Czy zdarza się Wam w kuchni być bezmyślnym i robić jakieś głupotki? Mnie ostatnio tak, wczoraj gotowałam na obiad zupę pomidorową, przełożyłam śmietanę do kubeczka, roztrzepałam i zamiast wlać do tego zupy i dokładnie wymieszać, wlałam wody z kranu, wymieszałam i wylałam do zlewu, następnie umyłam kubek i odstawiłam na suszarkę.Oczywiście , trzeba było iść do sklepu po nową śmietanę:)
Potem sobie usiadłam i pomyślałam , że chyba mam początki sklerozy, chociaż ostatnie badanie na cholesterol wyszło pomyślnie:)
Dlaczego "bleee"? Ja do śledzi zawsze dodaję: pieprz, cukier, sok z cytryny, właśnie szczyptę cynamonu i oczywiście cebulę z olejem. Ci, których częstuję, chwalą sobie. Zapraszam na degustację, poważnie.
Ja kiedyś udka posypałam cynamonem zamiast papryką. Najśmieszniejsze było to, że były to udka dla gości na imprezę urodzinową. Chciałam szybko, a miałam jeszcze więcej roboty bo musiałam całe mięsko myć i od nowa przyprawiać :)
Zdażyło mi się dawno temu nie dodać piany z białek do sernika, piekł się chyba 2 godz ale coś tam wyszło , lub do innego ciasta nie dodać proszku do pieczenia.
Zdażyło się też, że rewelacyjny kurczak pieczony na butelce był niedopieczony, bo do butelki w celu aromatu dodałam cebuli, która zapchała wylot pary na kurczka
Piekłam ciasto zebra z moich przepisów. Ustawiłam na grzanie góra - dół. Dość często termostat się włączał. Ciasto ciut dłużej się piekło niż zwykle. Okazało się, że dolna grzałka mi się spaliła i upiekłam tylko na górnej. Nie był idealny ale zjedliśmy cały.
Jedlismy kolacje wigilijna u szwagra, ja od siebie przygotowalam uszka z grzybami z barszczem. W pewnym momencie ktos przy stole zapytal o pieprz, szwagierka nie slyszala a ja skoro siedzialam na koncu stolu pospieszylam po ten pieprz. Po wigilii okazalo sie ze szwagierka w "pieprzniczce" trzymala wlasnie cynamon. Troche smiechu bylo bo niektorzy ofiarnie zjedli ten barszcz z cynamonem nie chcac robic mi przykrosci :)
Oj tak zdarzają mi się czasem różne rzeczy;) Najgorszą, którą zrobiłam to zamiast cukru do ciasteczek dodałam soli, a tak to jakieś drobne wpadki, którymi się nie przejmuję. Człowiek czasem przecież ma tyle na głowie ;)
Mój tata miał kiedyś odlać wodę z kartofli - była duża impreza u rodziców, to i gar wielki... Jak już wszystko wylał, okazało się, że to był rosół.. Pyszny zresztą... A tata, jak to facet, po prostu złapał za pierwszy gar z pokrywką i do roboty ;-) Kazali wylewać to wylał ;-)
Kiedyś robiłam wątróbkę z cebula i jabłkiem. Dodając kostkę rosołową przez pomyłkę dałam wędzoną. Mi to strasznie przeszkadzało, a rodzina zjadła bez żadnego słowa.
Myślę,że ludzie dzielą się na tych ,którzy robią takie "głupotki" naprawdę z głupoty i na tych ,którzy robią je ponieważ w jednej chwili myślą o tysiącu innych rzeczach ,mam nadzieję że zaliczam się do tych drugich.
Kiedyś robiłam buraczki na patelni a na drugiej polędwiczki w sosie i ocet zamiast wlać do buraczków to wlałam do sosu do polędwiczek,takie wpadki zdarzają mi się często ale jak pisałam wyżej mam nadzieję że to nie z głupoty.
Nie wiem czy ktoś przebije moją siostrę, która kilka lat temu upiekła sernik bez sera. Nie zdziwił ją smak i wygląd ciasta a dopiero widok sera w lodówce. Do dziś śmiejemy się do łez z tej wpadki, bo to i tak było najlepsze ciasto w jej wykonaniu.
Nie próbowałam ;) Ale tak się zestresowałam obecnością JURY ;) w kuchni, że go, tego biszkopta, zagniotłam na stolnicy Jury nie wiedziało, że to biszkopt ma być, bo by pewnie zapobiegło marnacji składników...
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko bardzo mocną nieletniość i niedoczytanie przepisu. Reszta jest milczeniem
Nie próbowałam ;) Ale tak się zestresowałam obecnością JURY ;) w kuchni, że go, tego biszkopta, zagniotłam na stolnicy Jury nie wiedziało, że to biszkopt ma być, bo by pewnie zapobiegło marnacji składników... Na swoje usprawiedliwienie mam tylko bardzo mocną nieletniość i niedoczytanie przepisu. Reszta jest milczeniem
Bez mąki nie, ale kiedyś zapomniałam o dodaniu żółtek, kiedy biszkopt się spokojnie piekł ja sprzątałam blat, i znalazłam szklankę z żółtkami. No cóż biszkopt się upiekł, był biały i ciut twardawy Chłopcy zjedli ze smakiem, a ja musiałam piec następny:)
Nie poczęstowałabym nikogo tym "biszkoptem" ;-) Kompletna klapa, wyszedł cieniutki i do niczego się nie nadawał. Nie polecam robić w tej wersji, by sprawdzić, czy mam rację hihih.
Chyba pobije ją moja przyjaciółka Ewa:) Na kuchenkę gazową wstawiła czajnik elektryczny celem zagotowania wody na herbatkę i poszła się położyć:) Dopiero smród topionego plastiku ją zaniepokoiłJej mina zapewne była bezcenna:)
Ja też ugotowałam czajnik elektryczny na kuchence.
I to jeszcze na gościnnych wystepach w Szwjcarii. Ale skąd miałam wiedzieć, że metalowy czajnik, postawiony na płycie ma zostać podłączony do prądu? Ja tylko włączyłam płytę. Zaintrygował mnie termostat w kuchence, więc za długo się nie grzał, nic się nie spaliło. Stopiły się tylko nóżki czajnika, zostały na płycie.
Dzień przed świętami Bożego Narodzenie ugotowałam sobie ziemniaki do sałatki i namoczyłam grzyby. Wstałam o 6 nastawiłam grzyby i coś jeszcze, a mąż pojechał na zakupy. Ja w tym czasie delektowałam się kawą. Po jakieś dłuższej chwili coś zaczęło mi dziwnie śmierdzieć z okolic z kuchenki. Powącham garnek z grzybami, oglądam, próbuje, smród jak cholera. Myślałam sobie, ki diabeł ,co ja nazbierałam. Grzyby wywaliłam do kibla. Zadzwoniłam do męża żeby kupił nowe. Siedziałam sobie i czekałam na niego tzn na grzyby :). Mąż wpada do domu, patrzy na kuchenkę, a tam palą się moje ugotowane i odlane dzień wcześniej ziemniaki. Zaspana rano podpaliłam wszystkie garnki, które stały na kuchence już nie wspomnę o tym, że dobre grzyby do kibla wylałam.
