Kochani, mam problem, w sumie problemik, nie jest to przecież sprawa życia lub śmierci.. Moje pannice (8,5roku) jada ze mną 19 czerwca do Polski na wakacje. Miały w planach zostać do połowy sierpnia, ja do połowy lipca, ale... no jak zawsze jest jakieś ale. W naszej miejscowości od połowy czerwca do połowy sierpnia będą organizowane zajęcia sportowe dla dzieci, niedroga sprawa, 100 za tydzień, w tym obiad, 2 razy dziennie basen, piłka nożna, siatkówka, biegi, 5h angielskiego w tygodniu. Dziewczyn koleżanki z klasy też będą przychodziły do centrum sportowego. Nagle Młode zapragnęły skrócić pobyt u babci, wrócić ze mną. Boja się, że zapomną języka, że później będzie im trudniej w szkole, a przede wszystkim chca spotykać się z przyjaciółkami no i te zajęcia sportowe! Wysłuchałam, przedstawiły mi swoje argumenty, my traktujemy dzieci jak pełnoprawnych członków rodziny i bierzemy ich zdanie pod uwagę. Babcia na nie wielce się obraziła, dziewczyny zgodziły się zostać całe wakacje na wsi. Teraz jest płacz i lament, bo Babcia zakazała tez posiadania mp4, kupowania książek z serii którą lubią, bo "są inne przecież", poza tym stwierdziła, że to ja mam podjąć decyzję, bo dzieci nie mają tu nic do powiedzenia... Ech Młode siedzą w swoim pokoju i wyją a ja mam dylemat. Kazać im zostać zgodnie z tym, co powiedxiały babci i niech maja nauczkę, że swojego zdania trezba bronić, czy kolejny raz dostać po łbie od własnej mamy, która na pewno wielce się obrazi? Pomóżcie Kochani :)
Wakacje to ma być przyjemny czas relaksu, wypoczynku i zabawy. Wcale nie dziwię się, że dziewczynki wolą spędzić czas z koleżankami na zabawie niż z babcią, która zakazuje ulubionych książek czy mp4. Pozwoliłabym dziewczynkom spędzić wakacje tak jak chcą a z babcią trzeba porozmawiać i wytłumaczyć.
Oj trudny masz orzech do zgryzienia :):), ja to widzę tak:
1. Najważniejsze jest szczęście Waszej rodziny
2. Obrażenie się babci to jest manipulacja Twoimi dziećmi i Tobą. Tak nie powinien postępowac dorosły człowiek
3. Bardzo dobrze jak dziewczyny spędzą czas ze swoimi rówieśnikami i swoimi przyjaciółmi
4. Przykre to, że dorosły człowiek obraża się na 8,5 letnie dzieci, dziewczynki zgodziły się bo padły ofiarą manipulacji
5. Twoja mama nie ma prawa zakazywać Twoim dzieciom takich rzeczy to TY i Twój mąz jesteście rodzicami i do Was nalezy ta rola. Trzeba jej to jakoś dyplomatycznie wytłumaczyć a jak nie zrozumie to trudno
5. Nauka zostania u babci to nie dobry pomysł dla mnie ani nauka żadna. Pomyśl jak będą się czuły Twoje dzieci kiedy nie będą mogły bawić się czym chcą, ani czytac książek, które lubią tego chcesz dla swoich dzieci żeby były niesczęśliwe. Życie jest takie, że czasem w ostatniej chwili plany się zmieniaja i musimy je modefikowac dorosły człowiek rozumie takie rzeczy. Jak już nie raz dostałas po łbie od swojej mamy kolejny raz przerzyjesz. Przykre jest to, że piszesz, że Twoja własna mama się na Ciebie obraża za Twoje dorosłe decyzje to jest manipulacja. Ja nie znosze czegoś takiego. Nie wyobrażam sobie, obrazić się na swoje dzieci lub aby moja mama obraziła się na mnie za moje decyzje.
Twoja mama powinna zrozumieć, że TY masz własna rodzinę i to Ty podejmujesz decyzję i nie może Wami manipulować. Porozmawiała bym z dziewczynkami jak się uspokoją i zapytała bym ich jak chcą spedzić wakacje. Pomyśl jaka naukę wyniosą dziewczynki z tej lekcji życia na pewno nie nauczą się konsekwencji. Stracą zaufanie do Ciebie i za jakiś czas przestaną Ci ufać Tego chcesz ?
Właśnie nie chcę, żeby dawały sobą manipulować. Ja nie miałam prwa wyboru, słyszałam "jedziesz na 3 tygodnie do Czech" i pakowałam się jako 10latka na wyjazd. Moja mama zawsze wie lepiej! Proszę, żeby kupiła mi )za moje pieniądze) i przysłała kilka ubrań z kolekcji pewnej polskiej firmy- dostaje całkiem inne, bo tamte jej sie mniej podobały, leżą w szafie, o nie paują do niczego... i tak ze wszystkim, ech nie chcę, żeby manipulowała Młodymi, nie chcę i już. Nawet czasami wydaje mi się, że przez to, że ja byłam manipulowana (i wiele lat zajmuje mi uwolnienie sie od tego) za bardzo rozpieszczam dzieci.
