Jesienna szaruga, deszcz wszystko rosi, zmień się pogodo, o śnieg już się prosi. Wszystko jest szare, takie zamglone, schowało się słoneczko, pewnie znudzone. Choroby tylko się najlepiej teraz czują, atakują, kaszel, chrypka, zdrowie rujnują. Zbliża się grudzień, pewnie śnieg popada, będzie biało i już o świętach się pogada. Zaczną się przygotowania, zakupy szalone, wystawy ustrojone, torby zakupami napełnione. Wertowanie przepisów, zapasów szykowanie, sprzątanie, bieganie, dywanów trzepanie. Będzie wesoło, pogodą się nie martwimy, napada śniegu, to śnieżkami się pobawimy. Radosny uśmiech na twarz więc przywracamy i do kawiarenki obowiązkowo zaglądamy.
Czy to "nasza szefowa" przyszła? Oooo, jak fajnie! W tej Kawiarence możesz się spodziewać wyłącznie miłego powitania. Tu same, fajne ludziska są Wpadaj częściej a sama się przekonasz.
Póki co mam dla Ciebie moją rewelacyjną herbatę. Czemu rewelacyjną? No dlatego, że z sokiem domowej roboty i plasterkiem cytryny. Mówię Ci - pyszności
Czy powiem coś nowego marudząc na brak czasu ? Chyba nie, więc nie będę się powtarzać.
Ale weselisko było super udane. Ślubny - nastawiony marudnie przez warszawskie korki - już w drodze zarzekał się, że tym razem nie da się wyciągnąć do tańca na trzeźwo, ale gdy mnie poniosło na parkiet ze śpiewem na ustach, że " będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało...", to się okazało, że i on gimnastykował się obok mnie, co po konsultacji z częścią rodziny, zgodnie nazwaliśmy jednak tańcem ;) Okazało się więc, że tańczył, czy tego chciał czy nie chciał...no i jak chciał :))). Swoje ryki sama określiłam dumnie "śpiewem" i nikt nie protestował, ponieważ skutecznie zagłuszała mnie orkiestra, ratując w ten sposób pozostałych gości i ich ewentualne poczucie rytmu czy zdolności muzyczne ;) Chociaż wątpię, żeby ktoś był bardziej ode mnie uzdolniony wokalnie . Tradycyjnie z częścią kuzynostwa "gasiliśmy" światło nad ranem i po krótkim wypoziomowaniu organizmu ciężko się wstawało na poprawiny, ale udało się utrzymać pion bez użycia pomocnej ściany ;)
Teraz doglądam Małą, która postarała się o zapalenie oskrzeli i byczy się w domu, a w przerwach latam do piwnicy, gdzie przechowuję Ślubnego, dopóki nie zrobi generalnego porządku w naszych wszystkich "przydasię". Co zajdę, to większy bałagan widzę niż porządek i nie wiem już, czy tydzień wystarczy na uporządkowanie piwnicy, zrobienie nowych regałów i poukładanie wszystkiego, czego nie dałam wywalić ;). No to lecę zobaczyć, jak Ślubny dziury wierci....tyle mięśni się wtedy u niego objawia, że aż miło popatrzeć .
Patrząc na to, co się dzieje za oknem, powinniśmy raczej pisać "Witam w nowym błocie"
Czy u Was też tak głowę urywa? U mnie gwiżdże, wyje, szumi, szura i pojękuje. Choinki zastanawiają się, czy lada moment nie będą poruszały się z prędkością 70km/h podobnie jak dzisiejszy wiatr w porywach, fuj.
Dla polepszenia nastroju, wyrobienia normy przedświątecznej w przepisach i artykułach, oraz w celu nakarmienia rodziny, popełniłam 3 rodzaje pierogów, w tym moje ukochane autorskie z pyrami, cebulą i szpinakiem. Wiem, wiem, nie pasują ani do nalewki ani do herbaty z sokiem, ale kto powiedział, że nie można pochłonąć najpierw tego, potem tamtego, a jeszcze później owego.
Myślałam żeby na temat pogody..., a raczej niepogody raczej się nie wypowiadać, ale co tam, w końcu by mogło być lepiej, to musi być najpierw gorzej ;)
W końcu przyszła długo wyczekiwana zima . Wiatr nas dzisiaj oszczędzał, ale mrozik za to poszalał. Z okna krajobraz wyglądał trochę jak po jesiennym deszczu. Chciałam pojechać na większe zakupy, więc ruszyłam ochoczo do samochodu. O mało nie wywinęłam orła zaraz na schodach, tak było ślisko, ale cudem wygrałam z grawitacją. Przy aucie deszczowe kropelki okazały się również jesienną atrapą, ponieważ wszystko było zamarznięte. Z powątpiewaniem popatrzyłam na swoje letnie opony i stwierdziłam, że poczekam na ocieplenie i zakupy poczynię, jak przyjdzie odwilż ;)
...no chyba że wcześniej zmienię opony na zimowe :)))
Jak już nawet "szefowa" wpadła w odwiedziny to nie wypada się nie przywitać
Moi młodzieżowcy jutro mieli wyjeżdżać na obóz z zuchami, a tu Ewka od poniedziałku gorączka, ogromne migdały i kaszel. Jędrek kaszel od wczoraj i wychodzi na to, że nie raczej pojadą Zapowiadał się pierwszy od baaardzo dawna łikęd wolny od potomnych, który mieliśmy spędzić z połówkową sami, a tu lipa. Cóż... Najważniejsze zdrowie dzieci.
U mnie szaro i wietrznie ale przy wczorajszych -4 stopniach dzisiejsze 5 (odczyt z godziny 9:30 :)) to prawie jak lato bo ja wolę nie ważne jaki upał od nawet najmniejszego mrozu. Dobrze, że nie pada.
Była dzisiaj u mnie w pracy klientka cyknąć sobie fotkę na bloga kulinarnego, wypatrzyła na pasku zadań otwarte Wielkie Żarcie i powiedziała, że często korzysta z przepisów. No to rabat dostała. Mam nadzieję, że nie oszukiwała
Ada, mecz mamy w sobotę. Dla reszty kibiców już bez zgody, ale my zgodę mamy przecież, co nie?
Aloalo, czy w przeciwieństwie do moich młodocianych Twój Bob zdrowy? Uściskaj chłopaka :)
Pozdrawiam wszystkich gorąco i spadam poudawać, że pracuję Pa!
Michale...wiesz co się u mnie dzieje w mieście? dwaj piłkarze dostali wpiernicz,trzeciemu zniszczyli samochód.....i co? wygrali mecz......teraz np.Jeż zwinął się z miasta i podobno nie chce wracać...
Tak, słyszałem o tych pobiciach. Dziadostwo. A nam przed meczem Korona - Lech pobili w Kielcach klubowego lekarza i zabrali ciuchy z klubowymi emblematami. Próbował się tłumaczyć, że jest lekarzem w Lechu ale nie pomogło. Paranoja.
Nooo, Lajan, Ty to jesteś chłop na schwał! Smakosia rzekła i ta dam :) Brawo!
Rano przywitało mnie cupanko w parapet i byłam pewna, że drobny zlodowaciały śnieżek sypie, ale to był deszczyk. Zamarzający. Do tego wiatr, pewnie taki, jak u Wkn. Odczucie temperatury na -15 co najmniej brrr. A czapka gdzieś tam, niestety nie na głowie.
Musiałam zatankować moje auteczko i ku mojemu kolosalnemu zdziwieniu po otwarciu klapki moim ślipkom ukazał się wlot paliwowy bez korka! A korek był na kluczyk! No ja pierdziu. Zadzwoniłam do Męża, czy w ogóle mam to paliwo wlewać, czy co, gdzie kupić nowy (nie jestem blondynką) ale szybko się rozłączyłam, bo doszłam do wniosku, że facet w samochodzie za mną pewnie myśli, że dzwonię, które paliwo wlać... Kupiłam nowy korek, jutro sprawdzę, czy jeszcze jest...
Poza tym, że wymarzłam idąc na odczulanie, potem po korek to jeszcze musiałam wpakować rękę w g..... ! A zresztą tą "przygodę" przemilczę. Zaznaczę tylko, że ręka była w gumowej rękawiczce. Inaczej bym nie wpakowała.
Taki fajny dzień miałam :)
Wkn - witaj! Dawaj pieroga, szefowo droga :)
Gluba - przykro mi, że dziecię chore :( Bob na razie ok, ale już nic nie gadam, bo co powiem, to idę do poradni :)
Lenka - przy tej piosence nie da rady siedzieć bez ruchu :)) A co do "przydasię" to w naszej komórce jest mnóstwo rzeczy, które przywieźliśmy przy przeprowadzce 6 lat temu. Czy pięć. Są schowane, bo nie można ich wyrzucić, bo są ważne. Co to jest, to już nawet nie mam pojęcia :) I od jakichś 4 lat Mąż przy każdym wolnym gada "no, wreszcie posprzątam komórkę". I na gadaniu się kończy. :)
Ach! Jeszcze dziś postanowiłam zmienić swój siedzący tryb życia i korzystając z cudów techniki i tego, że mam internet w tv (ten cud to to że dziś akurat działał) włączyłam jutubka i poszukałam ćwiczeń z Ewą Chodakowską. Film trwał 46 min. Wysłuchałam grzecznie przemowy i rozpoczęłam trening. Cóż, pani Ewa ćwiczyła i mówiła i nawet nie sapnęła a ja nie mówiłam nic tylko ćwiczyłam i wdychałam i wydychałam. Po jakichś 10 no może 11 :)) minutach internet się zaciął i całe szczęście, bo chyba bym zemdlała :)) Ja pierdzielę. Moja kondycja nie istnieje, pora ją odzyskać. Ale stopniowo....
Jupi! Jutro się wyśpię. No i jeszcze zrobie pyszną kawę z ekspresu z dużą ilością spienionego mleka
A póki co szybka herbata z sokiem aroniowym, który udaje wiśniowy (bo przytaszczyłam go do pracy) i juz mnie nie ma. Papiery czekają. Telefon dzwoni. Szef woła.
Ps. Jak ja się cieszę widząc takich fajnych ludzi w Kawiarence
Pewnie, że nie dobrze. Nie wiem czy jakieś inne rośliny nie zdążyły się obudzić w okolicy. Dla mnie o tyle dobrze, że mam dwie gałązki w bukiecie na stole i miło patrzeć na zielone listki i czerwony pączek.
Gluba, zazdraszczam cudu.... U mnie deficyt "cudowy" .
Mała od wtorku na antybiotykach leczyła oskrzela, a dzisiaj temperatura skoczyła jej do ponad 39 stopni i wylądowaliśmy z nią w szpitalu z...zapaleniem płuc. Masakra dosłownie. I trzech lekarzy nie słyszało żadnych szmerów, ponieważ ma zapalenie przysercowej części płuc, najbardziej w środku kadłuba człowieka i przez to źle słyszalne są zakłócenia, bo za głęboko.... Na szczęście wyszło w rtg i badaniach krwi, chociaż mogło nic nie wychodzić lepiej....w ogóle.
Idę na lampkę wina, bo..., a po co szukać powodów, idę się zresetować .
U nas o dziwo na termometrze 8 stopni i słonko , deszczu nie było od jakiegoś tygodnia i tak niech zostanie . Meteorolodzy biją na alarm że tegoroczna zima w Anglii ma być najgorsza ze wszystkich ....No zobaczymy , ja z dzieciakami czekam na śnieg (nie widzieliśmy go od jakichś 3 lat , malutki w swoim życiu nie miał jeszcze okazji do ulepienia bałwana).
Wczoraj będąc na zakupach dojrzałam w markecie żywe choinki i się zastanawiam czy taka choinka dotrwa do świąt , tym bardziej cięta? Na osiedlu na którym mieszkamy już widać przystrojone domy , ozdoby znikną zaraz po Bożym Narodzeniu a w Sylwestra już wogóle nie będzie widać że się takowe święta odbyły . No cóż co kraj to obyczaj ...
Lenko dużo zdrowia dla młodej ...
Pozdrawiam i zostawiam gorącą herbatkę z cytryną i sokiem malinowym dla zmarzluszków :)
Pogoda sprzyja robieniu zdjęć na Wielkie Żarcie, ale totalnie zniechęca przed wyściubieniem nosa na dwór. A wyściubić trzeba, bo lodówka drze się, że jest głodna i że obiadu nie wyda, jeśli najpierw jej czegoś do brzucha nie wrzucimy.
Lenka, współczuję - u nas też wszyscy usiłują wyjść z brzydkich infekcji. Na szczęście do Świąt jeszcze prawie miesiąc, więc chyba będzie już dobrze :)
Idę się zastanawiać nad sensem sprzątania - mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy Syzyfami. Żeby jeszcze chociaż Benedyktynami, i jakiś trwały efekt był, ale nie - jesteśmy Syzyfami, co posprzątamy, to zaraz śladu po tym nie widać :/
Wkn ciesz się że ta twoja lodówka chce mieć pełny brzuszek , moja jak ma pełny zamrażalnik to skubana robi strajk i nie mrozi a jak zamrażalnik tylko trochę zapełniony to mrozi na kość ...
Przyznam się, że kawa już wypita. Obudziłam się o siódmej i wyjątkowo postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć, bo szkoda mi było wychodzić spod ciepłej kołderki. Jakoś sen nie przychodził więc rozmyślałam. No a potem kawa z dużą ilością spienionego mleka i rozdzwonił się telefon. Przez to zleciał wczesny poranek i już prawie jedenasta Jak ten czas pędzi!
Wczoraj postanowiłam kupić mięso na pasztet świąteczny. W weekend pogotuję wszystko, zmielę, przyprawię, zapakuję w pojemniki i zamrożę. A dzień przed świętami rozmrożę i upiekę. O! Taka będę! Muszę sobie jakoś ułatwić te prace przygotowawcze, bo potem trzeba robić wszystko na raz a z pasztetem, to jest sporo "zabawy". Hm...może jeszcze uda mi się pomyć kafelki w łazience, bo mnie Aloalo zmobilizowała Ta spryciula wypucowała już łazienkę na błysk. No i na tym koniec planów, bo muszę jeszcze znaleźć czas żeby się zrobić na "bóstwo". Dziś idę do znajomych na Andrzejki i jednocześnie przyspieszoną Barbarę. A od jutra początek adwentowych postanowień - czyli zero słodyczy. O joj, już teraz wiem, że cukier będzie za mną "tupał".
Lenka, mam nadzieję, ze dziś temperatura spadła i córka lepiej się poczuła. To się narobiło, nooo Życzę żeby ten wczorajszy dzień był przełomowym i już teraz tylko lepiej i lepiej... Daj znać.
Gluba, super, że u Was takie super "ozdrowienie". Czyli masz teraz cisze w domu jak makiem zasiał?
Monia, jako, że mieszkasz w Anglii, to ja Ci szczerze życzę śnieżnej zimy (skoro tego chcesz). Ale gdybyś mieszkała w moim mieście, to już byś nie miała szans na takie życzenia
Aloalo, zdradź nam swoją tajemnicę z tą "ręką wpakowaną w g..." Zabrzmiało intrygująco. Co tam słychać u "naszego Boba"? Jakoś dawno nic o nim nie mówiłaś? Napisała już list do Mikołaja? Co Go teraz fascynuje? Kurczę, ja też muszę pomyśleć o prezentach. Nie mam pojęcia, co jest w tej chwili w modzie u 10 (dziewczynka) i 14-latków (chłopak).
Wkn, upiekłaś wczoraj to ciacho? jak masz, to przynieś trochę, bo ja jutro już nie będę mogła jeść. Hm...jak znam złośliwość losu, to Ty jutro wniesiesz całą blachę pachnącą korzennymi przyprawami.
No dobrze, koniec tego "paplania". Czas się zabrać za jakąś pracę.
Za oknem szaro i ponuro więc dobry moment na pichcenie i sprzątanie
Miłego dnia i wszystkiego, co najlepsze dla Andrzejów
U nas bez zmian. Mała pielęgnuje swoje zapalenie płuc i musi pić przynajmniej 2-3 litry płynów dziennie, więc Ślubny wyciska soki z czego się da i donosi Małej, a jak się nie da, to też wyciska, bo dowitaminizować również ją musimy, żeby podreperować odporność. Martwi się mocno, bo jego mama zmarła właśnie po zapaleniu płuc, a nikt inny nigdy nie chorował na to w naszej rodzinie, więc doświadczenie słabe. Oby tylko żadnych powikłań jeszcze nie było....
Wkn, z tym sprzątaniem to masz zupełną rację. Śladu po robocie nie widać, a jak się jeszcze człowiek przy tym namęczy.... ;)
Smakosiu, dobrej zabawy życzę, takiej prawdziwie andrzejkowo-barbórkowej :)
Monia, mam nadzieję, że jak u Was ma być więcej zimy w zimie, to sobie ten nadmiar od nas weźmiecie, bo ja wcale nie będę protestować przed łagodniejszą wersją. Oby tylko zima się tych ustaleń trzymała i wszyscy będą zadowoleni :)
Zostawiam jabłecznik na winie, na kruchym spodzie i z bitą śmietaną i tu ważna uwaga....mojej własnoręcznej roboty :))) I co równie ważne - ciasto udane. Nic nie protestowało w czasie pieczenia, nie stawiało się przy robieniu masy, no porządne ciasto normalnie ;). Tak mnie z nerw naszło na pieczenie, a rodzinka korzysta ;)
Mój synek jak miał mniej niż 2 lata przeziębił się. Dostał antybiotyk. Po 4 dniach pogorszyło się. Mąż pojechał z nim na izbę przyjęć. Jego doktorka nic niepokojącego nie słyszała. Rtg pokazało początek zapalenia płuc. Dodała drugi antybiotyk i kazała brać dwa na raz. Wyszedł z tego szybko i bez żadnych powikłań. Ja w wieku 9 lat miałam zapalenie płuc. Byłam w szpitalu. Brałam zastrzyki i też szybko i bez komplikacji się skończyło. Chcę napisać, żebyś się nie martwiła na zapas.
To się narobiło, co? Już mamy grudzień Miesiąc pełen świec, światełek, kuchni z aromatami korzennymi i nie tylko. Oj, będzie się działo U mnie na początek zaczną się pojawiać pomarańcze i mandarynki, bo ich zapach jakoś od dziecka przypomina mi o świętach.
