Chciałabym opowiedzieć Wam o pewnym kulinarnym wydarzeniu w moim życiu.
Zacznę od tego, że lubię żurek i sama robię niezły, a wszędzie, gdzie jestem (w sensie restauracja) i mam wybór zup - zazwyczaj wybieram właśnie żurek.
Ostatnio w Międzyzdrojach weszliśmy z mężem do jadłodajni przy promenadzie tuż przy plaży. Ludzi pełno, więc pomyślałam - tu dobrze karmią. Mąż - rybka z surówką, ja - oczywiście żurek. W karcie napisano w nawiasie - uczciwy- zapytałam więc kelnerki, czy jest jajeczko i kiełbaska- potwierdziła. Szybko przyniesiono mikrą miseczkę wypełnioną po brzegi - ziemniakami. To właśnie one były głównym składnikiem tej zupy. Mały łyk niewielkiej ilości płynu, jaki się zmieścił w tej "ziemniaczance” dopełnił czary goryczy. Nerwy mnie poniosły i poszłam z miseczką do lady z zapytaniem, kto gotował tę zupę. –Kucharz-odpowiedział młody kelner (haha, nowość…)– a co złego z tą zupą? –Na czym polega „uczciwość” tej zupy – zapytałam- czy na ilości ziemniaków, bo według mnie żur powinien zupełnie inaczej wyglądać i smakować?. Młody kelner zapytał, skąd jestem, bo może w innym regionie inaczej się gotuje. Na te słowa odezwał się Szef. Że to jest smaczny żurek, że specjalnie na niego ludzie przychodzą, że może ryby mi nie poda, bo może to nie będzie ryba. I zaczął być niemiły, aż mąż zwrócił mu uwagę. Dodam, że przyjęto zwrot żurku (cena 10 złotych), a za rybę męża i surówkę z kapusty zapłaciliśmy 43 złote ( ja już nic nie jadłam). Pominę cenę ryby, pominę zachowanie szefa.
Ot .. proszę Koleżanki to była wersja postnego - kryzysowego żurku , bez wypasu jajca i kiełbaski . Ja osobiście z kelnerką porozmawiałabym za wprowadzenie w błąd ... Napisz reklamę w Gastronautach , ostrzeż potencjalnych konsumentów ... ))
Ja żurek uwielbiam z ziemniakami i duża ilością koperku i tylko taki jadam. Córka do takiego zestawu musi mieć jeszcze kiełbaskę, natomiast syn jajko. Maz je tak jak Ty, czyli z jajkiem i kiełbaską.
Piszczałko, nie kwestionuję różnych smaków, bo jeden je to, drugi co innego, ale żurek w założeniu powinien być bez ziemniaków. Jednakże - niewielka ilość nie przeszkadzałaby mi, gdyby to nie była po prostu kupa pyrów, żałuję, że zdjęcia nie zrobiłam
Dlaczego z założenia powinien być bez ziemniaków? - Kto tak zakłada? Ja jem całe życie żurek z ziemniakami ( oczywiście nie w jakieś gigantycznej ilości), z kiełbaską i jajkiem. W moim regionie tak się jada. Na Podhalu również.
Mamo Różyczki, ten Twój ma oczywiście duużo składników, ale ziemniaków w nich nie wymieniasz - one są podawane osobno - i taki jest przepyszny. Niektórzy wolą ziemniaczki w zupce - każdego wola i smak. Pozdrawiam!
Odnośnie podawania żurku jadałam różne , różniste .. W domu serwuje z małą ilością ziemniaków i wkładka , mąż oprócz tego spory kleks śmietany słodkiej ..Babcia moja co sobota (jesień - zima ) gotowała żur i do tego wkładała na talerz dla każdego .. skwareczki zmielone pyyysznie było ..
Goszcząc u Pisata Kołodzieja w Kruszwicy podano żurek z jajkiem i ziemniaki purre z cebulką i boczkiem na osobnym talerzu .
