2 rok będę spędzać święta bez męża, On nie chce jechać do moich rodziców, a ze względu na to że moi mieszkają daleko i rzadko ich odwiedzam nie zostanę tutaj. Nie ma najlepszych stosunków z moją mamą, za to swoją rodzinę uwielbia. I z tego wszystkiego ja najbardziiej na tym cierpię. Macie podobne sytuacje?
Ja miałam taką sytuacje mój mąż też nie przepada za moją rodziną. Przystaliśmy na to aby spedzac wigilie az u teściow raz u moich rodziców a raz we dwoje u siebie .ten jeden raz w sumiena 3 latamoze sie pomęczyca wilk syty i owca cała.sytuacja nam sie troszke pozmieniała gdy przyszły dzieci na świat,chodziło o to aby każde nasze dziecko spedziło swoje pierwsze święta w swoim domu a nie u babć.
Tyle, że my mieszkamy w tym samym mieście co moi teściowie i odwiedzamy ich często, a do moich rodziców jeździmy rzadko i może to trochę niesprawiedliwe, ale ja bym chciała spędzać każde święta u nich ze względu na odległość i rzadkie widywanie się.
Ewelinko dokładnie ta sama sytuacja moi tescie tez mieszkali w tym samym mieście co my a moi rodzice w innym .Ja tez chciałam tak jak ty ale życie uczy kompromisów . Mam nadzieje że jakos dojdziecie do porozumienia bo takie samotne świeta nie służa małżeństwu
Tyle, że my mieszkamy w tym samym mieście co moi teściowie i odwiedzamy ich często, a do moich rodziców jeździmy rzadko i może to trochę niesprawiedliwe, ale ja bym chciała spędzać każde święta u nich ze względu na odległość i rzadkie widywanie się.
Zawsze możesz jechać do rodziców w Drugi Dzień Świąt. Jeśli mąż nie lubi swojej teściowej, a Twojej mamy to ciężko, by mu było nie okazywać tego podczas Wigilli, a ona powinna upłynąć w radosnej, a nie grobowej atmosferze. Ja na Twoim miejscu bez względu na wszystko wybrałabym święta z mężem. Zresztą od 6 lat z nim je spędzam. Do rodziców jeździmy w Drugi Dzień Świąt. Jest wilk syty i owca cała.
Taka sytuacja jak u Ciebie stawia Twojego męża na drugiej mniej ważnej pozycji i jest mu z tym nienajlepiej co powoduje, że jego stosunek do Twojej rodziny zamiast się zmienić jeszcze bardziej go od niej odpycha.
A poza tym kto Ci broni raz na jakiś czas jechać do rodziców? Przecież mąż Cię chyba w domu nie więzi. Każdy normalny człowiek potrzebuje swojej rodziny, chyba że ta traktuje go jak zło konieczne, ale to już inna "bajka".
A tak naprawdę to najbardziej cierpi na tym Twój mąż, a nie Ty.
Ewelinko, jesteś mężatką i teraz inaczej trzeba spojrzeć na pewne sprawy. Warto w jednym roku pojechać do rodziców, w drugim spędzić święta z teściami.
Wigilię bez względu na wszystko spędziłabym z mężem. Reszta - w miarę możliwości.Mój mąż i dzieci - to jest rodzina, która jest na pierwszym miejscu... nigdy bym sie z nimi nie rozstała na święta, zwłaszcza, że ze względu na pracę, przedszkole i codzinne obowiązki mało czasu nam zostaje tylko dla siebie.
Jeśli rodzina jest daleko - to trudno, kontakty sa z musu rzadsze i utrudnione. Można pojechać w odwiedziny również w innym terminie. Chyba liczy sie sam fakt odwiedzin a nie jakis dziwny przymus, że się musi akurat wtedy a nie w innym terminie, kiedy drogi nie bedą zakorkowane a pociągi mniej oblężone... Poza tym są telefony, internet...
Wigilię bez względu na wszystko spędziłabym z mężem. Reszta - w miarę możliwości.Mój mąż i dzieci - to jest rodzina, która jest na pierwszym miejscu... nigdy bym sie z nimi nie rozstała na święta, zwłaszcza, że ze względu na pracę, przedszkole i codzinne obowiązki mało czasu nam zostaje tylko dla siebie. Jeśli rodzina jest daleko - to trudno, kontakty sa z musu rzadsze i utrudnione. Można pojechać w odwiedziny również w innym terminie. Chyba liczy sie sam fakt odwiedzin a nie jakis dziwny przymus, że się musi akurat wtedy a nie w innym terminie, kiedy drogi nie bedą zakorkowane a pociągi mniej oblężone... Poza tym są telefony, internet...
Moi rodzice mieszkają w odległości 450km, więc nie bardzo pojadę do nich w 2 dzień Świąt, poza tym mieszkają sami, a rodzice mojego męża mają tu jeszcze pozostałe dzieci. Poza tym oni też tutaj za bardzo nie mogą przyjechać, bo mają gospodarstwo, a akurat w święta trudno, żeby ktoś obcy chciał się tym zajmować.
Ale jak to ładnie ujęła atosiaczek - masz meża, tak samo jak rodzice mają siebie nawzajem. Wiem jak to jest, czujesz sie zobowiązana wobec rodziców... ale nie piszesz, że oni potrzebuja pomocy, są niedołeżni czy chorzy. Chcesz się z nimi zobaczyć - ok, ale rozstawać sie z mężem na świeta - moim zdaniem nie jest ok...
Miałam podobną sytuację, bo maż uwazał, że w Wigilię MUSI odwiedzić rodziców. Dziecko było malutkie, godzina późna, mąż pojechał sam. W następną Wigilię dziecko było chore, mąż pojechał sam... i powoli zaczął odczuwać że coś jest nie tak, że w wieczór Wigilijny nie jestesmy razem. Że ten wieczór nei kończy sie tylko na wspólnym zjedzeniu barszczyku, że chodzi o coś więcej...
Dużo rozmawialiśmy na ten temat.
W końcu mężowaty zrozumiał, gdzie obecnie jest jego rodzina :) Chodziło o zmianę priorytetów. Szło opornie, ale jakos poszło. Teraz jak jest paskudna pogoda, albo dziecko zachoruje wszyscy zostajemy w domu. Jedziemy w odwiedziny w inny dzień świąt, albo na Nowy Rok.
To ważne, żeby w taki szczególny dzień być z osobami dla nas najważniejszymi... to wpływa potem na całe codzienne życie... jeśli nie bedziesz budować z mężem wspólnych wspomnień, wspólnej więzi, to ja neistety nie wróże dobrze Waszemu małżenstwu...
Moi rodzice mieszkają w odległości 450km, więc nie bardzo pojadę do nich w 2 dzień Świąt, poza tym mieszkają sami, a rodzice mojego męża mają tu jeszcze pozostałe dzieci. Poza tym oni też tutaj za bardzo nie mogą przyjechać, bo mają gospodarstwo, a akurat w święta trudno, żeby ktoś obcy chciał się tym zajmować.
To jedź w Boże Narodzenie,a nie w Drugi Dzień Świąt. Dla mnie i tak najważniejszy jest mój mąż i dziecko i nic tego nie zmieni.
a ja widze ze Ty sama poprostu chcesz jechać a skoro ktoś tu wspomniał o kompromisie to czemu PAN MĄŻ nie może wysunąć ręki żeby chociażby Tobie zrobić przyjemność skoro Ci na tym zależy. Skoro teściowie są na codzień a rodzice od święta przedstaw męzowi odwrotną sytuację. Wiem że to czasem trudne ale może dostrzeże że Tobie na tym bardzo zależy i sam sie do tego pomysłu przekona :-) Pozdrawiam
Mężów można mieć 10 i więcej a rodziców ma się jednych. Moje priorytety od zawsze to babcia, mama, syn, mąż. Babci Już nie ma więc pierwsze miejsce zajmuje mama. Ja w Twojej sytuacji pojechałabym do rodzicow
Vikuniu, nie obraź się, ale może między innymi przez takie podejście można mieć 10 mężów. Jeśli mąż nie czuje, że jest dla Ciebie ważny, to co mu ma zależeć... Po co wychodzić za mąż/żenić się?
Wigilię bez względu na wszystko spędziłabym z mężem. Reszta - w miaręmożliwości.Mój mąż i dzieci - to jest rodzina, która jest napierwszym miejscu... nigdy bym sie z nimi nie rozstała na święta,zwłaszcza, że ze względu na pracę, przedszkole i codzinne obowiązki małoczasu nam zostaje tylko dla siebie. Jeśli rodzina jest daleko - totrudno, kontakty sa z musu rzadsze i utrudnione. Można pojechać w odwiedzinyrównież w innym terminie. Chyba liczy sie sam fakt odwiedzin a niejakis dziwny przymus, że się musi akurat wtedy a nie w innym terminie, kiedydrogi nie bedą zakorkowane a pociągi mniej oblężone... Poza tym sątelefony, internet... Ja się pod tym podpisuję.
Ja również, mąż i dziecko to najwazniejsze osoby, rodzice też są BARDZO ważni, ale ty założyłas swoją rodzinę i ona powinna byc na pierwszym miejscu. Dodam jeszcze,że rozumiem to jak bardzo Ci szkoda rodziców,że na swięta będą sami ale mają siebie tak jak ty masz męża uważam,że powinniscie wigilię sędzic sami z dziecmi to napewno wpłynie na was korzystnie i nie bedziecie mieli do siebie żalów,ja mam taką sytuacje,że mój tata został sam 7 lat temu zmarła nam moja kochana mama i każde świeta są dla niego smutne,w tym roku postanowił isc do pracy by nie byc na wigilii wzioł zmianę popołudniową,napisalam to by Ci uświadomic,że naprawde Twoi rodzice nie mają najgorzej. Co do Twojego męża to napewno wspólna wigilia pomoże mu troszkę zrozumiec jak ty sie czujesz bo ani on ani ty nie spędzicie jej u swoich rodziców.