Przyniosłam kawę z mlekiem i herbatę z sokiem więc wypas na całego. Częstujcie się. Na szczęście w kominku jeszcze się tli i wystarczy dołożyć parę drew żeby zrobiło się ciepło i przytulnie. Zwierzaczki właśnie wygramoliły się z kapcia. Dam im coś smacznego do jedzenia. Podzielę się śniadaniem. Mam kanapki z pastą z wątróbki. Mówię Wam jaka pyszna. Usmażyłam ją i poddusiłam z żórawiną i octem balsamicznym a potem zmiksowałam ze śmietankowym serkiem Almette. Niebo w buzi. Polecam. Dobry sposób na przemycenie wątróbki dla dzieci, które jej nie lubią. Wygląda jak pasztet i smakuje rewelacyjnie.
Nooo, dziś mielenie mięsa na pasztet świąteczny. Przez to już czuję atmosferę tych nadchodzących, pięknych dni.
Dziś też pierwszy dzień bez słodkości. To kto tam jeszcze przyłącza się do tego adwentowego postanowienia?
Za oknem szaro, buro, zimno i ponuro. No ale ten akcent pięknie rozświetli pierwszy adwentowy dzionek.
No i mamy adwent, który niesie ze sobą świece i lampki cieszące oko każdego wieczoru. Niosę Wam tegoroczne stroiki - zrobiły się wczoraj przed nocą :) Ciacho też już upieczone, tylko jeszcze bez zdjęcia, ale już można sobie kawałek podkraść - cynamonowego ze śliwkami.
Nie, w tle jest drugi stroik, podobny do pierwszego :) Muszę jeszcze do nich dokupić tekturowe talerzyki, zapakować w celofan i na początku tygodnia rozjadą się jako grudniowe prezenty.
Naprawdę nie chcecie pijanego ciasta? Naści kawałeczek, na pocieszenie tych wietrznych gwizdów, co szaleją za oknem. Pojechaliśmy dziś kupić nowe uszczelki do okien, bo stare takie dziurawe, że się kwiatki prawie huśtają na parapetach :/
Na pocieszenie Ci napiszę, że śliwki Prezydent jak były pyszniaste w pierogach, to jak na złość okazały się twarde jak beton w cieście - dość szokująca niespodzianka. Następnym razem wpakuję sobie do mojego cynamonowego pijaka jabłuszka i gruszki, oooo - a śliwki zostawię na wersję jesienną :)
Hm...jakoś tak, szczególnie nie czuję się pocieszona. Może jednak nie powinnam spogladać na ten talerz? Stanowczo tak. Poprzestanę na stroiku, bo wtedy ślinianka traci czujność
Gdy będą nam Smakosiu dokuczać, tortami, plackami w nas rzucać, My stanowczo powiemy, dziękujemy, w słodkościach teraz nie gustujemy. Twarożek, serek to nam smakuje, jabłuszko, pomidor w tym się gustuje. Chętnych więc ze Smakosią zapraszamy, choć na miesiąc, słodycze teraz rzucamy.
Jupi! Jakie to fajne!!! Ale super Ci wyszła ta rymowanka. Tylko jakoś nie widzę żeby się za nami ustawiała potencjalna kolejka (adwentowych) przeciwników słodkości
No i co, nie ma nikogo - gdzie sobie wszyscy poszliście?
U mnie wiatr jeszcze gwiżdże, ale deszcz już nie pada. Sprawdzę, czy mam wszystko do zrobienia zupy z borowików z grzankami (bo takie Dwa Ktosie, jeden Mniejszy, drugi Większy oprotestowały słodkości) i pojadę po krótkie szpilki do mocowania różnych różności na styropianie :)
A po powrocie spryskam aniołki z makaronu złotą farbą :D
Wkn, częstuj tą zupą dobra kobieto, bo ja jeszcze nie jadłam obiadu. Eeee, chyba odpuszę, bo jak patrzę na zegarek, to już mi się zaczyna marzyć poduszka pod głowę. To był dłuuuugi dzień.
Dziś miałam wizytę u onkologa i na razie jest dobrze, jutro 2 chemia. Mam nadzieję, że również po niej będę się dobrze czuła i zacznę przygotowywać co nieco na święta, w środę mam w planie pieczenie piernika 4-tygodniowego ale wszystko zależy od samopoczucia. W dalszych planach pierogi z kapustą i grzybami, pierogi z mięsem i uszka z grzybami. Chcę zrobić trochę zapasu na zaś.
Wygłaskałam trochę zwierzaczki, nakarmiłam je, dołożyłam do kominka i wypiję herbatkę w fotelu.
Boróweczko, naprawdę jestem z Ciebie dumna. Widzę, że "chwyciłaś byka za rogi" i pokazałaś "mu" kto tu rządzi. Tak trzymać! Starasz się wpleść leczenie w codzienność a nie na odwrót a to już jest duży krok do sukcesu. Nieustająco trzymam kciuki i będę czekać na każdą (nawet najmniejszą) wiadomość od Ciebie.
Piernik nie zając, nie ucieknie - ciasto może sobie dojrzewać i dużo dłużej w chłodzie. Na pewno i tak pyszny wyjdzie - najwyżej zjecie go w sylwestrową noc :)
Trzymaj się cieplutko - podobno jest wcale niemała grupa osób, które dobrze znoszą chemię - może właśnie do niej należysz - trzymam kciuki :)
Dzięki za miłe słowa, nie odpuszczę piernika bo to jest odskocznia od myślenia o czym innym, muszę zajmować się zwykłymi sprawami jakby nic się nie działo. Dziękuje za kciukasy z pewnością się przydadzą.
Ale dzień! Normalnie szaleństwo. Praca poganiała pracę, jedno zajęcie nakładało się na drugie a potem jeszcze dochodziły kolejne. Po pracy siłownia, na którą poszłam z niechęcią, ale ostatecznie dobrze mi to zrobiło, bo odreagowałam stresy z całego dnia. W drodze do domu wdepnęłam do galerii handlowej po prezent pod choinkę dla chrześnicy (mojego Połówka). Uf! Nawet udało się coś wybrać. Jestem zadowolona. Na koniec biegiem do autobusu i nagle się okazało, że już jest 18.30 a ja w torbie noszę niedokończone śniadanie. Chyba ktoś mi ukradł spory kawałek dnia
Na szczęście pogoda całkiem przyjemna i oby się taka utrzymała jak najdłużej. W to jednak powątpiewam...
A jak się miewa reszta Kawiarenkowiczów?
Lenka, jak się czuje Twoja córcia? Mam nadzieje, że antybiotyk zadziałał?
Aloalo, gdzie się ukryłaś? Czyżbyś pucowała kolejne pomieszczenia? Ty mnie nie rozdrażniaj!
Czas zmykać do spania, bo jutro kolejny, intensywny dzionek.
Dobrej nocy
Ps. Jutro mam nietypowe zadanie do wykonania. Idę do studia nagrać rymowaną bajkę. Muszę ją ładnie przeczytać. O jej, to mi przypomniało, że miałam chociaż parę razy przetrenować co i jak. A tak mi się już oczy kleją...
Smakosiu, Mała siedzi teraz w domu dalej na antybiotykach przez kolejny tydzień, ale przynajmniej nie udaje już lepszej od naszego kaloryfera i z temperaturą nie szaleje ;) Jestem dobrej myśli....
Lajan, ja z Wami odpuszę słodycze, tym bardziej, że dla mnie to żadne poświęcenie....oby tylko konkretne jedzenie było :)))
Wkn, mam nadzieję że nagotowałaś zupy dla wszystkich kawiarenkowiczów, bo ja późno przybyłam, a lubię grzybki :)
Zapomniałam się chyba pochwalić, że jak na złość dostałam właśnie pracę :). I to wcale jej nie szukając. Bardzo się ucieszyłam z propozycji, jak do mnie zadzwonili, bo będę mogła robić to, co lubię, ale w ten dzień właśnie Mała wylądowała w szpitalu z zapaleniem płuc.... Już myślałam zrezygnować, ale zostawiłam sprawę samą sobie i koniec końców - jutro zaczynam :) Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo kolejny raz jechać na samych zleceniach nie planuję.
Wpadam na krótko...Właściwie tylko po to, co by zakomunikować i prosić o wsparcie dla naszej Hope. Kilka dni temu rozmawiałyśmy bardzo długo przez telefon. Wiedziała, że będzie zmuszona położyć się do szpitala. Miała czekać na operację do marca, no chyba, że...nagle jej się pogorszy...Widać życie pisze swoje scenariusze. Ada miała operację dziś z rana...Upoważniła mnie do przekazania wiadomości, że już jest po... Teraz najważniejsze by jak najszybciej wróciła do zdrowia. Myślę, że wsparcie duchowe jest jej teraz bardzo potrzebne. To tyle co mogłam przekazać.
Przepraszam, że ja tak jak po ogień, ale jestem na etapie tworzenia oferty i przez kilka dni będę zajęta bardziej niż bardzo, bardzo...
Życzę wszystkim dobrej nocy i do napisania :)
p.s. Pozdrowienia specjalne dla naszej Szefowej :)
Witam z nieziemskim wschodem słońca za oknem. Brakuje tu bardzo Hopowego cukierniczenia, jej uśmiechniętego awatara i dobrego humoru - haloo, Hope - wracaj do zdrowia i wracaj tu do nas szybko, słyszysz? I nie ma że nie! Będę o Tobie dziś cały dzień myślała, biegając z miejsca na miejsce - muszę m.in. pojechać po krótkie szpilki do styropianowych ozdób, bo mi się kończą. Przydadzą się też tasiemki w zimowych kolorach na bombki karczochy :)
Na początek melduję, że Ada dobrze się miewa i dzisiaj wychodzi ze szpitala. Laparoskopowa operacja, to wspaniały wynalazek. Człowiek szybko się regeneruje i wraca do domu Coś czuję, że jeszcze dziś się do nas odezwie
No a teraz po dobrych wieściach czas na pyszną herbatę z sokiem aroniowym, udającym wiśniowy
Lenka, Twoje wieści też mi się baaaaardzo podobają. Córcia zaczyna wracać do zdrowia, Ty masz nową pracę. Pieknie! Normalnie pieknie! Powodzenia w nowym miejscu. Niech to już będzie to właściwe, które daje satysfakcję pod każdym względem.
Witam Wszystkich serdecznie i na początku przekazuję pozdrowienia od naszej Bonieś, która obiecuje, że poprawi się i wreszcie zajrzy.
Po drugie, Ada dziś wraca do domu. Ale proszę, żeby ją dalej wspierać, żeby nabrała sił.
Po trzecie: Michał, a nie mówiłam? Jak tylko ktoś pyta, czy Bob zdrowy to się psuje? :) W niedzielę obudził się z gorączką i hasłem, że boli go "buzia, tam na końcu", Ból na końcu buzi w poniedziałek pani doktor określiła, jako zapalenie migdałów. I siedzimy w domu. Nie jest mi to zupełnie na rękę, bo pisałam, że mam mnóstwo pracy a nie mogę jej teraz robić....
Tym samym na razie nie możemy chodzić na Roraty. Chyba się za bardzo cieszyłam :) Cóż, poczekam parę dni.
Smakosiu - niczego nie wypucowałam a wręcz zapaprałam wypucowaną kuchnię, bo ja - antytalencie plastyczne - zabrałam się za zrobienie choinki z makaronu. Do przedszkola. Ło matko, podziwiam wszystkich, którzy mają w tym upodobanie (Wkn szacunek za Twoje cuda). Sam stożek robiłam pięć razy hihi. A jak już skończyłam i wzięłam puszkę ze złotym sprejem (dwuletnią) to się skończył (sprej) i nie starczyło mi na 4cm kw. choinki! Zaczęłam więc ozdabiać to co całkowicie złote koralikami i jest coraz lepiej. Tylko muszę dokupić złota :)
Lenka - z całego serca życzę Ci, żeby ta praca to było to! I żeby Duża odzyskała sprawność płuc czym prędzej!
A! ja oczywiście jestem w kolejce tych, co słodyczom powiedzieli "nie" aż do Świąt i dziś zamierzam piec ciasteczka i - ja pierdziu - jak dam radę przy tych aromatach to nie wiem.
Zmykam. Ale zostawiam kawę, Z ciśnieniem. I mlekiem. :)
Smakosiu - niczego nie wypucowałam a wręcz zapaprałam wypucowaną kuchnię, bo ja - antytalencie plastyczne - zabrałam się za zrobienie choinki z makaronu.
Że co? Że niby Ty jesteś antytalencie plastyczne? Kobieto nie grzesz! Toż ja przecież widziałam Twoje torty, które spowodowały, że to tej pory nie mogę zrozumieć jak można robić takie "cuda" nie będąc cukiernikiem. Bezwzględnie łączę to ze zdolnościami plastycznymi i nawet nie próbuj zaprzeczać A choinkę makaronową pokażesz nam?
No coś Ty, chyba nie jest tak źle z tymi robótkami :) Zamiast bawić się ze stożkiem z brystolu, możesz kupić gotowy styropianowy - tylko te duże skubańce są dość drogie niestety.
Ja ciasteczka będę piekła w czwartek - dla Mikołaja oczywiście - zostawię je wraz ze szklanką mleka (tylko żebym potem nie zapomniała obudzić się w nocy i sprzątnąć tego poczęstunku - małoletni nie wybaczają takich świątecznych błędów hihi
nie było mnie tu ze sto lat chyba i wstyd sie przyznać, im dłużej ta przerwa trwała, tym trudniej mi było się zmobilizować. Wiem od Oli, że bliskie mi Osoby pytały, szukały i martwiły sie o mnie, za co serdecznie dziękuję i bardzo, baaaaardzo przepraszam. Obiecuję, ze bedę wpadać od czasu do czasu, bo zajęć mam trochę dużo, a i niestety jakoś mało zorganizowana jestem ostatnio i czas mi gdzieś ucieka. Od 3 tygodni mam małe 2, 5 miesięczne "dziecko" - ktoś nam podrzucił malutkiego psiaka. Jednego już mamy, teraz bedzie jeszcze panienka. Śliczna jest, ale jak to małe stworzenie, potrzebuje miłości, uwagi i czasu, którego i tak stale brakuje. Przeraża mnie, jak to zycie pędzi.
Na razie nie miałam kiedy Was poczytać, wybaczcie, ale nie mam pojecia, co się przez ten czas działo w Kawiarence, więc nie potrafię się odnieść do minionych ani aktualnych wydarzeń, ale spróbuję to powoli nadrabiać.
Gorąco Was Wszystkich pozdrawiam i do zobaczyska nastepnym razem
Bonieś!!! Czy przygarniemy? A co to za pytanie? Przeca Ty cała kawiarenkowa jesteś od dawien dawna . Tylko jakoś tak długo musieliśmy za Tobą wyglądać. Ale teraz jak już się pojawiłaś to Cię nie wypuścimy!
Witaj! Niech Cię wyściskam
Ps. Ja też bym chciała zobaczyć Twoich "przyjaciół mniejszych"
Jaki on fajny! Kurcze, aż chce się przytulić. Patrzę, patrzę i nie mogę się napatrzeć. Ciekawa jestem jak będzie wyglądał, kiedy podrośnie. Myślisz, że dużo urośnie?
To dziewczynka :)) Nie będzie duża, 5-10 kg. Tak powiedział weterynarz. Została odrobaczona i dostała pierwsze szczepienie. Próbowałam jej zrobić aktualne zdjęcie, ale tak dokazuje, że wszystko poruszone, dobrze wychodzi tylko jak śpi .
Normalnie jestem dziś w szoku od chyba godziny, ale zacznę od początku.
Ranek dość pechowy, miałam chemię na 11 ale z powodu jakiejś awarii zaczęto mi podawać leki około 13 i trwało to do 17,30 w domu byłam o 18.
Zjadłam obiad, syn przyjechał z pracy i w pewnym momencie ktoś puka do do drzwi. W niedzielę wnuk na zamówił na amazonie 3 tortownice więc byłam pewna, że to ta przesyłka a tu syn wnosi wielki karton, z drżeniem serca rozpakowałam a tam robot kuchenny Andrew James. Z wrażenia siadłam i oniemiałam.
oj będzie się działo, niech tylko wyjdę z szoku i rozgryzę wszystkie funkcje bo to po angielsku napisane no i żeby moje chłopaki nie były za bardzo zadowolone poprosiłam żeby spróbowali dokupić jeszcze ze 2 oryginalne miski no bo przecież jak w jednej będę mieszała ciasto to w czym ubiję pianę? Myśl żeby robić to po staremu ręcznym mikserem jakoś nie przyszła mi do głowy
Co to, jestem pierwsza? No niemożliwe....Szybko przewietrzę kawiarenkę, rozpalę w kominku, nakarmię zwierzaczki i zaparzę herbatę. Niestety nie mam czasu na dłuższe ploteczki, co nie znaczy, że o was nie myślę.
Smakosiu, jak to nagranie? Wszystko zapewne się udało, tak myślę :))
Bonieś, niechże Cię wyściskam . Fajnie, że jesteś...i mam nadzieję, że już nie znikniesz na tak długo.
Aloalo, Bob zdrowszy? Ta pora roku jest nieciekawa jeśli chodzi o gardło...A na Roraty pójdziesz, kiedyś pójdziesz...Na ten moment chyba miałaś być z Bobem w domku ;)
Lenko, jak tam Mała? Zapalenie płuc jest podstępne. I mimo, że to przykre, to uważam, że leczenie szpitalne w tym przypadku jest jak najbardziej wskazane. A co do tej świeżej pracy...Normalnie kondolencje na słupie przyczepię , żeby Ci tak znienacka pracę oferowali...No wiesz co....Witaj w klubie zobowiązanych do pracy ;)
Boróweczko, mogę podać namiary...jakby ten Mikołaj zechciał też do mnie takiego robota przytaszczyć, to jestem chętna!!
Herbata z pigwą stygnie...A ja muszę zmykać. Do pracy rodacy...Niestety. Pozdrawiam ciepło wszystkich bez wyjątku :)))))
Jak herbata z pigwą stygnie, to ja lecę prędko z podgrzewaczem. Pomimo, że za oknem pogoda przecudna, słońce, błękit nieba, to wiatr lodowaty głowę chce urwać. Wiem, bo przed 7 byłam z Bobem strzelić sobie rezerwację u pani doktor. Niech zobaczy, czy te migdały się polepszają na samych tabletkach. Nie chcę tego zawalić. A mnie też dziś w nocy zaczęło gardło boleć...
