Jak to jak? wyciągnąć deskę do prasowania, włączyć żelazko, włączyć telewizor i ... do przodu. Nie taki diabeł straszny.... Ja wolę prasować niż ... ściągać pranie ze sznurków... tego szczerze nie lubię, ale żeby było śmiesznie, lubię pranie wieszać.
Halszko przepraszam, że zadam to pytanie - czy masz deskę do prasowania? Pytam bo niektórzy uważają, że to zbędny wydatek i że wystarczy kawałek stołu.
No niestety ale dla mnie to kara boska, nudne zajecie.Goraco, plecy bola........wolalabym podloge na kolanach szorowac.Mam jednak znajoma ktora to uwielbia, nawet bielizne osobista prasuje.
Ja też nie cierpię prasowania i zawsze staram się oglądać wtedy jakiś zajmujący film. Z reguły zbieram pranie do prasowania i prasuję naraz większą ilość. Wiele osób nie prasuje po praniu, tylko wkłada do szafy i prasuje przed założeniem. Owszem, jest to na pewno wygodne, bo ile to jest wyprasować jedną bluzkę, ale moja krakowska "centusiowata" natura mi na to nie pozwala - nieekonomiczne.
Robię dokładnie tak samo- zbieram i prasuję hurtowo (chociaż bardzo nie lubię prasować). Żadnych pojedynczych sztuk! A nie jestem z Krakowa, ale też pilnuję ekonomiki.
Moje Drogie Koleżanki ! Aby polubić stanie przy desce w oparach pary trzeba mieć odpowiedni sprzęt , pomieszczenie i stworzyć nastrój .
Dobra szeroka decha z regulacją wysokości , stacja pary , przestronne ,jasne i dobrze naświetlone miejsce i ... jedziesz. Raz w tyg ok.6 godz. tak '' ćwiczę '' . Nastawiam sobie odpowiedni program , zerkam na wielkie ekran i ... nie wiem kiedy jest finał
Ach jak mnie cieszą metki równo zaprasowane i zapach wyprasowanej garderoby. Proszę się nie spinajcie się Moje Drogie , nie podchodźcie jak Syzyf do kamienia , dajcie sobie czas , spokój i relax ..
Polubicie prasowanie ... tak jak ja to już uczyniłam . Życzę powodzenia w pokonywaniu niechęci do żelazka.
Prasowanie to nie dla mnie, mój kręgosłup wytrzymuje jakieś 10 min stania a po wyprasowaniu 1 bluzki robi mi się słabo i tak jast od wielu lat. Jedyne co kiedyś musiałam prasować to, jeszcze jak pracowałam, koszule do munduru, dobrze, że nie musiałam ich nosić na codzień a tylko od święta.
Anulko ... ! noo jak w amoku prasuje wszystko co popadnie nawet ... męskie slipki i ... jest fajnie . Fakt po ok 2 godz. puza herbata zielona i nogi na ...lampie ))
Polubilam prasowanie w momencie, kiedy maz zaczal prasowac :) Troche go wzielam podstepem, no ale juz trudno, jesli ktos tego nie znosi, to wybiera wszystkie opcje,zeby tylko tego nie robic ;)
Kiedys wraca z pracy i widzi mnie przy zelazku, jako wielka cierpietnice juz prawie przy koncu prasowania. Zdenerwowoal sie , powiedzial,ze dzisiaj sobie zaplanowal obejrzec fajny dla niego film a ja mu wszystko popsulam....No i zaczelam naprawiac, przepraszac, ze to ostatni raz tak sie zdarzylo i ze niech co tydzien sobie oglada jakis inny film ;) Wiadomo facet zostal wrobiony,wiec zaczal sie wycofywac, ale juz bylo za pozno ;) Od tej pory ja piore, wieszam pranie, zdejmuje i segreguje pranie natomiast prasowac ma zaszczyt moj maz
Troche racji przyznaje megi65, ktora mowi o relaxie bo to naprawde dziala. Podam Wam przyklad maszynerii, jak ja to nazywam do robienia waty cukrowej. Kupilismy w promocji i zrobilismy sobie wate cukrowa, jednak kiedy przyszlo co do mycia metalowych czesci, to bylo niezmywalne jak stwierdzil moj maz, bo naszorowal sie , spocil i nic. Rozporzadzil,ze maszyna jest dobra, ale nie trzeba juz tak dokladnie myc bo sie nie da. Ja jak to ja, wzielam to nazajutrz i przy myciu naczyn, zwilzona sciereczka przetarlam metalowe czesci, potem spokojnie i bez stresu szmatke wyplukalam, wyzemnelam i jeszcze raz przetarlam i tak pare razy az wszystko puscilo i o dziwo zmylo sie , to co uznane zostalo za niezmywalne ;)
Tak wiec kochane kobietki spokoj i relax to numer jeden a wszystko potoczy sie zupelnie inaczej, no i od czasu do czasu jakis maly podstepik w stosunku do meza, zeby wiedzial czego nie docenial u zonki a co juz docenia u siebie ;))))
Już dawno zarządziłam, że każdy w domu prasuje swoje ubrania sam, W końcu i mąż i córka ręce mają. Może i nieekonomiczne, ale prasuję z dnia na dzień. Dzięki temu ja nawet polubiłam chwile, kiedy wieczorem prasuję sobie ubrania na następny dzień :)
Polubimy czy nie - odpracować trzeba. Podobają mi się niektóre koncepcje - albo podstęp i zrzucić na kogoś, albo niech każdy sam. ale jak już musimy to ja się pocieszam, 140 kalorii mam mniej po 1 godzinie prasowania, a mąż dobiera na kanapie! Co do kręgosłupa - koniecznie zadbajcie o prawidłowa wysokość deski - przy ok. 165 wzrostu - deska na wys. ok 95. Spróbujcie.
