Wiecie co tak sobie uzmysłowiłam,że straszne nudy na forum....
jakby tu je rozruszać...jakiś wątek kontrowersyjny zapodać....tak siędzę sobie rano z kawusią i myślę i nie mogę wymyślić........a może ludzie są jacyś tacy przesileni wiosennie??????
Ktoś spyta jaki odkurzacz kupić,jak nakarmić pieska,lub jaką formę kupić....strasznie tu się nudzę......
Kto jest chętny pomóc mi rozruszać to forum????????????????????
Agacia kobietko widze że tobie naprawdę się nudzi....kochana tu zaglądają też niepełnoletnie osoby ciężko pogadać na jakiś kontrowersyjny temat....
Chcesz się pośmiać proszę bardzo...wczoraj kupiłam spodnie dwa rozmiary mniejsze....bo mi się bardzo podobały i były w tak śmiesznej cenie że po co mają leżeć w sklepie jak mogą u mnie w szafie...no i jest powód żeby panię wiosnę przywitać w mniejszej objętości... oooo może temat najgłupszy zakup mojego życia...
No to zakładamy dresik , wygodne buciki i gnamy na poranny joggin do parku , lasku , brzegiem jeziora czy morza . Kto co ma pod ręką ..
I na '' zdrowo rozruszamy forum '' .. Pasuje agacio ? A tak na serio ... zycie niebawem poda na tacy gorący temat do dyskusji .. cierpliwości kochana i ciesz się pokojem i spokojem forumowym .
A wiesz co, Kasia ma faktycznie fajny pomysł - wątek pt. najgłupszy zakup życia może być bardzo zabawny. Co Ty na to? Może założysz go?
W tej chwili nic mi nie przychodzi do głowy...co by to mogło być...?
Agaciu, forum zawsze ma takie okresy przejściowe (na ciszę) i jeśli sobie dobrze przypominam to jest to zazwyczaj jakiś miesiąc przed świętami. To by się zgadzało, bo Wielkanoc już za winklem Ja dziś wypatruję wiosny i zbieram energię, bo tak mocno zaświeciło słonko, że muszę to wykorzystać na pozytywne myślenie
No przyznam niemrawo trochę....ale i towarzystwo pewnie też wyciszone...może tak trzeba.... może jajcowy temat rzucić,bo to już niedługo temat nr 1 (wielkanocne jajca oczywiście)
Jeśli ktoś zbyt długo żyje w miejscu doskonałym, zaczyna się nudzić /Paulo Coelho/
Podobno tylko nudni ludzie potrafią się nudzić (nie obraź się, ale tak zawsze mawia mój ojciec, on nigdy się nie nudzi - zawsze znajdzie sobie coś do roboty)
Ja tam raczej narzekam na brak czasu, żeby wchodzić na forum. A nie uważam niczego co piszą na forum za nudne, dużo mogę się nauczyć od innych.
Agaciu, ja nie zaginęłam, wpadam na forum i czytam:) Pisałam że wyjeżdzam do Karpacza z mężem na tydzień przecież, mam laptopa i od czasu do czasu na chwilkę wchodzę.Wracamy w sobotę, szybko zleciało, ale bardzo się cieszę, bo strasznie tęsknię za dziećmi.:(
Raz byliśmy w Białym Jarze i jedliśmy steki, bukiet surówek i frytki,na przystawkę jadłam sałatkę z łososiem, a mąż śledzia, do tego jeszcze piliśmy dobre winko. Na deser zamówiliśmy Pavlovą. Strasznie drogo nas jedzenie wyniosło, więc teraz stołujemy się w budkach na mięście, szkody mi kasy na takie drogie jedzenie. Ja przeważnie zamawiam sobie pstrąga z surówkami lub pierogi. Patraga mi smażą na oczach, jest przepyszny.
Jest tam tyle różnych knajpek i barów, aby tylko kasa była.
Tak z ciekawosci zapytam, a co Ciebie tak interesuje co my jemy? Przeciez Ja jestem Twoim największym wrogiem internetowym:))))
Patrycja, ale w Jaśkowej Izbie różnie można trafić." Porzuciłam" U Ducha Gór na rzecz Jaśkowej Izby , ale zdarzyło mi się czekać na danie 45 minut. Wiem , to nie bar szybkiej obsługi , ale pod warunkiem , że wszyscy przy stole dostają posiłek w jednym czasie. Mąż dostał danie po 15 minutach , ja po 45 .
Wybierając się na obiad , czy kolację , mam czas , mogę czekać , lubię wtedy sobie porozmawiać , ale takie traktowanie klienta dyskwalifikuje w mojej ocenie lokal.
Jak z ciekawości, to już odpowiadam. Ponieważ lubię niedzielne obiady jadać poza domem , a i kolacje w tygodniu też mi się zdarzają , to byłam ciekawa , czy coś Cię zachwyciło .Coś na co warto by było wybrać się do Karpacza. Mam niedaleko , bywam .
Ja znów odwrotnie, bardzo lubię jadać w domu i rodzinnej atmosferze, zdrowiej, smaczniej i dużo taniej.Zdarza nam się jechać z dziećmi do MacDonalda lub pizzerii , a robię to tylko ze względu na dzieci.
Raz byliśmy w Białym Jarze i jedliśmy steki, bukiet surówek i frytki,na przystawkę jadłam sałatkę z łososiem, a mąż śledzia, do tego jeszcze piliśmy dobre winko. Na deser zamówiliśmy Pavlovą. Strasznie drogo nas jedzenie wyniosło, więc teraz stołujemy się w budkach na mięście, szkody mi kasy na takie drogie jedzenie. Ja przeważnie zamawiam sobie pstrąga z surówkami lub pierogi. Patraga mi smażą na oczach, jest przepyszny. Jest tam tyle różnych knajpek i barów, aby tylko kasa była. Tak z ciekawosci zapytam, a co Ciebie tak interesuje co my jemy? Przeciez Ja jestem Twoim największym wrogiem internetowym:))))
Zerknęłam na BIAŁY JAR http://www.bialyjar.pl/pl Słono tam trzeba płacić, bardzo droga oferta i dziwię się, że Ty taka oszczędna osoba /często podkreślasz to w wypowiedziach/ zdecydowałaś się na coś takiego... Karpacz chyba w ogóle nie należy do tanich miejsc, tak jak Sopot czy Zakopane. Ale najważniejsze podczas pobytu jest to, żeby coś zwiedzić, zobaczyć, zwyczajnie się zachwycić i radować, złazić się maksymalnie, bo jest gdzie. Kasa rzecz nabyta, a rachunki nigdy się nie zgadzają :)
Patraga mi smażą na oczach, jest przepyszny.
