Decyzje już zapadły, ustawa podpisana dawno, ale ostatnio coraz głośniej o akcji "Ratujmy maluchy i starsze dzieci też". Chodzi o zebranie podpisów pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum edukacyjne.
Moje dziecko od września zaczyna "zerówkę", zmusiła mnie do tego ustawa, niestety nie miałam już mozliwości wyboru tak jak wcześniejsze roczniki. Wydaje mi się, że 6 latek w szkole to zbyt wcześnie, ale jeśli już musimy w tej dziedzinie życia gonić świat to chciałabym mieć wybór i zdecydowac czy moje dziecko jest juz gotowe...
Mam dwójkę dzieci rok po roku; starszy jest w drugiej klasie, młodszy w pierwszej. Obaj poszli do szkoły jako sześciolatki. Młodszy miał być tym pierwszym rocznikiem obowiązkowym, dlatego starszy poszedł wcześniej. Nie chciałam żeby chodzili równocześnie. Obowiązek odroczono ale młody się uparł, ze też chce iść wcześniej. Czy żałuję? Generalnie nie; nie mają problemów w szkole, nie ma kłopotów z nauką, są zadowoleni. Ale uważam, o tym czy posłac dziecko do szkoły wcześniej powinni decydowac rodzice. Sa dzieci gotowe wcześniej, ale sa i takie które w wieku 7 lat maja kłopoty.
Ja moją córkę posłałam do szkoły jako sześciolatka i nie żałuję . Córka bardzo dobrze sobie radzi i w szkole spędza nawet mniej czasu niż w przedszkolu więc ma więcej czasu na zabawę . Nawet jeżeli odliczę czas na zadanie domowe. Wiem jednak , że są takie dzieci które nie dały by sobie radę bo każde dziecko rozwija się inwidualnie. Dlatego powinno się dzieci 5 letnie na wiosnę posyłać do poradni pedagogiczno - psychologicznej i sprawdzić czy dziecko da sobie w szkolę radę. Jeżeli nie to od września nie do szkoły a do przedszkola, a do szkoły w wieku 7 lat. I decyzję nie podejmowali by rodzice bo czasami jest tak , że ambitni rodzice nawet nieprzystosowane emocjonalnie dziecko posłali by do szkoły . I na odwrót dziecko , które da sobie w szkole radę rodzice wysyłają do przedszkola bo tam może być do 17 a rodzice pracują i im to na rękę. Ale są w szkołach świetlice i dzieci mogły by tam spędzać czas po lekcjach. Ale się rozpisałam.
w naszym przypadku w pierwszej klasie podstawówki spotkają się dwa roczniki dzieci, moja córka z młodszego rocznika i urodzona na koniec roku, tak więc różnica między dziećmi będzie naprawdę spora...właśnie dlatego chciałabym móc wybrać...pocieszam się jedynie tym że młoda jest bystra i bardzo kontaktowa:)
Ale są w szkołach świetlice i dzieci mogły by tam spędzać czas po lekcjach. Ale się rozpisałam.
Jestem przeciwna swietlicy.
Swietlice przewaznie sa do godziny 15:00, potem sa swietlice srodowiskowe (nie w kazdej szkole). Dziecko przechodzi z jednej do drugiej swietlicy i tak sie "poniewiera" .
W przedszkolu dziecko gdy siedzi nawet caly dzien, to ma stale posilki w tym cieply. Owszem w swietlicach tez sa posilki, ale juz nie dopilnowane sa dzieci tak jak w przedszkolu, aby np niejadki cos zjadly. Poza tym szkoly polikwidowaly stołówki i w wiekszosci juz obiad to katering przywozony.
To zależy od szkoły. W naszej jest do 17 i panie pomagają w zadaniach lub są jakieś dodatkowe zajęcia np. plastyczne i dzieci są cały czas zajęte i są cały czas w jednym miejscu. Obiady są o 11.20 , 12.30 i 13.35 bo mamy 3 dłuższe przerwy.
Moja córka w tym roku we wrześniu kańczy 6 lat,ale do zerówki posłałam ją jako 5 latke,aby ja też w jakiś sposób sprawdzić,jakbym nie miała wyboru,to posłałabym ja od września do 1 klasy,ale postanowiliśmy ją zostawić jeszcze rok w zerówce(tak jak rodzice 5 innych dziec z jej grupy),do niektórych zadań musze ją zmuszać niemal siłą,jak tak jest teraz to co będzie w 1 klasie.Fakt dziecko zrobiło się inne niż w przedszkolu,bajdziej pewne siebie,na swietlicy siedziałaby do zamknięcia,ale co do 5 latków z zerówce mówie nie!
sami widzicie ,że glosy są podzielone,ja narazie nie mam tego problemu mój synek ma 3,5 roku ale pewnie niedługo zacznę o tym myśleć.ale uważam ,że niepowinno być tak ,że obcy ludzie decydują o moim dziecku,które ja wychowuję.
Teoretycznie, jeśli Twoje dziecko ma 3,5 roku to, według obowiązujących w tej chwili przepisów, Państwo zdejmie Ci z głowy wszelkie dylematy i obowiązkowo pośle je do szkoły w wieku 6 lat.