Wiem jak Ci trudno, bo jakby nie było to jest mama i chcesz być wporządku względem mamy i dzieci. Nie martw się mama sobie poradzi ze sobą i wcześniej czy póżniej zrozumie że potrafisz podejmować dobre decyzje i wspaniale wychowywać swoje dzieci. TY masz swoją rodzinę teraz i to jest najważniejsze.
Wytłumacz mamie, że długo zastanawiałaś sie jak postąpić, ale razem z mężem, podjeliście taką decyzje. Wytłumacz, że to dla dobra dzieci, naopowiadaj mamie ile to sie tam nauczą i jak wspaniałe będzie mieć wnuczki..itd. Bardzo dobrym pomysłem jest jak już ktoś tutaj napisał zaproszenie mamy do Was. Mam odpocznie, zmieni klimat.
Ja też jak byłam mała nie decydowałam o tym gdzie spędzę wakacje. Mama wysyłała mnie na obozy w góry a mnie cale się to nie podobało szczególnie obozy wędrowne. Teraz po tylu latach miło to spominać. Czasy się zmieniły :):)
Twoja mama to by się z moja teściową ugadała ona tez zawsze zrobi po swojemu pyta mnie jaką bluzkę kupić dziecku, mówie, że turkusową, a ona i tak kupi w paski, bo jej się bardziej podobała.:):) Ten typ tak ma, ale rodziców i teściów się nie wybiera. Cieszmy się, że są :):)
Ja zawsze staram się żeby moje dzieci były szczęśliwe....a w wakacje tym bardziej :) Przeciez to jest wolny czas, od szkoły, od nauki.......pozwoliłabym im na Twoim miejscu skrócić pobyt u babci - babcię na pewnoi da się przekonać :) a dziewczynki.....no cóż będą zadowolne i szczęśliwe :)
Kochana ! Tyle razy dostałaś '' wciry '' od rodzicielki to co Ci ten kolejny raz szkodzi . A nie można babcię zapakować na wynos do Was na pozostałą cześć wakacji ? Czy mamcia musi zostać przez całe lato na własnych wiejskich włościach ? , może trochę elastyczności nie zaszkodzi ?
Dziewczynki już są nastawione na inną formę spędzenia wakacji , niestety babcia nie uszczęśliwi na siłę swoje wnuczęta , które jak widać wiedzą co chcą a czego nie pragną ))
Babcia postanowiła, tak POSTANOWIŁA, oddać dzieci początkiem września, zostałaby chętnie na tydzień czy dwa u nas. Tylko wtedy i nie ma dyskusji. Ech... koty karmić trzeba a i ogród podlewać, w październiku leci do Paryża, mamusia sobie planów zmieniać nie będzie.
Skoro nie wyznajesz zasady "ze dzieci i ryby głosu nie mają" to podziel wakacje między babcię i centrum sportowe. Źle, że babcia wprowadza "swoje" zasady, sprzeczne z Twoimi, myslę ze bardziej na złość Tobie niz młodym...
Kazać im zostać zgodnie z tym, co powiedxiały babci i niech maja nauczkę, że swojego zdania trezba bronić, czy kolejny raz dostać po łbie od własnej mamy, która na pewno wielce się obrazi? Pomóżcie Kochani :)
Znasz swoją mamę bardzo dobrze, myślę, że podejmiesz waściwą decyzję.
Wiesz co ja zrobiłabym w tej sytuacji? ( Mam podobną mamę) Pojechałabym z dziećmi i nie zostawiłabym ich samych z babcią. nawet gdyby nie byo zajęć sportowych w miejscu zamieszkania. Nie chciałabym, żeby moimi dziećmi rządziła tak jak mną, żeby kazała im się ubierać w ubrania takie jak ona chce, nie pozwalała na chwile własnej decyzji. Mogła tak postępować ze mną, ale z MOIMI dziećmi, nie może!
Ja bardzo cenię w moich dzieciach to, że potrafią przekazać jasno i klarownie swoje zdanie, choćby było sprzeczne z moim. Słucham ich argumentów i albo przychylam się do nich albo przekonuję do swoich. Nauka asertywności nigdy nie jest nauką zaprzepaszczoną.
Dziewczyny będa w Polsce tak długo jak ja. Zapytałam, co zrobiłyby na moim miejscu, uznały, że zrobiłyby tak, żeby dziecko było szczęśliwe, ale i babcia nie obrażona, ale będą miały mądrzejsze dzieci a ja będę lepszą babcią , więc nie będa miały takiego problemu :) Moje dzieci to nie zabawki ani lalki, które da się ubrać na własną modłę, posadzić i będą ślicznie sie uśmiechać. Argument, że są za małe na tego typu imprezy jak zajęcia sportowe, czy... obowiązkową do wykucia przez wakację tabliczkę mnożenia jakos do mnie nie przemawiają.
