Witam wszystkich.Tak strasznie źle się czuje,po nocach nie śpie bo myśle o miom kocurku.Widze jak on cierpi i nie mogę nic poradzić bo jestem bezsilna z powodów finansowych.Przygarneliśmy rok temu kociaka który się przyplatał do nas.W zeszłym tygodniu w sobotę Gacek zaginął,przyszedł w poniedziałek ze złamaną przednią łapą.Nie chciał jeść,cały czas spał,nie dał się wogóle dotknąć,gdy nie spał to żałośnie miałczał.Serce mi mówiło,że trzeba iść z nim do lekarza a portfel pusty.W końcu wczoraj pożyczyłam od koleżanki pieniądze choć było trudno i nawet nie mam pojęcia z czego oddam,zabrałam kota,dzieci i pojechaliśmy do weterynarza.Pani doktor kota przebadała i cena za rtg i składanie łapki dała taką że dla mnie stała się ona nie realna.Dostał tabletki przeciwzapalne,antybiotyk,przeciwbólowe i nic więcej bo tutaj już jestem bezsilna.Po przyjeździe do domu usztywniłam łapkę listwą i zabandażowałam.I teraz zostało tylko czekanie co będzie dalej,czy z tego wyjdzie.Patrzę na niego i płacze.Już wczoraj powoli zaczął jeść,mam taką cichą nadzieje że już idzie w dobrą stronę.Ale żebym nie miała mało problemów to jeszcze mi się dzieci pochorowały,na czwórke dwoje już leży w łóżkach.Nawet nie mam się komu pożalić,jak rozmawiałam wczoraj z koleżanką na temat Gacusia to mnie wyśmiała.Dlaczego tak trudno ludziom zrozumieć,że taki zwierzak to członek rodziny.Dla mnie to wielka tragedia,serce rozsypało mi się na tysiąc kawałków,widze cierpienie i nie mogę temu zaradzić.Piszę tutaj aby wylać cały żal z serca,może ktoś mi udzieli jakieś rady,czy dobrze zrobiłam owijając mu tą łapkę lub powie dobre słowo bo ja już nie daje rady z tym sama być.
Może uda mi się pocieszyć . Mojej siostry kot , co za zbieg okoliczności również Gacek , miał złamaną łapkę. Było zdjęcie rtg , wszystko jak należy , był również gips. Tyle tylko,że łapka puchła niesamowicie, gips był zdejmowany, zakładany ponownie, a łapka ( poduszeczka) puchła potwornie. Lekarz zdecydował , że Gacek będzie chodził bez gipsu. Dziś nie ma śladu po złamaniu, nawet nie kuleje, choć wszyscy byli przekonani , że łapka się krzywo zrośnie.
Mam nadzieję , że i Twój Gacek wydobrzeje. Spróbuj może robić mu chociaż okłady z kwaśniej wody , a może masz w domu altacet?
Wiem co czujesz. Ja miałam i w sumie mam nadal problem ze świnka morską - uszkodził sobie kregosłup i przestał chodzić. Co ja sie nad nim napłakałam to moje a że jestem w ciąży wszyscy mi mówili że jestem nienormalna i szkodzę sobie i dziecku a przecież to tylko świnka. To mnie własnie boli ze ludzie nie rozumieja że zwierze jakie by ono nie było to nie zabwka którą sie wyrzuca jak sie zapsuje tylko czująca i często cierpiąca istota której trzeba pomóc w razie choroby. Mój świnek czuje sie znacznie lepiej coprawda bylismy z nim u weterynarza który bardzo mu pomógł ale sporo wyczytałam też w necie - może i ty poszukaj jakiś informacji np jak kotu ulżyć w bólu. A nie masz jakiegos znajomego lekarza albo pielęgniarki chociaż? Kilkanaście lat temu temu kiedy weterynarze zajmowali sie głowienie krówkami i świnkami mojej mamie pielęgniarce udało sie wyleczyć naszego psa z paraliżu łap lekami dla ludzi - oczywiście w odpowiednio mniejszych dawkach.Na pociesznie powiem ze koty mają duże zdolnosci regenracyjnie i to co człowieka by zabiło kota moze tylko troche sponiewierać i napewno bedzie dobrze.
Narazie Gacek jest po zastrzyku przeciwbólowym,który ma działać do dzisiaj po południu.Pani doktor dała nam leki przeciwbólowe na tydzień i antybiotyk na pięć dni.Łapka musi strasznie mu doskwierać ponieważ w nocy zdarł bandaż i odgryzł sobie kawałek sierści ze skórą aż do kości,wygląda to kiepsko.Teraz zwinął się na podusze i śpi.
Tak wygląda jego łapka,zdjęcie zrobione dzisiaj rano
Kot ma ładna sierść.Widać,ze wyjdzie z tego.Daj mu się wyspać, jakies jedzonko kocie, wodę i kuwetę.Koty wbrew pozorom, to silne zwierzaki.Żeby nie zdzierał opatrunku załóz mu kołnierz!
Jeśli mogę coś doradzić, to nie brać kota na ręce, jak śpi to niech śpi, sen leczy najlepiej. Niech wszystko ma na miejscu, kuwete, miseczke, zeby nie musiał łazić gdziekolwiek. Dużo wody, bo pewnie ma gorączkę i powinien dużo pić...
Dzisiaj pije bardzo dużo i właśnie tak sobie śpi od jakieś godziny.Wczesniej do południa nie chciał spać i nie chciał leżeć,cały czas wolno dreptał po domu tak jak by sobie szukał miejsca.Dopiero godzine temu opróżnił pęcherz i napił się mleka.Potem córka położyła go w jego legowisku i zasnął.Też tak uważam,że sen leczy najlepiej.Wczoraj przespał praktycznie cały dzień,dzisiaj do południa był taki niespokojny.Ale teraz odpoczywa i wierze że już idzie ku dobremu.
Czy nie można się dogadać z weterynarzem, żeby leczenie kota rozłożyła na raty? Weterynarz do którego jeździła moja mama ze swoimi kotami, żeby ich wykastrować, rozłożył jej na raty. Za operację kotki i psa,sąsiadka mamy, też płaciła w ratach.
Wiadomo że leczenie zwierząt jest drogie i nie każdego od razu jest stać na taką sumę, moim zdaniem powinnaś porozmawiać, na pewno lekarz się zgodzi.
Też nie mogę pojąć,że ludzie nie potrafią zrozumież miłości i przywiązania do zwierząt.Jak pojawia się zwierzak w domu to tak jakby było kolejne dziecko.Kiedy samochód zabił moją kotkę razem z córką brałyśmy leki na uspokojenie(oczywiście łagodne ziołowe) i przepłakałysmy kilka nocy.Strata była tym większ,że to nie był zwykły kot,ponieważ jesteśmy allegrikami a ten kot nie wywoływał alergii.Bardzo Ci wspołczuję,a czy możesz zdradzić sumę jaka podała Ci weterynarz za leczenie kocurka?
Przyłaczam się do Jolii,miałam zaapelować do wszystkich użytkowników Wż,o ile nie urazimy tym asi .Wiem,że często były apele o pomoc dla innych i pomagaliśmy ,a w sytuacji kiedy ktoś z Wż potrzebuje pomocy myślę,że nie możemy zostawić asi samej.Niech każdy da ile może,każda złotówka się przyda.
też pomogę ! kwotą może symboliczną ale daj nr konta na priv- ! wiele nie mogę Ci ofiarowac bo sama niestety jestem od 2 marca bezrobotna (ehh) , ale coś tam wyskrobię :)
Trzymaj się ! Tez kocham zwierzęta i ubolewam jak się męczą...
Nie ważne jest,że niewiele damy (ja też jestem na rencie i mam w domu dwoje przewlekle chorych a syn ponad 2 m-ce był bez pracy i nie stać mnie na wielka pomoc).Ale na Wż jest nas tak dużo ,że przy małym nakładzie uzbieramy na leczenie i daj Boże na rekonwalescencję kotka. PRZYŁĄCZAJCIE SIE!
Witam jeszcze raz wszystkich którzy przeczytali mojego posta i tych którzy może tutaj zaglądną.
Zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie na leczenie dla mojego kota.Jestem w bardzo trudnej sytuacji materialnej,na dzień dzisiejszy nie stać mnie na jego leczenie.Gacek jest młodym kotem,ma dopiero ok 2 lat.Zdecydowałam się prosić o pomoc ponieważ on jest członkiem naszej rodziny i nie mogę go tak zostawić.Gdy byliśmy wczoraj u weterynarza to pani doktor wyceniał leczenie mojego kota na 450zł.Na dzień dzisiejszy ta suma jest dla mnie nie osiągalna.Będe się starała tą cene obniżyć,ale bez zdjęcia rtg nie można nic zrobić a koszt tego zdjęcia to ok.40zł.Obiecuje zdawac relacje z leczenia Gacusia i przedstawiać rachunki za jego leczenie.
Wysłałam zwykły przelew na asiaff bielsko biała i poszło .Rozmawiałam z dziewczyną i byłam w szoku ,wierzę jej .Kiedyś uratowałam wataszkę szczeniaczków dobermanów, którym samochód zabił matkę w 8 tyg życia i pewien człowiek w ciemno wpłacił mi 700 zł
Oddałam ,nie moje ,bezpańskie psieski zaszczepione ,odrobaczone i wykarmione przez matkę zastępczą wszystko to za jego pieniądze .Resztę mu zwróciłam .Teraz chyba ja muszę się odwdzięczyć chociaż kicia ma Panią :)
Wysłałam zwykły przelew na asiaff bielsko biała i poszło .Rozmawiałam z dziewczyną i byłam w szoku ,wierzę jej .Kiedyś uratowałam wataszkę szczeniaczków dobermanów, którym samochód zabił matkę w 8 tyg życia i pewien człowiek w ciemno wpłacił mi 700 zł Oddałam ,nie moje ,bezpańskie psieski zaszczepione ,odrobaczone i wykarmione przez matkę zastępczą wszystko to za jego pieniądze .Resztę mu zwróciłam .Teraz chyba ja muszę się odwdzięczyć chociaż kicia ma Panią :)
Dzięki,rtg. zapłacone,chociaż szkoda że pieniążki pewnie jutro dojdą a potrzebne natychmiast.
Witam jeszcze raz wszystkich którzy przeczytali mojego posta i tych którzy może tutaj zaglądną. Zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie na leczenie dla mojego kota.Jestem w bardzo trudnej sytuacji materialnej,na dzień dzisiejszy nie stać mnie na jego leczenie.Gacek jest młodym kotem,ma dopiero ok 2 lat.Zdecydowałam się prosić o pomoc ponieważ on jest członkiem naszej rodziny i nie mogę go tak zostawić.Gdy byliśmy wczoraj u weterynarza to pani doktor wyceniał leczenie mojego kota na 450zł.Na dzień dzisiejszy ta suma jest dla mnie nie osiągalna.Będe się starała tą cene obniżyć,ale bez zdjęcia rtg nie można nic zrobić a koszt tego zdjęcia to ok.40zł.Obiecuje zdawac relacje z leczenia Gacusia i przedstawiać rachunki za jego leczenie. Podaje tutaj numer konta bankowego i bardzo proszę,jeśli ktoś może aby pomógł.Dziękuje. 20124048651111000046798190
Podaj prosze na priv swoje imię i nazwisko- bez tego prawdopodobnie przelew zostanie zwrócony na konto nadawcy. W banku przelewy księgowane są po nr rachunku i sprawdzane sa dane odbiorcy(imię i nazwisko).
jeśli chcesz żeby Ci pomóc to chyba nie jest tajemnicą Twoje imię i nazwisko - możesz wysłać na priv.
