moze tylko raz do konca roku bede w poniedzialki wieczorem pracowac.
Maz dzis kupil lampki na zewnatrz na male drzewko,ktore kupilam na wiosne i posadzilam,jutro pewnie je zalozy.Zostalo mi jeszcze troche ciasta na piernik staropolski,wiec albo jeszcze dzis wyladuje w piekarniku,albo najpozniej jutro,bo czas mnie goni,a jutro musze troche dluzej pracowac.
Przynosze ciepla herbatke owocowa z wisni i czerwonych owocow suszonych,mam nadzieje ,ze sie skusicie.Zostawiam tez mieszanke orzechow do lupania,jakby ktos mial ochote.
Pozdrawiam was serdecznie i zycze spokojnej nocki
To ja biorę orzechy a Ty fotel
hoop! hooop!
nie ma nikogo.....cicho...i jeszcze do tego kominek wygasł.....już go odpalam bo ziąb na dworze...to ja przez zaspy tu do Was szłam...Smakosia tez pewnie ma kłopot bo u Niej zamiecie normalnie są....
oo,hula już ogień w kominku...zaraz będzie cieplutko.....dla zmarzniętych gorąca kawa i herbatka z miodem,imbirem i cytryną....
na osłodę zostawiam talerzyk(nie talerz) moich pierniczków....
miłego dzionka....
Dzień dobry!
Pada śnieżek, pada od samego ranka, piesek wyjrzał z budy: To ci niespodzianka! Zapiał tez kogucik, zagdakała kurka - przez te zaspy śniegu trudno wyjść z podwórka... I tym wiejskim akcentem witam zasypanych :)
Na szczęśce nie ma śnieżycy. Ale pada regularnie. I nie znika. Ech...
Smakosiu - mam nadzieję, że szczęśliwie dotarłaś do pracy!
Lenka - a Ty gdzie?!
Hope - pójdziesz w kaciach do nieba :) Nie dość, że osłodzi pół Polski to jeszcze o ptaszkach nie zapomni :) A tort z bałwanami jest piękny! Z czego one są? Wiesz? Powiesz? :)
Lajan - masz minus za brak ognia w kominku!
Mysha - moje dziecko tez kszle codziennie rano i wieczorem. Co czwartek jest badany przed odczulaniem i jest zdrowy. Ale kaszle. Kupiłam mu Hedelix i wreszcie kaszel zrobił się lżejszy i bardziej mokry. Mam nadzieję, ze zniknie na cacy!
Mam w planach na dziś lukrowanie. Ciekawe czy się ziści :)
Miłego dnia! Zostawiam pomarańcze "z guziczkiem" gwarantujacym, że sa słodkie i dobre :)
Jasne,że wiem:) i jasne,że powiem:)
ciasto to mój kochany Red Velvet przełożony masą z mascarpone z kremówkątak zrobię ja:) )....a bałwanki to nic innego jak moje makaroniki:)
oryginalny(czyli ten ze zdjęcia) przepis znajdziesz tu....(tam jest ciasto marchewkowe...bllleee).. http://cioccolatogatto.blox.pl/2011/12/Snow-cake-marchewkowy-torcik-z-kremem-twarozkowym.html
Nie robiłam jeszcze tego red velvet a bardzo mnie korci i nie robiłam makaroników a bardzo mnie korci, to moze się skorcę? :) A ciasto marchewkowe to, które jadłam było przepyszne, wiec nie mogę się zgodzić z Twoim bleeee :)
A te makaroniki to tak spoko wychodzą? Czy jednak trzeba mieć lata doświadczeń? :))
mnie wychodzą spoko...i robię je od całkiem niedawna:)
zrób sobie je tak,jak masz w przepisie z bloga-jak już poznasz makaroniki -zmień przepis na te moje:)
a mój red velvet jest prosty jak budowa cepa...
Witam wtorkowo :)
Jestem i tęsknię za Wami, ale znowu czasu mam jakoś mniej... Już szykuję się do jutrzejszych 12-tych urodzin Małej, planuję, co zrobić na sobotę, a jeszcze urodziny sąsiada nas czekają. Rodzice wyjechali w niedzielę, a mam wrażenie, że byli z miesiąc temu...., ale ten czas leci....
Dowiedziałam się, że moja dobra koleżanka jest w szpitalu...czeka na przeszczep nerki...30 lat, młoda dziewczyna, w Wigilię ma urodziny, w domu 2-letnia córeczka i tak nagle nerki stanęły....Aż ciężko mi myśleć....jaki człowiek jest bezsilny....