To one za karę mają pojechać do babci ? Co to znaczy, że dzieci nie moga mieć ulubionej serii ksiązek ?Ja na Twoim miejscu podjęłabym decyzję, Młode wracają do domu, naprawdę wakacje na wsi nie są aż taka atrakcją, jak jeszcze babcia zacznie je wychowywać skończy się tym, że nigdy już nie będą chciały jej odwiedzić
Przecież dzieci pojadą z Tobą do babci i to prawie na miesiąc. Moim zdaniem jak chcą to niech z Tobą wracają. Ale to Ty decydujesz, a nie dziecko. Babcia mogła by być obrażona gdybyście wcale nie przyjechały, a przecież będzie wnuki widzieć prawie ,miesiąc. Dziewczynki i tak poszły na kompromis bo na części zajęć sportowych nie będą.
Decydujemy wspólnie, u nas tak to właśnie wygląda, nie decyduję za dzieci. Wystarczy, że decydowano za mnie kiedyś, kiedyś dawno temu. Babcia będzie obrażona w każdym przypadku, jeżeli dzieci nie zostaną tak długo, jak jej się to podoba, zawsze tak było, potrafi się z powodu błahostki nie odzywać 2 miesiące, co wstyd przyznać, nie jest dla nas jakąś straszna karą...
Bahati a czy nie uważasz, że zawsze tak świat wyglądał, że do pewnego wieku dzieci, to my za nich decydujemy i podejmujemy decyzje. Dziewczynki mogą mieć swoje zdanie i dobrze, że bierzesz je pod uwagę ale decyzje podejmujesz TY . Tak funkcjonuje świat. Co zrobisz jak w wieku 10 lat dziecko Ci powie że nie pójdzie do szkoły i koniec kropka ? To TY decydujesz o swoich dzieciach, a nie one o Tobie, TY decydujesz o swojej rodzinie, a nie inni itd. Powiem szczerze że jakoś trudno mi sobie wyobrazić podejmowanie wspólnej decyzji z dziećmi czy idziemy do kościoła na 12 czy 18 i czy pójdziemy do koscioła czy nie. :)
Wspólnie. Decydujemy wspólnie, czyli rozmawiamy, rozmawiamy, omawiamy... moja rola to pokierować taka rozmową. Nigdzie nie napisałam, że decyduje DZIECKO. Na litosć buską. My w naszej rodzinie decydujemy WSPÓLNIE, bo nasze losy są połączone. Już ci tłumaczę, idziemy do Kościoła na tę godzinę, na która wszystkim pasuje, nie każę nikomu rzucić rozpoczętego zajęcia bo JA sobie tak życzę, wysłucham, porozmawiam, dostosuję sie jeśli trzeba, tak robimy wszyscy w domu. Wszyscy mamy tez obowiązki (Młode np. sprzątają, segregują pranie, nakrywają do stołu i takie tam bzdety) Sa podobne do mnie, kiedy ja usłyszałam "NIE bo NIE" albo "TAK, bo JA" tak mówię, uwierz mi, odwracałam sie na pięcie z radosnym "cmoknij mnie w zad" i robiłam na opak. To ja juz wole wysłuchać, przeanalizować, dowiedzieć się dokładnie o co chodzi i wypracowac kompromis :) W temacie szkoły, gdy 10 latek mówi, że nie chce iść do szkoły, nie wywalamy za drzwi z hasłem "pójdziesz, to twój cholerny obowiązek" tylko pytamy o powód, żeby za kilka tygodni się nie dowiedzieć, że dziecko nie chciało iść do szkoły, bo je koledzy wykorzystywali, a my radośnie popychaliśmy je w ręce oprawców, a dziecko z tego powodu do szkoły chodzić nie chciało, o czym mówiło, ale ... no tak, kto by z dziećmi dyskutował? Dzieci maja być posłuszne, nie pyskowac i sie uczyć, a później płacząca mamusia w tvn...
To chyba teraz ja nie zostalam zrozumiana. Ja nie twierdzę, że Ty źle wychowujesz dzieci :) Każda z nas robi to najlepiej jak potrafi. :) Ja np ustalam z męzem że idziemy np. na 12 do kościoła nie pytam na ktora moje dzieci maja ochote iść do kościoła bo to ja jestem mamą i razem z mężem ustalamy pewne rzeczy, sa sprawy oczywiście o których decydujemyrazem i zastanawiamy się współnie razem, ale nie wszystkie. Nigdy swoim dzieciom nie mówiłam, nie bo nie, zawsze staram się wytłumaczyć "nasze" lub "swoje" decyzje, są sprawy w których ugnąć się nie mogę i oczekuję od dzieci posłuszeństwa. Są sprawy, o których wspólnie nie decydujemy, bo to są moje dzieci i nie im podejmować pewne decyzje ja moge im wytłumaczyć powody naszych decyzji, ale nie je podejmować. Hi Hi chyba zamotałam się, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz:)
Co robisz jak Twoje dzieci nie chcą pewnych rzeczy? np. pojechać gdzieś z Wami, a Ty musisz coś załatwić a one nie i koniec i pomimo prób i tłumaczeń nie osiągasz kompromisu, bo przecież nie zawsze ten kompromis jest.
