2 miesiące temu na portalu kwiatowym poznałam fajną znajomą, tak się złożyło że mieszka bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania.I tak od słowa do słowa pogadałyśmy sobie i wymieniłyśmy się numerami telefonów.
Ostatnio robiłam parapetówkę i zaprosiłam ich do siebie z mężem, bardzo fajni i szczerzy z nich ludzie,
Co skłoniło mnie do założenia tego wątku? Mianowicie to, że zaczełam jej zazdrościć:(chociaż rzadko komuś zazdroszczę)A jej zazdroszczę tego, że po powrocie z pracy(pracę ma lekką biurową) nic nie robi.Mąż jej wszystko posprząta, ugotuje(pracuje na 2 zmiany).Nawet jej osobiste rzeczy włoży do pralki i upierze, zapytawszy ją to czym się zajmuje , powiedziała że od czasu do czasu tylko wnuczkiem, bo syn młody, niedawno się ożenił i wyprowadził do żony, ale 2 razy w miesiącu podrzuca jej wnuka na weekend.
Po powrocie z pracy juz ma gotowy obiad, jak męża nie ma, to go tylko podgrzeje. Jak jest , to jej stawia wszystko pod nos, powiedziała że na święta do niczego się nie dotyka, wszystko robi on sam, ona sobie czyta i siedzi przy komputerze.,Wczoraj tak sobie usiadłam i poleciały mi trochę łezki, nie wiem co się dzieje, ale ja mam już dość. Nie jest mi źle, bo sama sobie takie życie wybrałam, Mam kochającą rodzinę która dużo mi pomaga , ale tylko w soboty, bo w tygodniu, późno wracają , córka ze szkoły , a mąż z pracy.Też bym chciała sobie posiedzieć i nic nie robic, a najlepiej zaszyć się gdzieś i posiedzieć w samotności ze 2 tyg.:( ale tak się nie da. Czy Wy też macie czasami dość tego i zazdrościcie innym kobietom?
A czego tutaj zazdrościć, że siedzę w domu już tyle lat i robię za kurę domową?Jak powiedziałam znajomej że ona to ma dobrze, to powiedziała mi że męża trzeba sobie wychować i to przy nim, on się tylko roześmiał.
Oooo przepraszam ...wbrew pozorom ...praca w biurze nie jest wcale lekka !!....pracuję w biurze i pracy mam masę przez wszystkie godziny ....z pracy czasami wychodzę z bólem głowy...ale nie uważam ,żeby to było daremne zajęcie ! ....
A ja pracowalam i w biurze i fizycznie, a teraz jestem w domku, i mówiąc szczerze - praca biurowa to nic w porównaniu z całą resztą. Bez obrazy, ale mam porównanie i wiem o czym piszę.
ale jaką kurę! Weź przestań, siedzenie i pierdzenie w stołek w biurze to jest dopiero daremne zajęcie.
Kobiety naprawdę praca w biurze nie polega na siedzeniu i pierdzeniu w stołek. Takie kadry czy księgowość to bardzo odpowiedzialna i trudna praca. Czy chocby praca w kulturze z zewnątrz wydaje się lekka i bezstresowa, tymczasem ciagle coś się dzieje, trzeba się wykazać i nieraz człowiek wraca do domu zmęczony.
masz rację, fragment <Też bym chciała sobie posiedzieć i nic nie robic> potraktowałam jako ochotę do podjęcia lekkiej pracy biurowej, podobnie do znajomej
Ja to odebrałam jako usiąść sobie wygodnie w domu na kanapie i nic nie robić i nie mieć w głowie myśli ze coś trzeba zrobić, coś jest nie zrobione, bo wszystko jest zrobione i niczym nie trzeba się przejmowac
Ale za takie jak piszesz "daremne zajęcie" dostaje się pieniądze. Za pracę w domu nikt nam nie płaci, szczęście mają te "kury domowe" których pracę ktoś doceni i uszanuje. Często bywa tak, że mężowie nie zauważają ogromu pracy który wkłada kobieta w prowadzenie domu, bo przecież zawsze wszystko robi się "samo".
I tutaj sie zgodze z piszczalka.Ja kiedys pojechalam sama do Polski na tydzien,dom sie nie zawalil,a jak wrocilam bylo nawet czysto,czyli mozna.W tym czasie maz chodzil do pracy,a corka do szkoly i sobie jakos radzili.
To zależy jakiego męża, bo moja koleżanka też swojego zostawiła z córką 2 lata, sama pojechała do swojej mamy na 2 dni.Jak wróciła to nie mogła mieszkania rozpoznać.Mąż cały czas grał na komputerze , tylko małą karmił i sadzał na nocnik, wysypał jej wszystkie zabawki na środek i dziecko bawiło się samo, dobrze że jego matka przyszła i się zajęła małą:)
Obraziłaś mnie - ja pracuję w biurze i nie wiesz tego bo nie masz skąd ale uwierz mi to nie jest "pierdzenie w stołek" może zależy od charakteru pracy - widać nie masz o tym pojęcia!!!!
Masz rację Emesko, pracownicy biurowi zawsze są źle odbierani przez fizycznych, ale gdy trzeba załatwić im jakąś sprawę, to okazuje się, że są niezbędni. Znam to, wiele lat byłam pracownikiem biurowym.
Wszystkie panie obrażone przepraszam. Nie zmieniam zdania w stosunku do znanych mi osób parających się tzw. lekką pracą biurową, bo prawdziwa praca biurowa nie jest lekka, i to też wiem. Mój błąd, że własne doświadczenia przedstawiłam jako standard.
To dla mnie te surówki rób :):) Daria nie wiem. Ja tak jak Ty prałam dywany robiłam wszystkie męskie prace bo mąz pracował poza miejscem zamieszkania aż pewnego dnia przedobrzyłam i rozwaliłam sobie kręgosłup co mnie unieruchomiło na dobre na kila miesięcy. Wtedy powiedziałam koniec mam męza który sobote ma wolna i powinien być od takich rzeczy. Daria może jakieś kursy poczytaj będziesz sie uczyć w domu i będziesz mieć same 5
Będziesz jeszcze miło wspominać ...te chwile ....mój młodszy też plątał się pod nogami i wysypywał co się dało ....:):) ...teraz zostały tylko wspomnienia:),które nigdy nie wrócą....
Ja na dzień dzisiejszy zrezygnowałam z pracy zawodowej na rzecz pracy" kury domowej"(małe dzieci,gotowanie,sprzątanie itd.)Może i ktoś powie abym pukneła sie w głowę,ale ja jestem szczęśliwa .
No ja też jestem kurą domową, ale mam już dość! też bym chciała się pobyczyć. W między czasie kiedy wpadam do kompa żeby trochę popisać, już odświeżyłam na kolanach Wezyrem , dwa dywany na mokro. I wytargałam je na barierki na tarasie, żeby przeschły, ciężkie jak diabli, aż mnie brzuch boli.Dobrze że mama sie teraz trochę młodymi zajęła.
Wiesz co z tym byczeniem się to różnie bywa? - mi zaprzyjaźnione babeczki często powtarzają, że przecież mogłabym leżeć i pachnieć bo dziecko już w szkole, mąż przyzwoicie zarabia ale .... ja tak po prostu nie umiem pracuję bo chcę - pracę mam tzw psychiczną, szkolę i rozliczam ludzi z ich pracy, głównie pracuję w domu przy komputerze, wychodzę do ludzi max ze dwa razy w tygodniu. Ktoś mógłby powiedzieć tej to dobrze tyle, że sama sobie na to zapracowałam. W domu zawsze ugotowany obiad, przynajmniej raz w tygodniu jakieś ciacho, piekę chleb, nie przepadam za półproduktami więc pichcę je sama.
męża sobie wychować? - jak ktoś się da wychować to moim zdaniem nie ma charakteru a ja takich facetów nie lubię i takiego umysłowego twardziela mam - typ któemu nic nie można nakazać bo napewno tego nie zrobi, za to rozumie podział obowiązków - jak trzeba to i okna umyje
i tak już mam, że pracuję w pracy, pracuję w domu i jeszcze sobie dodatkowe zajęcia wynajduję teraz np uskuteczniam coroczną produkcję ozdób świątecznych, sprzedaję, je choć nie muszę tylko tak już się przyjęło, że je robię. Jakoś w miejscu nie mogę usiedzieć.
Dlaczego tak szybko żyję - bo lubię, a jak już chcę sobie poleżeć i popachnieć to idę na masaż
MR bo to jest ten czas, że powinniśmy sobie wymienic mężów na nowszy model :):):)
Oczywiście żartuję. Czy zazdroszczę w dobrym tego słowa znaczeniu można by tak powiedzieć. :) Mój mąz nie gotuję tyle ile bym sobie zyczyła ale jeśli poprosze go o jakieś inne rzeczy to bez problemu to zrobi staramy się dzelić obowiązkamia. Nie mam obiadu podanego prosto jak przychodzę z pracy ale mam inne rzeczy które robi mój mąz a moja koleżanka nie ma :) i cieszę się z tego.
Daria ja uważam że wszystko z Tobą jest ok powinnaś trochę odpocząc każdy w życiu ma raz lepsze raz gorsze dni. powinnaś też zacząć myśleć o sobie kiedy człowiek ma czas dla siebie ma swoje sprawy to wtedy życie jest lepsze. To bardzo szlachetne, że Ty zdecydowałaś się aż tak poswięcić tylko pamietaj o tym, że dzieci mamy po to aby wyfruneły nam z domu. Jestem w 100 % przekonana o tym, że masz swoje zaintersowania, które mogła byś rowijać, jest teraz duzo kursów unijnych bezpłatnych. Daria zarezerwuj soboty tylko dla siebie może uda się choć na kilka godzin :):) a zobaczysz, że to co robisz będzie ci przynosić większą radość. Głowa do góry !
Weź zarezerwuj, łatwo powiedzieć, jak gdzieś pojadę to zaraz dzwoni i się pyta o której przyjadę, bo najmłodszy beczy i mnie woła.I bądź tu spokojna, ja jestem nadopiekuńcza i zaraz lece do domu jak na skrzydłach.Pies miał biegunkę bo zachorował, oczywiscie ja pojechałam do weta, bo nikogo w domu nie było.
Daria musisz nauczyć się asertywności Mały nie umrze zostawiasz go pod opieką dorosłego faceta z tego co mi wiadomo choć mam kota to pies od biegunki tez nie umiera a telefony Daria tracą zasięg wszędzie :) Głowa do góry. Najważniejsze to porozmawiaj z mężem powiedz mu o tym, że jesteś bbardzo zmęczona i potrzebujesz czasu dla siebie aby się zregenerować. Nie chciała bym Ci żle podpowiadac ale może jakiś basem aerobic wiem że to kosztuje ale człowiek musi naładowac baterie.
dokładnie asertywności i sprytu mój mąż to typ niereformowalny, nie gotuje bo nie po drodze mu z tym, ale podział obowiązków rozumie np co tydzień myje podłogi i pewnie mogłabym pouczać go bo ja tą podłogę umyłabym lepiej ale tego nie robię bo wiem, że już nigdy by jej nie umył, poprawię po nim kiedy tego nie widzi i wszyscy są zadowoleni
a zdrowie psychiczne jest najważniejsze, no i trzeba żyć w zgodzie z samym sobą - uszy do góry
Dokładnie. Jeśli mąż wykonuje jakąś czynność to jeśli to możliwe nie wyręczajcie go. Kilka razy zrobicie i stanie się to już waszym obowiązkiem. Wiem to z doświadczenia. Mój mąż bardzo dużo mi pomaga. kiedyś robił pranie. Kilka razy zrobiłam ja. on wieszał. Później ja też wieszałam i teraz na stałe już piorę i wieszam. Jak wyjątkowo go poproszę to niechętnie ale zrobi. tak samo z zakupami tygodniowymi. To był jego obowiązek. Parę razy wyszło, że musiałam pojechać i tak już zostało. Tu jednak jak nie mam czasu to kupi albo razem pojedziemy czasami.
w moim domu mama robiła w zasadzie wszystko sama...tato pomagał sporadycznie...nie wychowała go sobieja również nie, bo nigdy nie miałam takiego zamiaru...jesli o coś M poproszę zawsze pomoże, choć wiele rzeczy umiem sama, bo ja taka trochę zosiasamosia...tapetę przykleję, pomaluję, dziurę wiertarą wywiercę, obraz powieszę...listy zakupowej nawet nie robię, bo kupujemy przeważnie to samo, jeśli tego nie ma, kupi odpowiednik, wiec nie muszę sie martwić, że czegoś braknie...nie tak jak teść - jak nie ma w sklepie szymanowskiej to innej nie kupi, nie było mąki i już! a mój mąż w robieniu zakupów spoza listy jest mistrzem świata! hehe
Nie wierz we wszystko co ludzie opowiadają i czym się chwalą. Często gęsto robią / mówią wiele na pokaz. Znam takich, oj znam... Przy bliższym poznaniu okazało się, że to ich "życie godne pozazdroszczenia" wcale takie nie jest. Sama napisałaś, że znasz ich od niedawna. Może spójrz na nich jakimś bardziej krytycznym wzrokiem?
Właśnie dlatego ta "prawda" musi być podejrzana....
Nieładnie chyba nakłaniać do czegoś takiego, ale... pomyśl coś niekorzystnego o tej znajomej... Zapytaj sama siebie, czy jest /może być szczęśliwa... I krytycznie przyjrzyj się jej "wynurzeniom". To, że ktoś to potwierdził... Cóż, jeśli będziesz miała okazję lepiej ją poznać, mam nadzieję, że szybko zweryfikujesz swoje wyobrażenie o jej "wspaniałym" życiu. I tego ci życzę.
P.S. I duuuużo słońca, bo jesienna depresja nie śpi :-)
Nie rozumiem dlaczego proponujesz Dari niekorzystne myślenie o jej znajomej. Nie lepiej zmienić swoje życie i być szczęśliwą.Czy Twoim zdaniem takie myślenie zmieni na dłużej samopoczucie Dari
MR ...u mnie jest tak samo ...tylko ja jeszcze pracuję zawodowo ...w tygodniu nie mogę absolutnie liczyć na męża i dzieci ....wszystko na mojej głowie ....
Mam też ciężkie dni ,że chciałabym wszystko zostawić ....ale jednak cieszę ,niech tak jest jak jest ...bo mogłoby być gorzej ....
Ciesz się życiem ,że masz rodzinę ....i na pewno będzie dobrze !
