Dzisiaj wpadła do nas sąsiadka , bo jej nawalił piec łazienkowy i chciała zapytać o coś męża. Ja w tym czasie smażyłam mieloniaki na obiad, więc na chwilę usiadła.
Wsypałam bułki tartej z puszki na talerz, opanierowałam kotlety, a resztę bułki wysypałam do śmieci. Sypnęło mi się za dużo na talerz, rzadko tak robię, wolę mniej wsypać , a jak zabraknie to wtedy dosypać. No i się zaczęło, że te młode to teraz nie oszczędzają, marnują jedzenie , że to grzech i że ona jak jej zostaje bułka po panierowaniu mięsa czy ryby, to wsypuje ją znów do pudełka.
Wkurzyła mnie i poszła, proszę o waszą opinie, czy wyrzucacie bułkę tartą do kosza jak wam zostanie , czy znów wraca do pudełka.?
Mało tego, obserwuje o której gaszę światło w kuchni, a potem gada do mojej mamy że powinnam oszczędzać prąd.
Na początku pomyślałam dlaczego ten wątek jest w "gawędach" tytył pasje do "frywolnych", więc prośba o jego zmianę, aby było wiadomo o co pytasz, czy o sąsiadki czy o oszczędność w kuchni? :)
Co do Twojego pytania, jeśli bułka tarta nie jest "pobrudzona" mięsem to wsypuję ją z powrotem do puszki, często robię chłopcom "kotleciki" z pozostałego jajka i bułki po panierowaniu, nie wyobrażam sobie abym miała wyrzucić ją do kosza. Można nawet wysypać ptaszkom do karmnika;)
Nie powinno się wrzucać z powrotem do pudełka. Zawsze mogą być w bułce niewidoczne drobiny mięsa. Ja resztki wykorzystuję tego samego dnia np do kalafiora. Jeśli akurat nie mam do czego jej wykorzystać, wędruje ona do specjalnego słoika, w którym są zbierane okruszki i pozostałości karmy papużki. Zawartością słoika zajmuje się potem mój wnuczek w parku...;)
Nie powinno się wrzucać spowrotem do pudełka. Zawsze mogą być w bułce niewidoczne drobiny mięsa. Ja resztki wykorzystuję tego samego dnia np do kalafiora. Jeśli akurat nie mam do czego wykorzystać bułki, wędruje ona do specjalnego słoika, w którym są zbierane okruszki i pozostałości karmy papużki. Zawartością słoika zajmuje się potem mój wnuczek w parku...;)
Wsypuję suchutką bez drobinek mięsa jak pisałam, jakie drobinki zostaną po kotletach? Mielone są zwarte posypuję na ręce bułką więc też żadne drobinki nie zostają. Z panierki z ryb od razu robię "kotleciki bułkowe" . Z resztą do rzadkości zostaje, raczej dosypuję jak braknie. O wyrzucaniu nie ma mowy.
e bez przesady.....napisalam to tak pol zartem pol serio..sami wiecie jakie tu nieraz byki sie trafiaja... Ptzyznaje, ze niesamowicie zle dzialaja na mnie bledy ortograficzne, ze az mnie cos...ufff ....no ale niektorzy tak maja, ze je popelniaja, z roznych powodow. NIkt idealny nie jest, ja tez nie;)
mam, ale "siedze w sieci" od blisko 20 lat i z tego co wiem, wymaga sie jej w oficjalnym pismie; bywajac na dawnym IRC-u czy wczesniejszym GG bylo wrecz razace uzywanie polskiej czcionki, nikt jej nie uzywal.
Poza tym nic zlosliwego przeciez nie napisalam wiec o co biega hm?
Nie o złośliwość chodzi. Zwracasz uwagę na błędy , a sama piszesz niedbale. Rozumiem, że piszesz przez to szybciej . No cóż, jak Ci tak wygodnie, Twoja sprawa.
Zwróć uwagę, że w tym wątku jesteś jedyna osobą , która nie używa polskich znaków .
widzisz....pisanie w sieci uzywajac polskich znakow czy nie uzywajac...hm..to tak jak z tym czy pieczemy placki czy ciasta;)))))))) dokladnie tak samo! starzy bywalcy portali, zapewne tak jak ja , nie uzywaja ich;a swoja droga....uwage zwrocilam makusi i bahusowi, z przymruzeniem oka-zapewne oni to zmruzone oczko zauwazyli;)wiec Twoj komentarz zuuuuupelnie niepotrzebny bo moj nie do Ciebie byl skierowany.
Pod pojęciem netykiety rozumie się poprawne zachowanie w sieci, zgodne z regułami dobrego wychowania w słowie, formie i czynie, bez szkody dla innych internautów. Ważniejsze punkty netykiety obejmują:
Wulgaryzmy - nie należy wypowiadać się w sposób wulgarny, stosować obraźliwych słów, inwektyw rażących w innych użytkowników Internetu.
Podpuszczanie, szantaż - nie należy stosować chwytów, słów, zwrotów, wywołujących określone zamierzenie, np. agresję u innych internautów.
WIELKIE litery - należy unikać stosowania wielkich liter w piśmie. Wielkie litery w Internecie oznaczają krzyk lub podniesiony głos.
Prawa autorskie - należy w miarę możliwości podawać źródło, czy autora przytaczanych treści.
Ortografia i interpunkcja - należy stosować się do reguł poprawnej polszczyzny, unikać błędów ortograficznych i dbać o czystość języka, zgodnie z zasadami interpunkcji.
w takim badz razie prosze o umieszczanie tych 2 wersow zabarwionych na czerwono pod kazdym wpisem z jakimkolwiek bledem ortograficznym -a jest tu ich ze ho ho ho ! wielkie litery w przepisach i podpuszczanie na forum tez rzadkie nie jest ;-)
w takim badz razie prosze o umieszczanie tych 2 wersow zabarwionych na czerwono pod kazdym wpisem z jakimkolwiek bledem ortograficznym -a jest tu ich ze ho ho ho ! wielkie litery w przepisach i podpuszczanie na forum tez rzadkie nie jest ;-)
Na czerwono się skopiowało, a i dobrze bo jest zauważalne;)
Wiesz zrobić coś przypadkiem jest zupełnie inaczej jak robić świadomie, do czego sama się przyznałaś;) Też "buszuję "w sieci" od lat, i zgodzę się że w komunikatorach można nie używać polskich znaków, ale na forum? pierwsze słyszę. Mnie nawet szybkie pisanie na gg nie przeszkadza w poprawnej pisowni:) I nie obrażaj się i nie unoś, bo nie o to chodzi, tylko przemyśl i może naucz pisać czytelnie na forum:)
makusiu..z calym szacunkiem..nie obrazam sie bo nie mam o co-tylko wiesz.....wybacz ale pisanie "byków" w każdym zdaniu raczej nie jest przypadkiem....a jesli ktos ma problem z ortografia-bo i tak moze byc-to chyba mozna bledy w roznoraki sposob sprawdzic i poprawic ,prawda? nie pozwole sobie na to, zeby ktos pisal, ze ja pisze niedbale ,patrzac na wypowiedzi peeeeeeeeeelne bledow ortogarficznych ( a i do interpunkcji mozna by sie doczepic i do stylu rowniez)
makusiu..z calym szacunkiem..nie obrazam sie bo nie mam o co-tylko wiesz.....wybacz ale pisanie "byków" w każdym zdaniu raczej nie jest przypadkiem....a jesli ktos ma problem z ortografia-bo i tak moze byc-to chyba mozna bledy w roznoraki sposob sprawdzic i poprawic ,prawda? nie pozwole sobie na to, zeby ktos pisal, ze ja pisze niedbale ,patrzac na wypowiedzi peeeeeeeeeelne bledow ortogarficznych ( a i do interpunkcji mozna by sie doczepic i do stylu rowniez)
makusiu, jasne, ze moge napisac - chocby niedawno byla tego cala masa-ale po co wytykac kogos palcami,powiedz? kazdy z nas widzi kto co i jak pisze...bez sensu ta przepychanka. Ja daje juz spokoj temu, mam wazniejsze sprawy na glowie. Milkne..;-) :*
Nie patrz na innych, zacznij od siebie, jeśli sama zaczniesz dbać o język polski to będziesz "miała prawo" pouczać tych popełniających błędy. Mnie też niemiłosiernie drażni pisanie w internecie bez znaków polskich i bez interpunkcji.
do diaska czy ja tu kogos pouczam??? chyba mnie z kims pomylilas! no chyba mnie cos tu zaraz trafi. Wczytajcie sie moze najpierw dokladnie we wszystkie wypowiedzi a potem rzucajcie takie teksty!
