Przeczytałam artykuł, to straszne jak dziecko wychodzi z domu i nie wraca! Zniesmaczyły mnie jednak,komentarze, obwiniające rodziców,że wypuścili 17- latkę o godz 23 z domu.Pewnie niektórzy tacy są, że ufają i pozwalają na takie wyjścia z domu.
Nie znaczy to jednak ,że wszyscy rodzice się na to zgadzają, nikt nie pomyślał, że dziewczyna mogła wyjść z domu , bez ich zgody i wiedzy, że rodzice mogli w tym czasie spać i nie słyszeli jak wyszła.Najlepiej wszystko zrzucić na rodziców, jakie jest, Wasze zdanie na ten temat, czy to na wina rodziców?
Jak ja nie pozwalałam swojej niepełnoletniej córce zostawać u koleżanki na noc po imprezie lub wracać później niż 22 to w odpowiedzi słyszałam, że..........martwię się tylko o siebie. No i gadaj tu z taką. Na szczęście już jest dorosła:)
A ja myślę,ze kiedyś nie było tylu możliwości technicznych ułatwiających demoralizację.Ja pamiętam tylko budkę z telefonem za 1 zł to był hit tamtych czasów A teraz świat oszalał...Chociaż jak zawsze dużo zależy od człowieka jakim trendom ulegnie.I co z tego,że każdy rodzic chce jak najlepiej ukształtować swoje dziecko jak i tak niektórym w głowach się przewraca i nie mamy na to wpływu.
Mnie nie puszczała mama po 22, chyba że z kimś starszym, kogo znała i miała do tej osoby zaufanie i też wyrosłam na grzeczną dziewczynkę:) A teraz na poważnie, to co się teraz wyprawiają młodzi ludzie, kiedyś było nie do pomyślenia.:(
Ja szczerze mówiąc miałam wielką swobodę i też wyrosłam na porządną obywatelkę :) I zgadzam się z tym, że młodzież ma dzisiaj takie pomysły, że włosy na głowie się jeżą.
A nam nie zdarzało się popełniać głupstw w młodości?
Ja nigdy nie uciekłam z domu i zawsze wracalam, raz wcześniej raz później ale teraz mając własne dzieci wiem jak rodzice drżali ze strachu jak mnie nie było o umówionej porze.
Co wyprawiają teraz? Wyprawiałam takie rzeczy, że gdybym swoją córkę na tym złapała, to bym jej łeb ukręciła. Na szczęście moja mama żyła w przekonaniu, że ma grzeczne i rozumne dziecko. I jakoś wyrosłam na ludzi.
Czasy się zmieniły i moja córka nie ma tyle luzu ile ja miałam.
Mylisz się, kiedyś zepsucie było , ale w dużo mniejszym stopniu:)Ja nie znałam internetu, narkotyków alkoholu, w wieku 14 lat,nie wstawiałam swoich nagich zdjęć do internetu.Byłam tylko zwykłym dzieckiem:)Teraz 14 latka, prawie nie różni się wyglądem od 25 latki.
Mylisz się, kiedyś zepsucie było , ale w dużo mniejszym stopniu:)Ja nie znałam internetu, narkotyków alkoholu, w wieku 14 lat,nie wstawiałam swoich nagich zdjęć do internetu.Byłam tylko zwykłym dzieckiem:)Teraz 14 latka, prawie nie różni się wyglądem od 25 latki.
A teraz wstawiasz?? W razie "tak"... proszę o linka...
Daria, jak ktoś chce pewne rzeczy zobaczyć to je zobaczy. Narkotyki są od lat 50-60 albo i dłużej, alkohol jeszcze dłużej od pra wieków, Tutaj bahus musi się wypowiedzieć w tek kwestii. Pornografia też istniała wystarczy popatrzeć na stare malowidła. Nie wiem jakim ja byłam dzieckiem, wydaje się, że też normalnym, ale należało by zdefiniować normalność, bo dla każdego to coś innego, ale widziałam co się dzieje wkoło mnie. Nie wszystkie 14 latki wyglądają jak 25 latki i myślę też, że to nam sie tak Daria wydaje bo mamy swoje lata już. Nie pamięta wół jak cielęciem był :)
Zgadzam się z tym, że rodzice często nie mają wpływu na to co robią ich dzieci.Nie fer jest o wszystko obwiniać rodziców, zdarzają sie patologie, ale nie wolno wszystkich do jednego wora wkładać.Wiadomo rodzice mogli zabronić, ale do kaloryfera dziewczynę nie przywiążą, ubrała się i poszła nie zważając na konsekwencje.
Jesteś dla mnie bardzo kontrowersyjną osobą, ale chyba bym się z Tobą dogadała. Rodzice często osądzami są bardzo niesłusznie. Wiem to z autopsji mojego ostatniego 1,5 roku. Mam dwie - dziś dorosłe 19 - 22 lata córki. Które dają mi tak popalić wykańczając mnie psychicznie. A na zewnątrz jak to wygląda - dodam że tłumacze się z wielu rzeczy przed rodziną, która mi po prostu nie wierzy? Że mama o nie nie dba, nie pomaga im, są biedne skazane same na siebie, mama pokazała jaka jest naprawdę i w końcu sie córek pozbyła. teraz to wyjaśniam: mama o nie nie dba, nie pomaga im, są skazane same na siebie - dzieci nie chcą mojej pomocy, wszystko robią same i uważają że skoro nie chcą pomocy to nie muszą się z niczego tłumaczyć (obie są studentkami), nie pomaga im - co przyjazd pełen kosz żarcia, ich pokoje posprzątane, na przyjazd uczykowane ci córeczki potrzebują; mama pokazała jaka jest naprawdę i w końcu się córek pozbyła - jestem ich macochą, która tęskni za swoimi córkami a one do mnie zadzwoniły oststni raz w październiku i jeden dzień świat spędziły w domu. Dodam, że nie mam żadnego sposobu na dzieci. Każda ma swoje życie, swojego faceta, młodsza juz jest w ciąży. A więc nie ocenajmy rodziców, którzy zycie dla dzieci poświęcili po to tylko aby potem .... bez komentarza!
To pierwsze zdanie, mogłaś sobie darować, bo to nieprawda , że jestem kontrowersyjna. Ja po prostu mówię co myślę, jakbyś mnie poznała w realu, byłabyś miło zaskoczona.
To co piszesz dalej, jest bardzo przykre i szczerze Ci współczuję, myślę że Twoje córki , opamiętają się, jak im życie porządnie da po tyłku.Wtedy zapragną bliskości matki.Pozdrawiam
Pierwsze zdanie to naprawdę komplement. Bardzo cenie twoje wpisy. Kontrowersja dla mnie w dzisiejszych czasach to mieć swoje zdanie, którego potrafisz bronić.
To co piszesz jest bardzo smutne.Nie wydaje mi sie, ze jako Mama ....zawiodlas, przeciez kazdy Rodzic chce dla wlasnego dziecka jak najlepiej.Sama mam dwojke doroslych dzieci i sa tak diametralnie rozni jakby kazde inni rodzice wychowywali.Sam fakt, ze( Twoje cory) chca sie uczyc, ze studiuja.......to chyba Twoja zasluga, tak je wychowalas......ze warto "kims" byc, a ze w tym wieku nie zdaja sobie sprawy, ze swoim zachowaniem Matce bol sprawiaja.............no coz taka juz nasza rola, zniesiemy to i wybaczymy...ale to boli.Pozdrawiam.
Życie pisze różne scenariusze....Szczerze Ci współczuję i broń boże Cię nie osądzam.Ale bywa tez tak że dzieci mają" jakiś"żal do rodzica-ów i chowają to w sobie latami, a rodzic nie jest tego świadomy,zbyt zabiegany ,zatroskany swoimi sprawami.A dzieci jak to dzieci zamykają się w sobie , mają"fochy",ubierają się dziwacznie,piją, uciekają z domu a nawet odbierają sobie życie (tak było z kolegą z klasy mojego syna). Swoim postępowaniem próbują zwrócić na siebie uwagę, coś nam chcą powiedzieć "bez słów". Chcą rodziców zranić?ukarać? I tylko cierpliwość,zrozumienie,ciepło, nasza miłość i wiara że to minie... ale kiedy?,kiedyś..,a nie odbijanie piłeczki złość za złość . Łatwo pisać ,gdybać,trudniej być autorytetem ,dawać dobry przykład swoim dzieciom . Dawniej Ojca i Mamę dzieci całowały w rękę. Szacunek do Rodziców był bardzo duży .Dziecku wychodzącemu z domu Mama znaczyła krzyż na czole.Czy ktoś z Was to pamięta ?doświadczył? Świat się zmienia ,zmieniamy się i my,oby na dobre . Czas pokarze czy udało nam się dobrze wychować nasze dzieci. A kiedy już nasze dzieci będą miały swoje dzieci przekonają się jakie to trudne i odpowiedzialne zadanie.Wtedy zrozumieją ...:) Czego sobie i Wam życzę
Piszesz bardzo mądre dzieci. Ja zrobiłam wszystko jaknajlepiej umiałam. Nie zarzekam sie że błędów nie popełniłam, bo sytuacja jaka jest to na pewno mój błąd, który gdzieś zaistniał. Ale powiedz czy jesli ktoś jest matką i ojcem to całe życie musi sie poświęcać? czekac na łaskę dziecka aż zrozumie, czekać aż powie ci o co chodzi, dawać dziecku nie uczekując nic w zamian, patrzeć na telefon kiedy od ciebie odbierze i czekać kiedy zadzwoni. napisz więc jakie są prawa rodzica. napisz jak długo trzeba czekać. Bo mnie się wydaje po wielu nocnych rozważaniach. Że dziecko w pewnym momencie mimo, że jest dzieckiem dla mnie, staje sie dorosłą osobą, która powinna odpowiadać za swoje czyny jak dorosły człowiek. Jest mi przykro i obawiam się, że i ja w penym momencie nie wytrzymam. Ponad 20 lat poświęciłam dzieciom nie oczekując nic w zamian, one były najważniejsze, mąż był na drugim planie, znajomi na setnym a ja? Mnie nie było. nie uważasz że czas powiedziec JA?
Wydaje mi się, że błąd polega na tym, że rodzice (najczęściej matki) po 20 latach pokazują, że jest też "ja", a dla dzieci to nie jest normalna sytuacja, bo przecież nigdy tego "ja" nie było, to co teraz matce odbija, focha ma czy co??
Ktoś mądry powiedział, że dzieci mamy tylko na chwilę, ta chwila to pewnie jakieś 20 lat, resztę życia spędzimy z mężem i to z nim nigdy nie powinnyśmy zerwać więzi na rzecz dzieci. Sytuacja idealna, to rodzina szanująca się jako całość, gdzie każdy ma prawo do swojego zdania, ale gdzie rozmawia się o tym co jest nie tak, co boli. I najważniejsze - rodzice po pierwsze dają przykład. Ile razy zdarza się tak, że matka/ojciec, którzy jako dzieci/młodzież mieli 1000 bardzo głupich pomysłów od swoich dzieci wymagają "aniołkowania". Pewne cechy charakteru się dziedziczy, a pewne zachowania się powiela.
Bycie rodzicem to bardzo trudny "kawałek chleba", którego owoce nigdy nie są w 100% pewne.
Ja uważam, że teraz jak najbardziej TY jesteś najważniejsza ;)
Nie możesz do tego tak pesymistycznie podchodzić.
