Przygarnęliśmy psinę. Ktoś nam ją podrzucił na budowę. Serce nam sie kroiło na myśl o oddaniu jej do schroniska.. i została z nami.
Jest u nas trzy dni i wszystko gra - lubi dzieci, praktycznie już chodzi na smyczy, jest rozumna, posłuszna, wszyscy ją uwielbiają... tylko leje bez ostrzeżenia tam gdzie sie akurat znajduje. Nawet nie można uchwycić momentu, że węszy i szuka miejsca. Nie ma problemów z trzymaniem moczu, bo nie popuszcza w legowisku. Nigdzie nie popuszcza, po prostu jak jej sie zachce to kucnie i nasika. Z kupką to samo!
Robimy milion spacerów dziennie, dopiero raz się udało, że wysikała się podczas spaceru. Była nagroda, fanfary a po powrocie do domu po pół godziny znowu kałuża...
Sunia jest u progu dorosłości, bo wygląda na młodego psa, ale ząbki - na tyle na ile dało sie zajrzeć szybko w paszczę - już ma chyba w komplecie. Jak rozpocząć naukę czystości z takim wyrośniętym pieskiem?
Może ktoś ma jakieś dobre rady, chętnie skorzystam z doświadczenia.
Tak samo jak z młodszym. Święta cierpliwość przede wszystkim. Fanfary na spacerze a w domu teatralna złość i niezadowolenie, najlepiej w momencie przyłapania na laniu. Ostatecznie klaps w dupę. Będzie trwało trochę dłużej niż u szczeniaczka. Zresztą pies psu nierówny - jeden się uczy wolniej, drugi szybciej. Zamiast miliona spacerów :) - parę dłuższych, w końcu nie wytrzyma i się wysika. Ja poza tym bym zbadała siuśki, może mieć podziębiony pęcherz. Wiesz, jest już nie za ciepło a pies był na dworze. Mogła przemarznąć i efekt jest taki, że musi już! natychmiast! i nie zdąży zakomunikować.
W ostateczności są preparaty do psikania, dla ludzi bezzapachowe ale skutecznie odstraszają od konkretnych miejsc. Ty zdecyduj czy warto, czy raczej musiałabyś wszystko spryskać. Bo wtedy się nie opłaca.
O, z tym zbadaniem siusiu nie pomyślałam. Rzeczywiście, mąż znalazł ją rano, cała się trzęsła... może i troszkę było to ze strachu (boi się mężczyzn), ale jeśli była podrzucona wieczorem, to całą noc spędziła na mrozie... było pewnie z minus 5, bez budy, pod gołym murem... warto to sprawdzić. Dzięki za pomysł!
Ja jestem przeciwna karaniu psa za "niespodzianki" w domu. Nagrody na spacerze jak najbardziej tak, a zamiast kary po prostu brak uwagi. Sprzątnąć bez słowa i tyle. Dla psa bardzo ważna jest uwaga właścicieli, a reakcja negatywna także jest skierowaniem uwagi ;-) Brak reakcji to brak uwagi, czyli sytuacja nieprzyjemna. Kiedyś na psim forum przeczytałam, że dla psa lepszy jest nawet kopniak od swojego pana, niż brak reakcji i kontaktu...
Z badaniem moczu bardzo dobry pomysł. Nie wiem czy wiesz jaki jest dobry sposób na pobranie próbki do badania - bierzesz starą chochelkę do zupy, idziesz na spacer i.. podsuwasz w odpowiednim momencie pod psią pupę ;-) Powodzenia.
O matko, z tym kopniakiem - okropne - nie bierzmy przykładu :(
Dodam tylko, że w przypadku młodych psów zaleca się sprzątanie, gdy pies tego nie ogląda, czyli wypraszamy zwierzaka do innego pomieszczenia i dopiero wtedy sprzątamy - niech myśli, że samo zniknęło za sprawą jakiejś tajemniczej siły sprawczej
A z chochelką - dobre, dobre - nie znałam, bo przez 13 lat życia Parówka potrzeby nie było :)
Hmmm, u nas mocny protest przeciwko sikaniu w domu skutkuje. Rano sunia nareszcie zaczęła węszyć. Pierwszy raz przed siusianiem w domu... i w tym miejscu, gdzie ostatnio (na środku kuchni) przycupnęła. Wtedy pani wkroczyła z mocnym protestem, sunia przerwała i szybko na spacer. Na trawniku dokończyła. Potem kupka.... ufff!