Po panierowaniu kotletów bułka czysta wraca do pojemnika, ale po rybie wyrzucam. Jakoś boję się , że przejdzie zapachem. Co do sąsiadki , to na drugi raz zapytaj się , czy ona płaci Twoje rachunki.
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Powiedziała " że te młode"- zalicza Cię do młodych-ciesz się . A tak na poważnie,to i takie muszą zyć-tak mawia moja Mama.
Mamuska, ja ZAWSZE wyrzucam do kosza,staram sie tak jak TY sypac malo, ewentualnie dosypywac sobie. Wlasciwie to ja malo uzywam bulki bo staram sie jesc bez panierek..:/ ale jesli juz to wyrzucam do kosza. Ani odrobiny Ci sie nie dziwie, ze Cie tak wkur....parszywe babsko no!
tak przy okazji moze i mnie cos podpowiecie...Ja mam w pracy kolezanke, pod szescdziesiatke, ktora notorycznie o wsystko zwraca mi uwage; innym osobom tez, ale odnosze wrazenie ze mnie jakos szczegolnie sobie upodobala....teraz wyjechala do sanatorium ale jak wroci po swietach to obiecalam sobie, ze cos jej wreszcie odpale! tyle nie wiem czy cos to da,pewnie nie dotrze do niej...A juz na maksa wkur mnie ostatnio tekstem....
(wsrod naszych wspolnhych znajomych (obie jestesmy z rodzin "wojskowych" )byl pogrzeb bez ksiedza, tylko z mistrzem ceremonii ),
.....ze juz powinanm w domu taka rozmowe podjac, juz powinno sie u mnie rozmawiac o tym w jaki sposob rodzicow pochowac, jak oni sobie zycza i jak to widza!!!!!...NO kur mac! mialam ochote jej odpysknac czy jej dzieci juz z nia taka rozmowe przeprowadzily bo jest tylko 5 lat mlodsza od moich rodzicow...
Bułkę tarta jesli mu się sypnie za dużo albo wyrzucam, albo sypnę przez okno na trawnik, może jakieś wroble zjedzą. Jeli chodzi o pogrzeb, to już uprzedziłam córkę i mężą , że ma być świecki.
nie ma szans, teraz ma tzw.ochronke wiec do emeytury ma pewny stolek, jasny gwint ;) mowie CI, jaka jest wkur...;) jak sie zdarza dzien, ze siedze kolo niej to wieczorem wychodze z pracy tak dobita, zdolowana i wymeczona jak po jakims nieudanym egzaminie;)))))hehehehe
Ja mam strasznie rozplotkowane znajome (wiedzą wszystko o wszystkich), ale jakoś tak o sobie nie myślą, tylko wręcz potrafią powiedzieć o kimś, że wszystko wie i plotkuje, to jest dopiero ubaw. Są kompletnie niereformowalne, typowy przykład osób, które widzą drzazgę u kogoś a nie widzą belki u siebie... i takie widać muszą żyć...
jeżeli nie zabrudzę bułki mięsem, wsypuję z powrotem do pojemnika , jeśli panieruję rybę, staram się dosypywać jak zabraknie ale jak już zostanie, wyrzucam
Wyrzucam,nigdy nie myślałam,że mogłabym taką bułkę z powrotem przesypać do pojemnika.No chyba,że tego samego dnia przydaje się do ewentualnego panierowania,ale po rybie to nawet się nie zastanawiam.Dla mnie jest to naturalne postępowanie.
Nie wiadomo co ona jeszcze wyprawia z tych oszczędności,może po wodzie z gotowania jajek herbatę zaparza I na 100% kąpią się wszyscy w jednej wodzie poczynając od najmłodszego....no są tacy oszczędni...i upierdliwi...
ja np.oszczędna to za bardzo nie jestem ,ale z domu wynosłam ,że pieczywa a nawet okruszków do kosza nie wyrzuca się......ale nie każdy tak ma i są ludzie co wyrzucają ja do nich nic nie mam ......
Agacia ja również nie wyrzucam,mnie też tak wpojono.Mieszkam w mieście,kurek nie mam, ale jeżeli pieczywo zostaje,bo zdarza się to wynoszę obok śmietnika w woreczku...zawsze ktoś przychodzi i zabiera dla kurek a nawet i ludzie są głodni niestety (ci co przepili życie) i zabierają również.
ja np.oszczędna to za bardzo nie jestem ,ale z domu wynosłam ,że pieczywa a nawet okruszków do kosza nie wyrzuca się......ale nie każdy tak ma i są ludzie co wyrzucają ja do nich nic nie mam ......
oj, bułkę tartą zawsze wyrzucam bo przecież mogłaby z pleśnieć jak by nie było już używana to jakieś drobinki mięsa lub ryby mogłybysię znależć.Dobry sposób z wrzucaniem do karmnika.
Nie lubie wyrzucać żadnej żywności .. chleb dla mnie nie musi być codziennie świeży , ważne aby od kromki do kromki zjeść .... Jeśli chodzi o panier , staram się wsypać tyle ile potrzebuje ... te 20 - 30 g .. jak maksymalnie wrzucę do kosza nie poczuwam się do '' nadużycia kuchennego ''
A takiej sąsiadki cerbera tylko ... pozazdrościć . Nikt nigdy Wam nie włamie się do domu . ::)) jest lepsza niż najczulszy system alarmowy ...
O, jak dobrze ja znam takie sytuacje....Też mam taką sąsiadkę.....zawsze mi zwraca uwagę co mam robić, jak mam robić... niemal oczu nie wydrapietak obstaje przy swoich racjach,chce mną rządzić. Ostatnio gotowałam fasolkę po bretońsku,( miałam fasolkę z puszki) więc odcedzałam ją z zalewy i płukałam, bo jest taka obślizgła - to tak się pluła,żeby nie odcedzać, bo tam same witaminy i taka woda z fasoli zdrowa itp.itd.
Nie, ja płukam, a ty jak chcesz to płucz i piec placki:)))
nie rozumiem co się tych placków tak uczepiłaś przecież można mówić i placki i ciasta ja od zawsze mówię placki więc nikt mi nie będzie mówil , że mam mówić ciasta.a w przypadku slowa "płukać" jest reguła że mowi się "płuczę"
Ja nie wiem co ty się tego płukania uczepiłaś, to że ktoś mówi na pupę, dup.... , to nie znaczy że ja tak muszę, prawda?:)Nie jestem profesorem Janem Miodkiem, tylko prostą kobieciną:)
Ja nie wiem co ty się tego płukania uczepiłaś, to że ktoś mówi na pupę, dup.... , to nie znaczy że ja tak muszę, prawda?:)Nie jestem profesorem Janem Miodkiem, tylko prostą kobieciną:)
ja się wcale nie uczepilam tylko zwróciłam Ci grzecznie uwagę. Tobie się dość często zdarza,że poprawiasz innych a jak ja zwróciłam Ci raz to wielka wojna.
Nie ma żadnej wojny, ja sie z nikim nie kłócę:) Jak chcesz to załóż wątek o poprawnej polszczyźnie i tam pogadamy. Ja nie jestem żadną alfą i omegą , robię drobne błędy i będę robić , nie mam zamiaru siadać do kompa ze słownikiem. Poprawiam innych , bo mnie też poprawiają, tak samo jak zrobiłaś to Ty.:)
Nie ma żadnej wojny, ja sie z nikim nie kłócę:) Jak chcesz to załóż wątek o poprawnej polszczyźnie i tam pogadamy. Ja nie jestem żadną alfą i omegą , robię drobne błędy i będę robić , nie mam zamiaru siadać do kompa ze słownikiem. Poprawiam innych , bo mnie też poprawiają, tak samo jak zrobiłaś to Ty.:)
masz racje popelniasz błędy,każdy je popełnia ale Ty się przy swoich upierasz
Tak czytam i czytam i nie mogę się nadziwić jak łatwo przejść od tematu bułki tartej i upierdliwej sąsiadki do tematu poprawnej polszczyzny, pochówku, pogrzebu i urny :D
Uśmiałam się :)
Bułkę, która mi zostaje wrzucam do kosza , są to minimalne ilości i jakoś robię to mechanicznie, no chyba, że mam jakieś odpadki do karmnika to dosypuję i wynoszę ptaszynom
A jeśli chodzi o sąsiadkę to ja bym jej coś powiedziała........ taką ciętą ripostę, żeby jej w piętki poszło :D
Z lenistwa posypuję sobie bułką dłoń i tak panieruję. Resztki zmywam przy myciu rąk :) Staram się nie wyrzucać jedzenia, w końcu musiałam za nie zapłacić. Nawet nie tłumacząc się głodem na świecie- każde wyrzucone jedzenie to wyrzucone pieniądze, a tyle rzeczy można by za nie kupić. No ale resztki, reszteczki... nie mam zwierzaków domowych więc cóż, wyrzucam, wędliny czasem dzieciaki w weekend zanoszą kotom, które mieszkaja koło szkoły, bo internat szkolny zamknięty i głodne chodzą przez 2 dni. Sąsiadów upierdliwych na szczęście nie mam, Wszyscy zawsze zaczępiają Klarę, która nauczona doświadczeniem za każym razem mówi "Io sono Klara. Szukam kotka. Ciao, ciao " Na tym jej zdolności językowe się kończą ale starsze sąsiadki są uradowane. :)
Mamo w trakcie panierowania wsypuję bułki tyle by jej potem nie wyrzucać ,czyli po troszku .Jak mi zostanie to wywalam bo jak kiedyś taką wsypałam do słoika z powrotem to mi w nim coś (w słoiku z bułką ,) wyrosło , w ciągu tygodnia nieużywania jej :) Potem jest tylko problem .
