Praktycznie nic nie tknięte, część rozdałam sąsiadom, reszta zapewne wyląduje w koszu...a miało byc tak pięknie...To były najgorsze święta jakie udało mi się przeżyć
Dlatego ja jestem zwolenniczką pasteryzacji i mrożenia.Jak gotowałam bigos i kapustę z grochem, to wszystko pasteryzowałam w słoikach, dzień przed wigilią ugotowałam dużą ilość barszczu czerwonego i wrzący wlałam do słoików.Słoiki się zamknęły i na Nowy Rok, też będziemy zajadać uszka z barszczykiem, bo mam dużo zamrożonych uszek.
W słoikach na gorąco, zawekowałam zimne nóżki, wystarczy tylko przed podaniem , wyjąć je ze słoika i rozpuścić, potem wlać do miseczek, zastygną i gotowe, jak świeże. Mięsa pieczone i pasztet, pokroiłam na porcje, po kawałku zostawiłam , a resztę zamroziłam.To jest naprawdę świetny sposób, na przetrzymanie jedzenia, po rozmrożeniu lub wyjęciu ze słoików, smakuje tak samo, jak świeże.:)I co najważniejsze, nie musimy się zmuszać do jedzenia, ani wyrzucać, jemy kiedy mamy ochotę:)
Pierwszy dzień Świąt to 12 godzin w pracy,dyżur był spokojny.Ogólnie i tak jestem zadowolona,z jedzeniem nie szaleje,to nie ma bardzo co wyrzucać.Bardziej nastawiam się na duchowe przeżycie,atmosferę miłości,aby te dni były takie szczególne i aby dzieci ,kiedy będą miały już własne rodziny,z łezką w oku wspominały nasze wspólne świętowanie.
Witam jeszcze raz po Swietach ;-) U nas spokojnie Swieta minely a jesli chodzi o jedzenie to do dzis dojadamy, ale nie ma tego zbyt duzo na szczescie wiec nic sie nie zmarnuje. Wiec Swiaeta uznaje za spokojne i zdrowe jak to w zyczeniach :-)
Zapalenie oskrzeli mam, czuję się tak sobie. Jedzenia nie robiłam dużo bo jest nas tylko czwórka wiec nie ma co szaleć. A to co zrobiłam podzieliłam na siebie i moich rodziców.Wigilię spędziłam u rodziców moich i męża. Teściowa mnie zdenerwowała bo nadawała mi dużo jedzenia. Na moje tłumaczenia ,że nie chcę bo ja też szykowałam i nie mam gdzie tego trzymać (ona doskonale o tym wie) powiedziała,że mam brać bo moje nie jest tak dobre jak jej. Wczoraj przyjechała i znowu mnie dobiła kolejną porcją wałówki:(Niestety pewnych spraw nie przeskoczę.
Jeny zazdroszczę takiej teściowej!A jednak jeszcze istnieją dobre teściowe. Ja od swojej przez 23lata mojego małżeństwa dostałam paczkę kawy. A o wspólnej Wigilii mogę tylko pomarzyć! Smutne ale pradziwe.:(
Czego tu zazdrościć? Jak by mi powiedziała, że mam brać bo moje nie jest tak dobre jak jej to bym babę (cenzura) i więcej razem do stołu byśmy nie zasiedli.
A chciałabyś z taką (swoją) teściową usiąść do wspólnej Wigilii? Bo ja nie. Łamać się opłatkiem, życzyć wszystkiego najlepszego mając świadomość, że mnie ktoś nie trawi?
Zostało dość sporo jedzenia. Porozdawałam dzieciom i wnuczkom, resztę zamroziłam.W drugi dzień świąt byliśmy z mężem na złotym weselu u teściów syna.Mieliśmy zabrać do domu słodkości, ale kategorycznie odmówiłam.Więc dodatkową porcję slodkości zabrał syn.( bardzo słodki chłopak.) Dzisiaj wróciło wszystko do normalności. hi hi hi.:)
Nie znaczy, że lodówka świeci pustkami - nadal jest mnóstwo jedzenia. Ale w związku z tym, że w tym roku zrezygnowałam ze wszelkich sałatek oraz rzeczy wieloskładnikowych - mogę wykorzystać zawartość lodówki w dowolny sposób - jako pełnowartościowy posiłek wieczorny czy obiadowy.