No właśnie nie rozumiem dlaczego wszytsko stawiacie na swojej głowie. Ja wyszkolilam dzieciaki 13 i 8 lat i pomagaja w pracach domowych wiedzą że jak jest weekend to wspólnie sprzątamy i robiom to o co ich poprosimy Córa przeważnie myje łazienki mały wyciera kurze ja gotuję i kieruję przedsięwzięciem co mi bardzo odpowiada :) Mąz odkurza i myje podłoge. Zdecydowałam się na naukę i w weekendy mnie nie ma . Kiedyś jak wychodziłam do lekarza to robiłam im obiad. Teraz wychodze i mówie ugotujcie obiad, jak mnie poproszą to podpowiadam co ale przeważnie sami wymyslaja i robia zakupy. Nie jest to cudo ale robia rosól, spaghetii, pomidorową, jarzynową. Nie można wszystkim wszytskiego podawac pod nos bo nawet 8 latek może pomóc rodzicom.
Mamo Różyczki musisz poczekać z zaszyciem się w samotności aż malcy dorosną nieco. Tak bywa, że czasem mimo że świadomie wybraliliśmy czy też wybrałyśmy przychodzi chwila, ze mamy dość. Jestem z tych pracujących, pozornie lekka praca (no wiadomo jak to jest w kulturze), ale są tygodnie, że wracam wyczerpana. Wtedy często jemy gotowe pierogi i to mąż je odgrzewa. i w takie dni istotnie w domu robię niewiele. Nie masz też pewności czy sąsiadka nieco nie podkoloryzowała, ewentualnie moze byc tak, ze mąż owszem ugotuje i upierze, ale na przykład z niemowlakiem sobie nie poradzi. Albo być moze sąsiadka ukrywa chorobę i na przykład nie powie, że nie może nic robic w kuchni bo ma złą kordynację ruchów. Ale podejrzewam, że kobieta po prostu nieco koloryzowała.
A czy ta kobieta jest szczęśliwa tak naprawdę???Ja pracuję zawodowo i po pracy z biura często wracając ledwo powłóczę nogami,do domu dotrę tam znowu praca,a wieczorem padam....Ale to wszystko ma sens,czuje się spełnioną kobietą,kiedy widzę uśmiechy najbliższych,radość i oczekiwanie kiedy mama ugotuje obiad,a potem patrzę jak pałaszują jedzonko Chociaż czasami myślę,że jestem nienormalna...Ale takich kobitek jak ja jest w Polsce z 80%,czyli raczej ze mna wszystko ok
Nie ma czego zazdrościć!Ja bym tak niepotrafiła wykorzystywać męża.To kiedyś może się odwrócić przeciwko niej,bo mąż będzie miał kiedyś tego dosyć,że wszystko na jego głowie,owszem mąż żonie powinien pomagać,ale nie do przesady.
Dla mnie taka osoba,która nic nie robi to jest bezwartościowa,ja rozumiem że ona ma pracę biurową.Ale to nie zwalnia z innych prac domowych.Mężczyzna to nie maszyna,przyjdzie dzien w którym on będzie miał wszystkiego dosyć.Ja mam prace fizyczną,wcale nie lekką,mój mąż tak samo cięższą od mojej,ale w domu obowiązkami się dzielimy,poprostu on mi pomaga,a nie jedno siedzi a drugie robi.Mamo rózyczki ciesz się z tego co masz.
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że jesteś perfekcjonistką. Takie osoby prędzej czy później będą wykończone, bo człowiek to nie maszyna. Nie wiem, jak na to poradzić, może sobie wytłumacz, że nikt Ci nie obniży stopnia, jak nagle zaczniesz sobie trochę odpuszczać?
Ten wątek, Dario, jest też trochę dla mnie. Ostatnio też mam gorszy czas ale z innego powodu niż Ty- ja jestem przemęczona pracą zawodową (którą lubię) i poczuciem , że jestem za mało w domu...mąż jest bardziej "domowy" i sporo w domu potrafi zrobić i robi. Na Twoim i moim przykładzie najlepiej widać, że nie ma prostych rozwiązań. Ciesz się tym co masz, jesteś teraz trochę zmęczona ale to przejdzie - pomyśl co możesz zrobić dla siebie, taką samą radę powinnam dać sobie;)
mamuska! puknij sie w glowe;) ja zazdroszce Tobie ze masz taka fajna rodzinke..trojke bachorkow i fajnego kochajacego Cie-z wzajemnoscia-meza, o!:) i ze mozecie z rozyczka tyle pichic i du...py Wam nie rosna tak jak mnie!;(
Gwarantuje Ci,że na dłuższą metę to byś się zanudziła, a nie daj Boże byś pomyślała, że jesteś niepotrzebna. Ja mam życie podobne do Twojego i nie mam zamiaru nic zmieniać, jestem szczęśli wa jak moja rodzina zje świeżutkie ciasto albo pyszny domowy obiadek. Ja dywanów nie piorę bo wymieniłam na panele . Trzymaj się jesteś potrzebna i niezastąpiona.
twadra babka zawzięcie broniąca swojego zdania,poglądów i przede wszystkim córki "rozklejasz" sie na forum.szok oczywiście nie zrozum mnie źle,szok pozytywny.
ja mam 26 lat,syna 2.5 roku.w domu siedze od sierpnia 2009,nie tylko z wyboru ale troszkę z przymusu(nie mam z kim młodego zostawić i iść do pracy)
zostałam House menager(kurą domową) piore,gotuje,pieke,sprzatam,prasuje,czyszczę,wchodzę w dupcie mężowi żeby jakos odwdzięczyć sie za to ze jakby nie patrzeć na mnie pracuje.
nie zgodziłabym sie zeby mi gotował czy sprzatal. nie jestem feministka uwazam ze to zajęcia kobiety( kurcze zeby to zamieszania na forum nie wywołało).mąż ma pracować a nie mi w garach buszować,
czasami mam dość ale nie zazdroszcze innym kobietom( no może czasami figury,kręconych włosów czy niskiego wzrostu i tego ze mogą w szpilkach chodzić ;)
MR dzis Andrzejki,połóż dzieci,dziabnij drinka a jutro zwal na rodzinę obowiązki,zamknij sie w łazience i zrob sobie kilkugodzinne SPA.
myśle ze to przesilenie jesienno-zimowe i paskudna aura za oknem tak na Ciebie wpłynęły:)
Mam wysokie znajome około 180 i chodzą w szpilkach wyższe są wtedy od swoich chłopów ale mają to gdzieś. Ja bym chciała mieć ze 175 wzrostu ale bym musiała ubrać buty jak Lady Gaga.
Jestem perfekcyjna w podkładaniu spodni, pięknie ręcznie je podszywam -po latach praktyki. Raz miałam spodnie dobre na długość jak mi je przywieziono z zagranicy .
Moja córka też jest niska, zawsze miała kompleks na tym punkcie, ale już jej przeszło:) Teraz kupuje sobie buty na koturnie lub szpilce. Ma chłopaka który ma 182 cm i powiedział że właśnie podobają mu się kobiety filigranowe. Nie przejmuj się, zawsze możesz założyć buty na obcasie i będziesz fajnie wyglądać, wysokie dziewczyny już się tak ładnie nie prezentują w szpilkach:)
Skłoniłyście mnie do zastanowienia, które to dziewczyny wyglądaja ładnie w szpilkach i ja myślę, że wszystkie wyglądają ładnie,, no ale to mój kobiecy punkt ,ciekawa jestem co myślą o tym eksperci np 100 letni bahus?
Moja jedna znajoma jest wyższa od ciebie ważymy tyle samo ja wyglądam jak piłka a ona jak szkielet- więc są jakieś plusy. Ubieraj szpile i śmigaj w nich z podniesioną głową
To dobre.Ale ja bym nie mogła wysiedzieć spokojnie jak by mąż przygotowywał mi obiad,bo sprzątac,to sprzątac,ale gotowac to nie.Nie powiem bomąż umie gotować,jak mu sie powie jak i co.
Scoby dlaczego bys nie umiala wysiedziec spokojnie.Dlaczego raz czy drugo facet nie moze ugotowac.Moj maz nie potrafi gotowac,ale ja bym chciala,zeby ugotowal dla mnie.
Mojego meza siostra ma meza i on gotuje,jesli trzeba i to gotuje naprawde dobrze i smacznie,fakt kuchnia wyglada czasem jak male pobojowisko po takim gotowaniu,ale ja nawet bym sie nie wtracila gdyby facet chcial gotowac.Kiedys tez bylam taka perfekcyjna do bolu,wszystko zrobilam lepiej,lepiej posprzatalam,lepiej ugotowalam,lepiej zrobilam zakupy ,lepiej...(dopiszcie co tam pasuje).
Az poprostu zaczelo mi brakowac sil,bylam wykonczona,niedospana,bo chodzilam spac bardzo pozno,a bardzo wczesnie wstawalam, pracowalam do tego,zasypialam na stojace,balam sie,ze nie zdaze wszystkiego zrobic,zaniedbam dom i dziecko,padalam na pysk,w koncu doszlam do przyslowiowej sciany i nie moglam juz zrobic kroku dalej.Przyszedl kryzys,bylo zle.Przemyslalam wiele spraw i odpuscilam sobie wiele,zaczelam tez wdrazac do zycia plan,zeby wszystkiego nie robic ciagle samej i napotkalam opor na poczatku,potem bylo roznie,ale to bylo w poprzednim moim zwiazku.W obecnym malzenstwie juz tego bledu nie popelnilam,mam prawo byc zmeczona,mam prawo sie tez porzadnie wyspac w sobote i niedziele i wiedza ,ze nie wolno mnie budzic,mam prawo czasem nie ugotowac,bo dluzej pracowalam i wtedy nic sie nikomu nie stanie,ze raz na jakis czas zjemy kanapki czy jajecznice,Niektore prace domowe sa podzielone,juz nie jest tak,ze to ja zrobie to lepiej.Duzo rzeczy robie inaczej niz kiedys..
To z tego nic dobrego nie wyniknie((syn sąsiadki ożenil się 3 lata temu..i właśnie z taka osobą co w domu było ich 4-ry..mama i jej dwie siostry,,a tatuś był za pantoflarza..(( czekaly jak przychodzil z pracy;sprzatał prał gotował...i teraz cooooo..(.mają małe dziecko)..ona nie pierze nie gotuje nie sprząta..wychodzi do kolezanek..siedzi non-stop u fryzjera..manicury..penicury...ile kasy ma to w jednym dniu wyda..bluzke wybrudzi ..wyrzuca do kosza..kupuje nastepną..(( i syn sąsiadki wraca z pracy musi ugotowac i wszystko zrobić nawet i dziecko wykąpać wieczorem(((ale już nie wytrzymuje tego...ma dość ..będzie sie rozwodził..(((
Ja bym tak nie mogła, muszę coś robić bo bym zwariowała, ale poczułam takie uczucie zazdrości w sercu, może dlatego ze byłam wczoraj u lekarza, potem na zakupach i byłam zmęczona. Mały wczoraj byl niegrzeczny, marudny strasznie. Dał mi sie we znaki,, wszyscy coś ode mnie chcieli , więc sie poryczałam:(
Do mojej szwagierki jak była panienką przyszedł chłopak, zapytała go czy napije się herbaty, powiedział,że tak a ona na to to sobie zrób czajnk jest na kuchence. Śmiejemy sie z tego juz z 10 lat. Są takie aparatki możesz wierzyć.
Dajanko uwierz,ze sa takie dziewczyny,Jedna taka znalam,kupowala ciuchy,bardzo rzadko robila pranie,mozna rzec ,ze prawie wogole,gory prania rosly,jak byly za duze,wynosila je do piwnicy zapominajac co tam bylo,jak sie wyprowadzila od chlopaka z ktorym mieszkala,to pakowala do workow,bylo tego tak duzo,ze duza czesc wyrzucila do smieci.
czy to naprawdę jest takie fajne..? wątpię...niby nie wiadomo co komu pisane ale przypuśćmy że szanowny małżonek pierwszy zejdzie z tego świata, i co wtedy? kto paniusi obiadek poda i gaciory upierze?:) myslę ze w gruncie rzeczy jesteś zadowolona ze swojego życia tylko dziś coś Cię dopadło:) u mnie przez ostatnie dwa tygodnie chyba tylko raz wyjrzało słońce i wczoraj miałam mega doła ale dziś jest mi lepiej, Tobie jutro też będzie:) uszy do góry!
Przepraszam, ale nie rozumiem czego zazdrościsz tej pani... za przeproszeniem ale taki facet to "pantoflarz" , i albo te opowieści prze kolorowane albo im pasuje takie życie. Mój mąż mi pomagał, i pomaga. Ale wstyd by mi było aby robił to o czym piszesz. Wiadomo, obowiązki w domu powinny być podzielone, ale bez przesady, czytam i oczom nie wierzę...Dario, chciała byś takiego męża?? Naprawdę??
Możesz mieć doła, ta pogoda dobija każdego, może porozmawiaj z mężem, pomyślcie o jakimś wspólnym wyjeździe, nie musi być daleko, głupie 2-3 dni pomoże, parę km od domu. mama dzieci doglądnie, a córa już prawie dorosła, Dadzą radę:)
Ja znam chyba 3 przypadki takich mężów którzy sprzątają gotują a jak nikt nie widzi to biją i często są alkoholikami. Moja mama rozmawiała z sąsiadką że taki dobry mąż pomaga a ona na to że tak może wyglądać ale on to był ostatni cham. 2 inne koleżanki też miały gotujących piorących mężów też obiekty zazdrości oboje alkoholicy jedna z koleżanek musiała z domu uciekać bo mąż miał ciągi alkoholowe oczywiście jak skończył po tygodniu pić mąż ideał gotował prał na rękach nosił ale co z tego?? MR ceń swojego za to że nie jest idealny bo ideały to tylko w bajkach :) Obym się myliła :)
biedne są te, które w pewnym momencie zostają same...bo mąż umarł, a ona była zależna...wtedy świat się wali...nim się podniesie troche to potrwa...
