W sobotę była u nas koleżanka z dziećmi, posiedziałyśmy sobie, pogadałyśmy, rozmowa zeszła na temat wczasów, koleżanka mnie zapytała gdzie wyjeżdżamy, powiedziałam że nigdzie i że jak się nie ma miedzi, to się na du.... siedzi
Koleżanka powiedziała że przecież możemy zaciągnąć kredyt i lecieć z nimi do Tunezji, ona wzięła na ten cel kredyt 7 tyś złotych i jedzie z dziećmi i mężem. Powiedziałam że to niemożliwe, bo ja samolotami nie latam.Tak naprawdę znalazły by się pieniądze na ten cel, ale mamy z mężem inne plany, więc szkoda nam kasy na leżenie w Tunezji:)
Nie wyobrażam sobie brać kredyt, żeby pojechać na wczasy, a potem go spłacać, 2 tygodnie miną jak z bicza strzelił. Jestem zdania, że kredyt to ostateczność i wzięłabym go tylko, na bardzo ważny cel.
Kredyty zaciągam tylko na inwestycje, które przynoszą dochód. W życiu nie wzięłabym kredytu na wczasy, bo o tych trzeba myśleć z rocznym wyprzedzeniem i po prostu odkładac sobie. A skoro się nie odłoży na wczasy, to po prostu nie stać nas na nie i jak powiedziałaś " jak się nie ma miedzi....". Pozostają krótkie wypady rekreacyjne, też miłe, tylko trzeba umieć je sobie zorganizować.
Podzielam Twoje zdanie. Nie wyobrażam sobie kredytu na wczasy, święta czy inne podobne. Choć dawniej wszystko robiło się na kredyt, czyli na tzw. raty. Ale teraz widzę w praktyce ile to kosztuje dodatkowo i kto korzysta, ba, widzę nawet jak potem to wygląda i czym niejednokrotnie się kończy. Napatrzę się każdego dnia niemal... Kredyt to ostateczność i potrzeba życiowa, a nie spełnianie zachcianek. Ale każdy ma swoje zdanie, swój rozum i wolną wolę.
Powiem dosadnie: to trzeba nie mieć rozumu, żeby nie wywnioskować, że skoro przez rok nie jestem w stanie odłożyć na wakacje to jak poradzę sobie ze spłatą rat...
Kredyt można wziąć na coś co w efekcie da dochód/zysk a nie na przepuszczenie przez tyłek...
E tam wakacje! Mnie najbardziej rozśmieszają Komunie, Chrzciny i wesela na kredyt i nadzieja, że goście zwrócą w kopertach poniesione koszty a i jeszcze może uda się zarobic. :) Może nawet umiem zrozumieć wakacje na kredyt, cłowiek zapierdziela latami i poza trasa praca-dom nic nie widział, a świat wielki :) , za to prezentów na święta, urodziny i imprezy wcześniej wymienione nie rozumiem i nie zrozumiem. Czasami widać taki obrazek- bida z nędzą, brudne, poszarpane ale iphone jest? Jest.
A no właśnie! Sama lepsza jestem? Z kilkudziesięcioma tysiącami wyjechałam do obcego kraju w ciemno, ciągnąc za sobą stado dzieci na radosnej zasadzie "no przecież- czemu nie?" Ludziom włos się jeżył, że dzieci języka nie znają, że tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego, że chałupa nie znaleziona... hej, przecież życie jest krótkie i trzeba robić wszystko co się da, by być szczęśliwym, prawda? Nawet 2 tygodnie leżąc odłogiem, to prywatna sprawa leżącego :)
Niby masz rację, ale jest wiele osób, które się bardziej mobilizują kiedy kredyt zaciągną i muszą spłacać, po prostu łatwiej im spłacać bo muszą niż odkładać.
Jak dla mnie to pustaki.Za kilka misięcy przyjdzie pożyczać. Znam takie osoby co jak ktoś nazwał przepuszczają pieniądze przez D.Jak pożyczają na wczasy to znaczy , że nie mają zapasów, a jest kryzys utrata pracy czy zdowia zawsze możliwa.