Wczoraj skończyłam choinkę. Uff... Chyba mam kiepski pistolet do kleju, bo się takie nitki ciągnęły. Starałam się je usuwać, ale nie wszystkie się dało. Najwyżej można to uznać za "anielskie włosy" hi. Potem myślałam, gdzie by jej zrobić zdjęcie, żeby jakoś wyglądało i wsadziłam ją do wanny :))))) Uwielbiam foty na białym tle a nie mam pojęcia, gdzie miałabym takowe zrobić. A wannę mam białą hi. Pokażę Wam, tylko proszę, żebyście się nie śmiali. Na obronę mam to, że to moja pierwsza choinka. Choć nie przypuszczam, że miałaby być jeszcze kolejna :) Uwaga! Ta dam!
No dobra, to pośmialiśmy się, więc uciekam na kawę, bo za chwilę jedziemy "tyczeć" w poczekalni. Będę później :) Pa!
Ale Ci to ładnie wyszło! A nawet nie tyle ładnie, co piknie!
A nie mówiłam, że jesteś plastycznie uzdolniona? Nawet nie próbuj sie ze mną sprzeczać w tym temacie. A białe tło też lubię najbardziej. Zazwyczaj kładę jakiś biały materiał (prześcieradło, ścierka, obrus) i pstrykam ile wlezie :-)
Kurczę, ale jesteście fajowi! Dziękuję! A mi się wydają te "rury" takie ... krzywo przyklejone. Ale jeśli nawet Wkn się podoba to ja się bardzo cieszę i zaczynam powoli wierzyć, że coś jednak potrafię. Poza pieczeniem :)
A co do Boba to mamy antybiotyk... Gardło jest nadal fatalne. W piątek mam przyjść po dalszą opiekę. Trudno, byle się mu polepszyło, bo niedługo jasełka a gra rolę św. Józefa. Najśmieszniejsze to, że dziś w poradni spotkaliśmy koleżankę Boba grającą rolę Maryi :))))
Zmykam.
PS. Smakosiu, gdzie będzie można Cię usłyszeć? Lokalnie czy krajowo? :)
ja iweczornie...przywiatć się przyszłam...na małą chwilkę..tylko
dziękujęc Wam za wsparcie,modlitwy,smsy i telefony....wczoraj planowałam się odezwać,ale brak snu i mega ilość tramalu dały mi się we znaki i przespałam nockę od 18(o 16 byłam już w domku)-wstałam rano tylko po to,żeby sobie zmienić opatrunki na moich dziurach w brzuchu,trzasnąć sobie w brzuch zastrzyk z heparyny i wziąć kolejny tramal....teraz znowu idę spać....pisać nie mam jak,bo mam mega problem z siedzeniem...odezwę się jak mi się trochę poprawi...
spokojnej nocy i jeszcze raz Wam dziękuję,Przyjaciele....
wczoraj Bartuś miał w przedszkolu przedstawienie świątecznę .Pare dni przed przedstawieniem dostaliśmy wytyczne co do stroju .Bartuś miał grać w przedstawieniu ufoludka ...Zakupiliśmy strój.Przedstawienie było super głównym motywem przedstawienia byli kosmonauci , którzy podróżowali od planety do planety oglądając obyczaje świąteczne .Byli u większych ufoludków, potem u robotów a potem rozbili się u mniejszych ufoludków ,które pomogły im naprawić rakietę i poleciały z nimi oglądać ziemskie Boże Narodzenie...
I były jeszcze elfy z Świętym Mikołajem i Maria z dzieciątkiem i trzej królowie i wielbłądy i inne zwierzątka i aniołki , ogólnie było wesoło i kolorowo...
Och, kurczę, się nie zanosiło, że się napracuję dziś :) Najpierw kilka godzin poświęciłam na pracę, którą powinnam wykonać w pracy, ale że jestem w domu, to wykombinowałam, jak ją zrobić w domu. Potem wyprasowałam część potężnej kupy wypranych rzeczy w międzyczasie rozwieszając następne, świeżo wyprane. A porem wreszcie wzięłam się za ciasteczka. Zaczęłam od moich ukochanych Migdałowych Chlebków i je spierdzieliłam! Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby dać pod nie papier, z powodu którego pękały przy odrywaniu. A z blachy same schodzą. Znaczy prawie same :) Ale nie zrażona niepowodzeniem upiekłam jeszcze trzy blachy ciasteczek waniliowych z migdałami, dwie blachy kawowych kwiatków, dwie blachy orzechowych kulek a jutro mam zamiar upiec ciasteczka Wkn. Zdążyłam też pograć z Bobem w grę planszową i w UNO. Uwielbiam UNO. No i inne normalne sprawy typu obiad czy odkurzanie.
Bob ma się lepiej. Antybiotyk widać działa.
Jutro mieliśmy jechać od moich rodziców na Mikołaja. Bo ich sąsiad jest prześlicznym Mikołajem :)) I mam nadzieję, że nie nawiedzi nas ta pogoda, którą straszą w radio :( Jak będzie zamieć, to się nie ruszam nigdzie. Jutro też moja ukochana kuchnia kończy dwa lata :))))
Smakosiu - lokalnie a nie krajowo? - grunt, że zawodowo :)
Lenka - jak Córa? Jak Twoja praca?
Monia - Bartuś ekstra! Możesz być dumna, że hej!
Hope - wypoczywaj. Mam nadzieję, że nie przyjęłaś zamówienia na tonę makowców i serników?
Bonieś - super, że wpadłaś :)
Mysha - a u Ciebie co słychać?
Beata - tak, mam szczerą nadzieję, że na Roraty pójdziemy :) I załapiemy się na kilka obrazków :) Na razie Bob obrabia kalendarz adwentowy, w tym roku zgodnie z zasadami. Bo w latach wcześniejszych adwent się kończył w kilka dni :)) Chyba posłuchał naszego wikarego, który zachęcał do zakupu, ale ostrzegał, by codziennie jeść tylko jedną czekoladę "żeby nie spuchnąć na święta" :) No i mamy wieniec. I też korzystamy :) Sama zrobiłam.
I muszę jeszcze do przedszkola zrobić ozdobę na choinkę. Mam trzy styropianowe bombki, gałązki, koraliki, pistolet na klej, sprej iiiii zero pomysłu :) Ech.
Nie będę wspominać, że padamnapysk, ale jestem zadowolona.
Mała chodzi po domu i cherla, ale twierdzi że jest lepiej, więc chyba zdrowieje ;) Albo siłą woli chce wyzdrowieć do swoich urodzin, bo na Mikołaja już nie zdąży, a do 12 ma jeszcze czas :))) Narzeka jeszcze na kłucie w klatce piersiowej, więc jutro znowu do lekarza.
Za to ja ledwo mówię, tak mi gardło zajęło, a pochylając się nad doniczką z nosa mogę podlewać kwiatki :) Dzisiaj ciężko było wysiedzieć w pracy, a wyszłam dopiero po godz. 21. Na szczęście jutro mam wolne. Za to w łikęd już nie .
Aloalo, cudna choinka i wiem, że bombki wyjdą Ci równie perfekcyjnie :) I kuruj Józefa, żeby reszta ekipy z szopki się nie rozłożyła ;)
Uwaga, uwaga! Melduję, że dziś wyszłam z domu w czapce. Taaaaak, trudno w to uwierzyć, bo ja raczej z tych, co nie noszą, ale się przestraszyłam tego, co za oknem. Moje zatoki lubią się czasami buntować a Megi65 powiedziała, że mam o nie dbać więc się posłuchałam . Czapkę nabyłam wczoraj w sklepie sportowym. Jest z pomponem
Dziś mam dużo pracy a nawet dużo więcej, niż dużo więc zostawię Wam kawę i zmykam. Juz nawet nie dam rady "pogadać" z każdym z osobna. Wybaczcie.
Wczoraj tak wiało, że przeniosłam się do pokoju od strony wschodniej - tam nie było tak strasznie słychać tego huku i gwizdu. Natomiast o 2,30 obudził mnie błysk a zaraz za nim nastąpił potężny grzmot. I tak kilka razy. Burza w grudniu - nie pamiętam. Ja jestem z serii tych, co się boją, zwłaszcza jak grzmi, świszczy i huczy..... Ranek powitał nas pięknym słońcem, błękitnym niebem i śliskimi drogami. Auta jadą w tempie ślimaczym. A teraz słońca już nie ma. Są bure chmury i mocniej znów wieje.
Idę, bo nie ma Internetu i użyczyłam sobie tego z komórki :)
Witam spod kupy śniegu - nie ma to jak mieć duży samochód - gwarancja odchudzania murowana - zanim zwali się toto białe toto z dachu, szybek, boczków, lustereczek sreczek i nie wiadomo czego jeszcze, ma się zasapkę, zadyszkę, mokre nic nie widzące okulary, rękawiczki pod przednią oponą, psa Parówka sprawdzającego za tylną, czy nie ma tam więcej śniegu do tarzania - i podły humor na dokładkę wynikający ze śniegu w gębie, za kołnierzem i w majtkach :/
Skończyłam białą bombkę karczocha - na pocieszenie. I włączyłam sobie White Christmas - na dobicie :D
Idę się zastanawiać nad karmą dla fruwadeł karmnikowych.
W tym roku Mikołajowi sanie nie były potrzebne, bo bez problemu mogło go przywiać ;)
Ja dostałam od lekarza antybiotyk ( to znaczy receptę do wykupienia ) i zalecenie leżenia, więc jutro w pracy będę się pokładać...ze śmiechu chyba, przez 12 godzin .
Mała za to dopasowała się do pogody i skoro za oknem świszcze i gwiżdże, to jej w płucach jeszcze też ;). Dostała sterydy, bo ponoć nie rozkurczają się jej te płuca dobrze i kolejny tydzień w domu.... A ona nie chce. I gadaj z taką.
gdzieście się podziali, zwierzaki drepczą nad pustymi miskami z niecierpliwości :) Przyszłam z Parówkiem dotrzymać im towarzystwa.
Pogoda dzisiaj całkiem śliczniasta, mało wiało, słonko przez chmury prześwitywało. Tylko gdzieniegdzie ciężko się było przez zaspy przebić i chodniki brzydko oblodzone i mało gdzie posypane piaskiem.
Pampas mi skleja stożek z brystolu, który wieczorem dekoruję orzechami i będzie choinka jak malowana - dosłownie :D
Pampas mi skleja, Pampas mi skleja... A ja z tym pieruńskim stożkiem sama walczyłam! Ostatecznie miałąm ich pięć z czego jeden w miarę prosty :)) No, gdzie zdjecie?
Hihihi, nie martw się, ale dałaś radę, no nie? :D U mnie na razie stożek (różowy, bo akurat taki brystol miałam na zbyciu jako lekko podniszczony i przykurzony) jak stał tak stoi, goły i wesoły, a orzechy obok niego w pokutnych workach. Wszystko przez to, że zachciało mi się skończyć białą bombkę karczocha i złotą bombkę cekinową - bardzo świecącą, tandetną, jarmarczną i baaardzo sylwestrową, ha! Zdjęcia będą jak się zrobią ;P
Przed chwilą wyszłam z kuchni. Że też mi się w sobotę ciasteczek zachciało! Jeszcze z podwójnych porcji.... Do tego co pisałam ostatnio dołączyły pierniczki Wkn i moje czekoladowe guziczki tym razem w kształcie kwiatuszków. I ani jednego nie mogę spróbować! Za to moje chłopki chrupią i mlaskają :)
Spadam, bo jestem padnięta i muszę zmusić Boba, żeby też padł, a jest niezwykle żywotny jeszcze, bo ja za chwilę zasnę a chciałabym jeszcze z Mężem pobyć.
Jeszcze muszę strój św. Józefa skombinować. A mam z domu nie wychodzić, ze względu na Boba. No nic, muszę go jakoś Dziadkom podrzucić i nabyć jakiś materiał. Dobrze, że Józef był skromny człowiek, to nie muszę szukać zbyt długo :))
Rano wpadłam nakarmić zwierzaczki, ale padł mi (niespodziewanie) internet i lipa. Mam nadzieję, że Wkn coś im zostawiła i Parówek wszystkiego nie "wtrząchnął" przed wyjściem
Wczorajszy dzionek był wyjątkowo pracowity, ale na szczęście wypadł całkiem dobrze. Na koniec stałam przed czterema wielkimi tortami i nawet nie oblizałam palca. Uf! Lekko nie było. Jak one na mnie patrzyły! Jak mnie wołały! Ale nie dałam się
Żeby nie "cierpieć" kupiłam sobie w Lidlu suszone morele i też jest dobrze. A właśnie! Czy ktoś z Was kupował je ostatnio? Są w takich zgrabnych paczuszkach 200g. Bardzo smaczne - miękkie, mięsiste i nawet soczyste (a tego sie nie spodziewałam). Niestety nie "bio" czyli z dodatkiem dwutlenku siarki. Po kiego grzyba stosują te konserwanty, to ja nie wiem. W zasadzie, to prawie we wszystkich suszonych owocach się znajdują. Żeby kupić coś zdrowego trzeba iść do specjalnego sklepu. Co za!
W moim rejonie też mniej już wieje, ale to, co wczoraj się działo chwilami mnie przerażało. Dziś pozostały jeszcze oblodzone chodniki.
Jak się dzisiaj czują wszystkie "chorowitki"? Ada, Lenka z córcią, Aloalo i Bob? Mysha, co u Ciebie?
Zostawiam suszone owoce, orzechy i migdały. Częstujcie się.
Posiedzę chwile przy kominku. Może ktoś wpadnie...?
Wpadłam na chwilę odpocząć, dziś miałam pracowity dzień kupiliśmy świniaczka tak 77 kg bez wnętrzności no i trzeba było go przerobić. Na jutro został mi łeb do zagospodarowania chyba jakiś biały salceson z tego wyjdzie.
Teraz siądę w fotelu i może jakiejś herbatki się napiję.
Boróweczko, to u Ciebie sporo pracy. Tyle mięsiwa przerobić, to dopiero wyzwanie. Rozumiem, że dobrze się czujesz, tak? Postaraj się robić sobie jakieś spacery. Musisz się teraz dobrze dotleniać, bo to pomaga w oczyszczaniu organizmu i dodatkowo wzmacnia. Fajnie, że tyle się u Ciebie dzieje i świetnie sobie radzisz. Tak trzymać!
witam w leniwą niedzielę....nie wiem tylko, dla kogo ona leniwa jest...ale tak mi się napisało..powiedziało..
dziury w brzuchu się goją....ja już śmigam po domu...chociaż jak się tylko kulałam..to i tak nie leżałam! bo nie umiem...zrobiłam na piątek 250 muffinek z mikołajkami(piernikowo-cynamonowe, z kremem czekoladowym i mikołajem z masy cukrowej)-klasy moich Młodych i kilka innych zamówiło....w piątek zrobiłam dwa torty na wieczór-bo ruchy strasznie ślimacze miałam i więcej nie dałabym rady.....ale za to wczoraj upiekłam znowu ciasteczka-pozazdrościłam Aloalo...tylko mnie wyszło 200 bałwanków w czapeczkach i 300 topniejących bałwanków-focie wrzucę jeszcze dzisiaj....
dzisiaj piekę kolejne....w planach mam reniferki....i lukrowanie resztki gołych pierników...muszę kolejne dopiec bo mi ludzie na zamówienia prawie wszystkie już wykupili-a szczyt zamówień świątecznych dopiero przede mną....
zostawiam świeżą kawę.....wersja ze spienionym mlekiem i parzocha...herbata z jabłkiem i cynamonem jest-bo grudzień i ja mam coroczną fazę na ten zapach:)...
zostawiam też coś słodkiego-dla tych,co nie poszczą-talerz muffin jabłkowo-cynamonowych i piernikowych....a dla poszczących mam swój pszenny chlebek z siemieniem lnianym....
miłej niedzieli....
ps....żeby nie było...w łóżku bezczynnie też nie leżałam.....mam ogromny karton styropianowych bombek do zrobienia w karczochy,wianków i choinek też...do tego obrus kończę haftować....i remont przedpokoju zaczęłam przed operacją-do świąt muszę go zrobić....i zaczęłam długi sweter na zimę.....
Wpadam na chwilkę, bo chcę mojemu Mężowi przygotować golonki, które przeszkadzały w zamrażarce :)) Ja mam miejsce a On jest przeszczęśliwy. Bo mój Mąż kocha w życiu poza mną rzecz jasna i Bobem rzecz jasna, piwo i golonki. No to niech ma :)
Ada- ja bardzo proszę o zdjęcia, bo też muszę upiec 300 babeczek na jasełka Boba. No odbra 30, ale chciałam zrobić wrażenie :)) I szukam inspiracji. A jakbyś mi jeszcze strzeliła przepisem na te babeczki to będę very wdzięczna :)) Zwłaszcza, jeśli smakują dzieciom.
Smakosiu - gratuluję silnej woli! Cztery torty pokonałaś! Zuch Dziewczynka :) Choć jakbym miała taką figurę, jak Ty to bym sobie inne postanowienie wymyśliła
Smakosiu - gratuluję silnej woli! Cztery torty pokonałaś! Zuch Dziewczynka :) Choć jakbym miała taką figurę, jak Ty to bym sobie inne postanowienie wymyśliła
Inne postanowienie nie wchodziło w grę, bo z całej reszty łatwo rezygnuję a te słodycze, to jakoś tak zawsze na mnie "tupią"
Dacie wiarę - od rana ,do tej pory cały czas coś robiłam. Dzięki temu firanki już pachną i kafle błyszczą. Nawet wypucowałam witrynę, w której jest pełno szkła i naczyń. Nigdy nie lubię tego robić. W sumie to mało mi zostało do sprzatania, bo zazwyczaj robie to na bierząco. Jeszcze tylko ogarnę górę szafek w kuchni i to by było na tyle. Nie oznacza to, że już nic nie muszę robić. Wiadomo - zakupy, pichcenie, ale to trochę później. Najpierw rozpiszę sobie wszystko. Bez kartki ani rusz, bo w pracy dalszy ciąg "urwania głowy" i jak wracam do domu, to już nawet trudno jest myśleć. Lepiej skupić się na notatkach. Tak będzie łatwiej
Aaaaa! Zapomniałam - Lenka, gratuluję Ci nowej pracy. To wspaniale, że możesz robić to, co sprawia Ci przyjemność. Rewelacja - normalnie lepiej byc nie może. Brawo!