Mamo, doskonale wiem o czym mówisz, ale doradzać nie będę...zwyczajnie tego nie lubię, a tym bardziej jak ktos mi...przykre mam doświadczenia, polegam na swojej intuicji....czasem zawodzi, ale nic to...na czym sie uczyć jak nie na własnych błędach? jakieś 3 lata temu tupnęłam nogą, bo miałam dosyć usługiwania, miałam dosyć bycia służącą w całej rozciągłości...co dzień obiadek z 2 dań, pranie, sprzątanie CAŁEGO domu, bo tesciowa nie robi nic, teść twierdzi, że w domu to nie ma nic do roboty...taaa elfy w nocy przyłażą i pucują...ale to moja wina, bo we wszystkim wyręczałam, bo mąż zmęczony po pracy, dzieci niech się uczą, spotykają z kolegami a JA SAMA...LEPIEJ ZROBIĘ...nic bardziej mylnego...zajęłam się sobą, przestałam sprzątać, przestałam gotować, przestałam robić cokolwiek....i co?????? moja dobra koleżanka we współpracy z moim M zaczeli szukać...kochanka! nie muszę chyba dodawać, że koleżanką już nie jest, a M idiotą do entej...i tego wybaczyć nie umiem....gdybym mogła cofnąć czas...tobym se tego kochanka znalazła i wtedy przynajmniej wiedziałabym za co....
Oj,mamo Różyczki czego ty tej kobiecie zazdrościsz tego że jest samolubna wg. mnie ona nie myśli o reszcie ludzi co ją otaczają tylko wyłącznie o sobie ,pomyśl niech by tylko mężowi coś się stało oczywiście nie zyczę mu tego co ona by zrobiła dalej by siedziała i książki czytała ?dobrze że on potrafi wszystko zrobić ale to nie jej zasługa tylko jego rodziców bo tak go wychowali a ona powinna mu w czymkolwiek pomóc i dziękować Bogu że postawił go na jej drodze bo teraz pomyśl co by było jak by miała męża pracuśia takiego samego jak ona,poprostu giną jak komary na zimę a ty uszy do góry otrzyj łzy i wiec że takich osb jak ty jest więcej twoja praca to dopiero praca i poświęcenie to należy do każdej z nas żony i matki a jej nie zazdrość tylko współczyj tego lenistwa.........
Dopisano 12-12-01 5:01:55:
A jeszcze jedno ,w jednym wątku dobrze napisałaś "służba"własnie ona nie ma go za męża za osobę którą wybrała do spędzenia życia tylko że ta służba rzuci kiedyś ten fartuszek i odejdzie tam gdzie będzie królewiczem a tego przecież byś nie chciała ,prawda?
Edi pozwol ,ze nie zgodze sie z Toba.Piszesz ,ze rodzice go tak wychowali.Wcale tak byc nie musialo.Mam podobna znajoma,oboje pracuja,ona nie na pelny etat,jej maz pracuje na 3 zmiany i tez wszystko w domu robi.Posprzata,wypierze,okna wymyje itd.Z tego co wiem to gotuja oboje,ale jak ona wraca do domu z pracy to ma dom przewaznie wypucowany.Od niej uslyszalam dokladnie to samo co MR,ze meza sobie trzeba wychowac i takiego go nie dostala jaki jest teraz.Nic nie umial zrobic,bo mamusia mu wszystko gotowe pod nos podstawiala.W czasie malzenstwa tak go sobie wychowala.
Po drugie nie widze w tym nic zlego,ze facet w domu cos zrobi,a nie tylko lezy na kanapie i pstryka pilotem od telewizora.My oboje pracujemy,lubie miec w domu czysto,ale nie zawsze mi sie to udaje,wieksze porzadki robie w sobote,w ciagu tygodnia dbamy o to ,zeby byl jako taki porzadek.Moj maz gotowac nie potrafi i tez sie do tego nie garnie,zakupy przewaznie tez robie ja,ale nie ma problemu,zeby od czasu do czasu je zrobil sam,fakt ma wszystko wtedy na kartce i czasem zanim do domu wroci,ze 3 razy dzwoni,ale nie jest to jakis wielki wyczyn i jest to mozliwe do zrealizowania.Jak trzeba to odkurzacz tez wlaczy i poodkurza dom i zrobi wzgledny lad w domu.Dodam,ze moj maz tez pracuje na 3 zmiany i wymagam tego od niego ,zeby po sobie zostawil porzadek jak wychodzi do pracy,zeby nie bylo tak,ze wracam z pracy i musze od razu brac sie za sprzatanie,bo nie chcialo mu sie po sobie posprzatac.Czasem wieczorem zrobi on kolacje i poda kubek herbaty,kobieta ma prawo byc tez zmeczona.I wiecie co wkurza mnie jak slysze ,ze pewne rzeczy to tylko kobieca praca.Oczywiscie sa prace takie ,ze kobieta moze ich nie umiec,ale to nie znaczy,ze nie moze sie nauczyc.
Tak czytam te wszystkie uwagi i nasuwa mi się tylko jedno stwierdzenie, które znane jest chyba od wieków "Facet robi co lubi, a kobieta to co musi...".
Aleksandro żle mnie zrozumiałaś ja nie myślałam o tym żeby ona donosiła mu wszystko pod nos,tylko żeby te obowiązki domowe podzieliła na ich dwoje napewno by się nie pogniewał tylko był zadwolony,sama piszesz że twoja koleżanka współpracuje razem z mężem i o to mi chodzi,a tamta pani tylko się przygląda jak się mąż gimnastykuje z obowiązkami domowymi a jak to mówią co dwoje to nie jedno...po co on ma to robic 4godz.jak mogą 2 godz. i razem spędzić resztę czasu.
Edi ja sie nie zgadzalam w tej kwestii,ze rodzice go tak wychowali i tamta kobieta ma byc im wdzieczna.Nie zawsze tak jest,ze rodzice wychowali,byc moze ,ze wlasnie owa pani sobie go tak wychowala,lub tak rzecz biorac po imieniu wytresowala.
Bardzo nie podoba mi sie w tym wątku, że większośc z Was ocenia tą kobietę i wyzywa od leni, wcale tak nie musi być. Taki model małżeństwa może im odpowiada i trzeba to uszanować.
Znam małżeństwo, wspominałam w tym wątku o tym. On od od 12 lat nie pracuje zawodowo ona świetnie zrabia prace ma taką, że na różne zmiany. On gotuje sprząta i rewelacyjny jest w wszelkich pracach typu facet"złota rączka". Życie swoje on dostosował do dzieci, do szkoły chodzą trochę dalej prywatnie, trzeba odebrać dzieci, zawieść na dodatkowe zajęcia itd. Ona czasem sprząta, pierze, ale gotowania to się nigdy nie chyta do tego stopnia, że nawet ziemniaków nie obierze. On czasem u kogos pomaluje mieszkanie i w ten sposób stara sie zarobić na swoje chłopskie wydatki, czy jakieś tam inne rzeczy. Bardzo ich obydwoje lubie i szanuję to, że taki a nie inny maja sposób życia to ich sprawa, mi nic do tego choc może trochę wydaje mi sie to dziwne. Bardzo to krzywdzące co piszecie. Teksty w stylu, że jak facet umrze to paniusia jest na lodzie też są bez sensu. Bo jak człowiek musi to w każdej sytuacji da sobie radę. Tyle takiego zwykłego jadu jest w Was. Darai jak zechce zmieni swoje życie. Rozumiem ją bo też czasem mówie do koleżanki, że zazdroszcze jej tego, że ona nie musi sie martwić co ugotować. Nigdy nie przyszło by mi go głowy wyzywac koleżanki, od nierobów czy coś takiego bo ma bardzo cięzką pracę od niej zalezy życie wielu ludzi. Przykro czytac co piszecie.
Tak mi się też wydaje ,że kobitka ma dwie lewe ręce i jeną krótszą, a mąż zwykły pantofel zapatrzony w nią ślepo. Ciekawe jak u nich wyglądają przygotowania do świąt. Ona siedzi przy kompie, a on piecze placki i lepi uszka?:P
może to jest taki podział obowiązków ona chodzi do pracy i robi inne rzeczy o którym my nie wiemy a on robi to o czym napisala Daria
Piszę o tym co wiem z wypowiedzi Mamy rózyczki, Agusiu, ....A jej zazdroszczę tego, że po powrocie z pracy(pracę ma lekką biurową) nic nie robi.Mąż jej wszystko posprząta, ugotuje(pracuje na 2 zmiany).Nawet jej osobiste rzeczy włoży do pralki i upierze, zapytawszy ją to czym się zajmuje , powiedziała że od czasu do czasu tylko wnuczkiem, bo syn młody, niedawno się ożenił i wyprowadził do żony, ale 2 razy w miesiącu podrzuca jej wnuka na weekend.
Makusiu z tego co można przeczytać to MR zaprosiła tych ludzi raz do siebie i raz u nich była napisała również, że to bardzo mili ludzie. Nie wiemy czy rzeczywiście pracę ma lekką. Mnie się bardzo nie podoba, że większość ludzi ocenia ją po tym co napisała Daria. On może ja bardzo kocha i traktuje ją jak królową ( znam takich) Ocenianie ich jest dla mnie niedorzeczne
A ja uwazam, ze nie ma co zazdroscic innym. Nie wiesz, jak naprawde wyglada ich zycie. Musialabys byc z nimi 24 godziny na dobe. Ludzie czesto nie mowia prawdy o swoim zyciu rodzinnym.
Ciesz sie tym, co masz. Masz udana rodzine i z tego, co moge powiedziec, swietnie gotujesz i pieczesz. Wierz mi, jest wiele osob, ktore zazdroszcza Tobie!
O ile pamietam nie pracujesz zawodowo - więc nie ma co narzekać- inne pracują zawodowo i też zajmują się domem tak jak ty. Ciesz się dziewczyno naprawdę. Niejedna Ci zazdrości - ja nie mogłabym tak ale uwierz mi wiele by się z Tobą zamieniło - pozdrowienia
Czasami życie lubi pisać różne scenariusze......Jeśli by jej zabrakło - on sobie poradzi, a jeśli jego - ona może sobie nie poradzić ( takie kalectwo życiowe). Takie jest moje zdanie.:)
Mojej mamy sąsiadki córka, też nie sprawdziła się w roli żony i matki, bo nie dawała sobie rady z dzieckiem i obowiązkami. Jak zajęła się dzieckiem i wstawiła zupę, to już zajmowała się dzieckiem, a garnek sam się gotował , aż się spalił.
Nie umiała robić kilka czynności na raz, tak jak robią inne kobiety, w domu ciągle był bałagan, mąż z początku dużo jej pomagał, ale sytuacja sie nic nie porawiła, więc ja zostawił i poszedł do matki.Jak się do niej wejdzie, to bajzel , jak u niektórych u Perfekcyjnej pani domu. Ciuchy się walają, garów pełno w zlewie,a dziecko bawi się samo. Ona pije kawę i czyta prasę, normalnie szok.
Daria ja myślę, że to wcale nie musi być rolą kobiety zajmowac się domem i dzieckiem. ZAwsze dom i dzieci należą do dwojga ludzi. Przykro czytać że facet zostawił ta dziewczynę może nikt jej w zyciu nie radni nauczył jak to zrobić, może ma depresje poporodową. Czasem wystarczy pójśc do poradni rodzinnej.
W tym tyg.w programie Drzyzgi ( nie wiem czego dotyczył bo nie oglądałam całego) ale widziałam że chłopak miał pretensje do żony ( byli to młodzi ludzie) o to właśnie że jest brudasem i że jak on przychodzi z pracy to wszędzie leżą brudne pampersy. Pokazał ile, był to cały worek jak ja mam na śmieci tych pampersów. ON twierdził że ona jest brudasem, a ona płakała, że się tak zachowuje bo on jej nie pomaga. Nie wiem o co chodziło bo tylko kawałek oglądałam.
Oglądałam ten odcinek, no fakt była strasznym flejtuchem ta dziewczyna, pampersy to już mogła wyrzucić. Na komputer miała czas, moim zdaniem ona nie dorosła do bycia matką i żoną.
Masz rację wiele kobiet a i mężczyzn nie dorosło do tej roli.
Chciałam zwrócic uwage jeszcze na jedno fajnego co napisałaś. Napisałaś, że m ykobiety potrafimy robić kilka rzeczy na raz i to prawda gdyby nie ta umiejętnośc to pewnie wiele rzeczy u mnie w domu leżało by odłogiem :):)
mój sp wujek nie umial sobie nawet herbaty zrobić pochował 2 żony i wieku 83 lat po śmierci 2giej żony ożenił się szybciutko - 3-mce po pogrzebie cioci - mozna dać sobie radę- i tak do śmierci miał wikt i opierunek jak to się mówi zapewnione
Co Ty wypisujesz. U nas śniadania i kolacje robi mąż. W ogóle dużo robi "babskich rzeczy" zwłaszcza w kuchni .I uważasz , że jakby jego zabrakło to chodziłabym głodna?
Nie mówiąc o dywanach .Teraz nie mam, ale w czasach kiedy były , w życiu by mi do głowy nie przyszło , żeby je dzigać. I nie dlatego, że uważam ,że od tego jest facet , tylko dlatego , że mój mąż nie pozwoliłby mi tego robić. Jest zapracowanym mężczyzną i często ubiegając go , zamawiałam usługę prania dywanów.
Cała filozofia polega na szanowaniu drugiej osoby. Nie można wszystkiego zrzucać na jedną osobę , obojętnie, czy to prace popularnie dzielone na męskie ,czy kobiece.
Tak samo z czasem przeznaczonym tylko dla siebie. Każdy człowiek ma prawo do wyjścia z domu , do czasu spedzonego tak jak lubi.Nie wyobrażam sobie , żeby mąż wydzwaniał do mnie , wiedząc, że jestem na kawie z koleżanką.Owszem, zdarzyło się, ale taki telefon oznaczał coś bardzo ważnego , w moim przypadku , to była informacja, że teściowa źle się poczuła i jechało do nie pogotowie.
Z tymi dywanami to mnie naleciało i miałam ochotę je lekko odświeżyć szamponem do prania dywanów, fakt trochę je przemoczyłam i nasiąkły wodą. Nie chciałam żeby dzieciaki latały po mokrych, więc je powiesiłam na tarasie.Mąż mi powiedział że mogłam poczekać i sam by je uprał naszym odkurzaczem, bo też ma funkcję do prania, ale trzeba nieźle się namachać , więc szybciej uprałam sama na kolanach.
