Dla mnie nie ma najmnie4jszego znaczenia czy ktoś jest w związku z kobietą czy mężczyzną,jeżeli są szczęśliwi to super,chociaż wśród naszych katolików to się cieżko żyje ludziom homo.Nigdy nie myślę o tym co robią w swoich sypialniach,nie moja sprawa.
Prawdopodobnie chodzi o to, że gdyby została zalegalizowana ta ustawa, to tak jak teraz (mamy tylko ustawę o małżeństwach) ktoś będący w zw. małż. nie może zawrzeć następnego, tak osoba już będąca w zw. part. nie może zawrzeć następnego nie rozwiązując poprzedniego :)
Poza tym może to też dotyczyć związków partnerskich zawartych za granicą. W Izraelu np. zastosowano takie rozwiązanie. Jest to na pewno hipokryzja, ale jakoś problem rozwiązuje.
"Interesującą pozycję wypracował w powyższym względzie Izrael. Nie wprowadzono tam związków partnerskich a małżeństwo zawrzeć mogą tylko osoby różnych płci – jest to spowodowane swoistym monopolem duchownych w tym zakresie. Jednocześnie – od decyzji tamtejszego sądu najwyższego w 2006 roku – Izrael honoruje związki małżeńskie osób tej samej płci zawarte w innych krajach, przyznając im niemal takie same uprawnienia, jakimi cieszą się małżeństwa zawierane w Izraelu. Dla par jednopłciowych pochodzących z Izraela stało się to powodem wyjazdów do państw, w których małżeństwo można zawrzeć nie tylko nie posiadając obywatelstwa, ale nawet zamieszkania (takim państwem jest m.in. Kanada); po powrocie do Izraela pary takie zachowują małżeński status. Jednocześnie Izrael uznaje niezarejestrowane konkubinaty niezależnie od płci osób tworzących związek."
Ma sens, jest potrzebna. A cały problem nieodpowiedniej dyskusji w poprzednim wątku polega na tym, że większość osób projektu ustawy nie widziała, nie mówiąc o czytaniu.
Najgorsze jest to, że ta pani nie widzi nic niestosownego w swoich wypowiedziach. Uważa , że obowiązuje wolność słowa , podobnie jak niektóre osoby biorące udział w dyskusji.Mam nadzieję, że Komisja Etyki Poselskiej zajmie się taką osobą.
Zawodowo mam do czynienia również z Panią Posłanką, pomijając jej potknięcia poselskie nikt nie ma prawa komentowac jej decyzji, a tym bardziej obrażać na forum publicznym.
W pracy mamy również Pana który bardzo przeżył śmierć partnera( nota bene nigdy nie zastanawiałam się co oni robią w łóżku,o onym mam jak najlepsze zdanie), mam również koleżankę której partner zmarł pozostawiąjąc nie tylko majątek ale równiez córkę. I niestety ta córka nie dostała żadnego zabezpieczenia, sąd nie uznał jej roszczeń bo nie była z legalnego związku. I nie miało znaczenia,że mieszkał z partnerka,że wychowaywał swoją córkę od niemowlęcia.
Powinno to byc unormowane.
PS. Koleżanka to słowo na wyrost, po prostu pracujemy w tej samej instytucji.
Hmmm, wydawało mi sie,że to owa Pani znaczy P.Grodzka została obrażona. Odruchowo o niej pomyślałam, bo ilośc pomyj wylewanych oficjalnie na nia jest..... no niesmaczna.
Noo jednak przekaz interentowy jest niedoskonały, pani profesor, bo chyba o nia chodzi w wypowiedzi.... pozostawmy bez komentarza.
Może niekoniecznie po lini wątku, ale uwielbiam filmy Almodowara, porusza własnie tak trudne problemy jak związki międzyludzkie i naszą homofobię.
Wypowiedzi tej Pani pozostawiam bez komentarza..... załamka totalna.
W ogóle jak czytam te wszystkie (pomijając formę nagonki) wypowiedzi Pani Poseł Profesor jestem w szoku. Mamy XXI wiek, a wciąz w ciemnogrodzie tkwimy, i to ludzie ktorzy niby naszymi elitami intelektualnymi są....
Ostatnio widziałam CIEMNOGRÓD w sejmie. Jak sfrustrowana, nieszczęśliwa baba może się cieszyć z radości innych?
Faceci homo to najlepsi przyjaciele kobiet. Potrafią być wierni, są wrażliwi i potrafią kochać. Niestety nieuregulowanie tych spraw doprowadza do tego, że rodzą się dzieci gejów w tzw. legalnych związkach po Bożemu - tym, którzy pragną mieć potomka. Moja koleżanka urodziła dwójkę dzieci gejowi - nie wiedząc, że nim jest! I on i ona byli nieszcześliwi. Teraz są po rozwodzie. On żyje z partnerem.