Kochana, napisałam, że oczywiście może być z ziemniakami, ale one nie powinny być zamiast wszystkiego innego w tym żurku, czyli ziemniaki 85%, a reszta to - reszta. Ziemniaki jako dodatek - tak, mniam mniam, ja preferuję zwłaszcza podane osobno.. Szef tej knajpy po prostu nie umiał przyjąć krytyki.
piegusowa nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Powinny być wg. Ciebie,tak byłaś nauczona jeść, pewnie tak jadło się w Twoim domu. Ze mnie nie młode dziewczę i jadam z ziemniakami w talerzu tak jadała moja mama, babcia i pewnie prababcia. Więc Twoje twierdzenie że 100 % żurek jest taki, a taki jest na nic, tyle ile kuchni i regionów Polski, tyle przepisów, na tą jakby nie było wspaniałą zupę, aż narobiłaś mi smaka tym wątkiem. Jak jesteśmy przy żurku to ja uwielbiam i robię go tylko w wigilię-żur z grzybami. Wtedy ziemniaki gotuję osobno, ale przed podaniem wkładam do talerza po 1,2 ( zależy od rozmiarów) .Cała rodzina mojego męża uwielbia ten mój żurek, oni tutaj w tym regionie nie znali takiego przygotowania żurku.
Odpowiadam - nie według mnie - według przepisu na żurek - u mnie w domu nie była to jadana zupa, ale jadłam go już niezliczoną ilość razy w różnych miejscach - POWTARZAM RAZ JESZCZE- NIE CHODZI O TO, ŻE W ŻURKU BYŁY ZIEMNIAKI, bo mogą sobie być, jak ktoś lubi, CHODZI O TO, ŻE TAM BYŁY PRAWIE TYLKO ONE! I nie kwestionuję ich obecności w tej zupie, jeśli ktoś sobie ich życzy, ale w mojej miseczce była kupa ziemniaków, które wychodziły poza obręb płynu a reszta to szczątki majeranku, kiełbasy i plasterek jajka - w takiej proporcji, że wszystko poza ziemniakami ginęło. Bez smaku żurku. O to mi chodziło, a nie o dyskusję, że w różnych regionach Polski je się inaczej.
Oj przepraszam, to ja źle zrozumiałam. Kiedyś na Podhalu jadłam żurek w smaku był super, tylko ziemniaki w nim z dnia poprzedniego smakowały jak z dnia poprzedniego. Tak myślałam, a okazało się, że to jest taki gatunek ziemniaków, który tak smakuje. :(
Ludzie jadają żurek różnie, jedni z ziemniakami, jedni z jajkiem i kiełbasą, itp.
Pomijając to, kelnerka Cię okłamała i gdybym była na Twoim miejscu, to by mnie najbardziej wkurzyło. Po to pytałaś o "wkładkę", jaka jest podawana do żurku, by wiedzieć, że dostaniesz to, czego się spodziewasz.
W zupelnosci mialas racje .Ja tez nie daje sie nabijac w butelke ,zawsze zwracam uwage jezeli cos mi nie pasuje.Beda w restauracji zamowilismi z mezem steki on wiekszy 10 oz to jest ok 28 dkg a ja 8 oz tj ok 22 dkg.Gdy kelnerka podala popatrzylam na nasze porcje i stwierdzilam ze sa jednakowe.Zapytalam kelnerki jak zamowila w kuchni ona na to ze 10 i 8 .Mowie jej ze te porcje sa takie same ,za chwile przyszedl kierownik sali i przeprosi ze to byla pomyla i maz dozta tylko 8 oz.i czy ma wymienic jego porcje ,powiedzialam ze nie trzeba ze zje mniejsza bo tyo nie problem.Gdy przyszlo do placenia to kelnerka jeszcze raz przeprosila i ze wzgledu na niedogodnosc w dowod przeprosin porcja meza nie bedzie policzona i placimy tylko za jedna porcje,oraz mamy kupon na nastepny raz na przystawke za darmo.Uwazam ze zawsze trzeba zwrocic uwage bo jezeli nie to beda uwazac ze mozna "robic konsumentow w konia"Pozdrawiam .Nie dajmy sie...