Ale muszę Ci powiedzieć że dzisiaj się poleniłam, ugotowałam tylko rosół, a mąż zamówił dwie pizze po hawajsku i z pieczarkami, popiłam sobie coli zerówki i poleżałam, dzisiaj on pilnował dzieci, a jak przyszła mama, to umył okna na górze:)
MR i Ty w to wszystko uwierzyłaś. poczułaś się gorsza wykożystywana bez perspektyw tzw. kurą domowa. , A może jesteś spełnioną kobietą, masz rodzinę na którą możesz liczyć i to jest najważniejsze, Może miałaś inne plany, może mąż też inaczej sobie to życie wyobrażał, lecz na dzień disiejszy scenariusz może wygląda nieco inaczej. A teraz, trochę wyobraźni, czy to jest możliwe, że ona tak sobie siedzi przed świętami przy książce i komputerze.Mimo że pracuje nie oceniać mi ciężko czy lekko, to bez róznicy. Partnerstwa w rodzinie nie wymyslił ktoś żeby kobietom było lżej, tylko by robić coś wspólnie bo to przede wszyskim nas przybliża do siebie i łączy na całe życie.
Podam ci pewien przykad może podobnej sytuacji.
1. Na kolacji u znajomych mój teść kwieciście opowiada, jak to on gotuje sprząta, pierze itd. po powrocie teściowa pyta go co za gułpoty opowiadał, przecież nic nie robi podobnego, na co on odpowiedział że owszem nie robi, ale niech koleżanki przynajmniej jej zazdroszczą.
Słuchajcie, ja po prostu jestem zmęczona i dlatego mam dość , już tyle lat śpię tylko 4 godziny dziennie, rzadko 5 i do tej pory uważałam że tyle mi wystarczy. Chodzę późno spać, a wstaję bardzo rano i krzątam się tak cały dzień, w między czasie przysiądę przy kompie i coś napiszę.Byłam wczoraj u lekarza i powiedział że absolutnie nie mogę tak mało spać, ze to się odbije na moim zdrowiu i chyba tak już jest. Nie mogę dzwigać , mdleją mi ręce, nawet małego nie mogę długo ponosić.
Przepisał mi hydroxyzinum i powiedział że będę po tym dobrze spała, ale ja nawet tego jeszcze nie wykupiłam, bo się boję że będę po tym długo spać i zaniedbam dom i dzieci:(
No wlasnie tez o to chcialam zapytac, moze poprostu masz problem z organizacja dnia. Ja mam dwojke dzieci (3 i 6), pracuje niestety zawodowo (i tu ja Ci zazdroszcze ze mozesz siedziec w domu z dziekiem, mnie na to nie stac), popoludniami ktores z dzieci ma zajecia dodatkowe (syn judo corka rehabilitacje), obiad zawsze ugotowany, z dziecmi zawsze staram sie zabawic, cos zrobic, no a weekendy niestety jeszcze przyszlo mi studiowac. Chyba tez dobrze zrozumialam ze mieszkasz blisko mamy wiec tu Ci tez moge zazdroscic.
Bo dłużej nie mogę, poprostu wstaję i już nie śpie:)Żebym nie wiem jak była zmęczona, po przespaniu tych godzin, wstaje i koniec.Od kilkanastu lat tak mam i zawsze mi to wystarczało, nie czułam się zmęczona ani senna.
Nie bierz tego, czytałam ulotkę. Tobie potrzebny jest solidny odpoczynek, pół godziny tylko dla Ciebie każdego dnia, taki czysty egoizm :) Laugasel1 ma rację. Taka zaprawa Ci się przyda przed lutowym wyjazdem do Karpacza :) Już to widzę, jak gonisz męża po górkach :)
Jak byłam w ciąży i trafiłam do szpitala to wszyscy na oddziale dostawali hydroxyzinum. Ja brałam tylko na początku bo byłam mocno zdenerwowana. Później już tylko udawałam, że biorę. Później w internecie czytałam, że to w ciąży może zaszkodzić dziecku.
Ja dostawałam po operacji, potem też udawałam, że biorę. Po tych tabletkach byłam strasznie zamulona, nie byłam w stanie dojść do łazienki, dopiero po 2 dniach niebrania doszłam do siebie.
Na dobry sen najlepszy jest sex. Nie raz z mężem jak długo nie możemy zasnąć zrobimy to i szybciutko później zasypiamy. U nas jest to sprawdzony i niezawodny sposób.
Na dobry sen najlepszy jest sex. Nie raz z mężem jak długo nie możemy zasnąć zrobimy to i szybciutko później zasypiamy. U nas jest to sprawdzony i niezawodny sposób.
Nie wierzę,że tak słodko jest,a jeżeli to prawda,że mąż robi tak wiele,to ona go pewnie nie szanuje...może nie kocha...mój mąż dużo robi w domu,w kwestii sprzątania,bo lubi porządek,dużo się od niego nauczyłam:),ale narzeka też dużo:)kłócimy się i godzimy...i w to wierzę,a w idealne związki nie...a co do Twojej pracy w domu,to wyluzuj,po co musisz wszystko mieć naj.?ja bym w życiu tych dywanów nie prała,szkoda mi paznokci,dłoni...kregosłupa...Ja się oszczędzam-pieke,gotuję i sprzątam,pracuję,ale wszystko w granicach,bo wiem,ze jak siebie sama nie uszanuję ,to nikt mnie szanował nie będzie ,co miesiąc robie paznokcie,włosy,rzęsy,bo lubie:))))
Dokładnie się z Tobą zgadzam. MR Ty widzisz tylko to co przekazuje Ci nowa znajoma, ale nie wiesz czy naprawdę jej życie to taka bajka, bo ja jakoś w bajki nie wierzę. Czemu nie doceniasz swego życia? Jeżeli Ci coś w nim nie pasuje to zmień. Wiem , łatwo powiedzieć, ale zastosuj metodę małych kroczków. Zapisz się na przykład na kurs nauki tanca brzucha. Kosztuje, a Twoja praca przez tyle lat w domu za friko. Niejeden mąż marzył by o TAKIEJ SZCZUPŁEJ , ZADBANEJ, PRACOWITEJ I MĄDREJ ŻONIE. Ty wyjdziesz z domu i poznasz nowych ludzi, wtedy to Twoja nowa znajoma będzie miała powody do zazdrości.
I o toi chodzi!!! Czasami dobrze jest zrewiorować swoje życie i ... poprawić je w miarę bezboleśnie. A macie już jakieś konkretne miejsce? Ja kiedyś byłam w Piwnicznej i cudnie było.
Znajomi MR widocznie maja taki podzial rol i jest im z tym dobrze. On nie narzeka, ona jest szczesliwa i tak powinno byc.
...a MR nie powinna narzekac tylko cos zmienic w swoim zyciu. Zamiast szorowac dywan na kolanach i jezdzic na szczocie codziennie, niech zatrudni pania do sprzatania a sama zajmie sie soba, zrobi cos dla dla siebie, cos co jej przyniesie zadowolenie i odmieni jej "kurze" zycie.
o nie, ja pani do sprzątania bym nie zatrudniła, za chiny ludowe wolę za to sobie paznokcie zrobić albo iśc do fryzjera, ale Pana do dywanów jak najbardziej.:) Koleżanka miała taka kobiete i to sprzątanie to tylko takie powierzchowne było dlatego nie podoba mi sie taki pomysł.
Agnieszko, dywany nie były brudne takie, chciałam tylko je odświeżyć , no i trochę przemoczyłam:)Pani na pewno nie zatrudnię.Ja nie narzekam , lubię prace domowe i lubię przebywać z dziećmi w domu, ale jak każda kobieta , mam też nastroje :(
tak czy siak Daria uważam, że trochę czasem powinnac myśleć tylko o sobie :) Wiem, że to bardzo trudne jak się jest oddana osoba dla rodziny ale to wyjdzie na dobre Wam wszytskim.
Zawsze wypadniesz gorzej, gdy zaczniesz porównywać się z innymi. Ja tak mam, siostra po studiach, a ja po technikum... Myślę, że jesteś zwyczajnie zmęczona, zbyt wiele wzięłaś sama na siebie. Pamiętaj, nie jesteś niezastąpiona :) Nie jesteś robotem! Według mnie smacznie gotujesz i tyle :) Mogę podziwiać i dziękuję Ci za to :) I mądrości życiowej też Ci nie brakuje :)
Pojęcie względne "fajni, szczerzy znajomi"... Tak naprawdę nic o nich nie wiesz i nie wierz we wszystko, co mówią, bo "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"...
Wiesz, ze to sciema ze strony Twojej kolezanki, prawda? :) Wiekszosc kobiet wlasnie Tobie zazdrosci zorganizowania, pracowitosci, nowego domku, zaradnosci Twojej, meza, udanych dzieciakow, fajnej "mamuski", trzymania sie wlasnych zasad, i kochajacej sie rodzinki, ze psa nie wspomne. :)
hahahah już to kiedyś słyszałam.... mąż wspaniały, wszystko w domu robi, dzieci cudowne tak jakby ich nie było i wogóle żyć i nie umierac :) Prawda okazała się całkiem inna. Mąż czasami coś pomógł w pracach domowych ale tylko czasami a dziecko jak to zbuntowany nastolatek nastręczało klopotów. Pani siedziała przed komputerem albo czytała wieczorami jak już wszystko zrobiła. Bycie kurą domowwą to świetne stanowisko. Niby nigdy nie zapłacone a jednak na 100% wolę tyrać w domu niż realizować się w jakiejs pracy zawodowej.
Gdyby tak płacili za bycie kura domowa to mysle ze wiele takich osob by sie nie załamywało.Ja tez tak mam cały dzien robie a i tak efektu nie ma ciagle bajzel.
Ale powim ci MR wystarczy chłopa zostawic na jakis czas samego to zobaczy ile praca w domu znazcy ja tak miałam gdy byłam w szpitalu
2 miesiące temu na portalu kwiatowym poznałam fajną znajomą, tak się złożyło że mieszka bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania.I tak od słowa do słowa pogadałyśmy sobie i wymieniłyśmy się numerami telefonów.
Ostatnio robiłam parapetówkę i zaprosiłam ich do siebie z mężem, bardzo fajni i szczerzy z nich ludzie,
Co skłoniło mnie do założenia tego wątku? Mianowicie to, że zaczełam jej zazdrościć:(chociaż rzadko komuś zazdroszczę)A jej zazdroszczę tego, że po powrocie z pracy(pracę ma lekką biurową) nic nie robi.Mąż jej wszystko posprząta, ugotuje(pracuje na 2 zmiany).Nawet jej osobiste rzeczy włoży do pralki i upierze, zapytawszy ją to czym się zajmuje , powiedziała że od czasu do czasu tylko wnuczkiem, bo syn młody, niedawno się ożenił i wyprowadził do żony, ale 2 razy w miesiącu podrzuca jej wnuka na weekend.
Po powrocie z pracy juz ma gotowy obiad, jak męża nie ma, to go tylko podgrzeje. Jak jest , to jej stawia wszystko pod nos, powiedziała że na święta do niczego się nie dotyka, wszystko robi on sam, ona sobie czyta i siedzi przy komputerze.,Wczoraj tak sobie usiadłam i poleciały mi trochę łezki, nie wiem co się dzieje, ale ja mam już dość. Nie jest mi źle, bo sama sobie takie życie wybrałam, Mam kochającą rodzinę która dużo mi pomaga , ale tylko w soboty, bo w tygodniu, późno wracają , córka ze szkoły , a mąż z pracy.Też bym chciała sobie posiedzieć i nic nie robic, a najlepiej zaszyć się gdzieś i posiedzieć w samotności ze 2 tyg.:( ale tak się nie da. Czy Wy też macie czasami dość tego i zazdrościcie innym kobietom?
Pomyśl, że być może teraz ktoś gdzieś płacze z zadrości Twojemu mężowi... ;-)
A czego tutaj zazdrościć, że siedzę w domu już tyle lat i robię za kurę domową?Jak powiedziałam znajomej że ona to ma dobrze, to powiedziała mi że męża trzeba sobie wychować i to przy nim, on się tylko roześmiał.
ale jaką kurę! Weź przestań, siedzenie i pierdzenie w stołek w biurze to jest dopiero daremne zajęcie.
Hehe, marne to pocieszenie, a poza tym pozwolę się z tą opinią nie zgodzić, iż to "daremne zajęcie". Czy możesz to jakoś "udowodnić"?
Uzasadniam to marnym pożytkiem większości pań biurowych. Wystarczy przejść się do ZUS-u i spróbować uzyskać odpowiedzi na nietypowe pytania hehe
to chyba pomyliłaś pojęcie urzędniczki / urzędnika z pracą biurową; według mnie to nie jest synonim.
tak, potraktowałam to pojęcie szeroko
to chyba pomyliłaś pojęcie urzędniczki / urzędnika z pracą biurową; według mnie to nie jest synonim.
Oooo przepraszam ...wbrew pozorom ...praca w biurze nie jest wcale lekka !!....pracuję w biurze i pracy mam masę przez wszystkie godziny ....z pracy czasami wychodzę z bólem głowy...ale nie uważam ,żeby to było daremne zajęcie ! ....
dobra, wszystkich nie dotyczy ;-)
zgadzam się bettybez nie ma pojęcia o czym pisze widać pracowała fizycznie lub nigdzie
A ja pracowalam i w biurze i fizycznie, a teraz jestem w domku, i mówiąc szczerze - praca biurowa to nic w porównaniu z całą resztą. Bez obrazy, ale mam porównanie i wiem o czym piszę.
To tak jak ja mam stresującą pracę, presja czasu oraz normy i jeszcze raz normy, które trzeba spełniać w każdym miesiącu, żeby nie wylecieć z pracy
ale jaką kurę! Weź przestań, siedzenie i pierdzenie w stołek w biurze to
Kobiety naprawdę praca w biurze nie polega na siedzeniu i pierdzeniu w stołek. Takie kadry czy księgowość to bardzo odpowiedzialna i trudna praca. Czy chocby praca w kulturze z zewnątrz wydaje się lekka i bezstresowa, tymczasem ciagle coś się dzieje, trzeba się wykazać i nieraz człowiek wraca do domu zmęczony.jest dopiero daremne zajęcie.
tak, świetny moment na wyskakiwanie z własnymi problemami w wątku kobiety, która ma doła z powodu bezrobocia :/
Proszę wskaż fragment, w którym MR mówi, że "ma doła z powodu bezrobocia"
masz rację, fragment <Też bym chciała sobie posiedzieć i nic nie robic> potraktowałam jako ochotę do podjęcia lekkiej pracy biurowej, podobnie do znajomej
Ja to odebrałam jako usiąść sobie wygodnie w domu na kanapie i nic nie robić i nie mieć w głowie myśli ze coś trzeba zrobić, coś jest nie zrobione, bo wszystko jest zrobione i niczym nie trzeba się przejmowac
Popieram i wiem co mówię ale bettybez wyraźnie nie wie
Ale za takie jak piszesz "daremne zajęcie" dostaje się pieniądze. Za pracę w domu nikt nam nie płaci, szczęście mają te "kury domowe" których pracę ktoś doceni i uszanuje. Często bywa tak, że mężowie nie zauważają ogromu pracy który wkłada kobieta w prowadzenie domu, bo przecież zawsze wszystko robi się "samo".