My kiedyś z mamą 2 opakowania maku wyrzuciłyśmy bo " były w nim białe robaki") Przy 3 paczce dostrzegłysmy, ze to ziarenka maku wypuściły białe kiełki:)
A w takim razie co bylo w tym serniku? ;-) Wyobrazam sobie jej zaskoczenie ;-)
Z sernikiem to było tak, że moja siostra naprawdę nie umie piec, ale ponieważ ja zawsze wypiekam różności, to i ona postanowiła upiec ciasto na jakąś proszoną imprezę (chyba rocznicę ślubu). No i padło na sernik, który miał nas zwalić z nóg. Była to dosyć prosta wersja, taka jednowarstwowa. Podała na stół coś, co przypominało biszkopt, bo w placku znalazła się mąka, jajka, cukier, masło (?). Goście z grzeczności i żeby nie zniechęcać jej do pieczenia nie komentowali wypieku. Dopiero kiedy poszła po coś do lodówki i zobaczyła ser, przybiegła do stołu i zaczęła oglądać placek, wszystko się wydało.Od tej pory mamy pewność, że na jej imprezach jemy kupowane ciasto.
Ale muszę przyznać, że znalazłam tu parę lepszych kwiatków.
Być może. Niestety mama jej niczego nie nauczyła (jeśli chodzi o takie domowe sprawy), bo zawsze twierdziła, że sama zrobi lepiej i szybciej. No i potem są takie efekty :P
Czy ja wiem? Studenci w akademiku gotowali kiedyś kisiel w czajniku elektrycznym z powodzeniem. Tylko z otwarta klapką. Hm Teraz z otwartą chyba się nie da nic gotować.
Jestem w szoku. Chciałam sobie zrobić herbatę. Nalałam wodę Włączyłam czajnik. Wyszłam z kuchni. Za chwilę wracam. Woda się ostro gotuje. Patrzę, a czajnik elektryczny jest otwarty i się gotuje w nim woda. Czajnik ma 1 rok. Jest firmy Bosh. Nie wiedziałam, że tak się da. Jak zamknęłam czajnik to się wyłączył.
Pamiętam numer, jaki przypadkiem moja mama wykręciła. Mój brat był wtedy w podstawówce albo gimnazjum. Mama pracowała na nocną zmianę, w drodze powrotnej mijała piekarnię, więc kupowała młodemu bułki na śniadanie. Po powrocie do domu szykowała mu je do szkoły. Któregoś dnia małolat wraca i mówi: "Mama, ale jak będziesz mi na drugi raz bułki robić, to chociaż masłem posmaruj". Okazało się, że mamuśka bułki przekroiła, złożyła z powrotem i zawinęła, zmęczona bardziej niż zwykle :) W szkole panowała moda na wymienianie się kanapkami, biedny tego dnia odpuścił sobie wymianę...
Na imprezie , na stole leżało dobrze schłodzone , starte na tarce masło. Mój znajomy mówiąc łłłooo żółty ser , wpakował sobie całą łychę tego masła do buzi . Mina znajomego bezcenna:)
Mnie się zdarzyło pewnie kilka razy, ale pamiętam dwie takie sytuacje. Raz piekłam murzynka, wylałam ciasto na blachę, po czym zauważyłam, że nie dodałam kakao . I kiedys gotowałam zalewajkę - bez żurku/barszczu. I dziwiłam się bardzo, dlaczego zupa jest taka bez smaku. Ale najczęsciej to chyba wkładam rzeczy w zupełnie inne miejsca, np. herbatę do lodówki.
Hahhaaa, nie przejmuj się , ja ostatnio zaniosłam ogórki w słoiku do łazienki
Kiedyś dostałem pięknego, prosto z wiejskiego podwórka koguta. Ugotowałem przepyszny rosół. Po ugotowaniu mięso wyjąłem takim długim widelcem, a włoszczyznę postanowiłem odcedzić. W tym celu wstawiłem duży durszlak do zlewozmywaka i wlałem do niego całą zawartość garnka. No cóż, sałatka z warzyw była pyszna .
Ale mnie rozbawiłaś! Aż się w głos zaśmiałam.Jakoś nie zdarzyły mi się kuchenne wpadki (poważne).Przypomniało mi się natomiast jak w pracy po śniadaniu poszłam umyć naczynia i owszem to uczyniłam a następnie wyrzuciłam do kosza obok.Koleżanka stała za mną i dziwnie na mnie popatrzyła a ja mało nie "spłonęłam".
Przypomniało mi się z opowieści rodzinnych: Moja mama zostawiła mnie i siostrę pod opieką ojca (pół roku, i 1,5 r.). Wychodząc powiedziała, żeby do picia zaparzył nam rumianku. Ojciec nawet nie pomyślał, że chodzi o rumianek ekspresowy, poszedł na podwórko, nałamał badyli, ugotował i dał nam do picia. Podobno nawet posłodził. Przeżyłyśmy i teraz moja siostra piecze serniki bez sera. Właśnie odkryłam po kim ma talent.
W Wigilię szykowałam galaretę z karpia.Do odcedzania wezwałam na pomoc męża.Stał z durszlakiem jak słup,obrugany zapytał "No i gdzie ta galareta popłynie???".Ano popłynęłaby do zlewu jak rosół bahusa.
Jak tak czytam to przypomniała mi się pewna sytuacja jak zaginął babci portfel. Przeszukali cały dom, pół rodziny stało się obiektem podejrzeń. Po czym po długich poszukiwaniach okazało się, że babcia chyba się zapomniała i włożyła portfel do lodówki :D Chyba chciała zamrozić pieniądze :D Wszyscy mieliśmy z tego niezły ubaw. A mina babci musiała być bezcenna..
Też zdarzyła mi się przygoda w kuchni : Przygotowywałam kurczaka na obiad no i ........... posoliłam cukrem . Odruchowo wzięłam pojemnik z tego miejsca gdzie zawsze stała sól , ale małżonek rano idąc do pracy przestawił pojemnik soli w miejsce cukru .Zaraz po soleniu cukrem kupiłam dwa różne pojemniki i do tego naklejki sól i cukier.
