Ja okrywam tylko róże agrowłókniną. Reszta okryta jest śniegiem :) Kiedyś okrywałam co roku hortensje ogrodowe i nigdy nie kwitły, więc ubiegłej zimy postanowiłam ich nie okrywać, bo doszłam do wniosku, że to i tak bez sensu. zakwitły wszystkie :)
Mam bardzo dużo liści z racji tego, że dom mam pod lasem, większość zagrabiam i wrzucam z powrotem w las, ale w jednym kącie ogrodu zostawiam dużą stertę zgrabionych liści, przykrywam je folią i na to wrzucam jeszcze więcej liści. Może jakiemuś jeżykowi się przyda :)
Ja tak mam,że ...nie zbieram owoców dzikiej róży z mojego ogródka i nie do końca...z aronii.Koleżanka z pracy kiedyś mi powiedziała,ze chyba mam za dużo..no,za dużo nie mam.ale tym mniejszym też coś zostawię.Mnie nie ubędzie,a one może dzięki temu przetrwają.
I tak jest właśnie super Joluś :) Mamy swoje ptaszki co nam w lecie wyśpiewują od świtu, to się z nimi dzielimy. Zawsze zostawiam część winogron (niech ptaszyny mają na święta rodzynki), jeżyn i owoce róży, a aronię to mi ptaki w ilości niewielkiej zostawiają, żeby mi smutno nie było :))
Ja w tym roku miałam bardzo dużo słoneczników. Ptaszki miały niezłą ucztę. A ja doszłam do wniosku, że przecież mi też coś zostawią. Niestety nic mi nie zostawiły.. Ale nic nie szkodzi kupię nowe ziarenka. . Już są u mnie sikorki. Słoninka oczywiście już powieszona. Wszystkie okruszki z kuchni trafiają na "stołówkę" tych nicponi. Ale za to ładnie mi śpiewają .
Mi rude złodziejki nie zostawiają nawet jednego orzeszka na leszczynie, kiedyś jak przyglądałam się jak zjadała włoskiego to dostałam od niej nim po głowie, ale to już cała zaprzyjaźniona rodzina:)
Ja okrywam różaneczniki korą sosnową, sypię dość wysoko kopiec, w tym roku okryję też budleję, bo ubiegłej zimy zmarzła, a ta jest młoda, ale nie wiem, czy całą np. tekturą falistą czy tylko kopiec na ziemi, poczytam jeszcze, róże pienne okrywam tekturą falistą, grabię też liście, to dla jeży no i myszy też, ale niech lepiej siedzą w ogrodzie, i od lat mam zaskrońca pod paletami z cegłami, też mu tam sypię liście. Psie budy już dostały zimowe ocieplenie.
Tak wiem zwierzątka są kochane ale tylko wtedy kiedy nie robią nam szkody. Zastanawiam się jak zabezpieczyć drzewka owocowe aby zające ich nie popodgryzały ( już kiedys tak zrobiły moim rodzicom i drzewka przepadły)
Jak na razie nie miałam roślin bardzo wrażliwych na mróz.W tym roku zasadziłam jednak Glicynię chińską.Ona raczej wymaga okrycia.Pewnie pójde za poradą "książkową" i przykryję ją słomianą matą.U podstawy korzeni,to nie problem.Wystarczą zgrabione liście usypane w kopczyk,jak u wielu innych krzewów.Albo,zamiast czy oprócz liści,trochę słomy.Jest jeszcze kilku rolników,od których mogę kupić,a i z zeszłego roku coś mi zostało.
Wiesz,nie miałam z glicynia do czynienia więc ratowałam się lekturą. najczęściej zalecają okrycie pędów kwiatowych.Moja wprawdzie ich jeszcze nie ma i rośnie w miejscu zacisznym,ale co mi szkodzi?
Tak, przy okazji,czy Twoja glicynia nie jest bardzo inwazyjna?Chodzi mi o to,czy korzenie nie rozrastają się za bardzo i nie niszczą np innych roślin Swoją posadziłam przy pustym domku z pruskiego muru,a w pobliżu mam niewielki ogródek "grillowy",gdzie rośnie kilka krzaków aronii i piękna jodła.Aronia to pół biedy,można posadzić gdzie indziej,ale jodły byłoby szkoda.