Kucharku , ale za to po powrocie z wczasów, sąsiadki pękną z zazdrości, gdy zobaczą, piękną, brązową opaleniznęNie ważne, że nie będzie potem co do gara włożyć:)
Głupota ludzka nie zna granic...... i chyba tyle w temacie. Odda na pewno 14 tys. bankowi. Ja dziękuję za Afrykę w takiej oprawce. Też siedzę na d..... bez zadłużenia na przeżerkę:)
Irenko, jeszcze go nie mamy, ale składamy kasę, może już w przyszłym roku:)Mój mąż jest zapalonym wędkarzem, wiec na pewno będą rodzinne wypady weekendowe nad wodę:)
Irenko, jeszcze go nie mamy, ale składamy kasę, może już w przyszłym roku:)Mój mąż jest zapalonym wędkarzem, wiec na pewno będą rodzinne wypady weekendowe nad wodę:)
No proszę! To tak samo jak mój. Zresztą ja też wędkuję i świetnie wypoczywam nad wodą z wędką:)
Ja na rybach byłem tylko raz (bardzo dawno temu) No cóż nic nie złowiliśmy (byłem ze szwagrem) Gdy zdrzemnęliśmy się trochę to ukradli nam wędki, krzesełka a nawet robaki... pozostała tylko skrzynka z pustymi butelkami po piwie.
Ostatnio jak mąż z kolegą byli na rybach , to ukradli im ciężarki i kotwicę od łódki, ale dali i tak radę.Przymocowali jakieś płyty betonowe, które znaleźli na brzegu, a to jego połów, trochę zdjęcie nie udane, jakieś przebicie było.:)
Dla mnie też jest głupotą, kiedy ludzie biorą kredyt , bo muszą jechać na wakacje, albo zrobić wystawne święta. Jak mnie nie stać, żyję skromnie a nie na pokaz.
a ja nie zazdroszcze u nas tak woda poszła do góry, że w zeszłym roku wszyscy w okolicy zrezygnowaliśmy z basenu. Pogoda też taka niepewna, że już nam się to nie opłaca
osobiście nie wzięłabym kredytu żeby jechać do Tunezji, ale ja się świetnie czuję i wypoczywam we własnym domu i ogrodzie.. wolę przeznaczyć pieniądze na spełnianie marzeń..
ale rozumiem, że dla kogoś innego spełnienie marzeń to właśnie wyjazd na 14 dni na wakacje AI
Rowniez nie wzialabym kredytu na urlop czy to w Tunezji czy nad Polskim morzem.
Staram sie odlozyc przez caly rok taka kwote zeby pojechac tam gdzie chce.
Co do odpoczywania w domu we wlasnym ogrodzie dla mnie to zaden odpoczynek,bo w domu jest zawsze cos do zrobienia.Ja pracujac caly rok,do tego prowadzac dom to jakby nie bylo drugi etat,chce wyjechac na tydzien czy dwa do kraju ktory mi sie podoba czy tez fascynuje,chce pozwiedzac i poznac kulture,nie chce w tym czasie sobie zawracac glowy gotowaniem,praniem czy sprzataniem itp To jest wlasnie spelnianie moich marzen ,dlatego odkladam na to pieniadze(takie jest tylko moje zdanie,kazdy moze myslec inaczej i ma do tego prawo i nikogo nie bede przekonywac do swoich racji)
Na samym koncu piszesz o opcji All wlasnie wybieram przewaznie taka opcje,chociaz w krajach azjatyckich ta opcja prawie wogole nie wystepuje,jest zwykle tylko sniadanie.A dlaczego akurat taka opcja,kiedys wybralam inna opcje jak sobie dobrze przypominam Halbpension i do sniadania ,obiadu czy kolacji trzeba bylo doplacac za napoje i wyszlo to duzo drozej niz gdybym wybrala opcje All wlasnie.
Dla niektorych opcja All to lezenie przy hotelowym basenie caly dzien z kolorowym drinkiem w dloni i tylko do konca dnia sie drinki zmieniaja.Takich turystow jest mi poprostu zal.
Podam przyklad 3 lata temu bylismy na Teneryfie,odwiedzajac poludnie wyspy natrafilismy na Polakow ,ktorzy siedzieli chyba tylko w hotelu i zalewali sie drinkami ,no bo przeciez trzeba wypic morze alkoholu bo opcja All.Dlaczego tak sadze?Bylismy w miejscowsci Los Cristianos sa tam 2 plaze sasiadujace ze soba przecina je ulica,wiadomo piasek jest ciemny bo to wyspa wulkaniczna,siedzielismy na plazy tej drugiej z jasniejszym piaskiem,panie rozciagnely reczniki obok nas, mialy pretensje do swoich mezow ,ze przez 10 dni pobytu ,chodzili na ta druga plaze,bo nie wiedzialy ze druga plaza jest obok,Pozniej okazalo sie ze siedzialy tylko w hotelu ,a panowie majac bar pod nosem ,od rana tankowali.Mnie osobiscie dziwi takie podejscie do urlopu,ale kazdy robi co lubi.