Znam też kilku gejów - fantastycznych ludzi, którzy nie wstydza sie tego i żyją w długoletnich związkach. Dopóki niezakceptowali sami siebie w przeszłości, byli bardzo nieszczęśliwi!
ja tez znam gejow ale nie powiedzialabym o nich ze sa" fantastyczni". Troche przesadza mowiac ze geje sa fantastyczni, sa jak inni ludzie , jedni fajni, niektorzy podli. Nieprawda jest tez ze wszystcy sa wrazliwi, wierni i ach och jacy wspaniali...
Beato, ale trochę ma racji ponieważ geje nie są jacyś "inni" to zwykli normalni ludzie tacy sami jak hetero :):) Magda zna fantastycznych i TY i fajnie, ale nie można na Waszym przykładzie uogólniać i wrzucać wszystkich do jednego garnka;):) Ludzie, nie ważne jakiej orientacji są różni jedni są wrażliwi, inni mniej, jedni mają duże poczucie humoru, inni wcale itd. Mam nadzieję, że rozumiesz :)
Jasne.Ja nie gloryfikuję gejów, ale tak jak napisałam, znam fajnych. Ale wiadomo, nie znam ich aż tak dużo , żeby mówić jacy są wszyscy.Jak nabardziej zgadzam się . Myślę , że nie ma co dzielić na homo, czy hetero. Ogólnie - ludzie są różni , dobrzy i źli, czy mniej dobrzy.
Pewnie, że to zwykli ludzie. Nie uogólniam, ale też nie demonizuję jak inni. Sprawa płci to każdego indywidualna sprawa jak i to jakim jest człowiekiem.
Jedną z najpiękniejszych książek o miłości jaką przeczytałam była miłość dwóch mężczyzn do siebie. Niestety nie pamiętam tytułu bo miałam chyba 15-16 lat jak to czytałam. Jeden z mężczyzn opiekował się chorym, wtedy na śmiertelna chorobę partnerem. Płakałam jak bóbr gdy on umierał, a drugi był z nim do samego końca
Podepnę się do ciebie z filmem ktory kiedyś oglądałam włesnie o miłosci dwoch meżczyzn " co się wydarzyło w brokeback mountain" mysle że parę osób będzie kojarzyć ten film.
Moje zdanie w sprawie ustawy jest takie, że nie powinna ona dotyczyć związków heteroseksualnych. Tutaj mamy instytucję małżeństwa zarówno cywilnego i sakramentalnego, gdzie podstawy prawne są jasne i zrozumiałe. Padały w dyskusji argumenty, że taki związek jest łatwiej rozwiązać. A dlaczego? Niech ludzie wreszcie zaczną podejmować życiowe decyzje z całą świadomością i pełnym poczuciem odpowiedzialności. Zresztą sposób rozwiązania związku partnerskiego jest w projekcie kompletnie niedopracowany.
Art. 11 zawiera bardzo sprzeczne treści:
1. Ustanie związku partnerskiego następuje, jeżeli partnerzy jednocześnie obecni złożą przed
kierownikiem urzędu stanu cywilnego oświadczenia o rozwiązaniu związku partnerskiego.
2. Partner może żądać rozwiązania związku partnerskiego przez sąd, jeżeli trwale inieodwracalnie ustały wszystkie więzi pożycia.
3. Na zgodny wniosek obu partnerów sąd w wyroku orzekającym o rozwiązaniu związkpartnerskiego dokonuje podzia
łu majątku wspólnego.
Punkt 1 stwierdza, że wystarczy oświadczenie przed urzędnikiem USC, ale w sytuacji, gdy para dorobiła się wspólnych dóbr już konieczny jest sąd, co wynika z punktu 3. To nie jest jasne pod względem prawnym.
I myślę, że przede wszystkim te niedopracowania były powodem odrzucenia projektu.
I na koniec, nie miejmy znowu takich strasznych kompleksów i nazywania siebie ciemnogrodem. Popatrzmy co obecnie dzieje sie we Francji.
A ja jeszcze dodam, że za siebie i własne decyzje można odpowiadać, ale nikt z nas nie wie jak bardzo zmieni się nasz partner. Jeśli w związku dzieje się "coś złego", to przecież nie ma sensu w nim tkwić i udawać szczęśliwą parę. Powodów może być wiele (zdrada partnera, przemoc itd.). Co z tego, że jedno z małżonków bierze odpowiedzialność za swoją decyzję małżeńską i stara się żyć szczęśliwie lub tylko poprawnie? Czy wtedy już trzeba dźwigać ten bagaż do końca życia, bez względu na sytuację? Czy na tym ma polegać branie odpowiedzialności za podjętą kiedyś decyzję?