Prasowanie ścierek i ręczników, składamy ściereczki w kostkę, kładziemy na fotelu lub krześle, przykrywamy poszewką na poduszkę i siadamy na tym.Same jesteśmy zajęte w tym czasie, oglądaniem serialu w kompie lub ulubionych stronek
Tym sposobem, prasuje moja znajoma:))
I jeszcze inny sposób, pranie wieszamy , ładnie rozprostowane i potem wysuszone, ładnie składamy w kostkę. Następnie układamy złożone rzeczy na czystej podłodze, i kładziemy na nie , złożoną deskę do prasowania, a koszule niech mężowie, prasują sobie sami:)
Prasowanie ścierek i ręczników, składamy ściereczki w kostkę, kładziemy na fotelu lub krześle, przykrywamy poszewką na poduszkę i siadamy na tym.Same jesteśmy zajęte w tym czasie, oglądaniem serialu w kompie lub ulubionych stronek Tym sposobem, prasuje moja znajoma:)) I
Na prasowanie mam ciezka alergie - "swedzi" mnie cale cialo jakby wysypka mnie obsypala.... slabo mi, mdli mnie......mroczki w oczach lataja..... I zadna super deska, zadne super zelazko, zaden telewizor, ani cudowny nastroj tego nie zmieni. Prasuje tylko niezbedne minimum, chociaz potrafie dobrze wyprasowac. Druga przyczyna mojej alergii to odkurzacz. Ale to juz od lat jest zajecie Slubnego. Na pozostale setki czynnosci domowych - nie narzekam. Pozdrawiam !
to się właśnie uśmiałam heheeheheh.....mariateresa to mnie rozbawiłaś!! skądś znam te Twoje dolegliwości heheeheheh ale powiem Ci tak: teraz się trochę wycwaniłam i przed każdym prasowaniem tak się żle czuję..że domownicy mi współczują i...sami prasują heheheeheh
a czego jeszcze nie lubię robić??? wyjmować umytych naczyń ze zmywarki!!! masakra! ale mam nadzieję że niedługo też coś wymyślę...i ktoś m o ż e mniewyręczy heheh
Do zmywarki trzeba wkładać tyle sztuk,ile na to jest miejsca. Jak córka dużo napakowała, to zmywarka nie domyła, musiałam segregować i brudne zaschnięte talerze, myć jeszcze raz.
Nie wiem co z tym jest... lubię wkładać brudne naczynia do zmywarki, ale z wyjmowaniem ich mam problem i ja i mój mąż... Nie pomaga myślenie, o tym, że gdyby nie ta sprytna maszyneria to dużo więcej czasu spędziłabym przy zlewie...
A ja lubię prasować.Najczęściej prasuję,jak już dzieciaczki śpią czyli późnym wieczorem i jest to czas na wyciszenie,chwilę refleksji po całym dniu bieganiny.Prasuję przy włączonym tv,oglądając "babskie" kanały. Myślę ,że tak jak tu było wspominane, bardzo ważny jest dobry sprzęt do prasowania.Ja dwa lata temu kupiłam generator pary i nie narzekam,sprawuje się idealnie,ułatwia i znacznie skraca czas prasowania.A najlepiej lubię prasować rzeczy takie cieplutkie wyjęte prosto z suszarki,gdzie np bawełniane ubrania dzieciaczków składa się szybciutko w kosteczkę ,jedno pociągnięcie żelazka i gotowe.Ja też zbieram z kilku pralek i prasuję hurtem.Nie wyobrażam sobie,że mogłabym pochować do szafy nieuprasowane rzeczy.Jak nie było dzieci to prasowałam dosłownie wszystko ręczniki,bieliznę nawet ściereczki do kurzu. Takie było moje "zboczenie" Teraz niestety nie wyrabiam czasowo
Śliczny jest ten Twój opis tych ubranek ,wyjęty z tej cieplutkiej suszarki ale ....Każda z Nas ma jakieś nie zbyt ulubione prace domowe i tak się zastanawiam czego Ty nie lubisz w pracach domowych ?
Mam troje dzieci do "oprasowania " i męża , i szczerze tego nie znoszę ( prasowania koszul w szczególności !!!! )
Nie lubiłam prasowania dotąd, dopóki nie nabyłam stacji parowej.Pracuję nawet firanki,pościel itp. Stacja ma dużą moc, ale za to pracuje sie szybko. Też włączam coś do oglądania, albo słuchawki na uszy i słucham audiobooków. Prasowanie nawet w pewnym sensie lubię. Jeszcze w czasach studenckich zawsze prasowałam kolegom w akademiku koszule, czy spodnie,bo nie umieli))Za to oni myli mi okna, bo to za cieżka dla mnie praca była)) Mój śp ojciec zawsze mówił, że nikt mu tak koszul nie uprasował, jak ja)).
Można jeszcze zaopatrzyć się w suszarkę lub pralko-suszarkę. Jakiś czas temu byłam "napalona" dopóki się nie okazało, że do mojej łazienki się nie zmieści ;) Podobno większość rzeczy nie trzeba potem prasować :)
U mnie w domu każdy prasuje sobie sam ale tzw.rzeczy ogólne tj.obrusy,ściereczki,ręczniki itp.należą do mnie.Fajnie to działa przed świętami czy jakimiś imprezami,bo wtedy każdy jak się wyszykuje tak wygląda a ja nie mam jeszcze na głowie prasowania dla każdego.Mój dorosły syn jak chce mieć czyste ubrania to jeszcze musi sobie nastawić pralkę i pranie rozwiesić,bo ja tego nie zrobię,chyba,że mnie o to poprosi a sytuacja jest szczególna czyli lenistwo nie wchodzi w grę.Syn wyprasuje nie tylko swoje rzeczy ale jak poproszę to i moje.Z córką problemu w tym względzie też nie ma.