A jak się czują chorowitki? Hope, już na najwyższych obrotach więc łatwo można wywnioskować, że wraca do normy.
Coś czuję, że nasza Kawiarenka w tym tygodniu zacznie się robić bardzo świateczna i kolorowa a wszystko za sprawą ciastek, ciasteczek, choinek, stroików i innych "cudności". Faaaaajnie Wspaniale, że chcecie się dzielić tymi, swoimi "dziełami".
Zostawiam jeszcze herbatę i bakalie. Nowa porcja ze względu na to, że Bahus ostatnio się nie załapał. Może teraz będzie miał więcej szczęścia
Pada, mokro, zimno - br! No ale od czego jest herbata - z pewnością wspaniale rozgrzeje i umili dzionek o ile tylko będzie z pysznym sokiem i cytryną
Dokładam drewienek co by nam w kominku nie wygasło. Koralika i Faworka nakarmiłam, wygłaskałam a teraz poszli grzać tyłeczki do kapcia. Trochę im zazdroszczę
Właśnie poczytałam trochę o Waszych przygotowaniach do Świąt, pierniki dojrzewają, drobne ciasteczka też porobione, stroiki, choinki, bombki karczochowe i decupagowe też, a u mnie totalny zastój. Matko, toż to już za 2 tygodnie Boże Narodzenie! Pieczenie będzie trochę inne niż co roku, bo mi wylazła nietolerancja na gluten, drożdże, jajka, orzechy, strączkowe, seler, soję i mnóstwo innych rzeczy, więc siedzę w necie i szukam przepisów, jak ominąć to wszystko. Gdyby ktoś miał jakieś godne polecenia, będę wdzięczna. Ale powiem Wam, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu, że nie jem pieczywa, ciasta i ogólnie staram się odżywiać, a nie wpieprzać co popadnie, byle dużo , zrzuciłam kilkanaście kilogramów, czuję się dużo lepiej, lżej i póki co, nie wybieram się na wymianę stawów kolanowyvh, co wisiało nade mną od kilku miesięcy.
Pogoda u mnie całkiem przyzwoita, wczoraj znowu postraszyła zima, ale dziś już wszystko stopniało, nawet wyjrzało słońce i zero jakichkolwiek opadów. Jak dla mnie, tak może być do wiosny. Choć słyszałam , że w styczniu i lutym mają przyjść mrozy, jakich przez ostatnie dziesięciolecia nie było. Jak myślicie, sprawdzi się?
Sorki, na razie zmykam do kuchni. Przez kilka dni rodzinka sama pichciła, ja pracowałam, dziś także, ale kolacji mi już nie podarują. No dobra, idę się wykazać .
Pozdrawiam Wszystkich stałych bywalców i podglądaczy, życzę miłego wieczoru. Choruski, nie dajcie się! Buziole
Bonieś, masz prawidłowe podejście - gratuluję wytrwałości i silnego charakteru. Pierwsze efekty już są (spadek wagi) a to z pewnościa cieszy. W dalszej części pewnie będzie jeszcze więcej dobrych stron tych wyrzeczeń. A jeśli chodzi o przepisy, to może tutaj znajdziesz coś dla siebie: http://zmiksowani.pl/przepisy-na/bez-glutenu-bez-jajek-bez-mleka
A! Tylko czasem nie przejmuj się tym, że nie wystartowałaś z przytgotowaniami do świąt. To nie jest najważniejsze. Masz rodzinkę więc poradzicie sobie. Tak naprawdę liczy się atmosfera i to, żeby najbliższych mieć koło siebie.
Jupi! Mam większość prezentów z głowy. Nie robię ich dużo, bo dla pięciu osób, ale i tak trzeba było się nachodzić. W zasadzie, to nie o to chodzenie chodzi, tylko o pomysły. Nie lubię kupować "pierdułek", które potem zalegają półki czy szuflady. Tak więc cieszę się jak nie wiem co. Jeszcze tylko muszę coś wynaleźć dla mojej kochanej Mamuńci.
A! Ostatnio marudziłam, że nie można normalnie kupić niesiarkowanych suszonych owoców a tu dzisiaj niespodzianka! Wchodzę do Rossmana a tam na półce bakalie z serii "bio". Morele zaraz spróbowałam powiem Wam, że smak rewelacyjny. Kolor ciemniejszy, nie wygladają tak ładnie, jak te z siarką, ale za to o niebo lepsze. To, że zdrowsze, to już nawet nie wspominam. Cena też przystępna, bo 7,99zł za 200g. Polecam! Właśnie zajadam migdały - też pyszne.
Hm...coś jeszcze miałam Wam "powiedzieć"...co to było?
A! Już wiem! Chciałam polecić fantastyczną stronę dla tych, którzy lubią muzykę. Można na niej znaleźć (chyba) wszystko. A do tego jest tak skonstruowana, że automatycznie zapamiętuje styl jaki lubimy i przedstawia kolejne propozycje. Można tworzyć swoją "playlistę", dzielić ja na podgrupy itd. Tam jest dużo więcej różnych opcji, ale ja ich jeszcze nie poznałam i nawet nie wiem jak opisać. Najlepiej sprawdzić samemu. Nazwa strony, to "Spotify". Dla mnie odkrycie roku. A może Wy juz to znacie a ja tutaj "pieję"
Kochana Smakosiu, napiszę Ci, że Ameryki nie odkryłaś, bo... już to znacie - to znaczy ja znam i podpisuję się obiema łapkami pod tym, co piszesz, a prawdę piszesz :D
A więc tak: pierdułki lubię, jednak nie zawsze, więc czasem lepiej ich nie kupować :) Dlatego w tym roku dzielę się po bożemu z rodziną i znajomymi tym, co zrobię dekoracyjnym, mając nadzieję, że im też się spodoba, a jeśli nie za bardzo, to jakoś przeżyją, bo ileż dni może przetrwać stroik z żywych gałązek, no sami powiedzcie - najwyżej do Bożego Narodzenia :D Więc wtedy niektórzy dostaną przydasiowy zestaw marynowanej dyni w litrowym słoiku (z cynamonem, kardamonem, anyżem i takimi tam różnymi pachnidłami), powidła śliwkowe, dżem wiśniowy do naleśników i buraczki marynowane :)
A spotify jest super duper - kopalnia muzyki, z której korzystam od dawna - może Wy też, przyznajcie się :)
Dokończyłam choinkę z orzechów i pierdułek - czubek musiałam wykleić z samych orzechów laskowych, bo włoskie się skończyły, ale chyba skuchę nie bardzo widać, więc może jutro wpadną jakies zdjęcia do kawiarenki :)
Olu, cieszę się, że wreszcie poczułaś tę duchową atmosferę. Wiem, że czekałaś na to i bardzo Ci zależało żeby (znów) być "dziewczynką z lampionem". To takie Twoje dopełnienie adwentu. No i Bob wraca do pełni sił więc teraz powoli możesz szykować się do świąt.
Ps. Powiem Ci na ucho - powiesiłam światełka w kuchni. Wiesz, te na oknie. Byłam w piwnicy i jakoś tak trafiłam na nie. Nie umiałam się oprzeć
no nie!!!!! ale Ci zazdraszam Emilko.....zaraz sama się wezmę za dekorację okien bo mi żal d... ściska jak widzę u Cię takie nastrojowe cuś.....mam w planach przemeblowanie w salonie,nie wiem czy dam radę z meblami.....ale chcę.....a chcieć, to móc.....
Właśnie wróciliśmy z poradni. Byliśmy drudzy, weszliśmy jako trzeci (awaryjna bezkolejkowość) i zajęło nam to 2h15 min! JA pierdzielę, tyle czasu zmarnowane. Jutro wracam do pracy. Gardło Boba na tyle jest dobre, że może iść do przedszkola.
Muszę więc wykorzystać resztę wolnego i upiec blaty piernika! Normalnie zapomniałam o moim staropolskim przyjacielu :) I jeszcze chciałabym lampy umyć. I szafę. I ..... wcale mi się nie chce do pracy wracać...
Emilko - to Twoje okno to znak, że Święta tuż tuż W tym roku wreszcie nie zapomniałam kupić adwentowego świecznika i stoi u Boba w pokoju i oczy cieszy :)
No a teraz idę piec. I myć. A wieczorem na roraty :))) Jupi! ;))
Co za dzień! Dopiero teraz mam chwilę dla siebie. Z tych dzisiejszych emocji takie mam wypieki, że aż mnie cała buzia pali. W ogóle, to chyba pójdę wcześniej spać, bo normalnie padam.
Jeeeeny, jeszcze nie mam upieczonego piernika a przecież już powinnam to zrobić. Niestety jutro i pojutrze też zląduję do domu wieczorem więc okazja będzie dopiero w sobotę. Liczę, że mimo to będzie potem wystarczająco miękki...?
Oj, powiem Wam coś śmiesznego. Wczoraj ugotowałam sobie zupę jarzynową. Wtedy przyszło mi do głowy, że nie mam ochoty na ziemniaki i dla odmiany wsypałam kaszy pęczak. Ale jakoś tak sypnęłam od serca i mimo dolania wody dziś jadłam kaszę z jarzynami. Normalnie łyżka stała. Ot, zachciało mi się zupy
Ziewam raz za razem więc nie ma co kombinować. Idę spać.
Witam w kolejności... 11.12.13 - fajna dzisiaj data :)
Właśnie wróciłam z pracy i padam na pysk, ale fajnie było. Jutro mam wolne, ale Mała ma jutro urodziny, więc roboty mi nie zabraknie. Jest jeszcze w domu, bo płuca ciągle coś szumią i chyba za dużo już przed świętami do szkoły się nie nachodzi, a po Nowym Roku mają wolne aż do 6 stycznia. Odwyknie mi dziecię od nauki ;)
Idę zjeść obiad, bo przez cały dzień tylko jedną kromkę zjadłam i ssie mnie. W akcie desperacji miałam pomysł, żeby zjeść zupkę chińską. Myślałam, że odrobina pysznego glutaminianu sodu przyprawionego apetycznym i aromatycznym E 100, E 200, E 300, czy jeszcze innym E, których nie pamiętam, mnie nie zabije, ale zniechęciło mnie całkiem co innego. Mianowicie chciałam kupić coś w miseczce lub kubku do zalania wodą, żeby naczyń nie szukać, ale jedyne co było dostępne w naczyniu to rosół z makaronem i.....widelcem w środku . No i bałam się, że sobie nie poradzę takim narzędziem z zupą :))) I głodna, ale zdrowsza pozostałam ;)
przyniosłam kawusię...jest rozpieszczalna z mlekiem i parzocha...herbatę z miodem i cytryną zostawiam na podgrzewaczu.....i uciekam.....do pieczenia pierników......muszę zrobić 250szt topniejących bałwanków na poniedziałek bo się LUDZIE domagają.....i torty na łikęd mam....i kolejne bałwanki.....i ciasta...i bałwanki......ja pierdziu-stworzyłam potwora....wszyscy chcą moich bałwanków....
jutro idę na zdjęcie szwów.....i potem znów do pierniczków- bałwanków....
Emilko-tak Ci pozazdrościłam kuchennego okna, że mam już swoje...oświetlone lampkami i z bombkami karczochami...focię wrzucę w wolnej chwili...
Jesienna szaruga, deszcz wszystko rosi,
zmień się pogodo, o śnieg już się prosi.
Wszystko jest szare, takie zamglone,
schowało się słoneczko, pewnie znudzone.
Choroby tylko się najlepiej teraz czują,
atakują, kaszel, chrypka, zdrowie rujnują.
Zbliża się grudzień, pewnie śnieg popada,
będzie biało i już o świętach się pogada.
Zaczną się przygotowania, zakupy szalone,
wystawy ustrojone, torby zakupami napełnione.
Wertowanie przepisów, zapasów szykowanie,
sprzątanie, bieganie, dywanów trzepanie.
Będzie wesoło, pogodą się nie martwimy,
napada śniegu, to śnieżkami się pobawimy.
Radosny uśmiech na twarz więc przywracamy
i do kawiarenki obowiązkowo zaglądamy.
Eeee, pierwsza do aroniówki kawiarenkowej i grzania przy kominku? Przygarniecie?
Witaj Dorotko. Kawiarenkowicze pobiegli po zapasy, spokojnie, wrócą to przygotujemy przyjęcie. Cmok.
O, akurat - pewnie znów uciekli na mój widok
Głupstwa pleciesz :) Ja osobiście bardzo się cieszę, że znów jesteś z nami
O, akurat - pewnie znów uciekli na mój widok
A może dostali szoku z wrażenia...taki rzadki gość? Sam poczułem się troszkę niepewnieDolej, dolej. Popróbujemy
Czy to "nasza szefowa" przyszła? Oooo, jak fajnie! W tej Kawiarence możesz się spodziewać wyłącznie miłego powitania. Tu same, fajne ludziska są Wpadaj częściej a sama się przekonasz.
Póki co mam dla Ciebie moją rewelacyjną herbatę. Czemu rewelacyjną? No dlatego, że z sokiem domowej roboty i plasterkiem cytryny. Mówię Ci - pysznościTeż chętnie się napiję ale dobrze by było do tej herbatki parę kropel rumu dolać ( a w najgorszym wypadku wódki)
Brawo Lajan. Jesteś niezastąpiony
Witam w nowym locie :)
Lajan, wierszyk udany jak zwykle ;)
Czy powiem coś nowego marudząc na brak czasu ? Chyba nie, więc nie będę się powtarzać.
Ale weselisko było super udane. Ślubny - nastawiony marudnie przez warszawskie korki - już w drodze zarzekał się, że tym razem nie da się wyciągnąć do tańca na trzeźwo, ale gdy mnie poniosło na parkiet ze śpiewem na ustach, że " będzie zabawa, będzie się działo i znowu nocy będzie mało...", to się okazało, że i on gimnastykował się obok mnie, co po konsultacji z częścią rodziny, zgodnie nazwaliśmy jednak tańcem ;) Okazało się więc, że tańczył, czy tego chciał czy nie chciał...no i jak chciał :))). Swoje ryki sama określiłam dumnie "śpiewem" i nikt nie protestował, ponieważ skutecznie zagłuszała mnie orkiestra, ratując w ten sposób pozostałych gości i ich ewentualne poczucie rytmu czy zdolności muzyczne ;) Chociaż wątpię, żeby ktoś był bardziej ode mnie uzdolniony wokalnie . Tradycyjnie z częścią kuzynostwa "gasiliśmy" światło nad ranem i po krótkim wypoziomowaniu organizmu ciężko się wstawało na poprawiny, ale udało się utrzymać pion bez użycia pomocnej ściany ;)
Teraz doglądam Małą, która postarała się o zapalenie oskrzeli i byczy się w domu, a w przerwach latam do piwnicy, gdzie przechowuję Ślubnego, dopóki nie zrobi generalnego porządku w naszych wszystkich "przydasię". Co zajdę, to większy bałagan widzę niż porządek i nie wiem już, czy tydzień wystarczy na uporządkowanie piwnicy, zrobienie nowych regałów i poukładanie wszystkiego, czego nie dałam wywalić ;). No to lecę zobaczyć, jak Ślubny dziury wierci....tyle mięśni się wtedy u niego objawia, że aż miło popatrzeć .
Witam w nowym locie :)
Patrząc na to, co się dzieje za oknem, powinniśmy raczej pisać "Witam w nowym błocie"
Czy u Was też tak głowę urywa? U mnie gwiżdże, wyje, szumi, szura i pojękuje. Choinki zastanawiają się, czy lada moment nie będą poruszały się z prędkością 70km/h podobnie jak dzisiejszy wiatr w porywach, fuj.
Dla polepszenia nastroju, wyrobienia normy przedświątecznej w przepisach i artykułach, oraz w celu nakarmienia rodziny, popełniłam 3 rodzaje pierogów, w tym moje ukochane autorskie z pyrami, cebulą i szpinakiem. Wiem, wiem, nie pasują ani do nalewki ani do herbaty z sokiem, ale kto powiedział, że nie można pochłonąć najpierw tego, potem tamtego, a jeszcze później owego.
Dziękuję za miłe przyjęcie
do napisania
Myślałam żeby na temat pogody..., a raczej niepogody raczej się nie wypowiadać, ale co tam, w końcu by mogło być lepiej, to musi być najpierw gorzej ;)
W końcu przyszła długo wyczekiwana zima . Wiatr nas dzisiaj oszczędzał, ale mrozik za to poszalał. Z okna krajobraz wyglądał trochę jak po jesiennym deszczu. Chciałam pojechać na większe zakupy, więc ruszyłam ochoczo do samochodu. O mało nie wywinęłam orła zaraz na schodach, tak było ślisko, ale cudem wygrałam z grawitacją. Przy aucie deszczowe kropelki okazały się również jesienną atrapą, ponieważ wszystko było zamarznięte. Z powątpiewaniem popatrzyłam na swoje letnie opony i stwierdziłam, że poczekam na ocieplenie i zakupy poczynię, jak przyjdzie odwilż ;)
...no chyba że wcześniej zmienię opony na zimowe :)))
Witajcie!
Jak już nawet "szefowa" wpadła w odwiedziny to nie wypada się nie przywitać
Moi młodzieżowcy jutro mieli wyjeżdżać na obóz z zuchami, a tu Ewka od poniedziałku gorączka, ogromne migdały i kaszel. Jędrek kaszel od wczoraj i wychodzi na to, że nie raczej pojadą Zapowiadał się pierwszy od baaardzo dawna łikęd wolny od potomnych, który mieliśmy spędzić z połówkową sami, a tu lipa. Cóż... Najważniejsze zdrowie dzieci.
U mnie szaro i wietrznie ale przy wczorajszych -4 stopniach dzisiejsze 5 (odczyt z godziny 9:30 :)) to prawie jak lato bo ja wolę nie ważne jaki upał od nawet najmniejszego mrozu. Dobrze, że nie pada.