Ślubny ma teraz roboty za dwóch i już się zastanawiam, jak on się wykuruje, ciągle jeżdżac do pracy. Zły chodzi jeszcze, bo już wie, że kilku pracowników będzie musiał przed świętami zwolnić, ponieważ dwa punkty kończą robotę, a bardzo tego nie lubi...Ma zaufanie do swoich ludzi i już stara się znaleźć im inne miejsce, ale nie zawsze jest to możliwe... Zatrudnił około 50 osób, zawsze walczył dla nich o godne warunki pracy i starał się im pomagać w razie kłopotów. I nawet miło było usłyszeć od pracownika, że jak mój Ślubny przestanie w tej firmie pracować, to on też odejdzie ;-)
Lecę po szybką kawę i buziole przesyłam dla wszystkich kawiarenkowiczów :)
Szkoda, że Twój Mąż nie jest moim dyrektorem. Jemu zwalnianie przychodzi niezmiernie latwo :(
Takie jesteście wszystkie zalatane, że aż mi głupio :)
Co się przejmujesz naszym zalataniem, Ciebie też to czeka...kiedyś ;-)
A jak trzeba będzie, to Ślubnemu Cię polecę...do pracy oczywiście ;-) Ale słabo płacą, bo to warszawka stawki ustala :-(
Witajcie wtorkowo
Ten dzisiejszy dzień jest jak jedna, wielka przeprawa przez zaspę. Muszę dodać, że nie tylko o te "góry" śniegu chodzi. Wiecie jak to jest - jedna niedogodność goni drugą i wtedy pojawia się ta trzecia, a potem następna i następna. A kiedy już się Wam wydaje, że panujecie nad sytuacją wszystko zaczyna się od początku. Ręce mi dzisiaj opadły. A jutrzejszy dzień zapowiada się równie "atrakcyjnie". No ale co...dam radę No to się pożaliłam i teraz trzeba brać się w garść. Czekam jeszcze na jeden wynik od lekarza. Ponoć ma być w poniedziałek. Jeeeeny, tyle dni...
Chyba już nic więcej nie napiszę, bo jakoś nie mogę się skupić. Przyniosłam trochę pracy do domu. Idę się wykąpać i może wtedy dostanę nowej energii.
A za oknem śnieg pada , pada i pada...
Ps. Sorrrry, że tak Wam dzisiaj marudzę.
Każdy ma czasem prawo do marudzenia. Ja się bardzo cieszę, że przyszłaś, pomimo tych zasp, nie tylko śnieżnych. Szkoda tylko, że jeszcze pracę do domu musiałaś zabrać :(
Słyszeliście ten huk?? to ja padłam na pysk na progu. Matko mam dość, ciężki dzień. Nie dosyć, ze na 10 do 18 to jeszcze mnóstwo roboty. Po południu mąż zadzwonił, że pracownik u nich miał wypadek z kątówką w roli głównej. Wszędzie mnóstwo krwi, pogotowie, na szczęście zakończyło się zatkaniem żyły, 3 szwami i antybiotykiem. Przynoszę herbatę i mandarynki, dorzucam solidnie do kominka i idę się pobujać, pewnie zaraz dobiegnie Was moje chrapanie.
Oooo, ja to wiem, kiedy mandarynki są, nieeee? No :)
To ja Cię pobujam Agnieszko, nogami, ręce mam zajęte obieraniem :) Odpocznij!
Z lukrowania nici. Przynajmniej dziś. Wybrałam się z Bobem do galerii handlowej z wielkimi planami zakupu kurtki dla siebie, prezentów dla moich bratanic i jeszcze czegoś fajnego, jakby się trafiło. Kupiłam farbę do włosów, gazetę dla Boba i lekarstwa... Totalna porażka. Przymierzałam dwie kurtki, z czego jedna była na osobę wyższą ode mnie o pół metra a druga miała tak napompowany kołnierz, że moje włosy ukłądały się w wachlarz :) A Bob to już prawdziwy mężczyzna. Kiedy zakończyło się kilkunastominutwoe wybieranie gazety a potem kilkunastominutowe oglądanie Lego i nastał czas na "moje" sklepy, Bob odczuł potwoerne zmęczenie. W każdym sklepie z ciuchami słyszałam, jak to go nogi bolą i ręce, i wszystko, i chce leżeć, i ciuchy są głupie, mama niedobra.... No i już mi się nie chcaiło lukrować.
