Chyba zostawmy ten temat na "Po świętach'".Jest zresztą złożony.Mogę wiele o tym powiedzieć,bo pracowałam z ludżmi z wielu stron świata.Na razie jeszcze-Wesołego Alleluja".
Faktycznie nasz język jest bardzo szeleszczący. Na Islandi mówi się "reima "a u nas " wiązać sznurowadła" albo inny przykład :"szeleszczące liście ". Więc mają rację. Ale nasz język ma dużo onomatopeji i to właśnie mi się w nim podoba. Nasz język ma swoją melodykę , co wyrażnie widać np. czytając lokomotywę Tuwima. Swój urok i czar w wierszu . O szyby deszcz dzwoni ,deszcz dzwoni jesienny i bębni o rynny jednaki niezmienny... Więc cieszmy się ,że mamy go właśnie takim !!!! Znam wiele obcokrajowców, którym się właśnie nasz jezyk bardzo podoba.
Podobnie jak Jolka pracowałem w różnych miejscach na świecie, z ludźmi różnej narodowości (choć tylko z kręgu cywilizacji zachodniej; Arabów, Azjatów i Latynosów znam słabiej). Najlepiej zawsze pracowało mi się z Amerykanami, a najgorzej - przykro mi to mówić - z Polakami. Muszę niestety potwierdzić spostrzeżenia obcokrajowców z filmiku na YT: typowi Polacy nie są zbyt mądrzy, są za to strasznie niepunktualni i w ogóle mocno nieodpowiedzialni. Nie są też w stanie zmieniać poglądów pod wpływem najbardziej nawet racjonalnej argumentacji. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich - ale taki jest niestety obraz przeciętny.
To nie była złośliwość z mojej strony, zapytałam tylko:) No chyba że nie jesteś Polakiem, to teraz rozumiem jak łatwo przyszło Ci krytykować , nas Polaków.
Dopisano 13-04-02 17:53:21:
Jeszcze zapomniałam dopisać, Polacy są bardzo mądrzy i są bardzo dobrymi fachowcami.
Niestety z punktualnością jest mocno różnie, przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Często umawiam się na konkretną godzinę i tak samo często muszę odczekać kolejne pół żeby umówiona osoba w końcu się pojawiła. Najzabawniejsze jeśli w ogóle się nie pojawia i nagle przestaje odbierać telefon, a jeszcze godzinę wcześniej wymuszała zmianę moich osobistych planów.
Szanuję ludzi którzy cenią mój czas i staram się żeby to funkcjonowało w obie strony. Jeśli umawiam się z kimś czy zawodowo czy prywatnie i jeśli jestem stroną zabiegającą o spotkanie, a druga strona opóźnia "widzenie" nie dając znaku życia lub konkretnego powodu spóźnienia, wychodzę. I najważniejsze: moje zabiegi przynoszą oczekiwane efekty.
Może i zaraz dostanę, ale ja potwierdzam ten fakt. Są wredni, zawistni, zdolni do wszystkiego. To chyba wynika z kompleksów jak konie. Polak jedzie za granicę ( oczywiście polak z małej litery, bo Polak z dużej litery, których nieliczne egzemplarze spotkałam w swoim życiu to człowiek, ambitny, pracowity, majacy swoje zasady i etykę, z których naprawdę możemy być dumni!!!). Więc polak z małej litery to
po pierwsze musi kupić dobre auto,żeby chociaż stało, to nie ważne,że ne będzie go stać na benzynę , ale musi stać pod domem!!! To nic ,że bedzie trzeba jeść śmieciowe żarcie, ale auto musi być( osobiście znam takie przypadki niestety )
po drugie" ja muszę być najlepsza lub najlepszy " wtedy wszystkie chwyty dozwolone, chabory, donoszenie , oczernianie innych Polaków, szpiclowanie itd, . Najgorsze co może spotkać taką osobę, to stwierdzenie faktu, że inni Polacy są o wiele bardziej szanowani niż on, Wtedy ten drugi Polak ma dozgonnego wroga w polaku.
po trzecie, wykorzystanie wszystkich i wszystkiego w celu osiągnięcia celu, No nie życzę nikomu stanąć na drodze takim polakom.
Ale dobrze jest ,że nie tylko polacy jadą zagranicę , ale także i Polacy.
równie dobrze to samo co napisałeś mogę powiedzieć o Chorwatach i Włochach szczególnie. Ilu spotkałeś takich Polaków 100 czy było więcej ? Na tej podstawie wypowiadasz się o całym narodzie.
Ja może dodam jaka u nas moda zapanowała ....dla mnie strasznie śmieszna ...!!! kupowanie telewizorów z jak największymi calami i wieszanie ich na ścianach tak ,żeby każdy z daleka widział jaki ma się TV....oczywiście przy odsłoniętych oknach ....żałosne ....
Z telefonów komórkowych na początku też się śmiano. Pamiętam, że musiałem chować się z komórką np. do bramy aby nikt nie widział, że rozmawiam. Prowadziłem firmę transportową i ta nowa forma komunikacji była dla mnie ogromnym ułatwieniem w pracy. Ludzie tego nie rozumieli i często słyszałem za plecami słowo "żałosne".
Dla mnie TV wystawiony centralnie w oknie ,tak ,żeby go było widać z odległości 50-100m ,przy otwartych żaluzjach i roletach jest żałosny ....i niczemu pożytecznemu nie służy ....
Wieczorem sprawdzę czy mój 52 calowy telewizor (stoi na komodzie) widać z ulicy. Mieszkam na trzecim piętrze i żaluzji nie zamykam. Jak się okaże, że widać to obiecuję je opuszczać.
Warto aby właściciele przy takich duzych pudłach podpieli ... raty kredytów na ile lat i na jaką kwote związani są na dobre i na złe z bankiem ... . I tak naprawdę nie ma czego zazdrościć i podziwiać gościa '' jak się mu czy im powodzi '' )))
Moja Droga .. ! Ty to nie ta liga .. '' postaw , wystaw się , zastaw się , nich sąsiadowi gula lata '' . Pisałam o nowobagackich ..a Ty to ... rozważna i trzewżwo myśląca od urodzenia .. )))
Czyżby? Ja już widziałam Beatę, jak się lansowała w mercedesie i wstawiła w początkach to zdjęcie w profilu na Wż.Mnie jakoś ta gula nie skoczyła z zazdrości
No może to nie mercedes, ale obicia miał jasne i skórzane i bardzo był w środku podobny do mercedesa:)Chyba nie zaprzeczysz że lansik zrobiłaś i wrzuciłaś, żeby gula komuś skoczyła :)))
Jak głupi sąsiedzi, to niech zazdroszczą. Większy wstyd zazdrościć niż "pokazywać". Gdyby ludzie nie byli zawistni i zazdrośni nikt by się na "wystawki" nie pchał.
Nie rozumiem tylko jednego: jeśli kogoś stać na piękne auto, a nawet jeśli nie stać, a sprawia mu ogromną frajdę, dlaczego nie kupić i się nie "lansować"? Osobista sprawa kiedy i za co spłaci. Można to przyrównać do wystawiania przepisów: chcę pokazać - wystawiam. Dla jednych liczy się dobre jedzenie, innym przyjemność sprawia jazda fajnym autem, dla mnie większej filozofii nie ma.Gdyby ludzie nie mieli marzeń... no właśnie.
Ktoś chce się pochwalić telewizorem/autem czy przepisem, nie widzę problemu, dlaczego mam się nie cieszyć z czyjegoś sukcesu?
Wydaje mi się właśnie, że Polak nie potrafi się cieszyć z cudzego sukcesu. Co widać w tym wątku. Jeśli ktoś ma coś nie osiągalnego dla innych np ten wspomniany 52 calowy tv to wg osób wypowiadających się w tym wątku lansuje się robi wystawki albo na kredyt go wziął. NIkt nie napisał, że może ten ktoś marzył o takim tv, może to maniak jakiś dobrych filmów, charował jak wół spełnił swoje marzenie itd
W tym wątku widać przede wszystkim jak niektórzy lubią uogulniać. Przecież nie każdy kto nie cieszy się z sukcesu innych jest Polakiem ani też że kazdy Polak nie cieszy sięz sukcesów innych.
Nie mozemy też mówić o większości tylko o określonej grupie którą znamy, widzimy, słyszymy, spotykamy na codzień.