Mimo, że prasowanie nie jest moim ulubionym zajęciem, to od czasu do czasu zabieram się za nie z chęcią... ale trzeba poczekać na odpowiedni moment... Najczęściej prasuję wtedy, gdy mimo podkręcenia grzejników, rozgrzewającej herbatki i ciepłego kocyka i tak jest mi zimno -wtedy deska, żelazko, radio i jadę z koksem:):):)
Dokładnie, jak moi kumple ze studiów. Oni nie chcieli się nauczyć.I szukali głupiej co im uprasuje za friko. Wiadomo, na egzamin w wymiętej koszuli , czy spodniach nie ma co iść. Ja się zgadzałam uprasowac. ale nie ma za darmo! Za to myli mi okna, przywieszali firanki(bo wyżsi ode mnie), czy kołki w ścinę wwiercali, albo meble nosili.Ale za to mieli pieknie uprasowane koszulki.I spodenki.Prali sobie sami), pralki były i proszek do prania)Po latach śmiejemy się z tego))Taki handel wymienny był.Ja coś umiałam, a oni coś innego.A za darmo, to można niechcąco na ulicy po buzi oberwać, ale nie prasować))
Do dziś, a w dawnych czasach było to nawet bardzo mile widziane i lepiej oceniane- na studiach zamiast na WF(czyli tzw "fikołki"), można się było przepisać na treningi. Ja od liceum trenowałam judo i szermierkę.Klub "Start", w którym trenowałam szermierkę, rozwiązali wtedy.To pozostało judo(Gwardia). Moi kumpleze studiów raczej nie proponowali mi wobec tego dziwnych zamian))Bali się o swoje uzębienie))
O prasowaniu myślę wkładając rzeczy do pralki, program ustawiam prawie zawsze z funkcją mniej zagnieceń. Po upraniu roztrzepuję je i równo układam w pryzmę, zostawiam co najmniej na godzinę, żeby "się wyprostowały". Wieszam bardzo starannie za szwy lub na wieszakach, nigdy nie suszę na sznurach, na wietrze. Mam dwie składane suszarki, które wystawiam na balkon i sznury w łazience, przy pięcioosobowej rodzinie to mi wystarcza. Po wysuszeniu ładnie składam i do szafy. Prasuję to co jest potrzebne do ubrania, nie lubię rzeczy z zagnieceniami po składaniu ( bluzki, koszule, obrusy itd.). Firany i zasłony prasuję bez suszenia. Na podsumowanie: dobra decha z taką, dodatkową srebrną, termiczną nakładką, żelazko, które dobrze podaje pare, krochmal i preparat w sprayu ułatwiający prasowanie z serii W5 oraz oprawa artystyczna wg pomysłów Koleżanek z WŻ ( filmik, muzyczka, ulubione napoje, ciasteczko cukiereczek) i jazda.
Brawo, ja robię tak samo. I też twierdze, że jak się ma odpowiednie(o dużej mocy, parowe) żelazko lub stację parową i deskę szeroką z tą srebrną nakładką- prasowanie to pikuś.Mam zamontowane w łazience takie ustrojstwo do suszenia, które chowa się w ścianie. Do tego grzejnik rurkowy. W łazienkach nie ma liczników- pozdejmowali, bo ludzie oszczedzali i bylo niebezpieczeństwo grzyba więc grzejniki grzeją na fulla. Zawartośc pralki wysycha mi w kilka godzin. Jestem trochę dziwakiem i ja prasuję prawie wszystko, bo jak tego nie zrobię- nie moge patrzeć potem na zagniotki))Ale zajmuje mi to przy odpowiednim sprzęcie naprawdę niewiele czasu i wysiłku. A jak jeszcze mam dobrego audiobooka w słuchawkach, to prawdziwa przyjemność))
Zgadzam się, seria W5 jest bardzo pomocna we wszelkich pracach domowych (do kupienia min. w Lidlu). Odpowiedni nastrój również pomaga, ale jak dla mnie to konieczna jest dobra i mocna kawa. Po drugiej, mogę już prasować nawet największe firanki.
Poza funkcją mniej zagnieceń, warto dobrać też odpowiedni płyn do płukania, który ułatwi prasowanie, a może nawet wybawi nas od niego.
P.S. Polubić pewnych czynności nie umiem, umiem jedynie zmniejszać niechęć do ich wykonywania, skupiając się na efektach takich prac. I obiecuję sobie, że już nigdy nie kupię firanek/zasłon wymagających prasowania.
Z niekłamaną duma donoszę ,że wczoraj prasowałam .. Specjalnie z myślą o Was policzyłam wszystkie wyprasowane sztuki . Czegóż tam nie było : piżamki , tisherciki w różnych wymiarach , koszule długie męskie , damskie , dresy i dresiki , ściereczki , podkładki pod talerze , obrusy i serwety . W sumie 107 szt ! Zapach wyprasownej odzieży i meteczki równo zaprasowane cieszy oko i nos .. ) Cała akcja trwała 5. 5 godz w tym 30 min. przerwa na caffe i ... nogi na lampie .
Naprawdę można polubić prasowanie i przy okazji ... zgubić złe emocje .