Napiszę ci tak pi razy oko, bo ze mnie ogrodnik od siedmiu boleści. Mąż to jest ten od roślinności. W drugim czy trzecim roku mąż podcinał korzenie (szpadlem) w promieniu chyba 1,5 m. Chodzi o to właśnie, żeby nie rozłaziły się na boki tylko szły w dół. Inwazyjna po tym zabiegu (ale i wcześniej) nie była w ogóle. Rosły koło niej różne rzeczy (jeżyna, malwy, paprocie, kwiatki, poziomki) i nie widziałam żadnego "podżerania" substancji odżywczych.
Niestety, w tamtym roku w lecie, w ciągu dwóch dni cała roślina (już wielka) obumarła; dosłownie w oczach. Kiedy mąż pociągnął za pień, okazało się, że korzenie zostały objedzone/poodgryzane przy samej łodydze. Nie mam pojęcia, co za bydlę to zrobiło. W tej chwili mam całkiem spory dziczek, ale sama nie wiem, czy go hodować.
P.S. Cała moja wiedza o glicynii i jej podcinaniu pochodziła z netu. :)
Witajcie jestem ciekawa jak przygotowujecie swoje ogody na zimę. Jakie macie sposoby okrywania drzewek i krzewów owocowych i ozdobnych.
Ja okrywam tylko róże agrowłókniną. Reszta okryta jest śniegiem :) Kiedyś okrywałam co roku hortensje ogrodowe i nigdy nie kwitły, więc ubiegłej zimy postanowiłam ich nie okrywać, bo doszłam do wniosku, że to i tak bez sensu. zakwitły wszystkie :)
Mam bardzo dużo liści z racji tego, że dom mam pod lasem, większość zagrabiam i wrzucam z powrotem w las, ale w jednym kącie ogrodu zostawiam dużą stertę zgrabionych liści, przykrywam je folią i na to wrzucam jeszcze więcej liści. Może jakiemuś jeżykowi się przyda :)
Oj,Ewa..Od dawna wiem,że jesteś super kobietą.
Ja tak mam,że ...nie zbieram owoców dzikiej róży z mojego ogródka i nie do końca...z aronii.Koleżanka z pracy kiedyś mi powiedziała,ze chyba mam za dużo..no,za dużo nie mam.ale tym mniejszym też coś zostawię.Mnie nie ubędzie,a one może dzięki temu przetrwają.
I tak jest właśnie super Joluś :) Mamy swoje ptaszki co nam w lecie wyśpiewują od świtu, to się z nimi dzielimy. Zawsze zostawiam część winogron (niech ptaszyny mają na święta rodzynki), jeżyn i owoce róży, a aronię to mi ptaki w ilości niewielkiej zostawiają, żeby mi smutno nie było :))
Otóż to,a o winogronach zapomniałam.Też tego u mnie sporo,dla "skrzydlatych" również.
Ja w tym roku miałam bardzo dużo słoneczników. Ptaszki miały niezłą ucztę. A ja doszłam do wniosku, że przecież mi też coś zostawią. Niestety nic mi nie zostawiły.. Ale nic nie szkodzi kupię nowe ziarenka. . Już są u mnie sikorki. Słoninka oczywiście już powieszona. Wszystkie okruszki z kuchni trafiają na "stołówkę" tych nicponi. Ale za to ładnie mi śpiewają .
Mi rude złodziejki nie zostawiają nawet jednego orzeszka na leszczynie, kiedyś jak przyglądałam się jak zjadała włoskiego to dostałam od niej nim po głowie, ale to już cała zaprzyjaźniona rodzina:)
A ja wyciągam puchowe pierzyny dla dzieci:)
Śpią w ogrodzie?
;)
pytanie brzmiało jak przygotowujecie ogrody na zimę,a nie dzieci...hehehe
a tak odnosnietych kołder puchowych,to strasznie zimno musisz mieć w domu,nie wystarczy zwykła kołderka???
ps.ja w ogrodzie zabezpieczam roślinki,a mąż dba o rybki w oczku wodnym...
Dookoła pnia usypuję gruba warstwę liści
U mnie ten sposób uwielbiają mysiory :(. mają cieplutko pod liśćmi i zżerają korzenie.
Mnie czeka ogacenie słomą paulowni, bo jest jeszcze młoda i chyba tegorocznej budlei. Reszta musi sobie radzić sama.
