W piątek przybłąkała się do nas mała suczka. A ja oczywiście nie miałam serca ją wyrzucić z podwórka. Więc została u nas. Na początku wszystko było dobrze. Ale wydała mi się jakaś podejrzana. I niestety jest to chyba młody doberman. Ta rasa zawsze mnie przerażała. A ta biedula jest taka milutka. Może temu ,że szczeniak? Czy ktoś z Was miał takiego pieska i mógł by mi dać parę rad o takim piesku? Bo przeciez w końcu pieseczek zamieni się w dużego psa. A już dziś nie wpusciła mojej koleżanki na podwórko. Sąsiadka propopnowała ją wziąść na łańcuch. Ale u mnie to jest nierealne,. Ja osobiście nigdy na to nie pozwolę. Mam co prawda tabliczkę z otrzeżeniem ,że jest zły pies prrzyczepioną na bramce ( profilaktycznie przed złodziejami kolega powiesił kiedyś)
Podobnoż dobermany są łagodne i uwielbiają dzieci. Jest taka ksiązka "Jak oduczyć psa złych nawyków" i jak wprowadzisz te rady w życie wtedy przestanie atakować gości.
Jesli to rasa dominująca, to trzeba od początku malca traktować jak agresora, a nie jak kochaną kuleczkę. Piesek musi poznać co mu wono, a co nie. Bardzo ważna jest konsekwencja postępowania. Przydałoby się również ułożenie psa przez jakiegos profesjonalistę, jeśli sama obawiasz się czy podołasz. Najlepiej czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj wiadomości o ułożeniu psów ras agresywnych i z tendencja do dominacji. jest tego troszke w necie.
Póki co to suczka śpi w łóżku z moim Kubusiem. Trudno ja tak już mam.
Będę musiała kupić jakąś książkę o tej rasie i się doszkolić.
Kiedyś miałam pieska Bruna, To była rasa do walki psów. Był wielki i bardzo silny. Udalo mi się z niego zrobić pieska domowego. Chociaż był już dorosły jak się do nas przybłąkał.Fakt ,że był bardzo przywiązany do dzieci i posłuszny. Może i tym razem mi się uda?
No nie kochana, suczkę wyrzuć z łóżka - najlepsza metoda wychowania sobie psiego przyjaciela, który będzie miły, wesoły, nieagresywny i na głowę Ci nie wejdzie, to zepchnięcie go pozycji najniższej w stadzie (czytaj Twojej rodzinie). Nie należy tego robić brutalnie, ale konsekwentnie!
1. po pierwsze do psa należy podłoga, do Ciebie wszystko co wyżej + podłoga (od włażenia psa, szczególnie rasy dominującej, na wszystkie fotele i tapczany tylko jeden krok do wyganiania Cię warczeniem z Twojego małżeńskiego łoża - chyba tego nie chcecie)
2. po drugie ze spaceru pies wchodzi do domu ostatni - zwierzę, które się wpycha, przepycha, ciągnie i wbiega pierwsze uważa się za najważniejsze (w najlepszym wypadku będzie w kolejnych latach życia niesforne, w najgorszym pomyśli "aha, chyba można spróbować zająć pozycję Alfa - a alfy ras silnych i dominujących, jak wiemy dość brutalnie pokazują swoją dominację)
3. po trzecie pies je ostatni - Ty i Twoja rodzina jecie posiłek najpierw, pies musi czekać na swoją kolej. Wiem, wiem, to błagalne psie spojrzenie... Niestety przynajmniej w pierwszych latach trzeba się nauczyć je ignorować, najlepiej wyganiając psa z okolic stołu (potem łagodne rasy zwykle godzą się na stałą najniższą pozycję i już wszystko jedno, kiedy je karmisz i tak nie próbują Cię zdominować. W przypadku psów ras dominujących zasad powinna obowiązywać przez całe psie życie).
4. po czwarte - nie baw się z psem w agresywne zabawy - to nie labrador, któremu nawet w szale warczenia i szarpania się patykiem możesz powiedzieć głośniej "nie", a on puści cokolwiek ma w zębach. Ucz go sztuczek, nowych komend, powtarzaj ćwiczenia - psy lubią pracę z człowiekiem!
5. po piąte pamiętaj, że dobermany nie są zabójcami - to mit! Szczególnie suki potrafią być wspaniałymi towarzyszami rodzin i są opiekuńcze w stosunku do dzieci. Mądry pies to mądry właściciel.
Gratuluję dobrego serca i życzę powodzenia. Jeśli nie popełnisz zbyt wielu błędów, będziesz mieć cudownego wiernego sierściucha przez wiele lat :)
Dziękuję za dobre rady. Ja jestem kociarą i z kotami jest całkiem inaczej. Ale kiedyś miałam psa może nie tyle obrończego co do walki psów. Jakoś przerobiłam jego na bardzo miłego zwierzaka nawet do innych psów. Fakt słuchał się zazwyczaj tylko mnie, często próbował mego chłopa oszukać i tylko udawał posłusznego. Ale nigdy nikogo nie skrzywdził , No raz przegryzł oponę w rowerze dziecku , które biło mego synka. Uważał się za opiekuna całej rodziny niestety. Od tamtej pory już miał zakaz pilnowania dzieci co z resztą bardzo lubił.
my musimy używać łąncucha jak wychodzimy z domu, niestety.. ale jest bardzo długi i pies jest wiązany tylko na czas naszej nieobecności.. biegał luzem, ale zdemolował ogrodzenie w sposób nienaprawialny, mam nadzieję, że z nowym sobie nie poradzi ;)
najpierw podkopał siatkę, a potem przechodząc pod nią rozplótł ją zupełnie.. jak jedno miejsce zabezpieczyliśmy, zrobił to w kolejnym... teraz w tej siatce więcej jest zabezpieczeń niż normalnego ogrodzenia, niestety..
Bardzo często widywałam kiedyś młodego mężczyznę z dobermanem. Codziennie szedł z nią na zakupy, codziennie suka szła bez smyczy, uważnie wpatrując się w pana. Wchodził do sklepu, a ona grzecznie czekała. Nie interesowały jej zupełnie inne psy. Kiedy ludzie zbliżali się zbyt blisko, odbiegała na bezpieczną odległość.
Pamiętam też incydent, dla mnie straszny, bo w zauważyłam jak kilkuletnie dziecko stojące przy wózku w pewnym momencie wyciągnęło łopatkę i biegło z nią w kierunku psa. Widać było, że chce go uderzyć. Już oczami wyobraźni widzałam rzucającego się psa, ale nic takiego się nie stało. Suczka odbiegała na bezpieczną odległość za każdym razem kiedy dziecko się zbliżało. Pan wyszedł ze sklepu, pomerdała radośnie kikutkiem ogona i wracała do domu, jakby się nic nie stało. Była bardzo, bardzo mądra.
Dlaczego o tym piszę, bo uważam, że kiedy się dobrze psa ułoży, można osiągnąć bardzo wiele. Odpłaci się się nie tylko miłością, wiernością, ale też mądrością, której nieraz ludziom brakuje.
Moja sunia jest bardzo rozumnym szczeniakiem. Czytałam , że psy tej rasy uwielbiają biegać i faktycznie. Często biega po podwórku ze szczęścia. Cudowny widok!!! Teraz gdy czuje się niepewna w trudnych dla niej sytuacjach patrzy na mnie czekając na to co jej radzę zrobić przekrzywiając śmiesznie głowę.
Na wsiach to jest zazwyczaj norma. Chociaż też nie zawsze. Moja znajoma ma dwa rotwailery co biegają luzem po podwórku czyniąc czasami spustoszenie wokół siebie. Jedynie były szkolone przez specjalistów.
U nas są ogłoszenia, że teren objęty wścieklizną i nakazane jest przez weterynarza, że psy mają być uwiązane, a koty zamknięte. Psy jednak biegają po drogach, a niektóre dzieci boją się ze szkoły wracać i rodzice tych dzieci 3 razy dziennie (bo każde dziecko inaczej kończy) chodzą do szkoły po dzieci.
Jak ktoś ma zwierzę, to powinien zapewnić mu takie warunki, żeby pies nie uciekł, a inni byli bezpieczni. Nie trzeba psa wiązać na łańcuch, wystarczy zamykac bramę, furtkę, czy zrobic psu kojec. Oczywiście, kojec nie moze miec wielkości klatki na króliki
To prawda. Ale czasem nie ma mocnych.. Myśmy mieli Pusię, 13 lat z nami żyła, która była bardzo posłuszna, ale miała takie momenty, że szła w swoją stronę i gdy ktoś z nas ją zawołał to tylko odwracała się leniwie, rzuciła okiem i tyle.. Nikomu nigdy nic nie zrobiła. Szła i wracała - do czasu, gdy nie wróciła na noc niedawno. Szukaliśmy jej przez całe popołudnie i wieczór, i nic. Rano przyszedł sąsiad z naprzeciwka, który ma wielkiego wilczura biegającego wolno po ogrodzie i mówi mi, że nasz pies leży na ich posesji i nie wstaje. Pobiegłam, jak ją zobaczyłam to nogi mi się ugięły - cała we krwi przeleżała noc, a były mrozy, pod oknami, a sąsiedzi nic nie zrobili (jak się potem okazało, myśleli, że jakoś się pozbiera i pójdzie, a my nie zorientujemy się który pies ją tak pogryzł). Przeniosłam ją do domu, wyła w niebogłosy, zapakowałam do auta i szybko do weterynarza. Była tak poszarpana, że nie dało się jej uratować. Lekarz powiedział, że w jej stanie lepiej, by się z narkozy już nie wybudziła. Ile żeśmy się napłakali.. A gdy mama poszła spokojnie zapytać sąsiada dlaczego nie przyszedł wieczorem powiedzieć co się stało, że przecież nie ma pretensji, bo wie, że to Pusia weszła na ich posesję, ale pozwolili by pies na mrozie męczył się całą noc to tylko łzy mu popłynęły i cisza.. Także różnie bywa. Myśmy nie dopilnowali naszego psa sądząc, że nic się nie wydarzy jak zwykle, oni nie zamknęli bramy.. Ech.. Aż się popłakałam..
A to Pusia (ta kudłata, jasna, na pierwszym planie).. Nieodżałowana nasza psina..
Żal psiny, szkoda, że sąsiad wczesniej nie zareagował, nie męczyłaby się całą noc.
ale są psy, które sobie ida i już. Wtedy to tylko bardzo szczelne ogrodzenie zabezpieczy przed wyjściem.
Chociaż moja koleżanka ma Golden Retrivera, który ma zrobiony kojec wzdłuż całego domu, taki osobny kawałek ogrodu. Potrafił znaleźć sobie wyjście kilka razy. Uszczelnili ogrodzenie, to spryciaż drapie się jedną łapami po murze i po siatce i tak przechodzi.
