Pogoda pod zdechłym pieskiem, denerwuje, tylko masochista pewnie dobrze się czuje. Deszcz, wręcz ulewy, ciągle z nieba spadają, mokre buty, ubrania i ludzie wciąż kichają. Jak poradzić sobie z taką pogodą mamy, wilgoć doskwiera i na słoneczko czekamy. Rzeki wylewają, wody wciąż szybko przybywa, śnieg topnieje, czy ktoś tą pluchę wzywa? Kiedy się skończy ta szaro - bura pogoda? Ktoś zamówił słoneczko? będzie nagroda. Kalendarz na ścianie, kartki przewracamy, co jest? gdzie mrozy? przecież luty mamy. Gdzie zima, zjazdy na nartach z górki, gdzie ośnieżone góry i maleńkie pagórki? Jedni się cieszą, że zima ostro atakuje, inny się martwi, że przy tej pogodzie choruje. Jest nadzieja, że już niedługo przyjdą zmiany, widziano w okolicy, że przyleciały bociany. Może nie wszystkie, jeden już nas wita, zaczyna się robić ciepło i już bazia zakwita. Wiosnę czuć w kościach, słońce lepiej grzeje, nadchodzą w przyrodzie zmiany, coś się dzieje. Może tak razem się zabawimy, zaklaskamy, pluchę, zimno, naszą radością precz wygnamy. Niech żyje wiosna, tęsknić za nią już będziemy, tymczasem nosy do góry i głośno się śmiejemy.
Mam nadzieję, że mnie pogonicie z nowego Lotu :) U nas właśnie słoneczko co i rusz przebija się przez chmury. Co prawda na dole chlapa chlapiszonowata, ale na niebie już nie tak źle. Tylko ta temperatura się nie może zdecydować czy wdrapywać się powyżej zera czy przywracać zimę na minusie.
W piekarniku rosną 3 bochenki chleba z ziarnami słonecznika. W lodówce siedzi domowy smalec i wędzony łosoś prosto z przetwórni (przyjechał zza granicy w prezencie). Tylko sprzątać się nie chce :(
Ptaki coś nie ćwierkają na dworze, hm... Tylko mewy poświstują po staremu, kradnąc chleb wróblom.
Och , udalo mi sie, jestem pierwsza - rzeczywiscie wiersz na czasie , zimno i ponuro aby rozweselic wysylam troszke latawidze ze mnie WKN ubiegla,nie szkodzi bede druga
No pięęęęęknie! Normalnie piękniaście Lajan, jak Ty to robisz? Siedzisz w naszych głowach, czy jak?
Na dodatek "Szefowa" nas odwiedziła z chlebem i smalcem. A kiedyś było z chlebem i solą, tak? Dla mnie jeszcze lepiej, że ze smalcem. Wkn, z takimi dobrociami, to możesz wpadać częściej No dobra - bez niczego też wpadaj - zawsze czekamy
Anka, Twoje zdjęcia, to kropka nad "I". Po takich "zaklęciach" wiosna przyjdzie za miesiąc jak nic. ja już zaczynam odliczać dni. Od dzisiaj za jakieś 30...?
Nie płacz, nie płacz, bo w tym wierszu jest też optymizm. Sama zobacz:
- wkleję lajanowe słowa:
..." Jest nadzieja, że już niedługo przyjdą zmiany, widziano w okolicy, że przyleciały bociany. Może nie wszystkie, jeden już nas wita, zaczyna się robić ciepło i już bazia zakwita. Wiosnę czuć w kościach, słońce lepiej grzeje, nadchodzą w przyrodzie zmiany, coś się dzieje. Może tak razem się zabawimy, zaklaskamy, pluchę, zimno, naszą radością precz wygnamy. Niech żyje wiosna, tęsknić za nią już będziemy, tymczasem nosy do góry i głośno się śmiejemy."
Zgadzam się, że wiosna blisko. Mam dowód :) Moi rodzice od kilkunastu lat mają gościa, którego przybycie zwiastuje rychłą wiosnę. Nie, nie mają bociana ani jaskółki. Zawsze w okolicach marca przylatuje i zasiada a raczej zwisa na klatce schodowej wiodącej do domu nietoperz. Tak, to nie pomyłka. Nie powiem, że jest piękny czy uroczy i że rodzice cieszą się, że on przylatuje, ale zawsze był w okolicach marca a w tym roku przylecial już. I wisi. i brudzi schody :) Gdy on jest, to ja wychodzę tyłem, bo jakoś mi tak nie teges, żeby przejść pod zwisającym brzydactwem.
Bob rysował dziś dla mnie w tajemnicy laurkę, która jest gdziesz w szafie schowana, ale nie wiem gdzie, dowiem się jutro :) Kocha mnie to dziecko bardzo, wiecie? Z tej miłości nawet chce stworzyć moją podobiznę! Wczoraj orzekł rano, że zbuduje z klocków taką dużą mamę, która nie będzie go rano budziła :) No, taka miłość u pięciolatka, ach :))))
I jeszcze Wam powiem, że kupiłam w tesco, gdy byłam oddać tą bluzkę najdroższą kawę w promocyjnej cenie. No. Miałam tylko kilka rzeczy, w tym tą kawę za 15,99 więc poszłam na kasę samoobslugową. Nabiłąm dwie rzeczy, potem kawę, a potem zrobiło piip i wyskoczyło, że w strefie pakowania znajduje się przedmiot, który nie powinien się tam znaleźć. Popatrzyłam na strefę pakowania i okazało się, że niechcianym przedmiotem jest .... znudzony Bob, który chcąc odpocząć umieścil swoje szanowne tyły w strefie pakowania właśnie. Usunęłam więc protestujący przedmiot i patrzę - nie ma kawy na wyświetlaczu. No to jeszcze raz piip, potem reszta. Niestety dopiero w domu sprawdziłam rachunek na którym kawa była dwa razy. Kupiłam w promocji kawę, która normalnie kosztuje ok. 19 zł za jedyne 32 zł. Taka zdolniacha ze mnie! Dokładnie taki zwrot dostałam za bluzkę. Dobrze, że kawa pyszna chociaż:)
I tym optymistycznym akcentem kończę swoje wywody i idę się walnąć do wyrka, gdyż muszę jutro wcześniej wstać, żeby zrobić się na bóstwo :) A wiadomo, że skoro będę rok starsza może mi to zająć więcej czasu :)))
U mnie rowniez oznaki wiosny.Kwiatki zaczynaja wylazic,nie te co powinny jeszcze i cos mi sie zdaje,ze wyjda,a potem jeszcze snieg spadnie i bedzie d..a blada.
Kochani zycze wam milej i spokojnej nocki..Dobranoc
Dziś kolejne odliczanie (a może zaklinanie?) do wiosny - już za 29 dni
Aloalo, dała nam kolejny dowód na to, że przyroda wie lepiej, kiedy nastąpi zmiana pory roku
Nie zgadniecie, co mam za oknem - słońce! Naprawdę świeci. Zaraz to poczułam. Stwierdzam, że moja skromna osoba jest napędzana energią słoneczną.
Aloalo, ciekawe jaką dostaniesz laurkę od Boba? Co tam na niej będzie? Pewnie kwiatki i wielkie serce Ten tekst z "mamą z klocków, co rano nie budzi", to jest normalnie rewelacja
No a teraz czas na pyszną herbatę z sokiem z czarnego bzu i z cytryną. Ktoś reflektuje?
A! Coś mi się przypomniało. Wczoraj poszłam do Lidla i w dziale z nabiałem rzuciłam okiem na półkę, gdzie zawsze leżała góra drożdży. Wczoraj nie było nawet okruszków. Czyżby wszyscy piekli pączki? Mi się przypomniały te angielskie z serka waniliowego. Takie to bym sobie zjaaaaadła
Ada! Jak się czujesz? Pieczesz na jutro coś? Może faworki?
piekę...piekę.....faworki...pączki z różą i adwokatem...mini pączusie dla szwagra bo je uwielbia...moje hiszpańsko-włoskie pączki....oponki i róże karnawałowe bo moja Mamusia jadła je chyba z 15 lat temu....powoli moje rodzeństwo zwala się do mnie ze składnikami..jutro tylko wszystko odbiorą gotowe...
Oluś-sms poszedł...ale jeszcze raz wszystkiego najlepszego...dla Ciebie mój red velvet i bukiet z cymbidium(podobny do Lenkowego:) )
Wiecie co, właśnie jadłam śniadanie i przyszło mi do głowy żeby poszukać jaki jest skład chleba, który kupuję w Lidlu. Bardzo lubię ten ze słonecznikiem. Długo utrzymuje świeżość, jest wilgotny i naprawdę bardzo smaczny. Wiem, że trudno w obecnych czasach o dobre pieczywo z sieciówki, ale tutaj jestem miło zaskoczona, bo...sami zobaczcie:
Na początku bardzo Wam dziękuję za sliczne życzenia i kwiaty :) Lajan - Ty mnie chyba inwigilujesz! Faktycznie buzia od rana uśmiechnięta, dostałam kwiaty, zostałam wyściskana, Bob wstał bez marudzenia, kawa była. słońce świeci, rodzice wpadną wieczorem a to są bardzo mili goście (oficjalna impreza w śledzika :) ), no wszystko się zgadza! Bardzo dizękuję :)
Smakosiu - Bob rano złożył mi piękne życzenia i kazał szukać laurki, wiec po długich poszukiwaniach, bo nie miałam pojęcia, gdzie jest, znalazłam. Nie było serduszka, za to była nasza rodzina :) JEdyne co mnie niepokoi, to Bob i Mąż mieli uśmiechy a ja mam otwartą buzię, chyba muszę przestać porykiwać :) No chyba, że to miał być okrzyk zachwytu, ale nie byłabym tak apewna, znając siebie hi. Konwalie cudne!
Agacia - bardzo dziękuję, uwielbiam tulipany, dostałam tez na żywca :)
Monia - dziękuję :)
Zapraszam Was na sernik z chałwą i ciasto orzechowo-karmelowe :) Mały treningtrening przed tłustym czwartkiem :) A wieczorem na winko :)
Witam wszystkich.Wczoraj maz zwrocil mi uwage,ze w ogrodku w rogu wyrosly kwiatki,a powinny siedziec jeszcze w ziemi.Nie wiedzialam czy to tulipany, zonkile,czy hiacynty,bo te wszystkie byly tam posadzone,wystawaly z ziemi tak okolo 6-7 cm,kilka dni ciepla zrobilo swoje.A dzisiaj rano wstalam i bylo bialo,w nocy spadl snieg,czyli kwiatki chyba szlag trafi.Zla jestem
Witam wieczorkiem :) Kolejny remanent za mną, jeszcze tylko jeden został ale to na koniec lutego. Dzisiaj temperatura na plusie ale jakieś takie mroźne powietrze, nieprzyjemne bardzo. Jutro wolne a w planach małe zakupy, sprzątanie mieszkania i smażenie pączusiów oczywiście :) Mogę się jeszcze poopychać bo nie udało mi się zacząć ćwiczeń od tego tygodnia, przełożyłam na następny tydzień. W końcu jak kochają to poczekają, nie ?? :) Zapalam świece, zostawiam dzban zielonej z maliną i dziką różą.
Aloalo wszystkiego najcudowniejszego. Mnóstwo zdrówka i spokoju w pracy. Żeby mąż bardzo kochał i jak najczęściej przyjeżdżał, Bob rósł dalej na wspaniałego chłopaka i żeby marzenia się spełniały, i te duże i te maleńkie. Sto latek :)
Kontynuacja (mojego, prywatnego) odliczania - czyli do wiosny 28 dni
A póki co za oknem szaro, wilgotno i ogólnie br! Dziś powietrze pachnie pączkami. Na serio Koło mojej pracy są dwie piekarnio-cukiernie. Jak wysiadłam z tramwaju, to zaraz dało się wyczuć całonocną pracę piekarzy. Tyle, że mnie pączki nie kuszą a na hasło nie lubię jeść więc dziś na mnie nie liczcie. Musicie zajadać sami. Chociaż...gdybym miała babcię, która by upiekła takie "prawdziwe", od serca, z konfiturą, to kto wie...?
Póki co korzystam, że nie ma szefa i organizuję sobie spokojny dzień pracy.
Dokładam drewna do kominka, nakarmię zwierzaczki i zmykam. Mam dla Was herbatę z cytryną i sokiem z czarnego bzu (ale to żadna nowość, nie?)
No proszę dwa dni mnie nie było, a aloalo już zdążyła się postarzeć ;-) Strach ją zostawiać na dłużej Niestety wczorajszy dzień znowu spędziłam w szpitalu i wieczorem nawet kompa nie włączyłam, bo padnięta byłam, ale całkiem zadowolona.
Oluś, ja opóźniona jestem ( w rozwoju zapewne też ;-) ), ale baaardzo szczere życzenia zawsze można przyjmować, więc przyjmij i moje : ja, w odróżnieniu do innych, nie życzę Tobie częstych odwiedzin męża, ja Ci życzę, aby mógł blisko pracować i być z Wami cały czas, życzę również zdrowego, grzecznego i radośnie wstającego Boba, życzę częstych odwiedzin miłych gości i wielu radosnych wizyt u rodziców, życzę jeszcze "bystrego" oka i "wyraźnego" spojrzenia w świetlaną przyszłość, oraz żadnych więcej zastrzyków, a do tego jeszcze zdrowia ogólnego i szczęścia rodzinnego, a także wieeelkiego uśmiechu na co dzień . - To byłam ja, Lenka :)))
Dla świętujących tłusty czwartek przyniosłam pyszne oponki własnoręcznie robione. Kto pierwszy ten lepszy, ale coś mi się widzi, że pierwsze to będą moje dziewczyny, bo z wielkiej michy ( to nawet miednicą bym mogła nazwać ) została może 1/3... :)
Ja mam podobnie jak Smakosia, jem kiedy mnie najdzie, a nie że trzeba i dzisiaj poprzestanę na serowych oponkach ;-)
Aleksandra, Mysha, Hope, Lenka - bardzo dziękuję za życzenia!
No cóż, jak widać jestem pierwsza w Kawiarence z zaliczonymi pączkami. Ja bardzo lubię pączki więc specjalnei mnie nie trzeba zmuszać. W ogóle, bardzo lubię cukier :) A Bob powiedział, że pączki są zdrowe, bo mają dżem a dżem jest z owoców a owoce mają dużo witamin. I ja się tego trzymać będę! Wieć zjadłam dzisiaj bardzo zdrowo :) Po południu odczulanie a potem pędem do dentysty. Pewnie mi zabroni jeść hmm a Mama pączki nasmażyła :))
Lenka - ja na oponkę się chętnie głoszę! Będą idealnie pasowały do tej na brzuchu :) Zapomniałam Ci pogratulować podłogowego ogrzewania! :)) I nie zostawiaj mnie na dłuzej bo ja faktycznie nie nadążę się starzeć :)
Wczoraj ze względu na to, że Rodzice wpadli jak huragan z życzeniami i wypadli postanowiałam spędzić czas z Bobem na kupieniu sobie prezentu :) To znaczy uprzdmiotowiłam część finansowcyh prezentów i kupiłam torebkę. Och, jak smutne byłoby życie kobiet bez torebek :) A Bob wpadł na genialny pomysł i powiedział, że możemy kupić dla mnie klocki lego i on mi je pomoże poskładać! No, taki miły. Zygzak został ostatecznie wygryziony przez Lego City. Chyba wystawię gdzieś na sprzedaż kolekcję gratów z tamtego okresu :)
Ja na brzuchu mam nawet dwie oponki, ale wolę je traktować jako koła ratunkowe...zawsze to bezpieczniej się człowiek czuje . Natomiast mój Ślubny posiada bardziej pączka na brzuchu, także my bardzo dzisiaj pasujemy do święta :)))
Postaram się lepiej kontrolować Twój proces starzenia, bo beze mnie, to w ogóle nie trzymasz czasu w ryzach ;-) A jedyną wadą mojego ogrzewania podłogowego, oprócz rozmiaru, jest fakt, że działa tylko zimą...., a może to taka bardziej ekonomiczna wersja i to zaleta jest.... :)
Mysha, masz rację...ona próbuje się wykręcić z obiecanego wina i mydli nam oczy torebką...znaczy zasłania bardziej...chyba że mydło też sobie kupiła ;-)
oj będzie jutro wątróbka bolała, oj będzie...nie żebym jakieś wyrzuty miała, absolutnie! ale lampa wytrawnego czerwonego na trawienie by się zdała, coooo?
u mnie ani szaro ani buro ani ponuro...śnieżek sypie cały dzień, bez przerwy, nawaliło tego że hoho...jak nie musiałam na miasto wychodzić przez ostatnie dni tak dziś akurat mus był odebrać paczkę z perfumami od znajomej, a że z nią trudno mi się spotkać, to na sygnał zostawia pakunek u kumpla, który ma sklep na bazarku...no i musiałam lecieć...w tę śnieżycę..dżinsy mokre do kolan, ale w butach sucho na szczęście...teraz gorący earl grey, pączek, kąpiel i lulu...
O ja pierdzielę! Ajm sorry!!!!!!!!!! Pliz forgiw mi :)))) To wszystko przez tą starość pewnie! Ale siara. Za to wino, które przyniosłam dziś (spóźnione, ale dobre i bez siary hehe) jest w ilościach nieograniczonych :) PRoszę się częstować i bardzo proszę, żeby ktoś przejął rolę polewacza, bo ja muszę na chwilę spadać, bo Bobowi obiecałam, że moze zobaczyć bajkę a nie chcę, żeby budował kolejną mamę, która nie kłamie :)
Ja pitolę, Mysha nie rozlewaj ! Do kielichów trafiaj . Rozumiem, że ilość nieograniczona, ale takim sposobem, to my nic nie wypijemy, bo wszystko będzie rozlane zamiast nalane :)))
No to skoro nie polewacie, tylko wlewacie, to gdzie stoi mój przydział? Ja nic nie wiedzę a Aloalo poszła do Boba. No nie! Miało być bez ograniczeń a już brakuje. Phi!
Mysha! Ja dopero teraz zobaczyłam Twoje piękne "kreple" :) Prawie 22 to jeszcze jednego zjem :) Mmmm, pychota!
Moja Mama też nasmażyła i zostały jej 4 szt. i zanim ja wróciłam od dentysty to Bob pożarł dwa a jak mi Mama dała ostatnie dwa to jeszcze mi zjadł połowę z jednego. A chudy jak patyk. A ja zjadłam półtora a opony jak w TIRze :)
Na pączkowe "odsłodzenie" przynoszę pyszny ser do winka. Kupiłam dziś na próbę ser salami smakowy. Wzięłam z pieprzem i chili, jest przepyszny. Od razu żałowałam, że nie wzięłam pozostałych smaków na skosztowanie. A jest jeszcze z pomidorami i bazylią oraz z czosnkiem. Zwłaszcza ten ostatni mi będzie pasował, uwielbiam czosnek. I wino. Komu wina ??
A wino jest nieograniczone i wcale się nie kończy, tylko się chłodzi do odpowedniej temperatury w tym eee, miejscu gdzie się chłodzi do odpowiedniej temperatury! Więc bez phi mi tu!
Musi być "phii", bo sama mnie tego nauczyłaś. A ja już wiem czemu nie widzę - ani butelki, ani kieliszka. Wszystko przez to, że oczy mi się zamykają. Uciekam do spania. Jeszcze jedno SIUP za nasza Olę i przytulę się do poduszki
No to jedziemy ze skróconą wersją : stooo lat, stooo lat, nieeech...jej gwiazdka pomyślności nigdy... nieeech żyje naaam :))) - to śpiewałam ja - lenka ;-)
No i teraz możecie spokojnie i z czystym sumieniem iść spać :)
Idealne prawda,prawda.Dosc czesto kupuje sery rozniste,czesciej zima i w okresie chlodniejszym,bo nie moge ich trzymac w lodowce,przez delikatny nos mojego meza.Chodzi mi o te sery,ktore hm..intensywniej pachnaMoj maz za kazdym razem przy otwarciu lodowki robil sie zielony,wiec trzymam je w pudelku szczelnie zamknietym i w piwnicy,ale latem jest za cieplo,wiec latem kupuje nie za duzo do szybkiego spozycia.
Bosze ! zostaw je na chwilę same... ludziska , czy widzicie ten bałagan? Stół, podłoga się klei od wina, zwierzaki pijane ganiają okruchy pączków. No, no.....
Jak nie wiem jak ta nasza Hope może robić tyle ciast w jeden dzień i jeszcze być przy tym zadowoloną...? Skąd ta refleksja? Ano przed chwilą skończyłam robić "3Bit" na sobotę. Patrzę na zegarek i nagle odkryłam, że razem ze sprzątnięciem kuchni zajęło mi to 2 godziny. Ja pierdziu! Ależ ze mnie "cukrowy powolniak". Nawet kiedy tarłam czekoladę, to tak mi się rozpuszczała w palcach, że nie mogłam tego skończyć. Jak gotuję obiad, to wszystko mam gotowe w mig a jak się tylko biorę za jakieś słodkości, to nie wiem kiedy ten czas mi ucieka.
Więc masz 3bita mniam mniam. Słodkie, miękkie, słodkie, pyszne i słodkie :) Słodycz jest ważna :) JA mam odwrotnie. Z wytrawnymi dłuuuugo a ciasta to tak jakoś przyjemnie się robi.
No no, ale syf :) Widzę, że Lajan wymieknął i uciekł :)) Zbieram butelki, u Boba zbierają szkło, choć nie wiem czy wypoada do przedszkola przynieść takie ilosci :))
Mam nadzieję, że we wtorek moi rodzinni goście będą się tak dobrze bawić jak tutaj w Kawiarecne. Was też zapraszam jakby co :)
A teraz wracam do pitolenia, czyli pieczętowania PITków.
Miłego dnia a jaki to dzień, to już zapewne napisze Smakosia :))
Aloalo, szkło, to szkło, bier i nieś ;-) My porządne kobity jesteśmy, dbamy o środowisko, więc dlatego zadbałyśmy o spory zbiór butelek, niech przedszkolaki docenią nasze poświęcenie .
A zaproszeniami tak nie szastaj, bo zaraz będziesz zmuszona adres podać i dopiero będzie problem .
Rozpisałam się jak nie wiem co a tu "pyk" przeglądarka zamknęła mi karty. Oczywiście wszystko zniknęło. No normalnie wściekłam się. Już skończyłam pisać i już miałam wysłać wrrrrr!
A teraz nie mam wyjścia - muszę szybko zmykać.
Zamelduję tylko, że do "mojej" wiosny zostało 28 dni
Dziś mąż miał wolne i zabrał mnie na zakupy do miasta .Pojechałam z myślązakupu nowych spodnii realizacji mojego urodzinkowego bonu .Niestety zakupy spełzły na niczym ,numerowki angielskie są straszne ciężko mi było znaleźć jakiekolwiek spodnie.Mąż przeleciał tylko przez jeden sklep i juz miał spodnie i koszulę dla siebie w koszyku a ja nic.Wkurzyłam się dojże ma człowiek nożki krótkie jak krasnal to jeszcze tyłek jak balon i nic na mnie nie pasuje , totalna załamka.Mam doła ...