O wyjściach decydujemy razem, o ile to cus ważnego, na zakupy czy coś w ten deseń po prostu podnosimy zady, nikt nie robi tego z entuzjazmem. Póki co wypracowujemy kompromisy, zdarza się, że któraś nie ma zamiaru odrobić lekcji, wtedy słyszy " Nie chcesz- nie rób, dostaniesz 1, twój wybór" Mi też się czasami czegoś nie chce, pytam, czy możemy przełożyć, zazwyczaj nie ma problemu, rozumieją. A jeżeli nie chcą a ja muszę.. mają tu zawsze znienawidzoną ciocię, z którą zostać nie chcą za nic w świecie, ale wybór przecież mają :) może troche ustawiony, ale decydują :) Co do obowiązków jestem bezwzględna- nie wykonanie usprawiedliwia tylko poważna choroba lub atak kosmitów. Nawet decyzję o przeprowadzce podejmowaliśmy razem, no poza Ryśkiem, bo mała jest i tak wszystko wszystkim ale ona wolałaby oglądać Puchatka albo czytać Peppę Pig, więc niewiele miała do powiedzenia :) I tak myślę, decyzje o przyjmowaniu leków i wizytach lekarskich nie należą do dyskutowanych,oraz te o przestrzeganiu zasad, myciu i sprzątaniu w pokoju. O reszcie możemy pogadać :)
tak właśnie myślałam że napiszesz :):) Oj wychowanie dzieci to trudna sprawa ile się człowiek czasem namęczy nazastanawia. Dzieci są bardzo zmienne, niestabilne emocjonalnie dlatego w pewnyych sprawach ja jestem bezwzględna. Ich zdrowie to też temat który należy do tematów niedyskutowalych.:)
Trudna dla nas, odpowiedzialnych rodziców, szkoda, że wielu nie myśli nad tym , co im z dzieci w domu wyrasta bo nie mają czasu/ochoty/umiejętności/ a później szkoda dzieciaków... No i to mylenie rozpuszczenia z szacunkiem do dziecka.
Jeśli chodzi o leki to nie mam problemu. Połkną nawet najgorsze. Jak były małe to powiedziałam im, że to tak nie dobre, że bakterie tego tez nie lubią.:D
Nigdy moich dzieci nie oszukuję tzn są dwa kłamstwa. Jak się dowiedzą prawdy to będą wściekłe na nas: św Mikołaj i wróżka zębuszka.
Bahati myślę,że to dobry pomysł skrócenia wakacji u babci.Dziewczynki powakacjują treochę u babci i czy jej to się spodoba,czy nie wrócicie.Uważam,że dzieci też mają prawo być szczęśliwe i radosne i dla nich również tą radością jest przebywanie z rówieśnikami.Przedstawiły Wam problem,zaufały i oczekiwały sprawiedliwego podejścia do sprawy.Babcia w żadnym rozwiazaniu nie będzie zadowolona,a w końcu pogodzi się z taka sytuacją.Bo chyba nie chciałaby,dziewczynek zniechęcic do siebie a w konsekwencji nie widzieć ich wcale.Bo z roku na rok będą starsze i szczególnie pamiętliwe. Uważam że pół na pół, to rozsądne wyjście.
Skróciłabym wakacje u babci. Ja kiedyś podjęłam jedną decyzję, wbrew woli mojego wówczas nastoletniego syna. Żałuję tego do dziś. Mimo, że minęło wiele lat, On wielokrotnie mi to wypomina, że chciał inaczej, a ja zrobiłam inaczej i że zabrałam mu bezpowrotnie chwile szczęścia i beztroski...