Moje wakacje jak pisalam to zwiedzanie i poznawanie ,nie lubie siedziec w hotelu,dlatego planujac wakacje biore pod uwage zawsze wynajecie auta na mniej wiecej dwie trzecie pobytu.Jedziemy przed siebie,wczesniej planujac punkty ,ktore chcielibysmy zobaczyc,ale tez nie trzymiemy sie scisle,bo czasem po drodze zbaczamy ,bo cos innego i ciekawego zauwazylismy,wtedy to co nie obejrzelismy ,moze zobaczymy innym razem,bedzie moze okazja do tego zeby powrocic w dane miejsce jeszcze kiedys.Takie wloczegostwo jest calkiem mileMoj maz podziela moje zdanie,dlatego tak dobrze nam razem sie podrozuje.
Gdybym miala wiecej pieniedzy pewnie podrozowalabym kilka razy do roku,moim marzeniem jest zwiedzic Indonezje,moze kiedys moje marzenie sie spelni
my z mężem wyjeżdżając na wakacje zawsze wybieramy opcję AI, o ile jest taka możliwość, kiedyś nad Balatonem była tylko opcja HB i dopłacaliśmy do napojów podczas obiadokolacji i kupowaliśmy sobie jakiś lunch w lokalnych knajpkach.. generalnie na wakacjach sobie raczej niczego nie odmawiamy i nie oglądamy każdego wydanego grosza.. ale my na wakacje nie bierzemy kredytu..
gdybym miała wziąć kredyt, wolałabym zostać w domu - ale nie rozumiem, jeśli ktoś traktuje dom jak drugi etat, przecież obowiązki można podzielić sprawiedliwie pomiędzy wszystkich domowników..
a jeśli chodzi o preferowaną formę wakacyjnego wypoczynku, to ja osobiście lubię co drugi dzień spędzić leniuchując na plaży, a co drugi organizujemy sobie jakąś atrakcję: a to zwiedzanie, a to wycieczkę łodzią podwodną, a to rajd na wielbłądach.. każdy lubi coś innego..
7 tysięcy kredytu nie dałoby mi się opalać na tych wakacjach. Chyba, że dla kogoś to mała kwota i pożyczka nie obciąża mu budżetu domowego (łatwiej zapłacić kilka stuwek czy tysiąc, gdy ma się odpowiednie dochody, a nie zawsze ludzie chcą ruszac oszczędności, róznie bywa). My wyjedziemy tylko na weekend, bez dzieci (i tam gdzie dzieci nie ma:) chcemy odpocząć w końcu), dzieci będą na 2 tygodniowym obozie sportowym i u Babci w Polsce. Kredytów nie biorę.
Na razie biję się z myślami :) W planach było Władysławowo , Trójmiasto i Malbork. Odłożona na to moja 13 i ostatni zwrot z US, dojdą jeszcze wczasy pod gruszą i takie tam. Tylko obawiam się, że jak nie będzie pogody, to nie wypoczniemy jakbyśmy chcieli i wydamy niewiele mniej pieniędzy niż na przykład w Chorwacji. Więc możliwe , ze jednak na wszelki wypadek się jeszcze 1000 pożyczy i pojedziemy tam gdzie ciepło. Na pewno nie wzięlabym 7000, mimo że taką sumę moglibyśmy bez problemów spłacić w grudniu. Szkoda by mi było tyle kasy, na leżenie plackiem gdzieś na hotelowej plaży w Turcji.
Zawsze od małego chciałam mieć duży czerwony kombajn ... co tam porsche .Bizon to kiedyś był wypas na polskiej wsi .. prawdaż bogdziu ?.I kasiorka przez 2 miesiące leci dzień i prawie noc :)))
Pewnie po zbiorach pieniądze będą na oddanie, to mogę zrozumieć, to inwestycja. Ty lepiej tę rodzinę znasz, być może pieniądze rozchodzą im się na prawo i lewo. Powiem ci, że mój mąż para się uprawą polową, no i dochody u nas 2 razy w roku. Mamy zawsze wyliczone pieniądze, "poodkładane na kupki" i zawsze coś nieprzewidzianego może wpaść, co innego wziąć kredyt na gospodarstwo, a co innego na wczasy i prażyć się na słońcu leżąc odłogiem.