Moja mama ma takiego psa co ty, też z taką grzywą tylko że szarobury taki. Szkoda pieska :(
Ale tak, niektóre pieski lubią chodzić własnymi drogami. Ten pies mojej mamy zawsze uciekał na własne wędrówki. Potrafił dziurę pod płotem wykopać, czy wskoczyć na ławkę, z ławki przez płot do sąsiada a następnie przez jego płot na zewnątrz, wracał zawsze, ale już zdarzyło się że i dzieci zaczepiał, czy przyszli strażnicy miejscy i mandat wlepili. Teraz ze względu na bezpieczeństwo pies jest na łańcuchu i w budzie. Pewnego razu babcia, która zawsze ma rację psa wypuściła i poszła do domu, pies rozszarpał klatkę (nie była metalowa) i zagryzł królika.
Przez prawie dwadzieścia lat miałam "psy bojowe" a w tej chwili owczarka podhalańskiego, a więc rasę, która z założenia nie cierpi obcych i dość agresywnie to okazuje. I zapewniam cię, że nie taki diabeł straszny...
Suki zazwyczaj (!) mają dużo mniejszą potrzebę dominacji od samców. Doberman, jak każdy pies, musi wiedzieć co mu wolno, a co nie. Po pierwsze - nie jest to pies na podwórko i nie mówię tu o łańcuchu. Psy tych ras muszą mieć duuuużo kontaktu z właścicielem. Po drugie - nie wpuściła sąsiadki? I dobrze! Przyszykuj się na to, że nie bedzie wpuszczać obcych, do tego ta rasa została stworzona - do obrony i stróżowania. W przyszłości furtkę będziesz raczej musiała mieć zamykaną na klucz. Po następne - łóżko raczej ma być "fe". Wiem, że jest fajnie dopóki jest malutka ale wyobraź sobie 30-40 kilogramowego psa w łózku. Im będzie starsza, tym trudniej ją będzie od tego oduczyć. Poza tym spanie w łóżku wzmacnia w psie dominację.
Tak jak napisały wcześniej dziewczyny - dużo konsekwencji!
Jako "świętą księgę każdego psiarza" polecam ci "Okiem psa" Fishera. Widziałam na allegro. Fantastycznie opisuje jak traktować psa i jakie mu wyznaczać granice, aby czuł się członkiem, a nie przywódcą stada. Ja ci służę każdą radą i odpowiedzią w wątku lub na PW - jak wolisz. Pamiętaj - zrobiłaś bardzo dobry uczynek Uratowałaś jej życie, dałaś dom i za miskę jedzenia będziesz miała cudowną obrończynię i przyjaciółkę.
Całkowicie się z Tobą zgadzam.Miałam podobnie napisac rano,ale spieszyłąm sie do pracy.Sunia po prostu juą sie zadomowiła i pilnuje swojego terenu.co do książki,i ja postaram sie ją przeczytać.Od wielu lat mam i psy,i koty,ale zawsze chętnie czytam na ich temat i często dowiaduje się ciekawych i ważnych rzeczy.
Sunia nie spała dziś już w łóżku z Kubusiem. Widocznie zbyt się rozpychała tymi swoimi długalznymi łapkami. Nazwałam ją na początku Sonia, ale do niej to najbardziej pasuje Tajga i nawet jakoś lepiej na te imię reaguje. Z sąsiadką już się zaprzyjażniła mocno i cieszy się jak ją widzi. Co do reszty to nadal obszczekuje. Kupię tę książkę co mi radzicie i zamontuję dzwonek koło bramki. To chyba będzie najrozsądniejsze wyjście z sytuacji. Dużo pracy przede mną , bo mam akurat założony ogród i warzywnik, a poza tym suczka na tyle woli przebywać w domu, że na toaletę nie chce jej się wychodzić na dwór. Fuuuu!!!
Ale jakoś to musimy dopracować. Na razie łazi wszędzie za nami i patrzy w oczy ( nawet dosyć mądrze). Bardzo ładnie biega i chodzi na tych swoich długich i cienkich łapach z taką gracją, chociaż te przednie jakby trochę krzywe.. Nie wiem jaką obrożę i smycz jej kupić. Psa od ponad10 lat nie miałam więc nie jestem w temacie na bieżąco.
Właśnie się dokształcam. Na razie Tajga wymusza na mnie swoją miłość. Jest taka nieporadna ze swoimi długalznymi łapami. Uwielbia biegać jak szalona po podwórku kiedy ja ją podziwiam,że jest taka cudna jak biega.
Koniecznie trzeba zaprowadzić psa do weterynarza, odrobaczyć i zaszczepić. Nie wiem jak jest u Ciebie, ale ja zamykam furtkę na klucz, jak ktoś chce wejść to dzwoni, a pies sobie biega luzem.
Oczywiście zastosuję się do Twoich rad. Na razie cieszę się ,że problem tolatety został pomyslnie rozwiązany. Co do spania to po cichutku wczołguje się do wyrka. Po zamknięciu drzwi za damą płacze biedulka. Ostatnio zaczeła z miłości podgryzać Kubusia.
Nasza to cwaniara, leży sobie na podłodze lub na swoim kocyku i udaje ze śpi. Jak wszyscy zasną to zaczyna wędrówki nocne, troche pośpi w nogach u córki, potem po godzinie u chłopaków, a na końcu wchodzi do nas, robi to bardzo cichutko i kładzie sie w nogi po stronie męża, ale że ja bardzo czujnie śpie to i tak ją słyszę.
Dobermana na łańcuch ? po co ? Faktycznie te psięta mogą przerazić jak dorosną :) ale tylko obcych ..
Nie swoją rodzinę, bo mają wyjątkowo rozwinięty odruch stadny ( więc np twoje dzieci w ich obecności będą bezpieczne ) Inną sprawą jest ich okres dojrzewania ,który jest dłuższy niestety jak u innych ras .
Do tych psów trzeba być wyjątkowo cierpliwym i jednocześnie zdecydowanym ! bo dominację mają "we krwi"
Nie jedną jednak rasę przewyższaja w tzw wierności i nie bardzo radzą sobie w kontaktach Pan -(pies ) podwładny .Raczej trzeba się przygotować na relacje Pan -Brat
Problemy ze zdrowiem ....mają przedewszystkim ze stawami biodrowymi .Moja mała ( czyt krwiorzercza bestia ,która nie tolerowała np pijanych ludzi i niestety kalek ) w 8 roku życia zaczęła dziwnie chodzić ,nie zwróciłam uwagi na to bo była szczenna ( 14 szt urodziła ) Okazało się ,że mała ma dysplazje stawów ....Leczenie było kosztowne i zrobiliśmy wszystko tylko nie operacje i uśpienie ...Zmarła na moich kolanach kilkanaście lat temu w wieku 14 lat :)
Trochę nie składnie piszę pod wrażeniem chwili ale jak bym kiedyś mogła wziąść jakiegoś psinkę to tylko dobermana i wychowałabym go z razem z trochę starszym kotem od maleńkości :)
Ja nie wiem czy moja to 100 procentowy doberman. Ale trochę czytałam na ich temat i to bardzo wrażliwe i obrażalskie psy. Mąż nakrzyczał na nią i teraz jedynie go toleruje w mojej obecności. Nawet przekupowanie mało mu pomaga. A ja ? Bardzo się cieszę ,że ją mam.
Maść ma dobermanią :) Z tego psa jednak nie będzie krwiożerczej bestii .Miły psies ,mógłby nawet sprostać mojej kici (syjamce z problemami )i się z nią zaprzyjaznić :) Już go lubię .
To zdjęcie z początku , teraz ma jeszcze dluższe łapy. Ale jako stróż jest bezblędna!!!! Uwielbia straszyć ludzi i bawić się z dziećmi. A poza tym jest bardzo bystra i ... uparta. Weterynarz powiedział ,że to kundelek ale z aparycją i wdziękiem
Mąż nniedługo wyjeżdża i czuję się lepiej gdy ona pilnuje posesji. Może mój nowy ogród na tym cierpi, ale cóż . Ona uwielbia swoje skarby tam zakopywać i kopać jamy.
No i niestety porażka!!! Moja Tajgunia jest kochanym zwierzakiem dla nas. Ale tego nie potwierdzają moi sąsiedzi. Nóżki jej tak urosły,że żadne płoty i inne ogrodzenia nie są dla mojej suczki przeszkodą. Jest z natury włóczykijem . No i do miłych psów tez ją trudno zaliczyć. Uwielbia sport polegający na nieobszczekiwaniu wszystkiego i wszystkich. A najgorsze jest to,że zbyt do mnie się przywiązała. Kiedy inni wchodzą i wychodzą nie ma problemu, ale kiedy ja opuszczam dom jest rozpacz . Wtedy zrobi wszystko by mnie odnaleźć . Myślę ,że to ja chyba nie umiem z nią postępować. Ja niestety tak już mam, Moja przyjaciółka ma psy złe na łańcuchu . Ale jak mnie wyczują to tak długo wyją aż przyjdę i z nimi się przywitam. Zresztą to zawsze była u mnie norma. z koteczkami miałam lżej, bo one nie stwarzały zagrożenia dla ludzi, A moją Tajgunia wzbudza ogólny strach.Znajomy uszykował jej cudną budę ze wszystkimi bajerami, tarasem , werandą, jadalnią itd. Kiedy wróciła z polowań na kury sąsiada wzięłam ja na łańcuch i ... nic zadowolona wlazła do budy i pilnowała mnie co robię na podwórku. Dramat się zaczął kiedy chciałam wyjść na ulicę. Nie wiem jak oduczyć ją przeskakiwania przez płot!!!
No i niestety porażka!!! Moja Tajgunia jest kochanym zwierzakiem dla nas. Ale tego nie potwierdzają moi sąsiedzi. Nóżki jej tak urosły,że żadne płoty i inne ogrodzenia nie są dla mojej suczki przeszkodą. Jest z natury włóczykijem . No i do miłych psów tez ją trudno zaliczyć. Uwielbia sport polegający na nieobszczekiwaniu wszystkiego i wszystkich. A najgorsze jest to,że zbyt do mnie się przywiązała. Kiedy inni wchodzą i wychodzą nie ma problemu, ale kiedy ja opuszczam dom jest rozpacz . Wtedy zrobi wszystko by mnie odnaleźć . Myślę ,że to ja chyba nie umiem z nią postępować. Ja niestety tak już mam, Moja przyjaciółka ma psy złe na łańcuchu . Ale jak mnie wyczują to tak długo wyją aż przyjdę i z nimi się przywitam. Zresztą to zawsze była u mnie norma. z koteczkami miałam lżej, bo one nie stwarzały zagrożenia dla ludzi, A moją Tajgunia wzbudza ogólny strach.Znajomy uszykował jej cudną budę ze wszystkimi bajerami, tarasem , werandą, jadalnią itd. Kiedy wróciła z polowań na kury sąsiada wzięłam ja na łańcuch i ... nic zadowolona wlazła do budy i pilnowała mnie co robię na podwórku. Dramat się zaczął kiedy chciałam wyjść na ulicę. Nie wiem jak oduczyć ją przeskakiwania przez płot!!!