Ale nie chodzi chyba w tym wątku o durną bułę :)
Chodzi o sąsiadkę chyba .Też mam takie ale zbywam ich "dobre rady-milczeniem " a i one nie podejmują tych milczących wątków :)
Wścibska sąsiadka to jednak skarb ;P Kto jak nie Ona przypilnuje Ci mieszkania /domu lepiej ?! Gdy Ty np zażywasz kąpieli błotnych w lato ,gdzieś na Hawajach ze swoją rodziną :))
W wątku tym nie ma żadnych teorii spiskowych, było tak jak napisałam zakładając wątek:) Jak mieszkałam w mieście , to było inaczej, na wsi sąsiadki przychoszą bez zapowiedzi:)
Tak jest tylko wg agacii:)W wątku o problemach zdrowotnych chłopa , przyznałam się że to był żart.Przecież mogłam trzymać się wersji i ciągnać wątek do konca, ale po co.?
Jeszcze nie mieszkałam na wsi, ale mieszkanie w małym miasteczku przerabiam obecnie i nie czuję się całkiem komfortowo. Zaczynając od tego, że wszyscy nas już znają (4 blondynki i wielki facet, obcokrajowcy do tego) a ja jeszcze nikogo, bo nie mam pamięci do twarzy kończąc na tym, że jak nie kupujesz w sklepie Max Mara albo Geox to musisz jechać minimum 30km na zakupy...
W wątku tym nie ma żadnych teorii spiskowych, było tak jak napisałam zakładając wątek:) Jak mieszkałam w mieście , to było inaczej, na wsi sąsiadki przychoszą bez zapowiedzi:)
może i przychodzą bez zapowiedzi ale przeciez nie zawsze musisz je wpuszczać do domu,przeciez to Twój dom i Ty decydujesz kogo zapraszasz a komu mówisz:"przepraszam ale jestem teraz strasznie zajęta"
Pewnie masz furtkę zamkniętą , u nas w niedzielę jak wszyscy są w domu, to jest otwarta. Mój mąż ma uprawnienia na piece, jej się zepsuł, więc przyszła.
Do mojej mamy tez przychodzą sąsiadki bez zapowiedzi. A to 20zł rozmienić, a to z kawałkiem ciasta, a to nasionka jakies czy sadzonki podrzucą. Czasami pogadać, poradzić się, czasem z jedzeniem dla kotów z okolicy, które mama dokarmia razem z przyjaciółka, bo im szkoda zwierzaków. Sa i takie, które muszą poszpiegowac np kiedy mama rozmawia z nami na skypie, to one "tylko sie przywitają"... i przeglad mieszkania nam robią :) A juz w ogrodzie to co chwilę ktoś przy płocie stoi i gada... taki urok życia na wsi :) w małych dawkach- do zniesienia, w większych może męczyć. :)
Nie dosć że bez zapowiedzi, to jeszcze bez pukania do czego przez 1.5 roku mieszkania na wsi nie mogę się przyzwczaić i pewnie się nigdy nie przyzwyczaję:-)
A co do sąsiadki to mam dwie takie "miłe".Jedna kiedys przyleciała z wojną żebym coś zrobila z psem bo juz wytrzymać nie może bo szczeka i szczeka(Zaznaczam że nie szczeka non stop, tylko normalnie jak pies od czasu do czasu). A jak jej zapytałam co jej zdaniem mam z nim zrobić to mi powiedziała, cytuję" pierd..nąć kołkiem w łeb". Zaznaczę że babcia ma juz koło osiemdziesiątki, na co mój maż odpowiedział ze jak jej kury przestana gdakać a kogut piać to i nasz pies przestanie szczekać;-)
Druga natomiast zwróciła mi uwagę że za dużo w piecu palę bo ciągle się dymi z komina i tylko u mnie inni jakoś tak nie palą. To tylko grzecznie powiedziałam że jak 'inni" chcą to niech marzną a ja nie będę i przeprosiłam sąsiadkę mówiąc ze nie mam czasu juz rozmawiać bo muszę iść do pieca dołożyć
Do mojej mamy, sąsiadka też przychodziła ze skargą , że mamy psy szczekają. Dostają jeść to i szczekają, jak ktoś obcy się kręci. Sama ma psa z ADHD, który goni i obszczekuje każdy samochód, to jest ok.:)
Powiem Ci, że jednak w mieście jakoś lepiej się mieszkało, chodzi mi o sąsiadów. Nikt nikogo nie nachodził, mówiło się dzień dobry i szło dalej. Na wsi, to każdy o każdym, prawie wszystko wie:)
No i? Niech sobie wie... A cóż takiego robisz złego...
Nie mieszkam na wsi, ale w takim miejscu co powinno nazywać się "plotkarnia" a nie osiedle domków.
Przyzwyczaiłam się że mi dupę obrabiają, zwłaszcza ich drażni to, że trzymam się od wszystkich z daleka i nie przyłączam się do plotowania osiedlowego.
A jak się trzymam z daleka to i plotki na mój temat rzadko do mnie dochodzą :)
Oj wiem coś o tym, bo rok na wsi mieszkałam i miałam po uszy wszystkowiedzących i nawiedzających sąsiadów. Dlatego teraz cieszę się że teraz mieszakam w bloku. Sąsiadkom w windzie mówię dzień dobry i na tym nasze wzajemne kontakty kończą
My za to mamy chyba za dużo opału bo w kuchni ciały dzień jest okno uchylone, tyle że ja w przeciwieństwie do podsklepowych plotkar gotuje i używam piekarnika. W kuchni mam też piec etazowy i często w związku z tym mam w kuchni saune.
U nas też był problem z psem, bo... szczekał! Sąsiadka narzekała, regularnie mogłam posłuchać, jak jej to przeszkadza. W końcu nasza Maja zachorowała, a że miała lata to zdechła, nie dało się jej uratowac.
I teraz co słyszę?
Że dawniej jak był pies i szczekał to było lepiej, teraz lis się w okolicy kręci, jastrzębie kury porywają i jest problem... bo nie ma psa i nie odstrasza szkodników!
Wydaje mi się, że najbardziej jej dokucza to, że jak pies u nas zaszczekał to ona zaraz cup - do okna i śledziła co się dzieje... więc w pewnym sensie na spółkę z psem stóżowała... nawet na koty miała oko i te nasze przeganiała ze swojego podwórka.
Ech, sąsiadki bywają upierdliwe, ale może kiedy jej zabraknie, to będzie tak jak w jej przypadku z tym psem? ;)
Nie dosć że bez zapowiedzi, to jeszcze bez pukania do czego przez 1.5 roku mieszkania na wsi nie mogę się przyzwczaić i pewnie się nigdy nie przyzwyczaję:-)
ja mieszkam na wsi ponad 13 lat i też się nie mogę do tego przyzwyczaić (przeprowadziłam się z centrum dużego miasta - Gdańska) ... niektórzy pukają, ale co z tego, jak jedną ręką puka, a drugą za klamkę łapie i jakie zdziwienie, że drzwi na klucz zamknięte ... ile się na poczatku nasłuchałam przez te drzwi, nieraz pretensje do mnie mieli, że przecież na wsi się nie zamyka drzwi ... nie przejmuję się tym, mój dom i moje zasady, a poza tym nie mam ochoty, żeby mi ktoś do domu wchodził jak ja np. jestem właśnie pod prysznicem, albo się przebieram
Bardzo dawno temu, w czasach mojej zamierzchłej młodości mieszkaliśmy w mikro-wiosce (ok. 100 mieszkańców). Jakoś tak też nie było tam w zwyczaju pukać ani dzwonić, tylko było od razu walenie do chaty. Wkurzaliśmy się wszyscy, my dzieciaki też, no bo co to jest, żeby ktoś po naszym domu łaził jak po swoim. W końcu wywiesiliśmy na drzwiach kartkę "Proszę pukać lub dzwonić". Zadziałało, szczególnie namolna sąsiadka (5 x dziennie u nas to mało) była zdziwiona, ale od tego czasu nie było włażenia, jakoś się nauczyli.