Mam nadzieję, że wiecie, że po jakichkolwiek reklamacjach albo, nie daj Boże "wymianie zdań" z kelnerem czy kucharzem nic się już u nich nie zamawia? Na 99% dostaje się wtedy porządnie oplute danie. Albo i coś gorszego.
piegusowa - miałaś rację - niezależnie od regionu i tradycji żurek to nie kupa kartofli zalana łyżką płynu. Chyba, że ktoś tak lubi i wtedy może tak jeść w domu. To tak jak rozpuszczona kostka bulionowa z makaronem i zapewnienia, że to rosól.
Mam nadzieję, że wiecie, że po jakichkolwiek reklamacjach albo, nie daj Boże "wymianie zdań" z kelnerem czy kucharzem nic się już u nich nie zamawia? Na 99% dostaje się wtedy porządnie oplute danie. Albo i coś gorszego. piegusowa - miałaś rację - niezależnie od regionu i tradycji żurek to nie kupa kartofli zalana łyżką płynu. Chyba, że ktoś tak lubi i wtedy może tak jeść w domu. To tak jak rozpuszczona kostka bulionowa z makaronem i zapewnienia, że to rosól.
Trzeba mieć naprawdę tupet, żeby napluć komuś w talerz, aż się wierzyć nie chce, że ludzie tak mogą zrobić, komuś przez złość.
Oj mogą, mogą. Widziałem to wiele razy i wiesz; była to naprawdę godna "zapłata" za przykrości jakich gość narobił bogu ducha winnemu kucharzowi...Nie popieram takich metod ale znam to zagadnienie od kuchni (dosłownie i w przenośni) i wiem, że czasami takie postępowanie może być w jakimś tam stopniu usprawiedliwione...
Rozumiem Twoje wzburzenie z powodu rozczarowania potrawą ( też tak mam )- ale wg mnie nie miałaś podstaw do reklamacji . Wszystkie potrzebne składniki były obecne ( może w dziwnych dla Ciebie proporcjach ) , była kiełbaska i było jajeczko . I majeranek też . Nie było włosa , widocznych plwocin , surowych ziemniaków , spalenizny , nieprzyjemnego zapachu , pleśni , zgnilizny ...
Rozumiem też dlaczego Szef był niemiły ( po Twojej równie niemiłej reklamacji ) .
Trafiłaś po prostu na kiepską jadłodajnię . Tak bywa .
Widzę, że lubisz robić za adwokata diabła. Gdybyś zamówiła schabowy z ziemniakami i dostała 1,5 kg kartofli a mięsko wielkości dłoni dwulatka to też byś uznała, że jest ok? Albo jarzynową składającą się z wody, plasterka marchewki i małej różyczki kalafiora? Kluchy z ketchupem też mogą robić za spaghetti, bo makaron jest i sos pomidorowy jest. Tak to sobie można w szpitalu jeść i nie marudzić, bo szpital biedny.
Potrawa zamawiana w restauracji to nie tylko obecność składników ale też ich odpowiednie proporcje i sposób podania. I właśnie za to się płaci.
I nie , nie jestem wyrozumiała . Po prostu nie czuję w sobie misji Magdy Gessler ;) . Uważam , że kiepskie knajpy nie są OK ( tak samo jak buty robiące bąble ) , ale do reklamacji ( w przypadku tak potrawy jak i butów ) trzeba mieć podstawę . Zbyt duża ilość kartofli dla mnie nią nie jest . Owszem , zdarza mi się zareklamować coś przypalonego , albo niedogotowanego . A do knajp , w których jedzenie po prostu mi nie smakuje - nie wracam . I tyle
Wracając do żurku . Jest go tyle odmian ( na przykład żur na serwatce ) , że nie podjęłabym się osądzania jaka ilość ziemniaków jest w nim jedynie słuszna , a jaka przesadna .
Skoro uważasz, że reklamuje się tylko zupę z włosem lub muchę w sosie - to pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. Zgadzam się jednak z Tobą, że do takich knajp się nie wraca. Ale wspomnienie zostaje..