Witam w piąteczkowy wieczór :) jutro wolne, w niedzielę do pracy. Jutro pomagamy znajomym w przeprowadzce do ich nowego domu, także cały dzionek pewnie zleci raz dwa. Młody właśnie zaczął ferie, na następny tydzień wyjeżdża z babcią w góry na kilka dni, potem jedzie na kilka dni do teściów. Zazdroszczę mu tego wolnego.
Zostawiam herbatkę, rozpalam w kominku, drewno musiałam sama przytargać bo nie ma komu, zapalam świeczuchy i idę się pobujać.
Ale szaro za oknem. Nic to, za 27 dni "moja" wiosna
Zaraz pakuje całą blachę "3 Bit" i śmigam do rodziców.
Ciepło w Kawiarence i w powietrzu wisi pozytywna energia. Brakuje tylko kawy i herbaty więc zostawiam w czajniczkach i na podgrzewaczu. Częstujcie się.
U mnie dzisiaj slonko za oknem,ale dosc chlodno,chociaz snieg w wiekszosci stopnial i nie widac go wiele.Mam niechciaja strasznego,musze sie wziasc za sprzatanie,bo sobota to jedyny dzien gdzie mam czas zrobic wieksze porzadki.Do tego jestem przygnebiona bardzo,wczoraj dzwonil moj brat,mojej 12-letniej bratanicy,bardzo pogorszyl sie wzrok.Od ostatniej wizyty u lekarza pogorszyl sie w zastraszajacym tempie,zdolnosc jej widzenia to tylko 50%,bedzie potrzebny zabieg na jedno i drugie oko,a terminy sa tak dlugie w oczekiwaniu,ze dopiero moze byc brana pod uwage na drugi rok i w klinice uslyszala ze takich dzieci sa setki.Lekarz wypisal skierowanie na operacje w przyspieszonym tempie,bo mala moze stracic wzrok,zobaczymy co powiedza w klinice na drugi tydzien z tym skierowanieniem natychmiastowym.Ufff,ryczec mi sie chce
Aleksandra, jak Ci się udało przetrwać to "niechciejstwo"? Dałaś radę? Mam nadzieję, że znalazłaś czas na odpoczynek? W sumie wtedy,kiedy coś siedzi na głowie i przygnębia, to praca jest dobrym rozwiązaniem. Trochę odrywa myśli. Może jeszcze wszystko dobrze się poukłada z tym zabiegiem bratanicy. Nie zamartwiaj się na zapas. Skoro przed nimi jeszcze spotkanie z lekarzem na drugi tydzień, to teraz trzeba mieć nadzieję, że odpowiedź będzie bardziej pozytywna. Trzymam kciuki i daj znać jak będziesz miała jakieś wieści. A wiadomo co powoduje takie pogorszenie wzroku?
W sumie moje niechciejstwo wczoraj bylo dosc oporne,ale potem wpadlam w wir pracy i jakos poszlo,caly dzien cos robilam ,zeby nie myslec.Z corka wypchalysmy szafe z jej pokoju (fakt,ze sie zaklinowalysmy w drzwiach,bo przyszlo nam do glowy,ze nie trzeba bedzie jej rozkrecac) do innego pustego ,w ktorym kiedys powstanie garderoba moja i meza,ale na razie to sa tylko plany,a mloda tam gdzie stala szafa wstawila regal,ciuchy bedzie miec poprostu teraz w tej pseudo garderobie.Cala dzien mi wczoraj zlecial nawet nie wiedzialam kiedy.
Co do bratanicy,ona nosi okulary od 2-giego roku zycia,czyli od malenkosci.Lekarz stwierdzila,ze mala ma lekki zez obuoczny i mozna to korygowac szklami,wiec przez tyle lat bylo to korygowane i myslelismy,ze jest ok ,bo zeza nie bylo widac,czyli niby wszystko bylo ok,okulary nosila caly czas plusy.Wizyty miala co pol roku.W tamtym roku jakos tak w polowie okulistka przy badaniu stwierdzila,ze zez jest jakis taki ukryty,my go golym okiem nie widzimy niby,ale jest dalej i okulary ktore nosila plusy odpadaja,bo musi miec minusy.Ale,ze taka zmiana moglaby byc na poczatku niekorzystna,bo moga wystapic bole glowy,mdlosci itd,lekarz zalecil,jakis czas bez okularow i po kilku miesiacach miala zaczac nosic te minusy.No i od ostatniej wizyty do teraz bez jakichkolwiek okularow wzrok sie pogorszyl o 50%,juz w tamtym miesiacu mala sie skarzyla ze na dal nie widzi nic tylko kontury,ze bola ja oczy itd.Okulistka stwierdzila ze jest konieczny zabieg jak najszybciej.W klinice powiedzieli,ze jak najbardziej sie kwalifikuje do zabiegu,bo wzrok bardzo u niej sie szybko pogarsza.ale sa takie dlugie terminy,ze glowa boli.Wstepny termin moglby byc na poczatku przyszlego roku dopiero,bo takich dzieci sa setki.Dlatego teraz szwagierka dostala skierowanie do szpitala w trybie przyspieszonym jako nagly wypadek.Zobaczymy czy cos to da.Malo tego klinik zajmujacych sie okulistyka dziecieca nie jest wiele.
Ja też mam okulary. Zaczęłam nosić gdy miałam 2,5 roku. Też z powodu zeza jednego oka. W wieku 8 lat miałam operację na oko. Zez się zmniejszył ale nie znikną. miałam komplikacje przy operacji pod narkozą. Zaczęłam się budzić i dusić. Moja operacja trwała 2 razy dłużej niż innych dzieci. Rodzicom powiedzieli, że przeziębiłam się na sali operacyjnej. Co roku jeździłam przez miesiąc na ćwiczenia oczu. Teraz jak jestem w okularach to zeza nie mam. Jak ściągnę to oko ucieka. Okulistka powiedziała, że z tego powodu nie mogę nosić szkieł kontaktowych ale się z tego cieszę.
U mojej Małej też tak się wzrok zaczął sypać, że co pół roku o 1 dioptrię się pogarszał. Na laser była za mała i wyszło na to, że do operacji trzeba czekać na większe pogorszenie...dziwne. Ale teraz po leczeniu wada się zatrzymała...oby. Mam nadzieję, że i u Was będzie lepiej.
siostra mojego M ma przyjaciela, którego od sylwestra bolała bardzo głowa...poszedł do lekarza, ale co tam będzie doktrowi głowę jakimś bólem zawracał...niech tabletkę przeciw weźmie i będzie gitesmalinesfernandes...tętniak pękł, ale człek żyje! nawet do domu wypuścili...ale myślicie, że mu 'coś robili'? nic podobnego! lekarze czekają ...w sumie nie wiem na co....
wpadam na chwię uprzejmie donieść, choć nie powiem z WIELKIM smutkiem, że Milan to Leon i ma swoich Państwa. Okazało się, że pies ma jednak czipa, jak sprawdził poprzedni wet pojęcia nie mam, ale wczoraj wygoniłam szwagra do weta, bo pies przeca jego, ale śpi ze mną, ja go karmię, za mną łazi jak cień, do mnie się przymila i no i ja go kocham bardziej ad rem trzy noce drapał się w ucho, wchodził na łóżko, schodził, wchodził, schodził i tak se spałam...no i dziś z nim poszedł, no i kasę wydał qrde mol, no i pies ma czipa! zadzwonił więc do Pana Właściciela, ale Pani Właścicielka zaczęła rodzić, więc przyjedzie sam o 14ej...szwagier czekał do 15ej, koniec końców zadzwonił i dowiedział się, że przyjedzie jutro...nadmienię, że to jest drugi właściciel, Leon ma 3 lata, jest ' trochę' szkolony hehe a podstawowej komendy typu leżeć nie potrafi wykonać no i trochę smutno mi będzie, jak go nie będzie
Hm...to może zaproponuj "panu", że jeśli nie mają teraz warunków żeby zając się psem, to Ty możesz zostać jego właścicielką. Bo kto wie - skoro pojawiło się dziecko...? Żeby się nie okazało, że odebrał swojego Leona, bo wypada a może sie modlił żeby pies sie nie znalazł...? Ja bym zaryzykowała takie pytanie.
Jeszcze by trzeba właściciela do weta, bo też ma pewnie czipa przez właścicielkę wszczepionego ;-) Śmierdzi mi to wygodnictwem tłumaczonym zapewne troską o noworodka .
Witam wieczorkiem. Ale ten dzień mi szybko zleciał. Rano śniadanko, kawusia i do znajomych. Pakowanie do kartonów, znoszenie, chłopaki przewozili. Potem obiad, chwilkę się zdrzemnęłam, teraz czekam aż mąż wróci z pracy. Zaparzyłam herbatkę malinową, zapaliłam świecę o zapachu cynamonowych ciasteczek. Dorzucam solidnie do kominka bo znowu przyczłapał delikatny mróż. Jutro do pracy więc długo sobie raczej nie posiedzę ale cóż, ktoś musi pracować, żeby ktoś inny mógł sobie jutro smacznie spać Miłego wieczoru.
Dzisiaj światowy dzień pizzy, więc chcąc uczciwie świętować ugotowałam obiad za pomocą telefonu . Na pieczenie nie miałam czasu i co tu kryć, ochoty również ;-). Też mi się należy wolna sobota....zaraz po tym jak poodkurzam, zamiotę, wymyję podłogi, wytrę meble, umyję kuchenkę, zrobię pranie, rozwieszę, pozmywam i powycieram ( przy skromnej pomocy mojej kochanej zmywarki ;-) ) no :)))
Dla zgłodniałych zostawiam kilka kawałków pizzy :)
Wpadam na parę chwil. Kurczę, miałabym ochotę na pizzę, ale o tej porze to już chyba tylko melisa jest mi wskazana. Jakoś ostatnio ciężko zasypiam.
Dziś miałam dziwne zdarzenie. Wracałam z Bobem z zakupów i wjechałam na rondo. I gościu wymusił pierwszeństwo. To się często zdarza, że ktoś wjeżdża mi przed maskę. Więc nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ten wrył się z lewej strony!!!! Dobrze, że nie było ślisko, bo nie zdazyłabym wyhamować. Jakim cudem jechał na rondzie w odwrtonym kierunku to nie mam pojęcia.
Oj, zadbam o kominek, bo zimno przeca :-) Trzeba dbać o ognisko domowe ;-)
Siedzę właśnie i paznokcie suszę. Jakiś dziwny lakier kupiłam, bo pierwszy etap wysychania ma błyskawiczny i dotknąć można już po 5 sekundach, ale strasznie długo dosycha, żeby można było np. guziki pozapinać, czy potrzeć lekko. No to postukam sobie po klawiaturze dwoma palcami :)
Moja starsza córcia przez ferie ma jakiś projekt przygotować i potrzebny jest jej do tego kompas. Jako przewodnicy górscy posiadamy ze Ślubnym nawet kilka, w tym jeden bardzo profesjonalny, jakiś wojskowy, co to pewnie potrafi nawet pokazać, co i jak przygotować na obiad ;-) Dałam więc Dużej ten najmądrowszy kompas w naszej rodzinie i pokazałam wstępnie jak działa i gdzie mamy północ. Duża z zaciekawieniem przyglądała się sprzętowi i sprawdziła na nim zapewne godzinę i stan nowych wiadomości na facebooku, bo o strony świata jej nie podejrzewałam . Mianowicie obejrzała się na północ, która u nas wypadła za meblami, więc tam nie mogła się wybrać, popatrzyła znowu na kompas i powiedziała : " To idę na wschód..." po czym ruszyła na południe.... Całe szczęście zresztą, bo na wschód była ściana :). Moja blondynka kochana :) Może ją przefarbuję..., ale czy to pomoże... ;-)
Skoro Tobie udało się pisać dwoma palcami, to mi też powinno to wyjść. Przypomniałaś mi, że miałam zadbać o pazurki więc dołączyłam do Ciebie
Chciałam Cię poinformować, że kompas, to "męska rzecz". Kobiety mają często problem z określeniem prawej i lewej strony a co dopiero czterech stron świata. Przeginasz mamusiu! Jak kompas ładny, to można go zawiesić na rzemieniu ale żeby używać, to już lekka przesada.
O! Nie przywitałam się No to witajcie!
Dzień dziś jakiś trudny. Od rana kręciło mi się w głowie i nie mam pojęcia czemu. Ciśnienie w normie. Na szczęście teraz jest już lepiej. Przez to leżałam pod kocykiem i oglądałam zaległości filmowe.
Wpadam jak bomba...bo mam rewelacyje...NIE UWIERZYCIE!!! przyjechał Pan po Leona....i napisał oświadczenie..że...zrzeka się wszelkich praw, bo go nie chce!!!! czyli moja teoria się sprawdziła, po prostu przyjechali do mojego miasta oddalonego o 30 km i wyrzucili psa! jak bardxo żałuję, że nie było mnie w tym momencie w chałupie wrrrr powiedziałabym mu, co o nim myślę, drań jeden!!! no, pokrzyczałam se, wybaczcie...ale i radość we mnie...
szczerze? nie wiem...pies jest szwagra, choć to człowiek za grosz nieodpowiedzialny, więc w większości to ja mam go na głowie...ale pewnie Milan...nowy dom, nowe życie...ale jak wołamy do niego Leon to aż tańczy z radości, więc chyba wolałabym to...dopiero kupilismy worek karmy, 14 kilo royala a w pudle juz dno widać...i znów miałam rację, pies jadł raz na 3 dni jakieś resztki z restauracji...
a to jest Skubi, nie pisałam Wam o nim, zajmowałam się nim w wakacje, odkarmiałm, bo ponoć matka nie miała pokarmu, a ja miałam...kaszkę w butelce...i tak go odkarmiłam, że hej...wrócił do właścicieli a ci oddali go z powrotem tym, od których go dostali, bo 'niedobry'...fakt, do najgrzeczniejszych nie należał, ale gdybym wiedziała, że tak skończy, nie oddałabym...dziś nie wiadomo co z nim, bo pierwsi właściciele też go wyrzucilijest skrzyżowany z mastifem, a mastif, wiadomo, ma tylko jednego pana...i takie foto ino mi się ostało...
tak, wyrzucili go z domu i nie pozwolili wrócić...nawet wypadł z drugiego piętra i nic mu się nie stało...qrde, a może on wcale nie wypadł, tak mi teraz przemknęło przez myśl...wiem to od 'synowej, ona była jego drugą właścicielką, dlatego u mnie był...muszę dodawć, że nie przepadam za 'ludźmi'?
Wczoraj zrobiliśmy sobie dzień rodzinny .U nas to rzadkość bo zdarza sięczęśto że mąż pracuje też w niedzielę.Cały dzień graliśmy z dzieciakami na xboxie .Radochy było co nie miara dzieciaki zadowolone ,a to najwazniejsze .Była też domowa pizza i domowy żurek .Niedzielę uważam za bardzo udaną
Jak dobrze, że Lajan zadbał o kominek. Zaraz inaczej wchodzi się do Kawiarenki. Czas na kawę i herbatę. Dziś full wypas, bo to "ostatki" więc trzeba zadbać o kawiarenkowe towarzystwo. Tylko nie mam do tego nic słodkiego To co to za wypas? Może Hope coś przyniesie, bo jak widać wróciła do zdrowia (co bardzo mnie cieszy).
Wczorajszy dzionek do lekkich nie należał. W pracy od samego rana ciągle coś a potem pędem do galerii handlowej, bo mój chrześniak poprosił mnie o pomoc w zakupach. Niedługo kończy 18 lat, ale lubi żeby mu doradzić i zerknąć co jak leży. No i tak ganialiśmy od regału do wieszaka przez 4 godziny. Na szczęście znaleźliśmy wszystko, na czym mu zależało. Kurcze! Nie pamiętam kiedy ja zrobiłam sobie takie super zakupy.
Póki co, to by było na tyle. Rozsiadam się przy herbacie i zabieram do pracy
Ps. Koralik z Faworkiem dostali nowego kapcia - czerwony w serduszka. Ładny prawda?
To ja podzielę się moim słodkim na dzisiejsze przyjęcie pourodzinowe: sernik advokatow, tort czekoladowo-wiśniowy i ciasto lambada z mandarynkami. Może być?
Po wczorajszej decyzji Papieża czuję się, jak kopnięta w brzuch więc idę, żeby tu za bardzo nie smęcić.
Olu, popatrz na to tak...jeszcze gorzej byś się czuła patrząc jak dobry, szanowany ale schorowany człowiek męczy się fizycznie tylko po to, żeby nie zawieźć czyiś oczekiwań.
jestem...ale dzisiaj też tylko na moment...przyniosłam Wam wałówkę na ostatki...są:śledzie w smietanie...śledzie w salsie meksykańskiej,śledzie smażone w zalewie octowej,śledzie w sosie tatarskim i jeszcze śledzie w sosie chrzanowo-rodzynkowym....na słodko też zostawiam: makaroniki,roladę kajmakowo-orzechową,moje pączki hiszpańskie i zappa...mam nadzieję,że napitki sami sobie przyniesiecie...bo ja nie piję.....
O jej! Ale się wystraszyłam. Już myślałam, że częstujesz nas samymi śledziami. A ja śledziowa nie jestem więc sama rozumiesz. No ale co innego rolada kajmakowo-orzechowa
Ja dzisiaj sama świętuję, a skoro sama, to i świętowanie żadne ;-) Ale popełnię moją ulubioną sałatkę z rukolą, ponieważ jest moją ulubioną, a lubię robić moje ulubione rzeczy ;-) No i tyle.
Nerwa mam na dodatek, ponieważ musiałam właśnie wydać 40 zł na nowe klucze do bramy wejściowej, bo jakiś gnojek wczoraj rozwiercił serce zamka . Ja pitolę, popsuć umiał, ale ponieść konsekwencje to już nie. Zła jestem... No to lepiej idę sobie.
Dobry wieczór. Po dzisiejszej dniówce oadam na dziób. Z domu wyszłam przed 7 a wróciłam przed 19 i cały czas na najwyższych obrotach. Ale jeszcze jutro i czwarteczek wolny :) Z okazji śledzika przynoszę kebaba . Dorzucam do kominka, zostawiam herbatkę pomarańczową i idę się pobujać. Jakby ktoś pytał to ten kłębek w kocyku to jestem ja :)
Jeszcze słychać jak Lenka warczy, ale to już chyba tylko echo Oj, też bym się zezłościła. Nasza administracja też nieustająco montuje nową wkładkę do zamka od wiaty ze śmietnikami. Ostatnio chyba już sobie odpuślili, bo wchodzą tam wszyscy. Również Ci, którzy podjeżdżają furami żeby pozbyć się swoich śmieci na cudzy koszt.
Ja też nie "śledzikuję". Wróciłam z siłowni i w ramach "ostatków" zrobiłam sobie placki z jabłkami. Na tym koniec mojego "szaleństwa". Kurna Olek! Tak lubię tańczyć a nie miałam okazji i już po karnawale.
Na nowe wkładki do śmietnika też bym warczała, chociaż tam tylko jeden klucz się wyrabia, a ja musiałam aż cztery posiadać. Dawali tyko jeden, a każdy następny po 13 zł....taniocha przeca . Nasz śmietnik cieszy się wolnością i taki radosny oraz otwarty na bliźniego, przyjmuje również śmieci tych "z domków", co to na swoim oszczędzają, ale może do czasu....
Jak na złość przylazł jeszcze dzisiaj do mnie najgorszy sąsiad ze wszystkich, którego straasznie nie lubię i popsuł mi humor do końca. Ględził coś o tych kluczach i marudził mi pod drzwiami, bo ja bezczelnie nie wpuściłam go do mieszkania. Już na własnej skórze sprawdziłam, jak potem ciężko go wyprosić i wolę więcej nie ryzykować. Gotowa byłam wtedy podpalić własne firanki, żeby jakoś wykurzyć go z domu i to nie wiem, czy by podziałało. Zamiast pomóc gasić, prędzej by zaczął gadać, że on musi poruszyć ten temat na zebraniu wspólnoty, ponieważ posiadam łatwopalne materiały w domu, które stwarzają zagrożenie dla mieszkańców i nie wiadomo, czy nie trzeba mnie eksmitować .
Kto chce zacząć ze mną dzionek kawą? Już jest gotowa więc zapraszam
Faworek z Koralikiem w tym nowym, czerwonym kapciu w serduszka wyglądają jak Jacek i Barbara. Znaczy się zakochana para Jeszcze śpią. Pewnie dlatego, że dziś zimno i szaro.
W kominku jeszcze się tli więc dokładam drewna. Uuuu, jak pięknie się rozpala. Popatrzę sobie chwilę.
Smakosiu łapie się na tę kawkę jak nic .....byliśmy wczoraj u znajomych na ostatkach no i jedno piwko ,jeden drink a dziś głowa pęka......kto to piwo wymyślił???
Siedzi facet cały dzień w knajpie i pije, zamroczony poleguje na stole z twarzą w kotlecie. Wieczorkiem się ocknął, próbuje wstać ale nogi odmawiają mu posłuszeństwa. - Kelner - kawę! Kelner przynosi, ten wypija i znowu próbuje wstać - i znowu nie może. - Kelner - jeszcze 2 kawy! Kelner przynosi, ten wypija i z trudem wstaje. Na chwiejnych nogach wraca do domu, wali się na łóżko i zasypia. Rano budzi go telefon: ... - Czego? - Tu mówi kelner z baru, czy będzie pan dzisiaj u nas? - A bo co! - Bo nie wiem, co mam zrobić z pana wózkiem inwalidzkim.