Też zdarzyła mi się przygoda w kuchni : Przygotowywałam kurczaka na obiad no i ........... posoliłam cukrem . Odruchowo wzięłam pojemnik z tego miejsca gdzie zawsze stała sól , ale małżonek rano idąc do pracy przestawił pojemnik soli w miejsce cukru .Zaraz po soleniu cukrem kupiłam dwa różne pojemniki i do tego naklejki sól i cukier.
U mnie sytuacja odwrotna. Przyszła do mnie przyjaciółka z prośba: zrób mi szybko sernik bo teściowa przyjeżdża popołudniu, więc w międzyczasie robienia sernika kawka, ploteczki. Sernik w piekarniku, ale po pól godzinie nadal blady jak trup, przy robieniu herbaty zorientowalam sie ze mam pełen słój cukru, a do sernika dałam 2 szklanki soli;)
Ja właśnie przed chwilą, trzymając w ręku całą tacę gorących bułeczek z jabłkami popatrzyłam, która godzina. Oczywiście na zegarek ręczny! Kur**, idealnie cukrem pudrem na podłogę.
Kilka lat temu, dzien czy dwa przed swietami BN zabralam sie za pieczenie. Co chwile ktos dzwonil do drzwi I co chwile telefon a ja pieklam, gadalam I zapomnialam do sernika dodac maki. Przypomnialo mi sie jak byl w piekarniku.
Kiedyś usuwałam kamień z czajnika za pomocą kwasku cytrynowego. Wsypałam dwa opakowania, zalałam wodą, zagotowałam i zostawiłam na jakiś czas. Tego dnia odwiedziła mnie przyjaciółka. Zaproponowałam jej herbatę o smaku grejpfrutowym. Zagotowałam wodę która stała w czajniku, zalałam herbatę i podałam... Najgorsze było to, że przyjaciółka nie chcąc robić mi chyba przykrości sączyła tę herbatę, bo myślała, że skoro grejpfrutowa, to taka kwaśna musi być. Wydało się dopiero, gdy ja przed wyjściem z domu wzięłam od niej "łyka", by popić tabletkę przeciwbólową.
W ubiegłym roku kisiłam z mężem ogórki. Praca zespołowa poszło szybko i sprawnie. Słoiczki odstawione na regał, w kuchni posprzątane i o.k. Na drugi dzień zupełnie przypadkiem zauważyłam jakiś mocno zaprowany słoik na regale z przetworami. Śledztwo wykazło: 3 słoiki z chrzanikiem, koprem, czosnkiem,liśćmi wiśni , porzeczki i dębu pięknie zakręcone ale bez solanki się "kiszące".
Ja w taki sam sposob skosztowalam kawe, moj kierownik chcial kwaskiem usunac kamien I zapomnial potem wylac wode. Ja zalalam sobie kawke jakby nigdy nic. Smak byl niepowtarzalny :)
Jeszcze jedna kuchenna bezmyślność:) Kolega przyjmując gości podczas nieobecność swej żony uraczył ich mlekiem do kawy:) Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby mleko to nie było sciągnięte z piersi przez jego karmiącą żonę na wypadek gdyby dziecko płakało:) Gdy wróciła i zapytała się czy karmił małą mlekiem zostawionym w lodówce o mało nie zapadł się pod ziemię:) Goscie teraz tylko proszą czarną lub herbatkę:)
O jeszcze jedno....ten sam kolega co powyżej, zrobił sobie kiedyś kanapki do pracy z karmą dla psa:) Dowiedział się dopiero o tym po powrocie z pracy gdy go mama zapytała "gdzie jest żarcie dla psa"? Jedzenie to było w takiej formie jak mortadela (tylko mniejsza) więc o pomyłkę nie trudno:) Rano zaspany, w pośpiechu ukroił, włożył w chlebek i śniadanko gotowe:)
O jeszcze jedno....ten sam kolega co powyżej, zrobił sobie kiedyś kanapki do pracy z karmą dla psa:) Dowiedział się dopiero o tym po powrocie z pracy gdy go mama zapytała "gdzie jest żarcie dla psa"? Jedzenie to było w takiej formie jak mortadela (tylko mniejsza) więc o pomyłkę nie trudno:) Rano zaspany, w pośpiechu ukroił, włożył w chlebek i śniadanko gotowe:)
Kiedyś gotowałam bułki (pampuchy) na parze... bez wody. Poczułam straszny smród, sprawdzam bułki, gazę a tu nic. Szukam wszędzie i nic, nagle wpadłam na to zeby zajrzeć do garnka a tam już węgielek
Moje najciekawsze przypadki to podgrzanie latarki zamiast buteli z mlekiem, miałam małe dzieci i byłam przemęczona w nocy wstałam miałam podgrzac mleko w butelce a zamiast butelki wstawiłam latarkę.
Druga wpadka o wiele lat później, w pobliżu kuchenki miałam półki z przyprawami, kawą, herbatą itp. wstawiłam mięso w brytwankę i sięgnęłam po mieszankę przypraw, posypałam dośc obwicie trochę się dziwiąc, że nie czuję zapachu przyprawy i w tej chwili zobaczyłam, że trzymam w ręku słoik z inką. Szybko opłukałam i potrawę uratowałam.
Teraz mi się przypomniało. Chleb piekę na okrągło. A jakiś czas temu miałam upiec biszkopt. Nastawiłam piekarnik bardzo elegancko - góra dół na 230 stopni, timer na 40 minut i poszłam czytać. Jak wyglądał biszkopt, to chyba nie muszę pisać!
Moja koleżanka antytalent do ciast postanowiła przygotować na wielka prośbę wtedy małoletniej córeczki ciasto z kremem. Zakupiła zgodnie z przepisem słodką śmietanę, przelała ją do słoika i wstawiła celem schłodzenia do lodówki. Ciasto się upiekło, wystygło, przekroiła i wzięła się za krem..... po chwili krem zaczął się ważyć ... okazało się ze zamiast śmietany dodała słoik majonezu kieleckiego
Od tej pory już nigdy nie próbowała zrobić ciasta w domu... a historia ta ma już jakieś 18 lat.
u znajomej w pracy zaczął krążyć nowy przepis na ciasto, każda robiła w domu i bardzo chwaliły, ale jedna koleżanka przyszła rano do pracy i mówi że ciasto do bani, ze robiła tak jak w przepisie i nie wyszło, ze zakalec,że sie wylało z blachy.....ale inne zaczęły drażyć temat bo tych wpadek było zbyt wiele jak na jeden placek.....okazało się że placek powstał zgodnie z przepisem ale dosłownie, czyli surowe ciasto kruche, gorący budyń, znów ciasto, chyba jakas galaretka nawet w tym była... i siup do pieca. Dobrze ze nie wybuchło hahaha
Moja ostatnia wpadka: zrobiłam szarlotkę na kruchym cieście, a że trochę ciasta zostalo, postanowiłam upiec tarte z pieczarkami, szpinakiem i cebulą. Podałam, a mój mąż pyta, czemu ten spod taki slodki... Nawet mi do głowy nie przyszło, ze przecież do ciasta na szarlotkę wsypałam cukier.... Wrażenie smakowe dość zaskakujące ;-)
Bratowa mojego męża podała nam na obiad kotlety schabowe, niby normalne, wielkie i chrupiące, a po włożeniu do ust... zdziwienie. Słodkie i raczej niezbyt smaczne. Przy panierowaniu pomyliła mąkę z cukrem pudrem.