Laugasel, a przeczytałaś chociaż którąkolwiek z książek? Pomyślałaś, żeby się zastosować? Bo jestem przekonana, że nie. Cóż, niekoniecznie nad nią panujesz, ty czy ktokielwiek z rodziny, jak sądzę. A łańcuchowe psy przyjaciółki nie wyją, bo "ty tak masz". Wyją, bo na 99% jesteś jedyną osobą, która je przyjaźnie dotyka. Też bym wyła, gdyby mnie ktoś na łańcuchu uwiązał.
Reasumując, jedynym sensownym rozwiązaniem jest kojec, tak jak zaproponowała makusia. Bo sama niczego nie oduczysz, na szkolenie nie pójdziesz a pies sam też nie zrezygnuje, bo to za fajne. Jak szybko tego nie zrobisz (kojca) to sąsiedzi ci pomogą jej się pozbyć.
Pozdrawiam.Czy mogabyś pokazać sunie jak wygląda obecnie.Ja też kilka dobrych lat temu , miałam bezdomnego psiaka.Był przekochany ,ale miał swoje nawyki ,których nie moglismy zmienić.Jak chciał sobie pobiegac za ogrodzeniem ,nie było na niego ;mocnych;.Kojec odpadał , bo on musiał byc blisko nas .Nawet na zakupy musiałam go brać na smyczy ,tak przezywał, że nie można go było samego zostawic.Ale ,od czasu do czasu , uciekał nam.I kiedyś nie wrócił .Może młodego psa jeszcze można oduczyć przeskakiwania przez płot .
Pozdrawiam.Czy mogabyś pokazać sunie jak wygląda obecnie.Ja też kilka dobrych lat temu , miałam bezdomnego psiaka.Był przekochany ,ale miał swoje nawyki ,których nie moglismy zmienić.Jak chciał sobie pobiegac za ogrodzeniem ,nie było na niego ;mocnych;.Kojec odpadał , bo on musiał byc blisko nas .Nawet na zakupy musiałam go brać na smyczy ,tak przezywał, że nie można go było samego zostawic.Ale ,od czasu do czasu , uciekał nam.I kiedyś nie wrócił .Może młodego psa jeszcze można oduczyć przeskakiwania przez płot .
Właśnie dlatego musi być zadaszony kojec. To my odpowiadamy za psa, a jak widzę pogryzione dzieciaki przez puszczone luzem psy to bym właściciela ,......no ugryzłam się w jęzor, bo bym za dużo napisała ;/ Psiak to tylko psiak, to my musimy myśleć. Jeśli nauczył się przeskakiwać to już tak będzie miał, zadaszony kojec temu zapobiegnie. A do regularnych spacerów się przyzwyczai i będzie mu to wystarczało.
Wiem ,makusiu ,ale nie wiedziałam co zrobić aby nie uciekał.Wystarczyło mieć okno otwarte albo uchylić drzwi i sruu ,już go nie było.Ale on był mały psiaczek i bardzo przytulasek do wszystkich ,nawet do obcych.I mysle że ktoś go sobie'przywłaszczył' .Pozdrawiam.
Dziewczyny już Ci poradziły, ja chcę tylko powiedzieć, że nie ma złych psów na łańcuchu. Są źli ludzie, którzy wiążą psy na łańcuch. Wyobraź sobie siebie, jak ktoś uwiązałby Cię na 3 metrowy łańcuch i tak żyła byś na nim 10-20 lat. Bez możliwości pobiegania, wyładowania nagromadzonej energii.
Na razie przestała przeskakiwać, być może zajarzyła że gdy będzie przeskakiwać to potem jest na łańcuchu. Nie mam zamiaru trzymać cały czas Tajgusię na łańcuchu. Bo po co mi pies taki. Kojec to tez ograniczony teren jednak. Póki co łańcuch wyciąga sama i łazi z nim za mną. Dziś była grzeczna.
Moim zdaniem kojec jest dla psa gorszym rozwiązaniem niż łancuch .Bo ja widze najczesciej malutkie kojce w których psy sie męcza .Jak widze psa w kojcu który biega w kółeczko po malutkiej przestrzeni,to wole już psa na 3 metrowym łacuchu.
Póki co Tajga biega po podwórku. Śpi w wanience do kapania niemowląt zerkając czasami na kuchnię. Mąż se wymyślił , Żeby budę jej przynieść na taras. A że buda jest cała naprawdę duża to raczej się nie zgodzę.
Z drugiej strony patrząc wiele dzieje się krzywdy psom na łańcuchach często, ale i w blokach trzymane są psy, które nie są do tego wcale stworzone. Np haski, jakoś nikt nie reaguje na to ze zgrozą.
Całkowicie się z Tobą zgadzam,pies może nie być uwiazanym a mimo to może być krzywdzony .Jednym przykładem z wielu jest to co napisałaś ,jest trzymanie psów w malutkich mieszkankach w bloku.Ja wiem jedno, jak bym miała psa zagrażającego ludziom ,który by mi uciekał z [podwórka .Uwiązałabym go.Wybrała bym zdrowie lub nawet życie człowieka.Ja i córka jadąc rowerem jestesmy często atakowane przez psy ,które biegają wolno .Jeżeli jest to mały pies to on ;tylko; pogryżie ale duży ,może zagrożić życie.I żeby nie było ,nie mam psa uwiązanego ani psa w kojcu ,moje psy biegają po duzym podwórku .
Masz całkowitą rację. Moja sunia lubi straszyć ludzi, a ludzie mają prawo czuć się bezpieczni w miejscu publicznym jakim jest ulica. To jest fakt. kojec czy łańcuch , jest już ostatnią szansą dla takiego psa. Będę jeszcze się starała ją od tego oduczyć. Póki co Tajga biega po swoim podwórku jeśli ja jestem w domu. Gorzej jest jeśli ja wychodzę. Może sobie nie radzi ze stresem i wyżywa się na przechodniach? Myślę ,że to ja popełniam jakiś błąd, a zachowanie psa jest tego odzwierciedleniem. A może ktoś ją bardzo skrzywdził zanim trafiła do mnie?? Wiem ,że z natury jest dobrym psem.
No cóż... pozostaje mieć nadzieję, że jesteś osobą na tyle odpowiedzialną, żeby sukę chociaż wysterylizować. Bo inaczej tylko patrzeć, jak będziesz rozdawać "słodkie" i "śliczne" szczeniaczki w "dobre" ręce. Bo wiesz.... suka, której nie można upilnować to dwa razy w roku rodzi. Pozdrawiam.
Mieliśmy problem podobny do Twojego. Był kojec, siatka ogrodzeniowa na siatce, podwyższony płot. Kiedy wyjeżdżaliśmy serce się krajało, ale musieliśmy ją zamykać w kojcu. Zawsze też po ucieczce tam trafiała. Po roku kojec okazał się niepotrzebny.Szybko nauczyła się czym grozi ucieczka. Po 8 latach przestaliśmy z nią jeździć na baardzo długie spacery. Kiedy była młoda po 12 kilometrowym maratonie wystarczyła jej godzina i chciała dalej biegać. Husky to wulkany energii.
Luna ma dzisiaj 15 lat i jest już staruszką. Chociaż mordkę ma nadal śliczną to zdrowie już kiepskie. Zdjęcie sprzed dwóch lat.
Śliczna suczka. Moi sąsiedzi mają dwa takie psy i trzymają je na podwórku. Teraz już teren jest powiększony, ale przedtem mieli malutki wybieg. Pieski były podenerwowane i szczekały na przechodniów. Wiem, że takie psy potrzebują ruchu. Znam przypadki że trzyma się takie psy w bloku w malutkich mieszkankach , bo ...są ładne i fajnie takie pieski mieć.
Nasza Lunka w małym mieszkaniu ( 40m2 ) 4 piętro była przez rok. To była katorga dla nas i dla niej. Mimo, że mąż codziennie z nią jeździł na długie wycieczki ( biegała średnio 10-12km) Dla tej rasy to mało. Niby wracała zmęczona, ale tylko na chwilę. Pamiętam kiedy raz mąż nie mógł z nią pojechać. Biegała po mieszkaniu, szalała, broiła. Po kilku godzinach zadzwoniłam do męża, żeby po nią przyjechał. Pobiegała i się uspokoiła.
Jeszcze kwestia sierści. Ma tak grubą sierść, że w domu jej za ciepło. Owszem chwilę może być, później ziaje, dyszy. Kiedy przychodzi okres linienia, wyczesuję ok 1 reklamówkę dziennie, a i tak, kiedy się otrze o nogi to są oklejone od jej włosów. Nie wyobrażam więc sobie mieć takiego psa w małym mieszkanku.
Piszesz, że szczekają? U huskich to się rzadko zdarza, częściej wyją, a jeżeli już głos mają ochrypły :)
Po latach doświadczeń mogę napisać, że huski na pewno nie nadają się na domowego pupilka. To psy stworzone do pracy, biegania, ruchu. Żyją w swoim świecie. To pies dla ludzi bardzo, bardzo aktywnych... i odpowiedzialnych.
One szczekają i ponoć bywają groźne. Tylko,że mnie wogóle ignorują i moje dzieciaki. Ponoć mają jaką domieszkę innej rasy. Właśnie się dowiedziałam ,że należy dla takich piesków jak moja tajga założyć na szyję.. zwykły sznurek i nie będą uciekać. Dużo ludzi ma tego typu problemy z młodymi psami. Wlaśnie rozmawiałam z jednym z nich. Potem pies już wie,że jak ucieczka z podwórka grozi byciem przez pewien czas na łańcuchu. Czyli dokładnie tak jak ja robię ostatnio. Dzisiaj była trochę w domu ,ale była grzeczna.
Uwielbiam zwierzęta.Niestety moj tryb zycia, pracy, nie pozwala na to.To tylko dokarmiam czasem te bezdomne.Moja przyjacółka, koleżanka ma psa i kota. Pies ogromny mieszaniec- pol wilk , pół koza.Kot przepiekny(ze schroniska obydwaj) rosyjski, niebieski.Kot starszy rządzi.Pies nie narzeka, zawsze puszcza kota przodem , do jedzenia też.ale pod nosem go wyzywa)) Jak ja wchodze-obydwaj na wyścigi ładują mi się na kolana.Kot ma swoj dom w szafie.Zabytkowej.Pod ubraniami. Pies nazywany od momentu, kiedy pociągnął pana i o mało nie urwal palca owinietego na smyczy- urwipalcem.Wpuści przez drzwi każdego. Ale spróbuj podejść do balkonu))wygryzie ci wtedy szyję. Żyją w symbiozie.Dbają o siebie nawazajem.Ale fukają na siebie.Taki układ rodzinny.Jak koleżanka wraca z pracy wieczorem-obydwaj czekają, nie zasną.Musi się przywitać z 20 minut.Dopiero potem coś podkarmić,a w nocy obudza, jak kolega ma swoje potrzeby. Uwielbiam ich.Cwaniaki.a jakie mądre po swojemu.