Charakterystyka ogólna: Jedenasty znak zodiaku patronuje osobom najbardziej uduchowionym, religijnym i ekscentrycznym spośród całego niebieskiego zwierzyńca. Wodnik należy do trygonu powietrza. Ze względu na pozycję Słońca w cyklu rocznym Wodnik, wraz z Bykiem, Lwem i Skorpionem, należy do tzw. krzyża stałego, który przynosi tym znakom stałość, wytrwałość oraz przywiązanie do osób i rzeczy. Wzmacnia również wytrzymałość i kontynuację wielkich przedsięwzięć. Wodnikowi patronują dwie planety: Saturn i Uran. Saturn uważany jest za planetę złowróżbną, jednak dla Wodnika jest on łaskawy i obdarza go takimi cechami, jak wierność w przyjaźni, łatwość w nawiązywaniu kontaktów, skłonność do filantropii, inwencję oraz powściągliwość. Również Uran uważany jest za planetę złowróżbną. Jednak swoich podopiecznych obdarza oryginalnością, szaloną fantazją, niezależnością, nowatorstwem, tolerancją i bogactwem myśli. Wzmacnia też negatywne cechy, takie jak ekscentryczność, fanatyzm i anarchizm. Urodzeni w znaku Wodnika cechuje szczerość, bezinteresowność, otwartość na towarzystwo, dobroduszność, która nieraz przynosić może zmartwienia. Wodnik to duchowy arystokrata o idealistycznych poglądach i nieprzeciętnym, twórczym umyśle. Hasło: „wolność, równość, braterstwo” na pewno należy do zodiakalnego Wodnika. Idzie zawsze z postępem, otwarty na wszystko co nowe, dziwne i nietypowe. To wyizolowani indywidualiści. Odznaczają się wysokim poziomem intelektualnym. Interesują ich wszystko co jest niecodzienne, abstrakcyjne i postępowe. Niezwykle uduchowieni, mają skłonność do mistycyzmu i parapsychologii. Interesują się wszystkimi sprawami tajemniczymi i nieznanymi. Posiadają nieprzeciętne zdolności umysłowe. Nie interesuje ich kariera i pieniądze. Fascynuje jedynie walka o szczytne ideały. Chętnie służą pomocą i bronią pokrzywdzonych. Typowi demokraci. Są mile widziani w towarzystwie, na które oddziaływają uspokajająco. To wspaniały materiał na przyjaciela - szczery, oddany, życzliwy. Na ogół spokojni, charakteryzują się chwilowymi wybuchami nerwowości i napięcia. Wymagają bardzo dużo od innych, wtedy kiedy zostaną rozczarowani, cierpią lub mają pretensję i żal. Właściwe zawody dla nich to: lekarz, ksiądz, pracownik społeczny, poeta, astronom, informatyk, inżynier, aktor i pilot.
Cechy pozytywne: Wodnik jest nastawiony do życia optymistycznie, a nawet entuzjastycznie. Do obranego celu zmierza z wiarą i zapałem, ma wiele zalet. Przede wszystkim nie szczędzi wysiłków, aby ulepszać świat. W imię ludzkości gotów jest do dużych ofiar. Przez całe życie szuka właściwych dla siebie zasad postępowania. Jego umysł jest w ciągłym ruchu. Trapią go nie rozpoznane jeszcze zjawiska przyrodnicze. Lubi rozwiązywać zagadki i przejawia dużą fascynację parapsychologią. Wodnik w ocenie sytuacji zachowuje dużą trafność i realizm. Nie zabiega o wysokie stanowiska, a jeżeli już je piastuje, to nie zaspokojenia własnych ambicji, lecz dla lepszego zrealizowania wyznaczonych zadań. W stosunku do otoczenia osoby spod znaku Wodnika są życzliwe, tolerancyjne, wielkoduszne, łatwo wybaczają doznane krzywdy i nie wykorzystują cudzych słabostek dla własnych korzyści. Rozgrywki personalne, kliki, grupy interesu ich nie interesują. Bez wahania bronią pokrzywdzonych. Przeciwnika nie starają się pokonać siłą, ale przekonać argumentami. Odznaczają się małą odpornością nerwową, stąd łatwo załamują się drobnymi nawet niepowodzeniami, ale duża siła wewnętrzna pozwala im na dość szybkie otrząśnięcie się psychiczne i ponowne przeanalizowanie zdarzeń. Wodnik ma umiejętność dostosowywania się do różnych sytuacji. Pomaga mu to wyjść nieraz obronną ręką z różnych opresji. Również jego nastrój bywa zmienny. Rozpacz przeradza się w krótkim czasie w euforię, a radość w strapienie. Osoby spod znaku Wodnika są doskonałymi wynalazcami, racjonalizatorami i prekursorami nowych rozwiązań. W znacznym stopniu przyczyniły się do postępu cywilizacyjnego.
Cechy negatywne: Wodnik jest typem samotnika. Nudzą go wszelkie zasady, zwyczaje i etykieta. Nie lubi poddawać się żadnym konwenansom. W tym względzie jest ignorantem. Bardzo dobrze czuje się bez towarzystwa i wtedy najlepiej mu się pracuje. Życzliwe otoczenie jest mu jednak potrzebne do oceny jego pracy i do dalszych inspiracji. Wtedy jest w swoim żywiole. Pozbawiony wsparcia moralnego i czynnika emocjonalnego Wodnik zatraca swoje walory i działa w sposób nie przemyślany. Sprzymierzy się całkowicie z tym, kto będzie popierał jego dążenia i zamysły twórcze. Osoby spod tego znaku są na ogół miłe, towarzyskie i życzliwe. Nie znaczy to jednak, że mają wielu przyjaciół. Potrafią często zrażać otoczenie i wcale się tym zbytnio nie przejmują, bo przecież mogą obyć się bez towarzystwa. Trudno pracuje się im w zespole, gdyż mają odmienny styl pracy. Nie działają też systematycznie, ale gdy się zmobilizują, nadrobią zaległości z nawiązką. W życiu codziennym pełni kaprysów i humoru, a przy tym gadatliwi i niecierpliwi. Potrafią być też nietaktowni i szorstcy. Nie znoszą żadnych ograniczeń. Czasami bywają marzycielscy. Wodnik potrafi być dość nerwowy, czasem chaotyczny. Zdarzają się tu i osobnicy zupełnie nieobliczalni. Wodnik powinien uczyć się panowania nad nerwami oraz starać się mniej ulegać wpływom innych.
kobieta - WODNIK: Pani Wodnik jest życzliwie nastawiona do całego świata. Jako kandydatka na partnerkę życiową jest podobno wygraną na loterii. Kto ją pojmie za żonę, jest szczęśliwy. Jest pracowita, gospodarna i zaradna. Ma szerokie zainteresowania, jest wielką intelektualistką i nie brakuje jej temperamentu. Przeważanie uchodzi za ambitną , twórczą perfekcjonistkę. Cechą wyróżniającą panią spod znaku Wodnika jest duża atrakcyjność fizyczna, która idzie w parze z wielką kapryśnością charakteru. Przywiązuje dużą wagę do wyglądu. Jest zadbana o subtelnej powierzchowności, gustownie, a nawet elegancko się nosi. Jej zmienne nastroje mogą zachwiać każdym stabilnym związkiem. To ciekawa kobieta, która niejednym potrafi zaskoczyć. Potrafi być czułą żoną, a zaraz potem drapieżną kochanką, życie z nią nie jest nudne. Chce być za wszelką cenę uwodzicielska, a jednocześnie zagadkowa. Odznacza się dużym poziomem umysłowym i robi z tego użytek. Dobrze sobie radzi w życiu, gdyż jest niezła organizatorką. U niej nic nie jest pozostawione przypadkowi. Przy wyjeździe na dłuższy pobyt zabiera ze sobą pół domu i już tydzień wcześniej jest spakowana. Jest natomiast wyjątkowo niezdecydowana i z trudnością przychodzi jej dokonanie nawet najprostszego wyboru. Jeżeli potrzeba, potrafi wyzwolić w sobie dużo energii i przedsiębiorczości, a uczucia nie ograniczają jej działania. W porównaniu z innymi kobietami gorzej wypada jako gospodyni. Jeżeli nie ma pomocy ze strony męża, może dochodzić na tym tle do częstych scysji. Na co dzień pani Wodnik jest dziewczęca, pogodna i wesoła. Chętnie ubiera się w pastelowe kolory. Jej zainteresowania idą przede wszystkim w kierunku twórczej działalności. Dużo czasu poświęca na pielęgnację swojej urody. W sprawach erotycznych pani Wodnik zachowuje pewien dystans. Nie ulega czarowi wyznań miłosnych, nigdy się nie zapomina. Można ją zdobyć jedynie intelektem. Przeważnie wychodzi za mąż w późnym wieku.
mężczyzna - WODNIK: Nie można go łatwo zaszufladkować do żadnego ze znanych dotychczas typów mężczyzn, gdyż jego zachowanie jest dziwne i zagadkowe. Sam łatwo wybacza doznaną przykrość, toleruje słabostki innych, wszystko przyjmuje z pobłażaniem i zrozumieniem. Nie ulega presji tradycji, zwyczajów czy zasad. Chce być niezależny. Jest pełen inwencji, stale coś ulepsza, usprawnia i reformuje. Ma wiele zapału do nowych idei, a swój entuzjazm lubi dzielić z innymi. Ze względu na swój oryginalny sposób myślenia i działania często bywa nie rozumiany. Broniąc swych koncepcji, wpada w zacietrzewienie. Bezstronny, życzliwy i bardzo przyjacielsko nastawiony do ludzi i świata. Chętnie patronuje zbiorowym przedsięwzięciom, jest szlachetny, łagodny i opanowany. Umie pracować w zespole. Przez współpracowników ceniony jest za to, że stroni od intryg. Mimo że Wodnik ubiera się najczęściej z niewyszukana prostotą, uchodzi za dystyngowanego. Porusza się z kocią zręcznością, jest serdeczny, szuka bliskich sobie dusz, szybko je akceptuje, ale i szybko się rozczarowuje. Stworzony, by uszczęśliwiać innych. Jest szczególnie wyczulony na fałsz i tylko prawdziwa szczerość może znaleźć jego trwałe uznanie. W doborze przyjaciół Wodnik kieruje się głównie intelektem partnerów, a nie ich statusem majątkowym czy zajmowanym stanowiskiem. W sprawach finansowych jest oszczędny, ale zdarza mu się być od czasu do czasu niezwykle hojnym, po prostu lub mieć gest. Wodnik lubi samotność, długie spacery, nawet odizolowanie się od otoczenia. Wpływa to na niego korzystnie, gdyż uspokaja go i odpręża. W pożyciu małżeńskim Wodnik nie jest łatwym partnerem. Przywiązuje jedynie wagę do poziomu intelektualnego partnerki, natomiast we wszystkim innym jest ignorantem. Do końca życia pozostaje niepoprawnym optymistą, zupełnie nie interesując się sprawami dnia codziennego. Siłą rzeczy obowiązki, szczególnie te przyziemne, spadają na żonę.
Miłość: W miłości jest uczuciowy i wyrozumiały, wierny i przyjacielski, choć bywa zazdrosny bez powodu. Zarówno kobieta jak i mężczyzna miewają wielkie kłopoty z odróżnieniem miłości od przyjaźni, gdyż to właśnie na niej opierają swoje związki. Nie interesuje go sam seks. Ceni bardzo przeżycia estetyczne i zalety intelektu partnera. Jako jeden z niewielu identyfikuje estetyczne piękno kobiety z jej wartością seksualną. Bliski jest mu pogląd, że seks to tylko jeden z objawów młodości, z którego się wyrasta, aby zająć się poważnymi sprawami. Choć sam nie jest sentymentalny, potrafi wykorzystać nastrój chwili. Kobieta-Wodnik jest subtelna i czarująca. Przed położeniem się do łóżka najpierw starannie powiesi swoją garderobę, dokładnie się umyje , wyperfumuje i uczesze. Życie erotyczne nie jest treścią jej życia, ale ten obowiązek małżeński wykonuje solidnie i z perfekcją. Brak tylko z jej strony spontaniczności oraz inicjatywy. Zdolna jest jednak przystosować się do różnych upodobań partnera i pod jego wpływem stać ją na wiele! Orgazm nie jest dla niej wszystkim. Każda gra miłosna satysfakcjonuje ją, po czym szybko i zdrowo zasypia. Lubi jednak podobać się mężczyznom i być obiektem ich pożądania. Zdrady małżeńskie nie są jej ulubioną działalnością. Jeśli chodzi o seks, to lubi o nim przede wszystkim rozmawiać, ale rzadko się na niego od razu decyduje, Wodnik w tej dziedzinie laurów nie zbiera. Miewa skrajne zachowania, a satysfakcję znajduje bardziej w sferze duchowej niż doznań fizycznych. Uczucia i namiętności zamyka we własnym wnętrzu. Stara się nie dać po sobie poznać, co przeżywa i co myśli.
Przysłowie: Jezus powiedział „ idźcie za wodnikiem” - przejście z ery Ryb na erę Wodnika.
Sławne Wodniki: Wolfgang Mozart- muzyk Tadeusz Kościuszko- generał Juliusz Verne- pisarz Ronald Regan- polityk
przyszłam się pożegnać......na jakiś czas......wrócę....jak tylko uda mi się uporać ze swoją stratą....taka byłam szczęśliwa......ale straciliśmy to nasze szczęście.....:((
jak się ogarnę i dojdę jako tako do siebie-wrócę...
Dziś miałam wizytę kontrolną po iniekcji do lewego oka i jechałam pełna nadziei, ale niestety. Lewe oko w ogóle nie zareagowało na zastrzyk, a dodatkowo w prawym, które naprawiło się po pierszym razie zaczyna się obrzęk na nowo. Lekarz nie był szczęśliwy a ja tym bardziej, Zdecydowaliśmy podać jeszcze dwa zastrzyki do tego lewego, może coś go ruszy. A jak nie, to nie wiem, Ponoć sterydy podane do oka też robią rewolucję i cuda, ale podnoszą ciśnienie na kilka tygodni a ja mam nadciśnienie oczne. Lekarze chyba nie lubią mojego przypadku. Ale trudno, nie poddaję się. Ponoć dopóki się walczy jest się zwycięzcą.
Jutro pewnie mi przejdzie, ale dziś mam doła. Jeszcze ci pacjenci, któzy tam ze mną siedzą, ci staruszkowie jakoś nie poprawiają mojego samopoczucia. W dodatku wracaliśmy na totalnej szklance, bo pogoda fatalna więc cała droga w stresie.
Jutro wracam do pracy. W piątek Mąż wraca do pracy, więc Bob jedzie do Dziadków. I koniec ferii. Dla Boba znaczy.
E, głowa mnie boli. Idę. Spokojego wieczoru. Sorry, że tak marudzę od wczoraj, dobrze, że przynajmniej jedzenie gościom smakowało.
Olu, to faktycznie smute, że ten zabieg się nie powiódł. Kurcze...a może by tak poszukać pomocy u innego lekarza? To normalne, że te zabiegi się nie udają? Aaaa, co ja Ci tutaj wygaduję. Z pewnością wszystko masz już sprawdzone, wyczytane a ja Ci mieszam...
Wchodzę do Kawiarenki, patrzę a tu co? Wszędzie czerwone serwetki, świece się palą, kominek strzela iskierkami a przy wejściu wielki wazon z różami. Noooo, jeśli coś takiego nie nastroi Was miłośnie, to bardzo się zdziwię
Pozostaje mi zostawić dzbanek z kawą i herbatą i życzyć wszystkim radosnego i całuśnego dzionka
Ps. A ja pędzę do naszych "przyjaciół mniejszych". Chcę im podarować dużo ciepła, takiego z serducha.
Z rana obudził mnie delikatny chłodek tulipanowych liści na policzku :). Skoro Ślubny obudził mnie kwiatami, to od razu zrobiło mi się bardzo miło. Podniosłam się uradowana, a on w drugiej ręce miał dla mnie kolejnego kwiatka....brokuła . Też piękny i zielony i oczywiście z podtekstem, że zamarzyła mu się na kolację jego ulubiona sałatka z brokułami ;-) No pewnie, że ją poczynię...za taki piękny bukiet tulipanów :)))
My w sumie nie obchodzimy walentynek jako tako, ale zawsze szykuję coś wyjątkowego do zjedzenia dla mojej rodzinki i przynajmniej mam powód, żeby to zrobić właśnie w walentynki. Okazujemy sobie miłość każdego dnia, ale fajnie jest zrobić to podwójnie i bardziej uroczyście bez konieczności kupowania kubków czy innych pierdół byle były walentynkowe. W nocy nasmażyłam pancekes w kształcie serduszek, spać poszłam przed godz. 4 rano, ale pyszne wyszły. Będzie jeszcze sałatka z rukolą, oczywiście druga dla Ślubnego z brokułem, gorące kulki mozzarelli w panierce i deser. Zrobiłam zaplanowane tiramisu, ale zamiast serka maskarpone miałam śmietanę, a zamiast kawy, truskawki i wyszła mi panna cotta ;-) Nie ma to jak dobry plan . Zweryfikuję go trochę i tiramisu popełnię za dwa tygodnie na swoje urodziny, może tym razem uda się zrealizować plany....
Hope, Ty już wiesz....
Aloalo, szkoda, że z okiem tak kiepsko poszło, ale mam nadzieję, że przynajmniej kolejne zastrzyki pomogą. Też wczoraj byłam u okulisty z Małą i u nas jest dobrze, bo nie jest gorzej.... Dziwne to leczenie.... Trzymam kciuki za Twe oczęta :)
Zostawiam kilka moich tulipanów dla kochanych kawiarenkowiczów i lecę gotować kwiaty.....brokuła :)
Zimno tu - br! Gdzie jest Lajan? Jeszcze lekko się w tym, naszym kominku. Może uda mi się jakoś rozpalić. Noooo! Super! Już widzę ogień Będzie dobrze. No to prędko robię gorącej herbaty, bo może zaraz ktoś zaglądnie. Będzie pyszna, bo z sokiem z czarnego bzu i z cytryną (oczywiście)
Jutro, o tej godzinie będę pewnie robić dobrą kawę z ekspresu, przecierając oczy po przebudzeniu. A potem spokojnie ją wypiję oglądając "Dzień dobry TVN". Lubię ten poranny program. Dziś muszę zrobić jakież większe sprzątanie żeby jutro mieć luzy. Ugotuję też obiad na trzy dni. A jak tam plany u Was?
Jak dobrze jest usiąść i cieszyć się wolną chwilą Przynoszę pyszne pomelo i uprażyłam słonecznik z odrobiną jasnego sosu sojowego. Ależ to pyszne. Teraz jeszcze herbata z sokiem żurawinowym i pozostaje cieszyć się wolnym weekendem. Podoba mi się ta świadomość, że prania mam zrobione i mieszkanko wysprzątane. Jeeeny, jak niewiele potrzeba do szczęścia
Jak mi dobrze Wyspałam się i zgodnie z obietnicą przyniosłam Wam dobrą kawkę z ekspresu. Uwielbiam Dallmayr ze spienionym mlekiem, mmmm...
Lenka, jak dobrze, ze przyszłaś! Ty wiesz co, tak przez moment się zastanowiłam nad tymi obiadami... Stwierdziłam, że chyba bym nie była taka wyrywna Jednak co innego ugotować gar, który starcza na trzy, cztery dni, a ugotować tyle samo i wystarczy na jeden obiad.
Jak się udał prażony słonecznik? Smakowity? Ponoć ten ciemny sos sojowy szybciej się "pali" i jest słońszy, ale mam nadzieję, że mimo to wyszło smakowicie. Trzeba uważać z sosem, bo łatwo jest przedobrzyć i wtedy Wieliczka na języku
Caly tydzien sie nie odzywalam,bo u nas tak srednio w tym tygodniu bylo.W czwartek spadl snieg,a dzis leje jak z cebra i jest zimno i nieprzyjemnie.Moj mazus zaniemogl,grypa go paskudna zlamala,ale dzis jest juz duzo,duzo lepiej,a ja juz 3 tydzien mam katar,ktory sobie nie chce pojsc!Czy ktos mowil,ze katar trwa 2 tygodnie tylko?
Malo tego maz w natepna piatek ma wizyte u urologa,rowny rok temu byl w szpitalu ciagnelo sie to od swiat ,w sylwestra wyszedl ze szpitala,zeby w Nowy Rok wrocic tam z powrotem.Myslalam ,ze ten rok bedzie lepszy,a tu znowu nerki i kamienie sie chyba odzywaja.To juz 4 raz,powtorka z rozrywki,tylko wczesniej byly przerwy 4-5 letnie,a teraz tylko rok?Szpital ktory sie tym zajmuje,jest godzine drogi samochodem od nas,masakra.No coz szlachtne zdrowie nikt sie nie dowie..itd
W czwartek dostalam czerwone roze i czekoladki przez poslanca z kwiaciarni,przynjamniej to mnie wprawilo w dobry nastroj.Dzisiaj idziemy do znajomych wieczorem,mam nadzieje ,ze bedzie fajnie,lece zaraz piec ciasto.
Kochani kawiarenkowicze zycze wam przyjemnej i wesolej soboty
Aleksandro, ja wiem, że to średnie lub żadne pocieszenie, ale skoro wiecie, ze to są problemy z kamieniami w nerkach, to trzeba się cieszyć, że to tylko to. Przynajmniej wiadomo jak leczyć. A co myślisz o tym żeby się podpytać jakiego rodzaju jest to kamica ( szczawianowa, moczanowa, fosforanowa, cystynowa)... Łatwiej Wam wtedy będzie zastosować odpowiednią dietę i być może uniknąć nawrotów...?
A póki co odstresujcie się w gronie znajomych i cieszcie sobą. Uściski! No i duuuuużo zdrowia
Smakosiu za kazdym razem kamienie oddajemy do badania,za ktore placimy z wlasnej kieszeni,za kazdym razem sa inne,malo tego,juz dwa razy byly calkiem rozne kamienie,ostatnio byly takie normalne i kwasowe kamienie,wygladajace jak kropla wody,nie do wykrycia przez usg.Za kazdym razem podawany jest kontrast,zeby je zlokalizowac,na kontrast moj maz jest silnie uczulony,wiec najpierw podaja leki na uczulenie ,potem kontrast,ale alergia i tak wystepuje,ale nie tak bardzo mocno wtedy.
Kamieni jeszcze nigdy nie udalo sie rozpuscic,tylko trzeba je rozbijac,przy rozbijaniu intensywnym nerki cierpia,sa coraz slabsze za kazdym kolejnym razem,martwi mnie to,ale coz zrobic mozemy.Probowalismy roznych diet,co pijemy maz tez uwaza,kupujemy specjalny wode,ktora ma bardzo mala zawartosc wapnia i sody jak sie nie myle.Musze meza zapytac i tak za kazdym razem sie pojawiaja z powrotem.Lekarz powiedzial,ze jak juz masz raz to sa niestety nawroty,ktore beda go przesladowac prawdopodobnie do konca zycia.Za kazdym kolejnym razem jest strach,ze kiedys te naerki moga wysiasc.
Uuuuu, to Wy już ostro doświadczeni jesteście. Sporo za Wami i wiedzą możecie się dzielić na prawo i lewo a ja niestety nic odkrywczego nie napisałam. Przykre. Miejmy tylko nadzieję, że tym razem wszystko poukłada się dużo lepiej i odetchniecie choćby na dłużej o tego problemu. Tego Wam szczerze życzę.
Miałem dwa kamienie po 1.5 cm każdy , w prawej nerce . Były szczawianami. W szpitalu w Poznaniu/ adres mogę podać/ rozbito je poprzez cewkę moczową. Bezboleśnie. Było to 7 lat temu. W tym tygodniu byłem u urologa. Nerki czyściutkie. Żadnych kamieni ani piasku.
Ale szaro za oknem. Ja Cie! Pozapalałam świece i próbuję naenergetyzować przestrzeń. Przyniosłam herbatę z sokiem i cytryną. Mam też dla Was kolejną porcję prażonego słonecznika z dodatkiem sosu sojowego. Lenka, jak Ci smakował? Zapomniałam wtedy napisać, że te pestki najpierw się praży a dopiero na koniec, jak już patelnia nie jest tak mocno gorąca dodaje odrobinę sosu sojowego i energicznie miesza żeby wszystkie ziarenka się nim oblepiły.
