Dość marudzenia, jasnego słoneczka nie widzicie? Plucha, deszcze, chmury, wciąż tylko o tym nudzicie. Jasnym spojrzeniem na świat w około spoglądamy, cieszmy się z tego co na co dzień już mamy. Drzewa liście wypuściły, wiśnie kwiatem zabieliły, mlecze, żółte słoneczka na łące szeroko rozrzuciły. Ptactwo trele pod niebiosa wysoko,wesoło wznoszą, wiatry, ciemne chmury hen daleko już wynoszą. Przyroda żyje, wszystko do życia radośnie się budzi, każda roślinka chce żyć, rośnie, bardzo się trudzi. My również z tej przyrody przykład bierzmy, precz choroby, zmartwienia, z życia się cieszmy. Przyjmujmy wszystko spokojnie, czas leci, troski miną, złe zapomnimy, rosną nam dzieci. Warto przyjmować wszystko radośnie, z humorem, niech to co dobre i kochane będzie nam wzorem.
plucha deszcze rano byly ale wnet slonku ustapily jutro dzionek zapowiada sie ladny i slonce i kwiaty i nasze miny beda mialy wyraz bardziej ladny. na tym koncze te moje wypociny bo zrzednieja wszystkim dobreminy a do twoich wierszy mi daleko wiec pa dobranoc niech zle sny tez beda dalekko
Jeja! Lajan, jak ładnie Ci to wyszło! Szczególnie biorę sobie do serca te 6 ostatnich wersów. Przydadzą mi się w maju, bo czeka mnie parę trudnych dni. Postaram się pamiętać o każdym słowie...
Witam niedzielnie, w nowym locie. Ja nie mam powodu do narzekania, przynajmniej na pogodę, bo od 1 maja jest słonecznie :))))) Co prawda nie bardzo mogę z tego słońca skorzystać, bo mąż jeszcze nie do końca jest "wolny" od tego i owego, no i zjechali do nas goście. Aczkolwiek cieszę się, że już maj, że kwiecie na drzewach, że w końcu się zazieleniło. A najbardziej cieszę się z tego że jutro 6 maja , bo jutro jedziemy na urologię co by mojemu ślubnemu Służba Zdrowia zwróciła wolność, hihi. Po badaniach we wtorek wiemy, że przeszczep się przyjął, że wszystko jest dobrze. I jest nadzieja (w mojej głowie największa), że może już nigdy nie trzeba będzie tego mojego chłopa ciąć. Ufff. Spadam pić kawę ze Smakosią . Mam czas jakąś godzinkę, bo moi goście poszli do kościoła.Muszę to wykorzystać ;)
Wszystkim życzę dobrej niedzieli i duuużo słoneczka i optymizmu :))))
Beatko, Twój wpis jest jak ten cały, lajanowy wiersz - pełen optymizmu i radości. Tak trzymać! Jest dobrze i tak zostanie. Już teraz ciesze się razem z Tobą. Trzymam kciuki za jutrzejszy dzień, za tę "kropkę nad "i" ".
A teraz przysiadam się do Twojego sernika. tego mi trzeba! Dla Ciebie duuuuża kawa
Dzięki Emilko :)) Nawet nie wiesz, jak bardzo tego potrzebowałam. Przyznam się po cichutku, że bardzo mi brakowało czasu na posiedzenie w kawiarence, a tak mi się tu ckniło...Ech, jest fajowo!
Jak tam dzisiaj wstawanie do pracy - chciało się? U mnie nie było najgorzej. Jednak te trzy dni przerwy zrobiły swoje i już potrzebowałam zmiany. Stwierdzam, że na mnie nie działa zbyt dobrze brak ruchu - muszę jednak coś robić, bo to mi daje dobrą energię. Dlatego też z przyjemnością pójdę po pracy na siłownię.
Kiedy szłam dzisiaj rano do pracy, przechodząc przez park zerknęłam na wspaniale kwitnącą jabłoń. Nagle te białe, gęsto ukwiecone gałęzie zaczęły się trząść i wtedy moim oczom ukazała się ruda wiewiórka. Skakała tak radośnie, że miałam ochotę patrzeć, patrzeć i patrzeć. Co za widok - rude, puszyste futerko i biało-różowe kwiatki a wszystko tak delikatne, że aż "cukierkowe". Pomyślałam sobie, że to może być tylko dobra wróżba...
Otwieram okna i wpuszczam słońce. Zwierzaczki już czmychnęły cieszyć się pięknym dniem. Nam też życzę tej radości i duuuużo pozytywnej energii na cały tydzień i jeszcze dłużej
Dzisiejszy słoneczny poranek spowodował, że wiedziałam, że trzeba wracać do pracy. Urlop się skończył - pogoda wróciła ... Też udało mi się wstać bez wieskzego marudzenia, w przefciwieństwie do Boba, który stwierdził, ze 9 dni wolnego jest bez sensu, że powinno być przynajmniej dziesięć i już przewracał kartkami kalendarza w poszukiwania tego dnia, gdy zacznie się ten długi urlop, czyli wakacje :)
Ale nie narzekam, wczorajszy dzień też był bardzo przyjemny, taki na krótki rękaw :)
Lajan - brawo!
Smakosiu - program ściagnęłam, będę się bawic :) A wiewiórki Ci zazdroszczę. Powinnaś nosić ze sobą aparat! Nie wiesz, ze tacy wytrawni fotografowie, jak Ty, noszą go ciągle przy sobie? :)
Aleksandro - Twój ogród jest super! Też bym taki chciała, gdyby mi go ktoś obrobił aja siedziałabym i podziwiała, jak pieknie :)
Beata - bardzo się cieszę, że przeszczep się przyjął i że dziś Mąż odzyska wolność :)
Makusiu, jesli pozwolisz wkleję tekst, który ostatnio pisałam do Oli
"Jeśli chodzi o ten program do obróbki zdjęć, to poleciła go Weronika (w wątku o wiośnie). Nazywa się PhotoScape. Znajdź sobie polską wersję. Tam są filmiki, które wyjaśniają różne jego możliwości."
Makusiu, jesli pozwolisz wkleję tekst, który ostatnio pisałam do Oli "Jeśli chodzi o ten program do obróbki zdjęć, to poleciła go Weronika (w wątku o wiośnie). Nazywa się PhotoScape. Znajdź sobie polską wersję. Tam są filmiki, które wyjaśniają różne jego możliwości."
Hahha, dzięki, ten mam, myślałam że macie jakąś nowość:))
Wiosna, wiosna, wiosna ach to TY...Nareszcie i czuć i widać tę naszą wiosnę. Szkoda tylko, że kasztanowce nie zdążą do jutra rowinąć kwiecia. Wszak od jutra matury!
Jestem dziś "zaorana" a nogi włażą mi do...albo jeszcze wyżej . Właśnie zaparzyłam kawusię, zaraz spienię mleko. Jest ktoś chętny? Bez wyrzutów sumienia klapnę w Myshowatym fotelu i się pobyczę. A co...;) Właśnie obmyślam strategię na jutrzejszy wieczór. Dostałam zaproszenie na babską bibkę. Zastanawiam się, czy iść, czy jednak grzecznie po pracy wrócić do domu. Jak myślicie? Mój Pan i Władca- znaczy się Mężowski jest już wolny od ustrojstwa, to może mogłabym sobie zrobić wolne ? Ech, muszę pomyśleć...Póki co byczę się :))))
Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku. Aha..Lajanie, ja Ci nie zazdroszczę. Zdecydowanie za dużo urlopu .
Beatko, dobrze Ci zrobi chwila oddechu w "babskim" gronie. Pewnie Połówek znacznie lepiej teraz się czuje i sam Ci doradzi żebyś oderwała się od obowiązków. Przemyśl
Wczorajszy dzionek jakoś mnie zmęczył i fizycznie i emocjonalnie. Wstałam z głowa pełną różnych myśli, które muszę sobie jakoś poukładać. No ale świeci słońce więc jest szansa na "produkcję" dobrej energii
Wybaczcie, że kawę wypiłam bez Was. Szef wparował do pracy o 7-ej więc nie było szansy na goszczenie się w Kawiarence. Teraz wyjechał więc pędzę z pyszną herbatą. oczywiście z sokiem i cytryną Komu, komu?
Jeśli (być może) zaglądają tu maturzyści, to życzę im dzisiaj "połamania pióra".
Dziś poczułam zapach wiosny :) Powietrze było po deszczu (i jak się po paru chwilach okazało także przed deszczem) i takie parne i ciężkie i pełne zapachu kwiatów, trawy i innych wiosennych cudności. No, ale teraz leje, w biurze wiosny nie czuć i ogólnie jest marnie. I w dodatku jest wtorek. Wtorek ciągnie się niemiłosiernie, dlaczego, nie wiem, ale się ciągnie niemiłosiernie... A po południu zebranie u Boba jeszcze.
No nic, koniec marudzenia :)
Smakosiu - cudny fotomontaż :) Ty masz pomysły!
Beata - ja bym skorzystała z babskiego wieczoru :)
Lajan - współczuję. To jest nieludzkie, tyle wolnego :)
Dostałam maila o cellulicie. Kobiety mają przerąbane :) Dowiedziałam się, ze są trzy rodzaje tego padalstwa, teraz się zastanawiam, którego rodzaju w posiadaniu jestem ja :) Ale nie szkodzi, że go mam. Dziś Bob z rana powiedział mi, że jestem prześliczna, to co mi tam taki cellulit, phi! :))
No właśnie! No właśnie!!! Jakoś nie słyszałam żeby mężczyźni mieli cellulit. To ma być sprawiedliwość?! Ponoć ustrojstwo to posiada 70% kobiet a skoro sa różne odmiany i z niektórymi nie warto walczyć, to ja mam to gdzieś. Nie będę walczyć z czymś, co stopniowo natura nam chce podarować. Prezentów się nie wybiera
Ten mail był straszniejszy, bo informował, że aż 90% kobiet ma a mężczyzn tylko 2% :) Bo my jesteśmy przygotowane na "trudniejsze" czasy (np. ciąża, karmienie), więc mamy zdolnośź magazynowania tłuszczu. Teraz wiem, dlaczego moja d... tak się rozrasta! To wszsytko przez ten kryzys - moje ciało jest gotowości :)
hello :-) Dziś piszę maturę z polskiego...tzn. ja ją piszę duchowo. 10 m ode mnie siedzi jedna część maturzystów i poci się, druga grupa jakieś 100m ode mnie i też się pocą. Tuż przed 9 wiele osób chybcikiem gnało jeszcze do toalety. Bidulki moje...A jutro będziemy pisać matmę ;-) Właśnie dowiedziałam się jakie były tematy. Łatwe z tego co mówił Michał. Na razie zmykam,wdepnę później. Pa!
Za moment tematy będą na necie ;) Owszem pracuję w szkole, ale nie jestem nauczycielką i dyrektor szkoły nie jest moim dyrektorem , mam fajnie, no nie? Ale mam swojego dyrektora, ino z innej branży .
Oj, jak ja miło wspominam maturę :)) Ale lepiej tą z matematyki, bo zdałam pięknie i byłam zwolniona z ustnej :) Ale polski był cudny, kiedy tak siedziałam w ławce i weszła komisja, i zaczęli rozdawać papierzyska wtedy dotarło do mnie, że to jest właśnie teraz, już, zaraz i od tego wiele zależy i omal nie zemdlałam :) Ale fajnei było, no. Teraz jeśli mam koszmar senny, to albo jest zwiazany z pewną osobą, albo właśnei z tym, że znowu musze codzić do szkoły, brr :))) Nadmieniam, że byłam bardzo dobrą uczennicą z paskami na świadectwie nie na pupie, wiec nie wiem skąd ta trauma :)
Ja tam maturę zdałam bardzo pięknie i ...nie mam traumy, nigdy nie miałam ;))) To Ci Oluś nie zazdraszczam tych koszmarów. Chociaż z drugiej strony, no zobacz, ja codziennie pomykam do szkółki i ....nawet brrr nie mogę napisać. Szkoły nie lubię, ale pracę kocham- bo to kasa z tego idzie ;), i moich uczniów też kocham :) Ja tam z nimi przeżywam różne rzeczy i dzięki temu...nigdy nie będę stara , oni mi nie powwolą zgnuśnieć :)))
Córka jest w III klasie i zakwalifikowała się dziś do gminnego konkursu recytatorskiego wiersza Tuwima. Konkurs w poniedziałek, a ja uświadomiłam sobie, że ona butów nie ma bo w adidasach do białej bluzki i czarnej spódnicy chyba jej nie puszcze. chyba, że czarne rybaczki jej założę. Albo jeszcze w tym tygodniu buty kupimy bo i tak jej potrzeba.
Też bym kupiła baleriny. Pasują takiej młodej dziewczynce (i nie tylko) a na dodatek teraz jest ich w sklepach sporo. Nawet w wielu kolorach więc jest w czym wybierać i co ważniejsze w przystępnych cenach :-)
Spaliłam trochę temat. Zamiast niusem być że dziecko zakwalifikowało się na gminny konkurs. Niusem jest że nie ma butów. Dziś kupiliśmy ładne sandałki.
Aniu, niepotrzebnie się przejęłaś ;) Fajnie, że córcia się dostała do konkursu i fajnie, że już kupiłaś jej sandałki. A teraz czekamy na wyniki konkursu :)))
Piękny poranek - słońce trochę za chmurami, powietrze z zapachem deszczu (bo chyba w nocy trochę pokropiło) i 16 stopni. Chyba jeszcze nie było tak ciepło rano. Miałam ochotę pospacerować. No ale trzeba było iść do pracy. Wysiadłam przystanek wcześniej i to musiało wystarczyć. Dziś umówiłam się po pracy z koleżanką na kawę i bardzo liczę na mały spacer, ale cały czas "straszą", że będzie burza, porywisty wiatr i deszcz - buuuuu.
Za plecami mam stary blok mieszkalny i widok na balkony. Ale tam ożywienie! Niektóre pootwierane na oścież. Ludzie wyraźnie rozbudzeni i gotowi do działania. Jedna pani kobieta kwiatki, druga myje wielkie pojemniki, gdzieś indziej suszy się pranie. O! Ta od pojemników właśnie sadzi kwiaty. Niebo jeszcze błękitne ale wyraźnie zaczyna się chmurzyć. Jeeeeny, jak ja bym się teraz chętnie gdzieś przeszła. STOP! Koniec marzenia! Trzeba wracać do papierów.
Przyniosłam herbatę - tę z sokiem i cytryną i rozpoczynam dzień.
Mam nadzieję, że będzie dobry. Takiego nam życzę
A! Jeszcze jedno! Beata, umówiłaś się wczoraj z koleżankami?
Nareszcie ciut chłodniej, hi, hi...Najpierw narzekaliśmy, że nie ma wiosny, później, że chłodno, a teraz...no jęczę, że dziś było za gorąco. Rano wychodząc do pracy przed 7 było już 23 st. Ubrałam się niby stosownie, ale jak z pracy wracałam, to stwierdziłam, że najlepiej, jakby człek zasuwał na bosaka, bo w pantoflach za ciepło. Oj, nie dogodzisz, no nie dogodzisz ;))) Maturę z matmy zdałam, choć co niektórzy wychodząc z sali twierdzili, że zapewne spotkamy się w sierpniu lub za rok...czyżby z góry zakładali przegraną w tym boju? Mam jednak nadzieję, że nie będzie aż tak źle ;)
Wczorajsza bibka była obłędna. Dawno się tak nie uśmiałam. Nie ma jak baby na luzie . Wróciłam przed północą, spałam byle jak, i co dziwne, mimo tej duchoty i zasuwu na pełnych obrotach- nie jestem dziś zmęczona. To znak, że relaks był maksymalny.
Zastanawia mnie, co się dzieje z resztą kawiarenkowiczów. No tak, Lenka się wczasuje, Lajan urlopuje za 1/6 stawki, Smakosia uczciwie zasuwa, a reszta???? Gdzie jest reszta ludziów??? Hope, Mysha, Bonieś, Aloalo, i wsie inne osoby? Mnie to się zupełnie nie widzi, bo chciałam wypić wieczorną herbatkę w czyimś towarzystwie. A tu cicho...nawet zwierzaczki gdzieś czmyhnęły... Zaparzyłam świeżej herbaty- dziś obowiązkowo zielona z cytryną, na orzeźwienie...Może jednak ktoś się przysiądzie? Okna na oścież otwarte i na prawdę jest przyjemnie. Wiecie co? Ten Myshowaty fotel jest ...cudowny. Jak ja go lubię :) No to sobie poczytam ....
Betty, jestem ale komp mi padl i stukam na telefonie. Ale herbatke z Toba wypije bardxo chetnie. Kurde, nie moge tu kasowac blędow, tskie sorry mogą się pojawiac takie dziwne wstawki jak ta prxed chwilą. Podczytuję Was trovche ale pisze się fatalnie. Przy okazji gorąco swszystkich pozdrawiam.
Dopisano 13-05-08 22:15:08:
No i poleciala. To i ja będę zmykac. Trzymajcie się, pamietam o Was i jak tylko naprawie sprzet to bede wpadac regularnie.
Aguś, to ja siem będę modliła, co byś jak najszybciej wróciła do dużego formatu, znaczy się, żeby się komp zreanimował. Wiem jak się pisze na telefonie...obłędnie fatalnie. Duża buźka na dobranoc :)
Bonieś, jak dobrze Cię "widzieć"! Pisanie w telefonie, to faktycznie musi być jakaś "porażka". Tak więc czary-mary, niech się szybko zregeneruje to, co "padło" i wracaj do nas "w pełnej krasie"
Beata, powiem Ci jedno - jestem z Ciebie dumna Jak to z jakiego powodu? Oczywiście dlatego, że zostawiłaś swoje domowe zajęcia i poszłaś poszerzyć grono "bab na luzie"
A teraz przyłączam się do Ciebie i chętnie w ciszy powdycham trochę świeżego powietrza, które po deszczu ma obłędny zapach.
Zwierzaczki właśnie wróciły. Chyba burza je przegoniła.
Ja też porozmawiałam z koleżanką. Nawet udało mi się poukładać sobie w głowie parę spraw. Dobrze mi zrobiło to spotkanie.
A teraz czas do spania, bo zegarek jest bezwzględny. A najbardziej to czuję, kiedy pokazuje 5-tą rano
Też się zajarałam Emilko...normalnie zajar... tak mówi moja młodzież ;)) Następna biba za jakiś czas. A tak między bogiem a prawdą, to nawet biby nie trzeba. My się spotykamy w fajnym gronie, robimy jakieś jadło, pijemy coś tam i ...gramy ;)
Zagadka dla chętnych...W co grają baby?
Ja też zmykam...moj budzik krzyczy później niż Smakosi....ufff.Paaaa, dobranoc!!
Ale popadało w nocy. Ponoć jakaś burza przeszła w paru miejscach. U mnie raczej lightow'a. Smacznie się spało. A teraz powietrze jest takie rześkie, że z przyjemnością zrobiłabym sobie spacer. Słońce wstaje, niebo robi się błękitne - krótko mówiąc uroczy poranek.
Pootwierałam wszystkie okna, kawa paruje, herbata zaraz też będzie. Jednym słowem Kawiarenka gotowa na przywitanie gości i stałych bywalców
Znów spoglądam przez ramię na balkony w bloku po przeciwnej stronie...życie kwitnie. Większość pootwierana i pewnie odbywa się krzątanina po kuchni. A to kawa, a to kanapka, to herbata i nastawianie obiadu. O! Właśnie kobieta wyszła ze ściereczką i przeciera okna. No właśnie! Teraz mi się przypomniało - moje szyby wyglądają tak, jakbym ich nie myła. Deszcz i wiatr strącił z drzew pyłki i jakieś łuski, nasionka czy coś w tym stylu. To wszystko elegancko okleiło okna i parapety. No żesz!
No dobra, rozsiadam się w tej naszej wywietrzonej, wiosennej Kawiarence i czekam ze śniadaniem na resztę towarzystwa. Mam nadzieję, że wpadniecie choć na małą chwileczkę. Liczę na Was. Może chociaż się przywitacie?
Nawoływania "imienne" już były, to ja tylko sie do nich dołączę i obiecuję, że będę w Myshy fotelu, gdy tu przyjdziecie. Chcecie to sprawdzić? Proszę bardzo
Smakosiu, jestem i płynę...tzn leje się po mnie jakaś struga ;-) czekam,żeby to ze mnie odparowało. U mnie też cosik w nocy popadało ale maluśko. Upał od rana...pfff. Naleję sobie herbaty-Emilko jesteś niezastąpiona . Siadam obok i jemy śniadanie. I czekamy na resztę.
Hm...nie mogę się nadziwić patrząc na tę godzinę, o której byłaś w Kawiarence. Zaglądałam do niej wówczas parę razy z nadzieją, że naprawdę ktoś zaglądnie i mój komputer pokazywał, że nikogo nie było. Nie wiem jak to wytłumaczyć...?
Wieczór, grzmi, zrobiło się ponuro i właśnie zaczyna padać. Załatwiłam dzisiaj bardzo ważną dla mnie rzecz i jestem niesamowicie zadowolona. Jeszcze jedna we wtorek i mam nadzieję, że odetchnę trochę i opuszczą mnie stresy. Ale póki co trzeba jakoś przeczekać i odganiać niepotrzebne "myślenie", bo ono w niczym nie pomaga.
Cieszę się, że się pojawiłyście, bo jakoś tak smutno samej w Kawiarence. nawet Ada przyszła mimo, że przed Nią zastraszająca ilość tortów. Ja bym chyba potrzebowała miesiąca żeby zrobić taką ilość
Beata, ochłodziło się u Ciebie? Jak się teraz czuje mąż?
Aloalo, wpadasz jak po ogień. Ledwo Cię dostrzegłam Przestań tyle pracować, bo będę miała wyrzuty sumienia. No!
Ciekawe co porabia Lenka?
Mysha, gdzie Ty jesteś?
Zwierzaczki wparowały do kapcia z takim impetem, że aż mnie zatkało. Macie pojecie - już śpią? Co też się działo? Gdzie były? Takie zmęczone? Po czym?
Lajan, gdzie się ukrywasz na tym "nieludzko" długim urlopie? Na działce? Tam nie powinieneś się nudzić, bo przecież teraz jest już tam co robić.
Okna otwarte. Zawiało i czuć wyraźnie to deszczowe powietrze. Fajnie pachnie. chyba znów będzie się dobrze spało.
Jestem, jestem. Codziennie "słucham" co u Was ale jakoś tak weny nie ma do pisania. Dziś miałam oczywiście wolne, poszłam do fryzjera, zmieniłam delikatnie wizerunek. Jak wierzyć mojemu mężowi to wyglądam "obłędnie" :) Potem spotkanie z koleżanką, poprawiła wygląd moich brwi, potem pokrzątaliśmy się z mężem na zakupach, mały odpoczynek i przed chwilą wróciliśmy do domu. Pogoda jest cudna, cieplutko, zielono. Pomalutku dochodzę do siebie, jest już duuużo lepiej. Fajnie, że się codziennie odzywacie, dzięki Wam też humor mi się poprawia :) Miłego wieczoru życzę.
Noooo nareszcie jesteś Już mi tutaj brakowało Twojej osoby. Mam nadzieję, że z wiosną, z nową fryzurą i tym słońcem, które przecież uwielbiasz (prawda?) wróci do Ciebie energia. Teraz proszę o meldunek każdego dnia - choćby w jednym zdaniu. Macie z mężem jakieś plany urlopowe? W pracy OK?
Smakosiu, były burgery (bez bułki) z sałatką grecką i druga sałatka z piersią kaczuchy i serem brie....jestem z siebie dumna, pierwszy raz udało się pięknie podać. Niestety następny dzień choroba filipińska :D
U mnie dzisiaj paskudna poburzowa pogoda, miałam takie przyjemne ciepłe plany na ciepły dzień.
Pozdrawiam wszystkich i życzę słonecznego wypoczynku :)
Oooo, to takie raczej wyszukane menu przygotowałaś. Brawo! Nigdy nie robiłam piersi z kaczki. Muszę trochę poczytać jak się za nią zabrać żeby nie była gumowa ani też sucha i oczywiście najlepiej baaaardzo smaczna
A jak tam dzisiaj wykorzystałaś to, że za oknem aura nie sprzyjała spacerom i innym takim? A może jednak się przejaśniło?
Koniec tygodnia. Zleciało co? W pogodzie chyba było już wszystko - trochę upałów i grad, wiatr i deszcze, upał i wiosenne ciepło. Dziś "krzyżówka" - odrobina słońca i obok ciężkie, ołowiane chmury. na szczęście nie ma wiatru i mimo, że jest 12 stopni szłam do pracy w odpiętej marynarce. Na "łikęd" zapowiadają ochłodzenie, ale bez drastycznych skoków temperatury więc nie będzie źle. Deszcz mi trochę namieszał, bo nie zdążyłam skosić trawy. Sąsiedzi nie pracują, to pięknie wygolili swoje "poletka" a u mnie bujna zieleń pełna stokrotek. W sumie... też ładnie
Ja tu gadu gadu a przecież trzeba robić kawę i herbatę. Już szykuję. Wpadajcie!
Obiecuję poprawę Smakosiu :) Już po pracy, weekend tym razem krótki bo niedziela robocza. No trudno, czasem trzeba popracować. Zaraz wybieram się z koleżanką na obiad i gdzieś do jakiejś kawiarenki na dworze na kawkę i słodkość. Wieczorem mamy zamiar posiedzieć sobie z mężusiem. W pracy ok, pomalutku już zaczynają się urlopy więc niedługo będzie co robić. Planów urlopowych jakichś konkretnych nie mamy ale kazałam się zabrać chociaż na parę dni do Zakopanego, Rok temu nie byliśmy więc w tym roku musimy jechać :) Urlop mam pod koniec sierpnia więc pogoda może jeszcze będzie. Zostawiam dzbanek mrożonej herbatki i idę na klachy. Miłego popołudnia :)
melduję, ze po wymianie paru elementów komputerek znowu chodzi, a ja jestem z tego powodu przeszczęśliwa. W ciągu tych kilku dni nieobecności w necie zdałam sobie sprawę, że się od niego uzależniłam i nie wyobrażam sobie życia bez tego. Zawsze znalazłam jakiś moment, zeby zaszyć się z telefonem i choć podsłuchać, o czym rozmawiacie, a kiedy zupełnie nie było czasu, to nawet wizyta w punkcie, gdzie król piechotą chodzi stanowiła okazję. Jak się tak głębiej zastanowić, to jest przerażające, ale nie zamierzam się wgryzać w temat, bo nie chcę tego zmieniać
Wczoraj byłam u koleżanki, której nie widziałam 2 lata, więc oczywiscie nie mogłyśmy się nagadać. Dziewczyna dostała jakieś pieniądze na rozpoczęcie własnej działalności i otworzyła salon rehabilitacyjny z łóżkami masującymi. Siedziałam tam 4 godziny, ale nie wymasowałam się za wiele, bo nie miałam czasu, tyle było do obgadania :)).
Beata, dzieki za modlitwy, jak widać pomogło :)) Gratuluję zdania matury z polskiego i matmy. A jak angielski? . Mam nadzieję, że Małżonek czuje się lepiej i że Ty znajdujesz trochę czasu dla siebie na odpoczynek. Życzę Wam obojgu rychłego powrotu do "normy".
Smakosiu, to cudowne, ze każdego ranka czekasz na "swoich" i gosci z dzbankiem kawy i herbaty. Nawet, kiedy pustki w Kawiarence. Docenia się to szczególnie, gdy człowiek stoi u drzwi, a wejść nie może. Dzięki Ci za to i .... za czary , jestem pewna, że też zadziałały. Trawą się nie przejmuj, jak jest ukwiecona, to wygląda pięknie, a jutro pewnie i tak bedziesz się relaksować, bo zapowiadają deszcze :))
Aloalo, udało Ci się coś stworzyć w programiku? Co u Boba?
Mysha, cieszę się, ze Twoje samopoczucie się poprawia. Ja też właśnie zmieniłam fryzurkę i choć nie wyrobiłam się z farbą i umówiłam się za kilka dni, to i tak jestem zadowolona, bo już słyszałam komplementy, ze mnie to odmłodziło. Wiadomo, takie teksty, to muzyka dla uszu każdej kobiety... Udanej realizacji planów zakopiańskich :))
Hope, Ty wiesz, ze od ilosci przerabianych prze Ciebie tortów mam zawroty głowy. A jeszcze sklep, rodzina, ogródek itd. Jak Ty nad tym wszystkim panujesz chyba nigdy nie pojmę, ale skoro Ci to wychodzi, to najwazniejsze. Zdrówka dla całej Rodzinki
Lenka, Lajan, udanego urlopowania.
Pozdrawiam wszystkich wymienionych i pozostałych, życzę radosnego i pogodnego wbrew prognozom łikędu. Pa, pa.
Melduję, że jestem! Kurka, trochę spóźniona, ale mam wrażenie, że właśnie przed chwilą była środa rano...Smakosia ma rację, ten czas pędzi jak szalony. No nic, matury zdane, no ba, jakże mogłoby być inaczej ;)
Mężowski zdrowieje- rzekłabym, że te 3-4 dni bez ustrojstwa dały mu tyle zapału i energii, że mógłby góry przenosić, a te poprzednie 4 tygodnie były jak flaki z olejem....Dzięki Bogu, to już za nami. A to że mąż zdrowieje widać gołym okiem. W środę wyciągnął kosiarę, skosił trawę w ogrodzie, trochę podziubał w skalniaku :) Wczoraj 2 burze i lało rzęsiście, dziś też lało niemiłosiernie i owa skoszona trawa wydaje mi się, że mimo woli o 1 mm urosła . Wiśnie w białej, kwiecistej szacie, wyglądają cudownie. No i to co jeszcze pięknie wygląda to dywan z niezapominajek :)))) No taką wiosnę to ja lubię. I mimo, że lało, to się cieszę, bo sucho było strasznie.
Smakosiu, po łikędzie ma być lepsza pogoda,wtedy ogolisz swoje poletko. A tak na prawdę, trawa ze stokrotkami też ma swój urok. Kiedyś, kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką uwielbiałam jeździć do babci na wieś i leżeć na łące pełnej stokrotek (i nie tylko), plotłam w nich wianki i bransoletki, potrafiłam leżeć w tych kwiecistych dekoracjach i gapić się w niebo. I byłam przeogromnie szczęśliwa . To było coś!
Bonieś, super, że masz już zreanimowane okno na świat :) Zobacz,mała rzecz...a cieszy, no nie?
Aloalo...normalnie dziś chciałam wziąć lupę i Cię szukać ...pod stołem, w fotelu czy gdzieś ;) Była i przepadła Olusia nasza....A może jednak się znajdzie?
Hope! Czyś Ty zwariowała? Tyle tortów....Boziu, to kiedy Ty się masz wyleczyć z tego chyrlania??? Toć Ty na okrągło jesteś zapieczona . Chyba powinnaś nieco zwolnić tempo życia i bycia. A ja powinnam zmienić się w i wlepić Ci znak STOP. OOOO!!!!
Mysha, mam nadzieję, że klachy z koleżanką się udały, a teraz masz już czas tylko dla mężusia . Widzę, że mamy podobnie z tym Zakopanem...tyle, że masz lepiej Aguś, bo masz bliżej. My też w zeszłym roku nie byliśmy w górach- a jeździliśmy rokrocznie i jak się uda, to pod koniec sierpnia choć na tydzień pojedziemy w Tatry.(acz nie wiem, czy na pewno, bo być może będę zmuszona w sierpniu położyć się do szpitala). Zobaczymy jak to wszystko się ułoży. Nie ukrywam, że tęsknię za tym co bliżej nieba ;)
Lajan, Lenka i wszyscy po cichu zaglądający i czytający - pozdrowienia!
Pozamykałam okna, bo dziś nieco chłodno, nakarmiłam zwierzaczki i teraz wypiję wieczorną herbatkę. Nareszcie chwila spokoju, bo w pracy miałam wczoraj i dziś urwanie głowy. Ufff. To jest to czego mi było trzeba . Herbatka wypita. Nikt nie zajrzał, więc lecę...Buziole na dobranoc .
Dzisiejsze wejście do Kawiarenki, to wielka przyjemność. Tak miło jest zobaczyć, że pojawiłyście się . Na dodatek daje się wyczuć, że to Wasze przyjście, to są bardzo "prawdziwe chwile z kawą". Dużo w tym Was i takiej "prawdziwości". Cenne...
Mysha, chyba zaczynasz wracać do "własnej skóry". Z góry przepraszam za tę śmiałość w podsumowaniu, bo oczywiście mogę się mylić, ale... Miałam wrażenie, że ostatnio byłaś jakaś przygaszona, schowana w sobie i trochę nieobecna. A przecież Ty jesteś Kobietą pełną energii i chęci do działania. Fajnie, że miałaś okazję na piątkowy relaks. Wykorzystaj sobotę "całą gębą" żeby w niedzielę nie mieć uczucia, że to praca weekendowa
Bonieś, najnormalniej w świecie ja też się cieszę, że Twój komputer już działa. Kawiarenka z pewnością na tym zyska. Teraz już nie odpuszczę, tylko będę robić większą ilość kawy i herbaty specjalnie z myślą o Tobie Noooo widzę, że wszystkie mamy jakiś etap spotykania się z dawno niewidzianymi koleżankami. Dobrze robią takie chwile - człowiek się wyluzuje i trochę zmieni spojrzenie na niektóre sprawy...
Beata, wspaniale się czyta wieści o Twoim mężu. Cieszę się razem z Tobą, że wszystko, powoli wraca do normy. To tak, jakbyście właśnie zdali Waszą, wspólną maturę... Super! Będą tego efekty - spokojniejsze, szczęśliwsze życie Ech, nie ma nic cenniejszego od zdrowia. Mówisz, że pogoda ma się wyklarować? Dobrze by było, bo ta trawa teraz rośnie tak szybko, że normalnie nie mogę się nadziwić Stokrotki są urocze, ale muszę to jakoś ogarnąć, bo potem sobie nie poradzę. Piękne i takie "lekkie" te Twoje dziecięce wspomnienia "ląkowe". Wspaniale mieć w głowie coś takiego...
Koniec świata! Już ta godzina a ja nic nie zrobiłam! Jeeeeny, powinnam teraz wychodzić! O kurcze!
Pa pa - wpadnę wieczorem. Uściski na cały dzionek - dobry dzionek
Kurczę, jak ta sobota zleciała! Szok! W dodatku jest taka brzydka, ulewna, ponura. Łikędy powinny być ładne a nie takie! W pracy siedzę to słońce grzeje a jak wolne to .... Ale nic. Udało mi się zrealizować plan zakupu butków dla mnie, gdyż okazało się, że szafka, owszem, pełna obuwia, ale ani jednych takich, które nadają się na ciepłe dni! Wywaliłam po zeszłym sezonie wszystko, bo się zużyło i teraz bida. Miałam wprawdzie chęć wyskoczyć na targ, ale ulewa skutecznie mnie od tego odwiodła. Kupiłam więc białe i czarne w sklepie obuwniczym. W sklepie byłam 15 min. Wróciłam na parking i ustawiłam się w kolejce do wyjazdu... Ja pierdziu, słuchajcie, nie wiem, czy o tej godzinie tam jest zawsze taki tłok, ale od opuszczenia miejsca parkingowego do otwarcia szlabanu upłynęło ponad 45 min! Zapłaciłam za 2 h parkowania choć parkowałam nieco ponad 20 min. Będę omijała ten parking szerokim łukiem. Ale butki mam, śmiało może się pogoda zrobić :))))
Zapomniałam napisać, że Mąż pracuje w innym miejscu, póki co, co bardzo mi się podoba, bo jest każdy łikęd w domu! I ma znacznie bliżej, niż przedtem. Jupi!
Będę uciekać, ale zostawiam Wam biszkopt z masą śmietanowo-rabarbarowo-truskawkową.Miodzio :)
Ola! Moje gratulacje - dwie pary butów w 15 minut? Toż to jakiś rekord. Normalnie zazdraszczam A widziałaś zapowiedź pogody na nowy tydzień? Uuuuu, będzie okazja nacieszyć się zakupami
To super wiadomość, że teraz będziesz miała męża w każdy "łikęd". Będzie okazja nacieszyć się sobą, potem trochę zatęsknić i znów cieszyć. Rewelacja
Melduję, że ciasto zniknęło Czyżby Ktoś tu zaglądał, poczęstował się raz a dobrze i poszedł sobie? Hm...
Niedawno wróciłam od rodziców. To był dość intensywny dzionek. Niebo przez cały czas straszyło deszczem a ostatecznie nie spadła ani jedna kropla. Super. Moja Mama kupiła sobie dwie pary letnich butów w sklepie Deichmann. Nie przepadam za tą marką, ale trzeba przyznać, że czasami faktycznie można tam trafić coś ładnego. Chętnie bym tam postała żeby ludzi namawiać do wykorzystania kuponu rabatowego, który jest w ich gazetce. Normalnie szkoda mi było, że nie wszyscy wiedzą, iż jest taka możliwość. No ale przecież to by było idiotycznie zaczepiać ludzi i namawiać do tańszych zakupów
To co -zobaczymy się rano na kawie? Zrobię taką pyszną ze spienionym mlekiem więc przyjdźcie
Witajcie niedzielnie i przyłączcie się do tej obiecanej, pysznej kawy z ekspresu Komu spienionego mleka? Co to - nie czujecie jeszcze aromatu? No to pokręcę się chwilę i rozgonię go na cztery strony świata żeby szybko do Was dotarł
Ooooo, "pogodynek" właśnie zapowiedział upały na przyszły "łikęd". Hm...zobaczymy co z tego wyjdzie i czy faktycznie wszystkim zaświeci słoneczko. Nie lubię jakoś szczególnie stosowania zdrobnień w wyrazach, ale jeśli chodzi o "słońce" i "piątek", to tutaj jestem niekonsekwetna
Pootwierałam okna na oścież i teraz czuję jak wnętrze wypełnia się świeżym powietrzem. Nie powiem...trochę chłodne, ale po nocy, to przyjemne uczucie - orzeźwiające.
Zaraz zabiorę się za robienie śniadania. Dziś twarożek, pomidor, rzodkiewka i roszponka. Wiem wiem, nie powinno się łączyć pomidora z twarogiem, ale jakoś nie stosuję się to tego. To takie smaczne połączenie A u Was jak to wygląda? Pilnujecie tej zasady?
Jak tylko otworzyłam okno, to Faworek z Koralikiem czmychnęli normalnie w jednym momencie. W ogóle nie interesowało ich, ze szykowałam okruchy. Hm...może już czas zaprzestać dokarmiania? Pewnie teraz sami sobie świetnie radzą.
Oj, chłodno mi się zrobiło. Zamknę już drzwi, ale to nie oznacza, że na cztery spusty. Czekam na Was
Przysiadam się do południowej kawusi, bo jeszcze dziś nie piłam ( nie wiem, jak to się stało ) Piana z mleczka już opadła, ale zaraz sobie machnę taką duuuuzą. Ma ktoś ochotę?
Na dworze wietrznie, ale dość ciepło. Wprawdzie z krótkim rękawem nie da się wyjść, trzeba coś jeszcze wdziać, ale zapowiadany deszcz na szczęście nie pada, a po niebie suną jasne obłoczki. Zwierzaczki wróciły na kawiarenkowe łono, ale zapadły w drzemkę, nie będę ich budzić.
Smakosiu, nigdy nie słyszałam, ze pomidora nie wolno łączyć z twarogiem, jestem zaskoczona, bo często tak właśnie jadamy. Wiem, że pomidor z ogórkiem się nie komponuje, ale z twarogiem? Dlaczego?
No, czas zabrać się za obiad, czas tak szybko leci... Wpadnę później. Pa!
Smakosiu, nigdy nie słyszałam, ze pomidora nie wolno łączyć z twarogiem, jestem zaskoczona, bo często tak właśnie jadamy. Wiem, że pomidor z ogórkiem się nie komponuje, ale z twarogiem? Dlaczego?
Smakosiu - wybacz, że samolubie wypiłam kawę w swoim pokoju, zamiast przyjść posiedzieć z Tobą. I wiesz, niesamowite jest to, że nie załapałaś się nawet na kawałeczek ciasta! Przecież zostawiłam prawie całą blaszkę! Czyżby Makisia, hmm? Albo inny "tajniak"?
Pogoda, tak samo, jak wczoraj jest do bani. Chyba wiem, jak Emilka czuje się w swoim salonie zaciemnionym. Przygnebiające, fakt. Pogodynek obiecał, że w przyszły "łikęd" ma być nawet 30 st. Który raz już to słyszę?