Kwestia żurku... hm... tam go było niewiele, jak wspomniałam, więc trudno byłoby go oceniać w kategoriach, że tak powiem, żurkowych. A jadłam w wielu różnych regionach Polski tę zupkę. A reklamacja nie była niemiła..
u nas zawsze bylo tak ze żurek z kiełbaską i ziemniakami, a barszczyk biały z jajkiem i ewentualnie białą kiełbaską. Mi się wydaje ze co region to jest inaczej, ale oczywiscie też bym się zdenerwowala jakbym dostała ziemniaki okraszona odrobiną barszczu :)
Ja mysle ze zurek powinien być bez ziemniaków,z dodatkiem jajka lub kiełbasy i majeranku, a jak z ziemniakami krojonymi w kostke to dla mnie juz zalewajka .Ale tak czy owak ,ilosc ziemniaków była "przegięciem"i dobrze zrobiłas ,ze zwróciłaś na to uwage.
Miała pani rację,mnie by szlag trafił sam uwielbiam żurek i go robię włącznie z zakwasem.Człowiek płaci ciężkie pieniądze i dostaje byle co.Ale nie ma co szarpać nerwów za głupotę innych.Pozdrawiam z Gdyni:-)
Chciałabym opowiedzieć Wam o pewnym kulinarnym wydarzeniu w moim życiu.
Zacznę od tego, że lubię żurek i sama robię niezły, a wszędzie, gdzie jestem (w sensie restauracja) i mam wybór zup - zazwyczaj wybieram właśnie żurek.
Ostatnio w Międzyzdrojach weszliśmy z mężem do jadłodajni przy promenadzie tuż przy plaży. Ludzi pełno, więc pomyślałam - tu dobrze karmią. Mąż - rybka z surówką, ja - oczywiście żurek. W karcie napisano w nawiasie - uczciwy- zapytałam więc kelnerki, czy jest jajeczko i kiełbaska- potwierdziła. Szybko przyniesiono mikrą miseczkę wypełnioną po brzegi - ziemniakami. To właśnie one były głównym składnikiem tej zupy. Mały łyk niewielkiej ilości płynu, jaki się zmieścił w tej "ziemniaczance” dopełnił czary goryczy. Nerwy mnie poniosły i poszłam z miseczką do lady z zapytaniem, kto gotował tę zupę. –Kucharz-odpowiedział młody kelner (haha, nowość…)– a co złego z tą zupą? –Na czym polega „uczciwość” tej zupy – zapytałam- czy na ilości ziemniaków, bo według mnie żur powinien zupełnie inaczej wyglądać i smakować?. Młody kelner zapytał, skąd jestem, bo może w innym regionie inaczej się gotuje. Na te słowa odezwał się Szef. Że to jest smaczny żurek, że specjalnie na niego ludzie przychodzą, że może ryby mi nie poda, bo może to nie będzie ryba. I zaczął być niemiły, aż mąż zwrócił mu uwagę. Dodam, że przyjęto zwrot żurku (cena 10 złotych), a za rybę męża i surówkę z kapusty zapłaciliśmy 43 złote ( ja już nic nie jadłam). Pominę cenę ryby, pominę zachowanie szefa.
Chodzi mi tylko o żurek – miałam rację?
Ot .. proszę Koleżanki to była wersja postnego - kryzysowego żurku , bez wypasu jajca i kiełbaski . Ja osobiście z kelnerką porozmawiałabym za wprowadzenie w błąd ... Napisz reklamę w Gastronautach , ostrzeż potencjalnych konsumentów ... ))
Ja żurek uwielbiam z ziemniakami i duża ilością koperku i tylko taki jadam. Córka do takiego zestawu musi mieć jeszcze kiełbaskę, natomiast syn jajko. Maz je tak jak Ty, czyli z jajkiem i kiełbaską.