Moja koleżanka poleciała do Meksyku. Ciągle o tym myślę, bo to z całą pewnością będzie wspaniała przygoda, która w Jej pamięci pozostawi krajobrazy, zapachy i kolory wzruszeń... Ech!
A wiecie, że do "mojej" wiosny zostało już tylko 19 dni?
Witam łikędowo :)....jeszcze ;-) uff, w ostatniej chwili zdążyłam :)
U nas trwa mini remoncik. Jest w fazie czynów częściowo dokonanych i boję się żeby na tym się nie zawiesił ;-) Po prawie 13 latach nagle zauważyłam, że nie posiadam mebli łazienkowych.... Wisi jakieś lustro z półeczkami i pod umywalką coś udaje szafeczkę, ale poza tym nic. Kazałam więc Ślubnemu ubrać spodnie, wymierzyć wolną przestrzeń, która ewentualnie nadaje się do zabudowania i pojechaliśmy porozglądać się za czymś przeze mnie wymyślonym. Nie było łatwo... Mało co spełniało wymogi pomiarowe, a jak już coś było prawie, prawie, to cena powalała na kolana. W dwa dni objechaliśmy wszystkie sklepy, aż w końcu zdecydowałam się na dwie wiszące szafki, które poradziły sobie z progiem kwalifikacyjnym : czyli były białe, nie za głębokie i było mnie na nie stać ;-). Idąc do kasy wypatrzyłam nagle wysoko powieszoną szafkę o idealnych wymiarach, białą i z piękną adnotacją "wyprzedaż", przy której widniała jeszcze urodziwsza cena zamiast 199, to 62 zł. Natentychmiast dorwałam pana z obsługi, który sprawdził mi, że posiadają tylko dwie sztuki, ale przecież dla mnie to była wymarzona ilość, więc od razu powiedziałam, że biorę wszystkie :). Wieczorem nastąpiło uroczyste rozpakowanie i składnie mebelków, przy czym uroczysty nastrój opuścił nas zaraz przy czytaniu instrukcji : kołeczek K12 umieścić w otworze KB1, łącznik A7 i zacisk AZ5 z podkładką PD3 zamontować w kierunku frontu B4 za pomocą BG1 ..... o matko i córko, kto to tworzy.... Na szczęście Mała pomagała nam to odszyfrować, więc mieliśmy przewagę liczebną i daliśmy radę. Wczoraj dokonaliśmy pomiarów na ścianach i jedna szafka dumnie zawisła, a druga stoi w pokoju i się wstydzi, bo głupie miejsce sobie wymyśliła do zawiśnięcia. Jedna dziura musi być wywiercona baardzo blisko przewodu elektrycznego, dlatego zabroniłam Ślubnemu wiercenia przy włączonych korkach. Jednak żeby wyłączyć korki i wiercić musi być jasny dzień, żeby w mieszkaniu nie było ciemno, ja w d.... ( dałam kropki, aby nie napisać brzydkiego słowa dupa ;-) ). Dzisiaj niedziela, więc nici z wiercenia, jutro jedziemy wybierać nowy sedes, więc też nici, a we wtorek jedziemy na romantyczny łikęd w środku tygodnia z naszymi romantycznymi dziećmi i również nici :))) Oby się remoncik nie zawiesił... ;-)
Smakosiu, słonecznik przetestowany i już widzę dla niego pyszne zastosowanie w mojej sałatce. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym go wykorzystała ? Faktycznie jest bardzo smakowity. Ja dałam tylko kilka kropel i to ciemnego sosu, więc i kolorek był ciekawy, ale bardzo dobry :)
Idę popatrzeć sobie na moją nową szafkę..., a przy okazji się wykąpię :)
Ps. Jasny gwint, jednak nie załapałam się na łikęd...o 5 minut za późno... No to witam i żegnam poniedziałkowo :)
Ja za jakis czas bede sie przymierzala,do wymiany naszych,ale na inne niz biale.W tej chwili mam biala szafke stojaca i szafke pod umywalke,ta stojaca niestety po jakims czasie zmienila troche kolor,ale mamy ja juz chyba z 8 lat,jakby nie bylo swoje wysluzyla.
Aaaaaa, to dlatego Ciebie tak długo nie było! Nowe szafki w łazience, to jest coś! Cieszą prawda? Wiem wieeeem. Ostatnio sporo takich mebli proponuje Lidl. Nie wiem tylko jakiej są jakości. Podobała mi się taka biała obudowa do pralki. Miała dwie pułki i szafkę. Fajne rozwiązanie. Dobrze, że masz inteligentną rodzinkę, bo rozszyfrowanie takiej instrukcji, to faktycznie niezła łamigłówka
Jeśli chodzi o te pestki słonecznika, to masz moje pozwolenie - możesz ich użyć do sałatki Też właśnie myślałam, że tam się super sprawdzą. Można je jeszcze zastosować do posypania np. zupy krem z cukini czy innej tego typu.
Ech, jaki to fajny pomysł taki "romantyczny weekend w środku tygodnia". Pochwal się potem jak było, bo ja Ci życzę super odpoczynku
Rowniez witam bardzo,bardzo pozno.Impreza u znajomych sie wczoraj udala,bylo fajnie,luzno i wspominkowo,lubie takie imprezy...
Dzisiaj mielismy leniwy dzien,oboje chodzimy i pokaszlujemy,ale wzielo nas na cos slodkiego,wiec pojechalismy do naszej ulubionej Wloskiej kawiarni,gdzie daja pyszna kawe i pyszne desery.W ciagu tygodnia mijalam kawiarnie i odkrylam,ze juz otwarta (zamykaja na zime,mniej wiecej w listopadzie,ale okolo Walentynek zawsze juz otwieraja) pozbieralismy sie i pojechalismy na pyszna kawe i zamowilismy deser lodowo kawowo-orzechowy,poniewaz desery sa tam bardzo duze i ja nie daje rady zjesc calego,zamowilismy jeden,ktory wspolnie zjedlismy.Nawet mu zdjecie cyknelam komorka
Jutro wybieram sie z siostra meza na ciuchowe zakupy do wielkiego sklepu,zobaczymy moze cos fajnego tam upoluje.Maz zostaje z coreczka jego siostry,zeby ja przypilnowac zanim szwagier wroci z pracy,uwielbiaja sie nawzajem,mala Maja za kazdym razem ma problem,zeby pojsc do domu z powrotem jak jest u nas:))
Kochani zycze wam spokojnej nocy i zostawiam dzbanek herbaty imbirowej,moze ktos jeszcze wpadnie...Dobranoc
Lajan, proponuję o "podglądaniu" przyrody i wypatrywaniu wiosny mimo, że za moim oknem znów prószy śnieg Ale kto by się przejmował takimi płatkami "na niby". Ważne, że kosy już się nawołują i koty marcują i czasami jakby coś było czuć w powietrzu...coś jak ciepły powiew, zapach ziemi wymieszany z nadzieją...
Aleksandro, masz szczęście, że nie ze mną poszłaś na ten deser. Z taką porcją raczej radzę sobie bardzo dobrze i to zazwyczaj sama Fajnie, że wieczór ze znajomymi udał się sympatycznie. To zapowiedź dobrego, nowego tygodnia
W sumie, to dobrze, że dziś już jest poniedziałek. Troszkę mi smutno wczoraj było, tęskniłam za Połówkiem i w ogóle jakoś tak... Dobrze mi zrobi jak zabiorę się za pracę. Popołudniu skoczę na siłownię, zmęczę się i zaraz wszystko się w głowie poukłada. A skoro mowa o głowie, to czas na fryzjera. Zaplanowany jest na wtorek. Aloalo, a Ty kiedy się wybierasz? Bo z tego, co sobie przypominam, to my jakoś obie chodzimy prawie w tym samym czasie Jak się miewa Bob? Coś ostatnio mało rozmowny, czy jak? Już dawno nie pisałaś o jego zabawnych stwierdzeniach.
Myscha, masz już za sobą wszystkie remanenty? Syn przestał się już przeziębiać? Błądzisz myślami koło świąt?
Ada, wiem, że powiedziałaś, iż sama się odezwiesz, jak już będziesz gotowa, ale...chcę byś poczuła, że myślimy o Tobie... Uściski pełne serdeczności.
Czas na gorącą herbatę z sokiem i cytryną. Zapraszam. Nim się woda ugotuje wywietrzę Kawiarenkę i nakarmię nasze zwierzaczki, bo coś kręcą się koło mojej nogi. Głodne, czy jak?
A wiecie, że do "mojej" wiosny zostało już tylko 18 dni?
Ślubny rano wrócił i zapytał, czy pamiętam o dzisiejszej wizycie u dentysty.... no oczywiście.... że nie ;-) Całkiem zaorało, a na dodatek wydałam już przygotowane na ten cel 400 zł. Trzeba będzie odwiedzić wcześniej ścianę płaczu.
Aleksandro, ja remont łazienki planuję może za 5 lat... Taki ze zmianą kafli, wanny, mebli itd. Wtedy pewnie zmienię kolorystykę, bo teraz też mam szafki białe, ale muszę przyznać, że moje prawie 13-letnie nic nie zmieniły koloru. Niestety przy nas i dwóch nastolatkach do szału już mnie doprowadzały walające się na pralce kosmetyczki, zapasy podpasek, dezodoranty i inne pierdoły, a po kupnie mniejszej pralki, ten teren został jeszcze ograniczony, więc musiałam znaleźć coś pasującego. Na szczęście się udało :)
Smakosiu, postaram się coś szrajbnąć po powrocie i mam nadzieję, że nic tam nie popsuję ;-). Też podobała mi się w lidlu ta szafka na pralkę, ale u mnie by nie weszła, bo nad pralką wisi grzejnik... Takie se miejsce znalazł skubany ;-)
Lajan, ja proponuję na wesoło :) Bez smęcenia, że szaro i buro, wystarczy, że jest szaro i buro ;-) U mnie zakwitły krokusy :))) Co prawda w doniczce na parapecie, ale to też się liczy, niee ? Toż to prawie jak wiosna :) Dostałam od córci na urodziny . Do moich urodzin wprawdzie jeszcze 12 dni, ale akurat bardzo mi się spodobały, a że były za pół ceny, to moje dziecię mnie uszczęśliwiło przy okazji zbliżającej się okazji ;-) Fajnie, co niee ?
No jakoś tak ;-) Dostałam również tulipany od Ślubnego, ale jeszcze nie zakwitły. Też były przecenione, więc zażądałam urodzinowo- imieninowo, zwalniając go z kupna kwiatów ciętych w dniu urodzin ;-) I tak wtedy zawsze brakuje mi wazonów :))) Nawet nie wiem w jakim będą kolorze....
Witam w nowym tygodniu. Weekend spędziliśmy bycząc się całą sobotę, wczoraj byłam oczywiście w pracy, potem poszłam do kina na "Niemożliwe", bardzo fajny film. Po obejrzeniu aż stuka do głowy jedna myśl, jak dobrze mieć kochających najbliższych i jak bardzo cenne jest takie ich "posiadanie". Potem jeszcze skoczylam do Tesco i pierwszy raz w życiu wróciłam z zakupów o 24. Dzisiaj w pracy sajgon totalny, na każdym puncie coś, znowu musiałam robić zmiany w grafiku, chyba nawet będę musiała iść w czwartek do pracy. Jak dobrze, że te urlopy już niedługo się skończą.
Smakosiu, Młody na razie (odpukać) zdrowy ale od miesiąca daję mu czosnek forte w kapsułkach i wit. C w dużej dawce. Właśnie wraca z Ustronia gdzie był z moją mamą. Pierwszy raz wraca taki kawałek drogi sam. Ale jedzie busikiem więc jestem spokojna. Remanent jeszcze tylko 1 został, w następny poniedziałek. O świętach na razie nie myślę. Mężuś niedługo obchodzi okrągłę urodzinki, robimy imprezkę i jestem na etapie wymyślania menu.
Lajan nowy lot prosimy z bardzo radosnym tekstem, o nadchodzącej, pięknej wiośnie, o nadziejach, przyrodzie.
Ja też mam w łazience białe szafki i bardzo mi się podobają. Jak będę musiała zmienić to i tak wybiorę białe :)
Musze się pochwalić. Wczoraj w pracy odwiedził nas szef ( a nie robi tego nigdy w weekendy) więc postanowiłam mu jakoś zepsuć humor :) i poprosiłam o podwyżkę. I kurde, zgodził się. Mówił, że już od jakiegoś czasu nad tym myślał i dobrze, że poruszyłam temat. No proszę jakiego ja mam mądrego szefa, dobrze chłop myśli a ja tak w niego wątpiłam czasem Co prawda czy dojdzie to do skutku to się okaże pierwszego ale zawsze trzeba mieć nadzieję no i dumna jestem, że w końcu potrafiłam o tym porozmawiać.
Zostawiam risotto z kurczakiem, sok grejfrutowy, pomelo i zmykam za chwilkę odebrać dziecko. Miłego wieczoru :)
Pogoda pod zdechłym pieskiem, denerwuje,
tylko masochista pewnie dobrze się czuje.
Deszcz, wręcz ulewy, ciągle z nieba spadają,
mokre buty, ubrania i ludzie wciąż kichają.
Jak poradzić sobie z taką pogodą mamy,
wilgoć doskwiera i na słoneczko czekamy.
Rzeki wylewają, wody wciąż szybko przybywa,
śnieg topnieje, czy ktoś tą pluchę wzywa?
Kiedy się skończy ta szaro - bura pogoda?
Ktoś zamówił słoneczko? będzie nagroda.
Kalendarz na ścianie, kartki przewracamy,
co jest? gdzie mrozy? przecież luty mamy.
Gdzie zima, zjazdy na nartach z górki,
gdzie ośnieżone góry i maleńkie pagórki?
Jedni się cieszą, że zima ostro atakuje,
inny się martwi, że przy tej pogodzie choruje.
Jest nadzieja, że już niedługo przyjdą zmiany,
widziano w okolicy, że przyleciały bociany.
Może nie wszystkie, jeden już nas wita,
zaczyna się robić ciepło i już bazia zakwita.
Wiosnę czuć w kościach, słońce lepiej grzeje,
nadchodzą w przyrodzie zmiany, coś się dzieje.
Może tak razem się zabawimy, zaklaskamy,
pluchę, zimno, naszą radością precz wygnamy.
Niech żyje wiosna, tęsknić za nią już będziemy,
tymczasem nosy do góry i głośno się śmiejemy.
Mam nadzieję, że mnie pogonicie z nowego Lotu :) U nas właśnie słoneczko co i rusz przebija się przez chmury. Co prawda na dole chlapa chlapiszonowata, ale na niebie już nie tak źle. Tylko ta temperatura się nie może zdecydować czy wdrapywać się powyżej zera czy przywracać zimę na minusie.
W piekarniku rosną 3 bochenki chleba z ziarnami słonecznika. W lodówce siedzi domowy smalec i wędzony łosoś prosto z przetwórni (przyjechał zza granicy w prezencie). Tylko sprzątać się nie chce :(
Ptaki coś nie ćwierkają na dworze, hm... Tylko mewy poświstują po staremu, kradnąc chleb wróblom.
Och , udalo mi sie, jestem pierwsza - rzeczywiscie wiersz na czasie , zimno i ponuro aby rozweselic wysylam troszke latawidze ze mnie WKN ubiegla,nie szkodzi bede druga
No pięęęęęknie! Normalnie piękniaście Lajan, jak Ty to robisz? Siedzisz w naszych głowach, czy jak?
Na dodatek "Szefowa" nas odwiedziła z chlebem i smalcem. A kiedyś było z chlebem i solą, tak? Dla mnie jeszcze lepiej, że ze smalcem. Wkn, z takimi dobrociami, to możesz wpadać częściej No dobra - bez niczego też wpadaj - zawsze czekamy
Anka, Twoje zdjęcia, to kropka nad "I". Po takich "zaklęciach" wiosna przyjdzie za miesiąc jak nic. ja już zaczynam odliczać dni. Od dzisiaj za jakieś 30...?Lajan... w Poznaniu pięknie i słonecznie...
....na Mazurach tyż piknie słoneczko świeci.....aż żyć się chce:)
A u mnie pada, pada, pada, wieje i pada i...
Smakosiu to dla Ciebie prosto z MAZUR:)
Dziękuję. A to mały rewanż czyli jak będzie, kiedy zacznie świecić u mnie "Twoje" słońce
Ja protestuję i proszę o nowy LOT.
Lajan chcesz nam tutaj depresję zgotować?
czekałem na propozycje, nie padła ŻADNA
Nie płacz, nie płacz, bo w tym wierszu jest też optymizm. Sama zobacz:
- wkleję lajanowe słowa:
..." Jest nadzieja, że już niedługo przyjdą zmiany,
widziano w okolicy, że przyleciały bociany.
Może nie wszystkie, jeden już nas wita,
zaczyna się robić ciepło i już bazia zakwita.
Wiosnę czuć w kościach, słońce lepiej grzeje,
nadchodzą w przyrodzie zmiany, coś się dzieje.
Może tak razem się zabawimy, zaklaskamy,
pluchę, zimno, naszą radością precz wygnamy.
Niech żyje wiosna, tęsknić za nią już będziemy,
tymczasem nosy do góry i głośno się śmiejemy."
Hela, ale masz ładne, "słoneczne" wejście do Kawiarenki Witaj.
Ja myślę, że Lajan uprawia poezję katastroficzną; wszak wątek optymistyczny poprzedzony jest długim wyczekiwaniem :)
HUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHUHHU nie bój się.
Podpisuję się lewą i prawą ręką pod petycją lolo, wszak przed nami tłusty czwartek i ostatki karnawałowe, czyli czyste szaleństwo
To i ja podpis składam,nie chce chandry,ani smutków,jak szaleć to szaleć.......dużo pączków morze wódki to odgoni Lajanowe smutki:)
Agaciu, super rymowanka
....ucze się od naszego poety Lajana:)
dodam coś od siebie żeby wtopić się w rytm/rym
dużo tańców, mało żalu
dosyć będzie karnawału
.............................................
koniec twórczości :))
Dobry wieczór!
Muszę zacząć od Lajana - przepięknie napisałeś!
Zgadzam się, że wiosna blisko. Mam dowód :) Moi rodzice od kilkunastu lat mają gościa, którego przybycie zwiastuje rychłą wiosnę. Nie, nie mają bociana ani jaskółki. Zawsze w okolicach marca przylatuje i zasiada a raczej zwisa na klatce schodowej wiodącej do domu nietoperz. Tak, to nie pomyłka. Nie powiem, że jest piękny czy uroczy i że rodzice cieszą się, że on przylatuje, ale zawsze był w okolicach marca a w tym roku przylecial już. I wisi. i brudzi schody :) Gdy on jest, to ja wychodzę tyłem, bo jakoś mi tak nie teges, żeby przejść pod zwisającym brzydactwem.
Bob rysował dziś dla mnie w tajemnicy laurkę, która jest gdziesz w szafie schowana, ale nie wiem gdzie, dowiem się jutro :) Kocha mnie to dziecko bardzo, wiecie? Z tej miłości nawet chce stworzyć moją podobiznę! Wczoraj orzekł rano, że zbuduje z klocków taką dużą mamę, która nie będzie go rano budziła :) No, taka miłość u pięciolatka, ach :))))
I jeszcze Wam powiem, że kupiłam w tesco, gdy byłam oddać tą bluzkę najdroższą kawę w promocyjnej cenie. No. Miałam tylko kilka rzeczy, w tym tą kawę za 15,99 więc poszłam na kasę samoobslugową. Nabiłąm dwie rzeczy, potem kawę, a potem zrobiło piip i wyskoczyło, że w strefie pakowania znajduje się przedmiot, który nie powinien się tam znaleźć. Popatrzyłam na strefę pakowania i okazało się, że niechcianym przedmiotem jest .... znudzony Bob, który chcąc odpocząć umieścil swoje szanowne tyły w strefie pakowania właśnie. Usunęłam więc protestujący przedmiot i patrzę - nie ma kawy na wyświetlaczu. No to jeszcze raz piip, potem reszta. Niestety dopiero w domu sprawdziłam rachunek na którym kawa była dwa razy. Kupiłam w promocji kawę, która normalnie kosztuje ok. 19 zł za jedyne 32 zł. Taka zdolniacha ze mnie! Dokładnie taki zwrot dostałam za bluzkę. Dobrze, że kawa pyszna chociaż:)
I tym optymistycznym akcentem kończę swoje wywody i idę się walnąć do wyrka, gdyż muszę jutro wcześniej wstać, żeby zrobić się na bóstwo :) A wiadomo, że skoro będę rok starsza może mi to zająć więcej czasu :)))
Dobranoc!
Witam i ja w nowym locie
Lajan jak zwykle trafiles w samo sedno.
Ciagle pada... http://www.youtube.com/watch?v=Ygz1VRzc8Ls
U mnie rowniez oznaki wiosny.Kwiatki zaczynaja wylazic,nie te co powinny jeszcze i cos mi sie zdaje,ze wyjda,a potem jeszcze snieg spadnie i bedzie d..a blada.
Kochani zycze wam milej i spokojnej nocki..Dobranoc
Aloalo, niech od rana buzia u Ciebie się śmieje,
patrz, co dobrego się w około dziwnego dzieje.
Z rana kwiaty, uściski, serdeczne życzenia,
kawa, buziaki i brak Boba marudzenia.
Dzionek wstanie jasny, pełen radości,
w domu zaś będziesz mieć miłych gości.
Składam Ci serdeczne urodzinowe życzenia,
Sto Lat, siupniemy, dość już tego smęcenia.
Witam z rana z kubkiem kawki,ależ mi się dziś wstawać nie chciało rano......
Sto lat aloalo,samych słonecznych dni ,i dużo zdrówka!!!
Wiosenny bukiecik tulipanów dla Ciebie w dniu urodzin!!!
Aloalo wszystkiego najlepszego
Oleńko! Niech Cię wyściskam! Tak bardzo serdecznie, ciepło i mooooocno urodzinowo
Życzę Ci tego wszystkiego, co życzy Lajan i jeszcze wspaniałej, radosnej, wiosennej energii w serduchu. Duuuuuużo zdrowiaDaje słowo wleciał mi zapach konwalii w moje nozdrza........kiedy ten maj???
Witam w środku tygodnia
Dziś kolejne odliczanie (a może zaklinanie?) do wiosny - już za 29 dni
Aloalo, dała nam kolejny dowód na to, że przyroda wie lepiej, kiedy nastąpi zmiana pory roku
Nie zgadniecie, co mam za oknem - słońce! Naprawdę świeci. Zaraz to poczułam. Stwierdzam, że moja skromna osoba jest napędzana energią słoneczną.