Była dzisiaj u mnie w pracy klientka cyknąć sobie fotkę na bloga kulinarnego, wypatrzyła na pasku zadań otwarte Wielkie Żarcie i powiedziała, że często korzysta z przepisów. No to rabat dostała. Mam nadzieję, że nie oszukiwała
Ada, mecz mamy w sobotę. Dla reszty kibiców już bez zgody, ale my zgodę mamy przecież, co nie?
Aloalo, czy w przeciwieństwie do moich młodocianych Twój Bob zdrowy? Uściskaj chłopaka :)
Pozdrawiam wszystkich gorąco i spadam poudawać, że pracuję Pa!
Michale...wiesz co się u mnie dzieje w mieście? dwaj piłkarze dostali wpiernicz,trzeciemu zniszczyli samochód.....i co? wygrali mecz......teraz np.Jeż zwinął się z miasta i podobno nie chce wracać...
ps.My- zgodę mamy zawsze :)
Tak, słyszałem o tych pobiciach. Dziadostwo. A nam przed meczem Korona - Lech pobili w Kielcach klubowego lekarza i zabrali ciuchy z klubowymi emblematami. Próbował się tłumaczyć, że jest lekarzem w Lechu ale nie pomogło. Paranoja.
Dobry wieczór!
Nooo, Lajan, Ty to jesteś chłop na schwał! Smakosia rzekła i ta dam :) Brawo!
Rano przywitało mnie cupanko w parapet i byłam pewna, że drobny zlodowaciały śnieżek sypie, ale to był deszczyk. Zamarzający. Do tego wiatr, pewnie taki, jak u Wkn. Odczucie temperatury na -15 co najmniej brrr. A czapka gdzieś tam, niestety nie na głowie.
Musiałam zatankować moje auteczko i ku mojemu kolosalnemu zdziwieniu po otwarciu klapki moim ślipkom ukazał się wlot paliwowy bez korka! A korek był na kluczyk! No ja pierdziu. Zadzwoniłam do Męża, czy w ogóle mam to paliwo wlewać, czy co, gdzie kupić nowy (nie jestem blondynką) ale szybko się rozłączyłam, bo doszłam do wniosku, że facet w samochodzie za mną pewnie myśli, że dzwonię, które paliwo wlać... Kupiłam nowy korek, jutro sprawdzę, czy jeszcze jest...
Poza tym, że wymarzłam idąc na odczulanie, potem po korek to jeszcze musiałam wpakować rękę w g..... ! A zresztą tą "przygodę" przemilczę. Zaznaczę tylko, że ręka była w gumowej rękawiczce. Inaczej bym nie wpakowała.
Taki fajny dzień miałam :)
Wkn - witaj! Dawaj pieroga, szefowo droga :)
Gluba - przykro mi, że dziecię chore :( Bob na razie ok, ale już nic nie gadam, bo co powiem, to idę do poradni :)
Lenka - przy tej piosence nie da rady siedzieć bez ruchu :)) A co do "przydasię" to w naszej komórce jest mnóstwo rzeczy, które przywieźliśmy przy przeprowadzce 6 lat temu. Czy pięć. Są schowane, bo nie można ich wyrzucić, bo są ważne. Co to jest, to już nawet nie mam pojęcia :) I od jakichś 4 lat Mąż przy każdym wolnym gada "no, wreszcie posprzątam komórkę". I na gadaniu się kończy. :)
Ach! Jeszcze dziś postanowiłam zmienić swój siedzący tryb życia i korzystając z cudów techniki i tego, że mam internet w tv (ten cud to to że dziś akurat działał) włączyłam jutubka i poszukałam ćwiczeń z Ewą Chodakowską. Film trwał 46 min. Wysłuchałam grzecznie przemowy i rozpoczęłam trening. Cóż, pani Ewa ćwiczyła i mówiła i nawet nie sapnęła a ja nie mówiłam nic tylko ćwiczyłam i wdychałam i wydychałam. Po jakichś 10 no może 11 :)) minutach internet się zaciął i całe szczęście, bo chyba bym zemdlała :)) Ja pierdzielę. Moja kondycja nie istnieje, pora ją odzyskać. Ale stopniowo....
Dobra, zmykam. Dobranoc :))
Dobry wieczór :) Mam nadzieję, że się załapałam jeszcze na jednego pieroga ? Taki zimny wieczór .
Pierogów ostało się ino pinć - ze śliwkami wszystkie - mogą być? Mam do kompletu śmietanę, brązowy cukier i cynamon.
Te z ziemniakami i cebulą oraz szpinakowe pożarliśmy przed wieczorem - zostało po nich tylko zdjęcie w wątku obiadowym :D
A ja po pierogach trzasnęłam 3 stroiki świąteczne :)
Wyszło na to, że się nie załapałem.
Wstawać śpiochy. Kawa czeka. W kominku napalone, drewna dowiozłem.Kwiatek dla pań.
Witam w piątek, piąteczek, piąteluniek
Jupi! Jutro się wyśpię. No i jeszcze zrobie pyszną kawę z ekspresu z dużą ilością spienionego mleka
A póki co szybka herbata z sokiem aroniowym, który udaje wiśniowy (bo przytaszczyłam go do pracy) i juz mnie nie ma. Papiery czekają. Telefon dzwoni. Szef woła.
Ps. Jak ja się cieszę widząc takich fajnych ludzi w Kawiarence
Dobrego dnia!Piąteluniek sruluniek - pogoda się w piąteluniek zrobiła jak drutuniek i teraz wukaenuniek musi okna myć - o ja biedna nieszczęśliwa.
Ale może najpierw sobie ciacho korzenne ze śliwkami upiekę i przyniosę kawałek do kawiarenki :)
Nie widzę tego ciacha. Najlepiej wybić szyby, zawołać szklarza to wstawi nowe czyste szyby.
Dobre, tylko kto umyje ramy :D
Ciacha nie ma, bo się nie upiekło - jednak najpierw okno postanowiło być czyste :D
Cud!
Wczoraj "pochwaliłem" się, że dzieci chore, wracam do domu, a tu wszyscy zdrowi :)
Jadą na obóz. Wieczorem zakupiliśmy młodym nowe śpiwory :) Ale miały radochę, że mogą w nich spać :)
Cieszę się cholernie :)
Ooo, takie cuda to ja lubię - fajnie, że Cię jeden z nich spotkał :)
Bawcie się dobrze!
Dziś zobaczyłam, że pigwa w moim ogródku wypuściła listki i kwiatki.
To chyba dla niej nie za dobrze, prawda?
Pewnie, że nie dobrze. Nie wiem czy jakieś inne rośliny nie zdążyły się obudzić w okolicy. Dla mnie o tyle dobrze, że mam dwie gałązki w bukiecie na stole i miło patrzeć na zielone listki i czerwony pączek.
U mnie dereń ma piękne pąki.
Dobry wieczór :) Przysiadłam z herbatą, bez soku co prawda i odpoczywam.
Witam wieczorowo :)
Gluba, zazdraszczam cudu.... U mnie deficyt "cudowy" .
Mała od wtorku na antybiotykach leczyła oskrzela, a dzisiaj temperatura skoczyła jej do ponad 39 stopni i wylądowaliśmy z nią w szpitalu z...zapaleniem płuc. Masakra dosłownie. I trzech lekarzy nie słyszało żadnych szmerów, ponieważ ma zapalenie przysercowej części płuc, najbardziej w środku kadłuba człowieka i przez to źle słyszalne są zakłócenia, bo za głęboko.... Na szczęście wyszło w rtg i badaniach krwi, chociaż mogło nic nie wychodzić lepiej....w ogóle.
Idę na lampkę wina, bo..., a po co szukać powodów, idę się zresetować .
Witam w nowym locie :)
Lajanku wierszyk super .
U nas o dziwo na termometrze 8 stopni i słonko , deszczu nie było od jakiegoś tygodnia i tak niech zostanie . Meteorolodzy biją na alarm że tegoroczna zima w Anglii ma być najgorsza ze wszystkich ....No zobaczymy , ja z dzieciakami czekam na śnieg (nie widzieliśmy go od jakichś 3 lat , malutki w swoim życiu nie miał jeszcze okazji do ulepienia bałwana).
Wczoraj będąc na zakupach dojrzałam w markecie żywe choinki i się zastanawiam czy taka choinka dotrwa do świąt , tym bardziej cięta? Na osiedlu na którym mieszkamy już widać przystrojone domy , ozdoby znikną zaraz po Bożym Narodzeniu a w Sylwestra już wogóle nie będzie widać że się takowe święta odbyły . No cóż co kraj to obyczaj ...
Lenko dużo zdrowia dla młodej ...
Pozdrawiam i zostawiam gorącą herbatkę z cytryną i sokiem malinowym dla zmarzluszków :)
Pada :(
Pogoda sprzyja robieniu zdjęć na Wielkie Żarcie, ale totalnie zniechęca przed wyściubieniem nosa na dwór. A wyściubić trzeba, bo lodówka drze się, że jest głodna i że obiadu nie wyda, jeśli najpierw jej czegoś do brzucha nie wrzucimy.
Lenka, współczuję - u nas też wszyscy usiłują wyjść z brzydkich infekcji. Na szczęście do Świąt jeszcze prawie miesiąc, więc chyba będzie już dobrze :)
Idę się zastanawiać nad sensem sprzątania - mam wrażenie, że wszyscy jesteśmy Syzyfami. Żeby jeszcze chociaż Benedyktynami, i jakiś trwały efekt był, ale nie - jesteśmy Syzyfami, co posprzątamy, to zaraz śladu po tym nie widać :/
papa
Wkn ciesz się że ta twoja lodówka chce mieć pełny brzuszek , moja jak ma pełny zamrażalnik to skubana robi strajk i nie mrozi a jak zamrażalnik tylko trochę zapełniony to mrozi na kość ...
Bo Twoja lodówka chce iść na emeryturę, a to co odstawia to się nazywa lodówkowa emerytura pomostowa :)
Witajcie sobotnio
Przyznam się, że kawa już wypita. Obudziłam się o siódmej i wyjątkowo postanowiłam jeszcze chwilę poleżeć, bo szkoda mi było wychodzić spod ciepłej kołderki. Jakoś sen nie przychodził więc rozmyślałam. No a potem kawa z dużą ilością spienionego mleka i rozdzwonił się telefon. Przez to zleciał wczesny poranek i już prawie jedenasta Jak ten czas pędzi!
Wczoraj postanowiłam kupić mięso na pasztet świąteczny. W weekend pogotuję wszystko, zmielę, przyprawię, zapakuję w pojemniki i zamrożę. A dzień przed świętami rozmrożę i upiekę. O! Taka będę! Muszę sobie jakoś ułatwić te prace przygotowawcze, bo potem trzeba robić wszystko na raz a z pasztetem, to jest sporo "zabawy". Hm...może jeszcze uda mi się pomyć kafelki w łazience, bo mnie Aloalo zmobilizowała Ta spryciula wypucowała już łazienkę na błysk. No i na tym koniec planów, bo muszę jeszcze znaleźć czas żeby się zrobić na "bóstwo". Dziś idę do znajomych na Andrzejki i jednocześnie przyspieszoną Barbarę. A od jutra początek adwentowych postanowień - czyli zero słodyczy. O joj, już teraz wiem, że cukier będzie za mną "tupał".
Lenka, mam nadzieję, ze dziś temperatura spadła i córka lepiej się poczuła. To się narobiło, nooo Życzę żeby ten wczorajszy dzień był przełomowym i już teraz tylko lepiej i lepiej... Daj znać.
Gluba, super, że u Was takie super "ozdrowienie". Czyli masz teraz cisze w domu jak makiem zasiał?
Monia, jako, że mieszkasz w Anglii, to ja Ci szczerze życzę śnieżnej zimy (skoro tego chcesz). Ale gdybyś mieszkała w moim mieście, to już byś nie miała szans na takie życzenia
Aloalo, zdradź nam swoją tajemnicę z tą "ręką wpakowaną w g..." Zabrzmiało intrygująco. Co tam słychać u "naszego Boba"? Jakoś dawno nic o nim nie mówiłaś? Napisała już list do Mikołaja? Co Go teraz fascynuje? Kurczę, ja też muszę pomyśleć o prezentach. Nie mam pojęcia, co jest w tej chwili w modzie u 10 (dziewczynka) i 14-latków (chłopak).
Wkn, upiekłaś wczoraj to ciacho? jak masz, to przynieś trochę, bo ja jutro już nie będę mogła jeść. Hm...jak znam złośliwość losu, to Ty jutro wniesiesz całą blachę pachnącą korzennymi przyprawami.
No dobrze, koniec tego "paplania". Czas się zabrać za jakąś pracę.
Za oknem szaro i ponuro więc dobry moment na pichcenie i sprzątanie
Miłego dnia i wszystkiego, co najlepsze dla AndrzejówWitam sobotnio :)
U nas bez zmian. Mała pielęgnuje swoje zapalenie płuc i musi pić przynajmniej 2-3 litry płynów dziennie, więc Ślubny wyciska soki z czego się da i donosi Małej, a jak się nie da, to też wyciska, bo dowitaminizować również ją musimy, żeby podreperować odporność. Martwi się mocno, bo jego mama zmarła właśnie po zapaleniu płuc, a nikt inny nigdy nie chorował na to w naszej rodzinie, więc doświadczenie słabe. Oby tylko żadnych powikłań jeszcze nie było....
Wkn, z tym sprzątaniem to masz zupełną rację. Śladu po robocie nie widać, a jak się jeszcze człowiek przy tym namęczy.... ;)
Smakosiu, dobrej zabawy życzę, takiej prawdziwie andrzejkowo-barbórkowej :)
Monia, mam nadzieję, że jak u Was ma być więcej zimy w zimie, to sobie ten nadmiar od nas weźmiecie, bo ja wcale nie będę protestować przed łagodniejszą wersją. Oby tylko zima się tych ustaleń trzymała i wszyscy będą zadowoleni :)
Zostawiam jabłecznik na winie, na kruchym spodzie i z bitą śmietaną i tu ważna uwaga....mojej własnoręcznej roboty :))) I co równie ważne - ciasto udane. Nic nie protestowało w czasie pieczenia, nie stawiało się przy robieniu masy, no porządne ciasto normalnie ;). Tak mnie z nerw naszło na pieczenie, a rodzinka korzysta ;)
Mój synek jak miał mniej niż 2 lata przeziębił się. Dostał antybiotyk. Po 4 dniach pogorszyło się. Mąż pojechał z nim na izbę przyjęć. Jego doktorka nic niepokojącego nie słyszała. Rtg pokazało początek zapalenia płuc. Dodała drugi antybiotyk i kazała brać dwa na raz. Wyszedł z tego szybko i bez żadnych powikłań. Ja w wieku 9 lat miałam zapalenie płuc. Byłam w szpitalu. Brałam zastrzyki i też szybko i bez komplikacji się skończyło. Chcę napisać, żebyś się nie martwiła na zapas.
Witam niedzielnie i...
To się narobiło, co? Już mamy grudzień Miesiąc pełen świec, światełek, kuchni z aromatami korzennymi i nie tylko. Oj, będzie się działo U mnie na początek zaczną się pojawiać pomarańcze i mandarynki, bo ich zapach jakoś od dziecka przypomina mi o świętach.
Przyniosłam kawę z mlekiem i herbatę z sokiem więc wypas na całego. Częstujcie się. Na szczęście w kominku jeszcze się tli i wystarczy dołożyć parę drew żeby zrobiło się ciepło i przytulnie. Zwierzaczki właśnie wygramoliły się z kapcia. Dam im coś smacznego do jedzenia. Podzielę się śniadaniem. Mam kanapki z pastą z wątróbki. Mówię Wam jaka pyszna. Usmażyłam ją i poddusiłam z żórawiną i octem balsamicznym a potem zmiksowałam ze śmietankowym serkiem Almette. Niebo w buzi. Polecam. Dobry sposób na przemycenie wątróbki dla dzieci, które jej nie lubią. Wygląda jak pasztet i smakuje rewelacyjnie.
Nooo, dziś mielenie mięsa na pasztet świąteczny. Przez to już czuję atmosferę tych nadchodzących, pięknych dni.
Dziś też pierwszy dzień bez słodkości. To kto tam jeszcze przyłącza się do tego adwentowego postanowienia?
Za oknem szaro, buro, zimno i ponuro. No ale ten akcent pięknie rozświetli pierwszy adwentowy dzionek.
Uwaga - tadam!
Miłego dniaNo i mamy adwent, który niesie ze sobą świece i lampki cieszące oko każdego wieczoru. Niosę Wam tegoroczne stroiki - zrobiły się wczoraj przed nocą :) Ciacho też już upieczone, tylko jeszcze bez zdjęcia, ale już można sobie kawałek podkraść - cynamonowego ze śliwkami.
To ja do tego ciasta pomarańcze dorzucę. To witaminy będą :)
A ja doleję trochę koniaku to i procenty będą...
A ja za ciasto podziękuję. O! Taka będę! Wiem wiem, więcej dla Was zostanie Do świat będę odmawiać, ale pomarańczą się poczęstuję.
Stroik uroczy. Zdjęcie jak zwykle super. Czy w tle widzimy lustrzane odbicie?
Jupi! Zmieliłam trzy razy mięso, jeszcze przyprawię i pasztet wyląduje w zamrażarce.Nie, w tle jest drugi stroik, podobny do pierwszego :) Muszę jeszcze do nich dokupić tekturowe talerzyki, zapakować w celofan i na początku tygodnia rozjadą się jako grudniowe prezenty.
Naprawdę nie chcecie pijanego ciasta? Naści kawałeczek, na pocieszenie tych wietrznych gwizdów, co szaleją za oknem. Pojechaliśmy dziś kupić nowe uszczelki do okien, bo stare takie dziurawe, że się kwiatki prawie huśtają na parapetach :/
Kobieto! Nie masz serca, czy co? Przeca zaraz mi język do tyłka ucieknie A ja mam postanowienie i koniec. Zero ciasta!