Widać skruchę, gdy ją besztam za sikanie w domu... a pozytywnej uwagi ma aż nadto, dzieciaki chodzą za nią (na czworaka) non stop. Sunia ma już własne stado ;)
Umnie to wyglądało tak ,że obserwowałam psine a jak chciała się załatwic to mówiłam głośniej niż zwykle ;nie wolno;i zaraz szłam z nim na dwór .Trochę to trwało ,ale tak zapamiętał to słowo ;nie wolno ;że jak powiem to w jakiejkolwiek innej sytuacji ,to odpuszcza np. jak chce biec za kotem a ja mu ;nie wolno; nawet nie musze podnosić głosu to posłucha. Zycze wytrwałosci i szacunek że go przygarneliście.
Myślę, ze z tym siusianiem i kupkaniem jakoś pójdzie. Jest nadzieja.
Jeszcze tylko musi opanować chodzenie po schodach i przestać bać się pana właściciela.. i ogólnie trzeba jej przywrócić wiarę w mężczyzn ;)
No i po długich debatach dostałą imię : Frytka. Miała być Tosia, ale jest Antonina w rodzinie, mogłoby to rodzić dziwne sytuacje...
A nasz kot dostał wytrzeszcz. I nabrał takich ruchów jak w zwolnionym filmie... Biedak tak paczy i paczy, oczyska mu wyłażą z orbit, a przepływa przez kuchnię do swojej miseczki, jakby ziemi nie dotykał... Powoli stara sie ignorować nowego intruza, ale te oczy wypaczy całkiem...
Sorry za czarny humor, ale on chciałby, żeby ten pies "umar".
Co do mocnych argumentów to ja uważam, że bezstresowe wychowanie ani psom, ani dzieciom nic dobrego nie przynosi. Ale osoba zainteresowana nigdy tego nie widzi, widzą to tylko ci, co z boku. I jeszcze co do kary: wilk-przewodnik stada, kiedy któryś członek stada się źle zachowuje to go nie ignoruje, tylko spuszcza mu łomot wcale się nie ceregieląc. A nasz domowy pies jest wciąż, nieodmiennie i długo pozostanie zwierzęciem stadnym i kara w formie klapsa zostanie przyjęta całkiem normalnie.
Rada dla pana właściciela - całkowita ignorancja. Frytka uzna go za totalnego przewodnika, pewnego swojej władzy i nie zagrażającego jej - bo nie zwraca na nią uwagi. Czas na pieszczoty będzie, kiedy sunia się oswoi z sytuacją.
Ja tylko mogę doradzić natychmiastowe do 5sekund nagradzanie za załatwienie się na dworze i pochwałę, ja miałam zawsze kawałek kiełbasy,mięsa cos dla psiaka pysznego czego w misce nie znajdzie. Jesli będziesz chciała dać''klapsa'' to tylko zwiniętą gazetą i też natychmiast,nigdy nie karcimy psa ręką,ręka służy do głaskania i pieszczenia.
Na razie nagradzam kocim chrupkiem, bo je uwielbia :) Myślę, że klapsy nie będą potrzebne, moja złość działa. Psina jest ogólnie bardzo grzeczna, potulna, tylko nic nie umie.
Muszę panu właścicielowi przekazać, żeby sobie ignora włączył, chociaż trudne to będzie, bo ciężko przeżywa fakt, że pies na każdy jego gest przyjaźni chowa się za mnie lub za dzieci...
Może chciałabyś trochę poczytać o wychowywaniu psów? Nie chcę przez to powiedzieć, że np. uważam Cię za osobę niekompetentną w tej kwestii, po prostu ja tak mam, że jak się za coś zabieram, to najpierw wnikliwie studiuję ;-) Z psem też tak było i ze wszystkich książek jakie przeczytałam zdecydowanie najlepsza (i cienka ;-)) jest "Z kluczem do psa" Zofii Mrzewińskiej. Może dlatego mi się podobała, że autorka stosuje metody bliskie mojemu sercu, czyli przywództwo bez przemocy. Granice i zasady tak, przemoc nie. Czytając tę książkę można zrozumieć wiele psich zachowań, dzięki czemu łatwiej jest stać się przewodnikiem stada.
Rano już nie ma problemu z siusianiem. Wychodzimy, 10 minut, dwa siknięcia, czasem kupka i spokój.
W ciągu dnia - przerywamy węszenie lub lanie na posadzkę - i na pole.