Właśnie wczoraj sąsiad przyniósł nam koteczkę. Jest cudna!!!!! Ale niezbyt ufam swojej Tajdze. I gdyby coś stało się koteczce przez moją głupotę to serce by mi pękło!!! Ma przepiękny pyszczek , bura i mocno kudłata. A poza tym już widać ,że to Dama. Na razie, powiedziałam żeby ją zabrał , bo j my musimy ostro się zastanowić. Tajga to cudak. Na ulicy wcale mnie się nie słucha, ale jak wyczuje ,że za chwilę ją rozszarpię na drobniutkie kawałeczki, to potulnie idzie do budy i cierpliwie czeka aż jej założę obrożę i zadowolona idzie do budy spać sobie.Wręcz jest zadowolona!!! Wczoraj nawet nie chciała wyleść z budy kiedy wróciłam, potem po namowach wylazła , ale usiadła na podeście . Ja nie mogę pogodzić się ,że ona jest na łańcuchu i ciągle ją spuszczam a ona wcale mi tego nie ułatwia, bo szaleje z radości , że jestem przy niej. Nie lubi łańcucha kiedy ja , albo Kubuś idziemy gdzieś i wtedy wyje. W sumie więcej jest na wolności niż na łańcuchu. Mam nadzieję, że nie długo na tyle zmądrzeje ,że łańcuch schowam już na zawsze.
Ja też często miałam psa i kota mieszkając w bloku. Oni potrafią się zaprzyjaźnić bardzo. Gdybym wiedziała,że w pełni panuję nad Tajgą Dama już by była u nas.
Z wielką gracją i łatwością przeskakuje wszelkie ogrodzenia. Suczkę wpuszczam do domu do przedsionku . O łóżkach nie ma mowy w żadnym kontekście. Z każdego względu. Tajgusia wie gdzie jej miejsce tylko ,że ona potrzebuje dużo kontaktu z nami i dużo ruchu, bo ją wariatkę energia rozpiera i dlatego chyba na ludzi szczeka. Dziś polazła do budy i se tam smacznie spała. Muszę wam zrobić zdjęcie !!
Jak górą, to najgorsza opcja. "Własnoręcznie" widziałam psa wielkości owczarka, który wspinał się po wysokiej siatce i tak pokonywał ogrodzenie. I chyba robił to dla przyjemności, bo 2 metry dalej miał otwartą bramę. Co do energii - a młody nie może jej jakąś zabawką zmęczyć? Moja suka uwielbiała ganiać za rzucanym gumowym czymś. Można ją tym było zaganiać "na śmierć". A ja zawsze mówię, że pies zmęczony, to pies szczęśliwy i grzeczny.
Ona uwielbia ,żeby za nią biegać, my oczywiście udajemy.
Ale dzisiaj Kubuś przyniósł chyba moją kotkę, Zaginęła nam ponad 14 miesięcy temu. Niby wszystko się zgadza, ale jest tak biedula!!!! Wszędzie rany i chudość okropna. Nie zdziczała jest jest bardzo osowiała i skołowaciała.
Przytul ją do serca jeśli wróciła. Jeśli to nie ona, to też. Moje dwie kotki zaginęły, dzień po dniu, trzy lata temu. I wciąż gdzieś z tyłu mózgu mieszka nadzieja, że wrócą. Albo chociaż, że ktoś je przygarnął i są szczęśliwe. :(
Ja nadal mam wątpliwości. Ale dzieci ją pokochały i twierdzą ,ze ona jest ich, A ona teraz siedzi w kątku i czeka na nie. Koza była "bardzo moja". A ona taka nie jest, ale za dziećmi widać ,że przepada.
Ja zawsze, kiedy trafi do mnie bezdomne nieszczęśliwe zwierzę i uznaje, że jestem jego, godzę się z tym. To jest decyzja Tego, Który wyżej i nie mnie z tym dyskutować. A poza tym, jak się można odwrócić plecami do nieszczęścia i udawać, że się go nie widzi? Ludzkiego czy zwierzęcego. A potem pójść spokojnie do kościoła i udawać, że jest się dobrym.
Ja też tak mam. Dzieciaki starsze się ze mnie śmieją ,że mam zawsze głupie i brzydkie zwierzaki. A ja je wszystkie i tak lubię, są takie jakie są. Kocia jest nadal jeszcze osowiała, ale powolutku dochodzi do siebie. Momentami bardzo przypomina moją kozę i to bardzo.
Tajgusia i Koza przyglądają się sobie przez szybę z zaciekawieniem nie widzę żadnych objawów agresji.
Hahaha, mam taką koleżankę.Zawsze bierze takie "kozy" ze schroniska))Kiedyś szła ze swoją kozą na spacer. Jak co wieczór przechodziły koło banku. Koza miała słabość do zostawiania pod bankiem "lokaty", więc była na dość krótkiej smyczy, żeby powstrzymać jej zapędy. Nagle podjechał mały konwój.Wielkie wjeżdżają wielką bramą, a małe podjeżdżąją do głównego wejścia i wrzucają przez tzw zsyp bankowy. Wyskoczyło kilku uzbrojonych ochroniarzy. Piesek sie wystraszył...i jak nie wyjedzie ze szczekaniem.)) Zaskoczony ochroniarz wrzasnał-weź pani tę pokrakę!W koeżankę (z obrazy)))e wstapił diabeł ze złości. Obszczekała ochroniarza gorzej od psa. Reszta z nich kulała się ze śmiechu. A pies, jak to pies-wykorzystał sytuację i po cichaczu złożył swoją cenną lokatę pod bankiem)))
Dobra historia, ale się uśmiałam wyobrażając sobie jak to kobitka dopieka konwojarzowi... Chyba stanął jak wryty, bo pewnie nie spodziwał się takiego ataku...:))
Hahaha, troszkę się uśmiałam. Już ją zobaczyłam oczyma wyobraźni. To musi być wspaniały psiak. Ale naprawdę, dla jej dobra- musisz się zastosować do rad doświadczonych koleżanek z forum. Ona, jak kązdy pies-instynktownie potrzebuje ustalenia pozycji w stadzie.Pies to stadny zwierzak. Zrozumie sygnały, które jej dajesz. Podstawa to jedzenie- nigdy ona pierwsza. Potem-zawsze ty, dzieci idziecie przodem, przechodzicie przez drzwi itp. Zero włażenia do łóżka. Pieszczoty tak, ale obok łóżka. To jest niezalezne od psiaka, to taki jego instynkt. Próbuje dominowac, ale, jak dostanie jasny przekaz, że ma najniższą pozycję w stadzie- będzie posłuszny.Teraz jest młoda i możesz ją ukształtować. Wiem, że to trudne, bo chciałoby sie taką fajną sunie rozpieścić. Ale to dla JEJ i waszego dobra.Pozdrawiam.
Najzabawniejsze jest to, że ta zasada "wilczego stada" funkcjonuje również wśród ludzi. Zauwazyłam to dawno.To też jakby podświadome)) Poobserwujcie i przyznacie mi rację))
Opowiem Wam trochę o Tajgusi już dorosłej. Wyrosła na średniej wielkości pieska i bardzo długimi i cienkimi łapkami i z takim samym ogonem. Zachowuje się jak pies myśliwski i bardzo szybko biega co sprawia jej ogromną radość.( podobnie jak przeskakiwanie przez wszelkie ogrodzenia). Ma swoją koleżankę, która też ma swoją budę . Obie czasami za wykroczenia zresztą trafiają na łańcuch, czasami wręcz dobrowolnie zgadzają się na to kiedy wiedzą ,że naprawdę nabroiły. Ale zazwyczaj latają sobie gdzie chcą. Tajga lubi wspólne wycieczki rowerowe i odprowadzanie do szkoły dzieci. Wtedy ma niestety kaganiec, bo nie zawsze zachowuje się poprawnie. Ale już się przyzwyczaiła do tego. Nie biega wcale za samochodami i ich nie obszczekuje. Stosunek do ludzi ma wybiórczy więc jednych lubi od razu a innych wręcz przeciwnie co w bardzo wymowny sposób okazuje. Ale widok rowerzysty zawsze wzbudza w niej najgorsze instynkty. Mam nadzieję ,że jakoś damy sobie z tym radę.
Do mojej Tajgusi dołączył kotek Rysio( mieszaniec z syberyjskim) i Beniek piesek jakiś dziwny mieszaniec, ale dobroci wielkiej i przesympatyczny przybłęda. Na początku trochę się obawiałam,aby memu Rysiowi nie stała się krzywda z jego strony. Ale Rysio dzielnie podszedł do niego i następnie został bardzo dokładnie wylizany. Od tamtej pory wszyscy żyją w przyjaźni wielkiej. Tajga wcale nie jest zazdrosna o nowych towarzyszów i uwielbia się z nimi bawić. Z Benkiem na podwórku a w domu z Rysiem.
W piątek przybłąkała się do nas mała suczka. A ja oczywiście nie miałam serca ją wyrzucić z podwórka. Więc została u nas. Na początku wszystko było dobrze. Ale wydała mi się jakaś podejrzana. I niestety jest to chyba młody doberman. Ta rasa zawsze mnie przerażała. A ta biedula jest taka milutka. Może temu ,że szczeniak? Czy ktoś z Was miał takiego pieska i mógł by mi dać parę rad o takim piesku? Bo przeciez w końcu pieseczek zamieni się w dużego psa. A już dziś nie wpusciła mojej koleżanki na podwórko. Sąsiadka propopnowała ją wziąść na łańcuch. Ale u mnie to jest nierealne,. Ja osobiście nigdy na to nie pozwolę. Mam co prawda tabliczkę z otrzeżeniem ,że jest zły pies prrzyczepioną na bramce ( profilaktycznie przed złodziejami kolega powiesił kiedyś)
Podobnoż dobermany są łagodne i uwielbiają dzieci. Jest taka ksiązka "Jak oduczyć psa złych nawyków" i jak wprowadzisz te rady w życie wtedy przestanie atakować gości.
Jesli to rasa dominująca, to trzeba od początku malca traktować jak agresora, a nie jak kochaną kuleczkę. Piesek musi poznać co mu wono, a co nie. Bardzo ważna jest konsekwencja postępowania. Przydałoby się również ułożenie psa przez jakiegos profesjonalistę, jeśli sama obawiasz się czy podołasz. Najlepiej czytaj, czytaj i jeszcze raz czytaj wiadomości o ułożeniu psów ras agresywnych i z tendencja do dominacji. jest tego troszke w necie.