Nie wyobrażam sobie abym mogła święta spędzić bez męża. Był czas że wigilje chcieliśmy spędzac sami ze sobą a pierwszy dzień swiąt spędzalismy z moimi rodzicami lub teściami. Teraz w święta jest trochę wolnego może moglibyście podzielić ten czas na dwie rodziny ?
Ja też spędzam Święta z mężem i dziećmi i moją mamą, kiedyś na każdych Świętach była też moja teściowa i zawsze się nią interesowałam.Jak się kocha meża i dzieci , to trzeba też pamiętać o swoich i męża rodzicach.
Coś mi sie zdaje, że wasze małżeństwo długo nie potrwa, jeżeli będziesz tak postępować..Byłaś w zeszłym roku u rodziców na Święta, więc powinnaś te Święta spędzić z mężem, a do rodziców pojechać na Nowy Rok. Jeżeli kochasz męża, to porozmawiaj z nim i ustalcie jak to ma w przyszłości wyglądać. Z mamą też swoją powinnaś porozmawiać i jej wytłumaczyć. Musi być jakiś powód, że mąż nie chce z Tobą jeżdzić, musicie się dogadać koniecznie. Piszesz że nie macie dzieci, jak mąż będzie spędzał Święta tylko ze swoją rodziną, to dojdzie do tego, że za jej namową, poszuka sobie takiej żony która będzie z nim spędzać Święta.
Pozdrawiam serdecznie i myślę że podejmiejsz słuszną decyzję.:)
hi hi ja tu wymyslał potencjalny tytuł Twojej książki. Szkoda mi trchoę Eweliny nie rozumiem dlaczego mąz nie miał by zrobić raz w roku wyjątku. a z drugej strony rodzice też są ważni a męża ma się cały rok a z trzeciej strony to napisze tak Oby ludzie w życiu mieli tylko takie problemy :)
Ewelinko, wybacz dosadnośc mojej wypowiedzi ale bardzo nie podoba mi się postawa Twojego męża...swoją rodzinę uwielbia ale za Twoją mama nie przepada...ja wiem że ożenił się z Tobą a nie Twoją mamą ale święta to szczególny czas i chociażby przez wzgląd na to że mieszkancie bardzo daleko mógłby się przemóc i raz na dwa lata pojechać z Tobą, tak zeby święta spędzać naprzemian raz u jednych raz u drugich rodziców (szczególnie że jak piszesz dzieci nie macie) jeśli jednak i taki scenariusz nie jest do zaakceptowania urzadzcie swieta sami, tylko i wyłacznie w swoim towarzystwie, to Wy nawzajem dla siebie jesteście najważniejsi, a przynajmniej powinniscie...świeta oddzielnie to chyba najgorsze wyjście...nie chcę Cię urazić ale takie postępowanie (gdy kazdy ma swoje racje a kompromisu nie widać) nie najlepiej Wam wrózy...mimo wszystko życzę udanych świąt
Taa kompromis tylko...niestety jak się zakłada rodzinę to zostawia sie rodziców i robi wszystko by ta rodzina była szczęśliwa.A czas świąt to szczególny czas i jeżeli faktycznie nie możecie się dogadać to musisz tak zrobić aby wszyscy byli zdowoleni.
rodzice mojego męża też mieszkają daleko,300 km od Nas ,jednakże staramy się tak pogodzić żeby co rok jego rodzice na Święta Bożego Narodzenia byli z Nami, jednego roku my jeździmy do Nich ,a na drugi rok Oni przyjeżdzają do Nas i wtedy my u siebie robimy wigilię i zapraszamy też moich rodziców . Nie wyobrażam sobie spędzić Wigili bez męża i dziecka.
Najważniejsze to spędzić święta z mężem, możesz pojechać do rodziców w sobotę i niedziele przed świętami a na wigilie przyjechać do domu. Spróbuj przekonać męża żeby pojechał z Tobą, w końcu to Święta czas pojednania.
Ja nie wyobrażam sobie świąt bez mojego męża tym bardziej że niedawni myślałam że tak będzie. Na szczęście jest szansa że nie spędzi ich w szpitalu, tylko w domu.
Też tak myślę. Poza tym rodziców ma sie jednych a mężów można mieć wielu
Marzenko, tak mawia moja ciotka do swoich dzieci.....a zdarła trzech mężów, została sama, a i swojej mamy nie szanowała. Uważam że szacunek należy się rodzicom, ale mąż/żona i dzieci to "rodzina najbliższa", i powinna być stawiana na pierwszym miejscu:) Żadna z nas nie chce aby mąż stawiał swoją mamusię na pierwszym miejscu, tak samo czują mężczyźni:)
Ewelinko ! Nie zmuszaj meza .. nic na sile .. ))) . Moze wspolnie w innym czasie wybierzecie sie do twoich rodzicow . ) Tiaa poki co tak jak piszesz faworyzuje tylko swoja rodznie..
Mysle , ze jest w nim jakas blokada albo '' drugie dno '' . Musicie nad tym wspolnie popracowac i dojsc do kompromisu oczwiscie w duchu pokoju , zrozumienia i poszanowania wlasnej godosci ... Nic na sile , nic dla daty ....
Ja troche Cie rozumiem, w przyszlym roku wracamy do Polski i dzis nie wyobrazam sobie Wigilii gdzie indziej jak u mojej mamy. Kolacji wigilijnej nie jedlismy razem juz 5 lat. Tylko ze u mnie jest taka sytuacja ze jemy dwie Wigilie, u tesciow i u mamy z tym ze ja tam chcialabym byc troche dluzej posiedziec po kolacji pospiewac koledy. Zwlaszcza ze w moim rodzinnym domu jest zdecydowanie zdrowsza atmosfera. Mysle ze z mezem musicie spokojnie porozmawiac i dogadac sie. Ktos musi ustapic, ja szczerze powiem chyba nie zdecydowalabym sie sama jechac do rodzicow, staralabym sie przekonac do tego meza. A jesli nie udaloby mi sie go przekonac do Wigilii to zawsze jest Boze Narodzenie. Moj brat dopoki zyla jego tesciowa to co drugi rok jedli kolacje u niej a co drugi u mojej mamy i moja mama uwazala to za normalne bo tak jak ona czekala na swojego syna i jego zone w tym dniu to tak samo czekala na to mama mojej bratowej. A nie dalo sie jesc i tu i tu bo bylo za daleko.
Powinnaś zostać z mężem, skoro on nie chce jechać. Mąż jest ważniejszy od rodziców. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła zostawić w Wigilię męża i jechać do mamusi i tatusia bez względu na to, jak bardzo ich kocham.
Święta spędzone tylko we dwoje też mogą być piękne. Wiem z własnego doświadczenia :)
Pod warunkiem, że obydwie strony ustąpią i spędzą te święta we dwoje. Wydaje mi się ,że taki kompromis powinien iść z obydwu stron, bo nie może tak być, że dziewczyna co roku bedzie chodzila na święta do teściów, bo tak wypada , choć wolałaby być w tym dniu albo tylko z mężem albo z rodzicami. A może wystarczy porozmawiać i okaże się, że mężowi te święta osobono noe przeszkadzają. Oburzonym wyjaśniam, nie wszyscy w tym kraju musża odczuwać "magię świąt". Byc moze dla męza naszej koleżanki, te dni to tylko lepsze jedzenie i więcej wolnego czasu. Warto porozmawiać i się dowiedzieć. Przy okazji osiagnąć jakiś kompromis.
Tak, myślę, że mojemu mężowi święta osobno jakoś bardzo nie przeszkadzają, bardziej mi jest smutno, że On nie chce jechać do mojego domu rodzinnego, że będę tam sama bez niego, ale szkoda mi rodziców, żeby byli tam sami, rodzice mojego męża mają jeszcze inne dzieci, a moi nie, a mieszkamy od nich w odległości 450km, a rodziców mojego męża mamy na miejscu, więc ja nie zamierzam na pewno zostawać tu też na Święta. Z 2 strony rozumiem też trochę mojego męża, moja mama nie bardzo go akceptuje, ciągle go krytykuje, choć sama ma też w niektórych sprawach trochę racji względem niego, poza tym nie może tego zaakceptować, że mieszkamy tak daleko i kontakty są utrudnione.
ja bym pojechała do rodziców, a dlaczego mieszkacie tak daleko? u mnie było tak , ze maz nie chciał mieszkac u mnie i poszliśmy mieszkać do niego ,a teraz jest budowa i malutkie dziecko , a teść nawet nie pomoże ,nie pobawi małego .Pomagaja nam moi rodzice i tata jest na każdy tel u mnie . I świeta spedzamy u moich rodziców ,ale dopiero po 6 latach maz zrozumiał CO TO JEST RODZINA
Może Ty nie powinnaś za mąż wcale wychodzić , tylko z mamusią mieszkać i się jej słuchać, jak Ci jej tak strasznie żal.Wcale się nie dziwię Twojemu mężowi że tam jeżdzić nie chce, jak teściowa po nim jeździ jak po łysej kobyle.Powinnaś się cieszyć że daleko mieszkacie, bo jakbyście mieszkali koło Twojej mamy , to pewnie byś już była po rozwodzie.
Trochę nie rozumiem, czemu wszyscy tak na mnie narzekają, mąż też w tej linii zięć -teściowa nie jest bez winy. A moja mama jest czasem wybuchowa i za dużo powie, ale szybko wybacza. Taka poprostu jest i czasem odstrasza przez to ludzi. Tak w ogóle to w moim małżeństwie całkiem dobrze nam się układa, z wyjątkiem problemów co do tych wyjazdów...