Chyba chodzi o pstrąga i o to, że smażyli Ci go w zasięgu wzroku, czyli od początku do końca miałaś to na oku?! :)
Mąż mnie tam zabrał, raz chyba można zaszaleć, wiecej na pewno nie dam się namówić, napisałam że drogo to nas to wyniosło. Chodziło o pstrąga, literówka wpadła, a co to za różnica czy miałam na oczach czy na oku:)
Właśnie że mnie tam zabrał, założył mi buty i kurtkę i zniósł po schodach na dół, bo mnie kolanko boli:)Twój widocznie Ciebie nie nosi, bo za cieżka jesteś.No i mój 20 lat młodszy -Tak?:)
Butów nie noszę do szewca, jak się fleki zedrą ,to przeważnie mam w zapasie.
Patryczku kochany:) z jakiej zazdrości,Mama Różyczki jak zwykle fantazjuje czegóż tu zazdrościć:) mnie też się wydaje ,że nie zostawiłaby swoich dzieci i nie pojechałaby do Karpacza na tydzień......
Kto tutaj fantazjuje? Ogarnij się agaciu, moje dzieci były pod bardzo dobrą opieką u mojej mamy. Codziennie jak wracała córa ze szkoły, włączała skype i się wszyscy widzieliśmy.:))
Dlaczego rodzice nie mogą wyjechać na tydzień bez dzieci? Moim zdaniem takie rozłąki sa wręcz wskazane dla dobra wszystkich w rodzinie. Dzieci trochę potęsknia za mama i tatą pod troskliwą opieką, trochę je dziadkowie porozpieszczają. A rodzice wreszcie będą mieli czas tylko dla siebie, co dla związku jest bardzo ważne. :)
Daj boże takiej kndycji Twojemu męzowi jaką ma mój, ale mój mąz mnie zaprasza nie bierze, nie ośmieszaj się już tak do konca i czytaj co piszesz bo później sama sobie zaprzeczasz, my w góry nie jeździmy po to żeby chodzić po budkach z jedzeniem tylko albo na nartach albo na szlakach także nie wiem kto jaką ma kondycję, ja na wyjazdach z mężem nie nudzę się żebym musiała zabierać ze sobą laptopa i siedzieć przed nim, a mój mąż nie ma potrzeby mnie nosić na rękach do knajpy bo mnie kolanko nie boli, a Karpacz i okolice są takie piękne tylko trzeba tam pojechać . A tak jak już jesteśmy przy temacie to ja bym swoich dzieci nie zostwiała tylko razem z nimi pojechałabym w te piękne góry:)no jak Twój mąż ma ze trzydzieści lat to pewnie ta różnica wieku by się zgadzała.
Pofantazajować dobra rzecz, ale to już całkiem inna bajka. Pozdrawiam i życzę smacznych pierogów oczywiście jak znajdziesz te budki w Karpaczu.
A pewnie niebawem się dowiemy, że cały ten wyjazdz to kolejna fantazja, no bo jeszcze i mąż się tym samym może okazać:)Miłych snów.
Na pewno nie będę Ci udowadniać że nie jestem wielbłądem, nie mam zamiaru się lansować w stroju narciarskim na forum, ponieważ nie umiem jeździć na nartach.I nie ciesz się tak ze swojej kondycji i męża, bo jeden znajomy też miał super kondycję i umarł w fotelu na serce w wieku 53 lat.Wiec przestań się tak chwalić swoim zdrowiem w każdym wątku, bo padniesz i nawet się nie spodziejesz.
Karpacz zdążyłam poznać bardzo dobrze, moja babcia się tam urodziła i mamy tam rodzinę.Drewnianych knajpek jest tam bardzo dużo dla Twojej wiadomości.:) Widzę że weszłaś tutaj żeby jak zwykle mącić i dodać tej pikanterii.
Zabiera , zabiera, ale dużo młodszą laseczkę:)))Swoją tylko zaprasza.Oj Bahusku, Ty to jednak jesteś mądry facet i chociaż masz 100lat , znasz się na rzeczy
Czy Ty myślisz, że wszyscy piszą tylko do Ciebie????Kobito troszkę łap finezyjności wypowiedzi innych, a patrz ja Tobie ani Twojemu mężowie nie przepowiadam tak rychłego końca jak Ty nam.. Ja się swojego wieku nie wstydzę więc nie musisz tego podkreślać... " Bahusku, Ty to jednak jesteś mądry facet i chociaż masz 100lat , znasz się na rzeczy" on jest mądry bo ma sto lat a nie chociaż ma sto lat ale to też coś czego Ty nie łapiesz:)
Jeżeli podpinasz się pode mnie, to chyba jasne do kogo piszesz, prawda? Teraz napiszę tak jak Ty, łapać to można muchy, pchły i inne owady Słowo zabrać kogoś gdzieś,jest jak najbardziej prawidłowe i bardzo częste używane, ale skąd Ty to możesz wiedzieć, Ty jesteś tylko zapraszana:))))
Ja nikomu nic złego nie życzę, ale nie chwalę się, że nic mnie nie boli, los bywa przewrotny.
Myślę, że słowo "chociaż" możnaby zastąpić słowami "pomimo że". Byłoby to poniekąd logiczne gdyż 100 latkowie ze zrozumiałych względów posiadają umysły już nieco "odchudzone", co jest normalne i na wskroś naturalne. Gdyby jednak użyć słów "bo ma sto lat" należałoby domniemywać, że mądrość przychodzi dopiero w bardzo podeszłym wieku. Bardzo ryzykowna i odważna teza. Wolę jednak wersję Mamy Różyczki. Bardziej i milej łaskocze moją próżność.
as, no co Ty. Już Basienkaa0ochrzaniała za narzekania (tu mnie boli, tu mi strzyka). NIe narzekać, cieszyć się słoneczkiem. Ja na 17.03 już się cieszę, bo mamy marsz Nordic Walking taki gromadny / wyścigowy. Muszę poprawić formę, chociaż po szlifowaniu chodników w Bukowinie (kąt nachylenia spory) to chyba nie jest źle.