Dlatego meza czasami tez nalezy zostawiac samego na caly dzien w domu z obowiazkami :)))
I tutaj sie zgodze z piszczalka.Ja kiedys pojechalam sama do Polski na tydzien,dom sie nie zawalil,a jak wrocilam bylo nawet czysto,czyli mozna.W tym czasie maz chodzil do pracy,a corka do szkoly i sobie jakos radzili.
To zależy jakiego męża, bo moja koleżanka też swojego zostawiła z córką 2 lata, sama pojechała do swojej mamy na 2 dni.Jak wróciła to nie mogła mieszkania rozpoznać.Mąż cały czas grał na komputerze , tylko małą karmił i sadzał na nocnik, wysypał jej wszystkie zabawki na środek i dziecko bawiło się samo, dobrze że jego matka przyszła i się zajęła małą:)
Zepsuła bym mu komputer haha :P
Obraziłaś mnie - ja pracuję w biurze i nie wiesz tego bo nie masz skąd ale uwierz mi to nie jest "pierdzenie w stołek" może zależy od charakteru pracy - widać nie masz o tym pojęcia!!!!
Masz rację Emesko, pracownicy biurowi zawsze są źle odbierani przez fizycznych, ale gdy trzeba załatwić im jakąś sprawę, to okazuje się, że są niezbędni. Znam to, wiele lat byłam pracownikiem biurowym.
Wszystkie panie obrażone przepraszam. Nie zmieniam zdania w stosunku do znanych mi osób parających się tzw. lekką pracą biurową, bo prawdziwa praca biurowa nie jest lekka, i to też wiem. Mój błąd, że własne doświadczenia przedstawiłam jako standard.
Daria bo ja tu zaraz znajdę jakąs patelnie i huknę cię w łep Ja ci zazdroszczę, że masz obiad z 3 moimi ulubionymi surówkami a ja nie
Agnieszko, to co mam robić jak siedzę w domu? wlączam robota i tre warzywa:)Pod nogami młody się pląta, wywala , makę miesza z ryżem i się cieszy:)
To dla mnie te surówki rób :):) Daria nie wiem. Ja tak jak Ty prałam dywany robiłam wszystkie męskie prace bo mąz pracował poza miejscem zamieszkania aż pewnego dnia przedobrzyłam i rozwaliłam sobie kręgosłup co mnie unieruchomiło na dobre na kila miesięcy. Wtedy powiedziałam koniec mam męza który sobote ma wolna i powinien być od takich rzeczy. Daria może jakieś kursy poczytaj będziesz sie uczyć w domu i będziesz mieć same 5
Jak dzieci podrosną , to wywale dywany , bo to tylko z ich pokoi, nigdzie więcej już nie mam:)
Będziesz jeszcze miło wspominać ...te chwile ....mój młodszy też plątał się pod nogami i wysypywał co się dało ....:):) ...teraz zostały tylko wspomnienia:),które nigdy nie wrócą....
Tak masz rację:)
Marze zeby byc kura domowa, dzien spedzac z dziecmi swoimi, miec dla nich wiecej czasu :((
Ja na dzień dzisiejszy zrezygnowałam z pracy zawodowej na rzecz pracy" kury domowej"(małe dzieci,gotowanie,sprzątanie itd.)Może i ktoś powie abym pukneła sie w głowę,ale ja jestem szczęśliwa .
No ja też jestem kurą domową, ale mam już dość! też bym chciała się pobyczyć. W między czasie kiedy wpadam do kompa żeby trochę popisać, już odświeżyłam na kolanach Wezyrem , dwa dywany na mokro. I wytargałam je na barierki na tarasie, żeby przeschły, ciężkie jak diabli, aż mnie brzuch boli.Dobrze że mama sie teraz trochę młodymi zajęła.
Daria to sie bycz i kropka a do dywanów zamów kogoś bo wcale to tak dużo nie kosztuje.
Dobre:) jak ja już ich uprałam.
No się ciesz teraz ciesz, że to było ostatni raz :)
Wiesz co z tym byczeniem się to różnie bywa? - mi zaprzyjaźnione babeczki często powtarzają, że przecież mogłabym leżeć i pachnieć bo dziecko już w szkole, mąż przyzwoicie zarabia ale .... ja tak po prostu nie umiem pracuję bo chcę - pracę mam tzw psychiczną, szkolę i rozliczam ludzi z ich pracy, głównie pracuję w domu przy komputerze, wychodzę do ludzi max ze dwa razy w tygodniu. Ktoś mógłby powiedzieć tej to dobrze tyle, że sama sobie na to zapracowałam. W domu zawsze ugotowany obiad, przynajmniej raz w tygodniu jakieś ciacho, piekę chleb, nie przepadam za półproduktami więc pichcę je sama.
męża sobie wychować? - jak ktoś się da wychować to moim zdaniem nie ma charakteru a ja takich facetów nie lubię i takiego umysłowego twardziela mam - typ któemu nic nie można nakazać bo napewno tego nie zrobi, za to rozumie podział obowiązków - jak trzeba to i okna umyje
i tak już mam, że pracuję w pracy, pracuję w domu i jeszcze sobie dodatkowe zajęcia wynajduję teraz np uskuteczniam coroczną produkcję ozdób świątecznych, sprzedaję, je choć nie muszę tylko tak już się przyjęło, że je robię. Jakoś w miejscu nie mogę usiedzieć.
Dlaczego tak szybko żyję - bo lubię, a jak już chcę sobie poleżeć i popachnieć to idę na masaż
MR bo to jest ten czas, że powinniśmy sobie wymienic mężów na nowszy model :):):)
Oczywiście żartuję. Czy zazdroszczę w dobrym tego słowa znaczeniu można by tak powiedzieć. :) Mój mąz nie gotuję tyle ile bym sobie zyczyła ale jeśli poprosze go o jakieś inne rzeczy to bez problemu to zrobi staramy się dzelić obowiązkamia. Nie mam obiadu podanego prosto jak przychodzę z pracy ale mam inne rzeczy które robi mój mąz a moja koleżanka nie ma :) i cieszę się z tego.
Daria ja uważam że wszystko z Tobą jest ok powinnaś trochę odpocząc każdy w życiu ma raz lepsze raz gorsze dni. powinnaś też zacząć myśleć o sobie kiedy człowiek ma czas dla siebie ma swoje sprawy to wtedy życie jest lepsze. To bardzo szlachetne, że Ty zdecydowałaś się aż tak poswięcić tylko pamietaj o tym, że dzieci mamy po to aby wyfruneły nam z domu. Jestem w 100 % przekonana o tym, że masz swoje zaintersowania, które mogła byś rowijać, jest teraz duzo kursów unijnych bezpłatnych. Daria zarezerwuj soboty tylko dla siebie może uda się choć na kilka godzin :):) a zobaczysz, że to co robisz będzie ci przynosić większą radość. Głowa do góry !
Weź zarezerwuj, łatwo powiedzieć, jak gdzieś pojadę to zaraz dzwoni i się pyta o której przyjadę, bo najmłodszy beczy i mnie woła.I bądź tu spokojna, ja jestem nadopiekuńcza i zaraz lece do domu jak na skrzydłach.Pies miał biegunkę bo zachorował, oczywiscie ja pojechałam do weta, bo nikogo w domu nie było.
Daria musisz nauczyć się asertywności Mały nie umrze zostawiasz go pod opieką dorosłego faceta z tego co mi wiadomo choć mam kota to pies od biegunki tez nie umiera a telefony Daria tracą zasięg wszędzie :) Głowa do góry. Najważniejsze to porozmawiaj z mężem powiedz mu o tym, że jesteś bbardzo zmęczona i potrzebujesz czasu dla siebie aby się zregenerować. Nie chciała bym Ci żle podpowiadac ale może jakiś basem aerobic wiem że to kosztuje ale człowiek musi naładowac baterie.
dokładnie asertywności i sprytu mój mąż to typ niereformowalny, nie gotuje bo nie po drodze mu z tym, ale podział obowiązków rozumie np co tydzień myje podłogi i pewnie mogłabym pouczać go bo ja tą podłogę umyłabym lepiej ale tego nie robię bo wiem, że już nigdy by jej nie umył, poprawię po nim kiedy tego nie widzi i wszyscy są zadowoleni
a zdrowie psychiczne jest najważniejsze, no i trzeba żyć w zgodzie z samym sobą - uszy do góry
Dokładnie. Jeśli mąż wykonuje jakąś czynność to jeśli to możliwe nie wyręczajcie go. Kilka razy zrobicie i stanie się to już waszym obowiązkiem. Wiem to z doświadczenia. Mój mąż bardzo dużo mi pomaga. kiedyś robił pranie. Kilka razy zrobiłam ja. on wieszał. Później ja też wieszałam i teraz na stałe już piorę i wieszam. Jak wyjątkowo go poproszę to niechętnie ale zrobi. tak samo z zakupami tygodniowymi. To był jego obowiązek. Parę razy wyszło, że musiałam pojechać i tak już zostało. Tu jednak jak nie mam czasu to kupi albo razem pojedziemy czasami.
w moim domu mama robiła w zasadzie wszystko sama...tato pomagał sporadycznie...nie wychowała go sobieja również nie, bo nigdy nie miałam takiego zamiaru...jesli o coś M poproszę zawsze pomoże, choć wiele rzeczy umiem sama, bo ja taka trochę zosiasamosia...tapetę przykleję, pomaluję, dziurę wiertarą wywiercę, obraz powieszę...listy zakupowej nawet nie robię, bo kupujemy przeważnie to samo, jeśli tego nie ma, kupi odpowiednik, wiec nie muszę sie martwić, że czegoś braknie...nie tak jak teść - jak nie ma w sklepie szymanowskiej to innej nie kupi, nie było mąki i już! a mój mąż w robieniu zakupów spoza listy jest mistrzem świata! hehe
Nie wierz we wszystko co ludzie opowiadają i czym się chwalą. Często gęsto robią / mówią wiele na pokaz. Znam takich, oj znam... Przy bliższym poznaniu okazało się, że to ich "życie godne pozazdroszczenia" wcale takie nie jest. Sama napisałaś, że znasz ich od niedawna. Może spójrz na nich jakimś bardziej krytycznym wzrokiem?
Ale to prawda, bo ktoś to potwierdził:)Zastanawiam się tylko jak można wogóle nic nie robić, nawet sobie gaci nie uprać.
Właśnie dlatego ta "prawda" musi być podejrzana....
Nieładnie chyba nakłaniać do czegoś takiego, ale... pomyśl coś niekorzystnego o tej znajomej... Zapytaj sama siebie, czy jest /może być szczęśliwa... I krytycznie przyjrzyj się jej "wynurzeniom". To, że ktoś to potwierdził... Cóż, jeśli będziesz miała okazję lepiej ją poznać, mam nadzieję, że szybko zweryfikujesz swoje wyobrażenie o jej "wspaniałym" życiu. I tego ci życzę.
P.S. I duuuużo słońca, bo jesienna depresja nie śpi :-)
Nie rozumiem dlaczego proponujesz Dari niekorzystne myślenie o jej znajomej. Nie lepiej zmienić swoje życie i być szczęśliwą.Czy Twoim zdaniem takie myślenie zmieni na dłużej samopoczucie Dari
Być może właśnie tak.
MR ...u mnie jest tak samo ...tylko ja jeszcze pracuję zawodowo ...w tygodniu nie mogę absolutnie liczyć na męża i dzieci ....wszystko na mojej głowie ....
Mam też ciężkie dni ,że chciałabym wszystko zostawić ....ale jednak cieszę ,niech tak jest jak jest ...bo mogłoby być gorzej ....
Ciesz się życiem ,że masz rodzinę ....i na pewno będzie dobrze !
No właśnie nie rozumiem dlaczego wszytsko stawiacie na swojej głowie. Ja wyszkolilam dzieciaki 13 i 8 lat i pomagaja w pracach domowych wiedzą że jak jest weekend to wspólnie sprzątamy i robiom to o co ich poprosimy Córa przeważnie myje łazienki mały wyciera kurze ja gotuję i kieruję przedsięwzięciem co mi bardzo odpowiada :) Mąz odkurza i myje podłoge. Zdecydowałam się na naukę i w weekendy mnie nie ma . Kiedyś jak wychodziłam do lekarza to robiłam im obiad. Teraz wychodze i mówie ugotujcie obiad, jak mnie poproszą to podpowiadam co ale przeważnie sami wymyslaja i robia zakupy. Nie jest to cudo ale robia rosól, spaghetii, pomidorową, jarzynową. Nie można wszystkim wszytskiego podawac pod nos bo nawet 8 latek może pomóc rodzicom.
Przyznaję całkowitą Tobie rację ....ale niestety u mnie tak wyszło ...:(...ale nie narzekam ...
:)
Mamo Różyczki musisz poczekać z zaszyciem się w samotności aż malcy dorosną nieco. Tak bywa, że czasem mimo że świadomie wybraliliśmy czy też wybrałyśmy przychodzi chwila, ze mamy dość. Jestem z tych pracujących, pozornie lekka praca (no wiadomo jak to jest w kulturze), ale są tygodnie, że wracam wyczerpana. Wtedy często jemy gotowe pierogi i to mąż je odgrzewa. i w takie dni istotnie w domu robię niewiele. Nie masz też pewności czy sąsiadka nieco nie podkoloryzowała, ewentualnie moze byc tak, ze mąż owszem ugotuje i upierze, ale na przykład z niemowlakiem sobie nie poradzi. Albo być moze sąsiadka ukrywa chorobę i na przykład nie powie, że nie może nic robic w kuchni bo ma złą kordynację ruchów. Ale podejrzewam, że kobieta po prostu nieco koloryzowała.