Popatrz na to z tej strony. Jakiej i ile wspaniałej pracy wykonałaś, że Twoje córki są w stanie sobie samodzielnie poradzić. Dla mnie wykonałaś kawał dobrej roboty. Teraz dzieci są na utrzymaniu rodziców do ponad 25 roku życia. Twoje samodzielnie potrafią sobie poradzić, jeszcze studiują mogę powiedzieć tylko Brawo!
Nie narzucaj się córkom, chowamy dzieci po to żeby wyfruneły z gniazda i rozpoczęły samodzielne funkcjonowanie. Najwyraźniej Twoje córki Nie chcą teraz wsparcia bo chcą Ci pokazać, że dają sobie radę.
Powiedz im tylko, że zawsze będziesz ich mamą i mogą na Ciebie liczyć to bardzo ważne! A TY zabieraj się do roboty, zajmij się sobą, rozwijaj swoje pasje, spotykaj się z przyjaciółmi i nadrabiaj wszytko to co odłożyłaś na potem....
Taka już nasza rola, ale na pewno nie czekać na łaskę dziecka jak napisałaś.Nie dzwonią ? zadzwoń Ty, nie odbiorą? ,zadzwoń ponownie. Może czekają na "tęsknię za wami "...lub na inne słowa,ale na pewno nie na < poświęciłam się dla was , a wy traktujecie mnie jak powietrze.> Rozmowa bez nerwów,wiele rozmów dopiero oczyści Wasze relacje.Nie wiem ile musisz czekać,nikt tego nie wie... To MY rodzice ustalamy we własnych rodzinach prawa dziecka i prawa rodziców .Słusznie piszesz ,że dorosłe dziecko powinno odpowiadać za swoje czyny,i tak też będzie bo nie przeżyjesz życia i czynów za niego.Jedynie co można zrobić to służyć radą. I tak jak napisała Herbaciana " zapewne będziesz super babcią " Każdy kto ma dzieci, przechodzi syndrom pustego gniazda, JA TEŻ kiedy mój syn wyprowadził się z domu .Więc tak ,czas powiedzieć JA , zająć się sobą , swoimi pasjami ,wyjechać gdzieś z mężem ,odnowić znajomości .Trzymam za Ciebie kciuki i nie daj się frustracji . Powodzenia
Swięte słowa! Pamiętam jak mój wujek (najmłodszy brat mamy, jedyny chłopak- wcześniej cztery dziewuchy- no generalnie oczko w głowie babci) wrócił ,,po kielichu" z roboty. Babunia (150 cm wzrostu) spojrzała, powiedziała ,,czekaj", poleciała po stołeczek (wujo ma prawie 2 m wzrostu), wlazła i strzeliła mu trzy razy z liścia. Przeprosił, ucałował w rękę, odniósł stołeczek do kuchni i usiadł przy stole. A babunia podała czekający na niego obiad.Pamiętam to do dziś!
Nie panikuj! Mój syn ma 23 lata, zdarzyło mu się przyjść ,,po spożyciu" jak miał 17. Położyłam spać- wcześniej potrzymałam,, za czółko" ( bo spożywali mieszankę alkoholi). Rano dostał wodę z cytrynką, aspirynę,a jak już doszedł do siebie- została przeprowadzona POWAŻNA rozmowa. Małżonek się nie musiał produkować, wystarczyło, że spojrzał z dezaprobatą. Zasada jest jedna, dla dziecka zawsze trzeba mieć czas i z nim bardzo dużo rozmawiać, nie lekceważyć nawet (z naszej perspektywy guuupich) problemów. (ps: wujo miał lat 35, jak go babunia trzaskała).
Nie panikuj! Mój syn ma 23 lata, zdarzyło mu się przyjść ,,po spożyciu" jak miał 17. Położyłam spać- wcześniej potrzymałam,, za czółko" ( bo spożywali mieszankę alkoholi). Rano dostał wodę z cytrynką, aspirynę,a jak już doszedł do siebie- została przeprowadzona POWAŻNA rozmowa. Małżonek się nie musiał produkować, wystarczyło, że spojrzał z dezaprobatą. Zasada jest jedna, dla dziecka zawsze trzeba mieć czas i z nim bardzo dużo rozmawiać, nie lekceważyć nawet (z naszej perspektywy guuupich) problemów. (ps: wujo miał lat 35, jak go babunia trzaskała).
To samo chciałam napisać ...trzeba mieć czas i rozmawiać już od małego dziecka ,bo w przyszłości to na pewno zaprocentuje ...
Wiem co mówię,bo mam dorosłego, odpowiedzialnego syna i drugiego za chwilę 11-latka ...:)
No, nawet jak padałam na przysłowiowy pysk, to robiłam kawę, brałam pigułę od bólu głowy i siadałam z nim i rozmawiałam.I druga zasada- prawda- najgorsza- ale prawda. Za kłamstwo był karany (tylko za to), po kilku razach sam stwierdził, że lepiej matce i ojcu powiedzieć prawdę, bo pomogą i wesprą, a kłamstwo miało krótkie nogi i się nie opłacało. Teraz - jako dorosły chłop- ma bardzo fajny charakter, jest pomocny i Epsia też chwali jego zachowanie. Czyli chyba się udało, ale łatwiuśko nie było..
To przekazuję Epsi, jak będą mieli w przyszłości dziecioka. Ale jak będzie dziewczyna, to wszystkie moje zasady wezmą w łeb- będę babcią z piekła rodem, rozpuszczę jak dziadowski bicz, a oni niech się martwią
Zgadzam się z Izuś i Heiworh nawet najgorsza... ale prawda ! od małego im to powtarzałam .Co nie znaczy że nasze dzieci ze wszystkiego się nam tłumaczyły . Mają w oczach rodzica wzloty i upadki ,ale czy my byliśmy idealni w 100%? Więc martwimy się na zapas,doradzamy ,wyręczamy ,pomagamy i tak już śmierci .Amen . Ale nasze dzieci też o nas pamiętają! i też się o nas martwią ! , to mi powiedzieć ostatnio mój syn .
Nie jesteś dobrą matką,ale zapewne będziesz super babcią,kiedy córka będzie chciała podrzucić Ci Bąbla. Wierz mi tak to działa.Moja koleżanka też miała /okropną/mamę,ale teraz ma super babcię dla swoich dzieci.
Dlaczego obwinia sie rodziców?-bo to chyba jest najłatwiej tak zrobić.To że ona wyszła o 23 i zagineła to na to nie ma zadnej reguły,bo mogła np.wyjsc o 12 i tez zaginąć.Nikt nie wie co może sie stać danego dnia czy o danej godzinie,jak to mówia licho nie spi.Młodziez też nie powinna prowokowac swoim zachowaniem,czy tez zawierac pochopnie znajomosci.Rodzice tez powinni pod nieobecność dziecka sprawdzac komputer,czy w nim nie ma jakis podejrzanych zapisków,czy innych informacji.Ale czasami młodziez jest uparta i na to nie ma rady,rodzice mogli jej zabronic wyjsc o tej godzinie,ale gdy poszli spac bo np.,rano do pracy to córka wtedy mogła sie cichaczem wymsknąć z domu i nie ma tu kogo za to winic.Zapewne,gdyby rodzice sie spodziewali że tak zrobi,to napewno by jej pilnowali.Nie ma co tu zaduzo gdybać,bo co sie stało to się nieodstanie,teraz trzeba być dobrej mysli,że córka się znajdzie.
Z tym sprawdzaniem komputera to chyba przesada.Nigdy niczego podobnego nie zrobiłabym swojej córce.Nigdy też nie wprowadzaliśmy za wielu zakazów,a mimo to zawsze wiemy gdzie jest i dlaczego się spóżni.Ona po prostu wie,że się martwimy,a może nie chce taż stracić zaufania jakim ją obdarowaliśmy.
Co innego przeszperać komputer dziecku, a co innego już prawie dorosłej dziewczynie.Ja swojej córce kilka razy sprawdziłam komputer. Sami nauczyciele w szkole na prelekcji o narkotykach,uczulali nas na to , żeby się zainteresować, po jakich stronach chodzą nasze dzieci i jak się jakaś stronka nam nie podoba, to żeby, założyć na nią blokadę kontroli rodzicielskiej.
Nie widzę w tym nic złego, trzeba się interesować swoimi dziećmi, a nie potem jak się wciągnie w jakąś sektę, narkotyki lub inne złe rzeczy, to jest lament i tłumaczenie, że ktoś nie wiedział.
Jeżeli dziecko nie chodzi po stronach niepożądanych, to blokada niepotrzebna.Chłopakom moim też będę sprawdzać, po jakich stronach chodzą i nikt mi tego nie zabroni:).To ja jestem ich matką i ja za nich odpowiadam.Jak będą pełnoletni, wtedy sami za siebie będą odpowiadać, co nie znaczy, że się ani razu nie wtrące w ich dorosłe życie
Treści pornograficznych jest bardzo dużo w necie. Wystarczy czasem, że coś się niechcący kliknie. Dlatego ja wolałam zabezpieczyć od razu niż później płakać nad rozlanym mlekiem. Dla mnie to co robisz to zwykłe, wścibstwo i brak szacunku do drugiego człowieka- do swojego dziecka. Dla mnie to ohydne. Jeśli się nie ma niepokojących sygnałów od dziecka, że coś z nim nie tak, ma się dobry kontakt to sprawdzanie prywatnych rzeczy uważam za wścibstwo jak napisałam wyżej. Jak z dzieckiem się rozmawia, ufa mu to wie się, co robi w internecie, zresztą netu używa w domu, a nie na księżycu. Wg. Twojego toku rozumowania to mężowi powinno się też kontrolować tel. i portfel tak na wszelki wypadek czy nie ma tam niepożądanych treści
Wolę zapobiegać niż leczyć, nie mam się czego wstydzić, bo mam wspaniałe dzieci.:)Będę szperać po komputerach chłopaków i ich kontrolować i Ty mi na pewno tego nie zabronisz, a co o tym sądzisz, najmniej mnie interesuje:))
Mojemu mężowi telefonu i portfela nie sprawdzam, a mam do nich dostęp, nic nie ukrywa, wszystko kładzie na wierzchu.:)
Moja mama raz w życiu przeszperała moje rzeczy,miałam chyba 15 lat.Dowiedziałam się o tym i efekt był taki co miałam zrobić to robiłam po kryjomu i jeszcze bardziej dbałam o zatarcie śladów a moje zaufanie straciła i nie wiedziała już o mnie nic.
Ja nigdy do mojej mamy nie straciłam zaufania, bo wiem że wszystko co robiła, robiła dla mojego dobra:) Moja córka wie , że jej szperałam na komputerze, ale nadal mi się zwierza i nie ma nic do ukrycia.
Po latach wiesz, że robiąc rodzicom na złość robiłaś sobie, ale nie mając 15 lat.
,,Na złość rodzicom odmroże sobie uszy".
Wszyscy (no może prawie wszyscy) rodzice chcą dla swojego dziecka jak najlepiej i nie dadzą mu zrobić krzywdy. A dziecko często gęsto i tak uważa, że rodzic robił mu na złośc:P
Myszko, to do Ciebie i nie gniewaj się o to, co teraz napiszę, ale pomyśl sama. Do mamy nie masz zaufania, bo Ci kiedyś jak byłaś dzieckiem, przeszperała rzeczy, z teściową się nie dogadujesz.To do kogo pójdziesz się wyżalić, jak złapiesz, doła?Ja lecę zawsze do mamy,bo jej ufam bezgranicznie, która mnie przytuli, wysłucha i powiem Ci szczerze, że jakby mi teraz przeszperała rzeczy, to nic bym jej nie powiedziała:)
Nie gniewam się:) z teściową się nie dogaduję ale to nie moja wina..zrobiłam wszystko żeby było dobrze,chciałam mieć wsparcie w teściowej bo w mamie-jakoś tak wyszło nie miałam,długa historia z każdym problemem wolałam iść do taty,mam męża,mam przyjaciółki-daje rade.