Oczywiście, że możliwości zakończenia związku muszą istnieć. Ale dlaczego łatwiejsze niż te, które przewiduje dotychczasowe prawo. Obecne procedury, jakie mamy są właściwie moim zdaniem dopracowane.
Smakosiu, wcale nie o to mi chodzi. Kiedy coś jest złe należy z tego wyjść, ale z drugiej strony ile osób nawet nie próbuje naprawić, czy rozmawiać o problemie. Wiadomo, że za drugą stronę nie możemy odpowiadać i jeśli z drugiej strony nie ma woli naprawy czy zmiany czegokolwiek, to nic się nie zdziała. Ale jak sama wielokrotnie wspominałaś, bo jesteś mądrą i wyważoną osobą, najgorzej na nieodpowiedzialności dorosłych cierpią dzieci. Źle jest, kiedy mamusia i tatuś, czy to w związku małżeńskim czy partnerskim, nie wykazują odpowiedzialności za dzieci, które sprowadzili na świat. Poczucia odpowiedzialności nie zmieni się żadną ustawą.
Ja czytam art. 11 następująco: rozwiązanie zwiazku partnerskiego może nastąpić przed kierownikiem usc jeżeli w tej sprawie zostaną złożone przez partnerów ZGODNE oświadczenia. Obopólna zgoda jest warunkiem trybu uproszczonego. Ale przecież może się zdażyć tak, że jeden z partnerów się nie zgadza. Droga sądowa jest przewidziana właśnie w takim przypadku. Zwróć uwagę, że ust. 2 zaczyna się od słowa "partner", a nie "partnerzy". Sąd w ust. 3 otrzymuje legitymację procesową do podziału majątku, ale w tej kwestii też musi być zgoda obojga partnerów. Dodam, że w przypadku braku porozumienia w sprawie podziału majątku, przewidziana jest droga sądowa na zasadach ogólnych wynikających z kc i kpc. Nie podzielam twoich wątpliwosci. Przepisy akurat w tym względzie są jasne i oczywiste. ĄWikipedia: Ą (minuscule: ą) is a letter in the Polish, Kashubian, Lithuanian, Creek, Navajo, Western Apache, Chiricahua, Hocąk, Mescalero, Gwich'in, Tutchone, and Elfdalian alphabets. →
To może powiem, że nie "niejasne", ale "nieprecyzyjne". Ktoś czytając punkt pierwszy może uznać, że naprawdę wszystko jest proste, a w większości przypadków i tak w końcu musi trafić do sądu. Przez takie nieprecyzyjne zapisy tworzy się potem dziurawe prawo, dające łatwe do wykorzystania luki.
Ktoś czytając punkt pierwszy może uznać, że naprawdę wszystko jest proste, a w większości przypadków i tak w końcu musi trafić do sądu.
Wydaje mi się, że podstawowa różnica jest następująca. W przypadku rozwiązania związku partnerskiego sprawa może trafić do sądu, wtedy mianowicie, gdy jest różnica zdań między prtnerami. Tylko wtedy o niektórych problemach (np. majątkowych) rozstrzyga sąd, a nie sami zainteresowani. W przypadku zaś rozwodu pary małżeńskiej, sprawa musi być rozstrzygana przez sąd nawet wtedy, gdy strony są całkowicie zgodne co do wszystkich zagadnień. Nic dziwnego, że niektórzy wybierają prostsze, mniej sformalizowane związki, w których sami decydują o swojej przyszłości, bez wtrącania się urzędników i sądów.
Zdaje się, że mnie nie zrozumiałaś. Chodzi mi tylko o taką sytuację, w której oboje partnerzy są całkowicie zgodni co do warunków rozstania. Nie wiem po co wtedy ktoś miałby się do tego wtrącać, przynajmniej gdy chodzi o związek partnerski, a nie małżeństwo.
To może powiem, że nie "niejasne", ale "nieprecyzyjne". Ktoś czytając punkt pierwszy może uznać, że naprawdę wszystko jest proste, a w większości przypadków i tak w końcu musi trafić do sądu. Przez takie nieprecyzyjne zapisy tworzy się potem dziurawe prawo, dające łatwe do wykorzystania luki.
A kto normalny kończy czytanie projektu ustawy na pierwszym punkcie ?
Jakie luki ?
Powszechnie przyjęte jest , że po punktach ogólnych następują bardziej szczegółowe , precyzujące ewentualne kwestie sporne ...
Jeżeli jakiejś grupie na czymś bardzo zależy, to powinna opracować projekt perfekcyjnie, a nie wrzucać na chybcika kolejnego "gniota" prawnego. A potem się poprawi. Żenada...