Teraz wydaje mi się to śmieszne, ale jak widać wciąż mogłoby być przydatne.
ogólnie to prawie w ogóle nie używam bułki do panierowania, ale jeśli już mi się to zdarzy i trochę jej zostanie to daję jajko (które zostaje z panierowania), trochę mleka i smażę bułczane kotleciki
a sąsiadką się nie przejmuj, może się Jej nudzi :D
Rybko, jakby sąsiadka była w moim wieku , to bym się z nią nie patyczkowała, tylko powiedziała co myślę.Latem mamy super , bo cały płot z jej strony, obrośnięty jest bluszczem i słaby widok:)
Nigdy nie wyrzucam bułki tartej. Wsypuję do pojemnika na następny raz. Oczywiście nie do tego, z którego ją wysypałam :) NBigdy mi nic nie spleśniało, ani nikogo żołądek nie bolał.
A co do sąsiadki... wkurza Cię? Pociesz się tym, że Ty wkurzasz ją tak samo :))))))))))))))))))0
Nigdy nie wyrzucam,a co do sąsiadki to ja mam takie zdanie, że każdy robi jak uważa i nic drugiemu do tego.Za rachunki oświetlenia czy inne nie płaci sąsiadka więc niech ją o to głowa nie boli.
Moja sąsiadka dzis bez zapowiedzi zapukała i przytaszczyła Najmłodszej zdalnie sterowanego robota takiego na "oko" ok 1 m. Jej syn się nim nie chciał bawić, za bardzo "dziewczyński" :) No i teraz po domu jeździ robot a Klara za nim biega :)
Mam pytanie. Jeśli jesteście w domu zamknięci na kluz. idzie ktoś z kim nie chcecie rozmawiać ale ten ktoś wie, że jesteście w domu. Nie otwierać czy otwierać. dowiedzieć się o co chodzi i pożegnać się. Mam na myśli tu np: złomiarzy, wolontariuszy z fundacji, osoby żebrzące czy świadkowie Jehowy.
ze wszystkich których wymieniłaś pukają tylko świadkowie Jehowy, kiedyś dawno temu bardzo grzecznie ale stanowczo podziękowałam im za wizytę i poprosiłam żeby następnym razem omijali moje drzwi i zwykle omijają, jeśli pukają nie otwieram. szczerze mówiąc pomimo tego że jestem dorosła nie otwietam drzwi nieznajomym, w większosci bloków są domofony i niektórym można podziękowac już przy rozmowie przez domofon, domokrążcy pukają do drzwi znienacka i wtedy nie otwieram, mam nauczkę jak kiedyś otworzyłam Romce, wysłuchałam, podziękowałam i chciałam zamknąc drzwi, ta jednak wpakowała mi się do domu...teraz wyznaję zasadę "nie znam, nie otwieram" listonosz, kurier, czy pan ze spółdzielni chodzą w służbowych uniformach i nie ma problemu, wszelkie przeglądy sa ogłoszane z wyprzedzeniem więc wiem kto ewentualnie może mnie nawiedzić:)
Mam ten komfort, że otwieram okno, a nie drzwi bo się boję, ze ktoś mógł by siłą wejść do domu. Dopiero jak dowiem się o co chodzi to albo się żegnam i zamykam okno albo schodzę i otwieram drzwi.
Dzisiaj wpadła do nas sąsiadka , bo jej nawalił piec łazienkowy i chciała zapytać o coś męża. Ja w tym czasie smażyłam mieloniaki na obiad, więc na chwilę usiadła.
Wsypałam bułki tartej z puszki na talerz, opanierowałam kotlety, a resztę bułki wysypałam do śmieci. Sypnęło mi się za dużo na talerz, rzadko tak robię, wolę mniej wsypać , a jak zabraknie to wtedy dosypać. No i się zaczęło, że te młode to teraz nie oszczędzają, marnują jedzenie , że to grzech i że ona jak jej zostaje bułka po panierowaniu mięsa czy ryby, to wsypuje ją znów do pudełka.
Wkurzyła mnie i poszła, proszę o waszą opinie, czy wyrzucacie bułkę tartą do kosza jak wam zostanie , czy znów wraca do pudełka.?
Mało tego, obserwuje o której gaszę światło w kuchni, a potem gada do mojej mamy że powinnam oszczędzać prąd.
Na początku pomyślałam dlaczego ten wątek jest w "gawędach" tytył pasje do "frywolnych", więc prośba o jego zmianę, aby było wiadomo o co pytasz, czy o sąsiadki czy o oszczędność w kuchni? :)
Co do Twojego pytania, jeśli bułka tarta nie jest "pobrudzona" mięsem to wsypuję ją z powrotem do puszki, często robię chłopcom "kotleciki" z pozostałego jajka i bułki po panierowaniu, nie wyobrażam sobie abym miała wyrzucić ją do kosza. Można nawet wysypać ptaszkom do karmnika;)
Nie powinno się wrzucać z powrotem do pudełka. Zawsze mogą być w bułce niewidoczne drobiny mięsa. Ja resztki wykorzystuję tego samego dnia np do kalafiora. Jeśli akurat nie mam do czego jej wykorzystać, wędruje ona do specjalnego słoika, w którym są zbierane okruszki i pozostałości karmy papużki. Zawartością słoika zajmuje się potem mój wnuczek w parku...;)
Nie powinno się wrzucać spowrotem do pudełka. Zawsze mogą być w bułce
Wsypuję suchutką bez drobinek mięsa jak pisałam, jakie drobinki zostaną po kotletach? Mielone są zwarte posypuję na ręce bułką więc też żadne drobinki nie zostają. Z panierki z ryb od razu robię "kotleciki bułkowe" . Z resztą do rzadkości zostaje, raczej dosypuję jak braknie. O wyrzucaniu nie ma mowy.niewidoczne drobiny mięsa. Ja resztki wykorzystuję tego samego dnia np do
kalafiora. Jeśli akurat nie mam do czego wykorzystać bułki, wędruje ona do
specjalnego słoika, w którym są zbierane okruszki i pozostałości
karmy papużki. Zawartością słoika zajmuje się potem mój wnuczek w
parku...;)
Ja wyrzucam, to są naprawdę małe ilości, bo się panicznie boję żeby nie zalęgły się w bułce bakterie.
Ja wyrzucam, to są naprawdę małe ilości, bo się panicznie boję żeby nie
zalęgły się w bułce bakterie.
Jak masz wyrzucić do kosza, to lepiej podsyp kurkom u mamy lub sąsiadki:)
A co z tytułem?
Przenieś do frywolnych:)
Mama nie ma kur:) a te ilości są minimalne, pech chciał ,że akurat przy sąsiadce tyle mi się sypnęło:)
Hahaha, a co się przejmujesz ..niech sobie gada, jak lubi.A swoja drogą trochę to bezczelne przychodzić do kogos z prośbą o pomoc i jeszcze obgadywać.
ja też właściwie przez te bakterie wyrzucam
ja wyrzucam bo..wyrzucam;) nawet nie pomyslalam nigdy o bakteriach heheheheh;)
Drodzy Państwo...Z POWROTEM ! ( nie spowrotem ) ;))))))-eh te trudnosci jezykowe..;))hihih-sorki ;)
Drodzy Państwo...Z POWROTEM ! ( nie spowrotem ) ;))))))-eh te trudnosci
Dzięki Madzia, tak z rozpędu:))jezykowe..;))hihih-sorki ;)
Płonę ze wstydu tym bardziej, że wpierw napisałem poprawnie ale zasugerowałem się i wpisałem źle...
e bez przesady.....napisalam to tak pol zartem pol serio..sami wiecie jakie tu nieraz byki sie trafiaja... Ptzyznaje, ze niesamowicie zle dzialaja na mnie bledy ortograficzne, ze az mnie cos...ufff ....no ale niektorzy tak maja, ze je popelniaja, z roznych powodow. NIkt idealny nie jest, ja tez nie;)
Przepraszam, a Ty nie masz polskiej czcionki?
mam, ale "siedze w sieci" od blisko 20 lat i z tego co wiem, wymaga sie jej w oficjalnym pismie; bywajac na dawnym IRC-u czy wczesniejszym GG bylo wrecz razace uzywanie polskiej czcionki, nikt jej nie uzywal.