Babcia, nawet jak się obrazi to zapewne w którymś momencie jest to przejdzie...wszak mieszkacie daleko...więc jak się gniewać? A co dziewczynki przeżyją ze swoimi rówieśnikami to zapewne po latach będą wspominały z uśmiechem na twarzy. Pamiętać...Dobro dziecka najwazniejsze....ACZ decyzja należy do Ciebie :)
Kochani, mam problem, w sumie problemik, nie jest to przecież sprawa życia lub śmierci.. Moje pannice (8,5roku) jada ze mną 19 czerwca do Polski na wakacje. Miały w planach zostać do połowy sierpnia, ja do połowy lipca, ale... no jak zawsze jest jakieś ale. W naszej miejscowości od połowy czerwca do połowy sierpnia będą organizowane zajęcia sportowe dla dzieci, niedroga sprawa, 100 za tydzień, w tym obiad, 2 razy dziennie basen, piłka nożna, siatkówka, biegi, 5h angielskiego w tygodniu. Dziewczyn koleżanki z klasy też będą przychodziły do centrum sportowego. Nagle Młode zapragnęły skrócić pobyt u babci, wrócić ze mną. Boja się, że zapomną języka, że później będzie im trudniej w szkole, a przede wszystkim chca spotykać się z przyjaciółkami no i te zajęcia sportowe! Wysłuchałam, przedstawiły mi swoje argumenty, my traktujemy dzieci jak pełnoprawnych członków rodziny i bierzemy ich zdanie pod uwagę. Babcia na nie wielce się obraziła, dziewczyny zgodziły się zostać całe wakacje na wsi. Teraz jest płacz i lament, bo Babcia zakazała tez posiadania mp4, kupowania książek z serii którą lubią, bo "są inne przecież", poza tym stwierdziła, że to ja mam podjąć decyzję, bo dzieci nie mają tu nic do powiedzenia... Ech Młode siedzą w swoim pokoju i wyją a ja mam dylemat. Kazać im zostać zgodnie z tym, co powiedxiały babci i niech maja nauczkę, że swojego zdania trezba bronić, czy kolejny raz dostać po łbie od własnej mamy, która na pewno wielce się obrazi? Pomóżcie Kochani :)
Wakacje to ma być przyjemny czas relaksu, wypoczynku i zabawy. Wcale nie dziwię się, że dziewczynki wolą spędzić czas z koleżankami na zabawie niż z babcią, która zakazuje ulubionych książek czy mp4. Pozwoliłabym dziewczynkom spędzić wakacje tak jak chcą a z babcią trzeba porozmawiać i wytłumaczyć.
Oj trudny masz orzech do zgryzienia :):), ja to widzę tak:
1. Najważniejsze jest szczęście Waszej rodziny
2. Obrażenie się babci to jest manipulacja Twoimi dziećmi i Tobą. Tak nie powinien postępowac dorosły człowiek
3. Bardzo dobrze jak dziewczyny spędzą czas ze swoimi rówieśnikami i swoimi przyjaciółmi
4. Przykre to, że dorosły człowiek obraża się na 8,5 letnie dzieci, dziewczynki zgodziły się bo padły ofiarą manipulacji
5. Twoja mama nie ma prawa zakazywać Twoim dzieciom takich rzeczy to TY i Twój mąz jesteście rodzicami i do Was nalezy ta rola. Trzeba jej to jakoś dyplomatycznie wytłumaczyć a jak nie zrozumie to trudno
5. Nauka zostania u babci to nie dobry pomysł dla mnie ani nauka żadna. Pomyśl jak będą się czuły Twoje dzieci kiedy nie będą mogły bawić się czym chcą, ani czytac książek, które lubią tego chcesz dla swoich dzieci żeby były niesczęśliwe. Życie jest takie, że czasem w ostatniej chwili plany się zmieniaja i musimy je modefikowac dorosły człowiek rozumie takie rzeczy. Jak już nie raz dostałas po łbie od swojej mamy kolejny raz przerzyjesz. Przykre jest to, że piszesz, że Twoja własna mama się na Ciebie obraża za Twoje dorosłe decyzje to jest manipulacja. Ja nie znosze czegoś takiego. Nie wyobrażam sobie, obrazić się na swoje dzieci lub aby moja mama obraziła się na mnie za moje decyzje.
Twoja mama powinna zrozumieć, że TY masz własna rodzinę i to Ty podejmujesz decyzję i nie może Wami manipulować. Porozmawiała bym z dziewczynkami jak się uspokoją i zapytała bym ich jak chcą spedzić wakacje. Pomyśl jaka naukę wyniosą dziewczynki z tej lekcji życia na pewno nie nauczą się konsekwencji. Stracą zaufanie do Ciebie i za jakiś czas przestaną Ci ufać Tego chcesz ?
Właśnie nie chcę, żeby dawały sobą manipulować. Ja nie miałam prwa wyboru, słyszałam "jedziesz na 3 tygodnie do Czech" i pakowałam się jako 10latka na wyjazd. Moja mama zawsze wie lepiej! Proszę, żeby kupiła mi )za moje pieniądze) i przysłała kilka ubrań z kolekcji pewnej polskiej firmy- dostaje całkiem inne, bo tamte jej sie mniej podobały, leżą w szafie, o nie paują do niczego... i tak ze wszystkim, ech nie chcę, żeby manipulowała Młodymi, nie chcę i już. Nawet czasami wydaje mi się, że przez to, że ja byłam manipulowana (i wiele lat zajmuje mi uwolnienie sie od tego) za bardzo rozpieszczam dzieci.
Gdyby były rozpieszczone , to rzuciłyby się na glebę i tupiąc nogami wrzeszczałyby , że nie zostaną u babci i koniec ...