Aloalo, ciekawe jaką dostaniesz laurkę od Boba? Co tam na niej będzie? Pewnie kwiatki i wielkie serce Ten tekst z "mamą z klocków, co rano nie budzi", to jest normalnie rewelacja
No a teraz czas na pyszną herbatę z sokiem z czarnego bzu i z cytryną. Ktoś reflektuje?
A! Coś mi się przypomniało. Wczoraj poszłam do Lidla i w dziale z nabiałem rzuciłam okiem na półkę, gdzie zawsze leżała góra drożdży. Wczoraj nie było nawet okruszków. Czyżby wszyscy piekli pączki? Mi się przypomniały te angielskie z serka waniliowego. Takie to bym sobie zjaaaaadła
Ada! Jak się czujesz? Pieczesz na jutro coś? Może faworki?
Miłego dzionka!
piekę...piekę.....faworki...pączki z różą i adwokatem...mini pączusie dla szwagra bo je uwielbia...moje hiszpańsko-włoskie pączki....oponki i róże karnawałowe bo moja Mamusia jadła je chyba z 15 lat temu....powoli moje rodzeństwo zwala się do mnie ze składnikami..jutro tylko wszystko odbiorą gotowe...
Oluś-sms poszedł...ale jeszcze raz wszystkiego najlepszego...dla Ciebie mój red velvet i bukiet z cymbidium(podobny do Lenkowego:) )
Wiecie co, właśnie jadłam śniadanie i przyszło mi do głowy żeby poszukać jaki jest skład chleba, który kupuję w Lidlu. Bardzo lubię ten ze słonecznikiem. Długo utrzymuje świeżość, jest wilgotny i naprawdę bardzo smaczny. Wiem, że trudno w obecnych czasach o dobre pieczywo z sieciówki, ale tutaj jestem miło zaskoczona, bo...sami zobaczcie:
Skład chleba wieloziarnistego: zaczyn naturalny 33% (woda, śruta żytnia pełnoziarnista, mąka żytnia), śruta żytnia pełnoziarnista 28%, woda 16%, mąka pszenna 5%, ziarno słonecznika 5%, siemię lniane 4%, sezam 3%, syrop z cukru inwertowanego 2%, jęczmień 2%, sól 1%, drożdże 1%.
Skład chleba słonecznikowego: mąka pszenna 13,4%, drożdże 2,1%, woda 27,5%, mąka żytnia razowa 22,7%, mąka żytnia 19,7%, słonecznik 13,3%, sól 1,0%, słód jęczmienny 0,3%.
Jest to treść listu (odpowiedź) na zapytanie klienta do dyrekcji Lidla o skład pieczywa z oferty sklepu.
Jak dla mnie super! Miłe zaskoczenie. Obawiałam się różnych "E".Dzień dobry :)
Na początku bardzo Wam dziękuję za sliczne życzenia i kwiaty :) Lajan - Ty mnie chyba inwigilujesz! Faktycznie buzia od rana uśmiechnięta, dostałam kwiaty, zostałam wyściskana, Bob wstał bez marudzenia, kawa była. słońce świeci, rodzice wpadną wieczorem a to są bardzo mili goście (oficjalna impreza w śledzika :) ), no wszystko się zgadza! Bardzo dizękuję :)
Smakosiu - Bob rano złożył mi piękne życzenia i kazał szukać laurki, wiec po długich poszukiwaniach, bo nie miałam pojęcia, gdzie jest, znalazłam. Nie było serduszka, za to była nasza rodzina :) JEdyne co mnie niepokoi, to Bob i Mąż mieli uśmiechy a ja mam otwartą buzię, chyba muszę przestać porykiwać :) No chyba, że to miał być okrzyk zachwytu, ale nie byłabym tak apewna, znając siebie hi. Konwalie cudne!
Agacia - bardzo dziękuję, uwielbiam tulipany, dostałam tez na żywca :)
Monia - dziękuję :)
Zapraszam Was na sernik z chałwą i ciasto orzechowo-karmelowe :) Mały treningtrening przed tłustym czwartkiem :) A wieczorem na winko :)
Do zobaczenia, pa!
Aloalo rowniez zycze wszystkiego naj,najlepszego,przede wszystkim zdrowka,pociechy z malego Boba i meza i spelnienia wszystkich marzen:))
alo, wszystkiego naj naj naj, pomyślności w całej rozciągłości...tego chałwowego to już pewnie nie ma, nieeee?
Dzięuję! Chałwowego chyba nie ma, ale wino jest nieograniczone :)
Witam wszystkich.Wczoraj maz zwrocil mi uwage,ze w ogrodku w rogu wyrosly kwiatki,a powinny siedziec jeszcze w ziemi.Nie wiedzialam czy to tulipany, zonkile,czy hiacynty,bo te wszystkie byly tam posadzone,wystawaly z ziemi tak okolo 6-7 cm,kilka dni ciepla zrobilo swoje.A dzisiaj rano wstalam i bylo bialo,w nocy spadl snieg,czyli kwiatki chyba szlag trafi.Zla jestem
Pozdrawiam wszystkich i milego dnia zycze...
Witam wieczorkiem :) Kolejny remanent za mną, jeszcze tylko jeden został ale to na koniec lutego. Dzisiaj temperatura na plusie ale jakieś takie mroźne powietrze, nieprzyjemne bardzo. Jutro wolne a w planach małe zakupy, sprzątanie mieszkania i smażenie pączusiów oczywiście :) Mogę się jeszcze poopychać bo nie udało mi się zacząć ćwiczeń od tego tygodnia, przełożyłam na następny tydzień. W końcu jak kochają to poczekają, nie ?? :) Zapalam świece, zostawiam dzban zielonej z maliną i dziką różą.
Aloalo wszystkiego najcudowniejszego. Mnóstwo zdrówka i spokoju w pracy. Żeby mąż bardzo kochał i jak najczęściej przyjeżdżał, Bob rósł dalej na wspaniałego chłopaka i żeby marzenia się spełniały, i te duże i te maleńkie. Sto latek :)
Witajcie czwartkowo
Kontynuacja (mojego, prywatnego) odliczania - czyli do wiosny 28 dni
A póki co za oknem szaro, wilgotno i ogólnie br! Dziś powietrze pachnie pączkami. Na serio Koło mojej pracy są dwie piekarnio-cukiernie. Jak wysiadłam z tramwaju, to zaraz dało się wyczuć całonocną pracę piekarzy. Tyle, że mnie pączki nie kuszą a na hasło nie lubię jeść więc dziś na mnie nie liczcie. Musicie zajadać sami. Chociaż...gdybym miała babcię, która by upiekła takie "prawdziwe", od serca, z konfiturą, to kto wie...?
Póki co korzystam, że nie ma szefa i organizuję sobie spokojny dzień pracy.
Dokładam drewna do kominka, nakarmię zwierzaczki i zmykam. Mam dla Was herbatę z cytryną i sokiem z czarnego bzu (ale to żadna nowość, nie?)
Lajan, jak Ci się podobały zajęcia Zumby?
Dobrego, słodkiego dzionka
Smakosiu, może nie takie jak babcine ale częstuj się moimi :) nieskromnie powiem, że są przepyszne :)
Uuuuu, wyglądają zawodowo! Wirtualnie już jednego wciągam
Możecie się ze mnie nabijać, ale ja dziś zajadam to, co baaaardzo lubię - makaron gryczany z białym serem
Witam w nowym locie :)
No proszę dwa dni mnie nie było, a aloalo już zdążyła się postarzeć ;-) Strach ją zostawiać na dłużej Niestety wczorajszy dzień znowu spędziłam w szpitalu i wieczorem nawet kompa nie włączyłam, bo padnięta byłam, ale całkiem zadowolona.
Oluś, ja opóźniona jestem ( w rozwoju zapewne też ;-) ), ale baaardzo szczere życzenia zawsze można przyjmować, więc przyjmij i moje : ja, w odróżnieniu do innych, nie życzę Tobie częstych odwiedzin męża, ja Ci życzę, aby mógł blisko pracować i być z Wami cały czas, życzę również zdrowego, grzecznego i radośnie wstającego Boba, życzę częstych odwiedzin miłych gości i wielu radosnych wizyt u rodziców, życzę jeszcze "bystrego" oka i "wyraźnego" spojrzenia w świetlaną przyszłość, oraz żadnych więcej zastrzyków, a do tego jeszcze zdrowia ogólnego i szczęścia rodzinnego, a także wieeelkiego uśmiechu na co dzień . - To byłam ja, Lenka :)))
Dla świętujących tłusty czwartek przyniosłam pyszne oponki własnoręcznie robione. Kto pierwszy ten lepszy, ale coś mi się widzi, że pierwsze to będą moje dziewczyny, bo z wielkiej michy ( to nawet miednicą bym mogła nazwać ) została może 1/3... :)
Ja mam podobnie jak Smakosia, jem kiedy mnie najdzie, a nie że trzeba i dzisiaj poprzestanę na serowych oponkach ;-)
Dzień dobry!
Aleksandra, Mysha, Hope, Lenka - bardzo dziękuję za życzenia!
No cóż, jak widać jestem pierwsza w Kawiarence z zaliczonymi pączkami. Ja bardzo lubię pączki więc specjalnei mnie nie trzeba zmuszać. W ogóle, bardzo lubię cukier :) A Bob powiedział, że pączki są zdrowe, bo mają dżem a dżem jest z owoców a owoce mają dużo witamin. I ja się tego trzymać będę! Wieć zjadłam dzisiaj bardzo zdrowo :) Po południu odczulanie a potem pędem do dentysty. Pewnie mi zabroni jeść hmm a Mama pączki nasmażyła :))
Lenka - ja na oponkę się chętnie głoszę! Będą idealnie pasowały do tej na brzuchu :) Zapomniałam Ci pogratulować podłogowego ogrzewania! :)) I nie zostawiaj mnie na dłuzej bo ja faktycznie nie nadążę się starzeć :)
Wczoraj ze względu na to, że Rodzice wpadli jak huragan z życzeniami i wypadli postanowiałam spędzić czas z Bobem na kupieniu sobie prezentu :) To znaczy uprzdmiotowiłam część finansowcyh prezentów i kupiłam torebkę. Och, jak smutne byłoby życie kobiet bez torebek :) A Bob wpadł na genialny pomysł i powiedział, że możemy kupić dla mnie klocki lego i on mi je pomoże poskładać! No, taki miły. Zygzak został ostatecznie wygryziony przez Lego City. Chyba wystawię gdzieś na sprzedaż kolekcję gratów z tamtego okresu :)
To chyba tyle.
Miłego pączkowania, faworkowania i oponkowania :)
Ja na brzuchu mam nawet dwie oponki, ale wolę je traktować jako koła ratunkowe...zawsze to bezpieczniej się człowiek czuje . Natomiast mój Ślubny posiada bardziej pączka na brzuchu, także my bardzo dzisiaj pasujemy do święta :)))
Postaram się lepiej kontrolować Twój proces starzenia, bo beze mnie, to w ogóle nie trzymasz czasu w ryzach ;-) A jedyną wadą mojego ogrzewania podłogowego, oprócz rozmiaru, jest fakt, że działa tylko zimą...., a może to taka bardziej ekonomiczna wersja i to zaleta jest.... :)
Witam w tłuściutki czwartek. Pączusie już nadziane właśnie kończą wyrastanie i za chwilkę wielkie, tłuste smażenie :)
Aloalo a ja wczoraj tak czekałam na to winko, ale skoro byłaś po torebkę to wszystko tłumaczy :)
Mysha, masz rację...ona próbuje się wykręcić z obiecanego wina i mydli nam oczy torebką...znaczy zasłania bardziej...chyba że mydło też sobie kupiła ;-)
no to teraz musi się pochwalić i torebką i mydłem. No i winem oczywiście też :)
Wino to my pochwalimy :))) Chyba że będzie je czuć.......malizną, to pomarudzimy .
Szczególnie będziecie zmuszone pomarudzić jak ja się jeszcze do niego przysiądę. A co! Też wczoraj czekałam
Lajanku...Ty wiesz co
Witajcie tłuścioszki
oj będzie jutro wątróbka bolała, oj będzie...nie żebym jakieś wyrzuty miała, absolutnie! ale lampa wytrawnego czerwonego na trawienie by się zdała, coooo?
u mnie ani szaro ani buro ani ponuro...śnieżek sypie cały dzień, bez przerwy, nawaliło tego że hoho...jak nie musiałam na miasto wychodzić przez ostatnie dni tak dziś akurat mus był odebrać paczkę z perfumami od znajomej, a że z nią trudno mi się spotkać, to na sygnał zostawia pakunek u kumpla, który ma sklep na bazarku...no i musiałam lecieć...w tę śnieżycę..dżinsy mokre do kolan, ale w butach sucho na szczęście...teraz gorący earl grey, pączek, kąpiel i lulu...
dobrejnocki Wam*************************
O ja pierdzielę! Ajm sorry!!!!!!!!!! Pliz forgiw mi :)))) To wszystko przez tą starość pewnie! Ale siara. Za to wino, które przyniosłam dziś (spóźnione, ale dobre i bez siary hehe) jest w ilościach nieograniczonych :) PRoszę się częstować i bardzo proszę, żeby ktoś przejął rolę polewacza, bo ja muszę na chwilę spadać, bo Bobowi obiecałam, że moze zobaczyć bajkę a nie chcę, żeby budował kolejną mamę, która nie kłamie :)
Pijcie Dziewczęta i Chłopcy, jeśli takowi są.
A pewnie, że są. I chętnie poleją. I chętnie wypiją :) i pączkiem zagryzą :)
Dziękuję za pomoc w rozlewaniu :)
Ja pitolę, Mysha nie rozlewaj ! Do kielichów trafiaj . Rozumiem, że ilość nieograniczona, ale takim sposobem, to my nic nie wypijemy, bo wszystko będzie rozlane zamiast nalane :)))
Staram się ale przy tej ilości nieograniczonej coraz ciężej mi to wychodzi :) siup zdrówko :)
Teraz rozumiem.... Ty pomijasz etap kielichów i prosto do celu trafiasz... Tys prawda, po co szkło brudzić ;-) no to siup :)
No to skoro nie polewacie, tylko wlewacie, to gdzie stoi mój przydział? Ja nic nie wiedzę a Aloalo poszła do Boba. No nie! Miało być bez ograniczeń a już brakuje. Phi!
No, Mysha gdzieś z butelkami lata :)
Ale ja się z Tobą Smakosiu podzielę, nastawiaj lampkę, chyba ją jeszcze widzisz :)
No przeca leję, gdzie Wy z tymi kielichami ?? :)
To Smakosia nic nie widzi, na wzrok jej wino szkodzi :)))) Ja dzielnie trwam na posterunku ze szkłem w dłoni, lej, lej ;-)
No to siup :)
Mysha! Ja dopero teraz zobaczyłam Twoje piękne "kreple" :) Prawie 22 to jeszcze jednego zjem :) Mmmm, pychota!
Moja Mama też nasmażyła i zostały jej 4 szt. i zanim ja wróciłam od dentysty to Bob pożarł dwa a jak mi Mama dała ostatnie dwa to jeszcze mi zjadł połowę z jednego. A chudy jak patyk. A ja zjadłam półtora a opony jak w TIRze :)
Dziękuję, ja już zjadłam 5 i chyba dość :)
Nooo, ja te półtora to u Mamy, o pracy wolałam nie wspomnieć .... :)
Na pączkowe "odsłodzenie" przynoszę pyszny ser do winka. Kupiłam dziś na próbę ser salami smakowy. Wzięłam z pieprzem i chili, jest przepyszny. Od razu żałowałam, że nie wzięłam pozostałych smaków na skosztowanie. A jest jeszcze z pomidorami i bazylią oraz z czosnkiem. Zwłaszcza ten ostatni mi będzie pasował, uwielbiam czosnek. I wino. Komu wina ??
Mi, mi, mi wina... :) I sera tyż, lubie takie dodatki :)
Proszę uprzejmie, na zdrówko i smacznego :)
Aloalo nie poszła do Boba, tylko do wanny!
A wino jest nieograniczone i wcale się nie kończy, tylko się chłodzi do odpowedniej temperatury w tym eee, miejscu gdzie się chłodzi do odpowiedniej temperatury! Więc bez phi mi tu!
:)))
Musi być "phii", bo sama mnie tego nauczyłaś. A ja już wiem czemu nie widzę - ani butelki, ani kieliszka. Wszystko przez to, że oczy mi się zamykają. Uciekam do spania. Jeszcze jedno SIUP za nasza Olę i przytulę się do poduszki
Dobrej nocki i spokojnego piątkowego, ostatniego dnia pracy :)
Spokojnej nocy i niech Ci się piąteluniek przyśni :))
Ja też będę uciekać, choć to pewnie znowu nie będzie gościnne, ale trudno, kurna, phi, kurna, muszę wstać o 5.35 :)
Dobranoc!
Lenka, Mysha - bawcie się dobrze!
Dziewczyny, dziękuję, że przypomniałyście o tym winie i że przyszłyscie siupnąć :))
Z Tobą zaaaaawsze
Dobrej nocy dla wszystkich i wspaniałego, piąteluńkowego poranka
Ale, ale, jeszcze "Sto lat" nie było !
No to jedziemy ze skróconą wersją : stooo lat, stooo lat, nieeech...jej gwiazdka pomyślności nigdy... nieeech żyje naaam :))) - to śpiewałam ja - lenka ;-)
No i teraz możecie spokojnie i z czystym sumieniem iść spać :)
Witam,ale widze,ze sie spoznilam nieco...
Nic się nie spóźniłaś, siadaj z nami, polewam Ci winka :)
Dziekuje,mysha a tego sera tez moge sprobowac?Uwielbiam sery....
Ależ oczywiście ale świntucha ze mnie, nie zaproponowałam Ci. Wybacz, to przez to wino :)
Dzieki..Jejku i nic do szczescia mi juz nie brakuje ser i wino,to jest to.
Ja natomiast moge was poczestowac gorgonzola z niebieska plesnia,jesli ktos chetny to prosze sie czestowac:))
Idealne połączenie, prawda ??:)
Idealne prawda,prawda.Dosc czesto kupuje sery rozniste,czesciej zima i w okresie chlodniejszym,bo nie moge ich trzymac w lodowce,przez delikatny nos mojego meza.Chodzi mi o te sery,ktore hm..intensywniej pachnaMoj maz za kazdym razem przy otwarciu lodowki robil sie zielony,wiec trzymam je w pudelku szczelnie zamknietym i w piwnicy,ale latem jest za cieplo,wiec latem kupuje nie za duzo do szybkiego spozycia.
Mysha widzialam twoje paczki...pieknie wygladaja:))
Lenka tez upiekla oponki:))
A ja dzis bylam pol dnia w pracy,wiec paczki jedynie kupilam:))
To ja i na gorgonzolę chętna jestem ;-) Jest zagrycha, jest winko...czego chcieć więcej...?...więcej winka i zagrychy .
No to SIUP za Twoje zdrowie! I SIUP za jeszcze ciągle młodą starość! SIUP! Faktycznie bez siary!!!
Bosze ! zostaw je na chwilę same... ludziska , czy widzicie ten bałagan? Stół, podłoga się klei od wina, zwierzaki pijane ganiają okruchy pączków. No, no.....
Najbardziej uradowały mnie ilości nieograniczone..., ale kiedy ja pójdę spać.... No cóż, cierp ciało, jak żeś chciało ;-) No to siup za Oleńkę !
Nie marudź, bo Ty dość późno chodzisz spać, to jeszcze zdążysz trochę wychylić a ja? Ja za jakieś 40 minut zacznę zasypiać na siedząco Ten typ tak ma.
Siup :) Cierp cierp. Ja za chwilę spadam, ale Wy spokonie możecie cierpieć dalej :))))
Jak nie wiem jak ta nasza Hope może robić tyle ciast w jeden dzień i jeszcze być przy tym zadowoloną...? Skąd ta refleksja? Ano przed chwilą skończyłam robić "3Bit" na sobotę. Patrzę na zegarek i nagle odkryłam, że razem ze sprzątnięciem kuchni zajęło mi to 2 godziny. Ja pierdziu! Ależ ze mnie "cukrowy powolniak". Nawet kiedy tarłam czekoladę, to tak mi się rozpuszczała w palcach, że nie mogłam tego skończyć. Jak gotuję obiad, to wszystko mam gotowe w mig a jak się tylko biorę za jakieś słodkości, to nie wiem kiedy ten czas mi ucieka.
No! To sobie pogadałam
Więc masz 3bita mniam mniam. Słodkie, miękkie, słodkie, pyszne i słodkie :) Słodycz jest ważna :) JA mam odwrotnie. Z wytrawnymi dłuuuugo a ciasta to tak jakoś przyjemnie się robi.
Acha, będę w wannie, jakby mnie kto szukał :)
Proszę sobie polewać!
Nie utop się, szkoda by było ;-) Może już jednak ręczniczek podać i do gości wrócisz ? Swoją drogą co za gościnność
Ja już tu dawno jestem! Jedna nie widzi wina druga mnie... Przysięgam, że w tym winie nie ma nic z czeskich alkoholi :))
Ja jestem bardzo gościnna, nawet poczekałam z winem do dziś, żebyś się załapała :)))
Te wino, albo jego opary, to szkodzi chyba mojemu komputerowi, bo coś mi miesza i opóźnia...
Ale chwali Ci się, żeś poczekała na mnie :)
Aaaa, złośliwość rzeczy martwych :)
Poczekałam a teraz uciekam, co napisałam już wyżej, gdyby drań znów ukrył :)
Dobranoc!
Oj tak...słodycz jest ważna i to w kaaaażdej postaci No wiesz
A ja mam jak Smakosia.... Kurcze, znowu mam jak Smakosia... z pączkami mam podobnie i pichceniem... No cóż, kto z kim przystaje, takim się staje ;-)
Coś się posty przestawiają . To chyba nie od wina... :)
Dzień dobry!
No no, ale syf :) Widzę, że Lajan wymieknął i uciekł :)) Zbieram butelki, u Boba zbierają szkło, choć nie wiem czy wypoada do przedszkola przynieść takie ilosci :))
Mam nadzieję, że we wtorek moi rodzinni goście będą się tak dobrze bawić jak tutaj w Kawiarecne. Was też zapraszam jakby co :)
A teraz wracam do pitolenia, czyli pieczętowania PITków.
Miłego dnia a jaki to dzień, to już zapewne napisze Smakosia :))
Napiszę napiszę. Uwaga! Już to następuje....
Aloalo, szkło, to szkło, bier i nieś ;-) My porządne kobity jesteśmy, dbamy o środowisko, więc dlatego zadbałyśmy o spory zbiór butelek, niech przedszkolaki docenią nasze poświęcenie .
A zaproszeniami tak nie szastaj, bo zaraz będziesz zmuszona adres podać i dopiero będzie problem .
Nareszcie! Piątek, piąteczek, piąteluniek!
Rozpisałam się jak nie wiem co a tu "pyk" przeglądarka zamknęła mi karty. Oczywiście wszystko zniknęło. No normalnie wściekłam się. Już skończyłam pisać i już miałam wysłać wrrrrr!