A tak w ogóle ten maj jakoś szybko leci! Już jest 12! Może to dlatego, że rozpoczęłam pracę od 6-go dopiero?
Wszystkim życzę pięknej niedzieli a ja uciekam nacieszyć się Mężulkiem, bo w nocy wyjeżdża.
Chyba wiem, jak Emilka czuje się w swoim salonie zaciemnionym. Przygnebiające, fakt.
O to to to. Dokładnie tak - przy-gnę-bia-ją-ce.
Właśnie niedawno nie mogąc już wysiedzieć w "ciemnościach" stwierdziłam, że pójdę trochę popielić póki nie pada. Ale tego było! Ostatecznie zapełniłam taki wielki wór po ziemi. Normalnie nie mogłam tego unieść. Muszę przyznać, że się trochę narobiłam. Spieszyłam się, bo nad głowa wisiały mi ołowiane chmury. Jak już wpadłam do domu, to się przejaśniło. No żesz! Gdybym wiedziała, że tak będzie, to bym jeszcze skosiła trawę. A teraz przebrana, wymyta zasiadłam wygodnie i już mi się nie chce drugi raz robić akcji "ogródkowej" tym bardziej, że nie wiadomo czy zaraz znów nie przyjdą deszczowe chmury.
W mojej klatce jest rodzina, gdzie dziś dziewczynka szła do komunii. patrzyłam gdy szli do Kościoła. Miała na sobie ładną albę i tak pomyślałam, że to super, iż te alby się przyjęły. Teraz wyszła z tatą nacieszyć się prezentem - wsiadła na swój nowy rower. To ja rozumiem Bez szaleństwa i wielkiego, wypasionego obdarowywania. Imprezę mają w domu, bo słyszałam jak wczoraj jeszcze po 22-ej tłukli kotlety schabowe A swoja drogą akustykę w bloku mam rewelacyjną. Oni mieszkają na trzecim piętrze (ostatnim) a ja na parterze .
Zaraz zrobię herbaty z cytryną i sokiem i może wreszcie uda mi się oglądnąć jakiś film.
Dobry wieczór. Dzisiaj w pracy sajgon totalny a nic tego nie zapowiadało. A wyjątkowo ciężko mi było no ale od początku. Jakiś czas temu pisałam Wam, że skręciłam sobie nogę. 2 tygodnie później szłam z kocem, jeden z końców podwinął mi się pod nogę i wyrżnęłam jak długa. Oczywiście na tą stopę, która już bolała. Wczoraj chciałam kopnąć maskotkę naszej psiaki i trafiłam centralnie małym paluszkiem u tej właśnie nogi w ścianę. Stopę mam spuchniętą jak serdelek i fioletową. Porządnie sobie stłukłam. Jeszcze dzisiaj na prawdę nie miałam kogo sobie wziąć na zastępstwo i zasuwałam z tą nogą. Oprócz tego w tamtym miesiącu spadł mi telefon na kafelki i poszedł wyświetlacz. Normalnie się rozpłakałam. Naprawa przeszło połowa wartości telefonu. Na szczęście mam kochanego męża, który nie lubi jak płaczę i kupił mi taki sam, nowy. Mało tego. W piątek uszkodziłam sobie mocno pierścionek zaręczynowy. Nie wiem czy będzie się opłacało naprawić. W ciągu 1 miesiąca spotkało mnie więcej szkód i nieprzyjemności niż przez ostatnie kilka lat. Jutro na szczęście dziewczyny powiedziały, że sobie beze mnie poradzą więc mam wolne i mam zamiar leżeć cały dzień żeby oszczędzić nogę bo we wtorek już muszę iść do pracy. Na szczęście tylko wtorek, środa i piątek. Potem dopiero we wtorek idę do pracy.
Smakosiu trafiłaś ze swoją oceną idealnie. Pomału odkopuję się z życiowych gruzów :)
O jej, ale Ci się tego nazbierało Myślę, że już wyczerpałaś limit nieprzyjemnych przeżyć. Teraz wszystko powinno się już szczęśliwie układać. Tego Ci życzę. Odpocznij dzisiaj, zregeneruj stopę i wracaj do "swojej skóry" - pełnej energii i uśmiechu.
Mysha - ale dowaliłąś tej swojej stopie. Ja radziąłbym Ci gdzieś z tym pójść. Parę lat temu kopnęłma małym palcem w nogę fotela omal nie zemdlałam z bólu, ale zlekceważyłam, bo co też mogło się stać. Do dziś mam problemy w momencie węższego obuwia, które naciska z boku na ten nieszczęsny palec. Ból okropny.
Ktoś nam słoneczko ukradł i jak było pięknie wiosennie tak teraz jest deszczowo i brzydko a na dodatek zimno. Moje pomidorki stoją na oknie i czekają aż je w końcu przesadzę do ogródka .Begonie też czekają , a ja czekam na poprawę pogody .
Malutki w przedszkolu zachowuje się bardzo dobrze , dostał od pani kartkę z pochwałą .w drugim tygodniu chodzenia do przedszkola zdobył najwięcej punktów w swojej grupie . Oczywiście mamusia dumna i szczęsliwa .Tylko cuś ostatnio z entuzjazmem u niego krucho , już sie tak nie cieszy ,że idzie do przedszkola,no ale tak czasem bywa.Chyba dopadła go szara codzienność
Mysha , limit wypadków wyczerpałaś już na zapas , więc teraz to tylko może być lepiej .Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia .
A propos wypadków...
Mój szwagier uratował wczoraj człowieka ...
Pojechali z moją siostrą wczoraj na Komunię do bratanicy. W kościele jeden z mężczyzn zasłabł. Okazało sie że nie ma tętna ani oddechu.Paweł zrobił mu masaż serca i wszystko wróciło .Żona tego pana powiedziała ,że on jest po dwóch tętniakach .Paweł ułożył go w bezpiecznej pozycji i czekali na pogotowie . Mężczyzna prawdopodobnie dostał wylewu albo udaru .
To była bardzo hardcorowa Komunia ...
Moja siostra bała się ,że nie uda się przywrócić akcji serca i Paweł się załamie że mu się nie udało , że jego przeszkolenie było na nic . Pan Bóg chyba nad nimi czuwał ..
Jak byłam na weselu chyba 6 lat temu to dziewczynka czteroletnia potknęła się i wpadła głową w dół do oczka wodnego. Dobrze, że wujek był blisko. Chwycił ją i wyciągną. Woda była paskudnie brudna. Dziecku nic się nie stało ale musieli wracać bo nie mieli ubrań na zmianę.
Aż mnie przeszły ciarki po tej opowieści. Muszę kiedyś wreszcie zrobić sobie taki kurs pierwszej pomocy. Myślę o tym od jakiegoś czasu i ciągle nic z tym nie robię a przecież to takie cenne umieć się zachować w krytycznej sytuacji.
A może ktoś z Was przeszedł taki kurs i powie jak to załatwiał?
Monia, bardzo wcześnie zaczynasz zbierać pierwsze pochwały wynikające z wychowania syna . Brawo! To takie Twoje, małe medale. Ja też gratuluję. Ciesz się i bądź dumna. Oby tak dalej.
Poszperałam w internecie i widzę, że można się zapisać na taki kurs. Trwa cztery godziny i kosztuje 70zł. Fajnie by było znać kogoś, kto przeszedł już takie szkolenie i mógłby podpowiedzieć, gdzie najlepiej iść, która firma oferuje coś wartościowego. Jak znamy życie, to pewnie różnie to bywa.
I przytomnego szwagra! W liceum na przysposobieniu obronnym uczyliśmy się co i jak, a teraz nawet nie pamiętam, jak wyglada ta bezpieczna pozycja. Chyba czas, zeby sobie przypomnieć co nieco.
dzięki szkoleniu z pierwszej pomocy mój dziś 10-letni syn żyje..miał zatrzymanie akcji serca i moja przytomność i wiedza okazały się bardzo potrzebne-pomijam Opatrzność Bożą i Anioła Stróża....
Mam do zrobienia sprawozdanie. Obrzydliwie niefajne. Już smao patrzenie na te kartki z tabelkami wprowadza mnie w podły nastrój. Postanowiłam juz dziś się tym naie zajmować i kontynuować jutro z rana.
W dodatku jestem niewyspana, bo przypadkiem właczyłam wczoraj Must be the musc i załapałam isę na końcówkę finału. I wsiąknełam. Poszłam spać po 23 i co chwilę się budziałm bo czekałam na sygnał, że Mąż dotarł bezpiecznie na miejsce. I tak najchętniej poszłabym walnąć się na łoże,co oczyiwście jest niemożliwe :)
melduję,że łikęd przezyłam...a skoro to przeżyłam to reszta mi nie straszna(wydałam do dzisiaj rana całe 38tortów(35 do niedzieli i 3 dzisiaj przed 9 rano.......uuuuffffff.....ciężki to był likęd.....
kolejny też pracowity...ale już mniej(chyba ,że się coś zmieni....)....
wiecie,że 19 maja jest międzynarodowy dzień pieczenia? podjęłam wyzwanie i piekę popisowy tort mojego mistrza...u mnie w niedzielę...po obiedzie....będzie to: http://worldbakingday.com/pl/jak-piec/ciasto-ptysiowe
Oj, ale dzionek - cały czas coś. Dopiero teraz mogłam klapnąć na tyłek. Ale za to na obiad zrobiłam sobie przepyszną wątróbkę. Być może dla Was, to żadna nowość, ale ja nigdy nie robiłam jej z miodem. Normalnie rewelacja. Tak na ciepło jak i na zimno. Dodałam żurawinę i jabłka a miód zredukowałam z octem balsamicznym i wrzuciłam do niego już lekko podsmażone wątróbki. Całość na koniec posoliłam i TADAM!
Ola, dmuchałam i dmuchałam i...nie wiem co z tego wyjdzie. Sprawdź jutro i daj znać. Ja obstawiam, że słońce powinno się pojawić Ale mam zamiar jutro znów trochę podmuchać i od środy pełnia letniego szczęścia
Ada brawo! Dałaś radę. Masz rację - teraz, to już żadne zamówienia nie będą Ci straszne. A jak Twój sznapsbaryton?
Lajan, Ty szczęściarzu! Wreszcie wrócisz do pracy
Mysha, jak dzisiaj Twoja stopa?
Lenka, bo stracę cierpliwość , namówię Olę i przejedziemy żeby Ci "wkulać". Odezwij się. No!
a tu nikogo ni widu,ni słychu.....pogoda śliczna to co w kawiarence będziecie siedzieć.....ja ze sklepu gadam...wyrwałam się na dwie godzinki zostawiając brata...pognałam do Mamy,bo niedaleko są ogródki działkowe i postanowiłam zakupić flance.....Jak postanowiłam-tak zrobiłam...zakupiłam.....3 pomidorki bawole serca,3 malinówki,5koktajlowych czerwonych,5 czarnych i 5 żółtych...do tego seler,por,sałata masłowa,lodowa,bazylia,cukinia,kalarepka,papryka w 3 kolorach i kwiaty:lewkonie,lobelie,gazanie,astry,heliotrop,petunie,werbeny,portulaki,nemezje,pelargonie stojące i wiszące,komarzyce,kocanki i co jeszcze-nie pamiętam...czeka mnie pracowity wieczór...ale się cieszę....na to,że za jakiś czas pójdę na ogród i posmakuję pomidorka z krzaczka....
Ja pierdziu, wykupiłaś wszystko, co mieli na straganach? Matko jedyna, zawsze wiedziałam, ze masz śmigełka od samolotu zamiast rączek i po raz kolejny się potwierdziło . Jak słucham Twoich opowieści, to zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Ty mimo przypadłości zrowotnych jesteś pracowita jak mróweczka, a mnie się czasem nawet pozmywać nie chce.... Kurde, starość, czy co?
Piękny będzie ten ogródeczek i smaczny za niedługo. Kupiłaś sadzonki czarnych pomidorów? Jeszcze takich nie jadłam. Chyba się wproszę na spróbunek .
Witam popołudniowo, słoneczko pięknie świeci i jeszcze ciepło na dworze, aż przyjemnie wyjść, a ja właśnie wróciłam. Stwierdzam tę samą przypadłość, co Aloalo, jak ładna pogoda, to czas do pracy. Wprawdzie jeszcze straszą chłodem, ale Zośka zawsze jest zimna, to normalka, każdy wie, że zaraz potem będzie pięknie.. Dla mnie taka pogoda jak dziś jest idealna, nie lubię upałów, męczą mnie.
Kawusię jeszcze wypiję, bo jakoś poziewuję. Ale zrobię sobie frappe, jest idealna lna ciepłe dni. Moze ktoś się ze mną napije?
Mysha, jak minął dzień wpracy? Uważaj na palce i w ogóle na siebie, starczy już tych obrażeń i strat.
Smakosiu, co słychać na działeczce? Udało Ci się rozprawić z trawą? Akustyki współczuję. Człek nawet bąka nie może puścić, żeby sąsiady nie słyszały. I jak tu z innych przyjemności korzystać?
Aloalo, sprawozdanie skończone? Może uda Ci się zażyć trochę słońca między pracą.
Hope, wsadzaj te swoje roślinki, a jak będą kwitły kwiatuszki, to fotki poproszę, bo kilka nazw brzmi zupełnie obco ( nemezje, potulaki, komarzyce).
Monia, to hardcorowe przyjęcie będziesz pewnie długo pamiętać. Wiesz, Pawły to jednak nie głupie chłopaki są. Mój też szwagier i też Paweł ratował na trasie człowieka z wypadku samochodowego ( 2 lata temu), kiedy jechał do swoich rodziców. Zachował zimną krew, bo nie raz uczestniczył w podobnych akcjach. Jest strażakiem.
Lajan, witaj spowrotem na łonie ludzi pracy!
Przewietrzyłam Kawiarenkę, wstawiłam bukiecik fiołków do wazonu i uciekam. Życzę Wam miłego wieczoru. Ciao!
zdjęcia ogrodu wstawię,jak wszystko skończę bo tak w powijakach to nie lubię....
ale to dla Cię fotki są: portulaki , komarzyca jest wisząca i sadzę ją do skrzynek i wiszących doniczek-odstrasza komary i fajnie wygląda:a to nemezje:,
do tego wsadziłam dzisiaj rano:tanacetum,które do końca życia będzie mi się kojarzyło z moją nieżyjącą Babciunią...,heliotropy,lewkonie-dużo lewkonii bo je uwielbiam:),lobelie białe i niebieskie, dalie,malwy,irysy syberyjskie,cynie,petunie pełne,siałam dużo maciejki.....po pracy zostanie mi posianie koperku,szpinaku,szczawiu i rzodkiewki....
właśnie rozglądam się na allegro u swoich sprzedawców za cebulami lilii,mieczyków,jaskrów i znając zycie na stówce się nie skończy....
i zaszalałam...kupiłam 3 sadzonki fioletowej wisterii-teraz muszę znaleźć dla nich miejsce i solidne podpory...a wyglądają tak:
Jestem padnięta i już sama nie wiem czy fizycznie czy może bardziej psychicznie...? To był trudny dzień, ale dobrze zakończony. Jestem bardzo zadowolona. Zjadłam resztę wczorajszej wątróbki, wykapałam się i w zasadzie mogłabym już iść spać. Ależ jestem śpiąca.
Bonieś, trawy nawet nie tknęłam, bo u nas każdego dnia padał deszcz. Padał, ale na szczęście już nie pada. Ponoć jutro ma być ciepło i słonecznie więc wytaszczę ten swój "sprzęt" uporam się po pracy ze swoim "poletkiem"
Piękny, słoneczny poranek. Głowa wolna od stresu a przez to czuję się bardzo lekko
Wczoraj zasnęłam przed 21-ą. Ładnie co? Zero przerw w śnie i obudziłam się dopiero wtedy, gdy odezwał się budzik.
Ale za to dziś pełna nowej energii przychodzę do Was z pyszną herbatą. Dodałam do niej cytryny i soku z czarnej porzeczki. ktoś reflektuje na taką "miksturę"?
Niebo jak tak niesamowicie niebieskie, że aż nie mogę od niego oderwać wzroku. Po pracy zabiorę się za koszenie trawy. Tylko jakoś tak dziwnie mi się robi jak myślę, że będę musiała skosić również wszystkie stokrotki. A jest ich tyle, że nie ma szans żeby je zerwać
Witajcie środowo Piękny, słoneczny poranek. Głowa wolna od stresu a przez to czuję się bardzo lekko Wczoraj zasnęłam przed 21-ą. Ładnie co? Zero przerw w śnie i obudziłam się dopiero wtedy, gdy odezwał się budzik. Ale za to dziś pełna nowej energii przychodzę do Was z pyszną herbatą. Dodałam do niej cytryny i soku z czarnej porzeczki. ktoś reflektuje na taką "miksturę"? Niebo jak tak niesamowicie niebieskie, że aż nie mogę od niego oderwać wzroku. Po pracy zabiorę się za koszenie trawy. Tylko jakoś tak dziwnie mi się robi jak myślę, że będę musiała skosić również wszystkie stokrotki. A jest ich tyle, że nie ma szans żeby je zerwać No to zmykam - miłego dnia! Lenka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
u LENKI wszystko gra...jest w górach i nie ma internetu...ale napisała smsa,że u Niej w porządku i mam Was wszystkich od Niej pozdrowić:)
Kolejny, słoneczny poranek. Ależ w nim dużo pozytywnej energii. Aż chce mi się fizycznie popracować. Najchętniej gdzieś na zewnątrz np. w ogrórdku. Wczoraj skosiłam trawę i jeszcze trochę wypieliłam, bo od niedzieli urosły nowe chwasty. Dzisiaj idąc przez park poczułam jak natura "cieszy się" pięknym dniem. W tym samym momencie dotarło do mnie (kolejny raz), że muszę kiedyś, w wolny od pracy dzień wstać bardzo wcześnie i zrobić sobie spokojny spacer żeby nacieszyć się takim porankiem.
No nic, czas zakończyć to rozmarzenie i zrobić pysznej kawy dla Kawiarenkowiczów
Faworek z Koralikiem zjedli coś, co sobie sami upolowali (nie wnikam co to było) i czmychnęli na zewnątrz. Pootwieram wszystkie okna żeby Kawiarenkę opanował piękny, słoneczny poranek.
Dobrego dnia!
Ps. Mam drożdżówkę z serem jakby Ktoś reflektował.
ja tam na sok marchewkowy reflektuję-będę ślicznie opalona:)
po południu włażę do kuchni(z przerwami na ogród) i piekę-ten łikęd mam dość mocno zajęty bo wiadomo-komunie....a jeszcze piekę wielki tort na niedzielny Międzynarodowy Dzień Pieczenia-gości już naspraszałam,bo kto to wszystko zje?:)
tak sobie przeglądam swój mądry kajecik...i wyszło mi,że mam zajęte praktycznie wszystkie łikędy do połowy października(w zawieszeniu mam dwa wolne,które to chciałam przeznaczyć na urlop,ale nie wiem co z tych chęci wyjdzie)....
na razie zostawiam Wam bułki drożdżowe z rabarbarem i kruszonką i kilka kruchych ciastek ,kawa też jest...
Chciałam napisać, że z powodu zmarcia nie mam czasu na WŻ...Zmieram, bo od kilku dni robię jakieś idiotyczne statystyki.Oczy odkleiły się od siatkówek i padochły na klawiaturę...Byle do poniedziałku...Wszystkich buziam na dobranoc i idę już, bo.... na prawdę nie żyję...
ps. jakby jutro z rana był jednodniowy sok marchewkowy, ciasto z rabarbarem i kawa ...to reflektuję .
Coś mówili w TV, że od rana piękne słońce a tu chmury i wygląda na to, że szybko pojawi się deszcz. Szkoda, bo wskoczyłam w spódnicę i myślałam, że po pracy zrobimy sobie z "psiapsiółką" miły spacer w promieniach słońca. A teraz to już myślę tylko o tym, żeby nie padało. No nic, nie ma co marudzić, bo powietrze ciepłe i ogólnie jest miło. Dodatkowo uśmiech przynosi świadomość, że dziś ostatni dzień pracy
Nakupowałam sobie margerytek w doniczce i poustawiałam na balkonie. Fajnie się zrobiło. To moje skoszenie trawy ujawniło, że większa część trawnika to głównie mech. Hm...w zeszłym roku siałam trawę z dodatkiem czegoś, co miało go zwalczać i chyba nic z tego nie wyszło.
Uwaga! Uwaga! Dla wszystkich zapracowanych Kawiarenkowiczów przyniosłam duuuuży dzbanek kawy. Aromat jest juz od progu więc mam ciszą nadzieję, że skusicie się żeby wpaść choćby na małego łyczka Beata, nie mam dzisiaj drożdżówki, ale może chociaż zrekompensuję Ci to kanapką z serem i kiełkami, co? Tylko nie mów, że nie lubisz. Please
No dobra, to ja siadam w fotelu i czekam na Was (póki nie ma mojego szefa ).
przykulałam się na tą Smakosiową kawę a i kanapką nie pogardzę bo jestem jeszcze przed śniadankiem...
Nareszcie słonko świeci więc mogę pomidorki powsadzać i begonie .
Smakosiu muszą te margaretki ślicznie wyglądać , ja poluję na dalię ale nigdzie w sklepach koło mnie nie ma ( a prosić o zakup internetowy męża jakos nie chce , bo wiem że i tak nie kupi)
Monia, szkoda, że nie możesz tych begonii i pomidorków zasadzić w moim ogrodzie ;) Wczoraj mój mąż wzdychał do takich swojskich pomidorków, że warto byłoby mieć w ogrodzie...A że ze mnie marny ogrodnik, to się za to nie zabieram.
Pomidorki mam koktajlowe i w sumie to bedzie test czy wogóle zaowocują .W Polsce nie raz sadziłam sadzonki i się przyjmowały . Zobaczymy tu ... (W zeszłym roku zasadziłam męczennicę i jakoś kwiatów nie widać a u sąsiadów już pączki są )
U mnie jest tak akuratnie. Świeci słonko, zero chmur i co dziwne, jest w miarę rześko. Nie ma duchoty- a to dla mnie ważne, bo oczywiścia od rana liczę i liczę...
Smakosiu, zastanawiam się po raz kolejny czy my aby nie mieszkamy w jednym domu . Dziś na śniadanko serwuję kanapki z serem i kiełkami . Razem je robiłysmy? Ino tylko nie wiem jaki masz ser, bo u mnie rokpol- uwielbiam te zgnilizny. Dzieki za kawę- jesteś wielka.
Koniec przerwy...lecę liczyć. Pozdrawiam, życzę słoneczka i dobrego dnia!!
Witam i ja. Od wczoraj mam wolne do wtorku, także zaliczam kolejny długi weekend. Noga już coraz lepiej, prawie wróciła do swojego rozmiaru i spory kawałek fioletu już zniknął. Zostawiam wafelki i życzę miłego dnia.
Wstałam przed siódmą, bo ptaki za oknem tak się cieszyły, że aż mi się szkoda zrobiło, iż nie witam z nimi dnia. No i wskoczyłam w kapcie i pognałam na balkon. Otworzyłam go na oścież a tam taki ptasi jazgot, że aż mnie zatkało Pogapiłam się na swoje margerytki, nacieszyłam oczy zielenią, pozamiatałam i szukałam słońca, ale ono się schowało. Niestety na niebie jest spora warstwa chmur i zapowiadają jakieś burze i deszcze. Hi hi, ale się zdziwiłam - patrząc przed siebie, na wysokości wzroku i długości ręki przeleciała kaczka Fajny widok, bo przecież zazwyczaj w parku kaczki nie latają.
Przyniosłam Wam poranną kawę z ekspresu ze sporą ilością spienionego mleka. Częstujcie się.
Aloalo, życzę Ci żeby ten trudny tydzień poszedł w zapomnienie u boku Połówka. Dziś udanego spotkania. Wyluzuj się trochę z gośćmi, ciesz weekendem i nie myśl o niczym. Do trudnych spraw zawsze można wrócić a teraz pora się zresetować. Tym bardziej, że niektóre rzeczy po jakimś czasie przestają już mieć znaczenie...
Idę robić śniadanie. Jeśli ktoś reflektuje, to upiekłam schab ze śliwką (do chleba) a do tego sałata i pomidor
Przychodzę z kawą i dużą ilością konwalii. Czujecie jak pachną? Te maleńkie, urocze dzwoneczki w całej swojej delikatności mają taką siłę aromatu, że aż "zwalają z nóg". Uwielbiam je. Pamiętam, że miałam z nich zrobiony bukiecik do pierwszej komunii.
Za oknem zrobiło się bardzo ponuro. Mam tak szaro w pokoju, że aż muszę zapalić światło. Trochę to rozleniwia. Hm...jakoś szybko wypiłam tę swoją kawę. Coś czuję, że prędko skuszę się na drugą.
Już się zaczynam cieszyć, bo w tym nowym tygodniu przyjedzie mój Połówek Coś czuję, że dużo będzie się działo. Mam parę rzeczy zaplanowanych a przecież trzeba też ugotować coś dla swojego Lubego a jak gotować, to zrobić zakupy a tu czasu jak na lekarstwo. Ale nic - dam radę
Konwalie mnie przyciągnęły :) Też uwielbiam ich zapach, mmm. Smakosiu ta kostka to z "tego" programu?
Wczorajszy dzień był przeplatany. Rano, zamiast zapowiadanych od tygodnia 30-stopniowych upałów były ciężkie chmury i zimny wiatr. I +19 st. Po południu już lepiej, raz słońce, raz deszcz a wieczorem piękna podwójna tęcza. Dziś natomiast pięknie od samego rana!
Wczoraj wieczorem oglądnęliśmy z Mężem finał voice.... i jestem zakochana w piosence "Wracam do domu" Steczkowskiej. Nie miałam pojęcia, że w ogóle taka piosenka jest, bo nie słucham jej repertuaru. I to wykonanie z Michałem, ech... dla mnie on wygrał :)
A jutro powrót do pracy i pewnie kolejne stresy. Po południu badanie oczu i w połowie czerwca operacja oka. A za jakiś czas drugiego oka. Jeśli mogę prosić i wsparcie modlitewne to bardzo proszę.
Zostawiam Wam biszkopt z murzynkami (vel. całuskami, vel ciepłymi lodami). I życzę słonecznej niedzieli!
PS. Emilko, postaram się słońcem dmuchnąć w Twoją stronę w ramach wdzięczności za Twoje podmuchy :))
PS. Emilko, postaram się słońcem dmuchnąć w Twoją stronę w ramach wdzięczności za Twoje podmuchy :))
Ooooo, to to to. Opłacało się kiedyś "dmuchać" Teraz może Ty zorganizujesz trochę słońca u mnie.
"Kostka" jest dokładnie z tego programu. Nie zachwyciła mnie szczególnie. Chyba jednak wolę tradycyjne zdjęcia, ale skoro już się w tym "grzebałam", to pomyślałam, że wstawię tak dla urozmaicenia
Ja nagrałam sobie "The Voice..." i dzisiaj będę słuchać tej Twojej piosenki A nawiasem mówiąc też bardzo mocno trzymam kciuki za Michała. Uroczy, młody chłopak. O talencie, to nie będę pisać - wiadomo
Będę bardzo mocno z Tobą i całymi myślami... Czuję (jakoś tak), że tym razem będziesz bardzo zadowolona, że to będzie to! Przypomnij się proszę we właściwym momencie w czerwcu.
A dziś naciesz się słońcem i zbieraj dobrą energię
Witam niedzielnie, słonecznie i radosnie, bo wreszcie mam wolne! Ostatnie dni kosztowały mnie sporo wysiłku i stresu, wracając z pracy myślałam już tylko o tym, żeby walnać się na łóżko. Wprawdzie lenić się będę tylko 2 dni, ale bardzo mi ten odpoczynek potrzebny.
Smakosiu, ja też podmucham w Twoją stronę, bo u mnie od czwartku panuje upał. Dobrze, ze wiaterek trochę zawiewa, to jakoś da się wytrzymać. Kostka fajnie Ci wyszła, zawsze to coś innego. Ja ściągnęłam programik, ale jeszcze w nim nie dłubałam.
Aloalo, naładujesz dziś baterie z przyjaciółmi i jutro żadne stresy nie bedą dla Ciebie groźne. Myśl pozytywnie, będzie dobrze. Nie ogladałam "Voisów" , byłam w pracy, ale chyba właśnie leci powtórka, więc na razie zmykam.
No to startujemy w nowy tydzień. Może najpierw z kawą? Zrobiłam "rozpieszczalną" czyli lenkową :-) Aaaa, no właśnie (skoro o Niej mowa) - Lenka, czy Ty się wreszcie "wywczasowałaś", bo mi już tęskno za Tobą. Ileż można!
Trochę szaro za oknem, ale nie jest zimno i nie pada więc wszystko OK. Wczoraj tak żeście dziewczyny szczerze "dmuchały", że i u mnie pojawiło się słońce
Wczoraj po 22-ej Połówek poinformował mnie, że przyjedzie do domu wcześniej, niż myślał czyli dzisiaj. Ale się narobiło - lodówka prawie pusta Normalnie to coś przygotowuję a tu teraz wydało się, że jak jestem sama, to na półce leży biały ser, obok żółty, potem jajka, sałata i na tym koniec A co tam! Uprzedziłam a w odpowiedzi usłyszałam: duży jestem - dam sobie radę Wymyśliłam sobie, że jak szef mi pozwoli, to jutro zrobię sobie dzień urlopu. Będzie czas nacieszyć się sobą, zjeść wspólne śniadanie, upichcić dobry obiad i jak pogoda pozwoli, to może zrobimy jakiś spacer do lasu...? Fajnie by było mieć wolny dzień.
O| Wypiłam już kawę. Kiedy to się stało? A może ktoś się do mnie przysiadł?
No to w takim razie czas na herbatę. Hm...cytryna się skończyła. Wyskocze po nią, bo inaczej herbata nie będzie smakować.
Witam z popołudniową kawusią i talerzem pysznego ciacha. Co prawda kupnego ale z najlepszej cukierni.Dziewczyny, wygrałam swoją sprawę !! Matko jak się cieszę. Z radości załatwiłam sobie jeszcze jutro dzień wolnego i mam zamiar odespać cały ten stres, który mnie męczył od dłuższego czasu. Jednak czasem sprawiedliwość istnieje,
Mysha, super wieści! W skrytości czułam, że wszystko dobrze się zakończy, ale jednak... Teraz odetchnij i zamknij ten trudny rozdział za sobą. Gratuluję! Cieszę się razem z Tobą
U mnie pogoda zmienna, od rana było ciepło, potem trochę się zachmurzyło i popadalo, teraz znów słoneczko wychodzi. Pozałatwiałam kilka zaległych spraw, zaraz biorę się za obiad i pieczenie chleba (już sobie rośnie).
Mysha, bardzo się cieszę, że wreszcie zakończyłaś pewien przykry etap w swoim życiu i ze wszystko poszło po Twojej myśli. Gratujacje!!!!!!!!!
Hope, zaskakujesz nas nieustannie. Ciacho na pewno pycha, tylko jak się do tego zabrać Szkoda, ze nie masz fotki w przekroju, dopiero byłoby widać, ile pracy włożyłaś w ten nietypowy tort. Jeśli dobrze kojarzę, to był najwyższy stopień trudności. Czy już są wyniki konkursu?
Smakosiu, nie ma powodu się rumienić. W lodówce same zdrowe produkty, jak na "słomianą wdowę" przystało :)) Szef Cię lubi, mam nadzieję, że nie będzie robił problemów z wolnym i pozwoli Wam spedzić ze sobą jak najwięcej czasu. Słychać, ze już jesteś podekscytowana i radosna, oby pogoda też była Wam przyjazna.
Aloalo, trzymam kciuki za pomyślność czekających Cię zabiegów. Myślę, ze u Szefa w Niebie masz chody, ale obiecuję, ze westchnę w Twojej intencji.
Melduję, że burza która trwała jakieś 3 godziny była piękna, uczciwie schłodziła tą zawiesistą aurę i nawodniła mój ogród. Super! Na termometrze ledwo 12 st.C, chłód i żyć się chce. Mimo, że słońca było jak na lekarstwo, to się cieszę z tego co było.
Tak po krótce...łikęd spędziliśmy na wsi- uroczo, na łonie natury, z ogniskiem, śpiewami, baletami etc. Poproszę powtórkę za jakiś czas, bo to świetnie ładuje akumulatory! Nawet dziś nie jęczałam nad moimi statystykami ;) A poza tym...burza, burza, burza- i to tyle.
Hope- chylę czoła.Jak poczytałam ten przepis co go wczoraj napisałaś...to mnie z nóg powaliło. Ciacho piękne, ale Bóg mi świadkiem, że ja nawet bym piekarnika nie włączyła, a co dopiero mówić o pieczeniu tych cudeniek i składaniu w Piramidę...To nie dla mnie! Ty to jednak jesteś miszczyni .
Smakosiu, mam nadzieję, że szefuńcio dał Ci wolne. Śniadanka w łóżku, pysznego obiadu, pogaduch, spaceru po lesie i wszystkiego co będzie się łączyło z Twoim Połówkiem .
Mysha, cieszę się razem z Tobą. Ja w takich przypadkach mówię, że Pan Bóg istnieje i sprawiedliwościstało się zadość. Super, że masz to za sobą. A jak Twoja noga? Powiedz, że lepiej ;)
Aloalo, widzę, że Ty ze swoimi oczyma, to masz podobnie jak ja z innym narządem. Ciągle cóś....Acz wierzę, że wszystko się dobrze ułoży i będzie Ci o niebo lepiej po tych zabiegach.
Bonieś, a jaki chleb pieczesz? Jak masz jakiś fajowy przepis, to podziel się...posiłkiem .
Zastanawiam się,czy wierszokleta tak cieżko pracuje, że milczy? Jak był na tym gumowym urlopie za 1/6 stawki, to choć raz na jakiś czas się pokazał, a teraz cisza...Lajanie!!! Haloooo! To samo trza krzyknąć za Lenką. Kobito!!!! Wróć do cywilizacji i do nas. Czekamy na Twoje zwariowane opowieści .
Wywietrzyłam kawiarenkę, ogarnęłam wsio i zmykam. Wszak jutro przede mną kolejna pisemna matura. Tym razem z niemieckiego- i zapewne ją obleję , hihi. Z tego języka to ja znam prawie nic.
Smakosia pewnie rozkoszuje się towarzystwem Męża na wspólnym śniadanku, nie będziemy Im przeszkadzać, więc pozwolę sobie zacząć.
Pogoda piękna i słoneczna, mam nadzieję, że jeszcze dziś we wszystkich zakątkach. Prognozy nie są już tak optymistyczne, zwłaszcza koniec tygodnia mi się nie podoba. W moim mieście zaplanowane są na nadchodzący łikęd różne uroczystości i atrakcje, jarmark, występy zespołów, pokazy lotnicze i mnóstwo innych imprez, a synoptycy zapowiadają deszcz w całym kraju. Pokręciło ich? Nie może padać!!!!! Bardzo liczę na to, ze zapowiedzi się nie sprawdzą.
Beata, zazdroszczę pobytu na wsi, ogniska, baletów i całej tej atmosfery. Im jestem starsza, tym bardziej tesknię do lasu, łąki, jeziora i wspólnych zabaw na łonie natury. Jako dziecko wiele czasu spędzałam u Dziadków, w małej miejscowości, skąd wszędzie było blisko. Bardzo mile wspominam te czasy.
Chleb piekę z różnych przepisów, staram się urozmaicać. Najbardziej pasuje mi ten, z tym, ze robię na swoim zakwasie i dodatkowo "uzdrawiam" chlebek dodaniem razowej żytniej mąki do ciasta.
Lajan, potwierdzam, to , co mówi Beata. Po przeczytaniu Twojego komentarza, nasunęło mi się pewne skojarzenie :)) Jesteś jak samiec, który dyskretnie obserwuje swoją trzodę i cały czas ma kontrolę nad tym, co się dzieje w zagrodzie, ale nie interweniuje, kiedy nie widzi potrzeby ... Prawie się zgadza, co? To Ty prowadzisz swoje kawiarenkowe stado w każdy nowy Lot, a wszyscy w ciemno idą za Twoim głosem. Bez Ciebie ten babiniec nie ma sensu. Nie da się ukryć, jesteś Samcem alfa w tym stadzie i niech tak zostanie na wieki wieków.
No, czas się zbierać. Przygotowałam aromatyczną kawę o smaku waniliowym, w dzbanku gotowa herbata malinowa. Zostawiam świeży, chrupiący chleb na śniadanko, super smakuje z masłem, wędliną, sałatą i pomidorem, albo z czym kto woli.
Otwieram szeroko okna, żeby wpadło trochę sprawiedliwości.
Jeeeeny, jaka ja jestem śpiąca. Tak naprawdę, to dopiero dziś przydałby się ten dzień urlopu. A szef chyba faktycznie mnie lubi, bo podpisał mi go bez mrugnięcia okiem. W poniedziałek po pracy pobiegłam na squasha, potem szybkie zakupy, obiad, ogarnęłam pranie i wtedy przyjechał Połówek. ledwo się wyrobiłam, ale lodówka była pełna Wszedł do domu z dwoma wielkimi bukietami - dłuuuuugie, białe tulipany i dłuuuuugie czerwone róże. Oczywiście zapiszczałam z radości No jak tu się nie pochwalić Oczywiście nie mogliśmy się nagadać i nacieszyć sobą, ale świadomość, że rano nie muszę biec do pracy pozwalała mi na wiele. We wtorek wspólne śniadanie (tak, jak lubimy), potem parę spraw do załatwienia, miła chwila w kawiarni na ciachu z kawą i dłuuuuugi spacer po lesie. Pogoda w miarę dopisała. No ale jakoś tak szybko zleciał ten dzień. Po powrocie zrobiłam pyszną obiadokolację z winem i znów ktoś nam ukradł parę godzin z nocy. Czemu ten czas tak umyka kiedy jest miło? Normalnie mam "ołowiane oczy" a przecież jeszcze tyle godzin pracy...i trzeba się jakoś skupić i zmobilizować. Popołudniu jadę podciąć włosy, bo już zarosłam a w niedzielę mamy rodzinne spotkanie (komunia) i trzeba jakoś wyglądać . Kurcze - to mi przypomniało, że poproszono mnie o zrobienie dużych ilości pasztetu i blachy "idealnego sernika". Jak człowiek ma mało czasu, to wtedy pojawiają się takie niespodzianki. No ale odmówić nie mogę więc trzeba rozpisać sobie plan zakupowy i zakasać rękawy.
Ogromnie się dzisiaj ucieszyłam widząc, że wczoraj był taki duży ruch w Kawiarence. Brakowało mi tego Na dodatek wszyscy tacy radośni, niektórym nawet udało się odpocząć , a innym spadł "kamień z serca". Dobrze jest wejść tutaj i poczuć tę dobrą energię.
Takiej samej życzę na dziś i zostawiam pyyyyyszną herbatę z sokiem żurawinowym
Dziś mam nieco napięty harmonogram, bo walcuję z moją młodzieżą bardzo poważne, przed wakacyjne tematy. Dziś na tapecie KZM, WZW, meningokoki i jeszcze inne zakaźne badziewiaki. Stwierdzam, że ta moja młodzież to ma wiedzę płyciutką jeśli chodzi o profilaktykę zdrowotną. I myślę, że powinno byś w szkołach więcej edukacji w tym zakresie- tzn. o zdrowiu. Konkretne programy, konkretni koordynatorzy, żeby za ileś tam lat były tego efekty. A tak no cóż...wsio kuleje, wiedza, zdrowie i ...
Zaparzyłam świeżej kawy, nawet mleko spieniłam. Na szybciutko łyknę małą filiżankę, bo zaraz muszę uciekać, ale resztę pozostawiam dla chętnych. Natenczas pozdrawiam wiosennie i do napisania :)))
Super, że jeszcze tylko jeden dzień i będzie "łikęd" Czeka mnie w piątek i w sobotę trochę pracy, ale postaram się uporać z nią jak najszybciej żeby poczuć mały luz. W niedzielę idziemy na uroczystość komunijną więc zapowiada się siedzenie przy stole.
Macie pojęcie - kiedy szłam do pracy było zaledwie 5 stopni - br!
Tak sobie myślę, że u Was chyba też nie jest zbyt ciepło, to może się skusicie na gorącą herbatę, co?