Bez tego niestety nie będę mogła wysłać pieniązków i innym proponuję zaczekać również na dane właściciela rachunku - wpisanie nicka z WŻ nie wystarczy
Witam,wcześniej jak pisałam tego posta tak sie trzęsłam że zapomniałam dopisać że pieniążki zbieram tylko do niedzieli.Do 10.03.2013
Gacusia odwiozłam z dziećmi do lecznicy,z racji tego że on dzisiaj jadł nie da się wykonać rtg bo do tego musi być pod narkozą.Został tam,jutro rano będzie zrobione przedświetlenie i po nim pani doktor zadzwoni z informacją o łapce.Nie płaciłam dzisiaj nic,dopiero jutro będe się rozliczać jak wróce po niego.Rozmawiałam z panią doktor i jak narazie trudno jest coś powiedzieć,dopóki nie ma tego prześwietlenia.Pytałam ją o koszty wszystkiego i na dzień dzisiejszy wiem tyle:jesli kość będzie mocno pogruchana to będzie amputacja,powinnam się zmieścić w ok.300-350zł,a operacja z uratowaniem łapki i ze skręcaniem kości na śrubie z blaszką cena będzie ok 450-500zł.
Obdzwoniłam lecznice dla zwierząt w promieniu 40 km,nie wszędzie wykonują rtg i zabiegi.Wszyscy odsyłali mnie do Bielska-Białej na ul.Szarotki ,zadzwoniłam tam i ich ceny już mnie całkiem przybiły.Na dzień dzisiejszy mój kocur znajduje się u weterynarza w Kętach na oś.Nad Sołą.Czuje że to będzie ciężka noc,bo myślami będe przy nim.Jutro czekam na jak najbardziej dobre wiadomości.Trzymajcie w kciuki i dziękuje za zainteresowanie.
Jeśli ktoś potrzebuje dane do przelewu,to wyśle na pv.,rudno mi je tu podawać.Pozdrawiam.
Teraz przelew idzie z automatu, musi się zgadzać numer dwucyfrowy na początku z końcówką - właściwym numerem konta. Jak się nie zgadza, nawet trafi się błąd przy wpisywaniu - przelew nie wyjdzie. Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo przelania pieniędzy na inny rachunek - ale to juz traf - aby ucelować inną - właściwą kombinację cyfr. Nie raz dostaję na konto indywidualne pieniądze adresowane na firmę. Bo krócej wpisać nazwę niż imię i nazwisko. Bo nadający nie zastanawia się, na które wysyła.
Asiaff miała ze mną umowę .Zbiórka trwa 3 dni tj do 10 .03 2013 Potem koniec .Dziewczyna do mnie zadzwoniła i faktycznie problem jest !Nie wiem czy ja dobrze widzę ale tam staw jest na wierzchu
Jeszcze jedno zrobiłam :/ obdzwoniłam TOZ i wszyscy mają to w d ....... Masz kitty czy psa radz sobie sam
Mój przelew oczekuje na realizację,ale napewno jutro pieniązki dojdą.Asiu mam nadzieję,że uda się zebrać wystarczającą sumę, choć muszę przyznać,że liczyłam na większy odzew Wż. Współczuję Wam bardzo,wyobrażam sobie co przeżywacie, a szczególnie dzieci.Jak będziesz miała chwile czasu napisz proszę jak się Gacus czuje.Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Siedze teraz w domu i czekam na telefon od pani doktor,dzieci już nie śpią od 6 rano.Najgorzej to przeżyła najmłodsza córka,z tego całego stresu miała wieczorem wysoką temperaturę.Nie mogła spać,całą noc musiałam ją tulić i zapewniać że z Gackiem będzie wszystko dobrze.Teściowa która jest teraz za ścianą w swoim pokoju nie odzywa się do mnie,tylko dlatego że walcze o zdrowie dla kota.Gdy byłam w środe u weterynarza z Gackiem to mi nagadała tak,że uszy więdły.Na chwile obecną ona nie wie,że kot jest w lecznicy,bo dla niej to strata pieniędzy.Powiedziała swoim wnuczką,że "jak zdechnie to przynajmniej święty spokój będzie".Takie słowa usłyszały ośmio i dziewięciolatka,córki nie rozumieją jak babcia może tak mówić o ich ukochanym zwierzaku.Najmłodsza z córek Madzia ma 8 lat,od dwóch tygodni prosiła o kilka cukierków krówek,bo już ich tak dawno nie jadła.Obiecałam,że kupie jak jej tata dostanie pieniążki,czyli to miało być dzisiaj,czekała na ten dzień z utęsknieniem a w tą noc powiedziała,że juz ich nie chce bo wie,że trzeba dużo pieniążków dla Gacusia.Ośmioletnie dziecko ma więcej wrażliwości niż siedemdziesięcioletnia babcia.
Jak już zadzwoni ten tak bardzo oczekiwany telefon to dan znać co i jak.
No,niestety,macie z teściową inne podejście do zwierząt.Przykro,jak z powodu braku pieniędzy nie można pomóc zcy człowiekowi,czy choćby zwierzakowi.Obojętnie,jakie zdanie ma teściowa,nioe wolno jej było mówić tego przy dzieciach ani Cię wyzywać.
Asiu, Ty i Twoja teściowa to różne pokolenia i różne wychowanie. Często dla ludzi wychowanych na wsi ( zwłaszcza dla osób w jej wieku) to zwierzęta użytkowe. Dzisiaj są, jutro ich nie ma. Sama mam kota po przejściach, a jego poprzednia właścicielka ( ma 78 lat) nigdy go nie pogłaskała, bo się brzydziła. Kot miał łapać myszy i tyle, kiedy został pogryziony przez ich psa, już ich to nie interesowało.
Dzisiaj to piękny i zdrowy kocur, który wcale nie zwraca uwagi na poprzednią panią, nawet kiedy go woła.
Gacuś jest teraz pod troskliwą opieką specjalistów, więc z pewnością szybko wróci do zdrowia.
Mój kot też złamał przednią łapę. Lekarz wsadził mu w gips ale po dwóch dniach kot wyciągnął łapę z gipsu i chodził bez niego. Zagoiło się jak na psie w trzy tygodnie.
Myślę, że nie masz powodu do niepokoju póki kot zachowuje się w miarę normalnie: je, pije, nie płacze, łapa nie puchnie. Dobrze byłoby gdyby udało się kotu utrzymać usztywnienie na łapie (nie za bardzo ściśnięte bo opuchlizna może powstać). Nie podawaj mu tylko żadnych "ludzkich" tabletek przeciwbólowych.
Witam,z Gacusiem jest bardzo źle,przed chwilą wróciłam od weterynarza,jestem załamana.Moje dzieci płaczą,nie wspomne że ja też a sprawa wygląda tak:do Gacka strzelał ktoś z broni myśliwskiej,ta łapka o której myśleliśmy,że jest złamana jest zmasakrowana przez śrut.Jest w niej ok 20 kulek śrutu.Oprócz tej łapki ma kilka kulek w brzuchu i jedną w płucach.Pani doktor miała mi wysłać zdjęcia rtg na e-maila ale mają popsuty skaner i dopiero prześle je w poniedziałek,szkoda bo już dzisiaj bym wam pokazała jak to wygląda.Ja jak zobaczyłam zdjęcia to mi się słabo zrobiło,jak można być takim człowiekiem i zrobić coś takiego.Gacek jelita ma pełne,nie może się wypróżnić i nie wiadomo dlaczego.Może mieć uszkodzony nerw który odpowiada za wydalanie lub ból tak na niego działa.Dzisiaj zostaną mu podane środki na wypróżnienie,jeśli do jutra rana wszystko będzie dobrze to rano będzie miał amputacje całej łapy i tutaj pani doktor też nam nie daje 100% pewności czy przeżyje a jesli do rana się nie wypróżni to zostanie jutro uśpiony.Patrze na dzieci i jestem załama.
Dziękuje bardzo za wpłaty,jest to dla mnie ogromna pomoc.Na chwile obecną zebrałam 340zł,jesteście niesamowici,jeszcze raz bardzo dziękuje.
Dzisiaj u weterynarza zapłaciłam 127zł,jeśli dojdzie jutro do zabiegu to sam zabiek ok 400zł razem z wyjmowaniem śrutu z innych części ciała oprócz płuca.Później leki,nie wiadomo jak się będzie czuł po zabiegu,jak pójdzie wszystko gładko to już jutro pójdzie do domu a jeśli będzie jakiś problem to dopiero w poniedziałek.Później zeskanuje paragon i wstawie go tutaj,żałuje tylko że nie mam tych zdjęć rtg.
Strasznie mi przykro. Sama 1 listopada straciłam po 10 latach kota, wiem co to znaczy.
Co do śrutu , to mój pies miał więcej szczęścia.Chodzi do dzisiaj ze śrutem , ale to nie jest śrut myśliwski .Ponoć jest jakaś różnica. Sądzę, że małoletni sąsiad zrobił sobie ruchomy cel z mojego Rudofa.Wyszło to przypadkiem na zdjęciu połamanej miednicy .Ma dwa śruty w tej "okolicy" , a ile w ogóle to nie wiem.
Byliśmy dzisiaj u weterynarza u Gacusia.Za godzinę ma zabieg usunięcia całej łapki.Gdy podeszliśmy do jego klatki to leżał osowiały,wołaliśmy go a on nic,dopiero jak otworzyliśmy klatkę i zaczeliśmy go głaskać to jak by nowe życie w niego weszło.Wychodził z klatki,na ręce nam wchodził,co było trochę trudne bo miał kroplówke podłączoną na drugiej łapce.Mruczał,wariował,po prostu cieszył się całym sobą,że nas widzi.Po zabiegu gdy jeszcze będzie w narkozie będzie miał sprawdzane jelita,bo do chwili obecnej jeszcze się nie wypróżnił.Mamy nadzieje,że do poniedziałku wszystko będzie w porządku i pójdzie do domu.Trzymajcie za Gacusia mocno w kciuki.
My w domu też mamy taką nadzieję.Nadal Gacek ma problem z jelitami,ale pani doktor mówiła,że po narkozie może mu popuści,zobaczymy.A za uszkiem go podrapie,obiecuję :)
Ja z samego rana weszłam na naszą stronę,bałam się,że przeczytam złą wiadomość.Warto było poczekać kika godzin,żeby obejżeć Gacusią na rękach twojej córci.Cała moja rodzina trzyma kciuki za Gacusia.Pozdrawiamy i czekamy na wiadomości od Ciebie.
Witam wszystkich śledzących wątek,jestem dzisiaj bardzo szczęśliwa.W końcu za chmur wyszło słoneczko dla mojej rodzinki :) Dzisiaj pojechaliśmy po Gacka,miał być do odebrania dopiero jutro ale pani doktor dzwoniła do nas,że możemy już dzisiaj go odebrać.Nie ma całej prawej kończyny,ale to nie problem dla niego.Chodzi na trzech łapkach bez żadnego kłopotu,wyskakuje nawet na łóżko,po prostu jest w swoim żywiole.Apetyt mu dopisuje całkiem dobrze a gdy nie je to śpi :) Pani weterynarz mówiła nam dzisiaj,że spodziewała się po nim przygnębienia i złości,bo brakuje tej łapki.Inne koty tak podobno mają przez kilka dni a on nic,jak by to było coś normalnego.Wogóle nie interesuje się raną,nie liże jej i nie musi nosić kołnierza.Podobno bardzo dzielny i niesamowity z niego chłopak (słowa pani doktor).Jutro idziemy do kontroli i na zastrzyk przeciwbólowy oraz antybiotyk a za dziesięć dni ma mieć ściągnięte szwy.
Dziękuje tutaj wszystkim za zainteresowanie moim problemem.Za wsparcie finansowe ,za dobre słowo i rady,nie mam pojęcia jak byśmy sobie poradzili bez Was.Czytałam wszystkie posty,ale czasami było tak,że ze wzruszenia nie mogłam odpisać bo wyłam nad klawiaturą.Całe szczęście już jest po wszystkim i to dzięki Wam.Jeszcze raz bardzo dziękuje w imieniu swoim i mojej rodziny.