To jeszcze coś w tym temacie. Moje zdanie w sprawie ustawy jest takie, że nie powinna ona dotyczyć związków heteroseksualnych. Tutaj mamy instytucję małżeństwa zarówno cywilnego i sakramentalnego, gdzie podstawy prawne są jasne i zrozumiałe. Padały w dyskusji argumenty, że taki związek jest łatwiej rozwiązać. A dlaczego? Niech ludzie wreszcie zaczną podejmować życiowe decyzje z całą świadomością i pełnym poczuciem odpowiedzialności.
Nielogiczne to trochę ...
Jesteś za tym , żeby ludzie zaczęli podejmować świadomie i z pełną odpowiedzialnością życiowe decyzje ?
Zgadzam się .
Wszyscy .
A to znaczy , że powinno być żadnej różnicy między świadomie zawartymi związkami heteroseksualnymi i homoseksualnymi ... Bo niby dlaczego tylko w przypadku rozwiązania związków homoseksualnych miałoby być łatwiej ? Byłoby to dyskryminacją dla heteroseksualnych ( bo jednak konkubinat to nie to samo ) .
Czyli , de facto - jesteś za legalizacją małżeństw homoseksualnych :) .
Po prostu jestem skłonna poprzeć związki partnerskie dla par jednopłciowych. Pary heteroseksualne mają związek małżeński i to wystarczy. Nielogiczny ten mój pogląd?
( Chociaż podglądy nie muszą być logiczne koniecznie ;)).
Bo skoro popieramy związki partnerskie homoseksualne , przeciwstawiając się ich dyskryminacji prawnej , jednocześnie popierając dyskryminację związków partnerskich par heteroseksualnych ( które z wiadomych sobie powodów nie chcą/nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego ) - to logiki nie ma tu żadnej ...
Na szczęście prawodawstwo opiera się ( przynajmniej powinno ) na poważniejszych przesłankach niż subiektywne poglądy i skłonności .
Nie ma w tej ustawie nic co dotyczy związków jednopłciowych..Nie przyjmując jej ,krzywdzimy rodziny ,żyjące w związkach nieformalnych ( a cholera ich wie czemu się nie żenią a to jest ich sprawa ) Chodzi mi tylko o : dziedziczenie ,informacje szpitalne ,testamenty ,i takie prozaiczna sprawy ,ktore ja jako żona mam a ona (moja koleżanka ) która żyje w takim związku nie ma.
Nie mi oceniać czemu ludzie nie chcą formalizować swoich związków ........ich sprawa
Powinno się rozgraniczyć prawa zwiąZków homoseksualnych i heteroseksualnych .
Nie mam nic przeciwko tym pierwszym ale..........chyba nie o tym teraz dyskutujemy .
Dla tych którzy myśla że związek homoseksualny
polega tylko na uprawianiu nie wiadomo jakiego seksu
proponuję poczytac http://www.miloscniewyklucza.pl/bohaterki-i-bohaterowie.php
A nuż ktos zmieni zdanie? Strona bardzo przyjazna, wiele fajnych artykułów.
Oraz link "Kiedy notariusz nie pomoże" - dotyczy też niezarejestrowanych związków hetero
http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105402,13317093,FAQ__Zwiazki_partnerskie__kiedy_notariusz_nie_pomoze.html
Dla mnie nie ma najmnie4jszego znaczenia czy ktoś jest w związku z kobietą czy mężczyzną,jeżeli są szczęśliwi to super,chociaż wśród naszych katolików to się cieżko żyje ludziom homo.Nigdy nie myślę o tym co robią w swoich sypialniach,nie moja sprawa.
A ustawa ma sens, jest potrzebna?
Jak najbardziej TAK!!!i to nie tylko dla homo ,ale i hetero tej ustawy potrzebują,są naprawdę różne sytuacje w życiu,np.mąż zniknął na lata całe:)
Jak najbardziej TAK!!!i to nie tylko dla homo ,ale i hetero tej ustawy
potrzebują,są naprawdę różne sytuacje w życiu,np.mąż zniknął
na lata całe:)
Chyba nie bardzo może, gdyż art. 5 projektu mówi:
1. Związku partnerskiego nie może zawrzeć osoba:
(...)
5) pozostająca w związku małżeńskim;
6) pozostająca w związku partnerskim.
Tak więc jeżeli poprzednie małżeństwo nie zostało rozwiązane, to nie ma takiej możliwości.
Związku partnerskiego nie może zawrzeć osoba: ... 6) pozostająca w związku partnerskim.