Głupotki, głupotki zdarzają mi się najczęściej jak za dużo sobie na głowę wezmę, ale taka już jestem:):)
Więc dziś moje drogie Panie i Panowie przypaliłam - uwaga! - Jajka:):) Zdarzyło mi się to pierwszy raz, ale jak to mówią zawsze musi być ten pierwszy raz :):)
I jeszcze chciałam wsypać cukier do pojemnika i zamiast tam wsypałam go do garnka z polewą. Ot- życie :)
Jeśli miał do czego wracać,to i tak dobrze.Mój "ślubny",wieki temu to było,został na kilka dni słomianym wdowcem.Na pocieszenie dostał swojską szynkę,którą miał sobie tylko sparzyć."Na chwilkę" się tylko położył i gdyby nie otwarte okno,pewnie by się zaczadził.Jaką "radość" miałam po powrocie...garnek to już pestka wobec kilkudniowego prania wszystkich rzeczy w domu.Wszystko śmierdziało spalenizną.No,żeby za dobrze nie było,to jeszcze we "Frani".
Na szczęście miał do czego wracać, w miarę szybko sąsiedzi zareagowali i jemu sie przypomniało, podobno tak szybko jechał samochodem ze radar by go nie cyknął. Do strat garnek, golonka, pranie i kupa smrodu.
Moja mama miala wyjechać na kilka dni więc zrobila nam wielki gar flaków.Wszystko było by dobrze ale zamiast majeranku sypeła wielką garść ziół do płukania włosów .Dokładnie pamiętam smak kory dębu i kłącza tataraku.Niepowtarzalne ochydztwo.
Moj tata pomylil butelki-wino z octem balsamicznym(obie butelki staly w lodowe) i sobie chlupnal kielich tegoo drugiego. Troche nim trzasnelo i tylko powiedzal ze to wino jakies kwasne, chyba przeterminowane.
Ja natomiast bezmyslnie odkladam rzeczy na miejsce. Mleko do garzau czy maka do lodowki, ale najlepsze z tego wszystkiego bylo to....kupilam mojej malej buciki 2 pary sliczne... no i cholera zginely. Przezukalam caly dom od strychu po piwnice. Nie ma. Odnalazly sie w zamrazalniku po kilku tygodniach
Najnowsza '' wtopa '' z przed chwili . Mam dwa podobne pojemniki w jednym cukier puder , w drugim mąka ziemniaczana .. Otwieram pojemnik sprawdzam jęzorkiem ... słodkie cukier pudrowy i potężnie łychę wbiłam i dosypałam do masy .. i jakoś tak zęby .... w mące stanęły ... . Tiaaa wysypałam paczusie cukru do resztki mąki ziemniaczanej . I mam słodką mąkę kartoflaną jak znalazł do kremu budyniowego ..
A masa pięknie skomponowała się z musem truskawkowym .. taaadam
Właśnie mi się przypomniało, że moja Babcia gotując rosól pomyliła pojemniczki i "dosoliła" go cukrem pudrem. Żeby było śmiesznie, od tej pory ja zawsze do rosołu dodaję łyżeczkę cukru. Bardzo mi odpowiada takie przełamanie smaku.
Czy zdarza się Wam w kuchni być bezmyślnym i robić jakieś głupotki? Mnie ostatnio tak, wczoraj gotowałam na obiad zupę pomidorową, przełożyłam śmietanę do kubeczka, roztrzepałam i zamiast wlać do tego zupy i dokładnie wymieszać, wlałam wody z kranu, wymieszałam i wylałam do zlewu, następnie umyłam kubek i odstawiłam na suszarkę.Oczywiście , trzeba było iść do sklepu po nową śmietanę:)
Potem sobie usiadłam i pomyślałam , że chyba mam początki sklerozy, chociaż ostatnie badanie na cholesterol wyszło pomyślnie:)
Do naleśnikowym z serem dosypalam zamiast cynamonu... Curry :/
A ja kiedyś do gulaszu wołowego , zamiast papryki, cynamonu:)
Hihi moja mama do pasztetu cynamonu :D ohydaaa
Moj szwagier wlal na patelnie plyn do mycia naczyn i chcial smazyc schabowe.Naszczescie zorietowal sie w czas
Moja Mama do śledzi w śmietanie zamiast pieprzu wsypała też cynamon - bleee!
Dlaczego "bleee"? Ja do śledzi zawsze dodaję: pieprz, cukier, sok z cytryny, właśnie szczyptę cynamonu i oczywiście cebulę z olejem. Ci, których częstuję, chwalą sobie. Zapraszam na degustację, poważnie.
A ja kiedyś do gulaszu wołowego , zamiast papryki, cynamonu:)
Tez mi sie tak zdazylo jak gotowalam gulasz:/ Kots inny gotowal swoje danie w tym samym czasie i mi poprzestawial moje przyprawy.Co wy tak z tym cynamonem - a mnie się zdaje, że gulasz z cynamonem mógłby być całkiem dobry. To samo pasztet...
Ja kiedyś udka posypałam cynamonem zamiast papryką. Najśmieszniejsze było to, że były to udka dla gości na imprezę urodzinową. Chciałam szybko, a miałam jeszcze więcej roboty bo musiałam całe mięsko myć i od nowa przyprawiać :)
Zdażyło mi się dawno temu nie dodać piany z białek do sernika, piekł się chyba 2 godz ale coś tam wyszło , lub do innego ciasta nie dodać proszku do pieczenia.
Zdażyło się też, że rewelacyjny kurczak pieczony na butelce był niedopieczony, bo do butelki w celu aromatu dodałam cebuli, która zapchała wylot pary na kurczka
czasem jestem po prostu roztargniona
Piekłam ciasto zebra z moich przepisów. Ustawiłam na grzanie góra - dół. Dość często termostat się włączał. Ciasto ciut dłużej się piekło niż zwykle. Okazało się, że dolna grzałka mi się spaliła i upiekłam tylko na górnej. Nie był idealny ale zjedliśmy cały.