Przedstawiły sensowne argumenty , które przemawiają za tym , żeby jednak wcześniej wyjechać .
A babcia przedstawiła swoje argumenty , czy tylko tupie z wściekłości nóżką ?
W sposób dojrzały tupie nóżka.
Wiem jak Ci trudno, bo jakby nie było to jest mama i chcesz być wporządku względem mamy i dzieci. Nie martw się mama sobie poradzi ze sobą i wcześniej czy póżniej zrozumie że potrafisz podejmować dobre decyzje i wspaniale wychowywać swoje dzieci. TY masz swoją rodzinę teraz i to jest najważniejsze.
Wytłumacz mamie, że długo zastanawiałaś sie jak postąpić, ale razem z mężem, podjeliście taką decyzje. Wytłumacz, że to dla dobra dzieci, naopowiadaj mamie ile to sie tam nauczą i jak wspaniałe będzie mieć wnuczki..itd. Bardzo dobrym pomysłem jest jak już ktoś tutaj napisał zaproszenie mamy do Was. Mam odpocznie, zmieni klimat.
Ja też jak byłam mała nie decydowałam o tym gdzie spędzę wakacje. Mama wysyłała mnie na obozy w góry a mnie cale się to nie podobało szczególnie obozy wędrowne. Teraz po tylu latach miło to spominać. Czasy się zmieniły :):)
Twoja mama to by się z moja teściową ugadała ona tez zawsze zrobi po swojemu pyta mnie jaką bluzkę kupić dziecku, mówie, że turkusową, a ona i tak kupi w paski, bo jej się bardziej podobała.:):) Ten typ tak ma, ale rodziców i teściów się nie wybiera. Cieszmy się, że są :):)
Ja zawsze staram się żeby moje dzieci były szczęśliwe....a w wakacje tym bardziej :) Przeciez to jest wolny czas, od szkoły, od nauki.......pozwoliłabym im na Twoim miejscu skrócić pobyt u babci - babcię na pewnoi da się przekonać :) a dziewczynki.....no cóż będą zadowolne i szczęśliwe :)
Kochana ! Tyle razy dostałaś '' wciry '' od rodzicielki to co Ci ten kolejny raz szkodzi . A nie można babcię zapakować na wynos do Was na pozostałą cześć wakacji ? Czy mamcia musi zostać przez całe lato na własnych wiejskich włościach ? , może trochę elastyczności nie zaszkodzi ?
Dziewczynki już są nastawione na inną formę spędzenia wakacji , niestety babcia nie uszczęśliwi na siłę swoje wnuczęta , które jak widać wiedzą co chcą a czego nie pragną ))
Babcia postanowiła, tak POSTANOWIŁA, oddać dzieci początkiem września, zostałaby chętnie na tydzień czy dwa u nas. Tylko wtedy i nie ma dyskusji. Ech... koty karmić trzeba a i ogród podlewać, w październiku leci do Paryża, mamusia sobie planów zmieniać nie będzie.
Ot , to się nazywa elasatycznosć w kontaktach z bliskimi !!
Skoro nie wyznajesz zasady "ze dzieci i ryby głosu nie mają" to podziel wakacje między babcię i centrum sportowe. Źle, że babcia wprowadza "swoje" zasady, sprzeczne z Twoimi, myslę ze bardziej na złość Tobie niz młodym...
Kazać im zostać zgodnie z tym, co
powiedxiały babci i niech maja nauczkę, że swojego zdania trezba bronić,
czy kolejny raz dostać po łbie od własnej mamy, która na pewno
wielce się obrazi? Pomóżcie Kochani :)
Znasz swoją mamę bardzo dobrze, myślę, że podejmiesz waściwą decyzję.
Wiesz co ja zrobiłabym w tej sytuacji? ( Mam podobną mamę) Pojechałabym z dziećmi i nie zostawiłabym ich samych z babcią. nawet gdyby nie byo zajęć sportowych w miejscu zamieszkania. Nie chciałabym, żeby moimi dziećmi rządziła tak jak mną, żeby kazała im się ubierać w ubrania takie jak ona chce, nie pozwalała na chwile własnej decyzji. Mogła tak postępować ze mną, ale z MOIMI dziećmi, nie może!
ŚWIĘTE SŁOWA!
oj tak :)
Jak mawiał Kargul: "Ot.Mądrego to i miło posłuchać."
Dziewczyny będa w Polsce tak długo jak ja. Zapytałam, co zrobiłyby na moim miejscu, uznały, że zrobiłyby tak, żeby dziecko było szczęśliwe, ale i babcia nie obrażona, ale będą miały mądrzejsze dzieci a ja będę lepszą babcią , więc nie będa miały takiego problemu :) Moje dzieci to nie zabawki ani lalki, które da się ubrać na własną modłę, posadzić i będą ślicznie sie uśmiechać. Argument, że są za małe na tego typu imprezy jak zajęcia sportowe, czy... obowiązkową do wykucia przez wakację tabliczkę mnożenia jakos do mnie nie przemawiają.