Po marszu w zeszłym roku moje zdjęcia z finiszu obijały się po lokalnych portalach :P
Jak wyjeżdżałam w niedzielę to była silna odwilż, w sobotę też już było cieplej i źle się jeździło na nartach (tak twierdzą moi chłopacy - ja nie jeżdżę tylko chodzę bez nart :D )
Hi hi hi mnie się nie nudzi,zastanawiam się co mam sobie kupić lub w co zainwestować pieniążki, które dzisiaj wpłynęły na moje konto.Otrzymałam aż 33 zł.Jest to rewaloryzacja emerytury.
Na jakąś książkę ledwo starczy... chyba że wydania kieszonkowe w Biedronce, wczoraj kupiłam jakieś dwa czytadła, razem 24 zł :) a potem oddaję do antykwariatu i zawsze jeszcze dycha do mnie wraca :)
No to rzeczywiście Bytomianko kupę kasy dostałaś, ja już dostałam z urzędu skarbowego zwrot podatku na konto i rozplanowałam na co wydam, oczywiście nie pójdzie na zmarnowanie.Córa dostanie na swoje wymarzone nowe łóżko i na nowy dywanik, który sobie upatrzyła.Wszyscy dostaną nowe wiosenne buty i ja dodatkowo kupię sobie nowy żakiet.:)
Ulgę za internet można odliczyć w tym roku bo jest to zeznanie za poprzedni rok. Za rok 2013 dopiero nowe przepisy będą obowiązywać. nieliczni będą mogli odliczyć internet. Osoby nowe, które do tej pory nie korzystały z tej ulgi będą mogły odliczać ja przez 2 lata. http://taxmachine.pl/PITy-roczne/Ulga-na-internet.htm
lZa inernet ja nie odliczam bo tyle dochodu nie mam.
Mnie zastanawia, czy są rzeczy/sprawy, które inni podziwiają i cenią a nas denerwują lub po prostu ich nie lubimy. :) Ja np nie znoszę (z rzeczy mało poważnych) wycinania jedzenia dla dzieci. Kanapki gwiazdki, serduszka z warzyw, owoców, takie elementy, które trzeba wykroić, a resztę wyrzucić. No bo co zrobić z pozostałością kromki po wycięciu gwiazdki? :) Opcja "zjeść" odpada. Nie chcę uczyć dzieci, że rodzic jest od resztek. :)Nie znoszę marnowania jedzenia.
Na pewno jest wiele takich spraw którzy inni podziwiają a nas to nie specjalnie interesuje.
Żyję ostatnio w jakims zawieszeniu nic mi się nie chce. Choc dość wcześnie się kładę to jestem śpiaca cały dzień hmmm może powinnam zacząć spać w jedym łóżku z mężęm MR bo on pdobno też sobie lubi pospać ostatnio.
Czy mogą zostać Twoją adopcyjną córeczką ? Mnie takie tam pierdołki na talerzyku nigdy nie podobały się ...fiku miku .. dziecko zjedz wszystko co masz na talerzyku . Nie komplikuj ani sobie ani mi życia .. ..
Zgadzam się w całej rozciągłości. Nie wiem czy to kwestia wychowania...może tak? Moja Mama zawsze mnie uczyła, że "jedzenie" nie jest do zabawy. Kazała mi szanować "każdy okruszek" i tak mi zostało.
Wiem, że świata nie zbawię. Jednak gdy MUSZĘ (bo czasem mi jakaś resztka upchana w kąt "zakwitnie") wyrzucić jedzenie, czuję się podle. Cieszę się, że nie ja jedna lubię formy "bezresztkowej" dekoracji. :)
To mi przypomniało jeszcze jedno w temacie żywności. Jestem przeciwniczką wykorzystywania chleba jako pojemnika na zupę zamiast talerza. Przecież nikt go potem nie zjada. A wówczas gdzie trafia? Nie toleruję tego i już.
Mam dokładnie to samo ... Chleb wcinam do piętki no i co ,ze dwu - trzydniowa . Zyje jestem szczęliwa i myślę o tych dla których codzienny pieczywo jest ... luksusem . Kiedyś nie trafiłam z pasztecikiem w puszkach dla mężowatego , znalazłam odbiorców panów przy konterze . Zawsze na nich mozna liczyć a jak śmieci wynosze , informuje ... '' dzisiaj dla panów nic nie mam '' . Już śledziem i dzemem morelowym poczęśtowałam oczywiście wszystko terminowe ... :))
Do mnie nie dawno zapukała dziewczyna co 5 zł na chleb chciała bo głodna. Nawet się z leksza zdziwiłam, że już tak chleb podrożał, ale mówię dziewczynie, że mi za darmo chleba nikt nie daje i na niego muszę zapracować. Jeżeli mi schody pozamiata to dam jej tą piatkę. Usłyszam tylko" poje....ło cię kobieto!"
Hahahaha, do mojej córki zapukała tez pewna pani, niby bezdomna i poprosiła o jedzenie,a że córka akurat zupę ugotowała, więc jej tej zupy do słoja nalała i poczęstowała. Pani poszła, a za monent wróciła i znów zapukała, córka otwiera drzwi, a pani z nerwami do niej: "a z czym mam tę zupę żreć, chleba da pani", no więc dostała ten chleb,bo zimą niebieskie ptaki też trzeba dokarmiać.
Mi babcia opowiadała, że przed wojną , gdy jakieś dziecko miało w szkole kromkę chleba to wszystkie dzieci zazdrościły mu tej pajdki . Tak pragnęly zwykłego chleba , który teraz często niestety ląduje na śmietniku.
Mam 8 latke tego typu. Jakby mogła jadłaby pierogi ruskie, makaron z sosem pomidorowym i naleśniki z kurczakiem i żółtym serem. Dostaje małe porcje wszystkiego. O dziwo "nowe smaki" zaczynaja jej pasować, choć nad kawałkiem wołowiny wielkości 5zł spędziła ostatnio godzinę. :)
No to na zdrowie pieskowi. Ja zwierzaka w domu nie mam. Choćby dlatego, że mam drewniane mieszkanie. :) Przy dzieciach odpadków za wielu też nie mam. Nie chodzi mi o niedojedzone tylko o specjalnie "poprzycinane" tak, że pełno resztek zmarnowanych zostaje z założenia. Co innego pomysłowe ułożenie potrawy na talerzu nawet w formie jakiegoś tam zwierzaka czy kwiatka, co innego celowe wycinanki.