Niech już ktoś przyjdzie i zje to wszystko, booo...Na pocieszenie Ci napiszę, że śliwki Prezydent jak były pyszniaste w pierogach, to jak na złość okazały się twarde jak beton w cieście - dość szokująca niespodzianka. Następnym razem wpakuję sobie do mojego cynamonowego pijaka jabłuszka i gruszki, oooo - a śliwki zostawię na wersję jesienną :)
Hm...jakoś tak, szczególnie nie czuję się pocieszona. Może jednak nie powinnam spogladać na ten talerz? Stanowczo tak. Poprzestanę na stroiku, bo wtedy ślinianka traci czujność
Smakosia, będę Ci pomagał w zwalczaniu słodkiego kusiciela. PRECZ Z CIASTEM !!!!! i słodkościami,,,
Dobry kolega z Ciebie.
Gdy będą nam Smakosiu dokuczać,
tortami, plackami w nas rzucać,
My stanowczo powiemy, dziękujemy,
w słodkościach teraz nie gustujemy.
Twarożek, serek to nam smakuje,
jabłuszko, pomidor w tym się gustuje.
Chętnych więc ze Smakosią zapraszamy,
choć na miesiąc, słodycze teraz rzucamy.
Jupi! Jakie to fajne!!! Ale super Ci wyszła ta rymowanka. Tylko jakoś nie widzę żeby się za nami ustawiała potencjalna kolejka (adwentowych) przeciwników słodkości
Niech żyją słodkości! hehe
Oj Ty Ty wichrzycielu jeden!
No i co, nie ma nikogo - gdzie sobie wszyscy poszliście?
U mnie wiatr jeszcze gwiżdże, ale deszcz już nie pada. Sprawdzę, czy mam wszystko do zrobienia zupy z borowików z grzankami (bo takie Dwa Ktosie, jeden Mniejszy, drugi Większy oprotestowały słodkości) i pojadę po krótkie szpilki do mocowania różnych różności na styropianie :)
A po powrocie spryskam aniołki z makaronu złotą farbą :D
Witaj, mam nadzieję na zdjęcia. Zupka może być, grzybki nie mają kalorii.
Ale śmietanka 30% w zupie ma ich miliardy
Nic nie pisałaś o śmietance.
Cholesterol mam chyba dobry czegoś tam 90 a cukier 70 i żyję jeszcze.
Nic nie pisałaś o śmietance. Cholesterol mam chyba dobry czegoś tam 90 a
Przy tak niskim cukrze ograniczyłbym alkohol...cukier 70 i żyję jeszcze.
Wkn, częstuj tą zupą dobra kobieto, bo ja jeszcze nie jadłam obiadu. Eeee, chyba odpuszę, bo jak patrzę na zegarek, to już mi się zaczyna marzyć poduszka pod głowę. To był dłuuuugi dzień.
Witam poniedziałkowo!
Pogoda dziś dość ciepła chociaż bez słonka.
Dziś miałam wizytę u onkologa i na razie jest dobrze, jutro 2 chemia. Mam nadzieję, że również po niej będę się dobrze czuła i zacznę przygotowywać co nieco na święta, w środę mam w planie pieczenie piernika 4-tygodniowego ale wszystko zależy od samopoczucia. W dalszych planach pierogi z kapustą i grzybami, pierogi z mięsem i uszka z grzybami. Chcę zrobić trochę zapasu na zaś.
Wygłaskałam trochę zwierzaczki, nakarmiłam je, dołożyłam do kominka i wypiję herbatkę w fotelu.
Miłego wieczoru.
Boróweczko, naprawdę jestem z Ciebie dumna. Widzę, że "chwyciłaś byka za rogi" i pokazałaś "mu" kto tu rządzi. Tak trzymać! Starasz się wpleść leczenie w codzienność a nie na odwrót a to już jest duży krok do sukcesu. Nieustająco trzymam kciuki i będę czekać na każdą (nawet najmniejszą) wiadomość od Ciebie.
Piernik nie zając, nie ucieknie - ciasto może sobie dojrzewać i dużo dłużej w chłodzie. Na pewno i tak pyszny wyjdzie - najwyżej zjecie go w sylwestrową noc :)
Trzymaj się cieplutko - podobno jest wcale niemała grupa osób, które dobrze znoszą chemię - może właśnie do niej należysz - trzymam kciuki :)
Dzięki za miłe słowa, nie odpuszczę piernika bo to jest odskocznia od myślenia o czym innym, muszę zajmować się zwykłymi sprawami jakby nic się nie działo. Dziękuje za kciukasy z pewnością się przydadzą.
Witajcie poniedziałkowo
Ale dzień! Normalnie szaleństwo. Praca poganiała pracę, jedno zajęcie nakładało się na drugie a potem jeszcze dochodziły kolejne. Po pracy siłownia, na którą poszłam z niechęcią, ale ostatecznie dobrze mi to zrobiło, bo odreagowałam stresy z całego dnia. W drodze do domu wdepnęłam do galerii handlowej po prezent pod choinkę dla chrześnicy (mojego Połówka). Uf! Nawet udało się coś wybrać. Jestem zadowolona. Na koniec biegiem do autobusu i nagle się okazało, że już jest 18.30 a ja w torbie noszę niedokończone śniadanie. Chyba ktoś mi ukradł spory kawałek dnia
Na szczęście pogoda całkiem przyjemna i oby się taka utrzymała jak najdłużej. W to jednak powątpiewam...A jak się miewa reszta Kawiarenkowiczów?
Lenka, jak się czuje Twoja córcia? Mam nadzieje, że antybiotyk zadziałał?
Aloalo, gdzie się ukryłaś? Czyżbyś pucowała kolejne pomieszczenia? Ty mnie nie rozdrażniaj!Czas zmykać do spania, bo jutro kolejny, intensywny dzionek.
Dobrej nocy
Ps. Jutro mam nietypowe zadanie do wykonania. Idę do studia nagrać rymowaną bajkę. Muszę ją ładnie przeczytać. O jej, to mi przypomniało, że miałam chociaż parę razy przetrenować co i jak. A tak mi się już oczy kleją...Witam wieczorową porą :)
Smakosiu, Mała siedzi teraz w domu dalej na antybiotykach przez kolejny tydzień, ale przynajmniej nie udaje już lepszej od naszego kaloryfera i z temperaturą nie szaleje ;) Jestem dobrej myśli....
Lajan, ja z Wami odpuszę słodycze, tym bardziej, że dla mnie to żadne poświęcenie....oby tylko konkretne jedzenie było :)))
Wkn, mam nadzieję że nagotowałaś zupy dla wszystkich kawiarenkowiczów, bo ja późno przybyłam, a lubię grzybki :)
Zapomniałam się chyba pochwalić, że jak na złość dostałam właśnie pracę :). I to wcale jej nie szukając. Bardzo się ucieszyłam z propozycji, jak do mnie zadzwonili, bo będę mogła robić to, co lubię, ale w ten dzień właśnie Mała wylądowała w szpitalu z zapaleniem płuc.... Już myślałam zrezygnować, ale zostawiłam sprawę samą sobie i koniec końców - jutro zaczynam :) Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo kolejny raz jechać na samych zleceniach nie planuję.
Witam wieczorową porą
Wpadam na krótko...Właściwie tylko po to, co by zakomunikować i prosić o wsparcie dla naszej Hope. Kilka dni temu rozmawiałyśmy bardzo długo przez telefon. Wiedziała, że będzie zmuszona położyć się do szpitala. Miała czekać na operację do marca, no chyba, że...nagle jej się pogorszy...Widać życie pisze swoje scenariusze. Ada miała operację dziś z rana...Upoważniła mnie do przekazania wiadomości, że już jest po... Teraz najważniejsze by jak najszybciej wróciła do zdrowia. Myślę, że wsparcie duchowe jest jej teraz bardzo potrzebne. To tyle co mogłam przekazać.
Przepraszam, że ja tak jak po ogień, ale jestem na etapie tworzenia oferty i przez kilka dni będę zajęta bardziej niż bardzo, bardzo...
Życzę wszystkim dobrej nocy i do napisania :)
p.s. Pozdrowienia specjalne dla naszej Szefowej :)
Serdeczne, delikatne uściski dla Naszej Ady. Oczywiście i cmokasy.
Witam z nieziemskim wschodem słońca za oknem. Brakuje tu bardzo Hopowego cukierniczenia, jej uśmiechniętego awatara i dobrego humoru - haloo, Hope - wracaj do zdrowia i wracaj tu do nas szybko, słyszysz? I nie ma że nie! Będę o Tobie dziś cały dzień myślała, biegając z miejsca na miejsce - muszę m.in. pojechać po krótkie szpilki do styropianowych ozdób, bo mi się kończą. Przydadzą się też tasiemki w zimowych kolorach na bombki karczochy :)
Witajcie wtorkowo
Na początek melduję, że Ada dobrze się miewa i dzisiaj wychodzi ze szpitala. Laparoskopowa operacja, to wspaniały wynalazek. Człowiek szybko się regeneruje i wraca do domu Coś czuję, że jeszcze dziś się do nas odezwie
No a teraz po dobrych wieściach czas na pyszną herbatę z sokiem aroniowym, udającym wiśniowy
Lenka, Twoje wieści też mi się baaaaardzo podobają. Córcia zaczyna wracać do zdrowia, Ty masz nową pracę. Pieknie! Normalnie pieknie! Powodzenia w nowym miejscu. Niech to już będzie to właściwe, które daje satysfakcję pod każdym względem.
Zmykam do swoich papierów.
Dobrego dnia!Dzień dobry!
Witam Wszystkich serdecznie i na początku przekazuję pozdrowienia od naszej Bonieś, która obiecuje, że poprawi się i wreszcie zajrzy.
Po drugie, Ada dziś wraca do domu. Ale proszę, żeby ją dalej wspierać, żeby nabrała sił.
Po trzecie: Michał, a nie mówiłam? Jak tylko ktoś pyta, czy Bob zdrowy to się psuje? :) W niedzielę obudził się z gorączką i hasłem, że boli go "buzia, tam na końcu", Ból na końcu buzi w poniedziałek pani doktor określiła, jako zapalenie migdałów. I siedzimy w domu. Nie jest mi to zupełnie na rękę, bo pisałam, że mam mnóstwo pracy a nie mogę jej teraz robić....
Tym samym na razie nie możemy chodzić na Roraty. Chyba się za bardzo cieszyłam :) Cóż, poczekam parę dni.
Smakosiu - niczego nie wypucowałam a wręcz zapaprałam wypucowaną kuchnię, bo ja - antytalencie plastyczne - zabrałam się za zrobienie choinki z makaronu. Do przedszkola. Ło matko, podziwiam wszystkich, którzy mają w tym upodobanie (Wkn szacunek za Twoje cuda). Sam stożek robiłam pięć razy hihi. A jak już skończyłam i wzięłam puszkę ze złotym sprejem (dwuletnią) to się skończył (sprej) i nie starczyło mi na 4cm kw. choinki! Zaczęłam więc ozdabiać to co całkowicie złote koralikami i jest coraz lepiej. Tylko muszę dokupić złota :)
Lenka - z całego serca życzę Ci, żeby ta praca to było to! I żeby Duża odzyskała sprawność płuc czym prędzej!
A! ja oczywiście jestem w kolejce tych, co słodyczom powiedzieli "nie" aż do Świąt i dziś zamierzam piec ciasteczka i - ja pierdziu - jak dam radę przy tych aromatach to nie wiem.
Zmykam. Ale zostawiam kawę, Z ciśnieniem. I mlekiem. :)
Smakosiu - niczego nie wypucowałam a wręcz zapaprałam wypucowaną kuchnię, bo ja - antytalencie
Że co? Że niby Ty jesteś antytalencie plastyczne? Kobieto nie grzesz! Toż ja przecież widziałam Twoje torty, które spowodowały, że to tej pory nie mogę zrozumieć jak można robić takie "cuda" nie będąc cukiernikiem. Bezwzględnie łączę to ze zdolnościami plastycznymi i nawet nie próbuj zaprzeczać A choinkę makaronową pokażesz nam?plastyczne - zabrałam się za zrobienie choinki z makaronu.
Smakosiu, tort to tort a pistolet na klej, brokaty i inne to nie moja bajka hihi.
Pokażę, jak dokupię sprej i skończę naklejać malutkie koraliczki.... jupi... Choć, gdzieś tam na dnie serca zaczyna mnie to cieszyć :))
A choinkę
Oooo, popieram. Żądamy zdjęć choinki. Dawać choinkę!makaronową pokażesz nam?
No coś Ty, chyba nie jest tak źle z tymi robótkami :) Zamiast bawić się ze stożkiem z brystolu, możesz kupić gotowy styropianowy - tylko te duże skubańce są dość drogie niestety.
Ja ciasteczka będę piekła w czwartek - dla Mikołaja oczywiście - zostawię je wraz ze szklanką mleka (tylko żebym potem nie zapomniała obudzić się w nocy i sprzątnąć tego poczęstunku - małoletni nie wybaczają takich świątecznych błędów hihi
Ada, trzymaj się cieplutko. Ściskam mocno.
Witam Kochani,
nie było mnie tu ze sto lat chyba i wstyd sie przyznać, im dłużej ta przerwa trwała, tym trudniej mi było się zmobilizować. Wiem od Oli, że bliskie mi Osoby pytały, szukały i martwiły sie o mnie, za co serdecznie dziękuję i bardzo, baaaaardzo przepraszam. Obiecuję, ze bedę wpadać od czasu do czasu, bo zajęć mam trochę dużo, a i niestety jakoś mało zorganizowana jestem ostatnio i czas mi gdzieś ucieka. Od 3 tygodni mam małe 2, 5 miesięczne "dziecko" - ktoś nam podrzucił malutkiego psiaka. Jednego już mamy, teraz bedzie jeszcze panienka. Śliczna jest, ale jak to małe stworzenie, potrzebuje miłości, uwagi i czasu, którego i tak stale brakuje. Przeraża mnie, jak to zycie pędzi.
Na razie nie miałam kiedy Was poczytać, wybaczcie, ale nie mam pojecia, co się przez ten czas działo w Kawiarence, więc nie potrafię się odnieść do minionych ani aktualnych wydarzeń, ale spróbuję to powoli nadrabiać.
Gorąco Was Wszystkich pozdrawiam i do zobaczyska nastepnym razem
A musisz nadrabiać? Skoro mnie przygarnięto bez testu wiadomości z kawiarenkowej przeszłości, to może i Ciebie potraktują ulgowo
A focinkę psiaka przygarniętego aktualną wrzucisz?
Bonieś!!! Czy przygarniemy? A co to za pytanie? Przeca Ty cała kawiarenkowa jesteś od dawien dawna . Tylko jakoś tak długo musieliśmy za Tobą wyglądać. Ale teraz jak już się pojawiłaś to Cię nie wypuścimy!
Witaj! Niech Cię wyściskam
Ps. Ja też bym chciała zobaczyć Twoich "przyjaciół mniejszych"Bonieś...ja tam Ciebie przygarnę a nawet utulę...
:)
Bahusku, leci do Ciebie słodki całusek.....
Dziękuję Dziewczyny, wzruszyłam się, chyba mięknę na stare lata....
Taką słodką, wystraszoną kruszynę przynieśliśmy do domu.
Teraz jest żywa, biega, rozrabia, trudno jej fotkę strzelić :)) I troszke urosła chyba, tak nam sie wydaje.
Jakie fajne to małe. Dobrze jej z pysiora patrzy!
Jaki on fajny! Kurcze, aż chce się przytulić. Patrzę, patrzę i nie mogę się napatrzeć. Ciekawa jestem jak będzie wyglądał, kiedy podrośnie. Myślisz, że dużo urośnie?
To dziewczynka :)) Nie będzie duża, 5-10 kg. Tak powiedział weterynarz. Została odrobaczona i dostała pierwsze szczepienie. Próbowałam jej zrobić aktualne zdjęcie, ale tak dokazuje, że wszystko poruszone, dobrze wychodzi tylko jak śpi .
To ja poczekam na chwilę, kiedy się "dziewczynka" zmęczy i zrobi się senna. Może wtedy uda Ci się pstryknąć jakąś fotkę
Witam wieczorowo.
Normalnie jestem dziś w szoku od chyba godziny, ale zacznę od początku.
Ranek dość pechowy, miałam chemię na 11 ale z powodu jakiejś awarii zaczęto mi podawać leki około 13 i trwało to do 17,30 w domu byłam o 18.
Zjadłam obiad, syn przyjechał z pracy i w pewnym momencie ktoś puka do do drzwi. W niedzielę wnuk na zamówił na amazonie 3 tortownice więc byłam pewna, że to ta przesyłka a tu syn wnosi wielki karton, z drżeniem serca rozpakowałam a tam robot kuchenny Andrew James. Z wrażenia siadłam i oniemiałam.
Taki to wczesny Mikołaj do mnie dotarł.
Ale fajny prezent mikołajkowy :D
Łał!!! Ale super! Gratuluję prezentu. Oj będzie się w kuchni działo
oj będzie się działo, niech tylko wyjdę z szoku i rozgryzę wszystkie funkcje bo to po angielsku napisane no i żeby moje chłopaki nie były za bardzo zadowolone poprosiłam żeby spróbowali dokupić jeszcze ze 2 oryginalne miski no bo przecież jak w jednej będę mieszała ciasto to w czym ubiję pianę? Myśl żeby robić to po staremu ręcznym mikserem jakoś nie przyszła mi do głowy
Prawidłowo to sobie obmyśliłaś Trzeba przyznać, że człowiek szybko się przyzwyczaja do dobrego, prawda?
Witam w środku tygodnia :)
Co to, jestem pierwsza? No niemożliwe....Szybko przewietrzę kawiarenkę, rozpalę w kominku, nakarmię zwierzaczki i zaparzę herbatę. Niestety nie mam czasu na dłuższe ploteczki, co nie znaczy, że o was nie myślę.
Smakosiu, jak to nagranie? Wszystko zapewne się udało, tak myślę :))
Bonieś, niechże Cię wyściskam . Fajnie, że jesteś...i mam nadzieję, że już nie znikniesz na tak długo.
Aloalo, Bob zdrowszy? Ta pora roku jest nieciekawa jeśli chodzi o gardło...A na Roraty pójdziesz, kiedyś pójdziesz...Na ten moment chyba miałaś być z Bobem w domku ;)
Lenko, jak tam Mała? Zapalenie płuc jest podstępne. I mimo, że to przykre, to uważam, że leczenie szpitalne w tym przypadku jest jak najbardziej wskazane. A co do tej świeżej pracy...Normalnie kondolencje na słupie przyczepię , żeby Ci tak znienacka pracę oferowali...No wiesz co....Witaj w klubie zobowiązanych do pracy ;)
Boróweczko, mogę podać namiary...jakby ten Mikołaj zechciał też do mnie takiego robota przytaszczyć, to jestem chętna!!
