Spotkałam dzisiaj znajomą, powiedziała mi coś takiego, że aż się mi nie chciało w to uwierzyć.Jej znajoma sąsiadka, starsza pani po 80, skarżyła się od kilku miesięcy na ból kości policzkowej.Była u kilku lekarzy, robili jej różne badania, dostała leki, ale ból w ogóle nie mijał.
Więc pojechała do Warszawy, do jakiegoś profesora, zawiózł ją jej syn.Weszła do gabinetu i powiedziała , że była już u kilku lekarzy i tylko w panu doktorze jest jeszcze dla niej nadzieja, i może on jej pomoże.
Nie uwierzycie co zrobił lekarz! Podszedł do starszej pani, złapał ją za kark, podprowadził do drzwi i powiedział, wypier........j babo.Kobiecina wyszła zapłakana i opowiedział wszystko synowi, który złożył zawiadomienie do prokuratury. Ciekawa jestem co z tego wyniknie, u nas już cała wieś huczy, syn starszej pani , potwierdził w sklepie , że to miało miejsce.
Daria.zanim coś napiszesz,sprawdż i żródło informacji,i ją samą.Gdybym ja zamieszczała takie..a...jedna pani drugiej i..entej,szkoda byłoby czasu i fatygi.Jeśli tak było faktycznie,jak piszesz,musisz wiedzieć i podać fakty,a nie plotki.czyli daty.nazwiska itp.Nie wierzę,że lekarz tak,od bez powodu rzuca się na pacjentkę.Chcesz zainteresować WŻ.,podaj dane.Na razie nie jest to dla mnie wiarygodne.
A,mogę się mylić,oczywiście,ale na wszystko potrzebuję dowodów.
Daria,jak na razie to możesz w 100 procentach poświadczyć,tylko,że tak powiedział syn pacjentki.Zachowaj spokój i obiektywizm.Skoro nie było tam innej osoby niż lekarz i pacjentka,skąd i co możesz wiedzieć?
Wcale nie musisz tego czytać i mi wierzyć, ale nie myślisz chyba , że wpiszę tutaj nazwisko starszej pani i nazwisko lekarza, skoro sprawa jest w prokuraturze.Jak się wszystko wyjaśni, to możliwe jest, że usłyszysz o tym w mediach, a wtedy powinnaś się wstydzić , że zarzucasz mi kłamstwo, nie musze kłamać , to jest fakt! I jeszcze jedno, bardzo proszę zwracać się do mnie Mamo Różyczki.
Jeeejku,ale mnie zaskoczyłaś.Dobrze,Mamo Różyczki..nie przyszło mi do głowy,że mogłabyś poczuć się urażona,że piszę do Ciebie po imieniu.To przecież chyba normalne.Tym bardziej,że i Ty wielokrotnie tak się do mnie zwracałaś..Nie możesz znieść odrobiny obiektywizmu?Dopóki nie zapoznam się z faktami,mam prawo tak pisać i powinnaś to zrozumieć.Masz chyba jednak zbyt wybujałe "ego".
jaką trzeba być plotkarą, by zaśmiecać forum takimi informacjami! Jeśli sprawa trafi do mediów, będziesz się szczycić, że pierwsza poinformowałaś o tym czytelników WŻ? Niskie. Nie lubię osób, które analizują czyjeś życie, przeżycia, doświadczenia - opowiadając je, dodając nierzadko od siebie szczególików, by dodać sprawie pikanterii, osądzają nie będąc świadkami sytuacji, stając w roli znawcy jedynie słusznej opcji. Żałosne...
Ps. Źle mi się podpięło, miało być do autorki wątku
No cóz...jest to forum kulinarne.A ja mimo, że z autorką tekstu nigdy tu nie ciućkałyśmy sobie, wprost odwrotnie... myśle, że ma trochę racji...To smutne, ale bywają takie sytuacje.
Ulżyłaś sobie zazdrośnico?Kiedyś wyżywałaś się na mojej córce, bo byłaś zazdrosna o jej przepisy, teraz piszesz , że ja jestem plotkarą.Tutaj nie trafiłaś akurat, bo to nie są żadne plotki, tylko prawda.
Dużo, dużo gorsze były tematy na forum i jakoś nigdy Ci to nie przeszkadzałoWręcz przeciwnie!
Oczywiście że to fakt:)Mojej córki już tutaj nie ma na tym forum, więc po co mam przytaczać fakty.Ty chyba lubisz jednak plotki, skoro bierzesz udział w tym wątkuSama nazwa powsinoga to potwierdza:))))
nie wiem, czy jest, czy jej nie ma. Przejrzałam jej przepisy, one są. Umieściłam zresztą chwilę temu linki na dowód. Nie śledzę na bieżąco obecności kogokolwiek na forum (mam też realne życie). I znów się przekonałam - rzucasz oszczerstwa bez dowodów. Szerzysz nieprawdę i ploty, ot co ;)
Powsinoga to taka osoba, co w miejscu nie usiedzi:)Tylko lata po wsi, przy okazji, przyniesie plotki do domu. Ja po wsi nie latam, bo jestem domatorką:)))
Określenie powsinoga ma wiele innych znaczeń. Zależnie w jakim kontekście te słowo jest użyte, w jakim zdaniu itd. Nie można nikogo oceniać zależnie od pseudonimu. Tym bardziej w sieci.
Jak się nauczysz prawidłowo wstawiać podświetlone linki, to chętnie poczytam:)Nie chce mi się przeklejać do przeglądarki:)Od 2004 roku , przebywasz na Wż, chyba już najwyższy czas się nauczyć
mogłabym napisać, że nadal nie umiesz kopiować linków, ale już mi się nie chce zniżać do Twojego poziomu - plotkar sklepowych w stylu "tak tak sąsiadeczko, to najprawdziwsza prawda jest, w 100%, sama słyszałam, jak stryj z piątej wody po kisielu, opowiadał swojej córce, jak słyszała o tym od jego kuzynki ich ciotka". Żegnam.
A na przyszłość - jak chcesz nadal obrzucać mnie oszczerstwami, przygotuj się lepiej i podaj konkrety. Możesz podać nieaktywne linki, poradzę sobie.
Prawda zawsze się obroni. Bez złośliwości i uszczypliwości dałaś temu dowód i to nie podlega dyskusji,
Nie pierwszy to wątek z serii , a mój wujek, jedna znajoma, albo przyjechała rodzina itp. wraz z rozwojem wątku przybywają nowe fakty to już znamy i na tej podstawie jesteśmy w stanie ocenić czy ktoś kłamie lub nie.
MR inteligencja nie ma nic wspólnego z znajomością urządzeń komputerowych. Niektórzy nie potrafią wiele rzeczy bo zwyczajnie im to do życia nie potrzebna. Co do linków. Ja też nie linkuje czasem tutaj bo jest to tutaj zbyt skomplikowane. Wydaje mi się że wszystkie linki z automatu powinny się linkować, tak jak jest to na innych formach. Nie wiem czemu tutaj jeszcze tego nie ma. W każdym razie jest to rzeczy, której nie lubię na tym forum.