Ogłaszam koniec zbierania funduszy na Gacusia i zaraz pisze do moderatorów o usunięcie numeru mojego konta.Jutro dostanę paragon za zabieg Gacka i postaram się go tu wkleić.Pozdrawiam Aśka.
Cieszę się razem z Wami z dobrych wieści. Gacek to silny i mądry kocurek. Pozdrowienia dla całej rodzinki i drapanko za uszkiem dla Gacka. Moje kocury przesyłają mruczki.
Cieszymy się razem z Wami.Teraz bez wątpienia będzie już tylko lepiej. Mam nadzieje,że teściowa zawału nie dostała na wiadomośc,że nie pozbyła się kota z domu ?
Oj,teściowa nie odzywa się do mnie a próby zagajenia rozmowy przez dzieci o kocie,kończą się słowami "mnie to nie obchodzi".Trudno,widocznie tak już musi być.
Ja najbardziej w tym wszystkim bałam się o córki Weronike i Madzie,bo to one z Gackiem są najbardziej zżyte.Wiedziałam,że gdyby poszło coś nie tak,to ciężko to przeżyją.Weronika piszę w czwartek test trzecioklasistów z operona i martwiłam się,że będzie z tego klapa.
W nocy Gacek zrobił kupę na którą tak wszyscy czekaliśmy,z powodu niej o mały włos nie został w sobotę uśpiony.Bo w sobotę byłam z Weroniką i moją siostrą u weterynarza aby się z nim pożegnać,ale to co wtedy przeżyłyśmy nawet nie da się opisać.Pani doktor,która kocha zwierzaki nad życie sama się popłakała razem z nami i wtedy postawiliśmy wszystko na jedną kartę,dajemy mu trzy dni po zabiegu,jeśli się nie wypróżni to usypiamy.A druga pani doktor,która też tam pracuje w przychodni była za tym aby w sobotę uśpić Gacka i cały czas nas do tego przekonywała.Stwierdziła,że ma na pewno jelita uszkodzone przez śrut i nie ma na co czekać a on był po prostu zestresowany i zmęczony tym bólem łapki.Całe szczęście wszystko się skończyło dobrze i szczęśliwie jak w dobrej bajce :)
Fajny "szaruś",przepraszam,Gacuś.Dzięki Wam żyje i ma przed sobą wiele szczęśliwych lat.Bezdomnemu "trzyłapkowi" byłoby trudniej.Twoje dziewczynki też szczęśliwe.Miały piękną lekcję miłości czy choćby sympatii do zwierząt.No,i odpowiedzialności.Może i teściowa "zmięknie",gdy zobaczy,ile ten kotek sprawia radości jej wnuczkom?Jeśli nie chce stracić w oczach dzieci,niech chociaż udaje.Znam kilka przykładów,że i dorośli ludzie zmieniali swoje wrogie z początku nastawienie.
U mnie tez kilka kalek,a największy łobuz wśród psów też nazywa się Gacek...
Zobaczymy,mi się wydaje,że z czasem jej serce zmięknie,przecież nie ma go z kamienia chyba :) Mieszkam już z teściami 14 lat i znam ich trochę,czasem dają mi popalić i nadać,ale potem po kilku dniach im przechodzi i wszystko odchodzi w zapomnienie.Ja z natury jestem taka,że nie potrafię im się postawić,nie pyskuje i nie krzyczę,wysłucham co mają do powiedzenie i choć się z nimi nie zgadzam to nie mówię im tego.Oni mają dwóch synów i córke i uważają,że ich małżonkowie nie są ich wart,bo ich dzieci zasługują na kogoś lepszego :) ale to już inna bajka.
Teściowie nigdy nie zgadzali się w domu na żadnego zwierzaka,ale jak Gacek przyszedł do nas i nie chciał odejść to serce im zmiękło i pozwolili nam go zostawić.Idą święta i myślę,że do tego czasu chyba im przejdzie.
A jak im nie przejdzie to KIwU .Na mojego psa też teściwa nie wyraziła szanownej zgody i co ? i g..... mieliśmy psa .
Zginął nieszczęśliwie pod kołami TiRa .Podjęłam słuszną decyzję dla mnie i dla dzieci o posiadaniu zwierzaka !
Już od dawna nie mieszkam z teściową i teraz mam kota ,moją Manie- kochaną .Teściowa jeszcze żyje i choć sama ma koty to jak do nas przyjeżdza ! o dziwo nagle zaczyna kichać ,kasłać ,itd i twierdzi ,że to od sierści chodz ta rasa jest jedna z najmniej alergizujących na świecie (kot tajski linia stara syjamska );P
Mam to w d ..... jak jej się nie podoba sio ..... A jak Twojej teściowej się to nie podoba to też wała do Twojej ( i męża ) decyzji bo mam wrażenie ,że sama nie byłaś w tych trudnych chwilach ( z mężem razem pocieszaliście wasze dziewczynki małe )
Nie wiem co będzie dalej ! Mam nadzieje ,że Gacek dojdzie do siebie (w końcu ) Jak Ci pisałam kot i pies radzą sobie świetnie na trzech nogach ( moja sąsiadka ma jamnika trójnożnego )Wiem,że teraz po operacji też trzeba bardzo uważać i pielęgnować kota jak kolejne dziecko .Ale ten kot nigdy wiecej was nie opuści ,będzie wierny jak pies ,będzie was kochał jak swoją kocią matkę .Dajcie mu tylko czas a jeszcze Was zadziwi :)
Oj wiem,Gacek już w sobotę pokazał jak jest do nas bardzo przywiązany.Jego radość na nasz widok była tak ogromna,że serce ścisło nawet pani doktor :)
A z mężem to tak dziwnie było,niby mnie wspierał,ale nic nie mówił jak go pytałam co mam zrobić.Jak by był i nie był przy mnie w tych trudnych chwilach.Przeżywał to po swojemu,mąż jest bardziej zamknięty w sobie,nie umie wyrazić swoich uczuć tak jak bym chciała,we wszystkich decyzjach zostawił mnie samą.Ale nie ma źle,teraz jak Gacek jest w domu,zajmuje się nim,drapie za uszkiem.W nocy jak kocurek szalał i skakał po parapetach chcąc wyjść na dwór,to mąż wstał i go uspokajał.Przejmuje się nim,ale już na swój inny sposób.
Przeczytałam cały top i popłakałam się jak bóbr. Szkoda, że tak późno tu zajrzałam, też bym wspomogła akcję ratowania kotka. Ostatnio stałam się strasznie wrażliwa na kocie nieszczęście, a to po tym jak miesiąc temu sama straciłam swoją ukochaną kotunię Pyzę.
Cieszę się, że koteczek powoli dochodzi do siebie i gratuluję wam odwagi i determinacji w walce o ukachane zwierzątko.
Obiecałam wstawić rachunki za leczenie,więc wstawiam.Wsparcie finansowe udzieliło mi 10 osób,zebrałam 460zł za,co jestem bardzo wdzięczna.Bo bez waszej pomocy nie mam pojęcia co by było dzisiaj z Gackiem.Mówiłam pani Doktor,że za Gacusia cała Polska trzymała w kciuki,była bardzo poruszona tym faktem.W przyszłym tygodniu mamy iść ściągnąć szwy i wtedy dostanę oświadczenie z którym będe mogła pójść na policję,ale nie wiem czy pójdę.Nie wiemy kto go postrzelił i raczej też nikt się nie przyzna do tego.Do lasu mamy ok 500m,uważamy że to chyba nie możliwe aby kot mógł tam pójść.Rozmawialiśmy z myśliwym z koła łowieckiego,przyznał,że było wtedy polowanie,ale do strzelania nikt się nie przyznaje.Oni zwalają winę na kogoś kto ma wiatrówkę,ale to niemożliwe,bo Gacek w łapie miała ogromną ilość śrutu.Jedna osoba musiała by go trzymać a druga strzelać na okrągło w tą samą łapkę,chyba raczej nie.Pani doktor ma kolegę weterynarza,który również jest myśliwym i postanowiła z nim skonsultować tą sprawę,bo ona również stawia na myśliwych.Zobaczymy za tydzień,co się dowiedziała na ten temat.
Pierwszy paragon jest za rtg,Gacek miał wykonane trzy zdjęcia,bo był tak nabity śrutem,że aż nie do uwierzenia.A drugi paragon za sam zabieg plus zastrzyki z antybiotykiem i środkiem przeciwbólowym,które były zrobione wczoraj i dziś.Mam jeszcze antybiotyk i lek przeciwbólowy w tabletkach,ale paragon gdzieś zapodziałam,szukałam wszędzie i wcieło go,na nim było 65zł.
Dziękuje jeszcze raz i nie mam pojęcia jak się kiedyś odwdzięcze.
A wole wszysko wyłuszczyć co i jak aby nikt mi niczego nie zarzucił :)
Zawsze można też zadzwonić do przychodni i popytać czy była tam taka jedna z dzieciakami rycząca jak bóbr,ale wczoraj to już tam płakałam ze szczęścia.
W zwykłym naboju śrutowym ( niech mnie ktoś poprawi ) jest ok 100 kuleczek więc Gacek dostał tylko małą dawkę tego "środka " I na szczęście ! bo po całej chyba by nie przeżył :( A kto jak nie myśliwi ( zbieg okoliczności taki 100/100 ,że ktoś miał śrutówkę w ręku w pobliżu jak to się stało?! Fuck )
Pewnie jakaś świnia postanowiła sobie poćwiczyć ,swoją celność na Twoim kocie ,który mijany był akurat przez stado dorosłych dzików .Nienawidze myśliwych !!!(na maluchy polować NIE wolno )
Jak można zabijać zwierzęta w imię regulacji pogłowia (jakbyśmy te jelenie czy dziki widzieli na codzień i były ich miiiliony :/)
Nie anagażuj się w walkę z kołem łowieckim bo to bez sensu .NIc im nie udowodnisz . Ale szefowi tego koła zapowiedz ,że to jest pierwszy i ostatni taki przypadek ,pokaż opinię weta i ew śrut .I niech ryzykuje ,fiut jeden polowanie w twojej okolicy :/Jak masz czas oczernij to okregowe koło łowieckie gdzie się da :/Masz papiery do tego .Ech strasznie się wk......na info ,że to śrut .........i że tak przypadkiem było polowanie w okolicy ://
Ja się też wkurzyłam,na to polowanie.Gdybym wiedziała,że tak będzie to kota za wszelką cenę trzymała bym w domu.Gacek w prawej przedniej łapie,tej której mu amputowano miał ok 20 szt.śrutu.W lewej łapce też ma 2 śruty,ale są podobno nieszkodliwe i w brzuchu jest kilka szt,dwa w najgorszych miejscach takich jak:jeden w płucu i drugi w okolicy jelit.O te dwa było najwięcej zmartwień,ale widać że radzi sobie.
Ja nienawidze polowań,nie raz słysze strzały,które niesie od lasu.Aż gęsiej skórki dostaje,ale nigdy mi nie przyszło nawet na myśl,że kiedyś spotka to mojego kota.Koło łowieckie czeka teraz na zdjęcia rtg,mam im je przesłac e-mailem jak tylko dostane je na swoją skrzynke pocztową i zaświadczenie od lekarza też chcą zobaczyć.A niech oglądają i czytają,ciekawe co z tego wydumają.
Tak,musiał dostać z broni myśliwskiej.Zwykła wiatrówka nie zrobiłaby mu takiej krzywdy,bo strzela sie z niej pojedynczym śrutem.
Nie będziesz chyba miała łatwo,ale na Twoim miejscu poruszyłabym sprawę,bo to nie błahostka.Teraz Twój kot,jutro moze być pies sąsiada,a innym razem człowiek.Mało słyszy sie o takich wypadkach?Nie interesowałam sie dotychczas,jakie myśliwych obowiązują przepisy,ale przecież nie może tak byc,żeby nie można było nawet bezpiecznie spacerować poo lesie.