A ja kiedyś do gulaszu wołowego , zamiast papryki, cynamonu:)
Mój syncio też się pomylił, chciał dodać papryki do jajecznicy, sypnął cynamonu, i powiem Wam że wyszło super, polecam:)Jedlismy kolacje wigilijna u szwagra, ja od siebie przygotowalam uszka z grzybami z barszczem. W pewnym momencie ktos przy stole zapytal o pieprz, szwagierka nie slyszala a ja skoro siedzialam na koncu stolu pospieszylam po ten pieprz. Po wigilii okazalo sie ze szwagierka w "pieprzniczce" trzymala wlasnie cynamon. Troche smiechu bylo bo niektorzy ofiarnie zjedli ten barszcz z cynamonem nie chcac robic mi przykrosci :)
Oj tak zdarzają mi się czasem różne rzeczy;) Najgorszą, którą zrobiłam to zamiast cukru do ciasteczek dodałam soli, a tak to jakieś drobne wpadki, którymi się nie przejmuję. Człowiek czasem przecież ma tyle na głowie ;)
Mój tata miał kiedyś odlać wodę z kartofli - była duża impreza u rodziców, to i gar wielki... Jak już wszystko wylał, okazało się, że to był rosół.. Pyszny zresztą... A tata, jak to facet, po prostu złapał za pierwszy gar z pokrywką i do roboty ;-) Kazali wylewać to wylał ;-)
Mamo AZK, moja mama kiedyś zrobiła dokładnie to samo. Odcedzając myślała o tym, że bardzo ładnie pachnie rosół, który się gotuje :)
U nas też tak tato odcedził rosół, kochany Tatuś...jak to dawno było.. Wspominamy to z mamą często;)
Kiedyś robiłam wątróbkę z cebula i jabłkiem. Dodając kostkę rosołową przez pomyłkę dałam wędzoną. Mi to strasznie przeszkadzało, a rodzina zjadła bez żadnego słowa.
Myślę,że ludzie dzielą się na tych ,którzy robią takie "głupotki" naprawdę z głupoty i na tych ,którzy robią je ponieważ w jednej chwili myślą o tysiącu innych rzeczach ,mam nadzieję że zaliczam się do tych drugich.
Kiedyś robiłam buraczki na patelni a na drugiej polędwiczki w sosie i ocet zamiast wlać do buraczków to wlałam do sosu do polędwiczek,takie wpadki zdarzają mi się często ale jak pisałam wyżej mam nadzieję że to nie z głupoty.
Nie, nie zdarza mi się, jestem idealna :)
No to tylko Ci pogratulować:)
Czapki z głów !!! ..a ja myślałem, że nieomylność to przywilej tylko papieży...
:)
Nie wiem czy ktoś przebije moją siostrę, która kilka lat temu upiekła sernik bez sera. Nie zdziwił ją smak i wygląd ciasta a dopiero widok sera w lodówce. Do dziś śmiejemy się do łez z tej wpadki, bo to i tak było najlepsze ciasto w jej wykonaniu.
a chcieliście kiedyś upiec biszkopt bez mąki ? :D
Nie próbowałam ;) Ale tak się zestresowałam obecnością JURY ;) w kuchni, że go, tego biszkopta, zagniotłam na stolnicy Jury nie wiedziało, że to biszkopt ma być, bo by pewnie zapobiegło marnacji składników...
Na swoje usprawiedliwienie mam tylko bardzo mocną nieletniość i niedoczytanie przepisu. Reszta jest milczeniem
z mojego biszkoptu wyszedł bardzo smaczny omlet :D
Nie próbowałam ;) Ale tak się zestresowałam obecnością JURY ;) w
Dobre hahaaakuchni, że go, tego biszkopta, zagniotłam na stolnicy Jury nie wiedziało,
że to biszkopt ma być, bo by pewnie zapobiegło marnacji
składników... Na swoje usprawiedliwienie mam tylko bardzo mocną
nieletniość i niedoczytanie przepisu. Reszta jest milczeniem
a chcieliście kiedyś upiec biszkopt bez mąki ? :D
Bez mąki nie, ale kiedyś zapomniałam o dodaniu żółtek, kiedy biszkopt się spokojnie piekł ja sprzątałam blat, i znalazłam szklankę z żółtkami. No cóż biszkopt się upiekł, był biały i ciut twardawy Chłopcy zjedli ze smakiem, a ja musiałam piec następny:)Upiekłam biszkopt bez cukru..., bo zapomniałam dodać go po ubiciu piany. Po upieczeniu wylądował na śmietniku.
Upiekłam biszkopt bez cukru..., bo zapomniałam dodać go po ubiciu piany. Po
Trzeba było go nasączyć jakimś syropem, albo zrobić "ziemniaczki" szkoda od razu wyrzucać:)upieczeniu wylądował na śmietniku.
Nie poczęstowałabym nikogo tym "biszkoptem" ;-) Kompletna klapa, wyszedł cieniutki i do niczego się nie nadawał. Nie polecam robić w tej wersji, by sprawdzić, czy mam rację hihih.
Można było pokruszyć i deser w pucharkach z niego zrobić lub coś w rodzaju bajaderki. Nie przypominam sobie bym kiedyś jakieś jedzenie wyrzuciła.
Chyba pobije ją moja przyjaciółka Ewa:) Na kuchenkę gazową wstawiła czajnik elektryczny celem zagotowania wody na herbatkę i poszła się położyć:) Dopiero smród topionego plastiku ją zaniepokoiłJej mina zapewne była bezcenna:)
O jejku , to naprawdę hicior:)
Ja też ugotowałam czajnik elektryczny na kuchence.
I to jeszcze na gościnnych wystepach w Szwjcarii. Ale skąd miałam wiedzieć, że metalowy czajnik, postawiony na płycie ma zostać podłączony do prądu? Ja tylko włączyłam płytę. Zaintrygował mnie termostat w kuchence, więc za długo się nie grzał, nic się nie spaliło. Stopiły się tylko nóżki czajnika, zostały na płycie.
Ale czajnik pozostał nadal zdatny do użytku.
Ja byłam lepsza:)
Dzień przed świętami Bożego Narodzenie ugotowałam sobie ziemniaki do sałatki i namoczyłam grzyby. Wstałam o 6 nastawiłam grzyby i coś jeszcze, a mąż pojechał na zakupy. Ja w tym czasie delektowałam się kawą. Po jakieś dłuższej chwili coś zaczęło mi dziwnie śmierdzieć z okolic z kuchenki. Powącham garnek z grzybami, oglądam, próbuje, smród jak cholera. Myślałam sobie, ki diabeł ,co ja nazbierałam. Grzyby wywaliłam do kibla. Zadzwoniłam do męża żeby kupił nowe. Siedziałam sobie i czekałam na niego tzn na grzyby :). Mąż wpada do domu, patrzy na kuchenkę, a tam palą się moje ugotowane i odlane dzień wcześniej ziemniaki. Zaspana rano podpaliłam wszystkie garnki, które stały na kuchence już nie wspomnę o tym, że dobre grzyby do kibla wylałam.