To nie narodowość decyduje o tym, kim i jacy jesteśmy.
A temat odbiegł zupełnie od meritum, którym były filmiki, o bardzo ogólnej opinii kilkorga osób na temat niewielu tak naprawdę osób z którymi mieli styczność :)
hihi ja sama się zapędziłam w kozi róg :) jakbym miała wytykac jakies wady oczywiśnie na podstawie Polaków których poznałam w życiu to właśnie przypisała bym im to, że nie ptrafia się cieszyć z czyjegoś szczęscia.
Ja akurat jestem taka,co bardzo się cieszy właśnie kiedy jakiś Polak coś osiągnie na przykład zagranicą. Bo przez takich ludzi , inni na nas lepiej patrzą. Więc nie widzę ,żadnego logicznego powodu,żeby zazdrościć komuś czegoś. Jeśli ktoś se coś kupił , to może i ja w końcu tez coś takiego kupię, bo to jest mozliwe. Jeśli ktoś coś w życiu osiągnął to widocznie bardzo tego chciał i ja jesli będę chciała tez zrealizuję swoje marzenia. Ja mam swoje dwie renówki i bardzo je lubię, chociaż nie są najmłodsze ale ile one miały przygód i jakie one rzeczy widziały???
a ja sie tam cieszę jak każdy człowiek na ziemi jest szczęśliwy :):) każdy z nas ma inne potrzeby. Ty masz swoje renówki :), ktoś innny tv 52 cale jeszcze inny cieszy się bo ma za co dzieciaki wykarmić itd.
Ja się cieszę że mam ogród o tym marzyłam od dzieciństwa i mi nic już więcej nie potrzeba. No może wiosny :):)
Ja tez sie ciesze, ale mam pewien niesmak ze nie moge wrocic do swojego dawnego profilu, to smutne! Nikt mi nie chce pomoc, makusia okazala zainteresowanie - RESZTA NULL
To wszystko jest dobre, pod warunkiem,ze nie jest leczenia własnych kompleksów jak konie. "Jak zobaczą jaki mam samochód to im oczy z orbit wyjdą" Bo ja jestem teraz kimś, a ten kto nie ma takiego ten nie wart jest nic. Niestety są tacy ludzie i to jest bardzo smutne. Ja to bym chciała,żeby wszyscy mieli dobre i bezpieczne samochody i rozum we łbie jako kierowcy. Dziś właśnie wyprzedzał mnie samochód i trąbił , a potem pacan jeden stał obok mnie na czerwonym świetle. Ja zwolniłam , bo nie chciałam hamować na świetle w takich okropnych warunkach pogodowych wieczorem.
Wśród busów firmowych rzeczywiście jest jeden Mercedes .Tak właśnie mnie interesują samochody. Sprawdziałam, takiej tapicerki nie ma .Nie wiem kto sobie wstawił takie zdjęcie , ale skoro pamiętasz nawet tapicerkę, to wrażenie na Tobie zrobił.
Właśnie o to chodzi, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, pewnie by mi nawet uleciało to zdjęcie, ale córka pokazała mi Twojego pieska i dlatego zapamiętałam :)
Wyrzuty sumienia? Kochana :) Wiesz, mnie przeraża, że ludzie zazdroszczą takich właśnie rzeczy jak tv, pralka, lodówka czy innych podstawowych rzeczy. Przecież Polacy ciężko pracują, powinni swobodnie sobie na to móc pozwolić. Boli mnie, że tak nie jest, że ludzie biorą kredyty na święta, że wakacje to luksus a nowy tv to wydatek na wiele, wiele miesięcy.
Dla mnie nie ważne, czy ktoś kupił za gotówkę czy na kredyt, wcale nie jest gorszy od tego co płaci gotówką, to jego sprawa! Nikt przecież nie będzie za niego spłacał tego kredytu.
Tak na marginesie, to bardzo dobrze że jest możliwość kupna różnych rzeczy na raty, nie każdego stać płacić gotówką, a parę groszy miesięcznie, tak nie odczuje. Pod warunkiem że weźmie kredyt z banku, a nie od mafii złodziejskiej. Dzięki temu, ludziom żyje się lepiej:)
Też kupuję na raty, szczególnie wtedy gdy odsetki są 0%. Ostatnio tak kupiłem kilka rzeczy. Założyłem sobie subkonto i gotówkę w wysokości należności przelałem na to konto. Zleciłem bankowi spłatę, a po dwóch latach zobaczę ile mi zostało (odsetki), pewnie nie dużo ale zawsze. No i druga korzyść to rezerwa gotówki na nagłe i niespodziewane wydatki.
Tak na zdrowy rozum stawianie telewizora naprzeciw okna to durny pomysł, bo jak słońce zaświeci na niego to go się oglądać nie da. Więc nie wiem czemu ludzie tak stawiają telewizory? Ja też mam duży, bo chłop mój sobie kupiłł, a mi się wcale nie podoba. Jedynie plus taki ,że jestem trochę ślepa i mogę go bez okularów oglądać z daleka. Ale i tak mi przeszkadza jego wielkość, dla mnie to żadna ozdoba , ani powód do chwalenia. Ja mogę się pochwalić tym,że realizuję swoje marzenia i moją pracę można zawiesić na ścianie i oglądąć. Na razie niestety się uczę i nie ma czym się za bardzo chwalić, a poza tym jest tam tak dużo błędów i niedociąnieć ,że raczej powinnam się wręcz wstydzić.
Też prawda. Oczywiście że masz rację. Ja to bym wolała lepiej spędzać czas niż przed telewizorem, ale przez ten durny snieg nic mi się nie chce. Tak bym se poszalała teraz w ogródku!!!! Dziś moje dzieciaki w domu, bo są egzaminy w podstawówce. Lepiej pójdę z nimi na spacer, niż mają czas trwonić przy telewizorze, dużym czy małym i tak ten sam zapychacz czasu. Pozdrawiam Ciebie Agusiu,..... słonecznie
Ja mam za mały pokój by mieć duży telewizor. Mąż ostatnio zaszalał i kupił 26 calowy. Muszę odsuwać się daleko bo oczy bolą i nie ograniam całego ekranu inaczej.
To ja gorsza od Ciebie:) bo mam tylko 42 calowy i nie wisi na ścianie, chociaż ma dopiero pół roku, tylko stoi na komodzie. Rolety zasłaniam z przyzwyczajenia, w blokach zawsze zasłaniałam, więc nikt nie widzi:)
a dla mnie żałosne jest to, że Polacy interesują się tym czym nie powinni, wszystkimi innymi tylko nie sobą. To takie Polskie obgadać komuś "d". Gdzieś indziej w świecie ludzie nie interesują się jaki kto ma jakie tv, samochod skąd ma na to to pieniądze, skąd na tamto itd .Co to kogo obchodzi gdzie kto ma tv? Ja mam na przeciwko okna i to balkonowego, nie mam żaluzji ani rolet bo mnie na nie nie stać nie mam też 52 calowego tv tylko 32. Taki mam uklad pokoju, że tak mi pasuje tv i mnie się tak podoba. Tv moim zdaniem w ogóle nie służy niczemu pożytecznemu, ale to już temat chyba na inną duskusję. Dla mnie żałosne jest to, że ktoś idąc ulicą ocenia, kto ma gdzie tv, czy ma odsłonięte żaluzje czy nie. Normalnie wiocha !
No aggusia, ja na wsi mieszkam i wypraszam takie sobie porównanie
A tak na prawdę, to myślę, że niektóre wypowiedzi tutaj właśnie pokazują tę zawiść i zazdrość. Bo to niby nic mnie nie obchodzi, ale wiem gdzie kto telewizor we wlasnym domu powiesił, w jakim aucie siedział kilka lat temu, co mu wisi w oknie ...