Mój kolega wezwał w pracy pogotowie do chorej, gorączkującej dziewczynki. Trzy razy wzywał. Nie chcieli przyjechać. W końcu powiedzial, że rozmowa jest nagrywana i poprosił o nazwisko dyspozytora. Byli za dwie minuty, bo po drugiej str ulicy.A kolega nie mógł opuścić 200 osób i sam isć. Przyjechali, ale go nawyzywali. Przy świadkach. Zapomnieli, że nauczyciel w pracy jest urzędnikiem państwowym na służbie prawnie chronionym. Dzis poszło zawiadomienie do prokuratury skierowane przez naszych szefów.
Majolika,ja też mam niezbyt dobre doświadczenia ze służbą zdrowia,ale w tym przypadku chcę zachować dystans.Wcale nie twierdzę,że Daria nie ma racji,ale uważam,że tzw."sklepowa relacja" to za mało.
Nie wiadomo co się stało w tym gabinecie, ale to jest fakt! Ja z natury jestem niewierny Tomasz, ale w tym przypadku, wierzę, syn starszej pani jest człowiekiem na poziomie, i na pewno, by nie miał powodów , żeby kłamać, zresztą, ona sama to potwierdziła.
Miałam kilka razy w życiu podczas(prywatnych!!) wizyt u lekarzy niemiłe sytuacje.Dlatego Ci wierzę. Jestem osobą kulturalną, nie dałam się nigdy sprowokować. Zamieniałam się wtedy w zimny, logiczny głaz i spokojnie prosiłam o wyjasnienie, czemu ktos się do mnie tak zachowuje. Gorzej jesli to jest schorowana starsza pani. Nie da sobie rady w takiej sytuacji,a wtedy nalezy zachować spokój i logikę. Kiedyś potraktowano tak moją już dziś nieżyjącą mamę.Całe szczęście byłam przy tym. Zarządałam wyjaśnienia. Takie sytuacje się zdarzają, ale są karygodne.
Swego czasu ja się tak rozchorowałam,że nie mogłam iść do lekarza o własnych siłach a i nie miał mnie kto zawieść,miałam jak sie okazało światłowstręt.zadzwoniłam na pogotowie zamawiając wizytę do domu,ale pani dyspozytorka mi powiedziała,że pogotowie do chorych nie jeździ,żebym zadzwoniła do lekarza rodzinnego,a ja jej na to że w sobote lekarz rodzinny nie przyjmuje,więc stwierdziła,że może za duzo wypiłam.
Nie raz wzywam pogotowie do naszych czasem chorujących internackich dzieci.Najgorzej jest nocą.Ale wiem, że trzeba być stanowczym i konkretnie żądać.Powoływać się na prawo.Konkretnie.No jest ryzyko , ze cię powyzywają potem,,,ale cóż... niczym są wyzwiska wobec zdrowia dzieciaka.Czasem przełknę)))Pies ich tańcował))
Właśnie nie wiadomo, nawet jakby tak było, to nikt się nikomu do tego nie przyzna.Teraz pomyślałam , że może pan profesor liczył na kasę , a nie dostał i dlatego tak się zachował.
Witaj, czekałam na Ciebie, nie wiedziałam tylko kiedy się pojawisz:)))))Tak szafranku,masz rację, jestem bardzo fajna, ciekawa i fascynująca:)))) Do tego smacznie gotuje, i własnie zrobiłam pyszny farsz do uszek świątecznych
Dobry tytuł dla tego tematu..... Zastanawiam się, gdzie był syn podczas gdy 80-letnia matka weszła do gabinetu? Czy nie powinien być z nią, albo pod drzwiami? Gdy jeździłam z moją Mamą po lekarzach, zawsze wchodziłam razem z nią. Gdyby mnie wyproszono siedziałabym pod drzwiami. Gdyby coś takiego się wydarzyło, a ja byłabym pod drzwiami w poczekalni.... szkoda gadać! Ogólnie przyglądając się tematowi tak jak go opisałaś.... trudno mi w to uwierzyć.
Zdarzają się chamskie elementy nawet w tym szacownym zawodzie jakim jest lekarz. Wsród tych chamów-lekarzy jeszcze mniej jest takich, którzy znieważają kobiety, szczególnie starsze. Matka sąsiada musiałaby być niezwykle rzadkim przypadkiem statystycznym. Cóż, ci co wygrywają w Totka tez są rzadkim przypadkiem statystycznym. Możesz napisać jakiej specjalności był to lekarz i choćby dzielnicę gdzie przyjmuje ten jakiś profesor?
Zosiu,nie każda 80 latka,jest zniedołężniałą staruszką, że trzeba ją prowadzić wszędzie za rękę.Moja babcia w tym wieku, jeszcze wszystko sama robiła, jeździła na targ po zakupy i do sklepu mięsnego.
Starsza pani też się dobrze trzyma, syn ją tylko zawiózł, nie wiem jakiej specjalizacji był lekarz, wiem tylko że jest z Warszawy..
to w sumie niewiele wiesz.... Temat jednak chwyta za serce, tylko co dalej? Myślę, ze dziewczyny miały rację twierdząc, że to temat z magla. Przepraszam, ze sklepu.
Jakbyś przeczytała dokładnie mój pierwszy post, to byś się doczytała ile wiem. Nie należę do osób , które biegają po sąsiadkach na plotki.Napisałam co mi powiedziała znajoma, syn starszej pani to potwierdził i ona też i to mi wystarczy, może wg Ciebie, powinnam ich ciągnąć za język i zrobić dokładne przesłuchanie? To nie mój styl.Napisałam tylko na Wż, co się kobiecie przytrafiło.
W tym wieku ludzie, choć fizycznie czasem trzymają się w miarę dobrze często(nie zawsze) są umysłowo jakby nieporadni. Jakby nie radza sobie ze wspólczesnym, okrutnym światem.Trzeba im pomóc, wspierać. Zwłaszcza w takich, trudnych sytuacjach. Na świecie jest pełno cwaniaków, którzy wykorzystują tę słabość starszych ludzi. Chrońmy ich.
Kłamiesz jak każdy i jest w Tobie dużo nienawiści, zapomniałaś co pisałaś na starym swoim nicku? Jak to nienawidzisz ludzi otyłych, ja pamiętam bardzo dobrze.
Nie wierzę też, w Twoje dobre serce,że sponsorujesz koty i psy:)Nie wierzę i mam do Tego prawo, tak samo jak Ty masz prawo nie wierzyć, w to co ja piszę.:)
Szkoda marnować 1000 posta. Masz rację. Nienawidzę wszystkich, którzy nie noszą rozmiaru 0, mają niższe wykształcenie od profesora Miodka, nie noszą modnych ubrań (Prada jest dla biedaków), jędza schabowe zamiast chrupać kiełki, używają tanich perfum, nie mają willi na Hawajach. A tak i kłamię.... przez 8 lat kłamałam w żywe oczy mych niczego nie podejrzewających, niewinnych dzieci, że Mikołaj przynosi prezenty. Teraz zarzucę lateksowe wdzianko i pójdę się wychłostać, myśląc o tobie, Mamo-Różyczki.
Dopisano 13-11-05 8:59:42:
A tu jeszcze dowód na moje kolejne kłamstwa: Rychu z Babi witany przez reprezentację naszych bezdomnych podopiecznych. Ja oczywiście w krzakach żrę kiełbasę, żeby kotom nie dać i robię zdjęcia.