Ewelinko, teraz pewnie za późno. Może warto namówić męża na wyjazd np. w czasie urlopu i z mamą usiąść i sobie wszystko wyjaśnić. Taka rozmowa bywa bardzo pomocna.Jesteś jeszcze młodziutka, życie przed Tobą, ale jak nie wyjaśnisz teraz, to z biegiem lat będzie jescze trudniej.
Spoko, miałam teściową 13 lat i żałuje że już jej nie mam, a swoje podwórko już ogarnęłam, zanim spadł śnieg wszystko zostało wygrabione i jest czyściutko:))
Wiesz co? strasznie mnie korci, żeby coś wkleić na forum, myślisz że by się niektórzy bardzo zdziwili, jaby to przeczytali?
Bo Twój mąż miał rację, kocha Ciebie i nie pozwolił żeby Ciebie krytykowała, tutaj jest odwrotna sytacja, autorka męża zostawia i jeździ sama, z tego co pisze , to już postanowiła że pojedzie sama.
Agnieszko, ale powiedz, czy ja nie mam racji? Jak mama autorki wątku nie toleruje zięcia który mieszka 450 km od niej, to co by było jakby mieszkał obok, rozwód murowany:)
Daria trochę optymizmu przed świątecznego. nie wiem co by było gdyby bo na wróżkę chyba sie nie nadaję. Mogło by być tak jak napisałaś, pewnie że tak, ale mogło by też tak być, że jakby sie częściej widzieli to może by się zaczeli dogadywać i tolerować
W tym momencie zgadzam sie z Mamą Rózyczki. Ja tez mieszkam teraz jeszcze nie z mężem, ale moim nażeczonym ponad 400km od naszego rodzinnego domu i w te swieta niestety nie jedziemy do żadnych z rodziów poprostu nas nie stac poniewaz podróż drogo by nas wyniosła i bedziemy spedzac je tylko we dwoje. Moim zdaniem rodzice powinni zrozumieć ,że dzieci dorastaja i mają już swoją rodzinę(niestety mojej mamie ciężko to zrozumieć, ale mam nadzieję, że po jakimś czasie to zrozumie). Zapewne jakbysmy mieszkali, albo z moja mamą czy mamą mojego to nasz związek pewnie by długo nie przetrwał.
Takie filozoficzne przemyślenia mam w związku z Twoim wpisem i wieloma komentarzami - szkoda, że tak jest, że w ten rodzinny niby czas okazuje się, że wcale rodzinnie nie jest.... Samo życie... Nie traktuj tego wpisu jako krytykę Twojej rodziny - mówię ogólnie o tym, że niby święta, niby radość i miłość i zrozumienie, a tu nagle się okazuje, że ktoś kogoś nie toleruje i że z nim przy tym wigilijnym stole nie usiądzie.... Bardzo trudna sytuacja i na pewno przykra dla Ciebie..
może powinniście się dogadać żeby w jednym roku spędzić wigilie u twoich rodziców a w drugim u rodziców męża skoro byłaś w ubiegłym roku u swoich rodziców i w tym znowu jedziesz to coś jest nie tak dogadajcie się bo to nie ma przyszłości
Ja długie lata jeździłam do teściów na święta (choć się z teściową nie dogaduję) - bo mój mąż jedynak, w ten sposób wiedziałam, że nie będzie miał wyrzutów sumienia, że rodzice zostali sami.
jak byliśmy sami - staraliśmy się dzielić Święta - raz tu, raz tu, z przewagą do teściów.
Potem - jak nasza rodzina okrzepła (dzieci) - Święta były nasze, ale z wyjazdami sporadycznymi.
Teraz zostajemy w domu. Doszły jeszcze koty.
A pewnie niedługo dzieci powiedzą nam, że Święta spędzą z kimś innym - taka kolej rzeczy.
My pakujemy nasz koty w transportery - i w drogę....Ale tylko wtedy - gdy trzeba być, wyjazd jest dłuższy niż jeden dzień..Normalnie mamy dyżury - żeby ktoś zostawał w domu. Dzieciak ispore - więc do dyspozycji 4 osoby.
no właśnie, wszystko rozchodziło się o to, że dzieciaki zostawały na posterunku, a my ze znajomymi na 3,4 dni do Białeczki wrrr teraz M do Białki wyjeżdża sam i wszystko jest okej wrrrrrrr
kiedy ja wyszłam za mąż i zamieszkałam z tesciami musiałam nauczyć się godzić święta sprawiedliwie...oj ciężko było...najpierw szybka wigilia u moich rodziców 20 km dalej, potem jeszcze szybsze łamanie opłatkiem z dziadkami, trochę bliżej, bo 4km ode mnie, od dziadków do ciotki na małe co nieco, co prawda po sąsiedzku, ale jak mi przyszło usiąść przy własnym stole to już sił brakowało...potem jak pojawiły się dzieci wszytko trwało znacznie dłużej, zaczęło mnie to męczyć...wigilia była z teściami, następny dzień u dziadków, kolejny u rodziców, bo przyjeżdżała siostra....dziś nie mam takich dylematów...dziadka już nie ma, babcię zabiera córka do siebie, mamę zabiera moja siostra, a ja...męczę się z teściami ale M zawsze wszędzie ze mną...
nie z kazda mama mozna porozmawiac..tak naparwde porozmawiac...:/ niestety...
meza nie mam ale mysle hm..wydaje mi sie, ze w tej sytuacji pojechalabym do rodzicow...moze glupio to zabrzmi ale mezow mozna miec od licha! rodzicow tylko jednych...
a na przyszlosc moze warto ustalic ze Boze Narodzenie spedzamy z jednyi rodzicami a Wielkanoc z drugimi, i tak na zmiane, hm? wtedy bedzie wilk syty i owca cala!;))
Nie wiem..byc moze myle sie..ale na ta chwile tak wlasnie mysle.
wierz mi ze nie kazdej mamie mozesz powiedziec swoje zdanie...a nawet jak powiesz to ma to w nosie...a jedyne co mozesz tym zdzialac to to, ze obrazi sie;( ufff ;(
a maz? pewnie gdzies tam jest....ale swoja wielka milosc juz przezylam...i nie sadze zeby druga tak wielka i namietna przytrafila mi sie..;-))) wiec tak czy tak...mysle ze pojechalabym do rodzicow;-)
ale ja tam sobie moge myslec..zycie jest zyciem...i wcale nie wiem jak bym sie zachowala w takiej sytuacji..hm
Tak, przerabiałm to samo - jaki to mój małżonek zły, bo tego nie zrobił, tamtego... i takie drązenie skały...a mamusia przecież zrobi obiadek, przytuli, mamusia dobra, mąż zły i potem ja - dawaj na męża, a on bidny nie wie o co chodzi... - to jest bardzo, bardzo złe. Nie twierdzę, ze tak bedzie, ale biorąc pod uwagę, że miedzy mamusia a męzem sie nie układa... Znam to i to jest bardzo dobre na rozpad związku.
Bo mamusie, to trzeba od początku do pionu postawić i nie pozwolić jeździć po mężu, najlepiej jak mamusia się nie wtrąca między małżeństwo.Ja bym od razu swojej powiedziała , że jak chce spędzać z moją rodziną Święta, to absolutnie nie ma prawa krytykować mojego męża.
Całe szczęście że moja mama jest rozsądna i się do nas nie wtrąca, bardzo lubi mojego męża:)
ja jak i mamusie i tesciowa postawilam do pionu nie ma sie wtracac nasze zycie nasza sprawa..na poczatku malzenstwa tesciowa interesowalo wszystko np sms juz spicie?...modliliscie sie? co porAABIACIE.... nie bylo wyjscia jak doprowadzic tesciowa do porzadku synus ma swoja rodzine i niech sie nie wtraca...ciezko wylo do tej pory jestem ta zla synowa hihi ale mi to nie przeszkadza przynajmiej czesto nie wpada z wizytami hihi
u mnie jest ustalone od dnia slubi raz u mnie raz u niego wigillia i jak narazie skutkuje a powiem ze tesciowa tez mam nie za ciekawa i falszywa szwagierke zgrany duet z tesciowa ale coz te 2 -3 godz jakos sie zawsze przezylo hihihi u mnie jest zasada ALBO RAZEM ALBO WOGOLE i maz nie ma wyjscia...
Ewelino przeczytałam wszytskie wpisy. W jednym swoim poście napisałaś, że jesteście szczęśliwi i poza problemem ze świętami problemów żadnych nie macie. Miło to słyszeć. Moja rada jest taka, choć chyba ciotka dobra rada ze mnie kiepska. Skoro wyjeżdżałas do rodziców i czułas się z tym dobrze, a mąz czuje się dobrze spędzając święta ze swoimi rodzicami to choć dla mnie to dziwne i nie do pomyślania ja w Twojej sytuacji nie zmieniała bym tego. Skoro nie macie do siebie obopólnych pretensji o ta rozłąkę to niech tak będzie soba się nacieszycie cały rok. Jak dziewczyny napisały wczesniej.