As,co to za porównanie?Wprawdzie i co do kredytów zaciąganych na cele konsumpcyjne danej rodziny,nic nam do tego,jeśli nas nie dotyczy,ale tu mijasz się z tematem.To nie żadna ekstrawagancja,to widocznie konieczność.Nie wiem,co Cię dziwi.Jeśli nie zdobędą pieniędzy,stracą swoje uprawy.Mają wyjść z kosą w pole?Czysta logika.Znając politykę gospodarczą naszego państwa nie ma sie co dziwić,że rolnictwo nie jest przez nie hołubione i wielu rolnikom brakuje pieniędzy,niekoniecznie tym,co zaniedbują swoje gospodarstwo.
Mnie najbardziej dziwi taka sytuacja (statystycznie bardzo częsta), że ktoś bierze kredyt – powiedzmy 7 tysięcy – choć taką kwotę ma na swoim koncie oszczędnościowym. Podobno ludzie robią tak dlatego, że wolą spłacać kredyt niż pozbyć się pieniędzy odłożonych na czarną godzinę i te pieniądze traktują jako zabezpieczenie kredytu. Ale to kompletnie nie ma sensu. Kto wziął 7 tysięcy kredytu, ten w sumie spłaci około 10 tysięcy. Jeśli więc użyje się pieniędzy z konta oszczędnościowego, to tak jakby się w ciągu jednej sekundy zarobiło 3 tysiące, bo obecnie oprocentowanie lokat bankowych jest bardzo niskie.
Mam bardzo podobne zdanie, jak sie nie ma - to się nie lata. A jak już ma sie ciśnienie... to lepiej skromnie na week w Pl niż mieć póżniej kredyt na karku. Pozdrawiam
Ja nie wzięłabym kredytu na wakacje. Nie jest to rzecz którą mieć trzeba, a jednak później kredyt trzeba spłacić z nawiązką.. Więc czy jest temu sens? Dla mnie nie ma.
W sobotę była u nas koleżanka z dziećmi, posiedziałyśmy sobie, pogadałyśmy, rozmowa zeszła na temat wczasów, koleżanka mnie zapytała gdzie wyjeżdżamy, powiedziałam że nigdzie i że jak się nie ma miedzi, to się na du.... siedzi
Koleżanka powiedziała że przecież możemy zaciągnąć kredyt i lecieć z nimi do Tunezji, ona wzięła na ten cel kredyt 7 tyś złotych i jedzie z dziećmi i mężem. Powiedziałam że to niemożliwe, bo ja samolotami nie latam.Tak naprawdę znalazły by się pieniądze na ten cel, ale mamy z mężem inne plany, więc szkoda nam kasy na leżenie w Tunezji:)
Nie wyobrażam sobie brać kredyt, żeby pojechać na wczasy, a potem go spłacać, 2 tygodnie miną jak z bicza strzelił. Jestem zdania, że kredyt to ostateczność i wzięłabym go tylko, na bardzo ważny cel.
Chciałabym poznać wasze opinie:)
Kredyty zaciągam tylko na inwestycje, które przynoszą dochód. W życiu nie wzięłabym kredytu na wczasy, bo o tych trzeba myśleć z rocznym wyprzedzeniem i po prostu odkładac sobie. A skoro się nie odłoży na wczasy, to po prostu nie stać nas na nie i jak powiedziałaś " jak się nie ma miedzi....". Pozostają krótkie wypady rekreacyjne, też miłe, tylko trzeba umieć je sobie zorganizować.
Podzielam Twoje zdanie. Nie wyobrażam sobie kredytu na wczasy, święta czy inne podobne. Choć dawniej wszystko robiło się na kredyt, czyli na tzw. raty. Ale teraz widzę w praktyce ile to kosztuje dodatkowo i kto korzysta, ba, widzę nawet jak potem to wygląda i czym niejednokrotnie się kończy. Napatrzę się każdego dnia niemal... Kredyt to ostateczność i potrzeba życiowa, a nie spełnianie zachcianek. Ale każdy ma swoje zdanie, swój rozum i wolną wolę.