A co do łańcucha... szkoda słów...
Póki co to suczka śpi w łóżku z moim Kubusiem. Trudno ja tak już mam.
Będę musiała kupić jakąś książkę o tej rasie i się doszkolić.
Kiedyś miałam pieska Bruna, To była rasa do walki psów. Był wielki i bardzo silny. Udalo mi się z niego zrobić pieska domowego. Chociaż był już dorosły jak się do nas przybłąkał.Fakt ,że był bardzo przywiązany do dzieci i posłuszny. Może i tym razem mi się uda?
No nie kochana, suczkę wyrzuć z łóżka - najlepsza metoda wychowania sobie psiego przyjaciela, który będzie miły, wesoły, nieagresywny i na głowę Ci nie wejdzie, to zepchnięcie go pozycji najniższej w stadzie (czytaj Twojej rodzinie). Nie należy tego robić brutalnie, ale konsekwentnie!
1. po pierwsze do psa należy podłoga, do Ciebie wszystko co wyżej + podłoga (od włażenia psa, szczególnie rasy dominującej, na wszystkie fotele i tapczany tylko jeden krok do wyganiania Cię warczeniem z Twojego małżeńskiego łoża - chyba tego nie chcecie)
2. po drugie ze spaceru pies wchodzi do domu ostatni - zwierzę, które się wpycha, przepycha, ciągnie i wbiega pierwsze uważa się za najważniejsze (w najlepszym wypadku będzie w kolejnych latach życia niesforne, w najgorszym pomyśli "aha, chyba można spróbować zająć pozycję Alfa - a alfy ras silnych i dominujących, jak wiemy dość brutalnie pokazują swoją dominację)
3. po trzecie pies je ostatni - Ty i Twoja rodzina jecie posiłek najpierw, pies musi czekać na swoją kolej. Wiem, wiem, to błagalne psie spojrzenie... Niestety przynajmniej w pierwszych latach trzeba się nauczyć je ignorować, najlepiej wyganiając psa z okolic stołu (potem łagodne rasy zwykle godzą się na stałą najniższą pozycję i już wszystko jedno, kiedy je karmisz i tak nie próbują Cię zdominować. W przypadku psów ras dominujących zasad powinna obowiązywać przez całe psie życie).
4. po czwarte - nie baw się z psem w agresywne zabawy - to nie labrador, któremu nawet w szale warczenia i szarpania się patykiem możesz powiedzieć głośniej "nie", a on puści cokolwiek ma w zębach. Ucz go sztuczek, nowych komend, powtarzaj ćwiczenia - psy lubią pracę z człowiekiem!
5. po piąte pamiętaj, że dobermany nie są zabójcami - to mit! Szczególnie suki potrafią być wspaniałymi towarzyszami rodzin i są opiekuńcze w stosunku do dzieci. Mądry pies to mądry właściciel.
Gratuluję dobrego serca i życzę powodzenia. Jeśli nie popełnisz zbyt wielu błędów, będziesz mieć cudownego wiernego sierściucha przez wiele lat :)
Dziękuję za dobre rady. Ja jestem kociarą i z kotami jest całkiem inaczej. Ale kiedyś miałam psa może nie tyle obrończego co do walki psów. Jakoś przerobiłam jego na bardzo miłego zwierzaka nawet do innych psów. Fakt słuchał się zazwyczaj tylko mnie, często próbował mego chłopa oszukać i tylko udawał posłusznego. Ale nigdy nikogo nie skrzywdził , No raz przegryzł oponę w rowerze dziecku , które biło mego synka. Uważał się za opiekuna całej rodziny niestety. Od tamtej pory już miał zakaz pilnowania dzieci co z resztą bardzo lubił.
A co do łańcucha... szkoda słów...
my musimy używać łąncucha jak wychodzimy z domu, niestety.. ale jest bardzo długi i pies jest wiązany tylko na czas naszej nieobecności.. biegał luzem, ale zdemolował ogrodzenie w sposób nienaprawialny, mam nadzieję, że z nowym sobie nie poradzi ;)A co zrobił? O ile nie mieliście ogrodzenia z patyków powbijanych w ziemię?
najpierw podkopał siatkę, a potem przechodząc pod nią rozplótł ją zupełnie.. jak jedno miejsce zabezpieczyliśmy, zrobił to w kolejnym... teraz w tej siatce więcej jest zabezpieczeń niż normalnego ogrodzenia, niestety..
teraz planujemy ogrodzenie wmurowane w ziemię..
Sprytny!
Bardzo często widywałam kiedyś młodego mężczyznę z dobermanem. Codziennie szedł z nią na zakupy, codziennie suka szła bez smyczy, uważnie wpatrując się w pana. Wchodził do sklepu, a ona grzecznie czekała. Nie interesowały jej zupełnie inne psy. Kiedy ludzie zbliżali się zbyt blisko, odbiegała na bezpieczną odległość.
Pamiętam też incydent, dla mnie straszny, bo w zauważyłam jak kilkuletnie dziecko stojące przy wózku w pewnym momencie wyciągnęło łopatkę i biegło z nią w kierunku psa. Widać było, że chce go uderzyć. Już oczami wyobraźni widzałam rzucającego się psa, ale nic takiego się nie stało. Suczka odbiegała na bezpieczną odległość za każdym razem kiedy dziecko się zbliżało. Pan wyszedł ze sklepu, pomerdała radośnie kikutkiem ogona i wracała do domu, jakby się nic nie stało. Była bardzo, bardzo mądra.
Dlaczego o tym piszę, bo uważam, że kiedy się dobrze psa ułoży, można osiągnąć bardzo wiele. Odpłaci się się nie tylko miłością, wiernością, ale też mądrością, której nieraz ludziom brakuje.
Moja sunia jest bardzo rozumnym szczeniakiem. Czytałam , że psy tej rasy uwielbiają biegać i faktycznie. Często biega po podwórku ze szczęścia. Cudowny widok!!! Teraz gdy czuje się niepewna w trudnych dla niej sytuacjach patrzy na mnie czekając na to co jej radzę zrobić przekrzywiając śmiesznie głowę.
Ja bym Ci zaproponowała żebyś sąsiadkę uwiązać na łańcuch.
Na wsiach to jest zazwyczaj norma. Chociaż też nie zawsze. Moja znajoma ma dwa rotwailery co biegają luzem po podwórku czyniąc czasami spustoszenie wokół siebie. Jedynie były szkolone przez specjalistów.
U nas są ogłoszenia, że teren objęty wścieklizną i nakazane jest przez weterynarza, że psy mają być uwiązane, a koty zamknięte. Psy jednak biegają po drogach, a niektóre dzieci boją się ze szkoły wracać i rodzice tych dzieci 3 razy dziennie (bo każde dziecko inaczej kończy) chodzą do szkoły po dzieci.
Jak ktoś ma zwierzę, to powinien zapewnić mu takie warunki, żeby pies nie uciekł, a inni byli bezpieczni. Nie trzeba psa wiązać na łańcuch, wystarczy zamykac bramę, furtkę, czy zrobic psu kojec. Oczywiście, kojec nie moze miec wielkości klatki na króliki
To prawda. Ale czasem nie ma mocnych.. Myśmy mieli Pusię, 13 lat z nami żyła, która była bardzo posłuszna, ale miała takie momenty, że szła w swoją stronę i gdy ktoś z nas ją zawołał to tylko odwracała się leniwie, rzuciła okiem i tyle.. Nikomu nigdy nic nie zrobiła. Szła i wracała - do czasu, gdy nie wróciła na noc niedawno. Szukaliśmy jej przez całe popołudnie i wieczór, i nic. Rano przyszedł sąsiad z naprzeciwka, który ma wielkiego wilczura biegającego wolno po ogrodzie i mówi mi, że nasz pies leży na ich posesji i nie wstaje. Pobiegłam, jak ją zobaczyłam to nogi mi się ugięły - cała we krwi przeleżała noc, a były mrozy, pod oknami, a sąsiedzi nic nie zrobili (jak się potem okazało, myśleli, że jakoś się pozbiera i pójdzie, a my nie zorientujemy się który pies ją tak pogryzł). Przeniosłam ją do domu, wyła w niebogłosy, zapakowałam do auta i szybko do weterynarza. Była tak poszarpana, że nie dało się jej uratować. Lekarz powiedział, że w jej stanie lepiej, by się z narkozy już nie wybudziła. Ile żeśmy się napłakali.. A gdy mama poszła spokojnie zapytać sąsiada dlaczego nie przyszedł wieczorem powiedzieć co się stało, że przecież nie ma pretensji, bo wie, że to Pusia weszła na ich posesję, ale pozwolili by pies na mrozie męczył się całą noc to tylko łzy mu popłynęły i cisza.. Także różnie bywa. Myśmy nie dopilnowali naszego psa sądząc, że nic się nie wydarzy jak zwykle, oni nie zamknęli bramy.. Ech.. Aż się popłakałam..
A to Pusia (ta kudłata, jasna, na pierwszym planie).. Nieodżałowana nasza psina..
Żal psiny, szkoda, że sąsiad wczesniej nie zareagował, nie męczyłaby się całą noc.
ale są psy, które sobie ida i już. Wtedy to tylko bardzo szczelne ogrodzenie zabezpieczy przed wyjściem.
Chociaż moja koleżanka ma Golden Retrivera, który ma zrobiony kojec wzdłuż całego domu, taki osobny kawałek ogrodu. Potrafił znaleźć sobie wyjście kilka razy. Uszczelnili ogrodzenie, to spryciaż drapie się jedną łapami po murze i po siatce i tak przechodzi.
Moja mama ma takiego psa co ty, też z taką grzywą tylko że szarobury taki. Szkoda pieska :(
Ale tak, niektóre pieski lubią chodzić własnymi drogami. Ten pies mojej mamy zawsze uciekał na własne wędrówki. Potrafił dziurę pod płotem wykopać, czy wskoczyć na ławkę, z ławki przez płot do sąsiada a następnie przez jego płot na zewnątrz, wracał zawsze, ale już zdarzyło się że i dzieci zaczepiał, czy przyszli strażnicy miejscy i mandat wlepili. Teraz ze względu na bezpieczeństwo pies jest na łańcuchu i w budzie. Pewnego razu babcia, która zawsze ma rację psa wypuściła i poszła do domu, pies rozszarpał klatkę (nie była metalowa) i zagryzł królika.
Przez prawie dwadzieścia lat miałam "psy bojowe" a w tej chwili owczarka podhalańskiego, a więc rasę, która z założenia nie cierpi obcych i dość agresywnie to okazuje. I zapewniam cię, że nie taki diabeł straszny...