Witam,gdybym miała rodziców 450 km od domu w którym mieszkam na Święta pojechała bym do nich z męzem albo i bez niego ,korona by mu z głowy nie spadła gdy by z tobą pojechał ,z tego co piszesz to ani on ani twoja mama za sobę nie przepadają mogę ci tylko wspólczuć takiej sytuacji bo milość się mnoży a nie dzieli powinien zrobić to dla ciebie ,może pogadaj z teściową aby przekonała go do wyjazdu do twoich rodziców (uważam że ona to sama powinna zrobić )bez twojej prośby ale coż..... w moim malżeństwie są dwie mamy i dwie teściowe i gra...chociaż mój mąż lepiej czuje się w moim rodzinnym domu niż w swoim to przykre przecież to jego mama nie podsycam u niego tego uczucia ale widzę jak mu żle z tym wszystkim ....Mimo wszystko życzę ci odwagi i co kolwiek zrobisz będzie żle jak zostaniesz to zrobisz przykrość rodzicom krórzy nie widzieli cię pewnie z pół roku a jak pojedziesz bedziesz mieć wyrzyty że zostawiłaś męza samego a czy twój mąż wie jak bardzo cierpisz a z czego on musi zrezygnować zebyś była szczęśliwa..?...pozdrawiam
Uwierz ze sa dwa gatunki tesciowych, te zle i te dobre. Moi tesciowie zaliczaja sie do tego drugiego gatunku. Tesc z polowa rodziny i sasiadow sklocony-skutek nikt do nich nie chodzi i oni tez nigdzie nie chodza. Tesciowa w rodzinie ma opinie strasznie falszywej i zaklamanej osoby a zreszta dorobila sie paru dolarow i troche ludzi z gory traktuje. Ja na wlasnej skorze przekonalam sie jak smakuje wspolne z nia mieszkanie, na szczescie wyjechala odemnie i moge odpoczac psychicznie od niej. Pomimo wszystko ze wzgledu na to ze jest matka mojego meza i babcia moich dzieci w przyszlosci bede z nia pewnie i swieta spedzac, nie moge napisac ze beda to dla mnie szczesliwe chwile. Moj szwagier ostatnio o swojej matce powiedzial ze ona co roku jest coraz gorsza, a moj maz w zwiazku z pewna sytuacja w rodzinie powiedzial ze jego mama nie za dobrze ma w glowie. Wiec to nie tak jest ze tylko synowe dopatruja sie wad w tesciowych , bo jak juz wlasni synowie nie rozumieja gadania i postepowania wlasnej matki to cos w tym musi byc.
Przeczytałam wszystkie wątki i uwżam podobnie jak już dziewczynki pisały, że fajnie by było gdybyście się tak dogadali żeby jednego roku spędzić święta u twoich rodziców, a drugie u teściów. Ale z drugiej strony skoro twoja mamusia i mąż się nie "trawią", to po co kogoś uszczęsliwiać na siłę tylko dlatego, że to są święta i rodzina powinna być razem. Przecież ty założyłaś swoją rodzinę i to jest właśnie mąż. Więc może tak spędzić święta we dwoje? A do rodziców możesz przecież pojechać na: imieniny, urodziny, dzień matki, dzień ojca itd i niekoniecznie zmuszać do tego wyjazdu męża.
Łoł. Przeczytałam wszystkie wpisy i jestem trochę zdziwiona ogólną nagonką na Ewelinę... Moim zdaniem, to mąż jest ciut niesprawidliwy, bo raz w roku mógłby się poświęcić dla swojej żony i pojechać do swoich teściów. Podejrzewam, że nie umrze od tego :):):) a może magia świąt sprawi, że wszyscy będą dla siebie milsi.
Ale! Jeżeli już mąż za nic nie chce się przekonać do wyjazdu, to ja nie widzę żadnych przeszkód, żeby Ewelina pojechała sama. Nie cierpię takiego podejścia do małżeństwa, że skoro już wzięliśmy ślub to teraz jedno się od drugiego nie ruszy - bo tak postrzegane małżeństwo to jest niewola. Jedno jest kulą u nogi drugiemu. Dla mnie małżeństwo to jest wolność. A wróżenie rozwodów z powodu osobnych wigilii... pffff.
Z Twojej wypowiedzi, Ewelino, jednak myślę, że chciałabyś aby mąż z Tobą pojechał więc spróbuj wytłumaczyć mu, że bardzo zależałoby Ci aby raz był z Tobą w takim dniu. Ale w starciu z Twoją mamą musisz stać murem po jego stronie - choćby nie miał racji ;)
Łoł. Przeczytałam wszystkie wpisy i jestem trochę zdziwiona ogólną nagonką na Ewelinę... Moim zdaniem, to mąż jest ciut niesprawidliwy, bo raz w roku mógłby się poświęcić dla swojej żony i pojechać do swoich teściów. Podejrzewam, że nie umrze od tego :):):) a może magia świąt sprawi, że wszyscy będą dla siebie milsi. Ale! Jeżeli już mąż za nic nie chce się przekonać do wyjazdu, to ja nie widzę żadnych przeszkód, żeby Ewelina pojechała sama. Nie cierpię takiego podejścia do małżeństwa, że skoro już wzięliśmy ślub to teraz jedno się od drugiego nie ruszy - bo tak postrzegane małżeństwo to jest niewola. Jedno jest kulą u nogi drugiemu. Dla mnie małżeństwo to jest wolność. A wróżenie rozwodów z powodu osobnych wigilii... pffff. Z Twojej wypowiedzi, Ewelino, jednak myślę, że chciałabyś aby mąż z Tobą pojechał więc spróbuj wytłumaczyć mu, że bardzo zależałoby Ci aby raz był z Tobą w takim dniu. Ale w starciu z Twoją mamą musisz stać murem po jego stronie - choćby nie miał racji ;)
Mądre słowa Ireth, aż zazdraszczam Ewci latorośli:)
Nie no, Ona mimo wszystko bardzo chce, żeby przyjeżdżał i to tak serio, tylko jest bardzo wybuchowa i czasem "wypali coś za dużo". Mam jeszcze brata, ale nie ma go w Polsce.
Oj tam, oj tam... dwa lata bez świąt z mążem? To co ja mam powiedzieć? Ja całe życie spędzam świeta bez męża i nie mam najmniejszej nadzieji, że kiedykolwiek je z nim spędzę...
2 rok będę spędzać święta bez męża, On nie chce jechać do moich rodziców, a ze względu na to że moi mieszkają daleko i rzadko ich odwiedzam nie zostanę tutaj. Nie ma najlepszych stosunków z moją mamą, za to swoją rodzinę uwielbia. I z tego wszystkiego ja najbardziiej na tym cierpię. Macie podobne sytuacje?
Ja miałam taką sytuacje mój mąż też nie przepada za moją rodziną. Przystaliśmy na to aby spedzac wigilie az u teściow raz u moich rodziców a raz we dwoje u siebie .ten jeden raz w sumiena 3 latamoze sie pomęczyca wilk syty i owca cała.sytuacja nam sie troszke pozmieniała gdy przyszły dzieci na świat,chodziło o to aby każde nasze dziecko spedziło swoje pierwsze święta w swoim domu a nie u babć.
Tyle, że my mieszkamy w tym samym mieście co moi teściowie i odwiedzamy ich często, a do moich rodziców jeździmy rzadko i może to trochę niesprawiedliwe, ale ja bym chciała spędzać każde święta u nich ze względu na odległość i rzadkie widywanie się.
Ewelinko dokładnie ta sama sytuacja moi tescie tez mieszkali w tym samym mieście co my a moi rodzice w innym .Ja tez chciałam tak jak ty ale życie uczy kompromisów . Mam nadzieje że jakos dojdziecie do porozumienia bo takie samotne świeta nie służa małżeństwu
Tyle, że my mieszkamy w tym samym mieście co moi teściowie i odwiedzamy ich
często, a do moich rodziców jeździmy rzadko i może to trochę
niesprawiedliwe, ale ja bym chciała spędzać każde święta u nich ze
względu na odległość i rzadkie widywanie się.
Zawsze możesz jechać do rodziców w Drugi Dzień Świąt. Jeśli mąż nie lubi swojej teściowej, a Twojej mamy to ciężko, by mu było nie okazywać tego podczas Wigilli, a ona powinna upłynąć w radosnej, a nie grobowej atmosferze. Ja na Twoim miejscu bez względu na wszystko wybrałabym święta z mężem. Zresztą od 6 lat z nim je spędzam. Do rodziców jeździmy w Drugi Dzień Świąt. Jest wilk syty i owca cała.
Taka sytuacja jak u Ciebie stawia Twojego męża na drugiej mniej ważnej pozycji i jest mu z tym nienajlepiej co powoduje, że jego stosunek do Twojej rodziny zamiast się zmienić jeszcze bardziej go od niej odpycha.
A poza tym kto Ci broni raz na jakiś czas jechać do rodziców? Przecież mąż Cię chyba w domu nie więzi. Każdy normalny człowiek potrzebuje swojej rodziny, chyba że ta traktuje go jak zło konieczne, ale to już inna "bajka".
A tak naprawdę to najbardziej cierpi na tym Twój mąż, a nie Ty.
Ewelinko, jesteś mężatką i teraz inaczej trzeba spojrzeć na pewne sprawy. Warto w jednym roku pojechać do rodziców, w drugim spędzić święta z teściami.
Wigilię bez względu na wszystko spędziłabym z mężem. Reszta - w miarę możliwości.Mój mąż i dzieci - to jest rodzina, która jest na pierwszym miejscu... nigdy bym sie z nimi nie rozstała na święta, zwłaszcza, że ze względu na pracę, przedszkole i codzinne obowiązki mało czasu nam zostaje tylko dla siebie.
Jeśli rodzina jest daleko - to trudno, kontakty sa z musu rzadsze i utrudnione. Można pojechać w odwiedziny również w innym terminie. Chyba liczy sie sam fakt odwiedzin a nie jakis dziwny przymus, że się musi akurat wtedy a nie w innym terminie, kiedy drogi nie bedą zakorkowane a pociągi mniej oblężone... Poza tym są telefony, internet...Wigilię bez względu na wszystko spędziłabym z mężem. Reszta - w miarę
Ja się pod tym podpisuję.możliwości.Mój mąż i dzieci - to jest rodzina, która jest na
pierwszym miejscu... nigdy bym sie z nimi nie rozstała na święta,
zwłaszcza, że ze względu na pracę, przedszkole i codzinne obowiązki mało
czasu nam zostaje tylko dla siebie. Jeśli rodzina jest daleko - to
trudno, kontakty sa z musu rzadsze i utrudnione. Można pojechać w odwiedziny
również w innym terminie. Chyba liczy sie sam fakt odwiedzin a nie
jakis dziwny przymus, że się musi akurat wtedy a nie w innym terminie, kiedy
drogi nie bedą zakorkowane a pociągi mniej oblężone... Poza tym są
telefony, internet...