Czy tylko ja czegoś tutaj nie rozumiem? O co w tym chodzi?Prawdopodobnie chodzi o to, że gdyby została zalegalizowana ta ustawa, to tak jak teraz (mamy tylko ustawę o małżeństwach) ktoś będący w zw. małż. nie może zawrzeć następnego, tak osoba już będąca w zw. part. nie może zawrzeć następnego nie rozwiązując poprzedniego :)
Aaaaa, teraz zrozumiałam. Dziękuję.
Poza tym może to też dotyczyć związków partnerskich zawartych za granicą. W Izraelu np. zastosowano takie rozwiązanie. Jest to na pewno hipokryzja, ale jakoś problem rozwiązuje.
"Interesującą pozycję wypracował w powyższym względzie Izrael. Nie wprowadzono tam związków partnerskich a małżeństwo zawrzeć mogą tylko osoby różnych płci – jest to spowodowane swoistym monopolem duchownych w tym zakresie. Jednocześnie – od decyzji tamtejszego sądu najwyższego w 2006 roku – Izrael honoruje związki małżeńskie osób tej samej płci zawarte w innych krajach, przyznając im niemal takie same uprawnienia, jakimi cieszą się małżeństwa zawierane w Izraelu. Dla par jednopłciowych pochodzących z Izraela stało się to powodem wyjazdów do państw, w których małżeństwo można zawrzeć nie tylko nie posiadając obywatelstwa, ale nawet zamieszkania (takim państwem jest m.in. Kanada); po powrocie do Izraela pary takie zachowują małżeński status. Jednocześnie Izrael uznaje niezarejestrowane konkubinaty niezależnie od płci osób tworzących związek."
Ma sens, jest potrzebna. A cały problem nieodpowiedniej dyskusji w poprzednim wątku polega na tym, że większość osób projektu ustawy nie widziała, nie mówiąc o czytaniu.
Tak właśnie było,ja niestety wysłuchałam na TVN24 ,co niektórzy posłowie(posłanki)mieli do powiedzenia..
brak mi słów
http://wolnapolska2.wrzuta.pl/film/8zP3ISihaYe/
Zostało złożone doniesienie o możliwości popełnienia przestępstwa.
Ale powiedz, podobne zachowania można było dostrzec w poprzednim wątku...
cieszę się z tego :):) mam nadzieję że dostanie te 2 lata
O tak,należy jej się !!!
Najgorsze jest to, że ta pani nie widzi nic niestosownego w swoich wypowiedziach. Uważa , że obowiązuje wolność słowa , podobnie jak niektóre osoby biorące udział w dyskusji.Mam nadzieję, że Komisja Etyki Poselskiej zajmie się taką osobą.
"Pani" posłanka to jedna strona medalu, ale nie wiem czy gorsza jest ona czy rozbawiona bijąca ochoczo brawo tłuszcza. Obrzydliwe
Trafnie ujęłaś.Nic dodać, nic ująć.
Zawodowo mam do czynienia również z Panią Posłanką, pomijając jej potknięcia poselskie nikt nie ma prawa komentowac jej decyzji, a tym bardziej obrażać na forum publicznym.
W pracy mamy również Pana który bardzo przeżył śmierć partnera( nota bene nigdy nie zastanawiałam się co oni robią w łóżku,o onym mam jak najlepsze zdanie), mam również koleżankę której partner zmarł pozostawiąjąc nie tylko majątek ale równiez córkę. I niestety ta córka nie dostała żadnego zabezpieczenia, sąd nie uznał jej roszczeń bo nie była z legalnego związku. I nie miało znaczenia,że mieszkał z partnerka,że wychowaywał swoją córkę od niemowlęcia.
Powinno to byc unormowane.
PS. Koleżanka to słowo na wyrost, po prostu pracujemy w tej samej instytucji.
Bea, a czy Ty uwazasz, że ta pani ma prawo obrażać?
Hmmm, wydawało mi sie,że to owa Pani znaczy P.Grodzka została obrażona. Odruchowo o niej pomyślałam, bo ilośc pomyj wylewanych oficjalnie na nia jest..... no niesmaczna.
Noo jednak przekaz interentowy jest niedoskonały, pani profesor, bo chyba o nia chodzi w wypowiedzi.... pozostawmy bez komentarza.
Może niekoniecznie po lini wątku, ale uwielbiam filmy Almodowara, porusza własnie tak trudne problemy jak związki międzyludzkie i naszą homofobię.
Bea, no to rozmawiamy o dwóch różnych osobach.Ja miałam na myśli osobe, która obraziła p.Grodzką.
Wypowiedzi tej Pani pozostawiam bez komentarza..... załamka totalna.
W ogóle jak czytam te wszystkie (pomijając formę nagonki) wypowiedzi Pani Poseł Profesor jestem w szoku. Mamy XXI wiek, a wciąz w ciemnogrodzie tkwimy, i to ludzie ktorzy niby naszymi elitami intelektualnymi są....