Suki zazwyczaj (!) mają dużo mniejszą potrzebę dominacji od samców. Doberman, jak każdy pies, musi wiedzieć co mu wolno, a co nie. Po pierwsze - nie jest to pies na podwórko i nie mówię tu o łańcuchu. Psy tych ras muszą mieć duuuużo kontaktu z właścicielem. Po drugie - nie wpuściła sąsiadki? I dobrze! Przyszykuj się na to, że nie bedzie wpuszczać obcych, do tego ta rasa została stworzona - do obrony i stróżowania. W przyszłości furtkę będziesz raczej musiała mieć zamykaną na klucz. Po następne - łóżko raczej ma być "fe". Wiem, że jest fajnie dopóki jest malutka ale wyobraź sobie 30-40 kilogramowego psa w łózku. Im będzie starsza, tym trudniej ją będzie od tego oduczyć. Poza tym spanie w łóżku wzmacnia w psie dominację.
Tak jak napisały wcześniej dziewczyny - dużo konsekwencji!
Jako "świętą księgę każdego psiarza" polecam ci "Okiem psa" Fishera. Widziałam na allegro. Fantastycznie opisuje jak traktować psa i jakie mu wyznaczać granice, aby czuł się członkiem, a nie przywódcą stada. Ja ci służę każdą radą i odpowiedzią w wątku lub na PW - jak wolisz. Pamiętaj - zrobiłaś bardzo dobry uczynek Uratowałaś jej życie, dałaś dom i za miskę jedzenia będziesz miała cudowną obrończynię i przyjaciółkę.
Całkowicie się z Tobą zgadzam.Miałam podobnie napisac rano,ale spieszyłąm sie do pracy.Sunia po prostu juą sie zadomowiła i pilnuje swojego terenu.co do książki,i ja postaram sie ją przeczytać.Od wielu lat mam i psy,i koty,ale zawsze chętnie czytam na ich temat i często dowiaduje się ciekawych i ważnych rzeczy.
Sunia nie spała dziś już w łóżku z Kubusiem. Widocznie zbyt się rozpychała tymi swoimi długalznymi łapkami. Nazwałam ją na początku Sonia, ale do niej to najbardziej pasuje Tajga i nawet jakoś lepiej na te imię reaguje. Z sąsiadką już się zaprzyjażniła mocno i cieszy się jak ją widzi. Co do reszty to nadal obszczekuje. Kupię tę książkę co mi radzicie i zamontuję dzwonek koło bramki. To chyba będzie najrozsądniejsze wyjście z sytuacji. Dużo pracy przede mną , bo mam akurat założony ogród i warzywnik, a poza tym suczka na tyle woli przebywać w domu, że na toaletę nie chce jej się wychodzić na dwór. Fuuuu!!!
Ale jakoś to musimy dopracować. Na razie łazi wszędzie za nami i patrzy w oczy ( nawet dosyć mądrze). Bardzo ładnie biega i chodzi na tych swoich długich i cienkich łapach z taką gracją, chociaż te przednie jakby trochę krzywe.. Nie wiem jaką obrożę i smycz jej kupić. Psa od ponad10 lat nie miałam więc nie jestem w temacie na bieżąco.
Pozdrawiam
Książka kupiona. Bardzo dziękuję.
Właśnie się dokształcam. Na razie Tajga wymusza na mnie swoją miłość. Jest taka nieporadna ze swoimi długalznymi łapami. Uwielbia biegać jak szalona po podwórku kiedy ja ją podziwiam,że jest taka cudna jak biega.
Gdzie są zdjęcia?! Domagam się zdjęć :)
Dołączam się :)
Nie daj sobie wejść na głowę tymi długaśnymi łapskami i cykaj fotkę.
Obiecuję poprawę!!! Powiem wam tylko ,że teraz przypomina łosia szczególnie jak schodzi ze schodów.
Koniecznie trzeba zaprowadzić psa do weterynarza, odrobaczyć i zaszczepić. Nie wiem jak jest u Ciebie, ale ja zamykam furtkę na klucz, jak ktoś chce wejść to dzwoni, a pies sobie biega luzem.
Oczywiście zastosuję się do Twoich rad. Na razie cieszę się ,że problem tolatety został pomyslnie rozwiązany. Co do spania to po cichutku wczołguje się do wyrka. Po zamknięciu drzwi za damą płacze biedulka. Ostatnio zaczeła z miłości podgryzać Kubusia.
Nasza to cwaniara, leży sobie na podłodze lub na swoim kocyku i udaje ze śpi. Jak wszyscy zasną to zaczyna wędrówki nocne, troche pośpi w nogach u córki, potem po godzinie u chłopaków, a na końcu wchodzi do nas, robi to bardzo cichutko i kładzie sie w nogi po stronie męża, ale że ja bardzo czujnie śpie to i tak ją słyszę.
Nic nie pomaga, co noc to samo:)
No, jakbym o swojej Fancie czytała! Cwaniara czasami wślizguje się do naszego łóżka, ale ZAWSZE po stronie męża.
Dobermana na łańcuch ? po co ? Faktycznie te psięta mogą przerazić jak dorosną :) ale tylko obcych ..
Nie swoją rodzinę, bo mają wyjątkowo rozwinięty odruch stadny ( więc np twoje dzieci w ich obecności będą bezpieczne ) Inną sprawą jest ich okres dojrzewania ,który jest dłuższy niestety jak u innych ras .
Do tych psów trzeba być wyjątkowo cierpliwym i jednocześnie zdecydowanym ! bo dominację mają "we krwi"
Nie jedną jednak rasę przewyższaja w tzw wierności i nie bardzo radzą sobie w kontaktach Pan -(pies ) podwładny .Raczej trzeba się przygotować na relacje Pan -Brat
Problemy ze zdrowiem ....mają przedewszystkim ze stawami biodrowymi .Moja mała ( czyt krwiorzercza bestia ,która nie tolerowała np pijanych ludzi i niestety kalek ) w 8 roku życia zaczęła dziwnie chodzić ,nie zwróciłam uwagi na to bo była szczenna ( 14 szt urodziła ) Okazało się ,że mała ma dysplazje stawów ....Leczenie było kosztowne i zrobiliśmy wszystko tylko nie operacje i uśpienie ...Zmarła na moich kolanach kilkanaście lat temu w wieku 14 lat :)
Trochę nie składnie piszę pod wrażeniem chwili ale jak bym kiedyś mogła wziąść jakiegoś psinkę to tylko dobermana i wychowałabym go z razem z trochę starszym kotem od maleńkości :)
Ja nie wiem czy moja to 100 procentowy doberman. Ale trochę czytałam na ich temat i to bardzo wrażliwe i obrażalskie psy. Mąż nakrzyczał na nią i teraz jedynie go toleruje w mojej obecności. Nawet przekupowanie mało mu pomaga. A ja ? Bardzo się cieszę ,że ją mam.
Tak wyglądał mój piesek jak się przybłąkał . Teraa już sporo urósł.
Maść ma dobermanią :) Z tego psa jednak nie będzie krwiożerczej bestii .Miły psies ,mógłby nawet sprostać mojej kici (syjamce z problemami )i się z nią zaprzyjaznić :) Już go lubię .
Na pewno jest pinczerowaty, ale czy doberman?
To zdjęcie z początku , teraz ma jeszcze dluższe łapy. Ale jako stróż jest bezblędna!!!! Uwielbia straszyć ludzi i bawić się z dziećmi. A poza tym jest bardzo bystra i ... uparta. Weterynarz powiedział ,że to kundelek ale z aparycją i wdziękiem
Mąż nniedługo wyjeżdża i czuję się lepiej gdy ona pilnuje posesji. Może mój nowy ogród na tym cierpi, ale cóż . Ona uwielbia swoje skarby tam zakopywać i kopać jamy.
Langusia zrób jakieś zdjęcia i pokaż jak rośnie ten mały :)
Przeurocza :) Nie martw się, dobermanem to ona nie zostanie :) Do zacałowania, też bym ja rozpieściła.
Mała urocza pipcia. Zapomniałam już, jak to jest mieć szczeniaka. :)
Faktycznie :) To może byc dziecko tego psa :http://pl.wikipedia.org/wiki/Plik:Pinczer_%C5%9Bredni_YORK_YUE_WAN_Igniculus_%28FCI%29.jpg
No i niestety porażka!!! Moja Tajgunia jest kochanym zwierzakiem dla nas. Ale tego nie potwierdzają moi sąsiedzi. Nóżki jej tak urosły,że żadne płoty i inne ogrodzenia nie są dla mojej suczki przeszkodą. Jest z natury włóczykijem . No i do miłych psów tez ją trudno zaliczyć. Uwielbia sport polegający na nieobszczekiwaniu wszystkiego i wszystkich. A najgorsze jest to,że zbyt do mnie się przywiązała. Kiedy inni wchodzą i wychodzą nie ma problemu, ale kiedy ja opuszczam dom jest rozpacz . Wtedy zrobi wszystko by mnie odnaleźć . Myślę ,że to ja chyba nie umiem z nią postępować. Ja niestety tak już mam, Moja przyjaciółka ma psy złe na łańcuchu . Ale jak mnie wyczują to tak długo wyją aż przyjdę i z nimi się przywitam. Zresztą to zawsze była u mnie norma. z koteczkami miałam lżej, bo one nie stwarzały zagrożenia dla ludzi, A moją Tajgunia wzbudza ogólny strach.Znajomy uszykował jej cudną budę ze wszystkimi bajerami, tarasem , werandą, jadalnią itd. Kiedy wróciła z polowań na kury sąsiada wzięłam ja na łańcuch i ... nic zadowolona wlazła do budy i pilnowała mnie co robię na podwórku. Dramat się zaczął kiedy chciałam wyjść na ulicę. Nie wiem jak oduczyć ją przeskakiwania przez płot!!!
No i niestety porażka!!! Moja Tajgunia jest kochanym zwierzakiem dla nas. Ale
W takim razie ratuje Was tylko zadaszony kojec.tego nie potwierdzają moi sąsiedzi. Nóżki jej tak urosły,że żadne
płoty i inne ogrodzenia nie są dla mojej suczki przeszkodą. Jest z natury
włóczykijem . No i do miłych psów tez ją trudno zaliczyć.
Uwielbia sport polegający na nieobszczekiwaniu wszystkiego i wszystkich. A
najgorsze jest to,że zbyt do mnie się przywiązała. Kiedy inni wchodzą i
wychodzą nie ma problemu, ale kiedy ja opuszczam dom jest rozpacz . Wtedy
zrobi wszystko by mnie odnaleźć . Myślę ,że to ja chyba nie umiem z nią
postępować. Ja niestety tak już mam, Moja przyjaciółka ma psy
złe na łańcuchu . Ale jak mnie wyczują to tak długo wyją aż
przyjdę i z nimi się przywitam. Zresztą to zawsze była u mnie norma. z
koteczkami miałam lżej, bo one nie stwarzały zagrożenia dla ludzi, A moją
Tajgunia wzbudza ogólny strach.Znajomy uszykował jej cudną budę ze
wszystkimi bajerami, tarasem , werandą, jadalnią itd. Kiedy wróciła
z polowań na kury sąsiada wzięłam ja na łańcuch i ... nic zadowolona
wlazła do budy i pilnowała mnie co robię na podwórku. Dramat się
zaczął kiedy chciałam wyjść na ulicę. Nie wiem jak oduczyć ją
przeskakiwania przez płot!!!