Upiekłam za to piernikowe muffiny na próbę, bo zgłosiłam się do pieczenia ciasta do przedszkola. I nie bardzo mi smakują. A jak mi ciasto nie smakuje to znaczy, ze nie jest najlepsze :)) Może jutro będą lepsze, ale na pewno nie upiekę ich dzieciom.
Idę Boba z wanny wytargac.
Pa!
ja polukrowałam jakieś 50..i wiecej mi się dzisiaj nie chce....idę wypić pifffko na sofce.....miłego wieczorka wszyskim..
Idę spać...mówię dobranoc ...ciekawe czy mi ktoś odpowie...
Idę spać...mówię dobranoc ...ciekawe czy mi ktoś odpowie...
Dobranoc ;)
Witam serdecznie nową koleżankę w kawiarence. Korzystaj z naszych uciech i od czasu do czasu dorzuć drewna do kominka. Wstawiam wodę.
A co sparzyłeś? Ja tu widzę puste filiżanki....ktoś tu był? Drewno do kominka podrzuciłam, zwierzaczki poczochrałam, herbatę z róży zaparzyłam i delicje malinowe też zostawiłam. Niestety nie posiedzę. Do 14 grudnia musze złożyć ofertę. Część elektroniczną zrobiłam, jeszcze ta część papierowa i ...może będę miała czas pomyśleć o czymś przyjemniejszym. Znaczy się o świętach .
Pozdrawiam z zimowych Kaszub, cmokasy, cukierasy, ananasy...
Beata, ja tylko gotuję wodę, reszta jest inwencją odwiedzających.
Dostarczyłem furę drewna, można palić w kominku.
Uśmiech na twarzy i do boju.
Dziekuje jak fajnie i milo :) ja taki nocny marek jestem bo pracuje nocami to i w kawiarence wtedy nie zaduzo osob .;) pozdrowionka dla wszystkich !
O tej porze to chyba raczej Dzień dobry...hehhehehe
Tak zgadlam po 5 to moze jeszcze spi ;) hi hi
Dzień dobry Wszystkim :)
Dawno mnie nie było w Kawiarence ale jakoś tak wyszło...
Za oknami biało... w radiu lecą juz świąteczne piosenki... w piekarniku siedzą pierniki.. czyli do świąt coraz bliżej.
To ja dorzuce do kominka, bo Lajan doniósł w między czasie:)) Woda się zagotowała to jeszcze zrobię sobie kawę..
Miłego dnia kochani:))
Przygotowania do świąt powoli już w domu robimy,
nadchodzą święta, mieszkania więc przystroimy.
Sklepy kuszą, wystawy światełkami migają,
choć nie pora zakupów, to wzrok już przyciągają.
Różności sprzedawcy przed sklepami rozłożyli,
ciężko jest przejść, dobrze wiedzą, będą kusili.
Cóż, jako polacy, to przed świętami w sobie mamy,
pożyczamy, i wszystko na stole bogato zastawiamy.
Tradycja świąteczna, gdzie indziej nie spotykana,
tylko u nas, przy stole jest tak kultywowana.
Drogie panie, nim w szał zakupów wpadniecie,
pamiętajcie, bzdurny zakup pieniążki wymiecie.
W nadchodzącym kryzysie, mit zakupów burzymy,
z dostępnych materiałów, sami cudeńka tworzymy.
mistrzostwo świata!!!
taaak wieeem powtarzam się...i będę się powtarzać...MISTRZUNIU
Witam w piękną środę 12.12.12 r. w 12-ste urodziny mojej drugorodnej ;-) Dawno moja Mała nie cieszyła się tak ze swoich urodzin :)
Pozdrawiam wszystkich i zostawiam urodzinowe ciastka francuskie z powidłami i torcik malinowy ( mojej roboty ).
Witam!
Pędzę szybko na francuskie, bo za chwilę Czarnykot wpadnie i wszystkie zje :)
Lenko - najleszego dla Twojej poczwórnej Dwunastki :) A mój Brat kończy dziś 38 lat. Kieyd on się taki stary zrobił, to ja nie mam pojęcia :))
Smakosiu - skosztoałam te powidła z Lidla, są pyszne, jak nie wiem. Miałaś rację :)
Teraz nie mam czasu, może wpadnę później. Pa!
W przyszłym roku też mnie czeka 38 ale staro się nie czuję.Życzenia przekaż proszę dla Twojego STAREGO brata.