A moja sąsiadka ma psa i kota. Czy ma telewizor to nie wiem, bo nam tuje za wysokie przy ogrodzeniu wyrosły
Ewcia moja wybowiedż była adekwatna do tej żenady :) a tuje to wytnij u sąsiadki pewnie fajne filmy po 22 lecą:) Kurcze a ja poza tymi sąsiadami co się odwiedzamy to nie wiem gdzie maja tv powieszone a na spacery chodzę często
A odnośnie okien, to raćz uważać!!!! Opowiem wam co się naprawdę wydarzyło. Pewna para od czasu do czasu widziała jak w bloku obok przy zapalonych światłach i odsłoniętymi oknami druga para uprawia seks i to ponoć ostro. Myślę,że inni mieszkańcy bloku też mieli taką " okazję". Więc pewnego dnia ta druga para spotyka swego szefa i ten zaprasza ich na kawę do siebie. A na pytanie gdzie mieszkają, wskazuje im te okna co zawsze są podczas seksu odsłonięte. Jakoś nie poszli na te kawę jednak
To były czasy kiedy jeszcze nie było u nas telefonów stacjonarnych. By zadzwonić trzeba było zamawiać rozmowę od sołtysa. Tata miał komórkę służbową. Pojechał na delegacje. Brat chciał z nim poprozmawiać. Pani przyjmujaca rozmowę koniecznie musiała napisać z jakim miasta ta rozmowa.
To ja też (prawie) żałosna jestem, na szczęście tv nie aż taki wielki, większy by się nie zmieścił i pewnie widać go z okna, bo jakbym jeszcze firany albo rolety założyła to żylibyśmy po ciemku. Będę zamykać okiennice wewnętrzne i zewnętrzne od dziś, choć pies z kulawą nogą nam przez okna nie zagląda :) A poważnie, mam tv blisko okna, na komodzie i wszystkie ustrojstwa typu kino domowe, konsola itp są widoczne zaraz po wejściu do mieszkania, ale mimo podjrzeń to nie dla szpanu tak stoi tylko nie mam gdzie indziej postawić...w małej łazience chyba :)
Mam już 10 letnie doświadczenie w pracy za granicą i różne sytuacje widziałam , na całe szczęście nie przeżywałam ich osobiście .. Powodowana daleką idąca ostrożnością nie zawieram szybko znajomości z rodakami . Naród z nas mało solidarny niestety . Nie mniej znalazłam perełki wspaniałe kobiety , które zawsze mogę poprosić o pomoc .. ))
W mojej firmie pracuje ok.220 Polek , różne jesteśmy , każda inna , z różnych stron kraju .. Nie mniej ostanio w mojej umowie znlazał nowy punkt '' Umowa zostanie wypowiedziana natychmiast jeśli podczas wykonywania obowiązków pracownik będzie pod wpływem :alkoholu , narkotyków , lub będzie zażywać nadmierne ilości leków '' .. Kropka , przed 10 laty nie zachodziła potrzeba podkreślenia takiej kwestii .
Tak na marginesie objełam posadkę po pani , tak Pani z Polski , która na wszystko narzekała , a to ,że łóżko za wąskie , zupy tylko na swoje życzenie mogła gotować (!) , sprzątaczka nie tak sprzatała , strzelała fochy na wszystko i wszystkich. '..Mina ciągle niezadowlolna. Po takim '' przypadku '' przyjechałam ja , łożko fajniusie, wygodne , zupy .. ee tam w domu sobie posiorpię (!) , tyle innych potraw wyczarowałam , ze sprzataczką żyje w pokojowych stosunkach , uśmiech i pogoda zawsze na mojej gębuli .. No i jak tu opisać jak jak odbierają nas cudzoziemcy ..Wszystko zależy od człowieka , jakich norm trzyma sie w życiu o ile je posiada i czy € nie odbiera ... rozumu i przyzwoitości .. :))
Mój mąż czyta mi przez ramię i rzecze: "Jeżeli ktoś sobie kupił dobry samochód to jego sprawa, a jak musi przez to jeść suchy chleb, to przynajmniej pojedzie po niego fajnym wozem. :) Przecież to jego samochód i jego żołądek, o co chodzi?" Reszty nie czytał :)
Wiesz, ja tez na wygnaniu( moze nie dobrowolnym) ale Polske inaczej pamietam, kocham ja nadal ale te nowe powiedzonka i nalecialosci sa mi obce.Jestem juz "leciwa" dziewczyna ( sorry nie mam polskiej klawiatury) i tez "swietnie" szczekam po niemiecku.
My nadal na bieżąco z powiedzonkami, no może poza poziomem gimnazjalnym :) Ostatnio przeżywałam dramat 30tych urodzin, a później przeczytałam, że to przecież najpiękniejszy wiek w życiu i postanowiłam to obrać za motto na najbliższą dekadę, później uznam, że po 40 to dopiero życie się zaczyna :) A co do mowy: kiedy słyszę/widzę słowa typu "fashionistka", "nowy look" , "must have tego sezonu" to mam ochotę rzec niedbale "pocałujta wy mnie w ass'a" :)
Chcialabym, zyczylabym sobie by moja corka tak myslala jak Ty.Niestety Wanda nie byla za Niemca wyszla ( super facet - baron- ale nie z tych zamoznych).Kasia mowi i pisze perfekt po polsku i super przeklina ale mysli juz po niemiecku- tragedia.My tez ing i mgr ale masz racje" kto z kim przestaje".....a Niemcy nie naleza do tych ....."lotnych"....A na obczyznie nalezy szanowac te znajomosci ktore sie ma( Polakow mam na mysli ).Sa dziwni.
A co do mowy: kiedy słyszę/widzę słowa typu "fashionistka", "nowy look" , "must have tego sezonu" to mam ochotę rzec niedbale "pocałujta wy mnie w ass'a" :)
Znam tylko jedna Polkę tu, gdzie mieszkam. Złota dziewczyna! Jakie tubylcy mają zdanie o Polakach nie wiem, mnie uważają za Rosjankę (o których mają bardzo dobre zdanie) a męża za Włocha. Młode w szkole są uważane za Angielki. Jaka multinarodowa rodzina z nas... :D Tylko powtarzamy, że my z Polski, ale nikomu to ani nie przeszkadza, ani nikt nam się na szyję z tego powodu nie rzuca.
Ja pracowałam z Amerykanami - na pierwszy rzut oka wszystko jest OK, uśmiechają się, są mili i sympatyczni... Jednak za plecami potrafią narobić świństw - "moi" Amerykanie byli po prostu fałszywi. Trochę się napatrzyłam jak traktują pracowników, których jeszcze poprzedniego dnia klepali po ramionach...
Myślę sobie jeszcze, że ja tam bym nie chciała, aby obcy ludzie pytali mnie "Co słychać" Odpowiedź zawsze była by taka sama" jak w Ameryce" - jest ok. Nie wyobrażam sobie abym chciała obcym opowiadać co u mnie słychać. Cieszę się, że nie posiadamy takiej kultury bycia
Tak naprawdę to oni pytając "co słychać", wcale nie chcą usłyszeć opowieści z życia drugiej osoby, ale spodziewają się właśnie tylko tego OK, albo odwrotnego pytania "co słychać". To takie pozorne zainteresowanie rozmówcą, zwykłe pozory, żeby zrobić pozytywne wrażenie.. Ale może źle to odbieram, może to jest coś takiego jak u nas "cześć" - "cześć".
u Polaków nie podoba mi się to, że "każdy każdego" (oczywiście mam na myśli większość ludzi ale nie wszystkich) ocenia po wyglądzie. Gdy w Polsce wyjdę na ulicę zaraz jestem obczajona z góry na dół, jeśli będę ubrana w dres domowy, ludzie pomyślą że jakaś biedna. Tu gdzie mieszkam ludzie potrafią w piżamach czy szlafroku wyjść do sklepu i na nikim to nie robi wrażenia. W Polsce nawet bez makijażu wyjść nie można bo zaraz patrzą jak na dziwoląga.
I Polacy rzeczywiście mogą być odbierani jako smutni, gdyż nie uśmiechają się do innych, obcych ludzi. W UK idąc ulicą i na kogokoliwek spojrzeć, to się do drugiej osoby uśmiechnie (przede wszystkim), przywita czy zapyta czy wszystko w porządku
Ja też niestety też miałam tak troszkę. Kiedy nauczyciele do szkoły przychodzili w gumiakach trochę mnie to raziło. Ale potem doszłam do wniosku ,że to oni mają rację a nie ja.