Ja puściłam moich synów bliźniaków, wcześniaków do I klasy jak mieli 6 lat.. Jeden nawet nie znał liter. Radzą sobie świetnie. W niektórych dziedzinach są nawet liderami. Tak powiedział ich nauczyciel. Są najmłodsi bo nikt oprócz nas nie puścił dzieci wcześniej. Nie żałuję. Oni też są zadowoleni. Radzą sobie super. Nudzili by się w zerówce gdyby poszli normalnie.
Ja tez mam 6-latka, ktory idzie do szkoły i to na dodatek do I klasy... W zerowce w naszej szkole jest bardzo mało miejsc, a w klasach I 6-latki mają byc razem.. Poza tym boję się trochę kumulacji dwoch rocznikow w przyszłym roku, a potem w gimnazjum itd... Ale generalnie najchętniej zostawiłabym dziecko w przedszkolu poniewaz uważam, że to byłoby najbardziej optymalne rozwiązanie, a prawdziwą przyczyną reformy jest wczesniejsze rozpoczecie życia zawodowego przez kolejne roczniki. Zyska na tym kasa panstwa...
Dzieciaki kończą niewiadomo jakie studia i pracy nie mają więc do czego się spieszyć. Nie dośc że zabiera im się rok dzieciństwa to jeszcze każe do 67 pracować. Szkoda mi ich.
Moje dziewczynki ida do pierwszej klasy jako 7 latki, nie uwazam ze jest to dla nich za pozno i gdybym miala decydowac to nie puscilabym 6-latka do pierwszej klasy. Niestety jest tak ze jedne dzieci sobie radza a drugie nie, znam rodzicow dzieci ktore poszly do pierwszej klasy jako 6-latki i teraz ci rodzice zaluja ze puscili dzieci o rok wczesniej bo dzieci jednak odstaja od tych starszych. Ja mam inna sytuacje bo moje dzieci chodza juz drugi rok do szkoly amerykanskiej, ucza sie codziennie po 7 godzin po angielsku i szczerze powiem ze to jest glownie moja decyzja zeby w Polsce poszly do pierwszej klasy a nie od drugiej jak to mi sugerowano w szkole. Moje dziewczynki dobrze mowia po polsku ale niestety te dwa lata nauki zrobily swoje, mieszaja dwa jezyki czesto cos umieja powiedziec po angielsku a nie po polsku, mysle ze nie maja takiego zasobu slow jak "polskie" dzieci. Mysle ze pewnie by sobie poradzily ale pewnie bez dodatkowych zajec by sie nie obylo. Ale szczerze powiem , gdybym mieszkala w Polsce jak mialy 6 lat to nie poslalabym ich do pierwszej klasy.
Ja uważam że to jest dobre, przecież dzieci nie będą sie uczyć nie wiadomo czego, tylko na początek literek, cyferek a to wszystko przez zabawę. I szybciej zakończą edukację co też jest plusem. Dzieci bardzo szybko się uczą, trzeba mieć tylko dobre podejście
uważasz że sytuacja kiedy w pierwszej klasie spotkają się dwa roczniki (2007 i 2008) jest dobra? między dzieckiem urodzonym na początku 2007 a urodzonym pod koniec 2008 będą praktycznie dwa lata różnicy..w przypadku dzieci to jest przepaść
w naszej szkole mają nie łączyc rocznikow. Do zerowki jest 4 razy więcej chetnych niz miejsc... Dlatego wybrałam I klasę, ale szczęsliwa z tego powodu nie jestem...
a to dobre...ostatnio gdzieś wyczytałam że miasto czy gmina MAJĄ OBOWIĄZEK zapewnić wszystkim chętnym miejsca w oddziałach zerowych..jak zwykle życie pokazuje że jest inaczej
Moja siostrzenica idzie w tym roku do zerówki jako sześciolatka. Jej starszy brat będzie w szóstej klasie, więc wydawałoby się, że fajnie się złożyło, bo mógłby odprowadzać siostrę do szkoły. Niestety , ponieważ jest dużo chętnych do klasy pierwszej, szkoła w tym roku nie będzie mieć klasy zerowej.
I tak , brat będzie w jednej szkole , siostra przez rok w innej .Są to szkoły oddalone od siebie w dość dużej odległości .Rozwiązaniem byłoby posłanie Majki do klasy pierwszej, ale rok temu , kiedy siostra zdecydowała ,że mała idzie w wieku siedmiu lat do szkoły , nie trafiła do najstarszej grupy w przedszkolu.O likwidacji klasy zerowej , szkoła poinformowała bardzo późno.
W przedszkolu owszem ucza sie literek cyferek poprzez zabawe, ale w szkole?
Rodzice powiini miec wybor, jak chca to niech puszczaja nawet 5 latki do szkoly ale nic na sile. Ja mialam wybor i nie puscilam syna czesniej do szkoly, corka niestety pojdzie jako 6 latek.
Owszem dzieci bardzo szybko sie ucza i trzeba miec dobre podejscie, ale nie sadzisz ze kazdy nauczyciel ma to podejscie.