Nie lubię prasowania i tyle.Widocznie to jakaś nabyta awersja,bo kiedyś było lepiej.Ale co tam,już od kilku lat zbierałam się do kupna stacji parowej i wczoraj-wóz albo przewóz,kupiłam.Teraz naszykuje jej porcje prania do prasowania,niech się wykaże,szelma,skoro mnie kosztowała
KOsztowała 79,kuiłam za sześćdziesiąt euro.Piszę tak dziwnie,bo od 2 dni komuter mi wariuje.Raz ok,raz nie te litery albo sie wyłacza.Chyba,ze to cos z klawiaturą.Nie wiem,czy to mozliwe.
http://www.discounto.de/Angebot/QUIGG-Dampfbuegelstation-DBS-5000-374425/#.Uthk6lL3k89 KOsztowała 79,kuiłam za sześćdziesiąt euro.Piszę tak dziwnie,bo od 2 dni komuter mi wariuje.Raz ok,raz nie te litery albo sie wyłacza.Chyba,ze to cos z klawiaturą.Nie wiem,czy to mozliwe.
Ja tak na raty,Może się jeszcze nie wyłaczy.Przykład nastęny
Kiedyś miałam takie rosyjskie ciężkie żelazko- było wspaniałe. Podejrzewam, że energię żarło, jak smok, ale prasowało idealnie. A prasowanie wg mnie jest jakby rodzajem medytacji, uspokojenia. Nie wiem, czy to zauwazyłyście, ale gotowanie też. Człowiek skupia się wtedy na czynnościach, które wykonuje i jednocześnie uspokaja myśli.To prawda.Miałam kiedyś koleżanke, która , jak ją coś nerwowo przeciążało zabierała się za gruntowne porządki. Kiedy wchodziłam do pracy i widzialam,ze ona zabiera sie za porządki-zwiewałam do innych obowiązków.Wiedziałam, że wtedy lepiej jej w drogę nie wchodzić, bo ma "nerwy")) Sprzatanie ją uspokajało. I coś w tym jest.
To znowu ja .. wczoraj był dzień prasowania .. Uprzejmie donoszę 132 szt . w tym pościel położyłam pokotem pod wpływem pary w towarzystwie fajnej muzyczki .. Jednak powiem szczerze byłam lekko padnięta ale od czego jest latte , czekoladki i ...aroniówka . Żyję dalej ... do kolejnego prasowanka !
Witam.Jak nauczyć się prasować i co najważniejsze jak polubić to domowe zajęcie?
Wlasnie...............jak?
Czyli jest nas więcej?!
Jak to jak? wyciągnąć deskę do prasowania, włączyć żelazko, włączyć telewizor i ... do przodu.
Nie taki diabeł straszny.... Ja wolę prasować niż ... ściągać pranie ze sznurków... tego szczerze nie lubię, ale żeby było śmiesznie, lubię pranie wieszać.
Ja też lubię pranie wieszać
Kupować ubrania,które nie wymagają prasowania
a jak już są takie,to..mąż koszule sam prasuje 
Halszko przepraszam, że zadam to pytanie - czy masz deskę do prasowania? Pytam bo niektórzy uważają, że to zbędny wydatek i że wystarczy kawałek stołu.
Mam, oczywiście, że mam.
Wyrzuciłam :)
Podstawa to dobre żelazko - w tym dobry wyrzut pary i oczywiscie stabilna deska do prasowania, pozdrawiam
No niestety ale dla mnie to kara boska, nudne zajecie.Goraco, plecy bola........wolalabym podloge na kolanach szorowac.Mam jednak znajoma ktora to uwielbia, nawet bielizne osobista prasuje.
Prasowanie też jest moim ulubionym zajęciem domowym:) Za to nie znoszę sprzątać
.
Może się jakoś dogadamy....;)
Skoro plecy bolą to masz za nisko chyba.
to może ja jestem tą znajomą,bo ja koooocham prasowanie!!!!!!!!!!!!!!!!! nie ma w tym nic trudnego,to moje hobby
To może w temacie żelazka, jakie polecacie? Może przy dobrym żelazku trochę polubię prasowanie.
Nie może być ciężkie choć wydaje, że powinno. Kiedyś miałam kolumbrynę i po prostu łapa mnie bolała strasznie.
Ja też nie cierpię prasowania i zawsze staram się oglądać wtedy jakiś zajmujący film. Z reguły zbieram pranie do prasowania i prasuję naraz większą ilość. Wiele osób nie prasuje po praniu, tylko wkłada do szafy i prasuje przed założeniem. Owszem, jest to na pewno wygodne, bo ile to jest wyprasować jedną bluzkę, ale moja krakowska "centusiowata" natura mi na to nie pozwala - nieekonomiczne.
Robię dokładnie tak samo- zbieram i prasuję hurtowo (chociaż bardzo nie lubię prasować). Żadnych pojedynczych sztuk! A nie jestem z Krakowa, ale też pilnuję ekonomiki.
I ja się dołączam. Prasuję uzbieraną większą ilość, najczęściej przed telewizorem.
Moje Drogie Koleżanki ! Aby polubić stanie przy desce w oparach pary trzeba mieć odpowiedni sprzęt , pomieszczenie i stworzyć nastrój .
Dobra szeroka decha z regulacją wysokości , stacja pary , przestronne ,jasne i dobrze naświetlone miejsce i ... jedziesz. Raz w tyg ok.6 godz. tak '' ćwiczę '' . Nastawiam sobie odpowiedni program , zerkam na wielkie ekran i ... nie wiem kiedy jest finał
Ach jak mnie cieszą metki równo zaprasowane i zapach wyprasowanej garderoby. Proszę się nie spinajcie się Moje Drogie , nie podchodźcie jak Syzyf do kamienia , dajcie sobie czas , spokój i relax ..
Polubicie prasowanie ... tak jak ja to już uczyniłam . Życzę powodzenia w pokonywaniu niechęci do żelazka
.