Jesteś jeszcze chyba bardzo młoda skoro tak piszesz.....Mama szperała - nie ufam jej. A może skoro szperala to musiała, bo nie ufałaś jej już wtedy i musiała sobie jakoś radzić aby Cię chronić. Własnie w tym jest teraz problem młodych ludzi im nie wolno nic zrobić i powiedzieć, ale młodzi rodzicom mogą. Mają prawo.
Nie jestem już pierwszej młodości...jeżeli rodzic ma dobre relacje z dzieckiem to nie musi szperać w jego rzeczach..paskudne.. To nie wina dziecka ze nie ma zaufania do rodziców,rodzic musi nad tym pracować żeby żeby dziecko miało zaufanie i nad przyjacielskimi relacjami.
Jeżeli dziecko ma 17 lat to jak będzie coś chciało zrobić to zrobi..zamkniesz drzwi to wyjdzie oknem..
Równo wszystkim trzepię kieszenie, muszę każdą i każdemu sprawdzić zanim włożę rzeczy do pralki. Zdarzyło mi się wyprać wiele skarbów, dokumentów itd. Co ja tam nie znalazłam! Najbardziej ucieszyłam się, gdy u syna w kieszeni znalazłam prezerwatywę. Czy jestem wredną matką i żoną idąc tokiem rozumowania niektórych Koleżanek? Portfele są ogólnodostępne, komputery, lapki i telefony też. Zasada jest jedna nie ruszamy bez zapytania o zgodę, sakramencko trudne w przypadku telefonu męża, ponieważ zawsze ma środki na koncie. Nie czytamy cudzych pamiętników, korespondencji, notatników, sms-ów. Zawsze dzieciom sprawdzałam plecaki, półki, szafy. Gdybym tego nie robiła to pewnie część książek i ubrań porosłaby pleśnią od niezjedzonych kanapek. A komputer? Historię zawsze można usunąć. Dzieci to potrafią.
Moim zdaniem dobrze robisz. W trosce o ich bezpieczeństwo i dobre wychowanie trzeba nad nimi czuwać. Dzieci nie wolno przede wszystkim poniżać, a jak rodzic zareaguje po odkryciu czegoś niepokojącego jest już wyższą szkołą wychowania, tu trzeba być niezwykle taktownym i mądrym.
Wstydziłabym się sama przed sobą, gdybym miała dzieciom grzebać w tajemnicy w komputerze czy ich rzeczach. Im też należy się szacunek! Jedynie gdybym miała mocne podejrzenia o np. narkotyki to może bym się zdecydowała. A i tak pewnie nic by tam nie było.
Mnie nikt po kieszeniach i szafkach nie grzebał i ja też tego nie robię.
Właśnie podano w wiadomościach, że 13-latek zrobił dziecko 12-latce. To właściwie, czyja to wina? Rodziców, szkoły, wychowania seksualnego albo jego braku?
Na pewno, nie moja to wina:) Jak by się matka z ojcem zainteresowała gdzie takie dzieci wychodzą, pogrzebała w komputerze, poczytała rozmowy w historii, to może by coś wyczaiła a tak w młodym wieku, zostaną dziadkami. No ale cóż, różnie to bywa.:)
To nie wina matki i ojca tylko braku edukacji sexsualnej w szkole. Nie każda matka jak Ty może siedzieć w domu i grzebać w komputerach dzieci. Pomyśl o tym.
Sorki, ale edukację seksualną każdy normalny, myślący rodzic powinien przekazać swojemu dziecku sam, a nie liczyć, że to zrobią za niego inni. Dorosły powinien umieć udźwignąć "dorosłe" tematy, a nie urządzać spychotekę.
Ja podparłam się świetnym angielskim programem prowadzonym przez Annę Richardson "Sex education", nie pamiętam czy udziwnili jakoś tytuł po polsku, o ile się nie mylę był puszczany w TVN Style w okolicach 22 parę lat temu. Oglądałam z synem i dopowiadałam, opowiadałam, wyjaśniałam, a przy okazji sama czasami się czegoś nauczyłam :) Wrzućcie w you tube a znajdziecie :)
Ja też nie, bo byłam zbywana i czułam, że coś jest nie tak z moimi pytaniami. Ze mną nikt o seksie nie rozmawiał, oprócz koleżanek. :) Z córką wiecznie o tym gadamy. Jeśli rozmawiasz z dzieckiem o wszystkim i wie, że go nie okłamujesz to bez obaw, zapyta. Ta pierwsza jest najgorsza, więc życzę przyjemnej rozmowy.
Ja rozmawiam ze swoimi dziećmi od najmłodszych lat. Nie ma u nas tematów tabu. Kiedy słyszałam pytanie skąd się biorą dzieci to nie odpowiadałam, że z kapusty. Starałam mu się to wytłumaczyć i słowami ktore dla 6 latka były zrozumiałe. Wspomagające są tez książeczki dla dzieci o tej tematyce.
Pokazałaś swoje chamstwo tym postem nie będę tego komentować i zgłaszam to do moderatora. Przytaczaj argumenty w dyskusji bo jeśli myślisz, że odstraszysz mnie od dyskutowania swoimi chamskimi tekstami to się grubo mylisz.
Przecież dla Ciebie nie ma tematów tabu, więc o co chodzi?Poczytaj swoje wypowiedzi w wielu wątkach , które założyłam.Pierwsze co robisz, to wpadasz do wątku, podpinasz się pod każdą moją wypowiedź i ciągle mnie strofujesz, więc nie będę Ci dłużna, zapamiętaj to sobie!
Nie ma dla mnie tematów tabu to prawda... Dla Ciebie każda osoba, która ma inne poglądy, reprezentuje inny punkt widzenia niż ty. Atakuje Ciebie lub jak piszesz strofuje. Już wiele razy obraziłaś użytkowników tego forum, ja w przeciwieństwie do Ciebie nie zrobiłam tego nigdy w stosunku do Ciebie również i nikt nie może mi tego zarzucić. Takim swoim zachowaniem pokazujesz Wszystkim jakim jesteś człowiekiem.
Ja odróżniam, ale widać Ty nie, bo zawsze napadasz na mnie.Czemu wchodząc do wątku, zawsze się podpinasz pode mnie?Jest tyle innych osób do dyskusji, więc się zastanów i przestań mnie prowokować.
Nie prowokuję Ciebie tylko Ty wpadasz w wściekłość i twierdzisz, że jesteś napadana za każdym razem gdy ktoś ma inne zdanie jak ty. Poczytaj sobie, chociażby ten wątek. TY nie przyjmujesz do wiadomości innych poglądów niż swoje własne. W jednym poście tutaj napisałaś np. że dawniej nie było internetu i tego co teraz się dzieje w szkołach. Ja Ci napisałam, że w mojej szkole było. To uważasz za napaść? W późniejszym napisałam, że ty masz swoje doświadczenia szkolne( nie negując ich) ja mam swoje i każdy wychowywał się w innym środowisku i ma inne. Nie neguję twojego zdania, ani nie atakuję Ciebie. Naucz się Daria rozmawiać jak człowiek, a nie traktować wszystkich jak "g" .
Przeczytaj sobie ten post, nie będziesz mnie osądzać, nie masz do tego prawa, bo to moje dzieci i będę sprawdzać ich komputery.I to jest właśnie post, w którym na mnie napadłaś.
Autor: aggusia35 Temat: Dlaczego obwinia się rodziców? Data: 2014-01-15 07:34:33
Treści pornograficznych jest bardzo dużo w necie. Wystarczy czasem, że coś się niechcący kliknie. Dlatego ja wolałam zabezpieczyć od razu niż później płakać nad rozlanym mlekiem. Dla mnie to co robisz to zwykłe, wścibstwo i brak szacunku do drugiego człowieka- do swojego dziecka. Dla mnie to ohydne. Jeśli się nie ma niepokojących sygnałów od dziecka, że coś z nim nie tak, ma się dobry kontakt to sprawdzanie prywatnych rzeczy uważam za wścibstwo jak napisałam wyżej. Jak z dzieckiem się rozmawia, ufa mu to wie się, co robi w internecie, zresztą netu używa w domu, a nie na księżycu. Wg. Twojego toku rozumowania to mężowi powinno się też kontrolować tel. i portfel tak na wszelki wypadek czy nie ma tam niepożądanych treści
Widocznie czytać nie umiesz! I jeszcze jedno, o mój tok rozumowania,nie musisz się martwić, jest jak najbardziej na swoim miejscu. Kończę dyskusję z Tobą.
Tradycyjnie jak zwykle skąd my to wszyscy znamy. Nie potrafisz podać argumentów, dyskutować to do widzenia. Nie pierwszy i nie ostatni raz się to zdarza i nie tylko w stosunku do mnie
Wiesz co, to nie było tak jak w kawale "teraz musimy poważnie porozmawiać", to pojawia się naturalnie. Jeśli dziecko wie, że z rodzicami może normalnie rozmawiać i nie zostanie głupio zbyte to takie tematy nie są wstydliwe. Gdy tylko pojawiają się pierwsze oznaki dojrzewania to spokojnie można tłumaczyć jakie zmiany zachodzą w ciele. U nas to były takie normalne rozmowy, bez zadęcia. Program leciał chyba jak syn miał 14 czy 15 lat, na pewno to było gimnazjum.
Jeśli masz normalny kontakt z dzieckiem to na pewno wyczujesz kiedy jest właściwy moment, albo młody sam cię zapyta ;)
Oczywiście, że powinni zgadzam się z Tobą, ale szkoła również powinna to robić i ta edukacja powinna się zaczynać od 1 klasy szkoły podstawowej. W Polsce seksualność jest tematem tabu. Szkoła i rodzice powinni być dla siebie siłą, która się równoważy. Dzięki temu możemy wychowywać mądre dzieci. nauczyciele udają, że tematu nie ma. Córka w szkole podstawowej miała przedmiot ( oczywiście to nie było obowiązkowe, a powinno) nazywał się Wdrożenie Do Życia W Rodzinie. I tam Pani notabene katechetka takie bzdury im opowiadała, że aż wstyd dla polskiej edukacji np że dziewczynka podczas miesiączki nie może się kąpać i jeszcze tyle bzdur im tam opowiadali, że szkoda się nad tym rozwodzić. Rodzice pracują i nie magą być 24h przy swoim dziecku, jakakolwiek kontrola nie ma nic wspólnego z zachodzeniem w ciąże. Taki wiek, brak świadomości, poczucia odpowiedzialności ( jak tu mówić w ogóle o poczuciu odpowiedzialności u 12 latka) skutkuje tym, a nie innym. Nikt nie ma czasu na to żeby krok, krok chodzić za własnym dzieckiem. Realia niestety są takie, a nie inne rodzice muszą pracować żeby utrzymać swoje dzieci takie są czasy, że często pracuje się do późnych godz. na rożne zmiany i szkoła właśnie powinna być instytucją, która wspiera rodziców również w edukacji seksualnej.
..."dziewczynka podczas miesiączki nie może się kąpać "...