Dobrze , że sobie wyjaśniłyśmy. tak się podpiełaś, że zrozumiałam zupełnie na odwrót.
Jestem daleka od popierania homofobii :)
prawda
Ostatnio widziałam CIEMNOGRÓD w sejmie. Jak sfrustrowana, nieszczęśliwa baba może się cieszyć z radości innych?
Faceci homo to najlepsi przyjaciele kobiet. Potrafią być wierni, są wrażliwi i potrafią kochać. Niestety nieuregulowanie tych spraw doprowadza do tego, że rodzą się dzieci gejów w tzw. legalnych związkach po Bożemu - tym, którzy pragną mieć potomka. Moja koleżanka urodziła dwójkę dzieci gejowi - nie wiedząc, że nim jest! I on i ona byli nieszcześliwi. Teraz są po rozwodzie. On żyje z partnerem.
Znam też kilku gejów - fantastycznych ludzi, którzy nie wstydza sie tego i żyją w długoletnich związkach. Dopóki niezakceptowali sami siebie w przeszłości, byli bardzo nieszczęśliwi!
Ludzie są okrutni!!!!
ja tez znam gejow ale nie powiedzialabym o nich ze sa" fantastyczni". Troche przesadza mowiac ze geje sa fantastyczni, sa jak inni ludzie , jedni fajni, niektorzy podli. Nieprawda jest tez ze wszystcy sa wrazliwi, wierni i ach och jacy wspaniali...
Widzisz, Magda zna fantastycznych, ja też. My akurat takich znamy, Ty jak widać znasz róznych.
Beato, ale trochę ma racji ponieważ geje nie są jacyś "inni" to zwykli normalni ludzie tacy sami jak hetero :):) Magda zna fantastycznych i TY i fajnie, ale nie można na Waszym przykładzie uogólniać i wrzucać wszystkich do jednego garnka;):) Ludzie, nie ważne jakiej orientacji są różni jedni są wrażliwi, inni mniej, jedni mają duże poczucie humoru, inni wcale itd. Mam nadzieję, że rozumiesz :)
Jasne.Ja nie gloryfikuję gejów, ale tak jak napisałam, znam fajnych. Ale wiadomo, nie znam ich aż tak dużo , żeby mówić jacy są wszyscy.Jak nabardziej zgadzam się . Myślę , że nie ma co dzielić na homo, czy hetero. Ogólnie - ludzie są różni , dobrzy i źli, czy mniej dobrzy.
zgadzam się w 100 % :)
Każdy reprezentuje sam siebie,
nie zbiór osób w jakim się znajduje.Pewnie, że to zwykli ludzie. Nie uogólniam, ale też nie demonizuję jak inni. Sprawa płci to każdego indywidualna sprawa jak i to jakim jest człowiekiem.
Jedną z najpiękniejszych książek o miłości jaką przeczytałam była miłość dwóch mężczyzn do siebie. Niestety nie pamiętam tytułu bo miałam chyba 15-16 lat jak to czytałam. Jeden z mężczyzn opiekował się chorym, wtedy na śmiertelna chorobę partnerem. Płakałam jak bóbr gdy on umierał, a drugi był z nim do samego końca
Podepnę się do ciebie z filmem ktory kiedyś oglądałam włesnie o miłosci dwoch meżczyzn " co się wydarzyło w brokeback mountain" mysle że parę osób będzie kojarzyć ten film.
To jeszcze coś w tym temacie.
Moje zdanie w sprawie ustawy jest takie, że nie powinna ona dotyczyć związków heteroseksualnych. Tutaj mamy instytucję małżeństwa zarówno cywilnego i sakramentalnego, gdzie podstawy prawne są jasne i zrozumiałe. Padały w dyskusji argumenty, że taki związek jest łatwiej rozwiązać. A dlaczego? Niech ludzie wreszcie zaczną podejmować życiowe decyzje z całą świadomością i pełnym poczuciem odpowiedzialności. Zresztą sposób rozwiązania związku partnerskiego jest w projekcie kompletnie niedopracowany.
Art. 11 zawiera bardzo sprzeczne treści:
1. Ustanie związku partnerskiego następuje, jeżeli partnerzy jednocześnie obecni złożą przed
kierownikiem urzędu stanu cywilnego oświadczenia o rozwiązaniu związku partnerskiego.
2. Partner może żądać rozwiązania związku partnerskiego przez sąd, jeżeli trwale inieodwracalnie ustały wszystkie więzi pożycia.
3. Na zgodny wniosek obu partnerów sąd w wyroku orzekającym o rozwiązaniu związkpartnerskiego dokonuje podzia
łu majątku wspólnego.Punkt 1 stwierdza, że wystarczy oświadczenie przed urzędnikiem USC, ale w sytuacji, gdy para dorobiła się wspólnych dóbr już konieczny jest sąd, co wynika z punktu 3. To nie jest jasne pod względem prawnym.