Witam i ja czwartkowo po dosc dlugiej nieobecnosci,niestety moje zagladanie tutaj jest dosc rzadkie ostatnio,z roznych powodow.Ostatnie 2 tygodnie znowu mnie dopadlo chorobsko,mialam zapalenie gardla ,migdalow i prawego ucha.Juz nie wiem ,ale moj system immunologioczny chyba jest w calkowitej rozsypce,bo prawie od poltora roku dosc regularnie sobie choruje,lapie kazde przeziebienie,kazda bakterie ,ktora jest w poblizu.Wystarczy ,ze ktos ma katar,lapie tyle ze u mnie sie to zmienia w cos wiecej niz tylko zwykle przeziebienie.Od lutego lykam witaminy,ale widac to nic nie pomaga.
A tak ogolnie to u mnie pada i pada i konca nie widac,caly maj padalo i do konca miesiaca nie ma byc inaczej,zimno ,wietrznie i ogolnie paskudnie.W poniedzialek bylo u nas swieto i dzien wolny,dopiero okolo 17.30 mozna bylo jako tako pospacerowac bo przestalo na chwile padac,chociaz ciemne chmury dalej wisialy.Jesli opanuje jak zrzucic zdjecia z telefonu na komputer to kilka wstawie.W poniedzialek pojechalismy do miasteczka ktore jest tzw.Kurort,czali miasteczkiem gdzie sa spa,hotele sanatoryjne i wszedzie mozna spotkac kuracjuszy.Bardzo fajne miasteczko i park do tego wszedobylskie kaczki,ktore nawet spacerowaly po miescie chodnikami.
Aleksandro, jak fajnie móc Cię "zobaczyć" w Kawiarence twój bez wygląda przepięknie - aż mi zapachniało Pewnie Cię nie pocieszę, ale muszę Ci powiedzieć, że w tym roku przeziębienia i różne takie są wyjątkowo "upierdliwe". Zaobserwowałam to u koleżanek z pracy. Już prawie od roku chorują w każdym miesiącu przynajmniej raz. najczęściej ból gardła, katar, gorączka, zatoki i tak w koło. Nie wiem co się dzieje. Może zrób sobie dla świętego spokoju ogólną morfologię. Uściski i życzenia zdrowia .
Smakosiu wiec u mnie tez chorobska upierdliwe.Malo tego z czwartku na piatek w nocy obudzilam sie z bolem zoladka,wstalam zrobilam sobie herbaty,ale nic lepiej nie bylo.W piatek popoludniu poszlam na pogotowie,poniewaz moj lekarz domowy jest na urlopie,a lekarz zastepujacy w zupelnie innej przychodni i niestety nie mogl mnie nigdzie wcisnac,bo lekarze w srody i piatki pracuje tylko do 12-tej,wiec tylko zostawalo pojsc do szpitala gdzie przyjmuja pacjentow,cos w rodzaju pogotowia.I okazalo sie po tescie ,ktory mi zrobiono,mam zapalenie blony sluzowej zoladka,prawdopodobnie od tej ilosci lekow ,ktore w ostatnim czasie przyjmowalam zoladek powiedzial dosc.Mam nastepne leki na zoladek,jedna tabletka dziennie ,dieta(to akurat nie zaszkodzi),i absolutnie nic goracego ani jesc ani pic(czyli w nocy ta herbata sobie chyba jeszcze bardziej zaszkodzilam) pije herbate taka mieszanke na zoladek,zaparzam i czekam az jest zimna wtedy dopiero ja pije.Jakos tako malo optymistycznie mnie to wszystko nastraja.
Co do morfologii na pewno zrobie,co roku moge zrobic bez placenia komplet badan lacznie z badaniem moczu,poziomu cukru,cholesterolem pokrywa te badania raz w roku moja kasa chorych.W tamtym roku mniej wiecej w tym czasie tez to robilam,dodatkowo zrobilam ekg serca i spirometrie ale za te dwa badania musialam zaplacic.Musze poczekac az moj lekarz wroci z urlopu.
Dziś znów po 5-ej było tylko 5 stopni. Jak wywnioskowałam, chyba co godzinę na termometrze pojawia się kolejny stopień Niestety nie oznacza to, że o 20-ej będzie ich 20.
Wczorajsze popołudnie spędziliśmy na zakupach. Spożywka to pryszcz, ale postanowiłam kupić sobie bluzkę na małą uroczystość i tutaj zaczęły się schody. Miałam do wyboru dwa style: poważny, czyli ubrać się jak "własna ciotka" albo na luzie czyli zero elegancji i wszystko wisi jak na kiju. Opcja jaką lubię najbardziej - sportowa elegancja, to już zadanie nie do przeskoczenia. Zawsze wszyscy mówią, że w moim mieście jest jedna wielka, odzieżowa lipa, ale żeby aż tak Nic nie kupiłam.
Kurcze, jaka ja jestem niewyspana. Jak tu przetrzymać dzionek...? Ja tak mam, że jak śpię 5 godzin, to potem czuję się jakbym była chora. Wiem, że dla wielu osób jest to wystarczająca ilość snu ale dla mnie to musi być minimum 6 a najlepiej 8. Po pracy idę na siłownię i squasha więc może tam się rozruszam i nabiorę energii, bo jeszcze czeka mnie wieczorne pieczenie pasztetu. No nic, trzeba będzie jakoś to przetrzymać
To co, pijemy herbatę z sokiem i cytryną? Ma Ktoś ochotę?
Witam popołudniu. Tydzień zleciał jakoś tak migiem. W środę byłam już w pracy, czwartek oczywiście wolny. Klachy i kawka z koleżanką. Wczoraj posiedzieliśmy z mężusiem dosyć długo, posłuchaliśmy muzyki, małe drinki. Lubię takie wieczory :) Dzisiaj jedziemy do teściowej z okazji Dnia Matki, wieczorem może skoczymy do znajomych, jutro niestety do pracy. Zostawiam kruche ciasteczka i herbatę z sokiem malinowym. Wstawiam w wazony goździki i życzę miłej soboty :)
Dzień od samego rana zapowiada się pięknie, mimo, iż termometr wskazuje tylko 9 stopni i wieje dość silnie. Ciszę się, bo wreszcie nie pada i świeci słońce, a niebo jest błękitne, musi być ładnie :)) U mnie ostatni dzień atrakcji, koniec Juwenaliów, Jarmarku tumskiego i Dni historii, a takze koncert kataryniarzy z różnych krajów i pokazy lotnicze. Zaraz się wybieramy popatrzeć, bo w piątek i sobotę częśc imprez była odwołana z powodu ulewy. Po południu razem z siostrą wpadniemy do Mamy na małe co-nieco :))
Zmieniłam wodę kwiatkom, zaparzę świeżej herbaty, moze kto wpadnie.
Wszystkim Wam Kobiety z okazji Dnia Matki życzę dużo zdrowia, cierpliwości, zadowolenia z pociech, oraz tego wszystkiego, czego pragniecie dla jeszcze większej Waszej radości i szczęścia.
Troszkę mnie nie było, ale tak się czasem zdarza. Od jakiegoś czasu mam nowego "dowódcę", który chce strasznie dużo rzeczy "na już" więc w pracy kompletnie nie mam czasu, żeby coś napisać. A w domu też kilka spraw, które zajmowały czas a także "atrakcji" emocjonalnych, które nie zachęcały do pisania.
Dziś wreszcie słońce. Temperatura nie jest powalająca, ale przynajmniej nie pada. W słońcu strasznie gorąco a w cieniu strasznie zimno. Za niedługo jedziemy do mojej Mamy na odpustowo-dzieńmatkowy obiad :) Kupiłam Mamie naszyjnik, mam nadzieję, że się jej spodoba. Bob złożył mi życzenia o godz. 6,05 :)) Na prezent dostałam mnóstwo soczystych buziaków i potem poszedł rysować laurkę. Było na niej niebo i słońce a pod spodem serce a w sercu ludzik, koło serca drzewo a na drzewie domek dla ptaszków :) Oglądam, chwalę, że śliczna i pytam, a gdzie kwiatuszki? A Bob na to "jak ten ludzik z serca podleje to urosną" :)))) No, myślę, że Bob da sobie radę w życiu :)))
Smakosiu - udanej uroczystości, mam nadzieję, że Twoje dzieła kulinarne przypadną gościom do gustu!
To był pracowity "łikęd" Na szczęście sernik wyszedł "idealnie" a pasztet wyśmiecie więc praca się opłacała.
Dziś dzionek bez szefa więc powoli rozkręcam się z pracą już dyskretnie wypatrując środy, bo wiadomo - w czwartek wolne! Może nareszcie będzie trochę więcej czasu żeby nacieszyć się Połówkiem Póki co ciągle jest coś do zrobienia - pieczenie, zakupy, gotowanie, potem impreza a na niej znów część czasu spędzona w kuchni. Uważam, że robienie dużych przyjęć w domu bez pomocy np. kucharki, to zwyczajnie "niewypał".
Dziś wreszcie pokazało się słońce. Co prawda rano było tylko 5 stopni, ale kiedy człowiek widzi za oknem promienie, to zaraz cieplej na sercu.
Bonieś, ale u Ciebie dużo się działo. Jak się udało popołudnie z Mamą? A co ja pytam! Wiadomo - z pewnością bardzo miłe.
Aloalo, ja nie wytrzymam z Tym Twoim "małym mądralą" - dzieci, to jednak mają pomysły Bystrzak jeden! Ps. Jest szansa na poprawę nastroju? Ten tydzień będzie lepszy? Mam nadzieję, że już koniec "atrakcji" emocjonalnych?
To ja poproszę herbaty, może być zimna. Przez wymysły szefowej czuję się odwodniona :) Nie ma czasu zrobić herbaty. Z kawy dziś zrezygnowałam.
Po pracy idę do przedszkola na występy z okazji Dnia Matki. Mam też do załatwiena z wychowawczynią Boba pewną nieprzyjemną sprawę, ale chyba powinna wiedzieć. Ja też chciałabym wiedzieć, czy dobrze myslę :) I przypomniałm sobie, ze jutro Bob jedzie na wycieczkę! Zupełnie zapomniałam przez to całe zeszłotygodniowe zamieszanie. Trzeba kupić jakieś smaczności do plecaczka, bo Bob nigdzie nie ma takiego apetytu, jak na wycieczkach :)
Smakosiu - mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie lepiej :)
Smakosiu, zamawiam kawę na rano. Dziś to mi się marzy tylko łóżko. Nie mam myślenia, bo całe moje pokłady energii umarły. Dawno nie miałam takiej jazdy w pracy. I na dodatek, dostałam kolejny ekstra program, który muszę rozpracować i przerobić do środy. A program co i rusz się zawiesza i wyskakują mi jakieś errory ;) Uwielbiam takie zlecenia na wczoraj.... Dam radę, ale co zemrę to zemrę. Stwierdzam tylko, że Polacy są mądrym narodem, ale po co się bawimy w tę biurokrację zarówno elektroniczną jak i tę papierową, i to na takim full poziomie....tego na prawdę nie wiem.
Stwierdzam tylko, że Polacy są mądrym narodem, ale po co się bawimy w tę biurokrację zarówno elektroniczną jak i tę papierową, i to na takim full poziomie....tego na prawdę nie wiem.
A ja wiem! A ja wiem! Bo ktoś musi wziąć kupę kasy za taki program i trzeba go gdzieś upchnąć i następny ktoś za to, że dał tamtemu szansę zarobić... Parę osób będzie szczęśliwymi posiadaczami grubych portfeli a reszta niech się męczy i zastanawia "po co to komu aż tak rozbudowany program...?" Trzymaj się Kobieto! Nie daj się nerwom - w czwartek będzie czas na zregenerowanie baterii. A teraz duży oddech i łyk pysznej kawy, bo oczywiście mam dla Ciebie taką w dużym kubku żebyś się pozytywnie nastroiła na cały dzionek
Smakosiu Ty masz racje! Szkoda,że nie umiem pisać takich programów,byłabym szczęśliwą posiadaczką grubo wypchanego portfela. A tak widzisz...trza codziennie pomykać do pracy i portfel przeciętnej grubości ;-).Dzięki za kawę. Dwa łyki i lecę. Wdepnę później.Pa!
Co za pogoda - zimno, szaro i chwilami pada. W pracy mam stare mury więc też chłodno i już mi nawet nie pomaga ta gorąca herbata. Normalnie chętnie bym odpaliła kaloryfer, ale wiadomo - ogrzewanie wyłączone. A tu jeszcze tyle godzin do końca. Palce mam jakieś "zgrabiałe". Potem się rozgrzeję na squashu i w siłowni. Teraz jednak trzeba przestać marudzić i jakoś brać się do pracy. Normalnie nie chce mi się.
Wczoraj miałam mały, miły plan na popołudnie, który mi Połówek zmienił w przeciągu 20 minut. Wkurzyłam się i efekt był taki, że całą złość wyładowałam na sprzątaniu mieszkania i gotowaniu. Kiedy sobie to uświadomiłam wszystko lśniło i w całym domu pachniało pieczenią. Normalnie głupota. Śmiać mi się z siebie chciało. Ocknęłam się w porę i poszłam sobie na spacer. Nawet na chwilę spotkałam się z koleżanką. W drodze powrotnej weszłam do Lidla i kupiłam duży bukiet goździków. Całe napięcie zeszło Kiedy Połówek wrócił wieczorem do domu byłam już wyluzowana
A ja przychodzę z kawą zbożową z melkiem :) Normalną na razie odpuszczam, niestety :((
U mnie prawie taka sama pogoda, jak u Smakosiu. Piszę prawie, bo u mnie deszcz leje bez przerwy. Jest całe 9 stopni, wieje. No i leje. Taki majowy listopad. Nie wiem, czy dzieic na tą wycieczkę pojechały, bo rano trwały wielkie rozważania.
W mieszkaniu zimno, jak nie weim co. Woda w wannie stygnie w tempie błyskawicznym. Ale oczywisćie sezon grzewczy się skończył. Choć w innej części miasta grzeją. Ale tak jest zawsze.
Beata - trzymam kciukasy za rozpracowanie programu. Dziś przeczytałam, ze mają zniknąć papierowe druki ZLA (czyli twz. L4) i zastąpić je e-L4. Jakos to całe e e e e zaczyna mnie wkurzać. W ogóel wszystko mnie ostatnio wkurza. :)))
Smakoisiu - jak mnie Mąż zdenerwuje to też mam zawsze czysto w domu :) Dostaję niesamowitgo powera i tempa w sprzątaniu. Oczywiscie wszystko to odbywa się z burkotem pod nosem hi. Ale nie biorę się za gotowanie :)
Leeeenka!!!! - nie, no Ty na prawdę zasługujesz na wkulanie! :)
Lajan - buziaka zasyłam za opiekę nad naszą Kawiarenką, ale o ogniu kominku to byś mógł pomysłeć, wiesz?
Hope - czy przestałaś już chyrlać? A reszta rodzinki?
Bonieś - jak tam kremówka? ::)
Myscha - czy ja Ci pogratulowałam wygranej sprawy? Jeśli nie to gratuluję ib ardzo się cieszę :)
Ola, trafnie to ujęłaś - mamy iście listopadowy maj. Br! Nadal siedzę zgęziała. Zostawiłam sobie (na szczęście) w pracy taki gruby, szeroki szal i mam go teraz na kolanach. Jest ciut milej, ale żeby miło...co to, to nie.
A wracając do "wkurzenia", to powiem Ci, że pewnie też bym odpuściła sobie pieczenie mięsa, ale ono już od dawna czekało przyprawione w lodówce więc nie musiałam się wysilać. Z rozpędu postawiłam na gazie i dalej to już samo się robiło. Trzeba przyznać, że jak człowiek się wkurzy, to normalnie dostaje takiego przyspieszenia, że aż czasami ma szansę zobaczyć własne plecy. Ja z tego rozpędu, to nawet balkon ogarnęłam Chyba Połówek (mimo wszystko) inteligentnie domyślił się, że coś wczoraj było na rzeczy, bo wstał rano razem ze mną i oznajmił, że odwiezie mnie do pracy
Nosz kurde! Lenka zwyczajnie przegina. Lepiej niech tego nie robi, bo ja już mam posprzątane i nie trza mi się więcej wkurzać
No wiecie coooo? Jest po 11 a ja tu dziś jestem pierwsza??? Toć to szok prawie . Ale ja ten szok przeżyję, tak jak mój najnowszy program ;) Postanawiam se po południu łykąć coś procentowego. Jakby ktoś pytał, to...sto tysięcy wniosków elektronicznych złożyłam i...nawet dostałam odpowiedź na maila, że...kurde, zrobiłam to dobrze . Wobec powyzszego, % po południu będą- oczywiście jako forma rekompensaty za cierpienia psychiczne. Normalnie mam długi łikęd...od teraz. A co. Postanawiam się obijać od tego momentu ...oczywiście jak się uda, hihi.
Przewietrzę tu trochę, bo widzę, że słoneczko wyjrzało zza chmur, niech nam to pomieszczenie ogrzeje. Zaparzyłam herbatę pomarańczową... aromat po kawiarence unosi się niczym mgiełka zapachowa. Ech, jak mi teraz zrobiło się przyjemnie. Tylko żołądek jakoś mi piszczy. Chyba wyciągnę kanapkę i dam sobie faktycznie chwilkę przerwy. No i zwierzaczki nakarmię, bo patrzą na mnie bidulki wyłupionymi oczkami. I wyczochram je :)))
Zastanawiam się, gdzie Wy wszyscy przepadliście...toć chyba was ten majowy listopad nie przepłoszył, co??? a Lence to ciut trza wkulać...A resztę przywołać i ...niechże to kawiarniane życie ruszy nieco z kopyta, bo smutno jest tak pojedynczo...
Koniec deliberowania. Pozdrawiam i zymkam! Papiery leżą...
Spieszę z wyjaśnieniem, że Lence na razie wkulać nie trzeba, bo obiecała, ze wkrótce przyjdzie. Jak się nie doczekamy to jej wkulamy.
W moim mieście dziś ukazało się słońce. Wzrosła temperatura. Dlatego pewnie ten, kto steruje ciepłem w naszych blokach doszedł do wniosku, że trzeba ludziom zagrzać i rano wznowili sezon grzewczy. Tuż przed ociepleniem. Cóż za mądry gość. Ale może i dobrze, bo słońce na raziue walczy z przelotnymi ulewami. Mam nadzieję, ze po 15 słońce wygra bo parasol w domu...
Uf! Nareszcie mogę tu zaglądnąć. Co za dzień... Nie mam już do niczego cierpliwości. Wszystko od rana układa się tak, że nie można nic zaplanować - jedno kończę, to już pojawia się następna niespodzianka. Ale jeszcze trochę, jakaś godzina z kawałkiem i odetchnę. Połówek mnie odbierze z pracy, pojedziemy po zakupy a o 19-ej spotykamy się ze znajomymi na jakieś małe "wyluzowanie".
O! Już mnie szef woła. To już sobie "usiadłam" na chwilę w Kawiarence...wrr..
Oznajmiam wszystkim, iż nękana groźbami karalnymi, cała w strachu i z bojaźnią w oczach, pod ich wpływem znalazłam chwilkę na kawiarenkę ;-) Sorki, że się nie odzywałam, ale jak już miałam zasięg, to tylko pocztytać czasem mogłam, ale odezwać się już nie, bo mnie wywalało.
Oj mało czasu, mało, tym bardziej, że dzisiaj znowu jadę w góry... i do Warszawy, tak po drodze... zupełnie do niczego . Tęskno mi za Wami, ale nie wyrabiam. Byłam u siebie w górach, a potem z rodzinką kilka dni w Karkonoszach. Wracając niespodziewanie odwiedziliśmy mamę w jej święto, bo to było przecież PRAWIE po drodze :) Pogoda była świetna, bo każdego dnia świeciło słońce, co prawda po 3 minuty świeciło, ale jak to brzmi - codziennie było słońce :))) I najważniejsze - nie padało.
Aaa, postanowiłam się jeszcze obrazić na Was, że wkulać mi chcecie, ale że czasu nie mam, to obrażę się po powrocie ;-) Chyba że mi przejdzie, daruję Wam i się odbrażę .
Zostawiam kawę z mlekiem i ciasto drożdżowe od mojej mamy.
Buziole dla wszystkich i do zobaczenia się w literkach :)
Lenka, nie wiem, z jakiej planety wróciłaś, ale u nas, miesiąc czasu, to nie jest mała przerwa.
I proszę więcej nas nie narażać na takie stresy. O! Tym razem masz darowane, ale żeby to się więcej nie powtórzyło
Małą przerwę to ja miałam, ale jestem usprawiedliwiona, bo jakiś wysoki samochód zahaczył o kable na słupie i zerwał linię. Dwa dni byłam odcieta od świata, ani telefonu, ani neta. A potem niestety praca mnie dobiła, ale wreszcie jestem, choć dziś w robocie też nie bylo lekko. Jutro dyżur pod telefonem, piątek wolny, a potem znowu. Ale trzeba się cieszyć, tym co jest, pogoda dziś dopisała, słońce świeciło cały czas i w ogóle jest pięknie.
Aloalo, jeszcze sie nie kremówkowałam, na niedzielę piekłam torta , może w tym tygodniu zrobię, zobaczymy. Jak się udały popisy przedszkolaków na Dzień Matki? Ciesz sie pogodą póki jest, bo u mnie właśnie zaczęło padać. A tak było ładnie....
Beata, gratuluję rozszyfrowania programu! Bystrzacha. Ty powinnaś w CIA pracować, tam potrzebne takie inteligentne dziewczynki :)) Jak Małżonek, wrócił do sił?
Smakosiu, mam nadzieję, ze zakupy tym razem się udały, a potem zrelaksowałaś się w dobrym towarzystwie. Na pełnych bateriach zupelnie inaczej się funkcjonuje. I nawet gderanie szefa da się wytrzymać :))
Hope, jak zdrówko Twoje i Rodziny? Czy Komunie już się pokończyły, czy wciąż jesteś zawalona robotą? Co słychać w sklepie i na działce?
Pozdrawiam całą resztę bywalców i zmykam, bo zmęczona jestem okrutnie. Pa!
Witam w ten pochmurny dzionek. Na szczęście nie pada. Wczoraj mieliśmy fajne plany na wieczór, które niestety nie wypaliły. Ale i tak było miło. Może jutro się uda :) Dziś wolne, jutro niestety do pracy, niedziela też robocza... Obiadek właśnie mi się szykuje, w planach na resztę dnia słodkie lenistwo :) Zostawiam herbatkę z porzeczką, truskawki z bitą śmietaną i delicje z Milki. Miłego wolnego :)
Ale puchy....... Naprawdę nikogo tu dziś nie było? A gdzie piątek, piąteczek, piąteluniek? Wszyscy tacy zapracowani? No cóż, pobujam się w fotelu, może kto zajrzy, kiedyś to działało.
U mnie dziś wolne od pracy, ale w domu zawsze jest co robić, więc czas szybko zleciał. Po południu byłam u lekarza z kolanem, które dokucza mi od tygodni. Dowiedziałam się, że zwyrodniałam i mam stawy 70-letniej kobiety, ale bedę żyć :)) Najważniejsze, ze na razie żadne krojenie nie jest konieczne, a tego się bałam.
Wczoraj zjechał synuś, dziś zrobiłam część prania, ale nie wyniosłam na dwór z obawy przed deszczem. Tymczasem pod moją nieobecność wyszło słonko i zrobiło się ciepło, a teraz kiedy wróciłam już się ochłodziło. NIc to, jutro wywieszę drugą turę jeszcze przed pracą, jak w razie zacznie padać, domownicy zdejmą. Dobrze, ze pracuję tylko do14-ej, jesli pogoda dopisze, może się gdzieś wybierzemy z okazji Dnia Dziecka.
No, starczy tego bujania. Zwierzaczki uciekajcie z kolan, koniec huśtawki. Chyba jeszcze upiekę jakie ciacho na jutro, żeby rodzinka od rana mogła świętować.
Do południa było pochmurno, teraz słońce przebija się przez obłoki i próbuje umilić nam dzień. Chłopcy razem z braćmi ciotecznymi zostali zaproszeni przez dziadków na naszą nadwiślańską plażę, gdzie dziś odbywają się pokazy akrobacji lotniczych i spadochronowych. Potem zamierzają wpaść do ZOO i na jakieś lody, więc korzystam z okazji, by odwiedzić Kawiarenkę i moze zrobię porządek w Ulubionych. Nazbierało się tego tyle, ze cieżko coś znaleźć, mimo segregacji grupowej. Chyba bedę musiała dorobić jakąś listę na boku, zeby poukładać po swojemu.
Dziś jest dzień szczególny, więc zyczę wszystkim, żeby znaleźli jak najwiecej czasu na rodzinne spotkania i wycieczki, niech nasze pociechy odczują, ze to Ich święto. Mam tu na myśli zarówno najmłodszych, jak i dorosłe byki, o których też nie mozna dziś zapomnieć. Dziecko, to zawsze dziecko, nawet jak ma ...dzieści lat.
Wywietrzyłam Kawiarenkę, wypieściłam zwierzaczki, wstawiłam do wazonów irysy, które w tym roku bardzo bujnie kwitną na mojej działce. Zostawiam Wam upieczone wieczorem ciasto z kremem czekoladowym i ajerkoniakowym, tylko nie siadajcie po nim za kółko, bo wlałam tam sporo %%%%%%
No, uciekam. Oiecałam rodzince pieczonego kurczaka na obiad, a samo sie nie zrobi.
Buziaczki dla Boba i wszystkich Kawiarenkowych dzieci. Pa!
O czym Ty mówisz? Jaki koniec? Jutro poniedziałek i Smakosia jak zwykle z rana powita nas swoją pyszną herbatką. I kawa też będzie. Mam nadzieję, ze to chwilowy przestój, więc głowa do góry!
na chwilke bo na ogród lezę-padać przestało i słonko wyszło to szkoda przed tv leżeć...torty wydane,wiec na powietrzu mozna popracowac....
w zeszły poniedziałek byłam u pani laryngolog...na wizytę czekałam od kwietnia więc w koncu polazłam-mam zapalenie kratani od przeszło 3 miesięcy:( chyrlam do dzisiaj....
dostałam litanię receptową-po 120 tabletek w 5 rodzajach,spraye do nosa i inne takie.... a ponadto dostałam skierowanie na gastroskopię,kolonoskopię,testy alergiczne-cały panel,rtg klatki piersiowej i coś tam jeszcze....to mi się zapowiada...nie powiem....
jak porobię wszystkie badania-dam znac co i jak.....
przyszłam z biszkoptem z kremem smietankowym,kiwi i galaretką cytrynową.....kawa jest i herbata-częstujcie się...
Wybaczcie, ze dopiero dziś przychodzę z gorącą herbatą, ale postanowiłam cały wolny czas (który miałam od czwartku) przeznaczyć dla siebie i Połówka. Wiecie...u nas jakoś ciągle go brakuje na nasze "we dwoje".
Pogoda niestety nie dopisała. W czwartek popołudnie u rodziców, w piątek udało się wyskoczyć na rower, ale wracaliśmy w strugach deszczu. W sobotę patrzyłam w niebo wypatrując przejaśnienia, ale marnie to wyglądało. Tak więc rowery zostały w domu a my pojechaliśmy pocieszyć się przy kawie i ciastku. Potem wpadliśmy na koncert z okazji Dni Kultury Ukraińskiej, pokręciliśmy biodrami, zmarzliśmy i wieczorem wróciliśmy do domu. A tam co by nam aura nie skwasiła min zaserwowaliśmy sobie dobrą kolację i wino. Zaraz zrobiło się cieplej Niedziela też przeleciała nie wiadomo kiedy Może nie udało się zrealizować fajnych planów, ale ogólnie było miło.
Powrót do pracy mam dość energiczny, bo szef woła mnie średnio 2-3 razy na 5 minut Muszę zmykać. Niestety nie uda mi się teraz napisać do każdego z osobna.
Dzisiaj córka jak przyszła ze szkoły to powiedziała, że Pani ma grypę żołądkową. Pani była w szkole i nie kazała się dzieciom zbliżać do niej. Jakby to miało coś pomóc. Dlaczego ludzie nie myślą.
Nie napiszę dzień dobry, bo jest obrzydliwy, jak ostanio każdy.
Mam doła, mam nerwa, nic mi się nie chce. Wkurza mnie wszystko: deszcz, mgła, zimno, to, że na całym osiedlu grzeją a u nas nie, bo ktoś robi remont wrrrrrr, wkurza mnie jak Lajan przychodzi tylko po to, żeby zwiastować koniec Kawiarenki a na moje miłe słowa nie zareagował nic a nic , szefowa nowa mnie wkurza i w o0góle wszystko!
No dobra wszystko aż tak nie. Cieszy mnie, że Mąż co tydzień w domu, że Boba mam fajnego, że nie mieszkam nad rzeką i mam sucho w domu, że mam internet a dzieki temu Was no i ogólnie znów tak źle nie jest.
Tylko słońca mi się chceeeee!
Boziu, jak mi się słońca chce!
I tym słonecznym akcentem kończę, zostawiam kawę zbożową (niestety, ale z mlekiem dobra) i zmykam dłubać w cyferkach. Cyferki też mnie wkurzają :))
Ola, łączę się z Tobą w bólu. Nie lubię cyferek i literek częstokroć też nie lubię ;-). Ale z racji tego że za to nielubienie dają mi kasę to nie marudzę. Nie narzekam na pogodę bo do wczoraj miałam pogodę cud miód. Dziś ledwo 12 stopni i leje ale dopiero dziś...I nie mam internetu...za wyjątkiem tego w komórce,ale nie lubię klikać w komórce bo mnie trafia...To co? Idziemy się pochlastać? Nie,no weźmy łyknijmy tej kawy i czekajmy na lepsze jutro :-)
To ja może jeszcze najpierw tych truskawek Twoich, bo jakoś deficyt w tym roku mam. Później ewentualnie pójdę się pochlastać, albo też nie, się zobaczy.
Mmmm, truskwki, mmmm
A tak w ogóle to mam złudzenie, ze jest słonecznie. Też - dopóki się nie odwrócę - nie widzę tego paskudztwa szarego za oknem a że mam zapalone wszystkie lampy to mam bardzo jasno :))
Leje deszcz,mgła zawiesiła się i nigdzie się chyba nie wybiera,termometr zastrajkował i pokazuje byle co...Chyba się cieszę że siedzę w pracy plecami do okna. Przynajmniej nie widzę tej angielskiej pogody. Z racji tego że mam podobnie do Smakosi czy Aloalo,tzn ciągle ktoś czegoś chce...to łykam szybko kawę Oli,zostawiam przepyszne truskawki i śmigam pracować. Jak się uda to wdepnę pod wieczór. Pozdrawiam ciepło :-)
Przydreptałam i ja bo w taka paskudną pogodę nigdzie dalej się wybrac nie mozna. To, że u mnie leje, ze wieje, że zimno, że od kilku dni non-stop wylewamy wodę z piwnicy to tylko drobne utrudnienia i jakoś trzeba to przeżyć. Najbardziej niepokojące są stale podnoszące się poziomy wód gruntowych grożące podtopieniami i powodujące straszne szkody. Żal mi tych ludz, którzy mieszkają na terenach zalewowych i kilka razy w roku przeżywają takie problemy. Stracić cały dobytek życia, to dopiero jest tragedia. Mam nadzieję, ze dobry Pon Boczek zlituje się i zatrzyma te powodzie.
Hope, ja wiem, że czeka Cię mnóstwo badań i wizyt w różnych gabinetach, ale może jak będziesz miała wyniki testów to dowiesz się wreszcie, dlaczego wciąż łapie Cię choróbsko. Na moje to pewnie trochę sprawa odporności,ale może po prostu stale masz kontakt z jakimś alergenem, który powoduje te wszystkie problemy. Życzę cierpliwości i wytrwałości, no i w końcu dobrego samopoczucia.
Smakosiu, fajnie, ze mimo marnej pogody spędziłaś mile czas z Połówkiem. Udało Wam sie nie zaziębić kiedy wracaliście przemoczeni na rowerach?
Aloalo, daj sie ponieść wyobraźni i zobacz to upragnione słoneczko i nie nerwuj się kochana, bo jak wiesz, złość pięknośći szkodzi....:)) Rozpaliłam w kominku, bo zimno tu jak diabli, mozesz wpaść się ogrzać.
Beata, kicha,jak nie ma neta, człowiek akurat wtedy jak nigdy go potrzebuje. Jutro będzie lepiej.
As, nie denerwuj się, to nie pomoże. Zabezpieczaj dzieci rutinoscorbinem czy innymi środkami, a pani jak będzie się naprawdę źle czuła to może pódzie na zwolnienie.
Witajcie wtorkowo I tu muszę dodać, ze to samo "powiedziałam" rano, ale na więcej już nie starczyło czasu więc sobie odpuściłam.
No ale teraz wreszcie mogę sobie "klapnąć" w Kawiarence i pozbierać myśli do kupy.
Połówek niestety jest już w drodze do pracy. Znów zaczynam odliczać dni do następnego spotkania. Oj, sporo tego liczenia. W związku z tym, że wczoraj mieliśmy jeszcze trochę popołudnia dla siebie, to postaraliśmy się żeby było w 100% wykorzystane. Po pracy skoczyliśmy nad pobliskie jezioro, bo tam serwuja pyszną pizze. Skusiła nas aura, bo wyraźnie niebo zaczęło się przejaśniać. Fajnie było - cisza, mało ludzi i przestrzeń. Potem małe zakupy i w drodze do domu (a była już 18-ta) nagle zrobiło nam się szkoda, że dzionek się kończy więc postanowiliśmy jakoś "rozciągnąć" ten czas. Wpadliśmy do domu, zrobiliśmy wielki termos gorącej herbaty, kupiliśmy sernik i pojechaliśmy nad nasz ulubiony zalew (40km od nas). A tam jak na zamówienie zaświeciło piękne słońce. Wiało niesamowicie, ale usiedliśmy sobie w takim trzcinowym zaułku i zrobiło się rewelacyjnie miło. Tego potrzebowaliśmy!
No ale teraz już trzeba się zbierać do kupy. Hm...myślicie, że z pomocą likieru toffi pójdzie mi to łatwiej?
Dzisiaj było dość chłodno, ale za to popołudniu znów zaświeciło słońce. Patrzyłam na prognozę długoterminową i wygląda na to, że idzie ocieplenie i wreszcie skończą się te ulewy. Wiele rodzin odetchnie z wielką ulgą. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co czuli Ci, których dobytek był zagrożony. Na dodatek cierpią na tym również zwierzęta... Oj, Bonieś... masz rację - Ci, których woda nie dosięgnęła mogą się czuć wielkimi szczęściarzami. Tak jak my.
O jej, strasznie jestem niewyspana. Chyba dzisiaj pójdę wcześniej spać.
Ola, te nerwy, to z cała pewnością efekt braku słońca. Też mnie ostatnio dopadło jakieś poirytowanie. Wiedziałam, że jest zupełnie bezsensowne. Nawet mówiłam w myślach do siebie, że muszę coś z tym zrobić, bo to jakaś głupota. Mimo wszystko trudno było pogonić "nerwa". Z promieniami wszystko wróci do normy.
Ada, domyślam się, że czeka Cię teraz cała kupa nerwów. Masz tych badań sporo, ale wierzę, że potem odetchniesz z ulgą. Będę czekać na wieści. Powodzenia! Trzymaj się. Uściski.
Beata, właśnie mi uświadomiłaś, że siedzenie w pracy placami do okna miewa swoje plusy. No popatrz, że też mi to wcześniej nie przyszło do głowy. Tylko ciągle nie wiem co zrobić z tymi ciemnościami w mieszkaniu. Ponoć sąsiedzi chcą zbierać podpisy i wnioskować o wycinkę paru drzew, bo normalnie można "zfisiować" od tych ciemności w pokoju. Wątpię żeby udało się coś załatwić. A po drugie jakoś żal mi tych drzew. I tak źle i tak niedobrze. Mimo wszystko chyba jednak bardziej cenię sobie dzienne światło w domu.
Wieta co, już mi nie idzie myślenie. Lepiej przyjdę tu jutro. Będziecie?
U mnie koniec angielskiej pogody z wczoraj...Padało do południa, ochłodziło się znacznie, ale słońce pod wieczór wylazło :) Zajar...maksymalny! Dziś od rana jest pięknie, słonecznie, przeciętnie ciepło.I jest tak akuratnie do pracy z cyferkami i literkami. Nie pytajcie, co znowu przerabiam, bo jak napiszę, że kolejny głupawy program, to możecie mi nie uwierzyć ;) Najgorsze jest to, że język angielski opanowałam tylko w stopniu podstawowym, a część komunikatów pojawia się w wersji niekoniecznie mi znanej. I tfu, na psa urok...chciałabym móc tego nie robić...Ale to se ne da....Zadzwoniłam do koleżanki...jednej, drugiej i ...nici. On tysz jeszcze takowych cudów nie przerabiały. Muszę poszukać jakiejś alternatywy bo ogłupieję. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale przyjęłam zasadę " Co masz zrobić dziś zrób jutro..."
A teraz parzymy kawę, herbatę, wyciągamy cosik do jedzenia i 15 min. przerwy. Pootwierałam okna, przewietrzyłam, nakarmiłam zwierzaczki. Wstawiłam do wazonu miniaturowe goździki...niechże jest tu nieco wiosennie.
Smakosiu, a może wystarczyłoby przyciąć boczne gałęzie od tych drzew? Choć pamiętam na Twoich fotografiach takie spore drzewa...to faktycznie żal ścinać. Acz...jestem światłolubna i miłość do drzew odłożyłabym na bok...grunt to światło. A jeszcze jak ta wiosna taka kapryśna...Masz jeszcze ten likier??? , może i mój program przy pomocy onego trunku ruszyłby z kopyta ;)
Bonieś, masz rację. Net w komórce jest dobry, ale na dłuższe klikanie czy wywody no nie nadaje się...U mnie w domu nie mam netu bo jest modernizacja sieci i do dziś wieczora przedłużyli termin wykonania...ble...ble ble...a w pracy to jest ....mało czasu. Więc byle do jutra .
Aloalo, napisz,że żyjesz i że się nie pochlastałaś ;) Wiem, że u Was pogoda pod zdechłym Azorkiem, ale..Wdepnij na klachy, będzie Ci cieplej i przyjemniej :)
Hope,jak poczytałam to co poczytałam, to zamarłam...Toż Ty młoda dziołcha jesteś a badań masz jak u staruszki...Mam nadzieję, że te badania będą tylko pomocą w celu prawidłowego leczenia, a nie wykryją niczego zbędnego. Trzymam kciuki, co byś szybko się z tym uporała.
As, jak tam Twoja córcia? Mam nadzieję, że nic nie załapała...
Wszystkich czytających po cichu i tych co gdzieś się zawieruszyli pozdrawiam i przywołuję głośnym HOP HOP! A tych co tu bywają cmokam w policzek i ...zmykam. Moje 15 min. minęło...
Aha, zamknijcie później okno...cosik nie za ciepło jest...
Beata, ale wywietrzyłaś! Faktycznie zamknę na trochę, bo jakoś zimno mi się zrobiło. Słońce pięknie świeci od samego rana, ale trzeba przyznać, że wieje chłodem i to dość mocno. Nic to, jak wyjdę z pracy pewnie się trochę rozgrzeję. W tych moich, starych murach jakoś nie czuć, że za oknem wiosna.
Dziś autentycznie tupię (w myślach) nogami, bo uświadomiłam sobie, że mój pokój jest w totalnym cieniu a kiedy wychodzę do domu pojawia się słońce. A w mieszkaniu wiadomo - cień. Chyba zaczyna mi odbijać, bo tylko to mi "łazi" po łbie. Normalnie brakuje mi światła, no! A jeśli chodzi o te gałęzie w parku, to już nic nie da się zrobić, bo one są straaaaasznie wysoko. To bardzo stary park.
Pracy u mnie sporo więc sobie nie pogadam, ale za to na szczęście nie muszę "rozkminiać" żadnego programu komputerowego. Oj, nie zazdroszczę. Jeśli chodzi o j. angielski, to często posiłkuję się tłumaczem google. Całkiem fajnie się sprawdza w użyciu.
Zrobię herbatę gdyby Ktoś reflektował. Mam też ciasto kruche z rabarbarem. To taka forma "pocieszacza" po wyjeździe Połówka Wiem, że Wam pocieszenie niepotrzebne, ale słodkości nigdy za dużo
Nadal "witam", jeszcze nie "dzień dobry". Ale przetało lać. Bo wczoraj lało i w nocy lało i dziś do południa lało. Przestało. Słońca nie ma. Lampy włączone. Złudzenie słoneczne jest. W stronę okna nie patrzę.
Idę dziś do fryzjera po jakiś kolor, albo dwa. I ściąć co nieco, gdzieniegdzie, bo sie zrobilam taka "szopowa".
Moje oczy na razie nie muszą byc operowane! Odroczenie do września, potem się zobaczy.