Dziękuję, przekażę :) Myslę, że Brat też nmie czuje sie staro a kondycyjnie sprawniejszy ode mnie, to na pewno :)
O jejku...Aloalo, nie zadawaj się ze mną...ja 38 lat miałam tak dawno i stara jestem . Dzięki za wpis a pro po powideł z Lidla. Muszę kupić.
Ok, juz nie zadzieram :)
Powidła kup, ale te ciut droższe, bo to o nie chodzi. Powinny być 2 rodzaje. weź w kanciastym słoiczku,:)
Wiem które, kupowałam w takich słoikach inne dżemy. Ostatnio testuję powidła, bo nie każde mi smakują... latem smażyć mi się śliwek nie chciało , a za moment trzeba będzie przekładać pierniki...
Witam i ja. Dzisiaj jeszcze bardziej zmęczona niż wczoraj. Myślałam, że ten wypadek u męża w pracy to najgorsze co się mogło zdażyć ale myliłam się. Jak się wprowadzaliśmy do tego budynku mieszkanie na przeciwko nas było opuszczone ale nie zostało zdane przez poprzednich lokatorów, trzymali je sobie chyba "na kiedyś tam". Jakiś czas temu pojawił się tam taki starszy pan, ale rzadko go było widać, wiedziałam że pomieszkuje tam sobie od sąsiadki. Nie mam pojęcia jak tam mieszkał bez wody, prądu i gazu.
Wczoraj położyłam się spać koło 23 a jakąś godzinę później obudziło mnie szczekanie naszej psiaki i straszny hałas na klatce. Na początku nie wiedziałam czy ktoś się dobija do drzwi, w końcu pomyślałam, że ktoś się szarpie i lecę do wizjera. A tam za drzwiami 10 strażaków i szarpią drzwi do mieszkania na przeciwko. W końcu wyważyli, zgasł prąd i słychać brzęk tłuczonego szkła. Doszło tam do pożaru. Nie mam pojęcia od czego, podejrzewam, że od papieroska ale jak wyrzucili wersalkę przez okno to prawie cała była spalona. Chłopa wyprowadzili trzymając pod ręce więc nic takiego mu się chyba nie stało. I niech go los nie podsuwa mi pod ręce bo jak spotkam to nie ręczę za siebie. Mieszkamy w klatce w podwórku i to naprawdę ogromne szczęście, ze w środku nocy ktoś to zauważył, z ulicy nie było by widać. Matko aż się boję pomyśleć co mogło się stać. Byłam taka roztrzęsiona, ze zasnęłam chyba dopiero po 2 w nocy i chodze na wpół przytomna dzisiaj. Czuję, ze dzisiaj padnę jak ciapek. Dorzucam do kominka bo się ledwo tli, zostawiam pomelo i idę się pobujać.
Masz szczęście.
jestem i ja wieczorkowo:)
byłam dzisiaj w pośredniaku na wizycie w sprawie ofert pracy.....przy stanowisku usiadłam dokładnie o godz.12.12...i co? i jajco! żaden cud się nie stał chociaż bardziej "szczęśliwego" układu dni,godzin,minut i dat wymarzyć sobie nie można było..poza jednym...nie ma dla mnie pracy!...:P
idę .....lukrować swoje pierniki bo końca nie widać...miłego wieczorka....
Wczoraj chcialam zajrzec do was ,ale padlam,wrocilam z pracy pozno,mozna powiedziec ,ze jedlismy obiado kolacje nie obiad,wlaczylam komputer,przeczytalam kilka watkow i na chwile wstalam od komputera,zeby cos w TV zobaczyc,rozsiadlam sie na chwilke,maz wychodzil do pracy na noc i mi mowi,wez lepiej sie poloz,bo zasniesz.W kazdym razie obudzilam sie w nocy w calym opakowaniu w pollezacej pozycji.Zgasilam komputer,wykapalam sie i poszlam spac,bo coz innego mi pozostalo,bo wstac musialam 6.20.
Nie lubie tak wczesnie,ale zaczac dzisiaj musialam 7,30.Ale nie ma tego zlego i tak dalej...Rano jak tak wczesnie czasem wstaje,to w drodze do pracy kupuje pyszna goraca latte,ktora zabieram z soba i zanim dojade,to po latte nie ma sladu.Poniewaz zamkneli droge ktora czasem jezdze,cos tam robia,wiec musialam jechac droga dluzsza.Kupilam sobie latte i jade,po drodze mijam 2 miasteczka i okoliczne wioski,i w jednej z nich na polach zobaczylam 2 rudzielce ze swiecacymi oczami,2 lisy sobie harcowaly,tak jakos fajnie mi sie zrobilo i w swietnym humorze dojechalam do pracy.Zdarzylo mi sie juz tam kiedys dostrzec stadko saren,ale dzis tylko rudzielce ganialy po polu.