To zależy od przedszkola . Jak moja córka jako 5 latek trafiła do zerówki musieliśmy wyrazić zgodę na wprowadzenie książek i nauczania literek , a i tak te podręczniki były rzadko urzywane , a nawet ostatnia 4 część nie była zrobiona. Więc moja córka liter nauczyła się bardziej w domu niż w przedszkolu. A czytać to dopiero w pierwszej klasie.
Mój brat, który chodzi teraz do 2 klasy, poszedł do szkoły jako 7 latek. W klasie ma trójkę dzieci z młodszego rocznika. Jedno z tych dzieci jest najlepszą uczennicą w klasie, drugie uczy się lepiej niż starszy brat (są w tej samej klasie), trzecie dziecko ma problemy z nauką.
Nie można generalizować.
Jednak wybór nie powinien należeć tylko i wyłącznie do rodziców, tylko właśnie jeszcze jakieś rozmowy z psychologiem, pedagogiem. Tą najsłabszą dziewczynkę mama wysłała do szkoły na przekór wszystkim negatywnym opiniom i ciągle do niej nie dociera, że dziecko sobie nie radzi. Oskarża tylko nauczycielkę o niesprawiedliwe ocenianie..
Na szczęście dla małej, nauczycielka może poświęcać jej więcej czasu, bo w klasie jest 10 dzieciaczków a dodatkowo prowadzone są zajęcia wyrównawcze.
Starszaki poszły do szkoły jako 7 latki, ale tu powinny były pójsć jako 6latki, tak też edukację zacznie najmłodsza. Dzieci mają niezłe tempo w szkole. Włoski, matematyka, geografia, historia, angielski, historia i jeszcze kilka przedmiotów. Pisać muszą 3 stylami (kaloigraficzny, pisany, drukowany), czytać mają płynnie. Zeszytów format A4 z włoskiego zapisały juz po 4, z matematyki też. Czasem odrabiamy lekcje do 21.00. 6 latki maja ciężko, nikt ich nie traktuje ulgowo, bo to normalny wiek rozpoczęcia edukacji szkolnej. Nasza wychowawczyni jest bardzo wymagająca, dzieciaki ciężko pracują, czasem w ciągu dnia mają tylko jedną 15minutową przerwę na śniadanie. Moje mimo nieznajomości języka radza sobie dobrze, są na szczęście rok starsze, ale i jako 6latki poradziłyby sobie bez problemu.
Starszaki poszły do szkoły jako 7 latki, ale tu powinny były pójsć jako 6latki, tak też edukację zacznie najmłodsza. Dzieci mają niezłe tempo w szkole. Włoski, matematyka, geografia, historia, angielski, historia i jeszcze kilka przedmiotów. Pisać muszą 3 stylami (kaloigraficzny, pisany, drukowany), czytać mają płynnie. Zeszytów format A4 z włoskiego zapisały juz po 4, z matematyki też. Czasem odrabiamy lekcje do 21.00. 6 latki maja ciężko, nikt ich nie traktuje ulgowo, bo to normalny wiek rozpoczęcia edukacji szkolnej. Nasza wychowawczyni jest bardzo wymagająca, dzieciaki ciężko pracują, czasem w ciągu dnia mają tylko jedną 15minutową przerwę na śniadanie. Moje mimo nieznajomości języka radza sobie dobrze, są na szczęście rok starsze, ale i jako 6latki poradziłyby sobie bez problemu.
Dziwię sie temu co piszesz.Mój starszy skończył już elementare a młodszy jest w pierwszej klasie.Litery i sylaby uczyli się miesiącami,z angielskiego parę słówek,historię wczoraj zaczeli,matematyka piano,piano.Chyba nauczycielkę macie zbyt wymagającą.Dla pocieszenia mogę dodac że w elementare nikt (nawet dzieci kompletnie nic się nie uczące i nie chodzące do szkoły) nie powtarzają klasy, za to w medii jest twarde lądowanie.
Moje na szczęście płynnie czytają i w przedszkolu nauczyły sie pisać, ale poziom mnie zaskoczył, spodziewałam sie czegos całkiem innego, litery i sylaby mieli i owszem bo uczyli sie pisać wszelkimi stylami (pytanie po co?) i przez to dzieci wracały z sylabami np Ma Me Mi Mo Mu i trzeba było przepisać każda sylabę w linii 3 krotnie, każdą na całą stronę, później napisac wyrazy z sylabą, na końcu przepisać zdania i pozaznaczac sylaby. Teraz odrabiaja lekcje i opisują, co robia danego dnia o danej godzinie. Z angielskiego rzeczywiście maja niewiele nowych słów, ale uczyły się 3 lata w przedszkolu więc maja przynajmniej tyle luzu. Nauczycielka znana jest z tego, że jest bardzo wymagająca, było kilka problemów, strasznie krzyczała na dzieci, zadawała niewyobrażalne ilości prac domowych na szczęście juz się wszystko unormowało, dzięki interwencji dyrekcji. Wczoraj była u nas mama koleżanki z klasy dziewczyn, jej córki nie było 2dni, więc ma trochę przepisywania... 8stron przykładów z matematyki, 6stron w zeszycie od włoskiego (wiersz na pamięć), geografia i dziecko będzie przepisywało do jutra.