I trzecia dobra wieść: wczoraj włączyli nam wreszcie ogrzewanie!
Toczę mailową korespondencję z pewnym portalem. Pamiętacie, jak cieszyłam się z mojej stacji parowej? Otóż żelazko to się popsuło i teraz mam potężny problem. Wmawiają mi, że działają zgodnie z prawem, z ustawą, z gwarancją, tylko, że na razie nie udowodnili mi ani prawem, ani ustawą, ani gwarancją, że tak można. To piszę. Ja lubie dużo pisać :)) Dawno się tyle listów nie napisałam :)
Beata - dmuchnij kobieto w słońce i poślij go na Śląsk! Z góry dziekuję!
Hope - trzymaj się na tych badaniach, Kochana i trzymam kciuki, zeby wyniki dobre były!
Smakosiu - ale fajnie spędziliście ten czas z Połówkiem. u nas z tą spontanicznością to różnie bywa :) A tego cienia, to Ci nie zazdroszczę nic a nic...
Mysha - co u Ciebie?
Lenka - Ty jesteś jak Połówek Smakosi. Jak już wyjedzie to go nie ma i nie ma i nie ma :)
Bonieś - jak pogoda u Ciebie? Nadal podtopienia? Bardzo Ci współczuję i tym wszystkim, którzy walcą z wodą...
Jakoś czasu nadal małowato, ale przyszłam na chwilę, bo ckni mi się za Wami. Podobnie jak Aloalo nie patrzę już w okno, bo tam bardziej przedwiośniem niesie niż latem, a przecież to ciepełko już powinno się rozpychać łokciami, a nie plucha.... Mam nadzieję, że to za tydzień się zmieni, bo ja jadę nad morze !
Już pomału zaczynam się pakować na wczasy i tak myślę, czy zabrać olejek do opalania, czy raczej farelkę do ogrzewania...? Ślubny się upiera przy grzejniku, bo on ciepłolubny bardzo i motywuje to naszym dużym bagażnikiem, który z dnia na dzień coraz większy się chyba robi, bo mój mąż gotowy już jest wziąć grzejniczek dla każdego z osobna ;-) Taki podręczny zestaw dla szkoły przetrwania :). Zawsze dopisywała nam pogoda, ale w tym roku zaczynam mieć wątpliwości czy lato się na nas nie wypięło....
Przyniosłam gorącą kawę rozpieszczalną z mlekiem i czekoladę z całymi orzechami na poprawę nastroju...
Chociaż pora dziwna, to pomyślałam sobie właśnie o gorącej kąpieli i przypomniała mi się moja ostatnia przygoda kąpielowa. Skrobnę na szybko, więc sorki za chaos ;-)
Byliśmy w odwiedzinach u kuzynki i przed snem postanowiliśmy się tradycyjnie wykąpać. Mamy takie dziwne przyzwyczajenia ;-) Ja poszłam na końcu. Kuzynostwo ma nowe mieszkanie, więc i sprzęty takie bardziej wypasione i w łazience na przykład ustawili sobie wannę...taka fanaberia ;-), ale nie zwyczajną wannę, tylko z różnymi dyszami, światełkami i masażami. Ja tradycjonalistką jestem, więc przed wejściem do wanny postanowiłam się rozebrać. Na moczenie się w wodzie było już dość późno, a i żal mi było tyle wody lać, bo to wannisko ogromne strasznie, więc złapałam się za prysznic. Wyciągał się z małej dziurki bez końca, ale jak kucałam to wąż się sprytnie chował, więc nic nie wzbudzało moich podejrzeń, aż do momentu, kiedy oparłam się o brzeg wanny. Nagle wszystko zaczęło się świecić różnymi kolorami i migać jak na dyskotece. Ogłupiło mnie to od razu, czego skutkiem były moje bezrozumne działania i wichura emocji, która nagle mną szarpnęła. Najpierw się przeraziłam, że to jakieś czujniki zużycia wody, równocześnie się uradowałam, że odpuściłam sobie napuszczanie całej wanny, bo wtedy pewnie by się włączyły jeszcze jakieś sygnały dźwiękowe, potem się zdziwiłam, jak to się w ogóle uruchomiło, a na koniec wpadłam w panikę, bo nie wiedziałam, jak to wyłączyć. Cała wanna świeciła na niebiesko, czerwono, zielono i żółto, a ja stałam, jak to ciele z przerzażeniem w oczach. Zaczęło mi się tak jakoś robić w głowie, więc uznałam to za proces myślenia, który zaowocował ( o dziwo ) lawiną pomysłów. Pierwszy pomysł był nader odkrywczy, ponieważ postanowiłam zakręcić wodę, żeby te niby czujniki nie miały się czego przyczepić. Następny polegał na odnalezieniu jakiegoś wyłącznika, co spowodowało nasilenie mocno rozpaczliwych i nieskoordynowanych ruchów imitujących baczne rozglądanie się. Znalazłam na brzegu wanny dotykowy panel z obrazkiem sugerującym włącznik, więc słysząc prawie odgłos spadającego z mojego serca kamienia, radośnie nacisnęłam guzik. Zamiast jednego kamienia, na moją klatę spadły całe Góry Skaliste, bo wyłącznik nie zadziałał ! Naciskałam go jeszcz kilka razy, ale niezmordowane światełka nadal migały. Zwoje mózgowe już mi się zaczynały przegrzewać, ale wypociły jeszcze myśl, że może to działa na jakieś czujniki ruchu i trzeba gdzieś pomachać żeby wyłączyć, albo jak przestanę się kręcić, to samo zgaśnie. Jak wymyśliłam, tak zrobiłam. Najpierw obmachałam rękami i nogami niemal całą łazienkę, ale jak moje wcielenie się w rolę wiatraka nie zadziałało, to zastosowałam drugą opcję. Stanęłam na końcu wanny i zamarłam bez ruchu. Stałam tak sobie golusieńka i nieruchoma na najdziwniejszej dyskotece w moim życiu z 5 minut, aż zmarzłam i postanowiłam się w końcu wkurzyć. Czemu Ślubny nie zainteresował się nawet moją długą nieobecnością !? Co to za mąż !? Przecież ja już 100 razy mogłam się utopić, zaciąć golarką do nóg i wykrwawić, porazić prądem od elektrycznej szczoteczki do zębów albo zadławić mydłem, a on co ? Nic ! Pozostawił mnie samą na pastwę kolorowych światełek ! Nawet zawołać go nie mogłam, bo chyba nie wypada drzeć się u kogoś o pierwszej w nocy, jeszcze jak małe dziecko śpi.... W akcie desperacji skończyłam proces kąpieli. W świetle migających kolorofonów umyłam zęby, oraz skorzystałam z toalety w iście dyskotekowym stylu i postanowiłam zostawić te koszmarne światełka do rana niech się świecą, to może im się żarówki wypalą. Wychodząc z łazienki zobaczyłam przez otwarte drzwi sypialni, że mąż kuzynki jeszcze coś ogląda, więc powiedziałam że zaświeciły mi się światełka i nie chcą się wyłączyć. Okazało się, że to durne ustrojstwo trzeba wytrzeć do sucha i suchą ręką nacisnąć panel. Kto przy wannie, ewidentnie narażonej na kontakt z wodą, montuje sucholubne urządzenia ? Producent takiej wanny winny jest mi pięć lat życia za przeżyty stres i cierpienia.
Natomiast mój Ślubny spał już sobie smacznie całkowicie nieświadomy tego, że jego żona, pod pretekstem kąpieli, wybrała się na dyskotekę, gdzie, co prawda niechcący i bez muzyki, ale w świetle migających jupiterów wyginała śmiało swoje nagie ciało, tworząc przy tym nowe i zaskakujące figury taneczne :)
Swoją drogą to nie wiem, kto wpadł na pomysł, że zamontowanie takich migających kolorowych światełek w wannie może niby wprowadzić romantyczny nastrój, albo relaksacyjnie działać na kąpiącą się istotę ;-). Na mnie nie podziałało .
Patrzę za okno - pani o "ponętnych" i wylewających się kształtach w czarnym biustonoszu myje balkon i gania pająki z rogów ścian. Hm..., że Jej ciepło? Dziś, gdy szłam do pracy było zaledwie 11 stopni. teraz zaświeciło słońce. Oj, kochane słoneczko - jak my ciebie pragniemy.
Mam herbatę dla nas - oczywiście gorącą Jak zawsze z sokiem i cytryną. Częstujcie się.
Aloalo, jak tam efekty po wizycie u fryzjera? Czy to możliwe, że jesteś jeszcze ładniejsza? A! Powodzenia z reklamacją. Ja też mam właśnie małą akcję. Zasilałam komórkę przez internet i pieniądze trafiły, ale nie do tej sieci, w której jest numer. Dodam, że nie z mojej winy. No i wiszą sobie gdzieś w przestrzeni. Teraz żeby je odzyskać dzwonię już od 2 tygodni. Wr! Ciągle nic.
Lenka, czy ja dobrze rozumiem - ledwo wróciłaś już chcesz nam uciekać? O nie! Ja się nie zgadzam!!! Albo dobra - skoro, to ma być urlop z kochaną rodzinką, to trzeba będzie jakoś wytrzymać bez Ciebie. Bo wiesz, że nam brakuje Twojego towarzystwa, prawda? Nawet bardzo brakuje. Życzę Wam żeby ten grzejnik był zbędną dekoracją w aucie, ale może faktycznie lepiej go mieć ze sobą...?
O! Zwierzaczki wparowały z impetem. Dam im trochę mojego sniadania i zmykam, bo czeka góra pracy.
A! Zapomniałam się pochwalić, że wczoraj wyszperałam dwie białe, lniane bluzki w "ciuchbudzie". Wydałam całe 30 zł To był udany łup.
Co oznacza witam - iadomo - słońca brak. W rekompensacie oferują nam za oknem mgłę i ilgoć lecącą z nieba, która nie jest deszczem, tylko upierdliwą mżawką. No i ptaszek spiewa. To ładne akurat :)
Wczoraj spędziłam u fryzjera, uwaga, ponad 4 godziny! Ja pierdziu. Byłam tak wymęczona tym siedzeniem i ta pogodą, ze nawet nie bardzo potrafiłam cieszyć się ze zmiany "imidżu", w dodatku nie byłam pewna, czy ta zmiana jest dobra, bo tak jakoś pojaśniało mocno w okolicahc mojej głowy i chyba miałam minę nie tego, bo zapłaciłam mniej, niż zwykle :) Ale dziś rano spojrzałm na siebie i może być. Jest dobrze :) Ale cztery godziny to ja pierdziu :)
Smakosiu - wiem, ze to neimożliwe, ale jestem jeszcze ładniejsza Gratuluję udanego polowania :)
Lenka - życzę Ci, żebyś nad morzem miała masę słońca i żeby na Śląsku w tym czasie też było masję słońca, ale grzejnik weź. I kurtkę. Ja wczoraj wykrzyknęłam z radością, ze włączyli nam ogrzewanie. Taki okrzyk 5 czerwca nie jest normalny, nie? :)) A przed wyjazdem to jeszcze wpadnij do nas co?
A co do mojej reklamacji. Okazło się, że to nie jest reklamcja. Tylko gwarancja. Cóż byłam nieznającą się na prawie klientką, co sprzedawca sprytnie wykorzystał. Bo dla mnie reklamacja a gwarancja to to samo a się okazuje, że to zupełnie co innego. Więc miałam napisać, ze chcę skorzystać z reklamcji a ja poprosiłam o naprawę w ranach gwarancji. Dla mnie to chore. Ale, jak widać, nieznajomość prawa szkodzi.
Tak sobie od jakiegoś czasu podczytuję was i podczytuję . Trochę głupio było się przyznać że u nas od tygodnia pogoda bardzo letnia , słoneczko grzeje jest pięknie i gorąco .Wykorzystujemy pogodę prawie maksymalnie ,dzieciaki non stop na podwórku .było opalanie i lody i nawet rodzinny mecz .Ja niestety za bardzo się opaliłam i troszkę cierpienia było . Teraz schodzi mi skóra i mąż woła na mnie "żmijka".Chłopaki zamienili długie spodnie z mundurka na krótkie szorty .
Ale super "faceciki"! Chwal się Kobieto ile wlezie, bo jest czym i kim. A nawiasem mówiąc uważam, że mundurki, to wspaniały "wynalazek". Szkoda, że u nas się jakoś nie przyjął.
Monia, ja mam nadzieję, że też mi dopisze taka pogoda, jak Tobie :) Fajne chłopaki :)
Smakosiu, przypomniałaś mi, że kiedyś często zaglądałam do ciucholandów i całkiem fajne rzeczy udawało się tam trafić.... Niektóre mam do dzisiaj i są niezastąpione ;-) Od kilku lat tam nie chodzę i nie wiem czemu.... A wczasy faktycznie zaplanowane z całą rodzinką i tylko mam nadzieję, że mój Ślubny zostawi służbowy telefon i swoje "dyrektorowanie" w domu i w końcu się odstresuje. W końcu ma zastępcę, to chyba da radę ogarnąć przez 2 tygodnie setkę ludzi i nic nie popsuć....
Aloalo, długo nie będziesz najpiękniejsza, bo teraz ja idę do fryzjera . Planuję drastyczne zmiany, ponieważ chcę się ściąć z długich włosów na całkiem krótko i mam tylko nadzieję, że nowa fryzura nie będzie dosłownie drastyczna ;-) A grzejnik jednak z nami pojedzie, bo Ślubny postawił na swoim twierdząc, że bez niego nie ruszy się z domu :)))
Natomiast z temperaturą pomyliłaś się nieco i zaniżyłaś ją o kilka stopni, bo nie doliczyłaś 7-8 z nocy ;-) W ten prosty sposób wyszył nam upały, które dziwnym trafem umknęły naszej uwadze .
ale fajnie Was się dziś czytało, super! Tyle wiadomości i opiowieści. Dziewczyny drogie, słoneczko na pewno wkrótce uda sie i w Wasze kierunki, bo już dotarło do mnie, czyli w środek kraju. Właśnie wyglądnęłam przez okienko i wiecie co, ono ciągle jest widoczne, choć już nie grzeje. Chwilami było dziś naprawdę ciepło a jutro ma być jeszcze ładniej.
Lenka, ja pewnie też bym wpadła w panikę podczas takiej kąpieli, ale na pewno nie potrafiłabym tego w tak arcyzabawny sposób opowiedzieć. No, nie tylko zabawny, bo też wyostrzający wyobraźnię, zwłaszcza panów :)) To przykre, ze już planujesz znowu się ulotnić, ale cóż, życzę Wam, zeby ten grzejnik okazał się niepotrzebny.
Aloalo, dzięki za współczucie, ale mi nic nie grozi, nie mieszkam na terenach zalewowych. Trochę podtapiają nas wody gruntowe, więc wodę z piwnicy wylewają wszyscy sąsiedzi.Wczoraj jakeśmy powyciągali szlauchy na ulicę, to studzienki nie nadążały odbierać. Dużych strat nie ma, nie dopuszczamy do wyższego poziomu wody, nawet w nocy tata wstaje i wypompowuje.
Też nie bardzo kumam, o co chodzi z tą Twoją reklamacją. Zawsze mi się wydawało, że reklamację można złożyć tylko wtedy, gdy towar objęty jest jeszcze gwarancją, a tu się okazuje, że tozupełnie inne sprawy. Ale to skomplikowane.
Smakosiu, gratuluję zakupów. A jak już słońce już u Ciebie świeci, to znaczy, że ciemności z pokoju przegonione i samopoczucie będzie lepsze. Mam nadzieje, że uda Ci się odzyskać pieniądze, choć miałam sie okazję niestety przekonać, że nie wszystkie transakcje są u nas obstawione przepisami i w prawie jest wiele luk, które zdają człowieka czyjąś dobrą wolę, a nie każdy ją posiada.
Monia, na przyszłość nie czaj się, tylko dawaj takie słoneczne fotki jak ta. My nie zazdrośnice, krzywdy nie zrobimy, a miło jest usłyszeć, że gdzieś świeci słońce, bo nie ma siły, musi i tutaj dotrzeć.
Pozdrawiam całą ferajnę z przyległościami, miłego wieczoru
A jak słońce już u Ciebie świeci, to znaczy, że ciemności z pokoju przegonione i samopoczucie będzie lepsze.
Owszem, za oknem jeszcze teraz jest słońce, ale niestety do mnie nie dociera i żeby nie wiem jak mocno świeciło i tak nie dotrze. Drzewa skutecznie zabierają mi kawał nieba. Buuuu...
Witam po dluzszej nieobecnosci wszystkich kawiarenkowiczow,wiem,wiem ,ze pozno:))
U mnie pogoda dzis byla bardzo sloneczna,nareszcie,a w niedziele znowu zapowiadaja ze bedzie lalo,no coz w koncu moj maz ma wolna niedziele,jedyna w calym miesiacu to ,pogoda jak zwykle nawala.Ale w sobote jedziemy do znajomych na grila,wiec mam nadzieje,ze przynajmniej ta sobota bedzie jako tako sloneczna
Moi znajomi ,ktorzy wczoraj wracali z Chorwacji utkneli z powodu powodzi ,gdzies na Bayern z dwojka malych dzieci.Chlopaki robily taki sajgon w samochodzie,bo cala podroz trwala jakos strasznie dlugo,wiec postanowili zanocowac gdzies po drodze i dzis objazdami wrocili dopiero wieczorem do domu.No w koncu caly miesiac padalo,wiec teraz mamy efekty tej aury.
Natomiast u nas na ogrodku gruby kot o ktorym kiedys pisalam nazwany przez moja corke Don Padre zadomowil sie cos calkowicie,malo tego zaczal znaczyc teren.
W poniedzialek corka wyjezdza na tydzien czasu.Strasznie sie boje zawsze tych jej koncertowych wyjazdow.Zaczyna sie w Köln,potem pociagiem jada juz razem z kolezanka do Paryza beda tam 2 dni i dalej do Londynu i jakos tego Londynu sie najbardziej obawiam bo to festiwal,wiec zespolow wiecej ,no i ludzi przeroznych tez wiecej.No coz chociaz mieszka z nami i jeszcze sie uczy ,ale jest juz dorosla i wlasciwie taka wieksza jej rozrywka to wlasnie koncerty w sumie nie za czeste.Ale wiem ,ze i tak bede siedziala jak na szpilkach ten caly tydzien.
Kochani zycze wam slonecznego i cieplego konca tygodnia i pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie i goraco
Aleksandro! No wreszcie do nas dotarłaś! Popraw się!!!
O córcie się nie zamartwiaj, bo takie wyjazdy dużo dają. Człowiek nabiera doświadczenia i potrafi się odnaleźć w wielu zaskakujących sytuacjach. na dodatek młodość potrzebuje zmian, która przynosi nową, pozytywną energię. Teraz w dobie telefonów komórkowych będziesz miała relację z każdego dnia więc o nic się nie martw. Bądź dumna, że masz zdolne i zaradne dziecko i niech nic innego nie zaprząta Twoich myśli.
Życzę żeby pogoda Was w weekend nie zawiodła. Smacznego grillowania.
Ja już się pakuję i jadę na łikęd w góry. Mam nadzieję, że deszcz daruje sobie odwiedziny u mnie na działce, ponieważ planuję skosić 20 arów przed wyjazdem nad morze i chcę mieć sucho. Już nawet słońca nie wymagam, oby tylko nie padało....
Bonieś, skoro do Ciebie słoneczko już dotarło, to opisz chociaż jak teraz wygląda...czy zmieniło się coś, czy może podrosło...? Ja prawie zapomniałam jak ono wygląda ;-)
Smakosiu i to się nazywa porządne powitanie łikędu, tego mi brakowało :)
Aleksandro, już martwienie się nic nie zmienia, więc postaraj się nie myśleć. Twoje dziecię, to dorosła kobita i da sobie radę. Moja 16-latka jechała 2 tygodnie temu niespodziewanie do Brukseli i to był stres. O godz. 11 dowiedziałam się, że o 17.30 ma wyjazd i biegiem leciałam po euro, po jedzenie na drogę, po picie...no i ten głupi wiek....ale wróciła cała i zdrowa, więc można ? Można :)
Zostawiam pyszne tortille, bo sporo narobiłam i pozdrawiam wszystkich.
No i jak ja mam się przywitać? Pasowałoby dzień dobry (czy raczej wieczór), ale witam też mi nadal pasuje.
Dzień dobry pasuje, bo dziś pokazało się. I nadal jest. Słoneczko! Jest piękne. I ciepłe. A witam pasuje, bo nie bardzo mogę z tego słońca korzystać! Wczoraj wieczorem Bob powiedział "ała, mamo boli mnie szyja z boku" .... potem doszła gorączka i dziś zapadła diagnoza, że to zapalenie węzłów chłonnych. I antybiotyk. Po pierwszej dawce jest lepiej, temperatury nie ma, Bob rozbrykany, głowę obraca normalnie, ale opuchlizna na całego.
W dodatku zadzwonił Mąż, który przyjeżdża na dwa dni, czyli tzw, łikęd i prosił o zakup jakiegoś środka na przeziębienie, bo chory.... Ja pierdziu.
Korzystając z tego, że byłam cały dzień w domu, odwaliłam 4 prania, prasowałam przez dwie godziny, wymyłam mieszkanie, więc jutro będę się mogła nieco pobyczyć :)) I szafę uporządkowałam. Ciekawe, na jak długo :)
Bonieś - ja z tą gwarancją to też tak myślałam, że reklamację to się składa, jak jest na gwarancji. Więc złożyłam w swoim zamyśle reklamację, ale napisałam, że proszę o wytyczne w ramach gwarancji, mając na myśli cały czas, że to jedno i to samo a ponoć nie jest i teraz przez to, że wybrałam gwarancję (zupełnie niechcący) zamiast nowego żelazka (mojego nie dało się naprawić) dostanę egzemplarz bez wad. Czyli wcale nie nowe, tylko nie ma wad. Jeszcze koresponduję, :)
Lenka - dziś prasując usłyszałam kilkakrotnie reklamę, z której nauczyłam się, że teraz nie życzy się wakacji ze słońcem, tylko wakacji ... bez biegunki,... Hm, ja jednak nadal życzę Ci ze słońcem :)))
Smakosiu - piątek z Twoim okrzykiem, to całkiem inny piątek jest :)
Monia, Aleksandra - miło Was widzieć :)
Idę się położyć, bo mój kręgosłup po tym długim prasowaniu woła tak, jak Bob wczoraj "ała!"
Najpierw w pracy niesamowity "kocioł", potem kiedy już się wyrwałam, to dotarło do mnie, że naprawdę jest ciepło. No to zrobiłam sobie spacer. Nałaziłam się ostro i coś mnie wzięło, żeby dojść na taki fajny rynek warzywny. Tylko, że chyba miałam zaćmienie, bo kiedy już taszczyłam trzy ciężkie reklamówki, marynarkę i torebkę dotarło do mnie, że do domu jeszcze kawał drogi. Jak na ironię dowaliłam sobie kupując 10 piwonii. Dobrze, że się z tym wszystkim nie pogubiłam w autobusie. Jednak hamowanie dało się we znaki, bo truskawki były ostro pogniecione. A tak uważałam Po powrocie jadłam obiad praktycznie w biegu, bo musiałam zabrać się za pranie, sprzątanie i pichcenie. No ale teraz mam już wszystko zrobione. Ugotowałam młoda kapustę pomidorami i odrobiną boczku. Uwielbiam ją. Wstawiłam ogórki na "małosolniaki". Wreszcie powynosiłam do piwnicy zimowe i jesienne buty. Nie wiem czy to dobry pomysł...? Przez to dzisiejsze zamieszanie w pracy zostawiłam w biurku komórkę. Aaaaa, co tam! Z pewnością nie będę po nią specjalnie jechać. Trudno się mówi. Będę miała "weekend od wszystkiego".
Lenka, suchego weekendu życzę. Skoś co trzeba i śmigaj na te swoje "wywczasy". Nie zapomnij grzejnika, bo to będzie taka forma zaklinania deszczu. Zobaczysz, że zadziała Odpocznij i wracaj do nas, bo bez Ciebie jakoś tak...smutno...? Uściski na drogę.
Aloalo, ale się trafiło - będziesz teraz miała "domową kasę chorych" Życzę żeby rodzinka szybko zdrowiała i żeby mąż piszczał z zachwytu jaka to "teraz jesteś jeszcze piękniejsza" po wizycie u fryzjera (ma się rozumieć).
Mysha, Hope, gdzie się schowałyście?
Jutro rano przyniosę kawę - oczywiście "łikędową" czyli z ekspresu i z dużą ilością spienionego mleka.
Mam nadzieję, że dziś już wszędzie świeci słońce. Moje trochę się chowa, ale na termometrze 23 stopnie więc rewelacja. Moja "psiapsiułka" wraca jutro z Krety. Coś czuję, że wspaniałym opowieściom nie będzie końca a opalenizna i promienny uśmiech będą zdradzały wszystko - wielki zachwyt i wspaniały wypoczynek. Oj, też mi się marzy...
No ale teraz mam swoje 23 stopnie więc też się cieszę. Zaraz śmigam do rodziców na pyszny sernik i kawę. W rewanżu zanoszę swoją młoda kapustkę z pomidorami, boczkiem i koperkiem - pychota. Pewnie zrobimy sobie długi spacer.
A teraz czas na kawę. Zostawiam dla Was, bo sama już nie zdążę wypić.
Przyniosłam pyyyyyszną kawę. Wiecie...tę z ekspresu z dużą porcją spienionego mleka. No ale jeśli ktoś woli małą czarną, to na życzenie też mogę zrobić.
Wczoraj dostałam śliczne goździki ogrodowe w kolorze amarantowym. Postawię je w naszej Kawiarence żeby było tak ładnie i wiosennie. Pootwieram okna, bo od rana jest piękna, słoneczna pogoda.
U mnie nie będzie upałów i chyba też dzięki temu nie będzie deszczu. Nacieszę się trochę wolnym dniem w domu a potem wyskoczę na rower. Odkryłam, że położono ostatnio spory kawałek ścieżki rowerowej i w związku z tym mogę dojechać spokojnie w fajne, rekreacyjne miejsce. A tam trochę lasu, trochę parku i co ważniejsze bezpieczna droga.
Noooo, to się nazywa poświęcenie . W takim razie muszę Ci się teraz zrewanżować - stawiam wieczorne, zimne, lokalne piwo. A jeśli wolisz to, które przywiózł Połówek, to "bitte", bo jeszcze jedno zostało
No pięknie! Ale mi się dzisiaj trafiło. Wybrałam się na rower i naprawdę było bardzo miło. Kiedy po 1,5 godzinie wyjechałam z lasu i trafiłam między ludzi nagle poczułam, że urwał mi się pedał. Stanęłam jak wryta. Zatrzymałam mijających mnie facetów na rowerach, poprosiłam o pomoc, bo sama jakoś nie mogłam go przykręcić. Okazało się, że oni też nie dali rady. Powiedzieli, że za jakiś kilometr znajdę imprezę rowerową a na niej serwisantów z Rometu. Doszłam tam, ale znów nic, bo to ponoć grubsza robota związana z wymianą a nie naprawą. No to nie pozostało mi nic innego jak człapać 7 kilometrów pchając tego swojego kolosa. No ale na szczęście przyszło mi do głowy żeby skierować się do miasta i wsiąść w autobus. Tak właśnie skończył się mój pierwszy, samodzielny wypad rowerowy w tym sezonie. Czemu to się nie stało, kiedy jechałam tydzień temu z Połówkiem? Hm...
Jutro czeka mnie intensywny dzień - praca do późnych godzin. No ale ponoć ma być bezdeszczowo i nawet słonecznie więc powinno być miło.
Tak czy siak myślę sobie, że miałam dziś dobry dzionek - przecież mogłam stanąć z tym pedałem w dłoni w samym środku lasu wtedy bym miała przed sobą jakieś 17 kilometrów "perpedes".
A jak Wam minął weekend? Mam nadzieję, że nie dosięgła Was żadna fala powodziowa?
U mnie mnóstwo emocji... Mój Młody przedwczoraj zaliczył ostatni egzamin na uczelni i tym sposobem ma już wakacje. Wiem, że niektórym wyda się to nieprawdopodobne, ale na jego uczelni od poniedziałku są już egzaminy wstępne na nowy rok akademicki. Mam wrażenie, że całkiem niedawno emocjonowałam się, kiedy mój syn zdawał na uczelnię. A tymczasem dwa lata minęły jak z bicza trzasnął. Nie ukrywam że dziś cieszyłam się,że Maciej zdążył z Warszawy zjechać. Mąż pojechał po niego w piątek z rana. Oczywiście pomógł spakować te tony bagażu. Wyjechali z Wa-wy wczoraj...Byli przed wieczorem w domu. A dziś ulewa uniemożliwiłaby wyjazd... Dlatego się cieszę, że zdążyli wrócić.
Całą niedzielę spędziliśmy w ogrodzie. Grill, słońce, zabawa i czego chcieć więcej? Było cudownie. Młodzież opaliła się i teraz stęka ;) A ja cwana bestia, siedząc w cieniu...też opaliłam się , tyle, że miałam już podkład z poprzednich dni, więc...nie jęczę ;)
Smakosiu, to Ci się niefartnęło z tym pedałem. Dobrze, że dałaś sobie radę i szczęśliwie wróciłaś do domu. A jutro...no cóż...wyślę Ci z rańca masę najlepszych fluidów, co byś wytrzymała do wieczora :)) Będzie dobrze- no przecież musi!
Lenka, jak bum cyk, cyk. Żałuję, że nie widziałam tego filmu o łazienkowej dyskotece z Tobą w roli głównej. Nawet starałam się wyobrazić sobie jak to wszystko wyglądało. O mateczko...kolejny raz się posikałam czytając Twoje opowieści. Jesteś najlepszym lekarstwem na wszystkie smuteczki.
Aloalo, napisz że Bob jest zdrowy...albo przy najmniej że zdrowieje. Wiesz co? Ze wszystkich robót tego świata najbardziej nie cierpię prasować...Możesz mnie duchowo wesprzeć? Albo uratować prasując moje 3 wczorajsze prania? A jutro będą kolejne, bo Maciej zwiózł jakieś 25-30 kg ciuchów. Co prawda nie brudnych, ale..pachną Warszawą, a muszą pachnieć naszym domem...to je i tak wypiorę. Pomożesz?
Hope, sorry, że nie pogadałyśmy. Jutro to nadrobimy- obiecuję :))
Bonieś co tam u Ciebie? Pogoda dopisała czy jednak była burza z ulewą?
Monia, masz fajnych chłopaków. Nie wiem czemu, ale myślałam, że masz tylko jednego synka. Dobra jestem, no nie? I super się prezentują w tych mundurkach. Ktoś już to napisał, że szkoda że u nas to się nie przyjęło. Faktycznie żałuję, bo u nas w szkole jest rewia mody i niestety pokaz biedy też jest. Mundurek załatwiłby kwestię tej różnicy w ubiorze.
Aleksandro, jak ja Ciebie rozumiem. Dziecko dorosłe, a mama się martwi. Ja mam podobnie. Lenka dobrze napisała...starać się nie myśleć. I to jest racja. Bo jak ja za dużo myślę, to wkręcam sobie takie filmy, że szkoda o tym pisać...Acz nie da rady nie myśleć wcale ;) A Córka zapewne sobie ze wszystkim dobrze poradzi :)
Bahus, Ty to jednak jesteś facet na medal. Normalnie dżentelmen. Tak się poświęcić dla naszej Kochanej Smakosi. Piękny gest- to się ceni :)
Pozamykałam już okna, pobujam się trochę w Myshowatym fotelu i za niedługo już zmykam, bo przede mną dzień podobny do Smakosiowego...napięty od rana do wieczora. Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku i do napisania :))))))
U nas niestety mundurki są. Jest to wielki problem. dzieci wyrastają. Nie ma skąd brać. Trzeba szyć, a krawcowej nie znam w swojej miejscowości. Jak by można było wejść do sklepu i kupić jak za dawnych czasów to co innego. Koszt uszycia 1szt to nawet 70zł jak się na nieodpowiednią krawcową trafi. Żeby chociaż szkoła to załatwiała po zapłaceniu przez rodzica.
Tydzień zaczyna się słońcem i chmurami. Nie wiem co to wróży ale póki co nie jest źle.Jakoś niespokojnie spałam i kiedy wstawałam czułam się trochę poddenerwowana. Ostatnio mam dziwne, męczące sny.
W pracy wszystko idzie planowo i mam nadzieję, że tak będzie do wieczora. Beata, może to dzięki Twoim fluidom?
Muszę zrobić dekorację na imprezę, ale normalnie nie zajmuje się tym zawodowo więc za każdym razem, jest to dla mnie mały stres. No ale dam radę. Byle do wieczora. Raz człowiek pokaże, że potrafi, to potem ciągnie się to za nim bez końca
Dziś rano miałam taką ochotę na kawę jak mało kiedy. Przez to smakowała wybornie. Nawet mi nie przeszkadzało, że to tylko "rozpieszczalna" Wypiłam ja bez Was, ale za to teraz przynoszę wspaniałą herbatę z sokiem z czarnego bzu i oczywiście z cytryną
Beata, już sobie wyobrażam jaką wielką radość sprawił Ci przyjazd syna do domu. No i na dodatek ma już za sobą egzaminy. Super! Gratulacje! Oj, dobrze, że udało im się wcześniej wyjechać...
Życzę wszystkim dobrego, bezstresowego i słonecznego nowego tygodnia
Plucha, deszcze, chmury, wciąż tylko o tym nudzicie.
Jasnym spojrzeniem na świat w około spoglądamy,
cieszmy się z tego co na co dzień już mamy.
Drzewa liście wypuściły, wiśnie kwiatem zabieliły,
mlecze, żółte słoneczka na łące szeroko rozrzuciły.
Ptactwo trele pod niebiosa wysoko,wesoło wznoszą,
wiatry, ciemne chmury hen daleko już wynoszą.
Przyroda żyje, wszystko do życia radośnie się budzi,
każda roślinka chce żyć, rośnie, bardzo się trudzi.
My również z tej przyrody przykład bierzmy,
precz choroby, zmartwienia, z życia się cieszmy.
Przyjmujmy wszystko spokojnie, czas leci,
troski miną, złe zapomnimy, rosną nam dzieci.
Warto przyjmować wszystko radośnie, z humorem,
niech to co dobre i kochane będzie nam wzorem.
plucha deszcze rano byly ale wnet slonku ustapily jutro dzionek zapowiada sie ladny i slonce i kwiaty i nasze miny beda mialy wyraz bardziej ladny. na tym koncze te moje wypociny bo zrzednieja wszystkim dobreminy a do twoich wierszy mi daleko wiec pa dobranoc niech zle sny tez beda dalekko
Jeja! Lajan, jak ładnie Ci to wyszło! Szczególnie biorę sobie do serca te 6 ostatnich wersów. Przydadzą mi się w maju, bo czeka mnie parę trudnych dni. Postaram się pamiętać o każdym słowie...
Uściski i buziole.
Witajcie niedzielnie
Niech ten nowy lot, który jest bardzo wiosenny i optymistyczny przełoży się na naszą codzienność. Tego życzę Wam i sobie
A teraz wspólne picie kawy. Zapraszam
Ps. Wywietrzyłam wszystkie kąty, zwierzaczki nakarmiłam więc pozostaje tylko się rozgościćSmakosiu, jestem :) Nalej mi kawy proszę, a ja w tym czasie pokroję sernik. I sobie posiedzimy ;)
Brawo, brawo, brawo Lajanie!
Witam niedzielnie, w nowym locie. Ja nie mam powodu do narzekania, przynajmniej na pogodę, bo od 1 maja jest słonecznie :))))) Co prawda nie bardzo mogę z tego słońca skorzystać, bo mąż jeszcze nie do końca jest "wolny" od tego i owego, no i zjechali do nas goście. Aczkolwiek cieszę się, że już maj, że kwiecie na drzewach, że w końcu się zazieleniło. A najbardziej cieszę się z tego że jutro 6 maja , bo jutro jedziemy na urologię co by mojemu ślubnemu Służba Zdrowia zwróciła wolność, hihi. Po badaniach we wtorek wiemy, że przeszczep się przyjął, że wszystko jest dobrze. I jest nadzieja (w mojej głowie największa), że może już nigdy nie trzeba będzie tego mojego chłopa ciąć. Ufff. Spadam pić kawę ze Smakosią . Mam czas jakąś godzinkę, bo moi goście poszli do kościoła.Muszę to wykorzystać ;)
Wszystkim życzę dobrej niedzieli i duuużo słoneczka i optymizmu :))))
Beatko, Twój wpis jest jak ten cały, lajanowy wiersz - pełen optymizmu i radości. Tak trzymać! Jest dobrze i tak zostanie. Już teraz ciesze się razem z Tobą. Trzymam kciuki za jutrzejszy dzień, za tę "kropkę nad "i" ".
A teraz przysiadam się do Twojego sernika. tego mi trzeba! Dla Ciebie duuuuża kawaDzięki Emilko :)) Nawet nie wiesz, jak bardzo tego potrzebowałam. Przyznam się po cichutku, że bardzo mi brakowało czasu na posiedzenie w kawiarence, a tak mi się tu ckniło...Ech, jest fajowo!
Niech Cię uściskm! (hm...nie ma emotki z uściskiem)
Witajcie w nowym tygodniu
Jak tam dzisiaj wstawanie do pracy - chciało się? U mnie nie było najgorzej. Jednak te trzy dni przerwy zrobiły swoje i już potrzebowałam zmiany. Stwierdzam, że na mnie nie działa zbyt dobrze brak ruchu - muszę jednak coś robić, bo to mi daje dobrą energię. Dlatego też z przyjemnością pójdę po pracy na siłownię.
Kiedy szłam dzisiaj rano do pracy, przechodząc przez park zerknęłam na wspaniale kwitnącą jabłoń. Nagle te białe, gęsto ukwiecone gałęzie zaczęły się trząść i wtedy moim oczom ukazała się ruda wiewiórka. Skakała tak radośnie, że miałam ochotę patrzeć, patrzeć i patrzeć. Co za widok - rude, puszyste futerko i biało-różowe kwiatki a wszystko tak delikatne, że aż "cukierkowe". Pomyślałam sobie, że to może być tylko dobra wróżba...
Otwieram okna i wpuszczam słońce. Zwierzaczki już czmychnęły cieszyć się pięknym dniem. Nam też życzę tej radości i duuuużo pozytywnej energii na cały tydzień i jeszcze dłużej
Herbata czeka - przybywajcie!!!Dzień dobry!
Dzisiejszy słoneczny poranek spowodował, że wiedziałam, że trzeba wracać do pracy. Urlop się skończył - pogoda wróciła ... Też udało mi się wstać bez wieskzego marudzenia, w przefciwieństwie do Boba, który stwierdził, ze 9 dni wolnego jest bez sensu, że powinno być przynajmniej dziesięć i już przewracał kartkami kalendarza w poszukiwania tego dnia, gdy zacznie się ten długi urlop, czyli wakacje :)
Ale nie narzekam, wczorajszy dzień też był bardzo przyjemny, taki na krótki rękaw :)
Lajan - brawo!
Smakosiu - program ściagnęłam, będę się bawic :) A wiewiórki Ci zazdroszczę. Powinnaś nosić ze sobą aparat! Nie wiesz, ze tacy wytrawni fotografowie, jak Ty, noszą go ciągle przy sobie? :)
Aleksandro - Twój ogród jest super! Też bym taki chciała, gdyby mi go ktoś obrobił aja siedziałabym i podziwiała, jak pieknie :)
Beata - bardzo się cieszę, że przeszczep się przyjął i że dziś Mąż odzyska wolność :)
Hope - jak kaszloki?
Miłego dnia dla Wszystkich!
Urlop trwa..... nadal
Właśnie się bawiłam tym programem. A to efekt
Właśnie się bawiłam tym programem. A to efekt
Smakosiu co to za program kochana?Makusiu, jesli pozwolisz wkleję tekst, który ostatnio pisałam do Oli
"Jeśli chodzi o ten program do obróbki zdjęć, to poleciła go Weronika (w wątku o wiośnie). Nazywa się PhotoScape. Znajdź sobie polską wersję. Tam są filmiki, które wyjaśniają różne jego możliwości."Makusiu, jesli pozwolisz wkleję tekst, który ostatnio pisałam do
Hahha, dzięki, ten mam, myślałam że macie jakąś nowość:))Oli "Jeśli chodzi o ten program do obróbki zdjęć, to
poleciła go Weronika (w wątku o wiośnie). Nazywa się PhotoScape. Znajdź
sobie polską wersję. Tam są filmiki, które wyjaśniają
różne jego możliwości."