Herbata z pigwą stygnie...A ja muszę zmykać. Do pracy rodacy...Niestety. Pozdrawiam ciepło wszystkich bez wyjątku :)))))
. Smakosiu, jak to nagranie? Wszystko zapewne się udało, tak
Dobrze myślisz Poszło sprawnie, szybko i bez powtórek. Ucieszyłam sie jak dzieckomyślę :))
Witam!
Jak herbata z pigwą stygnie, to ja lecę prędko z podgrzewaczem. Pomimo, że za oknem pogoda przecudna, słońce, błękit nieba, to wiatr lodowaty głowę chce urwać. Wiem, bo przed 7 byłam z Bobem strzelić sobie rezerwację u pani doktor. Niech zobaczy, czy te migdały się polepszają na samych tabletkach. Nie chcę tego zawalić. A mnie też dziś w nocy zaczęło gardło boleć...
Wczoraj skończyłam choinkę. Uff... Chyba mam kiepski pistolet do kleju, bo się takie nitki ciągnęły. Starałam się je usuwać, ale nie wszystkie się dało. Najwyżej można to uznać za "anielskie włosy" hi. Potem myślałam, gdzie by jej zrobić zdjęcie, żeby jakoś wyglądało i wsadziłam ją do wanny :))))) Uwielbiam foty na białym tle a nie mam pojęcia, gdzie miałabym takowe zrobić. A wannę mam białą hi. Pokażę Wam, tylko proszę, żebyście się nie śmiali. Na obronę mam to, że to moja pierwsza choinka. Choć nie przypuszczam, że miałaby być jeszcze kolejna :) Uwaga! Ta dam!
No dobra, to pośmialiśmy się, więc uciekam na kawę, bo za chwilę jedziemy "tyczeć" w poczekalni. Będę później :) Pa!
Jakaa fajoskaaa! Ojeju, super choinka, dziurki jak na rafie koralowej :D Jest naprawdę świetna!
Pistolet masz chyba dobry, z każdego się tak ciągnie - ja mam dwa (mały i duży) i oba zostawiają pełno nitek, które trzeba zdejmować.
Siem nie śmiejem... Bardzo ładna.
Super
O ja pierdziu! O ja pierdziu!
Ale Ci to ładnie wyszło! A nawet nie tyle ładnie, co piknie!
A nie mówiłam, że jesteś plastycznie uzdolniona? Nawet nie próbuj sie ze mną sprzeczać w tym temacie. A białe tło też lubię najbardziej. Zazwyczaj kładę jakiś biały materiał (prześcieradło, ścierka, obrus) i pstrykam ile wlezie :-)
Uciekam, bo mam "gorący" dzionek.Śliczna ta choineczka ...
Dopiero teraz zauważyłem...kurcze jaka fajna, pomysłowa choinka.
Kurczę, ale jesteście fajowi! Dziękuję! A mi się wydają te "rury" takie ... krzywo przyklejone. Ale jeśli nawet Wkn się podoba to ja się bardzo cieszę i zaczynam powoli wierzyć, że coś jednak potrafię. Poza pieczeniem :)
A co do Boba to mamy antybiotyk... Gardło jest nadal fatalne. W piątek mam przyjść po dalszą opiekę. Trudno, byle się mu polepszyło, bo niedługo jasełka a gra rolę św. Józefa. Najśmieszniejsze to, że dziś w poradni spotkaliśmy koleżankę Boba grającą rolę Maryi :))))
Zmykam.
PS. Smakosiu, gdzie będzie można Cię usłyszeć? Lokalnie czy krajowo? :)
Olusiu, a gdzie tam krajowo To tylko na potrzeby imprezy
No to masz Ci los - "św. Józef" na antybiotykuja iweczornie...przywiatć się przyszłam...na małą chwilkę..tylko
dziękujęc Wam za wsparcie,modlitwy,smsy i telefony....wczoraj planowałam się odezwać,ale brak snu i mega ilość tramalu dały mi się we znaki i przespałam nockę od 18(o 16 byłam już w domku)-wstałam rano tylko po to,żeby sobie zmienić opatrunki na moich dziurach w brzuchu,trzasnąć sobie w brzuch zastrzyk z heparyny i wziąć kolejny tramal....teraz znowu idę spać....pisać nie mam jak,bo mam mega problem z siedzeniem...odezwę się jak mi się trochę poprawi...
spokojnej nocy i jeszcze raz Wam dziękuję,Przyjaciele....
Serdecznie pozdrawiam.
Kochaniutki czy ty czytasz czasem wiadomości prywatne? Napisałam do Ciebie 20 listopada i nadal nie odczytałeś.
hope dużo zdrówka ...
Witam ,
wczoraj Bartuś miał w przedszkolu przedstawienie świątecznę .Pare dni przed przedstawieniem dostaliśmy wytyczne co do stroju .Bartuś miał grać w przedstawieniu ufoludka ...Zakupiliśmy strój.Przedstawienie było super głównym motywem przedstawienia byli kosmonauci , którzy podróżowali od planety do planety oglądając obyczaje świąteczne .Byli u większych ufoludków, potem u robotów a potem rozbili się u mniejszych ufoludków ,które pomogły im naprawić rakietę i poleciały z nimi oglądać ziemskie Boże Narodzenie...
I były jeszcze elfy z Świętym Mikołajem i Maria z dzieciątkiem i trzej królowie i wielbłądy i inne zwierzątka i aniołki , ogólnie było wesoło i kolorowo...
Dobry wieczór!
Och, kurczę, się nie zanosiło, że się napracuję dziś :) Najpierw kilka godzin poświęciłam na pracę, którą powinnam wykonać w pracy, ale że jestem w domu, to wykombinowałam, jak ją zrobić w domu. Potem wyprasowałam część potężnej kupy wypranych rzeczy w międzyczasie rozwieszając następne, świeżo wyprane. A porem wreszcie wzięłam się za ciasteczka. Zaczęłam od moich ukochanych Migdałowych Chlebków i je spierdzieliłam! Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby dać pod nie papier, z powodu którego pękały przy odrywaniu. A z blachy same schodzą. Znaczy prawie same :) Ale nie zrażona niepowodzeniem upiekłam jeszcze trzy blachy ciasteczek waniliowych z migdałami, dwie blachy kawowych kwiatków, dwie blachy orzechowych kulek a jutro mam zamiar upiec ciasteczka Wkn. Zdążyłam też pograć z Bobem w grę planszową i w UNO. Uwielbiam UNO. No i inne normalne sprawy typu obiad czy odkurzanie.
Bob ma się lepiej. Antybiotyk widać działa.
Jutro mieliśmy jechać od moich rodziców na Mikołaja. Bo ich sąsiad jest prześlicznym Mikołajem :)) I mam nadzieję, że nie nawiedzi nas ta pogoda, którą straszą w radio :( Jak będzie zamieć, to się nie ruszam nigdzie. Jutro też moja ukochana kuchnia kończy dwa lata :))))
Smakosiu - lokalnie a nie krajowo? - grunt, że zawodowo :)
Lenka - jak Córa? Jak Twoja praca?
Monia - Bartuś ekstra! Możesz być dumna, że hej!
Hope - wypoczywaj. Mam nadzieję, że nie przyjęłaś zamówienia na tonę makowców i serników?
Bonieś - super, że wpadłaś :)
Mysha - a u Ciebie co słychać?
Beata - tak, mam szczerą nadzieję, że na Roraty pójdziemy :) I załapiemy się na kilka obrazków :) Na razie Bob obrabia kalendarz adwentowy, w tym roku zgodnie z zasadami. Bo w latach wcześniejszych adwent się kończył w kilka dni :)) Chyba posłuchał naszego wikarego, który zachęcał do zakupu, ale ostrzegał, by codziennie jeść tylko jedną czekoladę "żeby nie spuchnąć na święta" :) No i mamy wieniec. I też korzystamy :) Sama zrobiłam.
I muszę jeszcze do przedszkola zrobić ozdobę na choinkę. Mam trzy styropianowe bombki, gałązki, koraliki, pistolet na klej, sprej iiiii zero pomysłu :) Ech.
Lecę. Dobrego wieczoru. I spokojnej nocy.
Aloalo moze naklejisz jakies obrazki ze serwetek swiatecznych ja tak zrobilam w zeszlym roku
Piękna! Ale to chyba muszę mieć jakieś specjalne kleje albo lakiery, co?
Nie, ja to kleilam wikolem, albo mozna klejem lakmol-jest tanszytez kleilam
Witam wieczorową porą :)
Nie będę wspominać, że padamnapysk, ale jestem zadowolona.
Mała chodzi po domu i cherla, ale twierdzi że jest lepiej, więc chyba zdrowieje ;) Albo siłą woli chce wyzdrowieć do swoich urodzin, bo na Mikołaja już nie zdąży, a do 12 ma jeszcze czas :))) Narzeka jeszcze na kłucie w klatce piersiowej, więc jutro znowu do lekarza.
Za to ja ledwo mówię, tak mi gardło zajęło, a pochylając się nad doniczką z nosa mogę podlewać kwiatki :) Dzisiaj ciężko było wysiedzieć w pracy, a wyszłam dopiero po godz. 21. Na szczęście jutro mam wolne. Za to w łikęd już nie .
Aloalo, cudna choinka i wiem, że bombki wyjdą Ci równie perfekcyjnie :) I kuruj Józefa, żeby reszta ekipy z szopki się nie rozłożyła ;)
Hope, moje kciukasy zadziałały najbardziej, niee ?
Bonieś, Ty dostaniesz minusa następnym razem za zaniedbywanie nas :)
Beata, będziem razem tyrać, bo lekko to u mnie nie jest, ale sprawia mi ta praca satysfakcję.
Monia, synek superaśny :)
Smakosiu, następnym razem wysil się trochę i bardziej krajowo się zaprezentuj .
Muszę się pochwalić jeszcze, że mam już umyte okna i to bezboleśnie i wręcz bezobsługowo, bo przy użyciu Ślubnego .
Witajcie w piątek, piąteczek, piąteluniek
Uwaga, uwaga! Melduję, że dziś wyszłam z domu w czapce. Taaaaak, trudno w to uwierzyć, bo ja raczej z tych, co nie noszą, ale się przestraszyłam tego, co za oknem. Moje zatoki lubią się czasami buntować a Megi65 powiedziała, że mam o nie dbać więc się posłuchałam . Czapkę nabyłam wczoraj w sklepie sportowym. Jest z pomponem
Dziś mam dużo pracy a nawet dużo więcej, niż dużo więc zostawię Wam kawę i zmykam. Juz nawet nie dam rady "pogadać" z każdym z osobna. Wybaczcie.
Trzymajcie się ciepło! Dobrego dnia.Witam serdecznie po trudnej nocy.
Wczoraj tak wiało, że przeniosłam się do pokoju od strony wschodniej - tam nie było tak strasznie słychać tego huku i gwizdu. Natomiast o 2,30 obudził mnie błysk a zaraz za nim nastąpił potężny grzmot. I tak kilka razy. Burza w grudniu - nie pamiętam. Ja jestem z serii tych, co się boją, zwłaszcza jak grzmi, świszczy i huczy..... Ranek powitał nas pięknym słońcem, błękitnym niebem i śliskimi drogami. Auta jadą w tempie ślimaczym. A teraz słońca już nie ma. Są bure chmury i mocniej znów wieje.
Idę, bo nie ma Internetu i użyczyłam sobie tego z komórki :)
Pa! Idę ciasteczka Wkn robić.
Witam spod kupy śniegu - nie ma to jak mieć duży samochód - gwarancja odchudzania murowana - zanim zwali się toto białe toto z dachu, szybek, boczków, lustereczek sreczek i nie wiadomo czego jeszcze, ma się zasapkę, zadyszkę, mokre nic nie widzące okulary, rękawiczki pod przednią oponą, psa Parówka sprawdzającego za tylną, czy nie ma tam więcej śniegu do tarzania - i podły humor na dokładkę wynikający ze śniegu w gębie, za kołnierzem i w majtkach :/
Skończyłam białą bombkę karczocha - na pocieszenie. I włączyłam sobie White Christmas - na dobicie :D
Idę się zastanawiać nad karmą dla fruwadeł karmnikowych.
Witam mikołajkowo :)
W tym roku Mikołajowi sanie nie były potrzebne, bo bez problemu mogło go przywiać ;)
Ja dostałam od lekarza antybiotyk ( to znaczy receptę do wykupienia ) i zalecenie leżenia, więc jutro w pracy będę się pokładać...ze śmiechu chyba, przez 12 godzin .
Mała za to dopasowała się do pogody i skoro za oknem świszcze i gwiżdże, to jej w płucach jeszcze też ;). Dostała sterydy, bo ponoć nie rozkurczają się jej te płuca dobrze i kolejny tydzień w domu.... A ona nie chce. I gadaj z taką.
Dzień dobry, a właściwie dobry wieczór,
gdzieście się podziali, zwierzaki drepczą nad pustymi miskami z niecierpliwości :) Przyszłam z Parówkiem dotrzymać im towarzystwa.
Pogoda dzisiaj całkiem śliczniasta, mało wiało, słonko przez chmury prześwitywało. Tylko gdzieniegdzie ciężko się było przez zaspy przebić i chodniki brzydko oblodzone i mało gdzie posypane piaskiem.
Pampas mi skleja stożek z brystolu, który wieczorem dekoruję orzechami i będzie choinka jak malowana - dosłownie :D
Wkn, a gdzie jest ta "choinka jak malowana"? Już wieczór
Pampas mi skleja, Pampas mi skleja... A ja z tym pieruńskim stożkiem sama walczyłam! Ostatecznie miałąm ich pięć z czego jeden w miarę prosty :)) No, gdzie zdjecie?
Hihihi, nie martw się, ale dałaś radę, no nie? :D U mnie na razie stożek (różowy, bo akurat taki brystol miałam na zbyciu jako lekko podniszczony i przykurzony) jak stał tak stoi, goły i wesoły, a orzechy obok niego w pokutnych workach. Wszystko przez to, że zachciało mi się skończyć białą bombkę karczocha i złotą bombkę cekinową - bardzo świecącą, tandetną, jarmarczną i baaardzo sylwestrową, ha! Zdjęcia będą jak się zrobią ;P
Dobry wieczór!
Przed chwilą wyszłam z kuchni. Że też mi się w sobotę ciasteczek zachciało! Jeszcze z podwójnych porcji.... Do tego co pisałam ostatnio dołączyły pierniczki Wkn i moje czekoladowe guziczki tym razem w kształcie kwiatuszków. I ani jednego nie mogę spróbować! Za to moje chłopki chrupią i mlaskają :)
Spadam, bo jestem padnięta i muszę zmusić Boba, żeby też padł, a jest niezwykle żywotny jeszcze, bo ja za chwilę zasnę a chciałabym jeszcze z Mężem pobyć.
Jeszcze muszę strój św. Józefa skombinować. A mam z domu nie wychodzić, ze względu na Boba. No nic, muszę go jakoś Dziadkom podrzucić i nabyć jakiś materiał. Dobrze, że Józef był skromny człowiek, to nie muszę szukać zbyt długo :))
Dobra, dobranoc. Do jutra. Albo poniedziałku. Pa!
Witajcie sobotnio i wieczorowo
Rano wpadłam nakarmić zwierzaczki, ale padł mi (niespodziewanie) internet i lipa. Mam nadzieję, że Wkn coś im zostawiła i Parówek wszystkiego nie "wtrząchnął" przed wyjściem
Wczorajszy dzionek był wyjątkowo pracowity, ale na szczęście wypadł całkiem dobrze. Na koniec stałam przed czterema wielkimi tortami i nawet nie oblizałam palca. Uf! Lekko nie było. Jak one na mnie patrzyły! Jak mnie wołały! Ale nie dałam się
Żeby nie "cierpieć" kupiłam sobie w Lidlu suszone morele i też jest dobrze. A właśnie! Czy ktoś z Was kupował je ostatnio? Są w takich zgrabnych paczuszkach 200g. Bardzo smaczne - miękkie, mięsiste i nawet soczyste (a tego sie nie spodziewałam). Niestety nie "bio" czyli z dodatkiem dwutlenku siarki. Po kiego grzyba stosują te konserwanty, to ja nie wiem. W zasadzie, to prawie we wszystkich suszonych owocach się znajdują. Żeby kupić coś zdrowego trzeba iść do specjalnego sklepu. Co za!
W moim rejonie też mniej już wieje, ale to, co wczoraj się działo chwilami mnie przerażało. Dziś pozostały jeszcze oblodzone chodniki.
Jak się dzisiaj czują wszystkie "chorowitki"? Ada, Lenka z córcią, Aloalo i Bob? Mysha, co u Ciebie?
Zostawiam suszone owoce, orzechy i migdały. Częstujcie się.
Posiedzę chwile przy kominku. Może ktoś wpadnie...?Witam wieczorową porą!
Wpadłam na chwilę odpocząć, dziś miałam pracowity dzień kupiliśmy świniaczka tak 77 kg bez wnętrzności no i trzeba było go przerobić. Na jutro został mi łeb do zagospodarowania chyba jakiś biały salceson z tego wyjdzie.
Teraz siądę w fotelu i może jakiejś herbatki się napiję.
Może jeszcze ktoś wpadnie.?
Smakosiu dzięki za suszone owoce chętnie pojem.
A gdzie Ty widzisz te suszone owoce? Ja też bym pojadł ale ich tu ani śladu...