Szkoda że Twoje dziewczynki trafiły na taką wredotę.Moje jak mają nieobecnosc to nic nie przepisują i nic z tych dni się nie uczą Szkoła elementare 8,15-13,00 w czwartki dodatkowo popołudnie14.00-16,00. Od 16.00 do 19,00 idą na ludotekę bawić się,młodszy ma w poniedziałki i srody 1.5 godz. terapii,no i na czas na gry,komputer itd.,luzik.najwięcej czasu zajmuje nauczenie się wierszyka.
Ma me mi mo mu też pisały,wszystkie na jednej stronie się zmiesciły.10 min. i po pisaniu było.Przecież przez takie babsko można znienawidzieć szkołę.
moja córka w tym roku ma iść do zerówki,ma 5 lat.jestem przeciwna by za rok musiała iść do 1 klasy.Moje dziecko chce się bawić,a nie siedzieć 45 minut w ławce.dlaczego mam pozbawiac je tak wczesnie dzieciństwa,nie rozumiem w jakim celu ma byc ta reforma,kompletne nieporozumienie,tak samo jak gimnazja zresztą.takie jest moje zdanie,jesli ktos chce może dziecko posłać wcześniej,ja jakos tego nie widze,tym bardziej że w 1 klasie spotkają się dwa roczniki,tym bardziej jesli ktos ma dziecko z grudnia,a inni maja z stycznia,to róznica jest diametralna,"wyścig szczurów"zacznie się już klasie 1.
Między moimi dziewczynkami jest rok i 10 dni różnicy i podjęliśmy decyzję, że obie od września idą do pierwszej klasy. Jak się uda to będą w klasie połączonych roczników ( obie są z końca roku) i wtedy liczebność takiej klasy jest mniejsza. Wcale nie widzę takiej ogromnej przepaści między moją 6 i 7 latką, młodsza rysuje, pisze np. dużo staranniej niż starsza, starsza za to jest bardziej uspołeczniona, gdzie nie pójdzie tam zaraz ma koleżankę. Gdy dziecko definitywnie nie jest gotowe do szkoły można zawsze skorzystać z pomocy poradni i uzyskać odroczenie. Nie wiem jak jest w innych szkołach ale u nas w klasach najmłodszych nie ma systemu klasowo- lekcyjnego, jest dużo zabawy, w każdej klasie jest dywanik. Myślę, że nie będzie tak źle. Jak mówiła pani dyrektor na spotkaniu aby dziecko mogło iść do klasy pierwszej musi umieć posługiwać się kredkami i trochę nożyczkami, nie musi znać liter czy cyferek.U nas są klasy 6-latków, 7-latków, i w tym roku była klasa 7-latków z końca roku i 6- latków i żyję nadzieją, że i wtym roku taka klasa powstanie.
Moja starsza córka chodzi do III klasy. Poszła do szkoły jako 7-latek. Długo zastanawiałam się, czy nie posłać jej rok wcześniej. Wiedzę miała, jak na swój wiek, bardzo rozległą. Rozwój fizyczny, sprawności manualne, czytanie, liczenie itd. ponad przeciętne. Jednak rozwój emocjonalny, nie był na odpowiednim poziomie. Po wielu przemyśleniach i konsultacjach z pedagogami, zrezygnowaliśmy z posyłania jej do szkoły rok wcześniej. I była to bardzo dobra decyzja. Dziewczynka nam dojrzała emocjonalnie, a swoje zdolności rozwija na dodatkowych zajęciach dla starszych klas. Obecnie chodzi na zajęcia pozalekcyjne z dziećmi z klas IV-VI.
Drugą córeczkę, dla odmiany, posłaliśmy do szkoły w wieku 6 lat. Teraz chodzi do II klasy. Z perspektywy czasu widzę, że była to bardzo dobra decyzja. Uczy się bardzo dobrze, jest jedną z najlepszych uczennic. Świetnie radzi sobie na zajęciach plastycznych, czyta płynnie, liczy błyskawicznie, jest bystra, odważna, inteligentna. Nauczyciele, teraz, mówią mi, że była to bardzi dobra decyzja. Chociaż, kiedy dowiedzieli się, że córka pójdzie do szkoły, byli pełni obaw, jak sobie poradzi.
My, rodzice, najlepiej znamy swoje dziecko. Widzimy, jak radzi sobie w różnych sytuacjach i jaki ma zasób wiedzy i umiejętności. W końcu przebywamy ze swoimi dziećmi najwięcej. Wybór powiniem więc należeć do rodziców.
Decyzje już zapadły, ustawa podpisana dawno, ale ostatnio coraz głośniej o akcji "Ratujmy maluchy i starsze dzieci też". Chodzi o zebranie podpisów pod wnioskiem o ogólnopolskie referendum edukacyjne.
Moje dziecko od września zaczyna "zerówkę", zmusiła mnie do tego ustawa, niestety nie miałam już mozliwości wyboru tak jak wcześniejsze roczniki. Wydaje mi się, że 6 latek w szkole to zbyt wcześnie, ale jeśli już musimy w tej dziedzinie życia gonić świat to chciałabym mieć wybór i zdecydowac czy moje dziecko jest juz gotowe...