Laugasel, a przeczytałaś chociaż którąkolwiek z książek? Pomyślałaś, żeby się zastosować? Bo jestem przekonana, że nie. Cóż, niekoniecznie nad nią panujesz, ty czy ktokielwiek z rodziny, jak sądzę. A łańcuchowe psy przyjaciółki nie wyją, bo "ty tak masz". Wyją, bo na 99% jesteś jedyną osobą, która je przyjaźnie dotyka. Też bym wyła, gdyby mnie ktoś na łańcuchu uwiązał.
Reasumując, jedynym sensownym rozwiązaniem jest kojec, tak jak zaproponowała makusia. Bo sama niczego nie oduczysz, na szkolenie nie pójdziesz a pies sam też nie zrezygnuje, bo to za fajne. Jak szybko tego nie zrobisz (kojca) to sąsiedzi ci pomogą jej się pozbyć.Przeczytałam wiele książek na ten temat akurat. Są psy łatwiejsze i trudniejsze do ułożenia , Miałam wiele psów i żadnym aż takich problemów
Pozdrawiam.Czy mogabyś pokazać sunie jak wygląda obecnie.Ja też kilka dobrych lat temu , miałam bezdomnego psiaka.Był przekochany ,ale miał swoje nawyki ,których nie moglismy zmienić.Jak chciał sobie pobiegac za ogrodzeniem ,nie było na niego ;mocnych;.Kojec odpadał , bo on musiał byc blisko nas .Nawet na zakupy musiałam go brać na smyczy ,tak przezywał, że nie można go było samego zostawic.Ale ,od czasu do czasu , uciekał nam.I kiedyś nie wrócił .Może młodego psa jeszcze można oduczyć przeskakiwania przez płot .
Pozdrawiam.Czy mogabyś pokazać sunie jak wygląda obecnie.Ja też kilka
Właśnie dlatego musi być zadaszony kojec. To my odpowiadamy za psa, a jak widzę pogryzione dzieciaki przez puszczone luzem psy to bym właściciela ,......no ugryzłam się w jęzor, bo bym za dużo napisała ;/ Psiak to tylko psiak, to my musimy myśleć. Jeśli nauczył się przeskakiwać to już tak będzie miał, zadaszony kojec temu zapobiegnie. A do regularnych spacerów się przyzwyczai i będzie mu to wystarczało.dobrych lat temu , miałam bezdomnego psiaka.Był przekochany ,ale miał swoje
nawyki ,których nie moglismy zmienić.Jak chciał sobie pobiegac za
ogrodzeniem ,nie było na niego ;mocnych;.Kojec odpadał , bo on musiał byc
blisko nas .Nawet na zakupy musiałam go brać na smyczy ,tak przezywał, że
nie można go było samego zostawic.Ale ,od czasu do czasu , uciekał nam.I
kiedyś nie wrócił .Może młodego psa jeszcze można oduczyć
przeskakiwania przez płot .
Wiem ,makusiu ,ale nie wiedziałam co zrobić aby nie uciekał.Wystarczyło mieć okno otwarte albo uchylić drzwi i sruu ,już go nie było.Ale on był mały psiaczek i bardzo przytulasek do wszystkich ,nawet do obcych.I mysle że ktoś go sobie'przywłaszczył' .Pozdrawiam.
Dziewczyny już Ci poradziły, ja chcę tylko powiedzieć, że nie ma złych psów na łańcuchu. Są źli ludzie, którzy wiążą psy na łańcuch. Wyobraź sobie siebie, jak ktoś uwiązałby Cię na 3 metrowy łańcuch i tak żyła byś na nim 10-20 lat. Bez możliwości pobiegania, wyładowania nagromadzonej energii.
Wyobrażasz to sobie???
Jak byś się wtedy zachowywała na tym łańcuchu?
Ludzie są okrutni.
Na razie przestała przeskakiwać, być może zajarzyła że gdy będzie przeskakiwać to potem jest na łańcuchu. Nie mam zamiaru trzymać cały czas Tajgusię na łańcuchu. Bo po co mi pies taki. Kojec to tez ograniczony teren jednak. Póki co łańcuch wyciąga sama i łazi z nim za mną. Dziś była grzeczna.
Moim zdaniem kojec jest dla psa gorszym rozwiązaniem niż łancuch .Bo ja widze najczesciej malutkie kojce w których psy sie męcza .Jak widze psa w kojcu który biega w kółeczko po malutkiej przestrzeni,to wole już psa na 3 metrowym łacuchu.
To już lepiej na metrowym, przynajmniej się nie zmęczy.
Ja też tak uważam, pies widzi wszystko za kratami i ma bardzo ograniczoną przestrzeń,
Póki co Tajga biega po podwórku. Śpi w wanience do kapania niemowląt zerkając czasami na kuchnię. Mąż se wymyślił , Żeby budę jej przynieść na taras. A że buda jest cała naprawdę duża to raczej się nie zgodzę.
Z drugiej strony patrząc wiele dzieje się krzywdy psom na łańcuchach często, ale i w blokach trzymane są psy, które nie są do tego wcale stworzone. Np haski, jakoś nikt nie reaguje na to ze zgrozą.
Całkowicie się z Tobą zgadzam,pies może nie być uwiazanym a mimo to może być krzywdzony .Jednym przykładem z wielu jest to co napisałaś ,jest trzymanie psów w malutkich mieszkankach w bloku.Ja wiem jedno, jak bym miała psa zagrażającego ludziom ,który by mi uciekał z [podwórka .Uwiązałabym go.Wybrała bym zdrowie lub nawet życie człowieka.Ja i córka jadąc rowerem jestesmy często atakowane przez psy ,które biegają wolno .Jeżeli jest to mały pies to on ;tylko; pogryżie ale duży ,może zagrożić życie.I żeby nie było ,nie mam psa uwiązanego ani psa w kojcu ,moje psy biegają po duzym podwórku .
Masz całkowitą rację. Moja sunia lubi straszyć ludzi, a ludzie mają prawo czuć się bezpieczni w miejscu publicznym jakim jest ulica. To jest fakt. kojec czy łańcuch , jest już ostatnią szansą dla takiego psa. Będę jeszcze się starała ją od tego oduczyć. Póki co Tajga biega po swoim podwórku jeśli ja jestem w domu. Gorzej jest jeśli ja wychodzę. Może sobie nie radzi ze stresem i wyżywa się na przechodniach? Myślę ,że to ja popełniam jakiś błąd, a zachowanie psa jest tego odzwierciedleniem. A może ktoś ją bardzo skrzywdził zanim trafiła do mnie?? Wiem ,że z natury jest dobrym psem.
No cóż... pozostaje mieć nadzieję, że jesteś osobą na tyle odpowiedzialną, żeby sukę chociaż wysterylizować. Bo inaczej tylko patrzeć, jak będziesz rozdawać "słodkie" i "śliczne" szczeniaczki w "dobre" ręce. Bo wiesz.... suka, której nie można upilnować to dwa razy w roku rodzi. Pozdrawiam.
Moja Tajgusia jest już po takiej operacji i ma wszelkie szczepienia oczywiście. Ma obrożę i jest zadbana i czysta. To żaden problem akurat.
To tak trzymaj i powodzenia w działaniach. :)
Mieliśmy problem podobny do Twojego. Był kojec, siatka ogrodzeniowa na siatce, podwyższony płot. Kiedy wyjeżdżaliśmy serce się krajało, ale musieliśmy ją zamykać w kojcu. Zawsze też po ucieczce tam trafiała. Po roku kojec okazał się niepotrzebny.Szybko nauczyła się czym grozi ucieczka. Po 8 latach przestaliśmy z nią jeździć na baardzo długie spacery. Kiedy była młoda po 12 kilometrowym maratonie wystarczyła jej godzina i chciała dalej biegać. Husky to wulkany energii.
Luna ma dzisiaj 15 lat i jest już staruszką. Chociaż mordkę ma nadal śliczną to zdrowie już kiepskie. Zdjęcie sprzed dwóch lat.
Śliczna suczka. Moi sąsiedzi mają dwa takie psy i trzymają je na podwórku. Teraz już teren jest powiększony, ale przedtem mieli malutki wybieg. Pieski były podenerwowane i szczekały na przechodniów. Wiem, że takie psy potrzebują ruchu. Znam przypadki że trzyma się takie psy w bloku w malutkich mieszkankach , bo ...są ładne i fajnie takie pieski mieć.
Nasza Lunka w małym mieszkaniu ( 40m2 ) 4 piętro była przez rok. To była katorga dla nas i dla niej. Mimo, że mąż codziennie z nią jeździł na długie wycieczki ( biegała średnio 10-12km) Dla tej rasy to mało. Niby wracała zmęczona, ale tylko na chwilę. Pamiętam kiedy raz mąż nie mógł z nią pojechać. Biegała po mieszkaniu, szalała, broiła. Po kilku godzinach zadzwoniłam do męża, żeby po nią przyjechał. Pobiegała i się uspokoiła.
Jeszcze kwestia sierści. Ma tak grubą sierść, że w domu jej za ciepło. Owszem chwilę może być, później ziaje, dyszy. Kiedy przychodzi okres linienia, wyczesuję ok 1 reklamówkę dziennie, a i tak, kiedy się otrze o nogi to są oklejone od jej włosów. Nie wyobrażam więc sobie mieć takiego psa w małym mieszkanku.
Piszesz, że szczekają? U huskich to się rzadko zdarza, częściej wyją, a jeżeli już głos mają ochrypły :)
Po latach doświadczeń mogę napisać, że huski na pewno nie nadają się na domowego pupilka. To psy stworzone do pracy, biegania, ruchu. Żyją w swoim świecie. To pies dla ludzi bardzo, bardzo aktywnych... i odpowiedzialnych.
One szczekają i ponoć bywają groźne. Tylko,że mnie wogóle ignorują i moje dzieciaki. Ponoć mają jaką domieszkę innej rasy. Właśnie się dowiedziałam ,że należy dla takich piesków jak moja tajga założyć na szyję.. zwykły sznurek i nie będą uciekać. Dużo ludzi ma tego typu problemy z młodymi psami. Wlaśnie rozmawiałam z jednym z nich. Potem pies już wie,że jak ucieczka z podwórka grozi byciem przez pewien czas na łańcuchu. Czyli dokładnie tak jak ja robię ostatnio. Dzisiaj była trochę w domu ,ale była grzeczna.