To już wiem, skąd się biorą takie kosmitki jak ta, która rozwaliła mojego znajomego ginekologa rewelacją, że się podczas całej ciąży nie kąpała, żeby dziecka nie utopić. Pewnie ta sama katechetka ją uczyła. :(
Mój Tato też miewał, Mama nieraz mówiła: o, już go dopadła miesiączka. Też się nie kąpał, brał prysznic. Kąpiel zwykle rozgrzewa, powoduje potęgowanie objawów, więc czy to "babska czy męska" powinno się brać letni prysznic, u facetów wskazany nawet zimny.
Książka stara i chodziło o kąpiel w wannie, a nie pod prysznicem. Pewnie pewnie o tą ciepłą wodę chodziło. Książka nie wiem gdzie teraz jest. Widziałam ja ponad 20 lat temu i prysznica wtedy się nie brało. Książkę przeglądałam w tajemnicy bo to była mojej mamy.
Nie zobaczy w domu, to zobaczy u kolegi:)Nie wszyscy mają poblokowane stronki, niektórzy rodzice wychowują dzieci bezstresowo i bardzo im ufają, a potem są wielce zdziwieni ,jak do tego doszło!
Jestem zdania, że zaufanie , zaufaniem, ale gówniarzy trzeba pilnować i kontrolować
A ja jestem zdania, że trzeba mieć do dziecka zaufanie i pozwolić mu popełniac błędy. Co nie znaczy, że nie kontrolujemy naszego syna ale wszystko bez przesady i bez szkody moralnej dla niego:)
Ja bardzo ufałam i ufam swojej córce, ale ją kontrolowałam i nadal jak jej długo nie ma, to dzwonie do niej, nawet jak mi wcześniej napisze ssmsa. Przed każdym wyjściem z domu, ostrzegam ją przed różnymi niebezpieczeństwami.
Jestem bardzo nadopiekuńcza i czuję się dobrze tylko wtedy, jak wszyscy jesteśmy w domu. Chłopaki są jeszcze małe, ale też im gadam co wolno, a co nie:)
A ja się czuję dobrze kiedy moje dziecko jest szczęśliwe niezależnie czy jest z nami w domu czy nie.
Kocham go bardzo mocno i nie dałabym go skrzywdzić lecz zdaję sobie sprawę, że wcześniej czy później ,,stracę" swoje dziecko i lepiej za wczasu sie do tego przyzwyczajać niż być wstrętną teściowa
Wiesz, M-R, to co piszesz o córce to nie tylko kwestia zaufania jej. Myślę, że to też kwestia tego, co się dzieje na ulicach, agresji, napadach, obojętności ludzi, braku pomocy - chyba się boisz o nią. Ja też tak mam. Wraca z kościoła o 21.00, ma 5 minut do domu a ja mam ochotę wziąć psa i po nią wyjść. A ona się wścieka, że nie mogę jej przez całe życie za rękę prowadzić. Gówniara ma rację, niestety.
Z drugiej strony, od małego mówiliśmy naszym dzieciom o najbardziej drastycznych sprawach, o tym, co dorosły potrafi zrobić dziecku, o handlarzach prochami, alkoholu, o bezmyślnych i agresywnych rówieśnikach, o niebezpiecznych i szczutych psach, jak się zachować, kiedy taki pies atakuje, o kierowcach, którzy zabijają na przejściach, pozwalaliśmy popatrzeć w TV na to, co się może stać.Syn skończył 27 lat i co? Mam się o niego nie bać i nie martwić? Matka całe życie będzie drżała o bezpieczeństwo dziecka, nawet dorosłego.
W odpowiedzi na Twojego posta dotyczącego "anulowania" pragnę zaznaczyć, że 2X to więcej niż raz i myślę, że zgodzisz się ze mną, że również mniej niż 4X. Zaistniały problem można by rozwiązać dwojako. Nie anulować wcale lub anulować 3X (tak dla porządku). Osiągniemy wtedy pewien consensus regulujący niepowtarzalność tych zdarzeń. Aby jednak uzyskać tę niepowtarzalności należało by zmienić założenia. Ujmując rzecz w skrócie: Albo nie anulować wcale albo anulować wielokrotnie.
Nie wiem czy się zgadzacie ze mną ale myślę, że nie odbiegłem zbytnio od klimatu i atmosfery prowadzonych w tym wątku rozmów.
ze mną rodzice nie rozmawiali o seksie,edukacja tu nic nie pomoże ,w tych sprawach trzeba mieć swoje zasady,zaszpanować można papierosem,ale nie pójściem do łóżka w wieku 13-14 lat z chłopakiem,bo koleżanki też już to mają za sobą,ja mam w życiu swoje zasady jak jest seks musi być miłość,i tu jeszcze warto dodać ,że pierwsze dziecko urodziłam w wieku 23 lat,nie będąc wcale wyedukowana seksualnie
Edukacja seksualna w angielskich szkołach jest bardzo wczesna..już od początku szkoły a dzieciaki i tak bardzo wczesniej zaczynają.Na jednym z angielskich forum czytałam żaliła się matka że nakryła swoją 12 letnią na seksie z 17 latkiem.. Młoda ich wykiwala bo mieli jechać do sklepu a chciała zostać no i została a rodzice wrócili wcześniej.. Moim zdaniem dobra postawa mamy,odbyła poważną rozmowę z młodą,wzięła do gin. Na badanie i po antykoncepcję i absolutnie nie robiła afery ani nie zabraniała bo wiedziała że to przyniesie odwrotny efekt. Dziewczyny proponowały dać młodej lalkę którą trzeba się opiekować jak dzieckiem,zupełnie tak samo przez tydzień bo jak nie to umrze..to tak w ramach uświadomienia z czym wiąże się wczesne macierzyństwo..matka była załamana..jej relacje z córką były dobre..a jednak stało się..a ona miała ją za swoją małą niewinną córeczkę
Całkiem niedawno oglądałam program w TV o podejściu do sexsu młodzieży angielskiej i powiem szczerze, że byłam lekko zszokowana. Myślę sobie, że taka zmiana u nas tylko kwestią czasu. Dlatego tez myślę, że szkoła powinna się właczyć w edukację sexsu.
Wydaje mi się, że również to kto uczy w szkole ma znaczenie. Ogólniak w moim mieście - specjalizację zrobiło dwóch ogólnie znanych "zboków" / erotomanów-gawędziarzy. W podstawówce jest to np. katechetka... Jak sobie przypomnę swoje nauki przedmałżeńskie to.... chyba wolę moje dzieci sama edukować ;)
Moje dziecko dowiedziało się na lekcjach z wychowania seksualnego, prowadzonych przez panią katechetkę, że używanie prezerwatywy jest grzechem. I tyle w temacie osób przygotowanych do prowadzenia tych lekcji. :/
W Wielkiej Brytanii i USA jest edukacja seksualna od najmłodszych lat i tam pełno niechcianych ciąż i morderstw nienarodzonych dzieci. Więc chyba nie jest to dobry pomysł z tą edukacją.
Podchodząc do tego w ten sposób, to powinno się też przestać uczyć polskiego czy matematyki, bo pełno jest ludzi, co szkołę skończyli a po polsku nie umieją pisać.
Przeczytałam artykuł, to straszne jak dziecko wychodzi z domu i nie wraca! Zniesmaczyły mnie jednak,komentarze, obwiniające rodziców,że wypuścili 17- latkę o godz 23 z domu.Pewnie niektórzy tacy są, że ufają i pozwalają na takie wyjścia z domu.
Nie znaczy to jednak ,że wszyscy rodzice się na to zgadzają, nikt nie pomyślał, że dziewczyna mogła wyjść z domu , bez ich zgody i wiedzy, że rodzice mogli w tym czasie spać i nie słyszeli jak wyszła.Najlepiej wszystko zrzucić na rodziców, jakie jest, Wasze zdanie na ten temat, czy to na wina rodziców?
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1019401,title,Zaginela-17-letnia-Daria-Rodzina-i-policja-apeluja-o-pomoc,wid,16322771,wiadomosc.html?ticaid=11203e&_ticrsn=5
Jak ja nie pozwalałam swojej niepełnoletniej córce zostawać u koleżanki na noc po imprezie lub wracać później niż 22 to w odpowiedzi słyszałam, że..........martwię się tylko o siebie. No i gadaj tu z taką. Na szczęście już jest dorosła:)
A ja myślę,ze kiedyś nie było tylu możliwości technicznych ułatwiających demoralizację.Ja pamiętam tylko budkę z telefonem za 1 zł to był hit tamtych czasów
A teraz świat oszalał...Chociaż jak zawsze dużo zależy od człowieka jakim trendom ulegnie.I co z tego,że każdy rodzic chce jak najlepiej ukształtować swoje dziecko jak i tak niektórym w głowach się przewraca i nie mamy na to wpływu.
Nie wiem czyja wina i nie mnie to osadzac. Mnie rodzice puszczali jak mialam 17 lat i wyroslam na grzeczna dziewczynke.
Mnie rodzice nie puszczali...sam się "puszczałem"...
Oj bahus , bahus:)
Mnie nie puszczała mama po 22, chyba że z kimś starszym, kogo znała i miała do tej osoby zaufanie i też wyrosłam na grzeczną dziewczynkę:)
A teraz na poważnie, to co się teraz wyprawiają młodzi ludzie, kiedyś było nie do pomyślenia.:(
Mnie nie puszczała mama po 22, chyba że z kimś starszym, kogo znała
No tutaj to bym podyskutował...i miała do tej osoby zaufanie i też wyrosłam na grzeczną dziewczynkę:) A
teraz na poważnie, to co się teraz wyprawiają młodzi ludzie, kiedyś było
nie do pomyślenia.:(
Ja szczerze mówiąc miałam wielką swobodę i też wyrosłam na porządną obywatelkę :) I zgadzam się z tym, że młodzież ma dzisiaj takie pomysły, że włosy na głowie się jeżą.
Oj, gdyby moje dzieci wiedziały jaką tata miał za młodu fantazje, grzeczny nie byłem a i bawić potrafiłem się
mam jedynie nadzieję że moje dzieci nie mają takiej fantazji.
I czy kiedyś było nie do pomyślenia?
A przepraszam dzisiaj to niby co wyprawiają?
Są młodzi to chyba nie czyni ich gorszych.
Uważasz że młodzież z twojego rocznika, robiła to samo, co dzisiejsza młodzież?
Ja tak uważam :)
Ty zawsze uważasz inaczej niż ja:))
a Tu się nie zgodzę :)
Ja uważam, że młodzież z mojego rocznika nie raz robiła rzeczy gorsze niż dzisiejsza młodzież.
Każdy wiek ma swoje prawa. Za moich czasów też pewnie nie jedna osoba do domu nie wróciła ale nie było tylu mediów i nikt o tym nic nie wiedział.
A teraz jeszcze człowiek dobrze nie piernie a już cały świat wie o tym:P
no tak nie wróciła do domu ale mogla rodzicow powiadomic chociaz ze jest cala i zdrowa.
A nam nie zdarzało się popełniać głupstw w młodości?
Ja nigdy nie uciekłam z domu i zawsze wracalam, raz wcześniej raz później ale teraz mając własne dzieci wiem jak rodzice drżali ze strachu jak mnie nie było o umówionej porze.
to co się teraz wyprawiają młodzi ludzie, kiedyś było
nie do pomyślenia.:(
tiaaa
kiedyś wszyscy siedzieliśmy w kącie w domu i odmawialiśmy różaniec
Ja nie odmawiałam różańca i do tej pory nie odmawiam
A co to jest różaniec?