A jakie jest Wasze zdanie?
Więcej o akcji:
http://rzecznikrodzicow.pl/referendum-edukacyjne-ratuj-maluchy-i-starsze-dzieci-tez#overlay-context=materialy-do-referendum-edukacyjnego
Mam dwójkę dzieci rok po roku; starszy jest w drugiej klasie, młodszy w pierwszej. Obaj poszli do szkoły jako sześciolatki. Młodszy miał być tym pierwszym rocznikiem obowiązkowym, dlatego starszy poszedł wcześniej. Nie chciałam żeby chodzili równocześnie. Obowiązek odroczono ale młody się uparł, ze też chce iść wcześniej. Czy żałuję? Generalnie nie; nie mają problemów w szkole, nie ma kłopotów z nauką, są zadowoleni. Ale uważam, o tym czy posłac dziecko do szkoły wcześniej powinni decydowac rodzice. Sa dzieci gotowe wcześniej, ale sa i takie które w wieku 7 lat maja kłopoty.
Ja moją córkę posłałam do szkoły jako sześciolatka i nie żałuję . Córka bardzo dobrze sobie radzi i w szkole spędza nawet mniej czasu niż w przedszkolu więc ma więcej czasu na zabawę . Nawet jeżeli odliczę czas na zadanie domowe. Wiem jednak , że są takie dzieci które nie dały by sobie radę bo każde dziecko rozwija się inwidualnie. Dlatego powinno się dzieci 5 letnie na wiosnę posyłać do poradni pedagogiczno - psychologicznej i sprawdzić czy dziecko da sobie w szkolę radę. Jeżeli nie to od września nie do szkoły a do przedszkola, a do szkoły w wieku 7 lat. I decyzję nie podejmowali by rodzice bo czasami jest tak , że ambitni rodzice nawet nieprzystosowane emocjonalnie dziecko posłali by do szkoły . I na odwrót dziecko , które da sobie w szkole radę rodzice wysyłają do przedszkola bo tam może być do 17 a rodzice pracują i im to na rękę. Ale są w szkołach świetlice i dzieci mogły by tam spędzać czas po lekcjach. Ale się rozpisałam.
w naszym przypadku w pierwszej klasie podstawówki spotkają się dwa roczniki dzieci, moja córka z młodszego rocznika i urodzona na koniec roku, tak więc różnica między dziećmi będzie naprawdę spora...właśnie dlatego chciałabym móc wybrać...pocieszam się jedynie tym że młoda jest bystra i bardzo kontaktowa:)
Ale są w szkołach świetlice i dzieci
mogły by tam spędzać czas po lekcjach. Ale się rozpisałam.
Jestem przeciwna swietlicy.
Swietlice przewaznie sa do godziny 15:00, potem sa swietlice srodowiskowe (nie w kazdej szkole). Dziecko przechodzi z jednej do drugiej swietlicy i tak sie "poniewiera" .
W przedszkolu dziecko gdy siedzi nawet caly dzien, to ma stale posilki w tym cieply. Owszem w swietlicach tez sa posilki, ale juz nie dopilnowane sa dzieci tak jak w przedszkolu, aby np niejadki cos zjadly. Poza tym szkoly polikwidowaly stołówki i w wiekszosci juz obiad to katering przywozony.
To zależy od szkoły. W naszej jest do 17 i panie pomagają w zadaniach lub są jakieś dodatkowe zajęcia np. plastyczne i dzieci są cały czas zajęte i są cały czas w jednym miejscu. Obiady są o 11.20 , 12.30 i 13.35 bo mamy 3 dłuższe przerwy.
Moja córka w tym roku we wrześniu kańczy 6 lat,ale do zerówki posłałam ją jako 5 latke,aby ja też w jakiś sposób sprawdzić,jakbym nie miała wyboru,to posłałabym ja od września do 1 klasy,ale postanowiliśmy ją zostawić jeszcze rok w zerówce(tak jak rodzice 5 innych dziec z jej grupy),do niektórych zadań musze ją zmuszać niemal siłą,jak tak jest teraz to co będzie w 1 klasie.Fakt dziecko zrobiło się inne niż w przedszkolu,bajdziej pewne siebie,na swietlicy siedziałaby do zamknięcia,ale co do 5 latków z zerówce mówie nie!
sami widzicie ,że glosy są podzielone,ja narazie nie mam tego problemu mój synek ma 3,5 roku ale pewnie niedługo zacznę o tym myśleć.ale uważam ,że niepowinno być tak ,że obcy ludzie decydują o moim dziecku,które ja wychowuję.
Teoretycznie, jeśli Twoje dziecko ma 3,5 roku to, według obowiązujących w tej chwili przepisów, Państwo zdejmie Ci z głowy wszelkie dylematy i obowiązkowo pośle je do szkoły w wieku 6 lat.