Psina odrobaczona, odpchlona. Przy najbliższej wizycie u weta - szczepienie i zobaczymy co z tym moczem wyszło. Wet nas nie wzywa, więc chyba w porządku.
No i czeka nas sterylizacja. Tzn. na szczęście nie nas :PPP, ale psiny żal... Wet kazał czekać do cieczki, potem odczekać trzy tygodnie i będzie cięcie... Powiedział, że lepiej poczekać i wysterylizować suczkę po cieczce - mniejsze prawdopodobieństwo, że wystąpią problemy z trzymaniem moczu.
No i wchodzenie po schodach opanowane. Jeszcze sama nie zejdzie, ale wszystko po kolei.
A jak grzecznie chodzi na smyczy... No i do męża zmniejszyła dystans... cieszy sie na jego widok, nawet czasem sama juz podejdzie i nie ucieknie przed ręką...
Jak będę miała fotkę to wrzucę... Frycia jest wręcz do schrupania.... ;)
Albo twój mąż jest super-męskim macho (a nie wątpię), albo suka miała przjeścia z facetami. Cieszę się, że idzie ku dobremu. A fotkę pstryknij, choćby komórą.
O tak, uwielbia się przytulać... i ciągle chodzi za nami, nie można się bez niej nigdzie ruszyć. Teraz już się nauczyłam, że kiedy stoję dłużej przy kuchni i ruszam z miejsca - zawsze rzut oka pod nogi, bo na bank w pobliżu leży pies :) I najchętniej uklada sie tak, żeby przynajmniej łapką czy noskiem dotykać człowieka :)
Przekochana psina, wychowywałam się z kilkoma psami, bo w domu zawsze psy były... i mogę powiedzieć, że ten porzucony, skrzywdzony - kocha najmocniej :)
Jak już Frytunia wie o co chodzi to super z tym sikaniem, ja swoje szczeniaki nauczyłam najpierw w domu ( była zima) na podkład ( taki dla dzieci lub osób starszych w supermarkecie najtaniej wychodzą) ewentualnie w wiórki drewniane ( takie dla królika) ale to po jednym razie odpuściłam.. rozniesione było wszędzie..
Podkład wkładałam do dużej kuwety (bez góry) - po pierwszym razie jak załapały że tam jest "sikalnia" załatwiały się tylko tam to zaczęłam wystawiać kuwetę na dwór .. sikały do niej na dworze potem kuweta zniknęła i już..
Ja miałam kiedyś wspaniały pomysł, żeby moja sunia załatwiała się w ogródku w jednym wyznaczonym miejscu, które po prostu doskonale się do tego nadaje. Szło nam świetnie, dopóki nie nadeszła zima stulecia... Zasypało nas tak strasznie, że sikalnia stała się niedostępna i nauka poszła w las, tzn. w ogródek ;-)
Szkoda mi zawsze małych (czyt. niskich) psów, kiedy nawali 1,5 metra śniegu. One rzeczywiście czasami nie mają wyjścia, jak załatwić się na odśnieżonym chodniku. Szkoda tylko, że wtedy właściciele nie dorastają do problemu. To tak na marginesie zimy stulecia.
W moim przypadku zyrafka jest symbolem sposobu komunikacji, który niedawno poznalam i który bardzo mi się podoba. Chodzi o nonviolent communication, czyli porozumienie bez przemocy. Język żyrafy zamiast powszechnie stosowanego języka szakali :-)
Od nowego roku mam stażystkę i jakoś tak od słowa do słowa, opowiadamy o swoich zwierzakach... a ona mówi, że jej brat znalazł taką niewielką suczkę, czarną, z jaśniejszym ubarwieniem na pyszczku. Znalazł ją na pasie zieleni pomiędzy jezdniami, jakieś 2 kilometry od miejsca porzucenia naszej Fryci. Też jest to młody, tegoroczny psiak... Pokazałam dziewczynie zdjęcie i stwierdziła, że tamta suczka jest bardzo podobna... i przepada za dziećmi. Tak jak nasza Frycia... Myślę, że to siostrzyczka naszej suni. Ale w życiu bym nie pomyślała, że w ogóle cokolwiek, kiedykolwiek na temat rodzeństwa Fryci się dowiem.
No cóż, przynajmniej drugi psiak też ma dom :) Miejmy nadzieję, ze więcej ich nie było...