Piszczałko, nie kwestionuję różnych smaków, bo jeden je to, drugi co innego, ale żurek w założeniu powinien być bez ziemniaków. Jednakże - niewielka ilość nie przeszkadzałaby mi, gdyby to nie była po prostu kupa pyrów, żałuję, że zdjęcia nie zrobiłam
Megi, dzięki za radę, tak zrobię!
Dlaczego z założenia powinien być bez ziemniaków? - Kto tak zakłada? Ja jem całe życie żurek z ziemniakami ( oczywiście nie w jakieś gigantycznej ilości), z kiełbaską i jajkiem. W moim regionie tak się jada. Na Podhalu również.
Ja też jem z ziemniakami, jest przepyszny:)
http://wielkiezarcie.com/recipe57137.html
Mamo Różyczki, ten Twój ma oczywiście duużo składników, ale ziemniaków w nich nie wymieniasz - one są podawane osobno - i taki jest przepyszny. Niektórzy wolą ziemniaczki w zupce - każdego wola i smak. Pozdrawiam!
Odnośnie podawania żurku jadałam różne , różniste .. W domu serwuje z małą ilością ziemniaków i wkładka , mąż oprócz tego spory kleks śmietany słodkiej ..Babcia moja co sobota (jesień - zima ) gotowała żur i do tego wkładała na talerz dla każdego .. skwareczki zmielone pyyysznie było ..
Goszcząc u Pisata Kołodzieja w Kruszwicy podano żurek z jajkiem i ziemniaki purre z cebulką i boczkiem na osobnym talerzu .
Ja tam jadam, owszem, ale botwinkę.PYCHA :)
Jak najbardziej może być z ziemniakami.Ja podaje je osobno i nie ma problemu.ile kto weżmie.
Kochana, napisałam, że oczywiście może być z ziemniakami, ale one nie powinny być zamiast wszystkiego innego w tym żurku, czyli ziemniaki 85%, a reszta to - reszta. Ziemniaki jako dodatek - tak, mniam mniam, ja preferuję zwłaszcza podane osobno.. Szef tej knajpy po prostu nie umiał przyjąć krytyki.
piegusowa nie odpowiedziałaś mi na pytanie. Powinny być wg. Ciebie,tak byłaś nauczona jeść, pewnie tak jadło się w Twoim domu. Ze mnie nie młode dziewczę i jadam z ziemniakami w talerzu tak jadała moja mama, babcia i pewnie prababcia. Więc Twoje twierdzenie że 100 % żurek jest taki, a taki jest na nic, tyle ile kuchni i regionów Polski, tyle przepisów, na tą jakby nie było wspaniałą zupę, aż narobiłaś mi smaka tym wątkiem. Jak jesteśmy przy żurku to ja uwielbiam i robię go tylko w wigilię-żur z grzybami. Wtedy ziemniaki gotuję osobno, ale przed podaniem wkładam do talerza po 1,2 ( zależy od rozmiarów) .Cała rodzina mojego męża uwielbia ten mój żurek, oni tutaj w tym regionie nie znali takiego przygotowania żurku.
Odpowiadam - nie według mnie - według przepisu na żurek - u mnie w domu nie była to jadana zupa, ale jadłam go już niezliczoną ilość razy w różnych miejscach - POWTARZAM RAZ JESZCZE- NIE CHODZI O TO, ŻE W ŻURKU BYŁY ZIEMNIAKI, bo mogą sobie być, jak ktoś lubi, CHODZI O TO, ŻE TAM BYŁY PRAWIE TYLKO ONE! I nie kwestionuję ich obecności w tej zupie, jeśli ktoś sobie ich życzy, ale w mojej miseczce była kupa ziemniaków, które wychodziły poza obręb płynu a reszta to szczątki majeranku, kiełbasy i plasterek jajka - w takiej proporcji, że wszystko poza ziemniakami ginęło. Bez smaku żurku. O to mi chodziło, a nie o dyskusję, że w różnych regionach Polski je się inaczej.
Jednym słowem nakładli Ci ziemniaków, a żurku na polizanie, też bym zareagowała, 10 zł to wcale nie jest mało:)
Dokładnie, jak piszesz. A propos - dziś po raz kolejny była Twoja wątróbka w pomidorach. Uwielbiamy! Pozdrawiam!