Też ma córcie w tym wieku i też zostaje jeszcze w zerówce :)
Ja puściłam moich synów bliźniaków, wcześniaków do I klasy jak mieli 6 lat.. Jeden nawet nie znał liter. Radzą sobie świetnie. W niektórych dziedzinach są nawet liderami. Tak powiedział ich nauczyciel. Są najmłodsi bo nikt oprócz nas nie puścił dzieci wcześniej. Nie żałuję. Oni też są zadowoleni. Radzą sobie super. Nudzili by się w zerówce gdyby poszli normalnie.
Ja tez mam 6-latka, ktory idzie do szkoły i to na dodatek do I klasy... W zerowce w naszej szkole jest bardzo mało miejsc, a w klasach I 6-latki mają byc razem.. Poza tym boję się trochę kumulacji dwoch rocznikow w przyszłym roku, a potem w gimnazjum itd... Ale generalnie najchętniej zostawiłabym dziecko w przedszkolu poniewaz uważam, że to byłoby najbardziej optymalne rozwiązanie, a prawdziwą przyczyną reformy jest wczesniejsze rozpoczecie życia zawodowego przez kolejne roczniki. Zyska na tym kasa panstwa...
Napewno zyska jak 3/4 młodych ludzi wyjedzie do pracy za granicę, jeśli w kraju nie zmienią tego i owego...
to prawda ale skrocenie edukacji przedszkolnej o rok także oznacza mniejsze wydatki dla panstwa..
Dzieciaki kończą niewiadomo jakie studia i pracy nie mają więc do czego się spieszyć. Nie dośc że zabiera im się rok dzieciństwa to jeszcze każe do 67 pracować. Szkoda mi ich.
Nic dodac nic ujac, mysle tak jak Ty.
I ja się z tym zgadzam.
Oni będą pracować dłużej niż do 67 roku życia.
Moje dziewczynki ida do pierwszej klasy jako 7 latki, nie uwazam ze jest to dla nich za pozno i gdybym miala decydowac to nie puscilabym 6-latka do pierwszej klasy. Niestety jest tak ze jedne dzieci sobie radza a drugie nie, znam rodzicow dzieci ktore poszly do pierwszej klasy jako 6-latki i teraz ci rodzice zaluja ze puscili dzieci o rok wczesniej bo dzieci jednak odstaja od tych starszych. Ja mam inna sytuacje bo moje dzieci chodza juz drugi rok do szkoly amerykanskiej, ucza sie codziennie po 7 godzin po angielsku i szczerze powiem ze to jest glownie moja decyzja zeby w Polsce poszly do pierwszej klasy a nie od drugiej jak to mi sugerowano w szkole. Moje dziewczynki dobrze mowia po polsku ale niestety te dwa lata nauki zrobily swoje, mieszaja dwa jezyki czesto cos umieja powiedziec po angielsku a nie po polsku, mysle ze nie maja takiego zasobu slow jak "polskie" dzieci. Mysle ze pewnie by sobie poradzily ale pewnie bez dodatkowych zajec by sie nie obylo. Ale szczerze powiem , gdybym mieszkala w Polsce jak mialy 6 lat to nie poslalabym ich do pierwszej klasy.
Ja uważam że to jest dobre, przecież dzieci nie będą sie uczyć nie wiadomo czego, tylko na początek literek, cyferek a to wszystko przez zabawę. I szybciej zakończą edukację co też jest plusem. Dzieci bardzo szybko się uczą, trzeba mieć tylko dobre podejście
uważasz że sytuacja kiedy w pierwszej klasie spotkają się dwa roczniki (2007 i 2008) jest dobra? między dzieckiem urodzonym na początku 2007 a urodzonym pod koniec 2008 będą praktycznie dwa lata różnicy..w przypadku dzieci to jest przepaść
w naszej szkole mają nie łączyc rocznikow. Do zerowki jest 4 razy więcej chetnych niz miejsc... Dlatego wybrałam I klasę, ale szczęsliwa z tego powodu nie jestem...
a to dobre...ostatnio gdzieś wyczytałam że miasto czy gmina MAJĄ OBOWIĄZEK zapewnić wszystkim chętnym miejsca w oddziałach zerowych..jak zwykle życie pokazuje że jest inaczej
Moja siostrzenica idzie w tym roku do zerówki jako sześciolatka. Jej starszy brat będzie w szóstej klasie, więc wydawałoby się, że fajnie się złożyło, bo mógłby odprowadzać siostrę do szkoły. Niestety , ponieważ jest dużo chętnych do klasy pierwszej, szkoła w tym roku nie będzie mieć klasy zerowej.
I tak , brat będzie w jednej szkole , siostra przez rok w innej .Są to szkoły oddalone od siebie w dość dużej odległości .Rozwiązaniem byłoby posłanie Majki do klasy pierwszej, ale rok temu , kiedy siostra zdecydowała ,że mała idzie w wieku siedmiu lat do szkoły , nie trafiła do najstarszej grupy w przedszkolu.O likwidacji klasy zerowej , szkoła poinformowała bardzo późno.
W przedszkolu owszem ucza sie literek cyferek poprzez zabawe, ale w szkole?