A teraz nie mam wyjścia - muszę szybko zmykać.
Zamelduję tylko, że do "mojej" wiosny zostało 28 dni
A! Zerknijcie na ten krótki artykuł, bo myślę, że wart zastanowienia: http://kobieta.wp.pl/kat,26253,title,Dieta-bez-pszenicy-Jak-pozbyc-sie-pszennego-brzucha-i-byc-zdrowym,wid,15281202,wiadomosc.html?ticaid=110071
Dobrego dnia!
Ps. Dobrze, że poszłam spać, bo sera pleśniowego, to ja nie lubię. Co innego twardy, żółty, typu chedar albo niemiecki bergkase, mmmm....Lajan, zaraz Cię pacnę! Dwa razy już pytałam jak Ci się podobały zajęcia Zumby. O Myshy już nie wspomnę a też pytała. Zero odpowiedzi.
Już widzę jak by się nam oberwało gdyby któraś nie odpowiedziała na zadane przez Ciebie pytanie
Oj Ty Ty!Następny, któremu trzeba wkulać i tyle
Kulajcie, kulajcie, do następnego lotu nie zajrzycie......
Nie byłem, grypa mnie łamie, po prostu SKS
Uwielbiam to Twoje "wkulać"
Rewelacja! Jestem w domu. Zakupy zrobione. Posprzątane. Obiad zjedzony. Zapaliłam świecę i teraz full relax. Pięknie
Kupiłam dwie sztuki pomelo. Bardzo lubię ten owoc. Jak jeden zaczynam, to już myślę o tym, żeby pamiętać o kupnie drugiego. Czy to uzależnienie?
Zrobię zaraz dobrej herbaty z sokiem żurawinowym. Kto się pisze?
Mogę się troszeczkę przytulić do Twojego pomelo ?? uwielbiam je :)
Witam piątkowo :)
Świeczki zapalone, winko się chłodzi, Ślubny wygodnie usadzony, jeszcze tylko "wykończę" sałatkę z brokułem i wieczór uznaję za otwarty :)
Ja to mam się dobrze....Zostawiam trochę sałatki, może ktoś zgłodnieje.
Witam piątkowo
Dziś mąż miał wolne i zabrał mnie na zakupy do miasta .Pojechałam z myślązakupu nowych spodnii realizacji mojego urodzinkowego bonu .Niestety zakupy spełzły na niczym ,numerowki angielskie są straszne ciężko mi było znaleźć jakiekolwiek spodnie.Mąż przeleciał tylko przez jeden sklep i juz miał spodnie i koszulę dla siebie w koszyku a ja nic.Wkurzyłam się dojże ma człowiek nożki krótkie jak krasnal to jeszcze tyłek jak balon i nic na mnie nie pasuje , totalna załamka.Mam doła ...
Witam w piąteczkowy wieczór :) jutro wolne, w niedzielę do pracy. Jutro pomagamy znajomym w przeprowadzce do ich nowego domu, także cały dzionek pewnie zleci raz dwa. Młody właśnie zaczął ferie, na następny tydzień wyjeżdża z babcią w góry na kilka dni, potem jedzie na kilka dni do teściów. Zazdroszczę mu tego wolnego.
Zostawiam herbatkę, rozpalam w kominku, drewno musiałam sama przytargać bo nie ma komu, zapalam świeczuchy i idę się pobujać.
Spokojnie, tego zapasu obok kominka oczywiście nie widziałaś. Dokładam więc , wstawiam wodę.
Pogoda piękna, minus 1 cicho, brak śladów śniegu / od dawna/. Mam w zapasie 69 dni zalegego urlopu, nie liczę nowego.
Ten zapas sama przytargałam, po poprzednim został popiół w kominku
Witajcie sobotnio
Ale szaro za oknem. Nic to, za 27 dni "moja" wiosna
Zaraz pakuje całą blachę "3 Bit" i śmigam do rodziców.
Ciepło w Kawiarence i w powietrzu wisi pozytywna energia. Brakuje tylko kawy i herbaty więc zostawiam w czajniczkach i na podgrzewaczu. Częstujcie się.
Dobrego dnia
Witam sobotnio
U mnie dzisiaj slonko za oknem,ale dosc chlodno,chociaz snieg w wiekszosci stopnial i nie widac go wiele.Mam niechciaja strasznego,musze sie wziasc za sprzatanie,bo sobota to jedyny dzien gdzie mam czas zrobic wieksze porzadki.Do tego jestem przygnebiona bardzo,wczoraj dzwonil moj brat,mojej 12-letniej bratanicy,bardzo pogorszyl sie wzrok.Od ostatniej wizyty u lekarza pogorszyl sie w zastraszajacym tempie,zdolnosc jej widzenia to tylko 50%,bedzie potrzebny zabieg na jedno i drugie oko,a terminy sa tak dlugie w oczekiwaniu,ze dopiero moze byc brana pod uwage na drugi rok i w klinice uslyszala ze takich dzieci sa setki.Lekarz wypisal skierowanie na operacje w przyspieszonym tempie,bo mala moze stracic wzrok,zobaczymy co powiedza w klinice na drugi tydzien z tym skierowanieniem natychmiastowym.Ufff,ryczec mi sie chce
Aleksandra, jak Ci się udało przetrwać to "niechciejstwo"? Dałaś radę? Mam nadzieję, że znalazłaś czas na odpoczynek? W sumie wtedy,kiedy coś siedzi na głowie i przygnębia, to praca jest dobrym rozwiązaniem. Trochę odrywa myśli. Może jeszcze wszystko dobrze się poukłada z tym zabiegiem bratanicy. Nie zamartwiaj się na zapas. Skoro przed nimi jeszcze spotkanie z lekarzem na drugi tydzień, to teraz trzeba mieć nadzieję, że odpowiedź będzie bardziej pozytywna. Trzymam kciuki i daj znać jak będziesz miała jakieś wieści. A wiadomo co powoduje takie pogorszenie wzroku?
W sumie moje niechciejstwo wczoraj bylo dosc oporne,ale potem wpadlam w wir pracy i jakos poszlo,caly dzien cos robilam ,zeby nie myslec.Z corka wypchalysmy szafe z jej pokoju (fakt,ze sie zaklinowalysmy w drzwiach,bo przyszlo nam do glowy,ze nie trzeba bedzie jej rozkrecac) do innego pustego ,w ktorym kiedys powstanie garderoba moja i meza,ale na razie to sa tylko plany,a mloda tam gdzie stala szafa wstawila regal,ciuchy bedzie miec poprostu teraz w tej pseudo garderobie.Cala dzien mi wczoraj zlecial nawet nie wiedzialam kiedy.
Co do bratanicy,ona nosi okulary od 2-giego roku zycia,czyli od malenkosci.Lekarz stwierdzila,ze mala ma lekki zez obuoczny i mozna to korygowac szklami,wiec przez tyle lat bylo to korygowane i myslelismy,ze jest ok ,bo zeza nie bylo widac,czyli niby wszystko bylo ok,okulary nosila caly czas plusy.Wizyty miala co pol roku.W tamtym roku jakos tak w polowie okulistka przy badaniu stwierdzila,ze zez jest jakis taki ukryty,my go golym okiem nie widzimy niby,ale jest dalej i okulary ktore nosila plusy odpadaja,bo musi miec minusy.Ale,ze taka zmiana moglaby byc na poczatku niekorzystna,bo moga wystapic bole glowy,mdlosci itd,lekarz zalecil,jakis czas bez okularow i po kilku miesiacach miala zaczac nosic te minusy.No i od ostatniej wizyty do teraz bez jakichkolwiek okularow wzrok sie pogorszyl o 50%,juz w tamtym miesiacu mala sie skarzyla ze na dal nie widzi nic tylko kontury,ze bola ja oczy itd.Okulistka stwierdzila ze jest konieczny zabieg jak najszybciej.W klinice powiedzieli,ze jak najbardziej sie kwalifikuje do zabiegu,bo wzrok bardzo u niej sie szybko pogarsza.ale sa takie dlugie terminy,ze glowa boli.Wstepny termin moglby byc na poczatku przyszlego roku dopiero,bo takich dzieci sa setki.Dlatego teraz szwagierka dostala skierowanie do szpitala w trybie przyspieszonym jako nagly wypadek.Zobaczymy czy cos to da.Malo tego klinik zajmujacych sie okulistyka dziecieca nie jest wiele.
Ja też mam okulary. Zaczęłam nosić gdy miałam 2,5 roku. Też z powodu zeza jednego oka. W wieku 8 lat miałam operację na oko. Zez się zmniejszył ale nie znikną. miałam komplikacje przy operacji pod narkozą. Zaczęłam się budzić i dusić. Moja operacja trwała 2 razy dłużej niż innych dzieci. Rodzicom powiedzieli, że przeziębiłam się na sali operacyjnej. Co roku jeździłam przez miesiąc na ćwiczenia oczu. Teraz jak jestem w okularach to zeza nie mam. Jak ściągnę to oko ucieka. Okulistka powiedziała, że z tego powodu nie mogę nosić szkieł kontaktowych ale się z tego cieszę.
U mojej Małej też tak się wzrok zaczął sypać, że co pół roku o 1 dioptrię się pogarszał. Na laser była za mała i wyszło na to, że do operacji trzeba czekać na większe pogorszenie...dziwne. Ale teraz po leczeniu wada się zatrzymała...oby. Mam nadzieję, że i u Was będzie lepiej.
siostra mojego M ma przyjaciela, którego od sylwestra bolała bardzo głowa...poszedł do lekarza, ale co tam będzie doktrowi głowę jakimś bólem zawracał...niech tabletkę przeciw weźmie i będzie gitesmalinesfernandes...tętniak pękł, ale człek żyje! nawet do domu wypuścili...ale myślicie, że mu 'coś robili'? nic podobnego! lekarze czekają ...w sumie nie wiem na co....
Mam nadzieję, że na następnej wizycie termin zostanie przyspieszony. Nie martw się na zapas, wiem że łatwo się mówi ale musisz być dobrej nadziei :)
Witajcie Żarłoczki
wpadam na chwię uprzejmie donieść, choć nie powiem z WIELKIM smutkiem, że Milan to Leon i ma swoich Państwa. Okazało się, że pies ma jednak czipa, jak sprawdził poprzedni wet pojęcia nie mam, ale wczoraj wygoniłam szwagra do weta, bo pies przeca jego, ale śpi ze mną, ja go karmię, za mną łazi jak cień, do mnie się przymila i no i ja go kocham bardziej ad rem trzy noce drapał się w ucho, wchodził na łóżko, schodził, wchodził, schodził i tak se spałam...no i dziś z nim poszedł, no i kasę wydał qrde mol, no i pies ma czipa! zadzwonił więc do Pana Właściciela, ale Pani Właścicielka zaczęła rodzić, więc przyjedzie sam o 14ej...szwagier czekał do 15ej, koniec końców zadzwonił i dowiedział się, że przyjedzie jutro...nadmienię, że to jest drugi właściciel, Leon ma 3 lata, jest ' trochę' szkolony hehe a podstawowej komendy typu leżeć nie potrafi wykonać no i trochę smutno mi będzie, jak go nie będzie
pozdrawiam Was cieplutko
b
Hm...to może zaproponuj "panu", że jeśli nie mają teraz warunków żeby zając się psem, to Ty możesz zostać jego właścicielką. Bo kto wie - skoro pojawiło się dziecko...? Żeby się nie okazało, że odebrał swojego Leona, bo wypada a może sie modlił żeby pies sie nie znalazł...? Ja bym zaryzykowała takie pytanie.
Jeszcze by trzeba właściciela do weta, bo też ma pewnie czipa przez właścicielkę wszczepionego ;-) Śmierdzi mi to wygodnictwem tłumaczonym zapewne troską o noworodka .
Witam wieczorkiem. Ale ten dzień mi szybko zleciał. Rano śniadanko, kawusia i do znajomych. Pakowanie do kartonów, znoszenie, chłopaki przewozili. Potem obiad, chwilkę się zdrzemnęłam, teraz czekam aż mąż wróci z pracy. Zaparzyłam herbatkę malinową, zapaliłam świecę o zapachu cynamonowych ciasteczek. Dorzucam solidnie do kominka bo znowu przyczłapał delikatny mróż. Jutro do pracy więc długo sobie raczej nie posiedzę ale cóż, ktoś musi pracować, żeby ktoś inny mógł sobie jutro smacznie spać Miłego wieczoru.
Witam sobotnio :)
Dzisiaj światowy dzień pizzy, więc chcąc uczciwie świętować ugotowałam obiad za pomocą telefonu . Na pieczenie nie miałam czasu i co tu kryć, ochoty również ;-). Też mi się należy wolna sobota....zaraz po tym jak poodkurzam, zamiotę, wymyję podłogi, wytrę meble, umyję kuchenkę, zrobię pranie, rozwieszę, pozmywam i powycieram ( przy skromnej pomocy mojej kochanej zmywarki ;-) ) no :)))
Dla zgłodniałych zostawiam kilka kawałków pizzy :)
Witam!
Wpadam na parę chwil. Kurczę, miałabym ochotę na pizzę, ale o tej porze to już chyba tylko melisa jest mi wskazana. Jakoś ostatnio ciężko zasypiam.
Dziś miałam dziwne zdarzenie. Wracałam z Bobem z zakupów i wjechałam na rondo. I gościu wymusił pierwszeństwo. To się często zdarza, że ktoś wjeżdża mi przed maskę. Więc nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ten wrył się z lewej strony!!!! Dobrze, że nie było ślisko, bo nie zdazyłabym wyhamować. Jakim cudem jechał na rondzie w odwrtonym kierunku to nie mam pojęcia.
Idę zaparzyć melisę :) Z gruszką. Dobranoc!
Witam niedzielowo :)
Oj, zadbam o kominek, bo zimno przeca :-) Trzeba dbać o ognisko domowe ;-)
Siedzę właśnie i paznokcie suszę. Jakiś dziwny lakier kupiłam, bo pierwszy etap wysychania ma błyskawiczny i dotknąć można już po 5 sekundach, ale strasznie długo dosycha, żeby można było np. guziki pozapinać, czy potrzeć lekko. No to postukam sobie po klawiaturze dwoma palcami :)
Moja starsza córcia przez ferie ma jakiś projekt przygotować i potrzebny jest jej do tego kompas. Jako przewodnicy górscy posiadamy ze Ślubnym nawet kilka, w tym jeden bardzo profesjonalny, jakiś wojskowy, co to pewnie potrafi nawet pokazać, co i jak przygotować na obiad ;-) Dałam więc Dużej ten najmądrowszy kompas w naszej rodzinie i pokazałam wstępnie jak działa i gdzie mamy północ. Duża z zaciekawieniem przyglądała się sprzętowi i sprawdziła na nim zapewne godzinę i stan nowych wiadomości na facebooku, bo o strony świata jej nie podejrzewałam . Mianowicie obejrzała się na północ, która u nas wypadła za meblami, więc tam nie mogła się wybrać, popatrzyła znowu na kompas i powiedziała : " To idę na wschód..." po czym ruszyła na południe.... Całe szczęście zresztą, bo na wschód była ściana :). Moja blondynka kochana :) Może ją przefarbuję..., ale czy to pomoże... ;-)
Zostawiam herbatę na podgrzewaczu i lecę.
Skoro Tobie udało się pisać dwoma palcami, to mi też powinno to wyjść. Przypomniałaś mi, że miałam zadbać o pazurki więc dołączyłam do Ciebie
Chciałam Cię poinformować, że kompas, to "męska rzecz". Kobiety mają często problem z określeniem prawej i lewej strony a co dopiero czterech stron świata. Przeginasz mamusiu! Jak kompas ładny, to można go zawiesić na rzemieniu ale żeby używać, to już lekka przesada.
O! Nie przywitałam się No to witajcie!
Dzień dziś jakiś trudny. Od rana kręciło mi się w głowie i nie mam pojęcia czemu. Ciśnienie w normie. Na szczęście teraz jest już lepiej. Przez to leżałam pod kocykiem i oglądałam zaległości filmowe.
Oby jutro już było wszystko dobrze.
A za 26 dni będzie "moja" wiosna
Wwwwwwwwwwwwwwwwrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr..... wszystko mnie .......a
Lajanku, Słońce, co ci?????????????
Wpadam jak bomba...bo mam rewelacyje...NIE UWIERZYCIE!!! przyjechał Pan po Leona....i napisał oświadczenie..że...zrzeka się wszelkich praw, bo go nie chce!!!! czyli moja teoria się sprawdziła, po prostu przyjechali do mojego miasta oddalonego o 30 km i wyrzucili psa! jak bardxo żałuję, że nie było mnie w tym momencie w chałupie wrrrr powiedziałabym mu, co o nim myślę, drań jeden!!! no, pokrzyczałam se, wybaczcie...ale i radość we mnie...
całuski zostawiam*****************************
dobrejnocki
Będzie Leon czy Milan?
szczerze? nie wiem...pies jest szwagra, choć to człowiek za grosz nieodpowiedzialny, więc w większości to ja mam go na głowie...ale pewnie Milan...nowy dom, nowe życie...ale jak wołamy do niego Leon to aż tańczy z radości, więc chyba wolałabym to...dopiero kupilismy worek karmy, 14 kilo royala a w pudle juz dno widać...i znów miałam rację, pies jadł raz na 3 dni jakieś resztki z restauracji...
Oj kocie ,masz bardzo dobre .U was mu bedzie dobrze...
Żebyś Ty wiedziała jak ja się cieszę. Aż się popłakałam. Co za szczęście, że psina na Was trafiła.
Przytul go ode mnie.
Czelsi i Leon
a to jest Skubi, nie pisałam Wam o nim, zajmowałam się nim w wakacje, odkarmiałm, bo ponoć matka nie miała pokarmu, a ja miałam...kaszkę w butelce...i tak go odkarmiłam, że hej...wrócił do właścicieli a ci oddali go z powrotem tym, od których go dostali, bo 'niedobry'...fakt, do najgrzeczniejszych nie należał, ale gdybym wiedziała, że tak skończy, nie oddałabym...dziś nie wiadomo co z nim, bo pierwsi właściciele też go wyrzucilijest skrzyżowany z mastifem, a mastif, wiadomo, ma tylko jednego pana...i takie foto ino mi się ostało...
Piękne psiny. Prawdziwi szczęściarze, bo mają Was.
Historia ze Skubim strasznie smutna Wyrzucili?
tak, wyrzucili go z domu i nie pozwolili wrócić...nawet wypadł z drugiego piętra i nic mu się nie stało...qrde, a może on wcale nie wypadł, tak mi teraz przemknęło przez myśl...wiem to od 'synowej, ona była jego drugą właścicielką, dlatego u mnie był...muszę dodawć, że nie przepadam za 'ludźmi'?
Ręce mi opadły i brak słów...
Lanko jak czytam co piszesz to zawsze mam usmiech na twarzyUsciskaj twojego wedrowniczka:)))
Rozpalam w kominku, zapas drewna leży. Wstawiam wodę..... ktoś coś może zalać.
U mnie plus 2, od miesiąca żadnego białego. Pozdrawiam.
Witam poniedziałkowo
Wczoraj zrobiliśmy sobie dzień rodzinny .U nas to rzadkość bo zdarza sięczęśto że mąż pracuje też w niedzielę.Cały dzień graliśmy z dzieciakami na xboxie .Radochy było co nie miara dzieciaki zadowolone ,a to najwazniejsze .Była też domowa pizza i domowy żurek .Niedzielę uważam za bardzo udaną
Zostawiam herbatkę z cytrynką i gorącą czekoladę
jestem i ja na chwilkę.....wdepnę na dłużej w tygodniu bo teraz nie mam czasa......miłego nowego tygodnia dla Was wszystkich...
ps.u mnie ok...
Ni widu ni słychu.
W kominku ogień płonie. Woda wstawiona.
Hej Lajan,o tej porze to ja przewracam się na drugi bok.
Dzięki za ciepełko,a i wrządku do kawusi sobie wezmę.....a pączka czasami nie masz,toć to dziś zapusty...
Witam wtorkowo
"Moja" wiosna już za 24 dni.Jak dobrze, że Lajan zadbał o kominek. Zaraz inaczej wchodzi się do Kawiarenki. Czas na kawę i herbatę. Dziś full wypas, bo to "ostatki" więc trzeba zadbać o kawiarenkowe towarzystwo. Tylko nie mam do tego nic słodkiego To co to za wypas? Może Hope coś przyniesie, bo jak widać wróciła do zdrowia (co bardzo mnie cieszy).
Wczorajszy dzionek do lekkich nie należał. W pracy od samego rana ciągle coś a potem pędem do galerii handlowej, bo mój chrześniak poprosił mnie o pomoc w zakupach. Niedługo kończy 18 lat, ale lubi żeby mu doradzić i zerknąć co jak leży. No i tak ganialiśmy od regału do wieszaka przez 4 godziny. Na szczęście znaleźliśmy wszystko, na czym mu zależało. Kurcze! Nie pamiętam kiedy ja zrobiłam sobie takie super zakupy.
Póki co, to by było na tyle. Rozsiadam się przy herbacie i zabieram do pracy
Ps. Koralik z Faworkiem dostali nowego kapcia - czerwony w serduszka. Ładny prawda?Dzień dobry!
To ja podzielę się moim słodkim na dzisiejsze przyjęcie pourodzinowe: sernik advokatow, tort czekoladowo-wiśniowy i ciasto lambada z mandarynkami. Może być?
Po wczorajszej decyzji Papieża czuję się, jak kopnięta w brzuch więc idę, żeby tu za bardzo nie smęcić.
Życzę miłego pięknego dnia! I smacznego! :)
Olu, popatrz na to tak...jeszcze gorzej byś się czuła patrząc jak dobry, szanowany ale schorowany człowiek męczy się fizycznie tylko po to, żeby nie zawieźć czyiś oczekiwań.
jestem...ale dzisiaj też tylko na moment...przyniosłam Wam wałówkę na ostatki...są:śledzie w smietanie...śledzie w salsie meksykańskiej,śledzie smażone w zalewie octowej,śledzie w sosie tatarskim i jeszcze śledzie w sosie chrzanowo-rodzynkowym....na słodko też zostawiam: makaroniki,roladę kajmakowo-orzechową,moje pączki hiszpańskie i zappa...mam nadzieję,że napitki sami sobie przyniesiecie...bo ja nie piję.....
odezwę się,jak znajdę chwilę.....do miłego....
O jej! Ale się wystraszyłam. Już myślałam, że częstujesz nas samymi śledziami. A ja śledziowa nie jestem więc sama rozumiesz. No ale co innego rolada kajmakowo-orzechowa
Witam śledzikowo :)
Ja dzisiaj sama świętuję, a skoro sama, to i świętowanie żadne ;-) Ale popełnię moją ulubioną sałatkę z rukolą, ponieważ jest moją ulubioną, a lubię robić moje ulubione rzeczy ;-) No i tyle.