A czy ta kobieta jest szczęśliwa tak naprawdę???Ja pracuję zawodowo i po pracy z biura często wracając ledwo powłóczę nogami,do domu dotrę tam znowu praca,a wieczorem padam....Ale to wszystko ma sens,czuje się spełnioną kobietą,kiedy widzę uśmiechy najbliższych,radość i oczekiwanie kiedy mama ugotuje obiad,a potem patrzę jak pałaszują jedzonko Chociaż czasami myślę,że jestem nienormalna...Ale takich kobitek jak ja jest w Polsce z 80%,czyli raczej ze mna wszystko ok
Nie ma czego zazdrościć!Ja bym tak niepotrafiła wykorzystywać męża.To kiedyś może się odwrócić przeciwko niej,bo mąż będzie miał kiedyś tego dosyć,że wszystko na jego głowie,owszem mąż żonie powinien pomagać,ale nie do przesady.
Ale jak ona to przy nim mówiła , to on sie uśmiechał, myślę że ten facet lubi kobiece zajęcia, może żona wiecej zarabia, to siedzi cicho:)
ha,ha no może i tak.
Dla mnie taka osoba,która nic nie robi to jest bezwartościowa,ja rozumiem że ona ma pracę biurową.Ale to nie zwalnia z innych prac domowych.Mężczyzna to nie maszyna,przyjdzie dzien w którym on będzie miał wszystkiego dosyć.Ja mam prace fizyczną,wcale nie lekką,mój mąż tak samo cięższą od mojej,ale w domu obowiązkami się dzielimy,poprostu on mi pomaga,a nie jedno siedzi a drugie robi.Mamo rózyczki ciesz się z tego co masz.
Popraw mnie, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że jesteś perfekcjonistką. Takie osoby prędzej czy później będą wykończone, bo człowiek to nie maszyna. Nie wiem, jak na to poradzić, może sobie wytłumacz, że nikt Ci nie obniży stopnia, jak nagle zaczniesz sobie trochę odpuszczać?
Co ty , nie jestem perfekcjonistką, faktem jest że lubię mieć wszystko na swoim miejscu, ale mam powierzchowny bałagan jak każdy:)
Ten wątek, Dario, jest też trochę dla mnie. Ostatnio też mam gorszy czas ale z innego powodu niż Ty- ja jestem przemęczona pracą zawodową (którą lubię) i poczuciem , że jestem za mało w domu...mąż jest bardziej "domowy" i sporo w domu potrafi zrobić i robi. Na Twoim i moim przykładzie najlepiej widać, że nie ma prostych rozwiązań. Ciesz się tym co masz, jesteś teraz trochę zmęczona ale to przejdzie - pomyśl co możesz zrobić dla siebie, taką samą radę powinnam dać sobie;)
mamuska! puknij sie w glowe;) ja zazdroszce Tobie ze masz taka fajna rodzinke..trojke bachorkow i fajnego kochajacego Cie-z wzajemnoscia-meza, o!:) i ze mozecie z rozyczka tyle pichic i du...py Wam nie rosna tak jak mnie!;(
:*
O właśnie! te tyłki!
Gwarantuje Ci,że na dłuższą metę to byś się zanudziła, a nie daj Boże byś pomyślała, że jesteś niepotrzebna. Ja mam życie podobne do Twojego i nie mam zamiaru nic zmieniać, jestem szczęśli wa jak moja rodzina zje świeżutkie ciasto albo pyszny domowy obiadek. Ja dywanów nie piorę bo wymieniłam na panele . Trzymaj się jesteś potrzebna i niezastąpiona.
Święta racja.
MR nie wierze!
twadra babka zawzięcie broniąca swojego zdania,poglądów i przede wszystkim córki "rozklejasz" sie na forum.szok oczywiście nie zrozum mnie źle,szok pozytywny.
ja mam 26 lat,syna 2.5 roku.w domu siedze od sierpnia 2009,nie tylko z wyboru ale troszkę z przymusu(nie mam z kim młodego zostawić i iść do pracy)
zostałam House menager(kurą domową) piore,gotuje,pieke,sprzatam,prasuje,czyszczę,wchodzę w dupcie mężowi żeby jakos odwdzięczyć sie za to ze jakby nie patrzeć na mnie pracuje.
nie zgodziłabym sie zeby mi gotował czy sprzatal. nie jestem feministka uwazam ze to zajęcia kobiety( kurcze zeby to zamieszania na forum nie wywołało).mąż ma pracować a nie mi w garach buszować,
czasami mam dość ale nie zazdroszcze innym kobietom( no może czasami figury,kręconych włosów czy niskiego wzrostu i tego ze mogą w szpilkach chodzić ;)
MR dzis Andrzejki,połóż dzieci,dziabnij drinka a jutro zwal na rodzinę obowiązki,zamknij sie w łazience i zrob sobie kilkugodzinne SPA.
myśle ze to przesilenie jesienno-zimowe i paskudna aura za oknem tak na Ciebie wpłynęły:)
Mam wysokie znajome około 180 i chodzą w szpilkach wyższe są wtedy od swoich chłopów ale mają to gdzieś. Ja bym chciała mieć ze 175 wzrostu ale bym musiała ubrać buty jak Lady Gaga.
właśnie mam 175 a wolałabym 165 ;)
ja mam 155 a chcialabym 165 ;-)))))))))))))))))))))))))))))))))
małe jest piękne
nie widać a słychać...mam 160... i wszystkie spodnie za długie...
Jestem perfekcyjna w podkładaniu spodni, pięknie ręcznie je podszywam -po latach praktyki. Raz miałam spodnie dobre na długość jak mi je przywieziono z zagranicy .
Znam ten bol.Co prawda mam 162 cm, a moj maz mawial bym kupowala spodnie 7/8 wtedy beda w sam raz.
Źle się układają.
Też mam 160:)spodnie już są na nas długośc 30:)
Ciekawe czy na dupsko wejdą, muszę mieć 35
Ja kupuję 27 lub 28 na 30.
Moja córka też jest niska, zawsze miała kompleks na tym punkcie, ale już jej przeszło:) Teraz kupuje sobie buty na koturnie lub szpilce. Ma chłopaka który ma 182 cm i powiedział że właśnie podobają mu się kobiety filigranowe. Nie przejmuj się, zawsze możesz założyć buty na obcasie i będziesz fajnie wyglądać, wysokie dziewczyny już się tak ładnie nie prezentują w szpilkach:)
Tylko wysokie dziewczyny ładnie prezentują się w szpilkach natomiast niskie wyglądają fajnie.
Bardzo polityczny post
W szpilkach wyglądają ładnie tylko dziewczyny, które mają zgrabne nogi. Wzrost tu nie ma absolutnie żadnego znaczenia :)
Skłoniłyście mnie do zastanowienia, które to dziewczyny wyglądaja ładnie w szpilkach i ja myślę, że wszystkie wyglądają ładnie,, no ale to mój kobiecy punkt ,ciekawa jestem co myślą o tym eksperci np 100 letni bahus?
No dobrze,żeby młodszej nie było żal.;z dedykacją dla znawcy kobiecej urody;
177 cm.Konwencja zdjęcia nie pozwoliła na wyeksponowanie całości naprawdę długich nóg,ale to nie konkurs na "miniówkę"
Moja jedna znajoma jest wyższa od ciebie ważymy tyle samo ja wyglądam jak piłka a ona jak szkielet- więc są jakieś plusy. Ubieraj szpile i śmigaj w nich z podniesioną głową
Ja też bym się nie zgodziła żeby mój mąż za mnie wszystko robił, ale tak z tydzień chciałabym spróbować jak to jest mieć służbę.
To dobre.Ale ja bym nie mogła wysiedzieć spokojnie jak by mąż przygotowywał mi obiad,bo sprzątac,to sprzątac,ale gotowac to nie.Nie powiem bomąż umie gotować,jak mu sie powie jak i co.
Scoby dlaczego bys nie umiala wysiedziec spokojnie.Dlaczego raz czy drugo facet nie moze ugotowac.Moj maz nie potrafi gotowac,ale ja bym chciala,zeby ugotowal dla mnie.
Mojego meza siostra ma meza i on gotuje,jesli trzeba i to gotuje naprawde dobrze i smacznie,fakt kuchnia wyglada czasem jak male pobojowisko po takim gotowaniu,ale ja nawet bym sie nie wtracila gdyby facet chcial gotowac.Kiedys tez bylam taka perfekcyjna do bolu,wszystko zrobilam lepiej,lepiej posprzatalam,lepiej ugotowalam,lepiej zrobilam zakupy ,lepiej...(dopiszcie co tam pasuje).
Az poprostu zaczelo mi brakowac sil,bylam wykonczona,niedospana,bo chodzilam spac bardzo pozno,a bardzo wczesnie wstawalam, pracowalam do tego,zasypialam na stojace,balam sie,ze nie zdaze wszystkiego zrobic,zaniedbam dom i dziecko,padalam na pysk,w koncu doszlam do przyslowiowej sciany i nie moglam juz zrobic kroku dalej.Przyszedl kryzys,bylo zle.Przemyslalam wiele spraw i odpuscilam sobie wiele,zaczelam tez wdrazac do zycia plan,zeby wszystkiego nie robic ciagle samej i napotkalam opor na poczatku,potem bylo roznie,ale to bylo w poprzednim moim zwiazku.W obecnym malzenstwie juz tego bledu nie popelnilam,mam prawo byc zmeczona,mam prawo sie tez porzadnie wyspac w sobote i niedziele i wiedza ,ze nie wolno mnie budzic,mam prawo czasem nie ugotowac,bo dluzej pracowalam i wtedy nic sie nikomu nie stanie,ze raz na jakis czas zjemy kanapki czy jajecznice,Niektore prace domowe sa podzielone,juz nie jest tak,ze to ja zrobie to lepiej.Duzo rzeczy robie inaczej niz kiedys..
Mnie nie chodziło kto zrobi lepiej.ja mam tak harmonogram dnia-zajęc domowych tak ułozony,że na wszystkok starcza mi czasu.
Mój robi nam świetną jajecznicę i śledzie:)
Ja tez się pochwalę a co :) mój w tym roku zrobił przepyszną kapustę kiszoną :)
O tak, zakisić dobrą kapustę, to nie jest wcale tak łatwo:)
Daria zakisić jak zakisić ale własnoręcznie posztkować to nie lada wyczyn :):)
Mi mąż kapustę poszatkował, a tata zakisił.
szczęściara :)
A jeszcze o jednym zpomniałam - pamiętej co masz zrobić dziś możesz zrobić jutro.
To z tego nic dobrego nie wyniknie((syn sąsiadki ożenil się 3 lata temu..i właśnie z taka osobą co w domu było ich 4-ry..mama i jej dwie siostry,,a tatuś był za pantoflarza..(( czekaly jak przychodzil z pracy;sprzatał prał gotował...i teraz cooooo..(.mają małe dziecko)..ona nie pierze nie gotuje nie sprząta..wychodzi do kolezanek..siedzi non-stop u fryzjera..manicury..penicury...ile kasy ma to w jednym dniu wyda..bluzke wybrudzi ..wyrzuca do kosza..kupuje nastepną..(( i syn sąsiadki wraca z pracy musi ugotowac i wszystko zrobić nawet i dziecko wykąpać wieczorem(((ale już nie wytrzymuje tego...ma dość ..będzie sie rozwodził..(((
Ja bym tak nie mogła, muszę coś robić bo bym zwariowała, ale poczułam takie uczucie zazdrości w sercu, może dlatego ze byłam wczoraj u lekarza, potem na zakupach i byłam zmęczona. Mały wczoraj byl niegrzeczny, marudny strasznie. Dał mi sie we znaki,, wszyscy coś ode mnie chcieli , więc sie poryczałam:(
Każdy ma prawo do gorszych dni, to normalne :)
Nie uwierzę... Wiem, że są takie dziewczyny, no.. leniwe, puste, zakochane w sobie itd, ale bez przesady
I w życiu nie uwierzę, że wyrzuca bluzkę po jej ubrudzeniu... A nie wiesz tego czasem od mamusi biednego ciemiężonego?
Do mojej szwagierki jak była panienką przyszedł chłopak, zapytała go czy napije się herbaty, powiedział,że tak a ona na to to sobie zrób czajnk jest na kuchence. Śmiejemy sie z tego juz z 10 lat. Są takie aparatki możesz wierzyć.
Dajanko uwierz,ze sa takie dziewczyny,Jedna taka znalam,kupowala ciuchy,bardzo rzadko robila pranie,mozna rzec ,ze prawie wogole,gory prania rosly,jak byly za duze,wynosila je do piwnicy zapominajac co tam bylo,jak sie wyprowadzila od chlopaka z ktorym mieszkala,to pakowala do workow,bylo tego tak duzo,ze duza czesc wyrzucila do smieci.
czy to naprawdę jest takie fajne..? wątpię...niby nie wiadomo co komu pisane ale przypuśćmy że szanowny małżonek pierwszy zejdzie z tego świata, i co wtedy? kto paniusi obiadek poda i gaciory upierze?:) myslę ze w gruncie rzeczy jesteś zadowolona ze swojego życia tylko dziś coś Cię dopadło:) u mnie przez ostatnie dwa tygodnie chyba tylko raz wyjrzało słońce i wczoraj miałam mega doła ale dziś jest mi lepiej, Tobie jutro też będzie:) uszy do góry!
Przepraszam, ale nie rozumiem czego zazdrościsz tej pani... za przeproszeniem ale taki facet to "pantoflarz" , i albo te opowieści prze kolorowane albo im pasuje takie życie. Mój mąż mi pomagał, i pomaga. Ale wstyd by mi było aby robił to o czym piszesz. Wiadomo, obowiązki w domu powinny być podzielone, ale bez przesady, czytam i oczom nie wierzę...Dario, chciała byś takiego męża?? Naprawdę??
Możesz mieć doła, ta pogoda dobija każdego, może porozmawiaj z mężem, pomyślcie o jakimś wspólnym wyjeździe, nie musi być daleko, głupie 2-3 dni pomoże, parę km od domu. mama dzieci doglądnie, a córa już prawie dorosła, Dadzą radę:)
Ja znam chyba 3 przypadki takich mężów którzy sprzątają gotują a jak nikt nie widzi to biją i często są alkoholikami. Moja mama rozmawiała z sąsiadką że taki dobry mąż pomaga a ona na to że tak może wyglądać ale on to był ostatni cham. 2 inne koleżanki też miały gotujących piorących mężów też obiekty zazdrości oboje alkoholicy jedna z koleżanek musiała z domu uciekać bo mąż miał ciągi alkoholowe oczywiście jak skończył po tygodniu pić mąż ideał gotował prał na rękach nosił ale co z tego?? MR ceń swojego za to że nie jest idealny bo ideały to tylko w bajkach :) Obym się myliła :)
biedne są te, które w pewnym momencie zostają same...bo mąż umarł, a ona była zależna...wtedy świat się wali...nim się podniesie troche to potrwa...