Dokładnie, jak piszesz. A propos - dziś po raz kolejny była Twoja
Bardzo mi miło:)Również pozdrawiam.wątróbka w pomidorach. Uwielbiamy! Pozdrawiam!
Oj przepraszam, to ja źle zrozumiałam. Kiedyś na Podhalu jadłam żurek w smaku był super, tylko ziemniaki w nim z dnia poprzedniego smakowały jak z dnia poprzedniego. Tak myślałam, a okazało się, że to jest taki gatunek ziemniaków, który tak smakuje. :(
Ludzie jadają żurek różnie, jedni z ziemniakami, jedni z jajkiem i kiełbasą, itp.
Pomijając to, kelnerka Cię okłamała i gdybym była na Twoim miejscu, to by mnie najbardziej wkurzyło. Po to pytałaś o "wkładkę", jaka jest podawana do żurku, by wiedzieć, że dostaniesz to, czego się spodziewasz.
Czyli według mnie miałaś rację.
Brawo za odwagę :):) Niestety, większość ludzi nie zje, a zapłaci. Gdyby każdy tak postępował może restauratorzy by się opamiętali.
W zupelnosci mialas racje .Ja tez nie daje sie nabijac w butelke ,zawsze zwracam uwage jezeli cos mi nie pasuje.Beda w restauracji zamowilismi z mezem steki on wiekszy 10 oz to jest ok 28 dkg a ja 8 oz tj ok 22 dkg.Gdy kelnerka podala popatrzylam na nasze porcje i stwierdzilam ze sa jednakowe.Zapytalam kelnerki jak zamowila w kuchni ona na to ze 10 i 8 .Mowie jej ze te porcje sa takie same ,za chwile przyszedl kierownik sali i przeprosi ze to byla pomyla i maz dozta tylko 8 oz.i czy ma wymienic jego porcje ,powiedzialam ze nie trzeba ze zje mniejsza bo tyo nie problem.Gdy przyszlo do placenia to kelnerka jeszcze raz przeprosila i ze wzgledu na niedogodnosc w dowod przeprosin porcja meza nie bedzie policzona i placimy tylko za jedna porcje,oraz mamy kupon na nastepny raz na przystawke za darmo.Uwazam ze zawsze trzeba zwrocic uwage bo jezeli nie to beda uwazac ze mozna "robic konsumentow w konia"Pozdrawiam .Nie dajmy sie...
Mam nadzieję, że wiecie, że po jakichkolwiek reklamacjach albo, nie daj Boże "wymianie zdań" z kelnerem czy kucharzem nic się już u nich nie zamawia? Na 99% dostaje się wtedy porządnie oplute danie. Albo i coś gorszego.
piegusowa - miałaś rację - niezależnie od regionu i tradycji żurek to nie kupa kartofli zalana łyżką płynu. Chyba, że ktoś tak lubi i wtedy może tak jeść w domu. To tak jak rozpuszczona kostka bulionowa z makaronem i zapewnienia, że to rosól.Mam nadzieję, że wiecie, że po jakichkolwiek reklamacjach albo, nie daj
Trzeba mieć naprawdę tupet, żeby napluć komuś w talerz, aż się wierzyć nie chce, że ludzie tak mogą zrobić, komuś przez złość.Boże "wymianie zdań" z kelnerem czy kucharzem nic się już u nich nie
zamawia? Na 99% dostaje się wtedy porządnie oplute danie. Albo i coś
gorszego. piegusowa - miałaś rację - niezależnie od regionu i tradycji
żurek to nie kupa kartofli zalana łyżką płynu. Chyba, że ktoś tak lubi
i wtedy może tak jeść w domu. To tak jak rozpuszczona kostka bulionowa z
makaronem i zapewnienia, że to rosól.
Oj mogą, mogą. Widziałem to wiele razy i wiesz; była to naprawdę godna "zapłata" za przykrości jakich gość narobił bogu ducha winnemu kucharzowi...Nie popieram takich metod ale znam to zagadnienie od kuchni (dosłownie i w przenośni) i wiem, że czasami takie postępowanie może być w jakimś tam stopniu usprawiedliwione...