Prasowanie to nie dla mnie, mój kręgosłup wytrzymuje jakieś 10 min stania a po wyprasowaniu 1 bluzki robi mi się słabo i tak jast od wielu lat. Jedyne co kiedyś musiałam prasować to, jeszcze jak pracowałam, koszule do munduru, dobrze, że nie musiałam ich nosić na codzień a tylko od święta.
No cóż, są różne hobby... :). Dobry sprzęt jest bez wątpienia pożądany. Ja lubię myć okna, kiedy są bardzo brudne - wtedy widać spektakularne efekty!
o Jezusiczku,6 godzin????????????
Anulko ... ! noo jak w amoku prasuje wszystko co popadnie nawet ... męskie slipki
i ... jest fajnie . Fakt po ok 2 godz. puza herbata zielona i nogi na ...lampie ))
Polubilam prasowanie w momencie, kiedy maz zaczal prasowac :) Troche go wzielam podstepem, no ale juz trudno, jesli ktos tego nie znosi, to wybiera wszystkie opcje,zeby tylko tego nie robic ;)
Kiedys wraca z pracy i widzi mnie przy zelazku, jako wielka cierpietnice juz prawie przy koncu prasowania. Zdenerwowoal sie , powiedzial,ze dzisiaj sobie zaplanowal obejrzec fajny dla niego film a ja mu wszystko popsulam....No i zaczelam naprawiac, przepraszac, ze to ostatni raz tak sie zdarzylo i ze niech co tydzien sobie oglada jakis inny film ;) Wiadomo facet zostal wrobiony,wiec zaczal sie wycofywac, ale juz bylo za pozno ;) Od tej pory ja piore, wieszam pranie, zdejmuje i segreguje pranie natomiast prasowac ma zaszczyt moj maz
Troche racji przyznaje megi65, ktora mowi o relaxie bo to naprawde dziala. Podam Wam przyklad maszynerii, jak ja to nazywam do robienia waty cukrowej. Kupilismy w promocji i zrobilismy sobie wate cukrowa, jednak kiedy przyszlo co do mycia metalowych czesci, to bylo niezmywalne jak stwierdzil moj maz, bo naszorowal sie , spocil i nic. Rozporzadzil,ze maszyna jest dobra, ale nie trzeba juz tak dokladnie myc bo sie nie da. Ja jak to ja, wzielam to nazajutrz i przy myciu naczyn, zwilzona sciereczka przetarlam metalowe czesci, potem spokojnie i bez stresu szmatke wyplukalam, wyzemnelam i jeszcze raz przetarlam i tak pare razy az wszystko puscilo i o dziwo zmylo sie , to co uznane zostalo za niezmywalne ;)
Tak wiec kochane kobietki spokoj i relax to numer jeden a wszystko potoczy sie zupelnie inaczej, no i od czasu do czasu jakis maly podstepik w stosunku do meza, zeby wiedzial czego nie docenial u zonki a co juz docenia u siebie ;))))
Już dawno zarządziłam, że każdy w domu prasuje swoje ubrania sam, W końcu i mąż i córka ręce mają. Może i nieekonomiczne, ale prasuję z dnia na dzień. Dzięki temu ja nawet polubiłam chwile, kiedy wieczorem prasuję sobie ubrania na następny dzień :)
z reguły noszę ciuchy które nie wymagają prasowania , a jeżeli trzeba , prasuję przed założeniem
To tak jak ja.
Polubimy czy nie - odpracować trzeba. Podobają mi się niektóre koncepcje - albo podstęp i zrzucić na kogoś, albo niech każdy sam. ale jak już musimy to ja się pocieszam, 140 kalorii mam mniej po 1 godzinie prasowania, a mąż dobiera na kanapie! Co do kręgosłupa - koniecznie zadbajcie o prawidłowa wysokość deski - przy ok. 165 wzrostu - deska na wys. ok 95. Spróbujcie.
Prasowanie ścierek i ręczników, składamy ściereczki w kostkę, kładziemy na fotelu lub krześle, przykrywamy poszewką na poduszkę i siadamy na tym.Same jesteśmy zajęte w tym czasie, oglądaniem serialu w kompie lub ulubionych stronek
Tym sposobem, prasuje moja znajoma:))
I jeszcze inny sposób, pranie wieszamy , ładnie rozprostowane i potem wysuszone, ładnie składamy w kostkę. Następnie układamy złożone rzeczy na czystej podłodze, i kładziemy na nie , złożoną deskę do prasowania, a koszule niech mężowie, prasują sobie sami:)
Słyszałam o facecie, który prasował tylko fronty koszul , kołnierz i mankiety. Też metoda.
Może zakładał je tylko pod sweterek:)Tak czy siak, deska do prasowania w domu, jest rzeczą niezbędną:)
Prasowanie ścierek i ręczników, składamy ściereczki w kostkę,
Bardzo dobry i skuteczny sposób :)kładziemy na fotelu lub krześle, przykrywamy poszewką na poduszkę i
siadamy na tym.Same jesteśmy zajęte w tym czasie, oglądaniem serialu
w kompie lub ulubionych stronek Tym sposobem, prasuje moja znajoma:)) I
MOIM Sekretem dobrze wyglądających ubrań jest... Odpowiednie rozstrzepanie, rozwieszenie i złożenie
rzeczy (składam na kartonie jaki był dołączony do koszuli) :D prasuje TYLKO koszule i ubrania
na wielkie wyjścia :)
Ja lubie prasowac. Nie prasuje tylko bielizny, recznikow i poscieli bo wystarczy dobrze powiesic i wysuszyc i prasowanie odpada.