Mam mase prasowania i zero checi,zeby sie z tym uporac,ale coz ide przynajmniej czesc poprasowac.Przynosze wam herbatke z dzikiego bzu i koszyczek orzechow do lupania,mysle ,ze mysha reflektuje,na mieszanke
Pozdrawiam was serdecznie i milego wieczorku zycze
Ja dzisiaj spędziłem półtorej godziny w tramwaju. (pierwszy raz od dwóch lat) Był prawie pusty...ale fajnie oglądać miasto bez konieczności czuwania nad własnym bezpieczeństwem...;)
Dokładam do kominka, minus 14
Ja dzisiaj spędziłem półtorej godziny w tramwaju. (pierwszy raz od
dwóch lat) Był prawie pusty...ale fajnie oglądać miasto bez
konieczności czuwania nad własnym bezpieczeństwem...;)
a co paliwa Ci zabrakło??
Witam czwartkowo :)
Wczorajszy dzień upłynął nam w super, rodzinnej atmosferze :) Do Małej przyszło jej ulubione przyszywane wujostwo ( czyli nasi sąsiedzi ) i posiedzieliśmy dość trochę. Dzisiaj urodziny z koleżankami, ale wpadłam na pomysła, żeby się trochę dzieciaki poruszały i zabieramy wszystkie na 2 godziny na kręgle...i mam nadzieję, że czas im szybko zleci.
Aloalo, dziękuję za życzenia, przekazałam już mojej 12-latce :)
Mysha, nie zazdroszczę nocnej przygody, tyle się teraz mówi o pożarach i wybuchach, bo ktoś sobie jakimś wynalazkiem dogrzewał. Może i tutaj tak było...
Aleksandra, znam to uczucie, jak się człowiek przebudzi w skorupce przed telewizorem, bo wcześniej człowiek myślał, że się super trzyma i tyyyle jeszcze się naogląda ;-)
Bubus, witam nocnego marka w kawiarence, ale jakieś wpisowe w postaci dobrego schabowego, pysznej nalewki czy chociaż ciacha to by się zdało .
Agulek, a Ty powinnaś się poprawić i częściej bywać...no :)
Bahus, podsunąłeś mi pomysł na rodzinną wycieczkę...przejażdżkę tramwajem, ja też już ze 100 lat temu jechałam tym środkiem komunikacji... dziewczyny znowu stwierdzą, że mi odbiło .
Beata, ja się mogę z Tobą zadawać, bo nie jestem tak bezczelnie młoda, jak Aloalo, tylko bardziej stara, jak jej brat .
Czarnykocie, ominęły Ciebie francuskie...dzie żeś ?
Lajan, ale u Ciebie zimno....czyżby zima nadejszła... ;-)
Ja pitolę, aż zwoje mi się zagrzały...mam nadzieję, że o nikim nie zapomniałam..., ale pozdrawiam wszystkich innych bywalców kawiarenki..., no i tym sposobem nikogo nie pominęłam ;-)
Zostawiam sałatkę ryżową z tuńczykiem i moją makaronową z fetą i kurakiem, może kto głodny przyjdzie.
A wczoraj chyba coś się u mnie zmieniło, ale jeszcze nie wiem, czy mówić...bo nie jestem pewna...i nie wiem czy się cieszyć, czy nie...no to nie powiem...jeszcze.
dzień dobry czwartkowo....przyszłam z gorącą herbatą z miodem i cytrynką...i świeżą kawusią.....przyniosłam też wielki talerz moich pierników.....
dzisiejszy dzień cały zalatany....musze zrobić zakupy pieczeniowe...bo lista zamówień na ciasta jest przeogromna a ja z produktami jeszcze w lesie...:P
jeszcze zamek muszę kupić konkretnej długości bo Młoda kurtkę dzisiaj zepsuła...zanieść ją(tę kurtkę) do krawcowej i błagać żeby mi nowy zamek wszyła dzisiaj bo Młoda jedzie jutro do Zakopanego ,a potem na Słowację po Światełko Betlejemskie......więc cieplutkiej kurtki potrzebuje.....
potem zaczynają się schodzić klientki po odbiór pierniczków...i wpłacać resztę zaliczek na świąteczne ciasta.....tak mi więc zejdzie do wieczora...
zmykam i życzę Wszystkim miłego dzionka....