Rodzice powiini miec wybor, jak chca to niech puszczaja nawet 5 latki do szkoly ale nic na sile. Ja mialam wybor i nie puscilam syna czesniej do szkoly, corka niestety pojdzie jako 6 latek.
Owszem dzieci bardzo szybko sie ucza i trzeba miec dobre podejscie, ale nie sadzisz ze kazdy nauczyciel ma to podejscie.
To zależy od przedszkola . Jak moja córka jako 5 latek trafiła do zerówki musieliśmy wyrazić zgodę na wprowadzenie książek i nauczania literek , a i tak te podręczniki były rzadko urzywane , a nawet ostatnia 4 część nie była zrobiona. Więc moja córka liter nauczyła się bardziej w domu niż w przedszkolu. A czytać to dopiero w pierwszej klasie.
szybciej zakpńczą edukację,żeby potem tyrać do 70 tki
do 70-tki? To wersja optymistyczna.
Mój brat, który chodzi teraz do 2 klasy, poszedł do szkoły jako 7 latek. W klasie ma trójkę dzieci z młodszego rocznika. Jedno z tych dzieci jest najlepszą uczennicą w klasie, drugie uczy się lepiej niż starszy brat (są w tej samej klasie), trzecie dziecko ma problemy z nauką.
Nie można generalizować.
Jednak wybór nie powinien należeć tylko i wyłącznie do rodziców, tylko właśnie jeszcze jakieś rozmowy z psychologiem, pedagogiem. Tą najsłabszą dziewczynkę mama wysłała do szkoły na przekór wszystkim negatywnym opiniom i ciągle do niej nie dociera, że dziecko sobie nie radzi. Oskarża tylko nauczycielkę o niesprawiedliwe ocenianie..
Na szczęście dla małej, nauczycielka może poświęcać jej więcej czasu, bo w klasie jest 10 dzieciaczków a dodatkowo prowadzone są zajęcia wyrównawcze.
Starszaki poszły do szkoły jako 7 latki, ale tu powinny były pójsć jako 6latki, tak też edukację zacznie najmłodsza. Dzieci mają niezłe tempo w szkole. Włoski, matematyka, geografia, historia, angielski, historia i jeszcze kilka przedmiotów. Pisać muszą 3 stylami (kaloigraficzny, pisany, drukowany), czytać mają płynnie. Zeszytów format A4 z włoskiego zapisały juz po 4, z matematyki też. Czasem odrabiamy lekcje do 21.00. 6 latki maja ciężko, nikt ich nie traktuje ulgowo, bo to normalny wiek rozpoczęcia edukacji szkolnej. Nasza wychowawczyni jest bardzo wymagająca, dzieciaki ciężko pracują, czasem w ciągu dnia mają tylko jedną 15minutową przerwę na śniadanie. Moje mimo nieznajomości języka radza sobie dobrze, są na szczęście rok starsze, ale i jako 6latki poradziłyby sobie bez problemu.
Starszaki poszły do szkoły jako 7 latki, ale tu powinny były pójsć
Dziwię sie temu co piszesz.Mój starszy skończył już elementare a młodszy jest w pierwszej klasie.Litery i sylaby uczyli się miesiącami,z angielskiego parę słówek,historię wczoraj zaczeli,matematyka piano,piano.Chyba nauczycielkę macie zbyt wymagającą.Dla pocieszenia mogę dodac że w elementare nikt (nawet dzieci kompletnie nic się nie uczące i nie chodzące do szkoły) nie powtarzają klasy, za to w medii jest twarde lądowanie.jako 6latki, tak też edukację zacznie najmłodsza. Dzieci mają niezłe
tempo w szkole. Włoski, matematyka, geografia, historia, angielski, historia
i jeszcze kilka przedmiotów. Pisać muszą 3 stylami (kaloigraficzny,
pisany, drukowany), czytać mają płynnie. Zeszytów format A4 z
włoskiego zapisały juz po 4, z matematyki też. Czasem odrabiamy lekcje do
21.00. 6 latki maja ciężko, nikt ich nie traktuje ulgowo, bo to normalny
wiek rozpoczęcia edukacji szkolnej. Nasza wychowawczyni jest bardzo
wymagająca, dzieciaki ciężko pracują, czasem w ciągu dnia mają tylko
jedną 15minutową przerwę na śniadanie. Moje mimo nieznajomości języka
radza sobie dobrze, są na szczęście rok starsze, ale i jako 6latki
poradziłyby sobie bez problemu.
Moje na szczęście płynnie czytają i w przedszkolu nauczyły sie pisać, ale poziom mnie zaskoczył, spodziewałam sie czegos całkiem innego, litery i sylaby mieli i owszem bo uczyli sie pisać wszelkimi stylami (pytanie po co?) i przez to dzieci wracały z sylabami np Ma Me Mi Mo Mu i trzeba było przepisać każda sylabę w linii 3 krotnie, każdą na całą stronę, później napisac wyrazy z sylabą, na końcu przepisać zdania i pozaznaczac sylaby. Teraz odrabiaja lekcje i opisują, co robia danego dnia o danej godzinie. Z angielskiego rzeczywiście maja niewiele nowych słów, ale uczyły się 3 lata w przedszkolu więc maja przynajmniej tyle luzu. Nauczycielka znana jest z tego, że jest bardzo wymagająca, było kilka problemów, strasznie krzyczała na dzieci, zadawała niewyobrażalne ilości prac domowych na szczęście juz się wszystko unormowało, dzięki interwencji dyrekcji. Wczoraj była u nas mama koleżanki z klasy dziewczyn, jej córki nie było 2dni, więc ma trochę przepisywania... 8stron przykładów z matematyki, 6stron w zeszycie od włoskiego (wiersz na pamięć), geografia i dziecko będzie przepisywało do jutra.