Mamo, doskonale wiem o czym mówisz, ale doradzać nie będę...zwyczajnie tego nie lubię, a tym bardziej jak ktos mi...przykre mam doświadczenia, polegam na swojej intuicji....czasem zawodzi, ale nic to...na czym sie uczyć jak nie na własnych błędach? jakieś 3 lata temu tupnęłam nogą, bo miałam dosyć usługiwania, miałam dosyć bycia służącą w całej rozciągłości...co dzień obiadek z 2 dań, pranie, sprzątanie CAŁEGO domu, bo tesciowa nie robi nic, teść twierdzi, że w domu to nie ma nic do roboty...taaa elfy w nocy przyłażą i pucują...ale to moja wina, bo we wszystkim wyręczałam, bo mąż zmęczony po pracy, dzieci niech się uczą, spotykają z kolegami a JA SAMA...LEPIEJ ZROBIĘ...nic bardziej mylnego...zajęłam się sobą, przestałam sprzątać, przestałam gotować, przestałam robić cokolwiek....i co?????? moja dobra koleżanka we współpracy z moim M zaczeli szukać...kochanka! nie muszę chyba dodawać, że koleżanką już nie jest, a M idiotą do entej...i tego wybaczyć nie umiem....gdybym mogła cofnąć czas...tobym se tego kochanka znalazła i wtedy przynajmniej wiedziałabym za co....
Oj,mamo Różyczki czego ty tej kobiecie zazdrościsz tego że jest samolubna wg. mnie ona nie myśli o reszcie ludzi co ją otaczają tylko wyłącznie o sobie ,pomyśl niech by tylko mężowi coś się stało oczywiście nie zyczę mu tego co ona by zrobiła dalej by siedziała i książki czytała ?dobrze że on potrafi wszystko zrobić ale to nie jej zasługa tylko jego rodziców bo tak go wychowali a ona powinna mu w czymkolwiek pomóc i dziękować Bogu że postawił go na jej drodze bo teraz pomyśl co by było jak by miała męża pracuśia takiego samego jak ona,poprostu giną jak komary na zimę a ty uszy do góry otrzyj łzy i wiec że takich osb jak ty jest więcej twoja praca to dopiero praca i poświęcenie to należy do każdej z nas żony i matki a jej nie zazdrość tylko współczyj tego lenistwa.........
Dopisano 12-12-01 5:01:55:
A jeszcze jedno ,w jednym wątku dobrze napisałaś "służba"własnie ona nie ma go za męża za osobę którą wybrała do spędzenia życia tylko że ta służba rzuci kiedyś ten fartuszek i odejdzie tam gdzie będzie królewiczem a tego przecież byś nie chciała ,prawda?Edi pozwol ,ze nie zgodze sie z Toba.Piszesz ,ze rodzice go tak wychowali.Wcale tak byc nie musialo.Mam podobna znajoma,oboje pracuja,ona nie na pelny etat,jej maz pracuje na 3 zmiany i tez wszystko w domu robi.Posprzata,wypierze,okna wymyje itd.Z tego co wiem to gotuja oboje,ale jak ona wraca do domu z pracy to ma dom przewaznie wypucowany.Od niej uslyszalam dokladnie to samo co MR,ze meza sobie trzeba wychowac i takiego go nie dostala jaki jest teraz.Nic nie umial zrobic,bo mamusia mu wszystko gotowe pod nos podstawiala.W czasie malzenstwa tak go sobie wychowala.
Po drugie nie widze w tym nic zlego,ze facet w domu cos zrobi,a nie tylko lezy na kanapie i pstryka pilotem od telewizora.My oboje pracujemy,lubie miec w domu czysto,ale nie zawsze mi sie to udaje,wieksze porzadki robie w sobote,w ciagu tygodnia dbamy o to ,zeby byl jako taki porzadek.Moj maz gotowac nie potrafi i tez sie do tego nie garnie,zakupy przewaznie tez robie ja,ale nie ma problemu,zeby od czasu do czasu je zrobil sam,fakt ma wszystko wtedy na kartce i czasem zanim do domu wroci,ze 3 razy dzwoni,ale nie jest to jakis wielki wyczyn i jest to mozliwe do zrealizowania.Jak trzeba to odkurzacz tez wlaczy i poodkurza dom i zrobi wzgledny lad w domu.Dodam,ze moj maz tez pracuje na 3 zmiany i wymagam tego od niego ,zeby po sobie zostawil porzadek jak wychodzi do pracy,zeby nie bylo tak,ze wracam z pracy i musze od razu brac sie za sprzatanie,bo nie chcialo mu sie po sobie posprzatac.Czasem wieczorem zrobi on kolacje i poda kubek herbaty,kobieta ma prawo byc tez zmeczona.I wiecie co wkurza mnie jak slysze ,ze pewne rzeczy to tylko kobieca praca.Oczywiscie sa prace takie ,ze kobieta moze ich nie umiec,ale to nie znaczy,ze nie moze sie nauczyc.
Tak czytam te wszystkie uwagi i nasuwa mi się tylko jedno stwierdzenie, które znane jest chyba od wieków "Facet robi co lubi, a kobieta to co musi...".
Aleksandro żle mnie zrozumiałaś ja nie myślałam o tym żeby ona donosiła mu wszystko pod nos,tylko żeby te obowiązki domowe podzieliła na ich dwoje napewno by się nie pogniewał tylko był zadwolony,sama piszesz że twoja koleżanka współpracuje razem z mężem i o to mi chodzi,a tamta pani tylko się przygląda jak się mąż gimnastykuje z obowiązkami domowymi a jak to mówią co dwoje to nie jedno...po co on ma to robic 4godz.jak mogą 2 godz. i razem spędzić resztę czasu.
Edi ja sie nie zgadzalam w tej kwestii,ze rodzice go tak wychowali i tamta kobieta ma byc im wdzieczna.Nie zawsze tak jest,ze rodzice wychowali,byc moze ,ze wlasnie owa pani sobie go tak wychowala,lub tak rzecz biorac po imieniu wytresowala.
Bardzo nie podoba mi sie w tym wątku, że większośc z Was ocenia tą kobietę i wyzywa od leni, wcale tak nie musi być. Taki model małżeństwa może im odpowiada i trzeba to uszanować.
Znam małżeństwo, wspominałam w tym wątku o tym. On od od 12 lat nie pracuje zawodowo ona świetnie zrabia prace ma taką, że na różne zmiany. On gotuje sprząta i rewelacyjny jest w wszelkich pracach typu facet"złota rączka". Życie swoje on dostosował do dzieci, do szkoły chodzą trochę dalej prywatnie, trzeba odebrać dzieci, zawieść na dodatkowe zajęcia itd. Ona czasem sprząta, pierze, ale gotowania to się nigdy nie chyta do tego stopnia, że nawet ziemniaków nie obierze. On czasem u kogos pomaluje mieszkanie i w ten sposób stara sie zarobić na swoje chłopskie wydatki, czy jakieś tam inne rzeczy. Bardzo ich obydwoje lubie i szanuję to, że taki a nie inny maja sposób życia to ich sprawa, mi nic do tego choc może trochę wydaje mi sie to dziwne. Bardzo to krzywdzące co piszecie. Teksty w stylu, że jak facet umrze to paniusia jest na lodzie też są bez sensu. Bo jak człowiek musi to w każdej sytuacji da sobie radę. Tyle takiego zwykłego jadu jest w Was. Darai jak zechce zmieni swoje życie. Rozumiem ją bo też czasem mówie do koleżanki, że zazdroszcze jej tego, że ona nie musi sie martwić co ugotować. Nigdy nie przyszło by mi go głowy wyzywac koleżanki, od nierobów czy coś takiego bo ma bardzo cięzką pracę od niej zalezy życie wielu ludzi. Przykro czytac co piszecie.
Tak mi się też wydaje ,że kobitka ma dwie lewe ręce i jeną krótszą, a mąż zwykły pantofel zapatrzony w nią ślepo. Ciekawe jak u nich wyglądają przygotowania do świąt. Ona siedzi przy kompie, a on piecze placki i lepi uszka?:P
Tak czytam i sie zastnawiam czy gdyby bylo odwrotnie on przy kompie a ona piecze i lepi uszka to by bylo normalnie?
Tak czytam i sie zastnawiam czy gdyby bylo odwrotnie on przy kompie a ona
Boróweczko, nie było by normalnie, obowiązki domowe powinny być podzielone, a w tym wypadku wszystko podobno robi mąż.piecze i lepi uszka to by bylo normalnie?
może to jest taki podział obowiązków ona chodzi do pracy i robi inne rzeczy o którym my nie wiemy a on robi to o czym napisala Daria
może to jest taki podział obowiązków ona chodzi do pracy i robi inne
Piszę o tym co wiem z wypowiedzi Mamy rózyczki, Agusiu, ....A jej zazdroszczę tego, że po powrocie z pracy(pracę ma lekką biurową) nic nie robi.Mąż jej wszystko posprząta, ugotuje(pracuje na 2 zmiany).Nawet jej osobiste rzeczy włoży do pralki i upierze, zapytawszy ją to czym się zajmuje , powiedziała że od czasu do czasu tylko wnuczkiem, bo syn młody, niedawno się ożenił i wyprowadził do żony, ale 2 razy w miesiącu podrzuca jej wnuka na weekend.rzeczy o którym my nie wiemy a on robi to o czym napisala Daria
Makusiu z tego co można przeczytać to MR zaprosiła tych ludzi raz do siebie i raz u nich była napisała również, że to bardzo mili ludzie. Nie wiemy czy rzeczywiście pracę ma lekką. Mnie się bardzo nie podoba, że większość ludzi ocenia ją po tym co napisała Daria. On może ja bardzo kocha i traktuje ją jak królową ( znam takich) Ocenianie ich jest dla mnie niedorzeczne
A czemu on przy kompie? Może trzepać dywany.....
A ja uwazam, ze nie ma co zazdroscic innym. Nie wiesz, jak naprawde wyglada ich zycie. Musialabys byc z nimi 24 godziny na dobe. Ludzie czesto nie mowia prawdy o swoim zyciu rodzinnym.
Ciesz sie tym, co masz. Masz udana rodzine i z tego, co moge powiedziec, swietnie gotujesz i pieczesz. Wierz mi, jest wiele osob, ktore zazdroszcza Tobie!
O ile pamietam nie pracujesz zawodowo - więc nie ma co narzekać- inne pracują zawodowo i też zajmują się domem tak jak ty. Ciesz się dziewczyno naprawdę. Niejedna Ci zazdrości - ja nie mogłabym tak ale uwierz mi wiele by się z Tobą zamieniło - pozdrowienia
Czasami życie lubi pisać różne scenariusze......Jeśli by jej zabrakło - on sobie poradzi, a jeśli jego - ona może sobie nie poradzić ( takie kalectwo życiowe). Takie jest moje zdanie.:)
jesssu sory ale uważam że chyba TY cierpisz na jakieś kalecywo takie jest moje zdanie
Nie cierpię na żadne "kalecywo". Moje poprzedniczki też pisały podobnie.....niestety takie jest życie......
Mojej mamy sąsiadki córka, też nie sprawdziła się w roli żony i matki, bo nie dawała sobie rady z dzieckiem i obowiązkami. Jak zajęła się dzieckiem i wstawiła zupę, to już zajmowała się dzieckiem, a garnek sam się gotował , aż się spalił.
Nie umiała robić kilka czynności na raz, tak jak robią inne kobiety, w domu ciągle był bałagan, mąż z początku dużo jej pomagał, ale sytuacja sie nic nie porawiła, więc ja zostawił i poszedł do matki.Jak się do niej wejdzie, to bajzel , jak u niektórych u Perfekcyjnej pani domu. Ciuchy się walają, garów pełno w zlewie,a dziecko bawi się samo. Ona pije kawę i czyta prasę, normalnie szok.
Daria ja myślę, że to wcale nie musi być rolą kobiety zajmowac się domem i dzieckiem. ZAwsze dom i dzieci należą do dwojga ludzi. Przykro czytać że facet zostawił ta dziewczynę może nikt jej w zyciu nie radni nauczył jak to zrobić, może ma depresje poporodową. Czasem wystarczy pójśc do poradni rodzinnej.
W tym tyg.w programie Drzyzgi ( nie wiem czego dotyczył bo nie oglądałam całego) ale widziałam że chłopak miał pretensje do żony ( byli to młodzi ludzie) o to właśnie że jest brudasem i że jak on przychodzi z pracy to wszędzie leżą brudne pampersy. Pokazał ile, był to cały worek jak ja mam na śmieci tych pampersów. ON twierdził że ona jest brudasem, a ona płakała, że się tak zachowuje bo on jej nie pomaga. Nie wiem o co chodziło bo tylko kawałek oglądałam.
Oglądałam ten odcinek, no fakt była strasznym flejtuchem ta dziewczyna, pampersy to już mogła wyrzucić. Na komputer miała czas, moim zdaniem ona nie dorosła do bycia matką i żoną.
Masz rację wiele kobiet a i mężczyzn nie dorosło do tej roli.
Chciałam zwrócic uwage jeszcze na jedno fajnego co napisałaś. Napisałaś, że m ykobiety potrafimy robić kilka rzeczy na raz i to prawda gdyby nie ta umiejętnośc to pewnie wiele rzeczy u mnie w domu leżało by odłogiem :):)
Jak go zabraknie to albo się nauczy i da radę albo znajdzie drugiego podobnego... takie życie - da radę nie martwcie się na zapas
Racja.W takim wypadku pozostaje tylko restauracja lub jakis bar.Ewentualnie szukać faceta kucharza.
mój sp wujek nie umial sobie nawet herbaty zrobić pochował 2 żony i wieku 83 lat po śmierci 2giej żony ożenił się szybciutko - 3-mce po pogrzebie cioci - mozna dać sobie radę- i tak do śmierci miał wikt i opierunek jak to się mówi zapewnione
Co Ty wypisujesz. U nas śniadania i kolacje robi mąż. W ogóle dużo robi "babskich rzeczy" zwłaszcza w kuchni .I uważasz , że jakby jego zabrakło to chodziłabym głodna?