Powiem dosadnie: to trzeba nie mieć rozumu, żeby nie wywnioskować, że skoro przez rok nie jestem w stanie odłożyć na wakacje to jak poradzę sobie ze spłatą rat...
Kredyt można wziąć na coś co w efekcie da dochód/zysk a nie na przepuszczenie przez tyłek...
Nie rozumiem.
To jak ktoś bierze kredyt na telewizor, pralkę, komputer albo inną rzecz to nie ma rozumu
czy dotyczy to tylko wakacji?
Samej wiele lat temu zdarzyło mi się wziąć monitor na raty, bo ten który miałam padł mi w czasie wykonywania zlecenia, a nie miałam całej kwoty.
Uważam, że sytuacja awaryjna usprawiedliwia zakupy na kredyt, natomiast kredyt na wakacje to chyba inna para kaloszy i wiele tu nie ma do rozumienia.
Jak mnie na coś nie stać to nie kupuję, proste.
E tam wakacje! Mnie najbardziej rozśmieszają Komunie, Chrzciny i wesela na kredyt i nadzieja, że goście zwrócą w kopertach poniesione koszty a i jeszcze może uda się zarobic. :) Może nawet umiem zrozumieć wakacje na kredyt, cłowiek zapierdziela latami i poza trasa praca-dom nic nie widział, a świat wielki :) , za to prezentów na święta, urodziny i imprezy wcześniej wymienione nie rozumiem i nie zrozumiem. Czasami widać taki obrazek- bida z nędzą, brudne, poszarpane ale iphone jest? Jest.
A ja bym nie wzięła kredytu na żarcie.
Wakacje jestem w stanie zrozumieć,
ale żeby narobić żarcia to już mniej
Tylko co komu do cudzego domu :)
A no właśnie! Sama lepsza jestem? Z kilkudziesięcioma tysiącami wyjechałam do obcego kraju w ciemno, ciągnąc za sobą stado dzieci na radosnej zasadzie "no przecież- czemu nie?" Ludziom włos się jeżył, że dzieci języka nie znają, że tydzień do rozpoczęcia roku szkolnego, że chałupa nie znaleziona... hej, przecież życie jest krótkie i trzeba robić wszystko co się da, by być szczęśliwym, prawda? Nawet 2 tygodnie leżąc odłogiem, to prywatna sprawa leżącego :)
Odłożyć nie musisz, spłacić - tak. Tak to właśnie działa. Spłacasz początkiem miesiąca, odkładasz jak zostanie a przyznaj-mało komu zostaje :)
OK, przyjmuję. Moje rozumowanie widać odbiega od standardów.
Robię tak żeby zawsze choć trochę odłożyć.
ja akurat też tak robię.
Ale jeśli ktoś bierze kredyt widocznie go na niego stać,
tylko łatwiej mu sie spłaca, niż odkłada.
A cel na jaki go chce przeznaczyć jest indywidualną sprawą :)
Niby masz rację, ale jest wiele osób, które się bardziej mobilizują kiedy kredyt zaciągną i muszą spłacać, po prostu łatwiej im spłacać bo muszą niż odkładać.
Jak dla mnie to pustaki.Za kilka misięcy przyjdzie pożyczać. Znam takie osoby co jak ktoś nazwał przepuszczają pieniądze przez D.Jak pożyczają na wczasy to znaczy , że nie mają zapasów, a jest kryzys utrata pracy czy zdowia zawsze możliwa.
Kucharku , ale za to po powrocie z wczasów, sąsiadki pękną z zazdrości, gdy zobaczą, piękną, brązową opaleniznęNie ważne, że nie będzie potem co do gara włożyć:)
No jesli ktos jezdzi na wakacje tylko dlatego ,zeby sasiadki pekly z zazdrosci to ma nie po kolei w glowie...
Różni są ludzie.
Głupota ludzka nie zna granic...... i chyba tyle w temacie. Odda na pewno 14 tys. bankowi. Ja dziękuję za Afrykę w takiej oprawce. Też siedzę na d..... bez zadłużenia na przeżerkę:)
Nie jestem zazdrosna:)
Ja też nie jestem zazdrosna:) Jak dobrze pójdzie, to bedziemy leżeć i się opalać nad własnym basenem:)
A ja u koleżanki na działce i już się cieszę na tę myśl! Tylko czekam na słońce.