Moi rodzice mieszkają w odległości 450km, więc nie bardzo pojadę do nich w 2 dzień Świąt, poza tym mieszkają sami, a rodzice mojego męża mają tu jeszcze pozostałe dzieci. Poza tym oni też tutaj za bardzo nie mogą przyjechać, bo mają gospodarstwo, a akurat w święta trudno, żeby ktoś obcy chciał się tym zajmować.
A dzieci jeszcze nie mamy.
Ale jak to ładnie ujęła atosiaczek - masz meża, tak samo jak rodzice mają siebie nawzajem. Wiem jak to jest, czujesz sie zobowiązana wobec rodziców... ale nie piszesz, że oni potrzebuja pomocy, są niedołeżni czy chorzy. Chcesz się z nimi zobaczyć - ok, ale rozstawać sie z mężem na świeta - moim zdaniem nie jest ok...
Miałam podobną sytuację, bo maż uwazał, że w Wigilię MUSI odwiedzić rodziców. Dziecko było malutkie, godzina późna, mąż pojechał sam. W następną Wigilię dziecko było chore, mąż pojechał sam... i powoli zaczął odczuwać że coś jest nie tak, że w wieczór Wigilijny nie jestesmy razem. Że ten wieczór nei kończy sie tylko na wspólnym zjedzeniu barszczyku, że chodzi o coś więcej...
Dużo rozmawialiśmy na ten temat.
W końcu mężowaty zrozumiał, gdzie obecnie jest jego rodzina :) Chodziło o zmianę priorytetów. Szło opornie, ale jakos poszło. Teraz jak jest paskudna pogoda, albo dziecko zachoruje wszyscy zostajemy w domu. Jedziemy w odwiedziny w inny dzień świąt, albo na Nowy Rok.
To ważne, żeby w taki szczególny dzień być z osobami dla nas najważniejszymi... to wpływa potem na całe codzienne życie... jeśli nie bedziesz budować z mężem wspólnych wspomnień, wspólnej więzi, to ja neistety nie wróże dobrze Waszemu małżenstwu...
Moi rodzice mieszkają w odległości 450km, więc nie bardzo pojadę do nich
To jedź w Boże Narodzenie,a nie w Drugi Dzień Świąt. Dla mnie i tak najważniejszy jest mój mąż i dziecko i nic tego nie zmieni.w 2 dzień Świąt, poza tym mieszkają sami, a rodzice mojego męża mają tu
jeszcze pozostałe dzieci. Poza tym oni też tutaj za bardzo nie mogą
przyjechać, bo mają gospodarstwo, a akurat w święta trudno, żeby ktoś
obcy chciał się tym zajmować.
a ja widze ze Ty sama poprostu chcesz jechać a skoro ktoś tu wspomniał o kompromisie to czemu PAN MĄŻ nie może wysunąć ręki żeby chociażby Tobie zrobić przyjemność skoro Ci na tym zależy. Skoro teściowie są na codzień a rodzice od święta przedstaw męzowi odwrotną sytuację. Wiem że to czasem trudne ale może dostrzeże że Tobie na tym bardzo zależy i sam sie do tego pomysłu przekona :-) Pozdrawiam
Popieram:):):)
Czemu to Ewelina musi trwać przy mężu, bo on chce być ze swoimi rodzicami, a on nie może zrozumieć jej sytuacji?
Mężów można mieć 10 i więcej a rodziców ma się jednych. Moje priorytety od zawsze to babcia, mama, syn, mąż. Babci Już nie ma więc pierwsze miejsce zajmuje mama. Ja w Twojej sytuacji pojechałabym do rodzicow
Vikuniu, nie obraź się, ale może między innymi przez takie podejście można mieć 10 mężów. Jeśli mąż nie czuje, że jest dla Ciebie ważny, to co mu ma zależeć... Po co wychodzić za mąż/żenić się?
Mężowi ślubuje się miłość , wierość i uczciwość małęńską az do śmierci. Więc trzeba by pochować 9 by mieć 10.
AS mądra z Ciebie kobieta :)
Wigilię bez względu na wszystko spędziłabym z mężem. Reszta - w
miaręmożliwości.Mój mąż i dzieci - to jest rodzina, która
jest napierwszym miejscu... nigdy bym sie z nimi nie rozstała na
święta,zwłaszcza, że ze względu na pracę, przedszkole i codzinne
obowiązki małoczasu nam zostaje tylko dla siebie. Jeśli rodzina jest
daleko - totrudno, kontakty sa z musu rzadsze i utrudnione. Można pojechać w
odwiedzinyrównież w innym terminie. Chyba liczy sie sam fakt odwiedzin
a niejakis dziwny przymus, że się musi akurat wtedy a nie w innym terminie,
kiedydrogi nie bedą zakorkowane a pociągi mniej oblężone... Poza tym
sątelefony, internet... Ja się pod tym podpisuję.
Ja również, mąż i dziecko to najwazniejsze osoby, rodzice też są BARDZO ważni, ale ty założyłas swoją rodzinę i ona powinna byc na pierwszym miejscu.
Dodam jeszcze,że rozumiem to jak bardzo Ci szkoda rodziców,że na swięta będą sami ale mają siebie tak jak ty masz męża uważam,że powinniscie wigilię sędzic sami z dziecmi to napewno wpłynie na was korzystnie i nie bedziecie mieli do siebie żalów,ja mam taką sytuacje,że mój tata został sam 7 lat temu zmarła nam moja kochana mama i każde świeta są dla niego smutne,w tym roku postanowił isc do pracy by nie byc na wigilii wzioł zmianę popołudniową,napisalam to by Ci uświadomic,że naprawde Twoi rodzice nie mają najgorzej. Co do Twojego męża to napewno wspólna wigilia pomoże mu troszkę zrozumiec jak ty sie czujesz bo ani on ani ty nie spędzicie jej u swoich rodziców.
Nie wyobrażam sobie abym mogła święta spędzić bez męża. Był czas że wigilje chcieliśmy spędzac sami ze sobą a pierwszy dzień swiąt spędzalismy z moimi rodzicami lub teściami. Teraz w święta jest trochę wolnego może moglibyście podzielić ten czas na dwie rodziny ?
Też tak uważam.
Pggy83 - masz 100% racji, ja spdzam święta z mężem i dziećmi i nikt inny mnie nie interesuje!!
Ja też spędzam Święta z mężem i dziećmi i moją mamą, kiedyś na każdych Świętach była też moja teściowa i zawsze się nią interesowałam.Jak się kocha meża i dzieci , to trzeba też pamiętać o swoich i męża rodzicach.
Coś mi sie zdaje, że wasze małżeństwo długo nie potrwa, jeżeli będziesz tak postępować..Byłaś w zeszłym roku u rodziców na Święta, więc powinnaś te Święta spędzić z mężem, a do rodziców pojechać na Nowy Rok. Jeżeli kochasz męża, to porozmawiaj z nim i ustalcie jak to ma w przyszłości wyglądać. Z mamą też swoją powinnaś porozmawiać i jej wytłumaczyć. Musi być jakiś powód, że mąż nie chce z Tobą jeżdzić, musicie się dogadać koniecznie. Piszesz że nie macie dzieci, jak mąż będzie spędzał Święta tylko ze swoją rodziną, to dojdzie do tego, że za jej namową, poszuka sobie takiej żony która będzie z nim spędzać Święta.
Pozdrawiam serdecznie i myślę że podejmiejsz słuszną decyzję.:)
Masz rację, skąś to znam
oj prawda... ;) małżeńststo trzeba pielęgnować
Tylko pochwalić taką synową Kokardo:)a co z tym grzybkiem z kropkami, do uszek dla teściowej?
musiałam wpis edytować, bo mamusia poczytuje wątek :P
w sprawie nadzionka musze do Ciebie się zgłosić :P
MR Książke pisz :):): Pani Mądra rado :)
Ej Agguś:) daj spokój, napisałam tylko co myślę, a już mnie atakują:)))))
sama zaatakowałaś, nie dziw się reakcji :)
To nie był żaden atak mahiko, przeczytaj co autorka napisała o traktowaniu jej męża przez jej matkę.Ja napisałam tylko to co myślę.
hi hi ja tu wymyslał potencjalny tytuł Twojej książki. Szkoda mi trchoę Eweliny nie rozumiem dlaczego mąz nie miał by zrobić raz w roku wyjątku. a z drugej strony rodzice też są ważni a męża ma się cały rok a z trzeciej strony to napisze tak Oby ludzie w życiu mieli tylko takie problemy :)
:D
Ewelinko, wybacz dosadnośc mojej wypowiedzi ale bardzo nie podoba mi się postawa Twojego męża...swoją rodzinę uwielbia ale za Twoją mama nie przepada...ja wiem że ożenił się z Tobą a nie Twoją mamą ale święta to szczególny czas i chociażby przez wzgląd na to że mieszkancie bardzo daleko mógłby się przemóc i raz na dwa lata pojechać z Tobą, tak zeby święta spędzać naprzemian raz u jednych raz u drugich rodziców (szczególnie że jak piszesz dzieci nie macie) jeśli jednak i taki scenariusz nie jest do zaakceptowania urzadzcie swieta sami, tylko i wyłacznie w swoim towarzystwie, to Wy nawzajem dla siebie jesteście najważniejsi, a przynajmniej powinniscie...świeta oddzielnie to chyba najgorsze wyjście...nie chcę Cię urazić ale takie postępowanie (gdy kazdy ma swoje racje a kompromisu nie widać) nie najlepiej Wam wrózy...mimo wszystko życzę udanych świąt
Też uważam, że tu potrzebny jest kompromis z tymi odwiedzinami.