My kiedyś z mamą 2 opakowania maku wyrzuciłyśmy bo " były w nim białe robaki") Przy 3 paczce dostrzegłysmy, ze to ziarenka maku wypuściły białe kiełki:)
My chyba mamy tę samą siostrę, jej nawet babka gotowana spierniczy z formy do wody i szarlotkę zrobi z ciasta pierogowego, hahaaha.
A w takim razie co bylo w tym serniku? ;-) Wyobrazam sobie jej zaskoczenie ;-)
A w takim razie co bylo w tym serniku? ;-) Wyobrazam sobie jej zaskoczenie ;-)
Z sernikiem to było tak, że moja siostra naprawdę nie umie piec, ale ponieważ ja zawsze wypiekam różności, to i ona postanowiła upiec ciasto na jakąś proszoną imprezę (chyba rocznicę ślubu). No i padło na sernik, który miał nas zwalić z nóg. Była to dosyć prosta wersja, taka jednowarstwowa. Podała na stół coś, co przypominało biszkopt, bo w placku znalazła się mąka, jajka, cukier, masło (?). Goście z grzeczności i żeby nie zniechęcać jej do pieczenia nie komentowali wypieku. Dopiero kiedy poszła po coś do lodówki i zobaczyła ser, przybiegła do stołu i zaczęła oglądać placek, wszystko się wydało.Od tej pory mamy pewność, że na jej imprezach jemy kupowane ciasto.
Ale muszę przyznać, że znalazłam tu parę lepszych kwiatków.
Moja koleżanka robiła kiedyś smalec i odcedziła skwarki na plastikowym sitku oczywiscie sie stopiło :)
Miałam podobną sytuację z galaretką,wywar wraz z golonką wylałam przez durszlak prosto do zlewu...
Ja też kiedyś bym tak zrobiła, ale się w porę ocknęłam:)))
Moja koleżanka gotowała mleko w czajniku elektrycznym :D Niestety ani jedno, ani drugie nie nadawało się już do niczego :D
Moim zdaniem, to już bezmyślność:)
Moim zdaniem, to już bezmyślność:)
Być może. Niestety mama jej niczego nie nauczyła (jeśli chodzi o takie domowe sprawy), bo zawsze twierdziła, że sama zrobi lepiej i szybciej. No i potem są takie efekty :P
Czy ja wiem? Studenci w akademiku gotowali kiedyś kisiel w czajniku elektrycznym z powodzeniem. Tylko z otwarta klapką. Hm Teraz z otwartą chyba się nie da nic gotować.
w moim sie da tylko się wtedy nie wyłączy
W starych się dało. W nowych nie.
Mój jest nowy ma rok. Poprzedni stary 10 letni też tak miał, Chyba to zależy od modelu.
Jestem w szoku. Chciałam sobie zrobić herbatę. Nalałam wodę Włączyłam czajnik. Wyszłam z kuchni. Za chwilę wracam. Woda się ostro gotuje. Patrzę, a czajnik elektryczny jest otwarty i się gotuje w nim woda. Czajnik ma 1 rok. Jest firmy Bosh. Nie wiedziałam, że tak się da. Jak zamknęłam czajnik to się wyłączył.
Myśląc o tym jaka głupotę zrobiłam na skrzyżowaniu i potwornie zmęczona wczoraj trzy razy zagęściłam mąką zrazy w sosie. Wyszło lodowisko.
A kiedyś nałożyłam mężowi solidne drugie danie na talerz, po czym "po drodze" do stołu postawiłam je psu do zjedzenia. Miny, i męża, i psa, bezcenne.
Pies zadowolony
Pamiętam numer, jaki przypadkiem moja mama wykręciła. Mój brat był wtedy w podstawówce albo gimnazjum. Mama pracowała na nocną zmianę, w drodze powrotnej mijała piekarnię, więc kupowała młodemu bułki na śniadanie. Po powrocie do domu szykowała mu je do szkoły. Któregoś dnia małolat wraca i mówi: "Mama, ale jak będziesz mi na drugi raz bułki robić, to chociaż masłem posmaruj". Okazało się, że mamuśka bułki przekroiła, złożyła z powrotem i zawinęła, zmęczona bardziej niż zwykle :) W szkole panowała moda na wymienianie się kanapkami, biedny tego dnia odpuścił sobie wymianę...
hahahahaha, ale numer:)
Mnie się zdarzyło pewnie kilka razy, ale pamiętam dwie takie sytuacje.
Raz piekłam murzynka, wylałam ciasto na blachę, po czym zauważyłam, że nie dodałam kakao .
I kiedys gotowałam zalewajkę - bez żurku/barszczu. I dziwiłam się bardzo, dlaczego zupa jest taka bez smaku.
Ale najczęsciej to chyba wkładam rzeczy w zupełnie inne miejsca, np. herbatę do lodówki.
Na imprezie , na stole leżało dobrze schłodzone , starte na tarce masło. Mój znajomy mówiąc łłłooo żółty ser , wpakował sobie całą łychę tego masła do buzi . Mina znajomego bezcenna:)
Mnie się zdarzyło pewnie kilka razy, ale pamiętam dwie takie
Hahhaaa, nie przejmuj się , ja ostatnio zaniosłam ogórki w słoiku do łazienkisytuacje. Raz piekłam murzynka, wylałam ciasto na blachę, po czym
zauważyłam, że nie dodałam kakao . I kiedys gotowałam zalewajkę -
bez żurku/barszczu. I dziwiłam się bardzo, dlaczego zupa jest taka bez
smaku. Ale najczęsciej to chyba wkładam rzeczy w zupełnie inne miejsca,
np. herbatę do lodówki.
To podobnie jak ja, np. kawę do lodówki ;-) a kiedyś kurtkę do zamrażalnika
Kiedyś dostałem pięknego, prosto z wiejskiego podwórka koguta. Ugotowałem przepyszny rosół. Po ugotowaniu mięso wyjąłem takim długim widelcem, a włoszczyznę postanowiłem odcedzić. W tym celu wstawiłem duży durszlak do zlewozmywaka i wlałem do niego całą zawartość garnka. No cóż, sałatka z warzyw była pyszna .
Kiedyś chcąc przyspieszyć ugotowanie kiślu rozrobiłam go gorącą wodą , niestety nie mogłam go już wlać do garnka , bo łycha stanęła w szklance
Ale mnie rozbawiłaś! Aż się w głos zaśmiałam.Jakoś nie zdarzyły mi się kuchenne wpadki (poważne).Przypomniało mi się natomiast jak w pracy po śniadaniu poszłam umyć naczynia i owszem to uczyniłam a następnie wyrzuciłam do kosza obok.Koleżanka stała za mną i dziwnie na mnie popatrzyła a ja mało nie "spłonęłam".