Nie mówiąc o dywanach .Teraz nie mam, ale w czasach kiedy były , w życiu by mi do głowy nie przyszło , żeby je dzigać. I nie dlatego, że uważam ,że od tego jest facet , tylko dlatego , że mój mąż nie pozwoliłby mi tego robić. Jest zapracowanym mężczyzną i często ubiegając go , zamawiałam usługę prania dywanów.
Cała filozofia polega na szanowaniu drugiej osoby. Nie można wszystkiego zrzucać na jedną osobę , obojętnie, czy to prace popularnie dzielone na męskie ,czy kobiece.
Tak samo z czasem przeznaczonym tylko dla siebie. Każdy człowiek ma prawo do wyjścia z domu , do czasu spedzonego tak jak lubi.Nie wyobrażam sobie , żeby mąż wydzwaniał do mnie , wiedząc, że jestem na kawie z koleżanką.Owszem, zdarzyło się, ale taki telefon oznaczał coś bardzo ważnego , w moim przypadku , to była informacja, że teściowa źle się poczuła i jechało do nie pogotowie.
Trochę odjechałaś od tematu ale z opinią się całkowicie zgadzam.
Z tymi dywanami to mnie naleciało i miałam ochotę je lekko odświeżyć szamponem do prania dywanów, fakt trochę je przemoczyłam i nasiąkły wodą. Nie chciałam żeby dzieciaki latały po mokrych, więc je powiesiłam na tarasie.Mąż mi powiedział że mogłam poczekać i sam by je uprał naszym odkurzaczem, bo też ma funkcję do prania, ale trzeba nieźle się namachać , więc szybciej uprałam sama na kolanach.
Ale muszę Ci powiedzieć że dzisiaj się poleniłam, ugotowałam tylko rosół, a mąż zamówił dwie pizze po hawajsku i z pieczarkami, popiłam sobie coli zerówki i poleżałam, dzisiaj on pilnował dzieci, a jak przyszła mama, to umył okna na górze:)
MR i Ty w to wszystko uwierzyłaś. poczułaś się gorsza wykożystywana bez perspektyw tzw. kurą domowa. , A może jesteś spełnioną kobietą, masz rodzinę na którą możesz liczyć i to jest najważniejsze, Może miałaś inne plany, może mąż też inaczej sobie to życie wyobrażał, lecz na dzień disiejszy scenariusz może wygląda nieco inaczej. A teraz, trochę wyobraźni, czy to jest możliwe, że ona tak sobie siedzi przed świętami przy książce i komputerze.Mimo że pracuje nie oceniać mi ciężko czy lekko, to bez róznicy. Partnerstwa w rodzinie nie wymyslił ktoś żeby kobietom było lżej, tylko by robić coś wspólnie bo to przede wszyskim nas przybliża do siebie i łączy na całe życie.
Podam ci pewien przykad może podobnej sytuacji.
1. Na kolacji u znajomych mój teść kwieciście opowiada, jak to on gotuje sprząta, pierze itd. po powrocie teściowa pyta go co za gułpoty opowiadał, przecież nic nie robi podobnego, na co on odpowiedział że owszem nie robi, ale niech koleżanki przynajmniej jej zazdroszczą.
chyba już nie muszę tego komentować.
Słuchajcie, ja po prostu jestem zmęczona i dlatego mam dość , już tyle lat śpię tylko 4 godziny dziennie, rzadko 5 i do tej pory uważałam że tyle mi wystarczy. Chodzę późno spać, a wstaję bardzo rano i krzątam się tak cały dzień, w między czasie przysiądę przy kompie i coś napiszę.Byłam wczoraj u lekarza i powiedział że absolutnie nie mogę tak mało spać, ze to się odbije na moim zdrowiu i chyba tak już jest. Nie mogę dzwigać , mdleją mi ręce, nawet małego nie mogę długo ponosić.
Przepisał mi hydroxyzinum i powiedział że będę po tym dobrze spała, ale ja nawet tego jeszcze nie wykupiłam, bo się boję że będę po tym długo spać i zaniedbam dom i dzieci:(
Jejku Daria a dlaczego TY spisz tylko 4 gosz dziennie nie możesz sobie inaczej zycia zorganizować żeby spać dłużej ?
No wlasnie tez o to chcialam zapytac, moze poprostu masz problem z organizacja dnia. Ja mam dwojke dzieci (3 i 6), pracuje niestety zawodowo (i tu ja Ci zazdroszcze ze mozesz siedziec w domu z dziekiem, mnie na to nie stac), popoludniami ktores z dzieci ma zajecia dodatkowe (syn judo corka rehabilitacje), obiad zawsze ugotowany, z dziecmi zawsze staram sie zabawic, cos zrobic, no a weekendy niestety jeszcze przyszlo mi studiowac. Chyba tez dobrze zrozumialam ze mieszkasz blisko mamy wiec tu Ci tez moge zazdroscic.
Bo dłużej nie mogę, poprostu wstaję i już nie śpie:)Żebym nie wiem jak była zmęczona, po przespaniu tych godzin, wstaje i koniec.Od kilkanastu lat tak mam i zawsze mi to wystarczało, nie czułam się zmęczona ani senna.
Ja też tak mam niestety. Czasami wieczorny spacer pomaga. Warto naprawdę. Weż chłopa i na spacer po kolacji .
Nie bierz tego, czytałam ulotkę. Tobie potrzebny jest solidny odpoczynek, pół godziny tylko dla Ciebie każdego dnia, taki czysty egoizm :) Laugasel1 ma rację. Taka zaprawa Ci się przyda przed lutowym wyjazdem do Karpacza :) Już to widzę, jak gonisz męża po górkach :)
Trochę lata, szaleństwa i swobody dla Ciebie w muzyce :) http://www.youtube.com/watch?v=OhLOOdI23bE
Jak byłam w ciąży i trafiłam do szpitala to wszyscy na oddziale dostawali hydroxyzinum. Ja brałam tylko na początku bo byłam mocno zdenerwowana. Później już tylko udawałam, że biorę. Później w internecie czytałam, że to w ciąży może zaszkodzić dziecku.
Ja dostawałam po operacji, potem też udawałam, że biorę. Po tych tabletkach byłam strasznie zamulona, nie byłam w stanie dojść do łazienki, dopiero po 2 dniach niebrania doszłam do siebie.
To jest bardzo słaby lek, podawany w malych dawkach nawet dzieciom.
jesli zastosujesz się do zaleceń lekarza to na pewno niczego nie prześpisz.
Mi lekarz też czasem to przepistywał.
po jakimś czasie brania, wracałam do normy, zasypiałam sama i budziłam sie jak należy,
nie miałam nerwów i lęków.
To jest lek doraźny, własnie na takie kłopoty, ja nie musiałam brac tego do końca opakowania,
tylko w razie potrzeby.
Popieram,dodam,ze nie uzależnia,ja na spanie to biorę ciężki kaliber(nasen)i żyję:)
Na dobry sen najlepszy jest sex. Nie raz z mężem jak długo nie możemy zasnąć zrobimy to i szybciutko później zasypiamy. U nas jest to sprawdzony i niezawodny sposób.
as.. sex z rana..sex z wieczora i nie trza doktora:))
Dokładnie. Na ból głowy też pomaga.
Na dobry sen najlepszy jest sex. Nie raz z mężem jak długo nie możemy
niektóre kobiety to mają dobrze.....zasnąć zrobimy to i szybciutko później zasypiamy. U nas jest to
sprawdzony i niezawodny sposób.
oooooo as dobrze gadasz :):):):):)
chyba pierwszy raz się ze mną zgadzasz
o, as, myślę że wiele osób się z tobą zgodzi
Hydroxyzynę teściowa bierze..ale na nerwicę...czuje się ospała w dzień...a w nocy nie moze spać:(
I czemu nie pójdzie do lekarza!
widocznie zła dawka, albo coś źle robi.
Znam osobę, która chciała "przyspieszyć" działanie tego leku i brała podwójną dawkę,
taki własnie był efekt jak u Twojej teściowej.
Nie wierzę,że tak słodko jest,a jeżeli to prawda,że mąż robi tak wiele,to ona go pewnie nie szanuje...może nie kocha...mój mąż dużo robi w domu,w kwestii sprzątania,bo lubi porządek,dużo się od niego nauczyłam:),ale narzeka też dużo:)kłócimy się i godzimy...i w to wierzę,a w idealne związki nie...a co do Twojej pracy w domu,to wyluzuj,po co musisz wszystko mieć naj.?ja bym w życiu tych dywanów nie prała,szkoda mi paznokci,dłoni...kregosłupa...Ja się oszczędzam-pieke,gotuję i sprzątam,pracuję,ale wszystko w granicach,bo wiem,ze jak siebie sama nie uszanuję ,to nikt mnie szanował nie będzie ,co miesiąc robie paznokcie,włosy,rzęsy,bo lubie:))))
Dokładnie się z Tobą zgadzam. MR Ty widzisz tylko to co przekazuje Ci nowa znajoma, ale nie wiesz czy naprawdę jej życie to taka bajka, bo ja jakoś w bajki nie wierzę. Czemu nie doceniasz swego życia? Jeżeli Ci coś w nim nie pasuje to zmień. Wiem , łatwo powiedzieć, ale zastosuj metodę małych kroczków. Zapisz się na przykład na kurs nauki tanca brzucha. Kosztuje, a Twoja praca przez tyle lat w domu za friko. Niejeden mąż marzył by o TAKIEJ SZCZUPŁEJ , ZADBANEJ, PRACOWITEJ I MĄDREJ ŻONIE. Ty wyjdziesz z domu i poznasz nowych ludzi, wtedy to Twoja nowa znajoma będzie miała powody do zazdrości.
Już pogadaliśmy sobie z mężem, w tym roku pojedziemy w lutym w góry, mama zajmie się dziećmi:)
I o toi chodzi!!! Czasami dobrze jest zrewiorować swoje życie i ... poprawić je w miarę bezboleśnie. A macie już jakieś konkretne miejsce? Ja kiedyś byłam w Piwnicznej i cudnie było.
Pojedziemy do Karpacza, tam, mieszkała moja babcia:)
To na pewno masz sentyment do tych miejsc.
Znajomi MR widocznie maja taki podzial rol i jest im z tym dobrze. On nie narzeka, ona jest szczesliwa i tak powinno byc.
...a MR nie powinna narzekac tylko cos zmienic w swoim zyciu. Zamiast szorowac dywan na kolanach i jezdzic na szczocie codziennie, niech zatrudni pania do sprzatania a sama zajmie sie soba, zrobi cos dla dla siebie, cos co jej przyniesie zadowolenie i odmieni jej "kurze" zycie.
o nie, ja pani do sprzątania bym nie zatrudniła, za chiny ludowe wolę za to sobie paznokcie zrobić albo iśc do fryzjera, ale Pana do dywanów jak najbardziej.:) Koleżanka miała taka kobiete i to sprzątanie to tylko takie powierzchowne było dlatego nie podoba mi sie taki pomysł.
Agnieszko, dywany nie były brudne takie, chciałam tylko je odświeżyć , no i trochę przemoczyłam:)Pani na pewno nie zatrudnię.Ja nie narzekam , lubię prace domowe i lubię przebywać z dziećmi w domu, ale jak każda kobieta , mam też nastroje :(
tak czy siak Daria uważam, że trochę czasem powinnac myśleć tylko o sobie :) Wiem, że to bardzo trudne jak się jest oddana osoba dla rodziny ale to wyjdzie na dobre Wam wszytskim.
Ciekawe czy jest to możliwe skoro pewnie tylko mąż pracuje, a taka pani to na pewno trochę weźmie za sprzątanie
Zawsze wypadniesz gorzej, gdy zaczniesz porównywać się z innymi. Ja tak mam, siostra po studiach, a ja po technikum... Myślę, że jesteś zwyczajnie zmęczona, zbyt wiele wzięłaś sama na siebie. Pamiętaj, nie jesteś niezastąpiona :) Nie jesteś robotem! Według mnie smacznie gotujesz i tyle :) Mogę podziwiać i dziękuję Ci za to :) I mądrości życiowej też Ci nie brakuje :)
Pojęcie względne "fajni, szczerzy znajomi"... Tak naprawdę nic o nich nie wiesz i nie wierz we wszystko, co mówią, bo "wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma"...
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
Bardzo Wam kochane dziękuje, za cenne rady i za dużo życzliwości od niektórych osób na pw:)
Wiesz, ze to sciema ze strony Twojej kolezanki, prawda? :) Wiekszosc kobiet wlasnie Tobie zazdrosci zorganizowania, pracowitosci, nowego domku, zaradnosci Twojej, meza, udanych dzieciakow, fajnej "mamuski", trzymania sie wlasnych zasad, i kochajacej sie rodzinki, ze psa nie wspomne. :)
hahahah już to kiedyś słyszałam.... mąż wspaniały, wszystko w domu robi, dzieci cudowne tak jakby ich nie było i wogóle żyć i nie umierac :) Prawda okazała się całkiem inna. Mąż czasami coś pomógł w pracach domowych ale tylko czasami a dziecko jak to zbuntowany nastolatek nastręczało klopotów. Pani siedziała przed komputerem albo czytała wieczorami jak już wszystko zrobiła. Bycie kurą domowwą to świetne stanowisko. Niby nigdy nie zapłacone a jednak na 100% wolę tyrać w domu niż realizować się w jakiejs pracy zawodowej.
Nie czytałam całego wątku, ale widze że coś w Tobie pękło.
Potrzebujesz odpocząć zeby znów cieszyć się swoim życiem,
bo przecież do tej pory cieszyło Cię to co robisz.
jesteś taka żywiołową osobą, że nie wyobrazam sobie ciebie
jak siedzisz cały dzień z gazetą a ktoś ci "usługuje".
jesteś przemęczona, wystarczyłby jeden czy dwa takie dni i pewnie odechciałoby ci się byczenia sie.
nie znam cię na tyle (i Twojego trybu życia) żeby doradzac,
ale jak najszybciej postaraj się o taki własnie dzień dla ciebie.
coś w rodzaju drzemki regeneracyjnej, trwa krótko a działa cuda.
Gdyby tak płacili za bycie kura domowa to mysle ze wiele takich osob by sie nie załamywało.Ja tez tak mam cały dzien robie a i tak efektu nie ma ciagle bajzel.
Ale powim ci MR wystarczy chłopa zostawic na jakis czas samego to zobaczy ile praca w domu znazcy ja tak miałam gdy byłam w szpitalu