Już nie ma ja i on, tylko jest MY...a skoro my, to trzeba się zaczać przełamywać i to dotyczy obu stron... również męża.Taa kompromis tylko...niestety jak się zakłada rodzinę to zostawia sie rodziców i robi wszystko by ta rodzina była szczęśliwa.A czas świąt to szczególny czas i jeżeli faktycznie nie możecie się dogadać to musisz tak zrobić aby wszyscy byli zdowoleni.
rodzice mojego męża też mieszkają daleko,300 km od Nas ,jednakże staramy się tak pogodzić żeby co rok jego rodzice na Święta Bożego Narodzenia byli z Nami, jednego roku my jeździmy do Nich ,a na drugi rok Oni przyjeżdzają do Nas i wtedy my u siebie robimy wigilię i zapraszamy też moich rodziców . Nie wyobrażam sobie spędzić Wigili bez męża i dziecka.
Najważniejsze to spędzić święta z mężem, możesz pojechać do rodziców w sobotę i niedziele przed świętami a na wigilie przyjechać do domu. Spróbuj przekonać męża żeby pojechał z Tobą, w końcu to Święta czas pojednania.
Ja nie wyobrażam sobie świąt bez mojego męża tym bardziej że niedawni myślałam że tak będzie. Na szczęście jest szansa że nie spędzi ich w szpitalu, tylko w domu.
hej, wychodzi na to że jak ty nie pojedziesz, to Twoi rodzice będą sami na święta?
ja bym pojechała i bez męża.
Rodzice wiecznie życ nie będą, a cały rok z męzem jestes.
Najzdrowiej podzielić świetowanie między męża i rodziców.Bo nikt nie wie ile mu przeznaczone,a mąż ważny ale rodzice także
Też tak myślę. Poza tym rodziców ma sie jednych a mężów można mieć wielu
Też tak myślę. Poza tym rodziców ma sie jednych a mężów
Marzenko, tak mawia moja ciotka do swoich dzieci.....a zdarła trzech mężów, została sama, a i swojej mamy nie szanowała. Uważam że szacunek należy się rodzicom, ale mąż/żona i dzieci to "rodzina najbliższa", i powinna być stawiana na pierwszym miejscu:) Żadna z nas nie chce aby mąż stawiał swoją mamusię na pierwszym miejscu, tak samo czują mężczyźni:)można mieć wielu
No no, mąż mógłby postawić żonę na pierwszym miejscu i jechac z nia.
tymczasem, on woli spędzać święta ze swoją rodziną.
No no, mąż mógłby postawić żonę na pierwszym miejscu i jechac z
Nawet powinien mahiko;)nia. tymczasem, on woli spędzać święta ze swoją rodziną.
Może na przyszłe święta uda się osiągnąc consensus małżonkom :)
Może na przyszłe święta uda się osiągnąc consensus małżonkom :)
Życzę im tego z całej siły, rozmowa, taka od serca wszystko rozwiąże:)Ewelinko ! Nie zmuszaj meza .. nic na sile .. ))) . Moze wspolnie w innym czasie wybierzecie sie do twoich rodzicow . ) Tiaa poki co tak jak piszesz faworyzuje tylko swoja rodznie..
Mysle , ze jest w nim jakas blokada albo '' drugie dno '' . Musicie nad tym wspolnie popracowac i dojsc do kompromisu oczwiscie w duchu pokoju , zrozumienia i poszanowania wlasnej godosci ... Nic na sile , nic dla daty ....
Zycze powodzenia ...
Może teściowa dała się we znaki zięciowi i się jej boi. Ewelina, nie obrażaj się, bo ja teraz żartuje.:)
Ja troche Cie rozumiem, w przyszlym roku wracamy do Polski i dzis nie wyobrazam sobie Wigilii gdzie indziej jak u mojej mamy. Kolacji wigilijnej nie jedlismy razem juz 5 lat. Tylko ze u mnie jest taka sytuacja ze jemy dwie Wigilie, u tesciow i u mamy z tym ze ja tam chcialabym byc troche dluzej posiedziec po kolacji pospiewac koledy. Zwlaszcza ze w moim rodzinnym domu jest zdecydowanie zdrowsza atmosfera. Mysle ze z mezem musicie spokojnie porozmawiac i dogadac sie. Ktos musi ustapic, ja szczerze powiem chyba nie zdecydowalabym sie sama jechac do rodzicow, staralabym sie przekonac do tego meza. A jesli nie udaloby mi sie go przekonac do Wigilii to zawsze jest Boze Narodzenie. Moj brat dopoki zyla jego tesciowa to co drugi rok jedli kolacje u niej a co drugi u mojej mamy i moja mama uwazala to za normalne bo tak jak ona czekala na swojego syna i jego zone w tym dniu to tak samo czekala na to mama mojej bratowej. A nie dalo sie jesc i tu i tu bo bylo za daleko.
Powinnaś zostać z mężem, skoro on nie chce jechać. Mąż jest ważniejszy od rodziców. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła zostawić w Wigilię męża i jechać do mamusi i tatusia bez względu na to, jak bardzo ich kocham.
Święta spędzone tylko we dwoje też mogą być piękne. Wiem z własnego doświadczenia :)
Pod warunkiem, że obydwie strony ustąpią i spędzą te święta we dwoje. Wydaje mi się ,że taki kompromis powinien iść z obydwu stron, bo nie może tak być, że dziewczyna co roku bedzie chodzila na święta do teściów, bo tak wypada , choć wolałaby być w tym dniu albo tylko z mężem albo z rodzicami. A może wystarczy porozmawiać i okaże się, że mężowi te święta osobono noe przeszkadzają. Oburzonym wyjaśniam, nie wszyscy w tym kraju musża odczuwać "magię świąt". Byc moze dla męza naszej koleżanki, te dni to tylko lepsze jedzenie i więcej wolnego czasu. Warto porozmawiać i się dowiedzieć. Przy okazji osiagnąć jakiś kompromis.
Tak, myślę, że mojemu mężowi święta osobno jakoś bardzo nie przeszkadzają, bardziej mi jest smutno, że On nie chce jechać do mojego domu rodzinnego, że będę tam sama bez niego, ale szkoda mi rodziców, żeby byli tam sami, rodzice mojego męża mają jeszcze inne dzieci, a moi nie, a mieszkamy od nich w odległości 450km, a rodziców mojego męża mamy na miejscu, więc ja nie zamierzam na pewno zostawać tu też na Święta. Z 2 strony rozumiem też trochę mojego męża, moja mama nie bardzo go akceptuje, ciągle go krytykuje, choć sama ma też w niektórych sprawach trochę racji względem niego, poza tym nie może tego zaakceptować, że mieszkamy tak daleko i kontakty są utrudnione.
ja bym pojechała do rodziców, a dlaczego mieszkacie tak daleko? u mnie było tak , ze maz nie chciał mieszkac u mnie i poszliśmy mieszkać do niego ,a teraz jest budowa i malutkie dziecko , a teść nawet nie pomoże ,nie pobawi małego .Pomagaja nam moi rodzice i tata jest na każdy tel u mnie . I świeta spedzamy u moich rodziców ,ale dopiero po 6 latach maz zrozumiał CO TO JEST RODZINA
Bo ja tu studiuję póki co, no ale po studiach mąż też chciałby, żebyśmy mieszkali tu.
Może Ty nie powinnaś za mąż wcale wychodzić , tylko z mamusią mieszkać i się jej słuchać, jak Ci jej tak strasznie żal.Wcale się nie dziwię Twojemu mężowi że tam jeżdzić nie chce, jak teściowa po nim jeździ jak po łysej kobyle.Powinnaś się cieszyć że daleko mieszkacie, bo jakbyście mieszkali koło Twojej mamy , to pewnie byś już była po rozwodzie.
Trochę nie rozumiem, czemu wszyscy tak na mnie narzekają, mąż też w tej linii zięć -teściowa nie jest bez winy. A moja mama jest czasem wybuchowa i za dużo powie, ale szybko wybacza. Taka poprostu jest i czasem odstrasza przez to ludzi. Tak w ogóle to w moim małżeństwie całkiem dobrze nam się układa, z wyjątkiem problemów co do tych wyjazdów...
Ewelina, ja bym radziła nie zwracac uwagi na ataki na Ciebie w tym watku.
Ewelinko, teraz pewnie za późno. Może warto namówić męża na wyjazd np. w czasie urlopu i z mamą usiąść i sobie wszystko wyjaśnić. Taka rozmowa bywa bardzo pomocna.Jesteś jeszcze młodziutka, życie przed Tobą, ale jak nie wyjaśnisz teraz, to z biegiem lat będzie jescze trudniej.
Kobieto, opanuj się .Ty masz monopol na rady na każdy temat? Dość krótko chyba miałaś teściową, żeby wypowiadać się na ten temat.
Może najpierw ogarnij swoje " podwórko" , żebyś nie musiała zakładać wątków w stylu " mam dość".
Spoko, miałam teściową 13 lat i żałuje że już jej nie mam, a swoje podwórko już ogarnęłam, zanim spadł śnieg wszystko zostało wygrabione i jest czyściutko:))
Wiesz co? strasznie mnie korci, żeby coś wkleić na forum, myślisz że by się niektórzy bardzo zdziwili, jaby to przeczytali?
A ile świąt spędziłas bez swojej mamy?
Wiesz co? strasznie mnie korci, żeby coś wkleić na forum, myślisz że by się niektórzy bardzo zdziwili, jaby to przeczytali?
Ja nie jestem ciekawa. I mam nadzieje że nie bedziemy musieli tego czytac.
Nie odpowiem Ci , bo nie warto:)
To dobrze, dziękuję :)
To może do administatora forum? Proszę bardzo.
Widzi matkę kilka razy w roku, 2 może 3...
Ja sie wcale nie dziwie że z mamą chce święta spędzic, meża ma na co dzień.
Mało tego, chce spędzic święta i mama i z meżem.