I myślę, że przede wszystkim te niedopracowania były powodem odrzucenia projektu.
I na koniec, nie miejmy znowu takich strasznych kompleksów i nazywania siebie ciemnogrodem. Popatrzmy co obecnie dzieje sie we Francji.
Niech ludzie wreszcie
Nie liczyłabym na to ;)zaczną podejmować życiowe decyzje z całą świadomością i pełnym
poczuciem odpowiedzialności.
A ja jeszcze dodam, że za siebie i własne decyzje można odpowiadać, ale nikt z nas nie wie jak bardzo zmieni się nasz partner. Jeśli w związku dzieje się "coś złego", to przecież nie ma sensu w nim tkwić i udawać szczęśliwą parę. Powodów może być wiele (zdrada partnera, przemoc itd.). Co z tego, że jedno z małżonków bierze odpowiedzialność za swoją decyzję małżeńską i stara się żyć szczęśliwie lub tylko poprawnie? Czy wtedy już trzeba dźwigać ten bagaż do końca życia, bez względu na sytuację? Czy na tym ma polegać branie odpowiedzialności za podjętą kiedyś decyzję?
Oczywiście, że możliwości zakończenia związku muszą istnieć. Ale dlaczego łatwiejsze niż te, które przewiduje dotychczasowe prawo. Obecne procedury, jakie mamy są właściwie moim zdaniem dopracowane.
Smakosiu, wcale nie o to mi chodzi. Kiedy coś jest złe należy z tego wyjść, ale z drugiej strony ile osób nawet nie próbuje naprawić, czy rozmawiać o problemie. Wiadomo, że za drugą stronę nie możemy odpowiadać i jeśli z drugiej strony nie ma woli naprawy czy zmiany czegokolwiek, to nic się nie zdziała. Ale jak sama wielokrotnie wspominałaś, bo jesteś mądrą i wyważoną osobą, najgorzej na nieodpowiedzialności dorosłych cierpią dzieci. Źle jest, kiedy mamusia i tatuś, czy to w związku małżeńskim czy partnerskim, nie wykazują odpowiedzialności za dzieci, które sprowadzili na świat. Poczucia odpowiedzialności nie zmieni się żadną ustawą.
Ja czytam art. 11 następująco: rozwiązanie zwiazku partnerskiego może nastąpić przed kierownikiem usc jeżeli w tej sprawie zostaną złożone przez partnerów ZGODNE oświadczenia. Obopólna zgoda jest warunkiem trybu uproszczonego. Ale przecież może się zdażyć tak, że jeden z partnerów się nie zgadza. Droga sądowa jest przewidziana właśnie w takim przypadku. Zwróć uwagę, że ust. 2 zaczyna się od słowa "partner", a nie "partnerzy". Sąd w ust. 3 otrzymuje legitymację procesową do podziału majątku, ale w tej kwestii też musi być zgoda obojga partnerów. Dodam, że w przypadku braku porozumienia w sprawie podziału majątku, przewidziana jest droga sądowa na zasadach ogólnych wynikających z kc i kpc. Nie podzielam twoich wątpliwosci. Przepisy akurat w tym względzie są jasne i oczywiste. ĄWikipedia: Ą (minuscule: ą) is a letter in the Polish, Kashubian, Lithuanian, Creek, Navajo, Western Apache, Chiricahua, Hocąk, Mescalero, Gwich'in, Tutchone, and Elfdalian alphabets. →
Jakieś dziadostwo mi się wkleiło do tekstu. Przepraszam!
To może powiem, że nie "niejasne", ale "nieprecyzyjne". Ktoś czytając punkt pierwszy może uznać, że naprawdę wszystko jest proste, a w większości przypadków i tak w końcu musi trafić do sądu. Przez takie nieprecyzyjne zapisy tworzy się potem dziurawe prawo, dające łatwe do wykorzystania luki.
Ktoś czytając punkt pierwszy może uznać, że naprawdę wszystko jest proste, a w
Wydaje mi się, że podstawowa różnica jest następująca. W przypadku rozwiązania związku partnerskiego sprawa może trafić do sądu, wtedy mianowicie, gdy jest różnica zdań między prtnerami. Tylko wtedy o niektórych problemach (np. majątkowych) rozstrzyga sąd, a nie sami zainteresowani. W przypadku zaś rozwodu pary małżeńskiej, sprawa musi być rozstrzygana przez sąd nawet wtedy, gdy strony są całkowicie zgodne co do wszystkich zagadnień. Nic dziwnego, że niektórzy wybierają prostsze, mniej sformalizowane związki, w których sami decydują o swojej przyszłości, bez wtrącania się urzędników i sądów.większości przypadków i tak w końcu musi trafić do sądu.