No,i jeszcze nie bardzo wierzę,że można pomylić "grube zwierzę" z kotkiem.O zasadności samych polowań już sie nie wypowiem,zbyt dużo słyszałam (u nas też jest koło łowieckie).
Zastanawia mnie właśnie ilość tego śrutu .Ze zwykłej śrutówki można strzelić nie wiem czy dobrze mówię kilkoma kulkami śrutu a z profesjonalnej kilkudzesięcioma .Gacek miał kilkanaście .Więc to o czymś świadczy .
Nikt bez zezwolenia nie mógł do niego strzelić ! Za dużo śrutu
Koty i psy mają być sportową strzelnicą dla tych debili ?
Dzwoniła dzisiaj do mnie pani Alinka-weterynarz Gacusia,aby przekazać najświeższe informacje jakie się dowiedziała od swojego kolegi weterynarza,który równiez jest myśliwym.A sprawa wygląda tak:Gacek został postrzelony z broni myśliwskiej,tak stwierdził ten pan weterynarz,który obejrzał zdjęcia rtg.Taka amunicje nie można sobie dostać od tak,trzeba mieć na nią pozwolenie.Kilka kulek śrutu zostało w ciele Gacka,nie przeszkadzają mu one,problemem jest tylko to z czego one są zrobione a zrobione są z ołowiu.Na dzień dzisiejszy wszystko ok,ale mój kot powoli bedzie truty tym ołowiem i w końcu stanie się najgorsze,tylko że to będzie się działo powoli.Następna wiadomością jest to,że myśliwi mają zakaz strzelania do zwierząt domowych,więc strzelając do Gacka złamali prawo,które grozi wysoką grzywną.W kołach łowieckich jest coś takiego,że są polowania zbiorowe i pojedyncze.Na chwile obecną można urządzać tylko polowania pojedyncze a każdy wybierający się na polowanie musi podpisać w kole łowieckim liste,więc chyba nie powinno być trudne dowiedzieć się,kto wtedy wyszedł na polowanie.Pani Alinka kazała nam walczyć o swoje,bo teraz to był mój kot,jutro będzie zwierzak sąsiada a w niedalekiej przyszłości może być człowiek.Jeśli teraz odpuszcze,to będą się czuli bezkarni i nadal będą sobie urządzać polowania na zwierzaki domowe.Wkurzona jestem okropnie,mąż mnie jeszcze nakręca aby walczyć a najlepsze jest to,że prezesem koła łowieckiego jest kuzyn mojej teściowej.No po prostu rewelacja.
Faktycznie rewelacja ,kuzyn teściowej ,która kota zaliczyła już do padliny i ścierwa ,której było żal,że go ratujesz :///
Jak masz siłę walcz!! bo to co zrobił ten śmieć (nie ważne kobita czy męzczyzna ) jest ,nawet nie wiem jak to określić -debilne ,bezmózgie ? Ale masz "chody" bo to poniekąd kuzyn męża ;& pokaż opinię ,zdjęcia itd prywatnie i się zapytaj co do k...nędzy to znaczy jak wy się ch.... zachowujecie i postrasz -pójde do tv ,może matoły zrozumieją .(sry poniosło mnie )
Gac nie musi być skazany na powolne zatrucie ołowiem ,te śruciny mają tendencje do "wyłażenia " na wierzch , i wtedy wystarczy je wyłuskać wprost ze skóry ,chyba ,że są głęboko w organach ,wtedy nie ma ratunku ,bądz ma się z 1k zł na zbyciu :( Zależy ile ich jest .Myślę ,że Gac jest wszystkożerny ,poczytaj w int jak go odtruwać z tego syfu .
Wogóle to jak on się ma i jak sobie radzi na trzech kończynach ?
Życzę Tobie,Twojej rodzinie ,dziewczynkom i męzowi ( i kotkowi) wszystkiego co najlepsze :)
Gacek na trzech kończynach radzi sobie bardzo dobrze.Synowie mają w pokoju łóżko piętrowe i nasz kocurek od samego początku upodobał sobie miejsce na górze,po amputacji wchodził tylko na łóżko to niższe a wczoraj wyskoczył do góry i usadowił się na swoim miejscu,czym wprowadził nas w całkowite osłupienie.
Rozmawiałam wczoraj z policjantem,który stwierdził że jeśli nikogo nie złapałam za ręke to nic nie zrobią a śledztwo zostanie umorzone po pięciu dniach.Pytał jeszcze dlaczego kotka nie uśpiłam,bo biedak na pewno teraz się męczy na trzech nogach,normalnie to mi ręce opadły.Nawet dostałam propozycje nowego kotka,bo na co mi kaleka z której nie ma pożytku.Ja nie wiem jak można traktować żywą istote jak mebel,zepsuje się to wyrzucam?Powiedziałam temu panu dobitnie,że nasz kot to członek rodziny i nie chce innego kota.
Muszę poczytać o tych śrutach i o jego diecie na odtruwanie,bo z płuca nie da się wyciągnąć tego dziadostwa,więc coś już tam w nim zostanie.W przyszłym tygodniu chcą jeszcze Gackowi zrobić prześwietlenie głowy,jeśli się zgodze na to.Normalnie sama się już boje,co tam może być i czy go stresować znów.
Nie,trepanacji raczej nie będa robić.Teraz mam nowe zmartwienie,Gacek od soboty gorączkuje.Nic nie je,pije tylko samą wodę i wymiotuje.Bylismy wczoraj u weterynarza na kontroli,rana bardzo ładnie się goi.Po dokładniejszym badaniu pani doktor wyczuła śrut pod skórą,to znaczy,że zaczyna on wychodzić.Dzwoniłam dzisiaj do przychodni i rozmawiałam z panią weterynarz,kazała mi go przywieź.Zrobią mu badanie krwi i będą szukać przyczyny wysokiej temperatury.Pani doktor sugerowała trochę,że może tak być od przesuwania się śrutu.Była już tak dobrze i znów spadamy w dół.Trzymajcie za nas w kciuki!!!
Jestem,ale już nie mogę.Od wczoraj Gacek przebywa u weterynarza,był bardzo odwodniony.Pobrano mu krew do badania i mocznik wyszedł dość wysoki.Gdy byliśmy w poniedziałek do kontroli to wszystko było w miarę dobrze,tylko temperatura była 40 stopni.Pani doktor mówiła,że to może z powodu gorączki nie chce jeść,dostał dwa zastrzyki i wrócił do domu.Wczoraj nie było zadnej poprawy,rano mi zwymiotował i to dość mocno,potem napił się wody w której rozpuściłam lek przeciwbólowy i położył się na swoim posłaniu.Na jedzenie nawet nie spojrzał.Pojechaliśmy znów do weterynarza i wtedy wyszło,że jest mocno odwodniony a jego temperatura to 37stopni,był więc bardzo osłabiony.Został tam i zaraz podano mu kroplówke.Dzisiaj dzwoniła pani doktor,że nasz kocurek leży w klatce i nadal nie chce nic jeść,więc dostał drugą kroplówkę.Rana goi się znakomicie to znów coś w środku się dzieje i nie wiemy co.Śrut zaczyna wychodzić,bo już pod skórą pani doktor wyczuła dwie sztuki tego dziadostwa.Mamy cichą nadzieje,że może z powodu wychodzącego śrutu odczuwa dotkliwy ból i dlatego nie chce jeść.Nawet nie chce myśleć,że to coś innego.Dlaczego on tak musi cierpieć.Wczoraj siadł przy drzwiach i miałczał bo chciał wyjść do ogrodu,nie chciałam go wypuścić więc podszedł do mnie i tak na mnie popatrzył,że aż się popłakałam.
Będzie dobrze, zobaczysz... bądź dobrej myśli, nie dopuszczaj do siebie niczego złego, niczego smutnego! Trzymam kciuki za Twojego Gacusia i przesyłam mruczankę-kołysankę od mojego Kuby. Myślimy o Was!!
Przed chwilą odszedł nasz przyjaciel,w domu jeden wielki płacz.Serce rozsypało mi się na tysiąc kawałków,dziękuje wszystki za zainteresowanie i za pomoc.Walczyliśmy do samego końca,bardzo nam ciężko z tym.
Bardzo mi przykro ,że kitty nie przetrzymał .......Sama mam kicię i nie mogłam przejść obojętnie obok krzywdy ,która została wyrządzona jemu i Wam .Trzymajcie się .Pozdrowienia dla DZieciaków !
Witam wszystkich.Tak strasznie źle się czuje,po nocach nie śpie bo myśle o miom kocurku.Widze jak on cierpi i nie mogę nic poradzić bo jestem bezsilna z powodów finansowych.Przygarneliśmy rok temu kociaka który się przyplatał do nas.W zeszłym tygodniu w sobotę Gacek zaginął,przyszedł w poniedziałek ze złamaną przednią łapą.Nie chciał jeść,cały czas spał,nie dał się wogóle dotknąć,gdy nie spał to żałośnie miałczał.Serce mi mówiło,że trzeba iść z nim do lekarza a portfel pusty.W końcu wczoraj pożyczyłam od koleżanki pieniądze choć było trudno i nawet nie mam pojęcia z czego oddam,zabrałam kota,dzieci i pojechaliśmy do weterynarza.Pani doktor kota przebadała i cena za rtg i składanie łapki dała taką że dla mnie stała się ona nie realna.Dostał tabletki przeciwzapalne,antybiotyk,przeciwbólowe i nic więcej bo tutaj już jestem bezsilna.Po przyjeździe do domu usztywniłam łapkę listwą i zabandażowałam.I teraz zostało tylko czekanie co będzie dalej,czy z tego wyjdzie.Patrzę na niego i płacze.Już wczoraj powoli zaczął jeść,mam taką cichą nadzieje że już idzie w dobrą stronę.Ale żebym nie miała mało problemów to jeszcze mi się dzieci pochorowały,na czwórke dwoje już leży w łóżkach.Nawet nie mam się komu pożalić,jak rozmawiałam wczoraj z koleżanką na temat Gacusia to mnie wyśmiała.Dlaczego tak trudno ludziom zrozumieć,że taki zwierzak to członek rodziny.Dla mnie to wielka tragedia,serce rozsypało mi się na tysiąc kawałków,widze cierpienie i nie mogę temu zaradzić.Piszę tutaj aby wylać cały żal z serca,może ktoś mi udzieli jakieś rady,czy dobrze zrobiłam owijając mu tą łapkę lub powie dobre słowo bo ja już nie daje rady z tym sama być.
Może uda mi się pocieszyć . Mojej siostry kot , co za zbieg okoliczności również Gacek , miał złamaną łapkę. Było zdjęcie rtg , wszystko jak należy , był również gips. Tyle tylko,że łapka puchła niesamowicie, gips był zdejmowany, zakładany ponownie, a łapka ( poduszeczka) puchła potwornie. Lekarz zdecydował , że Gacek będzie chodził bez gipsu. Dziś nie ma śladu po złamaniu, nawet nie kuleje, choć wszyscy byli przekonani , że łapka się krzywo zrośnie.
Mam nadzieję , że i Twój Gacek wydobrzeje. Spróbuj może robić mu chociaż okłady z kwaśniej wody , a może masz w domu altacet?
Wiem co czujesz. Ja miałam i w sumie mam nadal problem ze świnka morską - uszkodził sobie kregosłup i przestał chodzić. Co ja sie nad nim napłakałam to moje a że jestem w ciąży wszyscy mi mówili że jestem nienormalna i szkodzę sobie i dziecku a przecież to tylko świnka. To mnie własnie boli ze ludzie nie rozumieja że zwierze jakie by ono nie było to nie zabwka którą sie wyrzuca jak sie zapsuje tylko czująca i często cierpiąca istota której trzeba pomóc w razie choroby. Mój świnek czuje sie znacznie lepiej coprawda bylismy z nim u weterynarza który bardzo mu pomógł ale sporo wyczytałam też w necie - może i ty poszukaj jakiś informacji np jak kotu ulżyć w bólu. A nie masz jakiegos znajomego lekarza albo pielęgniarki chociaż? Kilkanaście lat temu temu kiedy weterynarze zajmowali sie głowienie krówkami i świnkami mojej mamie pielęgniarce udało sie wyleczyć naszego psa z paraliżu łap lekami dla ludzi - oczywiście w odpowiednio mniejszych dawkach.Na pociesznie powiem ze koty mają duże zdolnosci regenracyjnie i to co człowieka by zabiło kota moze tylko troche sponiewierać i napewno bedzie dobrze.