Ma już 3 miesiące! Kiełbasa się mi skończyła i musiałam wracać... Ciężko mi Mamę z całym tym majdanem do siebie przeprowadzić... poza tym Mama jakaś niechętna... taka podła córka, też bym nie chciała z nią w jednym kraju mieszkać.
Szkoda marnować 1000 posta. Masz rację. Nienawidzę wszystkich, którzy nie noszą rozmiaru 0, mają niższe wykształcenie od profesora Miodka, nie noszą modnych ubrań (Prada jest dla biedaków), jędza schabowe zamiast chrupać kiełki, używają tanich perfum, nie mają willi na Hawajach. A tak i kłamię.... przez 8 lat kłamałam w żywe oczy mych niczego nie podejrzewających, niewinnych dzieci, że Mikołaj przynosi prezenty. Teraz zarzucę lateksowe wdzianko i pójdę się wychłostać, myśląc o tobie, Mamo-Różyczki.Dopisano 13-11-05 8:59:42:A tu jeszcze dowód na moje kolejne kłamstwa: Rychu z Babi witany przez reprezentację naszych bezdomnych podopiecznych. Ja oczywiście w krzakach żrę kiełbasę, żeby kotom nie dać i robię zdjęcia.Dopisano 13-11-05 9:00:53:
Smutne to.... Bardzo smutne :/ i nie chodzi juz o temat wątku a sposób wypowiedzi MR... czy ktoś z admin. mógłby zainterweniowac? Przepraszam, ale prezentowany poziom kultury jest żenujący i z fajnego portalu z bogatym dorobkiem użytkowników robi się jeden wielki bałagan ://
Właśnie ,dla mnie bardzo smutne, jak się wchodzi tylko po to, żeby mi dowalać ,Założyłam wątek po to , żeby poznać zdanie innych, a nie po to, żeby mi zarzucano że kłamię.Nie podoba się wątek , proszę go omijać.
Ja tutaj żadnego bałaganu nie robię, ale jeżeli będziecie mnie atakować, nie będę dłużna.:)
Ja mam takie samo zdanie.Niektórzy ludzie lubią plotkami, opowiastkami itd.wzbudzać zainteresowanie innych ludzi. Często sami nie mający nic sensownego i mądrego do powiedzenia.
Szczególnie na małych wsiach , gdzie każdy każdego zna. Niejedna wścibska sąsiadka zapytała mnie czy planuje ciążę. Byłam w szoku, że można zadać tak prywatne pytanie obcej osobie.
A ja mieszkam na wsi i bardzo to lubię. Nie jestem anonimowa.Lubię gdy każdy mnie zna. Czasami ludzie są ciekawi i mają bujną wyobraźnie. Ja nie plotkuję nigdy na nikogo, a temat zawsze ze wszystkimi znajdę. Kiedyś mieszkałam w mieszkaniu dwupokojowym w bloku i od dzieciństwa marzyłam o własnym domku na wsi, bo w bloku się "dusiłam". Przyjmuję to z całym dobrodziejstwem , a szczególnie kiedy sąsiedzi zaśpiewają mi Mnogaje leta na urodziny. Dawniej mieszkałam na Islandii, na peryferiach i też było mi dobrze. A ludzie na wsi mają często więcej kultury i wrażliwości od innych ludzi.
Nie mówię, że na wsi jest źle. Tylko poruszyłam temat nietaktownych ludzi, którzy są bardzo ciekawi życia innych. Też temat znajdę z każdym jednak są granice, których nie można przekroczyć. Inne relacje łączą nas z bliskimi ludźmi a inne z obcymi np. sąsiadami.
Przebrnęłam przez większość tego wątku i dalej nie dałam rady!!! Jeśli kogoś nie interesuje wątek, to niech go nie czyta.Jeśli ktoś kogoś nie lubi, niech go nie osądza publicznie. Czy któraś z szanownych koleżanek tak by se używała w realu, czy tylko tu może sobie tak używać bezkarnie?? Ciekawa jestem jak by to wyglądało. A może by doszło do pogryzień??
Dobra. To by było na tyle komentarzy odnośnie form i treści w tym wątku.
Teraz moja opinia
Nie znam dokładnie sytuacji w gabinecie, dlatego trudno mi ocenić tego człowieka, Ale jako osobę wykonującą swój zawód powinien umieć zachowywać się poprawnie w różnych sytuacjach w swojej pracy.A takie zachowanie na pewno do poprawnych nie należy.
Ja parę razy korzystałam z usług pogotowia w pobliskim miasteczku . I tu zaczyna się tragikomedia. Są dwie wersje obsługi.
wersja pierwsza
No tak, ale musi Pani udać się do swego lekarza rodzinnego , bo my nie znamy stanu zdrowia pacjenta, a tym bardziej nie znamy jego historii jego choroby.
wersja druga
No tak, ale widzi Pani my nie posiadamy żadnych możliwości doraźnej pomocy i musi Pani się udać do Białegostoku niestety.
Innej wersji nie ma niestety w tym pogotowiu. To niestety nie tylko moje spostrzeżenia, ale i innych moich znajomych. Niby pięknie i grzecznie , ale gdzie ta pomoc??
A co się tyczy lekarzy i ich stosunku do pacjentów, to bardzo smutne czasami. Traktują swoich pacjentów w sposób przedmiotowy .
Ja całe szczęście mam świetnego lekarza rodzinnego, któremu nic nie można zarzucić.
A wiesz, że właśnie dzisiaj pomyślałam z rana, że masz szczęście do wątków. Chwilę mnie nie było, nowy wątek MR i buch! 70 wpisów. No i weszłam i zaczęłam czytać.
MR jak polityk ma swoich zwolenników i antagonistów:) Faktycznie tytul wątku mówi sam za siebie - kto chce niech wierzy, kto nie niech pominie. Po co takie swary.
Jedna strona medalu jest taka, że nie do końca wierzę, że profesor wstał z fotela i bez żadnego powodu powiedział coś takiego i wywalił babę z gabinetu. No - sorka. I, Mamo - Różyczki, żeby nie było, że nie wierzę tobie. Po prostu zasada jest taka, że każdy opowie swoją wersję i, niekoniecznie, wyjawi swoje "winy". Może rzeczywiście wpychała mu nachalnie kopertę a nie każdy lubi i musi brać. Szczególnie, że na to jest teraz nagonka.
Druga strona medalu - "państwo profesorostwo" to bardzo często zadufane chamy i gbury, w których nie ma grama kultury i którzy uważają, że wszystko im wolno. To wcale nie takie znowu "elity kulturalne" jak nam się wydaje. W zaciszu własnych gabinetów inaczej się zachowują. Ale trzeba beczkę soli zjeść, żeby to zobaczyć. Służbowo stykam się z takim towarzystwem dwadzieścia lat i przekonałam się, że wystarczy tę kulturę lekko poskrobać paznokciem, żeby na wierzch wylazło coś zupełnie innego.