Poza tym nic zlosliwego przeciez nie napisalam wiec o co biega hm?
Nie o złośliwość chodzi. Zwracasz uwagę na błędy , a sama piszesz niedbale. Rozumiem, że piszesz przez to szybciej . No cóż, jak Ci tak wygodnie, Twoja sprawa.
Zwróć uwagę, że w tym wątku jesteś jedyna osobą , która nie używa polskich znaków .
widzisz....pisanie w sieci uzywajac polskich znakow czy nie uzywajac...hm..to tak jak z tym czy pieczemy placki czy ciasta;)))))))) dokladnie tak samo! starzy bywalcy portali, zapewne tak jak ja , nie uzywaja ich;a swoja droga....uwage zwrocilam makusi i bahusowi, z przymruzeniem oka-zapewne oni to zmruzone oczko zauwazyli;)wiec Twoj komentarz zuuuuupelnie niepotrzebny bo moj nie do Ciebie byl skierowany.
wszystko się zgadza, ale... jest różnica, czy się idzie do sadu czy do sądu, robi laskę lub łaskę... ;)
kropka nad i
Też kiedyś tak pisałam z lenistwa, agik zwróciła mi uwagę i jej posłuchałam. Od tamtej pory piszę normalnie, a z tą laską też miałam wpadkę:))
z tą laską dobre...humor od rana zaje....fany
ja tam do tych błędów to powiem , że bardzo mi się kiedys podobała taka społeczna reklama.
Jest różnica czy robisz komuś łaske czy laskę. Sama czasem nie używam polskich znaków :)
nie wiem co Wy dziewczyny tak z ta laska?macie ochote zrobic to juz!;)))
Która pierwsza?
trzeba by znow poszpiegowac i wytknac palcem, ktora zaczela;))
Dla ścisłości i jasności , i bez uszczypliwości;)
Co to jest netykieta?
Pod pojęciem netykiety rozumie się poprawne zachowanie w sieci, zgodne z regułami dobrego wychowania w słowie, formie i czynie, bez szkody dla innych internautów.
Ważniejsze punkty netykiety obejmują:
w takim badz razie prosze o umieszczanie tych 2 wersow zabarwionych na czerwono pod kazdym wpisem z jakimkolwiek bledem ortograficznym -a jest tu ich ze ho ho ho ! wielkie litery w przepisach i podpuszczanie na forum tez rzadkie nie jest ;-)
w takim badz razie prosze o umieszczanie tych 2 wersow zabarwionych na
czerwono pod kazdym wpisem z jakimkolwiek bledem ortograficznym -a jest tu ich
ze ho ho ho ! wielkie litery w przepisach i podpuszczanie na forum tez rzadkie
nie jest ;-)
Na czerwono się skopiowało, a i dobrze bo jest zauważalne;)
Wiesz zrobić coś przypadkiem jest zupełnie inaczej jak robić świadomie, do czego sama się przyznałaś;) Też "buszuję "w sieci" od lat, i zgodzę się że w komunikatorach można nie używać polskich znaków, ale na forum? pierwsze słyszę. Mnie nawet szybkie pisanie na gg nie przeszkadza w poprawnej pisowni:) I nie obrażaj się i nie unoś, bo nie o to chodzi, tylko przemyśl i może naucz pisać czytelnie na forum:)
makusiu..z calym szacunkiem..nie obrazam sie bo nie mam o co-tylko wiesz.....wybacz ale pisanie "byków" w każdym zdaniu raczej nie jest przypadkiem....a jesli ktos ma problem z ortografia-bo i tak moze byc-to chyba mozna bledy w roznoraki sposob sprawdzic i poprawic ,prawda? nie pozwole sobie na to, zeby ktos pisal, ze ja pisze niedbale ,patrzac na wypowiedzi peeeeeeeeeelne bledow ortogarficznych ( a i do interpunkcji mozna by sie doczepic i do stylu rowniez)
makusiu..z calym szacunkiem..nie obrazam sie bo nie mam o co-tylko
Mogę prosić o przykład? Najlepiej na PW:)wiesz.....wybacz ale pisanie "byków" w każdym zdaniu raczej nie jest
przypadkiem....a jesli ktos ma problem z ortografia-bo i tak moze byc-to chyba
mozna bledy w roznoraki sposob sprawdzic i poprawic ,prawda? nie pozwole sobie
na to, zeby ktos pisal, ze ja pisze niedbale ,patrzac na wypowiedzi
peeeeeeeeeelne bledow ortogarficznych ( a i do interpunkcji mozna by sie
doczepic i do stylu rowniez)
makusiu, jasne, ze moge napisac - chocby niedawno byla tego cala masa-ale po co wytykac kogos palcami,powiedz? kazdy z nas widzi kto co i jak pisze...bez sensu ta przepychanka. Ja daje juz spokoj temu, mam wazniejsze sprawy na glowie. Milkne..;-) :*
Nie patrz na innych, zacznij od siebie, jeśli sama zaczniesz dbać o język polski to będziesz "miała prawo" pouczać tych popełniających błędy. Mnie też niemiłosiernie drażni pisanie w internecie bez znaków polskich i bez interpunkcji.
do diaska czy ja tu kogos pouczam??? chyba mnie z kims pomylilas! no chyba mnie cos tu zaraz trafi. Wczytajcie sie moze najpierw dokladnie we wszystkie wypowiedzi a potem rzucajcie takie teksty!
Madzia, nie denerwuj się kochana, pisz, jak Ci wygodnie :)
luzik mamuska;)
Powiedz jej, że młode teraz może i nie oszczędne ale też nie wścibskie
Po panierowaniu kotletów bułka czysta wraca do pojemnika, ale po rybie wyrzucam. Jakoś boję się , że przejdzie zapachem. Co do sąsiadki , to na drugi raz zapytaj się , czy ona płaci Twoje rachunki.
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło.Powiedziała " że te młode"- zalicza Cię do młodych-ciesz się . A tak na poważnie,to i takie muszą zyć-tak mawia moja Mama.
Pozdrawiam
Sąsiadka jest po 60 - tce.
Czyli ciupinkę starsza od Ciebie?
Na to wygląda:)
Mamuska, ja ZAWSZE wyrzucam do kosza,staram sie tak jak TY sypac malo, ewentualnie dosypywac sobie. Wlasciwie to ja malo uzywam bulki bo staram sie jesc bez panierek..:/ ale jesli juz to wyrzucam do kosza. Ani odrobiny Ci sie nie dziwie, ze Cie tak wkur....parszywe babsko no!
tak przy okazji moze i mnie cos podpowiecie...Ja mam w pracy kolezanke, pod szescdziesiatke, ktora notorycznie o wsystko zwraca mi uwage; innym osobom tez, ale odnosze wrazenie ze mnie jakos szczegolnie sobie upodobala....teraz wyjechala do sanatorium ale jak wroci po swietach to obiecalam sobie, ze cos jej wreszcie odpale! tyle nie wiem czy cos to da,pewnie nie dotrze do niej...A juz na maksa wkur mnie ostatnio tekstem....
(wsrod naszych wspolnhych znajomych (obie jestesmy z rodzin "wojskowych" )byl pogrzeb bez ksiedza, tylko z mistrzem ceremonii ),
.....ze juz powinanm w domu taka rozmowe podjac, juz powinno sie u mnie rozmawiac o tym w jaki sposob rodzicow pochowac, jak oni sobie zycza i jak to widza!!!!!...NO kur mac! mialam ochote jej odpysknac czy jej dzieci juz z nia taka rozmowe przeprowadzily bo jest tylko 5 lat mlodsza od moich rodzicow...
Zasze wkurzali mnie ludzie, którzy uważają, że pogrzeb bez księdza to nie pogrzeb. Do cholery czy wszystkim do Kościoła musi być "po drodze"?.