Było kilka wpadek z sikaniem, ale tak od świąt - jest w porządku.
A tym swoim uwielbieniem dla dzieciaków zwyczajnie mnie rozbraja. Tylko wrócimy rano ze spaceru, psina siada przy schodach na górę i nasłuchuje. I siedzi z tymi uszyskami na baczność, aż usłyszy obudzone dzieciaki, wtedy co sił w łapkach pędzi do ich pokoju. Wściekają sie razem niemiłosiernie.
To był dobry moment na pieska, bo dzieci już są większe,bardziej rozumne i jestem pewna, że jej krzywdy nie zrobią :)
No i dziewczynka o tym wiedziała i dlatego was wybrała. Ja się zawsze śmieję, że dziecko i pies to ten sam poziom umysłowy, dlatego się tak dobrze dogadują (z drugiej strony to nie świadczy dobrze o umyśle mojej 17-latki). :) Zajrzyj do galerii i coś wstaw, proszę.
Hihi... żebyś widziała moje "maluchy"(yyy, no 6 lat i 4 lata to już nie takie maluchy) jak ze szczekaniem zapylają na czworaka za Frytką... Czasami mam wrażenie , że od pewnego momentu to nie Frytka jest wychowywana, ale ona dzieciaki wychowuje, po swojemu, i mam na to coraz mniej wpływu! :D
Aaaa, galeria jest... Z pewnością coś wrzucę, jak tylko znajdę czas żeby dorwać się w domu do komputera :)
Proszę o radę, bo mi ręce opadają.
Przygarnęliśmy psinę. Ktoś nam ją podrzucił na budowę. Serce nam sie kroiło na myśl o oddaniu jej do schroniska.. i została z nami.
Jest u nas trzy dni i wszystko gra - lubi dzieci, praktycznie już chodzi na smyczy, jest rozumna, posłuszna, wszyscy ją uwielbiają... tylko leje bez ostrzeżenia tam gdzie sie akurat znajduje. Nawet nie można uchwycić momentu, że węszy i szuka miejsca. Nie ma problemów z trzymaniem moczu, bo nie popuszcza w legowisku. Nigdzie nie popuszcza, po prostu jak jej sie zachce to kucnie i nasika. Z kupką to samo!
Robimy milion spacerów dziennie, dopiero raz się udało, że wysikała się podczas spaceru. Była nagroda, fanfary a po powrocie do domu po pół godziny znowu kałuża...
Sunia jest u progu dorosłości, bo wygląda na młodego psa, ale ząbki - na tyle na ile dało sie zajrzeć szybko w paszczę - już ma chyba w komplecie. Jak rozpocząć naukę czystości z takim wyrośniętym pieskiem?
Może ktoś ma jakieś dobre rady, chętnie skorzystam z doświadczenia.
Tak samo jak z młodszym. Święta cierpliwość przede wszystkim. Fanfary na spacerze a w domu teatralna złość i niezadowolenie, najlepiej w momencie przyłapania na laniu. Ostatecznie klaps w dupę. Będzie trwało trochę dłużej niż u szczeniaczka. Zresztą pies psu nierówny - jeden się uczy wolniej, drugi szybciej. Zamiast miliona spacerów :) - parę dłuższych, w końcu nie wytrzyma i się wysika. Ja poza tym bym zbadała siuśki, może mieć podziębiony pęcherz. Wiesz, jest już nie za ciepło a pies był na dworze. Mogła przemarznąć i efekt jest taki, że musi już! natychmiast! i nie zdąży zakomunikować.
W ostateczności są preparaty do psikania, dla ludzi bezzapachowe ale skutecznie odstraszają od konkretnych miejsc. Ty zdecyduj czy warto, czy raczej musiałabyś wszystko spryskać. Bo wtedy się nie opłaca.
Powodzenia i cierpliwości.
O, z tym zbadaniem siusiu nie pomyślałam. Rzeczywiście, mąż znalazł ją rano, cała się trzęsła... może i troszkę było to ze strachu (boi się mężczyzn), ale jeśli była podrzucona wieczorem, to całą noc spędziła na mrozie... było pewnie z minus 5, bez budy, pod gołym murem... warto to sprawdzić. Dzięki za pomysł!