Na prasowanie mam ciezka alergie - "swedzi" mnie cale cialo jakby wysypka mnie obsypala.... slabo mi, mdli mnie......mroczki w oczach lataja..... I zadna super deska, zadne super zelazko, zaden telewizor, ani cudowny nastroj tego nie zmieni. Prasuje tylko niezbedne minimum, chociaz potrafie dobrze wyprasowac. Druga przyczyna mojej alergii to odkurzacz. Ale to juz od lat jest zajecie Slubnego. Na pozostale setki czynnosci domowych - nie narzekam. Pozdrawiam !
to się właśnie uśmiałam heheeheheh.....mariateresa to mnie rozbawiłaś!! skądś znam te Twoje dolegliwości heheeheheh ale powiem Ci tak: teraz się trochę wycwaniłam i przed każdym prasowaniem tak się żle czuję..że domownicy mi współczują i...sami prasują heheheeheh
a czego jeszcze nie lubię robić??? wyjmować umytych naczyń ze zmywarki!!! masakra! ale mam nadzieję że niedługo też coś wymyślę...i ktoś m o ż e mniewyręczy heheh
Z ta zmywarka to tez moja zmora,ale z wkladaniem nie mam problemu i zapakuje ja do granic mozliwosci.
Do zmywarki trzeba wkładać tyle sztuk,ile na to jest miejsca. Jak córka dużo napakowała, to zmywarka nie domyła, musiałam segregować i brudne zaschnięte talerze, myć jeszcze raz.
Mnie sie to nie zdarzylo.Mam swietna zmywarke.
To fajnie, że masz taką świetną zmywarkę.Ciekawa jestem, jak sobie poradzi, jak będzie słabiutkie ciśnienie wody:)
Nie wiem co z tym jest... lubię wkładać brudne naczynia do zmywarki, ale z wyjmowaniem ich mam problem i ja i mój mąż... Nie pomaga myślenie, o tym, że gdyby nie ta sprytna maszyneria to dużo więcej czasu spędziłabym przy zlewie...
A ja lubię prasować.Najczęściej prasuję,jak już dzieciaczki śpią czyli późnym wieczorem i jest to czas na wyciszenie,chwilę refleksji po całym dniu bieganiny.Prasuję przy włączonym tv,oglądając "babskie" kanały. Myślę ,że tak jak tu było wspominane, bardzo ważny jest dobry sprzęt do prasowania.Ja dwa lata temu kupiłam generator pary i nie narzekam,sprawuje się idealnie,ułatwia i znacznie skraca czas prasowania.A najlepiej lubię prasować rzeczy takie cieplutkie wyjęte prosto z suszarki,gdzie np bawełniane ubrania dzieciaczków składa się szybciutko w kosteczkę ,jedno pociągnięcie żelazka i gotowe.Ja też zbieram z kilku pralek i prasuję hurtem.Nie wyobrażam sobie,że mogłabym pochować do szafy nieuprasowane rzeczy.Jak nie było dzieci to prasowałam dosłownie wszystko ręczniki,bieliznę nawet ściereczki do kurzu. Takie było moje "zboczenie"
Teraz niestety nie wyrabiam czasowo
Za te poprasowane sciereczki do kurzu masz u mnie Order Orla Bialego Pierwszej Klasy Za Wybitne Zaslugi !
Dziękuję za tak zaszczytne wyróżnienie
Każdy ma jakiegoś bzika i "wolnoć Tomku w swoim domku"
Ooooo niee ... znalazłam pokrewną Duszyczykę z żelazkiem w tle ... pozdrawiam pięknie
.
Megi nic na to nie poradzę,że ja lubię prasować i należę do mniejszości.Pozdrowienia od Zawziętej Prasoholiczki
Śliczny jest ten Twój opis tych ubranek ,wyjęty z tej cieplutkiej suszarki ale ....Każda z Nas ma jakieś nie zbyt ulubione prace domowe i tak się zastanawiam
czego Ty nie lubisz w pracach domowych ?
Mam troje dzieci do "oprasowania " i męża , i szczerze tego nie znoszę ( prasowania koszul w szczególności !!!! )
ps :)
Nie mam pojęcia, nie znoszę prasowania!!! A to mi przypomina o ukochanych szkolnych fartuchach moich dzieci i ... humor zepsuty! :)
Bahati, Ty nadrabiasz pieczeniem wiec w prasowaniu jesteś usprawiedliwiona:)
Moja córka też nie lubi prasować. Zięć lubi to prasuje.;)
Nie lubiłam prasowania dotąd, dopóki nie nabyłam stacji parowej.Pracuję nawet firanki,pościel itp. Stacja ma dużą moc, ale za to pracuje sie szybko. Też włączam coś do oglądania, albo słuchawki na uszy i słucham audiobooków. Prasowanie nawet w pewnym sensie lubię. Jeszcze w czasach studenckich zawsze prasowałam kolegom w akademiku koszule, czy spodnie,bo nie umieli))Za to oni myli mi okna, bo to za cieżka dla mnie praca była)) Mój śp ojciec zawsze mówił, że nikt mu tak koszul nie uprasował, jak ja)).
Hihi, trzeba sobie jakoś radzić:)
Nie ma za darmo)) Tatusiowi mogłam za friko uprasować, ale kumplowi?Nie ma szans- inaczej by mnie za głupią mieli.