A w kwestii własnego pogrzebu; to jest mi to całkowicie obojętne w jakim obrządku zostanę pochowany. Niech decyduje rodzina
Bułkę tarta jesli mu się sypnie za dużo albo wyrzucam, albo sypnę przez okno na trawnik, może jakieś wroble zjedzą. Jeli chodzi o pogrzeb, to już uprzedziłam córkę i mężą , że ma być świecki.
ja tez tak uwazam..jesli sam "zainteresowany" nie wyrazi swojej woli ani w mowie ani w pismie to rodzina decyduje i tyle;)
A mnie nie obojętne ma być urna,mistrz ceremonii i trąbka i od koścoła bardzo daleko:)
Nie wybiera się na wcześniejszą emeryturę ?:)))
nie ma szans, teraz ma tzw.ochronke wiec do emeytury ma pewny stolek, jasny gwint ;) mowie CI, jaka jest wkur...;) jak sie zdarza dzien, ze siedze kolo niej to wieczorem wychodze z pracy tak dobita, zdolowana i wymeczona jak po jakims nieudanym egzaminie;)))))hehehehe
Trzeba było zapytać, reakcja mogła być bezcenna
Ja mam strasznie rozplotkowane znajome (wiedzą wszystko o wszystkich), ale jakoś tak o sobie nie myślą, tylko wręcz potrafią powiedzieć o kimś, że wszystko wie i plotkuje, to jest dopiero ubaw. Są kompletnie niereformowalne, typowy przykład osób, które widzą drzazgę u kogoś a nie widzą belki u siebie... i takie widać muszą żyć...
jeżeli nie zabrudzę bułki mięsem, wsypuję z powrotem do pojemnika , jeśli panieruję rybę, staram się dosypywać jak zabraknie ale jak już zostanie, wyrzucam
Mamuska, a powiedz co mama na to, kikedy sasiadka melduje jej o ktorej swiatlo gasisz?
Bułkę zawsze wyrzucam jeśli zostanie mi jej za dużo.
Jeśli się zdarzy, że wyschnie mi chleb albo przeterminuje coś w lodówce nie mam jakiś specjalnych oporów i wyrzucam do śmieci.
Zawsze wyrzucam!
Ty, umiejaca w kazdej sytuacji cos powiedziec, nie odezwalas sie ani slowem??? Nie do wiary..
Wiesz, nie wypadało pyskować starszej kobiecie i to jeszcze sąsiadce, ale od dzisiaj będzie całować klamkę przy furtce, bo jej nie wpuszczę.
;P
Wyrzucam,nigdy nie myślałam,że mogłabym taką bułkę z powrotem przesypać do pojemnika.No chyba,że tego samego dnia przydaje się do ewentualnego panierowania,ale po rybie to nawet się nie zastanawiam.Dla mnie jest to naturalne postępowanie.
No właśnie, ja się też zdziwiłam, że sąsiadka bułkę tartą po rybie, przesypuje do pudełka:) Może dlatego jej męża, tak często boli żołądek.
Nie wiadomo co ona jeszcze wyprawia z tych oszczędności,może po wodzie z gotowania jajek herbatę zaparza I na 100% kąpią się wszyscy w jednej wodzie poczynając od najmłodszego....no są tacy oszczędni...i upierdliwi...
ja np.oszczędna to za bardzo nie jestem ,ale z domu wynosłam ,że pieczywa a nawet okruszków do kosza nie wyrzuca się......ale nie każdy tak ma i są ludzie co wyrzucają ja do nich nic nie mam ......
Agacia ja również nie wyrzucam,mnie też tak wpojono.Mieszkam w mieście,kurek nie mam, ale jeżeli pieczywo zostaje,bo zdarza się to wynoszę obok śmietnika w woreczku...zawsze ktoś przychodzi i zabiera dla kurek a nawet i ludzie są głodni niestety (ci co przepili życie) i zabierają również.
ja np.oszczędna to za bardzo nie jestem ,ale z domu wynosłam ,że pieczywa a
nawet okruszków do kosza nie wyrzuca się......ale nie każdy tak ma i
są ludzie co wyrzucają ja do nich nic nie mam ......
zgadzam się
ja wyrzucam chodziaż nie powiem żebym nie miała pewnych"oporów" bo to w końcu jedzenie a jedzenia się do kosza nie wyrzuca
oj, bułkę tartą zawsze wyrzucam bo przecież mogłaby z pleśnieć jak by nie było już używana to jakieś drobinki mięsa lub ryby mogłybysię znależć.Dobry sposób z wrzucaniem do karmnika.
Jeżeli zostaje, zawsze wyrzucam.
Ja bułkę zawsze wysypuję,nie używam ponownie.
Nie lubie wyrzucać żadnej żywności .. chleb dla mnie nie musi być codziennie świeży , ważne aby od kromki do kromki zjeść .... Jeśli chodzi o panier , staram się wsypać tyle ile potrzebuje ... te 20 - 30 g .. jak maksymalnie wrzucę do kosza nie poczuwam się do '' nadużycia kuchennego ''
A takiej sąsiadki cerbera tylko ... pozazdrościć . Nikt nigdy Wam nie włamie się do domu . ::)) jest lepsza niż najczulszy system alarmowy ...
Pozdrowienia dla ...Sąsiadki . ))
zgadzam się z Megi w każdym słowie (o alarmie też - z doświadczenia) :)
O, jak dobrze ja znam takie sytuacje....Też mam taką sąsiadkę.....zawsze mi zwraca uwagę co mam robić, jak mam robić... niemal oczu nie wydrapietak obstaje przy swoich racjach,chce mną rządzić. Ostatnio gotowałam fasolkę po bretońsku,( miałam fasolkę z puszki) więc odcedzałam ją z zalewy i płukałam, bo jest taka obślizgła - to tak się pluła,żeby nie odcedzać, bo tam same witaminy i taka woda z fasoli zdrowa itp.itd.
na
wet nie wiedziałam, że jestem taką szczęściarą :D Sąsiadki mnie nie nawiedzają
Sporo ludzi nie odcedza. Ja zawsze płuczę bo ten śluz też mnie obrzydza.
Ja tez płukam , groszek, kukurydzę, fasolkę z puszki i odcedzam na sitku:)
Ja tez płukam , groszek, kukurydzę, fasolkę z puszki i odcedzam na sitku:)
płuczę a nie płukamNie, ja płukam, a ty jak chcesz to płucz i piec placki:)))
Nie, ja płukam, a ty jak chcesz to płucz i piec placki:)))
http://niewiem.pl/?p=2006
warto jednak mówić i pisać poprawnie.....
No co:))) jak jedni na ciasta mówią placki, to ja sobie płukam:)
Nie, ja płukam, a ty jak chcesz to płucz i piec placki:)))
nie rozumiem co się tych placków tak uczepiłaś przecież można mówić i placki i ciasta ja od zawsze mówię placki więc nikt mi nie będzie mówil , że mam mówić ciasta.a w przypadku slowa "płukać" jest reguła że mowi się "płuczę"
Ja nie wiem co ty się tego płukania uczepiłaś, to że ktoś mówi na pupę, dup.... , to nie znaczy że ja tak muszę, prawda?:)Nie jestem profesorem Janem Miodkiem, tylko prostą kobieciną:)
Bierzesz to od d..y strony, jak to mawiają
np. http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=6414 i http://obcyjezykpolski.strefa.pl/?md=archive&id=208
Wedle zasady, że uczymy się całe życie, nie zaszkodzi przeczytać.
Ja nie wiem co ty się tego płukania uczepiłaś, to że ktoś mówi na
pupę, dup.... , to nie znaczy że ja tak muszę, prawda?:)Nie jestem
profesorem Janem Miodkiem, tylko prostą kobieciną:)
ja się wcale nie uczepilam tylko zwróciłam Ci grzecznie uwagę. Tobie się dość często zdarza,że poprawiasz innych a jak ja zwróciłam Ci raz to wielka wojna.
Nie ma żadnej wojny, ja sie z nikim nie kłócę:) Jak chcesz to załóż wątek o poprawnej polszczyźnie i tam pogadamy. Ja nie jestem żadną alfą i omegą , robię drobne błędy i będę robić , nie mam zamiaru siadać do kompa ze słownikiem. Poprawiam innych , bo mnie też poprawiają, tak samo jak zrobiłaś to Ty.:)
Nie ma żadnej wojny, ja sie z nikim nie kłócę:) Jak chcesz to
załóż wątek o poprawnej polszczyźnie i tam pogadamy. Ja nie jestem
żadną alfą i omegą , robię drobne błędy i będę robić , nie mam
zamiaru siadać do kompa ze słownikiem. Poprawiam innych , bo mnie też
poprawiają, tak samo jak zrobiłaś to Ty.:)
masz racje popelniasz błędy,każdy je popełnia ale Ty się przy swoich upierasz
pa starych drzew się nie przesadza jeśli ktoś został tak nauczony z mamy dziada i pradziada to nie nauczy się inaczej.
W tym zdaniu, to piecz placki.
Asystentka pisząca zawiadomienie o terminie narady z pracownikami:
Panie dyrektorze jak się pisze "wtorek" przez "f" czy przez "w"?
