Forum

Zwierzyniec

Gołąb z uszkodzonym skrzydłem

  • Autor: peggy83 Data: 2013-04-22 10:28:24

    Co zrobić z takim ptakiem? Dzwoniłam do "Kundelka" (schronisko w Rzeszowie), powiedzieli, że oni ptaków nie przyjmują. 

    Próbuje dzwonić do straży miejskiej, ale zajęte, zresztą nie wiem, czy mnie tam nie opieprzą, że w takiej sprwie dzwonię...

    Ptaszysko ma nienaturalnie opadnięte skrzydło... boje się go łapać, żeby go bardziej nie uszkodzić... dokarmiam bułką i tyle... a szkoda mi go okropnie, jest pod budynkiem, gdzie pracuję, od piątku... i tylko zobaczy moją głowę wychyloną z okna, zaraz pędzi co sił w łapkach pod okno i czeka na jedzenie...

    Co robic? Bo nie mam serca tak po prostu go zostawić na pastwę losu....

  • Autor: marcia_pxnd Data: 2013-04-22 11:58:07

    Takimi sprawami zajmuje się straż miejska, nie przejmuj się tylko dzwoń. Mają obowiązek zająć się takim ptakiem. Kiedyś miałam taką sytuację w Poznaniu. Przerażona zadzwoniłam na 112, mamrotałam o gołębiu, ale o dziwo nikt mnie nie opierdzielił ;) Panowie podjechali i zawieźli w kartoniku do Ptasiego Azylu przy Zoo w Poznaniu. Natomiast w Słupsku, dużo mniejszym mieście gdzie nie ma zoo, jest do tego wyznaczony jeden z gabinetów weterynaryjnych. Dzwoń i daj znać jak poszło :)

  • Autor: peggy83 Data: 2013-04-22 13:10:34

    Dzięki wielkie! 

    Narazie gołąb gdzieś pomaszerował... rano jeszcze go nakarmiłam a teraz go nie widzę nigdzie w pobliżu, nawet urwałam się z pracy na obchód... ale zawsze wraca w to samo miejsce na noc, więc wieczorem przypilnuję go i bedę dzwonić do oporu po straż!

  • Autor: peggy83 Data: 2013-04-24 10:07:03

    Dziękuje raz jeszcze.

    Gołąbka a raczej gołębicę złapałam dzisiaj rano, bo tamtym razem wieczorem jej nie było... a wczoraj rano, gdy ja nakarmiłam i zajęłam sie pilnymi mailami, w tym czasie gołębica gdzies poczłapała ... jak wychodziłam z pracy, nadal jej nie było.

    Dzisiaj rano juz nie odpuściłam! Przyszłam do pracy z mocnym postanowieniem, że mimo wszystko muszę ją złapać...  przygotowałma pudełko i capnęłam ptaszynę! Nawet sie nie broniła, nie uciekała, dokarmiałam ja, więc mi ufała :) Potem zadzwoniłam do straży, pan dyspozytor dał mi numer do weterynarza, który ma umowę z maistem... umówiłam sie z nim, przyjechał i ptaszka zabrał :) Już jest w dobrych rękach.

    Kamień spadł mi z serca! Bardzo sie ciszę... :) Jakoś nie mogłam tej sprawy zostawic, pomimo różnych problemów :)

  • Autor: jolka60 Data: 2013-04-24 10:36:39

    Fajnie

  • Autor: peggy83 Data: 2013-04-24 11:18:29

Przejdź do pełnej wersji serwisu