Witajcie wieczorkiem:)
Lajan no wiersz fajny ale jak tu zrobić święta bez szału zakupowego. Ja właśnie wczoraj mojego mężowatego wyciągnęłam po choinkę, co prawda sztuczną ale w końcu po 16 latach doczekaliśmy się takiej od samej podłogi po sufit:)) Z tej radości ubrałam ją dzisiaj kilkoma bombkami ;))
Hope dzięki że przypomniałaś o zakupach, pasuje już co nieco mieć aby cos przygotować na Swięta.
U mojego syna w szkole będzie Światełko Betlejemskie.
Lenka no co ja poradzę że jakoś tak mi ciągle coś albo ktoś staje na drodze przed drzwiami do kawiarenki;)
Mam zamiar się poprawić;) Fajną imprezkę Młodym wymyśliłaś. Jeszcze raz wszystkiego co najlepsze dla Młodej :)
Mysha dobrze że Wam się nic nie stało.
Smakosiu co u Ciebie?
Miłego wieczoru i spokojnej nocy Wam życzę.
Cześć Robaczki
no tak...kto późno przychodzi...to potem może się już tylko oblizać buuuuuuuu
nie wiem, ile u mnie na liczniku, ale ziu ziu jaksiemaszwiktor brrrrr
zlitowałam się nad sobą i kupiłam w końcu rękawiczki z jednym palcem...co z tego, że czerwone ekologiczne pięciopalczaste aleganckie, kiedy zimno w nich jak diabli...dwa lata temu dostałam, ja je nazywam kaloryferki do rękawiczek, ale właśnie do jednopalczastych, trzymają ciepło ze dwie godziny, więc jak ruszam w miasto, to mróz mi nie straszny...a taka czapa, jaką kupiłam w Zakopcu we wrześniu ub roku i zrobiłam sensację jest modna w tym sezonie! ja ją uwielbiam...
mam wielką ambicję na bombkę ala karczoch, zakupiłam co trza, ale czy na ambicji się skończy hmm siły wewnętrxnej brak...i chęci mało...zupełnie za mało...pomysłu na zakupy ni zakupów z pomysłem...żadnej motywacji...odwołałam spotkanie z koleżanką, bo nawet na to ochoty niet...
we wtorek koleżanki córka przyniosła do domu po rekolekcjach w kościele...kocinę...no cóż, taka nasza karma...tam dom twój, gdzie kot twój...ściskam Was wszystkich i każdego z osobna...cmoook
Dobry wieczór. Dzisiaj pracowity dzień miałam. Wszystkie okna pomyte, pachnące firany zawieszone, świecznik w oknie kuchennym stoi, stroik zrobiony, mikołajowa pozytywka dumnie stanęła na komodzie :) zakupy zrobione. Wszystkie kąty porządnie odkurzone, tak więc porządki udało mi sie machnąć w jeden dzień. Jeszcze klatkę musiałam posprzątać, po tym włamaniu strażaków walały się kawałki drzwi i inne brudy. Młody dzisiaj świętował 13 urodziny, z prezentów zadowolony :) w weekend zabieramy do do kina i na jakieś słodkości, w sobotę też będzie tort.
Dorzucam solidnie do kominka bo zimno, zostawiam na podgrzewaczu owocową herbatkę i zapalam świeczuchy. Spokojnej nocki :)
Oj pracowita kobieta z ciebie mysha.Ja mam takiego niechcieja,ze zaczynam rozne rzeczy i ich nie koncze,ale zwalam to na pms,ktory w tym miesiacu jest wyjatkowo przykry dla mnie.
Moja corcia tez ma urodziny w poniedzialek,ale male przyjecie bedzie w niedziele,czyli wczesniej,ale u nas zawsze problem,bo to jest rowno tydzien przed swietami,wiec musimy zazwyczaj robic przyjecie przed,bo w swieta wiadomo,kazdy ma rodzine itd.W poniedzialek niestety nie da rady,bo corka okolo 19-tej wraca ze szkoly,pozatym w nastepna sobote wyjezdza do Polski na swieta ,wiec w tym roku swieta bedziemy spedzac we dwoje,bo i siostra meza z rodzina tez do Polski sie wybiera.