Ale ja się też nie dziwię, że chce spędzić Święta z rodzicami, ale sama napisała że jej mama nie toleruje jej męża, więc po co on ma tam jechać.?
Jakby tak moja mama traktowała mojego męża i poniżała, to zrobiłabym tak jak napisała ekkore.
No tak, ale to on by musiał najpierw sie przełamac i pojechac z Eweliną,
żeby było tak jak pisze ekkore.
Ona też nei chce spędzac świąt bez niego, tylko z nim i rodzicami.
Był czas, że mój mąż nie chciał jeździć do swojej mamy (nie święta tylko zwykły czas) bo jak mnie nie było to mnie krytykowała przy nim.
Bo Twój mąż miał rację, kocha Ciebie i nie pozwolił żeby Ciebie krytykowała, tutaj jest odwrotna sytacja, autorka męża zostawia i jeździ sama, z tego co pisze , to już postanowiła że pojedzie sama.
MR ty to potrafisz ubawić człowieka Twoja bezpośredniość mnie ciągle zaskakuje :)
Agnieszko, ale powiedz, czy ja nie mam racji? Jak mama autorki wątku nie toleruje zięcia który mieszka 450 km od niej, to co by było jakby mieszkał obok, rozwód murowany:)
Daria trochę optymizmu przed świątecznego. nie wiem co by było gdyby bo na wróżkę chyba sie nie nadaję. Mogło by być tak jak napisałaś, pewnie że tak, ale mogło by też tak być, że jakby sie częściej widzieli to może by się zaczeli dogadywać i tolerować
W tym momencie zgadzam sie z Mamą Rózyczki. Ja tez mieszkam teraz jeszcze nie z mężem, ale moim nażeczonym ponad 400km od naszego rodzinnego domu i w te swieta niestety nie jedziemy do żadnych z rodziów poprostu nas nie stac poniewaz podróż drogo by nas wyniosła i bedziemy spedzac je tylko we dwoje. Moim zdaniem rodzice powinni zrozumieć ,że dzieci dorastaja i mają już swoją rodzinę(niestety mojej mamie ciężko to zrozumieć, ale mam nadzieję, że po jakimś czasie to zrozumie). Zapewne jakbysmy mieszkali, albo z moja mamą czy mamą mojego to nasz związek pewnie by długo nie przetrwał.
Takie filozoficzne przemyślenia mam w związku z Twoim wpisem i wieloma komentarzami - szkoda, że tak jest, że w ten rodzinny niby czas okazuje się, że wcale rodzinnie nie jest.... Samo życie... Nie traktuj tego wpisu jako krytykę Twojej rodziny - mówię ogólnie o tym, że niby święta, niby radość i miłość i zrozumienie, a tu nagle się okazuje, że ktoś kogoś nie toleruje i że z nim przy tym wigilijnym stole nie usiądzie.... Bardzo trudna sytuacja i na pewno przykra dla Ciebie..
może powinniście się dogadać żeby w jednym roku spędzić wigilie u twoich rodziców a w drugim u rodziców męża skoro byłaś w ubiegłym roku u swoich rodziców i w tym znowu jedziesz to coś jest nie tak dogadajcie się bo to nie ma przyszłości
Dlaczego uzalezniasz przyszlośc od 2 dni w roku?
Bo to co pisze Ewelina nie wróży przyszłości.
Dwa dni - może trzy, to tylko wymówka.
jest dużo żalu - po każdej ze stron.
gdyby to było moje małżeństwo - jako mąż pojechałabym z żoną - po rozmowie z żoną.
Jako żona - porozmawiałabym ze swoją mamą - i postawiła ultimatum - jedno złe słowo pod adresem ślubnego oboje pakujemy manele.
Małżeństwo polega na kompromisach i poszanowaniu potrzeb drugiej strony. i to obie strony muszę sie dogadać
moim zdaniem - ten wyjazd samodzielny zrobi wiele złego. Ciągłym słuchaniu - jaki to małżonek zły...przy żalu, że nie przyjechał...ehhhh
Przemawia do mnie to co napisałaś.
To mąż powinien jechac z żoną w tej sytuacji,
a żona powinna tam na miejscu obstawac za meżem.
Ot co.
A teksty typu, miejsce żony jest przy meżu, trwanie przy męzu itp. są straszne
Miejsce męza jest przy żonie lepeij brzmi
Miejsce obu małżonków jest przy sobie.
Ja długie lata jeździłam do teściów na święta (choć się z teściową nie dogaduję) - bo mój mąż jedynak, w ten sposób wiedziałam, że nie będzie miał wyrzutów sumienia, że rodzice zostali sami.
jak byliśmy sami - staraliśmy się dzielić Święta - raz tu, raz tu, z przewagą do teściów.
Potem - jak nasza rodzina okrzepła (dzieci) - Święta były nasze, ale z wyjazdami sporadycznymi.
Teraz zostajemy w domu. Doszły jeszcze koty.
A pewnie niedługo dzieci powiedzą nam, że Święta spędzą z kimś innym - taka kolej rzeczy.
ja mam cztery koty i psa i urlopy spędzam w ich towarzystwie...bo mi teść powiedział,że jak ma się zwierzęta to się nie wyjeżdża
My pakujemy nasz koty w transportery - i w drogę....Ale tylko wtedy - gdy trzeba być, wyjazd jest dłuższy niż jeden dzień..Normalnie mamy dyżury - żeby ktoś zostawał w domu. Dzieciak ispore - więc do dyspozycji 4 osoby.
no właśnie, wszystko rozchodziło się o to, że dzieciaki zostawały na posterunku, a my ze znajomymi na 3,4 dni do Białeczki wrrr teraz M do Białki wyjeżdża sam i wszystko jest okej wrrrrrrr
fantastyczna rada :)
Nie przejmuj się, lepiej spędzić urlop z mądrymi zwierzakami, niż z głupimi ludźmi.:)
tez bym tak wolala szwagierke szwagra w kosmos przy okazjii tesciowa niech wezma....
kiedy ja wyszłam za mąż i zamieszkałam z tesciami musiałam nauczyć się godzić święta sprawiedliwie...oj ciężko było...najpierw szybka wigilia u moich rodziców 20 km dalej, potem jeszcze szybsze łamanie opłatkiem z dziadkami, trochę bliżej, bo 4km ode mnie, od dziadków do ciotki na małe co nieco, co prawda po sąsiedzku, ale jak mi przyszło usiąść przy własnym stole to już sił brakowało...potem jak pojawiły się dzieci wszytko trwało znacznie dłużej, zaczęło mnie to męczyć...wigilia była z teściami, następny dzień u dziadków, kolejny u rodziców, bo przyjeżdżała siostra....dziś nie mam takich dylematów...dziadka już nie ma, babcię zabiera córka do siebie, mamę zabiera moja siostra, a ja...męczę się z teściami ale M zawsze wszędzie ze mną...
Też sie cieszę z tego że święta spędzam z moim M :)
Ale idziemy najpierw do jego rodziny potem do mojej, całe szczeście ze w jednej miescowości.
Jak byłam mała, szliśmy do babci od taty potem babci od mamy i było podobnie.
nie z kazda mama mozna porozmawiac..tak naparwde porozmawiac...:/ niestety...
meza nie mam ale mysle hm..wydaje mi sie, ze w tej sytuacji pojechalabym do rodzicow...moze glupio to zabrzmi ale mezow mozna miec od licha! rodzicow tylko jednych...
a na przyszlosc moze warto ustalic ze Boze Narodzenie spedzamy z jednyi rodzicami a Wielkanoc z drugimi, i tak na zmiane, hm? wtedy bedzie wilk syty i owca cala!;))
Nie wiem..byc moze myle sie..ale na ta chwile tak wlasnie mysle.
Ja też bym pojechała w tej sytuacji do rodziców.
Ale każdej mamie i każdemu mężowi można powiedzieć swoje zdanie. Rozmowy nie będzie , ale przynajmniej będą wiedzieli jakie ktoś ma zdanie.
Jak już znajdziesz tego jednego, jedynego , to na pewno zmienisz zdanie na temat ilości mężów. On tam gdzieś jest , tylko Ty go jeszcze nie widzisz.
wierz mi ze nie kazdej mamie mozesz powiedziec swoje zdanie...a nawet jak powiesz to ma to w nosie...a jedyne co mozesz tym zdzialac to to, ze obrazi sie;( ufff ;(
a maz? pewnie gdzies tam jest....ale swoja wielka milosc juz przezylam...i nie sadze zeby druga tak wielka i namietna przytrafila mi sie..;-))) wiec tak czy tak...mysle ze pojechalabym do rodzicow;-)
ale ja tam sobie moge myslec..zycie jest zyciem...i wcale nie wiem jak bym sie zachowala w takiej sytuacji..hm
zgadzam sie z ekkore
Tak, przerabiałm to samo - jaki to mój małżonek zły, bo tego nie zrobił, tamtego... i takie drązenie skały...a mamusia przecież zrobi obiadek, przytuli, mamusia dobra, mąż zły i potem ja - dawaj na męża, a on bidny nie wie o co chodzi... - to jest bardzo, bardzo złe. Nie twierdzę, ze tak bedzie, ale biorąc pod uwagę, że miedzy mamusia a męzem sie nie układa... Znam to i to jest bardzo dobre na rozpad związku.
Bo mamusie, to trzeba od początku do pionu postawić i nie pozwolić jeździć po mężu, najlepiej jak mamusia się nie wtrąca między małżeństwo.Ja bym od razu swojej powiedziała , że jak chce spędzać z moją rodziną Święta, to absolutnie nie ma prawa krytykować mojego męża.