Narazie Gacek jest po zastrzyku przeciwbólowym,który ma działać do dzisiaj po południu.Pani doktor dała nam leki przeciwbólowe na tydzień i antybiotyk na pięć dni.Łapka musi strasznie mu doskwierać ponieważ w nocy zdarł bandaż i odgryzł sobie kawałek sierści ze skórą aż do kości,wygląda to kiepsko.Teraz zwinął się na podusze i śpi.
Tak wygląda jego łapka,zdjęcie zrobione dzisiaj rano
Tutaj odpoczywa,łapkę ma drugi raz zawiniętą.
Kot ma ładna sierść.Widać,ze wyjdzie z tego.Daj mu się wyspać, jakies jedzonko kocie, wodę i kuwetę.Koty wbrew pozorom, to silne zwierzaki.Żeby nie zdzierał opatrunku załóz mu kołnierz!
Wyjdzie z tego, na pewno.
Piekny kot, wyobrazam sobie jaka ma puszysta i mieciutka siersc :)
Jeśli mogę coś doradzić, to nie brać kota na ręce, jak śpi to niech śpi, sen leczy najlepiej. Niech wszystko ma na miejscu, kuwete, miseczke, zeby nie musiał łazić gdziekolwiek. Dużo wody, bo pewnie ma gorączkę i powinien dużo pić...
Dzisiaj pije bardzo dużo i właśnie tak sobie śpi od jakieś godziny.Wczesniej do południa nie chciał spać i nie chciał leżeć,cały czas wolno dreptał po domu tak jak by sobie szukał miejsca.Dopiero godzine temu opróżnił pęcherz i napił się mleka.Potem córka położyła go w jego legowisku i zasnął.Też tak uważam,że sen leczy najlepiej.Wczoraj przespał praktycznie cały dzień,dzisiaj do południa był taki niespokojny.Ale teraz odpoczywa i wierze że już idzie ku dobremu.
Czy nie można się dogadać z weterynarzem, żeby leczenie kota rozłożyła na raty? Weterynarz do którego jeździła moja mama ze swoimi kotami, żeby ich wykastrować, rozłożył jej na raty. Za operację kotki i psa,sąsiadka mamy, też płaciła w ratach.
Wiadomo że leczenie zwierząt jest drogie i nie każdego od razu jest stać na taką sumę, moim zdaniem powinnaś porozmawiać, na pewno lekarz się zgodzi.
Rób ten rtg już natychmiast ! Daj namiar na konto i ja ci wpłacę za niego kurna .
MOże ktoś jeszcze pomoże finansowo z WŻ bo ja nie mogę patrzec na nogę kici
Też nie mogę pojąć,że ludzie nie potrafią zrozumież miłości i przywiązania do zwierząt.Jak pojawia się zwierzak w domu to tak jakby było kolejne dziecko.Kiedy samochód zabił moją kotkę razem z córką brałyśmy leki na uspokojenie(oczywiście łagodne ziołowe) i przepłakałysmy kilka nocy.Strata była tym większ,że to nie był zwykły kot,ponieważ jesteśmy allegrikami a ten kot nie wywoływał alergii.Bardzo Ci wspołczuję,a czy możesz zdradzić sumę jaka podała Ci weterynarz za leczenie kocurka?
Przyłaczam się do Jolii,miałam zaapelować do wszystkich użytkowników Wż,o ile nie urazimy tym asi .Wiem,że często były apele o pomoc dla innych i pomagaliśmy ,a w sytuacji kiedy ktoś z Wż potrzebuje pomocy myślę,że nie możemy zostawić asi samej.Niech każdy da ile może,każda złotówka się przyda.też pomogę ! kwotą może symboliczną ale daj nr konta na priv- ! wiele nie mogę Ci ofiarowac bo sama niestety jestem od 2 marca bezrobotna (ehh) , ale coś tam wyskrobię :)
Trzymaj się ! Tez kocham zwierzęta i ubolewam jak się męczą...
Nie ważne jest,że niewiele damy (ja też jestem na rencie i mam w domu dwoje przewlekle chorych a syn ponad 2 m-ce był bez pracy i nie stać mnie na wielka pomoc).Ale na Wż jest nas tak dużo ,że przy małym nakładzie uzbieramy na leczenie i daj Boże na rekonwalescencję kotka. PRZYŁĄCZAJCIE SIE!
Witam jeszcze raz wszystkich którzy przeczytali mojego posta i tych którzy może tutaj zaglądną.
Zwracam się z ogromną prośbą o wsparcie na leczenie dla mojego kota.Jestem w bardzo trudnej sytuacji materialnej,na dzień dzisiejszy nie stać mnie na jego leczenie.Gacek jest młodym kotem,ma dopiero ok 2 lat.Zdecydowałam się prosić o pomoc ponieważ on jest członkiem naszej rodziny i nie mogę go tak zostawić.Gdy byliśmy wczoraj u weterynarza to pani doktor wyceniał leczenie mojego kota na 450zł.Na dzień dzisiejszy ta suma jest dla mnie nie osiągalna.Będe się starała tą cene obniżyć,ale bez zdjęcia rtg nie można nic zrobić a koszt tego zdjęcia to ok.40zł.Obiecuje zdawac relacje z leczenia Gacusia i przedstawiać rachunki za jego leczenie.
Czesć.Chciałam zapłacić za rtg. ale jest ''podaj nazwisko odbiorcy''czy wystarczy Twój nik ,jesli nie wyslij mi na priv.
Wysłałam zwykły przelew na asiaff bielsko biała i poszło .Rozmawiałam z dziewczyną i byłam w szoku ,wierzę jej .Kiedyś uratowałam wataszkę szczeniaczków dobermanów, którym samochód zabił matkę w 8 tyg życia i pewien człowiek w ciemno wpłacił mi 700 zł
Oddałam ,nie moje ,bezpańskie psieski zaszczepione ,odrobaczone i wykarmione przez matkę zastępczą wszystko to za jego pieniądze .Resztę mu zwróciłam .Teraz chyba ja muszę się odwdzięczyć chociaż kicia ma Panią :)
Wysłałam zwykły przelew na asiaff bielsko biała i poszło .Rozmawiałam z
Dzięki,rtg. zapłacone,chociaż szkoda że pieniążki pewnie jutro dojdą a potrzebne natychmiast.dziewczyną i byłam w szoku ,wierzę jej .Kiedyś uratowałam wataszkę
szczeniaczków dobermanów, którym samochód zabił
matkę w 8 tyg życia i pewien człowiek w ciemno wpłacił mi 700
zł Oddałam ,nie moje ,bezpańskie psieski zaszczepione ,odrobaczone i
wykarmione przez matkę zastępczą wszystko to za jego pieniądze
.Resztę mu zwróciłam .Teraz chyba ja muszę się odwdzięczyć
chociaż kicia ma Panią :)
To Ty masz dwa konta na Wż? bo już nic nie rozumiem z tego.Coś mi tutaj nie pasuje, czyżby jakiś szwindel się kroił, hmmmmm...... no cóż:)
To Ty masz dwa konta na Wż, bo już nic nie rozumiem z tego.Coś mi tutaj nie
Jedno konto,Jola666 pierwsza napisała że wpłaci za rtg.,a ja po prostu wpłaciłam równowartosć.I nie wszystko mósisz rozumieć.pasuje.
Sądzę, że makaronka wysłała przelew .
Tylko czemu Ty dziekujesz, przecież to nie Twój kotek.Dlatego tak to odebrałam, sorry .
Diękowałam za rady jak przelac pieniądze.
Ok,:) Więc jeszcze raz przepraszam, ale źle to odebrałam.
Witam jeszcze raz wszystkich którzy przeczytali mojego posta i tych
którzy może tutaj zaglądną. Zwracam się z ogromną prośbą o
wsparcie na leczenie dla mojego kota.Jestem w bardzo trudnej sytuacji
materialnej,na dzień dzisiejszy nie stać mnie na jego leczenie.Gacek jest
młodym kotem,ma dopiero ok 2 lat.Zdecydowałam się prosić o pomoc ponieważ
on jest członkiem naszej rodziny i nie mogę go tak zostawić.Gdy byliśmy
wczoraj u weterynarza to pani doktor wyceniał leczenie mojego kota na
450zł.Na dzień dzisiejszy ta suma jest dla mnie nie osiągalna.Będe się
starała tą cene obniżyć,ale bez zdjęcia rtg nie można nic zrobić a
koszt tego zdjęcia to ok.40zł.Obiecuje zdawac relacje z leczenia Gacusia i
przedstawiać rachunki za jego leczenie. Podaje tutaj numer konta bankowego
i bardzo proszę,jeśli ktoś może aby
pomógł.Dziękuje. 20124048651111000046798190
Podaj prosze na priv swoje imię i nazwisko- bez tego prawdopodobnie przelew zostanie zwrócony na konto nadawcy. W banku przelewy księgowane są po nr rachunku i sprawdzane sa dane odbiorcy(imię i nazwisko).
jeśli chcesz żeby Ci pomóc to chyba nie jest tajemnicą Twoje imię i nazwisko - możesz wysłać na priv.
Bez tego niestety nie będę mogła wysłać pieniązków i innym proponuję zaczekać również na dane właściciela rachunku - wpisanie nicka z WŻ nie wystarczy
Proszę o to samo.
Zamiast nazwiska wystarczy wpisac Asiaff i miejscowosć Bielsko Biała i poszło
Poszło , miejmy nadzieję ,że dojdzie.
Spróbuj dowiedzieć się w innej lecznicy o koszt leczenia.
Witam,wcześniej jak pisałam tego posta tak sie trzęsłam że zapomniałam dopisać że pieniążki zbieram tylko do niedzieli.Do 10.03.2013
Gacusia odwiozłam z dziećmi do lecznicy,z racji tego że on dzisiaj jadł nie da się wykonać rtg bo do tego musi być pod narkozą.Został tam,jutro rano będzie zrobione przedświetlenie i po nim pani doktor zadzwoni z informacją o łapce.Nie płaciłam dzisiaj nic,dopiero jutro będe się rozliczać jak wróce po niego.Rozmawiałam z panią doktor i jak narazie trudno jest coś powiedzieć,dopóki nie ma tego prześwietlenia.Pytałam ją o koszty wszystkiego i na dzień dzisiejszy wiem tyle:jesli kość będzie mocno pogruchana to będzie amputacja,powinnam się zmieścić w ok.300-350zł,a operacja z uratowaniem łapki i ze skręcaniem kości na śrubie z blaszką cena będzie ok 450-500zł.
Obdzwoniłam lecznice dla zwierząt w promieniu 40 km,nie wszędzie wykonują rtg i zabiegi.Wszyscy odsyłali mnie do Bielska-Białej na ul.Szarotki ,zadzwoniłam tam i ich ceny już mnie całkiem przybiły.Na dzień dzisiejszy mój kocur znajduje się u weterynarza w Kętach na oś.Nad Sołą.Czuje że to będzie ciężka noc,bo myślami będe przy nim.Jutro czekam na jak najbardziej dobre wiadomości.Trzymajcie w kciuki i dziękuje za zainteresowanie.
Jeśli ktoś potrzebuje dane do przelewu,to wyśle na pv.,rudno mi je tu podawać.Pozdrawiam.
Wysłałam na asiff poprostu.Może łatwiej mi było bo wypełniłam druczek.Wogóle to mi łatwiej bo ja oddaje coś co kiedyś ,ktoś, mi dał i mi zaufał ?