Uwielbiam zwierzęta.Niestety moj tryb zycia, pracy, nie pozwala na to.To tylko dokarmiam czasem te bezdomne.Moja przyjacółka, koleżanka ma psa i kota. Pies ogromny mieszaniec- pol wilk , pół koza.Kot przepiekny(ze schroniska obydwaj) rosyjski, niebieski.Kot starszy rządzi.Pies nie narzeka, zawsze puszcza kota przodem , do jedzenia też.ale pod nosem go wyzywa)) Jak ja wchodze-obydwaj na wyścigi ładują mi się na kolana.Kot ma swoj dom w szafie.Zabytkowej.Pod ubraniami. Pies nazywany od momentu, kiedy pociągnął pana i o mało nie urwal palca owinietego na smyczy- urwipalcem.Wpuści przez drzwi każdego. Ale spróbuj podejść do balkonu))wygryzie ci wtedy szyję. Żyją w symbiozie.Dbają o siebie nawazajem.Ale fukają na siebie.Taki układ rodzinny.Jak koleżanka wraca z pracy wieczorem-obydwaj czekają, nie zasną.Musi się przywitać z 20 minut.Dopiero potem coś podkarmić,a w nocy obudza, jak kolega ma swoje potrzeby. Uwielbiam ich.Cwaniaki.a jakie mądre po swojemu.
Właśnie wczoraj sąsiad przyniósł nam koteczkę. Jest cudna!!!!! Ale niezbyt ufam swojej Tajdze. I gdyby coś stało się koteczce przez moją głupotę to serce by mi pękło!!! Ma przepiękny pyszczek , bura i mocno kudłata. A poza tym już widać ,że to Dama. Na razie, powiedziałam żeby ją zabrał , bo j my musimy ostro się zastanowić. Tajga to cudak. Na ulicy wcale mnie się nie słucha, ale jak wyczuje ,że za chwilę ją rozszarpię na drobniutkie kawałeczki, to potulnie idzie do budy i cierpliwie czeka aż jej założę obrożę i zadowolona idzie do budy spać sobie.Wręcz jest zadowolona!!! Wczoraj nawet nie chciała wyleść z budy kiedy wróciłam, potem po namowach wylazła , ale usiadła na podeście . Ja nie mogę pogodzić się ,że ona jest na łańcuchu i ciągle ją spuszczam a ona wcale mi tego nie ułatwia, bo szaleje z radości , że jestem przy niej. Nie lubi łańcucha kiedy ja , albo Kubuś idziemy gdzieś i wtedy wyje. W sumie więcej jest na wolności niż na łańcuchu. Mam nadzieję, że nie długo na tyle zmądrzeje ,że łańcuch schowam już na zawsze.
Ja też często miałam psa i kota mieszkając w bloku. Oni potrafią się zaprzyjaźnić bardzo. Gdybym wiedziała,że w pełni panuję nad Tajgą Dama już by była u nas.
A powiedz mi, jak ona pokonuje to ogrodzenie? Górą, dołem, jakies dziurki?
Z wielką gracją i łatwością przeskakuje wszelkie ogrodzenia. Suczkę wpuszczam do domu do przedsionku . O łóżkach nie ma mowy w żadnym kontekście. Z każdego względu. Tajgusia wie gdzie jej miejsce tylko ,że ona potrzebuje dużo kontaktu z nami i dużo ruchu, bo ją wariatkę energia rozpiera i dlatego chyba na ludzi szczeka. Dziś polazła do budy i se tam smacznie spała. Muszę wam zrobić zdjęcie !!
Pozdrawiam.
Jak górą, to najgorsza opcja. "Własnoręcznie" widziałam psa wielkości owczarka, który wspinał się po wysokiej siatce i tak pokonywał ogrodzenie. I chyba robił to dla przyjemności, bo 2 metry dalej miał otwartą bramę. Co do energii - a młody nie może jej jakąś zabawką zmęczyć? Moja suka uwielbiała ganiać za rzucanym gumowym czymś. Można ją tym było zaganiać "na śmierć". A ja zawsze mówię, że pies zmęczony, to pies szczęśliwy i grzeczny.
Ona uwielbia ,żeby za nią biegać, my oczywiście udajemy.
Ale dzisiaj Kubuś przyniósł chyba moją kotkę, Zaginęła nam ponad 14 miesięcy temu. Niby wszystko się zgadza, ale jest tak biedula!!!! Wszędzie rany i chudość okropna. Nie zdziczała jest jest bardzo osowiała i skołowaciała.
Przytul ją do serca jeśli wróciła. Jeśli to nie ona, to też. Moje dwie kotki zaginęły, dzień po dniu, trzy lata temu. I wciąż gdzieś z tyłu mózgu mieszka nadzieja, że wrócą. Albo chociaż, że ktoś je przygarnął i są szczęśliwe. :(
Ja nadal mam wątpliwości. Ale dzieci ją pokochały i twierdzą ,ze ona jest ich, A ona teraz siedzi w kątku i czeka na nie. Koza była "bardzo moja". A ona taka nie jest, ale za dziećmi widać ,że przepada.
Ja zawsze, kiedy trafi do mnie bezdomne nieszczęśliwe zwierzę i uznaje, że jestem jego, godzę się z tym. To jest decyzja Tego, Który wyżej i nie mnie z tym dyskutować. A poza tym, jak się można odwrócić plecami do nieszczęścia i udawać, że się go nie widzi? Ludzkiego czy zwierzęcego. A potem pójść spokojnie do kościoła i udawać, że jest się dobrym.
Ja też tak mam. Dzieciaki starsze się ze mnie śmieją ,że mam zawsze głupie i brzydkie zwierzaki. A ja je wszystkie i tak lubię, są takie jakie są. Kocia jest nadal jeszcze osowiała, ale powolutku dochodzi do siebie. Momentami bardzo przypomina moją kozę i to bardzo.
Tajgusia i Koza przyglądają się sobie przez szybę z zaciekawieniem nie widzę żadnych objawów agresji.
Hahaha, mam taką koleżankę.Zawsze bierze takie "kozy" ze schroniska))Kiedyś szła ze swoją kozą na spacer. Jak co wieczór przechodziły koło banku. Koza miała słabość do zostawiania pod bankiem "lokaty", więc była na dość krótkiej smyczy, żeby powstrzymać jej zapędy. Nagle podjechał mały konwój.Wielkie wjeżdżają wielką bramą, a małe podjeżdżąją do głównego wejścia i wrzucają przez tzw zsyp bankowy. Wyskoczyło kilku uzbrojonych ochroniarzy. Piesek sie wystraszył...i jak nie wyjedzie ze szczekaniem.)) Zaskoczony ochroniarz wrzasnał-weź pani tę pokrakę!W koeżankę (z obrazy)))e wstapił diabeł ze złości. Obszczekała ochroniarza gorzej od psa. Reszta z nich kulała się ze śmiechu. A pies, jak to pies-wykorzystał sytuację i po cichaczu złożył swoją cenną lokatę pod bankiem)))
Dobra historia, ale się uśmiałam wyobrażając sobie jak to kobitka dopieka konwojarzowi... Chyba stanął jak wryty, bo pewnie nie spodziwał się takiego ataku...:))
Hahaha, troszkę się uśmiałam. Już ją zobaczyłam oczyma wyobraźni. To musi być wspaniały psiak. Ale naprawdę, dla jej dobra- musisz się zastosować do rad doświadczonych koleżanek z forum. Ona, jak kązdy pies-instynktownie potrzebuje ustalenia pozycji w stadzie.Pies to stadny zwierzak. Zrozumie sygnały, które jej dajesz. Podstawa to jedzenie- nigdy ona pierwsza. Potem-zawsze ty, dzieci idziecie przodem, przechodzicie przez drzwi itp. Zero włażenia do łóżka. Pieszczoty tak, ale obok łóżka. To jest niezalezne od psiaka, to taki jego instynkt. Próbuje dominowac, ale, jak dostanie jasny przekaz, że ma najniższą pozycję w stadzie- będzie posłuszny.Teraz jest młoda i możesz ją ukształtować. Wiem, że to trudne, bo chciałoby sie taką fajną sunie rozpieścić. Ale to dla JEJ i waszego dobra.Pozdrawiam.
Najzabawniejsze jest to, że ta zasada "wilczego stada" funkcjonuje również wśród ludzi. Zauwazyłam to dawno.To też jakby podświadome)) Poobserwujcie i przyznacie mi rację))
Opowiem Wam trochę o Tajgusi już dorosłej. Wyrosła na średniej wielkości pieska i bardzo długimi i cienkimi łapkami i z takim samym ogonem. Zachowuje się jak pies myśliwski i bardzo szybko biega co sprawia jej ogromną radość.( podobnie jak przeskakiwanie przez wszelkie ogrodzenia). Ma swoją koleżankę, która też ma swoją budę . Obie czasami za wykroczenia zresztą trafiają na łańcuch, czasami wręcz dobrowolnie zgadzają się na to kiedy wiedzą ,że naprawdę nabroiły. Ale zazwyczaj latają sobie gdzie chcą. Tajga lubi wspólne wycieczki rowerowe i odprowadzanie do szkoły dzieci. Wtedy ma niestety kaganiec, bo nie zawsze zachowuje się poprawnie. Ale już się przyzwyczaiła do tego. Nie biega wcale za samochodami i ich nie obszczekuje. Stosunek do ludzi ma wybiórczy więc jednych lubi od razu a innych wręcz przeciwnie co w bardzo wymowny sposób okazuje. Ale widok rowerzysty zawsze wzbudza w niej najgorsze instynkty. Mam nadzieję ,że jakoś damy sobie z tym radę.
Bardzo to fajne i miłe, że co jakiś czas odświeżasz wątek, pisząc o Tajgusi. :) Uściskaj ją.
Dobrze. Uściskam ją .
Poczytałam sobie. Wszelkie psiaki uwielbiam. :)
Na zdjęciach to śliczna psika ta twoja Tajga. Pokazałabyś ją teraz.
Tak teraz wygląda temat tego wątku. Bardzo kocha dzieci i okazuje to w niewyszukany sposób niestety.
Do mojej Tajgusi dołączył kotek Rysio( mieszaniec z syberyjskim) i Beniek piesek jakiś dziwny mieszaniec, ale dobroci wielkiej i przesympatyczny przybłęda. Na początku trochę się obawiałam,aby memu Rysiowi nie stała się krzywda z jego strony. Ale Rysio dzielnie podszedł do niego i następnie został bardzo dokładnie wylizany. Od tamtej pory wszyscy żyją w przyjaźni wielkiej. Tajga wcale nie jest zazdrosna o nowych towarzyszów i uwielbia się z nimi bawić. Z Benkiem na podwórku a w domu z Rysiem.
Witam.Baaardzo proszę o zdjęcia nowych domowników, i pozdrawiam serdecznie.
Nie bierz dobermana na łańcuch. Te psy się do tego nie nadają.
Do mnie rok temu przybłąkał się mały, czarny kotek i do dzisiaj śpi ze mną :)