Objedzona jak bączek, bo wszystkiego spróbować się chciało, a do tego wszystko takie pyszne. Na szczęście dzieci mam wybredne więc uniknęły kłopotów trawiennych :). Zostało nam trochę więc dojadamy, karpie, ryba po grecku wylądowały w zamrażarce. Kapusta chyba dołączy niebawem. U nas styczeń zawsze kruchy finansowo, a w tym roku szczególnie bo ten miesiąc musimy opękać jedną wypłatą, więc pozostałości świąteczne będą jak znalazł.
Witam.Niestety kolejne Święta na głodniaka.W zeszłym roku półpasiec,w tym wirus zaatakował język.Ból straszny przy próbie jedzenia czy picia. Nadal czuję się podle,próbuję jeść półgębkiem.Jedzonko poświąteczne częściowo zamrożone,częściowo zawiozłam dla mamy.Na pewno nic się nie zmarnuje,a ja sobie jeszcze muszę poczekać.
Kurcze a może byłeś bardziej zainteresowany " odciskami na łokciach" i z tego powodu przeszły Tobie koło ....... drzwi ?
Hmmmmmmmmm ta wizja jednak nie bardzo mi do Ciebie pasuje, więc myślę, że po prostu bierzesz nas "pod włos" i za chwilę stwierdzisz, że jednak były i w dodatku bardzo fajne .
Ja jestem bardzo zadowolona po świętach:) Wigilia była pierwszy raz u nas w nowym mieszkaniu:) Wszyscy bardzo zadowoleni:) Mój brat stwierdził, że na ,,fajniejszej" wigilii nie był:)
Dom pełen ludzi był przez całe święta ale nawet bardzo nie byłam zmęczona może czasem lekko przejedzona:)
Jedzenia porozdawałam, resztę zamroziłam więc nic się nie zmarnuje:)
Mogę powiedzieć,że zmieściłam się w potrzebach rodziny.Wigilię miałam ''wyjściową'' ,to,co przygotowałam na święta starczyło akurat,gości mieliśmy w pierwszy dzień świąt-niczego nie brakowało i nie zostało zbyt dużo.Nie czuję się zmęczona ani przejedzona,nie zostały mi tony jedzenia -podobały mi się te święta,jedynie co,to bardzo szybko minęły.
Jestem bardzo zadowolona, bo w końcu nie zrobiłam "za dużo" jedzenia. Pierwszy raz. Sałatki skończyły się w drugi dzień Świąt, ciasto też. Zostały pieczone mięsa i boczek i to zamrożę. Generalnie wyszło "na styk' i dobrze. Nie musimy dojadać. Z zaplanowanych rzeczy nie zrobiłam tylko ryby patrycji1 i sosu tatarskiego pwyso. Przepraszam. :) Co ma wisieć, nie utonie.
Ogólnie dobrze :P. Jeszcze zostało trochę ciasta do zjedzenia. Ale jeszcze by się odpoczęło, poleżało na kanapie, pojadło dobroci, eh... Święta to jednak samo dobro :)
A ja już dzisiaj musiałam upiec następne ciasto. Kostki alpejskiej Moje Słońce zjadło pół tortownicy za jednym zamachem. A ciast, bidulek, nie lubi. Tak się poświęca!.
Zapomniałam dodać, że jutro jak wróci to robimy pączki. Bo Sylwestra, po raz pierwszy od wielu lat, spędzamy sami i pewnie w łóżku.
No właśnie, jak się czujecie? Wszystko zjedzone, czy coś jeszcze zostało? ;-)
Poczucie super a jedzenia zostało zwłaszcza słodkości. Ale spokojnie będzie zjedzone.
Praktycznie nic nie tknięte, część rozdałam sąsiadom, reszta zapewne wyląduje w koszu...a miało byc tak pięknie...To były najgorsze święta jakie udało mi się przeżyć
Bardzo mi przykro... :-(
ojej a co się stało??
Choroba w rodzinie, szpital, wszyscy albo w szpitalu albo przynajmniej myślami w szpitalu...
No tak, to rzeczywiście nie najlepszy wariant świąt... Mam nadzieję że jest już lepiej...
To przykre, ale nie rozumiem, jak można jedzenie wyrzucać do kosza, smutne to, bo przecież tylu ludzi głoduje.Powinnaś co się da, zamrozić.
Rozmrożonego nie zamraża się ponownie...
Można zamrozić jeżeli to co wcześniej odmrażałaś poddałaś obróbce termicznej.
Jak była obróbka termiczna to można drugi raz zamrozić
Dlatego ja jestem zwolenniczką pasteryzacji i mrożenia.Jak gotowałam bigos i kapustę z grochem, to wszystko pasteryzowałam w słoikach, dzień przed wigilią ugotowałam dużą ilość barszczu czerwonego i wrzący wlałam do słoików.Słoiki się zamknęły i na Nowy Rok, też będziemy zajadać uszka z barszczykiem, bo mam dużo zamrożonych uszek.