Szkoda że Twoje dziewczynki trafiły na taką wredotę.Moje jak mają nieobecnosc to nic nie przepisują i nic z tych dni się nie uczą Szkoła elementare 8,15-13,00 w czwartki dodatkowo popołudnie14.00-16,00. Od 16.00 do 19,00 idą na ludotekę bawić się,młodszy ma w poniedziałki i srody 1.5 godz. terapii,no i na czas na gry,komputer itd.,luzik.najwięcej czasu zajmuje nauczenie się wierszyka.
Ma me mi mo mu też pisały,wszystkie na jednej stronie się zmiesciły.10 min. i po pisaniu było.Przecież przez takie babsko można znienawidzieć szkołę.
moja córka w tym roku ma iść do zerówki,ma 5 lat.jestem przeciwna by za rok musiała iść do 1 klasy.Moje dziecko chce się bawić,a nie siedzieć 45 minut w ławce.dlaczego mam pozbawiac je tak wczesnie dzieciństwa,nie rozumiem w jakim celu ma byc ta reforma,kompletne nieporozumienie,tak samo jak gimnazja zresztą.takie jest moje zdanie,jesli ktos chce może dziecko posłać wcześniej,ja jakos tego nie widze,tym bardziej że w 1 klasie spotkają się dwa roczniki,tym bardziej jesli ktos ma dziecko z grudnia,a inni maja z stycznia,to róznica jest diametralna,"wyścig szczurów"zacznie się już klasie 1.
Między moimi dziewczynkami jest rok i 10 dni różnicy i podjęliśmy decyzję, że obie od września idą do pierwszej klasy. Jak się uda to będą w klasie połączonych roczników ( obie są z końca roku) i wtedy liczebność takiej klasy jest mniejsza. Wcale nie widzę takiej ogromnej przepaści między moją 6 i 7 latką, młodsza rysuje, pisze np. dużo staranniej niż starsza, starsza za to jest bardziej uspołeczniona, gdzie nie pójdzie tam zaraz ma koleżankę. Gdy dziecko definitywnie nie jest gotowe do szkoły można zawsze skorzystać z pomocy poradni i uzyskać odroczenie. Nie wiem jak jest w innych szkołach ale u nas w klasach najmłodszych nie ma systemu klasowo- lekcyjnego, jest dużo zabawy, w każdej klasie jest dywanik. Myślę, że nie będzie tak źle. Jak mówiła pani dyrektor na spotkaniu aby dziecko mogło iść do klasy pierwszej musi umieć posługiwać się kredkami i trochę nożyczkami, nie musi znać liter czy cyferek.U nas są klasy 6-latków, 7-latków, i w tym roku była klasa 7-latków z końca roku i 6- latków i żyję nadzieją, że i wtym roku taka klasa powstanie.
Wszystko zależy od gotowości dziecka.
Moja starsza córka chodzi do III klasy. Poszła do szkoły jako 7-latek. Długo zastanawiałam się, czy nie posłać jej rok wcześniej. Wiedzę miała, jak na swój wiek, bardzo rozległą. Rozwój fizyczny, sprawności manualne, czytanie, liczenie itd. ponad przeciętne. Jednak rozwój emocjonalny, nie był na odpowiednim poziomie. Po wielu przemyśleniach i konsultacjach z pedagogami, zrezygnowaliśmy z posyłania jej do szkoły rok wcześniej. I była to bardzo dobra decyzja. Dziewczynka nam dojrzała emocjonalnie, a swoje zdolności rozwija na dodatkowych zajęciach dla starszych klas. Obecnie chodzi na zajęcia pozalekcyjne z dziećmi z klas IV-VI.
Drugą córeczkę, dla odmiany, posłaliśmy do szkoły w wieku 6 lat. Teraz chodzi do II klasy. Z perspektywy czasu widzę, że była to bardzo dobra decyzja. Uczy się bardzo dobrze, jest jedną z najlepszych uczennic. Świetnie radzi sobie na zajęciach plastycznych, czyta płynnie, liczy błyskawicznie, jest bystra, odważna, inteligentna. Nauczyciele, teraz, mówią mi, że była to bardzi dobra decyzja. Chociaż, kiedy dowiedzieli się, że córka pójdzie do szkoły, byli pełni obaw, jak sobie poradzi.
My, rodzice, najlepiej znamy swoje dziecko. Widzimy, jak radzi sobie w różnych sytuacjach i jaki ma zasób wiedzy i umiejętności. W końcu przebywamy ze swoimi dziećmi najwięcej. Wybór powiniem więc należeć do rodziców.