A co to jest różaniec?
a ja nie wiem co to
tak mi się jakoś napisało
Ps.nie odgapiaj buźki papugo!

oszzzz ty zarazo!!!!!
Co wyprawiają teraz? Wyprawiałam takie rzeczy, że gdybym swoją córkę na tym złapała, to bym jej łeb ukręciła. Na szczęście moja mama żyła w przekonaniu, że ma grzeczne i rozumne dziecko.
I jakoś wyrosłam na ludzi.
Czasy się zmieniły i moja córka nie ma tyle luzu ile ja miałam.
nie wiadomo czy Wy tam takie grzeczne,jak piszecie
to tak jak ja :)
Mylisz się, kiedyś zepsucie było , ale w dużo mniejszym stopniu:)Ja nie znałam internetu, narkotyków alkoholu, w wieku 14 lat,nie wstawiałam swoich nagich zdjęć do internetu.Byłam tylko zwykłym dzieckiem:)Teraz 14 latka, prawie nie różni się wyglądem od 25 latki.
Zgadzam się z Tobą.
Mylisz się, kiedyś zepsucie było , ale w dużo mniejszym stopniu:)Ja nie
A teraz wstawiasz?? W razie "tak"... proszę o linka...znałam internetu, narkotyków alkoholu, w wieku 14 lat,nie wstawiałam
swoich nagich zdjęć do internetu.Byłam tylko zwykłym dzieckiem:)Teraz 14
latka, prawie nie różni się wyglądem od 25 latki.
Co Ty, teraz tym bardziej bym nie wstawiła, hihihi
Daria, jak ktoś chce pewne rzeczy zobaczyć to je zobaczy. Narkotyki są od lat 50-60 albo i dłużej, alkohol jeszcze dłużej od pra wieków, Tutaj bahus musi się wypowiedzieć w tek kwestii. Pornografia też istniała wystarczy popatrzeć na stare malowidła. Nie wiem jakim ja byłam dzieckiem, wydaje się, że też normalnym, ale należało by zdefiniować normalność, bo dla każdego to coś innego, ale widziałam co się dzieje wkoło mnie. Nie wszystkie 14 latki wyglądają jak 25 latki i myślę też, że to nam sie tak Daria wydaje bo mamy swoje lata już. Nie pamięta wół jak cielęciem był :)
Nie przekonasz mnie, ja znałam inną młodzież niż jest teraz:)
Nie tu się podpięło.
Nie jest moim celem przekonywać Ciebie każdy z nas wychował sie w innym otoczeniu i ma swoje zdanie i pogląd na temat młodzieży:)
.
Megi nic nie widać w tym poście ;)
Bo chciałam się podpiąc gdzie indziej i świruje coś system wiec wykasowałam.
Zgadzam się z tym, że rodzice często nie mają wpływu na to co robią ich dzieci.Nie fer jest o wszystko obwiniać rodziców, zdarzają sie patologie, ale nie wolno wszystkich do jednego wora wkładać.Wiadomo rodzice mogli zabronić, ale do kaloryfera dziewczynę nie przywiążą, ubrała się i poszła nie zważając na konsekwencje.
Masz rację, wyczuła moment nieuwagi i poszła! Może ktoś ją wywołał z domu, nie wiadomo.Mam nadzieję, że, dziewczyna się znajdzie cała i zdrowa.
Niestety, 17 latek z Zakopanego, wyszedł bez wiedzy rodziców w góry i nie żyje:(
Też mam nadzieję, że wszystko dobrze się zakończy.
Tak to na pewno wielka tragedia dla jego rodziców:(
Jesteś dla mnie bardzo kontrowersyjną osobą, ale chyba bym się z Tobą dogadała. Rodzice często osądzami są bardzo niesłusznie. Wiem to z autopsji mojego ostatniego 1,5 roku. Mam dwie - dziś dorosłe 19 - 22 lata córki. Które dają mi tak popalić wykańczając mnie psychicznie. A na zewnątrz jak to wygląda - dodam że tłumacze się z wielu rzeczy przed rodziną, która mi po prostu nie wierzy? Że mama o nie nie dba, nie pomaga im, są biedne skazane same na siebie, mama pokazała jaka jest naprawdę i w końcu sie córek pozbyła. teraz to wyjaśniam: mama o nie nie dba, nie pomaga im, są skazane same na siebie - dzieci nie chcą mojej pomocy, wszystko robią same i uważają że skoro nie chcą pomocy to nie muszą się z niczego tłumaczyć (obie są studentkami), nie pomaga im - co przyjazd pełen kosz żarcia, ich pokoje posprzątane, na przyjazd uczykowane ci córeczki potrzebują; mama pokazała jaka jest naprawdę i w końcu się córek pozbyła - jestem ich macochą, która tęskni za swoimi córkami a one do mnie zadzwoniły oststni raz w październiku i jeden dzień świat spędziły w domu. Dodam, że nie mam żadnego sposobu na dzieci. Każda ma swoje życie, swojego faceta, młodsza juz jest w ciąży. A więc nie ocenajmy rodziców, którzy zycie dla dzieci poświęcili po to tylko aby potem .... bez komentarza!
To pierwsze zdanie, mogłaś sobie darować, bo to nieprawda , że jestem kontrowersyjna. Ja po prostu mówię co myślę, jakbyś mnie poznała w realu, byłabyś miło zaskoczona.
To co piszesz dalej, jest bardzo przykre i szczerze Ci współczuję, myślę że Twoje córki , opamiętają się, jak im życie porządnie da po tyłku.Wtedy zapragną bliskości matki.Pozdrawiam
Pierwsze zdanie to naprawdę komplement. Bardzo cenie twoje wpisy. Kontrowersja dla mnie w dzisiejszych czasach to mieć swoje zdanie, którego potrafisz bronić.
To co piszesz jest bardzo smutne.Nie wydaje mi sie, ze jako Mama ....zawiodlas, przeciez kazdy Rodzic chce dla wlasnego dziecka jak najlepiej.Sama mam dwojke doroslych dzieci i sa tak diametralnie rozni jakby kazde inni rodzice wychowywali.Sam fakt, ze( Twoje cory) chca sie uczyc, ze studiuja.......to chyba Twoja zasluga, tak je wychowalas......ze warto "kims" byc, a ze w tym wieku nie zdaja sobie sprawy, ze swoim zachowaniem Matce bol sprawiaja.............no coz taka juz nasza rola, zniesiemy to i wybaczymy...ale to boli.Pozdrawiam.
Życie pisze różne scenariusze....Szczerze Ci współczuję i broń boże Cię nie osądzam.Ale bywa tez tak że dzieci mają" jakiś"żal do rodzica-ów i chowają to w sobie latami, a rodzic nie jest tego świadomy,zbyt zabiegany ,zatroskany swoimi sprawami.A dzieci jak to dzieci zamykają się w sobie , mają"fochy",ubierają się dziwacznie,piją, uciekają z domu a nawet odbierają sobie życie (tak było z kolegą z klasy mojego syna). Swoim postępowaniem próbują zwrócić na siebie uwagę, coś nam chcą powiedzieć "bez słów". Chcą rodziców zranić?ukarać? I tylko cierpliwość,zrozumienie,ciepło, nasza miłość i wiara że to minie... ale kiedy?,kiedyś..,a nie odbijanie piłeczki złość za złość . Łatwo pisać ,gdybać,trudniej być autorytetem ,dawać dobry przykład swoim dzieciom . Dawniej Ojca i Mamę dzieci całowały w rękę. Szacunek do Rodziców był bardzo duży .Dziecku wychodzącemu z domu Mama znaczyła krzyż na czole.Czy ktoś z Was to pamięta ?doświadczył? Świat się zmienia ,zmieniamy się i my,oby na dobre . Czas pokarze czy udało nam się dobrze wychować nasze dzieci. A kiedy już nasze dzieci będą miały swoje dzieci przekonają się jakie to trudne i odpowiedzialne zadanie.Wtedy zrozumieją ...:) Czego sobie i Wam życzę
Pięknie powiedziane. Dziękuję !
Piszesz bardzo mądre dzieci. Ja zrobiłam wszystko jaknajlepiej umiałam. Nie zarzekam sie że błędów nie popełniłam, bo sytuacja jaka jest to na pewno mój błąd, który gdzieś zaistniał. Ale powiedz czy jesli ktoś jest matką i ojcem to całe życie musi sie poświęcać? czekac na łaskę dziecka aż zrozumie, czekać aż powie ci o co chodzi, dawać dziecku nie uczekując nic w zamian, patrzeć na telefon kiedy od ciebie odbierze i czekać kiedy zadzwoni. napisz więc jakie są prawa rodzica. napisz jak długo trzeba czekać. Bo mnie się wydaje po wielu nocnych rozważaniach. Że dziecko w pewnym momencie mimo, że jest dzieckiem dla mnie, staje sie dorosłą osobą, która powinna odpowiadać za swoje czyny jak dorosły człowiek. Jest mi przykro i obawiam się, że i ja w penym momencie nie wytrzymam. Ponad 20 lat poświęciłam dzieciom nie oczekując nic w zamian, one były najważniejsze, mąż był na drugim planie, znajomi na setnym a ja? Mnie nie było. nie uważasz że czas powiedziec JA?
Wydaje mi się, że błąd polega na tym, że rodzice (najczęściej matki) po 20 latach pokazują, że jest też "ja", a dla dzieci to nie jest normalna sytuacja, bo przecież nigdy tego "ja" nie było, to co teraz matce odbija, focha ma czy co??
Ktoś mądry powiedział, że dzieci mamy tylko na chwilę, ta chwila to pewnie jakieś 20 lat, resztę życia spędzimy z mężem i to z nim nigdy nie powinnyśmy zerwać więzi na rzecz dzieci. Sytuacja idealna, to rodzina szanująca się jako całość, gdzie każdy ma prawo do swojego zdania, ale gdzie rozmawia się o tym co jest nie tak, co boli. I najważniejsze - rodzice po pierwsze dają przykład. Ile razy zdarza się tak, że matka/ojciec, którzy jako dzieci/młodzież mieli 1000 bardzo głupich pomysłów od swoich dzieci wymagają "aniołkowania". Pewne cechy charakteru się dziedziczy, a pewne zachowania się powiela.
Bycie rodzicem to bardzo trudny "kawałek chleba", którego owoce nigdy nie są w 100% pewne.
Ja uważam, że teraz jak najbardziej TY jesteś najważniejsza ;)
Nie możesz do tego tak pesymistycznie podchodzić.
Popatrz na to z tej strony. Jakiej i ile wspaniałej pracy wykonałaś, że Twoje córki są w stanie sobie samodzielnie poradzić. Dla mnie wykonałaś kawał dobrej roboty. Teraz dzieci są na utrzymaniu rodziców do ponad 25 roku życia. Twoje samodzielnie potrafią sobie poradzić, jeszcze studiują mogę powiedzieć tylko Brawo!
Nie narzucaj się córkom, chowamy dzieci po to żeby wyfruneły z gniazda i rozpoczęły samodzielne funkcjonowanie. Najwyraźniej Twoje córki Nie chcą teraz wsparcia bo chcą Ci pokazać, że dają sobie radę.
Powiedz im tylko, że zawsze będziesz ich mamą i mogą na Ciebie liczyć to bardzo ważne! A TY zabieraj się do roboty, zajmij się sobą, rozwijaj swoje pasje, spotykaj się z przyjaciółmi i nadrabiaj wszytko to co odłożyłaś na potem....