Można jeszcze zaopatrzyć się w suszarkę lub pralko-suszarkę. Jakiś czas temu byłam "napalona" dopóki się nie okazało, że do mojej łazienki się nie zmieści ;) Podobno większość rzeczy nie trzeba potem prasować :)
U mnie w domu każdy prasuje sobie sam ale tzw.rzeczy ogólne tj.obrusy,ściereczki,ręczniki itp.należą do mnie.Fajnie to działa przed świętami czy jakimiś imprezami,bo wtedy każdy jak się wyszykuje tak wygląda a ja nie mam jeszcze na głowie prasowania dla każdego.Mój dorosły syn jak chce mieć czyste ubrania to jeszcze musi sobie nastawić pralkę i pranie rozwiesić,bo ja tego nie zrobię,chyba,że mnie o to poprosi a sytuacja jest szczególna czyli lenistwo nie wchodzi w grę.Syn wyprasuje nie tylko swoje rzeczy ale jak poproszę to i moje.Z córką problemu w tym względzie też nie ma.
Mimo, że prasowanie nie jest moim ulubionym zajęciem, to od czasu do czasu zabieram się za nie z chęcią... ale trzeba poczekać na odpowiedni moment... Najczęściej prasuję wtedy, gdy mimo podkręcenia grzejników, rozgrzewającej herbatki i ciepłego kocyka i tak jest mi zimno -wtedy deska, żelazko, radio i jadę z koksem:):):)
Poślubić mojego męża.....przesłać ksero??? hihihihi
Jakoś nie mogę się zintegrować z żelazkiem , niestety
Halszka, powtarzam to sobie często ...czego i Tobie życzę hahahahah . Pozdrawiam również.
No to teraz widzę, że jako mąż nie miałbym u Ciebie szans. Nigdy w życiu nie prasowałem. Powód? - NIE UMIEM !!! (i nie chcę się nauczyć)
Nie zamartwiaj się, nie ma u mnie zapotrzebowania na zamążpójścia( jak narazie)
Twój POWÓD , ten w nawiasie, popieram i stosuję hihihi.
Dokładnie, jak moi kumple ze studiów. Oni nie chcieli się nauczyć.I szukali głupiej co im uprasuje za friko. Wiadomo, na egzamin w wymiętej koszuli , czy spodniach nie ma co iść. Ja się zgadzałam uprasowac. ale nie ma za darmo! Za to myli mi okna, przywieszali firanki(bo wyżsi ode mnie), czy kołki w ścinę wwiercali, albo meble nosili.Ale za to mieli pieknie uprasowane koszulki.I spodenki.Prali sobie sami), pralki były i proszek do prania)Po latach śmiejemy się z tego))Taki handel wymienny był.Ja coś umiałam, a oni coś innego.A za darmo, to można niechcąco na ulicy po buzi oberwać, ale nie prasować))
Też korzystałem i korzystam do dziś z takich usług wymiennych
No, no, no! O takiej wymianie mowy nie ma!))) Ale w czynnościach domowych, gospodarskich, czemu nie))
Do dziś, a w dawnych czasach było to nawet bardzo mile widziane i lepiej oceniane- na studiach zamiast na WF(czyli tzw "fikołki"), można się było przepisać na treningi. Ja od liceum trenowałam judo i szermierkę.Klub "Start", w którym trenowałam szermierkę, rozwiązali wtedy.To pozostało judo(Gwardia). Moi kumpleze studiów raczej nie proponowali mi wobec tego dziwnych zamian))Bali się o swoje uzębienie))
O prasowaniu myślę wkładając rzeczy do pralki, program ustawiam prawie zawsze z funkcją mniej zagnieceń. Po upraniu roztrzepuję je i równo układam w pryzmę, zostawiam co najmniej na godzinę, żeby "się wyprostowały". Wieszam bardzo starannie za szwy lub na wieszakach, nigdy nie suszę na sznurach, na wietrze. Mam dwie składane suszarki, które wystawiam na balkon i sznury w łazience, przy pięcioosobowej rodzinie to mi wystarcza. Po wysuszeniu ładnie składam i do szafy. Prasuję to co jest potrzebne do ubrania, nie lubię rzeczy z zagnieceniami po składaniu ( bluzki, koszule, obrusy itd.). Firany i zasłony prasuję bez suszenia. Na podsumowanie: dobra decha z taką, dodatkową srebrną, termiczną nakładką, żelazko, które dobrze podaje pare, krochmal i preparat w sprayu ułatwiający prasowanie z serii W5 oraz oprawa artystyczna wg pomysłów Koleżanek z WŻ ( filmik, muzyczka, ulubione napoje, ciasteczko cukiereczek) i jazda.
Brawo, ja robię tak samo. I też twierdze, że jak się ma odpowiednie(o dużej mocy, parowe) żelazko lub stację parową i deskę szeroką z tą srebrną nakładką- prasowanie to pikuś.Mam zamontowane w łazience takie ustrojstwo do suszenia, które chowa się w ścianie. Do tego grzejnik rurkowy. W łazienkach nie ma liczników- pozdejmowali, bo ludzie oszczedzali i bylo niebezpieczeństwo grzyba więc grzejniki grzeją na fulla. Zawartośc pralki wysycha mi w kilka godzin. Jestem trochę dziwakiem i ja prasuję prawie wszystko, bo jak tego nie zrobię- nie moge patrzeć potem na zagniotki))Ale zajmuje mi to przy odpowiednim sprzęcie naprawdę niewiele czasu i wysiłku. A jak jeszcze mam dobrego audiobooka w słuchawkach, to prawdziwa przyjemność))
Zgadzam się, seria W5 jest bardzo pomocna we wszelkich pracach domowych (do kupienia min. w Lidlu). Odpowiedni nastrój również pomaga, ale jak dla mnie to konieczna jest dobra i mocna kawa. Po drugiej, mogę już prasować nawet największe firanki.
Poza funkcją mniej zagnieceń, warto dobrać też odpowiedni płyn do płukania, który ułatwi prasowanie, a może nawet wybawi nas od niego.