Śledzikującym życzę udanego śledzikowania :)
Nerwa mam na dodatek, ponieważ musiałam właśnie wydać 40 zł na nowe klucze do bramy wejściowej, bo jakiś gnojek wczoraj rozwiercił serce zamka . Ja pitolę, popsuć umiał, ale ponieść konsekwencje to już nie. Zła jestem... No to lepiej idę sobie.
Dobry wieczór. Po dzisiejszej dniówce oadam na dziób. Z domu wyszłam przed 7 a wróciłam przed 19 i cały czas na najwyższych obrotach. Ale jeszcze jutro i czwarteczek wolny :) Z okazji śledzika przynoszę kebaba . Dorzucam do kominka, zostawiam herbatkę pomarańczową i idę się pobujać. Jakby ktoś pytał to ten kłębek w kocyku to jestem ja :)
Cicho, mysha śpi.
Otulę Ją ciepłym kocykiem , niech śpi.
Już Ty jej lepiej nie otulaj...Łaskawca się znalazł
Zazdrośnik się znalazł!
No i przestań tak głośno rechotać, bo faktycznie Ją obudzisz. No!
Bahusku, nie bądź zazdrosny :)
Dziękuję za troskę :)
Ciiiiii...Mysha śpi.
Jeszcze słychać jak Lenka warczy, ale to już chyba tylko echo Oj, też bym się zezłościła. Nasza administracja też nieustająco montuje nową wkładkę do zamka od wiaty ze śmietnikami. Ostatnio chyba już sobie odpuślili, bo wchodzą tam wszyscy. Również Ci, którzy podjeżdżają furami żeby pozbyć się swoich śmieci na cudzy koszt.
Ja też nie "śledzikuję". Wróciłam z siłowni i w ramach "ostatków" zrobiłam sobie placki z jabłkami. Na tym koniec mojego "szaleństwa". Kurna Olek! Tak lubię tańczyć a nie miałam okazji i już po karnawale.
Dobrej nocy
Na nowe wkładki do śmietnika też bym warczała, chociaż tam tylko jeden klucz się wyrabia, a ja musiałam aż cztery posiadać. Dawali tyko jeden, a każdy następny po 13 zł....taniocha przeca . Nasz śmietnik cieszy się wolnością i taki radosny oraz otwarty na bliźniego, przyjmuje również śmieci tych "z domków", co to na swoim oszczędzają, ale może do czasu....
Jak na złość przylazł jeszcze dzisiaj do mnie najgorszy sąsiad ze wszystkich, którego straasznie nie lubię i popsuł mi humor do końca. Ględził coś o tych kluczach i marudził mi pod drzwiami, bo ja bezczelnie nie wpuściłam go do mieszkania. Już na własnej skórze sprawdziłam, jak potem ciężko go wyprosić i wolę więcej nie ryzykować. Gotowa byłam wtedy podpalić własne firanki, żeby jakoś wykurzyć go z domu i to nie wiem, czy by podziałało. Zamiast pomóc gasić, prędzej by zaczął gadać, że on musi poruszyć ten temat na zebraniu wspólnoty, ponieważ posiadam łatwopalne materiały w domu, które stwarzają zagrożenie dla mieszkańców i nie wiadomo, czy nie trzeba mnie eksmitować .
No dobra, już nie warczę :)
Witajcie środowo
To ile dni do "mojej" wiosny?
23!!!
Kto chce zacząć ze mną dzionek kawą? Już jest gotowa więc zapraszam
Faworek z Koralikiem w tym nowym, czerwonym kapciu w serduszka wyglądają jak Jacek i Barbara. Znaczy się zakochana para Jeszcze śpią. Pewnie dlatego, że dziś zimno i szaro.
W kominku jeszcze się tli więc dokładam drewna. Uuuu, jak pięknie się rozpala. Popatrzę sobie chwilę.
Miłego dniaWitajcie,
Smakosiu łapie się na tę kawkę jak nic .....byliśmy wczoraj u znajomych na ostatkach no i jedno piwko ,jeden drink a dziś głowa pęka......kto to piwo wymyślił???
Bahus!
...no oczywiście,że Bahus,jak ja mogłam zadać to pytanie...hehehe
kto nie lubi śledzika zapraszam na pastę z makreli wędzonej.....
Oooo, jak masz pastę z makreli, to ja już się przysiadam Z twarogiem czy z czymś innym?
Siedzi facet cały dzień w knajpie i pije, zamroczony poleguje na stole z twarzą w kotlecie. Wieczorkiem się ocknął, próbuje wstać ale nogi odmawiają mu posłuszeństwa.
- Kelner - kawę!
Kelner przynosi, ten wypija i znowu próbuje wstać - i znowu nie może.
- Kelner - jeszcze 2 kawy!
Kelner przynosi, ten wypija i z trudem wstaje. Na chwiejnych nogach wraca do domu, wali się na łóżko i zasypia. Rano budzi go telefon:
... - Czego?
- Tu mówi kelner z baru, czy będzie pan dzisiaj u nas?
- A bo co!
- Bo nie wiem, co mam zrobić z pana wózkiem inwalidzkim.
Taki jest lajan
WODNIK-
Charakterystyka ogólna:
Jedenasty znak zodiaku patronuje osobom najbardziej uduchowionym, religijnym i ekscentrycznym spośród całego niebieskiego zwierzyńca. Wodnik należy do trygonu powietrza. Ze względu na pozycję Słońca w cyklu rocznym Wodnik, wraz z Bykiem, Lwem i Skorpionem, należy do tzw. krzyża stałego, który przynosi tym znakom stałość, wytrwałość oraz przywiązanie do osób i rzeczy. Wzmacnia również wytrzymałość i kontynuację wielkich przedsięwzięć. Wodnikowi patronują dwie planety: Saturn i Uran. Saturn uważany jest za planetę złowróżbną, jednak dla Wodnika jest on łaskawy i obdarza go takimi cechami, jak wierność w przyjaźni, łatwość w nawiązywaniu kontaktów, skłonność do filantropii, inwencję oraz powściągliwość. Również Uran uważany jest za planetę złowróżbną. Jednak swoich podopiecznych obdarza oryginalnością, szaloną fantazją, niezależnością, nowatorstwem, tolerancją i bogactwem myśli. Wzmacnia też negatywne cechy, takie jak ekscentryczność, fanatyzm i anarchizm.
Urodzeni w znaku Wodnika cechuje szczerość, bezinteresowność, otwartość na towarzystwo, dobroduszność, która nieraz przynosić może zmartwienia. Wodnik to duchowy arystokrata o idealistycznych poglądach i nieprzeciętnym, twórczym umyśle. Hasło: „wolność, równość, braterstwo” na pewno należy do zodiakalnego Wodnika. Idzie zawsze z postępem, otwarty na wszystko co nowe, dziwne i nietypowe.
To wyizolowani indywidualiści. Odznaczają się wysokim poziomem intelektualnym. Interesują ich wszystko co jest niecodzienne, abstrakcyjne i postępowe. Niezwykle uduchowieni, mają skłonność do mistycyzmu i parapsychologii. Interesują się wszystkimi sprawami tajemniczymi i nieznanymi. Posiadają nieprzeciętne zdolności umysłowe. Nie interesuje ich kariera i pieniądze. Fascynuje jedynie walka o szczytne ideały. Chętnie służą pomocą i bronią pokrzywdzonych. Typowi demokraci.
Są mile widziani w towarzystwie, na które oddziaływają uspokajająco. To wspaniały materiał na przyjaciela - szczery, oddany, życzliwy.
Na ogół spokojni, charakteryzują się chwilowymi wybuchami nerwowości i napięcia. Wymagają bardzo dużo od innych, wtedy kiedy zostaną rozczarowani, cierpią lub mają pretensję i żal.
Właściwe zawody dla nich to: lekarz, ksiądz, pracownik społeczny, poeta, astronom, informatyk, inżynier, aktor i pilot.
Cechy pozytywne:
Wodnik jest nastawiony do życia optymistycznie, a nawet entuzjastycznie. Do obranego celu zmierza z wiarą i zapałem, ma wiele zalet. Przede wszystkim nie szczędzi wysiłków, aby ulepszać świat. W imię ludzkości gotów jest do dużych ofiar. Przez całe życie szuka właściwych dla siebie zasad postępowania. Jego umysł jest w ciągłym ruchu. Trapią go nie rozpoznane jeszcze zjawiska przyrodnicze. Lubi rozwiązywać zagadki i przejawia dużą fascynację parapsychologią. Wodnik w ocenie sytuacji zachowuje dużą trafność i realizm. Nie zabiega o wysokie stanowiska, a jeżeli już je piastuje, to nie zaspokojenia własnych ambicji, lecz dla lepszego zrealizowania wyznaczonych zadań. W stosunku do otoczenia osoby spod znaku Wodnika są życzliwe, tolerancyjne, wielkoduszne, łatwo wybaczają doznane krzywdy i nie wykorzystują cudzych słabostek dla własnych korzyści. Rozgrywki personalne, kliki, grupy interesu ich nie interesują. Bez wahania bronią pokrzywdzonych. Przeciwnika nie starają się pokonać siłą, ale przekonać argumentami. Odznaczają się małą odpornością nerwową, stąd łatwo załamują się drobnymi nawet niepowodzeniami, ale duża siła wewnętrzna pozwala im na dość szybkie otrząśnięcie się psychiczne i ponowne przeanalizowanie zdarzeń. Wodnik ma umiejętność dostosowywania się do różnych sytuacji. Pomaga mu to wyjść nieraz obronną ręką z różnych opresji. Również jego nastrój bywa zmienny. Rozpacz przeradza się w krótkim czasie w euforię, a radość w strapienie. Osoby spod znaku Wodnika są doskonałymi wynalazcami, racjonalizatorami i prekursorami nowych rozwiązań. W znacznym stopniu przyczyniły się do postępu cywilizacyjnego.
Cechy negatywne:
Wodnik jest typem samotnika. Nudzą go wszelkie zasady, zwyczaje i etykieta. Nie lubi poddawać się żadnym konwenansom. W tym względzie jest ignorantem. Bardzo dobrze czuje się bez towarzystwa i wtedy najlepiej mu się pracuje. Życzliwe otoczenie jest mu jednak potrzebne do oceny jego pracy i do dalszych inspiracji. Wtedy jest w swoim żywiole. Pozbawiony wsparcia moralnego i czynnika emocjonalnego Wodnik zatraca swoje walory i działa w sposób nie przemyślany. Sprzymierzy się całkowicie z tym, kto będzie popierał jego dążenia i zamysły twórcze. Osoby spod tego znaku są na ogół miłe, towarzyskie i życzliwe. Nie znaczy to jednak, że mają wielu przyjaciół. Potrafią często zrażać otoczenie i wcale się tym zbytnio nie przejmują, bo przecież mogą obyć się bez towarzystwa. Trudno pracuje się im w zespole, gdyż mają odmienny styl pracy. Nie działają też systematycznie, ale gdy się zmobilizują, nadrobią zaległości z nawiązką.
W życiu codziennym pełni kaprysów i humoru, a przy tym gadatliwi i niecierpliwi. Potrafią być też nietaktowni i szorstcy. Nie znoszą żadnych ograniczeń. Czasami bywają marzycielscy.
Wodnik potrafi być dość nerwowy, czasem chaotyczny. Zdarzają się tu i osobnicy zupełnie nieobliczalni.
Wodnik powinien uczyć się panowania nad nerwami oraz starać się mniej ulegać wpływom innych.
kobieta - WODNIK:
Pani Wodnik jest życzliwie nastawiona do całego świata. Jako kandydatka na partnerkę życiową jest podobno wygraną na loterii. Kto ją pojmie za żonę, jest szczęśliwy. Jest pracowita, gospodarna i zaradna. Ma szerokie zainteresowania, jest wielką intelektualistką i nie brakuje jej temperamentu. Przeważanie uchodzi za ambitną , twórczą perfekcjonistkę. Cechą wyróżniającą panią spod znaku Wodnika jest duża atrakcyjność fizyczna, która idzie w parze z wielką kapryśnością charakteru. Przywiązuje dużą wagę do wyglądu. Jest zadbana o subtelnej powierzchowności, gustownie, a nawet elegancko się nosi. Jej zmienne nastroje mogą zachwiać każdym stabilnym związkiem. To ciekawa kobieta, która niejednym potrafi zaskoczyć. Potrafi być czułą żoną, a zaraz potem drapieżną kochanką, życie z nią nie jest nudne. Chce być za wszelką cenę uwodzicielska, a jednocześnie zagadkowa. Odznacza się dużym poziomem umysłowym i robi z tego użytek. Dobrze sobie radzi w życiu, gdyż jest niezła organizatorką. U niej nic nie jest pozostawione przypadkowi. Przy wyjeździe na dłuższy pobyt zabiera ze sobą pół domu i już tydzień wcześniej jest spakowana. Jest natomiast wyjątkowo niezdecydowana i z trudnością przychodzi jej dokonanie nawet najprostszego wyboru. Jeżeli potrzeba, potrafi wyzwolić w sobie dużo energii i przedsiębiorczości, a uczucia nie ograniczają jej działania. W porównaniu z innymi kobietami gorzej wypada jako gospodyni. Jeżeli nie ma pomocy ze strony męża, może dochodzić na tym tle do częstych scysji. Na co dzień pani Wodnik jest dziewczęca, pogodna i wesoła. Chętnie ubiera się w pastelowe kolory. Jej zainteresowania idą przede wszystkim w kierunku twórczej działalności. Dużo czasu poświęca na pielęgnację swojej urody. W sprawach erotycznych pani Wodnik zachowuje pewien dystans. Nie ulega czarowi wyznań miłosnych, nigdy się nie zapomina. Można ją zdobyć jedynie intelektem. Przeważnie wychodzi za mąż w późnym wieku.
mężczyzna - WODNIK:
Nie można go łatwo zaszufladkować do żadnego ze znanych dotychczas typów mężczyzn, gdyż jego zachowanie jest dziwne i zagadkowe. Sam łatwo wybacza doznaną przykrość, toleruje słabostki innych, wszystko przyjmuje z pobłażaniem i zrozumieniem. Nie ulega presji tradycji, zwyczajów czy zasad. Chce być niezależny. Jest pełen inwencji, stale coś ulepsza, usprawnia i reformuje. Ma wiele zapału do nowych idei, a swój entuzjazm lubi dzielić z innymi. Ze względu na swój oryginalny sposób myślenia i działania często bywa nie rozumiany. Broniąc swych koncepcji, wpada w zacietrzewienie. Bezstronny, życzliwy i bardzo przyjacielsko nastawiony do ludzi i świata. Chętnie patronuje zbiorowym przedsięwzięciom, jest szlachetny, łagodny i opanowany. Umie pracować w zespole. Przez współpracowników ceniony jest za to, że stroni od intryg. Mimo że Wodnik ubiera się najczęściej z niewyszukana prostotą, uchodzi za dystyngowanego. Porusza się z kocią zręcznością, jest serdeczny, szuka bliskich sobie dusz, szybko je akceptuje, ale i szybko się rozczarowuje. Stworzony, by uszczęśliwiać innych. Jest szczególnie wyczulony na fałsz i tylko prawdziwa szczerość może znaleźć jego trwałe uznanie. W doborze przyjaciół Wodnik kieruje się głównie intelektem partnerów, a nie ich statusem majątkowym czy zajmowanym stanowiskiem. W sprawach finansowych jest oszczędny, ale zdarza mu się być od czasu do czasu niezwykle hojnym, po prostu lub mieć gest. Wodnik lubi samotność, długie spacery, nawet odizolowanie się od otoczenia. Wpływa to na niego korzystnie, gdyż uspokaja go i odpręża. W pożyciu małżeńskim Wodnik nie jest łatwym partnerem. Przywiązuje jedynie wagę do poziomu intelektualnego partnerki, natomiast we wszystkim innym jest ignorantem. Do końca życia pozostaje niepoprawnym optymistą, zupełnie nie interesując się sprawami dnia codziennego. Siłą rzeczy obowiązki, szczególnie te przyziemne, spadają na żonę.
Miłość:
W miłości jest uczuciowy i wyrozumiały, wierny i przyjacielski, choć bywa zazdrosny bez powodu. Zarówno kobieta jak i mężczyzna miewają wielkie kłopoty z odróżnieniem miłości od przyjaźni, gdyż to właśnie na niej opierają swoje związki. Nie interesuje go sam seks. Ceni bardzo przeżycia estetyczne i zalety intelektu partnera. Jako jeden z niewielu identyfikuje estetyczne piękno kobiety z jej wartością seksualną. Bliski jest mu pogląd, że seks to tylko jeden z objawów młodości, z którego się wyrasta, aby zająć się poważnymi sprawami. Choć sam nie jest sentymentalny, potrafi wykorzystać nastrój chwili.
Kobieta-Wodnik jest subtelna i czarująca. Przed położeniem się do łóżka najpierw starannie powiesi swoją garderobę, dokładnie się umyje , wyperfumuje i uczesze. Życie erotyczne nie jest treścią jej życia, ale ten obowiązek małżeński wykonuje solidnie i z perfekcją. Brak tylko z jej strony spontaniczności oraz inicjatywy. Zdolna jest jednak przystosować się do różnych upodobań partnera i pod jego wpływem stać ją na wiele! Orgazm nie jest dla niej wszystkim. Każda gra miłosna satysfakcjonuje ją, po czym szybko i zdrowo zasypia. Lubi jednak podobać się mężczyznom i być obiektem ich pożądania. Zdrady małżeńskie nie są jej ulubioną działalnością. Jeśli chodzi o seks, to lubi o nim przede wszystkim rozmawiać, ale rzadko się na niego od razu decyduje, Wodnik w tej dziedzinie laurów nie zbiera. Miewa skrajne zachowania, a satysfakcję znajduje bardziej w sferze duchowej niż doznań fizycznych. Uczucia i namiętności zamyka we własnym wnętrzu. Stara się nie dać po sobie poznać, co przeżywa i co myśli.
Przysłowie: Jezus powiedział „ idźcie za wodnikiem” - przejście z ery Ryb na erę Wodnika.
Sławne Wodniki:
Wolfgang Mozart- muzyk
Tadeusz Kościuszko- generał
Juliusz Verne- pisarz
Ronald Regan- polityk
przyszłam się pożegnać......na jakiś czas......wrócę....jak tylko uda mi się uporać ze swoją stratą....taka byłam szczęśliwa......ale straciliśmy to nasze szczęście.....:((
jak się ogarnę i dojdę jako tako do siebie-wrócę...
do zobaczenia,Kochani....
Ada...tulę i gdybyś potrzebowała porozmawiać, to wiesz...
Bardzo mi przykro... Nie wiem co powiedzieć... Mam nadzieję, że wszystko się ułoży.
Dobry weczór
choć raczej pasuje tylko napisać "wieczór".
Aduś - strasznie mi przykro, tulę serdecznie.
Dziś miałam wizytę kontrolną po iniekcji do lewego oka i jechałam pełna nadziei, ale niestety. Lewe oko w ogóle nie zareagowało na zastrzyk, a dodatkowo w prawym, które naprawiło się po pierszym razie zaczyna się obrzęk na nowo. Lekarz nie był szczęśliwy a ja tym bardziej, Zdecydowaliśmy podać jeszcze dwa zastrzyki do tego lewego, może coś go ruszy. A jak nie, to nie wiem, Ponoć sterydy podane do oka też robią rewolucję i cuda, ale podnoszą ciśnienie na kilka tygodni a ja mam nadciśnienie oczne. Lekarze chyba nie lubią mojego przypadku. Ale trudno, nie poddaję się. Ponoć dopóki się walczy jest się zwycięzcą.
Jutro pewnie mi przejdzie, ale dziś mam doła. Jeszcze ci pacjenci, któzy tam ze mną siedzą, ci staruszkowie jakoś nie poprawiają mojego samopoczucia. W dodatku wracaliśmy na totalnej szklance, bo pogoda fatalna więc cała droga w stresie.
Jutro wracam do pracy. W piątek Mąż wraca do pracy, więc Bob jedzie do Dziadków. I koniec ferii. Dla Boba znaczy.
E, głowa mnie boli. Idę. Spokojego wieczoru. Sorry, że tak marudzę od wczoraj, dobrze, że przynajmniej jedzenie gościom smakowało.
Pozdrawiam gorąco.
Olu, to faktycznie smute, że ten zabieg się nie powiódł. Kurcze...a może by tak poszukać pomocy u innego lekarza? To normalne, że te zabiegi się nie udają? Aaaa, co ja Ci tutaj wygaduję. Z pewnością wszystko masz już sprawdzone, wyczytane a ja Ci mieszam...
Jak dzisiaj nastrój?Witajcie walentynkowo
Wchodzę do Kawiarenki, patrzę a tu co? Wszędzie czerwone serwetki, świece się palą, kominek strzela iskierkami a przy wejściu wielki wazon z różami. Noooo, jeśli coś takiego nie nastroi Was miłośnie, to bardzo się zdziwię
Pozostaje mi zostawić dzbanek z kawą i herbatą i życzyć wszystkim radosnego i całuśnego dzionka
Ps. A ja pędzę do naszych "przyjaciół mniejszych". Chcę im podarować dużo ciepła, takiego z serducha.Witam i ja walentynkowo :)
Z rana obudził mnie delikatny chłodek tulipanowych liści na policzku :). Skoro Ślubny obudził mnie kwiatami, to od razu zrobiło mi się bardzo miło. Podniosłam się uradowana, a on w drugiej ręce miał dla mnie kolejnego kwiatka....brokuła . Też piękny i zielony i oczywiście z podtekstem, że zamarzyła mu się na kolację jego ulubiona sałatka z brokułami ;-) No pewnie, że ją poczynię...za taki piękny bukiet tulipanów :)))
My w sumie nie obchodzimy walentynek jako tako, ale zawsze szykuję coś wyjątkowego do zjedzenia dla mojej rodzinki i przynajmniej mam powód, żeby to zrobić właśnie w walentynki. Okazujemy sobie miłość każdego dnia, ale fajnie jest zrobić to podwójnie i bardziej uroczyście bez konieczności kupowania kubków czy innych pierdół byle były walentynkowe. W nocy nasmażyłam pancekes w kształcie serduszek, spać poszłam przed godz. 4 rano, ale pyszne wyszły. Będzie jeszcze sałatka z rukolą, oczywiście druga dla Ślubnego z brokułem, gorące kulki mozzarelli w panierce i deser. Zrobiłam zaplanowane tiramisu, ale zamiast serka maskarpone miałam śmietanę, a zamiast kawy, truskawki i wyszła mi panna cotta ;-) Nie ma to jak dobry plan . Zweryfikuję go trochę i tiramisu popełnię za dwa tygodnie na swoje urodziny, może tym razem uda się zrealizować plany....
Hope, Ty już wiesz....