Ja uważam dokładnie tak samo. nie wykrawam dekoracji z jedzenia bo co z resztkami. Chociaż wydaje mi się, że moje dzieci by te resztki pożarły. Jak czasem odkroję ciut chleba bo nie wejdzie do tostera to wszystkie chcą go zjeść bez dodatków. Jak muszę odkroić wędliny kawałek lub żółtego sera to tez nie ma problemu. Jak zostanie mi mały kawałek pomidora, ogórka czy papryki po kolacji to podzielę równo na 3 części i zjadają chętnie. Z piętkami z chleba też nie mam problemu bo wszyscy je lubimy i nie marnujemy, Dzieci potrafią jedną malutką piętkę podzielić na 3 części i jeść.
Super dzieciaki:):):) Moje jedzeniem tez dziela sie az milo - po pol, albo jesli jest -wolaja o druga sztuke, zeby bylo po rowno.. kiedys nawet orzecha laskowego musialam im przekroic:):):) Niestety nie jest juz tak slodko z ksiazkami i kolorowankami... :/
Co do kanapek, to tez nigdy nie wycinam dzieciakom kanapek.. Moim zdaniem pomidor posypany szczypiorkiem wyglada rownie zachecajaco i apetycznie, co szynkowe serduszko, ale rozumiem rodzicow, ktorzy przygotowuja takie cuda swoim niejadkom -trzeba sprobowac wszystkiego, a skoro pomaga... Z drugiej strony jestem zdania, ze zadne zdrowe dziecko samo do smierci glodowej sie nie doprowadzi..
Nie znosze marnowania jedzenia, mnie nauczono szanowac kazdy okruszek i chcialabym tego nauczyc moje dzieci, chociaz teraz wydaje mi sie to trudniejsze niz te dwadziescia lat temu..
Wiecie co tak sobie uzmysłowiłam,że straszne nudy na forum....
jakby tu je rozruszać...jakiś wątek kontrowersyjny zapodać....tak siędzę sobie rano z kawusią i myślę i nie mogę wymyślić........a może ludzie są jacyś tacy przesileni wiosennie??????
Ktoś spyta jaki odkurzacz kupić,jak nakarmić pieska,lub jaką formę kupić....strasznie tu się nudzę......
Kto jest chętny pomóc mi rozruszać to forum????????????????????
Agacia kobietko widze że tobie naprawdę się nudzi....kochana tu zaglądają też niepełnoletnie osoby ciężko pogadać na jakiś kontrowersyjny temat....
Chcesz się pośmiać proszę bardzo...wczoraj kupiłam spodnie dwa rozmiary mniejsze....bo mi się bardzo podobały i były w tak śmiesznej cenie że po co mają leżeć w sklepie jak mogą u mnie w szafie...no i jest powód żeby panię wiosnę przywitać w mniejszej objętości... oooo może temat najgłupszy zakup mojego życia...
tak Kasiu strasznie mi się nudzi,ale tylko między 6.30 a 8.30,bo potem to już raczej mi się nie nudzi...
wiem,że zaglądają tu niepełnoletnie osoby,ale przecież o sexie nie gadamy.....no chyba ,że ktoś chce
Oooj Kasiu małolaty to sobie na lepszych stronach szukają zakazanych teści....a takie pogaduxhy mimochodem to nie sa szkodliwe...
No ze spodniami to Ci sie udało nie powiem...no ale jak Ci się podobały tak bardzo....
No to zakładamy dresik , wygodne buciki i gnamy na poranny joggin do parku , lasku , brzegiem jeziora czy morza . Kto co ma pod ręką ..
I na '' zdrowo rozruszamy forum '' .. Pasuje agacio ? A tak na serio ... zycie niebawem poda na tacy gorący temat do dyskusji .. cierpliwości kochana i ciesz się pokojem i spokojem forumowym .
ja mam las pod ręką ,ale nia mam jak biegać bo dziecię moje śpi słodko i nie zostawie i nie pójdę biegać....
meguś a ja tak niecierpliwa jestem i co mam robić.....pokojem się cieszę,ale jakoś tak tu niemrawo.....
Smakosiu a może wpadniesz do mojego wąteczku co kochana????????
No jaaaaasne, skoro tak zapraszasz
A wiesz co, Kasia ma faktycznie fajny pomysł - wątek pt. najgłupszy zakup życia może być bardzo zabawny. Co Ty na to? Może założysz go?
W tej chwili nic mi nie przychodzi do głowy...co by to mogło być...?
Agaciu, forum zawsze ma takie okresy przejściowe (na ciszę) i jeśli sobie dobrze przypominam to jest to zazwyczaj jakiś miesiąc przed świętami. To by się zgadzało, bo Wielkanoc już za winklem Ja dziś wypatruję wiosny i zbieram energię, bo tak mocno zaświeciło słonko, że muszę to wykorzystać na pozytywne myślenieCzasem spokój jest bezcenny :)
No przyznam niemrawo trochę....ale i towarzystwo pewnie też wyciszone...może tak trzeba.... może jajcowy temat rzucić,bo to już niedługo temat nr 1 (wielkanocne jajca oczywiście)
Jeśli ktoś zbyt długo żyje w miejscu doskonałym, zaczyna się nudzić /Paulo Coelho/
Podobno tylko nudni ludzie potrafią się nudzić (nie obraź się, ale tak zawsze mawia mój ojciec, on nigdy się nie nudzi - zawsze znajdzie sobie coś do roboty)
Ja tam raczej narzekam na brak czasu, żeby wchodzić na forum. A nie uważam niczego co piszą na forum za nudne, dużo mogę się nauczyć od innych.
Wiem ,już wiem dlaczego tu wieje nudą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Zaginęła Mama Różyczki,nie zauważyliście,że jej długo na forum nie widać?
Wiem ,już wiem dlaczego tu wieje nudą!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Zaginęła Mama Różyczki,nie zauważyliście,że jej długo na forum
nie widać?
No właśnie miałam mówić że MR nie ma.....i nudą zawiało heh
zauważyłam, że nie ma jej na forum od tego czasu jak spajdermen się z nią kłócił.
Może chora bidulka...albo kompik padł
Robi śnieg w Karpaczu :)
Agaciu, ja nie zaginęłam, wpadam na forum i czytam:) Pisałam że wyjeżdzam do Karpacza z mężem na tydzień przecież, mam laptopa i od czasu do czasu na chwilkę wchodzę.Wracamy w sobotę, szybko zleciało, ale bardzo się cieszę, bo strasznie tęsknię za dziećmi.:(
i za nami?
Za wami też bardzo:)
A śnieg jest? W Zakopcu podobno słabo.