Boróweczko, to u Ciebie sporo pracy. Tyle mięsiwa przerobić, to dopiero wyzwanie. Rozumiem, że dobrze się czujesz, tak? Postaraj się robić sobie jakieś spacery. Musisz się teraz dobrze dotleniać, bo to pomaga w oczyszczaniu organizmu i dodatkowo wzmacnia. Fajnie, że tyle się u Ciebie dzieje i świetnie sobie radzisz. Tak trzymać!
witam w leniwą niedzielę....nie wiem tylko, dla kogo ona leniwa jest...ale tak mi się napisało..powiedziało..
dziury w brzuchu się goją....ja już śmigam po domu...chociaż jak się tylko kulałam..to i tak nie leżałam! bo nie umiem...zrobiłam na piątek 250 muffinek z mikołajkami(piernikowo-cynamonowe, z kremem czekoladowym i mikołajem z masy cukrowej)-klasy moich Młodych i kilka innych zamówiło....w piątek zrobiłam dwa torty na wieczór-bo ruchy strasznie ślimacze miałam i więcej nie dałabym rady.....ale za to wczoraj upiekłam znowu ciasteczka-pozazdrościłam Aloalo...tylko mnie wyszło 200 bałwanków w czapeczkach i 300 topniejących bałwanków-focie wrzucę jeszcze dzisiaj....
dzisiaj piekę kolejne....w planach mam reniferki....i lukrowanie resztki gołych pierników...muszę kolejne dopiec bo mi ludzie na zamówienia prawie wszystkie już wykupili-a szczyt zamówień świątecznych dopiero przede mną....
zostawiam świeżą kawę.....wersja ze spienionym mlekiem i parzocha...herbata z jabłkiem i cynamonem jest-bo grudzień i ja mam coroczną fazę na ten zapach:)...
zostawiam też coś słodkiego-dla tych,co nie poszczą-talerz muffin jabłkowo-cynamonowych i piernikowych....a dla poszczących mam swój pszenny chlebek z siemieniem lnianym....
miłej niedzieli....
ps....żeby nie było...w łóżku bezczynnie też nie leżałam.....mam ogromny karton styropianowych bombek do zrobienia w karczochy,wianków i choinek też...do tego obrus kończę haftować....i remont przedpokoju zaczęłam przed operacją-do świąt muszę go zrobić....i zaczęłam długi sweter na zimę.....
Dopisano 13-12-09 23:02:47:
to moje piernikowe pierdoklepki :)Ale fajnie - Ty jesteś Robocop normalnie
CYBORG, Dorotko...CYBORG :)
Niech Ci będzie, Cyborgu :D
Idę przyczepiać pierdupiołki do chujanki z orzechów - w końcu ją posprajowałam na złoto :)
Twoje "Pierdoklepki" są SUPER! A jakie mają miny
Dobry wieczór!
Wpadam na chwilkę, bo chcę mojemu Mężowi przygotować golonki, które przeszkadzały w zamrażarce :)) Ja mam miejsce a On jest przeszczęśliwy. Bo mój Mąż kocha w życiu poza mną rzecz jasna i Bobem rzecz jasna, piwo i golonki. No to niech ma :)
Ada- ja bardzo proszę o zdjęcia, bo też muszę upiec 300 babeczek na jasełka Boba. No odbra 30, ale chciałam zrobić wrażenie :)) I szukam inspiracji. A jakbyś mi jeszcze strzeliła przepisem na te babeczki to będę very wdzięczna :)) Zwłaszcza, jeśli smakują dzieciom.
Smakosiu - gratuluję silnej woli! Cztery torty pokonałaś! Zuch Dziewczynka :) Choć jakbym miała taką figurę, jak Ty to bym sobie inne postanowienie wymyśliła
Dobra uciekam, bo muszę popiec te golonki. Baj!
Smakosiu - gratuluję silnej woli! Cztery torty pokonałaś! Zuch Dziewczynka :) Choć
Inne postanowienie nie wchodziło w grę, bo z całej reszty łatwo rezygnuję a te słodycze, to jakoś tak zawsze na mnie "tupią"jakbym miała taką figurę, jak Ty to bym sobie inne postanowienie
wymyśliła
Witajcie wieczorową porą
Dacie wiarę - od rana ,do tej pory cały czas coś robiłam. Dzięki temu firanki już pachną i kafle błyszczą. Nawet wypucowałam witrynę, w której jest pełno szkła i naczyń. Nigdy nie lubię tego robić. W sumie to mało mi zostało do sprzatania, bo zazwyczaj robie to na bierząco. Jeszcze tylko ogarnę górę szafek w kuchni i to by było na tyle. Nie oznacza to, że już nic nie muszę robić. Wiadomo - zakupy, pichcenie, ale to trochę później. Najpierw rozpiszę sobie wszystko. Bez kartki ani rusz, bo w pracy dalszy ciąg "urwania głowy" i jak wracam do domu, to już nawet trudno jest myśleć. Lepiej skupić się na notatkach. Tak będzie łatwiej
Aaaaa! Zapomniałam - Lenka, gratuluję Ci nowej pracy. To wspaniale, że możesz robić to, co sprawia Ci przyjemność. Rewelacja - normalnie lepiej byc nie może. Brawo!
A jak się czują chorowitki? Hope, już na najwyższych obrotach więc łatwo można wywnioskować, że wraca do normy.
Coś czuję, że nasza Kawiarenka w tym tygodniu zacznie się robić bardzo świateczna i kolorowa a wszystko za sprawą ciastek, ciasteczek, choinek, stroików i innych "cudności". Faaaaajnie Wspaniale, że chcecie się dzielić tymi, swoimi "dziełami".
Zostawiam jeszcze herbatę i bakalie. Nowa porcja ze względu na to, że Bahus ostatnio się nie załapał. Może teraz będzie miał więcej szczęścia
Dobrej nocyWitajcie poniedziałkowo
Pada, mokro, zimno - br! No ale od czego jest herbata - z pewnością wspaniale rozgrzeje i umili dzionek o ile tylko będzie z pysznym sokiem i cytryną
Dokładam drewienek co by nam w kominku nie wygasło. Koralika i Faworka nakarmiłam, wygłaskałam a teraz poszli grzać tyłeczki do kapcia. Trochę im zazdroszczę
Dobrego dnia!Witam wieczorowo
Właśnie poczytałam trochę o Waszych przygotowaniach do Świąt, pierniki dojrzewają, drobne ciasteczka też porobione, stroiki, choinki, bombki karczochowe i decupagowe też, a u mnie totalny zastój. Matko, toż to już za 2 tygodnie Boże Narodzenie! Pieczenie będzie trochę inne niż co roku, bo mi wylazła nietolerancja na gluten, drożdże, jajka, orzechy, strączkowe, seler, soję i mnóstwo innych rzeczy, więc siedzę w necie i szukam przepisów, jak ominąć to wszystko. Gdyby ktoś miał jakieś godne polecenia, będę wdzięczna. Ale powiem Wam, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dzięki temu, że nie jem pieczywa, ciasta i ogólnie staram się odżywiać, a nie wpieprzać co popadnie, byle dużo , zrzuciłam kilkanaście kilogramów, czuję się dużo lepiej, lżej i póki co, nie wybieram się na wymianę stawów kolanowyvh, co wisiało nade mną od kilku miesięcy.
Pogoda u mnie całkiem przyzwoita, wczoraj znowu postraszyła zima, ale dziś już wszystko stopniało, nawet wyjrzało słońce i zero jakichkolwiek opadów. Jak dla mnie, tak może być do wiosny. Choć słyszałam , że w styczniu i lutym mają przyjść mrozy, jakich przez ostatnie dziesięciolecia nie było. Jak myślicie, sprawdzi się?
Sorki, na razie zmykam do kuchni. Przez kilka dni rodzinka sama pichciła, ja pracowałam, dziś także, ale kolacji mi już nie podarują. No dobra, idę się wykazać .
Pozdrawiam Wszystkich stałych bywalców i podglądaczy, życzę miłego wieczoru. Choruski, nie dajcie się! BuzioleBonieś, masz prawidłowe podejście - gratuluję wytrwałości i silnego charakteru. Pierwsze efekty już są (spadek wagi) a to z pewnościa cieszy. W dalszej części pewnie będzie jeszcze więcej dobrych stron tych wyrzeczeń. A jeśli chodzi o przepisy, to może tutaj znajdziesz coś dla siebie: http://zmiksowani.pl/przepisy-na/bez-glutenu-bez-jajek-bez-mleka
A! Tylko czasem nie przejmuj się tym, że nie wystartowałaś z przytgotowaniami do świąt. To nie jest najważniejsze. Masz rodzinkę więc poradzicie sobie. Tak naprawdę liczy się atmosfera i to, żeby najbliższych mieć koło siebie.Dobry wieczór :) Szaruga i na dodatek deszczowo. niedawno wróciłam z pracy i teraz gotuję na jutro ogórkową.
Zostawisz trochę ogórkowej? Chętnie bym zjadła. A z czym będzie - z makaronem czy ziemniakami?
Witam wieczorowo
Jupi! Mam większość prezentów z głowy. Nie robię ich dużo, bo dla pięciu osób, ale i tak trzeba było się nachodzić. W zasadzie, to nie o to chodzenie chodzi, tylko o pomysły. Nie lubię kupować "pierdułek", które potem zalegają półki czy szuflady. Tak więc cieszę się jak nie wiem co. Jeszcze tylko muszę coś wynaleźć dla mojej kochanej Mamuńci.
A! Ostatnio marudziłam, że nie można normalnie kupić niesiarkowanych suszonych owoców a tu dzisiaj niespodzianka! Wchodzę do Rossmana a tam na półce bakalie z serii "bio". Morele zaraz spróbowałam powiem Wam, że smak rewelacyjny. Kolor ciemniejszy, nie wygladają tak ładnie, jak te z siarką, ale za to o niebo lepsze. To, że zdrowsze, to już nawet nie wspominam. Cena też przystępna, bo 7,99zł za 200g. Polecam! Właśnie zajadam migdały - też pyszne.
Hm...coś jeszcze miałam Wam "powiedzieć"...co to było?
A! Już wiem! Chciałam polecić fantastyczną stronę dla tych, którzy lubią muzykę. Można na niej znaleźć (chyba) wszystko. A do tego jest tak skonstruowana, że automatycznie zapamiętuje styl jaki lubimy i przedstawia kolejne propozycje. Można tworzyć swoją "playlistę", dzielić ja na podgrupy itd. Tam jest dużo więcej różnych opcji, ale ja ich jeszcze nie poznałam i nawet nie wiem jak opisać. Najlepiej sprawdzić samemu. Nazwa strony, to "Spotify". Dla mnie odkrycie roku. A może Wy juz to znacie a ja tutaj "pieję"Idę robić herbatę. Może ktoś się skusi?
Kochana Smakosiu, napiszę Ci, że Ameryki nie odkryłaś, bo... już to znacie - to znaczy ja znam i podpisuję się obiema łapkami pod tym, co piszesz, a prawdę piszesz :D
A więc tak: pierdułki lubię, jednak nie zawsze, więc czasem lepiej ich nie kupować :) Dlatego w tym roku dzielę się po bożemu z rodziną i znajomymi tym, co zrobię dekoracyjnym, mając nadzieję, że im też się spodoba, a jeśli nie za bardzo, to jakoś przeżyją, bo ileż dni może przetrwać stroik z żywych gałązek, no sami powiedzcie - najwyżej do Bożego Narodzenia :D Więc wtedy niektórzy dostaną przydasiowy zestaw marynowanej dyni w litrowym słoiku (z cynamonem, kardamonem, anyżem i takimi tam różnymi pachnidłami), powidła śliwkowe, dżem wiśniowy do naleśników i buraczki marynowane :)
A spotify jest super duper - kopalnia muzyki, z której korzystam od dawna - może Wy też, przyznajcie się :)
Dokończyłam choinkę z orzechów i pierdułek - czubek musiałam wykleić z samych orzechów laskowych, bo włoskie się skończyły, ale chyba skuchę nie bardzo widać, więc może jutro wpadną jakies zdjęcia do kawiarenki :)
No to ja już przebieram nogami w oczekiwaiu na te Twoje fotki. Takie słoiczki ze smakołykami własnej roboty, to wspaniałe prezenty.
Hm...mówisz, że nie odkryłam "Spotify"?To odkryj dla mnie.
Odkryte
Niestety nie widzę linka.
www.spotify.com
https://www.spotify.com/pl/
Witajcie wtorkowo
Święta za 14 dni! Ale będzie się działo Dziś czas na zakupy z kartki czyli ryby mrożone i parę innych pierdułek.
Zaparzyłam kawę i właśnie się zdziwiłam, że praktycznie już prawie całą wypiłam. No ale kiedy ja to zrobiłam? Dziś jakoś lepiej smakuje, czy co?
Właśnie włączyłam w pracy swoje świąteczne drzewko. A co! Zaraz zrobiło sie przyjemniej Spotify też odpalone. Można zabierać się do "roboty".Miłego dnia
Dobry wieczór!
Byłam z Bobem na roratach! Jestem wzruszona :))
Wprawdzie dopiero jutro idę z Bobem na kontrolę, ale widzę, że ma się całkiem dobrze.
Miłego wieczoru, spokojnej nocy, zmykam, bo jakiś mam dziś słaby dzień :)
Pa!
Olu, cieszę się, że wreszcie poczułaś tę duchową atmosferę. Wiem, że czekałaś na to i bardzo Ci zależało żeby (znów) być "dziewczynką z lampionem". To takie Twoje dopełnienie adwentu. No i Bob wraca do pełni sił więc teraz powoli możesz szykować się do świąt.
Ps. Powiem Ci na ucho - powiesiłam światełka w kuchni. Wiesz, te na oknie. Byłam w piwnicy i jakoś tak trafiłam na nie. Nie umiałam się oprzeć
no nie!!!!! ale Ci zazdraszam Emilko.....zaraz sama się wezmę za dekorację okien bo mi żal d... ściska jak widzę u Cię takie nastrojowe cuś.....mam w planach przemeblowanie w salonie,nie wiem czy dam radę z meblami.....ale chcę.....a chcieć, to móc.....
dzień dobry w środku tygodnia...
kawę przyniosłam i herbatkę z miodem i cytryną......boście chyba som zarobieni.....
miłego dzionka wszystkim, idę meble przestawiać.....i pierniki piec....i okna dekorować....na razie....
Dzień dobry!
Właśnie wróciliśmy z poradni. Byliśmy drudzy, weszliśmy jako trzeci (awaryjna bezkolejkowość) i zajęło nam to 2h15 min! JA pierdzielę, tyle czasu zmarnowane. Jutro wracam do pracy. Gardło Boba na tyle jest dobre, że może iść do przedszkola.
Muszę więc wykorzystać resztę wolnego i upiec blaty piernika! Normalnie zapomniałam o moim staropolskim przyjacielu :) I jeszcze chciałabym lampy umyć. I szafę. I ..... wcale mi się nie chce do pracy wracać...
Emilko - to Twoje okno to znak, że Święta tuż tuż W tym roku wreszcie nie zapomniałam kupić adwentowego świecznika i stoi u Boba w pokoju i oczy cieszy :)
No a teraz idę piec. I myć. A wieczorem na roraty :))) Jupi! ;))
Na razie!
kurczę tak czytam i czytam i chyba tylko u mnie świątecznego nastroju jeszcze nie ma :) Też pora zacząć się przygotowywać :)
Kurcze tak czytam i czytam i powoli dochodzę do wniosku że chyba tylko u mnie nie ma jeszcze nastroju świątecznego :)
Pora brać się za przygotowania :)
Witajcie wieczorowo
Co za dzień! Dopiero teraz mam chwilę dla siebie. Z tych dzisiejszych emocji takie mam wypieki, że aż mnie cała buzia pali. W ogóle, to chyba pójdę wcześniej spać, bo normalnie padam.
Jeeeeny, jeszcze nie mam upieczonego piernika a przecież już powinnam to zrobić. Niestety jutro i pojutrze też zląduję do domu wieczorem więc okazja będzie dopiero w sobotę. Liczę, że mimo to będzie potem wystarczająco miękki...?
Oj, powiem Wam coś śmiesznego. Wczoraj ugotowałam sobie zupę jarzynową. Wtedy przyszło mi do głowy, że nie mam ochoty na ziemniaki i dla odmiany wsypałam kaszy pęczak. Ale jakoś tak sypnęłam od serca i mimo dolania wody dziś jadłam kaszę z jarzynami. Normalnie łyżka stała. Ot, zachciało mi się zupy
Ziewam raz za razem więc nie ma co kombinować. Idę spać.
Dobrej nocyWitam w kolejności... 11.12.13 - fajna dzisiaj data :)
Właśnie wróciłam z pracy i padam na pysk, ale fajnie było. Jutro mam wolne, ale Mała ma jutro urodziny, więc roboty mi nie zabraknie. Jest jeszcze w domu, bo płuca ciągle coś szumią i chyba za dużo już przed świętami do szkoły się nie nachodzi, a po Nowym Roku mają wolne aż do 6 stycznia. Odwyknie mi dziecię od nauki ;)
Idę zjeść obiad, bo przez cały dzień tylko jedną kromkę zjadłam i ssie mnie. W akcie desperacji miałam pomysł, żeby zjeść zupkę chińską. Myślałam, że odrobina pysznego glutaminianu sodu przyprawionego apetycznym i aromatycznym E 100, E 200, E 300, czy jeszcze innym E, których nie pamiętam, mnie nie zabije, ale zniechęciło mnie całkiem co innego. Mianowicie chciałam kupić coś w miseczce lub kubku do zalania wodą, żeby naczyń nie szukać, ale jedyne co było dostępne w naczyniu to rosół z makaronem i.....widelcem w środku . No i bałam się, że sobie nie poradzę takim narzędziem z zupą :))) I głodna, ale zdrowsza pozostałam ;)
Rozpalę w kominku bo coś ciągnie wilgoć. Pozdrawiam śpiochów.
Witam w imieniny miesiąca.....czwartkowo...
przyniosłam kawusię...jest rozpieszczalna z mlekiem i parzocha...herbatę z miodem i cytryną zostawiam na podgrzewaczu.....i uciekam.....do pieczenia pierników......muszę zrobić 250szt topniejących bałwanków na poniedziałek bo się LUDZIE domagają.....i torty na łikęd mam....i kolejne bałwanki.....i ciasta...i bałwanki......ja pierdziu-stworzyłam potwora....wszyscy chcą moich bałwanków....
jutro idę na zdjęcie szwów.....i potem znów do pierniczków- bałwanków....
Emilko-tak Ci pozazdrościłam kuchennego okna, że mam już swoje...oświetlone lampkami i z bombkami karczochami...focię wrzucę w wolnej chwili...
miłego dnia....