Aloalo, szkoda, że z okiem tak kiepsko poszło, ale mam nadzieję, że przynajmniej kolejne zastrzyki pomogą. Też wczoraj byłam u okulisty z Małą i u nas jest dobrze, bo nie jest gorzej.... Dziwne to leczenie.... Trzymam kciuki za Twe oczęta :)
Zostawiam kilka moich tulipanów dla kochanych kawiarenkowiczów i lecę gotować kwiaty.....brokuła :)
O jej, ale wspaniałe obudzenie Zawsze mówiłam, że fajny ten , Twój "ślubny".
A niech tam sobie mówi kto chce, że to komercyjne święto - ja się cieszę z każdej okazji do okazywania uczuć i bez okazji tyż Albo na odwrót.
Wi tam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Zimno tu - br! Gdzie jest Lajan? Jeszcze lekko się w tym, naszym kominku. Może uda mi się jakoś rozpalić. Noooo! Super! Już widzę ogień Będzie dobrze. No to prędko robię gorącej herbaty, bo może zaraz ktoś zaglądnie. Będzie pyszna, bo z sokiem z czarnego bzu i z cytryną (oczywiście)
Jutro, o tej godzinie będę pewnie robić dobrą kawę z ekspresu, przecierając oczy po przebudzeniu. A potem spokojnie ją wypiję oglądając "Dzień dobry TVN". Lubię ten poranny program. Dziś muszę zrobić jakież większe sprzątanie żeby jutro mieć luzy. Ugotuję też obiad na trzy dni. A jak tam plany u Was?
Do "mojej" wiosny pozostało 21 dni
No to miłego piąteczkuSmakosia, pozdrawiam.
Kawiarenka w odwrocie...........
Jak dobrze jest usiąść i cieszyć się wolną chwilą Przynoszę pyszne pomelo i uprażyłam słonecznik z odrobiną jasnego sosu sojowego. Ależ to pyszne. Teraz jeszcze herbata z sokiem żurawinowym i pozostaje cieszyć się wolnym weekendem. Podoba mi się ta świadomość, że prania mam zrobione i mieszkanko wysprzątane. Jeeeny, jak niewiele potrzeba do szczęścia
A gdzie Wy som? Czekam
Witam piątkowo...wróć...już sobotnio :)
Lajan sieje wrogą propagandę, ale kto by się tym przejmował ;-)
Ja zabiegany dzień miałam i jutro nie zapowiada się spokojniej, ale kto by się tym przejmował ;-)
Smakosiu, a może tak byś chciała i dla mnie na trzy dni nagotować ? To by było jak gwiazdkowy prezent, a przecież niedługo już święta .
O kominek zadbam i lecę uprażyć słonecznik w sosie sojowym, bo tego jeszcze nie czyniłam, ale mam tylko ciemny, może być...
Witajcie sobotnio
Jak mi dobrze Wyspałam się i zgodnie z obietnicą przyniosłam Wam dobrą kawkę z ekspresu. Uwielbiam Dallmayr ze spienionym mlekiem, mmmm...
Lenka, jak dobrze, ze przyszłaś! Ty wiesz co, tak przez moment się zastanowiłam nad tymi obiadami... Stwierdziłam, że chyba bym nie była taka wyrywna Jednak co innego ugotować gar, który starcza na trzy, cztery dni, a ugotować tyle samo i wystarczy na jeden obiad.
Jak się udał prażony słonecznik? Smakowity? Ponoć ten ciemny sos sojowy szybciej się "pali" i jest słońszy, ale mam nadzieję, że mimo to wyszło smakowicie. Trzeba uważać z sosem, bo łatwo jest przedobrzyć i wtedy Wieliczka na języku
Idę robić śniadanie. Ale zgłodniałam!
Miłego dnia!
Ps. A do "mojego" lata pozostało 20 dni
Smakosiu a to nie miało być przypadkiem" do mojej wiosny" chyba bardzo tesknisz do lata...
Smakosiu a to nie miało być przypadkiem" do mojej wiosny" chyba
O ja pierdziu! No fakt! Tęsknię do lata, ale co by nie gadać, to najpierw chyba musi być wiosnabardzo tesknisz do lata...
Witam wszystkich
Caly tydzien sie nie odzywalam,bo u nas tak srednio w tym tygodniu bylo.W czwartek spadl snieg,a dzis leje jak z cebra i jest zimno i nieprzyjemnie.Moj mazus zaniemogl,grypa go paskudna zlamala,ale dzis jest juz duzo,duzo lepiej,a ja juz 3 tydzien mam katar,ktory sobie nie chce pojsc!Czy ktos mowil,ze katar trwa 2 tygodnie tylko?
Malo tego maz w natepna piatek ma wizyte u urologa,rowny rok temu byl w szpitalu ciagnelo sie to od swiat ,w sylwestra wyszedl ze szpitala,zeby w Nowy Rok wrocic tam z powrotem.Myslalam ,ze ten rok bedzie lepszy,a tu znowu nerki i kamienie sie chyba odzywaja.To juz 4 raz,powtorka z rozrywki,tylko wczesniej byly przerwy 4-5 letnie,a teraz tylko rok?Szpital ktory sie tym zajmuje,jest godzine drogi samochodem od nas,masakra.No coz szlachtne zdrowie nikt sie nie dowie..itd
W czwartek dostalam czerwone roze i czekoladki przez poslanca z kwiaciarni,przynjamniej to mnie wprawilo w dobry nastroj.Dzisiaj idziemy do znajomych wieczorem,mam nadzieje ,ze bedzie fajnie,lece zaraz piec ciasto.
Kochani kawiarenkowicze zycze wam przyjemnej i wesolej soboty
Aleksandro, ja wiem, że to średnie lub żadne pocieszenie, ale skoro wiecie, ze to są problemy z kamieniami w nerkach, to trzeba się cieszyć, że to tylko to. Przynajmniej wiadomo jak leczyć. A co myślisz o tym żeby się podpytać jakiego rodzaju jest to kamica ( szczawianowa, moczanowa, fosforanowa, cystynowa)... Łatwiej Wam wtedy będzie zastosować odpowiednią dietę i być może uniknąć nawrotów...?
A póki co odstresujcie się w gronie znajomych i cieszcie sobą. Uściski! No i duuuuużo zdrowia
Smakosiu za kazdym razem kamienie oddajemy do badania,za ktore placimy z wlasnej kieszeni,za kazdym razem sa inne,malo tego,juz dwa razy byly calkiem rozne kamienie,ostatnio byly takie normalne i kwasowe kamienie,wygladajace jak kropla wody,nie do wykrycia przez usg.Za kazdym razem podawany jest kontrast,zeby je zlokalizowac,na kontrast moj maz jest silnie uczulony,wiec najpierw podaja leki na uczulenie ,potem kontrast,ale alergia i tak wystepuje,ale nie tak bardzo mocno wtedy.
Kamieni jeszcze nigdy nie udalo sie rozpuscic,tylko trzeba je rozbijac,przy rozbijaniu intensywnym nerki cierpia,sa coraz slabsze za kazdym kolejnym razem,martwi mnie to,ale coz zrobic mozemy.Probowalismy roznych diet,co pijemy maz tez uwaza,kupujemy specjalny wode,ktora ma bardzo mala zawartosc wapnia i sody jak sie nie myle.Musze meza zapytac i tak za kazdym razem sie pojawiaja z powrotem.Lekarz powiedzial,ze jak juz masz raz to sa niestety nawroty,ktore beda go przesladowac prawdopodobnie do konca zycia.Za kazdym kolejnym razem jest strach,ze kiedys te naerki moga wysiasc.
Dziekuje za podtrzymanie na duchu
Uuuuu, to Wy już ostro doświadczeni jesteście. Sporo za Wami i wiedzą możecie się dzielić na prawo i lewo a ja niestety nic odkrywczego nie napisałam. Przykre. Miejmy tylko nadzieję, że tym razem wszystko poukłada się dużo lepiej i odetchniecie choćby na dłużej o tego problemu. Tego Wam szczerze życzę.
Miałem dwa kamienie po 1.5 cm każdy , w prawej nerce . Były szczawianami. W szpitalu w Poznaniu/ adres mogę podać/ rozbito je poprzez cewkę moczową. Bezboleśnie. Było to 7 lat temu. W tym tygodniu byłem u urologa. Nerki czyściutkie. Żadnych kamieni ani piasku.
BBBbbbbbbbbbbbbbrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr Lodówa
Zamiast się trząść napal w kominku. Oj Ty Ty!
Witam niedzielnie
Ale szaro za oknem. Ja Cie! Pozapalałam świece i próbuję naenergetyzować przestrzeń. Przyniosłam herbatę z sokiem i cytryną. Mam też dla Was kolejną porcję prażonego słonecznika z dodatkiem sosu sojowego. Lenka, jak Ci smakował? Zapomniałam wtedy napisać, że te pestki najpierw się praży a dopiero na koniec, jak już patelnia nie jest tak mocno gorąca dodaje odrobinę sosu sojowego i energicznie miesza żeby wszystkie ziarenka się nim oblepiły.
Moja koleżanka poleciała do Meksyku. Ciągle o tym myślę, bo to z całą pewnością będzie wspaniała przygoda, która w Jej pamięci pozostawi krajobrazy, zapachy i kolory wzruszeń... Ech!
A wiecie, że do "mojej" wiosny zostało już tylko 19 dni?
Udanej niedzieli
Jak do Twojej wiosny 19 dni? Za 19 dni to dopiero 8 marca. Wiosna zaczyna się później przecież.
As, to jest wiosna Smakosi i zaczyna się za 19 dni i już :)
Dobry wieczór!
Wpadam na sekund pięć zameldować, że jestem, wszystko u mnie ok i wpadnę na dłużej, jak czas pozwoli.
Dobrego wieczoru i nocy!
Aloalo, uf! Dobrze, że się odezwałaś, bo już mi "chodziłaś po głowie".
Witam łikędowo :)....jeszcze ;-) uff, w ostatniej chwili zdążyłam :)
U nas trwa mini remoncik. Jest w fazie czynów częściowo dokonanych i boję się żeby na tym się nie zawiesił ;-) Po prawie 13 latach nagle zauważyłam, że nie posiadam mebli łazienkowych.... Wisi jakieś lustro z półeczkami i pod umywalką coś udaje szafeczkę, ale poza tym nic. Kazałam więc Ślubnemu ubrać spodnie, wymierzyć wolną przestrzeń, która ewentualnie nadaje się do zabudowania i pojechaliśmy porozglądać się za czymś przeze mnie wymyślonym. Nie było łatwo... Mało co spełniało wymogi pomiarowe, a jak już coś było prawie, prawie, to cena powalała na kolana. W dwa dni objechaliśmy wszystkie sklepy, aż w końcu zdecydowałam się na dwie wiszące szafki, które poradziły sobie z progiem kwalifikacyjnym : czyli były białe, nie za głębokie i było mnie na nie stać ;-). Idąc do kasy wypatrzyłam nagle wysoko powieszoną szafkę o idealnych wymiarach, białą i z piękną adnotacją "wyprzedaż", przy której widniała jeszcze urodziwsza cena zamiast 199, to 62 zł. Natentychmiast dorwałam pana z obsługi, który sprawdził mi, że posiadają tylko dwie sztuki, ale przecież dla mnie to była wymarzona ilość, więc od razu powiedziałam, że biorę wszystkie :). Wieczorem nastąpiło uroczyste rozpakowanie i składnie mebelków, przy czym uroczysty nastrój opuścił nas zaraz przy czytaniu instrukcji : kołeczek K12 umieścić w otworze KB1, łącznik A7 i zacisk AZ5 z podkładką PD3 zamontować w kierunku frontu B4 za pomocą BG1 ..... o matko i córko, kto to tworzy.... Na szczęście Mała pomagała nam to odszyfrować, więc mieliśmy przewagę liczebną i daliśmy radę. Wczoraj dokonaliśmy pomiarów na ścianach i jedna szafka dumnie zawisła, a druga stoi w pokoju i się wstydzi, bo głupie miejsce sobie wymyśliła do zawiśnięcia. Jedna dziura musi być wywiercona baardzo blisko przewodu elektrycznego, dlatego zabroniłam Ślubnemu wiercenia przy włączonych korkach. Jednak żeby wyłączyć korki i wiercić musi być jasny dzień, żeby w mieszkaniu nie było ciemno, ja w d.... ( dałam kropki, aby nie napisać brzydkiego słowa dupa ;-) ). Dzisiaj niedziela, więc nici z wiercenia, jutro jedziemy wybierać nowy sedes, więc też nici, a we wtorek jedziemy na romantyczny łikęd w środku tygodnia z naszymi romantycznymi dziećmi i również nici :))) Oby się remoncik nie zawiesił... ;-)
Smakosiu, słonecznik przetestowany i już widzę dla niego pyszne zastosowanie w mojej sałatce. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, żebym go wykorzystała ? Faktycznie jest bardzo smakowity. Ja dałam tylko kilka kropel i to ciemnego sosu, więc i kolorek był ciekawy, ale bardzo dobry :)
Idę popatrzeć sobie na moją nową szafkę..., a przy okazji się wykąpię :)
Ps. Jasny gwint, jednak nie załapałam się na łikęd...o 5 minut za późno... No to witam i żegnam poniedziałkowo :)
Lenko gratuluje nowych mebli lazienkowych.
Ja za jakis czas bede sie przymierzala,do wymiany naszych,ale na inne niz biale.W tej chwili mam biala szafke stojaca i szafke pod umywalke,ta stojaca niestety po jakims czasie zmienila troche kolor,ale mamy ja juz chyba z 8 lat,jakby nie bylo swoje wysluzyla.
Aaaaaa, to dlatego Ciebie tak długo nie było! Nowe szafki w łazience, to jest coś! Cieszą prawda? Wiem wieeeem. Ostatnio sporo takich mebli proponuje Lidl. Nie wiem tylko jakiej są jakości. Podobała mi się taka biała obudowa do pralki. Miała dwie pułki i szafkę. Fajne rozwiązanie. Dobrze, że masz inteligentną rodzinkę, bo rozszyfrowanie takiej instrukcji, to faktycznie niezła łamigłówka
Jeśli chodzi o te pestki słonecznika, to masz moje pozwolenie - możesz ich użyć do sałatki Też właśnie myślałam, że tam się super sprawdzą. Można je jeszcze zastosować do posypania np. zupy krem z cukini czy innej tego typu.
Ech, jaki to fajny pomysł taki "romantyczny weekend w środku tygodnia". Pochwal się potem jak było, bo ja Ci życzę super odpoczynkuRowniez witam bardzo,bardzo pozno.Impreza u znajomych sie wczoraj udala,bylo fajnie,luzno i wspominkowo,lubie takie imprezy...
Dzisiaj mielismy leniwy dzien,oboje chodzimy i pokaszlujemy,ale wzielo nas na cos slodkiego,wiec pojechalismy do naszej ulubionej Wloskiej kawiarni,gdzie daja pyszna kawe i pyszne desery.W ciagu tygodnia mijalam kawiarnie i odkrylam,ze juz otwarta (zamykaja na zime,mniej wiecej w listopadzie,ale okolo Walentynek zawsze juz otwieraja) pozbieralismy sie i pojechalismy na pyszna kawe i zamowilismy deser lodowo kawowo-orzechowy,poniewaz desery sa tam bardzo duze i ja nie daje rady zjesc calego,zamowilismy jeden,ktory wspolnie zjedlismy.Nawet mu zdjecie cyknelam komorka
Jutro wybieram sie z siostra meza na ciuchowe zakupy do wielkiego sklepu,zobaczymy moze cos fajnego tam upoluje.Maz zostaje z coreczka jego siostry,zeby ja przypilnowac zanim szwagier wroci z pracy,uwielbiaja sie nawzajem,mala Maja za kazdym razem ma problem,zeby pojsc do domu z powrotem jak jest u nas:))
Kochani zycze wam spokojnej nocy i zostawiam dzbanek herbaty imbirowej,moze ktos jeszcze wpadnie...Dobranoc
Witam, dokładam do kominka, wstawiam wodę.
Może jakaś podpowiedź do nowgo lotu? A może już nic nie pisać?
Lajan, proponuję o "podglądaniu" przyrody i wypatrywaniu wiosny mimo, że za moim oknem znów prószy śnieg Ale kto by się przejmował takimi płatkami "na niby". Ważne, że kosy już się nawołują i koty marcują i czasami jakby coś było czuć w powietrzu...coś jak ciepły powiew, zapach ziemi wymieszany z nadzieją...
Aleksandro, masz szczęście, że nie ze mną poszłaś na ten deser. Z taką porcją raczej radzę sobie bardzo dobrze i to zazwyczaj sama Fajnie, że wieczór ze znajomymi udał się sympatycznie. To zapowiedź dobrego, nowego tygodnia
Witajcie w nowym tygodniu czyli poniedziałkowo
W sumie, to dobrze, że dziś już jest poniedziałek. Troszkę mi smutno wczoraj było, tęskniłam za Połówkiem i w ogóle jakoś tak... Dobrze mi zrobi jak zabiorę się za pracę. Popołudniu skoczę na siłownię, zmęczę się i zaraz wszystko się w głowie poukłada. A skoro mowa o głowie, to czas na fryzjera. Zaplanowany jest na wtorek. Aloalo, a Ty kiedy się wybierasz? Bo z tego, co sobie przypominam, to my jakoś obie chodzimy prawie w tym samym czasie Jak się miewa Bob? Coś ostatnio mało rozmowny, czy jak? Już dawno nie pisałaś o jego zabawnych stwierdzeniach.
Myscha, masz już za sobą wszystkie remanenty? Syn przestał się już przeziębiać? Błądzisz myślami koło świąt?
Ada, wiem, że powiedziałaś, iż sama się odezwiesz, jak już będziesz gotowa, ale...chcę byś poczuła, że myślimy o Tobie... Uściski pełne serdeczności.
Czas na gorącą herbatę z sokiem i cytryną. Zapraszam. Nim się woda ugotuje wywietrzę Kawiarenkę i nakarmię nasze zwierzaczki, bo coś kręcą się koło mojej nogi. Głodne, czy jak?
A wiecie, że do "mojej" wiosny zostało już tylko 18 dni?
Miłego, nowego tygodnia!To jeszcze raz ja, poniedziałkowo :)
U mnie za oknem pada śnieg...."maskara" ;-)
Ślubny rano wrócił i zapytał, czy pamiętam o dzisiejszej wizycie u dentysty.... no oczywiście.... że nie ;-) Całkiem zaorało, a na dodatek wydałam już przygotowane na ten cel 400 zł. Trzeba będzie odwiedzić wcześniej ścianę płaczu.
Aleksandro, ja remont łazienki planuję może za 5 lat... Taki ze zmianą kafli, wanny, mebli itd. Wtedy pewnie zmienię kolorystykę, bo teraz też mam szafki białe, ale muszę przyznać, że moje prawie 13-letnie nic nie zmieniły koloru. Niestety przy nas i dwóch nastolatkach do szału już mnie doprowadzały walające się na pralce kosmetyczki, zapasy podpasek, dezodoranty i inne pierdoły, a po kupnie mniejszej pralki, ten teren został jeszcze ograniczony, więc musiałam znaleźć coś pasującego. Na szczęście się udało :)
Smakosiu, postaram się coś szrajbnąć po powrocie i mam nadzieję, że nic tam nie popsuję ;-). Też podobała mi się w lidlu ta szafka na pralkę, ale u mnie by nie weszła, bo nad pralką wisi grzejnik... Takie se miejsce znalazł skubany ;-)
Lajan, ja proponuję na wesoło :) Bez smęcenia, że szaro i buro, wystarczy, że jest szaro i buro ;-) U mnie zakwitły krokusy :))) Co prawda w doniczce na parapecie, ale to też się liczy, niee ? Toż to prawie jak wiosna :) Dostałam od córci na urodziny . Do moich urodzin wprawdzie jeszcze 12 dni, ale akurat bardzo mi się spodobały, a że były za pół ceny, to moje dziecię mnie uszczęśliwiło przy okazji zbliżającej się okazji ;-) Fajnie, co niee ?
Idę zrobić im zdjęcie.
Już mam.
Za oknem śnieg, a w domu wiosna....
Piękne!!! Aż mi się "rogal" na twarzy pokazał. A do tego takie ładne odbicie na szybie we fijoletach , uuuuu. Beautiful (czy jakoś tak).
No jakoś tak ;-) Dostałam również tulipany od Ślubnego, ale jeszcze nie zakwitły. Też były przecenione, więc zażądałam urodzinowo- imieninowo, zwalniając go z kupna kwiatów ciętych w dniu urodzin ;-) I tak wtedy zawsze brakuje mi wazonów :))) Nawet nie wiem w jakim będą kolorze....
Witam w nowym tygodniu. Weekend spędziliśmy bycząc się całą sobotę, wczoraj byłam oczywiście w pracy, potem poszłam do kina na "Niemożliwe", bardzo fajny film. Po obejrzeniu aż stuka do głowy jedna myśl, jak dobrze mieć kochających najbliższych i jak bardzo cenne jest takie ich "posiadanie". Potem jeszcze skoczylam do Tesco i pierwszy raz w życiu wróciłam z zakupów o 24. Dzisiaj w pracy sajgon totalny, na każdym puncie coś, znowu musiałam robić zmiany w grafiku, chyba nawet będę musiała iść w czwartek do pracy. Jak dobrze, że te urlopy już niedługo się skończą.
Smakosiu, Młody na razie (odpukać) zdrowy ale od miesiąca daję mu czosnek forte w kapsułkach i wit. C w dużej dawce. Właśnie wraca z Ustronia gdzie był z moją mamą. Pierwszy raz wraca taki kawałek drogi sam. Ale jedzie busikiem więc jestem spokojna. Remanent jeszcze tylko 1 został, w następny poniedziałek. O świętach na razie nie myślę. Mężuś niedługo obchodzi okrągłę urodzinki, robimy imprezkę i jestem na etapie wymyślania menu.
Lajan nowy lot prosimy z bardzo radosnym tekstem, o nadchodzącej, pięknej wiośnie, o nadziejach, przyrodzie.
Ja też mam w łazience białe szafki i bardzo mi się podobają. Jak będę musiała zmienić to i tak wybiorę białe :)
Musze się pochwalić. Wczoraj w pracy odwiedził nas szef ( a nie robi tego nigdy w weekendy) więc postanowiłam mu jakoś zepsuć humor :) i poprosiłam o podwyżkę. I kurde, zgodził się. Mówił, że już od jakiegoś czasu nad tym myślał i dobrze, że poruszyłam temat. No proszę jakiego ja mam mądrego szefa, dobrze chłop myśli a ja tak w niego wątpiłam czasem Co prawda czy dojdzie to do skutku to się okaże pierwszego ale zawsze trzeba mieć nadzieję no i dumna jestem, że w końcu potrafiłam o tym porozmawiać.
Zostawiam risotto z kurczakiem, sok grejfrutowy, pomelo i zmykam za chwilkę odebrać dziecko. Miłego wieczoru :)
Tutaj zapraszamy do kolejnego kawiarenkowego Lotu :)
http://wielkiezarcie.com/forumThread.php?id=550748&post=550748