Wysłałam na asiff poprostu.Może łatwiej mi było bo wypełniłam
druczek.Wogóle to mi łatwiej bo ja oddaje coś co kiedyś ,ktoś, mi
dał i mi zaufał ?
Jolu...to że wysłałaś nie znaczy że pieniązki dojdą - no chyba że konto zostało założone na nazwę ASIFF - na taką firmę...
wiem, to zboczenie zawodowe...ale ja tylko dobrze radzę...
Dopisano 13-03-07 16:48:29:
Ale mi nie chodzi tu o udowadnianie czy przelew dojdzie czy nie, ja owszem pomogę z miłą chęcią ale poprosze o imię i nazwiskoW sumie też mam zboczenie zawodowe :) i wiem ,że najbardziej liczy się nr konta i nadający :) a nadający był ok :)
W sumie też mam zboczenie zawodowe :) i wiem ,że najbardziej liczy się nr
u mnie jakoś w banku zawsze sprawdzało się dane odbiorcy :) jak się nie zgadzały p[rzelew nie był księgowanykonta i nadający :) a nadający był ok :)
Ale to już dawne czasy..
Teraz przelew idzie z automatu, musi się zgadzać numer dwucyfrowy na początku z końcówką - właściwym numerem konta. Jak się nie zgadza, nawet trafi się błąd przy wpisywaniu - przelew nie wyjdzie. Oczywiście istnieje prawdopodobieństwo przelania pieniędzy na inny rachunek - ale to juz traf - aby ucelować inną - właściwą kombinację cyfr. Nie raz dostaję na konto indywidualne pieniądze adresowane na firmę. Bo krócej wpisać nazwę niż imię i nazwisko. Bo nadający nie zastanawia się, na które wysyła.
W sumie też mam zboczenie zawodowe :) i wiem ,że najbardziej liczy się nr
Jolu...a nadającym to może być Cyklamena Pierdziulińska- i nikomu nic do tego- tego nikt nie sprawdzakonta i nadający :) a nadający był ok :)
Mam już imię i nazwisko :) Dziękuję.
Przed chwilką napisałam do Ciebie na PV.Przeczytaj,proszę.
Asiaff miała ze mną umowę .Zbiórka trwa 3 dni tj do 10 .03 2013 Potem koniec .Dziewczyna do mnie zadzwoniła i faktycznie problem jest !Nie wiem czy ja dobrze widzę ale tam staw jest na wierzchu
Jeszcze jedno zrobiłam :/ obdzwoniłam TOZ i wszyscy mają to w d ....... Masz kitty czy psa radz sobie sam
Jolu, problem jest i to duży. Koszt leczenia też świadczy , że nie jest to takie proste złamanie.
Mój przelew oczekuje na realizację,ale napewno jutro pieniązki dojdą.Asiu mam nadzieję,że uda się zebrać wystarczającą sumę, choć muszę przyznać,że liczyłam na większy odzew Wż. Współczuję Wam bardzo,wyobrażam sobie co przeżywacie, a szczególnie dzieci.Jak będziesz miała chwile czasu napisz proszę jak się Gacus czuje.Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Wysłałam Tobie wiadomość na PW.
Jak będziesz miała nowe wiadomości co z Gacusiem, koniecznie napisz.
Siedze teraz w domu i czekam na telefon od pani doktor,dzieci już nie śpią od 6 rano.Najgorzej to przeżyła najmłodsza córka,z tego całego stresu miała wieczorem wysoką temperaturę.Nie mogła spać,całą noc musiałam ją tulić i zapewniać że z Gackiem będzie wszystko dobrze.Teściowa która jest teraz za ścianą w swoim pokoju nie odzywa się do mnie,tylko dlatego że walcze o zdrowie dla kota.Gdy byłam w środe u weterynarza z Gackiem to mi nagadała tak,że uszy więdły.Na chwile obecną ona nie wie,że kot jest w lecznicy,bo dla niej to strata pieniędzy.Powiedziała swoim wnuczką,że "jak zdechnie to przynajmniej święty spokój będzie".Takie słowa usłyszały ośmio i dziewięciolatka,córki nie rozumieją jak babcia może tak mówić o ich ukochanym zwierzaku.Najmłodsza z córek Madzia ma 8 lat,od dwóch tygodni prosiła o kilka cukierków krówek,bo już ich tak dawno nie jadła.Obiecałam,że kupie jak jej tata dostanie pieniążki,czyli to miało być dzisiaj,czekała na ten dzień z utęsknieniem a w tą noc powiedziała,że juz ich nie chce bo wie,że trzeba dużo pieniążków dla Gacusia.Ośmioletnie dziecko ma więcej wrażliwości niż siedemdziesięcioletnia babcia.
Jak już zadzwoni ten tak bardzo oczekiwany telefon to dan znać co i jak.
No,niestety,macie z teściową inne podejście do zwierząt.Przykro,jak z powodu braku pieniędzy nie można pomóc zcy człowiekowi,czy choćby zwierzakowi.Obojętnie,jakie zdanie ma teściowa,nioe wolno jej było mówić tego przy dzieciach ani Cię wyzywać.
Reszta na PV,przeczytaj.
Asiu, Ty i Twoja teściowa to różne pokolenia i różne wychowanie. Często dla ludzi wychowanych na wsi ( zwłaszcza dla osób w jej wieku) to zwierzęta użytkowe. Dzisiaj są, jutro ich nie ma. Sama mam kota po przejściach, a jego poprzednia właścicielka ( ma 78 lat) nigdy go nie pogłaskała, bo się brzydziła. Kot miał łapać myszy i tyle, kiedy został pogryziony przez ich psa, już ich to nie interesowało.
Dzisiaj to piękny i zdrowy kocur, który wcale nie zwraca uwagi na poprzednią panią, nawet kiedy go woła.
Gacuś jest teraz pod troskliwą opieką specjalistów, więc z pewnością szybko wróci do zdrowia.
Mój kot też złamał przednią łapę. Lekarz wsadził mu w gips ale po dwóch dniach kot wyciągnął łapę z gipsu i chodził bez niego. Zagoiło się jak na psie w trzy tygodnie.
Myślę, że nie masz powodu do niepokoju póki kot zachowuje się w miarę normalnie: je, pije, nie płacze, łapa nie puchnie. Dobrze byłoby gdyby udało się kotu utrzymać usztywnienie na łapie (nie za bardzo ściśnięte bo opuchlizna może powstać). Nie podawaj mu tylko żadnych "ludzkich" tabletek przeciwbólowych.
Koty są bardzo silne i wytrzymałe - na pewno wszystko dobrze się skończy. Majek i Puszek mruczą dodając otuchy. Reszta na priv. Pozdrawiam serdecznie.
Witam,z Gacusiem jest bardzo źle,przed chwilą wróciłam od weterynarza,jestem załamana.Moje dzieci płaczą,nie wspomne że ja też a sprawa wygląda tak:do Gacka strzelał ktoś z broni myśliwskiej,ta łapka o której myśleliśmy,że jest złamana jest zmasakrowana przez śrut.Jest w niej ok 20 kulek śrutu.Oprócz tej łapki ma kilka kulek w brzuchu i jedną w płucach.Pani doktor miała mi wysłać zdjęcia rtg na e-maila ale mają popsuty skaner i dopiero prześle je w poniedziałek,szkoda bo już dzisiaj bym wam pokazała jak to wygląda.Ja jak zobaczyłam zdjęcia to mi się słabo zrobiło,jak można być takim człowiekiem i zrobić coś takiego.Gacek jelita ma pełne,nie może się wypróżnić i nie wiadomo dlaczego.Może mieć uszkodzony nerw który odpowiada za wydalanie lub ból tak na niego działa.Dzisiaj zostaną mu podane środki na wypróżnienie,jeśli do jutra rana wszystko będzie dobrze to rano będzie miał amputacje całej łapy i tutaj pani doktor też nam nie daje 100% pewności czy przeżyje a jesli do rana się nie wypróżni to zostanie jutro uśpiony.Patrze na dzieci i jestem załama.
Asiu,bardzo mi przykro.Zdjęć raczej nie pokazuj,taka jest( tylko) moja sugestia.
No,nie można być człowiekiem,jeśli jest się w stanie zrobić coś takiego.
Nadal mam nadzieję,ze Gackowi się poszczęści i przeżyje.
Ja też mam taką cichą nadzieje,nastawiam dzieci na najgorsze ale ciężko mi to idzie.
Dziękuje bardzo za wpłaty,jest to dla mnie ogromna pomoc.Na chwile obecną zebrałam 340zł,jesteście niesamowici,jeszcze raz bardzo dziękuje.
Dzisiaj u weterynarza zapłaciłam 127zł,jeśli dojdzie jutro do zabiegu to sam zabiek ok 400zł razem z wyjmowaniem śrutu z innych części ciała oprócz płuca.Później leki,nie wiadomo jak się będzie czuł po zabiegu,jak pójdzie wszystko gładko to już jutro pójdzie do domu a jeśli będzie jakiś problem to dopiero w poniedziałek.Później zeskanuje paragon i wstawie go tutaj,żałuje tylko że nie mam tych zdjęć rtg.
Strasznie mi przykro. Sama 1 listopada straciłam po 10 latach kota, wiem co to znaczy.
Co do śrutu , to mój pies miał więcej szczęścia.Chodzi do dzisiaj ze śrutem , ale to nie jest śrut myśliwski .Ponoć jest jakaś różnica. Sądzę, że małoletni sąsiad zrobił sobie ruchomy cel z mojego Rudofa.Wyszło to przypadkiem na zdjęciu połamanej miednicy .Ma dwa śruty w tej "okolicy" , a ile w ogóle to nie wiem.
Mam nadzieję, że Gacuś da radę.
Byliśmy dzisiaj u weterynarza u Gacusia.Za godzinę ma zabieg usunięcia całej łapki.Gdy podeszliśmy do jego klatki to leżał osowiały,wołaliśmy go a on nic,dopiero jak otworzyliśmy klatkę i zaczeliśmy go głaskać to jak by nowe życie w niego weszło.Wychodził z klatki,na ręce nam wchodził,co było trochę trudne bo miał kroplówke podłączoną na drugiej łapce.Mruczał,wariował,po prostu cieszył się całym sobą,że nas widzi.Po zabiegu gdy jeszcze będzie w narkozie będzie miał sprawdzane jelita,bo do chwili obecnej jeszcze się nie wypróżnił.Mamy nadzieje,że do poniedziałku wszystko będzie w porządku i pójdzie do domu.Trzymajcie za Gacusia mocno w kciuki.
A tu kilka fotek z dzisiejszych odwiedzin u niego
Miejmy nadzieję że teraz to już tylko będzie z górki.Podrap za uszkiem odemnie jak sie obudzi. Trzymam kciuki za operację.
My w domu też mamy taką nadzieję.Nadal Gacek ma problem z jelitami,ale pani doktor mówiła,że po narkozie może mu popuści,zobaczymy.A za uszkiem go podrapie,obiecuję :)
Nie miałam racji z wpisem co do zamieszczania zdjęć.Dobrze,ze to zrobiłaś.Chodziło mi tylko o to,zeby nie było żadnych drastycznych.
Fajny kiciuś .a Wy,to super.
Dzięki za wiadomość.Trzymam kciuki.
Łezka się w oku kręci. Będzie dobrze, musi być.
Ja z samego rana weszłam na naszą stronę,bałam się,że przeczytam złą wiadomość.Warto było poczekać kika godzin,żeby obejżeć Gacusią na rękach twojej córci.Cała moja rodzina trzyma kciuki za Gacusia.Pozdrawiamy i czekamy na wiadomości od Ciebie.