Dla nas to nowość :)
Dla nas to nowość :)
Witam popołudniowo :)
Wiosna, wiosna, wiosna ach to TY...Nareszcie i czuć i widać tę naszą wiosnę. Szkoda tylko, że kasztanowce nie zdążą do jutra rowinąć kwiecia. Wszak od jutra matury!
Jestem dziś "zaorana" a nogi włażą mi do...albo jeszcze wyżej . Właśnie zaparzyłam kawusię, zaraz spienię mleko. Jest ktoś chętny? Bez wyrzutów sumienia klapnę w Myshowatym fotelu i się pobyczę. A co...;) Właśnie obmyślam strategię na jutrzejszy wieczór. Dostałam zaproszenie na babską bibkę. Zastanawiam się, czy iść, czy jednak grzecznie po pracy wrócić do domu. Jak myślicie? Mój Pan i Władca- znaczy się Mężowski jest już wolny od ustrojstwa, to może mogłabym sobie zrobić wolne ? Ech, muszę pomyśleć...Póki co byczę się :))))
Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku. Aha..Lajanie, ja Ci nie zazdroszczę. Zdecydowanie za dużo urlopu .
Beatko, dobrze Ci zrobi chwila oddechu w "babskim" gronie. Pewnie Połówek znacznie lepiej teraz się czuje i sam Ci doradzi żebyś oderwała się od obowiązków. Przemyśl
Zostało jeszcze 48 dni urlopu....ech...
Tak mało? Lajan naprawdę Ci współczuję...
Witam wtorkowo
Wczorajszy dzionek jakoś mnie zmęczył i fizycznie i emocjonalnie. Wstałam z głowa pełną różnych myśli, które muszę sobie jakoś poukładać. No ale świeci słońce więc jest szansa na "produkcję" dobrej energii
Wybaczcie, że kawę wypiłam bez Was. Szef wparował do pracy o 7-ej więc nie było szansy na goszczenie się w Kawiarence. Teraz wyjechał więc pędzę z pyszną herbatą. oczywiście z sokiem i cytryną Komu, komu?
Jeśli (być może) zaglądają tu maturzyści, to życzę im dzisiaj "połamania pióra".
Dla całej reszty dobrego dnia!Dzień dobry!
Dziś poczułam zapach wiosny :) Powietrze było po deszczu (i jak się po paru chwilach okazało także przed deszczem) i takie parne i ciężkie i pełne zapachu kwiatów, trawy i innych wiosennych cudności. No, ale teraz leje, w biurze wiosny nie czuć i ogólnie jest marnie. I w dodatku jest wtorek. Wtorek ciągnie się niemiłosiernie, dlaczego, nie wiem, ale się ciągnie niemiłosiernie... A po południu zebranie u Boba jeszcze.
No nic, koniec marudzenia :)
Smakosiu - cudny fotomontaż :) Ty masz pomysły!
Beata - ja bym skorzystała z babskiego wieczoru :)
Lajan - współczuję. To jest nieludzkie, tyle wolnego :)
Dostałam maila o cellulicie. Kobiety mają przerąbane :) Dowiedziałam się, ze są trzy rodzaje tego padalstwa, teraz się zastanawiam, którego rodzaju w posiadaniu jestem ja :) Ale nie szkodzi, że go mam. Dziś Bob z rana powiedział mi, że jestem prześliczna, to co mi tam taki cellulit, phi! :))
Miłego wtorku!
No właśnie! No właśnie!!! Jakoś nie słyszałam żeby mężczyźni mieli cellulit. To ma być sprawiedliwość?! Ponoć ustrojstwo to posiada 70% kobiet a skoro sa różne odmiany i z niektórymi nie warto walczyć, to ja mam to gdzieś. Nie będę walczyć z czymś, co stopniowo natura nam chce podarować. Prezentów się nie wybiera
Ten mail był straszniejszy, bo informował, że aż 90% kobiet ma a mężczyzn tylko 2% :) Bo my jesteśmy przygotowane na "trudniejsze" czasy (np. ciąża, karmienie), więc mamy zdolnośź magazynowania tłuszczu. Teraz wiem, dlaczego moja d... tak się rozrasta! To wszsytko przez ten kryzys - moje ciało jest gotowości :)
że też my musimy być takie zapobiegliwe
Masz rację , to nieludzkie. Tyle urlopu a płatne... 1/16 etatu. Tylko się załamać.
hello :-) Dziś piszę maturę z polskiego...tzn. ja ją piszę duchowo. 10 m ode mnie siedzi jedna część maturzystów i poci się, druga grupa jakieś 100m ode mnie i też się pocą. Tuż przed 9 wiele osób chybcikiem gnało jeszcze do toalety. Bidulki moje...A jutro będziemy pisać matmę ;-) Właśnie dowiedziałam się jakie były tematy. Łatwe z tego co mówił Michał. Na razie zmykam,wdepnę później. Pa!
Moja siostra też pisze
Oooo, to Ty w szkole pracujesz! A zdradzisz tematy z polskiego?
Za moment tematy będą na necie ;) Owszem pracuję w szkole, ale nie jestem nauczycielką i dyrektor szkoły nie jest moim dyrektorem , mam fajnie, no nie? Ale mam swojego dyrektora, ino z innej branży .
No i wszystko jasne
Amen :D
Oj, jak ja miło wspominam maturę :)) Ale lepiej tą z matematyki, bo zdałam pięknie i byłam zwolniona z ustnej :) Ale polski był cudny, kiedy tak siedziałam w ławce i weszła komisja, i zaczęli rozdawać papierzyska wtedy dotarło do mnie, że to jest właśnie teraz, już, zaraz i od tego wiele zależy i omal nie zemdlałam :) Ale fajnei było, no. Teraz jeśli mam koszmar senny, to albo jest zwiazany z pewną osobą, albo właśnei z tym, że znowu musze codzić do szkoły, brr :))) Nadmieniam, że byłam bardzo dobrą uczennicą z paskami na świadectwie nie na pupie, wiec nie wiem skąd ta trauma :)
Ja tam maturę zdałam bardzo pięknie i ...nie mam traumy, nigdy nie miałam ;))) To Ci Oluś nie zazdraszczam tych koszmarów. Chociaż z drugiej strony, no zobacz, ja codziennie pomykam do szkółki i ....nawet brrr nie mogę napisać. Szkoły nie lubię, ale pracę kocham- bo to kasa z tego idzie ;), i moich uczniów też kocham :) Ja tam z nimi przeżywam różne rzeczy i dzięki temu...nigdy nie będę stara , oni mi nie powwolą zgnuśnieć :)))
Córka jest w III klasie i zakwalifikowała się dziś do gminnego konkursu recytatorskiego wiersza Tuwima. Konkurs w poniedziałek, a ja uświadomiłam sobie, że ona butów nie ma bo w adidasach do białej bluzki i czarnej spódnicy chyba jej nie puszcze. chyba, że czarne rybaczki jej założę. Albo jeszcze w tym tygodniu buty kupimy bo i tak jej potrzeba.
Ja bym kupiła ładne butki. Adidasy i owszem, na co dzień mogą być, ale na konkurs to dziecko będzie się czuło bardziej elegancko w balerinkach. :)
Też bym kupiła baleriny. Pasują takiej młodej dziewczynce (i nie tylko) a na dodatek teraz jest ich w sklepach sporo. Nawet w wielu kolorach więc jest w czym wybierać i co ważniejsze w przystępnych cenach :-)
Nie wiem jak wyglądają "balerinki" ale nazwa mi się dobrze kojarzy. Myślę, że takie rozwiązanie w zamian z adidasami byłoby najlepsze.
Bahus, specjalnie dla Ciebie
https://www.google.pl/search?q=baleriny&client=opera&hs=eud&channel=suggest&tbm=isch&tbo=u&source=univ&sa=X&ei=pOWJUdn1FMe2PbbFgDA&ved=0CFIQsAQ&biw=1920&bih=889Dzięki...człowiek uczy się całe życie. Moja mama na takie obuwie mówi "uciekajki"
Od wyboru do koloru .
Spaliłam trochę temat. Zamiast niusem być że dziecko zakwalifikowało się na gminny konkurs. Niusem jest że nie ma butów. Dziś kupiliśmy ładne sandałki.
Aniu, niepotrzebnie się przejęłaś ;) Fajnie, że córcia się dostała do konkursu i fajnie, że już kupiłaś jej sandałki. A teraz czekamy na wyniki konkursu :)))
Witajcie środowo
Piękny poranek - słońce trochę za chmurami, powietrze z zapachem deszczu (bo chyba w nocy trochę pokropiło) i 16 stopni. Chyba jeszcze nie było tak ciepło rano. Miałam ochotę pospacerować. No ale trzeba było iść do pracy. Wysiadłam przystanek wcześniej i to musiało wystarczyć. Dziś umówiłam się po pracy z koleżanką na kawę i bardzo liczę na mały spacer, ale cały czas "straszą", że będzie burza, porywisty wiatr i deszcz - buuuuu.
Za plecami mam stary blok mieszkalny i widok na balkony. Ale tam ożywienie! Niektóre pootwierane na oścież. Ludzie wyraźnie rozbudzeni i gotowi do działania. Jedna pani kobieta kwiatki, druga myje wielkie pojemniki, gdzieś indziej suszy się pranie. O! Ta od pojemników właśnie sadzi kwiaty. Niebo jeszcze błękitne ale wyraźnie zaczyna się chmurzyć. Jeeeeny, jak ja bym się teraz chętnie gdzieś przeszła. STOP! Koniec marzenia! Trzeba wracać do papierów.
Przyniosłam herbatę - tę z sokiem i cytryną i rozpoczynam dzień.
Mam nadzieję, że będzie dobry. Takiego nam życzę
A! Jeszcze jedno! Beata, umówiłaś się wczoraj z koleżankami?Witam wieczorkiem :)
Nareszcie ciut chłodniej, hi, hi...Najpierw narzekaliśmy, że nie ma wiosny, później, że chłodno, a teraz...no jęczę, że dziś było za gorąco. Rano wychodząc do pracy przed 7 było już 23 st. Ubrałam się niby stosownie, ale jak z pracy wracałam, to stwierdziłam, że najlepiej, jakby człek zasuwał na bosaka, bo w pantoflach za ciepło. Oj, nie dogodzisz, no nie dogodzisz ;))) Maturę z matmy zdałam, choć co niektórzy wychodząc z sali twierdzili, że zapewne spotkamy się w sierpniu lub za rok...czyżby z góry zakładali przegraną w tym boju? Mam jednak nadzieję, że nie będzie aż tak źle ;)
Wczorajsza bibka była obłędna. Dawno się tak nie uśmiałam. Nie ma jak baby na luzie . Wróciłam przed północą, spałam byle jak, i co dziwne, mimo tej duchoty i zasuwu na pełnych obrotach- nie jestem dziś zmęczona. To znak, że relaks był maksymalny.
Zastanawia mnie, co się dzieje z resztą kawiarenkowiczów. No tak, Lenka się wczasuje, Lajan urlopuje za 1/6 stawki, Smakosia uczciwie zasuwa, a reszta???? Gdzie jest reszta ludziów??? Hope, Mysha, Bonieś, Aloalo, i wsie inne osoby? Mnie to się zupełnie nie widzi, bo chciałam wypić wieczorną herbatkę w czyimś towarzystwie. A tu cicho...nawet zwierzaczki gdzieś czmyhnęły... Zaparzyłam świeżej herbaty- dziś obowiązkowo zielona z cytryną, na orzeźwienie...Może jednak ktoś się przysiądzie? Okna na oścież otwarte i na prawdę jest przyjemnie. Wiecie co? Ten Myshowaty fotel jest ...cudowny. Jak ja go lubię :) No to sobie poczytam ....
Betty, jestem ale komp mi padl i stukam na telefonie. Ale herbatke z Toba wypije bardxo chetnie. Kurde, nie moge tu kasowac blędow, tskie sorry mogą się pojawiac takie dziwne wstawki jak ta prxed chwilą. Podczytuję Was trovche ale pisze się fatalnie. Przy okazji gorąco swszystkich pozdrawiam.
Dopisano 13-05-08 22:15:08:
No i poleciala. To i ja będę zmykac. Trzymajcie się, pamietam o Was i jak tylko naprawie sprzet to bede wpadac regularnie.
Buziaczki
Aguś, to ja siem będę modliła, co byś jak najszybciej wróciła do dużego formatu, znaczy się, żeby się komp zreanimował. Wiem jak się pisze na telefonie...obłędnie fatalnie. Duża buźka na dobranoc :)
Bonieś, jak dobrze Cię "widzieć"! Pisanie w telefonie, to faktycznie musi być jakaś "porażka". Tak więc czary-mary, niech się szybko zregeneruje to, co "padło" i wracaj do nas "w pełnej krasie"
Beata, powiem Ci jedno - jestem z Ciebie dumna Jak to z jakiego powodu? Oczywiście dlatego, że zostawiłaś swoje domowe zajęcia i poszłaś poszerzyć grono "bab na luzie"
A teraz przyłączam się do Ciebie i chętnie w ciszy powdycham trochę świeżego powietrza, które po deszczu ma obłędny zapach.
Zwierzaczki właśnie wróciły. Chyba burza je przegoniła.
Ja też porozmawiałam z koleżanką. Nawet udało mi się poukładać sobie w głowie parę spraw. Dobrze mi zrobiło to spotkanie.
A teraz czas do spania, bo zegarek jest bezwzględny. A najbardziej to czuję, kiedy pokazuje 5-tą rano
Dobrej nocyTeż się zajarałam Emilko...normalnie zajar... tak mówi moja młodzież ;)) Następna biba za jakiś czas. A tak między bogiem a prawdą, to nawet biby nie trzeba. My się spotykamy w fajnym gronie, robimy jakieś jadło, pijemy coś tam i ...gramy ;)
Zagadka dla chętnych...W co grają baby?
Ja też zmykam...moj budzik krzyczy później niż Smakosi....ufff.Paaaa, dobranoc!!
Witajcie czwartkowo
Ale popadało w nocy. Ponoć jakaś burza przeszła w paru miejscach. U mnie raczej lightow'a. Smacznie się spało. A teraz powietrze jest takie rześkie, że z przyjemnością zrobiłabym sobie spacer. Słońce wstaje, niebo robi się błękitne - krótko mówiąc uroczy poranek.
Pootwierałam wszystkie okna, kawa paruje, herbata zaraz też będzie. Jednym słowem Kawiarenka gotowa na przywitanie gości i stałych bywalców
Znów spoglądam przez ramię na balkony w bloku po przeciwnej stronie...życie kwitnie. Większość pootwierana i pewnie odbywa się krzątanina po kuchni. A to kawa, a to kanapka, to herbata i nastawianie obiadu. O! Właśnie kobieta wyszła ze ściereczką i przeciera okna. No właśnie! Teraz mi się przypomniało - moje szyby wyglądają tak, jakbym ich nie myła. Deszcz i wiatr strącił z drzew pyłki i jakieś łuski, nasionka czy coś w tym stylu. To wszystko elegancko okleiło okna i parapety. No żesz!
No dobra, rozsiadam się w tej naszej wywietrzonej, wiosennej Kawiarence i czekam ze śniadaniem na resztę towarzystwa. Mam nadzieję, że wpadniecie choć na małą chwileczkę. Liczę na Was. Może chociaż się przywitacie?
Nawoływania "imienne" już były, to ja tylko sie do nich dołączę i obiecuję, że będę w Myshy fotelu, gdy tu przyjdziecie. Chcecie to sprawdzić? Proszę bardzo
Czekam!Smakosiu, jestem i płynę...tzn leje się po mnie jakaś struga ;-) czekam,żeby to ze mnie odparowało. U mnie też cosik w nocy popadało ale maluśko. Upał od rana...pfff. Naleję sobie herbaty-Emilko jesteś niezastąpiona . Siadam obok i jemy śniadanie. I czekamy na resztę.
Hm...nie mogę się nadziwić patrząc na tę godzinę, o której byłaś w Kawiarence. Zaglądałam do niej wówczas parę razy z nadzieją, że naprawdę ktoś zaglądnie i mój komputer pokazywał, że nikogo nie było. Nie wiem jak to wytłumaczyć...?
Dzień dobry!
Co to zanczy, gdzie aloalo?! Aloalo przecież tu jest :) Prawie codziennie.
Wpadam tylko na sekundkę, bo zaraz zmykam do odmu.
Witam więc Wszystkich serdecznie i żegnając Wszystkich serdecznie życzę miłego popołudnia :)
ja jestem jakby co....nadal chyrlająca,ale jeszcze zipię:P Młode dostały antybiotyki i Łikęd majówkowy mają jeszcze do niedzieli....
melduję,że zaraz wracam do kuchni bo mam całe 32 torty na komunie i urodziny w ten Łikęd więc nie mam czasu na pogaduchy...
odezwę się koło poniedziałku-jak się łikęd skończy a nie zacznie kolejny:P
buziole dla wszystkich za mną stęsknionych....
Wieczór, grzmi, zrobiło się ponuro i właśnie zaczyna padać. Załatwiłam dzisiaj bardzo ważną dla mnie rzecz i jestem niesamowicie zadowolona. Jeszcze jedna we wtorek i mam nadzieję, że odetchnę trochę i opuszczą mnie stresy. Ale póki co trzeba jakoś przeczekać i odganiać niepotrzebne "myślenie", bo ono w niczym nie pomaga.
Cieszę się, że się pojawiłyście, bo jakoś tak smutno samej w Kawiarence. nawet Ada przyszła mimo, że przed Nią zastraszająca ilość tortów. Ja bym chyba potrzebowała miesiąca żeby zrobić taką ilość
Beata, ochłodziło się u Ciebie? Jak się teraz czuje mąż?
Aloalo, wpadasz jak po ogień. Ledwo Cię dostrzegłam Przestań tyle pracować, bo będę miała wyrzuty sumienia. No!
Ciekawe co porabia Lenka?
Mysha, gdzie Ty jesteś?
Zwierzaczki wparowały do kapcia z takim impetem, że aż mnie zatkało. Macie pojecie - już śpią? Co też się działo? Gdzie były? Takie zmęczone? Po czym?
Lajan, gdzie się ukrywasz na tym "nieludzko" długim urlopie? Na działce? Tam nie powinieneś się nudzić, bo przecież teraz jest już tam co robić.
Okna otwarte. Zawiało i czuć wyraźnie to deszczowe powietrze. Fajnie pachnie. chyba znów będzie się dobrze spało.
Miłego, wieczornego odpoczynkuJestem, jestem. Codziennie "słucham" co u Was ale jakoś tak weny nie ma do pisania. Dziś miałam oczywiście wolne, poszłam do fryzjera, zmieniłam delikatnie wizerunek. Jak wierzyć mojemu mężowi to wyglądam "obłędnie" :) Potem spotkanie z koleżanką, poprawiła wygląd moich brwi, potem pokrzątaliśmy się z mężem na zakupach, mały odpoczynek i przed chwilą wróciliśmy do domu. Pogoda jest cudna, cieplutko, zielono. Pomalutku dochodzę do siebie, jest już duuużo lepiej. Fajnie, że się codziennie odzywacie, dzięki Wam też humor mi się poprawia :) Miłego wieczoru życzę.
Noooo nareszcie jesteś Już mi tutaj brakowało Twojej osoby. Mam nadzieję, że z wiosną, z nową fryzurą i tym słońcem, które przecież uwielbiasz (prawda?) wróci do Ciebie energia. Teraz proszę o meldunek każdego dnia - choćby w jednym zdaniu. Macie z mężem jakieś plany urlopowe? W pracy OK?
Wracaj do pełni sił!Panta rhei chciałoby się powiedzieć :) szkoda, że razem z wiekiem :)
Cudny tytuł wiersza. I chyba najlepszy tekst Lajan.
A teraz do garów...postanowiłam dziś nakarmić współpracowników :)
Fajnie, że znalazłaś chwilę żeby "podpłynąć" do Kawiarenki. Miło Cię widzieć No i pochwal się czym nakarmiłaś współpracowników
Smakosiu, były burgery (bez bułki) z sałatką grecką i druga sałatka z piersią kaczuchy i serem brie....jestem z siebie dumna, pierwszy raz udało się pięknie podać. Niestety następny dzień choroba filipińska :D
U mnie dzisiaj paskudna poburzowa pogoda, miałam takie przyjemne ciepłe plany na ciepły dzień.
Pozdrawiam wszystkich i życzę słonecznego wypoczynku :)
Oooo, to takie raczej wyszukane menu przygotowałaś. Brawo! Nigdy nie robiłam piersi z kaczki. Muszę trochę poczytać jak się za nią zabrać żeby nie była gumowa ani też sucha i oczywiście najlepiej baaaardzo smaczna
A jak tam dzisiaj wykorzystałaś to, że za oknem aura nie sprzyjała spacerom i innym takim? A może jednak się przejaśniło?Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek
Koniec tygodnia. Zleciało co? W pogodzie chyba było już wszystko - trochę upałów i grad, wiatr i deszcze, upał i wiosenne ciepło. Dziś "krzyżówka" - odrobina słońca i obok ciężkie, ołowiane chmury. na szczęście nie ma wiatru i mimo, że jest 12 stopni szłam do pracy w odpiętej marynarce. Na "łikęd" zapowiadają ochłodzenie, ale bez drastycznych skoków temperatury więc nie będzie źle. Deszcz mi trochę namieszał, bo nie zdążyłam skosić trawy. Sąsiedzi nie pracują, to pięknie wygolili swoje "poletka" a u mnie bujna zieleń pełna stokrotek. W sumie... też ładnie
Ja tu gadu gadu a przecież trzeba robić kawę i herbatę. Już szykuję. Wpadajcie!
Miłego dniaObiecuję poprawę Smakosiu :) Już po pracy, weekend tym razem krótki bo niedziela robocza. No trudno, czasem trzeba popracować. Zaraz wybieram się z koleżanką na obiad i gdzieś do jakiejś kawiarenki na dworze na kawkę i słodkość. Wieczorem mamy zamiar posiedzieć sobie z mężusiem. W pracy ok, pomalutku już zaczynają się urlopy więc niedługo będzie co robić. Planów urlopowych jakichś konkretnych nie mamy ale kazałam się zabrać chociaż na parę dni do Zakopanego, Rok temu nie byliśmy więc w tym roku musimy jechać :) Urlop mam pod koniec sierpnia więc pogoda może jeszcze będzie. Zostawiam dzbanek mrożonej herbatki i idę na klachy. Miłego popołudnia :)
Witam łikędowo ,
melduję, ze po wymianie paru elementów komputerek znowu chodzi, a ja jestem z tego powodu przeszczęśliwa. W ciągu tych kilku dni nieobecności w necie zdałam sobie sprawę, że się od niego uzależniłam i nie wyobrażam sobie życia bez tego. Zawsze znalazłam jakiś moment, zeby zaszyć się z telefonem i choć podsłuchać, o czym rozmawiacie, a kiedy zupełnie nie było czasu, to nawet wizyta w punkcie, gdzie król piechotą chodzi stanowiła okazję. Jak się tak głębiej zastanowić, to jest przerażające, ale nie zamierzam się wgryzać w temat, bo nie chcę tego zmieniać
Wczoraj byłam u koleżanki, której nie widziałam 2 lata, więc oczywiscie nie mogłyśmy się nagadać. Dziewczyna dostała jakieś pieniądze na rozpoczęcie własnej działalności i otworzyła salon rehabilitacyjny z łóżkami masującymi. Siedziałam tam 4 godziny, ale nie wymasowałam się za wiele, bo nie miałam czasu, tyle było do obgadania :)).
Beata, dzieki za modlitwy, jak widać pomogło :)) Gratuluję zdania matury z polskiego i matmy. A jak angielski? . Mam nadzieję, że Małżonek czuje się lepiej i że Ty znajdujesz trochę czasu dla siebie na odpoczynek. Życzę Wam obojgu rychłego powrotu do "normy".
Smakosiu, to cudowne, ze każdego ranka czekasz na "swoich" i gosci z dzbankiem kawy i herbaty. Nawet, kiedy pustki w Kawiarence. Docenia się to szczególnie, gdy człowiek stoi u drzwi, a wejść nie może. Dzięki Ci za to i .... za czary , jestem pewna, że też zadziałały. Trawą się nie przejmuj, jak jest ukwiecona, to wygląda pięknie, a jutro pewnie i tak bedziesz się relaksować, bo zapowiadają deszcze :))
Aloalo, udało Ci się coś stworzyć w programiku? Co u Boba?
Mysha, cieszę się, ze Twoje samopoczucie się poprawia. Ja też właśnie zmieniłam fryzurkę i choć nie wyrobiłam się z farbą i umówiłam się za kilka dni, to i tak jestem zadowolona, bo już słyszałam komplementy, ze mnie to odmłodziło. Wiadomo, takie teksty, to muzyka dla uszu każdej kobiety... Udanej realizacji planów zakopiańskich :))
Hope, Ty wiesz, ze od ilosci przerabianych prze Ciebie tortów mam zawroty głowy. A jeszcze sklep, rodzina, ogródek itd. Jak Ty nad tym wszystkim panujesz chyba nigdy nie pojmę, ale skoro Ci to wychodzi, to najwazniejsze. Zdrówka dla całej Rodzinki
Lenka, Lajan, udanego urlopowania.
Pozdrawiam wszystkich wymienionych i pozostałych, życzę radosnego i pogodnego wbrew prognozom łikędu. Pa, pa.Helloł wieczorem
Melduję, że jestem! Kurka, trochę spóźniona, ale mam wrażenie, że właśnie przed chwilą była środa rano...Smakosia ma rację, ten czas pędzi jak szalony. No nic, matury zdane, no ba, jakże mogłoby być inaczej ;)
Mężowski zdrowieje- rzekłabym, że te 3-4 dni bez ustrojstwa dały mu tyle zapału i energii, że mógłby góry przenosić, a te poprzednie 4 tygodnie były jak flaki z olejem....Dzięki Bogu, to już za nami. A to że mąż zdrowieje widać gołym okiem. W środę wyciągnął kosiarę, skosił trawę w ogrodzie, trochę podziubał w skalniaku :) Wczoraj 2 burze i lało rzęsiście, dziś też lało niemiłosiernie i owa skoszona trawa wydaje mi się, że mimo woli o 1 mm urosła . Wiśnie w białej, kwiecistej szacie, wyglądają cudownie. No i to co jeszcze pięknie wygląda to dywan z niezapominajek :)))) No taką wiosnę to ja lubię. I mimo, że lało, to się cieszę, bo sucho było strasznie.
Smakosiu, po łikędzie ma być lepsza pogoda,wtedy ogolisz swoje poletko. A tak na prawdę, trawa ze stokrotkami też ma swój urok. Kiedyś, kiedy byłam kilkuletnią dziewczynką uwielbiałam jeździć do babci na wieś i leżeć na łące pełnej stokrotek (i nie tylko), plotłam w nich wianki i bransoletki, potrafiłam leżeć w tych kwiecistych dekoracjach i gapić się w niebo. I byłam przeogromnie szczęśliwa . To było coś!
Bonieś, super, że masz już zreanimowane okno na świat :) Zobacz,mała rzecz...a cieszy, no nie?
Aloalo...normalnie dziś chciałam wziąć lupę i Cię szukać ...pod stołem, w fotelu czy gdzieś ;) Była i przepadła Olusia nasza....A może jednak się znajdzie?
Hope! Czyś Ty zwariowała? Tyle tortów....Boziu, to kiedy Ty się masz wyleczyć z tego chyrlania??? Toć Ty na okrągło jesteś zapieczona . Chyba powinnaś nieco zwolnić tempo życia i bycia. A ja powinnam zmienić się w i wlepić Ci znak STOP. OOOO!!!!
Mysha, mam nadzieję, że klachy z koleżanką się udały, a teraz masz już czas tylko dla mężusia . Widzę, że mamy podobnie z tym Zakopanem...tyle, że masz lepiej Aguś, bo masz bliżej. My też w zeszłym roku nie byliśmy w górach- a jeździliśmy rokrocznie i jak się uda, to pod koniec sierpnia choć na tydzień pojedziemy w Tatry.(acz nie wiem, czy na pewno, bo być może będę zmuszona w sierpniu położyć się do szpitala). Zobaczymy jak to wszystko się ułoży. Nie ukrywam, że tęsknię za tym co bliżej nieba ;)
Lajan, Lenka i wszyscy po cichu zaglądający i czytający - pozdrowienia!
Pozamykałam okna, bo dziś nieco chłodno, nakarmiłam zwierzaczki i teraz wypiję wieczorną herbatkę. Nareszcie chwila spokoju, bo w pracy miałam wczoraj i dziś urwanie głowy. Ufff. To jest to czego mi było trzeba . Herbatka wypita. Nikt nie zajrzał, więc lecę...Buziole na dobranoc .
teraz sobie przypomniałam,że miałam Ci Dupciu napisać,że połowa tortów jest dla policjantów(dokładnie dla ich dzieci na Komunie) :)
Witajcie sobotnio
Dzisiejsze wejście do Kawiarenki, to wielka przyjemność. Tak miło jest zobaczyć, że pojawiłyście się . Na dodatek daje się wyczuć, że to Wasze przyjście, to są bardzo "prawdziwe chwile z kawą". Dużo w tym Was i takiej "prawdziwości". Cenne...
Mysha, chyba zaczynasz wracać do "własnej skóry". Z góry przepraszam za tę śmiałość w podsumowaniu, bo oczywiście mogę się mylić, ale... Miałam wrażenie, że ostatnio byłaś jakaś przygaszona, schowana w sobie i trochę nieobecna. A przecież Ty jesteś Kobietą pełną energii i chęci do działania. Fajnie, że miałaś okazję na piątkowy relaks. Wykorzystaj sobotę "całą gębą" żeby w niedzielę nie mieć uczucia, że to praca weekendowa
Bonieś, najnormalniej w świecie ja też się cieszę, że Twój komputer już działa. Kawiarenka z pewnością na tym zyska. Teraz już nie odpuszczę, tylko będę robić większą ilość kawy i herbaty specjalnie z myślą o Tobie Noooo widzę, że wszystkie mamy jakiś etap spotykania się z dawno niewidzianymi koleżankami. Dobrze robią takie chwile - człowiek się wyluzuje i trochę zmieni spojrzenie na niektóre sprawy...
Beata, wspaniale się czyta wieści o Twoim mężu. Cieszę się razem z Tobą, że wszystko, powoli wraca do normy. To tak, jakbyście właśnie zdali Waszą, wspólną maturę... Super! Będą tego efekty - spokojniejsze, szczęśliwsze życie Ech, nie ma nic cenniejszego od zdrowia. Mówisz, że pogoda ma się wyklarować? Dobrze by było, bo ta trawa teraz rośnie tak szybko, że normalnie nie mogę się nadziwić Stokrotki są urocze, ale muszę to jakoś ogarnąć, bo potem sobie nie poradzę. Piękne i takie "lekkie" te Twoje dziecięce wspomnienia "ląkowe". Wspaniale mieć w głowie coś takiego...
Koniec świata! Już ta godzina a ja nic nie zrobiłam! Jeeeeny, powinnam teraz wychodzić! O kurcze!
Pa pa - wpadnę wieczorem. Uściski na cały dzionek - dobry dzionekDobry wieczór!
Kurczę, jak ta sobota zleciała! Szok! W dodatku jest taka brzydka, ulewna, ponura. Łikędy powinny być ładne a nie takie! W pracy siedzę to słońce grzeje a jak wolne to .... Ale nic. Udało mi się zrealizować plan zakupu butków dla mnie, gdyż okazało się, że szafka, owszem, pełna obuwia, ale ani jednych takich, które nadają się na ciepłe dni! Wywaliłam po zeszłym sezonie wszystko, bo się zużyło i teraz bida. Miałam wprawdzie chęć wyskoczyć na targ, ale ulewa skutecznie mnie od tego odwiodła. Kupiłam więc białe i czarne w sklepie obuwniczym. W sklepie byłam 15 min. Wróciłam na parking i ustawiłam się w kolejce do wyjazdu... Ja pierdziu, słuchajcie, nie wiem, czy o tej godzinie tam jest zawsze taki tłok, ale od opuszczenia miejsca parkingowego do otwarcia szlabanu upłynęło ponad 45 min! Zapłaciłam za 2 h parkowania choć parkowałam nieco ponad 20 min. Będę omijała ten parking szerokim łukiem. Ale butki mam, śmiało może się pogoda zrobić :))))
Zapomniałam napisać, że Mąż pracuje w innym miejscu, póki co, co bardzo mi się podoba, bo jest każdy łikęd w domu! I ma znacznie bliżej, niż przedtem. Jupi!
Będę uciekać, ale zostawiam Wam biszkopt z masą śmietanowo-rabarbarowo-truskawkową.Miodzio :)
I życzę udanej reszty łikędu!
Ola! Moje gratulacje - dwie pary butów w 15 minut? Toż to jakiś rekord. Normalnie zazdraszczam A widziałaś zapowiedź pogody na nowy tydzień? Uuuuu, będzie okazja nacieszyć się zakupami
To super wiadomość, że teraz będziesz miała męża w każdy "łikęd". Będzie okazja nacieszyć się sobą, potem trochę zatęsknić i znów cieszyć. Rewelacja
Melduję, że ciasto zniknęło Czyżby Ktoś tu zaglądał, poczęstował się raz a dobrze i poszedł sobie? Hm...Niedawno wróciłam od rodziców. To był dość intensywny dzionek. Niebo przez cały czas straszyło deszczem a ostatecznie nie spadła ani jedna kropla. Super. Moja Mama kupiła sobie dwie pary letnich butów w sklepie Deichmann. Nie przepadam za tą marką, ale trzeba przyznać, że czasami faktycznie można tam trafić coś ładnego. Chętnie bym tam postała żeby ludzi namawiać do wykorzystania kuponu rabatowego, który jest w ich gazetce. Normalnie szkoda mi było, że nie wszyscy wiedzą, iż jest taka możliwość. No ale przecież to by było idiotycznie zaczepiać ludzi i namawiać do tańszych zakupów
To co -zobaczymy się rano na kawie? Zrobię taką pyszną ze spienionym mlekiem więc przyjdźcie
Pobudka!
Witajcie niedzielnie i przyłączcie się do tej obiecanej, pysznej kawy z ekspresu Komu spienionego mleka? Co to - nie czujecie jeszcze aromatu? No to pokręcę się chwilę i rozgonię go na cztery strony świata żeby szybko do Was dotarł
Ooooo, "pogodynek" właśnie zapowiedział upały na przyszły "łikęd". Hm...zobaczymy co z tego wyjdzie i czy faktycznie wszystkim zaświeci słoneczko. Nie lubię jakoś szczególnie stosowania zdrobnień w wyrazach, ale jeśli chodzi o "słońce" i "piątek", to tutaj jestem niekonsekwetna
Pootwierałam okna na oścież i teraz czuję jak wnętrze wypełnia się świeżym powietrzem. Nie powiem...trochę chłodne, ale po nocy, to przyjemne uczucie - orzeźwiające.
Zaraz zabiorę się za robienie śniadania. Dziś twarożek, pomidor, rzodkiewka i roszponka. Wiem wiem, nie powinno się łączyć pomidora z twarogiem, ale jakoś nie stosuję się to tego. To takie smaczne połączenie A u Was jak to wygląda? Pilnujecie tej zasady?
Jak tylko otworzyłam okno, to Faworek z Koralikiem czmychnęli normalnie w jednym momencie. W ogóle nie interesowało ich, ze szykowałam okruchy. Hm...może już czas zaprzestać dokarmiania? Pewnie teraz sami sobie świetnie radzą.
Oj, chłodno mi się zrobiło. Zamknę już drzwi, ale to nie oznacza, że na cztery spusty. Czekam na WasAhoj !
Przysiadam się do południowej kawusi, bo jeszcze dziś nie piłam ( nie wiem, jak to się stało ) Piana z mleczka już opadła, ale zaraz sobie machnę taką duuuuzą. Ma ktoś ochotę?
Na dworze wietrznie, ale dość ciepło. Wprawdzie z krótkim rękawem nie da się wyjść, trzeba coś jeszcze wdziać, ale zapowiadany deszcz na szczęście nie pada, a po niebie suną jasne obłoczki. Zwierzaczki wróciły na kawiarenkowe łono, ale zapadły w drzemkę, nie będę ich budzić.
Smakosiu, nigdy nie słyszałam, ze pomidora nie wolno łączyć z twarogiem, jestem zaskoczona, bo często tak właśnie jadamy. Wiem, że pomidor z ogórkiem się nie komponuje, ale z twarogiem? Dlaczego?
No, czas zabrać się za obiad, czas tak szybko leci... Wpadnę później. Pa!
Smakosiu, nigdy nie słyszałam, ze pomidora nie wolno łączyć z twarogiem, jestem
Też się kiedyś zdziwiłam jak o tym usłyszałam. Tutaj znajdziesz wyjaśnienie: http://kuchnia.wp.pl/fototematy/196/1/1/niezdrowe-polaczenia.htmlzaskoczona, bo często tak właśnie jadamy. Wiem, że pomidor z
ogórkiem się nie komponuje, ale z twarogiem? Dlaczego?
Dzień dobry!
Smakosiu - wybacz, że samolubie wypiłam kawę w swoim pokoju, zamiast przyjść posiedzieć z Tobą. I wiesz, niesamowite jest to, że nie załapałaś się nawet na kawałeczek ciasta! Przecież zostawiłam prawie całą blaszkę! Czyżby Makisia, hmm? Albo inny "tajniak"?
Pogoda, tak samo, jak wczoraj jest do bani. Chyba wiem, jak Emilka czuje się w swoim salonie zaciemnionym. Przygnebiające, fakt. Pogodynek obiecał, że w przyszły "łikęd" ma być nawet 30 st. Który raz już to słyszę?
A tak w ogóle ten maj jakoś szybko leci! Już jest 12! Może to dlatego, że rozpoczęłam pracę od 6-go dopiero?
Wszystkim życzę pięknej niedzieli a ja uciekam nacieszyć się Mężulkiem, bo w nocy wyjeżdża.
Pa!
O! cześć Oluś. Gdzieś Ty się chowała, że Cię nie zauważyłam?
Leć do Ukochanego, niewiele czasu zostało.Chyba wiem, jak Emilka czuje się w swoim salonie zaciemnionym. Przygnebiające, fakt.
O to to to. Dokładnie tak - przy-gnę-bia-ją-ce.
Właśnie niedawno nie mogąc już wysiedzieć w "ciemnościach" stwierdziłam, że pójdę trochę popielić póki nie pada. Ale tego było! Ostatecznie zapełniłam taki wielki wór po ziemi. Normalnie nie mogłam tego unieść. Muszę przyznać, że się trochę narobiłam. Spieszyłam się, bo nad głowa wisiały mi ołowiane chmury. Jak już wpadłam do domu, to się przejaśniło. No żesz! Gdybym wiedziała, że tak będzie, to bym jeszcze skosiła trawę. A teraz przebrana, wymyta zasiadłam wygodnie i już mi się nie chce drugi raz robić akcji "ogródkowej" tym bardziej, że nie wiadomo czy zaraz znów nie przyjdą deszczowe chmury.
W mojej klatce jest rodzina, gdzie dziś dziewczynka szła do komunii. patrzyłam gdy szli do Kościoła. Miała na sobie ładną albę i tak pomyślałam, że to super, iż te alby się przyjęły. Teraz wyszła z tatą nacieszyć się prezentem - wsiadła na swój nowy rower. To ja rozumiem Bez szaleństwa i wielkiego, wypasionego obdarowywania. Imprezę mają w domu, bo słyszałam jak wczoraj jeszcze po 22-ej tłukli kotlety schabowe A swoja drogą akustykę w bloku mam rewelacyjną. Oni mieszkają na trzecim piętrze (ostatnim) a ja na parterze .Zaraz zrobię herbaty z cytryną i sokiem i może wreszcie uda mi się oglądnąć jakiś film.