Ja też nie jestem zazdrosna:) Jak dobrze pójdzie, to bedziemy leżeć
Oczywiście, że już zazdroszczę Ci WŁASNEGO basenu:) Ale to zazdrość taka pozytywna.....i się opalać nad własnym basenem:)
Irenko, jeszcze go nie mamy, ale składamy kasę, może już w przyszłym roku:)Mój mąż jest zapalonym wędkarzem, wiec na pewno będą rodzinne wypady weekendowe nad wodę:)
Irenko, jeszcze go nie mamy, ale składamy kasę, może już w przyszłym
No proszę! To tak samo jak mój. Zresztą ja też wędkuję i świetnie wypoczywam nad wodą z wędką:)roku:)Mój mąż jest zapalonym wędkarzem, wiec na pewno będą
rodzinne wypady weekendowe nad wodę:)
Ja na rybach byłem tylko raz (bardzo dawno temu) No cóż nic nie złowiliśmy (byłem ze szwagrem) Gdy zdrzemnęliśmy się trochę to ukradli nam wędki, krzesełka a nawet robaki... pozostała tylko skrzynka z pustymi butelkami po piwie.
Ostatnio jak mąż z kolegą byli na rybach , to ukradli im ciężarki i kotwicę od łódki, ale dali i tak radę.Przymocowali jakieś płyty betonowe, które znaleźli na brzegu, a to jego połów, trochę zdjęcie nie udane, jakieś przebicie było.:)
He,he! Ale jełopy przecież butelki chodzą po 0,35 groni sztuka !:)
Dla mnie też jest głupotą, kiedy ludzie biorą kredyt , bo muszą jechać na wakacje, albo zrobić wystawne święta. Jak mnie nie stać, żyję skromnie a nie na pokaz.
a ja nie zazdroszcze u nas tak woda poszła do góry, że w zeszłym roku wszyscy w okolicy zrezygnowaliśmy z basenu. Pogoda też taka niepewna, że już nam się to nie opłaca
niestety ale utrzymanie basenu (murowany) również kosztuje, wiem coś o tym bo mam.
osobiście nie wzięłabym kredytu żeby jechać do Tunezji, ale ja się świetnie czuję i wypoczywam we własnym domu i ogrodzie.. wolę przeznaczyć pieniądze na spełnianie marzeń..
ale rozumiem, że dla kogoś innego spełnienie marzeń to właśnie wyjazd na 14 dni na wakacje AI
Rowniez nie wzialabym kredytu na urlop czy to w Tunezji czy nad Polskim morzem.
Staram sie odlozyc przez caly rok taka kwote zeby pojechac tam gdzie chce.
Co do odpoczywania w domu we wlasnym ogrodzie dla mnie to zaden odpoczynek,bo w domu jest zawsze cos do zrobienia.Ja pracujac caly rok,do tego prowadzac dom to jakby nie bylo drugi etat,chce wyjechac na tydzien czy dwa do kraju ktory mi sie podoba czy tez fascynuje,chce pozwiedzac i poznac kulture,nie chce w tym czasie sobie zawracac glowy gotowaniem,praniem czy sprzataniem itp To jest wlasnie spelnianie moich marzen ,dlatego odkladam na to pieniadze(takie jest tylko moje zdanie,kazdy moze myslec inaczej i ma do tego prawo i nikogo nie bede przekonywac do swoich racji)
Na samym koncu piszesz o opcji All wlasnie wybieram przewaznie taka opcje,chociaz w krajach azjatyckich ta opcja prawie wogole nie wystepuje,jest zwykle tylko sniadanie.A dlaczego akurat taka opcja,kiedys wybralam inna opcje jak sobie dobrze przypominam Halbpension i do sniadania ,obiadu czy kolacji trzeba bylo doplacac za napoje i wyszlo to duzo drozej niz gdybym wybrala opcje All wlasnie.
Dla niektorych opcja All to lezenie przy hotelowym basenie caly dzien z kolorowym drinkiem w dloni i tylko do konca dnia sie drinki zmieniaja.Takich turystow jest mi poprostu zal.