Prezent dla corki przyszedl wczoraj,tym razem laczony z prezentem swiatecznym,musielismy wybrac taka opcje,bo prezent z tych bardzo drogich.W przyszlym roku corka potrzebuje powazniejszy sprzet do fotografowania taki juz z tych bardziej profesjonalnych.W szkole zaczynaja wlasnie takie zajecia i to jest zwiazane z jej przyszlym zawodem (grafikdesign).Jak zobaczylam liste opcjonalnych aparatow do fotografowania to mnie glowa rozbolala,a jak zobaczylam ceny to jeszcze bardziej.No coz grafikdesign to dosc szerokie pojecie,wiec zajecia tam sa ze sztuki,rysunku,grafiki,rzezby,po fotografie,animacje i film.Teraz byli na etapie robienia filmu animowanego,ktory robili grupowo,musieli go sami stworzyc potem ciac i montowac,corka przyjezdzala ze szkoly ostatnio bardzo pozno.Zobaczymy ile jej ta szkola da w zyciu i przyszlym zawodzie ,ktory bedzie chciala kiedys wykonywac.
Nie mam jeszcze wszystkich prezentow niestety,ktore corka ma wziasc do Polski dla rodziny,czesc kupi ona jutro,jak mam sie postarac o ta druga czesc,do tego jeszcze te przyjecie i ogarniecie domu,kiedy sama pozno wracam,normalnie mnie przerasta w tym roku.
No coz kochani,w takim razie zycze wam milej i spokojnej nocki
Wody nie mam...wody nie mam, ani kropli i jak ja się umyję.... Pewnie jakaś głupia rura do zimy nie nawykła i pękła.... No jak tak bez wody...i bez ostrzeżenia...
Dziewczyny po urodzinach Małej rozwiozłam zadowolone. Ślubny część służbowym autem, a ja resztę swoim. Po kręglach zabrałam je jeszcze na pizzę, w celu uzupełnienia kalorii, a potem do domów. Cieszyły się, że fajny dzień miały i super zabawę, bo trzy z nich pierwszy raz grały w kręgle i nawet nie zauważyły kiedy minęło 5 godzin :). Cieszę się, że im się podobało, bo o to przecież chodziło, a i moja córcia zadowolona.
Ale jak ja się teraz wykąpię ? Nawet w czajniku susza...chociaż do czajnika to bym raczej nie wlazła..., ale na zęby by wystarczył...w sensie, żeby je umyć, a nie tam włożyć . Ja chcę wody !
Za oknem masz śnieg..... Wystarczy stopić.
Pozdrawiam wszystkich. W kominku aż huczy od ognia.
Ciśnienie mi skoczyło aż trzeba było wzywać pogotowie, brrrrrrrrrrrr
Ciśnienie mi skoczyło aż trzeba było wzywać pogotowie, brrrrrrrrrrrr
A co to się stało? Zapomniałeś leków? Zdenerwowałeś się czymś? Teraz już dobrze się czujesz? Wszystko wróciło do normy?Niby dobrze, ale pewnie coś dokucza.
Czasami się nie zamartwiaj, bo z serduchem, to nawet najmądrzejsi lekarze nie raz nie wiedzą o co chodzi. "Odezwie się", przestraszy a potem wszystko wraca do normy i nikt nie wie co to było. Trzymaj się ciepło. Pozytywne myślenie i uśmiech też wzmacniają nasze zdrowie - nie zapominaj o tym.
Lajan, dbaj o siebie, chopie!!!!!!!!!!!
Ja tylko na chwilkę....Witam się i zadbam o kominek i idę leżeć...
Dzisiaj byłam w Bielsku jutro do Rybnika i dzień mija...
Dzie Wy som ? Aloalo i Smakosia to chyba drogę zgubiły do kawiarenki....
Pewnie napiszę już nowy start.