.Ja z racji swojego zawodu często musiałam się usmiechać, ( nawet rozmawiając przez telefon) ,a,że i tak zawsze lubię ludzi i lubię się uśmiechać , to mi jakoś weselej w życiu. Kiedy się nie usmiecham, to ludzie zawsze pytają czy mi coś dolega. To mówię " Nie, poprostu proza życia mnie dopadła". Jednak okropnie wygląda przyklejany uśmiech ( ten amerykański zazwyczaj ) on ma czasami więcej ma więcej z szyderstwa niż z sympatii.
to nie prawda że nie można chodzić w piżamach po ulicy, nikt nikomu nie zabrania :):) Ja oceniam to na plus. Polacy mają dużą kulturę osobistą w piżamie chodzi sie po domu, a nie po ulicy.Może jesteś "obczajana" bo fajna z Ciebie dziewczyna :):) a czytać w myślach innych ludzi nie polecam, bo można się niemiło ozczarować.
Ja tam chodzę bez makijazu po ulicy i nikt mnie za dziwoląga nie ma.
Jak Polacy mają się uśmiechać, kiedy rzeczywistośc jest taka, że ledwo starcza od pierwszego do pierwszego. Stopa procentowa bezrobocia to już 14 %. Jak można być szczęśliwym kiedy wielu rodzinom brakuje na podstawowe potrzeby, o wakacjach i jakis tam przyjemnościach wielu z nas może pomarzyć.
W pracy, przeważnie ktoś już czycha na nasze stanowisko, albo słyszy się o redukcji etatów, albo likwidacji firmy,bo kryzys. Jak tu się uśmiechać. Piszesz o Irlandczykach? Ja bym powiedział Cudze chwalicie swego nie znacie. Słyszałaś o tym jak zachowują Anglicy w Krakowie?
Ja się maluję bardzo dyskretnie i ubieram jak wychodzę z domu, w dresie to po działce chodzę. Na 17 mam dzisiaj do lekarza, pomalowałam paznokcie i się ubrałam jak potrzeba:) Założyłam spódnicę i rozpinaną bluzkę, żeby nie ściagać przez głowę i mieć łatwiej do badania i sobie fryz nie rozwalić.
Jestem zdania, że jak Cie widzą , tak Cię piszą.:)
u Polaków nie podoba mi się to, że "każdy każdego" (oczywiście mam na myśli większość ludzi ale nie wszystkich) ocenia po wyglądzie. Gdy w Polsce wyjdę na ulicę zaraz jestem obczajona z góry na dół, jeśli będę ubrana w dres domowy, ludzie pomyślą że jakaś biedna. Tu gdzie mieszkam ludzie potrafią w piżamach czy szlafroku wyjść do sklepu i na nikim to nie robi wrażenia. W Polsce nawet bez makijażu wyjść nie można bo zaraz patrzą jak na dziwoląga.
A ja to uważam za plus, że jednak w szlafrokach po ulicach nie biegamy. Kiedyś żadna prawdziwa dama bez kapelusza nie wyszła na ulicę... Nie odbieram tego jako ocenianie po wyglądzie (chociaz o tym można by się dłuuugo rozpisywac, ale to raczej nie tylko polska specjalność) ale raczej w tym sensie, że mój wygląd to wyraz szacunku dla ludzi, których spotykam...
Nie mam markowych ciuchów, ale zawsze dbam o schludny wygląd i staram się dopasowac do okazji... A to czy ktos pomyśli, że nie jestem bogata, no cóż - nie jestem. I co komu do tego?
A co do makijażu... myśle, ze nikt mnie za brak tapety nie zlinczuje, maluję się raczej dla siebie - patrz :schludny wygląd. Jak człowiek zasmaruje czerwoną krostę na podbródku, albo zatuszuje wory pod oczami, to jakoś tak się lepiej ze soba czuje :P
W małym miasteczku wszyscy sie przyglądają... czy to w Polsce czy gdziekolwiek indziej. W Rzymie jestem niewidzialna w mojej wiosce- wszyscy , wszyscy nas oglądają. Ciekawi ludzie są nowości wszędzie. A w dresie to ja mogę isc pobiegać, w piżamie czy szlafroku nigdy z domu się nie ruszam, bez makijażu- na wycieczkę w góry, między ludzi- nie. Mam swój styl ubierania, już on zwraca na siebie uwagę, zwłaszcza w małych mieścinach, ale niech patrzą nie mam sie czego wstydzić:)
Natknęłam się na kilka filmików.
Co sądzicie? Zgadzacie się z opinią na nasz temat :)?
http://www.youtube.com/watch?v=pPetWJJlC-w
http://www.youtube.com/watch?v=xixYiG-tyLA
http://www.youtube.com/watch?v=ski1WiorG0M
Chyba zostawmy ten temat na "Po świętach'".Jest zresztą złożony.Mogę wiele o tym powiedzieć,bo pracowałam z ludżmi z wielu stron świata.Na razie jeszcze-Wesołego Alleluja".
Jakoś rozbawił mnie pierwszy filmik :)
To jest tylko opinia kilkorga osób,
na temat osób z którymi się zetknęli.
Faktycznie nasz język jest bardzo szeleszczący. Na Islandi mówi się "reima "a u nas " wiązać sznurowadła" albo inny przykład :"szeleszczące liście ". Więc mają rację. Ale nasz język ma dużo onomatopeji i to właśnie mi się w nim podoba. Nasz język ma swoją melodykę , co wyrażnie widać np. czytając lokomotywę Tuwima. Swój urok i czar w wierszu . O szyby deszcz dzwoni ,deszcz dzwoni jesienny i bębni o rynny jednaki niezmienny... Więc cieszmy się ,że mamy go właśnie takim !!!! Znam wiele obcokrajowców, którym się właśnie nasz jezyk bardzo podoba.
Mi też sie podoba.
Każdy inny język słowiański również.
Podobnie jak Jolka pracowałem w różnych miejscach na świecie, z ludźmi różnej narodowości (choć tylko z kręgu cywilizacji zachodniej; Arabów, Azjatów i Latynosów znam słabiej). Najlepiej zawsze pracowało mi się z Amerykanami, a najgorzej - przykro mi to mówić - z Polakami. Muszę niestety potwierdzić spostrzeżenia obcokrajowców z filmiku na YT: typowi Polacy nie są zbyt mądrzy, są za to strasznie niepunktualni i w ogóle mocno nieodpowiedzialni. Nie są też w stanie zmieniać poglądów pod wpływem najbardziej nawet racjonalnej argumentacji. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich - ale taki jest niestety obraz przeciętny.
O sobie też piszesz?
O sobie też piszesz?
A faktycznie, umknęła mi jeszcze jedna charakterystyczna cecha Polaków - są złośliwi. Dzięki za przypomnienie.To nie była złośliwość z mojej strony, zapytałam tylko:) No chyba że nie jesteś Polakiem, to teraz rozumiem jak łatwo przyszło Ci krytykować , nas Polaków.
Dopisano 13-04-02 17:53:21:
Jeszcze zapomniałam dopisać, Polacy są bardzo mądrzy i są bardzo dobrymi fachowcami.Mamo Różyczki, ludzie są różni, nie zalezy to od narodowości.
Co to znaczy, że Polacy nie są zbyt mądrzy? możesz rozwinąc tą myśl.
Być może Ci z którymi miał styczność martok,
to możliwe, zależy w jakim środowisku się obracał.
Nie sposób mówić o WSZYSTKICH Polakach,
ponieważ takowych jest ponad 36 mln. w samej Polsce,
a co dopiero na świecie.
Określenie "typowy Polak" zupełnie do mnie nie przemawia,
ponieważ każdy jest inny, na całe szczęście.
no właśnie mówienie o całej społeczności mija się moim zdaniem z celem. Ja np jestem bardzo punktualną Polką :):)
Niestety z punktualnością jest mocno różnie, przynajmniej ja mam takie doświadczenia. Często umawiam się na konkretną godzinę i tak samo często muszę odczekać kolejne pół żeby umówiona osoba w końcu się pojawiła. Najzabawniejsze jeśli w ogóle się nie pojawia i nagle przestaje odbierać telefon, a jeszcze godzinę wcześniej wymuszała zmianę moich osobistych planów.
Szanuję ludzi którzy cenią mój czas i staram się żeby to funkcjonowało w obie strony. Jeśli umawiam się z kimś czy zawodowo czy prywatnie i jeśli jestem stroną zabiegającą o spotkanie, a druga strona opóźnia "widzenie" nie dając znaku życia lub konkretnego powodu spóźnienia, wychodzę. I najważniejsze: moje zabiegi przynoszą oczekiwane efekty.