Ja jestem przeciwna karaniu psa za "niespodzianki" w domu. Nagrody na spacerze jak najbardziej tak, a zamiast kary po prostu brak uwagi. Sprzątnąć bez słowa i tyle. Dla psa bardzo ważna jest uwaga właścicieli, a reakcja negatywna także jest skierowaniem uwagi ;-) Brak reakcji to brak uwagi, czyli sytuacja nieprzyjemna. Kiedyś na psim forum przeczytałam, że dla psa lepszy jest nawet kopniak od swojego pana, niż brak reakcji i kontaktu...
Z badaniem moczu bardzo dobry pomysł. Nie wiem czy wiesz jaki jest dobry sposób na pobranie próbki do badania - bierzesz starą chochelkę do zupy, idziesz na spacer i.. podsuwasz w odpowiednim momencie pod psią pupę ;-) Powodzenia.
O matko, z tym kopniakiem - okropne - nie bierzmy przykładu :(
Dodam tylko, że w przypadku młodych psów zaleca się sprzątanie, gdy pies tego nie ogląda, czyli wypraszamy zwierzaka do innego pomieszczenia i dopiero wtedy sprzątamy - niech myśli, że samo zniknęło za sprawą jakiejś tajemniczej siły sprawczej
A z chochelką - dobre, dobre - nie znałam, bo przez 13 lat życia Parówka potrzeby nie było :)
Hmmm, u nas mocny protest przeciwko sikaniu w domu skutkuje. Rano sunia nareszcie zaczęła węszyć. Pierwszy raz przed siusianiem w domu... i w tym miejscu, gdzie ostatnio (na środku kuchni) przycupnęła. Wtedy pani wkroczyła z mocnym protestem, sunia przerwała i szybko na spacer. Na trawniku dokończyła. Potem kupka.... ufff!
Widać skruchę, gdy ją besztam za sikanie w domu... a pozytywnej uwagi ma aż nadto, dzieciaki chodzą za nią (na czworaka) non stop. Sunia ma już własne stado ;)
Umnie to wyglądało tak ,że obserwowałam psine a jak chciała się załatwic to mówiłam głośniej niż zwykle ;nie wolno;i zaraz szłam z nim na dwór .Trochę to trwało ,ale tak zapamiętał to słowo ;nie wolno ;że jak powiem to w jakiejkolwiek innej sytuacji ,to odpuszcza np. jak chce biec za kotem a ja mu ;nie wolno; nawet nie musze podnosić głosu to posłucha. Zycze wytrwałosci i szacunek że go przygarneliście.
Dziękuję, no chyba nic, poza cierpliwym wkuwaniem nawyku do psiej głowy, nie pozostaje :)
Myślę, ze z tym siusianiem i kupkaniem jakoś pójdzie. Jest nadzieja.
Jeszcze tylko musi opanować chodzenie po schodach i przestać bać się pana właściciela.. i ogólnie trzeba jej przywrócić wiarę w mężczyzn ;)
No i po długich debatach dostałą imię : Frytka. Miała być Tosia, ale jest Antonina w rodzinie, mogłoby to rodzić dziwne sytuacje...
A nasz kot dostał wytrzeszcz. I nabrał takich ruchów jak w zwolnionym filmie... Biedak tak paczy i paczy, oczyska mu wyłażą z orbit, a przepływa przez kuchnię do swojej miseczki, jakby ziemi nie dotykał... Powoli stara sie ignorować nowego intruza, ale te oczy wypaczy całkiem...
Sorry za czarny humor, ale on chciałby, żeby ten pies "umar".
Co do mocnych argumentów to ja uważam, że bezstresowe wychowanie ani psom, ani dzieciom nic dobrego nie przynosi. Ale osoba zainteresowana nigdy tego nie widzi, widzą to tylko ci, co z boku. I jeszcze co do kary: wilk-przewodnik stada, kiedy któryś członek stada się źle zachowuje to go nie ignoruje, tylko spuszcza mu łomot wcale się nie ceregieląc. A nasz domowy pies jest wciąż, nieodmiennie i długo pozostanie zwierzęciem stadnym i kara w formie klapsa zostanie przyjęta całkiem normalnie.
Rada dla pana właściciela - całkowita ignorancja. Frytka uzna go za totalnego przewodnika, pewnego swojej władzy i nie zagrażającego jej - bo nie zwraca na nią uwagi. Czas na pieszczoty będzie, kiedy sunia się oswoi z sytuacją.