Dżanino, myślałam o tym opluciu, dlatego zwlekałam z oddaniem zupy, aż rybę przyniosą, ale nie wytrzymałam..
Rozumiem Twoje wzburzenie z powodu rozczarowania potrawą ( też tak mam )- ale wg mnie nie miałaś podstaw do reklamacji . Wszystkie potrzebne składniki były obecne ( może w dziwnych dla Ciebie proporcjach ) , była kiełbaska i było jajeczko . I majeranek też . Nie było włosa , widocznych plwocin , surowych ziemniaków , spalenizny , nieprzyjemnego zapachu , pleśni , zgnilizny ...
Rozumiem też dlaczego Szef był niemiły ( po Twojej równie niemiłej reklamacji ) .
Trafiłaś po prostu na kiepską jadłodajnię . Tak bywa .
To nie kwestia żurku ...
Widzę, że lubisz robić za adwokata diabła. Gdybyś zamówiła schabowy z ziemniakami i dostała 1,5 kg kartofli a mięsko wielkości dłoni dwulatka to też byś uznała, że jest ok? Albo jarzynową składającą się z wody, plasterka marchewki i małej różyczki kalafiora? Kluchy z ketchupem też mogą robić za spaghetti, bo makaron jest i sos pomidorowy jest. Tak to sobie można w szpitalu jeść i nie marudzić, bo szpital biedny.
Potrawa zamawiana w restauracji to nie tylko obecność składników ale też ich odpowiednie proporcje i sposób podania. I właśnie za to się płaci.
Musisz być bardzo wyrozumiała.
Widzę, że lubisz robić za adwokata diabła.
Uwielbiam .
I nie , nie jestem wyrozumiała . Po prostu nie czuję w sobie misji Magdy Gessler ;) . Uważam , że kiepskie knajpy nie są OK ( tak samo jak buty robiące bąble ) , ale do reklamacji ( w przypadku tak potrawy jak i butów ) trzeba mieć podstawę . Zbyt duża ilość kartofli dla mnie nią nie jest . Owszem , zdarza mi się zareklamować coś przypalonego , albo niedogotowanego . A do knajp , w których jedzenie po prostu mi nie smakuje - nie wracam . I tyle
Wracając do żurku . Jest go tyle odmian ( na przykład żur na serwatce ) , że nie podjęłabym się osądzania jaka ilość ziemniaków jest w nim jedynie słuszna , a jaka przesadna .
Skoro uważasz, że reklamuje się tylko zupę z włosem lub muchę w sosie - to pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. Zgadzam się jednak z Tobą, że do takich knajp się nie wraca. Ale wspomnienie zostaje..
Kwestia żurku... hm... tam go było niewiele, jak wspomniałam, więc trudno byłoby go oceniać w kategoriach, że tak powiem, żurkowych. A jadłam w wielu różnych regionach Polski tę zupkę. A reklamacja nie była niemiła..
u nas zawsze bylo tak ze żurek z kiełbaską i ziemniakami, a barszczyk biały z jajkiem i ewentualnie białą kiełbaską. Mi się wydaje ze co region to jest inaczej, ale oczywiscie też bym się zdenerwowala jakbym dostała ziemniaki okraszona odrobiną barszczu :)
Ja mysle ze zurek powinien być bez ziemniaków,z dodatkiem jajka lub kiełbasy i majeranku, a jak z ziemniakami krojonymi w kostke to dla mnie juz zalewajka .Ale tak czy owak ,ilosc ziemniaków była "przegięciem"i dobrze zrobiłas ,ze zwróciłaś na to uwage.
Miała pani rację,mnie by szlag trafił sam uwielbiam żurek i go robię włącznie z zakwasem.Człowiek płaci ciężkie pieniądze i dostaje byle co.Ale nie ma co szarpać nerwów za głupotę innych.Pozdrawiam z Gdyni:-)