Podam przyklad 3 lata temu bylismy na Teneryfie,odwiedzajac poludnie wyspy natrafilismy na Polakow ,ktorzy siedzieli chyba tylko w hotelu i zalewali sie drinkami ,no bo przeciez trzeba wypic morze alkoholu bo opcja All.Dlaczego tak sadze?Bylismy w miejscowsci Los Cristianos sa tam 2 plaze sasiadujace ze soba przecina je ulica,wiadomo piasek jest ciemny bo to wyspa wulkaniczna,siedzielismy na plazy tej drugiej z jasniejszym piaskiem,panie rozciagnely reczniki obok nas, mialy pretensje do swoich mezow ,ze przez 10 dni pobytu ,chodzili na ta druga plaze,bo nie wiedzialy ze druga plaza jest obok,Pozniej okazalo sie ze siedzialy tylko w hotelu ,a panowie majac bar pod nosem ,od rana tankowali.Mnie osobiscie dziwi takie podejscie do urlopu,ale kazdy robi co lubi.
Moje wakacje jak pisalam to zwiedzanie i poznawanie ,nie lubie siedziec w hotelu,dlatego planujac wakacje biore pod uwage zawsze wynajecie auta na mniej wiecej dwie trzecie pobytu.Jedziemy przed siebie,wczesniej planujac punkty ,ktore chcielibysmy zobaczyc,ale tez nie trzymiemy sie scisle,bo czasem po drodze zbaczamy ,bo cos innego i ciekawego zauwazylismy,wtedy to co nie obejrzelismy ,moze zobaczymy innym razem,bedzie moze okazja do tego zeby powrocic w dane miejsce jeszcze kiedys.Takie wloczegostwo jest calkiem mileMoj maz podziela moje zdanie,dlatego tak dobrze nam razem sie podrozuje.
Gdybym miala wiecej pieniedzy pewnie podrozowalabym kilka razy do roku,moim marzeniem jest zwiedzic Indonezje,moze kiedys moje marzenie sie spelni
my z mężem wyjeżdżając na wakacje zawsze wybieramy opcję AI, o ile jest taka możliwość, kiedyś nad Balatonem była tylko opcja HB i dopłacaliśmy do napojów podczas obiadokolacji i kupowaliśmy sobie jakiś lunch w lokalnych knajpkach.. generalnie na wakacjach sobie raczej niczego nie odmawiamy i nie oglądamy każdego wydanego grosza.. ale my na wakacje nie bierzemy kredytu..
gdybym miała wziąć kredyt, wolałabym zostać w domu - ale nie rozumiem, jeśli ktoś traktuje dom jak drugi etat, przecież obowiązki można podzielić sprawiedliwie pomiędzy wszystkich domowników..
a jeśli chodzi o preferowaną formę wakacyjnego wypoczynku, to ja osobiście lubię co drugi dzień spędzić leniuchując na plaży, a co drugi organizujemy sobie jakąś atrakcję: a to zwiedzanie, a to wycieczkę łodzią podwodną, a to rajd na wielbłądach.. każdy lubi coś innego..
7 tysięcy kredytu nie dałoby mi się opalać na tych wakacjach. Chyba, że dla kogoś to mała kwota i pożyczka nie obciąża mu budżetu domowego (łatwiej zapłacić kilka stuwek czy tysiąc, gdy ma się odpowiednie dochody, a nie zawsze ludzie chcą ruszac oszczędności, róznie bywa). My wyjedziemy tylko na weekend, bez dzieci (i tam gdzie dzieci nie ma:) chcemy odpocząć w końcu), dzieci będą na 2 tygodniowym obozie sportowym i u Babci w Polsce. Kredytów nie biorę.
Hmm, 7 tysięcy bym nie wzięła, ale jakiś 1000 żeby dołożyć i pojechać w ciekawsze miejsce czy tam gdzie bedzie cieplej czemu nie.
To jaki problem? :)
Na razie biję się z myślami :) W planach było Władysławowo , Trójmiasto i Malbork. Odłożona na to moja 13 i ostatni zwrot z US, dojdą jeszcze wczasy pod gruszą i takie tam. Tylko obawiam się, że jak nie będzie pogody, to nie wypoczniemy jakbyśmy chcieli i wydamy niewiele mniej pieniędzy niż na przykład w Chorwacji. Więc możliwe , ze jednak na wszelki wypadek się jeszcze 1000 pożyczy i pojedziemy tam gdzie ciepło. Na pewno nie wzięlabym 7000, mimo że taką sumę moglibyśmy bez problemów spłacić w grudniu. Szkoda by mi było tyle kasy, na leżenie plackiem gdzieś na hotelowej plaży w Turcji.