Ja tylko mogę doradzić natychmiastowe do 5sekund nagradzanie za załatwienie się na dworze i pochwałę, ja miałam zawsze kawałek kiełbasy,mięsa cos dla psiaka pysznego czego w misce nie znajdzie. Jesli będziesz chciała dać''klapsa'' to tylko zwiniętą gazetą i też natychmiast,nigdy nie karcimy psa ręką,ręka służy do głaskania i pieszczenia.
Na razie nagradzam kocim chrupkiem, bo je uwielbia :) Myślę, że klapsy nie będą potrzebne, moja złość działa. Psina jest ogólnie bardzo grzeczna, potulna, tylko nic nie umie.
Uważaj z kocimi chrupkami, moja się tak uczuliła, że wylądowała na sterydach.
Ups... dzięki za ostrzeżenie!
Oooo.... ten ból, kiedy wszystkie kieszenie "pachną" czymś dla psa. :)
Muszę panu właścicielowi przekazać, żeby sobie ignora włączył, chociaż trudne to będzie, bo ciężko przeżywa fakt, że pies na każdy jego gest przyjaźni chowa się za mnie lub za dzieci...
Ups, to miało być do Dżaniny...
Może chciałabyś trochę poczytać o wychowywaniu psów? Nie chcę przez to powiedzieć, że np. uważam Cię za osobę niekompetentną w tej kwestii, po prostu ja tak mam, że jak się za coś zabieram, to najpierw wnikliwie studiuję ;-) Z psem też tak było i ze wszystkich książek jakie przeczytałam zdecydowanie najlepsza (i cienka ;-)) jest "Z kluczem do psa" Zofii Mrzewińskiej. Może dlatego mi się podobała, że autorka stosuje metody bliskie mojemu sercu, czyli przywództwo bez przemocy. Granice i zasady tak, przemoc nie. Czytając tę książkę można zrozumieć wiele psich zachowań, dzięki czemu łatwiej jest stać się przewodnikiem stada.
Dziękuję za podpowiedź :)
Peggy, tak czy siak pisz co jakiś czas, co się u was dzieje. Wszyscy pytają o rady a potem o tym zapominają. No, może nie wszyscy.
A dzieje się :)
Rano już nie ma problemu z siusianiem. Wychodzimy, 10 minut, dwa siknięcia, czasem kupka i spokój.
W ciągu dnia - przerywamy węszenie lub lanie na posadzkę - i na pole.
Psina odrobaczona, odpchlona. Przy najbliższej wizycie u weta - szczepienie i zobaczymy co z tym moczem wyszło. Wet nas nie wzywa, więc chyba w porządku.
No i czeka nas sterylizacja. Tzn. na szczęście nie nas :PPP, ale psiny żal...
Wet kazał czekać do cieczki, potem odczekać trzy tygodnie i będzie cięcie... Powiedział, że lepiej poczekać i wysterylizować suczkę po cieczce - mniejsze prawdopodobieństwo, że wystąpią problemy z trzymaniem moczu.
No i wchodzenie po schodach opanowane. Jeszcze sama nie zejdzie, ale wszystko po kolei.
A jak grzecznie chodzi na smyczy... No i do męża zmniejszyła dystans... cieszy sie na jego widok, nawet czasem sama juz podejdzie i nie ucieknie przed ręką...
Jak będę miała fotkę to wrzucę... Frycia jest wręcz do schrupania.... ;)
Witam.Bardzo się ciesze że wszystko idzie w dobrym kierunku.I chętnie zobacze sunie na zdięciu.
Albo twój mąż jest super-męskim macho (a nie wątpię), albo suka miała przjeścia z facetami. Cieszę się, że idzie ku dobremu. A fotkę pstryknij, choćby komórą.
Oczywiscie, że mój mąż to maczo...;) O miękkim sercu ;)
Wstawiam fotkę naszej Fryci i pędzę do wiadomych w tym dniu obowiązków...
Z czystym sumieniem twierdzę, że jest przesłodka!!!!!!! Taki ciepły przytulaczek. :)
O tak, uwielbia się przytulać... i ciągle chodzi za nami, nie można się bez niej nigdzie ruszyć. Teraz już się nauczyłam, że kiedy stoję dłużej przy kuchni i ruszam z miejsca - zawsze rzut oka pod nogi, bo na bank w pobliżu leży pies :) I najchętniej uklada sie tak, żeby przynajmniej łapką czy noskiem dotykać człowieka :)
Przekochana psina, wychowywałam się z kilkoma psami, bo w domu zawsze psy były... i mogę powiedzieć, że ten porzucony, skrzywdzony - kocha najmocniej :)
Jak już Frytunia wie o co chodzi to super z tym sikaniem, ja swoje szczeniaki nauczyłam najpierw w domu ( była zima) na podkład ( taki dla dzieci lub osób starszych w supermarkecie najtaniej wychodzą) ewentualnie w wiórki drewniane ( takie dla królika) ale to po jednym razie odpuściłam.. rozniesione było wszędzie..