Myślę że, za kilka dni, sprawa się wyjaśni, ale nie sądzę żeby mu kopertę dawała, no chyba że się mylę.Jakby tak było, to ja na miejscu syna starszej pani, nie złożyłabym zawiadomienia do prokuratury, bo bym się bała. Dawanie łapówki, jest tak samo karalne, jak branie:)
Brat mojej mamy, miał kilka lat temu operowanego polipa w nosie.Poszedł podziękować lekarce,a że chłop, jak to chłop, zamiast kwiatków, kupił jej czekoladki. Wszedł do gabinetu i mówi, pani doktor , chciałem podziękować.Pani doktor się spojrzała, wielce obrażona i powiedziała.Jak będę miała ochotę na czekoladki, to sobie kupię, odwróciła się do wujka tyłem i na tym było koniec rozmowy.Chłop nie wiedział co zrobić , zabrał czekoladki i wyszedł:))Podejrzewam , że jakby zaniósł kwiatki, to też by mu tak powiedziała, pewnie liczyła , na inne podziękowanie.
Też miałem fajny przypadek. Poszedłem podziękować lekarzowi (który był znany z tego że oczekuje na podziękowanie) za "usługę" . Dałem kopertę z wkładem 500 zł. Aby nie dawać do ręki położyłem ją pod plik papierów leżących na biurku. Lekarz (wiedząc, że syn mój jest dziennikarzem) bardzo się "obruszył", wyciągnął tę kopertę i ostentacyjnie mi ją oddał. Jakież było moje zdziwienie gdy po wyjściu z gabinetu zobaczyłem, że w kopercie jest 1000 zł . W pierwszej chwili chciałem odnieść i poprosić o zwrot mojej ale z zamiaru zrezygnowałem...(Bałem się, że na mnie nakrzyczy)
A jaki jest sens dawania łapówki w ogóle? Ja to nie bardzo rozumiem. W salach szpitalnych główne tematy: jak dać? ile dać? kiedy dać? Pacjenci mało się nie zesrają, żeby jak najszybciej dać w łapę a potem chodzą i skamlą, jak to lekarze biorą. Sami ich tego uczą. Trzy razy była krojona, na tamtym świecie byłam nie jedną nogą, ale dwiema i nigdy się nie splamiłam daniem łapówki przed czy po. Lekarz operujący i zespół pielęgniarski dostali kwiaty - i wzięli. I, ku smutkowi niektórych, wciąż żyję.
W Polsce, niestety, zawsze był dziwaczny dla mnie zwyczaj dawania "końcówki" renty/emerytury/pensji listonoszowi - czasami niemałej i od dłuższego czasu pojawiło się przekonanie, że jak w szpitalu nie dasz, to żywy nie wyjdziesz. No i się daje.
Sorka, jeszcze dopiszę, że oczywiście to ogólne wywody a nie do ciebie osobiście skierowane. I druga myśł, że zrobiono względny porządek z łapówkarstwem w policji drogowej, mam nadzieję, że za inne "typy" się też ktoś porządnie weźmie. Za biorących ale i za dających.
No pewnie, że tak. Dziecko już przy porodzie trzyma białą kopertę a zaczyna płakać z prostego powodu- lekarz ją odrazu zabiera. A gdyby jakaś mama zarzucała mi kłamstwo, że tak się nie dzieje to na swoją obronę powiem, że z waszej perspektywy drogie mamy to nie zawiele widać
kiedy mialem operacje na wyrostek i chcialem podziekowac to mi powiedzieli ze przyjmuja datki na charity ktore wspomaga lekarzy i pielegniarki i tam moge przekazac pieniadze jesli chce z dopiskiem w jakim szpitalu mialem operacje.
Spotkałam dzisiaj znajomą, powiedziała mi coś takiego, że aż się mi nie chciało w to uwierzyć.Jej znajoma sąsiadka, starsza pani po 80, skarżyła się od kilku miesięcy na ból kości policzkowej.Była u kilku lekarzy, robili jej różne badania, dostała leki, ale ból w ogóle nie mijał.
Więc pojechała do Warszawy, do jakiegoś profesora, zawiózł ją jej syn.Weszła do gabinetu i powiedziała , że była już u kilku lekarzy i tylko w panu doktorze jest jeszcze dla niej nadzieja, i może on jej pomoże.
Nie uwierzycie co zrobił lekarz! Podszedł do starszej pani, złapał ją za kark, podprowadził do drzwi i powiedział, wypier........j babo.Kobiecina wyszła zapłakana i opowiedział wszystko synowi, który złożył zawiadomienie do prokuratury. Ciekawa jestem co z tego wyniknie, u nas już cała wieś huczy, syn starszej pani , potwierdził w sklepie , że to miało miejsce.
Cham. Pewnie był pijany.
Powinnien był od razu zadzwonic na Policję i wezwac ich, może lekarz był pijany.
Daria.zanim coś napiszesz,sprawdż i żródło informacji,i ją samą.Gdybym ja zamieszczała takie..a...jedna pani drugiej i..entej,szkoda byłoby czasu i fatygi.Jeśli tak było faktycznie,jak piszesz,musisz wiedzieć i podać fakty,a nie plotki.czyli daty.nazwiska itp.Nie wierzę,że lekarz tak,od bez powodu rzuca się na pacjentkę.Chcesz zainteresować WŻ.,podaj dane.Na razie nie jest to dla mnie wiarygodne.
A,mogę się mylić,oczywiście,ale na wszystko potrzebuję dowodów.
dokładnie !!!!!!!
Poprawiłąm,ale sens wypowiedzi zachowałam.
Informację są wiarygodne na 100%
Daria,jak na razie to możesz w 100 procentach poświadczyć,tylko,że tak powiedział syn pacjentki.Zachowaj spokój i obiektywizm.Skoro nie było tam innej osoby niż lekarz i pacjentka,skąd i co możesz wiedzieć?
Wcale nie musisz tego czytać i mi wierzyć, ale nie myślisz chyba , że wpiszę tutaj nazwisko starszej pani i nazwisko lekarza, skoro sprawa jest w prokuraturze.Jak się wszystko wyjaśni, to możliwe jest, że usłyszysz o tym w mediach, a wtedy powinnaś się wstydzić , że zarzucasz mi kłamstwo, nie musze kłamać , to jest fakt! I jeszcze jedno, bardzo proszę zwracać się do mnie Mamo Różyczki.
Jeeejku,ale mnie zaskoczyłaś.Dobrze,Mamo Różyczki..nie przyszło mi do głowy,że mogłabyś poczuć się urażona,że piszę do Ciebie po imieniu.To przecież chyba normalne.Tym bardziej,że i Ty wielokrotnie tak się do mnie zwracałaś..Nie możesz znieść odrobiny obiektywizmu?Dopóki nie zapoznam się z faktami,mam prawo tak pisać i powinnaś to zrozumieć.Masz chyba jednak zbyt wybujałe "ego".
Tylko że ty masz taki nick, więc się do Ciebie tak zwracam.
Mój "nick" w tym przypadku to i moje imię.Chyba nie powinno być to tematem sporu.'?
Jakbym chciał zainteresować Wż jakiś tematem, to tyle ich różnych w necie , ale to co napisałam, jest prawdą na 100%.
Masz rację, sporu o Twój nick , nie będzie:)
jaką trzeba być plotkarą, by zaśmiecać forum takimi informacjami! Jeśli sprawa trafi do mediów, będziesz się szczycić, że pierwsza poinformowałaś o tym czytelników WŻ? Niskie. Nie lubię osób, które analizują czyjeś życie, przeżycia, doświadczenia - opowiadając je, dodając nierzadko od siebie szczególików, by dodać sprawie pikanterii, osądzają nie będąc świadkami sytuacji, stając w roli znawcy jedynie słusznej opcji. Żałosne...