Dyrektor po dłuższej chwili zastanowienia: pisz pani w "środę"
Bahus, mam takie z życia wzięte.
Tato jak się pisze żółty?
Tatuś odpowiedział - pisz dziecko kanarkowy.
a ja jestem lepsza bo wypłukuje
nigdy w życiu nie wyrzucam nawet okruszka do kosza,
Tak czytam i czytam i nie mogę się nadziwić jak łatwo przejść od tematu bułki tartej i upierdliwej sąsiadki do tematu poprawnej polszczyzny, pochówku, pogrzebu i urny :D
Uśmiałam się :)
Bułkę, która mi zostaje wrzucam do kosza , są to minimalne ilości i jakoś robię to mechanicznie, no chyba, że mam jakieś odpadki do karmnika to dosypuję i wynoszę ptaszynom
A jeśli chodzi o sąsiadkę to ja bym jej coś powiedziała........ taką ciętą ripostę, żeby jej w piętki poszło :D
Z lenistwa posypuję sobie bułką dłoń i tak panieruję. Resztki zmywam przy myciu rąk :)
Staram się nie wyrzucać jedzenia, w końcu musiałam za nie zapłacić. Nawet nie tłumacząc się głodem na świecie- każde wyrzucone jedzenie to wyrzucone pieniądze, a tyle rzeczy można by za nie kupić. No ale resztki, reszteczki... nie mam zwierzaków domowych więc cóż, wyrzucam, wędliny czasem dzieciaki w weekend zanoszą kotom, które mieszkaja koło szkoły, bo internat szkolny zamknięty i głodne chodzą przez 2 dni.
Sąsiadów upierdliwych na szczęście nie mam, Wszyscy zawsze zaczępiają Klarę, która nauczona doświadczeniem za każym razem mówi "Io sono Klara. Szukam kotka. Ciao, ciao " Na tym jej zdolności językowe się kończą ale starsze sąsiadki są uradowane. :)
Zawsze wyrzucam... bułka lekko wilgotnieje, obawiałbym się pleśni. Ale mamy kurki, wiec się nie marnuje :)
Mamo w trakcie panierowania wsypuję bułki tyle by jej potem nie wyrzucać ,czyli po troszku .Jak mi zostanie to wywalam bo jak kiedyś taką wsypałam do słoika z powrotem to mi w nim coś (w słoiku z bułką ,) wyrosło , w ciągu tygodnia nieużywania jej :) Potem jest tylko problem .
Ale nie chodzi chyba w tym wątku o durną bułę :)
Chodzi o sąsiadkę chyba .Też mam takie ale zbywam ich "dobre rady-milczeniem " a i one nie podejmują tych milczących wątków :)
Wścibska sąsiadka to jednak skarb ;P Kto jak nie Ona przypilnuje Ci mieszkania /domu lepiej ?! Gdy Ty np zażywasz kąpieli błotnych w lato ,gdzieś na Hawajach ze swoją rodziną :))
Wiecie co ja myslę ,że ten wątek to kolejna podpucha,wybujała wyobraźnia Mamy Różyczki,tak żeby rozgrzać to forum
tak się zastanawiam jak taka wzorowa gospodyni mogłaby do śmieci wyrzucać jedzenie,nie to niepodobne do niej
jak tak myślę ,a Wy???
A ja nie lubię teorii spiskowych :D
Zostało zadane pytanie, więc odpowiadam. Najwyżej dowiem się, że piszę z błędami stylistycznymi lub interpunkcyjnymi.
W wątku tym nie ma żadnych teorii spiskowych, było tak jak napisałam zakładając wątek:) Jak mieszkałam w mieście , to było inaczej, na wsi sąsiadki przychoszą bez zapowiedzi:)
Chodziło mi o teorię, że wątek jest Twoim kolejnym wymyślonym problemem :)
Tak jest tylko wg agacii:)W wątku o problemach zdrowotnych chłopa , przyznałam się że to był żart.Przecież mogłam trzymać się wersji i ciągnać wątek do konca, ale po co.?
Wiem , wiem :)
Jeszcze nie mieszkałam na wsi, ale mieszkanie w małym miasteczku przerabiam obecnie i nie czuję się całkiem komfortowo. Zaczynając od tego, że wszyscy nas już znają (4 blondynki i wielki facet, obcokrajowcy do tego) a ja jeszcze nikogo, bo nie mam pamięci do twarzy kończąc na tym, że jak nie kupujesz w sklepie Max Mara albo Geox to musisz jechać minimum 30km na zakupy...
W wątku tym nie ma żadnych teorii spiskowych, było tak jak napisałam
zakładając wątek:) Jak mieszkałam w mieście , to było inaczej, na wsi
sąsiadki przychoszą bez zapowiedzi:)
może i przychodzą bez zapowiedzi ale przeciez nie zawsze musisz je wpuszczać do domu,przeciez to Twój dom i Ty decydujesz kogo zapraszasz a komu mówisz:"przepraszam ale jestem teraz strasznie zajęta"
Ja mieszkam na wsi i nikt do mnie nie przychodzi bez zapowiedzi.
Pewnie masz furtkę zamkniętą , u nas w niedzielę jak wszyscy są w domu, to jest otwarta. Mój mąż ma uprawnienia na piece, jej się zepsuł, więc przyszła.
Nie ma furtki zamkniętej. Mam bramę otwartą cały czas. Psy, koty, kury przychodzą, a sąsiadki nie.
Patrz, a do mnie przychodzą, bywa też, że ich częstuje kawą i ciastem:)
Do mojej mamy tez przychodzą sąsiadki bez zapowiedzi. A to 20zł rozmienić, a to z kawałkiem ciasta, a to nasionka jakies czy sadzonki podrzucą. Czasami pogadać, poradzić się, czasem z jedzeniem dla kotów z okolicy, które mama dokarmia razem z przyjaciółka, bo im szkoda zwierzaków. Sa i takie, które muszą poszpiegowac np kiedy mama rozmawia z nami na skypie, to one "tylko sie przywitają"... i przeglad mieszkania nam robią :) A juz w ogrodzie to co chwilę ktoś przy płocie stoi i gada... taki urok życia na wsi :) w małych dawkach- do zniesienia, w większych może męczyć. :)
Nie dosć że bez zapowiedzi, to jeszcze bez pukania do czego przez 1.5 roku mieszkania na wsi nie mogę się przyzwczaić i pewnie się nigdy nie przyzwyczaję:-)
A co do sąsiadki to mam dwie takie "miłe".Jedna kiedys przyleciała z wojną żebym coś zrobila z psem bo juz wytrzymać nie może bo szczeka i szczeka(Zaznaczam że nie szczeka non stop, tylko normalnie jak pies od czasu do czasu). A jak jej zapytałam co jej zdaniem mam z nim zrobić to mi powiedziała, cytuję" pierd..nąć kołkiem w łeb". Zaznaczę że babcia ma juz koło osiemdziesiątki, na co mój maż odpowiedział ze jak jej kury przestana gdakać a kogut piać to i nasz pies przestanie szczekać;-)
Druga natomiast zwróciła mi uwagę że za dużo w piecu palę bo ciągle się dymi z komina i tylko u mnie inni jakoś tak nie palą. To tylko grzecznie powiedziałam że jak 'inni" chcą to niech marzną a ja nie będę i przeprosiłam sąsiadkę mówiąc ze nie mam czasu juz rozmawiać bo muszę iść do pieca dołożyć
Dooobre."Strach się bać",jakby do mniie przychodzili sąsiedzi ze skargami.Stan posiadania:6 psów,4 koty,ponad 20 kur.
Kurcze,z komina też dymi,o zgrozo.
Do mojej mamy, sąsiadka też przychodziła ze skargą , że mamy psy szczekają. Dostają jeść to i szczekają, jak ktoś obcy się kręci. Sama ma psa z ADHD, który goni i obszczekuje każdy samochód, to jest ok.:)
Też tak mówię,że po to psy jeść dostają,żeby szczekały.Podobnie,jak kury mają jajka znosić,bo inaczej je zwolnię z etatu,a lepszego nie znajdą.
No,na poważnie,to czasem jest to męczące,ale nie mam mieszkania w bloku,żebym maltretowała sąsiadów.
Powiem Ci, że jednak w mieście jakoś lepiej się mieszkało, chodzi mi o sąsiadów. Nikt nikogo nie nachodził, mówiło się dzień dobry i szło dalej. Na wsi, to każdy o każdym, prawie wszystko wie:)
No i?
Niech sobie wie...
A cóż takiego robisz złego...