To tak jak statystyczny mieszkaniec naszej planety:Chinczyk,mezczyzna,wiec ok.30 lat
dokładnie 28 lat i posiada telefon komórkowy :D.
o tak, w mojej miejscowości widywanych jest sztuk 2 - nie odrywają się od swoich komórek :D
Tak, polacy za granicą są całkiem inni... większość patrzy tylko na siebie a innym polakom ręki nie podadzą a kłody pod nogi rzucą
I niestety, ale taka jest bolesna prawda
Może i zaraz dostanę, ale ja potwierdzam ten fakt. Są wredni, zawistni, zdolni do wszystkiego. To chyba wynika z kompleksów jak konie. Polak jedzie za granicę ( oczywiście polak z małej litery, bo Polak z dużej litery, których nieliczne egzemplarze spotkałam w swoim życiu to człowiek, ambitny, pracowity, majacy swoje zasady i etykę, z których naprawdę możemy być dumni!!!). Więc polak z małej litery to
po pierwsze musi kupić dobre auto,żeby chociaż stało, to nie ważne,że ne będzie go stać na benzynę , ale musi stać pod domem!!! To nic ,że bedzie trzeba jeść śmieciowe żarcie, ale auto musi być( osobiście znam takie przypadki niestety )
po drugie" ja muszę być najlepsza lub najlepszy " wtedy wszystkie chwyty dozwolone, chabory, donoszenie , oczernianie innych Polaków, szpiclowanie itd, . Najgorsze co może spotkać taką osobę, to stwierdzenie faktu, że inni Polacy są o wiele bardziej szanowani niż on, Wtedy ten drugi Polak ma dozgonnego wroga w polaku.
po trzecie, wykorzystanie wszystkich i wszystkiego w celu osiągnięcia celu, No nie życzę nikomu stanąć na drodze takim polakom.
Ale dobrze jest ,że nie tylko polacy jadą zagranicę , ale także i Polacy.
równie dobrze to samo co napisałeś mogę powiedzieć o Chorwatach i Włochach szczególnie. Ilu spotkałeś takich Polaków 100 czy było więcej ? Na tej podstawie wypowiadasz się o całym narodzie.
A wcale nie o całym narodzie. Poznałam także tych Polaków z dużej litery. I naprawdę czapki z głów!!!!!
A czy ja napisałam ,że inne narody są dobre a my jesteśmy tylko zli?
Ufff to mi kamień z serca spadł bo myślałam, że takie masz zdanie o wszystkich.
Bardzo dobrze to wszystko ujęłaś :)
Ja może dodam jaka u nas moda zapanowała ....dla mnie strasznie śmieszna ...!!! kupowanie telewizorów z jak największymi calami i wieszanie ich na ścianach tak ,żeby każdy z daleka widział jaki ma się TV....oczywiście przy odsłoniętych oknach ....żałosne ....
Ale ta moda przyszła do nas z zachodu, więc nie ma się co dziwić:)
Z telefonów komórkowych na początku też się śmiano. Pamiętam, że musiałem chować się z komórką np. do bramy aby nikt nie widział, że rozmawiam. Prowadziłem firmę transportową i ta nowa forma komunikacji była dla mnie ogromnym ułatwieniem w pracy. Ludzie tego nie rozumieli i często słyszałem za plecami słowo "żałosne".
(skóra, fura i komóra...pamiętacie? )
Dla mnie TV wystawiony centralnie w oknie ,tak ,żeby go było widać z odległości 50-100m ,przy otwartych żaluzjach i roletach jest żałosny ....i niczemu pożytecznemu nie służy ....
Wieczorem sprawdzę czy mój 52 calowy telewizor (stoi na komodzie) widać z ulicy. Mieszkam na trzecim piętrze i żaluzji nie zamykam. Jak się okaże, że widać to obiecuję je opuszczać.
U trzech moich sąsiadów wiszą na ścianie.......spokojnie z mojego ogrodu mogę oglądać ich TV...
kiedyś od sąsiada przez okno ogłądałam.
Bardzo nieładnie podglądać sąsiadów
Mało było widać bo zasłony zasłonięte. Przez szparę tylko telewizor włączony było widać.
Mi nie chodzi tutaj o podglądanie bo swoje telewizory mam :) ....chodzi mi tylko o "wystawianie" już z daleka jakie to ja DUUUUŻE TV mam .....
Warto aby właściciele przy takich duzych pudłach podpieli ... raty kredytów na ile lat i na jaką kwote związani są na dobre i na złe z bankiem ... . I tak naprawdę nie ma czego zazdrościć i podziwiać gościa '' jak się mu czy im powodzi '' )))
Chyba jedyna Ty mnie zrozumiałaś .........
Nie podepnę, bo kupiłam za gotówkę, wisi juz chyba 10 lat, zestarzał się. Mam miec z tego powodu wyrzuty sumienia?
Sąsiedzi nie podglądają , bo mam ich dość daleko.
Moja Droga .. ! Ty to nie ta liga .. '' postaw , wystaw się , zastaw się , nich sąsiadowi gula lata '' . Pisałam o nowobagackich ..a Ty to ... rozważna i trzewżwo myśląca od urodzenia .. )))
Dokładnie megi o to mi chodziło .....
Czyżby? Ja już widziałam Beatę, jak się lansowała w mercedesie i wstawiła w początkach to zdjęcie w profilu na Wż.Mnie jakoś ta gula nie skoczyła z zazdrości
No to chyba musiałam pożyczyć , bo miałam i mam sporo samochodów, ale nigdy mercedesa.
No może to nie mercedes, ale obicia miał jasne i skórzane i bardzo był w środku podobny do mercedesa:)Chyba nie zaprzeczysz że lansik zrobiłaś i wrzuciłaś, żeby gula komuś skoczyła :)))
Samochodu zazdrościć? toz to tylko zadek wozi i zakupy... też mi powód... :)
Oj zazdroszczą niektórzy:)Kupują wozy drogie, żeby sąsiedzi zazdrościli, mnie tam wszystko jedno czym jeżdżę , ważne żeby na głowe nie padało:)
Jak głupi sąsiedzi, to niech zazdroszczą. Większy wstyd zazdrościć niż "pokazywać". Gdyby ludzie nie byli zawistni i zazdrośni nikt by się na "wystawki" nie pchał.
Nie rozumiem tylko jednego: jeśli kogoś stać na piękne auto, a nawet jeśli nie stać, a sprawia mu ogromną frajdę, dlaczego nie kupić i się nie "lansować"? Osobista sprawa kiedy i za co spłaci. Można to przyrównać do wystawiania przepisów: chcę pokazać - wystawiam. Dla jednych liczy się dobre jedzenie, innym przyjemność sprawia jazda fajnym autem, dla mnie większej filozofii nie ma.Gdyby ludzie nie mieli marzeń... no właśnie.
Ktoś chce się pochwalić telewizorem/autem czy przepisem, nie widzę problemu, dlaczego mam się nie cieszyć z czyjegoś sukcesu?
No ja sie własnie cieszę gdy ktos się czymś pochwali :) Sama z siebie nie zaglądam ludziom w portfel ani w okna, ani do garażu :)
i to jest cudne!
Wszystko pieknie i cacy:) Tylko dlaczego wyśmiewać ludzi, którzy kupują na kredyt, w czym oni są gorsi, którzy kupuja za gotówke?
Proszę o jakiś cytat, bo w swojej wypowiedzi nic takiego nie widzę.
Dałam tylko przykład, poczytaj posty wyżej:)
No właśnie w czym?
Wydaje mi się właśnie, że Polak nie potrafi się cieszyć z cudzego sukcesu. Co widać w tym wątku. Jeśli ktoś ma coś nie osiągalnego dla innych np ten wspomniany 52 calowy tv to wg osób wypowiadających się w tym wątku lansuje się robi wystawki albo na kredyt go wziął. NIkt nie napisał, że może ten ktoś marzył o takim tv, może to maniak jakiś dobrych filmów, charował jak wół spełnił swoje marzenie itd
W tym wątku widać przede wszystkim jak niektórzy lubią uogulniać.
Przecież nie każdy kto nie cieszy się z sukcesu innych jest Polakiem
ani też że kazdy Polak nie cieszy sięz sukcesów innych.
Nie mozemy też mówić o większości tylko o określonej grupie
którą znamy, widzimy, słyszymy, spotykamy na codzień.