Ps. Źle mi się podpięło, miało być do autorki wątku
No cóz...jest to forum kulinarne.A ja mimo, że z autorką tekstu nigdy tu nie ciućkałyśmy sobie, wprost odwrotnie... myśle, że ma trochę racji...To smutne, ale bywają takie sytuacje.
Ulżyłaś sobie zazdrośnico?Kiedyś wyżywałaś się na mojej córce, bo byłaś zazdrosna o jej przepisy, teraz piszesz , że ja jestem plotkarą.Tutaj nie trafiłaś akurat, bo to nie są żadne plotki, tylko prawda.
Dużo, dużo gorsze były tematy na forum i jakoś nigdy Ci to nie przeszkadzałoWręcz przeciwnie!
Ja?!!!!!A Boże broń!Coś ty?
Majoliko, przecież , to nie do Ciebie :)
uffffff
ja? na Twojej córce? Proszę o konkrety i cytaty.Ubawiłam się :D
Nie, to nie są plotki. Prawda w 100%. Byłaś w gabinecie, widziałaś, - tu cytat: Nie wiadomo co się stało w tym gabinecie, ale to jest fakt!
Oczywiście że to fakt:)Mojej córki już tutaj nie ma na tym forum, więc po co mam przytaczać fakty.Ty chyba lubisz jednak plotki, skoro bierzesz udział w tym wątkuSama nazwa powsinoga to potwierdza:))))
nie wiem, czy jest, czy jej nie ma. Przejrzałam jej przepisy, one są. Umieściłam zresztą chwilę temu linki na dowód. Nie śledzę na bieżąco obecności kogokolwiek na forum (mam też realne życie). I znów się przekonałam - rzucasz oszczerstwa bez dowodów. Szerzysz nieprawdę i ploty, ot co ;)
Wyżyłaś się na niej, na gg, jak jeszcze miała i poszło między innymi o Twoją botwinkę.:)
chyba coś ci się pomyliło, bo nie korzystam z GG. Chcesz rzucać oszczerstwa - powtarzam - dostarcz dowodów.
Podaj mi powiązanie słowa powsinoga z plotkami, bo nie nadążam za Twoim intelektem ;)
Powsinoga to taka osoba, co w miejscu nie usiedzi:)Tylko lata po wsi, przy okazji, przyniesie plotki do domu. Ja po wsi nie latam, bo jestem domatorką:)))
Hahahahaha,, zaraz umrę ze smiechu, zlituj się)))Hahahahah
we wsi internetów ni ma ?
Witam
Określenie powsinoga ma wiele innych znaczeń. Zależnie w jakim kontekście te słowo jest użyte, w jakim zdaniu itd. Nie można nikogo oceniać zależnie od pseudonimu. Tym bardziej w sieci.
Właśnie , nie można wpadać raz na rok , na Wż i nazywać kogoś plociuchem, tego zapomniałaś , jeszcze dopisać.:)
Mamo Rózyczki, to zabawne, że ludzie się przejmuja takimi głupotami.Przestań.Masz klasę, tylko ją ukaż teraz.
Ja nikogo nie nazwałam ,,plociuchem" . Nawet takiego słowa nie znam. A ile jestem na WŻ to
moja prywatna sprawa.
Ps. Może tutaj się wyżyłam? http://wielkiezarcie.com/recipe47199.html
Aż przejrzałam swoje wpisy pod przepisami i znalazłam tylko pod dwoma moje komentarze.
Inny: http://wielkiezarcie.com/recipe49667.html
hehe :D Plotuśnica! ;)
PAX, PAX vobiscum!!!! Pokój!
Dziewczyny, a po co i o co wy się kłócicie?Przecież jesteśmy koleżankami)))to tylko temat czatowy...Pogódźmy sie...szkoda życia i dobrego humoru)))
Jak się nauczysz prawidłowo wstawiać podświetlone linki, to chętnie poczytam:)Nie chce mi się przeklejać do przeglądarki:)Od 2004 roku , przebywasz na Wż, chyba już najwyższy czas się nauczyć
Zabrakło argumentów na niezbite dowody, co? :)
O rety, żywcem jak moje chłopaki internackie. Jak sie pokłóca o wór to aż sie pobiją...ale oni zaraz sie godzą))Dziewczyny, no co wy)))
ja bym proponowała zamknąć ten żałosny plotkarski wątek :)
A co to znaczy plotuśnica?:))istnieje w ogóle takie słowo u profesora Miodka?:))
http://pl.wiktionary.org/wiki/plotkarz
Hahahaha, wariactwo))))))Hahahaha
Taka inteligentna jesteś, a w dalszym ciągu linków wstawiać nie umiesz, szkoda, znów go nie przeczytam
mogłabym napisać, że nadal nie umiesz kopiować linków, ale już mi się nie chce zniżać do Twojego poziomu - plotkar sklepowych w stylu "tak tak sąsiadeczko, to najprawdziwsza prawda jest, w 100%, sama słyszałam, jak stryj z piątej wody po kisielu, opowiadał swojej córce, jak słyszała o tym od jego kuzynki ich ciotka". Żegnam.
A na przyszłość - jak chcesz nadal obrzucać mnie oszczerstwami, przygotuj się lepiej i podaj konkrety. Możesz podać nieaktywne linki, poradzę sobie.
Teraz zmykam do realnego życia.
Dawno nie miałam takiego rechotu, jak dzis...hehehe.Kłotnia o wór.....no, no,no...oj wy macie charakterki...hahahaha
Powsinoga ma okres, albo menopauzę i nie ma się na kim wyżyć więc myśli że znalazła sobie ofiarę, Majoliko, śmiech to zdrowie:)
Kopiować umiem i to bardzo, ale Twoich mi się nie chce
I do tego tytuł jest bardzo trafiony Aż się wierzyć nie chce!
Miło cię widzieć w zdrowiu Spajder, na Ciebie też czekałam, pozdrawiam
Ćmy do światła, pszczoły do miodu...
hmmm.
Na pewno i na mnie czekasz :D
Oczywiście że tak:)
Dziewczyny, ja chce życ...zlitujcie sie,,,hahahaha
MR inteligencja nie ma nic wspólnego z znajomością urządzeń komputerowych. Niektórzy nie potrafią wiele rzeczy bo zwyczajnie im to do życia nie potrzebna. Co do linków. Ja też nie linkuje czasem tutaj bo jest to tutaj zbyt skomplikowane. Wydaje mi się że wszystkie linki z automatu powinny się linkować, tak jak jest to na innych formach. Nie wiem czemu tutaj jeszcze tego nie ma. W każdym razie jest to rzeczy, której nie lubię na tym forum.
Chyba się źle podpięłaś. to nie powinno być do mnie
Podpinam dobrze, ale coś drzewko znowu skacze:)
popieram!