Jest, ale nie jest go bardzo dużo.
Jadłaś coś dobrego ? Polecisz jakąś restaurację , kawiarnię ?
Raz byliśmy w Białym Jarze i jedliśmy steki, bukiet surówek i frytki,na przystawkę jadłam sałatkę z łososiem, a mąż śledzia, do tego jeszcze piliśmy dobre winko. Na deser zamówiliśmy Pavlovą. Strasznie drogo nas jedzenie wyniosło, więc teraz stołujemy się w budkach na mięście, szkody mi kasy na takie drogie jedzenie. Ja przeważnie zamawiam sobie pstrąga z surówkami lub pierogi. Patraga mi smażą na oczach, jest przepyszny.
Jest tam tyle różnych knajpek i barów, aby tylko kasa była.
Tak z ciekawosci zapytam, a co Ciebie tak interesuje co my jemy? Przeciez Ja jestem Twoim największym wrogiem internetowym:))))
MR czyli urlopujesz obok mnie Polecam tobie Jaśkową Izbę, klimat i jedzonko super, aaa i firmowy napitek koniecznie
Patrycja, ale w Jaśkowej Izbie różnie można trafić." Porzuciłam" U Ducha Gór na rzecz Jaśkowej Izby , ale zdarzyło mi się czekać na danie 45 minut. Wiem , to nie bar szybkiej obsługi , ale pod warunkiem , że wszyscy przy stole dostają posiłek w jednym czasie. Mąż dostał danie po 15 minutach , ja po 45 .
Wybierając się na obiad , czy kolację , mam czas , mogę czekać , lubię wtedy sobie porozmawiać , ale takie traktowanie klienta dyskwalifikuje w mojej ocenie lokal.
Jak z ciekawości, to już odpowiadam. Ponieważ lubię niedzielne obiady jadać poza domem , a i kolacje w tygodniu też mi się zdarzają , to byłam ciekawa , czy coś Cię zachwyciło .Coś na co warto by było wybrać się do Karpacza. Mam niedaleko , bywam .
Ja znów odwrotnie, bardzo lubię jadać w domu i rodzinnej atmosferze, zdrowiej, smaczniej i dużo taniej.Zdarza nam się jechać z dziećmi do MacDonalda lub pizzerii , a robię to tylko ze względu na dzieci.
To jak będziesz, to zamów sobie placki z cukinii z sosem i kotlet po zbójecku. Mojemu mężowi bardzo smakowało i mnie też.
Raz byliśmy w Białym Jarze i jedliśmy steki, bukiet surówek i
Toż to nie smażalnia a sala tortur...frytki,na przystawkę jadłam sałatkę z łososiem, a mąż śledzia, do tego
jeszcze piliśmy dobre winko. Na deser zamówiliśmy Pavlovą.
Strasznie drogo nas jedzenie wyniosło, więc teraz stołujemy się w budkach
na mięście, szkody mi kasy na takie drogie jedzenie. Ja przeważnie zamawiam
sobie pstrąga z surówkami lub pierogi. Patraga mi smażą na oczach,
jest przepyszny. Jest tam tyle różnych knajpek i barów, aby
tylko kasa była. Tak z ciekawosci zapytam, a co Ciebie tak interesuje
co my jemy? Przeciez Ja jestem Twoim największym wrogiem internetowym:))))
Oj tam , oj tam, zaraz sala tortur, liczy się że smakuje wybornie.:)
Zerknęłam na BIAŁY JAR http://www.bialyjar.pl/pl Słono tam trzeba płacić, bardzo droga oferta i dziwię się, że Ty taka oszczędna osoba /często podkreślasz to w wypowiedziach/ zdecydowałaś się na coś takiego... Karpacz chyba w ogóle nie należy do tanich miejsc, tak jak Sopot czy Zakopane. Ale najważniejsze podczas pobytu jest to, żeby coś zwiedzić, zobaczyć, zwyczajnie się zachwycić i radować, złazić się maksymalnie, bo jest gdzie. Kasa rzecz nabyta, a rachunki nigdy się nie zgadzają :)
Patraga mi smażą na oczach, jest przepyszny.
Chyba chodzi o pstrąga i o to, że smażyli Ci go w zasięgu wzroku, czyli od początku do końca miałaś to na oku?! :)
Mąż mnie tam zabrał, raz chyba można zaszaleć, wiecej na pewno nie dam się namówić, napisałam że drogo to nas to wyniosło. Chodziło o pstrąga, literówka wpadła, a co to za różnica czy miałam na oczach czy na oku:)
hmmm a mnie mąż zaprasza a zabiera no może buty do szewca....
Właśnie że mnie tam zabrał, założył mi buty i kurtkę i zniósł po schodach na dół, bo mnie kolanko boli:)Twój widocznie Ciebie nie nosi, bo za cieżka jesteś.No i mój 20 lat młodszy -Tak?:)
Butów nie noszę do szewca, jak się fleki zedrą ,to przeważnie mam w zapasie.
Nie za często odzywam się na forum, bo czasu mało, a dziś chciałem właściwie tylko w wątku filmowym, ale....
Mamo Rożyczki, pełen podziwu jestem dla Twojej cierpliwości. Toż te baby z zazdrości chyba skręca.
Miłego pobytu
Patryk
Patryku, dziekuję Ci za miłe słowa, ja już przywykłam, więc już mnie nic nie zaskoczy,:)Pozdrawiam.
Patryczku kochany:) z jakiej zazdrości,Mama Różyczki jak zwykle fantazjuje czegóż tu zazdrościć:) mnie też się wydaje ,że nie zostawiłaby swoich dzieci i nie pojechałaby do Karpacza na tydzień......
Kto tutaj fantazjuje? Ogarnij się agaciu, moje dzieci były pod bardzo dobrą opieką u mojej mamy. Codziennie jak wracała córa ze szkoły, włączała skype i się wszyscy widzieliśmy.:))
Dlaczego rodzice nie mogą wyjechać na tydzień bez dzieci? Moim zdaniem takie rozłąki sa wręcz wskazane dla dobra wszystkich w rodzinie. Dzieci trochę potęsknia za mama i tatą pod troskliwą opieką, trochę je dziadkowie porozpieszczają. A rodzice wreszcie będą mieli czas tylko dla siebie, co dla związku jest bardzo ważne. :)
Daj boże takiej kndycji Twojemu męzowi jaką ma mój, ale mój mąz mnie zaprasza nie bierze, nie ośmieszaj się już tak do konca i czytaj co piszesz bo później sama sobie zaprzeczasz, my w góry nie jeździmy po to żeby chodzić po budkach z jedzeniem tylko albo na nartach albo na szlakach także nie wiem kto jaką ma kondycję, ja na wyjazdach z mężem nie nudzę się żebym musiała zabierać ze sobą laptopa i siedzieć przed nim, a mój mąż nie ma potrzeby mnie nosić na rękach do knajpy bo mnie kolanko nie boli, a Karpacz i okolice są takie piękne tylko trzeba tam pojechać . A tak jak już jesteśmy przy temacie to ja bym swoich dzieci nie zostwiała tylko razem z nimi pojechałabym w te piękne góry:)no jak Twój mąż ma ze trzydzieści lat to pewnie ta różnica wieku by się zgadzała.