Olu miłych chwil z Połówkiem
Dobry wieczór. Dzisiaj w pracy sajgon totalny a nic tego nie zapowiadało. A wyjątkowo ciężko mi było no ale od początku. Jakiś czas temu pisałam Wam, że skręciłam sobie nogę. 2 tygodnie później szłam z kocem, jeden z końców podwinął mi się pod nogę i wyrżnęłam jak długa. Oczywiście na tą stopę, która już bolała. Wczoraj chciałam kopnąć maskotkę naszej psiaki i trafiłam centralnie małym paluszkiem u tej właśnie nogi w ścianę. Stopę mam spuchniętą jak serdelek i fioletową. Porządnie sobie stłukłam. Jeszcze dzisiaj na prawdę nie miałam kogo sobie wziąć na zastępstwo i zasuwałam z tą nogą. Oprócz tego w tamtym miesiącu spadł mi telefon na kafelki i poszedł wyświetlacz. Normalnie się rozpłakałam. Naprawa przeszło połowa wartości telefonu. Na szczęście mam kochanego męża, który nie lubi jak płaczę i kupił mi taki sam, nowy. Mało tego. W piątek uszkodziłam sobie mocno pierścionek zaręczynowy. Nie wiem czy będzie się opłacało naprawić. W ciągu 1 miesiąca spotkało mnie więcej szkód i nieprzyjemności niż przez ostatnie kilka lat. Jutro na szczęście dziewczyny powiedziały, że sobie beze mnie poradzą więc mam wolne i mam zamiar leżeć cały dzień żeby oszczędzić nogę bo we wtorek już muszę iść do pracy. Na szczęście tylko wtorek, środa i piątek. Potem dopiero we wtorek idę do pracy.
Smakosiu trafiłaś ze swoją oceną idealnie. Pomału odkopuję się z życiowych gruzów :)
O jej, ale Ci się tego nazbierało Myślę, że już wyczerpałaś limit nieprzyjemnych przeżyć. Teraz wszystko powinno się już szczęśliwie układać. Tego Ci życzę. Odpocznij dzisiaj, zregeneruj stopę i wracaj do "swojej skóry" - pełnej energii i uśmiechu.
Mysha - ale dowaliłąś tej swojej stopie. Ja radziąłbym Ci gdzieś z tym pójść. Parę lat temu kopnęłma małym palcem w nogę fotela omal nie zemdlałam z bólu, ale zlekceważyłam, bo co też mogło się stać. Do dziś mam problemy w momencie węższego obuwia, które naciska z boku na ten nieszczęsny palec. Ból okropny.
Kuruj się i ziberaj do kupy tak całościowo :)
Witajcie poniedziałkowo
Po wieczornym deszczu dzień przywitał mnie słońcem. Fajnie, ale trzeba przyznać, że jest chłodno.
Póki co robię szybką herbatę i zmykam, bo praca czeka.
Dobrego dnia!Mam nadzieję, że to słońce przyjdzie także na południe za kilka dni. Popchnij go Smakosiu nieco :)
Witajcie ,
Ktoś nam słoneczko ukradł i jak było pięknie wiosennie tak teraz jest deszczowo i brzydko a na dodatek zimno. Moje pomidorki stoją na oknie i czekają aż je w końcu przesadzę do ogródka .Begonie też czekają , a ja czekam na poprawę pogody .
Malutki w przedszkolu zachowuje się bardzo dobrze , dostał od pani kartkę z pochwałą .w drugim tygodniu chodzenia do przedszkola zdobył najwięcej punktów w swojej grupie . Oczywiście mamusia dumna i szczęsliwa .Tylko cuś ostatnio z entuzjazmem u niego krucho , już sie tak nie cieszy ,że idzie do przedszkola,no ale tak czasem bywa.Chyba dopadła go szara codzienność
Mysha , limit wypadków wyczerpałaś już na zapas , więc teraz to tylko może być lepiej .Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia .
A propos wypadków...
Mój szwagier uratował wczoraj człowieka ...
Pojechali z moją siostrą wczoraj na Komunię do bratanicy. W kościele jeden z mężczyzn zasłabł. Okazało sie że nie ma tętna ani oddechu.Paweł zrobił mu masaż serca i wszystko wróciło .Żona tego pana powiedziała ,że on jest po dwóch tętniakach .Paweł ułożył go w bezpiecznej pozycji i czekali na pogotowie . Mężczyzna prawdopodobnie dostał wylewu albo udaru .
To była bardzo hardcorowa Komunia ...
Moja siostra bała się ,że nie uda się przywrócić akcji serca i Paweł się załamie że mu się nie udało , że jego przeszkolenie było na nic . Pan Bóg chyba nad nimi czuwał ..
Jak byłam na weselu chyba 6 lat temu to dziewczynka czteroletnia potknęła się i wpadła głową w dół do oczka wodnego. Dobrze, że wujek był blisko. Chwycił ją i wyciągną. Woda była paskudnie brudna. Dziecku nic się nie stało ale musieli wracać bo nie mieli ubrań na zmianę.
Aż mnie przeszły ciarki po tej opowieści. Muszę kiedyś wreszcie zrobić sobie taki kurs pierwszej pomocy. Myślę o tym od jakiegoś czasu i ciągle nic z tym nie robię a przecież to takie cenne umieć się zachować w krytycznej sytuacji.
A może ktoś z Was przeszedł taki kurs i powie jak to załatwiał?
Monia, bardzo wcześnie zaczynasz zbierać pierwsze pochwały wynikające z wychowania syna . Brawo! To takie Twoje, małe medale. Ja też gratuluję. Ciesz się i bądź dumna. Oby tak dalej.Cieszę się Smakosiu cieszę ...
Takie kursy to chyba organizował Owsiak , tak coś mi się obiło o uszy kiedyś ...
Paweł przeszedł szkolenie w pracy ( pracuje jako górnik i doklształca sie bo chciałby przejść na ratownika górniczego)
Poszperałam w internecie i widzę, że można się zapisać na taki kurs. Trwa cztery godziny i kosztuje 70zł. Fajnie by było znać kogoś, kto przeszedł już takie szkolenie i mógłby podpowiedzieć, gdzie najlepiej iść, która firma oferuje coś wartościowego. Jak znamy życie, to pewnie różnie to bywa.
Gratuluję bystrego syneczka :)
I przytomnego szwagra! W liceum na przysposobieniu obronnym uczyliśmy się co i jak, a teraz nawet nie pamiętam, jak wyglada ta bezpieczna pozycja. Chyba czas, zeby sobie przypomnieć co nieco.
dzięki szkoleniu z pierwszej pomocy mój dziś 10-letni syn żyje..miał zatrzymanie akcji serca i moja przytomność i wiedza okazały się bardzo potrzebne-pomijam Opatrzność Bożą i Anioła Stróża....
Aduś, podziwiam opanowanie i przytomność umysłu. Ja nie wiem, czy bym w panikę nie wpadła. W końcu kiedy idzie o najbliższych, często traci się głowę.
Dzień dobry!
Mam do zrobienia sprawozdanie. Obrzydliwie niefajne. Już smao patrzenie na te kartki z tabelkami wprowadza mnie w podły nastrój. Postanowiłam juz dziś się tym naie zajmować i kontynuować jutro z rana.
W dodatku jestem niewyspana, bo przypadkiem właczyłam wczoraj Must be the musc i załapałam isę na końcówkę finału. I wsiąknełam. Poszłam spać po 23 i co chwilę się budziałm bo czekałam na sygnał, że Mąż dotarł bezpiecznie na miejsce. I tak najchętniej poszłabym walnąć się na łoże,co oczyiwście jest niemożliwe :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Wracam do pracy!!!!!!
melduję,że łikęd przezyłam...a skoro to przeżyłam to reszta mi nie straszna(wydałam do dzisiaj rana całe 38tortów(35 do niedzieli i 3 dzisiaj przed 9 rano.......uuuuffffff.....ciężki to był likęd.....
kolejny też pracowity...ale już mniej(chyba ,że się coś zmieni....)....
wiecie,że 19 maja jest międzynarodowy dzień pieczenia? podjęłam wyzwanie i piekę popisowy tort mojego mistrza...u mnie w niedzielę...po obiedzie....będzie to: http://worldbakingday.com/pl/jak-piec/ciasto-ptysiowe
odezwę się później.....do miłego...
Oj, ale dzionek - cały czas coś. Dopiero teraz mogłam klapnąć na tyłek. Ale za to na obiad zrobiłam sobie przepyszną wątróbkę. Być może dla Was, to żadna nowość, ale ja nigdy nie robiłam jej z miodem. Normalnie rewelacja. Tak na ciepło jak i na zimno. Dodałam żurawinę i jabłka a miód zredukowałam z octem balsamicznym i wrzuciłam do niego już lekko podsmażone wątróbki. Całość na koniec posoliłam i TADAM!
Ola, dmuchałam i dmuchałam i...nie wiem co z tego wyjdzie. Sprawdź jutro i daj znać. Ja obstawiam, że słońce powinno się pojawić Ale mam zamiar jutro znów trochę podmuchać i od środy pełnia letniego szczęścia
Ada brawo! Dałaś radę. Masz rację - teraz, to już żadne zamówienia nie będą Ci straszne. A jak Twój sznapsbaryton?
Lajan, Ty szczęściarzu! Wreszcie wrócisz do pracy
Mysha, jak dzisiaj Twoja stopa?
Lenka, bo stracę cierpliwość , namówię Olę i przejedziemy żeby Ci "wkulać". Odezwij się. No!
Idę zrobić herbatę. Jest Ktoś chętny?
Ja się piszę na herbatkę
hhhhhhhhhhhhheeeeellllooooołłłłłłłłłłłłłłłłł!
a tu nikogo ni widu,ni słychu.....pogoda śliczna to co w kawiarence będziecie siedzieć.....ja ze sklepu gadam...wyrwałam się na dwie godzinki zostawiając brata...pognałam do Mamy,bo niedaleko są ogródki działkowe i postanowiłam zakupić flance.....Jak postanowiłam-tak zrobiłam...zakupiłam.....3 pomidorki bawole serca,3 malinówki,5koktajlowych czerwonych,5 czarnych i 5 żółtych...do tego seler,por,sałata masłowa,lodowa,bazylia,cukinia,kalarepka,papryka w 3 kolorach i kwiaty:lewkonie,lobelie,gazanie,astry,heliotrop,petunie,werbeny,portulaki,nemezje,pelargonie stojące i wiszące,komarzyce,kocanki i co jeszcze-nie pamiętam...czeka mnie pracowity wieczór...ale się cieszę....na to,że za jakiś czas pójdę na ogród i posmakuję pomidorka z krzaczka....
miłego wtortkowego popołudnia.....
Ja pierdziu, wykupiłaś wszystko, co mieli na straganach? Matko jedyna, zawsze wiedziałam, ze masz śmigełka od samolotu zamiast rączek i po raz kolejny się potwierdziło . Jak słucham Twoich opowieści, to zaczynam mieć wyrzuty sumienia. Ty mimo przypadłości zrowotnych jesteś pracowita jak mróweczka, a mnie się czasem nawet pozmywać nie chce.... Kurde, starość, czy co?
Piękny będzie ten ogródeczek i smaczny za niedługo. Kupiłaś sadzonki czarnych pomidorów? Jeszcze takich nie jadłam. Chyba się wproszę na spróbunek .Aguś-zapraszam:)
Dzięki. Daj znać, jak się pojawią, zanim wszystko zjecie
Witam popołudniowo, słoneczko pięknie świeci i jeszcze ciepło na dworze, aż przyjemnie wyjść, a ja właśnie wróciłam. Stwierdzam tę samą przypadłość, co Aloalo, jak ładna pogoda, to czas do pracy. Wprawdzie jeszcze straszą chłodem, ale Zośka zawsze jest zimna, to normalka, każdy wie, że zaraz potem będzie pięknie.. Dla mnie taka pogoda jak dziś jest idealna, nie lubię upałów, męczą mnie.
Kawusię jeszcze wypiję, bo jakoś poziewuję. Ale zrobię sobie frappe, jest idealna lna ciepłe dni. Moze ktoś się ze mną napije?Mysha, jak minął dzień wpracy? Uważaj na palce i w ogóle na siebie, starczy już tych obrażeń i strat.
Smakosiu, co słychać na działeczce? Udało Ci się rozprawić z trawą? Akustyki współczuję. Człek nawet bąka nie może puścić, żeby sąsiady nie słyszały. I jak tu z innych przyjemności korzystać?
Aloalo, sprawozdanie skończone? Może uda Ci się zażyć trochę słońca między pracą.
Hope, wsadzaj te swoje roślinki, a jak będą kwitły kwiatuszki, to fotki poproszę, bo kilka nazw brzmi zupełnie obco ( nemezje, potulaki, komarzyce).
Monia, to hardcorowe przyjęcie będziesz pewnie długo pamiętać. Wiesz, Pawły to jednak nie głupie chłopaki są. Mój też szwagier i też Paweł ratował na trasie człowieka z wypadku samochodowego ( 2 lata temu), kiedy jechał do swoich rodziców. Zachował zimną krew, bo nie raz uczestniczył w podobnych akcjach. Jest strażakiem.
Lajan, witaj spowrotem na łonie ludzi pracy!Przewietrzyłam Kawiarenkę, wstawiłam bukiecik fiołków do wazonu i uciekam. Życzę Wam miłego wieczoru. Ciao!
zdjęcia ogrodu wstawię,jak wszystko skończę bo tak w powijakach to nie lubię....
ale to dla Cię fotki są: portulaki , komarzyca jest wisząca i sadzę ją do skrzynek i wiszących doniczek-odstrasza komary i fajnie wygląda:a to nemezje:,
do tego wsadziłam dzisiaj rano:tanacetum,które do końca życia będzie mi się kojarzyło z moją nieżyjącą Babciunią...,heliotropy,lewkonie-dużo lewkonii bo je uwielbiam:),lobelie białe i niebieskie, dalie,malwy,irysy syberyjskie,cynie,petunie pełne,siałam dużo maciejki.....po pracy zostanie mi posianie koperku,szpinaku,szczawiu i rzodkiewki....
właśnie rozglądam się na allegro u swoich sprzedawców za cebulami lilii,mieczyków,jaskrów i znając zycie na stówce się nie skończy....
i zaszalałam...kupiłam 3 sadzonki fioletowej wisterii-teraz muszę znaleźć dla nich miejsce i solidne podpory...a wyglądają tak:
Dzięki za rozjaśnienie Adzia, faktycznie zaszalałaś.....
Witajcie wieczorową porą
Jestem padnięta i już sama nie wiem czy fizycznie czy może bardziej psychicznie...? To był trudny dzień, ale dobrze zakończony. Jestem bardzo zadowolona. Zjadłam resztę wczorajszej wątróbki, wykapałam się i w zasadzie mogłabym już iść spać. Ależ jestem śpiąca.
Bonieś, trawy nawet nie tknęłam, bo u nas każdego dnia padał deszcz. Padał, ale na szczęście już nie pada. Ponoć jutro ma być ciepło i słonecznie więc wytaszczę ten swój "sprzęt" uporam się po pracy ze swoim "poletkiem"
Pójdę już. Dobrej nocyWitajcie środowo
Piękny, słoneczny poranek. Głowa wolna od stresu a przez to czuję się bardzo lekko
Wczoraj zasnęłam przed 21-ą. Ładnie co? Zero przerw w śnie i obudziłam się dopiero wtedy, gdy odezwał się budzik.
Ale za to dziś pełna nowej energii przychodzę do Was z pyszną herbatą. Dodałam do niej cytryny i soku z czarnej porzeczki. ktoś reflektuje na taką "miksturę"?
Niebo jak tak niesamowicie niebieskie, że aż nie mogę od niego oderwać wzroku. Po pracy zabiorę się za koszenie trawy. Tylko jakoś tak dziwnie mi się robi jak myślę, że będę musiała skosić również wszystkie stokrotki. A jest ich tyle, że nie ma szans żeby je zerwać
No to zmykam - miłego dnia!
Lenka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!Witajcie środowo Piękny, słoneczny poranek. Głowa wolna od
stresu a przez to czuję się bardzo lekko Wczoraj zasnęłam przed
21-ą. Ładnie co? Zero przerw w śnie i obudziłam się dopiero wtedy,
gdy odezwał się budzik. Ale za to dziś pełna nowej energii
przychodzę do Was z pyszną herbatą. Dodałam do niej cytryny i soku z
czarnej porzeczki. ktoś reflektuje na taką "miksturę"? Niebo
jak tak niesamowicie niebieskie, że aż nie mogę od niego oderwać wzroku.
Po pracy zabiorę się za koszenie trawy. Tylko jakoś tak dziwnie mi się
robi jak myślę, że będę musiała skosić również wszystkie
stokrotki. A jest ich tyle, że nie ma szans żeby je zerwać No
to zmykam - miłego
dnia! Lenka!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
u LENKI wszystko gra...jest w górach i nie ma internetu...ale napisała smsa,że u Niej w porządku i mam Was wszystkich od Niej pozdrowić:)
Uuuuuu, jak dobrze! Dzięki za wieści. Teraz już można będzie ze spokojem wyglądać za naszą Lenką :-)
Witajcie czwartkowo
Kolejny, słoneczny poranek. Ależ w nim dużo pozytywnej energii. Aż chce mi się fizycznie popracować. Najchętniej gdzieś na zewnątrz np. w ogrórdku. Wczoraj skosiłam trawę i jeszcze trochę wypieliłam, bo od niedzieli urosły nowe chwasty. Dzisiaj idąc przez park poczułam jak natura "cieszy się" pięknym dniem. W tym samym momencie dotarło do mnie (kolejny raz), że muszę kiedyś, w wolny od pracy dzień wstać bardzo wcześnie i zrobić sobie spokojny spacer żeby nacieszyć się takim porankiem.
No nic, czas zakończyć to rozmarzenie i zrobić pysznej kawy dla Kawiarenkowiczów
Faworek z Koralikiem zjedli coś, co sobie sami upolowali (nie wnikam co to było) i czmychnęli na zewnątrz. Pootwieram wszystkie okna żeby Kawiarenkę opanował piękny, słoneczny poranek.
Dobrego dnia!
Ps. Mam drożdżówkę z serem jakby Ktoś reflektował.Patrzę, patrzę i nikogo nie widzę. Co to ma znaczyć? Nikt nie miał ochoty na kawę?
No dobra, to w takim razie mam zimny sok marchewkowy (jednodniowy). Kupiłam przed chwilą żeby nie było, że wciskam Wam przeterminowany Komu komu?ja tam na sok marchewkowy reflektuję-będę ślicznie opalona:)
po południu włażę do kuchni(z przerwami na ogród) i piekę-ten łikęd mam dość mocno zajęty bo wiadomo-komunie....a jeszcze piekę wielki tort na niedzielny Międzynarodowy Dzień Pieczenia-gości już naspraszałam,bo kto to wszystko zje?:)
tak sobie przeglądam swój mądry kajecik...i wyszło mi,że mam zajęte praktycznie wszystkie łikędy do połowy października(w zawieszeniu mam dwa wolne,które to chciałam przeznaczyć na urlop,ale nie wiem co z tych chęci wyjdzie)....
na razie zostawiam Wam bułki drożdżowe z rabarbarem i kruszonką i kilka kruchych ciastek ,kawa też jest...
do miłego:)
Nooooo Ada! Uratowałaś sytuację pijąc ze mną ten sok marchwiowy - nie będę musiała sama chodzić opalona
ale za to Ty Emilko zjedz drożdżówkę z rabarbarem:)
Skoro to Twojej "roboty" drożdżówka, to zjem ją z wielką przyjemnością. Pozwolisz, że ukroję sobie z tej strony gdzie jest więcej kruszonki, dobrze?
Dobry wieczór
Chciałam napisać, że z powodu zmarcia nie mam czasu na WŻ...Zmieram, bo od kilku dni robię jakieś idiotyczne statystyki.Oczy odkleiły się od siatkówek i padochły na klawiaturę...Byle do poniedziałku...Wszystkich buziam na dobranoc i idę już, bo.... na prawdę nie żyję...
ps. jakby jutro z rana był jednodniowy sok marchewkowy, ciasto z rabarbarem i kawa ...to reflektuję .
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek
Coś mówili w TV, że od rana piękne słońce a tu chmury i wygląda na to, że szybko pojawi się deszcz. Szkoda, bo wskoczyłam w spódnicę i myślałam, że po pracy zrobimy sobie z "psiapsiółką" miły spacer w promieniach słońca. A teraz to już myślę tylko o tym, żeby nie padało. No nic, nie ma co marudzić, bo powietrze ciepłe i ogólnie jest miło. Dodatkowo uśmiech przynosi świadomość, że dziś ostatni dzień pracy
Nakupowałam sobie margerytek w doniczce i poustawiałam na balkonie. Fajnie się zrobiło. To moje skoszenie trawy ujawniło, że większa część trawnika to głównie mech. Hm...w zeszłym roku siałam trawę z dodatkiem czegoś, co miało go zwalczać i chyba nic z tego nie wyszło.
Uwaga! Uwaga! Dla wszystkich zapracowanych Kawiarenkowiczów przyniosłam duuuuży dzbanek kawy. Aromat jest juz od progu więc mam ciszą nadzieję, że skusicie się żeby wpaść choćby na małego łyczka Beata, nie mam dzisiaj drożdżówki, ale może chociaż zrekompensuję Ci to kanapką z serem i kiełkami, co? Tylko nie mów, że nie lubisz. Please
No dobra, to ja siadam w fotelu i czekam na Was (póki nie ma mojego szefa ).
Miłego dniaWitam ,
przykulałam się na tą Smakosiową kawę a i kanapką nie pogardzę bo jestem jeszcze przed śniadankiem...
Nareszcie słonko świeci więc mogę pomidorki powsadzać i begonie .
Smakosiu muszą te margaretki ślicznie wyglądać , ja poluję na dalię ale nigdzie w sklepach koło mnie nie ma ( a prosić o zakup internetowy męża jakos nie chce , bo wiem że i tak nie kupi)
Monia, szkoda, że nie możesz tych begonii i pomidorków zasadzić w moim ogrodzie ;) Wczoraj mój mąż wzdychał do takich swojskich pomidorków, że warto byłoby mieć w ogrodzie...A że ze mnie marny ogrodnik, to się za to nie zabieram.
Pomidorki mam koktajlowe i w sumie to bedzie test czy wogóle zaowocują .W Polsce nie raz sadziłam sadzonki i się przyjmowały . Zobaczymy tu ... (W zeszłym roku zasadziłam męczennicę i jakoś kwiatów nie widać a u sąsiadów już pączki są )
Witam w piątek...
U mnie jest tak akuratnie. Świeci słonko, zero chmur i co dziwne, jest w miarę rześko. Nie ma duchoty- a to dla mnie ważne, bo oczywiścia od rana liczę i liczę...
Smakosiu, zastanawiam się po raz kolejny czy my aby nie mieszkamy w jednym domu . Dziś na śniadanko serwuję kanapki z serem i kiełkami . Razem je robiłysmy? Ino tylko nie wiem jaki masz ser, bo u mnie rokpol- uwielbiam te zgnilizny. Dzieki za kawę- jesteś wielka.
Koniec przerwy...lecę liczyć. Pozdrawiam, życzę słoneczka i dobrego dnia!!
Witam i ja. Od wczoraj mam wolne do wtorku, także zaliczam kolejny długi weekend. Noga już coraz lepiej, prawie wróciła do swojego rozmiaru i spory kawałek fioletu już zniknął. Zostawiam wafelki i życzę miłego dnia.
Witam!
Ja znowu na sekund pięć, bo idę robić ciasto, mamy jutro gości. A Bob marudzi o placu zabaw.
Ostatnio miałam sporo stresujących dosyć sytuacji, mam nadzieję, że "łikęd" pomoże mi dojść do stabilności :)
Pozdrawiam serdecznie!
Witajcie sobotnio
Wstałam przed siódmą, bo ptaki za oknem tak się cieszyły, że aż mi się szkoda zrobiło, iż nie witam z nimi dnia. No i wskoczyłam w kapcie i pognałam na balkon. Otworzyłam go na oścież a tam taki ptasi jazgot, że aż mnie zatkało Pogapiłam się na swoje margerytki, nacieszyłam oczy zielenią, pozamiatałam i szukałam słońca, ale ono się schowało. Niestety na niebie jest spora warstwa chmur i zapowiadają jakieś burze i deszcze. Hi hi, ale się zdziwiłam - patrząc przed siebie, na wysokości wzroku i długości ręki przeleciała kaczka Fajny widok, bo przecież zazwyczaj w parku kaczki nie latają.
Przyniosłam Wam poranną kawę z ekspresu ze sporą ilością spienionego mleka. Częstujcie się.
Aloalo, życzę Ci żeby ten trudny tydzień poszedł w zapomnienie u boku Połówka. Dziś udanego spotkania. Wyluzuj się trochę z gośćmi, ciesz weekendem i nie myśl o niczym. Do trudnych spraw zawsze można wrócić a teraz pora się zresetować. Tym bardziej, że niektóre rzeczy po jakimś czasie przestają już mieć znaczenie...
Idę robić śniadanie. Jeśli ktoś reflektuje, to upiekłam schab ze śliwką (do chleba) a do tego sałata i pomidor
Dobrego dnia!Witajcie niedzielnie
Przychodzę z kawą i dużą ilością konwalii. Czujecie jak pachną? Te maleńkie, urocze dzwoneczki w całej swojej delikatności mają taką siłę aromatu, że aż "zwalają z nóg". Uwielbiam je. Pamiętam, że miałam z nich zrobiony bukiecik do pierwszej komunii.
Za oknem zrobiło się bardzo ponuro. Mam tak szaro w pokoju, że aż muszę zapalić światło. Trochę to rozleniwia. Hm...jakoś szybko wypiłam tę swoją kawę. Coś czuję, że prędko skuszę się na drugą.
Już się zaczynam cieszyć, bo w tym nowym tygodniu przyjedzie mój Połówek Coś czuję, że dużo będzie się działo. Mam parę rzeczy zaplanowanych a przecież trzeba też ugotować coś dla swojego Lubego a jak gotować, to zrobić zakupy a tu czasu jak na lekarstwo. Ale nic - dam radę
Przynoszę moje konwalie i margerytki z balkonu
Miłej niedzieliWitam!
Konwalie mnie przyciągnęły :) Też uwielbiam ich zapach, mmm. Smakosiu ta kostka to z "tego" programu?
Wczorajszy dzień był przeplatany. Rano, zamiast zapowiadanych od tygodnia 30-stopniowych upałów były ciężkie chmury i zimny wiatr. I +19 st. Po południu już lepiej, raz słońce, raz deszcz a wieczorem piękna podwójna tęcza. Dziś natomiast pięknie od samego rana!
Wczoraj wieczorem oglądnęliśmy z Mężem finał voice.... i jestem zakochana w piosence "Wracam do domu" Steczkowskiej. Nie miałam pojęcia, że w ogóle taka piosenka jest, bo nie słucham jej repertuaru. I to wykonanie z Michałem, ech... dla mnie on wygrał :)
A jutro powrót do pracy i pewnie kolejne stresy. Po południu badanie oczu i w połowie czerwca operacja oka. A za jakiś czas drugiego oka. Jeśli mogę prosić i wsparcie modlitewne to bardzo proszę.
Zostawiam Wam biszkopt z murzynkami (vel. całuskami, vel ciepłymi lodami). I życzę słonecznej niedzieli!
PS. Emilko, postaram się słońcem dmuchnąć w Twoją stronę w ramach wdzięczności za Twoje podmuchy :))
PS. Emilko, postaram się słońcem
dmuchnąć w Twoją stronę w ramach wdzięczności za Twoje podmuchy
:))
Ooooo, to to to. Opłacało się kiedyś "dmuchać" Teraz może Ty zorganizujesz trochę słońca u mnie.
"Kostka" jest dokładnie z tego programu. Nie zachwyciła mnie szczególnie. Chyba jednak wolę tradycyjne zdjęcia, ale skoro już się w tym "grzebałam", to pomyślałam, że wstawię tak dla urozmaicenia
Ja nagrałam sobie "The Voice..." i dzisiaj będę słuchać tej Twojej piosenki A nawiasem mówiąc też bardzo mocno trzymam kciuki za Michała. Uroczy, młody chłopak. O talencie, to nie będę pisać - wiadomo
Będę bardzo mocno z Tobą i całymi myślami... Czuję (jakoś tak), że tym razem będziesz bardzo zadowolona, że to będzie to! Przypomnij się proszę we właściwym momencie w czerwcu.
A dziś naciesz się słońcem i zbieraj dobrą energię
Witam niedzielnie, słonecznie i radosnie, bo wreszcie mam wolne! Ostatnie dni kosztowały mnie sporo wysiłku i stresu, wracając z pracy myślałam już tylko o tym, żeby walnać się na łóżko. Wprawdzie lenić się będę tylko 2 dni, ale bardzo mi ten odpoczynek potrzebny.
Smakosiu, ja też podmucham w Twoją stronę, bo u mnie od czwartku panuje upał. Dobrze, ze wiaterek trochę zawiewa, to jakoś da się wytrzymać. Kostka fajnie Ci wyszła, zawsze to coś innego. Ja ściągnęłam programik, ale jeszcze w nim nie dłubałam.
Aloalo, naładujesz dziś baterie z przyjaciółmi i jutro żadne stresy nie bedą dla Ciebie groźne. Myśl pozytywnie, będzie dobrze. Nie ogladałam "Voisów" , byłam w pracy, ale chyba właśnie leci powtórka, więc na razie zmykam.
Pa!witam w nocy...
moje ciasto na światowy dzień pieczenia....przepis wstawię,jak znajdę chwilę....został jeszcze kawałek-tak więc kto pierwszy......spokojnej nocy.....
Witajcie poniedziałkowo
No to startujemy w nowy tydzień. Może najpierw z kawą? Zrobiłam "rozpieszczalną" czyli lenkową :-) Aaaa, no właśnie (skoro o Niej mowa) - Lenka, czy Ty się wreszcie "wywczasowałaś", bo mi już tęskno za Tobą. Ileż można!
Trochę szaro za oknem, ale nie jest zimno i nie pada więc wszystko OK. Wczoraj tak żeście dziewczyny szczerze "dmuchały", że i u mnie pojawiło się słońce
Wczoraj po 22-ej Połówek poinformował mnie, że przyjedzie do domu wcześniej, niż myślał czyli dzisiaj. Ale się narobiło - lodówka prawie pusta Normalnie to coś przygotowuję a tu teraz wydało się, że jak jestem sama, to na półce leży biały ser, obok żółty, potem jajka, sałata i na tym koniec A co tam! Uprzedziłam a w odpowiedzi usłyszałam: duży jestem - dam sobie radę Wymyśliłam sobie, że jak szef mi pozwoli, to jutro zrobię sobie dzień urlopu. Będzie czas nacieszyć się sobą, zjeść wspólne śniadanie, upichcić dobry obiad i jak pogoda pozwoli, to może zrobimy jakiś spacer do lasu...? Fajnie by było mieć wolny dzień.
O| Wypiłam już kawę. Kiedy to się stało? A może ktoś się do mnie przysiadł?
No to w takim razie czas na herbatę. Hm...cytryna się skończyła. Wyskocze po nią, bo inaczej herbata nie będzie smakować.
Miłego dnia!Witam z popołudniową kawusią i talerzem pysznego ciacha. Co prawda kupnego ale z najlepszej cukierni.Dziewczyny, wygrałam swoją sprawę !! Matko jak się cieszę. Z radości załatwiłam sobie jeszcze jutro dzień wolnego i mam zamiar odespać cały ten stres, który mnie męczył od dłuższego czasu. Jednak czasem sprawiedliwość istnieje,
cieszę się razem z Tobą:)
kupne ciasto? jak ja tu przytachałam w nocy swoje cudo?
Mysha, super wieści! W skrytości czułam, że wszystko dobrze się zakończy, ale jednak... Teraz odetchnij i zamknij ten trudny rozdział za sobą. Gratuluję! Cieszę się razem z Tobą
Witam nowotygodniowo :))
U mnie pogoda zmienna, od rana było ciepło, potem trochę się zachmurzyło i popadalo, teraz znów słoneczko wychodzi. Pozałatwiałam kilka zaległych spraw, zaraz biorę się za obiad i pieczenie chleba (już sobie rośnie).
Mysha, bardzo się cieszę, że wreszcie zakończyłaś pewien przykry etap w swoim życiu i ze wszystko poszło po Twojej myśli. Gratujacje!!!!!!!!!
Hope, zaskakujesz nas nieustannie. Ciacho na pewno pycha, tylko jak się do tego zabrać Szkoda, ze nie masz fotki w przekroju, dopiero byłoby widać, ile pracy włożyłaś w ten nietypowy tort. Jeśli dobrze kojarzę, to był najwyższy stopień trudności. Czy już są wyniki konkursu?
Smakosiu, nie ma powodu się rumienić. W lodówce same zdrowe produkty, jak na "słomianą wdowę" przystało :)) Szef Cię lubi, mam nadzieję, że nie będzie robił problemów z wolnym i pozwoli Wam spedzić ze sobą jak najwięcej czasu. Słychać, ze już jesteś podekscytowana i radosna, oby pogoda też była Wam przyjazna.
Aloalo, trzymam kciuki za pomyślność czekających Cię zabiegów. Myślę, ze u Szefa w Niebie masz chody, ale obiecuję, ze westchnę w Twojej intencji.
No, uciekam do piekarnika.
Narka!Dobry na wieczór :)
Melduję, że burza która trwała jakieś 3 godziny była piękna, uczciwie schłodziła tą zawiesistą aurę i nawodniła mój ogród. Super! Na termometrze ledwo 12 st.C, chłód i żyć się chce. Mimo, że słońca było jak na lekarstwo, to się cieszę z tego co było.
Tak po krótce...łikęd spędziliśmy na wsi- uroczo, na łonie natury, z ogniskiem, śpiewami, baletami etc. Poproszę powtórkę za jakiś czas, bo to świetnie ładuje akumulatory! Nawet dziś nie jęczałam nad moimi statystykami ;) A poza tym...burza, burza, burza- i to tyle.
Hope- chylę czoła.Jak poczytałam ten przepis co go wczoraj napisałaś...to mnie z nóg powaliło. Ciacho piękne, ale Bóg mi świadkiem, że ja nawet bym piekarnika nie włączyła, a co dopiero mówić o pieczeniu tych cudeniek i składaniu w Piramidę...To nie dla mnie! Ty to jednak jesteś miszczyni .
Smakosiu, mam nadzieję, że szefuńcio dał Ci wolne. Śniadanka w łóżku, pysznego obiadu, pogaduch, spaceru po lesie i wszystkiego co będzie się łączyło z Twoim Połówkiem .
Mysha, cieszę się razem z Tobą. Ja w takich przypadkach mówię, że Pan Bóg istnieje i sprawiedliwościstało się zadość. Super, że masz to za sobą. A jak Twoja noga? Powiedz, że lepiej ;)
Aloalo, widzę, że Ty ze swoimi oczyma, to masz podobnie jak ja z innym narządem. Ciągle cóś....Acz wierzę, że wszystko się dobrze ułoży i będzie Ci o niebo lepiej po tych zabiegach.
Bonieś, a jaki chleb pieczesz? Jak masz jakiś fajowy przepis, to podziel się...posiłkiem .
Zastanawiam się,czy wierszokleta tak cieżko pracuje, że milczy? Jak był na tym gumowym urlopie za 1/6 stawki, to choć raz na jakiś czas się pokazał, a teraz cisza...Lajanie!!! Haloooo! To samo trza krzyknąć za Lenką. Kobito!!!! Wróć do cywilizacji i do nas. Czekamy na Twoje zwariowane opowieści .
Wywietrzyłam kawiarenkę, ogarnęłam wsio i zmykam. Wszak jutro przede mną kolejna pisemna matura. Tym razem z niemieckiego- i zapewne ją obleję , hihi. Z tego języka to ja znam prawie nic.
Dobrej nocy Żarłoczki. Paaa!
Czytam, czytam, nie wtrącam się bo same tak dobrze się bawicie.....
Muszę Ci powiedzieć, że nie do końca masz rację. Babiniec babińcem, ale facet też potrzebny . Fajnie, że jesteś :)))))))
Witam wtorkowo, jeszcze przed pracą
Smakosia pewnie rozkoszuje się towarzystwem Męża na wspólnym śniadanku, nie będziemy Im przeszkadzać, więc pozwolę sobie zacząć.
Pogoda piękna i słoneczna, mam nadzieję, że jeszcze dziś we wszystkich zakątkach. Prognozy nie są już tak optymistyczne, zwłaszcza koniec tygodnia mi się nie podoba. W moim mieście zaplanowane są na nadchodzący łikęd różne uroczystości i atrakcje, jarmark, występy zespołów, pokazy lotnicze i mnóstwo innych imprez, a synoptycy zapowiadają deszcz w całym kraju. Pokręciło ich? Nie może padać!!!!! Bardzo liczę na to, ze zapowiedzi się nie sprawdzą.
Beata, zazdroszczę pobytu na wsi, ogniska, baletów i całej tej atmosfery. Im jestem starsza, tym bardziej tesknię do lasu, łąki, jeziora i wspólnych zabaw na łonie natury. Jako dziecko wiele czasu spędzałam u Dziadków, w małej miejscowości, skąd wszędzie było blisko. Bardzo mile wspominam te czasy.
Chleb piekę z różnych przepisów, staram się urozmaicać. Najbardziej pasuje mi ten, z tym, ze robię na swoim zakwasie i dodatkowo "uzdrawiam" chlebek dodaniem razowej żytniej mąki do ciasta.
Lajan, potwierdzam, to , co mówi Beata. Po przeczytaniu Twojego komentarza, nasunęło mi się pewne skojarzenie :)) Jesteś jak samiec, który dyskretnie obserwuje swoją trzodę i cały czas ma kontrolę nad tym, co się dzieje w zagrodzie, ale nie interweniuje, kiedy nie widzi potrzeby ... Prawie się zgadza, co? To Ty prowadzisz swoje kawiarenkowe stado w każdy nowy Lot, a wszyscy w ciemno idą za Twoim głosem. Bez Ciebie ten babiniec nie ma sensu. Nie da się ukryć, jesteś Samcem alfa w tym stadzie i niech tak zostanie na wieki wieków.
No, czas się zbierać. Przygotowałam aromatyczną kawę o smaku waniliowym, w dzbanku gotowa herbata malinowa. Zostawiam świeży, chrupiący chleb na śniadanko, super smakuje z masłem, wędliną, sałatą i pomidorem, albo z czym kto woli.
Otwieram szeroko okna, żeby wpadło trochę sprawiedliwości.Miłego dzionka dla wszystkich
Witajcie środowo
Jeeeeny, jaka ja jestem śpiąca. Tak naprawdę, to dopiero dziś przydałby się ten dzień urlopu. A szef chyba faktycznie mnie lubi, bo podpisał mi go bez mrugnięcia okiem. W poniedziałek po pracy pobiegłam na squasha, potem szybkie zakupy, obiad, ogarnęłam pranie i wtedy przyjechał Połówek. ledwo się wyrobiłam, ale lodówka była pełna Wszedł do domu z dwoma wielkimi bukietami - dłuuuuugie, białe tulipany i dłuuuuugie czerwone róże. Oczywiście zapiszczałam z radości No jak tu się nie pochwalić Oczywiście nie mogliśmy się nagadać i nacieszyć sobą, ale świadomość, że rano nie muszę biec do pracy pozwalała mi na wiele. We wtorek wspólne śniadanie (tak, jak lubimy), potem parę spraw do załatwienia, miła chwila w kawiarni na ciachu z kawą i dłuuuuugi spacer po lesie. Pogoda w miarę dopisała. No ale jakoś tak szybko zleciał ten dzień. Po powrocie zrobiłam pyszną obiadokolację z winem i znów ktoś nam ukradł parę godzin z nocy. Czemu ten czas tak umyka kiedy jest miło? Normalnie mam "ołowiane oczy" a przecież jeszcze tyle godzin pracy...i trzeba się jakoś skupić i zmobilizować. Popołudniu jadę podciąć włosy, bo już zarosłam a w niedzielę mamy rodzinne spotkanie (komunia) i trzeba jakoś wyglądać . Kurcze - to mi przypomniało, że poproszono mnie o zrobienie dużych ilości pasztetu i blachy "idealnego sernika". Jak człowiek ma mało czasu, to wtedy pojawiają się takie niespodzianki. No ale odmówić nie mogę więc trzeba rozpisać sobie plan zakupowy i zakasać rękawy.
Ogromnie się dzisiaj ucieszyłam widząc, że wczoraj był taki duży ruch w Kawiarence. Brakowało mi tego Na dodatek wszyscy tacy radośni, niektórym nawet udało się odpocząć , a innym spadł "kamień z serca". Dobrze jest wejść tutaj i poczuć tę dobrą energię.
Takiej samej życzę na dziś i zostawiam pyyyyyszną herbatę z sokiem żurawinowymWitam środowo :)
Dziś mam nieco napięty harmonogram, bo walcuję z moją młodzieżą bardzo poważne, przed wakacyjne tematy. Dziś na tapecie KZM, WZW, meningokoki i jeszcze inne zakaźne badziewiaki. Stwierdzam, że ta moja młodzież to ma wiedzę płyciutką jeśli chodzi o profilaktykę zdrowotną. I myślę, że powinno byś w szkołach więcej edukacji w tym zakresie- tzn. o zdrowiu. Konkretne programy, konkretni koordynatorzy, żeby za ileś tam lat były tego efekty. A tak no cóż...wsio kuleje, wiedza, zdrowie i ...