To nie narodowość decyduje o tym, kim i jacy jesteśmy.
tak zgadzam się w 100 % słuszna uwaga pisząc w ten sposób możemy pisać o każdej narodowości.
A temat odbiegł zupełnie od meritum,
którym były filmiki,
o bardzo ogólnej opinii kilkorga osób
na temat niewielu tak naprawdę osób z którymi mieli styczność :)
Przydałby się nam dystans, oj przydał.
hihi ja sama się zapędziłam w kozi róg :) jakbym miała wytykac jakies wady oczywiśnie na podstawie Polaków których poznałam w życiu to właśnie przypisała bym im to, że nie ptrafia się cieszyć z czyjegoś szczęscia.
Ja akurat jestem taka,co bardzo się cieszy właśnie kiedy jakiś Polak coś osiągnie na przykład zagranicą. Bo przez takich ludzi , inni na nas lepiej patrzą. Więc nie widzę ,żadnego logicznego powodu,żeby zazdrościć komuś czegoś. Jeśli ktoś se coś kupił , to może i ja w końcu tez coś takiego kupię, bo to jest mozliwe. Jeśli ktoś coś w życiu osiągnął to widocznie bardzo tego chciał i ja jesli będę chciała tez zrealizuję swoje marzenia. Ja mam swoje dwie renówki i bardzo je lubię, chociaż nie są najmłodsze ale ile one miały przygód i jakie one rzeczy widziały???
a ja sie tam cieszę jak każdy człowiek na ziemi jest szczęśliwy :):) każdy z nas ma inne potrzeby. Ty masz swoje renówki :), ktoś innny tv 52 cale jeszcze inny cieszy się bo ma za co dzieciaki wykarmić itd.
Ja się cieszę że mam ogród o tym marzyłam od dzieciństwa i mi nic już więcej nie potrzeba. No może wiosny :):)
A ja się cieszę, że jesteś na tym forum
Wow :) bahus
Ja tez sie ciesze, ale mam pewien niesmak ze nie moge wrocic do swojego dawnego profilu, to smutne! Nikt mi nie chce pomoc, makusia okazala zainteresowanie - RESZTA NULL
Bo makusia jest moderatorem reszta nie ;)
Ja też mam wymarzony ogród. ale raczej tylko w arach, bo dopiero w zasadzie mam zamiar go teraz zakładać. a pani wiosna mnie wystawiła jak widać.
To wszystko jest dobre, pod warunkiem,ze nie jest leczenia własnych kompleksów jak konie. "Jak zobaczą jaki mam samochód to im oczy z orbit wyjdą" Bo ja jestem teraz kimś, a ten kto nie ma takiego ten nie wart jest nic. Niestety są tacy ludzie i to jest bardzo smutne. Ja to bym chciała,żeby wszyscy mieli dobre i bezpieczne samochody i rozum we łbie jako kierowcy. Dziś właśnie wyprzedzał mnie samochód i trąbił , a potem pacan jeden stał obok mnie na czerwonym świetle. Ja zwolniłam , bo nie chciałam hamować na świetle w takich okropnych warunkach pogodowych wieczorem.
nio piekną mamy zimę tej wiosny U mnie przez noc znów napadało z 40 cm śniegu.
Wśród busów firmowych rzeczywiście jest jeden Mercedes .Tak właśnie mnie interesują samochody. Sprawdziałam, takiej tapicerki nie ma .Nie wiem kto sobie wstawił takie zdjęcie , ale skoro pamiętasz nawet tapicerkę, to wrażenie na Tobie zrobił.
Właśnie o to chodzi, że nie zrobiło to na mnie wrażenia, pewnie by mi nawet uleciało to zdjęcie, ale córka pokazała mi Twojego pieska i dlatego zapamiętałam :)
MR...TY to masz pamięć - pozazdrościć :)
Akurat zapamiętałam :)I pewnie nie ja, jedyna.
Akurat zapamiętałam :)I pewnie nie ja, jedyna.
Widziałam !! :):):) Dopisałas druga część zdania ........Dopisałam , bo za wcześnie enter nacisnęłam:)
U mnie wiadomości nie wysyłają się od entera a od naciśnięcia "wyślij" ;)
Odkąd mały wylał mi wodę na klawiaturę, kilka przycisków mi wariuje:) Oddam go do naprawy, a jak nie to wezmę nowy na raty:)
Wyrzuty sumienia? Kochana :) Wiesz, mnie przeraża, że ludzie zazdroszczą takich właśnie rzeczy jak tv, pralka, lodówka czy innych podstawowych rzeczy. Przecież Polacy ciężko pracują, powinni swobodnie sobie na to móc pozwolić. Boli mnie, że tak nie jest, że ludzie biorą kredyty na święta, że wakacje to luksus a nowy tv to wydatek na wiele, wiele miesięcy.
Dla mnie nie ważne, czy ktoś kupił za gotówkę czy na kredyt, wcale nie jest gorszy od tego co płaci gotówką, to jego sprawa! Nikt przecież nie będzie za niego spłacał tego kredytu.
Tak na marginesie, to bardzo dobrze że jest możliwość kupna różnych rzeczy na raty, nie każdego stać płacić gotówką, a parę groszy miesięcznie, tak nie odczuje. Pod warunkiem że weźmie kredyt z banku, a nie od mafii złodziejskiej. Dzięki temu, ludziom żyje się lepiej:)
I tu masz racje, kredyty są po to aby je brać :) oczywiście w ramach rozsądku
Też kupuję na raty, szczególnie wtedy gdy odsetki są 0%. Ostatnio tak kupiłem kilka rzeczy. Założyłem sobie subkonto i gotówkę w wysokości należności przelałem na to konto. Zleciłem bankowi spłatę, a po dwóch latach zobaczę ile mi zostało (odsetki), pewnie nie dużo ale zawsze. No i druga korzyść to rezerwa gotówki na nagłe i niespodziewane wydatki.
Naprawdę uważasz, że ktoś tak robi celowo?
Nie uważam ...... ja to wiem ...i dlatego tutaj to napisałam ....i nie jest to jeden przypadek ...
a skąd Ty to wiesz. Pytasz ludzi dlaczego w takim a nie innych miejscu tv sobie stawiają i dlaczego żaluzji nie zasłaniają
Tak na zdrowy rozum stawianie telewizora naprzeciw okna to durny pomysł, bo jak słońce zaświeci na niego to go się oglądać nie da. Więc nie wiem czemu ludzie tak stawiają telewizory? Ja też mam duży, bo chłop mój sobie kupiłł, a mi się wcale nie podoba. Jedynie plus taki ,że jestem trochę ślepa i mogę go bez okularów oglądać z daleka. Ale i tak mi przeszkadza jego wielkość, dla mnie to żadna ozdoba , ani powód do chwalenia. Ja mogę się pochwalić tym,że realizuję swoje marzenia i moją pracę można zawiesić na ścianie i oglądąć. Na razie niestety się uczę i nie ma czym się za bardzo chwalić, a poza tym jest tam tak dużo błędów i niedociąnieć ,że raczej powinnam się wręcz wstydzić.
Nie każdemu świeci słońce na tv. Mnie nie świeci. :) Niektórym też może to nie przeszkadzać bo może filmy dopiero po 22 oglądają ;)
Też prawda. Oczywiście że masz rację. Ja to bym wolała lepiej spędzać czas niż przed telewizorem, ale przez ten durny snieg nic mi się nie chce. Tak bym se poszalała teraz w ogródku!!!! Dziś moje dzieciaki w domu, bo są egzaminy w podstawówce. Lepiej pójdę z nimi na spacer, niż mają czas trwonić przy telewizorze, dużym czy małym i tak ten sam zapychacz czasu. Pozdrawiam Ciebie Agusiu,..... słonecznie
Oj dziekuje za to słońce przyda się :):) i również przesyłam trochę słonecznych promieni
Ja mam za mały pokój by mieć duży telewizor. Mąż ostatnio zaszalał i kupił 26 calowy. Muszę odsuwać się daleko bo oczy bolą i nie ograniam całego ekranu inaczej.
Teraz są takie telewizory, że oczy nie bolą:)
Kogo nie bolą to nie bolą.
myślałam, że ja dziwakiem jestem bo jak zaświecam światło to okna zasłaniam.
a jakne filmy oglądają :)?