Mój kolega wezwał w pracy pogotowie do chorej, gorączkującej dziewczynki. Trzy razy wzywał. Nie chcieli przyjechać. W końcu powiedzial, że rozmowa jest nagrywana i poprosił o nazwisko dyspozytora. Byli za dwie minuty, bo po drugiej str ulicy.A kolega nie mógł opuścić 200 osób i sam isć. Przyjechali, ale go nawyzywali. Przy świadkach. Zapomnieli, że nauczyciel w pracy jest urzędnikiem państwowym na służbie prawnie chronionym. Dzis poszło zawiadomienie do prokuratury skierowane przez naszych szefów.
Majolika,ja też mam niezbyt dobre doświadczenia ze służbą zdrowia,ale w tym przypadku chcę zachować dystans.Wcale nie twierdzę,że Daria nie ma racji,ale uważam,że tzw."sklepowa relacja" to za mało.
Nie wiadomo co się stało w tym gabinecie, ale to jest fakt! Ja z natury jestem niewierny Tomasz, ale w tym przypadku, wierzę, syn starszej pani jest człowiekiem na poziomie, i na pewno, by nie miał powodów , żeby kłamać, zresztą, ona sama to potwierdziła.
Miałam kilka razy w życiu podczas(prywatnych!!) wizyt u lekarzy niemiłe sytuacje.Dlatego Ci wierzę. Jestem osobą kulturalną, nie dałam się nigdy sprowokować. Zamieniałam się wtedy w zimny, logiczny głaz i spokojnie prosiłam o wyjasnienie, czemu ktos się do mnie tak zachowuje. Gorzej jesli to jest schorowana starsza pani. Nie da sobie rady w takiej sytuacji,a wtedy nalezy zachować spokój i logikę. Kiedyś potraktowano tak moją już dziś nieżyjącą mamę.Całe szczęście byłam przy tym. Zarządałam wyjaśnienia. Takie sytuacje się zdarzają, ale są karygodne.
Syn może mówić to co mu babcia powiedziała,nie przypuszczając,że chciała dac koperte.
Dla nas to starsza pani, nie babcia. Babcią to ona jest dla swoich wnuków jedynie.
Swego czasu ja się tak rozchorowałam,że nie mogłam iść do lekarza o własnych siłach a i nie miał mnie kto zawieść,miałam jak sie okazało światłowstręt.zadzwoniłam na pogotowie zamawiając wizytę do domu,ale pani dyspozytorka mi powiedziała,że pogotowie do chorych nie jeździ,żebym zadzwoniła do lekarza rodzinnego,a ja jej na to że w sobote lekarz rodzinny nie przyjmuje,więc stwierdziła,że może za duzo wypiłam.
Nie raz wzywam pogotowie do naszych czasem chorujących internackich dzieci.Najgorzej jest nocą.Ale wiem, że trzeba być stanowczym i konkretnie żądać.Powoływać się na prawo.Konkretnie.No jest ryzyko , ze cię powyzywają potem,,,ale cóż... niczym są wyzwiska wobec zdrowia dzieciaka.Czasem przełknę)))Pies ich tańcował))
Czy babcia prosząc o pomoc lekarza nie wręczała mu pieniędzy? Wtedy takiej reakcji bym się nie dziwiła.
Właśnie nie wiadomo, nawet jakby tak było, to nikt się nikomu do tego nie przyzna.Teraz pomyślałam , że może pan profesor liczył na kasę , a nie dostał i dlatego tak się zachował.
I to zdanie daje nam obraz , jak to wiarygodna wiadomość.
Odpowiadałam na post przed edycją.
To było do autorki wątku , ale edytowała w momencie kiedy pisałam odpowiedź.
Własnie,mogło tez tak być.
Mogło tez tak być,a babcia nie chce się przyznac,że chciała dać łapówkę.
mr jako wiejska kokoszka zawsze i igły zrobi widły ,mysli ze jest ciekawa ,fajna i fascynująca
Witaj, czekałam na Ciebie, nie wiedziałam tylko kiedy się pojawisz:)))))Tak szafranku,masz rację, jestem bardzo fajna, ciekawa i fascynująca:)))) Do tego smacznie gotuje, i własnie zrobiłam pyszny farsz do uszek świątecznych
Do Wigilii jeszcze 50 dni. Dopiero w grudniu będę coś przygotowywać. Dla mnie za wcześnie.
Można już śmiało mrozić pierogi i uszka, nic im się nie stanie:)Kupując w sklepie, leżą one dużo dłużej zamrożone.
I do tego pomysłowa!
Dobry tytuł dla tego tematu..... Zastanawiam się, gdzie był syn podczas gdy 80-letnia matka weszła do gabinetu? Czy nie powinien być z nią, albo pod drzwiami? Gdy jeździłam z moją Mamą po lekarzach, zawsze wchodziłam razem z nią. Gdyby mnie wyproszono siedziałabym pod drzwiami. Gdyby coś takiego się wydarzyło, a ja byłabym pod drzwiami w poczekalni.... szkoda gadać! Ogólnie przyglądając się tematowi tak jak go opisałaś.... trudno mi w to uwierzyć.
Zdarzają się chamskie elementy nawet w tym szacownym zawodzie jakim jest lekarz. Wsród tych chamów-lekarzy jeszcze mniej jest takich, którzy znieważają kobiety, szczególnie starsze. Matka sąsiada musiałaby być niezwykle rzadkim przypadkiem statystycznym. Cóż, ci co wygrywają w Totka tez są rzadkim przypadkiem statystycznym. Możesz napisać jakiej specjalności był to lekarz i choćby dzielnicę gdzie przyjmuje ten jakiś profesor?
Zosiu,nie każda 80 latka,jest zniedołężniałą staruszką, że trzeba ją prowadzić wszędzie za rękę.Moja babcia w tym wieku, jeszcze wszystko sama robiła, jeździła na targ po zakupy i do sklepu mięsnego.
Starsza pani też się dobrze trzyma, syn ją tylko zawiózł, nie wiem jakiej specjalizacji był lekarz, wiem tylko że jest z Warszawy..
to w sumie niewiele wiesz.... Temat jednak chwyta za serce, tylko co dalej? Myślę, ze dziewczyny miały rację twierdząc, że to temat z magla. Przepraszam, ze sklepu.
Jakbyś przeczytała dokładnie mój pierwszy post, to byś się doczytała ile wiem. Nie należę do osób , które biegają po sąsiadkach na plotki.Napisałam co mi powiedziała znajoma, syn starszej pani to potwierdził i ona też i to mi wystarczy, może wg Ciebie, powinnam ich ciągnąć za język i zrobić dokładne przesłuchanie? To nie mój styl.Napisałam tylko na Wż, co się kobiecie przytrafiło.
W tym wieku ludzie, choć fizycznie czasem trzymają się w miarę dobrze często(nie zawsze) są umysłowo jakby nieporadni. Jakby nie radza sobie ze wspólczesnym, okrutnym światem.Trzeba im pomóc, wspierać. Zwłaszcza w takich, trudnych sytuacjach. Na świecie jest pełno cwaniaków, którzy wykorzystują tę słabość starszych ludzi. Chrońmy ich.
Zgadzam się, że w historię nie chce się wierzyć. Nie wierzę w historie pt. "Jedna baba drugiej babie..."
Masz do tego prawo, ja też nie wierzę w to, co Ty czasami piszesz.
Tylko ja nigdy nie kłamię, bo po co? Ty akurat wierzyć nie musisz.