W słoikach na gorąco, zawekowałam zimne nóżki, wystarczy tylko przed podaniem , wyjąć je ze słoika i rozpuścić, potem wlać do miseczek, zastygną i gotowe, jak świeże. Mięsa pieczone i pasztet, pokroiłam na porcje, po kawałku zostawiłam , a resztę zamroziłam.To jest naprawdę świetny sposób, na przetrzymanie jedzenia, po rozmrożeniu lub wyjęciu ze słoików, smakuje tak samo, jak świeże.:)I co najważniejsze, nie musimy się zmuszać do jedzenia, ani wyrzucać, jemy kiedy mamy ochotę:)
No to chomiczek z Ciebie pierwszej klasy...
Z Ciebie też
Święta były super. Jedzenia niestety za dużo zostało.
U nas nikt się nie przejadł, jedzenia dużo zostało, ale nic się nie zmarnuje:)
dużo zostało, głowa boli
Pierwszy dzień Świąt to 12 godzin w pracy,dyżur był spokojny.Ogólnie i tak jestem zadowolona,z jedzeniem nie szaleje,to nie ma bardzo co wyrzucać.Bardziej nastawiam się na duchowe przeżycie,atmosferę miłości,aby te dni były takie szczególne i aby dzieci ,kiedy będą miały już własne rodziny,z łezką w oku wspominały nasze wspólne świętowanie.
Witam jeszcze raz po Swietach ;-) U nas spokojnie Swieta minely a jesli chodzi o jedzenie to do dzis dojadamy, ale nie ma tego zbyt duzo na szczescie wiec nic sie nie zmarnuje. Wiec Swiaeta uznaje za spokojne i zdrowe jak to w zyczeniach :-)
Cudnie.
Zapalenie oskrzeli mam, czuję się tak sobie. Jedzenia nie robiłam dużo bo jest nas tylko czwórka wiec nie ma co szaleć. A to co zrobiłam podzieliłam na siebie i moich rodziców.Wigilię spędziłam u rodziców moich i męża. Teściowa mnie zdenerwowała bo nadawała mi dużo jedzenia. Na moje tłumaczenia ,że nie chcę bo ja też szykowałam i nie mam gdzie tego trzymać (ona doskonale o tym wie) powiedziała,że mam brać bo moje nie jest tak dobre jak jej. Wczoraj przyjechała i znowu mnie dobiła kolejną porcją wałówki:(Niestety pewnych spraw nie przeskoczę.
Jak nie chciałaś to trzeba było nie brać tutaj tylko bezwzględna asertywność skutkuje.
Jeny zazdroszczę takiej teściowej!A jednak jeszcze istnieją dobre teściowe. Ja od swojej przez 23lata mojego małżeństwa dostałam paczkę kawy. A o wspólnej Wigilii mogę tylko pomarzyć! Smutne ale pradziwe.:(
Czego tu zazdrościć? Jak by mi powiedziała, że mam brać bo moje nie jest tak dobre jak jej to bym babę (cenzura) i więcej razem do stołu byśmy nie zasiedli.
Dobrze gada, dać mu wódki!
Podobno teściowa nie matka, a synowa nie dziecko
A chciałabyś z taką (swoją) teściową usiąść do wspólnej Wigilii? Bo ja nie. Łamać się opłatkiem, życzyć wszystkiego najlepszego mając świadomość, że mnie ktoś nie trawi?
Skąd ja to znam?
Zostało dużo , ale siup do zamrażarki i prawie miesąc gotowania z głowy. Nic się nie zmarnuje
Zostało dużo , ale siup do zamrażarki i prawie miesiąc gotowania z głowy.
Nie wytrzymałbym takiej rozłąki z garami Uwielbiam to :)Nic się nie zmarnuje
No właśnie, jak się czujecie? Wszystko zjedzone, czy coś jeszcze zostało?
Kac gigant i tupot białych mew...;-)
Zostało dość sporo jedzenia. Porozdawałam dzieciom i wnuczkom, resztę zamroziłam.W drugi dzień świąt byliśmy z mężem na złotym weselu u teściów syna.Mieliśmy zabrać do domu słodkości, ale kategorycznie odmówiłam.Więc dodatkową porcję slodkości zabrał syn.( bardzo słodki chłopak.) Dzisiaj wróciło wszystko do normalności. hi hi hi.:)
Wątroba prosi o ratunek . Gotowac będę dopiero w niedzielę i to tylko zupę chrzanową smakosi na życzenie męża.