Witam wszystkich śledzących wątek,jestem dzisiaj bardzo szczęśliwa.W końcu za chmur wyszło słoneczko dla mojej rodzinki :) Dzisiaj pojechaliśmy po Gacka,miał być do odebrania dopiero jutro ale pani doktor dzwoniła do nas,że możemy już dzisiaj go odebrać.Nie ma całej prawej kończyny,ale to nie problem dla niego.Chodzi na trzech łapkach bez żadnego kłopotu,wyskakuje nawet na łóżko,po prostu jest w swoim żywiole.Apetyt mu dopisuje całkiem dobrze a gdy nie je to śpi :) Pani weterynarz mówiła nam dzisiaj,że spodziewała się po nim przygnębienia i złości,bo brakuje tej łapki.Inne koty tak podobno mają przez kilka dni a on nic,jak by to było coś normalnego.Wogóle nie interesuje się raną,nie liże jej i nie musi nosić kołnierza.Podobno bardzo dzielny i niesamowity z niego chłopak (słowa pani doktor).Jutro idziemy do kontroli i na zastrzyk przeciwbólowy oraz antybiotyk a za dziesięć dni ma mieć ściągnięte szwy.
Dziękuje tutaj wszystkim za zainteresowanie moim problemem.Za wsparcie finansowe ,za dobre słowo i rady,nie mam pojęcia jak byśmy sobie poradzili bez Was.Czytałam wszystkie posty,ale czasami było tak,że ze wzruszenia nie mogłam odpisać bo wyłam nad klawiaturą.Całe szczęście już jest po wszystkim i to dzięki Wam.Jeszcze raz bardzo dziękuje w imieniu swoim i mojej rodziny.
Ogłaszam koniec zbierania funduszy na Gacusia i zaraz pisze do moderatorów o usunięcie numeru mojego konta.Jutro dostanę paragon za zabieg Gacka i postaram się go tu wkleić.Pozdrawiam Aśka.
A to dzisiejsze foty zrobione już w domu.
Cieszę, się że kociak już w domu, i że mogłam pomóc.
Pozdrawiam i wszystkiego dobrego !
Dziękuję za wiadomość. Cieszę się bardzo , że Gacuś wraca do zdrowia. Pozdrowienia dla całej rodziny.
Cieszę się razem z Wami z dobrych wieści. Gacek to silny i mądry kocurek. Pozdrowienia dla całej rodzinki i drapanko za uszkiem dla Gacka. Moje kocury przesyłają mruczki.
Cieszymy się razem z Wami.Teraz bez wątpienia będzie już tylko lepiej. Mam nadzieje,że teściowa zawału nie dostała na wiadomośc,że nie pozbyła się kota z domu ?
Oj,teściowa nie odzywa się do mnie a próby zagajenia rozmowy przez dzieci o kocie,kończą się słowami "mnie to nie obchodzi".Trudno,widocznie tak już musi być.
Ja najbardziej w tym wszystkim bałam się o córki Weronike i Madzie,bo to one z Gackiem są najbardziej zżyte.Wiedziałam,że gdyby poszło coś nie tak,to ciężko to przeżyją.Weronika piszę w czwartek test trzecioklasistów z operona i martwiłam się,że będzie z tego klapa.
W nocy Gacek zrobił kupę na którą tak wszyscy czekaliśmy,z powodu niej o mały włos nie został w sobotę uśpiony.Bo w sobotę byłam z Weroniką i moją siostrą u weterynarza aby się z nim pożegnać,ale to co wtedy przeżyłyśmy nawet nie da się opisać.Pani doktor,która kocha zwierzaki nad życie sama się popłakała razem z nami i wtedy postawiliśmy wszystko na jedną kartę,dajemy mu trzy dni po zabiegu,jeśli się nie wypróżni to usypiamy.A druga pani doktor,która też tam pracuje w przychodni była za tym aby w sobotę uśpić Gacka i cały czas nas do tego przekonywała.Stwierdziła,że ma na pewno jelita uszkodzone przez śrut i nie ma na co czekać a on był po prostu zestresowany i zmęczony tym bólem łapki.Całe szczęście wszystko się skończyło dobrze i szczęśliwie jak w dobrej bajce :)
Czyli to była "kupa życia",a mówią niby "byle g...o",hihi.
Dokładnie
Bardzo, bardzo się cieszę, że Gacuś wraca do zdrowia.
Fajny "szaruś",przepraszam,Gacuś.Dzięki Wam żyje i ma przed sobą wiele szczęśliwych lat.Bezdomnemu "trzyłapkowi" byłoby trudniej.Twoje dziewczynki też szczęśliwe.Miały piękną lekcję miłości czy choćby sympatii do zwierząt.No,i odpowiedzialności.Może i teściowa "zmięknie",gdy zobaczy,ile ten kotek sprawia radości jej wnuczkom?Jeśli nie chce stracić w oczach dzieci,niech chociaż udaje.Znam kilka przykładów,że i dorośli ludzie zmieniali swoje wrogie z początku nastawienie.
U mnie tez kilka kalek,a największy łobuz wśród psów też nazywa się Gacek...
Pozdrawiam całą Waszą rodzinkę.
Zobaczymy,mi się wydaje,że z czasem jej serce zmięknie,przecież nie ma go z kamienia chyba :) Mieszkam już z teściami 14 lat i znam ich trochę,czasem dają mi popalić i nadać,ale potem po kilku dniach im przechodzi i wszystko odchodzi w zapomnienie.Ja z natury jestem taka,że nie potrafię im się postawić,nie pyskuje i nie krzyczę,wysłucham co mają do powiedzenie i choć się z nimi nie zgadzam to nie mówię im tego.Oni mają dwóch synów i córke i uważają,że ich małżonkowie nie są ich wart,bo ich dzieci zasługują na kogoś lepszego :) ale to już inna bajka.
Teściowie nigdy nie zgadzali się w domu na żadnego zwierzaka,ale jak Gacek przyszedł do nas i nie chciał odejść to serce im zmiękło i pozwolili nam go zostawić.Idą święta i myślę,że do tego czasu chyba im przejdzie.
A jak im nie przejdzie to KIwU .Na mojego psa też teściwa nie wyraziła szanownej zgody i co ? i g..... mieliśmy psa .
Zginął nieszczęśliwie pod kołami TiRa .Podjęłam słuszną decyzję dla mnie i dla dzieci o posiadaniu zwierzaka !
Już od dawna nie mieszkam z teściową i teraz mam kota ,moją Manie- kochaną .Teściowa jeszcze żyje i choć sama ma koty to jak do nas przyjeżdza ! o dziwo nagle zaczyna kichać ,kasłać ,itd i twierdzi ,że to od sierści chodz ta rasa jest jedna z najmniej alergizujących na świecie (kot tajski linia stara syjamska );P
Mam to w d ..... jak jej się nie podoba sio ..... A jak Twojej teściowej się to nie podoba to też wała do Twojej ( i męża ) decyzji bo mam wrażenie ,że sama nie byłaś w tych trudnych chwilach ( z mężem razem pocieszaliście wasze dziewczynki małe )
Nie wiem co będzie dalej ! Mam nadzieje ,że Gacek dojdzie do siebie (w końcu ) Jak Ci pisałam kot i pies radzą sobie świetnie na trzech nogach ( moja sąsiadka ma jamnika trójnożnego )Wiem,że teraz po operacji też trzeba bardzo uważać i pielęgnować kota jak kolejne dziecko .Ale ten kot nigdy wiecej was nie opuści ,będzie wierny jak pies ,będzie was kochał jak swoją kocią matkę .Dajcie mu tylko czas a jeszcze Was zadziwi :)
Oj wiem,Gacek już w sobotę pokazał jak jest do nas bardzo przywiązany.Jego radość na nasz widok była tak ogromna,że serce ścisło nawet pani doktor :)
A z mężem to tak dziwnie było,niby mnie wspierał,ale nic nie mówił jak go pytałam co mam zrobić.Jak by był i nie był przy mnie w tych trudnych chwilach.Przeżywał to po swojemu,mąż jest bardziej zamknięty w sobie,nie umie wyrazić swoich uczuć tak jak bym chciała,we wszystkich decyzjach zostawił mnie samą.Ale nie ma źle,teraz jak Gacek jest w domu,zajmuje się nim,drapie za uszkiem.W nocy jak kocurek szalał i skakał po parapetach chcąc wyjść na dwór,to mąż wstał i go uspokajał.Przejmuje się nim,ale już na swój inny sposób.
Przeczytałam cały top i popłakałam się jak bóbr. Szkoda, że tak późno tu zajrzałam, też bym wspomogła akcję ratowania kotka. Ostatnio stałam się strasznie wrażliwa na kocie nieszczęście, a to po tym jak miesiąc temu sama straciłam swoją ukochaną kotunię Pyzę.
Cieszę się, że koteczek powoli dochodzi do siebie i gratuluję wam odwagi i determinacji w walce o ukachane zwierzątko.
Na całe szczęście już po wszystkim,dziękuje za zainteresowanie.Były momenty,że wyłam jak bóbr,ale całe szczęście już wszystko dobrze się skończyło.
Współczuję bardzo z powodu Pyzi,bo wiem co musiałaś przejść.A ból po ukochanym zwierzaku jest ogromny.
Pozdrawiam Aśka
Obiecałam wstawić rachunki za leczenie,więc wstawiam.Wsparcie finansowe udzieliło mi 10 osób,zebrałam 460zł za,co jestem bardzo wdzięczna.Bo bez waszej pomocy nie mam pojęcia co by było dzisiaj z Gackiem.Mówiłam pani Doktor,że za Gacusia cała Polska trzymała w kciuki,była bardzo poruszona tym faktem.W przyszłym tygodniu mamy iść ściągnąć szwy i wtedy dostanę oświadczenie z którym będe mogła pójść na policję,ale nie wiem czy pójdę.Nie wiemy kto go postrzelił i raczej też nikt się nie przyzna do tego.Do lasu mamy ok 500m,uważamy że to chyba nie możliwe aby kot mógł tam pójść.Rozmawialiśmy z myśliwym z koła łowieckiego,przyznał,że było wtedy polowanie,ale do strzelania nikt się nie przyznaje.Oni zwalają winę na kogoś kto ma wiatrówkę,ale to niemożliwe,bo Gacek w łapie miała ogromną ilość śrutu.Jedna osoba musiała by go trzymać a druga strzelać na okrągło w tą samą łapkę,chyba raczej nie.Pani doktor ma kolegę weterynarza,który również jest myśliwym i postanowiła z nim skonsultować tą sprawę,bo ona również stawia na myśliwych.Zobaczymy za tydzień,co się dowiedziała na ten temat.
Pierwszy paragon jest za rtg,Gacek miał wykonane trzy zdjęcia,bo był tak nabity śrutem,że aż nie do uwierzenia.A drugi paragon za sam zabieg plus zastrzyki z antybiotykiem i środkiem przeciwbólowym,które były zrobione wczoraj i dziś.Mam jeszcze antybiotyk i lek przeciwbólowy w tabletkach,ale paragon gdzieś zapodziałam,szukałam wszędzie i wcieło go,na nim było 65zł.
Dziękuje jeszcze raz i nie mam pojęcia jak się kiedyś odwdzięcze.
Alez Ty skrupulatna jesteś :) To się chwali :)
A wole wszysko wyłuszczyć co i jak aby nikt mi niczego nie zarzucił :)
Zawsze można też zadzwonić do przychodni i popytać czy była tam taka jedna z dzieciakami rycząca jak bóbr,ale wczoraj to już tam płakałam ze szczęścia.