Hahahaha
Przypomniało mi się z opowieści rodzinnych: Moja mama zostawiła mnie i siostrę pod opieką ojca (pół roku, i 1,5 r.). Wychodząc powiedziała, żeby do picia zaparzył nam rumianku. Ojciec nawet nie pomyślał, że chodzi o rumianek ekspresowy, poszedł na podwórko, nałamał badyli, ugotował i dał nam do picia. Podobno nawet posłodził. Przeżyłyśmy i teraz moja siostra piecze serniki bez sera. Właśnie odkryłam po kim ma talent.
W Wigilię szykowałam galaretę z karpia.Do odcedzania wezwałam na pomoc męża.Stał z durszlakiem jak słup,obrugany zapytał "No i gdzie ta galareta popłynie???".Ano popłynęłaby do zlewu jak rosół bahusa.
Jak tak czytam to przypomniała mi się pewna sytuacja jak zaginął babci portfel. Przeszukali cały dom, pół rodziny stało się obiektem podejrzeń. Po czym po długich poszukiwaniach okazało się, że babcia chyba się zapomniała i włożyła portfel do lodówki :D Chyba chciała zamrozić pieniądze :D Wszyscy mieliśmy z tego niezły ubaw. A mina babci musiała być bezcenna..
Też zdarzyła mi się przygoda w kuchni : Przygotowywałam kurczaka na obiad no i ........... posoliłam cukrem . Odruchowo wzięłam pojemnik z tego miejsca gdzie zawsze stała sól , ale małżonek rano idąc do pracy przestawił pojemnik soli w miejsce cukru .Zaraz po soleniu cukrem kupiłam dwa różne pojemniki i do tego naklejki sól i cukier.
A ja kiedyś posłodziłam sobie solą pyszną kawę z mlekiem... Nie polecam ;-) W smaku obrzydliwa, a dałam łyżeczkę na kubek ;-)
Dawno temu mój brat pił mleko. Jednego razu przez pomyłkę chciał sięgnąć po magę. Mam to zobaczyła i odruchowo wlała mu mage do mleka.
Też zdarzyła mi się przygoda w kuchni : Przygotowywałam kurczaka na obiad
U mnie sytuacja odwrotna. Przyszła do mnie przyjaciółka z prośba: zrób mi szybko sernik bo teściowa przyjeżdża popołudniu, więc w międzyczasie robienia sernika kawka, ploteczki. Sernik w piekarniku, ale po pól godzinie nadal blady jak trup, przy robieniu herbaty zorientowalam sie ze mam pełen słój cukru, a do sernika dałam 2 szklanki soli;)no i ........... posoliłam cukrem . Odruchowo wzięłam pojemnik z tego
miejsca gdzie zawsze stała sól , ale małżonek rano idąc do pracy
przestawił pojemnik soli w miejsce cukru .Zaraz po soleniu cukrem kupiłam
dwa różne pojemniki i do tego naklejki sól i cukier.
Musiał świetnie smakować
Ja właśnie przed chwilą, trzymając w ręku całą tacę gorących bułeczek z jabłkami popatrzyłam, która godzina. Oczywiście na zegarek ręczny! Kur**, idealnie cukrem pudrem na podłogę.
Kilka lat temu, dzien czy dwa przed swietami BN zabralam sie za pieczenie. Co chwile ktos dzwonil do drzwi I co chwile telefon a ja pieklam, gadalam I zapomnialam do sernika dodac maki. Przypomnialo mi sie jak byl w piekarniku.
Kiedyś usuwałam kamień z czajnika za pomocą kwasku cytrynowego. Wsypałam dwa opakowania, zalałam wodą, zagotowałam i zostawiłam na jakiś czas. Tego dnia odwiedziła mnie przyjaciółka. Zaproponowałam jej herbatę o smaku grejpfrutowym. Zagotowałam wodę która stała w czajniku, zalałam herbatę i podałam... Najgorsze było to, że przyjaciółka nie chcąc robić mi chyba przykrości sączyła tę herbatę, bo myślała, że skoro grejpfrutowa, to taka kwaśna musi być. Wydało się dopiero, gdy ja przed wyjściem z domu wzięłam od niej "łyka", by popić tabletkę przeciwbólową.
W ubiegłym roku kisiłam z mężem ogórki. Praca zespołowa poszło szybko i sprawnie. Słoiczki odstawione na regał, w kuchni posprzątane i o.k. Na drugi dzień zupełnie przypadkiem zauważyłam jakiś mocno zaprowany słoik na regale z przetworami. Śledztwo wykazło: 3 słoiki z chrzanikiem, koprem, czosnkiem,liśćmi wiśni , porzeczki i dębu pięknie zakręcone ale bez solanki się "kiszące".
Ja w taki sam sposob skosztowalam kawe, moj kierownik chcial kwaskiem usunac kamien I zapomnial potem wylac wode. Ja zalalam sobie kawke jakby nigdy nic. Smak byl niepowtarzalny :)
Jeszcze jedna kuchenna bezmyślność:) Kolega przyjmując gości podczas nieobecność swej żony uraczył ich mlekiem do kawy:) Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby mleko to nie było sciągnięte z piersi przez jego karmiącą żonę na wypadek gdyby dziecko płakało:) Gdy wróciła i zapytała się czy karmił małą mlekiem zostawionym w lodówce o mało nie zapadł się pod ziemię:) Goscie teraz tylko proszą czarną lub herbatkę:)
O jeszcze jedno....ten sam kolega co powyżej, zrobił sobie kiedyś kanapki do pracy z karmą dla psa:) Dowiedział się dopiero o tym po powrocie z pracy gdy go mama zapytała "gdzie jest żarcie dla psa"? Jedzenie to było w takiej formie jak mortadela (tylko mniejsza) więc o pomyłkę nie trudno:) Rano zaspany, w pośpiechu ukroił, włożył w chlebek i śniadanko gotowe:)
O jeszcze jedno....ten sam kolega co powyżej, zrobił sobie kiedyś kanapki
Grunt że smakowałodo pracy z karmą dla psa:) Dowiedział się dopiero o tym po powrocie z pracy
gdy go mama zapytała "gdzie jest żarcie dla psa"? Jedzenie to
było w takiej formie jak mortadela (tylko mniejsza) więc o pomyłkę
nie trudno:) Rano zaspany, w pośpiechu ukroił, włożył w chlebek i
śniadanko gotowe:)
W latach 90-ych Polacy wyjeżdżający zagranice podobno często jedli karmę dla psów bo była tania i nie wiedzieli co to za puszki z pysznym mięskiem.