Ja okrywam różaneczniki korą sosnową, sypię dość wysoko kopiec, w tym roku okryję też budleję, bo ubiegłej zimy zmarzła, a ta jest młoda, ale nie wiem, czy całą np. tekturą falistą czy tylko kopiec na ziemi, poczytam jeszcze, róże pienne okrywam tekturą falistą, grabię też liście, to dla jeży no i myszy też, ale niech lepiej siedzą w ogrodzie, i od lat mam zaskrońca pod paletami z cegłami, też mu tam sypię liście. Psie budy już dostały zimowe ocieplenie.
Tak wiem zwierzątka są kochane ale tylko wtedy kiedy nie robią nam szkody. Zastanawiam się jak zabezpieczyć drzewka owocowe aby zające ich nie popodgryzały ( już kiedys tak zrobiły moim rodzicom i drzewka przepadły)
Wystarczy owinąć plastikową siatką, dostępną w sklepach ogrodniczych i centrach handlowych.
W całej Polsce jest już tak mało zajęcy, że ciesz się, że je masz .
Dżanino u mnie są i to wielkie, jak niedawno jeden kicał na polu niedaleko mojego ogrodu, to w pierwszej chwili pomyślałam, że to kangur :)
Ale są również myśliwi i kłusownicy. Patrząc na ich działalność stawiam znak równości między nimi.
A ja się pod tym podpisuję.
Wymieniam koła na opony z kolcami, wymieniam ostrza w wiertarce do lodu, sprawdzam stan sprzętu narciarskiego i spokojnie czekam na zimę.
Gdzie na narty zjazdowe w Norwegii? bo z biegówkami nie ma pewnie problemu??
A do Szwecji
Jak na razie nie miałam roślin bardzo wrażliwych na mróz.W tym roku zasadziłam jednak Glicynię chińską.Ona raczej wymaga okrycia.Pewnie pójde za poradą "książkową" i przykryję ją słomianą matą.U podstawy korzeni,to nie problem.Wystarczą zgrabione liście usypane w kopczyk,jak u wielu innych krzewów.Albo,zamiast czy oprócz liści,trochę słomy.Jest jeszcze kilku rolników,od których mogę kupić,a i z zeszłego roku coś mi zostało.
Hmmmm, a ja nigdy nie zabezpieczałam glicynii (chyba że w pierwszym roku i tego nie pamiętam).
Wiesz,nie miałam z glicynia do czynienia więc ratowałam się lekturą. najczęściej zalecają okrycie pędów kwiatowych.Moja wprawdzie ich jeszcze nie ma i rośnie w miejscu zacisznym,ale co mi szkodzi?
Tak, przy okazji,czy Twoja glicynia nie jest bardzo inwazyjna?Chodzi mi o to,czy korzenie nie rozrastają się za bardzo i nie niszczą np innych roślin Swoją posadziłam przy pustym domku z pruskiego muru,a w pobliżu mam niewielki ogródek "grillowy",gdzie rośnie kilka krzaków aronii i piękna jodła.Aronia to pół biedy,można posadzić gdzie indziej,ale jodły byłoby szkoda.
Napiszę ci tak pi razy oko, bo ze mnie ogrodnik od siedmiu boleści. Mąż to jest ten od roślinności. W drugim czy trzecim roku mąż podcinał korzenie (szpadlem) w promieniu chyba 1,5 m. Chodzi o to właśnie, żeby nie rozłaziły się na boki tylko szły w dół. Inwazyjna po tym zabiegu (ale i wcześniej) nie była w ogóle. Rosły koło niej różne rzeczy (jeżyna, malwy, paprocie, kwiatki, poziomki) i nie widziałam żadnego "podżerania" substancji odżywczych.
Niestety, w tamtym roku w lecie, w ciągu dwóch dni cała roślina (już wielka) obumarła; dosłownie w oczach. Kiedy mąż pociągnął za pień, okazało się, że korzenie zostały objedzone/poodgryzane przy samej łodydze. Nie mam pojęcia, co za bydlę to zrobiło. W tej chwili mam całkiem spory dziczek, ale sama nie wiem, czy go hodować.
P.S. Cała moja wiedza o glicynii i jej podcinaniu pochodziła z netu. :)
Uwierzycie? zdjęcia zrobione kilka dni temu... piękną mamy wiosnę tej zimy.
barwinek pierwiosnek
U mnie tez zakwitly biale prymulki