Podkład wkładałam do dużej kuwety (bez góry) - po pierwszym razie jak załapały że tam jest "sikalnia" załatwiały się tylko tam to zaczęłam wystawiać kuwetę na dwór .. sikały do niej na dworze potem kuweta zniknęła i już..
Ja miałam kiedyś wspaniały pomysł, żeby moja sunia załatwiała się w ogródku w jednym wyznaczonym miejscu, które po prostu doskonale się do tego nadaje. Szło nam świetnie, dopóki nie nadeszła zima stulecia... Zasypało nas tak strasznie, że sikalnia stała się niedostępna i nauka poszła w las, tzn. w ogródek ;-)
Szkoda mi zawsze małych (czyt. niskich) psów, kiedy nawali 1,5 metra śniegu. One rzeczywiście czasami nie mają wyjścia, jak załatwić się na odśnieżonym chodniku. Szkoda tylko, że wtedy właściciele nie dorastają do problemu. To tak na marginesie zimy stulecia.
P.S. Co wy tak z tymi żyrafkami, dziewczyny? :)
śliczne te żyrafki :) nieprawdaż :)
Zbieg okoliczności :D
Cudne!
W moim przypadku zyrafka jest symbolem sposobu komunikacji, który niedawno poznalam i który bardzo mi się podoba. Chodzi o nonviolent communication, czyli porozumienie bez przemocy. Język żyrafy zamiast powszechnie stosowanego języka szakali :-)
p.s. Zawsze sprzątam po swoim psie ;-)
A wiecie, wiecie, jaki ten świat mały...
Od nowego roku mam stażystkę i jakoś tak od słowa do słowa, opowiadamy o swoich zwierzakach... a ona mówi, że jej brat znalazł taką niewielką suczkę, czarną, z jaśniejszym ubarwieniem na pyszczku. Znalazł ją na pasie zieleni pomiędzy jezdniami, jakieś 2 kilometry od miejsca porzucenia naszej Fryci. Też jest to młody, tegoroczny psiak... Pokazałam dziewczynie zdjęcie i stwierdziła, że tamta suczka jest bardzo podobna... i przepada za dziećmi. Tak jak nasza Frycia... Myślę, że to siostrzyczka naszej suni. Ale w życiu bym nie pomyślała, że w ogóle cokolwiek, kiedykolwiek na temat rodzeństwa Fryci się dowiem.
No cóż, przynajmniej drugi psiak też ma dom :) Miejmy nadzieję, ze więcej ich nie było...
A jak dziewczynka się sprawuje?
Przekochana jest...
Było kilka wpadek z sikaniem, ale tak od świąt - jest w porządku.
A tym swoim uwielbieniem dla dzieciaków zwyczajnie mnie rozbraja. Tylko wrócimy rano ze spaceru, psina siada przy schodach na górę i nasłuchuje. I siedzi z tymi uszyskami na baczność, aż usłyszy obudzone dzieciaki, wtedy co sił w łapkach pędzi do ich pokoju. Wściekają sie razem niemiłosiernie.
To był dobry moment na pieska, bo dzieci już są większe,bardziej rozumne i jestem pewna, że jej krzywdy nie zrobią :)
No i dziewczynka o tym wiedziała i dlatego was wybrała. Ja się zawsze śmieję, że dziecko i pies to ten sam poziom umysłowy, dlatego się tak dobrze dogadują (z drugiej strony to nie świadczy dobrze o umyśle mojej 17-latki). :) Zajrzyj do galerii i coś wstaw, proszę.
Hihi... żebyś widziała moje "maluchy"(yyy, no 6 lat i 4 lata to już nie takie maluchy) jak ze szczekaniem zapylają na czworaka za Frytką... Czasami mam wrażenie , że od pewnego momentu to nie Frytka jest wychowywana, ale ona dzieciaki wychowuje, po swojemu, i mam na to coraz mniej wpływu! :D
Aaaa, galeria jest... Z pewnością coś wrzucę, jak tylko znajdę czas żeby dorwać się w domu do komputera :)