Kłamiesz jak każdy i jest w Tobie dużo nienawiści, zapomniałaś co pisałaś na starym swoim nicku? Jak to nienawidzisz ludzi otyłych, ja pamiętam bardzo dobrze.
Nie wierzę też, w Twoje dobre serce,że sponsorujesz koty i psy:)Nie wierzę i mam do Tego prawo, tak samo jak Ty masz prawo nie wierzyć, w to co ja piszę.:)
Szkoda marnować 1000 posta. Masz rację. Nienawidzę wszystkich, którzy nie noszą rozmiaru 0, mają niższe wykształcenie od profesora Miodka, nie noszą modnych ubrań (Prada jest dla biedaków), jędza schabowe zamiast chrupać kiełki, używają tanich perfum, nie mają willi na Hawajach. A tak i kłamię.... przez 8 lat kłamałam w żywe oczy mych niczego nie podejrzewających, niewinnych dzieci, że Mikołaj przynosi prezenty. Teraz zarzucę lateksowe wdzianko i pójdę się wychłostać, myśląc o tobie, Mamo-Różyczki.
Dopisano 13-11-05 8:59:42:
A tu jeszcze dowód na moje kolejne kłamstwa: Rychu z Babi witany przez reprezentację naszych bezdomnych podopiecznych. Ja oczywiście w krzakach żrę kiełbasę, żeby kotom nie dać i robię zdjęcia.Dopisano 13-11-05 9:00:53:
Wiem , wiem!:)
Bardzo fajne stare zdjęcie z Polski:)
Ma już 3 miesiące! Kiełbasa się mi skończyła i musiałam wracać... Ciężko mi Mamę z całym tym majdanem do siebie przeprowadzić... poza tym Mama jakaś niechętna... taka podła córka, też bym nie chciała z nią w jednym kraju mieszkać.
Tu chyba nie chodzi o to , czy zdjęcia z Polski , czy z Rumunii . Ważna jest pomoc zwierzętom, a to chyba każdy widzi.
Szkoda marnować 1000 posta. Masz rację. Nienawidzę wszystkich,
którzy nie noszą rozmiaru 0, mają niższe wykształcenie od profesora
Miodka, nie noszą modnych ubrań (Prada jest dla biedaków), jędza
schabowe zamiast chrupać kiełki, używają tanich perfum, nie mają willi na
Hawajach. A tak i kłamię.... przez 8 lat kłamałam w żywe oczy mych
niczego nie podejrzewających, niewinnych dzieci, że Mikołaj przynosi
prezenty. Teraz zarzucę lateksowe wdzianko i pójdę się wychłostać,
myśląc o tobie, Mamo-Różyczki.Dopisano 13-11-05 8:59:42:A tu jeszcze
dowód na moje kolejne kłamstwa: Rychu z Babi witany przez
reprezentację naszych bezdomnych podopiecznych. Ja oczywiście w krzakach
żrę kiełbasę, żeby kotom nie dać i robię zdjęcia.Dopisano 13-11-05
9:00:53:
ja pikole ale się uśmiałam
ja również
Smutne to.... Bardzo smutne :/ i nie chodzi juz o temat wątku a sposób wypowiedzi MR... czy ktoś z admin. mógłby zainterweniowac? Przepraszam, ale prezentowany poziom kultury jest żenujący i z fajnego portalu z bogatym dorobkiem użytkowników robi się jeden wielki bałagan ://
Właśnie ,dla mnie bardzo smutne, jak się wchodzi tylko po to, żeby mi dowalać ,Założyłam wątek po to , żeby poznać zdanie innych, a nie po to, żeby mi zarzucano że kłamię.Nie podoba się wątek , proszę go omijać.
Ja tutaj żadnego bałaganu nie robię, ale jeżeli będziecie mnie atakować, nie będę dłużna.:)
Ja mam takie samo zdanie.Niektórzy ludzie lubią plotkami, opowiastkami itd.wzbudzać zainteresowanie innych ludzi. Często sami nie mający nic sensownego i mądrego do powiedzenia.
Szczególnie na małych wsiach , gdzie każdy każdego zna. Niejedna wścibska sąsiadka zapytała mnie czy planuje ciążę. Byłam w szoku, że można zadać tak prywatne pytanie obcej osobie.
Ja nie mieszkam w małej wiosce, kiedyś mieszkałam w Warszawie, teraz 20 km od niej, należę do Warszawy Zachód:)
Może nie byłaś dla niej taka obca, jak Cię zapytała. Jedynym sposobem na wścibskie sąsiadki, jest zamykanie furtki na klucz, ja tak zaczęłam robić:)
To, że zna mnie od dziecka nie upoważnia ją do zadawania pytań prywatnych a nawet bardzo.
A ja mieszkam na wsi i bardzo to lubię. Nie jestem anonimowa.Lubię gdy każdy mnie zna. Czasami ludzie są ciekawi i mają bujną wyobraźnie. Ja nie plotkuję nigdy na nikogo, a temat zawsze ze wszystkimi znajdę. Kiedyś mieszkałam w mieszkaniu dwupokojowym w bloku i od dzieciństwa marzyłam o własnym domku na wsi, bo w bloku się "dusiłam". Przyjmuję to z całym dobrodziejstwem , a szczególnie kiedy sąsiedzi zaśpiewają mi Mnogaje leta na urodziny. Dawniej mieszkałam na Islandii, na peryferiach i też było mi dobrze. A ludzie na wsi mają często więcej kultury i wrażliwości od innych ludzi.
Kochana, a na Islandii jest coś poza peryferiami?
Jest Reykavik jak jako stolica i duuużżżżo prawdziwej przestrzeni.
Nie mówię, że na wsi jest źle. Tylko poruszyłam temat nietaktownych ludzi, którzy są bardzo ciekawi życia innych. Też temat znajdę z każdym jednak są granice, których nie można przekroczyć. Inne relacje łączą nas z bliskimi ludźmi a inne z obcymi np. sąsiadami.
Przebrnęłam przez większość tego wątku i dalej nie dałam rady!!! Jeśli kogoś nie interesuje wątek, to niech go nie czyta.Jeśli ktoś kogoś nie lubi, niech go nie osądza publicznie. Czy któraś z szanownych koleżanek tak by se używała w realu, czy tylko tu może sobie tak używać bezkarnie?? Ciekawa jestem jak by to wyglądało. A może by doszło do pogryzień??
Dobra. To by było na tyle komentarzy odnośnie form i treści w tym wątku.
Teraz moja opinia
Nie znam dokładnie sytuacji w gabinecie, dlatego trudno mi ocenić tego człowieka, Ale jako osobę wykonującą swój zawód powinien umieć zachowywać się poprawnie w różnych sytuacjach w swojej pracy.A takie zachowanie na pewno do poprawnych nie należy.
Ja parę razy korzystałam z usług pogotowia w pobliskim miasteczku . I tu zaczyna się tragikomedia. Są dwie wersje obsługi.
wersja pierwsza
No tak, ale musi Pani udać się do swego lekarza rodzinnego , bo my nie znamy stanu zdrowia pacjenta, a tym bardziej nie znamy jego historii jego choroby.
wersja druga
No tak, ale widzi Pani my nie posiadamy żadnych możliwości doraźnej pomocy i musi Pani się udać do Białegostoku niestety.