Taka już nasza rola, ale na pewno nie czekać na łaskę dziecka jak napisałaś.Nie dzwonią ? zadzwoń Ty, nie odbiorą? ,zadzwoń ponownie. Może czekają na "tęsknię za wami "...lub na inne słowa,ale na pewno nie na < poświęciłam się dla was , a wy traktujecie mnie jak powietrze.> Rozmowa bez nerwów,wiele rozmów dopiero oczyści Wasze relacje.Nie wiem ile musisz czekać,nikt tego nie wie... To MY rodzice ustalamy we własnych rodzinach prawa dziecka i prawa rodziców .Słusznie piszesz ,że dorosłe dziecko powinno odpowiadać za swoje czyny,i tak też będzie bo nie przeżyjesz życia i czynów za niego.Jedynie co można zrobić to służyć radą. I tak jak napisała Herbaciana " zapewne będziesz super babcią " Każdy kto ma dzieci, przechodzi syndrom pustego gniazda, JA TEŻ
kiedy mój syn wyprowadził się z domu .Więc tak ,czas powiedzieć JA , zająć się sobą , swoimi pasjami ,wyjechać gdzieś z mężem ,odnowić znajomości .Trzymam za Ciebie kciuki i nie daj się frustracji . Powodzenia
Swięte słowa! Pamiętam jak mój wujek (najmłodszy brat mamy, jedyny chłopak- wcześniej cztery dziewuchy- no generalnie oczko w głowie babci) wrócił ,,po kielichu" z roboty. Babunia (150 cm wzrostu) spojrzała, powiedziała ,,czekaj", poleciała po stołeczek (wujo ma prawie 2 m wzrostu), wlazła i strzeliła mu trzy razy z liścia. Przeprosił, ucałował w rękę, odniósł stołeczek do kuchni i usiadł przy stole. A babunia podała czekający na niego obiad.Pamiętam to do dziś!
Moj syn ma dopiero 11 lat ale strasznie sie tego boje kiedy przyjdzie po kielichu do domu a zdaje sobie sprawe ze to jest nie uniknione.
Nie panikuj! Mój syn ma 23 lata, zdarzyło mu się przyjść ,,po spożyciu" jak miał 17. Położyłam spać- wcześniej potrzymałam,, za czółko" ( bo spożywali mieszankę alkoholi). Rano dostał wodę z cytrynką, aspirynę,a jak już doszedł do siebie- została przeprowadzona POWAŻNA rozmowa
. Małżonek się nie musiał produkować, wystarczyło, że spojrzał z dezaprobatą. Zasada jest jedna, dla dziecka zawsze trzeba mieć czas i z nim bardzo dużo rozmawiać, nie lekceważyć nawet (z naszej perspektywy guuupich) problemów. (ps: wujo miał lat 35, jak go babunia trzaskała
).
Nie panikuj! Mój syn ma 23 lata, zdarzyło mu się przyjść ,,po
spożyciu" jak miał 17. Położyłam spać- wcześniej potrzymałam,, za
czółko" ( bo spożywali mieszankę alkoholi). Rano dostał wodę z
cytrynką, aspirynę,a jak już doszedł do siebie- została przeprowadzona
POWAŻNA rozmowa. Małżonek się nie musiał produkować, wystarczyło, że
spojrzał z dezaprobatą. Zasada jest jedna, dla dziecka zawsze trzeba mieć
czas i z nim bardzo dużo rozmawiać, nie lekceważyć nawet (z naszej
perspektywy guuupich) problemów. (ps: wujo miał lat 35, jak go babunia
trzaskała).
To samo chciałam napisać ...trzeba mieć czas i rozmawiać już od małego dziecka ,bo w przyszłości to na pewno zaprocentuje ...
Wiem co mówię,bo mam dorosłego, odpowiedzialnego syna i drugiego za chwilę 11-latka ...:)
No, nawet jak padałam na przysłowiowy pysk, to robiłam kawę, brałam pigułę od bólu głowy i siadałam z nim i rozmawiałam.I druga zasada- prawda- najgorsza- ale prawda. Za kłamstwo był karany (tylko za to), po kilku razach sam stwierdził, że lepiej matce i ojcu powiedzieć prawdę, bo pomogą i wesprą, a kłamstwo miało krótkie nogi i się nie opłacało. Teraz - jako dorosły chłop- ma bardzo fajny charakter, jest pomocny i Epsia też chwali jego zachowanie. Czyli chyba się udało, ale łatwiuśko nie było..
Dokładnie z prawdą było tak samo u mnie ...:)
Nawet najgorsza ale prawda ...jak na razie nie zawiodłam się ...:)
To przekazuję Epsi, jak będą mieli w przyszłości dziecioka. Ale jak będzie dziewczyna, to wszystkie moje zasady wezmą w łeb- będę babcią z piekła rodem
, rozpuszczę jak dziadowski bicz, a oni niech się martwią
Hmmm...też się zastanawiam jaką będę ?...ale ja myślę jednak ,że rozpuszczać za bardzo nie będę ....ale to zobaczymy w przyszłości
Zgadzam się z Izuś i Heiworh nawet najgorsza... ale prawda ! od małego im to powtarzałam .Co nie znaczy że nasze dzieci ze wszystkiego się nam tłumaczyły . Mają w oczach rodzica wzloty i upadki ,ale czy my byliśmy idealni w 100%? Więc martwimy się na zapas,doradzamy ,wyręczamy ,pomagamy i tak już śmierci .Amen . Ale nasze dzieci też o nas pamiętają! i też się o nas martwią ! , to mi powiedzieć ostatnio mój syn
.
Oczywiście ...dziecko zawsze zostanie dla rodzica dzieckiem ...pomagać (nie wyręczać ! ) zawsze będę ale w granicach zdrowego rozsądku ..:)
Nie jesteś dobrą matką,ale zapewne będziesz super babcią,kiedy córka będzie chciała podrzucić Ci Bąbla. Wierz mi tak to działa.Moja koleżanka też miała /okropną/mamę,ale teraz ma super babcię dla swoich dzieci.
A ty koło nich skaczesz? Hmmm...
Dlaczego obwinia sie rodziców?-bo to chyba jest najłatwiej tak zrobić.To że ona wyszła o 23 i zagineła to na to nie ma zadnej reguły,bo mogła np.wyjsc o 12 i tez zaginąć.Nikt nie wie co może sie stać danego dnia czy o danej godzinie,jak to mówia licho nie spi.Młodziez też nie powinna prowokowac swoim zachowaniem,czy tez zawierac pochopnie znajomosci.Rodzice tez powinni pod nieobecność dziecka sprawdzac komputer,czy w nim nie ma jakis podejrzanych zapisków,czy innych informacji.Ale czasami młodziez jest uparta i na to nie ma rady,rodzice mogli jej zabronic wyjsc o tej godzinie,ale gdy poszli spac bo np.,rano do pracy to córka wtedy mogła sie cichaczem wymsknąć z domu i nie ma tu kogo za to winic.Zapewne,gdyby rodzice sie spodziewali że tak zrobi,to napewno by jej pilnowali.Nie ma co tu zaduzo gdybać,bo co sie stało to się nieodstanie,teraz trzeba być dobrej mysli,że córka się znajdzie.
Nie wyobrażam sobie żebym pod nieobecność dziecka miała sprawdzać jego komputer
Z tym sprawdzaniem komputera to chyba przesada.Nigdy niczego podobnego nie zrobiłabym swojej córce.Nigdy też nie wprowadzaliśmy za wielu zakazów,a mimo to zawsze wiemy gdzie jest i dlaczego się spóżni.Ona po prostu wie,że się martwimy,a może nie chce taż stracić zaufania jakim ją obdarowaliśmy.
Co innego przeszperać komputer dziecku, a co innego już prawie dorosłej dziewczynie.Ja swojej córce kilka razy sprawdziłam komputer. Sami nauczyciele w szkole na prelekcji o narkotykach,uczulali nas na to , żeby się zainteresować, po jakich stronach chodzą nasze dzieci i jak się jakaś stronka nam nie podoba, to żeby, założyć na nią blokadę kontroli rodzicielskiej.
Nie widzę w tym nic złego, trzeba się interesować swoimi dziećmi, a nie potem jak się wciągnie w jakąś sektę, narkotyki lub inne złe rzeczy, to jest lament i tłumaczenie, że ktoś nie wiedział.
Blokadę na niepożądane treści można założyć bez szperania po komputerze
Jeżeli dziecko nie chodzi po stronach niepożądanych, to blokada niepotrzebna.Chłopakom moim też będę sprawdzać, po jakich stronach chodzą i nikt mi tego nie zabroni:).To ja jestem ich matką i ja za nich odpowiadam.Jak będą pełnoletni, wtedy sami za siebie będą odpowiadać, co nie znaczy, że się ani razu nie wtrące w ich dorosłe życie
Treści pornograficznych jest bardzo dużo w necie. Wystarczy czasem, że coś się niechcący kliknie. Dlatego ja wolałam zabezpieczyć od razu niż później płakać nad rozlanym mlekiem. Dla mnie to co robisz to zwykłe, wścibstwo i brak szacunku do drugiego człowieka- do swojego dziecka. Dla mnie to ohydne. Jeśli się nie ma niepokojących sygnałów od dziecka, że coś z nim nie tak, ma się dobry kontakt to sprawdzanie prywatnych rzeczy uważam za wścibstwo jak napisałam wyżej. Jak z dzieckiem się rozmawia, ufa mu to wie się, co robi w internecie, zresztą netu używa w domu, a nie na księżycu. Wg. Twojego toku rozumowania to mężowi powinno się też kontrolować tel. i portfel tak na wszelki wypadek czy nie ma tam niepożądanych treści
Wolę zapobiegać niż leczyć, nie mam się czego wstydzić, bo mam wspaniałe dzieci.:)Będę szperać po komputerach chłopaków i ich kontrolować
i Ty mi na pewno tego nie zabronisz, a co o tym sądzisz, najmniej mnie interesuje:))
Mojemu mężowi telefonu i portfela nie sprawdzam, a mam do nich dostęp, nic nie ukrywa, wszystko kładzie na wierzchu.:)
Tłumaczą się tylko winni
Ufać dziecku trzeba, ale kontrolować też.
Święta racja.
Moja mama raz w życiu przeszperała moje rzeczy,miałam chyba 15 lat.Dowiedziałam się o tym i efekt był taki co miałam zrobić to robiłam po kryjomu i jeszcze bardziej dbałam o zatarcie śladów a moje zaufanie straciła i nie wiedziała już o mnie nic.
Komu takim postępowaniem, zrobiłaś na złość?
To nie chodzi o zrobienie na złość..straciłam zaufanie i tyle..
Ja nigdy do mojej mamy nie straciłam zaufania, bo wiem że wszystko co robiła, robiła dla mojego dobra:) Moja córka wie , że jej szperałam na komputerze, ale nadal mi się zwierza i nie ma nic do ukrycia.
Po latach wiesz, że robiąc rodzicom na złość robiłaś sobie, ale nie mając 15 lat.
,,Na złość rodzicom odmroże sobie uszy".
Wszyscy (no może prawie wszyscy) rodzice chcą dla swojego dziecka jak najlepiej i nie dadzą mu zrobić krzywdy. A dziecko często gęsto i tak uważa, że rodzic robił mu na złośc:P
Nie robiłam na złość..straciłam zaufanie bo grzebali w moich rzeczach..