To one za karę mają pojechać do babci ? Co to znaczy, że dzieci nie moga mieć ulubionej serii ksiązek ?Ja na Twoim miejscu podjęłabym decyzję, Młode wracają do domu, naprawdę wakacje na wsi nie są aż taka atrakcją, jak jeszcze babcia zacznie je wychowywać skończy się tym, że nigdy już nie będą chciały jej odwiedzić
Ponieważ mam podobną mamę - zrób, jak dziewczynki chcą. Dzieckiem się jest raz w życiu!
Przecież dzieci pojadą z Tobą do babci i to prawie na miesiąc. Moim zdaniem jak chcą to niech z Tobą wracają. Ale to Ty decydujesz, a nie dziecko. Babcia mogła by być obrażona gdybyście wcale nie przyjechały, a przecież będzie wnuki widzieć prawie ,miesiąc. Dziewczynki i tak poszły na kompromis bo na części zajęć sportowych nie będą.
Decydujemy wspólnie, u nas tak to właśnie wygląda, nie decyduję za dzieci. Wystarczy, że decydowano za mnie kiedyś, kiedyś dawno temu. Babcia będzie obrażona w każdym przypadku, jeżeli dzieci nie zostaną tak długo, jak jej się to podoba, zawsze tak było, potrafi się z powodu błahostki nie odzywać 2 miesiące, co wstyd przyznać, nie jest dla nas jakąś straszna karą...
Ugryzłam się w język, dlatego nic więcej nie napiszę
To po co wogóle tak pisać? :)
Bo miałam coś napisać, ale się ugryzłam:)))
Bahati a czy nie uważasz, że zawsze tak świat wyglądał, że do pewnego wieku dzieci, to my za nich decydujemy i podejmujemy decyzje. Dziewczynki mogą mieć swoje zdanie i dobrze, że bierzesz je pod uwagę ale decyzje podejmujesz TY . Tak funkcjonuje świat. Co zrobisz jak w wieku 10 lat dziecko Ci powie że nie pójdzie do szkoły i koniec kropka ? To TY decydujesz o swoich dzieciach, a nie one o Tobie, TY decydujesz o swojej rodzinie, a nie inni itd. Powiem szczerze że jakoś trudno mi sobie wyobrazić podejmowanie wspólnej decyzji z dziećmi czy idziemy do kościoła na 12 czy 18 i czy pójdziemy do koscioła czy nie. :)
Wspólnie. Decydujemy wspólnie, czyli rozmawiamy, rozmawiamy, omawiamy... moja rola to pokierować taka rozmową. Nigdzie nie napisałam, że decyduje DZIECKO. Na litosć buską. My w naszej rodzinie decydujemy WSPÓLNIE, bo nasze losy są połączone. Już ci tłumaczę, idziemy do Kościoła na tę godzinę, na która wszystkim pasuje, nie każę nikomu rzucić rozpoczętego zajęcia bo JA sobie tak życzę, wysłucham, porozmawiam, dostosuję sie jeśli trzeba, tak robimy wszyscy w domu. Wszyscy mamy tez obowiązki (Młode np. sprzątają, segregują pranie, nakrywają do stołu i takie tam bzdety) Sa podobne do mnie, kiedy ja usłyszałam "NIE bo NIE" albo "TAK, bo JA" tak mówię, uwierz mi, odwracałam sie na pięcie z radosnym "cmoknij mnie w zad" i robiłam na opak. To ja juz wole wysłuchać, przeanalizować, dowiedzieć się dokładnie o co chodzi i wypracowac kompromis :)
W temacie szkoły, gdy 10 latek mówi, że nie chce iść do szkoły, nie wywalamy za drzwi z hasłem "pójdziesz, to twój cholerny obowiązek" tylko pytamy o powód, żeby za kilka tygodni się nie dowiedzieć, że dziecko nie chciało iść do szkoły, bo je koledzy wykorzystywali, a my radośnie popychaliśmy je w ręce oprawców, a dziecko z tego powodu do szkoły chodzić nie chciało, o czym mówiło, ale ... no tak, kto by z dziećmi dyskutował? Dzieci maja być posłuszne, nie pyskowac i sie uczyć, a później płacząca mamusia w tvn...