P.S. Polubić pewnych czynności nie umiem, umiem jedynie zmniejszać niechęć do ich wykonywania, skupiając się na efektach takich prac. I obiecuję sobie, że już nigdy nie kupię firanek/zasłon wymagających prasowania.
Z niekłamaną duma donoszę ,że wczoraj prasowałam .. Specjalnie z myślą o Was policzyłam wszystkie wyprasowane sztuki . Czegóż tam nie było : piżamki , tisherciki w różnych wymiarach , koszule długie męskie , damskie , dresy i dresiki , ściereczki , podkładki pod talerze , obrusy i serwety . W sumie 107 szt ! Zapach wyprasownej odzieży i meteczki równo zaprasowane cieszy oko i nos .. ) Cała akcja trwała 5. 5 godz w tym 30 min. przerwa na caffe i ... nogi na lampie
.
Naprawdę można polubić prasowanie i przy okazji ... zgubić złe emocje
.
i przy okazji ... zgubić złe emocje .
To musiałaś mieć dużo tych złych emocji :DWidzisz sama jak wpadasz w dołek emocjonalny .. wyciągaj deskę do prasowania
. Regularnie prasuje i nastrój trzymam na jednym poziomie .. :))
Za taki ogrom pracy masz ode mnie "ściska"
Ty sadystko jedna.
.Tak nas katować ...
Nie lubię prasowania i tyle.Widocznie to jakaś nabyta awersja,bo kiedyś było lepiej.Ale co tam,już od kilku lat zbierałam się do kupna stacji parowej i wczoraj-wóz albo przewóz,kupiłam.Teraz naszykuje jej porcje prania do prasowania,niech się wykaże,szelma,skoro mnie kosztowała
A jaka jest cena i jakiej jest marki to urządzenie, jeśli to nie tajemnica? Może i ja się skuszę?
http://www.discounto.de/Angebot/QUIGG-Dampfbuegelstation-DBS-5000-374425/#.Uthk6lL3k89
KOsztowała 79,kuiłam za sześćdziesiąt euro.Piszę tak dziwnie,bo od 2 dni komuter mi wariuje.Raz ok,raz nie te litery albo sie wyłacza.Chyba,ze to cos z klawiaturą.Nie wiem,czy to mozliwe.
http://www.discounto.de/Angebot/QUIGG-Dampfbuegelstation-DBS-5000-374425/#.Uthk6lL3k89 KOsztowała
79,kuiłam za sześćdziesiąt euro.Piszę tak dziwnie,bo od 2 dni komuter mi
wariuje.Raz ok,raz nie te litery albo sie wyłacza.Chyba,ze to cos z
klawiaturą.Nie wiem,czy to mozliwe.
Ja tak na raty,Może się jeszcze nie wyłaczy.Przykład nastęny
http://www.kaufland.de/Home/01_Angebote/Aktuelle_Woche/10_Elektro%2c_Buero%2c_Medien/index.jsp
W Normie widziałam tez z firmy Tefal,za 85 euro.
Dzięki za pomoc dziewczyny.
Jolka ! Powodzenia , niech znikają wszelkie zgnioty . Z takim sprzętem prasowanie to czysty relax
Mal sehen,
Hihihi a ja przeczytałem "Z takim sprzętem prasowanie to czysty sex"
(to "x" na końcu mnie zwiodło)
Też tak przeczytałam.
Bahusie, no coś ty...przecież to słowo po polsku pisze się przez "ks". Kto, jak kto, ale ty nie powinieneś mieć wątpliwości.
prasowanie kapitalnie uspokaja, o ile masz dobre żelazko i nie wkurzasz się, że fatalnie pracuje :)
Kiedyś miałam takie rosyjskie ciężkie żelazko- było wspaniałe. Podejrzewam, że energię żarło, jak smok, ale prasowało idealnie. A prasowanie wg mnie jest jakby rodzajem medytacji, uspokojenia. Nie wiem, czy to zauwazyłyście, ale gotowanie też. Człowiek skupia się wtedy na czynnościach, które wykonuje i jednocześnie uspokaja myśli.To prawda.Miałam kiedyś koleżanke, która , jak ją coś nerwowo przeciążało zabierała się za gruntowne porządki. Kiedy wchodziłam do pracy i widzialam,ze ona zabiera sie za porządki-zwiewałam do innych obowiązków.Wiedziałam, że wtedy lepiej jej w drogę nie wchodzić, bo ma "nerwy")) Sprzatanie ją uspokajało. I coś w tym jest.
A ja tam zdecydowanie wolę medytację nad kufelkiem piwa...
Jedno drugiego nie wyklucza.
Zapewne transcendentalną)))
To znowu ja .. wczoraj był dzień prasowania .. Uprzejmie donoszę 132 szt . w tym pościel położyłam pokotem pod wpływem pary w towarzystwie fajnej muzyczki .. Jednak powiem szczerze byłam lekko padnięta
ale od czego jest latte , czekoladki i ...aroniówka
. Żyję dalej ... do kolejnego prasowanka !
Ja właściwie lubię prasować - włączam sobie ulubioną muzykę i potem prasując spokojnie rozmyślam nad planem na resztę dnia czy nad innymi rzeczami
Włącz sobie nastrojową muzyczkę lub ulubiony film, zrób coś dobrego do picia i do dzieła! :D
Jak polubić ? nie da się :) Jak się nie lubi to cóż..... Można sobie tylko umilić !
włączam sobie ulubione filmy,oglądam w tv wiadomości,ulubione programy ( bez reklam ) itd
Inna sprawa że od lat wielu rzeczy nie prasuję ale to już szczegół :)
Zakupić żelazko z parownicą:)