Witajcie sobotnio
Donoszę krzycząc na całe gardło, że jestem szczęśliwa Wczoraj, popołudniu odebrałam ostatni bardzo ważny wynik i wynika z niego, że jestem zdrowa. W sumie miałam aż sześć kontrolnych badań i wszystkie wypadły dobrze. Oj ludzie! Co to za szczęście. Jaka ulga. Teraz już mogę zacząć się cieszyć nadchodzącymi świętami i zabrać się za przygotowania. Nawet nie przeszkadza mi to, że trzeba robić te mniej przyjemne rzeczy jak np. mycie szkła w witrynie czy kafelków w łazience Wczoraj, gdy odebrałam wynik pojechałam do swojej kochanej Mamy, stanęłam w drzwiach i mówię: "Chcesz zobaczyć jak wygląda najszczęśliwszy człowiek na świecie?" Mama w pierwszej chwili nie zaskoczyła i niepewnie powiedziała, że chce, ale zaraz potem już wszystko było jasne i obie miałyśmy łzy w oczach... Czemu to wszystko Wam opisuję? Bo bardzo bym chciała żebyście (w tym naszym, codziennym zabieganiu) przypomnieli sobie jakimi jesteście szczęściarzami mogąc cieszyć się zdrowiem. Kiedy człowiek je ma, to wtedy to jest takie oczywiste, że nawet się nad tym nie zastanawia i zapomina to doceniać. O jej, ale Wam "mowę strzeliłam". Sorry
W pracy mam taki kocioł (stresy, nerwy), że nie było czasu ani na Kawiarenkę ani nawet na spokojne zjedzenie śniadania. Myślę, że tak będzie do czwartku. Potem powinno się to jakoś unormować.
Dziś obudziłam się po piątej i zaraz sobie przypomniałam jaka jestem szczęśliwa Zasnęłam jeszcze na chwilę, ale z tych emocji nie mogłam wyleżeć. W planach mam zakupy i sprzątanie. Wszystko mnie cieszy i chce mi się śpiewać. Jak mi się uda, to w środę pójdę z psiapsiółką po choinkę i wieczorem już ją ubiorę. Połówek pewnie przyjedzie do domu za tydzień. Już się nie mogę doczekać
To co, napijecie się mojej kawy? Zaparzyłam w ekspresie. pachnie pięknie. Spieniłam mleko kto ma ochotę. Ogień w kominku strzela, bo Lajan mocno go wczoraj rozpalił. A może Ktoś tu był i dorzucił drewna tylko się nie ujawnił...? A może Anioły czuwają nad Kawiarenką? Zapalę jeszcze świecznik adwentowy i zmykam.
Miłego dnia we wspaniałym, przedświątecznym nastroju A tu dla Was: http://www.youtube.com/watch?v=mN7LW0Y00kE
Witaj Ty kawiarenkowy aniołku
Witaj smakosiu ,ciesze sie z toba
Witajcie wieczornie
cosik mnie połamało...myślałam, że limit przeziębień wyczerpałam, a tu taka siurpryza...póki co słabiutka jezdem, w pracy ledwie wysiedzialam do końca, wzięłam 2 polopirynki, wskoczyłam pod kocyk w towarzystwie Belli - termofora, liczyłam, że się wypocę a tu doopa i do tego blada! no to co będę tak bezczynnie leżeć, wysępiłam laptopa, bo mi tabka zabierają do jakiejś gry Kartofel, co to się go karmi, kąpie, ubiera, robi mu zakupy i inne duperele...
śniegiem teraz tak wali, że do rana to na porządnego bałwana wystarczy...w sumie jak zawieje to i zamiecie...wstawiam obiecane kiedyśtam zdjęcia mojej mieścinki wieczorową porą
odpoczywajcie Kochani, w ciepełku kominka i z pyszną herbatką...u mnie duje, jak w kieleckim...
Kocie, dbaj o siebie!!!!
szlachetne zdrowie, nikt się nie dowie.....tam człowiek prawie widzi na jawie...
nie wiem ile mam gorączki, ale omamy blisko...
kilka lat temu teść posłuchał lekarza i na tydzień przed wyjazdem za granicę na jakąś wycieczkę zmienił lek na nadciśnienie...sam do siebie wezwał karetkę, takie miał wysokie, jakie było nasze zdziwienie, jak panowie weszli do chałupy...zresztą mój teść bardzo lubi wzywać pogotowie
smakosia, cieszę się z Tobą...bardzo, bardzo
qrde niech mi ktoś powie, co zrobiłam...nadworny informatyk nie odbiera fona,nie dziwię się, wolny łikęd ma...musiałam przerzucić się na tabka, bo w laptopie coś poknociłam...chcę otworzyć wątek - otwiera się w nowej karcie, nic napisać nie mogę, kursory prawolewogóradół nieczynne, działa tylko suwak....co zrobiłam żle??? a raczej co nawciskałam?????
Podciągam wątek do góry. Przyda się do rozliczeń po świętach.
Lepiej se portki podciągnij
Spoko, nie opadną, mają się na czym zatrzymać.
Na piętach?
czarny kocie sprawdz klawisze shiftów czy nie sa gdzieś za mocno wcisniete i sie przyblokowały mi sie tak zdarzyło i miałam dokładnie te same objawy