Moja mama raz napewno grzebała mi w rzeczach ale myślę, że miała ku temu powody. Znalazła co chciała i była wtedy w domu mała wojna:)
Zaufania nie straciłam do niej ale taki już moja natura:)
Myszko, to do Ciebie i nie gniewaj się o to, co teraz napiszę, ale pomyśl sama. Do mamy nie masz zaufania, bo Ci kiedyś jak byłaś dzieckiem, przeszperała rzeczy, z teściową się nie dogadujesz.To do kogo pójdziesz się wyżalić, jak złapiesz, doła?Ja lecę zawsze do mamy,bo jej ufam bezgranicznie, która mnie przytuli, wysłucha i powiem Ci szczerze, że jakby mi teraz przeszperała rzeczy, to nic bym jej nie powiedziała:)
Nie gniewam się:) z teściową się nie dogaduję ale to nie moja wina..zrobiłam wszystko żeby było dobrze,chciałam mieć wsparcie w teściowej bo w mamie-jakoś tak wyszło nie miałam,długa historia z każdym problemem wolałam iść do taty,mam męża,mam przyjaciółki-daje rade.
Jesteś jeszcze chyba bardzo młoda skoro tak piszesz.....Mama szperała - nie ufam jej. A może skoro szperala to musiała, bo nie ufałaś jej już wtedy i musiała sobie jakoś radzić aby Cię chronić. Własnie w tym jest teraz problem młodych ludzi im nie wolno nic zrobić i powiedzieć, ale młodzi rodzicom mogą. Mają prawo.
Nie jestem już pierwszej młodości...jeżeli rodzic ma dobre relacje z dzieckiem to nie musi szperać w jego rzeczach..paskudne.. To nie wina dziecka ze nie ma zaufania do rodziców,rodzic musi nad tym pracować żeby żeby dziecko miało zaufanie i nad przyjacielskimi relacjami.
Jeżeli dziecko ma 17 lat to jak będzie coś chciało zrobić to zrobi..zamkniesz drzwi to wyjdzie oknem..
Dokładnie !
A dziecko się wychowuje i pracuje nad relacjami z nim od maluszka a nie kiedy wchodzi w "trudny", dorosły wiek ...
Równo wszystkim trzepię kieszenie, muszę każdą i każdemu sprawdzić zanim włożę rzeczy do pralki. Zdarzyło mi się wyprać wiele skarbów, dokumentów itd. Co ja tam nie znalazłam! Najbardziej ucieszyłam się, gdy u syna w kieszeni znalazłam prezerwatywę. Czy jestem wredną matką i żoną idąc tokiem rozumowania niektórych Koleżanek? Portfele są ogólnodostępne, komputery, lapki i telefony też. Zasada jest jedna nie ruszamy bez zapytania o zgodę, sakramencko trudne w przypadku telefonu męża, ponieważ zawsze ma środki na koncie. Nie czytamy cudzych pamiętników, korespondencji, notatników, sms-ów. Zawsze dzieciom sprawdzałam plecaki, półki, szafy. Gdybym tego nie robiła to pewnie część książek i ubrań porosłaby pleśnią od niezjedzonych kanapek. A komputer? Historię zawsze można usunąć. Dzieci to potrafią.
Robię to samo co Ty.
Moim zdaniem dobrze robisz. W trosce o ich bezpieczeństwo i dobre wychowanie trzeba nad nimi czuwać. Dzieci nie wolno przede wszystkim poniżać, a jak rodzic zareaguje po odkryciu czegoś niepokojącego jest już wyższą szkołą wychowania, tu trzeba być niezwykle taktownym i mądrym.
Wstydziłabym się sama przed sobą, gdybym miała dzieciom grzebać w tajemnicy w komputerze czy ich rzeczach. Im też należy się szacunek! Jedynie gdybym miała mocne podejrzenia o np. narkotyki to może bym się zdecydowała. A i tak pewnie nic by tam nie było.
Mnie nikt po kieszeniach i szafkach nie grzebał i ja też tego nie robię.
Po raz kolejny - amen :)
Właśnie podano w wiadomościach, że 13-latek zrobił dziecko 12-latce. To właściwie, czyja to wina? Rodziców, szkoły, wychowania seksualnego albo jego braku?
Na pewno, nie moja to wina:) Jak by się matka z ojcem zainteresowała gdzie takie dzieci wychodzą, pogrzebała w komputerze, poczytała rozmowy w historii, to może by coś wyczaiła
a tak w młodym wieku, zostaną dziadkami. No ale cóż, różnie to bywa.:)
A widzisz. Założyłaś wątek ,,Dlaczego odwinia się rodziców" a teraz sama nie zostawiłaś na nich suchej nitki. Skąd wiesz jak było?
Ale to jest inna sytuacja, bo tutaj jest mowa o dzieciach, a tam obwiniono rodziców , że pozwolili wyjść z domu 17- latce,
A 17-latka to nie dziecko?
Też dziecko, ale prawie dorosłe i w tym wieku, łatwo rodziców, wykołować:)
Oj powiem Ci, że takie małolaty też nieźle potrafią wykołować rodziców.
W myśl prawa odpowiada za czyny jak dorosłe.
To nie wina matki i ojca tylko braku edukacji sexsualnej w szkole. Nie każda matka jak Ty może siedzieć w domu i grzebać w komputerach dzieci. Pomyśl o tym.
Sorki, ale edukację seksualną każdy normalny, myślący rodzic powinien przekazać swojemu dziecku sam, a nie liczyć, że to zrobią za niego inni. Dorosły powinien umieć udźwignąć "dorosłe" tematy, a nie urządzać spychotekę.
Ja podparłam się świetnym angielskim programem prowadzonym przez Annę Richardson "Sex education", nie pamiętam czy udziwnili jakoś tytuł po polsku, o ile się nie mylę był puszczany w TVN Style w okolicach 22 parę lat temu. Oglądałam z synem i dopowiadałam, opowiadałam, wyjaśniałam, a przy okazji sama czasami się czegoś nauczyłam :) Wrzućcie w you tube a znajdziecie :)
A ile twój syn miał wtedy lat?
Pytam się, ponieważ nie mam pojęcia w jakim wieku zaczącć rozmawiać z moim aby nie było zbyt wcześnie i żeby nie było już za poźno.
Same się spytają. Niestety, dość wcześnie. :D
Ja się nie pytałam rodziców.
Ja też nie, bo byłam zbywana i czułam, że coś jest nie tak z moimi pytaniami. Ze mną nikt o seksie nie rozmawiał, oprócz koleżanek. :) Z córką wiecznie o tym gadamy. Jeśli rozmawiasz z dzieckiem o wszystkim i wie, że go nie okłamujesz to bez obaw, zapyta. Ta pierwsza jest najgorsza, więc życzę przyjemnej rozmowy.
Ja rozmawiam ze swoimi dziećmi od najmłodszych lat. Nie ma u nas tematów tabu. Kiedy słyszałam pytanie skąd się biorą dzieci to nie odpowiadałam, że z kapusty. Starałam mu się to wytłumaczyć i słowami ktore dla 6 latka były zrozumiałe. Wspomagające są tez książeczki dla dzieci o tej tematyce.
To chyba ich uświadomiłaś na temat sexu analnego, tak jak próbowałaś uświadomić mnie, na pw
Pokazałaś swoje chamstwo tym postem nie będę tego komentować i zgłaszam to do moderatora. Przytaczaj argumenty w dyskusji bo jeśli myślisz, że odstraszysz mnie od dyskutowania swoimi chamskimi tekstami to się grubo mylisz.
Przecież dla Ciebie nie ma tematów tabu, więc o co chodzi?Poczytaj swoje wypowiedzi w wielu wątkach , które założyłam.Pierwsze co robisz, to wpadasz do wątku, podpinasz się pod każdą moją wypowiedź i ciągle mnie strofujesz, więc nie będę Ci dłużna, zapamiętaj to sobie!
Nie ma dla mnie tematów tabu to prawda... Dla Ciebie każda osoba, która ma inne poglądy, reprezentuje inny punkt widzenia niż ty. Atakuje Ciebie lub jak piszesz strofuje. Już wiele razy obraziłaś użytkowników tego forum, ja w przeciwieństwie do Ciebie nie zrobiłam tego nigdy w stosunku do Ciebie również i nikt nie może mi tego zarzucić. Takim swoim zachowaniem pokazujesz Wszystkim jakim jesteś człowiekiem.
Poczytaj swoje wypowiedzi do mnie, może zrozumiesz.
Bardzo proszę zgłosić i nie zapomnij napisać, ile razy na mnie napadałaś słownie.I zrób mi listę osób które tutaj podobno obraziłam.
Masz tyle lat, że powinnaś nauczyć się wreszcie rozróżniać dyskusję, która polega wymianie poglądów od napaści!
Ja odróżniam, ale widać Ty nie, bo zawsze napadasz na mnie.Czemu wchodząc do wątku, zawsze się podpinasz pode mnie?Jest tyle innych osób do dyskusji, więc się zastanów i przestań mnie prowokować.
Nie prowokuję Ciebie tylko Ty wpadasz w wściekłość i twierdzisz, że jesteś napadana za każdym razem gdy ktoś ma inne zdanie jak ty. Poczytaj sobie, chociażby ten wątek. TY nie przyjmujesz do wiadomości innych poglądów niż swoje własne. W jednym poście tutaj napisałaś np. że dawniej nie było internetu i tego co teraz się dzieje w szkołach. Ja Ci napisałam, że w mojej szkole było. To uważasz za napaść? W późniejszym napisałam, że ty masz swoje doświadczenia szkolne( nie negując ich) ja mam swoje i każdy wychowywał się w innym środowisku i ma inne. Nie neguję twojego zdania, ani nie atakuję Ciebie. Naucz się Daria rozmawiać jak człowiek, a nie traktować wszystkich jak "g" .
Przeczytaj sobie ten post, nie będziesz mnie osądzać, nie masz do tego prawa, bo to moje dzieci i będę sprawdzać ich komputery.I to jest właśnie post, w którym na mnie napadłaś.
jako odpowiedź do 70
Temat: Dlaczego obwinia się rodziców?
Data: 2014-01-15 07:34:33
Odpowiedz ♦ Odpowiedz cytując
Gdzie w tym wątku obraziłam Ciebie?
Widocznie czytać nie umiesz! I jeszcze jedno, o mój tok rozumowania,nie musisz się martwić, jest jak najbardziej na swoim miejscu. Kończę dyskusję z Tobą.
Tradycyjnie jak zwykle skąd my to wszyscy znamy. Nie potrafisz podać argumentów, dyskutować to do widzenia. Nie pierwszy i nie ostatni raz się to zdarza i nie tylko w stosunku do mnie
Wiesz co, to nie było tak jak w kawale "teraz musimy poważnie porozmawiać", to pojawia się naturalnie. Jeśli dziecko wie, że z rodzicami może normalnie rozmawiać i nie zostanie głupio zbyte to takie tematy nie są wstydliwe. Gdy tylko pojawiają się pierwsze oznaki dojrzewania to spokojnie można tłumaczyć jakie zmiany zachodzą w ciele. U nas to były takie normalne rozmowy, bez zadęcia. Program leciał chyba jak syn miał 14 czy 15 lat, na pewno to było gimnazjum.
Jeśli masz normalny kontakt z dzieckiem to na pewno wyczujesz kiedy jest właściwy moment, albo młody sam cię zapyta ;)
Myślę, że mam normalny normalny kontakt ale i tak się wszystko okaże.