Zaparzyłam świeżej kawy, nawet mleko spieniłam. Na szybciutko łyknę małą filiżankę, bo zaraz muszę uciekać, ale resztę pozostawiam dla chętnych. Natenczas pozdrawiam wiosennie i do napisania :)))
Witajcie czwartkowo
Super, że jeszcze tylko jeden dzień i będzie "łikęd" Czeka mnie w piątek i w sobotę trochę pracy, ale postaram się uporać z nią jak najszybciej żeby poczuć mały luz. W niedzielę idziemy na uroczystość komunijną więc zapowiada się siedzenie przy stole.
Macie pojęcie - kiedy szłam do pracy było zaledwie 5 stopni - br!
Tak sobie myślę, że u Was chyba też nie jest zbyt ciepło, to może się skusicie na gorącą herbatę, co?
Miłego dniaW Poznaniu w tej chwili 14 stopni...
...a o siódmej rano było 7
Witam i ja czwartkowo po dosc dlugiej nieobecnosci,niestety moje zagladanie tutaj jest dosc rzadkie ostatnio,z roznych powodow.Ostatnie 2 tygodnie znowu mnie dopadlo chorobsko,mialam zapalenie gardla ,migdalow i prawego ucha.Juz nie wiem ,ale moj system immunologioczny chyba jest w calkowitej rozsypce,bo prawie od poltora roku dosc regularnie sobie choruje,lapie kazde przeziebienie,kazda bakterie ,ktora jest w poblizu.Wystarczy ,ze ktos ma katar,lapie tyle ze u mnie sie to zmienia w cos wiecej niz tylko zwykle przeziebienie.Od lutego lykam witaminy,ale widac to nic nie pomaga.
A tak ogolnie to u mnie pada i pada i konca nie widac,caly maj padalo i do konca miesiaca nie ma byc inaczej,zimno ,wietrznie i ogolnie paskudnie.W poniedzialek bylo u nas swieto i dzien wolny,dopiero okolo 17.30 mozna bylo jako tako pospacerowac bo przestalo na chwile padac,chociaz ciemne chmury dalej wisialy.Jesli opanuje jak zrzucic zdjecia z telefonu na komputer to kilka wstawie.W poniedzialek pojechalismy do miasteczka ktore jest tzw.Kurort,czali miasteczkiem gdzie sa spa,hotele sanatoryjne i wszedzie mozna spotkac kuracjuszy.Bardzo fajne miasteczko i park do tego wszedobylskie kaczki,ktore nawet spacerowaly po miescie chodnikami.
Kochani zycze wam milego i slonecznego dzionka.
Zostawiam wam pachnacy bez
Aleksandro, jak fajnie móc Cię "zobaczyć" w Kawiarence twój bez wygląda przepięknie - aż mi zapachniało Pewnie Cię nie pocieszę, ale muszę Ci powiedzieć, że w tym roku przeziębienia i różne takie są wyjątkowo "upierdliwe". Zaobserwowałam to u koleżanek z pracy. Już prawie od roku chorują w każdym miesiącu przynajmniej raz. najczęściej ból gardła, katar, gorączka, zatoki i tak w koło. Nie wiem co się dzieje. Może zrób sobie dla świętego spokoju ogólną morfologię. Uściski i życzenia zdrowia .
Witam sobotnio
Smakosiu wiec u mnie tez chorobska upierdliwe.Malo tego z czwartku na piatek w nocy obudzilam sie z bolem zoladka,wstalam zrobilam sobie herbaty,ale nic lepiej nie bylo.W piatek popoludniu poszlam na pogotowie,poniewaz moj lekarz domowy jest na urlopie,a lekarz zastepujacy w zupelnie innej przychodni i niestety nie mogl mnie nigdzie wcisnac,bo lekarze w srody i piatki pracuje tylko do 12-tej,wiec tylko zostawalo pojsc do szpitala gdzie przyjmuja pacjentow,cos w rodzaju pogotowia.I okazalo sie po tescie ,ktory mi zrobiono,mam zapalenie blony sluzowej zoladka,prawdopodobnie od tej ilosci lekow ,ktore w ostatnim czasie przyjmowalam zoladek powiedzial dosc.Mam nastepne leki na zoladek,jedna tabletka dziennie ,dieta(to akurat nie zaszkodzi),i absolutnie nic goracego ani jesc ani pic(czyli w nocy ta herbata sobie chyba jeszcze bardziej zaszkodzilam) pije herbate taka mieszanke na zoladek,zaparzam i czekam az jest zimna wtedy dopiero ja pije.Jakos tako malo optymistycznie mnie to wszystko nastraja.
Co do morfologii na pewno zrobie,co roku moge zrobic bez placenia komplet badan lacznie z badaniem moczu,poziomu cukru,cholesterolem pokrywa te badania raz w roku moja kasa chorych.W tamtym roku mniej wiecej w tym czasie tez to robilam,dodatkowo zrobilam ekg serca i spirometrie ale za te dwa badania musialam zaplacic.Musze poczekac az moj lekarz wroci z urlopu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Dziś znów po 5-ej było tylko 5 stopni. Jak wywnioskowałam, chyba co godzinę na termometrze pojawia się kolejny stopień Niestety nie oznacza to, że o 20-ej będzie ich 20.
Wczorajsze popołudnie spędziliśmy na zakupach. Spożywka to pryszcz, ale postanowiłam kupić sobie bluzkę na małą uroczystość i tutaj zaczęły się schody. Miałam do wyboru dwa style: poważny, czyli ubrać się jak "własna ciotka" albo na luzie czyli zero elegancji i wszystko wisi jak na kiju. Opcja jaką lubię najbardziej - sportowa elegancja, to już zadanie nie do przeskoczenia. Zawsze wszyscy mówią, że w moim mieście jest jedna wielka, odzieżowa lipa, ale żeby aż tak Nic nie kupiłam.
Kurcze, jaka ja jestem niewyspana. Jak tu przetrzymać dzionek...? Ja tak mam, że jak śpię 5 godzin, to potem czuję się jakbym była chora. Wiem, że dla wielu osób jest to wystarczająca ilość snu ale dla mnie to musi być minimum 6 a najlepiej 8. Po pracy idę na siłownię i squasha więc może tam się rozruszam i nabiorę energii, bo jeszcze czeka mnie wieczorne pieczenie pasztetu. No nic, trzeba będzie jakoś to przetrzymać
To co, pijemy herbatę z sokiem i cytryną? Ma Ktoś ochotę?
Miłego dniaWitam popołudniu. Tydzień zleciał jakoś tak migiem. W środę byłam już w pracy, czwartek oczywiście wolny. Klachy i kawka z koleżanką. Wczoraj posiedzieliśmy z mężusiem dosyć długo, posłuchaliśmy muzyki, małe drinki. Lubię takie wieczory :) Dzisiaj jedziemy do teściowej z okazji Dnia Matki, wieczorem może skoczymy do znajomych, jutro niestety do pracy. Zostawiam kruche ciasteczka i herbatę z sokiem malinowym. Wstawiam w wazony goździki i życzę miłej soboty :)
Witam niedzielnie, łikędowo i świątecznie
Dzień od samego rana zapowiada się pięknie, mimo, iż termometr wskazuje tylko 9 stopni i wieje dość silnie. Ciszę się, bo wreszcie nie pada i świeci słońce, a niebo jest błękitne, musi być ładnie :)) U mnie ostatni dzień atrakcji, koniec Juwenaliów, Jarmarku tumskiego i Dni historii, a takze koncert kataryniarzy z różnych krajów i pokazy lotnicze. Zaraz się wybieramy popatrzeć, bo w piątek i sobotę częśc imprez była odwołana z powodu ulewy. Po południu razem z siostrą wpadniemy do Mamy na małe co-nieco :))
Zmieniłam wodę kwiatkom, zaparzę świeżej herbaty, moze kto wpadnie.
Wszystkim Wam Kobiety z okazji Dnia Matki życzę dużo zdrowia, cierpliwości, zadowolenia z pociech, oraz tego wszystkiego, czego pragniecie dla jeszcze większej Waszej radości i szczęścia.
Wszystkim pięknego, promiennego dzionka!
Witam Wszystkich serdecznie, dzień dobry!
Troszkę mnie nie było, ale tak się czasem zdarza. Od jakiegoś czasu mam nowego "dowódcę", który chce strasznie dużo rzeczy "na już" więc w pracy kompletnie nie mam czasu, żeby coś napisać. A w domu też kilka spraw, które zajmowały czas a także "atrakcji" emocjonalnych, które nie zachęcały do pisania.
Dziś wreszcie słońce. Temperatura nie jest powalająca, ale przynajmniej nie pada. W słońcu strasznie gorąco a w cieniu strasznie zimno. Za niedługo jedziemy do mojej Mamy na odpustowo-dzieńmatkowy obiad :) Kupiłam Mamie naszyjnik, mam nadzieję, że się jej spodoba. Bob złożył mi życzenia o godz. 6,05 :)) Na prezent dostałam mnóstwo soczystych buziaków i potem poszedł rysować laurkę. Było na niej niebo i słońce a pod spodem serce a w sercu ludzik, koło serca drzewo a na drzewie domek dla ptaszków :) Oglądam, chwalę, że śliczna i pytam, a gdzie kwiatuszki? A Bob na to "jak ten ludzik z serca podleje to urosną" :)))) No, myślę, że Bob da sobie radę w życiu :)))
Smakosiu - udanej uroczystości, mam nadzieję, że Twoje dzieła kulinarne przypadną gościom do gustu!
Bonieś - Tobie udanej reszty imprez. Masz jakieś zdjęcia?
Lenka - ileż można w górach siedzieć?!
Hope - uwielbiam program "Słodki biznes" i Buddy'ego. Przepis na ciasto ptysiowe mnie powalił jednak. Ło matko, tyle tego :))
Aleksandra - duuuuuużo zdrowia!
Wszystkim miłej niedzieli życzę a Mamom radości i pociechy ze swych pociech!
Witajcie poniedziałkowo
To był pracowity "łikęd" Na szczęście sernik wyszedł "idealnie" a pasztet wyśmiecie więc praca się opłacała.
Dziś dzionek bez szefa więc powoli rozkręcam się z pracą już dyskretnie wypatrując środy, bo wiadomo - w czwartek wolne! Może nareszcie będzie trochę więcej czasu żeby nacieszyć się Połówkiem Póki co ciągle jest coś do zrobienia - pieczenie, zakupy, gotowanie, potem impreza a na niej znów część czasu spędzona w kuchni. Uważam, że robienie dużych przyjęć w domu bez pomocy np. kucharki, to zwyczajnie "niewypał".
Dziś wreszcie pokazało się słońce. Co prawda rano było tylko 5 stopni, ale kiedy człowiek widzi za oknem promienie, to zaraz cieplej na sercu.
Bonieś, ale u Ciebie dużo się działo. Jak się udało popołudnie z Mamą? A co ja pytam! Wiadomo - z pewnością bardzo miłe.
Aloalo, ja nie wytrzymam z Tym Twoim "małym mądralą" - dzieci, to jednak mają pomysły Bystrzak jeden! Ps. Jest szansa na poprawę nastroju? Ten tydzień będzie lepszy? Mam nadzieję, że już koniec "atrakcji" emocjonalnych?
Mysha, jak Twoja noga?
Ada, czy Ty już wreszcie się wykurowałaś?
Lenka!!!!! Wracaj!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Beata, przestań się "zapracowywać" - kawa czeka
A jak Ktoś nie chce kawy, to jak zwykle mam również herbatę. CzekamDzień dobry!
To ja poproszę herbaty, może być zimna. Przez wymysły szefowej czuję się odwodniona :) Nie ma czasu zrobić herbaty. Z kawy dziś zrezygnowałam.
Po pracy idę do przedszkola na występy z okazji Dnia Matki. Mam też do załatwiena z wychowawczynią Boba pewną nieprzyjemną sprawę, ale chyba powinna wiedzieć. Ja też chciałabym wiedzieć, czy dobrze myslę :) I przypomniałm sobie, ze jutro Bob jedzie na wycieczkę! Zupełnie zapomniałam przez to całe zeszłotygodniowe zamieszanie. Trzeba kupić jakieś smaczności do plecaczka, bo Bob nigdzie nie ma takiego apetytu, jak na wycieczkach :)
Smakosiu - mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie lepiej :)
No muszę uciekać! Pa!
Smakosiu - mam nadzieję, że w tym tygodniu będzie lepiej :)
Tego Ci życzę z całych siłSmakosiu, zamawiam kawę na rano. Dziś to mi się marzy tylko łóżko. Nie mam myślenia, bo całe moje pokłady energii umarły. Dawno nie miałam takiej jazdy w pracy. I na dodatek, dostałam kolejny ekstra program, który muszę rozpracować i przerobić do środy. A program co i rusz się zawiesza i wyskakują mi jakieś errory ;) Uwielbiam takie zlecenia na wczoraj.... Dam radę, ale co zemrę to zemrę. Stwierdzam tylko, że Polacy są mądrym narodem, ale po co się bawimy w tę biurokrację zarówno elektroniczną jak i tę papierową, i to na takim full poziomie....tego na prawdę nie wiem.
Buziaki i dobranoc :))
Stwierdzam tylko, że Polacy
A ja wiem! A ja wiem! Bo ktoś musi wziąć kupę kasy za taki program i trzeba go gdzieś upchnąć i następny ktoś za to, że dał tamtemu szansę zarobić... Parę osób będzie szczęśliwymi posiadaczami grubych portfeli a reszta niech się męczy i zastanawia "po co to komu aż tak rozbudowany program...?" Trzymaj się Kobieto! Nie daj się nerwom - w czwartek będzie czas na zregenerowanie baterii. A teraz duży oddech i łyk pysznej kawy, bo oczywiście mam dla Ciebie taką w dużym kubku żebyś się pozytywnie nastroiła na cały dzioneksą mądrym narodem, ale po co się bawimy w tę biurokrację zarówno
elektroniczną jak i tę papierową, i to na takim full poziomie....tego na
prawdę nie wiem.
Smakosiu Ty masz racje! Szkoda,że nie umiem pisać takich programów,byłabym szczęśliwą posiadaczką grubo wypchanego portfela. A tak widzisz...trza codziennie pomykać do pracy i portfel przeciętnej grubości ;-).Dzięki za kawę. Dwa łyki i lecę. Wdepnę później.Pa!
Witam wtorkowo
Co za pogoda - zimno, szaro i chwilami pada. W pracy mam stare mury więc też chłodno i już mi nawet nie pomaga ta gorąca herbata. Normalnie chętnie bym odpaliła kaloryfer, ale wiadomo - ogrzewanie wyłączone. A tu jeszcze tyle godzin do końca. Palce mam jakieś "zgrabiałe". Potem się rozgrzeję na squashu i w siłowni. Teraz jednak trzeba przestać marudzić i jakoś brać się do pracy. Normalnie nie chce mi się.
Wczoraj miałam mały, miły plan na popołudnie, który mi Połówek zmienił w przeciągu 20 minut. Wkurzyłam się i efekt był taki, że całą złość wyładowałam na sprzątaniu mieszkania i gotowaniu. Kiedy sobie to uświadomiłam wszystko lśniło i w całym domu pachniało pieczenią. Normalnie głupota. Śmiać mi się z siebie chciało. Ocknęłam się w porę i poszłam sobie na spacer. Nawet na chwilę spotkałam się z koleżanką. W drodze powrotnej weszłam do Lidla i kupiłam duży bukiet goździków. Całe napięcie zeszło Kiedy Połówek wrócił wieczorem do domu byłam już wyluzowana
To co, może jednak napijemy się gorącej herbaty?
Zimno!
Dobrego dniaDzień dobry!
A ja przychodzę z kawą zbożową z melkiem :) Normalną na razie odpuszczam, niestety :((
U mnie prawie taka sama pogoda, jak u Smakosiu. Piszę prawie, bo u mnie deszcz leje bez przerwy. Jest całe 9 stopni, wieje. No i leje. Taki majowy listopad. Nie wiem, czy dzieic na tą wycieczkę pojechały, bo rano trwały wielkie rozważania.
W mieszkaniu zimno, jak nie weim co. Woda w wannie stygnie w tempie błyskawicznym. Ale oczywisćie sezon grzewczy się skończył. Choć w innej części miasta grzeją. Ale tak jest zawsze.
Beata - trzymam kciukasy za rozpracowanie programu. Dziś przeczytałam, ze mają zniknąć papierowe druki ZLA (czyli twz. L4) i zastąpić je e-L4. Jakos to całe e e e e zaczyna mnie wkurzać. W ogóel wszystko mnie ostatnio wkurza. :)))
Smakoisiu - jak mnie Mąż zdenerwuje to też mam zawsze czysto w domu :) Dostaję niesamowitgo powera i tempa w sprzątaniu. Oczywiscie wszystko to odbywa się z burkotem pod nosem hi. Ale nie biorę się za gotowanie :)
Leeeenka!!!! - nie, no Ty na prawdę zasługujesz na wkulanie! :)
Lajan - buziaka zasyłam za opiekę nad naszą Kawiarenką, ale o ogniu kominku to byś mógł pomysłeć, wiesz?
Hope - czy przestałaś już chyrlać? A reszta rodzinki?
Bonieś - jak tam kremówka? ::)
Myscha - czy ja Ci pogratulowałam wygranej sprawy? Jeśli nie to gratuluję ib ardzo się cieszę :)
Miłego dnia! Zmykam do dłubania w cyferkach :)
Ola, trafnie to ujęłaś - mamy iście listopadowy maj. Br! Nadal siedzę zgęziała. Zostawiłam sobie (na szczęście) w pracy taki gruby, szeroki szal i mam go teraz na kolanach. Jest ciut milej, ale żeby miło...co to, to nie.
A wracając do "wkurzenia", to powiem Ci, że pewnie też bym odpuściła sobie pieczenie mięsa, ale ono już od dawna czekało przyprawione w lodówce więc nie musiałam się wysilać. Z rozpędu postawiłam na gazie i dalej to już samo się robiło. Trzeba przyznać, że jak człowiek się wkurzy, to normalnie dostaje takiego przyspieszenia, że aż czasami ma szansę zobaczyć własne plecy. Ja z tego rozpędu, to nawet balkon ogarnęłam Chyba Połówek (mimo wszystko) inteligentnie domyślił się, że coś wczoraj było na rzeczy, bo wstał rano razem ze mną i oznajmił, że odwiezie mnie do pracy
Nosz kurde! Lenka zwyczajnie przegina. Lepiej niech tego nie robi, bo ja już mam posprzątane i nie trza mi się więcej wkurzaćHello!
No wiecie coooo? Jest po 11 a ja tu dziś jestem pierwsza??? Toć to szok prawie . Ale ja ten szok przeżyję, tak jak mój najnowszy program ;) Postanawiam se po południu łykąć coś procentowego. Jakby ktoś pytał, to...sto tysięcy wniosków elektronicznych złożyłam i...nawet dostałam odpowiedź na maila, że...kurde, zrobiłam to dobrze . Wobec powyzszego, % po południu będą- oczywiście jako forma rekompensaty za cierpienia psychiczne. Normalnie mam długi łikęd...od teraz. A co. Postanawiam się obijać od tego momentu ...oczywiście jak się uda, hihi.
Przewietrzę tu trochę, bo widzę, że słoneczko wyjrzało zza chmur, niech nam to pomieszczenie ogrzeje. Zaparzyłam herbatę pomarańczową... aromat po kawiarence unosi się niczym mgiełka zapachowa. Ech, jak mi teraz zrobiło się przyjemnie. Tylko żołądek jakoś mi piszczy. Chyba wyciągnę kanapkę i dam sobie faktycznie chwilkę przerwy. No i zwierzaczki nakarmię, bo patrzą na mnie bidulki wyłupionymi oczkami. I wyczochram je :)))
Zastanawiam się, gdzie Wy wszyscy przepadliście...toć chyba was ten majowy listopad nie przepłoszył, co??? a Lence to ciut trza wkulać...A resztę przywołać i ...niechże to kawiarniane życie ruszy nieco z kopyta, bo smutno jest tak pojedynczo...
Koniec deliberowania. Pozdrawiam i zymkam! Papiery leżą...
Dzień dobry!
Spieszę z wyjaśnieniem, że Lence na razie wkulać nie trzeba, bo obiecała, ze wkrótce przyjdzie. Jak się nie doczekamy to jej wkulamy.
W moim mieście dziś ukazało się słońce. Wzrosła temperatura. Dlatego pewnie ten, kto steruje ciepłem w naszych blokach doszedł do wniosku, że trzeba ludziom zagrzać i rano wznowili sezon grzewczy. Tuż przed ociepleniem. Cóż za mądry gość. Ale może i dobrze, bo słońce na raziue walczy z przelotnymi ulewami. Mam nadzieję, ze po 15 słońce wygra bo parasol w domu...
Beata - gratuluję Ci rozbrojenia programu :)
Muszę iść. Pa!
Witam środowo
Uf! Nareszcie mogę tu zaglądnąć. Co za dzień... Nie mam już do niczego cierpliwości. Wszystko od rana układa się tak, że nie można nic zaplanować - jedno kończę, to już pojawia się następna niespodzianka. Ale jeszcze trochę, jakaś godzina z kawałkiem i odetchnę. Połówek mnie odbierze z pracy, pojedziemy po zakupy a o 19-ej spotykamy się ze znajomymi na jakieś małe "wyluzowanie".
O! Już mnie szef woła. To już sobie "usiadłam" na chwilę w Kawiarence...wrr..
Miłego dnia i odpocznijcie jutroWitam po małej przerwie .
Oznajmiam wszystkim, iż nękana groźbami karalnymi, cała w strachu i z bojaźnią w oczach, pod ich wpływem znalazłam chwilkę na kawiarenkę ;-) Sorki, że się nie odzywałam, ale jak już miałam zasięg, to tylko pocztytać czasem mogłam, ale odezwać się już nie, bo mnie wywalało.
Oj mało czasu, mało, tym bardziej, że dzisiaj znowu jadę w góry... i do Warszawy, tak po drodze... zupełnie do niczego . Tęskno mi za Wami, ale nie wyrabiam. Byłam u siebie w górach, a potem z rodzinką kilka dni w Karkonoszach. Wracając niespodziewanie odwiedziliśmy mamę w jej święto, bo to było przecież PRAWIE po drodze :) Pogoda była świetna, bo każdego dnia świeciło słońce, co prawda po 3 minuty świeciło, ale jak to brzmi - codziennie było słońce :))) I najważniejsze - nie padało.
Aaa, postanowiłam się jeszcze obrazić na Was, że wkulać mi chcecie, ale że czasu nie mam, to obrażę się po powrocie ;-) Chyba że mi przejdzie, daruję Wam i się odbrażę .
Zostawiam kawę z mlekiem i ciasto drożdżowe od mojej mamy.
Buziole dla wszystkich i do zobaczenia się w literkach :)
Witam lekko wieczorowo, przyjemnie zobaczyć znajome buzie i posłuchać dobrych wieści.
Lenka, nie wiem, z jakiej planety wróciłaś, ale u nas, miesiąc czasu, to nie jest mała przerwa.
I proszę więcej nas nie narażać na takie stresy. O! Tym razem masz darowane, ale żeby to się więcej nie powtórzyło
Małą przerwę to ja miałam, ale jestem usprawiedliwiona, bo jakiś wysoki samochód zahaczył o kable na słupie i zerwał linię. Dwa dni byłam odcieta od świata, ani telefonu, ani neta. A potem niestety praca mnie dobiła, ale wreszcie jestem, choć dziś w robocie też nie bylo lekko. Jutro dyżur pod telefonem, piątek wolny, a potem znowu. Ale trzeba się cieszyć, tym co jest, pogoda dziś dopisała, słońce świeciło cały czas i w ogóle jest pięknie.
Aloalo, jeszcze sie nie kremówkowałam, na niedzielę piekłam torta , może w tym tygodniu zrobię, zobaczymy. Jak się udały popisy przedszkolaków na Dzień Matki? Ciesz sie pogodą póki jest, bo u mnie właśnie zaczęło padać. A tak było ładnie....
Beata, gratuluję rozszyfrowania programu! Bystrzacha. Ty powinnaś w CIA pracować, tam potrzebne takie inteligentne dziewczynki :)) Jak Małżonek, wrócił do sił?
Smakosiu, mam nadzieję, ze zakupy tym razem się udały, a potem zrelaksowałaś się w dobrym towarzystwie. Na pełnych bateriach zupelnie inaczej się funkcjonuje. I nawet gderanie szefa da się wytrzymać :))
Hope, jak zdrówko Twoje i Rodziny? Czy Komunie już się pokończyły, czy wciąż jesteś zawalona robotą? Co słychać w sklepie i na działce?
Pozdrawiam całą resztę bywalców i zmykam, bo zmęczona jestem okrutnie. Pa!Witam w ten pochmurny dzionek. Na szczęście nie pada. Wczoraj mieliśmy fajne plany na wieczór, które niestety nie wypaliły. Ale i tak było miło. Może jutro się uda :) Dziś wolne, jutro niestety do pracy, niedziela też robocza... Obiadek właśnie mi się szykuje, w planach na resztę dnia słodkie lenistwo :) Zostawiam herbatkę z porzeczką, truskawki z bitą śmietaną i delicje z Milki. Miłego wolnego :)
Ale puchy....... Naprawdę nikogo tu dziś nie było? A gdzie piątek, piąteczek, piąteluniek? Wszyscy tacy zapracowani? No cóż, pobujam się w fotelu, może kto zajrzy, kiedyś to działało.
U mnie dziś wolne od pracy, ale w domu zawsze jest co robić, więc czas szybko zleciał. Po południu byłam u lekarza z kolanem, które dokucza mi od tygodni. Dowiedziałam się, że zwyrodniałam i mam stawy 70-letniej kobiety, ale bedę żyć :)) Najważniejsze, ze na razie żadne krojenie nie jest konieczne, a tego się bałam.
Wczoraj zjechał synuś, dziś zrobiłam część prania, ale nie wyniosłam na dwór z obawy przed deszczem. Tymczasem pod moją nieobecność wyszło słonko i zrobiło się ciepło, a teraz kiedy wróciłam już się ochłodziło. NIc to, jutro wywieszę drugą turę jeszcze przed pracą, jak w razie zacznie padać, domownicy zdejmą. Dobrze, ze pracuję tylko do14-ej, jesli pogoda dopisze, może się gdzieś wybierzemy z okazji Dnia Dziecka.
No, starczy tego bujania. Zwierzaczki uciekajcie z kolan, koniec huśtawki. Chyba jeszcze upiekę jakie ciacho na jutro, żeby rodzinka od rana mogła świętować.
Życzę wszystkim udanego łikędu i odpoczynku.
Mysha, Tobie jak najmniej pracy.
Ciao!
Witam łikędowo, już po pracy.
Do południa było pochmurno, teraz słońce przebija się przez obłoki i próbuje umilić nam dzień. Chłopcy razem z braćmi ciotecznymi zostali zaproszeni przez dziadków na naszą nadwiślańską plażę, gdzie dziś odbywają się pokazy akrobacji lotniczych i spadochronowych. Potem zamierzają wpaść do ZOO i na jakieś lody, więc korzystam z okazji, by odwiedzić Kawiarenkę i moze zrobię porządek w Ulubionych. Nazbierało się tego tyle, ze cieżko coś znaleźć, mimo segregacji grupowej. Chyba bedę musiała dorobić jakąś listę na boku, zeby poukładać po swojemu.
Dziś jest dzień szczególny, więc zyczę wszystkim, żeby znaleźli jak najwiecej czasu na rodzinne spotkania i wycieczki, niech nasze pociechy odczują, ze to Ich święto. Mam tu na myśli zarówno najmłodszych, jak i dorosłe byki, o których też nie mozna dziś zapomnieć. Dziecko, to zawsze dziecko, nawet jak ma ...dzieści lat.
Wywietrzyłam Kawiarenkę, wypieściłam zwierzaczki, wstawiłam do wazonów irysy, które w tym roku bardzo bujnie kwitną na mojej działce. Zostawiam Wam upieczone wieczorem ciasto z kremem czekoladowym i ajerkoniakowym, tylko nie siadajcie po nim za kółko, bo wlałam tam sporo %%%%%%
Buziaczki dla Boba i wszystkich Kawiarenkowych dzieci. Pa!
Koniec kawiarenki?
O czym Ty mówisz? Jaki koniec? Jutro poniedziałek i Smakosia jak zwykle z rana powita nas swoją pyszną herbatką. I kawa też będzie. Mam nadzieję, ze to chwilowy przestój, więc głowa do góry!
jestem i ja.....
na chwilke bo na ogród lezę-padać przestało i słonko wyszło to szkoda przed tv leżeć...torty wydane,wiec na powietrzu mozna popracowac....
w zeszły poniedziałek byłam u pani laryngolog...na wizytę czekałam od kwietnia więc w koncu polazłam-mam zapalenie kratani od przeszło 3 miesięcy:( chyrlam do dzisiaj....
dostałam litanię receptową-po 120 tabletek w 5 rodzajach,spraye do nosa i inne takie.... a ponadto dostałam skierowanie na gastroskopię,kolonoskopię,testy alergiczne-cały panel,rtg klatki piersiowej i coś tam jeszcze....to mi się zapowiada...nie powiem....
jak porobię wszystkie badania-dam znac co i jak.....
przyszłam z biszkoptem z kremem smietankowym,kiwi i galaretką cytrynową.....kawa jest i herbata-częstujcie się...
miłego wieczorka.... i do potem...
Witajcie poniedziałkowo
Wybaczcie, ze dopiero dziś przychodzę z gorącą herbatą, ale postanowiłam cały wolny czas (który miałam od czwartku) przeznaczyć dla siebie i Połówka. Wiecie...u nas jakoś ciągle go brakuje na nasze "we dwoje".
Pogoda niestety nie dopisała. W czwartek popołudnie u rodziców, w piątek udało się wyskoczyć na rower, ale wracaliśmy w strugach deszczu. W sobotę patrzyłam w niebo wypatrując przejaśnienia, ale marnie to wyglądało. Tak więc rowery zostały w domu a my pojechaliśmy pocieszyć się przy kawie i ciastku. Potem wpadliśmy na koncert z okazji Dni Kultury Ukraińskiej, pokręciliśmy biodrami, zmarzliśmy i wieczorem wróciliśmy do domu. A tam co by nam aura nie skwasiła min zaserwowaliśmy sobie dobrą kolację i wino. Zaraz zrobiło się cieplej Niedziela też przeleciała nie wiadomo kiedy Może nie udało się zrealizować fajnych planów, ale ogólnie było miło.
Powrót do pracy mam dość energiczny, bo szef woła mnie średnio 2-3 razy na 5 minut Muszę zmykać. Niestety nie uda mi się teraz napisać do każdego z osobna.
Ps. Baaaaaaardzo się ucieszyłam "widząc" LenkęDobrego dnia!
Dzisiaj córka jak przyszła ze szkoły to powiedziała, że Pani ma grypę żołądkową. Pani była w szkole i nie kazała się dzieciom zbliżać do niej. Jakby to miało coś pomóc. Dlaczego ludzie nie myślą.
Witam!
Nie napiszę dzień dobry, bo jest obrzydliwy, jak ostanio każdy.
Mam doła, mam nerwa, nic mi się nie chce. Wkurza mnie wszystko: deszcz, mgła, zimno, to, że na całym osiedlu grzeją a u nas nie, bo ktoś robi remont wrrrrrr, wkurza mnie jak Lajan przychodzi tylko po to, żeby zwiastować koniec Kawiarenki a na moje miłe słowa nie zareagował nic a nic , szefowa nowa mnie wkurza i w o0góle wszystko!
No dobra wszystko aż tak nie. Cieszy mnie, że Mąż co tydzień w domu, że Boba mam fajnego, że nie mieszkam nad rzeką i mam sucho w domu, że mam internet a dzieki temu Was no i ogólnie znów tak źle nie jest.
Tylko słońca mi się chceeeee!
Boziu, jak mi się słońca chce!
I tym słonecznym akcentem kończę, zostawiam kawę zbożową (niestety, ale z mlekiem dobra) i zmykam dłubać w cyferkach. Cyferki też mnie wkurzają :))
Ola, łączę się z Tobą w bólu. Nie lubię cyferek i literek częstokroć też nie lubię ;-). Ale z racji tego że za to nielubienie dają mi kasę to nie marudzę. Nie narzekam na pogodę bo do wczoraj miałam pogodę cud miód. Dziś ledwo 12 stopni i leje ale dopiero dziś...I nie mam internetu...za wyjątkiem tego w komórce,ale nie lubię klikać w komórce bo mnie trafia...To co? Idziemy się pochlastać? Nie,no weźmy łyknijmy tej kawy i czekajmy na lepsze jutro :-)
To ja może jeszcze najpierw tych truskawek Twoich, bo jakoś deficyt w tym roku mam. Później ewentualnie pójdę się pochlastać, albo też nie, się zobaczy.
Mmmm, truskwki, mmmm
A tak w ogóle to mam złudzenie, ze jest słonecznie. Też - dopóki się nie odwrócę - nie widzę tego paskudztwa szarego za oknem a że mam zapalone wszystkie lampy to mam bardzo jasno :))
witam wtorkowo :-)
Leje deszcz,mgła zawiesiła się i nigdzie się chyba nie wybiera,termometr zastrajkował i pokazuje byle co...Chyba się cieszę że siedzę w pracy plecami do okna. Przynajmniej nie widzę tej angielskiej pogody. Z racji tego że mam podobnie do Smakosi czy Aloalo,tzn ciągle ktoś czegoś chce...to łykam szybko kawę Oli,zostawiam przepyszne truskawki i śmigam pracować. Jak się uda to wdepnę pod wieczór. Pozdrawiam ciepło :-)Witam z Anglii. U mnie od kilku dni piękna słoneczna pogoda. Czy mogę trochę truskawek poprosic? jednak polskie są najsmaczniejsze.
Boróweczko, częstuj się :)) Dziś kupiłam całą łubiankę- piękne, suche i ...słodkie :)
Dziękuje, są pyszne mniam, mniiiiam.
Przydreptałam i ja bo w taka paskudną pogodę nigdzie dalej się wybrac nie mozna. To, że u mnie leje, ze wieje, że zimno, że od kilku dni non-stop wylewamy wodę z piwnicy to tylko drobne utrudnienia i jakoś trzeba to przeżyć. Najbardziej niepokojące są stale podnoszące się poziomy wód gruntowych grożące podtopieniami i powodujące straszne szkody. Żal mi tych ludz, którzy mieszkają na terenach zalewowych i kilka razy w roku przeżywają takie problemy. Stracić cały dobytek życia, to dopiero jest tragedia. Mam nadzieję, ze dobry Pon Boczek zlituje się i zatrzyma te powodzie.
Hope, ja wiem, że czeka Cię mnóstwo badań i wizyt w różnych gabinetach, ale może jak będziesz miała wyniki testów to dowiesz się wreszcie, dlaczego wciąż łapie Cię choróbsko. Na moje to pewnie trochę sprawa odporności,ale może po prostu stale masz kontakt z jakimś alergenem, który powoduje te wszystkie problemy. Życzę cierpliwości i wytrwałości, no i w końcu dobrego samopoczucia.
Smakosiu, fajnie, ze mimo marnej pogody spędziłaś mile czas z Połówkiem. Udało Wam sie nie zaziębić kiedy wracaliście przemoczeni na rowerach?
Aloalo, daj sie ponieść wyobraźni i zobacz to upragnione słoneczko i nie nerwuj się kochana, bo jak wiesz, złość pięknośći szkodzi....:)) Rozpaliłam w kominku, bo zimno tu jak diabli, mozesz wpaść się ogrzać.
Beata, kicha,jak nie ma neta, człowiek akurat wtedy jak nigdy go potrzebuje. Jutro będzie lepiej.
As, nie denerwuj się, to nie pomoże. Zabezpieczaj dzieci rutinoscorbinem czy innymi środkami, a pani jak będzie się naprawdę źle czuła to może pódzie na zwolnienie.
Pozdrówki dla wszystkich, miłego wieczoru!Witajcie wtorkowo I tu muszę dodać, ze to samo "powiedziałam" rano, ale na więcej już nie starczyło czasu więc sobie odpuściłam.
No ale teraz wreszcie mogę sobie "klapnąć" w Kawiarence i pozbierać myśli do kupy.
Połówek niestety jest już w drodze do pracy. Znów zaczynam odliczać dni do następnego spotkania. Oj, sporo tego liczenia. W związku z tym, że wczoraj mieliśmy jeszcze trochę popołudnia dla siebie, to postaraliśmy się żeby było w 100% wykorzystane. Po pracy skoczyliśmy nad pobliskie jezioro, bo tam serwuja pyszną pizze. Skusiła nas aura, bo wyraźnie niebo zaczęło się przejaśniać. Fajnie było - cisza, mało ludzi i przestrzeń. Potem małe zakupy i w drodze do domu (a była już 18-ta) nagle zrobiło nam się szkoda, że dzionek się kończy więc postanowiliśmy jakoś "rozciągnąć" ten czas. Wpadliśmy do domu, zrobiliśmy wielki termos gorącej herbaty, kupiliśmy sernik i pojechaliśmy nad nasz ulubiony zalew (40km od nas). A tam jak na zamówienie zaświeciło piękne słońce. Wiało niesamowicie, ale usiedliśmy sobie w takim trzcinowym zaułku i zrobiło się rewelacyjnie miło. Tego potrzebowaliśmy!
No ale teraz już trzeba się zbierać do kupy. Hm...myślicie, że z pomocą likieru toffi pójdzie mi to łatwiej?
Dzisiaj było dość chłodno, ale za to popołudniu znów zaświeciło słońce. Patrzyłam na prognozę długoterminową i wygląda na to, że idzie ocieplenie i wreszcie skończą się te ulewy. Wiele rodzin odetchnie z wielką ulgą. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co czuli Ci, których dobytek był zagrożony. Na dodatek cierpią na tym również zwierzęta... Oj, Bonieś... masz rację - Ci, których woda nie dosięgnęła mogą się czuć wielkimi szczęściarzami. Tak jak my.
O jej, strasznie jestem niewyspana. Chyba dzisiaj pójdę wcześniej spać.
Ola, te nerwy, to z cała pewnością efekt braku słońca. Też mnie ostatnio dopadło jakieś poirytowanie. Wiedziałam, że jest zupełnie bezsensowne. Nawet mówiłam w myślach do siebie, że muszę coś z tym zrobić, bo to jakaś głupota. Mimo wszystko trudno było pogonić "nerwa". Z promieniami wszystko wróci do normy.
Ada, domyślam się, że czeka Cię teraz cała kupa nerwów. Masz tych badań sporo, ale wierzę, że potem odetchniesz z ulgą. Będę czekać na wieści. Powodzenia! Trzymaj się. Uściski.
Beata, właśnie mi uświadomiłaś, że siedzenie w pracy placami do okna miewa swoje plusy. No popatrz, że też mi to wcześniej nie przyszło do głowy. Tylko ciągle nie wiem co zrobić z tymi ciemnościami w mieszkaniu. Ponoć sąsiedzi chcą zbierać podpisy i wnioskować o wycinkę paru drzew, bo normalnie można "zfisiować" od tych ciemności w pokoju. Wątpię żeby udało się coś załatwić. A po drugie jakoś żal mi tych drzew. I tak źle i tak niedobrze. Mimo wszystko chyba jednak bardziej cenię sobie dzienne światło w domu.
Wieta co, już mi nie idzie myślenie. Lepiej przyjdę tu jutro. Będziecie?
Dobrej nocyWitam w środku tygodnia
U mnie koniec angielskiej pogody z wczoraj...Padało do południa, ochłodziło się znacznie, ale słońce pod wieczór wylazło :) Zajar...maksymalny! Dziś od rana jest pięknie, słonecznie, przeciętnie ciepło.I jest tak akuratnie do pracy z cyferkami i literkami. Nie pytajcie, co znowu przerabiam, bo jak napiszę, że kolejny głupawy program, to możecie mi nie uwierzyć ;) Najgorsze jest to, że język angielski opanowałam tylko w stopniu podstawowym, a część komunikatów pojawia się w wersji niekoniecznie mi znanej. I tfu, na psa urok...chciałabym móc tego nie robić...Ale to se ne da....Zadzwoniłam do koleżanki...jednej, drugiej i ...nici. On tysz jeszcze takowych cudów nie przerabiały. Muszę poszukać jakiejś alternatywy bo ogłupieję. Nie wiem, czy dobrze zrobiłam, ale przyjęłam zasadę " Co masz zrobić dziś zrób jutro..."