Nie wiem ...nie interesuje mnie to ...
ale to czy mają zasłonięte żaluzje czy nie ciebie interesuje.
Ależ to bardzo praktyczne - możesz oglądać trzy programy na raz i nawet nie musisz mieć opcji "PIP" ;-)
oooo...ciekawe forum dla złodziei heh- kto ma jaki TV , co widac przez okno.....kto ma rolety a kto nie :) Ja byłabym ostrożniejsza :)
Hihihi....mam wykupione ubezpieczenie od kradzieży z włamaniem. Więc śpię spokojnie....
To ja gorsza od Ciebie:) bo mam tylko 42 calowy i nie wisi na ścianie, chociaż ma dopiero pół roku, tylko stoi na komodzie. Rolety zasłaniam z przyzwyczajenia, w blokach zawsze zasłaniałam, więc nikt nie widzi:)
bahus ja nie mam 52 calowego szczęściasz. Jak nasz 52 calowy to pewnie do garnka nie masz co włozyć, a samochodem jeżdzisz czy stoji pod domem ? :P
a dla mnie żałosne jest to, że Polacy interesują się tym czym nie powinni, wszystkimi innymi tylko nie sobą. To takie Polskie obgadać komuś "d". Gdzieś indziej w świecie ludzie nie interesują się jaki kto ma jakie tv, samochod skąd ma na to to pieniądze, skąd na tamto itd .Co to kogo obchodzi gdzie kto ma tv? Ja mam na przeciwko okna i to balkonowego, nie mam żaluzji ani rolet bo mnie na nie nie stać nie mam też 52 calowego tv tylko 32. Taki mam uklad pokoju, że tak mi pasuje tv i mnie się tak podoba. Tv moim zdaniem w ogóle nie służy niczemu pożytecznemu, ale to już temat chyba na inną duskusję. Dla mnie żałosne jest to, że ktoś idąc ulicą ocenia, kto ma gdzie tv, czy ma odsłonięte żaluzje czy nie. Normalnie wiocha !
No aggusia, ja na wsi mieszkam i wypraszam takie sobie porównanie
A tak na prawdę, to myślę, że niektóre wypowiedzi tutaj właśnie pokazują tę zawiść i zazdrość. Bo to niby nic mnie nie obchodzi, ale wiem gdzie kto telewizor we wlasnym domu powiesił, w jakim aucie siedział kilka lat temu, co mu wisi w oknie ...
A moja sąsiadka ma psa i kota. Czy ma telewizor to nie wiem, bo nam tuje za wysokie przy ogrodzeniu wyrosły
Ewcia moja wybowiedż była adekwatna do tej żenady :) a tuje to wytnij u sąsiadki pewnie fajne filmy po 22 lecą:) Kurcze a ja poza tymi sąsiadami co się odwiedzamy to nie wiem gdzie maja tv powieszone a na spacery chodzę często
Aggusiu, jak idziesz na spacer to nie patrz wciąż pod nogi, bo nie zobaczysz jaki świat jest piękny pełen przepychu i samochwalstwa
A odnośnie okien, to raćz uważać!!!! Opowiem wam co się naprawdę wydarzyło. Pewna para od czasu do czasu widziała jak w bloku obok przy zapalonych światłach i odsłoniętymi oknami druga para uprawia seks i to ponoć ostro. Myślę,że inni mieszkańcy bloku też mieli taką " okazję". Więc pewnego dnia ta druga para spotyka swego szefa i ten zaprasza ich na kawę do siebie. A na pytanie gdzie mieszkają, wskazuje im te okna co zawsze są podczas seksu odsłonięte. Jakoś nie poszli na te kawę jednak
:)
Hola,hola koleżanko a co ma wiocha do plazmy?
To były czasy kiedy jeszcze nie było u nas telefonów stacjonarnych. By zadzwonić trzeba było zamawiać rozmowę od sołtysa. Tata miał komórkę służbową. Pojechał na delegacje. Brat chciał z nim poprozmawiać. Pani przyjmujaca rozmowę koniecznie musiała napisać z jakim miasta ta rozmowa.
To ja też (prawie) żałosna jestem, na szczęście tv nie aż taki wielki, większy by się nie zmieścił i pewnie widać go z okna, bo jakbym jeszcze firany albo rolety założyła to żylibyśmy po ciemku. Będę zamykać okiennice wewnętrzne i zewnętrzne od dziś, choć pies z kulawą nogą nam przez okna nie zagląda :) A poważnie, mam tv blisko okna, na komodzie i wszystkie ustrojstwa typu kino domowe, konsola itp są widoczne zaraz po wejściu do mieszkania, ale mimo podjrzeń to nie dla szpanu tak stoi tylko nie mam gdzie indziej postawić...w małej łazience chyba :)
Nie o to mi chodziło .....
Ale skąd mam wiedzieć, czy mój tv w oczy kogo nie kole? Dlatego też nie zakładam, że posiadacze tych "naściennych" robią tak tylko na pokaz :)
Nie robią tego na pokaz, ale z wygody, mój kuzyn ma małe mieszkanie więc powiesił telewizor na ścianie, dzieki temu ma więcej luzu w mieszkania.:)
Moda, jak każda, kiedyś minie.
Tylko wzroku nic nie wróci.
Małe pomieszczenie i wielki telewizor,
to niezbyt dobre połączenie :)
W całej rozciągłości dobrze wypunktowałaś ...
Mam już 10 letnie doświadczenie w pracy za granicą i różne sytuacje widziałam , na całe szczęście nie przeżywałam ich osobiście .. Powodowana daleką idąca ostrożnością nie zawieram szybko znajomości z rodakami . Naród z nas mało solidarny niestety . Nie mniej znalazłam perełki wspaniałe kobiety , które zawsze mogę poprosić o pomoc .. ))
W mojej firmie pracuje ok.220 Polek , różne jesteśmy , każda inna , z różnych stron kraju .. Nie mniej ostanio w mojej umowie znlazał nowy punkt '' Umowa zostanie wypowiedziana natychmiast jeśli podczas wykonywania obowiązków pracownik będzie pod wpływem :alkoholu , narkotyków , lub będzie zażywać nadmierne ilości leków '' .. Kropka , przed 10 laty nie zachodziła potrzeba podkreślenia takiej kwestii .
Tak na marginesie objełam posadkę po pani , tak Pani z Polski , która na wszystko narzekała , a to ,że łóżko za wąskie , zupy tylko na swoje życzenie mogła gotować (!) , sprzątaczka nie tak sprzatała , strzelała fochy na wszystko i wszystkich. '..Mina ciągle niezadowlolna. Po takim '' przypadku '' przyjechałam ja , łożko fajniusie, wygodne , zupy .. ee tam w domu sobie posiorpię (!) , tyle innych potraw wyczarowałam , ze sprzataczką żyje w pokojowych stosunkach , uśmiech i pogoda zawsze na mojej gębuli .. No i jak tu opisać jak jak odbierają nas cudzoziemcy ..Wszystko zależy od człowieka , jakich norm trzyma sie w życiu o ile je posiada i czy € nie odbiera ... rozumu i przyzwoitości .. :))
Mój mąż czyta mi przez ramię i rzecze: "Jeżeli ktoś sobie kupił dobry samochód to jego sprawa, a jak musi przez to jeść suchy chleb, to przynajmniej pojedzie po niego fajnym wozem. :) Przecież to jego samochód i jego żołądek, o co chodzi?" Reszty nie czytał :)
Madra dziewczyna jestes.
Dziękuję :) Zwłaszcza to określenie "dziewczyna" mi się podoba :)
Wiesz, ja tez na wygnaniu( moze nie dobrowolnym) ale Polske inaczej pamietam, kocham ja nadal ale te nowe powiedzonka i nalecialosci sa mi obce.Jestem juz "leciwa" dziewczyna ( sorry nie mam polskiej klawiatury) i tez "swietnie" szczekam po niemiecku.