Pofantazajować dobra rzecz, ale to już całkiem inna bajka. Pozdrawiam i życzę smacznych pierogów oczywiście jak znajdziesz te budki w Karpaczu.
A pewnie niebawem się dowiemy, że cały ten wyjazdz to kolejna fantazja, no bo jeszcze i mąż się tym samym może okazać:)Miłych snów.
Na pewno nie będę Ci udowadniać że nie jestem wielbłądem, nie mam zamiaru się lansować w stroju narciarskim na forum, ponieważ nie umiem jeździć na nartach.I nie ciesz się tak ze swojej kondycji i męża, bo jeden znajomy też miał super kondycję i umarł w fotelu na serce w wieku 53 lat.Wiec przestań się tak chwalić swoim zdrowiem w każdym wątku, bo padniesz i nawet się nie spodziejesz.
Karpacz zdążyłam poznać bardzo dobrze, moja babcia się tam urodziła i mamy tam rodzinę.Drewnianych knajpek jest tam bardzo dużo dla Twojej wiadomości.:) Widzę że weszłaś tutaj żeby jak zwykle mącić i dodać tej pikanterii.
Tam? Będąc w Karpaczu napisałabym - tu . Oj , chyba Basieńka ma rację .
Jak miałam napisać tu, jak już siedziałam w samochodzie w drodze powrotnej do domu, zastanów się:)
Nie mam się co zastanawiać. Koniec tematu.
Tak się chwalisz tą młodością,ale nie zapomnij kochana ,że i Ty będziesz miała kiedyś 50-tkę....i więcej
Jak doczekam w zdrowiu:) Jak narazie , tu mnie boli, tam mnie strzyka, ale powoli jakoś ciągnę i żyje po Japońsku, Jako Tako:)
No tak...zaprasza i nie zabiera...mądry i sprytny facet...
Zabiera , zabiera, ale dużo młodszą laseczkę:)))Swoją tylko zaprasza.Oj Bahusku, Ty to jednak jesteś mądry facet i chociaż masz 100lat , znasz się na rzeczy
Czy Ty myślisz, że wszyscy piszą tylko do Ciebie????Kobito troszkę łap finezyjności wypowiedzi innych, a patrz ja Tobie ani Twojemu mężowie nie przepowiadam tak rychłego końca jak Ty nam.. Ja się swojego wieku nie wstydzę więc nie musisz tego podkreślać... " Bahusku, Ty to jednak jesteś mądry facet i chociaż masz 100lat , znasz się na rzeczy" on jest mądry bo ma sto lat a nie chociaż ma sto lat ale to też coś czego Ty nie łapiesz:)
Jeżeli podpinasz się pode mnie, to chyba jasne do kogo piszesz, prawda? Teraz napiszę tak jak Ty, łapać to można muchy, pchły i inne owady Słowo zabrać kogoś gdzieś,jest jak najbardziej prawidłowe i bardzo częste używane, ale skąd Ty to możesz wiedzieć, Ty jesteś tylko zapraszana:))))
Ja nikomu nic złego nie życzę, ale nie chwalę się, że nic mnie nie boli, los bywa przewrotny.
Muszę w 100% przyznać rację Patrykowi.
;-)
Myślę, że słowo "chociaż" możnaby zastąpić słowami "pomimo że". Byłoby to poniekąd logiczne gdyż 100 latkowie ze zrozumiałych względów posiadają umysły już nieco "odchudzone", co jest normalne i na wskroś naturalne. Gdyby jednak użyć słów "bo ma sto lat" należałoby domniemywać, że mądrość przychodzi dopiero w bardzo podeszłym wieku. Bardzo ryzykowna i odważna teza. Wolę jednak wersję Mamy Różyczki. Bardziej i milej łaskocze moją próżność.
Najlepszym tematem do rozruszania forum mogą być podatki i opłaty w Polsce albo służba zdrowia. Tam wiele się dzieje. Albo nie bo szkoda się dołować.
Najlepszym tematem do rozruszania forum mogą być podatki i opłaty w Polsce
albo temat bezrobocia i beznadzieii..... albo płacy, którą proponują...zgrozaalbo służba zdrowia. Tam wiele się dzieje. Albo nie bo szkoda się
dołować.
dokładnie
Bardazo wyprowadzający z równowagi temat
Służba zdrowia...też stresujący temat....sex i polityka neutralne
as, no co Ty. Już Basienkaa0 ochrzaniała za narzekania (tu mnie boli, tu mi strzyka). NIe narzekać, cieszyć się słoneczkiem. Ja na 17.03 już się cieszę, bo mamy marsz Nordic Walking taki gromadny / wyścigowy. Muszę poprawić formę, chociaż po szlifowaniu chodników w Bukowinie (kąt nachylenia spory) to chyba nie jest źle.
Po marszu w zeszłym roku moje zdjęcia z finiszu obijały się po lokalnych portalach :P
I tak trzymać:) a w Bukowinie dużo śniegu na stokach bo jedziemy w sobotę do Białki?
Jak wyjeżdżałam w niedzielę to była silna odwilż, w sobotę też już było cieplej i źle się jeździło na nartach (tak twierdzą moi chłopacy - ja nie jeżdżę tylko chodzę bez nart :D )
podobno na Kotelnicy jeszcze metr śniegu ale pewnie o biegówkach to już trzeba zpomnieć. Nie lubisz nart??
Nie czuję się na nich "w pełni władzy" nad swoim ciałem :D Próbowałam kilkukrotnie, ale nic z tego, nie rozumiemy się ;)
Moi chłopacy byli na Kotelnicy, załamujące kolejki do wyciągów, ale i tak wrócili zachwyceni, a ja w tym czasie podbijałam białczańskie lodowisko :)
miłego szusowania:)
Dziękuję, boje się tylko żeby to nie były "narty wodne".