A teraz parzymy kawę, herbatę, wyciągamy cosik do jedzenia i 15 min. przerwy. Pootwierałam okna, przewietrzyłam, nakarmiłam zwierzaczki. Wstawiłam do wazonu miniaturowe goździki...niechże jest tu nieco wiosennie.
Smakosiu, a może wystarczyłoby przyciąć boczne gałęzie od tych drzew? Choć pamiętam na Twoich fotografiach takie spore drzewa...to faktycznie żal ścinać. Acz...jestem światłolubna i miłość do drzew odłożyłabym na bok...grunt to światło. A jeszcze jak ta wiosna taka kapryśna...Masz jeszcze ten likier??? , może i mój program przy pomocy onego trunku ruszyłby z kopyta ;)
Bonieś, masz rację. Net w komórce jest dobry, ale na dłuższe klikanie czy wywody no nie nadaje się...U mnie w domu nie mam netu bo jest modernizacja sieci i do dziś wieczora przedłużyli termin wykonania...ble...ble ble...a w pracy to jest ....mało czasu. Więc byle do jutra .
Aloalo, napisz,że żyjesz i że się nie pochlastałaś ;) Wiem, że u Was pogoda pod zdechłym Azorkiem, ale..Wdepnij na klachy, będzie Ci cieplej i przyjemniej :)
Hope,jak poczytałam to co poczytałam, to zamarłam...Toż Ty młoda dziołcha jesteś a badań masz jak u staruszki...Mam nadzieję, że te badania będą tylko pomocą w celu prawidłowego leczenia, a nie wykryją niczego zbędnego. Trzymam kciuki, co byś szybko się z tym uporała.
As, jak tam Twoja córcia? Mam nadzieję, że nic nie załapała...
Wszystkich czytających po cichu i tych co gdzieś się zawieruszyli pozdrawiam i przywołuję głośnym HOP HOP! A tych co tu bywają cmokam w policzek i ...zmykam. Moje 15 min. minęło...
Aha, zamknijcie później okno...cosik nie za ciepło jest...
całe szczęście nikt z klasy się nie zaraził
Witam środowo
Beata, ale wywietrzyłaś! Faktycznie zamknę na trochę, bo jakoś zimno mi się zrobiło. Słońce pięknie świeci od samego rana, ale trzeba przyznać, że wieje chłodem i to dość mocno. Nic to, jak wyjdę z pracy pewnie się trochę rozgrzeję. W tych moich, starych murach jakoś nie czuć, że za oknem wiosna.
Dziś autentycznie tupię (w myślach) nogami, bo uświadomiłam sobie, że mój pokój jest w totalnym cieniu a kiedy wychodzę do domu pojawia się słońce. A w mieszkaniu wiadomo - cień. Chyba zaczyna mi odbijać, bo tylko to mi "łazi" po łbie. Normalnie brakuje mi światła, no! A jeśli chodzi o te gałęzie w parku, to już nic nie da się zrobić, bo one są straaaaasznie wysoko. To bardzo stary park.
Pracy u mnie sporo więc sobie nie pogadam, ale za to na szczęście nie muszę "rozkminiać" żadnego programu komputerowego. Oj, nie zazdroszczę. Jeśli chodzi o j. angielski, to często posiłkuję się tłumaczem google. Całkiem fajnie się sprawdza w użyciu.
Zrobię herbatę gdyby Ktoś reflektował. Mam też ciasto kruche z rabarbarem. To taka forma "pocieszacza" po wyjeździe Połówka Wiem, że Wam pocieszenie niepotrzebne, ale słodkości nigdy za dużo
Miłego dzionkaWitam!
Nadal "witam", jeszcze nie "dzień dobry". Ale przetało lać. Bo wczoraj lało i w nocy lało i dziś do południa lało. Przestało. Słońca nie ma. Lampy włączone. Złudzenie słoneczne jest. W stronę okna nie patrzę.
Idę dziś do fryzjera po jakiś kolor, albo dwa. I ściąć co nieco, gdzieniegdzie, bo sie zrobilam taka "szopowa".
Moje oczy na razie nie muszą byc operowane! Odroczenie do września, potem się zobaczy.
I trzecia dobra wieść: wczoraj włączyli nam wreszcie ogrzewanie!
Toczę mailową korespondencję z pewnym portalem. Pamiętacie, jak cieszyłam się z mojej stacji parowej? Otóż żelazko to się popsuło i teraz mam potężny problem. Wmawiają mi, że działają zgodnie z prawem, z ustawą, z gwarancją, tylko, że na razie nie udowodnili mi ani prawem, ani ustawą, ani gwarancją, że tak można. To piszę. Ja lubie dużo pisać :)) Dawno się tyle listów nie napisałam :)
Beata - dmuchnij kobieto w słońce i poślij go na Śląsk! Z góry dziekuję!
Hope - trzymaj się na tych badaniach, Kochana i trzymam kciuki, zeby wyniki dobre były!
Smakosiu - ale fajnie spędziliście ten czas z Połówkiem. u nas z tą spontanicznością to różnie bywa :) A tego cienia, to Ci nie zazdroszczę nic a nic...
Mysha - co u Ciebie?
Lenka - Ty jesteś jak Połówek Smakosi. Jak już wyjedzie to go nie ma i nie ma i nie ma :)
Bonieś - jak pogoda u Ciebie? Nadal podtopienia? Bardzo Ci współczuję i tym wszystkim, którzy walcą z wodą...
Och, byle do 15-tej. A u fryzjera chyba zasnę :)
Witam czwartkowo :)
Jakoś czasu nadal małowato, ale przyszłam na chwilę, bo ckni mi się za Wami. Podobnie jak Aloalo nie patrzę już w okno, bo tam bardziej przedwiośniem niesie niż latem, a przecież to ciepełko już powinno się rozpychać łokciami, a nie plucha.... Mam nadzieję, że to za tydzień się zmieni, bo ja jadę nad morze !
Już pomału zaczynam się pakować na wczasy i tak myślę, czy zabrać olejek do opalania, czy raczej farelkę do ogrzewania...? Ślubny się upiera przy grzejniku, bo on ciepłolubny bardzo i motywuje to naszym dużym bagażnikiem, który z dnia na dzień coraz większy się chyba robi, bo mój mąż gotowy już jest wziąć grzejniczek dla każdego z osobna ;-) Taki podręczny zestaw dla szkoły przetrwania :). Zawsze dopisywała nam pogoda, ale w tym roku zaczynam mieć wątpliwości czy lato się na nas nie wypięło....
Przyniosłam gorącą kawę rozpieszczalną z mlekiem i czekoladę z całymi orzechami na poprawę nastroju...
Chociaż pora dziwna, to pomyślałam sobie właśnie o gorącej kąpieli i przypomniała mi się moja ostatnia przygoda kąpielowa. Skrobnę na szybko, więc sorki za chaos ;-)
Byliśmy w odwiedzinach u kuzynki i przed snem postanowiliśmy się tradycyjnie wykąpać. Mamy takie dziwne przyzwyczajenia ;-) Ja poszłam na końcu. Kuzynostwo ma nowe mieszkanie, więc i sprzęty takie bardziej wypasione i w łazience na przykład ustawili sobie wannę...taka fanaberia ;-), ale nie zwyczajną wannę, tylko z różnymi dyszami, światełkami i masażami. Ja tradycjonalistką jestem, więc przed wejściem do wanny postanowiłam się rozebrać. Na moczenie się w wodzie było już dość późno, a i żal mi było tyle wody lać, bo to wannisko ogromne strasznie, więc złapałam się za prysznic. Wyciągał się z małej dziurki bez końca, ale jak kucałam to wąż się sprytnie chował, więc nic nie wzbudzało moich podejrzeń, aż do momentu, kiedy oparłam się o brzeg wanny. Nagle wszystko zaczęło się świecić różnymi kolorami i migać jak na dyskotece. Ogłupiło mnie to od razu, czego skutkiem były moje bezrozumne działania i wichura emocji, która nagle mną szarpnęła. Najpierw się przeraziłam, że to jakieś czujniki zużycia wody, równocześnie się uradowałam, że odpuściłam sobie napuszczanie całej wanny, bo wtedy pewnie by się włączyły jeszcze jakieś sygnały dźwiękowe, potem się zdziwiłam, jak to się w ogóle uruchomiło, a na koniec wpadłam w panikę, bo nie wiedziałam, jak to wyłączyć. Cała wanna świeciła na niebiesko, czerwono, zielono i żółto, a ja stałam, jak to ciele z przerzażeniem w oczach. Zaczęło mi się tak jakoś robić w głowie, więc uznałam to za proces myślenia, który zaowocował ( o dziwo ) lawiną pomysłów. Pierwszy pomysł był nader odkrywczy, ponieważ postanowiłam zakręcić wodę, żeby te niby czujniki nie miały się czego przyczepić. Następny polegał na odnalezieniu jakiegoś wyłącznika, co spowodowało nasilenie mocno rozpaczliwych i nieskoordynowanych ruchów imitujących baczne rozglądanie się. Znalazłam na brzegu wanny dotykowy panel z obrazkiem sugerującym włącznik, więc słysząc prawie odgłos spadającego z mojego serca kamienia, radośnie nacisnęłam guzik. Zamiast jednego kamienia, na moją klatę spadły całe Góry Skaliste, bo wyłącznik nie zadziałał ! Naciskałam go jeszcz kilka razy, ale niezmordowane światełka nadal migały. Zwoje mózgowe już mi się zaczynały przegrzewać, ale wypociły jeszcze myśl, że może to działa na jakieś czujniki ruchu i trzeba gdzieś pomachać żeby wyłączyć, albo jak przestanę się kręcić, to samo zgaśnie. Jak wymyśliłam, tak zrobiłam. Najpierw obmachałam rękami i nogami niemal całą łazienkę, ale jak moje wcielenie się w rolę wiatraka nie zadziałało, to zastosowałam drugą opcję. Stanęłam na końcu wanny i zamarłam bez ruchu. Stałam tak sobie golusieńka i nieruchoma na najdziwniejszej dyskotece w moim życiu z 5 minut, aż zmarzłam i postanowiłam się w końcu wkurzyć. Czemu Ślubny nie zainteresował się nawet moją długą nieobecnością !? Co to za mąż !? Przecież ja już 100 razy mogłam się utopić, zaciąć golarką do nóg i wykrwawić, porazić prądem od elektrycznej szczoteczki do zębów albo zadławić mydłem, a on co ? Nic ! Pozostawił mnie samą na pastwę kolorowych światełek ! Nawet zawołać go nie mogłam, bo chyba nie wypada drzeć się u kogoś o pierwszej w nocy, jeszcze jak małe dziecko śpi.... W akcie desperacji skończyłam proces kąpieli. W świetle migających kolorofonów umyłam zęby, oraz skorzystałam z toalety w iście dyskotekowym stylu i postanowiłam zostawić te koszmarne światełka do rana niech się świecą, to może im się żarówki wypalą. Wychodząc z łazienki zobaczyłam przez otwarte drzwi sypialni, że mąż kuzynki jeszcze coś ogląda, więc powiedziałam że zaświeciły mi się światełka i nie chcą się wyłączyć. Okazało się, że to durne ustrojstwo trzeba wytrzeć do sucha i suchą ręką nacisnąć panel. Kto przy wannie, ewidentnie narażonej na kontakt z wodą, montuje sucholubne urządzenia ? Producent takiej wanny winny jest mi pięć lat życia za przeżyty stres i cierpienia.
Natomiast mój Ślubny spał już sobie smacznie całkowicie nieświadomy tego, że jego żona, pod pretekstem kąpieli, wybrała się na dyskotekę, gdzie, co prawda niechcący i bez muzyki, ale w świetle migających jupiterów wyginała śmiało swoje nagie ciało, tworząc przy tym nowe i zaskakujące figury taneczne :)
Gruba sprawa
W sumie to faktycznie :)
Swoją drogą to nie wiem, kto wpadł na pomysł, że zamontowanie takich migających kolorowych światełek w wannie może niby wprowadzić romantyczny nastrój, albo relaksacyjnie działać na kąpiącą się istotę ;-). Na mnie nie podziałało .
Lenka, brak mi słów. To było super! Jak będę miała kiepski nastrój, to sobie wszystko jeszcze raz przeczytam
Witajcie czwartkowo
Patrzę za okno - pani o "ponętnych" i wylewających się kształtach w czarnym biustonoszu myje balkon i gania pająki z rogów ścian. Hm..., że Jej ciepło? Dziś, gdy szłam do pracy było zaledwie 11 stopni. teraz zaświeciło słońce. Oj, kochane słoneczko - jak my ciebie pragniemy.
Mam herbatę dla nas - oczywiście gorącą Jak zawsze z sokiem i cytryną. Częstujcie się.
Aloalo, jak tam efekty po wizycie u fryzjera? Czy to możliwe, że jesteś jeszcze ładniejsza? A! Powodzenia z reklamacją. Ja też mam właśnie małą akcję. Zasilałam komórkę przez internet i pieniądze trafiły, ale nie do tej sieci, w której jest numer. Dodam, że nie z mojej winy. No i wiszą sobie gdzieś w przestrzeni. Teraz żeby je odzyskać dzwonię już od 2 tygodni. Wr! Ciągle nic.
Lenka, czy ja dobrze rozumiem - ledwo wróciłaś już chcesz nam uciekać? O nie! Ja się nie zgadzam!!! Albo dobra - skoro, to ma być urlop z kochaną rodzinką, to trzeba będzie jakoś wytrzymać bez Ciebie. Bo wiesz, że nam brakuje Twojego towarzystwa, prawda? Nawet bardzo brakuje. Życzę Wam żeby ten grzejnik był zbędną dekoracją w aucie, ale może faktycznie lepiej go mieć ze sobą...?
O! Zwierzaczki wparowały z impetem. Dam im trochę mojego sniadania i zmykam, bo czeka góra pracy.
A! Zapomniałam się pochwalić, że wczoraj wyszperałam dwie białe, lniane bluzki w "ciuchbudzie". Wydałam całe 30 zł To był udany łup.
Miłego dniaWitam!
Co oznacza witam - iadomo - słońca brak. W rekompensacie oferują nam za oknem mgłę i ilgoć lecącą z nieba, która nie jest deszczem, tylko upierdliwą mżawką. No i ptaszek spiewa. To ładne akurat :)
Wczoraj spędziłam u fryzjera, uwaga, ponad 4 godziny! Ja pierdziu. Byłam tak wymęczona tym siedzeniem i ta pogodą, ze nawet nie bardzo potrafiłam cieszyć się ze zmiany "imidżu", w dodatku nie byłam pewna, czy ta zmiana jest dobra, bo tak jakoś pojaśniało mocno w okolicahc mojej głowy i chyba miałam minę nie tego, bo zapłaciłam mniej, niż zwykle :) Ale dziś rano spojrzałm na siebie i może być. Jest dobrze :) Ale cztery godziny to ja pierdziu :)
Smakosiu - wiem, ze to neimożliwe, ale jestem jeszcze ładniejsza Gratuluję udanego polowania :)
Lenka - życzę Ci, żebyś nad morzem miała masę słońca i żeby na Śląsku w tym czasie też było masję słońca, ale grzejnik weź. I kurtkę. Ja wczoraj wykrzyknęłam z radością, ze włączyli nam ogrzewanie. Taki okrzyk 5 czerwca nie jest normalny, nie? :)) A przed wyjazdem to jeszcze wpadnij do nas co?
A co do mojej reklamacji. Okazło się, że to nie jest reklamcja. Tylko gwarancja. Cóż byłam nieznającą się na prawie klientką, co sprzedawca sprytnie wykorzystał. Bo dla mnie reklamacja a gwarancja to to samo a się okazuje, że to zupełnie co innego. Więc miałam napisać, ze chcę skorzystać z reklamcji a ja poprosiłam o naprawę w ranach gwarancji. Dla mnie to chore. Ale, jak widać, nieznajomość prawa szkodzi.
Miłego dnia!
Witam ,
Tak sobie od jakiegoś czasu podczytuję was i podczytuję . Trochę głupio było się przyznać że u nas od tygodnia pogoda bardzo letnia , słoneczko grzeje jest pięknie i gorąco .Wykorzystujemy pogodę prawie maksymalnie ,dzieciaki non stop na podwórku .było opalanie i lody i nawet rodzinny mecz .Ja niestety za bardzo się opaliłam i troszkę cierpienia było . Teraz schodzi mi skóra i mąż woła na mnie "żmijka".Chłopaki zamienili długie spodnie z mundurka na krótkie szorty .
Ale super "faceciki"! Chwal się Kobieto ile wlezie, bo jest czym i kim. A nawiasem mówiąc uważam, że mundurki, to wspaniały "wynalazek". Szkoda, że u nas się jakoś nie przyjął.
Monia, ja mam nadzieję, że też mi dopisze taka pogoda, jak Tobie :) Fajne chłopaki :)
Smakosiu, przypomniałaś mi, że kiedyś często zaglądałam do ciucholandów i całkiem fajne rzeczy udawało się tam trafić.... Niektóre mam do dzisiaj i są niezastąpione ;-) Od kilku lat tam nie chodzę i nie wiem czemu.... A wczasy faktycznie zaplanowane z całą rodzinką i tylko mam nadzieję, że mój Ślubny zostawi służbowy telefon i swoje "dyrektorowanie" w domu i w końcu się odstresuje. W końcu ma zastępcę, to chyba da radę ogarnąć przez 2 tygodnie setkę ludzi i nic nie popsuć....
Aloalo, długo nie będziesz najpiękniejsza, bo teraz ja idę do fryzjera . Planuję drastyczne zmiany, ponieważ chcę się ściąć z długich włosów na całkiem krótko i mam tylko nadzieję, że nowa fryzura nie będzie dosłownie drastyczna ;-) A grzejnik jednak z nami pojedzie, bo Ślubny postawił na swoim twierdząc, że bez niego nie ruszy się z domu :)))
A słońca nadal brak....
No własnie, nadal brak! A przejaśnienia obiecali! W sumie, mgła jakby nieco jaśniejsza jest....
Chociaż może nie powinnam tak marudzić, bo w weekend było stopni 24: 12 w sobotę i 12 niedzielę.
A do fryzjera idź, idź. Mamy te same plecy to i najpiękniejsze mozemy byc obie dwie nie? :))
PS. Wiem, że nie mówi się obie dwie :)
A od kiedy już nie mówi się obie dwie... ;-) ?
Natomiast z temperaturą pomyliłaś się nieco i zaniżyłaś ją o kilka stopni, bo nie doliczyłaś 7-8 z nocy ;-) W ten prosty sposób wyszył nam upały, które dziwnym trafem umknęły naszej uwadze .
No to pójdę się do tego fryzjera :)
A to mówi się nadal obie dwie? No to cudnie :))
Idź do fryzjera, wtedy takich ślicznych trzech jak nas dwie to nie będzie ani jednej :))
Witam wieczorowo,
ale fajnie Was się dziś czytało, super! Tyle wiadomości i opiowieści. Dziewczyny drogie, słoneczko na pewno wkrótce uda sie i w Wasze kierunki, bo już dotarło do mnie, czyli w środek kraju. Właśnie wyglądnęłam przez okienko i wiecie co, ono ciągle jest widoczne, choć już nie grzeje. Chwilami było dziś naprawdę ciepło a jutro ma być jeszcze ładniej.
Lenka, ja pewnie też bym wpadła w panikę podczas takiej kąpieli, ale na pewno nie potrafiłabym tego w tak arcyzabawny sposób opowiedzieć. No, nie tylko zabawny, bo też wyostrzający wyobraźnię, zwłaszcza panów :)) To przykre, ze już planujesz znowu się ulotnić, ale cóż, życzę Wam, zeby ten grzejnik okazał się niepotrzebny.
Aloalo, dzięki za współczucie, ale mi nic nie grozi, nie mieszkam na terenach zalewowych. Trochę podtapiają nas wody gruntowe, więc wodę z piwnicy wylewają wszyscy sąsiedzi.Wczoraj jakeśmy powyciągali szlauchy na ulicę, to studzienki nie nadążały odbierać. Dużych strat nie ma, nie dopuszczamy do wyższego poziomu wody, nawet w nocy tata wstaje i wypompowuje.
Też nie bardzo kumam, o co chodzi z tą Twoją reklamacją. Zawsze mi się wydawało, że reklamację można złożyć tylko wtedy, gdy towar objęty jest jeszcze gwarancją, a tu się okazuje, że tozupełnie inne sprawy. Ale to skomplikowane.
Smakosiu, gratuluję zakupów. A jak już słońce już u Ciebie świeci, to znaczy, że ciemności z pokoju przegonione i samopoczucie będzie lepsze. Mam nadzieje, że uda Ci się odzyskać pieniądze, choć miałam sie okazję niestety przekonać, że nie wszystkie transakcje są u nas obstawione przepisami i w prawie jest wiele luk, które zdają człowieka czyjąś dobrą wolę, a nie każdy ją posiada.
Monia, na przyszłość nie czaj się, tylko dawaj takie słoneczne fotki jak ta. My nie zazdrośnice, krzywdy nie zrobimy, a miło jest usłyszeć, że gdzieś świeci słońce, bo nie ma siły, musi i tutaj dotrzeć.
Pozdrawiam całą ferajnę z przyległościami, miłego wieczoruA jak słońce już u Ciebie świeci, to znaczy, że ciemności z pokoju przegonione i samopoczucie będzie lepsze.
Owszem, za oknem jeszcze teraz jest słońce, ale niestety do mnie nie dociera i żeby nie wiem jak mocno świeciło i tak nie dotrze. Drzewa skutecznie zabierają mi kawał nieba. Buuuu...Witam po dluzszej nieobecnosci wszystkich kawiarenkowiczow,wiem,wiem ,ze pozno:))
U mnie pogoda dzis byla bardzo sloneczna,nareszcie,a w niedziele znowu zapowiadaja ze bedzie lalo,no coz w koncu moj maz ma wolna niedziele,jedyna w calym miesiacu to ,pogoda jak zwykle nawala.Ale w sobote jedziemy do znajomych na grila,wiec mam nadzieje,ze przynajmniej ta sobota bedzie jako tako sloneczna
Moi znajomi ,ktorzy wczoraj wracali z Chorwacji utkneli z powodu powodzi ,gdzies na Bayern z dwojka malych dzieci.Chlopaki robily taki sajgon w samochodzie,bo cala podroz trwala jakos strasznie dlugo,wiec postanowili zanocowac gdzies po drodze i dzis objazdami wrocili dopiero wieczorem do domu.No w koncu caly miesiac padalo,wiec teraz mamy efekty tej aury.
Natomiast u nas na ogrodku gruby kot o ktorym kiedys pisalam nazwany przez moja corke Don Padre zadomowil sie cos calkowicie,malo tego zaczal znaczyc teren.
W poniedzialek corka wyjezdza na tydzien czasu.Strasznie sie boje zawsze tych jej koncertowych wyjazdow.Zaczyna sie w Köln,potem pociagiem jada juz razem z kolezanka do Paryza beda tam 2 dni i dalej do Londynu i jakos tego Londynu sie najbardziej obawiam bo to festiwal,wiec zespolow wiecej ,no i ludzi przeroznych tez wiecej.No coz chociaz mieszka z nami i jeszcze sie uczy ,ale jest juz dorosla i wlasciwie taka wieksza jej rozrywka to wlasnie koncerty w sumie nie za czeste.Ale wiem ,ze i tak bede siedziala jak na szpilkach ten caly tydzien.
Kochani zycze wam slonecznego i cieplego konca tygodnia i pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie i goraco
Aleksandro! No wreszcie do nas dotarłaś! Popraw się!!!
O córcie się nie zamartwiaj, bo takie wyjazdy dużo dają. Człowiek nabiera doświadczenia i potrafi się odnaleźć w wielu zaskakujących sytuacjach. na dodatek młodość potrzebuje zmian, która przynosi nową, pozytywną energię. Teraz w dobie telefonów komórkowych będziesz miała relację z każdego dnia więc o nic się nie martw. Bądź dumna, że masz zdolne i zaradne dziecko i niech nic innego nie zaprząta Twoich myśli.
Życzę żeby pogoda Was w weekend nie zawiodła. Smacznego grillowania.Jest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Piątek, Piąteczek, piąteluniek Witajcie!
Piękne słońce za oknem. To nic, że na termometrze 12 stopni (gdy wychodziłam po 6-ej). Zapowiedzi meteo na "łikęd" są optymistyczne.
No i tym optymistycznym akcentem otwieram Kawiarenkę przynosząc "rozpieszczalną" kawę oraz herbatę z sokiem i cytryną.
Przycupnę na chwilę żeby pogłaskać nasze zwierzaczki i zmykam do swoich papierów.
Dobrego dnia!Witam piątkowo :)
Ja już się pakuję i jadę na łikęd w góry. Mam nadzieję, że deszcz daruje sobie odwiedziny u mnie na działce, ponieważ planuję skosić 20 arów przed wyjazdem nad morze i chcę mieć sucho. Już nawet słońca nie wymagam, oby tylko nie padało....
Bonieś, skoro do Ciebie słoneczko już dotarło, to opisz chociaż jak teraz wygląda...czy zmieniło się coś, czy może podrosło...? Ja prawie zapomniałam jak ono wygląda ;-)
Smakosiu i to się nazywa porządne powitanie łikędu, tego mi brakowało :)
Aleksandro, już martwienie się nic nie zmienia, więc postaraj się nie myśleć. Twoje dziecię, to dorosła kobita i da sobie radę. Moja 16-latka jechała 2 tygodnie temu niespodziewanie do Brukseli i to był stres. O godz. 11 dowiedziałam się, że o 17.30 ma wyjazd i biegiem leciałam po euro, po jedzenie na drogę, po picie...no i ten głupi wiek....ale wróciła cała i zdrowa, więc można ? Można :)
Zostawiam pyszne tortille, bo sporo narobiłam i pozdrawiam wszystkich.
Wpadłam tylko na chwilę, żeby ratować naszą Koleżankę, która już odwykła od promieni słonecznych.
Lenka, specjalnie dla Ciebie Tak wygląda słońce :)) Starałam się podejść jak najbliżej, ale strasznie ślepłam, bliżej się nie dało.
Na razie uciekam, czas mnie goni, pa.No i jak ja mam się przywitać? Pasowałoby dzień dobry (czy raczej wieczór), ale witam też mi nadal pasuje.
Dzień dobry pasuje, bo dziś pokazało się. I nadal jest. Słoneczko! Jest piękne. I ciepłe. A witam pasuje, bo nie bardzo mogę z tego słońca korzystać! Wczoraj wieczorem Bob powiedział "ała, mamo boli mnie szyja z boku" .... potem doszła gorączka i dziś zapadła diagnoza, że to zapalenie węzłów chłonnych. I antybiotyk. Po pierwszej dawce jest lepiej, temperatury nie ma, Bob rozbrykany, głowę obraca normalnie, ale opuchlizna na całego.
W dodatku zadzwonił Mąż, który przyjeżdża na dwa dni, czyli tzw, łikęd i prosił o zakup jakiegoś środka na przeziębienie, bo chory.... Ja pierdziu.
Korzystając z tego, że byłam cały dzień w domu, odwaliłam 4 prania, prasowałam przez dwie godziny, wymyłam mieszkanie, więc jutro będę się mogła nieco pobyczyć :)) I szafę uporządkowałam. Ciekawe, na jak długo :)
Bonieś - ja z tą gwarancją to też tak myślałam, że reklamację to się składa, jak jest na gwarancji. Więc złożyłam w swoim zamyśle reklamację, ale napisałam, że proszę o wytyczne w ramach gwarancji, mając na myśli cały czas, że to jedno i to samo a ponoć nie jest i teraz przez to, że wybrałam gwarancję (zupełnie niechcący) zamiast nowego żelazka (mojego nie dało się naprawić) dostanę egzemplarz bez wad. Czyli wcale nie nowe, tylko nie ma wad. Jeszcze koresponduję, :)
Lenka - dziś prasując usłyszałam kilkakrotnie reklamę, z której nauczyłam się, że teraz nie życzy się wakacji ze słońcem, tylko wakacji ... bez biegunki,... Hm, ja jednak nadal życzę Ci ze słońcem :)))
Smakosiu - piątek z Twoim okrzykiem, to całkiem inny piątek jest :)
Monia, Aleksandra - miło Was widzieć :)
Idę się położyć, bo mój kręgosłup po tym długim prasowaniu woła tak, jak Bob wczoraj "ała!"
No to pa! Miłego likędu!
Ja pierdziu! Dopiero teraz udało mi się usiąść.
Najpierw w pracy niesamowity "kocioł", potem kiedy już się wyrwałam, to dotarło do mnie, że naprawdę jest ciepło. No to zrobiłam sobie spacer. Nałaziłam się ostro i coś mnie wzięło, żeby dojść na taki fajny rynek warzywny. Tylko, że chyba miałam zaćmienie, bo kiedy już taszczyłam trzy ciężkie reklamówki, marynarkę i torebkę dotarło do mnie, że do domu jeszcze kawał drogi. Jak na ironię dowaliłam sobie kupując 10 piwonii. Dobrze, że się z tym wszystkim nie pogubiłam w autobusie. Jednak hamowanie dało się we znaki, bo truskawki były ostro pogniecione. A tak uważałam Po powrocie jadłam obiad praktycznie w biegu, bo musiałam zabrać się za pranie, sprzątanie i pichcenie. No ale teraz mam już wszystko zrobione. Ugotowałam młoda kapustę pomidorami i odrobiną boczku. Uwielbiam ją. Wstawiłam ogórki na "małosolniaki". Wreszcie powynosiłam do piwnicy zimowe i jesienne buty. Nie wiem czy to dobry pomysł...? Przez to dzisiejsze zamieszanie w pracy zostawiłam w biurku komórkę. Aaaaa, co tam! Z pewnością nie będę po nią specjalnie jechać. Trudno się mówi. Będę miała "weekend od wszystkiego".
Lenka, suchego weekendu życzę. Skoś co trzeba i śmigaj na te swoje "wywczasy". Nie zapomnij grzejnika, bo to będzie taka forma zaklinania deszczu. Zobaczysz, że zadziała Odpocznij i wracaj do nas, bo bez Ciebie jakoś tak...smutno...? Uściski na drogę.
Aloalo, ale się trafiło - będziesz teraz miała "domową kasę chorych" Życzę żeby rodzinka szybko zdrowiała i żeby mąż piszczał z zachwytu jaka to "teraz jesteś jeszcze piękniejsza" po wizycie u fryzjera (ma się rozumieć).
Mysha, Hope, gdzie się schowałyście?
Jutro rano przyniosę kawę - oczywiście "łikędową" czyli z ekspresu i z dużą ilością spienionego mleka.
A teraz do spania więc dobrej nocyHej! Jest tam kto?
Witajcie sobotnio
Mam nadzieję, że dziś już wszędzie świeci słońce. Moje trochę się chowa, ale na termometrze 23 stopnie więc rewelacja. Moja "psiapsiułka" wraca jutro z Krety. Coś czuję, że wspaniałym opowieściom nie będzie końca a opalenizna i promienny uśmiech będą zdradzały wszystko - wielki zachwyt i wspaniały wypoczynek. Oj, też mi się marzy...
No ale teraz mam swoje 23 stopnie więc też się cieszę. Zaraz śmigam do rodziców na pyszny sernik i kawę. W rewanżu zanoszę swoją młoda kapustkę z pomidorami, boczkiem i koperkiem - pychota. Pewnie zrobimy sobie długi spacer.
A teraz czas na kawę. Zostawiam dla Was, bo sama już nie zdążę wypić.
Miłego dnia!Witam niedzielnie
Przyniosłam pyyyyyszną kawę. Wiecie...tę z ekspresu z dużą porcją spienionego mleka. No ale jeśli ktoś woli małą czarną, to na życzenie też mogę zrobić.
Wczoraj dostałam śliczne goździki ogrodowe w kolorze amarantowym. Postawię je w naszej Kawiarence żeby było tak ładnie i wiosennie. Pootwieram okna, bo od rana jest piękna, słoneczna pogoda.
U mnie nie będzie upałów i chyba też dzięki temu nie będzie deszczu. Nacieszę się trochę wolnym dniem w domu a potem wyskoczę na rower. Odkryłam, że położono ostatnio spory kawałek ścieżki rowerowej i w związku z tym mogę dojechać spokojnie w fajne, rekreacyjne miejsce. A tam trochę lasu, trochę parku i co ważniejsze bezpieczna droga.
Miłej niedzieli
Hop! Hop! Kawa stygnie!Smakosia w kawiarence pozostała sama.:( Dlatego przyszedłem choć wolę knajpkę piwną. Ostatecznie mogę wypić kawę i Ci potowarzyszyć.
Noooo, to się nazywa poświęcenie . W takim razie muszę Ci się teraz zrewanżować - stawiam wieczorne, zimne, lokalne piwo. A jeśli wolisz to, które przywiózł Połówek, to "bitte", bo jeszcze jedno zostało
(zdjęcie z internetu)No pięknie! Ale mi się dzisiaj trafiło. Wybrałam się na rower i naprawdę było bardzo miło. Kiedy po 1,5 godzinie wyjechałam z lasu i trafiłam między ludzi nagle poczułam, że urwał mi się pedał. Stanęłam jak wryta. Zatrzymałam mijających mnie facetów na rowerach, poprosiłam o pomoc, bo sama jakoś nie mogłam go przykręcić. Okazało się, że oni też nie dali rady. Powiedzieli, że za jakiś kilometr znajdę imprezę rowerową a na niej serwisantów z Rometu. Doszłam tam, ale znów nic, bo to ponoć grubsza robota związana z wymianą a nie naprawą. No to nie pozostało mi nic innego jak człapać 7 kilometrów pchając tego swojego kolosa. No ale na szczęście przyszło mi do głowy żeby skierować się do miasta i wsiąść w autobus. Tak właśnie skończył się mój pierwszy, samodzielny wypad rowerowy w tym sezonie. Czemu to się nie stało, kiedy jechałam tydzień temu z Połówkiem? Hm...
Jutro czeka mnie intensywny dzień - praca do późnych godzin. No ale ponoć ma być bezdeszczowo i nawet słonecznie więc powinno być miło.
Tak czy siak myślę sobie, że miałam dziś dobry dzionek - przecież mogłam stanąć z tym pedałem w dłoni w samym środku lasu wtedy bym miała przed sobą jakieś 17 kilometrów "perpedes".
A jak Wam minął weekend? Mam nadzieję, że nie dosięgła Was żadna fala powodziowa?
Dobrej nocyWitam wieczorkiem
U mnie mnóstwo emocji... Mój Młody przedwczoraj zaliczył ostatni egzamin na uczelni i tym sposobem ma już wakacje. Wiem, że niektórym wyda się to nieprawdopodobne, ale na jego uczelni od poniedziałku są już egzaminy wstępne na nowy rok akademicki. Mam wrażenie, że całkiem niedawno emocjonowałam się, kiedy mój syn zdawał na uczelnię. A tymczasem dwa lata minęły jak z bicza trzasnął. Nie ukrywam że dziś cieszyłam się,że Maciej zdążył z Warszawy zjechać. Mąż pojechał po niego w piątek z rana. Oczywiście pomógł spakować te tony bagażu. Wyjechali z Wa-wy wczoraj...Byli przed wieczorem w domu. A dziś ulewa uniemożliwiłaby wyjazd... Dlatego się cieszę, że zdążyli wrócić.
Całą niedzielę spędziliśmy w ogrodzie. Grill, słońce, zabawa i czego chcieć więcej? Było cudownie. Młodzież opaliła się i teraz stęka ;) A ja cwana bestia, siedząc w cieniu...też opaliłam się , tyle, że miałam już podkład z poprzednich dni, więc...nie jęczę ;)
Smakosiu, to Ci się niefartnęło z tym pedałem. Dobrze, że dałaś sobie radę i szczęśliwie wróciłaś do domu. A jutro...no cóż...wyślę Ci z rańca masę najlepszych fluidów, co byś wytrzymała do wieczora :)) Będzie dobrze- no przecież musi!
Lenka, jak bum cyk, cyk. Żałuję, że nie widziałam tego filmu o łazienkowej dyskotece z Tobą w roli głównej. Nawet starałam się wyobrazić sobie jak to wszystko wyglądało. O mateczko...kolejny raz się posikałam czytając Twoje opowieści. Jesteś najlepszym lekarstwem na wszystkie smuteczki.
Aloalo, napisz że Bob jest zdrowy...albo przy najmniej że zdrowieje. Wiesz co? Ze wszystkich robót tego świata najbardziej nie cierpię prasować...Możesz mnie duchowo wesprzeć? Albo uratować prasując moje 3 wczorajsze prania? A jutro będą kolejne, bo Maciej zwiózł jakieś 25-30 kg ciuchów. Co prawda nie brudnych, ale..pachną Warszawą, a muszą pachnieć naszym domem...to je i tak wypiorę. Pomożesz?
Hope, sorry, że nie pogadałyśmy. Jutro to nadrobimy- obiecuję :))
Bonieś co tam u Ciebie? Pogoda dopisała czy jednak była burza z ulewą?
Monia, masz fajnych chłopaków. Nie wiem czemu, ale myślałam, że masz tylko jednego synka. Dobra jestem, no nie? I super się prezentują w tych mundurkach. Ktoś już to napisał, że szkoda że u nas to się nie przyjęło. Faktycznie żałuję, bo u nas w szkole jest rewia mody i niestety pokaz biedy też jest. Mundurek załatwiłby kwestię tej różnicy w ubiorze.
Aleksandro, jak ja Ciebie rozumiem. Dziecko dorosłe, a mama się martwi. Ja mam podobnie. Lenka dobrze napisała...starać się nie myśleć. I to jest racja. Bo jak ja za dużo myślę, to wkręcam sobie takie filmy, że szkoda o tym pisać...Acz nie da rady nie myśleć wcale ;) A Córka zapewne sobie ze wszystkim dobrze poradzi :)
Bahus, Ty to jednak jesteś facet na medal. Normalnie dżentelmen. Tak się poświęcić dla naszej Kochanej Smakosi. Piękny gest- to się ceni :)
Pozamykałam już okna, pobujam się trochę w Myshowatym fotelu i za niedługo już zmykam, bo przede mną dzień podobny do Smakosiowego...napięty od rana do wieczora. Pozdrawiam wszystkich bez wyjątku i do napisania :))))))
Beatko gratuluję zdolnego młodzieńca i zdanego egzaminu , ale ma fajnie z tymi wakacjami .
Ja ostatnio sie opalałam ( a ogólnie nie lubię siedziec na słoncu )i niestety na wieczór też już stękałam ...
Beatko tak ogólnie to ja mam dzieci sztuk 3 : tych dwóch artystów , których już widziałaś i córę .
U nas niestety mundurki są. Jest to wielki problem. dzieci wyrastają. Nie ma skąd brać. Trzeba szyć, a krawcowej nie znam w swojej miejscowości. Jak by można było wejść do sklepu i kupić jak za dawnych czasów to co innego. Koszt uszycia 1szt to nawet 70zł jak się na nieodpowiednią krawcową trafi. Żeby chociaż szkoła to załatwiała po zapłaceniu przez rodzica.
Witajcie poniedziałkowo
Tydzień zaczyna się słońcem i chmurami. Nie wiem co to wróży ale póki co nie jest źle.Jakoś niespokojnie spałam i kiedy wstawałam czułam się trochę poddenerwowana. Ostatnio mam dziwne, męczące sny.
W pracy wszystko idzie planowo i mam nadzieję, że tak będzie do wieczora. Beata, może to dzięki Twoim fluidom?
Muszę zrobić dekorację na imprezę, ale normalnie nie zajmuje się tym zawodowo więc za każdym razem, jest to dla mnie mały stres. No ale dam radę. Byle do wieczora. Raz człowiek pokaże, że potrafi, to potem ciągnie się to za nim bez końca
Dziś rano miałam taką ochotę na kawę jak mało kiedy. Przez to smakowała wybornie. Nawet mi nie przeszkadzało, że to tylko "rozpieszczalna" Wypiłam ja bez Was, ale za to teraz przynoszę wspaniałą herbatę z sokiem z czarnego bzu i oczywiście z cytryną
Beata, już sobie wyobrażam jaką wielką radość sprawił Ci przyjazd syna do domu. No i na dodatek ma już za sobą egzaminy. Super! Gratulacje! Oj, dobrze, że udało im się wcześniej wyjechać...
Życzę wszystkim dobrego, bezstresowego i słonecznego nowego tygodnia