Oczywiście, że powinni zgadzam się z Tobą, ale szkoła również powinna to robić i ta edukacja powinna się zaczynać od 1 klasy szkoły podstawowej. W Polsce seksualność jest tematem tabu. Szkoła i rodzice powinni być dla siebie siłą, która się równoważy. Dzięki temu możemy wychowywać mądre dzieci. nauczyciele udają, że tematu nie ma. Córka w szkole podstawowej miała przedmiot ( oczywiście to nie było obowiązkowe, a powinno) nazywał się Wdrożenie Do Życia W Rodzinie. I tam Pani notabene katechetka takie bzdury im opowiadała, że aż wstyd dla polskiej edukacji np że dziewczynka podczas miesiączki nie może się kąpać i jeszcze tyle bzdur im tam opowiadali, że szkoda się nad tym rozwodzić. Rodzice pracują i nie magą być 24h przy swoim dziecku, jakakolwiek kontrola nie ma nic wspólnego z zachodzeniem w ciąże. Taki wiek, brak świadomości, poczucia odpowiedzialności ( jak tu mówić w ogóle o poczuciu odpowiedzialności u 12 latka) skutkuje tym, a nie innym. Nikt nie ma czasu na to żeby krok, krok chodzić za własnym dzieckiem. Realia niestety są takie, a nie inne rodzice muszą pracować żeby utrzymać swoje dzieci takie są czasy, że często pracuje się do późnych godz. na rożne zmiany i szkoła właśnie powinna być instytucją, która wspiera rodziców również w edukacji seksualnej.
..."dziewczynka podczas miesiączki nie może się kąpać "...
To już wiem, skąd się biorą takie kosmitki jak ta, która rozwaliła mojego znajomego ginekologa rewelacją, że się podczas całej ciąży nie kąpała, żeby dziecka nie utopić. Pewnie ta sama katechetka ją uczyła. :(
P.S. Shit, to z kolei do aggusi35
..."dziewczynka podczas miesiączki nie może się kąpać "...
O kurcze ja też w czasie miesiączki się nie kąpię...to dobrze czy źle? Bo już w końcu nie wiem...Zależy w trakcie czyjej!
Bardzo żle.
Mój Tato też miewał, Mama nieraz mówiła: o, już go dopadła miesiączka. Też się nie kąpał, brał prysznic. Kąpiel zwykle rozgrzewa, powoduje potęgowanie objawów, więc czy to "babska czy męska" powinno się brać letni prysznic, u facetów wskazany nawet zimny
.
Powiedz,że to żart.Nie wierzę.
Właśnie nie. Zdarzenie sprzed paru lat. Gdybym faceta nie znała osobiście, to też bym nie wierzyła.
Sama taką książkę na strychu znalazłam o higienie. Bardzo starą i pisało tam, że nie powinno się kąpać w dniu najobfitszej miesiączki.
Zerknij proszę kto jest autorem ... bo to tylko mnie ciekawi
.
Może chodzi o to,że w przypadku mocno ciepłej kąpieli nie doszło do zwiększenia krwawienia?No,ale są na szczęście prysznice
Książka stara i chodziło o kąpiel w wannie, a nie pod prysznicem. Pewnie pewnie o tą ciepłą wodę chodziło. Książka nie wiem gdzie teraz jest. Widziałam ja ponad 20 lat temu i prysznica wtedy się nie brało. Książkę przeglądałam w tajemnicy bo to była mojej mamy.
Chyba wszystkiego po trochu.
Ale aż mi się włos na głowie jeży bo mój syn ma ,,Już" 11 lat i za 2 lata teoretycznie mogłabym babcią zostać?
Jeszcze nie rozmawialiśmy z nim na tematy seksualne ponieważ uważamy, że jest to stanowczo za wcześnie. Stronki ma poblokowane.
Nie zobaczy w domu, to zobaczy u kolegi:)Nie wszyscy mają poblokowane stronki, niektórzy rodzice wychowują dzieci bezstresowo i bardzo im ufają, a potem są wielce zdziwieni ,jak do tego doszło!
Jestem zdania, że zaufanie , zaufaniem, ale gówniarzy trzeba pilnować i kontrolować
A ja jestem zdania, że trzeba mieć do dziecka zaufanie i pozwolić mu popełniac błędy. Co nie znaczy, że nie kontrolujemy naszego syna ale wszystko bez przesady i bez szkody moralnej dla niego:)
Ja bardzo ufałam i ufam swojej córce, ale ją kontrolowałam i nadal jak jej długo nie ma, to dzwonie do niej, nawet jak mi wcześniej napisze ssmsa. Przed każdym wyjściem z domu, ostrzegam ją przed różnymi niebezpieczeństwami.
Jestem bardzo nadopiekuńcza i czuję się dobrze tylko wtedy, jak wszyscy jesteśmy w domu. Chłopaki są jeszcze małe, ale też im gadam co wolno, a co nie:)
A ja się czuję dobrze kiedy moje dziecko jest szczęśliwe niezależnie czy jest z nami w domu czy nie.
Kocham go bardzo mocno i nie dałabym go skrzywdzić lecz zdaję sobie sprawę, że wcześniej czy później ,,stracę" swoje dziecko i lepiej za wczasu sie do tego przyzwyczajać niż być wstrętną teściowa
Wiesz, M-R, to co piszesz o córce to nie tylko kwestia zaufania jej. Myślę, że to też kwestia tego, co się dzieje na ulicach, agresji, napadach, obojętności ludzi, braku pomocy - chyba się boisz o nią. Ja też tak mam. Wraca z kościoła o 21.00, ma 5 minut do domu a ja mam ochotę wziąć psa i po nią wyjść. A ona się wścieka, że nie mogę jej przez całe życie za rękę prowadzić. Gówniara ma rację, niestety.
Z drugiej strony, od małego mówiliśmy naszym dzieciom o najbardziej drastycznych sprawach, o tym, co dorosły potrafi zrobić dziecku, o handlarzach prochami, alkoholu, o bezmyślnych i agresywnych rówieśnikach, o niebezpiecznych i szczutych psach, jak się zachować, kiedy taki pies atakuje, o kierowcach, którzy zabijają na przejściach, pozwalaliśmy popatrzeć w TV na to, co się może stać.Syn skończył 27 lat i co? Mam się o niego nie bać i nie martwić? Matka całe życie będzie drżała o bezpieczeństwo dziecka, nawet dorosłego.
P.S. Drzewko zwariowało, to do M-R.
No niestety, matki nadopiekuńcze tak mają i Ty też do takich należysz:)
Lepiej być nadopiekuńczą niż olewać swoje dziecko i jego problemy, prawda? :)
Jestem tego samego zdania:)
anulowałam, poszło 2 razy:)
anulowałam, poszło 2 razy:)
W odpowiedzi na Twojego posta dotyczącego "anulowania" pragnę zaznaczyć, że 2X to więcej niż raz i myślę, że zgodzisz się ze mną, że również mniej niż 4X. Zaistniały problem można by rozwiązać dwojako. Nie anulować wcale lub anulować 3X (tak dla porządku). Osiągniemy wtedy pewien consensus regulujący niepowtarzalność tych zdarzeń. Aby jednak uzyskać tę niepowtarzalności należało by zmienić założenia. Ujmując rzecz w skrócie: Albo nie anulować wcale albo anulować wielokrotnie.
Nie wiem czy się zgadzacie ze mną ale myślę, że nie odbiegłem zbytnio od klimatu i atmosfery prowadzonych w tym wątku rozmów.
Teraz to odwaliłeś, przemówienie jak adwokat
Jego ludzie mu napisali! Bahus jest Ojcem Chrzestnym IV. Już dawno się domyśliłam.
Totalnie w klimacie...
Czytam od początku i mam ochotę po raz któryś wyrazić moje emocje a:) Pod Twoim tekstem ( biorąc pod uwagę poprzednie ) ;D
ze mną rodzice nie rozmawiali o seksie,edukacja tu nic nie pomoże ,w tych sprawach trzeba mieć swoje zasady,zaszpanować można papierosem,ale nie pójściem do łóżka w wieku 13-14 lat z chłopakiem,bo koleżanki też już to mają za sobą,ja mam w życiu swoje zasady jak jest seks musi być miłość,i tu jeszcze warto dodać ,że pierwsze dziecko urodziłam w wieku 23 lat,nie będąc wcale wyedukowana seksualnie
Edukacja seksualna w angielskich szkołach jest bardzo wczesna..już od początku szkoły a dzieciaki i tak bardzo wczesniej zaczynają.Na jednym z angielskich forum czytałam żaliła się matka że nakryła swoją 12 letnią na seksie z 17 latkiem.. Młoda ich wykiwala bo mieli jechać do sklepu a chciała zostać no i została a rodzice wrócili wcześniej.. Moim zdaniem dobra postawa mamy,odbyła poważną rozmowę z młodą,wzięła do gin. Na badanie i po antykoncepcję i absolutnie nie robiła afery ani nie zabraniała bo wiedziała że to przyniesie odwrotny efekt. Dziewczyny proponowały dać młodej lalkę którą trzeba się opiekować jak dzieckiem,zupełnie tak samo przez tydzień bo jak nie to umrze..to tak w ramach uświadomienia z czym wiąże się wczesne macierzyństwo..matka była załamana..jej relacje z córką były dobre..a jednak stało się..a ona miała ją za swoją małą niewinną córeczkę
Tylko pogratulować rodzicom 17 latka.
Wiesz ta dziewczyna go okłamała, a u 17 letnich chłopaków to seks jest normą..
Ale nie z 12 latkami:)
Myślę, że niestety ale to juz powoli staje się normą:(
Tak,ale ona go okłamała..powiedziała że ma 16 cie
Mamo Różyczki, angielskie 12-latki wyglądają inaczej niż nasze ;) uwierz mi :) Na pewno jeśli chodzi o przyzwolenie na makijaż.
Ale, że co? Bo nie rozumiem.
Całkiem niedawno oglądałam program w TV o podejściu do sexsu młodzieży angielskiej i powiem szczerze, że byłam lekko zszokowana. Myślę sobie, że taka zmiana u nas tylko kwestią czasu. Dlatego tez myślę, że szkoła powinna się właczyć w edukację sexsu.
Wydaje mi się, że również to kto uczy w szkole ma znaczenie. Ogólniak w moim mieście - specjalizację zrobiło dwóch ogólnie znanych "zboków" / erotomanów-gawędziarzy. W podstawówce jest to np. katechetka... Jak sobie przypomnę swoje nauki przedmałżeńskie to.... chyba wolę moje dzieci sama edukować ;)
Moje dziecko dowiedziało się na lekcjach z wychowania seksualnego, prowadzonych przez panią katechetkę, że używanie prezerwatywy jest grzechem. I tyle w temacie osób przygotowanych do prowadzenia tych lekcji. :/
Tu jest bardzo wczesna edukacja seksualna a mimo to jest jak jest,bardzo wczesny seks,niechciane ciąże u małolatów..
.... i zasiłki i mieszkania dla samotnych, nieletnich matek ;)
U nas też ciąża u 13-latki niedługo stanie się normą.
W Wielkiej Brytanii i USA jest edukacja seksualna od najmłodszych lat i tam pełno niechcianych ciąż i morderstw nienarodzonych dzieci. Więc chyba nie jest to dobry pomysł z tą edukacją.
As jest edukacja i edukacja. A skąd ty masz takie informacje?
Widzę i słyszę co się w świecie dzieje. Zresztą myszamycha potwierdza wyżej moje słowa
Podchodząc do tego w ten sposób, to powinno się też przestać uczyć polskiego czy matematyki, bo pełno jest ludzi, co szkołę skończyli a po polsku nie umieją pisać.