Objedzona, ale nie przejedzona.
Bez zapasów do utylizacji czy mrożenia
Nie znaczy, że lodówka świeci pustkami - nadal jest mnóstwo jedzenia. Ale w związku z tym, że w tym roku zrezygnowałam ze wszelkich sałatek oraz rzeczy wieloskładnikowych - mogę wykorzystać zawartość lodówki w dowolny sposób - jako pełnowartościowy posiłek wieczorny czy obiadowy.
Od teraz tylko tak!!!
Objedzona jak bączek, bo wszystkiego spróbować się chciało, a do tego wszystko takie pyszne. Na szczęście dzieci mam wybredne więc uniknęły kłopotów trawiennych :). Zostało nam trochę więc dojadamy, karpie, ryba po grecku wylądowały w zamrażarce. Kapusta chyba dołączy niebawem. U nas styczeń zawsze kruchy finansowo, a w tym roku szczególnie bo ten miesiąc musimy opękać jedną wypłatą, więc pozostałości świąteczne będą jak znalazł.
Witam.Niestety kolejne Święta na głodniaka.W zeszłym roku półpasiec,w tym wirus zaatakował język.Ból straszny przy próbie jedzenia czy picia. Nadal czuję się podle,próbuję jeść półgębkiem.Jedzonko poświąteczne częściowo zamrożone,częściowo zawiozłam dla mamy.Na pewno nic się nie zmarnuje,a ja sobie jeszcze muszę poczekać.
No i gdzie te święta? Widział je kto?
Ja widziałam
Były, były. Czyżbyś ich nie widział ?
Kurcze a może byłeś bardziej zainteresowany " odciskami na łokciach" i z tego powodu przeszły Tobie koło ....... drzwi ?
Hmmmmmmmmm ta wizja jednak nie bardzo mi do Ciebie pasuje, więc myślę, że po prostu bierzesz nas "pod włos" i za chwilę stwierdzisz, że jednak były i w dodatku bardzo fajne .
"Rozgryzł" mnie łobuziak jeden...
Ja jestem bardzo zadowolona po świętach:) Wigilia była pierwszy raz u nas w nowym mieszkaniu:) Wszyscy bardzo zadowoleni:) Mój brat stwierdził, że na ,,fajniejszej" wigilii nie był:)
Dom pełen ludzi był przez całe święta ale nawet bardzo nie byłam zmęczona może czasem lekko przejedzona:)
Jedzenia porozdawałam, resztę zamroziłam więc nic się nie zmarnuje:)
Mogę powiedzieć,że zmieściłam się w potrzebach rodziny.Wigilię miałam ''wyjściową'' ,to,co przygotowałam na święta starczyło akurat,gości mieliśmy w pierwszy dzień świąt-niczego nie brakowało i nie zostało zbyt dużo.Nie czuję się zmęczona ani przejedzona,nie zostały mi tony jedzenia -podobały mi się te święta,jedynie co,to bardzo szybko minęły.
Jestem bardzo zadowolona, bo w końcu nie zrobiłam "za dużo" jedzenia. Pierwszy raz. Sałatki skończyły się w drugi dzień Świąt, ciasto też. Zostały pieczone mięsa i boczek i to zamrożę. Generalnie wyszło "na styk' i dobrze. Nie musimy dojadać. Z zaplanowanych rzeczy nie zrobiłam tylko ryby patrycji1 i sosu tatarskiego pwyso. Przepraszam. :) Co ma wisieć, nie utonie.
Dobrze się czujemy. Nie było obżarstwa, lodówka już pusta, nic nie zostało. Po Wigilii łyżeczka ostropestu i człek się czuje jak nowonarodzony
Ogólnie dobrze :P. Jeszcze zostało trochę ciasta do zjedzenia. Ale jeszcze by się odpoczęło, poleżało na kanapie, pojadło dobroci, eh... Święta to jednak samo dobro :)
A ja już dzisiaj musiałam upiec następne ciasto. Kostki alpejskiej Moje Słońce zjadło pół tortownicy za jednym zamachem. A ciast, bidulek, nie lubi. Tak się poświęca!.
Zapomniałam dodać, że jutro jak wróci to robimy pączki. Bo Sylwestra, po raz pierwszy od wielu lat, spędzamy sami i pewnie w łóżku.
U nas świątecznego jedzonka już nie ma za to sylwestrowego będzie pewnie aż nadto :)