Jest, ale ne jest go za dużo.
Hi hi hi mnie się nie nudzi,zastanawiam się co mam sobie kupić lub w co zainwestować pieniążki, które dzisiaj wpłynęły na moje konto.Otrzymałam aż 33 zł.Jest to rewaloryzacja emerytury.
tylko nie szalej za bardzo :D
Nie chcę sobie wyobrażać mojej emerytury, chyba będzie normalnie raj finansowy :D
Mąż znalazł rozwiązanie; dołożę moją rewaloryzację i pojedziemy na wczasy.! Tam poszalejemy ;D
33 zl na rękę? To super. Ja myślałam, że to brutto będzie.
Wyobraż sobie,że na rękę, dlatego nie wiem co z tym zrobić?
to szaleństwo jest.
Na jakąś książkę ledwo starczy... chyba że wydania kieszonkowe w Biedronce, wczoraj kupiłam jakieś dwa czytadła, razem 24 zł :) a potem oddaję do antykwariatu i zawsze jeszcze dycha do mnie wraca :)
W Empiku kupuję wnukowi ksiązki dla młodzieży. Jeden tom kosztuje 36,50 zł.
Empik tylko dla wybrańców
Myślałam, że jestem wybrańcem.
No to rzeczywiście Bytomianko kupę kasy dostałaś, ja już dostałam z urzędu skarbowego zwrot podatku na konto i rozplanowałam na co wydam, oczywiście nie pójdzie na zmarnowanie.Córa dostanie na swoje wymarzone nowe łóżko i na nowy dywanik, który sobie upatrzyła.Wszyscy dostaną nowe wiosenne buty i ja dodatkowo kupię sobie nowy żakiet.:)
Oooo przypomniałaś mi MR, jeszcze z urzędu skarbowego dostanę zwrot 57 zł. To naprawdę będą super wczasy.!!! Będziemy szaleć z mężęm.!
No właśnie, przypomniałaś mi, jeszcze dostanę 57 zł, z urzędu skarbowego.Ale będą super wczasy.!
Mamusiu R. ja jeszcze nie dostałam, ale już wydałam w myślach hehe
Ja złożyłam przez internet i zwrot dostałam za 2 dni
chyba już nie można odliczać za zeszły rok za internet?
as złozyła "przez" internet a nie "za" internet :)
hehe super, ale rozkojarzona jestem, dzięki Bahati
Nie ma za co :D
Tak ja złożyłam przez, a nie za internet.
Ulgę za internet można odliczyć w tym roku bo jest to zeznanie za poprzedni rok. Za rok 2013 dopiero nowe przepisy będą obowiązywać. nieliczni będą mogli odliczyć internet. Osoby nowe, które do tej pory nie korzystały z tej ulgi będą mogły odliczać ja przez 2 lata. http://taxmachine.pl/PITy-roczne/Ulga-na-internet.htm
lZa inernet ja nie odliczam bo tyle dochodu nie mam.
Ja wcześnie wysłalam, pod koniec stycznia.
Jejkuuuu...tyle kasiory!!!....Szczęściara z Ciebie...
To do bytomianki miało być....przeskoczyło...jak zwykle...
No strasznie bogata jestem.;D
Mnie zastanawia, czy są rzeczy/sprawy, które inni podziwiają i cenią a nas denerwują lub po prostu ich nie lubimy. :) Ja np nie znoszę (z rzeczy mało poważnych) wycinania jedzenia dla dzieci. Kanapki gwiazdki, serduszka z warzyw, owoców, takie elementy, które trzeba wykroić, a resztę wyrzucić. No bo co zrobić z pozostałością kromki po wycięciu gwiazdki? :) Opcja "zjeść" odpada. Nie chcę uczyć dzieci, że rodzic jest od resztek. :)Nie znoszę marnowania jedzenia.
Na pewno jest wiele takich spraw którzy inni podziwiają a nas to nie specjalnie interesuje.
Żyję ostatnio w jakims zawieszeniu nic mi się nie chce. Choc dość wcześnie się kładę to jestem śpiaca cały dzień hmmm może powinnam zacząć spać w jedym łóżku z mężęm MR bo on pdobno też sobie lubi pospać ostatnio.
Coś Ty, nawet o tym nie myśl, nie wpuściłby Cię , on śpi tylko ze mną:)
Może jak śpi to nie zauważy zmiany :)
usłyszeć też nie usłyszy bo podobno nie chrapie:)
wiedziałam, że chyta jesteś i się nie podzielisz :)
Czy mogą zostać Twoją adopcyjną córeczką ? Mnie takie tam pierdołki na talerzyku nigdy nie podobały się ...fiku miku .. dziecko zjedz wszystko co masz na talerzyku . Nie komplikuj ani sobie ani mi życia .. ..
Megi z przyjemnością adoptuję tak miłą i rozsądna dziewczynę jak ty :)
Zgadzam się w całej rozciągłości. Nie wiem czy to kwestia wychowania...może tak? Moja Mama zawsze mnie uczyła, że "jedzenie" nie jest do zabawy. Kazała mi szanować "każdy okruszek" i tak mi zostało.
Wiem, że świata nie zbawię. Jednak gdy MUSZĘ (bo czasem mi jakaś resztka upchana w kąt "zakwitnie") wyrzucić jedzenie, czuję się podle. Cieszę się, że nie ja jedna lubię formy "bezresztkowej" dekoracji. :)
To mi przypomniało jeszcze jedno w temacie żywności. Jestem przeciwniczką wykorzystywania chleba jako pojemnika na zupę zamiast talerza. Przecież nikt go potem nie zjada. A wówczas gdzie trafia? Nie toleruję tego i już.
Akurat miseczki które piekę do żurku pożeramy. :)
To super. No ale w restauracjach czy karczmach, albo tych przydrożnych barach, to chyba już nie jest tak rewelacyjnie...
Masz 100% racji! W knajpach dekoracje czasami ajmuja 2/3 talerza. Tego też nie lubię.