Kiedyś gotowałam bułki (pampuchy) na parze... bez wody. Poczułam straszny smród, sprawdzam bułki, gazę a tu nic. Szukam wszędzie i nic, nagle wpadłam na to zeby zajrzeć do garnka a tam już węgielek
Moje najciekawsze przypadki to podgrzanie latarki zamiast buteli z mlekiem, miałam małe dzieci i byłam przemęczona w nocy wstałam miałam podgrzac mleko w butelce a zamiast butelki wstawiłam latarkę.
Druga wpadka o wiele lat później, w pobliżu kuchenki miałam półki z przyprawami, kawą, herbatą itp. wstawiłam mięso w brytwankę i sięgnęłam po mieszankę przypraw, posypałam dośc obwicie trochę się dziwiąc, że nie czuję zapachu przyprawy i w tej chwili zobaczyłam, że trzymam w ręku słoik z inką. Szybko opłukałam i potrawę uratowałam.
Teraz mi się przypomniało. Chleb piekę na okrągło. A jakiś czas temu miałam upiec biszkopt. Nastawiłam piekarnik bardzo elegancko - góra dół na 230 stopni, timer na 40 minut i poszłam czytać. Jak wyglądał biszkopt, to chyba nie muszę pisać!
Moja koleżanka antytalent do ciast postanowiła przygotować na wielka prośbę wtedy małoletniej córeczki ciasto z kremem. Zakupiła zgodnie z przepisem słodką śmietanę, przelała ją do słoika i wstawiła celem schłodzenia do lodówki. Ciasto się upiekło, wystygło, przekroiła i wzięła się za krem..... po chwili krem zaczął się ważyć ... okazało się ze zamiast śmietany dodała słoik majonezu kieleckiego
Od tej pory już nigdy nie próbowała zrobić ciasta w domu... a historia ta ma już jakieś 18 lat.
u znajomej w pracy zaczął krążyć nowy przepis na ciasto, każda robiła w domu i bardzo chwaliły, ale jedna koleżanka przyszła rano do pracy i mówi że ciasto do bani, ze robiła tak jak w przepisie i nie wyszło, ze zakalec,że sie wylało z blachy.....ale inne zaczęły drażyć temat bo tych wpadek było zbyt wiele jak na jeden placek.....okazało się że placek powstał zgodnie z przepisem ale dosłownie, czyli surowe ciasto kruche, gorący budyń, znów ciasto, chyba jakas galaretka nawet w tym była... i siup do pieca. Dobrze ze nie wybuchło hahaha
Moja ostatnia wpadka: zrobiłam szarlotkę na kruchym cieście, a że trochę ciasta zostalo, postanowiłam upiec tarte z pieczarkami, szpinakiem i cebulą. Podałam, a mój mąż pyta, czemu ten spod taki slodki... Nawet mi do głowy nie przyszło, ze przecież do ciasta na szarlotkę wsypałam cukier.... Wrażenie smakowe dość zaskakujące ;-)
Bratowa mojego męża podała nam na obiad kotlety schabowe, niby normalne, wielkie i chrupiące, a po włożeniu do ust... zdziwienie. Słodkie i raczej niezbyt smaczne. Przy panierowaniu pomyliła mąkę z cukrem pudrem.
Głupotki, głupotki zdarzają mi się najczęściej jak za dużo sobie na głowę wezmę, ale taka już jestem:):)
Więc dziś moje drogie Panie i Panowie przypaliłam - uwaga! - Jajka:):) Zdarzyło mi się to pierwszy raz, ale jak to mówią zawsze musi być ten pierwszy raz :):)
I jeszcze chciałam wsypać cukier do pojemnika i zamiast tam wsypałam go do garnka z polewą. Ot- życie :)
Mnie też się zdarzyło ,przypalić jajka:)
To się cieszę, że nie jestem sama, ale tak to jest jak się chce za dużo na raz sałatka gołąbki, łazanki, ciacho i jeszcze porządki w tym wszystkim :)
Przypaliłam jajka a one jeszcze wybuchły. Znajomy wstawił golonke do brytfanny i pojechał nad jezioro na ryby.
Jeśli miał do czego wracać,to i tak dobrze.Mój "ślubny",wieki temu to było,został na kilka dni słomianym wdowcem.Na pocieszenie dostał swojską szynkę,którą miał sobie tylko sparzyć."Na chwilkę" się tylko położył i gdyby nie otwarte okno,pewnie by się zaczadził.Jaką "radość" miałam po powrocie...garnek to już pestka wobec kilkudniowego prania wszystkich rzeczy w domu.Wszystko śmierdziało spalenizną.No,żeby za dobrze nie było,to jeszcze we "Frani".
Na szczęście miał do czego wracać, w miarę szybko sąsiedzi zareagowali i jemu sie przypomniało, podobno tak szybko jechał samochodem ze radar by go nie cyknął. Do strat garnek, golonka, pranie i kupa smrodu.
No właśnie,Dziwne tylko,że u nas nikt nie zadzwonił po straż pożarną,a przecież dym walił oknem.
Moja mama miala wyjechać na kilka dni więc zrobila nam wielki gar flaków.Wszystko było by dobrze ale zamiast majeranku sypeła wielką garść ziół do płukania włosów .Dokładnie pamiętam smak kory dębu i kłącza tataraku.Niepowtarzalne ochydztwo.
Moj tata pomylil butelki-wino z octem balsamicznym(obie butelki staly w lodowe) i sobie chlupnal kielich tegoo drugiego. Troche nim trzasnelo i tylko powiedzal ze to wino jakies kwasne, chyba przeterminowane.
Ja natomiast bezmyslnie odkladam rzeczy na miejsce. Mleko do garzau czy maka do lodowki, ale najlepsze z tego wszystkiego bylo to....kupilam mojej malej buciki 2 pary sliczne... no i cholera zginely. Przezukalam caly dom od strychu po piwnice. Nie ma. Odnalazly sie w zamrazalniku po kilku tygodniach
Najnowsza '' wtopa '' z przed chwili . Mam dwa podobne pojemniki w jednym cukier puder , w drugim mąka ziemniaczana .. Otwieram pojemnik sprawdzam jęzorkiem ... słodkie cukier pudrowy i potężnie łychę wbiłam i dosypałam do masy .. i jakoś tak zęby .... w mące stanęły ... . Tiaaa wysypałam paczusie cukru do resztki mąki ziemniaczanej . I mam słodką mąkę kartoflaną jak znalazł do kremu budyniowego ..
A masa pięknie skomponowała się z musem truskawkowym .. taaadam
Właśnie mi się przypomniało, że moja Babcia gotując rosól pomyliła pojemniczki i "dosoliła" go cukrem pudrem. Żeby było śmiesznie, od tej pory ja zawsze do rosołu dodaję łyżeczkę cukru. Bardzo mi odpowiada takie przełamanie smaku.