To chyba teraz ja nie zostalam zrozumiana. Ja nie twierdzę, że Ty źle wychowujesz dzieci :) Każda z nas robi to najlepiej jak potrafi. :) Ja np ustalam z męzem że idziemy np. na 12 do kościoła nie pytam na ktora moje dzieci maja ochote iść do kościoła bo to ja jestem mamą i razem z mężem ustalamy pewne rzeczy, sa sprawy oczywiście o których decydujemyrazem i zastanawiamy się współnie razem, ale nie wszystkie. Nigdy swoim dzieciom nie mówiłam, nie bo nie, zawsze staram się wytłumaczyć "nasze" lub "swoje" decyzje, są sprawy w których ugnąć się nie mogę i oczekuję od dzieci posłuszeństwa. Są sprawy, o których wspólnie nie decydujemy, bo to są moje dzieci i nie im podejmować pewne decyzje ja moge im wytłumaczyć powody naszych decyzji, ale nie je podejmować. Hi Hi chyba zamotałam się, ale mam nadzieję, że mnie rozumiesz:)
Co robisz jak Twoje dzieci nie chcą pewnych rzeczy? np. pojechać gdzieś z Wami, a Ty musisz coś załatwić a one nie i koniec i pomimo prób i tłumaczeń nie osiągasz kompromisu, bo przecież nie zawsze ten kompromis jest.
O wyjściach decydujemy razem, o ile to cus ważnego, na zakupy czy coś w ten deseń po prostu podnosimy zady, nikt nie robi tego z entuzjazmem. Póki co wypracowujemy kompromisy, zdarza się, że któraś nie ma zamiaru odrobić lekcji, wtedy słyszy " Nie chcesz- nie rób, dostaniesz 1, twój wybór" Mi też się czasami czegoś nie chce, pytam, czy możemy przełożyć, zazwyczaj nie ma problemu, rozumieją. A jeżeli nie chcą a ja muszę.. mają tu zawsze znienawidzoną ciocię, z którą zostać nie chcą za nic w świecie, ale wybór przecież mają :) może troche ustawiony, ale decydują :) Co do obowiązków jestem bezwzględna- nie wykonanie usprawiedliwia tylko poważna choroba lub atak kosmitów. Nawet decyzję o przeprowadzce podejmowaliśmy razem, no poza Ryśkiem, bo mała jest i tak wszystko wszystkim ale ona wolałaby oglądać Puchatka albo czytać Peppę Pig, więc niewiele miała do powiedzenia :) I tak myślę, decyzje o przyjmowaniu leków i wizytach lekarskich nie należą do dyskutowanych,oraz te o przestrzeganiu zasad, myciu i sprzątaniu w pokoju. O reszcie możemy pogadać :)
tak właśnie myślałam że napiszesz :):) Oj wychowanie dzieci to trudna sprawa ile się człowiek czasem namęczy nazastanawia. Dzieci są bardzo zmienne, niestabilne emocjonalnie dlatego w pewnyych sprawach ja jestem bezwzględna. Ich zdrowie to też temat który należy do tematów niedyskutowalych.:)
Trudna dla nas, odpowiedzialnych rodziców, szkoda, że wielu nie myśli nad tym , co im z dzieci w domu wyrasta bo nie mają czasu/ochoty/umiejętności/ a później szkoda dzieciaków... No i to mylenie rozpuszczenia z szacunkiem do dziecka.
Jeśli chodzi o leki to nie mam problemu. Połkną nawet najgorsze. Jak były małe to powiedziałam im, że to tak nie dobre, że bakterie tego tez nie lubią.:D
Nigdy moich dzieci nie oszukuję tzn są dwa kłamstwa. Jak się dowiedzą prawdy to będą wściekłe na nas: św Mikołaj i wróżka zębuszka.
:)
Sorki as żle sie podpiełam ale TY się przeciez nie pogniewasz
Bahati myślę,że to dobry pomysł skrócenia wakacji u babci.Dziewczynki powakacjują treochę u babci i czy jej to się spodoba,czy nie wrócicie.Uważam,że dzieci też mają prawo być szczęśliwe i radosne i dla nich również tą radością jest przebywanie z rówieśnikami.Przedstawiły Wam problem,zaufały i oczekiwały sprawiedliwego podejścia do sprawy.Babcia w żadnym rozwiazaniu nie będzie zadowolona,a w końcu pogodzi się z taka sytuacją.Bo chyba nie chciałaby,dziewczynek zniechęcic do siebie a w konsekwencji nie widzieć ich wcale.Bo z roku na rok będą starsze i szczególnie pamiętliwe. Uważam że pół na pół, to rozsądne wyjście.
Skróciłabym wakacje u babci. Ja kiedyś podjęłam jedną decyzję, wbrew woli mojego wówczas nastoletniego syna. Żałuję tego do dziś. Mimo, że minęło wiele lat, On wielokrotnie mi to wypomina, że chciał inaczej, a ja zrobiłam inaczej i że zabrałam mu bezpowrotnie chwile szczęścia i beztroski...
Babcia, nawet jak się obrazi to zapewne w którymś momencie jest to przejdzie...wszak mieszkacie daleko...więc jak się gniewać? A co dziewczynki przeżyją ze swoimi rówieśnikami to zapewne po latach będą wspominały z uśmiechem na twarzy. Pamiętać...Dobro dziecka najwazniejsze....ACZ decyzja należy do Ciebie :)