Mam dokładnie to samo ... Chleb wcinam do piętki no i co ,ze dwu - trzydniowa . Zyje jestem szczęliwa i myślę o tych dla których codzienny pieczywo jest ... luksusem . Kiedyś nie trafiłam z pasztecikiem w puszkach dla mężowatego , znalazłam odbiorców panów przy konterze . Zawsze na nich mozna liczyć a jak śmieci wynosze , informuje ... '' dzisiaj dla panów nic nie mam '' . Już śledziem i dzemem morelowym poczęśtowałam oczywiście wszystko terminowe ... :))
Do mnie nie dawno zapukała dziewczyna co 5 zł na chleb chciała bo głodna. Nawet się z leksza zdziwiłam, że już tak chleb podrożał, ale mówię dziewczynie, że mi za darmo chleba nikt nie daje i na niego muszę zapracować. Jeżeli mi schody pozamiata to dam jej tą piatkę. Usłyszam tylko" poje....ło cię kobieto!"
Hahahaha, do mojej córki zapukała tez pewna pani, niby bezdomna i poprosiła o jedzenie,a że córka akurat zupę ugotowała, więc jej tej zupy do słoja nalała i poczęstowała. Pani poszła, a za monent wróciła i znów zapukała, córka otwiera drzwi, a pani z nerwami do niej: "a z czym mam tę zupę żreć, chleba da pani", no więc dostała ten chleb,bo zimą niebieskie ptaki też trzeba dokarmiać.
i tak dobrze, że nie powiedziała czym ma tą zupę "zapijać":)
Myślałam, że tylko ja mam wyrzuty sumienia , gdy coś wyrzucam bo już nie nadaje się do jedzenia. Mam to szczęście, że sąsiad ma kury .
Mi babcia opowiadała, że przed wojną , gdy jakieś dziecko miało w szkole kromkę chleba to wszystkie dzieci zazdrościły mu tej pajdki . Tak pragnęly zwykłego chleba , który teraz często niestety ląduje na śmietniku.
Wysuszyć i zmielić na "bułkę",
ja prawie nie uzywam, ale czasem się przydaje.
Tak a skrawki wędlin zamrozić. Ale nie oszukujmy się.... rodzic albo skawki zje, albo wyrzuci.
Albo da kotu, albo pieskowi :)
Jak takowego zwierzęcia posiada....
i ewentualnie raczy takie skrawki zjadać ;)
No tak...bo to też trzeba w gust popaść....
Mój pies uwielbia kanapki moich dzieci :) szczególnie z serem :)
moja kotka uwielbia ser żółty i topiony:)
Tzn ? Proszę moderatora o usunięcie to nie do Bahati .
Tzn ? Proszę moderatora o usunięcie to nie do Bahati
Nasza ma gdzieś wędlinę, nawet nie tknie, wszystkie skrawki zjadają psy mojej mamy.
Kiedys wszystkie kawałki mięska zamrazałam i dawałam mamie dla kotów, którymi sie opiekuje. Teraz stoje z batem nad rodzina i resztek nie ma :)
daj przepis na tego bata, potrzebny mi dla (no raczejna takiego) jednego czterolatka... Ja zamrażam i daję do pizzy albo makaronu, albo do sosu..
Mam 8 latke tego typu. Jakby mogła jadłaby pierogi ruskie, makaron z sosem pomidorowym i naleśniki z kurczakiem i żółtym serem. Dostaje małe porcje wszystkiego. O dziwo "nowe smaki" zaczynaja jej pasować, choć nad kawałkiem wołowiny wielkości 5zł spędziła ostatnio godzinę. :)
przy dzieciach mam dużo różnych odpadków,ale mój piesio zje każdą niedojedzoną kanapeczkę
No to na zdrowie pieskowi. Ja zwierzaka w domu nie mam. Choćby dlatego, że mam drewniane mieszkanie. :) Przy dzieciach odpadków za wielu też nie mam. Nie chodzi mi o niedojedzone tylko o specjalnie "poprzycinane" tak, że pełno resztek zmarnowanych zostaje z założenia. Co innego pomysłowe ułożenie potrawy na talerzu nawet w formie jakiegoś tam zwierzaka czy kwiatka, co innego celowe wycinanki.
mam trzy córki ,i nigdy w żadne przycinanie nie bawiłam się.wystarczy kolorowy talerzyk:)
Też mam 3 córki :) i też nie przycinam :)
Ja odpadów nie mam. Jak dziecko kanapki nie zje to odcina swoje "zęby" i znajdzie się ktoś kto resztę kanapki zje.
Ja uważam dokładnie tak samo. nie wykrawam dekoracji z jedzenia bo co z resztkami. Chociaż wydaje mi się, że moje dzieci by te resztki pożarły. Jak czasem odkroję ciut chleba bo nie wejdzie do tostera to wszystkie chcą go zjeść bez dodatków. Jak muszę odkroić wędliny kawałek lub żółtego sera to tez nie ma problemu. Jak zostanie mi mały kawałek pomidora, ogórka czy papryki po kolacji to podzielę równo na 3 części i zjadają chętnie. Z piętkami z chleba też nie mam problemu bo wszyscy je lubimy i nie marnujemy, Dzieci potrafią jedną malutką piętkę podzielić na 3 części i jeść.
Super dzieciaki:):):) Moje jedzeniem tez dziela sie az milo - po pol, albo jesli jest -wolaja o druga sztuke, zeby bylo po rowno.. kiedys nawet orzecha laskowego musialam im przekroic:):):) Niestety nie jest juz tak slodko z ksiazkami i kolorowankami... :/
Co do kanapek, to tez nigdy nie wycinam dzieciakom kanapek.. Moim zdaniem pomidor posypany szczypiorkiem wyglada rownie zachecajaco i apetycznie, co szynkowe serduszko, ale rozumiem rodzicow, ktorzy przygotowuja takie cuda swoim niejadkom -trzeba sprobowac wszystkiego, a skoro pomaga... Z drugiej strony jestem zdania, ze zadne zdrowe dziecko samo do smierci glodowej sie nie doprowadzi..
Nie znosze marnowania jedzenia, mnie nauczono szanowac kazdy okruszek i chcialabym tego nauczyc moje dzieci, chociaz teraz wydaje mi sie to trudniejsze niz te dwadziescia lat temu..
U nas się nic nie zmarnuje, resztki dekoracji się zjada:) chleb jak zostaje, suszę i świnki morskie chrupią go ze smakiem.
ale super wątek Ci "wyszedł", na zasadzie jak zrobić coś z niczego:)
wąteczek może iść w różnym kierunku,nie mam nic przeciwko temu....aby zadymy nie było.......hehehehe
no troszeczkę zadymy nadałoby mu pikanteriiiiii...
I w koncu zrobiloby sie nader ciekawie....
o widzę "nadchodzącą szansę":):)