Nie mieszkam na wsi,
ale w takim miejscu co powinno nazywać się "plotkarnia" a nie osiedle domków.
Przyzwyczaiłam się że mi dupę obrabiają,
zwłaszcza ich drażni to, że trzymam się od wszystkich z daleka
i nie przyłączam się do plotowania osiedlowego.
A jak się trzymam z daleka
to i plotki na mój temat rzadko do mnie dochodzą :)
Powiem Ci że ja też trzymam się z daleka, nie chodzę po sąsiadach bo nie lubię. :)
To jeszcze bardziej ich wkurza,
potem wysyłają "delegację" na zwiady
że niby coś się popsuło albo zabrakło
I na wsiach, i w miastach
zdarzają się wścibscy ludzie :)
Oj wiem coś o tym, bo rok na wsi mieszkałam i miałam po uszy wszystkowiedzących i nawiedzających sąsiadów. Dlatego teraz cieszę się że teraz mieszakam w bloku. Sąsiadkom w windzie mówię dzień dobry i na tym nasze wzajemne kontakty kończą
Latem to mamy super, ogrodzenie jest obrośnięte bluszczem, więc nic nie widać co się dzieje w ogrodzie i na podwórku:)
My za to mamy chyba za dużo opału bo w kuchni ciały dzień jest okno uchylone, tyle że ja w przeciwieństwie do podsklepowych plotkar gotuje i używam piekarnika. W kuchni mam też piec etazowy i często w związku z tym mam w kuchni saune.
U nas też był problem z psem, bo... szczekał! Sąsiadka narzekała, regularnie mogłam posłuchać, jak jej to przeszkadza. W końcu nasza Maja zachorowała, a że miała lata to zdechła, nie dało się jej uratowac.
I teraz co słyszę?
Że dawniej jak był pies i szczekał to było lepiej, teraz lis się w okolicy kręci, jastrzębie kury porywają i jest problem... bo nie ma psa i nie odstrasza szkodników!
I bądź tu mądry...
To może sąsiadka spróbuje zastąpić pieska?
Nie dosć że bez zapowiedzi, to jeszcze bez pukania do czego przez 1.5 roku
mieszkania na wsi nie mogę się przyzwczaić i pewnie się nigdy nie
przyzwyczaję:-)
ja mieszkam na wsi ponad 13 lat i też się nie mogę do tego przyzwyczaić (przeprowadziłam się z centrum dużego miasta - Gdańska) ... niektórzy pukają, ale co z tego, jak jedną ręką puka, a drugą za klamkę łapie i jakie zdziwienie, że drzwi na klucz zamknięte ... ile się na poczatku nasłuchałam przez te drzwi, nieraz pretensje do mnie mieli, że przecież na wsi się nie zamyka drzwi ... nie przejmuję się tym, mój dom i moje zasady, a poza tym nie mam ochoty, żeby mi ktoś do domu wchodził jak ja np. jestem właśnie pod prysznicem, albo się przebieram
Bardzo dawno temu, w czasach mojej zamierzchłej młodości mieszkaliśmy w mikro-wiosce (ok. 100 mieszkańców). Jakoś tak też nie było tam w zwyczaju pukać ani dzwonić, tylko było od razu walenie do chaty. Wkurzaliśmy się wszyscy, my dzieciaki też, no bo co to jest, żeby ktoś po naszym domu łaził jak po swoim. W końcu wywiesiliśmy na drzwiach kartkę "Proszę pukać lub dzwonić". Zadziałało, szczególnie namolna sąsiadka (5 x dziennie u nas to mało) była zdziwiona, ale od tego czasu nie było włażenia, jakoś się nauczyli.
Teraz wydaje mi się to śmieszne, ale jak widać wciąż mogłoby być przydatne.
nie martw sie, najwazniejsze ze stosujesz "ogonki" ;-))) hihihihi
Tak, tak. Dokładnie.
Agaciuu, jak Cię mój wątek nie interesuje , to sie nie udzielaj, bo się znów bardzo zdenerwujesz i Ci jeszcze żyłka pierdz........a pęknie
Zawsze wyrzucam bułkę tartą po panierowaniu. Po kontakcie z surowym jajkiem i mięsem nie wyobrażam sobie by użyć jej jeszcze raz.
Mnie jak zostaje nie raz jajka i bułki po schabowych, to mieszam razem i robię takiego placka bułczano- jajecznego , na kilka kęsów:)
ogólnie to prawie w ogóle nie używam bułki do panierowania, ale jeśli już mi się to zdarzy i trochę jej zostanie to daję jajko (które zostaje z panierowania), trochę mleka i smażę bułczane kotleciki
a sąsiadką się nie przejmuj, może się Jej nudzi :D
Rybko, jakby sąsiadka była w moim wieku , to bym się z nią nie patyczkowała, tylko powiedziała co myślę.Latem mamy super , bo cały płot z jej strony, obrośnięty jest bluszczem i słaby widok:)
w sumie dziewczyny dobrze pisały, że taka sąsiadka lepsza niż alarm, ale faktem pozostaje, ze takie wścibstwo jest bardzo denerwujące
Nigdy nie wyrzucam bułki tartej. Wsypuję do pojemnika na następny raz. Oczywiście nie do tego, z którego ją wysypałam :) NBigdy mi nic nie spleśniało, ani nikogo żołądek nie bolał.
A co do sąsiadki... wkurza Cię? Pociesz się tym, że Ty wkurzasz ją tak samo :))))))))))))))))))0
Nigdy nie wyrzucam,a co do sąsiadki to ja mam takie zdanie, że każdy robi jak uważa i nic drugiemu do tego.Za rachunki oświetlenia czy inne nie płaci sąsiadka więc niech ją o to głowa nie boli.
Tylko raz u niej byłam i to w progu, więc nie wiem czemu ją wkurzam, chyba tylko tym że długo światło palę i bułkę wyrzuciłam:)))
Ja tam jakby mi sąsiadka powiedziała " Młode to teraz nie oszczędzają": poczuła się jak w 7 niebie :)
Bułke wyrzucam też nie oszczędzam, ale nic mnie ona nie kosztuję bo sama sobie robię :)
i prądu MR jeszcze nie oszczędzasz co za rozrzutna z Ciebie kobieta:)
Musiała się dowartościować najwidoczniej.
Afera o parę "zanieczyszczonych" okruchów i Twój prąd, za który sama płacisz?
W domu u siebie nie może porządzić,to przyszła do Mamy-Różyczki i sobie ulżyła.Ja bym nie wytrzymała i zwróciłabym jej uwagę za takie wścibstwo.
Moja sąsiadka dzis bez zapowiedzi zapukała i przytaszczyła Najmłodszej zdalnie sterowanego robota takiego na "oko" ok 1 m. Jej syn się nim nie chciał bawić, za bardzo "dziewczyński" :) No i teraz po domu jeździ robot a Klara za nim biega :)
hihi. Czyli nie wszystkie sąsiadki są złe
Na szczęście nie! :)
Mam pytanie. Jeśli jesteście w domu zamknięci na kluz. idzie ktoś z kim nie chcecie rozmawiać ale ten ktoś wie, że jesteście w domu. Nie otwierać czy otwierać. dowiedzieć się o co chodzi i pożegnać się. Mam na myśli tu np: złomiarzy, wolontariuszy z fundacji, osoby żebrzące czy świadkowie Jehowy.
ze wszystkich których wymieniłaś pukają tylko świadkowie Jehowy, kiedyś dawno temu bardzo grzecznie ale stanowczo podziękowałam im za wizytę i poprosiłam żeby następnym razem omijali moje drzwi i zwykle omijają, jeśli pukają nie otwieram. szczerze mówiąc pomimo tego że jestem dorosła nie otwietam drzwi nieznajomym, w większosci bloków są domofony i niektórym można podziękowac już przy rozmowie przez domofon, domokrążcy pukają do drzwi znienacka i wtedy nie otwieram, mam nauczkę jak kiedyś otworzyłam Romce, wysłuchałam, podziękowałam i chciałam zamknąc drzwi, ta jednak wpakowała mi się do domu...teraz wyznaję zasadę "nie znam, nie otwieram" listonosz, kurier, czy pan ze spółdzielni chodzą w służbowych uniformach i nie ma problemu, wszelkie przeglądy sa ogłoszane z wyprzedzeniem więc wiem kto ewentualnie może mnie nawiedzić:)
Mam ten komfort, że otwieram okno, a nie drzwi bo się boję, ze ktoś mógł by siłą wejść do domu. Dopiero jak dowiem się o co chodzi to albo się żegnam i zamykam okno albo schodzę i otwieram drzwi.