My nadal na bieżąco z powiedzonkami, no może poza poziomem gimnazjalnym :) Ostatnio przeżywałam dramat 30tych urodzin, a później przeczytałam, że to przecież najpiękniejszy wiek w życiu i postanowiłam to obrać za motto na najbliższą dekadę, później uznam, że po 40 to dopiero życie się zaczyna :) A co do mowy: kiedy słyszę/widzę słowa typu "fashionistka", "nowy look" , "must have tego sezonu" to mam ochotę rzec niedbale "pocałujta wy mnie w ass'a" :)
Chcialabym, zyczylabym sobie by moja corka tak myslala jak Ty.Niestety Wanda nie byla za Niemca wyszla ( super facet - baron- ale nie z tych zamoznych).Kasia mowi i pisze perfekt po polsku i super przeklina ale mysli juz po niemiecku- tragedia.My tez ing i mgr ale masz racje" kto z kim przestaje".....a Niemcy nie naleza do tych ....."lotnych"....A na obczyznie nalezy szanowac te znajomosci ktore sie ma( Polakow mam na mysli ).Sa dziwni.
Znam tylko jedna Polkę tu, gdzie mieszkam. Złota dziewczyna! Jakie tubylcy mają zdanie o Polakach nie wiem, mnie uważają za Rosjankę (o których mają bardzo dobre zdanie) a męża za Włocha. Młode w szkole są uważane za Angielki. Jaka multinarodowa rodzina z nas... :D Tylko powtarzamy, że my z Polski, ale nikomu to ani nie przeszkadza, ani nikt nam się na szyję z tego powodu nie rzuca.
Ja pracowałam z Amerykanami - na pierwszy rzut oka wszystko jest OK, uśmiechają się, są mili i sympatyczni... Jednak za plecami potrafią narobić świństw - "moi" Amerykanie byli po prostu fałszywi. Trochę się napatrzyłam jak traktują pracowników, których jeszcze poprzedniego dnia klepali po ramionach...
Myślę sobie jeszcze, że ja tam bym nie chciała, aby obcy ludzie pytali mnie "Co słychać" Odpowiedź zawsze była by taka sama" jak w Ameryce" - jest ok. Nie wyobrażam sobie abym chciała obcym opowiadać co u mnie słychać. Cieszę się, że nie posiadamy takiej kultury bycia
A jaką posiadamy?
Tak naprawdę to oni pytając "co słychać", wcale nie chcą usłyszeć opowieści z życia drugiej osoby, ale spodziewają się właśnie tylko tego OK, albo odwrotnego pytania "co słychać". To takie pozorne zainteresowanie rozmówcą, zwykłe pozory, żeby zrobić pozytywne wrażenie.. Ale może źle to odbieram, może to jest coś takiego jak u nas "cześć" - "cześć".
tak, masz racje
Ale się drzewko rozrosło, to już nie drzewko to drzewo.
u Polaków nie podoba mi się to, że "każdy każdego" (oczywiście mam na myśli większość ludzi ale nie wszystkich) ocenia po wyglądzie. Gdy w Polsce wyjdę na ulicę zaraz jestem obczajona z góry na dół, jeśli będę ubrana w dres domowy, ludzie pomyślą że jakaś biedna. Tu gdzie mieszkam ludzie potrafią w piżamach czy szlafroku wyjść do sklepu i na nikim to nie robi wrażenia. W Polsce nawet bez makijażu wyjść nie można bo zaraz patrzą jak na dziwoląga.
I Polacy rzeczywiście mogą być odbierani jako smutni, gdyż nie uśmiechają się do innych, obcych ludzi. W UK idąc ulicą i na kogokoliwek spojrzeć, to się do drugiej osoby uśmiechnie (przede wszystkim), przywita czy zapyta czy wszystko w porządku
Ja też niestety też miałam tak troszkę. Kiedy nauczyciele do szkoły przychodzili w gumiakach trochę mnie to raziło. Ale potem doszłam do wniosku ,że to oni mają rację a nie ja.
.Ja z racji swojego zawodu często musiałam się usmiechać, ( nawet rozmawiając przez telefon) ,a,że i tak zawsze lubię ludzi i lubię się uśmiechać , to mi jakoś weselej w życiu. Kiedy się nie usmiecham, to ludzie zawsze pytają czy mi coś dolega. To mówię " Nie, poprostu proza życia mnie dopadła". Jednak okropnie wygląda przyklejany uśmiech ( ten amerykański zazwyczaj ) on ma czasami więcej ma więcej z szyderstwa niż z sympatii.
to nie prawda że nie można chodzić w piżamach po ulicy, nikt nikomu nie zabrania :):) Ja oceniam to na plus. Polacy mają dużą kulturę osobistą w piżamie chodzi sie po domu, a nie po ulicy.Może jesteś "obczajana" bo fajna z Ciebie dziewczyna :):) a czytać w myślach innych ludzi nie polecam, bo można się niemiło ozczarować.
Ja tam chodzę bez makijazu po ulicy i nikt mnie za dziwoląga nie ma.
Jak Polacy mają się uśmiechać, kiedy rzeczywistośc jest taka, że ledwo starcza od pierwszego do pierwszego. Stopa procentowa bezrobocia to już 14 %. Jak można być szczęśliwym kiedy wielu rodzinom brakuje na podstawowe potrzeby, o wakacjach i jakis tam przyjemnościach wielu z nas może pomarzyć.
W pracy, przeważnie ktoś już czycha na nasze stanowisko, albo słyszy się o redukcji etatów, albo likwidacji firmy,bo kryzys. Jak tu się uśmiechać. Piszesz o Irlandczykach? Ja bym powiedział Cudze chwalicie swego nie znacie. Słyszałaś o tym jak zachowują Anglicy w Krakowie?
Ja też chodzę bez makijażu i jeszcze nikt nie spojrzał na mnie jak na dziwoląga. Wręcz odwrotnie, gdybym w makijażu wyszedł wtedy by patrzyli.
Chodzę bez makijażu i jakos nie mam wrażenia , że jestem dziwolągiem.
To ja pewnie jestem dziwolągiem bo nigdy się nie maluję i dres czasem zakładam
Ja się maluję bardzo dyskretnie i ubieram jak wychodzę z domu, w dresie to po działce chodzę. Na 17 mam dzisiaj do lekarza, pomalowałam paznokcie i się ubrałam jak potrzeba:) Założyłam spódnicę i rozpinaną bluzkę, żeby nie ściagać przez głowę i mieć łatwiej do badania i sobie fryz nie rozwalić.
Jestem zdania, że jak Cie widzą , tak Cię piszą.:)
Sorry , to miało być do as, coś przeskoczyło:)
u Polaków nie podoba mi się to, że "każdy każdego" (oczywiście mam
na myśli większość ludzi ale nie wszystkich) ocenia po wyglądzie. Gdy w
Polsce wyjdę na ulicę zaraz jestem obczajona z góry na dół,
jeśli będę ubrana w dres domowy, ludzie pomyślą że jakaś biedna. Tu
gdzie mieszkam ludzie potrafią w piżamach czy szlafroku wyjść do sklepu i
na nikim to nie robi wrażenia. W Polsce nawet bez makijażu wyjść nie
można bo zaraz patrzą jak na dziwoląga.
A ja to uważam za plus, że jednak w szlafrokach po ulicach nie biegamy. Kiedyś żadna prawdziwa dama bez kapelusza nie wyszła na ulicę... Nie odbieram tego jako ocenianie po wyglądzie (chociaz o tym można by się dłuuugo rozpisywac, ale to raczej nie tylko polska specjalność) ale raczej w tym sensie, że mój wygląd to wyraz szacunku dla ludzi, których spotykam...
Nie mam markowych ciuchów, ale zawsze dbam o schludny wygląd i staram się dopasowac do okazji... A to czy ktos pomyśli, że nie jestem bogata, no cóż - nie jestem. I co komu do tego?
A co do makijażu... myśle, ze nikt mnie za brak tapety nie zlinczuje, maluję się raczej dla siebie - patrz :schludny wygląd. Jak człowiek zasmaruje czerwoną krostę na podbródku, albo zatuszuje wory pod oczami, to jakoś tak się lepiej ze soba czuje :P
W małym miasteczku wszyscy sie przyglądają... czy to w Polsce czy gdziekolwiek indziej. W Rzymie jestem niewidzialna w mojej wiosce- wszyscy , wszyscy nas oglądają. Ciekawi ludzie są nowości wszędzie. A w dresie to ja mogę isc pobiegać, w piżamie czy szlafroku nigdy z domu się nie ruszam, bez makijażu- na wycieczkę w góry, między ludzi- nie. Mam swój styl ubierania, już on zwraca na siebie uwagę, zwłaszcza w małych mieścinach, ale niech patrzą nie mam sie czego wstydzić:)