1000 czemu nie... :)
Zgadzam się z Tobą i nie będę rozwijać swojej wypowiedzi,bo już mną targa
A czemu Cię targa?
przecież to nie twoje pieniądze,
tylko tej kolezanki?
hmm.. może megi była tą kolezanką;)
Przeciez to Ty byłaś, zapomniałaś?
no to teraz się przyznaj gdzie za te 7 tyś, jedziecie :) może jak MR nie chce to ktoś inny reflektuje
Znam rodzinę mieszkającą na wsi, która co roku przed żniwami bierze pożyczkę by opłacić kombajnistę.
To ile ten kombajnista bierze?
Ja sią tam nie znam,bo miastowa jestem dziewczyca,ale muszą mieć pole ogromniaste,
jak pożyczkę biorą na kombajnistę.
Dobrze, ze jestem z miasta i nie mam pola :D
Godzina pracy kombajnu to jakieś 300-350 zł, tyle płacono w zeszłym roku w moim regionie
Zawsze od małego chciałam mieć duży czerwony kombajn ... co tam porsche .Bizon to kiedyś był wypas na polskiej wsi .. prawdaż bogdziu ?.I kasiorka przez 2 miesiące leci dzień i prawie noc :)))
Hehehehe, może i leci, tym którzy parają się takowymi usługami
Pewnie po zbiorach pieniądze będą na oddanie, to mogę zrozumieć, to inwestycja. Ty lepiej tę rodzinę znasz, być może pieniądze rozchodzą im się na prawo i lewo. Powiem ci, że mój mąż para się uprawą polową, no i dochody u nas 2 razy w roku. Mamy zawsze wyliczone pieniądze, "poodkładane na kupki" i zawsze coś nieprzewidzianego może wpaść, co innego wziąć kredyt na gospodarstwo, a co innego na wczasy i prażyć się na słońcu leżąc odłogiem.
As,co to za porównanie?Wprawdzie i co do kredytów zaciąganych na cele konsumpcyjne danej rodziny,nic nam do tego,jeśli nas nie dotyczy,ale tu mijasz się z tematem.To nie żadna ekstrawagancja,to widocznie konieczność.Nie wiem,co Cię dziwi.Jeśli nie zdobędą pieniędzy,stracą swoje uprawy.Mają wyjść z kosą w pole?Czysta logika.Znając politykę gospodarczą naszego państwa nie ma sie co dziwić,że rolnictwo nie jest przez nie hołubione i wielu rolnikom brakuje pieniędzy,niekoniecznie tym,co zaniedbują swoje gospodarstwo.
Jestem jak najbardziej za .. tak wypoczynek pamięta się dobry rok a może i dłużej , szczególnie kiedy przychodzi termin płacenia raty ....
Zgadzam się z Tobą, jechać na dwa tygodnie a potem 12 miesięcy te dwa tygodnie spłacać.
Mnie najbardziej dziwi taka sytuacja (statystycznie bardzo częsta), że ktoś bierze kredyt – powiedzmy 7 tysięcy – choć taką kwotę ma na swoim koncie oszczędnościowym. Podobno ludzie robią tak dlatego, że wolą spłacać kredyt niż pozbyć się pieniędzy odłożonych na czarną godzinę i te pieniądze traktują jako zabezpieczenie kredytu. Ale to kompletnie nie ma sensu. Kto wziął 7 tysięcy kredytu, ten w sumie spłaci około 10 tysięcy. Jeśli więc użyje się pieniędzy z konta oszczędnościowego, to tak jakby się w ciągu jednej sekundy zarobiło 3 tysiące, bo obecnie oprocentowanie lokat bankowych jest bardzo niskie.
Mam bardzo podobne zdanie, jak sie nie ma - to się nie lata. A jak już ma sie ciśnienie... to lepiej skromnie na week w Pl niż mieć póżniej kredyt na karku. Pozdrawiam
Ja bym wzięła kredyt na wczasy,tak jak i na wszystko inne.
Ja nie wzięłabym kredytu na wakacje. Nie jest to rzecz którą mieć trzeba, a jednak później kredyt trzeba spłacić z nawiązką.. Więc czy jest temu sens? Dla mnie nie ma.