Najprościej byłoby klasnąć trzykrotnie w dłonie i wypowiedzieć formułę: Oddalam cię! To już ludzkość przerabiała...
Zdaje się, że mnie nie zrozumiałaś. Chodzi mi tylko o taką sytuację, w której oboje partnerzy są całkowicie zgodni co do warunków rozstania. Nie wiem po co wtedy ktoś miałby się do tego wtrącać, przynajmniej gdy chodzi o związek partnerski, a nie małżeństwo.
To może powiem, że nie "niejasne", ale "nieprecyzyjne". Ktoś czytając
punkt pierwszy może uznać, że naprawdę wszystko jest proste, a w
większości przypadków i tak w końcu musi trafić do sądu. Przez
takie nieprecyzyjne zapisy tworzy się potem dziurawe prawo, dające łatwe do
wykorzystania luki.
A kto normalny kończy czytanie projektu ustawy na pierwszym punkcie ?
Jakie luki ?
Powszechnie przyjęte jest , że po punktach ogólnych następują bardziej szczegółowe , precyzujące ewentualne kwestie sporne ...
Nie wiem w czym problem .
Jeżeli jakiejś grupie na czymś bardzo zależy, to powinna opracować projekt perfekcyjnie, a nie wrzucać na chybcika kolejnego "gniota" prawnego. A potem się poprawi. Żenada...
Ja nie widzę tutaj gniota .
Tak się konstruuje akty prawne : po punktach ogólnych następują szczegółowe .
Co tu jest żenadą ?
A poza tym to projekt ( a nie gotowa ustawa ) , czyli coś , co z definicji zakłada poprawki i dopracowanie .
Tutaj też nie dopatruję się żenady , a zwykły tryb ustawodawczy .
To jeszcze coś w tym temacie. Moje zdanie w sprawie ustawy jest takie, że
nie powinna ona dotyczyć związków heteroseksualnych. Tutaj mamy
instytucję małżeństwa zarówno cywilnego i sakramentalnego, gdzie
podstawy prawne są jasne i zrozumiałe. Padały w dyskusji argumenty, że
taki związek jest łatwiej rozwiązać. A dlaczego? Niech ludzie wreszcie
zaczną podejmować życiowe decyzje z całą świadomością i pełnym
poczuciem odpowiedzialności.
Nielogiczne to trochę ...
Jesteś za tym , żeby ludzie zaczęli podejmować świadomie i z pełną odpowiedzialnością życiowe decyzje ?
Zgadzam się .
Wszyscy .
A to znaczy , że powinno być żadnej różnicy między świadomie zawartymi związkami heteroseksualnymi i homoseksualnymi ... Bo niby dlaczego tylko w przypadku rozwiązania związków homoseksualnych miałoby być łatwiej ? Byłoby to dyskryminacją dla heteroseksualnych ( bo jednak konkubinat to nie to samo ) .
Czyli , de facto - jesteś za legalizacją małżeństw homoseksualnych :) .
Nie widzę przeciwwskazań ;) .
Po prostu jestem skłonna poprzeć związki partnerskie dla par jednopłciowych. Pary heteroseksualne mają związek małżeński i to wystarczy. Nielogiczny ten mój pogląd?
Nielogiczny :) .
( Chociaż podglądy nie muszą być logiczne koniecznie ;)).
Bo skoro popieramy związki partnerskie homoseksualne , przeciwstawiając się ich dyskryminacji prawnej , jednocześnie popierając dyskryminację związków partnerskich par heteroseksualnych ( które z wiadomych sobie powodów nie chcą/nie mogą zawrzeć związku małżeńskiego ) - to logiki nie ma tu żadnej ...
Na szczęście prawodawstwo opiera się ( przynajmniej powinno ) na poważniejszych przesłankach niż subiektywne poglądy i skłonności .
Nie ma w tej ustawie nic co dotyczy związków jednopłciowych..Nie przyjmując jej ,krzywdzimy rodziny ,żyjące w związkach nieformalnych ( a cholera ich wie czemu się nie żenią a to jest ich sprawa ) Chodzi mi tylko o : dziedziczenie ,informacje szpitalne ,testamenty ,i takie prozaiczna sprawy ,ktore ja jako żona mam a ona (moja koleżanka ) która żyje w takim związku nie ma.
Nie mi oceniać czemu ludzie nie chcą formalizować swoich związków ........ich sprawa
Powinno się rozgraniczyć prawa zwiąZków homoseksualnych i heteroseksualnych .
Nie mam nic przeciwko tym pierwszym ale..........chyba nie o tym teraz dyskutujemy .