W zwykłym naboju śrutowym ( niech mnie ktoś poprawi ) jest ok 100 kuleczek więc Gacek dostał tylko małą dawkę tego "środka " I na szczęście ! bo po całej chyba by nie przeżył :( A kto jak nie myśliwi ( zbieg okoliczności taki 100/100 ,że ktoś miał śrutówkę w ręku w pobliżu jak to się stało?! Fuck )
Pewnie jakaś świnia postanowiła sobie poćwiczyć ,swoją celność na Twoim kocie ,który mijany był akurat przez stado dorosłych dzików .Nienawidze myśliwych !!!(na maluchy polować NIE wolno )
Jak można zabijać zwierzęta w imię regulacji pogłowia (jakbyśmy te jelenie czy dziki widzieli na codzień i były ich miiiliony :/)
Nie anagażuj się w walkę z kołem łowieckim bo to bez sensu .NIc im nie udowodnisz . Ale szefowi tego koła zapowiedz ,że to jest pierwszy i ostatni taki przypadek ,pokaż opinię weta i ew śrut .I niech ryzykuje ,fiut jeden polowanie w twojej okolicy :/Jak masz czas oczernij to okregowe koło łowieckie gdzie się da :/Masz papiery do tego .Ech strasznie się wk......na info ,że to śrut .........i że tak przypadkiem było polowanie w okolicy ://
Ja się też wkurzyłam,na to polowanie.Gdybym wiedziała,że tak będzie to kota za wszelką cenę trzymała bym w domu.Gacek w prawej przedniej łapie,tej której mu amputowano miał ok 20 szt.śrutu.W lewej łapce też ma 2 śruty,ale są podobno nieszkodliwe i w brzuchu jest kilka szt,dwa w najgorszych miejscach takich jak:jeden w płucu i drugi w okolicy jelit.O te dwa było najwięcej zmartwień,ale widać że radzi sobie.
Ja nienawidze polowań,nie raz słysze strzały,które niesie od lasu.Aż gęsiej skórki dostaje,ale nigdy mi nie przyszło nawet na myśl,że kiedyś spotka to mojego kota.Koło łowieckie czeka teraz na zdjęcia rtg,mam im je przesłac e-mailem jak tylko dostane je na swoją skrzynke pocztową i zaświadczenie od lekarza też chcą zobaczyć.A niech oglądają i czytają,ciekawe co z tego wydumają.
Tak,musiał dostać z broni myśliwskiej.Zwykła wiatrówka nie zrobiłaby mu takiej krzywdy,bo strzela sie z niej pojedynczym śrutem.
Nie będziesz chyba miała łatwo,ale na Twoim miejscu poruszyłabym sprawę,bo to nie błahostka.Teraz Twój kot,jutro moze być pies sąsiada,a innym razem człowiek.Mało słyszy sie o takich wypadkach?Nie interesowałam sie dotychczas,jakie myśliwych obowiązują przepisy,ale przecież nie może tak byc,żeby nie można było nawet bezpiecznie spacerować poo lesie.
No,i jeszcze nie bardzo wierzę,że można pomylić "grube zwierzę" z kotkiem.O zasadności samych polowań już sie nie wypowiem,zbyt dużo słyszałam (u nas też jest koło łowieckie).
Zastanawia mnie właśnie ilość tego śrutu .Ze zwykłej śrutówki można strzelić nie wiem czy dobrze mówię kilkoma kulkami śrutu a z profesjonalnej kilkudzesięcioma .Gacek miał kilkanaście .Więc to o czymś świadczy .
Nikt bez zezwolenia nie mógł do niego strzelić ! Za dużo śrutu
Koty i psy mają być sportową strzelnicą dla tych debili ?
Dzwoniła dzisiaj do mnie pani Alinka-weterynarz Gacusia,aby przekazać najświeższe informacje jakie się dowiedziała od swojego kolegi weterynarza,który równiez jest myśliwym.A sprawa wygląda tak:Gacek został postrzelony z broni myśliwskiej,tak stwierdził ten pan weterynarz,który obejrzał zdjęcia rtg.Taka amunicje nie można sobie dostać od tak,trzeba mieć na nią pozwolenie.Kilka kulek śrutu zostało w ciele Gacka,nie przeszkadzają mu one,problemem jest tylko to z czego one są zrobione a zrobione są z ołowiu.Na dzień dzisiejszy wszystko ok,ale mój kot powoli bedzie truty tym ołowiem i w końcu stanie się najgorsze,tylko że to będzie się działo powoli.Następna wiadomością jest to,że myśliwi mają zakaz strzelania do zwierząt domowych,więc strzelając do Gacka złamali prawo,które grozi wysoką grzywną.W kołach łowieckich jest coś takiego,że są polowania zbiorowe i pojedyncze.Na chwile obecną można urządzać tylko polowania pojedyncze a każdy wybierający się na polowanie musi podpisać w kole łowieckim liste,więc chyba nie powinno być trudne dowiedzieć się,kto wtedy wyszedł na polowanie.Pani Alinka kazała nam walczyć o swoje,bo teraz to był mój kot,jutro będzie zwierzak sąsiada a w niedalekiej przyszłości może być człowiek.Jeśli teraz odpuszcze,to będą się czuli bezkarni i nadal będą sobie urządzać polowania na zwierzaki domowe.Wkurzona jestem okropnie,mąż mnie jeszcze nakręca aby walczyć a najlepsze jest to,że prezesem koła łowieckiego jest kuzyn mojej teściowej.No po prostu rewelacja.
Faktycznie rewelacja ,kuzyn teściowej ,która kota zaliczyła już do padliny i ścierwa ,której było żal,że go ratujesz :///
Jak masz siłę walcz!! bo to co zrobił ten śmieć (nie ważne kobita czy męzczyzna ) jest ,nawet nie wiem jak to określić -debilne ,bezmózgie ? Ale masz "chody" bo to poniekąd kuzyn męża ;& pokaż opinię ,zdjęcia itd prywatnie i się zapytaj co do k...nędzy to znaczy jak wy się ch.... zachowujecie i postrasz -pójde do tv ,może matoły zrozumieją .(sry poniosło mnie )
Gac nie musi być skazany na powolne zatrucie ołowiem ,te śruciny mają tendencje do "wyłażenia " na wierzch , i wtedy wystarczy je wyłuskać wprost ze skóry ,chyba ,że są głęboko w organach ,wtedy nie ma ratunku ,bądz ma się z 1k zł na zbyciu :( Zależy ile ich jest .Myślę ,że Gac jest wszystkożerny ,poczytaj w int jak go odtruwać z tego syfu .
Wogóle to jak on się ma i jak sobie radzi na trzech kończynach ?
Życzę Tobie,Twojej rodzinie ,dziewczynkom i męzowi ( i kotkowi) wszystkiego co najlepsze :)
Gacek na trzech kończynach radzi sobie bardzo dobrze.Synowie mają w pokoju łóżko piętrowe i nasz kocurek od samego początku upodobał sobie miejsce na górze,po amputacji wchodził tylko na łóżko to niższe a wczoraj wyskoczył do góry i usadowił się na swoim miejscu,czym wprowadził nas w całkowite osłupienie.
Rozmawiałam wczoraj z policjantem,który stwierdził że jeśli nikogo nie złapałam za ręke to nic nie zrobią a śledztwo zostanie umorzone po pięciu dniach.Pytał jeszcze dlaczego kotka nie uśpiłam,bo biedak na pewno teraz się męczy na trzech nogach,normalnie to mi ręce opadły.Nawet dostałam propozycje nowego kotka,bo na co mi kaleka z której nie ma pożytku.Ja nie wiem jak można traktować żywą istote jak mebel,zepsuje się to wyrzucam?Powiedziałam temu panu dobitnie,że nasz kot to członek rodziny i nie chce innego kota.
Muszę poczytać o tych śrutach i o jego diecie na odtruwanie,bo z płuca nie da się wyciągnąć tego dziadostwa,więc coś już tam w nim zostanie.W przyszłym tygodniu chcą jeszcze Gackowi zrobić prześwietlenie głowy,jeśli się zgodze na to.Normalnie sama się już boje,co tam może być i czy go stresować znów.
Skoro Pan Policjant radzi sobie bez rozumu,to tym bardziej kotek poradzi sobie na trzech łapkach.Już zresztą niezle mu idzie.
Nie mówili,czego się spodziewają po prześwietleniu?Przecież jeśli ma śrut w głowie,nie zrobią chyba trepanacji?
Nie,trepanacji raczej nie będa robić.Teraz mam nowe zmartwienie,Gacek od soboty gorączkuje.Nic nie je,pije tylko samą wodę i wymiotuje.Bylismy wczoraj u weterynarza na kontroli,rana bardzo ładnie się goi.Po dokładniejszym badaniu pani doktor wyczuła śrut pod skórą,to znaczy,że zaczyna on wychodzić.Dzwoniłam dzisiaj do przychodni i rozmawiałam z panią weterynarz,kazała mi go przywieź.Zrobią mu badanie krwi i będą szukać przyczyny wysokiej temperatury.Pani doktor sugerowała trochę,że może tak być od przesuwania się śrutu.Była już tak dobrze i znów spadamy w dół.Trzymajcie za nas w kciuki!!!
Trzymam.Mam nadzieję,że jednak będzie dobrze.
Asiu mam nadzieję, że wszystko się ułoży - trzymam kciuki- bądź dzielna !!!
Asiu...???
Jestem,ale już nie mogę.Od wczoraj Gacek przebywa u weterynarza,był bardzo odwodniony.Pobrano mu krew do badania i mocznik wyszedł dość wysoki.Gdy byliśmy w poniedziałek do kontroli to wszystko było w miarę dobrze,tylko temperatura była 40 stopni.Pani doktor mówiła,że to może z powodu gorączki nie chce jeść,dostał dwa zastrzyki i wrócił do domu.Wczoraj nie było zadnej poprawy,rano mi zwymiotował i to dość mocno,potem napił się wody w której rozpuściłam lek przeciwbólowy i położył się na swoim posłaniu.Na jedzenie nawet nie spojrzał.Pojechaliśmy znów do weterynarza i wtedy wyszło,że jest mocno odwodniony a jego temperatura to 37stopni,był więc bardzo osłabiony.Został tam i zaraz podano mu kroplówke.Dzisiaj dzwoniła pani doktor,że nasz kocurek leży w klatce i nadal nie chce nic jeść,więc dostał drugą kroplówkę.Rana goi się znakomicie to znów coś w środku się dzieje i nie wiemy co.Śrut zaczyna wychodzić,bo już pod skórą pani doktor wyczuła dwie sztuki tego dziadostwa.Mamy cichą nadzieje,że może z powodu wychodzącego śrutu odczuwa dotkliwy ból i dlatego nie chce jeść.Nawet nie chce myśleć,że to coś innego.Dlaczego on tak musi cierpieć.Wczoraj siadł przy drzwiach i miałczał bo chciał wyjść do ogrodu,nie chciałam go wypuścić więc podszedł do mnie i tak na mnie popatrzył,że aż się popłakałam.
Będzie dobrze, zobaczysz... bądź dobrej myśli, nie dopuszczaj do siebie niczego złego, niczego smutnego! Trzymam kciuki za Twojego Gacusia i przesyłam mruczankę-kołysankę od mojego Kuby. Myślimy o Was!!
Bądż mimo wszystko dobrej myśli.Pozdrawiam.Jolka
Przed chwilą odszedł nasz przyjaciel,w domu jeden wielki płacz.Serce rozsypało mi się na tysiąc kawałków,dziękuje wszystki za zainteresowanie i za pomoc.Walczyliśmy do samego końca,bardzo nam ciężko z tym.
Asiu,tak bardzo mi przykro.Wiesz,że też chciałam pomóc.Napiszę jeszcze,może lepiej na pV,może nie dzisiaj.
Bardzo mi przykro. Zrobiłas wszystko co było mozliwe.
Strasznie, strasznie mi przykro.
Gorąco Wam współczuję, wiem, jak się czujecie - sama też kiedyś straciłam przyjaciółkę. Jestem z Wami myślą i sercem.
+
No przykro mi, ale Ty przynajmniej masz sumienie czyste , że usiłowałas pomóc zwierzęciu.
Bardzo mi przykro ,że kitty nie przetrzymał .......Sama mam kicię i nie mogłam przejść obojętnie obok krzywdy ,która została wyrządzona jemu i Wam .Trzymajcie się .Pozdrowienia dla DZieciaków !