Całe szczęście że moja mama jest rozsądna i się do nas nie wtrąca, bardzo lubi mojego męża:)
Zazdroszczę... ja musiałam sporo kłótni przejsć, żeby wreszcie było tak jak ma być... no ale każdy ma inaczej, dochodzi do tego inną drogą :)
ja jak i mamusie i tesciowa postawilam do pionu nie ma sie wtracac nasze zycie nasza sprawa..na poczatku malzenstwa tesciowa interesowalo wszystko np sms juz spicie?...modliliscie sie? co porAABIACIE.... nie bylo wyjscia jak doprowadzic tesciowa do porzadku synus ma swoja rodzine i niech sie nie wtraca...ciezko wylo do tej pory jestem ta zla synowa hihi ale mi to nie przeszkadza przynajmiej czesto nie wpada z wizytami hihi
U mnie podobnie,ale teściowa już wcale nie przychodzidzi odkąd poprosiłam o wcześniejszą zapowiedź telefoniczna:)jaki spokój mam:)
jesssu męża bym zmieniła
Tak jest.
Bo miejsce meza jest przy żonie
u mnie jest ustalone od dnia slubi raz u mnie raz u niego wigillia i jak narazie skutkuje a powiem ze tesciowa tez mam nie za ciekawa i falszywa szwagierke zgrany duet z tesciowa ale coz te 2 -3 godz jakos sie zawsze przezylo hihihi u mnie jest zasada ALBO RAZEM ALBO WOGOLE i maz nie ma wyjscia...
Pierogi robisz i zanosisz?Bo jak nie to szkoda:)))
Przenigdy w zyciu nie chciała bym spędzać święt z kims w którym towarzystwie nie czuła bym się dobrze.
ale wiesz czasem musze to zniesc i po sprawie nie klocimy sie z mezem
musi to człowiek tylko umrzeć nic innego:)
Ewelino przeczytałam wszytskie wpisy. W jednym swoim poście napisałaś, że jesteście szczęśliwi i poza problemem ze świętami problemów żadnych nie macie. Miło to słyszeć. Moja rada jest taka, choć chyba ciotka dobra rada ze mnie kiepska. Skoro wyjeżdżałas do rodziców i czułas się z tym dobrze, a mąz czuje się dobrze spędzając święta ze swoimi rodzicami to choć dla mnie to dziwne i nie do pomyślania ja w Twojej sytuacji nie zmieniała bym tego. Skoro nie macie do siebie obopólnych pretensji o ta rozłąkę to niech tak będzie soba się nacieszycie cały rok. Jak dziewczyny napisały wczesniej.
Pozdr
Witam,gdybym miała rodziców 450 km od domu w którym mieszkam na Święta pojechała bym do nich z męzem albo i bez niego ,korona by mu z głowy nie spadła gdy by z tobą pojechał ,z tego co piszesz to ani on ani twoja mama za sobę nie przepadają mogę ci tylko wspólczuć takiej sytuacji bo milość się mnoży a nie dzieli powinien zrobić to dla ciebie ,może pogadaj z teściową aby przekonała go do wyjazdu do twoich rodziców (uważam że ona to sama powinna zrobić )bez twojej prośby ale coż..... w moim malżeństwie są dwie mamy i dwie teściowe i gra...chociaż mój mąż lepiej czuje się w moim rodzinnym domu niż w swoim to przykre przecież to jego mama nie podsycam u niego tego uczucia ale widzę jak mu żle z tym wszystkim ....Mimo wszystko życzę ci odwagi i co kolwiek zrobisz będzie żle jak zostaniesz to zrobisz przykrość rodzicom krórzy nie widzieli cię pewnie z pół roku a jak pojedziesz bedziesz mieć wyrzyty że zostawiłaś męza samego a czy twój mąż wie jak bardzo cierpisz a z czego on musi zrezygnować zebyś była szczęśliwa..?...pozdrawiam
Nie specjalnie rozumiem dlaczego lepiej brzmi, że miejsce męża przy żonie a nie żony przy mężu.
To jak ma się poczuć matka czterech synów? akurat taka przypadłośc spotkała moją teściową, przepraszam
mamę mojego męża. Dla Was teściowa to jakby drugi gorszy gatunek matki, choć gratulujecie sobie
narodzin synów. Dla mnie teściowa to przede wszystkim matka (trochę i moja) ale głównie babcia naszych
dzieci.
A nie uważacie że to synowe trochę określają narodziny matki drugiego rzędu, znaczy teściowej., bo jak
to mówią, córka zawsze garnie się do swoich rodziców, a mąż ma przy niej stać i nawet trochę od swoich
się tyłem wywrócić po to żeby nazwali go dobrym mężem.
Może nie mam racjii ale chyba najbardziej by mi się podobało być teściową MR;
Uwierz ze sa dwa gatunki tesciowych, te zle i te dobre. Moi tesciowie zaliczaja sie do tego drugiego gatunku. Tesc z polowa rodziny i sasiadow sklocony-skutek nikt do nich nie chodzi i oni tez nigdzie nie chodza. Tesciowa w rodzinie ma opinie strasznie falszywej i zaklamanej osoby a zreszta dorobila sie paru dolarow i troche ludzi z gory traktuje. Ja na wlasnej skorze przekonalam sie jak smakuje wspolne z nia mieszkanie, na szczescie wyjechala odemnie i moge odpoczac psychicznie od niej. Pomimo wszystko ze wzgledu na to ze jest matka mojego meza i babcia moich dzieci w przyszlosci bede z nia pewnie i swieta spedzac, nie moge napisac ze beda to dla mnie szczesliwe chwile. Moj szwagier ostatnio o swojej matce powiedzial ze ona co roku jest coraz gorsza, a moj maz w zwiazku z pewna sytuacja w rodzinie powiedzial ze jego mama nie za dobrze ma w glowie. Wiec to nie tak jest ze tylko synowe dopatruja sie wad w tesciowych , bo jak juz wlasni synowie nie rozumieja gadania i postepowania wlasnej matki to cos w tym musi byc.
Przeczytałam wszystkie wątki i uwżam podobnie jak już dziewczynki pisały, że fajnie by było gdybyście się tak dogadali żeby jednego roku spędzić święta u twoich rodziców, a drugie u teściów. Ale z drugiej strony skoro twoja mamusia i mąż się nie "trawią", to po co kogoś uszczęsliwiać na siłę tylko dlatego, że to są święta i rodzina powinna być razem. Przecież ty założyłaś swoją rodzinę i to jest właśnie mąż. Więc może tak spędzić święta we dwoje? A do rodziców możesz przecież pojechać na: imieniny, urodziny, dzień matki, dzień ojca itd i niekoniecznie zmuszać do tego wyjazdu męża.
Łoł. Przeczytałam wszystkie wpisy i jestem trochę zdziwiona ogólną nagonką na Ewelinę... Moim zdaniem, to mąż jest ciut niesprawidliwy, bo raz w roku mógłby się poświęcić dla swojej żony i pojechać do swoich teściów. Podejrzewam, że nie umrze od tego :):):) a może magia świąt sprawi, że wszyscy będą dla siebie milsi.
Ale! Jeżeli już mąż za nic nie chce się przekonać do wyjazdu, to ja nie widzę żadnych przeszkód, żeby Ewelina pojechała sama. Nie cierpię takiego podejścia do małżeństwa, że skoro już wzięliśmy ślub to teraz jedno się od drugiego nie ruszy - bo tak postrzegane małżeństwo to jest niewola. Jedno jest kulą u nogi drugiemu. Dla mnie małżeństwo to jest wolność. A wróżenie rozwodów z powodu osobnych wigilii... pffff.
Z Twojej wypowiedzi, Ewelino, jednak myślę, że chciałabyś aby mąż z Tobą pojechał więc spróbuj wytłumaczyć mu, że bardzo zależałoby Ci aby raz był z Tobą w takim dniu. Ale w starciu z Twoją mamą musisz stać murem po jego stronie - choćby nie miał racji ;)
W końcu zostało na tym, że teraz jedziemy osobno, na pogadam z mamą, na Wielkanoc jedziemy razem do mnie.
Łoł. Przeczytałam wszystkie wpisy i jestem trochę zdziwiona ogólną
Mądre słowa Ireth, aż zazdraszczam Ewci latorośli:)nagonką na Ewelinę... Moim zdaniem, to mąż jest ciut niesprawidliwy, bo
raz w roku mógłby się poświęcić dla swojej żony i pojechać do
swoich teściów. Podejrzewam, że nie umrze od tego :):):) a może
magia świąt sprawi, że wszyscy będą dla siebie milsi. Ale! Jeżeli
już mąż za nic nie chce się przekonać do wyjazdu, to ja nie widzę
żadnych przeszkód, żeby Ewelina pojechała sama. Nie cierpię takiego
podejścia do małżeństwa, że skoro już wzięliśmy ślub to teraz jedno
się od drugiego nie ruszy - bo tak postrzegane małżeństwo to jest niewola.
Jedno jest kulą u nogi drugiemu. Dla mnie małżeństwo to jest wolność. A
wróżenie rozwodów z powodu osobnych wigilii... pffff. Z Twojej
wypowiedzi, Ewelino, jednak myślę, że chciałabyś aby mąż z Tobą
pojechał więc spróbuj wytłumaczyć mu, że bardzo zależałoby Ci
aby raz był z Tobą w takim dniu. Ale w starciu z Twoją mamą musisz stać
murem po jego stronie - choćby nie miał racji ;)
A mnie się wydaje,że Twoja mama wręcz nie chce,aby on przyjechał,chce mieć Cię dla siebie(jesteś jedynaczka?)czy dobrze zrozumiałam?
Nie no, Ona mimo wszystko bardzo chce, żeby przyjeżdżał i to tak serio, tylko jest bardzo wybuchowa i czasem "wypali coś za dużo". Mam jeszcze brata, ale nie ma go w Polsce.
Oj tam, oj tam... dwa lata bez świąt z mążem? To co ja mam powiedzieć? Ja całe życie spędzam świeta bez męża i nie mam najmniejszej nadzieji, że kiedykolwiek je z nim spędzę...