Innej wersji nie ma niestety w tym pogotowiu. To niestety nie tylko moje spostrzeżenia, ale i innych moich znajomych. Niby pięknie i grzecznie , ale gdzie ta pomoc??
A co się tyczy lekarzy i ich stosunku do pacjentów, to bardzo smutne czasami. Traktują swoich pacjentów w sposób przedmiotowy .
Ja całe szczęście mam świetnego lekarza rodzinnego, któremu nic nie można zarzucić.
Laugasel, ja już tutaj przywykłam, że jak tylko założę jakiś wątek, wchodzą tutaj osoby, po to tylko, żeby się na mnie wyżyć.:)
Dlatego się bronię zawsze sama, zobacz jak mało jest dyskusji w temacie, ale za to ile innych tematów:)))
A wiesz, że właśnie dzisiaj pomyślałam z rana, że masz szczęście do wątków. Chwilę mnie nie było, nowy wątek MR i buch! 70 wpisów. No i weszłam i zaczęłam czytać.
MR jak polityk ma swoich zwolenników i antagonistów:) Faktycznie tytul wątku mówi sam za siebie - kto chce niech wierzy, kto nie niech pominie. Po co takie swary.
To i ja wtrącę swoje trzy grosze.
Jedna strona medalu jest taka, że nie do końca wierzę, że profesor wstał z fotela i bez żadnego powodu powiedział coś takiego i wywalił babę z gabinetu. No - sorka. I, Mamo - Różyczki, żeby nie było, że nie wierzę tobie. Po prostu zasada jest taka, że każdy opowie swoją wersję i, niekoniecznie, wyjawi swoje "winy". Może rzeczywiście wpychała mu nachalnie kopertę a nie każdy lubi i musi brać. Szczególnie, że na to jest teraz nagonka.
Druga strona medalu - "państwo profesorostwo" to bardzo często zadufane chamy i gbury, w których nie ma grama kultury i którzy uważają, że wszystko im wolno. To wcale nie takie znowu "elity kulturalne" jak nam się wydaje. W zaciszu własnych gabinetów inaczej się zachowują. Ale trzeba beczkę soli zjeść, żeby to zobaczyć. Służbowo stykam się z takim towarzystwem dwadzieścia lat i przekonałam się, że wystarczy tę kulturę lekko poskrobać paznokciem, żeby na wierzch wylazło coś zupełnie innego.
Myślę że, za kilka dni, sprawa się wyjaśni, ale nie sądzę żeby mu kopertę dawała, no chyba że się mylę.Jakby tak było, to ja na miejscu syna starszej pani, nie złożyłabym zawiadomienia do prokuratury, bo bym się bała. Dawanie łapówki, jest tak samo karalne, jak branie:)
Brat mojej mamy, miał kilka lat temu operowanego polipa w nosie.Poszedł podziękować lekarce,a że chłop, jak to chłop, zamiast kwiatków, kupił jej czekoladki. Wszedł do gabinetu i mówi, pani doktor , chciałem podziękować.Pani doktor się spojrzała, wielce obrażona i powiedziała.Jak będę miała ochotę na czekoladki, to sobie kupię, odwróciła się do wujka tyłem i na tym było koniec rozmowy.Chłop nie wiedział co zrobić , zabrał czekoladki i wyszedł:))Podejrzewam , że jakby zaniósł kwiatki, to też by mu tak powiedziała, pewnie liczyła , na inne podziękowanie.
Dawanie jest tak samo karalne, jak branie. Zgoda! Ale weź pod uwagę, że najczęściej "wygrywa" ten, kto zawiadamia. :) To tak na marginesie.
Też miałem fajny przypadek. Poszedłem podziękować lekarzowi (który był znany z tego że oczekuje na podziękowanie) za "usługę" . Dałem kopertę z wkładem 500 zł. Aby nie dawać do ręki położyłem ją pod plik papierów leżących na biurku. Lekarz (wiedząc, że syn mój jest dziennikarzem) bardzo się "obruszył", wyciągnął tę kopertę i ostentacyjnie mi ją oddał. Jakież było moje zdziwienie gdy po wyjściu z gabinetu zobaczyłem, że w kopercie jest 1000 zł . W pierwszej chwili chciałem odnieść i poprosić o zwrot mojej ale z zamiaru zrezygnowałem...(Bałem się, że na mnie nakrzyczy)
PS. Więcej już tego lekarza nie widziałem.
I oto pierwszy znany mi przypadek zarobienia na służbie zdrowia przez pacjenta :)
Ale się uśmiałam, biedak, oddał nie tą kopertę:)))
Bahus! Ty normalnie wziąłeś łapówkę!
Bahus jak zwykle wymiata!
Prawda!!!!
super :) :)
A to dobre,ale się uśmiałam.
Ale może ktoś mi wyjaśni-jaki jest sens dawania łapówki po zabiegu/usłudze?pytam z czystej ciekawości.
A jaki jest sens dawania łapówki w ogóle? Ja to nie bardzo rozumiem. W salach szpitalnych główne tematy: jak dać? ile dać? kiedy dać? Pacjenci mało się nie zesrają, żeby jak najszybciej dać w łapę a potem chodzą i skamlą, jak to lekarze biorą. Sami ich tego uczą. Trzy razy była krojona, na tamtym świecie byłam nie jedną nogą, ale dwiema i nigdy się nie splamiłam daniem łapówki przed czy po. Lekarz operujący i zespół pielęgniarski dostali kwiaty - i wzięli. I, ku smutkowi niektórych, wciąż żyję.
W Polsce, niestety, zawsze był dziwaczny dla mnie zwyczaj dawania "końcówki" renty/emerytury/pensji listonoszowi - czasami niemałej i od dłuższego czasu pojawiło się przekonanie, że jak w szpitalu nie dasz, to żywy nie wyjdziesz. No i się daje.
Sorka, jeszcze dopiszę, że oczywiście to ogólne wywody a nie do ciebie osobiście skierowane. I druga myśł, że zrobiono względny porządek z łapówkarstwem w policji drogowej, mam nadzieję, że za inne "typy" się też ktoś porządnie weźmie. Za biorących ale i za dających.Ja też nigdy żadnemu lekarzowi nie dałam łapówki a jestem po 3 porodach.
Na porodówkach też się daje łapówki?
No pewnie, że tak. Dziecko już przy porodzie trzyma białą kopertę a zaczyna płakać z prostego powodu- lekarz ją odrazu zabiera. A gdyby jakaś mama zarzucała mi kłamstwo, że tak się nie dzieje to na swoją obronę powiem, że z waszej perspektywy drogie mamy to nie zawiele widać
Hmmmm... a jak jest z bliźniakami? Dwie koperty czy jedna?
Jak jednojajowe - to jedna , a jak dwu - to dwie .
Piszę o porodach ponieważ nigdy z innego powodu nie miałam do czynienia(dzięki Bogu) z lekarzami.
Bardzo mądre słowa
kiedy mialem operacje na wyrostek i chcialem podziekowac to mi powiedzieli ze przyjmuja datki na charity ktore wspomaga lekarzy i pielegniarki i tam moge przekazac pieniadze jesli chce z dopiskiem w jakim szpitalu mialem operacje.
nikt nie bierze lapowki :)
przyznam ze to mialo miejsce w anglii... :)
Podpisuję się pod tym obiema rękami.